366
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 366 |
Rozszerzenie: |
366 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 366 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 366 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
366 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
WOBEC Z�A
Maria Janion
WOBEC Z�A
Maria Janion
Verba
Chotom�w 1989
(c)Copyright by Maria Janion, Warszawa 1989
Ok�adk� i strony tytu�owe projektowa� Marek Zalejski
Opiek� redakcyjn� sprawowa�a Natalia Karpowska
Sk�ad i �amanie wykona�a "Anima" Sp. z o.o., Gda�sk
ISBN 83-85061-01-0
VERBA Sp. z o.o.
05-123 Chotom�w ul.Partyzant�w 2F
Nak�ad 20 000 egz. A-88.Rzut I
W polskim patriotyzmie istnieje ciemna strefa, granicz�ca z sacrum, ob��dem i �mierci� samob�jcz�. W momencie zagro�enia bytu ojczyzny przez przemoc i z�o objawiaj� si� "szaleni" polscy patrioci. Ich archetypicznym wr�cz wyobra�eniem jest Rejtan. Obok "patrioty-wariata" w t� sam� stref� wkracza wampir zemsty patriotycznej.
I Gombrowicz, i Mi�osz zarzucali kulturze polskiej, �e chy�kiem wymija problem z�a, �e nie chce si� do niego wprost ustosunkowa�, a je�li to czyni, to bardzo jednostronnie, �e nie dostrzega jego wymiar�w metafizycznych. S�dy podobne musz� jednak ulec rewizji. Zw�aszcza w literackiej figurze wampira Polacy, mo�na powiedzie�, gwa�townie rozwi�zywali sw�j problem z�a, cho� nie na d�ugo, gdy� etyka chrze�cija�ska nakazywa�a zaniechanie tej poczwarnej formy walki przemocy z przemoc�.
Ale w kulturze polskiej jest jeszcze wiele innych objaw�w zmaga� ze z�em, r�wnie� ze z�em metafizycznym. Mickiewicz i towia�czycy chcieli zrobi� rewolucj� chrze�cija�sk� przeciw szatanowi i przegrali j�. Dlaczego? W "Nie-Boskiej Komedii", tej wielkiej tragedii chrze�cija�skiej, z�o pojawia si� jako si�a obca, osobna i niedost�pna, jako tajemnicza pot�ga apokaliptyczna. Ale trzeba przyzna�, �e Krasi�skiemu nieobca te� by�a odmienna koncepcja z�a - dialektyczna, w obr�bie kt�rej dokonuje si� absorpcja "z�a w dobro". R�nicom tych filozofii warto ci�gle po-
�wi�ca� uwag�, podobnie jak obfituj�cemu w nast�pstwa zderzeniu wyobra�ni katastroficznej (np. Krasi�skiego) z wyobra�ni� utopijn� (np. Mickiewicza).
Wraz z III cz�ci� "Dziad�w", wraz z "Nie-Bosk� Komedi�", wraz z dzie�ami mistycznego S�owackiego literatura polska wkracza w domeny prometeizmu i faustyzmu - postaw, w kt�rych nowo�ytno�� europejska zawar�a wszystkie swe najpowa�niejsze dylematy. Wynikaj� one z kontynuacji filozofii chrze�cija�skiej oraz zakwestionowania jej.
Filozofia i estetyka tragizmu i fatalizmu - ocieraj�cego si� o tragizm, aczkolwiek z nim nie to�samego - wyznaczaj� w literaturze zakres postaw, kt�re tworzy cz�owiek, zmagaj�cy si� ze z�em. Znakomita trylogia ukrai�ska W�odzimierza Odojewskiego przedstawia przejmuj�c� powie�ciow� tragedi� przeznaczenia.
Czy pot�ga stw�rcza cz�owieka jest niczym nieograniczona? Czy mo�e on jedynie wedle swej woli przekszta�ca� rzeczywisto��? Czy ma prawo do buntu? Czy istnieje zawsze wyra�na granica mi�dzy dobrem a z�em? A czy� nie m�wi si� potocznie, �e nie ma tego z�ego, co by na dobre nie wysz�o? Czy taka "ekonomia �wiata" jest za�o�ona w wyrokach boskich? Czy projekt dzia�ania "dla szcz�cia ludzko�ci" nie znajduje w samym sobie dostatecznego uzasadnienia moralnego? Czy cz�owiek jest skazany na zawsze to samo rozmijanie si� intencji i czyn�w ("Nie czyni� dobra, kt�rego chc�, jeno z�o, kt�rego nie chc�")? Czy mo�e wytwarza z�o "jak pszczo�a mi�d"?
"PATRIOTA-WARIAT"
"Kocha� ojczyzn� a� do szale�stwa", ten wytarty zwrot, kt�ry wydawa�oby si� ju� nic nie znaczy, jednak znaczy.
"Patriota-wariat", jak go nazwa� romantyczny poeta, Seweryn Goszczy�ski, odznacza si� g��wnie tym, �e wybuch instynktu narodowego w momencie zagro�enia bytu ojczyzny przez przemoc i z�o przebiega w nim w spos�b gwa�towny i ostateczny. Zagarnia wszystko, ingeruj�c nie tylko w mentalno��, zachowania spo�eczne, ideologi�, ale porywaj�c dok�adnie ca�� osobowo��, zmiataj�c wszystkie inne motywacje, odruchy i post�powania. St�d te� taki patriotyzm, bywa, graniczy z przesad�, z przekroczeniem, z szale�stwem, z ob��dem, mo�e by� traktowany jako rodzaj egzaltowanego wariactwa, pchaj�cego ku zag�adzie, ku �mierci.
Ostatecznym wcieleniem patriotycznego samozatracenia staje si� w�a�nie "patriota-wariat", szaleniec tak "metaforyczny", jak "realny". Jego osobowo�� ulega przemianie we wszystkich swych warstwach, a szale�stwo uznawane za przeno�ne i pisane w cudzys�owie staje si� nieraz rzeczywistym. W tym te� sensie jego posta� zaliczam do "mitycznych" i "mitotw�rczych", gdy� tkwi ona w ciemnej strefie polskiego patriotyzmu, granicz�cej z sacrum, ob��dem i �mierci�. Gdyby nie dochodzi�o tutaj do graniczenia ze sfer� instynktu czy �wiadomo�ci pozaracjonalnej, to patrioci owi nie popadaliby w prawdziwe szale�stwo. Zrywaj� oni w ten spos�b totalnie zwi�zek z wszelkimi zachowaniami i
9
motywacjami racjonalnymi, daj�c paradoksalne �wiadectwo sile uczucia do ojczyzny - przez tzw. zm�cenie zmys��w. Staj� si� nieraz gro�ni dla samych siebie i budz� groz� u wsp�czesnych i potomnych.
Ojczyzna objawia si� im jako b�stwo. Jej sakralizacj� w polskim porozbiorowym patriotyzmie ugruntowa� romantyzm. Rudolf Otto w swym klasycznym studium o �wi�to�ci wyr�nia dwa. znaczenia tego procesu: sens moralny i sens numinotyczny. W znaczeniu moralnym okre�lano "�wi�to��" obowi�zku, woli, walki, czynu, prawa, ojczyzny, Polski; takie zabiegi mieszcz� si� doskonale w obr�bie nowo�ytnego patriotyzmu ca�ej Europy. Ale sakralizacja ojczyzny w romantyzmie dokonywa�a si� r�wnie� w tym sensie, kt�ry Otto nazywa, "�wi�to�ci� bez jej elementu moralnego", a zw�aszcza bez jej elementu racjonalnego, bez jej racjonalizowania. Pojawia si� w�wczas numinotyczne prze�ycie �wi�to�ci, "uczucie mysterium iremendum, tajemnicy pe�nej grozy". Ojczyzna mo�e by� w�wczas odbierana jako "ciemna moc", jako bezwzgl�dna, okrutna, demoniczna rywalka wszelkich innych obiekt�w uczu�, jako b�stwo gro�ne i wszechw�adne. "Nie b�dziesz mia� innych bog�w przede mn�". Ten, kto oddawa� si� takiemu wyobra�eniu ojczyzny, m�g� przekroczy� granice racjonalnie pojmowanej �wi�to�ci obowi�zku i popa�� we w�adz� demona, wymagaj�cego ofiary absolutnej, z�o�onej r�wnie� ze "zdrowych zmys��w", z racjonalnej �wiadomo�ci - na rzecz "�wi�tego szale�stwa". M�g� si� zapatrze� i zas�ucha�, odchodz�c od "tego, co jest".
Rozbiory Polski zapisa�y si� i tym, �e pojawili si� pierwsi szale�cy z mi�o�ci do ojczyzny, pierwsi samob�jcy na jej mogile. M. K. Ogi�ski opowiada, �e przyby� w�a�nie do Warszawy, gdy b�yskawicznie rozesz�a si� wie�� o kl�sce pod Maciej�wkami, o ranach Ko�ciuszki i wzi�ciu go do niewoli: "Mog� zapewni�, �e w ca�ym ci�gu mego �ycia nie widzia�em obrazu bardziej wzruszaj�cego i scen bardziej rozdzieraj�cych, jak te, kt�re przedstawia�a publiczno�� stolicy podczas kilku dni nast�pnych. [...] Trudno uwierzy�, lecz mog� po�wiadczy�, co sam widzia�em, a. co mn�stwo �wiadk�w mog� stwierdzi� wraz ze mn�, �e kilka matek poroni�o, dowiaduj�c
10
si� o tej wiadomo�ci, kilku chorych uleg�o po�eraj�cej febrze, kilku popad�o w napady szale�stwa, kt�re ich ju� nie opu�ci�y, a spotykano na ulicach m�czyzn i kobiety, kt�rzy za�amywali r�ce, uderzali g�ow� o mur, powtarzaj�c z wyrazem rozpaczy: nie ma Ko�ciuszki, Ojczyzna zgubiona!" Wobec emocjonalnej si�y objaw�w skrajnego patriotycznego uniesienia, pami�tnikarza uderza�o niemal nieprawdopodobie�stwo tych zachowa�, dlatego te� z takim naciskiem powo�uje si� na wiarygodno�� �wiadectwa w�asnego i pozosta�ych przy tym obecnych. Relacja ta jest zreszt� w�r�d innych wyj�tkowa w szkicowaniu obrazu miasta, kt�re oszala�o po stracie ojczyzny, ale nie ma powod�w, by jej nie wierzy�. Pogl�dy zbli�one, oparte na wspomnieniu fakt�w, nie by�y zreszt� w tej epoce odosobnione.
"Wszyscy ci pisarze - m�wi� Mickiewicz, komentuj�c w wyk�adzie paryskim z 12 kwietnia 1842 roku epizody biografii literat�w doby O�wiecenia - pomarli w �a�obie i rozpaczy: to orszak pogrzebowy odprowadzaj�cy ojczyzn� do grobu". W�r�d nich najbardziej przejmuj�cy obraz przedstawia� Knia�nin, kt�ry "na wie�� o kl�sce maciejowick�ej dosta� pomieszania zmys��w. Wl�k� jeszcze d�ugo smutny �ywot, prze�y� dziesi�� lat w stanie zupe�nego ob��kania". Inni - Naruszewicz, Trembecki, Zab�ocki - pogr��yli si� w apatii i bezw�adzie; zdaniem Mickiewicza, dlatego tak si� sta�o, �e "nie mieli ju� si�y odmieni� swej natury, ale czuli g��boko, �e nie wype�nili swego powo�ania". Niezale�nie od motywacji, jakie tym objawom przypisywa� Mickiewicz, u niego i nie tylko u niego zarysowuje si� prze�wiadczenie, �e jest zwi�zek mi�dzy histori� i chorob�, �e stan ojczyzny wp�ywa bezpo�rednio na stan zdrowia obywateli, �e upadek niepodleg�o�ci mo�e spowodowa� upadek tzw. zdrowych zmys��w. Potem b�dzie si� krytycznie m�wi�o o "niezdrowym", "chorobliwym" a nawet i "szalonym" polskim patriotyzmie. Du�o, bardzo du�o znajdzie si� jego dowod�w.
W tej te� dobie po raz pierwszy wezwano Boga na pojedynek za to, �e dopu�ci� si� rozbior�w. Niemcewicz opowiada, i� wojewoda sieradzki, Walewski, gdy przyjecha� do niego ksi��� Sanguszko, a by�o to ju� po ostatnim rozbiorze Polski, porwa� si�
11
z �o�a bole�ci, kaza� si� wyprowadzi� na ganek i nalawszy kielich starego w�grzyna, podni�s� go w niebo, wo�aj�c: "Twoje zdrowie, o Bo�e, wkr�tce stan� przed Tob�, zapytam si� Ciebie, dlaczego tak uporczywie prze�ladujesz Polsk� i dzisiaj zgubi�e� j� na wieki, a je�eli mi nie dasz dobrej racji, b�dziesz si� musia� wybi� ze mn�". Podchmielony Sarmata, upojony ulubionym swym trunkiem, by� w prawie oczywi�cie w podobny spos�b rozmawia� sobie z Bogiem, ale trudno te� w jego zachowaniu nie dostrzec b�ysku ostatecznej determinacji, granicz�cej z szale�stwem.
Mo�e nawet w dziejach duchowych zbiorowo�ci polskiej nale�y zaliczy� te zjawiska, te wiadomo�ci o nich podawane, te legendy, jakimi obrasta�y - do najwa�niejszych, gdy� dawa�y one niezwyk�� miar� patriotycznej rozpaczy, gdy�, jak s�dzono, dalej ju� p�j�� nie mo�na by�o w uniesieniu mi�o�ci do ojczyzny. S�owo "szalony" w tym kontek�cie uzyskiwa�o kilka donios�ych znacze�, cz�sto ze sob� sprzeczny cli:
1) "szalony", bo rzeczywi�cie zwariowa� z powodu nieszcz�� i kl�sk ojczyzny;
2) "szalony", bo niepoczytalny, nieodpowiedzialny w my�leniu politycznym, bo najad� si� szaleju, bo upi� si�, bo nietrze�wy, bo w swych dzia�aniach wariacko "rzucaj�cy si� z motyk� na s�o�ce", bo nie b�d�cy "realist�", bo zapominaj�cy gdzie �yje i czym �y� powinien, bo patrz�cy na polityk� przez pryzmat moralno�ci, bo mieszaj�cy idea� z rzeczywisto�ci�;
3) "szalony", bo wznios�y najwy�sz� racj� moraln�, sza�em po�wi�cenia, odbiegaj�cym od norm zdrowego rozs�dku, bo gardz�cy przyziemn� rachub�, kalkulacj� i dyplomacj�, bo nie licz�cy si� z nakazami zdrowego, zimnego rozs�dku, bo prawdziwie m�dry, bo "rozumny sza�em" i pragn�cy "wylatywa� nad poziomy", bo uwa�aj�cy, �e polityka bez pryncypi�w moralnych prowadzi do zbrodni, bo przyk�adaj�cy do rzeczywisto�ci miar� idea�u.
Nowo�ytn� wyk�adni� polskiego szale�stwa-nieszale�stwa da� Mickiewicz - ju� po upadku powstania listopadowego, w obie�y emigracyjnych zam�t�w, spor�w i intryg - w artykule z "Pielgrzyma Polskiego" z maja 1833 roku pod znamiennym tytu�em O ludziach rozs�dnych i ludziach szalonych.
12
Poeta zdawa� sobie spraw� z prze�omu w dziejach Polski, kt�ry odzwierciedli� si� przede wszystkim w j�zyku, jakim teraz zacz�to m�wi� o najistotniejszych sprawach narodowego bytu. Zauwa�my zreszt�, �e od tamtych czas�w a� do dzisiaj znajduj� si� w dalszym ci�gu w u�yciu te dwa j�zyki. Druga i trzecia konotacja s�owa "szalony", kt�re przed chwil� przytoczy�am, dowodz� tego w spos�b niekwestionowany. Ciekawe, �e to w sporze o to, kto jest szalony, w sporze o szale�stwo w�a�nie wyrazi� si� najwa�niejszy polski dylemat patriotyczny, dramatycznie dotykaj�cy odr�niania "prawdziwych" i "fa�szywych" uczu� do ojczyzny oraz dzia�a� podejmowanych dla jej dobra.
Ostr� dychotomi� mi�dzy lud�mi "na urz�d rozs�dnymi i z profesji dyplomatami" a prawdziwymi, poczciwymi, nie rozumkuj�cymi patriotami Mickiewicz datowa� w�a�nie na czas pierwszego rozbioru Rzeczypospolitej. Od prostego j�zyka, prostych uczu�, oddaj�cych zdaniem poety istot� rzeczy, to znaczy - wol� niepodleg�o�ci, zacz�to w�wczas przemyka� si� do j�zyka wykr�tnych pseudouzasadnie�, przes�aniaj�cych tragiczn� prawd� zagro�onej w swym bycie Polski jakim� determinizmem historycznym i geograficznym. Manipulacja j�zykowa zagarnia�a przede wszystkim znaczenia s��w: "rozs�dny" i "szalony". Nie wzywano ju� w imi� Boga, zaklinano na rozs�dek; nie m�wiono o powinno�ciach i o sumieniu, lecz o "okoliczno�ciach czasu, miejsca, o trudno�ciach, o nadziejach". Pojawi�y si� nowe s�owa "polityczne", to jest "dyplomatyczne"; w ich obr�bie zawar�o si� s�ynne rozumowanie, �e - aby ca�o�� zachowa� - nale�y wyrzec si� cz�ci.
Poet� interesowa�a znamienna inwersja, objawione w praktyce spo�ecznego u�ycia odwr�cenie sens�w, dotycz�ce w�a�nie s��w "rozs�dny" i "szalony". Bo tych, kt�rych stronnictwo rozs�dku nazwa�o "szalonymi", nar�d uznawa� za wielkich. Mickiewiczowi objawi�a si� w ten spos�b pewna sta�a prawid�owo�� - przepa�� r�nicy mi�dzy wyrokami "ludzi rozs�dnych" a werdyktami "narodu". Nie mog�o by� mowy o pojednaniu tych prze�wiadcze�, o jakimkolwiek zbli�eniu pogl�d�w. Mickiewicz gromadzi przyk�ady ujawniaj�ce to osobliwe prawo inwersji: od konfederat�w barskich, Rejtana, Korsaka, D�browskiego i Kniaziewicza a� po
13
ludzi powstania listopadowego. Wszyscy nazywani "szalonymi" - i wszyscy wygrywaj�cy sw� spraw� przed narodem. I z Rejtana �artowano, obwiniano o szale�stwo, "ale potem imi� jego sta�o si� �wi�te", dowodzi� Mickiewicz.
Zatrzymajmy si� w�a�nie przy Tadeuszu Rejtanie. Mickiewicz, u�ywaj�c jego przyk�adu, pos�uguje si� ostrym przeciwstawieniem "j�zyka nowego" i ,j�zyka starego". "Rejtan - pisa� Mickiewicz w cytowanym artykule - po raz ostatni przem�wi� starym j�zykiem, zaklinaj�c na rany boskie, aby takiej zbrodni [przygotowa� do zatwierdzenia pierwszego rozbioru] nie pope�nia�. Ludzie rozs�dni okrzykn�li Rejtana g�upcem i szalonym; nar�d nazwa� go wielkim; potomno�� s�d narodu zatwierdzi�a". Poeta by� pewien, �e zna dobrze wyroki narodu. Czy jednak Rej tan zosta� tylko "okrzykni�ty" szalonym - czy te� popad� w rzeczywiste szale�stwo? Na tak postawione pytanie Mickiewicz w cytowanym artykule odpowiedzi nie udziela. Jest to dosy� zrozumia�e, gdy� za jeden z cel�w jego wypowiedzi nale�y uzna� zdemaskowanie - ponowionej po kl�sce powstania - praktyki; ods�oni�cie tumani�cych fa�szerstw "nowego j�zyka" i nak�onienie do u�ywania w�a�ciwego, prostego "starego j�zyka", j�zyka prawdy.
W I Ksi�dze Pana Tadeusza powr�ciwszy ze szk� do rodzinnego domu bohater tytu�owy dostrzega na �cianach soplicowskiego dworu "te� same portrety", co zawsze, a w�r�d nich obok Ko�ciuszki - konterfekt Rejtana:
Dalej w polskiej szacie Siedzi Rej tan �a�osny po wolno�ci stracie, W r�ku trzyma n�, ostrzem zwr�cony do �ona, A przed nim le�y Fedon i �ywot Katona.
Autentycznego takiego portretu nie znamy. W uj�ciu Mickiewicza za� przedstawia on chwil� przed samob�jstwem, kt�re Rej tan w rzeczywisto�ci pope�ni�. Jednak aluzje do ksi��ek tu zu�ytkowane - dialog Platona o nie�miertelno�ci duszy i �ywot Katona z �ywot�w stawnych m��w Plutarcha - wskazuj� na to, �e Rejtan mia� sobie zada� cios samob�jczy nie w stanie ob��kania, lecz
14
w blasku surowej �wiadomo�ci moralnej. Przecie� w najbardziej upowszechnionej wersji legendy jest inaczej.
Jak si� wydaje, dla trwa�o�ci osobliwego, ochrzcijmy go tak, "archetypu Rejtana", decyduj�ce znaczenie mia� fakt, �e by� nazywany "szalonym" i �e rzeczywi�cie sta� si� szalony. Knia�nin w wierszu gloryfikuj�cym wcielony w pos�a nowogr�dzkiego patriotyzm Litwy uchwyci� paradoksalne szale�stwo cnoty (cytuj� za: R. Kaleta, Legenda rejtanowska w "Panu Tadeuszu", "Pami�tnik Literacki", 1984, z. 3):
On jeden, aby wz�r cnoty ocala�,
Stan�� i �wi�tym jej ogniem oszala�.
Henryk Rzewuski w Pami�tkach Soplicy przedstawi� okazywan� przez Rejtana od dzieci�stwa legendarn� niez�omno�� patriotyczn�, kt�rej towarzyszy�a jednak zastanawiaj�ca ponuro��. Po sejmie 1773 roku, podczas kt�rego spe�ni� sw� ekspresyjno--protestacyjn�, uwiecznion� przez Matejk� misj�, Rejtan osiad� w rodzinnym dworze. Seweryn Soplica, wspania�y narrator-gaw�dziarz szlachecki, wykreowany przez Rzewuskiego na Rejtanowego koleg� szkolnego i wojskowego, tak opowiada o symbolicznej chwili ataku ob��du: "Zawr�t g�owy cz�sty przy innych bole�ciach cierpia�, a w ci�g�ych zadumaniach nocy bezsenne przep�dza�, jednak �ladu nie by�o nadw�tlenia umys�u. Ale jak dosz�a do niego wie�� o pierwszym podziale ojczyzny za zezwoleniem jednomy�lnym skonfederowanych stan�w, tego ciosu wytrzyma� nie m�g� - i rozum jego rozbi� si�, przywalony sromot� publiczn�". Oczywi�cie, nie idzie tu o prawd� historyczn�, lecz o legend�, buduj�c� mit Rejtana "z umys�em nadwer�onym w us�ugach ojczyzny" i ko�cz�cego �mierci� samob�jcz�.
Jerzy Michalski napisa� studium Rejtan i dylematy Polak�w w dobie pierwszego rozbioru ("Kwartalnik Historyczny", 1987, nr 4), w kt�rym z rzeczowo�ci� historyka, przedstawi� zar�wno racjonalne motywy post�powania Rejtana, jak i uzasadnione przyczyny okazywanej ju� przez wsp�czesnych admiracji dla. niego. �wiadczy�a ona, �e Rejtan odpowiada� zapotrzebowaniu na bohatera w spo�ecze�stwie, kt�re niezdolne do faktycznego oporu spragnione by�o protestu manifestuj�cego op�r moralny. Rejtan,
15
zdaniem Michalskiego, zrobi� to, co powinien by� uczyni� Stanis�aw August, lecz w wykonaniu kr�la mog�oby to poci�gn�� za sob� niebezpieczne konsekwencje. "Podobne niebezpiecze�stwo istnia�o, gdyby na drog� heroizmu wst�pi� ca�y sejm lub jakie� wi�ksze grono przyw�dc�w politycznych i ich stronnik�w. Rejtan, wskutek ma�ej skuteczno�ci swego protestu, nie stworzy� takiego niebezpiecze�stwa, a dokona� czynu zgodnego z plutarchowymi wzorcami samotnego bohatera, gotowego po�wi�ci� wszystko dla ojczyzny". Na tym polega�a osobliwie paradoksalna si�a- bezsi�a jego zachowania, kt�re przede wszystkim mia�o na celu zademonstrowanie rozpowszechnionego w�wczas stanowiska, �e "g��wnym patriotycznym obowi�zkiem jest nielegalizowanie zabor�w w spos�b stwarzaj�cy pozory dobrowolno�ci". O tym spokojnym bohaterze z Plutarcha pisze Michalski, podkre�laj�c, �e "takim go po latach widzia� Mickiewicz i utrwali� w narodowej tradycji". Owszem, w Panu Tadeuszu. Ale s� i inne wypowiedzi Mickiewicza. I jest legenda, przewa�aj�ca, jak zwykle, nad faktami.
Kanoniczna biografia Rejtana, to znaczy ta, kt�ra sta�a si� osnow� mitycznej opowie�ci, daje si� stre�ci� w takiej sekwencji wydarze�: popad�szy w skrajn� rozpacz z powodu nieszcz�cia ojczyzny Rejtan oszala� i pope�ni� samob�jstwo. Jest to niew�tpliwie, zw�aszcza dla tzw. dobrego gustu, nadmierne, przesadne nagromadzenie okropno�ci, ale ono w�a�nie sta�o si� - w swoim niesamowitym, koniecznym dla aury mitycznej przerysowaniu - �adunkiem legendy romantycznej, matejkowskiej i postromantycznej. Rejtan uosobi� najpe�niej i najbardziej ekspresyjnie posta� Polaka, "ob��kanego ojczyzn�". Posuni�ta do ostateczno�ci mi�o�� kraju gwa�townie przekszta�ci�a przezwisko "wariata" - w rzeczywisto�� psychiczn�. Bo za "p�g��wka" mieli Rejtana podczas tzw. sejmu delegacyjnego zdrajcy i jurgieltnicy. Ju� wtedy okazywa� jak�� szale�cz� determinacj�.
"Patriotyczny sza�", "szale�cza protestacja" Rejtana objawi�y si� dramatycznie zar�wno w jego gestach, jak i s�owach. Leg� na progu, by przeszkodzi� pos�om w opuszczeniu Izby Poselskiej (w niekt�rych wersjach podaje si�, �e pad� krzy�em w samych drzwiach), rozdar� koszul� na piersiach, a s�owa, jakie w�wczas
16
wykrzykiwa�, dotar�y do nas, jak to zazwyczaj bywa w takich przypadkach, w wielu wersjach: "Depczcie t� krew, kt�r� ja za was got�w wyla�, depczcie te piersi, kt�re si� zastawiaj� za cze�� i swobody wasze"; "Zabijcie mnie, zdepczcie, lecz nie zabijajcie ojczyzny!"; "Na Boga, na rany Chrystusa, zaklinam was, bracia, nie plamcie imienia polskiego!"; "Zdepczcie mnie, kaliczcie mnie, kiedy ojczyzn� gn�bicie!"; "Dzi� spowiada�em si� i przyjmowa�em Chrystusa, kt�ry was krwi� swoj� odkupi�; je�eli t� depta� zechcecie, depczcie po mnie!". Wszystkie te zakl�cia tchn� niesamowit� ekspresj� grozy, ale ostatnie ma w sobie si�� przera�aj�cego zakazu, kt�rego przekroczenie b�dzie si� r�wna�o �wi�tokradztwu.
Dramatyczne wys�owienia najdalej posuni�tej determinacji by�y d�a Mickiewicza objawem dobrego "starego j�zyka", zaklinaj�cego na rany boskie i ujawniaj�cego - tak mu bliskie jako romantykowi - cielesne uto�samienie z poni�on� ojczyzn�. Podobnie i j�zyk mnifestu Rejtana, jak to zauwa�y� Jerzy Zawieyski, "odbiega daleko od j�zyka dyplomatycznego", to jaki� "dziwny uczuciowo-liryczny dokument". W fizyczny spos�b mia� prze�ywa� Rejtan m�ki ojczyzny: "rozszarpanej", "rozdartej na sztuki", prefiguruj�c niejako tortury Konrada z III cz�ci Dziad�w czy te� nawiedzenia przez fantazmaty, kt�re mia�y n�ka� romantyk�w - im to zwidywa�o si� ci�gle "ojczyzny widmo skrwawione" (Ga-szy�ski), "duch zabitej ojczyzny", "bladej, z martw� �renic�, we krwi �wie�ej blizny" (Goszczy�ski).
Tak si� zachowuj�c i wypowiadaj�c nieznany dot�d pose� z Nowogr�dka otwiera� nowy polski korow�d: patriotycznych "szale�c�w" i szale�c�w. Post�pi� jak Rejtan, to post�pi� jak "fanatyk, szaleniec, kt�ry wed�ug litery swojej Instrukcji jest zobowi�zany dba� o ca�o�� i najmniejsz� cz�stk� Rzeczypospolitej"(Zawieyski). Przez wsp�czesnych por�wnywany do bohater�w antycznych, dla kt�rych rzymska cnota-virtus by�a najwy�sz� zasad� istnienia, musia� sta� si� wkr�tce bohaterem romantycznym, gdy� mia� uto�sami� w skrajny spos�b "Polsk�" i "egzystencj�", co by�o podstaw� romantyzmu polskiego, Wywy�szaj�c szale�stwo jako stan jasnowidzenia prawdy, w legendzie Rejtana romantyzm ten uwielbi� patriotyczne po�wi�cenie, wyra�aj�ce si� w zapami�taniu - a� do samozatracenia. Kajsiewicz w przedmowie do swych
17
Sonet�w (insurekcyjnych) zapewnia� wkr�tce po kl�sce powstania listopadowego: Je�eli mimo d�ugich niepomy�lno�ci i cierpie� nie wytrze�wili�my si� z tego �wi�tego ducha po�wi�cenia si�, kt�ry ludzie [...] nazywaj� sza�em, je�eli �yjem i umrzem w tym szale, to pokolenie po nas nast�puj�ce [...] wzrastaj�c w�r�d wi�kszego prze�ladowania i okropniejszych obraz�w", b�dzie - domy�lamy si� -jeszcze bardziej nietrze�we, szalone, ogarni�te "�wi�tym duchem po�wi�cenia si�". Rejtan stoi u pocz�tk�w czego�, co mo�na by�oby nazwa� "syndromem polskiego ob��du", dlatego te� ka�dy szczeg� jego zachowania urasta - jako "�wi�ty pocz�tek" - do miary wzoru i symbolu.
Samob�jcza �mier� Rejtana, jak zreszt� inne obros�e legend� i budz�ce szczeg�ln� groz� fakty z jego biografii, ma kilka, wersji i kilka wyk�adni. Wedle relacji Niemcewicza, przytoczonej w publikacji materia�owej E. Raczy�skiego: "Dzie�, w kt�rym trzy dwory poda�y noty pierwszego Polski podzia�u, by� dniem ostatnim dla niego: nie m�g� znie�� Rejtan tak srogiego ciosu, okropne pomieszanie zmys��w ogarn�o t� dusz�, tak dot�d ja�niej�c� dzielnie. Na wie�� tak smutn� przybyli do Litwy bracia jego [...], nie pozna� ich Rejtan i rzuci� si� na nich w�ciekle, a� go w okowy uj�� musiano [...]. Potem nie poznawa� nikogo, nie cierpia� �adnego odzienia, nie przyjmowa� pokarmu jak oknem [...], a gdy raz przez nieostro�no�� s�u��cego podano mu szklank� z napojem, porwa� j�, st�uk� i ostrzem szk�a �ywot sobie rozer�n��. Tak sko�czy� godny wielkich Rzymian, godny czas�w Katona, nie�miertelny nasz ziomek". Samob�jstwo to - zauwa�my, w najmniejszym stopniu nie pot�pione, umieszczone w tradycji kato�skiej - zosta�o bezpo�rednio, podobnie jak w relacji Rzewuskiego, powi�zane z upadkiem niepodleg�o�ci Polski.
Samob�jstwo patriotyczne rozpatrywano w kategoriach rzymskiej moralno�ci obywatelskiej. Zakazuj�ce samob�jstwa zasady chrze�cija�skie by�y raczej w tych okoliczno�ciach pomijane. Ale nieraz rozwa�ano kolizj� cnoty rzymskiej i cnoty chrze�cija�skiej. Tak na przyk�ad w latach trzydziestych XIX wieku Rufin Piotrowski, gdy zaniecha� tyranob�jstwa (s�dzi�, �e okoliczno�ci umo�liwia�y mu zabicie cara), podkre�la� w Pami�tnikach, �e wola� by�
18
"Polakiem" (sc. chrze�cijaninem) ni� "Rzymianinem", dla kt�rego pozbawienie tyrana �ycia by�o tylko czynem szlachetnym, nieopatrzonym �adnymi moralnymi zastrze�eniami.
Niemcewicz nie �ywi� w�tpliwo�ci, �e Rejtan zabi� si� w stanie ob��kania, ale jednocze�nie przypisa� mu �wiadome intencje Katona, kt�ry, jak wiadomo, nie chcia� prze�y� �mierci republiki. Roman Kaleta w cytowanej ju� rozprawie zgromadzi� rozmaite wersje wstrz�saj�cego wyobra�ni� wsp�czesnych i potomnych wydarzenia z 8 sierpnia 1780 roku. Oczywi�cie ich kszta�t i sens zale�y od interpretacyjnego nastawienia autor�w, kt�rzy snuj� na r�ne sposoby legendarne opowie�ci o zachowaniach Rejtana; trzeba powiedzie�, �e odznaczaj� si� one wra�aj�c� si� w pami�� ekspresyjno�ci�, a nawet teatralno�ci�. W jednym z wariant�w legendy, czasem przesuwaj�c samob�jstwo Rejtana na rok 1790, akcentuj�c stan jego rozpaczy albo melancholii, albo ob��kanego transu, opowiadano: "gdy raz podano mu nap�j w szklance, porwa� j�, st�uk� i ostrzem szk�a gard�o sobie przer�n��". Obok tej wyst�puje jeszcze inna wersja: po�kni�cie w ob��kaniu ostrych kawa�k�w szk�a; czasem mia�y one pochodzi� ze st�uczonej przez Rejtana szyby. Pami�tamy, �e u Mickiewicza trzyma on w r�ce, w ge�cie kato�skim, synonim miecza - n� "ostrzem zwr�cony do �ona". W jednym z brulionowych wariant�w Pana Tadeusza poeta napisa� lakonicznie i obrazowo o �mierci Rejtana: "w�asne wn�trzno�ci wydar�". Rzewuski przedstawia rzecz inaczej: wpad�szy w zapami�tanie, Rejtan "szyb� z okna. rozbiwszy, szk�em urazi� sobie jelita". "Gard�o"czy "�ono", to rzeczywi�cie istotna r�nica symboliczna w interpretacji sensu czy to tylko ob��ka�czo-samob�jczej, czy te� patriotyczno-szale�czej �mierci. Efektownie pomy�lany obraz "gryz�cego sercem" romantyka, Kornela Ujejskiego, nadawa� wydarzeniu wyra�ne znaczenie moralne; samob�jstwo Rejtana mia�o by� �mierci� m�nego gladiatora, uderzaj�c� sw� powag� na tle hulaszczej niepowagi wi�kszo�ci spo�ecze�stwa szlacheckiego: "Kraj ca�y by� jak cyrk rzymski, w kt�rym przy huku oklask�w kona�o niewielu gladiator�w. Rejtan umiera�, rozpruwszy sobie �ono w�asn� r�k�". Dla Ujejskiego, kt�ry mianowa� si� prokuratorem narodu, bezwzgl�dnie os�dzaj�cym ka�de odst�pstwo od "religii
19
patriotyzmu", by� to manifestacyjny gest m�stwa, odwagi i protestu.
Ryszard Przybylski w swym znakomitym dziele Klasycyzm czyli Prawdziwy koniec Kr�lestwa Polskiego (Warszawa 1983) analizuje Rozmowy zmar�ych, kt�re Ignacy Krasicki zacz�� pisa� w roku 1798, a wi�c ju� po ostatecznym upadku niepodleg�o�ci Polski, wskazuj�c na tocz�cy si� w�a�nie w tym czasie sp�r o zasadno�� samob�jstwa po kl�sce. U Krasickiego "Solon twierdzi, �e w zniewoleniu �y� mo�na i trzeba. Katon za� uwa�a, i� �ycie takie jest ha�b� i nie przedstawia �adnego znaczenia". Ta dramatyczna antynomia by�a wielokrotnie roztrz�sana potem przez polskich romantyk�w. Rej tan m�g� sta� si� ich bohaterem - z powodu swej determinacji okazanej w p�j�ciu do kresu, zar�wno w szale�stwie, jak w samob�jstwie. Pisz�: "okazanej", gdy� w rozumieniu romantycznym szale�stwo to nie utrata, przytomno�ci, lecz przeciwnie- ostateczna iluminacja. Romantyczna interpretacja nie pozostawia�a w�tpliwo�ci co do - w szczeg�lny spos�b �wiadomego - charakteru natchnionych dzia�a� Rejtana.
Nawi�zywa� do niej Jerzy Zawieyski w eseju Pomi�dzy plew� i mann� pisanym w roku 1968. Wiadomo, �e - chc�c si� odizolowa� nawet od rodziny, chc�c trwa� w ponurej samotno�ci, a mo�e na to skazany przez bliskich - po trzech dniach chwa�y i po b��kaniach si� po Warszawie, Rejtan zamieszka� w "murowance" u swego brata na Litwie i tu pisa� dzie�o O moim pastowaniu na Sejm. Wedle �r�de�, na kt�rych opar� si� Rzewuski, a za. nim, Zawieyski, Rejtan "przez okno zobaczy� wysiadaj�cego z powozu genera�a moskiewskiego, kt�ry sta� w Nowogr�dku, a przyjecha� rewizyt� odda� panu Micha�owi [bratu Tadeusza], natenczas gospodarzowi Grusz�wki. Pan Tadeusz chcia� koniecznie i�� na pokoje i odgra�a� si� na genera�a, ale ludzie go nie pu�cili i jego zamkn�li". Wtedy to pope�ni� samob�jstwo. Komentuje Zawieyski: "samob�jcz� �mier� Rejtana mo�na te� traktowa� jako drugi jego protest moralny przeciwko zaborcom. Tylko �e ten drugi protest zako�czy� si� �mierci�"'.
Wkr�tce zacz�� pieni� si� fenomen zwany polskim rejtanizmem- pojawi� si� na przyk�ad "fa�szywy Rejtan", zwany "Ma�p� Rejtana", przeciwnik Konstytucji 3 Maja, Jan Suchorzewski, kt�rego
20
- w skutkach swych zdradzieck� - rejtanad� (czyli imitacj� ekspresyjnych zachowa� Rejtana) przedstawi� Marian Brandys w eseju Z dw�ch stron drzwi (Warszawa 1981).
Wspominaj�c esej Brandysa, po�wi�cony trzem Rejtanom - Tadeuszowi Rejtanowi, Janowi Suchorzewskiemu oraz Jerzemu Zawieyskiemu, kt�rego - z powodu jego sejmowego dramatu - autor nazywa "Rejtanem 1968 roku", chc� uczyni�, podobnie jak on, "zawrotny skok z XVIII stulecia w histori� najnowsz�". Uzasadnia si� to faktem, �e osobliwy w�tek Rejtana w literaturze wsp�czesnej pozwala u�wiadomi� sobie wyra�niej pewne znaczenia, ale i pewne tajemnice, kt�re naros�y przez dwa wieki jego sprawy. Zawieyski (w Kartkach z dziennika znajdujemy �lady gehenny pisarza w zwi�zku z trudno�ciami publikacji tego eseju) k�adzie nacisk przede wszystkim na konflikt racji kr�la i Rejtana. Bynajmniej dzia�a� Stanis�awa Augusta nie pozbawia, jak to nieraz czyniono, wszelkich podstaw moralnych Tak dzieje si� w warstwie publicystycznej. Ale tam, gdzie pojawia si� opis szale�stwa Rejtana, wyczuwamy inny, bardziej przejmuj�cy ton. Tu Zawieyski wkracza w ciemn� sfer� szale�stwa - i w�asnego przeznaczenia. Pisze wi�c o b��kaniach si� Rejtana po Warszawie - ju� po spe�nieniu czynu podczas sejmu i mo�e pod wp�ywem manii prze�ladowczej (ale� znowu nie wiadomo, czy by�a to tylko mania, skoro Trybuna� Sejmowy od Poni�skiego skazuje go na konfiskat� d�br i banicj�): "Musia�o si� zdarza�, �e ucieka� ze swej gospody albo zamienia� jedn� gospod� na inn�, musia� te�, pora�ony imaginacj� strachu, w��czy� si� po mie�cie, po jego dalekich peryferiach, mo�e ju� p�niej nie mieszka� nigdzie, tu�aj�c si� po ulicach, szukaj�c schronienia w bramach, w do�ach, w ruinach, o kt�rych, �e ich du�o, wspominaj� podr�nicy w swych pami�tnikach".
Ju� u schy�ku XVIII wieku dostrzegano metaforyczne i dos�owne podobie�stwo mi�dzy losem Rejtana i losem Polski: "co zdrajcy w�asnej ojczy�nie wydzieraj�c wn�trzno�ci zrobili, on z siebie samego je wypru� i tak nieszcz�liwy zako�czy� �ycie". W ten spos�b mia� pope�ni� samob�jstwo - pruj�c i wydzieraj�c wn�trzno�ci, a co zrobi� podczas sejmu? Poszarpawszy na sobie koszul�, pokaza�, jak ona jest poszarpana. Teraz, jak ojczyzna tu�a� si� po
21
ruinach i ukrywa� w do�ach. Mo�e jeszcze tak z ni� literalnie si� nie sta�o, ale on wiedzia�, �e si� stanie. Jak b�dzie nied�ugo pisa� Jan Pawe� Woronicz, ju� po ostatecznym upadku niepodleg�o�ci Polski, wyra�aj�c stan obco�ci i wygnania:
Sami siebie nie znamy, a gdzie st�pim krokiem,
Poziera trup ojczyzny posok� spluskany:
Wszystko dra�ni, rozdziera nieznanym widokiem;
I sen nawet, spoczynku broni�c, niezb��kany,
Szarpie szyderczo i serce, i czucie
Marzeniem wzros�ym i znik�ym w minucie.
W takiej aurze m�g� si� pojawi� wspania�y pomys� dramatu, kt�rego Zawieyski ju� nie napisa�, gdy� i jego zacz�a ogarnia� ciemno��. W ostatnim roku �ycia, w l�ku rozpaczy, Rejtan pono� ukrywa� si� w okolicznych lasach. "Gdyby u�o�y� dramat o Rejtanie, m�g�by on si� zamkn�� w wielkim monologu. Rozbita kareta kr�lewska, tak jak w dniu zamachu na kr�la, las, Poni�ski jako posz�stny zaprz�g, zdyszany, poganiany biczem przez Stanis�awa Augusta. Z wysokiego drzewa Rejtan rozprawia si� z kr�lem i Izy Poni�skiego. By�aby to rozprawa z Majestatem Nieszcz�cia i z plugastwem narodowej zdrady". W jakiej konwencji literackiej mog�oby to by� napisane? "Taki dramat, zrodzony z szale�stwa bohatera narodowego, przychyla�by si� zapewne bardziej ku grotesce ni� tragedii. A mo�e po��czy� by zdo�a� jedno i drugie?"
I to jest w�a�nie tonacja opublikowanego w roku 1980 Ob��du Jerzego Krzysztonia. Tutaj ca�kowicie rejtaniczny, oszala�y z mi�o�ci do ojczyzny bohater - Krzysztof J., Rejtan naszych czas�w- szarpie si� mi�dzy wizjami Polski, kt�re mog�, jak to ironicznie autor podkre�la, spowodowa� apopleksj�: "tylko nie wiadomo - z ekstazy nad chwa�� Rzeczypospolitej i Kr�lowej Korony Polski- czy z rozpaczy nad narodowym nieszcz�ciem, n�dz� i g�upot�?" Tragedia i groteska op�ywaj� t� posta� nowego Rejtana, kt�ry po grudniu 1970 roku znalaz� si� nie w "murowance", nie w ruinach, nie w lasach, lecz w szpitalu tworkowskim. Krzysztof J. jest nieodrodnym synem zbiorowo�ci, w kt�rej poczucie wielko�ci dziejowej splata si� nieroz��cznie z rozpacz� spodlonej tera�niejszo�ci. Wi�cej, jego "ob��d" tu ma swoje korzenie. Jest on te�
22
nast�pc� i spadkobierc� tych wszystkich, kt�rzy oszaleli z mi�o�ci do ojczyzny, po jej stracie.
"W tym szale�stwie jest metoda", chcia�oby si� koniecznie jeszcze raz powt�rzy� zwrot szekspirowski, kt�ry najlepiej oddaje przemy�ln�, Odysow� zaiste chytro�� ob��du bohatera. Paradoks bowiem polega tutaj na. tym, i� rzeczywisto�� poza. szpitalem dla ob��kanych jest tak odra�aj�co absurdalna, i potworna, �e w�a�nie w takim szpitalu bohater mo�e odnale�� solidarnych obro�c�w nietykalnych warto�ci narodowych, tu mo�e prze�ni� sen narodu o sobie samym. W Notatkach szpitalnych Andrzejewskiego do Apelacji - apelacji udr�czonego wariata rzeczywisto�ci PRL-u do najwy�szej w�adzy PRL-u - znajdujemy ten sam problem: "Oboj�tnym wydaje si� w tych okoliczno�ciach, czy M-ski dobrowolnie popad� w chorob�, czy raczej ona, ukszta�towana rzeczywisto�ci� i nim samym, jego dopad�a. Jego bzik spoczywa, r�wnie mocno w porz�dku polskiej natury, jak szale�stwo Orestesa w �wczesnym porz�dku greckim lub ciemno�� zidiocenia ogarniaj�ca swymi mrokami Aliosz� Karamazowa". Schizofreniczne urojenie M-skiego - podkre�la Andrzejewski - nie dyskredytuje "realistycznej wymowy urojenia, a wi�c faktu istnienia pot�nego, nieomal wszechw�adnego wroga". Tu w�a�nie ukrywa si� osobliwo�� "polskiej kondycji": zadziwia-j�co powiedziane, ale niezmiernie trafnie: schizofrenia nie koliduje z realizmem, ob��d odpowiada rzeczywisto�ci. W umys�owej skazie M-skiego, powiada. Andrzejewski, mo�na dopatrywa� si� znamion jakiej� w Polsce "prawid�owej normalno�ci". Czy tak jest i poza Polsk�, tego Andrzejewski nie chce rozstrzyga�. S� narodowe style szale�stwa: "wariaci si� nie wynaradawiaj�". "Niech ka�dy m�wi o w�asnych wariatach". No wi�c m�wimy.
Szaleniec romantyczny spala si�, jak zwykle, w ogniu po�wi�cenia, ale nie musi ono pozostawa� bezowocne. Powie�� Krzysztonia ujmuje w ko�cu przej�cie przez ob��d jako monstrualny rytua� pogr��enia, zej�cia na dno piekie� i odkupienia, oczyszczenia. "Kto� za nas musi to zrobi�", zdaje si� m�wi� autor, narrator i bohater. Kto� musia� jeszcze raz sprawdzi� na sobie i wypowiedzie� do ko�ca szale�cz� prawd� o m�cze�skiej polskiej drodze do wolno�ci. Zrobi� to Jerzy Krzyszto�.
23
Od Rejtana kolejne pr�by ratowania lub odzyskania niepodleg�o�ci ko�czy�y si� kl�sk�. Ka�de powstanie polskie mia�o swoich szale�c�w. Nie b�dziemy ich tutaj wszystkich wylicza�, chocia� kiedy� i na to mo�e przyjdzie pora. Zanim dotrzemy do powstania styczniowego, przypomnijmy dwie postacie i dwa utwory z szale�czorodnej inspiracji powstania listopadowego.
Rzecz pierwsza to autobiograficzny Adam Szaleniec Zygmunta Krasi�skiego. Od chwili, gdy dowiedzia� si�, �e wybuch�o powstanie i gdy sam siebie przekona�, �e nie we�mie, nie mo�e wzi�� w nim udzia�u, popad� w szale�stwo ha�by, czemu da� wyraz przede wszystkim w listach do Reeve'a. Oczywi�cie, nie by�oby ono tak gwa�towne, gdyby nie wypracowany obraz samego siebie jako rycerza, patrioty gotowego odda� �ycie na ka�de zawo�anie ojczyzny. Ju� wcze�niej czu� w sobie "ziarnoszale�stwa". Teraz przyjacielowi zwierza si� z tego, jak oszuka� ukochan� swym wyimaginowanym portretem patrioty: "Ok�ama�em moj� ukochan�, a kiedy to, co w moich ustach by�o k�amstwem, urzeczywistni�o si� d�o�mi stu tysi�cy ludzi, nie mog� ju� gra� mojej roli". Demistyfikacji rycerskiego idea�u towarzyszy najwy�sze napi�cie psychiczne: "Kiedy do Ciebie pisa�em, by�em jakby w malignie, jakby pomieszany na umy�le, trawiony gor�czk�, nieszcz�liwy, ze z�amanym sercem". Zaczyna si� prawdziwa fuga szale�stwa w listach do Reeve'a: "marzy�, ok�amywa� si� i stopniowo, powoli kroczy� ku szale�stwu, to jeszcze nie jest najgorsze": "pisz� g�upstwa, roj� szale�stwa, pe�en przy tym przyjemnej niepewno�ci co do tego, czy szczytem mojej kariery �yciowej b�dzie ob��d czy ot�pienie - to jest czy b�d� w ko�cu zbiegiem z Bedlani [s�ynny szpital dla wariat�w] o dzikim spojrzeniu, z pian� na ustach, z rozkrwawion� piersi�, kt�rego my�li k��bi� si� w�ciekle i zderzaj� w g�owie"; "Chodz� jak ob��kany, p�acz� jak dziecko lub zrywam si� jak szalony" (do ojca); "Napisa�em du�o rzeczy w wielu rodzajach, jedne rozs�dniejsze, drugie niepomiarkowane, pod�ug stan�w swojej duszy; kiedy wpad�a w gor�czk�, musia�em jej ul�y� pisz�c szale�stwa" (do ojca).
Widzimy, jak w tych wyznaniach uto�samiaj� si� stany: "bycia, jakby szalonym", "bycia szalonym", "pisania szale�stwa". W efekcie zaczyna powstawa� poemat proz� o "nieszcz�snym szale�ca".
24
W�a�nie Adam Szaleniec. W li�cie do Reeve'a z 21 czerwca 1831 roku wyznaje: �yj� tylko wtedy, "kiedy opisuj� szale�stwo cz�owieka, kt�ry ma mnie wyobra�a�". Na sformu�owanie Reeve'a, �e Adam jest "dyletantem" (w szale�stwie), Krasi�ski wpada w gniew: chce, "by to by� prawdziwy becllamita". Uznaje, �e przyjaciel w�szy �wiczenia literackie tam, gdzie rozpo�ciera si� rani�ca prawda egzystencji. W tym kontek�cie w�a�nie pada jedno z najs�ynniejszych i najistotniejszych zda� Krasi�skiego: "Teraz pojmujesz chyba, �e Adam to wcale nie ja, a zarazem to ja, ja sam, Moje �ja� pos�u�y�o mi za punkt wyj�cia i prawd� o sobie posun��em do ostatecznych granic". Studium w�asnego patriotycznego szale�stwa, autowiwisekcja ob��du z powodu rycersko-powsta�czej ha�by - oto sytuacja wyj�tkowa w literaturze polskiej. Zaowocuje ona przede wszystkim w Irydionie. Ale, jak wida�, szale�stwo Krasi�skiego by�o "inne", jak wszystko niemal, co go dotyczy w polskim romantyzmie.
Tote� drugi przyk�ad, kt�rym chc� si� pos�u�y�, ca�kiem odmienny ma charakter. Idzie o Jana Machnickiego, urz�dnika galicyjskiego, kt�rego ob��d mia� pono� swe �r�d�o w upadku powstania listopadowego. "Machnicki wariat", zamieszkuj�cy ruiny zamku odrzy�skiego, pozosta�by zapewne w�r�d malowniczch legend okolicy - kt�re z upodobaniem opowiadaj� pami�tnikarze, gdyby nie Seweryn Goszczy�ski. W li�cie do Zaleskiego z roku 1840 wyznawa�: "napisa�em proz� powie�� dosy� du��, z moich wspomnie� galicyjskich. Bohaterem patriota-wariat, osoba rzeczywista, �yj�ca jeszcze przed kilku laty, mieszkaniec odrzyko�skiego zamku, zaczem zupe�nie si� w gruzy rozsypa�". Ten "patriota-wariat" to Kr�l zamczyska, Stra�nik ruin, romantyczny szaleniec, kt�ry ob��-ka� si� z mi�o�ci do przesz�o�ci, ale i do przysz�o�ci Polski. Jako romantyk Goszczy�ski poda� w w�tpliwo�� "ob��d" Machnickiego i w pe�ni zaakceptowa� jego samoocen� zwr�con� do zdroworozs�dkowych filistr�w: "Gdyby�cie wy mieli wi�cej czucia i poj�cia, Machnicki nie by�by dla was wariatem, oddaliby�cie sw�j rozum, za jego ob��kanie". Kr�l zamczyska to przyk�ad wyj�tkowo wyrazistej romantycznej inwersji: ob��d staje si� rozumem, a rozum - ob��dem. Machnicki, kt�ry obcuje ze zjaw� Sta�czyka, przyjmuje
25
na siebie obok roli kr�la r�wnie� rol� kr�lewskiego b�azna. Po��czenie Rejtana ze Sta�czykiem nadaje utworowi Goszczy�skiego wyj�tkow� tonacj� tragiczno-groteskow�.
A teraz dopiero poprzez "archetyp Rejtana", poprzez topos "patrioty-wariata" sp�jrzmy na kulminacj� polskiego szale�stwa - na powstanie styczniowe, �wiadomie w tym wywodzie mieszaj�c �ycie i literatur�. Wiadomo, jak wra�liwym na nastroje epoki pisarzem by� J�zef Ignacy Kraszewski. I w�a�nie w takich s�owach skre�li� portret zbiorowy ostatnich powsta�c�w: "Gar�� ludzi okrzyczanych szalonymi, marzycielami, ideologami lub rewolucjonistami i demagogami - pozosta�a sama ze sztandarem, ze starym, krwawym i poszarpanym narodowym sztandarem". Wielu ich tak widzia�o, cho� nie zawsze ��czy�o z "szale�stwem" i "marzycielstwem" r�wnie wznios�e wyobra�enia.
Decyduj�cy wp�yw na �ycie Aleksandra G�owackiego - Boles�awa Prusa, a wi�c i na ca�e dzieje naszej kultury, wywar� los jego starszego brata, Leona. Przypominam za Krystyn� Tokarz�wn�: jeden z wybitnych tw�rc�w i dzia�aczy organizacji powsta�czej po wybuchu powstania popad� w stan dziwnego rozdra�nienia. Pogr��ony w melancholii i depresji przebywa� w szpitalu w Lublinie, potem ci�ko chory psychicznie do ko�ca �ycia - u rodziny, na plebanii u wuja. Aleksander przypisywa� ob��d brata niezno�nemu napi�ciu psychicznemu, kt�re rozdar�o i rozsadzi�o jego ustr�j nerwowy: "By� to cz�owiek bardzo, wyj�tkowo szlachetny, kt�ry (o ile wiem) nie wierz�c w pomy�lny rezultat akcji zbrojnej, nie wycofa� si� z organizacji...". Nie poszed� do bitwy, nie pad� na polu walki, nie zgni� w wi�zieniu czy na Sybirze. "No i zgin�� w spos�b straszniejszy ni� wielu innych", napisze Aleksander G�owacki w li�cie do Walerego Przyborowskiego z 22 marca 1902 roku. Boles�aw Prus nigdy nie m�g� go zapomnie�. To by�o jego widmo i jego ostrze�enie. Cie� brata pada� na polski "chorobliwy patriotyzm", kt�ry tak G�owackiego irytowa�, �e nosi� si� z zamiarem ucieczki na studia do Petersburga.
U Orzeszkowej inaczej. W obr�b satyrycznej powie�ci Pompali�scy - brawurowego pamfletu na rachityczn� i podejrzan� arystokracj� - wkrada si� pog�os jakiego� tajemniczego nieszcz�cia. W domu Kniks�w, kt�ry m�g�by uchodzi� za obraz idylli
26
rodzinnej, s�ycha� stale dochodz�ce zza drzwi zamkni�tego pokoju uporczywe samotne m�skie st�pania. "By�o co� dziwnie pos�pnego, rzec mo�na, tajemniczego w tych krokach [...] Rzek�by�: niespokojny duch jaki�, pokutuj�cy tam w�r�d ciszy i zamkni�cia lub wi�zie� smutny z nie daj�cym mu spokoju robakiem w piersi". W powie�ci znajdujemy wnet rozja�nienie tajemnicy: w j�zyku czopowym opowiada si�, jak ojciec familii popad� w szale�stwo z powodu kl�ski powstania styczniowego: "ca�� ju� dusz� uton�� w tych... sprawach og�lnych... [...] przez ca�y rok pochmurny by� tylko i jak gr�b milcz�cy..." Nie interesowa� go ju� w�asny dom, �ona, dzieci. Ci�gle wstrz�sa� "smutnie g�ow� tak, jakby nad kim� niewidzialnym litowa� si� i bola�..." Raz zacz�� wylicza� "rozmaite nieszcz�cia". "Nagle porwa� si� z krzes�a, oczy mu w s�up stan�y, twarz zblad�a jak u trupa, �cisn�� g�ow� w obu d�oniach, okropnym jakim� g�osem krzykn��: �Przepa�� [to pewno ta przepa��, w kt�r� spada�a sama Orzeszkowa, jak to opisywa�a po kl�sce powstania styczniowego] i upad� na ziemi�". Tak brzmi opowie�� �ony patrioty-wariata. On sam za� bez przerwy powtarza, �e "wszystko przepad�o! wszystko zgin�o!" i obrazowo przedstawia, jak mu serce p�k�o i robak w m�zg si� wwierci�. Jedyny, maj�cy szans� na ocalenie spo�r�d Pompali�skich, Cezary, ma. go za "�wi�tego cz�owieka, kt�ry postrada� rozum przez mi�o�� dla ludzi", za "ob��kanego z mi�o�ci do ludzi". Dyskretnie daje si� do zrozumienia, �e to "normalny" w Polsce patriota-wariat.
W swej ksi��eczce o Marii D�browskiej Andrzej Kijowski by� sk�onny kiedy� s�dzi�, �e w wyobra�onym przez inteligencj� domu polskim "raz na zawsze zastyg�ym w tradycyjnym kszta�cie, wyidealizowanym, przemienionym w mit. arkadyjski", �ycie przebiega�o "wedle napisanego przed wiekami scenariusza z postaciami niezmiennymi, jak w komedii sarmackiej - z wiernym s�ug�, ob��kanym rezydentem powsta�cem albo konfederatem, z marnotrawnym synem i zatroskan� wiecznie matk�, z ojcem, kt�ry ponad tym wszystkim kr�luje...". W istocie w I tomie Nocy i dni pojawia si� posta� wuja Bogumi�a Niechcica, Klemensa Klickiego, ob��kanego powsta�ca 63 roku, kt�remu zw�aszcza zim� zdawa�o si�, �e jeszcze ci�gle trwa powstanie i wtedy ucieka� na noc do
27
lasu. Rzeczowy opis objaw�w powsta�czo-popowsta�czego ob��du wuja Klima i jego �mierci po paroksyzmie ostatniej ucieczki zajmuje istotne miejsce w Bogumile i Barbarze, ujawniaj�c dramat polskiego �ycia na ka�dym miejscu i o ka�dej dobie.
Gdy si� spojrzy i na Prusa, i na Orzeszkow�, i na D�browsk�, z perspektywy r e j t a ni c z n e j , kt�r� tu ci�gle staram si� utrzyma�, to trudno by by�o dopatrze� si� w "ob��kanym powsta�cu" postaci ze schematycznego komediowego scenariusza w rodzaju "starego s�ugi". W jakim stopniu nie by� to schemat, lecz dramatyczna prawda �ycia, �wiadczy te� typ polemiki z romantyczno-powsta�czymi urojeniami. Niew�tpliwie zar�wno J�zef Szujski, jak i ksi�dz Franciszek Krupi�ski pos�u�y� si� mogli z wielk� �atwo�ci� terminologi� samych romantyk�w, kt�rzy wywy�szyli szale�stwo, a teraz wraz z nim run�li w przepa�� kl�ski. Mo�na ju� by�o zn�ca� si� do woli nad brakiem realizmu i zdrowego rozs�dku, nad utrat� poczucia rzeczywisto�ci, nad stanami transu i pija�stwa, nad chorobliwymi sk�onno�ciami samob�jczymi.
Kl�ska powstania styczniowego umo�liwi�a zmian� kryteri�w oceny i, co za tym idzie, zmian� j�zyka. Szujski w roku 1867 przemawia� z wielk� pasj� egzorcysty: "Ob��dzie, kt�ry mniemasz, �e dosy� jest chcie� rozp�dzi� nieprzyjaci�, �e dosy� jest zrobi� konspiracyjk� jedn� lub drug�, aby by� wolnym i niepodleg�ym, wynie� si� z ziemi naszej, opu�� j� na zawsze, bo sprowadzasz tylko kl�ski bez granic...". Ksi�dz Krupi�ski pi�tnowa� spo�eczne skutki romantyzmu, konsekwencje jego "paroksyzm�w szale�stwa" i "halucynacyjnych widziade�", "egzaltacji posuni�tej prawie do ob��kania zmys��w". Kt� to jest ten idea� romantyczny? "Zapaleniec, fantastyczny marzyciel, na po�y bohater, na po�y szaleniec". To w ko�cu "karykatura cz�owieka", stwierdza surowo i bez os�onek ksi�dz Krupi�ski. Najbardziej groteskowe by�o oczywi�cie to, �e rwa� si� do �amania uczuciem tego, czego rozum nie m�g� z�ama�, chocia� skutki spo�eczne wyp�ywaj�cych st�d "czyn�w nierozwa�nych" mia�y si� okaza� przera�aj�ce wedle rozumowania sta�czyk�w.
Jeszcze legioni�ci Pi�sudskiego �piewali romantycznie i szale�czo w swym hymnie My, Pierwsza Brygada:
Na stos rzucili�my nasz �ycia los,
Na stos, na stos.
[...]
Krzyczeli, �e�my stumanieni,
Nie wierz�c nam, �e chcie� - to m�c!
Jeszcze Jan Erdman w jednej z najpi�kniejszych polskich ksi��ek XX wieku, w Drodze do Ostrej Bramy (Londyn 1982), m�g� napisa� o wielkim romantycznym pu�kowniku, ostatnim komendancie Okr�gu Nowogr�dzkiego AK, Macieju Kalenkiewiczu, kt�ry jak nakazywa�y mu honor i wierno��, poleg� 21 sierpnia 1944 roku, w boju z dziesi�ciokrotnie silniejszym przeciwnikiem, w obronie polsko�ci ziem kresowych: "Jestem dumny, �e zna�em osobi�cie Rejtana". Pochowano go pod Surkontami przy le�nym cmentarzyku powsta�c�w 1863 roku.
Mo�e i romantyzm zosta� z naszej ziemi wy�wi�cony, jak sobie tego niekt�rzy gor�co �ycz�, ale polskie szale�stwo - nie. Czym�e ono jest w swej wieczno�ci? Najlepszej odpowiedzi udziela Kazimierz Wierzy�ski w wierszu Polsko, kt�r� przezwano z tomu Krzy�e i miecze:
Pawiem narod�w by�a� i papug�... S�owacki
Polsko, kt�r� przezwano "narod�w papug�", Czemu� m�drych za �wiatem nie powtarzasz nauk, Tylko cierpisz zbyt dumnie i walczysz tak d�ugo Za wolno�� przedawnion�, najci�szy tw�j na��g!
Czemu� to si� w ob�udzie nie kszta�cisz, uparta
Nikogo nie ok�amiesz, niczego nie udasz,
Cho� znak tw�j - splugawiony, wierno�� - nic nie warta,
I krzy�om twym ur�ga t�um, a w t�umie Judasz.
Czemu� to nagle w jakiej� nie zab�y�niesz zdradzie I w pysznej nikczemno�ci nie podniesiesz czo�a. Kt� jeszcze dzisiaj wie�ce na mogi�ach k�adzie, Gdy o pomst� do nieba ka�dy trup z nich wo�a?!
Wyp�osz or�a z twych p��cien, jak inni ptasznicy,
I na nowych sztandarach dzi�b wyszyj papuzi,
Od razu ci� doceni� szlachetni Anglicy,
Sprawiedliwi Moskale i bratni Francuzi.
C� ci po pr�nym gniewie - sp�jrz wok�, szalona -
I co po idea�ach, i po g�rach ko�ci,
Krucjata, kt�r� wszcz�a�, ju� dawno sko�czona
A wolno�� znaczy tyle, co rozb�j wolno�ci.
Dopiero gdy uskrzydlisz si� wsp�lnym zwyczajem
I zr�wnasz do ob�udy, kt�ra wszystkich brata,
Przywr�c� ci honory i obdarz� krajem,
I tak� �wiat ci� znowu wprowadzi do �wiata.
I wejdziesz mi�dzy ludy, przyklasn� twej s�awie
I zgodnie nad twym ka�dym zap�acz� kamieniem
I krzykn� zn�w o duchu, o krwi, o Warszawie -
Polsko, kt�r� przezwano "narod�w natchnieniem".
Polsk�, zdaniem poety, obrzucono dwoma przezwiskami: "narod�w papug�" i "narod�w natchnieniem"; Wierzy�ski ironicznie nicuje obydwie te nazwy; stawiaj�c je na r�wni, cho� z r�nych �r�de� pochodz�, ukazuje ich natr�tn� obco�� wobec szalonego jestestwa Polski. Tego jestestwa, kt�re jest �ci�le po��czone z tragicznym przeznaczeniem, nie pozwalaj�cym jej czyni� tego, czego si� inni po niej spodziewaj� - to znaczy w�a�nie zaparcia si� swego jestestwa. Los dziejowy Polski bowiem to po�o�enie mi�dzy Niemcami a Rosj�, to ci�niecie mi�dzy dwa m�y�skie kamienie, usi�uj�ce -jak pisa� �eromski - zetrze� j� na proch. Polskie poczucie przeznaczenia dziejowego przejawia si� w szalonej sile oporu wobec tych pot�g kamiennych, w prowadzeniu �ycia w czym�, co, wydawa�oby si�, jest nie do prze�ycia. W takiej sytuacji Polska nieraz bywa nara�ona na zdrad� ze strony sojusznik�w, sk�onnych do ust�pstw jej kosztem, oraz oskar�ana o szkodliw� bezkompromisowo��.
Obrona ojczyzny jako duchowej formy �ycia przybiera tutaj posta� podj�cia wyzwania mia�d��cego losu. Polacy przyjmuj� je jak bohaterowie tragiczni - nie za� jak fatalistyczni skaza�cy,
30
kt�rzy wiedz�, �e "i tak" musz� ulec i pogodzi� si�. W "wynios�ej godzinie", jak nazwa� chwil� tragiczn� Hebbel, Polacy nie uginaj� si� przed losem i id� do kresu. Dowody takiej postawy z�o�yli powsta�cy listopadowi i styczniowi, obro�cy Westerplatte, powsta�cy wile�scy i warszawscy, g�rnicy z kopalni "Wujek"... Wszystkich ich cechowa�o tragiczne poczucie honoru w obronie upadaj�cej sprawy, kt�rej do ko�ca, w obliczu wrogiej przemocy, nie chcieli ods