2898
Szczegóły |
Tytuł |
2898 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
2898 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 2898 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
2898 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Karl Michael Armer
Tubylcy z betonowej d�ungli
NEON
W blasku ksi�yca plac sprawia wra�enie wymar�ego. Neonowa reklama
du�ego domu towarowego odbija si� w ka�u�ach pokrywaj�cych betonowe
p�yty. Jest mokro i zimno. Po�wiata ma w sobie co� z nierzeczywistej
blado�ci nocnej fatamorgany. Cienie zagnie�dzi�y si� g��boko w arkadach
centrum handlowego, okalaj�cych plac ze wszystkich stron.
Foxx stoi po�rodku placu i czeka. Jest nieruchomy jak pos�g. Na jego
mokrym sk�rzanym p�aszczu po�yskuje �wiat�o reklam. Niebieskie,
czerwone, niebieskie, czerwone. Jego twarz, skryta pod czarnymi jak
w�giel okularami przeciws�onecznymi, jest blada, ekstatyczna. W jasnej,
pe�nej po�wiacie ksi�yca rzuca ostry cie�.
Dekoracja Chirico z betonu, nocnych neon�w i milczenia. Zimna i
prosta. Podoba mi si�. To nasza scena.
Ach, jaki� to by�by wspania�y film. Uj�cie pierwsze: wie�owce z Neu -
Perching z lotu ptaka. 60 000 pogr��onych we �nie ludzkich mr�wek w
osiedlu z betonu. W nielicznych oknach wida� niebieskaw� po�wiat�
ekran�w telewizyjnych. Najazd kamery na plac. Utopione w ka�u�ach
odblaski neon�w. Z okien wystawowych supermarketu sp�ywa kliniczne,
zimne �wiat�o jarzeni�wek. Wewn�trz stos pralek b�bnowych, niczym ofiary
dla niepoj�tego b�stwa. Zwrot na nieruchom� posta� w niebiesko -
czerwonym - niebieskoczerwonym p�aszczu. Foxx, m�j wice. Dzisiejszej
nocy wygl�da na starszego ni� siedemna�cie.
A potem cisz� przerywa ten D�WI�K. Wy�aniaj� si� z cieni i okr��aj�
Foxxa. To Zombie. Uszminkowane na bia�o twarze, rozczapierzone palce,
rytualne pochrz�kiwanie. Noc �yj�cych zmar�ych. Ale ich ofiara nie jest
bezbronna.
Prztykam palcami. Nasza grupa bojowa wychodzi z ukrycia.
- Gang Neonowy - m�wi naczelny Zombie g�osem dr��cym z emocji.
Witamy si� z nimi, wymachuj�c naszymi azjatyckimi pa�kami. Foxx
powoli wyci�ga spod p�aszcza chemiczn� maczug�. Nie tracimy ani chwili.
- Akcja - wo�am.
Zaczyna si� walka obu band. Szybkie kroki do przodu. Pa�ki bojowe
grzmoc� z rozmachem, z bezwzgl�dn� precyzj�, w spos�b prze�wiczony ju�
1000 - krotnie. �a�cuchy dzwoni� o beton, ten i �w zatacza si� do ty�u,
Zombie wrzeszcz�. Pa�ki grzmoc� raz po raz, twarz wygl�da po takim
ciosie jak p�kni�ta szyba.
Prask! Nap�yw adrenaliny! O, jak pi�kna jest si�a! Mia�d�ymy ich.
Kopniak w �o��dek, cios w kark, i nast�pny! Wspaniale, precyzyjnie,
elegancko. Niebiesko - czerwony balet bojowy Opery peki�skiej, ale krew
jest prawdziwa. Prask! Nieruchoma twarz w ka�u�y. Jeste�my wspaniali.
Jeste�my niezwyci�eni. Tak, tak! Prask! Hahaha! Gang Neonowy atakuje. W
feerii barwnych b�ysk�w neon�w reklamowych niszczymy przeciwnika.
Kiedy zanika ju� w m�zgu migotliwa biel, le�� na ziemi; dziesi�ciu
wszawych Zombie, kt�rzy s�dzili, �e dadz� rad� pi�ciu wspania�ym z Gangu
Neonowego. Zabawni bezm�zgowcy! Przecie� wszyscy wiedz�, �e spo�r�d
wszystkich gang�w w Neu - Perching my jeste�my na samym szczycie.
Plastic Spastic kopie ich jeszcze przez chwil�, potem poprawiamy
sobie ubrania. To ma kapitalne znaczenie.
- Byli�my dobrzy. - Foxx zak�ada z powrotem swoje przeciws�oneczne
okulary. - Pierwszorz�dna nauczka.
- Nauczka na sto dwa! - przytakuje Siegfried, u�miechaj�c si� mile.
- Nauczka roku! - Poprawia sobie r�kawiczki i przyg�adza starannie jasn�
czupryn�. - A teraz, Dawidzie?
A wi�c uparcie pr�buje nadal. Nie reaguj� na to. Wyci�gam z kieszeni
lusterko, sprawdzam sw�j makija� i poprawiam go kontur�wk� "Unisex dark
blue metallic".
- A teraz, Pierwszy? - pyta jeszcze raz Siegfried. No, to ju� lepiej.
- Akcja karna przeciw przyw�dcy Zombie - m�wi�.
Godzilla oblizuje sobie wargi. Ten potw�r rzeczywi�cie uwielbia
totaln� przemoc. Co do mnie, to wcale nie zale�y mi na odwecie. Ale to
w�a�nie nale�y do rytua�u.
Bierzemy si� za Pierwszego gangu Zombie i masakrujemy go metodycznie.
Dok�adnie wed�ug podr�cznika anatomii. Dok�adnie wed�ug zasad naukowych.
Na pewno up�ynie co najmniej rok, zanim b�dzie m�g� znowu chodzi�.
Nast�pnie wrzucamy go do ozdobnej fontanny w samym �rodku placu.
Jutro rano nap�dzi stracha gosposiom, kt�re wybior� si� po zakupy. Ale
dzisiejszej nocy tylko ksi�yc spogl�da na niego, kiedy tak le�y w
bezruchu, w ka�u�y neonowej krwi.
BUNKIER
Ju� po raz 2880 wsuwam dzi� plastykowy element pod pras�. Wa��cy ton�
ci�ar p�dzi w d� jak pi�� King Konga, wydaje odg�os przypominaj�cy
mla�ni�cie, po czym wypluwa dziwacznie uformowan� rzecz z dziurkami i
wybrzuszeniami.
Bior� do r�ki ten plastykowy wyr�b, wrzucam na plastykow� pochylni�,
na kt�rej zsuwa si� do plastykowego pojemnika. I znowu my�l� sobie:
Godzilla, ty debilu, zrobi�e� ju� chyba z milion tych dziwade�, a nie
wiesz nawet, do czego w�a�ciwie s� potrzebne. Najprawdopodobniej
sprzedawane b�d� w plastykowym domu towarowym ludziom z plastyku.
Przez osiem godzin dziennie produkuj� to g�wno. Co dziesi�� sekund:
wumm - cmok. To daje 6 na minut�, 360 na godzin�, 2880 na dzie�. 2880
razy s�ysz� mla�ni�cie tego plastykowego potworka. Czasem wydaje mi si�,
�e m�j m�zg jest r�wnie� z plastyku.
Fajrant. Neonowe o�wietlenie ga�nie. Jedna z jarzeni�wek w szatni
mruga. Nale��cymi do firmy schodkami ruchomymi zje�d�am na peron metra.
Blaszany g�os z megafon�w. Op�nienie. Awaria sieci energetycznej.
Pro�ba o cierpliwo��. Wreszcie poci�g nadje�d�a. Drzwi zasuwaj� si�,
wumm - cmok. Jest ciasno i duszno. Tytu�y w gazetach krzycz� na ca�y
�wiat o najnowszych kryzysach. Czy zim� czeka nas brak energii
elektrycznej? Konflikt w Korei narasta coraz bardziej. Wojna gang�w na
stadionie: liczne ofiary �miertelne!
O Bo�e!
Ta duchota zwala mnie z n�g. R�wnie� nuda. Ka�dy wlepi� wzrok przed
siebie. Wyplute, wymi�toszone typy. Odgadn�� 30 stron strategii
sprzeda�y. Wype�ni� 150 metr�w rega��w. Zrobi� 2880 razy wumm - cmok.
Spogl�dam na reklam�. Dlaczego nie zostaniesz policjantem? Nasz kraj
potrzebuje m�czyzn takich jak ty! Jaki� rozpromieniony facet w mundurze
siedzi na BMW 1200, niedba�y u�miech i do mnie nale�y ca�y �wiat.
Zmilitaryzowany gigolo. Cz�owiek na okre�lone chwile, hahaha!
W�a�ciwie mog�oby by� to co� dla mnie. Godzilla w akcji. Wzi�� si� za
to porz�dnie i ju�! Szanowana osoba z pewn� pensj�. Mo�e by mnie nawet
przyj�li. Nie jestem wprawdzie or�em, ale nie mo�na mnie te� nazywa�
debilem, tylko dlatego, �e nie sko�czy�em szko�y. Po prostu starzy
woleli, �ebym zadba� o troch� szmalu.
Wumm - cmok. Neu - Perching, wszyscy wysiada�! Wielki �cisk i zam�t.
Rzyga� si� chce na t� kot�owanin�. Kto� odpycha mnie �okciem, daj� mu
kopniaka w kolano. Pada na ziemi�, inni tratuj� go, a ja czuj� si� od
razu lepiej.
Ale wszystko, co dobre, ko�czy si� szybko. Winda do bloku B nawali�a.
"Prosz� przej�� schodami!" To oczywi�cie wkurza wszystkich. - Za co
w�a�ciwie p�ac� podatki? - pyta jaki� roze�lony, wychudzony kurdupel w
krawacie. I ju� wrzawa jak na stadionie. Kamera kontrolna zwraca si� od
razu w t� stron�, szeryfowie szykuj� si�, aby doby� kolt�w. "Zwracamy
uwag� - chrypi� g�o�niki - ... uszkodzenie przedmiot�w... poci�gni�ci do
odpowiedzialno�ci ... areszt natychmiastowy a� do czasu wyja�nienia
sprawy..."
To oczywi�cie dzia�a na emocje jak kube� zimnej wody. Rozdra�nieni
przeciskamy si� schodami pod g�r�. A tam zataczam si�, jakby kto� r�bn��
mnie z ca�ej si�y.
S�o�ce �wieci!
Dopiero teraz u�wiadamiam sobie, �e widz� s�o�ce po raz pierwszy �d
trzech czy czterech dni. Rano do windy: �wiat�o neonowe. Metrem do
pracy: �wiat�o neonowe. W hali fabrycznej: �wiat�o neonowe. Wieczorem
powr�t. Metro, winda: �wiat�o neonowe. Dwie godziny snu, potem do
dyskoteki: �wiat�o neonowe. Chyba zrobi� si� ju� ze mnie prawdziwy kret.
Niebo jest zdecydowanie niebieskie, jak ekran przesterowanego
telewizora. Typowa warstwa wyziew�w i mg�y znikn�a. To z pewno�ci� fen.
Promienie s�o�ca padaj� dosy� uko�nie, s� z�ociste, wszystko wygl�da tak
�wie�o i apetycznie. Jak w kinie. Film reklamuj�cy nasz� Pi�kn� Now�
Ojczyzn�.
Takie jesienne widowisko to nie na moje si�y. Zupe�nie, jakby kto�
wyci�gn�� do ciebie r�k� ze wspania�ym prezentem, o kt�rym wiesz, �e i
tak nie b�dzie tw�j. Obiecanki cacanki. Zreszt� nie czuj� si� dobrze,
kiedy stoj� tak pod go�ym niebem, bezbronny. Odnosz� wra�enie, jakby w
ka�dej chwili kto� m�g� mnie st�d zdmuchn��. Nie jestem te�
przyzwyczajony do takiej ilo�ci �wie�ego powietrza. Wieje wiatr, jest
dosy� zimno.
Naprawd� oddycham z ulg�, kiedy zostawiam wreszcie za sob� s�o�ce,
niebieskie niebo i wszystkie te bzdety i zamykam si� znowu w swoim bloku
mieszkalnym. Tu czuj� si� bezpiecznie. W windzie mruga poczciwe stare
�wiat�o neonowe.
BETON
Na marmurowej tablicy widnieje napis: NEU - PERCHING. Pomnik
nieznanego mistrza ku przestrodze dopisa� kto� pod spodem.
WYBIEGAJ�CY W PRZYSZ�O�� MODEL NOWEJ URBANIZACJI I BUDOWNICTWA
MIESZKANIOWEGO DLA CZ�OWIEKA. ZBUDOWANY W LATACH 1987 - 1989 WED�UG
PROJEKTU PROF. DR WALTERA HEUERMANNA.
A dlaczego ten cwaniak sam tu nie mieszka? - pyta jaskrawoczerwony
dopisek pod nazwiskiem profesora.
- Bo kupi� sobie dom na Lazurowym Wybrze�u, frajerze - m�wi� cicho.
Plastic Spastic unosi nieco g�ow�. - C� to, Godzillo, rozmawiamy
sami ze sob�?
- To nic.
Wa��samy si� po schodach okalaj�cych Centrum Kultury i Komunikacji i
zdychamy z nud�w. Oczywi�cie mo�na by i�� do biblioteki, ale to nie dla
nas. W �rodku siedzi jaka� zesklerozia�a mi�o�niczka klasyki, a obok
niej dwa czterdziestoletnie typy, jeszcze z p�nego okresu hippis�w;
wspominaj�ce nadal Woodstock. Wed�ug nich "Blowin in the wind" to co�
bardzo post�powego. Po prostu nie s� na bie��co. Zreszt� w bibliotece
przestali grza�, odk�d Arabowie zrobili si� tacy wa�ni, a my dostajemy
ju� tylko t� drog� rop� z Wenezueli.
- Cholera, ale zimno - m�wi Siegfried. - Te przekl�te wie�owce ju�
teraz rzucaj� cie�.
Nic dziwnego, maj� co najmniej 40 pi�ter. Przez jaki� czas wie�owce
nie by�y w modzie, ale odk�d ceny dzia�ek budowlanych ruszy�y w g�r�,
wida� je znowu na ka�dym kroku.
Pierwszy podziwia szary skafander, kt�ry dopiero co kupi�.
- Fajnie to wygl�da - m�wi rozmarzony. Foxx, Drugi w Gangu Neonowym,
ma nieco kwa�n� min�. Wed�ug niego Pierwszy jest za ma�o przebieg�y i
zbyt pr�ny.
- Sporo mnie to kosztowa�o - wyja�nia Pierwszy. - Jestem teraz
zupe�nie sp�ukany. - Wstaje z miejsca - Za�atwi� sobie kredyt.
Zaczepia pierwszego lepszego, jaki przechodzi akurat ulic�. - Daj mi
50 marek - m�wi do tamtego, jakiego� gryzipi�rka w okularach i z akt�wk�
pod pach�.
- Jak to? - dziwi si� ten naiwniak. Jeszcze jeden z tych, kt�rzy nie
s� na bie��co.
- W przeciwnym razie wybij� ci kilka z�b�w - wyja�nia mu uprzejmie
Pierwszy. Jest jak zwykle uprzejmy wobec tubylc�w. - Za co� takiego,
nasz kochany doktor stomatolog ��da 8000 marek, a ubezpieczenie te�
dro�eje z dnia na dzie�. My�l�, �e w takim uk�adzie 50 marek to dla
ciebie ca�kiem niez�y interes, a mo�e si� myl�?
Jego s�owa trafiaj� do przekonania kredytodawcy. Zaczyna grzeba� w
portfelu. - Ale mam tu tylko setk�.
- To nic - m�wi Pierwszy wspania�omy�lnie. - Przyjmuj� r�wnie�
wi�ksze drobne. A teraz zmyj si� st�d.
Po tym drobnym przerywniku przychodzi znowu wielka nuda. Co za dzie�!
Zupe�nie nic si� nie dzieje. W wie�owcach ryczy na raz jakie�
dwadzie�cia r�nych program�w telewizyjnych. Tubylcy tkwi� przy oknach,
wygl�daj�c na zewn�trz, jakby na co� czekali.
- Nie maj� chyba ni� do roboty - m�wi� po to tylko, aby przerwa�
milczenie:
- A co mog� robi�? - odpowiada Foxx. - Przecie� nikt z nich nie ma
pieni�dzy. Nowa n�dza, rozumiesz? 40% na podatki, 40% na czynsz i 15% na
ubezpieczenie. Nie zostaje wi�c du�o, nawet je�eli zarabia si� dobrze.
Siegfried wyci�ga r�k�.
- Sp�jrzcie!
Jaki� pijak demoluje w�a�nie karuzel� na placu. My i oko�0 300 gapi�w
z okien przygl�damy si� nast�pnie, jak rozwala hu�tawki. Niez�a
rozrywka. Placu zabaw i tak nie �a�ujemy, teraz to tylko siedlisko kundli.
- Pami�tacie - odzywa si� Plastic Spastic - jak dawniej si�
oburzano, kiedy bawili�my si� w wandali? A teraz sami , rozwalaj�
wszystko na drobny mak. Pierwszy wybucha �miechem.
- Beton pobudza agresj�, tak zawsze m�wi m�j stary. A potem wychodzi
z mieszkania i kradnie �ar�wki z klatki , schodowej.
- Te� ma�a strata - pociesza go Foxn. - I tak wszystko zardzewieje,
wcze�niej czy p�niej. Tak, jak my teraz mieszkamy, �y�y dawniej m�ty
spo�eczne. Ale odk�d zacz�y si� braki energii i surowc�w, a co za tym
idzie, zak��cenia w eksporcie, ca�y system si� za�ama�. Wychuchane,
luksusowe, apartamenty zamieniaj� si� w bunkry, nie nadaj�ce si� do
zamieszkania. Ale czasem my�l�, �e to mi si� nawet podoba; stwarza
nastr�j degeneracji, wynaturzenia.
- Chrzanisz - przerywa mu, Siegfried.
Ale Foxx wpad� ju� w trans; to przecie� jego ulubiony temat.
- Po prostu nie nale�y traktowa� brzydoty jako co� nienormalnego -
wyja�nia - lecz zaakceptowa� j�. I wtedy ujrzysz nagle w naszym
otoczeniu brutaln�, perwersyjn� pi�kno��. Beton jest pi�kny, plastyk
jest pi�kny, metal jest pi�kny. �le o�wietlony gara� podziemny, du�y,
ale pusty parking ze swoj� geometri� stanowisk, idealnie wyszorowana
knajpa o p� do czwartej nad ranem, w kt�rej �wiec� si� r�owe
jarzeni�wki - to w�a�nie ca�e pi�kno, cz�owieku. Nowa estetyka. Tw�rcze
dopasowanie si� do struktury otoczenia to obowi�zuj�cy trend!
Wywody Foxxa zaczynaj� mi ju� dzia�a� na nerwy. Dlatego oddycham z
ulg�, kiedy znowu zaczyna si� akcja. Gdzie� na dwudziestym pi�tym
pi�trze jaka� m�oda kobieta wdrapa�a si� na por�cz balkonu, a teraz stoi
tak w g�rze, w kwiecistym fartuszku, przytrzymuje si� jedn� r�k� i
spogl�da w d�, na betonowe p�yty.
- Hej, zdaje si�, �e jedno mieszkanie b�dzie wolne - cieszy si�
Plastic Spastic.
- Ciekawe, dlaczego to robi - m�wi�.
- Mo�e wzi�a nieodpowiedni proszek do prania i nie wypra�a jak
nale�y koszuli swojego starego - m�wi Pierwszy, wyra�nie rozbawiony: - A
on spojrza� na ni� w�ciek�ym wzrokiem, no i dla niej zawali� si� �wiat.
- Tak w�a�nie ko�czy si� �ycie dzielnej gospodyni wzdycha Plastic
Spastic. - Wzruszaj�ce. Jeszcze troch�, i czuj�, �e si� rozp�acz�.
Tymczasem gapi�w przybywa coraz wi�cej. Nie tylko na dole. R�wnie�
balkony i okna s� g�sto oblepione lud�mi. Rozbrzmiewa g�o�ny �miech.
Nastr�j jest weso�y. Nareszcie co� si� dzieje.
- Ta przynajmniej nie mo�e si� uskar�a� na brak zainteresowania -
m�wi Foxx.
Tak jakby by�o to um�wione has�o, nadje�d�a telewizja. Patrz� na
zegarek. Trzy minuty, ca�kiem nie�le. To z pewno�ci� ch�opcy z kana�u
16, maj� tu przecie� od siebie tylko dwa kroki.
- Najpierw widok og�lny - krzyczy re�yser do pierwszego kamerzysty.
Jest wyra�nie rozgor�czkowany. - Uchwycisz j� jako drobn� mr�wk� w
betonowej d�ungli. To da efekt. Kamera szybkobie�na bierze z do�u,
zrobimy �abi� perspektyw�. Podejd� pod sam balkon! To musi wygl�da�,
jakby spada�a ci prosto na kamer�. Kiedy wreszcie ta kretynka skoczy?
- W�a�nie, skacz ju�! - krzyczy jeden z widz�w. - Poka�, co potrafisz!
- Po�piesz si�, chcemy co� zobaczy�! - wrzeszczy inny. Z
przygotowan� do filmowania INSTAMATTC stoi na s�siednim balkonie.
Kobieta rozgl�da si� na wszystkie strony, jakby nie by�a
zdecydowana, co robi�. Za ni� wida� w mieszkaniu jakie� gor�czkowe
ruchy. Niekt�rzy ju� si� po�pieszyli, aby zaj�� si� jej mieniem.
Nagle, kilka dom�w dalej, rozbrzmiewa wycie syreny stra�y po�arnej. A
ci czego tu chc�? Niech to diabli, nie chodzi nam przecie� o to, by
ujrze�, jak wygl�da akcja ratunkowa, chcieli�my by� �wiadkami �adnego
skoku, z du�� ilo�ci� krwi! Kilka zaparkowanych w pobli�u samochod�w
ustawia si� momentalnie na drodze dojazdowej, jako barykada, ale ci
zidiociali brutale spychaj� je po prostu na bok swoim pot�nym
strumieniem wody.
Tylko �e w ten spos�b niczego nie wsk�raj�. Z okien lec� ju� butelki,
roztrzaskuj� si� przed ko�ami czerwonego samochodu. Plopp, plopp, opony
p�kaj� jedna po drugiej i wkr�tce samoch�d stra�y po�arnej zatrzymuje
si� na samych felgach. Za�oga wyskakuje na zewn�trz, nie kryj�c
zdenerwowania, i usi�uje rozpi�� p�acht� ratunkow�. Z okien zaczyna
sypa� si� natychmiast prawdziwa lawina odpadk�w, i to wreszcie zniech�ca
stra�ak�w.
- Do diab�a, czy tu wszyscy zwariowali? - pieni si� ich dow�dca.
Jako� nie mo�e zrozumie�, �e przeszkadzaj� nam w ogl�daniu tego
widowiska. �e wszystko psuj�. W ko�cu ka�dy z nas ma prawo do rozrywki,
prawda?
Kiedy wreszcie nadchodzi moment, w kt�rym kobieta rzeczywi�cie
wyskakuje z balkonu, panuje ju� taki rozgardiasz, �e umyka to uwadze
wszystkich zebranych. Ale na szcz�cie poka�� to dzi� wieczorem w
telewizji. W zwolnionym tempie.
MURY
Jeszcze raz rozgl�dam si� po swoim pokoju: typowo wspania�omy�lne
wymiary asocjalnego budownictwa mieszkaniowego. Siedem metr�w
kwadratowych, jakie maj� wystarczy� do prawid�owego rozwoju. Architekt
musia� mie� w sobie jaki� ukryty instynkt zab�jcy.
Poniewa� musz� zabezpieczy� sw�j cenny ksi�gozbi�r o sztuce i filmie,
aktywizuj� zegarowy zamek przy drzwiach i prze�lizguj� si� obok pary
obcych mi ludzi do ich pokoju, zajmuj�cego powierzchni� 30 m.
- Dawidzie - odzywa si� obca - Ch�opcze. - Daj mu spok�j - m�wi obcy.
Puszczam te odg�osy mimo uszu. Facet w windzie boi si� mnie. To
dobrze. Ogl�dam swoje odbicie w lustrze. Super. Dyskretna szminka, szary
blezer, niebieskoszara koszula, ciemnoszary, we�niany krawat, a na
wierzchu trencz z szarej sk�ry. To jest w�a�nie to, co nazywam elegancj�
na czasie. Ca�a gama odcieni szaro�ci. Szary to cudowny kolor.
Naj�adniejszy z tych, jakie znam.
S� tacy, co ubieraj� si� jak ho�ota. Nieraz jeszcze w d�insach i z
d�ugimi w�osami. Trzydziestoletni emeryci. Co do mnie, to po prostu nie
czuj� si� dobrze, kiedy jestem nieodpowiednio ubrany. Wprawdzie wymaga
to nie lada szmalu, ale z tym musz� si� ju� liczy�. W ko�cu trzeba
przecie� pokaza� innym, �e jest si� na czele. A Gang Neonowy to tu
absolutna elita. Jeste�my najinteligentniejszymi ch�opakami, nawet
Godzilla, mimo �e pracuje w fabryce.
Kiedy podchodz� do drzwi windy, s�ysz� cichy g�os starego: - Banda
faszyst�w.
Nie ma jeszcze poj�cia, jak �wietnie jeste�my wytrenowani.
Demonstruj� mu szybko, jakby od niechcenia, jak wygl�da czysty cios
kantem d�oni. Pada do przodu, rozwalaj�c sobie nos. O ma�o nie opryska�
mnie krwi�, �wintuch!
Wysiadam na czwartym poziomie podziemnego gara�u. Teraz jest tu dosy�
pusto. Jeden rzut oka aa kamer� kontroln� pozwala stwierdzi�, �e jest
zdemolowana. Mo�e to pu�apka? Przywieram do ch�odnego muru z betonu i
przebiegam wzrokiem po szarym sklepieniu. Ani widu, ani s�ychu. A wi�c
to nie pu�apka:
Podchodz� do naszego wozu bojowego. Ziemistoszary lakier metallic
�azika po�yskuje matowo w nik�ym o�wietleniu, Wspania�y wytw�r techniki,
statutowo: w�asno�� Pierwszego w Gangu Neonowym. Kiedy wyruszamy nim na
akcj� przeciw wrogim gangom, w pe�nym umundurowaniu i przy
akompaniamencie og�uszaj�cych d�wi�k�w syntezatora spot�gowanych przez
osiem g�o�nik�w - to graniczy ju� z ekstaz� religijn�. Jednostka
doborowa, tak jak dawniej SS. Ludzie ogl�daj� si� za nami. S� te� tacy,
kt�rzy odwracaj� wzrok. To przyjemne uczucie.
Samoch�d wspina si� wy�ej, pokonuj�c w�skie zakr�ty korytarza. W
�wietle reflektor�w widz� przez moment jak�� posta�, kt�ra za pomoc�
plastykowej rurki �ci�ga benzyn� z baku toyoty. Niez�y interes. Dwie i
p� marki na litrze, wolne od podatku.
Zapora przy wyje�dzie jest znowu otwarta. Hartmann, portier w gara�u,
znikn�� gdzie�. Z pewno�ci� da� si� komu� przekupi� i wyszed� na godzink�.
Na monitorach w jego pustej kabinie kontrolnej widoczne s� jakie�
zak��cenia.
A mo�e go za�atwili? Wszystko jedno, co mnie to obchodzi. Pe�nym
gazem p�dz� przez Neu - Perching w kierunku centrum. Wytworne dzielnice
willowe na peryferiach miasta s� jakby wymar�e. Ich w�a�ciciele zamkn�li
si� w swoich warowniach, wyposa�onych w alarm, i boj� si� nawet wystawi�
nos na zewn�trz. Za ma�o policjant�w i zbyt wielu drobnych
rzezimieszk�w, kt�rzy pragn� konkurowa� z wielkimi rzezimieszkami.
Doje�d�am do pierwszych blok�w mieszkalnych. Precz z pa�stwem
wyzyskiwaczy!, napisa� kto� na murze fosforyzuj�c� farb�. Sprzedani
przez parlament, czytam tu� obok. My musimy p�aci� podatki, a urz�dnicy
obrastaj� w t�uszcz! To ju� na pewno robota SOO.
Ale to jeszcze nie wszystko. Przeje�d�aj�c obok osiedla urz�dnik�w
widz�, �e okalaj�cy je mur jest zabezpieczony drutem kolczastym i
workami z piaskiem. Przed bram� stoi kilku uzbrojonych po z�by szeryf�w,
z broni� maszynow� gotow� do strza�u.
Widocznie dosz�o znowu do zamieszek. Nic dziwnego; odk�d liczba
bezrobotnych zacz�a wzrasta�, a starszy urz�dnik pocztowy zarabia netto
tyle samo, co kierownik dzia�u w zak�adzie przemys�owym, na urz�dnik�w
patrzy si� krzywym okiem. Samoobrona Obywatelska (SOO) i Bojowa
Organizacja Sprawiedliwo�ci Podatkowej (BOSP) wyst�puj� aktywnie przeciw
nim. Nie wyra�a si� o nich pozytywnie r�wnie� opinia publiczna.
Ale co to mnie obchodzi! Mam w kieszeni tyle szmalu, ile mi trzeba, i
zamierzam teraz odby� w dyskotece sw�j wielki wyst�p. Dyskoteka to
jedyna oaza wspania�o�ci na tym n�dznym gin�cym �wiecie. I tylko to
interesuje mnie w tej chwili.
I want to see the bright lights tonight, czy to jasne?
HA�AS
"... Federalnego Urz�du Statystycznego w Wiesbaden wska�nik wzrostu
cen ustabilizowa� si� w miesi�cu sierpniu na wysoko�ci 14,5%. TEL AVIV.
Izraelskie ko�a rz�dowe wypowiedzia�y si� krytycznie na temat
wzrastaj�cego w dalszym ci�gu nacisku Stan�w Zjednoczonych na Izrael,
czego �r�d�em jest arabski bojkot naftowy: Rzecznik zapewni�, �e rz�d
Izraela trwa� b�dzie przy swoim stanowisku i w razie potrzeby jest got�w
broni� go przy u�yciu wszelkich dost�pnych �rodk�w. SEUL. Z uwagi na
mno��ce si� ostatnio incydenty zbrojne wzd�u� korea�skiej linii
demarkacyjnej na 38� szeroko�ci geograficznej, premier Korei
Po�udniowej, genera� Kim, okre�li� fakt wycofania oddzia��w
ameryka�skich z terytorium swojego kraju jako zerwanie przymierza i kres
polityki neo - izolacji. Rzecznik Ministerstwa Obrony w Waszyngtonie
stanowczo odrzuci� to o�wiadczenie, t�umacz�c posuni�cia Pentagonu jako
rutynowe przemieszczanie oddzia��w wojskowych. PRETORIA. W wyniku
wczorajszej eksplozji bomby w po�udniowoafryka�skim Ministerstwie Spraw
Wewn�trznych zgin�o wed�ug ostatnich doniesie� osiemnastu bia�ych i nie
sprecyzowana bli�ej liczba czarnosk�rych. W wyniku og�oszonego przez
premiera van der Wilma stanu wojennego,. oddzia�y specjalne poszukuj�
sprawc�w zamachu, stosuj�c �rodki radykalne. DUSSELDORF. Do dokonanego w
dzisiejszych godzinach porannych podpalenia japo�skiego centrum
handlowego przyzna� si� anonimowy rozm�wca telefoniczny, kt�ry okre�li�
sw�j czyn jako protest przeciw polityce podnoszenia cen przez dominuj�ce
na rynku przedsi�biorstwa japo�skie. Odpowiedzialno�� za zamach przyj�a
na siebie r�wnie� "Organizacja Ochrony Eksportu", kt�ra w ten spos�b
dopiero teraz ujawni�a si� publicznie. YOKOHAMA. W wyniku zderzenia
statku obserwacyjnego Organizacji Ochrony �rodowiska "B��kitna Planeta"
z japo�skim okr�tem wielorybniczym "Nagasaki Maru" zgin�li wszyscy
cz�onkowie za�ogi "B��kitnej Planety". Wed�ug zezna� naocznych �wiadk�w
by� to wypadek. LOS ANGELES. �wiatu zagra�a nowa, gigantyczna eksplozja
demograficzna, dotycz�ca przede wszystkim Trzeciego �wiata. M�g� to
spowodowa� rozw�j hiszpa�skiego serum antynowotworowego "Esperanza 90".
Wed�ug komentarzy futurolog�w z Uniwersytetu w Kalifornii nale�y..."
Wy��czam t� szczekaczk�.
Stary, kt�ry usn�� na kanapie (o �smej wieczorem!), zrywa si�
raptownie, kiedy ustaje ta bzdurna paplanina.
- Czy co� si� sta�o, Siegfried? - mamrocze zaspany.
- Nie - odpowiadam. - Nic, co by nas mog�o obchodzi�.
LETARG
Po omacku przedostaj� si� przez ciemny, wilgotny okop i zasieki z
drutu kolczastego. Nade mn� rozbrzmiewa og�uszaj�cy ryk bombowca, z
lewej strony dobiega kanonada. To karabiny maszynowe. Po chwili jestem
ju� w �rodku sali.
"K�PIEL STALOWA" jest jak zwykle zapchana po brzegi. To najnowsza i
najbardziej wystawna dyskoteka w mie�cie. Klienci siedz� ze swoimi
drinkami w gniazdach karabin�w maszynowych. Panoramiczna projekcja na
�cianach wok� sali wci�ga w sceneri� bitewn� najbardziej wymy�lnych
rodzaj�w. W regularnych odst�pach czasu pod�og� wstrz�saj� g�uche
odg�osy wybuch�w. Gdzie� z ty�u dudni miarowy krok �o�nierskich but�w,
wrzaski komend krzy�uj� si� z wyciem syreny. Najprawdziwsze piek�o!
Podchodzi do mnie Siegfried. Jak zwykle ma na sobie mundur z szerokim
pasem i wypolerowane do po�ysku buty galowe.
- Super buda, PS - krzyczy mi do ucha. - A� podrywa ci� na r�wne nogi!
Kiwam tylko g�ow� i rozgl�dam si� doko�a. Akcja w pe�nym toku. Przede
wszystkim II wojna �wiatowa. W telewizji i na ok�adkach wielu p�yt wida�
eleganckich �ajdak�w z SS w idealnie skrojonych mundurach; na tle
rumowisk stoj� oparci niedbale o czo�g i sprawiaj� wra�enie, jakby
jeszcze przed chwil� torturowali z rozkosz� dwudziestu je�c�w. To
rzeczywi�cie wywo�uje dreszczyk - ta si�a, ta zawadiacka postawa zdaj�ca
si� m�wi�: "Ju� jutro - mog� - by� - martwy".
Ale jednak nie jest to w moim gu�cie. Za bardzo nachalne, za ma�o
wstrzemi�liwe. Odwracam si� do Siegfrieda, macham mu r�k� na po�egnanie
i opuszczam wojenne widowisko.
Teraz mam w Centrum Dyskotekowym jeszcze trzy rozwi�zania do wyboru.
Ze "STUDIA" mog� chyba spokojnie zrezygnowa�; tam wyst�puje jaka� m�tna
grupa o nazwie "Vinyla Fadsch", o kt�rej nikt dot�d nie s�ysza�. Z
pewno�ci� niewiele warta.
Mog� te� p�j�� do "TRANSPORTERA". Jeszcze dwa lata temu by�a to
nowatorska buda, bardzo konsekwentna: dyskoteka, w kt�rej nie rozmawia
si� ju� ani nie ta�czy, tylko s�ucha muzyki wy��cznie dla siebie - ze
zwisaj�cych z sufitu s�uchawek. 210 s�uchawek rozmieszczonych w siedmiu
rz�dach. I ka�dy, kto ma je na uszach, musi przebiera� r�wnomiernie
nogami, gdy� pod nim przesuwa si� transporter ta�mowy, kt�ry w
przeciwnym razie poni�s�by go ze sob�. Naj�mieszniej wygl�da to wtedy
kiedy "TRANSPORTER" jest zapchany go��mi: wewn�trz grobowa cisza, a do
tego 210 postaci, kt�re wisz� przy s�uchawkach i nieustannie przebieraj�
nogami jak niewolnicy.
Zintelektualizowani pismacy, jak zwykle nieco w tyle, je�eli chodzi o
kryteria warto�ci, skoczyli natychmiast jak oparzeni, be�kocz�c co� w
kontek�cie "TRANSPORTERA" i jemu podobnych, o perwersji sp�dzania
wolnego czasu itd. Tymczasem dzi� sami wisz� przy s�uchawkach, jako �e
trudno o co� lepszego, je�li kto� pragnie si� wy��czy� i zapomnie�.
No c�, na to nie ma rady. Przechodz� przez ogromn� hal� centrum
dyskotekowego, gdzie roi si� wprost od przechodni�w. Rzeczywi�cie, nie
szcz�dzono tu pieni�dzy. Wsz�dzie �wiat�a, muzyka, fontanny, nisze,
arkady, balkony. Wspania�a architektura Atlanty. Dziwne - te budy
rozrywkowe s� coraz bardziej wystawne, podczas gdy wok� nich wszystko
rozpada si� w proch. No i ci ludzie - mimo Nowej Biedy wydaj� tu swoje
ostatnie grosze. Nic dziwnego, �e m�wi si� ju� o "szalonych latach
dziewi��dziesi�tych".
Spogl�dam w g�r� i wtedy dopiero u�wiadamiam sobie, �e le�� na
pod�odze, a wok� mnie stoj� jakie� u�miechni�te postacie. A wi�c znowu
mia�em atak. Zaczynam wtedy kiwa� g�ow� to w prz�d, to w ty�, be�kocz�
co� krety�skiego i przewracam si�. Potem nic z tego nie pami�tam. To,
jak r�wnie� moje zami�owanie do ch�odnego w dotyku, g�adkiego plastyku,
zapewni�o mi przydomek Plastic Spastic. Wszystko dlatego, �e jaki�
lekarzyna doradzi� mojej matce za�ywanie nowych pigu�ek podczas ci��y.
Zrywam si� na r�wne nogi, w�ciek�o�� przys�ania mi wzrok. Przyciskam
lekko skalpel do gard�a pierwszego lepszego z tych u�miechni�tych
gapi�w, a kiedy ich kr�g si� rozwiera, odchodz�, zataczaj�c si�. Dopiero
w "RZE�NI" dochodz� powoli do siebie.
"RZE�NIA" to dyskoteka, w kt�rej czuj� si� najlepiej. To niemal
miejsce kultu. Wsz�dzie tylko bia�e kafelki i po�yskuj�cy chromem metal.
Silne �wiat�o nie rzuca nigdzie nawet skrawka cienia. Muzyka nie jest
zbyt g�o�na, ale wszechobecna. Elektroniczne d�wi�ki, powtarzane bez
ko�ca. Milcz�ce postaci ta�cz� z wyre�yserowan�, ch�odn� precyzj�,
sprawiaj� wra�enie istot egzotycznych, nie z tej planety. Kobiety
wygl�daj� jak m�czy�ni, kt�rzy wymalowali si� jak kobiety. W tych
kafelkowych za�wiatach nie mo�na by� niczego pewnym.
Uwielbiam to miejsce. Przywodzi na my�l sal� operacyjn� dla dusz. Nie
ma nic pi�kniejszego ni� sala operacyjna. Bia�e maseczki i silne
�wiat�o. Gigantycznie wzmocnione bicie serca. Syk tlenu p�yn�cego z
b�yszcz�cych butli, poj�kiwanie hhhh - aaaa - hhhh - aaaaa. Wie�ci s�ane
z wieczno�ci przez oscylograf, sterylny przepych �mierci.
Miejsce jak wymarzone do manipulowania no�em. Czule zaciskam d�o� na
skalpelu i rozsiadam si� wygodniej, zapominaj�c o Neu - Perching,
zapominaj�c o szkole, zapominaj�c o wszystkim. Chory obiekt na moim
stole operacyjnym spogl�da na mnie z przera�eniem, zanim zanurzy si� w
narkotycznym �nie. Bior� si� do pracy.
Akta
Kiedy drzwi windy rozsuwaj� si�, a ja uruchamiam kamer�, dziewczyna
wzdryga si� wystraszona, kryje twarz w d�oniach i wreszcie kuca w samym
k�cie kabiny, szlochaj�c g�o�no.
TrrrrrrmTrrrrr, terkocze kamera. Zatrzymuj� j� dopiero wtedy, kiedy
drzwi windy zamykaj� si� z powrotem. Znowu kilka zdj�� do naszej
kartoteki tubylc�w, my�l� z zadowoleniem. Owo �ledzenie to moje ulubione
zaj�cie. Daje mi poczucie si�y i w�adzy.
Na ten pomys� wpad� Foxx. Pewnego dnia powiedzia�: "Powinni�my
kontrolowa� to, co robi� tubylcy. Jeste�my w ko�cu czym� w rodzaju
elity, a to upowa�nia nas do tego, aby�my czasem popatrzyli prostaczkom
na r�ce. Co by�cie powiedzieli na to, gdyby�my za�o�yli tak� ma��
kartotek�? W ko�cu wielu tak robi."
Uznali�my, �e pomys� jest super, a Pierwszy doda�:
- To zaj�cie akurat dla Siegfrieda. On lubi takie zadania.
I od tego czasu robi� to. Wyszukuj� sobie kogo�, oboj�tnie kogo, i
zaczynam go �ledzi�. I wcale nie kryj� si� z tym przed osob�, kt�r�
obserwuj�; po kr�tkim czasie zaczyna si� tak fajnie ba�, gdy� my�li, �e
znalaz�a si� na czarnej li�cie, chocia� nie wie, dlaczego. W
dzisiejszych czasach jest mn�stwo takich czarnych list.
Dziewczyna, kt�r� aktualnie obserwuj�, ma w kartotece numer 38.
�ledz� j� nieregularnie od trzech miesi�cy i zebra�em na jej temat
naprawd� niez�e dossier.
Nazywa si� Caroline Muller, ma 19 lat. Wygl�da na to, �e jej
inteligencja kszta�tuje si� na poziomie poni�ej przeci�tnej, gdy�
uko�czy�a jedynie szko�� podstawow�. Pracuje jako prasowaczka w salonie
bieli�niarskim. Zarabia bardzo kiepsko, mimo to posiada w�asne ma�e
konto. Absolutnie przeci�tna twarz. Absolutnie przeci�tna figura. Hobby:
brak. Uko�czy�a kurs ta�ca, nigdy jednak nie idzie pota�czy�. Ulubione
zaj�cie wieczorem: ogl�danie telewizji. Czytuje melodramaty, kt�rych
akcja rozgrywa si� w pa�acach i egzotycznych krajach. Dwa razy w
tygodniu stosunki seksualne, w 90% z tym samym partnerem, przez kt�rego
zreszt� jest cz�sto bita. Pozosta�e 10% odbywa za niewielkie kwoty
pieni�ne, kt�re odk�ada. Typ pasywny. Inne informacje: ma br�zow�,
c�tkowan� kocic�.
Foxx jest zachwycony tym materia�em. Kiedy b�dziemy ju� mieli 100
takich przypadk�w, mawia, zrobi� z tego ksi��k�. "Tubylcy z betonowej
d�ungli - Dossier antropologiczno - estetyczne". Wed�ug niego, wspaniale
pasowa�yby do tego moje zdj�cia, gdy� s� takie ch�odne. Tak jakby zrobi�
je przybysz z innej planety, albo jakby naukowiec obserwowa� pod
mikroskopem ameb�. Tak to okre�li�.
Najbardziej podoba mu si� zdj�cie, na kt�rym numer 38 czeka po nocnej
zmianie na metro. Skulona siedzi na peronie. Jest sama. Wymar�y peron.
Na jej twarzy zielonkawy odblask neonu. Za jej plecami, na �cianie
pokrytej glazur�, cowboy z jakiej� reklamy p�dzi na koniu na spotkanie
wielkiej wolno�ci.
- To bardzo romantyczne - mawia Foxx.
Podobaj� mu si� te� zdj�cia zrobione w podczerwieni, na kt�rych mo�na
obejrze�, jak numer 38 gwa�c� w podziemnym gara�u kowboje -
motocykli�ci. Jak w jaskrawym �wietle reflektor�w p�dzi w stron� kamery,
wytrzeszczaj�c oczy, nagie, prze�wietlone cia�o, a za ni� odziani w
czarne sk�ry kowboje, z kt�rych jeden zarzuca w�a�nie na ni� lasso.
- Wspania�a choreografia - komentuje Foxx. - Zupe�nie jak balet.
Bardzo dobrze udokumentowane.
Jego pochwa�a napawa mnie dum�. Potrzebny mi kto�, kto b�dzie mi
m�wi�, co mam robi�. Dzi�ki temu wszystko na �wiecie staje si� prostsze.
A tak wszystko jest jakie� skomplikowane. Nieraz czuj�, �e sam chcia�bym
pokomenderowa� innymi. Na przyk�ad taki komendant obozu, jak ich teraz
cz�sto pokazuj� w telewizji, to by by�o co� dla mnie. Wsadzi�bym ich
wszystkich: zbocze�c�w i prostak�w, w��cz�g�w i polityk�w, a tak�e
wszystkich Bambo z Afryki, kt�rzy zagarn�li nasze kredyty, a teraz si�
na nas wypi�li. O wschodzie s�o�ca kaza�bym im wyst�pi� na apelu
porannym, a w tym czasie, kiedy szykowa�by si� pluton egzekucyjny,
rozbrzmiewa�aby muzyka. Co� wielkiego, wznios�ego: Zmierzch bog�w,
Wagner, Mahler, "Zdalne sterowanie", albo "Syntho and the Holocausts".
Bardzo szybko uporaliby�my si� z ca�ym tym brudem i z chaosem, i z
libera�ami, kt�rzy tylko komplikuj� wszystko. �wiat by�by o wiele
prostszy i bardziej zrozumia�y. Ale do tego trzeba by silnej r�ki. A
mo�e, gdyby w przysz�ym roku wybory wygra� Malte Wilkendorff ze swoj�
Parti� Narodowo - Etyczn�...
No, ale teraz musz� zaj�� si� znowu numerem 38, zgodnie z poleceniem.
Wyzwoli� w niej jeszcze kilka reakcji psychologicznych. My�l�, �e
najlepiej b�dzie, je�eli zabij� jej kotk�. Zobaczymy, jak wtedy zachowa
si� nasz obiekt obserwacyjny.
PRZEMOC
- Chcia�bym by� jak beton - m�wi Foxx. - Zimny, mocny, nieub�agany.
Oboj�tny.. Pot�ny. - Rozgl�da si� po szarej hali, w kt�rej stoj�
kontenery na �mieci. - Wiesz, PS, �yjemy w betonowym �wiecie, musimy
wi�c by� jak beton, je�eli chcemy prze�y�. To prawo natury. Psychiczna
asymilacja.
- S�usznie - m�wi�. - Tak samo jest z przemoc�. Oto zabezpieczenie,
aby zachowa� zdrowie duchowe. Zupe�nie jak piorunochron. Nie dopuszcza�
do siebie ci�nienia z zewn�trz, lecz odprowadzi� je z powrotem na
zewn�trz. Na przyk�ad ta pluskwa. - Kilkakrotnie kopi� wij�cego si�
s�abeusza, kt�ry przypadkiem znalaz� si� przed nami. - My�la�a, �e
b�dzie nami rz�dzi�, ale my od razu wybili�my jej te rz�dy z g�owy. I to
by�o najrozs�dniejsze wyj�cie z sytuacji.
- Jasne. - Foxx uwielbia takie intelektualne dyskusje. Przemoc to akt
higieny emocjonalnej w okresie stres�w. Dzi�ki niej uzyskuje si�
wewn�trzn� czysto��. To szybsze i skuteczniejsze, ni� wizyta w gabinecie
psychorehabilitacji. Zreszt� jeszcze kilka lat, i sami psychoterapeuci
zorientuj� si�, �e najlepsz� terapi� w dzisiejszych czasach jest
przemoc. - U�miecha si�. - Zobaczysz, �e zaczn� wydawa� "Terapeutyczny
Dziennik Przemocy".
Jeszcze kilka razy kopiemy nasz� ofiar�, aby jej uzmys�owi�, �e to
samo czeka w razie czego jej rodzin�, po czym oddalamy si�, pokrzepieni
na duchu.
To nam dobrze zrobi�o, jak zwykle zreszt�.
BIZNES
- Co ci jest, Foxx? Czy co� si� sta�o?
- Nie, nic - odpowiadam machinalnie, ale my�lami b��dz� gdzie
indziej. Plastic Spastic spogl�da na mnie z pow�tpiewaniem i mruczy co�.
Co mu mam odpowiedzie�? Mo�e to, �e jestem przyt�oczony pi�kno�ci�
tego pomieszczenia? Proporcjami; nastrojem? Na pewno by mnie nie
zrozumia�. Co do mnie, to my�l�, �e nie ma pi�kniejszego miejsca. Trzeba
tylko podda� si� jego dzia�aniu.
Nasz podziemny gara�. Zimne nat�enie tego geometrycznego sklepienia
sprawia za ka�dym razem, �e jestem jak na haju. Gdyby nasz boks
postojowy nr 3 wstawi� do muzeum, wszyscy mogliby si� przekona�, jakie
to wspania�e dzie�o sztuki. Przestronno��, cisza, pot�ga betonu. Go�e
lampy neonowe, cienie i p�cienie. Ruchy i odg�osy na granicy
postrzegania. Przeczucia tajnych obserwator�w. Subtelno�� strachu. A
potem odg�os niewidocznych krok�w.
- Nadchodz� - szepcze Godzilla.
Pierwszy potakuje. - Przygotowa� kamer� - m�wi kr�tko.
Czerwone oko nad obiektywem wideokamery zapala si�. W��czone
reflektory halogenowe oblewaj� wszystko jaskrawym �wiat�em.
W naszym kierunku przesuwa si� po�yskuj�ca czerwieni� �ciana mg�y.
Wy�aniaj� si� z niej nieforemne postaci, skryte pod bia�ymi
kombinezonami ochronnymi. Twarze okrywaj� oliwkowozielone maski
przeciwgazowe. Uzbrojone w �yletki pa�ki ko�ysz� si� w d�oniach.
Obcy. Najbardziej zab�jcza banda z Neu - Perching. - Niez�y wyst�p -
kiwa z uznaniem g�ow� Siegfried.
- Wyeliminujemy was. - Poprzez mask� przeciwgazow� g�os stoj�cego na
przedzie Obcego jest zniekszta�cony, jakby nieludzki. .
Tym samym Obcy wypowiedzieli nam wojn�. Bitwa mo�e si� ju� rozpocz��.
- �cie�ka d�wi�kowa - m�wi spokojnie Pierwszy.
Z g�o�nik�w rozlega si� g�uche dudnienie; pot�ne, przenikliwe
d�wi�ki, kt�re sprawiaj�, �e po krzy�u przebiegaj� mnie ciarki. A potem
rozp�tuje si� elektroniczna burza, gigantyczne grzmoty, szum ulewy,
pow�d�, dalekie, piskliwe j�ki. Zag�ada �wiata.
Zag�ada czeka te� Obcych. Nasze zainstalowane uprzednio armatki
stra�ackie zalewaj� ich g�st� pian�, pokrywaj� szczelnie, czyni�
bezradnymi.
Spadamy na nich jak atomowy cios, b�yskawicznie i skutecznie. Walimy
w nich i walimy i walimy.
Po dw�ch minutach Obcy s� ju� tylko bez�adn� kup� nieruchomych
postaci w sarkofagu z piany, kt�ra powoli zabarwia si� na czerwono.
Pi�kny, surrealistyczny widok. Cudownie kliniczny.
Pierwszy filmuje to z r�nych stron, stosuj�c zbli�enia i najazdy
kamer�, szczeg�lnie tam, gdzie wida� rozbit� mask� przeciwgazow� albo
z�aman� r�k�. To w�a�nie s� zdj�cia, kt�re warto ogl�da�. Brakuje ju�
tylko podk�adu d�wi�kowego. Jakie� j�ki czy odg�osy rzygania i by�oby
naprawd� super.
- Zarobimy na tym sporo szmalu - m�wi z przekonaniem Plastic Spastic:
On te� sprawia wra�enie zadowolonego.
- Ile takich kaset b�dziemy mogli sprzeda�, jak my�lisz? - pyta
Godzilla.
Pierwszy wzrusza ramionami. - Je�eli za�atwimy dobrze kolporta�, to
nawet ze 100 000.
- To mo�e chwyci� - przytakuj�. - Na przemoc w filmach jest teraz
du�y popyt.
To prawda. Przemoc to dzi� hit numer jeden. W kinie, w telewizji
kablowej i na kasetach wideo. Pornografia zesz�a jakby na plan dalszy.
Przemys� oferuj�cy przemoc �wi�ci triumfy. A ludzie s� za to naprawd�
wdzi�czni. Kiedy wieczorem wracaj� oklapni�ci do dom�w, po tych
wszystkich stresach, mog� jeszcze przed kolacj� skopa� kogo�, zbi�,
pomaltretowa�, zmasakrowa� - w kolorze i na du�ym ekranie. Dzi�ki temu
ten czy �w mo�e odzyska� z powrotem swoj� r�wnowag� wewn�trzn�. Po to
jednak, aby widz m�g� si� �atwiej wczu�, kr�ci si� wszystkie sceny
kamer� subiektywn�, a wi�c z punktu widzenia komendanta obozu, mordercy
- psychopaty lub specjalisty od przes�ucha�. Oczywi�cie wszystko z
zachowaniem zasad pedagogiki, jako szokuj�ce dokumenty ludzkich
zab��ka�. Hahaha!
No i w�a�nie w tym businessie kr�cimy teraz. Niech inne gangi t�uk�
si� dla s�awy lub honoru albo nawet dla niczego, prosz� bardzo. My
zarabiamy na tym jeszcze sporo forsy. Na tym polega profesjonalizm.
Dzi�ki temu mo�emy sobie pozwoli� na r�ne ciuchy, p�yty i sprz�t.
- Przyda�oby si� jeszcze troch� krwi - m�wi�. - To przyci�gnie
wi�cej widz�w.
- Ju� si� robi - Plastic Spastic u�miecha si� i wyci�ga z kieszeni
skalpel. - Dobre ci�cie to w kinie rzecz najwa�niejsza.
SI�A
Czcigodny pan doktor Werner Osterwald, burmistrz Neu - Perching,
u�miecha si� do mnie promiennie i energicznie potrz�sa d�oni�, kt�r� mu
poda�em.
- Moje najserdeczniejsze gratulacje i wszystkiego dobrego, panie...
eee... Foxx - ko�czy wreszcie.
Trzyma moj� d�o� w �elaznym u�cisku tak d�ugo, �eby wszyscy
reporterzy zd��yli nas sfotografowa�. Pozostali cz�onkowie Gangu
Neonowego stoj� obok mnie, wszyscy bardzo szykowni w swoich szarych
garniturach i z przyklejonym do twarzy u�miechem. Nasi starzy te� tu
siedz�, w tej wy�o�onej tworzywem drewnopodobnym sali obrad na ratuszu i
nic ju� nie rozumiej� na tym �wiecie.
My zreszt� te�.
Uczyniono z nas si�y porz�dkowe. Czcigodny pan doktor Werner
Osterwald podni�s� nasz gang do rangi Pomocniczego Oddzia�u Policji
Miejskiej.
Tak jako� �adnie powiedzia�: "Pe�ni inicjatywy, wytrwa�o�ci i
niezb�dnej do tego odwagi ci oto m�odzi obywatele przeciwstawili si�
bandyckiemu terrorowi w Neu - Perching i - �e si� tak wyra�� - zrobili
porz�dek z tutejszymi nihilistycznymi boj�wkami. Kr�tki film o
unieszkodliwieniu b�d�cych postrachem naszej dzielnicy Obcych, kt�ry
ka�dy z nas, obejrza� z satysfakcj�, to widoczny dow�d ich dzia�alno�ci,
dla dobra spo�ecze�stwa. B�dzie to wi�c s�uszne i sprawiedliwe, je�eli
owym prywatnym akcjom damy b�ogos�awie�stwo w�adzy i zaanga�ujemy tych
m�odzie�c�w jako honorowy oddzia� porz�dkowy do ochrony obywateli, taki
odpowiednik stra�y po�arnej, ale do utrzymywania porz�dku
Zastanawiam si�, czy rzeczywi�cie jest tak naiwny, jakby wskazywa�o
na to jego przem�wienie. Rzeczywi�cie rozprawili�my si� z wszystkimi
gangami w Neu - Perching, ale tylko po to, �eby udowodni� nasz� klas�. A
teraz okazuje si� nagle, �e jeste�my wspania�ymi rycerzami z betonowej
d�ungli. Ale na tym w�a�nie polega polityka: wszystko zale�y od
interpretacji. Zreszt� burmistrz gada z pewno�ci� to, co mu podszepn��
Kaminke.
Alfred Kaminke - ze swoim byczym karkiem, figur� zapa�nika i
przesadnie eleganckim, skrojonych na miar� ubraniem - przypomina
ciemnego typa z komiks�w. I jest nim naprawd�. Nasz czcigodny prefekt
policji. Zawadiaka starej daty, pn�cy do g�ry, aby znale�� si� u w�adzy.
To on zrobi� z nas pomocnik�w szeryfa, gdy� jeste�my mu potrzebni.
Teraz, po zako�czeniu cz�ci oficjalnej, podchodzi do nas.
- Jak si� macie, ch�opcy - m�wi. - Przypuszczam, �e wiecie, komu
zawdzi�czacie to wszystko. Ale to dopiero pocz�tek. Mo�emy uczyni� dla
was o wiele wi�cej.
M�wi�c "My", ma na my�li Parti� Narodowo - Etyczn�, prawicow� frakcj�
istniej�cego systemu partyjnego, kt�ra z wielkim hukiem usamodzielni�a
si� przed laty i w miar� up�ywu czasu sta�a si� zbiorowiskiem wszystkich
zdezorientowanych - co w dzisiejszych czasach oznacza niemal ka�dego.
Dzi�ki chwytliwym has�om o bezpiecze�stwie wewn�trznym, potrzebie
radykalnych posuni�� i przeciwstawianiu si� infiltracji obcego kapita�u,
zerwaniu z pomoc� zagraniczn�, zmniejszeniu podatk�w i rozbudowie
programu j�drowego zdobyli tak� liczb� zwolennik�w, �e mogli liczy� na
pomy�lny dla siebie wynik wybor�w jesieni� 1992 roku. M�wi si�, �e
Kaminke zostanie wtedy ministrem spraw wewn�trznych. Ale przedtem musi
si� jeszcze rozprawi� z kilkoma niewielkimi gniazdami oporu.
- Panu potrzebna jest boj�wka PNE - m�wi� bez ogr�dek. Niech wie, �e
my wiemy, co tu jest grane.
- Powoli, powoli - u�miecha si� Kaminke. - Po co takie ostre s�owa?
Okre�lmy to tak: to, czego potrzebujemy, to cwani ch�opcy z trze�wym
spojrzeniem na �wiat, z inicjatyw�, du�� si�� przebicia i - u�miecha si�
jeszcze szerzej - zapa�em.
- Czy pan... czy my.... dojdziemy do w�adzy? - pyta Plastic Spastic.
- Nie ma obawy, PS - oczy Kaminke zamieniaj� si� w w�skie szparki. -
Czas dojrza� dla nas. Ludzie maj� ju� dosy� szoku zwi�zanego z
zanieczyszczeniem �rodowiska naturalnego, kryzys�w na p�kuli p�nocnej,
energetycznych szanta�y chciwych poganiaczy wielb��d�w, recesji, tego
ca�ego ba�aganu. Dzi� pragn� ju� tylko silnej r�ki i przejrzystego,
prostego punktu widzenia. To w�a�nie znajd� u nas. Mo�e nie mamy jeszcze
programu, je�eli chodzi o kwestie natury zasadniczej, ale nie to jest
najwa�niejsze. To, czego potrzebujemy przede wszystkim, to zdrowe emocje
zamiast technokracji.
- Brawo! - wo�a Siegfried z zachwytem. Wida� po nim wyra�nie, �e ma
ochot� stan�� na baczno��.
Kaminke u�miecha si� do niego przyja�nie, a potem staje si� raptem
oficjalny. - Powierzymy panu dobr� funkcj� w organach bezpiecze�stwa.
Panu te�, panie Sedelmaier. Godzilla sztywnieje. - A wy, panowie -
zwraca si� do Pierwszego, PS i do mnie - obejmiecie wkr�tce w naszej
organizacji partyjnej wa�ne funkcje. Pocz�tkowo w strukturach ni�szych,
ale nie na d�ugo. Macie panowie dok�adnie t� mentalno��, jaka jest nam
potrzebna. Z pewno�ci� zajdziecie wysoko.
Patrzymy po sobie, wszyscy ubrani na szaro, i wiemy, �e dopi�li�my
swego. Dlatego, �e byli�my przystosowani do nowych czas�w lepiej ni�
inni. Tak ju� jest, �e w �wiecie, kt�ry schodzi coraz bardziej na psy,
trzeba zwa�a� przede wszystkim na to, aby zapewni� sobie jak najwi�cej
korzy�ci. Ka�dy dla siebie i ka�dy przeciw wszystkim.
Jeszcze troch� i staniemy si� ostatecznie j�zyczkiem u wagi. A wtedy
my b�dziemy kszta�towa� przysz�o��. Wspania��, szar� przysz�o��.
przek�ad : Mieczys�aw Dutkiewicz
<abc.htm> powr�t