3438
Szczegóły |
Tytuł |
3438 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
3438 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 3438 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
3438 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Anna Brzezi�ska
A kocha� j�, �e strach
Z Wil�y�skiej Doliny wsz�dzie by�o daleko. Go�ciniec omija� j�
szerokim �ukiem, tak, �e do cywilizacji wiod�y jedynie dwie kr�te i mocno
poro�ni�te traw� �cie�ki. Wysoka �cie�ka wspina�a si� pomi�dzy trzema
zawieszonymi nad dolin� szczytami, Palem, Maczug� i tym, kt�ry zwano
Mnichem, a� do kupieckiego traktu. Niska �cie�ka opada�a �agodnie wzd�u�
Wil�y�skiego Potoku i poprzez ziemie starosty prowadzi�a ku odleg�ym
posiad�o�ciom opactwa. Co prawda, by�a jeszcze trzecia �cie�ka, ale ona
bynajmniej nie zmierza�a ku cywilizacji. Raczej w kierunku zupe�nie
przeciwnym.
Szymek jednak nigdy nie pow�drowa� hen, hen w sin� dal ani wysok�, ani
nisk� �cie�k� - a w ka�dym razie nie dalej, ni�li na skraj pastwisk, na
kt�rych zgodnie wypasano owce ze wszystkich trzech wiosek Wil�y�skiej
Doliny. Raz tylko, nas�uchawszy si� nieopatrznie gadek w�drownego kap�ana,
postanowi� si� zaci�gn�� na staro�ci�skiego pacho�ka. Zamarzy�y mu si�
wojenna s�awa, gorza�ka w karczmach przy trakcie i przychylne wojakom
dziewuchy. I z tego rozmarzenia wykrad� si� z wioski g��bok� nock� i
pogna� w d� wil�y�skim potokiem. Jednak�e jeszcze nie zacz�o dnie�,
kiedy dopad� go w�adyka, dopad�, po czym wym��ci� Szymkowi grzbiet i gwoli
przestrogi wsadzi� w pr�gierz.
Gdyby sz�o o kogo innego, pewnie by w�adyka, cz�ek bardzo
nieprzychylny zbiegostwu, nie poprzesta� na pr�gierzu, ale Szymek by�
persona w Wil�y�skiej Dolinie znaczna. Mianowicie, by� Szymek dworskim
�winiopasem i powierzon� swej opiece trzod� wybornie wprawi� do
wyszukiwania trufli. Wkr�tce jednak okaza�o si�, �e bez Szymka uparta
nierogacizna �adnym sposobem nie daje si� nam�wi� do wsp�pracy. Nad�sane
�winie nie chcia�y odst�pi� pr�gierza, za� wielki ry�y wieprz, kt�ry
przewodzi� stadu, z czystej z�o�liwo�ci poszarpa� ulubionego pa�skiego
ogara. Na koniec zniech�cony w�adyka musia� ch�opca wypu�ci�.
I tak si� sko�czy�o Szymkowe w�drowanie. Czas mija� mu spokojnie, nie
tyle bieg�, co pe�zn�� dostojnie i z godno�ci�. Nowiny nie nadchodzi�y,
ani kupcy, ani zb�jcy do Wil�y�skiej Doliny nie zagl�dali. Zreszt� i
jedni, i drudzy nie mieli tu czego szuka�. Okolica by�a bowiem
nieurodzajna, a ludek ubogi, spokojny i p�ochliwy, jak tylko konie na
trakcie us�ysza�, chwyta� na gwa�t dobytek i zmyka� w g�ry. A ju�
najbardziej jesieni�, kiedy poborcy podatkowi ci�gn�li.
Szymek by� r�wnie p�ochliwy, jak s�siedzi i przewa�nie siedzia�
pospo�u ze swymi �wi�mi g��boko w lasach. A� do przesz�ego tygodnia. Gdy�
ostatniej niedzieli, kiedy wedle zwyczaju zamiast s�ucha� kazania sta� w
gromadzie znajomych pod star� lip� i g�sto spluwa� na placyk przed
kapliczk�, zakocha� si� w Jaros�awnie, c�rce Betki m�ynarza. I to zakocha�
si�, �e strach.
By�o to uczucie wielkie, obejmuj�ce Jaros�awn� razem z jej cudnymi
br�zowymi oczami (szczeg�lnie kocha� lewe - zdawa�o mu si�, �e nieustannie
zezuje w jego kierunku), pi�cioma krowami posagu, puchow� pierzyn�, trzema
haftowanymi poduchami, dostrze�onymi przez czujnego Szymka w komorze, i z
czternastoma morgami gruntu, kt�re Jaros�awna dostanie po ojcu. Ojca
wybranki, Betk� m�ynarza, obejmowa� sw� mi�o�ci� nader niepewnie, poniewa�
nie bez s�uszno�ci podejrzewa�, i� jego g��bokie uczucie mo�e pozosta�
nieodwzajemnione.
Dlatego w�a�nie chy�kiem przekrada� si� trzeci� �cie�k� do chatki
Babuni Jag�dki, pospolicie nazywanej star�, parszyw� wied�m�. Jednak�e w
owej chwili Szymek stara� si� usilnie zapomnie� o jej przezwisku. Mia�
nadziej�, �e Babunia b�dzie w cierpliwym, przyjaznym ludziom nastroju.
Poci�gn�� nosem. A jak nie b�dzie, pomy�la�, i to i tak zd��� uciec. Na
szcz�cie na wiosn� Babuni� strasznie pokr�ci�a podagra.
Chatka Babuni, ginekologicznej znakomito�ci dw�ch powiat�w, sprawia�a
wra�enie stosowne do profesji w�a�cicielki: by�a zaniedbana, brudna i
cuchn�a kozimi odchodami. Jednak�e s�awa gospodyni nios�a si� znacznie
dalej, ni�li od�r inwentarza. Wie�niacy powtarzali szeptem, �e Babunia
pok�tnie kuruje poszczerbionych zb�jc�w z Prze��czy Zdech�ej Krowy, a
podobno zdarza�o si� r�wnie�, �e posy�ano po z ni� z dworu w�adyki. Co to
si� na �wiecie porobi�o, sarkali, kiedy w samo po�udnie Babunia Jag�dka
kroczy�a hardo poprzez wioskowy plac. Kiedy� wied�my zna�y swoje miejsce,
ledwie nock� �mia�y si� na �wiat wychodzi�, a i wtedy pokornie u wr�t
sta�y, wedle szubienicy. A teraz?
Krzywym okiem spogl�dano te� na ho�ubionego przez Babuni� capa, gdy�,
jak powszechnie wiadomo, wied�my maj� zwyczaj hodowa� w obej�ciu rozmaite
potwory i kto to m�g� wiedzie�, co si� pod ta ko�l� sk�r� kry�o? Wie�niacy
nie raz si� na niego zasadzali, ale bydl� by�o sprytne i szybko ucieka�o.
A poza tym to i za bardzo nie gonili, bo si� zwyczajnie bali - jak na
wied�m�, Babunia Jag�dka by�a nad zwyczaj rozumna i chyba do ko�ca
sprzyja�a mieszka�com Wil�y�skiej Doliny. Plotki o jej knowaniach o�ywa�y
szczeg�lnie w czas nieurodzaju, �e za� ostatnimi czasy lata by�y suche i
pom�r owce straszliwie trzebi�, miejscowy w�adyka poczyna� si� coraz
bardziej niepokoi�.
Po prawdzie to w�adyka przemy�liwa�, jak tu cichutko Babuni� Jag�dk�
ogniem umorzy�. Jako cz�owiek ostro�ny, odby� najpierw stosown� narad� z
miejscowym proboszczem, kt�ry jednakowo� da� w�adyce stanowczy odp�r,
rozumiej�c, �e jak �wiat �wiatem, ka�da okolica mia�a, ma i mie� b�dzie
swoj� wied�m�. Ponadto Babunia Jag�dka kr�ci�a niezwykle skuteczne czopki
na hemoroidy, kt�re od dawna dr�czy�y czcigodnego pasterza. My�l, �e
zdumiewaj�ca tajemnica owego remedium mia�aby sp�on�� wraz z Babuni�,
nape�ni�a proboszcza szczerym przera�eniem.
Wkr�tce te� wysz�o na jaw, �e zdrada zal�g�a si� w samym domostwie
w�adyki. Spostrzeg� bowiem, �e nawet jego w�asna �ona, Wisenka, spiskuje z
Babuni�. W�adyka podejrzewa�, �e ma to co� wsp�lnego z napitkiem, kt�ry
spragniona potomstwa po�owica wlewa�a w niego ka�dej niedzieli; ca�y dzie�
odbija�o mu si� potem czym� obrzydliwym. Poniewa� jednak ba� si� Wisenki,
a jeszcze bardziej jej ojca, s�ynnego starosty W�yka, pana na
Pomieszczenicy, postanowi� trzyma� si� od Babuni z daleka - na razie, bo
obserwuj�c okoliczne niewiasty w�adyka wykoncypowa� sobie, �e najp�niej
przy czwartym bachorze Wisenka po�egna si� z ziemskim pado�em i w�wczas
wied�ma odpowie za wszystko, w��czywszy niedzielny kordia�.
Na razie jednak praktyka Babuni rozwija�a si� wy�mienicie, bowiem
Szymek dostrzeg�, jak z wied�miej chatki wymyka si� m�oda �ona so�tysa i
gor�czkowo �cieskaj�c co� na podo�ku p�dzi w las. Zza niedomkni�tych drzwi
dobiega� szyderczy rechot wied�my. Stropiony Szymek nerwowo potar� nog� o
nog�, ale widmo jasnej przysz�o�ci u boku Jaros�awny przewa�y�o nad
strachem.
- Yhm, yhm - chrz�kn�� uprzejmie.
Babunia otwar�a drzwi energicznym pchni�ciem kosturka. Przez chwil�
wpatrywa�a si� w ch�opaka, �uj�c po��k�y paznokie� kciuka, po czym
odezwa�a si� skrzekliwym, starczym g�osem:
- O lala! O lala! - powt�rzy�a z cieniem podziwu w g�osie. - Ale�
wyr�s�, Szymek. Kto by pomy�la� - zachichota�a, bez zmieszania kontynuuj�c
ogl�dziny.
Poczu� si� dosy� nieprzyjemnie i nie�mia�o zagai� rozmow�:
- W�deczki, Babuniu?
S�ysza�, �e wied�ma lubi sobie czasami popi� i zaopatrzy� si� u
karczmarza w stosown� dawk� okowity.
- W�deczki? - spyta�a z politowaniem. - Nie pijam ju� w�deczki. Odk�d
Wisenka zapewni�a sta�y zbyt na wyci�g z mi�ostki, pijam tylko
skalmierskie wina z piwnicy jej m�a. Ty mnie nie zagaduj, Szymek, tylko
wykrztu�, czego chcesz. Kt�ra to?
- Jaros�awna - odpowiedzia� z zapa�em i u�miechn�� si� g�upawo.
Babunia z dezaprobat� pokr�ci�a g�ow�.
- I czterna�cie m�rg - mrukn�a niezrozumiale. - Czy wy si� nigdy
niczego nie nauczycie? Czy ty nie wiesz, �e mi�ostka ro�nie na bagnach?
Czy ty my�lisz, �e ja lubi� gania� go�o w pe�ni� ksi�yca? Czy ty nie
mo�esz sobie znale�� jakiej� mi�ej, rozs�dnej dziewuchy?
- Nie! - stanowczo zaprzeczy� Szymek. - Jaros�awna albo �adna.
Babunia zamrucza�a co� pod nosem.
- A masz czym zap�aci�? - spyta�a podejrzliwie.
Szymek stropi� si� do reszty. Kilka lat temu w�adyki poswarzy� si� z
dzier�awc� s�siedniej doliny i w trakcie forsowania wra�ego dworca ojciec
Szymka pad� na polu chwa�y (faktycznie chodzi�o o fos� chwa�y, sk�d
wy�owiono wci�� jeszcze cuchn�ce gorza�k� �cierwo, ale w�adyka mia�
zaci�cie krasom�wcze). Odt�d nie powodzi�o im si� z matk� najlepiej. Zagon
za cha�up� nie rodzi� do�� fasoli na zim�, chatynka z ka�dym rokiem
pochyla�a si� coraz ni�ej i nawet ocieniaj�ca podw�rko jab�onka
obdarowywa�a ich jedynie male�kimi parszywkami. Wprawdzie Szymek mia� dwa
�winiaki., podarowane przez w�adyk� w chwili s�abo�ci Ale pr�dzej
rozsta�by si� z w�asnym �yciem, ni� z nimi.
- No... widzicie - zacz�� z oci�ganiem.
- Co mam widzie�?! - zaperzy�a si� starowinka. - Czy� ty, Szymek,
my�la�, �e ja tak z dobrego serca b�d� si� po rosie w��czy�? Ja ju� nie
m��dka jestem, podagra mnie po�ama�a, zda si� na zapiecku grza� i mi�d
popija�, nie go�o pod ksi�ycem gania�! Nie zap�acisz, nie dostaniesz! I
basta!
- A mo�e by tak w naturze, Babuniu?
Wied�ma rzuci�a mu spod rzadkich, spl�tanych kosmyk�w grzywki
zamy�lone spojrzenie, omiataj�c ponownie jego siln�, strzelist� sylwetk�.
- No, no! - oznajmi�a.
Szymek si� zaczerwieni� (chocia� w�a�ciwie nie wiedzia�, dlaczego).
- My�la�em, �e posprz�tam, drew narobi� - sprostowa� szybko (chocia�
w�a�ciwie nie wiedzia�, co). - Dach za�atam... To� widzicie, �e strasznie
wam przecieka... Gn�j rozrzuc� - doko�czy� w ostatnim, rozpaczliwym
porywie.
Babunia Jag�dka milcza�a wystarczaj�co d�ugo, by �zy stan�y mu w
oczach.
- Siedem dni s�u�by - zadecydowa�a wreszcie sucho. - I ani dnia
kr�cej.
- Jacy wy dobrzy jeste�cie - rozpromieni� si� Szymek. - To ja tu
wpadn� jutro, jak tylko s�onko zajdzie, i zrobi�, co trzeba.
- Mia�am na my�li s�u�b� stacjonarn� - skrzywi�a si� Babcia. - Znaczy
si�, ty i twoje �winie sprowadzacie si� na tydzie� do mnie. W�z albo
przew�z.
Przez pokryty sku�tunionym ��tym w�osem �eb Szymka przemkn�o
tragiczne przeczucie drwin, jakimi obrzuc� go s�siedzi. Wyb�ka�
podzi�kowanie i przybity powl�k� si�, by oznajmi� �winiom wie�� o
przeprowadzce.
Wbrew jego obawom Babunia Jag�dka nie nalega�a, by zamieszka� w
chacie, i zakwaterowa�a go ca�kiem przyzwoicie, w ob�rce.
- Id� do dworu - oznajmi�a. - Wisenka ostatnio zalega z zap�at�, wino
ju� na wyczerpaniu. Wr�c� wieczorkiem, a ty tymczasem za�ataj daszek.
Tylko do studni nie zagl�daj. To bardzo szczeg�lna studnia.
- Nic si�, Babuniu, nie martwcie - zapewni� j� skwapliwie. - Ja nie z
tych.
Babunia u�miechn�a si� pod nosem (a nos mia�a wielki jak czerwona
bulwa, z nieodzown� kapk� zawieszon� na ko�cu) i �wawo oddali�a si�
�cie�ynk�. Skoro tylko znikn�a, Szymek odetchn�� swobodniej. Ko�o
wychodka znalaz� poka�n� stert� trzciny do krycia dachu i bez zw�oki
wdrapa� si� na drabin�. My�l o Jaros�awnie dodawa�a mu skrzyde�. Bo te�
kocha� j�, �e strach.
Kiedy ko�o po�udnia s�o�ce przygrza�o mocniej, uzna�, �e najwy�szy
czas odpocz��. Upewni� si�, �e �winie spokojnie ryj� u podn�a trzech
d�b�w ocieniaj�cych polank�, pogrozi� pi�ci� ulubionemu capowi Babuni,
naplu� na p�ot, napi� si� kwa�nego mleka - ale wci�� co� go dr�czy�o.
Wreszcie powoli, ostro�nie, zbli�y� si� do studni. Cembrowina wyda�a mu
si� ca�kiem zwyczajna. Czujnie rozejrza� si� wok�, jednak nic nie
zwiastowa�o rych�ego nadej�cia wied�my.
- Ja tylko tak... - usprawiedliwi� si� w duchu. - Raz rzuc� okiem. W
ko�cu niby czemu mam nie zajrze�? A mo�e z�oto tam Babunia chowa wy�udzone
od Wisenki? No, raz kozie �mier�. Zagl�dam.
I zajrza�. Zobaczy� w�asne wytrzeszczone ze strachu niebieskie �lepia
i niem�drze rozdziawion� g�b�. Ale kiedy si� tak gapi�, w g��bi studni co�
zabulgota�o, zaszumia�o rzewnie i dobieg� go ukochany, s�odki g�os
Jaros�awny.
- Co tak stoisz, leniu ty �mierdz�cy! - przem�wi� g�osik m�ynarz�wny,
a za plecami Szymka-W-Studni pojawi�o si� jej wdzi�czne rami� i zdzieli�o
go w �eb t�uczkiem do kartofli. - Znowu si� obijasz? Ze zbo�em
przyjechali, migiem gnaj w�z roz�adowa�, bo ojcu poskar��! - i na
powierzchni studni z bulgotem pocz�a formowa� si� posta� Betki m�ynarza.
Szymek przezornie nie czeka�, co zrobi Betka, kt�ry by� znany z
ci�kiej r�ki i plugawego charakteru. Odskoczy� od studni, nim zd��y�
sobie przypomnie�, �e to tylko obrazek na wodzie, i do wieczora nie
odrywa� si� od dachu. Wszak�e wizerunek Jaros�awny nape�ni� jego serce
s�odk� b�ogo�ci�. Byli razem w studni! Przem�wi�a do niego! Przekomarza�a
si� z nim!
Robota wprost pali�a mu si� w r�kach. Babunia Jag�dka wr�ci�a o
zmierzchu i z podziwem rzek�a:
- Ale� si� uwin��, Szymek! - A potem pocz�stowa�a go skalmierskim
winem.
Napitek rozrzewni� ch�opaka i jeszcze bardziej wzm�g� t�sknot� za
Jaros�awn�. W po�owie drugiej flaszki gospodyni te� najwidoczniej wpad�a w
dobry nastr�j, bo zacz�a nachalnie zwo�ywa� do flaszki nietopyrki;
nieszcz�sne nietopyrki, kt�re dotychczas spokojnie zwisa�y z belek i
bynajmniej nie mia�y ochoty na dworski rarytas, w pop�ochu furkota�y po
izbie. Zach�cony swobodnym nastrojem biesiady ch�opak zada� dr�cz�ce go od
po�udnia pytanie:
- A co takiego dziwnego z wasz� studnia, Babuniu?
- Widzisz, Szymek - wied�ma czkn�a i przyja�nie klepn�a go po
ramieniu - to studnia czarowna jest i podst�pna, bo to ju� taka tradycja w
tej profesji, �e ka�da wied�ma musi mie� co� czarownego i podst�pnego, czy
to wrednego demona we flaszce po porzeczkowej nalewce, czy kije-samobije,
czy to os�a, co raz sra z�otem, a raz czystym g�wnem i nigdy nie wiadomo,
na co mu ochota przyjdzie. Ja mam studni�. Znaczy si�, jak kogo� polubi,
to �adnie �piewa i pokazuje mu przysz�o��. A jak kogo� nie lubi, to
starczy, �e zajrzy, czy wody si� napije, a stanie si� co� strasznego.
- Ojejej - przel�k� si� Szymek. - A co strasznego?
- No, z tym to r�nie bywa - pogodnie wyja�ni�a Babunia. - Jedni si�
zmieniaj� w �aby, inni zasypiaj� na sto lat, a by� te� jeden taki, co
tylko raz si� przejrza� i z beczeniem pogna� w las. Wydawa�o mu si�, �e
jest jeleniem. Podobno potem naprawd� si� w niego zmieni�. Wisenka
powiada, �e ten wieniec przy palenisku w staro�ci�skim dworcu jest po nim,
ale to niesprawdzona wiadomo��. Wiesz, jak jest z Wisenk�.
Szymek nie wiedzia�, ale zimny dreszcz sp�yn�� mu po kr�gos�upie a� do
l�d�wi i z powrotem. Po�egna� si� pospiesznie, �yczy� Babuni dobrej nocy i
pogna� do swojej szopy. Nietopyrki skorzysta�y z okazji i wypad�y za nim
przez niedomkni�te drzwi, a zaczajony za rogiem chaty cap dotkliwie ub�d�
go w zadek.
- Czekaj, cholero! - rozdar� si� ch�opak. - Rych�o ty sko�czysz w
kotle!
Spa� �le. �ni�o mu si�, �e znowu zajrza� do studni i zmieni� si� w
koz�a.
O poranku Babunia Jag�dka obudzi�a go waleniem kosturka w �cian�
szopki i zagna�a do czyszczenia szamba. Smr�d by� taki, �e nawet �winie
uciek�y, ale Szymek pracowa� wytrwale i marzy� o Jaros�awnie.
Marzy� tak intensywnie, �e pod wiecz�r zn�w zajrza� do studni.
Co prawda, w nic si� nie zmieni�, lecz troch� zdziwi�o go to, co
ujrza�. By�a tam jego umi�owana Jaros�awna. Dostojna i dostatnia, na
kszta�t p�katej dzie�ki do ciasta, z dwoma zasmarkanymi dzieciakami przy
sp�dnicy, wyp�dza�a �winie z warzywnika. Ch�opak popatrzy� na ni�
podejrzliwie: nie, �eby mu si� przesta�a podoba�, ale by�a jaka�
odmieniona, min� mia�a kwa�n� i nie szcz�dzi�a nierogaci�nie kopniak�w.
C� i tak kocha� j� okrutnie, a� strach. Ale najgorsze by�o to, �e cudne
lewe oko Jaros�awny zezowa�o na niego w jaki� z�o�liwy, zimny spos�b.
Posmutnia�y powr�ci� do czyszczenia szamba.
- Co� ty taki markotny, Szymek? - spyta�a po powrocie Babunia.
- �mierdzi strasznie - burkn��.
- Przez ciernie d��y si� do mi�o�ci - filozoficznie oznajmi�a
starowinka. - Tylko przez ciernie.
Potem zn�w urz�dzili sobie pijatyk�. Wied�ma opowiada�a zamkowe
plotki, pi�a, jak ch�op i podtyka�a mu pod nos marynowane �ledzie z
cebul�. Szymek uzna�, �e naprawd� niez�a z niej babina. Wygra� w karty dwa
sznury prawdziwych korali, a Babunia na koniec tak si� spi�a, �e tylko
be�kota�a:
- Przez ciernie, przez ciernie...
Mamrotanie zaniepokoi�o troch� Szymka i wyni�s� si� po cichu - nigdy
nie wiadomo, czy po pijaku nie rzuci w niego nieopatrznie jakim�
zakl�ciem. Nim usn��, w jego g�owie zako�ata�a my�l, �e ze zm�czenia
musia� co� przeoczy�. To� to niemo�liwe, �eby Jaros�awna krzywo na niego
patrzy�a. Postanowi� sumiennie to nazajutrz sprawdzi�.
Co te� uczyni�. Jaros�awna nie tylko krzywo na niego patrzy�a, ale te�
dono�nie przeklina�a ku uciesze s�siad�w. Z rozpaczy Szymek-W-Studni
poszed� si� upi� do karczmy, a Jaros�awna m�ciwie nie wpu�ci�a go na noc
do komory. Na koniec u�o�y� si� w krzakach za m�ynem, z daleka od drogi,
�eby si� wie�� o jego m�owskim poha�bieniu nie roznios�a po ca�ej wsi. W
krzy�u go k�u�o od targania wor�w z m�k�, w brzuchu burcza�o z g�odu,
nawet studnia bulgota�a jako�... szyderczo.
Szymek tak si� zasmuci�, �e pocieszy�a go dopiero dok�adka pierog�w z
jagodami. A Babunia Jag�dka robi�a wy�mienite pierogi.
Tego wieczoru nawet nie pow�cha� wina, bo w zapale porz�dk�w uprz�tn��
te� g�r� koziego �ajna zalegaj�cego pod p�otem na ty�ach chatki. Niestety,
okaza�o si�, �e Babunia ma jak�� teori� na temat u�yteczno�ci kozich
odchod�w. Wrzeszcza�a strasznie i wygra�a�a mu kosturkiem, za� Szymek,
cho� nie rozumia� s�owa "destylacja", poj��, �e Babunia jest bardzo z�a i
postanowi� nie wchodzi� jej w drog�. Na wszelki wypadek przespa� si� przy
�winiach. Jako� mu bydl�tka dodawa�y odwagi.
Jeszcze przed �witem pogna� do studni, jednak nie spotka�a go �adna
przyjemna niespodzianka. Jaros�awna wybi�a warz�chwi� z�ba
Szymkowi-W-Studni, a kiedy chcia� jej m�owskim prawem z�oi� sk�r�,
zagrozi�a, �e niech tylko zakrzywi na ni� palec, a tatu� przegna go z domu
na zbity pysk. Wyg�osi�a d�ug� mow� o tym, �e musia�a ca�kiem zg�upie�
po�lubiaj�c �winiopasa, spotwarzy�a go od go�odupc�w, a na ko�cu
skrupulatnie wyliczy�a cztery krowy posagu, pierzyn�, poduchy oraz morgi,
kt�re ma odziedziczy�. Potem pojawi� si� Betka i zagna� go do roboty w
m�ynie. K�tem oka Szymek-W-Studni dostrzeg�, �e jego ukochana, cudna
Jaros�awna �mieje si� w ku�ak, a m�ynarczycy wt�ruj� jej z zapa�em.
Zacisn�� z�by i postanowi�, �e nie b�dzie wi�cej zagl�da� za
cembrowin�. Babunia mia�a racj�. Studnia by�a niebezpieczna.
Niebezpieczna, z�o�liwa i wredna.
Naprawi� p�ot, za� Babunia najwyra�niej mu wybaczy�a, bo w po�udnie
kaza�a mu odpocz��. S�oneczko przygrzewa�o, muchy bzycza�y sennie i reszt�
dnia ch�opak spokojnie przedrzema� pod d�bem.
Na kolacj� by�a potrawka w zaj�ca. Szymek na�ar� si� jak �winia.
- Sk�d to macie, Babuniu? - zapyta� z respektem.
- Ot, przypa��ta�o si� - wied�ma otar�a z brody t�usty sos. - Chcesz
jeszcze?
- Po was, Babuniu - odpowiedzia� uprzejmie, podstawiaj�c talerz. - A
wy tak mo�ecie, znaczy si�, w dworskim lesie na zwierza mo�ecie k�usowa�?
- K�usowa�? - obruszy�a si� Babunia Jag�dka. - Ja mam na to
przywileje. Jeszcze przez dziada Wisenki piecz�towane, jak ta wielka wojna
w G�rach �mijowych nasta�a. Starosta na po�udnie poci�gn��. Wojaczki mu
si� zachcia�o, grzybowi staremu. No, a jak z tej wojaczki wr�ci�, to i bez
konia, i bez siod�a paradnego, nawet szub� z niego zdarli, a �eb mia� tak
poszczerbiony, �e mu rozum szczerbami wycieka�. No, to akurat ma�a by�a
strata - zachichota�a - bo rozumu to w tym czerepie nigdy za du�o nie
by�o. Tyle, �e przez bez ma�a niedziele musia�am go kurowa�...
Szymek stropi� si�. W�a�ciwie nie mia� wcale ochoty wys�uchiwa�
babcinych historii, wierz�c, �e od w�adyki i jego rodziny najlepiej
trzyma� si� z daleka - z nieszcz�ciem jak z robactwem, starczy blisko
podej��, a oblezie ze szcz�tem. Babcin brak szacunku dla porz�dku �wiata
nape�nia� go niepokojem.
- A ty, Szymek, co chcia�by� robi�? - zagadn�a z chytr� min�.
- Mo�e chat� pobiel�? - zaryzykowa�, nie czekaj�c, a� wymy�li co�
gorszego od czyszczenia szamba.
- Oj, Szymek - j�kn�a Babunia. - Jutro pi�tek, �adna szanuj�ca si�
wied�ma w obej�ciu palcem nie ruszy. Co w �yciu chcia�by� robi� pyta�am.
- No... - z namys�em podrapa� si� po g�owie. - Chcia�bym mie� spok�j.
Zup� na mi�sie i s�odki placek ze �liwkami co niedziel�. Parobka...
Babunia dostrzeg�a, �e wysi�ek intelektualny staje si� dla Szymka zbyt
bolesny i oznajmi�a:
- Dobrze, placek b�dzie jutro. We�miesz kawa�ek i zaniesiesz matce,
lepiej, �eby� mi si� tu pa��ta�. O �winie si� nie martw, zadbam nale�ycie.
Nazajutrz zwolniony ze s�u�by i radosny Szymek zaczai� si� w krzakach,
by kontemplowa� krz�taj�c� si� przy m�ynie Jaros�awn�. Jednak�e ze
zdziwieniem spostrzeg�, �e jego mi�o�ci jakby zacz�o ubywa�. Mn�stwo jej
uby�o zw�aszcza wtedy, kiedy m�ynarczykowie go wypatrzyli i zacz�li
pokpiwa�, �e Jaros�awna ma nowego zalotnika. Dziewczyna zaperzy�a si�,
krzykn�a:
- Wyno� si� st�d, �winiopasie jeden! Przesta� za mn� �azi�! Przesta�
si� ze mnie na�miewa�! Wynocha! - i uciek�a z p�aczem, �cigana szyderczym
�miechem m�ynarczyk�w.
Zdesperowany jej nieczu�o�ci� powl�k� si� z powrotem do wied�miej
chatki.
- Och, Jaros�awna! - my�la� z wyrzutem. - Jaros�awna, moja s�odka
Jaros�awna!
- I czterna�cie morg - dopowiada� jaki� uparty g�os w jego czaszce. -
Cztery krowy. Puchowa pierzyna...
- Ale to si� zmieni - przekonywa� si� stanowczo. - Jeszcze dwa dni,
wywar z mi�ostki i wszystko si� zmieni.
Tak si� rozmarzy�, �e dopiero solidne bodni�cie �ci�gn�o go z
powrotem na ziemi�. Cap Babuni zabecza� szyderczo i uciek�. Czemu� ten cap
strasznie Szymka nie cierpia�, i b�d� go przy ka�dej okazji. Ze�lony
ch�opak ruszy� za z�oczy�c�. Kozio� przemy�lnie umkn�� do chaty, jednak
popychany s�usznym gniewem Szymek nie zawaha� si�.
- Ju� jeste�? - zdziwi�a si� Babunia Jag�dka, a g�ba Szymka sama
otwar�a si� ze zdumienia.
Bowiem przy stole Babuni Jag�dki siedzia�y trzy dorodne, m�ode
dziewuchy, a jedna z nich w�a�nie przem�wi�a g�osem Babuni (tylko m�odszym
i mniej piskliwym). Mia�y na sobie rozche�stane, g��boko wyci�te kiecki,
jak nie przymierzaj�c wioskowa ladacznica. Tylko gdzie� by�o wioskowej
ladacznicy o wdzi�cznym mianie Gronostaj do odmienionej Babuni!
- Ja tak... za capem... przepraszam - wyj�ka� przej�ty Szymek i
uciek�.
Z wn�trza chaty dobieg� go zgodny rechot trzech wied�m. Pok�ada�y si�
ze �miechu. Szymek przezornie nie wr�ci� na kolacj� i zn�w spa� ze
�winiami.
Rano Babunia wygl�da�a ca�kiem zwyczajnie.
- Ty si� mnie boisz, Szymek? - zagadn�a.
- No, nie... - sk�ama� niezdarnie. - Nie bardzo.
- Bo nie ma si� co ba� - pokiwa�a g�ow�. - Racj� maj� dziewuchy,
strasznie si� ostatnimi czasy rozleniwi�am. Zepsu�am miot��, przesta�am
si� odmienia� zakl�ciem "m�oda i pi�kna", nawet z nietopyrkami od dawna
si� nie w��cz�. Ech, prowincja, stagnacja. Nie to, co kiedy�... -
zamy�li�a si� nad czym� pos�pnie. - Ale p�ki tu jeste�, nie b�d� czarowa�.
�eby� si� zanadto nie sp�oszy�.
- E, mnie tam wszystko jedno - mrukn�a Szymek. - Zmieniajcie si�,
Babuniu, jako chcecie.
- Tak? - powesela�a Babunia, zamacha�a szybko chudziutkimi ramionami,
odwin�a si� �wawo i zn�w przed Szymek sta�a czarnow�osa dziewucha, kt�r�
wczoraj widzia� w chacie. - Dzisiaj jarmark w Zielonkach. Wr�c� wieczorem
- wyrwa�a sztachet� z p�otu, podkasa�a wysoko kieck�, usiad�a okrakiem i
odlecia�a.
Szymek pobieli� chat�, pozamiata� klepisko, wyczy�ci� piec, po�ar�
resztki pieczystego z wczorajszej wied�miej uczty i kiedy ju� zupe�nie nie
wiedzia�, co dalej robi�, poszed� gapi� si� w studni�.
Jaros�awna kaza�a m�owi wynosi� si� do m�yna, a potem zamkn�a si� w
komorze i strasznie z kim� chichota�a. Szymek-W-Studni zaczai� si� przy
�cianie i dozna� nieodpartego wra�enia, �e rozpoznaje g�os proboszcza. Jak
d�gni�ty ostrog� dokona� dok�adnych ogl�dzin potomstwa (Jaros�awna dalej
chichota�a w komorze) i doszed� do wniosku, �e jego najm�odszy syn wielce
przypomina z g�by czcigodnego duszpasterza.
Ze z�o�ci Szymek skopa� cembrowin�. Jego serce zosta�o z�amane.
Studnia zabulgota�a z oburzeniem i nic wi�cej nie zobaczy�.
S�ysza�, �e Babunia wo�a�a go po powrocie, ale si� nie odezwa�. Le�a�
skulony pomi�dzy �winiami i rozpacza�, rozpacza� tak straszliwie, �e usn��
dopiero przed �witem. A rano o�wiadczy�, �e w niedziel� robi� nie b�dzie.
- Szanuj� twoje uczucia religijne - zgodzi�a si� Babunia. - Mo�emy
wpa�� do wioski, jak wszyscy p�jd� na sum�.
W�a�ciwie Szymek te� mia� ochot� p�j�� na sum�, ale uzna�, �e nie
nale�y prowokowa� Babuni. Nadrabiaj�c min� usiad� za ni� na sztachecie.
- Przytrzymaj si� - poradzi�a Babunia.
Niepewnie obj�� j� w pasie. Dziewuchy zawsze si� z Szymka wy�miewa�y.
Nawet wioskowa ladacznica szydzi�a, �e powinien siedzie� ze �wi�mi w
chlewie, a nie w karczmie. Jednak Babunia tylko zachichota�a i zalotnie
wierci�a si� na sztachecie, p�ki nie znalaz� sposobu, by si� jej
przytrzyma� naprawd� wygodnie. Babunia Jag�dka nie protestowa�a.
Wyl�dowali na rynku, przed karczm�. Zza drzwi kaplicy po drugiej
stronie placu dobiega� chrapliwy g�os organisty, a ��ty wioskowy kundelek
ujadaj�c wczepi� si� w kieck� Babuni.
- Sennie tu - Babunia kopn�a psin� w wystaj�ce �ebra i zamaszy�cie
zebra�a sp�dnic�. - Co� mi si� widzi, Szymek, �e trzeba ich troch�
rozrusza�.
Najpierw wpadli do m�yna i wyczarowali robaki w ca�ej m�ce. Dalej
zwarzyli piwo w karczmie, ochwacili konia proboszcza, z�amali o� w powozie
w�adyki i napu�cili wszy do peruki Wisenki. Szymek nie pami�ta�, kiedy
ostatnio tak dobrze si� bawi�. Potem wpadli na obiad do pobliskiego
miasteczka i w domu o z�ej reputacji kazali sobie poda� sa�at�, dzika w
sosie my�liwskim, pasztet z truflami i pianki malinowe. Babunia zap�aci�a
za wszystko bez zmru�enia oka srebrnymi groszami i kaza�a jeszcze doda�
trzy butelki czerwonego wina na drog�. O p�nocy przemkn�li nad osad� i
zamkiem, zataczaj�c si� na sztachecie i strzelaj�c b�yskawicami. Na koniec
Babunia wznieci�a nad sadem feuda�a grad sztucznych ogni, a Szymek r�a�
dono�nie i trzyma� si� jej coraz mocniej.
Nad ranem obudzi� si� w ��ku Babuni Jag�dki. Mia� mgliste uczucie, �e
sp�dzi� dzie� pa�ski niezupe�nie po bo�emu, jednak nie wiedzie�, czemu,
u�miecha� si� g�upawo i z zadowoleniem.
Wsta�, wci�gn�� portki, przek�si� owsianym plackiem i twarogiem, kt�ry
Babunia zostawi�a przy ��ku, zapi� piwkiem. Z podw�rka dobieg� go
rozpaczliwy bek wied�miego capa.
- A, Szymek! - ucieszy�a si� na jego widok Babunia, wci�� w swej
m�odzie�czej postaci. - Strasznie ju� mi si� znudzi� ten stary �mierdziel.
Widzia�e� gdzie� n� do uboju?
- Le�y w szopce. Zaraz naostrz� - zaofiarowa� si� m�ciwie.
Kozio� najwyra�niej zrozumia�, co si� �wi�ci, gdy� podj�� ostatni,
rozpaczliwy wysi�ek. Ale Babunia trzyma�a mocno.
- Przykro mi, Kiere�ko - powiedzia�a nieco melancholijnie. - Strasznie
zdziadzia�e�, a ja przy tobie. Nawet jako kozio� jeste� do niczego, poza
tym potrzebuj� sk�ry na nowy b�benek - i bardzo zgrabnie podci�wszy gard�o
zwierzaka zabra�a si� za sprawianie tuszy. - Jak to si� mo�na do gadziny
przywi�za� - poci�gn�a nosem. - Tyle lat prze�yli�my z Kiere�kiem.
- Na ka�dego przychodzi koniec - refleksyjnie oznajmi� Szymek.
- Aha - przytakn�a Babunia. - Twoja s�u�ba te� si� sko�czy�a, Szymek.
Mam w chacie gotowy wywar z mi�ostki. Zadaj jej pi�� kropli w napoju i
M�ynarz�wna twoja.
Ch�opak podzi�kowa� uprzejmie, ale na my�l o powrocie do osady i
funkcji dworskiego �winiopasa ogarn�a go czemu� straszliwa melancholia.
Dla pociechy pomy�la� o Jaros�awnie, jednak�e nie pami�ta� nic pr�cz tego,
jak na niego wrzeszcza�a w studni i zabawia�a si� z proboszczem. I by�o mu
coraz bardziej ponuro.
- No to �yknijmy strzemiennego - rzek�a Babunia, zapraszaj�c go na
po�egnaln� szklanic�.
Z jednej szklanicy zrobi�y si� dwie i trzy, potem ca�a butelka, i
jeszcze jedna. Nie wiedzie�, jak zapl�ta� si� pod pierzyn� Babuni. W
ostatnim przeb�ysku stanowczo�ci wla� do jej szklanki wywar z mi�ostki - i
to nie pi�� kropli, ale ca�� flaszeczk�.
- Oj, g�upoto� ty moja! - czule zagrucha�a Babunia Jag�dka i
pog�adzi�a go po spl�tanych p�owych kud�ach.
Jak mo�na si� domy�la�, Szymek nie po�lubi� Jaros�awny M�ynarz�wny.
Przeprowadzi� si� za to na dobre do chatki Babuni Jag�dki (kt�ra strasznie
z�yma�a si�, kiedy j� tak nazywa� i kaza�a si� wo�a� zwyczajnie Jagna)
oraz ku nieskrywanej wrogo�ci w�adyki zrezygnowa� z posady dworskiego
�winiopasa.
Babunia skrupulatnie dba�a, by nigdy nie brakowa�o mu �wie�ego mi�sa
na obiad, ulubionej podpalanki i innych rozrywek. Na pocz�tku w�adyka
nieco bru�dzi�, ale uspokoi� si� po stanowczej interwencji Babuni. Szymek
domy�la� si�, �e �ona Wisenka znacznie przyczyni�a si� do pokonania jego
opor�w: ostatecznie, dziedzic Wil�y�skiej Doliny zaczyna� j� coraz mocniej
kopa� i chyba wszystkim zale�a�o na szcz�liwym rozwi�zaniu, prawda?.
Nie oby�o si� jednak�e bez walki z oszczerczymi j�zorami. Szymek nie
rozumia� co prawda znaczenia s�owa "przydupas", ale po pierwszej samotnej
wyprawie do karczmy by� naprawd� przybity. Na szcz�cie Babunia obdarowa�a
go wywarem o sile pi�ciu ch�opa i swobodnie zdo�a� z�ama� dwa �ebra
Strugale i odbi� nerki Myszy. Odt�d ludzie darzyli go stosownym szacunkiem
i omijali z daleka.
Babunia Jag�dka hojnie obdziela�a go szcz�ciem we dnie i w nocy.
Niemal nie widywa� jej inaczej, jak w ho�ej i pi�knej postaci: jedynie
nocami, gdy by�a pogr��ona w szczeg�lnie mocnym �nie, na powr�t stawa�a
si� obmierz��, zgrzybia�� starowin�. Czu� si� w�wczas nieco nieswojo, ale
d�ga� j� wtedy �okciem pod �ebro i Babunia natychmiast zmienia�a si� w
kwitn�c� m��dk�.
Na pocz�tku martwi� si� odrobin�, �e wied�ma zmusza go do biegania w
sk�rze koz�a, lecz powoli przywyk�. Zreszt�, Babunia te� zmienia�a si� w
koz� i czasami a� �al by�o wraca� do ludzkiej postaci. Pasowali do siebie,
jak dwie krople wody. Babunia popija�a nawet herbatk� "zr�b to bez obaw",
cho� zwa�ywszy na jej wiek, Szymek uwa�a�, �e stanowczo zaczyna
przesadza�. Jednak z wied�mami nic nie wiadomo i kto wie, o czym
plotkowa�a z przyjaci�kami. Mia�y zwyczaj zmienia� si� w nietopyrki i
do��cza� do stadka u powa�y. Szymek zgadywa�, �e robi� tak wy��cznie z
czystej, babskiej z�o�liwo�ci - �eby sta� na dole, nic nie rozumia� i
gapi� si� g�upawo jak wiruj� pod sufitem.
Ale i tak by� szcz�liwy. Wiedzia�, �e nie m�g� trafi� lepiej.
Zamy�la�, �eby wreszcie powiedzie� jej, jak j� kocha. A kocha� j�, �e
strach.
powr�t