3724

Szczegóły
Tytuł 3724
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

3724 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 3724 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

3724 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Jerzy G�rza�ski Wszystkim steruje b�yskawica Tower Press 2000 Copyright by Tower Press, Gda�sk 2000 4 Gra�ynie 5 B�yskawica kieruje sterem wszystkiego (z Heraklita) 6 Przej�cie nie strze�one Radamantes usn�� za sto�em � Niech mu wieczno�� lekk� b�dzie. W kubku szkar�at wina Zaprawiony �za niebiesk�. Przechodzi� niedawno t�dy �Anio� �mierci� � doktor Mengele � O�wi�cimski kolorysta, kt�ry Wstrzykiwa� w ga�ki oczne farb�, Aby uzyska� kolor oczu W�a�ciwy rasie nordyckiej. Tu si� odby�o zaoczne flagellum demonium, Lecz kat nigdy nie pozbywa si� swej ofiary � Rozsiane krople w przedsionku, w winie, Na suknie przykrywaj�cym st�. M�cze�stwo drobin utrwala Nadzwyczajny po�piech inferalnych wyrok�w. Trzyg�owy Cerber to Pami�tka z porcelany. Wy�upione oko � �wiadectwo wandalizmu. Przesz�a przez bram� wycieczka neurotyk�w. Obr�t ostrza ze zgrzytem ods�oni� nico��. Kalectwo stra�nika � wyr�b seryjny. Przep�yn�� rzek� z uczuciem zemsty Na martwym symbolu. L�ni�cy ch��d oczodo�u � To pozostanie po wielkich pochodach. I wreszcie Acheront � Brzeg opada �agodnie. Drobny �wir, sucha trawa, Troch� �galanterii� (Tak nazywano zw�oki Ma�ych dzieci w Treblince, Dzieci sekty religijnej z Gujany i Dzieci banglijskich z Asamu.) �Gdzie jest ��d�?� - Pyta pi�kna terrorystka Z Komanda Rewolucji. Chce si� przeprawi� na drug� stron� Zachowuj�c makija� jak ran� � Na pami�tk� �lepej nienawi�ci. Lecz nie wie, �e m�dry przewo�nik, 7 Ukryty w heraklitejskim cieniu, Nie odpowiada nigdy na pytania, Tylko wskazuje na nurt leniwy i czysty, Gdzie �wszystkim steruje b�yskawica�. 8 Z rozkazu Robespierre'a Tylko jedno zwyci�stwo (A nie bezustanne antyszambrowanie W stylu � z pokojowca na ideowca Lub odbijanie si� od �ciany do �ciany, Bo niby tylko krowa nie zmienia pogl�d�w) � A potem umiar, Dar wstrzemi�liwo�ci, Kt�ry d�wiga si� na staro��, Nienasycona potrzeba cia�a, a tu Zawroty g�owy i bol�ce dzi�s�a, Sztuczne z�by stworzone do mia�d�enia, Wzd�ty brzuch powo�any do m�cze�stwa. l ten bohaterski niegdy�, Wystawiony na plagi, Stercz�cy na zawo�anie Olbrzym, Przebijaj�cy si� przez turniury � �Uk�on damy� � to by�a pozycja Do zdobycia, od ty�u, Bezwstydny zwiastun Dyskretnej choroby, Dzi� wzbudzaj�cy chichot u kar�a, Kt�ry robi lewatyw� Nuc�c �Carmagnol� �Tylko jedno zwyci�stwo� � Mawia�, bo przecie� ob�arstwo, Wyuzdanie, cynizm, wszechw�adna intryga, To zawsze jaka� ca�o�� Nazwana wytwornie: er� polityczn�, a teraz Robactwo w peruce, Cz�ste wymioty, biegunka. A tak�e obstrukcja, o kt�rej Flaubert powiada�, �e �Wywiera wp�yw na pogl�dy polityczne�. W nik�ym blasku �wiec Zacieki na lustrze. Nie odbija zwierciad�o pogrom�w ducha, K�amstw uroczystych i zdrad efektownych, Tylko n�dz� fizjologii � Wystaj�ce kolana z porcelanowego kub�a. I �oskot otwieranych drzwi, I rontu g�os wiecznie m�ody: �Z rozkazu Robespierre'a!� 9 Mowa, to wi�cej ni� krew zdanie Frama Roscnwciga, kt�rym opatrzy� m�j notatnik filologa �LTI� (o j�zyku Trzeciej Rzeszy) Victor KIcmpcrcr Powiedzmy (S�ynne: nie b�jmy si� powiedzie�): D�wi�ki dochodz� zza wysokiego ogrodzenia. S�yszymy, jeszcze s�yszymy nagonk� � Grzechotki, ko�atki, klaskanie (J�zyk klaszcze pod borem! Filon w wojskowym mundurze I pe�no patroli na drodze) I dzwonki u szyi kr�w, gdy Powracaj� ze s�ynnych polskich pastwisk, W s�ynnym polskim zmierzchu, Gdy krew podchodzi do gard�a I j�zyk stwardnia�y od mowy�trawy Gada �piewnym akcentem Internat�w i ch�opskich ob�r. S�owa nie znaj� przeszk�d, Dlatego jeste�my nieszcz�liwi, Zamkni�ci w czterech �cianach elementarza � �Tata Ali s�u�y w ZOMO. A to jest pies Ali (Wiadomo: pies skrzy�owany z WRON-�)� S�owa jednak wyra�aj�, definiuj�, Kalecz�, a nawet � bywa � Zapadaj� g��biej � Szcz�liwi nie licz� grob�w. * Tu tak�e, w�a�nie tu. Na tym skrawku niewielkich zas�ug I wielkiego krzyku. W g�stym powietrzu p�r roku, Gdzie �agodne zimy odbieraj� rado�� dzieciom, Kt�re chcia�yby si� �lizga� Po zamarzni�tym stawie. Zabawy u�pione, karnawa�y omdlenia. Wiatr zwiewa cienki �nieg z wie� ko�cielnych. S�ycha� kwilenie niemowl�t i �piew pijak�w. Ka�de zach�anne mi�so ma w sobie op�r, G�uche na religijn� przemoc czasu. (1982�1990) 10 S�owa tak�e twierdz� na przek�r Bezlitosnym nakazom total � hierarchii, �e istnieje �Fa�szywy Parnas� Albo �Mentalno�� Subkulturalna�. Z tego da�oby si� wyprowadzi� Trudn� do podwa�enia konstatacj� � �Intelektuali�ci elitami O mentalno�ci subkulturalnej Tworz� fa�szywy Parnas�1 1 Bodaj�e z Gustawa Herlinga-Grudzi�skicgo. 11 Prawdziwa makabra Ta ich przesadna uprzejmo�� Doprowadza do sza�u. Ta ich wymuskana zgroza galanterii. Umizgi i szczebioty no�y Pracuj�cych bez wytchnienia. Plecy ca�e w ranach Od nieustaj�cych przejaw�w mi�o�ci. �ywe mi�so obracane na ostrzach Dla naszego dobra. P�atni mordercy kulturalnych zdarze� Na ka�dym rogu. Atmosfera pikniku w rze�ni � B�d� nam w zgodzie Z obowi�zuj�cym obyczajem Wycina� �opatki, wypruwa� �y�y. Patroszy�. Patroszy�. Patroszy�. Do ko�ca, do samego ko�ca, bez z�udze�, Odtwarza� w nas, W naszych niepoj�tych zakamarkach, W naszej chronicznej biedzie, Narastaj�cej na ko�ciach W niezliczonych odmianach. B�d� odtwarza� z u�miechem, z wdzi�kiem, Histori� naszych narodzin, Kiedy�my si� wynurzali z brzuch�w ogarni�ci panik�, O�lepieni �wiat�em, wleczeni za w�osy I pozbawieni g�osu. Histori� pierwszych porod�w, Nigdy do ko�ca nie sprawdzonych, Bolesnych i d�ugich w�dr�wek Przez napieraj�ce zewsz�d dzikie materie. Ostre, naje�one i bezwzgl�dne zasieki Wymuszonych, kolejnych wciele� I porz�dk�w rzeczy. A przecie� ��daj� od nas, Aby�my si� jedynie Jako� zachowywali. Jako� kontrolowali. Jako� trzymali fason. Podnosili si� z kl�czek Jak si� podnosi um�czone cia�o, Ostatni oddech i st�uczone okulary. Nienawidz�c dla przyzwoito�ci. Ka�dy najmniejszy ruch w imi� post�pu I post�puj�cego nieuchronnie skarlenia. 12 �aden zmar�y nie przechowa m�dro�ci Poza wymiarem uprzedze� � Nie tylko rasa, �wiatopogl�d, numer buta. Nie tylko to, co oddala i niweczy, A wi�c poza dotykaln� r�nic�, Kt�ra dzieli, antagonizuje i zagra�a � Tylko umys� genialny tworzy wzory technologiczne Doskonalszych pojedna�. Wiemy a� nadto � Wszechobecna zag�ada Jest utajonym �yciem natury. Atom jest cz�stk� elementarn� I zmierza od rozprosze� do po��cze� W procesie d�ugich i daremnych wyrzecze� � Jedynie b�ysk kulisty obiecuje wiar� i zniszczenie. M�zg Oppenheimera w�a�nie By�by t� Pascalowsk� nie ko�cz�c� si� kul�, Kt�rej �rodek jest wsz�dzie, Obw�d za� nigdzie To co raz odkryte nigdy ju� nie zazna grobu. �aden zmar�y nie przechowa m�dro�ci. 13 Przybywa nam �wiata W 25 rocznic� pierwszego wydania �Rzeczy wyobra�ni� Kazimierza Wyki Przybywa nam �wiata I wierszy nam przybywa. Nie mo�e by� inaczej. Wyobra�nia i wiara To s� nasze podr�e Po najbli�szych i najdalszych pejza�ach, One nam zsy�aj� niesko�czono�� s��w. Z wysoka sprowadzaj� W orszaku zam�tu, krzyku, pospolitej wrzawy, Par� podobn� do siebie, Lecz cichsz� i trudniejsz� do na�ladowania � Fantazj� i przebaczenie. �Przybywa nam �wiata� I wiersze nasze respektuj� to prawo. Ale wyobra�nia z wiar� Ju� si� czule �egnaj�. Wyobra�nia wybiera si� na Apokalips�. Wiara w domu pozostaje, Jak u Pope'a zabawka starc�w � Z szylkretu r�aniec. (1984) 14 Wyspy greckie Darkowi Skarupi�skiemu S� takie szcz�liwe wyspy � Je�eli kto� im pogrozi palcem, Obracaj� to w �art. Gdzie wody czyste Wyp�ywaj� z jaski� I nikt nie tonie. S� takie szcz�liwe wyspy � Ziemia spalona i rdzawa Wydaje z siebie Nas�oneczniony owoc. A ludzie chodz� Wko�o, na palcach. Nikt nie wie, na czym to polega, �e jeszcze wdzi�cz� si� do siebie. Och, dla nich jest za ma�o Tych wszystkich czu�o�ci i pok�on�w Nad winoro�l�. S� takie szcz�liwe wyspy � Gdzie ludzie maj� kr�tki sen, Bo po co spa�, Gdy nic si� nie �ni � Wulkan nios� w procesji, wysoko, Jak obraz, kt�ry pokornie Groz� sw� sk�ania Ku zawodz�cym pie�niom. Ale dopada ich nagle na jawie Najwa�niejsza z kl�sk rzeczywistych � Ma�a dziewczynka z zapr�szonym okiem Uosabia Chandr� i Marsyliank�. Ogie� pod powiek� to niewinno�� Obwo�ona na osio�ku � Zdejmuj� czapki, �wiec� twarde czaszki. Chc� rewolucji, lecz najpierw Niech dziecko pojedzie do lekarza, Do Aten. 15 Mandelsztam W mistycyzm �atwiej wej�� Ni� w po�ar. Nie parzy p�omie�, Gdy on �s�yszy �piew ptasz�cy tkliwy, Wie�� ka�d� �yciem przepojon��. Od Boga dan� i przez Boga W ciszy pustelni woroneskiej Wypowiedzian� � ale czy szcz�liw�? 16 Wiecznie w po�owie �ywota swojego... To si� tylko podziwia, Tego nie ma w nas. Tego koniecznego wej�cia w konfidencj� Z natur� ciemnych podpowiedze�. Z istot� pr�n� i ba�wochwalcz�. A przecie� ob�ok powieki Zabieraj�cy �wiat�o g��bokiego wejrzenia � To klasyczny mit podnios�ych ogranicze�. Jak�e cz�sto zmarli udaj� �pi�cych, A �pi�cy symuluj� �mier�. Jeden Gogol wiedzia�, �e tworzenie, jako surowy nakaz Boga, Tylko powtarza urywane zdania Upad�ych anio��w. Dlatego spa� na siedz�co w fotelu, Z otwartymi oczami. Ba� si� po�o�y� do ��ka, Gdy� by�o to dla niego R�wnoznaczne ze �mierci�. Nie pomog�o dwukrotne spalenie �Martwych dusz�, Ani pielgrzymka do Jerozolimy, Ani �Spowied� autora�, Ani wyniszczaj�cy post, Ani narastaj�cy ob��d � �Czy� to nie b�yskawica rzucona z nieba?� Pozosta�a wielko�� skazana na tortur� Powtarzaj�cych si� sferycznych transmisji: Wiecznie senny... Wiecznie obudzony... Wiecznie w po�owie �ywota swojego... 17 Dzie� odwiedzin Poczekalnie oddzia��w psychiatrycznych Dla nieletnich. W�a�ciwie przedsionki, bezosobowe, Gdzie na tablicach pory roku Zmieniaj� si� szybciej ni� te za oknem � Zima wyci�ta z kartonu ma z�ote oczy, W kt�rych odbija si� b��kit pogodnego lata. D�ugie czekanie na widzenie z dzieckiem Jest jak walka bokserska Na ringu w Las Vegas: Ray �Sugar� Leonard kontra Marvin Hagler �Marvelous� � Zab�jca Hagler ma czerwone r�kawice, Ale w ko�cu przegrywa Z instynktem przetrwania Leonarda. Inteligencja zwyci�a si��. Albo � Niech zabrzmi bardziej swojsko � Cierpliwo�� zwyci�a nud�. Rodzice jedz� czere�nie i czekaj�. Drzwi oddzia�owe otwieraj� si� cicho I wida� w g��bi pusty korytarz. Po�rodku le�y but dzieci�cy. To znak, �e dzieci posz�y na sanki. 18 Chi�skie latawce Gra�ynie Koptas Chi�skie latawce, Gdy z wolna si� unosz� Po�r�d dym�w przedmie�cia, Aby wzlecie� ku g�rnym granicom. Nigdy nie wiadomo, Kt�re to pi�tro zdobywcy I jaki demon �ciga Pragnienie dziecka: wy�ej i wy�ej. Cho� jest ono tylko Ziemsk� po�ow� papierowej konstrukcji. I ci�gnie do siebie, przyci�ga Szybuj�ce widmo, �eby je pokona�! W grach i zabawach dzieci�stwa, W jego sposobach i kszta�tach. W zaci�ni�tych z�bach, w b�lu. W odleg�o�ciach, co zawsze myl�, Bo nie s� na miar�. (Kto widzia� Ch�op�w w siedmiomilowych butach Przeskakuj�cych wzg�rza i pag�rki Na trasie Praga�Mokot�w?) Wszystko jest wi�ksze � Podw�rze to plac defilad, A �piew piekarza w otwartym oknie Wyzwala rz�sist� ulew� Z�oconych kurtyn La Scali. W piramidach dzieci�stwa Wznoszonych przez ma�ych niewolnik�w, Kt�rym �ni� si� epolety nadzorc�w. W drapaczach chmur dzieci�stwa Ledwo odros�ych od ziemi, Gdzie s�ycha� szmer Wysokopiennych wind. Tam w�a�nie rodzi si� posta� L�kliwa i s�aba wieku doros�ego. Jeszcze dziecko za ni� biega I zwyci�a za ni� Lub cho�by zniewa�a. Ale ju� smok z chi�skiego latawca Pr�szy ogie� na zdeptana ziemi�. 19 Przed obrazem Vel�zqueza chodzi o �Panny dworskie�/�Las Meninas�/ Obraz jest przed nami; my parzymy na obraz i � jak to zauwa�y� eseista i filozof Ortega y Gasset w swojej rozprawie po�wi�conej Vel�zquezowi � w ten spos�b powstaje zjawisko podw�jnej dynamiki: obraz zaprasza nas do �rodka, a my r�wnocze�nie zapraszamy go na zewn�trz, do siebie. (Carlos Fuentes) Maj� zmienione i pos�pne twarze. Cho� patrz� na co�, co by� mo�e poza obrazem jest tylko komedi� kl�sk urojonych i rzeczywistych, zwyci�skich dramat�w. Czyli patrz� na nas rozproszonych, nieokre�lonych i wzgl�dnych (wszystko dzi� bywa wzgl�dne, dlatego rodzi tak� bezwzgl�dno��). Zaj�ci wieczno�ci� i upozowani. Nic przekraczaj� jednak formy, kt�ra odbija ich pragnienia i nastroje. Raczej zapraszaj� nas do siebie. Ten pies nostalgiczny nic gryzie. Okno mo�na zamkn��, gdy� przeci�gi bywaj� gro�ne dla przybysz�w z innej epoki. Owoce rozsypane na stole maj� t� �wie�o��, co zach�ca do udzia�u. Nic licz�c jakich� drobiazg�w, kt�re da si� u�o�y� lub odsun�� na plan dalszy. Zrobi� troch� miejsca, aby�my si� pomie�cili w ich niesko�czono�ci. Infantk� i karlic� trzeba przesun�� bli�ej �wiat�a, a troskliw� duenn� ku drzwiom wiod�cym na ogr�d. Dziecko za� � biedne dziecko � �eby nie t�skni�o za piastunk�, o�wietli� nag�ym b�yskiem burzy, co gdzie� przetacza si� za horyzontem. Vel�zquez � w g��bi, maluje ten obraz, kt�ry nas zaprasza � po�rednik �yczliwy, cho� z�oszcz� go zakusy dekompozycji. �Nie rusza� moich figur� � zdaje si� m�wi�. Lecz jak�e wej�� w obraz na palcach, przemkn�� zatuliwszy uszy, nie s�ysz�c westchnie� infantki, chichotu karlicy, p�aczliwego g�osu dziecka i modlitwy duenny o deszcz, gdy patrzy na ogr�d. 20 Na �mier� Henri Michaux No c�, rocznik 1899. podobnie jak Borgcs. Wtedy wychodzi�o si� z brzucha ch�opca, Aby wej�� do brzucha dziewczynki. Najkr�tsza droga od Pude�ka �o�nierzyk�w Do Domu Lalek. �Urodzi�em si� z dwojga dzieci� � Troje dzieci, Bawi�c si� w doros�e �ycie, Kt�rego� poranka Znalaz�o si� w XX wieku. Nikt tego nie odnotowa�, Ale pierwszy poranek naszego stulecia By� mro�ny i cienka warstwa �niegu Przykrywa�a trawnik przed domem. Ukryty pod t� zimn� sk�r�, Najm�odszy w rodzinie, Henri, Nieprzejednany Belg z Namur, M u s i spe�ni� swoj� powinno�� Wobec wyobra�ni. To znaczy � wyrzec si� Idei, pokrewie�stwa, zaszczyt�w. Ale ch�opiec okr�towy na statku �Boskoop� Musi zniszczy� w sobie realno�� podr�y. Wyprawa do Ameryki Po�udniowej Nie jest jeszcze urojeniem. To wyprawa przeciwko sobie. Matka�dziewczynka boi si� o jego zdrowie. Ojciec�ch�opiec, z dziecinn� �atwo�ci�, Bierze go w nawias: (Myszka ju� musi Sama da� sobie rad�). Musi prze�y� 57 lat W sieroci�cu poezji, Z�by stwierdzi� w �N�dznym cudzie�, �e meskalina to oszustwo. Tylko trze�wo�� umys�u daje wyniki. To znaczy � Pisanie musi zawiera� w sobie Utajon�, fantastyczn� potrzeb� Nieustannego zwiedzania �Przestrzeni wn�trza�. A na zewn�trz Podobno gubi� wszystko: Notes z adresami, wst��ki, pi�ro. 21 Mawia�: �Szczury opuszczaj� okr�t�. I tajemniczo dodawa�: �Przedmiotom odpowiada tylko jedna idea�. A nawet radzi�: �Zwiewa� i to co si� w nogach�. Ale dopiero w 85 roku �ycia Uda�o mu si� zwia� z sieroci�ca poezji. No c�, �mierci nie da si� wymy�li�, Nie jest podr� do kraj�w Magii, Wielkiej Garabanii czy Poddemy. Nie w opisie rzecz, Nie w tym, co przekracza granice. Tysi�c potwor�w odwraca nasz� uwag� � Zapami�tajcie � Nigdy nie mo�na przewidzie�, Z kt�rej strony pojawi si� p�etwa. I jak g��boko uderzy w nas Westchnienie Wielkiej Ryby � Ulga zab�jcy przeciwko naszemu zdziwieniu: �Co� zmusza kogo�?� 22 B�g da� mu ciemno�� po r�wni z ksi�gami (z J.L.B.) Panu Rajmundowi Kalickiemu, za jego ��wiat wed�ug Borgesa� (�Sen we �nie�) Poeta, w kt�rym zmierzcha � Powolny proces zamierania barw i kszta�t�w, Gdzie krzyk�w tyle, co westchnie�, I nadziei, �e jest si� wci�� po tej stronie Czynu i zw�tpienia � To jest w�a�nie Mistycyzm. Poeta niczym �redniowieczne miasto noc� � Ciemno�� tak doskona�a, �e �wiate�ko, kt�re zab�y�nie w nim: To jest w�a�nie Objawienie. Poeta, kt�ry traci wzrok � (Tego nie da si� prze�o�y� na �aden obraz; Cielesny w�tek najpewniej uczestniczy w grze poj��) � Nosi w sobie pedanteri�, okrucie�stwo I kar�: Pedanteri�, bo stan taktyczny dla niego To prawdziwa rozkosz prawdom�wno�ci I groza nieodwracalnych wyrok�w. Okrucie�stwo, bo trzeba tak k�ama�, �eby czu� si� naprawd� oszukanym. Kar�, bo w ko�cu m�g� powiedzie� matce: ,,Tak, widz� troch� lepiej. I pomy�la�em: pope�ni�em najgorszy z grzech�w, Nie by�em szcz�liwy.� To jest w�a�nie Borges. Urodzi� si� w Buenos Aires (1899 � cen sam rocznik, co Michaux) � Zmar� w Genewie. Bli�ej Europy, a mo�e stosowniej b�dzie: W upadku Europy pr�bowa� odnale�� ��D�wi�czn� samotno�滔, Soledad Sonora hiszpa�skich mistyk�w, Zbli�aj�c� do tajemnicy...� Lub te�, kto wie, uk�ada� anagramy � 23 Zaj�cie w sam raz przed za�ni�ciem � Szczeg�lnie angielska przestawnia Ma t� lekko�� ostatniej pociechy: Funeral (pogrzeb) real fun (prawdziwa zabawa). A potem ju� tylko imaginacja, Co dw�m odleg�ym kra�com mitu Przydaje powagi Urzeczywistnienia. Ocean powoli wlewa si� do muszli. Czu�o�� s�onej wody, jeszcze s�yszalna czu�o�� pojednania Przed decyduj�cym uderzeniem rzek Trac�cych nazwy, imiona, dorzecza, Impet przewodnictwa W m�tnym i grzmi�cym bezmiarze oceanu. I zimny, zbyt gwa�towny podmuch pampero (Nios�cy sp�nion� wo� ogrod�w Santa Rosa) Otwiera okno � Atlantyk za rogiem genewskiej ulicy Wstrzymuje na chwil� oddech. Sprawiedliwy w nieszcz�ciu, Jak �piew tanga. 24 Dom nad Narwi� Na poddaszu �ywiczny zapach. Nigdy nie wywietrzeje. Przenika sk�r� i budzi po��danie. Ca�e stulecia wiatr�w Uderzaj�cych nocami o kalenice dachu. Epoki deszcz�w dudni�cych o eternit. Nie zmyj� go, nie rozpuszcz� w wilgotnych I natarczywych objawieniach. Bo dom drewniany jest objawieniem, Wolno�ci� i smutkiem. A nade wszystko widokiem objawionym. St�d wida� zakole rzeki Z po�yskliw� drog�, po kt�rej Nadejdzie czerwcowa noc Nios�c wianki puszczane z ciemnym nurtem. Kto� musi zwr�ci� przyrzeczenia. Nie niknie, nie ginie na zawsze Poga�ski patos obrz�du nadziei. W progach p�ytko rozlanej rzeki Lin przemyka po�r�d zatopionych ga��zi. Ci�gnie za sob� nitk� �luzu, Jak gdyby wyznacza� rytm powolnego wzrastania. Kiedy woda sp�ynie do g��wnego koryta rzeki, Na tym miejscu zakwitnie pole kacze�c�w. Ptaki �piewaj� w nagich jeszcze krzewach. Nawo�uj� si� do zmartwychwstania Dawno umarli kochankowie. I w ciszy kwietniowej nocy Pisk kuny wspinaj�cej si� Po zewn�trznej �cianie domu Jest jak obietnica czu�o�ci. Ob�askawiony �owca, ob�askawiona zdobycz. Ci�arna krew zasypia w ge�cie pojednania. 25 Wiersz okoliczno�ciowy z okazji pi��dziesi�ciolecia narodzin Napisa�em sporo lichych wierszy. No c�, wara te� musi �y�. Poeta jest jak kobieta � Musi si� zawsze podoba� (Znam kilku poetyckich transwestyt�w � Zmieniaj� podpaski jak r�kawiczki). Og�lnie rzecz bior�c Fatalna kanalizacja Na najni�szym pi�trze. Zlew kusi. Ale to tylko zlew. Przecie� w m�odo�ci Przysi�ga�em na konstrukcj�, Kt�ra by�a dla mnie wszystkim, Czyli zbli�eniem do �wiata, Bo wtedy konstruowa� znaczy�o: W c a � o � c i szuka� ocalenia. W teraz te kub�y Jak wiara poch�aniaj�ca biologi�. Jakie� fragmenty poszarpanych tkanek. Drgaj�ce jeszcze oko Za zas�on� gazy. Skrzepy, kolonie w�z��w ch�onnych. To co mia�o niegdy� Obiecane kr�lestwo Formy Trwa�ej � Paruje pod pokryw�. Chemiczna wegetacja resztek, cz�stek, Odrzut�w, kt�rym przepowiadano Pi�kn� przysz�o�� monolitu. To wszystko przetrwa w naturze Przyzwyczaje� jak moje Nieko�cz�ce si� postanowienia czysto�ci. 26 Regaty By�em dzieckiem. Cho� to du�e s�owo � dziecko. Brzmi prawie tak Jak: wierz�, �e by�em dzieckiem. Chocia�: �my�l przeciwstawia si� wierzeniom�. Tak przynajmniej twierdzi Philippe Sollers. Dlatego my�l�, �e by�em dzieckiem. Bo �my�l to jedynie Bezpo�redni skutek doznawania�. Lepiej zatem powiedzie� � By�em przera�ony. Kt�rego� lipcowego dnia Ujrza�em topielic�, Gdy zapl�tana w wiklin� U brzegu Wis�y B�yszcza�a w s�o�cu � Wypuk�y przedmiot Odbijaj�cy �wiat�o. A �rodkiem rzeki W pochylonym rytmie Silnych ramion Osada sz�stki ze sternikiem Wzbudza� fal�, Kt�ra leniwie Podmywa�a wiklin� I ko�ysa�a cia�em topielicy. Po�yskliwy przedmiot o�ywa�. Uroda twarzy zanurzonej w wodzie Prze�wieca�a ku powierzchni. Oczy otwarte patrzy�y na mnie Jak gdyby m�wi�c: �Pom� mi, dziecko.� By raptem si� zapa�� Jak gumowa lalka, Z kt�rej wypuszczono powietrze To spod wikliny, Z g�o�nym trzepotem, Rzuci�o si� w pogo� Za wio�larzami Stado w�gorzy. Syte i pe�ne wigoru P�yn�o na tar�o. 27 Poch�d We �nie p�askim i bezkresnym Widzia�em oddzia� �o�nierzy Na czele kt�rego szed� m�j ojciec. Ni�s� na r�kach matk� Ubran� w �lubn� sukni� � Welon wl�k� si� po ziemi. Wujek gdzie� na ko�cu ze sztandarem �opota� w zgodnym rytmie. G��d wyni�s� z obozu. �o�nierze �piewali: �O m�j rozmarynie...� Spieszyli na b�j pod Kutnem. Siostra jecha�a na czeskiej �damce� � Jej czerwona kokarda jak rana Sztywno wyrasta�a z w�os�w. Pies obszczekiwa� rower, Ale to nie by� m�j ulubiony pies. Szed�em za wujkiem i nios�em harmoni� I ona jeszcze kiedy� mi si� w r�kach roz�piewa. �o�nierze zawodzili: �A sapery gr�b buduj�...� Matka spa�a w ramionach ojca, Kt�remu szorstka trawa rani�a bose stopy. �Za pija�stwo do Canossy� � To mia� zapisane w ksi�gach parafialnych I w kartotekach urz�d�w wojew�dzkich. Wujek gryz� drzewce sztandaru Niczym smakowit� ko��. Siostra puch�a od wiatru Wiej�cego ze wschodu. Psa porwa� wilk, Co si� zakrad� w niedziel�. Ros�o ziele na mijanych grobach. Pada� deszcz zmar�ych i pomordowanych. Zimny deszcz, po kt�rym ,,Rozkwita�y p�ki bia�ych r�...� � �piewali �o�nierze to samo, Lecz czulej. 28 �ni� mi si� wiersz o rzezi Tu� przed spotkaniem autorskim Jaki� poeta, �ysawy, napuchni�ty, Kt�ry zosta� starcem W wieku 25 lat, Gor�czkowo, b�d�c Nieprzytomnym na umy�le, Ko�czy� wiersz o rzezi. Organizatorzy ponaglali go, Gdy� wype�niona po brzegi sala Dysza�a mordem � P� godziny op�nienia. Doko�a tyle rzezi � Pisa� poeta. l nie m�g� sko�czy�. Przyjd� do mnie, rzezi � pisa�. I traci� w�tek. �Rze� niewini�tek� Giotta Zderzy�a mu si� Z �Rzezi� niewini�tek� Tintoretta � Uci�ta d�o� ch�opi�ca Wypad�a z ram (kt�rych?); Na najmniejszym palcu B�yszcza� szmaragdowym oczkiem Z�oty pier�cionek. Pijany Szela na czele Rzezi galicyjskiej, Z siw� g�ow� ziemianina Przytroczon� do siod�a, P�dzi� na spotkanie Z Maksymem �ele�niakiem Pod Huma� � Cho� ta rze� przecie� nie po drodze. Szybciej, szybciej (Schnell bodaj�e Czy schnella chyba) � Niecierpliwili si� organizatorzy. Sala jak ul ogromny Hucza�a pomrukiem armat. Sami m�czy�ni w garniturach I pod krawatami. Dawajcie tego psa � Odzywa�y si� g�osy 29 I rechot uderza� o wysoki sufit. Co spokojniejsi S�uchali p�yt z patefon�w, Grali w karty albo Odchyleni w krzes�ach � spali Z otwartymi ustami. I wreszcie poeta wst�pi� na podest W spranej koszuli w krat�, Jeszcze bardziej �ysawy i spuchni�ty Ni� by�o zaplanowane i Coraz m�odszy i Bardziej przera�ony i g�odny (Na szcz�cie w ostatniej chwili Pozby� si� damskiej torebki � To pami�tka po matce, kt�ra Mu guziki przyszywa�a do rozporka, Na kl�czkach, odgryzaj�c nitk�; Dreszcz rozkoszy i b�lu � w�a�ciwie Puste miejsce, co daje Z�udzenie rozkoszy i b�lu) I wszyscy wiedzieli, �e jest g�odny; Kto� rzuci� mu bu�k� z szynk�, Kt�r� poeta zjad� i Przesta� ju� by� taki �mieszny, A potem uk�oni� si� i zacz�� czyta�: Przyjd� do mnie, rzezi. Schnell, schnella � Z ostatniego rz�du Podnios�a si� dziewczynka Z czerwon� kokard� we w�osach, Jakby wro�ni�t� w sk�r�. Pocz�a i�� w kierunku poety. Wszyscy wstali; rozleg�y si� oklaski; Szpaler zw�a� si�, zacie�nia�, a� W ko�cu po��czy�y si� szeregi I pisk stratowanej dziewczynki Uton�� w dudnieniu krok�w � Szli w miejscu, ale przeciwko sobie, I poeta te� maszerowa� w miejscu, Ale przeciwko sobie, w zgodnym rytmie; A organizatorzy maszerowali w miejscu krzyczeli przeciwko sobie: Prosz� pa�stwa, poeta jest z nami! Prosz� pa�stwa, triumf wizji nad faktami; 30 chocia� fakt faktem w szatni wo�na skuba�a martwego koguta i m�wi�a do szatniarki pani gabrysiu to jescze nic kiedy� na wieczorze pani szymborskiej pojawi� si� pewien goethe �ywy? jak najbardziej i z w�sikiem (�ni�em na Batuty, pisa�em na Prostej we wrze�niu 1991 roku) 31 Krwawe gody To jaka� drwi�ca i ponura nie�askawo�� Wyp�dzony z tego �wiata Kiedy� powr�c�. By sp�on�� w p�omieniu, Co go zapali� Odys po�r�d nocy. Ku wybrze�om id�c i myl�c kierunki, �piew ptaka s�ysz�c I g�uchy d�wi�k topora. (1991) 32 Ze sp�nionej szuflady 33 Lekcja polskiego Kiedy� napisa�em ksi��k�. 130 rozdzia��w, a ka�dy rozdzia� Mie�ci�, co najmniej, Dwa razy tyle podrozdzia��w. A ka�dy podrozdzia� sk�ada� si� Z 300 ust�p�w, a ka�dy Ust�p zawiera� 1000 akapit�w. Och, te akapity � rozwijaj�ce si� W tyralier� Jedynej Prawdy, Dzi�ki kt�rej nasze poczucie wy�szo�ci Nigdy si� nie starzeje. To by�a Historia Polski. Napisana bia�ym wierszem. Oprawna w czerwone ok�adki. A na ok�adce szkolna naklejka Informowa�a ze sztubackim uporem: �J�zyk polski�. Patos, Realne My�lenie i Co�, Od czego umiera si� najch�tniej � �S�uchajcie, Przymiotniki, ju� czas, Aby wykopa� groby Czasownikom�. Kiedy� napisa�em ksi��k�. Etapami sz�a po dziesi�ciu szufladach. Wst��ka na grzbiecie blak�a amarantowa P�ka�y wysuszone upa�ami ok�adki. Od migotania lamp nocnych O�lep�a dzieci�ca naklejka: ,,J�zyk polski�. (1982) 34 Epitafium dla zabitych g�rnik�w �e ju� ta �za nad oceanem krzywd �wieci od setek lat i nie przemija. Tak jak zawodzenie kobiet Ponad zmierzchem p�l bitewnych � Jezus Maryja, Jezus Maryja. Za g�upot�, odwag�, prawd� i nadziej�. Za desperacj� i pragnienie zniesienia przemocy. Za poryw serca i straszliwe zw�tpienie. Teraz ta �za nad oceanem krzywd Porusza si� �ywa i pragnie si� stoczy�, Upa�� i rozp�yn�� w �a�obnym milczeniu. Ale tam, na wysoko�ciach, co� j� kr�tko trzyma, Jakie� prze�wiadczenie, �e tu w dole to nie �zy jedynie, Ale i kamienie. Przeciw twardym zast�pom przypisanych braci, Skrytych za tarczami z pleksiglasu. I ta �za nad oceanem krzywd B�dzie �wieci� wiecznie. A� wszyscy, odliczaj�c m�odo�� i gniew po kolei, Wejd� w swe groby bezpiecznie. (1982) 35 Faux�pas azjatyckiego my�liciela Pewien azjatycki my�liciel (Nie tam �aden opozycjonista) � My�liciel, Przemy�liwa� nocami Na tematy dotycz�ce najog�lniej Trzech zasad powinno�ci: Kszta�cenia umys�u, Kszta�cenie woli, Kszta�cenie charakteru. S�owem: okropna nuda, Cho� jeszcze nudniejsi wydaj� si� Prorocy, kt�rzy wieszcz� bezustannie Nadej�cie barbarzy�c�w. �Barbarzy�cy bowiem s� zawsze. Na murach miasta P�on� ich ogniska. Pie�ni barbarzy�c�w s�ycha� W najdalszych zak�tkach dom�w. Dzieci barbarzy�c�w Przebiegaj� z krzykiem u�pionymi ulicami. Sk�onni jeste�my przypisywa� to Zabawom pijak�w. Bo niezbyt czu�e s� Nasze instrumenty I gubimy si� w domys�ach � Krew op�ywa wystudzone m�zgi, Zmywaj�c z nich widma przysz�o�ci, I trac� moc wszelkie przyrzeczenia.� Gdy ko�czy� pisa� te s�owa Azjatycki my�liciel, Kilka tysi�cy jego wsp�plemie�c�w Wyci�gni�to z ��ek i internowano. (M�g�by by� jednym z nich, Gdyby nie �askawo�� nowej w�adzy) I odt�d azjatycki my�liciel Nie m�g� si� pokaza� w �adnym towarzystwie. Jako� tak g�upio pi� herbat�, Gdy inni marzn� w namiotach. 36 Bo wolnym bywa si� w �wiecie my�li, Ale w �wiecie ludzi licz� si� cierpienia. A on przecie� w nudzie d�ugiej nocy Tworzy� powinno�ci, Gdzie cierpie�, oznacza rozumowa�, Gdzie cierpie� za innych, Znaczy przewidywa�. (1982) 37 Polowanie z soko�em Chcia�em si� ze S�owackim zmierzy� (Miara to stateczna, cho� proporcje myl�). G�ow� do fotografii wystawiam z uchem lewym Jakby do paszportu Wielkiej Emigracji. Ale nie wychyn� poza op�otki g�sto ustawione � L�k i melancholia zwalczaj� si� krwawo. Duch m�j jak embrion waleczny, Co idzie do tajnych wodopoj�w, M�ci chroniczny grymas Narcyza. Taka moja z Ojczyzn� zmienna intercyza � Dla pami�ci supe� wi���, a wychodzi blizna. I nie biegn� przez Pary� p�aszczem zamiataj�c, I nie kracz� nade mn� �a�obne gawrony Elizjum. Tylko Polak m�ny na papierze Mo�e prze�y� powiew demokracji, Co ledwie dwa grudnie min�, a ju� utracona, Jak lalki trac� dziewczynki � Chwila to potomna, oczko trzeba zmru�y�, By si� raz o�mieli� i odej�� na zawsze W �wiat pudru, szminki, rozkosznych nadu�y�. Lecz my�le� wolno, nawet z wiar� owdowia��, �e ojczyzna �adna nie jest w�drowaniem, A tylko czuwaniem bezsennym W miejscu �ci�le znaczonym � Dzwonki prowadz�ce, To id� po ostatnie westchnienie m�dro�ci. Zgubione obr�czki, To na kolanach szukaj� za�lubin z honorem. Piachy i mg�awice. Jazda po ukosie. Krzywo po rozumie. Pod g�r� najstromiej. Sosen s�upy graniczne Za ka�dym zau�kiem tak mi oddalaj� Pomruki Big Ben�w, Manhattan�w seraje, Wersal�w spuszczone do polowy przy�bice, �e zawracam do ny�y, tej mojej kostnicy, Sk�d mi wystaj� skrzyd�a aniele, Tuszem farbowane. Chcia�em si� ze S�owackim zmierzy� (Miara to zuchwa�a � ze dwie pi�stki �alu), Cho� pora �y� z powt�rze� I je przeistacza� w dysonans�w ch�ry, W arytmie � wierne konkubiny, Co mnie wie�� b�d� do pierwszych znieczule�. 38 Tak na mej r�ce sok� w kapturku skonanym, Gdy nie widzi celu �agodnieje w sobie. Lecz kiedy go popuszcz� na najd�u�szej wodzy, Pofrunie na rozkaz po kolejn� zdobycz. Moje nocne �owy na niczyim polu. (1982) 39 List nie wys�any Napisa�em do Stunts Unlimited. To ameryka�ski zwi�zek zawodowy kaskader�w. Potrzebuj� kogo�, kto by za mnie Wykona� skok z czwartego pi�tra. Moim bohaterem jest Artur J. Bakunas, 27�letni by�y student fizyki, kt�ry Skoczy� z 22�pi�trowego wie�owca w Lexington. 107 metr�w spadania Z sercem uwolnionym od nienawi�ci. Jego cia�o przebi�o �poduszk� bezpiecze�stwa� (Co� w rodzaju gumowego materaca) I roztrzaska�o si� o bruk. 150 km na godzin�, to szybko�� Przekraczaj�ca marzenie o wolno�ci, M�g�by by� w�a�nie kto� taki, komu Nieobce s� wyobra�nia, obrazy, Skala neurotyczna ma�ego narodu � Pojedyncze czyny heroiczne Zawsze czu� literatur�. Jak cho�by ten: Mia� zamiar si� przebra� przed p�j�ciem na przyj�cie. Wszed� do s�siedniego pokoju. Otworzy� szaf�. Popatrzy� na rz�d wisz�cych ubra�. O czym w tym momencie my�la�? Odwr�ci� si� i spojrza� w okno. Kt�ra mog�a by� godzina? Raczej p�ne popo�udnie. Z pokoju obok dochodzi�y odg�osy. Pocz�� nas�uchiwa�. �piewny g�os kobiecy m�wi�cy o ma�o istotnych sprawach do s�uchawki telefonu. �Bez tych pozornych dzia�a� nie ma ci�g�o�ci� � prawdopodobnie pomy�la� i zamkn�� szaf�. Przeszed� przez pok�j, otworzy� okno i skoczy� w d�. Polskie samob�jstwa � Najcz�ciej z du�ej wysoko�ci. Ile� tam metr�w spadania Z sercem pe�nym nienawi�ci. Na �poduszk� bezpiecze�stwa�, Kt�ra zawsze jest i b�dzie Gwarantem naszych granic na Odrze i Nysie. Cienka pow�oka p�ka. Mi�kkie cz�ci ��cz� si� z twardymi. R�wnanie masy. W m�zgu bia�o�czerwony go�dzik. Hymniczna posta� zmywana Silnym strumieniem wody z w�a. 40 P�yn dalej, piano! Nie� rozmyte szcz�tki Reprezentacyjnym rynsztokiem! Ale nie dotrze do morza Ten sensoryczny �adunek � Jakie� strz�py, p�atki, galaretowate kawa�ki. Za rogiem ulicy wpadnie do kana�u, Wprost na uczt� szczur�w. (1982) 41 Wysi�ek nie mo�e p�j�� na marne �Wysi�ek nie mo�e p�j�� na marne.� Ilu ju� to powiedzia�o? D�ugie listy nazwisk zamkni�to w sejfach. Zostan� opublikowane we w�a�ciwym czasie. To ci, co po �mierci ofiarowali swoje m�zgi Instytutom badaj�cym zjawisko geniuszu. (Po co m�zg zmar�emu tam? Tu si� robi � lub nie robi � Z niego u�ytek. T a m m�zg pe�ni jedynie Funkcje reprezentacyjne). Ilu ju� ich by�o? Ca�y duchowy i materialny zas�b Wiedzy i dzia�ania. Wyobra�ni i tzw. czynno�ci posi�kowych. �eby dor�wna� czasowi, �eby si� z nim przeciw niemu wyzwoli�. Sformu�owa� my�li, czyli Zbudowa� konstrukcje ze s��w i marze�. �Wysi�ek nie mo�e p�j�� na marne�. Bo�e od g�odu poszukiwa�, Pragnie�, nadziei i wiary. Od kl�sk, rozczarowa� i racji. Cztery pi�tra cmentarzy w d�. Wie�owiec grob�w zakopany po dach. �wiat�a pogaszone. Biurka jak stoliki w ciemnej restauracji Jedne na drugich. Na blatach wyryte przyrzeczenia, �e b�dzie lepiej, ja�niej, czulej, �e b�dzie ciekawiej, m�drzej, bezpieczniej. Krety ju� dr��� g��bsze korytarze, Bo nast�pcy zmar�ych musz� zna� kierunek �Wysi�ek nie mo�e p�j�� na marne�. (1982) 42 Ostatnia barykada Tylko raz w roku � Od czterdziestu lat � Broni si� jeszcze Ostatnia barykada na Mokotowie. Ch�opcy ka�dego sierpnia Budz� si� na chwil�. Wk�adaj� he�my, Czyszcz� mundury i buty. Barykada zaczyna �y�. Postrzela� by warto. Ale �lepakami, panowie. Wiadomo � rocznica. A jeden mi�dzy nimi W kajecie zapisuje wiersz. Ten sam, co zawsze, rym i rytm, I melodia. Zanim zapadnie w sen��mier� Ten powsta�czy poeta, By zmartwychwsta� za rok, Zanim pocisk ugodzi go w szyj�, Chcia�by Polsk� przepisa� Na czysto. Och, trwa to d�ugo I nigdy si� nie udaje. Bo nag�e szarpni�cie Niemego wystrza�u Wytr�ca mu kajet z r�k. I nigdy nie wiadomo, Czy wi�cej trzeba mi�o�ci W nie doko�czonych wierszach, Czy wi�cej czynu W szybkich przerzutach serc. I jak to na ostatniej Od�wi�tnej barykadzie � Kto� przeklnie, A kto� powie sennie: �Aby do wieczora, panowie�. Kr�tkie westchnienie pokole� � Odpocz��, tylko odpocz��, Przed d�ugim marszem Do kresu nocy. (1985) 43 Szko�a wczu� 44 Wczucie socrealistyczne To by� pi�kny maj (1949). Apollinaire'owski, jak na zawo�anie � �Maj pi�kny maj zielony przystroi� ruiny�. S�o�ce sennie mru�y�o powieki I zimny wiatr we w�osach. Oczy � leniwe zwierciad�o duszy � Zachodzi�o mg�� wzrusze�. Polityczna sprawa, koledzy, Z t� s�abo�ci� wobec praw natury. Tu co� �pi w nas, A tam czuby sztandar�w Targane podmuchem Czuwaj� ku chwale najprostszych prawd. I ten balon p�yn�cy nad dachami, Co deszcz ulotek zsy�a� na uliczny bruk � Ch�opcy podawali m�czyznom Ma�e kartki z nadrukiem: �Zr�b co� dla kraju�. 45 Wczucie rocznicowe l wrze�nia 1939 roku Pos�g Komandora Zmia�d�y� d�o� Don Juana. Sze�� lat p�niej Martwe cia�o zatopionego U�Boota Wyrzucone na nabrze�e Porusza�o si� � To za�oga szykowa�a si� do wyj�cia Na l�d. A gdy otwarto luk, Wype�z�y z niego T�uste morskie w�gorze. 46 Wczucie archetypowe Taki nasz archetypowy obrz�dek: Za sto�em si� siedzi. Za sto�em si� �piewa. Je si� przy stole I przy stole gada. A tako� pije. A co rozumniejsi pisz�. A co g�upsi drapi� blat. A jeszcze inni z �bem ci�kim czytaj�. Uczeni, nauczeni, magistry i bubki. Wszystkie stany b�d� przy stole ucztuj�, B�d� na nim ta�cuj�. Plany rozk�adaj�, strategicznie kombinuj�, �eby wykaza�, nie sk�piwszy ��ci, �e geograficzna nasza ma� � Nie da si� Karpat przesun��, Przenie�� Pojezierza, poruszy� Wawelem, Aby dalej od Ruskich. A� ko�czy si� blat, granica widmowa. A st� ma tylko cztery nogi. Na stole�bawole szatan ostrzy rogi. St� do kart. St� do liczenia mamony. Do dupczenia panien. St� do spania. Do walenia pi�ci�. St� do no�yc. � jak si� odezw�, to znak, to przestroga, �e Polska zawsze by�a nara�ona Na kaprysy europejskiej real�politik. A zwali� si� pod st� z upicia. A schowa� si� ze wstydu. A trzyma� si� kurczowo sto�u. To inna ma�ka. Inna nasza mowa. No i na koniec Zap�aka� przy stole, Co jednoczy i dzieli. Nie, �e taki wywrotny, Ale �e plemienny. (1985) 47 Wczucie gazetowe O godzinie 7 rano Wyprowadzono trzech m�czyzn, �eby ich zabi�. Ameryka Po�udniowa � prawdopodobnie Cz�onkowie partyzantki miejskiej, Jak to si� m�wi: Schwytani na gor�cym uczynku. Pierwszy spojrza� w s�o�ce i ziewn��. Drugi, szczeniakowaty, kr�ci� g�ow�, Jak gdyby chcia� powiedzie�: �To niemo�liwe�. Trzeci, z brod�, profesor uniwersytetu, Poprosi� o gazet�. � Po co ci gazeta � Zapyta� dow�dca plutonu egzekucyjnego. � Zawsze przed za�ni�ciem Czytam gazet� � odpar� profesor. Umar� ostatni, dobity strza�em z pistoletu. Jego �yczenie nie zosta�o spe�nione, Cho�, jak twierdz� znawcy przedmiotu, �ycie da si� przed�u�y� w ka�dej sytuacji � Trzeba tylko, o ironio sprawiedliwa, Bra� z �ycia jak najwi�cej. 48 Wczucie przez uczucie Jest coraz mniej okazji Do napisania wiersza. Coraz rzadziej cz�owiek si� myli. Taka specyfika terenowa. Mo�na powiedzie�: Takie og�lne nastawienie polityczne. S�uszne w zasadzie, Aczkolwiek gniewa przy kolacji. S�siad ci si� przygl�da i bije po �apach. Dozorca kiwa g�ow� ze zrozumieniem � �Ciekawe, ale po co to komu.� �ona z du�ym brzuchem Chodzi po ma�ym pokoju I kocha, kocha wszystkich i wszystko, Cho� nie wie, bo m�oda i g�upia, �e zab��kana jeszcze z lata mucha Dlatego nie bzyczy, gdy� zapomina, Szukaj�c dla siebie przytulnego Wiejskiego cmentarza. A ja w tym �cisku, Pod napuchni�t� powiek� telewizora, Pr�buj� w sid�a panegiryku zap�dzi� amora. Czytam w gazecie trzecim okiem prawie: �Co jest najwa�niejsze w �yciu? Mi�o�� naturalnie�. I nas�uchuj� � p�on� sztuczne raje. �una znad ksi��ek powstaje. Znad kieliszk�w bije �wiat�o po�aru. �agle okr�t�w p�czniej� owiewane �arem. Pal� si� sk�ady, redakcje, drukarnie, biura podr�y. A potem jest rano � Pasemka spalenizny pod sufitem: Proroctwa ob�ok�w. W bielmie kineskopu odbija si� �wiat nieruchomy. Tu� nad pod�og� kr��y W locie omdla�ym mucha marzycielka I wpada wprost do buta � Martwa ju� i sucha. To jest w�a�nie monotonia cudu. Europejskie �mirakle� Szybko powszedniej�. Z tego si� narodzi top�l wysoka obro�a, Co powietrze dusi nieprzytomnie. Nie b�jcie si�, poeci, Kiedy� wreszcie wyschnie snu ka�u�a. (1975) 49 Wczucie dziecinne Min�a Godzina 24. Dawniej m�wiono: ju� dobrze po p�nocy. Nachodzi cz�owieka ochota Na epik� i identyfikacj�. To s� dwie potrzeby Bez kt�rych poeta Bywa wieprzem Lub lirycznym ramolem. A teraz mamy koniec czerwca. Z czym ci si� to kojarzy? Z malinami, Z zapachem malin, Co nap�ywa� falami Przez otwarte okna domu, W kt�rym si� urodzi�em. Ten zapach szed� od maliniaka, Co roz�o�y� si� Pod urwan� �ciana lasu � ��tawy piach osypywa� si� Cienkimi strumykami. Chodzi�em na palcach, �eby nie poruszy� g�ry U�pionej w ciemnej g�stwinie lasu. A po nocach S�ycha� by�o suche wystrza�y P�kaj�cych korzeni, Kt�re wystawa�y z urwiska Jak spl�tane liany. Och, wszystko tam by�o: I z�oto Klondike, I blada odbitka amazo�skiej d�ungli, I st�panie tygrysa, Kt�ry nie zostawia �lad�w, Bo jest z celofanu, Z przezroczystych powt�rze�. I ten wyobra�alny ruch ofiary � Nie idzie ona W stron� naszego dzieci�stwa, Ale si� oddala. Jeste�my po stronie tygrysa, Co szele�ci w snach. Dlaczego nie stajemy Po stronie s�abszego Dlaczego p�oszysz ofiar�, A nie tygrysa? Dlatego by�em tygrysem, Skacz�cym z wysokiego urwiska. 50 Wczucie spacerowe Id� dwa cienie po s�onecznej stronie ulicy. M�j cie� jest d�u�szy � To m�j syn. 51 Wczucie j�zykowe Trzeba dok�adnie opowiada�: Tu wierzba, Tam krowa, A gdzie indziej staw. Rechotu �ab nie s�ycha�. To cisza. I w ciszy j�zyk nas�uchuje, Czy mu si� inny j�zyk nic rymuje. To trawa. Z trawy, pod wiatr, pionowo � Skowronek, posta� bez cienia. Nieruchoma. Podskoczy� i z�apa�. No w�a�nie, w Polsce tyle zjawisk, Ile ch�ci. Bo to nasze, na w�asno��. To Kopernik si� kr�ci, A ziemia zawsze sprawiedliwa, Jak j�zyk, co nazywa, dopowiada. Jest akurat na miejscu. I p�aka� si� chce, I z rado�ci zmy�la� kraj, ludzi, Bo cho� ju� wszystko wymy�lone, To jednak nie sprawdzone. (1984) 52 Wczucia barowe Pijesz po knajpach. Dowiadujesz si� o �mierci przyjaciela Zakatowanego pa�kami W nielegalnym barze. Jeszcze jedna ofiara prohibicji. Ten up�r anglosaski � Nieodpowiednie lokale (A czy s� odpowiednie?). Teraz ciebie masakruj� gliny. Chcesz powiedzie�, �e Ameryka Wyda�a wielu wspania�ych alkoholik�w, Kt�rzy w zasadzie Zajmowali si� zupe�nie czym� innym. Ale tylko powtarzasz z uporem: �Po to si� tworzy, �eby zniszczy�.�2 2 Chodzi o Scotta Filzgeralda 53 Wczucie w istot� Widuje si� to malarstwo Z przezroczystym brzuchem � Tam, gdzie wszystko doskonale Jest nie na miejscu. U Bruegla na przyk�ad: Ch�opi, co w ta�cu Zap�dzaj� si� pod szubienic�. 54 Wczucie na b�ysk Ach, c� to za luksus spontaniczny Le�e� pod krzyw� lampa I czyta� wiersze Hardy'ego. Szczeg�lnie jego �1967� (Napisany 122 lata temu). Poeta tym samym dowodzi, �e mo�na by� Orwellem W�asnych nami�tno�ci � �Jak bardzo? Tego si� nie staram Przewidzie�. Tylko o to stoj�, Mi�a, by robak tw�j by� moim.�3 3 T�um. Zygnuunt Kubiak 55 Wczucie europejskie Szcz�liwe narody, Kt�re za sto�em siedz� i pie�ni �piewaj�. Schludne, pracowite, Roz�piewane narody, Co w �piewie rodz� si� i siej�, Zbieraj� plony i odprawiaj� mod�y, �eni� si� i nudz�, I umieraj� � a kto g�o�niej za�piewa, Tego B�g wys�ucha. Tako� ich �o�nierze w �piewie Zabijaj� i gwa�c�. Ale s� narody, Kt�re cieniej �piewaj� w demokracji, A w tyranii pe�n� piersi� zawodz�. Dla autokrat�w ch�ry! A dla rz�dz�cego, Ubranego w zgrzebne pluralis modesliae, Dzieci�cy g�osik, co s�yszalny ledwo bywa O niedzielnej porze, przy wt�rze pianina. Szcz�liwe narody, Kt�re w upadku i w wolno�ci �piew podnosz� i �piew ten rozumiej�. A ja z narodu niezbyt wy�piewanego, Co najwy�ej, gdy w rozpaczy, To zanuci, �e krew t�eje w �y�ach. Albo gdy w pijackim triumfie Zafa�szuje na wieki i amen. Po r�nych Pary�ach r�ni mnie pytali: �Czy ten nar�d kiedy� wejdzie do La Scali?� 56 Groteski � la hate bozzetto 57 Podb�j kobiety (groteska erotyczna) Rozkr�ca si� lekko. Peruka osobno. Rz�sy � henna z leukoplastu � Trzeba zdj�� delikatnie Niczym sk�rk� z brzoskwini. Usta zerwa� jednym poci�gni�ciem � Scotch o barwie ciemnej wi�ni. I gdy ju� stercz� sutki odj�te, Odprowadzone, wydrylowane: Dwie pestki po�o�one obok, Jeszcze dr��ce rozkosz� preperatu. I wtedy ona � tors zdemontowany � Nagle wyjawia ostatni sekret: Od po�owy, Od pasa (Tam gdzie pl�tanina gum do po�czoch, Peiperowskie okrucie�stwo i cukru), Tego mechanizmu Nie mo�na rozkr�ci�, kochanie. Bo jest tak nastawiony, Tak wy�rubowany, �e tylko si� w��czy� i po��czy�, Wtargn�� i zagarn��. Od�� wi�c �askawie �rubokr�t Swego sadystycznego morale. I tors zarz�dza retorsje � Od jutra spa� b�dziesz na haku W hawajskim hamaku. Dla mnie to cios W m�sk� ciekawo��, Bo jak ju� co� rozbieram, To do ko�ca, do ostatniego wihajstra. Nie znosz� egzotycznego bujania I cenie lekko�� mechaniczn� W zdemontowanych paniach. 58 Europa in Russian's style (rok 2000)4 Ju� mi si� marzy: Pictia z Grisz;) na Polach Elizejskich Zamiast kasztan�w sprzedaj� bliny. A Lafayetty zamienione na Univermagi. Madryckie Prado przybud�wk� Tretiakowskicj. Artek � ob�z pionier�w im. Pawki Morozowa � Przeniesiony w G�ry Szwarzwaldu. Na wiede�skim Praterze Popisy cyrku moskiewskiego pod go�ym niebem: Nied�wiedzie graj� w futbol z buldogami. A w ruinach Colosseum bu�czuczne stiliagi Rozpijaj� Cinzano, przegryzaj�c kilkami. Na Piccadilly Street rz�dem zaparkowane Wo�gi � Lena i Konstanty bior� dzi� �lub I z wdzi�czno�ci sk�adaj� kwiaty U st�p pobliskiego pomnika Kon�Armii. W Hayde�Parku agituje czarnobrewy Kola, Temat: �Rola KPZR w �yciu narodu�. Na prikusku og�lna darmocha: Og�rki kiszone i woda sodowa. W starym Amsterdamie hucz� mioty pneumatyczne, To ekipa komsomolc�w przebija si� przez centrum � Pobiegnie t�dy jasna i szeroka Aleja Lenina. A w Kopenhadze architekci z Czelabi�ska Zmieniaj� wystr�j porno�shop�w � Na ka�dym kroku teraz b�dzie muzeum macierzy�stwa. Tylko w Szwajcarii nic si� nie dzieje. Emeryci, jak zwykle, donosz� policji, Ze jacy�, panie, kr�c� si� tu Kozacy. �Wiemy, wiemy � m�wi� senni policjanci � To ci od nahajki i ba�a�ajki. Liryczne zuchy od dumki i urawni�owki. Przerabiaj� kantony na republiki. Dekoruj� sierpami banki, m�otami fabryki. Nawet �adne stawiaj� pomniki. Podobno w Genewie � szwagier mi pisa� � Ods�oni�te popiersie z w�gla Stie�ki Razina, W darze od bohaterskich g�rnik�w Donbasu�. Ju� mi si� marzy: U nas jak zwykle wszystko po staremu. Co najwy�ej ma�e retusze, drobne makija�e. Cho�by taka niewielka plamka na honorze � 4 fa�szywka futurologiczna 59 W warszawskich �azienkach zmiana na cokole, Zamiast siedz�cego Chopina w przykucu Czajkowski. Gdy sobie pomy�l�, �e oni tam podbijani z wdzi�kiem Przez wszechzwi�zkowe zespo�y pie�ni i ta�ca. �Stolicznaja�, kwarcowe kuku�ki, machorka W bufetach Brukseli, bez talon�w, po sztuce na g�ow�, Ta nam jakby l�ej po tej stronie przedmurza. My cierpliwie wystajemy w d�ugiej kolejce Po wczasy fundowane w Tworkach. Czasem ten i �w wyskoczy na chwil�, �eby popatrze� na tradycyjny Festyn Bur�ak�w Odbywaj�cy si� na nadwi�la�skim bulwarze, Pod has�em: �Wo�ga �le pozdrowienia Wi�le�. W bogatym programie � Przeci�ganie liny przyja�ni i wy�cigi w workach. (1982) 60 Graffiti swojsko�ameryka�skie God is dead. � Time. Time is dead. � God. God is not dead. � Lutek Stefa�czyk. Who is Lutek Stefa�czyk. � Good alcoholic. 61 Koledzy pokoleniowi Na specjalne �yczenie Janusza G�owackiego Deszcz nowojorski Pada na Krakowskim Przedmie�ciu. Statua Wolno�ci D�wiga miecz Zygmunta, Co ci�szy bywa od p�omienia. Ursyn�w zasnuwa Mg�a Manhattanu. Kantory wymian Pracuj� bez wytchnienia. W�osy siwiej� lub wypadaj�. Rosn� brzuchy � Polskie pierogi w brookliriskich knajpach Smakuj� jak hot�dogi na Star�wce. Mi�o�ci powszedniej� � Seks dzisiaj uprawiaj� jedynie Bu�garzy. Powie�ci, scenariusze, wiersze i eseje, Maj� wdzi�k felietonowych racji. Arty Buchwaldy rodz� si� w niedziel�, A w poniedzia�ek pij� za cudze pieni�dze. S�awa, powodzenie i kariera W d�ugim locie zaoceanicznym, A tam, na ziemi obiecanej, Czekaj� dwuj�zyczni agenci literaccy. Jeden m�wi: �Sorry�. Drugi: �Nie ma lekko, ch�opaki�. nie ma jak si� z tego wyt�umaczy�. (1991) 62 W wolnym (nareszcie) przek�adzie Orygina� (za komuny): �wiergot plemnik�w W telewizyjnym filmie. Przek�ad (dzi�): Ch�r dzieci�cy Szykuje si� do bis�w. (1991) 63 Zamki w Hiszpanii Filipowi Bajonowi l. Pod koniec wrze�nia 1991 roku by�em bliski szale�stwa. Stan ducha zerowy i te rzeczy. Uratowa� mnie mog�o tylko to, co Alfred Jarry zawar� w �Kr�lu Ubu�: �zrobi� szybko maj�tek, wszystkich pozabijam i wyjad�. Nie my�la�em jednak o samob�jstwie. Zaliczam siebie, co prawda samozwa�czo, do dziwacznego grona agnostycznych sceptyk�w obci��onych religijnym poczuciem winy czy mo�e wyrzutami sumienia wobec praw boskiego dekalogu. To wystarczaj�cy pow�d, �eby �y� w socjalnej b klasie d�ugo i szcz�liwie. Uwik�any w sprzeczno�ci nie do rozwi�zania � b�d�c w konflikcie nie tylko z otoczeniem, lecz tak�e z samym sob� � postanowi�em wyjecha� do Hiszpanii. 2. No i dupa. 64 Szkice z wielu epok 65 Szkic azjatycki Januszowi Zaorskiemu �agodna zima azjatycka 1969 roku, Sucha, w�a�ciwie bez�nie�na, cho� Podmuchy wiatru, zdawa�o si�, Rozwiewa�y kud�ate Albo lepiej: sko�tunione � Przerysowane do tego stopnia, �e zatraci�y swe ludzkie wymiary � W�osy i brod� Marksa na portrecie Tak ogromnym, i� zakrywa� Ca�y fronton jakiego� urz�du pa�stwowego. Moja pierwsza podr� za granic� (Wielkie prze�ycie dla 31-letniego obie�y�wiata) Z literatem K. w dwuosobowej Delegacji oficjalnej ZLP I ten hotel � tylko dla obcokrajowc�w � To najlepiej strze�ona twierdza Otoczona z�oconymi pomnikami Ojca Narodu, Wysokimi na kilkadziesi�t metr�w. Wyj�� mo�na � m�wi� go�cinni gospodarze � Ale lepiej nie ryzykowa�, Nie przepadaj� tu za bia�ymi. Literat K. zwo�uje narad� W pokoju przypominaj�cym par�wk�. Musimy wybra� przewodnicz�cego delegacji, Powiada z ca�� powag�. No to powiadam z ca�� powag�: Ju� pan jest przewodnicz�cym, A ja, co najwy�ej, vice. On dalej z ca�� powag�, �eby uwa�a�, Bo mo�e by� pods�uch akustyczny, Czyli ka�de s�owo rzucone nic a propos Niesie si� po rurach w g�r� lub w d�. Chwalmy zatem g�o�no miejscowy ustr�j, A gdyby jakie� zastrze�enia wynik�y, Uwagi pod adresem, ewentualnie zgrzyty, To raczej podawajmy sobie na migi, Bo wtedy nic wychwyc�. I poszed�, mnie zostawiwszy Z tymi rurami grubymi, Ws�uchanymi w bicie mojego serca. 66 W pokoju przypominaj�cym par�wk� � Okna zabite gwo�dziami, a Parz�cy kaloryfer pyka� par�, jak Lokomotywka na w�skotorowej trasie Do Jab�onny W czasach mojego praskiego dzieci�stwa; Mo�na by�o wyskoczy� w biegu, odla� si� l wskoczy� do ostatniego wagonu � Le�a�em w ��ku, P�nagi, spocony, odr�twia�y, Przenikni�ty martwot� wieczornych godzin. Nad moj� g�ow�, u samego sufitu, Widzia� portret Ojca Narodu, Pod pewnym k�tem pochylony Nade mn� gro�nie, jak gdyby Stawiaj�cy znak r�wnania Pomi�dzy Snem i L�kiem. Nie by�o w tym �adnej przesady. Budzi�em si� z l�kiem i zapada�em W p�ytki sen niczym Dziecko w gor�czce. Nic wierzy�em w fizyczn� trwa�o�� przedmiotu Stanowi�cego obiekt kultu szerokich mas. Do tych portret�w zawieszonych W ka�dym domu, co wiecz�r, Mali pionierzy zanosz� mod�y: �Dzi�kujemy Ci, Ojcze, za to, �e Prze�y�em szcz�liwie jeszcze jeden dzie�. Nie wierzy�em w fizyczn� trwa�o�� przedmiotu Promieniuj�cego duchem podnios�ej adoracji. Przecie� ten portret w solidnych ramach, Spadaj�c � m�g�by mnie zabi�. Mnie, patentowanego proleta rustykalnego W kolebce azjatyckiego monumentalizmu. W tym w�a�nie hotelu, Gdzie na ka�dym pi�trze W donicach kwit�y drzewka cytrynowe I tajniacy za p�achtami gazet Udawali, �e bardzo ich interesuj� wyniki Ostatnich wybor�w do Zgromadzenia Narodowego, W pokoju tropikalnym i dusznym S�ucha�em radia, Kt�rego program sk�ada� si� Z wiadomo�ci i muzyki, a czasami Z wywiad�w o kszta�cie fonicznym 67 Tak zrozumia�ym �e po raz drugi straci�em wiar�, tym razem W odwieczny kanon zadufanych my�licieli: �Je�li zadajemy trafne pytania, Musimy znale�� trafne odpowiedzi.� Na szcz�cie wspom�g� mnie z oddali � T