3169

Szczegóły
Tytuł 3169
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

3169 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 3169 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

3169 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

RODERICK THORP Szklana Pu�apka (Przek�ad : Artur Leszczewski) ROZDZIA� 1 24 grudnia, godzina 15.49, wg czasu strefy �rodkowoameryka�skiej - Nie rozumiem jednej rzeczy - taks�wkarz stara� si� przekrzycze� rytmiczny stukot wycieraczek - co powoduje, �e cz�owiekowi przychodzi do g�owy my�l, aby okaleczy� kogo� w ten spos�b? Kiedy dla podkre�lenia swoich s��w odwr�ci� si� do pasa�era, bia�y furgon, jad�cy trzydzie�ci st�p przed nimi, nagle zahamowa�, �lizgaj�c si� w nagromadzonym b�ocie, a jego masywny ty�, urastaj�c do rozmiar�w olbrzymiego wieloryba, niebezpiecznie si� przybli�a�. Joseph Leland, pasa�er taks�wki, kt�ry zastanawia� si� nad czym� zupe�nie odmiennym, wyrzuci� do g�ry r�ce, gdy kierowca wreszcie zareagowa�, wciskaj�c peda� hamulca i skr�caj�c kierownic�. Taks�wka przesun�a si� do przodu, wolno obracaj�c si� wzd�u� osi, i trzasn�a bokiem w furgonetk�, Leland uderzy� czo�em w ram� drzwi, zostawiaj�c na niej krwawy �lad. Napr�y� nogi, gotowy na kolejny wstrz�s z ty�u, ale �aden nie nast�pi�. - G�wno! - zawo�a� kierowca, wal�c pi�ci� w kierownic�. - G�wno! - Wszystko w porz�dku? - zapyta� Leland. - Tak. - Taks�wkarz zobaczy� krew na czole Lelanda. - Cholera! Niech to cholera! - Niech si� pan tym nie martwi - Na chusteczce Lelanda pokaza�a si� plama krwi wielko�ci znaczka pocztowego. Kierowca by� m�odym Murzynem o wystaj�cych ko�ciach policzkowych i owalnych oczach. On i Leland dyskutowali na temat okrucie�stw pope�nianych w Afryce. Ci�g�e opady �niegu znacznie przed�u�y�y jazd� z hotelu na lotnisko. Leland dowiedzia� si�, i� taks�wkarz przyby� jako samotny cz�owiek do St. Louis z Birmingham w p�nych latach pi��dziesi�tych i �e teraz jego syn by� najlepszym w mie�cie trzecim rozgrywaj�cym w szkolnej dru�ynie. W czasie powolnej jazdy na lotnisko tematem rozmowy by�a przemoc. Wje�d�aj�c na drog� dojazdow�, kierowca wspomnia� o niedawnych okaleczeniach seksualnych, dokonywanych na czarnych w Afryce. "Lambert Field - uprzytomni� sobie Leland, kiedy taksiarz opowiada� o obci�tych penisach. - I Lindbergh, ale bez zwi�zku z St. Louis. Zwyk�a z�o�liwo�� skojarze�. Lindbergh to r�wnie� niebezpieczne lotnisko, kt�re znajduje si� w San Diego". W czasie ostatnich pi�ciu lat Leland odwiedza�, kilkakrotnie St. Louis i nie pierwszy raz nazwa lotniska przypomina�a mu star� spraw�, o kt�rej chcia� zapomnie�. Czu�, �e krwawi. Starszy m�czyzna z rozci�t� brwi� m�g� by� uznany przez wielu ludzi za pijaka. Mimo niemi�ych przewidywa� Leland nie by� ani z�y, ani rozstrojony. Nie wygl�da�o to a� tak �le. Ale z powodu wypadku zapomnia� przez chwil� o czym� wa�niejszym, co wcze�niej jedynie przemkn�o mu przez pami��. Zacz�o go to teraz n�ka�. Tymczasem na chustce pojawi�a si� znacznie wi�ksza plama. - Przykro mi, cz�owieku. Naprawd� mi przykro. Leland widzia� wyra�nie, jak kierowca furgonetki otworzy� drzwi i spojrza� do ty�u, nie maj�c zamiaru wychodzi� na zewn�trz. By� to olbrzymi, gruby facet z w�sami, cz�owiek-g�ra, w typie ludzi, w stosunku do kt�rych policjanci zawsze maj� si� na baczno�ci. Wygl�da� tak�e na porz�dnie wkurzonego. Wrzasn�� na taks�wkarza i wskaza� palcem na pobocze drogi. Furgonetka podjecha�a do przodu, ochlapuj�c b�otem bok taks�wki. - Za dwadzie�cia minut mam samolot - powiedzia� Leland. - Jasne. Ten facet mo�e na mnie poczeka� przy terminalu. Przepraszam, cz�owieku. Strasznie mi przykro. - Zatrzyma� si� przy furgonetce i otworzy� okno, pozwalaj�c, �eby wiatr wwiewa� do �rodka wiruj�cy �nieg. - Zjed� na bok! - zawo�a� pot�ny m�czyzna. - M�j pasa�er krwawi i musi z�apa� samolot. - Nie wciskaj mi tego kitu! Zje�d�aj! Leland otworzy� boczne okienko. - Pozw�l nam dojecha� na lotnisko. Wielki facet przygl�da� mu si� przez d�u�sz� chwil�. - Nie jest z tob� tak �le. Wiesz, jaki numer ten facet chce mi wywin��? Zje�d�aj! - krzykn�� na taks�wkarza. - Ten pan musi z�apa� samolot! - Nie wkurwiaj mnie, pieprzony czarnuchu! Jak tylko facet wyjdzie z taksowy, ty spr�bujesz zwia�! Taks�wkarz przycisn�� peda� gazu. - Pierdol si�! - zawo�a�. Niemal straci� kontrol� nad samochodem, gdy si�owa� si� z oknem. - Nie musz� s�ucha� tego g�wna! - To jaki� psychopata - powiedzia� Leland. - Tu jest moja wizyt�wka. B�d� w Kalifornii przez dziesi�� dni i wracam. Jak b�dzie robi� jakie� trudno�ci, to postaram si� ci pom�c. - Nie martwi mnie, co b�dzie p�niej - odpar� kierowca. - Boj� si�, co b�dzie teraz. - Tak d�ugo, jak jestem w taks�wce - powiedzia� Leland - nie b�dzie �adnych k�opot�w. Kierowca spojrza� w tylne lusterko. - Znowu jest na drodze. Cz�owieku, czy�by� by� gliniarzem? - Obecnie raczej doradc�. - Leland dotkn�� czo�a. - Liczy si�, �e mam ze sob� bro�, kt�ra to potwierdza. - Jezu! Nigdy nic nie wiadomo, co? Zawsze mnie interesowa�o, w jaki spos�b pozwalaj� to zabra� ze sob� na pok�ad? - Wydaj� specjaln� przepustk�. Bardzo specjaln�. Nie mo�na jej podrobi�. - Pewnie, jasne, musi by� jaka� karta. To �mieszne, zupe�nie jak agenci handlowi. Kapujesz, cz�owieku?! - za�artowa�. Z�o�y� d�o�, jakby trzyma� w niej pistolet. - Oto w�a�ciwa karta kredytowa. Leland wyszczerzy� w u�miechu z�by. - Musz� to zapami�ta�. Krwawienie zmniejszy�o si�, ale teraz poczu� w g�owie pulsowanie. B�dzie jeszcze gorzej. Ruch na drodze zmniejszy� i kierowca spojrza� najpierw w tylne, nast�pnie w boczne lusterko. - Nadje�d�a. Furgonetka znalaz�a si� po ich lewej stronie. Pot�ny m�czyzna skr�ci� i zatrzyma� si�. Leland opu�ci� szyb�. - Nie zastrzel go tylko, cz�owieku, prosz�! - Tacy faceci sami si� wyka�czaj� - odpar� Leland, zadowolony z w�asnego �argonu. Jak wielu czarnych, taks�wkarz mia� dar odczytywania my�li na podstawie analizy slangu u�ywanego przez pasa�era. Leland zastanawiaj�c si� nad odpowiednim doborem s��w zaczerpni�tych z �argonu, znowu przypomnia� sobie o tym, co umkn�o mu w czasie wypadku. - Jestem oficerem policji - zawo�a� do olbrzymiego m�czyzny. - Pozw�l nam dojecha� na lotnisko. - Powiedzia�em ju� mu, �eby mnie nie wkurwia�! Teraz m�wi� to samo tobie! - wrzasn�� olbrzym, kieruj�c wozem tak, i� nadal napiera� na taks�wk�. Leland przypomnia� sobie m�czyzn�, kt�ry trzyma� kilkunastu policjant�w w kr�gielni w New Jersey, ciskaj�c kulami niczym z katapulty. Trudno by�o przewidzie�, jak niebezpieczny jest ten facet. Leland wyci�gn�� sw�j dziewi�ciomilimetrowy browning, upewni� si�, �e jest zabezpieczony i wysun�� go przez okno w stron� nosa m�czyzny. Browning by� profesjonalnym pistoletem z magazynkiem na trzyna�cie ku� i miejscem na czternast� w lufie. Facet zrozumia�, �e Lelanda nale�y traktowa� powa�nie. Jego oczy wywr�ci�y si� ze strachu, a j�zyk wysun�� si� z ust. Olbrzym s�dzi� widocznie, �e Leland chce mu strzeli� prosto w twarz. - �eby tylko dosta� si� na samolot! - Taks�wkarz wyskoczy� do przodu. Olbrzym zupe�nie zamar�, niezdolny wykona� �adnego ruchu. - B�dzie na ciebie czeka� na lotnisku - powiedzia� Leland. - Jezu! - zawo�a� kierowca. Leland mia� dreszcze i czu� md�o�ci. M�g�. si� znale�� w powa�nych k�opotach - a przynajmniej mie� niez�� rozmow� w firmie. - Pope�ni�em b��d - powiedzia� szybko do kierowcy. - To by�a tylko niewielka st�uczka. Je�li b�dzie ci� przyciska�, oskar�ymy go o napa��. - Ech, cz�owieku, nie musisz si� tym martwi�. Nie widzia�em �adnego pistoletu. Leland wyj�� dwadzie�cia pi�� dolar�w z portfela. W wiruj�cym �niegu ukaza� si� podjazd do terminalu. - Kalifornia, co? - spyta� kierowca. - Nigdy tam nie by�em. - Mam si� spotka� z moj� c�rk� w Los Angeles. P�niej przejad� si� wzd�u� wybrze�a, �eby zobaczy� starego kumpla. - Twoja c�rka jest m�atk�? - Rozwiedziona. Ma dwoje dzieci. Jej matka ju� nie �yje, ale kilkana�cie lat wcze�niej te� si� rozeszli�my. - No c�, b�dziesz z rodzin� - powiedzia� kierowca. - To si� zawsze liczy. Dla mnie te�. Mam zamiar tym razem mi�o sp�dzi� �wi�ta. Powiem ci co�, cz�owieku, nigdy nie mia�em szcz�cia w �wi�ta. Kiedy by�em ma�y, m�j stary zawsze si� upija� i nie�le mnie la�. Nie jest to najlepszy spos�b na wychowanie... Nad dachem budynku odlot�w pojawi� si� boeing-747, zaciemniaj�c blade niebo i topi�c w ryku silnika ostatnie s�owa kierowcy. Furgonetka przemkn�a obok nich, a olbrzym spogl�da� ostro�nie przez okno. Leland wyj�� jeszcze dziesi�tk� z portfela, a po chwili dokument pozwalaj�cy mu zabra� na�adowany browning na pok�ad. O ile pistolet nosi� przy sobie ca�kiem legalnie, o tyle odznaka nie by�a zupe�nie zgodna z przepisami. Odznaka wydana na nazwisko nowojorskiego detektywa by�a prezentem od przyjaci� z wydzia�u. Na odwrocie zosta�o wygrawerowane: TEN FACET JEST KUTASEM. Leland po�o�y� dwadzie�cia pi�� dolar�w ko�o kierowcy. Taks�wkarz podjecha� do kraw�nika i wy��czy� taksometr. - Och, nie cz�owieku, nic nie p�acisz. - Weso�ych �wi�t! - powiedzia� Leland, podaj�c mu banknot. - Sp�d� przyjemnie tych kilka dni. Kierowca wzi�� pieni�dze. Furgonetka zatrzyma�a si� tu� przed taks�wk�. Portier otworzy� drzwi od strony pasa�era i Leland wysiadaj�c da� mu dziesi�tk�. - Znajd� mi szybko policjanta. Baga� leci do Los Angeles. - Tak jest, prosz� pana. Znajd� kogo�, �eby poda� pa�ski baga�. �ycz� weso�ych �wi�t. Leland poczu� lekk� ulg�. W porannych wiadomo�ciach Dzie� dobry, Ameryko podawano, �e w Los Angeles jest siedemdziesi�t osiem stopni Fahrenheita. Zauwa�y� w t�umie policjanta zbli�aj�cego si� do automatycznych drzwi. Podni�s� r�k� i pomacha� na niego. - Zosta� na swoim miejscu - powiedzia� do kierowcy. - Jeszcze raz, weso�ych �wi�t. - Nawzajem. Dzi�kuj� za pomoc. Mi�ej podr�y. Leland poczu� si� tak, jakby zostawi� faceta w�asnemu losowi. Wewn�trz budynku pokaza� policjantowi, tak�e czarnemu, sw�j dow�d. W plastikow� kart� wtopiono kilka szlachetnych metali i teraz zab�ys�y w ostrym �wietle lamp. - Dobra, w porz�dku, wiem kim jeste�. - Policjant, na kt�rego plakietce identyfikacyjnej widnia�o nazwisko T.E. Johnson, spojrza� ponad ramieniem Lelanda. - O co chodzi? Leland wyja�ni� mu, �e znajdowa� si� w czasie wypadku w taks�wce i �e kierowca furgonetki zwyczajnie straci� panowanie nad sob�. Posterunkowy uwa�nie przyjrza� si� Lelandowi. - Skierowa�e� na niego sw�j... - Powiedzia�em mu tylko, �e mam go przy sobie - sk�ama� Leland. Policjant u�miechn�� si� i wr�ci� wzrokiem do taks�wki. . - Mnie tam pasuje. Nie kiwasz mnie? Na twarzy Lelanda pojawi� si� szeroki u�miech. - S�owo skauta. Zasalutowa�bym, ale boj� si�, �e znowu zaczn� krwawi�. - Lepiej niech ci to kto� obejrzy. Dobra, zmykaj. Nie przejmuj si� t� spraw�. Mi�ego odpoczynku. - Weso�ych �wi�t. - Leland trzyma� w r�ce kart� identyfikacyjn�, aby okaza� j� oficerowi przy bramce do wykrywania metali. Ponownie wytar� czo�o - teraz na chustce by�y ju� cztery plamy. Przyjrza� si� swojemu odbiciu w szybie wystawowej sklepu z upominkami. Rana by�a porz�dna, ale niezbyt g��boka i nie d�u�sza ni� cal. Znowu co� go zacz�o n�ka�, uporczywa my�l wr�ci�a. Oficer przy przej�ciu te� by� ciemny: R.A. Lopez. Matka Murzynka i ojciec Hiszpan? Taka kombinacja by�a bardziej popularna w Los Angeles. Leland po raz drugi poczu� si� tak, jakby przeszed� przez lustro. - Kt�rym rejsem pan leci? - Dziewi��set pi�� do Los Angeles. Pierwsza klasa - to jest prezent gwiazdkowy. Sam go sobie sprawi�em. - M�g�by to by� niez�y lot dla jakiego� potencjalnego porywacza. W klasie ekonomicznej leci dw�ch policjant�w do San Diego i jeszcze szeryf federalny. Poka�� panu, kt�ry to. - Lepiej niech pan powie mu, kim ja jestem. Oficer roze�mia� si� cicho. - Pewnie, uprzedz� go. Na czym pan si� po�lizgn��, na lodzie? - St�uczka. Nic powa�nego! - Dobra, �ycz� mi�ego lotu. Ciekaw jestem, ile czasu zajmie panu zorientowanie si�, kt�ry pasa�er jest szeryfem. - Dzi�kuj�. Kocham zagadki. Zegar na �cianie wskazywa� 16.04. Przez przej�cie nadal nap�ywali nowi pasa�erowie. Leland spyta� urz�dnika, czy ma jeszcze czas na wykonanie jednego telefonu. - Oczywi�cie, b�dzie pan tu jeszcze czeka� przez dobrych kilka minut. Od p� godziny staraj� si� wydosta� sprz�t z St. Louis. Wyj�tkowo kiepska pogoda. Zamykamy punktualnie o �smej. - Czy jest mo�liwe, �e wcale nie odlecimy? - Na pewno nie - odpar� urz�dnik tonem wskazuj�cym na to, �e pytanie Lelanda jest po prostu g�upie. Telefonistka tylko kr�tk� chwil� sprawdza�a numer karty kredytowej Lelanda i ju� za moment sekretarka jego c�rki odebra�a telefon. - Ach, pan Leland, ona jeszcze jest na obiedzie. Leci pan ustalonym rejsem? Zapomnia� o r�nicy czasu. - Tak, ale chyba troch� si� sp�nimy. Mamy tu �nie�yc�. Dzwoni� w innej sprawie. - Nie by� pewny, czy ma m�wi� dalej. - Mia�em ma�y wypadek samochodowy ko�o lotniska. Nie jestem ranny, ale mam rozci�t� brew. - Och, jak mi przykro. Jak si� pan czuje? - No c�, jestem troch� zdenerwowany, ale wszystko w porz�dku. Nie chcia�em, �eby Stephanie - pani Gennaro - wystraszy�a si�, jak mnie zobaczy. - Powiem jej. Prosz� si� nie martwi�. Us�ysza� lekkie pukanie w drzwi kabiny. Za nimi sta�a stewardesa mniej wi�cej w wieku trzydziestu pi�ciu lat, z farbowanymi blond w�osami, wij�cymi si� w lokach, kt�re by�y modne jeszcze za Kennedy'ego. Wed�ug plakietki by�a to Kathi Logan. Kiedy zwr�ci�a jego uwag� na siebie, u�miechn�a si� pogodnie, nieco zbyt m�odzie�czo, i nieznacznie si� sk�oni�a. Leland po�egna� si� z sekretark�, uwa�aj�c, �eby nie odwiesi� s�uchawki, dop�ki i ona nie z�o�y mu �ycze�, i otworzy� drzwi. Kathi Logan zwr�ci�a si� do niego z zawodowym u�miechem na ustach. - Pan Leland? Czy jest pan gotowy? Wszyscy czekamy ju� tylko na pana. Min�o czterdzie�ci pi�� minut, zanim samolot wyko�owa� na pas startowy. Leland nie rusza� si� z fotela, a Kathi Logan przynios�a w tym czasie troch� wilgotnych i troch� suchych chusteczek, lusterko, plaster oraz dwie tabletki aspiryny. Kiedy wydoby�a z niego, �e wybiera si� w odwiedziny do c�rki, w jej g�os wkrad�o si� delikatne ciep�o, wskazuj�ce, �e by�a zadowolona ze swojej dedukcji. Nie nosi� obr�czki, a m�czyzna nie podr�uje w czasie �wi�t w odwiedziny do c�rki bez �ony, je�li tylko j� ma. Jednak daleka by�a jeszcze droga do tego, aby dowiedzie� si�, kim jest i czy m�wi o sobie prawd�. Jej samotno�� i strach przed zbli�aj�c� si� staro�ci� dawa�y si� zauwa�y� na pierwszy rzut oka. Leland zna� to uczucie i dlatego podoba�o mu si�, �e jest taka rezolutna. Boeing by� wype�niony po brzegi i bardziej przypomina� podmiejski poci�g ni� samolot lec�cy przez p� kontynentu. Siedz�cy obok Lelanda pasa�er zag��bi� si� w lekturze. Na pewno nie by� to szeryf federalny, bo by� zbyt niski, �eby dopuszczono go do egzaminu. Kathi Logan poinformowa�a Lelanda, �e zamie� rozci�ga si� a� do zachodniej granicy Iowa i �e nie mo�e go w ci�gu najbli�szej godziny pu�ci� do toalety ze wzgl�du na wstrz�sy. Siedz�cy ko�o okna pasa�er, us�yszawszy ich rozmow�, mocno zacisn�� r�ce na rozpostartym "Newesweeku". Od czasu wojny Leland sam pilotowa� samoloty przez ponad dwadzie�cia lat. Uda�o mu si� doj�� do cessny-310, zanim z tym sko�czy�. Zwraca� mniejsz� uwag� na samoloty ni� kt�rykolwiek inny pasa�er. Wiedzia� jednak, �e ostatni� generacj� odrzutowc�w stanowi�y najbezpieczniejsze maszyny, jakie kiedykolwiek zbudowano, a najwi�kszym problemem sta�a si� ludzka zawodno��. Natomiast gdy w gr� wchodzi�a mo�liwo�� piractwa powietrznego (mimo i� od lat nie zanotowano ani jednego przypadku, porwania na terytorium Stan�w Zjednoczonych), to na pok�adzie samolotu znajdowa�o si� zawsze dosy� broni, �eby wystrzela� wszystkich pasa�er�w w przedziale dla niepal�cych. Leland zastanawia� si�, czy szeryf wie, �e drugi z uzbrojonych pasa�er�w pierwszej klasy pomaga� stworzy� program, kt�ry by� podstaw� jego pracy. W okresie szczytowego rozwoju terroryzmu Leland pracowa� jako konsultant Federalnego Zarz�du Lotnictwa. Obecnie, lec�c uzbrojonym samolotem, znalaz� si� w sytuacji, kt�rej jego program stara� si� zapobiec: zbyt wiele broni na pok�adzie. Od wielu lat nie mia� �adnego kontaktu z tymi sprawami i nie zna� najnowszych zmian w przepisach. Nie by� zatem w tym zakresie lepszy od laika, ale wiedzia� jedno - by�o zbyt wiele broni i zbyt ma�o do�wiadczenia. Je�liby teraz potrafi� wyczu� zagro�enie, to tylko dlatego, �e tak w og�le mia� du�� wiedz� na ten temat. Ich samolot by� nast�pny w kolejce. Przed nimi znikn�� w ciemno�ciach olbrzymi DC-10. Dobieg� ich st�umiony ryk silnik�w odrzutowych. Boeing-747 znowu zacz�� si� toczy� i ko�o Lelanda pojawi�a si� Kathi Logan, trzymaj�c si� oparcia, gdy� samolotem zacz�o ju� trz���. - Czy chcia�by pan si� czego� jeszcze napi�, zanim wystartujemy? Mo�e podw�jn� whisky? U�miechn�� si�. - Nie lubi�aby mnie pani wi�cej. Mog� prosi� o col�? - Oczywi�cie. Pilot skr�ca� na pas startowy, gdy Kathi Logan wr�ci�a z butelk� coli na tacy. U�miechn�a si� do Lelanda i pospieszy�a na swoje miejsce ko�o schod�w prowadz�cych na g�rny pok�ad. Widocznie �wiadomo��, �e pasa�er jest by�ym pijakiem, nie wystraszy�a jej. Pilot zwi�kszy� maksymalnie obroty silnika. W po�owie pasa dzi�b samolotu podni�s� si� do g�ry jak hu�tawka. Tylne ko�a zawis�y nad ziemi� i znale�li si� w powietrzu. Leland stara� si� uporz�dkowa� chaos w my�lach, dotycz�cy nie rozwi�zanej sprawy Lambert-Lindbergh, gdy kierowca taks�wki zada� mu zaskakuj�ce pytanie, kt�re zwr�ci�o jego my�li w przeciwnym kierunku. Mia� w�a�nie powiedzie� kierowcy, �e nie wie, co si� dzieje w takiej chwili w czyim� umy�le - gdy u�wiadomi� sobie, �e wie. Jako m�ody detektyw, wiele lat temu, zajmowa� si� spraw�, w kt�rej poszkodowanemu obci�to cz�onek. Prowadz�c �ledztwo, Leland poszed� po linii najmniejszego, oporu i skierowa� podejrzenia na w��cz�g� z kryminaln� przesz�o�ci�, mieszkaj�cego razem z ofiar�. Po wielu godzinach nieustannego przes�uchiwania w��cz�ga, o nazwisku Tesla, za�ama� si� i z�o�y� zeznanie. By�o to w latach, kiedy ka�dego tygodnia sadzano ludzi na krze�le elektrycznym. Tesla zosta� skazany na �mier� i wyrok wykonano w tym samym roku. Sprawa ta zwr�ci�a uwag� opinii publicznej na Lelanda po raz trzeci w jego �yciu. Przed wojn�, jako posterunkowy, bra� udzia� w strzelaninie, w kt�rej zgin�o troje ludzi, w tym partner Lelanda. Jako pilot samolot�w bojowych w Europie zestrzeli� ponad dwadzie�cia hitlerowskich maszyn - wystarczaj�co du�o, �eby nowojorski wydawca zaproponowa� mu napisanie ksi��ki. Obecno�� Lelanda na sprawie Tesli oraz ujawnienie w jej trakcie wszystkich element�w zakazanego seksu i sensacyjnych okalecze� uczyni�y z procesu wydarzenie w czasach, gdy tego typu sprawy nie mia�y jeszcze w�asnych etykiet. Wkr�tce rozpad�o si� prywatne �ycie Lelanda. By� tym faktem tak samo wstrz��ni�ty, jak ka�dy inny na jego miejscu. Sze�� lat p�niej Leland, wtedy ju� szef prywatnej agencji detektywistycznej, zosta� poproszony przez m�od�, ci�arn� kobiet� o zbadanie okoliczno�ci, w jakich jej m�� spad� czy te� zeskoczy� z dachu budynku. Zebrane dowody poprowadzi�y do sprawy Tesli. Okaza�o si�, �e Leland wys�a� niewinnego cz�owieka na krzes�o elektryczne. Prawdziwym zab�jc� by� klozetowy homoseksualista, z�erany przez nienawi�� i niezdolny do zaakceptowania siebie samego. Jego ofiara - wsp�lokator Tesli - Teddy Leikman zosta� poderwany w barze pedzi�w. W apartamencie Leikmana, gdy niewinny Tesla znajdowa� si� gdzie� na mie�cie, dla tamtego cz�owieka sytuacja znowu sta�a si� nie do zniesienia. Zacz�� bi� do nieprzytomno�ci Teddy'ego Leikmana i w ko�cu rozwali� mu g�ow� jakim� wazonem. Spostrzeg�szy, �e w walce Leikman schwyci� go za szyj� i pod jego paznokcie dosta�y si� kawa�ki zdrapanej sk�ry, zab�jca wpad� na prawdziwie przera�aj�ce rozwi�zanie. Obci�� palce Leikmana i dla zmylenia policji oder�n�� tak�e jego cz�onek. Podst�p si� uda�, poniewa� nikt nie podejrzewa� nawet przez chwil�, �e okaleczenia mog�y by� czym� innym ni� wyrazem nienawi�ci mordercy do siebie samego. Okaleczenie cia�a, stanowi�ce spos�b na ratowanie w�asnej sk�ry, niewiele pomog�o na wyrzuty sumienia. Sze�� lat p�niej morderca pope�ni� samob�jstwo. Przed dokonaniem ostatecznego kroku zostawi� jeszcze niepodwa�alne dowody najwi�kszego oszustwa podatkowego od czas�w Boss Tweed. Najwi�cej ucierpia�a na tym wszystkim wdowa po mordercy. Zupe�nie jak dziecko d��y�a do ujawnienia ca�ej prawdy - od dawna uwa�a�a, �e istnieje zwi�zek pomi�dzy ukrytymi niepokojami m�a a rozrastaj�cymi si� zyskami przedsi�biorstwa. Chcia�a wykaza�, jak przest�pstwa podatkowe przyczyniaj� si� do zubo�enia cz�ci spo�ecze�stwa. Nic takiego si� nie sta�o. Ka�dy z uczestnik�w oszustwa zdo�a� si� wywin�� od wi�zienia. Prasa, zamiast si� skoncentrowa� na machlojkach podatkowych, wr�ci�a do starej sprawy Tesli. Kiedy dzia� towarzyski jednej z gazet zasugerowa� istnienie romansu pomi�dzy wdow� a Lelandem, Norma - �ona samob�jcy - wyjecha�a do San Francisco. Leland nie ujrza� jej potem przez wiele lat. Pomy�ka w sprawie Lindbergh-Lambert nast�pi�a w�a�nie w tych latach, kiedy Leland prze�ywa� wszystkie nieszcz�cia zwi�zane ze spraw� homoseksualisty, z osobowo�ci� przypisywan� mu przez media i w�asnym rozwodem. W rozpaczy cz�sto nazywa� siebie Luckym Lindym1. Jak morderca, kt�ry zdo�a� si� mu wymkn��, prowadzi� dwa r�ne �ycia i ok�amywa� si� co do ich zwi�zku. Jego ma��e�stwo rozpad�o si� w zastraszaj�cym tempie - i oczywi�cie, tak naprawd�, nie uda�o mu si� rozwik�a� swojej wielkiej sprawy Lindbergh-Lambert, cho� o tym dowiedzia� si� znacznie p�niej. "Co si� dzieje w Umy�le cz�owieka? Zupe�nie nic - w takich sytuacjach cia�o i umys� stanowi� jedno��. I w�a�nie w tej jednolitej pustce pomy�la� Leland - le�y rozwi�zanie zagadki". ROZDZIA� 2 Godzina 17.10, wg czasu strefy g�rskiej2 Prognoza pogody nie by�a dobra. Pokrywa chmur rozci�ga�a si� a� do G�r Skalistych i teraz, gdy s�o�ce znajdowa�o si� za g�rami, nie ko�cz�ce si�, wzburzone k��bowisko ob�ok�w mia�o kolor czerwonawy. Boeing-747 lecia� na wysoko�ci trzydziestu o�miu tysi�cy st�p i G�ry Skaliste wygl�da�y jak pokryty �niegiem archipelag, wynurzaj�cy si� z bajkowego morza. Leland nadal lubi� lata� i mia� szcz�cie sp�dza� sporo czasu w powietrzu. By� ju� zbyt stary, �eby znowu pilotowa� samoloty, ale czasami zastanawia� si�, czy uda mu si� przed �mierci� zrealizowa� pewien pomys�. Gdzie� w g��bi duszy chowa� marzenie o udaniu si� concordem na wycieczk� do Europy. Jego skrzyd�owy w Eurece, Billy Gibbs, nie siedzia� w samolocie ju� od trzydziestu lat. Leland przypomnia� sobie, jak obserwowa� go kr�c�cego z wyciem pot�pie�ca beczki nad kana�em La Manche. Kiedy wojna si� sko�czy�a, Billy Gibbs ca�kowicie wyrzuci� latanie z pami�ci. Z lektury Szekspira Leland zapami�ta� zdanie, �e niepok�j nie pochodzi z gwiazd, lecz tkwi po prostu w nas. Up�yw czasu wyra�nie to potwierdzi�. Wszystko, co robimy, co si� nam przydarza, ma g��wn� przyczyn� w kieruj�cych nami impulsach, z kt�rych wi�kszo�� ludzi nawet nie zdaje sobie sprawy, a ma�o kto je rozumie. Po obiedzie uda� si� do kuchni, �eby zobaczy� si� z Kathi Logan. Wygl�da�a na lekko zm�czon�. - Dzi�kuj� za pomoc. - Cze��. Aspiryna podzia�a�a? - Pewnie. Mam nadziej�, �e robisz tak�e operacje plastyczne. Przyjrza�a si� jego brwi. - Nie, to by nie by�o eleganckie. - Jak mnie znalaz�a� na lotnisku? - Jeste� policjantem, tak? Otrzyma�am telefon od obs�ugi terminalu. Oficer powiedzia� mi, �e masz rozci�t� brew, ale spr�bowa�am odnale�� faceta z broni�. To by� sprawdzian. - Jak ci si� to uda�o? - Zawsze mia�am pi�tki. Przypomnia� sobie, �e na pok�adzie jest szeryf. Zazwyczaj, gdy stawia� sobie zadanie tego typu, potrafi� da� na nie odpowied�, zanim jeszcze samolot nabra� wysoko�ci. Zgodnie z w�asnymi zasadami, nie m�g� szuka� pomocy u Kathi Logan. - Chcia�by� jeszcze jedn� col�? - Najpierw uporaj si� ze swoj� prac�. - Nie mam z tym �adnego k�opotu. Mog� spyta�, czym si� zajmujesz jako policjant? - Pracuj� jako konsultant do spraw bezpiecze�stwa i procedur policyjnych. W�a�nie sko�czy�em trzydniowe seminarium w McDonnell Douglas. - Wygl�da to bardzo prosto, jak o tym m�wisz, ale wiem, �e jest to praca odpowiedzialna. U�miechn�� si�. - Mam na imi� Joe. - A ja Kathi. Od jak dawna nie pijesz? Stara� si� ukry� zdziwienie, spowodowane jej szczero�ci�. - Och, ju� ca�kiem d�ugo. Nie by�o zreszt� ze mn� tak �le. Troch� pi�em, �eby si� wy��czy� na noc. Przesta�em, jak u�wiadomi�em sobie, �e musz� zaprawi� si� ju� przy obiedzie. - Ja musia�am czeka�, a� wyl�duj� w wi�zieniu okr�gowym w Clark. To w Vegas. - Wiem. - Zdziwiony? - Ju� nie. Tak naprawd� ca�kiem mi si� to podoba. Samolotem zacz�o nagle podrzuca�. U�miechn�a si�. - Przypominasz mi pewnego znajomego boksera. Roze�mia� si� g�o�no. - Daj spok�j. - Nie, zawsze by� bardzo grzeczny i delikatny. Nigdy si� nikomu nie narzuca�. - A jak sobie dawa� rad� na ringu? - By� mistrzem �wiata w wadze lekkiej. Patrzy�a na niego wyzywaj�co, gdy si� u�miechn��. Wyra�nie si� narzuca�a, ale nie by�o to niemi�e. Spojrza� na kawa�ek lodu w swojej szklance. Kiedy podni�s� wzrok, znowu si� roze�mia�a. - Chcia�am tylko powiedzie�, �e by� podobnie nie�mia�y. Kathi Logan mia�a domek na pla�y, na p�noc od San Diego, z du�ym pokojem i sypialni�, kominkiem i �wietlikami. W jej opowie�ci brzmia�o to cudownie. Leland mieszka� w domku z ogr�dkiem pod Nowym Jorkiem, ale wi�kszo�� czasu sp�dza� w pokojach hotelowych Waszyngtonu i Wirginii. Kiedy udawa�o mu si� wyjecha� gdzie� dalej, to by�o to Palo Alto. Dwa razy by� w Santa Barbara. Na szcz�cie Kathi lata�a niemal co tydzie� na wsch�d. Mia�a taki rozk�ad lot�w, �e w ci�gu tygodnia wpada�a na tyle cz�sto do domu, i� mog�a zadba� o kwiaty. Leland wierzy� jej ca�kowicie. Pochodzi�a z Kalifornii i by�a niezachwian� optymistk�. Powiedzia�a, �e kocha�aby American Graffiti, gdyby wesz�y w mod� pi�� lat wcze�niej. Niemal wyros�a na pla�y. - Nie nale�a�am do hippis�w, ale zachowywa�am si� jak na wp� wyzwolona. Przez pewien czas uwielbia�am w��cz�gostwo i je�dzi�am do Vegas na koncerty Sinatry. To by�y fajne lata. - Nowe turbulencje powietrza poruszy�y spodem samolotu. - Najch�tniej zapomnia�abym o tych wszystkich latach, kiedy Nixon by� u w�adzy. Nie wiem dlaczego, ale moje �ycie w�a�nie wtedy si� rozsypa�o. - Kierowca taks�wki w St. Louis powiedzia� mi, �e �wi�ta Bo�ego Narodzenia by�y zawsze dla niego przekle�stwem. Spojrza�a na plaster na jego czole. Leland pami�ta�, �e kiedy Stephanie by�a jeszcze ma�a, on i Karen nazywali przylepce "oznakami bojowymi". Kathi zauwa�y�a, �e na chwil� oddali� si� od niej my�lami. - W tym roku zamierzam odwiedzi� przyjaci� - powiedzia�a. - Dzi� wiecz�r zapal� wszystkie �wiat�a i b�d� ogl�da� telewizj�. - �ycz� ci weso�ych �wi�t. - Postaram si�. Chcia�abym, �eby� te� je mi�o sp�dzi�. Druga stewardesa musia�a przygotowa� drinki dla pasa�er�w na pi�trze i Leland odsun�� si�, aby nie przeszkadza�. Zacz�� przygl�da� si� �niegowi zwiewanemu przez wiatr z ostrych szczyt�w g�rskich pod nimi. �aden cz�owiek nie m�g�by prze�y� na zewn�trz w takich warunkach, a oni lecieli spokojnie nad okolicznymi szczytami, z ciep�ym obiadem w �o��dkach i drinkami w r�kach, a najg�o�niejszym odg�osem, jaki dochodzi�, by� szum ich w�asnych rozm�w. Ksi��ki geograficzne z jego dzieci�stwa umocni�y go w przekonaniu, �e G�ry Skaliste s� nie podbitym, naturalnym cudem Ameryki. Z reklamy wynika�o, �e na zach�d od G�r Skalistych ceny s� nieco wy�sze. Kathi Logan wyros�a na pla�y. Leland pami�ta�, jak w czasie wojny pisa� do Karen o nowym �wiecie, kt�ry zacznie si� kszta�towa� wraz z nadej�ciem pokoju, ale tak naprawd�, nikt nie m�g� w�wczas przewidzie�, jak b�dzie. A teraz �y� z tym �wiatem w zgodzie i bawi� go zawodowy �argon stewardesy, podobnie jak niedawno slang taks�wkarza z St. Louis. By�a to na wiele sposob�w nadal pi�kna Ameryka, taka jak� zawsze by�a. Robert Frost wyja�ni� to kr�tko, m�wi�c, �e stali si� narodem - wszyscy mieli w sobie co� wsp�lnego, tak jak taks�wkarz i Kathi Logan: byli otwarci na siebie samych, wolni i pewni swego; to by�o najlepsze w ameryka�skiej to�samo�ci. Przez dziur� w pokrywie chmur dojrza� pustkowie, znikaj�ce w narastaj�cej purpurze �witu. Kiedy Kathi mia�a nast�pn� przerw�, znowu podj�li rozmow�. Opowiedzia� jej, o swoim zamiarze przejechania si� wzd�u� wybrze�a. - Drog� numer jeden - powiedzia�a i doradzi�a mu, aby zjad� sobotni obiad w Santa Cruz, ale nie chcia�a wyja�ni� dlaczego. Marzy�a o sp�dzeniu wakacyjnego tygodnia na Kona - przede wszystkim na pla�y. Dawno ju� obiecywa�a sobie, �e znajdzie czas na dalsze wycieczki, ale nigdy nie mog�a si� na to zdoby�. Nie widzia� potrzeby, aby j� obja�nia�, �e na jego "wakacje" sk�ada�y si� konferencje i seminaria, zbyt cz�sto zmuszaj�ce go do odwiedzania tych cz�ci kraju, o kt�rych nie chcia� nawet pami�ta�. Pod nimi ukaza�o si� jezioro Mead, odbijaj�ce wschodz�ce s�o�ce, i tama Hoovera. Na p�nocy mo�na by�o dostrzec �wiat�a Los Angeles. M�g� opowiedzie� Kathi wiele ciekawych rzeczy o Vegas, ale zdecydowa� si� z tym poczeka�. Wzi�� od niej numer telefonu i zamierza� zadzwoni� nast�pnego wieczoru, aby spotka� si� z ni� w San Francisco. Mo�e by� zbyt spokojnym partnerem dla niej. Przyj��, �e Kathi zna to miasto lepiej od niego, i zdawa� sobie spraw�, �e nale�y ona do tego typu kobiet, kt�re chc� by� traktowane na r�wni z m�czyznami. Musia� by� nies�ychanie nudnym towarzystwem na przyk�ad dla spragnionego akcji dzieciaka czy te� czterdziestoletniej damy, kt�rej uda�o si� wyrwa� z kiepskiego zwi�zku, ale zawsze by� w�a�nie taki i nie potrafi� si� ju� zmieni�. Silniki zmniejsza�y obroty tak delikatnie, �e by�o to ledwo zauwa�alne. Samolot zacz�� si� zni�a� i wprawne oko mog�o dostrzec zbli�aj�c� si� ziemi�. - Chyba lepiej wr�c� na swoje miejsce. �ycz� ci jutro mi�ego dnia. My�l�, �e zostaniemy przyjaci�mi. B�dziemy mogli cieszy� si� sob�. Obserwowa�a go uwa�nie. - Podoba�oby mi si� to. Dotkn�� jej ramienia w nie�wiadomym ge�cie po�egnania i kiedy zastanawia� si�, czy nie posun�� si� zbyt daleko, przylgn�a do niego, zdziwiona swoim odruchem. Poca�owa� j�. Byli sami. Kiedy odsun�li si� od siebie, by�a zar�owiona z podniecenia. - Manana - powiedzia� i mrugn�� do niej. Roze�mia�a si�. - Ol�! Kiedy wr�ci� na swoje miejsce, przypomnia� sobie o szeryfie. Facet m�g� go zna�. Jak zachowanie Lelanda wygl�da�o w jego oczach? Ta my�l zaniepokoi�a go. By�o zbyt p�no, aby wsta� z miejsca i postara� si� rozpozna� faceta. Je�li incydent w St. Louis i jego nast�pstwa zosta�y odnotowane, szeryf b�dzie zmuszony zezna�, �e widzia� Lelanda, jak przez godzin� podrywa� jedn� ze stewardes. Nie mo�na by�o nic poradzi� na ta, �e ludzie w�a�nie tak patrzyli na te zagadnienia. Leland pomy�la�, �e sprawa przyj�a z�y obr�t ju� w taks�wce, kiedy wjechali na drog� dojazdow�. Mimo przygody z Kathi Logan by� napi�ty i czu� si� naprawd� zm�czony po trzech dniach ci�kiej pracy. Potrzebowa� teraz porz�dnie przespanej nocy. Trzy miesi�ce po tym, jak Leland ujawni� nowe materia�y w starej sprawie o zab�jstwo, jego partner, Mike, wr�ci� wcze�niej do domu i przy�apa� �on� Joan ze swoim koleg� ze studi�w. Leland i Karen spodziewali si� czego� takiego po Joan, ale nie w tym momencie. Joan nale�a�a do os�b, kt�re ostro zwalcza�y tych, co si� na niej szybko poznali - takich jak Lelandowie. Joe i Karen byli w�wczas oficjalnie w seperacji i ich drogi te� si� rozchodzi�y. Leland nie wiedzia� w tym czasie, �e agencja by�a na kraw�dzi bankructwa. Tak d�ugo, jak razem byli w biznesie, Leland prowadzi� coraz to nowe dochodzenia, podczas gdy Mike zajmowa� si� ksi�gami i sprawami codziennymi. Teraz Mike sta� si� emocjonalnym wrakiem. Leland przez ca�y nast�pny rok pr�bowa� co� naprawi� w jego ma��e�stwie, aby w ko�cu przekona� si�, �e sprawa jest jednak beznadziejna. Wtedy Mike by� ju� zagro�ony tak�e z drugiej strony - Joan zaskar�y�a go do s�du. Leland stara� si� mu pom�c, ale koszty sprawy poch�on�y ich dwuletnie zarobki - Joan i jej prawnik zabrali prawie wszystko. W ci�gu osiemnastu miesi�cy Leland wynegocjowa� siedem r�nych po�yczek przemieszczaj�c swoje aktywa i staraj�c si� zaspokoi� wszystkich kredytodawc�w, w��czaj�c w to Mike'a. W nieunikniony spos�b on i Mike odsun�li si� od siebie. Leland nie mia� od niego �adnych wiadomo�ci od dziesi�ciu lat. Leland zdawa� sobie spraw�, �e m�g�by lepiej pom�c Mike'owi, gdyby nie mia� tak�e w�asnych k�opot�w. Przez ca�y ten okres znajdowa� si� w okropnym stresie, licz�c tylko na swoje w�asne si�y i zdolno�� przetrwania. Zawsze istnia�y wyra�ne granice tego, co Karen mog�a znie��. W tym samym tygodniu, kiedy zap�aci� ostatni rachunek, jego matka trafi�a do szpitala. Ojciec zapewni� go, �e powinna wyzdrowie� i Leland uwierzy� mu na s�owo. Nigdy nie czu� si� szczeg�lnie zwi�zany z matk�, ale gdy zmar�a miesi�c p�niej, Leland prze�y� szok, kt�rego si� po sobie nie spodziewa�. W�a�nie w tym roku sp�aci� siedemdziesi�t trzy tysi�ce dolar�w d�ugu i zacz�� si�ga� po butelk�. Wiedzia� dobrze, co si� z nim dzieje, ale nic go to nie obchodzi�o. Pilot oznajmi�, �e nad Los Angeles roztacza si� pokrywa chmur, ale w samym mie�cie nie pada, a temperatura wynosi sze��dziesi�t pi�� stopni Fahrenheita, co sprowadzi�o u�miechy na twarze pasa�er�w. Po ich prawej stronie wida� by�o g�ry San Bernardino, wznosz�ce si� nad ��tawym dnem doliny. Nast�pnie ukaza�o si� kilka naprawd� wysokich wie�owc�w, ozdobionych �wiat�ami na �wi�ta. Na wzg�rzu nie opodal by� tak�e widoczny, niedawno zreperowany, olbrzymi napis: HOLLYWOOD. Kiedy Leland lecia� tutaj ostatnim razem, napis brzmia�: HULLYWO D. Poczu�, �e zanurza si� w dziwn� atmosfer� Los Angeles. Stephanie mieszka�a tu ju� od dziesi�ciu lat i nadal by�a zakochana w tym mie�cie. Mia�a mi�y domek przy �adnej ulicy w Santa Monica i nawet tutaj zauwa�y� noc� co� dziwnego w sposobie, w jaki palmy odcina�y si� od ��tego t�a nieba. Pod skrzyd�ami samolotu przep�ywa�y ulice. Wysun�y si� ko�a i boeing-747 dotkn�� pasa startowego jedynego na �wiecie lotniska nazywanego LAX, od skr�tu u�ywanego na kartkach przypinanych do baga�y. Leland pomy�la�, �e zgadza�o si� to z charakterem miasta. Jego s�siad westchn�� i Joe rzuci� mu kr�tkie spojrzenie: m�czyzna u�miechn�� si� z ulg�, jakby przetrwa� �ledztwo z torturami. Ostatni raz Leland zwr�ci� na niego uwag�, gdy znajdowali si� jeszcze nad St. Louis, i teraz przeszed� go dreszcz, jak gdyby kto� go �ciga�. ROZDZIA� 3 Godzina 18.02, wg czasu strefy Pacyfiku - Pan Leland? - zapyta� starszy czarny m�czyzna z siwymi w�sami, ubrany w liberi�, uzupe�nion� odpowiednim krawatem i czapk�. - Zosta�em wys�any po pana. - Dzi� - tej nocy? Zupe�nie niepotrzebnie. Powinien by� pan w domu z rodzin�. - Och, p�ac� mi za to - odpar� m�czyzna, u�miechaj�c si�. - Pani Gennaro chcia�a, �ebym zawi�z� pana do jej biura. Co� nowego. - Odbior� tylko baga�. - Zajm� si� tym, prosz� pana. Prosz� mi tylko da� sw�j bilet. Leland zastanawia� si�, czemu Steffie tak si� trudzi�a. Nie by�o to przyjemne, zw�aszcza �e siedemdziesi�cioletni dziadek mia� tacha� jego walizy. - Chod�my - powiedzia�. - Mo�e zd��y pan jeszcze do domu na �wi�teczny obiad. - Dzi�kuj� panu. Dwadzie�cia minut zaj�o im oczekiwanie na dwie walizki, a nast�pnych dziesi�� min�o, zanim kierowca wyprowadzi� olbrzymiego, czarnego cadillaca z parkingu i wjechali na drog� dojazdow�. Kierowca w��czy� ogrzewanie i stereofoniczne radio. Leland poprosi�, �eby wy��czy� i jedno, i drugie. Napisy na markizach moteli na Century Boulevard �yczy�y wszystkim weso�ych �wi�t. Leland zamkn�� oczy, maj�c nadziej�, �e Steffie nie przygotowa�a niczego zbyt wyczerpuj�cego na dzisiejszy wiecz�r. Nieraz mu m�wi�a, �e staje si� dziwakiem, ale prawda by�a taka, i� nie potrafi� przyzwyczai� si� do jej sposobu �ycia. Pracowa�a jako asystentka wiceprezesa mi�dzynarodowej sp�ki Klaxon Oil. Tytu� brzmia� zab�jczo, ale praca by�a te� niez�a i Steffie �wietnie zarabia�a. Leland ocenia�, �e jego c�rka zarabia ponad czterdzie�ci tysi�cy rocznie plus premie. Problem polega� na tym, �e stara�a si� �y� na stopie zgodnej ze swoj� pozycj�, na kt�r� sk�ada�o si� du�e BMW, wakacje trzy razy do roku i olbrzymia liczba rachunk�w z restauracji, kart cz�onkowskich i kredytowych - wszystkiego nie potrafi� zapami�ta�. Oczywi�cie, to by�o jej �ycie i stara� si� trzyma� j�zyk za z�bami, ale mia� wra�enie, �e Steffie ostro przesadza. Dzieciaki by�y zadbane, i bior�c pod uwag�, przez co przesz�y, spisywa�y si� lepiej, ni� Leland m�g� oczekiwa�. Kocha� je bardzo i przysy�a� im ca�y czas prezenty, ale zdawa� sobie spraw�, i� ledwo go znaj�, bo sp�dzaj� swe codzienne �ycie w zbytnim oddaleniu od niego. Cz�ciowo winna by�a dziel�ca ich odleg�o�� i zbyt szybkie tempo �ycia. Wola� nie wspomina� o przesz�o�ci i o tym, co on i Karen sprowadzili na w�asn� rodzin�. Steffie by�a poza domem, na pierwszym roku studi�w, kiedy prze�ywali sw�j najgorszy okres. Nigdy nie potrafi� dobrze zrozumie� przyczyny ich d�ugo trwaj�cych nieporozumie�. Na pocz�tku wsp�lnego �ycia Karen wpad�a w powa�ne k�opoty, ale nie zwr�ci�a si� do niego o pomoc. Podejrzewa�, �e si� go wtedy ba�a. W czasie wojny zostali rozdzieleni na kilka lat i p�niej ju� nigdy nie potrafili z�y� si� tak, jak w�wczas, gdy byli jeszcze m�odzi. Zmienili si� i nadal si� zmieniali, nigdy nie przyznaj�c si� do w�asnych frustracji i uraz�w. On �wiadomie dusi� je w sobie, a ona wierzy�a, �e powinna post�powa� tak samo. Z tysi�ca b��d�w, jakie pope�ni�, najpowa�niejszym by�o niezwracanie uwagi na prawdziw� osobowo�� Karen. - Nie mog� ju� d�u�ej tego znie�� - powiedzia�a mu jednego wieczoru, ze szklank� w r�ku. By� to czas, gdy pi�a razem z nim. - Przykro mi, Joe, ale zastanawia�am si� nad tym w k�ko i w k�ko, i nie widz� sposobu, w jaki mog�abym to znie�� cho�by przez minut� d�u�ej. Nie jeste� tym, za kogo ci� wzi�am, gdy si� poznali�my. Nie chodzi o to, �e ci� nie rozumiem. Wiem, kim jeste� - biznesmenem, sp�dzaj�cym ka�d� chwil� z dala od domu, cz�owiekiem, dla kt�rego praca jest tak wa�na czy absorbuj�ca, �e nie mo�e lub nie chce rozmawia� o niej ze mn�, nawet gdyby mi na tym zale�a�o. Ale te�, co mnie mo�e obchodzi� to, �e nie upowa�niony personel nie powinien mie� dost�pu do komputera? Albo czy policja w Nebrasce zna najnowsze zarz�dzenia dotycz�ce kontroli nad t�umem. Wiem, �e to nie s� bzdury, ale je�eli o mnie chodzi, to jest to kompletna brednia. Mam dosy�, �e nie mo�esz z tego powodu zachowywa� si� normalnie w nocy, i chce mi si� rzyga� w oczekiwaniu na lepsz� przysz�o��, kt�ra nigdy nie nadejdzie. Chc�, �eby� si� wyni�s�. Im szybciej, tym lepiej. Nie to, �e ci� ju� nie aprobuj�. Ja ci� nawet lubi�, ale chodzi w�a�nie o seks. Jak ju� do czego� dojdzie, to czuj� si� tak, �e najch�tniej bym ci� zabi�a. Wyno� si� st�d! I to jak najszybciej. Przed �witem by� ju� porz�dnie pijany i przez nast�pne dwa lata nie trze�wia� na d�u�ej ni� osiem godzin. Czasami by� zwyczajnie wstr�tny. Dzwoni� do Karen, ju� niemal nieprzytomny, pewien, �e chce j� przeprosi�, ale chodzi�o mu jedynie o podj�cie tematu starej k��tni. Ma��e�stwo r�wnie stare i z�e, jak ich, nie by�o lepsze od nawiedzonego domu i oboje znale�li w nim swoje pokoje na pi�trze, kt�re nie by�y od lat otwierane. Walczyli o to, kto, czemu i kiedy by� winny temu, co si� sta��. Stephanie wiedzia�a o wszystkim od jednej lub drugiej strony. Uciek�a ze szko�y i zadzwoni�a do nich z Puerto Rico. Sko�czy�o si� na tym, �e Karen musia�a podda� j� terapii, a Leland przez dwa tygodnie prze�ywa� stres, �e to jego post�powanie zabija je obie. Kiedy spotka� si� nast�pny raz z Karen, by� ju� trze�wy, ale zdawa� sobie spraw�, �e ich ma��e�stwo si� rozpad�o i �e musi zacz�� nowe �ycie. Nigdy wi�cej jej nie dotkn��. Kto m�g� wiedzie�, �e Karen umrze po o�miu latach? By� ju� poprzednio w wie�owcu Klaxon, czterdziestopi�trowej kolumnie na Wilshire Boulevard, i zna� na tyle miasto, �eby zorientowa� si�, i� stary kierowca przepycha si� drog� na p�noc od San Diego Freeway do Walshire, nast�pnie na wsch�d przez Beverly Hills, pomi�dzy sklepami i hotelami. Przypomnia� sobie ca�� reszt�: nieruchome palmy i o�lepiaj�ce neony. Dziewi��dziesi�t procent budynk�w w Los Angeles stanowi�y niskie dwupi�trowe rezydencje. Czu�o si� tu prawdziw� gospodarno�� mieszka�c�w, w wyniku kt�rej miasto sta�o si� terenem najpi�kniejszych dzielnic mieszkaniowych na ca�ym �wiecie. Istnia� tak�e jeszcze jeden czynnik wp�ywaj�cy na wygl�d miasta: krzykliwa, szale�cza pogo� za pieni�dzmi, kt�ra wci�gn�a tak�e Stephanie i doprowadzi�a do takich publicznych udziwnie�, jak napisy na pizzeriach: "Czy zjad�e� ju� kawa�ek?''' W najgorszym wypadku mo�na by�o doj�� do wniosku, �e gdyby usuni�to neony i wy��czono pr�d, miasto wygl�da�oby jak ogolony kot. Problem stanowi�a m�odo�� miasta. W latach pi��dziesi�tych wi�ksza cz�� Los Angeles i przedmie�cia by�y zupe�nie nie rozwini�te. Kilkana�cie lat temu, kiedy Leland zacz�� tu po raz pierwszy przyje�d�a�, spory kawa�ek Freeway pozostawa� jeszcze do wyko�czenia, a ca�e miasto funkcjonowa�o w oddzielnych cz�ciach. Teraz Los Angeles by�o pierwszym postindustrialnym megapolis, olbrzymim miastem przysz�o�ci, �pi�cym pod kipi�cym, zatrutym niebem. - Mieszka pan w Los Angeles? - Nie, prosz� pana, mieszkam w Compton, w Kalifornii. Kalifornijczycy lubili wymawia� to s�owo. Gdyby znalaz� si� w Nowym Jorku czy Chicago, nikt by nie powiedzia�: "Valley Stream, New York" czy "Cicero, Illinois". By�o tu zupe�nie tak, jak gdyby ludzie chcieli si� upewni�, i� wszystko jest na swoim miejscu i �e nikt w ci�gu jednej nocy nie zerwie zas�ony. Z punktu widzenia policji Los Angeles by�o prawdziwym koszmarem. Nie, do��, �e olbrzymie i rozrzucone, by�o jedynym znanym Lelandowi miastem na �wiecie podzielonym �a�cuchem g�r Santa Monica, biegn�cym ze wschodu na zach�d i obejmuj�cym obszar Bel Air, Sherman Oaks i Studio City, a tak�e oddzielne Beverly Hills. Na wielu obszarach patrole samochodowe okazywa�y si� nieskuteczne i policja musia�a przesi��� si� do helikopter�w. To poskutkowa�o. Mo�na by�o ucieka� przed kim� pod��aj�cym nad tob� �mig�owcem, ale nie mo�na si� by�o ukry�. Limuzyna zjecha�a z Freeway, kieruj�c si� na wsch�d w stron� Wilshire przez modne osiedle Westwood. Po lewej stronie wznosi�o si� Bel Air, ukryte za swoimi pieni�dzmi. Na przestrzeni nast�pnych pi�ciu mil rozsiad�y si� posiad�o�ci warte miliony. W tym mie�cie ludzie, kt�rzy dawniej nie mieli pieni�dzy, nagle stawali si� naprawd� bogaci i nie dbali, ile p�acili za rzeczy, kt�rych po��dali. Wi�cej tu by�o rolls-royce'�w ni� w Indiach za czas�w rad�y. Wraz z upadkiem starych re�im�w nap�ywa�y tu pieni�dze z ca�ego �wiata. Za kilka lat Los Angeles b�dzie najdro�szym, najbardziej skorumpowanym i niebezpiecznym miejscem na ziemi. - Co pan robi w czasie �wi�t? - Chyba b�d� ogl�da� telewizj�. M�j syn zbudowa� mi telewizor z tych du�ych odbiornik�w - wie pan, z projektorem. - Jest elektronikiem? - Nie. To m�j najm�odszy syn, ma tylko dwadzie�cia jeden lat. Jest aktorem, ale ma du�e zdolno�ci manualne. Wzi�� normalny telewizor, soczewki i kamer�, no i mam to cudo. Cztery stopy, jak w kinie. W tym roku Ramsi b�d� �wietnie wygl�dali, jak im do�o��. M�wi� panu, ten stary �wiat zmienia si� w co� zupe�nie innego. Leland zgodzi� si� z nim i sko�czy� rozmow�. Mia�, jak na jeden dzie�, dosy� zagl�dania w cudze �ycie. Pokrzepiaj�ce by�o to, �e m�oda generacja nie czu�a wi�kszego l�ku przed now� technik�, tak jak jego w�asna przed modelami A czy dwup�atowcami. Dostrzeg� jednak pewne r�nice. Stara technologia zbli�a�a ludzi. Obecne cuda przeznaczone by�y dla konsument�w zamkni�tych w swoich mieszkaniach, dla tych kt�rzy �yli w odosobnieniu, jak byd�o przeznaczone na rze�. Ludzie tutaj te� byli inni - ekscentryczni jak Anglicy, z ch�ci� wypr�bowuj�cy wszelkie permutacje w�asnego ja. St�d w�a�nie wywodzi�y si� hula hoop i deskorolki. Mo�na tu by�o spotka� ludzi tak zachwyconych odkryciem tego miejsca, �e sp�dzali w nim ka�de �wi�ta Bo�ego Narodzenia, opalaj�c si� na pla�y, nawet je�li woda by�a zbyt zimna do p�ywania. Wilshire wydawa�o si� zupe�nie opuszczone. Kilka samochod�w przeje�d�aj�cych ulic�. Kobieta wyprowadzaj�ca brzydkiego, chudego psa. Ozdoby �wi�teczne. Budynek za budynkiem z o�wietlonymi wystawami. Min�li Beverly Hills i wjechali w ciemno�ci Los Angeles. Leland zaczyna� czu� si� tak, jakby nale�a� do tego miasta. Przed Klaxon sta�a zaparkowana ci�ar�wka. Zmieni�y si� �wiat�a i limuzyna zatrzyma�a si� na skrzy�owaniu. - Panie Leland, mo�e pan wej�� do �rodka. Ja sam si� zajm� baga�ami. Zanios� je do samochodu pani Gennaro. Prosz� jej powiedzie�, �e kluczyki s� pod siedzeniem kierowcy - b�dzie wiedzia�a. �ycz� panu mi�ych �wi�t. - Dzi�kuj�. Niech pan te� si� dobrze bawi - prosz� uwa�a� na swoje oczy. - S�usznie - kierowca u�miechn�� si� zadowolony na my�l o swoim kochaj�cym synu. - Dzi�kuj�. Leland zauwa�y� co� na rogu. Du�y jaguar, jakiego sam mia� w latach sze��dziesi�tych, sta� zaparkowany na chodniku. Dla Lelanda jego jaguar by� tylko �r�d�em k�opot�w i mimo i� bardzo mu si� podoba�, musia� si� z nim rozsta�. Ten by� �wietnie utrzymany. Kto� siedzia� w �rodku, a z ty�u wystawa�a antena radia CB. Limuzyna podjecha�a pod wej�cie do budynku i zatrzyma�a si�. Leland po�egna� si� z kierowc�, wszed� kilka krok�w po schodach i obejrza� si� na jaguara. M�czyzna za kierownic� mia� przy ustach mikrofon i gdy spostrzeg� na sobie wzrok Lelanda, stara� si� go szybko ukry�. Leland najwidoczniej zauwa�y� co�, czego widzie� nie powinien. Podszed� do oszklonych drzwi, za kt�rymi siedzia� starczy m�czyzna w szarym mundurze i czyta� gazet�. Jaguar znajdowa� si� ju� poza zasi�giem jego wzroku. Stra�nik zauwa�y� Lelanda i otworzy� drzwi. - Nazywam si� Joe Leland. Oczekuj� mnie. Czy pan nie jest przypadkiem by�ym policjantem? - Zgadza si�. - Ja te�. Odchodz� w�a�nie na emerytur�. Stra�nik uwa�nie obejrza� kart� identyfikacyjn� Lelanda. - Nie widzia�em jeszcze takiej, ale odszed�em ju� pi�tna�cie lat temu. Wygl�da na to, �e wszystko jest w porz�dku z t� piecz�tk�. Wiem, ze pana oczekuj�. Co mog� dla pana zrobi�? Leland powiedzia� mu o jaguarze. Starszy m�czyzna zamruga� oczyma i wyjrza� przez drzwi w stron� Wilshire, bo ze swojego miejsca nie m�g� nic zobaczy�. - Po drugiej stronie ulicy znajduje si� sklep z bi�uteri� i delikatesy. Wszystko jest ju� zamkni�te. Zadzwoni� w tej sprawie. Mo�e pan wjecha� wind� na trzydzieste drugie pi�tro. S� z ty�u holu. Nie wiem, co si� z tymi lud�mi porobi�o. Pami�ta pan czasy, gdy Bo�e Narodzenie by�o wolnym dniem i wszystko, co si� mog�o zdarzy�, to jedno czy dwa zab�jstwa? - Pewnie. Jak si� przyjecha�o na miejsce, to zab�jca siedzia� jeszcze nad ofiar�, przekonuj�c j�, jak bardzo si� pomyli�. - Stare dobre czasy. - Nie ma dzi� w nocy zbyt wielu patroli, co? - spyta� Leland. - Gdyby ludzie wiedzieli, jak niewielu policjant�w jest na ulicy w niekt�re dni, to dopiero by�aby chryja. Je�li ma pan bro�, to mogliby�my sami ich zdj��. - Niech pan to zostawi - doradzi� Leland. - Tylu szczeniak�w kr�ci si� dzi� po ulicach. Przyjrz� si� im z g�ry. B�d� m�g� ich zobaczy�? - Nie, przyj�cie jest po drugiej stronie. - Przyj�cie? - Co� specjalnego. Zrobili jaki� interes z Arabami, czy kim� tam. Pe�no jest tam m�odych cipek, szczeniak�w, wszystkich. Zadzwoni� od razu, zanim ptaszek si� ulotni. Stra�nik wypowiedzia� ostatnie zdanie fa�szywym falsetem. Kiedy Leland wszed� do windy, przypomnia� sobie, kogo stra�nik na�ladowa�. Garry Cooper w filmie Sier�ant York, Leland pstrykn�� palcami i powiedzia� na g�os: - Cholera! Z kim ten dra� w jaguarze m�g� rozmawia�? Nie potrzeba radia, �eby obrobi� delikatesy czy nawet jubilera. O co im chodzi�o? ROZDZIA� 4 Godzina 19.14 Leland nie mia� poj�cia, w jaki spos�b Steffie dosta�a t� prac�. Po szkole przyjecha�a tu z Gennarem, swoim m�em. W tym czasie nie odzywa�a si� do matki, a jej stosunki z ojcem dopiero zacz�y si� uk�ada�. Gennaro przypomina� fizycznie Lelanda - schludny, z kr�tko obci�tymi, ciemnymi w�osami. By�o to nied�ugo przed eksplozj� mody na d�ugie w�osy. W tym czasie Leland by� ju� szpakowaty, ale i tak sta�o si� jasne, co Steffie pod�wiadomie czu�a. Gennaro zdecydowanie odrobin� za bardzo lubi� robi�, wra�enie - by� jednym z tych dzieciak�w, co zawsze patrz� ci w oczy w czasie rozmowy. Policjanci przyjmowali to jako najlepsz� oznak� k�amstwa, ale Leland wszed� w okres zdobywania si� na kompromisy. Pomy�la�, �e zwi�zek ten nie b�dzie dla niej z�ym do�wiadczeniem, nawet je�li oka�e si� pierwszym i jedynym ma��e�stwem. Mieli zamiar wyjecha� do Kalifornii, jak o�wiadczy� mu Gennaro. Ch�opak uzyska� tytu� magistra na wydziale zarz�dzania, mia� troch� wyrobionych w szkole znajomo�ci i "pracowa� dla komisji poborowej", jak to sam okre�li�. Leland uzna�, �e i tak nie ma wp�ywu na swoj� c�rk�. Nie wiedzia� nawet, czy aktualnie Gennaro p�aci alimenty na dzieciaki. Po rozstaniu Gennaro przez pewien czas �y� z aktork� na Malibu, ucz�szczaj�c na wszystkie odpowiednie przyj�cia, a kilka lat temu Steffie wyzna�a mu, �e jej by�y m�� zamieszka� na Encino, co te� mia�o odpowiednie znaczenie. Obecnie, wed�ug Steffie, stara� si� by� jak najlepszym ojcem dla Judy i Marka, co nic nie dawa�o, gdy� Leland nie s�ysza� ani razu, �eby dzieciaki wspomina�y jego imi�. Gdy winda zbli�y�a si� do trzydziestego drugiego pi�tra, us�ysza� jakie� d�wi�ki przez drzwi. Winda zatrzyma�a si� i zosta� og�uszony ha�a�liwym rytmem disco. Jezu, Stephanie chcia�a, �eby znalaz� j� w tym t�umie? Czy wzi�a ze sob� dzieciaki? Na korytarzu znajdowa�o si� kilkana�cie os�b z drinkami, podaj�c sobie skr�ty i ko�ysz�c si� w rytm muzyki. Dalej, w niemal kompletnych ciemno�ciach, pi��dziesi�t czy sze��dziesi�t os�b ta�czy�o przy muzyce tak g�o�nej, �e betonowa pod�oga wydawa�a si� ko�ysa� wraz z nimi - Cze�� - przywita�a go �adna blondynka. - Weso�ych �wi�t. Palisz to g...? Ca�kiem niez�e colombo. - Lekarze w sanatorium doradzili mi, �ebym rzuci�. Znasz mo�e pani� Gennaro? Mia�em si� z ni� tu spotka�. - Wiesz jak wygl�da? - Zawsze wiedzia�em. Jestem jej ojcem. - Jezu! Przepraszam. Prosz� chwil� poczeka�. - Odwr�ci�a si� w stron� korytarza. - Widzi pan te drzwi? Biuro pana Ellisa. Ostatni raz jak j� widzia�am, by�a tam z tymi wszystkimi grubymi rybami. Nie, przepraszam. Niech pan zapomni, �e to powiedzia�am. Prosz�. Niech jej pan powt�rzy, �e Doreen sk�ada �yczenia �wi�teczne i gratulacje. - Za co? - Za to! - To znaczy? - Nic pan nie wie? Pan Ellis i pani Gennaro podpisali w�a�nie kontrakt na sto pi��dziesi�t milion�w dol