3375

Szczegóły
Tytuł 3375
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

3375 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 3375 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

3375 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Leszek D�ugosz Z tego, co jest Ballada o "Kim� drugim" Rozmy�lania przy straganie Bez tego przypadku - bez zamiaru - Do rozstrzygni�cia nie stawi� si� pozwani Wi�c mo�e noc� lub w po�udnie Przerwa w nalotach Awaria �wiat�a - Albo na rzek� zapatrzeni Mogli zapragn�� dalej imienia? Bez tego przypadku - bez zamiaru I tak nie wsta�aby z martwych �acina Traktaty znaczy�yby ile znacz� - Bug z Narwi� p�yn��by jak p�ynie Nie odwrotnie Kto g�r�, kto dolin� poszed� Wybra�by inaczej? I te �onkile te� zbyt pi�kne �eby ich kto� nie kupi� Bez tego zamiaru - bez przypadku Mo�e nie by�yby tylko potrzebne Akurat tak Akurat dzi� Na pi�t� po po�udniu (1965) Jakby nas jaki wi�z� przewo�nik Jakby mu �witem - co dla nas noc� Jakby mia� jeszcze l�d by� jaki Na kt�rym stan�� mogliby�my stop� Jakby ta droga mia�a by� jeszcze I chocia� pierwsza jakby nie ostatnia Jakby�my mogli mie� na w�asno�� Cho�by �d�b�o trawy Cho� imi� w�asne Jakby�my jeszcze chcieli ocala� �lady - w twierdzach z kamienia Chroni� Jakby�my sami zapomnieli Ile w nas samych zapomnienia Jakby�my to my mieli znale�� B��d - wci�� nie wyja�niony I cyfry kt�re dodajemy Jakby zd��a�y w niesko�czono�� Jakby nas jaki wi�z� przewo�nik Ubezpieczonych od wszelkich zdarze� D� - w kt�rym nas porzuc� By� przechowalni� jakby baga�u? (1966) Aklamacje duszy w Dolinie Ojcowskiej jesieni� 1994 roku O Bogowie, miliony, miliony szelest�w Ledwie z tchnieniem powietrza - Zielone niedawno jeszcze folwarki Flory A wszystko w ogniu Gore! - Dywany Z wiatrem wiruj� lec� P�omyki, g�ownie, wszystkie mo�liwe I niemo�liwe jesieni ognie, a jeszcze tu W tej okolicy - Na tle tej bieli? Czasem, na mgnienie, po�oga �cichnie Stop-klatka - tak jakby na specjalnych prawach Jaki samob�jca (wybraniec?) z wysoko�ci korony Przywilej mia� pojedynczego umierania? Wi�c spada pojedynczy Po kr�lewsku, majestatycznie Kr�l li�ci - zlata Na oczach �wiata Owidiuszu, do ciebie wo�am - Z wszystkich Teatr�w Natury Dla Metamorfoz Twoich, ten gdyby� m�g� Gdyby� ujrza� Ten by�by Ci godny Ach gdyby� zd��y� Zd�� - Sta� obok, przy mnie, podziel my�l Urzeczon�: gdzie�, kiedy� pi�kniej Przeistacza�a si� jesie�, jak oto - W tej Dolinie? Wyci�gnij r�k�, w w�wozy - z�otem br�zem Spi�em szelestliwe, p�jd�my - Inn� wymy�l, Owidiuszu Now� wymy�l opowie��... Poznaj� widz� - Nie chcesz? C� Ci ta d�o� do-opowie? Dawno niem�odzie�cza Skro� siwa, oko bez �mia�o�ci My�l nieustannie, namolnie to wiedz�ca: "W kt�rej ju� cz�ci - Po kt�rej stronie Metamorfoz Twoich Mieszkam?..." Ile, co Ci ze mnie? Ze mn�? - Addio Owidiuszu �e obaj wiemy - skr�caj! Na moment Ciebie po�yczy�em tylko Z arsena�u poetyki Gdy - nadmiar i ol�nienie A muza nieporadna, bogi i bo�ki wzywa dawne ku dekoracji Nieboraczka nie wie, jak� wobec �wiata mow� Obwo�ywa� zachwyt Wdzi�czno�� jak wyklaska� rytmizowa� - w jakich s�owach? C�, nawyk, stara szko�a. A tak naprawd� Duszo moja, wiesz nie od dzi� (Nie wspominajmy tu o cenie) Po swojemu duszyczko, po swojemu - �piewaj najpro�ciej rado�� w cicho�ci Bo rado�� - tak sta� na dnie doliny, s�ucha� jak strumyk li��mi przykryty, z resztk� srebra uk�ada si� przed zim� Bo to radosna strata - patrze�, jak g�r� w s�onecznym wirowaniu rozsypuje si� na wieczno�� - bogactwo bywszy zam�t lata Bo rado�� - z najskromniejsz� prostot� wiedzy wiedzie� ile trzeba - na lewo zamek, Ska�a. Droga, co na prawo, to do Krakowa szosa (Pod lasem chata jasnookienna, ciep�y piec, herbata) Bo to b�ogos�awiona Chwila - przez chwil� cho�by - pewno�� �e co przed czasem ustanowione - sercem przyj�te. I uciszone. Wi�c nie trud� si� anima mea - Pakuj okrzyki, schowaj aklamacje Zwyczajnie w duchu wyznaj cicho - szczerze: - Pi�knie tej jesieni W Ojcowskiej Dolinie, rozjarzy� nam si� w�a�nie Czasu u�amek - Zaiste nad wyraz... Przenikliwa jest m�dro�� czere�ni Ona z wiosn� z jask�k� w zawody Zrywa si� do lotu W zapami�taniu do pienisto�ci Gdy pora kwitn�� - ona ca�a i wy��cznie Kwitnie Bez niepokoju, podejrzewam Zasypiaj�c - �pi. Bez troski O jako�� pestki o mr�z O narz�dzie ogrodnika (tego naje�d�cy z kosmosu) - Drapie�nik, a przecie� czu�o�� sama Wydrze spod st�p najmniejszemu �d�b�u Wod� i wypije Lecz je�li jaki owad zalotny Dotknie j� Ugnie si� mi�o�nie jak nikt na Ziemi Niczego nikomu nie obiecuje Wi�c znik�d niczego si� nie spodziewa Wiatr gdy uderzy Zniszczy pokolenie Nie skamienieje jak Niobe 1 li�ci nie potarga sama - Nauczy�a si� trwania Metamorphosis - oto co nas ��czy Metamorphosis i troska - przy mnie i we mnie - Oto r�nica Ona si� po prostu spe�nia My chcieliby�my wykorzysta� �ycie * * * To nie jest sztuka w�drowa� do Betlejem Kiedy zap�onie gwiazda noc� I drogi jasny �uk wyznacza - Nie sztuka w �lepym tkwi�c zau�ku I�� do Canossy Gdy umie cesarz poj�� �e wyj�ciem - tylko pokutnicza szata I nie jest kwesti� - na �wiat powraca� rano Kiedy powieki �wiat�em tkni�te Same si� unosz� - Ale jest trudniej trudniej na pewno Nocy jak beton szczelnej Otwarte przeciwstawia� oczy I trwa� z pytaniem: Po co?... Wiosna Trawa - to chor�giewki umar�ych Kt�rymi machaj� do nas rado�nie - Ach tutaj tutaj do nas Widzisz, jakie to wszystko Pewne Proste * * * Jeszcze jak chcie� tak palcem wodzi� Bezpieczn� maj�c szyb� I patrze� jak topnieje napis - Jak oddech w szron zastyga Jak chcie� - tak jeszcze w s�owa wi�za� Z wn�trza kamienia Z gniazda wiatru G�oski wydobyte - D�wi�k jak sypanie piasku S�ysz�c Ach jak nie chcie� jeszcze - Jak si� nie stara� W jak� nie wybiegaj�c przestrze� Jakiego nie dochodz�c kresu Mog�c jeszcze powtarza�: Jeszcze Cho� to jest s�owo jak rozbitek Co po�r�d morza Na chwil� ocalony Do brzegu p�ynie Wiedz�c �e brzegu nie ma Pami�� i Zapominanie Wybaczcie mi, twarze moje wszystkie � Przyjazne i te Nienawistne sobie (Jednak do siebie Nawzajem si� garn�ce) - Na jednym W d� Opadaj�cym statku Nie po�egnane - wybaczcie �e nie s�ysza�y�cie: "�egnajcie" Gdy� "by�y�cie" To tylko i to wszystko Co powiem Rw�ce si� same Niepohamowane gesty - S�owa na przek�r Przymuszone Kolejne �wiaty Urz�dzaj�ce we mnie Kolejne swe zamieszkiwania Wybaczcie - Pami��? - Kt�rej si� zdaje �e jest kr�low� I �e po w�asnym domu, w koronie z�otej Chodzi, naprawd� - Obr�cz Zardzewia�� nosi I w gruncie rzeczy, ach nawet ona S�u�k� jest tylko (nieco krn�brn�) Na pot�niejszym - Dworze Zapominania - Gdzie ponad bram�, w samym zenicie Beznami�tno�ci gwiazda Oboj�tnie trwa Dworzec w Sandomierzu Kt�rzy - w tamten wiecz�r... - I Kt�rzy ile dzi� znacz�? Z pewno�ci� siedem lat temu Na dworcu w Sandomierzu Wieczorem Wypi�em szklank� herbaty Cho� wok� ja�nia�y twarze �adna nie zosta�a Nie rzuci�em si� na� Z obelg� Z poca�unkami Je�li istniej�? - Bez mojej �wiadomo�ci �yj� Bez mego udzia�u I tylko - zn�w oto W d�oni herbata (Przez przypomnienie) Mo�liwo�� trwania im przyznaje Bo - ludzie w ludziach - �yj�c Dla siebie umieraj� Je�li dla siebie - nie zaistnieli (Wi�c - je�li si� nie pokochali?) Pami�� - Przez ile� to przywo�a� Przesz�e i nas samych na nowo nam oddaje (Mo�na by� pewnym - kiedy i z czego Sk�ada si� herbata?) Wi�c Je�li i Ty Panie Nie wzi��e� mnie pod uwag� - Bo�ka Niepami�ci - Bo�ka Niezazdro�ci Ze�lij przynajmniej Obym: Za ka�dym przebudzeniem Rozpoczynaj�c si� od nowa Jak najmniej �a�owa� Obym: Gdy sam dla siebie gubi�c si� I na zawsze (Bez Twojej wiedzy nawet o tym mo�e?) Jak najmniej zazdro�ci� �e po mnie dalej Herbata Ludzie I cho�by, jak nieistotny dzi� - �w (dla mnie) W Sandomierzu dworzec �e po mnie dalej Trwa� mo�e... Z tej m�odo�ci... Z tej m�odo�ci wyszli�my jak z kina - Ekran na wylot ju� przejrzany Dawno si� tli� bez akcji I coraz g�o�niej Jako - jedynie s�uszne wyj�cie Czerwony ponad drzwiami Wzywa� napis: WYJ�CIE Wyszli�my wi�c (tak jak si� cz�sto wychodzi z kina Wzruszaj�c ramionami) Opu�cili�my jak bal Gdy dnieje ju� - a nic z zabawy l tylko w strugach zwi�d�ych dekoracji Podobnie gasn� twarze Opu�cili�my wi�c (tak jak si� nieraz opuszcza bale Bez uczucia szczeg�lnej satysfakcji) I tak ju� pozostanie? - Szczelniej przymkniemy okiennice B�d� herbaty i lektury I b�dzie - coraz klasycznie] Na m�zg futera� - z samej Racji Wdziejemy (S�uszna pora) W przedsionku serca prawdopodobny umie�cimy Napis: Nie przeszkadza� Nawa� pracy M�odo��? Wszak�e wypada mie� swoj� m�odo�� Tego wymaga �ycia obyczaj - Wi�c ustalimy �piewki chor�giewki Zapobiegliwi odpowiedzialni Wobec w�asnego �yciorysu I tylko czasem nie do�� strze�ony Przed lustro wzrok si� wymknie I zapyta: "Co� si� sta�o?..." Tak - Stali�my si� �rednim pokoleniem - Urodzeni kaskaderzy Zostali�my aktorami Przyjacio�om - w podzi�ce Za szklank� herbaty na pustyni Za kube� zimnej wody Gdy zas�u�y g�owa To oczywiste. (W og�le - o czym mowa!) Ale najbardziej Czego si� pewnie nie domy�laj� - �e z ich powodu �e to przez wzgl�d na nich: - Nie Jednak nie - Nie powinienem - Nie mog�... Hamulec i kaganiec. �e z�a nie przysparzam wi�cej Ni� m�g�bym. Wyznajmy szczerze Ni� mia�bym (mam) na to ochot� �e pow�ci�gliwo�� przez nich �wicz� Nie wiem, czy bardziej powstrzymuje mnie Ludzko��, Prawo, Przykazanie z G�ry Czy: Co ja powiem? Jak ja im jutro spojrz� w oczy?... �wiat ani by odgad�, jak dla ich stara� Pr�gierz bywa� mi oszcz�dzany Milczenie ich, lecz jak wymowne Jak mnie ostrzeg�o Przede mn� samym - B�ogos�awcie konfesjona�y Sprzymierze�com owym Ani do uszu by wam przysz�o Ile mniej (dzi�ki komu) S�ucha�y�cie zawstydzaj�cych wyzna�. Przyjacio�om - wdzi�czno�� Za wszystkie po�ytki jakie mam Z ich istnienia - Jawne I kt�rych si� pewnie nigdy nie domy�la Ach, za te zw�aszcza, mo�e nawet O wiele bardziej Ballada o "Kim� Drugim" �e - piek�o to kto� drugi - (ach znamy wiemy) � Widziano nieraz ca�kiem dok�adnie � Jak si� umiera bez tego piek�a Tu na ziemi - Zawsze kto� jest, do kogo si� m�wi I gdy si� �piewa, to komu� zawsze si� �piewa Je�eli w lesie lub nad jeziorem G�os si� czyj� pochyla To nie uwierz� - By smugom wody Listowiu tylko �eby kto my�li swe powierza� - Do �ywych m�wi si� i do umar�ych O nieobecno�� - z innym rodzajem roz�alenia Bezradny, bywa, stoisz Wobec "gry �wiat�a" Niuans�w drzewa i kamienia Niemal "bolesne" mog� ci si� wyda� Ruchome rze�by wody Blask Kapitolu Fra Angeliki Caravaggie I Bachy wszystkie i Szopeny Je�eli z tob� - Kto� obok jeszcze Ich "pi�kna nie podziela" Lub? - Obraz skrajny (z argumentacj� �eby p�j�� a� na dno) - Butelka w�dki I w lustrze m�tny zarys w�asnej twarzy I nawet wtedy Cho�by pozorny Musi by� przecie� Ten - jaki� drugi (punkt odniesienia?) Tak by�o mo�e (tak o tym my�l�) - Firmament, ziemi� u�adziwszy Wtedy dopiero B�g nas stworzy� Gdy puste, "nieludzko puste" Zda�o Mu si� bez nas Dzie�o? Zawsze kto� jest - kto jest Kto by� i je�li nie ma To przecie� ci�gle tylko Jeszcze tylko nie ma Realny albo i bez nazwy Musi wci�� istnie� Jest nieodzowny Ten - Drugi (Jak�e mam go nazwa�?) Jaki� - Serdeczny Punkt Odniesienia?... Pi�knie jest spotyka� zwierz�ta w lesie Ja jestem inne Drzewo Ja jestem inne Drzewo Nie obce Inne tylko Musisz us�ysze� Wszelakolistny - �piewaj�c siebie, Ciebie te� �piewam Ja inne Ja z Drzewa pojedyncze jestem drzewo - Musisz zrozumie� wybaczy� musisz O R�nogwarny, drzew pe�en po horyzont Do zbioru Twego �e przynale�� Nie zapominam I Ty pami�taj - Gdzie tylko Twoja jaka przestrze� Na ca�� nawet Twoj� wieczno�� �e jedno takie Raz tylko jestem Nie obce, inne Ja tylko inne drzewo jestem - Nigdzie nikomu tak si� nie zdarzy Miejsce, co jak to - Ze mn� um�wione Nigdy i nigdzie tak nie rozszumi si� Ob�ok�w i ga��zi - Przelotna ich rozmowa Gdy te� Na wieczno�� raz, z wiatrem (na wiatr) Rzucaj� (sobie) - li�cie (Te - strz�py zwitki sk�rki s��w) Nad moj� zn�w Jesienn� znowu moj� g�ow� Nie obce, inne Inne jestem drzewo - �piewaj�c siebie, Ciebie te� �piewam Ja w Twoim wn�trzu, w drzew stoj�c t�umie Jedn� i wsp�ln� s�ysz� muzyk� Nie zapominam I Ty pami�taj - W ka�dy oddzielnie Wi�c w m�j pie� - moja Moja uderzy tylko cisza Pozw�l wi�c: Widzie�, tak jak ja widz� O rzeczach m�wi�, jak je pojmuj� Daj mi oddycha� tak, jak ja musz� Pozw�l mi kocha�, tak jak umiem Ja inne, inne jestem Z Drzewa, ja pojedyncze jestem drzewo - Czy to rozumiesz? (1971) Pi�knie jest spotyka� zwierz�ta w lesie Widzia�em - raz jeden - w�r�d wysokich sosen Bieg� - rudy Najprawdziwszy z najprawdziwsz� kit� W�szy�, zawraca� i przez zaro�la bezszelestnie Sun�� tak oczywisty (Doprawdy, chcia�em klaska� prawie Nieomal domaga� si� bis�w) Nigdy nie widzia�em takiego - teatru bez teatru Niczego bardziej - samego w sobie Nikogo tak - u siebie - Gdzie m�g�bym ciebie tak spotyka�?... �wiadomi t�a swojego S�owa i gestu, bezpieczny znaj�c dystans Nadzy - we w�asnym milczeniu stoj�c Jak odgrywamy, nawet wtedy - Nag� sw� prawd� Urywamy g�owy W�asnym na sw�j temat Domys�om - Udajemy �e nie widzimy Urwanych g��w podejrze� * * * Czego szukaj� te z naprzeciwka Spojrzenia? - Kupi� nie kupi� - Ma�a rewia og�osze� Krzy�uj� si� przez chwil� Ga��zki wzroku I wymijaj� si� - Inna pogoda w innym sadzie - Odmienne pory roku Sercu na staro�� Kt�rych - zdawa�o si� Albo i Kt�rych kocha�o si� naprawd�?... - Z ciemniej�cego t�a obrazu Wy�aniaj� si� twarze... Przez moment Podbiega i ogarnia zn�w Czu�o�ci fala Przez moment Na dalekich stronicach jego (serca) kronik Rozjarza si� (sp�niona raczej) my�l: "�e paczk� dynamitu nie zdo�a�o zosta� Szkoda..." Bo lont, zapa�ki - wszystko - To wszystko przecie� by�o - I pod r�k�? I �e zabrak�o (tego gestu) - Sercu po czasie �al niewczesny Ruch w teatrze (monolog aktorki) Przychodz� po nas - Te Ofelie po nas Ach jak zielone �e d�onie ich same Za stokrotki kwitn� A oczy - �r�d�a Jak fio�kowo bij� - Bronimy si� jeszcze (jak to subretki) - Wci�gamy do spisk�w Fryzjer�w krawc�w prasowaczki Elektryk�w - niestety Nawet nasi wielbiciele Zdradzaj� - Donosz� nam korony I ur�gliwie oklaskuj� Farbowany papier kt�ry staramy si� Znosi� z godno�ci� Ale i pot�ga papierowej w�adzy Przygniata zbyt szybko (Na og� pierwsze za�amuj� si� szyje) - Wtedy podstawiaj� nam zaledwie sto�ki Ekspresem �l� szale i czepce p�owe Posy�aj� na wywiad�wki I dr�e� nam ka�� o losy Urojonych wnuk�w - Robi� z nas wariatki Wpychaj� do stada �ebraczek Odbieraj� w ko�cu prawo s�uchu Wynosz� - W kub�ach na �miecie - A one? O wilgotnych twarzach Bez chrz�stu cho�by jednej zmarszczki - Niezmordowane na schodach - Gotowe toczy� gwiazdy Przez ca�� d�ugo�� sceny i spektaklu A one biegn�... - Przymykamy na wszystko powieki I tak nas b�d� pos�dza� o - Zawi�� i Intryg� M�wi� - �e to my Szczujemy je sfor� sekund * * * Wi�c nie �aglom oddany Mo�e l�d pokocha�e� Gdy u powiek cumujesz - Brzeg Oto miasto si� k��bi W ulic w�ze� znajomy - Wejd� Tak swej ciszy niech�tny I tak obcy tej wrzawie Czy� zanadto zm�czony By odej�� st�d - Lecz to twoja Itaka - Ma�owiemo�� wci�� sobie A to - klamka wizyt�wka Odyseusz - od... do... (1967) * * * Panowanie nad sob� - Oto kr�lestwo warte zachodu Lecz - cho�by re�im Drako�skie dekrety trze�wo�ci I tak - Zausznicy nierozs�dku Poplecznicy s�abo�ci Agenci zgrupowani w dywersyjnym O�rodku serca I tak podejd� - Wywiod� dok�d zechc� To szczwana dyplomacja Podziemie nie do zlikwidowania - Ma�� podk�wk� (na rzekome szcz�cie) B�y�nie... I wal� si� trony Pochwa�a zdrowego rozs�dku �yjemy ze sob� jak woda z ogniem Jak para wsp�ln� zwi�zana zbrodni� Lecz tak naprawd�, ostatecznie - Na kogo mo�na liczy�? - Na nieobliczalny ca�kiem przypadek Na inn� par� r�wnie zapl�tan�? Dzi�ki mu wi�c cho�by i za to - Za �ycie cho�by i takie Ile� si� naharuje nat�umaczy Aby w ko�cu to pospolite stworzenie Kt�re trzyma na uwi�zi Nie umkn�o samo sobie W nic i na amen W ka�dej sekundzie, w szczelinie niebezpiecze�stwa Jak�e gotowy do odsieczy. Zawsze do us�ugi - Pobiegnie, zawr�ci list chybiony z drogi Do kubka naleje wody zamiast octu Ustali cztery strony �wiata - Co to za s�u�ba, jakie po�wi�cenie Mog� si� przecie� zawsze zarumieni� (Lub sro�sza kara - ugry�� si� w palec!) - Czy to jest ekwiwalent Za szkody Kt�rych mi oszcz�dza A kt�re widz� potem Gdy spadnie tuman I zmieni si� pogoda Obra�am go. Opluwam Wie dobrze co robi� we �nie. Widzi jak za dnia zdradzam go z byle g�upstwem I mimo �e ubezpiecza mnie prawem moralnym Estetyk� i ca�� r�kojmi� instynkt�w To chyba r�wnie� zauwa�a - jak wzdycham Aby si� wytarza� z elementem - kt�rym on �miertelnie pogardza - Wszystko jednak wybacza i zapomina �ycz� mu aby si� przekr�ci� Lub wreszcie wpad� pod ko�a samochodu Sprytniejszy - wcze�niej zd��y z �ap�wk� Do psychiatry Przekupi nam�wionego ju� kierowc� - Dzi�ki zdrowemu rozs�dkowi, dzi�ki i za to �e je�li nawet dawno oszala� Uczyni� to tak rozs�dnie I sta� go na to - Aby mi wmawia�, �e jest w porz�dku * * * Nie dziw si� brzozie na murze wyros�ej Nietoperzowi w reflektor s�o�ca szybuj�cemu - Mo�e im tak rado�nie - A mo�e w tym ich m�stwo I nie upatruj w tym ich szale�stwa �e si� na brzegu leszcz zmarnowa� - Nikt z ca�ej rzeki by nie pomy�la� �e mo�na nie m�c p�ywa� (1967) Z porad �yczliwego bezinteresownie Trzeba rano i wiecz�r Trzeba si� modli� do siebie o siebie samego Powtarza� w ka�dej godzinie - B�d� �ycie moje - B�d� mi na pewno i naprawd� Trzeba si� uczy� wszystkich j�zyk�w jawnych Szelestu ka�dej tajemnicy Prze�piewa� wszystkie pie�ni Wszystkie dla oczu zagarn�� barwy Tak - �eby potem nic nie zosta�o Nic - na temat kt�rego P� s�owa jeszcze Chcia�oby si� dopowiedzie� (Trzeba to pami�ta� - szcz�liwi trac� mow� A m�drzy milkn� sami) Trzeba by� sytym i nie pomini�tym Umie� si� rozpru� - sk�ra gdy zbyt szczelna - Ca�� powierzchni� otwartych naczy� Ch�on�� Trzeba si� umie� opu�ci� - Sobie innemu Z siebie samego naprzeciw wybiec Na drogach stan�� po kt�rych p�dz� Ogniste kawalkady zdarze� - Trzeba �eby si� udzieli� ogie� Cho� raz odwagi trzeba znale�� tyle I s��w - Co w szczypcach cudzys�ow�w je umieszczasz Trzeba si� nie ba� Trzeba je wypowiedzie� przekonan� warg� - Z w�asn� niezgod� umie� si� zgodzi� Wiedzie� �e na ko�cu tyle b�dzie znane Ile wiadome by�o od pocz�tku - Po �yciu b��dz�c Jak po zmartwia�ych md�ych pokojach I g��d szale�stwem syc�c Dawno ju� przejrzanym Trzeba doj�� w ko�cu do tej �ciany I g�ow� w mur uderzy� - Trzeba Raz chocia� raz �yczliwej i bezinteresownej Wys�ucha� rady - W �wiecie jak lampa chybotliwym - Na ziemi nigdy nie odzyskanej Trzeba �eby na pewno i �eby naprawd� �eby cho� raz �eby cho� raz tak si� sta�o (1977) * * * - To ja pokrzywa Rozpe�z�am si� po ogrodzie - Wydusi� twe plantacje Zniszczy� urod� ro�linek - Naiwnych niebo��tek Ja - nie skazana na �wier� grz�dki O kt�rej wiem - to podst�p Getto - sk�d wprost na st� transporty Ja podszeptuj� - b�d�cie nieu�yteczne - Niepohamowana w ��dzy posiadania W kosztowaniu grunt�w zakazanych Przestrzeni - w kt�rej jeszcze nie ta�czy�am Pierwsza odwa�y�am si� panoszy� Wydzierana Pieszczotami but�w obdarowywana co najwy�ej Nauczy�am si� parzy� i k�sa� Bez ob�udy bez tej pozornej niewinno�ci Wydzieraj�cych sobie wzajem �wiat�o Ogrodowych faryzeusz�w - Mog�abym by� pi�kniejsza s�odsza I bardziej ujmuj�ca spojrzeniami kwiat�w Ni� oczy samych magnolii - Bez wdzi�ku dla twego wazonu Zrezygnowana kwitn� Bez cienia zalotno�ci - To ja pokrzywa Pierwsza pod��am na rumowiska siedzib Os�ania� nago�� w opuszczeniu - Wierna do ko�ca Tr�dowatym p�otom odpadom resztkom - Przykrywam ha�b� ich nieprzydatno�ci I w czas - gdy zbrak�o p�od�w wybranych Nape�nia� misk� tw� zdo�a�am - Nie zbli�aj si� bez narz�dzia M�j dotyk dra�ni pami�� - To ja pokrzywa U twego progu przystan�am t�umnie (1968) Szczero�� Nie ma najlepszych koligacji Spokrewniona zaledwie z Poczciwo�ci� Kuzynka Naiwno��, te� jej respektu zbytnio Nie przysparza Owszem, ozdob� jest dzieci�stwa (Do twarzy jej z tym niezm�conym wejrzeniem Chabrowych zw�aszcza oczu) Lecz potem? - Gdy ju� Dojrza�o�� na wy�szych pi�trach Kramy �wiatowe porozk�ada C�e tam wtedy po niej? Ma�o zr�czna Potknie si� na pierwszym stopniu Cienia przezorno�ci, p� drygu nawet Do polityki Szczero��? - A kt� to s�ysza� Opowiada� o ukrytych zamiarach? Trzeba nie trzeba, ple�� trzy po trzy Zdradza� faktyczny stan umys�u M�wi� o gustach zgodnie ze swoim "widzimisi�" Panowie Panie, szczero�� i owszem Bardzo na miejscu - przy konfesjona�ach (Od a do zet tam, nawet i ze wszystkim) Ale to potem Dopiero p�niej, na ko�cu Normalnie, tak, no, w �yciu?... - Dobra jak przyprawa, ot jaka� chwila Przeb�ysk (ale �eby tak ci�giem cho�by przez godzin�?) Polujcie na ni� raczej w kinie Oklaskujcie w teatrze Wo�ajcie ze wzruszeniem nad stronicami ksi��ek: "Ach ca�kiem prawdziwie wszystko najszczerzej tak jak w �yciu..." Lecz Co jest zalet�, cnot� w sztuce W �yciu? Tu b��dem, �ci�lej Tu b��dem sztuki �ycia O jak�e nieraz si� poka�e I czy si� myl�? - Panowie, Panie i Ty Arcyekspercie w tym temacie � Maseczko wci�� nieprzenikniona � Williamie?... C� Ty na to? Podobno - Szekspirze?... Niechby nad R�... Mnie by to starczy�o - Niechby nad R� kto pochylony Gdy strumie� �wiat�a j� porywa Gdy nie wie - Pi�kna - W rozpryskach �wiat�a i zieleni Pi�kniej�c jeszcze niemo�liwie] Z oddechem coraz pospieszniejszym Wci�� g��biej �mielej otwieraj�c wn�trze Gdy nie wie Jeszcze tego nie odkry�a �e wtedy - staje si� Coraz bardziej �miertelna Mnie by starczy�o - w takiej chwili Nad t� Ironi� Pi�kna - kto� pochylony �eby pomy�la�: - Cie� jego kiedy� Pochyla� si� podobnie Z tego samego powodu - �eby pomy�la� o mnie W rozgarni�ciu w�os�w W zach�annym pierwszym rozpoznawaniu twarzy W znu�eniu r�ki (gdy przy skroni) Niechby si� zmie�ci� I m�j dotyk To by by�o dosy� To "�up polowa� moich" Niechby si� okaza� ca�y - Ot p�atek �niegu Na ustach roztopiony Niechby to komu (ze mnie) przywi�d� Na my�l: - �e ch��d - i �e nietrwa�o�� Lecz niechby kto - w moim imieniu �nieg uca�owa� I ani �wieczki, ani lunety... Dziecko Przyszed�e� z nas samych Jeste� i na zawsze zostaniesz Moim - z mojego �ycia zabranym Dniem - nie dla mnie przeznaczonym Zmarnowanym - dla mych przyjemno�ci Straconym - dla mojej pracy Roz��k� jeste� od tych - kt�rych chcia�bym zobaczy� Utrat� miejsc - w kt�rych m�g�bym zab��dzi� To ty - doprowadzasz mnie do punktualno�ci I zamieszka�e� w moich przedsi�wzi�ciach Kt�rych skutki przedtem by�yby oboj�tne - Mleka domagasz si� ode mnie, ciep�ego pieca I zabawki (Tej jakiej� formy twego niespe�na Rocznego nieba) Noc� - przep�dzasz mnie ze snu Przez ciebie bol� mnie r�ce i oczy - we dnie To ty - w moim �yciu Jeste� rezygnacj� z mojego �ycia - Jedyn� moj� zemst� jest nadzieja �e doro�niesz Moj� nadziej�?... Jedynie bezradno�� �e tak jak ja - na ziemi staniesz tylko - Dla ciebie w kolejkach najd�u�szych Po deko jakiejkolwiek wiary czekam Przez ciebie - sens samego siebie Dla siebie ocala� musz� - To ty mnie zmuszasz Bym najdrobniejszej nie pomin�� z poszlak W procesie o spowodowanie �ycia - Tw�j spos�b d�wigania g�owy?... Irracjonalny - cho� trudno o bardziej rzeczowy Argument obrony - Wszystkich Schwytanych w Cia�o (1974) Wtedy i teraz Dawno odesz�e, w za�wiatach dawno rozproszone Te nasze matki mateczki mamy Wci�� id� z nami Nawet gdy�my doros�e, ju� siwe ich dzieci Na dalekich kilometrach naszego �ycia - One i wtedy Z nami blisko Zjawiaj� si� Jak elektryczno�� Jak jask�ki do piskl�t Jak suki do szczeni�t Gdy tylko pos�ysz�: Ach mamo gdyby� wiedzia�a... Tu, z tego �wiata wypowiedziane bezg�o�nie W tajemnicy Gdy - nie mo�emy ju� wytrzyma� I jak si� to powiada: musimy p�kn�� Musimy musimy przed kim� si� wy�ali�. I one to s�ysz� I one to s�ysz�. Zza horyzontu Zza pag�rk�w niebieskich Zbiegaj� momentalnie Chwytaj� nas za r�k� W ca�ym kosmosie pr�cz Boga i nas dwojga Nikt si� nie domy�la �e z nami Wci�� a� tak Dawno odesz�e, rozproszone w za�wiatach Te nasze matki mateczki mamy - One to wci�� potrafi� Lecz jak�e cz�sto dopiero wtedy - Po latach i tak po czasie? Dopiero wtedy Mog� si� doczeka� Us�ysze� - Te same s�owa Te same proste s�owa czu�o�ci I przywi�zania Kt�rych wcze�niej nie zd��yli�my Nie chcieli�my, czy tylko Nie umieli�my im Wtedy powiedzie� Dojrzewanie Za tym wysokim ceglanym murem ��ka jak �pi�ca dziewczyna le�y - Ca�e stado dmuchawc�w oczekuje wiatru Sobie na urodziny �e �wiat wyprowadza si� ze mnie Z takim po�piechem, �e zapomina?... Trudno Lecz rozumiem... To �aden uk�ad obustronny - akt urodzenia Do czego taki papier zobowi�zuje? Odpuszczam i za�wiatom Brak zainteresowania Dla mych - na przysz�o�� - propozycji (Jaka� gwarancja �e docieraj�?) Ma�a karteczko - Z kalendarza listku Le� Dziej si� wola twoja... Azymut znasz i miejsce zbi�rki Lepiej ni� rozum to ogarnie Pewniej ni� wiara, nawet �lepa Poj�� umie Kartki �wi�teczne Rodzice W zwi�zku ze zbli�aj�cymi si� �wi�tami Roze�lijmy przydzia�y serdeczno�ci Po zau�kach �wiata - Gdzie kogo mamy Wysoka Gwiazdka Niech do nich mrugnie I naszym - perskim okiem Nie zapomnijmy i o zmar�ych - Wymilczmy w ich stron� Tegoroczny bilans Naszej wewn�trznej meteorologii Pomachajmy chor�giewk� Dzisiejszej daty Uspok�jmy zapewnieniem - �e nic Pomi�dzy nami - nic si� nie zmieni�o.. - �e bliscy s� jak dawniej Zn�w - bliscy jeszcze bardziej I to jest prawda Rodzice Przestali si� �ni� Przeprowadzili si� pewnie Do kr�g�w jeszcze dalszej nieobecno�ci Coraz bardziej rozdzielaj� nas Lata nieodwiedzin Milczenie telefon�w Brak zasiadania przy wsp�lnym stole Wszystko to nie sprzyja - Przyda�aby si� raz na jaki� czas Chwila na progu Szczypta wsp�lnej soli To kiedy� do znudzenia: "No jak tam sobie radzisz?" Przyda�oby si�... Gasn� obrazy Rozpadaj� si� g�osy Nie u�ywane ��cza - zwoje pami�ci Koroduj� W bujniejszej z roku na rok, z ka�d� wiosn� Trawie I coraz Im trudniej stamt�d Przedostawa� si� - Dociera� a� tu W pogranicze snu i jawy Ale zaprogramowani mocno Nad wszelk� niepami�� Raz i na zawsze - z��czeni Ponad �miertelne cia�a Wr�c� Jak na domowym podw�rku Jak ju� kiedy� Pojawi� si� B�d� si� znowu usprawiedliwia�: - Zosta�by� jeszcze Ale ju� p�no i trzeba �eby� wraca�... Po tego siwego Przy wieczornej lampce Ze staro�wieckim wiecznym pi�rem w d�oni Pochylonego nad wp� zapisan� kartk� (Pobojowisko skre�le� i ocala�ych wyraz�w) - Po tego siwego ju� m�czyzn� Wr�c� Jak po swoje - Na �adnym ze �wiat�w Nie ma takiego stogu W kt�rym ta ig�a Mog�aby si� Im zgubi� Piosneczka (na t� sam� wci�� nut�) Dziewczyny przestaj� by� dziewczynami Ch�opcy przestaj� by� ch�opakami - Oto ju� id� m�czy�ni - Oto biegn� kobiety Cho� wszyscy Dzie�mi Boga jeste�my Niestety Niestety niestety - a wi�c doro�niemy? Niestety - jeste�my - a wi�c nie b�dziemy? A co z nami, co potem A co z nami si� stanie? - C�, panowie i panie... Inne dzieci we�mie Pan B�g na wychowanie Pa�ace Medycyny Dr. Jerzemu Lisiewiczowi Pa�ace - w kirach w bieli Naje�one wie�yczkami strachu Pa�ace - najczujniejszej stra�y (Ale w nich skarby na w�osku wisz�!) Pa�ace - na fundamentach najg��bszej ciszy - ��ka fotele lektyki Inkrustowane kawa�kami �ycia (Co, �ycia maj�c ledwie pozory, Pa�acowe wzory na�laduj� do ko�ca) Ca�� otwart� i podsk�rn� walk� - O zaszczyt O �ask� prze�ycia... A wi�c - intrygi i nads�uchiwania I zagl�danie wprost do brzucha - Wy�cigi go�c�w donosicieli Z wynikami analiz oraz Sekretnych obserwacji - O pa�acowe ceremonie! Uroczyste i nag�e dzwony - O Ksi�stwa W�troby - Kr�lestwa Serca O rozpaczliwe pakty w celu Wsp�lnej obrony Zagro�onego terytorium Nogi - O �wi�ta Transfuzji - Orgiastyczne bankiety operacyjnych sto��w Okoliczno�ciowe kartki Z powinszowaniem: "Szcz�liwej blizny!" Najosobliwsze rozrywki Theatrum Anatomicum Gdzie zgromadzona publiczno�� Na widok sztuki na �opatki po�o�onej A� za no�e chwyta (Jednak�e potem umywa r�ce) Pa�ace w ogrodach O najtkliwiej piel�gnowanej zieleni Pa�ace - na ziemi najbli�szej ziemi Cho� najusilniej odchwaszczanej z wszelakiej O niej my�li... Na razie nie. Jeszcze�my nie zas�u�yli Lecz s�yszysz? - Ta ma�a kostka przepustk� pisze Lecz czujesz? - Za t� sakiewk� ��ci ledwie Uzyskasz akredytacj� To sta� si� mo�e cho� w samym sednie Najszcz�liwszej chwili... - Wejdziemy Jak wszyscy, kt�rzy przed nami - wej�� zd��yli (1975) Con leggerezza Przylatuj� dusze Z tamtego �wiata I usi�uj� z nami gra� Wed�ug starego scenariusza Jak dawniej - My�l� �e si� nie zmieni�o Rozk�adaj� mapy notatniki I przysiad�szy na ramieniu To na mostku obok serca Zapytuj�: no jak?... Bo�e, jakim m�wi� do nich j�zykiem Jak im wyt�umaczy� Zmian� front�w Odwr�cenie szyk�w - �e boli, co nie by�o nawet przypuszczalne A co si� mocno obejmowa�o, �e si� rozprys�o - Na szcz�cie, nie pami�ta si� nawet Jakie To mia�o imi�? I �e ta gwiazda beznami�tno�ci Oto jest - wedle dzi� - triumf w�a�ciwy Batalia przeprowadzona do ko�ca, jak nale�y My si� za was modlimy - szepn� niekiedy Bo c� innego mog� - je�li cokolwiek Z nas Z tego, co tu si� z nami dzieje, pojmuj�?... Pomyszkuj� po szufladach, obejd� k�ty Przypatrz� si� jeszcze swoim na �cianach Fotografiom i hop - Przez szpary w oknach - Hop przez dziurk� od klucza - Ma�e srebrne spiralki chybotliwe p�omyki Dawnych imion... By� mo�e pami�taj� �e je�li nie - nagle To - tak to jest - Tak to powoli dzieje si� zwyczajnie tutaj... Tak - coraz bardziej jest si� Ni z tego, ni z owego �wiata - Poco a poco. Jeszcze vivace, ma non troppo * * * Nie potrzebuj� okular�w Kt�rzy patrz� oczyma duszy - I ani �wieczki - Ani lunety Ballada o sojuszu R�y z Chocho�em Sprawiedliwo�� przemawiaj�ca do poet�w Sprawiedliwo�� nie dba o wzgl�dy poet�w - Gdy d�o� unosi Domaga si� tylko Aby jej gest by� zauwa�ony Odwag� raczej podziwiajcie Czas i okoliczno�ci kt�re umo�liwi�y Na g�os wypowiedzie� wyrok Trze�wo zdaje sobie spraw� Wie: Gdyby nie t�o Gdyby nie w�a�nie niesprawiedliwo�� - Kto by wyr�ni�? Kontur zauwa�y� Domy�li� si�, �e istniej�? Spo�r�d Kuzynek (Cn�t pozosta�ych) Odziedziczy�a szczeg�lne poczucie taktu I dyskrecji - Bez rozg�osu pragnie czyni� to tylko Co do niej nale�y I nie widzi powodu do pochwa� Najzdolniejszego cho�by z poet�w Doprawdy, zostawcie, t�umaczy Po�r�d was Jestem nie na miejscu Czuj� si� wr�cz niestosowna Jako temat - Ot, twarde realia Proza, szara rzeczywisto�� Tam ch�tnie Tam... gdybym mog�a co� mie� Do powiedzenia Luty '82 Cho� dzie� w kaga�cu zimy jeszcze - Szaleje terror noc� Funkcjonariusze mrozu - chocia� O �wicie i pod wiecz�r �cigaj� Ka�dy �lad odwil�y Ale w po�udnie - sp�jrzcie - Nie da si� ju� ukry� - Te pojedyncze Krople Stru�ki Po cichu jak si� dogaduj� Jak si� jednocz� Jawnie rw� Potoki - Nie da si� zag�uszy� - S�uchajcie po�udniowej strony dach�w Jaka ju� stamt�d p�ynna Wiarygodna mowa Czujecie - co donosi powietrze? - Nawet odleg�ych p�l prowincje Naj�ci�lej pilnowane rezerwaty Ca�ymi po�aciami Podbiegaj� wodnistym kolorem Zw�tpienia - To runie. Run�� musi Bo nie umar�a Pod powierzchni� ziemi - ziele� Obudzi si�. I ruszy B�d� pozdrowiona wi�c, Leszczyno Krucha Patronko pierwszej linii Naj�mielsza rewolucjonistko Emisariuszko szalona Ty, kt�ra pierwsza - Gdy las w okowach jeszcze - �niegi kopne w polach Ty, kt�ra - z nag� chor�giewk� kwiatu Pierwsza Na zwiad ruszasz - B�d� pozdrowiona - Topnieje serce na widok takiej wiary Kryzys oznajmiania Neon - kt�ry usi�uje zap�on�� Kt�ry uwierzy� pragnie? �wiat�o jak okrzyk D�awiony w gardle Neon - Kartezjusz na kraw�dzi wiary Kolumb - odkrywca znaku zapytania Do czerwono�ci rozdygotana Gardziel I b�ysk i bunt I znowu - niemych g�osek fala Neon - w�asno�� Centrali O�wiecenia - Trwanie bez woli I sens bez zgody - Przymuszony Alarmuj�ce P na dachu "Dramat Wysoko Postawionej Prawdy" Gdy wykluczona wada instalacji, wi�c Mo�e g�osem jest sumienia?... (1978) Ballada o sojuszu R�y z Chocho�em Tu - w okolicach od lat zapowiadanej wiosny S�owa si� m�wi� i wymieniaj� si� gesty Do liczby wzgl�dnie ustalonej wpisuje si� Nast�pna cyfra. Patrzy si� na siebie Ale odleg�o�� oceanu jest do przebycia �ami� si� op�atki i spe�nia si� rytua� (Tylko) Tu wiatr porywa i unosi, odwracaj� si� karty I jakie� inne zg�aszaj� si� Horyzonty. W imieniu r�k r�kawy g�osuj� Mno�� si� protesty odmawiaj� si� (za nas) Modlitwy - co� si� dzieje - Ale kto wydrze si� z potrzasku? Kto zdo�a to zobaczy� Kto obja�ni? Tu - w okolicach od lat zapowiadanej wiosny Nawet przez sen (do sieci wida� pod�wiadomo�ci) W��czony magnetofon - w k�ko t� sam� Nawija zwrotk�: "Musimy musimy Musimy bo inaczej Musimy bo w ten spos�b Nawet naprawd� nie potrafimy Umrze� - Procesowi agonii ulegniemy (Tylko)" Lecz kto to jeszcze s�yszy? Kto zdo�a powt�rzy� w�asnym g�osem? - S�owa si� m�wi� i wymieniaj� si� gesty Do liczby wzgl�dnie ustalonej wpisuje si� Nast�pna cyfra. - Gdy nie umar�a I s�omy nie umia�a zrzuci� - R�a... Kiedy przywyk�a - Na sta�e wida� w jedno zros�a si� Z Chocho�em Tu - w okolicach od lat zapowiadanej wiosny Nad brzegiem szarej coraz bardziej szarej Szarej Wis�y (1983) Z klatki... Szcz�liwie wypuszczony szarak Jak�e serdecznie si� zasmuci� - Jak�e zbyt wiele naraz Ledwie sp�achetek pola W klatce upragniony A nagle jak zogromnia� - W bezkres si� toczy �e mo�na ze� Nie wr�ci�? Co to tak szumi Czy mo�e po�cig? - Pod kt�r� tu przycupn�� miedz�? O kl�sko nawet nieprzeczuwalna Udr�ko - czterech stron �wiata Otwartych tak samo Przedtem, ach przedtem... - Jak�e zn�w s�odki zda si� Kapusty li�� Schrupany z Wiadomej R�ki - B�ogos�awiona teraz b�d� niewolo dawna Wczorajsza miaro, �adzie ponad Klatk�, znany... Luba! O luba znowu, �piewko przymuszana.. Szcz�liwie wypuszczony szarak Jak�e serdecznie si� zasmuci� Po�rodku pola - w matni Noc� - Gdy gwiazda w otch�a� �egluje niepoj�t� I kiedy obok W zaro�lach t�tent ro�nie Jak�e to poj�� gorzko W szaraczej swojej duszy: - Czemu� mnie wypu�ci�?... * * * Bezpieczni - pod przygodnym dachem ani o cegle wiedz� kt�ra si� przechyla Sprawiedliwi - kt�rzy s�dz� nie zapominaj�c komu s�u�y prawo M�drzy - z wol� pytaj�cego odpowied� daj� zgodn� Spokojni - gdy im wci�� nie brak cudzych zbrodni M�ni - o �wiadk�w chwa�y swej zadbali Wierni - przed pi�tnem zdrady gdy ich ochrania drugich wcze�niejsza niewytrzyma�o�� Mi�osierni - pych� sw� karmi�c ja�mu�n� rozdaj� Lepsi - a to niezdarno�� lub okoliczno�� w ofiar� zach�anno�� ich obraca Pokorni - g�owy pochylili chc�c pierwej ujrze� kt�rych wiatr obali Szcz�liwi - um�czeni konaniem bli�nich si� im na rozpacz nie wystarcza - Oto jest dekalog strusia Grudniowy przyp�yw Grudniowy przyp�yw serdeczno�ci �wi�tecznych kartek znowu fala Cumuje tu� przy mostku - Przy nabrze�u serca Z bliska Z daleka Melduj� si� Imiona - Dzwony dzieci�stwa zwo�uj� Ocala�ych w pami�ci - Z nie istniej�cych dom�w Wracaj� g�osy i �wiat�a - Skrzy si� kol�da Kl�kaj� zwierz�ta Pachnie �uska ryby i jedlina - Op�atek dzieli nam si� wok� sto�u I nic - Wszystko to nic i na nic - Rozjarzy si� i zga�nie Zostanie papier (Okazjonalny popis poligrafii) I z Niby-�wi�t Zostaje martwy sztafa� - Tyle... Je�eli w nas - nie wspominanej Nie tej co abstrakcyjnie - kiedy�, jutro Przyjdzie, Je�eli w nas Mi�o�ci �ywej by nie by�o... I o tym, po�r�d nocnej ciszy Dzwoni� dzwony I B�g na �wiat przychodzi W gruncie rzeczy po to? - My�l� W pobli�u ogrodu Ma�e rozmy�lania wiosenne Otw�rzmy okno - oto�my w maju Wyjd�my na pok�ad - Ach c� na grz�dkach na rabatkach W lasku nad stawem w �wiecie I ach w najdalszym c� tam We Wszech�wiecie?... Navigare necesse - wci�� tak samo? Vivere - niekoniecznie? W otm�tach bieli i fiolet�w Wiosna si� wznios�a - Rw�ca ��to-zielona fala I c�, Punkciku Gadaj�cy? W starej ��deczce �aciny - A� tutaj? Jak obliczasz, pod koniec dwudziestego wieku Si� dotar�o? I co? - St�d ja�niej? Czy ci si� zmieni� (w gruncie rzeczy) Pow�d Albo zamiar? Otw�rzmy okno - oto�my w maju Bocian po grobli jak w �redniowieczu Z tym samym pewnie (gotyckim) namaszczeniem Kroczy Jak w dawnej �piewce Zieleni si�, zakwita wedle stawu Trzcina - Li�ciasta kipiel bujnie i dziko Po le�mianowsku? (Tak - u Tuwima?) Pleni si� i skr�ca... W oknie (ach przy�ap si�, Punkciku Gadaj�cy Punkciku - Jaki� to silny jest atawizm?) W oknie si� staje - jak przed wiekami Niby bezwiednie - A jednak jakby w oczekiwaniu?... Przygoda karpia W samo po�udnie (Dzie� l�ni� akurat jak rybia �uska) Na przeci�g chwili, mniej Na tyle, �eby powiedzie� s�owo: "kr�tko" Nieszcz�sny nagle Karp - nad powierzchni� stawu Wyplusn�� I przepad� W wodnym swym wszech�wiecie Zabulgota�a woda I zn�w Zasklepi� si� zn�w w ca�o�� podwodny kosmos I dalej znowu trwa�a rybia i karpia, szczeg�owa jego Wieczno��... �e pozna� wiatr i blask I ��dk� ujrza� niczym UFO?... - Nieszcz�sny Kto to pojmie - T� napowietrzn� karpia fantasmagori�? - Z podwodnych braci kto da wiar� Opowie�ciom z innego wymiaru?... * * * Lubi� przygl�da� si� motylom Nad zagonami maku Kiedy je w lipcu wiatr ko�ysze I kiedy naraz Miesza si� w powietrzu - �miertelne opadanie p�atk�w I trzepotliwa rado�� skrzyde� Przypatruj� si� cz�sto - Gdy chemia nad dachami Kwitn�c - Rysuje na tle nieba Wzory fantastyczne (Lukrecji zna� tu wprawn� r�k�) Przygl�dam si� jak opadaj� Czarne ornamenty Lotnej secesji - Przygl�dam si� jak opadaj� Lotne elementy Czarnej secesji Tak - W sumie nic to jest innego I niczym wi�cej owa "praca" Jak nieustannym obserwowaniem Piasku W coraz to nowych kszta�tach klepsydr I kszta�tom Nowych Zwiewnych klepsydr - Przypatruj� si� cz�sto. (1984) Pusty d�wi�k Pusty d�wi�k? - A jednak co� si� rozleg�o Przys�ysza�o si� Tkn�o Jest - skoro na my�l przysz�o? Nic. Nic zupe�ne?... A jednak nie ustaj� S�owa Poluje wyobra�nia - Przyszpili� - Nazwa� - Wepchn�� do klatki Jakiej� semantyki?... Kto� tu nie daje za wygran�... Rozumie marny, biedne zmys�y Ile� si� natrudzicie Buduj�c obraz domniemany �w - poza stref� Chwili i materii (Z budulca tego, no bo jak�e?... - W jakiej okolicy?) Pusty d�wi�k? A jednak co� si� rozleg�o Wyodr�bni�o si�, wi�c zaistnia�o? - Linia owalu, kt�r� si� Zero obrysowa�o? * * * Dzi�ki Ci Panie za to �e przemawiasz do mnie P�on�c� �agwi� nasturcji �e ods�oniwszy oczy i uszy moje wywiod�e� mnie Ponad mrok i cisz� �e mi wybaczasz ironi� i sceptycyzm Co - w naiwno�ci umys�u W zadufaniu serca Pozwalam sobie bra� za m�j odwet - Za niepewno�� chwili - Zbytni� dotkliwo�� pi�kna - Niedoskona�o�� mi�o�ci �e� tak Wymagaj�cy ma�o By w ge�cie pochylenia tu - wobec Najmarniejszego Tam - widzie� pok�on oddawany Tobie �e mi pozwalasz - miast za innymi powtarza� gotow� - Swoj� uk�ada� modlitw� �e� wszystko tak obmy�li� doskonale - Gwiazd r�wnowag� i dla dmuchawca nasion Spadochron niezawodny �e - Ksi�g� Twoj� usi�uj�c czyta� Mog� jednocze�nie stanowi� Jej zg�osk� �e mog�c nie by� - jestem �e� mnie da� w najem przypadk�w I godziny nieznanej I pozwoli�e� - abym wszystko inne I ca�� reszt� - sam wybra� Przy franciszka�skiej sieni B�g Ojciec - s�awny Z witra�a u Franciszkan�w - Uniesieniem ducha Zr�czno�ci� ludzkiej r�ki W szk�o zakl�ty - Jak�e� pot�ny i wspania�y Bo�e Na tym konterfekcie (My�l� - i Ty, z tej roboty jeste� kontenty?) A tu� przy wej�ciu Obok - Przy franciszka�skiej sieni Ot byle co - Przy murze krzaczek Zielone ladaco, co to si� nawet Nie zna jego nazwy I tylko trzeba chwili I �aski takiej mo�e trzeba �eby go tak zobaczy� Gdy tu� po deszczu - W kwietniowej smudze �wiat�a Dwa albo trzy tysi�ce zielonego drobiazgu - Li�ci, listeczk�w jeszcze Wi�c dwa albo trzy tysi�ce (bo na ka�dym) Wodnych brylant�w (brylancik�w, dok�adnie) - W nieziemskich blaskach Jak to konkurencyjnie wo�a Skrzy si�... I tak - Zdumiony tym widokiem - "Ach z jakiej to pracowni? I c� jest arcydzie�o?" - Przy franciszka�skiej stoj�c sieni W�a�ciwie - Kogo O co pytam?... Bo�e Cia�o w Przemy�lu Ach do Przemy�la w ciep�y dzie� lata Na Bo�e Cia�o jecha� - Jakie tam szumne chodz� procesje - Przez most, po wzg�rzach Od ko�cio�a do ko�cio�a W blaskach w kadzid�ach w dzwonach - Za�piew wschodni si� niesie... I w ocala�ym z dawien dawna Dawnego powietrza rezerwacie Ach patrzcie patrzcie M�odzi Ona to - Rzeczpospolita tamta, zda si� - Anielstwo i czerep sw�j rubaszny W surmach w zad�ciach w z�oconych lelijach W t� i we w t� I w t� i we w t� Po mie�cie W starodawnej krasie wodzi Panie, co� na �wiat w ten dzie� wyszed� Na przechadzk� - Jak� tam jeszcze daj� Ci asyst� Jak� adoracj�! Wszystko si� potem z wolna rozkrusza Usennia si� - Popo�udniowa wkracza godzina Obiadowe ob�oczki, z okien ku oknom P�yn� Piwonie i kosa�ce drzemi� w ogr�dkach B�o-go-stan To niebezpieczna po nowicjatach, po klasztorach I dla kleryk�w w seminarium pora (Anio�owie Pa�scy, miejcie no tam na ten czas Baczenie szczeg�lniejsze) Ach do Przemy�la w ciep�y dzie� lata Na Bo�e Cia�o jecha�... Z ga��zk� brzozow� - w r�ku Z nadziei nowej zapalon� �wieczk� - w sercu Po mie�cie tym W ogonku za Panem Bogiem Zn�w sobie tak pochodzi�... W pobli�u Ogrodu Jardin de Luxembourg (obok mieszkania Simone Weil) �wiata nie zbawi Ta nowa mi�o�� - Jak dym ofiarny id�ca w niebo Jeszcze jedna Duszy piosenka - Ale przez mgnienie Opatrzno�ci R�ka mo�e poczuje Dotyk Przes�any st�d Wskro� chmury, z do�u - Niewyra�alnie ma�ej Serdeczno-z�otej strza�y Grot �wiadectwo - �e kto� Kto tu na Ziemi mieszka (W zielonych koczuje namiotach) Przesy�a wyrazy wdzi�czno�ci i przy okazji - O wieczno�� prosi?... Lecz grzech to Dow�d interesowno�ci I nie t�dy droga: - Spe�nia� przykazania Kocha� obietnice Boga Nie kochaj�c Boga * * * Zw�aszcza we Francji My�l� O tej R�kawiczce (Tej, co jest w s�owach: - Wiara Modlitwa) Przez Boga rzuconej I nie podj�tej - Pozostawionej... Ostygn� zmarzn� Bez os�ony I bez tych s��w - nie tylko mowa Ale ich �wiat Jak�e im tam si� ubo�y... Zw�aszcza we Francji pustych ko�cio�ach My�l� O tej R�kawiczce Przez Boga rzuconej Camille Claudel W Saint Martigny w Szwajcarii Wracaj�c z rze�b wystawy Patrzy�em na winnice Na resztki fort�w staro�ytnych Jak ko�ci po alpejskich zboczach Bielej�ce I tam to przysz�o mi do g�owy: Gdy o wysoko�� i gdy o skal� chodzi - "Nic pewniejszego tu jak Himalaje" A inne? - Wszystkie tutaj ludzkie szczyty Czas, bywa, jak przemie�ci Inaczej jak ustawi... I o tym Jak si� wydarzy�o - Jak na mych oczach Z czelu�ci zapomnienia Z nie�wiadomo�ci zwyk�ej (Z bezgrzesznego niebytu) Nad dzie�o jak�e wywy�szone - Rodina wi�c nad-mistrza Jak si� unios�o ponad (Do zachwycenia) - Marmurowe rami� Udr�czonej do ob��du uczennicy Zatrwa�aj�co pi�kne... Dop�ki klisza... Nie wysch�a jeszcze wszystka Jeszcze gdzie� ciecze po �wiecie Rzeczu�ka Sanna Domowa rzeka (Dzieci�stwa mojego Wis�a) - Rozwlek�y si� Wyblak�y obrazy Ale si� jeszcze zdarza W najwi�kszej dali W mongolskim stepie Gdziem nie by�? Pod rzymskim akweduktem Nagle - przez �rodek s�uchu Przemknie �opot Fali - Jakby� drzwi odemkn�� G�osy z dalekich brzeg�w Przy uchu szepn� I wr�c� - Do chwil macierzystych Na powr�t, w swoje miejsca - Pami�ci cmentarz?... W tobie W�druje z tob� wsz�dzie I gdzie by� stop� nie postawi� - Wspominasz?... Troch� tak Jakby� cieniom odleg�ym �wieczk� pali� Wi�c si� rozsrebrza czasem jeszcze W tym rozb�ysku Rzeczu�ki Sanny Woda czysta - Gruboziarnisty piasek pod stopami Lipcowe rano (druga, trzecia klasa) W�a�nie pocz�tek jest wakacji I stoi w toni ch�odnej po kolana �w ch�opiec wyp�owia�y I cho� umar�a to jest klasa Z mocy boskiego fotografa Sta� on tak b�dzie W tym obrazie Identyczny Identycznie wsz�dzie - W sandomierskim jarze Na Manhattanie Na krakowskim bruku - Gdzie mi go pami�� nie wydob�dzie I szczeg� jeszcze W kadrze spami�tany - Wa�ka granatowoczarna Co si� unios�a nad l�dowiskiem tataraku Frunie I lecie� b�dzie niesko�czenie W tamto rano A� do ko�ca �wiata P�ki si� klisza nie prze�wietli Nie zaciemni - ze mn� We mnie (1992) Pisane w Bieszczadach Historia d�ug� stra� stawia po sobie (Sposoby zna "Ma swoje chwyty") - W rejestrach zamkni�ta Wt�oczona na p�ki Zda si� - Ju� ona tam w kaftanie Bezpiecze�stwa - A jeszcze si� wymknie - Jeszcze si� b��ka po kryjomu Po�r�d rodzimej okolicy �ladem �elazka na pod�odze Skrzypni�ciem furtki - Podpowie Co� tam przypomni Domownikom - Zdzicza�ym jab�kiem Zarysem �cie�ki w miejscu drogi I obcym - si� ods�oni - "Na tropie jeste�, daleki przybyszu..." I nie wiem - Czy gdzie indziej Akurat przysz�oby mi to do g�owy Widz�c - jak ksi�yc nad Wetlin� Brodzi �e ksi�yc?... To nie lampion - �aden gong - Tamburyn chi�ski Ale ataman to jest Ca�� g�b� Kiedy tak sunie - W tutejszej nieba okolicy Na czele gwiazd korowodu Notatki z podr�y do Mongolii Gobi w j�zyku mongolskim znaczy pustynia Mongolia jest krajem tr�jpustynnym - Na pustej ziemi w pustych obszarach powietrza Widzi si� rzeczy kt�rych nie ma Mongolia pachnie pio�unem i cytryn� W Mongolii najg��bsz� z ca�ej Azji S�ycha� cisz� (Niekiedy tylko Jak gigant wiolinowy smyczek Przesunie si� smuga cykad - Nale�y �a�owa� �e Ravel nie zna� bli�ej Tej muzyki) Bogowie Mongolii opu�cili kraj Podobno niekt�rzy przedarli si� do Tybetu Reszta - nie maj�c wi�kszego wyboru Ukry�a si� w ziemi Rozp�yn�a si� w powietrzu - Dlatego starsi mieszka�cy Da�andzadgad Chodz� w butach zadartych do g�ry W Mongolii �yj� purpurowe wielb��dy - W Mongolii jest bardzo ma�o Mongo��w Dlatego prawd� jest, �e gdy w Mongolii umiera dziecko Nawet wielb��dy p�acz� prawdziwymi �zami Noc� niebo w Mongolii?... Czy to ju� nie brzmi Wystarczaj�co?... - Wielka szkoda, �e Immanuel Kant (O kt�rym wiadomo ile zawdzi�cza� gwiazdom) �e nigdy nie pojecha� z Kr�lewca do Mongolii Synowi Bywa - Kapliczka ze �wi�tyni zostaje �d�b�o z pola Z podr�y dooko�a �wiata D�o� wyci�gni�t� na po�egnanie - pami�� Najbardziej ocali Ze stu symfonii - piosenki kawa�ek Z miliona godzin, z "morza czasu" Ka�da sekunda - cz�ci� tego samego jest Trwania Wi�c pojmij tu - nad ksi��k� pochylony Kiedy, zadane przemierzaj�c szlaki G�o�no - s�ysz� - my�lisz - Tw�j g�os, jest tak�e (od Nilu od Mezopotamii Przez Grecj� Rzym, dzi�, B�g wie pok�d jeszcze) Cz�steczk� jak znikom�, ale jest Fragmentem tego samego wci�� Wo�ania... I w takiej skali - te� Spostrze� si� i ogarnij Niedziele dzieci�stwa - Od rana roso�em pachn�ce Sankami z w�giersko-austriackiej dziadka g�rki Zje�d�aj�ce hop la la niedziele �nie�ne po druty telegraficzne Z patefonem na stokach Mand�urii - Niedziele w Matki �wi�tecznych oficerkach Pragn�cej jeszcze si� podoba� Z modn� na �wczas w loki fryzur� - Niedziele od po�udniowej strony Pod marcowym murem Z t� pierwsz� - ledwo ledwo trawk� Pot�uczon� ceg�� zardzewia�ym garnkiem I tylko - ach poci�gn�� tylko nosem Z t� znowu czarn� ciep�� Ziemi� Z palm� za uchem niedziele Wzdychaj�ce majowo - seledynow� bluzk� brz�zki Obiecuj�ce �wietno�� i zbawienie Upalne - mu�em pomazane W biusthalterach niedziele - rozebrane do majtek Z flaszk� rabarbarowego kompotu -. Niedziele odwiedzaj�ce cmentarze Po wrzosowiskach b��dz�ce, z funkcjonuj�cym jeszcze Anio�em Pa�skim Niedziele - niedzielnych zmierzch�w Owocami kasztan�w kaszl�ce Niedziele - razem przy jednym stole Z tutejsz� lamp� z lokalnym k�opotem Pe�ne dalekiej geografii - Zewsz�d jak deskami zabite poniedzia�kiem Zasypane piaszczyste I jak paznokcie, do p�na Do p�na wbijaj�ce si� jeszcze w pami�� niedziele Fragmenty biografii domowego zegara Urodzi� si� na bli�ej nie okre�lonym terytorium Niemiec (Wygl�da� mniej wi�cej na r�wie�nika Radia) Mo�na wyobra�a� sobie �ciany, gdzie zamieszkiwa� Lokator�w, kt�rym s�u�y� Ale brak jakichkolwiek szczeg��w Z pewno�ci� na pytanie - Wie sp�t ist es? W tamtejszym j�zyku odpowiada� dok�adnie Po wojnie Z tzw. transportem przeznaczony Jeszcze bardziej na Wsch�d Zatrzyma� si� na ma�ej stacji kolejowej W po�udniowo-wschodnim rejonie Polski Tu - ledwie za p� litra w�dki Zdecydowa� si� pozosta� Z miejsca nauczy� si� nowej mowy W lokalnym obyczaju pocz�� wyznacza� - �luby urodziny pogrzeby odjazdy Dom by� ludny (Co chwila kto� przybiega� Z zapytaniem - czy zd���? Jak d�ugo jeszcze - z pro�b� O odpowied�) W ko�cu - Po czterdziestu latach (Adres cz�ciowo rozjecha� si� po �wiecie Reszta - wyw�drowa�a jeszcze dalej) Nie mog�em go samego pozostawi� Zdawa� mi si� bardziej przynale�e� do Nich - Tamtych Nieobecnych Ni� do rodziny krzese� szaf i sto��w - Wzi��em go znowu bardziej na Zach�d (W mie�cie K. teraz u mnie) Razem wspominamy - Tyle czasu, tylu wsp�lnych znajomych... Trzyma si� jeszcze na �cianie nie�le Cho� swoje przeszed� (�lady po komikach, nierytmiczno�� bicia Pomarszczy�a mu si� sk�ra cyferblatu) "Tak