3245
Szczegóły |
Tytuł |
3245 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
3245 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 3245 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
3245 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Patricia Wallace
PSYCHOLOGIA INTERNETU
prze�o�y�
Tomasz Hornowski
DOM WYDAWNICZY REBIS
POZNA� 2001
Tytu� orygina�u
The Psychology of the Internet
Copyright (c) Cambridge University Press 1999
Ali rights reserued
Copyright (c) for the Polish edition by KEBIS Publishing House Ltd.,
Pozna� 2001
Redaktor
Grzegorz Dziamski
Redakcja naukowa
prof. Waldemar Domachowski
Opracowanie graficzne serii i projekt ok�adki
Zbigniew Mielnik
Opracowanie typograficzne
Z.P. Akapit
Thornas L. l
LEXi;S l DR2
w przygotowaniu
Robin Baker, Elizabeth Oram
WOJ.W DZIECI�CK
�.
5
1. 87-93-888
Dla Juliana i Callie,
mojej rodziny z prawdziwego �ycia
l
Internet w kontek�cie
psychologicznym
Intemet, uwa�any do niedawna za co� tajemniczego, niepo-
strze�enie wkroczy� do naszego �ycia. Niegdy� �rodek komu-
nikacji dla wtajemniczonych, z kt�rego korzystali tylko na-
ukowcy, dzi� jest obecny w niemal wszystkich dziedzinach ludz-
kiej aktywno�ci: od robienia zakup�w po seks i od gromadzenia
informacji po spiskowanie. Wykorzystujemy go do kontakto-
wania si� z przyjaci�mi i wsp�pracownikami, wyszukiwania
najkorzystniejszych ofert kupna lub sprzeda�y, zbierania i wy-
mieniania si� informacjami, nawi�zywania nowych znajomo-
�ci, spiskowania, a nawet - o czym mia�am niedawno okazj�
si� przekona� - do rozmawiania ze zwierz�tami. Koko, g�rska
gorylica, kt�r� Penny Patterson przez ponad dwadzie�cia lat
uczy�a ameryka�skiego j�zyka migowego, wzi�a niedawno
udzia� w internetowych pogaduszkach (Internet chat). Ludzie
z ca�ego �wiata logowali si� do pokoju rozm�w (chat room)
i zadawali Koko pytania na temat macierzy�stwa, ulubionych
potraw, zabawek, przyja�ni, mi�o�ci i jej wyobra�e� o przy-
sz�o�ci. Gorylica nie by�a w najlepszym nastroju, gdy� posprze-
cza�a si� ze swym towarzyszem, Ndume, i okazywa�a przed
lud�mi z�o�� na niego, nazywaj�c go pogardliwie "toalet�", kt�-
re to s�owo w jej j�zyku oznacza co� niedobrego1.
Internetowa eksplozja by�a tak nag�a, �e nie zd��yli�my si�
przyjrze� temu nowemu �rodkowi komunikacji dok�adnie i z dy-
stansu i spojrze� na nie jak na nowy rodzaj �rodowiska, kt�re
mo�e wywrze� pot�ny wp�yw na nasze zachowanie. Internet
jest miejscem, w kt�rym niekiedy my, ludzie, zachowujemy si�
U 6(tm)
i dlaczego
<
10
aji
,
kto ocenia si�
ni
�j' Kt��,
awd, ol dyskusjl> kt�c^ WOJny na
giczne przyDn^' 2area&owa� agrest �*(tm) StaJe si�
chodzi do wybuchu wojny na obelgi w grupie dyskusyjnej, w kt�-
rej normalnie wymiana zda� jest stonowana, mo�emy skorzy-
sta� z wielu bada� psychologicznych nad agresj� i jej przyczy-
nami. Je�li dziwi� nas romanse nawi�zywane w internetowych
pokojach rozm�w, to wystarczy, �e zapoznamy si� z wynikami
bada� nad atrakcyjno�ci� interpersonaln�, by�my zrozumieli,
dlaczego ludzie mog� by� zauroczeni takimi zwi�zkami.
Na pocz�tek w rozdziale drugim Psychologii Internetu zaj-
miemy si� zjawiskiem to�samo�ci w sieci, zag��biaj�c si� w kla-
syczne badania nad tworzeniem i kierowaniem wywieranym
wra�eniem. W cyberprzestrzeni procesy te przebiegaj� inaczej,
poniewa� przes�anki, jakimi kierujemy si� przy tworzeniu
wra�enia, oraz narz�dzia, jakie wykorzystujemy do kreowa-
nia swojego wizerunku, s� zupe�nie odmienne od tych, jakimi
pos�ugujemy si� w prawdziwym �yciu (w ksi��ce tej u�ywam
terminu "prawdziwe �ycie" do okre�lenia wszystkiego, co nie
dzieje si� w sieci). Nast�pnie w rozdziale trzecim zbadamy
szczeg�lnie wa�n� cech� Internetu odnosz�c� si� do naszej
to�samo�ci sieciowej, a mianowicie to, �e Internet pomaga nam
przyjmowa� r�ne role i eksperymentowa� ze sw� to�samo-
�ci�. Dzi�ki wyj�tkowym cechom tego �rodowiska mo�emy
w zadziwiaj�cy spos�b manipulowa� w�asn� osobowo�ci�, na
przyk�ad przypisuj�c sobie inn� p�e� lub wiek.
W nast�pnych dw�ch rozdzia�ach zajmiemy si� dynamik�
zachowania grupowego i poka�emy, �e wiele zjawisk psycholo-
gicznych dotycz�cych grup spo�ecznych zupe�nie inaczej ma-
nifestuje si� w sieci. Przyk�adem mo�e by� konformizm, pola-
ryzacja grupy, burza m�zg�w, konflikt grupowy czy wsp�pra-
ca. Badania te s� tym wa�niejsze, �e praca w grupach coraz
cz�ciej odbywa si� za po�rednictwem sieci, a my wychodzimy
z za�o�enia, �e grupy takie b�d� bardziej skuteczne ni� ich
odpowiedniki w prawdziwym �yciu.
Jedn� z pierwszych niespodzianek, na jakie natkn�li si�
uczeni badaj�cy zachowania w sieci, by�o to, �e osoby wcho-
dz�ce za jej po�rednictwem w zwi�zki z innymi lud�mi wyzby-
waj� si� zahamowa� i szybciej wpadaj� w gniew. Rozdzia� sz�sty
traktuje o psychologicznych aspektach agresji w sieci, ukazu-
j�c korzenie brutalnych e-maili, zgry�liwych docink�w w woj-
nach na obelgi i innych form kontrowersyjnego sieciowego za-
chowania. Drug� niespodziank� dla badaczy by�o to, �e Inter-
net - przypuszczalnie cz�ciowo z tych samych powod�w -
sprzyja r�wnie� nawi�zywaniu przyja�ni i romans�w. W roz-
dziale si�dmym zbadamy wi�c natur� atrakcyjno�ci interper-
sonalnej w sieciowym �wiecie.
Rz�d, kt�ry pr�buje ingerowa� w zawarto�� Internetu - zw�asz-
cza we wszechobecn� tam pornografi� - napotyka silny op�r
jego u�ytkownik�w. Rozdzia� �smy dotyczy rodzaj�w porno-
grafii obecnych w sieci oraz tego, czym r�ni� si� one od mate-
ria��w o tre�ci erotycznej rozpowszechnianych innymi kana�a-
mi i jaki mog� one mie� wp�yw na u�ytkownik�w Internetu.
W rozdziale dziewi�tym zajmiemy si� Internetem jako z�odzie-
jem czasu, rozwa�aj�c aspekty psychologiczne, kt�re sprawia-
j�, �e ludzie nie potrafi� nawet na chwil� wylogowa� si� z sie-
ci. Wst�pne badania sugeruj�, �e cz�stemu korzystaniu z In-
ternetu towarzyszy samotno�� i depresja, a tak�e os�abienie
zwi�zk�w rodzinnych i zaanga�owania w �ycie spo�eczne. �wiad-
czy to o tym, �e nawet co� dobrego, je�li jest podane w zbyt
du�ej dawce, niekoniecznie wywiera dobroczynne skutki. Problem
ten staje si� wa�niejszy, je�li wzi�� pod uwag� rozmach, z ja-
kim inwestuje si� w pod��czanie do sieci dom�w, szk� i biur.
W r�nych zak�tkach Internetu mo�na napotka� mn�stwo
ludzi, kt�rzy sk�onni s� po�wi�ci� wiele czasu, �eby pom�c
znajduj�cym si� w potrzebie. Rozdzia� dziesi�ty po�wi�cili�my
wi�c altruizmowi w Internecie, a zw�aszcza ogromnej sieci
grup wsparcia, kt�re prze�ywaj� w nim bujny rozkwit. Sie�
szczeg�lnie dobrze s�u�y grupom wsparcia zajmuj�cym si�
tymi, kt�rzy czuj� si� napi�tnowani przez spo�ecze�stwo i nie-
ch�tnie dziel� si� zmartwieniami z w�asn� spo�eczno�ci�,
a nawet rodzin�. W sieci mog� bez skr�powania rozmawia�
z lud�mi, kt�rzy przejmuj� si� ich problemami, i nie wysta-
wia� si� zarazem na krytyk� w prawdziwym �yciu.
Demografia Internetu ulega szybkim zmianom, lecz na po-
cz�tku by�o to czysto m�skie �rodowisko. Odcisn�o to okre�lo-
ne pi�tno na sieci i dlatego rozdzia� jedenasty traktuje o zaob-
serwowanych w niej rolach kobiet i m�czyzn oraz stereoty-
pach i konfliktach zwi�zanych z p�ci�. Niekt�re zak�tki
Internetu s� dla kobiet nieprzyjazne l musi up�yn�� troch�
czasu, �eby si� to zmieni�o.
10
Wreszcie w rozdziale dwunastym przyjrzymy si� sposobom,
w jakie my, u�ytkownicy Internetu, mo�emy urabia� i kszta�-
towa� to �rodowisko, by uczyni� je lepszym. Internet to nie
telewizja, na kt�r� mo�emy wp�ywa� tylko biernie, wybieraj�c
te, a nie inne programy lub od czasu do czasu pisz�c listy do
redakcji. Dzi�ki wiedzy na temat wielu zjawisk psychologicz-
nych, kt�re wp�ywaj� na ludzkie zachowanie w sieci, mo�emy
wypracowa� strategie pozwalaj�ce nam kszta�towa� w�asne
zachowanie i wp�ywa� na naszych internetowych partner�w.
Pos�u�� si� tak�e kryszta�ow� kul� i spr�buj� przewidzie� psy-
chologiczne skutki zwi�zane z technicznym rozwojem Inter-
netu.
Badania nad zachowaniem w sieci dlatego s� tak skompli-
kowane, �e z psychologicznej perspektywy bycie w sieci to
ogromna mozaika do�wiadcze�. Jest wiele sposob�w pozna-
wania Internetu, prezentowania w nim siebie czy uczestnicze-
nia za jego po�rednictwem w interakcjach z innymi lud�mi.
Dlatego potrzebujemy specjalnej taksonomii - takiej, kt�ra
podzieli istniej�cy wirtualny �wiat na ostrzej zdefiniowane
obszary o wsp�lnych psychologicznych cechach. Taka takso-
nomia mniej bierze pod uwag� technik�, bardziej za� to, jak
pewne cechy internetowego �wiata wp�ywaj� na nasze zacho-
wanie.
�rodowiska Internetu:
Taksonomia
Internet to niejedno, lecz kilka �rodowisk. Cho� wiele z nich
zachodzi na siebie, a inne s� bardzo zr�nicowane wewn�trz-
nie, s� mi�dzy nimi pewne fundamentalne r�nice, kt�re zda-
j� si� mie� wp�yw na nasze zachowanie.
Pierwsz� z nich jest World Wide Web - globalna sie�,
kt�rej u�ywamy jako biblioteki, kiosku z gazetami, ksi��ki te-
lefonicznej lub w�asnego wydawnictwa. Cho� system katalo-
gowania pozostawia wiele do �yczenia, a u�ytkownicy cz�sto
narzekaj� na k�opoty z poruszaniem si� w tym g�szczu infor-
macji, wi�kszo�� twierdzi, �e w pi��dziesi�ciu przypadkach na
11
sto udaje im si� znale�� to, czego szukaj�. By� mo�e jest tak
dlatego, �e wiedz�, o co im chodzi, i przezornie zapisali adres
(lub umie�cili zak�adk�), w przeciwnym bowiem razie zwyk�e
przeszukiwanie mo�e im da� setki lub nawet tysi�ce trafie�.
Zgadywanie takie mo�e prowadzi� do licznych rozczarowa�
(prezydent Stan�w Zjednoczonych na przyk�ad nie by�by za-
dowolony, gdyby si� dowiedzia�, �e pod adresem www.white-
house.com znajdzie nie stron� Bia�ego Domu, lecz pornogra-
fi�). To, �e dzi�ki WWW ka�dy mo�e tanim kosztem powo�a�
do �ycia w�asn� kolorow� gazet�, jest kolejnym, wa�nym
z punktu widzenia psychologicznego, aspektem globalnej pa-
j�czyny.
Innym internetowym �rodowiskiem, kt�re dla u�ytkowni-
k�w sieci sta�o si� r�wnie wa�nym narz�dziem jak WWW, jest
poczta elektroniczna (e-mail). U�ywana do komunikowa-
nia si� z przyjaci�mi, rodzin�, wsp�pracownikami, sta�a si�
narz�dziem powszechnego u�ytku na uczelniach, w instytu-
cjach rz�dowych, korporacjach przemys�owych i w domach.
Pierwszy raz adres poczty elektronicznej na wizyt�wce zo-
baczy�am zaledwie kilka lat temu, a dzi� jest to ju� norm�.
Cho� szko�y podstawowe i gimnazja rzadko zapewniaj� konta
e-mailowe swoim wychowankom, to jednak uczniowie cz�sto
maj� dost�p do sieci w domu i mog� korzysta� z jednego lub
wielu serwer�w WWW oferuj�cych darmowe konta, za kt�re
p�ac� reklamodawcy umieszczaj�cy na nich swoje og�oszenia.
Oto jedna z pozycji z dowcipnego testu s�u��cego badaniu uza-
le�nienia od Internetu: J,�d Internetu jeste� uzale�niony wte-
dy, gdy o trzeciej rano wstajesz, by p�j�� do �azienki, a nim
po�o�ysz si� z powrotem do ��ka, sprawdzasz poczt� elektro-
niczn�", i
Asynchroniczne forum dyskusyjne to kolejny odr�b-
ny obszar Internetu. Uczestnicy takich dyskusji rozpoczynaj�
rozmow� na jaki� temat (podejmuj� w�tek), zamieszczaj� swo-
je wypowiedzi (posty) i czytaj� to, co inni maj� do powiedze-
nia. S� one asynchroniczne w tym sensie, �e mo�na si� w��-
czy� do dyskusji i wyrazi� swoj� opini� w dowolnym czaLJLJH>
dnia lub W^/^J^/Jf^^^ew�: dyskusje na poszczeg�lne te-
maty tocz� si� bardzo wolno i mog� si� ci�gn�� nawet przez
kilka dni lub tygodni. �atwo tam o pomy�k�, bo jednocze�nie
12
toczy si� kilka dyskusji, a niekt�re z w�tk�w s� kompletnie
ignorowane. Do takich grup nale�� ludzie o podobnych zainte-
resowaniach, bez wzgl�du na to, w jakiej cz�ci �wiata przeby-
waj� i czy si� znaj� z prawdziwego �ycia, czy nie.
Poniewa� ksi��ka ta dotyczy psychologii, a nie technicznych
aspekt�w Internetu, postanowi�am wrzuci� do jednego worka
wszystkie asynchroniczne formy dyskusji, bez wzgl�du na to,
jakiego narz�dzia u�ywaj� ich uczestnicy - programu do ob-
s�ugi poczty elektronicznej czy przegl�darki internetowej. Jed-
nak jest kilka asynchronicznych for�w dyskusyjnych, kt�re
maj� troch� inny psychologiczny wymiar. Jedn� z nich jest
lista adresowa, czyli specjalne konto e-mailowe, kt�re jest tak
ustawione, �e automatycznie przesy�a ka�d� wiadomo�� tra-
fiaj�c� na jego adres wszystkim osobom z listy. Na przyk�ad,
je�li interesuje was genealogia, mo�ecie si� zapisa� do jednej
z setek list adresowych dotycz�cych tej tematyki, dajmy na to
GENTIPS-L, kt�rej u�ytkownicy dziel� si� swoj� wiedz� na
temat sposob�w poszukiwania przodk�w2. Gdy staniecie si�
cz�onkami tej grupy, ka�da wiadomo�� wysy�ana pod adresem
GENTIPS-L trafi do waszej skrzynki pocztowej, a wszystko,
co sami wy�lecie, znajdzie si� w skrzynkach innych subskry-
bent�w listy.
Innym rodzajem asynchronicznego forum dyskusyjnego s�
grupy dyskusyjne (newsgroups), kt�rym miejsca udziela
specjalna "tablica og�oszeniowa" zwana Usenetem. Jest to jed-
na z najstarszych internetowych nisz, w kt�rych dyskutuje si�
praktycznie na wszystkie mo�liwe tematy, pocz�wszy od na-
ukowych, a sko�czywszy na obscenicznych. Aby zaprowadzi�
w nich jaki� �ad i porz�dek, stworzono pewn� hierarchi� grup,
lecz wysi�ek ten w wi�kszo�ci spe�z� na niczym. Na przyk�ad
grupa sci.space, zainteresowana sprawami kosmosu, znajduje
si� w dziale nauka, grupa soc.culture.british znajduje si�
w dziale dotycz�cym spraw spo�ecznych, a rec.arts.tv.soaps
w dziale rekreacja. Szeroko zdefiniowany jest dzia� alt (alter-
natiue), w kt�rym mo�na stworzy� grup� praktycznie na do-
wolny temat. Znajdziemy wi�c tam na przyk�ad alt.backrubs,
alt.conspiracies, alt.evil, alt.flame czy alt.sex. Cho� w Usene-
cie toczy si� wiele m�drych dyskusji, ma on reputacj� interne-
towego Dzikiego Zachodu. Z tego powodu wielu moderator�w
13
powa�niejszych for�w dyskusyjnych woli si� trzyma� z dala od
Usenetu i wybiera listy adresowe lub inne asynchroniczne for-
my wymiany pogl�d�w.
Przed spopularyzowaniem Internetu powsta�y setki lokal-
nych sieciowych biuletyn�w (BBS-�w) umo�liwiaj�cych oso-
bom zamieszkuj�cym okre�lony obszar i posiadaj�cym kom-
putery wyposa�one w modemy prowadzenie asynchronicznych
dyskusji. Do najbardziej znanych nale��: WELL, dzia�aj�cy
w rejonie zatoki San Francisco, MiniTel we Francji i ECHO
w Nowym Jorku, w kt�rych dyskutuje si� zar�wno na tematy
lokalne, jak i globalne. R�wnie� na wielu stronach interneto-
wych tocz� si� asynchroniczne dyskusje dotycz�ce zawarto�ci
okre�lonej strony. Firmy, kt�re oferuj� darmowe konta poczto-
we, cz�sto udost�pniaj� oprogramowanie pozwalaj�ce stwo-
rzy� forum dyskusyjne na ich stronie internetowej.
Czwartym �rodowiskiem Internetu s� synchroniczne
pogaduszki (zwanepotocznie czatami) na kana�ach IRC.
Osoby zalogowane do sieci w tym samym czasie wchodz� do
specjalnych pokoj�w rozm�w, gdzie w czasie rzeczywistym dys-
kutuj� z innymi znajduj�cymi si� w nich osobami. Polega to
na tym, �e pisz� kr�tkie wypowiedzi i czytaj� przesuwaj�ce
si� na ekranie odpowiedzi rozm�wc�w. Internetowe pokoje roz-
m�w przybieraj� niezliczone formy i s� wykorzystywane do
bardzo r�nych cel�w. Na przyk�ad nauczyciele akademiccy
wyk�adaj�cy na odleg�o�� cz�sto wykorzystuj� internetowe
pokoje rozm�w jako tani spos�b "wirtualnego udzielania kon-
sultacji" swoim rozproszonym po kraju studentom, z kt�rymi
nie mog� si� skontaktowa� osobi�cie. Niekt�re pokoje rozm�w
funkcjonuj� bardzo kr�tko, inne istniej� ju� wiele lat. Odwie-
dzaj� je stali bywalcy o znanych pseudonimach, kt�rzy mog�
ze sob� rozmawia� 24 godziny na dob� przez 365 dni w roku.
Bastionem wirtualnych pokoj�w rozm�w jest sie� America
Online, ale u�ytkownicy Internetu, kt�rzy maj� odpowiednie
oprogramowanie, mog� si� r�wnie� za�ogowa� do serwer�w
b�d�cych cz�ci� sieci Internet Relay Chat, w skr�cie IRC.
O ka�dej porze dnia i nocy dzia�aj� w niej tysi�ce pokoj�w
rozm�w pod takimi has�ami, jak hottubs, chatzone, brazil,
francais lub cybersex, w kt�rych dyskutuj� ludzie z ca�ego
�wiata. W niekt�rych panuje �cisk nie do opisania, podczas
14
gdy w innych przebywa tylko kilku go�ci, jest cicho i przytul-
nie. Je�li kto� chce, mo�e otworzy� kilka "okien dyskusyjnych"
i uczestniczy� w tylu dyskusjach, na ile pozwala mu podziel-
no�� uwagi. Nie ma w tym nic niezwyk�ego, �e przekrzykuje-
my si� w zat�oczonym pokoju rozm�w, a jednocze�nie "szep-
czemy" do kolegi z innego okna.
Pi�tym �rodowiskiem jest MUD - skr�t �w oznacza multi-
user dungeons, gdy� protoplast� tego �rodowiska by�a fabu-
larna gra komputerowa Dungeons and Dragons. MUD jest
tekstow� "rzeczywisto�ci� wirtualn�", kt�ra stanowi mieszan-
k� kilku sk�adnik�w tak dobranych, by pog��bia�y przywi�za-
nie do miejsca i spo�eczno�ci. Bywalcy tego �rodowiska ze
wzgl�du na jego korzenie zwykle nazywaj� siebie graczami.
W programach MUD poruszamy si�, wypisuj�c komunikaty:
"id� na p�noc" lub "id� na d�", a gdy wchodzimy do jakiego�
pomieszczenia, na ekranie mo�emy przeczyta� jego plastycz-
ny opis. Gracze mog� tworzy� w�asne pomieszczenia i wymy-
�la� dla nich opisy. Przy pewnej dozie wyobra�ni i umiej�tno-
�ciach programistycznych niewielkim nak�adem pracy mo�na
wyczarowa� skrzynie ze skarbami zamykane na k��dki i zam-
ki, tajemne wiadomo�ci, kt�re tylko niekt�rzy gracze potrafi�
przeczyta�, lunety do podgl�dania tego, co dzieje si� w innych
pomieszczeniach, i bomby zegarowe wybuchaj�ce o okre�lonej
godzinie. Formy komunikacji, jakie maj� do dyspozycji gra-
cze, tak�e s� bardzo r�norodne. Niekt�re programy MUD
w�r�d synchronicznych form komunikacji pozwalaj� prowa-
dzi� normaln� rozmow�, zwraca� si� do os�b znajduj�cych si�
w innych pomieszczeniach (paging), szepta�, krzycze� i wyra-
�a� emocje. Wiele program�w MUD umo�liwia r�wnie� gra-
czom asynchroniczne formy komunikacji i przesy�anie sobie
wiadomo�ci pocztowych.
W tej ksi��ce terminu MUD b�d� u�ywa�a w odniesieniu do
wszystkich tekstowych �rodowisk wykorzystuj�cych rzeczywi-
sto�� wirtualn�, cho� niekt�rzy pury�ci dokonuj� rozr�nienia
mi�dzy MUD-ami a innymi podobnymi im gatunkowo progra-
mami, takimi jak MOO (MUD, Object Oriented) lub MUSH
(Multiuser Shared Hallucination). Z psychologicznego punktu
widzenia �rodowiska te maj� ze sob� wiele wsp�lnego, a r�-
nice mi�dzy nimi wynikaj� bardziej z tego, czy bli�ej im do
15
MUD-�w spo�ecznych, kt�re przypominaj� synchroniczne po-
gaduszki, czy MUD-�w przygodowych, w kt�rych gracze szlach-
tuj� potwory i rozprawiaj� si� ze z�ymi mocami, a cz�sto tak�e
nawzajem ze sob�. Uruchomiono r�wnie� programy MUD
przeznaczone dla okre�lonych �rodowisk zawodowych, jak na
przyk�ad Media MOO, kt�ry zrzesza sieciow� spo�eczno�� ba-
daczy zajmuj�cych si� mediami3.
Post�p techniczny ju� kilka lat temu umo�liwi� powstanie
w Internecie graficznych �wiat�w dost�pnych wielu u�ytkow-
nikom, kt�re z braku ustalonej terminologii b�d� nazywa�a
meta�wiatami i zalicza�a do sz�stego �rodowiska sieciowe-
go. Cho� na razie jest to ma�e �rodowisko, liczba jego uczestni-
k�w szybko ro�nie, gdy� �wiaty te oferuj� du�e tw�rcze mo�li-
wo�ci i nale�� do najbardziej �ywych i wci�gaj�cych �rodo-
wisk sieciowych. Dzi�ki specjalistycznemu oprogramowaniu
na ekranie komputerowym o�ywaj� krajobrazy, zamki, karcz-
my, a tak�e inni ludzie, kt�rzy pojawiaj� si� w tej filmowej
scenerii w postaci awatar�w - swoich graficznych wciele�. Te
meta�wiaty s� multimedialnymi spadkobiercami MUD-�w, lecz
dzi�ki wzbogaceniu o efekty wizualne i d�wi�kowe zyskuj� te�
znacz�ce oddzia�ywanie psychologiczne. Cho� w tradycyjnych
programach MUD i wirtualnych pokojach rozm�w r�wnie�
w pewnym zakresie wykorzystywane s� efekty d�wi�kowe,
meta�wiaty stanowi� istotny krok naprz�d w tej dziedzinie.
Nie wszyscy jednak uznaj� ich wy�szo��; wielu woli wolno��
oferowan� przez tekstowe MUD-y, kt�re pomagaj� rozwija�
wyobra�ni�.
Na horyzoncie pojawi�a si� te� si�dma kategoria, opieraj�ca
si� na interaktywnym przesy�aniu obrazu i d�wi�ku
przez Internet. Wraz z jej upowszechnieniem wiele psycholo-
gicznych czynnik�w wp�ywaj�cych na nasze zachowanie w sie-
ci mo�e si� zmieni�. Wkr�tce nasi odlegli internetowi kumple
b�d� mogli nas zobaczy� i us�ysze�; czas poka�e, jak ludzie
przyjm� t� techniczn� innowacj�. W niekt�rych sytuacjach
mo�e si� ona spotka� z bardzo ciep�ym przyj�ciem. Na przy-
k�ad, jak si� przekonamy w dalszej cz�ci tej ksi��ki, niekt�re
sieciowe grupy robocze narzekaj�, �e Internet w obecnym
kszta�cie je ogranicza. Dodanie d�wi�ku i obrazu wyelimino-
wa�oby niekt�re niedogodno�ci. W innych grupach mog�oby to
16
jednak doprowadzi� do zniszczenia owej magii, dzi�ki kt�rej
Internet jest tak� czaruj�c� krain� wolno�ci.
W�r�d charakterystycznych cech tych siedmiu og�lnych ka-
tegorii b�d�cych no�nikami wp�ywu psychologicznego mo�na
wyr�ni� takie, kt�re oddzia�uj� na nasze zachowanie w ka�-
dej sytuacji, tak�e w �rodowisku sieciowym. Jedn� z takich
kluczowych cech jest anonimowo��, kt�rej stopie� jest uzale�-
niony od miejsca w sieci, w jakim si� znajdujemy, jak r�wnie�
od tego, co w niej robimy. Odpowiadaj�c na e-mail od przyja-
ci� lub koleg�w albo u�ywaj�c sieci do cel�w zawodowych, nie
zachowujemy anonimowo�ci i podpisujemy si� w�asnym na-
zwiskiem. Jednak w innych internetowych �rodowiskach, jak
na przyk�ad nastawionych na rozrywk� MUD-ach albo inter-
netowych grupach wsparcia, cz�sto pos�ugujemy si� pseudo-
nimami, by ukry� swoj� to�samo��. Badania sugeruj�, �e sto-
pie� anonimowo�ci w istotny spos�b wp�ywa na nasze zacho-
wanie i sprzyja pozbyciu si� zahamowa� - wyzwoleniu si�
spod normalnych spo�ecznych restrykcji nak�adanych na za-
chowanie. Nie jest to zmienna, kt�ra mo�e przyjmowa� dwie
skrajne warto�ci, zw�aszcza w Internecie, dlatego w zale�no-
�ci od tego, w jakim sieciowym lokalu akurat przebywamy,
mo�emy si� czu� mniej lub bardziej anonimowo, co wp�ywa na
nasze zachowanie.
Innym przyk�adem takiej po�rednicz�cej zmiennej jest obec-
no�� lub brak jakiej� lokalnej w�adzy, jak na przyk�ad mode-
ratora grupy dyskusyjnej, w�adnego rozstrzyga� spory, egze-
kwowa� rz�dz�ce grup� prawa i wyrzuca� z niej tych, kt�rzy
nie potrafi� si� w�a�ciwie zachowa�. Wprowadzenie uzbrojo-
nego szeryfa do miasta bezprawia odnios�o spodziewany sku-
tek na Dzikim Zachodzie i nie inaczej dzieje si� w Internecie.
Przypuszczalnie najwa�niejszym wyznacznikiem zachowa-
nia w tych r�nych internetowych �rodowiskach jest cel, ja-
kim kieruj� si� odwiedzaj�cy je lub przebywaj�cy w nich lu-
dzie.fCho� podoba mi si� metafora "globalnej wioski", tak na-
prawd� pasuje ona do Internetu tylko cz�ciowo. Z ca�ym
szacunkiem dla ludzkich interakcji, Internet jest raczej ogrom-
nym zbiorem enklaw, w kt�rych ludzie o podobnych zaintere-
sowaniach wymieniaj� si� informacjami, razem pracuj�, opo-
wiadaj� sobie dowcipy, dyskutuj� o polityce, pomagaj� sobie
17
lub graj� w r�ne gry. Geografia mo�e mie� tylko niewielki
wp�yw na to, jak formuj� si� te enklawy, czynnikiem decyduj�-
cym jest za� cel, w jakim one powstaj�, i to w�a�nie najbardziej
oddzia�uje na nasze zachowanie. Ludzie mog� przebywa�
w wielu enklawach, a przenosz�c si� klikni�ciem myszy z jed-
nej do drugiej, zmieniaj� swoje zachowanie, podobnie jak wte-
dy, gdy wychodzimy z oficjalnego przyj�cia i idziemy na pla��.
J�zyk sieci
Chlebem powszednim Internetu jest j�zyk pisany, dlatego
w tej ksi��ce przedstawi� liczne przyk�ady pos�ugiwania si�
nim w spos�b przemy�lany, humorystyczny, a czasem nie-
grzeczny. Niedawno w sieci WWW pojawi� si� program The
Dialectizer, kt�ry dowcipnie podkre�la, jak wielkie znaczenie
ma j�zyk dla �rodowiska sieciowego. Mo�na mu poda� zdanie
w normalnym angielskim i za jednym klikni�ciem myszy
otrzyma� jego odpowiednik w gwarze wiejskiej (redneck, jive),
gwarze londy�skiej (cockneyu) i kilku innych gwarach. Zro-
bi�am eksperyment i wpisa�am s�ynne powiedzenie Johna
F. Kennedy'ego, a po chwili otrzyma�am jego odpowiednik
w redneck: "Ask not whut yer country kin dos fo'yo, ax whut
yoTcin does fo'yer country"4*.
J�zykoznawcy wykazali, �e spos�b, w jaki pos�ugujemy si�
j�zykiem, jest osadzony w spo�ecznym kontek�cie i okre�laj�
to mianem rejestru. W zale�no�ci od tego, czy rozmawiamy
przez telefon, m�wimy do dziecka, bierzemy udzia� w nara-
dzie z szefem, opisujemy co� w pami�tniku, czy uk�adamy
przem�wienie polityczne, zmieniamy sw�j styl wys�awiania
si�. J�zykoznawcy przeprowadzili szeroko zakrojone badania
nad r�nymi odmianami rejestru i stwierdzili, �e na j�zyk u�y-
wany w okre�lonym kontek�cie spo�ecznym silnie wp�ywaj�
spo�eczne normy i konwencje, a tak�e to, jakich u�ywamy me-
di�w. Przeanalizowali r�wnie� rejestry dw�ch kategorii nale��-
* W wolnym t�umaczeniu: "Nie pytoj si�, co kraj ci do, ale zapytoj si�, co
som mu dasz" (przyp. thim.).
18
cych do naszej taksonomii: synchronicznych pogaduszek i asyn-
chronicznego forum dyskusyjnego.
Sieciowe pogaduszki to wzgl�dnie nowa forma komunika-
cji, kt�ra jest mieszank� konwersacji twarz� w twarz i rozmo-
wy telefonicznej, r�wnie� zaliczanej do komunikacji synchro-
nicznej. Jednak�e, by w nich uczestniczy�, ludzie musz� pisa�
na klawiaturze, a to poci�ga za sob� okre�lone nast�pstwa.
Christopher Werry przeanalizowa� wiele zapis�w sieciowych
pogaduszek, pr�buj�c zidentyfikowa� niekt�re cechy tego nie-
zwyk�ego rejestru. Oto zapis fragmentu jednej takiej sesji5:
(<anya> dopadn� was w 10 min :)
<Keels> uuuuuu
<ariadne> k e e l s! ! ! wchodzisz dzi� i wychodzisz?
<bubi> keels, nie strasz mnie!l!
<Kells> znaczy si� masz stracha
<Shaquille> ariadne - o co ci do cholery chodzi?
<Keels> kim jeste� bubi
<Alvin> bubi: co tw�j przyjaciel chce robi� w
Australii... pracowa�
<Alvin> Sha�uile: jej chodzi o ciebie
<ariadne> shaq: o nic mi nie chodzi... to ty byie�
"dupkiem"
<bubi> al, on chce tam mieszka� i pracowa�, tak mi
si� wydaje
<Alvin> bcbi : to zale�y od jego kwalifikacji,
do�wiadczenia, oczekiwa�, okolicy
<Shaquille> Alvin - pisz poprawnie moje imi�,
dobra!!!!!!!
<Alvin> GRRR
<Keels> czy kto� widzia� owoc zwany daco?
Je�li nigdy nie brali�cie udzia�u w internetowych pogadusz-
kach, zapis ten musi si� wam wydawa� do�� absurdalny. Na
pierwszy rzut oka mo�na odnie�� wra�enie, jakby�my w og�le
nie mieli do czynienia z komunikacj� - wi�kszo�� wypowiedzi
wygl�da na bez�adne, oderwane od siebie obelgi i ma�o istotne
pomruki. A jednak do�wiadczeni uczestnicy internetowych
pogaduszek potrafi� �ledzi� poszczeg�lne w�tki tak, jakby
znajdowali si� w pokoju, w kt�rym toczy si� kilka rozm�w
naraz. Mog� w pe�ni bra� udzia� w jednej z nich, a jednym
19
uchem pods�uchiwa�, o czym m�wi� inni. Rozdzielenie poszcze-
g�lnych w�tk�w jest o tyle �atwiejsze, �e wypowiedzi powoli
przesuwaj� si� po ekranie i s� widoczne na nim przez jaki�
czas.
Rejestr pogaduszek internetowych, w kt�rych usi�ujemy na-
�ladowa� rozmow� twarz� w twarz, cechuje bardzo ekonomicz-
ne wykorzystanie j�zyka. Mn�stwo jest w nim akronim�w, ta-
kich jak lol (laughing out loud, �mia� si� do rozpuku) czy rofl
(rolling on the floor laughing, tarza� si� ze �miechu po pod�od2e),
i mo�na by� pewnym, �e wszystko, co da si� skr�ci�, zostanie
skr�cone. Dotyczy to r�wnie� s��w b�d�cych w powszechnym
u�yciu, takich jak pis (please), cya (see you), ur (you ar�) i thx
(thanks) oraz pseudonim�w. Aby u�atwi� sobie �ledzenie po-
szczeg�lnych w�tk�w, rozm�wcy cz�sto poprzedzaj� swoje ko-
munikaty imieniem osoby, do kt�rej si� zwracaj�. W pokojach
rozm�w powszechnie u�ywane s� tak�e emotikony i inne for-
my lingwistyczne, kt�rymi mo�na przekazywa� emocje. Werry
sugeruje, �e uczestnicy internetowych pogaduszek rozwijaj�
nowatorskie strategie lingwistyczne, tworz�c rejestr j�zyko-
wy przystosowany do ogranicze� nak�adanych przez medium.
Na asynchronicznym forum dyskusyjnym wykszta�ci�a si�
inna forma elektronicznego j�zyka, kt�ra ma, jak si� zdaje,
w�asny rejestr. Milena Collot i Nancy Belmore przeanalizowa-
�y ponad 2000 wiadomo�ci zaczerpni�tych z grup dyskusyj-
nych, kt�rych tematyka obejmowa�a tak r�ne dziedziny, jak
aktualno�ci, film, muzyka, sport i fantastyka naukowa6. Wy-
korzystuj�c specjalistyczne oprogramowanie i �mudny system
r�cznego kodowania, przeszuka�y one sw�j zbi�r wiadomo�ci
pod k�tem ich cech j�zykowych: wyst�powania czasu przesz�e-
go, zaimk�w, przyimk�w, imies�ow�w i innych. Takie same
strategie kodowania zastosowano w przesz�o�ci do analizy pr�-
bek kilku rodzaj�w j�zyka m�wionego i pisanego, co umo�liwi-
�o Collot i Belmore dokonanie cennych por�wna�7.
Jednym z intryguj�cych wniosk�w, do jakich dosz�y Collot
i Belmore, by�o to, �e ich pr�bka j�zyka elektronicznego wyka-
zuje pewne podobie�stwa do mowy u�ywanej w wywiadach.
By� mo�e mamy do czynienia bardziej z efektem internetowe-
go podium ani�eli z dyskusj� w grupie. Kiedy ludzie reaguj�
na jak�� wypowied� i roztrz�saj� r�ne punkty widzenia, zda-
20
j� si� zwraca� do jednej osoby, ale wiedz�, �e maj� szersze
grono s�uchaczy, i czuj� si�, jakby siedzieli przed kamer� i od-
powiadali na pytania Barbary Walters. Jednak w przeciwie�-
stwie do wywiad�w telewizyjnych, w Internecie nikt im nie
przerwie, tote� mog� wyg�asza� swoje opinie rozwlekle i szcze-
g�owo.
Je�li ju� mowa o j�zyku, nasze pos�ugiwanie si� nim w od-
niesieniu do zagadnie� zwi�zanych z Internetem jest zdecy-
dowanie ma�o precyzyjne. Na przyk�ad, o ile nie ma wyra�ne-
go powodu, nie robi� rozr�nienia mi�dzy s�owami "Internet"
a "sie�" i u�ywam ich wymiennie. Pury�ci mogliby zauwa�y�,
�e termin "sie�" jest w istocie szerszym poj�ciem ni� "Inter-
net", gdy� obejmuje r�wnie� us�ugi (jak na przyk�ad oferowa-
ne przez America Online tylko jej klientom), kt�re mog� by�
niedost�pne dla wszystkich u�ytkownik�w Internetu. Ale
z drugiej strony tak�e w Internecie s� us�ugi, do kt�rych nie
wszyscy maj� dost�p, dlatego nie widz� powodu, bym nie mo-
g�a si� powo�ywa� na badania dotycz�ce ludzkich zachowa�
w sieciach nie nale��cych do Internetu. Staram si� k�a�� na-
cisk na psychologiczne aspekty �rodowiska, a te cz�sto wygl�-
daj� podobnie tak�e w sieciach, kt�re nie s� po��czone z Inter-
netem.
Mo�liwo�ci
u�ytkownik�w Internetu
Gdy pisa�am t� ksi��k�, przy�wieca�o mi kilka cel�w. Pierw-
szym by�o zbadanie psychologicznych wp�yw�w sieciowego
�wiata na nasze zachowanie i ukazanie, jak sam �w �rodek
przekazu mo�e wp�ywa� na to, �e zaczynamy zachowywa� si�
inaczej ni� zwykle. Po drugie, chcia�am zaproponowa�, by za-
stosowano t� wiedz� do poprawy psychologicznego klimatu
Internetu, kt�ry wci�� jest now� technologi�, a wi�kszo��
z nas to do�� "m�odzi" jej u�ytkownicy. Nasze s�dy na temat
wp�ywu jej niekt�rych cech na nasze zachowanie s� do�� na-
iwne i dlatego cz�sto pope�niamy w sieci r�ne gafy. Trudno
by�oby mi znale�� kogo�, kto nie mia�by do opowiedzenia cho�-
21
by jednej przera�aj�cej historii o tym, jak to kiedy� ca�kowicie
mylnie zinterpretowano, co napisa� w swoim e-mailu. Ale prze-
cie� opinie mo�emy zmienia�.
Internet nie jest technologi�, kt�r� kto� wpycha nam na
si��, i albo j� przyjmiemy tak�, jaka jest, albo ca�kowicie od-
rzucimy. Mo�emy si� do tego ograniczy�, ale nie musimy, bo
mamy wi�ksz� mo�liwo�� wp�ywania na to �rodowisko, ni�
kiedykolwiek mieli�my na telewizj� czy telefon, gdy� jeste�my
zarazem jego tw�rcami, producentami i u�ytkownikami. W wy-
padku dojrza�ego, zakorzenionego �rodka przekazu, jakim jest
telewizja, nasza aktywno�� ogranicza si� tylko do w��czenia
odbiornika, a kiedy ju� go w��czymy - do podj�cia decyzji, co
b�dziemy ogl�da�. Mo�emy pisa� listy do telewizyjnych ma-
gnat�w, prawodawc�w lub redaktor�w gazet, ale w por�wna-
niu do wp�ywu, jaki mamy na Internet - technologi� wci��
m�od� -jeste�my bezsilni.
Karol Marks wywo�a� debat� na temat si�y, z jak� innowa-
cje technologiczne wywo�uj� zmiany spo�eczne, zauwa�aj�c:
"�arna zrodzi�y spo�ecze�stwo pana feudalnego, a m�yn paro-
wy - spo�ecze�stwo przemys�owe, czyli kapitalisty". Chodzi�o
mu o to, �e niekt�re nowe technologie maj� niezwyk�� si��
kszta�towania ludzkiego zachowania i struktur spo�ecznych.
W 1967 roku historyk i ekonomista Robert L. Heilbroner zre-
widowa� pogl�d Marksa na zagadnienie technologicznego de-
terminizmu. Jest to, jak napisa�: "osobliwy problem pewnych
historycznych epok (...), w kt�rych si�y post�pu technicznego
zosta�y uwolnione, ale instytucje maj�ce kontrolowa� lub po-
kierowa� technologi� znajduj� si� wci�� w powijakach"8. By�
mo�e znajdujemy si� obecnie w samym �rodku jednej z tych
historycznych epok, lecz ostatni� rzecz�, jakiej by�my pragn�li,
jest jaka� "instytucja", kt�ra mia�aby "kontrolowa� i kierowa�"
Internetem. Zostajemy wi�c tylko my - miliony u�ytkowni-
k�w wsp�lnego sieciowego �wiata - i to na nas spoczywa obo-
wi�zek jak najlepszego wywi�zania si� z tego zadania.
Sieciowa to�samo��
Psychologia tworzenia wra�enia
2
Ka�dy doradca do spraw wizerunku osobistego z wielk� ch�-
ci� pomo�e nam wywrze� na innych w�a�ciwe wra�enie, czy to
przy ubieganiu si� o prac�, czy podczas wybor�w na urz�d
publiczny, czy wreszcie przy umawianiu si� na randk�. Powie:
"Mocno �ciskaj d�o�, bo to wzbudza zaufanie" albo: "Je�li je-
ste� kim� zainteresowana, oka� mu to wzrokiem". Niuanse
komunikacji werbalnej i niewerbalnej zwi�zane z nasz� to�-
samo�ci� w prawdziwym �yciu - zmieniaj�ce si� w zale�no�ci
od sytuacji i widowni - by�y tematem wielu artyku��w praso-
wych, a tak�e przedmiotem bada� psychologicznych.
Jednak wkraczaj�c do cyberprzestrzeni, wi�kszo�� z nas
niewiele uwagi po�wi�ca swojej sieciowej to�samo�ci - temu,
jakie wra�enie robimy na ludziach, kt�rzy s� naszymi part-
nerami w interakcjach za po�rednictwem sieci. W wielu wy-
padkach znamy tych ludzi, gdy� s� to nasi przyjaciele, cz�on-
kowie rodziny lub wsp�pracownicy, kt�rzy wszystko, co do-
trze do nich za po�rednictwem poczty elektronicznej, grup
dyskusyjnych czy stron WWW, b�d� interpretowa� w kon-
tek�cie to�samo�ci znanej im z prawdziwego �ycia. Nie wy-
ci�gaj� pochopnych wniosk�w, kiedy otrzymaj� od nas ostro
i obcesowo sformu�owany e-mail, gdy� opieraj� si� na tym, co
o nas wiedz�. Coraz cz�ciej jednak pierwsze wra�enie po-
wstaje na podstawie tylko i wy��cznie sieciowej to�samo�ci,
gdy� ludzie nawi�zuj� pierwszy kontakt za po�rednictwem
e-maili, stron internetowych, grup dyskusyjnych, a rzadziej za
pomoc� telefonu, listu czy podczas spotkania twarz� w twarz.
23
W wypadku niekt�rych zwi�zk�w internetowych komunika-
cja rozpoczyna si� w sieci, a p�niej rozwija si� w innych �ro-|
dowiskach. Cz�ciej jednak zwi�zek nigdy nie wykracza poza j
sie� i mi�dzy partnerami nie dochodzi nawet do rozmowy te-
lefonicznej, tote� sieciowa osobowo�� jest wszystkim, czym j
dysponujemy.
Pami�tam, �e wiele lat temu otrzyma�am e-mail od dalekie-
go znajomego, z kt�rym nigdy nie zetkn�am si� osobi�cie. Ten
elektroniczny list unaoczni� mi, jak nieporadnie czasem budu-
jemy sw� sieciow� to�samo��. List mia� 13 stron i ko�czy� si�
jednym z tych automatycznych podpis�w zawieraj�cych na-
zwisko nadawcy, literki oznaczaj�ce jego tytu�y i stopnie na-
ukowe, list� afiliacji akademickich i wznios�y cytat uj�ty
w gwiazdki. Korci�o mnie, by natychmiast nacisn�� klawisz
delete, ale potem pomy�la�am, �e m�j znajomy, tak jak my
wszyscy, bez pomocy konsultanta od kreowania wizerunku
zmaga si� ze swoj� to�samo�ci� sieciow�. Przecie� ja te� nie
wiem, jak mam si� w sieci zwraca� do obcej osoby, jak wy-
wrze� na niej wra�enie, o jakie mi chodzi, i mog� pope�nia�
podobne gafy. Wydrukowa�am wi�c i przeczyta�am jego list.
Wra�enie ciep�a i ch�odu
Na pierwsze wra�enie z regu�y ma wp�yw b��dn� interpre-
tacja. Tu� po II wojnie �wiatowej Solomon Asch przeprowadzi�
prosty, acz prowokacyjny eksperyment dotycz�cy pierwszego
wra�enia, i stwierdzi�, �e ludzie s� skorzy do formu�owania
b�yskawicznych wniosk�w na podstawie nielicznych przes�a-
nek9. Na pocz�tku przedstawi� badanym opis m�czyzny, kt�-
rego scharakteryzowa� jako osob� "inteligentn�, zdoln�, przed-
si�biorcz�, serdeczn�, zdecydowan�, praktyczn� i ostro�n�".
Ludzie, kt�rzy us�yszeli t� kr�tk� charakterystyk�, bez pro-
blemu kre�lili reszt� portretu psychologicznego. Zak�adali, �e
cz�owiek ten jest tak�e osob� uczciw�, uprzejm�, m�dr�, lu-
bian�, towarzysk� i tw�rcz�, s�owem - porz�dnym facetem.
My�l�, �e gdybym ja by�a na ich miejscu, bez trudu mog�abym
sobie wyobrazi� w�amywacza o tych samych cechach, jakie
24
wymieni� Asch, lecz uczestnikom eksperymentu najwyra�niej
nic takiego nie przysz�o do g�owy.
Asch zacz�� si� wi�c zastanawia�, w jakiej mierze niewiel-
kie zmiany w spisie cech wp�ywaj� na wra�enie, jakie tworzy
sobie cz�owiek, i dlatego w drugim wariancie tego samego
eksperymentu przeczyta� sw�j spis innym badanym, zast�pu-
j�c s�owo "ciep�y" okre�leniami: "zimny", grzeczny lub "bezce-
remonialny". Ani "grzeczny", ani "bezceremonialny" nie wp�y-
n�y zbytnio na proces tworzenia wra�enia, lecz kiedy cz�owie-
ka tego opatrzono etykiet� "zimny", natychmiast przekszta�ci�
si� w nieprzyjemnego faceta. Zosta� uznany za osob� nielubia-
n�, k��tliw� i sk�p�. Zmiana w jego temperaturze psycholo-
gicznej by�a elementem przepisu zmieniaj�cego Dr. Jekylla
w Mr Hyde'a.
Ciep�o i ch��d m�wi� bardzo wiele o naszym usposobie-
niu i wp�ywaj� na to, jak ludzie b�d� si� wobec nas zachowy-
wa� w sytuacjach spo�ecznych. W procesie tworzenia pierw-
szego wra�enia cechy te maj� najwi�ksze znaczenie. Mo�na
uchodzi� za b�yskotliwego i przedsi�biorczego, ale cechy owe
bledn� wobec tego, �e jest si� osob� ciep�� lub ch�odn�.
Lodowaty Internet
Wskaz�wki, na podstawie kt�rych powstaje u kogo� wra�e-
nie na temat ciep�a innej osoby, s� przewa�nie natury niewer-
balnej. Wskaz�wk� tak� mo�e by� wyraz twarzy: cz�sto obser-
watorowi do wydania oceny wystarcza czyja� chmurna mina.
Tembr g�osu, postawa, gestykulacja i kontakt wzrokowy r�w-
nie� przechylaj� szal� b�d� w stron� ciep�a, b�d� ch�odu. Krzy-
�owanie ramion na piersiach i rozgl�danie si� na boki wywo�u-
j� wra�enie ch�odu, natomiast przysuniecie si� do rozm�wcy
sprawia, �e osoba ta wydaje si� cieplejsza. Przeprowadzono wie-
le bada� na temat komunikacji niewerbalnej oraz jej roli w two-
rzeniu wra�enia i nie ulega w�tpliwo�ci, �e nasze s�owa - to, co
faktycznie m�wimy - maj� drugorz�dne znaczenie wobec in-
nych wskaz�wek, na podstawie kt�rych obserwatorzy wyci�ga-
j� wnioski na temat tego, czy jeste�my ciepli b�d� ch�odni.
25
W wielu zak�tkach Internetu na pierwszym planie s� s�o-
wa, kt�re piszemy, a obserwatorzy do oceny naszej temperatu-
ry maj� niewiele ponad ci�g znak�w w kodzie ASCII. Spora
cz�� wczesnych bada� na temat wyra�ania spo�ecznych emo-
cji w sieci, czyli tego, co prowadzi do powstania wra�enia, �e
jaka� osoba jest ciep�a lub ch�odna, wykazywa�a, �e wszyscy
sprawiamy wra�enie ch�odniejszych, bardziej skoncentrowa-
nych na zadaniu i bardziej wybuchowych, ni� jeste�my w rze-
czywisto�ci. W latach siedemdziesi�tych Starr Roxanne Hiltz
i Murray Turoff jedni z pierwszych przeprowadzili badania,
w kt�rych por�wnali to, jak ludzie wyra�aj� siebie w kontak-
tach za po�rednictwem komputera i w spotkaniach twarz�
w twarz, a wyniki, kt�re otrzymali, nie wr�y�y dobrze temu
m�odemu �rodkowi przekazu10. Analizuj�c to, jak ludzie wypo-
wiadaj� si� w obu tych sytuacjach, badacze ci stwierdzili, �e
w grupach, kt�re kontaktowa�y si� ze sob� twarz� w twarz,
panuje wi�ksza zgoda. Zwyk�e "aha", kt�rym kto� daje zna�,
�e rozumie to, co do niego m�wi rozm�wca, i zgadza si� z nim,
0 wiele rzadziej pojawia�o si� w spotkaniach za po�rednictwem
sieci. Nie by�oby w tym nic dziwnego: w ko�cu taka wypo-
wied� na pi�mie wygl�da do�� dziwacznie, cho� jest zupe�nie
naturalna w mowie. Bardziej zaskakuj�ce by�o to, �e w gru-
pach komunikuj�cych si� za pomoc� komputera pada�o wi�cej
uwag b�d�cych wyrazem niezgody, a mniej mog�cych roz�a-
dowa� napi�cie. Wygl�da�o to tak, jakby ludzie specjalnie dzia-
�ali sobie na nerwy i robili wszystko, by zaogni�, a nie za�e-
gna� konflikt. R�nice te bez trudu mo�na by wyt�umaczy�
powstawaniem wra�enia lodowato�ci.
Wielu z nas mia�o cho�by przelotny kontakt z testem osobo-
wo�ci MBTI (Myers Briggs Type Inventory). Podobnym, cho�
nieco kr�tszym testem pos�u�y� si� Rodney Fuller z Bellcore,
kt�ry zajmuje si� badaniami interfejs�w cz�owiek-komputer.
Chcia� on lepiej pozna� proces powstawania wra�enia w sieci
1 stwierdzi�, �e pomy�ki zwi�zane z ocen� ciep�a i ch�odu wy-
st�puj� do�� powszechnie11. W swoim eksperymencie zamie-
rza� sprawdzi�, czy osoby, kt�re kontaktuj� si� tylko za po-
�rednictwem Internetu, potrafi� si� dobrze pozna�. W tym celu
prosi� badanych, by odpowiedzieli na pytania zawarte w jego
kr�tkim te�cie, ale nie po swojemu, lecz tak, jak ich zdaniem
26
odpowiedzia�by na nie ich e-mailowy partner. Owi partnerzy,
grupa docelowa, r�wnie� wype�niali arkusz testowy, lecz od-
powiadali po swojemu12. Grup� kontroln� by�y dobrane w pary
osoby, kt�re zna�y si� osobi�cie, i jedna z nich odpowiada�a na
pytania testowe, przyjmuj�c punkt widzenia drugiej.
Na ile trafnie osoby graj�ce rol� swoich koleg�w potrafi�y
odgadn�� ich odpowiedzi? Tym, kt�rzy znali si� osobi�cie, uda-
wa�o si� to do�� dobrze, lecz partnerzy znaj�cy si� wy��cznie
z kontakt�w e-mailowych wykazywali intryguj�c� nietrafno��
spostrze�e�. Mylnie s�dzili, �e ich partnerzy wol� podej�cie
logiczne i analityczne - "rozumowe" - nie brali za� pod uwag�,
�e mog� oni preferowa� podej�cie bardziej zorientowane na
cz�owieka - "uczuciowe". Osoby wcielaj�ce si� w swoich part-
ner�w z grupy docelowej, kt�rych zna�y tylko z sieci, przece-
nia�y r�wnie� u nich potrzeb� zachowania zasad i porz�dku,
a nie docenia�y ich spontaniczno�ci.
Wyniki obu tych bada� wykazuj�, �e to, co piszemy, nieko-
niecznie jest tym samym, co powiedzieliby�my bezpo�rednio,
i �e inni reaguj� na t� subteln� przemian� naszego zachowa-
nia. W sieci nie tylko robimy wra�enie nieco bardziej ni�
w rzeczywisto�ci ch�odnych, dra�liwych i k��tliwych z powodu
ogranicze�, jakie wprowadza ten �rodek przekazu. Robimy te�
wra�enie os�b, kt�re nie b�d� sk�onne wy�wiadcza� owych
drobnych uprzejmo�ci tak powszechnych w kontaktach spo-
�ecznych. Zgodnie z przewidywaniami ludzie reaguj� na ch�od-
niejsze, sugeruj�ce wi�ksz� koncentracj� na zadaniu wra�e-
nie, jakie stwarzamy, i odpowiadaj� pi�knym za nadobne. Je-
�li nie zorientujemy si� w por�, co si� dzieje, rozpoczyna si�
cykl eskalacji. Gdyby uczestnicy sieciowych dyskusji napisali
kilka prostych zwrot�w wyra�aj�cych wi�ksz� sk�onno�� do
zgody, zdo�aliby roz�adowa� narastaj�cy konflikt. Musieliby
jednak zdawa� sobie spraw�, �e takie wypowiedzi maj� du�y
wp�yw na wra�enie, jakie robi� na innych, i na funkcjonowa-
nie grupy. Z�agodziliby wtedy swoje sformu�owania wyra�aj�-
ce sprzeciw, pisz�c na przyk�ad: "C�, chyba nie mog� si�
z tob� ca�kowicie zgodzi�", jak zrobiliby to w kontakcie osobi-
stym. Mimo �e cz�sto ich inteligencja emocjonalna jest bardzo
rozwini�ta, w sieci nie wida� tego tak wyra�nie jak w prawdzi-
wym �yciu.
27
W latach siedemdziesi�tych, kiedy technika komputerowa!
by�a jeszcze w powijakach, najcz�ciej zale�a�o nam jedynie j
na przes�aniu komunikatu i wykonaniu zadania. Z czasem jed- f
nak nasze uporczywe w�tpliwo�ci co do wra�enia surowo�ci, j
pow�ci�gliwo�ci, jakie zdajemy si� stwarza� w sieci, doprowa-
dzi�y do przeprowadzenia kilku pomys�owych eksperyment�w.
Ludzie intuicyjnie zacz�li rozumie� potrzeb� dokonania pew-
nych korekt w modelu przekazywania uczu�.
Soscjoemocjonalna odwil�
Starania o wydobycie z klawiatury jak najwi�cej element�w
ustosunkowa� spo�ecznych, tak by�my w sieci sprawiali bar-
dziej ludzkie wra�enie, rozpocz�y si� ju� w latach siedemdzie-
si�tych. W miar� jak ludzie coraz cz�ciej korzystali z poczty
elektronicznej i brali udzia� w sieciowych grupach dyskusyj-
nych, coraz lepiej uczyli si� wyra�a� siebie. W niespe�na dzie-
si�� lat po badaniach Hiltza i Turoffa Ronald Rice i Gail Love
dokonali przegl�du zawarto�ci ustosunkowa� spo�ecznych w pr�b-
kach wiadomo�ci przes�anych do jednego z og�lnokrajowych
elektronicznych biuletyn�w w sieci CompuServe, pos�uguj�c si�
tym samym co ich poprzednicy schematem kategorii13. Stwier-
dzili, �e prawie 30 procent wiadomo�ci mo�na by�o zaliczy� do
kategorii ustosunkowa� spo�ecznych, z czego a� 18 procent do
grupy "okazuje solidarno��". Ludzie zd��yli si� ju� oswoi� z no-
wym interfejsem i teraz starali si� osi�gn�� co� wi�cej ni� tylko
"wykonanie zadania". My, ludzie, potrafimy si� przystosowa�
do nowych sytuacji i dlatego uczymy si� roztapia� l�d Interne-
tu, u�ywaj�c do tego celu wszystkich dost�pnych nam narz�dzi.
Jak pokaza�y eksperymenty Ascha, ma�o kto chce by� postrze-
gany jako osoba ch�odna - i bardzo dobrze.
Z pr�ni ustosunkowa� spo�ecznych wy�oni�y si� emotikony
(bu�ki) - zabawne kombinacje znak�w interpunkcyjnych, kt�re
maj� na�ladowa� wyraz twarzy i dodawa� ciep�a sieciowej ko-
munikacji. Przechyliwszy g�ow�, stwierdzimy, �e mo�emy si�
u�miecha� :-), smuci� :-(, u�miecha� z przymru�eniem oka ;-)
i pokazywa� j�zyk :P14. Podczas realizacji projektu H, na przy-
28
k�ad, w kt�rym uczeni staraj� si� opracowa� ksi�g� kod�w do
analizowania materia��w pojawiaj�cych si� w usenetowych gru-
pach i innych sieciowych forach dyskusyjnych, stwierdzono, �e
13,4 procent wiadomo�ci z pr�bki licz�cej 3 000 post�w zawie-
ra�o przynajmniej jeden z owych graficznych akcent�w wzboga-
caj�cych socjoemocjonaln� zawarto�� wiadomo�ci15.
W sieci zaczynaj� si� r�wnie� pojawia� j�zykowe "zmi�kcza-
cze", kt�rych pr�no by szuka� w odr�cznych lub drukowanych
listach. Chodzi o te kr�tkie wyra�enia, jakich u�ywamy, aby
da� do zrozumienia, �e si� wahamy i nie jeste�my do ko�ca
pewni s�uszno�ci naszych pogl�d�w, tak by rozm�wcy nie uzna-
li nas za zbyt kategorycznych lub dogmatycznych. Gdy pos�u-
gujemy si� g�osem, mo�emy to wyrazi� intonacj� wznosz�c� na
ko�cu zdania, tak �e nawet wtedy, gdy si� nie zgadzamy, nasz
sprzeciw bli�szy jest pytaniu. U�ycie znajomego zwrotu "no
wiesz" w po��czeniu z czasownikiem "lubi�" sprawia, �e wypo-
wied� brzmi mniej kategorycznie i obcesowo. W ustach nasto-
latki uwaga "No wiesz, tak naprawd�, to ja go nie lubi�" jest
o rz�d wielko�ci bardziej z�o�ona i subtelniej sza ni� jej nie
zmi�kczony odpowiednik: "Nie lubi� go". Skr�ty takie jak EMHO
(m my humble opinion - moim skromnym zdaniem), BTW (by
the way - przy okazji) czy FWIW (for what it's worth - wierz
albo nie wierz) wesz�y na sta�e do sieciowego s�ownika i s� cz�-
sto u�ywane dla z�agodzenia wiadomo�ci tekstowej.
Inne internetowe �rodowiska dysponuj� narz�dziami, kt�re
jeszcze wyra�niej ni� e-mailowe emotikony zwi�kszaj� socjo-
emocjonaln� wyrazisto�� sieciowej to�samo�ci. Narz�dzia te
s� szczeg�lnie cenne w sieciowych miejscach spotka� towa-
rzyskich. Synchroniczne sieciowe pogaduszki czy MUD-y ofe-
ruj� przynajmniej jedn� komend�, kt�ra bardziej nadaje si�
do przekazania emocji lub dzia�ania ni� do m�wienia, a tekst
pokazuj�cy si� na ekranie �atwo odr�ni� od zdania maj�cego
by� wypowiedzi�. W MUD-ach na przyk�ad gracze u�ywaj�
r�nych komend, by wykreowa� interakcj�, kt�rej towarzyszy-
�oby m�wienie, krzyk czy dzia�anie:
Silas m�wi "Nikt mnie nie szanuje".
*Silas pochyla g�ow� i smutno wbija wzrok w ziemi�.
MythMaster krzyczy "Nie zachowuj si� jak dzieciuch!"
*Silas u�miecha si� smutno do Mytha.
29
W niekt�rych meta�wiatach z interfejsem graficznym, w kt�-
rych pojawiamy si� pod postaci� awatar�w, mo�emy u�y� przy-
cisku "szcz�cie", by nasz graficzny odpowiednik odta�czy� be-
bopa, lub przycisku "z�o��", by awatar wyci�gn�� ramiona
i zacisn�� pi�ci. W innych �wiatach mo�emy u�ywa� odg�o-
s�w klaskania lub ch�ralnego "Amen" i wys�a� te d�wi�ki
wszystkim osobom przebywaj�cym w tym samym pokoju roz-
m�w. Cho� wci�� prymitywne, owe technologiczne narz�dzia
powsta�y w efekcie niepohamowanego d��enia do ocieplenia
lodowatego krajobrazu Internetu sygna�ami pozawerbalnymi,
tak by�my mogli wyra�a� siebie w cieplejszy, bardziej socjo-
emocjonalny spos�b.
Tworzenie wra�enia:
Droga na skr�ty
Nasze termometry mierz�ce temperatur� spo�ecznych inter-
akcji natychmiast pokazuj�, czy obcy jest osob� ch�odn�, czy
ciep��, i wystarczy odrobina dodatkowej informacji, by to pierw-
sze wra�enie zosta�o ugruntowane. �yj�c w ci�g�ym po�piechu,
bombardowani nieustannie bod�cami sensorycznymi, obieramy
drog� na skr�ty i zadowalamy si� tylko kilkoma sygna�ami.
Gdy je odbierzemy, my�limy, �e rozpracowali�my dan� osob�
i mo�emy si� zaj�� innymi sprawami. W celu opisania naszej
sk�onno�ci do oszcz�dzania energii i redukowania �adunku po-
znawczego psychologowie spo�eczni Susan Fiske i Shelly Taylor
ukuli termin "poznawczy sk�piec" (cognitiue miser)16. Komplek-
sowe zbieranie informacji w celu stworzenia sobie niepowta-
rzalnego wra�enia dotycz�cego nowo spotkanej osoby wydaje
nam si� zbyt czasoch�onne, tote� przywi�zujemy nadmiern�
wag� do kilku sygna��w, kt�re traktujemy jak praktyczn� wska-
z�wk�. Wra�enie ciep�a czy ch�odu zwi�zane z nieznajom� oso-
b� jest tego jednym z przyk�ad�w. Momentalnie decyduje ono
o obrazie, jaki sobie budujemy i na kt�rego podstawie wyci�ga-
my p�niej wnioski dotycz�ce innych cech osobowo�ci.
W Internecie jedn� z pierwszych rzeczy, jakich ludzie si�
o nas dowiaduj�, s� nasze adresy e-mailowe i informacja ta
30
r�wnie� mo�e wp�ywa� na to, jakie wywieramy wra�enie. Roz-
wa�my kilka zmy�lonych, cho� typowych przyk�ad�w:
tufdude8883aol.com
jtravis@vs2 . harvard.edu
FoxyLady@f iash . r.et
75664.88438compuserve.com
rgoidman68microsof t. c�r,
Mo�na mie� w�tpliwo�ci co do obiektywno�ci tufdude'a (fo-
netyczna forma okre�lenia tough dud�, twardziel) na temat
r�wnouprawnienia kobiet i uwa�niej ws�uchiwa� si� w to, co
do powiedzenia na temat przysz�o�ci Internetu ma rgoldman
ni� FoxyLady (lisica). Przy braku innych informacji o nadaw-
cy pewnej wagi nabiera ju� sam harwardzki adres jtravisa.
Wi�kszo�� ludzi, kt�rzy maj� konta internetowe, nie zasta-
nawia si� zbytnio nad wra�eniem, jakie mo�e wywiera� na
innych ich adres e-mailowy. Nazwa domeny, czyli cz�� adresu
znajduj�ca si� na prawo od znaku "@", jest zazwyczaj okre�lo-
na z g�ry. Osoby ze �rodowiska naukowego bior� to, co im przy-
dzielaj� administratorzy systemu, cho� w wi�kszo�ci wypad-
k�w oznacza to, �e w nazwie domeny b�d� mieli nazw� uczelni
i ko�c�wk� "edu". W rezultacie od razu s� rozpoznawani jako
cz�onkowie spo�eczno�ci akademickiej, cho� ich faktyczna rola
mo�e by� nie do ko�ca jasna (jtravis mo�e by� zar�wno stu-
dentem pierwszego roku, jak i pracownikiem harwardzkiej
kuchni). Owo "edu" jest niepozornym identyfikatorem, kt�ry
oddziela jego w�a�ciciela od �wiata kapita�u, w kt�rym adresy
ma