3311
Szczegóły |
Tytuł |
3311 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
3311 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 3311 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
3311 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Erich von Daniken
Kosmiczne miasta
w
epoce kamiennej
T�umaczy� Grzegorz Prokop
WYDAWNICTWO PROKOP
Tytu� orygina�u: Die Steinzeit war gan� anders
Projekt ok�adki: Grzegorz Prokop
Opracowanie typograficzne : Halina Zadrowska
Redakcja: Teresa K�osiewicz
�r�d�a zdj��:
1, 2, 3, 28 - Rudolf Eckhardt, Berlin;
10, 11, 12, 13, 14, 24, 25 - Willi Diinnenburger, Zurich;
19 - Andreas Schneider, Frankfurt;
29 - Preben Hansson, Korsor.
�r�d�a ilustracji czarno bia�ych:
Rudolf Eckhardt - str. 14:
Willi Diinnenburger, Zurich str. 56;
Preben Hansson, Korsor - str. 111.
Pozosta�e fotografie: Erich von Daniken.
(c) Erich von Daniken 1991
(c) Copyright for the Polish edition by Wydawnictwo Prokop, Grzegorz Prokop,
Warszawa 1992
ISBN 83-900204-4-0
Sk�ad: Wydawnictwo Prokop
Komputerowe przetworzenie i �amanie tekstu: "Iskra", Warszawa
Druk i oprawa: ��dzka Drukarnia Dzie�owa. Zam. nr 345/93
Wydanie I, nak�ad V: 10 ty�. egz.
Wst�p
Anio� Ziemia
ET, o ile by� to naprawd� on, zjawi� si� bezszelestnie. Dzi� powiedzia�bym pewnie, �e jak widmo, jak duch. A mo�e by�a to nieuchwytna zjawa. Nie mog�em w to uwierzy�, serce wali�o mi jak m�otem, jakbym setk� przebieg� w pi�tna�cie sekund. (Ha! Nie jestem ju� przecie� m�odzikiem!) W�a�ciwie nie mia� w sobie nic nieziemskiego, pomijaj�c brak paznokci i ow�osienia na r�kach. Zmieszany patrzy�em mu w twarz, na kt�rej r�wnie� nie by�o ani �ladu zarostu. By� pi�kny. Tak uroczy, �e m�g� uchodzi� za dziewczyn� - ale brakowa�o mu biustu. Jego z�by l�ni�y w u�miechu jak diamenty! Jak go opisa�? Czy kto� sta� twarz� w twarz z anio�em? A poza tym czy anio�y s� rodzaju �e�skiego, czy nijakiego? Odpowied� pad�a, nim zd��y�em si� zastanowi�:
- Gabriel by� rodzaju m�skiego - u�miechn�� si� bezczelnie. - Micha� i pozostali pos�a�cy tak samo.
A niech tam! Anio� rodzaju m�skiego. Ale teraz naprawd� zada�em sobie pytanie, czy to sen, czy jawa. Przywo�a�em na pomoc ca�� si�� woli i wyci�gn��em do niego r�k� nad biurkiem.
- Niech b�dzie pochwalony - wydusi�em po�piesznie, bo nie wpad�em na nic lepszego.
Skin�� g�ow�. Z jego rys�w bi�y jednocze�nie ufno�� i smutek, serdeczno�� i gorycz - ale poza tym z tej anielskiej twarzy nie dawa�o si� wyczyta� nic wi�cej. W ka�dym razie nie by� to chyba duch, bo d�o� u�cisn�� mi do�� energicznie - ale nie by� te� cz�owiekiem. Pewnie, �e si� ba�em, ale moje vis-a-vis zneutralizowa�o m�j strach swoj� wewn�trzn� si��. W kt�r�kolwiek stron� bieg�y moje my�li, ono ju� je zna�o. Nagle, w kr�tkiej chwili spokoju, wpad�em na idiotyczny pomys�, �eby si� przedstawi�.
5
- Erich von Daniken - skin��em g�ow�.
- Ziemia - odk�oni� si� uprzejmie.
- Co prosz�?
Powt�rzy� spokojnie, jak gdyby mog�o to okie�zna� zam�t, panuj�cy w moich szarych kom�rkach:
- Ziemia! Planeta! Cz�stka Wszech�wiata!
Nadal trzyma� moj� d�o�. Nagle poczu�em, jak moja r�ka zanurza si� w g��biach oceanu. Grzbietem zgi�tych palc�w dotkn��em delikatnie dna morskiego. Znajdowa�y si� tam wzg�rza, g�ry i jedwabi�cie mi�kkie r�wniny. To zadziwiaj�ce - moja r�ka robi�a si� coraz d�u�sza. Leciutko, bez najmniejszego oporu, przebi�em si� przez skorup� Ziemi. Na u�amek sekundy przyszed� mi na my�l obraz "Cz�owiek, kt�ry przechodzi� przez mury". W tym filmie Heinz Ruhmann m�g� przechodzi� przez �ciany metrowej grubo�ci. Ot, tak sobie.
A ja wsuwa�em r�k� pod podmorskie �a�cuchy g�r. Ot, tak sobie.
Delikatnie, prawie jak chirurg przyk�adaj�cy skalpel do sk�ry pacjenta, przebi�em palcem p�aszcz Ziemi. Nagle przeszy� mnie straszliwy b�l, poczu�em, �e tysi�c igie� przebija mi cia�o a� do ko�ci. Odruchowo chcia�em cofn�� r�k�, ale ona tkwi�a jak w imadle. Anio� siedz�cy vis-a-vis u�miechn�� si�, �cisn�� moj� d�o�, oblewan� w�a�nie przez strumie� lawy rozpalonej do bia�o�ci. Nie musia� wyja�nia� przyczyny b�lu: by�a to podziemna eksplozja bomby j�drowej.
Potem b�l ust�pi�, moja r�ka wyd�u�a�a si� nadal - teraz si�ga�a ju� chyba na dwa kilometry w g��b Ziemi. Czubkami palc�w czu�em p�ynny metal. Zadziwiaj�ce, nie powinienem ju� mie� ani d�oni, ani ramienia: wrz�cy metal to przecie� nie ciep�a kaszka z mlekiem. Potem niewidzialna si�a pocz�a wykr�ca� mi stawy. R�ka porusza�a si� jak warz�chew we wrz�cej zupie.
- Mam zmieni� swoje legowisko? - za�artowa� �agodnie, a dla mnie sta�o si� nagle jasne, co mia� na my�li: przesuni�cie, skok biegun�w.
- Na Boga! Nie! Bardzo prosz�!
A potem poczu�em op�r. D�o� trafi�a jakby na gum�, na co�, czego nie mog�em przenikn��. By�em ju� chyba blisko j�dra Ziemi. Panowa�o tam ci�nienie kilku milion�w atmosfer - ale ja tego nie
6
czu�em. Moja ko�czyna chwytna by�a ju� chyba tylko wspomnieniem mojej prawdziwej r�ki - r�k� astraln�, jak powiedzieliby niekt�rzy. Bezradnie spojrza�em na anio�a. U�miechn�� si�, wydawa�o si� zreszt�, �e u�miecha si� stale.
- Dlaczego nie mog� si�gn�� dalej? Czym jest wype�nione wn�trze Ziemi? Plazm�? Gazem w stanie sta�ym?
Idiotyczna sytuacja. Siedz� przy swoim biurku w swoich czterech �cianach, moja prawa r�ka si�ga skraju j�dra Ziemi, naprzeciw mnie u�miecha si� jaka� zjawa, wygl�daj�ca jak Pan B�g-junior. Na moich oczach jego g�owa przeobra�a si� w kul� ziemsk�, cia�o znika. B��kitna Planeta zaczyna wirowa� mi przed oczyma jak hologram. Zdumiony widz�, �e nasz glob robi si� przezroczysty. Na powierzchni� wyp�ywa gigantyczna pl�tanina, sie� grubszych i cie�szych linii, krzy�uj�cych si� i przebiegaj�cych we wszystkich kierunkach. Na punktach przeci�cia co� wiruje - jakby widzialny gaz, unosz�cy si� w atmosfer�. W�a�nie tam stoj� pot�ne monolity.
Sie� jest tr�jwymiarowa. Z powierzchni - jak ga��zie, konary i pie� prastarego d�bu - grube powrozy-korzenie przenikaj� przez p�aszcz Ziemi. Po ca�ym uk�adzie przebiegaj� �adunki energetyczne. Rozga��zienia korzeni tkwi� g��boko - rozchodz� si� niczym cienkie struny delikatnych w��kien nerwowych. J�dro Ziemi l�ni jaskrawym, rozmigotanym �wiat�em. To dziwne, ale wydaje mi si�, �e jest ono istot� �wiadom�. Jak w zwolnionym tempie, przyjmuj�c posta� energii, w j�drze krystalizuj� si� my�li, delikatnymi odga��zieniami biegn� do pnia, wspinaj� si� przez niezliczone przeci�cia, przebijaj� powierzchni� Ziemi i b�yskawicom podobne lec� w Kosmos. Gdzie� we Wszech�wiecie l�ni odleg�a mg�awica, potem zakrzywia si� w zorz� polarn�, zamienia si� w lej, w spiral�, i ju� w formie wi�zki elektron�w p�dzi ku Ziemi. Prosto w mroczn� otch�a� megalitycznego grobu.
C� za wspania�y i przemo�ny spektakl! Anio� Ziemia przyj�wszy ludzk� posta� zn�w siedzi u�miechni�ty naprzeciw, jakby nic si� nie sta�o, i �yczliwie trzyma mnie za r�k�. Promienieje, jest najpi�kniejsz� istot�, jak� kiedykolwiek widzia�em. Zrozumia�em w ko�cu nawet wyraz jego twarzy, wyra�aj�cy jednocze�nie pogod� i l�k, mi�o��, niesko�czon� m�dro�� i gorycz. Oto ja�niej� przede mn� miliardy lat, a jednocze�nie beztroska m�odo��. W jedno stapiaj� si� b�l i rado��.
7
W tej niepowtarzalnej chwili ujrza�em ca�� planet� jako istot� jedyn� w swoim rodzaju, uwik�an� w niezwykle skomplikowany system wzajemnych uwarunkowa�. Istot� przyjmuj�c� energi� i pos�annictwa - a nast�pnie odpowiadaj�c� na jedno i drugie. Czy komu� tak wra�liwemu mo�na sprawia� b�l? Anio� Ziemia posiada� �wiadomo�� w wymiarze niedost�pnym dla ludzi, a �wiadomo�� ta wymienia�a informacje nie tylko z istotami �yj�cymi na Ziemi, lecz r�wnie� z przedstawicielami nieznanych inteligencji z otch�ani Wszech�wiata. Nadesz�o dla nas pos�anie:
"Kochajcie mnie, Dzieci Ziemi!"
I. Symfonia w kamieniu
R�nica mi�dzy Bogiem a historykami polega g��wnie na tym, �e B�g nie mo�e zmienia� przesz�o�ci.
Samuel Butler (1835-1902)
Jest 21 grudnia 3153 r. prz. Chr. Miejsce: 53�41' szeroko�ci p�nocnej, 6�28' d�ugo�ci zachodniej. Godzina 943 rano. Rozpalona tarcza s�oneczna powoli wspina si� na skraj wzg�rza - jakby ba�a si� opu�ci� swoje nocne le�e. W dole, nad rzeczk�, wisz� welony mg�y. Troch� wy�ej, na sztucznie usypanej terasie, wznosi si� kamienny kr�g z�o�ony z 97 pot�nych monolit�w. Odcinek od po�udnio-wo-wschodniej strony kr�gu do jego centrum zajmuje gr�b korytarzowy. Jak �o�nierze stoj� tam 43 wielkie kamienie - szeroko�� mi�dzy szeregami wynosi l m. U ko�ca kamiennej parady, 18,9 m dalej, otwiera si� przej�cie do budowli wzniesionej na planie krzy�a i opatrzonej wielotonow� kopu��. Z ty�u. w odleg�o�ci 24 m od w�skiego wej�cia, wida� kultowe symbole wyryte na kamieniach spirale, tr�jk�ty, zygzaki. W pomieszczeniu, w kt�rym panuj� nieprzeniknione ciemno�ci, czeka j� kap�ani. S� pewni swego. Wkr�tce si� stanie.
Przed wej�ciem przykucn�o ze stu brodatych m�czyzn. S� umyci, w�osy maj� natarte t�uszczem, a za pas zatkn�li iglaste ga��zki. Czekaj�. Ich wzrok w�druje mi�dzy wschodz�cym s�o�cem a wej�ciem do grobu. Dzi� b�dzie im wreszcie wolno prze�y� cud, na kt�ry w niewys�owionym trudzie harowali przez ca�e dziesi�ciolecia. B�g s�o�ca uczyni wielki zaszczyt ich zmar�emu kr�lowi. �wietlna linia
9
dotyka kraw�dzi wzg�rza, szczyty monolit�w zaczynaj� l�ni� delikatn� po�wiat�.
Godzina 958. Nad monolitami znajduj�cymi si� przy wej�ciu do kom�r grobowych pojawia si� jaskrawy punkt �wietlny. J�zyki ognia zamieniaj� si� w o�lepiaj�c� orgi� �wiat�a, potem jeden promie� z g�rnych p�yt rzuca na ziemi� ostro odcinaj�c� si� lini� �wietln�. Kap�ani patrz� w ekstazie na zdumiewaj�ce widowisko. W�� �wietlny wyd�u�a si�, pe�znie w�skim przej�ciem w stron� kultowych znak�w na tylnej �cianie. Potem pasmo �wiat�a przeistacza si� w �wietlny wachlarz zalewaj�cy ca�� budowl� z�otym l�nieniem. Mniej wi�cej po siedemnastu minutach wachlarz zaczyna si� zw�a�. Jakby na po�egnanie �wietlne palce muskaj� ciemno�� - w ko�cu promieniste czu�ki wycofuj� si� z komory grobowej.
Rzeczywisto�� dnia wczorajszego i pojutrza
Opisany przeze mnie �wietlny cud zdarzy� si� naprawd� 21 grudnia 3153 roku przed Chr. I od tego dnia powtarza si� co roku w przesilenie zimowe - od 5143 lat. Owiany mg�� tajemnicy gr�b korytarzowy to New Grange. Znajduje si� 51 km na p�nocny zach�d od Dublina i oko�o 15 km na zach�d od miasteczka Drogheda. W�a�nie tam, w County of Meath, w zakolu rzeki Boyne, w tej okolicy pe�nej zieleni, pierwotni mieszka�cy Irlandii zbudowali wiele grob�w korytarzowych i megalitycznych kr�g�w kamiennych. Wszystkie budowle s� zorientowane astronomicznie.
New Grange to wspania�y pomnik przesz�o�ci, techniczny cud z epoki kamiennej. Nie jest to jeden z tych grobowc�w, w kt�rych chowano powszechnie szanowane osobisto�ci, nie jest to te� zwyk�y gr�b, ob�o�ony kamieniami, �eby zwierz�ta nie mog�y dotrze� do zw�ok. New Grange to arcydzie�o geodezji, astronomiczne pouczenie, a zarazem fenomen �wczesnych metod transportu. Powsta�y w czasach, kiedy wedle archeolog�w nie by�o staro�ytnego Egiptu, kiedy nie wzniesiono jeszcze ani jednej piramidy, kiedy nie istnia�y staro�ytne miasta: Ur, Babilon i Knossos. Przypuszczalnie nie planowano jeszcze nawet budowy pot�nego kr�gu kamiennego Stonehenge, kiedy nieznani astronomowie wznosili ju� gr�b korytarzowy New Grange.
10
Tylko gr�b?
Przez tysi�ce lat nikt nie zwraca� uwagi na okr�g�e wzg�rze nad rzeczk� Boyne. Dopiero pewnego dnia 1699 roku robotnik Edward Lhwyd zakl�� szpetnie, natkn�wszy si� przy budowie wytyczonej tamt�dy drogi na blok skalny, kt�rego nijak nie mo�na by�o usun��. Kiedy g�az prawie odkopano, w�ciek�y robotnik zauwa�y� na nim dwie wyryte spirale i kilka prostok�t�w. W tym momencie sta�o si� dla niego jasne: "Zn�w jaki� cholerny gr�b!" Wiadomo�� dotar�a do najbli�szego szynku. Tak odkryto New Grange.
Prawdziwe prace wykopaliskowe i konserwacyjne rozpocz�y si� dopiero z pocz�tkiem lat sze��dziesi�tych naszego stulecia. W 1969 roku kieruj�cy pracami badawczymi prof. Michael J.O'Kelly z Cork University odkry� prostok�tny otw�r, znajduj�cy si� nad oboma monolitami wej�ciowymi. Otw�r mia� wprawdzie tylko 20 cm szeroko�ci, ale to wystarczy�o, aby uczonemu zacz�o co� �wita�. Musia� to jednak sprawdzi� empirycznie. W przesilenie zimowe 1969 roku - i w rok p�niej - O'Kelly zajmowa� miejsce w najdalszej cz�ci pomieszczenia. Oto jego relacja:
"Dok�adnie o 945 nad horyzontem pojawi�a si� kraw�d� tarczy s�onecznej, a o 958 pierwszy promie� wpadaj�cy przez niewielki otw�r pokaza� si� pod dachem wej�cia. Promie� bieg� wzd�u� pasa�u a� do komory grobowej. Wreszcie dotar� do niszy, do kraw�dzi kamiennego bloku z mis� wy��obion� ludzkimi r�koma. Kiedy promie� zamieni� si� w siedemnastocentymetrow� �wietln� wst�g� i rozla� po pod�odze komory, gr�b roz�wietli�y refleksy tak ostre, �e wyra�ne sta�y si� r�ne detale zar�wno kom�r bocznych, jak i kopu�owatego dachu. O 1004 pasmo �wiat�a zacz�o si� zw�a� - dok�adnie o 10.25 promie� nagle zgas�. A wi�c przez 21 minut, o wschodzie s�o�ca w najkr�tszy dzie� roku, promienie wpadaj� wprost do komory grobowej New Grange. Nie wej�ciem, lecZ specjalnie zaprojektowan� w�sk� szpar� nad wej�ciem do pasa�u." [1]
Prof. O'Kelly jest naukowcem ostro�nym, nie odpowiedzia� wi�c od razu jednoznacznie na pytanie, czy �wietlny spektakl jest spraw� przypadku, czy nie. Tymczasem z problemem uporali si� inni badacze. [2]
11
Dwaj irlandzcy naukowcy, Tom Ray i Tim O'Brian ze School of Cosmic Physics przybyli 21 grudnia 1988 roku do komory grobowej z przyrz�dami pomiarowymi. Dok�adnie cztery i p� minuty po wschodzie s�o�ca pierwszy jego promie� pojawi� si� w prostok�tnym otworze nad wej�ciem. Po chwili �wietlna kreska zacz�a si� powi�ksza� tworz�c pasmo o szeroko�ci 34 cm, kt�re jednak napotykaj�c na swej drodze lekko nachylony monolit zw�a�o si� do 26 cm. Promie� nie dochodzi� do tylnej �ciany grobu pokrytej mistycznymi znakami, lecz pada� dwa metry bli�ej - na pod�og�. Wprawdzie komor� i kopu�� nadal spowija�o migotliwe �wiat�o, ale spektakl nie by� doskona�y. Zasz�a jaka� zmiana.
Naukowcy u�yli komputera. Z biegiem tysi�cleci o� Ziemi wykonuje powolny ruch, precesj�. To dlatego dzi� s�o�ce nie wschodzi w tym samym miejscu co przed pi�ciu tysi�cami lat. W pierwszym okresie po wzniesieniu budowli - co wykaza�y obliczenia komputerowe - promienie s�o�ca dok�adne jak ig�a kompasu wpada�y do grobu i rozpoczyna�y na jego tylnej �cianie, 24 metry od wej�cia, �wietlne przedstawienie. Je�li uwzgl�dni� zmiany nachylenia osi ziemskiej, �atwo b�dzie mo�na zrozumie� dzisiejszy przebieg zjawiska. W�dr�wk� promienia zak��ca te� lekko przechylony monolit. Samo zjawisko jednak na pewno nie jest spraw� przypadku.
Zmiana po�o�enia jednego cho�by monolitu w uk�adzie zepsu�aby wszystko. Gdyby otw�r nad wej�ciem by� w�szy o centymetr albo przesuni�ty o milimetr, to �wiat�o nie dotar�oby przez korytarz i komor� do tylnej �ciany. Dalej: gdyby korytarz zbudowany z monolit�w by� kr�tszy lub d�u�szy, to albo �wiat�o nie pada�oby na tyln� �cian�, albo nie roz�wietla�oby mistycznych znak�w.
Ale to jeszcze nic. Olbrzymia struktura New Grange nie stoi na r�wnym gruncie, ci�g wsch�d-zach�d nie jest poziomy, wznosi si� uko�nie. Najwy�szym punktem pod�ogi jest ostatni monolit przej�cia. Ten wznios by� zaplanowany. Nie zapominajmy, �e najwa�niejszym miejscem dla przebiegu promieni w dniu 21 grudnia nie jest wej�cie do grobu, lecz niewielki szybik. Jedynie jego usytuowanie, uwzgl�dniaj�ce r�wnie� po�o�enie przeciwleg�ego wzg�rza, umo�liwia�o wej�cie wi�zki promieni do grobu.
Tam �wiat�o trafia�o jak promie� lasera w kraw�d� kamiennego bloku z mis�. Reszta by�a magiczn� symfoni�, powodowan� przez
12
Kopu�� New Grange zamyka czworoboczna p�yta, kt�r� w razie potrzeby mo�na odsuwa�
Widok wn�trza New Grange - orgia monolit�w
efekt lustrzany. Promienie rozbiega�y si� wachlarzowato w kilku kierunkach, zawsze trafiaj�c na kultowe symbole oraz - oczywi�cie
- odbija�y si� w kierunku szybu w dachu kopu�y.
Kopu�a nad grobem jest cudem samym w sobie. Fachowcy okre�laj� j� mianem "fa�szywej kopu�y". Monolity - u do�u ci�sze, u g�ry l�ejsze - uk�adano jedne na drugich tak, �e ka�dy nast�pny by� nieco wysuni�ty w stosunku do poprzedniego. W ten spos�b nad centrum grobu powsta� zw�aj�cy si� ku g�rze szyb sze�ciometrowej d�ugo�ci. Na samym ko�cu tego komina znajduje si� monolityczne zamkni�cie, kt�re mo�na w razie potrzeby odsuwa�.
Co�, co urzeczywistnia �wietlny cud dzi�ki �wiat�u s�onecznemu, musi r�wnie� dzia�a� - oczywi�cie ze znacznie s�abszym skutkiem
- dzi�ki �wiat�u gwiazd. Jaka gwiazda stoi w noc X w zenicie nad kopu��? Naukowcy nie zadali tego pytania. Chcia�bym je tu zada�, bo jako "w��cz�ga mi�dzy r�nymi dziedzinami nauki" znam budowle paralelne do New Grange.
Zmiana scenerii
Na olbrzymiej mapie Meksyku Xochicalco nie wygl�da nawet jak �lad po szpilce. Xochicalco, miejscowo�� le��ca 1500 m n.p.m., jest pozosta�o�ci� tajemniczej kultury Maj�w. W przypadku Xochicalco pewne jest tylko, �e w IX w. po Chr. istnia�a tam twierdza. Ale to jeszcze nic, bo o stulecia czy tysi�clecia wcze�niej w Xochicalco znajdowa�o si� zadziwiaj�ce obserwatorium. Dotychczas ods�oni�te zaledwie drobn� cz�stk� tego kompleksu. Jest tam piramida g��wna, ochrzczona imieniem "La Malinche", pa�ac oraz boisko do obrz�dowej gry w pi�k�. Wszystkie odkopane budowle s� zorientowane w kierunku p�noc -po�udnie. Dwie piramidy stoj� naprzeciw siebie jak lustrzane odbicia - w dzie� zr�wnania dnia z noc� s�o�ce pojawia si� dok�adnie nad lini� ��cz�c� ich �rodki.
W�a�ciwe obserwatorium w Xochicalco znajduje si� pod ziemi�. W ska�ach wykuto szyby, w "suficie" zrobiono otwory nakierowane na okre�lone gwiazdy. Od �rodka kopulastego sufitu prowadzi na powierzchni� sze�ciok�tny szyb. 21 czerwca, w dzie� przesilenia letniego, s�o�ce staje nad szybem i rozpoczyna si� czarodziejskie widowisko:
15
Pomijaj�c s�aby poblask padaj�cy kolist� plam� na pod�og�, w skalnym pomieszczeniu jest ciemno cho� oko wykol. Ze zbli�aniem si� po�udnia do pomieszczenia wkraczaj� Indianie trzymaj�cy zapalone �wiece. Amulety i pojemniki z wod�, kt�re przynie�li, stawiaj� pod sze�ciok�tnym szybem. Wszystko zaczyna si� dok�adnie o 1230. S�o�ce stoi nad szybem w zenicie, promienie prze�lizguj� si� wzd�u� �cian otworu, struga �wiat�a rozszerza si�, a w ko�cu wpada ca�� szeroko�ci� szybu. Kaskady �wiat�a wystrzelaj� z pod�ogi na wszystkie strony niczym promienie lasera. Cud trwa oko�o 20 minut. Pomieszczenie l�ni przez ten czas niczym kryszta�. Gdy blask s�abnie, Indianie bior� amulety i pojemniki z wod� i wynosz� je bez s�owa na zewn�trz.
Pytania bez odpowiedzi
Co wsp�lnego ma meksyka�skie Xochicalco z irlandzkim New Grange oraz - p�niej to wyka�� - z mn�stwem innych prehistorycznych monolitycznych budowli?
W obu przypadkach ludzie stworzyli zespo�y mog�ce s�u�y� r�nym celom. Mog�y to by�:
a) groby;
b) kalendarze;
c) obserwatoria;
d) pomieszczenia kultowe w dni przesilenia zimowego i letniego;
e) punkty namiarowe;
f) jednostki miary;
g) kapsu�y czasowe przeznaczone dla przysz�o�ci.
Na pewno dla ch�odnego i ciemnego pomieszczenia mo�na by znale�� te� inne, znacznie bardziej banalne i codzienne zastosowania, tyle �e wk�ad pracy w budow� by�by w�wczas niewsp�mierny do korzy�ci. New Grange i Xochicalco to pomniki, to astronomiczne zegary przeznaczone dla wieczno�ci.
Kto za��da� takiego cudu? Kto wymy�li� ekscentryczne gry �wiat�a w Xochicalco i New Grange? Kto wyliczy� k�t szyb�w, przez kt�re w najkr�tszy i w najd�u�szy dzie� roku wpada s�o�ce? Kto zleci� tak gigantyczn� budow� w czasach, kiedy nie znano d�wig�w, a nawet
16
wielokr��k�w? W czasach, w kt�rych ludzie epoki kamiennej mieli przecie� do�� zaj�cia przy zdobywaniu �ywno�ci dla swojej rodziny czy swojego plemienia? Wprawdzie budowle w New Grange i Xochi-calco nie powsta�y w tym samym okresie, dziel� je tysi�ce lat, lecz zar�wno w Irlandii, jak i w Meksyku wznoszono je w epoce okre�lanej powszechnie przez archeolog�w mianem epoki kamiennej - w epoce, w kt�rej nie znano metalu.
W Xochicalco �wi�tynie i obserwatoria by�y po�wi�cone lataj�cemu w�owi, tajemniczemu bogu, kt�ry mia� obdarzy� ludy Mezoa-meryki wiedz� astronomiczn� i matematyczn�. Na podstawie przekazu s�dzi si�, �e budowniczowie New Grange wznie�li sw�j monument ku chwale celtyckiego boga o imieniu A� Dagda Mor. To tylko legenda, ale pasowa�aby do ca�o�ci. W ko�cu A� Dagda Mor by� bogiem s�o�ca i �wiat�a. W New Grange znaleziono jego symbol, tarcz� s�oneczn� nad dziwnym statkiem z wci�gni�tymi �aglami. [3]
Fachowcy, stoj�cy twardo na gruncie obecnej rzeczywisto�ci, widz� w New Grange gr�b olbrzyma albo ksi�cia. Jest wprawdzie mimo wszystko troch� zbyt okaza�y - ma 15 m wysoko�ci, 95 m �rednicy, a sk�ada si� na� 400 monolit�w - ale kto by si� tym przejmowa�? Olbrzymi i ksi���ta spoczywaj� zwykle w gigantycznych grobowcach. Niepokoi tylko, �e w New Grange nie znaleziono ani ko�ci olbrzyma, ani ksi�cia, tylko resztki jakich� kosteczek i troch� popio�u. Nie ma te� tego wszystkiego, co nieroz��cznie wi�za�o si� Z gigantami i ksi���tami. Ani bi�uterii, ani zbytkownych sk�r. ani ksi���cej broni i srebra. Sk�pi mieszka�cy New Grange nie w�o�yli swojemu zmar�emu szefowi do grobu nawet kilku kamieni szlachetnych. No tak, a na dobitk� zapomnieli o sarkofagu czy cho�by wy��obionym kamieniu na cia�o. Co za nieokrzesana banda!
Logiczne?
Niekt�re stwierdzenia znajduj� w pustych g�owach du�y odd�wi�k. Podobnie jest w pustych grobowcach. Dlaczego New Grange ma by� grobem? Ta idea straszy w literaturze fachowej jako "stwierdzony fakt" i nie da si� jej ju� chyba wykorzeni�. Lecz c� to za fakty? W New Grange znaleziono ko�ci ludzkie i zwierz�ce - ergo
17
budowl� wzniesiono jako grobowiec. Faktem jest r�wnie�, �e ka�de takie miejsce, ka�d� dziur� mo�na wykorzysta� na gr�b, nawet je�li pierwotnie s�u�y�y innym celom. W konsekwencji idea New Grange mog�a odpowiada� ca�kiem innym wyobra�eniom, nawet je�eli - znacznie p�niej - pojawi�y si� tam ko�ci. Spok�j zmar�ych by� �wi�ty dla wszystkich lud�w - tylko czemu zw�oki pod kopu�� New Grange corocznie o�lepia�o i niepokoi�o s�o�ce? Gdyby New Grange by�o od samego pocz�tku pomy�lane jako gr�b, to mi�dzy zmar�ym a centralnym cia�em niebieskim lub Wszech�wiatem musia� istnie� jaki� szczeg�lny zwi�zek. Jaki?
�aden lud nie wznosi� budowli kultowej o symbolicznej sile New Grange ot tak sobie - tylko dla zabicia czasu. Trzeba by�o obserwacji prowadzonych co najmniej przez czas �ycia jednego pokolenia, aby dla warunk�w geograficznych New Grange obliczy� dzie�, godzin� i minut� przesilenia zimowego. Trzeba by�o sporz�dzi� dok�adne plany - mo�e modele - przysz�ej budowli, wyznaczy� skrupulatnie ka�dy k�t w pochy�ym terenie - bo ka�dy monolit musia� si� przecie� znale�� na swoim miejscu. A kamienie kultowe z wyrytymi na nich geometrycznymi motywami trzeba by�o oczywi�cie postawi� przed ostatecznym zamkni�ciem grobowca. Tak, a przed rozpocz�ciem budowy nale�a�o splantowa� wzg�rze pod odpowiednim k�tem, "dowie��" piasek i �wir oraz mie� pod r�k� ogromne g�azy z szarego granitu i sjenitu. G��wny projektant przedstawi� swoje plany i obliczenia ochr� na sk�rach renifer�w. roz�o�y� na ziemi k�ty oraz linki miernicze. A przy tym trzyma� si� skrupulatnie stosowanej w�wczas powszechnie w Europie jednostki miary -- megalitycznego jarda odkrytego w naszych czasach prze/ prof. Alexandra Thoma [4]. Jard ten ma 82,9 cm a stosowano go bez wyj�tku przy wznoszeniu wszystkich megalitycznych budowli od New Grange i Stonehenge po Bretani�. Mo�e w epoce kamiennej czytywano czasopismo "Wsp�czesna architektura megalityczna"'.'
"Mo�na wyj�� od jakiego� punktu widzenia, ale nie mo�na na nim spocz��" - mawia� Erich Kastner.
Wyjd� wi�c od mojego punktu widzenia! Skoro New Grange (i inne struktury tego rodzaju) zaprojektowano jako grobowiec, to pochowany tu zmar�y musia� mie� wprost nadludzki wp�yw na wsp�czesnych. Dlaczego? Poniewa� kiedy rodzi si� dziecko, nie
18
spos�b przewidzie�, czy wyro�nie z niego bohater albo superman. A wznoszenie budowli grobowej, poprzedzone nadto sporz�dzeniem koniecznych oblicze�, pomiar�w, modeli i dowiezieniem budulca, musia�o trwa� przez jedno (�wczesne!) pokolenie. Ergo - budow� grobowca dla przysz�ego potomka musia� zapocz�tkowa� ju� jego ojciec czy dziadek. Wznoszenie czego� takiego dla siebie mia�oby sens tylko wtedy, gdyby inwestor m�g� ca�kowicie polega� na potomnych. Na ile pewne s� obietnice spadkobierc�w? Na przyk�ad w staro�ytnym Egipcie ka�dy faraon �pieszy� si�, aby za swojego �ycia sko�czy� budow� piramidy. Nie mo�na by�o liczy� na niczyje zapewnienia, spadkobiercy zbyt cz�sto zmieniali przeznaczenie kom�r grobowych budowli, przystosowuj�c je i wykorzystuj�c do w�asnych cel�w. Je�li w dziesi�� lat po �mierci zmar�y nadal trwa� w pami�ci ludu, musia� by� osobisto�ci� wybijaj�c� si� ponad przeci�tno��. Ale osoby powszechnie szanowane lub znienawidzone maj� przecie� imiona, kt�re wszyscy znaj�. Gdzie� wi�c podzia�y si� imiona, gdzie twarze nadludzi z New Grange?
A je�li to tyrani rozkazali, aby po ich �mierci zbudowano grobowiec? Przypadki takie jak Cheops s� znane na ca�ym �wiecie. Tyrani s� zawsze pr�ni - ale pr�no�ci nie da si� w �adnym razie pogodzi� z anonimowo�ci�. Gdzie �lady przepysznego pogrzebu L New Grange? Gdzie pozosta�o�ci po broni, po ulubionych przedmiotach zmar�ego, po jego sukniach? Nie ma nic - poza paroma spiralami, prostok�tami i piramidalnymi tr�jk�tami wyrytymi na g�azach. Pe�na anonimowo��.
Przyrz�d do pomiaru czasu postawiony na wieczne czasy
Ale istnieje drogowskaz tak ogromny i wyra�ny, �e musi rzuci� nam si� w oczy nawet po tysi�cleciach jest nim sama budowla.
New Grange dowodzi, �e przed ponad 5000 lat �yli ludzie, kt�rzy naprawd� dobrze znali si� na mechanice nieba, bardzo dobrze na obliczeniach k�t�w, na rysunkach, planach, ewentualnie na modelach - a w ka�dym razie zaskakuj�co dobrze na transporcie wielkich ci�ar�w i na budowaniu. Same dziwy, kt�rych nijak nie daje si�
19
wpasowa� w t�p� epok� kamienn�, a tym mniej w ewolucj� technologii. Jak wiadomo, zawsze co� wynika z czego�, �adna zatem wiedza astronomiczno-technologiczna nie wzi�a si� z niczego, musia�a mie� faz� pocz�tkow�.
Osoba pochowana w grobie korytarzowym New Grange - je�li istotnie jest to miejsce poch�wku - wywodzi�a si� zapewne spo�r�d wykszta�conych astronom�w. Inaczej nie by�oby najmniejszego powodu dla tak precyzyjnego ukierunkowania budowli na punkt przesilenia zimowego. A je�li nawet odrzucimy przypuszczenie, �e jest to gr�b, to i tak faktem pozostanie zorientowanie astronomiczne.
Ju� s�ysz� zarzut, �e megalityczne budowle zorientowane astronomicznie spe�nia�y jedn� najwa�niejsz� funkcj�: kalendarza. Jest to zarzut tak b�ahy, �e wzdragam si� pisa� o nim znowu. Do czego wi�c s�u�y�o New Grange? Czy sama miejscowo��, jej pozycja geograficzna, by�a "miejscem �wi�tym"? Mo�liwe, lecz wtedy musia�oby by� takich punkt�w wiele. Megalityczne budowle zalewaj� �wiat! Poza tym "�wi�ty punkt" wcale nie wyja�nia astronomiczno-technicznego know-how.
Pewne jest tylko to, �e w mglistych mrokach prehistorii kto� umie�ci� w tej okolicy precyzyjny astronomiczny zegar, pomnik, kt�ry nawet po pi�ciu (lub wi�cej) tysi�cach lat nadal przekazuje swoje przes�anie. Jakie przes�anie? Kim byli owi filozofowie czasu, uczeni, kt�rzy potrafili wp�ywa� zar�wno na swoj� epok�, jak i na dalek� przysz�o��? Po co robili to, co robili? Co nimi powodowa�o? Jaki by� motyw ich post�powania?
II. S�o�ce w cieniu
Do�wiadczenie to nazwa, kt�r� ka�dy okre�la g�upstwa, jakie zrobi� w �yciu.
Oscar Wilde (1856-1900)
Historia powstawania rodzaju ludzkiego to naprawd� ma�pi gaj. Krymina� z tysi�cami otwartych kwestii i tysi�cami pseudologicz-nych wyja�nie�. Nie chc� powtarza�, o czym przed pi�tnastu laty pisa�em w Dowodach [5], lecz po raz kt�ry� musz� przypomnie� o paru drobiazgach, wskazuj�c je palcem na mapie wczesnego stadium ewolucji. Zbyt pocieszne s� przeskoki od ma�py do fachowc�w epoki megalitycznej. Zbyt oczywiste sprzeczno�ci, na chybcika wmiatane pod dywan.
Geolodzy i paleontolodzy uporz�dkowali przesz�o��. Histori� Ziemi opatrzyli takimi nazwami jak kambr, ordowik, dewon czy karbon. S� to ery licz�ce sobie po wiele milion�w lat. A poniewa� s� tak d�ugie, trzeba by�o je podzieli� na okresy kr�tsze. Jednym z nich jest plejstocen w wielkim czwartorz�dzie.
By�o to mniej wi�cej mi�dzy 2000000 a 10000 lat, klimat Ziemi ulega� wtedy silnym wahaniom. Po okresach lodowcowych przychodzi�y interglacja�y i odwrotnie - oczywi�cie bez udzia�u cz�owieka, by�a to bowiem w�wczas dopiero ma�popodobna istota wegetuj�ca na drzewach czy zamieszkuj�ca jaskinie. Na ziemi istnia�o wiele gatunk�w zwierz�t, po kt�rych do dzi� pozosta�y tylko resztki ko�ci albo skamieliny. Nikt nie mo�e z pewno�ci� o�wiadczy�, dlaczego te kochane bydl�tka wymar�y. Pewne jest jedynie, �e nie by�o wtedy ani ludzi, ani smrodu spalin.
21
Inteligentny g�upek
Mniej wi�cej przed 75 ty�. lat na terenach mi�dzy dzisiejszym Dusseldorfem a Wuppertalem �y�a inteligentna, dwuno�na istota, kt�r� nauka nazwala "neandertalczykiem". W podr�cznikach szkolnych napisano, �e neandertalczyka odkry� w roku 1856 nauczyciel szko�y realnej w Elberfeld - Johann Carl Fuhlrott - ale to nie do ko�ca prawda. Dw�ch robotnik�w usuwa�o glin� z niewielkiej groty ko�o Mettmann w Neandertalu, gdy nagle przy kolejnym uderzeniu oskarda zobaczyli ko�ci. Pomy�leli sobie, �e to szkielet nied�wiedzia. Neandertalczyk narodzi� si� dopiero w�wczas, gdy w�a�ciciele kamienio�omu do ogl�dzin ko�ci wezwali pana Fuhlrotta.
Jesieni� 1856 roku wiele gazet pisa�o o znalezisku, a pan Fuhlrott wpad� niespodziewanie w tarapaty. Charles Darwin (l 809-1882) nie opublikowa� jeszcze swojej ksi��ki O powstawaniu gatunk�w, nauka pozostawa�a pod wp�ywem biblijnej relacji o stworzeniu, a czo�owy francuski uczony Georges Cuvier (1769-1832) dopiero co o�wiadczy� dogmatycznie: "L'homme fossile n'existe pas!" (Cz�owiek kopalny nie istnieje!).
Pan Fuhlrott by� cz�owiekiem bojowym. Wyg�asza� odczyty przed naukowymi gremiami, pisa� artyku�y i korespondowa� z uczonymi. Potem pojawi�o si� epokowe dzie�o Darwina i �wiat nauki si� zbuntowa�. Z neandertalczykiem rozprawiano si�, a� pierze lecia�o.
Najs�awniejszy w�wczas w Niemczech patolog, prof. Rudolf Yirchow (1821-1902), zaklasyfikowa� znalezisko z Neandertalu jako "rachitycznego idiot�", jego za� kolega, Carl Mayer, stwierdzi� na podstawie czaszki, �e to "mongo�owaty Kozak".
"Idiota" przeobrazi� si� wkr�tce w uznanego przez nauk� Homo neandertalensis sapiens [6], ale zdawa�o si�, �e zaraz znowu rozp�ynie si� w powietrzu. Przed oko�o 40 ty�. lat pojawi� si� mianowicie inny typ, cz�owiek z Cro-Magnon, co spowodowa�o - abrakadabra! - �e neandertalczyk znikn��. (My, ludzie wsp�cze�ni, nale�ymy do gatunku Cro-Magnon, kt�ry zalicza si� z kolei do gatunku Homo sapiens sapiens.) Kwesti� sporn� pozostaje, dlaczego neandertalczyk zszed� ze sceny. Mo�e sparzy� si� z typem z Cro-Magnon? W ka�dym razie potomstwo z takiego zwi�zku by�o mo�liwe - przynajmniej ze wzgl�du na powinowactwa genetyczne.
22
C� jednak dziwnego by�o w neandertalczyku? Dlaczego tyle si� o nim m�wi, skoro znikn�� bez �ladu?
Jego m�zg mia� obj�to�� 1750 cm3. Dla prymitywnego, okrytego sk�rami kanibala, kt�ry zjada� podobno m�zgi osobnik�w swojego gatunku, by�o to o wiele za du�o. Obj�to�� m�zgu cz�owieka wsp�czesnego waha si� mi�dzy 1200 a 1800 cm3. Mo�na st�d wnosi�, �e od tamtego czasu nie stali�my si� wcale m�drzejsi lub - odwrotnie
- �e pojemno�� naszego m�zgu nie jest wi�ksza ni� przed 75 ty�. lat. Bior�c pod uwag� ci�ar m�zgu, neandertalczyk m�g�by wznosi� w swojej epoce imponuj�ce budowle. Zaniedba� si� oczywi�cie
- nawet potomkowie cz�owieka z Cro-Magnon przez nast�pne 35 ty�. lat nie stworzyli ani jednego arcydzie�a architektury.
�y�, ale niczego si� nie nauczy�
Nasi krewni z owej zamierzch�ej epoki pozostawili nam w spadku jedynie proste ozdoby, strza�y, ostrza oszczep�w oraz mn�stwo kamiennych narz�dzi. Wydaje si� przy tym, �e istnia�y prawdziwe "fabryki narz�dzi" i co� w rodzaju "dystrybucji", bo tysi�ce krzemiennych narz�dzi znaleziono w okolicach, gdzie krzemie� nie wyst�puje. "Rekiny przemys�u epoki kamiennej" ju� wtedy musia�y kierowa� niez�ymi firmami obr�bki krzemienia. Jak na przyk�ad w bawarskim okr�gu Kelheim, gdzie odkryto kopalni� krzemienia, maj�c� setki szyb�w.
Kopalnie krzemienia nie bardzo pasuj� do obrazu epoki kamiennej, m�c� nasze prostoduszne wyobra�enie o �wczesnych ludziach. Jedn� z takich kopal� udost�pniono zwiedzaj�cym. Znajduje si� ona w pobli�u holenderskiej miejscowo�ci Rijckholt mi�dzy Akwizgranem a Maastricht. Holender Joseph Hamel natkn�� si� tam na liczne szyby kopalniane, wype�nione wapiennym gruzem. W latach dwudziestych w szybach myszkowali mnisi z klasztoru dominikan�w z Rijckholt. "Urobek" - tysi�c dwie�cie krzemiennych siekierek.
Dok�adne badanie tajemniczej kopalni przeprowadzi�a w latach sze��dziesi�tych i na pocz�tku siedemdziesi�tych Rejonowa Grupa Limburg Holenderskiego Towarzystwa Geologicznego. Do 1972 roku holenderski zesp� udost�pni� chodnik poprzeczny o d�ugo�ci
23
150 m. Zesp�, z�o�ony w wi�kszo�ci z idealist�w, odkry� na obszarze 3000 m2 co najmniej 66 szyb�w. Ca�a kopalnia zajmuje 25 ha. Na tej powierzchni powinno si� wi�c znajdowa� ok. 5000 szyb�w. Na podstawie ilo�ci i wielko�ci sztolni mo�na obliczy�, �e w epoce kamiennej wydobyto stamt�d oko�o 41250 m3 bry� krzemienia. By� to surowiec na oko�o 153 min siekierek!
Pracowici badacze z Holenderskiego Towarzystwa Geologicznego znale�li w szybach ponad 15 ty�. narz�dzi. Tak�e na tej podstawie mo�na obliczy�, �e na ca�ym obszarze kopalni musi si� ich jeszcze znajdowa� oko�o 2,5 min. Zak�adaj�c, �e kopalni� u�ytkowano przez 500 lat, to przez te wszystkie lata wytwarzano tam dziennie 1500 siekierek. Kawa�ek w�gla drzewnego znaleziony w jednym z szyb�w datowano na 3150 r. przed Chr. (�60 lat). Marny dow�d na wiek kopalni, bo ta drobina mog�a wpa�� do szybu wiele lat p�niej.
Kto organizowa� - przed ponad 5000 lat! - budow� sztolni? Jakie stosowano narz�dzia? Przy wydobyciu metra sze�ciennego wapienia niszczy�o si� oko�o pi�ciu kamiennych siekier. Jak stemplowano stropy chodnik�w? Jakiego u�ywano o�wietlenia? W kopalni nie znaleziono �lad�w pochodni czy innych kopc�cych �r�de� �wiat�a.
Bry�y krzemienia o �rednicy do jednego metra znajduj� si� przede wszystkim, w pok�adach wapienia z okresu kredy (ok. 80 min lat temu). Wiadomo ju�, �e my�liwi epoki kamiennej robili z krzemienia narz�dzia -jest to bowiem z jednej strony materia� kruchy i daje si� �atwo obrabia�, z drugiej strony jednak twardy jak stal. Samorzutne wydobywanie si� krzemiennych bry� z pok�ad�w wapienia odbywa si� przez tysi�clecia w procesie erozji tego ostatniego. Kto poinstruowa� facet�w z epoki kamiennej, �e w g��bi ziemi, pod warstw� piasku, �wiru i wapienia jest krzemie�? Jak zorganizowano dystrybucj� milion�w krzemiennych narz�dzi w inne rejony? Jaki rodzaj handlu uprawiano? Trudno sobie wyobrazi�, �eby g�rnicy z epoki kamiennej ryli w ziemi za darmo. Wydaje si�, �e co� umkn�o naszej uwadze. "Rodzina Krzemie�" by�a zorganizowana!
Przez dziesi�tki tysi�cy lat - przenie�my to na nasze wyobra�enia czasu - z inteligencj� naszych przodk�w nic si� nie dzia�o. Bytowali w lasach i w jaskiniach, czerpali wod� z tego samego wodopoju co zwierz�ta, harpunami �owili ryby i polowali na jelenie, mamuty,
24
nied�wiedzie, dzikie konie i inne zwierz�ta. Ci, kt�rych nie stresowa� akurat problem zdobycia po�ywienia, rze�bili w muszlach, ko�ciach, szukali jag�d albo upi�kszali swoje jaskinie i obozowiska abstrakcyjnymi rytami naskalnymi... a�, w�a�nie... a� - hokus-pokus - pofa�dowa�a im si� nagle kora m�zgowa i wynale�li astronomi� oraz architektur� megalityczn�.
Co r�ni�o cz�owieka od ma�py? Przez dziesi�tki tysi�cy lat - a je�eli we�miemy pod uwag� neandertalczyka potrafi�cego my�le�, to nawet przez pe�ne 70 ty�. lat - nasi bracia nie wymy�lili nic nowego. Tysi�c lat stanowi okres do�� d�ugi, dziesi�� tysi�cy to ca�a epoka. Dla gatunku inteligentnego, m�wi�cego, w�drownego i wymieniaj�cego do�wiadczenia tysi�ce lat to wieczno��.
Pseudoargumenty
Chocia� nic nie wiadomo dok�adnie, antropologia uznaje proces ewolucji cz�owieka od ma�py do Homo sapiens sapiens za pewnik. To naprawd� smutne, jakie pseudoargumenty stosuje si� w podr�cznikach, �eby zatka� luki w naszej wiedzy. Czytam, �e praludzie �yli w hordach i dzi�ki temu rozwin�li zesp� zachowa� inteligentnych i spo�ecznych. Groza! Wiele gatunk�w zwierz�t, nie tylko ma�py, �y�o i �yje w hordach, lecz poza pewn� hierarchi� i umiej�tno�ci� utrzymania porz�dku w stadzie nie rozwin�y inteligentnych zachowa�.
M�wi si�, �e cz�owiek jest inteligentny, bo dopasowa� si� lepiej ni� inne ma�py. Do czego, prosz�, Homo sapiens sapiens dopasowa� si� lepiej? To �aden argument. Dlaczego nie "dopasowa�y" si� inne naczelne - goryle, szympansy i orangutany? Zgodnie z prawami ewolucji nawet te zabawne stworzenia musia�yby "z konieczno�ci" rozwin�� inteligencj�. Ewolucji nie mo�na w zale�no�ci od potrzeb stosowa� do wybranego (przez kogo wybranego?) gatunku. Fakt, �e jeste�my inteligentni, dowodzi - w por�wnaniu z istotami nieinteligentnymi - tylko tego, �e nawet my nie powinni�my by� inteligentni. Istniej� poza tym gatunki niepor�wnanie starsze od naczelnych. Wykazano, �e na przyk�ad skorpiony czy karaluchy �y�y
25
ju� 500 min lat temu. Je�li prze�y�y, to musia�y si� "dostosowa�" o wiele lepiej od niepor�wnanie m�odszego Homo sapiens. Gdzie� s� przedmioty artystyczne stworzone przez skorpiony, gdzie ich miejsca wiecznego spoczynku?
Dowiaduj� si�, �e cz�owiek nie ma sier�ci, bo zaczai okrywa� si� futrami zwierz�t. Chyba kto� tu robi ze mnie balona. Przecie� cz�owiekowi pierwotnemu sier�� nie wypad�a dlatego, �e zawija� si� w futra!
Podobno cz�owiek zszed� z drzewa ze wzgl�du na klimat. Tam do diab�a! Ludzie to maj� pomys�y! Jak gdyby jaki� gatunek ma�p przewidzia�, �e b�dzie kiedy� niezb�dny dla cz�owieka w teorii ewolucji, i zszed� z drzew - lecz cho� dzia�o si� to w jednym i tym samym klimacie, koleg�w bujaj�cych si� w�r�d konar�w zostawi�. Zachowania spo�eczne naszych praprzodk�w by�y bardzo s�abo rozwini�te.
Bzdura! To wcale nie tak, bo - jak pisz� w m�drych ksi��kach - by�o tam jeszcze co�. Cz�owiek pierwotny stan�� na tylnych nogach ze strachu przed silniejszymi zwierz�tami i w celu �atwiejszego zdobywania pokarmu. To naprawd� zabawne! Ma�pie na�ladownictwo jest przys�owiowe. Dlaczego wi�c inne ma�py nie na�ladowa�y tego sprytnego zachowania? Mniej ba�y si� dzikich zwierz�t? A je�li ju� taka logika zmusza do stosowania inteligencji, to przecie� �yrafy, kt�re widz� i czuj� ka�dego wroga na par� kilometr�w, ju� od dawna powinny si� by�y oddawa� jakiej� rozwini�tej �yrafiej religii.
Argumentuje si� nawet, �e naczelne naszej rodziny zacz�y je�� mi�so, �eby od�ywia� si� �atwiej i lepiej. "Nasza" ma�pia rodzina mia�a tym samym zdoby� znaczn� przewag� nad innymi ma�pami. O Bo�e! Od kiedy "�atwiej" upolowa� gazel� ni� zerwa� owoc z drzewa? Poza tym dzikie koty i ryby drapie�ne od milion�w lat �r� tylko mi�so, razem z m�zgami swoich ofiar. Czy sta�y si� przez to inteligentne?
Na wszystkie mleczne drogi Wszech�wiata! Je�eli przyjmiemy takie i sto innych podobnych motywacji jako pow�d, �e jaki� gatunek staje si� inteligentny, to na naszej planecie musia�oby si� roi� od inteligentnych form �ycia - szczeg�lnie takich, kt�re mog�yby rzuci� na wag� znacznie wi�cej lat ni� te marne milioniki, jakie my mamy do dyspozycji.
26
Hokus-pokus-marokus
Prosto do kr�lestwa czar�w prowadz� twierdzenia, �e organizmy �ywe wykszta�ci�y okre�lone narz�dy, bo ich potrzebowa�y. To, co po wielu pr�bach udaje si� naszemu genetykowi w niez�ym laboratorium, wed�ug modlitewnika ewolucji przebiega non stop?
Dla przeprowadzenia genetycznej zmiany, dla przemieszczenia jednego nukleotydu, konieczna jest mutacja. Takie mutacje mog� przebiega� samorzutnie - na przyk�ad pod wp�ywem promieni jonizuj�cych lub zwi�zk�w chemicznych dzia�aj�cych na DNA (kwas dezoksyrybonukleinowy). Ale samo pragnienie zaistnienia mutacji nie wystarczy do wymiany jednego nukleotydu na drugi czy nawet zast�pienia jednej sekwencji cz�stek podstawowych przez inn�. Czy b�dzie sprzeczno�ci� stwierdzenie: je�eli najprostsze formy �ycia, np. wielokom�rkowce, nie mia�y i nie maj� m�zgu, to gdzie powstaj� ich �yczenia czy nawet rozkazy, aby ch�� mutacji zamieni� w czyn?
O ile formy pozbawione m�zgu nie mog� nawet marzy� o wyra�eniu ch�ci takiej zamiany, o tyle w przypadku istot nim dysponuj�cych ch�� taka jest zupe�nie zrozumia�a - lecz mimo to d�ugo jeszcze nie da si� jej do ko�ca wyja�ni�. Cz�owiek pierwotny zaczai nagle �re� mi�so, wi�c wykszta�ci� mocniejsze z�by, kt�re mu szybko ros�y. Czy zatem cz�owiek pierwotny posiada� zdolno�ci parapsychologiczne albo umiej�tno�ci transcendentne - pozwalaj�ce mu za pomoc� m�zgu kierowa� procesami mutacji? A tego wymaga ta logika, od kt�rej w�os si� je�y na g�owie - z drugiej strony tylko cud mo�e tak nagle zmieni� kod genetyczny, czyli kolejno�� podstawowych cz�stek DNA. Prosz� mi �askawie wyt�umaczy�, w jaki spos�b ch�� zmiany lub wszechmocne �rodowisko mo�e doprowadzi� do zamierzonej mutacji.
Nie mniej zagadkowe jest dla mnie permanentne twierdzenie, �e w trakcie tysi�cy lat ewolucji samorzutnie wykszta�caj� si� narz�dy niezb�dne istotom �ywym. My�l t� wypowiedzia� ju� przed 170 laty Jean Baptiste Lamarck (1744-1829), tw�rca lamarkizmu. W epoce technologii genetycznej teori� t� nale�a�oby dawno zarzuci�, a jednak si� tego nie robi. Czytam, �e przyroda w cudowny spos�b troszczy si� o nasze potrzeby. A wi�c cudowna przyroda zawiod�a na ca�ej linii. Mimo sta�ych, przypadkowych ingerencji w struktur� DNA, wywie-
27
raj�cych na "nasz� lini�" przede wszystkim rzekomo pozytywne rezultaty.
Cz�owiekowi da�a m�zg o wiele za du�y, jak na jego potrzeby. Sw�j najdoskonalszy produkt opatrzy�a marnym organem wzroku, pozwalaj�cym patrze� tylko do przodu. W swoich mniej rozwini�tych wyrobach, na przyk�ad w insektach, montuje oczy o ogromnym k�cie widzenia - �limakowi wprawi�a nawet aparatur� pozwalaj�c� wysuwa� organ wzroku i patrze� we wszystkich kierunkach. Najdoskonalszy produkt natury, Homo sapiens, ma bardzo wiele wad.
Konsekwencja
Przy tych wszystkich zarzutach jest dla mnie ca�kiem jasne, �e stali�my si� takimi, jakimi jeste�my, i �e "nasza linia" nie potrzebuje wysuwanych oczu, �eby zaj�� jeszcze dalej. Nie nale�y jednak post�powa� tak, jakby wszystkie cuda mo�na by�o wyja�ni� mutacj�, selekcj� naturaln�, milionami lat i niemal nieprzerwanym �a�cuchem przypadk�w. Kiedy� instytucje ko�cielne blokowa�y post�p nauki. Na podobny hamulec naciskaj� dzi� przedstawiciele r�nych ideologii. Dawniej wierzono w religie i ich tw�rc�w - dzi� wedle tej samej recepty wierzy si� w ideologie i ich tw�rc�w. Wci�� tylko si� wierzy. W tej ogromnej wsp�lnocie wiernych naukowcy nie zaryzykuj� nawet s��wkiem. Kto wskoczy na ring i b�dzie samotnie walczy� przeciw uznanym autorytetom?
M�g�bym ca�kiem nie�le �y� sobie z teori� ewolucji, gdyby nie propagowa�a wniosk�w ostatecznych, d���cych do jednotorowo�ci w my�leniu. Religie minionych stuleci wynios�y cz�owieka do godno�ci "korony stworzenia" - my�lenie kategoriami ewolucji robi z niego "szczyt ewolucji". W obu przypadkach jeste�my "najwi�ksi". To bardzo pochlebiaj�ce, ale zamyka horyzonty nowych rozwi�za�. Jak my�liwy-zbieracz przeobrazi� si� w wykszta�conego technika kultury megalitycznej? Przez d�ugotrwa�e, ustawiczne dopasowywanie? Przez podnoszenie mo�liwo�ci intelektualnych i ukierunkowan� nauk�? Zgoda - jest to doktryna popularna, lecz zarazem wyraz umys�owego lenistwa opartego na niech�ci do nauki.
Adieu, stara teorio!
Ewolucja nigdy nie by�a procesem ustawicznej, powolnej zmiany i dopasowywania. Przeobra�enia nast�powa�y falami, skokowo. "W istocie r�ne gatunki pojawia�y si� nagle - nie za� spokojnie i niezauwa�enie. Ca�o�� nast�powa�a na sygna� fanfar." [7]
Cz�owieka, kt�ry to napisa�, nie mo�na okre�li� mianem fantasty. Specjali�ci nie pom�wi� go te� o dyletanctwo. Sir Fred Hoyle jest profesorem fizyki teoretycznej, za�o�ycielem Instytutu Astronomii Teoretycznej w Cambridge i cz�onkiem ameryka�skiej Academy of Science. W swoich dw�ch ksi��kach [7, 8], kt�re powinny si� sta� lektur� obowi�zkow� ka�dego antropologa; sprowadza ad absurdum dotychczasowe za�o�enia teorii ewolucji. Dow�d Hoyle'a jest nie do obalenia - a wi�c si� go przemilcza. Rozumiem, �e przed outsiderem staje �ciana pysznego i ob�udnego milczenia - sam dozna�em tego w trakcie pracy. Zawstydzaj�ce jest jednak, �e wielcy naukowcy si�gaj� po podobne �rodki wobec siebie nawzajem.
Fred Hoyle wykazuje, �e Ziemia "nie jest biologicznym centrum Wszech�wiata, lecz tylko jakby punktem zbornym". Geny, cegie�ki �ycia przeobra�aj�ce wszystko i odpowiedzialne za samorzutne i niezrozumia�e mutacje przyby�y i przybywaj� z Kosmosu.
Naprawd� nowatorska idea! Jasne, �e nie podoba si� nikomu, kto uwa�a si� za szczyt ewolucji albo za koron� stworzenia. Straszna my�l: Nie jeste�my najwi�ksi? Czy to geny z Kosmosu mia�yby spowodowa� i powodowa� - r�wnie� w naszej epoce - skoki mutacyjne?
Oburzenie dowodem Freda Hoyle'a jest zrozumia�e. A przy tym nawet w kr�gu ludzi nauki ju� od dobrych dwudziestu lat przewidywano, �e w ko�cu pojawi si� argumentacja nie do odparcia. Wystarczy�o zajrze� do jednej z tak inteligentnych ksi��ek prof. dr. Wildera-Smitha [9, 10, 11], albo - niech i tak b�dzie! - przekart-kowa� nowsze dzie�o laureata Nagrody Nobla, Francisa Cricka [12]. (Oraz literatur� dodatkow�!)
A je�li kto� stwierdzi, �e to wyj�tki i przedstawiaj� tylko teori�, ten niech w pierwszej bibliotece uniwersyteckiej si�gnie do na wskro� nowatorskiej ksi��ki Brunona Yollmerta Cz�steczka i �ycie [13]. Profesor Yollmert by� b�d� co b�d� profesorem zwyczajnym chemii
28
29
substancji makrocz�steczkowych oraz dyrektorem Instytutu Polimer�w Uniwersytetu Karlsruhe. Naprawd� nie jest ignorantem! To w�a�nie specjali�ci w tej dziedzinie najlepiej znaj� si� na powstawaniu takich makrocz�steczek jak DNA.
Ideologia kontra nauka
Yollmert stwierdza jasno i wyra�nie, i� chemik zajmuj�cy si� polimerami ani nie da sobie wm�wi�, ani sam sobie nie wm�wi, �e cz�steczki DNA powsta�y w prabulionie przypadkiem. Dotyczy to tak�e �a�cuchowego przyrostu DNA w trakcie przechodzenia na Ziemi od ni�szego gatunku zwierz�t do wy�szego. Yollmert m�wi dos�ownie:
"Uwa�am darwinizm za nieszcz�liw� pomy�k�, zawdzi�czaj�c� sw�j bezprzyk�adny sukces tylko i wy��cznie antropocentrycz-nemu my�leniu �yczeniowemu."
To samo m�wi Fred Hoyle, kt�ry zadaje sobie pytanie, dlaczego biolodzy zachwycaj� si� fantazjami wyssanymi z palca, a kwestionuj� "to, co oczywiste". Hoyle:
"W epoce przedkopernika�skiej s�dzono b��dnie, �e Ziemia jest geometrycznym i fizycznym �rodkiem Wszech�wiata. Dzi� z pozoru godna szacunku ziemska nauka widzi w cz�owieku biologiczne centrum Wszech�wiata - wprost niewiarygodne powt�rzenie poprzedniego b��du." [7]
Tak to ju� jest. Jak mog�o doj�� do tego, �e nauczyciele akademiccy, kt�rzy powinni by� otwarci na ka�d� argumentacj�, upieraj� si� przy starym i przez prawdziwych fachowc�w dawno odrzuconym bezsensownym modelu ewolucji? To sprawa systemu.
Autor dysertacji czy ksi��ki naukowej musi cytowa�, cytowa� i jeszcze raz cytowa� - powtarzaj�c stare punkty widzenia jak w m�ynku modlitewnym. Praca nie musi by� nowatorska, wystarczy, �e zawiera prawdy wielokrotnie prze�ute i b�dzie wykazywa� jakie� zwi�zki mi�dzy nimi. To, co si� "wie", sprawia rado�� i przynosi zadowolenie, nawet je�li ta "wiedza" jest wiedz� �yczeniow�, pozorn�. Inne punkty widzenia odp�dza si� jak natr�tne muchy - przynosz�ce same przykro�ci. Poza tym - z socjologicznego punktu widzenia - swoim zachowaniem cz�owiek czuje si� zwi�zany ze
Rysunki naskalne Indian Hopi, przedstawiaj�ce niebia�skich mistrz�w - Kaczyn�w
30
stadem. Ta wi�kszo�� r�wnie� sk�ada si� z powtarzaczy. Do tego dochodzi, �e dotychczasowa teoria ewolucji dosta�a si� do wielkiej stajni ideologicznej. Hoyle: "Kto nie �yczy sobie, aby darwinizm by� traktowany jako zjawisko spo�eczno-polityczne i nie uwa�a, �e jest niezb�dny dla spokoju dusz obywateli pa�stwa, widzi to zapewne inaczej."
Anio� Ziemia nie jest systemem zamkni�tym - nigdy takim nie by�. Ziemia otrzymuje z zewn�trz pos�ania oraz informacje, powoduj�ce nag�e skoki ewolucji. Cz�owiek nie oddzieli� si� od ma�py dlatego, �e lepiej si� do czego� dopasowa�, lecz dlatego, �e nowe geny pozwoli�y mu wznie�� si� na wy�szy poziom. W r�wnie niewielkim stopniu to, �e z Homo erectus powsta� neandertalczyk, a z neandertalczyka astronom i technik epoki megalitycznej, jest spowodowane faktem, �e dostosowywa� si� do zmiennych wp�yw�w �rodowiska
- raz do epoki lodowcowej, raz do interglacja�u. Pos�anie inteligencji jest kosmiczne, tylko jego cielesna pow�oka powsta�a na miejscu.
Wspania�a sprawa
Twierdz� ni mniej, ni wi�cej jak tylko, �e zmiany form �ycia nie przebiega�y powoli i w pojedynczych egzemplarzach, lecz masowo. Nie jest to pomys� nowy, propaguj� go od pi�tnastu lat [5]. Degraduje on do rangi groteski dotychczasowe twierdzenie o mozolnej i ustawicznej ewolucji, dowodz�c przynajmniej tego, �e lekcewa�ymy jakie� inne wp�ywy.
Ka�da forma �ycia rozmna�aj�ca si� przez zap�odnienie dysponuje specyficzn� liczb� chromosom�w. Kom�rka p�ciowa cz�owieka ma ich 46: 22 autosomy oraz jeden chromosom X lub Y. Tylko takie same pary chromosom�w s� zdolne do zap�odnienia. Dlatego
- gdyby perwersja tego rodzaju przysz�a komu� do g�owy - cz�owiek nie mo�e si� krzy�owa� z szympansem, cho� oba gatunki wywodz� si� z jednego pnia. Ich liczby chromosom�w zupe�nie do siebie nie pasuj�.
Wprawdzie u wszystkich gatunk�w wyst�puj� sta�e, pojedyncze mutacje chromosomowe, lecz nosiciele tak zmutowanych chromosom�w s� bezp�odni - maj� chromosom�w za du�o lub za ma�o. Na
32
l�dzie �yje oko�o 20 ty�. gatunk�w paj�k�w - ale przedstawiciele r�nych gatunk�w nie mog� mie� ze sob� potomstwa.
Mo�liwe jest oczywi�cie, �e w�r�d wielu nowo narodzonych osobnik�w przypadkiem odnajd� si� pasuj�cy do siebie i sp�odz� potomstwo tworz�c w ten spos�b nowy gatunek. Jego przedstawiciele jednak b�d� mogli si� mno�y� tylko w zwi�zkach mi�dzy krewnymi "obarczonymi b��dem drukarskim". Towarzysz Przypadek daje na wszystko baczenie, a nikt nie wie, jak d�ugo to potrwa.
W trakcie ewolucji z meduz, robak�w i podobnych stworze� powsta�y kr�gowce. Ale z kim sparzy� si� pierwszy n