3343

Szczegóły
Tytuł 3343
Rozszerzenie: PDF

Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

 

3343 PDF Ebook podgląd online:

Pobierz PDF

 

 

 


 

Zobacz podgląd 3343 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 3343 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.

3343 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:

 

BO YIN RA Ksi�ga Sztuki Kr�lewskiej podr�cznik bia�ej magii prze�o�y� Marceli Tarnowski ��d� - Katowice - Warszawa 1923 Tre��. Do Poszukuj�cego �niwo Niesko�czenie wielokrotna jedno�� Poznaj samego siebie! Droga ucznia Zako�czenie Z Krainy �wiec�cych Pr�g Pytanie kr�la W�dr�wka Po��czenie Wola rado�ci Do wszystkich, kt�rzy d��� do �wiat�a Nauka Pos�owie ---------------------- Do Poszukuj�cego Chc� prawi� ci o drodze, po kt�rej ja sam ongi� kroczy�em! Chc� ci ukaza� drog�, na kt�r� wkroczy� mo�e ten jedynie, kto sam si� staje "drog�"! W�drowcem by�em na tej drodze i d��y�em do �wiat�a, a� wreszcie tak si� zbli�y�em do s�o�ca, a�e si� w niem pogr��y� w�drowiec i droga. Zanim si� opatrzy�em, sta�em si� sam sobie "drog�" i pomkn��em, jak strza�a do celu, w p�omienne s�o�ce. I tak oto ja sam zjednoczy�em si� ze s�o�cem, a wszystko, czem by�em przedtem, sp�on�o w �arze. Siebie samego trawi� w ogniu jego �wiat�a - jak�ebym mia� nie pragn��, aby wszystko, co d��y do �wiat�a, do s�o�ca, sta�o si� �wiat�em i ogniem p�omiennym! Wszystkie "s�o�ca" gorej� w tem samem �wietle! Kto zap�on�� jako "s�o�ce", jest ze wszystkiemi s�o�cami w sobie samym zjednoczony. Nie wiesz, jakiego s�o�ca �wiat�o przy�wieca ci w mojem �wietle. Nie narzucaj granic samowoli! W �wietle znikaj� wszelkie granice. Szukaj �wiat�a w s�o�cach, a s�o�c w ich �wietle! Kochaj �wiat�o we wszystkiem, co �wieci, o Poszukuj�cy! Je�li chcesz zbli�y� si� do �wiat�a, tedy zaniechaj oporu! Wszystko w tobie jest jeszcze oporem! Wszystko w tobie jest jeszcze mow�, dlatego nie "s�yszysz" nic! Wszystko w tobie jest jeszcze spojrzeniem, dlatego nie "widzisz" nic! Naka� sobie samemu milczenie i przymknij oczy swe, a�eby wielka cisza dotrze� mog�a do ciebie! Tylko w�r�d ciszy nauczysz si� wreszcie "widzie�". Tylko w bezs�ownej ciszy przemawia wieczyste "s�owo". "Pocz�tek" p�odzi "s�owo" - "s�owo" p�odzi "�wiat�o", i �wiat�o �wieci w "s�owie", w najg��bszej ciszy wieczno�ci, kt�ra jest dzi�, jak by�a po wsze czasy. Nauka, kt�r� tu otrzymujesz, nie wyl�g�a si� w m�zgach cz�owieczych. Jest ona nauk� wieczno�ci i nic nie ma wsp�lnego z owemi gmachami my�li, przez kt�re cz�owiek ziemi pragnie osi�gn�� niebo. Nauka, kt�r� tu otrzymujesz, jest sama - s�owem "s�owa"... Wszyscy, kt�rzy mog� da� ci t� nauk�, s� w "s�owie" zjednoczeni wiedz� i �wiadomo�ci�. Gdy nauczaj�, nauczaj� rozpoznawania siebie samego w "s�owie", a przez "s�owo" tworz� �ad w chaosie z�ud i omam�w, t�ocz�cych si� w wiecznym ruchu tego, co zwie si� "materj�". Lecz w tobie jest jeszcze tysi�c sprzeciw�w, walcz�cych z tysi�cem innych. Jeszcze nie jeste� wolny. Jeszcze nie posiadasz bezwolnej woli d��enia za mn� po �cie�ce do �wiat�a. Je�eli d��ysz do �wiat�a, musisz si� nauczy� "wierzy�"! "Wierzy�" znaczy to: kszta�towa� si��, aby zbudzi� si�� wy�sz�. Same ju� s�owa wiary mog� by� si�ami, ale nie chc�, aby� "wierzy�" samemi s�owami. "Wiara" jest "wol�"! Jaka jest "wiara" twoja, takie s� twoje si�y! Jaka jest "wiara" twoja, tak b�dzie ci si� dzia�o... Tylko w�asna twa si�a wyzwala owe wy�sze, pomocne si�y. Je�li pragniesz si� "modli�", tedy pro� w sobie o "skrzyd�a"! S�ysz, istniej� skrzyd�a, co wy�ej nios�, ni�eli orle lotki! Istniej� skrzyd�a, co ponios� ci� ponad wszystkie gwiazdy. O takie skrzyd�a pro�, je�li pragniesz si� "modli�"! Ka�da inna "modlitwa" jest blu�nierstwem. Kto prosi o te skrzyd�a, b�d� mu dane. Kto chce lata�, temu wyrosn� lotki. Ju� podczas "modlitwy" b�dzie "wzniesiony"... A teraz, o Poszukuj�cy, zburz bo�ki fa�szywe, je�li chcesz zbli�y� si� do wieczno�ci w swym Bogu �ywym! Szukaj w sobie swego Boga! W tobie samym tylko mo�e si� on jako tw�j B�g narodzi�. Nie b�dziesz s�u�y� innemu Bogu! S�uchaj prastarych, b��dnie t�umaczonych s��w! S�uchaj ich w nowem rozumieniu! S�uchaj z dr��cym sercem: "Jam jest tw�j pan!" powiada B�g tw�j... "Nie b�dziesz szuka� innych bog�w!" "Nie b�dziesz tworzy� sobie obraz�w, czyni�c z nich Boga swego!" Tutaj, o Poszukuj�cy, odnajdziesz w sobie pocz�tek i koniec prawdy! Kto poj�� tu, co poj�� nale�a�o, ten si� na drodze swej wi�cej nie potknie. Lecz s�owo cz�owiecze mo�e tu jeno b��d i pomieszanie stworzy�, i dlatego ko�cz� sw� mow�! Gdy kiedy� odnajdziesz sam w sobie to, czego dzi� napr�no szukasz w zewn�trzno�ci, w�wczas dopiero zrozumiesz, co chcia�y ci obwie�ci� s�owa zamierzch�ej przesz�o�ci. ----------------------- �niwo Rzu�my zas�on� na wszystkie s�owa, kt�re w nowym �wiecie s�u�� nam do wypowiadania si�. Tak b�dzie lepiej... Wiele jest jeszcze rzeczy, kt�re oszcz�dzi� nam nale�y, a kt�re musieliby�my wypieli�, gdyby�my chcieli w�r�d "s��w m�drc�w" oddzieli� fa�szywe od prawdziwych. "M�odsi" bracia nasi, kt�rzy z tej czy innej wie�ci zas�yszeli o nas, licz� mniejszemi okresami czasu, ni�eli my. I w dobrej wierze uwa�aj� si� za powo�anych do pomagania w dziele, kt�re my czyni� musimy, bowiem dla nich powstawanie jego zbyt jest przewlek�e. Jak�eby im si� w ich gwa�towno�ci nie podoba�o tempo naszego dzia�ania, gdyby si� mogli domy�le�, �e zaledwie zacz�li�my to, co im wydaje si� ju� zdawna dokonanem! Siejemy tylko ziarno na zaoran� rol�. Od was zale�y, czy zakie�kuje ziarno... Baczcie, aby�cie bronili �akomemu ptactwu po�era� ziarenka, zanim wzrosn� korzenie i �d�b�a! Strze�cie tego, co wam powierzono! Wielu przesiadywa� musi w ciemno�ci, wielu musi mieszka� w cieniu, bowiem dni s� ciemne - po�eraj� �wiat�o. Ale tym, co i w nocy czuwaj�, za�wieci "s�o�ce" na niebie p�nocnem. Do tych przyjd� bia�o odziani "pasterze" i �wi�t� gr� na fletni ich trzody zbior�... A w�wczas ka�dy, kto pragnie przewodu, znajdzie przewodnika, a przewodnik powiedzie ich przez "wrota �pi�owe" i przez "drog� pustynn�" na wy�e "�wi�tych g�r", na wy�e Himavatu. Tam zaton�o "s�o�ce" w �wietle, a "ziemia" utraci�a sw�j ci�ar. Tam jest "niebo" wieczn� g�owni� ognist�, a "gwiazdy" p�on� w jego �wietle. Wszystko, co dojrza�o do zap�oni�cia, w ogniu tym staje si� ogniem i wieczystem �wiat�em. Ale wiele jeszcze jest zielone i nasi�k�e wod� - nadmiarem my�li. I tak oto opiera si� p�omieniowi, wi�dnie i gnije... Spokojnie wyczekuj� wieczni Ojcowie "mistrz�w na ziemi" po�ywienia dla ognia. I zapalaj� roje gwiazd od wiecznego �aru. S�ysz! - Sp�on��, roz�arzy� si�, �wieci� lub te� zgni� - jedno albo drugie jest twem przeznaczeniem! Je�li chcesz mu si� umkn��, tedy zwodzi ci� w�asna g�upota. Tylko wyb�r spoczywa w twem r�ku! Kto w�asne swe mniemanie powa�a stawia� nar�wni z wieczyst� m�dro�ci� bosk�, ten staje na drodze czynu, kt�ry mamy do spe�nienia na ziemi. Blu�ni on duchowi, o�wietlaj�cemu ziemi�, je�li my�li swe, zrodzone z prochu, stawia na miejscu "s�owa"! Zanim powsta�y �wiaty, by�o "s�owo", i w niem �wieci poznanie "s�owa"! Nie przez my�lenie osi�gn�� mo�e cz�owiek to poznanie, bowiem my�l jest najlichszym ze s�ug "s�owa". Kto chce zawsze otrzymywa� �wietlany dar pana, niechaj naka�e s�udze milczenie! Czynimy dzie�o dalekiego "Wschodu", dzie�o �wiec�cego dnia wieczno�ci! Otwiera� mamy dusze dla �ywego �wiat�a. Kto szuka "przewodu", kt�ry nikogo nie wiedzie na manowce, niechaj zachowa s�owa nasze w sercu. My za� b�dziemy mu po wszystkie czasy bliscy duchem! Na ziemi tej zrodzili�my si� na czynnych Braci "Syn�w �wiat�a". Przez nas ma si� �wiat�o wieczno�ci sta� poznawalnem dla cz�owieka ziemi tej, nie o�lepiaj�c oczu jego. Podobnie wam �yjemy ciele�nie, ale zarazem prze�ywamy �ycie wieczno�ci... Kto prowadzony jest poprzez w�sk� �cie�k�, wiod�c� do naszego "kr�lestwa" w duchu, ten kroczy naprzeciw w�asnemu �yciu wieczno�ci. Powiedziemy go do "gwiazd" wieczno�ci, kt�re - zrodzone z prawdziwego �wiat�a - s� jednem z nami, powiedziemy go w �wietle, kt�re istnieje od prapocz�tku i nigdy zagasn�� nie mo�e. Niewielu bardzo jest nas, kt�rzy przez wol� sw� zdobywamy i zachowujemy na ziemi t� jedno�� �wiat�a duchowego. Lecz wielu jest nas razem z owymi, co przed nami nosili to "brzemi�", z owymi, co po nas nosi� je b�d�. Nie dzieli nas "rasa" ani "narodowo��", mowa ani granice geograficzne, oddalenie w czasie ani przestrzeni. W sobie samych uwielbiamy to, co chce si� przez nas objawi�... Wyrzekli�my si� pragnienia, aby by� czem innem, jak objawieniem w �wiecie widzialno�ci. Nie przymuszali�my siebie, aby si� "sta�" tem, czem jeste�my. Ka�dy z nas z trwog� wspomina �w dzie�, co przyni�s� mu wiedz� i jarzmo, kt�re musi d�wiga�... Gdzie tylko �yje jeden z nas, tam posiada "Bractwo na ziemi" �wi�tyni� ducha. �aden z nas nie daje w swych s�owach w�asnej nauki. W s�owach ka�dego z czyni�cych m�wi� wszyscy czyni�cy Pra�wiat�a w wieczno�ci. Napr�no b�dziecie usi�owali odr�ni� jednego z nas od jego Braci! �adnego z nas nie mo�na tu "zabi�", niszcz�c jego cia�o, bowiem w kr�lestwie ducha �yjemy wszyscy wzajem w sobie, przenikaj�c jeden drugiego, zjednoczeni jeden ze wszystkimi, bez wzgl�du na to, czy korzystamy jeszcze z cia�a ziemskiego, czy te� opu�cili�my je ju�. Jeste�my ponad my�leniem i patrzeniem, bowiem znale�li�my kr�lestwo najprostszego poznawania, krain� Rzeczywisto�ci. Tam "�yjemy" i stamt�d dzia�amy, nawet gdy cia�a nasze dziel� tysi�ce mil. Kto znalaz� dost�p duchowy do kogo� z naszego kr�gu, ten wkroczy� na ziemi do �wi�tyni ducha. Chcemy dosi�gn�� serc ludzi, a�eby serca ludzi odnalaz�y �cie�k� do ducha. Wyborem za� kieruje prawo, kt�re jest ponad wszelk� samowol�. I �aden z nas nie mo�e dowoli przyjmowa� do �wi�tyni ka�dego, kto do niej dotrze. Strumie� musi by� bliski morza, aby m�g� d�wiga� na sobie morskie okr�ty. Ka�dy, kto przychodzi do nas, dozna� mo�e pomocy i przewodu - atoli "�wi�cenia" otrzyma� mo�e ten tylko, kogo prawo do tego przeznaczy�o. ------------------- Niesko�czenie wielokrotna Jedno�� Dalecy jeste�my od tego, aby ods�ania� zbo�n� m�dro��, kt�rej kap�anami jeste�my, po��dliwym oczom czelnej ciekawo�ci. Dajemy wszystko, co wolno nam dawa�. - Dzisiaj jest to wi�cej, ni� wolno by�o dawa� naszym Braciom w przesz�o�ci! Ale w pokorze chylimy czo�a przed prawem ducha. Wa� ochronny milczenia rozci�gni�ty zosta� przed ostateczn� tajemnic�, bowiem prawo chce tak - a nie, i� my tak chcemy. I tak oto musimy sami zaciera� w umys�ach to, co w r�nych czasach podst�pnie zdobyli niepowo�ani, i zmuszeni jeste�my w�wczas wznosi� mur milczenia wy�ej jeszcze. Dano wam wiele, co nie nale�a�o do tych, kt�rzy wam to dawali... Budz�c si�, poznawajcie, jak umie prawo ducha niszczy� takie dary! Tylko to, co przez nas jest dane, uznaje prawo ducha za swe dzie�o! Nie wierzcie, aby�cie na Wschodzie, bodaj nawet na stokach Himavatu - tam gdzie "�ab�dzie" naj�wi�tszych staw�w �wi�tyni pobudowa�y swe gniazda - mogli si� zbli�y� do zbo�nej m�dro�ci duchowego "Wschodu"! Nie wszystko, co pochodzi ze Wschodu, jest �wiat�em ze �wiat�a "Wschodu". Wieje te� ze Wschodu suchy wicher ja�owej spekulacji i wiatr gor�czkowy pustego zabobonu... Najwi�ksza g�upota i najwy�sza m�dro�� znajduj� si� na Wschodzie. Atoli �wiat�o z dalekiego "Wschodu" ducha jest wieczyst�, kosmiczn� m�dro�ci�! Potrafi ono dosi�gn�� ka�dego, kto mo�e je przyj��, bez wzgl�du na to, z jakiego pochodzi narodu. Szukajcie, a - znajdziecie! - Ale nie szukajcie w �wiecie zewn�trznym! Strze�cie �wiat�a, kt�re oto na nowo zapalamy w sercach Krainy Zachodu - bowiem ono jest: �wiat�em z dalekiego "Wschodu" ducha! �wiat�o, kt�re wiecznie by�o i wiecznie b�dzie, �wieci wprawdzie dla wszystkich w ciemno�ciach, ale �ni�cy w mroku nie poznaj� go. Bacz, oto ty sam jeste� jeszcze - swym snem - ty, kt�ry masz sam siebie w "Pra�wietle" jako �wiat�o pozna�! Nigdy nie by�e� istotnie w ciemno�ci, bowiem to, co m�g�by� by� tak nazywa�, nie ma bytu w prawdzie twego ducha. By�e� �wiat�em od prapocz�tku, kt�ry nigdy nie "by�", lecz wiecznie "jest"! �wieci� masz w sobie samym, i�by� pozna� pe�ni� swego �wiat�a, i zbudzi� si� masz ze snu ciemno�ci! Dzi� jeste� jeszcze niewolnikiem snu. Mo�e jutro ju� zbudzisz si�, a dzie� tw�j b�dzie wieczny... I "noc" nie ograbi ci� ju� z pe�ni twego �wiat�a. Z wyboru w�asnej woli - przez swoj� wiar� w "noc" - sta�e� si� snem ciemno�ci! Oto masz mrok rozja�ni� swem �wiat�em, i�by si� dzie� sta� w tobie, a sen tw�j dobieg� ko�ca. Strze� si� przed snami swemi, albowiem duchy twego snu s� despotyczne i ��dne w�adzy! �atwo si� mo�e sta�, i� przetrzymaj� ci� one we �nie d�u�ej, a w�wczas prze�pisz dzie� sw�j i czeka� b�dziesz musia� nowego dnia. Szukasz jeszcze we �nie, w pustej nico�ci, nad chmurami Jedynego, kt�ry tylko w wielu si� objawia. Bacz, mieszka on ju� w tobie i powiada: "Jestem po�rodku was, ale wy s�owa mego nie s�yszycie, albowiem g�os m�j cichy jest, niby daleki ptak�w zew!" Naucz si� odr�nia� �wiat wyobra�e� od rzeczywisto�ci w �wiecie! Wyobra�enie trzeba ci przezwyci�y�, a nie rzeczywisto��! Zbud� w sobie prostot� dziecka, je�li chcesz znale�� to, co duchowe! Unikaj wszelkiej my�lowej "m�dro�ci"! Uciekaj od �wiata, opartego jedynie na my�leniu! Porzu� �wiat, kt�ry �yje jeno g�ow�! Oto jest "wielkie wyrzeczenie si�"! Oto pocz�tek kroczenia po �cie�ce, na kt�rej w�drowiec sam staje si� rzeczywisto�ci� w prawdzie! W �wi�tym porz�dku w�ada prawo! Je�li �wiat�o wieczno�ci dosi�gn�� ma kiedy� serc ludzi, tedy musi pierwej przyj�� barw� ziemi... Dlatego tylko jeste�my �wiec�cymi �wiat�a, �e �wiat�o przysposobi�o nas do tego, aby nabiera�o w nas barwy ziemi. Zawierzaj zawsze "�wiec�cemu", kt�ry ci si� stanie "przewodnikiem", lecz mi�uj w nim tylko �wiat�o, kt�re, przenikaj�c go, zbli�y� si� chce do ciebie! Uwolnij dusz� sw� od wszelkiego obrazu form �miertelnych, je�li chcesz znale�� Jedynego, kt�ry si� w niesko�czonej wielokrotno�ci objawia! To, co dzia�a� chce w tobie, to nie cz�owiek, przez kt�rego poznawalnemi si� staj� dla ciebie promienie �wiat�a. Je�eli zwiesz go "mistrzem", tedy wiedz, i� jest on tylko mistrzem jasnego �wiecenia, ale nie "�wiat�em" samem! Kto macaj�c w ciemno�ciach po��da przewodu, niechaj szuka w sobie nade wszystko tego jedynego, co "mistrza" ka�dego czyni dopiero "mistrzem" - z�ocistej iskry wieczno�ci... Znale�� j� mo�e jedynie, szukaj�c w sobie samym. Jeste�my tem, czem jeste�my, poto jeno, aby wam pomaga�. Niczego innego nie ��da od nas prawo. Zbudzi� w was mamy si�y, kt�re wyrw� serca wasze z ciemno�ci. Wie�� was mamy do was samych... Zapali� mamy w was boski p�omie�, wieczy�cie �wiec�cy. Rozbudzi� mamy w was "s�owo". - Ale� w ten spos�b pomaga� mo�emy jeno temu, kto pragnie naszej pomocy... Bezsilni jeste�my, ilekro� nie wierzycie niezachwianie, i� taka pomoc od nas jest mo�liwa. Poza tem jeste�my lud�mi ziemi, nie wolnymi od "b��d�w". Dzia�amy jako ludzie ziemi, kt�rzy ju� w �yciu ziemskim znale�li kr�lestwo ducha i umiej� z niego dzia�a�. W pokorze wiemy - a wiedza ta oparta jest na pewno�ci - i� jedna tylko istnieje "doskona�o��", do kt�rej d��y wszelkie �ycie - a to, co nazywamy "�yciem", jest tylko tem d��eniem. Gdyby "doskona�o��" by�a osi�galna, tedy przy osi�gni�ciu jej ko�czy� musia�oby si� wszelkie "�ycie", a tylko jej nieosi�galno�� stwarza po wszystkie wieki coraz now�, wieczn� podstaw� �ycia. "Doskona��" jest tylko owa niesko�czenie wielokrotna Jedno��, kt�ra si� w niezliczonych ukszta�towaniach wieczy�cie na nowo jako siebie sam� prze-�ywa... ------------------- Poznaj samego siebie! Nie wierz b��dnym marzycielom, kiedy ci powiadaj�: - Ka�dy, kto potrafi, mo�e si� kiedy� sta� "mistrzem"! "Mistrz" rodzi si� ju� na t� ziemi� jako mistrz, a kto si� mistrzem nie zrodzi�, ten nigdy mistrzem "sta� si�" nie mo�e. Wielu jest ludzi, co ch�tnie wierz� ka�dej obiecance, je�li tylko g�aszcze ich pr�no��. Atoli nie osi�gn� oni wi�cej, jeno zburzenie w�asnej kolei �ycia. Nie szukajcie tego, co samo was nie szuka! Na drodze do ducha po wsze czasy nakazana jest ka�demu w�drowcowi najwi�ksza ostro�no��. Ludzie, kt�rym natura zdradzi� chce swe tajemnice, s� tak rzadcy, i� najbutniejsza tylko zarozumia�o�� �ywi� mo�e przekonanie, i� si� nale�y do tej znikomo ma�ej garstki. Wysocy "Ojcowie" Pra�wiat�a wiedz�, komu mog� zaufa� i komu maj� przez "guru" oddawa� swe si�y. Kto istotnie nale�y do tej nielicznej garstki, wie o tem w�wczas dopiero, gdy dane mu s� moce jego dzia�ania. Nigdy nie wymarzy� sobie sam swego zadania. W duchu by� on dojrza�y, zanim si� narodzi�, a gdy osi�gn�� "sw�j czas", odnale�li go "Ojcowie" w Pra�wietle, jako �rza�y owoc. Mo�e szuka� ju� przedtem m�dro�ci, a nie chcia� posi��� "magji". Mo�e szuka� w pokorze przewodnika, ale nie pragn�� z pewno�ci� "�wi�cenia", kt�re si� sta�o jego udzia�em. I tak oto "sta� si�" tem, czem by� od urodzenia, nie przeczuwaj�c tego... W�adza nad si�ami okultywnemi nie jest nigdy zewn�trzn� oznak� "mistrza". S�yszeli�cie, i� istniej� �rodki i drogi do osi�gni�cia takich si�? Zaiste, lepiejby by�o, aby�cie nic o takich rzeczach nie wiedzieli. Dla wi�kszo�ci ludzi, kt�rzy d��yli do tego, sta�y si� moce owe haczykiem u w�dki. I wiele si� utraci� musieli w tych sid�ach. Kto ma nad mocami temi jako powo�any panowa�, tego przez d�ugie lata przygotowa� naucza powo�any panowania nad niemi. A i w�wczas jeszcze mog� mu si� one sta� przyczyn� zguby. Kto posiada moc panowania nad temi si�ami okultywnemi, ten obowi�zany jest stale pot�gi swej u�ywa�, a moc ta m�ci si� straszliwie, je�li wola raz cho�by zawiedzie... Jedna chwila zw�oki lub zw�tpienia we w�asn� moc, a wszystkie te si�y, kt�re pot�ga twa umie skierowa� ku dobremu, odwr�ci� si� mog� na z�e, poci�gaj�c nieobliczalne skutki. Szale�stwo i �mier� tajemnicza nie s� jeszcze najstraszliwemi nast�pstwami, kt�re z tego mog� wynikn��. Wina za� spada na tego, kto odda� moc tak� w r�ce, nie stworzone do w�adania ni�. Prawdziwy "mistrz" nie obarczy si� tak� win�. Gdy kiedykolwiek "mistrz" jaki staje "guru" cz�owieka �yj�cego na ziemi, a ten jego "Synem" duchowym, tedy musi to by� cz�owiek, kt�ry przedtem ju� "umar�" by� dla woli ziemi, a �yje jeno dla woli ducha, w kt�rej si� na nowo "narodzi�". I jedyne, co mo�e w�wczas "mistrz" czyni�, to, i� kieruje on z ducha cz�owiekiem, nakazuj�c mu dokonywa� woli ducha. Ziemia jest w�wczas dla "Syna" duchowego polem pracy, a jedynie kr�lestwo woli duchowej uznaje on za sw� praw� ojczyzn�. Atoli si�a woli duchowej jest niesko�czenie wy�sz� od wszelkich sztuk "okultywnych". Kto d��y jeszcze do si� "okultywnych" przez zewn�trzne "�wiczenie", popada w mroczn� krain� zgubnych pragnie�... "Magja" w najwy�szym sensie, "Sztuka Kr�lewska" prawdziwych "wtajemniczonych" wszech czas�w, z krain� t� nic nie ma wsp�lnego. Prawdziwa moc cudowna "Sztuki Kr�lewskiej" jest tylko wiecznie niezwyci�on� si�� woli ducha. Atoli cz�owiek mo�e w sobie samym posi��� t� wol� wiecznego ducha, gdy tylko wyrzeknie si� nieodwo�alnie woli ziemi. Kto chce si� wyzby� w sobie "woli ziemi", niechaj nie s�dzi, i�by musia� na to wyrzec si� ziemi. "Zaprzeczenie �wiata" jest g�upot�! "Zaprzeczenie �wiata" jest narkotykiem s�abych dusz. W�a�nie przez "zaprzeczenie �wiata" b�dziesz najcz�ciej skuty z "wol� ziemi" bowiem to, co ka�e ci "zaprzecza�" �wiat, to zawsze niezaspokojona "wola ziemi", a nie zwyci�sko pot�na wola ducha, kt�rej wszystko musi s�u�y� i kt�rej nic przeciwstawi� si� nie zdo�a. R�wnie g�upimi s� wszyscy wzgardziciele JA, bowiem nie wiedz� oni, czem gardz�. Je�li powiadaj� do ciebie: "Pokonaj w sobie swe JA!" - radz� ci �le. Zga� JA, a wszystko zga�nie, gdy� wszelki byt i wszelkie zjawisko dostrzegalne jest tylko przez JA, dla JA. Nie mo�esz zgasi� swojego JA, nawet gdy d��ysz ze wszystkich si� do nie-JA, popadaj�c w z�udzenie, i� wyrzekasz si� swego JA. Wieczne jest owo pra-Ja, kt�re ci� wiecznie ze siebie jako JA p�odzi! Powiedz tym, co twierdz�, i� JA jest w nich zgaszone: - "Nie wy stali�cie si� nie-JA, ale g�upota wasza wierzy w ten fa�sz waszego z�udzenia!" "Uciskacie wprawdzie to, co jest w was JA, ale nie mo�ecie JA zabi�!" "B��dnie pojeli�cie s�owa m�drca, bowiem m�drzec jest do g��bi swem JA!" "Wszystko w nim podw�adne jest jego JA". "Za� wyrzec si� macie jedynie nalecia�o�ci!" Z prawieczno�ci jeste� JA, o Poszukuj�cy, nawet je�li nie rozpoznajesz jeszcze swej identyczno�ci w biegu okr�nym wieczystej spirali. Wszystko, pr�cz JA, jest przemijaj�c� "nalecia�o�ci�". Bronisz jeszcze "nalecia�o�ci", jak gdyby by�a to twa w�asno��. Ale wszystko, co jest nalecia�o�ci�, zn�w od ciebie odleci i niezliczone ju� razy odlatywa�o od ciebie - lecz ty nie dostrzega�e� tego! W�asne twe cia�o jest tylko nalecia�o�ci� w tym �wiecie nalecia�o�ci. Atoli ty jeste� JA - za� JA jest jednorakie, wieczyste i niezniszczalne w ka�dej emanacji! JA jest niewyja�nione, bowiem JA jest "�wiat�em w sobie" i doskona�� jasno�ci�. JA p�odzone jest wiecznie jako pra-JA! Nie inaczej poznawany jest, nie inaczej kochany "guru", "Ojciec", nie inaczej "Pra�wiat�o", jeno przez JA... Atoli tem jeste� i ty, o Poszukuj�cy - ty zawsze jedyne JA, je�li chcesz tylko wyzby� si� wszystkiego, co jest w tobie nalecia�o�ci�! Nie szukaj "nazewn�trz", Poszukuj�cy, tego, co �yje we wn�trzu! Nigdy nie znajdziesz zewn�trz siebie tego, czego nie znalaz�e� we "wn�trzu", w sobie. Zachowaj sw� trze�wo�� duchow�! W trze�wej wierze, bez "marzycielstwa" i "mistycyzmu", najrychlej znajdziesz pewno�� ostateczn�. Im bardziej wzrasta� b�dzie twa pewno��, tem ja�niej odczuwa� b�dziesz w sobie wol� ducha. ---------------------- Droga ucznia. Stoisz oto przed �wi�t� furt� i umiesz ju� "puka�". Atoli kto "zapuka", b�dzie mu otworzone, je�eli poda "prawdziwe znaki". Lecz jak�e masz znale�� wysok� Spo�eczno��, nie szukaj�c "nazewn�trz"? O Poszukuj�cy! - Ta duchowa gromada przewodnik�w bardzo jest blisko ciebie - ale� twoje czucie nie jest jeszcze rozbudzone... Dzia�a ona w tobie, w sobie jeste� z ni� zwi�zany nie przeczuwaj�c nawet �ladu tego zwi�zku. Wie o niej ka�dy, kto si� pogr��y we w�asn� najwewn�trzniejsz� g��bi�. M�g�by� d�ugie dni i noce sp�dzi� w jednym domu z "mistrzem", a jednak trudno ci b�dzie rozpozna� go jako "mistrza", albowiem jedyny Mistrz, kt�rego "pochodniami" s� jeno wszyscy "mistrze" tej ziemi, dobrze poukrywa� znaki, kt�reby ich czyni�y poznawalnymi. Nie ukrywaj� oni przed wami tego, czem s� wistocie. �e dzia�aj� oni istotnie, poznacie, w�druj�c po drogach, kt�re wam oni ukazuj�. Je�li patrz�c zbli�y� si� chcesz do tej wysokiej Spo�eczno�ci, tedy bacz, aby osi�gn�� w sobie samym ten stan, w kt�rym �yj� ci mistrze o "jednakiem oku". Nie wcze�niej przejmiesz w sobie ich wie��, jak w owym dniu, w kt�rym osi�gniesz po raz pierwszy najwewn�trzniejsz�, bezwoln� cisz�, pe�n� pewno�ci, pe�n� ufnej beztrwogi. Atoli wypr�buj siebie samego, aby� nie przyj�� z�ud swoich sn�w za prawd� i rzeczywisto��! Na pocz�tku nie�atwo jest odr�ni�, co pochodzi z w�asnych marze�, a co jest g�osem duchowego przyjaciela. Ale wnet nauczysz si� odczuwa� t� r�nic�, je�li istotnie prawdziwy "guru" naucza� ci� b�dzie duchowo. Z wp�ywu jego promieniuje w�wczas czysto�� i wolno��, jakiej nigdy nie mog�oby ci da� w�asne twe marzenie. Ale strze� si� pr�nych pyta�! "Guru" nie jest "wyroczni�"! Rzadko posiada on wiedz� ziemsk�, a nigdy nie b�dzie ci jej w nadzmys�owy spos�b udziela�. Chce on tylko da� ci duchow� pewno�� w sprawach ducha, a dusz� tw� uwolni� z kajdan ciemno�ci. To mo�e on uczyni�, bowiem zna "kana�y", ��cz�ce wszystko duchowe. Ze swego ducha posy�a on twemu duchowi ukszta�towane si�y, kt�re nios� ci �wiat�o i jasno��. Usi�uje on dopom�c ci - w odkryciu siebie samego. Cisza musi by� w tobie i nads�uchiwa� musisz do wn�trza, je�li chcesz si� nauczy� poznawa� "guru", kt�ry mo�e usi�uje przewodzi� ci. Atoli sam tylko spok�j zewn�trzny ma�o ci b�dzie przydatny. Dusza twa musi by� niby staw, chroniony od wichru; wolna od najl�ejszej nawet fali. I musisz czu� si� tak, jak gdyby� s�ucha� najzaufa�szego przyjaciela! Mo�e przywyk�e� ju� do wyobra�enia, i� "mistrze", kt�rych zwie si� "lwami ciszy", s� bezczynnymi marzycielami, yogami w�tpliwego pokroju, jakich si� widuje na rynkach? Wierzysz mo�e, i� ci jasnoocy s� kap�anami tajemnych kult�w w woniej�cych kadzid�ami, tajemniczych kryptach? Gdy, o Poszukuj�cy, wpadniesz na trop prawdy, nie daj si� zwie�� kuglarskim sztuczkom swej wybuja�ej wyobra�ni! Wiedz, i� po�r�d "mistrz�w" s� mistrze miecza! Wiedz, i� inni kieruj� losami wielkich kraj�w! Jedni kultywuj� wysokie sztuki, inni wysokie nauki, a jeszcze inni stroni� od wszelkiej uczono�ci i wszelkiej sztuki. Jedni �yj� w ogromnych miastach, po�rodku rozgwaru �wiata, inni mieszkaj� w dalekiej, niedost�pnej samotno�ci. Lecz wszyscy s�uchaj� tego samego wo�ania, kt�re ich "powo�a�o". Niewiele mo�e odpowiada�oby twym wyobra�eniom o mistrzach siedmiu wr�t, gdyby� m�g� kogo� z nich rozpozna� pod jego ziemsk� zas�on�. Ale "zewn�trzne" jest dla m�drca pozorem, a wszelki poz�r jest z�udny. Czego naucza "mistrz" z zewn�trz, co m�wi i pisze, mo�e si� sta� wprawdzie dla ciebie bod�cem do powa�nego poszukiwania prawdy, ale duchowej m�dro�ci, kt�r� ma on do oddania, "�wiat�a z Himavatu", inaczej si� naucza... �wiat�o wieczno�ci jest zaprawd� g��biej ugruntowane, ni� po ludzku przemijaj�ce, zmienne nauki m�dro�ci i ich szko�y. Nie mo�esz pierwej przebywa� w g��binach swego wn�trza z "kamieniami wielkiego muru", a� przywykniesz oddycha� z �atwo�ci� i swobod� powietrzem tego muru, wysoko ponad dzie�ami �wiata i m�dro�ci� dnia powszedniego. A wszelako nie wolno ci zapomina�, �e i "mistrze" tej ziemi s� zwyk�ymi lud�mi - lud�mi, co wprawdzie dobrze zdaj� sobie spraw� ze swego stanowiska we wszech�wiecie duchowym, ale tem niemniej wiedz�, i� s� tylko lud�mi - kt�rzy chc� wiecznie lud�mi pozosta� w�r�d wiecznych ludzi. Nie wcze�niej poznasz ich duchowo i nauczysz si� ich pojmowa�, a� sam w sobie odczujesz podobny stan. Atoli, jako ton harfy wsp�d�wi�czy ze wszystkiemi harfami na sali, gdy d�o� artysty dotknie struny jednej tylko harfy, tak i �wi�te d�wi�ki brzmi� jasno dla ka�dego, kto zosta� "przyj�ty", je�li tylko osi�gn�� on w sobie samym "str�j" harf ze �wi�tych g�r. Tw�j stan wewn�trzny jest "kluczem", kt�ry otworzy ci furt� do tajemnego zboru. Nic nie mo�e by� przed tob� przemilczane, nic nie b�dzie ukryte dla ciebie, kiedy posi�dziesz tego rodzaju "klucz". Ale nie usi�uj s�ysze� w sobie d�wi�k�w, widzie� obraz�w, przejmowa� s��w tak, jak gdyby m�wione one by�y do ciebie z zewn�trz. Wielu ludzi wierzy�o, i� znajduj� si� z "mistrzami" w takim zwi�zku, jak z wiernymi gnomami, i sami tworzyli sobie jeno swoich mistrz�w. Podobnie "materjalizacja" postaci fakira przez dzia�aj�ce na jawie "medjum" spirytystyczne nie jest "mistrzem", a to, co takie "medjum" pisze, nie jest nigdy inspirowane przez "mistrza". Wszystko to jest w najwy�szym stopniu z�udne i oddala ci� od prawdy! �wiec�cy Pra�wiat�a nigdy si� takemi �rodkami nie posi�kuj�. Nie szukaj niczego pr�cz stanu najg��bszej, bezwolnie ufnej ciszy! W tym samym stopniu, w jakim zbli�ysz si� do tego stanu, zbli�ysz si� do tych, co wraz z tob� prowadzeni s� po drodze do prawdy. Nie szukaj w duchowym zmroku marze� dnia przeczuwanych towarzysz�w! Mo�esz tylko mie� udzia� w ich sile, ich samych natomiast zna tylko ten, czyimi uczniami s� oni, podobnie jak ty. Nie "szperaj" i b�d� stale �wiadom rzetelnego napi�cia wszystkich swych wewn�trznych zdolno�ci! Ani na chwil� nie wolno ci traci� siebie samego z oka duszy! M�g�by� bowiem zboczy� ze swej "drogi" i po d�ugim czasie dopiero przekona�by� si�, i� nie jeste� ju� na drodze... Je�li za� istotnie nale�e� masz do tych, dla kt�rych dzi� ju� bliski jest dzie� promiennego poznania, tedy pod przewodem "guru" nauczysz si� wnet unika� wszelkich niebezpiecze�stw. B�dziesz w�wczas wkr�tce sam sobie w pe�nej jasno�ci �wieci�. Ale dzisiaj niechaj twa troska nie kieruje si� na �w dzie�. Nie wiesz, kiedy jest on ci przeznaczony, i nikt nie wie tego! Jeste� sam swoim "czasem" i musisz "czas" sw�j dope�ni�! Niechaj ci wystarcza s�owo "guru": "Kiedy si� czas dope�ni, nadejdzie dla ci� dokonanie!" Wszelka niecierpliwo�� szkodzi tylko twemu dzie�u i odwleka je. Wieczny jeste� i twoj� jest wieczno��! Czekaj cierpliwie! Wyzb�d� si� "nalecia�o�ci"! Twoim obowi�zkiem jest tylko dobrze niemi rz�dzi�; nie jest to twoja "w�asno��". D�� co dnia, co godzina do wysokiego stanu wewn�trznej ciszy, pe�nej wierz�cego zaufania, i zawsze wolnej od wszelakiej trwogi. Tak osi�gniesz niechybnie pewno�� wewn�trzn�. A je�li jeste� istotnie jednym z tych, co mog� si� sta� uczniami "mistrza", tedy tylko w ten spos�b znajdziesz w sobie samym "mistrza", kt�ry uczyni ci� swym "Synem". Tak tedy ujrzysz po raz pierwszy wysok� Spo�eczno��, o kt�rej tyle legend prawi ci pod zas�on� - tak tedy dotrzesz w�wczas jako "Syn" swego "Ojca", swego "guru", do siebie samego w swym Bogu! Lecz je�li nic si� nie zdarzy, coby ci bezsprzecznie za�wiadczy�o, i� masz si� sta� "uczniem" mistrza - tedy wiedz, i� nie nakazano ci nosi� brzemienia, kt�re zreszt� w ka�dym wieku bardzo tylko nieliczni d�wigaj�. Twoja droga do Boga b�dzie ci w�wczas nier�wnie dost�pniejsz�, ni� gdyby� musia� wspina� si� na strome cyple, gdzie stoi �wi�tynia w kt�rej otrzymuje �wi�cenia ucze� mistrza... ----------------------- Zako�czenie. Ale strze� si�, o Poszukuj�cy, w�asnej niesta�o�ci. Strze� si� cierniska zw�tpienia! Mo�e przeczuwasz ju� okolice �wiat�a, podobnie jak w�drowiec nocny poprzez mg�y poranne przeczuwa okolice, gdzie �wiat�o dnia wnet wzejdzie? Atoli pomi�dzy tob� a t� okolic� wyrasta ciernisko coraz to odnawiaj�cego si�, bolesnego zw�tpienia. Ilekolwiek by� cierni wypleni�, tyle� odro�nie na nowo. Nie tra� czasu na g�upie czyny! Nigdy - nawet w wieczno�ci - nie p�jdziesz naprz�d, je�li b�dziesz s�dzi�, i� wystarczy przerzedza� jeno t� g�stw� cierniow� zw�tpienia. Tylko twa wytrwa�a sta�o�� mo�e ci tu dopom�c. Silnie i pewnie krocz po drodze swej, cho�by twe stopy krwawi� si� mia�y od tysi�ca ran pr�no�ci - pr�no�ci, kt�ra nie chce znosi� tego, i� nigdy nie mo�esz wypleni� cierniska ci�g�ego zw�tpienia. Stopa twa musi by� czysta, je�li ma wkroczy� kiedy� na owe jasne, kryszta�owe "stopnie", kt�re wiod� do hal najwewn�trzniejszej �wi�to�ci w duchu twoim. "Czysta" b�dzie twa stopa w�wczas dopiero, kiedy umyta b�dzie w twej w�asnej krwi... Tysi�ce ludzi szuka�o drogi do �wiat�a i zawi�li ostatecznie na cierniach zw�tpienia, bowiem pr�no�� ich nie znios�a tego, aby kroczy� naprz�d, nie mog�c usun�� z drogi cierniska. Ty, o Poszukuj�cy, nie b�d� im podobien! Bezpieczny b�dziesz, je�li zaufasz wiecznemu "s�o�cu", kt�rego promie� ci przy�wieca. Nieczu�y na wszystko, co odwodzi ci� poza siebie, wyci�gnij r�ce ku owej d�oni pomocnej, kt�r� widzisz przed sob�! W milczeniu id� za przewodnikiem, kt�ry mo�e o sobie powiedzie�: "Ja nie szukam wi�cej �wiat�a, bowiem sam sta�em si� blaskiem �wiat�a!" "Ja nie szukam pokoju, bowiem sam sta�em si� sobie pokojem!" "Ja nie szukam wiedzy, bowiem sam sta�em si� sobie pewn� wiedz�!" ...Milcze� musi si� dusza twoja nauczy�, je�li zbli�y� si� ma do niej �wiat�o. ...Milczenie b�dzie zawsze najg��bszem wo�aniem twej duszy o �wiat�o��. ...Milcz�c odnajdzie kiedy� twa dusza na wieki �wiat�o wieczyste! Oby �wiat�o wieczno�ci, kt�re uczy ci� poznawa� t� ksi�g� jako gwiazd� przewodni�, dosi�g�o rych�o twego serca, nie b�d�c przedtem zaciemnione w umy�le i zniszczone przez chmury my�lenia! Oby rozwia�o ono mg�� g�upoty, kt�ra chce ukry� przed okiem twej duszy nas, �wiec�cych Pra�wiat�a! B�ogos�awie�stwo i nowa moc niechaj sp�yn� na ciebie ze s��w tej ksi�gi! ------------------------- Z krainy �wiec�cych. W duszy twej jest male�ka furtka, mniejsza, ni� py�ek s�oneczny. Kto przejdzie przez ni�, w�drowa� b�dzie m�g� w dalekie krainy, nie wyruszaj�c z domu swego... A najdawniejsze czasy b�dzie m�g� dzisiaj prze�ywa�. -------------------------- Pr�g. Przybywszy do owej �wi�tyni, gdzie mia� otrzyma� �wi�cenia, zapyta� ucze� swego mistrza: "Powiedz�e mi wreszcie tutaj, o Pewny, kim jeste� wistocie - ty, kt�ry umiesz nad wszystkiem w sobie panowa� i kt�ry przez nic nie jeste� opanowany?!" W�wczas rzek� mistrz: "Jestem jak ty, cz�owiekiem, atoli tem, czem by�em, zanim si� sta�em cz�owiekiem, tem sta�em si� dopiero, kiedym jako cz�owiek przezwyci�y� sen ludzi. W�wczas dopiero sta�em si� mistrzem swych si�, kiedym pokona� sen, kt�ry w uwi�zi trzyma ludzi tej ziemi. Pytasz, kim jestem, tedy ci powiadam: Ja jestem - JA sam!" "Ty sam?" - zapyta� tedy ucze� - "ty sam? - jak�e mam to sobie t�umaczy�!" "O m�j chela" - odpar� "guru", bowiem znajdowali si� oni w g��bokich Indjach, gdzie ucznia nazywa si� "chela", a mistrza "guru" lub "ojcem" - "jak�e wiele musz� przed tob� na zawsze zamilcze�, je�li sam tego nie odnajdziesz, i jak�e wiele mam ci jednak�e tutaj do powiedzenia! Jestem panem swych si�, bowiem sta�em si� sobie samo-si�� tych si�." "Tedy prosz� ci�, ojcze, powiedz mi co� o si�ach, kt�rych samo-si�� si� sta�e�" - rzek� ucze�. A mistrz odpar�: "S�uchaj, umi�owany w �wietle, i pojmij dobrze w swem sercu: Kiedy wy ludzie m�wicie: widzimy �wiat ten okiem naszem, czujemy i dotykamy go, zwiastuje nam go nasze ucho - w�wczas m�wicie o male�kiej cz�stce �wiata. Atoli ja znam ca�y �wiat! Ja "widz�", "s�ysz�" i "czuj�" wi�cej ni� wy! Ja �yj� w ca�ym �wiecie, kt�ry stworzony jest ze "�wiat�w", podobnych waszemu, i wszystkie "�wiaty" w sobie zawiera. Splecione wzajem ze sob� - wzajem si� przenikaj�c, znajduj� si� wszystkie te �wiaty w jednem miejscu. Ukryty w waszym �wiecie - pokryty jego formami - znajduje si� �wiat owych si� duchowych, kt�rych ja jestem "samo-si��". Pratw�rczo i burz�c przez tworzenie dzia�aj� owe si�y. Bezsilne s� one same przez si�, ale "samo-si�a" jednego jedynego, kto sam si� ni� sta�, nape�nia je �yciem i przez niego staj� si� one wysokiemi mocami. Pot�g� tych mocy odczuwaj� wszyscy �yj�cy na tej ziemi - kr�lowie i �ebracy - ale wszyscy oni nie przeczuwaj�, sk�d dosi�ga ich pot�ga ta... Nie wiedz� tego, bowiem �pi�, a sen otula ich g�sto. Lecz s�uchaj dalej, ty, kt�ry chcesz si� sta� czuwaj�cem uchem i widz�cem okiem �wiat�w! Spleciony i pogr��ony w �wiecie, kt�ry wydaje si� wam jedynym "�wiatem", i podobnie spleciony ze �wiatem tych "si� ognia", znajduje si� �wiat czystego �wiat�a, kt�ry p�odz�c przenika wszystko. Te za� trzy �wiaty piastuje w sobie, przenikaj�c przez nie i wszystkie w sobie rozpoznaj�c, tworz�c, zachowuj�c i gwoli ci�g�ego przekszta�cenia burz�c, jedyny Pot�ny, kt�ry sam tylko zna swoje "imi�"... Nie nazywamy go �adnem s�owem naszych j�zyk�w, bowiem �adne s�owo ziemi tej nie mog�oby go obj��. Nam objawia si� on jeno w milczeniu. Z niego i w nim �yje cz�owiek, kt�ry si� sta� "okiem �wiat�w". Przez niego jest samosi�a pani� "si� ognia" i wszelkiej mocy, zawartej w si�ach tych. Mo�esz go nazwa� r�wnie� "Pot�n�", bowiem w tem, co s�owa moje z trudem odda� usi�uj�, zawarty jest od prawiek�w m�czyzna i kobieta. W prapocz�tku istot, zw�cych si� "lud�mi", powstawa� "cz�owiek" w wieczystem p�odzeniu z "m�czyzny i kobiety" w duchu, w�adcy "samosi�y", pana wszelkich mocy. Atoli gdy owe si�y ognia, p�on�cego bez p�omienia, ukaza�y cz�owiekowi jego moc, jego nies�ychan� wielko�� i pot�g�, zapomnia� on o swem wysokiem w�adztwie i ul�k� si� w�asnej mocy. "Trwoga" jest "grzechem" cz�owieka! Z trwogi przed si�ami, kt�rych by� panem, "upad�" cz�owiek z jasnych wy�y!! Bacz, oto pozna�e� przyczyn� wszelkiego z�a na tej ziemi, bowiem nietylko cz�owiek, lecz ca�a przyroda podleg�a jego upadkowi i jest teraz jako trzoda bez pasterza. "Porz�dek", istniej�cy w niej, jest porz�dkiem, nie uznaj�cym wi�cej "ducha" za pana, jest tylko pozosta�o�ci� owego porz�dku, kt�ry ongi� "duch" powierzy� "cz�owiekowi", gdy jeszcze cz�owiek nie by� "upad�". Zdumiony stajesz dzisiaj przed "cudami natury" i nie domy�lasz si� nawet, �e wszystko, co widzisz, pochodzi z twojej utraconej teraz "woli ducha" i �e by�oby to daleko jeszcze "cudowniejsze", gdyby "natura" mog�a ci� dzi� jeszcze uzna� za pana. A oto musi ona dzia�a� dalej, jak mechanizm, kt�ry nakr�cono. Ty jedynie mo�esz j� kiedy� "wyzwoli�" z tego, cho�by to mia�o trwa� jeszcze miljony lat. Lecz nie s�d�, i� ta male�ka planeta, na kt�rej �yjesz, sama tylko ponosi skutki twego upadku! Ca�y fizycznie dostrzegalny obszar �wiat�w ze wszystkiemi jego s�o�cami i planetami ty jeden skaza�e� na �ycie bez "Boga", bowiem owo Prapot�ne i Jedyne, o kt�rym m�wi�em pierwej, powierzy�o niegdy� tobie jednemu - "cz�owiekowi", ca�� moc rz�dzenia w m�dro�ci wszystkiem, co �yje w postaci "materji". �e za� wszystko pochodzi z "Prapot�nego", tedy mimo twego upadku nie mo�e ono zniszcze� w chaosie i zachowuje �w porz�dek, kt�ry mu da�o "Wszechpot�ne", by "cz�owiek" z tego porz�dku przez wol� ducha m�g� znowu wzwy� i�� w tworzeniu. Przez ca�e "stworzenie" idzie "rysa", kt�rej �aden "B�g" naprawi� nie zdo�a, bowiem tylko "cz�owiek" od prawiek�w posiada moc odbudowywania tego, co sam zburzy�. A s�uchaj dalej o losie "cz�owieka", o owym losie, kt�ry nie m�g�by by� powstrzymany, gdyby nawet jeden tylko z ludzi duchowych niegdy� mu by� podpad�, jak obwieszczaj� symbolicznie ksi�gi �wi�te. Los ten idzie z pokolenia w pokolenie, zwi�ksza trwog� i umacnia "win�" w ka�dem nowem pokoleniu. Tak oto upad� "cz�owiek" z wysoko�ci swej mocy i wieczystej wielko�ci i zwi�za� si� - ze zwierz�ciem, kt�re jest tylko ska�onym obrazem jego istoty. To, co nazywacie "pralud�mi", by�y to owe "zwierz�ta", z kt�remi zjednoczy� si� "pan ziemi", gdy z trwogi odpad� od wysokich s�o�c. Atoli si�a wy�y niezupe�nie go opu�ci�a. �yj�c sam z siebie, przenikaj�c cia�o zwierz�cia, ukryty przed samym sob� w zwierz�ciu, przeczuwa jednak�e sw� "samosi��", jako obc�, wy�sz� istot�. Zwierz� sta�o si� ucieczk� upad�ego, kiedy si� b��ka� bez ojczyzny; bowiem ojczyzna nie zna�a go wi�cej, a cia�o zwierz�cia sta�o si� dla� tak�e jaskini� odkupienia. Gdy tylko �wieci� w nim poczyna "samosi�a", triumfuje on w zwierz�ciu, a ca�a chu� zwierz�ca ciemnieje dla� w tem �wietle. Dlatego po��da w zwierz�ciu gwa�townie tego �wiat�a, a z ka�dym nowym promieniem ro�nie te� jego po��danie �wiat�a. Niekt�re z tych istot, kt�re si� dzisiaj zw� "lud�mi", kiedy ich duch wzmocniony zosta� przez d�ugotrwa�� m�k� zwierz�co�ci, p�ty d��y�y naprzeciw �wiat�u, a� �wiat�o mog�o ich znowu na trwa�e o�wieci�, a przez to sta�a si� "samosi�a" na nowo ich udzia�em. Stali si� oni pierwszymi pomocnikami swych braci, �pi�cych w zwierz�ciu. Stali si� znowu na ziemi "wiedz�cemi oczyma �wiat�w". Opanowali znowu z p�omiennym zapa�em "si�y ognia", kt�re im s�u�y�y. Jednym z tych jestem i ja!" "Czy wiesz tedy teraz, kim jestem?!" - zapyta� po tych s�owach mistrz. "Tak, panie!" - rzek� chela, jakby budz�c si� ze snu - "zdaje si�, i� domy�lam si� ju�, kim jeste�, ale wyja�nij mi - czy to tw�j ojciec da� ci w dziedzictwie tak� si�� ducha, czy te� cia�o matki obdarzy�o ci� takiem poznaniem? Wybacz mi! Wiesz, i� k�oni� si� przed tob� we czci, lecz oko moje nie mo�e zapomnie�, i� widzi przed sob� li tylko cz�owieka, cz�owieka podobnego do innych ludzi we wszystkiem, co poznawalne jest zewn�trznie. "G�upcze!" odpar� mistrz - "s�dzi�em, �e pytasz o mnie, �e chcesz wiedzie�, kim ja jestem - a ty pyta�e� pewnie o zwierz�, kt�re mi tu s�u�y jeszcze za pokarm i po�erane jest przeze mnie!!... Sk�d mam to, co da�y ci s�owa moje, o tem powiedzia�em ci, ale ty nic z tego nie zrozumia�e�, bowiem le�ysz jeszcze w �nie g��bokim. Wiedz, i� s�owa moje da�y ci wiedz� w Pra�wietle, a tylko ten, kto posiada w sobie "samosi��" osi�gn�� mo�e "wiedz� w Pra�wietle"! Lecz teraz - teraz powiedz mi ty, kim ty jeste�? - albowiem prawo wymaga, bym zada� ci to samo pytanie, kt�re ty mnie w tem �wi�tem miejscu zada�e�. Kim jeste� ty - kt�rym wiele jeszcze w�ada, a kt�ry nad niewiele czem umie panowa�?!" "Mistrzu, pytasz mi� twardemi s�owy o to, co ty jeno m�g�by� mi powiedzie�. Ja - nie wiem tego jeszcze!" Atoli mistrz rzek�: "�aden cz�owiek nie by� tak czelny jak ty! Jak�e mog�e� wkroczy� do tej �wi�tyni - do tej �wi�tyni, kt�ra nie wypuszcza nikogo, kto nie znajdzie na moje pytanie odpowiedzi?! O ty nieszcz�sne nic!! Je�li nie jeste� do�� m�dry, aby da� odpowied�, tedy niechaj pytanie moje zbudzi tw�j rozum, aby te mury nie ogl�da�y twej zguby!" Zaledwie panuj�c nad swym g�osem ze wzburzenia i dr��c na ca�ym ciele odpar� chela: "Ty, kt�ry kochasz wszystko, co �yje - jak�eby� m�g� kaza� zabi� swego ucznia, je�li musi ci on tu pozosta� d�u�nym odpowiedzi? Mo�e naprawd� jestem - "niczem", jak powiedzia�e�, mo�e twe s�owo zawiera w sobie ukryty sens". "O chela m�j", rzek� na to mistrz g�osem zimnym i z gorzk� drwin� - jeste� "niczem" nietylko w tajemnem rozumieniu, ale i w zwyk�ym sensie s�owa! Nie widz� niczego, czemubym m�g� da� wysokie �wi�cenia, dop�ki ty sam nie wiesz, kim jeste�... Przedtem sta� tu jeszcze m�j chela; teraz nie widz� "niczego" i m�wi� do "niczego". Tedy zawo�a� ucze� jak w gor�czce: "Mistrzu!... Guru!... drwisz z chela swego!! Chcesz mi� zgubi�!! M�wisz, jak nigdy dot�d nie m�wi�e�! Wiesz, kto stoi przed tob�!! Wiesz o tem lepiej, ni� ja! Wiesz, i� to wy przywo�ali�cie mi�, inaczej nie sta�bym w tem miejscu!" "Kt� to jest, kto l�y mi� tutaj?" - odpar� wzgardliwie mistrz. A ucze� zawo�a� tak g�o�no, �e g�os jego niby ch�r demon�w odbi� si� przera�liwie od sklepie�: "Ja jestem, kt�rego nie chcesz poznawa� wi�cej! Ja, tw�j Chela!! Kim�e innym mam by�, jak nie tym, kim jestem!!! Ja sam mog� przecie� by� tylko sob� samym!!!" Gdy ucze� wykrzykn�� ochryp�ym g�osem te s�owa, opu�ci�y go nagle zmys�y i pad� jak martwy na ziemi�. Wreszcie - po d�ugim i g��bokim �nie, zbudzi� si�. U �o�a jego, na kt�re przeniesiono go omdla�ego, sta� mistrz. Ucze� rozejrza� si� wok� siebie, nie poznaj�c miejsca, w kt�rem si� znajdowa�, bowiem by�a to jedna z tajemnych komnat �wi�tyni. Spostrzeg� mistrza i ujrza�, i� oblicze jego promieniowa�o wewn�trzn� rado�ci�. "Wsta�", rzek� mistrz g�osem pe�nym mi�o�ci, "wsta� i wkrocz teraz na pierwszy z siedmiu stopni, kt�re ci� powiod� do sanktuarjum �wi�tyni! Tam zdob�dziesz si��, kt�rej pos�uszne musz� by� wszystkie si�y ognia. Wytrzyma�e� oto dzielnie pr�b� progu, bowiem po raz pierwszy sta�o si� ka�de w��kno twego cia�a - s�owem! Przedtem �ywa by�a tylko g�owa i serce. Teraz oto, w krzyku twej trwogi �miertelnej zbudzi�o si� wreszcie ca�e twe cia�o do prawdziwego �ycia. Teraz oto osi�gn�� "cz�owiek" w zwierz�ciu - siebie samego, i ju� wiesz, kim jeste�!" Ucze� s�ucha� tych s��w, nie wiedz�c, co si� z nim dzieje. Na wp� w�tpi�c jeszcze pochwyci� d�o� mistrza i rzek�: "O guru! Jak�e wielkie jest jednak twe serce! Co mam czyni�, aby ci okaza� sw� wdzi�czno��?" Atoli mistrz potrz�sn�� g�ow� i rzek� w zupe�nym spokoju: "Wejd� na stopnie! A kiedy znajdziesz to, czego wielu szuka�o, a co nieliczni tylko w ka�dym okresie znajduj� - w�wczas - spotkamy si� znowu... Kto dojrza� do znalezienia, ten tutaj znajdzie. Je�li natomiast si�y duszy z zamierzch�ej przesz�o�ci, kt�re si� w tobie zjednoczy�y, nie wykazuj� jeszcze kosmicznej "liczby", kt�ra jest wymagana, tedy i teraz jeszcze nie ujdziesz z tych mur�w, kt�re z tak� pewno�ci� zwyci�stwa przekroczy�e�. Opuszczam ci� oto! Mo�e - ujrzysz mi� znowu! Jeste� jeszcze przed ostatni� pr�b�..." Poczem w milczeniu powi�d� go mistrz przez d�ugie i kr�te, ciemne przej�cia, i w milczeniu opu�ci� go, gdy dotarli do w�skiej hali siedmiu stopni. Sam musia� teraz ucze� pr�bowa� wchodzi� na stopnie... Z moc�, w skupieniu, z wol� �elazn� uda�o mu si� dosi�gn�� wy�y pierwszego stopnia. Na ka�dy dalszy stopie� trudniej by�o dotrze�, ni� na poprzedni. Cz�sto grozi�o mu, i� si�y go opuszcz�. Za� najwy�szy ze stopni wymaga� ode� rzeczy prawie niemo�liwej. Stopie� ten by� - tak wysoki, jak on sam ze wzniesionymi r�koma... Ostatni� si�� musia� go zdoby�, aby si� ostrze�enie mistrza nie sta�o prawd�. Nareszcie - cel zosta� mimo wszelkich trudno�ci osi�gni�ty. Dotar�szy do sanktuarjum �wi�tyni, znalaz� si� ucze� w wysokiej sali, wype�nionej blaskiem z�ocisto-bia�ych promieni �wiat�a. Tutaj wyszli mu naprzeciw wszyscy, co przed nim szli t� drog�, a po�rodku nich dostrzeg� mistrza, kt�rego by� uczniem. Kiedy go pozna�, chcia� z wdzi�czno�ci� uca�owa� d�o� jego, bowiem czu� w sobie teraz ow� si��, kt�r� mu mistrz przyobieca� po osi�gni�ciu celu ostatecznego. Ale najstarszy z zebranych tu powstrzyma� go i rzek�: "Komu chcesz jeszcze dzi�kowa�, czyli� temu, przez "imi�" czyje sta�e� si� "s�owem"?! Bacz, my wszyscy jeste�my jednym w jednym! W tobie by�o to, co wo�a�o nas do ciebie... W tobie by�o to, co chcia�o osi�gn�� samo siebie... W tobie by�o to, co si� w tobie dokona�o... Teraz oto ty �yjesz w nas i my w tobie... Atoli my - wszyscy jeden - �yjemy w tym, kt�ry nas jednoczy. Poznaj�c jego, uwielbiamy go w nas samych!" -------------------------- Pytanie kr�la. "Wyja�nij mi, o nie�miertelny", rozpocz�� kr�l, "czemu m�dro�� ka�dego m�drca jest inna? Jeden jak i drugi nazywa sw� nauk� prawd�, a jednak nauki ich s� odmienne." "Wszyscy nauczaj� tego samego", rzek� �w, o kt�rym m�wiono, i� osi�gn�� wielkie zjednoczenie. "Wybacz, wielki nauczycielu, �e musz� ci zaprzeczy�", odpar� kr�l. "Przetrawi�em nauki wielu m�drc�w, a ka�da by�a inna. Jeden uznawa� wiele narodzin w wielu kolejno na ziemi� przychodz�cych cia�ach; inny natomiast m�wi� o wielu narodzinach w jednem ciele, podczas jednego �ycia na ziemi. Kt�ry z nich ma tedy racj�?! Dla jednego bogowie byli s�dziami; inny natomiast stawia� przebudzonego cz�owieka - ponad bogami, a prawdziwy yogi - jak mi powiadano - mo�e nawet bogom rozkazywa�. Jak�e to wszystko pogodzisz?" "We wszystkich tych naukach mowa jest o jednej prawdzie", rzek� m�drzec. "Jak�e mog� wszystkie te nauki rozmaite rzeczy obwieszcza�, je�li kryj� w sobie jedn� tylko prawd�?" zapyta� kr�l. A yogi odpar�: "Wielki kr�lu, pos�uchaj mej przypowie�ci! Pewnego promiennego dnia siedzia� mistrz wraz ze swymi uczniami na brzegu morza. Najmniejsza fala nie m�ci�a bezbrze�nej tafli, a kopu�a nieba b�yszcza�a jak wielki turkus w skarbcu. Tedy prosili uczniowie mistrza, by siad� z nimi do �odzi, a oni ujm� wios�a w swe d�onie, aby siebie i jego zawie�� na otwarte morze. Mistrz wsiad� do �odzi, a uczniowie pchn�li wios�a. Wkr�tce l�d znik� z ich oczu. Kiedy si� zatrzymali pod naci�gni�tym �aglem, rzek� mistrz: "Pragn� was wypr�bowa�, czy widzicie to, co ja widz�. Powiedzcie mi wi�c, co widzicie!" Tedy ujrza� jeden obraz sw�j na g�adkiem zwierciadle morza i dziwi� si�, jak wiernie i bez skazy odbija go ono. Drugi spojrza� na wod� i znalaz� kres jej tam, gdzie styka�o si� z ni� sklepienie nieba. Zachwycony by� tedy dal� morza i w zachwyceniu s�owami pe�nemi czci s�awi� jego bezgraniczno��. Gdy za� trzeci mia� m�wi�, opowiada� o gromadzie ryb, otaczaj�cych ��d�, i z mi�o�ci� opisywa� ich kszta�ty i wielobarwne szaty. Tak tedy m�wili o r�nych rzeczach, znajduj�c si� jednak na jednem miejscu. Kiedy za� czwarty opowiedzia� o �wietle, kt�re opromienia wszystko, i g�o�no, w ozdobnych s�owach wie�ci� chwa�� kopu�y gwiezdnej, spojrzeli uczniowie w oczekiwaniu na mistrza... Atoli mistrz rzek�: "Widz� s�o�ce i widz� �wiat�o. Widz� dal i widz� �yj�tka morskie, otaczaj�ce ��d� nasz�. - Widz� te� siebie samego w zwierciadlanej tafli - ale... widz� wi�cej! "Powiedz nam, co widzisz, o guru!" prosili uczniowie. A mistrz rzek�: "Czy� nie do�� m�wi�em wam o tem? Od wielu miesi�cy m�wi� wam, co widz�, a wy nie wiecie tego jeszcze?" Tedy zawo�ali wszyscy: "Nigdy jeszcze, mistrzu, nie wyje�d�ali�my spo�em na morze, a ty twierdzisz, i� m�wi�e� nam o niem?" "Czy� powiedzia�em, �e m�wi�em o morzu, czy te� m�wi�em o tem, co widz�?" - odpar� mistrz. I tak oto m�wi� dalej: "Zawie�li�cie mi� na morze, bowiem mniemali�cie, i� b�d� wam oto o morzu m�wi�... Atoli morze opowiada samo o sobie, i gdyby by�o wok� mnie tysi�c uczni�w, tedy uszy moje us�ysza�yby tysi�c opowie�ci morza w mowie ust cz�owieczych. Ale czy w lesie palmowym jest inaczej? Albo na lodowatych szczytach dzikich g�r Himavatu? Las i g�ry tako� opowiadaj� same o sobie, i nie trzeba mi pyta� was, je�li chc� us�ysze� ich "opowie�ci"... Atoli od was chcia�em us�ysze� to, co widz� na ka�dem miejscu, o ka�dym czasie, a co jednak�e jest poza czasem i przestrzeni�. Kto to widzi, ten zapomina przy tem "opowie�ci" nieba i morza, g�r i las�w - i tako� opowie�ci cz�owieka na tej ziemi... Szukacie jeszcze nazewn�trz, bowiem wasze wewn�trzne kr�lestwo nie ma jeszcze "s�o�ca" i dlatego jest ciemne. Gdy si� jednak kiedy� staniecie kr�lami swych kr�lestw, w�wczas wszystko, co le�y "zewn�trz", b�dzie wam winne haracz i przyj�� b�dzie musia�o do was, gdy tego za��dacie. Czekajcie tedy, a� si� staniecie panami, bowiem je�li jako �ebracy wyruszacie w �wiat, daje wam ka�dy tylko to, co chce da�!" Kiedy uczniowie us�yszeli te s�owa, zamilkli zawstydzeni. �e za� i wiecz�r ju� si� zbli�a�, tedy silnemi uderzeniami wiose� zd��ali co najszybciej do brzegu." - Na tem zako�czy� m�drzec. "Wedle tego", rzek� kr�l, "wedle tego m�g�bym przypuszcza�, i� rozmaito�� nauki ma miejsce u tych, co s� jeszcze "nazewn�trz?" "Tak te� jest, o kr�lu", rzek� m�drzec, "ale nie zapominaj, �e i ci, co wieszcz� ze swego wn�trza, m�wi� mog� jedynie swoim j�zykiem i �e dlatego ta sama prawda nawet u nich cz�sto r�ne nosi szaty. Je�li chcesz pozna� prawd�, jaka ona jest, bez zas�ony, musisz jej szuka� w sobie samym i czeka� cierpliwie, a� si� tobie samemu ods�oni�ta uka�e!" A �e kr�l nie pyta� go wi�cej, podni�s� si� yogi i uda� do pobliskiego gaju, gdzie sta� namiot jego. Atoli kr�l naradza� si� w sobie, czy mo�e si� sam sta� widz�cym prawd�. Po chwili przerwa� swe rozmy�lania i rzek� do siebie samego: "Kto wie, czy mnie prawda ukaza�aby si� ods�oni�ta? Mam ty

O nas

PDF-X.PL to narzędzie, które pozwala Ci na darmowy upload plików PDF bez limitów i bez rejestracji a także na podgląd online kilku pierwszych stron niektórych książek przed zakupem, wyszukiwanie, czytanie online i pobieranie dokumentów w formacie pdf dodanych przez użytkowników. Jeśli jesteś autorem lub wydawcą książki, możesz pod jej opisem pobranym z empiku dodać podgląd paru pierwszych kartek swojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu. Powyższe działania dotyczą stron tzw. promocyjnych, pozostałe strony w tej domenie to dokumenty w formacie PDF dodane przez odwiedzających. Znajdziesz tu różne dokumenty, zapiski, opracowania, powieści, lektury, podręczniki, notesy, treny, baśnie, bajki, rękopisy i wiele więcej. Część z nich jest dostępna do pobrania bez opłat. Poematy, wiersze, rozwiązania zadań, fraszki, treny, eseje i instrukcje. Sprawdź opisy, detale książek, recenzje oraz okładkę. Dowiedz się więcej na oficjalnej stronie sklepu, do której zaprowadzi Cię link pod przyciskiem "empik". Czytaj opracowania, streszczenia, słowniki, encyklopedie i inne książki do nauki za free. Podziel się swoimi plikami w formacie "pdf", odkryj olbrzymią bazę ebooków w formacie pdf, uzupełnij ją swoimi wrzutkami i dołącz do grona czytelników książek elektronicznych. Zachęcamy do skorzystania z wyszukiwarki i przetestowania wszystkich funkcji serwisu. Na www.pdf-x.pl znajdziesz ukryte dokumenty, sprawdzisz opisy ebooków, galerie, recenzje użytkowników oraz podgląd wstępu niektórych książek w celu promocji. Oceniaj ebooki, pisz komentarze, głosuj na ulubione tytuły i wrzucaj pliki doc/pdf na hosting. Zapraszamy!