340
Szczegóły |
Tytuł |
340 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
340 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 340 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
340 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Michael Crichton
Jurassic Park
Prze�o�y�: ARKADIUSZ NAKONIECZNIK
Wydawnictwo AMBER
SREBRNA
SERIA
tytu� orygina�u: JURASSIC PARK
Projekt graficzny serii: ADAM OLCHOWIK
Opracowanie graficzne: Studio Graficzne FOTOTYPE
Redaktor: MIRELLA REMUSZKO
Redakcja techniczna: EL�BIETA STEFA�SKA, ANNA WARDZA�A
Copyright � 1990 by Michael Crichton
Cover Art Copyright � 1993 by MCA Publishing Rights. a Division of MCA Inc. Ali rights reserved. For the Polish edition
Copyright � 1993 by Wydawnictwo Mizar Sp. z o.o.
Published in-cooperation with
Wydawnictwo Amber Sp. z o.o.
ISBN 83-85309-28-4
Wydawnictwo Mizar Sp. z o.o.
Warszawa 1993. Wydanie I
Sk�ad: Zak�ad Fototype w Milan�wku
Druk: Drukarnia Dzie�owa w �odzi
Michael Crichton
Jurassic Park
Prze�o�y�: ARKADIUSZ NAKONIECZNIK
Gady s� nadzwyczaj odra�aj�ce, a to ze wzgl�du na swe zimne cia�o, blade ubarwienie, chrz�stkowy szkielet, paskudn� sk�r�, gwa�towny charakter, lodowate spojrzenie, wstr�tny zapach, ostry glos, plugawy �ywot i straszliwy jad; dlatego te� Stw�rca nie uczyni� ich nazbyt licznymi.
LINNEUSZ, 1797
Nie da si� stworzy� nowej formy �ycia.
ERWIN CHARGRAFF, 1972
Dla A-M oraz T
PODZI�KOWANIA
Przygotowuj�c si� do pisania tej powie�ci korzysta�em z prac wielu wybitnych paleontolog�w, a szczeg�lnie Roberta Bakkera, Johna Homera, Johna Ostroma i Gregory'ego Paula. Bardzo pomocne okaza�y si� tak�e dokonania najm�odszej generacji ilustrator�w, mi�dzy innymi Kennetha Carpentera, Margaret Colbert, Stephena i Sylvii Czerkas�w, Johna Gurche, Marka Halletta, Douglasa Hendersona oraz Williama Stouta, kt�rzy w swoich rekonstrukcjach uwzgl�dnili najnowsze teorie dotycz�ce sposobu, w jaki zachowywa�y si� dinozaury. Wiele zaprezentowanych przeze mnie pogl�d�w na temat paleo--DNA, to znaczy materia�u genetycznego wymar�ych zwierz�t, zosta�o po raz pierwszy sformu�owanych przez Charlesa Pellegrino, kt�ry opiera� si� g��wnie na badaniach George'a O. Polnara juniora, oraz Robert� Hess, kt�ra utworzy�a w Berkeley specjalny zesp� zajmuj�cy si� tym zagadnieniem. Szczeg�y dotycz�ce teorii chaosu pochodz� w znacznej cz�ci z komentarzy Ivara Ekelanda i Jamesa Gleicka, komputerowe programy Boba Grossa przyczyni�y si� do powstania ilustracji, a prace nie�yj�cego ju� Heinza Pagelsa leg�y u podstaw teorii g�oszonych przez lana Malcolma. Pragn� jednak podkre�li�, �e ksi��ka jest dzie�em literackim i tylko ja ponosz� odpowiedzialno�� za zaprezentowane w niej pogl�dy, podobnie jak za wszelkie b��dy formalne, jakie mog�y znale�� si� w tek�cie.
M. C.
WST�P
PRZYPADEKINGEN
U schy�ku dwudziestego wieku wybuch�a, zdumiewaj�ca swymi rozmiarami, naukowa gor�czka z�ota: wszyscy za wszelk� cen� staraj� si� skomercjalizowa� in�ynieri� genetyczn�. Proces ten post�puje tak szybko � przy niewielkiej zewn�trznej kontroli � �e nie jeste�my .w stanie ogarn�� jego prawdziwych rozmiar�w i wszystkich implikacji. Biotechnologia mo�e dokona� najwi�kszego przewrotu w dziejach ludzko�ci. Pod koniec bie��cej dekady z pewno�ci� b�dzie wywiera�a na nasze codzienne �ycie znacznie wi�kszy wp�yw ni� energia atomowa i komputery. Jak powiada jeden z badaczy tego problemu: Biotechnologia zmieni wszystkie aspekty �ycia cz�owieka � opiek� medyczn�, �ywienie, zdrowie, rozrywki, nawet nasze dala. Nic nie b�dzie ju� takie jak przedtem. Zmianie ulegnie oblicze ca�ej planety. Rewolucja biotechnologiczna r�ni si� od dotychczasowych naukowych przemian trzema istotnymi szczeg�ami. Po pierwsze, opiera si� na solidnych podstawach. Ameryka wkroczy�a w epok� atomu dzi�ki dokonaniom samotnej plac�wki badawczej w Los Alamos. Er� komputer�w zapocz�tkowa�y prace prowadzone w dziesi�ciu firmach. Badania z dziedziny biotechnologii, tylko na terenie Ameryki, podj�o ponad dwa tysi�ce laboratori�w, a pi��set korporacji przeznacza na nie co roku pi�� miliard�w dolar�w. Po drugie, wiele z tych przedsi�wzi�� mo�na okre�li� mianem bezmy�lnych albo co najmniej lekkomy�lnych. Starania maj�ce na celu wyprodukowanie ja�niejszych pstr�g�w, kt�re by�yby lepiej widoczne w strumieniu, drzew o pniach w kszta�cie prostopad�o�cianu, u�atwiaj�cych sk�adowanie ich, lub te� inplantowanie kom�rek zapachowych, kt�re pozwoli�yby ka�demu czu� zawsze wo� ulubionych perfum, mog� wydawa� si� marnym �artem, ale wcale nim nie s�. Fakt, i� biotechnologia znakomicie nadaje si� do wykorzystania w ga��ziach 7 przemys�u tradycyjnie uzale�nionych od zmieniaj�cej si� mody, takich jak produkcja kosmetyk�w lub organizacja wypoczynku, wywo�uje tym wi�ksze obawy dotycz�ce takiego wyzyskania tej nowej, dysponuj�cej ogromnym potencja�em dziedziny wiedzy, �e przyniesie ona ludzko�ci same szkody. Po trzecie, prace badawcze nie s� kontrolowane. Nikt ich nie nadzoruje. �adne prawo federalne nie okre�la sposobu, w jaki powinny przebiega�. �aden rz�d na �wiecie, nie wy��czaj�c ameryka�skiego, nie prowadzi w tej dziedzinie sp�jnej polityki, co zreszt� by�oby bardzo trudne, cho�by ze wzgl�du na to, �e produktami biotechnologii mog� by� zar�wno leki, jak nowe odmiany ro�lin uprawnych czy sztuczny �nieg. Jednak najbardziej niepokoj�cy jest fakt, �e nawet w�r�d naukowc�w nie ma nikogo, kto m�g�by pe�ni� rol� nadzorcy. Zastanawiaj�ce jest to, i� prawie wszyscy uczeni zajmuj�cy si� genetyk� zaanga�owali si� tak�e w komercjalizacj� biotechnologii. Nie ma ju� neutralnych badaczy. Ka�dy walczy o jak�� stawk�. Komercjalizacja biologii molekularnej, z punktu widzenia etyki, jest najbardziej zdumiewaj�cym wydarzeniem w historii nauki. Proces ten przebiega z niebywa�� pr�dko�ci�. Przez czterysta lat po Galileuszu nauka zapewnia�a mo�liwo�� swobodnego, niczym nie skr�powanego wgl�du w tajemnice natury. Uczeni zawsze ignorowali granice pa�stwowe, wznosz�c si� ponad przej�ciowe konflikty polityczne, a nawet wojny. Zawsze te� protestowali przeciwko utajnianiu swoich bada�, nie podoba� im si� nawet pomys� patentowania odkry�, gdy� uwa�ali. �e pracuj� dla dobra ca�ej ludzko�ci. I rzeczywi�cie, przez wiele pokole� ich dzia�ania mia�y ca�kowicie bezinteresowny charakter. Kiedy w roku 1953 dwaj m�odzi Anglicy, James Watson i Francis Crick, rozszyfrowali struktur� DNA, ich osi�gni�cie zosta�o uznane za triumf ludzkiego ducha, kt�ry przez stulecia kaza� uczonym d��y� do naukowego wyt�umaczenia �wiata. Powszechnie uwa�ano, �e odkrycie to b�dzie wykorzystane ku og�lnemu po�ytkowi. Tak si� jednak nie sta�o. Trzydzie�ci lat p�niej dzia�ania niemal wszystkich koleg�w po fachu Watsona i Cricka mia�y ju� ca�kowicie odmienny charakter. W badania z dziedziny genetyki molekularnej zaanga�owano ogromne, wielomiliardowe sumy. Zacz�o si� to w kwietniu 1976 roku. W�a�nie wtedy odby�o si� s�ynne ju� spotkanie Roberta Swansona. przedsi�biorczego kapitalisty, z Herbertem Boyerem, biochemikiem zatrudnionym w Uniwersytecie Kalifornijskim. Dwaj m�czy�ni postanowili za�o�y� firm�, kt�rej celem by�oby komercyjne wykorzystanie opracowanej przez Boyera techniki ��czenia gen�w. Nowa firma, Gentech, w kr�tkim czasie sta�a si� najwi�kszym i najbardziej ekspansywnym przedsi�biorstwem maj�cym zwi�zek z in�ynieri� genetyczn�. Wydawa�o si�, �e nagle wszyscy zapragn�li by� bogaci. Niemal co tydzie� powstawa�y nowe firmy, a uczeni pchali si� drzwiami i oknami, aby rozpocz�� prace badawcze z dziedziny genetyki. W 1986 roku co najmniej 362 naukowc�w � w tym 64 cz�onk�w Akademii Nauk � zasiada�o w cia�ach doradczych r�nych kompanii zajmuj�cych si� biotechnologi�. Liczba tych, kt�rzy pe�nili rol� konsultant�w, by�a wielokrotnie wi�ksza. Nale�y koniecznie podkre�li� znaczenie, jakie mia�a ta nag�a zmiana postaw. W przesz�o�ci uczeni odnosili si� ze snobistyczn� niech�ci� do biznesu, uwa�aj�c pogo� za pieni�dzmi za zaj�cie nieciekawe intelektualnie, w�a�ciwe dla sklepikarzy. Badania dla przemys�u � nawet w znakomitych laboratoriach Bella lub IBM � prowadzili tylko ci, kt�rym nie uda�o si� dosta� na �adn� uczelni�. Naukowcy pracuj�cy dla idei wyra�ali si� bardzo lekcewa��co o kolegach zatrudnionych przez przemys�, i o przemy�le w og�le. Ten d�ugotrwa�y antagonizm sprawi�, �e pracownicy uniwersyteccy nie mieli r�k sp�tanych wi�zami kontrakt�w, a w chwili, kiedy pojawia�y si� jakie� og�lne problemy natury technologicznej, w ich rozwik�anie anga�owali si� fachowcy nie zainteresowani tym materialnie. Obecnie sytuacja diametralnie si� zmieni�a. Tylko bardzo niewielu biolog�w molekularnych i jeszcze mniej instytucji badawczych nie ma �adnych powi�za� z przemys�em. Dawne uk�ady odesz�y bezpowrotnie w przesz�o��. Badania genetyczne s� prowadzone w dalszym ci�gu, mo�e nawet bardziej energicznie ni� kiedykolwiek do tej pory, ale odbywa si� to potajemnie, w wielkim po�piechu i dla pieni�dzy. Chyba nale�a�o si� spodziewa�, �e w klimacie powszechnej komercjalizacji pr�dzej czy p�niej wykie�kuje firma tak ambitna jak International Genetic Technologies z Pa�o Alto. R�wnie oczywiste jest to, �e kryzys, jaki spowodowa�a, pozosta� w�a�ciwie nie zauwa�ony. B�d� co b�d�, wszystkie prace prowadzono w g��bokiej tajemnicy, wypadek zdarzy� si� w niedost�pnym rejonie Ameryki �rodkowej, jego za� �wiadkami by�o niespe�na dwadzie�cia os�b, z kt�rych jedynie kilka pozosta�o przy �yciu. Nawet p�niej, kiedy 5 pa�dziernika 1989 roku InGen z�o�y�a w S�dzie Miejskim San Francisco wniosek o og�oszenie upad�o�ci, fakt ten nie wzbudzi� wi�kszego zainteresowania prasy. Wydawa�o si�, �e nie ma w tym nic nadzwyczajnego; InGen by�a trzeci� ameryka�sk� firm� bioin�ynieryjn�, jaka w tym roku dokona�a �ywota, a si�dm� od roku 1986. Opublikowano jedynie niewielk� cz�� dokument�w, poniewa� kredytodawcami by�y japo�skie konsorcja inwestycyjne, takie jak Hamaguri i Densaka, kt�re zawsze stara�y si� unika� nadmiernego rozg�osu. Aby uczyni� spraw� jeszcze bardziej poufn�, Daniel Ross z kancelarii adwokackiej Cowan, Swan & Ross, pe�ni�cy obowi�zki doradcy prawnego InGen, reprezentowa� w s�dzie japo�skich inwestor�w, a do�� niezwyk�e pismo wicekonsula z Kostaryki zosta�o odczytane za zamkni�tymi drzwiami. W zwi�zku z tym nie nale�y si� dziwi�, �e problemy InGen uda�o si� w ci�gu miesi�ca rozwi�za� po cichu i ku zadowoleniu wszystkich zainteresowanych stron. Nast�pnie strony te, nie wy��czaj�c ich szacownych doradc�w naukowych, podpisa�y zgodne o�wiadczenie, w kt�rym zobowi�za�y si� do zachowania �cis�ej tajemnicy. Tak si� jednak z�o�y�o, �e wielu z tych, kt�rzy odegrali istotn� rol� w �przypadku InGen", nie by�o w�r�d sygnatariuszy tego o�wiadczenia, i osoby te zgodzi�y si� opowiedzie� o wszystkim, co poprzedza�o zdumiewaj�ce wydarzenia, jakie rozegra�y si� podczas dw�ch ostatnich dni sierpnia 1989 roku na samotnej wyspie w pobli�u zachodniego wybrze�a Kostaryki.
PROLOG: UK�SZENIE RAPTORA
Tropikalna ulewa �omota�a w dach kliniki wykonany z blachy falistej, z rykiem sp�ywa�a metalowymi rynnami i w postaci spienionych wodospad�w rozpryskiwa�a si� na ziemi. Roberta Carter westchn�a, spogl�daj�c przez okno. Deszcz by� tak g�sty, �e prawie nie mog�a dojrze� pla�y i spowitego mg�� oceanu. Nie spodziewa�a si� tego, przyje�d�aj�c do rybackiej wioski Bahia Anasco, po�o�onej na zachodnim wybrze�u Kostaryki, aby przez dwa miesi�ce pracowa� tu jako lekarz. Po dw�ch paskudnych latach na oddziale chirurgii urazowej szpitala Michaela Reese w Chicago Bobbie Carter by�a spragniona s�o�ca i wypoczynku. W Bahia Anasco mieszka�a ju� od trzech tygodni. Przez ten czas deszcz pada� codziennie. Poza tym wszystko by�o w porz�dku. Podoba�o jej si� odosobnienie wioski oraz przyjazne nastawienie tubylc�w. Kostaryka ma jeden z dwudziestu najlepszych system�w opieki medycznej na �wiecie i nawet w tej odleg�ej rybackiej osadzie znajdowa� si� zadbany i bardzo przyzwoicie wyposa�ony szpitalik. Piel�gniarz, Manuel Aragon, by� inteligentny i dobrze wyszkolony. Bobbie w�a�ciwie nie odczuwa�a �adnej r�nicy mi�dzy tym miejscem a szpitalem w Chicago. Tylko ten deszcz! Ci�g�y, nie ko�cz�cy si� deszcz. Siedz�cy w przeciwleg�ym k�cie ambulatorium Manuel nagle przechyli� g�ow�. � Prosz� pos�ucha� � powiedzia�. � S�ysz�, mo�esz mi wierzy� � odpar�a Bobbie.
� Nie o to chodzi. Prosz� pos�ucha�.
I wtedy t o us�ysza�a: najpierw ledwo uchwytny d�wi�k, niemal zlewaj�cy si� z szumem deszczu, potem g��boki �oskot, kt�ry stopniowo narasta�, a� wreszcie nie mia�a ju� �adnych w�tpliwo�ci co do jego 11 pochodzenia. By� to odg�os zbli�aj�cego si� �mig�owca. Niemo�liwe, �eby kto� lecia� w tak� pogod�! � pomy�la�a. Jednak d�wi�k coraz bardziej przybiera� na sile, a potem �mig�owiec rozdar� zas�on� wisz�cej nad oceanem mg�y, przemkn�� nad budynkiem szpitala, zatoczy� ko�o i wr�ci�, by zawisn�� nad pla��, w pobli�u �odzi, zaraz potem przesun�� si� nad sklecon� byle jak z desek przysta�, a w chwil� p�niej ponownie wr�ci� nad pla��. Szuka� miejsca do l�dowania. By�a to p�kata maszyna typu Sikorsky z b��kitnym pasem na kad�ubie i napisem �InGen Construction". Tak w�a�nie nazywa�a si� firma budowlana wznosz�ca nowy o�rodek wypoczynkowy na jednej z okolicznych wysepek. O�rodek mia� by� jedyny w swoim rodzaju; wielu tubylc�w znalaz�o zatrudnienie przy jego budowie, kt�ra trwa�a ju� sporo ponad dwa lata. Bobbie bez truciu mog�a go sobie wyobrazi�: jeden z tych wielkich ameryka�skich kombinat�w wypoczynkowych z basenami i kortami tenisowymi, gdzie go�cie mog� bawi� si� i popija� drinki, izoluj�c si� od otaczaj�cego ich �wiata. Co mog�o zdarzy� si� na wyspie, �e pilot zaryzykowa� start przy tak paskudnej pogodzie? Przez zalan� deszczem szyb� dostrzeg�a, �e odetchn�� z ulg�, kiedy ko�a maszyny zetkn�y si� z mokrym piaskiem. Ze �mig�owca wyskoczyli umundurowani ludzie i otworzyli du�e boczne drzwi. Krzyczeli co� po hiszpa�sku. Manuel tr�ci� j� �okciem. Wzywali lekarza. Dwaj czarnosk�rzy m�czy�ni nie�li w kierunku szpitala bezw�adne cia�o, a trzeci, bia�y, chrapliwym g�osem wydawa� rozkazy. Mia� na sobie ��ty p�aszcz przeciwdeszczowy. Spod baseballowej czapeczki stercza�y kosmyki rudych w�os�w. � Jest tu jaki� lekarz?! � zawo�a� do niej, kiedy podbieg�a. � Jestem doktor Carter � odpar�a. Strugi deszczu sp�ywa�y jej po g�owie i ramionach. Rudow�osy m�czyzna skrzywi� si� na widok Roberty; mia�a na sobie d�insy z obci�tymi nogawkami i wojskowy podkoszulek. � Ed Regis. Mamy tu ci�ko rannego cz�owieka, pani doktor. � W takim razie powinni�cie zawie�� go do San Jose. Do San Jose, stolicy kraju, lecia�o si� zaledwie dwadzie�cia minut. � Zrobiliby�my to, ale przy tej pogodzie nie przedostaniemy si� przez g�ry. Musi pani zaj�� si� nim tutaj. Bobbie pobieg�a wraz z m�czyznami do szpitala. Ranny by� jeszcze prawie dzieckiem, liczy� sobie nie wi�cej ni� osiemna�cie lat. Kiedy unios�a jego przesi�kni�t� krwi� koszul�, ujrza�a wielk�, otwart� ran� na barku. Drug�, niemal identyczn�, mia� na nodze. 12 � Co mu si� sta�o?
� Wypadek na budowie � wyja�ni� Ed. � Przewr�ci� si� i dosta� pod kopark�. Nieprzytomny ch�opak by� bardzo blady, a jego cia�em wstrz�sa�y silne dreszcze. Manuel sta� przy jaskrawozielonych drzwiach kliniki, ponaglaj�c ich machaniem r�ki. M�czy�ni wnie�li ch�opca do budynku i po�o�yli go na stole po�rodku pokoju. Manuel natychmiast pod��czy� kropl�wk�, a Bobbie przesun�a lamp� nad st� i pochyli�a si� nad cia�em, aby obejrze� obra�enia. By�y paskudne. Wszystko wskazywa�o na to, �e dzieciak umrze. Wielka rana o poszarpanych brzegach bieg�a od barku w d� tu�owia. Rami� uleg�o przemieszczeniu, a z krwawej miazgi stercza�y bia�e ko�ci. Druga rana, na udzie, by�a tak g��boka, �e Roberta wyra�nie widzia�a pulsuj�c� rytmicznie t�tnic�. Wygl�da�o to tak, jakby tkanki uleg�y rozerwaniu. � W jaki spos�b do tego dosz�o? � zapyta�a. � Nie widzia�em wypadku � odpar� Ed. � P�niej powiedzieli mi, �e koparka ci�gn�a go przez jaki� czas za sob�. � Mo�na by przypuszcza�, �e co� go rozszarpa�o � powiedzia�a Bobbie Carter, uciskaj�c ostro�nie brzegi rany. Jak wi�kszo�� lekarzy maj�cych do czynienia z obra�eniami po wypadkach, doskonale pami�ta�a przypadki, z kt�rymi zetkn�a si� nawet wiele lat temu. Do tej pory dwukrotnie widzia�a takie uszkodzenia cia�a: u dwuletniego ch�opca zaatakowanego przez rottweilera i u pijanego pracownika cyrku, kt�ry nie spodoba� si� tygrysowi bengalskiemu. Tamte rany, zadane przez zwierz�ta, bardzo przypomina�y te, kt�re teraz widzia�a na ciele ch�opca. � Rozszarpany? � powt�rzy� Ed. � Sk�d�e znowu! To by�a koparka, mo�e mi pani wierzy�. Co kilka sekund zwil�a� j�zykiem wargi i by� bardzo spi�ty, jakby zrobi� co� niew�a�ciwego. O co tu mo�e chodzi�? � zastanawia�a si� Bobbie. Je�eli przy budowie o�rodka zatrudniali niewykwalifikowanych miejscowych robotnik�w, to wypadki takie jak ten musia�y zdarza� si� niemal codziennie. � Przemy� ran�? � zapyta� Manuel. � Tak. Ale najpierw daj mu znieczulenie.
Pochyli�a si� nad nieprzytomnym ch�opcem. Je�eli dosta� si� pod kopark�, to rana powinna by� bardzo brudna. Jednak zamiast piasku i ziemi Bobbie dostrzeg�a jedynie co� w rodzaju lepkiego �luzu i jednocze�nie poczu�a dziwny, zgni�y zapach rozk�adaj�cego si� cia�a. Z czym� takim spotka�a si� po raz pierwszy w �yciu. 13 � Kiedy to si� sta�o?
� Godzin� temu.
Ponownie zwr�ci�a uwag� na niepok�j Eda Regisa. By� jednym z tych wiecznie spi�tych i nerwowych m�czyzn. Swym wygl�dem nie przypomina� brygadzisty, m�g� raczej zajmowa� jakie� kierownicze stanowisko. Nie ulega�o najmniejszej w�tpliwo�ci, �e znalaz� si� tu wbrew swojej woli i czuje si� bardzo niepewnie. Bobbie Carter ponownie zaj�a si� pacjentem. Mimo wszystko, my�la�a, nie jest to uraz spowodowany przez maszyn� budowlan�. Zbyt wiele element�w nie pasowa�o: nie by�o zmia�d�onych tkanek i zanieczyszcze�. Niemal w ka�dym wypadku tego rodzaju poszkodowani mieli rany mia�d�one, a tutaj sk�ra i cia�o by�y po prostu rozszarpane. Najbardziej przypomina�o to pogryzienie, ale przeciwko tej hipotezie przemawia� fakt, �e na ciele nie by�o �adnych innych �lad�w, co w przypadku zaatakowania przez zwierz� nale�a�o do rzadko�ci. Bobbie przyjrza�a si� uwa�nie g�owie, ramionom, r�kom... R�ce. Przez jej cia�o przebieg� nag�y dreszcz. Na obu d�oniach znajdowa�y si� p�ytkie skaleczenia, a przeguby i przedramiona by�y pokryte licznymi siniakami. Pracowa�a w Chicago wystarczaj�co d�ugo, aby wiedzie�, co to oznacza. � W porz�dku � powiedzia�a. � Prosz� zaczeka� na zewn�trz. � Dlaczego? � zapyta� mocno zaniepokojony Ed. Najwyra�niej ten pomys� niezbyt mu odpowiada�. � Chce pan, �ebym mu pomog�a, czy nie? � odpar�a, po czym wypchn�a go za drzwi i natychmiast je zamkn�a. Nie bardzo wiedzia�a, co si� w�a�ciwie dzieje, ale zupe�nie jej si� to nie podoba�o. � Mam my�? � zapyta� niepewnie Manuel. � Tak.
Bobbie wyci�gn�a sw�j ma�y olympus z auto focusem i zrobi�a kilka zdj��, przesuwaj�c nieco lamp� dla uzyskania lepszego o�wietlenia. To naprawd� wygl�da na pogryzienie, pomy�la�a. Nagle ch�opak j�kn��, wi�c szybko od�o�y�a aparat i nachyli�a si� nad rannym, kt�ry otworzy� usta i szepn��, z trudem poruszaj�c obrzmia�ym j�zykiem. � Raptor... Lo s� raptor... Manuel zamar� w bezruchu, po czym wytrzeszczy� z przera�eniem oczy i cofn�� si� o krok. � Co to znaczy? � zapyta�a Bobbie. Piel�gniarz potrz�sn�� g�ow�. � Nie wiem, pani doktor. Lo s� raptor � no es espa�ol. � Naprawd�? � Wydawa�o jej si�, �e to jednak jest po hiszpa�sku. � W takim razie myj go dalej. 14 � Nie, pani doktor. � Zmarszczy� nos. � Brzydko pachnie. � Prze�egna� si�. Bobbie ponownie spojrza�a na �luz oblepiaj�cy ran�, wyci�gn�a r�k�, dotkn�a go ostro�nie i roztar�a mi�dzy palcami. Do z�udzenia przypomina� �lin�... Ranny ch�opiec ponownie poruszy� ustami. � Rap tor... � szepn��.
� Ugryz� go! � wykrzykn�� ze zgroz� Manuel.
� Kto go ugryz�?
� Raptor.
� A co to jest raptor?
� Raptor to hupia.
Bobbie z zastanowieniem zmarszczy�a brwi. Kostaryka�czycy nie byli nadmiernie przes�dni, ale zd��y�a ju� kilka razy spotka� si� z tym s�owem. Hupie mia�y by� nocnymi duchami, nieuchwytnymi wampirami porywaj�cymi ma�e dzieci. Wed�ug ludowych wierze� hupie zamieszkiwa�y niegdy� g�ry w g��bi kraju, ale potem przenios�y si� na przybrze�ne wyspy. Manuel cofa� si� w kierunku �ciany, mamrocz�c co� pod nosem i raz za razem czyni�c znak krzy�a. � To z�y zapach � wykrztusi�. � To hupia. Bobbie mia�a ju� zamiar ostro przywo�a� go do porz�dku i kaza� wr�ci� do pracy, kiedy nagle ranny ch�opiec otworzy� oczy i usiad� wyprostowany na stole. Manuel wrzasn�� z przera�enia. Ch�opak j�kn�� g�o�no, rozejrza� si� doko�a, po czym zwymiotowa� wielk� ilo�� krwi. Zaraz potem zacz�y si� gwa�towne konwulsje. Bobbie rzuci�a si� do niego, usi�uj�c przycisn�� go do sto�u, ale on run�� na betonow� posadzk� i ponownie zwymiotowa�. Otworzy�y si� drzwi i stan�� w nich Ed. � Co tu si� dzieje, do diab�a? � zapyta�, lecz kiedy zobaczy� krew, odwr�ci� si� raptownie, zas�aniaj�c r�k� usta. Bobbie pr�bowa�a wsadzi� drewniany ko�ek mi�dzy zaci�ni�te z�by, mimo i� zdawa�a sobie spraw�, �e jest ju� za p�no na cokolwiek. Rzeczywi�cie � cia�o wypr�y�o si� jeszcze raz, po czym znieruchomia�o. Nachyli�a si� nad ch�opcem, aby wykona� sztuczne oddychanie, lecz Manuel chwyci� j� za ramiona i gwa�townie odci�gn�� do ty�u. � Nie wolno � powiedzia�. � Hupia przejdzie na pani�. � Manuel, na lito�� bosk�...
� Nie wolno � powt�rzy�, wpatruj�c si� w ni� z napi�ciem. � Pani tego nie rozumie. Bobbie spojrza�a na nieruchome cia�o i u�wiadomi�a sobie, �e i tak 15 jest ju� za p�no. Manuel zawo�a� m�czyzn, kt�rzy przywie�li ch�opca, �eby zabrali cia�o. Zaraz potem pojawi� si� Ed. � Jestem pewien, �e zrobi�a pani wszystko, co by�o mo�na... � wymamrota�, ocieraj�c usta wierzchem d�oni. Odprowadzi�a spojrzeniem ma�� grupk� nios�c� do �mig�owca martwego ch�opca. Kilkadziesi�t sekund p�niej maszyna unios�a si� z �oskotem w powietrze. � Tak jest lepiej � powiedzia� Manuel. Bobbie wci�� my�la�a o r�kach ch�opca. By�y pokryte ranami i krwiakami, tak jak r�ce wszystkich ofiar broni�cych si� przed atakiem silniejszego napastnika. Teraz nie ulega�o dla niej najmniejszej w�tpliwo�ci, �e ch�opak nie uleg� wypadkowi przy pracy, lecz zosta� zaatakowany i stara� si� jako� obroni� przed napastnikiem. � Gdzie jest ta wyspa, z kt�rej przylecieli? � Na oceanie. Jakie� sto sze��dziesi�t, mo�e sto osiemdziesi�t kilometr�w od brzegu. � Troch� daleko, jak na o�rodek wypoczynkowy � zauwa�y�a. Manuel odprowadza� wzrokiem �mig�owiec. � Mam nadziej�, �e ju� nigdy tu nie wr�c� � powiedzia�. C�, przynajmniej mam zdj�cia, pomy�la�a. Kiedy jednak spojrza�a na st�, przekona�a si�, �e aparat znikn��. Tej nocy wreszcie przesta�o pada�. W swojej sypialni na zapleczu kliniki Bobbie wertowa�a mocno podniszczony egzemplarz s�ownika hiszpa�sko-angielskiego. Ch�opiec powiedzia� �raptor", a ona, pomimo zapewnie� Manuela, przypuszcza�a, �e jest to hiszpa�skie s�owo. Istotnie, figurowa�o w s�owniku. Oznacza�o ,,z�odziej" lub �porywacz". Da�o jej to troch� do my�lenia. Znaczenie tego wyrazu by�o bardzo podobne do znaczenia s�owa hupia. Rzecz jasna, Bobbie nie wierzy�a w �adne gus�a, a rany na r�kach ch�opca z pewno�ci� nie powsta�y za spraw� jakiego� ducha. Co ten biedak stara� si� jej powiedzie�? Z s�siedniego pomieszczenia dobiega�y dono�ne j�ki. Jedna z mieszkanek wioski zaczyna�a w�a�nie rodzi�; by�a przy niej Elena Morales, miejscowa akuszerka. Bobbie zajrza�a do pokoju i da�a jej znak, aby wysz�a na chwil� na zewn�trz. � Elena... � Si, pani doktor?
� Czy wiesz, co to jest raptor?
Elena by�a sze��dziesi�cioletnia, siwow�os�, siln� kobiet� o nie-16 zwykle praktycznym stosunku do �wiata. Jednak teraz zapad�a noc i akuszerka zmarszczy�a czo�o. � Raptor? * � powt�rzy�a powa�nym tonem. � Tak. Znasz to s�owo? Elena skin�a g�ow�.
� Si. To cz�owiek, kt�ry zakrada si� noc� i zabiera dziecko. � Porywacz? � Tak.
� Hupial
Kobieta zareagowa�a tak, jakby kto� uk�u� j� szpilk�.
� Niech pani nie wymawia tego s�owa, pani doktor!
� Dlaczego?
� Teraz nie wolno m�wi� o hupii � stwierdzi�a kategorycznie Elena, po czym wskaza�a ruchem g�owy w kierunku, z kt�rego dobiega�y j�ki rodz�cej. � To nie by�oby m�dre. � Czy raptor gryzie swoje ofiary? � Gryzie? � powt�rzy�a Elena ze zdziwieniem. � Nie, pani doktor. Nic z tych rzeczy. Raptor to cz�owiek, kt�ry zabiera malutkie dziecko. � Sprawia�a wra�enie rozdra�nionej rozmow� i chyba zale�a�o jej na tym, aby j� jak-najpr�dzej zako�czy�. � Zawo�am pani�, kiedy zacznie si� na dobre. My�l�, �e za jak�� godzin� albo dwie. Bobbie spojrza�a na gwiazdy, ws�uchuj�c si� w cichy szum fal li��cych piaszczysty brzeg. W ciemno�ci mog�a dostrzec sylwetki rybackich �odzi ko�ysz�cych si� na wodzie niedaleko od pla�y. Sceneria by�a tak spokojna i jednocze�nie tak zwyczajna, �e m�wienie o wampirach i porywaczach dzieci nagle wyda�o jej si� ca�kowitym idiotyzmem. Wr�ci�a do pokoju, ale wci�� nie dawa� jej spokoju up�r Manuela, kt�ry twierdzi�, �e to nie jest hiszpa�skie s�owo. Wiedziona zwyk�� ciekawo�ci� zajrza�a do ma�ego s�ownika j�zyka angielskiego i, ku swemu zaskoczeniu, znalaz�a je tak�e tam: � Raptor, n (od �ac. raptor � rabu�. fr. raptus): ptak drapie�ny.
PIERWSZA ITERACJA
Obserwuj�c pocz�tek powstawania skomplikowanej krzywej nie da si� powiedzie� zrwtjwtiffle kryj�cej si� za ni� matematycznej strukturze.
IAN MALCOLM
* Ilcracja � wynik wielokrotnego powtarzania tej samej, dowolnej operacji matematycznej (przyp. t�um.).
PRAWIE RAJ
Mik� Bowman pogwizdywa� weso�o jad�c land roverem przez rezerwat Cabo Blanco na zachodnim wybrze�u Kostaryki. By� pi�kny lipcowy poranek, a doko�a roztacza� si� wspania�y widok, gdy� droga prowadzi�a kraw�dzi� stromego klifu g�ruj�cego nad d�ungl� i b��kitnym Pacyfikiem. Wed�ug przewodnik�w rezerwat Cabo Blanco stanowi� zupe�nie dziewiczy zak�tek, prawie raj. Widz�c go na w�asne oczy Bowman czu�, �e te wakacje na pewno b�d� udane. Mik� Bowman, trzydziestosze�cioletni po�rednik w handlu nieruchomo�ciami z Dallas, przylecia� z �on� i c�rk� do Kostaryki na dwutygodniowe wakacje. W�a�ciwie na pomys� tej wyprawy wpad�a jego �ona; ju� od d�u�szego czasu Ellen opowiada�a niemal bez przerwy o wspania�ych kostaryka�skich parkach narodowych i wspomina�a mimochodem, jak by to by�o dobrze, gdyby Tina mog�a je obejrze�. Kiedy ju� przylecieli, okaza�o si�, �e Ellen ma zam�wion� wizyt� u pewnego chirurga plastycznego w San Jose. Dopiero wtedy opowiedzia�a Mike'owi o tutejszych niedrogich, a stoj�cych na najwy�szym �wiatowym poziomie us�ugach z zakresu chirurgii plastycznej oraz o luksusowych prywatnych klinikach w stolicy kraju. Rzecz jasna, sko�czy�o si� awantur�. Mik� uwa�a� bowiem, �e zosta� oszukany. Zaprotestowa� tak�e kategorycznie przeciwko jakiejkolwiek operacji. Jego zdaniem zakrawa�o to na kpin�: Ellen mia�a zaledwie trzydzie�ci lat i by�a bardzo pi�kn� kobiet�. Do diab�a, nieca�e dziesi�� lat temu zdoby�a tytu� Miss swojego college'u! Zawsze jednak brakowa�o jej pewno�ci siebie i mia�a sk�onno�� do wyszukiwania sobie zmartwie�, ostatnio za� najbardziej doskwiera�a jej my�l o tym, �e pewnego dnia po jej urodzie zostan� jedynie wspomnienia. 21 Przejmowa�a si� te� mn�stwem innych rzeczy. Land rover wpad� w dziur�, rozbryzguj�c we wszystkie strony fontanny b�ota. � Mik�, jeste� pewien, �e jedziemy we w�a�ciwym kierunku? � zapyta�a Ellen siedz�ca obok m�a. � �d kilku godzin nie widzieli�my �ywej duszy. � Kwadrans temu mijali�my samoch�d � przypomnia� jej. � Nie pami�tasz? Ten niebieski. � Tak, ale on jecha� w przeciwn� stron�... � Kochanie, chcia�a� znale�� si� na zupe�nie pustej pla�y, i mam zamiar tam w�a�nie ci� dowie��. Ellen pokr�ci�a z pow�tpiewaniem g�ow�. � Mam nadziej�, �e si� nie mylisz.
� Tak, tato � zawt�rowa�a jej z tylnego siedzenia o�mioletnia Christina. � Mam nadziej�, �e si� nie mylisz. � Mo�ecie mi ufa�. � Przez kilka minut jechali w milczeniu. � Pi�knie tutaj, co nie? Sp�jrzcie na ten widok! Jest niesamowity. � Mo�e by� � powiedzia�a Tina. Ellen wyj�a z torebki lusterko, przejrza�a si�, dotykaj�c opuszkami palc�w work�w pod oczami, po czym westchn�a ci�ko. Droga prowadzi�a ostro w d�, wi�c Mik� skoncentrowa� si� na prowadzeniu samochodu. Nagle tu� przed mask� mign�� jaki� ma�y kszta�t. � Patrzcie! Patrzcie! � wykrzykn�a Tina, ale zwierz�tko znikn�o, zanim ktokolwiek zd��y� mu si� dok�adniej przyjrze�. � Co to by�o? � zapyta�a Ellen. � Ma�pa? � Prawdopodobnie sajmiri � powiedzia� Mik�.
� Mog� j� zapisa�? � Tina trzyma�a ju� o��wek w gotowo�ci. Spisywa�a nazwy wszystkich zwierz�t, jakie widzia�a podczas wakacji, aby p�niej przedstawi� w szkole wyniki swoich obserwacji. � Bo ja wiem... � mrukn�� z pow�tpiewaniem ojciec. Tina przygl�da�a si� uwa�nie zdj�ciom w przewodniku. � To chyba nie by�a sajmiri, tylko jeszcze jeden wyj�� � powiedzia�a markotnie. Wyjce stanowi�y w tej okolicy do�� cz�sty widok. � Wiecie, co tu jest napisane? � zapyta�a znacznie pogodniejszym tonem. � Wed�ug tej ksi��ki �pla�e Cabo Blanco s� odwiedzane przez wiele r�nych gatunk�w zwierz�t, mi�dzy innymi przez wyjce, bia�o-g��wki, tr�jpalczaste leniwce i ostronosy". Tato, my�lisz, �e uda nam si� zobaczy� tr�jpalczastego leniwca? � Jestem tego pewien. � Naprawd�?
� Wystarczy, �eby� spojrza�a w lusterko.
� Bardzo zabawne, tato.
Droga ca�y czas prowadzi�a w d�, przez d�ungl�, ku oceanowi. Kiedy wreszcie dotarli do pla�y, Mik� Bowman poczu� si� jak prawdziwy bohater. Przed nimi rozci�ga� si� co najmniej trzykilometrowy, zupe�nie pusty pas bia�ego piasku. Zatrzyma� land rovera w cieniu palm rosn�cych na skraju pla�y i wytaszczy� z samochodu pojemniki z jedzeniem. Ellen tymczasem przebra�a si� w kostium k�pielowy. � Naprawd�, nie mam poj�cia, co powinnam zrobi�, �eby pozby� si� tej nadwagi. � Wygl�dasz wspaniale, kochanie. Szczerze m�wi�c by� zdania, �e jest troch� za szczup�a, ale zd��y� si� ju� nauczy�, �e nie nale�y tego m�wi�. Tina bieg�a przed siebie po pla�y. � Nie zapomnij o kremie! � zawo�a�a za ni� matka. � P�niej! � odkrzykn�a dziewczynka, ogl�daj�c si� przez rami�. � Najpierw musz� poszuka� leniwca! Ellen Bowman rozejrza�a si� doko�a. � My�lisz, �e tu jest bezpiecznie? � Kochanie, w promieniu kilku kilometr�w nie ma �ywej duszy. � A w�e? � Na lito�� bosk�, przecie� w�e nie �yj� na pla�y!
� Ale mog� przype�zn��...
� Pos�uchaj, kochanie: w�e s� zmiennocieplne. To gady. Nie potrafi� kontrolowa� temperatury cia�a. Temperatura tego piasku wynosi kilkadziesi�t stopni. Uwierz mi, tu na pewno nie ma �adnych w�y. � Spojrza� w kierunku, w kt�rym pobieg�a Tina. By�a teraz ju� tylko ciemnym punkcikiem na bia�ym piasku. � Nie przeszkadzajmy jej. Niech sobie pou�ywa. Obj�� �on�. Tina bieg�a tak d�ugo, a� zupe�nie opad�a z si�, po czym rzuci�a si� na piasek i poturla�a w kierunku morza. Woda by�a ciep�a, a fale tak ma�e, �e prawie niezauwa�alne. Dziewczynka siedzia�a przez chwil� bez ruchu, �api�c oddech, a nast�pnie obejrza�a si�, aby sprawdzi�, jak bardzo oddali�a si� od rodzic�w. Matka nakazywa�a jej gestami powr�t. Tina pomacha�a w odpowiedzi, udaj�c, �e nie rozumie, o co chodzi. Nie chcia�a smarowa� 23 si� kremem z filtrem przeciws�onecznym i nie chcia�a wys�uchiwa� matki narzekaj�cej na swoj� wyimaginowan� oty�o��. Mia�a zamiar zosta� tu, gdzie dotar�a, i poszuka� leniwca. Dwa dni wcze�niej widzia�a leniwca w zoo w San Jose. Przypomina� muppeta i wydawa� si� zupe�nie nieszkodliwy. Nie potrafi� porusza� si� zbyt szybko i w razie potrzeby na pewno uda�oby si� jej przed nim uciec. Matka zacz�a co� do niej wo�a�, wi�c Tina zdecydowa�a si� wycofa� w cie� palm rosn�cych na skraju pla�y. Na tym odcinku wybrze�a teren pod palmami opanowa�y drzewa namorzynowe, broni�c pl�tanin� korzeni dost�pu do wn�trza l�du. Tina usiad�a na piasku i rozgarn�a suche li�cie. Jej uwag� zwr�ci�y liczne ptasie tropy. Kostaryka s�yn�a z obfito�ci ptak�w; w przewodnikach podawano, �e w tym ma�ym kraju zamieszkiwa�o trzy razy wi�cej gatunk�w avifauny ni� w Ameryce i Kanadzie razem wzi�tych. Niekt�re tr�jpalczaste tropy by�y ma�e i s�abo widoczne, inne za� du�e, wyra�nie odci�ni�te w piasku. Dziewczynka przygl�da�a si� im z zainteresowaniem, kiedy nagle z g�stwiny mangrowc�w dobieg� do niej �wiergot, a w chwil� potem szelest. Czy leniwce wydawa�y g�osy podobne do �wierkania? Tinie wydawa�o si�, �e raczej nie, ale nie by�a tego ca�kowicie pewna. Przypuszczalnie to jaki� ptak. Dziewczynka czeka�a cierpliwie, staraj�c si� nie poruszy�; szelest powt�rzy� si�, a w chwil� potem ujrza�a jego sprawc�. W odleg�o�ci kilku metr�w od niej spomi�dzy korzeni mangrowc�w wy�oni�a si� jaszczurka i zacz�a si� jej przygl�da�. Tina wstrzyma�a oddech. Kolejne zwierz�tko, kt�re mo�na umie�ci� na li�cie! Jaszczurka stan�a na tylnych �apkach, podpar�a si� grubym ogonem i wpatrywa�a si� w ni� nieruchomym spojrzeniem. Mia�a prawie trzydzie�ci centymetr�w wysoko�ci i by�a ciemnozielona. Niewielkie przednie �apki, zako�czone ma�ymi paluszkami, porusza�y si� bez chwili przerwy. Zwierz�tko przekrzywi�o �ebek, nie spuszczaj�c wzroku z dziewczynki. Tina uzna�a, �e jest bardzo milutkie. Co� jakby du�a salamandra, Wyci�gn�a r�k� i pomacha�a w odpowiedzi palcami. Jaszczurka wcale si� nie wystraszy�a. Wr�cz przeciwnie: ruszy�a w jej kierunku, nadal zachowuj�c pionow� postaw�. Nie by�a wi�ksza od kurczaka, podobnie jak on, id�c wykonywa�a g�ow� szybkie ruchy do przodu i do ty�u. Tina pomy�la�a, �e by�oby wspaniale mie� co� takiego w domu. Zauwa�y�a, �e jaszczurka zostawia tr�jpalczaste �lady, identyczne jak tropy ptak�w. Zwierz�tko zbli�a�o si� coraz bardziej. Tina siedzia�a zupe�nie nieruchomo, nie chc�c go wystraszy�. Zdziwi�o j�, �e jasz-24 czurka zupe�nie si� jej nie boi, ale zaraz przypomnia�a sobie, i� znajduje si� w parku narodowym. Z pewno�ci� wszystkie �yj�ce tu zwierz�ta wiedz� o tym, �e s� pod ochron�. Mo�e ta jaszczurka spodziewa si� czego� do jedzenia? Niestety, Tina nie mia�a przy sobie niczego. Powoli, ostro�nie, wyci�gn�a przed siebie r�k�, aby pokaza�, pust� d�o�. Jaszczurka zatrzyma�a si�, przechyli�a g�ow� i za�wiergota�a. � Przepraszam ci�, ale naprawd� nic nie mam � powiedzia�a dziewczynka. Nagle, bez �adnego ostrze�enia, jaszczurka skoczy�a jej na r�k�. Tina poczu�a ma�e pazurki wbijaj�ce si� w jej cia�o i zadziwiaj�co du�y ci�ar zwierz�tka. Zaraz potem jaszczurka ruszy�a po ramieniu, w kierunku twarzy. � Wola�abym j� widzie� � powiedzia�a Ellen Bowman, mru��c oczy w promieniach s�o�ca. � Tylko tyle. Po prostu wola�abym j� widzie�. � Na pewno �wietnie si� bawi � odpar� Mik�, grzebi�c w pude�ku z lunchem przygotowanym przez hotelow� restauracj�. By� tam niezbyt apetyczny pieczony kurczak i co� w rodzaju pasztetu. Ellen z pewno�ci� nie tknie ani jednego, ani drugiego. � Chyba nie wesz�a w las, prawda? � Oczywi�cie, �e nie.
� Czuj� si� tutaj zupe�nie odizolowana od reszty �wiata � poskar�y�a si� Ellen. � Wydawa�o mi si�, i� w�a�nie tego chcia�a� � zauwa�y� jej m��. � Istotnie. � Skoro tak, to o co chodzi?
� Po prostu wola�abym mie� j� na oku, to wszystko. W tej samej chwili us�yszeli niesiony wiatrem krzyk c�rki. PUNTARENAS � My�l�, �e teraz czuje si� ju� znacznie lepiej � powiedzia� dr Cruz, opuszczaj�c plastikow� zas�on� namiotu tlenowego nad �pi�c� Tina. Mik� Bowman siedzia� tu� przy ��ku, blisko c�rki. Doktor Cruz wywar� na nim bardzo dobre wra�enie: znakomicie m�wi� po angielsku, 25 odby� sta� w Londynie oraz Baltimore i roztacza� wok� siebie aur� fachowo�ci. Klinika Santa Maria w Puntarenas by�a nowoczesna i utrzymana w nienagannej czysto�ci. Mimo to Mik� Bowman szala� z niepokoju. Nic nie mog�o zmieni� faktu, �e jego jedyna c�rka by�a powa�nie chora oraz �e znajdowali si� daleko od domu. Kiedy, biegn�c co si� w nogach, dotar� do niej na pla�y, histerycznie wrzeszcza�a, a ca�e jej lewe rami� by�o zbroczone krwi� pochodz�c� z niezliczonych uk�sze� wielko�ci kciuka. Rany pokrywa� jaki� lekko spieniony �luz podobny do �liny. Wzi�� j� na r�ce i ruszy� z powrotem w kierunku samochodu. Rami� niemal natychmiast zacz�o puchn��. Po�pieszna ucieczka od cywilizacji z pewno�ci� pozostanie na d�ugo w jego pami�ci; mimo nap�du na obie osie land rover z najwy�szym trudem wspina� si� po �liskiej, b�otnistej drodze, podczas gdy dziecko krzycza�o ze strachu i b�lu, a jej rami� stawa�o si� coraz bardziej sine i opuchni�te. Na d�ugo przedtem, zanim dotarli do granicy parku, opuchlizna si�gn�a karku, a potem Tina zacz�a mie� k�opoty z oddychaniem... � Nic jej teraz nie b�dzie? � zapyta�a Ellen, spogl�daj�c na c�rk� przez plastikow� zas�on� namiotu tlenowego. � Mam nadziej� � odpar� dr Cruz. � Dosta�a du�a dawk� steroid�w, zacz�a normalnie oddycha�, a sami pa�stwo widzicie, �e obrz�k wyra�nie si� zmniejszy�. � Te ugryzienia... � Nie uda�o nam si� jeszcze zidentyfikowa�, co to mog�o by� za zwierz�. Je�li o mnie chodzi, widz� co� takiego po raz pierwszy w �yciu, ale �lady po nich tak�e zacz�y nikn��. W�a�ciwie trudno ju� je nawet dostrzec. Na szcz�cie zrobi�em kilka zdj�� i pobra�em trzy pr�bki tej �liny. Jedn� oddam do analizy w naszym laboratorium, drug� po�l� do San Jose, a trzeci� zamrozimy na wypadek, gdyby p�niej trzeba by�o przeprowadzi� jakie� dodatkowe badania. Maj� pa�stwo obrazek, kt�ry narysowa�a? � Tak � odpar� Mik� Bowman. Wr�czy� Gruzowi szkic sporz�dzony przez Tin� na pro�b� lekarzy. � To ma by� to zwierz�, kt�re j� pok�sa�o? � zapyta� dr Cruz, spogl�daj�c na kartk� papieru. � Tak � potwierdzi� Bowman. � Okre�li�a je jako zielon� jaszczurk� wielko�ci kurczaka albo wrony. � Nigdy nie s�ysza�em o takiej jaszczurce � odpar� lekarz. � Narysowa�a j� stoj�c� na tylnych �apach... 26 � W�a�nie. Powiedzia�a, �e jaszczurka chodzi�a na tylnych ko�czynach. Dr Cruz zmarszczy� brwi i przez d�u�sz� chwil� wpatrywa� si� w rysunek. � Nie jestem specjalist� w tej dziedzinie. Poprosi�em doktora Guitierreza, �eby do nas zajrza�. Jest adiunktem w Reserva Biologica de Carara, dok�adnie naprzeciwko nas, po drugiej stronie zatoki. By� mo�e uda mu si� zidentyfikowa� to zwierz�. � Nie m�g� pan wezwa� kogo� z Cabo Blanco? � zapyta� Bowman. � Przecie� tam w�a�nie zosta�a pogryziona. � Niestety, nie. W Cabo Blanco nie ma sta�ego personelu, a od jakiego� czasu nikt nie prowadzi� tam �adnych bada�. Przypuszczalnie byli�cie pa�stwo pierwszymi lud�mi, jacy od wielu miesi�cy pojawili si� na tej pla�y. Jestem jednak pewien, �e dr Guitierrez b�dzie m�g� nam pom�c. Dr Guitierrez by� brodaty, mia� na sobie szorty w kolorze khaki i tak� sam� koszul�. Okaza�o si�, �e jest Amerykaninem. � Bardzo mi�o mi pa�stwa pozna� � powiedzia� z mi�kkim po�udniowym akcentem zaraz po tym, jak zosta� przedstawiony przez Cruza, a nast�pnie wyja�ni�, �e jest biologiem z uniwersytetu Yale i od pi�ciu lat pracuje w Kostaryce. Marty Guitierrez dok�adnie zbada� Tin�; delikatnie uni�s� pogryzione rami�, przy �wietle o��wkowej latarki przyjrza� si� uwa�nie �ladom uk�sze�, a nast�pnie zmierzy� je ma��, kieszonkow� miark�. Kiedy sko�czy�, cofn�� si� o krok i skin�� g�ow�, jakby znalaz� dowody potwierdzaj�ce jego wcze�niejsze przypuszczenia. Na koniec obejrza� fotografie wykonane polaroidem i zada� kilka pyta� dotycz�cych �liny, kt�r� jeszcze analizowano w laboratorium. Wreszcie zwr�ci� si� do czekaj�cych w napi�ciu Mike'a i Ellen Bowman�w. � My�l�, �e Tinie nic nie b�dzie, ale chcia�bym wyja�ni� kilka szczeg��w � powiedzia�, robi�c jednocze�nie notatki pewn� r�k�. � Pa�ska c�rka twierdzi, �e zosta�a pogryziona przez zielon� jaszczurk� o wysoko�ci mniej wi�cej trzydziestu centymetr�w, kt�ra wysz�a na tylnych �apach spomi�dzy korzeni mangrowc�w, rosn�cych na podmok�ym terenie zaczynaj�cym si� zaraz za skrajem pla�y? � Owszem. � I jaszczurka ta wydawa�a jakie� d�wi�ki?
� Tina powiedzia�a, �e �wiergota�a albo piszcza�a.
� Tak jak na przyk�ad mysz?
� Chyba tak.
27
� Wygl�da wi�c na to, �e znam t� jaszczurk� � powiedzia� dr Guitierrez, Wyja�ni� rodzicom Tiny, �e spo�r�d trzech tysi�cy gatunk�w jaszczurek �yj�cych na Ziemi, zaledwie oko�o dziesi�ciu gatunkom zdarza si� porusza� w pozycji wyprostowanej, a tylko cztery z nich wyst�puj� na terenie Ameryki �aci�skiej. S�dz�c po ubarwieniu, egzemplarz, kt�ry zaatakowa� dziewczynk�, nale�a� do jednego z tych czterech. � Jestem niemal pewien, �e to jeden z bazyliszk�w, �yj�cy zar�wno w Kostaryce, jak i w Hondurasie. Kiedy stanie na tylnych ko�czynach, mo�e mie� nawet trzydzie�ci centymetr�w wysoko�ci. � Czy jest jadowity? � Nie, prosz� pani. Absolutnie nie. � Zdaniem doktora Guitier-reza, opuchlizna stanowi�a rezultat alergicznej reakcji organizmu. � Wed�ug fachowej literatury oko�o czternastu procent ludzi jest silnie uczulonych na �lin� gad�w � powiedzia�. � Pa�stwa c�reczka nale�y zapewne do tych czternastu procent. � Ale ona krzycza�a, �e bardzo j� boli... Guitierrez skin�� g�ow�. � Bo zapewne bola�o. �lina gad�w zawiera serotonin�, kt�ra wywo�uje silny b�l. � Odwr�ci� si� do Cruza. � Czy po podaniu lek�w przeciwhistaminowych ci�nienie krwi wr�ci�o do normy? � Tak � odpar� lekarz. � Natychmiast. � Serotonina � zawyrokowa� Guitierrez. � Ponad wszelk� w�tpliwo��. Mimo to Ellen Bowman nadal by�a niespokojna. � Ale dlaczego ta jaszczurka j� zaatakowa�a?
� Przypadki pok�sa� przez jaszczurki s� bardzo cz�ste � poinformowa� biolog. � Ludziom pracuj�cym w zoo zdarza si� to niemal codziennie. Nie dalej jak wczoraj us�ysza�em o przypadku pogryzienia przez jaszczurk� niemowl�cia w Amaloyi, mniej wi�cej sto kilometr�w od miejsca, gdzie pa�stwo byli�cie. Nie wiem tylko, dlaczego pa�stwa c�rka zosta�a ugryziona a� tyle razy. Co wtedy robi�a? � Nic. M�wi, �e siedzia�a bez ruchu, bo nie chcia�a jej sp�oszy�. � Siedzia�a bez ruchu... � powt�rzy� Guitierrez ze zmarszczonymi brwiami, po czym potrz�sn�� g�ow�.� C�, nie wydaje mi si�, �eby�my mogli ustali� z ca�� pewno�ci�, jak do tego dosz�o. Trudno przewidzie� reakcje dzikich zwierz�t. � A co z t� spienion� �lin� na jej ramieniu? � nie dawa�a za wygran� Ellen. � Wci�� my�l� o w�ciekli�nie... � Nie, nie! � zaprotestowa� gwa�townie uczony. � Gady nie przenosz� w�cieklizny, prosz� pani. Pani c�reczka zareagowa�a aler-gicznie na uk�szenie bazyliszka, i to wszystko. 28 Mik� Bowman pokaza� mu rysunek wykonany przez Tin�. Guitier-rez skin�� g�ow�. � W og�lnym zarysie mo�na uzna� to za podobizn� bazyliszka. Ma si� rozumie�, kilka szczeg��w nie zgadza si� z rzeczywisto�ci�. Szyja jest zdecydowanie zbyt d�uga, przy tylnych ko�czynach s� tylko trzy palce zamiast pi�ciu, ogon jest troch� za gruby i zbyt wysoko uniesiony, ale poza tym widzicie pa�stwo przed sob� jaszczurk� nale��c� bez w�tpienia do tego gatunku, o kt�rym m�wili�my. � Ale Tina kilka razy wspomnia�a o tej d�ugiej szyi! � nie rezygnowa�a Ellen Bowman. � I powiedzia�a, �e jaszczurka mia�a po trzy palce u ka�dej stopy. � Ona jest bardzo spostrzegawcza � dorzuci� Mik�. � Nie w�tpi� � odpar� z u�miechem Marty Guitierrez. � Mimo to nadal uwa�am, �e pa�stwa c�rka zosta�a pogryziona przez zwyk�ego bazyliszka i to spowodowa�o gwa�town� reakcj� organizmu. Po zastosowaniu w�a�ciwego leczenia wszystkie objawy powinny ust�pi� w ci�gu dwunastu godzin. Jutro rano ju� nic jej nie b�dzie. Informacja o tym, �e dr Guitierrez zidentyfikowa� zwierz�, kt�re pogryz�o ameryka�sk� dziewczynk�, i �e by� to nieszkodliwy bazyliszek, dotar�a do nowoczesnego laboratorium mieszcz�cego si� w podziemiach kliniki Santa Maria. W zwi�zku z tym natychmiast wstrzymano analiz� pr�bki �liny, mimo i� wst�pne frakcjonowanie wykaza�o obecno�� kilku protein o niezwykle du�ym ci�arze cz�steczkowym i nieznanym dzia�aniu. Technik pe�ni�cy nocny dy�ur mia� jednak wiele innych zaj��, wi�c po prostu wstawi� pr�bki do lod�wki. Nazajutrz rano jego zmiennik sprawdzi� zawarto�� lod�wki, por�wnuj�c j� z list� pacjent�w wypisanych ze szpitala. Widz�c, �e BOWMAN CHRISTINA L. ma opu�ci� klinik� jeszcze tego samego dnia rano, technik wyrzuci� wszystkie pr�bki maj�ce zwi�zek z jej przypadkiem. W ostatniej chwili zauwa�y�, �e jedna z prob�wek jest zaopatrzona w czerwon� karteczk�, co oznacza�o, �e powinna zosta� przes�ana do laboratorium uniwersyteckiego w San Jose, wyj�� j� wi�c z kosza i przekaza� tam, gdzie nale�a�o. � No, podzi�kuj doktorowi Gruzowi � ponagli�a c�rk� Ellen Bowman, popychaj�c j� lekko w kierunku lekarza. 29 � Dzi�kuj�, panie doktorze � powiedzia�a dziewczynka. � Czuj� si� ju� du�o lepiej. � Wyci�gn�a r�k� i u�cisn�a d�o� m�czyzny, po czym niespodziewanie doda�a: � Dzisiaj ma pan inn� koszul�. Przez chwil� dr Cruz wpatrywa� si� w ni� ze zdumieniem, po czym u�miechn�� si�. � To prawda. Po nocnym dy�urze zawsze zmieniam rano kos/ule. � Ale nie krawat? � Nie, tylko koszul�.
� Mik� m�wi� panu, �e jest bardzo spostrzegawcza � powiedzia�a Ellen. � Istotnie. � Dr Cruz mocno potrz�sn�� ma�� r�czk� dziewczynki. � �ycz� mi�ych wakacji w Kostaryce. � Dzi�kuj�. Na pewno b�dzie mi si� podoba�o. Bowmanowie zbierali si� ju� do odej�cia, kiedy dr Cruz nagle zapyta�: � Tina, czy pami�tasz t� jaszczurk�, kt�ra ci� pogryz�a? � Aha.
� A jej tylne �apki?
� Aha.
� Mia�a palce?
� Tak.
� Ile?
� Trzy.
� Sk�d wiesz?
� Bo przyjrza�am im si� � odpar�a. � Poza tym, ptaki, kt�re chodz� po piasku, zostawiaj� zabawne �lady. O, takie: � Podnios�a r�k� z szeroko rozstawionymi �rodkowymi palcami. � Tamta jaszczurka zostawia�a takie same. � Jaszczurka zostawia�a takie same �lady jak ptak? � Aha. I chodzi�a jak ptak. Ca�y czas porusza�a g�owa, do przodu i do ty�u. � Zrobi�a kilka krok�w, na�laduj�c ruchy gada. Po wyj�ciu Bowman�w Cruz postanowi� poinformowa� Guitierreza o przebiegu rozmowy. � Musz� przyzna�, �e relacja dziewczynki jest co najmniej zastanawiaj�ca � powiedzia� biolog. � Sporo nad tym my�la�em i nie jestem ju� taki pewien, czy naprawd� zosta�a pogryziona przez bazyliszka. Szczerze m�wi�c, w og�le nie jestem ju� lego pewien. � W takim razie, co to mog�o by�? � Nie stawiajmy przedwczesnych hipotez � odpar� Guitierrez. � 30 A tak przy okazji: s�ysza�e� mo�e ostatnio o jakich� innych przypadkach pogryzienia przez jaszczurki? � Nie. Dlaczego pytasz? � Gdyby� us�ysza�, przyjacielu, daj mi natychmiast zna�.
PLA�A
Marty Guitierrez siedzia� na pla�y i obserwowa� s�o�ce zni�aj�ce si� coraz bardziej nad horyzont; kiedy zawis�o tu� nad powierzchni� oceanu, jego promienie dotar�y pod korony palm, a� do g�stwiny korzeni drzew namorzynowych na pla�y Cabo Blanco. Marty przypuszcza�, �e uda�o mu si� z du�� dok�adno�ci� odnale�� miejsce, w kt�rym dwa dni wcze�niej Tina spotka�a tajemnicz� jaszczurk�. Mimo �e � zgodnie z tym, co powiedzia� Bowmanom � przypadki pogryzienia przez jaszczurki nie nale�a�y do rzadko�ci, to jednak jeszcze nigdy nie s�ysza�, �eby sprawc� ataku by� bazyliszek. Nigdy te� nie zaistnia�a konieczno�� hospitalizacji ofiary. Poza tym, �lady na ramieniu Tiny by�y troch� za du�e jak na uk�szenia bazyliszka. Zaraz po powrocie do stacji naukowej w Carara Guitierrez dok�adnie prze wertowa� ca�� tamtejsz� bibliotek�, ale nie znalaz� �adnych wzmianek na ten temat. Nast�pnie po��czy� si� z ameryka�sk� komputerow� baz� danych International BioSciences Seryices, ale r�wnie� ta pr�ba nie przynios�a rezultat�w. Marty zadzwoni� wi�c do lekarza z Amaloyi, kt�ry potwierdzi�, �e dziewi�ciodniowe niemowl� �pi�ce w ko�ysce zosta�o ugryzione w stop� przez jakie� zwierz�. Babka dziecka � jedyna osoba, kt�ra widzia�a to zdarzenie � twierdzi,- i� by�a to jaszczurka. Stopa natychmiast opuch�a i niewiele brakowa�o, �eby niemowl� umar�o. Jaszczurka by�a zielona, uk�si�a dziecko kilka razy, zanim zosta�a sp�oszona przez kobiet�. � Dziwne... � mrukn�� Guitierrez. � Nie bardziej ni� pozosta�e przypadki � odpar� lekarz. Okaza�o si�, �e dotar�y do niego wiadomo�ci o innych, podobnych zdarzeniach. W Vasquez, najbli�szej wiosce na wybrze�u, dziecko zosta�o pok�sane w czasie snu, podobnie jak inne w Puerta Sotrero. Wszystkie wypadki mia�y miejsce w ci�gu minionych dw�ch miesi�cy, wszystkie te� zdarzy�y si� �pi�cym niemowl�tom lub ma�ym dzieciom. 31 Po tym, co us�ysza�, Guitierrez zacz�� podejrzewa�, �e mo�e tu chodzi� o jaki� zupe�nie nowy, nie znany do tej pory gatunek jaszczurki. Nie by�oby nic dziwnego, gdyby pojawi� si� tutaj. Kostaryka, mierz�ca w najw�szym miejscu niewiele ponad sto dwadzie�cia kilometr�w, ust�puje wielko�ci� stanowi Maine, ma jednak bardzo zr�nicowane warunki naturalne: wybrze�a dw�ch ocean�w, cztery oddzielne �a�cuchy g�rskie � w ich sk�ad wchodz� zar�wno szczyty o wysoko�ci przekraczaj�cej cztery tysi�ce metr�w, jak i aktywne wulkany � d�ungle zwrotnikowe i podzwrotnikowe, strefy umiarkowane, bagna oraz ja�owe pustynie. Tak wielka r�norodno�� klimatyczna zapewnia idealne warunki bytowania zdumiewaj�cej liczbie gatunk�w ro�lin i zwierz�t. Samych ptak�w spotyka si� tu trzy razy wi�cej ni� w ca�ej Ameryce P�nocnej, a do tego trzeba jeszcze doda� ponad tysi�c gatunk�w orchidei i pi�� tysi�cy gatunk�w owad�w. Nowe gatunki odkrywa si� niemal bez przerwy, w ostatnich latach nawet cz�ciej ni� do tej pory, a to z bardzo smutnego powodu: w Kostaryce prowadzi si� zakrojony na wielk� skal� wyr�b las�w. w zwi�zku z czym zwierz�ta musz� przenosi� si� w nowe miejsca, czasem zmieniaj�c tak�e spos�b zachowania. Tak wi�c pojawienie si� nowej, nie znanej do tej pory jaszczurki by�o ca�kiem mo�liwe. Jednak zdarzenie to, opr�cz ca�kiem zrozumia�ego podniecenia, musia�o tak�e wywo�ywa� obawy dotycz�ce ryzyka rozprzestrzeniania si� nowych chor�b. Jaszczurki s� nosicielami wielu chor�b zaka�nych, w tym tak�e takich, kt�re mog� sta� si� udzia�em cz�owieka. Najpowa�niejsz� z nich jest specyficzna forma zapalenia m�zgu, powoduj�ca u ludzi i koni co� w rodzaju �pi�czki. Guitierrez uzna�, �e nale�y koniecznie odszuka� now� jaszczurk�, cho�by po to, aby sprawdzi�, czy nie przenosi �adnych chor�b. Teraz, siedz�c na pla�y i przygl�daj�c si� chyl�cemu si� ku zachodowi s�o�cu, westchn�� ci�ko. Mo�e Tina Bowman widzia�a nowe zwierz�, ale on, Marty Guitierrez, na pewno nie. Z samego rana za�adowa� do wiatr�wki kapsu�ki ze �rodkiem usypiaj�cym i pe�en nadziei uda� si� na pla��, lecz ca�odzienne oczekiwanie nie da�o �adnych rezultat�w. Wkr�tce b�dzie musia� wsi��� do samochodu i ruszy� z powrotem; wola� nie ryzykowa� jazdy w ciemno�ci kr�t�, wspinaj�c� si� stromo w g�r� drog�. D�wign�� si� na nogi i skierowa� si� w stron� samochodu. Nieco z przodu dostrzeg� wyjca, pod��aj�cego w tym samym kierunku skrajem g�stego pasa mangrowc�w. Guitierre