2898

Szczegóły
Tytuł 2898
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

2898 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 2898 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

2898 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Karl Michael Armer Tubylcy z betonowej d�ungli NEON W blasku ksi�yca plac sprawia wra�enie wymar�ego. Neonowa reklama du�ego domu towarowego odbija si� w ka�u�ach pokrywaj�cych betonowe p�yty. Jest mokro i zimno. Po�wiata ma w sobie co� z nierzeczywistej blado�ci nocnej fatamorgany. Cienie zagnie�dzi�y si� g��boko w arkadach centrum handlowego, okalaj�cych plac ze wszystkich stron. Foxx stoi po�rodku placu i czeka. Jest nieruchomy jak pos�g. Na jego mokrym sk�rzanym p�aszczu po�yskuje �wiat�o reklam. Niebieskie, czerwone, niebieskie, czerwone. Jego twarz, skryta pod czarnymi jak w�giel okularami przeciws�onecznymi, jest blada, ekstatyczna. W jasnej, pe�nej po�wiacie ksi�yca rzuca ostry cie�. Dekoracja Chirico z betonu, nocnych neon�w i milczenia. Zimna i prosta. Podoba mi si�. To nasza scena. Ach, jaki� to by�by wspania�y film. Uj�cie pierwsze: wie�owce z Neu - Perching z lotu ptaka. 60 000 pogr��onych we �nie ludzkich mr�wek w osiedlu z betonu. W nielicznych oknach wida� niebieskaw� po�wiat� ekran�w telewizyjnych. Najazd kamery na plac. Utopione w ka�u�ach odblaski neon�w. Z okien wystawowych supermarketu sp�ywa kliniczne, zimne �wiat�o jarzeni�wek. Wewn�trz stos pralek b�bnowych, niczym ofiary dla niepoj�tego b�stwa. Zwrot na nieruchom� posta� w niebiesko - czerwonym - niebieskoczerwonym p�aszczu. Foxx, m�j wice. Dzisiejszej nocy wygl�da na starszego ni� siedemna�cie. A potem cisz� przerywa ten D�WI�K. Wy�aniaj� si� z cieni i okr��aj� Foxxa. To Zombie. Uszminkowane na bia�o twarze, rozczapierzone palce, rytualne pochrz�kiwanie. Noc �yj�cych zmar�ych. Ale ich ofiara nie jest bezbronna. Prztykam palcami. Nasza grupa bojowa wychodzi z ukrycia. - Gang Neonowy - m�wi naczelny Zombie g�osem dr��cym z emocji. Witamy si� z nimi, wymachuj�c naszymi azjatyckimi pa�kami. Foxx powoli wyci�ga spod p�aszcza chemiczn� maczug�. Nie tracimy ani chwili. - Akcja - wo�am. Zaczyna si� walka obu band. Szybkie kroki do przodu. Pa�ki bojowe grzmoc� z rozmachem, z bezwzgl�dn� precyzj�, w spos�b prze�wiczony ju� 1000 - krotnie. �a�cuchy dzwoni� o beton, ten i �w zatacza si� do ty�u, Zombie wrzeszcz�. Pa�ki grzmoc� raz po raz, twarz wygl�da po takim ciosie jak p�kni�ta szyba. Prask! Nap�yw adrenaliny! O, jak pi�kna jest si�a! Mia�d�ymy ich. Kopniak w �o��dek, cios w kark, i nast�pny! Wspaniale, precyzyjnie, elegancko. Niebiesko - czerwony balet bojowy Opery peki�skiej, ale krew jest prawdziwa. Prask! Nieruchoma twarz w ka�u�y. Jeste�my wspaniali. Jeste�my niezwyci�eni. Tak, tak! Prask! Hahaha! Gang Neonowy atakuje. W feerii barwnych b�ysk�w neon�w reklamowych niszczymy przeciwnika. Kiedy zanika ju� w m�zgu migotliwa biel, le�� na ziemi; dziesi�ciu wszawych Zombie, kt�rzy s�dzili, �e dadz� rad� pi�ciu wspania�ym z Gangu Neonowego. Zabawni bezm�zgowcy! Przecie� wszyscy wiedz�, �e spo�r�d wszystkich gang�w w Neu - Perching my jeste�my na samym szczycie. Plastic Spastic kopie ich jeszcze przez chwil�, potem poprawiamy sobie ubrania. To ma kapitalne znaczenie. - Byli�my dobrzy. - Foxx zak�ada z powrotem swoje przeciws�oneczne okulary. - Pierwszorz�dna nauczka. - Nauczka na sto dwa! - przytakuje Siegfried, u�miechaj�c si� mile. - Nauczka roku! - Poprawia sobie r�kawiczki i przyg�adza starannie jasn� czupryn�. - A teraz, Dawidzie? A wi�c uparcie pr�buje nadal. Nie reaguj� na to. Wyci�gam z kieszeni lusterko, sprawdzam sw�j makija� i poprawiam go kontur�wk� "Unisex dark blue metallic". - A teraz, Pierwszy? - pyta jeszcze raz Siegfried. No, to ju� lepiej. - Akcja karna przeciw przyw�dcy Zombie - m�wi�. Godzilla oblizuje sobie wargi. Ten potw�r rzeczywi�cie uwielbia totaln� przemoc. Co do mnie, to wcale nie zale�y mi na odwecie. Ale to w�a�nie nale�y do rytua�u. Bierzemy si� za Pierwszego gangu Zombie i masakrujemy go metodycznie. Dok�adnie wed�ug podr�cznika anatomii. Dok�adnie wed�ug zasad naukowych. Na pewno up�ynie co najmniej rok, zanim b�dzie m�g� znowu chodzi�. Nast�pnie wrzucamy go do ozdobnej fontanny w samym �rodku placu. Jutro rano nap�dzi stracha gosposiom, kt�re wybior� si� po zakupy. Ale dzisiejszej nocy tylko ksi�yc spogl�da na niego, kiedy tak le�y w bezruchu, w ka�u�y neonowej krwi. BUNKIER Ju� po raz 2880 wsuwam dzi� plastykowy element pod pras�. Wa��cy ton� ci�ar p�dzi w d� jak pi�� King Konga, wydaje odg�os przypominaj�cy mla�ni�cie, po czym wypluwa dziwacznie uformowan� rzecz z dziurkami i wybrzuszeniami. Bior� do r�ki ten plastykowy wyr�b, wrzucam na plastykow� pochylni�, na kt�rej zsuwa si� do plastykowego pojemnika. I znowu my�l� sobie: Godzilla, ty debilu, zrobi�e� ju� chyba z milion tych dziwade�, a nie wiesz nawet, do czego w�a�ciwie s� potrzebne. Najprawdopodobniej sprzedawane b�d� w plastykowym domu towarowym ludziom z plastyku. Przez osiem godzin dziennie produkuj� to g�wno. Co dziesi�� sekund: wumm - cmok. To daje 6 na minut�, 360 na godzin�, 2880 na dzie�. 2880 razy s�ysz� mla�ni�cie tego plastykowego potworka. Czasem wydaje mi si�, �e m�j m�zg jest r�wnie� z plastyku. Fajrant. Neonowe o�wietlenie ga�nie. Jedna z jarzeni�wek w szatni mruga. Nale��cymi do firmy schodkami ruchomymi zje�d�am na peron metra. Blaszany g�os z megafon�w. Op�nienie. Awaria sieci energetycznej. Pro�ba o cierpliwo��. Wreszcie poci�g nadje�d�a. Drzwi zasuwaj� si�, wumm - cmok. Jest ciasno i duszno. Tytu�y w gazetach krzycz� na ca�y �wiat o najnowszych kryzysach. Czy zim� czeka nas brak energii elektrycznej? Konflikt w Korei narasta coraz bardziej. Wojna gang�w na stadionie: liczne ofiary �miertelne! O Bo�e! Ta duchota zwala mnie z n�g. R�wnie� nuda. Ka�dy wlepi� wzrok przed siebie. Wyplute, wymi�toszone typy. Odgadn�� 30 stron strategii sprzeda�y. Wype�ni� 150 metr�w rega��w. Zrobi� 2880 razy wumm - cmok. Spogl�dam na reklam�. Dlaczego nie zostaniesz policjantem? Nasz kraj potrzebuje m�czyzn takich jak ty! Jaki� rozpromieniony facet w mundurze siedzi na BMW 1200, niedba�y u�miech i do mnie nale�y ca�y �wiat. Zmilitaryzowany gigolo. Cz�owiek na okre�lone chwile, hahaha! W�a�ciwie mog�oby by� to co� dla mnie. Godzilla w akcji. Wzi�� si� za to porz�dnie i ju�! Szanowana osoba z pewn� pensj�. Mo�e by mnie nawet przyj�li. Nie jestem wprawdzie or�em, ale nie mo�na mnie te� nazywa� debilem, tylko dlatego, �e nie sko�czy�em szko�y. Po prostu starzy woleli, �ebym zadba� o troch� szmalu. Wumm - cmok. Neu - Perching, wszyscy wysiada�! Wielki �cisk i zam�t. Rzyga� si� chce na t� kot�owanin�. Kto� odpycha mnie �okciem, daj� mu kopniaka w kolano. Pada na ziemi�, inni tratuj� go, a ja czuj� si� od razu lepiej. Ale wszystko, co dobre, ko�czy si� szybko. Winda do bloku B nawali�a. "Prosz� przej�� schodami!" To oczywi�cie wkurza wszystkich. - Za co w�a�ciwie p�ac� podatki? - pyta jaki� roze�lony, wychudzony kurdupel w krawacie. I ju� wrzawa jak na stadionie. Kamera kontrolna zwraca si� od razu w t� stron�, szeryfowie szykuj� si�, aby doby� kolt�w. "Zwracamy uwag� - chrypi� g�o�niki - ... uszkodzenie przedmiot�w... poci�gni�ci do odpowiedzialno�ci ... areszt natychmiastowy a� do czasu wyja�nienia sprawy..." To oczywi�cie dzia�a na emocje jak kube� zimnej wody. Rozdra�nieni przeciskamy si� schodami pod g�r�. A tam zataczam si�, jakby kto� r�bn�� mnie z ca�ej si�y. S�o�ce �wieci! Dopiero teraz u�wiadamiam sobie, �e widz� s�o�ce po raz pierwszy �d trzech czy czterech dni. Rano do windy: �wiat�o neonowe. Metrem do pracy: �wiat�o neonowe. W hali fabrycznej: �wiat�o neonowe. Wieczorem powr�t. Metro, winda: �wiat�o neonowe. Dwie godziny snu, potem do dyskoteki: �wiat�o neonowe. Chyba zrobi� si� ju� ze mnie prawdziwy kret. Niebo jest zdecydowanie niebieskie, jak ekran przesterowanego telewizora. Typowa warstwa wyziew�w i mg�y znikn�a. To z pewno�ci� fen. Promienie s�o�ca padaj� dosy� uko�nie, s� z�ociste, wszystko wygl�da tak �wie�o i apetycznie. Jak w kinie. Film reklamuj�cy nasz� Pi�kn� Now� Ojczyzn�. Takie jesienne widowisko to nie na moje si�y. Zupe�nie, jakby kto� wyci�gn�� do ciebie r�k� ze wspania�ym prezentem, o kt�rym wiesz, �e i tak nie b�dzie tw�j. Obiecanki cacanki. Zreszt� nie czuj� si� dobrze, kiedy stoj� tak pod go�ym niebem, bezbronny. Odnosz� wra�enie, jakby w ka�dej chwili kto� m�g� mnie st�d zdmuchn��. Nie jestem te� przyzwyczajony do takiej ilo�ci �wie�ego powietrza. Wieje wiatr, jest dosy� zimno. Naprawd� oddycham z ulg�, kiedy zostawiam wreszcie za sob� s�o�ce, niebieskie niebo i wszystkie te bzdety i zamykam si� znowu w swoim bloku mieszkalnym. Tu czuj� si� bezpiecznie. W windzie mruga poczciwe stare �wiat�o neonowe. BETON Na marmurowej tablicy widnieje napis: NEU - PERCHING. Pomnik nieznanego mistrza ku przestrodze dopisa� kto� pod spodem. WYBIEGAJ�CY W PRZYSZ�O�� MODEL NOWEJ URBANIZACJI I BUDOWNICTWA MIESZKANIOWEGO DLA CZ�OWIEKA. ZBUDOWANY W LATACH 1987 - 1989 WED�UG PROJEKTU PROF. DR WALTERA HEUERMANNA. A dlaczego ten cwaniak sam tu nie mieszka? - pyta jaskrawoczerwony dopisek pod nazwiskiem profesora. - Bo kupi� sobie dom na Lazurowym Wybrze�u, frajerze - m�wi� cicho. Plastic Spastic unosi nieco g�ow�. - C� to, Godzillo, rozmawiamy sami ze sob�? - To nic. Wa��samy si� po schodach okalaj�cych Centrum Kultury i Komunikacji i zdychamy z nud�w. Oczywi�cie mo�na by i�� do biblioteki, ale to nie dla nas. W �rodku siedzi jaka� zesklerozia�a mi�o�niczka klasyki, a obok niej dwa czterdziestoletnie typy, jeszcze z p�nego okresu hippis�w; wspominaj�ce nadal Woodstock. Wed�ug nich "Blowin in the wind" to co� bardzo post�powego. Po prostu nie s� na bie��co. Zreszt� w bibliotece przestali grza�, odk�d Arabowie zrobili si� tacy wa�ni, a my dostajemy ju� tylko t� drog� rop� z Wenezueli. - Cholera, ale zimno - m�wi Siegfried. - Te przekl�te wie�owce ju� teraz rzucaj� cie�. Nic dziwnego, maj� co najmniej 40 pi�ter. Przez jaki� czas wie�owce nie by�y w modzie, ale odk�d ceny dzia�ek budowlanych ruszy�y w g�r�, wida� je znowu na ka�dym kroku. Pierwszy podziwia szary skafander, kt�ry dopiero co kupi�. - Fajnie to wygl�da - m�wi rozmarzony. Foxx, Drugi w Gangu Neonowym, ma nieco kwa�n� min�. Wed�ug niego Pierwszy jest za ma�o przebieg�y i zbyt pr�ny. - Sporo mnie to kosztowa�o - wyja�nia Pierwszy. - Jestem teraz zupe�nie sp�ukany. - Wstaje z miejsca - Za�atwi� sobie kredyt. Zaczepia pierwszego lepszego, jaki przechodzi akurat ulic�. - Daj mi 50 marek - m�wi do tamtego, jakiego� gryzipi�rka w okularach i z akt�wk� pod pach�. - Jak to? - dziwi si� ten naiwniak. Jeszcze jeden z tych, kt�rzy nie s� na bie��co. - W przeciwnym razie wybij� ci kilka z�b�w - wyja�nia mu uprzejmie Pierwszy. Jest jak zwykle uprzejmy wobec tubylc�w. - Za co� takiego, nasz kochany doktor stomatolog ��da 8000 marek, a ubezpieczenie te� dro�eje z dnia na dzie�. My�l�, �e w takim uk�adzie 50 marek to dla ciebie ca�kiem niez�y interes, a mo�e si� myl�? Jego s�owa trafiaj� do przekonania kredytodawcy. Zaczyna grzeba� w portfelu. - Ale mam tu tylko setk�. - To nic - m�wi Pierwszy wspania�omy�lnie. - Przyjmuj� r�wnie� wi�ksze drobne. A teraz zmyj si� st�d. Po tym drobnym przerywniku przychodzi znowu wielka nuda. Co za dzie�! Zupe�nie nic si� nie dzieje. W wie�owcach ryczy na raz jakie� dwadzie�cia r�nych program�w telewizyjnych. Tubylcy tkwi� przy oknach, wygl�daj�c na zewn�trz, jakby na co� czekali. - Nie maj� chyba ni� do roboty - m�wi� po to tylko, aby przerwa� milczenie: - A co mog� robi�? - odpowiada Foxx. - Przecie� nikt z nich nie ma pieni�dzy. Nowa n�dza, rozumiesz? 40% na podatki, 40% na czynsz i 15% na ubezpieczenie. Nie zostaje wi�c du�o, nawet je�eli zarabia si� dobrze. Siegfried wyci�ga r�k�. - Sp�jrzcie! Jaki� pijak demoluje w�a�nie karuzel� na placu. My i oko�0 300 gapi�w z okien przygl�damy si� nast�pnie, jak rozwala hu�tawki. Niez�a rozrywka. Placu zabaw i tak nie �a�ujemy, teraz to tylko siedlisko kundli. - Pami�tacie - odzywa si� Plastic Spastic - jak dawniej si� oburzano, kiedy bawili�my si� w wandali? A teraz sami , rozwalaj� wszystko na drobny mak. Pierwszy wybucha �miechem. - Beton pobudza agresj�, tak zawsze m�wi m�j stary. A potem wychodzi z mieszkania i kradnie �ar�wki z klatki , schodowej. - Te� ma�a strata - pociesza go Foxn. - I tak wszystko zardzewieje, wcze�niej czy p�niej. Tak, jak my teraz mieszkamy, �y�y dawniej m�ty spo�eczne. Ale odk�d zacz�y si� braki energii i surowc�w, a co za tym idzie, zak��cenia w eksporcie, ca�y system si� za�ama�. Wychuchane, luksusowe, apartamenty zamieniaj� si� w bunkry, nie nadaj�ce si� do zamieszkania. Ale czasem my�l�, �e to mi si� nawet podoba; stwarza nastr�j degeneracji, wynaturzenia. - Chrzanisz - przerywa mu, Siegfried. Ale Foxx wpad� ju� w trans; to przecie� jego ulubiony temat. - Po prostu nie nale�y traktowa� brzydoty jako co� nienormalnego - wyja�nia - lecz zaakceptowa� j�. I wtedy ujrzysz nagle w naszym otoczeniu brutaln�, perwersyjn� pi�kno��. Beton jest pi�kny, plastyk jest pi�kny, metal jest pi�kny. �le o�wietlony gara� podziemny, du�y, ale pusty parking ze swoj� geometri� stanowisk, idealnie wyszorowana knajpa o p� do czwartej nad ranem, w kt�rej �wiec� si� r�owe jarzeni�wki - to w�a�nie ca�e pi�kno, cz�owieku. Nowa estetyka. Tw�rcze dopasowanie si� do struktury otoczenia to obowi�zuj�cy trend! Wywody Foxxa zaczynaj� mi ju� dzia�a� na nerwy. Dlatego oddycham z ulg�, kiedy znowu zaczyna si� akcja. Gdzie� na dwudziestym pi�tym pi�trze jaka� m�oda kobieta wdrapa�a si� na por�cz balkonu, a teraz stoi tak w g�rze, w kwiecistym fartuszku, przytrzymuje si� jedn� r�k� i spogl�da w d�, na betonowe p�yty. - Hej, zdaje si�, �e jedno mieszkanie b�dzie wolne - cieszy si� Plastic Spastic. - Ciekawe, dlaczego to robi - m�wi�. - Mo�e wzi�a nieodpowiedni proszek do prania i nie wypra�a jak nale�y koszuli swojego starego - m�wi Pierwszy, wyra�nie rozbawiony: - A on spojrza� na ni� w�ciek�ym wzrokiem, no i dla niej zawali� si� �wiat. - Tak w�a�nie ko�czy si� �ycie dzielnej gospodyni wzdycha Plastic Spastic. - Wzruszaj�ce. Jeszcze troch�, i czuj�, �e si� rozp�acz�. Tymczasem gapi�w przybywa coraz wi�cej. Nie tylko na dole. R�wnie� balkony i okna s� g�sto oblepione lud�mi. Rozbrzmiewa g�o�ny �miech. Nastr�j jest weso�y. Nareszcie co� si� dzieje. - Ta przynajmniej nie mo�e si� uskar�a� na brak zainteresowania - m�wi Foxx. Tak jakby by�o to um�wione has�o, nadje�d�a telewizja. Patrz� na zegarek. Trzy minuty, ca�kiem nie�le. To z pewno�ci� ch�opcy z kana�u 16, maj� tu przecie� od siebie tylko dwa kroki. - Najpierw widok og�lny - krzyczy re�yser do pierwszego kamerzysty. Jest wyra�nie rozgor�czkowany. - Uchwycisz j� jako drobn� mr�wk� w betonowej d�ungli. To da efekt. Kamera szybkobie�na bierze z do�u, zrobimy �abi� perspektyw�. Podejd� pod sam balkon! To musi wygl�da�, jakby spada�a ci prosto na kamer�. Kiedy wreszcie ta kretynka skoczy? - W�a�nie, skacz ju�! - krzyczy jeden z widz�w. - Poka�, co potrafisz! - Po�piesz si�, chcemy co� zobaczy�! - wrzeszczy inny. Z przygotowan� do filmowania INSTAMATTC stoi na s�siednim balkonie. Kobieta rozgl�da si� na wszystkie strony, jakby nie by�a zdecydowana, co robi�. Za ni� wida� w mieszkaniu jakie� gor�czkowe ruchy. Niekt�rzy ju� si� po�pieszyli, aby zaj�� si� jej mieniem. Nagle, kilka dom�w dalej, rozbrzmiewa wycie syreny stra�y po�arnej. A ci czego tu chc�? Niech to diabli, nie chodzi nam przecie� o to, by ujrze�, jak wygl�da akcja ratunkowa, chcieli�my by� �wiadkami �adnego skoku, z du�� ilo�ci� krwi! Kilka zaparkowanych w pobli�u samochod�w ustawia si� momentalnie na drodze dojazdowej, jako barykada, ale ci zidiociali brutale spychaj� je po prostu na bok swoim pot�nym strumieniem wody. Tylko �e w ten spos�b niczego nie wsk�raj�. Z okien lec� ju� butelki, roztrzaskuj� si� przed ko�ami czerwonego samochodu. Plopp, plopp, opony p�kaj� jedna po drugiej i wkr�tce samoch�d stra�y po�arnej zatrzymuje si� na samych felgach. Za�oga wyskakuje na zewn�trz, nie kryj�c zdenerwowania, i usi�uje rozpi�� p�acht� ratunkow�. Z okien zaczyna sypa� si� natychmiast prawdziwa lawina odpadk�w, i to wreszcie zniech�ca stra�ak�w. - Do diab�a, czy tu wszyscy zwariowali? - pieni si� ich dow�dca. Jako� nie mo�e zrozumie�, �e przeszkadzaj� nam w ogl�daniu tego widowiska. �e wszystko psuj�. W ko�cu ka�dy z nas ma prawo do rozrywki, prawda? Kiedy wreszcie nadchodzi moment, w kt�rym kobieta rzeczywi�cie wyskakuje z balkonu, panuje ju� taki rozgardiasz, �e umyka to uwadze wszystkich zebranych. Ale na szcz�cie poka�� to dzi� wieczorem w telewizji. W zwolnionym tempie. MURY Jeszcze raz rozgl�dam si� po swoim pokoju: typowo wspania�omy�lne wymiary asocjalnego budownictwa mieszkaniowego. Siedem metr�w kwadratowych, jakie maj� wystarczy� do prawid�owego rozwoju. Architekt musia� mie� w sobie jaki� ukryty instynkt zab�jcy. Poniewa� musz� zabezpieczy� sw�j cenny ksi�gozbi�r o sztuce i filmie, aktywizuj� zegarowy zamek przy drzwiach i prze�lizguj� si� obok pary obcych mi ludzi do ich pokoju, zajmuj�cego powierzchni� 30 m. - Dawidzie - odzywa si� obca - Ch�opcze. - Daj mu spok�j - m�wi obcy. Puszczam te odg�osy mimo uszu. Facet w windzie boi si� mnie. To dobrze. Ogl�dam swoje odbicie w lustrze. Super. Dyskretna szminka, szary blezer, niebieskoszara koszula, ciemnoszary, we�niany krawat, a na wierzchu trencz z szarej sk�ry. To jest w�a�nie to, co nazywam elegancj� na czasie. Ca�a gama odcieni szaro�ci. Szary to cudowny kolor. Naj�adniejszy z tych, jakie znam. S� tacy, co ubieraj� si� jak ho�ota. Nieraz jeszcze w d�insach i z d�ugimi w�osami. Trzydziestoletni emeryci. Co do mnie, to po prostu nie czuj� si� dobrze, kiedy jestem nieodpowiednio ubrany. Wprawdzie wymaga to nie lada szmalu, ale z tym musz� si� ju� liczy�. W ko�cu trzeba przecie� pokaza� innym, �e jest si� na czele. A Gang Neonowy to tu absolutna elita. Jeste�my najinteligentniejszymi ch�opakami, nawet Godzilla, mimo �e pracuje w fabryce. Kiedy podchodz� do drzwi windy, s�ysz� cichy g�os starego: - Banda faszyst�w. Nie ma jeszcze poj�cia, jak �wietnie jeste�my wytrenowani. Demonstruj� mu szybko, jakby od niechcenia, jak wygl�da czysty cios kantem d�oni. Pada do przodu, rozwalaj�c sobie nos. O ma�o nie opryska� mnie krwi�, �wintuch! Wysiadam na czwartym poziomie podziemnego gara�u. Teraz jest tu dosy� pusto. Jeden rzut oka aa kamer� kontroln� pozwala stwierdzi�, �e jest zdemolowana. Mo�e to pu�apka? Przywieram do ch�odnego muru z betonu i przebiegam wzrokiem po szarym sklepieniu. Ani widu, ani s�ychu. A wi�c to nie pu�apka: Podchodz� do naszego wozu bojowego. Ziemistoszary lakier metallic �azika po�yskuje matowo w nik�ym o�wietleniu, Wspania�y wytw�r techniki, statutowo: w�asno�� Pierwszego w Gangu Neonowym. Kiedy wyruszamy nim na akcj� przeciw wrogim gangom, w pe�nym umundurowaniu i przy akompaniamencie og�uszaj�cych d�wi�k�w syntezatora spot�gowanych przez osiem g�o�nik�w - to graniczy ju� z ekstaz� religijn�. Jednostka doborowa, tak jak dawniej SS. Ludzie ogl�daj� si� za nami. S� te� tacy, kt�rzy odwracaj� wzrok. To przyjemne uczucie. Samoch�d wspina si� wy�ej, pokonuj�c w�skie zakr�ty korytarza. W �wietle reflektor�w widz� przez moment jak�� posta�, kt�ra za pomoc� plastykowej rurki �ci�ga benzyn� z baku toyoty. Niez�y interes. Dwie i p� marki na litrze, wolne od podatku. Zapora przy wyje�dzie jest znowu otwarta. Hartmann, portier w gara�u, znikn�� gdzie�. Z pewno�ci� da� si� komu� przekupi� i wyszed� na godzink�. Na monitorach w jego pustej kabinie kontrolnej widoczne s� jakie� zak��cenia. A mo�e go za�atwili? Wszystko jedno, co mnie to obchodzi. Pe�nym gazem p�dz� przez Neu - Perching w kierunku centrum. Wytworne dzielnice willowe na peryferiach miasta s� jakby wymar�e. Ich w�a�ciciele zamkn�li si� w swoich warowniach, wyposa�onych w alarm, i boj� si� nawet wystawi� nos na zewn�trz. Za ma�o policjant�w i zbyt wielu drobnych rzezimieszk�w, kt�rzy pragn� konkurowa� z wielkimi rzezimieszkami. Doje�d�am do pierwszych blok�w mieszkalnych. Precz z pa�stwem wyzyskiwaczy!, napisa� kto� na murze fosforyzuj�c� farb�. Sprzedani przez parlament, czytam tu� obok. My musimy p�aci� podatki, a urz�dnicy obrastaj� w t�uszcz! To ju� na pewno robota SOO. Ale to jeszcze nie wszystko. Przeje�d�aj�c obok osiedla urz�dnik�w widz�, �e okalaj�cy je mur jest zabezpieczony drutem kolczastym i workami z piaskiem. Przed bram� stoi kilku uzbrojonych po z�by szeryf�w, z broni� maszynow� gotow� do strza�u. Widocznie dosz�o znowu do zamieszek. Nic dziwnego; odk�d liczba bezrobotnych zacz�a wzrasta�, a starszy urz�dnik pocztowy zarabia netto tyle samo, co kierownik dzia�u w zak�adzie przemys�owym, na urz�dnik�w patrzy si� krzywym okiem. Samoobrona Obywatelska (SOO) i Bojowa Organizacja Sprawiedliwo�ci Podatkowej (BOSP) wyst�puj� aktywnie przeciw nim. Nie wyra�a si� o nich pozytywnie r�wnie� opinia publiczna. Ale co to mnie obchodzi! Mam w kieszeni tyle szmalu, ile mi trzeba, i zamierzam teraz odby� w dyskotece sw�j wielki wyst�p. Dyskoteka to jedyna oaza wspania�o�ci na tym n�dznym gin�cym �wiecie. I tylko to interesuje mnie w tej chwili. I want to see the bright lights tonight, czy to jasne? HA�AS "... Federalnego Urz�du Statystycznego w Wiesbaden wska�nik wzrostu cen ustabilizowa� si� w miesi�cu sierpniu na wysoko�ci 14,5%. TEL AVIV. Izraelskie ko�a rz�dowe wypowiedzia�y si� krytycznie na temat wzrastaj�cego w dalszym ci�gu nacisku Stan�w Zjednoczonych na Izrael, czego �r�d�em jest arabski bojkot naftowy: Rzecznik zapewni�, �e rz�d Izraela trwa� b�dzie przy swoim stanowisku i w razie potrzeby jest got�w broni� go przy u�yciu wszelkich dost�pnych �rodk�w. SEUL. Z uwagi na mno��ce si� ostatnio incydenty zbrojne wzd�u� korea�skiej linii demarkacyjnej na 38� szeroko�ci geograficznej, premier Korei Po�udniowej, genera� Kim, okre�li� fakt wycofania oddzia��w ameryka�skich z terytorium swojego kraju jako zerwanie przymierza i kres polityki neo - izolacji. Rzecznik Ministerstwa Obrony w Waszyngtonie stanowczo odrzuci� to o�wiadczenie, t�umacz�c posuni�cia Pentagonu jako rutynowe przemieszczanie oddzia��w wojskowych. PRETORIA. W wyniku wczorajszej eksplozji bomby w po�udniowoafryka�skim Ministerstwie Spraw Wewn�trznych zgin�o wed�ug ostatnich doniesie� osiemnastu bia�ych i nie sprecyzowana bli�ej liczba czarnosk�rych. W wyniku og�oszonego przez premiera van der Wilma stanu wojennego,. oddzia�y specjalne poszukuj� sprawc�w zamachu, stosuj�c �rodki radykalne. DUSSELDORF. Do dokonanego w dzisiejszych godzinach porannych podpalenia japo�skiego centrum handlowego przyzna� si� anonimowy rozm�wca telefoniczny, kt�ry okre�li� sw�j czyn jako protest przeciw polityce podnoszenia cen przez dominuj�ce na rynku przedsi�biorstwa japo�skie. Odpowiedzialno�� za zamach przyj�a na siebie r�wnie� "Organizacja Ochrony Eksportu", kt�ra w ten spos�b dopiero teraz ujawni�a si� publicznie. YOKOHAMA. W wyniku zderzenia statku obserwacyjnego Organizacji Ochrony �rodowiska "B��kitna Planeta" z japo�skim okr�tem wielorybniczym "Nagasaki Maru" zgin�li wszyscy cz�onkowie za�ogi "B��kitnej Planety". Wed�ug zezna� naocznych �wiadk�w by� to wypadek. LOS ANGELES. �wiatu zagra�a nowa, gigantyczna eksplozja demograficzna, dotycz�ca przede wszystkim Trzeciego �wiata. M�g� to spowodowa� rozw�j hiszpa�skiego serum antynowotworowego "Esperanza 90". Wed�ug komentarzy futurolog�w z Uniwersytetu w Kalifornii nale�y..." Wy��czam t� szczekaczk�. Stary, kt�ry usn�� na kanapie (o �smej wieczorem!), zrywa si� raptownie, kiedy ustaje ta bzdurna paplanina. - Czy co� si� sta�o, Siegfried? - mamrocze zaspany. - Nie - odpowiadam. - Nic, co by nas mog�o obchodzi�. LETARG Po omacku przedostaj� si� przez ciemny, wilgotny okop i zasieki z drutu kolczastego. Nade mn� rozbrzmiewa og�uszaj�cy ryk bombowca, z lewej strony dobiega kanonada. To karabiny maszynowe. Po chwili jestem ju� w �rodku sali. "K�PIEL STALOWA" jest jak zwykle zapchana po brzegi. To najnowsza i najbardziej wystawna dyskoteka w mie�cie. Klienci siedz� ze swoimi drinkami w gniazdach karabin�w maszynowych. Panoramiczna projekcja na �cianach wok� sali wci�ga w sceneri� bitewn� najbardziej wymy�lnych rodzaj�w. W regularnych odst�pach czasu pod�og� wstrz�saj� g�uche odg�osy wybuch�w. Gdzie� z ty�u dudni miarowy krok �o�nierskich but�w, wrzaski komend krzy�uj� si� z wyciem syreny. Najprawdziwsze piek�o! Podchodzi do mnie Siegfried. Jak zwykle ma na sobie mundur z szerokim pasem i wypolerowane do po�ysku buty galowe. - Super buda, PS - krzyczy mi do ucha. - A� podrywa ci� na r�wne nogi! Kiwam tylko g�ow� i rozgl�dam si� doko�a. Akcja w pe�nym toku. Przede wszystkim II wojna �wiatowa. W telewizji i na ok�adkach wielu p�yt wida� eleganckich �ajdak�w z SS w idealnie skrojonych mundurach; na tle rumowisk stoj� oparci niedbale o czo�g i sprawiaj� wra�enie, jakby jeszcze przed chwil� torturowali z rozkosz� dwudziestu je�c�w. To rzeczywi�cie wywo�uje dreszczyk - ta si�a, ta zawadiacka postawa zdaj�ca si� m�wi�: "Ju� jutro - mog� - by� - martwy". Ale jednak nie jest to w moim gu�cie. Za bardzo nachalne, za ma�o wstrzemi�liwe. Odwracam si� do Siegfrieda, macham mu r�k� na po�egnanie i opuszczam wojenne widowisko. Teraz mam w Centrum Dyskotekowym jeszcze trzy rozwi�zania do wyboru. Ze "STUDIA" mog� chyba spokojnie zrezygnowa�; tam wyst�puje jaka� m�tna grupa o nazwie "Vinyla Fadsch", o kt�rej nikt dot�d nie s�ysza�. Z pewno�ci� niewiele warta. Mog� te� p�j�� do "TRANSPORTERA". Jeszcze dwa lata temu by�a to nowatorska buda, bardzo konsekwentna: dyskoteka, w kt�rej nie rozmawia si� ju� ani nie ta�czy, tylko s�ucha muzyki wy��cznie dla siebie - ze zwisaj�cych z sufitu s�uchawek. 210 s�uchawek rozmieszczonych w siedmiu rz�dach. I ka�dy, kto ma je na uszach, musi przebiera� r�wnomiernie nogami, gdy� pod nim przesuwa si� transporter ta�mowy, kt�ry w przeciwnym razie poni�s�by go ze sob�. Naj�mieszniej wygl�da to wtedy kiedy "TRANSPORTER" jest zapchany go��mi: wewn�trz grobowa cisza, a do tego 210 postaci, kt�re wisz� przy s�uchawkach i nieustannie przebieraj� nogami jak niewolnicy. Zintelektualizowani pismacy, jak zwykle nieco w tyle, je�eli chodzi o kryteria warto�ci, skoczyli natychmiast jak oparzeni, be�kocz�c co� w kontek�cie "TRANSPORTERA" i jemu podobnych, o perwersji sp�dzania wolnego czasu itd. Tymczasem dzi� sami wisz� przy s�uchawkach, jako �e trudno o co� lepszego, je�li kto� pragnie si� wy��czy� i zapomnie�. No c�, na to nie ma rady. Przechodz� przez ogromn� hal� centrum dyskotekowego, gdzie roi si� wprost od przechodni�w. Rzeczywi�cie, nie szcz�dzono tu pieni�dzy. Wsz�dzie �wiat�a, muzyka, fontanny, nisze, arkady, balkony. Wspania�a architektura Atlanty. Dziwne - te budy rozrywkowe s� coraz bardziej wystawne, podczas gdy wok� nich wszystko rozpada si� w proch. No i ci ludzie - mimo Nowej Biedy wydaj� tu swoje ostatnie grosze. Nic dziwnego, �e m�wi si� ju� o "szalonych latach dziewi��dziesi�tych". Spogl�dam w g�r� i wtedy dopiero u�wiadamiam sobie, �e le�� na pod�odze, a wok� mnie stoj� jakie� u�miechni�te postacie. A wi�c znowu mia�em atak. Zaczynam wtedy kiwa� g�ow� to w prz�d, to w ty�, be�kocz� co� krety�skiego i przewracam si�. Potem nic z tego nie pami�tam. To, jak r�wnie� moje zami�owanie do ch�odnego w dotyku, g�adkiego plastyku, zapewni�o mi przydomek Plastic Spastic. Wszystko dlatego, �e jaki� lekarzyna doradzi� mojej matce za�ywanie nowych pigu�ek podczas ci��y. Zrywam si� na r�wne nogi, w�ciek�o�� przys�ania mi wzrok. Przyciskam lekko skalpel do gard�a pierwszego lepszego z tych u�miechni�tych gapi�w, a kiedy ich kr�g si� rozwiera, odchodz�, zataczaj�c si�. Dopiero w "RZE�NI" dochodz� powoli do siebie. "RZE�NIA" to dyskoteka, w kt�rej czuj� si� najlepiej. To niemal miejsce kultu. Wsz�dzie tylko bia�e kafelki i po�yskuj�cy chromem metal. Silne �wiat�o nie rzuca nigdzie nawet skrawka cienia. Muzyka nie jest zbyt g�o�na, ale wszechobecna. Elektroniczne d�wi�ki, powtarzane bez ko�ca. Milcz�ce postaci ta�cz� z wyre�yserowan�, ch�odn� precyzj�, sprawiaj� wra�enie istot egzotycznych, nie z tej planety. Kobiety wygl�daj� jak m�czy�ni, kt�rzy wymalowali si� jak kobiety. W tych kafelkowych za�wiatach nie mo�na by� niczego pewnym. Uwielbiam to miejsce. Przywodzi na my�l sal� operacyjn� dla dusz. Nie ma nic pi�kniejszego ni� sala operacyjna. Bia�e maseczki i silne �wiat�o. Gigantycznie wzmocnione bicie serca. Syk tlenu p�yn�cego z b�yszcz�cych butli, poj�kiwanie hhhh - aaaa - hhhh - aaaaa. Wie�ci s�ane z wieczno�ci przez oscylograf, sterylny przepych �mierci. Miejsce jak wymarzone do manipulowania no�em. Czule zaciskam d�o� na skalpelu i rozsiadam si� wygodniej, zapominaj�c o Neu - Perching, zapominaj�c o szkole, zapominaj�c o wszystkim. Chory obiekt na moim stole operacyjnym spogl�da na mnie z przera�eniem, zanim zanurzy si� w narkotycznym �nie. Bior� si� do pracy. Akta Kiedy drzwi windy rozsuwaj� si�, a ja uruchamiam kamer�, dziewczyna wzdryga si� wystraszona, kryje twarz w d�oniach i wreszcie kuca w samym k�cie kabiny, szlochaj�c g�o�no. TrrrrrrmTrrrrr, terkocze kamera. Zatrzymuj� j� dopiero wtedy, kiedy drzwi windy zamykaj� si� z powrotem. Znowu kilka zdj�� do naszej kartoteki tubylc�w, my�l� z zadowoleniem. Owo �ledzenie to moje ulubione zaj�cie. Daje mi poczucie si�y i w�adzy. Na ten pomys� wpad� Foxx. Pewnego dnia powiedzia�: "Powinni�my kontrolowa� to, co robi� tubylcy. Jeste�my w ko�cu czym� w rodzaju elity, a to upowa�nia nas do tego, aby�my czasem popatrzyli prostaczkom na r�ce. Co by�cie powiedzieli na to, gdyby�my za�o�yli tak� ma�� kartotek�? W ko�cu wielu tak robi." Uznali�my, �e pomys� jest super, a Pierwszy doda�: - To zaj�cie akurat dla Siegfrieda. On lubi takie zadania. I od tego czasu robi� to. Wyszukuj� sobie kogo�, oboj�tnie kogo, i zaczynam go �ledzi�. I wcale nie kryj� si� z tym przed osob�, kt�r� obserwuj�; po kr�tkim czasie zaczyna si� tak fajnie ba�, gdy� my�li, �e znalaz�a si� na czarnej li�cie, chocia� nie wie, dlaczego. W dzisiejszych czasach jest mn�stwo takich czarnych list. Dziewczyna, kt�r� aktualnie obserwuj�, ma w kartotece numer 38. �ledz� j� nieregularnie od trzech miesi�cy i zebra�em na jej temat naprawd� niez�e dossier. Nazywa si� Caroline Muller, ma 19 lat. Wygl�da na to, �e jej inteligencja kszta�tuje si� na poziomie poni�ej przeci�tnej, gdy� uko�czy�a jedynie szko�� podstawow�. Pracuje jako prasowaczka w salonie bieli�niarskim. Zarabia bardzo kiepsko, mimo to posiada w�asne ma�e konto. Absolutnie przeci�tna twarz. Absolutnie przeci�tna figura. Hobby: brak. Uko�czy�a kurs ta�ca, nigdy jednak nie idzie pota�czy�. Ulubione zaj�cie wieczorem: ogl�danie telewizji. Czytuje melodramaty, kt�rych akcja rozgrywa si� w pa�acach i egzotycznych krajach. Dwa razy w tygodniu stosunki seksualne, w 90% z tym samym partnerem, przez kt�rego zreszt� jest cz�sto bita. Pozosta�e 10% odbywa za niewielkie kwoty pieni�ne, kt�re odk�ada. Typ pasywny. Inne informacje: ma br�zow�, c�tkowan� kocic�. Foxx jest zachwycony tym materia�em. Kiedy b�dziemy ju� mieli 100 takich przypadk�w, mawia, zrobi� z tego ksi��k�. "Tubylcy z betonowej d�ungli - Dossier antropologiczno - estetyczne". Wed�ug niego, wspaniale pasowa�yby do tego moje zdj�cia, gdy� s� takie ch�odne. Tak jakby zrobi� je przybysz z innej planety, albo jakby naukowiec obserwowa� pod mikroskopem ameb�. Tak to okre�li�. Najbardziej podoba mu si� zdj�cie, na kt�rym numer 38 czeka po nocnej zmianie na metro. Skulona siedzi na peronie. Jest sama. Wymar�y peron. Na jej twarzy zielonkawy odblask neonu. Za jej plecami, na �cianie pokrytej glazur�, cowboy z jakiej� reklamy p�dzi na koniu na spotkanie wielkiej wolno�ci. - To bardzo romantyczne - mawia Foxx. Podobaj� mu si� te� zdj�cia zrobione w podczerwieni, na kt�rych mo�na obejrze�, jak numer 38 gwa�c� w podziemnym gara�u kowboje - motocykli�ci. Jak w jaskrawym �wietle reflektor�w p�dzi w stron� kamery, wytrzeszczaj�c oczy, nagie, prze�wietlone cia�o, a za ni� odziani w czarne sk�ry kowboje, z kt�rych jeden zarzuca w�a�nie na ni� lasso. - Wspania�a choreografia - komentuje Foxx. - Zupe�nie jak balet. Bardzo dobrze udokumentowane. Jego pochwa�a napawa mnie dum�. Potrzebny mi kto�, kto b�dzie mi m�wi�, co mam robi�. Dzi�ki temu wszystko na �wiecie staje si� prostsze. A tak wszystko jest jakie� skomplikowane. Nieraz czuj�, �e sam chcia�bym pokomenderowa� innymi. Na przyk�ad taki komendant obozu, jak ich teraz cz�sto pokazuj� w telewizji, to by by�o co� dla mnie. Wsadzi�bym ich wszystkich: zbocze�c�w i prostak�w, w��cz�g�w i polityk�w, a tak�e wszystkich Bambo z Afryki, kt�rzy zagarn�li nasze kredyty, a teraz si� na nas wypi�li. O wschodzie s�o�ca kaza�bym im wyst�pi� na apelu porannym, a w tym czasie, kiedy szykowa�by si� pluton egzekucyjny, rozbrzmiewa�aby muzyka. Co� wielkiego, wznios�ego: Zmierzch bog�w, Wagner, Mahler, "Zdalne sterowanie", albo "Syntho and the Holocausts". Bardzo szybko uporaliby�my si� z ca�ym tym brudem i z chaosem, i z libera�ami, kt�rzy tylko komplikuj� wszystko. �wiat by�by o wiele prostszy i bardziej zrozumia�y. Ale do tego trzeba by silnej r�ki. A mo�e, gdyby w przysz�ym roku wybory wygra� Malte Wilkendorff ze swoj� Parti� Narodowo - Etyczn�... No, ale teraz musz� zaj�� si� znowu numerem 38, zgodnie z poleceniem. Wyzwoli� w niej jeszcze kilka reakcji psychologicznych. My�l�, �e najlepiej b�dzie, je�eli zabij� jej kotk�. Zobaczymy, jak wtedy zachowa si� nasz obiekt obserwacyjny. PRZEMOC - Chcia�bym by� jak beton - m�wi Foxx. - Zimny, mocny, nieub�agany. Oboj�tny.. Pot�ny. - Rozgl�da si� po szarej hali, w kt�rej stoj� kontenery na �mieci. - Wiesz, PS, �yjemy w betonowym �wiecie, musimy wi�c by� jak beton, je�eli chcemy prze�y�. To prawo natury. Psychiczna asymilacja. - S�usznie - m�wi�. - Tak samo jest z przemoc�. Oto zabezpieczenie, aby zachowa� zdrowie duchowe. Zupe�nie jak piorunochron. Nie dopuszcza� do siebie ci�nienia z zewn�trz, lecz odprowadzi� je z powrotem na zewn�trz. Na przyk�ad ta pluskwa. - Kilkakrotnie kopi� wij�cego si� s�abeusza, kt�ry przypadkiem znalaz� si� przed nami. - My�la�a, �e b�dzie nami rz�dzi�, ale my od razu wybili�my jej te rz�dy z g�owy. I to by�o najrozs�dniejsze wyj�cie z sytuacji. - Jasne. - Foxx uwielbia takie intelektualne dyskusje. Przemoc to akt higieny emocjonalnej w okresie stres�w. Dzi�ki niej uzyskuje si� wewn�trzn� czysto��. To szybsze i skuteczniejsze, ni� wizyta w gabinecie psychorehabilitacji. Zreszt� jeszcze kilka lat, i sami psychoterapeuci zorientuj� si�, �e najlepsz� terapi� w dzisiejszych czasach jest przemoc. - U�miecha si�. - Zobaczysz, �e zaczn� wydawa� "Terapeutyczny Dziennik Przemocy". Jeszcze kilka razy kopiemy nasz� ofiar�, aby jej uzmys�owi�, �e to samo czeka w razie czego jej rodzin�, po czym oddalamy si�, pokrzepieni na duchu. To nam dobrze zrobi�o, jak zwykle zreszt�. BIZNES - Co ci jest, Foxx? Czy co� si� sta�o? - Nie, nic - odpowiadam machinalnie, ale my�lami b��dz� gdzie indziej. Plastic Spastic spogl�da na mnie z pow�tpiewaniem i mruczy co�. Co mu mam odpowiedzie�? Mo�e to, �e jestem przyt�oczony pi�kno�ci� tego pomieszczenia? Proporcjami; nastrojem? Na pewno by mnie nie zrozumia�. Co do mnie, to my�l�, �e nie ma pi�kniejszego miejsca. Trzeba tylko podda� si� jego dzia�aniu. Nasz podziemny gara�. Zimne nat�enie tego geometrycznego sklepienia sprawia za ka�dym razem, �e jestem jak na haju. Gdyby nasz boks postojowy nr 3 wstawi� do muzeum, wszyscy mogliby si� przekona�, jakie to wspania�e dzie�o sztuki. Przestronno��, cisza, pot�ga betonu. Go�e lampy neonowe, cienie i p�cienie. Ruchy i odg�osy na granicy postrzegania. Przeczucia tajnych obserwator�w. Subtelno�� strachu. A potem odg�os niewidocznych krok�w. - Nadchodz� - szepcze Godzilla. Pierwszy potakuje. - Przygotowa� kamer� - m�wi kr�tko. Czerwone oko nad obiektywem wideokamery zapala si�. W��czone reflektory halogenowe oblewaj� wszystko jaskrawym �wiat�em. W naszym kierunku przesuwa si� po�yskuj�ca czerwieni� �ciana mg�y. Wy�aniaj� si� z niej nieforemne postaci, skryte pod bia�ymi kombinezonami ochronnymi. Twarze okrywaj� oliwkowozielone maski przeciwgazowe. Uzbrojone w �yletki pa�ki ko�ysz� si� w d�oniach. Obcy. Najbardziej zab�jcza banda z Neu - Perching. - Niez�y wyst�p - kiwa z uznaniem g�ow� Siegfried. - Wyeliminujemy was. - Poprzez mask� przeciwgazow� g�os stoj�cego na przedzie Obcego jest zniekszta�cony, jakby nieludzki. . Tym samym Obcy wypowiedzieli nam wojn�. Bitwa mo�e si� ju� rozpocz��. - �cie�ka d�wi�kowa - m�wi spokojnie Pierwszy. Z g�o�nik�w rozlega si� g�uche dudnienie; pot�ne, przenikliwe d�wi�ki, kt�re sprawiaj�, �e po krzy�u przebiegaj� mnie ciarki. A potem rozp�tuje si� elektroniczna burza, gigantyczne grzmoty, szum ulewy, pow�d�, dalekie, piskliwe j�ki. Zag�ada �wiata. Zag�ada czeka te� Obcych. Nasze zainstalowane uprzednio armatki stra�ackie zalewaj� ich g�st� pian�, pokrywaj� szczelnie, czyni� bezradnymi. Spadamy na nich jak atomowy cios, b�yskawicznie i skutecznie. Walimy w nich i walimy i walimy. Po dw�ch minutach Obcy s� ju� tylko bez�adn� kup� nieruchomych postaci w sarkofagu z piany, kt�ra powoli zabarwia si� na czerwono. Pi�kny, surrealistyczny widok. Cudownie kliniczny. Pierwszy filmuje to z r�nych stron, stosuj�c zbli�enia i najazdy kamer�, szczeg�lnie tam, gdzie wida� rozbit� mask� przeciwgazow� albo z�aman� r�k�. To w�a�nie s� zdj�cia, kt�re warto ogl�da�. Brakuje ju� tylko podk�adu d�wi�kowego. Jakie� j�ki czy odg�osy rzygania i by�oby naprawd� super. - Zarobimy na tym sporo szmalu - m�wi z przekonaniem Plastic Spastic: On te� sprawia wra�enie zadowolonego. - Ile takich kaset b�dziemy mogli sprzeda�, jak my�lisz? - pyta Godzilla. Pierwszy wzrusza ramionami. - Je�eli za�atwimy dobrze kolporta�, to nawet ze 100 000. - To mo�e chwyci� - przytakuj�. - Na przemoc w filmach jest teraz du�y popyt. To prawda. Przemoc to dzi� hit numer jeden. W kinie, w telewizji kablowej i na kasetach wideo. Pornografia zesz�a jakby na plan dalszy. Przemys� oferuj�cy przemoc �wi�ci triumfy. A ludzie s� za to naprawd� wdzi�czni. Kiedy wieczorem wracaj� oklapni�ci do dom�w, po tych wszystkich stresach, mog� jeszcze przed kolacj� skopa� kogo�, zbi�, pomaltretowa�, zmasakrowa� - w kolorze i na du�ym ekranie. Dzi�ki temu ten czy �w mo�e odzyska� z powrotem swoj� r�wnowag� wewn�trzn�. Po to jednak, aby widz m�g� si� �atwiej wczu�, kr�ci si� wszystkie sceny kamer� subiektywn�, a wi�c z punktu widzenia komendanta obozu, mordercy - psychopaty lub specjalisty od przes�ucha�. Oczywi�cie wszystko z zachowaniem zasad pedagogiki, jako szokuj�ce dokumenty ludzkich zab��ka�. Hahaha! No i w�a�nie w tym businessie kr�cimy teraz. Niech inne gangi t�uk� si� dla s�awy lub honoru albo nawet dla niczego, prosz� bardzo. My zarabiamy na tym jeszcze sporo forsy. Na tym polega profesjonalizm. Dzi�ki temu mo�emy sobie pozwoli� na r�ne ciuchy, p�yty i sprz�t. - Przyda�oby si� jeszcze troch� krwi - m�wi�. - To przyci�gnie wi�cej widz�w. - Ju� si� robi - Plastic Spastic u�miecha si� i wyci�ga z kieszeni skalpel. - Dobre ci�cie to w kinie rzecz najwa�niejsza. SI�A Czcigodny pan doktor Werner Osterwald, burmistrz Neu - Perching, u�miecha si� do mnie promiennie i energicznie potrz�sa d�oni�, kt�r� mu poda�em. - Moje najserdeczniejsze gratulacje i wszystkiego dobrego, panie... eee... Foxx - ko�czy wreszcie. Trzyma moj� d�o� w �elaznym u�cisku tak d�ugo, �eby wszyscy reporterzy zd��yli nas sfotografowa�. Pozostali cz�onkowie Gangu Neonowego stoj� obok mnie, wszyscy bardzo szykowni w swoich szarych garniturach i z przyklejonym do twarzy u�miechem. Nasi starzy te� tu siedz�, w tej wy�o�onej tworzywem drewnopodobnym sali obrad na ratuszu i nic ju� nie rozumiej� na tym �wiecie. My zreszt� te�. Uczyniono z nas si�y porz�dkowe. Czcigodny pan doktor Werner Osterwald podni�s� nasz gang do rangi Pomocniczego Oddzia�u Policji Miejskiej. Tak jako� �adnie powiedzia�: "Pe�ni inicjatywy, wytrwa�o�ci i niezb�dnej do tego odwagi ci oto m�odzi obywatele przeciwstawili si� bandyckiemu terrorowi w Neu - Perching i - �e si� tak wyra�� - zrobili porz�dek z tutejszymi nihilistycznymi boj�wkami. Kr�tki film o unieszkodliwieniu b�d�cych postrachem naszej dzielnicy Obcych, kt�ry ka�dy z nas, obejrza� z satysfakcj�, to widoczny dow�d ich dzia�alno�ci, dla dobra spo�ecze�stwa. B�dzie to wi�c s�uszne i sprawiedliwe, je�eli owym prywatnym akcjom damy b�ogos�awie�stwo w�adzy i zaanga�ujemy tych m�odzie�c�w jako honorowy oddzia� porz�dkowy do ochrony obywateli, taki odpowiednik stra�y po�arnej, ale do utrzymywania porz�dku Zastanawiam si�, czy rzeczywi�cie jest tak naiwny, jakby wskazywa�o na to jego przem�wienie. Rzeczywi�cie rozprawili�my si� z wszystkimi gangami w Neu - Perching, ale tylko po to, �eby udowodni� nasz� klas�. A teraz okazuje si� nagle, �e jeste�my wspania�ymi rycerzami z betonowej d�ungli. Ale na tym w�a�nie polega polityka: wszystko zale�y od interpretacji. Zreszt� burmistrz gada z pewno�ci� to, co mu podszepn�� Kaminke. Alfred Kaminke - ze swoim byczym karkiem, figur� zapa�nika i przesadnie eleganckim, skrojonych na miar� ubraniem - przypomina ciemnego typa z komiks�w. I jest nim naprawd�. Nasz czcigodny prefekt policji. Zawadiaka starej daty, pn�cy do g�ry, aby znale�� si� u w�adzy. To on zrobi� z nas pomocnik�w szeryfa, gdy� jeste�my mu potrzebni. Teraz, po zako�czeniu cz�ci oficjalnej, podchodzi do nas. - Jak si� macie, ch�opcy - m�wi. - Przypuszczam, �e wiecie, komu zawdzi�czacie to wszystko. Ale to dopiero pocz�tek. Mo�emy uczyni� dla was o wiele wi�cej. M�wi�c "My", ma na my�li Parti� Narodowo - Etyczn�, prawicow� frakcj� istniej�cego systemu partyjnego, kt�ra z wielkim hukiem usamodzielni�a si� przed laty i w miar� up�ywu czasu sta�a si� zbiorowiskiem wszystkich zdezorientowanych - co w dzisiejszych czasach oznacza niemal ka�dego. Dzi�ki chwytliwym has�om o bezpiecze�stwie wewn�trznym, potrzebie radykalnych posuni�� i przeciwstawianiu si� infiltracji obcego kapita�u, zerwaniu z pomoc� zagraniczn�, zmniejszeniu podatk�w i rozbudowie programu j�drowego zdobyli tak� liczb� zwolennik�w, �e mogli liczy� na pomy�lny dla siebie wynik wybor�w jesieni� 1992 roku. M�wi si�, �e Kaminke zostanie wtedy ministrem spraw wewn�trznych. Ale przedtem musi si� jeszcze rozprawi� z kilkoma niewielkimi gniazdami oporu. - Panu potrzebna jest boj�wka PNE - m�wi� bez ogr�dek. Niech wie, �e my wiemy, co tu jest grane. - Powoli, powoli - u�miecha si� Kaminke. - Po co takie ostre s�owa? Okre�lmy to tak: to, czego potrzebujemy, to cwani ch�opcy z trze�wym spojrzeniem na �wiat, z inicjatyw�, du�� si�� przebicia i - u�miecha si� jeszcze szerzej - zapa�em. - Czy pan... czy my.... dojdziemy do w�adzy? - pyta Plastic Spastic. - Nie ma obawy, PS - oczy Kaminke zamieniaj� si� w w�skie szparki. - Czas dojrza� dla nas. Ludzie maj� ju� dosy� szoku zwi�zanego z zanieczyszczeniem �rodowiska naturalnego, kryzys�w na p�kuli p�nocnej, energetycznych szanta�y chciwych poganiaczy wielb��d�w, recesji, tego ca�ego ba�aganu. Dzi� pragn� ju� tylko silnej r�ki i przejrzystego, prostego punktu widzenia. To w�a�nie znajd� u nas. Mo�e nie mamy jeszcze programu, je�eli chodzi o kwestie natury zasadniczej, ale nie to jest najwa�niejsze. To, czego potrzebujemy przede wszystkim, to zdrowe emocje zamiast technokracji. - Brawo! - wo�a Siegfried z zachwytem. Wida� po nim wyra�nie, �e ma ochot� stan�� na baczno��. Kaminke u�miecha si� do niego przyja�nie, a potem staje si� raptem oficjalny. - Powierzymy panu dobr� funkcj� w organach bezpiecze�stwa. Panu te�, panie Sedelmaier. Godzilla sztywnieje. - A wy, panowie - zwraca si� do Pierwszego, PS i do mnie - obejmiecie wkr�tce w naszej organizacji partyjnej wa�ne funkcje. Pocz�tkowo w strukturach ni�szych, ale nie na d�ugo. Macie panowie dok�adnie t� mentalno��, jaka jest nam potrzebna. Z pewno�ci� zajdziecie wysoko. Patrzymy po sobie, wszyscy ubrani na szaro, i wiemy, �e dopi�li�my swego. Dlatego, �e byli�my przystosowani do nowych czas�w lepiej ni� inni. Tak ju� jest, �e w �wiecie, kt�ry schodzi coraz bardziej na psy, trzeba zwa�a� przede wszystkim na to, aby zapewni� sobie jak najwi�cej korzy�ci. Ka�dy dla siebie i ka�dy przeciw wszystkim. Jeszcze troch� i staniemy si� ostatecznie j�zyczkiem u wagi. A wtedy my b�dziemy kszta�towa� przysz�o��. Wspania��, szar� przysz�o��. przek�ad : Mieczys�aw Dutkiewicz <abc.htm> powr�t