3549
Szczegóły |
Tytuł |
3549 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
3549 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 3549 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
3549 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
MAREK BIE�KOWSKI
Powr�t z daleka
3
Tower Press 2000
Copyright by Tower Press, Gda�sk 2000
4
C� mo�e powiedzie� poeta o sobie, od siebie
pr�cz tego co powiedz� o nim i od niego jego
wiersze. Co mo�e do tego doda�, je�li nie kilka
nieistotnych szczeg��w, banalnych uwag komentarza.
Marze� i �ycze�, kt�re znikaj� z horyzont�w
naszej pami�ci r�wnie szybko jak si� pojawi�y.
Po co ma potwierdza� lub zadawa� k�am
temu co ju� dawno powiedzia�y jego wiersze.
W tym sensie jest cz�owiekiem niejako okaleczonym,
w�a�nie on najostrzej odczuwa w swoim �yciu
wt�rno��. Wt�rno�� w stosunku do samego
siebie. Do tych kilku wers�w, do kt�rych ci��y
jego istnienie.
MAREK BIE�KOWSKI
5
Urodzi�em si� 24 listopada 1952 roku w
Gda�sku. Tutaj te� na �amach dodatku do gda�skich
�Liter� - �Delty� debiutowa�em w lipcu
1974 roku. W tym samym roku w listopadzie z
moich tekst�w powsta�a audycja poetycka w
Gda�skiej Rozg�o�ni Polskiego Radia. Nast�pnie
drukowa�em wiersze w �Literach�, �Tygodniku
Morskim�, �Nowym Wyrazie�, �Merkuriuszu�,
�Studencie�. W listopadzie 1974 roku
zestaw moich wierszy zdoby� g��wn� nagrod�
�Czerwonej R�y� na XV Og�lnopolskim Konkursie
Poezji Spo�ecznie Zaanga�owanej.
W czerwcu 1975 roku ma si� ukaza� m�j
arkusz poetycki w �Nowym Wyrazie�.
Obecnie studiuj� na III roku historii
Uniwersytetu Gda�skiego. Zebrane wiersze w
tym zbiorze s� moim debiutem.
Marek Bie�kowski
6
w moim pokoju nie ma wspomnie�
spali�em je kt�rej� dr��cej nocy w ma�ym piecyku w�glowym
wypar�em si� ich wtedy
my�la�em �e tylko na kilka dni mo�e tygodni
nie wiedzia�em �e b�dzie to ostateczne po�egnanie
a mimo to m�j pok�j jest
cho� okna s� starannie zas�oni�te
a drzwi zosta�y wyj�te z zawias�w odk�d powiedziano mi
�e za nimi czai si� strach
nie chcia�em
jednak on pozosta�
przychodzi nieraz i opiera si� na owdowia�ych framugach
chowam si� wtedy pod ��ko lub s�ucham og�upiaj�cej muzyki
czasem za� id� wyrzyga� si� do �azienki znajomego poety
lecz przedtem szeroko otwieram okno
bo przecie� zapach
mo�na go wys�a� do ekspertyzy wyci�gn�� wnioski
mo�e by� dowodem
kiedy� w m�cz�cym �nie ujrza�em m�j pok�j na sali operacyjnej
by� pe�en krwi i le�a� nieruchomo pod narkoz�
a faceci o nieodgadnionych wyrazach masek ogl�dali zawarto��
�o��dka robili lewatywy i sztuczne wymioty
i wtedy bardzo ba�em si� o niego cho� przecie�
przeklinali�my si� nieraz
a nast�pnego dnia gdy tylko wsta�em z ��ka
pog�adzi�em z czu�o�ci� jego szorstkie policzki i d�ugo
siedzia�em na pod�odze u�miechaj�c si� do niego przyja�nie
wiedzia�em ju� jednak wtedy �e on mnie te� kiedy� opu�ci
7
biegn�c ponaglany syren� alarmow�
zapowiadaj�c� decyduj�cy nalot w�asnych my�li
tylko ty chyba we wzburzonym t�umie przechodni�w
nie szukasz schronienia jedynie przed deszczem
nie tobie pierwszemu si� to zdarza
i nie b�dzie to chyba najkrwawsza z bitew
kt�rych tyle pami�ta ten kontynent
lecz przecie� jak ka�da wymaga ofiar
wzmagaj�ca si� ci�gle
cierpliwie poch�ania spiskuj�ce
przeciwko tobie armie szarych kom�rek
mo�e to przed nimi chcia� ci� ostrzec
nerwowy dyszkant tramwaju
brzmi�cy ci jeszcze w uszach
jak dzwonek na ostatni� lekcj�
jak sygna� odwo�uj�cy alarm
8
spokojny jestem o ma�e dzieci kt�re
ca�ymi dniami prowadz� wyczerpuj�ce walki
pozycyjne na wszystkich frontach �wiata
tylko one rozstrzeliwuj�c pod �cianami
naszych dom�w pomniki bohater�w znaj�
jedyn� prawd� o wszech�wiecie nie daj�c
wcale wiary w ba�amutne o�wiadczenia polityk�w
i dziennikarzy o panuj�cym powszechnie pokoju
Wiersz nagrodzony Czerwon� R�
na XV Konkursie Poezji Zaanga�owanej
9
z cyklu �Zag�uszanie�
ulice miasta o tej porze s� ju� z regu�y puste
wi�c sk�d si� tu wzi��e� z t� trwog� poprzedzaj�c� ka�dy tw�j krok
sk�d ten bieg jakby ucieczka
a mo�e to tylko pogo� za tramwajem
w kt�rym nagle ty i ta dziewczyna
my�lisz to mo�e by� ka�dy z nich lub ka�da
a jednak wy jacy� tam o tej porze
jednakowo dla siebie pi�kni i by� mo�e nienawidz�cy si�
wysiadacie na r�nych przystankach w r�nych domach
k�adziecie si� do ��ek w kt�rych nie czekaj� by� mo�e
wasze kobiety wasi m�czy�ni
zm�czeni t� noc� tym biegiem odp�ywacie ju� od siebie
w sny kt�re dla innych s� jaw�
nad ranem za� nigdy nie wiesz
co by�o snem a co jaw� tej nocy
i to ju� jeste� tylko ty
10
z cyklu �Zag�uszanie�
mo�e ju� spa�e� a mo�e w�a�nie wyszed�e� z domu i
powiedzia�e� tam na rogu ulicy
gdy oni przychodz� do mojego pokoju czuj� si� tak
jak gdyby kto� czyta� moje listy
a przecie� nie ma tutaj nic twojego
zamykaj�c drzwi tej koperty nie zostawiasz nawet podpisu
i czasem podgl�dasz t� pustk�
kt�r� rozbija tylko twoja maszyna do pisania
b��kaj�ca si� po biurku jak jesienna mucha
rozrzucaj�c ukradkiem pozbawione ju� warto�ci s�owa
jak to si� sta�o pytasz wracaj�c
�e nie wyszed�em nigdy poza te �ciany kt�re s� ulic� i drzewami
wierszem i mi�o�ci�
jak to si� sta�o progiem mo�liwo�ci
11
z cyklu �Zag�uszanie�
gdy zapomnia�e� ba� si� nieobecno�ci tych kt�rzy ci� rozumieli
czy pozosta�o w tobie puste miejsce po tym strachu
czy te� zacz��e� ba� si� tych kt�rym ju� tylko si� podobasz
a mo�e nie czekaj�c �adnej z zapowiedzianych wizyt
nagle zadajesz sobie pytanie
dlaczego powoli i niezauwa�alnie zmieni�y si� domy i ulice
o kt�rych my�la�e� �e s� twoimi przyjaci�mi
a teraz przechodz�c obok nich uwa�asz by nie napotyka�
nienawistnego spojrzenia okien
i czy chcia�e� tego wszystkiego stoj�c tak po�rodku pokoju
oparty o lamp� pochylaj�c� g�ow� z wieczornym zm�czeniem
jak to wyt�umaczysz �e obrastasz w s�owa staj�ce si� twoj�
bezludn� wysp� na kt�rej z trwog� oczekujesz nadchodz�cego
z ka�dej strony ratunku
co si� tu tak trzyma
wi�c tylko wiatr i deszcz nie pozwalaj� wyj�� w t� noc
a przecie� niedawno u nieznanej poetki przeczyta�e�
c� mo�e by� pi�kniejszego od z�ej pogody
wi�c co
12
z cyklu �Zag�uszanie�
wydarty nagle z jej ramion
kt�rych ciep�o znasz tylko z list�w
o�lepiony dalekim b�yskiem �renic
nie zrywasz si� i nie krzyczysz
napi�ty i opancerzony okrutn� stal� poranka
otwierasz szeroko a� do b�lu okno
by znale�� za nim sw� najprawdziwsz� obecno��
to nie stanie si� teraz
jeszcze mo�esz zasun�� szar� krat� firanki
spokojnie przeprowadzi� inwentarz fundamentalnych
zasad nienaruszonych nadziei
jeszcze czysty i jakby niewinny wr�ci�
do serdecznej matki snu przygarniaj�cej ci�
tkliwie do swojej piersi
13
z cyklu �Zag�uszanie�
nie potrzebujesz nawet zamyka� oczu
ani t�umaczy� si� nadprzyrodzon� si��
to takie proste
zmieni� si� tylko miejsca i twarze
nie jest to przecie� istotne
mo�e kiedy� wykorzystasz telefon
znane gesty te same s�owa (to jest najsmutniejsze)
nawet �zy je�eli ju� b�d�
sp�yn� po dawno wy��obionych bruzdach
dalej te� nic nie zale�y od ciebie
mo�esz zosta� przyjacielem lub wrogiem
stajesz si� jednym i drugim
i ju� nie martwisz si� o reszt�
zgarniasz j� do kosza na �mieci
jak niedoko�czony list
mo�e tylko zdziwisz si� �e
mimo wszystko wci�� jeszcze �yjesz
i od nowa do melodii pisanej przez kroki
unosz�cego ci� bezwiednie spaceru zanucisz
swoj� wiecznie t� sam� piosenk�
14
skrz�tnie ukryte pod siatk�
szpieguj�cych wszystko po�udnik�w i r�wnole�nik�w
lecz przecie� tu na tym �wiecie
jest pa�stwo w kt�rym podobno jeszcze nikt nie umar�
jednak mieszka�cy tej cudownej krainy
wci�� s�ysz� dzwony wymawiaj�ce najwyra�niej
znane a� nadto dobrze s�owo
�mier�
i tylko trzask zamykanych po�piesznie
drzwi i okiennic pozwala im mie� pewno��
kt�rej nikt nie nazywa tam trwog�
w tej sytuacji jedynie wtajemniczeni i wykoleje�cy
(bo ci zdarzaj� si� wsz�dzie)
widz� nieustaj�ce kondukty pr�bnych pogrzeb�w
przeci�gaj�ce przez ulice nie�miertelnych miast i wsi
a czasem przy w�dce uda im si� pos�ysze�
gorzkie s�owa grabarzy wyrzekaj�cych na ci�ar
swych niespe�nionych obowi�zk�w
nikomu jednak nie uda�o si� zobaczy� prezydenta
z absolutnie czystym sumieniem sypi�cego
hojn� r�k� grud� w otwart� �renic� trumny
pierwszego kt�ry zw�tpi�
15
w tym mie�cie nazywanym od pewnego czasu umownym
zobaczy�em j� gdy stary portier przed szacownym gmachem
szamerowa� li��mi swoj� liberi� mrucz�c pod nosem
jeste� poet� nierzeczywistego �wiata kt�ry skry� si� gdzie�
w ��ku lub pod fotelem nie maj�c odwagi zbli�y� si� do okna
za kt�rym ot cho�by zmniejsz� si� pory roku
i w�a�nie wtedy objawi� mi si� ten pok�j
pe�en paj�k�w wy�a��cych z gniazd elektrycznej sieci
oplataj�cych g�ow� nieistniej�cego poza ni� m�czyzny
i cho� mog�o to by� tylko opowiadanie mojego pijanego kolegi
to przecie� istnia�o
jak ��ko kt�re nagle unios�o si� by zrzuci� mnie ze swego
grzbietu w rzeczywist� sceneri� umownego miasta w kt�rym
portier alfabetem okulawionej nogi og�asza� jesie�
Wiersz nagrodzony Czerwon� R�
na XV Konkursie Poezji Spo�ecznie Zaanga�owanej
16
czasem spotykamy je w starych romansach
wtedy nie budzi naszych zastrze�e�
lub nagle potykamy si� o nie niewinnie spuszczaj�ce
oczy w ankiecie badaj�cej opini� po�r�d innych
r�wnie niewinnych pyta�
wtedy omijamy je z trwog� lub oburzeniem
czyste sumienie pytaj�c
c� to znaczy czy jest to rachunek w�asny
lub cudzy (tak nas uczono) konto w jakim� banku
sejfie gdzie� gdzie nie dociera �wiat�o
a mo�e �wiec� tylko nocne lampy w kt�rym miejscu
jest w nas ta pustka gdzie odk�ada si� sumienie
jak t�uszcz lub zapasy na zim�
i jaki kolor ma ta czysto��
(bo brud przecie� wszyscy znamy)
a je�eli jest bia�a to czy oznacza zawieszenie broni
17
mo�esz nawet nie wychodzi� z ciep�ego
pr�du op�ywaj�cych ci� dni
otwiera� lub zamyka� osaczaj�cych zewsz�d
klamek pozwala� si� unosi� my�lom lub
pierwszemu lepszemu tramwajowi
mimo to dotrzesz do tego miejsca
sk�d powr�t jest r�wnie trudny jak
z bieguna czy te� dna najg��bszej przepa�ci
i zobaczysz t� twarz
twarz z�odzieja skradaj�cego si� powoli
by z ogniotrwa�ej kasy chwytaj�cego
znienacka przera�enia wydrze� ci
twoje w�asne serce szukaj�ce schronienia
do d�ugiej spokojnej pracy
pami�taj o nim w ka�dej chwili
nawet teraz gdy prowadzisz d�ugie rozmowy
trwoni�c z przypadkowymi go��mi kredyt �ycia
kt�rym wielkodusznie pozwolono ci dysponowa�
18
mo�e w barze kategorii czwartej po�r�d
beczek i twarzy z kt�rych ka�da mo�e by� twoj�
na brudnej ladzie w ka�u�y krwi lub piwa
w ostatnim b�ysku m�tniej�cych �renic z
w�asnych s��w kt�re w ko�cu przerwie czkawka
uporczywa jak twoje nie�mia�e s.o.s. wystukiwane
po�r�d doskonale t�umi�cych �cian zmroku
z ruch�w r�k �wiadcz�cych �e jeszcze nie
uton��e� �e pr�bujesz wyp�yn�� w dowolnym stylu
i czasie z tej walki kt�r� staczasz na dno pami�ci
dowiesz si� �e jeszcze mo�esz si� upi�
lub za�o�y� sobie �on� i
dzieci
mo�esz by� kim� innym lub
tylko �ni� o tym
19
gdzie� po nocy kt�ra jak zwykle wdar�a si�
przemoc� w nasze �ycie odurzeni kacem i czym�
co od biedy mo�na by nazwa� mi�o�ci� odnajdujemy si�
wreszcie okryci szczelnie szarym p�aszczem poranka
obserwuj�c s�o�ce kt�re ca�e czerwone biega po ulicach
z no�em w z�bach �cigaj�c pierwszych przechodni�w
a my w przeciwnym kierunku lecz przecie� nie pod pr�d
z ci�arem wczorajszego dnia ukrytym za sk�r�
skradamy si� w blasku karc�cych spojrze� swych czujnych oczu
by nagle stan�� bez tchu
ten krajobraz dusi nas od lat
wi�c zanim zalepia nam si� usta parali�uj�cym gazem codzienno�ci
mo�e jeszcze zd��ymy wycharcze�
pomy�lmy czasem o sobie gdy
umiemy ju� spokojnie zasn��
20
w poczekalni w bezsenno�ci kt�ra staje si� b�lem
na ramieniu ukochanej dziewczyny
lub w najbanalniejszej rozmowie na kt�rejkolwiek z tras
przypomnisz sobie o niej
dla kt�rej dzie� urodzin nie jest kolejn�
hucznie obchodzon� rocznic� zwyci�stwa
nie nosz�cej nigdy kr�tkich sp�dniczek
nie maj�cej ju� szans by dowiedzie� si� czy m�odo��
jest w�a�nie tym cudownym wspomnieniem
nie kochaj�cej si� nigdy w �adnym z tych ch�opc�w
kt�rych w�osy przykrywa�y lito�ciwie bruk
w znanych nam tylko z telewizji miastach
my�l�cej perspektywicznie (i maj�cej w zwi�zku z tym
ju� oko�o pi��dziesi�ciu lat)
niezbyt pilnej czytelniczce gazet
kt�rej stawiano skwapliwie pi�tki z wychowania
nie zauwa�aj�cej tego co inni z rozmys�em omijali
nie b�d�cej �adnym pokoleniem
nie maj�cej nic do stracenia i
nie chc�cej niczego zyska�
nie dowiesz si� nigdy kim ona jest
a przecie� mo�e to by� twoja wiecznie starsza siostra
kt�r� ostatnio widzia�e� jak modli�a si� przed snem
przesuwaj�c w palcach r�aniec z wierszy
napisanych przez jej m�odszego brata
21
�ciany mojego pokoju nosz� �lady licznych
samookalecze� by�a to ostatnia pr�ba wyj�cia
w otwarty �wiat
a przedtem jeszcze by�a wielka wojna o kt�rej
opowiada moja lampa zgin�o wtedy wielu poet�w
ona sama odebra�a �ycie jednemu z nich
na razie jej to wystarcza
od czasu do czasu pos�uguje si� ni� pewien
znajomy mi fotograf
m�j pok�j od wielu miesi�cy cierpi na zaburzenia
ja�ni w m�cz�cych snach wydaje mu si� �e
lampa dusi go k�ad�c sw�j zm�czony biust na
jego pokrwawionych �cianach
22
albo
starym samochodem te� m�g�bym by�
takim w kt�rym na zakr�cie nagle zgas�y
�wiat�a
a ludzie przechodz� i zagl�daj�
albo
te� latarni� pod kt�r� ju� zawsze
najciemniej
a ludzie przychodz� i omijaj�
tylko czym� takim
tylko tym
23
MO�E JU� CI� TAM NIE MA
s� takie popo�udnia potem wieczory i noce
gdy znajduj� tylko niepok�j w najbardziej
nawet ukrytych przed sob� miejscach
wtedy w ��ku przykryty p�acht�
gazety lub listem od przyjaciela zaczynam
w�tpi� czy jeszcze tam jeste� i
zechcesz mnie kiedy szuka� lub te�
czy dowiem si� gdzie ci� znale��
wi�c zr�b co�
zr�b by niepotrzebny by� ten sen
kt�remu sprzeda�em si� w zamian za ciebie
24
SPOKOJNY SEN TWOJEJ MATKI
obud� si� rano
jak najwcze�niej zerwij lepki
banda� snu ods�o� ropiej�c�
ran� dnia wyjd� tylko na chwil�
nie maj�c zamiaru nigdy wr�ci�
ukrywaj�c w kieszeni wiersze lub
urz�dowe pismo rzu� si� w
ramiona dziewczyny albo dom�w
kt�re przetrwa�y wszystkie wojny
i burze sta� pod murem z oczami
zas�oni�tymi czarn� chust� strachu
a mo�e spr�buj przebi� go jak ostry
pocisk otw�rz sobie drog� id�c �mia�o
nie �a�uj �adnego kroku i tego co
przekracza �elazny most betonowy
pr�g rozpostrzyj czasz� r�k spadaj
lub p�y� z rozmi�k�� g�ow� w
podartej koszuli gdzie� daleko
czyja� d�o� przypomni ci wszystko mo�e
to by� wiosn� lub zim� gdy b�dziesz
mia� dwadzie�cia kilka czy troch�
wi�cej pi� albo te� le�a� w ��ku
s�uchaj�c ostatnich wiadomo�ci
z wczorajszego dnia kt�ry przerwa�
spokojny sen twojej matki