3247
Szczegóły |
Tytuł |
3247 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
3247 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 3247 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
3247 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
C. J Cherryh
Ludzie z Gwiazdy Pella
przek�ad : Jacek Manicki
Ksi�ga I 1. 2. 3. 4. 5. 6. 7. 8. 9. 10. 11.
Ksi�ga II 1. 2. 3. 4. 5.
Ksi�ga III 1. 2. 3. 4. 5. 6. 7. 8. 9. 10.
Ksi�ga IV 1. 2. 3. 4. 5. 6.
Ksi�ga V 1. 2. 3. 4. 5. 6.
Nagroda Hugo 1982
C. J. Cherryh Ludzie z Gwiazdy Pella
Ksi�ga I
. 1 .
ZIEMIA I POZA NI�: 2005-2352
Gwiazdy, podobnie jak wszystkie inne pionierskie przedsi�wzi�cia
cz�owieka, by�y typow� fanaberi�, ambicj� tak samo szalon� i
nierealistyczn�, jak pierwsza wyprawa na wielkie oceany samej Ziemi,
pierwsze wzbicie si� w powietrze albo pierwszy lot w kosmos. Od kilku lat
egzystowa�a, przynosz�c spore zyski, Stacja Sol; w kosmosie powstawa�y
zal��ki kopal�, zak�ad�w produkcyjnych, instalacji energetycznych
zaczynaj�ce si� ju� sp�aca�. Ziemia przyj�a to za rzecz naturaln� r�wnie
szybko jak dotychczas, gdy chodzi�o o wszystkie prze�omowe osi�gni�cia
nauki i techniki, z kt�rych czerpa�a korzy�ci. Misje ze stacji bada�y
Uk�ad, realizuj�c program niezrozumia�y dla mas i nie napotyka�y
zdecydowanego sprzeciwu, poniewa� nie zak��ca�o to komfortu Ziemi.
I tak, w�a�ciwie bez rozg�osu, wyruszy�a do dw�ch najbli�szych gwiazd
pierwsza bezza�ogowa sonda z zadaniem zebrania danych i powrotu - co samo
w sobie by�o operacj� bardzo skomplikowan�. Start ze stacji spotka� si� z
pewnym zainteresowaniem opinii publicznej, ale lata oczekiwania na wyniki
to . stanowczo za d�ugo, masowe �rodki przekazu przesta�y wi�c zajmowa�
si� sond�, gdy tylko opu�ci�a granice Uk�adu S�onecznego. O wiele wi�ksze
zainteresowanie wzbudzi� jej powr�t. Przyczyni�a si� do tego po cz�ci
nostalgia pami�taj�cych jej start przed dziesi�cioma laty, a po cz�ci
ciekawo�� m�odzie�y, kt�ra nie bardzo orientowa�a si�, o co w tym
wszystkim chodzi. Zebranie i dostarczenie danych w ilo�ci zapewniaj�cej
specjalistom zaj�cie na wiele lat, stanowi�o o sukcesie misji... ale
laikom nie mo�na by�o wyja�ni� w spos�b prosty i przejrzysty pe�nego
znaczenia obserwacji poczynionych przez sond�. W odczuciu szerokich kr�g�w
spo�ecze�stwa misja by�a fiaskiem; opinia publiczna, oceniaj�c jej wyniki,
szuka�a zysk�w, skarb�w, bogactw, dramatycznych odkry�.
A sonda dotar�a do gwiazdy, w kt�rej s�siedztwie istnia�y warunki
pozwalaj�ce na egzystencj� Ziemian, odkry�a pas kosmicznego �miecia,
sk�adaj�cy si� z okruch�w materii, planetoid, nieregularnych od�am�w
skalnych mniejszych wymiarami od planety, z interesuj�cymi tendencjami do
formacji systemowej i planet�-towarzysza z w�asn� �wit� skalnych bry� i
ksi�yc�w... planet� spustoszon�, nag� i pos�pn�. Nie by� to �aden Eden,
�adna druga Ziemia, nie by�o to nic lepszego od tego, co istnia�o w
rodzimym Uk�adzie S�onecznym; dalekiej trzeba by�o drogi, �eby to
stwierdzi�. Prasa usi�owa�a wyja�nia� problemy, kt�rych sama nie by�a w
stanie poj��, szuka�a gor�czkowo czego�, czym mo�na by przyci�gn��
czytelnik�w i szybko straci�a zainteresowanie ca�� spraw�. Podnoszono
jeszcze kwesti� koszt�w; uciekano si� te� do mglistych i beznadziejnych
por�wna� z Kolumbem, po czym masmedia przerzuci�y si� szybko na kryzys
polityczny w akwenie Morza �r�dziemnego, o wiele bardziej zrozumia�y i
daleko krwawszy.
Personel naukowy Stacji Sol odetchn�� z ulg� i nie nadaj�c sprawie
rozg�osu zainwestowa� cz�� swego bud�etu w skromn� ekspedycj� za�ogow�,
kt�ra mia�a oficjalnie wyruszy� na czym� przypominaj�cym troch�
podr�uj�c� miniatur� samej Stacji Sol i pozosta� przez jaki� czas na
orbicie tego nowo odkrytego �wiata, �eby prowadzi� obserwacje.
A nieoficjalnie, �eby dalej rozbudowywa� swoj� jednostk� na
podobie�stwo Stacji Sol, �eby przetestowa� techniki wytwarzania stosowane
przy budowie drugiego co do wielko�ci satelity Ziemi... W odmiennych
warunkach Korporacja Sol wyasygnowa�a na ten cel poka�n� kwot�, kieruj�c
si� po trosze ciekawo�ci�, a po trosze zrozumieniem znaczenia stacji
kosmicznych i przewidywaniem zysk�w, jakie mo�e przynie�� ich rozw�j. Taki
by� pocz�tek.
Te same okoliczno�ci, kt�re sprawi�y kiedy�, �e Stacja Sol sta�a si�
przedsi�wzi�ciem praktycznym, przyczyni�y si� teraz do przetrwania
pierwszej stacji gwiezdnej. Potrzebowa�a ona jedynie minimum zaopatrzenia
w biomateria�y z Ziemi; by�y to w wi�kszo�ci artyku�y luksusowe
u�atwiaj�ce �ycie coraz wi�kszej liczbie stacjonuj�cych tam technik�w,
naukowc�w i ich rodzin. Jednocze�nie eksploatowano miejscowe z�o�a bogactw
naturalnych; w miar� zaspokajania w�asnych potrzeb stacji zacz�to wysy�a�
na Ziemi� nadwy�ki wydobywanych rud; i tak powsta�o pierwsze ogniwo
�a�cucha. Ta pionierska kolonia dowiod�a, �e planeta ziemiopodobna nie
jest koniecznym warunkiem egzystencji, �e nie trzeba wcale �redniej
wielko�ci gwiazdy typu S�o�ca, wystarczy po prostu wiatr s�oneczny,
obecno�� zwyk�ego "gruzu" sk�adaj�cego si� z rud metali, ska� i lodu. Po
zbudowaniu jednej stacji modu� podstawowy mo�na by�o przerzuci� do
nast�pnej gwiazdy, niewa�ne jakiego typu. Bazy naukowe, produkcja:
przycz�ki, dzi�ki kt�rym mo�na by�o si�gn�� do nast�pnej, obiecuj�cej
gwiazdy; i nast�pnej i tak dalej. Ziemska eksploracja kosmosu odbywa�a si�
pocz�wszy od w�skiego sektora, niczym z�o�onego wachlarza, kt�ry
rozszerza� si� systematycznie.
Korporacja Sol rozros�a si�, wype�niaj�c nowe zadania, do kt�rych nie
zosta�a pierwotnie powo�ana i zarz�dza�a nie tylko Stacj� Sol, ale i
innymi, sta�a si� tym, czym nazywa�y j� ju� od jakiego� czasu za�ogi
stacji gwiezdnych: Kompani� Ziemsk�. Sprawowa�a w�adz� i nad stacjami,
kt�rymi kierowa�a na wielkie odleg�o�ci liczone w latach �wietlnych, i na
Ziemi, gdzie sprowadzanie coraz wi�kszych ilo�ci rud, artyku��w medycznych
i posiadanie kilku patent�w przynosi�o jej ogromne zyski. Powolny, bo
system by� dopiero w fazie rozruchu, ale sta�y dop�yw towar�w i nowych,
kosmicznych technologii zapewnia� Kompanii doch�d, a w konsekwencji
panowanie na Ziemi. Kompania w coraz wi�kszej liczbie wysy�a�a statki
handlowe: teraz nie musia�a ju� robi� nic innego. Za�ogi obsadzaj�ce te
statki przywyka�y podczas d�ugich lot�w do izolowanego i jedynego w swoim
rodzaju trybu �ycia, nie ��daj�c niczego poza udoskonalaniem sprz�tu,
kt�ry zaczyna�y traktowa� jako sw�j w�asny; stacja, z kolei, pomaga�a
stacji, przesy�aj�c jedna drugiej ziemskie towary, ka�da o krok dalej, do
swojego najbli�szego s�siada i ca�a wymiana ko�czy�a si� z powrotem na
Stacji Sol, gdzie przewa�aj�c� cz�� kredytu przeznaczano na drogie
biomateria�y i takie dobra, kt�re produkowa�a tylko Ziemia.
By�y to wielkie, dobre dni dla tych, kt�rzy sprzedawali owe bogactwa:
fortuny rodzi�y si� i upada�y; tak samo rz�dy; korporacje stawa�y si�
coraz pot�niejsze, a Kompania Ziemska, w swych wielu postaciach,
gromadzi�a ogromny maj�tek i kierowa�a sprawami narod�w. By� to wiek
niepokoju. Nowo uprzemys�owione populacje i zamieszanie w ka�dym kraju
wchodz�cym na ten d�ugi, d�ugi szlak w pogoni za prac�, bogactwem,
osobistymi marzeniami o wolno�ci, odwieczny p�d za Ziemi� Obiecan�, drogi
�yciowe powielane na nowym i rozleglejszym oceanie, w obcych �rodowiskach.
Stacja Sol sta�a si� odskoczni�, ju� nie egzotyczn�, ale bezpieczn� i
znan�. Kompania Ziemska kwit�a spijaj�c bogactwo stacji gwiezdnych i znowu
sytuacja uznana zosta�a za naturaln� przez tych, kt�rzy z niej korzystali.
A stacje gwiezdne piel�gnowa�y sentyment do tego t�tni�cego �yciem
barwnego �wiata, kt�ry powo�a� je do istnienia, sentyment do Matki Ziemi w
nowym i zabarwionym emocj� znaczeniu tego okre�lenia, tej kt�ra przysy�a�a
cenne towary, �eby im �y�o si� lepiej; luksusowe dobra, kt�re w pustynnym
wszech�wiecie przypomina�y im, �e istnieje przynajmniej jedna kolebka
�ycia. Statki Kompanii Ziemskiej gwarantowa�y im prze�ycie, romantyczny
w�tek do ich egzystencji wprowadza�y za� sondy Kompanii Ziemskiej, lekkie,
szybkie jednostki zwiadowcze, kt�re pomaga�y stawia� kolejne kroki
bardziej selektywnie. By� to wiek Wielkiego Kr�gu; tak nazywano tras�,
jak� przemierza�y frachtowce Kompanii Ziemskiej w swej nieustaj�cej
podr�y od Matki Ziemi do Matki Ziemi.
Gwiazda za gwiazd�, gniazda za gwiazd�... w sumie by�o ich dziewi�� -
a� po Pell, kt�ra, jak si� okaza�o, posiada�a nadaj�cy si� do zamieszkania
�wiat, gdzie wreszcie natkni�to si� na �ycie.
Odkrycie to zburzy�o wszystkie porozumienia i na zawsze zak��ci�o
r�wnowag� Wielkiego Kr�gu.
Gwiazda Pella i �wiat Pella ochrzczone zosta�y tak od nazwiska
kapitana statku, kt�ry je odkry�; planeta okaza�a si� zamieszkana.
Up�yn�o wiele czasu, nim wie�� dotar�a Wielkim Kr�giem na Ziemi�;
szybciej dowiedzia�y si� o odkryciu pobliskie stacje gwiezdne i nie tylko
naukowcy ruszyli t�umnie ku �wiatu Pella. Lokalne kompanie, �wiadome
ekonomicznych konsekwencji odkrycia, rzuci�y si� jedna przez drug� na
gwiazd�, byle tylko nie zosta� w tyle; za nimi przyby�y ca�e spo�eczno�ci;
dwie stacje orbituj�ce wok� pobliskich, mniej interesuj�cych gwiazd
stan�y w obliczu gro�by wyludnienia, a nawet ca�kowitego porzucenia, co w
ko�cu si� sta�o. W gor�czce rozwoju i wrzenia wywo�anego budow� stacji
przy Pell ambitni ludzie zerkali ju� ku dw�m dalszym gwiazdom, le��cym za
Pell, na zimno kalkuluj�c i patrz�c w przysz�o��, bo oto Pell mog�a sta�
si� �r�d�em d�br podobnych do ziemskich, artyku��w luksusowych -
potencjalnym zak��ceniem w kierunkach wymiany handlowej i zaopatrzenia.
Na Ziemi za�, kiedy powracaj�ce frachtowce przywioz�y wie�� podj�to
gor�czkowe starania o... zignorowanie Pell. Obce �ycie. Kompania dozna�a
wstrz�su; organizowano pospiesznie dyskusje na temat moralno�ci i linii
post�powania nie bacz�c na fakt, �e informacje dotar�y z ponad
dwudziestoletnim op�nieniem jak gdyby mo�na teraz by�o wp�yn�� na
decyzje, kt�re tam, na Pograniczu dawno ju� zapad�y. Sytuacja by�a nie do
opanowania. Inne �ycie. Wali�y si� w gruzy ho�ubione przez cz�owieka
wyobra�enia o realiach kosmosu. Rodzi�y si� kwestie natury filozoficznej i
religijnej, pojawia�y si� problemy, wobec kt�rych �atwiej by�o pope�ni�
samob�jstwo ni� stawi� im czo�a. Rozkwita�y nowe kulty. Ale, jak donosi�y
inne przybywaj�ce statki, tubylcy ze �wiata Pella nie byli nadzwyczaj
inteligentni ani wojowniczy, nic nie budowali i przypominali raczej ni�sze
naczelne: poro�ni�ci byli br�zowym futrem, chodzili nago i mieli du�e,
wiecznie zdziwione oczy.
Ufff, odetchn�� z ulg� mieszkaniec Ziemi. Antropocentryczny,
geocentryczny wszech�wiat, w kt�ry zawsze wierzy�a Ziemia, zatrz�s� si� w
posadach, ale szybko odzyska� r�wnowag�. Separaty�ci, kt�rzy
przeciwstawiali si� Kompanii, w obliczu nowego zagro�enia oraz nag�ego i
wyra�nego za�amania w wymianie towarowej, zdobywali wp�ywy i nowych
zwolennik�w.
Kompania pogr��a�a si� w chaosie. Instrukcje w�drowa�y d�ugo, a
tymczasem Pell, wyzwolona spod kontroli Kompanii, ros�a w si��. Przy
dalszych gwiazdach nagle wyros�y nowe, nie usankcjonowane przez Kompani�
Ziemsk� stacje, stacje, kt�re przyj�y nazwy Mariner i Viking; one, z
kolei, za�o�y�y Stacj� Russella i Esperance. Z czasem dotar�y na miejsce
instrukcje Kompanii nakazuj�ce wyludnionym teraz bli�szym stacjom podj�cie
takich to a takich dzia�a�, celem ustabilizowania handlu; czysty nonsens.
Rozwin�� si� ju� nowy model wymiany towarowej. Niezb�dnymi
biomateria�ami dysponowa�a Pell. Wi�kszo�� stacji gwiezdnych mia�a tam
bli�ej; a kompanie ze stacji gwiezdnych, kt�re do niedawna widzia�y w
Ziemi ukochan� Matk�, dostrzeg�y teraz nowe mo�liwo�ci i wykorzysta�y je.
Powsta�y kolejne stacje. Wielki Kr�g zosta� przerwany. Niekt�re statki
Kompanii Ziemskiej zrejterowa�y, by handlowa� z Nowym Pograniczem i nikt
nie by� w stanie ich zatrzyma�. Handel istnia� nadal, cho� uleg�
modyfikacjom. Warto�� towar�w ziemskich spada�a i w konsekwencji
utrzymanie na dotychczasowym poziomie dobrobytu zawdzi�czanego koloniom
kosztowa�o Ziemi� coraz wi�cej.
Nadszed� kolejny szok. Przedsi�biorczy kupiec odkry� nowy �wiat,
Cyteen. Powstawa�y dalsze stacje - Fargone, Paradise, Wyatt - i Wielki
Kr�g rozszerza� si� coraz bardziej.
Kompania Ziemska podj�a now� decyzj�; program zwrotu koszt�w, podatek
od d�br, kt�ry wyr�wna�by ostatnio poniesione straty. Prawili stacjom
kazania o Spo�eczno�ci Ludzkiej, o D�ugu Moralnym i d�ugu wdzi�czno�ci.
Niekt�re stacje i kupcy zap�acili podatek. Inne odm�wi�y, zw�aszcza te
le��ce za Pell i Cyteen. Kompania, utrzymywa�y, nie wnios�a �adnego wk�adu
w ich powstanie i nie ma pr�wa wysuwa� pod ich adresem �adnych roszcze�.
Ustanowiono system dokument�w to�samo�ci i wiz oraz powo�ano organa
kontrolne, co wywo�a�o niezadowolenie w�r�d kupc�w, kt�rzy uwa�ali, �e
statki s� ich w�asno�ci�.
Co wi�cej, �ci�gni�to z powrotem sondy; Kompania dawa�a tym samym do
zrozumienia, �e oficjalnie k�adzie kres dalszemu nie kontrolowanemu
rozwojowi Pogranicza. Sondy by�y uzbrojonymi, szybkimi statkami
zwiadowczymi zapuszczaj�cymi si� �mia�o w nieznane; ale teraz
wykorzystywano je do innych zada�, do odwiedzania zbuntowanych stacji i
nak�aniania ich do pos�usze�stwa. Najsmutniejsze w tym wszystkim by�o to,
�e za�ogi sond, bohaterowie Pogranicza, wyst�powa�y teraz w roli si�
porz�dkowych Kompanii.
Kupcy ��dni odwetu, frachtowce nie budowane z my�l� o prowadzeniu
dzia�a� wojennych, niezdolne do zwrot�w pod ostrym k�tem. Ale chocia�
wi�kszo�� kupc�w deklarowa�a sw� niech�tn� zgod� na p�acenie podatku,
zdarza�y si� jednak potyczki mi�dzy wyst�puj�cymi w nowej roli sondami a
zbuntowanymi kupcami. Buntownicy wycofali si� w ko�cu do najdalszych
kolonii, najmniej nara�onych na �rodki przymusu stosowane przez Kompani�.
Tak rozpocz�a si� wojna, kt�rej nikt nie nazywa� wojn�; uzbrojone
sondy Kompanii przeciwko zbuntowanym kupcom, kt�rzy obs�ugiwali najdalsze
gwiazdy; sytuacja taka by�a mo�liwa dzi�ki istnieniu Stacji Cyteen i nawet
Pell nie by�a im potrzebna.
I tak wytyczona zosta�a granica. Wielki Kr�g wznowi� dzia�alno�� bez
gwiazd po�o�onych za Fargone, ale nie przynosi� ju� takich zysk�w jak
dawniej. Handel przez granic� odbywa� si� na dziwnych zasadach, bo p�ac�cy
podatek kupcy mogli porusza� si� bez �adnych ogranicze�, a rebelianci nie,
piecz�cie za� mo�na fa�szowa� i tak te� czyniono. Wojna toczy�a si� ospale
- od czasu do czasu par� salw oddanych do jakiego� buntownika, kt�ry
nawin�� si� pod celownik. Statki Kompanii nie by�y w stanie wskrzesi�
stacji po�o�onych pomi�dzy Pell a Ziemi�; nie by�y one ju� zdolne do
�ycia. Ich mieszka�cy emigrowali na Pell, na Stacj� Russella, na Marinera,
Vikinga i jeszcze dalej.
Statki, tak samo jak stacje, budowano ju� na Pograniczu. Stworzono tam
zaplecze technologiczne i przybywa�o kupc�w. I wtedy przyszed� s k o k -
teoria, kt�ra powsta�a na Nowym Pograniczu, na Cyteen, i zosta�a szybko
wprowadzona w �ycie przez budowniczych statk�w z Marinera po stronie
kontrolowanej przez Kompani�.
I to by� trzeci wielki cios wymierzony Ziemi. Stary, ograniczony
szybko�ci� �wiat�a spos�b my�lenia straci� aktualno��. Frachtowce skokowe
porusza�y si� teraz skr�tami poprzez mi�dzyprzestrze�, a czas podr�y z
gwiazdy do gwiazdy, liczony dot�d w latach, skurczy� si� do miesi�cy, a
nawet dni. Udoskonalono technologie. Handel sta� si� nowym rodzajem gry i
zmianie uleg�a strategia w ci�gn�cej si� od dawna wojnie... stacje mog�y
nawi�za� �ci�lejsze wi�zi.
I oto nagle, dzi�ki wprowadzeniu skok�w, powsta�a organizacja
rebeliant�w z najdalszego Pogranicza. Jej zal��kiem sta�a si� koalicja
Fargone z jej kopalniami, wkr�tce bunt rozszerzy� si� na Cyteen,
przy��czy�y si� Paradise i Wyatt, a po nich inne gwiazdy i obs�uguj�cy je
kupcy. Kr��y�y pog�oski o trwaj�cym od lat, nie zg�aszanym, ogromnym
wzro�cie populacji osi�ganym za pomoc� technologii proponowanych niegdy�
po drugiej stronie granicy, na terytorium Kompanii, kiedy istnia�o wielkie
zapotrzebowanie na ludzi, na ludzkie istnienia, kt�re zape�ni�yby
bezmiern�, czarn� nico��, kt�re pracowa�yby i budowa�y. Robi�a to teraz
Cyteen. Organizacja, Unia, jak jej cz�onkowie nazywali j�, rozmna�a�a si�
i ros�a w post�pie geometrycznym, wykorzystuj�c dzia�aj�ce ju� wcze�niej
laboratoria - fabryki ludzi. Unia stawa�a si� coraz pot�niejsza. W ci�gu
dw�ch dziesi�cioleci rozros�a si� niebywale pod wzgl�dem zajmowanego
terytorium i g�sto�ci zaludnienia, proponowa�a jednoznaczn�,
nieskomplikowan� ideologi� rozwoju i kolonizacji, prost� drog� do czego�,
co by�o lu�n� rebeli�. Ucisza�a bezwzgl�dnie tych, kt�rzy mieli inne
zapatrywania, mobilizowa�a si�, organizowa�a, coraz silniej wypieraj�c
Kompani�.
W ko�cu rozw�cieczona opinia publiczna za��da�a wyja�nienia
pogarszaj�cej si� sytuacji. Kompania Ziemska, rezyduj�ca z powrotem na
Stacji Sol, przeznaczaj�c wp�ywy podatkowe na budow� pot�nej floty
z�o�onej wy��cznie ze statk�w skokowych, fortec bojowych, Europy, Ameryki
i ca�ego ich �mierciono�nego rodze�stwa.
Unia te� nie pozostawa�a w tyle; konstruowa�a wyspecjalizowane statki
wojenne, unowocze�nia�a je w miar� powstawania nowych technologii.
Zbuntowani kapitanowie, kt�rzy d�ugie lata walczyli po stronie Unii z
powod�w osobistych, zostali pod byle pretekstem zdj�ci ze stanowisk; ich
statki oddano w r�ce dow�dc�w wyznaj�cych w�a�ciw� ideologi�, wykazuj�cych
si� wi�ksz� bezwzgl�dno�ci�.
Sukcesy przychodzi�y Kompanii coraz trudniej. Wielka flota ust�puj�ca
przeciwnikowi pod wzgl�dem liczebno�ci i maj�ca do pokrycia ogromne
terytorium, nie po�o�y�a ko�ca wojnie ani w rok, ani w pi�� lat. A Ziemia
by�a coraz bardziej znu�ona tym, co przerodzi�o si� w niechlubny,
irytuj�cy konflikt. "Wstrzyma� wszystkie gwiazdoloty", podnosi� si� krzyk
korporacji finansuj�cych. "�ci�gn�� z powrotem nasze statki i niech te
sukinsyny zdechn� z g�odu."
Je�li kto� przymiera� g�odem, to raczej flota Kompanii ni� Unia, ale
Ziemia zdawa�a si� nie rozumie�, �e nie chodzi tu ju� o s�abe, buntuj�ce
si� kolonie, ale o formuj�c� si�, dobrze od�ywian�, dobrze uzbrojon�
pot�g�. Te same kr�tkowzroczne posuni�cia, przeci�ganie liny pomi�dzy
separatystami a Kompani�, kt�re w przesz�o�ci doprowadzi�y do
wyalienowania si� kolonii, wszystko to odradza�o si� teraz w nasilonej
postaci, a tymczasem handel zamiera�; Ziemianie przegrali wojn� nie na
Pograniczu, ale w gabinetach senatu i w salach posiedze� na Ziemi i na
Stacji Sol, przymierzaj�c si� do wydobywania bogactw naturalnych w
rodzimym Uk�adzie S�onecznym, co by�o op�acalne, i rezygnuj�c ze
wszystkich misji badawczych w jakimkolwiek kierunku.
Nie liczy�o si�, �e mieli teraz skok i �e gwiazdy by�y blisko. Ich
umys�y zaprz�ta�y wci�� stare problemy, ich w�asne problemy i ich w�asne
kierunki polityki. Widz�c odp�yw najlepszych umys��w, Ziemia zakaza�a
dalszej emigracji. Sama pogr��a�a si� w ekonomicznym chaosie i na drena�u
ziemskich zasob�w naturalnych najcz�ciej skupia�o si� niezadowolenie
opinii publicznej. Nigdy wi�cej wojny, powiedziano sobie na Ziemi; nagle
wszystkim zacz�o zale�e� na pokoju. Flota Kompanii, pozbawiona fundusz�w,
tocz�ca wojn� na szerokim froncie, zdobywa�a zaopatrzenie gdzie i jak si�
da�o.
Pod koniec z dumnej niegdy� pi��dziesi�tki zosta�a n�dzn� garstk�
pi�tnastu statk�w, tu�aj�cych si� razem po stacjach, kt�re jeszcze chcia�y
je przyjmowa�. Ow� garstk� nazywano Flot� Maziana, zgodnie z tradycj�
Pogranicza, gdzie statk�w by�o z pocz�tku tak ma�o, �e wrogowie znali si�
nawzajem z nazwiska i reputacji... tradycje zatar�y si�, ale niekt�re
nazwiska pozosta�y popularne. Znany by� Unii, ku jej wielkiemu ubolewaniu
Conrad Mazian z Europy, tak samo Tom Edger z Australii, Mika Kreshov z
Atlantyku i Signy Mallory z Norwegii oraz pozostali kapitanowie Kompanii,
nawet ci z rajder�w. Nadal s�u�yli Ziemi i Kompanii, ciesz�c si� coraz
mniejsz� sympati� i jednej, i drugiej. Nikt z obecnego pokolenia nie
urodzi� si� na Ziemi; ze znikomej liczby nowo zwerbowanych rekrut�w nawet
jedna osoba nie pochodzi�a z Ziemi ani ze stacji le��cych na jej
terytorium, bo stacje te obsesyjnie strzeg�y swej neutralno�ci w tocz�cej
si� wojnie. �r�d�em wyszkolonych za��g i �o�nierzy byli dla Floty Maziana
kupcy, wi�kszo�� nie z w�asnej woli.
Pogranicze zaczyna�o si� niegdy� od gwiazd najbli�szych Ziemi; teraz
liczy�o si� od Pell, bo w miar� jak zamiera� handel z Ziemi� i kiedy
sko�czy�a si� na zawsze przedskokowa forma handlu, najstarsze stacje
zamykano. O Tylnych Gwiazdach niemal zapomniano, nikt ich ju� nie
odwiedza�.
Istnia�y teraz �wiaty za Pell, za Cyteen i wszystkie one nale�a�y do
Unii; by�y to prawdziwe �wiaty odleg�ych gwiazd, do kt�rych dotarcie
umo�liwi� skok. To tam Unia wci�� podtrzymywa�a prac� fabryk ludzi, aby
powi�ksza� populacje, zasila� je robotnikami i �o�nierzami. Unia d��y�a do
opanowania ca�ego Pogranicza, aby kierowa� przysz�o�ci� cz�owieka zgodnie
z obran� przez siebie drog�. Unia panowa�a ju� nad Pograniczem, nad ca�ym
Pograniczem z wyj�tkiem owego male�kiego �uku stacji, kt�ry
bezinteresownie trzyma�a dla Ziemi i Kompanii Flota Maziana, bo do tego
zosta�a kiedy� powo�ana, bo dow�dztwu nie przychodzi�o nawet do g�owy, �e
Flota mog�aby robi� cokolwiek innego. A za plecami mieli tylko Pell... i
pachn�ce naftalin� stacje Tylnych Gwiazd. Jeszcze dalej, odizolowana,
le�a�a Ziemia uwik�ana w wewn�trzne spory i prowadz�ca skomplikowan�,
kr�tkowzroczn� polityk�.
Mi�dzy Sol a Pograniczem nie istnia�a ju� �adna licz�ca si� wymiana
towarowa. W szale�stwie, kt�rym by�a ta wojna, wolni kupcy kursowali po
stronie Unii i mi�dzy gwiazdami Kompanii, przecinaj�c do woli linie
front�w, chocia� Unia zwalcza�a ten proceder wyrafinowanymi metodami,
d���c do odci�cia Kompanii od �r�de� zaopatrzenia.
Unia rozrasta�a si�, a flota Kompanii trwa�a ju� tylko na posterunku,
nie maj�c za sob� �adnych �wiat�w opr�cz Pell, kt�ra j� �ywi�a, i Ziemi,
kt�ra j� ignorowa�a... Po stronie Unii nie budowano ju� stacji na dawn�
skal�. Zast�pi�y je ma�e punkty przesiadkowe do nowych �wiat�w, a sondy
za� nie ustawa�y w poszukiwaniu dalszych gwiazd. �y�y tam teraz pokolenia,
kt�re nigdy nie widzia�y Ziemi ludzie, dla kt�rych nazwy Europa i Atlantyk
kojarzy�y si� z metalowymi tworami budz�cymi groz�, pokolenia, kt�rych
chlebem powszednim by�y gwiazdy, niesko�czono��, nieograniczony wzrost i
wieczny czas. Ziemia ich nie rozumia�a.
Ale nie rozumia�y ich te� stacje, kt�re trwa�y przy Kompanii, ani
wolni kupcy prowadz�cy handel na tych dziwnych bezdro�ach.
nast�pny
C. J. Cherryh Ludzie z Gwiazdy Pella
Ksi�ga I
. 2 .
NA PODEJ�CIU DO PELL: 2/5/52
Konw�j zmaterializowa� si� nagle w polu widzenia; najpierw Norwegia,
za nim dziesi�� frachtowc�w - i jeszcze cztery rajdery, kt�re po chwili
wys�a�a Norwegia. Formacja eskortuj�ca rozproszy�a si� szeroko na
podej�ciu do Gwiazdy Pella.
By� to azyl, jedyne bezpieczne miejsce, do kt�rego nie dotar�a jeszcze
wojna, ale oto nadci�ga�a pierwsza fala. �wiaty Dalekiego Pogranicza
zdobywa�y przewag� i sytuacja zmienia�a si� po obu stronach granicy.
Na mostku ECS 5, czyli nosiciela skokowego Norwegia, trwa�a gor�czkowa
krz�tanina; cztery pomocnicze mostki dowodzenia kierowa�y ruchami rajder�w
- tworzy�y one d�ug� naw� ze stanowiskami ��czno�ci, skanowania i nadzoru.
Drug� tak� naw� stanowi� mostek samego nosiciela. Norwegia by�a w
nieustannym kontakcie z dziesi�cioma frachtowcami. W obie strony p�yn�y
zwi�z�e meldunki dotycz�ce wy��cznie manewr�w formacji. Norwegia by�a zbyt
zaj�ta walk�, by zajmowa� si� ludzkim nieszcz�ciem.
�adnych niespodzianek. Stacja przy �wiecie Pella odebra�a sygna� i
przywita�a ich bez entuzjazmu. Westchnienie ulgi rozesz�o si� po nosicielu
od stanowiska do stanowiska; by�o to westchnienie prywatne, nie
przeniesione pok�adow� sieci� ��czno�ci. Signy Mallory, kapitan Norwegii,
rozlu�ni�a napi�te bezwiednie mi�nie i wyda�a komputerowi bojowemu rozkaz
przej�cia w stan spoczynku.
Dowodzi�a tym zbiorowiskiem, by�a trzecim pod wzgl�dem starsze�stwa
kapitanem z pi�tnastki Floty Maziana. Mia�a czterdzie�ci dziewi�� lat.
Pograniczna Rebelia by�a o wiele starsza; w swojej karierze Mallory
zajmowa�a ju� stanowiska pilota frachtowca, kapitana rajdera, przesz�a
wszystkie szczeble, zawsze w s�u�bie Kompanii Ziemskiej. Twarz mia�a wci��
m�od�. W�osy srebrzystosiwe. Kuracje odm�adzaj�ce, kt�re t� siwizn�
wywo�a�y, utrzymywa�y reszt� jej cia�a w wieku mniej wi�cej trzydziestu
sze�ciu lat biologicznych; ale kiedy pomy�la�a, z czym przybywa i co
zwiastuje, poczu�a si� naraz, jakby mia�a sporo ponad czterdzie�ci
dziewi�� lat.
Odchyli�a si� na oparcie swojego fotela, sk�d widzia�a skr�caj�ce ku
g�rze w�skie korytarzyki mostka, nacisn�a kilka klawiszy na swej
podr�cznej konsoli, �eby sprawdzi�, czy wszystko przebiega prawid�owo i
wlepi�a wzrok w t�tni�ce �yciem stanowiska i w ekrany ukazuj�ce to, co
rejestrowa�a aparatura wizyjna i co przekazywa�y skanery. Bezpiecznie.
�y�a jeszcze dlatego, �e nigdy nie dowierza�a zbytnio takim ocenom
sytuacji.
I dlatego, �e potrafi�a si� przystosowa�. Wszyscy oni to potrafili,
wszyscy, kt�rzy brali udzia� w tej wojnie. Norwegia by�a taka jak jej
za�oga, posztukowana z ocala�ych wrak�w: Brazylii, Italii, Osy i z
pechowej Miriam B; przekr�j wieku z�omu, z kt�rego j� z�o�ono, si�ga�
daleko wstecz, a� do wojny frachtowc�w. Zbierali, co si� da�o, odrzucali
jak najmniej... jak teraz, ze statk�w z uchod�cami, kt�re eskortowali i
ubezpieczali. Dziesi�tki lat wcze�niej by�o w tej wojnie miejsce na
rycersko��, na wspania�omy�lne gesty, na oszcz�dzanie wroga i rozdzielanie
si� zgodnie z warunkami zawieszenia broni. Ale te czasy min�y
bezpowrotnie. Spo�r�d cywil�w nie opowiadaj�cych si� po niczyjej stronie
wysegregowa�a tych, kt�rzy byli jej przydatni, garstk�, kt�ra mog�a si�
przystosowa�. Pell b�dzie protestowa�a. Nic im to nie da. Na nic nie
zdadz� si� protesty w tej czy innej sprawie. W wojnie nast�pi� kolejny
zwrot i sko�czy�y si� bezbolesne wybory.
Poruszali si� wolno, w ��wim tempie, bo tylko na to by�o sta�
frachtowce w realnej przestrzeni; przebyt� dot�d odleg�o�� nie obarczona
obowi�zkami Norwegia albo rajdery mog�y pokona� depcz�c �wiat�u po
pi�tach. Wyszli niebezpiecznie blisko masy Gwiazdy Pella, poza p�aszczyzn�
uk�adu, ryzykuj�c wypadek przy skoku i kolizje. To by�a jedyna droga, jak�
te frachtowce mog�y pokona� szybko... i aby zyska� na czasie, rzucano na
szal� �ycie.
- Mamy instrukcje podchodzenia z Pell - poinformowa� j� komunikator.
- Graff - zwr�ci�a si� do swojego zast�pcy - przejmij dowodzenie. - I
prze��czaj�c si� na inny kana� rzuci�a do mikrofonu: - Di, postaw
wszystkich �o�nierzy w stan gotowo�ci; wszyscy pod broni� i z pe�nym
ekwipunkiem. - Prze��czy�a si� z powrotem na kana� komunikatora: -
Porad�cie Pell, �eby lepiej ewakuowa�a kt�r�� sekcj� i odizolowa�a j�.
Powiadomcie konw�j, �e je�li podczas podchodzenia ktokolwiek wy�amie si� z
szyku, rozwalimy go. Zr�bcie to w takiej formie, �eby uwierzyli.
- Zrozumiano - powiedzia� dy�urny komunikatora; i po stosownej pauzie
doda�: - Na linii dow�dca stacji we w�asnej osobie.
Dow�dca stacji protestowa�. By�a na to przygotowana.
- Pan to musi zrobi� - przerwa�a mu - Angelo Konstantinie z
Konstantin�w Pellijskich! Opr�nijcie t� sekcj� albo sami to zrobimy.
Zabierajcie si� z miejsca do roboty, wyno�cie wszystko co cenne albo
niebezpieczne, �eby mi zosta�y go�e �ciany; i poblokujcie wszystkie drzwi,
a w�azy wej�ciowe zaspawajcie na g�ucho. Nawet si� nie domy�lacie, co wam
wieziemy. A je�li ka�ecie nam czeka�, �adunek mo�e mi powyzdycha�; na
Hansfordzie wysiadaj� systemy podtrzymania �ycia. R�b pan, co m�wi�, panie
Konstantin, albo wysy�am �o�nierzy. A jak nie spisze si� pan jak trzeba,
panie Konstantin, b�dzie pan mia� na karku uchod�c�w roz�a��cych si� jak
robactwo po ca�ej tej pa�skiej stacji, bez �adnych dokument�w i cholernie
zdesperowanych. Prosz� mi wybaczy� szczero��. Mam tu ludzi umieraj�cych we
w�asnych odchodach. Mamy na tych statkach siedem tysi�cy przera�onych
cywil�w, wszystko co pozosta�o z Marinera i Gwiazdy Russella. Nie maj� ani
wyboru, ani czasu. Nie powie mi pan nie, sir.
Zapad�o milczenie; odleg�o�� i pauza d�u�sza, ni�by to
usprawiedliwia�a odleg�o��.
- Og�osili�my ewakuacj� sekcji doku ��tego i pomara�czowego,
kapitanie Mallory. S�u�by medyczne b�d� w pogotowiu, oddajemy wam do
dyspozycji wszystko, co mo�emy. Ekipy awaryjne s� ju� w drodze. Wykonujemy
zalecenia dotycz�ce odizolowania tych rejon�w. Wprowadzone zostan�
natychmiast w �ycie plany post�powania na wypadek zagro�enia. S�dzimy, �e
b�dziecie mie� na uwadze i naszych obywateli. Ta stacja nie dopu�ci do
militarnej interwencji w nasze wewn�trzne metody zapewniania �adu i
bezpiecze�stwa ani do pogwa�cenia naszej neutralno�ci, ale docenimy pomoc
pod naszym dow�dztwem. Over.
Signy uspokaja�a si� powoli. Otar�a pot z twarzy i odetchn�a g��biej.
- Pomocy udzielimy, sir. Spodziewany czas dokowania... za cztery
godziny. Chyba zdo�am op�ni� konw�j do tego czasu. Tyle mog� wam da� na
przygotowania. Czy dotar�y ju� do was wie�ci o Marinerze? Wysadzony, sir.
Sabota�. Over.
- Cztery godziny nam wystarcz�. Uznajemy znaczenie �rodk�w, kt�rych
podj�cia si� domagacie i traktujemy je zupe�nie serio. Jeste�my
wstrz��ni�ci wiadomo�ci� o zag�adzie Marinera. Prosimy o szczeg�ow�
notatk�. Ponadto donosimy, �e mamy tu aktualnie delegacj� Kompanii. Jest
bardzo zaniepokojona zaistnia�� sytuacj�...
Signy wyszepta�a przekle�stwo do komunikatom.
- ...i ��daj�, aby�my kazali wam zwr�ci� si� o pomoc do innej stacji.
Moi ludzie usi�uj� im wyja�ni� sytuacj�, jaka panuje na statkach i
zagro�enie dla �ycia tych, kt�rzy przebywaj� na ich pok�adach, ale oni
wywieraj� na nas presj�. Uwa�aj�, �e zagro�ona jest neutralno�� Pell.
Uwzgl�dnijcie to z �aski swojej podchodz�c i przyjmijcie do wiadomo�ci, �e
agenci Kompanii za��dali kontaktu z pani� osobi�cie. Over.
Powt�rzy�a przekle�stwo i odetchn�a g��boko. Flota w miar� mo�no�ci
unika�a takich spotka�; rzadko do nich dochodzi�o w ostatniej dekadzie.
- Powiedzcie im, �e jestem zaj�ta. Nie dopuszczajcie ich do dok�w i do
strefy, kt�r� nam wyznaczyli�cie. Czy potrzebuj� fotografii konaj�cych z
g�odu kolonist�w, �eby wczu� si� w ich po�o�enie? Niedobrze, panie
Konstantin. Trzymajcie ich z dala od nas. Over.
- S� uzbrojeni w pe�nomocnictwa rz�dowe. Reprezentuj� Rad�
Bezpiecze�stwa. To tego rodzaju delegacja Kompanii. Maj� tu co� do
za�atwienia i ��daj� transportu w g��b Pogranicza. Over.
Na usta ju� cisn�o si� jej kolejne przekle�stwo, ale ugryz�a si� w
j�zyk.
- Dzi�kuj�, panie Konstantin. Wy�l� panu zalecenia dotycz�ce procedur
post�powania z uchod�cami; zosta�y szczeg�owo opracowane. Mo�e je pan,
zignorowa�, ale nie radz� tego czyni�. Nie mo�emy panu nawet gwarantowa�,
�e ci, kt�rych wysadzimy na Pell, nie maj� przy sobie broni. Nie mo�emy
wej�� mi�dzy nich, �eby to sprawdzi�. Uzbrojeni �o�nierze nie maj� tam
prawa wst�pu, rozumie pan? To w�a�nie wam wieziemy. Radz� panu trzyma�
facet�w z Kompanii z dala od naszego rejonu dokowania, dop�ki nie b�dziemy
mieli zak�adnik�w do za�atwiania spornych spraw. Zrozumiano? Koniec
transmisji.
- Zrozumieli�my. Dzi�kuj�, kapitanie. Koniec transmisji.
Opad�a na poduszki fotela i wzrokiem wlepionym w ekrany rzuci�a do
komunikatora polecenie wys�ania instrukcji dla dow�dztwa stacji.
Ludzie Kompanii. Uchod�cy ze zniszczonych stacji. Z uszkodzonego
Hansforda nap�ywa�y wci�� nowe informacje; podziwia�a opanowanie jego
za�ogi. �ci�le okre�lone procedury. Oni tam umierali. Za�oga s�ucha�a
rozkaz�w i znajdowa�a si� pod broni�. Nie chcieli opu�ci� statku,
odrzucali propozycj� wzi�cia Hansforda na hol rajdem. To by� ich statek.
Trwali na nim i robili na odleg�o�� co w ich mocy dla tych, kt�rzy
znajdowali si� na jego pok�adzie. Nie s�yszeli s��w podzi�kowania od
pasa�er�w, kt�rzy roznosili statek na strz�py - a raczej czynili to,
dop�ki nie zepsu�o si� powietrze i nie zacz�y wysiada� systemy.
Cztery godziny.
Norwegia. Russell zniszczony, Mariner tak�e. Nowina b�yskawicznie
obieg�a korytarze stacji budz�c oszo�omienie i oburzenie mieszka�c�w i
firm, kt�re wszystko straci�y. Ochotnicy i miejscowi robotnicy pomagali w
ewakuacji; za�ogi dok�w za pomoc� sprz�tu wy�adunkowego usuwa�y rzeczy
osobiste z rejonu wydzielonego na stref� kwarantanny, staraj�c si� nie
pomiesza� ich i uchroni� przed rozszabrowaniem. Komunikator zach�ystywa�
si� komunikatami.
- Mieszka�cy ��tego od numeru jeden do sto dziewi�tna�cie proszeni s�
o wydelegowanie swego przedstawiciela do komisji awaryjnego
zakwaterowania. W punkcie opatrunkowym znajduje si� zab��kane dziecko, May
Terner. Krewni proszeni s� o niezw�oczne zg�oszenie si� w punkcie...
Ostatnie oszacowania przeprowadzone przez central� stacji ujawni�y wolne
kwatery w dzielnicy go�cinnej, tysi�c jednostek. Wszyscy przyjezdni s�
stamt�d usuwani na rzecz sta�ych mieszka�c�w stacji; priorytet zasiedlania
ustalony zostanie drog� losowania. Liczba lokali pozyskanych dzi�ki
zag�szczeniu jednostek zamieszkanych: dziewi��dziesi�t dwa. Pomieszczenia
nadaj�ce si� do tymczasowego adaptowania na cele mieszkalne: dwa tysi�ce,
wliczaj�c w to miejsca zgromadze� publicznych i pewne rotacje zasiedlenia
wynikaj�ce z podzia�u doby stacji na dzie� g��wny i dzie� przest�pny. Rada
stacji zwraca si� z pro�b� do wszystkich os�b, kt�re maj� mo�no��
zamieszkania z krewnymi lub ze znajomymi, o skorzystanie z tej mo�liwo�ci
i o jak najszybsze zg�oszenie swojej decyzji do komputera; dobrowolne
zg�oszenie lokalu do wynaj�cia b�dzie rekompensowane jego mieszka�cowi po
stawkach r�wnowa�nych per capita wydatkom poniesionym na lokal zast�pczy.
Brak nam jeszcze pi�ciuset jednostek mieszkalnych i je�eli ten deficyt nie
zostanie zlikwidowany przez ochotnicze odnajmowanie ca�ych lokali lub
dobrowolne zg�aszanie przez poszczeg�lne osoby gotowo�ci do przyj�cia
sublokator�w, zmuszeni b�dziemy do kwaterowania ludzi w barakach na
terenie stacji lub tymczasowego przesiedlania ich na Podspodzie. Trzeba
natychmiast podj�� decyzj� w sprawie przeznaczenia na cele mieszkalne
sekcji niebieskiej, w kt�rej w ci�gu najbli�szych stu osiemdziesi�ciu dni
powinno si� zwolni� pi��set jednostek... Dzi�kuj�... Oddzia� s�u�by
bezpiecze�stwa proszony jest o zameldowanie si� w �smym ��tym.
To by� koszmar. Damon Konstantin wpatrywa� si� w potok wydruk�w i co
chwila odbywa� nerwowy spacer po wy�o�onej mat� pod�odze dyspozytorni
sektora niebieskiego, g�ruj�cej nad dokami, gdzie technicy usi�owali si�
upora� z logistyk� ewakuacji. Pozosta�y jeszcze dwie godziny. Z szeregu
okien widzia� chaos panuj�cy we wszystkich dokach, gdzie pod nadzorem
policji sk�adowano w stosach rzeczy osobiste ewakuowanych. Przeniesiono
wszystkich mieszka�c�w i wszystkie instalacje z poziom�w od dziewi�tego do
pi�tego sektor�w ��tego i pomara�czowego: warsztaty dokowe, domy, cztery
tysi�ce ludzi st�oczono gdzie si� da. Fala ta rozla�a si� po niebieskim i
wok� obrze�y zielonego i bia�ego, sektor�w wielkich rezydencji g��wnych.
Wsz�dzie przelewa� si� zdezorientowany i w�ciek�y t�um. Rozumieli
potrzeb�: przenosili si� - ka�dy na stacji by� zobowi�zany do takich zmian
miejsca zamieszkania na czas remontu, podczas reorganizacji... ale nigdy
bez uprzedzenia, nigdy na tak� skal� i nigdy bez znajomo�ci nowego
przydzia�u. Nie trzymano si� plan�w, cztery tysi�ce ludzi w�cieka�o si�.
Kupcy z dw�ch sfatygowanych frachtowc�w cumuj�cych akurat w doku zostali
brutalnie wyrzuceni z kwatery noclegowej; s�u�ba bezpiecze�stwa nie
chcia�a ich widzie� ani w dokach, ani w pobli�u stacji. Tam na dole, w tym
k��bowisku, by�a jego �ona szczup�a kobieta w bladozielonym ubraniu.
Kontakty z kupcami... to by�a praca Eleny, a on siedzia� teraz w jej
biurze i niepokoi� si� o ni�. Obserwowa� nerwowo zachowanie rozjuszonych
kupc�w i rozwa�a� mo�liwo�� wys�ania tam na d� policji na pomoc Elenie;
ale Elena zdawa�a si� im nie ust�powa�, krzyk za krzyk, wszystko t�umi�a
wyk�adzina d�wi�koszczelna og�lny gwar g�os�w i ha�as maszyn zaledwie
przes�cza�y si� tu na g�r� do dyspozytorni. Nagle zacz�li wzrusza�
ramionami i podawa� sobie r�ce, jak gdyby nie by�o wcale k��tni. Pewne
sprawy zapewne za�atwiono albo od�o�ono na p�niej i Elena oddali�a si�, a
kupcy pomaszerowali przez wysiedlony t�um kr�c�c g�owami i nie okazuj�c
specjalnego zadowolenia. Elena znikn�a pod pochy�ymi oknami... posz�a do
windy, �eby wjecha� tu, na g�r�, pomy�la� Damon. Tam, w sekcji zielonej,
jego w�asne biuro para�o si� za�atwianiem protestu rozjuszonego
mieszka�ca; a w centrali stacji gryz�a z nerw�w paznokcie delegacja
Kompanii wysuwaj�c w�asne ��dania pod adresem jego ojca.
- Grupa medyczna proszona jest o zameldowanie si� w sekcji ��tej
osiem - rozleg� si� jedwabisty g�os z komunikatora. Kto� by� w potrzebie,
kto� z ewakuowanych sekcji.
W dyspozytorni otworzy�y si� drzwi windy. Wesz�a Elena z twarz� wci��
jeszcze zarumienion� od sprzeczki.
- Centrala zupe�nie oszala�a - powiedzia�a. - Tych kupc�w wyrzucono z
domu noclegowego i kazano im zamieszka� na ich statkach; a teraz do
statk�w nie dopuszcza ich policja. Chc� si� wynie�� ze stacji. Nie chc�,
�eby zarekwirowano im statki w razie jakiej� nag�ej ewakuacji. Zauwa�, �e
w tej chwili byliby ju� daleko od Pell. Mallory jest znana z tego, �e
rekrutuje kupc�w gro��c u�yciem broni.
- Co im powiedzia�a�?
- �eby si� nie za�amywali i pocieszyli tym, �e podpisywane b�d�
zapewne jakie� kontrakty na zaopatrzenie dla tej masy ludzkiej; ale oni
nie dostan� si� na �aden statek, kt�ry blokuje dok lub kt�ry podpad�
naszej policji. A wi�c maj� teraz szlaban, przynajmniej na jaki� czas.
Elena ba�a si�. To by�o wyra�nie widoczne pod kruch� mask�
zaaferowania. Wszyscy tutaj odczuwali strach. Obj�� j� ramieniem, a ona
przytuli�a si� do niego bez s�owa. Kupiec Elena Quen z frachtowca Estelle,
kt�ry odlecia� na Russella i Marinera. Zrezygnowa�a z tego kursu dla
niego, �eby rozwa�y� zostanie tutaj na sta�e. Teraz musia�a u�era� si� ze
zdenerwowanymi kupcami, kt�rzy prawdopodobnie mieli racj� i w jej
mniemaniu rozumowali logicznie, maj�c wojsko na karku. Patrzy�a na to, co
si� dzieje, z zimn� desperacj�, oczyma mieszka�ca stacji. Je�li na stacji
�le si� dzia�o, sytuacja taka rozci�ga�a si� na ka�dy sektor i sekcj�,
rodz�c pewn� odmian� fatalizmu: je�li kto� znajdowa� si� w bezpiecznej
strefie, pozostawa� tam; je�li kto� wykonywa� zaw�d, dzi�ki kt�remu m�g�
by� u�yteczny, s�u�y� pomoc�; a je�li to czyj� rejon znalaz� si� w
tarapatach, ten kto� trwa� twardo na posterunku - by�o to jedyne mo�liwe
do przyj�cia bohaterstwo. Stacja nie mog�a strzela�, nie mog�a ucieka�,
mog�a tylko przyjmowa� razy i leczy� odniesione rany, je�li by� na to
czas. Kupcy kierowali si� inn� filozofi� i w obliczu niebezpiecze�stwa
mieli inne odruchy.
- No, ju� dobrze - powiedzia� napr�aj�c rami�. Czu�, jak Elen
odpowiada na jego u�cisk. - Wysadz� tylko cywil�w, kt�rzy pozostan� tutaj,
dop�ki nie minie kryzys, a potem wr�c� do siebie. Je�li tego nie zrobi�...
no c�, prze�yli�my ju� przecie� wielki exodus, kiedy zamkni�to ostatni� z
Tylnych Gwiazd. Dobudowali�my wtedy par� sekcji. Zrobimy to znowu.
Poprostu powi�kszymy kubatur�.
Elena nic nie odpowiedzia�a. Poprzez komunikator i z ust do ust
rozchodzi�y si� straszne pog�oski o rozmiarach zniszcze� na Marinerze, a
Estelle nie by�o w�r�d nadci�gaj�cych frachtowc�w. Wiedzieli ju� na pewno.
Kiedy nadesz�y pierwsze wiadomo�ci o zbli�aj�cym si� konwoju, mia�a
jeszcze nadziej�; i ba�a si�, bo meldowano o uszkodzeniach na tych
wlok�cych si� w ��wim tempie, jak to frachtowce, statkach, w wielu
kr�tkich skokach koniecznych ze wzgl�du na ograniczony zasi�g,
zat�oczonych po brzegi pasa�erami, do kt�rych przewozu nie by�y nigdy
przystosowane. W ten spos�b mno�y�y si� dni sp�dzane w realnej
przestrzeni, a zwa�ywszy odleg�o��, jak� mieli do przebycia, na pok�adach
musia�o szale� istne piek�o. Kr��y�y pog�oski, �e maj� za ma�o lek�w, aby
przetrzyma� skok, �e niekt�re statki wchodzi�y we� bez ich podawania.
Stara� si� to sobie wyobrazi� - wczu� si� w niepok�j Elen. Brak Estelle
w�r�d statk�w tworz�cych konw�j by� wiadomo�ci� i dobr�, i z��.
Prawdopodobnie kupcy w�sz�c pismo nosem, zeszli z deklarowanego kursu i
pospiesznie poszukali bezpiecznego miejsca... ale i tak jest pow�d do
zdenerwowania, bo wojna wisi na w�osku. Przesta�a istnie� stacja...
zosta�a wysadzona. Russell ewakuuje personel. Granica bezpiecze�stwa
znalaz�a si� nagle o wiele za blisko i sta�o si� to o wiele za szybko.
- By� mo�e - musia� jej o tym powiedzie�, chocia� wola�by zachowa� t�
wiadomo�� na nast�pny dzie� - by� mo�e przenios� nas do niebieskiego i kto
wie, czy nie do wsp�lnych kwater. Maj� do tych sekcji przekwaterowa�
personel administracyjny. Na pewno znajdziemy si� w�r�d nich.
Wzruszy�a ramionami.
- Trudno. Czy to ju� postanowione?
- Nie, ale b�dzie.
Po raz drugi wzruszy�a ramionami; tracili dom, a ona wzrusza�a
ramionami patrz�c przez okno na doki w dole, na t�umy i na statki kupc�w.
- Wojna tutaj nie dotrze - pociesza� j� usi�uj�c sam w to uwierzy�, bo
Pell by�a jego domem, a tego nie zrozumie �aden kupiec. Konstantinowie
budowali j� od samego pocz�tku. Kompania przeboleje ka�d� strat�, ale nie
odda Pell. I w chwil� p�niej, w przyp�ywie odwagi, a mo�e szczero�ci,
doda�:
- Musz� dosta� si� do dok�w obj�tych kwarantann�.
N orwegia wysforowa�a si� na czo�o konwoju. Na jej ekranach wizyjnych
panoszy� si� l�ni�cy, obracaj�cy si� wok� swej piasty szkaradny torus
Pell. Rajdery rozsypa�y si� w tyralier�, aby os�ania� frachtowce podczas
krytycznej operacji dokowania. Kupieckie za�ogi obsadzaj�ce ocala�e z
pogromu statki przezornie utrzymywa�y szyk torowy nie sprawiaj�c Signy
k�opot�w. Blady sierp �wiata Pella - Podspodzia w rzeczowej nomenklaturze
Pell - wisia� za stacj� spowity kurzaw� szalej�cych na jego powierzchni
burz. Dostroili si� do sygna�u Stacji Pell, kt�remu towarzyszy�y migoc�ce
�wiate�ka wytyczaj�ce rejon ich dokowania. Sto�ek, w kt�ry mieli trafi�
czujnikiem dziobowym, jarzy� si� na niebiesko �wiat�ami naprowadzaj�cymi,
SEKCJA POMARA�CZOWA, g�osi�y na ekranie wizyjnym zniekszta�cone litery
obok gmatwaniny �opatek energetycznych i p�yt baterii s�onecznych. Signy
w��czy�a skanowanie i ujrza�a wszystko tam, gdzie powinno by� na obrazie
docieraj�cym z Pell. Nieprzerwany gwar dochodz�cy z kana��w centrali Pell
i statku dawa� zaj�cie przy komunikatorze tuzinowi technik�w.
Weszli w ostatni� faz� podchodzenia, wytracaj�c �agodnie sztuczne
ci��enie, w miar� jak obracaj�cy si� wewn�trzny cylinder Norwegii
zawieszony w osi ramy zwalnia� i blokowa� si� w po�o�eniu dokowania -
wszystkie pok�ady za�ogowe zgrane z g�r� i do�em stacji. Jeszcze kilka
manewr�w reorientuj�cych, odczuwalnych w postaci serii zmieniaj�cych si�
skokowo przeci��e� i przed dziobem zamajaczy� sto�ek. Weszli precyzyjnie
do doku natrafiaj�c bezb��dnie na chwytak, ostatni zryw ci��enia �wiadczy�
o napotkaniu na op�r czo�owy - otwarli w�azy dla za�ogi doku Pell;
stanowili teraz stabiln� i integraln� cz�� Pell, obracaj�c si� wraz z
ni�.
- Melduj�, �e po stronie doku wszystko gra - powiedzia� Graff. -
Policja kapitanatu stacji obstawi�a ca�y teren.
- Komunikat - odezwa� si� komunikator. - Dow�dca Stacji Pell do
Norwegii: ��damy wsp�pracy wojskowej ze s�u�bami powo�anymi zgodnie z
waszymi instrukcjami do przeprowadzenia odprawy wjazdowej. Wszystkie
procedury s� takie, jakich ��dali�cie, uk�ony od dow�dcy stacji,
kapitanie.
- Odpowied�: Hansford wchodzi natychmiast z krytycznym stanem system�w
podtrzymywania �ycia i warunkami stwarzaj�cymi gro�b� wybuchu paniki.
Trzymajcie si� z dala od nas. Koniec. Graff, przejmij dowodzenie. Di,
wy�lij mi �o�nierzy na tamten dok, ale migiem.
Wydawszy polecenia wsta�a i przesz�a w�skimi, �ukowatymi korytarzykami
mostka do ma�ego pomieszczenia, kt�re s�u�y�o jej za gabinet, a cz�sto te�
za sypialni�. Wyj�a kurtk� z szafki, za�o�y�a j� i wsun�a do kieszeni
pistolet. Nie by� to mundur. Chyba nikt w ca�ej Flocie nie posiada�
kompletnego uniformu. Od tak dawna szwankowa�o zaopatrzenie. Tylko
kapita�skie ko�o na ko�nierzu odr�nia�o j� od kupca. �o�nierze byli nie
lepiej umundurowani, ale uzbrojeni: o to dbano za wszelk� cen�. Zjecha�a
wind� do dolnego korytarza i potr�cana przez uzbrojonych po z�by �o�nierzy
Di Janza zbiegaj�cych w po�piechu do doku, wydosta�a si� r�kawem
zej�ciowym na zewn�trz, w ch�odne szerokie przestrzenie.
Ca�y dok nale�a� do nich; ogromna, zakrzywiaj�ca si� ku g�rze
perspektywa. W miar� jak krzywizna obrze�a stacji ucieka�a w lewo w
kierunku stopniowego horyzontu, sufit przes�ania� kolejne �uki sekcji;
zatrzyma�a wzrok na �luzie sekcji otwieraj�cej si� po prawej stronie. Nie
by�o tu nikogo i niczego opr�cz za�ogi doku i ich suwnic