3260
Szczegóły |
Tytuł |
3260 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
3260 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 3260 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
3260 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Jaros�aw Iwaszkiewicz
Wzlot
Albertowi CamuS
Dlaczego nie pojecha�em do Warszawy? �e to niedziela? Nie mog�! Mam ju� dosy� tych bab. Powiadam p snu, op�dzi� si� nie mog�, i to, z przeproszeniem, same stare... M�odych te� wystarczy, ale ja rnaiu na razie do � t!. Bo, ��. '� d pan, ja sobie czasami robi� takie wakacje. Zostaj� tutaj w Bryjowie i id� sobie sam jeden na �wiarteczk� do Zielonki. Pan to stary mieszkaniec tutejszych okolic, to pan wie, jaka jest historia tego Zielonki... Niemiec by�, porz�dny Niemiec, folksdoj-czem nie chcia� zosta�, no i ukatrupili go. Stara teraz handluje, widzi pan j� za szynkwasem. Czego jak czego, ale w�dki zawsze tutaj dostanie...
A wi�c jak przychodzi taka niedziela, to ja sobie robi� wakacje. Id� sam jeden do knajpy, wypij� �wiartk�, wypij� dwie, zjem tego bigosu albo schaboszczaka i wszystko w porz�dku. To znaczy, jest dzie� takiego samotnego rozmy�lania.
�e pan mi przeszkadza? Ale gdzie� tam, nie, nie, niech pan siada. Z panem ch�tnie porozmawiam, pan jest nieg�upi facet, z takim to mog� ca�y wiecz�r przegada�, taki samotny niedzielny wiecz�r, byle tylko nie bab�. Zaraz do ��ka ci�gnie, a j�, panie drogi, ju� nie mog�, nie to, �e fizycznie nie mog�, ale, �e tak powiem, moralnie. Nie mog� i ju�. Ale z panem ch�tnie, prosz�, prosz�, niech pan zostaje.Oczywi�cie, je�eli pan zechce ze mn� wypi� par� kieliszk�w. Dzisiaj pijemy pod
serdelki. Zgoda?
Leje, psiakrew, ta jesie� tutaj zawsze taka. Czasem p�niej przychodzi, czasem wcze�niej. Tym razem przysz�a wcze�niej, w zesz�ym roku by�a p�niej. Ale zawsze przychodzi taka sama, b�oto, miasto �le o�wietlone, �una bije nad Warszaw�. I co panu powiem? Z�udna �una, bo jak cz�owiek do stolicy przyjedzie, to te� ciemno, to te� g�ucho, to te� smutno...
J j
16
Opowiadania
Leje. Patrz pan, jak po szybach �cieka, nie mo�e si� zatrzyma�...
Pan te� �ony nie ma. W�a�nie. Wi�c co robi�? Jak sp�dzi� taki wiecz�r? Powiadam panu, z babami nie mog�. Zawsze si� taka stara przyczepi. Ch�op jestem wysoki, r�ce mam silne, to jej si� wydaje zaraz B�g wie co. Kolacj� funduje i taks�wk� zap�aci, i zawsze taka cholera gdzie� jaki� pok�j wynajdzie. Cz�owiek czasami za taki pok�j p� �ycia by odda�, a ona to ma. Od przyjaci�ki po�ycza czy od kogo. Sk�d ja mog� wiedzie�? Pan wie, jak si� tutaj u nas mieszka w Bryjowie. Sam pan tutaj mieszka, tyle tylko, �e pan wielki w�a�ciciel, dom si� panu wali, trzeba �ciany podpiera�, ale, znaczy si�, w�asny i tym lokatorom, co panu przydzielili, mo�e pan wymy�la�, bo pan jest w�a�ciciel, in�ynier... tak?
Mnie to tak�e czasami in�ynierem nazywaj�, bo to ja przy budowach si� kr�c�, dozoruj�, tyle lat. Jeden to mnie nawet namawia�, �eby sobie dyplom in�ynieryjny kupi�. Ale ja nie chc�. Czy to ja bez tego nie mog�? I po co zaraz dwadzie�cia pi�� tysi�cy w b�oto? A zreszt�, gdybym ja mia� tych dwadzie�cia pi�� tysi�cy, tobym naprawd� wyd�� na co innego.
W karty? Nie, w karty bym nie przegra�. W karty rzadko gram. Karty to okropnie nudna rzecz, prosz� pana, zawsze albo si� wygra, albo przegra. No i co z tego?
O, choler�, jak z tych drzwi zawia�o, wichrzysko si� zerwa�o, kto� si� chyba powiesi� czy co. Jako� si� u nas teraz ludzie nie wieszaj�. A ten ostatni, co to niby si� obwiesi�, to zdaj� si�, �e go koledzy ugongolili, a potem do naga rozebrawszy, dla niepoznaki na ga��zi w parku powiesili. Ale to zaraz by�o wida�, �e lipa, bo nogami do ziemi dostawa�. Widzia�em go, sta� na deszczu go�y, jakby si� do pnia przytuli�. I wie pan co? Wcale nie dowiedzieli si�, sk�d on i co zacz. Wzi�li, pochowali i nikt si� o niego nie zatroszczy�, nikt si� nie zg�osi�... Dziwn� historia. Sk�d on m�g� by�?
Czy to przy jakim podziale, czy mo�e za du�o o kole�kach wiedzia�?
miot
17
Wi�c tak panu powiadam, sp�dzam sobie niedziel� czy sobot� sam jeden przy kieliszeczku. Takie dnie to s� dnie rozmy�lania, wspomnie�. Ja jestm m�ody cz�owiek, pan widzi, m�ody, nawet jeszcze jestem m�odszy, ni� wygl�dam, ale si� wcze�nie starzej�. Ja sobie tak siedz� i my�l�... Byle tylko, panie, baba do mnie nie podesz�a. Ale pan siedzi, pan mi nie przeszkadza. Przeciwnie, pan te� sobie ze mn� powspomina. Bo my to krajany, oba tutaj oblatane, oba tutaj w tym b�ocie po uszy zasmarowani, jak nie przymierzaj�c te �winie. Niech si� tylko pan na mnie nie gniewa. Wypijemy i pogadamy. Z widzenia chyba mnie pan zna. Nie? To dziwne. Ja pana znani. Dobrze znam. Ale pan to mnie chyba nie zauwa�a. Chocia� jestem nie u�omek i powiadaj�, �e przystojny. Baby powiadaj�, �e przystojny - a panu co do tego. Prawda?
Ja kiedy� czyta�em wiele ksi��ek. Jak by�em jeszcze szczeniak. Za okupacji, za niemieckiej okupacji. Pan te� czyta.. Czyta� pan tak� ksi��k�, �e dziewczyna z mostu si� rzuci�a? A to dobrze zrobi�a, co mia�a lepszego do roboty? Baba z wozu, koniom l�ej. Ma�o to bab skacze do wody? Cholera, i ch�op niejeden tak�e. I co z tego? Nie pijesz pan? Hop - siup - na jedn� n�k�. �e ju� mam w g�owie? O nie, dla mnie to wszystko za ma�o. Ja nie trac� nigdy g�owy, tylko wszystko robi si� takie prze�roczyste, jak szyba dobrze umyta, i wszystko wtedy tak widz�, jak na d�oni. Powiadaj�, �e wtedy opowiadam �liczne historyjki. Ale to nie s� �adne historyjki, to wszystko prawdziwa prawda. Po --co nam, naszemu pokoleniu, historyjki, no nie? Czy to wszystko, co do g�owy przychodzi, jak cz�owiek sobie go�nie par� kielich�w - to nie najlepsze historyjki?
I jak si� ta ksi��ka nazywa, co ta dziewczyna z mostu skoczy�a? A ten facet, to jej nie ratowa�? A jak on j� mia� ratowa�? Taki smrodzik delikacik. Jak ja mia�em ratowa� j moj� dziewczyn�? Nikt nie m�g� ratowa�. Nikt nikogo jeszcze nie uratowa�. Sam si� cz�owiek te� nie uratuje.
18
Opowiadania
Pan my�li, �e ja darmo do bab wstr�t mam? Oby� si� bez nich nie mog�, ale wstr�t mam, a ju� najbardziej nie znosz�, jak si� kt�ra przy �wietle rozbierze. Go�ego cia�a babskiego nie mog�.
Bo, widzi pan, to by�o tak: jeszcze by�em ma�ym ch�opcem, na samym pocz�tku wojny, czy w drugim czy w trzecim roku. Mia�em dziesi�� lat. Ja jestem rocznik 32 - no, to znaczy by�o w 42 roku. Co taki ch�opczyna wie? Nic jeszcze nie wie. Ale mu si� tam co� po �bie snuje, jakie� takie widoki, jakie� takie dziewczyny. Co� mu si� tam ju� zdaje. A to by�a wojna, matka moja zaraz w trzydziestym dziewi�tym by�a wywieziona. Bo to, prosz� pana, ja jestem dziecko rozwiedzionych rodzic�w. I moja matka posz�a za drugiego do Lwowa. I ja mia�em starszego brata, to z nim i z moj� matk� by�a taka krewa, �e ich ze Lwowa wywie�li gdzie� cis czorta na zabaw�, diabli wiedz� gdzie, i ja ca�� wojn� matki nie widzia�em - i po wojnie te� jej nie widzia�em. A ojciec z t� inn� to tak�e si� gdzie� zawieruszy�. Wie pan, w lasach ko�o Parczewa. Przecie� tam przej�� nie mo�na, nikt nie wiedzia�, gdzie on jest, a� p�ki si� nie objawi�. Raz si� objawi�... no, ale to inna historia.
No, wi�c ja mia�em dziesi�� lat. Rozumie pan, taki ch�o-p�czyna, i pos�a�a mnie ciotka z Bryjowa do Siedliska, kolejk� do krawcowej. Bo moja ciotka wtedy swetry robi�a, a ta krawcowa we�n� mia�a. I czeka�em sobie na stacji w Siedlisku na poci�g. Nie na poci�g ten du�y, tylko na kolejk�, co to tramwajowe wagony je�d��. No, jednym s�owem, pan wiesz, na kolejk�.
A wtedy na tej kolejce to sami swoi je�dzili i �adnego niebezpiecze�stwa nie by�o, bo jakby co by�o, to zaraz przestrzegali. Motorniczy gwizda� specjalnie albo i konduktor powiedzia�: "Nie jed� pan, bo tu �api�", albo �e tam czekaj� na co�.
No, i tak ja czeka�em na tej stacyjce. A stacja, pan wie, w Siedlisku du�a, a przy stacji taki sk�adzik, jak to zawsze
Wzlot
19
przy kolejach czy tramwajach, taki z dachem jednospadowym, drewniany albo i murowany, czort jego wie.
I jako� ta kolejka nie nadchodzi�a i czekali�my wszyscy. A jesie� ju� by�a, tak jakby teraz, tyle tylko, �e nie pada�o, jasno, bia�y dzie�. Du�o ludzi czeka�o na kolejk� i troch� si� ju� niecierpliwi�o. I wie pan, jak ludzie wtedy chodzili, obdarci i w starych �achach, ciuchy, co kto mia� najgorszego, to nawk�adali na siebie i tak jechali, �eby tylko nie podpada�, �eby tylko nikt nie zauwa�y�, �eby tylko by� jak najbardziej szarym.. T�um by� w�a�nie szary. To jest to s�owo. Szary.
Dlaczego pan nie pijesz? Pan my�lisz, �e to upadek? A to nie �aden upadek. Jak ja tak sam siedz� i pij�, to przeciwnie, . mnie si� wydaje, �e ja si� nad wszystkim �wiatem wznosz�, �e ja si� unosz� nad naszym Bryjowem- Mam przez chwil� to z�udzenie, �e jestem ponad wszystkim. I nie trzeba mi tego, �eby mnie tytu�owali in�ynierem czy profesorem, czy doktorem. Jestem wtedy i doktor, i in�ynier. Widzi pan, pan �a�uje tej dziewczyny, tej, co to z mostu skoczy�a, a mnie, ch�opca, pan nie �a�uje? Nie �a�uje pan? S�usznie, s�usznie, j� jestem ch�opiec gracki. Baby powiadaj�, �e przystojny i nic mi nie potrzeb�. Kiedy tak siedz� w tym k�cie ko�o okna, przy tej papierowej serwetce,na kt�rej tylko co m�j majster nakre�li� te rachunki, z kt�rych wynika, �e�my nabrali zdrowo naszych klient�w i �e mog� sobie dzisiaj la� ile wlezie, to ja si� tak czuj�, jakbym lata�. Rozumie pan, to jest m�j wzlot. Ja latam ponad wszystkim, unosz� si�, mam wszystko gdzie� i nawet si� z tego nie �miej�. To jest m�j lot.
Tylko �e kiedy latam nad Bryjowem, to lec� i nad Siedlisko. I widz� siebie, ot takiego szprynca, jak ja na t� kolejk� czeka�em.
. Czeka�em, czeka�em i. przyuw��y�em dwie dziewczyny. Wszyscy je zauwa�yli, bo one od wszystkich si� odr�nia�y. Pi�kne by�y i pi�knie ubrane. Jedn� starsza, drug� m�odsz�. Przypuszczam, �e by�y nawet bardzo pi�kne, bo si� na nie m�odsi m�czy�ni g'ipili. A mo�e.dlatego si� gapili, �e mia�y
20
Opowiadania
na sobie takie wspania�e futra i kapelusze, i torebki prze�liczne. A mo�e dlatego si� gapili, �e to by�y �yd�wki i �e one si� nic nie ba�y.
Wtedy tak� moda by�a mi�dzy �ydami, powiedziano im, �eby si� pi�knie ubiera�, to nikt nie pomy�li o nich, �e si� ukrywaj�, ka�dy pomy�li, �e jak takie futro, co ka�dy zauwa�y, to przecie nie mo�e by� �yd�wka. Bo �yd�wka toby si� ba�a tak ubiera�, �e ka�dy zwr�ci uwag�.
One spacerowa�y po peronie i prawie nic do siebie nie m�wi�y. I ja widzia�em, �e one si� ba�y. A to niedobrze, jak si� widzi, �e kto� si� boi. A one by�y takie �liczne.
I wreszcie nadesz�a kolejk� i motorniczy, nadje�d�aj�c, jako� tak dziwnie i gwa�townie gwizda�, oczywi�cie z kolejki wysiedli �andarmi. Ale na peronie handlarek ju� nie by�o, wszystkie uciek�y, jak tylko pos�ysza�y owo gwizdanie. Ma�o ludzi zosta�o na peronie. I �andarmi, ledwie wyskoczyli, zaraz zauwa�yli te �yd�wki. J� wskoczy�em do wagonu i my�la�em, �e kolejka zaraz pojedzie. Ale ci �andarmi zatrzymali kolejk�. Wzi�li oni te dwie dziewczyny i zaprowadzili par� krok�w od peronu. Mi�dzy stacj� i �w sk�ad. I my wszyscy cisn�li�my si� do okien kolejki i patrzyli�my, co b�dzie. I strach taki,
1 ciekawo��, jak to b�dzie. A oni postawili je tam w przej�ciu pomi�dzy dwoma budynkami i kazali im si� rozebra�. I musia�y si� rozebra� zupe�nie do naga. I wtedy ja pierwszy raz zobaczy�em go�� bab�. Nigdy jeszcze nie widzia�em i nawet -
2 przeproszeniem pana - nie wiedzia�em, �e kobieta ma w�osy pod brzuchem. My�la�em, �e jest tam taka g�adka, jak ma�e, dziewczynki. Ja przecie nawet ria pla�� nie chodzi�em, piersi kobiecych nie widzia�em. I zobaczy�em po raz pierwszy i te w�osy, i te cycki, i te brzuchy, no, zobaczy�em go�e kobiety. A by�y one m�ode i �adne, i wszyscy patrzyli na nie z zapartym oddechem. One stan�y mi�dzy �cianami - i wszyscy wiedzieli, co z nimi b�dzie, i one wiedzia�y, co z nimi b�dzie, ale nic nie m�wi�y, ani p�aka�y, ani krzycza�y. Ijswali�y si� tak, prosz� pana, jak zawsze pada cz�owiek za-
Wzlot
21
strzelony. Przecie nam, ludziom dwudziestego wieku, nie trzeba opowiada�, jak pada cz�owiek zastrzelony. Ka�dy z nas to wie. Ka�dy widzia�. Ka�demu przychodzi�o do g�owy, �e pada jak pusty worek. Tak jakby z niego nagle co� usz�o. Mo�e dlatego cz�owiek dwudziestego wieku sk�onny jest wierzy�, �e to dusza opuszcza takie zastrzelone cia�o i �e dlatego cia�o to staje si� jak worek.
Ale potem sztywnieje, sztywnieje.
No, i dopiero jak zastrzelili te dwie �yd�wki, zabrali ci �andarmi te wszystkie ich futra i ciuchy, zabrali torby, kazali sobie przynie�� worek, wpakowali wszystko do worka, siedli do kolejki i pojechali�my. A te trupy? Trupy zosta�y, jako� tam je potem uprz�tn�li ze stacji.
I widzi pan, jak j� mi��em ratowa� te dziewczyny ? Jak ja mi��em wo�a� na �andarm�w? Nikt s��wkiem nie pisn��, wszyscy si� bali. Przecie pan wie, co to strach. Strachem my �yli d�ugie lata. I ja teraz, jak tylko zobacz� go�� kobiet�, to ogarnia mnie strach niezmierzony i ucieka�bym gdzie pieprz ro�nie, tak jak wtedy ucieka�em z kolejki do domu, do ciotki i dopiero cioci, nic nie m�wi�c, wyp�aka�em si� w podo�ek. Szkrab by�em, mia�em dziesi�� lat. I teraz za nic w �wiecie nie chc� widzie� w�os�w pod brzuchem kobiety, a jak z kt�r� d�u�ej �yj�, to ka�� jej goli� jak Japonce.
Szala�em potem, nie mog�em spa�, budzi�em si� w nocy. Ciotka nie mog�a zrozumie�, co si� sta�o, bo pan wie, jak to dzieci, nic nie powiedzia�em w domu. Pan wie, gdzie my mieszkamy? Taki ma�y drewniany domek tu� przy zakr�cie, wie pan, tam, gdzie bruk przechodzi w asfalt. Naprzeciwko takie ch�opskie chatki... � nasz domek ca�y zaro�ni�ty winem. Ot� w tym miejscu, gdzie asfalt przechodzi w bruk, samochody zawsze ha�asuj� i ja si� zrywa�em, i krzycza�em do ciotki.
No, a potem przesz�o. Spa�em jak kamie� i nic mi si� ju� nie �ni�o. I w�a�nie w tym czasie przyjecha� ojciec, �eby mnie zobaczy�. Najstarszego brata dawno ju� zabrano do O�wieci-
22
Opowiadania
mia, �redni by� z matk� w Kazachstanie, ja jeden jeszcze u ciotki istnia�em, by�em osi�galny. Ot� ojciec porzuci� te swoje lasy pod Parczewem i przyjecha�, B�g wie, jak przyjecha�, aby mnie zobaczy�.
Nie wiem, jak on przyjecha�, bo spa�em. Dla mnie zjawi� si� niespodziewanie. Nie widzia�em ojca od roku 39. Nie pami�ta�em go prawie, wiedzia�em, �e taki wysoki i smuk�y i �e ma r�ce bardzo wysmuk�e i pi�kne. Ze wszystkiego najlepiej zapami�ta�em te d�onie. Ale, niestety, kiedy teraz spojrza�em, na p� przytomny, zbudzony ze snu, na te d�onie, wyda�y mi si� jakie� takie przybrudzone.
Mo�e sobie pan wyobrazi�, co czuje dziecko dziesi�cioletnie, ch�opak, kt�ry si� przez ca�y jesienny dzie� naugania�, kiedy go zbudz� o pierwszej w nocy, ubior� i ka�� siedzie� przy stole, gdzie starsi jedz� i pij�. Ojciec popija� ra�no i sam nie wiedzia�, co mi powiedzie�. Opowiada� ciotce i wujowi jakie� okropne przygody le�ne i o tej drodze do Bryjowa, a potem zacz�li wspomina� jakie� czasy przedwojenne, kt�re by�y dla mnie jak z bajki o kr�lu �wieczku. Co ja mog�em wiedzie� o tamtych czasach, kiedy cukier kosztowa� 12 groszy, a bilet na kolejk� z�oty osiemdziesi�t? I kiedy ojciec by� administratorem w jakim� wielkim maj�tku, i kiedy wszyscy bracia byli�my razem. Ja ju� tego nie pami�ta�em. S�ucha�em, na p� zasypia�em i przypatrywa�em si� ojcu. Mi�� wielkie niebieskie oczy i taki strz�p w�os�w, co spada� mu na czo�o. Co? �e niby tak jak u mnie teraz? Mo�e, nie wiem. Nikt nigdy nie powiada�, �ebym by� podobny do ojca. Ojciec by� bardzo pi�kny, s�ynny z urody. No, i o mnie baby powiadaj�... daj� mi za to fors�, wo�� taks�wkami i chc� na mnie patrze�, a ja zawsze: zga� �wiat�o, cholero, patrze� na twoje cielsko nie mog�! Zga�, babo, �wiat�o!
No, wi�c patrz� sobie na. mojego ojca. �adny by�, g�os mia� taki szumny, jakby w�a�nie drzewa lasu szumia�y, takim niskim basem opowiada�, a ja nawet nie s�ucha�em, co on opowiada�, tylko s�ysza�em, jak ten g�os rozchodzi� si� po naszym
Wzlot
23
malutkim drewnianym domku. Okna by�y zakryte, ale wujek raz po raz powiada�:
"Cicho, cicho, nie gadaj tak g�o�no, bo jeszcze kogo sprowadzisz".
Ba� si� m�j wujaszek, a jeszcze panu powiem, jak bardzo si� ba�. Kto si� wtedy nie ba�?
Patrz� ja tak na mojego ojca, a i on na mnie popatruje. Nie znalaz� ani s�owa, aby do mnie wprost co� powiedzie�. Zupe�nie nie wiedzia�, co mi ma powiedzie�, ale si� na mnie tylko gapi�, jak gdyby wiedzia�, �e to mnie ostatni raz widzi, �e w og�le jakie swoje dziecko ostatni raz widzi... To musi by� dziwno popatrywa� na takiego �warnego ch�opaka i nie wiedzie�, �e go si� nie zobaczy, i nie wiedzie� w og�le, co z nim b�dzie. Bo co z nami wszystkimi wtedy mia�o by�? Niewolnicy dla Hitlera - i ju�. Popatrywa� te� na mnie a popatrywa� i gada�... Opowiada� niestworzone rzeczy, ciocia potem powiedzia�a, �e blago wa�, ale czy to mo�na by�o wtedy wiedzie�? Nieraz najprawdziwsz� prawd� ludzie opowiadali, a wierzy� si� nie chcia�o - takie to ju� s� nasze czasy. I teraz nigdy nie wiadomo, gdzie prawda, gdzie k�amstwo. A najcz�ciej wszy- j stko po�rodku.
I ja na niego patrzy�em. W cha�upie by�o zimno, nie napalono, cho� ju� si� i mrozy na dworze zaczyna�y, bo w�gla nie by�o, jeszcze go nie nakrad�em, bo to ja w w�giel zaopatrywa�em ca�y dom - przez ca�� wojn� by�em za "kiciarza"... Ojciec by� w jakiej� takiej jasnej czamarce czy my�liwce, takim kr�tkim ko�uszku z jasnej sk�ry czy z jakiego innego jasnego materia�u, ju� nie pami�tam. I kiedy tak siedzia� przy stole, rozstawiwszy nogi, i podnosi� do g�ry kieliszek, bo oczywi�cie sobie z wujkiem bimber popijali, spostrzeg�em na jego r�kawie, na tym jasnym materiale czy na tej jasnej sk�rze, pod�u�-<� na smug�. Teraz my�l� sobie, �e to musia�a by� smuga od trzymanej w r�ku uzdy czy od pepeszy, czy od karabina, czy ja wiem jeszcze od czego. Mo�e jaki sos kiedy wyla� czy kaw�.
24
Opowiadania
Jednym s�owem by�a taka pod�u�na smuga na r�kawie. A mnie si� wtedy wyda�o, �e to musi by� smuga krwi.
Rozumie pan, jak to z dzieckiem, wyobrazi sobie co�, i ju� potem w to wierzy. Wierzy�em, �e jest to smuga krwi, �e zosta�a ona na tym r�kawie, kiedy ojciec zabija� cz�owieka. A mo�e to by�o od dzika czy od jelenia? Pan wie, tam ko�o Parczewa, ko�o Jab�oni, jakie to lasy a lasy! I jaka zwierzyna! A mnie si� wydawa�o koniecznie, �e to jest smuga po zabitym cz�owieku.
Nie powiem, �eby mnie to zdziwi�o. Ojciec musia� niejednego przecie cz�owieka ugongoli�. Przypuszczam, �e niejednego z Niemc�w w�asnor�cznie zastrzeli� wr�cz, nie tak strzelaj�c z daleka, jak do zwierzyny... bo to si� wtedy nie tak bardzo widzi, ale tak z bliska, co to pan wie, cz�owiek jak worek si� obsuwa. No, rozumie pan.
A mo�e swojego zabija�? Czy j� wiem, jak to z nim by�o? Tylko jedno, �e jak tylko zobaczy�em t� smug� rdzaw�^ zaraz nabra�em takiego wstr�tu i strachu do ojca. Zapyta�em:
- Tatu ? A czy ty cz�owieka zabija�e� ? � Wszyscy umilkli na to pytanie i ojciec zamilk�. Bo to by� jedyny raz, co si� do ojca odezwa�em przez ca�y czas tej nocnej wizyty. Wszyscy umilkli i nie patrzyli na mnie, tylko patrzyli na siebie. Wreszcie ojciec si� odezwa�:
- No, przecie, musia�em niejednego Niemca rozwali�. A ja jeszcze powiedzia�em, jak dzi� to pami�tam:
- A Niemiec to nie cz�owiek ?
I nawet nie wiem, dlaczego to powiedzia�em, bo przecie sam wiedzia�em, �e Niemiec to jak nie cz�owiek. I nieraz sam my�la�em, �ebym to ja mia� jak� bro�, tobym tych wszystkich Niemc�w, co si� po Bryjowie kr�c�, porozwala�. Bo to przecie niemo�liwe by�o, �eby ich jak innych ludzi uwa�a�! Oni si� sami za innych uwa�ali. Nie wiem dlaczego tak zapyta�em ojca.
To nic, �e zapyta�em, ale �e poczu�em wtedy taki straszny wstr�t do rodzica, taki straszny strach. Rzuci�em si�
Wzlot
25
do sw�j ego pokoju i na ��ko. Schowa�em g�ow� w poduszk�...
Nie wiem, czy p�aka�em, czy tak tylko le�a�em. Ciotka mnie sprowadzi�a z'powrotem do tego pierwszego pokoju-kuchni, gdzie siedzieli wszyscy, i �agodnie do mnie przemawia�a. Ja sam nie wiem, jak to si� wszystko sta�o.
No, i widzi pan, to by� ostatni raz, co ojca widzia�em, i tak� mu nieprzyjemno�� zrobi�em. Uwa�a�em, �e jest on morderca, oprawca, czy ja wiem co, i �e nie tylko ten r�kaw ko�uszka rdzawy, ale i d�onie jego, i palce, takie �adne i kt�re do dzi� dnia tak dobrze pami�tam, s� nieczyste.
Oczywi�cie po podr�y nie m�g� mie� czystych pazur�w i po tym tam koczowaniu po parczewskich lasach. Ale mi si� wci�� wydawa�o, �e on ma krew za paznokciami.
I wie pan co? Ja ju� nie bardzo dobrze pami�tam rys�w ojca, oczy pami�tam, bo mia� takie wyra�ne, ale te r�ce pami�tam, jakbym na nie patrza� w tej chwili, jakbym je widzia�, o, tu na stole, ko�o tych kieliszk�w, ko�o tych talerzyk�w. Bo ojciec tak�e tak te r�ce trzyma� na stole mi�dzy talerzami i mia� brudne paznokcie. Pami�tam jak dzi�. Podobno, potem mi m�wili, �e ojciec niejednego rozwali� - i nawet swoich. �e dyscyplin� mia� �elazn� w swoim oddziale i �e bardzo mocno ich wszystkich trzyma�, i �e sam... Ale pan wie, co to nie opowiadaj�. Wszystko to jakie� takie bajki, je�eliby wierzy� wszystkiemu, co o tych lasach opowiadaj�, to ka�de drzewo by�oby ca�e we krwi, nie? Tote� ja nie wszystkiemu wierzy�em... Jednemu musieli�my uwierzy�, kiedy w par� tygo-dri potem przyjechali po nas. Ojciec zgin��, pochowali go gdzie� - nie, nie pochowali, a przechowali, a poniewa� ojciec chcia�,.�eby koniecznie rodzina by�a na pogrzebie, bo umar� z rany i m�g� m�wi�, wi�c pochowali go w jakiej� ziemiance, a� p�ki nie przyjecha�em, ja i moja ciotk�, i moja babcia. To jedyna rodzina. Brat najstarszy w O�wi�cimiu, �redni z matk� w Kazachstanie - a on chcia�, �eby rodzina by�a na pogrzebie.
Ja tylko tak m�wi�, �e to w par� tygodni; musia�o by� ju�
26
Opowiadania
i par� miesi�cy po tej jego wizycie, bo by� marzec i �niegi zdrowe le�a�y w lasach. Przyjechali my z cioci� i babci� do Parczewa, a potem nas ko�mi wie�li jakie� niesko�czone kilometry, a ostatni ju� kawa�ek drogi �e�my szli na piechty, brn�li przez ter? topniej�cy �nieg, walili si� z n�g, a� przyszli�my... I wyobra� pan sobie, nie na polank�, nie na dzikie miejsce, ale do wioseczki w tych lasach ukrytej i do ma�ej kapliczki, i do ma�ego cmentarzyka, gdzie po�rodku wykopana by�a mogi�a dla mojego ojca. I ojciec le�a� w trumnie otwartej, i ca�y by� zamarzni�ty, i nie rozt�ja�, i rysy takie by�y w jego twarzy, jakby je kto z drzewa (pociemnia� by�) wyci��. Tego ojca w trumnie to lepiej pami�tam, jak tamtego przy stole z bimbrem i niebieskimi talerzykami.
I ca�y oddzia� by�, i honory wojskowe, i salwa nad mogi��, i ksi�yna jaki� by�, co wywodzi� "Salve Regina"! Wszystko jak si� patrzy, nie darmo nas z tego Bryjow� tam sprowadzili, chcieli poch�wek ojcu d��, jak tego trzeba. A ca�ym tym oddzia�em dowodzi�a jaka� baba, bali si� jej wszyscy jak ognia i potem ciecia powiedzia�a, �e to musia�a by� kochank� mojego ojca. Gruba by�a, czy te� ten ko�uch taki na niej by�, i spocona ca�a, bo dzie� by� s�oneczny, cho� mro�ny, i tak zabawnie piszcza�a te swoje komendy "na rami� bro�", �e mi si� �mia� chcia�o. Ciotka na mnie patrzy�a ze zgorszeniem, �e wargi zagryzam od �miechu, kiedy mi tutaj ojca chowaj�. Ale ja ��dnego �alu nie czu�em, tylko zm�czenie - i, uwierzy mi pan, co� w rodzaju wstr�tu.
Ja sam siebie nie rozumiem. Wiem, �e byli bohaterowie, walczyli za nas, ojciec by� wspania�y cz�owiek, tylko ta kobieta ko�o niego i ten oddzia�ek taki jaki� pokurczony i byle jak [odziany, i te jego pretensje, �e to niby wojsko, �e to niby oni imaj� prawo zabija� kogo chc�... A czy to si� ma prawo w og�le zabija�? No, niech mi pan powie przy tej czwartej �wiartce... Trzecia? Nie, dla mnie czwarta, bo przecie� ja pi�em, zanim pan tu przyszed�, Zielonkowa to mnie zna. Jak ja na tak� niedziel� "wzlotu" tutaj przychodz�, to sama mi stawia... nie
Wzlot
27
pyta... No, i prosz� pana? I wie pan, ja si� ich ba�em. Bardzo ba�em. I mia�em jak gdyby uczucie wstr�tu. Ta baba to mnie ca�owa� w g�ow� chcia�a, ale si� nie da�em i zaraz ciotce powiedzia�em:
"Jed�my, jed�my, wracajmy do Parczewa, ja za nic tutaj nie zostan�".
Ja, panie, tych ludzi �a�owa�em, oczywi�cie �a�owa�em. Ja ich kocha�em? Mo�e i kocha�em. Ale ja si� ich brzydzi�em, prawie tak samo jak Niemc�w. Ojciec w trumnie mia� ten sam ko�uszek, to mu go przed samym po�o�eniem do ziemi zdj�li. Teraz naprawd� by� on zakrwawiony, ale kto� powiedzia�, �e krew si� �atwo zmywa.
Jak pan my�li, czy krew naprawd� �atwo si� zmywa ?
Pan rozumiesz, nie mia�em ja wtedy czasu do my�lenia, czy krew si� zmywa, czy nie zmywa. Ca�y ten pogrzeb i ten marcowy dzie� (nad polami ju� �piewa�y skowronki, a w lesie jeszcze by� porz�dny mr�z i tata by� zamarzni�ty na kamie�) pr�dko zatar�y mi si� w pami�ci. Potem dopiero mnie si� przypomina�y i to bardzo potem. Jak ju� po wojnie siedzia�em w wi�zieniu. Pan wie, czego si� w wi�zieniu nie przemy�li. Strach strachem, a o czym� my�le� trzeba; to mi tak ten pogrzeb i �azi� po g�owie.
Pan pami�ta, jaka to by�a wiosna? �adnie si� zrobi�o. Trzecia wiosna wojny i ja si� zrobi�em inny ch�opak, trzecia wiosna mnie ju� zasta�a jakby doros�ego. Ciocia wtedy bardzo chorowa�a i omal nie umar�a, wujo tam gdzie� si� dekowa� po r�nych tartakach i takich niemieckich przedsi�biorstwach, z kt�rych niewiele si� mia�o dochodu - a wszystko by�o na g�owie Romka. Jakiego Romka? A czy to pan nie wie, jak mi na imi�? Roman mi przecie na chrzcie �wi�tym dano, w�a�nie ta sama cioci� do chrztu mnie podawa�a w tej�e parafii, Bry-jowie. Wszystko teraz by�o na g�owie Romka; Romek tu, Romek tam. Pan wie, jak to si� wtedy je�dzi�o do Rawy Mazowieckiej i dalej, do Bia�y, takimi drogami, �eby nikt nie przy-uwa�y�, polnymi drogami mi�dzy �ytem, jak by�o lato, a jak
28__________________________
nie by�o �yta, to tak, na olaboga, �eby tylko przywie�� i za-
handlowa�.
Tutaj niedaleko taki jeden bogacz mieszka, jeszcze do dzi� dnia, tylko �e nie taki bogaty; to ja mu z tej Bia�y mi�so dwa razy na tydzie� targa�em. Niby to pod wag� oddawa�em, ale zawsze trzeba by�o co� dla cioci urwa�, bo ciocia by�a chora, bulionem tylko �y�a, a tu sk�d na mi�so? Z tego, co wujo na tartaku zarobi�? Ani mowy. Targa�em i dla swoich, i kie�bas�, i jaja, ci�kie to cholernie, a drogi tamoj piaszczyste. Niech pan nie my�li, �e ja zawsze m�wi� "tamoj", ja przecie �wiem, pan wie, ja jestem teraz ca�y majster przy budowach, ja wiem, jak si� m�wi, ciotk� mnie nauczy�a, jak mog�a, i po wojnie, i ksi��ek tyle czyta�em... Tylko �e jak ja pomy�l� o tych wyprawach na jarmarki, na handle, jak ja pomy�l� o tych wszystkich �az�gach, kt�rzy ze mn� na te w�dr�wki je�dzili, to inaczej nie mog� powiedzie� tylko "tamoj". Ot, takie g�upstwo, jedno takie s��wko i zaraz wszystkich widz�: i Wieka Rozpruwacza, tak my go nazywali, i Janka od Koby�y, i Piecholi Stasia....^Pan nie my�li, �e to by�y ch�opaki w moim wieku, nie, wszystko to by�y stare ch�opy i ja z nimi jed�dzi�em. l - niech pan sobie wyobrazi - w�dk� z nimi zacz��em pi�. Wi-cek mi pierwszy kieliszek nala�, jak dzi� pami�tam. Kiedy za nami �andarmi gonili i strzela� chcieli, kiedy nam mas�o zabrali i tak� wielk� g�sk� jak stru�... No, i to ja z nimi wtedy zacz��em popija�, a jak mi ciocia co� m�wi�a o takich rzeczach, to jej m�wi�em jak teraz:
"Szut, nie ma co gada�, jak ciotka gada� b�dzie, to nie przywioz� miecha i ju�. Z g�odu ciotka zdechnie i wujo nie pomo�e z jego tartakiem i ze wszystkimi �usweisami. Aus-weisu si� nie ugryzie, to pewne. A je�� trzeba"...
I to w�a�nie wtedy, panie kochany, zaprzyja�ni�em si� z Edkiem. Wie pan? Z Edkiem. Z tym, co to... o to, to, to! Z tym samym. Pi�kny by� ch�opak i wariat szalony. Ach, jaki on by� pi�kny, starszy by� ode mnie, ale mnie zawsze s�ucha� i zawsze ja jego prowadzi�em na tych wszystkich wyprawach,
\\\
a nie on mnie. Je�dzili�my, panie, a� po granice Rzeszy, a� pod ��d�, panie szanowny, i czasami to i przez granic� si� przemykali�my... I tam w�a�nie na granicy pewnego dnia go przetrzymali. Ale przedtem niejedno jeszcze zrobili�my...
Przypomina mi si� jedna chryja. Wie pan, jak mieszkali�my? Pami�ta pan, naprzeciwko naszego domku takie chatki ch�opskie s�, to w tych chatach baby kury hodowa�y. Niemcy to przyuwa�yli i kiedy� przyjechali po te kury... Samoch�d, ci�ar�wk�, pod naszym domem na szosie postawili, a sami poszli. Ale oni nie tylko te kury �apali, ale zaraz je piec chcieli. Wi�c si� tam w tych chatach zabawiali. A szofer, co czeka� przy samochodzie, zasn��. Pepesz� ma z przodu, a karabin ko�o siebie postawi� i �pi, a� chrapie. My�l� sobie: "Poczekaj, taki synu, b�dziesz ty sobie spa�". I siad�em sobie na skrzyd�o tego samochodu, odkr�ci�em zakr�tk� i dawaj do �rodka mu piasek sypa�. Edek si� pod samochodem zaczai� i z drogi mi podaje, a ja, sypi� i sypi�... �adnie sobie pojedziecie, my�l�.
A szofer si� zbudzi�, ale jeszcze niezupe�nie by� przytomny, bo mnie tak �agodnie pyta:
- Kind, was machst du dort? A ja mu m�wi�:
- Poczekaj, hyclu, zaraz sko�cz�, tylko jeszcze ze dwie gar�cie piachu ci nasypi�...
A on jak si� porwie i jak nie pocznie krzycze�. A ja w nogi i Edek w nogi.
Ca�y Bryj�w wtedy przeszukali, dom po domu, ciotk� moja wrzeszcza�a, bo ciotka moja w Niemczech wychowana i chocia� nie zapisa�a si� na folksdojczk�, to wszyscy si� jej bali, i jak nie zacznie krzycze�. Tak mi powiadali, bo przecie nic z tego nie s�ysza�em, polecia�em jak zmyty, nawet si� nie ogl�da�em i nie wiedzia�em, co si� z Edkiem sta�o. A ja polecia�em do ksu... Pan wie, do tego Stryje�skiego lasu, do d�baku, i tam pod korzeniem takiego wielkiego d�bu przesiedzia�em dzie� i noc, i jeszcze u jednego znajomego le�niczego przez
30
Opowiadania
trzy dni przesiedzia�em. Tam mnie dopiero ciotka odnalaz�a i powiedzia�a, �e mog� wraca�, �e mnie ju� nie szukaj�... �e mog� ju� jecha� znowu do Bia�y i do Je�owa po mas�o i po kie�bas�... Bo oni bez mojej kie�basy �y� nie mogli. A ja ju� nie chcia�em je�dzi�, bo robi�em si� coraz starszy, ju� i w�sy mi wy�azi�y, i ba�em si�, �e jak mnie z�api�, to do Niemiec pognaj�... Edek mi m�wi�:
"Wielkie rzeczy Niemcy, do Rzeszy pojedziesz, pracowa� si� nauczysz i nie b�dziesz z kradzionego �y�..."
No, c�e� pan tak osowia�? �e ju� p�no? No, to co? Nasza kochana Zielonkowa b�dzie nas cierpliwie tutaj trzyma�a, chocia�by do samego bia�ego rana. Jeszcze jedn� �wiarteczk� i tako� zakrapian�? Nie lubi pan zakrapianej? No, to mo�na czyst�. Czysta tak�e dobra.
Mo�e rzeczywi�cie lepiej by by�o, �eby mnie do tego Rajchu zabrali, bardzo si� ju� rozpa��ta�em. W�dk� pi�em, w karty gra�em, nabiera�em ludzi na wadze, sprzedawa�em towar, bo si� ludzie za nim rozbijali. Chleb ludzi bodzie, jak powiada przys�owierPrawda, panie szanowny? Tylko si� jeszcze papieros�w nie nauczy�em pali�. I teraz palacz ze mnie nienadzwy-czajny... Jak co� mi pod nosem �mierdzi, to wypal�, a czasem to mi tak pod nosem... No, ale to inna historia.
Ju� si� zaczyna�em chowa�, jak by�a jaka �apanka, przesta�em by� dzieckiem. Jako dziecko to w tornistrze szkolnym amunicj� nosi�em, a od nauczyciela prosto do parku, do tego bogacza... wie pan, co panu m�wi�em. To bardzo dobry cz�owiek, tylko... Ale to wszystko jedno. Nie wszystko panu jedno, sk�d ja pieni�dze mam? Baby mi daj�, zarabiam, kradn�... Przecie� panu wszystko jedno. Zarabiam uczciwie i ju�.
Ot� ze szko�y prosto do parku i tam na grobli zawsze kto� by�, co po t� amunicj� przychodzi�. Nawet �adnego strachu nie czu�em. Tylko, wie pan, jednego razu mnie �andarm przy�apa�, za �eb mnie wzi��, odwr�ci� plecami do siebie i tornister otworzy�. Tam na wierzchu ksi��ki le�a�y i �niadanie, a on r�ki g��biej nie w�o�y�, tylko mnie kopniakiem z linii wy-
Wzlot
31
rzuci�... Bo to �andarmi wtedy lini�, ot tutaj, zaraz, na �wirowej, robili...
No, a teraz to ju� by�em starszy, to troch� si� ba�em. Jak by�a jaka �apanka, to ja zaraz do Stryje�skiego lasu. Tam by�a taka wielka dziura pod d�bem, pod korzeniami. To ja si� tam godzinami nieraz chowa�em, jak jaki dziki cz�owiek. Bo powiedz pan, jaka r�nica pomi�dzy nami wtedy by�a a pomi�dzy dzikimi lud�mi? A mo�e w og�le �adnej nie ma r�nicy? Jak ja sobie tam troch� wypij�... bo przecie� my du�o tutaj z panem nie wypili, to mi si� te wszystkie rzeczy razem pl�cz� i ja sam nie wiem, jaki ja jestem i czyj. Czy ja cywilizowany, czy dziki? Czy mi�dzy mn� takim, jakim ja wtedy by�em, a mn� tera�niejszym nie ma �adnej r�nicy? No, jednym s�owem, zupe�nie nie wiem... Pan pewnie te� nic nie wie, tylko pan udaje, �e wie i �e to wszystko rozumie, czego naprawd� nikt nie rozumie. Bo je�eli si� cz�owieka zabija - to jest zupe�nie niezrozumia�e...
Bo ja w�a�nie kiedy�, kiedy si� w lesie chowa�em, w tym Stryje�skim lesie, w d�baku, to zobaczy�em tak� wielk� rze�ni�.
Rozumie pan, kiedy�, kiedy pod tymi korzeniami za krzakami siedzia�em, latem to by�o, ju� przed samym powstaniem... �yd�w, panie, przywie�li...
No, napij si� pan jeszcze na jedn� n�k�. Szulim chalim, czy jak to oni m�wili. Przecie� pami�ta pan, ile ich tutaj by�o w samym Bryjowie i w Siedlisku... Bogacze, nie bogacze, ja ju� i nie pami�tam, tylko pami�tam, jak ich przywie�li. Sk�d przywie�li, nie wiem. Widocznie z jakiego� miejsca pracy, bo ju� byli bardzo wychudzeni i opaleni jak od s�o�ca - a to by�o lato. Pami�ta pan, przed powstaniem takie �adne lato by�o?
A pan chce wiedzie�, kto mi t� amunicj� dawa�? Albo ja ich pyta�em si�? Nie wiem. Potem powiadali, �e to pepeery. Mo�e... Taki jeden zawsze do mnie przychodzi�... na drodze mnie zaczepi� kiedy� i m�wi�, �e mi dobrze z oczu patrzy. No,
32
Opowiadania
to on si�ma ludziach nie zna�. Niech pan teraz na mnie popatrzy, ale tak uwa�nie, w same �renice, i czy pan powie, �e mi dobrze z oczu patrzy? Milczy pan? Nie, niech si� pan nie t�umaczy. Ja wiem, jak mi z oczu patrzy... Pan dlatego tylko ode mnie nie uciek�, �e si� pan mnie boi. Nie ma si� czego ba�. Ju� zupe�nie nie ma czego, ale to zupe�nie. A je�eli mnie si� ludzie bali, to zupe�nie niepotrzebnie. Mnie nigdy nie trzeba si� by�o ba�. I powiem panu nawet dlaczego. Ale to tajemnica. Niech pan nikomu nie powiada. Ja panu powiem otwarcie, dlaczego mnie nie trzeba by�o si� ba�, ale niech pan nikomu... I niech pan nawet, jak do mnie b�dzie m�wi�, zapomni o tym, co ja panu tutaj m�wi�. Mnie nie trzeba si� by�o ba�, bo ja sam si� ba�em... Rozumie pan, ba�em si�. A jak nawet si� nie ba�em, to co mia�em robi�? Jako� trzeba �y�, jako� trzeba istnie�, a dziewczynek, co si� z mostu rzucaj�, nie trzeba ratowa�. Pan wie, ten, co do Kutschery strzela�, te� z mostu do Wis�y skaka�. Pan rozumie, co to znaczy z mostu Po-niatowskiego pod kulami do wody skaka�? Niech pan sobie pomy�li, niech pan sobie wyobrazi, je�eli pan potrafi. Skaka� pan kigdy z trampoliny na p�ywalni? Nie? Widzi pan, to pan nawet nie potrafi sobie wyobrazi�, jak to dech zatyka... i jaka woda zimna... w lutym, rozumie pan, w lutym... I my�le�, potem p�yn��, czy trafi kula, czy nie trafi... i to jedno pomy�lenie: dosta�em... Ach, panie, niech mnie pan nie straszy zagadnieniami, jak to wy tam teraz nazywacie... pan jest nauczyciel � czy in�ynier, ju� mi si� popl�ta�o.... zagadnieniami moralny-' mi. Moja szko�a to by�a szko�a co si� zowie. Moje �ycie to jest �ycie. I widzi pan, nie id� do lasu, do tego drzewa, co na nim kole�k� mojego powiesili, i nie wydobywam sznurka z kieszeni ani pasa nie odwi�zuj�, ani krawata... zreszt� krawat by si� pode mn� oberwa�... pr�bowa�em... nie wytrzyma mojej wagi. �...
No wi�c, powiadam panu, tych �yd�w przywie�li, a ja wszystko widz�. I boj� si�, oczywi�cie, ale nie tak jak p�niej, bo ja by�em jeszcze... Jak to wy nazywacie... nie-u-�wia-do-
Wzlot
33
-mio-ny... tak, ja by�em nieu�wiadomiony. Nie wiedzia�em, co to znaczy. Domy�la�em si�, za gard�o mnie �ciska�o, ale nie wiedzia�em. No, przywie�li ich, ustawili - o jakie trzysta krok�w ode mnie. No i, oczywi�cie, skosili. Karabinem maszynowym skosili.... Nie chce mi si� opowiada�, jak to by�o... Apetyt bym sobie popsu�. Wie pan, to bardzo nie�adnie wygl�da, ale tak zwyczajnie. W tym nie ma nic nadzwyczajnego, gdy ludzie kup� umieraj�, ale to nic, tak jakby kto mrowisko rozrzuca� - i to nawet nie, bo mr�wki to si� strasznie ruszaj�, a �ydzi, prosz� pana, to nie ruszali si�, si� nie mieli widocznie
1 ju� widocznie im by�o wszystko jedno. Stali tak jak barany - i nawet mi dziwno by�o, �e �aden z nich nie poruszy� si�, �aden nie uciek�. Las, panie, naoko�o, zielono, ciep�o, ptaszki �piewaj�, kwiaty kwitn� - czerwiec by�, panie, zaraz po deszczu - i s�o�ce tak mi�dzy li�ciami �wieci�o, a z nich �aden nawet si� nie poruszy�, �aden nie zrobi� kroku w stron� lasu. I tak by zgin��, ale przynajmniej by na las popatrzy�... Co prawda �ydzi lasu nie lubi�. Ani �adnych takich widok�w przyrody. Mo�e to dlatego, jak pan my�li? Prawda, mo�e to tylko dlatego?
No, nie chc� panu opowiada�, jak to by�o. To nawet nied�ugo trwa�o, rozwalili, �ci�gn�li ich na kup� i poszli. Ja poczeka�em, mo�e z godzin�, i te� uciek�em. Ba�em si�, bo ju� si� �ciemnia� zacz�o.
Przed samym domem spotka�em Edka. Poszli�my do naszej kryj�wki. Mieli�my tak� kryj�wk� na drzewie w naszym ogrodzie, mi�dzy jab�oniami taki g�sty tam klon ro�nie, jeszcze dzisiaj ro�nie, tylko �e ja ju� tam nie mieszkam, ciocia mnie dawno wygna�a... Poszli�my na to drzewo i ja wszystko Edkowi opowiedzia�em. Jeszcze taki g�upi by�em, a przecie tyle ju� wiedzia�em... tyle ju� wiedzia�em, a jeszcze jak opowiada�em Edkowi, to p�aka�em. Edek mi powiada�:
- Id� ty, g�upi, ci �ydzi to pewno mieli jeszcze jakie� towary przy sobie, z�oto gdzie schowane, pozaszywane w kapotach, trzeba ich by�o przeszuka�...
2 - Opowiadania, t. V
34
Opowiadania
Ja si� �mia�em z niego, a on ze mnie. I co pan pomy�li? Przecie domy�la si� pan... Poszli�my przeszuka�, za par� dni, kiedy ju� dobrze �mierdzieli. I to wieczorem, prawie po ciemku, tylko na namacanego.
Sami dziwili�my si�, �e ich nie spalili czy nie wywie�li. W par� dni potem idziemy i, co pan powiesz, zabrali... Ja i tak nic nie znalaz�em, a on, szelma, niby Edek, dwa z�ote z�by jako� wymaca� i wy�ama�, nosi� toto w kieszeni przez par� dni, �e od niego tak�e zacz�o �mierdzie�... Dlaczego to, panie kochany, cz�owieka po �mierci nie pal�? Niby to mojego brata spalili. W tym w�a�nie czasie, a mo�e i przedtem troch�, przys�ali cioci tak� urn� z O�wi�cimia, niby to z prochami brata.... Chyba to jednak by�o du�o wcze�niej. Sam nie wiem. Te wszystkie czasy to si� tak kie�basz� we �bie, �e ju� cz�owiek nie pami�ta, kiedy co by�o, kiedy te �ydy, kiedy ta urna z prochem.... i to nie teraz mi si� to kie�basi, �e jestem pod gazem,\a w og�le miesza si� w g�owie i po trze�wemu. A te lata powojenne... hohoho... to ju� zupe�na kasza w g�owie. Go ja, jestem m�ody cz�owiek, mam swoje dwadzie�cia, pi�� lat i tak mi te lata rozbiegaj� si� jak myszy po k�tach, nigdy nie wiem, co kiedy by�o... i jak zechc� przypomnie�, to jak gdybym te myszy z nor za ogony wyci�ga�... a one tylko piszcz� i �mierdz�, te lata piszcz� i �mierdz�... Rozumiesz pan ?
Ciocia to wcale nie wiedzia�a, co z t� urn� robi�. Czy to chowa�, czy jak, bo przecie wiedzie� to my nie bardzo wiedzieli, co si� w tym O�wi�cimiu dzieje, ale �eby tak Niemcu wierzy�, �e m�j brat, kt�remu si� na dwadzie�cia obr�ci�o, na udar serca zmar� i Niemiaszki jego cia�o akuratnie spalili i do kupy zebrali, i do takiego pude�ka wsypali, i cioci do domu przys�ali, na pociech� niby to... To tacy g�upi nie byli�my. Ta urna tak i sta�a na tej komodzie... i troch�, ale to troch� czasami na ni� patrz�c my�la�em, �e to s� resztki tego mojego Zbyszka. Bo trzeba panu wiedzie�, �e tego brata to ja jakbym lubia�. Taki by� �mieszny, zawsze tak do mnie przemawia� jak ksi�dz proboszcz na kazaniu... i tak, i tak... niby, Romek, nie masz
Wzlot
35
tego robi�, a tamtego masz s�ucha�... i tak jak po kazaniu, i ja wiedzia�em, �e ksi�dz co innego robi, ni� m�wi, i ja m�wi�em Zbyszkowi co innego, a swoje robi�em. A ten, panie, Zbyszek, to zawsze do mnie m�wi� - on ju� mieszka� samodzielnie w Warszawie, stamt�d go wzi�li - to jak przyje�d�a� do mnie do Bryj owa, to zawsze powiada�: "Romek, masz przede | wszystkim zawsze prawd� m�wi�". A ja mu powiadam:! "A jak�e, a jak�e!" A sam si� w ku�ak �mia�em... Prawd� m�-i wi�... �adnie by�my wyszli, panie in�ynierze czy panie profesorze, to te� mi si� w g�owie kie�basi, ale to ju� nie z trze�wo�ci - �adnie by�my wyszli, �eby�my prawd� m�wili. W naszych czasach? Rozumiesz pan? �ebym ja cioci m�wi� prawr-d�, �ebym ja komu innemu powiada� prawd�, �e Edek w kieszeni nosi dwa z�ote �ydowskie z�by... Toby przecie ciocia zemdla�a. A Edka...
Z Edkiem to by�a ca�a historia. Jake�my tam tych �yd�w macali, to nas zemgli�o, poszli�my si� wyk�pa�... Jak dzisiaj widz� ten wiecz�r. Wie pan, zna pan ten staw na drodze do -Jedwabna. Staw wtedy jeszcze by� pe�ny wody, nie taki zapuszczony jak dzisiaj, i wiecz�r by� pogodny, czerwcowy, niebo takie r�owe, jak �lazowe kwiaty... I taki ma�y, cieniut-' ki ksi�yczek sta� mi�dzy wierzbami. Wierzby stare, rosochate, no, szulim, pod te wierzby... Dziesi�ty? Nieprawda, ja licz�, to dopiero �smy... I ja tak siedzia�em sobie pod tymi wierzbami i patrzy�em, jak Edek zrzuci� wszystko z siebie, du�o tego nie by�o, koszulka i spodenki, i poszed� do tej r�owej wody, jak gdyby czym� zafarbowanej, i tak stan�� w tej wodzie, i powiedzia�: "Romek, no chod�..." I, panie, ja bym za tym Edkiem nie tylko do wody poszed�, ja bym poszed� na koniec �wiata. Jak on mi powiedzia�: "No, chod�"... Ale wtedy nie poszed�em, tylko na niego patrzy�em i my�la�em sobie, jaki ten Edek jest... Nie ba� si� �ydowskich z�b�w z trupa wy�amywa�... Jaki on jest, i taki pi�kny, i taki jaki� inny od wszystkich. Ja brata kocha�em, Zbyszka niby, ale tego Edka to chyba jeszcze wi�cej.
36
Opowiadania
I tak mi si� ju� na trzynasty obr�ci�o, a on by� o cztery lata ode mnie starszy. Ale my�my si� nie rozstawali. Wtedy tylko, dopiero tego lata, to czasami Edek mi powiada�: "No, teraz walaj do domu, Romek, ja jeszcze mam tutaj interes". I wtedy to ja ju� tej amunicji nie nosi�em. Edek mi powiedzia�, �ebym da� spok�j, �e to nie dla mnie zabawa. I pyta� mnie jeszcze, kto to przychodzi do mnie po t� amunicj�, a ja mu powiedzia�em, �e nie wiem, bo i nie wiedzia�em. Ale jak on mnie tak zapyta�, to ja si� troszk� zaniepokoi�em. Ma�y by�em, ale ju� co� nieco� rozumia�em.
I to, prosz� pana, wtedy to tego in�yniera wzi�li, co mia� w podziemiu niemieckie mundury i co si� przebiera� za Niemca, pami�ta pan - taka ob�awa by�a w Bryjowie... i tak jeszcze do kogo� poszli jak w dym i zabrali, powiadano, �e by�a jaka� drukarnia pepeerowska czy stacja nadawcza, maszyn� jak�� wynosili...
I kiedy� spotka�em pod lasem, bo si� wci�� w��czy�em, tego paneczka, a skromny by�, niepozorny, trzech groszy by� pan za niego nie da�, spotka�em pod lasem tego paneczka, co to mi t� amunicj� nadawa�. Zatrzyma� mnie i zapyta�, czy znam tego Edka, tego "�adnego Bdka" - tak powiedzia�.
Powiedzia�em: "To m�j najlepszy przyjaciel, co nie mam zna�". A ten pan mi powiedzia�, �ebym kiedy� tego Edka przyprowadzi� wieczorem do lasu, bo on chce z nim pogada�. Powiedzia�em, �e przyprowadz�, i um�wi�em si� kiedy.
Jak on mi tak powiedzia�, to przecie ja od razu wiedzia�em, czym to pachnie, i od razu wszystkiego si�ldomy�li�em. Chyba domys� nietrudny. Edek sypa�, naturalnie, i jak mnie gdzie do domu posy�a�, sam si� widywa� z takimi, kt�rym nadawa�, co wypatrzy�. A czy on za to pieni�dze bra�? Chyba nie. Wie pan, chyba �e nie. On po prostu chcia� tak "dla sportu", to mu sprawia�o przyjemno��, �e jak kogo pokaza�, to go zaraz brali. Mo�e i niewinnych sypa�, chocia� wtedy to nie by�o niewinnych, ka�dy co� przeskroba�.
Serce mi si� �ciska�o, panie, przecie� to by� m�j najlepszy
Wzlot
37
przyjaciel. Jak ja go kocha�em! Ale, my�l� sobie, co ja si� b�d� martwi�. Przecie on i mnie sypnie. On przecie wie, �e ja amunicj� w tornistrze nosi�em, on wie, �e ja niemieckiemu samochodowi w ry�o piasek sypa�em, on wszystko wie, i o cioci, i o wujku. A jak Ruski przyjdzie, to on i Ruskiemu sypa� b�dzie, je�eli on tylko dla sportu. I strasznie mnie w do�ku �ciska�o, i �al mi go by�o, i strach o siebie i o niego, ale powiedzia�em: "S�uchaj, Edek, dzi� wieczorem w lesie b�dzie taki �yd, co on mi daje z�oto za �ywno��, to trzeba si� z nim um�wi�, ile on tej �ywno�ci potrzebuje, i co, i jak, i ile on nam da. I trzeba p�j�� do lasu przed �sm�, i poczeka� do godziny policyjnej, jak si� ju� zmierzchnie, i wtedy on przyjdzie".
I zaprowadzi�em go do lasu, na um�wione miejsce. To znaczy, nie zaprowadzi�em, �eby nas razem nie widzieli, ale um�wi�em si� z nim tam na samej granicy, ko�o kopca, no i on przyszed�, i czekali�my tak, a� si� �ciemni�o. I potem ja poszed�em niby za swoj� potrzeb� i w dyrdy do domu, lecia�em jak zaj�c. I jeszcze dwustu metr�w nie przelecia�em, pos�ysza�em strza�. Jeden. Tylko jeden strza�... Dobrze, cholera, strzela�...
Panie, tego Edka w trumnie to ja nigdy nie zapomn�. Jaki� on by� pi�kny. Kwiat�w tyle naznosili, le�a� tak wysoko i ta matka tak strasznie p�aka�a. I ja p�aka�em, nie mogli mnie pocieszy�... Bo przecie� to by� m�j najlepszy przyjaciel. I zawsze go widz�, nawet czasami mi si� �ni, jak stoi w tym stawku i woda taka czerwona w tym stawku, a on do mnie powiada: "Chod�, Romek, chod�!"
�e co? �e sobie twarz zas�oni�em? A to, �eby lepiej sobie przypomnie� ten pogrzeb. Ksi�dz proboszcz tak pi�knie �piewa� i ch�r parafialny, nikt nie wiedzia�, dlaczego Edka zabili, cho� potem si� domy�lali.
I wie pan co? Mnie si� zacz�li obawia�. Ja sobie by�em spokojny, r�wny ch�opak, nic od nikogo nie chcia�em, tylko tyle, �e ten w�giel bra�em, �e po mas�o je�dzi�em, �e mi�so sprzedawa�em, a tu raptem mnie si� zacz�li obawia�.
38
Opowiadania
I wie pan, jak powstanie wybuch�o, to przede mn� ukrywali, �e na pomoc szli. Bo wie pan (to nie wszyscy wiedz�), ca�a organizacja z Bryj owa zaraz na drugi dzie� powstania wyruszy�a w drog� nocnym marszem. Ko�owali jakimi� polnymi drogami, na Nadarzyn, na Raszyn, my�leli, �e mnie wy-ko�uj�, a ja za nimi cichcem przekrada�em si�. Deszcz pada� tego dnia, pami�ta pan, pola rozmok�y. Oczywi�cie, drogami szosowymi nie szli, tylko boczkiem, boczkiem, oj, nam�czyli si� oni za t� noc, nam�czyli - ale podeszli pod sam Mokot�w. I ja za nimi. A jak podeszli i �wita� zacz�o, to przyszed� rozkaz: z powrotem do dom�w i to ju� na w�asn� r�k�... Przy�apa�em tam jednego, mo�e pan sobie wyobrazi�: jaki by� w�ciek�y, i ja by�em w�ciek�y, bo si� chcia�em razem z nimi do Warszawy dosta�. Ale - powiadaj� - mowy nie ma! �adnego sposobu, ze wszystkich stron miasto otoczone, nie ma mowy o tym, �eby mo�na by�o cho� si� zbli�y�. Zreszt� widzia�em w Bryjowie, jak zaraz posz�y poci�gi, a na nich czego tam nie by�o, i armaty, i czo�gi, i te ichnie krowy... To�my z tym ch�opakiem ju� prawie w dzie�, s�o�ce wschodzi�o, zawr�cili i szli, tamt�dy ko�o P�cie. To�my to widzieli t� "bitw�" pod P�cicami. Sz�o bractwo z Ochoty kup�, nawet szpicy nie wystawili, i pod P�cicami prosto Niemcom w r�ce wpadli. Panie kochany, co to by�o, uciekali, pochowali si� w kopki �ytnie czy owsiane, co w�a�nie na polu sta�y. To Niemcy ich z tych kopek wyci�gali... ustawili ich potem ko�o glinianki, pustej glinianki, tam ko�o starej cegielni w Pruszkowie, pan wie? No i stali oni tak z par� godzin... I znowu ich skosili. Cz�owiek to jednakowo od maszynki pada, czy �yd, czy Polak, zupe�nie jednakowo. Tak�e�my z tym facetem m�wili, �e �adnej rozmaito�ci nie ma.
I take�my doszli do domu - i siedzieli�my tak jak g�upi. A tu, co si� dzia�o... Mo�e pan sobie wyobrazi�. Tam takie hece, dymy nad Warszaw� jak na d�oni, a my nic... tak tylko z miejsca na miejsce i troch� do Kampinosu i od Kampinosu si� w��czymy, a nic, dos�ownie nic do roboty... A je�eli nawet
Wzlot
39
kto co robi�, to ju� si� na mnie boczono i nikt mi nic nie powiedzia�.
Zreszt� przyznam si� panu, �e mi si� to wszystko w g�owie pl�cze i sam nie wiem, co kiedy by�o. Co by�o w czasie powstania, co po powstaniu... Prosz� pana, to si� przecie w g�owie nie mie�ci�o po powstaniu, �e ta ca�a Warszawa by�a pusta i wszyscy z niej wygnani... Pan my�li, �e ja nie by�em w pustej Warszawie. U nas w Bryjowie by� taki Niemiec, to on na mnie uwa�a�, zawsze ze mn� rozmawia� i taki jaki� by� dla mnie jak gdyby serdeczny. To on zawsze powiada�: "Warszawa ka-put!" i jak gdyby si� z tego smuci�... To on mnie kiedy� zabra� do Warszawy, je�dzili wtedy ci�ar�wkami Niemcy pali�, grabi�, wysadza� w powietrze, i Polacy niekt�rzy si� przy nich przemycali, aby swojego dobra wynie��... swojego albo i nie swojego. Najpowa�niejsze instytucje dobroczynne, i te wywozi�y bielizn� z prywatnych mieszka� i potem wszystko to rozdawali i sprzedawali, i co si� nie dzia�o...
Ach, panie, co ja panu b�d� opowiada�? Sam pan wiesz. Gdzie pan wtedy by�e�? W Radomiu? No, to� pan niewiele widzia�, a ja widzia�em i tak tylko my�la�em, jak to ludzie tak mog�. I ta Warszawa, panie, pusta Warszawa, to zupe�nie jakbym w jakich g�rach by�, w starych ksi��kach u cioci to takie stare rysunki widzia�em, jakie� afryka�skie czy ameryka�skie g�ry, a tutaj to wszystko nasze ruiny i takie...
I znowu, panie, rozwalali. Zaraz na pocz�tku powstania w naszym lesie, tam gdzie teraz ten pomniczek stoi, to przywie�li ludzi z Siedliska. I znowu widzia�em. Tylko �e im d� kazali kopa� i zaraz ich pochowali... no, i Edka ju� nie by�o, ju� i on ziemi� gryz�.
Jednym s�owem, panie, gdzie poszed�em, tam trupy, takie by�o moje szcz�cie. Nie tylko moje, bo nie ja sam chodzi�em i nie ja sam patrzy�em, wszyscy widzieli. Jak ko�o naszego domu �yda zabili, ale to jeszcze kiedy� w zimie, wszystko mi si� tak miesza w g�owie, jedno nachodzi na drugie, to przecie� by�o na par� lat przed powstaniem - to jak jego zabili i po-
40
Opowiadania
tem kazali nam �ci�gn�� na bok, w krzaki, to na tym miejscu na �niegu zosta�a taka czerwona plama. I pan wierzy? Ta plama nie chcia�a wsi�kn��. Zima �nie�na, �nieg pada, warstwa si� k�adzie na warstwie jak tynk, prosz� pana, a przez ka�d� warstw� krew na wierzch i na wierzch wychodzi.
Ja si� cioci pyta�em: "A dlaczego ta krew nie mo�e znikn�� pod �niegiem?" To ciocia m�wi: "Pewnie o zemst� prosi". A na kim ja si� b�d� m�ci�? Na kim ja si� mog�em m�ci�? Na sobie samym? Jak ja si� mia�em na sobie m�ci�?
Za du�o w�dki wypi�em? Mo�ebne. Trzeba b�dzie og�rkiem zak�si�, widzi pan, pani Zielonkowa pomy�la�a sama, zaraz nam og�reczki postawi�a. Jak to jako� w knajpie pusto si� zrobi�o. Wystraszy�em? E, co pan gadasz,