2854

Szczegóły
Tytuł 2854
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

2854 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 2854 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

2854 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Orson Scott Card "Doradca inwestycyjny" Andrew Wiggin sko�czy� dwadzie�cia lat w dniu, kiedy dotar� do planety Sorelledolce. A raczej po skomplikowanych obliczeniach liczby sekund p�dzonych na statku; uwzgl�dniwszy procent pr�dko�ci �wiat�a i oceniwszy, ile subiektywnego czasu dla niego up�yn�o, doszed� do wniosku, �e jego wudzieste urodziny zbieg�y si� z ko�cem podr�y. To przemawia�o do niego znacznie bardziej ni� drugi istotny fakt - �e ponad czterysta lat min�o na Ziemi od dnia jego narodzin, kiedy jeszcze rasa ludzka nie rozprzestrzeni�a si� poza w�asny Uk�ad S�oneczny. Kiedy Valentine wy�oni�a si� z komory wy�adowczej - zawsze wychodzili w kolejno�ci alfabetycznej powita� j� nowin�. - W�a�nie obliczy�em - oznajmi�. - Mam dwadzie�cia lat. - �wietnie - powiedzia�a. - Teraz zaczniesz p�aci� podatki jak ka�dy. Od zako�czenia wojny Ksenocydu Andrew utrzymywa� si� z funduszu powierniczego za�o�onego przez wdzi�czn� ludzko�� jako nagroda dla komandora floty, kt�ry uratowa� Ziemi�. No, dok�adnie bior�c ta akcja mia�a miejsce pod koniec trzeciej wojny z robalami, kiedy ludzie wci�� uwa�ali robale za potwory, a dzieci dowodz�ce flot� za bohater�w. P�niej, kiedy zmieniono nazw� na Ksenocyd, ludzko�� przesta�a odczuwa� wdzi�czno�� i �aden rz�d nie �mia�by udzieli� zezwolenia na emerytalny fundusz powierniczy dla Endera Wiggina, kt�ry pope�ni� najokropniejsz� zbrodni� w historii. Co wi�cej, gdyby istnienie takiego funduszu wysz�o na jaw, wybuch�by publiczny skandal. Lecz flota mi�dzygwiezdna nie od razu da�a si� przekona�, �e zniszczenie robali by�o z�ym pomys�em. Dlatego starannie zamaskowali fundusz powierniczy, rozproszyli go pomi�dzy liczne powi�zane fundusze oraz akcje rozmaitych korporacji, bez �adnego pojedynczego organu kontroluj�cego znacz�c� cz�� kapita�u. W efekcie sprawili, �e pieni�dze znikn�y: tylko Andrew i jego siostra Valentine wiedzieli, gdzie s� pieni�dze i ile ich jest. Ale jedno by�o pewne: zgodnie z prawem, kiedy Andrew przekroczy subiektywny wiek dwudziestu lat, zwolnienie od podatku przys�uguj�ce jego aktywom zostanie cofni�te. Dochody trzeba b�dzie zg�asza� do odpowiednich w�adz. Andrew b�dzie musia� wype�ni� zeznanie podatkowe co roku albo za ka�dym razem, kiedy zako�czy podr� mi�dzygwiezdn� trwaj�c� d�u�ej ni� jeden obiektywny rok, dorocznie aktualizowa� podatki i dolicza� procent od niezap�aconej cz�ci zgodnie z przepisami. Andrew niezbyt pali� si� do tego. - Jak sobie radzisz z tantienami za ksi��ki? - zapyta� Valentine. - Tak jak ka�dy - odpar�a - tylko �e niewiele egzemplarzy sprzedano, wi�c nie musz� p�aci� du�ych podatk�w. Zaledwie par� minut p�niej musia�a to odszczeka�, poniewa� kiedy usiedli przed wynaj�tymi komputerami w kosmoporcie Sorelledolce, Valentine odkry�a, �e jej najnowsza ksi��ka, historia upadku kolonii Junga Calvina na planecie Helvetica, osi�gn�a niemal kultow� pozycj�. - Chyba jestem bogata - mrukn�a do Andrew. - Ja nie mam poj�cia, czy jestem bogaty - wyzna� Andrew. - Nie mog� zmusi� komputera, �eby przesta� wymienia� moje aktywa. Nazwy korporacji przewija�y si� w g�r� i w d�, lista ci�gn�a si� bez ko�ca. - My�la�am, �e jak sko�czysz dwadzie�cia lat, po prostu dadz� ci czek na tyle, ile masz w banku - powiedzia�a Valentine. - Nie ma tak dobrze - odpar� Andrew. - Nie mog� tutaj siedzie� i czeka�. - Musisz - o�wiadczy�a Valentine. - Nie mo�esz przej�� przez c�o bez udowodnienia, �e zap�aci�e� podatki i �e zosta�o ci dosy� na utrzymanie, bez obci��ania publicznych fundusz�w. - A je�li nie mam tyle pieni�dzy? Ode�l� mnie z powrotem? - Nie, wciel� ci� do ekipy robotnik�w i zmusz�, �eby� odpracowa� sw�j pobyt po kra�cowo niesprawiedliwych stawkach wynagrodze�. - Sk�d wiesz? - Nie wiem. Po prostu czyta�am du�o historii i orientuj� si�, jak dzia�aj� rz�dy. Je�li nie zrobi� tego, to co� podobnego. Albo ode�l� ci� z powrotem. - Na pewno nie jestem jedynym cz�owiekiem, kt�ry tutaj wyl�dowa� i odkry�, �e sprawdzenie w�asnej sytuacji finansowej zajmie mu tydzie� - uzna� Aandrew. - Poszukam kogo�. - Zaczekam tutaj i zap�ac� podatki jak doros�y - powiedzia�a Valentine. - Jak uczciwa kobieta. - Zawstydzasz mnie - zawo�a� weso�o Andrew, kiedy odchodzi�. Benedetto spojrza� tylko raz na zarozumia�ego m�odego cz�owieka, kt�ry siedzia� naprzeciwko po drugiej stronie biurka, i westchn��. Od razu wiedzia�, �e b�d� z nim k�opoty. Uprzywilejowany m�odzieniec przybywa na now� planet� i spodziewa si� specjalnych wzgl�d�w od poborcy podatk�w. - Czym mog� panu s�u�y�? - zapyta� Benetto... po w�osku, chocia� p�ynnie w�ada� wsp�lnym i chocia� prawo wymaga�o, �eby do wszystkich podr�nych zwraca� si� w tym j�zyku, dop�ki obie strony nie zgodz� si� na inny. Niespeszony w�oskim, m�ody cz�owiek wyj�� sw�j dow�d to�samo�ci. - Andrew Wiggin? - z niedowierzaniem zapyta� Benedetto. - Co� nie tak? - Spodziewa si� pan, �e uwierz�, �e ta to�samo�� jest prawdziwa? - Przeszed� na wsp�lny, skoro ju� zaznaczy� sw�j punkt widzenia. - A nie powinienem? - Andrew Wiggin? Pan nas uwa�a za takich ignorant�w, �e na tym zadupiu nawet nie rozpoznamy nazwiska Endera Ksenob�jcy? - Czy to przest�pstwo nosi� takie samo nazwisko? - Zapyta� Andrew. - Podanie fa�szywej to�samo�ci to przest�pstwo. - Gdybym u�ywa� fa�szywego nazwiska, post�pi�bym m�drze czy g�upio, podaj�c si� za Abdrew Wiggina? - G�upio - przyzna� burkliwie Benedetto. - Wi�c na pocz�tek przyjmijmy za�o�enie, �e jestem m�dry, ale r�wnie� zmaltretowany dorastaniem z nazwiskiem Endera Ksenob�jcy. Uzna mnie pan za niezr�wnowa�onego psychicznie z powodu tych obci��e�? - Nie jestem od c�a - powiedzia� Benedetto. - Jestem od podatk�w. - Wiem. Ale wydawa� si� pan niezwykle zaabsorbowany problemem to�samo�ci, wi�c przyj��em, �e jest pan albo szpiegiem celnik�w, albo filozofem, a kim�e jestem, �eby pot�pia� ciekawo�� jednego czy drugiego? Benedetto nie cierpia� przem�drza�ych gnojk�w. - Czego pan chce? - Moja sytuacja podatkowa jest skomplikowana. Po raz pierwszy musz� p�aci� podatki... w�a�nie otrzyma�em fundusz powierniczy... i nawet nie wiem, jakim maj�tkiem dysponuj�. Chcia�bym prosi� o odroczenie zap�aty podatk�w, dop�ki wszystkiego nie posortuj�. - Odmawiam - powiedzia� Benedetto. - Tak po prostu? - Tak po prostu. Andrew milcza� przez chwil�. - Mog� panu jeszcze w czym� pom�c? - zapyta� Benedetto. - Chcia�bym z�o�y� odwo�anie. - Prosz� bardzo - powiedzia� Benedetto. - Ale przed odwo�aniem musi pan zap�aci� podatki. - Zamierzam zap�aci� podatki - zapewni� Andrew. - Po prostu potrzebuj� troch� czasu i pomy�la�em, �e lepiej sobie poradz� na swoim komputerze we w�asnym mieszkaniu ni� na publicznych komputerach tutaj w kosmoporcie. - Boimy si�, �e kto� zajrzy nam przez rami�? - zapyta� Benedetto. - Zobaczy, jak� pensj� babcia nam zostawi�a? - Owszem, wola�bym troch� prywatno�ci - przyzna� Andrew. - Odmawiam zezwolenia na wyjazd bez uiszczenia zap�aty. - Dobrze, w takim razie odblokujcie moje p�ynne fundusze, �ebym op�aci� pobyt, dop�ki nie oblicz� podatk�w. - Mia� pan ca�y lot, �eby to za�atwi�. - Zawsze trzyma�em pieni�dze w funduszu powierniczym. Nie mia�em poj�cia, jak skomplikowana jest moja sytuacja maj�tkowa. - Oczywi�cie pan zdaje sobie spraw�, �e �amie pan mi serce t� historyjk� i zaraz si� rozp�acz� - rzek� spokojnie Benedetto. M�ody cz�owiek westchn��. - Nie bardzo rozumiem, czego pan chce ode mnie. - �eby pan zap�aci� podatki jak ka�dy obywatel. - Nie mog� dosta� si� do moich pieni�dzy, dop�ki nie zap�ac� podatk�w - powiedzia� Andrew. - I nie mam z czego �y� podczas obliczania podatk�w, je�li nie odblokujecie cz�ci moich fundusz�w. - Szkoda, �e pan nie pomy�la� o tym wcze�niej, prawda? - zauwa�y� Benedetto. Andrew rozejrza� si� po gabinecie. - Na tej tablicy jest napisane, �e pan pomo�e mi wype�ni� formularz podatkowy. - Tak. - Prosz� o pomoc. - Prosz� mi pokaza� formularz. Andrew popatrzy� na niego dziwnym wzrokiem. - Jak mam go panu pokaza�? - Prosz� go wywo�a� na tym komputerze. Benedetto obr�ci� sw�j komputer na biurku i podsun�� Andrew klawiatur�. Andrew spojrza� na blankiety formularzy wywieszone nad komputerem, wpisa� swoje nazwisko i podatkowy numer identyfikacyjny, a potem osobisty kod to�samo�ci. Benedetto ostentacyjnien odwr�ci� wzrok, kiedy Andrew wstukiwa� kody, chocia� oprogramowanie zapami�tywa�o ka�dy klawisz naci�ni�ty przez m�odego cz�owieka. Po jego wyj�ciu Benedetto b�dzie mia� pe�ny dost�p do wszystkich jego zapis�w i wszystkich fundusz�w. Oczywi�cie, �eby �atwiej pom�c mu przy podatkach. Ekran rozpocz�� przewijanie. - Co pan robi? - zapyta� Benedetto. S�owa pojawia�y si� na dole ekranu, kiedy wierzcho�ek strony cofa� si� i przesuwa�, �eby zacie�ni� tekst. Poniewa� nie by�o paginacji, Benedetto wiedzia�, �e ta d�uga lista informacji pojawia si� w odpowiedzi na jedno pytanie formularza. Odwr�ci� komputer, �eby widzie� ekran. Lista zawiera�a nazwy i kody gie�dowe korporacji oraz po��czonych fundusz�w wraz z numerami akcji. - Widzi pan m�j problem - powiedzia� m�ody cz�owiek. Lista ci�gn�a si� bez ko�ca. Benedetto si�gn�� w d� i wcisn�� kombinacj� kilku klawiszy. Lista znieruchomia�a. - Ma pan - powiedzia� cicho Benedetto - liczne aktywa. - Ale ja o tym nie wiedzia�em - wyja�ni� Andrew. - To znaczy wiedzia�em, �e zarz�dcy jaki� czas temu ulokowali m�j kapita� w rozmaitych przedsi�biorstwach, ale nie mia�em poj�cia o zasi�gu. Po prostu pobiera�em pensj�, kiedy przebywa�em na planecie, a poniewa� to by�a nieopodatkowana renta rz�dowa, nie musia�em robi� nic wi�cej. Wi�c mo�e szeroko otwarte oczy ch�opca nie udawa�y niewinno�ci. Benedetto ju� troch� mniej go nie lubi�. Prawd� m�wi�c, poczu� pierwsze drgnienie prawdziwej sympatii. Ten ch�opak zrobi z Benedetto bogatego cz�owieka, nawet o tym nie wiedz�c. Benedetto mo�e nawet odej�� na emerytur� z urz�du podatkowego. Same jego udzia�y w ostatniej firmie na przerwanej li�cie, Enzichel Vinicenze, konglomeratu z poka�nymi aktywami na Sorelledolce, wystarczy�yby Benedettowi na zakup wiejskiej posiad�o�ci i trzymanie s�u�by do ko�ca �ycia. A lista dotar�a dopiero do "E". - Interesuj�ce - rzek� Benedetto. - A mo�e tak? - zaproponowa� m�ody cz�owiek. - Sko�czy�em dwadzie�cia lat dopiero w ostatnim roku podr�y. Do tej pory moje dochody by�y zwolnione od podatku i mam do nich prawo bez �adnych op�at. Odblokujcie tyle z moich fundusz�w, potem dajcie mi kilka tygodni, �eby jaki� ekspert pom�g� mi przeanalizowa� reszt�, i wtedy wype�ni� moje formularze podatkowe. - Doskona�y pomys� - zgodzi� si� Benedetto. - Gdzie pan trzyma te p�ynne aktywa? - W Katalo�skim Banku Dewizowym - powiedzia� Andrew. - Numer konta? - Wystarczy odblokowa� jakie� fundusze z�o�one na moje nazwisko - odpar� Andrew. - Nie potrzebuje pan numeru konta. Benedetto nie naciska�. nie musia� si�ga� do pieni�dzy na drobne wydatki, skoro m�g� do woli eksploatowa� g��wne z�o�e. Wklepa� niezb�dne informacje i wydrukowa� formularz. Wr�czy� r�wnie� Andrew Wigginowi przepustk� na trzydzie�ci dni, zezwalaj�c� na pobyt na Sorelledolce pod warunkiem, �e codziennie zaloguje si� w urz�dzie podatkowym i przed up�ywem trzydziestodniowego okresu przed�o�y pe�ne zeznanie podatkowe oraz ui�ci podatek i zobowi��e si� nie opuszcza� planety, dop�ki zeznanie podatkowe nie zostanie sprawdzone i potwierdzone. Standardowa procedura operacyjna. M�ody cz�owiek podzi�kowa� mu - ten etap Benedetto zawsze lubi�, kiedy ci bogaci idioci dzi�kowali, �e ich ok�ama� i zgarn�� z ich kont niewidzialne �ap�wki - po czym wyszed� z biura. Jak tylko znikn��, Benedetto oczy�ci� ekran i wywo�a� sw�j program kapusia, �eby poda� kod to�samo�ci m�odego cz�owieka. Czeka�. Program kapu� nie zadzia�a�. Benedetto wywo�a� sw�j log bie��cych program�w, sprawdzi� ukryty log, i odkry�, �e kapusia nie ma w spisie. Absurd. Kapu� zawsze dzia�a�. Tylko �e teraz nie dzia�a�. W�a�ciwie znik� z pami�ci. Za pomoc� w�asnej wersji nielegalnego programu Predator Benedetto odszuka� elektroniczn� sygnatur� programu kapusia i znalaz� kilka roboczych plik�w. Lecz �aden nie zawiera� u�ytecznych informacji, a sam kapu� znikn�� bez �ladu. Benedetto nie m�g� r�wnie� wywo�a� z powrotem formularza, kt�ty utworzy� Andrew Wiggin. Powinien tam by� nietkni�ty razem z list� aktyw�w m�odego cz�owieka, �eby Benedetto m�g� r�cznie �ci�gn�� troch� akcji i fundusz�w - zna� wiele spodob�w, �eby je spl�drowa�, nawet bez has�a od kapusia. Ale formularz by� pusty. Wszystkie nazwy przedsi�biorstw znik�y. Co si� sta�o? Jakim cudem jedno i drugie zawiod�o jednocze�nie? Niewa�ne. Tak d�uga lista na pewno by�a buforowana. Predator j� znajdzie. Tylko �e Predator si� nie zg�asza�. Znikn�� r�wnie� z pami�ci. Przecie� Benedetto u�ywa� go przed chwil�! To niemo�liwe. To... Jakim sposobem ch�opiec wprowadzi� wirusa do systemu, wy��cznie wype�niaj�c formularz podatkowy? Czy m�g� go wbudowa� do nazwy kt�rego� przedsi�biorstwa? Benedetto by� u�ytkownikeim nielegalnych program�w, nie konstruktorem, ale nigdy nie s�ysza�, �eby co� wesz�o przez niezag�szczone dane czy zabezpieczenia systemu podatkowego. Ten Andrew Wiggin na pewno by� jakim� szpiegiem. Sorelledolce jako jedna z ostatnich broni�a si� przed ca�kowit� federacj� z Gwiezdnym Kongresem - na pewno Kongres wys�a� tego szpiega, �eby przeprowadzi� zamach na niezale�no�� Sorelledolce. Tylko �e to absurd. Szpieg wype�ni�by formularze podatkowe, zap�aci� podatek i rozp�yn�� w t�umie. Szpieg nie zrobi�by niczego, �eby zwr�ci� na siebie uwag�. Musia�o istnie� jakie� wyja�nienie. i benedetto zamierza� je znale��. Kimkolwiek jest ten Andrew Wiggin, Benedetto nie pozwoli, �eby pozbawi� go uczciwego udzia�u w swoim maj�tku. D�ugo czeka� na tak� okazj� i �adne wymy�lne oprogramowanie zabezpieczaj�ce jakiego� szczeniaka nie powstrzyma go przed zdobyciem tego, co mu si� nale�y. Andrew ci�gle troch� si� z�o�ci�, kiedy razem z Valentine wychodzi� z kosmoportu. Sorelledolce nale�a�a do nowszych kolonii, liczy�a dopiero sto, lat lecz jej status jako zjednoczonej planety oznacza�, �e zak�adano tutaj wiele ciemnych i p�legalnych interes�w, zapewniaj�cych pe�ne zatrudnienie, bogate mo�liwo�ci oraz dobr� koniunktur�, na skutek czego wszyscy poruszali si� energicznym krokiem... i ci�gle ogl�dali si� przez rami�. Statki l�dowa�y pe�ne ludzi i odlatywa�y pe�ne towar�w, tote� zaludnienie kolonii zbli�a�o si� do czterech milion�w, a stolica Donnabella liczy�a milion mieszka�c�w. Architektura stanowi�a dziwaczn� mieszank� drewnianych cha�up i plastikowych barak�w z prefabrykat�w. Nie da�o si� jednak na tej podstawie oceni� wieku budynk�w - oba rodzaje budulca wsp�istnia�y od pocz�tku. Miejscowa flora przypomina�a d�ungl� paproci, tote� fauna - zdominowana przez beznogie jaszczury - mia�a rozmiar dinozaur�w, lecz ludzkie osiedla by�y ca�kowicie bezpieczne, a rolnictwo wytwarza�o tak wiele, �e po�ow� ziemi przeznaczono pod uprawy eksportowe - legalne, jak tekstylia, i nielegalne, jak �ywno��. Nie wspominaj�c o handlu wielkimi, barwnymi w�owymi sk�rami, stosowanymi jako tapety i pokrycia sufit�w we wszystkich �wiatach rz�dzonych przez Gwiezdny Kongres. Wiele oddzia��w my�liwskich wyrusza�o do d�ungli i wraca�o po miesi�cu z pi��dziesi�cioma sk�rami, kt�re tym, co ocaleli z wyprawy, zapewnia�y luksusow� emerytur�. Wiele innych oddzia��w nigdy nie wraca�o. Jedyn� pociech�, wed�ug lokalnych dowcipnisi�w, by�o to, �e pod wzgl�dem biochemicznym organizmy r�ni�y si� na tyle, �e ka�dy gad, kt�ry zjad� cz�owieka, przez tydzie� cierpia� na rozwolnienie. Marna zemsta, ale zawsze co�. Nowe budynki wyrasta�y przez ca�y czas, ale nie nad��a�y zaspokoi� popytu, wi�c Andrew i Valentine musieli szuka� przez ca�y dzie�, zanim znale�li pok�j do podnaj�cia. Lecz ich nowy wsp�lokator, niezmiernie bogaty abisy�ski my�liwy, zapewnia�, �e za par� dni wyrusza z ekspedycj� na polowanie, i prosi� tylko, �eby popilnowali jego rzeczy, zanim wr�ci - albo nie wr�ci. - Sk�d si� dowiemy, �e nie wr�cisz? - zapyta�a Valentine, jak zawsze praktyczna. - Kobiety zap�acz� w libijskiej dzielnicy - odpar�. Andrew przede wszystkim pod��czy� si� do sieci z w�asnym komputerem, �eby swobodnie bada� swoje nowo ujawnione aktywa. Valentine przez pierwsze dni musia�a upora� si� z pot�nym �adunkiem korespondencji zwi�zanej z ostatni� ksi��k�, opr�cz zwyk�ej korespondencji od historyk�w ze wszystkich zamieszkanych �wiat�w. Wi�kszo�� zaznacza�a do odpowiedzi w p�niejszym terminie, ale same pilne wiadomo�ci zaj�y trzy d�ugie dni. Oczywi�cie ludzie pisz�cy do niej nie mieli poj�cia, �e koresponduj� z m�od� kobiet� w wieku (subiektywnym) oko�o dwudziestu pi�ciu �at. My�leli, �e koresponduj� ze znanym historykiem Demostenesem. Oczywi�cie nikt ani przez chwil� nie traktowa� tego nazwiska inaczej ni� jako pseudonim; po pierwszej fali popularno�ci najnowszej ksi��ki niekt�rzy reporterzy pr�bowali zidentyfikowa� "prawdziwego Demostenesa" w ten spos�b, �e na podstawie d�ugo�ci zw�oki przy odpowiedziach albo ca�kowitego braku odpowiedzi wyliczali, kiedy autor podr�owa�, a nast�pnie sprawdzali listy pasa�er�w na ewentualnych statkach. Potrzebowali mn�stwa oblicze�, no, ale od czego by�y komputery? Zatem par� os�b o bardzo r�nym wykszta�ceniu oskar�ono o bycie Demostenesem, a kilka nie zaprzecza�o zbyt stanowczo. To wszystko niesko�czenie bawi�o Valentine. Dop�ki honoraria autorskie przysy�ano pod w�a�ciwym adresem i nikt nie pr�bowa� pos�u�y� si� jej pseudonimem przy sfa�szowanej ksi��ce, ma�o j� obchodzi�o, kto przypisuje sobie zas�ug�. Dzia�a�a pod tym pseudonimem od dzieci�stwa i zd��y�a przywykn�� do tej dziwacznej mieszanki s�awy i anonimowo�ci. Najlepsze z jednego i drugiego, m�wi�a do brata. Ona by�a s�awna, on os�awiony. Dlatego nie u�ywa� pseudonimu - wszyscy po prostu zak�adali, �e jego rodzice pope�nili okropne faux pas przy nadawaniu imienia. Nikt nazwiskiem Wiggin nie powinien tak bezczelnie ochrzci� swojego dziecka Andrew, nie po Ksenocydzie, tak uwa�ali ludzie. Ten m�ody, dwudziestoletni ch�opiec w �aden spos�b nie m�g� by� tym samym Andrew Wigginem. Nie mogli wiedzie�, �e przez ostatnie trzy stulecia on i Valentine przeskakiwali z planety na planet� i zatrzymywali si� tylko tak d�ugo, �eby Valentine znalaz�a nast�pny temat do bada� i zebra�a materia�y, po czym wsiadali na nast�pny statek kosmiczny i Valentine pisa�a ksi��k� w trakcie podr�y na kolejn� planet�. Dzi�ki efektom relatywistycznym stracili nieca�e dwa �ata �ycia w ostatnich trzech stuleciach czasu rzeczywistego. Valentine zanurza�a si� g��boko i b�yskotliwie - kto m�g� w�tpi�, je�li czyta� jej ksi��ki? - w ka�d� kultur�, lecz Andrew pozostawa� co najwy�ej turyst�. Pomaga� siostrze w badaniach i troch� bawi� si� j�zykami, ale nie nawi�zywa� przyja�ni i trzyma� si� na uboczu. Ona chcia�a wszystko wiedzie�; on nie chcia� nikogo kocha�. A przynajmniej tak my�la�, kiedy w og�le o tym my�la�. By� samotny, Ale powtarza� sobie, �e lubi samotno��, �e wystarcza mu towarzystwo Valentine, podczas gdy ona potrzebowa�a wi�cej i mia�a wszystkich ludzi, kt�rych spotyka�a dzi�ki swoim badaniom i z kt�rymi korespondowa�a. Zaraz po wojnie, kiedy by� jeszcze Enderem, dzieckiem, kilkoro innych dzieci, kt�re z nim s�u�y�y, pisa�o do niego listy. Ale poniewa� on pierwszy spor�d nich podr�owa� z pr�dkoci� podwiet�n�, korespondencja wkr�tce si� urwa�a, poniewa� zanim otrzyma� list i odpisa�, by� od nich m�odszy o pi��, dziesi�� lat. On, dawniej ich Dow�dca, teraz by� ma�ym dzieckiem. Tym samym dzieckiem, kt�re znali, kt�rego s�uchali; ale tymczasem w ich �yciu up�yn�y �ata. Wi�kszo�� uczestniczy�a w wojnach, kt�re rozdar�y Ziemi� podczas dekady po zwyci�stwie nad robalami, dorasta�a w polityce lub walce. Zanim otrzymali odpowied� Endera na sw�j list, tamte czasy stanowi�y ju� dla nich histori� staro�ytn�, inne �ycie. I oto g�os z przesz�o�ci odpowiada� dziecku, kt�re do niego napisa�o, tylko �e to dziecko ju� nie istnia�o. Niekt�rzy p�akali nad listem, wspominali swojego przyjaciela, �a�owali, �e jemu jednemu nie pozwolono wr�ci� na Ziemi� po zwyci�stwie. Ale jak mieli mu odpowiedzie�? Co mieli z nim wsp�lnego? P�niej wi�kszo�� odlecia�a na inne planety, podczas gdy Ender s�u�y�, jako dziecko gubernator na jednej z podbitych kolonii robali. Dorasta� w tym bukolicznym otoczeniu i kiedy by� gotowy, zaprowadzono go na spotkanie z ostatni� �yj�c� Kr�low� Kopca, kt�ra opowiedzia�a mu swoj� histori� i b�aga�a, �eby zabra� j� do bezpiecznego miejsca, gdzie jej rasa zdo�a si� odrodzi�. Ender obieca� spe�ni� pro�b� i jako pierwszy krok maj�cy na celu zapewnienie jej bezpiecze�stwa napisa� kr�tk� ksi��k� "Kr�lowa Kopca ". Opublikowa� j� anonimowo - za rad� Valentine. Podpisa� si�: M�wca umar�ych. Nie mia� poj�cia, czego dokona ta ksi��ka, w jaki spos�b zmieni ludzkie postrzeganie wojen z robalami. W�a�nie ta ksi��ka zmieni�a go z dziecka-bohatera w dziecko-potwora, ze zwyci�zcy trzeciej wojny z roda�ami w Ksenob�jc�, kt�ry ca�kiem niepotrzebnie zniszczy� obcy gatunek. Pocz�tkowo nie czyniono z niego demona. Ten proces zachodzi� stopniowo, krok po kroku. Najpierw �a�owano dziecka, kt�rego geniusz zosta� podst�pnie wykorzystany, �eby zniszczy� Kr�low� Kopca. P�niej okre�lano jego nazwiskiem wszystkich, kt�rzy pope�niali potworne czyny, nie rozumiej�c, co robi�. A jeszcze p�niej jego nazwisko - spopularyzowane jako Ender Ksenob�jca - sta�o si� skr�tem dla ka�dej pozbawionej skrupu��w zbrodni na potworn� skal�. Andrew rozumia�, jak do tego dosz�o, i nawet nie mia� pretensji. Poniewa� nikt nie m�g� go pot�pi� bardziej, ni� sam siebie pot�pia�. Wiedzia�, ze wtedy nie zna� prawdy, czu� jednak, �e powinien j� zna�, �e nawet je�li nie zamierza� zg�adzi� Kr�lowej Kopca i ca�ego gatunku jednym ciosem, taki by� skutek jego dzia�ania. Zrobi� to, co zrobi�, i musia� ponie�� odpowiedzialno��. Obejmuj�c� r�wnie� kokon Kr�lowej Kopca, kt�ry podr�owa� z nim razem, suchy i zapakowany niczym pami�tka rodzinna. Andrew posiada� przywileje i pe�nomocnictwa, pozosta�o�ci po dawnym stanowisku w wojsku, wi�c nigdy nie rewidowano jego baga�u. Przynajmniej do tej pory. Spotkanie z urz�dnikiem podatkowym Benedettem stanowi�o pierwszy sygna�, �e doros�o�� mo�e oznacza� zmiany. Zmiany, lecz tylko powierzchowne. Wzi�� ju� na siebie ci�ar zag�ady gatunku. Teraz d�wiga� dodatkowy ci�ar ich zbawienia, wskrzeszenia. Jakim cudem on, ledwie dwudziestoletni m�czyzna, mia� znale�� miejsce, gdzie Kr�lowa Kopca mog�a wyj�� na wiat i z�o�y� swoje zap�odnione jaja, gdzie �aden cz�owiek nie odkryje jej i nie przeszkodzi? Jak mia� j� chroni�? Pieni�dze stanowi�y odpowied�. S�dz�c po tym, jak Benedetto zrobi� wielkie oczy na widok listy aktyw�w, Andrew posiada� ca�kiem sporo pieni�dzy. I wiedzia�, �e pieni�dze mi�dzy innymi oznaczaj� w�adz�. Mo�e nawet wystarczaj�c�, �eby kupi� bezpiecze�stwo dla Kr�lowej Kopca. To znaczy, je�li Andrew obliczy, ile ma pieni�dzy i jak wysoki podatek powinien zap�aci�. Wiedzia�, �e istniej� specjali�ci od tych spraw. Prawnicy i ksi�gowi, kt�rzy si� tym zajmuj�. Ale znowu pomy�la� o oczach Benedetta. Andrew potrafi� rozpozna� chciwo��. Ka�dy, kto dowie si� o jego bogactwie, spr�buje uszczkn�� co� dla siebie. Andrew wiedzia�, �e pieni�dze nie nale�� do niego. To by�y krwawe pieni�dze, nagroda za zniszczenie robali; powinien ich u�y� do wskrzeszenia gatunku, zanim reszt� b�dzie m�g� uczciwie nazwa� swoj� w�asno�ci�. Jak mia� znale�� kogo do pomocy, �eby nie wpu�ci� szakali? Przedyskutowa� to z Valentine, kt�ra obieca�a popyta� w�r�d znajomych (poniewa� dzi�ki swojej korespondencji mia�a znajomych wsz�dzie), komu mo�na zaufa�. Odpowied� nadesz�a szybko: nikomu. Je�li masz du�y maj�tek i szukasz kogo, �eby pom�g� ci go chroni�, Sorelledo�ce nie jest odpowiednim dla ciebie miejscem. Wi�c dzie� po dniu Andrew studiowa� przez godzin� czy dwie prawo podatkowe, a nast�pnie przez kolejne par� godzin pr�bowa� zapozna� si� ze swoimi aktywami i przeanalizowa� je z podatkowego punktu widzenia. By�a to ot�piaj�ca robota. Za ka�dym razem, kiedy ju� my�la�, �e zrozumia�, zaczyna� podejrzewa�, �e przeoczy� jak� luk�, jaki haczyk niezb�dny do nale�ytego pokierowania swoimi sprawami. J�zyk paragraf�w, kt�re wczeniej wydawa�y si� niewa�ne, teraz nabiera� niepokoj�cego wymiaru, wi�c Andrew musia� wr�ci� do nich i sprawdzi�, czy nie tworzy�y wyj�tku od regu�y, kt�r� ju� zamierza� zastosowa� do siebie. Ponadto istnia�y specjalne wyj�tki, dotycz�ce tylko wybranych przypadk�w, czasami tylko jednego przedsi�biorstwa, lecz niemal nieodmiennie Andrew by� przynajmniej cz�ciowym w�a�cicielem tego� przedsi�biorstwa albo mia� udzia�y fundacji holdingowej. Samo ustalenie jego stanu posiadania to nie by�a kwestia miesi�ca nauki, tylko zaj�cie na ca�e �ycie. Przez czterysta �at mo�na bardzo pomno�y� maj�tek, zw�aszcza kiedy prawie nic si� nie wydaje. Co roku ca�y niewykorzystany przych�d przeznaczano na nowe inwestycje. Najwyra�niej Andrew prowadzi� interesy na wielk� ska��, chocia� o tym nie wiedzia�. Nie chcia� tego. Nie potrzebowa�. Im lepiej to poznawa�, tym mniej mu zale�a�o. Doszed� do takiego etapu, �e nie rozumia�, dlaczego urz�dnicy podatkowi po prostu si� nie pozabijali. W�a�nie wtedy reklama pojawi�a si� w jego e-mailu. Nie powinien otrzymywa� reklam - mi�dzygwiezdnych podr�nik�w automatycznie wykluczano z kr�gu odbiorc�w, poniewa� koszty reklamy marnowa�y si� w ci�gu podr�y, a po wyl�dowaniu na planecie podr�ny zosta�by zasypany starymi og�oszeniami. Andrew przebywa� obecnie na planecie, ale nie poczyni� �adnych wydatk�w, tylko podnaj�� pok�j i kupowa� �ywno��, co jeszcze nie wystarcza�o, �eby trafi� na listy reklamodawc�w. A jednak og�oszenie krzycza�o: Najlepszy finansowy software! Odpowied�, jakiej szukasz! Przypomina�o horoskopy - dostatecznie du�o strza��w w ciemno i niekt�re musz� trafi� w ce�. Andrew faktycznie potrzebowa� pomocy finansowej, rzeczywi�cie jeszcze nie znalaz� odpowiedzi. Wi�c zamiast skasowa� reklam�, otworzy� j� i pozwoli�, �eby rozwin�a na ekranie swoj� male�k� tr�jwymiarow� prezentacj�. Ogl�da� rozmaite reklamy, kt�re wyskakiwa�y na komputerze Valentine - prowadzi�a tak obfit� korespondencj�, �e nie mog�a ich unikn��, przynajmniej pod publicznym pseudonimem Demostenes. Zawiera�y mn�stwo fajerwerk�w i teatralnych scen, osza�amiaj�cych efekt�w specjalnych i �zawych dramat�w obliczonych na podniesienie sprzeda�y. Lecz ta reklama by�a prosta. W obszarze wy�wietlania pojawi�a si� kobieca g�owa, odwr�cona do niego ty�em. Kobieta rozejrza�a si�, wreszcie spojrza�a przez rami� i "zobaczy�a" Andrew. - Och, tu jeste� - powiedzia�a. Andrew milcza� i czeka� na dalszy ci�g. - No co, nie odpowiesz mi? - zapyta�a. Dobry program, pomy�la�. Ale do�� ryzykownie jest zak�ada�, �e wszyscy odbiorcy powstrzymaj� si� od odpowiedzi. - Och, rozumiem - kontynuowa�a g�owa. - My�lisz, �e jestem zwyk�ym programem dzia�aj�cym w twoim komputerze. Ale mylisz si�. Jestem przyjaci�k� i doradc� finansowym, kt�rego potrzebujesz, ale nie pracuj� dla pieni�dzy, tylko dla ciebie. Musisz do mnie m�wi�, �ebym zrozumia�a, co chcesz zrobi� ze swoimi pieni�dzmi, co chcesz osi�gn��. Musz� s�ysze� tw�j g�os. Andrew nie lubi� bawi� si� programami komputerowymi. Nie lubi� tak�e interaktywnego teatru. Valentine zaci�gn�a go na kilka spektakli, gdzie aktorzy pr�bowali wci�gn�� do gry publiczno��. Pewnego razu magik chcia� wykorzysta� Andrew, w swoim pokazie, znajdowa� przedmioty ukryte w jego uszach, w�osach i marynarce. Andrew, jednak zachowywa� oboj�tny wraz twarzy, nie wykonywa� �adnych ruch�w, zupe�nie jakby nie zauwa�a�, co si� dzieje, a� wreszcie magik zrozumia� i da� za wygran�. Czego Andrew nie zrobi� dla �ywej istoty ludzkiej, z pewno�ci� nie zamierza� zrobi� dla programu komputerowego. Nacisn�� klawisz "Page", �eby przeskoczy� ten wst�p gadaj�cej g�owy. - Au� - powiedzia�a kobieta. - Co ty wyprawiasz, chcesz si� mnie pozby�? - Tak - potwierdzi� Andrew. Potem skl�� si� w duch, �e pozwoli� si� nabra�. Ta symulacja tak sprytnie na�ladowa�a rzeczywisto��, �e wreszcie sprowokowa�a go do odruchowej odpowiedzi. - Masz szcz�cie, �e nie mog� tobie wcisn�� "Page". Czy w og�le zdajesz sobie spraw�, jakie to bolesne? Nie wspominaj�c o upokorzeniu. Skoro ju� przem�wi�, r�wnie dobrze m�g� p�j�� dalej i u�y� wybranego interfejsu do tego programu. - No wi�c jak mam ci� wykopa� z ekranu, �eby wr�ci� do kopalni soli? - zapyta�. Z rozmys�em przeci�ga� i zamazywa� s�owa, poniewa� wiedzia�, �e nawet najbardziej wyrafinowany software rozkodowania g�osu sypie si�, kiedy ma do czynienia z niewyra�nym, akcentowanym i idiomatycznym sposobem m�wienia. - Jeste� udzia�owcem w dw�ch kopalniach soli - oznajmi�a kobieta. - Ale te inwestycje przynosz� straty. Powiniene� si� ich pozby�. To go zirytowa�o. - Nie przydzieli�em ci �adnych plik�w do przeczytania - zaprotestowa�. - Nawet jeszcze nie kupi�em tego software`u. Nie �ycz� sobie, �eby� czyta�a moje pliki. Jak mam ci� zamkn��? - Ale je�li zlikwidujesz kopalnie soli, mo�esz zu�y� te wp�ywy na zap�acenie podatk�w. Prawie dok�adnie pokrywaj� tegoroczny domiar. - Chcesz powiedzie�, ze ju� obliczy�a� moje podatki? - W�a�nie wyladowa�e� na planecie Sorelledolce, gdzie stopa podatkowa jest wyj�tkowo wysoka. Ale wykorzystuj�c wszystkie przys�uguj�ce ci ulgi, w��cznie z przywilejami dla weteran�w, kt�re obejmuj� tylko garstk� �yj�cych uczestnik�w wojny Ksenocydu, zmie�ci�am ca�kowit� kwot� w granicach pi�ciu milion�w. Andrew parskn�� �miechem. - Genialnie, nawet moje najbardziej pesymistyczne oceny nie przekracza�y p�tora miliona. Teraz kobieta wybuchn�a �miechem. - Twoja kwota wynios�a p�tora miliona kosmokredyt�w. Moja to nieca�e pi�� milion�w, firenzet�w. Andrew przeliczy� r�nic� w kursie miejscowej waluty i jego u�miech zblad�. - To tylko siedem tysi�cy kosmokredyt�w. - Siedem tysi�cy czterysta dziesi�� - sprostowa�a kobieta. - Czy zosta�am zatrudniona? - W �aden legalny spos�b nie mo�esz mi zaoszcz�dzi� tyle podatku do zap�acenia. - Wr�cz przeciwnie, panie Wiggin. Przepisy podatkowe u�o�ono specjalnie do oszukiwania ludzi, �eby p�acili wi�cej, ni� powinni. W ten spos�b bogacze, znaj�cy odpowiednie sposoby, korzystaj� z drastycznych ulg podatkowych, podczas gdy ten, kto nie ma takich dobrych uk�ad�w albo nie znalaz� odpowiedniego ksi�gowego, musi p�aci� absurdalnie zawy�one sumy. Ja jednak znam wszystkie sztuczki. - Wielka zaleta - przyzna� Andrew. - Bardzo przekonuj�ce. Opr�cz tej cz�ci, kiedy wkracza policja i aresztuje mnie. - Tak pan my�li, panie Wiggin? - Je�li zamierzasz mnie zmusi� do u�ywania g�osowego interfejsu - powiedzia� Andrew - przynajmniej nie zwracaj si� do mnie "panie Wiggin". - Mo�e "Andrew"? - zaproponowa�a. - Doskonale. - A ty musisz nazywa� mnie Jane. - Musz�? - Albo b�d� do ciebie m�wi�a Ender - rzuci�a. Andrew zamar�. W jego plikach nie by�o �adnej wzmianki o dzieci�cym przezwisku. - Zako�cz program i natychmiast wyno� si� z mojego komputera - rozkaza�. - Jak sobie �yczysz - odpar�a Jane. Jej g�owa znikn�a z ekranu. No i k�opot z g�owy, pomy�la� Andrew. Gdyby wype�ni� formularz na tak nisk� kwot�, nie mia�by szans unikn�� pe�nej kontroli, a je�li dobrze ocenia� Benedetta, musia�by mu odda� spor� cz�� swojego maj�tku. Nie �eby Andrew pot�pia� przedsi�biorczych ludzi, ale mia� przeczucie, �e Benedetto nie potrafi powiedzie� "do��". Nie warto macha� mu czerwon� p�acht� przed nosem. Lecz w trakcie dalszej pracy zacz�� �a�owa�, �e tak si� po�pieszy�. Ten software Jane m�g� wyci�gn�� imi� "Ender" ze swojej bazy danych jako skr�t od "Andrew". Wprawdzie to dziwne, �e wypr�bowa�a najpierw takie zdrobnienie zamiast bardziej oczywistych, jak "Drew" czy "Andy", ale nie powinien paranoicznie wyobra�a� sobie, �e zwyk�y software przes�any e-mailem do jego komputera - niew�tpliwie skr�cona pr�bna wersja znacznie wi�kszego programu - tak szybko odkry� jego prawdziw� to�samo��. Po prostu robi� i m�wi� to, do czego zosta� zaprogramowany. Mo�e strategiczny wyb�r najmniej prawdopodobnego przezwiska mia� sprowokowa� potencjalnego klienta, �eby poda� w�a�ciwe przezwisko, co oznacza�o milcz�c� zgod� na u�ywanie go - jeden krok bli�ej do decyzji zakupu. A je��i ta niska, niziutka kwota podatku zosta�a wyliczona prawid�owo? Albo ,je�li m�g� zmusi� Jane, �eby poda�a rozs�dniejsz� sum�? Je�eli ten software by� kompetentnie napisany, mo�e rzeczywi�cie nadawa� si� na doradc� finansowego i inwestycyjnego. Z pewno�ci� dostatecznie szybko znalaz� dwie kopalnie soli na skutek figury retorycznej z czas�w ziemskiego dzieci�stwa Andrew. Ich warto�� rynkowa, kiedy je zlikwidowa�, wynios�a dok�adnie tyle, ile przewidzia�a Jane. Ile przewidzia� program. Ta ludzka twarz na wy�wietlaczu niew�tpliwie stanowi�a dobry spos�b, �eby nak�oni� go do personifikacji, �eby zacz�� my�le� o niej jak o osobie. Mo�na skasowa� kawa�ek software`u, ale wyrzuci� kogo� za drzwi to impertynencja. No, na niego to nie podzia�a�o. Wyrzuci� j� na zbity pysk. I znowu j� wyrzuci, je�li poczuje tak� potrzeb�. Ale teraz, kiedy zosta�y mu tylko dwa tygodnie do terminu z�o�enia zeznania, pomy�la�, �e mo�e warto znosi� irytuj�ce wizyty nieproszonego wirtualnego go�cia. Mo�e spr�buje zrekonfigurowa� software, �eby komunikowa� si� z nim tylko tekstem, tak jak wola�. Wr�ci� do e-mailu i wywo�a� reklam�. Tym razem jednak pojawi�a si� tylko standardowa wiadomo��: "Plik nie jest ju� dost�pny". Zakl�� w duchu. Nie mia� poj�cia o planecie pochodzenia. Utrzymanie ��cza przez ansibl by�o kosztowne. Skoro zamkn�� program demo, po��czenie przerwano - nie ma sensu marnowa� cennego mi�dzygwiezdnego czasu ��czno�ci na klienta, kt�ry nie kupi� od razu. No trudno. Nic ju� nie mo�na poradzi�. Benedetto stwierdzi�, �e ten projekt kosztuje go niemal wi�cej czasu, ni� warto po�wieci� na zbadanie przesz�o�ci faceta i sprawdzenie, dla kogo pracuje. Nie�atwo by�o wytropi� jego kolejne podr�e. Wszystkie loty mia�y specjalny tajny status - nast�pny dow�d, �e facet pracowa� dla jakiego� rz�du - i Benedetto odkry� poprzedni lot wy��cznie przez przypadek. Wkr�tce jednak zrozumia�, �e znacznie u�atwi sobie �ycie, je�li prze�ledzi podr�e jego kochanki, siostry, sekretarki, czy kim by�a ta Valentine. Zdziwi�o go, jak kr�tko zatrzymywali si� w ka�dym miejscu. Zaledwie po kilku podr�ach Benedetto cofn�� si� w ich przesz�o�� o trzysta lat, do samego zarania epoki kolonizacji, i po raz pierwszy przysz�o mu do g�owy, �e ten Andrew Wiggin rzeczywi�cie m�g� by� tym samym... Nie, nie. Na razie nie chcia� w to uwierzy�. Ale je�li to prawda, je�li to jest ten sam zbrodniarz wojenny, kt�ry... Mo�liwo�ci szanta�u dos�ownie zapiera�y dech. Jak to mo�liwe, �e nikt inny nie przeprowadzi� oczywistych bada� w sprawie niejakich Andrew i Valentine Wiggin? Czy mo�e p�acili ju� szanta�ystom na kilku �wiatach? A mo�e wszyscy szant�y�ci nie �yli? Benedetto musia� zachowa� ostro�no��. Ludzie z takimi pieni�dzmi nieodmiennie posiadali wp�ywowych przyjaci�. Benedetto powinien znale�� w�asnych przyjaci�, �eby go chronili, kiedy b�dzie realizowa� sw�j nowy plan. Valentine pokaza�a to Andrew jako ciekawostk�. - S�ysza�am o tym przedtem, ale po raz pierwszy jeste�my tak blisko, �eby osobi�cie wzi�� udzia�. Chodzi�o o miejscow� sieciow� zapowied� "m�wienia " za zmar�ego. Andrew zawsze czu� si� troch� nieswojo z powodu faktu, �e jego pseudonim "M�wca umar�ych" zosta� podchwycony przez innych i przerobiony na nazw� quasi-kap�ana nowej prawdom�wnej ur-religii. Nie istnia�a �adna doktryna, wi�c osoby prawie ka�dego wyznania mog�y zaprosi� m�wc� umar�ych do udzia�u w normalnych ceremoniach pogrzebowych albo na oddzielne m�wienie po pochowaniu lub skremowaniu cia�a - czasami du�o p�niej. Jednak�e m�wienie za umar�ych nie by�o skutkiem ukazania si� pierwszej ksi��ki Andrew, "Kr�lowa Kopca". Dopiero jego druga ksi��ka, "Hegemon", powo�a�a do istnienia ten nowy pogrzebowy obyczaj. Peter, brat Andrew i Valentine, zosta� hegemonem po wojnach domowych i dzi�ki mieszaninie zr�cznej dyplomacji z brutaln� si�� zjednoczy� ca�� Ziemi� pod jednym pot�nym rz�dem. Okaza� si� o�wieconym tyranem i za�o�y� instytucje, kt�re w przysz�o�ci mia�y dzieli� w�adz�; w�a�nie pod rz�dami Petera rozpocz�a si� szeroko zakrojona kolonizacja obcych planet. Lecz od dzieci�stwa Peter by� okrutny i nieczu�y, budzi� strach w Andrew i Valentine. W rzeczy samej to Peter doprowadzi� do tego, �e Andrew nie m�g� wr�ci� na Ziemi� po swoim zwyci�stwie w trzeciej wojnie z robalami. Tote� trudno mu przychodzi�o nie nienawidzie� Petera. Dlatego w�a�nie studiowa� i stworzy� "Hegemona" - pr�bowa� znale�� prawd� o cz�owieku, a nie tylko pisa� o manipulacjach, masakrach i strasznych wspomnieniach z dzieci�stwa. W rezultacie powsta�a bezlito�nie uczciwa biografia, kt�ra ocenia�a cz�owieka i nie ukrywa�a niczego. Poniewa� ksi��ka zosta�a podpisana tym samym nazwiskiem co "Kr�lowa Kopca", kt�ra zd��y�a ju� zmieni� stosunek do robali, wzbudzi�a wielkie zainteresowanie i w ko�cu stworzy�a owych m�wc�w umar�ych, kt�rzy pr�bowali osi�gn�� taki sam poziom prawdy na pogrzebach innych zmar�ych �udzi, zar�wno wybitnych, jak i nieznanych. M�wili o �mierci bohater�w i pot�nych w�adc�w, wyra�nie ukazuj�c cen�, jak� sami zmarli i inni zap�acili za ich sukces; m�wili o alkoholikach i brutalach, kt�rzy zrujnowali w�asne rodziny, i pr�bowali pokaza� istot� ludzk� pod mask� na�ogu, lecz nigdy nie przemilczali prawdy o krzywdzie wyrz�dzonej przez s�abo��. Andrew pogodzi� si� z faktem, �e te rzeczy robiono w imieniu M�wcy umar�ych, ale sam nigdy nie uczestniczy� w m�wieniu i - jak przewidywa�a Valentine - skwapliwie skorzysta� z okazji, chocia� brakowa�o mu czasu. Nie wiedzieli nic o zmar�ym, chocia� brak publicznego rozg�osu wok� ceremonii sugerowa�, �e ten cz�owiek nie by� nikim znanym. I rzeczywi�cie, m�wienie odbywa�o si� w niewielkiej hotelowej sali konferencyjnej. I zjawi�o si� jedynie oko�o trzydziestu os�b. Cia�a nie wystawiono - widocznie pogrzeb ju� si� odby�. Andrew pr�bowa� odgadn�� to�samo�� pozosta�ych uczestnik�w ceremonii. Czy to by�a wdowa? A to c�rka? A mo�e starsza by�a matk�, m�odsza wdow�? Czy to byli synowie? Przyjaciele? Wsp�lnicy w interesach? M�wca ubra� si� zwyczajnie i nie zadziera� nosa. Wyszed� przed zebranych i zacz�� m�wi�, opowiada� prostymi s�owami o �yciu zmar�ego. To nie by�a biografia - brakowa�o czasu na wyliczanie szczeg��w. Przypomina�a raczej sag� o wa�nych czynach tego cz�owieka - ale ocenianych nie wed�ug znaczenia, jakie mog�y im przypisa� media, tylko wed�ug okre�lenia, jak mocno i g��boko wp�yn�y na �ycie innych ludzi. Zatem jego decyzja, �eby zbudowa� dom, na jaki nie m�g� sobie pozwoli�, w dzielnicy zamieszkanej przez ludzi zarabiaj�cych znacznie wi�cej od niego, nigdy nie zas�u�y�aby na wzmiank� w sieciowych wiadomo�ciach, lecz ukszta�towa�a psychik� jego dorastaj�cych dzieci, zmuszonych �y� w�r�d ludzi, kt�rzy patrzyli na nie z g�ry. R�wnie� jego w�asne �ycie wype�ni�a finansowymi troskami. Zaharowa� si� na �mier�, �eby sp�aci� dom. Robi� to "dla dzieci", one jednak pragn�y tylko dorasta� w otoczeniu ludzi, kt�rzy nie os�dzali ich za brak pieni�dzy i nie odtr�cali jako dorobkiewicz�w. �ona czu�a si� osamotniona w okolicy, gdzie nie mia�a �adnych przyjaci�ek, i nie up�yn�� nawet dzie� od jego �mierci, kiedy wystawi�a dom na sprzeda�; ju� si� wyprowadzi�a. Ale m�wca nie przerwa� w tym miejscu. Opowiada� dalej, jak obsesja zmar�ego na punkcie domu, na punkcie mieszkania w tej dzielnicy wynik�a z nieustatnnego narzekania jego matki na ojca-nieudacznika, kt�ry nie da� jej pi�knego domu. Ci�gle mia�a do niego pretensje, �e pope�ni�a "mezalians", dlatego zmar�y wyni�s� z dzieci�stwa obsesyjne przekonanie, �e m�czyzna musi zapewni� swojej rodzinie wszystko, co najlepsze, bez wzgl�du na koszt. Nienawidzi� matki - opu�ci� rodzinn� planet� i przyby� na Sorelledolce g�ownie po to, �eby od niej uciec - lecz przywi�z� ze sob� baga� jej wypaczonych warto�ci, kt�re zmarnowa�y �ycie jego i jego dzieci. W ko�cu to jej k��tnia z m�em zabi�a syna, poniewa� doprowadzi�a do wyczerpania i zawa�u, kt�ry powali� go przed pi��dziesi�tk�. Andrew widzia�, �e wdowa i dzieci nie zna�y babki mieszkaj�cej na innej planecie, nie domy�la�y si� �r�d�a obsesji zmar�ego na punkcie odpowiedniej dzielnicy, odpowiedniego domu. Teraz, kiedy pozna�y scenariusz wpojony mu w dzieci�stwie, pop�yn�y �zy. Rodzina mog�a wreszcie wyrzuci� z siebie nagromadzon� uraz� i jednocze�nie przebaczy� ojcu cierpienia, na jakie ich skaza�. Teraz to wszystko nabra�o dla nich sensu. M�wienie dobieg�o ko�ca. Cz�onkowie rodziny obejmowali m�wc� i siebie nawzajem; potem m�wca wyszed�. Andrew poszed� za nim. Chwyci� go za rami�, kiedy znale�li si� na ulicy. - Prosz� pana - powiedzia� - jak pan zosta� m�wc�? M�czyzna popatrzy� na niego dziwnie. - M�wi�em. - Ale jak pan si� przygotowa�? - Pierwsza �mier�, kt�r� m�wi�em, to by�a �mier� mojego dziadka - powiedzia� m�wca. - Nawet nie przeczyta�em "Kr�lowej Kopca i Hegemona". (Obie ksi��ki nieodmiennie sprzedawano teraz w jednym tomie). Ale kiedy sko�czy�em, ludzie powiedzieli mi, �e mam prawdziwy talent jako m�wca umar�ych. Wtedy wreszcie przeczyta�em te ksi��ki i nabra�em pewnego poj�cia, jak nale�y to robi�. Wi�c kiedy inni ludzie prosili mnie, �ebym m�wi� na pogrzebach, wiedzia�em, ilu potrzeba bada�. Nawet teraz nie wiem, czy robi� to "jak nale�y". - Wi�c �eby zosta� m�wc� umar�ych, trzeba po prostu... - M�wi�. I musz� ci� poprosi�, �eby� m�wi� znowu. - M�czyzna u�miechn�� si�. - To nie jest p�atny zaw�d, je�li o tym my�lisz. - Nie, nie - zaprzeczy� Andrew. - Ja tylko... tylko chcia�em wiedzie�, jak to si� robi. Ten m�czyzna, ju� po pi��dziesi�tce, z pewno�ci� nie uwierzy�by, �e autor "Kr�lowej Kopca i Hegemona" stoi przed nim jako dwudziestoletni m�odzieniec. - A na wypadek gdyby� si� zastanawia� ? podj�� m�czyzna - nie jeste�my kap�anami. Nie ustawiamy znak�w zakazu i nie zioniemy ogniem, kiedy kto� wtargnie na nasz teren. - Och? - Wi�c je�li chcia�by� zosta� m�wc� umar�ych, mog� tylko powiedzie�: powodzenia. Tylko nie odwalaj roboty po �ebkach. Kszta�tujesz now� przesz�o�� ludziom i je�li jej nie zbadasz jak nale�y i nie dowiesz si� wszystkiego, to tylko wyrz�dzisz krzywd�, i lepiej, �eby� w og�le zrezygnowa�. Nie mo�esz wsta� i gada� z g�owy. - Nie, chyba nie. - No i tyle. Ca�e twoje szkolenie na m�wc� umar�ych. Mam nadziej�, �e nie chcesz dyplomu. - M�czyzna u�miechn�� si�. - Nie zawsze ci� doceniaj� jak tutaj. Czasami m�wisz, bo zmar�y poprosi� o m�wc� w swojej ostatniej woli. Rodzina nie chce tego i przera�aj� ich rzeczy, kt�re m�wisz, i nigdy ci nie wybacz�. Ale... i tak to robisz, poniewa� zmar�y chcia�, �eby powiedziano prawd�. - Sk�d pan ma pewno��, �e odnalaz� prawd�? - Nigdy nie masz pewno�ci. Po prostu robisz, co mo�esz. - Poklepa� Andrew po ramieniu. - Chcia�bym d�u�ej z tob� pogada�, ale musz� za�atwi� par� spraw, zanim wszyscy p�jd� do dom�w po po�udniu. Jestem ksi�gowym �ywych... taki mam zaw�d. - Ksi�gowym? - powt�rzy� Andrew. - Wiem, �e pan jest zaj�ty, ale mog� zapyta� o jeden program finansowy? Gadaj�ca g�owa, kobieta pojawia si� na ekranie, przedstawia si� jako Jane. - Nigdy o tym nie s�ysza�em, ale wszech�wiat to du�e miejsce i nie mam szans poznawa� na bie��co program�w, kt�rych sam nie u�ywam. Niestety! I po tych s�owach m�czyzna odszed�. Andrew poszuka� w sieci has�a "Jane" z ogranicznikami: "inwestycje", "finanse", "ksi�gowo��" i "podatki". Mia� siedem trafie�, ale wszystkie dotyczy�y autorki z planety Albion, kt�ra sto lat wcze�niej napisa�a ksi��k� o mi�dzyplanetarnym zarz�dzaniu maj�tkiem. Jane z pakietu softwarowego pewnie nazwano jej imieniem. Albo nie. W rezultacie Andrew nie zbli�y� si� ani na krok do poszukiwanego software`u. Lecz pi�� minut po zako�czeniu poszukiwa� znajoma g�owa wyskoczy�a na wy�wietlaczu komputera. - Dzie� dobry, Andrew - powiedzia�a. - Uups. Ju� wiecz�r, prawda? Tak trudno zachowa� rachub� czasu na tych wszystkich �wiatach. - Co ty tu robisz? - zapyta� Andrew. - Pr�bowa�em ci� znale��, ale nie zna�em nazwy software`u. - Naprawd�? To jest tylko zaprogramowana druga wizyta na wypadek, gdyby� zmieni� zdanie. Je�li chcesz, mog� wyinstalowa� si� z twojego komputera albo wykona� pe�n� lub cz�ciow� instalacj�, zale�y, czego potrzebujesz. - Ile kosztuje instalacja? - zapyta� Andrew. - Sta� ci� na mnie - zapewni�a Jane. - Jestem tania, a ty jeste� bogaty. Andrew nie bardzo podoba� si� styl tej symulowanej osobowo�ci. - Chc� tylko prostej odpowiedzi - o�wiadczy�. - Ile kosztuje zainstalowanie ciebie? - Poda�am ci odpowied� - odpar�a Jane. - Jestem progresywn� instalacj�. Op�ata to kontyngent od twoich finans�w i tyle, ile dla ciebie zdob�d�. Je�li zainstalujesz mnie tylko do pomocy przy podatkach, p�acisz jedn� dziesi�t� procent od sumy, jak� zaoszcz�dz�. - A je�li ka�� ci zap�aci� wi�cej, ni� uzna�a� za minimum? - Wtedy mniej dla ciebie oszcz�dz� i mniej kosztuj�. Nie ma ukrytych op�at ani sprytnych szwindelk�w. Ale zmarnujesz okazj�, je�li zainstalujesz mnie tylko do podatk�w. Masz tyle pieni�dzy, �e sp�dzisz ca�e �ycie na zarz�dzaniu maj�tkiem, je�li mi tego nie przeka�esz. - W�a�nie na to jako� nie mam ochoty - powiedzia� Andrew. - Kim ty w og�le jeste�? Sob�. Jane. Software`em zainstalowanym w twoim komputerze. Och, rozumiem, martwisz si�, czy nie jestem po��czona z jak�� centraln� baz� danych, kt�ra dowie si� za du�o o twoich finansach! Nie, moja instalacja w twoim komputerze nie spowoduje przep�ywu �adnych informacji o tobie do innych lokalizacji. Nie ma �adnego pokoju pe�nego in�ynier�w od software`u szukaj�cych jakiego� sposobu, �eby si� dobra� do twoich pieni�dzy. Zamiast tego otrzymasz ekwiwalent ca�odobowego maklera gie�dowego, doradcy podatkowego i analityka inwestycji, obracaj�cego twoimi pieni�dzmi za ciebie. W ka�dej chwili wystarczy powiedzie� i natychmiast przedstawi� ci bilans. Cokolwiek zechcesz kupi�, tylko daj mi zna�, a ja znajd� najlepsz� cen� w dogodnym miejscu, zap�ac� i ka�� ci dostarczy�, dok�d ka�esz. Je�li we�miesz pe�n� instalacj�, w��cznie z sekretark� i asystentk� do bada�, b�d� twoj� sta�� towarzyszk�. Andrew pomy�la�, �e b�dzie musia� s�ucha� tej kobiety ca�ymi dniami, i pokr�ci� g�ow�. - Nie, dzi�ki. - Dlaczego? Mam zbyt piskliwy g�os? - zapyta�a Jane. Potem na ni�szym rejestrze, z lekkim przydechem ci�gn�a: - Mog� zmieni� g�os na taki, jaki ci odpowiada. - Nag�e jej g�owa nabra�a m�skich cech. M�czyzna powiedzia� barytonem z lekkim �ladem zniewie�cia�o�ci: - Albo mog� by� m�czyzn�, mniej lub bardziej m�skim. - Twarz znowu zmieni�a si�, rysy zgrubia�y g�os zrobi� si� wyra�nie przepity. - To jest wersja �owcy nied�wiedzi, w razie gdyby� zw�tpi� we w�asn� m�sko�� i potrzebowa� kompensaty. Andrew mimo woli parskn�� �miechem. Kto zaprogramowa� ten kawa�ek? Humor, swoboda w operowaniu j�zykiem znacznie przewy�sza�y najlepszy software, z jakim mia� do czynienia. Sztuczna inteligencja nada� pozostawa�a w sferze �ycze� - nawet przy bardzo dobrych symulacjach zawsze po chwili wiedzia�e�, �e rozmawiasz z programem. Ale ta symulacja by�a o tyle lepsza - tak bardzo przypomina�a mi�� towarzyszk� - �e postanowi� j� kupi� cho�by po to, �eby sprawdzi� mo�liwo�ci programu, zdolno�� adaptacji w czasie. A skoro zawiera�a r�wnie� dok�adnie taki program finansowy, jakiego potrzebowa�, przesta� si� waha�. - Chc� dostawa� codzienne wykazy, ile p�ac� za twoje us�ugi - o�wiadczy�. - �eby pozby� si� ciebie, kiedy zaczniesz za du�o kosztowa�. - Tylko pami�taj, bez napiwk�w - powiedzia� m�czyzna. - Wr�� do pierwszej wersji - poleci� Andrew. - Jane. I g�os naci�gaczki. Kobieca g�owa pojawi�a si� ponownie. - Nie chcesz seksownego g�osu? - Powiem ci, je�li kiedy� poczuj� si� taki samotny - obieca� Andrew. - A je�li ja poczuj� si� samotna? Pomy�la�e� o tym? - Nie, nie chc� �adnego zalotnego szczebiotu - zaprotestowa� Andrew. Zak�adam, �e mo�esz go wy��czy�. - Ju� wy��czy�am. - Wi�c przygotujmy moje formularze podatkowe. Andrew usiad� wygodniej, spodziewaj�c si�, �e przygotowanie potrwa co najmniej kilka minut. Tymczasem wype�niony formularz natychmiast pojawi� si� na wy�wietlaczu. Twarz Jane znikn�a, ale g�os pozosta�. - To jest ostateczna suma. Zapewniam ci�, �e to ca�kowicie legalne i on nic nie mo�e zrobi�. W ten spos�b dzia�aj� przepisy. Wydano je, �eby chroni� fortuny bogaczy takich jak ty, a g��wny ci�ar podatk�w zrzuca� na ludzi znacznie gorzej sytuowanych. Tw�j brat Peter stworzy� takie prawo i nigdy go nie zmieniono, tylko naginano tu i tam. Andrew przez par� chwil milcza� jak og�uszony. - Och, czy mia�am udawa�, �e nie wiem, kim jeste�? - Kto jeszcze wie? - zapyta� Andrew. - To nie jest chroniona informacja. Ka�dy mo�e poszpera� i wyliczy� to z rejestru twoich podr�y. Chcia�by�, �ebym zabezpieczy�a dane o twojej prawdziwej to�samo�ci? - Ile to mnie b�dzie kosztowa�o? - To cz�� pe�nej instalacji - odpar�a Jane. Znowu pojawi�a si� jej twarz. - Zaprojektowan