3211

Szczegóły
Tytuł 3211
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

3211 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 3211 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

3211 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

WILLIAM S. BURROUGHS NAGI LUNCH WST�P CHOROBA I DELIRIUM: �WIADECTWO Wyzdrowia�em w wieku czterdziestu pi�ciu lat: ockn��em si� jak ze snu, spokojny i zdrowy na ciele i umy�le, je�li nie liczy� nadwer�onej w�troby i trupiego wychudzenia, powszechnego u tych, co prze�yli... Wi�kszo�� ocala�ych ma bardzo m�tne poj�cie, co si� z nimi dzia�o. Ja, zdaje si� (dok�adnie tego nie pami�tam), prowadzi�em w delirium szczeg�owe notatki, kt�re opublikowa�em p�niej pod tytu�em "Nagi lunch". Sens tytu�u, podsuni�tego przez Jacka Kerouaca, poj��em dopiero niedawno, ju� po wyzdrowieniu. Znaczy on dok�adnie to, co znaczy: NAGI LUNCH - chwila, gdy siedz�cy przy stole zastygaj� nad tym, co maj� na widelcach. Choroba to narkomania: by�em narkomanem pi�tna�cie lat. Mam tu na my�li uzale�nienie od opiat�w (poczynaj�c od opium, a ko�cz�c na syntetykach w rodzaju Demerolu czy Palfium). Stosowa�em wszystko - morfin�, heroin�, Dilaudid, Eukodal, Pantopon, Diokodid, Diosan, opium, Demerol, Dolofen, Palfium - wprowadzaj�c je do swojego organizmu na wszelkie mo�liwe sposoby: doustnie, do�ylnie, domi�niowo, doodbytniczo. Ig�a wcale nie jest najwa�niejsza. Czy �ykasz narkotyki, czyje w�chasz, czy wsadzasz je sobie w ty�ek, skutek jest zawsze taki sam: uzale�nienie. M�wi�c o narkotykach, nie mam na my�li keifu, marihuany, pochodnych haszyszu, meskaliny, Bannisteria caapi, LSD-6, �wi�tych grzybk�w czy innych halucynogen�w... Brak dowod�w, �e nadu�ywanie halucynogen�w prowadzi do zale�no�ci fizycznej. Dzia�aj� one zupe�nie inaczej ni� pochodne morfiny. To, �e nie rozr�nia si� tych dw�ch klas narkotyk�w, jest po�a�owania godnym skutkiem nadgorliwo�ci pa�stwowych s�u�b do walki z narkotykami w USA i innych krajach. W ci�gu pi�tnastu lat uzale�nienia dobrze pozna�em dzia�anie wirusa maku. Tworzy on piramidy, kt�rych wy�sze poziomy po�eraj� ni�sze (to nie przypadek, �e szefowie tego interesu s� zawsze grubi, a narkomani chudzi). Istnieje wiele piramid uzale�nienia paso�ytuj�cych na narodach �wiata, wszystkie oparte na podstawowych zasadach monopolu: 1. Nigdy nie dawaj niczego za darmo. 2. Nigdy nie dawaj wi�cej, ni� musisz (staraj si� zawsze, �eby kupuj�cy by� g�odny, i ka� mu czeka�) 3. Zawsze wszystko odbierz, je�li tylko mo�esz. Dealerzy zawsze wszystko odbieraj�. Narkoman potrzebuje coraz wi�cej i wi�cej maku, by utrzyma� ludzk� posta�... by wykupi� si� ma�pie. Mak to archetyp monopolu i op�tania. Narkoman mo�e si� broni�, ale nogi i tak ponios� go tropem maku, a� wr�ci do na�ogu. Mak mo�na dzieli� na dawki: daje si� dok�adnie zwa�y�. Im wi�cej maku bierzesz, tym mniej go masz; im wi�cej go masz, tym wi�cej bierzesz. Halucynogeny uchodz� za �wi�te w�r�d lud�w, kt�re si� nimi pos�uguj� - istniej� kulty peyotlu i banisterii, kulty haszyszu i kulty �wi�tych grzyb�w meksyka�skich, pozwalaj�cych ujrze� Boga - ale nikt nigdy nie twierdzi�, �e mak jest �wi�ty. Nie istniej� , kulty opium. Opium jest wulgarne i wymierne jak forsa. S�ysza�em, �e w Indiach istnia� niegdy� �agodny narkotyk nie wywo�uj�cy uzale�nienia. Nazywa� si� soma i przedstawiano go w postaci pi�knej b��kitnej fali. Je�li soma kiedykolwiek istnia�a, wnet pojawili si� dealerzy, kt�rzy zamkn�li j� w ampu�kach, zmonopolizowali i zacz�li sprzedawa� jako pospolity stary mak. Opiaty to produkt idealny... najwy�sza forma towaru. Nie potrzebuj� reklamy. Klient b�dzie si� czo�ga� w rynsztoku i �ebra�, �eby kupi�... Handlarz maku nie sprzedaje produktu konsumentowi, tylko konsumenta produktowi. Nie ulepsza i nie upraszcza produktu. Degraduje i upraszcza klienta. P�aci swoim pomocnikom makiem. Wirus maku pozwala zrozumie� istot� "z�a": algebr� g�odu. Istota z�a tkwi w g�odzie totalnym. Narkoman to cz�owiek odczuwaj�cy totalny g��d narkotyku. W pewnych warunkach g��d nie zna absolutnie �adnych granic ani nie podlega �adnej kontroli. Motto g�odu totalnego brzmi: "Nie b�dziesz?" Ale� b�dziesz. B�dziesz k�ama�, oszukiwa�, donosi� na przyjaci�, krad�, zrobisz wszystko, by zaspokoi� g��d. Bo znajdziesz si� w stanie totalnej choroby, totalnego op�tania, i nie b�dziesz m�g� post�powa� inaczej. Narkomani to chorzy ludzie, kt�rzy nie mog� post�powa� inaczej. W�ciek�y pies nie mo�e nie k�sa�. Kaznodziejski ton niczemu nie s�u�y, chyba �e chcemy tworzy� po�ywk� dla wirusa maku. A mak to wielki biznes. Przypominam sobie rozmow� z pewnym Amerykaninem, kt�ry pracowa� w Meksyku w Komitecie do Walki z Osp�. Sze��set dolar�w miesi�cznie plus zwrot koszt�w. - Jak d�ugo b�dzie jeszcze trwa� epidemia? - spyta�em. - Dop�ki uda si� j� podtrzyma�... Tak... Mo�e p�niej wybuchnie w Kolumbii? - doda� w rozmarzeniu. Aby zmieni� lub zniszczy� piramid� liczb, trzeba zmieni� albo usun�� liczb� w najni�szym rz�dzie. Aby zniszczy� piramid� maku, nale�y zacz�� od najni�szego poziomu - narkomana na ulicy - i przesta� walczy� z wiatrakami, poluj�c na tak zwanych szef�w, kt�rych w ka�dej chwili mog� zast�pi� inni. Jedynym constans w r�wnaniu maku jest narkoman na ulicy, kt�ry musi bra�, �eby �y�. Kiedy nie b�dzie narkoman�w kupuj�cych narkotyki, sko�czy si� handel narkotykami. Dop�ki istnieje g��d maku, dop�ty kto� go b�dzie zaspokaja�. Narkoman�w mo�na wyleczy� albo podda� kwarantannie jak chorych na tyfus - to znaczy racjonowa� im morfin� pod nadzorem lekarskim. Kiedy to si� stanie, piramidy narkotykowe �wiata run�. O ile wiem, jedynym krajem stosuj�cym ow� metod� walki z narkomani� jest Anglia. W Wielkiej Brytanii jest oko�o pi�ciuset narkoman�w poddanych kwarantannie. Gdy minie pokolenie, gdy narkomani poddani kwarantannie wymr� i naukowcy wynajd� �rodki przeciwb�lowe nie oparte na morfinie, wirus maku stanie si� czym� w rodzaju wietrznej ospy: zamkni�tym rozdzia�em, ciekawostk� medyczn�. Istnieje ju� szczepionka, kt�ra mo�e relegowa� wirusa maku w odleg�� przesz�o��. Jest to kuracja apomorfinowa wynaleziona przez lekarza angielskiego, kt�rego nazwiska nie mog� tymczasem ujawni�, gdy� czekam na zgod� na wykorzystanie fragment�w jego ksi��ki opisuj�cej trzydziestoletnie do�wiadczenia w leczeniu narkoman�w i alkoholik�w. Apomorfina to pochodna morfiny powstaj�ca przez podgrzewanie morfiny z kwasem solnym, odkryta dawno temu i nie maj�ca �adnych w�a�ciwo�ci narkotycznych ani przeciwb�lowych. Przez d�ugie lata stosowano j� jedynie w zatruciach jako �rodek wymiotny. Dzia�a ona bezpo�rednio na ty�o m�zgowie. Odnalaz�em t� szczepionk� na ko�cu drogi, w fazie terminalnej. Mieszka�em w n�dznej klitce w tubylczej dzielnicy Tangeru. Nie k�pa�em si� od roku, nie zmienia�em odzie�y ani nie zdejmowa�em jej, chyba �eby wbi� ig�� w szare, drewniane, w��kniste cia�o, co powtarza�o si� co godzina. Nigdy nie porz�dkowa�em ani nie odkurza�em pokoju. Puste pude�ka po ampu�kach i �mieci si�ga�y a� do sufitu. Ju� dawno wy��czono elektryczno�� i wod�, bo nie p�aci�em rachunk�w. Nie robi�em absolutnie nic. Mog�em wpatrywa� si� przez osiem godzin w czubek w�asnego buta. Podrywa�em si� do dzia�ania tylko wtedy, gdy pojawi� si� g��d morfiny. Kiedy odwiedza� mnie przyjaciel - a zdarza�o si� to niecz�sto, bo kto mia� mnie odwiedza�? - siedzia�em apatycznie, nie troszcz�c si�, czy wkracza w moje pole widzenia, czy je opuszcza - szary ekran stawa� si� coraz bledszy i coraz bardziej pusty. Gdyby pad� nagle trupem, siedzia�bym bez ruchu wpatruj�c si� w czubek buta i czekaj�c, a� b�d� m�g� przejrze� mu kieszenie. Nie b�dziesz? Ale przecie� nigdy nie mia�em do�� morfiny - nikt nigdy nie ma do�� morfiny. Dwa gramy dziennie i ci�gle by�o mi za ma�o. Czeka�em godzinami przed aptek�. Handel morfin� opiera si� na zw�oce. Dealer zawsze si� sp�nia. To nie przypadek. W �wiecie maku nie ma przypadk�w. Narkoman uczy si� bez przerwy, co si� stanie, je�li nie zaliczy swojej dzia�ki morfiny. Szykuj fors� albo zdychaj. I nagle dawki zacz�y rosn��. Trzy, cztery gramy dziennie. I ci�gle by�o mi ma�o. A na dodatek nie mia�em pieni�dzy. Sta�em na ulicy z ostatnim czekiem w r�ku i zda�em sobie spraw�, �e to m�j ostatni czek. Polecia�em najbli�szym samolotem do Londynu. Lekarz wyja�ni� mi, �e Apomorfina dzia�a na ty�o m�zgowie, reguluj�c metabolizm i niszcz�c enzymatyczne mechanizmy uzale�nienia. Po czterech, pi�ciu dniach, gdy przemiana materii wraca do normy, mo�na odstawi� apomorfin� i stosowa� j� jedynie w razie powrotu do na�ogu. (Nikt nie odurza si� apomorfin�. Nie odnotowano ani jednego przypadku uzale�nienia od apomorfiny). Zgodzi�em si� na terapi� w klinice. Przez pierwsz� dob� zachowywa�em si� jak chory umys�owo, podobnie jak wielu narkoman�w prze�ywaj�cych ostry zesp� odwykowy. Po dwudziestu czterech godzinach podawania Apomorfiny delirium min�o. Lekarz pokaza� mi histori� choroby. Otrzymywa�em mikroskopijne dawki morfiny, kt�re w �aden spos�b nie t�umaczy�y braku ostrzejszych objaw�w g�odu, jak kurcze n�g i �o��dka, gor�czka czy m�j w�asny szczeg�lny symptom, tak zwane "zimne palenie" - uczucie, �e po sk�rze biegaj� tysi�ce mr�wek. Ka�dy narkoman ma w�asne indywidualne objawy, kt�re nie daj� si� przewidzie�. Brak gwa�townych symptom�w g�odu mog�a wyt�umaczy� jedynie apomorfina. Przekona�em si�, �e kuracja apomorfinowa jest naprawd� skuteczna. Po o�miu dniach opu�ci�em klinik�; jad�em i spa�em normalnie. Przez dwa lata nie bra�em narkotyk�w - ostatni raz mia�em tak d�ug� przerw� przed dwunastu laty. Wskutek choroby i b�lu wr�ci�em do na�ogu na kilka miesi�cy. Kolejna kuracja umo�liwi�a mi napisanie tego tekstu. Kuracja apomorfinowa r�ni si� jako�ciowo od innych metod. Wypr�bowa�em je wszystkie. Nag�e odstawienie, stopniowe odstawianie, kortyzon, �rodki antyhistaminowe, trankwilizatory, terapia snem, tolserol, rezerpina. �adna z owych kuracji nie zako�czy�a si� powodzeniem: wraca�em do na�ogu przy pierwszej sposobno�ci. Mog� definitywnie stwierdzi�, �e dop�ki nie podda�em si� kuracji apomorfinowej, nie by�em nigdy wyleczony pod wzgl�dem metabolicznym. Przyt�aczaj�ce statystyki o�rodka w Lexington, �wiadcz�ce o cz�stym powrocie do na�ogu, doprowadzi�y lekarzy do prze�wiadczenia, �e narkomania z natury jest nieuleczalna. W Lexington stosuje si� kuracj� polegaj�c� na zast�pieniu morfiny dolofin�; nigdy nie u�ywano tam apomorfiny. W istocie rzeczy kuracji tej z regu�y si� nie docenia. Nie prowadzi si� �adnych bada� nad pochodnymi apomorfiny lub preparatami syntetycznymi. Nie ulega w�tpliwo�ci, �e mo�na wyprodukowa� substancje dzia�aj�ce pi��dziesi�t razy silniej od apomorfiny i wyeliminowa� efekty uboczne w postaci wymiot�w. Apomorfina to regulator fizyczny i psychiczny, kt�ry mo�na odstawi�, gdy tylko spe�ni swoje zadanie. �wiat zalewaj� �rodki uspokajaj�ce i stymuluj�ce, a ten unikatowy specyfik nie wzbudza wi�kszego zainteresowania. �adna z wielkich firm farmaceutycznych nie prowadzi nad nim bada�. S�dz�, �e badania naukowe nad syntez� apomorfiny i jej pochodnymi otworz� w medycynie nowe horyzonty, wykraczaj�ce daleko poza problem narkomanii. Ha�a�liwa grupka przeciwnik�w szczepie� ochronnych zwalcza�a gwa�townie szczepienia przeciwko ospie wietrznej. Niew�tpliwie ludzie niezr�wnowa�eni psychicznie lub maj�cy w tym osobisty interes podnios� krzyk protestu, gdy odbierze im si� przemoc� wirusa narkotyk�w. Narkotyki to wielki biznes: kr�ci si� wok� niego mn�stwo maniak�w i manipulator�w. Nie powinno im si� pozwala� na wtr�canie si� do pracy lekarzy. Wirus narkotyczny to w tej chwili �wiatowy problem zdrowotny numer jeden. Poniewa� "Nagi lunch" traktuje o problemach zdrowia i choroby, jest z konieczno�ci brutalny, obsceniczny i niesmaczny. Chorobie towarzysz� cz�sto odra�aj�ce objawy, niestrawne dla s�abszych �o��dk�w. Niekt�re partie ksi��ki, okre�lane jako pornograficzne, s� w istocie pamfletem przeciwko karze �mierci na kszta�t "A Modest Proposal" Jonathana Swifta. Maj� za zadanie pokaza�, �e kara �mierci to lubie�ny, barbarzy�ski, niesmaczny anachronizm. Jak zawsze lunch jest nagi. Skoro kraje cywilizowane chc� wr�ci� do obrz�d�w druid�w, kt�rzy wieszali ofiary w �wi�tych gajach, albo karmi� swoich bog�w ludzk� krwi�, niech widz�, co naprawd� jedz� i pij�. Niech zobacz�, co si� znajduje na ko�cu d�ugiej gazetowej �y�ki. Pisz� to w chwili, gdy prawie sko�czy�em dalszy ci�g "Nagiego lunchu". Matematyczn� ekstrapolacj� algebry g�odu poza wirus narkotyczny. Istnieje wiele rodzaj�w uzale�nie� i wszystkie podlegaj� pewnym og�lnym prawid�om. Jak powiedzia� Heisenberg: "Nie jest to mo�e najlepszy z mo�liwych �wiat�w, lecz zapewne najprostszy". Je�li si� go r o z u m i e. POSTSCRIPTUM... NIE B�DZIESZ? A m�wi�c w swoim imieniu - je�li cz�owiek m�wi inaczej, r�wnie dobrze mo�e zacz�� szuka� swego protoplazmatycznego tatusia albo kom�rki macierzystej - nie chc� ju� s�ucha� tych starych �pu�skich ba�ach�w. M�wiono to ju� miliony razy i nie ma sensu cokolwiek powtarza�, bo w �wiecie �pun�w nic si� nigdy nie dzieje. Jedynym pretekstem dla tego nu��cego konania jest KOP, gdy obw�d maku zostaje przerwany przez brak forsy i sk�ra zdycha od przedawkowania czasu. Narkoman na g�odzie nie ma wyboru i musi tylko w�cha� i s�ucha�... Uwa�aj na samochody... �puni zawsze narzekaj� na zimno, stawiaj� ko�nierze czarnych p�aszczy i chwytaj� si� za zwi�d�e szyje. To zwyk�e oszustwo. Narkoman nie chce, �eby mu by�o ciep�o, chce czu� zimno, potrzebuje zimna jak towaru: nie na zewn�trz, ale w �rodku, �eby siedzie� z kr�gos�upem sztywnym jak zamarzni�ty podno�nik hydrauliczny, z metabolizmem zbli�aj�cym si� do zera absolutnego. Narkomanom w fazie terminalnej zanika zupe�nie perystaltyka jelit i defekacja jest mo�liwa tylko po interwencji chirurgicznej... Tak oto wygl�da �ycie w Lodowym Pa�acu. Po co si� rusza� i traci� CZAS? Miejsce dla jeszcze jednej, sir. Niekt�rzy dostaj� kopy termodynamiczne. Wymy�lili termodynamik�... Nie b�dziesz? I to jest rzecz wiadoma jak to, �e lubi� wiedzie�, co jem, i vice versa, mutatis mutandis, jak tam pasuje. Restauracja "Nagi Lunch"... Wchod�cie bez wahania... Dla starych i m�odych, dla ludzi i zwierz�t. Najlepiej wzi�� troch� w�owego sad�a, naoliwi� tryby i pu�ci� w ruch weso�� maszynk�. Po czyjej jeste�cie stronie? Hydrauliki? A mo�e chcecie si� rozejrze� z Uczciwym Billem? Wi�c tak wygl�da �wiatowy problem zdrowotny, o kt�rym pisa�em we wst�pie. Droga przed nami, moi przyjaciele. Czy kto� co� m�wi o brzytwie i oszu�cie, co wymy�li� Billa? Nie b�dziesz? Brzytwa nale�a�a do go�cia nazwiskiem Ockham i wcale si� ni� nie pokaleczy�. Ludwig Wittgenstein, "Tractatus Logico-Philoso-phicus": "Je�li twierdzenie jest niepotrzebne, nic nie znaczy". A co jest bardziej niepotrzebne ni� mak, jak si� go nie potrzebuje? Odpowied�: �puny, kiedy nie �paj�. M�wi� wam, ch�opcy, s�ysza�em kilka nudnych gadek, ale �adna inna GRUPA ZAWODOWA nie potrafi nawet si� zbli�y� do termodynamicznego narkoma�skiego SPOWOLNIENIA. �puny uzale�nione od heroiny nie m�wi� niczego ciekawego. Ale palacze opium s� aktywniejsi, bo ci�gle maj� namiot i lamp�... i mo�e narz�dy, niczym gady w stanie hibernacji, utrzymuj�ce temperatur� na poziomie rozmowy: Jak nisko upad�y inne �puny, gdy tymczasem my mamy namiot i lamp�, namiot i lamp�; tu jest mi�o i ciep�o, mi�o i ciep�o, a NA DWORZE JEST ZIMNO... Ch�opcy z pompkami nie prze�yj� dw�ch lat, nawet p� roku, zeszli zupe�nie na psy. Ale MY nigdy nie zwi�kszamy DAWKI... nigdy - nigdy, tylko tego wieczoru, bo to SPECJALNA OKAZJA, a ch�opcy z pompkami zdychaj� z zimna... Nigdy, nigdy, nigdy nie b�dziemy je��... Przepraszani na chwil�: pojad� na wycieczk� do KIESZONOWEGO �R�D�A �YWYCH KROPEL. Kulki opium wepchni�te palcem do ty�ka, hemoroidy i g�wno. Miejsce dla jeszcze jednej, sir. C�, gdy ruszy ta p�yta w miliardowym roku �wietlnym i nigdy ta�ma si� nie zmieni, my, normalni ludzie, ostro si� za �pun�w we�miemy. Jedyny spos�b zabezpieczenia si� przed t� straszliw� gro�b� to zamieszka� z Charybd�... Dobre traktowanie, synu... Cukierki i papierosy. Prze�y�em pi�tna�cie lat pod tym namiotem. Wchodzi�em, wychodzi�em, wchodzi�em, wychodzi�em, wchodzi�em, WYCHODZI�EM. Wreszcie wylaz�em na dobre. Wi�c s�uchajcie wujaszka Billa Burroughsa, co wynalaz� arytmometr z podno�nikiem hydraulicznym - mo�na szarpa� d�wigni� we wszystkie strony, a dla danych wsp�rz�dnych wynik jest zawsze taki sam. Wcze�nie pobiera�em nauki... Nie b�dziesz? Makowe dzieci wszystkich kraj�w, ��czcie si�! Nie mamy nic do stracenia pr�cz dealer�w. A ONI s� nam NIEPOTRZEBNI. Sp�jrzcie, SP�JRZCIE na makow� drog�, nim ni� p�jdziecie do FATALNEGO KO�CA... M�dre s�owo. William S. Burroughs REFLEKSJE O �WIADECTWIE Kiedy twierdz�, �e nie pami�tam pisania "Nagiego lunchu", jest to oczywi�cie metafora; istniej� r�ne sfery pami�ci. Morfina jest �rodkiem przeciwb�lowym, zag�usza r�wnie� b�l i przyjemno�� p�yn�ce ze �wiadomo�ci. Czasami narkoman �wietnie pami�ta fakty, lecz jego pami�� emocjonalna jest fragmentaryczna, a w przypadku ci�kiego uzale�nienia wr�cz zerowa. Kiedy pisz�: "Wirus narkomanii to najwa�niejszy problem zdrowotny wsp�czesnego �wiata", mam na my�li nie tylko negatywny wp�yw morfiny na zdrowie jednostki (przy ostro�nym dawkowaniu bywa on minimalny), lecz tak�e histeryczne reakcje spo�ecze�stw nastawionych przez �rodki masowego przekazu i s�u�by pa�stwowe zwalczaj�ce handel narkotykami. Problem narkomanii w swojej obecnej formie powsta� w USA ; z uchwaleniem w tysi�c dziewi��set czternastym roku Ustawy antynarkotykowej Harrisona. Histeria skierowana przeciwko narkotykom obj�a obecnie ca�y �wiat i jest �miertelnym zagro�eniem swob�d jednostki i praworz�dnego wymiaru sprawiedliwo�ci. William S. Burroughs Pa�dziernik 1991 Czuj�, �e si� zbli�aj�, szykuj�, rozstawiaj� kapusi�w po peronach jak diabelskie pionki, mrucz� nad �y�k� i pompk�, kt�re wyrzucam na stacji metra Washington Square. Przeskakuje bramk�, zbiegam dwa pi�tra w d� �elaznymi schodami i �api� poci�g do centrum... Drzwi przytrzymuje mi m�ody, przystojny gogu� jak z reklamy pasty do z�b�w - kr�tkie w�osy, renomowany uniwersytet, niez�a robota w biurze. Najwyra�niej uwa�a mnie za egzotyczny okaz robaka. Znacie takich fagas�w - spoufalaj� si� z barmanami i taks�wkarzami, �wietnie si� znaj� na futbolu, zaraz przechodz� z wami na "ty" i klepi� was po ramieniu. Prawdziwy dupek. I nagle na peronie pojawia si� tajniak z brygady antynarkotykowej w bia�ym trenczu. (Wyobra�acie sobie �ledzenie kogo� w bia�ym trenczu? - chyba pr�buje udawa� peda�a). Ju� s�ysz�, jak m�wi, trzymaj�c w lewej r�ce m�j aparat, a w prawej spluw�: - Chyba co� ci wypad�o, kolego. Ale poci�g ju� odje�d�a. - Siemasz, bucu! - rycz� do tajniaka, pokazuj�c mu wa�a. Patrz� frajerowi w oczy, zauwa�am bielutkie z�by, opalenizn� z Florydy, eleganck� koszul� i garnitur oraz rekwizyt w postaci ilustrowanego tygodnika. - Czytam tylko felieton!... Dupek chce si� spoufali�... M�wi, �e od czasu do czasu podpala trawk� i maj� zawsze pod r�k� dla kumpli z bran�y. - Dzi�ki, synu - m�wi�. - Jeste� w porz�dku. Rozpromienia si� g�upkowato jak pod�wietlona szafa graj�ca po wrzuceniu monety. - Zakapowa� mnie jeden taki - m�wi� ponuro. Przysuwam si� bli�ej i k�ad� swoje brudne �pu�skie paluchy na jego czy�ciutkim garniturku. - Jeste�my bra�mi, stary: po��czy�a nas ta sama brudna ig�a. Pora, �eby dosta� gor�cego kopa1, m�wi� ci w zaufaniu. - Widzia�e� kiedy� gor�cego kopa, synu? Za�atwili�my raz go�cia w Filadelfii. Za�o�yli�my w jego pokoju lustro weneckie i kazali�my sobie p�aci� dziesi�tk� za wst�p. Nie zd��y� nawet wyci�gn�� ig�y. �aden nie zd��y, jak szpryca jest w porz�dku. Tak ich w�a�nie znajduj�, z pompk� pe�n� zakrzep�ej krwi zwisaj�c� z sinego ramienia. Wyraz jego oczu, jak poczu�, co jest grane... O, synu, to by�o co�... Pami�tam, jak chodzi�em z Czajnikiem, najlepszym fachowcem w bran�y. W Chicago... Skubali�my pedzi�w w parku Lincolna. Pewnego wieczoru Czajnik przy �azi do roboty w kowbojskich butach, w czarnej kamizelce z wielk� gwiazd� szeryfa i lassem przewieszonym przez rami�. "Co z tob�? - pytam. - M�zg ci si� zlasowa�?" Patrzy na mnie i m�wi: "Do roboty, ch�opie". Wyci�ga stary zardzewia�y rewolwer, a ja zwiewam przez park, s�ysz�c kule gwi�d��ce doko�a mnie. Nim go gliny dopad�y, za�atwi� trzech peda��w. Och, zapracowa� na swoj� ksywk�... Zauwa�y�e�, jak cz�sto skubacze przejmuj� s�owa od gej�w? Na przyk�ad "pob�r", jak si� chce powiedzie�, �e si� robi w tym samym fachu? "Bierz j�!" "Bierz tego �punaka!" "Smutny B�br uwodzi go za szybko!" Pantofel (zdoby� t� ksywk�, skubi�c fetyszyst�w w sklepach z butami) m�wi: "Daj frajerowi towaru, a wr�ci, b�agaj�c o jeszcze". Jak Pantofel widzi frajera, zaczyna ci�ko dysze�. Puchnie mu twarz, a wargi robi� si� sine jak u podnieconego Eskimosa. P�niej powoli, powolutku idzie na go�cia i obmacuje go d�ugimi przegni�ymi palcami. Froin wygl�da jak wiejski ch�opaczek, uczciwo�� p�onie mu na twarzy jak b��kitny neon. Zszed� prosto z ok�adki ilustrowanego tygodnika i zamarynowa� si� w towarze. Frajerzy nigdy mu si� nie narowi�, a ludzie zawsze maj� dla niego drzazg�. Pewnego dnia B��kitny Ch�opiec zaczyna schodzi� na psy; nawet szpitalny sanitariusz wyrzyga�by si� na jego widok. Wariuje w ko�cu, biega po pustych barach i stacjach metra, wrzeszcz�c: "Wr��, ch�opcze! Wr��!" Pod��a za swoim ch�opcem do East River, w�r�d prezerwatyw, sk�rek od pomara�czy, gazet unoszonych przez wiatr, ku czarnej rzece, na kt�rej dnie spoczywaj� gangsterzy zalani cementem i sprasowane pistolety, kt�rych nie zbadaj� ju� eksperci od balistyki. "Co za model! Musz� o nim opowiedzie� ch�opakom w klubie!" - my�li gogu�. To kolekcjoner modeli, wi�c wycyganiam od niego dziesi�tk� i umawiam si� z nim, �eby mu sprzeda� troch� "trawki", jak j� nazywa. "Wcisn� mu kocimi�tk�" - my�l�. (Przypis: Palona kocimi�tka pachnie jak marihuana. Cz�sto sprzedaje si� j� naiwniakom). - C�, wzywaj� mnie obowi�zki - m�wi�, klepi�c si� przedramieniu. - "S�d� sprawiedliwie, a jak nie mo�esz, kieruj si� swoim widzimisi�", jak powiedzia� jeden s�dzia drugiego. W�a�� do baru i zastaj� tam Billa Gainsa, okutanego w cudzy p�aszcz; wygl�da jak chory na reumatyzm bankier z tysi�c dziewi��set dziesi�tego roku. Stary Bart, obdarty i nie rzucaj�cy si� w oczy, ugniata brudnymi paluchami makowe ciasto. Bili zajmowa� si� paroma moimi klientami z przedmie��, a Bart zna� kilku zabytkowych go�ci z epoki palenia chmielu: widmowych od�wiernych, szarych jak popi�, fantazmatycznych dozorc�w zamiataj�cych starczymi d�o�mi zakurzone przedsionki, kaszl�cych i pluj�cych o �wicie chorym na mak, emerytowanych paser�w w teatralnych hotelikach, Pantoponow� R��, star� burdelmam� z Peorii, stoickich chi�skich kelner�w nigdy nie okazuj�cych cierpienia. Odszukiwa� ich, powolny i cierpliwy, i ws�cza� w ich bezkrwiste ramiona kilka godzin ciep�a. Raz zrobi�em z nim ma�� rundk�. Starzy ludzie jedz� bez odrobiny poczucia wstydu; cz�owiekowi chce si� rzyga�, jak na nich patrzy. Stare �puny zachowuj� si� tak samo. Piszcz� i skoml� na widok towaru. Po brodach cieknie im �lina, burczy im w brzuchu, a� cz�owiek spodziewa si�, �e za chwil� zmieni� si� w wielk� ameb� i poch�on� towar. Doprawdy, niesmaczne. "C�, moi ch�opcy b�d� kiedy� tacy sami - pomy�la�em filozoficznie. - Czy �ycie nie jest dziwne?" Wracam do centrum przez stacj� Sheridan Square, na wypadek gdyby tajniak przyczai� si� w schowku na szczotki. Nie mog�o to trwa� d�ugo. Wiedzia�em, �e depc� mi po pi�tach, �e uprawiaj� swoj� z�� gliniarsk� magi�, �e zamykaj� moje laleczki w Leavenworth. "Nie ma sensu wbija� w niego igie�, Mik�". S�ysza�em, �e za pomoc� lalki z�apali Chapina. W piwnicy komisariatu siedzia� stary gliniarz i dzie� w dzie� wiesza� lalk� przedstawiaj�c� Chapina. A kiedy Chapin zadynda� w Connecticut, znale�li tego starego eunucha ze z�amanym karkiem. Spad� ze schod�w - m�wili. Znacie te gliniarskie ba�achy. Mak otacza magia, zakl�cia, przes�dy. W Mexico City trafi�em na dealera zupe�nie na �lepo. "Nast�pna ulica w prawo... teraz w lewo, teraz znowu w prawo". By� na miejscu: bezz�bna twarz starej baby i puste oczy. Ten dealer nuci melodyjk�, kt�r� podchwytuje ka�dy, kto go mija. Jest taki szary, widmowy i anonimowy, �e klienci go nie widz� i my�l�, �e to oni sami. Pod�piewuj� "Smiles", "I'm in the Mood for Love", "They Say We're Too Young to Go Steady" albo inn� piosenk� przypadaj�c� na dany dzie�. Czasami biegnie za nim z pi��dziesi�ciu szczuropodobnych piszcz�cych �pun�w, a dealer to facet siedz�cy na plecionym foteliku i karmi�cy �ab�dzie, t�usta ciota spaceruj�ca z chartem afga�skim, stary pijak sikaj�cy pod latarni�, radykalny student �ydowski rozdaj�cy ulotki na Washington S�uare, chirurg drzew, dezynsektor, reklamowy gogu� b�d�cy po imieniu z barmanem. �wiatowa organizacja �pun�w, nastrojonych na zgni�� nut� maku, dygoc�cych rankiem z zimna w umeblowanych pokojach. (Starzy narkomani wdychaj�cy czarny dym na ty�ach chi�skich pralni i Ma�a Melancholiczka zdychaj�ca z przedawkowania czasu albo odstawienia oddechu). W Jemenie, Pary�u, Nowym Orleanie, Mexico City, Istambule2 - trz�s�c si� na g�odzie, obrzucaj� si� �pu�skimi wyzwiskami, kt�rych nikt nigdy nie s�ysza�, a dealer wychyli� si� z przeje�d�aj�cego walca parowego... �ywi i martwi, wieszaku, w ci�gu i znowu na wieszaku, id� na �lepo za towarem, a dealer je kurczaka po chi�sku przy Dolores Street, wygoniony z Placu Gie�dowego przez wyj�c� watah� ludzi3. Stary Chi�czyk nabiera wody z rzeki do zardzewia�e puszki, zmywa czarn� smo��4. C�, gliniarze maj� moj� �y�k� i pompk�: tropi� mnie telepatycznie, u�ywaj�c do tego �lepego Willy'ego. Willy ma kr�g�e usta okolone wra�liwymi, stercz�cymi czarnymi w�oskami. Jest �lepy po postrzale w oczy, ma nos i podniebienie wy�arte od hery i wyczuwa towar na odleg�o��. Pod��a moim tropem przez ca�e miasto, a gliniarze wpadaj� do jakiego� pokoju, z kt�rego akurat si� wyprowadzi�em. - W porz�dku, Lee! Wy�a�! Wiemy, �e tam jeste�!... Willy jest podniecony i s�ycha� go stale w mroku (funkcjonuje tylko noc�): skomli, wydymaj�c �ar�oczne wargi. Jak robi� nalot, traci panowanie nad sob� i wygryza dziur� w drzwiach. Gdyby gliniarze go nie powstrzymywali, wysysa�by soki z ka�dego �puna, kt�rego za�atwi�. Wszyscy wiedzieli, �e napu�cili na mnie �lepego. A gdyby moi m�odzi klienci pojawili si� kiedykolwiek w s�dzie ("Zmusza� nas do okropnych czyn�w lubie�nych w zamian za towar"), po�egna�bym si� na zawsze z miastem. Wi�c robimy zapas hery, kupujemy u�ywanego studebakera i jedziemy na zach�d. Czajnik sko�czy� jako schizol: - Sta�em poza sob�, pr�buj�c podtrzyma� siebie widmowymi palcami... Jestem widmem i marz� o tym, o czym marzy ka�de widmo: o ciele. D�ugo p�yn��em przez bez-wonne aleje przestrzeni, gdzie nie ma �ycia, tylko brak koloru i brak zapachu �mierci... Nikt nie mo�e go poczu� przez r�owe jelita pokryte krystaliczn� koronk�, przez g�wno czasu i krwiste filtry cia�a. Sta� w mrocznej sali rozpraw, z twarz� rozdzieran� przez larwalne ��dze mrowi�ce si� w ektoplazmatycznym ciele narkomana (dziesi�� dni na g�odzie do pierwszej rozprawy), ciele, co zanika po pierwszym cichym dotkni�ciu hery. Widzia�em to na w�asne oczy. Straci� pi�� kilogram�w w dziesi�� minut, stoj�c ze strzykawk� w jednej r�ce i podtrzymuj�c spodnie drug�. Wok� jego nikn�cego cia�a p�on�a zimna ��ta aureola, w pokoju hotelowym w Nowym Jorku... Nocny stolik za�miecony pude�kami-cukierk�w, kaskady niedopa�k�w wylewaj�ce si� z trzech popielniczek, mozaika bezsennych nocy i wilczych g�od�w �puna kuruj�cego swoje delikatne cia�o. S�d federalny skazuje Czajnika na mocy Ustawy o linczu i wysy�a do specjalnego federalnego zak�adu psychiatrycznego dla widm: precyzyjna, prozaiczna wymowa przedmiot�w... miednica... drzwi... ust�p... kraty... oto one... to w�a�nie to... same linie proste... nic poza... �lepa uliczka... i �lepa uliczka w ka�dej twarzy... Zmiany fizyczne by�y z pocz�tku powolne, p�niej nagle przy�pieszy�y: odpadanie wiotkich tkanek, zanik ludzkich rys�w... W krainie ca�kowitej ciemno�ci usta i oczy staj� si� jednym organem, kt�ry k�apie przezroczystymi z�bami... �aden organ nie ma sta�ej funkcji ani miejsca... Wsz�dzie kie�kuj� narz�dy p�ciowe... Odbytnice otwieraj� si� i zamykaj�... Ca�e cia�o zmienia barw� i g�sto��... Froin staje si� niebezpieczny wskutek swoich atak�w. Tu� Filadelfi� zacz�� si� �ciga� z samochodem policyjnym: liarze tylko zerkn�li na jego g�b� i natychmiast nas zwin�li. Siedemdziesi�t dwie godziny w celi z pi�cioma �punami na g�odzie. Nie chcia�em pokazywa� im swoich zapas�w; Znale�li�my si� w oddzielnej celi dopiero po d�ugich korowodach z klawiszem, kt�ry wzi�� kup� szmalu. Zapobiegliwi narkomani, nazywani wiewi�rkami, gromadz� zapasy na wypadek zwini�cia przez gliny. Ja przed ka�d� szpryc� strz�sam kilka kropel towaru do kieszeni kamizelki i podszewka jest sztywna od hery. W bucie mam plastikow� pompk�, a w pasku od spodni agrafk�. Wiecie, to si� zwykle opisuje: "Chwyci�a zardzewia�� agrafk� pokryt� zakrzep�� krwi�, wyd�uba�a wielk� dziur� w udzie i wbi�a w ni� strzykawk�. Ale potworny g��d spowodowa�, �e trz�s�y jej si� r�ce i strzykawka p�k�a jej w nodze (g��d owada na pustyni). Co j� to obchodzi? Nie zadaje sobie trudu wyj�� z rany od�amk�w szk�a i patrzy na swoje zakrwawione udo pustymi oczyma rze�nika. Co j� obchodzi bomba atomowa, pluskwy, czynsz, fundusz inwestycyjny pragn�cy posi��� z powrotem jej kryminogenne cia�o... S�odkich sn�w, Pantoponowa R�o. W rzeczywisto�ci trzeba chwyci� sk�r� palcami i przek�u� pr�dko ig��. Potem wbija si� pompk� nad dziur�, a nie pod ni�, i wstrzykuje powoli roztw�r, �eby nie tryska� na boki... Kiedy chwyci�em sk�r� Froina, unios�a si� sztywno jak wosk i zastyg�a, a z dziury wyp�yn�a kropla ropy. Nigdy nie dotyka�em �ywego cia�a tak ch�odnego jak cia�o Froina w Filadelfii... Postanowi�em si� od niego odczepi�, nawet gdybym musia� urz�dzi� duszonk�. (To wiejski zwyczaj angielski maj�cy na celu eliminacj� starc�w przykutych do ��ka. Rodzina, kt�rej si� to przytrafi�o, urz�dza tak zwan� duszonk�: staruszka przykrywa si� poduszkami, a potem wszyscy siadaj� na nich i gaw�dz�). Froin staje si� powoli ci�arem i powinien trafi� mi�dzy drzewa. (Zwyczaj afryka�ski. Starc�w wyprowadza si� tam do d�ungli i zostawia). Ataki Froina staj� si� coraz cz�stsze. Gliniarze, portierzy, sekretarki warcz� na jego widok. Jasnow�osy B�g sta� si� pariasem, wcieleniem ohydy. Skubacze si� nie zmieniaj�, tylko p�kaj�, wybuchaj� - eksplozje materii w ch�odnej przestrzeni mi�dzygwiezdnej - odp�ywaj� jako kosmiczny py�, pozostawiaj�c puste cia�a. M�skie prostytutki �wiata, nie potrafi�ce poderwa� tylko jednego klienta: siebie. Zostawi�em Froina stoj�cego na rogu: slumsy z czerwonej ceg�y, p�aty kopciu wiruj�ce na niebie. "Id� obrobi� jednego frajera. Nied�ugo wr�c� z dobrym towarem... Nie, zaczekaj tutaj - nie chc�, �eby ci� widzia�". Czekaj na mnie na tym rogu, czekaj w niesko�czono��. �egnaj, Froinie, �egnaj, synu... Dok�d id�, gdy odchodz�, pozostawiaj�c za sob� puste cia�o? Chicago: niewidzialna hierarchia odm�d�onych makaroniarzy, zapach zwi�d�ych gangster�w, trupioblade widma przy North i Halstead, Cicero, Park Lincolna, dealerzy sn�w, przesz�o�� nawiedzaj�ca tera�niejszo��, st�ch�a magia szaf graj�cych i moteli. Do wn�trza kontynentu: anteny telewizyjne na bezsensownym niebie. Ludzie cmokaj�cy nad dziecinnymi ��eczkami w domach odpornych na �ycie. Tylko m�odzi s� w miar�, a nie s� zbyt d�ugo m�odzi. (W barach East Saint Louis le�y martwa granica, dni przeja�d�ek �odzi�). Illinois i Missouri, miazmaty budowniczych kopc�w, pokorne mod�y do �r�d�a Po�ywienia, okrutne i odra�aj�ce obrz�dy, wstr�tny kult Boga Stonogi si�gaj�cy od Moundville do ksi�ycowych pusty� na wybrze�ach Peru. Ameryka nie jest m�oda: by�a stara, zdeprawowana i z�a jeszcze przed pionierami, przed Indianami. Z�o tylko czeka�o. I zawsze gliniarze: grzeczni policjanci stanowi, wykszta�ceni w college'u, uprzejmie prosz�cy o dokumenty, elektroniczne oczy taksuj�ce samoch�d i baga�, odzie� i twarz; wrzeszcz�ce fiuty z wielkich miast, prowincjonalni szeryfowie m�wi�cy cichym tonem z czym� czarnym i gro�nym w starych oczach barwy sp�owia�ej flanelowej koszuli... I zawsze k�opoty z autami: w Saint Louis przehandlowali�my studebakera model tysi�c dziewi��set czterdzie�ci dwa (mia� wad� konstrukcyjn�, podobnie jak Froin) za star� limuzyn� Packarda. Zagrza�a jej si� ch�odnica i ledwie dojechali�my do Kansas City. Potem kupili�my forda, ale strasznie �ar� benzyn�, wi�c zamienili�my go na d�ipa, kt�ry z kolei nie wytrzyma� tempa (d�ipy s� do niczego na autostradzie), a� w ko�cu wr�cili�my do starego forda V-8. Nie ma lepszego wozu, �eby gdzie� dojecha�, cho� �re benzyn� Jak cholera. Ameryka�ska nuda, najgorsza nuda na �wiecie, gorsza ni� w Andach, w wysokich g�rskich miasteczkach, zimny wiatr wiej�cy ze szczyt�w, powietrze rzadkie jak �mier�, miasta nad rzekami w Ekwadorze, malaria szara jak towar pod czarnym stetsonem, strzelby �adowane od przodu, s�py na grz�skich ulicach - gorsza od nudy, gdy schodzisz z promu do Malm� w Szwecji i ju� po chwili masz do��: odwr�cone oczy przechodni�w i cmentarz w �rodku miasta (w Szwecji miasta buduje si� wok� cmentarzy) i nic do roboty po po�udniu, ani baru, ani kina, wi�c wypali�em ostatni� porcj� herbaty z Tangeru i powiedzia�em: "K. E., natychmiast wracamy na prom". Ale nie ma gorszej nudy ni� w Stanach. Nie wiadomo, sk�d si� bierze. Jeden z bar�w na ko�cu podejrzanej ulicy - ka�da ulica ma w�asny bar, aptek�, sklep z alkoholem. Wchodzisz do �rodka i nuda wali ci� po g�bie. Tylko sk�d si� bierze? Co jest jej �r�d�em? Nie barman, nie klienci, nie sto�ki pokryte kremowym plastikiem, nie przy�miony neon. Nawet nie telewizor. A na��g narasta� wraz z nud�: brali�my coraz wi�cej, �eby wytrzyma�. A na dodatek ko�czy� nam si� towar. W ko�cu utkn�li�my w n�dznym miasteczku, pij�c syrop od kaszlu. Wyrzygali�my syrop i jechali�my coraz dalej - zimny wiosenny wiatr �wiszcza� wok� naszych spoconych, dygoc�cych cia�: kiedy ko�czy si� towar, zawsze pojawia si� zimno... Naprz�d przez nagi pejza�, zdech�e pancerniki na szosie, s�py nad bagnami, karpy cyprys�w. Motele ze �cianami z dykty, piece gazowe, cienkie r�owe koce. W�drowni skubacze i �puni wyko�czyli kruk�w Teksasu... Nikt zdrowy na umy�le nie zaryzykowa�by wpadki w Luizjanie. Stanowa ustawa o zwalczaniu narkomanii. Wreszcie przyjechali�my do Houston, gdzie zna�em aptekarza. Nie by�em tam od pi�ciu lat, ale popatrzy� na mnie, oceni� szybko sytuacj�, kiwn�� g�ow� i powiedzia�: - Poczekaj za lad�... Usiad�em i wypi�em fili�ank� kawy. Po chwili aptekarz wr�ci�, usiad� ko�o mnie i spyta�: - Czego chcesz? - Litr nalewki opiumowej i sto tabletek Nembutalu. Kiwn�� g�ow�. - Przyjd� za p� godziny. Wreszcie wr�czy� mi paczk� i rzek�: - Pi�tna�cie dolar�w... Uwa�aj na siebie... Wstrzykiwanie nalewki opiumowej to ci�ka sprawa: najpierw trzeba odparowa� alkohol, wytr�ci� kamfor� i odci�gn�� pompk� br�zowy p�yn. Na dodatek musisz trafi� prosto w kana�, bo inaczej robi si� wrz�d, a zreszt� zwykle i tak si� robi. Najlepiej jest pi�... Wi�c przelewamy opium do starej butelki i ruszamy do Nowego Orleanu. Mijamy fosforyczne jeziora, pomara�czowe pochodnie p�on�cego gazu, bagna, wysypiska �mieci, aligatory pe�zaj�ce po pot�uczonych butelkach i blaszanych puszkach, neonowe arabeski moteli, alfons�w obrzucaj�cych wyzwiskami przeje�d�aj�ce samochody... Nowy Orlean to umar�e muzeum. Obchodzimy Plac Gie�dowy i natychmiast znajdujemy dealera. To niewielka dziura i gliny dobrze wiedz�, kto handluje, wi�c dealer k�adzie na nich lask� i sprzedaje wszystkim, jak leci. Robimy zapas hery i przeskakujemy do Meksyku. Lak� Charles, kraina martwych szaf graj�cych, po�udniowy kraniec Teksasu, szeryfowie nienawidz�cy czarnuch�w taksuj� nas wzrokiem i sprawdzaj� papiery wozu. Po przetoczeniu granicy meksyka�skiej co� opada z cz�owieka: pejza� uderza ci� prosto mi�dzy oczy: pustynie, g�ry, s�py ko�uj�ce wysoko na niebie. Inne lataj� tak blisko, �e s�ycha� lichy szelest skrzyde�. Kiedy co� zauwa��, nurkuj� w d� (druzgoc�co b��kitnego nieba... Jechali�my przez ca�� noc, dotarli�my o �wicie do ciep�ej mglistej doliny: ujadaj�ce psy i szum p�yn�cej wody. - Thomas i Charlie - powiedzia�em. - Co takiego? - Tak si� nazywa to miasteczko. Poziom morza. Wje�d�amy st�d na trzy tysi�ce metr�w. Wzi��em w kana� i poszed�em spa� na tylnym siedzeniu. By�a dobrym kierowc�: zauwa�y�em to, jak tylko dotkn�a kierownicy. W Mexico City Lupita siedzi niczym Matka Ziemia Aztek�w i rozdaje papierki z towarem. - Handel to wi�kszy na��g ni� branie - m�wi Lupita. Nieuzale�nieni dealerzy wpadaj� w na��g ocieractwa, podobnie jak gliniarze. Na przyk�ad Bradley Kupiec. Najlepszy agent wydzia�u do walki z narkotykami. Ka�dy wzi��by go za �puna. Mo�e podej�� do dealera i natychmiast go za�atwi�. Jest taki widmowy, szary i anonimowy, �e dealer p�niej go nie pami�ta. Wi�c Bradley za�atwia jednego po drugim... C�, Bradley wygl�da coraz bardziej jak �pun. Nie mo�e pi�. Nie mo�e je��. Wypadaj� mu z�by. (Kobiety w ci��y trac� z�by, karmi�c cudze dziecko, a �puny trac� ��te k�y, karmi�c ma�p�). Ca�y czas ssie cukierki. - Doprawdy, czuj� niesmak, gdy patrz� na Bradleya, jak ssie te okropne cukierki - m�wi jeden z gliniarzy. Bradley robi si� szarozielony. Jego organizm produkuje w�asny towar czy co� w tym stylu. Mo�na powiedzie�, �e nosi w sobie w�asnego dealera. - Mam ich wszystkich w dupie - m�wi. - Jestem jedynym samowystarczalnym facetem w mie�cie. Po jakim� czasie czuje w ko�ciach czarny wicher. �apie m�odego �puna i wr�cza mu papier. - W porz�dku - m�wi ch�opiec. - Czego chcesz? - Po prostu poociera� si� o ciebie i zaspokoi�. - Och... C�, dobra... Ale nie mo�esz tego zrobi� jak cz�owiek? P�niej ch�opak siedzi z dwoma kolesiami. - Najbardziej niesmaczna rzecz, jak� kiedykolwiek prze�y�em - powiada. - Zmieni� si� w kup� galarety i otoczy� mnie ze wszystkich stron. Na koniec pozielenia� i domy�li�em si�, �e ma orgazm... O ma�o si� nie porzyga�em... �mierdzia� jak stara zgni�a marchew. - �atwo go zaliczy�e�. Ch�opiec wzdycha z rezygnacj�. - Tak, chyba mo�na si� przyzwyczai� do wszystkiego. Um�wi�em si� z nim na jutro. Bradley jest w coraz gorszym stanie. Musi si� �adowa� co p� godziny. �azi po komisariatach i przekupuje klawiszy, �eby go wpuszczali do cel pe�nych �pun�w. Dochodzi do tego, �e nic go nie mo�e zaspokoi�. W ko�cu wzywa go nadinspektor: - Bradley, kr��� o panu pewne pog�oski... dla pa�skiego w�asnego dobra mam nadziej�, �e to tylko pog�oski... tak niewiarygodnie obrzydliwe, �e... �ona Cezara... hm... C�, wydzia� musi by� poza wszelkimi podejrzeniami... a ju� na pewno takimi podejrzeniami. Przynosi pan wstyd ca�ej naszej profesji. Jestem got�w przyj�� pa�sk� natychmiastow� dymisj�. Bradley rzuca si� na pod�og� i czo�ga w stron� nadinspektora. - Nie, szefie, nie... Wydzia� to ca�e moje �ycie!... Ca�uje nadinspektora w r�k�, wpychaj�c sobie jego palce ust (nadinspektor czuje bezz�bne dzi�s�a), i skar�y si�, straci� z�by "fs�uspie". - B�agam, szefie, b�d� wyciera� panu ty�ek, my� pa�skie brudne kondomy, czy�ci� buty w�asnym nosem... - To doprawdy niesmaczne! Nie ma pan dumy? Budzi pan we mnie wstr�t. Jest w panu co�, hm, zgni�ego, i �mierdzi pan jak pryzma kompostu. - Nadinspektor unosi do twarzy perfumowan� chusteczk�. - Prosz� natychmiast opu�ci� ten gabinet. Zrobi� wszystko, szefie, wszystko! - Na zu�ytej, zielonkawej twarzy Bradleya pojawia si� straszliwy u�miech. - jestem ci�gle m�ody, szefie, i silny, jak si� rozgrzej�. Nadinspektor wymiotuje w chusteczk� i wskazuje wiotk� d�oni� drzwi. Bradley wstaje i patrzy na szefa z rozmarzeniem. Jego cia�o zaczyna si� wygina�, p�ynie do przodu... - Nie! NIE!!! - wrzeszczy nadinspektor. - Mniam, mniam, mniam... Po godzinie znajduj� Bradleya drzemi�cego w fotelu nadinspektora, kt�ry znikn�� bez �ladu. S�dzia: - Wszystko wskazuje na to, �e w jaki� niewiarygodny spos�b... eee... zasymilowa� pan nadinspektora. Niestety, nie ma na to �adnych dowod�w. Zaleci�bym umieszczenie pana w specjalnym zak�adzie, ale nie znam miejsca odpowiedniego dla cz�owieka pa�skiego pokroju. Dlatego musz� wypu�ci� pana na wolno��. - Powinno si� go trzyma� w akwarium - m�wi policjant, kt�ry dokona� aresztowania. Bradley sieje trwog� w ca�ym mie�cie. Znikaj� �puny i agenci. Przypomina nietoperza-wampira: wydziela wilgotn� zielon� mg��, kt�ra znieczula ofiary i czyni je bezsilnymi. Za�atwiwszy kogo�, kryje si� gdzie� na kilka dni jak na�arty boa dusiciel. W ko�cu przy�apuj� go, gdy trawi szefa biura do walki z narkotykami, i niszcz� miotaczami p�omieni. Komisja dochodzeniowa wydaje werdykt, �e by�o to uzasadnione, gdy� Bradley przesta� by� cz�owiekiem i stanowi� zagro�enie dla ca�ej bran�y narkotykowej. W Meksyku trzeba znale�� miejscowego �puna maj�cego prawo kupi� legalnie co miesi�c pewn� ilo�� towaru. Naszym dealerem okaza� si� Stary Ike, kt�ry sp�dzi� wi�kszo�� �ycia w Stanach. - Podr�owa�em z Irene Kelly, fajn� babk�. W Butte w stanie Montana dosta�a �wira od kokainy i zacz�a biega� po hotelu wrzeszcz�c, �e chi�scy policjanci goni� j� z tasakami do mi�sa. Zna�em raz gliniarza z Chicago, co w�cha� kokain�. On te� zwariowa� i zacz�� rycze�, �e goni� go federalni. Wypad� na podw�rko i wsadzi� �eb do kub�a od �mieci. "Co robisz?" - pytam, a on na to: "Spadaj, bo ci� kropn�. Dobrze si� schowa�em". Bierzemy teraz kok�. Wal prosto w kana�, synu. Czujesz j�, czyst� i zimn�, a potem czysta rozkosz p�yn�ca przez m�zg, gdy zapalaj� si� po��czenia kokainowe. Twoja g�owa eksploduje. Po dziesi�ciu minutach potrzebujesz nast�pnej szprycy... p�jdziesz po ni� na piechot� na drugi koniec miasta. Ale jak nie mo�esz zdoby� koki, jesz, �pisz i zapominasz o wszystkim. To g��d samego m�zgu, bez czucia i bez cia�a, widmowy g��d, zgni�a ektoplazma wypluta przez starego �puna kaszl�cego o �wicie. Pewnego ranka budzisz si�, bierzesz i czujesz robaczki pod sk�r�. Drzwi blokuj� gliniarze z tysi�c osiemset dziewi��dziesi�tego, faceci z czarnymi w�sami, wykrzywionymi twarzami i odznakami z b��kitnej emalii i z�ota. Gramol� si� przez okna... Przez pok�j maszeruj� �puny, �piewaj�c muzu�ma�sk� pie�� pogrzebow�, nios� cia�o Billa Gainsa ze stygmatami p�on�cymi widmowym b��kitnym ogniem. Paranoidalni detektywi w�chaj� tw�j nocnik. �wir kokainowy... Usi�d� wygodnie, odpr� si� i strzel sobie porz�dn� dzia�k� dobrego maku. W Cuernavaca, a mo�e Taxco? Jane spotka�a alfonsa graj�cego na tr�bce i uton�a w k��bach dymu herbacianego. Alfons by� artyst� i filozofem - degradowa� kobiety, zmuszaj�c je do przyjmowania swoich teorii. Nieustannie je wyk�ada�... a potem odpytywa� dziewczynki i grozi�, �e odejdzie, je�li nie przytocz� z pami�ci ostatniego wyg�oszonego przeze� steku bzdur. - Pos�uchaj, ma�a: chc� ci� czego� nauczy�. Je�li ci� to nie interesuje, to nie moja sprawa. By� rytualnym palaczem herbaty, bardzo puryta�sko nastawionym do opiat�w, jak niekt�rzy herbaciarze. Twierdzi�, �e herbata pozwala mu nawi�za� kontakt z wy�szymi, uduchowionymi sferami bytu. Wiedzia� absolutnie wszystko: jaki rodzaj bielizny jest zdrowy, kiedy pi� wod�, jak podciera� ty�ek. Mia� czerwon� l�ni�c� g�b�, wielki sp�aszczony nochal i ma�e czerwone oczka, kt�re zapala�y si�, gdy patrzy� na dziewczynk�, i gas�y, kiedy patrzy� na cokolwiek innego. By� bardzo szeroki w barach; wydawa� si� prawie garbaty. Zachowywa� si�, jakby inni m�czy�ni nie istnieli; zwraca� si� do kelner�w w restauracjach za po�rednictwem kobiet. �aden m�czyzna nie wdar� si� nigdy do jego tajemnego sanktuarium. Alfons przyni�s� cybuchy z herbat�. Zaci�gn��em si� trzy razy, a Jane spojrza�a na niego i zamar�a. Zerwa�em si� na r�wne nogi, wrzasn��em: "Boj� si�!" i wybieg�em z domu. Wypi�em piwo w ma�ej restauracyjce - ozdobny szynkwas, wyniki ligi pi�karskiej, plakaty korridy - i z�apa�em autobus do miasta. W rok p�niej us�ysza�em w Tangerze, �e Jane nie �yje. BENWAY Zosta�em asystentem doktora Benwaya z firmy Islam S. A. Doktora Benwaya wys�ano jako doradc� do Freelandii, republiki wolnej mi�o�ci i �a�ni publicznych. Mieszka�cy s� uprzejmi, uczynni, uczciwi, tolerancyjni i nade wszystko czy�ci. Jednak�e obecno�� Benwaya wskazuje, �e nie wszystko jest tam w porz�dku: Benway to manipulator i koordynator system�w znak�w, ekspert w dziedzinie przes�ucha�, prania m�zg�w i warunkowania. Nie widzia�em Benwaya od czasu jego po�piesznego wyjazdu z Annexii, gdzie doprowadzi� kraj do totalnej demoralizacji. Pierwsz� decyzj� Benwaya by�a likwidacja oboz�w koncentracyjnych oraz zakaz masowych aresztowa� i tortur, chyba �e z rzadka, w pewnych szczeg�lnych okoliczno�ciach. - Nie znosz� brutalno�ci - mawia�. - Jest nieskuteczna. Jednak�e d�ugotrwa�e z�e traktowanie, je�li stosowa� je zr�cznie, wywo�uje l�k i poczucie winy. Nale�y pami�ta� o kilku naczelnych zasadach. Obiekt nie mo�e uwa�a� z�ego traktowania za antyhumanitarny atak na swoj� indywidualn� to�samo��. Musi czu�, �e zas�u�y� na wszystko, co go spotyka, bo dopu�ci� si� czego� strasznego (cho� bli�ej nie sprecyzowanego). Nagi przymus nale�y zamaskowa� arbitraln�, skomplikowan� biurokracj�, aby obiekt nie mia� bezpo�redniego kontaktu z przeciwnikiem. Obywatele Annexii musieli stale nosi� przy sobie ca�� teczk� dokument�w. Obywatela mo�na by�o zatrzyma� na ulicy o ka�dej porze dnia i nocy; inspektorzy, wyst�puj�cy po cywilnemu, w rozmaitych mundurach, cz�sto w kostiumie k�pielowym albo pi�amie, niekiedy nago, tylko z identyfikatorem przyczepionym do lewego sutka, sprawdzali poszczeg�lne dokumenty i stemplowali je. W trakcie p�niejszej kontroli obywatel musia� okazywa� prawid�owo wbite stemple z ostatniej inspekcji. Je�eli inspektor zatrzyma� wi�ksz� grup� ludzi, sprawdza� i stemplowa� tylko kilku jej cz�onk�w. Pozostali trafiali p�niej do aresztu, gdy� nie mieli ostemplowanych dokument�w. Areszt nazywano "zatrzymaniem tymczasowym"; wi�zie� m�g� wyj�� na wolno�� dopiero wtedy, gdy jego zeznanie wyja�niaj�ce, podpisane, uwierzytelnione i prawid�owo ostemplowane, zosta�o przyj�te przez wicedyrektora Departamentu Wyja�nie�. Poniewa� dygnitarz �w pojawia� si� w biurze bardzo rzadko, a zeznanie wyja�niaj�ce nale�a�o dostarczy� osobi�cie, aresztowani sp�dzali tygodnie i miesi�ce w nie ogrzewanych poczekalniach pozbawionych krzese� i toalet. Dokumenty wypisywane kiepskim atramentem blak�y, upodabniaj�c si� do starych kwit�w z lombardu. Nieustannie trzeba by�o wyrabia� nowe. Obywatele biegali jak szaleni z jednego urz�du do drugiego, usi�uj�c dotrzyma� nierealnych termin�w. Z miasta usuni�to �awki, wy��czono fontanny, zniszczono kwiaty i drzewa. Na dachu ka�dego bloku mieszkalnego (wszyscy mieszkali w blokach) umieszczono wielkie dzwonki elektryczne, kt�re wydzwania�y kwadranse. Ich wibracje wyrzuca�y ludzi z ��ek. Przez ca�� noc po niebie b��dzi�y �wiat�a reflektor�w (nikt nie mia� prawa instalowa� aba�ur�w, zas�on, okiennic ani �aluzji). Nikt na nikogo nie patrzy� z powodu surowego zakazu czynienia komukolwiek dwuznacznych propozycji seksualnych. Zamkni�to kawiarnie i bary. Alkohol mo�na by�o naby� tylko za specjalnym zezwoleniem; trunek uzyskany w ten spos�b nie m�g� zosta� sprzedany, podarowany ani w �aden spos�b przekazany komukolwiek innemu, przy czym obecno�� drugiej osoby w pomieszczeniu stanowi�a dow�d spisku maj�cego na celu nielegalny obr�t alkoholem. Nikomu nie pozwalano ryglowa� drzwi, a policja dysponowa�a kluczami do wszystkich mieszka� w mie�cie. Policjanci wpadali do mieszkania w towarzystwie telepaty i zaczynali rewizj�. Telepata wskazywa� policjantom to, co cz�owiek stara� si� ukry�: tubk� wazeliny, gruszk� do lewatywy, chusteczk� pokryt� sperm�, bro�, nielegalnie zdobyty alkohol. Podejrzanych poddawano wyj�tkowo upokarzaj�cym przeszukaniem, kt�rym towarzyszy�y ironiczne, uw�aczaj�ce uwagi. M�czyzn rozbierano do naga i smarowano im odbytnice wazelin�; wielu okazywa�o si� utajonymi homoseksualistami. Policjanci przyczepiali si� do pierwszego lepszego przedmiotu, na przyk�ad wycieraczki do stal�wek. - Do czego to niby s�u�y? - Wycieram tym stal�wki. - Aha, wycierasz stal�wki. - Wszystko jasne... - To chyba wystarczy. Idziemy. Po kilku miesi�cach obywatele chowali si� po k�tach jak znerwicowane koty. Policja Annexii tropi�a r�wnie� agent�w, sabota�yst�w i dysydent�w politycznych. Oto pogl�dy Benwaya na temat przes�uchiwania podejrzanych: - Na og� unikam tortur - mobilizuj� one op�r - ale gro�ba ich zastosowania bywa u�yteczna, gdy� wywo�uje u obiektu po��dane poczucie beznadziejno�ci i wdzi�czno�ci wobec �ledczego, kt�ry unika takich �rodk�w. Tortury mo�na stosowa� z korzy�ci�, gdy obiekt przyjmuje je jako zas�u�on� kar�. Opracowa�em kilka procedur dyscyplinarnych tego typu. Jedna z nich to tak zwana "tablica rozdzielcza". W z�bach obiektu mocuje si� wiert�a elektryczne, kt�re mog� by� w ka�dej chwili w��czone; w odpowiedzi na dzwonki i �wiate�ka obiekt ma naciska� prze��czniki na tablicy rozdzielczej. Za ka�dym razem gdy pope�nia b��d, wiert�a w��czaj� si� na dwadzie�cia sekund. Sygna�y stopniowo przy�pieszaj�, a� obiekt przestaje sobie radzi�. Po p�godzinie przy tablicy za�amuje si� niczym przeci��ony komputer. Badanie komputer�w rzuca wi�cej �wiat�a na funkcjonowanie m�zgu ni� introspekcja. Ludzie Zachodu eksternalizuj� samych siebie w formie urz�dze� technicznych. �adowa�e� kiedy� kokain� prosto w kana�? To czysta rozkosz, kt�rej do�wiadcza si� m�zgiem, bezpo�rednia stymulacja o�rodk�w przyjemno�ci. Przyjemno�� morfiny odczuwa si� trzewiami. Po szprycy ws�uchujesz si� w siebie. Ale kokaina to elektryczno�� przepuszczona przez m�zg, potrzeba bez cia�a i bez uczu�. M�zg na�adowany kokain� to zwariowana szafa graj�ca b�yskaj�ca b��kitnymi i r�owymi �wiate�kami w elektrycznym orgazmie. Komputer m�g�by odczuwa� przyjemno�� z kokainy, pierwsze ohydne mrowienie owadziego �ycia. G��d kokainy trwa tylko kilka godzin, dop�ki utrzymuje si� pobudzenie dra�nionych przez ni� nerw�w. Oczywi�cie taki sam efekt m�g�by wywo�a� przep�ywaj�cy przez nie pr�d elektryczny... Po pewnym czasie nerwy si� zu�ywaj�, podobnie jak �y�y, i narkoman musi znale�� nowe. �y�y powoli si� regeneruj�; zr�cznie je zmieniaj�c, �pun mo�e sobie jako� poradzi�. Ale kom�rki m�zgowe niestety si�