2850
Szczegóły |
Tytuł |
2850 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
2850 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 2850 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
2850 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Jonathan Carroll
Ko�ci ksi�yca
Gdzie� kto� szale�czo p�dzi ju� ku tobie, Niewiarygodnie szybko p�dzi dzie� i
noc
Poprzez zamiecie i upa� pustyni, w�skie przesmyki i rw�ce
strumienie,
Ale czy zdola ci� odnale��, Rozpozna�, kiedy ci� zobaczy, Czy da ci to, co dla
ciebie niesie?
John Ashberry, "Na P�lnocnej Farmie"
CZʌ� PIERWSZA
Siekierka mieszka� na dole. Poniewa� nieustannie wyprowadza� na spacer
brzydkiego, ma�ego psa, kt�rego poklepywa�am, wpadaj�c na nich w hallu,
odnosili�my si� do siebie przyja�nie.
Jak widzieli�cie ju� na zdj�ciach, nie by�o w nim nic szczeg�lnego. Jedyna
dziwna rzecz, kt�r� zauwa�y�am, to jego okulary - by�y prawie zawsze brudne.
Znacie te zamglone, zamazane szk�a, kt�re sprawiaj�, �e macie ochot� wyj��
chusteczk� i wytrze� je do czysta.
"Dobry ch�opiec". Dlaczego gazety bez przerwy u�ywaj� takich okre�le�? "Ka�dy,
kto go zna�, my�la� o tym mordercy jako o dobrym ch�opcu, kt�ry kocha� rodzic�w,
nale�a� do dru�yny skaut�w, a wolny czas po�wi�ca� kolekcjonowaniu azjatyckich
znaczk�w".
Nawet m�j wspania�y m��, Daniel, tak w�a�nie si� wyrazi�, kiedy ju� wykryto
wi�kszo�� koszmarnych szczeg��w.
- Wygl�da� na dobrego ch�opca, prawda Cullen? - "Siekierka"? Bo�e, jak mo�na
tak kogo� nazwa�!
- S�uchaj, Daneczku, nasz m�ody przyjaciel "Siekierka", Alvin Williams,
posieka� na kawa�ki swoj� matk� i siostr� dok�adnie jedno pi�tro pod nami. To
nie jest dobry ch�opiec.
�wiatu nale�y przebaczy� - taki by� pogl�d Daniela, i z regu�y bardzo go za to
kocha�am. Mordercy tacy jak Siekierka, psy sraj�ce na �rodku chodnika,
niebezpieczni kierowcy... wszyscy oni nie wiedzieli, co czyni�.
Ja niczego nie przebaczam. Je�eli w pi�tej klasie ukrad�e� moj� pomara�czow�
kredk�, to do dzisiaj jeste� na mojej czarnej li�cie, �obuzie.
Jedli�my �niadanie i Danek czyta� mi fragmenty z gazety o naszym s�siedzie. Na
my�l, �e ta mordercza kreatura jeszcze niedawno snu�a si� pi�tro ni�ej, trz�s�am
si�.
- M�wi, �e nie wie, co go op�ta�o.
- Och, naprawd�? C�, mam nadziej�, �e nast�pn� rzecz�, kt�ra go op�ta, b�dzie
stryczek.
__ Cullen, przerywasz mi ju� czwarty raz. Chcesz, �ebym
dalej czyta� ci ten artyku�, czy raczej wolisz wyg�osi� monolog?
M�wi�c to, u�miecha� si�, bo tak naprawd� to nie by� z�y. Kiedy Danek
rzeczywi�cie si� w�cieka, to milknie. Wtedy lepiej uciekaj i schowaj si� pod
��kiem, bo minie wiele czasu, zanim si� znowu odezwie.
- Czytaj dalej, ale on nie zas�uguje na wsp�czucie. Danek odwr�ci� stron�
gazety i odchrz�kn��.
- Powiedzia�, �e nie wie, co go op�ta�o, bo bardzo kocha� matk� i siostr�. -
Potrz�sn�� g�ow�. - M�j Bo�e, a co by� m�wi�a, gdyby to by�o twoje dziecko?
Spojrza� na mnie, jakbym zna�a odpowied�.
- Ile razy ogl�dasz w telewizji, jak przes�uchuj� rodzic�w takiego dzieciaka,
to zawsze s� oni tacy skrzywdzeni i zmieszani. Tyle czasu, tyle wysi�ku na
marne. Nowe rowery, kt�re kupowali, wyprawy do lekarza, paczki od babci... I
czym si� to ko�czy? Mama po�ycza sobie jego pi�ro, a on z jakiego� powodu
dostaje sza�u. Zastanawiam si�, czy dawniej te� by�o tak �le?
- Danek, prosz�, nie zaczynaj. "Dawniej" by�o prawdopodobnie tak samo �le jak
dzisiaj. Ludzie po prostu u�ywaj� takiej wym�wki, by pot�pia� r�ne rzeczy.
- Nie mam zamiaru "zaczyna�", tylko ilekro� czytam o czym� takim, czuj� si�
winien. Wiesz, co mam na my�li? Dlaczego nas nie mia�oby to dotyczy�? Nadal si�
kochamy, dziecko jest wspania�e, zarabiani sporo pieni�dzy...
Wzruszy� ramionami i dopi� kaw�. Nie by�am w stanie mu odpowiedzie�, poniewa�
mia� racj�. Byli�my szcz�ciarzami i gdyby to ode mnie zale�a�o, przez
najbli�sze pi��dziesi�t lat nie zmieni�abym niczego w naszym �yciu.
Zakocha�am si� w Danielu Jamesie w okresie, kiedy jedyn� rzecz�, w kt�rej
wypada�o si� zakochiwa�, by�a sprawa. I to przez du�e "S", je�li �aska. By�o to
na pocz�tku lat siedemdziesi�tych, kiedy wszyscy nienawidzili wojny w Wietnamie,
a sklepy sprzedawa�y g��wnie kadzide�ka i tandetne india�skie stroje dla
milioner�w. Nie powinnam by� taka z�o�liwa, bo ja te� u�ywa�am zbyt du�o perfum
z paczuli i wsz�dzie targa�am ze sob� w�asny egzemplarz "Proroka". Dzi�ki Bogu
wszystko si� zmienia. Czy jest kto�, kto si� nie kurczy, kiedy wspomina w�asn�
przesz�o��?
Spotkali�my si� w college'u, w New Jersey. Przedstawi�a nas sobie dziewczyna, z
kt�r� Danek si� p�niej o�eni� - Evelyn Hernuss. Mieszka�am z ni� na pierwszym
roku.
Kocha� j�. Ale ja w tym czasie kocha�am si� w Jimie Vanderbergu, wi�c nie
zwraca�am wi�kszej uwagi na Daniela Jamesa. Jim i ja byli�my przekonani, �e
naszym przeznaczeniem jest pobra� si� i wyjecha� na plac�wk� Si� Pokojowych, do
jakiej� spustoszonej cz�ci �wiata, gdzie rozpaczliwie by nas potrzebowano, a my
przez par� lat �yliby�my, czuj�c si� jak pomniejsi �wi�ci. Ale i �wi�ty nie
zawsze wytrzymuje!
Powodem, dla kt�rego ze sob� zerwali�my, by�a apatia. A trzy miesi�ce po swoim
�lubie, na drugim roku, Evelyn Hernuss James zgin�a razem z rodzicami w wypadku
samochodowym, kiedy wraca�a do domu z meczu koszyk�wki, w kt�rym gra� Daniel.
Wzi�am wtedy urlop dzieka�ski na jeden semestr i udziela�am si� w kampanii na
rzecz pokojowego kandydata na prezydenta, tak wi�c by�am w Chicago, kiedy
otrzyma�am wiadomo�� o jej �mierci. Niewiele mog�am zrobi� poza napisaniem do
Danka listu, w kt�rym donosi�am, jak bardzo mi przykro. Evelyn nale�a�a do
dobrych ludzi - tych, co ca�y czas s� pod kresk�.
Gdzie� po tygodniu dosta�am list od Danka. Przela� na papier wszystkie swoje
�ale. Odpisa�am, potem on odpisa�, a potem znowu ja... I kiedy wr�ci�am zim�,
oczekiwa� mnie na lotnisku w Newark. Wygl�da� jak kto�, kto ledwo prze�y�
Dachau. By� w tak z�ym stanie, �e a� mnie przestraszy�.
Obudzi�y si� we mnie wszystkie instynkty Matki Ziemi. Uwierzcie mi, nie mia�am
zamiaru go pokocha� - chcia�am tylko pom�c mu w potrzebie. Postanowi�am te� nie
zajmowa� si� mi�o�ci� w tym semestrze. Chcia�am by� powa�na, przyzwoita,
pracowita, niedost�pna... i je�� tylko zdrow� �ywno��.
Sp�dzali�my razem mn�stwo czasu. On potrzebowa� kogo�, przed kim m�g�by si�
wyp�aka�, ja - kogo�, dzi�ki komu poczu�abym si� mniej zaabsorbowana sob�.
Wszystko pasowa�o.
By� to rok, kiedy Danek ustanowi� uniwersytecki rekord zdobytych punkt�w i, mimo
�e nienawidz� sportu, chodzi�am na mecze tak cz�sto, jak to by�o mo�liwe. Na
pocz�tku siedzia�am w przej�ciach, odrabiaj�c zadania domowe, ale nie mog�am
opanowa� podziwu, widz�c, jak Danek mi�kko i zr�cznie porusza si� po boisku.
Szybko przesta�am odrabia� zadania, zosta�am wielkim fanem i wiedzia�am na temat
koszyk�wki wi�cej, ni� wypada�o powa�nej dziewczynie.
Po sko�czeniu college'u Bankowi zaproponowano dwa pr�bne mecze z zawodowymi
dru�ynami, ale on, zamiast z tego skorzysta�, zgodnie ze sw� natur� Marco Polo
postanowi� zagra� dla dru�yny w Mediolanie. Uwa�a�am, �e to �wietny, a zarazem
zwariowany pomys� - i powiedzia�am mu to bez wahania. Wzruszy� ramionami,
m�wi�c, �e i tak nie zamierza gra� w koszyk�wk� do ko�ca �ycia, a oto nadarza
si� okazja, �eby gra� i zarazem troch� pozwiedza� bez problem�w i nacisk�w
wielkich profesjonalist�w ameryka�skiego sportu.
Europejscy zawodowcy okazali si� gburowaci i r�wnie delikatni jak cios ceg�� w
g�ow�. Brak tam finezji i taneczno�ci, kt�re cechuj� najlepsz� koszyk�wk� w
Stanach. Ameryka�scy gracze s� cz�sto przera�eni metod� walca parowego,
stosowan� przez ich koleg�w z "eleganckiej" cz�ci �wiata.
W ci�gu pierwszego roku pobytu za granic� listy Danka pe�ne by�y �wietnych
opis�w mecz�w rozegranych w domach m�odzie�y, w bazach wojskowych i salach
widowiskowo-spor-towych. Dru�yna da�a mu samoch�d, kt�ry eksplodowa�, i tyle
pieni�dzy, �e musia� ukr�ci� sw�j wilczy apetyt.
Pracowa�am dla nowojorskiego czasopisma jako asystentka dziennikarza i przez
wi�kszo�� czasu czu�am si� samotna. Mieszkaj w Nowym Jorku, je�li jeste� bogaty
lub zakochany, ale omijaj to miejsce, je�li masz tylko prac�, zat�ch�e
mieszkanko przy Dziesi�tej Ulicy i brak szcz�cia. By� to rok, kt�ry sp�dzi�am,
po�eraj�c wszystkie ksi��ki z gatunku tych czytanych latem na pla�y. Nauczy�am
si� gotowa� i dzi�kowa�am Bogu, �e kto� by� na tyle lito�ciwy, by wynale��
telewizj�.
W ci�gu dnia wydzwania�am na Alask� i pyta�am uczonych
0 zwyczaje godowe wo�u pi�mowego. By�am w tym dobra, poniewa� mia�am du�o czasu
i nie przeszkadza�y mi nadgodziny, tysi�ce dodatkowych pyta� i wykonywanie
dodatkowych odbitek moich raport�w.
Umawia�am si� z ca�ym p�czkiem facet�w o imionach typu Ryszard czy Krzysztof
(zn�w zapanowa�a moda na d�ugie imiona), kt�rzy nawet wzi�ci do kupy nie
dor�wnywali jednemu Danielowi Jamesowi. Jego listy z W�och by�y �wie�e
1 pe�ne �ycia. Typki, z kt�rymi si� spotyka�am, robi�y wszystko, by uwa�a� ich
za zimnych, m�drych i nieomylnych. Zabierali mnie na ponure bu�garskie filmy (w
wersji oryginalnej), a p�niej wyja�niali mi fabu�� w n�dznych kafejkach. Danek
lubi� opowiada� o swoich zabawnych b��dach i o tym, jak g�upio potem czu� si�
lub wygl�da�. Potrafi� napisa� ca�y Ust o �le przyrz�dzonym makaronie i
roz�mieszy� mnie do �ez. Tak wiele z tych zda� wyra�a�o jego osobowo��. Na
nieszcz�cie owych Krzysztof�w i Ryszard�w nieodmiennie otrzymywa�am kt�ry� z
tych cennych list�w na par� godzin przed randk� z jednym z nich i w rezultacie
przez ca�y wiecz�r zachowywa-�am si� jak zrz�da.
Jednak�e, tu� przed pocz�tkiem lata tego roku, zrobi�am co� niemo�liwie
g�upiego. Zm�czona moj� wydajn� prac� w ci�gu dnia i samotno�ci� w nocy,
przespa�am si� z pi�knym niemieckim fotografem o imieniu Peter (wymawia�o si� to
Pej-ter), na kt�rego widok omdla�am w swym fotelu ju� przy pierwszej jego
wizycie w naszym biurze. Zawsze odstr�cza�y mnie przypadkowe romanse, ale te�
nigdy nie do�wiadczy�am ��dzy od pierwszego spojrzenia. Przespa�am si� z nim na
drugiej randce. Zabra� mnie na kolacj� do wysokiego budynku z widokiem na ca�y
Manhattan. Zajadali�my n�j wykwintniej-sze potrawy z menu, a on opowiada� o
ruinach Petry, o grze uprawianej przez Afga�czyk�w zwanej busfcoszi, o wieczorze
sp�dzonym z Lawrence Durrellem w kawiarni w Aleksandrii.
Przez ca�e sze�� miesi�cy b�d�c ze mn� w ��ku, ani razu nie spojrza� mi w oczy.
Ilekro� "uprawiali�my mi�o��", wola� z�o�y� sw�j kszta�tny podbr�dek na moim
ramieniu. Nie by� ani dobry, ani z�y - by� po prostu "Pej-terem", kt�ry umie
opowiada� cudowne historie, a kiedy ju� znajdzie si� z tob� w ��ku, uwa�a, �e
powinna� wysili� si� bardziej ni� on. A poniewa� w moim �yciu nie pojawi�o si�
nic innego, wi�c pomi�dzy listami od Danka uda�o mi si� przekona� sam� siebie,
�e kocham Petera.
Psycholodzy twierdz�, �e nie nale�y wybiera� si� na zakupy do spo�ywczego, kiedy
jest si� g�odnym. Wszystko wtedy wydaje si� smakowite i kupujemy, kieruj�c si�
wy��cznie impulsem. Pra�ona kukurydza, ostrygi... to nie ma �adnego znaczenia,
bo tw�j brzuch m�wi "tak" na wszystko, nie zwracaj�c uwagi, czy jest to
logiczne, od�ywcze, czy po prostu zapycha �o��dek. Spotka�am Petera, kiedy by�am
g�odna, wi�c wydawa� mi si� prawdziw� uczt�.
Kiedy okaza�o si�, �e jestem w ci��y, przez trzy dni z�era�y mnie nerwy, zanim
zdecydowa�am si� poinformowa� go o tym. Powiedzia� mi, �e jestem kochana i
cudowna, ale to nie jest mi�o��. I doda�, �e ma przyjaciela, kt�ry zna dobrego
ginekologa. Odpar�am, �e sama si� w tym wszystkim rozejrz� i tak zrobi�am. By�am
zbyt m�oda i pewna swojej �wietlanej przysz�o�ci, by my�le� o tym, �e trac�
dziecko. Gdzie�, w zakamarkach m�zgu, wiedzia�am, �e pragn� mie� dzieci p�niej,
nie teraz. Nie z cz�owiekiem, kt�ry mnie nie kocha - nie z umys�em, kt�ry
wype�ni� mi strach i gniew, i b�yskaj�ce czerwone �wiate�ka.
Tym, co najbardziej zapami�ta�am z ca�ego tego wydarzenia, by�o uczucie
wielkiego spokoju, kt�re ogarn�o mnie, gdy obudzi�am si� pewnego sierpniowego
dnia na szpitalnym ��ku, znowu bezdzietna. Pragn�am nigdy nie opuszcza� tego
��ka o bia�ych, szeleszcz�cych prze�cierad�ach i pe�nego mlecznego �wiat�a
wpadaj�cego przez okno.
Wr�ci�am do swego ma�ego mieszkania i otworzy�am czasopismo. Pierwsz� rzecz�, na
jak� si� natkn�am, by�o zdj�cie rodziny urz�dzaj�cej sobie piknik na
jaskrawozielonej ��ce. S�dz�, �e nie odrywa�am wzroku od tej fotografii przez
dziesi�� minut. W tym szpitalu zostawi�am dziecko. Nie chcia�am go, nawet z t�
fotografi� na moim obola�ym �onie, ale to nie mia�o znaczenia. Czu�am si� tak,
jakby nic ju� nie zosta�o - nie by�o kogo�, kogo bym kocha�a, nie by�o dziecka
tej mi�o�ci, nic.
Nie oszala�am ani nie wydarzy�o si� nic r�wnie dramatycznego, ale wpad�am w
depresj�, g��bok� i ciemn� jak morze w nocy. W pracy by�am jeszcze bardziej
wydajna, a wieczorami, po powrocie do domu, zacz�am czyta� ksi��ki z zakresu
wy�szej matematyki i architektury. Chcia�am zape�ni� sw�j umys� obrazami
czystymi, wyra�nymi i logicznymi - jak zdj�cia budynk�w wyrastaj�cych z ziemi
prosto niczym rakiety.
Posz�am do psychoanalityka - kobiety, kt�ra o�wiadczy�a, �e jestem pi�kna,
inteligentna i mia�am pe�ne prawo usun�� ci���, poniewa� moje cia�o nale�y do
mnie. Ale przez jej feministyczne gadanie tylko posmutnia�am i czu�am si� mniej
pewnie ni� przedtem. Nie chcia�am by� niezale�na. Chcia�am kogo� kocha� i czu�
si� bezpiecznie w swoim �yciu.
Pewnej nocy dosz�am do wniosku, �e jedyn� osob�, kt�ra mog�aby cho� troch�
zrozumie� zam�t panuj�cy w mojej g�owie, by� Danek. Usiad�am i napisa�am do
niego g�stym maczkiem dziesi�ciostronicowy list, opowiadaj�c mu o moim zwi�zku z
Peterem, o aborcji i o tym, jak to na mnie wp�yn�o. Jak�e �ywo pami�tam moj�
wypraw� na poczt�, by wys�a� list nast�pnego dnia. Wrzuciwszy go do skrzynki,
mocno zacisn�am powieki i rzek�am:
- Prosz�, prosz�, prosz�.
Tydzie� p�niej otrzyma�am telegram z Mediolanu ze s�owami: "DLACZEGO NIE
POWIEDZIA�A� MI OD RAZU? JAK TYLKO PRZYLEC�, DAM CI PRZTYCZKA W NOS. PRZYLOT
WTOREK, LOT 60/TWA/KENNEDY".
Przez ca�y weekend biega�am sprz�taj�c mieszkanie (dwukrotnie), robi�c zakupy i
potrz�saj�c niedowierzaj�co g�ow� na my�l o tym, �e Danek naprawd� wraca za par�
dni. A co jeszcze
dziwniejsze, jego podr�, nade wszystko, by�a reakcj� na m�j sm�tny list. Czy
ludzie nadal staj� u czyjego� boku, by pomaga� i wspiera�? Na tak� my�l moja
dusza podskakiwa�a z rado�ci. Jad�c autobusem na lotnisko, bez przerwy
wyg�adza�am fa�dki mojej nowej sukienki, powtarzaj�c szeptem ci�gle i ci�gle:
- Lot 60 TWA. Lot 60 TWA.
Samolot sp�ni� si� czterdzie�ci pi�� minut i nim ludzie zacz�li wylewa� si� z
wyj�cia, by�am chyba ze trzy razy w toalecie. Czeka�am i czeka�am, sto razy
wspina�am si� na koniuszki palc�w, zanim - poza reszt� pasa�er�w, kt�rzy nie
przewy�szali wzrostem Pigmej�w - zobaczy�am tego cudownego, znajomego olbrzyma.
Pochyli� si� i wycisn�� mi na wargach du�ego ca�usa. Jego u�miech by� jak
najlepsza ksi��ka w �yciu, czytana w cieple kominka.
- Pierwszy raz ci� tak poca�owa�em, no nie? Jak mog�em tak d�ugo czeka�?
- I jak mog�e� tak urosn��? Chyba ju� zapomnia�am. Szli�my w kierunku wyj�cia i
na ka�dy jego krok ja
musia�am zrobi� dwa. Bez przerwy zadziera�am g�ow�, by na niego patrze� i
upewnia� si�, �e naprawd� by� obok, �e nie �ni� najlepszego z moich sn�w. W tym
momencie nikomu na �wiecie nie zazdro�ci�am.
Na zewn�trz, gdy czekali�my na taks�wk�, by zawioz�a nas do miasta, g�rowa� nad
wszystkimi swoim wzrostem i spokojem. Ludzie krzyczeli i biegali, autobusy
wypluwa�y dym ci�ki jak o��w, nad g�owami samoloty ci�y powietrze. Danek sta�
i u�miecha� si� do wszystkiego.
- Wiesz, to mi�o by� znowu w okropnym, starym Nowym Jorku, Cullen.
Wspi�am si� na palce i g�o�no cmokn�am go w szorstki policzek.
- Musimy tylko wyrwa� si� z tego zgie�ku. Odrapana taks�wka zatrzyma�a si�
nagle, a szofer wyskoczy� z takim impetem, jakby go katapultowano.
- Do centrum? Chceta do centrum, ha?
- Za ile?
- Lecimy wed�ug taksometru. Co my�licie, �e jestem jaki� kanciarz, czy co?
Kierowcy taks�wek w Nowym Jorku s� albo autystyczni, albo filozofuj� - rzadko
zdarzy si� kto� po�rodku. My trafili�my na zgorzknia�ego filozofa, kt�ry papla�
przez ca�e czterdzie�ci minut jazdy do miasta. Zachowanie taks�wkarza nie
dziwi�o
mnie, cho� Danek zaanga�owa� si� w rozmow�. Kierowca nazywa� si� Milton Stiller
i do czasu gdy telepali�my si� przez most Tri-Borough, Danek nazywa� go Miltem i
zadawa� mu stosowne pytania na temat jego �ony, Sylwii.
S� ludzie, kt�rzy w ka�dym, z kim rozmawiaj�, znajduj� co� interesuj�cego. Nie
nale�� do nich, ale szybko si� przekona�am, �e Danek to potrafi. Przy nim ludzie
czuli si� swojsko i bezpiecznie, instynktownie wyczuwaj�c, �e nie zdradzi ich
tajemnic, jakiekolwiek by nie by�y. Prawdopodobnie nasz nowy przyjaciel, Milton,
wciska� uwi�zionym pasa�erom swoje nieszcz�cia ju� od dwudziestu lat. Jednak�e
Danek s�ucha� i rozmawia�; nale�a� do tego rodzaju ludzkich istot, kt�re
pragniemy porwa� i na zawsze zabra� ze sob�, z nikim si� nimi nie dziel�c. Zanim
wysiedli�my przed naszym blokiem, Milt zaprosi� nas na obiad. O�wiadczy�, �e
Sylwia z pewno�ci� nas pokocha.
Danek zap�aci�, do��czaj�c tak suty napiwek, �e oczy wysz�y mi z orbit. Z�apa�
swoje torby i ruszy� w stron� chodnika.
- Hej, Colon. Podejd� na minutk�.
Nigdy mnie jeszcze nie nazwano "Colon". Zwykle "Collin". Raz nawet zdarzy� si�
"Collar", ale "Colon" to by�o co� nowego.
- Tak, Milt?
- Opiekuj si� tym wielkim ch�opcem, s�yszysz? Chryste, chcia�bym, �eby m�j syn
by� taki.
�zy nap�yn�y mi do oczu i musia�am si� szybko odwr�ci�, by nie zobaczy� mojej
zap�akanej twarzy.
- Zrobi� tak. Obiecuj�.
Danek sta� przy drzwiach ze swoimi walizkami i u�miechem. Czeka� na mnie: na
Colon.
St� by� nakryty. Wyci�gn�am jedyne danie g��wne, kt�re umia�am dobrze
przyrz�dzi� - lazani� ze szpinakiem. Kiedy sz�am do sto�u, nagle sobie o czym�
przypomnia�am. Gdybym mia�a woln� r�k�, pacn�abym si� w czo�o.
- Och, do diab�a!
Danek odj�� od ust szklank� piwa, pozostawiaj�c na swojej wardze bia�y w�s
piany.
- O co chodzi? Zapomnia�a� o czym�?
- Och, Daneczku, zrobi�am lazani�. Zupe�nie nie pomy�la�am o tym, co jada�e� we
W�oszech. Pewnie mia�e� tam makaron trzy razy dziennie!
Potrz�sn�� g�ow�, prosz�c, abym postawi�a lazani�. Potem przechyli� g�ow� jak
d�ugoszyi ptak i zbada� danie szczeg�owo.
- Cullen, to jest... zielone. - U�miechn�� si� b�ogo.
- Oczywi�cie. To lazania ze szpinakiem.
- Ze szpinakiem? Och!
- Tak, ze szpinakiem. Co nie znaczy, �e nie jest dobra. Jestem wegetariank�.
- Uch... och! - Ju� mia� upi� troch� piwa, ale bardzo delikatnie odstawi�
szklank� na st�.
- Co si� dzieje? Chyba b�d� p�aka� przez ca�y dzie�.
- Nie r�b tego. Po prostu wegetarianie mnie denerwuj�.
- A wojna ci� nie denerwuje, Danielu Jamesie? Bawi ci� zjadanie martwego cia�a?
- Uch... och! - Podni�s� widelec i wycelowa� go w moje arcydzie�o, jakby bada�
pole minowe: - Czy to naprawd� jest smaczne?
Rzuci�am mu pe�ne ognia i jadu spojrzenie i ukroi�am porcj� du��, jak pokrywa
w�azu do kana�u. Wyl�dowa�a na jego talerzu dumnie, pewnie i... zielono.
- Jedz to!
- Ale to mo�e by� gor�ce. Wiesz, �e zielenina d�u�ej trzyma ciep�o.
- Jedz!
Jego u�miech przygas�, lecz zabra� si� do jedzenia i po trzech k�sach twardo
jad� dalej. Nic ju� nie powiedzia�, ale twarz mu si� wyg�adzi�a, a policzki
wype�ni�y. Wiem, bo wpatrywa�am si� w niego jak jastrz�b.
- No i jak, P�kaczu? Poklepa� si� po brzuchu.
- Zwracam honor, szpinakowa lazania g�r�! A co na deser? Ciasto z wodorost�w?
- Powinnam si� obrazi�, ale zbyt si� ciesz�, �e mog� ci� zobaczy�. Tak
cudownie, �e przyjecha�e�, Daneczku.
Pochyli� ku mnie g�ow� i przesun�� �y�k� nieco w lewo.
- Dobrze si� czujesz, Cullen?
- O wiele lepiej od czasu, gdy dosta�am telegram z wiadomo�ci�, �e
przyje�d�asz. A tak og�lnie? Tak, znacznie lepiej. My�l� czasem o dziecku, to
naturalne.
Z�o�y� r�ce na kolanach i pochyli� si� do przodu, jakby chcia� wyzna� jak��
tajemnic�.
- Wiem, �e �atwo jest m�wi�, ale nie uwa�am, �eby� mia�a si� martwi� tym
wszystkim, je�li tylko potrafisz z tym sko�czy�, Cul. Przerwa�a� ci���, bo
musia�a�. Przypuszczam, �e nie kocha�a� tego m�czyzny. Czy mo�e by� lepszy
pow�d?
- Och, Danku, wiem. Przetrawi�am to ju� wiele razy, ale tam, we mnie, by�a
ludzka istota. I z tym nie mog� sobie
poradzi�. - �zy nap�yn�y mi do oczu. Najwyra�niej nie by�o jeszcze po
wszystkim.
Danek potrz�sn�� g�ow� i spojrza� na mnie surowo. Potem poderwa� jedn� r�k� z
podo�ka i opu�ci� j� na st� zaci�ni�t� w pi��.
- Mylisz si�, Cullen. Nasiono to nie kwiat. Nie pr�buj� tu niczego u�atwia�.
Ale jakie �ycie mia�oby to dziecko? Co? Nawet gdyby� chcia�a je mie�, nadesz�yby
chwile, kiedy z niech�ci� patrzy�aby� na biedactwo, �a�uj�c, �e si� na nie
zdecydowa�a�. Sp�jrz na naszych rodzic�w i przypomnij sobie, ile razy chcieli
�upn�� w nasze g�owy, kiedy dorastali�my. Przez ca�e �ycie s�ysz�, jak ludzie
m�wi�, �e dla rodzic�w kocha� i ca�kowicie akceptowa� w�asne dzieci to mecz z
niewiadomym wynikiem. Mo�e to, co powiem, zabrzmi nie�adnie, ale naprawd� nie
potrzebujemy na tym �wiecie wi�cej chodz�cych nieszcz��, nie uwa�asz?
- Nie m�wi�, Danku, �e nie masz racji, ale �ycie nie jest takie proste. Gdyby
to by�o takie proste i jasne, jak s�dzisz... Gdyby to by�o takie logiczne, nie
czu�abym si� tak �le jak teraz. Wiem, o czym m�wisz, i w pewien spos�b masz
racj�. Ale tutaj logika i rozs�dek si� ko�cz�. I wiesz, co si� dalej dzieje? Ha!
Twoje stare serce dodaje swoje trzy grosze i ca�a logika wylatuje przez okno.
Wyci�gn�am papierosa i zapali�am go. Milczeli�my, bez po�piechu pomilczeli�my
przez chwil�. Mimo tego, �e poruszy�am spraw� dziecka, od dawna nie czu�am si�
tak rozlu�niona.
Danek westchn�� i skrzywi� si�.
- Masz racj�, Cullen. Stuprocentow� racj�. Pami�tasz, jak si� zachowywa�em po
�mierci Evelyn? Za ka�dym razem, kiedy pr�bowa�em uspokoi� si� i wr�ci� do
normalnego �ycia, moje serce m�wi�o: "Odpieprz si�, stary, boli mnie".
Nie by�o w tym nic zabawnego, ale roz�mieszy� mnie spos�b, w jaki to m�wi�.
U�miechn�� si� do mnie, a ja si�gn�am poprzez st� i uj�am go za r�k�.
- Powiedzie� ci co� zabawnego? Prawie zawsze wydmuchujesz dym jedn� stron� ust,
Gul. Pami�tam to jeszcze z dawnych czas�w. Zdajesz sobie z tego spraw�?
- S�ucham?
- Wydmuchujesz dym bokiem. Nigdy przodem. Tak, jakby� rzuca�a jak�� uwag�, czy
co� w tym rodzaju.
- Teraz b�d� ju� dzia�a� �wiadomie.
- Cullen, jeste� naj�liczniejsz� kobiet�, jak� znam. Masz prawo mie� pe�n� tego
�wiadomo��.
Powiedzia� to bez wahania, ale nie patrzy� przy tym na mnie. Du jest na tym
�wiecie dobrych ludzi, nie�mia�ych, a zarazem zdolnych do prawienia
komplement�w? M�czy�ni, z kt�rymi si� ostatnio spotyka�am, zasypywali mnie
komplementami patrz�c mi prosto w oczy, ale cz�sto mia�am wra�enie, �e to nic
nie znaczy�o.
Wyj�� z kieszeni monet� i wykona� �liczn�, ma�� sztuczk� - b�ysk, szuru-szuru,
nie ma! - tylko dla mnie.
- Jakie zr�czne! Zr�b to jeszcze raz!
- Nie! Nigdy nie ka� magikowi wykonywa� tej samej sztuczki dwa razy z rz�du.
Rozszyfrujesz j� i w ten spos�b utraci ca�� swoj� magi�.
Posz�am do kuchni po deser - gigantyczne, koszmarnie lepkie i s�odkie ciasto
czekoladowe, kt�re wygl�da�o wspaniale i przekracza�o wszelkie wyobra�enia.
Jak tylko Danek je zobaczy�, jego twarz ca�kowicie si� rozpromieni�a. Ten
wiecz�r rozpocz�� nasz wieloletni wy�cig
0 to, kto bardziej szaleje za s�odyczami.
Kiedy postawi�am ciasto na stole, pochyli� si� i przysun�� je do siebie.
- Och, Cullen, to naprawd� mi�o z twojej strony, �e to dla mnie zdoby�a�. A co
ty masz na deser?
Po kawie i ciastku rozmawiali�my o wszystkim. S�owa Danka przypomina�y jego
listy: zabawne, deprecjonuj�ce jego samego, niespieszne. Najwyra�niej uwa�a� si�
za diablo szcz�liwego faceta, kt�rego wrzucono w fascynuj�cy, nielogiczny �wiat
tylko po to, by m�g� si� dobrze rozejrze� dooko�a, z r�kami w kieszeniach i
cichym gwizdem zdziwienia ulatuj�cym z warg.
Lata temu, kiedy spotka�am go po raz pierwszy, uzna�am jego "postaw�" za
naiwno��, ale nie mia�am racji. To by� zdrowy, wspaniale niewinny zmys�
cudowno�ci. Dla Daniela Jamesa �ycie by�o cudowne - albo przynajmniej pe�ne
cud�w. Spogl�da� na sk�adowisko z�omu i dreszczem przejmowa�o go magiczne
bogactwo kolor�w. Kiedy szturcha� mnie, �ebym te� spojrza�a, widzia�am tylko
sk�adowisko z�omu. Ani �adne, ani brzydkie, po prostu sk�adowisko. Jednak jego
zachwyt nie by� denerwuj�cy czy te� specjalnie zara�liwy. Najcz�ciej by�
zupe�nie niezauwa�alny do chwili, gdy nie spojrza�o si� na Danka, dostrzegaj�c
lekki, rozanielony u�miech na jego twarzy
1 wpatrzone w co� �agodne, br�zowe oczy.
Nauczy�am si� liczy� na ten u�miech. W zasadzie by� to jedyny spos�b, by odkry�,
o czym Danek my�li. Jak ju� wcze�niej powiedzia�am, trudno by�o stwierdzi�,
kiedy go co� denerwuje, i tylko nieco �atwiej - kiedy jest szcz�liwy. Jego
twarz
nie by�a kamienna - raczej przyjemna, z niezmiennym, lekko odurzonym wyrazem,
kt�ry skrywa� sekrety, zar�wno jego w�asne, jak i cudze. Nie zna�am nikogo, kto
robi�by to lepiej.
- C�, Da�, teraz musisz wy�piewa� prawd�. Wa��sa�e� si� po W�oszech z
ksi�niczkami?
- Nie, �adnych ksi�niczek. Niewiele z nich chodzi na mecze koszyk�wki. Jest
taka jedna kobieta... - Jego g�os zawis� w powietrzu i Danek odwr�ci� wzrok.
Zak�opotany?
- Tak, w porz�dku, jest taka kobieta. Wi�c? - Pod�wiadomie wzi�am drugiego
papierosa. Pali�am do dw�ch paczek dziennie i wi�cej. Przed aborcj� zwykle
wypala�am mniej ni� jedn�.
Spojrza� na mnie, u�miechn�� si� i wzruszy� ramionami.
- To dla mnie bardzo trudne, Cullen. Mo�esz mi wierzy� albo nie, lecz po
�mierci Evelyn s�abo mi idzie z kobietami. Czasem prze�pi� si� z jak�� albo ona
prze�pi si� ze mn�, je�li �apiesz r�nic�, ale to zdarza si� rzadziej, ni� my�l�
niekt�rzy. Do niedawna nie mia�em ochoty wskoczy� do... basenu i zamoczy� si�.
By�o tyle innych ciekawych rzeczy, przynajmniej dla mnie. Na przyk�ad �ycie w
Europie. My�l�, �e szukanie kogo�, z kim chcia�bym by� przez reszt� �ycia, to
b�dzie bardzo powolny proces.
W ustach mia�am papierosa i mru�y�am oczy przed dymem, kt�ry k��bi� si� przy
moim policzku.
- Ale teraz m�wisz tak, jak by� uwa�a�, �e ju� kogo� znalaz�e�.
- Nie wiem. Wierz mi, sp�dzi�em mn�stwo czasu my�l�c o tym. Prawd� m�wi�c,
kobiety najcz�ciej mnie denerwuj�. Naprawd�! Cz�sto czuj� si� tak, jak bym
powiedzia� lub zrobi� co� niew�a�ciwego, nawet je�li wiem, �e mnie lubi�. Czy to
nie g�upie? Czuj� si� jak dzieciak, kt�ry po raz pierwszy idzie na bal klasowy:
gdzie i kt�r� r�k� powinno si� po�o�y� na ciele dziewczyny?
U�miechn�li�my si� do siebie. Przyja�� i poczucie bezpiecze�stwa wype�nia�y
pok�j.
- Przecie� by�e� ju� raz �onaty, Danku. Powiniene� zna� to od podszewki.
- Mo�e troch�, ale nie by�em �onaty na tyle d�ugo, by stwierdzi�, czy to lubi�.
A potem wszystko min�o.
- Danku, jeste� bystry i masz dobre serce, wi�c prosz�, odpowiedz mi, dlaczego
wszyscy g�upcy tak dobrze radz� sobie w �yciu? I dlaczego tak wielu mi�ych ludzi
obrywa? Je�eli ktokolwiek nie zas�ugiwa� na utrat� �ony, to w�a�nie ty.
- To nie takie proste, Cullen. Czasami to nie�le dzia�a. - Jego g�os by� cichy
i smutny.
- Ach tak? C�, nie s�dz�, �eby to zbyt cz�sto dzia�a�o nie�le. Chcesz jeszcze
ciasta? Powiedz "Tak", prosz�.
- Oczywi�cie.
Nowa kobieta nazywa�a si� Drew Conrad. Czy kto� s�ysza� o dziewczynie, kt�ra
nazywa�aby si� Drew? Ale ona by�a modelk�, i moim zdaniem to wiele wyja�nia�o. W
tamtych czasach ka�dy facet, kt�rego zna�am, chodzi� z modelk�. Moja definicja
modelki? �liczne z�by w pustej g�owie.
- A co ona robi we W�oszech, opr�cz pozowania do zdj��?
- M�wisz, �e nie lubisz modelek? A czemu ty si� za to nie we�miesz, Cullen? Na
pewno zarobi�aby� wi�cej pieni�dzy ni� w tym czasopi�mie. B�g mi �wiadkiem, �e
masz odpowiednie po temu warunki.
- Tak, jestem �adna, ale okropnie si� denerwuj�, kiedy ludzie na mnie patrz�.
Co wi�cej, nie mam zamiaru sp�dzi� �ycia pozuj�c na masce samochodu ubrana w
fioletowe majtki. Hej, ch�opcy, zobaczcie, co mo�ecie mie�, je�li kupicie tego
Fiata! To bardzo mierne zaj�cie, Daneczku. Z pewno�ci� nie jestem najwspanialsz�
osob� na �wiecie, ale je�li tylko mog�, bardzo staram si� unikn�� rzeczy
miernych. Pozowanie tr�ci miernot�. Widzisz, przykro mi, je�li krytykuj� twoj�
Drew Conrad. Powiesz mi, jaka ona jest?
- Wysoka, ciemnow�osa. Spotkali�my si� na przyj�ciu w Mediolanie.
- I?
- I... c�, mi�o uprawia� z ni� seks.
- I? - Po raz pierwszy przez m�zg przelecia�o mi pytanie, jaki te� Daniel James
mo�e by� w ��ku. Wpatrywa�am si� w niego intensywnie i chyba zgad�, o czym
my�l�, bo szybko odwr�ci� wzrok i wierci� si� na krze�le, jakby mu mr�wki wlaz�y
w k�piel�wki.
Ale ja lubi�am seks. Lubi�am te� m�j aloes i inne trele--morele. Moje
nastawienie wobec seksu przywodzi�o mi na my�l oczekiwania wobec nowego,
g�o�nego filmu, o kt�rym ka�dy m�wi i ka�dy go podziwia. Idziesz do kina, maj�c
nadziej�, �e b�dzie tak, jak m�wi�. Ale nagle jest ju� po wszystkim i wychodzisz
z kina, mru��c oczy przed nag�ym �wiat�em - zm�czona, troch� rozczarowana i
zmieszana tym ca�ym zwariowanym zachwytem t�um�w.
Wi�kszo�� moich ��kowych historii podpada pod dwie kategorie: Seks Ma�ego
Kr�liczka i Seks z Szanta�em. Zazna�am ju� mn�stwa "Seksu Kr�liczka" -
zwariowane, pe�ne zapa�u �omotanie, tak monotonne i nieciekawe, �e ju� po chwili
nos ci� sw�dzi ze zniecierpliwienia.
Zdarza� si� te� wiecznie modny Seks z Szanta�em - zr�b to ze mn� zaraz albo
wpadn� w depresj� na reszt� mojego �ycia... albo przynajmniej na reszt�
wieczoru. "Pej-ter" by� w tym �wietny i za ka�dym razem dawa�am si� nabra�.
Teraz, oceniaj�c Daniela przez pryzmat seksu, nie potrafi�am go sobie wyobrazi�
w �adnym z tych dw�ch rodzaj�w. Jednak�e, mimo wielkiej sympatii dla niego,
mia�am pewne w�tpliwo�ci.
- Czy powiedzia�em co� z�ego, Cullen?
- Nie, nic, Daneczku. Po prostu my�la�am o seksie. Jego oczy u�miechn�y si� i
pos�a� mi najpi�kniejsze mrugni�cie na �wiecie.
- Cullen, gdyby�my poszli do ��ka, nie wiedzia�bym, co robi�. Wiesz dlaczego?
By�bym zbyt zaj�ty patrzeniem na ciebie, �eby my�le� o czymkolwiek innym.
Zosta�o to powiedziane z takim humorem i ciep�em, �e jedyn� rzecz�, kt�rej
pragn�am, by�o u�ciska� go serdecznie, co te� zrobi�am. Odwzajemni� m�j u�cisk
i nast�pn� rzecz�, jak� pami�tam, by� widok mnie samej, p�acz�cej na jego
olbrzymim ramieniu.
- Nie chc� p�aka�, ale nic na to nie potrafi� poradzi�. Przycisn�� mnie mocniej
i g�aska� ty� mojej g�owy, i jeszcze
raz, i jeszcze raz. To by�o cudowne uczucie. Bi� od niego bukiet m�skich
zapach�w - ciep�o, woda kolo�ska, pot, zapach rozgrzanej ziemi. Dzi�ki temu jest
ci wygodnie, ciep�o, jeste� pewna, �e przez chwil� lub dwie nie grozi ci
k�api�ca, krokodyla paszcza �ycia.
Nie zrozumcie mnie �le. Niezale�nie od tego, czy zapach jest mi�y, czy nie,
obejmowanie wi�kszo�ci m�czyzn przypomina albo tulenie si� do nagrobka... albo
do szympansa. M�czy�ni "pozwalaj�" ci si� obj�� albo szybko pr�buj� zamieni� t�
najprzyjemniejsz� z chwil w orgi�.
Ale nie Daniel James. Jego r�ce sp�ywa�y po moich plecach jak niewinne
strumyczki i pragn�am, �eby nigdy si� nie zatrzyma�y. R�ce s� czym� cudownym -
potrafi� dokonywa� sztuczek z monet�, potrafi� wyg�adza� zmarszczki na smutnych,
zmi�tych duszach.
- P�aczesz, bo tak ci smutno na m�j widok, Cul? Poci�gaj�c nosem, u�miechn�am
si� przytulona do jego
piersi. Jego s�owa, jego r�ce na moich plecach, jego obecno�� - to by�o tak,
jakby kto� otworzy� w mojej g�owie drzwiczki i wla� do �rodka ciep�e mleko,
kt�re nape�nia�o moje cia�o, nawadnia�o wszystkie kom�rki, uspokajaj�c je swoj�
�yciodajn� si��, witaminami, swoj� biel�.
Powiedzia�am mu to, a on zachichota�:
- Jeszcze nigdy nie nazwano mnie szklank� mleka. Godzin� p�niej da�y zna� o
sobie skutki zmiany czasu
i Danek zacz�� ziewa�. Skierowa�am go do �azienki, m�wi�c, �e zanim sko�czy
toalet�, zd��� przygotowa� kanap� i b�dzie m�g� natychmiast po�o�y� si� spa�. Po
kilku minutach wyszed� stamt�d w uroczej, flanelowej pi�amie, wielkiej jak
india�skie tipi.
- Kanapa po�cielona. Zaraz si� st�d wynios� i mo�esz i�� spa�.
- Cullen, mam zamiar spa� z tob�. Nie m�w "Nie" i nie s�d�, �e chc� czego�
pr�bowa�. Przeby�em diabelnie d�ug� drog�, �eby ci� zobaczy�, wi�c nie b�dziemy
si� chyba bawi� w jakie� gierki. B�dziemy grzecznie spali, ale w jednym ��ku.
Dobrze?
- Dobrze. - Nie potrafi�am na niego spojrze�, a serce wali�o mi jak szalone.
- To "dobrze" nie zabrzmia�o przekonuj�co.
- DOBRZE!
- �wietnie. Jestem kompletnie wyko�czony. Zobaczymy si� p�niej. Dzi�kuj� za
obiad, nawet je�li by� zielony. - Odwr�ci� si� i wyszed�.
- Danek? Tak si� ciesz�, �e tu jeste�.
- Ja te�. - Wykona� p�obr�t i lekko, ze zm�czeniem pomacha� mi r�k�.
Patrzy�am, jak pow��cz�c nogami dotar� do sypialni i pad� niczym Guliwer, na
moje "zaskoczone" ��ko. Posz�am do kuchni i dr��cymi r�koma pozmywa�am
naczynia.
Rzecz jasna, kiedy ju� po�o�y�am si� do ��ka, nic si� nie wydarzy�o. Danek
zdrowo spa�. Wierc�c si� na swojej po�owie pos�ania, u�miechn�am si� w ciemno��
i d�ugo s�ucha�am pogwizdywania jego oddechu.
Obudzi�am si�, czuj�c czyj�� r�k� na twarzy, a kiedy otworzy�am oczy, ujrza�am
Danka, kt�ry wpatrywa� si� we mnie z odleg�o�ci dziesi�ciu cali. Twarz mia�
nabrzmia�� i rozci�gni�t� w sennym u�miechu.
- To chyba efekt zmiany czasu. Tam, gdzie mieszkam, jest teraz dziewi�ta rano,
wi�c jestem zupe�nie obudzony.
Niewiele my�l�c, prze�lizn�am si� ku niemu, otaczaj�c ramionami jego wielkie,
ciep�e od snu cia�o. Le�eli�my tak przez chwil�, by zn�w zasn��.
Budz�c si� nast�pnym razem, poczu�am, �e w powietrzu rozchodz� si� smakowite
zapachy, i zauwa�y�am z rozczarowaniem, �e nie ma obok Danka, by m�g� je
wch�ania� razem
ze mn�.
Lubi� m�skie ramiona. Zawsze lubi�am. Pierwsz� rzecz�, jak� dostrzeg�am tego
ranka, by�y jego wielkie ramiona, poruszaj�ce si� jakby w podskokach dooko�a,
kiedy tak pracowa� nad kuchenk�, przygotowuj�c �niadanie. Oparta o drzwi
patrzy�am, jak krz�ta si� tu i tam w�r�d odg�os�w gotowania i przestawianych
rondli. Najwyra�niej wiedzia�, co robi�. I mia� wspania�e ramiona - stronie i
roz�o�yste, zwie�cza�y jego szczup�e, wysportowane cia�o. Sp�dzi�am z tym cia�em
noc i u�miechn�am si� teraz do tej my�li. Nigdy jeszcze nie spa�am z kim� bez
tych wyg�up�w przedtem. Czu�am si� jak nowo wybita moneta. To, co sta�o si�
zesz�ej nocy, przypomina�o mi jak��
�redniowieczn� opowie�� - jedn� z tych najs�awniejszych, kiedy to cnotliwy
rycerz �pi ze sw� bogdank� w jednym �o�u, ale mi�dzy sob� a ni� k�adzie na
prze�cieradle sw�j wierny miecz, �eby oboje mogli zachowa� cnot�.
Jedyn� cz�ci� historii, kt�ra nie pasowa�a, by� fakt, �e obecna dama serca
Danka nazywa�a si� Drew Conrad, za� ja by�am jedynie kumplem w potrzebie.
Czy troszeczk� si� w nim zakocha�am tylko z tego powodu, �e cz�� mnie
uwielbia�a z�o�liwe wsp�zawodnictwo, czy te� dlatego, �e wszystko, co zrobi� od
swego wczorajszego przyjazdu, by�o absolutnie urocze?
Nie wiedz�c o mojej obecno�ci, nastawi� radio na muzyk� disco. Zacz�� ta�czy� z
kopy�ci� w r�ce. Sz�o mu ca�kiem nie�le.
- Czy masz jakie� zdj�cie z okresu, gdy by�a� ma�� dziewczynk�?
By�am zaskoczona - przez ca�y czas wiedzia�, �e tu jestem. Odwr�ci� si� i
podrzuci� kopy�ci�, chwytaj�c j� w dwa palce.
- Prawdziwy z ciebie worek ze sztuczkami, co? Moje zdj�cia z dzieci�stwa? Tak,
mam ich ca�y sk�adzik, gdzie� w szufladzie.
- Wspaniale! Najpierw zjemy, a potem mo�esz mi je pokaza�.
- A sk�d ci to przysz�o na my�l? - Usiad�am przy stole. Zd��y� ju� zaj�� moje
miejsce, ale z przyjemno�ci� patrzy�am, jak tam siedzi.
- Chc� sprawdzi�, czy by�a� taka �adna jak teraz. M�wi�c to, na�o�y� mi na
talerz porcj� jajecznicy, grzank�
i plasterki pomidora. Jajka by�y nawet posypane drobno posiekan� pietruszk�.
Dawa�o to niekonieczny, ale za to zachwycaj�cy efekt kolorystyczny, a zarazem
dowodzi�o dba�o�ci i ca�o�� smakowa�a sto razy lepiej. Danek dba� - o jedzenie,
kt�re przygotowywa�, o mnie... o wszystko.
- Nie przywyk�am, �eby mi m�wiono, jaka jestem �adna. - Nieelegancko w�adowa�am
do ust poka�n� porcj� jedzenia.
- M�czy�ni nie m�wi� o tym, bo nie chc� dawa� ci nad sob� przewagi. Im
�adniejsza kobieta, tym mniej pewnie czuje si� m�czyzna.
- I to jest pow�d? Zabawne! Czy m�g�by� mi poda� s�l?
- Trudno i�� ulic� z osob�, na kt�rej widok ludzie tak si� gapi�, �e wpadaj� na
�ciany. Ponadto nikt nie patrzy na ciebie, kiedy jeste� z kim� tak �adnym. To
bardzo deprymuj�ce.
- Czy Drew Conrad jest �adna? - Przesta�am prze�uwa� i, jak zauwa�y�am, m�j
widelec zawis� w powietrzu.
Zawaha� si� przez chwil�, po czym przytakn�� wstydliwie, odwracaj�c wzrok.
- Co do tej pory reklamowa�a? Mo�e widzia�am co�, co lecia�o tutaj?
- Nie wiem. My�l�, �e puszczali tutaj wszystkie jej hity. �ci�gn�li j� tutaj,
wi�c chyba jest znana.
- Czy wpadasz na mury, kiedy j� widzisz?
- Bez przerwy.
Odsun�am talerz troch� zbyt energicznie - polecia� po stole jak hokejowy
kr��ek.
- Okay! W porz�dku, przyznaj�, jestem zazdrosna. Nie, raczej nienawidz�
jej, Danku! Patrz� na ciebie i my�l� sobie, �e zdarzaj� si� na �wiecie doskonali
m�czy�ni. Patrzcie, jeden jest w�a�nie tu, siedzi przede mn�. Wi�c gdzie, do
diab�a, si� podziewaj�? Ja spotykam wy��cznie kluchy i palant�w.
- Co to jest "palant"?
- C�, po prostu wejd� do pierwszego z brzegu Klubu dla Samotnych i spr�buj co�
wybra�. Randki komputerowe. Dzia� Og�osze� "Nowojorskiego Przegl�du Ksi��ek":
"Potulna Panna szuka nieustraszonego Lwa, z kt�rym mog�aby biega� po�r�d wydm".
Jak si� sp�dzi troch� czasu w tym �wiecie, to taki "Pej-ter" wydaje si� Clarkiem
Gable.
Zapad�a d�uga cisza. Zaczyna�am si� ju� martwi�, �e zn�w paln�am jakie� wielkie
g�upstwo, kiedy wreszcie Danek przem�wi�:
- Cullen, nie ma �adnej Drew Conrad.
- Co?
- Dok�adnie to, co powiedzia�em. Ona jest czym�, co mo�na by nazwa� wytworem
mojej perwersyjnej wyobra�ni.
- Danku, o czym ty m�wisz?
- '� O niczym. Po prostu nie istnieje �adna Drew Conrad. Wymy�li�em j�. Basta!
To wszystko! Moja dusza wci�gn�a flag� na maszt.
- Ale dlaczego? Po co?
- Dlaczego, Cullen? Poniewa� prawda jest taka, �e �miertelnie si� ciebie boj�!
- Mnie? James, czy ty zwariowa�e�? Patrz na mnie, do cholery!
Westchn�� i spojrza� na mnie najsmutniejszym w ca�ym mie�cie spojrzeniem.
- To bardzo proste, nie rozumiesz? Gdybym mia� kobiet�, tak� jak Drew Conrad, i
m�g� ci o niej opowiedzie�, poruszaliby�my si� po bezpiecznym gruncie. Ty nie
musia�aby� si� martwi� tym, �e by�a� z kim innym. A gdybym wystarczaj�co
przekonywaj�co udawa�, �e ona istnieje, to, mia�em nadziej�, �e zorientowa�aby�
si�, jak bardzo mi na tobie zale�y. Widzisz, Cullen, wszystko to sobie
przemy�la�em: postanowi�em wyg�asza� rapsodie na tw�j temat, nazywaj�c ci� po
prostu Drew Conrad, i wszystko powinno by� w porz�dku.
Na jego twarzy malowa� si� spok�j prawdy. M�wi�c patrzy� mi prosto w oczy i po
chwili to ja zacz�am czu� si� nieswojo.
- Kiedy napisa�a� mi o tej aborcji, u�wiadomi�em sobie, �e kocham ci� ju� od
dawna. Mo�e kocha�em ci� ju� w college'u, kiedy byli�my na ostatnim roku. W
ka�dym razie, kiedy otrzyma�em tw�j list i zacz��em wyobra�a� sobie, jak le�ysz
sama na szpitalnym ��ku i musisz przej�� przez tak ci�k� pr�b�...
By�am od niego o par� st�p, ale wyra�nie dostrzeg�am �zy w jego oczach. �zy nade
mn�! Kto kiedykolwiek p�aka� z mojego powodu? Jaki m�czyzna tak si� mn�
przejmowa�?
Serce za�opota�o mi w piersi, ale �zy i oczywista g��bia uczu� Danka
przestraszy�y mnie i zapragn�am zosta� sama, �eby z�apa� oddech i przemy�le� to
wszystko przez minut�, przez godzin�, przez par� dni.
- Przepraszam, Cullen. Naprawd� nie chc� przysparza� ci ju� �adnych k�opot�w.
Obiecywa�em sobie, �e nie pisn� ani s��wka na ten temat. - Ci�ko podni�s� si�
zza sto�u i poszed� do sypialni, zamykaj�c za sob� drzwi.
Kocha� kogo� jest �atwo. To tw�j samoch�d i wszystko, co masz zrobi�, to w��czy�
silnik, doda� troch� gazu i wyznaczy� sobie cel podr�y. Ale by� kochan�, to
tak, jak zdecydowa� si� na wycieczk� czyim� samochodem. Nawet je�li uwa�asz, �e
tamten jest dobrym kierowc�, zawsze pozostaje podsk�rny strach, �e mo�e si� w
czym� pomyli� - i w mgnieniu oka wylecicie przez przedni� szyb� w obj�cia
katastrofy. By�
kochan� - to mo�e oznacza� najstraszniejsz� z rzeczy. Bo mi�o�� jest jak s�owo
"�egnaj", wypowiedziane opanowaniu. A co si� stanie, je�li w po�owie albo w
trzech czwartych drogi zdecydujesz si� zawr�ci� albo jecha� w innym kierunku?
Przecie� jeste� tylko pasa�erem!
G�UPTAS! Chcesz by� kochana, Cullen? Kochana przez wyj�tkowego, wspania�ego
m�czyzn�? Okay, prosz� bardzo - sam wchodzi ci w r�ce. I co si� dzieje? Jaka
jest twoja reakcja? Boisz si�! Idiotka!
Przesun�am d�o�mi po twarzy i parskn�am �miechem na my�l o swojej g�upocie.
- Danek? Brak odpowiedzi.
- Danek?
Drzwi otworzy�y si� powoli i opornie. Sta� tam nieruchomo w swojej pajacowatej,
zielonej pi�amie, bezbronny i s�dz�c z wyrazu twarzy, przygotowany na najgorsze.
- Prosz� ci�, Cullen, nie m�w nic mi�ego. Nie b�d� dobra i lito�ciwa, nie
zni�s�bym tego.
- Chod� tu i sko�cz �niadanie.
Jego... nie wiem, jak by�cie to nazwali... deklaracja? Tak czy inaczej,
wyczynia�a z nami �mieszne rzeczy. Stali�my si� nie�miali, a zarazem byli�my
sobie bardzo bliscy. Kilka godzin p�niej, kiedy szli�my ulic�, wzi�� mnie za
r�k�, a przez m�j m�zg przelecia�a b�yskawica p�omiennie pomara�czowego �wiat�a.
Ile musia� mie� odwagi, by si� na to zdecydowa�? Wyci�gn�� r�k� i uj�� moj� d�o�
po tym, co powiedzia�, i to bez jakiegokolwiek odzewu z mojej strony. Ja tak�e
pragn�am trzyma� go za r�k�, ale nie zdoby�am si� na to, p�ki w naszym zwi�zku
trwa� ten cichy stan zawieszenia pomi�dzy wszystkim i niczym.
Tego dnia robili�my zbyt wiele r�nych rzeczy. W��czyli�my si�, ogl�dali to i
owo, jedli�my, co popad�o. Przez ca�y czas oboje wiedzieli�my, �e je�li b�dziemy
grzeczni i czym� zaj�ci, to chwilowo uda si� nam utrzyma� spraw� w gar�ci.
Wydaje mi si�, �e oboje tego pragn�li�my.
Nowy Jork �wietnie nadaje si� do tego celu. Posiada wszystko, co mo�na pokaza�,
i nigdy nie starcza dnia, by to obejrze�. Pojechali�my metrem do mostu
Brookly�skiego i spaceruj�c promenad�, ogl�dali�my port. Wtedy trzymali�my si�
ju� za r�ce, �adne z nas nie zwalnia�o u�cisku, ale nasz kontakt wzrokowy by�
tak nik�y, jak to tylko mo�liwe. Zachowywali�my si� jak czternastoletnie
g�uptasy, a poniewa� nagle obydwoje tak bardzo wstydzili�my si� siebie nawzajem,
przypomnia�o mi to spos�b, w jaki adorowali si� ludzie w czasach "Przyjaznej
Perswazji".
Po raz pierwszy zapyta�am Danka o jego rodzin�. Jego ojciec nie �y�, a matka i
siostra mieszka�y w P�nocnej Karolinie. Zaskoczy�o mnie to, bo m�wi� bez �ladu
po�udniowego akcentu. Kiedy zwr�ci�am na to uwag�, odpar�, �e do pi�tnastego
roku �ycia mieszka� w New Jersey. Potem jego ojcu (by� projektantem mebli)
zaproponowano prac� w P�nocnej Karolinie, w jednej z tamtejszych wielkich firm
meblarskich. Rodzina przeprowadzi�a si� do ma�ego miasteczka o nazwie Hickory,
gdzie mie�ci�a si� fabryka. Dziewi�� miesi�cy p�niej pan James mia� wylew krwi
do m�zgu i tak si� to sko�czy�o.
Pani James dosta�a posad� nauczycielki w miejscowej szkole prywatnej i jej
doch�d, wraz z pieni�dzmi z polisy ubezpieczeniowej m�a, pozwoli� rodzinie na
wygodne, smutne �ycie. Danek w college'u utrzymywa� si� ze stypendium
sportowego, graj�c w koszyk�wk�.
W nowojorskim porcie statki sun�y, plu�y par�, ko�ysa�y si� to w jedn�, to w
drug� stron� na otwartym morzu i przy ciemnych nabrze�ach. Te, kt�re miesi�cami
przebywa�y daleko w morzach, wioz�y taki �adunek banan�w, hiszpa�skich but�w lub
japo�skich farbek akwarelowych, �e z tych zapas�w miasto mog�o �y� bez ko�ca.
Spojrza�am na statki i u�wiadomi�am sobie po raz tysi�czny, �e nie widzia�am
jeszcze ani kawa�ka �wiata poza Chicago, Nowym Brunszwikiem, New Jersey i Nowym
Jorkiem. Moja Grecja to by�y souvlaki i plakaty z Partenonem w podniszczonej,
greckiej restauracji przy Czterdziestej Sz�stej ulicy, gdzie lubi�am chodzi�.
Nigdy nie mia�am paszportu, nigdy nie potrzebowa�am wizy. Moja Europa to by�o
chodzenie do ��ka z Europejczykiem. Jedyn� przygod�, jak� prze�y�am, by�o
przerwanie ci��y.
- Danku, jak si� �yje za morzami?
- Jak si� �yje? C�, ci�gle znajdujesz w kieszeni dziwaczne monety.
Potrzebujesz sto lir�w, a zamiast tego znajdujesz pi�� frank�w. S�dzisz, �e
podajesz facetowi pi�� szyling�w za gazet�, a okazuje si�, �e to pi�� drachm.
- Drachmy? By�e� te� w Grecji? Bo�e, nie znosz� ci�. Jak tam jest?
- Ateny s� g�o�ne i chaotyczne. Ale wyspy wygl�daj� dok�adnie tak, jak sobie
wyobra�asz.
- A Londyn?
- Brudny.
- Wiede�?
- Bardzo czysty i bardzo szary. Czy gramy w "Dwadzie�cia pyta�"?
Siedzieli�my na �awce, patrz�c, jak obok nas trwa codzienna krz�tanina. Statki w
porcie, rodzice z dzie�mi w w�zkach, powolni staruszkowie, kt�rych narzekania
ulatywa�y z wiatrem.
- Nie, Daneczku, ale jak tam jest? Czy naprawd� tak inaczej? Czy �wiat tam
rzeczywi�cie wygl�da inaczej?
- Dlaczego? O co chodzi, Cullen?
- Och, nie wiem. Chcia�abym, �eby wszystko si� zmieni�o, Danku. Wiesz co? Chc�
wyjrze� rano przez okno i zobaczy�... i zobaczy� pomara�czowe tramwaje!
- Takie w�a�nie s� w Mediolanie. - U�miechn�� si� i uj�� w obie d�onie moj�
r�k�.
- W porz�dku. Widzisz, one istniej�! Chc� pomara�czowych tramwaj�w, albo
ksi�garni wzd�u� brzegu rzeki, gdzie mo�na kupi� ksi��ki po w�osku lub
w�giersku, albo w jakim� innym j�zyku, kt�rego nie rozumiem. Chc� siedzie� w
kafejce przy stoliczku z marmurowym blatem i je�� prawdziwego croissanta. Och,
Danku, wiem, �e ze mnie du�y dzieciak, ale zrobi�abym wszystko, �eby zobaczy�
takie rzeczy. Naprawd�!
- Wi�c dlaczego nie pojedziesz do Europy?
- Bo jestem tch�rzem, oto dlaczego! Nie chc� si� rozczarowa�. No i nigdy nie
mia�am nikogo, z kim mog�abym pojecha�, ale g��wny pow�d to moje tch�rzostwo.
Danek obliza� wargi i mocno je zacisn��. Cokolwiek chcia� powiedzie�, nie by�o
to dla niego �atwe.
- To zamieszkaj ze mn� we W�oszech, Cullen. Razem b�dziemy robili to, czego
chcesz. Ci�gle powtarzasz, �e nie cierpisz swojej pracy i �ycia w Nowym Jorku.
Zatem przyjed� do Mediolanu na tak d�ugo, jak zechcesz, a ja zabior� ci� na tyle
wycieczek pomara�czowymi tramwajami, ile tylko zapragniesz.
- Czasami wypadki tocz� si� bardzo szybko, nie uwa�asz?
- Uhm. Ale ja m�wi� absolutnie powa�nie. Chc�, �eby� przyjecha�a, je�li tylko
ty tego pragniesz!
Obj�am go i u�ciska�am, tam gdzie siedzieli�my, na tej �awce. U�ciska�am ze
wszystkich si�. Nie dlatego, �e tutaj ko�czy� si� film i potem mieli�my ju� �y�
d�ugo i szcz�liwie. I nie dlatego, �e o�wiadcza� mi si� w ten spos�b, o czym
oboje wiedzieli�my. Najwa�niejsze by�o to, �e upewni� mnie, i�
istniej� na �wiecie takie rzeczy jak pomara�czowe tramwaje, i w niedalekiej
przysz�o�ci, niezale�nie od tego, co zajdzie mi�dzy nami, obejrzymy je razem.
Nie kochali�my si�, p�ki nie nadesz�a ostatnia noc przed jego odjazdem. Du�o
ca�owali�my si�, dotykali�my si� i spali�my w jednym ��ku, ale nic
powa�niejszego nie wydarzy�o si� do momentu, gdy zosta�o nam zaledwie kilka
godzin. Ten fakt - pomimo szcz�cia i podniecenia (i szybko�ci) cechuj�cych nasz
zwi�zek - przestraszy� nas wystarczaj�co, by doprowadzi� do aktu ostatecznej,
ca�kowitej afir-macji.
Nie ma powodu, by rozwodzi� si� nad szczeg�ami tej nocy, ale Danek zrobi� par�
rzeczy, kt�re zbi�y mnie z n�g.
Po pierwsze, wieki min�y, zanim mnie naprawd� posiad�. Najd�u�ej jak m�g�,
wydawa� si� zadowolony, zaledwie ca�uj�c mnie, dotykaj�c i, zgodnie z
wcze�niejszym zapewnieniem, patrz�c na mnie. Nie przywyk�am do takiej
powolno�ci. Peter i pozostali moi towarzysze "w poziomie" zawsze si� spieszyli.
Jak najszybciej si� rozebra�, jak najszybciej si� rozgrza�, jak najszybciej
przej�� do "G��wnego Wydarzenia". Pomijaj�c to, �e po�piech cz�sto przysparza�
mi fizycznego b�lu, poniewa� nie by�am jeszcze gotowa, by przyj�� moich
partner�w, ci�gle uwa�a�am, �e w tym wszystkim powinno by� miejsce na troch�
delikatno�ci; delikatno�ci, subtelno�ci i wielu minut zainwestowanych w akt,
kt�ry m�g� znaczy� tak wiele, je�li naprawd� si� o to zadba�o, zamiast po prostu
rzuca� si� g�ow� naprz�d. Zbyt cz�sto sp�dza�am czas, wpatruj�c si� we wzory na
najprzer�niejszych sufitach, podczas gdy ma�a, gor�ca, ludzka lokomotywa t�uk�a
si� we mnie, p�dz�c... kt� wie dok�d?
Danek nie by� najlepszym z moich kochank�w, ale z pewno�ci� najbardziej
szczodrym. Dotyka� i pie�ci� mnie, p�ki nie by�am �liska od potu i nadziei. A
kiedy wreszcie wszed� we mnie, musia�am przymusi� go, by to zrobi�. Dwa lub trzy
razy spyta�, czy mnie nie boli. Wyraz jego twarzy �wiadczy�, �e bardzo go to
obchodzi. Dotkn�am jego policzka, m�wi�c, �e to jest �wietne.
Po�o�y� g�ow� tu� przy mojej i szepn�� mi do ucha:
- ,,To" nie jest �wietne. Ty jeste� �wietna!
Kiedy ko�czy�, wygi�� grzbiet jak nurek wskakuj�cy do wody z wysokiej burty
statku. Ale nie spuszcza� ze mnie
wzroku, i nie s�dz�, by cho� przez moment przesta� na mnie patrze�. Kiedy tak
sun�� we mnie tam i z powrotem, szepn�� z u�miechem szerokim na kilometr: - To
jest pie��, Cullen!
Nast�pnego ranka, kiedy otworzy�am oczy, u�miecha� si� do mnie oparty na �okciu.
Odpowiedzia�am mu u�miechem i wyci�gn�am ramiona. Po�o�y� si� na mnie, a ja
tuli�am go, ko�ysz�c z lewa na prawo. By� dwa razy wi�kszy ode mnie, ale wtedy
wydawa� si� lekki jak pi�rko, jak gdybym mog�a zmie�ci� go w jednej d�oni.
- Jak si� czujesz, Cul?
- Wspaniale. Smutno mi tylko, �e wyje�d�asz.
- A zesz�a noc?
- Nasza wsp�lna noc? By�o wspaniale.
- Jeste� pewna?
- Ca�kowicie.
Poleniuchowali�my jeszcze chwilk�, a potem on wsta�.
- Zosta� w ��ku. Mam niespodziank�.
P� godziny p�niej wr�ci� z tac� pe�n� �wie�ych croissan-t�w, jajek na twardo,
owoc�w i kawy podanej w dw�ch porcelanowych kubkach, kt�rych wcze�niej nie
widzia�am. Jeden by� czerwony, drugi zielony. I co najlepsze: le�a�a tam te�
stara ksi��ka z w