350
Szczegóły |
Tytuł |
350 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
350 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 350 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
350 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Philip K. Dick
Nasi przyjaciele z Frolixa 8
Prze�o�y�: WIES�AW LIPOWSKI
Wydawnictwo ALFA
Warszawa 1993
tytu� orygina�u: Our Friends from Frolix 8
Copyright � 1970 by Philip K. Dick
Wydanie I i podstawa przek�adu Ace Books, New York 1970
Ilustracja na ok�adce: RESTRADA
Opracowanie typograficzne: JANUSZ OB�UCKI
Redaktor serii: MAREK S. NOWOWIEJSKI
Redaktor tomu: ANNA SOBIEPANEK
Redaktor techniczny: EL�BIETA SUCHOCKA
For the Polish edition Copyright � 1993 by Wydawnictwa ALFA For the Polish translation Copyright � 1993 by Wies�aw Lipowski ISBN 83-7001-664-2
CZ�� PIERWSZA
I
Bobby powiedzia�:
- Nie chce przechodzi� testu.
A jednak musisz, my�la� jego ojciec. Je�li ma by� jaka� nadzieja na przed�u�enie naszej rodziny w przysz�o��. W czasy, kt�re nadejd� d�ugo po mojej �mierci, mojej oraz Kleo. - Wyja�ni� ci to w ten spos�b - rzek� na g�os w t�oku ruchomego chodnika, kt�rym jechali w kierunku Federalnego Biura Standard�w Osobowych. - R�ni ludzie maj� r�ne zdolno�ci. - Jak dobrze o tym wiedzia�. - Moje na przyk�ad s� bardzo ograniczone; nie nadaj� si� nawet na kategori� rz�dow� R-jeden, najni�sz� ze wszystkich. - Przyznanie si� do tego sprawi�o b�l, ale by�o konieczne; musia� uzmys�owi� ch�opcu wag� sprawy. - No i nie zaliczam si� w og�le do �adnej kategorii. Mam skromn� posad� w instytucji pozarz�dowej... nic specjalnego, wierz mi. Chcesz by� taki jak ja, kiedy doro�niesz? - Ty jeste� w porz�dku - stwierdzi� Bobby z majestatyczn� pewno�ci� swych dwunastu lat. - To nieprawda - odpar� Nick. - Dla mnie jeste�. Poczu� si� zbity z tropu. I jak zwykle ostatnio, bliski rozpaczy. 6 Philip K. Dick - Pos�uchaj fakt�w - powiedzia� - o tym, jak wygl�da rz�dzenie Terra. Manewruj� wok� siebie dwie odmiany ludzi, najpierw rz�dz� jedni, potem drudzy. S� to... - Nie nale�� ani do jednych, ani do drugich - przerwa� mu syn. - Jestem Stary i Typowy, i nie chc� przechodzi� testu; wiem, czym jestem. Wiem, czym ty jeste�, i ja jestem taki sam. Nick poczu� sucho�� w gardle i skurcze �o��dka, objawy ostrego g�odu. Rozejrza� si� dooko�a i w chwil� p�niej spostrzeg� narkobar po drugiej stronie ulicy, za g�stym sznurem szmermeli i wi�kszych, ob�ych pojazd�w komunikacji miejskiej. Poprowadzi� Bob-by'ego w g�r� do rampy dla pieszych i po dziesi�ciu minutach byli na przeciwleg�ym chodniku. - Id� do baru na par� minut - powiedzia� Nick. - Nie czuj� si� w formie, by ci� zaprowadzi� do Budynku Federalnego w�a�nie teraz. - Poprowadzi� syna obok judasza w drzwiach do ciemnego wn�trza Narkobaru Donovana, knajpy, kt�rej nigdy dot�d nie odwiedza�, a kt�ra spodoba�a mu si� od pierwszej chwili. - Nie mo�e pan tu wchodzi� z tym ch�opcem - zwr�ci� mu uwag� barman. Pokaza� wywieszk� na �cianie. - Nie ma jeszcze osiemnastu lat. Chce pan, aby ludzie my�leli, �e sprzedaj� prochy ma�olatom? - W mojej sta�ej knajpie... - zacz�� Nick, ale barman przerwa� mu obcesowo. - To nie jest pa�ska sta�a knajpa - warkn�� i pocz�apa� na drugi koniec pogr��onego w mroku lokalu, aby tam czeka� na kolejnego klienta. NASI PRZYJACIELE Z FROLIKA 8 7 - Poogl�daj sobie okoliczne wystawy - powiedzia� Nick, tr�caj�c syna �okciem i wskazuj�c na drzwi, kt�rymi dopiero co weszli. - Spotkamy si� za trzy lub cztery minuty. - Zawsze tak m�wisz - �achn�� si� Bobby, ale zawr�ci� niemrawo w stron� chodnika z jego faluj�cymi t�umami ludzi w po�owie dnia... przystan�� na moment, spojrzawszy za siebie, po czym ruszy� dalej ju� niewidoczny. Nick usadowi� si� na sto�ku przy barze i powiedzia�: - Chcia�bym pi��dziesi�t miligram�w chlorowodorku fenmetrazyny i trzydzie�ci stelladryny oraz acetylosalicylan sodu do popicia. - Stelladryna zatopi pana w marzeniach o wielu dalekich s�o�cach - zauwa�y� barman. Po�o�y� przed Nickiem ma�y talerzyk, przyni�s� tabletki i acetylosalicylan sodu w plastykowym kubku; podawszy to wszystko Nickowi cofn�� si� i podrapa� w zadumie za uchem. - Licz� na to - mrukn�� Nick.. �ykn�� tylko trzy skromne pastylki, nie by�o go sta� na wi�cej pod koniec miesi�ca, i popi� s�onawym roztworem. - Prowadzi pan syna na test federalny? Skin�� mu g�ow� i wyci�gn�� portfel. - Nie s�dzi pan, �e je fa�szuj�? - pyta� kelner. - Czy ja wiem - b�kn�� Nick. Barman opar� si� �okciami o l�ni�cy kontuar, pochyli� nad Nickiem i powiedzia�: - A ja s�dz�, �e tak. - Wzi�� pieni�dze i odwr�-8 Philip K. Dick ci� si� do kasy, �eby wybi� kwot�. - Widz�, jak ludzie podchodz� po czterna�cie, pi�tna�cie razy. Nie chc� si� pogodzi� z faktem, �e oblej�, czy jak w pa�skim wypadku, pana ch�opak. Pr�buj� i pr�buj�, a skutek jest taki sam, zawsze. A ci Nowi po prostu nie dopuszcz� nikogo do S�u�by. Oni by chcieli... - Rozejrza� si� dooko�a i zni�y� g�os. - Nie maj� zamiaru dzieli� si� funkcjami z kimkolwiek spoza kr�gu swoich. Do diab�a, w przem�wieniach rz�dowych w�a�ciwie sami to przyznaj�. Oni... - Potrzebuj� �wie�ej krwi - z zaci�to�ci� wpad� mu w s�owo Nick; tyle razy powtarza� to ju� samemu sobie. - Maj� w�asne dzieci - odpar� barman. - Za ma�o. - Nick dopi� utrwalacza. Czu� ju�, �e fenmetrazyna zaczyna dzia�a�, wzmacniaj�c poczucie jego w�asnej warto�ci, jego optymizm; mia� uczucie, �e narasta w nim pot�ny �ar. - Gdyby si� wyda�o, �e testy do S�u�by s� fa�szowane - powiedzia� - to ten rz�d upad�by przed up�ywem dwudziestu czterech godzin i do w�adzy doszliby Niezwykli, na ich miejsce. Czy pa�skim zdaniem Nowym w�a�nie na tym zale�y? M�j Bo�e! - S�dz�, �e wsp�dzia�aj� ze sob� - powiedzia� barman. I oddali� si�, by zaczeka� na nast�pnego klienta. Ile� to razy sam o tym my�la�em, westchn�� Nick wychodz�c z baru. Niezwykli i Nowi rz�dz� na przemian... je�li naprawd� dogadali si� w najdrobniejszych szczeg�ach i kontrolowali biurokracj� testuj�c� personel, to mogli, o czym wspomnia� barman, NASI PRZYJACIELE Z FROLIXA 8 9 ustanowi� samonap�dzaj�c� si� struktur� w�adzy; a przecie� ca�y nasz system polityczny opiera si� na fakcie wzajemnej animozji tych dwu grup... to jest podstawowy czynnik naszego �ycia; to, jak r�wnie� przyznanie, �e dzi�ki swej wy�szo�ci zas�uguj� na w�adz� i potrafi� j� m�drze pe�ni�. Rozdzieli� przesuwaj�c� si� mas� pieszych, zobaczy� syna, kt�ry z zachwytem wpatrywa� si� w wystaw�. - Chod�my - powiedzia� Nick, opieraj�c ci�ko d�o�, sprawi�y to narkotyki, na ramieniu ch�opca. Bobby odpar� nie drgn�wszy: - Maj� tutaj no�e do zadawania b�lu na odleg�o��. Chcia�bym mie� taki. Doda�by mi pewno�ci siebie, gdybym go nosi� w czasie testu. - To jest zabawka - powiedzia� Nick. - Nie szkodzi. Prosz�. Naprawd� poczuj� si� o wiele lepiej. Pewnego dnia, pomy�la� Nick, nie b�dziesz musia� rz�dzi� przez zadawanie b�lu - rz�dzi� r�wnymi tobie, s�u�y� swym panom. Ty b�dziesz panem, wtedy z rado�ci� pogodz� si� ze wszystkim, co b�d� widzia� dooko�a siebie. - Nie - odpar� i wci�gn�� syna z powrotem do g�stego strumienia ludzi na ruchomym chodniku. - Nie my�l o rzeczach konkretnych - powiedzia� szorstko. - My�l o poj�ciach oderwanych; o procesach neutrologicznych. O to ci� zahacz�. - Ch�opiec zwleka�. - Ruszaj! - warkn�� Nick, si�� zmuszaj�c go do po�piechu. I odczuwaj�c fizycznie op�r syna, do�wiadczy� przejmuj�cej �wiadomo�ci kl�ski. 10 Philip K. Dick To ju� trwa�o pi��dziesi�t lat, od roku 2085, kiedy wybrano pierwszego z Nowych... osiem lat wcze�niej, nim tego wysokiego urz�du podj�� si� pierwszy Niezwyk�y. Wtedy to by�a sensacja: wszystkich ciekawi�o, jak �wie�o wykreowane w procesie ewolucji rasy nietypowe b�d� funkcjonowa�y w praktyce. Radzi�y sobie dobrze - zbyt dobrze, aby kt�rykolwiek ze Starych m�g� im dor�wna�. Podczas gdy one potrafi�y zneutralizowa� ca�� wi�zk� promieni �wiat�a o du�ym nat�eniu, Starzy dawali sobie rad� zaledwie z jednym. Pewne funkcje oparte na procesach my�lowych, kt�rych �aden Stary nawet nie pojmowa�, nie znajdowa�y w og�le analogii we wcze�niejszej r�norodno�ci ludzkich ras. - Sp�jrz na nag��wki. - Bobby zatrzyma� si� przed stojakiem z gazetami. �DONIESIENIA O RYCH�YM UJ�CIU PROYONIEGO" Nick przeczyta� je bez zainteresowania, nie wierz�c im, a zreszt� nie obchodzi�o go to w istocie. Dla niego Thors Provoni ju� nie istnia�, schwytany czy nie. Za to Bobby wydawa� si� przej�ty informacj�. Przej�ty i zdegustowany. - Nigdy nie z�api� Provoniego - powiedzia�. - M�wisz za g�o�no - powiedzia� Nick, zbli�aj�c usta do ucha syna. Poczu� g��boki niepok�j. - Co mnie to obchodzi, czy kto� s�yszy? - �achn�� si� Bobby. Pokaza� r�k� t�umy m�czyzn i kobiet, sun�cych obok nich. - Przecie� oni wszyscy przyznaj� mi racj�. - Patrzy� na ojca z w�ciek�o�ci�. NASI PRZYJACIELE Z FROLIXA 11 - Opuszczaj�c Terr� i kieruj�c si� poza Uk�ad S�oneczny - powiedzia� Nick - Provoni zdradzi� ca�y rodzaj ludzki, tych �Lepszych" oraz... wszystkich innych. - Mocno w to wierzy�. K��cili si� o to wiele razy, ale nigdy nie umieli pogodzi� swych sprzecznych zapatrywa� na cz�owieka, kt�ry przyrzek� znale�� inn� planet�, inny �wiat, gdzie mogliby mieszka� Starzy... i rz�dzi� si� sami. - Provoni okaza� si� tch�rzem - ci�gn�� Nick - a umys�owo, poni�ej przeci�tnej. My�l�, �e nie by� nawet wart po�cigu. Tak czy owak, najwyra�niej go wytropili. - Ci�gle to m�wi� - odpar� Bobby. - Dwa miesi�ce temu powiedzieli, �e za dwadzie�cia cztery godziny... - By� poni�ej przeci�tnej - przerwa� mu obceso-wo ojciec. - A wi�c si� nie liczy. - My te� jeste�my poni�ej. - Ja, tak. Ale ty - nie. Jechali dalej w milczeniu; �aden nie mia� ochoty na rozmow�. Urz�dnik S�u�by Publicznej Norbert Weiss wyj�� z komputera za swoim biurkiem zielon� kartk� i z uwag� przeczyta� zawarte na niej informacje. Appleton. Robert. Przypominam go sobie, pomy�la�. Lat dwana�cie, ambitny ojciec... jak ch�opak wypad� na wst�pnym te�cie? Mocny wsp�czynnik E, znacznie powy�ej �redniej. Ale... Podni�s� s�uchawk� wewn�trznego systemu ��czno�ci i wybra� numer swego szefa. 12 Philip K. Dick Pojawi�a si� ospowata, poci�g�a twarz Jerome'a Pikemana, na kt�rej widoczne by�y �lady przepracowania. - Tak? - Za chwil� tu b�dzie ch�opak Appleton�w - powiedzia� Weiss. - Podj�� ju� pan decyzj�? Puszczamy go czy nie? - Przytrzyma� zielony �wistek przed monitorem, by od�wie�y� pami�� zwierzchnika. - Ludziom z mojej sekcji nie podoba si� s�u�alcza postawa jego ojca - odpar� Pikeman. - Jest tak kra�cowa w stosunku do w�adzy, �e naszym zdaniem mog�a �atwo wytworzy� swoje przeciwie�stwo w rozwoju emocjonalnym syna. Zetnij go pan. - Kompletnie? - spyta� Weiss. - Czy tymczasowo? - Zetnij go pan kompletnie. Raz na zawsze. Wy�wiadczymy dzieciakowi przys�ug�; on chyba nie chce zda�. - Ma�emu posz�o bardzo dobrze. - Ale nie bezb��dnie. Niczego nie musimy. - Jednak przez uczciwo�� wobec ch�opca... - zaprotestowa� Weiss. - Przez uczciwo�� wobec ch�opca odrzucamy go. Kategoria rz�dowa to nie �aden przywilej ani zaszczyt, to ci�ar. Odpowiedzialno��. Pan tak nie uwa�a, panie Weiss? Nigdy nie my�la� o tym w ten spos�b. My�la�: owszem, jestem przeci��ony prac�, a p�ac� mam nisk� i, jak to powiedzia� Pikeman, to nie zaszczyt, to r NASI PRZYJACIELE Z FROLIXA 8 13
rodzaj obowi�zku. Ale musieliby mnie zabi�, bym j� rzuci�. Zadawa� sobie pytanie, dlaczego tak to odczuwa. Status urz�dnika S�u�by Publicznej uzyska� we wrze�niu 2120 i od tego czasu pracowa� dla rz�du, najpierw pod Przewodnicz�cym Rady Niezwyk�ych, a p�niej Nowym... oboj�tnie kt�ra grupa sprawowa�a ca�kowit� w�adz�, on - podobnie jak inni urz�dnicy S�u�by - pozostawa� nadal i pe�ni� sw� wymagaj�c� kwalifikacji funkcj�. Kwalifikacji oraz zdolno�ci. On, we w�asnej osobie: od dzieci�stwa uznawa� siebie prawnie za Nowego. Jego kora m�zgowa zdradza�a wyra�ne W�z�y Rogersa i w czasie testu na inteligencj� przejawi� w�a�ciwe uzdolnienia. W wieku dziewi�ciu lat zdystansowa� pod wzgl�dem umys�owym doros�ego Starego; maj�c lat dwadzie�cia potrafi� u�o�y� w my�lach stucyfrowe tablice matematyczne... jak r�wnie� wiele innych rzeczy. Na przyk�ad umia� bez komputera wytyczy� kurs i pozycj� statku poddanego si�om grawitacyjnym trzech cia�; dzi�ki wrodzonym procesom my�lowym m�g� okre�li� jego po�o�enie w dowolnej chwili. Potrafi� wyprowadzi� wiele korelat�w z danego twierdzenia, zar�wno teoretycznego, jak i rzeczywistego. A kiedy mia� trzydzie�ci dwa... W szeroko rozpowszechnionym artykule wysun�� zarzuty wobec klasycznej teorii ogranicze�, ukazuj�c we w�a�ciwy dla siebie, b�yskotliwy spos�b mo�liwo�� powrotu - przynajmniej w teorii - do koncepcji 14 Philip K. Dick Zeno na temat ruchu post�powo malej�cego do po�owy, wykorzystawszy jako odskocznie teori� czasu cyklicznego Dunne'a. . W rezultacie zajmowa� ma�o wa�ne stanowisko w ma�o wa�nym dziale Federalnego Biura Standard�w Osobowych. Poniewa� jego prace, cho� oryginalne, nie by�y niczym wielkim. W por�wnaniu z post�pem dokonanym przez innych Nowych. Przez pi��dziesi�t kr�tkich lat... odmienili map� ludzkiej my�li. Zamienili j� w co�, czego Starzy, ludzie przesz�o�ci, nie mogli pozna� ani zrozumie�. Na przyk�ad teoria aprzyczynowo�ci Bernhada. W roku 2103 Bernhad, pracownik Politechniki Zurychskiej, dowi�d�, �e Hume g�osz�c sw�j ogromny sceptycyzm w zasadzie mia� s�uszno��: tylko si�a nawyku, nic wi�cej, ��czy ze sob� zjawiska traktowane przez Starych jako ogniwa �a�cucha przyczynowo-skutko-wego. To on doprowadzi� teori� monad Leibnitza do aktualnego stanu - z fatalnymi skutkami. Pierwszy raz w historii cz�owieka sta�o si� mo�liwe przepowiadanie fizycznych nast�pstw na podstawie zmiennych przewidywalnych, z kt�rych ka�da jest r�wnie prawdziwa, r�wnie przypadkowa jak nast�pna. Wskutek tego nauki stosowane przyj�y now� form�, wobec kt�rej Starzy byli bezradni; dla nich zasada aprzyczynowo�ci oznacza�a chaos: niczego nie potrafili przewidzie�. I na tym nie koniec. W 2130 roku Blaise Black, Nowy z potwierdzon� kategori� R-szesna�cie, obali� zasad� synchroniczno�-NASI PRZYJACIELE Z FROLIXA 8 15 ci Wolfganga Pauliego. Wykaza�, �e tak zwana pionowa linia sp�jno�ci potraktowana jako czynnik odtwarzalny, przy zastosowaniu nowych metod przypadkowej selekcji dawa�a si� wyliczy� r�wnie �atwo jak sekwencja pozioma. Tak wiec r�nica mi�dzy sekwencjami zosta�a faktycznie zatarta. - uwalniaj�c fizyk� abstrakcyjn� od brzemienia podej�cia dualistycznego, co nadzwyczajnie u�atwi�o wszelkie rachunki, ��cznie z obliczeniami pochodz�cymi od astrofizyki. System Blacka, gdy� tak zosta� nazwany, sko�czy� na zawsze wraz z zaufaniem do teorii i praktyki Starych. Udzia� Niezwyk�ych by� bardziej konkretny; zajmowali si� oni dzia�aniami, kt�re dotyczy�y rzeczy realnie istniej�cych. W ten spos�b - przynajmniej tak to widzia� on, Nowy - zas�ug� jego rasy by�o nakre�lenie zasadniczego szkieletu przekszta�conej mapy Wszech�wiata, zadanie Niezwyk�ych polega�o za� na praktycznym zastosowaniu tych og�lnych struktur. Wiedzia�, �e Niezwykli nie zgodziliby si� z tak� opini�. Ale nie przejmowa� si� tym. Mam kategori� R-trzy, powiedzia� do siebie. I zdzia�a�em co� nieco�; wnios�em odrobin� do naszej zbiorowej wiedzy. �aden ze Starych, oboj�tnie jak utalentowany, nie by�by w stanie tego dokona�. Mo�e poza Thorsem Provonim. Tyle �e Thorsa Pro-yoniego od lat nie ma; nie zak��ca snu ani Niezwyk�ym, ani Nowym. Provoni szaleje na obrze�ach Galaktyki, uganiaj�c si� w gniewie za czym� nieuchwytnym, czym� zgo�a metafizycznym. Za od-16 Philip K. Dick powiedzi�, zdaje si�. Za rozwi�zaniem. Thors Provo-ni krzyczy w pr�ni�, wszczyna ha�as z nadziej� na odpowied�. Niech nas B�g ma w swej opiece, my�la� Weiss, je�li ten cz�owiek kiedykolwiek j� us�yszy. Ale on si� nie ba� Provoniego, r�wni jemu - tak�e nie. Kilku nerwowych Niezwyk�ych szemra�o mi�dzy sob�, kiedy miesi�ce przechodzi�y w lata, a Provoni wci�� �y� i wci�� wymyka� si� pogoni. Thors Provoni by� anachronizmem: pozosta� ostatnim ze Starych, kt�rzy nie potrafili zaakceptowa� historii, kt�rym roi�o si� klasyczne, bezmy�lne dzia�anie... tkwi� w wydumanej po wi�kszej cz�ci przesz�o�ci, mrocznej, beznadziejnej i martwej, kt�rej nie mo�na by�o ju� wskrzesi� nawet przy udziale tak zdolnego, tak wykszta�conego i tak aktywnego cz�owieka jak Pro-voni. To pirat, powiedzia� do siebie Weiss, posta� na p� romantyczna, otoczona nimbem bohatera. W pewnym sensie b�dzie mi go brakowa�o, kiedy zginie. Ostatecznie wszyscy pochodzimy od Starych; jeste�my jego krewniakami. Dalekimi. Do swego szefa, Pikemana, powiedzia�: - To wielkie brzemi�. Ma pan racj�. Brzemi�, pomy�la�, ta robota, ta kwalifikacja do S�u�by. Nie umiem wznie�� si� do gwiazd; nie potrafi� goni� za czym�, co nie istnieje w odleg�ych zak�tkach Wszech�wiata. Jak si� b�d� czu�, zastanawia� si�, kiedy zabijemy Thorsa Provoniego? Moja praca, odpowiada� sobie, stanie si� tym bardziej monotonna. A mimo to j� lubi�. Nie rzuci�bym jej. By� Nowym, to znaczy by� kim�. NASI PRZYJACIELE Z FROLIXA 8 17 Mo�e jestem ofiar� naszej w�asnej propagandy, doszed� do wniosku. - Kiedy przyjdzie Appleton ze swoim synem - odpar� Pikeman - zrobi pan ma�emu Robertowi pe�ny test... potem im pan o�wiadczy, �e wyniki b�d� dopiero za jaki� tydzie�. W ten spos�b cios stanie si� l�ejszy do zniesienia. - U�miechn�� si� sztywno i doda�: - A pan nie b�dzie musia� przekazywa� tej informacji osobi�cie: nadejdzie w formie pisemnego zawiadomienia. - Mog� im powiedzie� - odpar� Weiss. Ale nie chcia�. Poniewa�, jak s�dzi�, to nie b�dzie prawda. Prawda, pomy�la�. To my jeste�my prawd�; my j� tworzymy: nale�y do nas. Razem sporz�dzili�my now� map�. W miar� naszego wzrostu ona ro�nie razem z nami; my si� zmieniamy. Gdzie b�dziemy za rok? zadawa� sobie pytanie. Nie ma sposobu, aby si� tego dowiedzie�... nie licz�c jasnowidz�w w�r�d Niezwyk�ych, a oni, jak s�ysza�, widzieli wiele przysz�o�ci w postaci rz�d�w skrzy�. Z interkomu dobieg� g�os sekretarki. - Panie Weiss, jest tutaj Nicholas Appleton ze swoim synem. - Prosz� ich przys�a� - odpowiedzia�. W oczekiwaniu na nich rozpar� si� w swym wielkim fotelu ze sztucznej sk�ry. Na biurku le�a� formularz testu; bawi� si� nim w zamy�leniu i obserwowa� k�tem oka, jak przyjmuje rozmaite kszta�ty. Zmru�y� powieki, niemal zaciskaj�c je na chwil�... i stworzy� w my�li dok�adnie tak� form�, jak� jego zdaniem powinien mie�.
II
W ich male�kim mieszkanku Kleo Appleton spojrza�a na zegarek i drgn�a. Ju� tak p�no, pomy�la�a. I po co to wszystko, po co? Mo�e ju� nigdy nie wr�c�; mo�e powiedz� co� nie tak i trafi� do kt�rego� z tych oboz�w odosobnienia, o jakich si� s�yszy. - Dure� z niego - powiedzia�a do telewizora. A z g�o�nika dobieg�y zbiorowe oklaski, jakby nierzeczywista publiczno�� bi�a brawo. - Pani Kleo Appleton z North Pi�te w Idaho twierdzi, �e jej m�� jest durniem - powiedzia� spiker. - Co pan o tym s�dzi, panie Garley? Kiedy gwiazdor telewizyjny Ed Garley obmy�la� dowcipn� odpowied�, na ekranie pojawi�a si� okr�g�a, t�usta twarz. - Czy pa�skim zdaniem nie jest ca�kowitym nonsensem, by doros�y cz�owiek przez chwil� wyobra�a� sobie, �e... Wy��czy�a telewizor gestem d�oni. Z pieca w przeciwleg�ej �cianie salonu unosi� si� zapach surogatu szarlotki. Po�wi�ci�a na ni� po�ow� swojej tygodniowej p�acy w kuponach oraz trzy ��te kartki �ywno�ciowe. A ich wci�� nie ma, m�wi�a do siebie. Lecz to chyba nie jest takie wa�ne. W por�w-NASI PRZYJACIELE Z FROLIXA 819 naniu z ca�� reszt�. To by� mo�e najwa�niejszy dzie� w �yciu jej syna. Musia�a z kim� porozmawia�. Kiedy tak czeka�a. Tym razem telewizor nie nadawa� si� do tego. Wysz�a z mieszkania, przeci�a korytarz i zapuka�a do drzwi pani Arlen. Otworzy�y si�. Wyjrza�a z nich, niczym spod skorupy ��wia, rozczochrana kobieta w �rednim wieku, pani Ros� Arlen. - O, pani Appleton? - Ma pani jeszcze Pana Czy�ciocha? - spyta�a Kleo. - B�dzie mi potrzebny. Chc� wszystko sprz�tn��, �eby �adnie wygl�da�o, kiedy Nick i Bobby wr�c�. Widzi pani, dzisiaj Bobby przechodzi test. Czy to nie cudowne? - Testy s� manipulowane - odpar�a pani Arlen. - Wszyscy, kt�rzy tak m�wi� - stwierdzi�a Kleo - albo sami zawalili test, albo maj� kogo� takiego w rodzinie. Codziennie zdaje mn�stwo ludzi, przewa�nie dzieci takie jak Bobby. - Mog� si� za�o�y�. - Jest u pani Pan Czy�cioch? - spyta�a lodowato Kleo. - Mam prawo do trzech godzin tygodniowo, a w tym tygodniu jeszcze z niego nie korzysta�am. Pani Arlen niech�tnie cofn�a si� za drzwi, znikn�a na kilka chwil, po czym wr�ci�a, pchaj�c przed sob� wysokiego, okaza�ego pana Czy�ciocha, zajmuj�cego si� porz�dkami w budynku. - Dobry wiecz�r, pani Appleton - j�kn�� piskliwie Pan Czy�cioch, ujrzawszy Kleo. - Niech mnie 20 Philip K. Dick pani w��czy, mi�o znowu pani� widzie�. Dzie� dobry, pani Appleton. Niech mnie pani w��czy, mi�o... Kleo przeci�gn�a go przez korytarz do swojego mieszkania. - Sk�d u pani taka wrogo�� wobec mnie? Czy ja co� pani zrobi�am? - spyta�a pani� Arlen. - To nie wrogo�� - odpar�a Ros� Arlen. - Ja tylko staram si� otworzy� pani oczy na prawd�. Gdyby testy by�y na poziomie, to nasza Carol by zda�a. Czyta w my�lach, przynajmniej troch�. Ona jest autentyczn� Niezwyk�� w tym samym stopniu, co wszyscy zakwalifikowani do S�u�by. Wielu zaliczonych do Niezwyk�ych traci zdolno�ci, bo... - Przepraszam, musz� posprz�ta�. - Kleo zamkn�a mocno drzwi za sob� i odwr�ci�a si�, by poszuka� kontaktu do w��czenia Pana Czy�ciocha... Przystan�a. I znieruchomia�a. Sta� przed ni� niski, niechlujny m�czyzna z haczykowatym nosem, o w�skiej, wyrazistej twarzy, ubrany w zniszczon� marynark� i niedoprasowane spodnie. Wszed� do mieszkania, kiedy rozmawia�a z pani� Arlen. - Kim pan jest? - spyta�a i serce jej zabi�o ze strachu. W tym cz�owieku by�o co� ukradkowego, jakby pr�bowa� si� ukry� przed jej wzrokiem... Jego w�skie i ciemne oczy nerwowo biega�y tu i tam, jak gdyby upewnia� si�, czy zna wszystkie drogi do wyj�cia z mieszkania. - Nazywam si� Darby Shire - przem�wi� chrapliwym g�osem. Wpatrywa� si� uporczywie w Kleo, jego twarz nabiera�a wyrazu zaszczucia. - Jestem starym przyjacielem pani m�a - doda�. - Kiedy NASI PRZYJACIELE Z FROLIXA 8 21 przyjdzie do domu? Czy m�g�bym poczeka�, a� wr�ci?
- Mog� nadej�� w ka�dej chwili - odpar�a. Nadal si� nie porusza�a; stara�a si� trzyma� jak najdalej od osobnika, kt�ry przedstawi� si� jako Darby Shire. - Musz� posprz�ta� mieszkanie, zanim wr�c� - powiedzia�a. Ale nie pod��czy�a Pana Czy�ciocha. Nie spuszcza�a oka ze swojego go�cia, uwa�nie go obserwuj�c. Czego on si� boi? pomy�la�a. Czy jest poszukiwany przez agent�w S�u�by Bezpiecze�stwa Publicznego? A je�li tak, to za co? - Prosz� o fili�ank� kawy - powiedzia� Shire. Spu�ci� g�ow�, jakby wstydz�c si� b�agalnego tonu w swoim g�osie. Jakby nie pochwala� siebie za to, �e j� o cokolwiek prosi, cho� bardzo tego potrzebuje i musi to dosta� tak czy owak. - Mog� zobaczy� pa�ski identyfikator? - spyta�a. - Prosz� bardzo. - Shire pogrzeba� w wypchanych kieszeniach marynarki, wyj�� gar�� plastykowych kart i rzuci� je na krzes�o obok Kleo. - Prosz� wzi��, ile pani chce. - Trzy identyfikatory? - zdziwi�a si�. - Ale� nie wolno mie� wi�cej ni� jeden. To wbrew prawu. - Gdzie jest Nick? - spyta� Shire. - Z Bobbym. W Federalnym Biurze Standard�w Osobowych. - O, macie pa�stwo syna. - U�miechn�� si� krzywo. - Sama pani widzi, od jak dawna nie mia�em kontaktu z Nickiem. Ch�opiec jest Nowy? Nie-/ wy k�y? 22 Philip K. Dick - Nowy - odpowiedzia�a. Podesz�a do wideofonu po drugiej stronie salonu. Podnios�a s�uchawk� i zacz�a wybiera� numer. - Gdzie pani dzwoni? - spyta� Shire. - Do Biura. Dowiedzie� si�, czy Nick z Bobbym ju� wyszli. Shire podszed� szybko do aparatu. - Nie b�d� pami�tali, nawet nie b�d� wiedzieli, o kogo pani pyta. Czy pani nie rozumie, jacy oni s�? - Wyci�gn�� r�k� i przerwa� po��czenie. - Prosz� przeczyta� t� ksi��k�. - Grzeba� w swoich licznych kieszeniach, wreszcie wyci�gn�� ksi��k� w mi�kkiej oprawie, pogi�t�, ze zmi�toszonymi stronami i pe�n� brudnych plam; ok�adk� mia�a w strz�pach. Poda� ksi��k� Kleo. - Bo�e, ja jej nie chc� - rzek�a z obrzydzeniem. - Niech pani we�mie. Niech pani przeczyta i zrozumie, co trzeba zrobi�, by uwolni� si� od tyranii Nowych i Niezwyk�ych, kt�ra niszczy nasze �ycie i szydzi ze wszystkiego, czego cz�owiek usi�uje dokona�. - Przerzuca� kartki zat�uszczonej, podartej ksi��ki, szukaj�c konkretnej strony. - Czy teraz m�g�bym dosta� fili�ank� kawy? - spyta� �a�o�nie. - Nie mog� znale�� w�a�ciwego fragmentu, to potrwa troch�. Waha�a si� przez chwil�, po czym ruszy�a szybko do wn�ki kuchennej, by zagrza� wod� na surogat kawy instant. - Mo�e pan zosta� pi�� minut - powiedzia�a do Shire'a. - Ale je�li Nick do tego czasu nie wr�ci, b�dzie pan musia� odej��. NASI PRZYJACIELE Z FROLIXA 8 23 - Boi si� pani, �e przy�api� nas razem? - spyta� Shire.
- Ja si� po prostu... niepokoj� - odpar�a. Bo wiem, kim jeste�, pomy�la�a. I widzia�am ju� takie pogi�te, okaleczone ksi��ki, przygn�biaj�ce swym wygl�dem, noszone tu i �wdzie w brudnych kieszeniach, wertowane po kryjomu, w tajemnicy. - Pan nale�y do RID - stwierdzi�a na g�os. Shire u�miechn�� si� kwa�no. - RID jest zbyt bierna. Oni chc� dzia�a� poprzez urn� wyborcz�. - Znalaz� fragment, kt�rego szuka�, ale teraz wydawa� si� zbyt znu�ony, by go pokaza�. Sta� tak tylko z ksi��k� w r�ku. - Sp�dzi�em dwa lata w rz�dowym wi�zieniu - o�wiadczy�. - Prosz� pocz�stowa� mnie kaw� i zaraz sobie p�jd�, nie b�d� czeka� na Nicka. On i tak chyba nic nie mo�e dla mnie zrobi�. - A co m�g�by, pa�skim zdaniem? Nick nie pracuje dla rz�du, nie ma �adnych... - Nie o to chodzi. Jestem na wolno�ci legalnie, odsiedzia�em sw�j wyrok. Czy m�g�bym zosta� u pa�stwa? Jestem bez pieni�dzy i nie mam dok�d i��. My�la�em o wszystkich, kt�rych pami�tam i kt�rzy mogliby mi pom�c, i drog� eliminacji wybra�em Nicka. - Wzi�� od Kleo fili�ank� kawy i zrewan�owa� si� jej ksi��k�. - Dzi�kuj� - powiedzia� pij�c �apczywie. - Czy pani wie - ci�gn�� wytar�szy usta - �e ca�a struktura w�adzy na tej planecie rozleci si� z powodu przegnicia? Wewn�trznego przegnicia... kt�rego� dnia przewr�cimy j� jednym palcem. Kilku ludzi, spo�r�d Starych, ulokowanych tu i tam na 24 Philip K. Dick kluczowych stanowiskach, zar�wno wewn�trz jak i na zewn�trz aparatu S�u�by Publicznej oraz... - Zrobi� gwa�towny, szeroki gest r�k�. - To wszystko jest w mojej ksi��ce. Niech j� pani zatrzyma i przeczyta. Prosz� sobie poczyta� o tym, jak Nowi i Niezwykli nami manipuluj� za pomoc� �rodk�w masowego przekazu oraz o... - Pan jest szalony - powiedzia�a Kleo. - Ju� nie. - Shire potrz�sn�� g�ow�, a jego szczurza twarz wykrzywi�a si� w odruchowym, emocjonalnym zaprzeczeniu s�owom Kleo. - Kiedy mnie aresztowali przed trzema laty, zosta�em uznany za szalonego przez s�d i lekarzy, paranoja, orzekli, ale przed zwolnieniem musia�em przej�� dodatkowe testy i teraz mog� udowodni� moje zdrowie psychiczne. - Znowu pocz�� grzeba� w swoich licznych kieszeniach. - Mam nawet przy sobie oficjalne za�wiadczenie. Wsz�dzie je nosz�. - Powinni byli pana drugi raz sprawdzi� - odpar�a Kleo. Bo�e, pomy�la�a, czy Nick nigdy nie wr�ci? - Rz�d opracowuje program sterylizacji wszystkich Starych p�ci m�skiej - powiedzia� Shire. - Wiedzia�a pani o tym? - Nie wierz�. - S�ysza�a mn�stwo takich g�upich plotek, ale �adna si� nie sprawdzi�a... w ka�dym razie wi�kszo��. - Pan to m�wi, �eby usprawiedliwi� gwa�t i przemoc, wasz� w�asn� bezprawn� dzia�alno��. - Mamy odbitk� projektu zarz�dzenia', podpisa�o go ju� siedemnastu cz�onk�w Rady na og�ln�... NASI PRZYJACIELE Z FROLIXA 8 25 Telewizor w��czy� si� z trzaskiem i oznajmi�:
- Komunikat. Wysuni�te jednostki Trzeciej Floty donosz�, �e Szary Dinozaur, statek kt�rym obywatel Thors Provoni opu�ci� Uk�ad S�oneczny, zosta� zlokalizowany na orbicie wok� Proximy. Nie wykryto na nim oznak �ycia. Obecnie holowniki Trzeciej Floty przyst�puj� do �ci�gania tego najwyra�niej opuszczonego statku kosmicznego i s�dzi si�, �e cia�o Pro-voniego zostanie odnalezione w ci�gu godziny. Pozosta�cie przy odbiornikach. - Telewizor wy��czy� si�, wiadomo�� zosta�a przekazana. Dziwny, niemal konwulsyjny dreszcz wstrz�sn�� Darbym Shire'em. Wykrzywi� si�, szarpn�� praw� r�k�... dysza� jak oszala�y, nast�pnie odwr�ci� si� z b�yszcz�cymi oczami do Kleo. - Nigdy go nie dostan� - wycedzi� przez zaci�ni�te z�by. - I powiem pani dlaczego. Thors Provo-ni jest Starym, najlepszym spo�r�d nas, i przewy�sza wszystkich Nowych i Niezwyk�ych. Wr�ci do naszego Uk�adu z pomoc�. Tak jak obieca�. Gdzie� w Kosmosie istnieje dla nas ratunek, i Provoni go znajdzie, nawet gdyby mia�o to potrwa� osiemdziesi�t lat. On nie szuka planety do kolonizacji. On szuka Ich. - Zmierzy� Kleo wzrokiem. - Pani o tym nie wiedzia�a, co? Nikt o tym nie wie, bo nasi w�adcy kontroluj� ca�� informacj�, nawet na temat Provoniego. Ale w�a�nie o to chodzi; dzi�ki niemu przestaniemy by� samotni, nie b�dziemy ju� we w�adzy pozbawionych wszelkich zasad mutant�w, wykorzystuj�cych swoje tak zwane zdolno�ci jako pretekst do zagarni�cia w�adzy na Terrze i sprawowania jej bez ko�ca. 26 Philip K. Dick G�o�no sapa�, twarz mu si� wykrzywi�a z wysi�ku, oczy b�yszcza�y mu z podniecenia w�asnymi s�owami. - Ju� rozumiem - powiedzia�a i odwr�ci�a si� z niesmakiem. - Wierzy pani? - spyta� Shire. - Wierz�, �e jest pan fanatycznym stronnikiem Provoniego; owszem, w to wierz� - odpar�a Kleo. I s�dz� te�, pomy�la�a, �e wobec prawa i medycyny znowu jeste� szalony tak jak kilka lat temu. - Cze��. - Do mieszkania weszli Nick i cz�api�cy za nim Bobby. Nick spojrza� na Shire'a. - Kto to? - spyta�. - Czy Bobby zda�? - zainteresowa�a si� Kleo. - My�l�, �e tak - odpar� Nick. - Dadz� nam zna� listownie w przysz�ym tygodniu. Gdyby�my odpadli, od razu by nam powiedzieli. - Obla�em - powiedzia� nie�mia�o Bobby. - Pami�tasz mnie? - zagadn�� Shire. - Po takim d�ugim czasie? - Obaj m�czy�ni popatrzyli na siebie. - Ja ci� poznaj� - doda� Darby g�osem pe�nym nadziei, jakby zapraszaj�c Nicka do przypomnienia sobie r�wnie� i jego. - Pi�tna�cie lat temu. W Los Angeles. Budynek archiwum okr�gowego; byli�my obaj ksi�gowymi u Brunnella Ko�skiego Pyska. - Darby Shire - powiedzia� Nick. Wyci�gn�� r�k�, u�cisn�li sobie d�onie. Ten cz�owiek to wrak, pomy�la� Nick Appleton. Jaka przera�aj�ca zmiana... chocia� pi�tna�cie lat to szmat czasu. - Wygl�dasz zupe�nie tak samo - stwierdzi� Darby Shire. Wyci�gn�� w kierunku Nicka swoj� po-NASI PRZYJACIELE Z FROLIXA 8 27 strz�pion� ksi��k�. - Werbuj�. Na przyk�ad przed chwil� pr�bowa�em zwerbowa� twoj� �on�. Bobby rzuci� okiem na ksi��k� i powiedzia�: - To Podcz�owiek. - W jego g�osie wyczuwa�o si� ekscytacj�. - Mog� j� zobaczy�? - spyta� wyci�gaj�c r�k�. - Wyno� si�, Shire - powiedzia� Nick. - Nie m�g�by� chyba... - zacz�� Shire, ale Nick przerwa� mu brutalnie. - Wiem, kim jeste�. - Chwyci� Shire'a za ko�nierz podartej marynarki i popchn�� z ca�ej si�y w stron� drzwi. - Wiem, �e si� ukrywasz przed agentami SBP. Wyno� si�. - On nie ma gdzie i�� - powiedzia�a Kleo. - Chcia� si� u nas zatrzyma� przez jaki� czas. - Nie! - zaprotestowa� Nick. - Nigdy. - Boisz si�? - spyta� Shire. - Tak. - Nick skin�� g�ow�. Ka�demu, kogo przy�apano na szerzeniu propagandy Podludzi oraz wszystkim powi�zanym z nim w jakikolwiek spos�b automatycznie odbierano prawo poddania si� w przysz�o�ci testom do S�u�by Publicznej. Gdyby SBP znalaz�a tutaj Darby'ego Shire'a, przysz�o�� Bobby'ego zosta�aby zniszczona. A ponadto wszyscy mogliby zosta� ukarani grzywn�. I trafi� na czas nieokre�lony do kt�rego� z oboz�w dla zes�a�c�w. Bez prawa do uczciwego procesu apelacyjnego. - Nie b�j si�. Nie tra� nadziei - powiedzia� cicho Darby Shire i wyprostowa� si�. Jaki on niski, pomy�la� Nick. I brzydki. - Nie zapominaj o obietnicy Thorsa Provoniego - m�wi� dalej Shire. - I pami�-28 Philip K. Dick taj te� o tym, �e twojemu ch�opakowi i tak nie uda si� uzyska� kategorii do S�u�by Publicznej. Wi�c nic nie macie do stracenia. - Mamy do stracenia nasz� wolno�� - odpar� Nick. Ale si� waha�. Nie wyrzuci� Darby'ego Shire'a z mieszkania na wsp�lny korytarz. Za��my, �e Pro-voni jednak wr�ci, powiedzia� do siebie. Ta my�l przychodzi�a mu ju� niejednokrotnie do g�owy. Nie, nie wierz�. Provoni w�a�nie zosta� schwytany. - Nie - powiedzia�. - Nie chc� mie� z tob� nic wsp�lnego. Rujnuj w�asne �ycie i na tym poprzesta�. A teraz znikaj. Tym razem wypchn�� drobnego cz�owieka na korytarz. Trzasn�y zamki kilku drzwi i niekt�rzy mieszka�cy bloku - z kt�rych jednych zna�, a innych nie - wyjrzeli z ciekawo�ci�. Darby Shire zmierzy� Nicka wzrokiem, po czym spokojnie si�gn�� do wewn�trznej kieszeni wy�wiechtanej marynarki. Teraz wydawa� si� wy�szy i bardziej panuj�cy nad sob�... oraz nad ca�� sytuacj�. - Ciesz� si�, obywatelu Appleton - powiedzia�, wyjmuj�c w�skie, p�askie, czarne etui i otwieraj�c je z trzaskiem - �e zachowa� si� pan w�a�nie w taki spos�b. Przeprowadzam wyrywkow� kontrol� w tym budynku, dob�r losowy, �e tak powiem. - Pokaza� Nickowi oficjalny identyfikator; zasilany sztucznym ogniem po�yskiwa� matowo. - Agent SBP Darby Shire. Nick poczu� w �rodku parali�uj�cy ch��d, kt�ry odebra� mu g�os. Nie mia� poj�cia co powiedzie�. - O Bo�e - szepn�a z przera�eniem Kleo i po-NASI PRZYJACIELE Z FROLIXA 8 29
desz�a do Nicka, a po chwili to samo uczyni� Bobby. - Ale m�wili�my to co nale�y, prawda? - spyta�a. - Dok�adnie to co nale�y - odpar�. - Wasze odpowiedzi by�y jednakowo w�a�ciwe. Do widzenia! Schowa� p�aski zestaw identyfikacyjny do wewn�trznej kieszeni marynarki, u�miechn�� si� i ruszy� przez t�um gapi�w. Po chwili go nie by�o. Zosta� tylko kr�g zaniepokojonych s�siad�w. Oraz Nick z �on� i synem. Nick zamkn�� drzwi na korytarz i odwr�ci� si� do Kleo. - Nie mo�na nikomu ufa� - powiedzia� ochryple. Tak niewiele brakowa�o. Jeszcze chwila, u�wiadomi� sobie, a mog�em mu powiedzie�, �eby zosta�. Przez wzgl�d na star� znajomo��. Ostatecznie naprawd� go zna�em. Dawno temu. To chyba dlatego, my�la�, wybrali go do przeprowadzenia wyrywkowej kontroli lojalno�ci mojej i mojej rodziny. Wielki Bo�e, westchn��. Ogarn�o go przera�enie i pocz�� dr�e�; niepewnym krokiem poszed� w stron� �azienki, do apteczki, w kt�rej trzyma� sw�j zapas pigu�ek. - Troch� wodorochlorku flufenazyny - mrukn��, si�gaj�c po buteleczk� ze �rodkami uspokajaj�cymi. - To ju� trzeci raz dzisiaj - powiedzia�a Kleo, jak na m�dr� �on� przysta�o. - Za du�o. Zostaw. - Nic mi nie b�dzie - odpar�. Nala� wody do szklanki i w milczeniu, po�piesznie, za�y� okr�g�� pastylk�. I poczu� g�uchy gniew. Do�wiadczy� kr�tkotrwa�e-30 Philip K. Dick
go napadu z�o�ci, na system, na Nowych i Niezwyk�ych, na S�u�b� Publiczn� - i w�wczas zacz�� dzia�a� wodorochlorek flufenazyny. Z�o�� przesz�a. Ale nie ca�kowicie. - My�lisz, �e nasze mieszkanie jest zapluskwione? - spyta� Kleo. - Zapluskwione? - Wzruszy�a ramionami. - Na pewno nie. W przeciwnym razie dawno by ju� nas wezwali za te straszne rzeczy, jakie wygaduje Bobby. Nick westchn��. - Chyba ju� d�u�ej nie wytrzymam - poskar�y� si�. - O co ci chodzi?
Nie odpowiedzia�. Ale w g��bi duszy wiedzia� dobrze, o kogo i o co mu chodzi. I jego syn tak�e wiedzia�. Teraz byli solidarni - ale jak d�ugo b�d� to tak odczuwa�, zadawa� sobie pytanie. Zaczekam i przekonam si�, czy Bobby zda� test do S�u�by Publicznej, pomy�la�. A potem zadecyduj� co robi�. Niech B�g broni, powiedzia� do siebie. O czym ja my�l�? Co si� ze mn� dzieje? - Jest tu jeszcze ta ksi��ka - odezwa� si� Bobby; schyli� si� i wzi�� do r�ki porwany, zmi�ty egzemplarz, kt�ry zostawi� Darby Shire. - Mog� j� przeczyta�? - spyta� ojca. Przekartkowawszy j� stwierdzi�: - Wygl�da na autentyczn�. Gliny musia�y j� zabra� kt�remu� z aresztowanych Podludzi. - Przeczytaj - powiedzia� ze z�o�ci� Nick.
III
Dwa dni p�niej w skrzynce pocztowej Appleton�w pojawi� si� list od rz�du. Nick otworzy� go natychmiast, serce mu ko�ata�o z niepokoju. To by�y faktycznie wyniki testu; przebieg� oczyma kilka kartek - by�a te� kserokopia pracy Bobby'ego - i trafi� wreszcie na decyzj�. - Odpad�. - Wiedzia�em, �e obleje - powiedzia� Bobby. - W�a�nie dlatego nie chcia�em w og�le zdawa�. Kleo wybuchn�a p�aczem. Nick nic nie m�wi�, nie my�la� o niczym; sta� odr�twia�y, czuj�c pustk� w g�owie. Jaka� d�o� zimniej-sza od samej �mierci �ciska�a jego serce, zabijaj�c wszelkie uczucia.
IV
Podni�s�szy s�uchawk� na linii numer jeden, Wil-lis Gram, Przewodnicz�cy Nadzwyczajnego Komitetu Bezpiecze�stwa Publicznego, powiedzia� �artobliwie: - Jak idzie polowanie na Provoniego, szefie? Jest co� nowego? Zachichota�. B�g wie gdzie jest Thors Provoni. Pewnie od dawna martwy na jakiej� odleg�ej, pozbawionej powietrza planetoidzie. - Ma pan na my�li komunikaty prasowe i telewizyjne, panie Przewodnicz�cy? - odpar� z kamienn� twarz� szef policji, Lloyd Barnes. Willis Gram roze�mia� si�. - Powiedz mi pan, o czym gl�dzi dzisiaj telewizja i prasa. M�g� oczywi�cie w��czy� telewizor, nie musia� nawet wstawa� z ��ka. Ale kiedy sz�o o Thorsa Provo-niego, z przyjemno�ci� dawa� po nosie swojemu nad�temu szefowi policji. Zwykle wtedy kolor twarzy Barnesa zmienia� si� w interesuj�co chorobliwy spos�b. A b�d�c Niezwyk�ym najwy�szej kategorii, Gram m�g� sobie pozwoli� na rozkoszowanie si� chaosem panuj�cym w my�lach tego cz�owieka, kiedy rozmowa zahacza�a o spraw� zbieg�ego zdrajcy. NASI PRZYJACIELE Z FROLIXA 8 33 Ostatecznie to sam Dyrektor Barnes dziesi�� lat temu wypu�ci� Thorsa Provoniego z federalnego wi�zienia. Jako cz�owieka zrehabilitowanego. - Provoni znowu jakim� cudem prze�lizgnie si� nam mi�dzy palcami - powiedzia� ze smutkiem Barnes. - Dlaczego nie powiecie, �e nie �yje? To by mia�o ogromny wp�yw psychologiczny na spo�ecze�stwo - kt�ry to wp�yw on chcia�by w ca�ej rozci�g�o�ci zobaczy�. - Gdyby si� tu kiedy� zjawi� ponownie, podstawy naszej sytuacji by�yby wystawione na szwank. Przez samo pojawienie si�... - Gdzie moje �niadanie? - spyta� Gram. - Ka� mi je poda�. - Tak jest - odpar� Barnes dotkni�ty do �ywego. - A co pan sobie �yczy� Jajka i grzanki? Sma�on� szynk�? - To szynka jest faktycznie osi�galna? - zdziwi� si� Gram. - Niech b�dzie szynka i trzy kurze jajka. Tylko dopilnuj, �eby nie by�o jakiego� erzacu. - Tak jest - odburkn�� niezbyt zadowolony z roli s�u��cego Barnes i przerwa� po��czenie. Willis Gram opad� wygodnie na poduszki; natychmiast zjawi� si� jeden z jego ludzi i z wpraw� u�o�y� je dok�adnie tak jak trzeba. Gdzie si� w�a�ciwie podzia�a ta przekl�ta gazeta? zapyta� siebie Gram i wyci�gn�� r�k�, inny z cz�onk�w jego osobistego sztabu spostrzeg� ten gest i zr�cznie poda� trzy ostatnie wydania Times a. Przez jaki� czas kartkowa� pierwsze kolumny tej 3�Nasi przyjaciele. 34
Philip K. Dick
wspania�ej, starej gazety obecnie kontrolowanej przez rz�d. - Eric Cordon - wyrzek� wreszcie, machaj�c praw� d�oni� na znak, �e chce dyktowa�. W jednej chwili zbli�y� si� pisarz z przeno�nym rejestratorem w r�ku. - Do wszystkich cz�onk�w Rady - powiedzia� Gram. - Nie mo�emy oznajmi� o �mierci Pro-voniego z przyczyn, kt�re wskaza� Dyrektor Barnes, ale mo�emy dostarczy� Erica Cordona. To znaczy, mo�emy go straci�. I c� to b�dzie za ulga. Niemal taka, pomy�la�, jak po schwytaniu samego Thorsa Provoniego. Jak siatka d�uga i szeroka, Eric Cordon by� jej najukocha�szym m�wc� i organizatorem. I kr��y�o, rzecz jasna, mn�stwo jego ksi��eczek. Cordon by� prawdziwym, Starym intelektualist�, fizykiem teoretycznym, kt�ry m�g� wywo�a� wielki zbiorowy odzew w�r�d innych rozczarowanych Starych, t�skni�cych za minionym czasem. Gdyby m�g�, cofn��by zegar historii o pi��dziesi�t lat. Jednak Cordon mimo swojego wyj�tkowego daru przekonywania by� my�licielem, a nie dzia�aczem jak Provoni: Thors Provoni, cz�owiek czynu, kt�ry zanosi si� od krzyku, by znale�� pomoc, jak utrzymuje Cordon, jego by�y przyjaciel, w swoich nie ko�cz�cych si� przem�wieniach, ksi��kach i niechlujnych broszurach. Cordon by� popularny, ale w przeciwie�stwie do Provoniego nie stanowi� powszechnego zagro�enia. Po swojej �mierci pozostawi pustk�, kt�rej w gruncie rzeczy nigdy nale�ycie nie wype�nia�. Pomimo swego wdzi�ku, kt�ry da� mu popularno��, by� drobn� p�otk�. r NASI PRZYJACIELE Z FROLIXA 8 35
Jednak wielu ze Starych nie rozumia�o tego. Erica Cordona otacza� nimb bohaterstwa. Provoni by� abstrakcyjnym mitem; Cordon istnia�, dzia�a�, pisa� i przemawia� - tutaj, na Ziemi. Podni�s�szy s�uchawk� na linii numer dwa, powiedzia�: - Prosz� mi rzuci� Erica Cordona na du�y ekran, panno Knight. - Roz��czy� si� i usadowi� wygodnie na ��ku, ponownie wtykaj�c nos w Timesa. - B�dzie pan dyktowa�, panie Przewodnicz�cy? - zagadn�� po jakim� czasie pisarz. - Ach, tak. - Gram od�o�y� gazet�. - Na czym to ja sko�czy�em? - To znaczy, mo�emy go straci�. I c� to b�dzie... - Jedziemy dalej - powiedzia� Gram i odchrz�kn��. - Chc�, �eby wszyscy szefowie departament�w, s�yszysz, co m�wi�? obj�li my�l� i zrozumieli powody mojego �yczenia, by wyko�czy� tego, jak mu tam... - Erica Cordona - podpowiedzia� pisarz. - W�a�nie. - Gram skin�� g�ow�. - Dlaczego musimy zlikwidowa� Erica Cordona? Ot� Cordon jest ��cznikiem mi�dzy Starymi na Ziemi a Thorsem Provonim. Dop�ki Cordon �yje, ludzie czuj� obecno�� Provoniego. Bez Cordona nie maj� ani rzeczywistego, ani w og�le jakiegokolwiek kontaktu z tym sukinsynem kosmicznym. Kiedy Provoniego nie ma, Cordon jest jakby jego tub�. Przyznaj�, �e mog�oby to spowodowa� przedwczesny wybuch. Kto wie, czy Starzy nie b�d� wszczyna� zamieszek przez jaki� czas... ale z drugiej strony to mog�oby wywabi� Pod-36 Philip K. Dick ludzi z ukrycia i uda�oby si� nam ich dopa��. W pewnym sensie zamierzam sprowokowa� przedwczesn� demonstracj� si�y przez Podludzi; zaraz po og�oszeniu �mierci Cordona rozpoczn� si� fale niepokoj�w, ale w ko�cu... Przerwa�. Na wielkim ekranie, kt�ry zajmowa� przeciwleg�� �cian� jego przestronnej sypialni, zaja�nia�a twarz. Szczup�a, estetyczna twarz o zapadni�tych policzkach; s�aba szcz�ka, pomy�la� Gram przyjrzawszy si� jej ruchom w trakcie m�wienia. Okulary bez oprawki, rzadkie w�osy w postaci starannie zaczesanych pasemek w poprzek �ysej poza tym g�owy. - Fonia! - poleci� widz�c, �e Cordon bezg�o�nie porusza ustami. - ...przyjemno�ci�! - zagrzmia�o; d�wi�k rozleg� si� zbyt g�o�no. - Wiem, jaki pan jest zaj�ty. Ale skoro chce pan ze mn� porozmawia�... - Cordon sk�oni� si� uprzejmie - ...to jestem gotowy. - Gdzie on teraz przebywa, do diab�a? - spyta� Gram jednego z adiutant�w stoj�cych przy ��ku. - W wi�zieniu Brightforth. - Dobrze ci� karmi�? - zwr�ci� si� do wizerunku na wielkim ekranie. - Tak, bardzo dobrze. - Cordon u�miechn�� si�, pokazuj�c tak r�wne z�by, �e wydawa�y si� i pewnie by�y sztuczne. - A mo�esz pisa� swobodnie? - Mam przybory. - Powiedz mi, Cordon - zapyta� energicznie Gram - dlaczego wypisujesz i wygadujesz te cholerne brednie? Przecie� wiesz, �e to stek k�amstw.
NASI PRZYJACIELE Z FROLIXA 8
37
- Prawda jest w oku widz�cego - zachichota� Cordon s�abo i bez humoru. - Pami�tasz ten proces sprzed kilku miesi�cy - spyta� Gram - kiedy to dosta�e� szesna�cie lat wi�zienia za zdrad�? No wi�c, cholera, s�dziowie wr�cili i zmienili ci kwalifikacj� wyroku. Tym razem zdecydowali si� na kar� �mierci. Ponura twarz Cordona nie uzewn�trznia�a �adnych uczu�. - Czy on mnie s�yszy? - spyta� Gram adiutanta. - O, tak. S�yszy pana bardzo dobrze.
- Wykonamy na tobie wyrok �mierci, Cordon. Wiesz, �e czytam w twoich my�lach i wiem, jak bardzo si� boisz - powiedzia� Gram. To by�a prawda. W duchu Cordon zadr�a�. Chocia� ich kontakt by� wy��cznie elektronicznej natury, a Cordon znajdowa� si� w odleg�o�ci trzech tysi�cy kilometr�w, takie zdolno�ci psioniczne zawsze zbija�y z tropu Starych, a cz�sto r�wnie� i Nowych. Cordon nie odzywa� si�. Ale by�o jasne, i� poj�� fakt, �e Gram zacz�� go sondowa� telepatycznie. - Na dnie duszy - powiedzia� Gram - my�lisz tak: mo�e powinienem si� wycofa�, Provoni nie �yje... - Ja nie my�l�, �e Provoni nie �yje - wtr�ci� Cordon, okazuj�c uraz� z powodu doznanej zniewagi; pierwszy szczery wyraz na jego twarzy. - Pod�wiadomie - m�wi� dalej Gram. - Nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy. - Chocia�by Thors nie �y�... - Och, do�� tego! - powiedzia� Gram. - Ty 38
Philip K. Dick
wiesz i ja wiem, �e gdyby Provoni zgin��, da�by� sobie spok�j z robot� agitacyjn� i propagandow�, i wycofa�by� si� z publicznego widoku na reszt� swego przekl�tego, zmarnowanego �ycia. Nagle brz�czyk w aparacie telekomunikacyjnym po prawej stronie Grama o�y� i bzykn��. - Przepraszam - powiedzia� Przewodnicz�cy i nacisn�� klawisz. - Przyszed� adwokat pa�skiej �ony, panie Przewodnicz�cy. Mam tu pa�sk� wiadomo��, �eby go wpu�ci� bez wzgl�du na to, co pan robi. Mam go przys�a�, czy te�... - Przy�lij go - odpowiedzia� Gram i zwr�ci� si� do Cordona: - Damy ci zna�, konkretnie chyba Dyrektor Barnes, na godzin� przed terminem twojej �mierci. �egnaj, jestem zaj�ty. - Machn�� r�k� i ekran wielko�ci �ciany zaszed� mg��. Otworzy�y si� �rodkowe drzwi sypialni i wkroczy� szczup�y, wysoki, dobrze ubrany m�czyzna z kr�tk� br�dk�, trzymaj�cy w r�ku dyplomatk�. By� to Ho-race Denfeld, kt�ry zawsze nosi� si� w ten spos�b. - Wiesz, co odczyta�em przed chwil� w umy�le Erica Cordona? - spyta� Gram. - Pod�wiadomie �a�uje, �e przy��czy� si� do Podludzi, no prosz�, przyw�dca tego wszystkiego, doprowadzi� do tego, �e maj� przyw�dc�. B�d� ich likwidowa�, poczynaj�c od Cordona. Pochwalasz m�j rozkaz egzekucji Cordona? Usadowiwszy si�, Denfeld rozsun�� zamek akt�wki. - Stosownie do instrukcji Irmy i za moj� fachow� porad� zmienili�my kilka klauzuli, drugorz�dnych, NASI PRZYJACIELE Z FROLIXA 8 39 w oddzielnej umowie dotycz�cej aliment�w. Tutaj. - Poda� Gramowi folio, dokumenty. - Nie musi pan si� spieszy�, panie Przewodnicz�cy. - Co b�dzie, kiedy zabraknie Cordona? - spyta� Gram, rozk�adaj�c arkusze papieru formatu u�ywanego przez prawnik�w, po czym j�� pobie�nie czyta�. Szczeg�lnie zainteresowa� si� akapitami podkre�lonymi na czerwono. - Nawet nie pr�bowa�bym zgadn��, prosz� pana - powiedzia� bezceremonialnie Denfeld. - Drugorz�dne klauzule - drwi� szyderczo Gram czytaj�c. - Wielkie nieba, utrzymanie dziecka podnios�a z dwustu pops�w miesi�cznie na czterysta! - Przewraca� stronice, czuj�c jak mu koniuszki uszu p�on� ze z�o�ci, a tak�e z g�uchej trwogi. - I alimenty z trzech tysi�cy na pi��. Oraz... - Doszed� do ostatniego arkusza; by� usiany czerwonymi linijkami dopisk�w i oblicze�. - Po�ow� mojego funduszu na podr�e... to te� zabiera. I wszystko, co dostaj� na p�atnych odczytach. Szyja zrobi�a mu si� lepka i brudna od ciep�ego, gryz�cego potu. - Ale pozwala panu zatrzyma� wszelkie dochody z tekst�w, jakie... - Nie ma �adnych tekst�w. Za kogo ty mnie masz, za Erica Cordona? - Obcesowo rzuci� papiery na ��ko. Siedzia� jaki� czas i pieni� si� ze z�o�ci... cz�ciowo wskutek tego, co przed chwil� przeczyta�, a cz�ciowo przez adwokata, Horacego Denfelda, kt�ry by� Nowym, cho� uplasowanym nisko w ich hierarchii. Denfeld uwa�a� wszystkich Niezwyk�ych, 40 Philip K. Dick ��cznie z Przewodnicz�cym, za jedynie pseudopost�p. Gram m�g� to wyczyta� w my�lach Denfelda: to ma�ostkowe, niezmienne poczucie wy�szo�ci i lekcewa�enia. - B�d� si� musia� nad tym zastanowi� - powiedzia� do niego. Poka�� to swoim prawnikom, pomy�la�. A najlepszymi prawnikami rz�dowymi s� ci z Departamentu Podatkowego. - Chcia�bym, aby pan rozwa�y� jedn� spraw� - powiedzia� Denfeld. - W pewnym sensie mo�e si� to panu wyda� nieuczciwe ze strony pani Gram, �e ��da tak... - szuka� w�a�ciwego s�owa - ...tak wielkiego udzia�u w pa�skim maj�tku. - Dom - potwierdzi� Gram. - I cztery kamienice w Scranton, stan Pensylwania. Przedtem tamto, a teraz to. - Ale - zaznaczy� przymilnie Denfeld, j�zyk mu �miga� mi�dzy wargami jak ta�cz�ca na wietrze serpentyna - jest rzecz� niezb�dn�, by pa�sk� separacj� z ma��onk� utrzyma� za wszelk� cen� w tajemnicy... w pa�skim interesie. Z uwagi na to, �e Przewodnicz�cy Nadzwyczajnego Komitetu Bezpiecze�stwa Publicznego nie mo�e sobie pozwoli� na cie�... no dobrze, powiedzmy la calugna... - Co to takiego? - Skandal. Jak pan doskonale wie, �aden z wysokich rang� Nowych i Niezwyk�ych nie mo�e by� zamieszany w skandal. Taka za� historia przy pa�skiej pozycji... - Z�o�� rezygnacj� - zgrzytn�� Gram - nim to podpisz�. Pi�� tysi�cy pops�w miesi�cznie samych NASI PRZYJACIELE Z FROLIXA 8 41 aliment�w. Wariatka. - Podni�s� g�ow� i zmierzy� Denfelda wzrokiem. - Co si� dzieje z kobiet�, gdy otrzymuje separacj� b�d� rozw�d? Ona... one... chc� zagarn�� wszystko, czy to zgodnie z umow�, czy wr�cz przeciwnie. Dom, mieszkania, samoch�d, ca�� fors� �wiata... - Bo�e, my�la� i tar� ze znu�eniem czo�o. - Przynie� mi kaw� - powiedzia� do jednego ze s�u��cych. - Tak jest. - Adiutant zakrz�tn�� si� ko�o ekspresu i poda� mu mocn� czarn� kaw�. - Co ja mog� zrobi�? Trzyma mnie w gar�ci - zwr�ci� si� do adiutanta i do pozosta�ych obecnych, szukaj�c u nich wsparcia. W�o�y� folio z dokumentami do szuflady biurka przy ��ku. - Nie ma ju� nad czym deliberowa� - powiedzia� do Denfelda. - Moi prawnicy zawiadomi� ci� o naszej decyzji. - Popatrzy� gro�nie na niego, nie lubi� tego faceta ani troch�. - Mam teraz inne sprawy. Skin�� g�ow� na adiutanta, kt�ry po�o�y� sw� ci�k� r�k� na ramieniu adwokata i odprowadzi� go w stron� najbli�szych drzwi wyj�ciowych z sypialni. Kiedy zamkn�y si� drzwi za Denfeldem, Gram wyci�gn�� si� na ��ku rozmy�laj�c i popijaj�c kaw�. Gdyby tylko Irma z�ama�a prawo, powiedzia� do siebie. Cho�by przepisy ruchu - cokolwiek, by trafi�a do rejestr�w policyjnych. Gdyby uda�o nam si� j� przy�apa� na nieostro�nym przechodzeniu przez ulic�, to mogliby�my j� przymkn��; podczas aresztowania mog�aby stawia� op�r, u�y� nieprzyzwoitego i wulgarnego j�zyka w publicznym miejscu, sta� si� 42 Philip K. Dick powszechnym zagro�eniem przez fakt, �e z premedytacj� lekcewa�y prawo... a gdyby tak ludziom Barne-sa, my�la�, uda�o si� j� przy�apa� na jakim� przest�pstwie; powiedzmy na kupnie albo piciu alkoholu. Wtedy, jak wyja�nili to jego adwokaci, mo�na by jej zarzuci�, �e nie nadaje si� na matk�, odebra� dzieci, zgnoi� na prawdziwej sprawie rozwodowej, kt�r� w tej sytuacji mogliby�my uczyni� publiczn�. Ale rzecz przedstawia�a si� tak, �e Irma mia�a zbyt du�o na niego. Zaiste sporny rozw�d postawi�by go w z�ym �wietle, bior�c pod uwag� to, co Irma mog�aby wyci�gn�� z rynsztoka. Podni�s� s�uchawk� na linii numer jeden i powiedzia�: - Barnes, niech pan z�apie t� agentk�, t� Alice Noyes, i przy�le j� tu do mnie. Mo�esz te� wpa�� razem z ni�. Agentka Noyes kierowa�a zespo�em, kt�ry