3476

Szczegóły
Tytuł 3476
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

3476 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 3476 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

3476 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

E. M. Forster Maszyna staje Statek powietrzny Wyobra�cie sobie, je�li potraficie, ma�y pok�j w kszta�cie sze�ciok�ta, niby kom�rka w plastrze miodu. Nie o�wietla go ani okno ani lampa, a jednak pok�j jest wype�niony �agodnym blaskiem. Brak wszelkich otwor�w wentylacyjnych, a mimo to powietrze jest �wie�e. Nie wida� �adnych instrument�w muzycznych, a jednak w momencie gdy rozpoczynaj� si� moje rozwa�ania, pok�j pulsuje melodyjnymi d�wi�kami. Na �rodku stoi fotel, a tu� obok pulpit - i one stanowi� ca�e umeblowanie. W fotelu za� spoczywa bry�a cia�a pozawijana niby mumia - jest to kobieta wzrostu oko�o pi�ciu st�p, o twarzy bia�ej jak pieczarka. Do niej w�a�nie nale�y �w niewielki pok�j. Zad�wi�cza� elektryczny dzwonek. Kobieta dotkn�a prze��cznika i muzyka ucich�a. "Chyba musz� zobaczy�, kto to taki", pomy�la�a i uruchomi�a krzes�o. Podobnie jak muzyka, krzes�o by�o zdalnie sterowane przez urz�dzenie mechaniczne i przewioz�o j� do tej cz�ci pokoju, gdzie dzwonek wci�� brz�cza� natarczywie. - Kto tam? - spyta�a. Odezwa�a si� poirytowanym g�osem, bowiem od chwili kiedy zacz�a s�ucha� muzyki, cz�sto jej przerywano. Zna�a kilka tysi�cy os�b; w niekt�rych dziedzinach kontakty mi�dzyludzkie rozwin�y si� kolosalnie. Lecz kiedy us�ysza�a g�os w s�uchawce, jej bia�a twarz zmarszczy�a si� w u�miechu i powiedzia�a: - Bardzo dobrze. Porozmawiajmy. Odizoluj� si�. Nie s�dz�, by w ci�gu najbli�szych pi�ciu minut mia�o wydarzy� si� co� wa�nego - gdy� mog� ci po�wi�ci� a� pi�� minut, Kuno. Potem musz� wyg�osi� wyk�ad na temat "Muzyka Okresu Australijskiego". Dotkn�a ga�ki izolacji, aby nikt inny nie m�g� z ni� rozmawia�. Potem dotkn�a aparatu �wietlnego i pokoik pogr��y� si� w ciemno�ci. - Po�piesz si�! - zawo�a�a z ogarniaj�c� j� zn�w irytacj�. - Po�piesz si�, Kuno; siedz� tu w ciemno�ciach i marnuj� czas. Up�yn�o jednak pe�nych pi�tna�cie sekund, zanim okr�g�a p�ytka, kt�r� trzyma�a w d�oni, rozjarzy�a si�. Przemkn�o po niej sine �wiat�o, pociemnia�o a� do purpury i niebawem mog�a ju� zobaczy� podobizn� syna, kt�ry mieszka� na drugim kra�cu ziemi, a te� j� widzia�. - Kuno, jaki ty jeste� powolny. U�miechn�� si� z powag�. - Jestem wi�cej ni� pewna, �e lubisz mitr�y� czas. - Dzwoni�em ju� przedtem, Matko, ale zawsze by�a� albo zaj�ta, albo odizolowana. Mam do powiedzenia co� osobliwego. - Co to takiego, najdro�szy ch�opcze? Pospiesz si�. Dlaczego nie mog�e� tego przes�a� poczt� pneumatyczn�? - Poniewa� wol� przekaza� tak� rzecz ustnie. Chc�... - No? - Chc�, �eby� przyjecha�a zobaczy� si� ze mn�. Waszti przyjrza�a si� jego twarzy na sinej p�ytce. - Ale� ja ciebie widz�! - wykrzykn�a. - Czego jeszcze chcesz? - Chc� zobaczy� ciebie nie za po�rednictwem Maszyny - rzek� Kuno. - Chc� porozmawia� z tob� bez po�rednictwa tej nudnej Maszyny. - Cicho! Sza! - powiedzia�a matka, lekko zgorszona. - Nie wolno ci nic m�wi� przeciw Maszynie. - Dlaczego? - Bo nie wolno. - M�wisz tak, jak gdyby Maszyn� stworzy�o jakie� b�stwo! - krzykn��. - Jestem przekonany, �e modlisz si� do niej, kiedy jeste� nieszcz�liwa. Nie zapominaj, �e to ludzie j� zrobili. Wielcy ludzie, lecz tylko ludzie. Maszyna znaczy du�o, ale nie jest wszystkim. Na p�ytce widz� co�, co jest do ciebie podobne, ale ciebie nie widz�. To, co s�ysz� przez telefon, przypomina tw�j g�os, lecz nie ciebie s�ysz�. Dlatego chc�, �eby� przyjecha�a. Przyjed� i zatrzymaj si� u mnie. Z�� mi wizyt�, �eby�my mogli spotka� si� twarz� w twarz i porozmawia� o nadziejach, jakie �ywi� w sercu. Odpar�a, �e z trudem mo�e wykroi� czas na wizyt�. - Statek powietrzny pokonuje przestrze� mi�dzy tob� a mn� w dwa zaledwie dni. - Nie lubi� statk�w powietrznych. - Dlaczego? - Nie lubi� widoku brunatnej, odra�aj�cej ziemi, morza oraz gwiazd, gdy si� �ciemni. W statku powietrznym nie miewam �adnych koncepcji. - Ja nie miewam ich w �adnym innym miejscu. - Jakiego typu my�li mo�e ci podsun�� powietrze? Zawaha� si� przez moment. - Czy�by� nie zna�a czterech du�ych gwiazd, kt�re tworz� prostok�t i trzech gwiazd skupionych w �rodku tego prostok�ta oraz zawieszonych przy nich trzech innych gwiazd? - Nie, nie znam. Nie lubi� gwiazd. Ale czy tobie podsun�y jak�� my�l? Bardzo zajmuj�ce; powiedz mi. - Przysz�o mi do g�owy, �e s� podobne do cz�owieka. - Nie rozumiem. - Cztery du�e gwiazdy tworz� ramiona i kolana cz�owieka. Trzy gwiazdy w �rodku przypominaj� pas, jaki cz�owiek kiedy� nosi�, a te wisz�ce trzy s� jak miecz. - Miecz? - Ludzie nosili przy sobie miecze, do zabijania zwierz�t i innych ludzi. - Nie przemawia to do mnie jako szczeg�lnie dobry pomys�, ale jest niew�tpliwie oryginalny. Kiedy wpad�e� na to po raz pierwszy? - W statku powietrznym. Urwa�, a matce zdawa�o si�, �e posmutnia�. Pewno�ci mie� nie mog�a, gdy� Maszyna nie przekazywa�a niuans�w w wyrazie twarzy. Dawa�a jedynie og�lne poj�cie o ludziach - poj�cie, kt�re jest wystarczaj�co dobre do wszelkich praktycznych cel�w, pomy�la�a Waszti. Nieuchwytny urok uznawany przez pewn� w�tpliw� filozofi� za prawdziw� istot� kontakt�w mi�dzyludzkich s�usznie zosta� pomini�ty przez Maszyn�. Tak samo zreszt� jak producenci sztucznych owoc�w pomijali nieuchwytny urok winogron. Rasa nasza od dawna ju� przysta�a na co�, co jest "ca�kiem niez�e". - Prawda jest taka - podj�� Kuno - �e chc� te gwiazdy _zobaczy� jeszcze raz. To ciekawe gwiazdy. Chc� zobaczy� je nie ze statku powietrznego, lecz z powierzchni ziemi, jak robili nasi przodkowie, przed tysi�cami lat. Chc� zwiedzi� powierzchni� ziemi. Waszti znowu by�a zgorszona. - Matko, musisz przyjecha� cho�by po to tylko, by wyt�umaczy� mi, dlaczego przest�pstwem jest zwiedzanie powierzchni ziemi. - To �adne przest�pstwo - odpar�a, opanowuj�c si�. - Ale te� �aden zysk. Powierzchnia ziemi to jedynie proch i mu�, �ycie na niej si� nie osta�o i b�dziesz potrzebowa� respiratora, bo w przeciwnym wypadku zginiesz od ch�odu powietrza zewn�trznego. W atmosferze na zewn�trz umiera si� natychmiast. - Wiem; oczywi�cie nie pomin� �adnego �rodka ostro�no�ci. - A poza tym... - Tak? Zastanawia�a si� i starannie dobra�a s�owa. Syn jej mia� dziwaczne usposobienie, a ona pragn�a wyperswadowa� mu wypraw�. - Jest to sprzeczne z duchem czasu - stwierdzi�a. - Czy chcesz przez to powiedzie�, �e sprzeczne z Maszyn�? - W jakim� sensie tak, ale... Podobizna na sinej p�ytce zatar�a si�. - Kuno! Odizolowa� si�. Przez moment Waszti czu�a si� osamotniona. Potem w��czy�a �wiat�o i widok pokoju zalanego blaskiem i upstrzonego przyciskami doda� jej �ycia. Przyciski i prze��czniki by�y wsz�dzie - przyciski do zamawiania jedzenia, muzyki, ubrania. By� guzik do gor�cej k�pieli, po naci�ni�ciu kt�rego wanna z marmuru (imitacji) wyrasta�a z pod�ogi, nape�niona po brzegi ciep�ym, pozbawionym zapachu p�ynem. I guzik do k�pieli zimnej. Oraz guzik, kt�ry dostarcza� literatury. No i oczywi�cie by�y przyciski, dzi�ki kt�rym porozumiewa�a si� ze swymi przyjaci�mi. Pok�j, w kt�rym w�a�ciwie nic nie by�o, mia� kontakt ze wszystkim, co na tym �wiecie przedstawia�o dla niej warto��. Nast�pn� czynno�ci� Waszti by�o wy��czenie izolacji i natychmiast osaczy�o j� wszystko to, co nagromadzi�o si� w przeci�gu ostatnich trzech minut. Pok�j wype�ni� si� zgie�kiem dzwonk�w i rur g�osowych. Jakie jest nowe po�ywienie? Czy mo�e je poleci�? Czy mia�a ostatnio jakie� pomys�y? Czy mo�na przekaza� jej w�asne koncepcje? Mo�e by si� zgodzi�a na spotkanie w niedalekiej przysz�o�ci, powiedzmy od dzi� za miesi�c, celem zwiedzenia publicznych ochronek? Na wi�kszo�� z tych pyta� odpowiada�a z irytacj� - cech� coraz bardziej powszechn� w tej epoce po�piechu. Powiedzia�a, �e nowe po�ywienie jest ohydne. �e wobec nat�oku zaplanowanych spraw nie mo�e zwiedza� publicznych ochronek. �e nie ma �adnych w�asnych koncepcji, ale w�a�nie dowiedzia�a si� o jednej - i� cztery gwiazdy z trzema w �rodku s� podobne do cz�owieka; w�tpi, czy to wiele warte. Nast�pnie wy��czy�a .rozm�wc�w, bowiem nadszed� czas wyg�oszenia wyk�adu o muzyce australijskiej. Od dawna ju� zarzucano niewygodny system zebra� publicznych; ani Waszti, ani jej s�uchacze nie ruszali si� na krok ze swoich pokoi. Ona, usadowiona w fotelu, m�wi�a, oni za�, te� w fotelach, s�yszeli j�, do�� dobrze, i widzieli, do�� dobrze. Rozpocz�a humorystycznym opisem muzyki w epoce przed Mongo�ami i przesz�a do opisu wielkiego rozkwitu pie�ni, jaki nast�pi� po podboju przez Chiny. Odleg�e wprawdzie i pierwotne by�y metody I-San-So oraz szko�y brisba�skiej, jednak ona czuje (tak powiedzia�a), �e studia nad nimi mog�yby wiele da� dzisiejszym muzykom: odznaczaj� si� bowiem �wie�o�ci�, a co najwa�niejsze, zawieraj� idee. Dobrze przyj�to wyk�ad, kt�ry trwa� dziesi�� minut, a na zako�czenie ona i liczni s�uchacze pos�uchali wyk�adu o morzu; pewne pomys�y da�yby si� czerpa� z morza - m�wca po przywdzianiu respiratora zwiedzi� je niedawno. Nast�pnie Waszti najad�a si�, porozmawia�a z wieloma przyjaci�mi, wyk�pa�a si�, znowu porozmawia�a i przyzwa�a ��ko. �o�e nie odpowiada�o jej gustom. By�o zbyt du�e, a ona mia�a upodobania do niewielkich ��ek. Jednak reklamacje by�y bezcelowe, gdy� na ca�ym �wiecie ��ka mia�y te same rozmiary, a zapewnienie innego wariantu wymaga�oby olbrzymich zmian w Maszynie. Waszti odizolowa�a si� - by�o to konieczne, bowiem pod ziemi� nie istnia�y ni dzie� ni noc - i zrobi�a przegl�d wszystkiego, co si� wydarzy�o od ostatniego wezwania ��ka. Idee? W�a�ciwie �adne. Wydarzenia - czy zaproszenie od Kuna mo�na nazwa� wydarzeniem? Obok niej, na ma�ym pulpicie, le�a�a pozosta�o�� po minionych epokach �mieci - jedna ksi��ka. By�a to Ksi�ga Maszyny. Zawiera�a wskaz�wki na ka�d� ewentualno��. Gdy Waszti by�o gor�co lub zimno, mia�a niestrawno�� albo nie mog�a si� wys�owi�, kierowa�a si� do Ksi�gi, kt�ra informowa�a j�, jaki przycisk nacisn��. Wydana zosta�a przez Komitet Centralny. Zgodnie z narastaj�c� tendencj� by�a bogato oprawiona. Siedz�c ju� w ��ku Waszti z uszanowaniem wzi�a Ksi�g� do r�k. Rozejrza�a si� po roz�wietlonym pokoju, tak jakby podejrzewa�a, �e mo�e j� kto� obserwowa�. Po czym, na po�y zawstydzona i na po�y rozradowana, wyszepta�a "Maszyno! Maszyno!" i podnios�a tom do ust. Trzykrotnie z�o�y�a na nim poca�unek, trzykrotnie pochyli�a g�ow�, trzykrotnie ogarn�o j� b�ogie uczucie, �e zosta�a wys�uchana. Po zako�czeniu obrz�dku znalaz�a stron� 1367, gdzie podawano godziny odlotu statk�w powietrznych z wyspy na p�kuli po�udniowej, pod kt�rej gleb� mieszka�a, w kierunku wyspy na p�kuli p�nocnej, w g��bi kt�rej mieszka� jej syn. Pomy�la�a: "Nie mam czasu". Zaciemni�a pok�j i usn�a; obudzi�a si� i pok�j rozja�ni�a; posili�a si� i wymieni�a pogl�dy z przyjaci�mi, pos�ucha�a muzyki i uczestniczy�a w wyk�adach; zaciemni�a pok�j i usn�a. Nad ni�, pod ni� i wok� niej odwiecznie szumia�a Maszyna; Waszti nie zauwa�a�a szmeru, poniewa� urodzi�a si� maj�c go w uszach. Ziemia, kt�ra j� nosi�a, szumia�a mkn�c w�r�d ciszy i obraca�a Waszti raz ku niewidzialnemu s�o�cu, to zn�w ku niewidzialnym gwiazdom. Waszti zbudzi�a si� i rozja�ni�a pok�j. - Kuno! - Nie b�d� z tob� rozmawia� - odezwa� si� - p�ki nie przyjedziesz. - Czy od czasu naszej ostatniej rozmowy by�e� na powierzchni ziemi? Jego podobizna zatar�a si�. Znowu Waszti poradzi�a si� Ksi�gi. Zdenerwowa�a si� bardzo i opad�a na fotel z rozko�atanym sercem. Wyobra�my j� sobie bez z�b�w czy w�os�w! Niebawem skierowa�a fotel pod �cian� i nacisn�a nieznany przycisk. �ciana z wolna rozsun�a si�. Przez otw�r Waszti zobaczy�a tunel, kt�ry lekko skr�ca� i dlatego nie by�o wida�, dok�d prowadzi. Gdyby zdecydowa�a si� odwiedzi� syna, pocz�tek podr�y znajdowa� si� w�a�nie tutaj. Oczywi�cie wiedzia�a wszystko o sieci komunikacyjnej. Nie by�o w tym �adnych tajemnic. Zawezwie wagon, kt�ry poniesie j� tunelem a� do windy stanowi�cej po��czenie z dworcem statk�w powietrznych; system �w by� ju� w u�yciu od bardzo wielu lat, na d�ugo przed powszechnym ustanowieniem Maszyny. I oczywi�cie Waszti przestudiowa�a cywilizacj�, kt�ra bezpo�rednio poprzedza�a obecn� - cywilizacj�, kt�ra opacznie poj�a funkcje systemu i korzysta�a z niego w celu dowo�enia ludzi do rzeczy zamiast dostarczania rzeczy ludziom. Takie komiczne dawne czasy, kiedy ludzie podr�owali dla zmiany powietrza zamiast zmieni� powietrze w swoich pokojach. A jednak - tunel napawa� j� strachem; nie widzia�a go od czasu, gdy urodzi�a ostatnie dziecko. Skr�ca�, ale niezupe�nie tak, jak sobie przypomina�a; by� jasny- lecz nie a� tak o�lepiaj�co, jak to podawa� pewien wyk�adowca. Waszti znalaz�a si� w szponach panicznego l�ku przed osobistym do�wiadczeniem. Wycofa�a si� do pokoju i �ciana zn�w si� zamkn�a. - Kuno - powiedzia�a - nie mog� przyjecha� ci� odwiedzi�. Nie czuj� si� dobrze. W mgnieniu oka ogromny aparat zawis� nad ni� u sufitu, termometr automatycznie wsun�� si� w usta, na sercu automatycznie u�o�y� si� stetoskop. Le�a�a bezsilna. Ch�odne tampony koi�y skro�. Kuno telegraficznie zawezwa� jej lekarza. Tak to ludzkie nami�tno�ci t�uk�y si� jeszcze tu i �wdzie po Maszynie. Waszti wypi�a lekarstwo, kt�re lekarz wstrzykn�� jej w usta, i urz�dzenie wycofa�o si� na swoje miejsce w suficie. Da� si� s�ysze� g�os Kuna pytaj�cego o jej samopoczucie. - Lepiej. - A potem ze zniecierpliwieniem: - Ale dlaczego w�a�ciwie to ty do mnie nie przyjedziesz? - Poniewa� nie mog� opu�ci� tego miejsca. - Dlaczego? - Poniewa� lada moment mo�e zdarzy� si� co� donios�ego. - Czy by�e� ju� na powierzchni ziemi? - Jeszcze nie. - Wi�c o co chodzi? - Za po�rednictwem Maszyny nie powiem ci. Waszti powr�ci�a do normalnego �ycia. My�la�a jednak o Kunie, o jego dzieci�stwie - narodzinach, przeniesieniu do publicznych ochronek, o swej jedynej tam wizycie i jego odwiedzinach u niej - odwiedzinach, kt�re usta�y z chwil�, gdy Maszyna przydzieli�a mu pok�j na drugim kra�cu �wiata. "Rodzice: ich obowi�zki", informowa�a ksi�ga Maszyny, "ustaj� w momencie narodzin. Str. 422327483". Prawda, lecz w przypadku Kuna by�o co� szczeg�lnego - trzeba przyzna�, �e wszystkie jej dzieci mia�y w sobie co� szczeg�lnego - no i zwa�ywszy wszystko, musi odwa�y� si� na t� podr�, je�eli syn sobie tego �yczy. "Co� donios�ego mo�e si� wydarzy�".. Co to mia�o oznacza�? Bez w�tpienia jest to niedorzeczno�� m�okosa, ale przecie� musi pojecha�. Znowu nacisn�a nieznany przycisk, znowu �ciana rozsun�a si� i Waszti zobaczy�a tunel, kt�ry skr�ca� w nieznane. Kurczowo �ciskaj�c Ksi�g� wsta�a, chwiejnym krokiem podrepta�a na peron i zawezwa�a wagon. Pok�j zamkn�� si� za jej plecami; rozpocz�a si� podr� na p�kul� p�nocn�. Oczywi�cie by�o to dziecinnie �atwe. Kiedy podjecha� wagon, ujrza�a w nim fotele dok�adnie takie same, jak we w�asnym pokoju. Na dany przez ni� znak wagon zatrzyma� si� i Waszti niepewnie podrepta�a do windy. W windzie znajdowa� si� jeszcze jeden pasa�er; po raz pierwszy od wielu miesi�cy spotka�a si� twarz� w twarz i podobn� sobie istot�. Podr�nych w tych czasach by�o niewielu, gdy� dzi�ki zdobyczom nauki ziemia wzd�u� i wszerz by�a dok�adnie taka sama. B�yskawiczne kontakty, po kt�rych poprzednia cywilizacja spodziewa�a si� tak wiele, zako�czy�y si� samozag�ad�. Co za sens podr�owa� do Pekinu, kt�ry wygl�da akurat tak, jak Shrewsbury? Po co wraca� do Shrewsbury, skoro b�dzie takie samo jak Pekin? Cia�o cz�owieka rzadko znajdowa�o si� w ruchu; wszystek niepok�j skoncentrowa� si� w duszy. System statk�w stanowi� relikt z poprzedniej epoki. Utrzymywano go, poniewa� kontynuowa� by�o �atwiej ni� zlikwidowa� lub ograniczy�; obecnie jednak jego zakres znacznie przekroczy� potrzeby ludzko�ci. Pojazd za pojazdem wznosi� si� z womitori�w Rye czy Christchurch (u�ywam nazw antycznych), �eglowa� po zat�oczonym niebie i zatrzymywa� si� przy nabrze�ach na .po�udniu - pusty. Tak przemy�lnie u�o�ony by� ten system, tak niezale�ny od warunk�w atmosferycznych, �e niebo - czyste b�d� zachmurzone - przypomina�o gigantyczny kalejdoskop, w kt�rym regularnie powtarza� si� ten sam wz�r. Statek, kt�rym podr�owa�a Waszti, startowa� raz o zachodzie s�o�ca, raz o �wicie. Niezmiennie jednak kiedy przelatywa�a nad Reims, napotyka� statek kursuj�cy mi�dzy Helsinkami a Brazyli�, za� za ka�dym trzecim przelotem nad Alpami tras� jego przecina�a od ty�u flota lotnicza z Palermo. Dzie� czy noc, wiatr czy burza, przyp�yw czy trz�sienie ziemi nigdy ju� nie stanowi�y przeszkody dla cz�owieka. Okie�zna� Lewiatana. Ca�a dawna literatura opiewaj�ca uroki Natury i opisuj�ca boja�� w jej obliczu brzmia�a r�wnie fa�szywie, jak bajdurzenie dziecka. Mimo to, gdy Waszti zobaczy�a pot�ny kad�ub statku zbrukany wskutek kontaktu z powietrzem zewn�trznym, powr�ci�a jej odraza do bezpo�redniego do�wiadczenia. Przecie� to nie to samo, co statek w kinematofonie. Po pierwsze, wydziela� zapach - wprawdzie nie silny czy nieprzyjemny, ale zapach jednak mia� i nawet z zamkni�tymi oczami wiedzia�aby, �e w pobli�u znajduje si� nowy przedmiot. Poza tym od windy musia�a podej�� do niego pieszo, musia�a znie�� spojrzenia innych pasa�er�w. Cz�owiek id�cy przed ni� upu�ci� Ksi�g� - niby nic wielkiego, ale we wszystkich wzbudzi� niepok�j. Je�eli kto� upu�ci� Ksi�g� w swoim pokoju, pod�oga podnios�a j� mechanicznie, lecz przej�cie do statku nie by�o w ten spos�b przystosowane, wi�c �wi�ty tom le�a�, tak jak upad�. Zatrzymali si� - by�a to rzecz nieprzewidziana - a m�czyzna, zamiast podnie�� sw� w�asno��, pomaca� mi�nie ramion, aby sprawdzi�, jak to si� sta�o, �e go zawiod�y. Potem, niebywa�e, kto� odezwa� si� bezpo�rednio: "Sp�nimy si�" - wi�c wszyscy pomaszerowali na pok�ad, a Waszti nadepn�a przy rym na Ksi�g�. Wewn�trz statku jej niepok�j wzm�g� si�. Ujrza�a wyposa�enie staro�wieckie i niewyszukane. By�a nawet przewodniczka i w czasie podr�y Waszti zmuszona b�dzie przekazywa� jej swoje �yczenia. Oczywi�cie przez ca�� d�ugo�� statku bieg� ruchomy chodnik, lecz z peronu do kabiny Waszti zobowi�zana by�a przej�� sama. Jedne kabiny lepsze by�y od drugich, a Waszti nie otrzyma�a najlepszej. Pomy�la�a, �e przewodniczka post�pi�a niesprawiedliwie, i zatrz�s�a si� z oburzenia. Szklane zasuwy zamkn�y si� i ju� nie mog�a wyj��. Przy ko�cu westybulu zobaczy�a, �e winda, kt�r� wjecha�a na g�r�, je�dzi pusta w t� i z powrotem. Pod tymi korytarzami z l�ni�cych p�ytek mie�ci�y si� pokoje, jeden rz�d po drugim, i zachodzi�y daleko w g��b ziemi, a w ka�dym z nich siedzia�a istota ludzka, kt�ra jad�a, spa�a i wytwarza�a pomys�y. Zagrzebany g��boko w rym ulu by� i jej pok�j. Waszti ba�a si�. - Ach, Maszyno! Maszyno! - wyszepta�a i pog�adzi�a Ksi�g�; dozna�a ulgi. Potem �ciany westybulu jakby zla�y si� w jedn�, podobnie jak to dzieje si� z przej�ciami, kt�re widujemy w snach, winda znikn�a, upuszczona ksi�ga zsun�a si� na lew� stron� i r�wnie� znikn�a, wypolerowane p�ytki p�dzi�y niby strumie� wody, da� si� odczu� nieznaczny wstrz�s i statek powietrzny wydosta� si� z tunelu i poszybowa� nad wodami tropikalnego oceanu. By�a noc. Przez moment Waszti widzia�a wybrze�e Sumatry wyra�nie okolone fosforyzuj�cymi falami i zwie�czone latarniami morskimi, kt�re niezmiennie wysy�a�y w �wiat niepotrzebne ju� snopy �wiat�a. Wkr�tce znikn�y te� i one i jedynie gwiazdy odwraca�y uwag� Waszti. Nie tkwi�y w miejscu, lecz ponad jej g�ow� ko�ysa�y si� to w t�, to w tamt� stron�, przesuwaj�c si� od jednego �wietlika do drugiego, tak jakby to nie statek powietrzny, ale ca�y wszech�wiat ko�ysa� si� na boki. I tak, jak to si� zdarza w pogodne noce, raz zdawa�y si� w perspektywie, to znowu w p�aszczy�nie; niekiedy uk�ada�y si� pi�trowo i rz�d za rz�dem wst�powa�y w niesko�czone niebiosa, albo wreszcie skrywa�y niesko�czono�� tworz�c pu�ap, kt�ry na zawsze ogranicza pole wyobra�ni cz�owieka. W ka�dym razie zdawa�y si� nie do zniesienia. - Czy mamy podr�owa� w ciemno�ciach? - zawo�ali pasa�erowie i przewodniczka, kt�ra nie dopatrzy�a sprawy, w��czy�a �wiat�o i opu�ci�a zas�ony z gi�tkiego metalu. Kiedy budowano statki powietrzne, na �wiecie wci�� jeszcze pokutowa�o pragnienie, by ogl�da� rzeczy z bliska. St�d ta niezwyk�a ilo�� �wietlik�w oraz okien i proporcjonalna do tego udr�ka istot cywilizowanych i dystyngowanych. W kabinie Waszti jedna gwiazda nawet przeziera�a przez szczelin� w zas�onie, za� po kilku godzinach niespokojnego snu przeszkodzi� jej nieznajomy blask, kt�ry by� �witem. Cho� statek niby tak szybko p�dzi� na zach�d, ziemia jeszcze szybciej toczy�a si� na wsch�d i wlok�a Waszti i jej towarzyszy w kierunku s�o�ca. Nauka zdo�a�a przed�u�y� noc, ale tylko troszeczk�, i wielkie kiedy� nadzieje na zneutralizowanie dobowego obrotu ziemi przepad�y razem z nadziejami, kt�re by�y chyba jeszcze �mielsze. "Dotrzyma� kroku s�o�cu", albo nawet je prze�cign�� - oto cel, dla kt�rego pobudowano statki powietrzne zdolne osi�ga� nieprawdopodobn� szybko��, sterowane przez najwi�ksze umys�y epoki. Po�r�d aplauzu ludzko�ci kr��y�y wci�� naoko�o globu, bezustannie na zach�d, wci�� naoko�o. Na pr�no. Kula ziemska jeszcze szybciej p�dzi�a na wsch�d i zdarza�y si� przera�aj�ce wypadki, wi�c Komitet Maszyny, kt�ry w�a�nie wtedy nabiera� znaczenia, og�osi�, �e pogo� ta jest nielegalna, niemechaniczna i podlega karze Bezdomno�ci. O Bezdomno�ci jeszcze b�dzie mowa. Bez w�tpienia Komitet mia� racj�. Jednak�e to usi�owanie, by "pokona� s�o�ce", wzbudzi�o ostatnio wsp�lne zainteresowanie, jakiego nasza rasa do�wiadczy�a w stosunku do cia� niebieskich, a po prawdzie w stosunku do czegokolwiek. Wtedy to ostatni raz ludzie tworzyli wsp�lnot� dzi�ki my�leniu o �ywiole poza �wiatem. Zwyci�y�o s�o�ce, a jednak by� to kres jego duchowego panowania. �wit, po�udnie, zmierzch, pas zodiakalny nie dotyczy�y ani �ycia ludzi, ani ich serc, a nauka wycofa�a si� pod ziemi�, by skupi� si� na problemach, kt�re z pewno�ci� rozwi��e. Tote� kiedy Waszti zobaczy�a, �e do kabiny wtargn�� r�any palec �wiat�a, ogarn�o j� rozdra�nienie i stara�a si� doci�gn�� zas�on�. Tymczasem zas�ona umkn�a a� po sam� g�r� i Waszti zobaczy�a w �wietliku ma�e r�owe chmurki rozko�ysane na tle b��kitu, a skoro tylko s�o�ce wznios�o si� wy�ej, jego blask dosta� si� do �rodka bez przeszk�d i sp�yn�� po �cianie niby z�ote morze. Wznosi� si� i opada� zgodnie z ruchem statku, podobnie jak wznosz� si� i opadaj� fale, lecz zbli�a� si� nieub�aganie, tak jak zbli�a si� przyp�yw. Je�eli Waszti nie zabezpieczy si�, blask padnie jej na twarz. Przeszy� j� paroksyzm l�ku i zadzwoni�a na przewodniczk�. Przewodniczka te� by�a przera�ona, ale nie mog�a nic zrobi�; nie w jej gestii le�a�o naprawianie zas�on. Jedyne, co mog�a zaproponowa�, to �eby szanowna pasa�erka zmieni�a kabin� i Waszti niezw�ocznie zacz�a si� do tego przygotowywa�. Na ca�ym �wiecie ludzie byli niemal zupe�nie do siebie podobni, ale przewodniczka statku powietrznego, mo�e skutkiem swych wyj�tkowych obowi�zk�w, odstawa�a troch� od powszechnego modelu. Cz�sto bywa�a zmuszona zwraca� si� do pasa�er�w bezpo�rednio i dlatego jej spos�b bycia nabra� pewnej szorstko�ci i oryginalno�ci. W momencie, gdy Waszti z okrzykiem uchyli�a si� gwa�townie przed promieniem s�onecznym, przewodniczka zachowa�a si� wprost po barbarzy�sku - wyci�gn�a r�k�, by j� podtrzyma�. - Jak pani �mie! - zawo�a�a pasa�erka. - Pani si� zapomina! Kobieta zmiesza�a si� i przeprosi�a Waszti za to, �e nie pozwoli�a jej upa��. Teraz ludzie nigdy nie dotykali si� nawzajem. Zwyczaj ten sta� si� prze�ytkiem, dzi�ki Maszynie. - Gdzie teraz jeste�my? - spyta�a Waszti wynio�le. - Jeste�my nad Azj� - odpowiedzia�a przewodniczka sil�c si� na uprzejmo��. - Azj�? - Musi mi pani wybaczy� ten pospolity spos�b wys�awiania si�. Nabra�am zwyczaju stosowania niemechanicznych nazw miejsc - nad kt�rymi przelatuj�. - O, ja pami�tam Azj�. Stamt�d pochodzili Mongo�owie. - Pod nami, na wolnym powietrzu, le�a�o miasto, kt�re ongi� nazywa�o si� Simla. - Czy s�ysza�a pani kiedy� o Mongo�ach i o szkole brisba�skiej? - Nie. - Brisbane te� rozci�ga�o si� na wolnym powietrzu. - Te g�ry na prawo - pozwoli pani, �e je poka��. Odsun�a metalow� zas�on�. Ukaza� si� g��wny �a�cuch Himalaj�w. - Nazywano to kiedy� Dachem �wiata, te w�a�nie g�ry. - Co za niem�dra nazwa! - Musi pani pami�ta�, �e przed zaraniem cywilizacji wydawa�y si� nieprzyst�pnym murem, kt�ry si�ga� gwiazd. S�dzono, �e opr�cz bog�w nikt nie mo�e pokona� tych szczyt�w. Jakiego post�pu dokonali�my, dzi�ki Maszynie! - Jakiego post�pu dokonali�my, dzi�ki Maszynie! - rzek�a Waszti. - Jakiego post�pu dokonali�my, dzi�ki Maszynie! - jak echo powt�rzy� pasa�er, kt�ry poprzedniego wieczoru upu�ci� Ksi�g�, a teraz sta� w przej�ciu. - A ta bia�a masa w rozpadlinach? - co to takiego? - Zapomnia�am, jak si� nazywa. - Prosz� zakry� okno. Te g�ry nie nasuwaj� mi �adnych pomys��w. P�nocna strona Himalaj�w ton�a w g��bokim cieniu, za� indyjskim stokiem w�a�nie zaw�adn�o s�o�ce. Lasy wytrzebiono podczas epoki literatury celem produkowania masy celulozowej, ale �niegi budzi�y si� w ca�ej porannej glorii, za� chmury nadal os�ania�y piersi Kanczendzengi. Na nizinach widnia�y ruiny miast, gdzie skarla�e rzeki przemyka�y pod murami, przy kt�rych widnia�y gdzieniegdzie �lady womitori�w stanowi�cych oznaki miast tera�niejszo�ci. Ponad ca�ym krajobrazem p�dzi�y statki powietrzne, kt�re z niewiarygodn� but� przecina�y niebosk�on we wszystkie strony i nonszalancko nabiera�y wysoko�ci, kiedy pragn�y unikn�� zak��ce� ni�szych warstw atmosfery, by pokona� Dach Swiata. - Rzeczywi�cie zrobili�my post�py, dzi�ki Maszynie - rzek�a przewodniczka i metalow� zas�on� przes�oni�a Himalaje. Dzie� wl�k� si� niemi�osiernie. Wszyscy pasa�erowie siedzieli w swoich kabinach i unikali jeden drugiego z nieomal fizyczn� odraz�, pragn�c tylko tego, by na powr�t znale�� si� pod powierzchni� ziemi. By�o ich o�miu czy dziesi�ciu i przewa�ali m�odzi m�czy�ni, kt�rych wys�ano z publicznych ochronek, aby w r�nych cz�ciach �wiata zaj�li pokoje niedawno zmar�ych. M�czyzna, kt�ry upu�ci� Ksi�g�, odbywa� podr� powrotn� do domu. Wys�ano go na Sumatr�, aby rasa nie wygas�a. Jedynie Waszti podr�owa�a z w�asnej woli. W po�udnie po raz drugi rzuci�a okiem na ziemi�. Statek powietrzny przecina� kolejne pasmo g�r, lecz z powodu chmur Waszti niewiele mog�a dojrze�. Pod ni� wznosi�y si� bloki czarnych ska�, kt�re niewyra�nie przechodzi�y w szare. Mia�y fantastyczne kszta�ty; jedna z nich przypomina�a powolnego m�czyzn�. - Brak pomys��w tutaj - mrukn�a Waszti i metalow� zas�on� przes�oni�a Kaukaz. Wieczorem wyjrza�a znowu. Akurat przecinali z�ociste morze, nad kt�rym po�o�one by�y liczne wysepki i jeden p�wysep. - Brak pomys��w tutaj - powt�rzy�a Waszti i metalow� zas�on� przes�oni�a Grecj�. Aparat Naprawczy Westybulem, wind�, kolejk� rurow�, wzd�u� peronu, przez rozsuwane drzwi - pokonuj�c w odwrotnej kolejno�ci wszystkie etapy wyjazdu Waszti jednak dotar�a do synowskiego pokoju, kt�ry by� dok�adnym odbiciem jej w�asnego. W�a�ciwie mog�aby z powodzeniem uzna� wizyt� za zbyteczn�. Przyciski, ga�ki, pulpit z Ksi�g�, temperatura, powietrze, o�wietlenie - wszystko zupe�nie takie samo. No a je�li nawet sam Kuno, cia�o z jej cia�a, stoi tu� przy niej, to jaki z tego po�ytek? By�a za dobrze wychowana, by u�cisn�� mu d�o�. Odwracaj�c wzrok odezwa�a si� w te s�owa: - Oto jestem. Mia�am niewypowiedzianie okropn� podr� i mocno cofn�am si� w rozwoju duszy. Nie jest to tyle warte, Kuno, nie jest to a� tyle warte. M�j czas jest zbyt cenny. �wiat�o s�oneczne prawie mnie dotkn�o i natkn�am si� na wysoce nieokrzesanych ludzi. Mog� zatrzyma� si� tylko na kilka minut. Powiedz, co masz do powiedzenia, i zaraz musz� wraca�. - Zagro�ono mi Bezdomno�ci� - rzek�. Nareszcie spojrza�a na niego. - Zagro�ono mi Bezdomno�ci� i czego� takiego nie mog�em tobie powiedzie� za po�rednictwem Maszyny. Bezdomno�� oznacza �mier�. Ofiar� wystawia si� na dzia�anie powietrza, kt�re zabija. - Od czasu naszej ostatniej rozmowy by�em na zewn�trz. Sta�a si� donios�a rzecz, ale oni mnie wy�ledzili. - Niby dlaczego nie mia�by� wychodzi� na zewn�trz! - zawo�a�a. Przecie� zwiedzanie powierzchni ziemi jest najzupe�niej legalne, najzupe�niej mechaniczne. Ostatnio wys�ucha�am wyk�adu o morzu: nie ma co do tego �adnych zastrze�e�, po prostu trzeba zam�wi� respirator i otrzyma� zezwolenie na Wyj�cie. Jest to wprawdzie co�, czego nie robi� ludzie uduchowieni i zaklina�am ci�, �eby� tego nie robi�, ale nie ma przeciw temu �adnego zastrze�enia prawnego. - Nie otrzyma�em zezwolenia na Wyj�cie. - No to jak si� wydosta�e�? - Znalaz�em swoj� w�asn� drog�. Nic jej to nie powiedzia�o i Kuno musia� powt�rzy�. - Swoj� w�asn� drog�? - szepn�a. - Ale� to nie by�oby stosowne. - Dlaczego? Pytanie oburzy�o j� ponad wszelk� miar�. - Zaczynasz odnosi� si� do Maszyny ba�wochwalczo - wycedzi� zimno. - To, �e znalaz�em swoj� w�asn� drog�, uwa�asz za niereligijne. Akurat tak samo uwa�a� Komitet, kiedy mi zagrozi� Bezdomno�ci�. Rozz�o�ci�o j� to. - Niczego ba�wochwalczo nie traktuj� - zawo�a�a. - Jestem wysoce post�powa. Nie uwa�am, aby� by� niereligijny, bowiem nie zosta�o nic, co nazwa� mo�na religi�. Wszelkie obawy czy przes�dy, jakie kiedy� istnia�y, zosta�y ju� zniszczone przez Maszyn�. Chodzi�o mi jedynie o to, �e znalezienie w�asnej drogi jest... A poza tym, nie ma �adnej nowej drogi. - Tak si� zawsze zak�ada. - Nie spos�b wydosta� si�, chyba �e przez womitoria, na co jednak trzeba uzyska� zezwolenie na Wyj�cie. Tak m�wi Ksi�ga. - No to Ksi�ga si� myli, gdy� ja wydosta�em si� o w�asnych si�ach. Bowiem Kuno obdarzony by� pewn� si�� fizyczn�. By�y to ju� czasy, gdy muskularno�� stanowi�a ha�b�. W momencie narodzin ka�de niemowl� poddawano szczeg�owym ogl�dzinom i likwidowano wszystkie, kt�re rokowa�y niewskazan� si��. Humani�ci mog� sobie protestowa�, ale pozostawienie si�acza przy �yciu wcale by nie by�o prawdziwym mi�osierdziem; przy takim trybie �ycia, do jakiego powo�a�a go Maszyna, nigdy nie zazna�by szcz�cia; usycha�by z t�sknoty za drzewami do wspinania, za rzekami do pluskania, za ��kami i wzg�rzami, kt�re mog�yby stanowi� miar� sprawno�ci jego cia�a. Cz�owiek musi by� przystosowany do swego otoczenia, prawda? W zaraniu �wiata ludzkie cherlaki musia�y by� zrzucane z g�ry Tajgetos; u schy�ku nasi si�acze b�d� poddawani eutanazji, aby Maszyna mog�a si� rozwija�, aby Maszyna mog�a si� rozwija�, aby Maszyna mog�a si� rozwija� wiecznie. - Wiesz, �e zatracili�my poczucie przestrzeni. Twierdzimy "przestrze� jest unicestwiona", ale unicestwili�my nie przestrze�, lecz poczucie tej�e. Zatracili�my cz�stk� samych siebie. Postanowi�em j� odzyska� i rozpocz��em od przemierzania wzd�u� i wszerz peronu kolejowego przed moim pokojem. Tam i z powrotem, a� do zm�czenia i tym sposobem uda�o mi si� na nowo uchwyci� znaczenie s��w "blisko" i "daleko". "Blisko" oznacza miejsce, do kt�rego mog� mnie szybko doprowadzi� w�asne nogi, nie za� miejsce, do kt�rego szybko dowiezie mnie poci�g czy statek powietrzny. "Daleko" to miejsce, do kt�rego nie zdo�am szybko doj�� na w�asnych nogach; womitorium jest "daleko", chocia� po zawezwaniu poci�gu m�g�bym si� tam znale�� w trzydzie�ci osiem sekund. Cz�owiek stanowi miar�. To by�a moja pierwsza lekcja. Nogi cz�owieka s� miar� odleg�o�ci, jego r�ce miar� posiadania, cia�o za� miar� tego wszystkiego, co jest godne, mi�o�ci i po��dania oraz silne. Nast�pnie posun��em si� dalej: i to w�a�nie wtedy wzywa�em ciebie po raz pierwszy, a ty uparcie nie chcia�a� przyjecha�. To miasto, jak ci wiadomo, zbudowane jest g��boko pod powierzchni� ziemi, ponad kt�r� stercz� jedynie womitoria. Po przemierzeniu wzd�u� i wszerz peronu przed moim pokojem, pojecha�em wind� na nast�pny peron i r�wnie� ten zwiedzi�em i to samo powt�rzy�o si� z ka�dym po kolei, a� dotar�em do najwy�szego, powy�ej kt�rego zaczyna si� ziemia. Wszystkie perony s� dok�adnie takie same i przebywanie na nich da�o mi jedynie to, �e rozwin��em zmys� przestrzeni oraz mi�nie. S�dz�, �e tym powinienem si� by� zadowoli� - nie jest to zn�w tak ma�o - lecz kiedy tak spacerowa�em i duma�em, przysz�o mi do g�owy, �e nasze miasta pobudowano przecie� w czasach, kiedy ludzie oddychali powietrzem zewn�trznym, i �e by�y wtedy szyby wentylacyjne dla robotnik�w. Nie by�em w stanie my�le� o niczym innym poza tymi szybami wentylacyjnymi. Czy zosta�y zniszczone przez te wszystkie rury �ywno�ciowe, medyczne, muzyczne, kt�re Maszyna ostatnimi czasy wprowadzi�a? A mo�e zosta�y po nich jakie� �lady? Jedna rzecz nie ulega�a w�tpliwo�ci: je�eli gdzie� mo�na na nie natrafi�, to tylko w tunelach kolejowych najwy�szego pi�tra. We wszystkich innych miejscach nie ma niewykorzystanego skrawka przestrzeni. Opowiadam t� histori� szybko, ale nie my�l, �e nie oblatywa� mnie strach, albo �e twoje odpowiedzi wcale mnie nie deprymowa�y. Spacerowanie wzd�u� tunelu kolejowego nie jest rzecz� przyj�t�, nie jest mechaniczne, nie jest przyzwoite. Nie ba�em si�, �e nadepn� na szyn� pod napi�ciem i zgin�. Ba�em si� czego� innego mniej namacalnego - zrobienia czego�, czego nie przewidzia�a Maszyna. Potem przypomnia�em sobie, �e "Cz�owiek jest miar�", wi�c brn��em dalej i po wielu wyprawach znalaz�em wylot. Oczywi�cie tunele by�y o�wietlone. Wszystko jest �wiat�em, sztucznym �wiat�em, ciemno�� stanowi wyj�tek. Kiedy wi�c zobaczy�em czarny odst�p mi�dzy p�ytami, od razu wiedzia�em, �e to wyj�tek, i uradowa�em si�. Wsun��em r�k� - pocz�tkowo nie mog�em wcisn�� nic wi�cej i nieprzytomny ze szcz�cia wymachiwa�em ni� na wszystkie strony. Poluzowa�em drug� p�yt�, wsun��em g�ow� i krzykn��em w ciemno��: "Nadchodz�, jeszcze tego dokonam!" a g�os m�j odbi� si� echem po�r�d nie ko�cz�cych si� przej��. Zda�o mi si�, �e s�ysz� duchy dawno zmar�ych robotnik�w, kt�rzy co wiecz�r powracali do blasku gwiazd i do swych �on, a wszystkie pokolenia, kt�re kiedy� mieszka�y na wolnym powietrzu, krzykn�y ku mnie: "Jeszcze tego dokonasz, nadchodzisz". Urwa�. Mimo ca�ej niedorzeczno�ci ostatnie s�owa Kuna wzruszy�y Waszti. Bowiem niedawno Kuno zg�osi� ch�� zostania ojcem, a Komitet odrzuci� jego pro�b�. Kuno nie reprezentowa� rypu, kt�ry Maszyna pragn�a przekazywa� dalej. - Potem nadjecha� poci�g. Musn�� mnie, lecz wepchn��em g�ow� i r�ce do dziury. Zdzia�a�em do�� jak na jeden dzie�, wi�c wyczo�ga�em si� na peron, zjecha�em wind� na d� i zawezwa�em ��ko. Och, jakie mia�em sny! I znowu dzwoni�em do ciebie, a ty znowu odm�wi�a�. Pokr�ci�a g�ow� i rzek�a: - Przesta�. Przesta� m�wi� o takich strasznych rzeczach. Wp�dzasz mnie w rozpacz. Przecie� ty odrzucasz cywilizacj�. - Ale mam na powr�t poczucie przestrzeni, a wtedy cz�owiek nie mo�e spocz��. Postanowi�em wdrapa� si� do dziury i wspi�� w g�r� szybu. W tym celu gimnastykowa�em ramiona. Dzie� po dniu wykonywa�em komiczne ruchy, a� do b�lu ca�ego cia�a, wi�c wkr�tce potrafi�em uwiesi� si� na r�kach i trzyma� poduszk� przez d�ugie minuty rozci�gni�ty na ��ku. Po czym zam�wi�em respirator i wyruszy�em. Pocz�tek by� �atwy. Zaprawa nieco nadbutwia�a, wi�c w mig usun��em kilka kolejnych p�ytek i wgramoli�em si� za nimi w ciemno��, a duchy zmar�ych pokrzepia�y mnie. Sam nie wiem, co przez to rozumiem. M�wi� po prostu, co czu�em. Po raz pierwszy odczuwa�em, �e odezwa� si� protest przeciw zgnu�nieniu i �e zmarli pokrzepiaj� mnie w tym samym stopniu, co ja nios� pociech� nienarodzonym. Czu�em, �e ludzko�� istnieje i �e istnieje bez przyodziewku. Jakim sposobem mam to wyt�umaczy�? By�a naga - ludzko�� by�a naga, a te wszystkie rury i przyciski, i maszynerie ani nie przysz�y z nami na �wiat, ani nie opuszcz� go razem z nami i ostatecznie nie znacz� tak zn�w ogromnie, gdy tutaj jeste�my. Gdybym by� silny, pozdziera�bym z siebie ca�e to odzienie, jakie mia�em na sobie, i wyszed�bym na zewn�trzne powietrze bez powijak�w. Lecz nie dla mnie co� takiego, no i chyba te� nie dla mojego pokolenia. Wspina�em si� z respiratorem, w higienicznym ubraniu, z od�ywczymi pigu�kami! Lepiej tak ni� wcale. By�a tam drabina zrobiona z jakiego� prastarego metalu. �wiat�o z poci�gu pad�o na najbli�sze szczeble i zobaczy�em, �e prowadzi ona prosto w g�r� i nad rumowiska na dnie szybu. Mo�liwe, �e w trakcie budowy nasi przodkowie biegali po niej tam i z powrotem tuzin razy dziennie. Przy wspinaczce ostre kraw�dzie rozdar�y mi r�kawice na wylot i krew zala�a d�onie. �wiat�o wspomaga�o mnie troch�, a potem nast�pi�a ciemno�� i co stokro� gorsze, tak�e cisza, kt�ra �widrowa�a uszy na wylot. Maszyna szumi! Czy wiedzia�a� o tym? Jej szum przenika nasz� krew, a mo�e nawet kieruje naszymi my�lami. Kto wie! Wydostawa�em si� poza zasi�g jej w�adzy. P�niej pomy�la�em: "Ta cisza oznacza, �e post�puj� �le". Lecz w tej�e ciszy dos�ysza�em g�osy, kt�re ponownie doda�y mi si�. Roze�mia� si�. - By�y mi bardzo potrzebne. W nast�pnej chwili wyr�n��em o co� g�ow�. Waszti westchn�a. - Dotar�em do jednej z pneumatycznych klap, kt�re chroni� nas przed powietrzem zewn�trznym. Zauwa�y�a� je mo�e ze statku powietrznego. Ciemno�� by�a nieprzenikniona; stopami opiera�em si� o ostatnie szczeble niewidocznej drabiny, r�ce mia�em pokaleczone; nie potrafi� wyt�umaczy�, jak prze�y�em ten etap, ale g�osy wci�� mi dodawa�y otuchy, a zatem po omacku zacz��em szuka� zacisk�w. Klapa mia�a przypuszczalnie oko�o o�miu st�p �rednicy. Przesun��em po niej d�oni� tak daleko, jak si�gn��em. By�a absolutnie g�adka. Pomaca�em prawie do samego �rodka. Cho� niezupe�nie do �rodka, bo mam za kr�tk� r�k�. Wtedy to g�os powiedzia�: "Skacz! Warto! Mo�e na �rodku jest r�czka i mo�e zdo�asz jej si� uchwyci� i tym samym przyby� do nas twoj� w�asn� drog�. A nawet je�eli nie ma r�czki, wobec czego mo�esz spa�� i roztrzaska� si� na kawa�ki - i tak warto: przecie� i tak przyjdziesz do nas w�asn� drog�". Zatem skoczy�em. By�a r�czka i... Urwa�. W oczach matki zal�ni�y �zy. Wiedzia�a, jaki mu los pisany. Je�eli nie umar� dzi�, umrze jutro. Dla kogo� takiego na �wiecie nie ma miejsca. Ale ta jej lito�� zaprawiona by�a niech�ci�. Zawstydzi�a si�, �e urodzi�a takiego syna, akurat ona, chocia� by�a zawsze taka bardzo powa�na i mia�a w sobie tyle idei. Czy to rzeczywi�cie ten sam ch�opczyk, kt�rego nauczy�a pos�ugiwa� si� klawiszami i przyciskami, kt�remu udziela�a pierwszych lekcji z Ksi�gi? Sam chocia�by zarost zniekszta�caj�cy mu usta wskazuje na to, �e staje si� on na powr�t jakim� p�dzikim typem. Dla atawizmu Maszyna nie mo�e mie� lito�ci. - By�a r�czka i jednak j� chwyci�em. Wniebowzi�ty zawisn��em nad ciemno�ci�, a szum tych wszystkich urz�dze� us�ysza�em niby ostatni szept w zamieraj�cym �nie. Wszystkie rzeczy, kt�re kiedy� ceni�em, i wszyscy ludzie, z kt�rymi niegdy� rozmawia�em przez rury, jawili mi si� niesko�czenie mali. Tymczasem r�czka obr�ci�a si�. M�j ci�ar co� uruchomi� i powoli wirowa�em, a wtem... Nie potrafi� tego opisa�. Le�a�em z twarz� sk�pan� w s�o�cu. Z nosa i uszu rzuci�a si� krew i s�ysza�em przera�aj�cy huk. Klapa po prostu zosta�a wysadzona z ziemi, ze mn� kurczowo jej uczepionym, za� powietrze wytwarzane tutaj na dole uchodz�c przez wylot ��czy�o si� z powietrzem na g�rze. Trysn�o jak fontanna. Podczo�ga�em si� ku niemu - bowiem powietrze zewn�trzne sprawia b�l - i przy kraw�dzi niejako ch�on��em wielkimi �ykami. Respirator wylecia� licho wie gdzie, ubranie rozdar�o si�. A ja po prostu le�a�em z ustami blisko dziury i �yka�em tak d�ugo, a� usta�o krwawienie. Trudno wyobrazi� sobie co� r�wnie zadziwiaj�cego. To zag��bienie w trawie - powiem o nim za chwil� - �wiec�ce nad nim s�o�ce - spoza marmurkowych chmur, wi�c nie o�lepia�o - ten spok�j, niewzruszony spok�j, poczucie przestrzeni oraz muskaj�ca m�j policzek fontanna naszego sztucznego powietrza! Niebawem wy�ledzi�em respirator, jak wznosi� si� i opada� wraz z pr�dem powietrza wysoko nad moj� g�ow�, a jeszcze wy�ej lecia�o wiele statk�w powietrznych. Lecz ze statk�w nikt nigdy nie wygl�da, a w moim przypadku i tak przecie� nie mo�na mnie by�o zabra�. Tote� le�a�em w potrzasku. S�o�ce si�ga�o nieco w g��b szybu i o�wietla�o najwy�szy szczebel drabiny, ale nie by�o sensu cho�by pr�bowa� dosi�gn�� go. Bo albo znowu u wylotu zosta�bym podrzucony w g�r�, albo zlecia�bym w d� i zgin��. Mog�em jedynie le�e� na trawie, powoli s�cz�c powietrze i od czasu do czasu rozgl�daj�c si� wko�o. Wiedzia�em, �e jestem w Wessex, gdy� by�em przezorny i przed wyruszeniem wys�ucha�em wyk�adu na ten temat. Wessex le�y nad pokojem, w kt�rym rozmawiamy. Kiedy� by�o to pa�stwo o wielkim znaczeniu. Jego kr�lowie mieli w posiadaniu ca�e po�udniowe wybrze�e od Andredswald do Kornwalii, natomiast Wansdyke, rozci�gaj�ce si� na wy�ej po�o�onych terenach, stanowi�o zabezpieczenie od p�nocy. Wyk�adowca zajmowa� si� jedynie rozkwitem Wessexu, wi�c nie wiem, jak d�ugo pa�stwo to pozostawa�o mi�dzynarodow� pot�g�, ale te� i owa wiedza na nic by mi si� nie zda�a. Prawd� powiedziawszy, podczas tego epizodu nie mog�em zrobi� nic innego, jak roze�mia� si�. No bo popatrzmy: oto ja, u mego boku pneumatyczna klapa, a respirator podryguje nad g�ow�; ot� ca�a ta tr�jka jest uwi�ziona w zag��bieniu poro�ni�tym traw� i obrze�onym paprociami. Po czym Kuno znowu spowa�nia�. - Szcz�liwie si� z�o�y�o, �e to by�o akurat zag��bienie. Bowiem powietrze zacz�o opada� i wype�nia� je, podobnie jak woda wype�nia misk�. Mog�em ju� odczo�ga� si� kawa�ek. Niebawem stan��em. Oddycha�em mieszanin�, w kt�rej sprawiaj�ce b�l powietrze przewa�a�o zawsze wtedy, kiedy usi�owa�em wspi�� si� na zbocze. To ju� nie by�o takie straszne. Nie pogubi�em pigu�ek i nadal by�em w absurdalnie radosnym nastroju, a o Maszynie w og�lne zapomnia�em. Teraz jedynym moim celem by�o dosta� si� na g�r�, gdzie ros�y paprocie, i rozejrze� si� po wszystkim, co rozci�ga�o si� po drugiej stronie. Wspi��em si� na zbocze. Nowe powietrze nadal by�o dla mnie zbyt ostre, wi�c po b�yskawicznym rzuceniu okiem na co� szarego stoczy�em si� w d�. S�o�ce zrobi�o si� bardzo nik�e i przypomnia�em sobie, �e znajduj� si� w znaku Skorpiona - o tym te� wys�ucha�em wyk�adu. Je�li s�o�ce jest w znaku Skorpiona, a my znajdujemy si� w Wessex, oznacza to, �e trzeba si� spieszy� co si� w nogach, bo zrobi si� za ciemno (jest to pierwszy okruch po�ytecznej informacji, jaki kiedykolwiek wynios�em z wyk�adu i podejrzewam, �e b�dzie te� ostatni). W zwi�zku z tym rozpaczliwie stara�em si� oddycha� nowym powietrzem i wysun�� si� z mojej sadzawki najdalej, jak si� tylko odwa�y�em. Zag��bienie wype�nia�o si� tak wolno. Chwilami s�dzi�em, �e fontanna tryska z mniejsz� energi�. Respirator ta�czy� w powietrzu jakby bli�ej ziemi; huk przycicha�. Kuno przerwa�. - My�l�, �e to ciebie nie interesuje. Reszta zainteresuje ci� jeszcze mniej. Nie ma w tym �adnych koncepcji i �a�uj�, �e narazi�em ciebie na trudy podr�y. Za bardzo si� r�nimy, matko. Waszti powiedzia�a, �e ma m�wi� dalej. - Zrobi� si� wiecz�r, nim wszed�em na nasyp. Przez ten czas s�o�ce nieomal czmychn�o z niebosk�onu i nie mog�em dobrze si� rozejrze�. Skoro ty dopiero co przelecia�a� nad Dachem �wiata, pewnie nie zechcesz wys�ucha� relacji o malutkich wzg�rzach, kt�re ja zobaczy�em - o niskich, bezbarwnych wzg�rzach. Jednak dla mnie one �y�y, a okrywaj�ca je murawa stanowi�a sk�r�, pod kt�r� gra�y mi�nie, i poczu�em, �e w przesz�o�ci wzg�rza te poci�ga�y ludzi z nieprzepart� si��, ludzie za� darzyli je mi�o�ci�. Teraz �pi� - mo�e na wieki. Obcuj� z ludzko�ci� w snach. Szcz�liwy ten m�czyzna, szcz�liwa ta kobieta, kt�ra zbudzi wzg�rza Wessex. Bo chocia� �pi�, nie umr� nigdy. G�os Kuna wzni�s� si� �arliwie. - Czy ty nie widzisz, czy nie widz� wszyscy twoi wyk�adowcy, �e to w�a�nie my obumieramy i �e tutaj na dole Maszyna jest jedyn� rzecz�, kt�ra naprawd� �yje? Stworzyli�my Maszyn�, �eby spe�nia�a nasz� wol�, lecz obecnie nie potrafimy zmusi� jej do tego, by wol� t� spe�nia�a. Odebra�a nam poczucie przestrzeni i zmys� dotyku, wypaczy�a wszystkie stosunki mi�dzyludzkie, a mi�o�� sprowadzi�a do aktu fizycznego; sparali�owa�a nasze cia�a i nasz� wol�, a teraz zniewala nas do tego, by�my j� czcili. Maszyna rozwija si� - lecz nie po naszej linii. Maszyna idzie naprz�d - lecz nie do naszego celu. My istniejemy tylko jako cz�steczki krwi, kt�re przep�ywaj� przez jej arterie, i gdyby mog�a bez nas funkcjonowa�, pozwoli�aby nam wymrze�. Och, nie mam lekarstwa - a przynajmniej tylko jedno: niestrudzenie powtarza� ludziom, �e ogl�da�em wzg�rza Wessex, tak jak ogl�da� je Elfryd, gdy rozgromi� skandynawskich naje�d�c�w. Tymczasem zasz�o s�o�ce. Zapomnia�em wspomnie�, �e mi�dzy moim wzg�rzem a pozosta�ymi le�a� pier�cie� opar�w i �e mia� barw� per�y. Urwa� po raz drugi. - M�w dalej - ze znu�eniem odezwa�a si� matka. Potrz�sn�� g�ow�. - M�w dalej. Ju� nic z tego, co m�wisz, nie mo�e mnie terai wzruszy�. Jestem uodporniona. - Mia�em zamiar opowiedzie� ci reszt�, ale nie mog�; wiem, �e nie mog�; �egnaj. Waszti sta�a niezdecydowana. Od