307
Szczegóły |
Tytuł |
307 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
307 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 307 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
307 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
tytu�: "Wiersze"
autor: Maria Konopnicka
"Contra spem spero"
Przeciw nadziei, co stoi na chmurze
�ez, pr�dkim wichrom rzuciwszy kotwic�,
I obr�cony wzrok trzyma na burze
I nawa�nice,
W niezgas�e gwiazdy ufam w�r�d zawiei
Przeciw nadziei.
Tak pie�niarz �lepy, gdy noc go otoczy,
Cho� wie, �e rankiem nie wzejdzie mu s�o�ce;
Podnosi w niebo ob��kane oczy
I d�onie dr��ce
I mroki pije �renic� zagas��,
Wierz�c w dnia has�o.
Wiem, odlecia�y te ptaki daleko,
Co nam na skrzyd�ach nios�y chwa�y zorze,
I z rzek ju� naszych te wody nie ciek�,
Kt�re sz�y w morze...
I syn si� karmi k�osami gorzkiemi
Z ojc�w swych ziemi.
Sam B�g zagasi� nad nami pochodni�
I na mogi�y strz�sn�� jej popio�y.
Idziem, jak id� bezdomne przechodnie.
Z zwi�d�ymi czo�y,
A stopy nasze zasypuje �lady
Wicher zag�ady...
Wiem, niech mi sm�tne echo nie powtarza
Tego, co wstydem pali i co boli,
Bom ja te� rodem z wielkiego cmentarza
I z krwawej roli...
I ja te� lec� jak ptak ob��kany
I wichrem gnany.
Przecie� o zmierzchy skrzyd�ami bij�ca
I piekie� naszych ogarniona sfer�,
Oczyma szukam dnia blask�w i s�o�ca
Contra spem - spero...
I w mogi� g��bi czuj� �ycia dreszcze,
I ufam jeszcze...
Przeciw nadziei i przeciw pewno�ci
Wystyg�ych duch�w i �mierci wr�bit�w
Wierz� w wskrzeszenie popio��w i ko�ci,
W jutrzni� b��kit�w...
I w gwiazd� lud�w wierz� w�r�d zawiei,
Przeciw nadziei!
* * *
"Wolny najmita"
W�sk� �cie�yn�, co wije si� wst�g�
Mi�dzy p�lkami j�czmienia i �yta,
Szed� blady, n�dzn� odziany siermi�g�,
Wolny najmita.
I nigdy wyraz nie by� dalszym tre�ci,
Jak w zestawieniu takim ur�gliwym.
Nigdy nie by�o tak g�uchej bole�ci
W jestestwie �ywym.
Rok ten by� ci�ki: ulewa smaga�a
Srebrnym swym biczem wiosenne zasiewy:
I ziemia we �zach zaledwie wyda�a
S�om� a plewy.
Z chaty, za kt�r� zaleg�y podatki,
Wygnany n�dzarz nie �egna� nikogo...
Tylko gar�� ziemi zawi�za� do szmatki
I poszed� drog�.
W powietrzu ciche zawis�y b��kity:
Echo fujarki spod lasu wsch�d wita...
Stan��, i otar� �z� po�� swej �wity
Wolny najmita.
Wolny, bo z wi�z�w, jakimi go przyku�
Rodzinny zagon, gdzie pot roni� krwawy,
Ju� go rozwi�za� bezduszny artyku�
Twardej ustawy...
Wolny, bo nie mia� da� ju� dzisiaj komu
�wie�ego siana pokosu u ��oba;
Wolny, bo rzuci� m�g� dach swego domu,
Gdy si� spodoba...
Wolny, bo nic mu nie ci�y na �wiecie
Kosa ta chyba, co zwis�a z ramienia,.
I n�dzny �achman sukmany na grzbiecie,
I b�l istnienia...
Wolny, bo jego ostatni sierota,
Co z g�odu opuch� na wiosn�, nie �yje...
Pies nawet stary pozosta� u p�ota
I z cicha wyje...
Wolny! - Wszak mo�e i�� albo spoczywa�,
Albo kl�� z zgrzytem t�umionej rozpaczy,
Mo�e oszale� i p�aka�, i �piewa�
B�g mu przebaczy...
Mo�e zastygn��, jak szrony, od ch�odu,
Bi� g�ow� w ziemi�, jak czyni� szaleni...
Od wschodu s�o�ca do s�o�ca zachodu
Nic si� nie zmieni.
Ubogi zagon u n�dznej twej chatki
I mokr� ��czk�, i mszary, i wrzosy
Obsadzi urz�d... podatki! podatki!
Ty id� do kosy!
Id�, id�! Op�at� do kasy wnie�� trzeba,
Cho� jedno ziarno wydadz� trzy k�osy
I cho� nie zaznasz przez rok ca�y chleba...
Id�, id� do kosy!
Czeg� on stoi? Wszak wolny jak ptacy?
Chce - niechaj �yje, a chce - niech umiera!
Czy si� utopi, czy chwyci si� pracy,
Nikt si� nie spiera...
I cho�by gar�ci� rwa� w�osy na g�owie,
Nikt si�, co robi, jak �yje, nie spyta...
Cho�by pad� trupem, nikt s��wka nie powie...
- Wolny najmita!
* * *
"Kubek"
Z jednego kubka ty i ja
Pili�my onej chwili,
Lecz �e nam w wod� pad�a �za,
Wi�c kubek my rozbili.
I poszli w �wiat, i poszli w dal,
Osobn� ka�de drog�,
Ani nam szcz�tk�w onych �al,
Co zrosn�� si� nie mog�...
Dzi�, kiedy w skwary znojnych susz
Samotne kroki nios�,
Gwiazdy mi jasne z z�otych kru�
Podaj� srebrn� ros�.
Lecz wiem, �e w �adnej z gwiezdnych czasz
Nie znajdzie si� och�oda,
Jak� mia� prosty kubek nasz,
Gdzie by�y �zy i woda.
KONIEC