3252
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 3252 |
Rozszerzenie: |
3252 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 3252 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 3252 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
3252 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
William Shakespeare
M A K B E T
Przek�ad : J�ZEF PASZKOWSKI
OSOBY
D u n k a n - kr�l szkocki
M a l k o l m i D o n a l b e i n - jego synowie
M a k b e t i B a n k o - wodzowie
M a k d u f, L e n n o x, R o s s e, M e n t e i t h, A n g u s,
C a i t h n e s s -panowie szkoccy
F l e a n c e - syn B a n k a
S i w a r d - hrabia Northumberland,dow�dca wojsk angielskich
M � o d y S i w a r d - jego syn
S e j t o n - oficer pod rozkazami M a k b e t a
C h � o p i e c - syn M a k d u f a
L e k a r z a n g i e l s k i
L e k a r z s z k o c k i
� o � n i e r z
O d � w i e r n y
S t a r z e c
L a d y M a k b e t
L a d y M a k d u f
D a m a - na us�ugach L a d y M a k b e t
H e k a t e i T r z y C z a r o w n i c e
Lordowie,panowie,dow�dcy wojsk,�o�nierze,zb�jcy,s�udzy i go�cy.D u c h B a n k a
i wiele innych zjawisk.
Rzecz dzieje si� przy ko�cu czwartego aktu w Anglii,przez wszystkie inne - w Szkocji.
AKT PIERWSZY
SCENA PIERWSZA
Pusta okolica.
Grzmoty i b�yskawice.T r z y c z a r o w n i c e wchodz�
PIERWSZA CZAROWNICA
Rych�o� si� zejdziem zn�w przy blasku
B�yskawic i piorun�w trzasku?
DRUGA CZAROWNICA
Gdy bitwa owdzie wrz�ca
Doci�gnie si� do ko�ca.
TRZECIA CZAROWNICA
Wi�c przed zachodem s�o�ca,
PIERWSZA CZAROWNICA
Gdzie� schadzka?
DRUGA CZAROWNICA
Jak ten chrust
Na wrzosach.
TRZECIA CZAROWNICA
Tam Makbet z naszych ust
Dowie si� o swych losach.
PIERWSZA CZAROWNICA
S�ysz� g�os arcywied�my.
WSZYSTKIE TRZY
Ropucha skrzeczy.Jed�my!
Szpetno�� upi�knia,pi�kno�� szpeci;
Nu�e przez mg�y i par zamieci!
Znikaj�.
SCENA DRUGA
Ob�z pod Forres.
Wojenna wrzawa za scen�.K r � l D u n k a n, M a l k o l m,
D o n a l b e i n,L e n n o x z orszakiem wchodz�
i spotykaj� rannego � o � n i e r z a.
DUNKAN
C� to za cz�owiek krwi� zbroczony?Wnosz�c
Z jego ran,b�dzie on m�g� nam udzieli�
Naj�wie�sz� wie�� o bitwie.
MALKOLM
Jest to m�ny
Wojownik,panie,kt�rego odwadze
Winienem wolno��.Witaj,przyjacielu!
Powiedz kr�lowi,jaki by� los bitwy,
Kiedy� jej pole opuszcza�.
�O�NIERZ
W�tpliwy,
Jak los dw�ch burz� miotanych p�ywak�w.
Kt�rzy o siebie zwarci wysilaj�
Ca�� sw� sztuk�.Okrutny Makdonwald
(Godzien haniebnej nazwy buntownika,
Bo go natura mn�stwem wszelkich z�o�ci
Uposa�y�a),wsparty posi�kami
Kem�w z zachodnich wysp i galloglas�w.
Bra� ju� nad nami g�r� i fortuna,
Jak nierz�dnica,zda�a si� u�miecha�
Przekl�tej jego sprawie:gdy wtem Makbet,
Dzielny nasz Makbet,gardz�c szal� szcz�cia,
Mieczem,dymi�cym si� krwi� jak kadzid�em,
Toruj�c sobie drog� w�r�d zast�p�w,
Przedar� si� a� do zdrajcy i dop�ty
Nieub�agane zadawa� mu ci�cia,
A� go rozr�ba� od czaszki do szcz�ki
I g�ow� jego zatkn�� u blank naszych.
DUNKAN
O zacny m�u,waleczny Makbecie!
�O�NIERZ
Jak gdy ze wschodu,sk�d s�o�ce zab�ys�o,
Wypada burza brzemienna gromami,
Tak z radosnego nam przed chwil� �r�d�a
Wynik�a nagle bieda.Uwa�,kr�lu:
Zaledwie s�uszno��,uzbrojona m�stwem,
Zmusi�a n�dznych kem�w do ucieczka.
Ali�ci szcz�cia pr�buj�c na nowo,
Wzmocniony �wie�ym ludem i rynsztunkiem,
Natar� norweski w�adca.
DUNKAN
Nie strwo�y�o�
To naszych wodz�w,Makbeta i Banka?
�O�NIERZ
Jak wr�ble or�a albo lwa zaj�ce.
Zaprawd�,zda�o si�,�e to dwa dzia�a
Podw�jnie ostrym �adunkiem nabite.
Z tak podwojon� uderzyli sil�
Na nieprzyjaci�.Czy chcieli si� sk�pa�
W gor�cych ranach,czy te� upami�tni�
Drug� Golgot�,tego ju� nie umiem
Powiedzie�.Si�y ju� mnie opuszczaj�
I rany moje wzywaj� pomocy.
DUNKAN
Zdobi� ci� one tak samo jak wie�ci,
Kt�re przynios�e�:jak jedne,tak drugie
Tchn� chwa��.Niech go opatrz� lekarze.
� o � n i e r z wsparty na ramieniu dw�ch innych wychodzi.
Wchodzi R o s s e.
Kt� si� to zbli�a?
MALKOLM
Szlachetny tan Rosse.
LENNOX
Skwapliwy po�piech wida� w jego oczach.
Kto tak wygl�da,ten bywa zwiastunem
Niezwyk�ych rzeczy.
ROSSE
Niech B�g chroni kr�la!
DUNKAN
Witaj,szlachetny tanie!sk�d przybywasz?
ROSSE
Z Fajf,mi�o�ciwy kr�lu,gdzie norweski
Sztandar przed naszym pochylony wieje
I ch�odzi nasze wojska.Dumny Norweg,
Sam przez si� silny,a do tego jeszcze
Wsparty przez tego nikczemnego zdrajc�
Tana Kawdoru,srogi b�j rozpocz�� -
Gdy wtem Bellony szcz�sny oblubieniec,
Makbet,okryty zbroj�,jako ska�a
Stan�� przeciwko niemu i samowt�r
Rami� z ramieniem,ostrze z ostrzem star�szy,
Ukr�ci� hardy jego umys�:s�owem,
Zwyci�stwo przy nas.
DUNKAN
Szcz�sny dniu!
ROSSE
Kr�l Sweno
Prosi o pok�j i nie wprz�d mu wolno
Pogrzeba� ludzi poleg�ych w tej bitwie,
A� nam do skarbca na wyspie Sankt Kolmes
Dziesi�� tysi�cy dolar�w wyp�aci.
DUNKAN
Nie b�dzie mi ju� bru�dzi� ten tan Kawdor;
Ju� zdradom jego naznaczona meta.
Id� mu �mier� obwie��,tanie,i Makbeta
Powitaj jego mianem.
ROSSE
�piesz� panie.
DUNKAN
Co on utraci�,to Makbet dostanie.
Wychodz� wszyscy.
SCENA TRZECIA
Dzika okolica.
Grzmi.Wchodz� T r z y c z a r o w n i c e.
PIERWSZA CZAROWNICA
Gdzie� by�a,siostro?
DRUGA CZAROWNICA
Wieprzem r�n�a.
TRZECIA CZAROWNICA
A ty gdzie?Opisz swoje dzie�a.
PIERWSZA CZAROWNICA
�ona jednego kupca we�ny
Kasztan�w mia�a ra�tuch pe�ny
I z�ote �uszczy�a z nich j�dro.
"Daj mi je ",rzek�am,a ta kuk�a
Ze wzgard� na mnie fuk�a:
"Precz,stary czopie,precz,ty fl�dro!"
Poczekaj no,pomy�la�am,ptaszku,
Poka�� ja ci,czym ja czop!
M�� jej pop�yn�� do Damaszku,
Na sicie �mign� za nim w trop
I w spodzie okr�tu skurczona
Przycupn� jak szczur bez ogona;
Za bab� odpowie mi ch�op.
DRUGA CZAROWNICA
M�j wiatr ci dam.
TRZECIA CZAROWNICA
I ja m�j dam.
PIERWSZA CZAROWNICA
Dzi�kuj� wam.
W mocy mej wszystkie inne mam;
Wszystkie porty,gdzie szalej�,
I przeci�gi,k�dy wiej�
Zmienn� r�y swej kolej�;
K�u� go b�d�,szczypa�,dr�czy�,
Cherla� musi i kaw�czy�;
Snu nie znajdzie w noc i we dnie.
Przez dni siedm,siedm razy siedm
Pastw� b�dzie wra�ych wiedm;
A je�eli z burz nawa�y
Okr�t jego ma wyj�� ca�y,
Trzeba,by go wichr�w sza�y
T�go pierwej sko�ata�y.
Patrzcie,co to ja mam.
DRUGA CZAROWNICA
Poka� nam.
Jaki� sk�ry kawalec.
PIERWSZA CZAROWNICA
Sternika to jest palec,
Kt�rego orkan m�j pomaca�,
Kiedy do domu wraca�.
TRZECIA CZAROWNICA
Tr�ba brzmi,puzon dmie:
Makbet,Makbet zbli�a si�.
WSZYSTKIE TRZY
Dalej,dalej,siostry wied�my,
Czarodziejski kr�g zawied�my
Ot tak,ot tak,ot tak;
Trzykro� tak i trzykro� wspak,
Trzykro� jeszcze do dziewi�ciu:
Pst!- ju� po zakl�ciu.
Wchodz� M a k b e t z B a n k o.
MAKBET
Tak ponurego dnia i tak pi�knego,
Jak �yj�,nigdy jeszcze nie widzia�em.
BANKO
Daleko� jeszcze Forres?Ale kt� s�
Te tam postacie wywi�d�e i szpetne?
Nie zdaj� si� mie� nic wsp�lnego z ziemi�,
S� jednak:na niej.�ywe� wy jeste�cie?
Zdolne na ludzk� mow� odpowiedzie�?
Zdawa�oby si�,ze mnie rozumiecie,
Bo wszystkie razem chude swoje palce
Do ust zapad�ych przyk�adacie.Poz�r
Niewie�ci macie,ale wasze brody
Nie pozwalaj� mi w t� p�e� uwierzy�.
MAKBET
Je�li mo�ecie,m�wcie - kto jeste�cie?
PIERWSZA CZAROWNICA
Cze�� ci,Makbecie!Cze�� ci,tanie Glamis!
DRUGA CZAROWNICA
Cze�� ci,Makbecie!Cze�� ci,tanie Kawdor!
TRZECIA CZAROWNICA
Cze�� ci,Makbecie!Przysz�y kr�lu,cze�� ci!
BANKO
Czego si� wzdrygasz,zacny przyjacielu?
Zdajesz si� jakby przera�ony wr�b�
Tak mile brzmi�c�?W imi� prawdy!m�wcie:
Czy�cie wy tylko �udz�cymi mary,
Czy rzeczywi�cie tym,czym si� rzekomo .
Jawicie oku?Szlachetnego mego
Wsp�towarzysza broni pozdrawiacie
Rz�dem tytu��w,przechodz�cych wszelkie
Jego nadzieje,mnie nic nie m�wicie.
Je�li,�wiadome siejby czasu,wiecie,
Kt�re si� ziarno uda� ma,a kt�re
Zmarnie�,�adnego nie wydawszy plonu,
Przem�wcie do mnie,kt�ry ani stoj�
O wasze wzgl�dy,ani si� nie�aski
Waszej obawiam,
CZAROWNICE
Cze�� ci,Banko,cze��!
PIERWSZA CZAROWNICA
Mniej wielkim b�dziesz ni� Makbet,a wi�kszym.
DRUGA CZAROWNICA
Nie tak szcz�liwym,a przecie szcz�liwszym.
TRZECIA CZAROWNICA
Nie b�d�c kr�lem,kr�l�w p�odzi� b�dziesz:
Cze�� wam wi�c obu,Makbecie i Banko!
PIERWSZA CZAROWNICA
Makbecie,Banko,cze�� wam!
DRUGA CZAROWNICA
Cze�� wam!
TRZECIA CZAROWNICA
Cze�� wam!
MAKBET
Ciemne Sybille,wi�cej mi powiedzcie!
Przez �mier� Sinela jestem tanem Glamis,
O tym wiem;ale sk�d�e tanem Kawdor?
Tan Kawdor �yje w szcz�ciu i dostatku.
Kr�lem za� zosta� jest to dla mnie rzecz�
Mniej jeszcze mie�ci� si� mog�c� w sferze
Prawdopodobie�stw ni� by� tanem Kawdor,
M�wcie,sk�d macie t� dziwn� wiadomo��?
I w jakim celu nas tu na tych wrzosach
Zatrzymujecie tak dziwnym proroctwem?
Odpowiadajcie,rozkazuj� wam.
C z a r o w n i c e znikaj�.
BANKO
Ziemia wydaje ba�ki tak jak woda:
Mieli�my pr�b� ich.Gdzie� one prys�y?
MAKBET
W powietrze.Co si� zdawa�o cielesne,
To si� rozwia�o jako z wiatrem oddech,
Gdyby si� by�y jedn� chwil� d�u�ej
Wstrzyma�y!
BANKO
Powiedz mi,czy rzeczywi�cie
By�o tu co� takiego,o czym m�wim,
Czy te�,nie wiedz�c o tym,spo�yli�my
Owej niezdrowej ro�liny,od kt�rej
Zmys�y durzej�?
MAKBET
Masz by� ojcem kr�l�w.
BANKO
A ty sam kr�lem.
MAKBET
I tanem Kawdoru.
Nie tak�e brzmia�o to,co�my s�yszeli?
BANKO
Tak,co do joty.Kt� to ku nam zd��a?
Wchodz� R o s s e i A n g u s.
ROSSE
Kr�l si� z najwy�sz� rado�ci� dowiedzia�
O tym podw�jnym zwyci�stwie,Makbecie.
Kiedy mu twoje osobiste starcie
Z wodzem powsta�czych wojsk opisywano,
Zdumienie wiod�o w nim sp�r z uwielbieniem
I usta jego sypa�y pochwa�y;
Lecz s��w mu na nie zbrak�o,gdy us�ysza�,
Jake� to jeszcze w tym samym dniu,niczym
Nieustraszony,bo nawet widokiem
W�asnego dzie�a,na pobojowisku
Rozbi� norweskie hufce.Lotem ptaka
Sz�a wie�� za wie�ci�,a ka�dy jej goniec
Podnosi� twoje zas�ugi w obronie
Praw majestatu i dodawa� w�tku
Do chwa�y twego imienia.
ANGUS
Jeste�my
Przys�ani,wodzu,�eby ci oznajmi�
Kr�lewskie dzi�ki,�eby ci� przed kr�la
Powie�� oblicze,nie �eby wyp�aci�
D�ug waleczno�ci twojej przynale�ny.
ROSSE
Na wst�p do wi�kszych zaszczyt�w,Makbecie,
Jakie� czekaj�,kaza� mi kr�l ciebie
Powita� tanem Kawdoru.
Cze�� ci wi�c pod tym tytu�em,cny tanie,
Bo od tej pory on jest twoim.
BANKO
do siebie
Przeb�g!
Wi�c szatan m�wi prawd�?
MAKBET.
Kawdor �yje,
Dlaczego� w cudze szaty mnie stroicie?
ROSSE
Ten,co t� nazw� nosi�,�yje jeszcze;
Ale na �yciu,kt�rego niegodzien,
Surowy ci�y wyrok!Czy on w zmowie
By� z Norwe�czykiem,czy skryt� pomoc�
Wspiera� przyw�dc� buntu,czy nareszcie
Knu� z obydwoma zamach na kraj w�asny,
Tego ja nie wiem,tylko wiem,�e zdrada
Stanu,wyznana i udowodniona,
Upadku jego sta�a si� przyczyn�.
MAKBET
do siebie
Glamis i Kawdor!Najwa�niejszej jeszcze
Brakuje rzeczy.
g�o�no
Dzi�ki wam,panowie;
na stronie do B a n k a
W�tpisz�e widzie� twe dzieci kr�lami,
Gdy ci te same usta to przyrzek�y,
Kt�re nazwa�y mnie tanem Kawdoru?
BANKO
podobnie� do niego
Wieszczba ta,je�li wiar� w niej po�o�ysz,
Mo�e zapali� w tobie niebezpieczn�
��dz� korony.Cz�sto,przyjacielu,
Narz�dzia piek�a prawd� nam podaj�,
Aby nas w zgubne potem sieci wpl�ta�;
�udz� nam dusz� uczciwym pozorem,
Aby nas zn�ci� w przepa�� nast�pstw;
g�o�no S��wko,
Mo�ci panowie.
MAKBET
do siebie
Dwie wr�by,b�d�ce
Niby prologiem �wietniejszej przysz�o�ci,
Ju� si� sprawdzi�y.
g�o�no
Za trud wasz,panowie,
Wdzi�czny wam jestem.
znowu do siebie
To nadprzyrodzone
Proroctwo z�ym by� nie mo�e,nie mo�e
Tak�e by� dobrym.Jestli z�ym,dlaczeg�
Zapowiedzia�o mi wiernie godziwy
Pocz�tek mego powodzenia?jestli,
Przeciwnie,dobrym,dlaczeg� mi skrycie
Nasuwa my�li,od kt�rych strasznego
Obrazu w�os mi si� je�y i serce
Moje hartowne w kontr naturze bije?
Obecna zgroza nie tyle jest straszna,
Ile okropne twory wyobra�ni,
Mordercze widma,bytuj�ce dot�d
Tylko w fantazji mojej,tak dalece
Wstrz�saj� moje jestestwo,�e wszystkie
M�skie me w�adze w sen si� ulatniaj�
I to jest tylko we mnie,czego nie ma,
BANKO
na stronie
Czy uwa�acie,jak si� nasz przyjaciel
Zaduma�?
MAKBET zawsze do siebie
Chceli los,abym by� kr�lem,
Niech mi� bez przyczynienia si� mojego
Ukoronuje.
BANKO
jak wy�ej
Nowe dostoje�stwa
S� snad� dla niego jako nowa suknia,
Kt�ra czas jaki� noszona dopiero
Dobrze przystaje.
MAKBET
jak wy�ej
Niech b�dzie,co b�dzie;
Czas wszystko r�wno w swym unosi p�dzie.
BANKO
Szlachetny tanie,czekamy na ciebie.
MAKBET
Wybaczcie,umys� m�j by� zaprz�tniony
Odgrzebywaniem zapomnianych rzeczy.
Trud wasz,panowie moi,zapisa�em
Do ksi�gi,kt�r� co dzie� odczytuj�.
Id�my do kr�la.
do B a n k a
Nie zapomnij o tym,
Co zasz�o,a gdy czas znajdziesz po temu
I bieg wypadk�w poka�e,o ile
Mo�na do tego wag� przywi�zywa�,
Poufnie o tym pom�wimy znowu.
BANKO
Najch�tniej.
MAKBET
Teraz do��.Id�my,panowie.
Wychodz�.
SCENA CZWARTA
Forres.Pok�j w pa�acu.
Odg�os tr�b.Wchodzi D u n k a n,za nim M a l k o l m,
D o n a l b e i n,L e n n o x i orszak.
DUNKAN
Czy wykonany wyrok na Kawdorze?
I ci,co byli w tym celu wys�ani,
S�li z powrotem ju�?
MALKOLM
Jeszcze ich nie ma,
Ale m�wi�em z kim�,co by� obecny
Przy jego �mierci;bez ogr�dki wyzna�
On swoj� zdrad�,b�aga� przebaczenia
Waszej kr�lewskiej mo�ci i okaza�
Szczery,g��boki �al;nic w ci�gu �ycia
Nie odznaczy�o go tak szlachetno�ci�
Jak rozstawanie si� z �yciem.Umiera�,
Jakby by� w �mierci �wiczony,i jako
Nikczemn� fraszk� odrzuci� od siebie
To,co mu by�o najdro�sze.
DUNKAN
Nie spos�b
Z oblicza dociec usposobie� duszy.
Ja w tym cz�owieku pok�ada�em ufno��
Najzupe�niejsz�,nieograniczon�.-
Witaj,przezacny kuzynie.
Wchodz� M a k b e t,B a n k o,R o s s e i A n g u s.
Niewdzi�czno��
Kamieniem w�a�nie t�oczy�a mi serce.
Take� daleko naprz�d si� posun��,
Ze najskwapliwszy pochop zawdzi�czenia
Nie zdo�a�by ci� do�cign��.Wola�bym,
�eby� by� zas�ug nie tyle po�o�y�,
Bobym m�g� pr�dzej znale�� odpowiedni
Stosunek podzi�k i nagr�d.Przyjm chocia�
W ich niedostatku to szczere wyznanie,
�em wi�cej d�u�ny,ni�em odda� w stanie.
MAKBET
S�u�ba i honor,kt�rym �ycie �wi�c�,
W wykonywaniu swoich obowi�zk�w
Hojn� znajduj� ju� nagrod�.Waszej,
Kr�lewskiej mo�ci pozostaje tylko
Przyjmowa� owoc naszych usi�owa�;
Bo� si�y nasze s� dzie�mi,s�ugami
Tronu i pa�stwa i pe�ni� jedynie
Swoj� powinno��,�ci�le wype�niaj�c
To,co im mi�o�� ku swemu monarsze
I dobro kraju nakazuje.
DUNKAN
B�d� mi
Pozdrowion na tym miejscu;jeste� drzewem
Mego szczepienia,kt�re piel�gnowa�
B�d�,a�eby bujnie si� rozros�o.
Szlachetny Banko,ty� nie mniej po�o�y�
Zas�ug i nie mniej te� b�dzie wiadomym,
�e� je po�o�y�.P�jd�,niech ci� przycisn�
Do mego serca.
BANKO
B�d�li na takim
R�s� gruncie,�niwo twoim b�dzie,kr�lu.
DUNKAN
Obecna moja rado�� w pe�ni swojej
Nie zapomina o troskach.Synowie,
Krewni,tanowie i wy zgo�a wszyscy,
Kt�rzy najbli�ej nas stoicie,wiedzcie,
�e�my koron� nasz� zamierzyli
Zda� najstarszemu z syn�w,Malkolmowi,
Kt�ry si� odt�d ksi�ciem Kumberlandu
Nazywa� b�dzie.Nie on jednak tylko
Sam jeden now� ma otrzyma� godno��;
Znaki szlachectwa jako gwiazdy b�yszcze�
B�d� na wszystkich,kt�rzy tego warci.
Teraz�e dalej do Inverness!Sprawcie,
Bym wam i nadal by� obowi�zany.
MAKBET
Stara� si� o to b�dziem.Sam po�piesz�
Ucieszy� ucho mojej �ony wie�ci�
O bliskim w�adcy naszego przybyciu.
Wybaczy wasza kr�lewska mo�� przeto,
Ze si� oddal�.
DUNKAN
Kochany Kawdorzel
MAKBET
do siebie
Ksi��� Kumberland!Trzeba mi usun��
Z drogi ten szkopu�,inaczej bym run��
Musia� w pochodzie.Gwiazdy,skryjcie �wiat�o,
Czystych swych blask�w nie rzucajcie na t�o
Mych czarnych my�li;nie pozw�lcie oku
Napotka� d�oni ukrytej w pomroku,
Aby si� mog�o przy spe�nieniu zatrze�
To,na co strach mam po spe�nieniu patrze�.
Wychodzi.
DUNKAN
W istocie dzielny to cz�owiek,m�j Banku,
Nie mog� si� do�� jego zaletami
I oddawaniem mu pochwa� nasyci�:
To bankiet dla mnie.Udajmy� si� za nim
Tam,gdzie nas jego troskliwo�� uprzedza.
Niepor�wnany to skarb taki krewny.
Odg�os tr�b.Wychodz�.
SCENA PI�TA
Inverness.Pok�j w zamku M a k b e t a.
Wchodzi L a d y M a k b e t czytaj�c list.
LADY MAKBET
"Spotka�em je w dniu zwyci�stwa i przekona�em si� najdowodniej,�e ich wiedza przechodzi
zakres �miertelnej natury.Kiedy,pa�aj�c ch�ci� dowiedzenia si� czego� wi�cej,mia�em
im dalsze czyni� pytania,rozp�yn�y si� w powietrzu i znik�y.Jeszczem sta� odurzony tym
trafem,gdy wtem nadeszli pos�owie odkr�la,powitali mi� tanem Kawdoru,kt�rym to tytu�em
pozdrowi�y mi� by�y przed chwil� owe tajemnicze zjawiska,przekazuj�c mi zarazem na p�niej
�wietniejszy tytu� wyrazami:�Cze�� ci,przysz�y kr�lu!� Uzna�em za stosowne uwiadomi� ci� o
tym,droga wielko�ci mojej uczestniczko,aby� przez niewiadomo��,jaka ci przysz�o�� jest
zapowiedziana,nie straci�a nale�nego udzia�u w wynikaj�cej st�d rado�ci.We� to do serca i
b�d� zdrowa."
Glamisu tanem jeste� i Kawdoru,
I b�dziesz,czym ci,�e b�dziesz,wr�ono;
Boj� si� tylko,czy twoja natura,
Zaprawna mlekiem dobroci,obierze
Najkr�tsz� drog� ku temu.Znam ciebie,
Rad by� by� wielkim,nie wolny� od dumy,
Ale uczciwie chcia�by� cel jej posi���;
Wynios�o�� chcia�by� zgodzi� ze �wi�to�ci�;
Nieprawo gra� by� nie chcia�,a jednak�e
Pragn��by� krzywo wygra�.O Glamisie!
Chcia�by� pozyska� to,coc g�o�no wo�a:
"Uczy� tak!chceszli mie� to,czego pragniesz ",
A czego l�kasz si� dokona� bardziej,
Ni� pragniesz,aby nie by�o spe�nionym.
Spiesz si�,przybywaj,abym duch m�j mog�a
Przela� w twe ucho i ust mych pot�g�
Rozwia� to wszystko,co od twojej g�owy
Oddala kr�g �w z�oty,kt�rym,widno,
Sam los i wp�ywy tajemniczych pot�g
Postanowi�y ci� uwie�czy�.C� tam?
Wchodzi S � u g a.
S�UGA
Kr�l na noc b�dzie tu.
LADY MAKBET
Szalony jeste�.
Nie jest�e z nim tw�j pan?Gdyby tak by�o,
By�by mi� o tym uwiadomi�.
S�UGA
Wybacz,
Dostojna lady,szczer� m�wi� prawd� -
Nasz tan przyb�dzie lada chwila:jeden
Nadworny luzak przyni�s� t� wiadomo��,
Tak zadyszany,�e mu tchu nie sta�o
Do wym�wienia jej.
LADY MAKBET
Niechaj mu dadz�
Wszelkie wygody.Wielk� wie�� zwiastuje:
Nie dziw,�e straci� dech.
Wychodzi S � u g a .
Ochryp� kruk nawet,
Kt�ry fatalne przybycie Dunkana
Do mych bram,kracz�c,obwieszcza.Przyb�d�cie,
Przyb�d�cie,o wy duchy,karmiciele
Zab�jczych my�li,z p�ci mej mi� wyzujcie
I nape�nijcie mi� od st�p do g�owy
Nieub�aganym okrucie�stwem!Zg��cie
Krew w moich �y�ach:zatamujcie wszelki
W mym �onie przyst�p wyrzutom sumienia,
By �aden poszept natury nie zdo�a�
Wielkiego mego przedsi�wzi�cia zachwia�
Ni stan�� w poprzek mi�dzy mn� a skutkiem!
Zbli�cie si� do mych piersi,przeistoczcie
W ��� moje mleko,o wy,�mier� nios�ce
Pot�gi,kt�re niewidzialnie kr���c
Na szkod� �wiata czatujecie!Spu�� si�,
Ponura nocy,oblecz si� w najg�stszy
Dym piekie�,aby m�j sztylet nie ujrza�
Rany przez siebie zadanej i niebo,
Przez nie do�� ciemny kir mroku przejrzawszy,
Nie zawo�a�o:"St�j!"
Wchodzi M a k b e t.
Dzielny Glamisie!
Wielki Kawdorze!Stokro� jeszcze wi�kszy
Oczekuj�c� ci� przysz�o�ci�!List tw�j
Daleko przeni�s� mi� nad zakres marnej
Tera�niejszo�ci i w obecnej chwili
Czuj� nast�pne.
MAKBET
Luba �ono,Dunkan
Zje�d�a tu na noc.
LADY MAKBET
I odje�d�a?
MAKBET
Jutro.
Taki przynajmniej jego zamiar.
LADY MAKBET
Nigdy
Nie ujrzy s�o�ce tego jutra!Twoje
Oblicze,m�u,jest istn� tablic�,
Na kt�rej skryte rzeczy mo�na czyta�.
Chc�c �wiat oszuka� stosuj si� do �wiata,
Ubierz w uprzejmo�� oko,d�o� i usta,
Wygl�daj jako kwiat niewinny,ale
Niechaj pod kwiatem tym w�� si� ukrywa.
Do��my wszelkich stara�,�eby tego,
Co tu ma przyby�,przyj�� jak najlepiej,
My�l o tym tylko,memu za� my�leniu
Pozostaw wielkie zadanie tej nocy,
Kt�re,je�li si� dzia�a� nie ustraszym,
Nada blask przysz�ym dniom i nocom naszym.
MAKBET
Pom�wim o tym jeszcze.
LADY MAKBET
Rozja�� czo�o:
L�ka si�,kto si� nie patrzy weso�o.
Reszt� zdaj na mnie.
Wychodz�.
SCENA SZ�STA
Tam�e.Przed zamkiem.
Odg�os oboj�w.S�udzy M a k b e t a rozstawieni,
Wchodz� D u n k a n,M a l k o l m,D o n a l b e i n,
B a n k o,L e n n o x,M a k d u f,R o s s e i A n g u s.
Za nimi orszak kr�lewski.
DUNKAN
Zamek ten w miejscu wdzi�cznym po�o�ony,
Powietrze jego przyjemnie napawa
I rze�wi moje zmys�y.
BANKO
Go�� wiosenny,
Jask�ka,owdzie u blank si� gnie�d��ca,
Wskazuje swoim pobytem,�e niebo
Tchnie tu przyja�nie:nie ma gzymsu,�uku,
Zak�ta,gdzie by ten ptak nie przyczepi�
Dla swoich piskl�t wisz�cej ko�yski.
Zauwa�y�em,�e gdzie te ptaszyny
Najch�tniej goszcz�,tam powietrze bywa
Najczystsze.
Wchodzi L a d y M a k b e t.
DUNKAN
Ot� nasza cna gosposia.
�yczliwo��,kt�rej odbieramy dow�d,
Cz�sto nas trud�w nabawia,jednak�e
Wdzi�czni�my za ni�,bo z serca pochodzi;
Powiedz nam przeto,milady:"B�g zap�a� ",
I b�d� nam wdzi�czn� za to,�e ci� trudzim.
LADY MAKBET
Wszelkie us�ugi po dwakro� spe�nione
Pod ka�dym wzgl�dem,nast�pnie w dw�jnas�b
By�yby jeszcze za b�ahe,za liche
Do wyr�wnania temu wysokiemu,
Drogocennemu zaszczytowi,kt�rym
Wasza kr�lewska mo�� nasz dom obdarzasz.
Pomni �ask dawnych i �wie�o doznanych,
B�dziem si�,panie,za pomy�lno�� twoj�
Szczerze modlili.
DUNKAN
Gdzie� jest nasz tan Kawdor?
Biegli�my za nim w trop;chcieli�my nawet
Nocleg dla niego przygotowa�,ale�
Jemu nie�atwo sprosta� w konnej je�dzie
I mi�o�� jego,szybsza od rumaka,
Dawno musia�a nas uprzedzi�.Tak wi�c,
Pi�kna,kochana gosposiu,jeste�my
Na t� noc go�ciem waszym.
LADY MAKBET
S�udzy waszej
Kr�lewskiej mo�ci zawsze s� gotowi
Zda� porachunek z tego,co im by�o
Dane pod zarz�d,i na rozkaz waszej
Kr�lewskiej mo�ci powr�ci� jej w�asno��.
DUNKAN
Podaj mi r�k�,nadobna milady;
Zaprowad� mi� do gospodarza domu:
Wielce kochamy go i nie przestaniem
Nadal go o tym przekonywa�.Pozw�l.
Wychodz�.
SCENA SI�DMA
Tam�e.Pok�j w pa�acu.Odg�os oboj�w.Pochodnie pozapalane.Krajczy nadworny,a za nim
kilku s�ug z p�miskami i r�nym przyrz�dem przechodz� przez scen�.Po niejakiej
chwili wchodzi M a k b e t.
MAKBET
Je�li to,co si� ma sta�,sta� si� musi,
Niechby przynajmniej sta�o si� niezw�ocznie.
Gdyby ten straszny cios m�g� przeci�� wszelkie
Dalsze nast�pstwa,gdyby ten czyn m�g� by�
Sam w sobie wszystkim i ko�cem wszystkiego
Tylko tu,na tej doczesnej mieli�nie,
O przysz�e �ycie bym nie sta�.Lecz zwykle
W podobnych razach tu ju� ka�� nas czeka.
Krwawa nauka,kt�r� dajem,spada
Na w�asn� nasz� g�ow�,Sprawiedliwo��
Zwraca podan� przez nas czar� jadu
Do w�asnych naszych ust.Z podw�jnych wzgl�d�w
Nale�y mu si� u mnie bezpiecze�stwo:
Jestem i krewnym jego,i wasalem.
To samo zbyt ju� przewa�nie pot�pia
Taki post�pek - lecz jestem,co wi�cej,
I gospodarzem jego,kt�ry winien
Drzwi zamkn�� jego zab�jcy,nie,owszem,
Sam mu do piersi zb�jczy n� przyk�ada�.
A potem - Dunkan tak skromnie piastowa�
Sw� godno��,tak by� nieskalanie czystym
W pe�nieniu swego wielkiego urz�du,
�e cnoty jego,jak anio�y nieba,
Piorunuj�cym g�osem �wiadczy� b�d�
Przeciw wyrodnym sprawcom jego �mierci,
I lito��,jako nowo narodzone,
Nagie niemowl� lub cherub siedz�cy
Na niewdzialnych,powietrznych rumakach,
Wia� b�dzie w oczy ka�demu okropny
Obraz tej zbrodni,a� �zy wiatr zalej�.
Jeden,wy��cznie jeden tylko bodziec
Pod�ega we mnie t� pokus�,to jest
Ambicja,kt�ra przeskakuj�c siebie
Spada po drugiej stronie.
Wchodzi L a d y M a k b e t.
C� tam?
LADY MAKBET
W�a�nie
Wsta� od wieczerzy.Po co� si� oddali�?
MAKBET
Czy pyta� o mnie?
LADY MAKBET
Ty mnie o to pytasz?
MAKBET
Nie post�pujmy dalej na tej drodze:
Dopiero co mnie obdarzy� godno�ci�
I sam dopiero co sobie kupi�em
Z�ot� u ludzi s�aw�,s�aw�,kt�r�
Godzi�oby si� jak najd�u�ej w �wie�ym
Utrzyma� blasku,nie za� tak skwapliwie
Odrzuca�.
LADY MAKBET
By�a� pijana nadzieja,
Co ci� niedawno jeszcze ko�ysa�a?
Zasn�a� potem i budzi� si� teraz,
�eby ospale,trwo�nie patrze� na to,
Na co tak ra�nie wtedy pogl�da�a?
Nie lepsze dajesz mi wyobra�enie
I o mi�o�ci twojej.Maszli skrupu�
M�nie w czyn przela� to,czego po��dasz?
Chcia�by� posiada� to,co sam uznajesz
Ozdob� �ycia,i chcesz �y� zarazem
W w�asnym uznaniu jak tch�rz albo jako
�w kot w przys�owiu gminnym,u kt�rego
"Nie �miem " przewa�a "chcia�bym ".
MAKBET
Przesta�,prosz�.
Na wszystkom got�w,co jest godne m�a;
Kto wi�cej wa�y,nie jest nim.
LADY MAKBET
I jaki�
Z�y duch ci kaza� t� my�l mi nasun��?
Kiedy� j� powzi��,wtedy by�e� m�em:
O ile by� by� wi�cej tym,czym by�e�,
O tyle wi�cej by�by� nim.Nie by�a
Wtedy po temu pora ani miejsce,
Jedno i drugie stworzy� by�by� got�w;
Teraz si� jedno i drugie nastr�cza,
A ty si� cofasz?By�am karmicielk�
I wiem,jak to jest s�odko kocha� dzieci�,
Kt�re si� karmi;by�abym mu jednak
Wyrwa�a by�a pier� z ust nadstawionych,
Kt�re si� do mnie tkliwie u�miecha�y,
I roztrzaska�a czaszk�,gdybym by�a
Zobowi�za�a si� do tego czynu,
Jak ty do tego.
MAKBET
Gdyby�my chybili?
LADY MAKBET
Chybi�!Obwaruj jeno swoje m�stwo,
A nie chybimy.Skoro Dunkan za�nie
(Co naturalnie po trudach dnia pr�dko
Pewnie nast�pi),przyrz�dzonym winem
Dw�ch pokojowc�w jego tak uracz�,
Ze si� ich pami��,ten str� m�zgu,w par�,
A w�adz siedlisko zamieni w alembik.
Gdy snem zwierz�cym uj�ci jak trupy
Spoczywa� b�d�,czeg� nie zdo�amy
Dokaza� wtedy ze �pi�cym Dunkanem?
Czego nie z�o�y� na jego pijan�
S�u�b�,na kt�r� spadnie ca�a wina
Naszego mordu?
MAKBET
Rod� mi samych ch�opc�w!
Bo m�stwa twego nieugi�ty kruszec
Nic niewie�ciego od dzi� dnia nie sp�odzi.
Skoro tych �pi�cych ludzi krwi� poma�em
I u�yjemy ich w�asnych sztylet�w,
Kt� nie pomy�li,�e ta zbrodnia by�a
Ich dzie�em?
LADY MAKBET
Kt� ma pomy�le� inaczej?
Je�eli zw�aszcza j�kiem i lamentem
Nad jego �mierci� nape�nimy zamek.
MAKBET
Niech si� wi�c stanie!Wszystkie moje si�y
Nagn� do tego okropnego czynu.
Id�my i szyd�my z �wiata jasnym czo�em:
Fa�sz serca i fa�sz lic musz� i�� spo�em.
Wychodz�.
KONIEC ROZDZIA�U
32
AKT DRUGI
SCENA PIERWSZA
Inverness.Dziedziniec zamkowy.
Wchodz� B a n k o i F l e a n c e,przed nimi s�uga z pochodni�.
BANKO
Jak p�no ju� w noc,ch�opcze?
FLEANCE
Ksi�yc zaszed�;
Bicia zegaru nie s�ysza�em.
BANKO
Ksi�yc
Zachodzi teraz oko�o dwunastej.
FLEANCE
Musi ju� p�niej by�,m�j ojcze.
BANKO
We� no
M�j miecz.Tam w niebie spa� si� wida� k�ad�
Po gospodarsku;zgaszono ju� �wiat�a.
Sen mi si� ci�nie do oczu,a przecie�
Zasn�� bym nie chcia�.Dobroczynne moce!
Um�rzcie we mnie te okropne my�li,
Kt�re si� budz�,gdy cia�o spoczywa!
Daj mi miecz!
M a k b e t wchodzi,przed nim s�uga z pochodni�.
Kto tam?
MAKBET
Przyjaciel.
BANKO
Co widz�?
Ty,panie,jeszcze na nogach?Kr�l �pi ju�.
W niepospolicie dobrym by� humorze
I szczodre dary pos�a� twoim ludziom;
Ma��once twojej w dank za jej uprzejmo��
Kaza� mi pier�cie� ten dor�czy�;s�owem,
Zadowolony by� zupe�nie.
MAKBET
Dobra
Ch�� nasza by�a niewolnic� braku
Przygotowania;gdyby by�a mog�a
Swobodnie dzia�a�,by�oby inaczej.
BANKO
O,i tak wszystko by�o jak najlepiej.
My�la�em tego wieczora o owych
Trzech widmach:wr�ba ich ju� si� po cz�ci
Sprawdzi�a.
MAKBET
Ani pomy�la�em o nich,
Warto by jednak w wolnej chwili znowu
O tym pom�wi�.Oznacz czas,kochany
Banko.
BANKO
Zostawiam ci go do wyboru.
MAKBET
Je�eli zechcesz wyb�r m�j potwierdzi�,
Wypadek [1] jego b�dzie ku tym wi�kszej
1 tj.wynik
Czci twojej.
BANKO
�ebym jej tylko nie straci�,
Chc�c j� powi�kszy�,a zachowa� zdo�a�
Czyste sumienie i wiar� niez�omn�,
S�u�y� ci b�d�.
MAKBET
Dobranoc,tymczasem.
BANKO
Dzi�kuj�;�ycz� ci nawzajem dobrej.
Wychodzi B a n k o i F l e a n c e.
MAKBET
Id� powiedz pani,�eby zadzwoni�a,
Skoro �w nap�j dla mnie b�dzie got�w.
Mo�esz si� potem po�o�y�.
Wychodzi s�uga.
Jestli to sztylet,co przed sob� widz�,
Z zwr�con� ku mej d�oni r�koje�ci�?
P�jd�,niech ci� ujm�!Nie mam ci�,a jednak
Ci�gle ci� widz�.Fatalne widziad�o!
Nie jest�e� ty dla zmys�u dotykania,
Tylko dla zmys�u widzenia dost�pny?
Jest�e� sztyletem tylko wyobra�ni?
Rozpalonego tylko m�zgu tworem?
Widz� ci� jednak tak samo wyra�nie
Jako ten,kt�ry w�a�nie wydobywam.
Ty mi wskazujesz jak przewodnik drog�,
Kt�r� i�� mia�em;takiego te� mia�em
U�y� narz�dzia.Albo m�j wzrok b�aznem
Jest w por�wnaniu z reszt� moich zmys��w,
Albo jest wi�cej wart ni� wszystkie razem.
Ci�gle ci� widz�,a na twojej klindze
I r�koje�ci znamiona krwi,kt�rych
Pierwej nie by�o.Nie ma ich w istocie:
Moja to krwawa my�l jawi je oczom.
Na ca�ym teraz p�obszarze �wiata
Natura zdaje si� martwa i straszne
Marzenia szarpi� snu cich� zas�on�.
Teraz to w�adza czarodziejska �wi�ci
Ofiary bladej Hekacie i dziki
Mord,podniesiony z legowiska wyciem
Czujnego swego czatownika,wilka,
Kt�rego odg�os jest dla� ekscytarzem,
Chy�kiem,jak z�odziej lub duch,mknie do celu,
O ty spokojna,niewzruszona w swoich
Posadach ziemio,nie s�ysz moich krok�w,
Aby kamienie nie wypowiedzia�y,
Gdzie id�,i nie zdradzi�y alarmem
Tej zgrozy,co ma nast�pi�.
Ja si� odgra�am,a on jeszcze �yje;
�ar czynu zi�bi� s��w ja�owe chryje.
S�ysze� si� daje odg�os dzwonka.
Dalej!czas nagli;ju� dzwonka wezwanie
Daje mi sygna�.Nie s�ysz go,Dunkanie,
Bo tego dzwonka melodia straszliwa
Do nieba ciebie lub do piek�a wzywa.
Wychodzi.
SCENA DRUGA
Tam�e.
Wchodzi L a d y M a k b e t.
LADY MAKBET
Co ich u�pi�o,to mnie ocuci�o,
Co ich zniemog�o,we mnie wzmog�o si�y.
C� to jest?Cicho!To puszczyk zahucza�,
Z�owrogi ten str� nocny,kt�ry gro�nie
Wo�a dobranoc.On tam jest;podwoje
Na wp� otwarte;pijane pacho�ki
Szydz� chrapaniem z swego obowi�zku.
Taki im nap�j da�am,�e natura
I �mier� sp�r teraz wiod� o ich �ycie.
MAKBET
za scen�
Kto tu?hej!
LADY MAKBET
Biada!pewnie si� ockn�li
I wszystko na nic.Zamach to,nie zbrodnia,
Zgubi nas.Cicho!Pok�ad�am sztylety
Tu� przecie przy nich;nie m�g� ich nie znale��.
Gdyby by� we �nie nie tyle podobny
Do mego ojca,by�abym si� by�a
Niechybnie sama na to odwa�y�a.
Ha!I c�?
Wchodzi M a k b e t.
MAKBET
Sta�o si�.S�ysza�a� ha�as?
LADY MAKBET
S�ysza�am sowy krzyk i po�wierk �wierszcza.
C�e� to m�wi�,m�u?
MAKBET
Kiedy?
LADY MAKBET
Teraz.
MAKBET
Kiedym tu wchodzi�?
LADY MAKBET
Tak.
MAKBET
Cicho!Czy s�yszysz?
Kto tam �pi w tamtym pokoju?
LADY MAKBET
Donalbein.
MAKBET przypatruj�c si� swoim r�kom
�a�osny� to jest widok!
LADY MAKBET
Wstyd� si� m�wi�:
�a�osny widok;niem�ny tak m�wi.
MAKBET
Jeden si� za�mia� przez sen,drugi krzykn��:
"Ratunku!",a� si� przebudzili wzajem;
Jam sta� i s�ucha�,ale oni cicho
Zmawiali pacierz i zn�w si� spokojnie
Do snu pok�adli.
LADY MAKBET
Tam ich dw�ch jest.
MAKBET
Jeden
Zawo�a�:"Bo�e,zmi�uj si� nad nami!",
A drugi:"Amen ",jakby mi� widzieli
Z tymi r�kami kata stoj�cego
I �ledz�cego ich trwog�.Jam nie m�g�
Powiedzie� amen,wtenczas kiedy oni
M�wili:"Bo�e,zmi�uj si� nad nami!"
LADY MAKBET
Nie zastanawiaj si� nad tym tak pilnie.
MAKBET
Dlaczego� tego nie mog�em powiedzie�?
Potrzebowa�em bardzo zmi�owania,
A jednak amen zamar�o mi w ustach.
LADY MAKBET
Nie trzeba sobie takich rzeczy w takim
�wietle wystawia�;inaczej by przysz�o
Oszale�.
MAKBET
Zda�o mi si�,�e s�ysza�em
G�os wo�aj�cy:"Nie za�niesz ju� wi�cej!"
Makbet zabija sen,niewinny sen,
Kt�ry zwik�ane w�z�y trosk rozplata,
Grzebie codzienne n�dze;sen,t� k�piel
Znu�onej pracy,cierpi�cych serc balsam.
Od�ywiciela natury,g��wnego
Posi�kodawc� na uczcie �ywota.
LADY MAKBET
Co wygadujesz!
MAKBET
Ci�gle mi brzmia� w uszach
Ten glos:"Nie za�niesz,nie za�niesz ju� wi�cej!"
Glamis sen zabi�,dlatego te� Kawdor
Nie za�nie;Makbet nigdy ju� nie za�nie.
LADY MAKBET
Kt� to tak wo�a�?O szlachetny tanie,
Rozmi�kczasz w sobie t�go�� ducha marz�c
Tak chorobliwie.Id�,we� troch� wody
I obmyj r�k� z tych plugawych znamion.
Po co� tu z sob� przyni�s� te sztylety?
Tam jest ich miejsce.Id�,odnie� je,poma�
Krwi� tamtych ludzi.
MAKBET
Ju� tam moja noga
Nie wnijdzie.Wzdrygam si�,kiedy pomy�l�
O tym,com zrobi�;widok tego by�by
Nad moje si�y.
LADY MAKBET
Kaleka na duchu!
Daj te sztylety.�pi�cy i umarli
S� obrazkami tylko;nikt pr�cz dzieci
Malowanego nie l�ka si� diab�a.
Sama ubarwi� krwi� r�ce i szaty
Tych dw�ch pacho�k�w,bo oni si� musz�
Wyda� sprawcami zbrodni.
Wychodzi.
S�ycha� z zewn�trz ko�atanie.
MAKBET
Sk�d ten odg�os?
C� si� to ze mn� sta�o,kiedy lada
Szmer,lada szelest przejmuje mi� dreszczem?
Co to za r�ce?Ha!wzrok mi po�era
Ich widok.M�g��eby ca�y ocean
Te krwawe �lady sp�uka� z mojej r�ki?
Nie,nigdy!raczej by ta moja r�ka
Zdo�a�a wszystkich m�rz wody zrumieni�
I ich zielono�� w purpur� zamieni�.
L a d y M a k b e t wraca.
LADY MAKBET
R�ce mam twoim podobne,lecz wstyd by
Spali� mi lica,gdybym mia�a serce
Bia�e [2]jak twoje.
Ko�atanie.
S�ycha� ko�atanie.
U po�udniowej bramy;przejd�my �ywo
Do naszych komnat.Kilka kropel wody
Oczy�ci nas wnet z plamy tego czynu.
Jak�e on wtedy b�dzie lekkim!M�stwo
Ca�kiem ci�,widz�,opu�ci�o.
Ko�atanie.
S�yszysz,
Zn�w ko�ataj�.Przywdziej nocny ubi�r,
A�eby skoro wyj�� potrzeba b�dzie,
Nie pokaza�o si�,�e�my czuwali.
Przesta�e gubi� si� tak n�dznie w my�lach.
MAKBET
2 tj.l�kliwe
Obok uczucia takiej okropno�ci.
Lepiej by�oby utraci� poczucie
Samego siebie.
Ko�atanie.
Zbud� tym ko�ataniem
Dunkana!Oby� m�g� tego dokaza�!
Ko�atanie.
SCENA TRZECIA
Tam�e.
Wchodzi O d � w i e r n y.Ci�g�e ko�atanie do bramy.
OD�WIERNY
To dopiero wybijanie!Gdyby przy bramie piek�a by� od�wierny,wiecznie by tylko musia�
klucz obraca�.
ko�atanie
Stuk!stuk!stuk!kto tam?W imi� Belzebuba!To jaki� dzier�awca,co si� obwiesi� z rozpaczy,
�e si� zbo�e zanadto sypa�o.W por� wa�� przychodzisz.A czy masz przy sobie zapas
chustek?bo si� tu siarczy�cie napocisz.
ko�atanie
Stuk!stuk!stuk!kto tam?W imi� innego diab�a!To jaki� kr�tacz,co umia� na dw�ch sto�kach
siada� i na ka�dym odprzysi�ga� si� drugiego;co w imi� Bo�e pope�ni� szkarad bez liku,a
jednak nie m�g� si� wkr�ci� do nieba.P�jd�,p�jd�,mo�ci kr�taczu.
ko�atanie
Stuk!stuk!stuk!kto tam?Do wszystkich diab��w!To angielski krawiec,co spekulowa� na
odkrawkach z francuskich spodni.P�jd� tu,krawcze.A czy przynosisz z sob� �elazko do
prasowania?bo tu b�dziesz m�g� wybornie rozgrza� dusz�.
ko�atanie
Stuk!stuk!stuk!Rych�o� si� to sko�czy?Co ty za jeden?Ale tu za ch�odno na piek�o i nie
chce mi si� by� d�u�ej od�wiernym u Lucypera,a chcia�em wpu�ci� po jednym z ka�dego
cechu,z takich co to weso��,wio�nian� drog� zd��aj� do wieczystych sob�tek.
ko�atanie
Zaraz!zaraz!A prosz�,nie zapomnijcie te� o od�wiernym!
Otwiera bram�.
Wchodz� M a k d u f i L e n n o x.
MAKDUF
Czy� si� tak p�no spa� po�o�y�,m�j przyjacielu,�e tak p�no wstajesz?
OD�WIERNY
W rzeczy samej,do us�ug waszej wielmo�no�ci,pi�o si� troch� tej nocy!ju� drugi kur pia�,
kiedy�my si� spa� pok�adli,a picie,z przeproszeniem waszej wielmo�no�ci,jest ojcem
trzech rzeczy.
MAKDUF
C� to za trzy rzeczy,kt�re piciu sw�j byt winny?
OD�WIERNY
Czerwony nos,panie,�pi�czka i uryna.Co si� tyczy mi�o�ci,jest ono po cz�ci jej ojcem,a
po cz�ci nie jest,bo pobudza ��dz�,a wstrzymuje wykonanie;dlatego wielkie picie mo�na
nazwa� przeniewierc� wzgl�dem mi�o�ci,bo j� rodzi i u�mierca;pod�ega j� i ostudza;
poci�ga j� i odpycha;daje jej egzystencj�,ale bez konsystencji;ko�ysze j� do snu i
k�ami�c jej rzeczywisto�ci�,upo�ledza j� w rzeczywisto�ci.
MAKDUF
Musia�o ci ono du�o tej nocy nak�ama�.
OD�WIERNY
Nie inaczej,panie,mia�em jego k�amstw a� po dziurki,ale mu si� nie da�em i chocia� mi�
kilka razy z n�g �ci�o,przecie� w ko�cu uda�o mi si� je zrzuci�.
MAKDUF
Czy tw�j pan wsta� ju�?Nasze ko�atanie
Przebudzi�o go pewnie.Oto idzie.
M a k b e t wchodzi.
LENNOX
Dzie� dobry,wodzu.
MAKBET
Dzie� dobry wam wzajem.
Mili panowie.
MAKDUF
Czy kr�l wsta�?
MAKBET
Nie jeszcze.
MAKDUF
Kaza� mi wcze�nie si� zbudzi�,i tak ju�
Sp�nili�my si� o godzin�.
MAKBET
Chcecie�,
Bym was do niego zaprowadzi�?
MAKDUF
Wiem ja,
Szlachetny tanie,�e podejmowane
W podobnych razach trudy s� radosne
Waszemu sercu,trudami jednak�e
By� nie przestaj�.
MAKBET
Ochoczo�� us�ugi
Rze�wi fatyg�.Oto drzwi do kr�la.
MAKDUF
B�d� tak �mia�y wej��,bo mam po temu
Wyra�ny rozkaz.
Wychodzi.
LENNOX
Czy kr�l dzi� odje�d�a?
MAKBET
Tak postanowi�.
LENNOX
Noc ta nadzwyczajnie
By�a burzliwa;gdzie�my spali,wicher
Zerwa� kominy i w powietrzu s�ycha�
By�o,jak m�wi�,�a�osne j�czenia,
Dziwne rz�enia jakby konaj�cych
I g�o�nym g�osem zwiastowane wieszczby
Straszliwych po��g i r�nych wypadk�w
Znamionuj�cych op�akane czasy.
Ptak nocny kwili� i ziemia podobno
Trz�s�a si� ca�a jak w febrze.
MAKBET
W istocie,
Straszna to by�a noc.
LENNOX
M�oda ma pami��
Nie mo�e sobie przypomnie� podobnej,
M a k d u f wraca.
MAKDUF
O zgrozo,zgrozo nad wszelkie poj�cie,
Nad wszelki ludzki wyraz!
MAKBET I LENNOX
razem
Co si� sta�o?
MAKDUF
Odm�t dokona� swego arcydzie�a.
Mord �wi�tokradzki zgwa�ci� namaszczon�
�wi�tyni� Pana i wydar� z niej �ycie!
MAKBET
Co m�wisz?�ycie?
LENNOX
Czyje �ycie?
MAKDUF
Id�cie
Tam i os�upcie kamieniem na widok
Nowej Gorgony.Nie ka�cie mi m�wi�.
Id�cie,zajrzyjcie tam i sami m�wcie.
M a k b e t i L e n n o x wychodz�.
Hola!Wstawajcie!Przybywajcie!Bijcie
W dzwony na alarm.Mord!piekielna zdrada!
Banko!Donalbein,Malkolm!Przybywajcie!
Otrz��cie z siebie sen,t� mask� �mierci,
By �mier� prawdziw� ujrze�.Przybywajcie
Co tchu!i patrzcie na ostatecznego
S�du przedobraz!Hej!Malkolmie!Banko!
Jak duchy z grob�w wywo�ane �pieszcie
Przypatrzy� si� tej zgrozie!
Dzwon bije na gwa�t.
L a d y M a k b e t wchodzi.
LADY MAKBET
Co si� sta�o,
�e tak z�owrogiej tr�by odg�os wszystkich
W domu rozbudza?Dlaboga,Makdufie,
M�w,co si� sta�o?
MAKDUF
O szlachetna pani,
Nie wam to s�ysze�,co bym m�g� powiedzie�:
Wiadomo�� tego rodzaju,trafiwszy
Niewie�cie ucho,zabi�aby.
B a n k o wchodzi.
Banko!
O Banko!Kr�l,nasz pan,zamordowany!
LADY MAKBET
Niestety!w naszym domu!
BANKO
W czyimkolwiek,
Zbyt to okropne!O kochany Dufie,
B�d� z sob� samym w sprzeczno�ci i powiedz,
�e to fa�sz.
M a k b e t i L e n n o x wchodz�.
MAKBET
Gdybym by� umar� godzin�
Przed tym wypadkiem,zamkn��bym by� pi�kny
Okres �ywota.Nie ma od tej pory
Nic szanownego na tym �wiecie;wszystko
Jest tylko blichtrem;wielko��,�wi�to�� znik�y,
Scedzone wino �ycia,same tylko
M�ty zosta�y w tym lochu marno�ci.
M a l k o l m i D o n a l b e i n wchodz�.
DONALBEIN
Co za nieszcz�cie tu si� sta�o?kogo
Dotkn�o?
MAKBET
Naprz�d was i wy ostatni
Dowiadujecie si� o tym:cne �r�d�o,
Z kt�rego wasza krew pocz�tek wzi�a,
Zatamowane na wieki.
MAKDUF
Wasz rodzic
Zamordowany zosta�.
MALKOLM
O,przez kogo?
LENNOX
Sprawcami zbrodni byli,jak si� zdaje,
Dwaj pokojowcy:r�ce ich i twarze
Nosi�y �lady krwi,to� ich sztylety,
Kt�re�my na ich pos�aniu znale�li.
Wzrok mieli b��dny,jakby ob��kany,
Kiedy�my weszli.Pod stra�� tych ludzi
Niczyje �ycie nie by�o bezpieczne.
MAKBET
�a�uj� teraz,�em ich w uniesieniu
W�ciek�o�ci zabi�.
MAKDUF
A to na co?na co?
MAKBET
Kt� jednocze�nie mo�e by� roztropnym
I przera�onym,�agodnym i gniewnym,
Wiernym i oboj�tnym?Nikt zaiste.
�arliwa moja przychylno�� st�umi�a
Zimn� rozwag�.Tu Dunkan le��cy,
Z srebrnym,krwi� z�ot� powleczonym w�osem,
Okryty rany wygl�daj�cymi
Jako wy�omy w naturze,przez kt�re
Szerokie przej�cie otwarto zniszczeniu -
A tu mordercy,naznaczeni barw�