3700

Szczegóły
Tytuł 3700
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

3700 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 3700 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

3700 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Astolphe de Custine LISTY Z ROSJI Rosja w 1839 roku Wydawnictwo TOWER PRESS Gda�sk 2001 2 WST�P Nie wszystkie niniejsze listy by�y przeznaczone dla publiczno�ci � niekt�re z pierwszych by�y po prostu zwierzeniami. Zm�czony pisaniem, ale nie podr�owaniem, zamierza�em tym razem obserwowa� bez metody i zachowa� swoje opisy dla przyjaci�. W ci�gu tej pracy czytelnik zobaczy, jakie powody sk�oni�y mnie do opublikowania wszystkiego. G��wnym z nich by�o to, �e czu�em, jak moje opinie zmieniaj� si� co dzie� pod wp�ywem badania, jakiemu poddawa�em zupe�nie nowe dla mnie spo�ecze�stwo. Zdawa�o mi si�, �e m�wi�c prawd� o Rosji zrobi� rzecz u�yteczn�, now� i �mia��: a� do chwili obecnej strach i interes dyktowa�y przesadne pochwa�y, a nienawi�� sprawi�a, �e og�aszano oszczerstwa � ja natomiast unikn��em chyba i jednej, i drugiej rafy. Pojecha�em do Rosji, by szuka� tam argument�w przeciwko rz�dom reprezentacyjnym, a wr�ci�em jako zwolennik konstytucji. Rz�dy mieszane nie najbardziej sprzyjaj� aktywno�ci, ale starzej�ce si� ludy maj� mniejsz� potrzeb� dzia�ania, a taki rz�d w�a�nie najbardziej wspomaga produkcj� i przynosi ludziom najwi�kszy dobrobyt i zamo�no��, a przede wszystkim taki rz�d w�a�nie budzi najwi�ksz� aktywno�� my�low� w sferze pomys��w praktycznych; wreszcie uniezale�nia obywatela, nie na drodze uwznio�lenia uczu�, ale przez dzia�anie praw: oto bez w�tpienia wielkie zado��uczynienie za wszelkie niedogodno�ci. W miar� poznawania straszliwych i osobliwych rz�d�w uprawomocnionych, a mo�e nawet wprowadzonych przez Piotra I, lepiej zrozumia�em wag� misji, kt�r� mi powierzy� przypadek. Skrajne zaciekawienie, jakie budzi�a w Rosjanach moja praca, w spos�b widoczny zaniepokojonych rezerw� okazywan� przeze mnie w rozmowach, kaza�o mi s�dzi�, �e jestem pot�niejszy ni� sobie wyobra�a�em. Sta�em si� uwa�ny i ostro�ny, bo rych�o odkry�em niebezpiecze�stwo, na jakie mog�a mnie narazi� moja szczero��. Nie maj�c odwagi posy�a� moich list�w poczt�, zachowa�em je wszystkie i nadzwyczaj troskliwie trzyma�em w ukryciu, jako podejrzane papiery; w ten spos�b po powrocie do Francji opis mojej podr�y by� got�w i znajdowa� si� w ca�o�ci w mych r�kach. Mimo to waha�em si� trzy lata, czy go og�osi�. Tyle czasu potrzebowa�em na to, by uzgodni� w g��bi mego sumienia to, co uwa�a�em za sw�j obowi�zek z jednej strony wobec wdzi�czno�ci, a z drugiej wobec prawdy. Wreszcie prawda bierze g�r�, bo wydaje mi si�, �e powinna zainteresowa� m�j kraj. Nie mog� zapomina�, �e pisz� przede wszystkim dla Francji i uwa�am za sw�j obowi�zek odkry� jej fakty po�yteczne i znacz�ce. Uwa�am, �e mam prawo s�dzi� nawet surowo, je�eli tego wymaga moje sumienie, kraj, gdzie mam przyjaci�, analizowa� nie popadaj�c w obra�liwe przytyki osobiste charakter m��w stanu, cytowa� s�owa dygnitarzy, przede wszystkim pierwszej osoby w tym kraju, opowiada�, co czyni� i wyprowadza� ostateczne wnioski z przemy�le�, jakie mi mo�e zasugerowa� ta analiza, z tym zastrze�eniem, �eby pod��aj�c kapry�nie za tokiem mych my�li podawa� innym swoje s�dy nie arbitralnie, lecz z podkre�leniem, �e s� to moje w�asne opinie � tak� postaw� mo�na chyba nazwa� uczciwo�ci� pisarza. 3 Lecz id�c za g�osem obowi�zku przestrzega�em � tak si� przynajmniej spodziewam � praw grzeczno�ci. Jest pewien spos�b m�wienia przykrych prawd; polega on na tym, �eby m�wi� tylko to, o czym jeste�my przekonani, odrzucaj�c podszepty pr�no�ci. Co wi�cej, znalaz�szy w Rosji wiele rzeczy godnych podziwu, musia�em domiesza� do mych opis�w du�o pochwa�. Rosjanie nie b�d� zadowoleni � czy mi�o�� w�asna bywa kiedy� zadowolona? A przecie� nikt nie by� bardziej ode mnie przej�ty wielko�ci� tego narodu i jego politycznym znaczeniem. Wznios�e losy tego ludu, kt�ry tak p�no znalaz� si� na starej scenie �wiata, poch�ania�y mnie przez ca�y czas mego pobytu w Rosji. Rosjanie w sumie wydawali mi si� wielcy nawet w swoich najbardziej ra��cych przywarach, pojedynczo wydawali si� sympatyczni; charakter ludu uzna�em za interesuj�cy: te pochlebne prawdy powinny chyba wystarczy� do zr�wnowa�enia innych, mniej mi�ych. Ale dotychczas Rosjanie byli zawsze traktowani przez wi�kszo�� podr�nych jak rozpieszczone dzieci. Je�li sprzeczno�ci, kt�rych nie spos�b nie dostrzec w ich obecnym spo�ecze�stwie, je�li duch ich rz�d�w, z gruntu przeciwny moim przyzwyczajeniom, wydar� mi czasem wyrzuty, a nawet co� jakby okrzyki oburzenia � tym wi�ksz� wag� maj� moje pochwa�y, te� spontaniczne. Ale ci ludzie Wschodu, tak przyzwyczajeni do wdychania i wydychania najordynarniejszego kadzid�a, uwa�aj�cy si� zawsze za wiarygodnych, gdy si� wychwalaj� nawzajem, b�d� wra�liwi tylko na przygany. Wszelka dezaprobata wydaje im si� zdrad�, wszelk� surow� prawd� uznaj� za k�amstwo, nie dostrzeg�, ile jest w moich pozornych krytykach delikatnego podziwu, ile �alu i � pod pewnym wzgl�dem � sympatii w mych najsurowszych uwagach. Je�li mnie nie nawr�cili na swoje religie (maj� ich wiele, a ich religia polityczna nie odznacza si� szczeg�ln� tolerancj�), je�li, przeciwnie, wp�yn�li na zmian� moich pogl�d�w monarchistycznych w kierunku odwrotnym do despotyzmu, sprzyjaj�cym rz�dom reprezentacyjnym, b�d� si� czuli obra�eni tym cho�by, �e nie jestem ich zdania. �a�uj� tego, ale wol� �al od wyrzut�w sumienia. Gdybym si� nie pogodzi� z ich niesprawiedliwo�ci�, nie og�osi�bym tych list�w. Poza tym mo�e b�d� si� na mnie skar�y� w s�owach, ale rozgrzesz� mnie w swoim sumieniu, a to �wiadectwo mi wystarczy. Ka�dy uczciwy Rosjanin zgodzi si� z tym, �e je�li pope�ni�em jakie� pomy�ki w szczeg�ach z braku czasu, by sprostowa� moje z�udzenia, w sumie odmalowa�em Rosj� tak�, jak� jest. Wezm� pod uwag� trudno�ci, kt�re mia�em do pokonania i pogratuluj� mi sukcesu oraz szybko�ci, z jakimi uda�o mi si� uchwyci� cechy ich pierwotnego charakteru pod polityczn� mask�, zniekszta�caj�c� go od tylu stuleci... 4 Ems, 5 czerwca 1839. Wczoraj rozpocz��em podr� do Rosji. Wielki ksi���, nast�pca tronu, przyby� do Ems w towarzystwie licznego dworu, poprzedzony parunastoma powozami. Na widok dworzan rosyjskich w dzia�aniu uderzy�o mnie natychmiast, �e wykonuj� sw�j zaw�d wielmo��w z nadzwyczajn� pokor�; jest to rodzaj niewolnik�w wy�szego rz�du. Lecz natychmiast po znikni�ciu ksi�cia powracaj� do swobodnego tonu, zdecydowanego sposobu bycia, do niezale�nej postawy i miny, kontrastuj�cych w niezbyt przyjemny spos�b z zupe�n� abnegacj� udawan� poprzednio; s�owem, w�r�d ca�ej �wity nast�pcy tronu panowa� duch s�u�alczo�ci, kt�remu panowie ulegali w niemniejszym stopniu ni� s�udzy. Nie by�a to zwyk�a etykieta, taka jak ta, co rz�dzi innymi dworami, gdzie oficjalny respekt, waga rangi wy�szej ni� nasza, wreszcie obowi�zkowa rola wywo�uj� nud�, a niekiedy poczucie �mieszno�ci, By�o to co� wi�cej � s�u�alczo�� bezinteresowna i mimowolna, nie wykluczaj�ca arogancji. Zdawa�o mi si�, �e ich s�ysz�, jak m�wi� przekornie o swoim losie: �Skoro nie mo�e by� inaczej, bardzo si� z tego ciesz�. Ta mieszanina dumy i pokory bardzo mi si� nie podoba�a i wcale mnie nie usposobi�a przychylnie dla kraju, kt�ry zamierzam zwiedzi�. Znalaz�em si� w t�umie gapi�w tu� obok wielkiego ksi�cia w chwili, gdy wysiada� z powozu. Przed wej�ciem do �azienek d�ugo sta� przed bram�, rozmawiaj�c publicznie z pewn� dam� rosyjsk�, hrabin�, a zatem mog�em mu si� przygl�da� do woli. Ma dwadzie�cia lat i na tyle w�a�nie wygl�da, jest wysoki, ale wyda� mi si� nieco za t�gi, jak na cz�owieka tak m�odego; rysy by�yby �adne, gdyby nie puco�owato��, pozbawiaj�ca twarz wyrazu. To okr�g�e oblicze jest r�czej niemieckie ni� rosyjskie, nasuwa my�l o tym, jak musia� wygl�da� cesarz Aleksander w tym samym wieku, cho� nie ma w sobie nic ka�muckiego. Twarz ta przejdzie przez wiele faz, nim przybierze ostateczny charakter; nastr�j maluj�cy si� na niej dzi� jest �agodny i �yczliwy, a jednak pomi�dzy m�odym u�miechem oczu a sta�ym skurczem ust jest niezgoda �wiadcz�ca o braku szczero�ci, a mo�e o jakim� ukrytym cierpieniu... Spojrzenie tego m�odego ksi�cia wyra�a dobro�; ch�d ma wdzi�czny, lekki i szlachetny: to prawdziwy ksi���, wygl�da na skromnego bez nie�mia�o�ci, co dobrze o nim �wiadczy. ...Robi wra�enie przede wszystkim cz�owieka doskonale wychowanego. Je�li b�dzie panowa�, narzuci pos�usze�stwo si�� atrakcyjn� przynale�n� wdzi�kowi, nie postrachem, chyba �e obowi�zki zwi�zane ze statusem cesarza Rosji zmieni� jego spos�b bycia, zmieniwszy pozycj�... 5 Travem�nde, 4 lipca 1839. Dzi� rano w Lubece w�a�ciciel zajazdu, dowiedziawszy si�, �e mam wsi��� na statek p�yn�cy do Rosji, wszed� do mego pokoju ze wsp�czuj�c� min�, kt�ra mnie rozbawi�a. Ten cz�owiek jest sprytniejszy, umys� ma �ywszy, bardziej szyderczy ni� by mo�na przypuszcza� po p�aczliwym tonie jego g�osu i po jego francuskiej wymowie. Dowiedziawszy si�, �e podr�uj� tylko dla przyjemno�ci, zacz�� mi perswadowa� z niemieck� dobroduszno�ci�, abym zrezygnowa� ze swego projektu. � Znasz pan Rosj�? � zapyta�em. � Nie, panie, ale znam Rosjan. Wielu ich przeje�d�a przez Lubek�, a ja s�dz� o kraju pod�ug fizjognomii jego mieszka�c�w. � C� wi�c takiego znajdujesz pan w wyrazie ich twarzy, co by powinno mnie powstrzyma� od udania si� do nich? � Panie, oni maj� dwie fizjognomie � nie m�wi� o s�ugach, ci nie maj� �adnej, m�wi� o panach; ci, gdy zsiadaj� ze statku, �eby si� uda� do Europy, maj� min� swobodn�, weso��, zadowolon� � to konie, co zerwa�y uzd�, ptaki wypuszczone z klatki. M�czy�ni, kobiety, starzy i m�odzi � wszyscy si� ciesz� jak uczniowie w czasie wakacji. Wracaj�c, te same osoby maj� twarze wyd�u�one, ponure, cierpi�ce; m�wi� kr�tko, strz�pami zda�, czo�o maj� stroskane. Z tej r�nicy wywnioskowa�em, �e kraj, kt�ry si� opuszcza z tak� rado�ci�, a do kt�rego si� wraca z takim �alem, to niedobry kraj. � Mo�e masz pan racj� � odpar�em � ale pa�skie uwagi �wiadcz� o tym, �e Rosjanie nie s� tak skryci, jak si� nam ich maluje; my�la�em, �e s� nieprzeniknieni. � S� tacy u siebie, ale nie czuj� nieufno�ci do nas, poczciwych Niemc�w � rzek� ober�ysta wychodz�c i u�miechaj�c si� sprytnie. Oto cz�owiek mo�e nawet poczciwy, kt�ry bardzo si� boi, by go nie wzi�to za poczciwca! � pomy�la�em �miej�c si� do siebie... Trzeba podr�owa� samemu, �eby wiedzie�, jak bardzo na charaktery wp�ywaj� reputacje, wyrabiane r�nym narodom przez podr�nik�w, cz�sto lekkomy�lnych w swoich s�dach z powodu lenistwa umys�owego. Ka�da jednostka usi�uje osobi�cie protestowa� przeciwko utartej opinii o swoich rodakach. Jutro wsiadam na statek i znios� z rado�ci� wszystkie niewygody zwi�zane z podr�, byleby mnie ni�s� w stron� pustkowi i step�w... Stepy! Ta wschodni� nazwa sama przez si� budzi we mnie przeczucie niezmiernej a cudownej przyrody, nieci we mnie pragnienie zast�puj�ce mi m�odo��, odwag� i przypominaj�ce mi, �e przyszed�em na �wi�t tylko po to, by podr�owa�; to przeznaczenie mojej natury. Ale czy mam co� wyzna�? Mo�e nigdy bym nie przedsi�wzi�� tej podr�y, gdyby w Rosji nie by�o step�w. Doprawdy obawiam si�, �e jestem za m�ody na nasze stulecie i na kraj, gdzie �yjemy... M�j pow�z ju� si� znajduje na statku; jest to, twierdz� Rosjanie, jeden z najpi�kniejszych parowc�w �wiata. Nazywa si� �Miko�aj I�. Statek ten pali� si� w zesz�ym roku podczas rejsu z Petersburga do Travem�nde, przerobiono go i od czasu tej naprawy jest to jego druga podr�. 6 Wspomnienie o tej katastrofie, kt�ra zdarzy�a si� podczas pierwszej podr�y, budzi teraz tylko lekki niepok�j u pasa�er�w. ...Po przebudowie nasz pi�kny statek tak przecieka, �e nie mo�e dop�yn�� do Petersburga � przesi�dziemy si� na inny w Kronsztadzie, a dwa dni p�niej odzyskamy nasze powozy, kt�re nam przy�l� na trzecim statku, p�askodennym. Mn�stwo k�opot�w, ale ciekawo��, g��wna cecha podr�nika, jest silniejsza ni� wszystko... 7 Na pok�adzie �Miko�aja I�, 8 lipca 1839. ...Prawd� m�wi�c, odk�d wsiedli�my na statek, pogoda by�a wspania�a bez przerwy... Kiedy ju� mia�em opu�ci� Travem�nde, w szczytowym momencie mego niepokoju, w chwili gdy miano podnie�� kotwic�, zobaczy�em, jak na statek, gdzie si� ulokowa�em zawczasu, wchodzi m�czyzna niem�ody, bardzo oty�y; trzyma� si� z trudem na nogach, strasznie opuchni�tych; g�owa jego, dobrze osadzona mi�dzy szerokimi ramionami, wyda�a mi si� szlachetna, by� to istny portret Ludwika XVI. Wkr�tce si� dowiedzia�em, �e to Rosjanin, potomek zdobywc�w � Wareg�w, a wi�c najstaro�ytniejszej szlachty. Nazywa� si� ksi��� K XXX. Widz�c, jak wlecze si� z wysi�kiem do sto�ka, opieraj�c si� na ramieniu swego sekretarza, pomy�la�em w pierwszej chwili: Jaki� to sm�tny towarzysz podr�y. Ale gdy us�ysza�em jego nazwisko, przypomnia�em sobie, �e go znam ze s�yszenia od dawna i ofukn��em si� w duchu za niepoprawn� mani� s�dzenia z pozor�w. Ledwo usiad�szy, ten starzec o otwartej fizjognomii, o spojrzeniu przebieg�ym, cho� szlachetnym i szczerym, zwraca si� do mnie po nazwisku, chocia� nigdy�my si� nie spotkali. Zagadni�ty tak obcesowo, wstaj� zdumiony, ale nie odpowiadam, a ksi��� m�wi dalej tym wielkopa�skim tonem, kt�rego idealna prostota wyklucza wszelk� ceremonialno�� z powodu prawdziwej dworno�ci. Om�wili�my pobie�nie wi�kszo�� godnych uwagi spraw i ludzi tego �wiata, a przede wszystkim tego stulecia; us�ysza�em mn�stwo anegdot, charakterystyk, definicji, subtelnych uwag, co tryska�y mimowolnie z g��bi rozmowy i z naturalnego a wyrobionego umys�u ksi�cia K XXX Ta wyszukana i subtelna przyjemno�� sprawi�a, �e jeszcze raz si� zarumieni�em za pierwszy s�d, jaki powzi��em o tym starym podagryku. Wielko�wiatowy ton w Rosji jest g�adk� grzeczno�ci�, kt�rej sekret zatraci� si� niemal u nas... Je�li to w�a�nie zyskuje si� �yj�c w despotycznym ustroju, niech �yje Rosja. ...Mimo rezerwy, jak� zachowywa�em w odpowiedziach ksi�ciu KXXX, eks-dyplomata wkr�tce poczu� si� zdumiony kierunkiem moich przekona�. � Jeste� pan obcy swemu krajowi i swemu czasowi � stwierdzi�. � Jeste� wrogiem s�owa jako lewaru politycznego. � To prawda � odrzek�em. ...Obawiam si� adwokat�w i ich echa � dziennika, b�d�cego tylko s�owem, kt�rego brzmienie trwa dwadzie�cia cztery godziny: oto tyrani zagra�aj�cy nam dzisiaj. � Prosz�, przyjed� pan do nas, a nauczysz si� obawia� innych tyran�w. � Pr�ne wysi�ki, ksi���, nie panu si� uda wyrobi� we mnie z�� opini� o Rosjanach. � Nie s�d� pan o nich ani na podstawie mojej osoby, ani �adnego z Rosjan, kt�rzy ju� podr�owali: z nasz� natur� stajemy si� kosmopolitami z chwil� opuszczenia Rosji i samo to nastawienie umys�u jest ju� satyr� na nasz ustr�j. Tu mimo zwyczaju szczerego m�wienia o wszystkim ksi��� zl�k� si� mnie, samego siebie, a zw�aszcza innych, i przerzuci� si� na do�� og�lnikowe rozwa�ania. Nie b�d� niepotrzebnie wysila� pami�ci odtwarzaniem Ci dialogu, kt�ry sta� si� za ma�o szczery, �eby zast�pi� my�li blaskiem ekspresji, cho� tego, trzeba przyzna�, nie brakowa�o mu 8 nigdy. P�niej ksi��� skorzysta� z chwili samotno�ci, by mi rozwin�� do ko�ca swoje zdanie o charakterze ludzi i instytucji swego kraju. Oto w przybli�eniu co zapami�ta�em z jego rozwa�a�: �Rosj� dzieli dzi� zaledwie czterysta lat od inwazji barbarzy�c�w, podczas gdy Zach�d do�wiadczy� tego prze�omu przed czternastoma wiekami: ot� cywilizacja starsza o czterysta lat stwarza niezmierzony dystans mi�dzy obyczajami dw�ch narod�w. Wiele wiek�w przed inwazj� Mongo��w Skandynawowie przys�ali do S�owian, w�wczas zupe�nych dzikus�w, swoich przyw�dc�w, kt�rzy zacz�li panowa� w Nowogrodzie Wielkim i w Kijowie � byli to Waregowie. Ci cudzoziemscy herosi, przybyli w niezbyt licznym sk�adzie, zostali pierwszymi ksi���tami rosyjskimi, a towarzysz�cy im m�owie stali si� szczepem najstarszej szlachty. Ksi���ta warescy, rodzaj p�bog�w, og�adzili nieco ten koczowniczy w tym czasie lud. Jednocze�nie cesarze i patriarchowie konstantynopolscy zaszczepili mu zami�owanie do swojej sztuki i zbytku. By�a to, �e si� tak wyra��, pierwsza warstwa cywilizacji, kt�ra uleg�a zniszczeniu pod nogami Tatar�w, kiedy ci nowi zdobywcy wtargn�li do Rosji. W ba�niowych czasach Rosji b�yszcz� wielkie postacie �wi�tych m��w i niewiast, kt�rzy stali si� prawodawcami chrze�cija�skich lud�w. Ksi���ta pot�ni swymi dzikimi cnotami uszlachetnili pierwszy okres kronik s�owia�skich. Pami�� o nich przebija ten g��boki mrok, jak gwiazdy przebijaj� chmury podczas burzliwej nocy. Sam ju� d�wi�k tych niezwyk�ych imion budzi wyobra�ni� i roznieca ciekawo��. Ruryk, Oleg, kr�lowa Olga, �wi�ty W�odzimierz, �wiatope�k, Monomach, to jednostki, kt�rych ani charakter, ani imiona nie przypominaj� waszych wielkich ludzi Zachodu. Ci herosi nie maj� w sobie nic rycerskiego, s� to kr�lowie biblijni: nar�d okryty przez nich chwa�� pozosta� s�siadem Azji. Obcy waszym romantycznym tradycjom, zachowa� swe patriarchalne obyczaje. Rosjanie nie zostali urobieni w tej �wietnej szkole dobrej wiary, z kt�rej rycerska Europa potrafi�a tak skorzysta�, �e wyraz honor by� d�ugo synonimem wierno�ci s�owu, i �e s�owo honoru jest wci�� jeszcze �wi�to�ci� nawet we Francji, gdzie zapomniano tylu rzeczy. Szlachetny wp�yw rycerzy krzy�owych zatrzyma� si� w Polsce razem z wp�ywem katolicyzmu. Rosjanie s� wojownikami, ale dla zdobywania, walcz� z pos�usze�stwa i z chciwo�ci, podczas gdy rycerze polscy wojowali wy��cznie z mi�o�ci sprawy. Zatem, cho� pocz�tkowo te dwa narody, wyros�e z tego samego szczepu, mia�y wielkie powinowactwo mi�dzy sob�, proces historyczny, maj�cy na celu edukacje lud�w, rozdzieli� je tak g��boko, �e polityce rosyjskiej potrzeba b�dzie wi�cej wiek�w dla ich ponownego po��czenia, ni� potrzeba by�o religii i spo�ecze�stwu dla ich rozdzia�u. Podczas gdy Europa ledwo dysza�a z wysi�k�w czynionych przez ca�e wieki dla wydarcia Grobu Pa�skiego niewiernym, Rosjanie p�acili danin� mahometanom za rz�d�w Uzbeka, a jednocze�nie wci�� przejmowali od Bizancjum, zgodnie z nabytym przyzwyczajeniem, jego sztuk�, nauk�, obyczaje, religi�, polityk� z jej tradycjami hipokryzji i kr�tactwa oraz jego odraz� do krzy�owc�w �aci�skich. Gdy rozwa�ymy wszystkie te przes�anki religijne, �wieckie i polityczne, nie b�dzie ju� nas dziwi� niesolidno�� s�owa Rosjanina (m�wi to ksi��� rosyjski!), ani duch przebieg�o�ci, kt�ry si� zgadza z fa�szyw� bizantyjsk� kultur� i kt�ry kieruje nawet �yciem spo�ecznym pod w�adz� car�w, szcz�liwych nast�pc�w Batu-Chana. Despotyzm ca�kowity, taki, jaki panuje u nas, powsta� w momencie, kiedy w pozosta�ej Europie upada�a pa�szczyzna. Od czasu inwazji Mongo��w S�owianie, dot�d jeden z najwolniejszych lud�w �wiata, stali si� najpierw niewolnikami zwyci�zc�w, a potem � swych w�asnych ksi���t. W�wczas pa�szczyzna ustali�a si� u nich nie tylko jako fakt, lecz jako zawarowana prawem sytuacja spo�eczna. To ona zdegradowa�a s�owo ludzkie w Rosji do tego stopnia, �e jest ju� tu uwa�ane wy��cznie za pu�apk�: rz�d nasz �ywi si� k�amstwem, gdy� 9 zar�wno tyran jak niewolnik boi si� prawdy. Tote� cho� w Rosji niewiele si� m�wi, jest to zawsze za du�o, poniewa� w tym kraju wszelka rozmowa jest wyrazem hipokryzji religijnej lub politycznej. Samow�adztwo, b�d�ce tylko demokracj� ba�wochwalcz�, powoduje u nas zr�wnanie, ca�kiem jak demokracja absolutna powoduje je w republikach zwyk�ych. Nasi autokraci w�asnym kosztem nauczyli si� kiedy� tyranii. Wielcy ksi���ta1, zmuszeni do wyciskania sok�w ze swoich lud�w na korzy�� Tatar�w, sami cz�sto wleczeni w niewol� a� w g��b Rosji, wzywani do Ordy o byle co, panuj�cy tylko pod warunkiem s�u�enia za pokorne narz�dzie ucisku, detronizowani natychmiast, gdy odm�wili pos�usze�stwa, przyuczeni do despotyzmu przez w�asn� niewol�, spoufalili swoje ludy z gwa�tami podboju, kt�rych doznali osobi�cie2: tak w�a�nie z biegiem czasu ksi���ta i nar�d znieprawili si� wzajemnie. Ot� zwa� pan r�nic�: to si� dzia�o w Rosji w czasie, kiedy kr�lowie zachodni i ich wielcy wasalowie rywalizowali ze sob� w wielkoduszno�ci dla wyzwolenia lud�w. Polacy znajduj� si� dzisiaj wobec Rosjan dok�adnie w tej samej pozycji, w jakiej ci ostatni znajdowali si� wobec Mongo��w za nast�pc�w Batu-Chana. Jarzmo d�wigane przez nas nie zawsze sk�ania nas do z�agodzenia jarzma nak�adanego przez nas samych. W�adcy i ludy mszcz� si� niekiedy na niewinnych jak zwyk�e jednostki � wierz� w swoj� si��, bo maj� ofiary. � Ksi��� � podj��em wys�uchawszy uwa�nie tego d�ugiego szeregu rozwa�a� � ja panu nie wierz�. To kultura duchowa ka�e panu wznie�� si� ponad narodowe przes�dy i czyni� honory swego kraju cudzoziemcowi tak, jak pan to czyni, ale ja nie bardziej ufam pa�skim ust�pstwom ni� pretensjom innych. � Za trzy miesi�ce oddasz pan wi�ksz� sprawiedliwo�� w�adzy s�owa i mnie, a tymczasem (m�wi� to rozgl�daj�c si� wok�) pragn� skierowa� twoj� uwag� na punkt zasadniczy: chc� da� ci klucz, kt�ry pozwoli ci zrozumie� wszystko w kraju, dok�d zmierzasz. Za ka�dym krokiem postawionym w�r�d tego azjatyckiego ludu pomy�l pan, �e Rosjanom zabrak�o wp�ywu rycerstwa i katolicyzmu. Nie tylko go nie doznali, lecz zareagowali na� wrogo podczas swych d�ugich wojen z Litw�, Polsk�, wreszcie z Zakonem Krzy�ackim i z Zakonem Rycerzy Mieczowych. � Pa�skie s�owa sprawiaj�, �e jestem dumny z mej przenikliwo�ci. Pisa�em ostatnio do jednego z przyjaci�, �e, jak zauwa�y�em, nietolerancja religijna jest ukryt� spr�yn� polityki rosyjskiej. � Doskonale odgad�e� pan to, co niebawem zobaczysz: trudno sobie wyrobi� w�a�ciwe poj�cie o g��bokiej nietolerancji Rosjan. Ludzie obdarzeni kultur� duchow� i maj�cy do czynienia z Zachodem Europy usi�uj� misternie ukry� sw� my�l przewodni�, kt�r� jest tryumf prawos�awia greckiego, b�d�cy dla nich synonimem rosyjskiej polityki. Bez tej my�li nic si� nie t�umaczy ani z naszych obyczaj�w, ani z naszej polityki. Nie my�l pan na przyk�ad, �e prze�ladowanie Polski jest rezultatem osobistej niech�ci cesarza: nie, jest rezultatem zimnego i g��bokiego wyrachowania. Te akty okrucie�stwa s� chwalebne w oczach ludzi naprawd� wierz�cych. To Duch �wi�ty o�wiecaj�c w�adc� wznosi jego dusz� ponad wszelkie ludzkie uczucia i B�g b�ogos�awi wykonawc� Jego wznios�ych zamiar�w. Z tego punktu widzenia s�dziowie i oprawcy tym bardziej s� �wi�ci, im bardziej barbarzy�scy. Nasze legitymistyczne dzienniki nie wiedz�, do czego d��� szukaj�c sprzymierze�c�w w�r�d schizmatyk�w. Pr�dzej zobaczymy rewolucj� 1 Dawny tytu� ksi���t moskiewskich. 2 D�ugotrwa�a gnu�no�� S�owian jest nast�pstwem wiek�w niewoli, rodzaju tortury politycznej, demoralizuj�cej jednocze�nie ludy i w�adc�w. 10 europejsk� ni� cesarza Rosji, wspieraj�cego w dobrej wierze jak�� parti� katolick�. Protestanci �acniej przy��cz� si� do papie�a ni� g�owa rosyjskiego samow�adztwa, gdy� po stwierdzeniu, �e wszystkie ich wierzenia wyradzaj� si� w systemy, a ich wiara religijna zamienia si� w filozoficzne zw�tpienie, pozosta�a im ju� tylko duma sekciarzy do po�wi�cenia Rzymowi; podczas gdy cesarz posiada bardzo realn� i bardzo pozytywn� w�adz� duchown�, kt�rej nigdy nie zrzeknie si� dobrowolnie. Rzym i wszystko zwi�zane z rzymskim Ko�cio�em nie ma drugiego tak gro�nego wroga jak autokrata moskiewski, niew�tpliwie g�owa swego Ko�cio�a, i dziwi� si�, �e w�oska przenikliwo�� nie odkry�a jeszcze niebezpiecze�stwa, gro��cego nam z tej strony.3 Na podstawie tego bardzo prawdziwego obrazu mo�esz pan s�dzi� o z�udzeniu, jakim upaja si� cz�� legitymist�w w Pary�u...� Ta rozmowa da Ci poj�cie o wszystkich innych. Ilekro� temat stawa� si� niepokoj�cy dla mi�o�ci w�asnej Moskowit�w, ksi��� Kxxx urywa�, chyba �e by� ca�kowicie pewien, �e nikt nas nie mo�e us�ysze�. Te zwierzenia sk�oni�y mnie do rozmy�la�, a te rozmy�lania mnie przestraszy�y. Kraj ten, d�ugo lekcewa�ony przez naszych wsp�czesnych my�licieli ze wzgl�du na jego pozorne zacofanie, ma przed sob� nie mniejsz�, a mo�e wi�ksz� przysz�o�� ni� spo�ecze�stwo angielskie zaszczepione na glebie ameryka�skiej i nazbyt chwalone przez filozof�w, kt�rych teorie zrodzi�y nasz� obecn� demokracj� wraz z jej wszystkimi nadu�yciami. Je�li duch wojskowy panuj�cy w Rosji nie stworzy� nic podobnego do naszej religii honoru, nie wynika st�d, �e nar�d ma mniej si�y, poniewa� jego �o�nierze s� mniej �wietni ni� nasi: honor jest b�stwem ludzkim, ale w �yciu praktycznym obowi�zek wart jest tyle co honor, nawet wi�cej ni� honor: to co� mniej wspania�ego, ale trwalszego, bardziej pozytywnego � mocniejszego. Co�, co nie zrodzi bohater�w Tassa czy Ariosta, lecz postacie godne natchn�� innego Homera, innego Danta, mog� odrodzi� si� z ruin drugiej Troi, zaatakowanej przez innego Achillesa. Moim zdaniem w�adza nad �wiatem przypadnie teraz nie ludom ha�a�liwym, lecz ludom cierpliwym.4 Europa, o�wiecona jak jest, mo�e ju� si� podporz�dkowa� tylko sile realnej; ot� si�� realn� narod�w jest pos�usze�stwo wobec rz�dz�cej nimi w�adzy, podobnie jak si�� realn� wojska jest dyscyplina. W przysz�o�ci k�amstwo b�dzie szkodzi�o przede wszystkim tym, co je uprawiaj�, prawda staje si� znowu �rodkiem wp�ywu, skoro zapomnienie przysporzy�o jej m�odo�ci i pot�gi. Kiedy nasza kosmopolityczna demokracja rodz�c swe ostatnie owoce zohydzi wojn� licznym ludom; kiedy narody rzekomo najbardziej cywilizowane na ziemi przestan� wreszcie szarpa� sobie nerwy w politycznej rozpu�cie; kiedy upadaj�c coraz ni�ej popadn� w sen wewn�trz i w pogard� na zewn�trz, a wszelki zwi�zek z tymi spo�ecze�stwami pogr��onymi w egoizmie zostanie uznany za niemo�liwy, w�wczas �luzy P�nocy zn�w otworz� si� ku nam, w�wczas doznamy ostatniej inwazji, ju� nie ze strony ciemnych barbarzy�c�w, lecz mistrz�w przebieg�ych, roztropnych, bardziej do�wiadczonych ni� my, bo si� naucz� z naszych w�asnych nadu�y�, jak mo�na i jak trzeba nami rz�dzi�. Nie na darmo Opatrzno�� gromadzi tyle bezczynnych si� na Wschodzie Europy. Pewnego dnia u�piony olbrzym powstanie i przemoc po�o�y kres panowaniu s�owa. Na pr�no wtedy przera�ona r�wno�� wezwie star� arystokracj� na ratunek wolno�ci: bro� chwycona za p�no, d�wigana przez r�ce za d�ugo bezczynne, b�dzie bezsilna. Spo�ecze�stwo zginie, bo zaufa�o 3 Ksi��� Kxxx by� katolikiem. Ka�dy Rosjanin prawdziwie religijny i o niezale�nych pogl�dach sk�ania si� ku Ko�cio�owi rzymskiemu. 4 Uczciwo��, kt�rej jestem zwolennikiem, nie pozwoli�a mi niczego wykre�li� z tego listu. Prosz� tylko raz jeszcze czytelnika, kt�ry zechce mnie czyta� do ko�ca, �eby dla wytworzenia sobie pogl�du na Rosj� m�g� por�wna� ze sob� moje opinie sprzed i po podr�y. 11 s�owom pozbawionym sensu lub sprzecznym � a w�wczas zwodnicze echa opinii, dzienniki, chc�c za wszelk� cen� utrzyma� czytelnik�w, popchn� do przewrotu, cho�by po to, by mie� co� do opowiadania jeszcze przez miesi�c � zabij� spo�ecze�stwo, �eby �ywi� si� jego trupem. Moj� ciekawo�� tego, co ujrz� w Rosji i m�j podziw dla ducha �adu, kt�ry musi przewodzi� rz�dzeniu tym rozleg�ym pa�stwem, nie przeszkadzaj� mi ocenia� bezstronnie polityki jego rz�du. Przewaga Rosji, cho�by si� ogranicza�a tylko do wymaga� dyplomatycznych, nie posuwaj�c si� a� do podboju, wydaje mi si� czym� najgro�niejszym dla �wiata. Mylnie ocenia si� rol�, jak� to pa�stwo odgrywa�oby w Europie: zgodnie z zasad� jego ustroju mia�oby reprezentowa� �ad, ale zgodnie z charakterem ludzi szerzy�oby tyrani� pod pretekstem zaradzenia anarchii � jak gdyby samowola mog�a zaradzi� jakiemukolwiek z�u. Temu narodowi brak zmys�u moralnego: ze swoimi wojskowymi obyczajami i wspomnieniami o inwazjach znajduje si� jeszcze w stadium wojen zdobywczych, najbrutalniejszych ze wszystkich, podczas gdy walki Francji i innych narod�w zachodnich b�d� w przysz�o�ci wojnami propagandowymi. Kiedy ju� mieli�my si� rozsta� na reszt� nocy, ksi��� KXXX powiedzia� mi komplement z powodu uwagi, z jak� go s�ucha�em. � Dobrze wychowanego cz�owieka � powiedzia� � poznaje si� po sposobie, w jaki wydaje si� s�ucha�. � Ksi��� � odpar�em � najlepszym sposobem wydawania si� s�uchaj�cym jest s�uchanie. Odpowiedz ta, powtarzana potem przez ksi�cia, by�a chwalona ponad swoje zas�ugi. Oto dwie historie, kt�re Ci dowiod�, jak ma�o zas�u�y�em na ten komplement. Mijali�my w�a�nie wysp� Dago, le��c� na skraju Estonii. Widok tej ziemi jest ponury, to zimna pustka, przyroda wydaje si� tu raczej ja�owa i naga ni� pot�na i dzika; rzek�by�, chce odepchn�� cz�owieka raczej nud� ni� si��. � Zdarzy�o si� tu co� bardzo dziwnego � odezwa� si� do nas ksi��� K XXX. � Kiedy to by�o? � Niezbyt dawno � za panowania Paw�a I. � Prosz� nam to opowiedzie�. Ksi��� zabra� g�os. Pewien baron Ungern von Sternberg d�ugo przemierza� Europ�, a jako cz�owiek wielce m�dry osi�gn�� dzi�ki podr�om szczyt swoich mo�liwo�ci, staj�c si� wielk� indywidualno�ci� rozwini�t� przez do�wiadczenie i studia. Po powrocie do Petersburga � by�o to za panowania Paw�a I � popad� w nieumotywowan� nie�ask�, co go sk�oni�o do opuszczenia dworu. Osiedli� si� na wyspie Dago, kt�rej by� w�a�cicielem, i siedz�c w tej dzikiej samotni poprzysi�g� �mierteln� nienawi�� ca�emu rodzajowi ludzkiemu, aby si� zem�ci� na cesarzu, tym cz�owieku, kt�ry reprezentowa� dla niego ca�� ludzko��. Posta� ta jeszcze �y�a w czasach mojego dzieci�stwa. W swoim osamotnieniu poczu� rzekomo nami�tn� sk�onno�� do nauki, i pragn�c swobodnie po�wi�ci� si� pracy naukowej kaza� dobudowa� do swego zamku bardzo wysok� baszt�, kt�rej mury mo�ecie dojrze� przez lunet�. Tu ksi��� przerwa� i przyjrzeli�my si� baszcie na wyspie Dago. � Nazwa� t� baszt� � podj�� ksi��� � swoj� bibliotek� i zwie�czy� j� czym� w rodzaju oszklonej ze wszystkich stron latarni, upodobniaj�c j� do belwederu, do obserwatorium, a raczej do latarni morskiej. Powtarza� raz po raz, �e mo�e pracowa� tylko w nocy i tylko w tej samotni. Tu si� chroni�, aby si� skupi� i znale�� spok�j. 12 Wst�p do tej samotni mieli tylko jedyny syn barona, jeszcze dziecko, i jego guwerner. Oko�o p�nocy, kiedy baron my�la�, �e obaj �pi�, zamyka� si� w pewne dni w swojej pracowni, a wtedy oszklona baszta by�a o�wietlona tak mocno b�yszcz�c� lamp�, �e brano j� z dala za sygna�. Ta latarnia morska, kt�ra ni� wcale nie by�a, mia�a na celu oszukanie cudzoziemskich statk�w, kt�re mog�y si� rozbi� o przybrze�ne ska�y, je�li ich kapitan, przyby�y z daleka, nie zna� doskonale wybrze�a, kt�re nale�y op�yn��, aby wej�� do niebezpiecznej Zatoki Fi�skiej . Wprowadzenie ich w b��d by�o w�a�nie zamiarem straszliwego barona. Wzniesiona na skale w�r�d gro�nego morza, perfidna baszta stawa�a si� gwiazd� przewodni� niedo�wiadczonych �eglarzy, i nieszcz�nicy, zwiedzeni fa�szyw� nadziej�, kt�r� mamiono ich oczy, spotykali �mier� my�l�c, �e znajd� schronienie przed huraganem. Nie ulega w�tpliwo�ci, �e rosyjska policja morska mocno wtedy szwankowa�a. Kiedy statek by� bliski rozbicia, baron schodzi� na brzeg, potajemnie wsiada� do �odzi z kilkoma zr�cznymi i zdecydowanymi lud�mi, kt�rych trzyma�, by go wspierali w jego nocnych wyprawach; pomaga� obcym marynarzom zej�� na l�d, og�usza� ich w mroku, zamiast ich wesprze�, udusiwszy ich �upi� statek, a wszystko nie tyle z chciwo�ci, ile z mi�o�ci z�a, z bezinteresownej ��dzy niszczenia. Zw�tpiwszy o wszystkim, a zw�aszcza o sprawiedliwo�ci, uwa�a� bez�ad moralny i spo�eczny za stan ca�kowicie analogiczny do sytuacji cz�owieka na tym padole, a cnoty polityczne i obywatelskie za szkodliwe chimery, jako �e sprzeciwiaj� si� naturze nie poskramiaj�c jej. Uwa�a�, �e decyduj�c o losie swych bli�nich, sprzymierza si� z celami Opatrzno�ci, kt�ra si� lubuje, jak si� wyra�a�, w czerpaniu �ycia ze �mierci. Pewnego wieczoru pod koniec jesieni, w okresie najd�u�szych nocy w roku, wyko�czy� swoim zwyczajem za�og� holenderskiego statku handlowego i od wielu ju� godzin zbiry, pe�ni�cy u niego funkcj� stra�nik�w w�r�d innej s�u�by zatrudnionej w jego domu, przenosili na l�d reszt� �adunku z rozbitego statku, nie dostrzeg�szy, �e w czasie masakry kapitan pod os�on� mroku uciek� w szalupie z kilkoma majtkami. O brzasku mroczne dzie�o barona i jego zbir�w nie by�o jeszcze uko�czone, kiedy syrena obwieszcza zbli�anie si� �odzi. Natychmiast zamykaj� si� sekretne bramy loch�w, gdzie z�o�ono trupy, i most zwodzony opada przed przybyszem. Kasztelan z wytworn� go�cinno�ci�, charakterystyczn� i sta�� cech� rosyjskich obyczaj�w, szykuje si� do powitania go�cia. Z pozorn� beztrosk� postanawia czeka� na� w sali przyleg�ej do apartamentu swego syna. Guwerner ch�opca le�a� wtedy z�o�ony powa�n� chorob�. Drzwi od pokoju tego cz�owieka, wychodz�ce na sal�, by�y jeszcze otwarte. Zaanonsowano podr�nego. � Panie baronie � powiedzia� przybysz pewnym siebie tonem, bardzo nieostro�nym � pan mnie znasz, ale nie poznajesz, bo widzia�e� mnie tylko jeden raz, i to w ciemno�ciach. Jestem kapitanem statku, kt�rego za�oga w�a�nie zgin�a pod murami tego zamku. Z �alem przychodz� do ciebie, ale jestem zmuszony powiedzie� ci, �e w�r�d zamieszek rozpoznano wielu twoich ludzi, a i ciebie samego widziano tej nocy, dusz�cego w�asnymi r�kami jednego z moich ludzi. Baron nie odpowiada, idzie do drzwi guwernera i zamyka je bezszelestnie. Rozbitek m�wi dalej. � Je�eli m�wi� do ciebie, panie, w ten spos�b, to dlatego, �e nie mam zamiaru ci� gubi�, chc� tylko dowie��, �e jeste� zale�ny ode mnie... Prosz� mi zwr�ci� �adunek i statek, kt�ry mimo powa�nych uszkodze� mo�e mnie jeszcze dowie�� do Sankt-Petersburga, a dochowam tajemnicy, zobowi��� si� do tego pod przysi�g�. Gdybym odczuwa� przemo�n� ch�� zemsty, dosta�bym si� wp�aw do najbli�szego miasteczka i zadenuncjowa�bym ciebie. Moje zwr�cenie si� do ciebie, panie, �wiadczy o tym, �e chc� ci� ocali� uprzedzaj�c o niebezpiecze�stwie, na jakie ci� nara�aj� twoje zbrodnie. 13 Baron wci�� zachowuje g��bokie milczenie. Wyraz twarzy ma powa�ny, ale nie ma w nim nic z�owrogiego. Po chwili prosi o troch� czasu do namys�u i wychodzi m�wi�c, �e przyniesie odpowied� za kwadrans. Par� minut przed up�ywem wyznaczonego terminu wchodzi nagle do sali przez ukryte drzwi, rzuca si� na �mia�ego przybysza i przebija go sztyletem!... Przedtem wyda� rozkaz natychmiastowego uduszenia wszystkich cz�onk�w za�ogi bez wyj�tku. Cisza zaczyna zapada� w tym przybytku zbrodni, zak��cona przez chwil� przez tyle morderstw. Ale guwerner ch�opca wszystko s�ysza� i s�ucha dalej... rozr�nia ju� tylko kroki barona i chrapanie korsarzy owini�tych owczymi sk�rami i le��cych na stopniach baszty. Baron, niespokojny i podejrzliwy, wchodzi ostro�nie do pokoju tego cz�owieka, przypatruje mu si� uwa�nie: stoj�c przy ��ku z zakrwawionym jeszcze sztyletem w d�oni, �ledzi najmniejsze znaki, kt�re mog�yby zdradzi� udawanie. W ko�cu, stwierdziwszy, �e cz�owiek jest g��boko u�piony, decyduje si� pozostawi� go przy �yciu. � Doskona�o�� w z�em jest r�wnie rzadka, jak we wszystkim innym � wtr�ca ksi��� KXXX, przerywaj�c na chwil� opowie��. Milczeli�my, pragn�c us�ysze� koniec historii. Ksi��� podj��: � Guwerner od dawna ju� powzi�� podejrzenie. Skoro tylko pierwsze s�owa holenderskiego kapitana dobieg�y jego uszu, wsta�, aby by� �wiadkiem morderstwa, i zobaczy� wszystkie jego szczeg�y przez szpar� w drzwiach, zamkni�tych na klucz przez barona. W chwil� potem, jak s�yszeli�cie w�a�nie, zachowa� tyle zimnej krwi, by oszuka� morderc� i ocali� swoje �ycie. Zostawszy wreszcie sam wstaje i ubiera si� mimo gor�czki, przy pomocy sznura wychodzi przez okno, odwi�zuj� ��d� zakotwiczon� pod murem, spycha j� w morze, kieruje ku l�dowi i szcz�liwie dop�ywa do najbli�szego miasta, gdzie te� denuncjuje zbrodniarza. Nieobecno�� chorego w zamku zostaje niebawem zauwa�ona. Baron, o�lepiony oparami zbrodni, my�li zrazu, �e guwerner rzuci� si� w morze w ataku gor�czki. Poch�oni�ty szukaniem cia�a, nie my�li o ratowaniu si�. A przecie� sznur uwi�zany do okna i ��d�, kt�ra znik�a, stanowi�y niezbite dowody ucieczki guwernera. Zbrodniarz, przekonawszy si� poniewczasie o katastrofie, zacz�� w�a�nie my�le� o ratunku, gdy zosta� otoczony przez oddzia� wys�any dla jego uj�cia. By�o to nazajutrz po ostatniej masakrze. Przez chwil� chcia� si� broni�, ale opuszczony przez swoich zbir�w, zosta� schwytany i przewieziony do Sankt-Petersburga, gdzie cesarz Pawe� skaza� go na do�ywotni� katorg�. Umar� na Syberii. ...Taki by� smutny koniec cz�owieka, kt�ry wdzi�kiem swego umys�u, urokiem i elegancj� manier d�ugo zdobi� naj�wietniejsze salony Europy. Ta historia wydaje si� nam romantyczna, ale podobne do niej cz�sto zdarza�y si� w �redniowieczu. Nie by�bym wam jej opowiedzia�, gdyby si� nie zdarzy�a, �e si� tak wyra��, za naszych czas�w � to w�a�nie czyni j� interesuj�c�. Rosja jest we wszystkim zap�niona o cztery stulecia. ...Z tymi s�owami ksi��� bierze mnie pod r�k�, �eby wsta�, i prosi, �ebym mu pom�g� zej�� do kajuty, tam ka�e mi usi��� i m�wi do mnie bardzo cicho: � Jeste�my sami, pan lubi histori�, oto fakt wy�szej rangi, ni� ten, kt�ry przed chwil� opowiedzia�em. M�wi� to wy��cznie panu, bo wobec Rosjan nie mo�na m�wi� o historii. Wie pan � podj�� na nowo po chwili � �e Piotr Wielki po d�ugim wahaniu zni�s� patriarchat moskiewski, by po��czy� na swojej g�owie tiar� z koron�. Tak wi�c samow�adztwo polityczne si�gn�o otwarcie po wszechpot�g� duchow�, kt�rej po��da�o i kt�rej dokucza�o od dawna: po��czenie potworne, wyj�tkow� aberracja w�r�d narod�w wsp�czesnej Europy. Chimera papie�y w �redniowieczu jest dzi� urzeczywistniona w pa�stwie licz�cym sze��dziesi�t milion�w 14 ludzi, cz�ciowo Azjat�w, kt�rych nic nie dziwi i kt�rzy nic nie maj� przeciw temu, �eby w swoim carze odnale�� wielkiego Lam�. Cesarz Piotr chce po�lubi� markietank� Katarzyn�. Aby spe�ni� to najwy�sze �yczenie, trzeba najpierw znale�� przysz�ej cesarzowej rodzin�. Wygrzebuje si� wi�c na Litwie, zdaje mi si�, czy w Polsce jakiego� szlachcica nieznanego rodu, o�wiadcza si�, �e pochodzi z wielkopa�skiej rodziny i wreszcie nadaje mu si� tytu� brata wybranej w�adczyni. Despotyzm rosyjski nie tylko ma za nic my�li i uczucia, lecz nadto przerabia fakty, walczy z oczywisto�ci� � i odnosi tryumf w tej walce, gdy� oczywisto�� nie ma u nas adwokata, podobnie jak sprawiedliwo��, je�li przeszkadza w�adzy. Zaczyna�em si� ba� zuchwa�ego j�zyka ksi�cia KXXX. Dziwny to kraj, kt�ry rodzi tylko niewolnik�w przyjmuj�cych na kl�czkach narzucone pogl�dy, tylko szpieg�w, kt�rzy nie maj� �adnych pogl�d�w, aby m�c chwyta� w locie pogl�dy innych, lub kpiarzy, co przesadzaj� w ocenie z�a: inny spos�b, bardzo sprytny, unikni�cia bacznego spojrzenia cudzoziemskich obserwator�w � ale w�a�nie ten spryt staje si� wyznaniem, bo w jakim innym kraju uwa�ano kiedykolwiek za konieczne ucieka� si� do niego? Zaw�d mistyfikatora cudzoziemc�w znany jest tylko w Rosji i pomaga nam odgadn�� i zrozumie� stan spo�ecze�stwa w tym dziwnym kraju. Podczas gdy mnie przychodzi�y do g�owy te my�li, ksi��� kontynuowa� swe filozoficzne rozwa�ania: � Lud, a nawet arystokraci, bierni widzowie tego zn�cania si� nad prawd�, znosz� t� gorsz�c� sytuacj�, bo k�amstwo despoty, cho�by najgrubszymi ni�mi szyte, zawsze wydaje si� niewolnikowi pochlebstwem. Rosjanie, kt�rzy znosz� tyle rzeczy, nie znie�liby tyranii, gdyby tyran nie udawa� pokornie, �e ich uwa�a za zwolennik�w jego polityki. Godno�� ludzka, poni�ana pod absolutnymi rz�dami, chwyta si� najmniejszej s�omki, jak� mo�e pochwyci� rozbitek: ludzko�� zgadza si�, i owszem, na to, by j� lekcewa�ono, poni�ano, ale nie zgadza si� na to, by jej o�wiadczano prosto z mostu, �e si� j� lekcewa�y i �e si� ni� pomiata. Zel�ona czynami, chroni si� w s�owa. K�amstwo jest tak poni�aj�ce, �e zmuszenie tyrana do hipokryzji jest zemst�, kt�ra pociesza ofiar�. N�dzne to i ostatnie z�udzenie nieszcz�cia, kt�re trzeba jednak respektowa� w obawie, by nie uczyni� niewolnika jeszcze bardziej n�dznym, a despot� jeszcze bardziej szalonym. Istnia� starodawny zwyczaj, zgodnie z kt�rym w uroczystych procesjach patriarcha moskiewski kroczy� w otoczeniu dw�ch najwi�kszych wielmo��w pa�stwa. W momencie o�enku car � kap�an najwy�szy � postanowi� wybra� sobie za towarzyszy w ceremonialnym pochodzie z jednej strony s�awnego bojara, a z drugiej nowego szwagra, kt�rego sobie stworzy�, gdy� w Rosji najwy�sza pot�ga kreuje co� wi�cej ni� wielmo��w, kreuje krewnych tym, kt�rzy ich wcale nie mieli; traktuje rodziny jak drzewa, kt�re ogrodnik mo�e przycina�, wyrywa� lub na kt�rych mo�e zaszczepi� co mu si� �ywnie podoba. U nas despotyzm jest silniejszy ni� natura, cesarz jest nie tylko przedstawicielem Boga, jest sam� pot�g� tw�rcz�: pot�g� rozleglejsz� ni� boska, bo B�g tworzy tylko przysz�o��, podczas gdy cesarz przetwarza przesz�o��. Prawo nie dzia�a wstecz, natomiast kaprys despoty dzia�a. Osob�, kt�r� Piotr chcia� do��czy� do nowego brata carycy by� najwi�kszy dostojnik moskiewski i po carze najwa�niejsza posta� cesarstwa; nazywa� si� ksi��� Romodanowski... Piotr oznajmi� mu przez pierwszego ministra, �e ma si� uda� na ceremoni�, by kroczy� w procesji u boku cesarza, zaszczyt, kt�ry b�dzie dzieli� z nowym bratem nowej cesarzowej. � Dobrze � odpowiedzia� ksi��� � ale z kt�rej strony cara mam si� umie�ci�? � Drogi ksi��� � odpowiedzia� dwornie minister � co za pytanie! Czy szwagier najja�niejszego pana nie powinien i�� po prawicy? � Ja nie p�jd� po lewicy � odpar� dumny bojar. 15 Ta odpowiedz, przekazana carowi, powoduje nast�pny rozkaz: � P�jdziesz � kaza� mu powiedzie� tyran ogarni�ty gniewem � p�jdziesz, albo ka�� ci� powiesi�! � Prosz� powiedzie� carowi5 � odpar� nieposkromiony Moskowita � �eby zacz�� od mojego jedynaka, on ma dopiero pi�tna�cie lat: mo�liwe, �e to dziecko po mojej �mierci zgodzi si� ze strachu i�� po lewicy cara, podczas gdy ja jestem pewien, �e nie przynios� ujmy krwi Romodanowskich ani przed, ani po egzekucji mojego dziecka. Car, trzeba mu to przyzna�, ust�pi�, ale z zemsty za niezale�nego ducha moskiewskiej arystokracji uczyni� z Petersburga nie zwyczajny port nad Morzem Ba�tyckim, lecz miasto, kt�re widzimy. Miko�aj � doda� ksi��� KXXX � nie by�by ust�pi�, by�by pos�a� bojara wraz z synem na katorg� i oznajmi� ukazem uj�tym w terminach prawnych, �e ani ojcu, ani synowi nie wolno mie� dzieci. Mo�e by�by og�osi�, �e ojciec w og�le nie jest �onaty: takie rzeczy dziej� si� w Rosji jeszcze do�� cz�sto, a dowodem, �e wci�� jeszcze wolno je robi�, jest to, �e nie wolno o nich opowiada�. Tak czy inaczej, duma szlachetnego Moskowity daje dok�adne poj�cie o dziwnej kombinacji, z kt�rej wy�oni�o si� aktualne spo�ecze�stwo rosyjskie: ta potworna mieszanka subtelno�ci Bizancjum i okrucie�stwa hordy, ta walka etykiety Cesarstwa Wschodniego z dzikimi cnotami Azji wytworzy�a niezwyk�e pa�stwo, kt�re Europa widzi dzi� wyprostowane i kt�rego wp�ywu mo�e jutro dozna, nie rozumiej�c jego spr�yn. ...Co mnie najbardziej bawi�o w czasie tego zbyt kr�tkiego rejsu, to fakt, �e musia�em bezustannie broni� Rosji przed ksi�ciem KXXX. Decyzja ta, kt�r� powzi��em bez �adnego wyrachowania, wy��cznie by zado��uczyni� memu poczuciu sprawiedliwo�ci, zdoby�a mi �yczliwo�� wszystkich Rosjan s�uchaj�cych naszych rozm�w. ...Zdumiony jestem przesadnym niepokojem Rosjan o opini� cudzoziemc�w. C� za niezwyk�y brak niezale�no�ci! Ca�y czas s� poch�oni�ci wra�eniem, jakie kraj ich mo�e wywrze� na podr�nym... Epigramaty ksi�cia KXXX oburzaj� jego rodak�w nie tyle dlatego, �e rani� w nich powa�ne przywi�zanie do kraju, ile z powodu wp�ywu, jaki mog� wywrze� na mnie, cz�owieku w ich oczach wa�nym, poniewa� powiedziano im, �e pisz� wra�enia z podr�y. � Nie pozw�l pan, by ten niedobry Rosjanin wyrobi� w nim uprzedzenie do Rosji, nie pisz pan pod wra�eniem jego k�amstw, on tak m�wi, by na�ladowa� naszym kosztem francuski esprit, ale w gruncie rzeczy bynajmniej tak nie my�li. Oto co mi tu powtarzaj� po cichu dziesi�� razy dziennie. Moja my�l jest jak skarbiec, z kt�rego ka�dy czuje si� upowa�niony czerpa� do woli, tak i� mam zam�t w g�owie i pod koniec dnia sam w�tpi� o swojej opinii. To si� w�a�nie podoba Rosjanom: gdy ju� nie wiemy, co m�wi� i co my�le� o nich, o ich kraju, wtedy tryumfuj�. Mam wra�enie, �e zgodziliby si� by� rzeczywi�cie gorsi i bardziej barbarzy�scy ni� s�, byle ich miano za lepszych i bardziej cywilizowanych. Nie lubi� umys��w sk�onnych do tak niskiej oceny prawdy: cywilizacja nie jest bynajmniej przebieg�o�ci�, to si�a, kt�ra ma sw�j rezultat, to korze�, kt�ry wypuszcza �odyg�, wytwarza kwiat i przynosi owoc. �Przynajmniej nie b�dziesz pan nas nazywa� barbarzy�cami P�noc y, jak czyni� pa�scy rodacy...� Oto co mi tu m�wi�, ilekro� widz�, �e jestem rozbawiony lub wzruszony jak�� interesuj�c� opowie�ci�, jak�� narodow� melodi�, jakim� pi�knym rysem patriotyzmu, jakim� szlachetnym i poetycznym uczuciem przypisywanym Rosjaninowi. 5 Piotr I przybra� tytu� cesarza dopiero w 1721 roku. 16 Na te wszystkie obawy odpowiadam b�ahymi komplementami, ale my�l� po cichu, �e wola�bym barbarzy�c�w P�nocy od ma�p Po�udnia. S� lekarstwa przeciw prymitywnej dziko�ci, nie ma ich przeciw manii wydawania si� tym, czym si� nie jest. W czasie tej podr�y narzuca� mi si� niezmiernie jaki� dziwny osobnik: co� w rodzaju rosyjskiego uczonego, gramatyk, t�umacz wielu niemieckich utwor�w, profesor nie wiem jakiej uczelni. W�a�nie przemierzy� Europ� i wraca do Rosji pe�en gorliwo�ci, powiada, aby szerzy� tam najciekawsze wsp�czesne teorie panuj�ce na Zachodzie. Swoboda jego wypowiedzi wyda�a mi si� podejrzana, nie jest to luksus niezale�no�ci, jak u ksi�cia KXXX, jest to liberalizm wystudiowany i wykalkulowany po to, by sk�oni� innych do m�wienia. Pomy�la�em, �e musi zawsze si� znale�� tego rodzaju uczony w pobli�u Rosji, w ober�ach Lubeki, na parostatkach, a nawet w Hawrze, kt�ry dzi�ki �egludze po Morzu P�nocnym i po Morzu Ba�tyckim staje si� moskiewsk� granic�. Cz�owiek ten wyci�gn�� ode mnie bardzo niewiele. Chcia� przede wszystkim wiedzie�, czy opisz� swoj� podr� i uprzejmie ofiarowywa� mi pomoc. Ja go o nic nie pyta�em i moja rezerwa wzbudzi�a w nim tylko niejakie zdziwienie z domieszk� satysfakcji. Zostawi�em go w przekonaniu, �e jad� wy��cznie dla rozrywki i tym razem nie zamierzam opublikowa� relacji o podr�y, kt�ra b�dzie tak kr�tka, �e nie pozwoli mi zebra� dostatecznej ilo�ci szczeg��w dla zainteresowania czytelnik�w. Wyda� mi si� uspokojony tym zapewnieniem, kt�rego mu udzieli�em we wszelkich postaciach, bezpo�rednio i po�rednio. Ale jego niepok�j, kt�ry uda�o mi si� usun��, obudzi� niepok�j we mnie. Je�eli chc� opisa� t� podr�, musz� by� przygotowany na nara�enie si� rz�dowi najprzebieglejszemu i najlepiej w �wiecie obs�ugiwanemu przez swoich szpieg�w. Jest to zawsze przykre; b�d� chowa� listy, b�d� milcza�, ale nie b�d� niczego udawa�. Je�li chodzi o mask�, najbardziej zwodnicza jest twarz ods�oni�ta. M�j nast�pny list b�dzie datowany z Petersburga. 17 Petersburg, 10 lipca 1839. W pobli�u Kronsztadu, morskiej fortecy, kt�r� Rosjanie s�usznie si� chlubi�, Zatoka Fi�ska o�ywia si� nagle, imponuj�ce statki marynarki cesarskiej krzy�uj� si� w niej bezustannie: jest to flota cesarza. Ponad sze�� miesi�cy rocznie pozostaje zamarzni�ta w porcie, a przez trzy letnie miesi�ce kadeci marynarki manewruj� na statkach mi�dzy Sankt-Petersburgiem a Morzem Ba�tyckim. Tak wykorzystuje si� dla kszta�cenia m�odzie�y kr�tki okres, jaki s�o�ce u�ycza nawigacji pod t� szeroko�ci� geograficzn�. ...Morze Ba�tyckie ze swymi niezbyt �ywymi barwami, ze swymi ma�o ucz�szczanymi wodami zapowiada s�siedztwo l�du sk�po zaludnionego z powodu srogiego klimatu. To ja�owe wybrze�e harmonizuje z zimnym i pustym morzem, a smutek gleby, nieba, zimny odcie� w�d mrozi serce podr�nego. Ledwo cz�owiek znajdzie si� blisko tego niepoci�gaj�cego wybrze�a, a ju� chcia�by si� st�d oddali� i przypomina sobie z westchnieniem s�owa jednego z faworyt�w Katarzyny, kiedy narzeka�a na fatalny wp�yw klimatu Petersburga na swoje zdrowie: �To nie wina Pana Boga, o Pani, je�li ludzie uparli si� zbudowa� stolic� wielkiego imperium na ziemi przeznaczonej przez natur� na siedlisko wilk�w i nied�wiedzi''. Moi towarzysze obja�nili mi z dum� ostatnie post�py rosyjskiej marynarki. Podziwiam ten cud, lecz nie ceni� go tak jak oni. Jest to kreacja lub raczej rekreacja cesarza Miko�aja. Ten w�adca zabawia si� urzeczywistnianiem naczelnej idei Piotra I, ale bez wzgl�du na ca�� swoj� pot�g� cz�owiek jest wcze�niej czy p�niej zmuszony do przyznania, �e natura jest silniejsza od wszystkich ludzi. Dop�ki Rosja nie wyjdzie poza swe naturalne granice, rosyjska marynarka b�dzie zabawk� cesarzy, niczym wi�cej!... Cesarz utrzyma�by swoje wp�ywy na Morzu Ba�tyckim z jedn� czwart� si� morskich zgromadzonych w Kronsztadzie i rozs�dna polityka niczego wi�cej nie wymaga. Wyt�umaczono mi, �e w okresie �wicze� nawigacyjnych najm�odsi elewowie czyni� swe ewolucje w okolicach Kronsztadu, podczas gdy do�wiadcze�si posuwaj� si� w swych odkrywczych podr�ach do Rygi, a czasem nawet a� do Kopenhagi. Ach, przepraszam! Dwa statki rosyjskie, kt�rych manewrami kieruj� zapewne cudzoziemcy, ju� odby�y albo zamierzaj� odby� podr� dooko�a �wiata! Mimo dworskiej dumy, z jak� Rosjanie chwalili przede mn� cuda woli w�adcy, kt�ry chce mie� � i ma � cesarsk� marynark�, kiedy si� dowiedzia�em, �e ogl�dane przez nas statki znajduj� si� tu dla kszta�cenia elew�w, wyda�o mi si�, �e jestem w szkole, i widok tej zatoki, o�ywionej wy��cznie szkoln� niemal nauk�, robi� ju� na mnie tylko nieopisanie smutne wra�enie. Te manewry, nie uzasadnione faktami, nie b�d�ce ani rezultatem wojny, ani handlu, wyda�y mi si� parad�. Ot� B�g wie, i wiedz� Rosjanie, czy parada jest przyjemno�ci�!... Zami�owanie do rewii jest w Rosji po prostu maniackie: oto jeszcze przed wej�ciem do tego kr�lestwa militarnych ewolucji musz� asystowa� przy rewii na wodzie!... Nie, nie �miej� si� z tego: dziecinada wielkiego kalibru wydaje mi si� czym� okropnym, ta potworno�� jest mo�liwa tylko pod rz�dami tyranii, kt�rej jest mo�e najstra