3724
Szczegóły |
Tytuł |
3724 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
3724 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 3724 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
3724 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Jerzy G�rza�ski
Wszystkim steruje
b�yskawica
Tower Press 2000
Copyright by Tower Press, Gda�sk 2000
4
Gra�ynie
5
B�yskawica kieruje sterem wszystkiego
(z Heraklita)
6
Przej�cie nie strze�one
Radamantes usn�� za sto�em �
Niech mu wieczno�� lekk� b�dzie.
W kubku szkar�at wina
Zaprawiony �za niebiesk�.
Przechodzi� niedawno t�dy
�Anio� �mierci� � doktor Mengele �
O�wi�cimski kolorysta, kt�ry
Wstrzykiwa� w ga�ki oczne farb�,
Aby uzyska� kolor oczu
W�a�ciwy rasie nordyckiej.
Tu si� odby�o zaoczne flagellum demonium,
Lecz kat nigdy nie pozbywa si� swej ofiary �
Rozsiane krople w przedsionku, w winie,
Na suknie przykrywaj�cym st�.
M�cze�stwo drobin utrwala
Nadzwyczajny po�piech inferalnych wyrok�w.
Trzyg�owy Cerber to
Pami�tka z porcelany.
Wy�upione oko � �wiadectwo wandalizmu.
Przesz�a przez bram� wycieczka neurotyk�w.
Obr�t ostrza ze zgrzytem ods�oni� nico��.
Kalectwo stra�nika � wyr�b seryjny.
Przep�yn�� rzek� z uczuciem zemsty
Na martwym symbolu.
L�ni�cy ch��d oczodo�u �
To pozostanie po wielkich pochodach.
I wreszcie Acheront �
Brzeg opada �agodnie.
Drobny �wir, sucha trawa,
Troch� �galanterii�
(Tak nazywano zw�oki
Ma�ych dzieci w Treblince,
Dzieci sekty religijnej z Gujany i
Dzieci banglijskich z Asamu.)
�Gdzie jest ��d�?� -
Pyta pi�kna terrorystka
Z Komanda Rewolucji.
Chce si� przeprawi� na drug� stron�
Zachowuj�c makija� jak ran� �
Na pami�tk� �lepej nienawi�ci.
Lecz nie wie, �e m�dry przewo�nik,
7
Ukryty w heraklitejskim cieniu,
Nie odpowiada nigdy na pytania,
Tylko wskazuje na nurt leniwy i czysty,
Gdzie �wszystkim steruje b�yskawica�.
8
Z rozkazu Robespierre'a
Tylko jedno zwyci�stwo
(A nie bezustanne antyszambrowanie
W stylu � z pokojowca na ideowca
Lub odbijanie si� od �ciany do �ciany,
Bo niby tylko krowa nie zmienia pogl�d�w) �
A potem umiar,
Dar wstrzemi�liwo�ci,
Kt�ry d�wiga si� na staro��,
Nienasycona potrzeba cia�a, a tu
Zawroty g�owy i bol�ce dzi�s�a,
Sztuczne z�by stworzone do mia�d�enia,
Wzd�ty brzuch powo�any do m�cze�stwa.
l ten bohaterski niegdy�,
Wystawiony na plagi,
Stercz�cy na zawo�anie Olbrzym,
Przebijaj�cy si� przez turniury �
�Uk�on damy� � to by�a pozycja
Do zdobycia, od ty�u,
Bezwstydny zwiastun
Dyskretnej choroby,
Dzi� wzbudzaj�cy chichot u kar�a,
Kt�ry robi lewatyw�
Nuc�c �Carmagnol�
�Tylko jedno zwyci�stwo� �
Mawia�, bo przecie� ob�arstwo,
Wyuzdanie, cynizm, wszechw�adna intryga,
To zawsze jaka� ca�o��
Nazwana wytwornie: er� polityczn�, a teraz
Robactwo w peruce,
Cz�ste wymioty, biegunka.
A tak�e obstrukcja, o kt�rej
Flaubert powiada�, �e
�Wywiera wp�yw na pogl�dy polityczne�.
W nik�ym blasku �wiec
Zacieki na lustrze.
Nie odbija zwierciad�o pogrom�w ducha,
K�amstw uroczystych i zdrad efektownych,
Tylko n�dz� fizjologii �
Wystaj�ce kolana z porcelanowego kub�a.
I �oskot otwieranych drzwi,
I rontu g�os wiecznie m�ody:
�Z rozkazu Robespierre'a!�
9
Mowa, to wi�cej ni� krew
zdanie Frama Roscnwciga,
kt�rym opatrzy� m�j notatnik
filologa �LTI� (o j�zyku Trzeciej Rzeszy)
Victor KIcmpcrcr
Powiedzmy
(S�ynne: nie b�jmy si� powiedzie�):
D�wi�ki dochodz� zza wysokiego ogrodzenia.
S�yszymy, jeszcze s�yszymy nagonk� �
Grzechotki, ko�atki, klaskanie
(J�zyk klaszcze pod borem!
Filon w wojskowym mundurze
I pe�no patroli na drodze)
I dzwonki u szyi kr�w, gdy
Powracaj� ze s�ynnych polskich pastwisk,
W s�ynnym polskim zmierzchu,
Gdy krew podchodzi do gard�a
I j�zyk stwardnia�y od mowy�trawy
Gada �piewnym akcentem
Internat�w i ch�opskich ob�r.
S�owa nie znaj� przeszk�d,
Dlatego jeste�my nieszcz�liwi,
Zamkni�ci w czterech �cianach elementarza �
�Tata Ali s�u�y w ZOMO.
A to jest pies Ali
(Wiadomo: pies skrzy�owany z WRON-�)�
S�owa jednak wyra�aj�, definiuj�,
Kalecz�, a nawet � bywa �
Zapadaj� g��biej �
Szcz�liwi nie licz� grob�w.
*
Tu tak�e, w�a�nie tu.
Na tym skrawku niewielkich zas�ug
I wielkiego krzyku.
W g�stym powietrzu p�r roku,
Gdzie �agodne zimy odbieraj� rado�� dzieciom,
Kt�re chcia�yby si� �lizga�
Po zamarzni�tym stawie.
Zabawy u�pione, karnawa�y omdlenia.
Wiatr zwiewa cienki �nieg z wie� ko�cielnych.
S�ycha� kwilenie niemowl�t i �piew pijak�w.
Ka�de zach�anne mi�so ma w sobie op�r,
G�uche na religijn� przemoc czasu.
(1982�1990)
10
S�owa tak�e twierdz� na przek�r
Bezlitosnym nakazom total � hierarchii,
�e istnieje �Fa�szywy Parnas�
Albo �Mentalno�� Subkulturalna�.
Z tego da�oby si� wyprowadzi�
Trudn� do podwa�enia konstatacj� �
�Intelektuali�ci elitami
O mentalno�ci subkulturalnej
Tworz� fa�szywy Parnas�1
1 Bodaj�e z Gustawa Herlinga-Grudzi�skicgo.
11
Prawdziwa makabra
Ta ich przesadna uprzejmo��
Doprowadza do sza�u.
Ta ich wymuskana zgroza galanterii.
Umizgi i szczebioty no�y
Pracuj�cych bez wytchnienia.
Plecy ca�e w ranach
Od nieustaj�cych przejaw�w mi�o�ci.
�ywe mi�so obracane na ostrzach
Dla naszego dobra.
P�atni mordercy kulturalnych zdarze�
Na ka�dym rogu.
Atmosfera pikniku w rze�ni �
B�d� nam w zgodzie
Z obowi�zuj�cym obyczajem
Wycina� �opatki, wypruwa� �y�y.
Patroszy�. Patroszy�. Patroszy�.
Do ko�ca, do samego ko�ca, bez z�udze�,
Odtwarza� w nas,
W naszych niepoj�tych zakamarkach,
W naszej chronicznej biedzie,
Narastaj�cej na ko�ciach
W niezliczonych odmianach.
B�d� odtwarza� z u�miechem, z wdzi�kiem,
Histori� naszych narodzin,
Kiedy�my si� wynurzali z brzuch�w ogarni�ci panik�,
O�lepieni �wiat�em, wleczeni za w�osy
I pozbawieni g�osu.
Histori� pierwszych porod�w,
Nigdy do ko�ca nie sprawdzonych,
Bolesnych i d�ugich w�dr�wek
Przez napieraj�ce zewsz�d dzikie materie.
Ostre, naje�one i bezwzgl�dne zasieki
Wymuszonych, kolejnych wciele�
I porz�dk�w rzeczy.
A przecie� ��daj� od nas,
Aby�my si� jedynie
Jako� zachowywali.
Jako� kontrolowali.
Jako� trzymali fason.
Podnosili si� z kl�czek
Jak si� podnosi um�czone cia�o,
Ostatni oddech i st�uczone okulary.
Nienawidz�c dla przyzwoito�ci.
Ka�dy najmniejszy ruch w imi� post�pu
I post�puj�cego nieuchronnie skarlenia.
12
�aden zmar�y nie przechowa m�dro�ci
Poza wymiarem uprzedze� �
Nie tylko rasa, �wiatopogl�d, numer buta.
Nie tylko to, co oddala i niweczy,
A wi�c poza dotykaln� r�nic�,
Kt�ra dzieli, antagonizuje i zagra�a �
Tylko umys� genialny tworzy wzory technologiczne
Doskonalszych pojedna�.
Wiemy a� nadto �
Wszechobecna zag�ada
Jest utajonym �yciem natury.
Atom jest cz�stk� elementarn�
I zmierza od rozprosze� do po��cze�
W procesie d�ugich i daremnych wyrzecze� �
Jedynie b�ysk kulisty obiecuje wiar� i zniszczenie.
M�zg Oppenheimera w�a�nie
By�by t� Pascalowsk� nie ko�cz�c� si� kul�,
Kt�rej �rodek jest wsz�dzie,
Obw�d za� nigdzie
To co raz odkryte nigdy ju� nie zazna grobu.
�aden zmar�y nie przechowa m�dro�ci.
13
Przybywa nam �wiata
W 25 rocznic� pierwszego wydania
�Rzeczy wyobra�ni� Kazimierza Wyki
Przybywa nam �wiata
I wierszy nam przybywa.
Nie mo�e by� inaczej.
Wyobra�nia i wiara
To s� nasze podr�e
Po najbli�szych i najdalszych pejza�ach,
One nam zsy�aj� niesko�czono�� s��w.
Z wysoka sprowadzaj�
W orszaku zam�tu, krzyku, pospolitej wrzawy,
Par� podobn� do siebie,
Lecz cichsz� i trudniejsz� do na�ladowania �
Fantazj� i przebaczenie.
�Przybywa nam �wiata�
I wiersze nasze respektuj� to prawo.
Ale wyobra�nia z wiar�
Ju� si� czule �egnaj�.
Wyobra�nia wybiera si� na Apokalips�.
Wiara w domu pozostaje,
Jak u Pope'a zabawka starc�w �
Z szylkretu r�aniec.
(1984)
14
Wyspy greckie
Darkowi Skarupi�skiemu
S� takie szcz�liwe wyspy �
Je�eli kto� im pogrozi palcem,
Obracaj� to w �art.
Gdzie wody czyste
Wyp�ywaj� z jaski�
I nikt nie tonie.
S� takie szcz�liwe wyspy �
Ziemia spalona i rdzawa
Wydaje z siebie
Nas�oneczniony owoc.
A ludzie chodz�
Wko�o, na palcach.
Nikt nie wie, na czym to polega,
�e jeszcze wdzi�cz� si� do siebie.
Och, dla nich jest za ma�o
Tych wszystkich czu�o�ci i pok�on�w
Nad winoro�l�.
S� takie szcz�liwe wyspy �
Gdzie ludzie maj� kr�tki sen,
Bo po co spa�,
Gdy nic si� nie �ni �
Wulkan nios� w procesji, wysoko,
Jak obraz, kt�ry pokornie
Groz� sw� sk�ania
Ku zawodz�cym pie�niom.
Ale dopada ich nagle na jawie
Najwa�niejsza z kl�sk rzeczywistych �
Ma�a dziewczynka z zapr�szonym okiem
Uosabia Chandr� i Marsyliank�.
Ogie� pod powiek� to niewinno��
Obwo�ona na osio�ku �
Zdejmuj� czapki, �wiec� twarde czaszki.
Chc� rewolucji, lecz najpierw
Niech dziecko pojedzie do lekarza,
Do Aten.
15
Mandelsztam
W mistycyzm �atwiej wej��
Ni� w po�ar.
Nie parzy p�omie�,
Gdy on �s�yszy �piew
ptasz�cy tkliwy,
Wie�� ka�d� �yciem przepojon��.
Od Boga dan� i przez Boga
W ciszy pustelni woroneskiej
Wypowiedzian� �
ale czy szcz�liw�?
16
Wiecznie w po�owie �ywota swojego...
To si� tylko podziwia,
Tego nie ma w nas.
Tego koniecznego wej�cia w konfidencj�
Z natur� ciemnych podpowiedze�.
Z istot� pr�n� i ba�wochwalcz�.
A przecie� ob�ok powieki
Zabieraj�cy �wiat�o g��bokiego wejrzenia �
To klasyczny mit podnios�ych ogranicze�.
Jak�e cz�sto zmarli udaj� �pi�cych,
A �pi�cy symuluj� �mier�.
Jeden Gogol wiedzia�,
�e tworzenie, jako surowy nakaz Boga,
Tylko powtarza urywane zdania
Upad�ych anio��w.
Dlatego spa� na siedz�co w fotelu,
Z otwartymi oczami.
Ba� si� po�o�y� do ��ka,
Gdy� by�o to dla niego
R�wnoznaczne ze �mierci�.
Nie pomog�o dwukrotne spalenie �Martwych dusz�,
Ani pielgrzymka do Jerozolimy,
Ani �Spowied� autora�,
Ani wyniszczaj�cy post,
Ani narastaj�cy ob��d �
�Czy� to nie b�yskawica rzucona z nieba?�
Pozosta�a wielko�� skazana na tortur�
Powtarzaj�cych si� sferycznych transmisji:
Wiecznie senny...
Wiecznie obudzony...
Wiecznie w po�owie �ywota swojego...
17
Dzie� odwiedzin
Poczekalnie oddzia��w psychiatrycznych
Dla nieletnich.
W�a�ciwie przedsionki, bezosobowe,
Gdzie na tablicach pory roku
Zmieniaj� si� szybciej ni� te za oknem �
Zima wyci�ta z kartonu ma z�ote oczy,
W kt�rych odbija si� b��kit pogodnego lata.
D�ugie czekanie na widzenie z dzieckiem
Jest jak walka bokserska
Na ringu w Las Vegas:
Ray �Sugar� Leonard
kontra
Marvin Hagler �Marvelous� �
Zab�jca Hagler ma czerwone r�kawice,
Ale w ko�cu przegrywa
Z instynktem przetrwania Leonarda.
Inteligencja zwyci�a si��.
Albo �
Niech zabrzmi bardziej swojsko �
Cierpliwo�� zwyci�a nud�.
Rodzice jedz� czere�nie i czekaj�.
Drzwi oddzia�owe otwieraj� si� cicho
I wida� w g��bi pusty korytarz.
Po�rodku le�y but dzieci�cy.
To znak, �e dzieci posz�y na sanki.
18
Chi�skie latawce
Gra�ynie Koptas
Chi�skie latawce,
Gdy z wolna si� unosz�
Po�r�d dym�w przedmie�cia,
Aby wzlecie� ku g�rnym granicom.
Nigdy nie wiadomo,
Kt�re to pi�tro zdobywcy
I jaki demon �ciga
Pragnienie dziecka: wy�ej i wy�ej.
Cho� jest ono tylko
Ziemsk� po�ow� papierowej konstrukcji.
I ci�gnie do siebie, przyci�ga
Szybuj�ce widmo, �eby je pokona�!
W grach i zabawach dzieci�stwa,
W jego sposobach i kszta�tach.
W zaci�ni�tych z�bach, w b�lu.
W odleg�o�ciach, co zawsze myl�,
Bo nie s� na miar�.
(Kto widzia�
Ch�op�w w siedmiomilowych butach
Przeskakuj�cych wzg�rza i pag�rki
Na trasie Praga�Mokot�w?)
Wszystko jest wi�ksze �
Podw�rze to plac defilad,
A �piew piekarza w otwartym oknie
Wyzwala rz�sist� ulew�
Z�oconych kurtyn La Scali.
W piramidach dzieci�stwa
Wznoszonych przez ma�ych niewolnik�w,
Kt�rym �ni� si� epolety nadzorc�w.
W drapaczach chmur dzieci�stwa
Ledwo odros�ych od ziemi,
Gdzie s�ycha� szmer
Wysokopiennych wind.
Tam w�a�nie rodzi si� posta�
L�kliwa i s�aba wieku doros�ego.
Jeszcze dziecko za ni� biega
I zwyci�a za ni�
Lub cho�by zniewa�a.
Ale ju� smok z chi�skiego latawca
Pr�szy ogie� na zdeptana ziemi�.
19
Przed obrazem Vel�zqueza
chodzi o �Panny dworskie�/�Las Meninas�/
Obraz jest przed nami; my parzymy na obraz
i � jak to zauwa�y� eseista i filozof
Ortega y Gasset w swojej rozprawie po�wi�conej
Vel�zquezowi � w ten spos�b powstaje
zjawisko podw�jnej dynamiki: obraz zaprasza
nas do �rodka, a my r�wnocze�nie zapraszamy
go na zewn�trz, do siebie.
(Carlos Fuentes)
Maj� zmienione i pos�pne twarze. Cho� patrz� na
co�, co by� mo�e poza obrazem jest tylko komedi� kl�sk
urojonych i rzeczywistych, zwyci�skich dramat�w. Czyli
patrz� na nas rozproszonych, nieokre�lonych i wzgl�dnych
(wszystko dzi� bywa wzgl�dne, dlatego rodzi tak�
bezwzgl�dno��).
Zaj�ci wieczno�ci� i upozowani. Nic przekraczaj� jednak
formy, kt�ra odbija ich pragnienia i nastroje. Raczej
zapraszaj� nas do siebie. Ten pies nostalgiczny nic gryzie.
Okno mo�na zamkn��, gdy� przeci�gi bywaj� gro�ne dla
przybysz�w z innej epoki. Owoce rozsypane na stole
maj� t� �wie�o��, co zach�ca do udzia�u. Nic licz�c
jakich� drobiazg�w, kt�re da si� u�o�y� lub odsun�� na
plan dalszy. Zrobi� troch� miejsca, aby�my si� pomie�cili
w ich niesko�czono�ci. Infantk� i karlic� trzeba przesun��
bli�ej �wiat�a, a troskliw� duenn� ku drzwiom wiod�cym
na ogr�d. Dziecko za� � biedne dziecko � �eby
nie t�skni�o za piastunk�, o�wietli� nag�ym b�yskiem burzy,
co gdzie� przetacza si� za horyzontem.
Vel�zquez � w g��bi, maluje ten obraz, kt�ry nas
zaprasza � po�rednik �yczliwy, cho� z�oszcz� go zakusy
dekompozycji. �Nie rusza� moich figur� � zdaje si�
m�wi�. Lecz jak�e wej�� w obraz na palcach, przemkn��
zatuliwszy uszy, nie s�ysz�c westchnie� infantki, chichotu
karlicy, p�aczliwego g�osu dziecka i modlitwy duenny
o deszcz, gdy patrzy na ogr�d.
20
Na �mier� Henri Michaux
No c�, rocznik 1899.
podobnie jak Borgcs.
Wtedy wychodzi�o si� z brzucha ch�opca,
Aby wej�� do brzucha dziewczynki.
Najkr�tsza droga od Pude�ka �o�nierzyk�w
Do Domu Lalek.
�Urodzi�em si� z dwojga dzieci� �
Troje dzieci,
Bawi�c si� w doros�e �ycie,
Kt�rego� poranka
Znalaz�o si� w XX wieku.
Nikt tego nie odnotowa�,
Ale pierwszy poranek naszego stulecia
By� mro�ny i cienka warstwa �niegu
Przykrywa�a trawnik przed domem.
Ukryty pod t� zimn� sk�r�,
Najm�odszy w rodzinie, Henri,
Nieprzejednany Belg z Namur,
M u s i spe�ni� swoj� powinno��
Wobec wyobra�ni.
To znaczy � wyrzec si�
Idei, pokrewie�stwa, zaszczyt�w.
Ale ch�opiec okr�towy na statku �Boskoop�
Musi zniszczy� w sobie realno�� podr�y.
Wyprawa do Ameryki Po�udniowej
Nie jest jeszcze urojeniem.
To wyprawa przeciwko sobie.
Matka�dziewczynka boi si� o jego zdrowie.
Ojciec�ch�opiec, z dziecinn� �atwo�ci�,
Bierze go w nawias:
(Myszka ju� musi
Sama da� sobie rad�).
Musi prze�y� 57 lat
W sieroci�cu poezji,
Z�by stwierdzi� w �N�dznym cudzie�,
�e meskalina to oszustwo.
Tylko trze�wo�� umys�u daje wyniki.
To znaczy �
Pisanie musi zawiera� w sobie
Utajon�, fantastyczn� potrzeb�
Nieustannego zwiedzania
�Przestrzeni wn�trza�.
A na zewn�trz
Podobno gubi� wszystko:
Notes z adresami, wst��ki, pi�ro.
21
Mawia�: �Szczury opuszczaj� okr�t�.
I tajemniczo dodawa�:
�Przedmiotom odpowiada tylko jedna idea�.
A nawet radzi�:
�Zwiewa� i to co si� w nogach�.
Ale dopiero w 85 roku �ycia
Uda�o mu si� zwia� z sieroci�ca poezji.
No c�, �mierci nie da si� wymy�li�,
Nie jest podr� do kraj�w Magii,
Wielkiej Garabanii czy Poddemy.
Nie w opisie rzecz,
Nie w tym, co przekracza granice.
Tysi�c potwor�w odwraca nasz� uwag� �
Zapami�tajcie �
Nigdy nie mo�na przewidzie�,
Z kt�rej strony pojawi si� p�etwa.
I jak g��boko uderzy w nas
Westchnienie Wielkiej Ryby �
Ulga zab�jcy
przeciwko naszemu zdziwieniu:
�Co� zmusza kogo�?�
22
B�g da� mu ciemno��
po r�wni z ksi�gami
(z J.L.B.)
Panu Rajmundowi Kalickiemu,
za jego ��wiat wed�ug Borgesa�
(�Sen we �nie�)
Poeta, w kt�rym zmierzcha �
Powolny proces zamierania barw i kszta�t�w,
Gdzie krzyk�w tyle, co westchnie�,
I nadziei, �e jest si� wci�� po tej stronie
Czynu i zw�tpienia �
To jest w�a�nie Mistycyzm.
Poeta niczym �redniowieczne miasto noc� �
Ciemno�� tak doskona�a,
�e �wiate�ko, kt�re zab�y�nie w nim:
To jest w�a�nie Objawienie.
Poeta, kt�ry traci wzrok �
(Tego nie da si� prze�o�y� na �aden obraz;
Cielesny w�tek najpewniej uczestniczy
w grze poj��) �
Nosi w sobie pedanteri�, okrucie�stwo
I kar�:
Pedanteri�, bo stan taktyczny dla niego
To prawdziwa rozkosz prawdom�wno�ci
I groza nieodwracalnych wyrok�w.
Okrucie�stwo, bo trzeba tak k�ama�,
�eby czu� si� naprawd� oszukanym.
Kar�, bo w ko�cu m�g� powiedzie� matce:
,,Tak, widz� troch� lepiej.
I pomy�la�em: pope�ni�em najgorszy z grzech�w,
Nie by�em szcz�liwy.�
To jest w�a�nie Borges.
Urodzi� si� w Buenos Aires
(1899 � cen sam rocznik, co Michaux) �
Zmar� w Genewie.
Bli�ej Europy, a mo�e stosowniej b�dzie:
W upadku Europy pr�bowa� odnale��
��D�wi�czn� samotno�滔,
Soledad Sonora hiszpa�skich mistyk�w,
Zbli�aj�c� do tajemnicy...�
Lub te�, kto wie, uk�ada� anagramy �
23
Zaj�cie w sam raz przed za�ni�ciem �
Szczeg�lnie angielska przestawnia
Ma t� lekko�� ostatniej pociechy:
Funeral
(pogrzeb)
real fun
(prawdziwa zabawa).
A potem ju� tylko imaginacja,
Co dw�m odleg�ym kra�com mitu
Przydaje powagi Urzeczywistnienia.
Ocean powoli wlewa si� do muszli.
Czu�o�� s�onej wody,
jeszcze s�yszalna czu�o�� pojednania
Przed decyduj�cym uderzeniem rzek
Trac�cych nazwy, imiona, dorzecza,
Impet przewodnictwa
W m�tnym i grzmi�cym bezmiarze oceanu.
I zimny, zbyt gwa�towny podmuch pampero
(Nios�cy sp�nion� wo� ogrod�w Santa Rosa)
Otwiera okno �
Atlantyk za rogiem genewskiej ulicy
Wstrzymuje na chwil� oddech.
Sprawiedliwy w nieszcz�ciu,
Jak �piew tanga.
24
Dom nad Narwi�
Na poddaszu �ywiczny zapach.
Nigdy nie wywietrzeje.
Przenika sk�r� i budzi po��danie.
Ca�e stulecia wiatr�w
Uderzaj�cych nocami o kalenice dachu.
Epoki deszcz�w dudni�cych o eternit.
Nie zmyj� go, nie rozpuszcz� w wilgotnych
I natarczywych objawieniach.
Bo dom drewniany jest objawieniem,
Wolno�ci� i smutkiem.
A nade wszystko widokiem objawionym.
St�d wida� zakole rzeki
Z po�yskliw� drog�, po kt�rej
Nadejdzie czerwcowa noc
Nios�c wianki puszczane z ciemnym nurtem.
Kto� musi zwr�ci� przyrzeczenia.
Nie niknie, nie ginie na zawsze
Poga�ski patos obrz�du nadziei.
W progach p�ytko rozlanej rzeki
Lin przemyka po�r�d zatopionych ga��zi.
Ci�gnie za sob� nitk� �luzu,
Jak gdyby wyznacza� rytm powolnego wzrastania.
Kiedy woda sp�ynie do g��wnego koryta rzeki,
Na tym miejscu zakwitnie pole kacze�c�w.
Ptaki �piewaj� w nagich jeszcze krzewach.
Nawo�uj� si� do zmartwychwstania
Dawno umarli kochankowie.
I w ciszy kwietniowej nocy
Pisk kuny wspinaj�cej si�
Po zewn�trznej �cianie domu
Jest jak obietnica czu�o�ci.
Ob�askawiony �owca, ob�askawiona zdobycz.
Ci�arna krew zasypia w ge�cie pojednania.
25
Wiersz okoliczno�ciowy
z okazji pi��dziesi�ciolecia narodzin
Napisa�em sporo lichych wierszy.
No c�, wara te� musi �y�.
Poeta jest jak kobieta �
Musi si� zawsze podoba�
(Znam kilku poetyckich transwestyt�w �
Zmieniaj� podpaski jak r�kawiczki).
Og�lnie rzecz bior�c
Fatalna kanalizacja
Na najni�szym
pi�trze.
Zlew kusi.
Ale to tylko zlew.
Przecie� w m�odo�ci
Przysi�ga�em na konstrukcj�,
Kt�ra by�a dla mnie wszystkim,
Czyli zbli�eniem do �wiata,
Bo wtedy konstruowa� znaczy�o:
W c a � o � c i szuka� ocalenia.
W teraz te kub�y
Jak wiara poch�aniaj�ca biologi�.
Jakie� fragmenty poszarpanych tkanek.
Drgaj�ce jeszcze oko
Za zas�on� gazy.
Skrzepy, kolonie w�z��w ch�onnych.
To co mia�o niegdy�
Obiecane kr�lestwo Formy Trwa�ej �
Paruje pod pokryw�.
Chemiczna wegetacja resztek, cz�stek,
Odrzut�w, kt�rym przepowiadano
Pi�kn� przysz�o�� monolitu.
To wszystko przetrwa w naturze
Przyzwyczaje� jak moje
Nieko�cz�ce si� postanowienia czysto�ci.
26
Regaty
By�em dzieckiem.
Cho� to du�e s�owo � dziecko.
Brzmi prawie tak
Jak: wierz�, �e by�em dzieckiem.
Chocia�: �my�l przeciwstawia si� wierzeniom�.
Tak przynajmniej twierdzi Philippe Sollers.
Dlatego my�l�, �e by�em dzieckiem.
Bo �my�l to jedynie
Bezpo�redni skutek doznawania�.
Lepiej zatem powiedzie� �
By�em przera�ony.
Kt�rego� lipcowego dnia
Ujrza�em topielic�,
Gdy zapl�tana w wiklin�
U brzegu Wis�y
B�yszcza�a w s�o�cu �
Wypuk�y przedmiot
Odbijaj�cy �wiat�o.
A �rodkiem rzeki
W pochylonym rytmie
Silnych ramion
Osada sz�stki ze sternikiem
Wzbudza� fal�,
Kt�ra leniwie
Podmywa�a wiklin�
I ko�ysa�a cia�em topielicy.
Po�yskliwy przedmiot o�ywa�.
Uroda twarzy zanurzonej w wodzie
Prze�wieca�a ku powierzchni.
Oczy otwarte patrzy�y na mnie
Jak gdyby m�wi�c:
�Pom� mi, dziecko.�
By raptem si� zapa��
Jak gumowa lalka,
Z kt�rej wypuszczono powietrze
To spod wikliny,
Z g�o�nym trzepotem,
Rzuci�o si� w pogo�
Za wio�larzami
Stado w�gorzy.
Syte i pe�ne wigoru
P�yn�o na tar�o.
27
Poch�d
We �nie p�askim i bezkresnym
Widzia�em oddzia� �o�nierzy
Na czele kt�rego szed� m�j ojciec.
Ni�s� na r�kach matk�
Ubran� w �lubn� sukni� �
Welon wl�k� si� po ziemi.
Wujek gdzie� na ko�cu ze sztandarem
�opota� w zgodnym rytmie.
G��d wyni�s� z obozu.
�o�nierze �piewali: �O m�j rozmarynie...�
Spieszyli na b�j pod Kutnem.
Siostra jecha�a na czeskiej �damce� �
Jej czerwona kokarda jak rana
Sztywno wyrasta�a z w�os�w.
Pies obszczekiwa� rower,
Ale to nie by� m�j ulubiony pies.
Szed�em za wujkiem i nios�em harmoni�
I ona jeszcze kiedy� mi si� w r�kach roz�piewa.
�o�nierze zawodzili: �A sapery gr�b buduj�...�
Matka spa�a w ramionach ojca,
Kt�remu szorstka trawa rani�a bose stopy.
�Za pija�stwo do Canossy� �
To mia� zapisane w ksi�gach parafialnych
I w kartotekach urz�d�w wojew�dzkich.
Wujek gryz� drzewce sztandaru
Niczym smakowit� ko��.
Siostra puch�a od wiatru
Wiej�cego ze wschodu.
Psa porwa� wilk,
Co si� zakrad� w niedziel�.
Ros�o ziele na mijanych grobach.
Pada� deszcz zmar�ych i pomordowanych.
Zimny deszcz, po kt�rym
,,Rozkwita�y p�ki bia�ych r�...� �
�piewali �o�nierze to samo,
Lecz czulej.
28
�ni� mi si� wiersz o rzezi
Tu� przed spotkaniem autorskim
Jaki� poeta, �ysawy, napuchni�ty,
Kt�ry zosta� starcem
W wieku 25 lat,
Gor�czkowo, b�d�c
Nieprzytomnym na umy�le,
Ko�czy� wiersz o rzezi.
Organizatorzy ponaglali go,
Gdy� wype�niona po brzegi sala
Dysza�a mordem �
P� godziny op�nienia.
Doko�a tyle rzezi �
Pisa� poeta.
l nie m�g� sko�czy�.
Przyjd� do mnie, rzezi � pisa�.
I traci� w�tek.
�Rze� niewini�tek� Giotta
Zderzy�a mu si�
Z �Rzezi� niewini�tek� Tintoretta �
Uci�ta d�o� ch�opi�ca
Wypad�a z ram (kt�rych?);
Na najmniejszym palcu
B�yszcza� szmaragdowym oczkiem
Z�oty pier�cionek.
Pijany Szela na czele
Rzezi galicyjskiej,
Z siw� g�ow� ziemianina
Przytroczon� do siod�a,
P�dzi� na spotkanie
Z Maksymem �ele�niakiem
Pod Huma� �
Cho� ta rze� przecie� nie po drodze.
Szybciej, szybciej
(Schnell bodaj�e
Czy schnella chyba) �
Niecierpliwili si� organizatorzy.
Sala jak ul ogromny
Hucza�a pomrukiem armat.
Sami m�czy�ni w garniturach
I pod krawatami.
Dawajcie tego psa �
Odzywa�y si� g�osy
29
I rechot uderza� o wysoki sufit.
Co spokojniejsi
S�uchali p�yt z patefon�w,
Grali w karty albo
Odchyleni w krzes�ach � spali
Z otwartymi ustami.
I wreszcie poeta wst�pi� na podest
W spranej koszuli w krat�,
Jeszcze bardziej �ysawy i spuchni�ty
Ni� by�o zaplanowane i
Coraz m�odszy i
Bardziej przera�ony i g�odny
(Na szcz�cie w ostatniej chwili
Pozby� si� damskiej torebki �
To pami�tka po matce, kt�ra
Mu guziki przyszywa�a do rozporka,
Na kl�czkach, odgryzaj�c nitk�;
Dreszcz rozkoszy i b�lu � w�a�ciwie
Puste miejsce, co daje
Z�udzenie rozkoszy i b�lu)
I wszyscy wiedzieli, �e jest g�odny;
Kto� rzuci� mu bu�k� z szynk�,
Kt�r� poeta zjad� i
Przesta� ju� by� taki �mieszny,
A potem uk�oni� si� i zacz�� czyta�:
Przyjd� do mnie, rzezi.
Schnell, schnella �
Z ostatniego rz�du
Podnios�a si� dziewczynka
Z czerwon� kokard� we w�osach,
Jakby wro�ni�t� w sk�r�.
Pocz�a i�� w kierunku poety.
Wszyscy wstali; rozleg�y si� oklaski;
Szpaler zw�a� si�, zacie�nia�, a�
W ko�cu po��czy�y si� szeregi
I pisk stratowanej dziewczynki
Uton�� w dudnieniu krok�w �
Szli w miejscu, ale przeciwko sobie,
I poeta te� maszerowa� w miejscu,
Ale przeciwko sobie, w zgodnym rytmie;
A organizatorzy maszerowali w miejscu
krzyczeli przeciwko sobie:
Prosz� pa�stwa, poeta jest z nami!
Prosz� pa�stwa, triumf wizji nad faktami;
30
chocia� fakt faktem w szatni wo�na
skuba�a martwego koguta i m�wi�a do
szatniarki pani gabrysiu to jescze nic
kiedy� na wieczorze pani szymborskiej
pojawi� si� pewien goethe
�ywy?
jak najbardziej i z w�sikiem
(�ni�em na Batuty,
pisa�em na Prostej
we wrze�niu 1991 roku)
31
Krwawe gody
To jaka� drwi�ca i ponura nie�askawo��
Wyp�dzony z tego �wiata
Kiedy� powr�c�.
By sp�on�� w p�omieniu,
Co go zapali� Odys po�r�d nocy.
Ku wybrze�om id�c i myl�c kierunki,
�piew ptaka s�ysz�c
I g�uchy d�wi�k topora.
(1991)
32
Ze sp�nionej szuflady
33
Lekcja polskiego
Kiedy� napisa�em ksi��k�.
130 rozdzia��w, a ka�dy rozdzia�
Mie�ci�, co najmniej,
Dwa razy tyle podrozdzia��w.
A ka�dy podrozdzia� sk�ada� si�
Z 300 ust�p�w, a ka�dy
Ust�p zawiera� 1000 akapit�w.
Och, te akapity � rozwijaj�ce si�
W tyralier� Jedynej Prawdy,
Dzi�ki kt�rej nasze poczucie wy�szo�ci
Nigdy si� nie starzeje.
To by�a Historia Polski.
Napisana bia�ym wierszem.
Oprawna w czerwone ok�adki.
A na ok�adce szkolna naklejka
Informowa�a ze sztubackim uporem:
�J�zyk polski�.
Patos, Realne My�lenie i Co�,
Od czego umiera si� najch�tniej �
�S�uchajcie, Przymiotniki, ju� czas,
Aby wykopa� groby Czasownikom�.
Kiedy� napisa�em ksi��k�.
Etapami sz�a po dziesi�ciu szufladach.
Wst��ka na grzbiecie blak�a amarantowa
P�ka�y wysuszone upa�ami ok�adki.
Od migotania lamp nocnych
O�lep�a dzieci�ca naklejka:
,,J�zyk polski�.
(1982)
34
Epitafium dla zabitych g�rnik�w
�e ju� ta �za nad oceanem krzywd
�wieci od setek lat i nie przemija.
Tak jak zawodzenie kobiet
Ponad zmierzchem p�l bitewnych �
Jezus Maryja,
Jezus Maryja.
Za g�upot�, odwag�, prawd� i nadziej�.
Za desperacj� i pragnienie zniesienia przemocy.
Za poryw serca i straszliwe zw�tpienie.
Teraz ta �za nad oceanem krzywd
Porusza si� �ywa i pragnie si� stoczy�,
Upa�� i rozp�yn�� w �a�obnym milczeniu.
Ale tam, na wysoko�ciach, co� j� kr�tko trzyma,
Jakie� prze�wiadczenie,
�e tu w dole to nie �zy jedynie,
Ale i kamienie.
Przeciw twardym zast�pom przypisanych braci,
Skrytych za tarczami z pleksiglasu.
I ta �za nad oceanem krzywd
B�dzie �wieci� wiecznie.
A� wszyscy, odliczaj�c m�odo�� i gniew po kolei,
Wejd� w swe groby bezpiecznie.
(1982)
35
Faux�pas azjatyckiego my�liciela
Pewien azjatycki my�liciel
(Nie tam �aden opozycjonista) �
My�liciel,
Przemy�liwa� nocami
Na tematy dotycz�ce najog�lniej
Trzech zasad powinno�ci:
Kszta�cenia umys�u,
Kszta�cenie woli,
Kszta�cenie charakteru.
S�owem: okropna nuda,
Cho� jeszcze nudniejsi wydaj� si�
Prorocy, kt�rzy wieszcz� bezustannie
Nadej�cie barbarzy�c�w.
�Barbarzy�cy bowiem s� zawsze.
Na murach miasta
P�on� ich ogniska.
Pie�ni barbarzy�c�w s�ycha�
W najdalszych zak�tkach dom�w.
Dzieci barbarzy�c�w
Przebiegaj� z krzykiem u�pionymi ulicami.
Sk�onni jeste�my przypisywa� to
Zabawom pijak�w.
Bo niezbyt czu�e s�
Nasze instrumenty
I gubimy si� w domys�ach �
Krew op�ywa wystudzone m�zgi,
Zmywaj�c z nich widma przysz�o�ci,
I trac� moc wszelkie przyrzeczenia.�
Gdy ko�czy� pisa� te s�owa
Azjatycki my�liciel,
Kilka tysi�cy jego wsp�plemie�c�w
Wyci�gni�to z ��ek i internowano.
(M�g�by by� jednym z nich,
Gdyby nie �askawo�� nowej w�adzy)
I odt�d azjatycki my�liciel
Nie m�g� si� pokaza� w �adnym towarzystwie.
Jako� tak g�upio pi� herbat�,
Gdy inni marzn� w namiotach.
36
Bo wolnym bywa si� w �wiecie my�li,
Ale w �wiecie ludzi licz� si� cierpienia.
A on przecie� w nudzie d�ugiej nocy
Tworzy� powinno�ci,
Gdzie cierpie�, oznacza rozumowa�,
Gdzie cierpie� za innych,
Znaczy przewidywa�.
(1982)
37
Polowanie z soko�em
Chcia�em si� ze S�owackim zmierzy�
(Miara to stateczna, cho� proporcje myl�).
G�ow� do fotografii wystawiam z uchem lewym
Jakby do paszportu Wielkiej Emigracji.
Ale nie wychyn� poza op�otki g�sto ustawione �
L�k i melancholia zwalczaj� si� krwawo.
Duch m�j jak embrion waleczny,
Co idzie do tajnych wodopoj�w,
M�ci chroniczny grymas Narcyza.
Taka moja z Ojczyzn� zmienna intercyza �
Dla pami�ci supe� wi���, a wychodzi blizna.
I nie biegn� przez Pary� p�aszczem zamiataj�c,
I nie kracz� nade mn� �a�obne gawrony Elizjum.
Tylko Polak m�ny na papierze
Mo�e prze�y� powiew demokracji,
Co ledwie dwa grudnie min�, a ju� utracona,
Jak lalki trac� dziewczynki �
Chwila to potomna, oczko trzeba zmru�y�,
By si� raz o�mieli� i odej�� na zawsze
W �wiat pudru, szminki, rozkosznych nadu�y�.
Lecz my�le� wolno, nawet z wiar� owdowia��,
�e ojczyzna �adna nie jest w�drowaniem,
A tylko czuwaniem bezsennym
W miejscu �ci�le znaczonym �
Dzwonki prowadz�ce,
To id� po ostatnie westchnienie m�dro�ci.
Zgubione obr�czki,
To na kolanach szukaj� za�lubin z honorem.
Piachy i mg�awice.
Jazda po ukosie.
Krzywo po rozumie.
Pod g�r� najstromiej.
Sosen s�upy graniczne
Za ka�dym zau�kiem tak mi oddalaj�
Pomruki Big Ben�w, Manhattan�w seraje,
Wersal�w spuszczone do polowy przy�bice,
�e zawracam do ny�y, tej mojej kostnicy,
Sk�d mi wystaj� skrzyd�a aniele,
Tuszem farbowane.
Chcia�em si� ze S�owackim zmierzy�
(Miara to zuchwa�a � ze dwie pi�stki �alu),
Cho� pora �y� z powt�rze�
I je przeistacza� w dysonans�w ch�ry,
W arytmie � wierne konkubiny,
Co mnie wie�� b�d� do pierwszych znieczule�.
38
Tak na mej r�ce sok� w kapturku skonanym,
Gdy nie widzi celu �agodnieje w sobie.
Lecz kiedy go popuszcz� na najd�u�szej wodzy,
Pofrunie na rozkaz po kolejn� zdobycz.
Moje nocne �owy na niczyim polu.
(1982)
39
List nie wys�any
Napisa�em do Stunts Unlimited.
To ameryka�ski zwi�zek zawodowy kaskader�w.
Potrzebuj� kogo�, kto by za mnie
Wykona� skok z czwartego pi�tra.
Moim bohaterem jest Artur J. Bakunas,
27�letni by�y student fizyki, kt�ry
Skoczy� z 22�pi�trowego wie�owca w Lexington.
107 metr�w spadania
Z sercem uwolnionym od nienawi�ci.
Jego cia�o przebi�o �poduszk� bezpiecze�stwa�
(Co� w rodzaju gumowego materaca)
I roztrzaska�o si� o bruk.
150 km na godzin�, to szybko��
Przekraczaj�ca marzenie o wolno�ci,
M�g�by by� w�a�nie kto� taki, komu
Nieobce s� wyobra�nia, obrazy,
Skala neurotyczna ma�ego narodu �
Pojedyncze czyny heroiczne
Zawsze czu� literatur�.
Jak cho�by ten:
Mia� zamiar si� przebra� przed p�j�ciem na przyj�cie.
Wszed� do s�siedniego pokoju. Otworzy� szaf�. Popatrzy�
na rz�d wisz�cych ubra�. O czym w tym momencie
my�la�? Odwr�ci� si� i spojrza� w okno. Kt�ra mog�a by�
godzina? Raczej p�ne popo�udnie. Z pokoju obok dochodzi�y
odg�osy. Pocz�� nas�uchiwa�. �piewny g�os kobiecy
m�wi�cy o ma�o istotnych sprawach do s�uchawki
telefonu. �Bez tych pozornych dzia�a� nie ma ci�g�o�ci�
� prawdopodobnie pomy�la� i zamkn�� szaf�. Przeszed�
przez pok�j, otworzy� okno i skoczy� w d�.
Polskie samob�jstwa �
Najcz�ciej z du�ej wysoko�ci.
Ile� tam metr�w spadania
Z sercem pe�nym nienawi�ci.
Na �poduszk� bezpiecze�stwa�,
Kt�ra zawsze jest i b�dzie
Gwarantem naszych granic na Odrze i Nysie.
Cienka pow�oka p�ka.
Mi�kkie cz�ci ��cz� si� z twardymi.
R�wnanie masy.
W m�zgu bia�o�czerwony go�dzik.
Hymniczna posta� zmywana
Silnym strumieniem wody z w�a.
40
P�yn dalej, piano!
Nie� rozmyte szcz�tki
Reprezentacyjnym rynsztokiem!
Ale nie dotrze do morza
Ten sensoryczny �adunek �
Jakie� strz�py, p�atki, galaretowate kawa�ki.
Za rogiem ulicy wpadnie do kana�u,
Wprost na uczt� szczur�w.
(1982)
41
Wysi�ek nie mo�e p�j�� na marne
�Wysi�ek nie mo�e p�j�� na marne.�
Ilu ju� to powiedzia�o?
D�ugie listy nazwisk zamkni�to w sejfach.
Zostan� opublikowane we w�a�ciwym czasie.
To ci, co po �mierci ofiarowali swoje m�zgi
Instytutom badaj�cym zjawisko geniuszu.
(Po co m�zg zmar�emu tam?
Tu si� robi � lub nie robi �
Z niego u�ytek.
T a m m�zg pe�ni jedynie
Funkcje reprezentacyjne).
Ilu ju� ich by�o?
Ca�y duchowy i materialny zas�b
Wiedzy i dzia�ania.
Wyobra�ni i tzw. czynno�ci posi�kowych.
�eby dor�wna� czasowi,
�eby si� z nim przeciw niemu wyzwoli�.
Sformu�owa� my�li, czyli
Zbudowa� konstrukcje ze s��w i marze�.
�Wysi�ek nie mo�e p�j�� na marne�.
Bo�e od g�odu poszukiwa�,
Pragnie�, nadziei i wiary.
Od kl�sk, rozczarowa� i racji.
Cztery pi�tra cmentarzy w d�.
Wie�owiec grob�w zakopany po dach.
�wiat�a pogaszone.
Biurka jak stoliki w ciemnej restauracji
Jedne na drugich.
Na blatach wyryte przyrzeczenia,
�e b�dzie lepiej, ja�niej, czulej,
�e b�dzie ciekawiej, m�drzej, bezpieczniej.
Krety ju� dr��� g��bsze korytarze,
Bo nast�pcy zmar�ych musz� zna� kierunek
�Wysi�ek nie mo�e p�j�� na marne�.
(1982)
42
Ostatnia barykada
Tylko raz w roku �
Od czterdziestu lat �
Broni si� jeszcze
Ostatnia barykada na Mokotowie.
Ch�opcy ka�dego sierpnia
Budz� si� na chwil�.
Wk�adaj� he�my,
Czyszcz� mundury i buty.
Barykada zaczyna �y�.
Postrzela� by warto.
Ale �lepakami, panowie.
Wiadomo � rocznica.
A jeden mi�dzy nimi
W kajecie zapisuje wiersz.
Ten sam, co zawsze, rym i rytm,
I melodia.
Zanim zapadnie w sen��mier�
Ten powsta�czy poeta,
By zmartwychwsta� za rok,
Zanim pocisk ugodzi go w szyj�,
Chcia�by Polsk� przepisa�
Na czysto.
Och, trwa to d�ugo
I nigdy si� nie udaje.
Bo nag�e szarpni�cie
Niemego wystrza�u
Wytr�ca mu kajet z r�k.
I nigdy nie wiadomo,
Czy wi�cej trzeba mi�o�ci
W nie doko�czonych wierszach,
Czy wi�cej czynu
W szybkich przerzutach serc.
I jak to na ostatniej
Od�wi�tnej barykadzie �
Kto� przeklnie,
A kto� powie sennie:
�Aby do wieczora, panowie�.
Kr�tkie westchnienie pokole� �
Odpocz��, tylko odpocz��,
Przed d�ugim marszem
Do kresu nocy.
(1985)
43
Szko�a wczu�
44
Wczucie socrealistyczne
To by� pi�kny maj (1949).
Apollinaire'owski, jak na zawo�anie �
�Maj pi�kny maj zielony przystroi� ruiny�.
S�o�ce sennie mru�y�o powieki
I zimny wiatr we w�osach.
Oczy � leniwe zwierciad�o duszy �
Zachodzi�o mg�� wzrusze�.
Polityczna sprawa, koledzy,
Z t� s�abo�ci� wobec praw natury.
Tu co� �pi w nas,
A tam czuby sztandar�w
Targane podmuchem
Czuwaj� ku chwale najprostszych prawd.
I ten balon p�yn�cy nad dachami,
Co deszcz ulotek zsy�a� na uliczny bruk �
Ch�opcy podawali m�czyznom
Ma�e kartki z nadrukiem:
�Zr�b co� dla kraju�.
45
Wczucie rocznicowe
l wrze�nia 1939 roku
Pos�g Komandora
Zmia�d�y� d�o� Don Juana.
Sze�� lat p�niej
Martwe cia�o zatopionego U�Boota
Wyrzucone na nabrze�e
Porusza�o si� �
To za�oga szykowa�a si� do wyj�cia
Na l�d.
A gdy otwarto luk,
Wype�z�y z niego
T�uste morskie w�gorze.
46
Wczucie archetypowe
Taki nasz archetypowy obrz�dek:
Za sto�em si� siedzi.
Za sto�em si� �piewa.
Je si� przy stole
I przy stole gada.
A tako� pije.
A co rozumniejsi pisz�.
A co g�upsi drapi� blat.
A jeszcze inni z �bem ci�kim czytaj�.
Uczeni, nauczeni, magistry i bubki.
Wszystkie stany b�d� przy stole ucztuj�,
B�d� na nim ta�cuj�.
Plany rozk�adaj�, strategicznie kombinuj�,
�eby wykaza�, nie sk�piwszy ��ci,
�e geograficzna nasza ma� �
Nie da si� Karpat przesun��,
Przenie�� Pojezierza, poruszy� Wawelem,
Aby dalej od Ruskich.
A� ko�czy si� blat, granica widmowa.
A st� ma tylko cztery nogi.
Na stole�bawole szatan ostrzy rogi.
St� do kart.
St� do liczenia mamony.
Do dupczenia panien.
St� do spania.
Do walenia pi�ci�.
St� do no�yc.
� jak si� odezw�, to znak, to przestroga,
�e Polska zawsze by�a nara�ona
Na kaprysy europejskiej real�politik.
A zwali� si� pod st� z upicia.
A schowa� si� ze wstydu.
A trzyma� si� kurczowo sto�u.
To inna ma�ka.
Inna nasza mowa.
No i na koniec
Zap�aka� przy stole,
Co jednoczy i dzieli.
Nie, �e taki wywrotny,
Ale �e plemienny.
(1985)
47
Wczucie gazetowe
O godzinie 7 rano
Wyprowadzono trzech m�czyzn,
�eby ich zabi�.
Ameryka Po�udniowa � prawdopodobnie
Cz�onkowie partyzantki miejskiej,
Jak to si� m�wi:
Schwytani na gor�cym uczynku.
Pierwszy spojrza� w s�o�ce i ziewn��.
Drugi, szczeniakowaty, kr�ci� g�ow�,
Jak gdyby chcia� powiedzie�:
�To niemo�liwe�.
Trzeci, z brod�, profesor uniwersytetu,
Poprosi� o gazet�.
� Po co ci gazeta �
Zapyta� dow�dca plutonu egzekucyjnego.
� Zawsze przed za�ni�ciem
Czytam gazet� � odpar� profesor.
Umar� ostatni, dobity strza�em z pistoletu.
Jego �yczenie nie zosta�o spe�nione,
Cho�, jak twierdz� znawcy przedmiotu,
�ycie da si� przed�u�y� w ka�dej sytuacji �
Trzeba tylko, o ironio sprawiedliwa,
Bra� z �ycia jak najwi�cej.
48
Wczucie przez uczucie
Jest coraz mniej okazji
Do napisania wiersza.
Coraz rzadziej cz�owiek si� myli.
Taka specyfika terenowa.
Mo�na powiedzie�:
Takie og�lne nastawienie polityczne.
S�uszne w zasadzie,
Aczkolwiek gniewa przy kolacji.
S�siad ci si� przygl�da i bije po �apach.
Dozorca kiwa g�ow� ze zrozumieniem �
�Ciekawe, ale po co to komu.�
�ona z du�ym brzuchem
Chodzi po ma�ym pokoju
I kocha, kocha wszystkich i wszystko,
Cho� nie wie, bo m�oda i g�upia,
�e zab��kana jeszcze z lata mucha
Dlatego nie bzyczy, gdy� zapomina,
Szukaj�c dla siebie przytulnego
Wiejskiego cmentarza.
A ja w tym �cisku,
Pod napuchni�t� powiek� telewizora,
Pr�buj� w sid�a panegiryku zap�dzi� amora.
Czytam w gazecie trzecim okiem prawie:
�Co jest najwa�niejsze w �yciu?
Mi�o�� naturalnie�.
I nas�uchuj� � p�on� sztuczne raje.
�una znad ksi��ek powstaje.
Znad kieliszk�w bije �wiat�o po�aru.
�agle okr�t�w p�czniej� owiewane �arem.
Pal� si� sk�ady, redakcje, drukarnie, biura podr�y.
A potem jest rano �
Pasemka spalenizny pod sufitem:
Proroctwa ob�ok�w.
W bielmie kineskopu odbija si� �wiat nieruchomy.
Tu� nad pod�og� kr��y
W locie omdla�ym mucha marzycielka
I wpada wprost do buta �
Martwa ju� i sucha.
To jest w�a�nie monotonia cudu.
Europejskie �mirakle�
Szybko powszedniej�.
Z tego si� narodzi top�l wysoka obro�a,
Co powietrze dusi nieprzytomnie.
Nie b�jcie si�, poeci,
Kiedy� wreszcie wyschnie snu ka�u�a.
(1975)
49
Wczucie dziecinne
Min�a
Godzina 24.
Dawniej m�wiono: ju� dobrze po p�nocy.
Nachodzi cz�owieka ochota
Na epik� i identyfikacj�.
To s� dwie potrzeby
Bez kt�rych poeta
Bywa wieprzem
Lub lirycznym ramolem.
A teraz mamy koniec czerwca.
Z czym ci si� to kojarzy?
Z malinami,
Z zapachem malin,
Co nap�ywa� falami
Przez otwarte okna domu,
W kt�rym si� urodzi�em.
Ten zapach szed� od maliniaka,
Co roz�o�y� si�
Pod urwan� �ciana lasu �
��tawy piach osypywa� si�
Cienkimi strumykami.
Chodzi�em na palcach,
�eby nie poruszy� g�ry
U�pionej w ciemnej g�stwinie lasu.
A po nocach
S�ycha� by�o suche wystrza�y
P�kaj�cych korzeni,
Kt�re wystawa�y z urwiska
Jak spl�tane liany.
Och, wszystko tam by�o:
I z�oto Klondike,
I blada odbitka amazo�skiej d�ungli,
I st�panie tygrysa,
Kt�ry nie zostawia �lad�w,
Bo jest z celofanu,
Z przezroczystych powt�rze�.
I ten wyobra�alny ruch ofiary �
Nie idzie ona
W stron� naszego dzieci�stwa,
Ale si� oddala.
Jeste�my po stronie tygrysa,
Co szele�ci w snach.
Dlaczego nie stajemy
Po stronie s�abszego
Dlaczego p�oszysz ofiar�,
A nie tygrysa?
Dlatego by�em tygrysem,
Skacz�cym z wysokiego urwiska.
50
Wczucie spacerowe
Id� dwa cienie po s�onecznej stronie ulicy.
M�j cie� jest d�u�szy �
To m�j syn.
51
Wczucie j�zykowe
Trzeba dok�adnie opowiada�:
Tu wierzba,
Tam krowa,
A gdzie indziej staw.
Rechotu �ab nie s�ycha�.
To cisza.
I w ciszy j�zyk nas�uchuje,
Czy mu si� inny j�zyk nic rymuje.
To trawa.
Z trawy, pod wiatr, pionowo �
Skowronek, posta� bez cienia.
Nieruchoma.
Podskoczy� i z�apa�.
No w�a�nie, w Polsce tyle zjawisk,
Ile ch�ci.
Bo to nasze, na w�asno��.
To Kopernik si� kr�ci,
A ziemia zawsze sprawiedliwa,
Jak j�zyk, co nazywa, dopowiada.
Jest akurat na miejscu.
I p�aka� si� chce,
I z rado�ci zmy�la� kraj, ludzi,
Bo cho� ju� wszystko wymy�lone,
To jednak nie sprawdzone.
(1984)
52
Wczucia barowe
Pijesz po knajpach.
Dowiadujesz si� o �mierci przyjaciela
Zakatowanego pa�kami
W nielegalnym barze.
Jeszcze jedna ofiara prohibicji.
Ten up�r anglosaski �
Nieodpowiednie lokale
(A czy s� odpowiednie?).
Teraz ciebie masakruj� gliny.
Chcesz powiedzie�, �e Ameryka
Wyda�a wielu wspania�ych alkoholik�w,
Kt�rzy w zasadzie
Zajmowali si� zupe�nie czym� innym.
Ale tylko powtarzasz z uporem:
�Po to si� tworzy, �eby zniszczy�.�2
2 Chodzi o Scotta Filzgeralda
53
Wczucie w istot�
Widuje si� to malarstwo
Z przezroczystym brzuchem �
Tam, gdzie wszystko doskonale
Jest nie na miejscu.
U Bruegla na przyk�ad:
Ch�opi, co w ta�cu
Zap�dzaj� si� pod szubienic�.
54
Wczucie na b�ysk
Ach, c� to za luksus spontaniczny
Le�e� pod krzyw� lampa
I czyta� wiersze Hardy'ego.
Szczeg�lnie jego �1967�
(Napisany 122 lata temu).
Poeta tym samym dowodzi,
�e mo�na by� Orwellem
W�asnych nami�tno�ci �
�Jak bardzo? Tego si� nie staram
Przewidzie�. Tylko o to stoj�,
Mi�a, by robak tw�j by� moim.�3
3 T�um. Zygnuunt Kubiak
55
Wczucie europejskie
Szcz�liwe narody,
Kt�re za sto�em siedz� i pie�ni �piewaj�.
Schludne, pracowite,
Roz�piewane narody,
Co w �piewie rodz� si� i siej�,
Zbieraj� plony i odprawiaj� mod�y,
�eni� si� i nudz�,
I umieraj� � a kto g�o�niej za�piewa,
Tego B�g wys�ucha.
Tako� ich �o�nierze w �piewie
Zabijaj� i gwa�c�.
Ale s� narody,
Kt�re cieniej �piewaj� w demokracji,
A w tyranii pe�n� piersi� zawodz�.
Dla autokrat�w ch�ry!
A dla rz�dz�cego,
Ubranego w zgrzebne pluralis modesliae,
Dzieci�cy g�osik, co s�yszalny ledwo bywa
O niedzielnej porze, przy wt�rze pianina.
Szcz�liwe narody,
Kt�re w upadku i w wolno�ci
�piew podnosz� i �piew ten rozumiej�.
A ja z narodu niezbyt wy�piewanego,
Co najwy�ej, gdy w rozpaczy,
To zanuci, �e krew t�eje w �y�ach.
Albo gdy w pijackim triumfie
Zafa�szuje na wieki i amen.
Po r�nych Pary�ach r�ni mnie pytali:
�Czy ten nar�d kiedy� wejdzie do La Scali?�
56
Groteski � la hate bozzetto
57
Podb�j kobiety
(groteska erotyczna)
Rozkr�ca si� lekko.
Peruka osobno.
Rz�sy � henna z leukoplastu �
Trzeba zdj�� delikatnie
Niczym sk�rk� z brzoskwini.
Usta zerwa� jednym poci�gni�ciem �
Scotch o barwie ciemnej wi�ni.
I gdy ju� stercz� sutki odj�te,
Odprowadzone, wydrylowane:
Dwie pestki po�o�one obok,
Jeszcze dr��ce rozkosz� preperatu.
I wtedy ona � tors zdemontowany �
Nagle wyjawia ostatni sekret:
Od po�owy,
Od pasa
(Tam gdzie pl�tanina gum do po�czoch,
Peiperowskie okrucie�stwo i cukru),
Tego mechanizmu
Nie mo�na rozkr�ci�, kochanie.
Bo jest tak nastawiony,
Tak wy�rubowany,
�e tylko si� w��czy� i po��czy�,
Wtargn�� i zagarn��.
Od�� wi�c �askawie �rubokr�t
Swego sadystycznego morale.
I tors zarz�dza retorsje �
Od jutra spa� b�dziesz na haku
W hawajskim hamaku.
Dla mnie to cios
W m�sk� ciekawo��,
Bo jak ju� co� rozbieram,
To do ko�ca, do ostatniego wihajstra.
Nie znosz� egzotycznego bujania
I cenie lekko�� mechaniczn�
W zdemontowanych paniach.
58
Europa in Russian's style
(rok 2000)4
Ju� mi si� marzy:
Pictia z Grisz;) na Polach Elizejskich
Zamiast kasztan�w sprzedaj� bliny.
A Lafayetty zamienione na Univermagi.
Madryckie Prado przybud�wk� Tretiakowskicj.
Artek � ob�z pionier�w im. Pawki Morozowa �
Przeniesiony w G�ry Szwarzwaldu.
Na wiede�skim Praterze
Popisy cyrku moskiewskiego pod go�ym niebem:
Nied�wiedzie graj� w futbol z buldogami.
A w ruinach Colosseum bu�czuczne stiliagi
Rozpijaj� Cinzano, przegryzaj�c kilkami.
Na Piccadilly Street rz�dem zaparkowane Wo�gi �
Lena i Konstanty bior� dzi� �lub
I z wdzi�czno�ci sk�adaj� kwiaty
U st�p pobliskiego pomnika Kon�Armii.
W Hayde�Parku agituje czarnobrewy Kola,
Temat: �Rola KPZR w �yciu narodu�.
Na prikusku og�lna darmocha:
Og�rki kiszone i woda sodowa.
W starym Amsterdamie hucz� mioty pneumatyczne,
To ekipa komsomolc�w przebija si� przez centrum �
Pobiegnie t�dy jasna i szeroka Aleja Lenina.
A w Kopenhadze architekci z Czelabi�ska
Zmieniaj� wystr�j porno�shop�w �
Na ka�dym kroku teraz b�dzie muzeum macierzy�stwa.
Tylko w Szwajcarii nic si� nie dzieje.
Emeryci, jak zwykle, donosz� policji,
Ze jacy�, panie, kr�c� si� tu Kozacy.
�Wiemy, wiemy � m�wi� senni policjanci �
To ci od nahajki i ba�a�ajki.
Liryczne zuchy od dumki i urawni�owki.
Przerabiaj� kantony na republiki.
Dekoruj� sierpami banki, m�otami fabryki.
Nawet �adne stawiaj� pomniki.
Podobno w Genewie � szwagier mi pisa� �
Ods�oni�te popiersie z w�gla Stie�ki Razina,
W darze od bohaterskich g�rnik�w Donbasu�.
Ju� mi si� marzy:
U nas jak zwykle wszystko po staremu.
Co najwy�ej ma�e retusze, drobne makija�e.
Cho�by taka niewielka plamka na honorze �
4 fa�szywka futurologiczna
59
W warszawskich �azienkach zmiana na cokole,
Zamiast siedz�cego Chopina w przykucu Czajkowski.
Gdy sobie pomy�l�, �e oni tam podbijani z wdzi�kiem
Przez wszechzwi�zkowe zespo�y pie�ni i ta�ca.
�Stolicznaja�, kwarcowe kuku�ki, machorka
W bufetach Brukseli, bez talon�w, po sztuce na g�ow�,
Ta nam jakby l�ej po tej stronie przedmurza.
My cierpliwie wystajemy w d�ugiej kolejce
Po wczasy fundowane w Tworkach.
Czasem ten i �w wyskoczy na chwil�,
�eby popatrze� na tradycyjny Festyn Bur�ak�w
Odbywaj�cy si� na nadwi�la�skim bulwarze,
Pod has�em: �Wo�ga �le pozdrowienia Wi�le�.
W bogatym programie �
Przeci�ganie liny przyja�ni i wy�cigi w workach.
(1982)
60
Graffiti swojsko�ameryka�skie
God is dead.
� Time.
Time is dead.
� God.
God is not dead.
� Lutek Stefa�czyk.
Who is Lutek Stefa�czyk.
� Good alcoholic.
61
Koledzy pokoleniowi
Na specjalne �yczenie
Janusza G�owackiego
Deszcz nowojorski
Pada na Krakowskim Przedmie�ciu.
Statua Wolno�ci
D�wiga miecz Zygmunta,
Co ci�szy bywa od p�omienia.
Ursyn�w zasnuwa
Mg�a Manhattanu.
Kantory wymian
Pracuj� bez wytchnienia.
W�osy siwiej� lub wypadaj�.
Rosn� brzuchy �
Polskie pierogi w brookliriskich knajpach
Smakuj� jak hot�dogi na Star�wce.
Mi�o�ci powszedniej� �
Seks dzisiaj uprawiaj� jedynie Bu�garzy.
Powie�ci, scenariusze, wiersze i eseje,
Maj� wdzi�k felietonowych racji.
Arty Buchwaldy rodz� si� w niedziel�,
A w poniedzia�ek pij� za cudze pieni�dze.
S�awa, powodzenie i kariera
W d�ugim locie zaoceanicznym,
A tam, na ziemi obiecanej,
Czekaj� dwuj�zyczni agenci literaccy.
Jeden m�wi: �Sorry�.
Drugi: �Nie ma lekko, ch�opaki�.
nie ma jak si� z tego wyt�umaczy�.
(1991)
62
W wolnym (nareszcie) przek�adzie
Orygina� (za komuny):
�wiergot plemnik�w
W telewizyjnym filmie.
Przek�ad (dzi�):
Ch�r dzieci�cy
Szykuje si� do bis�w.
(1991)
63
Zamki w Hiszpanii
Filipowi Bajonowi
l.
Pod koniec wrze�nia 1991 roku by�em bliski szale�stwa.
Stan ducha zerowy i te rzeczy. Uratowa� mnie
mog�o tylko to, co Alfred Jarry zawar� w �Kr�lu Ubu�:
�zrobi� szybko maj�tek, wszystkich pozabijam i wyjad�.
Nie my�la�em jednak o samob�jstwie. Zaliczam siebie,
co prawda samozwa�czo, do dziwacznego grona agnostycznych
sceptyk�w obci��onych religijnym poczuciem winy
czy mo�e wyrzutami sumienia wobec praw boskiego
dekalogu. To wystarczaj�cy pow�d, �eby �y� w socjalnej
b klasie d�ugo i szcz�liwie.
Uwik�any w sprzeczno�ci nie do rozwi�zania � b�d�c
w konflikcie nie tylko z otoczeniem, lecz tak�e z samym
sob� � postanowi�em wyjecha� do Hiszpanii.
2.
No i dupa.
64
Szkice z wielu epok
65
Szkic azjatycki
Januszowi Zaorskiemu
�agodna zima azjatycka 1969 roku,
Sucha, w�a�ciwie bez�nie�na, cho�
Podmuchy wiatru, zdawa�o si�,
Rozwiewa�y kud�ate
Albo lepiej: sko�tunione �
Przerysowane do tego stopnia,
�e zatraci�y swe ludzkie wymiary �
W�osy i brod� Marksa na portrecie
Tak ogromnym, i� zakrywa�
Ca�y fronton jakiego� urz�du pa�stwowego.
Moja pierwsza podr� za granic�
(Wielkie prze�ycie dla 31-letniego obie�y�wiata)
Z literatem K. w dwuosobowej
Delegacji oficjalnej ZLP
I ten hotel � tylko dla obcokrajowc�w �
To najlepiej strze�ona twierdza
Otoczona z�oconymi pomnikami Ojca Narodu,
Wysokimi na kilkadziesi�t metr�w.
Wyj�� mo�na � m�wi� go�cinni gospodarze �
Ale lepiej nie ryzykowa�,
Nie przepadaj� tu za bia�ymi.
Literat K. zwo�uje narad�
W pokoju przypominaj�cym par�wk�.
Musimy wybra� przewodnicz�cego delegacji,
Powiada z ca�� powag�.
No to powiadam z ca�� powag�:
Ju� pan jest przewodnicz�cym,
A ja, co najwy�ej, vice.
On dalej z ca�� powag�, �eby uwa�a�,
Bo mo�e by� pods�uch akustyczny,
Czyli ka�de s�owo rzucone nic a propos
Niesie si� po rurach w g�r� lub w d�.
Chwalmy zatem g�o�no miejscowy ustr�j,
A gdyby jakie� zastrze�enia wynik�y,
Uwagi pod adresem, ewentualnie zgrzyty,
To raczej podawajmy sobie na migi,
Bo wtedy nic wychwyc�.
I poszed�, mnie zostawiwszy
Z tymi rurami grubymi,
Ws�uchanymi w bicie mojego serca.
66
W pokoju przypominaj�cym par�wk� �
Okna zabite gwo�dziami, a
Parz�cy kaloryfer pyka� par�, jak
Lokomotywka na w�skotorowej trasie
Do Jab�onny
W czasach mojego praskiego dzieci�stwa;
Mo�na by�o wyskoczy� w biegu, odla� si�
l wskoczy� do ostatniego wagonu �
Le�a�em w ��ku,
P�nagi, spocony, odr�twia�y,
Przenikni�ty martwot� wieczornych godzin.
Nad moj� g�ow�, u samego sufitu,
Widzia� portret Ojca Narodu,
Pod pewnym k�tem pochylony
Nade mn� gro�nie, jak gdyby
Stawiaj�cy znak r�wnania
Pomi�dzy Snem i L�kiem.
Nie by�o w tym �adnej przesady.
Budzi�em si� z l�kiem i zapada�em
W p�ytki sen niczym
Dziecko w gor�czce.
Nic wierzy�em w fizyczn� trwa�o�� przedmiotu
Stanowi�cego obiekt kultu szerokich mas.
Do tych portret�w zawieszonych
W ka�dym domu, co wiecz�r,
Mali pionierzy zanosz� mod�y:
�Dzi�kujemy Ci, Ojcze, za to, �e
Prze�y�em szcz�liwie jeszcze jeden dzie�.
Nie wierzy�em w fizyczn� trwa�o�� przedmiotu
Promieniuj�cego duchem podnios�ej adoracji.
Przecie� ten portret w solidnych ramach,
Spadaj�c � m�g�by mnie zabi�.
Mnie, patentowanego proleta rustykalnego
W kolebce azjatyckiego monumentalizmu.
W tym w�a�nie hotelu,
Gdzie na ka�dym pi�trze
W donicach kwit�y drzewka cytrynowe
I tajniacy za p�achtami gazet
Udawali, �e bardzo ich interesuj� wyniki
Ostatnich wybor�w do Zgromadzenia Narodowego,
W pokoju tropikalnym i dusznym
S�ucha�em radia,
Kt�rego program sk�ada� si�
Z wiadomo�ci i muzyki, a czasami
Z wywiad�w o kszta�cie fonicznym
67
Tak zrozumia�ym
�e po raz drugi straci�em wiar�, tym razem
W odwieczny kanon zadufanych my�licieli:
�Je�li zadajemy trafne pytania,
Musimy znale�� trafne odpowiedzi.�
Na szcz�cie wspom�g� mnie z oddali �
T