3581
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 3581 |
Rozszerzenie: |
3581 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 3581 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 3581 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
3581 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
Anna Czekanowicz
najszczersze k�amstwo
3
Tower Press 2000
Copyright by Tower Press, Gda�sk 2000
4
Czy� tak, jak gdyby zasada twojego post�powania
mia�a si� dzi�ki twojej woli sta� powszechnym
prawem natury.
Immanuel Kant
5
6
czarownice
7
s�ysz� jak skrzypi� meble
s�ysz� jak okno p�acze
zamkn��em oczy i s�ucham
pisze m�j umar�y ojciec
nie umiem nic im opowiedzie�
ani kawa�ka mojego l�ku
o nast�pny �wit
a wszystko r�wniutkimi literami
one s� zupe�nie zagubione
i nie wiem jak si� broni�
przed w�tpliwo�ci� czy mnie s�ysz�
one to my matka i ja
te dwie kobiety w moim domu
prawie takie same
wchodz�ca i wychodz�ca w �wiat�o
odczytuj� po��k�e kartki
ci�gle jeszcze jestem w tym domu
cho� bardziej przypominam mebel
troskliwie przestawiany mo�e drogocenny
tutaj ci�g zapisu si� urywa
i jeszcze chcia�bym
8
�wi�ty
ekstaza to rze�
dopiero umarli dla �wiata
to ptaszarnia boga
wi�c powiedz mi pi�kny rybaku be�kocz�cych
(nie chodzi o poruszanie wargami
s��w si� nie wymawia)
dlaczego ekstaza to otch�a�
nie bujanie pod niebiosami
i jeszcze cios ostatni
dzwon z ledwo�ci� rozbrzmiewa
p�kni�ty o zm�czonym sercu
i z przera�enia krok w ty�
i cia�o ociekaj�ce potem niepokoju
niegodzien swojego triumfu
wstydzi si� gwa�tu pokory
dokonano ofiary
ogie� ca�opalenia trzeszczy
i wystrzela wprost
do��...
bada palcami rozwini�t� w�osienic� modlitwy
pisa� czubkiem po�amanego paznokcia
sw�j list do boga j�zef z copertino
tak ten od blaise cendrarsa
przesypywa� litery piasku
mi�dzy czarn� stron� sk�ry
a powoli wzst�puj�cym z nim w g�r� powietrzem
panie a wi�c kochasz mnie
chcesz unie�� mnie ku sobie
ale ci�gle jeszcze jestem za ci�ki
odwr�� oczy boj� si� �e b�d� p�aka�
o popatrz ojciec przeor wygra�a mi
pi�ci� wskazuje nieobrane ziemniaki
niezamiecione podw�rze o tak wiem
jestem leniwy i g�upi tak g�upi
�e moja matka nie mog�a mnie kocha�
ojcze widzisz t� kt�ra zakasa�a wysoko sp�dnic�
i wzni�s�szy ku bogu sw�j kszta�tny ty�ek
wi��e s�om� snopy powiedz mi prosz�
czy ona chwali pana czy jej wysoko
odkryte uda ra�� twoje oczy czy mo�e
tak jak ja czujesz mi�e dr�enie
9
panie
tak chcia�bym by� cz�owiekiem zwyczajnym
ora� w polu mie� dom matk� i kobiet�
tak� jak ta jak pies wiern�
zwierz�ta w zagrodzie i dzieci
. . . . . . . . . . . . . . . .
panie jak dobrotliwie nios� mnie twoje d�onie
10
jest czas puszczyka sowy
i czas pieczonych jab�ek
zmieszany z zapachem tymianku
kobieto nie l�yj mnie
nie przeklinaj swojej lepszej krwi
ja tylko ci� .... uwznia�lam
ja tylko .... tworz� tw�j czas
dodaj� dusz�
uciele�nieniu twemu
pokochaj mnie
pokochaj
b�d� mniej wystraszona
bardziej rzeczywista
bardziej pewna siebie
pokochaj mnie
zr�b ten pierwszy krok
pozw�l rozwi�za� sobie r�ce
twarz podnie� do nieba
przesta� zgadza� si� na wszystko
�yj nie b�j si� �yj
11
g�os kobiecy
mon chere theophile
popatrz na t� dziewczyn�
kt�ra w rogu poczekalni
skubie paznokcie
przygryza koniuszek r�owego j�zyka
i nie widz�c nikogo
prze�wietla swoimi oczami ludzi
o mon chere theophile
tak bardzo chcia�abym
m�c zajrze� jej przez rami�
i zobaczy� co zapisuje w czarnym notesie
czy pisze list do kochanka
kt�ry w�a�nie j� porzuci�
zobacz mon chere jaka smutna
ta ma�a och jaka pi�kna
patrzysz na ni� jakby� nie widzia�
i sk�d ta zmarszczka mi�dzy brwiami
theophile jeste� daleko
poca�uj mnie prosz�
dotknij mnie uszczypnij
zobacz ona patrzy na nas
nie ona patrzy na ciebie
wstr�tna dziwka theophile
odezwij si� cho� jednym s�owem
jest mi smutno ach to straszne
ty te� na ni� patrzysz
u�miechasz si� oszala�e� chyba
to obrzydliwe ona wabi ci� jak samiczka
czy� nie widzi �e nie jeste� sam
�e jeste� w towarzystwie damy
w moim wreszcie towarzystwie
co ja m�wi� nigdy tak nie patrzy�e�
na mnie jak na t� obc� teraz
mon chere uspok�j si� dok�d idziesz
nie odchod� . . . . . . . . . . o bo�e!
12
a na mojej ulicy
ko�o drugiej nad ranem
codziennie czyha �mier�
samotna niedostrzegana
przez puste senne okna
zaczepia samotnych przechodni�w
�ciga ich szumem drzew
chce im ofiarowa� siebie
czy widzia� kto� �mierci �mier�
nie chce �adnych pieni�dzy
za darmo wszystko da
ch�odny poca�unek
�miertelny u�cisk ramion
mi�o�� ca�� rozkoszy krzyk
codziennie ju� ko�o trzeciej
otwieram szeroko okna
zapalam dyskretne �wiat�o
i prosz� j� przyjd�
13
zazdrosna kobieta
zazdrosna kobieta �egna w progu m�czyzn�
u�miech jej ust przeradza si� naraz w z�o�� i nienawi��
czaj�c� si� w k�cikach oczu
m�� zazdrosnej kobiety ca�uje j� czule w czo�o
i �agodnie odchodzi przed zakr�tem odwraca si� jeszcze
macha r�k� potem idzie ulicami patrzy na dziewczyny
pali papierosa kupuje kwiaty wsiada do taks�wki odje�d�a
zazdrosna kobieta sama w domu prasuje prze�cierad�a
wyciera kurze przyjmuje kochanka przygotowuje kolacj�
szoruje pod�og� pisze na kartce znie�� nie mog�
tej ci�g�ej zazdro�ci idzie do �azienki poprawia makija�
zazdrosna kobieta wyskakuje przez okno nad ranem
14
bo�e na wysoko�ci i ty kochany
mo�e to pierwsza i ostatnia modlitwa
w ciemno�ci niewypowiedzianego s�owa
braku wiary
niech si� dzieje co si� ma dzia�
i oto w�a�nie si� modl�
skoro nie ja tworz� sw�j dzie� i noc
skoro niedotykana niedotkni�ta mimochodem
rzucam spojrzenia obcym m�czyznom
gdybym mog�a uwierzy� nie ba�abym si� tego dnia
w kt�rym pozwol� czyjemu� cia�u wej��
we mnie ale po to tylko
�eby a� do p�aczu triumfu bola�o to cudze pragnienie
i wtedy pe�na okrucie�stwa
jakie dane jest tylko kobietom
b�d� szepta� twoje imi� niechc�cy
ale tak �eby s�ysza� i cierpia�
jak ja b�d� cierpia�a �e nie jest tob�
�e to nie twoje r�ce tak misternie
rze�bi� bruzdy na moim ciele
�e to nie ty szepczesz najczulsze �wi�stwa
jakie da� mo�e tylko mi�o��
�e to nie ty a� do krzyku rozpaczy
chcesz mnie poczu� dotykaj�c
niedotkni�t� kt�ra z u�miechem
wybaczaj�cym ch�opi�ce zapatrzenie
lekka wstaj� i id� dalej
15
czas, kt�ry udaje �e przemija
nie zdradza si� nigdy ostatniej kobiety
ostatni sen zostaje nieopowiedziany
dzie� ostatni nie ma ko�ca
i nie da ci ju� nic ostatni kochanek
ostatnie s�owo nie jest nigdy krzykiem
a wiersz ostatni jest nienapisany
w ziemi� wsi�ka krew
obraz si� otwiera i wychodzi z ram
powolny owal cia�a zapowiada �wit
wyci�gaj�c z mroku kontury
sprz�t�w nienawistnych
co zbieg�y si� w k�t twojego pokoju
i teraz burz� znowu cierpk� krew
mojego kochanka
jeste�my na skraju przepa�ci
balansujemy na jedwabnej linie
kt�r� przytroczyli�my sobie do szyi
naszej pod kt�r� wci�� pulsuje ta odrobina jeszcze
osobno�ci mojej nie do ko�ca zabranej p�ci�
ziele� nie jest zielona a czerwie� to bunt
nie zgub wszystkiego w br�zie nie zama�
bezkolorem b��kitu be�kotu nie otwieraj mi oczu
nie rozpl�tuj r�k nie pozwalaj mi zasn��
nie wychod� nie zamykaj nie wracaj do ram
16
czarownica
wysmuk�a sosno czarny d�bie
pieczaro mroczna na trz�sawiskach
zaklinam was
gdzie nieprzeliczone rzesze
przekl�tych kobiet nie wt�oczonych
w ca�� czer� �wiata
przypalonych garnk�w czyszczonych parkiet�w
smrodu gotuj�cego si� bielizny i innego prania
krwi miesi�cznej i krzyku w po�ogu
m�czyzny kr�la�byka pana rozkoszy
tam mnie znajdziecie
gdzie te wszystkie kobiety
kt�re co roku innego chc� kochanka
i kt�re szczuj� si� same heksa heksa
kt�re chc� w�ada� i walczy�
bezdomne tu�aj�ce si�
po obrze�ach dnia i nocy
�wietlistymi oczami podpalaj�ce mrok
tam jestem
krucha szklana lecz
niest�ukiwalna dla was
rani�ca j�trz�ce si� rany
wci�� nowo zatrutymi zio�ami
gdzie budujecie pe�ne ognia
stosy nienawi�ci
do kt�rych chcecie mnie przyku�
na kt�rych chcecie bym sp�on�a
i wiatrem kt�ry rozniesie m�j proch
i przyniesie m�j wysoki krzyk
by da� wam ciemn� rozkosz
tam zawsze trwam
17
70x7+1
t a k
wi�c przyjd� ju� wreszcie
czekam na ciebie tu za tymi drzwiami
z drewna i metalu czekam spragniona
obmy�lam imiona wszystkie niedotkni�te
jeszcze kt�rymi mog� ci� nazwa� przyjd�
nie ka� na siebie czeka� nie dr�cz mnie
teraz kiedy zgadzam si� na wszystko
na wi�cej stokrotnie ni� kiedy kusi�e� mnie
rado�ci� wiecznego spe�nienia
znowu
znowu czuj� tw�j oddech
tu� przy moim uchu dr��cy
kt�ry spiesznie umyka gdy odwracam g�ow�
czuj� twoje p�on�ce oczy kt�re pr�bujesz ukry�
pod swoimi przezroczystymi powiekami
twoje gor�ce r�ce tu� za moim karkiem czuj�
tw�j chrapliwy g�os nienarodzony w krtani
ca�� twoj� okrutn� machinacj� czuj�
a� do szczytu wo�ania
wiem wszystko
wiem wszystko musz� odrzuci�
to czym zawsze ci� wyp�dza�am zaklinaj�c
zapalonymi lampami �eby� nigdy nie powr�ci�
do ko�ca oddam ci ka�d� moj� my�l
przysi�gam na wieczne pot�pienie wierno��
przysi�gam przyzwolenie �e od nowa mnie stworzysz
na obraz sw�j i podobie�stwo �e nauczysz
szale�stwa si�y mi�o�ci swojej i w�adzy
nauczysz sza
ta
n i e
18
zaklinanie
nie w szaro�ci jestem
w czerni co najwy�ej st�pam
w ruin� i �mier�
a teraz je�li chcesz
nie wiem co to rozkosz
�aden m�czyzna
nie b�dzie mnie mia�
jestem jak palony kryszta�
kt�rego nie mo�na dotkn��
b�yskiem z�b�w szk�a
�eby si� nie zrani�
patrz�c jak otwiera si� szczelina
i ro�nie obficie krwi�
ustami zranionego zd�awionego
a teraz je�li chcesz spr�buj
nikt nie mo�e naprawd�
do ko�ca mnie kocha�
wi�c codziennie szeptem
przepowiadam �mier�
wgryzam si� z�bami w czerwone jab�ko
by nareszcie m�g� przyp�yn�� kruk
a jab�ko w moich r�kach
gnij�ce i rozpadaj�ce si� upad�o
a teraz je�li chcesz spr�buj
spr�buj krzyku cudu
swoich powt�rnych narodzin
mojego g�osu spr�buj
i swojej r�ki lekko w�lizguj�cej si�
mi�dzy moje �ci�ni�te kolana
ust spr�buj
by �agodnie rozchyli�y si�
a potem znowu ku sobie uciek�y
tak by� od palc�w st�p poczynaj�c
pr�bowa� wsun�� si� w m�j sen
cho� b�dziesz wiedzia� przecie�
�e nie ma w nim miejsca
dla ciebie l�ku zach�anno�ci
a teraz je�li chcesz
19
jest tylko ostrze no�a
na twoj� nag��
cich� i pokorn� �mier�
20
ko�ysanka
przecie� t� pie��, kt�r� teraz opowiadam tobie,
t� kt�r� teraz s�ysz� szamoc�c� si� w czubkach
uszu mog�abym pisa� wsz�dzie: na skrawkach gazet,
kawiarnianych papierowych serwetkach, na twoich
wizyt�wkach, na mojej sk�rze wreszcie...
syneczku jest noc � zimno
mog� ogrza� ci� swoim oddechem
zawija� w r�g swej poszarpanej chusty
tuli� do piersi kt�ra pusta powinna
przecie� p�yn�� mlekiem
mog� resztk� �liny ze swoich spierzchni�tych ust
zwil�a� twoje wargi
nie p�acz wiem jeste� g�odny
tak jak g�odna jest twoja matka
popatrz na moje posiekane r�zgami plecy
bol� ale si� nie skar��
nim dopad�am tej nory
w kt�rej nie dosi�gn� nas ni ludzie ni psy
wyplu�am z�b krew zabarwi�a traw�
trawa przyj�a moj� krew i nie da nam zgin��
male�ki wstanie dzie� � s�o�cem
znajdziemy strumie� w kt�rym
b�dziesz m�g� pluska� si� z innymi szczeni�tami
znajdziemy jagody i owoce kt�re
zabij� nasz z�y g��d znajdziemy zio�a
kt�re zabli�ni� krwawe pr�gi mojej sk�ry
i przywr�c� moim piersiom pokarm
nie znajdziemy tylko zapomnienia
o wczorajszym dniu i zemsty
do�� okrutnej dla ludzi kt�rzy ju� do ko�ca
b�d� ci� zwali pomiotem czarownicy
i straszyli mnie twoim nieistnieniem
cho� przecie� jeste� czuj� twoje w�t�e
ciep�o twoje stopy wbite w m�j brzuch
s�ysz� tw�j oddech i kwilenie twoich rozgor�czkowanych policzk�w
a potem przyjd� inne dni i zmierzchy
kiedy oni b�d� szukali nas w lesie
21
b�d� kl�kali u naszych st�p
i dr��c ze strachu b�d� b�agali
nie maj�c jak my
kogo prosi� o pomoc
22
m�j l�k chodzi w czerwonej sukni
i kocha mnie do szale�stwa
nigdy nie zostawia mnie samego
nie znosi innych ludzi
nikogo kto s�owem burzy
nasze (jej zdaniem) obcowanie
m�j l�k interpretuje moje sny
przekr�ca s�owa wypowiadane przez innych
i lubi g�adzi� moje plecy
cz�sto te� zagl�da mi w oczy
m�j l�k najwierniejsza z kochanek
m�wi �e zna moj� przesz�o�� i przysz�o��
lubi spacery po ciemnych zau�kach
albo po mglistych mostach nocy
m�j l�k co wiecz�r przysi�ga
�e nie opu�ci mnie nigdy
23
m�j synek co wiecz�r nosi mnie w pole
gdzie straszy wr�ble jego ojciec
idzie pewnie na swoich silnych nogach
podchodzi do okna nie p�acze
jedn� r�k� obejmuje moje plecy
drug� wsuwa pod kolana
i unosi si� spr�y�cie
trzymam si� mocno jego szyi
kiedy ju� wchodzimy w noc
24
casus komornicka
ona � ta kt�ra bezustannie
przemazuje si� w czwartym planie
czy czu�a si� przest�pna
dlaczego wszyscy tak uparcie
opowiadaj� o swoim dzieci�stwie
dlaczego nie s�uchaj�
g�osu schrypni�tego z wysi�ku
jestem �le wykastrowana
ale jestem popatrzcie
u�miecham si� do was
swoj� okaleczon� twarz�
ukry�am moj� p�e�
ubiorem o kt�rym m�wicie
�e jest walorem m�sko�ci
wszak p�e� jest poza cia�em
jeszcze odzywam si� do was
jeszcze chc� by� wasz� sankcj�
nadziej� na gorycz pora�ki
nie straszcie mnie
l�k tak�e jest mi obcy
nie gr�cie mi bia�ym szpitalem
i tak jestem osobna
ale moja obca krew
wesz�a w �y�� czasu i p�ynie
wolna nie oswoicie rzeki
i poszybuj� ni� wreszcie bez was
i kiedy� dziewczyna noc�
zerwie si� ze snu i powie
jeste�...
jestem �le wykastrowana
25
hieronim bosch w ogrodzie rozkoszy ziemskich
wszystkie kobiety �wiata
prze�laduj� mnie nocami
uciekam
w mrok mojej pracowni
w nieoheblowan� twardo�� sto�ka
maluj� nocami
�agodny owal kobiecej twarzy
�za brzucha chciwo�� ich
ust spopiela moj� twarz
umiera we mnie poczwarzy si�
zjawami co dr�cz� mnie
ale i wszystkich braci inkwizycji
kt�rzy nie przyp�acili jeszcze �yciem
ucieczki z miasta
kt�re p�onie
wszystkie kobiety �wiata
daj� rozkosz m�czyznom
tylko ja
nigdy nie da�em rozkoszy kobiecie
�wiat kt�ry we mnie gore
�wiat kt�ry wymazuj� z siebie gumk� p��tna
jest �wiatem m�czyzn
a ty zakl�ta wraz ze mn�
w rozkosznym odosobnieniu
ogrodu �ono moja niedo�cig�a
a ty blacintje muzyko moja
i zgubo �ycia starego cz�owieka
wiotka moja mi�o�ci
kt�rej nie umia�em przekona�
�e kr�lestwo ducha jest bliskie
by cia�a ci� nauczy� mistrz duch�w
on charles van der caudenberg
moja wywy�szona moja
matko izydo kybele
wtajemniczona pi�kno�ci
ws�uchaj si� przez chwil�
w g�os starej czarownicy
ten kt�ry pragn�� tak mocno
�e przez wieki podziwia� b�d�
rozsnobowani intelektuali�ci
26
jego mi�o�� i jego �mier�
ws�uchaj si� w �wiszcz�cy oddech
i pozw�l sk�oni� g�ow�
moje pragnienie nigdy nie wygas�o
i jestem z tob� w kropli jestem
i nie umkniesz moich r�k
27
najszczersze k�amstwo
28
lady macbeth XX wieku
czeg� g�upcy chcecie
z g�r� trzydzie�ci lat
cierpliwa ciang cing
czeka�a na sw�j czas
czeka�a dnia kiedy
miliardowi czerwonych ksi��eczek
rzuci miliard swoich fotografii
z nadrukiem przewodnicz�ca kc
komunistycznej partii chin w twarz
biedna posiwia�a ciang cing
nie wiecie nawet czy �yje
�yje tyle �e nie czeka
�mier� i bez tego j� dopadnie
i c� po ciang cing
nie zosta�a wielk� gwiazd�
chi�skiego filmu � la wodewil
male�ka szanghajka czeka na was co noc
nie zdoby�a w�adzy nad wami
swoim wymownym gestem i wiotk� figurk�
osnut� mgie�k� peniuaru
nie zdoby�a w�adzy swoim po�wi�ceniem
ten ohydny ostry kombinezon
bez wdzi�ku codziennie ten sam
i te okrutne lata u boku
tego ograniczonego t�ustego chi�czyka
jak on trzyma� was za twarz
jak on to robi� jak on to zrobi�
mo�e jeszcze trzeba spr�bowa�
jest jeszcze kilka lat
jeszcze jeden czengfeng
jeszcze rewolucja kulturalna
znie�� tych kt�rzy si� sprzeciwiaj�
jeszcze kilka miliard�w zosta�o
wody dajcie wody
przynie�cie miednic� pe�n� czystej krwi
29
ciang cing odmawia zezna�
przyjaciele moi i bracia
kt�rych przed oczy swe wzywam
kt�rzy jak wiersz uk�adacie si�
na szpaltach pism ca�ego �wiata
bracia moi umarli kochankowie
po imieniu was wo�am
i wy co ze mn� tutaj obetkani
zwojami drut�w siedzicie
na ha�b� �wiata naszego
szeptem zaci�ni�tych ust
przek�adam koraliki waszych imion
by zawsze na ko�cu tej litanii
uczyni� pauz�
ona brzmi jak w�adza
kt�rej portrety run�y
by zrobi� miejsce nowym
ale nikt tutaj nie wypowiedzia�
jej imienia
bez nale�nego szacunku
milcza�am milcz� i b�d� milcza�a
bo c� mog� powiedzie�
tym twarzom na kt�rych
ju� wypisano wyrok
zap�ac� za niego
skoro nie umia�am umrze�
w r�wnie odpowiednim czasie
zap�on� jak symbol starej w�adzy
by ukoi� t�umy
dam im sw� gwa�town� �mier�
je�li nie ma
nowej w�adzy nowego programu
i nowych wreszcie spokojnych nocy
jest tylko cokolwiek przetasowana
talia kart
30
wyrok
�e to niby
taka nasza ma�a
ojczyzna chi�szczyzna
p�dzelkiem namalowano
na bia�ym papierze
du�o czarnych zwierz�tek
nikt nie umia� wyzbiera�
rozbieg�y si� w las
gdzie� w europie
zdolni satyrycy
opowiadaj� dowcipy
ho�ocie w kabarecie
co to r�y ze wszystkiego
byle by�o daleko
�e to niby gdzie� w azji
zdemaskowano czterech bandyt�w
ci to maj� oko
konfidencjonalnie dodaj�
i ju� szczekn�� mog� tylko
skuta kajdankami
prowadz� mnie przed sob�
ci zawsze wierni
wsz�dzie tacy sami
jestem zrozpaczona
nie chc� do szwajcarii
jestem zrozpaczona
zawieszona nad �mierci�
jestem zrozpaczona
w plecy chyba strza�...
31
u�askawienie
nie zamorduj� mnie
dlaczego
nie zabij� mnie
dranie
czy�by odgadli �e martwa
b�d� �y�a
bardziej niebezpieczna i nienawistna
co zamierzaj�
pozwol� mi
spokojnie zgni� w wi�zieniu
i w ca�ym �wiecie
rozg�osz� ten akt �aski
my�l� pewnie
�e s� lepsi ni� ja
kt�ra wybi�abym ich
do nogi jak psy
ja kt�ra sta�am si� nikim
nie staj�c si� ofiar�
ja ciang cing
najdoskonalsza z kobiet
przed kt�r� dr�eli
pozwol� mi umiera�
zadr�czy� si� wspomnieniami
a� nikt ju� nie b�dzie pami�ta�
mojego owadziego kroku
w pochodzie pokole�
chc� bym przyzna�a
�e jestem nikim
ja kt�ra by�am wszystkim
kt�rej ma�y palec u stopy
m�g� zniszczy� �wiat
dlaczego
nie pozwol� mi odej��
szybko gwa�townie i bezbole�nie
dlaczego
zostawiaj� mnie sam�
z moja nienawi�ci�
kt�ra ro�nie jak grzyb
z dnia na dzie�
a� w ko�cu mnie zje
32
kt� to widzia� kobieto
tak uparcie �ciga� wiatr
dotyka� r�ki
kt�ra palc�w nie ma
z�b za z�b zaz�bia�
sen gwa�ci� w�asny
gardzi� swoj� krwi�
to si� nazywa styl
gdzie jestem
na pograniczu mas�wki
urz�dowych pism
stos�w przem�wie� tego wiersza
i twoich ust
gdzie si� podzia�a ta nachalna samotno��
ta cierpko�� niewyspania
ta ucieczka w sen
gdzie ta noc zza okna
kt�ra umie otrze�wi� odepchn�� przygarn��
gdzie sens poza nud�
codziennych zabieg�w utrzymania �ycia
kt� to widzia�
zadawa� bez przerwy pytania
nie odpowiada�
nie czeka� odpowiedzi
kto widzia� ci� dzisiaj
je�li jutra nie ma
33
m�dl si�
bo kiedy piszesz boj� si�
i kiedy m�wisz daj
a s�yszysz bierz
to my�lisz boisz si�
i my�lisz bierz
a s�yszysz daj
bo kiedy wstajesz
kiedy pilnie strze�esz drzwi
i wiatr znad chmur przeganiasz
i wdzierasz si� w nie swoje sny
to pewnie �nisz sw�j strach
i cofasz si� od drzwi
i stajesz w nich
bo kiedy grasz
bo nie wiesz co za gra
i kiedy kryjesz grymas ust
i chowasz si� za drzwiami s��w
to pewnie nie chcesz wsta�
i wchodzisz w ciemno��
mrok rozrywaj�c
kt�ra ci� chowa
34
po�egnalne adagio na tr�bk�
jeszcze przydech
wysi�ek ostatni
jeszcze pragnienie
ostatni raport
o stanie sn�w
jeszcze poca�unek
mu�ni�cie ostatnie
jeszcze d�o�
ostatnia wyci�gni�ta
zza �ciany
jeszcze krzyk
bezsenno�� ostatnia
jeszcze milczenie
ostatnie zosta�o
od dzi�
35
do miodraga bulatovi�a otwarty list
zbyszkowi m.
och bulatovi�
ty stary o�le
jak mog�e� mi to zrobi�
jak mo�esz tak idiotycznie si� upiera�
co ci strzeli�o do g�owy
bo tego z pewno�ci� nikt nie m�g�by
kaza�
sk�d ten pomys� tutaj
w tym �wiecie w tym czasie
w kt�rym i tw�j kraj
niczym szczeg�lnym nie mo�e
mo�e? nie jest w stanie si� wyr�nia�
a wi�c w �wiecie
gdzie prawo i prawda
to tylko polityka
i mo�e jeszcze s�u�ba spo�eczna
sk�d ten szata�ski pomys�
�eby upiera� si�
�e cz�owiek to brzmi dumnie
�e cierpisz �e p�aczesz
�e jeste� g�odny
i nawet tw�j socjalizm
nie zagwarantowa� ci
bonu towarowego
na czyj�� dozgonn� mi�o��
och bulatovi�
b�agam ci� przesta�
przesta� wypisywa� te bzdury
od kt�rych tak to prawda
nie byli wolni wczorajsi pismacy
ale oni b��dzili
a ciebie ju� nauczono
masz sta� na ambonie �wiata
z marsowym czo�em
i rozwian� grzyw�
i sprzedawa� za bezcen
recept� na szcz�cie
to dopiero zapewni ci
m�j dozgonny szacunek
i masowy nak�ad ksi��ek
kt�re zostan� wyegzekwowane
na lekcjach literatury
w twoim a mo�e i moim kraju
36
och bulatovi�
nie b�dziesz �miesznym bohaterem
nie pofruniesz do nieba
s�owa s�owa krytycznego jutra
dopadn� ci� wsz�dzie
i u�mierz� m�j strach
37
lotharowi h.
�a je�li b�g nie da� ci r�k
wymy�l boga
i przeklnij go�
krwi� swoj� przez krew p�yn�c�
wymy�l go
oczami kt�rych nie zd��y�e� mie�
wymy�l go
miejscem na usta nie rozci�tym
wymy�l go
uszami kt�re czujesz nie s�ysz�c
wymy�l go
i skoro nie masz czasu i przeklinasz
wymy�l go
i brakiem r�k kt�rym nie czujesz r�k
wymy�l go
krwi� oczami ustami uszami czasem r�kami
oczami ustami krwi� uszami r�kami czasem
ustami czasem r�kami uszami oczami krwi�
bogiem przeklnij boga i wymy�l go i
przeklnij i wymy�l i b�d�
38
stanis�aw brzozowski donosi z florencji
autorowi �bia�ego�
tak dobitnie i uparcie
pisz� o ojczy�nie
wierno�ci i honorze
ci kt�rzy nic nie czuj�
ratunek jest w tym co niszczy
bo w zniszczeniu
nikt nie ma w�adzy
nawet ten kt�ry musi
zdradza� cz�owieka
by by� wiernym
komu? czemu? idei?
a ja?
jestem totalny
niesko�czony
nie uporz�dkowany
a ja?
czy�by modernistyczny
bo rzygam
dialektyk� dziej�w
wi�zienn� karuzel�
kt�r� p�dzi hegel
a ja?
a ona?
ona jest
jest jeszcze �mier�
�agodna gospodyni
ona we mnie mieszka
te miliardy robaczk�w
kt�re jedz� mnie od �rodka
daj� mi �y�
ona we mnie jest
tylko ta krew wypluta
w�a�nie na bia�� chusteczk�
daje mi jeszcze �y�
ona jest poza mn�
�mier�
i nic nie mog� jej zrobi�
zwolniony wyzwolony
z wolno�ci wyboru
bo �mier�
39
bracie m�j
wystarczy �e wyci�gniesz r�k�
�eby spe�ni�o si�
codzienna ofiara nie mo�e si� rozmy�
w strugach deszczu
nie mo�e te� przykry� jej �nieg
zawsze przera�a� b�dzie
grudka zasch�ej krwi w k�ciku ust
oczy szeroko otwarte na �wiat
i r�ce rozrzucone wsz�dzie r�ce
zosta�o wszystko poza
wszystko czego nie mo�na s�owem
dobi� dotyka� mordowa�
bracie m�j
wystarczy �e podniesiesz przed oczy r�k�
a nigdy ju� jej ramieniem nie si�gniesz
40
�mier� kordiana
marzycielstwu
kiedy wsiadam do tramwaju
moje napr�one nerwy
przybieraj� kszta�t
szybkostrzelnego karabinu maszynowego
gotowego do natychmiastowej akcji
jazda �rodkami komunikacji miejskiej
prze�laduje mnie nawet w nocy
ten m�ody silny m�czyzna roztr�ci� t�umek
skoml�cy u zatrza�ni�tych
przez wszechw�adnego motorniczego drzwi
i pierwszy wpad� na schodki
potem zaj�� trzy miejsca
na jednym k�ad�c gazet�
na drugim kapelusz
na trzecim sam westchn��
do�� tego staruszki okupuj� tramwaje
dzisiaj ja...
kim pan jest? zawrza�y staruszki
szykuj�c si� do natarcia pazurami
ja? zdumia� si�
kordian romantyczny indywidualista
odetchn�y staruszki
i zak��bi�y si� w drodze
ku ostatnim wolnym miejscom
41
jeste�my na niby
my tacy mali
przez poet�w wymy�leni
zniewoleni z�ym codziennym snem
we mgle uciekamy a� za tramwajowe tory
jeste�my niebem kt�re spada nam na g�ow�
i ogniem nieba kt�re s�o�ce zabi�
jeste�my kul� w kt�rej si� dusimy
i pokr�tno�ci� lichych naszych spraw
my niby �r�d�a przedwczorajszych t�sknot
schowanych teraz pilnie w skrzypi�cych szufladach
g��w naszych kr�g�ych naznaczonych kl�sk�
my niby m�wimy
wszak �ciszonym g�osem
my niby uciekamy
skoro w cichost�pach
a jednak si� skradamy
za sob� co krok
42
co by�o potem
wiem
kiedy jest ciemno
to jedyne pytanie kt�re mo�na zada�
wsuwa si� wolniutko
jak okruch poezji w milczenie
kt�re jak w tobie jest we mnie
i wierzy �e rozetnie to co rozci�te
od dawna
to tak jak niebo gdy zapowied� dnia
co przecie� jest w s�owie tylko
depce mi po pi�tach
kt�re tak troskliwie okrywam
prze�cierad�em
nikt mnie tu nie znajdzie
nie zapyta o dokumenty
nie zwymy�la nie zmiesza z b�otem
mo�esz pyta� co by�o potem
43
b�d� mi w wierszu
s�owo przygarnij mnie
za mgie�k� oddechu
niewys�owionego zmierzchu
uczy� cud
s�owo gromow�adne
tak by m�g� poczu�
twoje lekkie kroki
s�owo w litani� nizane
ogrzej zimn� stal oczu
i b�d� w poecie
jarmarczn� dziewk�
za jedn� chustk�
za koralik za pier�cionek
pozw�l mu si� rozbiera�
g�adzi� litera po literze
pozw�l mu na wszystko
by ci� przygarnia� i rzuca�
by m�g� powr�ci�
daj nowe s�owo
wyhoduj je wypie��
naucz mi�o�ci i pogardy
dotknij mnie
potem ja ci� dotkn�
to� to rewolucja nie wiersz
44
je�li mo�esz nie dotykaj mnie
kt�ra id� ulic� w�r�d martwych latarni
byle dalej od �witu od domu od miasta
je�li mo�esz nie napastuj mnie
tkliwym g�osem spikera od telewizyjnej �mierci
byle udawa� �e istniej� s�owa
je�li mo�esz nie napadaj mnie
mym spazmem niespe�nienia
byle wierzy� �e jutro przyniesie odmian�
45
cin�ma
�wiat umar�
odk�d odszed� humphrey bogart
terrory�ci dobijaj� na ulicy
dawno martwych mieszczuch�w
ja stoj� w kolejce po sukienk�
powinnam raczej r�wnie� paln�� sobie w �eb
nim zobacz� swoj� zapiek�� twarz
w cieniu etoli z lis�w
�wiat umar�
skoro w moim ma�ym sercu
panuje moralny spok�j
a kino doprowadza mnie
jedynie do spazmu niespe�nienia
ka�dy skandal jest p�aski
i nawet liga kobiet
nie mo�e wyprowadzi� mnie z r�wnowagi
�wiat umar�
je�li najbardziej uparci je�d�cy moich sn�w
trac� sw�j tajemny urok
poeci znowu staj� si� trybunami odnowy
i istniej� ale tylko dlatego
�e chwali ich gazeta
i wszyscy s� szcz�liwi
tylko �e
�wiat dawno umar�
1980
46
nie wolna jestem od mego narodu
i poet�w kt�rzy prze�laduj� mnie nocami
nie wolna jestem od g�odu i pragnienia
i od na�ogu ma�ych potkni��
nie wolna jestem od s��w
i od r�k kt�re cierpliwie wciskaj� je na powr�t
nie wolna jestem od strachu
i k�amstwa schowanego za oczami
nie wolna jeszcze jestem
ale to nie znaczy
�e jestem zniewolona
47
poemat na dzi�
juleczce, misiowi i ma�kowi
osadzeni na powierzchni �ycia
salonowych mebli podczas letnich wakacji
w fa�szywej przesz�o�ci
z kt�rej pozosta�y tylko masy ludzi
(rewolucje partie przewroty wojny
strajki obozy koncentracyjne)
miast tego jednego kt�ry by�
a potem obcy umar�
nie zwi�zany z niczym
jak hak w pustym pokoju
nie stawiaj nigdy na cz�owieka
nie wierz cz�owiekowi
ka�dy jak zgrana karta
jak wszystkie te smutne dni
kt�re musisz jeszcze prze�y�
jak te obelgi szeptane za plecami
jak twoja samotno��
i huk zegara
ty pierwszy z brzegu niepokoj�cy
cho�by� by� kimkolwiek
raczej nie najbardziej odpowiednim
bohaterem swych nocnych sn�w
ale skoro innego nie ma
ty m�ody bylejaki m�czyzna
musisz siedzie� �eby pisa�
na tym si� nie sko�czy
mo�e b�dziesz musia� jeszcze niesko�czenie wiele
o czasie o kt�rym nic jeszcze nie powiedziano
mimo �e cierpisz i dzia�asz
i rady sobie da� nie mo�esz
czy wiesz co� o tych ludziach
kt�rzy przecie� �yj�
�e m�wisz kobiety dzieci ch�opcy
czy wiesz �e nie ma liczby mnogiej
s� tylko niesko�czone pojedyncze
�zy poca�unki no�e i morderstwa
�e ka�dy tajniak jest tylko jeden
nawet kiedy tysi�ckrotnie si� zbli�a
48
dobrze jest powiedzie� g�o�no
nic si� nie sta�o
i jeszcze raz nic si� nie sta�o
czy to pomaga gdy wiatr pada w oczy
i wiesz �e ci�gle jeszcze nie oswoi�e� si�
z tym �wiatem kt�ry wydaje si� pisany
nim cokolwiek jeszcze si� zdarzy
wszystko jest takie naturalne
przeszed�e� przez to
jak przechodzi si� przez sen
i nie zatrzyma�e� si�
mia�e� we krwi wskazywanie
nie kszta�towanie nie m�wienie
i postanowi�e� to nik�e
to kt�re tylko pragnienie
pozwala�o ci dojrze�
od razu powi�kszy�
by sta�o przed wszystkimi
tak powsta� tw�j teatr
�ycie kt�re takie nie�mia�e
a jednak si� w�lizgn�o
a potem g��boko cofn�o do wn�trza
tak g��boko
�e podejrzewa� nawet nie mo�e
ta rzecz my�la�e� zgubiona
pewnego dnia zjawia si� na swoim miejscu
nienaruszona delikatna nowsza
jakby kto� o ni� przez ca�y czas dba�
i le�y na twojej ko�drze
strach �e kruszyna staczaj�ca si� z ��ka
upadnie szklana i st�uczona
i tym samym wszystko si� st�ucze
wszystko na zawsze
strach �e skrawek koperty
dopiero co rozci�tego listu
jest nies�ychanie cenny (nie wiadomo czemu)
i �e w ca�ym pokoju
nie ma do�� bezpiecznego miejsca
strach �e kiedy za�niesz
jaka� liczba w tobie zacznie rosn��
i nie starczy jej przestrzeni
strach �e mo�esz zacz�� krzycze�
i przed twoimi drzwiami zbiegn� si� ludzie
a wtedy m�g�by� si� zdradzi�
i powiedzie� wszystko czego si� boisz
i strach �e nie mo�esz powiedzie� nic
bo wszystko jest niewypowiedziane
czy mo�na wybra� osobno��
49
tak jak wybiera si�
�mier� ze strachu
powolne ko�atanie serca
napi�cie uszu
i op�tanie mi�ni
czy mo�na
nie wsta� kt�rego� rana
zamkn�� si�
za te wszystkie k�amstwa codzienno�ci
i wznios�e krzyki tych
kt�rzy ci� nienawidz�
to �aden ze szpicl�w tego �wiata
ale w�a�nie tw�j przyjaciel
wymierzy ci pierwszy policzek
on ci� zadenuncjuje
oskar�y za twoimi plecami
kiedy nie b�dziesz nawet m�g�
powiedzie� s�owa na swoj� obron�
to on zas�oni si� szczytnym sloganem
symboliczn� czysto�ci� swoich r�k
on nawet nie podejdzie
kiedy b�dziesz p�aka�
a on
pewnego dnia pokochasz ciemno��
gdy b�dziesz szed� t� mroczn� alejk�
w kt�rej zawsze dopada� ci� l�k
poczujesz noc jak wchodzi w ciebie
i to nie boli jest takie rozkoszne
kiedy nikogo nie widzisz
a czujesz tysi�ce oczu
zapami�tuj�cych ka�dy krok
jest ju� ten dzie�
kiedy nie chcesz nikogo widzie�
kiedy nic nie masz do powiedzenia
nie oszala�e� jeszcze
nie zdzierasz sk�ry
ale ju� dojrza�o podejrzenie
ju� wiesz na pewno
�e nigdzie nie uciekniesz
i nagle jak mydlana ba�ka
nie p�kniesz
a� wreszcie w dniu
kiedy staniesz przed zawartym oknem
i wzywa� b�dziesz tych wszystkich
kt�rzy nie stch�rzyli
i tych kt�rzy umarli w sobie
przeklniesz rzeczywisto��
50
we wszystkich kolorach t�czy
we wszystkich odmianach religii
s��w sn�w polityki i megafon�w
nicuj�cych ci� przez wszystkie przypadki
kt�re mog� zaprowadzi� ci� do wi�zienia
wyp�dzi� z t�umem na ulic�
zaklei� plastrem usta
obudzi� ze snu
jeste� bez szans
51
spis utwor�w
czarownice
(s�ysz� jak...) ............................................................................................................................... 7
�wi�ty.......... 8
(jest czas puszczyka...).............................................................................................................. 10
g�os kobie 11
(a na mojej ulicy...)................................................................................................................... 12
zazdrosna kobieta ..................................................................................................................... 13
(bo�e na wysoko�ci...)............................................................................................................... 14
czas, kt�ry udaje �e przemija ................................................................................................... 15
czarownica 16
70x70+1.... 17
zaklinanie . 18
ko�ysanka.. 20
(m�j l�k...). 22
(m�j synek...) ............................................................................................................................ 23
casus komornicka ..................................................................................................................... 24
hieronim bosch w ogrodzie rozkoszy ziemskich...................................................................... 25
najszczersze k�amstwo
lady macbeth XX wiek ............................................................................................................. 29
ciang cing odmawia zezna�...................................................................................................... 30
wyrok........ 31
u�askawienie ............................................................................................................................. 32
(kt� to widzia� kobieto...) ........................................................................................................ 33
m�dl si� .... 34
po�egnalne adagio na tr�bk� .................................................................................................... 35
do miodraga bulatowi�a otwarty list ........................................................................................ 36
(a je�li b�g_i...38
stanis�aw brzozowski donosi z florencji................................................................................... 39
(bracie m�j...) ........................................................................................................................... 40
�mier� kordiana ........................................................................................................................ 41
jeste�my na niby ....................................................................................................................... 42
co by�o potem ........................................................................................................................... 43
(b�d� mi w wierszu...)............................................................................................................... 44
(je�eli mo_eliu...)45
cin�ma ...... 46
(nie wolna jestem...) ................................................................................................................. 47
poemat na dzi�.......................................................................................................................... 48