2813
Szczegóły |
Tytuł |
2813 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
2813 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 2813 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
2813 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
tytu�: "Rekreacje Miko�ajka"
autor: Sempe J., R. Goscinny
Alcesta wylali ze szko�y
Nos stryjka Genia
Zegarek
Drukujemy gazet�
R�owy wazon z salonu
Na nast�pnej pauzie - bijemy si�
King
Mecz pi�ki no�nej
Galeria obraz�w
Defilada
Harcerze
R�ka Kleofasa
Testy
Rozdanie nagr�d
Rekreacje
Miko�ajka
Alcesta wylali ze szko�y
W szkole zdarzy�o si� co� strasznego: wylali Alcesta. Sta�o si� to
przed po�udniem, na drugiej pauzie.
Bawili�my si� wszyscy w �my�liwego"; wiecie, jak to si� gra: ten, kto
ma pi�k�, jest my�liwym, stara si� trafi� pi�k� w drugiego � trafiony
beczy i zostaje my�liwym. To jest bardzo fajne. Nie grali tylko: Gotfryd,
kt�ry by� nieobecny, Ananiasz, kt�ry zawsze powtarza sobie lekcje na
pauzach, i Alcest, kt�ry zajada� swoj� ostatni� przedpo�udniow� kanapk�.
Alcest zawsze zostawia najwi�ksz� kanapk� � bu�k� z d�emem � na drug�
pauz�, bo druga pauza jest troch� d�u�sza ni� inne. My�liwym by�
Euzebiusz, co nie zdarza si� cz�sto: poniewa� jest bardzo silny, wszyscy
uwa�aj�, �eby nie trafi� w niego pi�k�, bo kiedy on poluje, wali okropnie
mocno. W�a�nie Euzebiusz wycelowa� w Kleofasa. Kleofas rzuci� si� na
ziemi� i r�kami zas�oni� g�ow�; pi�ka przelecia�a nad nim i pac! �
uderzy�a w plecy Alcesta, kt�ry upu�ci� swoj� bu�k� na ziemi� � upad�a na
t� stron� posmarowan� d�emem. Alcestowi to si� nie
167
podoba�o; zrobi� si� czerwony i zacz�� krzycze�; wtedy Ros� � nasz
wychowawca � przybieg�, �eby zobaczy�, co si� sta�o, ale nie spostrzeg�
bu�ki, nadepn�� na ni�, po�lizn�� si� i o ma�o nie upad�. Ros� by�
zdziwiony, ca�y but mia� oblepiony d�emem. A Alcest... to by�o straszne!
Zacz�� wymachiwa� r�kami i krzykn��:
� Psiakrew, cholera! Nie mo�e pan uwa�a�, gdzie pan stawia
nogi! �lepy pan czy co?!
By� w�ciek�y, �e nie wiem, ten Alcest; bo musicie wiedzie�, �e z jego
�niadaniami nie ma �art�w, szczeg�lnie z tymi kanapkami z drugiej pauzy.
Ros� te� by� niezadowolony.
� Sp�jrz mi w oczy � nakaza� Alcestowi. � Co� powiedzia�?
� Powiedzia�em, �e psiakrew, cholera, nie ma pan prawa chodzi� po moich
kanapkach! � krzykn�� Alcest.
Wtedy Ros� wzi�� Alcesta za rami� i wyprowadzi� z podw�rza. Kiedy
Ros� szed�, s�ycha� by�o p�ask, p�ask, przez ten d�em, co mia� na bucie.
A potem pan Mouchabiere zadzwoni� na koniec pauzy. Pan Mouchabiere to
jest nasz nowy wychowawca, nie mieli�my dot�d czasu wymy�li� dla niego
jakiego� �miesznego przezwiska. Weszli�my do klasy, a Alcesta ci�gle
jeszcze nie by�o. Nasza pani by�a zdziwiona.
168
� A gdzie jest Alcest? � zapyta�a.
W�a�nie chcieli�my jej wszyscy odpowiedzie�, kiedy drzwi si� otworzy�y
i wszed� dyrektor z Alcestem i Roso�em.
� Wsta�! � powiedzia�a pani.
� Siada�! � powiedzia� dyrektor.
Dyrektor nie mia� zadowolonej miny; Ros� te� nie, a gruby Alcest by�
zalany �zami i poci�ga� nosem.
� Moje dzieci � powiedzia� dyrektor � wasz kolega zachowa� si�
niezwykle ordynarnie w stosunku do Ros... do pana Dubon. Nie mog� znale��
wyt�umaczenia dla tego braku szacunku wobec zwierzchnika i osoby starszej.
W zwi�zku z tym wasz kolega zostaje wydalony. Nie pomy�la� on, och! na
pewno nie pomy�la�, o ogromnym b�lu, jaki sprawi swoim rodzicom. A je�li w
przysz�o�ci nie poprawi si� � sko�czy w wi�zieniu. Taki jest los nieuk�w.
Niech to pos�u�y za przyk�ad dla was wszystkich!
I dyrektor kaza� Alcestowi zabra� swoje rzeczy. Alcest zrobi� to z
bekiem, a potem wyszed� razem z dyrektorem i Roso�em.
By�o nam strasznie smutno. Pani te�.
169
� Spr�buj� co� zrobi� � przyrzek�a nam.
Jednak nasza pani potrafi by� bardzo fajna!
Kiedy wyszji�my ze szko�y, zobaczyli�my Alcesta; czeka� na rogu ulicy i
jad� bu�eczk� nadziewan� czekolad�. Mia� bardzo smutn� min�, kiedy�my si�
do niego zbli�yli.
� Nie poszed�e� jeszcze do domu? � zapyta�em go.
� A nie � odpowiedzia� Alcest. � Ale musz� i��, bo zaraz b�dzie obiad.
Za�o�� si�, �e jak powiem o tym tacie i mamie, nie dadz� mi deseru. Och,
co za dzie�, jak Boga kocham...
I Alcest poszed� pow��cz�c nogami i �uj�c wolno swoj� bu�k�. Mia�o si�
prawie wra�enie, �e si� zmusza� do jedzenia. Biedny Alcest, bardzo�my go
�a�owali.
A potem, po po�udniu, zobaczyli�my mam� Alcesta. Przysz�a do szko�y,
min� mia�a niezadowolon� i trzyma�a Alcesta za r�k�. Weszli do gabinetu
dyrektora. Ros� te�.
Troch� p�niej � byli�my ju� w klasie � wszed� dyrektor z Alcestem, a
Alcest u�miecha� si� od ucha do ucha.
� Wsta�! � powiedzia�a pani.
� Siada�! � powiedzia� dyrektor.
I dyrektor wyt�umaczy� nam, �e postanowi� da� Alcestowi jeszcze jedn�
szans�. Powiedzia�, �e robi to ze wzgl�du na rodzic�w naszego kolegi, bo
si� zasmucili, �e ich dziecko mo�e zosta� nieukiem i sko�czy� w wi�zieniu.
� Wasz kolega przeprosi� pana Dubon, kt�ry by� tak dobry, �e
170
da� si� przeprosi� � powiedzia� dyrektor. � Mam nadziej�, �e wasz kolega
b�dzie wdzi�czny za t� pob�a�liwo�� i �e po tej skutecznej lekcji, kt�ra
pos�u�y mu za ostrze�enie, b�dzie umia� w przysz�o�ci naprawi� dobrym
zachowaniem to ci�kie przewinienie, kt�rego dopu�ci� si� dzisiaj. Czy
tak?
� No! � odpowiedzia� Alcest.
Dyrektor spojrza� na niego, otworzy� usta, westchn�� i wyszed�.
Byli�my okropnie zadowoleni, zacz�li�my m�wi� wszyscy naraz, ale pani
uderzy�a linijk� w st� i powiedzia�a:
� Spok�j, prosz�! Alcest, wr�� na miejsce i b�d� grzeczny. Kleofas, do
tablicy!
Kiedy zadzwoniono na pauz�, zeszli�my wszyscy, opr�cz Kleofasa, kt�ry
zosta� ukarany, jak to dzieje si� zawsze, kiedy odpowiada. Na podw�rzu
Alcest jad� kanapk� z serem, my�my go wypytywali, jak to by�o w gabinecie
dyrektora, i wtedy przyszed� Ros�.
� No, ch�opcy � powiedzia� � zostawcie koleg� w spokoju; to, co si�
sta�o rano, ju� min�o. Id�cie si� bawi�!
I wzi�� Maksencjusza za rami�, a Maksencjusz potr�ci� Alcesta i kanapka
z serem upad�a na ziemi�.
Wtedy Alcest spojrza� na Roso�a, zrobi� si� ca�y czerwony, zacz��
wymachiwa� r�kami i krzykn��:
� Psiakrew, cholera! To nie do wiary! Znowu pan zaczyna! Naprawd�, pan
jest niepoprawny!
Nos stryjka Genia
Dzisiaj tata odprowadzi� mnie po obiedzie* do szko�y. Bardzo lubi�
chodzi� z tat�, bo cz�sto daje mi pieni��ki, �ebym sobie co� kupi�. I tym
razem tak by�o. Przechodzili�my w�a�nie ko�o sklepu z zabawkami i
zobaczy�em za szyb� nosy z tektury, kt�re si� zak�ada, �eby roz�mieszy�
innych ch�opak�w.
� Tato � powiedzia�em � kup mi nos!
Tata powiedzia�, �e nie musz� mie� nosa, ale pokaza�em mu jeden
taki wielki, ca�y czerwony, i zawo�a�em:
� Oj, tato! Kup mi ten, wygl�da zupe�nie jak nos stryjka Genia!
Stryjcio Genio to brat taty; jest gruby, opowiada kawa�y i ci�gle si�
�mieje. Nie przychodzi cz�sto, bo je�dzi i sprzedaje jakie� towary bardzo
daleko � w Lyonie, w Clermont-Ferrand i w Saint-Etienne. Tata zacz��
chichota�.
* We Francji lekcje odbywaj� si� rano i po po�udniu.
172
� To prawda � powiedzia� � zupe�nie nos Genka, tyle �e mniejszy. Za�o��
go, gdy tylko si� u nas znowu poka�e.
A potem weszli�my do sklepu, kupili�my nos i ja go za�o�y�em � trzyma
si� na gumce. Potem tata go za�o�y�, a potem sprzedawczyni i wszyscy
przegl�dali�my si� w lustrze i chichotali�my okropnie. M�wcie, co chcecie,
ale m�j tata jest bardzo fajny!
Przed bram� szko�y tata powiedzia� mi:
� Tylko b�d� grzeczny i uwa�aj, �eby� nie mia� przykro�ci z powodu nosa
Genka.
Przyrzek�em mu to i wszed�em do szko�y.
Na podw�rzu stali ch�opcy, wi�c za�o�y�em nos, �eby im pokaza�, i
wszyscy�my si� bardzo �miali.
� Zupe�nie jak nos mojej ciotki Klary � powiedzia� Maksencjusz.
� Nie � sprzeciwi�em si� � to jest nos mojego stryjka, tego, co jest
s�awnym podr�nikiem.
� Po�yczysz mi nosa? � zapyta� Euzebiusza.
� Nie � odpowiedzia�em. � Je�li chcesz mie� nos, to popro� swego taty,
niech ci kupi!
� Je�eli mi go nie po�yczysz, to oberwiesz pi�ci� po tym twoim nosie!
� zagrozi� Euzebiusz, ten, co to jest taki silny, i buch! � waln�� w nos
stryjcia Genia.
Wcale mnie to nie zabola�o, ale zl�k�em si�, �eby nie z�ama� nosa,
173
wi�c go schowa�em do kieszeni i kopn��em Euzebiusza. T�ukli�my
si�, koledzy stali i przygl�dali si�, a� tu przylecia� Ros�.
� No i co si� tu dzieje? � zapyta� Ros�.
� To Euzebiusz zacz�� � powiedzia�em. � Uderzy� mnie
pi�ci� i z�ama� mi nos!
Ros� zrobi� wielkie oczy, schyli� si�, przytkn�� swoj� twarz do mojej
i powiedzia�:
174
� Poka� no...
Wyj��em wi�c z kieszeni nos stryjka Genia i pokaza�em Roso�owi. Nie
wiem dlaczego, ale jak zobaczy� ten nos, zrobi� si� w�ciek�y.
� Sp�jrz mi w oczy � powiedzia� Ros� i wyprostowa� si�. � Nie lubi�,
moje dziecko, jak si� drwi ze mnie. W czwartek przyjdziesz tu posiedzie�.
Zrozumiano?
Zacz��em p�aka�, wi�c Gotfryd powiedzia�:
� Pszpana, to nie jego wina!
Ros� popatrzy� na Gotfryda, u�miechn�� si� i po�o�y� mu r�k� na
ramieniu.
� To �adnie, m�j drogi, �e si� przyznajesz, �eby ochroni� koleg�.
� E, tam � powiedzia� Gotfryd. � To nie jego wina, tylko Euzebiusza.
Ros� zrobi� si� czerwony, otworzy� kilka razy usta, �eby co�
powiedzie�, a potem wlepi� jedn� odsiadk� Euzebiuszowi, jedn� Gotfrydowi i
jeszcze jedn� Kleofasowi za to, �e si� �mia�. I poszed� dzwoni� na lekcj�.
W klasie nasza pani zacz�a nam opowiada� o czasach, kiedy we Francji
by�o pe�no Gal�w. Alcest, kt�ry siedzi ze mn�, zapyta�, czy nos stryjcia
Genia jest naprawd� z�amany. Powiedzia�em mu, �e nie, �e jest tylko troch�
sp�aszczony na czubku, i wyj��em go z kieszeni, �eby zobaczy�, czy mo�na
go naprawi�. I wysz�o fajnie, bo kiedy wypchn��em palcem nos od �rodka,
zrobi� si� taki, jak przedtem. Ucieszy�em si� bardzo.
� Za�� go, chc� zobaczy� � powiedzia� Alcest.
Schowa�em si� pod pulpit i za�o�y�em nos. Alcest popatrzy� i powiedzia�.
� Fajno. �adny.
� Miko�aj! Powt�rz, co m�wi�am! � krzykn�a pani. Przestraszy�em si�.
Wysun��em zaraz g�ow� spod �awki i chcia�o mi si� p�aka�, bo nie
wiedzia�em, co pani powiedzia�a, a ona nie lubi, kiedy si� nie uwa�a. Pani
patrzy�a na mnie, a oczy mia�a takie okr�g�e, jak Ros�.
� Ale�... co ty masz na twarzy? � spyta�a.
� To jest nos. Tata mi go kupi� � wyja�ni�em p�acz�c.
Pani� to zgniewa�o i zacz�a krzycze�, i powiedzia�a, �e nie lubi
b�azn�w i �e je�li b�d� dalej taki, to mnie wyrzuc� ze
176
szko�y i zostan� nieukiem, i przynios� wstyd moim rodzicom. A potem
rozkaza�a:
� Daj mi ten nos!
Wi�c podszed�em p�acz�c, po�o�y�em nos na stoliku, a pani powiedzia�a,
�e go zabiera, i kaza�a mi odmienia� zdanie: �Nie powinienem przynosi�
tekturowych nos�w na lekcje historii, �eby b�aznowa� i przeszkadza�
kolegom".
177
Kiedy wr�ci�em do domu, mama popatrzy�a na mnie i zapyta�a:
� Co ci jest, Miko�ajku? Taki jeste� bledziutki.
Wi�c zacz��em p�aka� i t�umaczy�, �e Ros� kaza� mi przyj�� w czwartek,
bo wyci�gn��em nos stryjcia Genia z kieszeni, i �e to by�a wina
Euzebiusza, kt�ry rozp�aszczy� czubek nosa stryjcia Genia, i �e w klasie
pani kaza�a mi odmienia� takie d�ugie zdanie, a wszystko przez nos
stryjcia Genia, kt�ry mi zabra�a.
Mama popatrzy�a na mnie bardzo zdziwiona, a potem po�o�y�a mi r�k� na
czole i powiedzia�a, �e powinienem si� po�o�y� i troch� sobie odpocz��.
A potem, kiedy tata wr�ci� z biura, mama powiedzia�a mu:
� Dobrze, �e� ju� przyszed�, jestem bardzo niespokojna. Ma�y wr�ci� ze
szko�y strasznie zdenerwowan>. Zastanawiam si�, czy nie powinni�my wezwa�
lekarza.
� No tak! � powiedzia� tata. � Wiedzia�em, �e tak b�dzie! A uprzedza�em
go! Za�o�� si�, �e ta gapa napyta�a sobie biedy przez nos Eugeniusza!
Wszyscy�my si� okropnie przestraszyli, bo mamie zrobi�o si� niedobrze i
musieli�my wo�a� doktora.
Zegarek
Wczoraj wieczorem, kiedy wr�ci�em ze szko�y, przyszed� listonosz i
przyni�s� dla mnie paczk�. To by� prezent od babci. Fantastyczny prezent!
Nigdy nie zgadniecie, co to by�o: zegarek na r�k�! Moja babcia jest bardzo
fajna i m�j zegarek te�, i ch�opakom oko zbieleje.
Taty nie by�o w domu, bo tego wieczora jad� kolacj� z panami z biura, i
mama pokaza�a mi, co trzeba robi�, �eby zegarek chodzi�, i zapi�a mi go
na r�ce. Na szcz�cie ju� umiem odczyta� godzin�, nie tak jak w zesz�ym
roku, kiedy by�em ma�y. Musia�bym co chwila pyta� ludzi, kt�ra jest
godzina na moim zegarku, co nie by�oby wcale takie wygodne. M�j zegarek
przez to jest jeszcze taki fajny, �e ma du�� wskaz�wk�, kt�ra kr�ci si�
szybciej ni� dwie mniejsze � na tamte trzeba d�ugo i uwa�nie patrze�, �eby
zauwa�y�, �e i one si� poruszaj�. Zapyta�em mamy, do czego s�u�y du�a
wskaz�wka, a mama powiedzia�a, �e to bardzo praktyczne, bo wiadomo, kiedy
wyjmowa� z wody jajka, �eby by�y na mi�kko.
179
Szkoda, �e o 7.32, kiedy usiedli�my do sto�u, mama i ja, nie by�o jajek
na mi�kko. Jad�em i ca�y czas patrzy�em na m�j zegarek i mama powiedzia�a,
�ebym si� pospieszy�, bo zupa ostygnie; sko�czy�em wi�c zup�, a du�a
wskaz�wka przez ten czas obr�ci�a si� na zegarku dwa razy i jeszcze
kawa�ek. O 7.51 mama przynios�a fajne ciasto, kt�re zosta�o z obiadu.
Wstali�my od sto�u o 7.58. Mama pozwoli�a mi pobawi� si� troch� �
przyk�ada�em ucho do zegarka, �eby us�ysze� tik-tak; a potem o 8.15 mama
powiedzia�a, �ebym poszed� spa�. By�em taki zadowolony, jak wtedy, kiedy
dosta�em wieczne pi�ro, kt�re wsz�dzie robi�o plamy. Chcia�em spa� z
zegarkiem na r�ku, ale mama powiedzia�a, �e to nie jest dobre dla zegarka,
po�o�y�em go wi�c na nocnym stoliku, tak �e mog�em go widzie�, kiedy
le�a�em na boku, i mama zgasi�a �wiat�o o 8.38. I sta�o si� co�
fantastycznego! Bo cyferki i wskaz�wka mojego zegarka � tak jest: i
cyferki, i wskaz�wka � �wieci�y w ciemno�ci! Nawet gdybym chcia� ugotowa�
jajka na mi�kko, nie musia�bym zapala� �wiat�a. Nie chcia�o mi si� spa�,
ca�y czas patrzy�em na zegarek, no i us�ysza�em, jak otworzy�y si� drzwi
wej�ciowe: to wraca� tata. Ucieszy�em si� bardzo, �e poka�� mu zegarek od
babci. Wsta�em, w�o�y�em zegarek na r�k� i wyszed�em na korytarz.
Zobaczy�em, jak tata wchodzi po schodkach na palcach.
� Tato! � krzykn��em. � Zobacz, jaki pi�kny zegarek dosta�em od babci!
180
Tata by� bardzo zdziwiony, tak zdziwiony, �e o ma�o co nie spad� ze
schod�w.
� Pst, Miko�ajku, pst � powiedzia�. � Obudzisz mam�.
�wiat�o zapali�o si� i zobaczyli�my mam� wchodz�c� do
pokoju.
� Mama obudzi�a si� � powiedzia�a mama do taty.
Min� mia�a niezadowolon�, a potem spyta�a taty, czy o tej godzinie
wraca si� z oficjalnej kolacji.
� No c� � powiedzia� tata � nie jest jeszcze tak p�no.
� Jest 11.58 � powiedzia�em strasznie dumny, bo bardzo lubi� pomaga� we
wszystkim mojemu tacie i mojej mamie.
� Twoja matka ma zawsze doskona�e pomys�y, je�li chodzi o prezenty �
odezwa� si� tata do mamy.
� Doskona�y moment, �eby m�wi� o mojej matce, szczeg�lnie przy ma�ym �
odpowiedzia�a mama i wida� by�o, �e nie �artuje; a potem kaza�a mi si�
po�o�y�.
� Id�, kochaneczku � powiedzia�a � i pr�dko spatuchny.
181
Wr�ci�em do pokoju, s�ysza�em, jak tata i mama jeszcze troch� sobie
porozmawiali, i zacz��em zasypia� o 12.14.
Obudzi�em si� o 5.07. Robi�o si� jasno, a szkoda, bo cyferki mojego
zegarka ju� mniej �wieci�y. Nie musia�em od razu wstawa�, bo nie by�o tego
dnia lekcji, ale powiedzia�em sobie, �e mog� pom�c mojemu tacie, kt�ry
narzeka, �e jego szef narzeka, �e tata si� sp�nia do biura. Poczeka�em
jeszcze do 5.12, poszed�em do pokoju taty i mamy i krzykn��em:
� Tato! Ju� rano! Sp�nisz si� do biura!
Tata wygl�da� na bardzo zdziwionego, ale to nie by�o takie
niebezpieczne, jak przedtem na schodach, bo le�a� w ��ku i nie
182
m�g� spa��. Ale mia� tak� dziwn� min�, jakby spad�. Mama te� si�
obudzi�a od razu.
� Co si� sta�o? Co si� sta�o? � zapyta�a.
� Och, to tylko ten zegarek � powiedzia� tata. � Zdaje si�, �e ju�
�wita.
� Tak � powiedzia�em � jest 5.15 i przesuwa si� na szesna�cie.
� Brawo � powiedzia�a mama. � A teraz wracaj do ��ka, obudzili�my si�
ju�.
Poszed�em si� po�o�y�, ale musia�em wraca� trzy razy � o 5.47, o 6.18 i
7.02 � zanim tata i mama wreszcie wstali.
Zasiedli�my do pierwszego �niadania i tata krzykn�� do mamy:
� Pospiesz si�, kochanie, z t� kaw�, bo si� sp�ni�! Czekam ju� pi��
minut.
� Osiem � powiedzia�em, a mama wesz�a i spojrza�a na mnie jako�
dziwnie.
Kiedy nalewa�a kaw� do fili�anek, rozla�a troch� na cerat�, bo jej
dr�a�a r�ka; mam nadziej�, �e mama nie jest chora.
� Wr�c� wcze�nie na obiad � powiedzia� tata. � Wchodz�c odfajkuj�
godzin�.
Zapyta�em mamy, co to znaczy �odfajkowa�", ale powiedzia�a, �e to nie
moja rzecz i �ebym poszed� si� bawi� na dworze. Pierwszy raz �a�owa�em, �e
nie ma lekcji, bo chcia�em, �eby koledzy zobaczyli m�j zegarek. Jedyny,
kt�ry przyszed� raz do szko�y z zegarkiem, to by� Gotfryd. Mia� zegarek
swego taty, du�y zegarek z podw�jn� kopert� i �a�cuszkiem. Ten zegarek
taty Gotfryda by� bardzo fajny, ale zdaje si�, �e Gotfryd wzi�� go bez
pozwolenia i mia� mas� przykro�ci, i potem ju� nigdy nie widzieli�my tego
zegarka. Gotfryd dosta� takie lanie, �e ma�o brakowa�o � powiedzia� nam �
�eby�my ju� i jego nigdy nie zobaczyli.
Poszed�em do Alcesta, mojego kolegi, kt�ry mieszka bardzo blisko.
Wiedzia�em, �e on wcze�nie wstaje, bo d�ugo siedzi przy �niadaniu.
� Alcest! � zawo�a�em przed jego domem. � Alcest! Chod�, zobacz, co ja
mam!
184
Alcest wyszed� z jednym rogalem w r�ku, a z drugim w ustach.
� Mam zegarek � powiedzia�em Alcestowi i podnios�em r�k� na wysoko��
czubka rogala, kt�ry mu wystawa� z ust. Alcest spojrza� troch� zezem,
prze�kn�� i powiedzia�:
� Wcale nie taki fajny.
� Dobrze chodzi, ma wskaz�wk� od jajek na mi�kko i �wieci w nocy �
wyja�ni�em.
� A jaki jest w �rodku? � zapyta� Alcest.
O tym nie pomy�la�em, �eby zajrze� do �rodka.
� Zaczekaj � powiedzia� Alcest i polecia� do domu. Wyszed� z nowym
rogalem i ze scyzorykiem.
� Daj zegarek � powiedzia� � otworz� go scyzorykiem. Wiem, jak si� to
robi, otwiera�em ju� zegarek mego taty.
Poda�em zegarek Alcestowi, kt�ry zacz�� co� przy nim d�uba�
scyzorykiem. Ba�em si�, �e mi popsuje zegarek, wi�c powiedzia�em:
� Oddaj zegarek.
185
Ale Alcest nie chcia�, pokaza� mi j�zyk i dalej pr�bowa� otworzy�
zegarek. Wtedy chcia�em odebra� mu go z r�ki i scyzoryk ze�lizgn�� si� na
palec Alcesta. Alcest krzykn��, zegarek si� otworzy� i upad� na ziemi� o
9.10. Ci�gle by�a 9.10, kiedy wr�ci�em z p�aczem do domu. Zegarek przesta�
chodzi�. Mama mnie obj�a i powiedzia�a, �e tata go naprawi.
Kiedy tata wr�ci� na obiad, mama da�a mu zegarek. Tata pokr�ci� ma��
�rubk�, popatrzy� na mam�, popatrzy� na zegarek, popatrzy� na mnie i
powiedzia�:
� Pos�uchaj, Miko�ajku, tego zegarka nie da si� ju� naprawi�. Ale i tak
mo�esz si� nim bawi�. B�dzie tak samo �adnie wygl�da� na twojej r�ce. I
nic mu si� ju� nigdy nie stanie.
Min� mia� tata zadowolon�, mama te� mia�a zadowolon� min�, wi�c i ja
by�em zadowolony.
M�j zegarek wskazuje teraz zawsze czwart� godzin�: to jest dobra
godzina, godzina bu�eczek z czekolad�, a w nocy cyferki �wiec� tak samo,
jak przedtem.
To naprawd� fajny prezent, ten prezent od babci!
Drukujemy gazet�
Maksencjusz pokaza� nam na pauzie prezent, kt�ry dosta� od swojej
chrzestnej mamy: drukarni�. To takie pude�ko, gdzie jest pe�no literek z
gumy; bierze si� te literki szczypcami i mo�na uk�ada� wszystkie s�owa,
jakie si� chce. Potem przyciska si� je do poduszeczki z tuszem, takiej
samej, jak� maj� na poczcie, potem do papieru i wychodz� s�owa drukowane
jest w gazecie, kt�r� czyta tata, i tata zawsze krzyczy, bo mama zabiera
mu strony, gdzie s� suknie, reklamy i przepisy, jak gotowa�. Bardzo fajna
jest ta drukarnia Maksencjusza!
Maksencjusz pokaza� nam, co ju� wydrukowa�. Wyci�gn�� z kieszeni trzy
kartki, zapisane na wszystkie strony jego imieniem ,,Maksencjusz".
� To du�o lepiej, ni� jak si� pisze pi�rem � powiedzia� nam
Maksencjusz, i tak jest naprawd�.
� Ch�opaki � powiedzia� Rufus � a gdyby tak drukowa� gazet�?
187
To by� dopiero pomys� na medal i wszyscy powiedzieli, �e tak, nawet
Ananiasz, kt�ry jest pieszczoszkiem naszej pani i nigdy nie bawi si� z
nami na przerwach, bo powtarza sobie lekcje. Ca�kiem jest pomylony, ten
Ananiasz.
� A jak go nazwiemy, ten dziennik? � zapyta�em.
No i nie mogli�my si� pogodzi�. Jedni chcieli go nazwa� �Postrach",
inni �Triumfator", jeszcze inni �Wspania�y" albo �Nieustraszony".
Maksencjusz chcia�, �eby go nazwa� �Maksencjusz", i obrazi� si�, gdy
Alcest mu powiedzia�, �e to idiotyczna nazwa i �e on wola�by, �eby gazeta
nazywa�a si� �Smakowita", bo tak jest na szyldzie w�dliniarni obok jego
domu. Zdecydowali�my, �e nazw� wymy�limy p�niej.
� A co b�dziemy pisa� w tej gazecie? � zapyta� Kleofas.
� To samo, co w prawdziwych gazetach � powiedzia� Gotfryd. � B�dzie
du�o wiadomo�ci, fotografii, rysunk�w, historii pe�nych z�odziei i trup�w
i kursy gie�dowe.
Nie wiedzieli�my, co to takiego, te kursy gie�dowe. Wi�c Gotfryd
188
wyt�umaczy� nam, �e to ca�a masa cyferek napisanych drobniutko
i �e to w�a�nie najbardziej interesuje jego tat�.
Ale Gotfrydowi nie mo�na wierzy�, kiedy co� opowiada: to straszny
k�amczuch i plecie byle co.
� Fotografii � powiedzia� Maksencjusz � nie mog� drukowa�. W mojej
drukarni s� tylko litery.
� Ale mo�na robi� rysunki � powiedzia�em. � Ja umiem narysowa� zamek i
ludzi, co id� do ataku, ster�wce i samoloty, jak rzucaj� bomby.
� A ja umiem narysowa� map� Francji ze wszystkimi departamentami �
powiedzia� Ananiasz.
� Ja raz narysowa�em moj� mam�, jak zakr�ca sobie papiloty � powiedzia�
Kleofas. � Ale mama podar�a kartk�, chocia� tata bardzo si� �mia�, jak to
zobaczy�.
� To wszystko pi�knie � powiedzia� Maksencjusz � ale jak wsz�dzie
powsadzacie te swoje g�upie rysunki, w gazecie nie b�dzie miejsca na
ciekawe rzeczy.
Zapyta�em, czy Maksencjusz chce oberwa�, ale Joachim powiedzia�, �e
Maksencjusz ma racj� i �e on, Joachim, ma wypracowanie o wio�nie, z
kt�rego dosta� dostatecznie, i �e to by�oby fajne do drukowania, i �e w
tym wypracowaniu napisa� o kwiatach i ptakach, kt�re �piewaj�
�tiu-tiu-tiu".
� My�lisz, �e b�dziemy psu� litery, �eby drukowa� twoje �tiu-tiu-tiu",
co? � zapyta� Rufus i zacz�li si� bi�.
� Ja � powiedzia� Ananiasz � mog� uk�ada� zadania; poprosimy ludzi,
�eby przysy�ali rozwi�zania. Mogliby�my stawia� im stopnie.
Zacz�li�my si� z niego nabija�, a wtedy Ananiasz si� rozbecza�,
powiedzia�, �e jeste�my wstr�tni, �e ci�gle go wy�miewamy, �e si� poskar�y
pani, �e wszyscy b�dziemy ukarani, �e on ju� nigdy nic nie powie i �e
gorzko tego po�a�ujemy. Trudno by�o si� dogada�: Joachim i Rufus bili si�,
Ananiasz p�aka�. Nie tak to �atwo drukowa� gazet� z kolegami!
190
� A co b�dziemy robi� z gazet�, jak ju� j� wydrukujemy? � zapyta�
Euzebiusz.
� Te� pytanie! � powiedzia� Maksencjusz. � B�dziemy j� sprzedawa�. Po
to s� gazety: sprzedaje si� je, cz�owiek si� robi strasznie bogaty i mo�e
sobie kupi� mas� rzeczy.
� A komu si� sprzedaje? � zapyta�em.
� Ludziom � powiedzia� Alcest � na ulicy.. Biegnie si� i krzyczy:
"Dodatek nadzwyczajny!" i wszyscy daj� po pi�� centym�w.
� B�dziemy mieli tylko jedn� gazet� � powiedzia� Kleofas � wi�c nie
b�dzie znowu tak du�o tych pieni�dzy.
� No to sprzedam j� bardzo drogo � powiedzia� Alcest.
� Dlaczego w�a�nie ty? Ja b�d� sprzedawa�! � powiedzia� Kleofas. �
Przede wszystkim ty zawsze masz pe�no t�uszczu na r�kach, zat�u�cisz
gazet� i nikt jej nie zechce kupi�.
� Zaraz ci poka��, czy mam pe�no t�uszczu na r�kach � powiedzia� Alcest
i przy�o�y� je do twarzy Kleofasa.
Zdziwi�em si� nawet, bo zazwyczaj Alcest nie lubi si� bi� na
192
pauzie � to mu przeszkadza w jedzeniu. Ale teraz Alcest by� z�y i Rufus i
Joachim odsun�li si� troch�, �eby zostawi� wi�cej miejsca Alcestowi i
Kleofasowi, �eby mogli si� bi�. Ale to prawda, �e Alcest ma pe�no t�uszczu
na r�kach. Kiedy cz�owiek si� z nim wita, r�ce si� �lizgaj�.
� No to za�atwione � powiedzia� Maksencjusz. � Ja b�d� dyrektorem
gazety.
� Dlaczego ty, na ten przyk�ad? � zapyta� Euzebiusz.
� Bo drukarnia jest moja, dlatego! � powiedzia� Maksencjusz.
� Chwileczk�! � krzykn�� Rufus, kt�ry si� w�a�nie przybli�y�. � To by�
m�j pomys� z t� gazet�, ja b�d� dyrektorem.
� To tak? � powiedzia� Joachim. � Zostawiasz mnie na lodzie? Mieli�my
si� bi�! Ale z ciebie kolega!
� Dosy� ju� oberwa�e� � powiedzia� Rufus, kt�remu lecia�a krew w nosa.
� �artujesz chyba � powiedzia� Joachim, kt�ry by� ca�y podrapany, i
znowu zacz�li si� bi�, a obok nich bili si� Alcest z Kleofasem.
193
� Powt�rz tylko, �e jestem zat�uszczony! � krzycza� Alcest.
� Jeste� zat�uszczony! Jeste� zat�uszczony! Jeste� zat�uszczony! �
krzycza� Kleofas.
� Je�eli nie chcesz dosta� pi�ci� w nos � powiedzia� Euzebiusz � to
�eby� wiedzia�, Maksencjuszu, �e ja jestem dyrektorem!
� My�lisz, �e si� ciebie boj�? � zapyta� Maksencjusz.
Ja my�l� jednak, �e si� ba�, bo m�wi�c to wycofa� si� ma�ymi kroczkami,
a wtedy Euzebiusz pchn�� go i drukarnia z wszystkimi literami polecia�a na
ziemi�. Maksencjusz zrobi� si� ca�y czerwony i rzuci� si� na Euzebiusza.
Pr�bowa�em pozbiera� litery, ale Maksencjusz nadepn�� mi na r�k�, wi�c
kiedy Euzebiusz usun�� si� troch�, waln��em Maksencjusza, a potem Ros�
przyszed� i rozdzieli� nas. I sko�czy�a si� zabawa, bo zabra� nam
drukarni�, powiedzia�, �e wszyscy jeste�my dobre gagatki, wlepi� nam
odsiadk�, a potem poszed� zadzwoni� na lekcj� i zani�s� Ananiasza do
gabinetu lekarskiego, bo Ananiasz si� rozchorowa�. Mia� pe�ne r�ce roboty
ten nasz Ros�.
Nie b�dziemy drukowa� gazety: Ros� nie chce nam zwr�ci� drukarni przed
letnimi wakacjami. Nie szkodzi, bo i tak nie mieliby�my nic do
opowiedzenia w gazecie.
Nic si� przecie� u nas nie dzieje.
R�owy wazon z salonu
By�em w domu i bawi�em si� pi�k�, gdy nagle trach! � zbi�em r�owy
wazon w sa�onie. Mama przybieg�a zaraz, a ja zacz��em p�aka�.
� Miko�aju � powiedzia�a mama. � Wiesz dobrze, �e nie wolno ci si�
bawi� pi�k� w mieszkaniu! Sp�jrz, co zrobi�e�: st�uk�e� r�owy wazon z
salonu! A tw�j ojciec tak go lubi�. Jak tylko wr�ci do domu, przyznasz si�
do wszystkiego. Ukarze ci� i b�dzie to dla ciebie dobra nauczka!
Mama pozbiera�a kawa�ki wazonu, kt�re le�a�y na dywanie, i posz�a do
kuchni. Ja p�aka�em dalej, bo wiedzia�em, �e tata zrobi ca�� histori� o
ten wazon.
Tata wr�ci� z biura, usiad� w fotelu, roz�o�y� gazet� i zabra� si� do
czytania. Mama zawo�a�a mnie do kuchni i zapyta�a:
� No jak? Powiedzia�e� tacie, co zrobi�e�?
� Ja... ja wcale nie chc� mu powiedzie� � odpar�em i rozbecza�em si� na
dobre.
195
� No, Miko�aju, wiesz, �e tego nie lubi� � powiedzia�a mama.� W �yciu
trzeba mie� od wag�. Jeste� ju� du�ym ch�opcem, id� zaraz do salonu i
powiedz wszystko tacie!
Nie ma co: ile razy mi m�wi�, �e jestem du�ym ch�opcem, wynikaj� dla
mnie z tego jakie� nieprzyjemno�ci. Ale widz�, �e mama nie �artuje, id�
wi�c do salonu.
� Tato... � zacz��em.
� Hmm? � mrukn�� tata i dalej czyta� gazet�.
� St�uk�em r�owy wazon z salonu � powiedzia�em pr�dziutko i czu�em,
jak mi w gardle ro�nie ogromna kula.
� Hmm? � mrukn�� tata. � To bardzo dobrze, kochanie, id� si� bawi�.
Wr�ci�em do kuchni okropnie zadowolony, a mama mnie pyta:
� M�wi�e� z tat�?
196
� Tak, mamo � odpowiedzia�em.
� I co ci powiedzia�? � zapyta�a mama.
� Powiedzia�, �e to bardzo dobrze, kochanie, i �ebym poszed� si� bawi�.
To si� jako� nie spodoba�o mamie.
� No, wiecie! � powiedzia�a i zaraz posz�a do salonu. � A wi�c to tak �
zacz�a. � W ten spos�b wychowujesz ma�ego?
Tata podni�s� g�ow� znad gazety, min� mia� bardzo zdziwion�.
� O czym ty m�wisz? � zapyta�.
� Prosz� ci� bardzo, nie udawaj niewini�tka � powiedzia�a mama. � Ty,
oczywi�cie, wolisz sobie spokojnie czyta� gazet�, a ja go mam trzyma� w
ryzach, tak?
� Tak jest � powiedzia� tata. � Chcia�bym m�c spokojnie poczyta�
gazet�, ale widz�, �e w tym domu to jest zupe�nie niemo�liwe!
� No pewnie! Ja�nie pan lubi sobie �y� wygodnie! Mi�kkie pantofle,
gazeta, a na mnie niech spada ca�a czarna robota! � krzykn�a mama. � A
potem b�dziesz ogromnie zdziwiony, �e tw�j syn sta� si� wykoleje�cem!
� C� wi�c mam robi� wed�ug ciebie?! � krzykn�� tata. � Bi� dzieciaka
zaraz po przyj�ciu do domu?
� Uchylasz si� od odpowiedzialno�ci � powiedzia�a mama. � Rodzina ci�
zupe�nie nie obchodzi.
198
� Dobre sobie! � krzykn�� tata. � Mnie nie obchodzi rodzina, mnie!
Haruj� jak wariat, znosz� humory starego, odmawiam sobie wszystkich
przyjemno�ci, �eby tobie i Miko�ajowi niczego nie brakowa�o.
� Prosi�am ci� ju�, �eby� nie m�wi� o pieni�dzach przy ma�ym �
powiedzia�a mama.
� Zwariowa� mo�na w tym domu! � krzykn�� tata. � Ale to si� zmieni! Jak
Boga kocham, to si� zmieni! I to wkr�tce!
� Moja matka uprzedza�a mnie � powiedzia�a mama. � Powinnam by�a jej
s�ucha�!
� A! Twoja matka! W�a�nie si� dziwi�em, �e jeszcze nie by�o o niej mowy
� powiedzia� tata.
� Moj� matk� zostaw w spokoju! � krzykn�a mama. � Zabraniam ci m�wi� o
mojej matce!
� Przecie� to nie ja... � broni� si� tata i w�a�nie kto� zadzwoni� do
drzwi.
By� to pan Bledurt, nasz s�siad.
� Przyszed�em zapyta�, czy nie zagra�by� partyjki warcab�w � zwr�ci�
si� do taty.
� Przyszed� pan w sam� por�, panie Bledurt � powiedzia�a mama. � Os�dzi
pan sytuacj�. Czy nie uwa�a pan, �e ojciec powinien bra� czynny udzia� w
wychowaniu swego syna?
� Co on mo�e o tym wiedzie�? � wtr�ci� tata. � Nie ma przecie� dzieci.
199
� To co z tego? � zaperzy�a si� mama. � Dentyst�w nigdy nie bol� z�by,
co wcale im nie przeszkadza by� dentystami.
� Sk�d zn�w wzi�a� t� historyjk�, �e dentyst�w nigdy nie bol� z�by? �
zapyta� tata. � Ko� by si� u�mia�! I zacz�� si� �mia�.
� Widzi pan, sam pan widzi, panie Bledurt! Drwi sobie ze mnie! �
krzykn�a mama. � Zamiast zaj�� si� w�asnym synem sili si� na dowcipy. Co
pan o tym my�li, panie Bledurt?
� My�l�, �e z warcab�w nici � powiedzia� pan Bledurt. � P�jd� ju�
sobie.
� O, co to, to nie! � zaprotestowa�a mama. � Upar� si� pan, �eby
wtr�ci� swoje trzy grosze, to teraz zostanie pan do ko�ca.
� Nie ma mowy � powiedzia� tata. � Ten idiota nie ma tu nic do roboty!
Nikt go tu nie prosi�. Niech wraca, sk�d przyszed�!
� Niech�e pani pos�ucha... � zacz�� pan Bledurt.
� Och, wy m�czy�ni, wszyscy�cie jednakowi! � powiedzia�a mama. �
Popieracie si� wzajemnie. A poza tym lepiej by pan zrobi�, gdyby pan
siedzia� w domu, zamiast pods�uchiwa� pod drzwiami s�siad�w!
� No, to zagramy kt�rego� innego dnia � powiedzia� pan Bledurt. � Do
widzenia. Do zobaczenia, Miko�aju!
I pan Bledurt poszed�.
200
Nie lubi�, kiedy tata i mama sprzeczaj� si�, ale za to strasznie lubi�,
kiedy si� godz�. I tym razem tak si� sta�o. Mama zacz�a p�aka�, wi�c tata
mia� niewyra�n� min� i powiedzia�: �No ju� dobrze, ju� dobrze", a potem
poca�owa� mam� i powiedzia�, �e jest brutal, a mama powiedzia�a, �e nie
mia�a racji, a tata powiedzia�, �e nie, �e to on nie mia� racji, i zacz�li
�artowa�, i poca�owali si�, i mnie poca�owali, i powiedzieli, �e to by�o
wszystko na �arty, a mama powiedzia�a, �e usma�y frytki.
Kolacja by�a fajna i wszyscy si� okropnie �miali, a potem tata
powiedzia�:
201
� Wiesz, kochanie, my�l�, �e byli�my troch� niesprawiedliwi wobec tego
poczciwego Bledurta. Zatelefonuj� do niego, �eby przyszed� na kaw� i na
partyjk�.
Pan Bledurt przyszed�, ale by� troch� niespokojny.
� Nie b�dziecie si� aby k��ci�? � zapyta�.
A tata i mama zacz�li �artowa�, wzi�li go pod r�ce i zaprowadzili do
salonu. Tata rozstawi� szachownic� na ma�ym stoliku, mama przynios�a
fili�anki, a ja dosta�em kostk� cukru umoczon� w czarnej kawie.
A potem tata podni�s� g�ow� z bardzo zdziwion� min� i zapyta�:
� A to co? Gdzie si� podzia� r�owy wazon z salonu?
Na nast�pnej pauzie � bijemy si�
� Jeste� k�amczuch � powiedzia�em Golfrydowi.
� Powt�rz tylko � odpowiedzia� Gotfryd.
� Jeste� k�amczuch � powt�rzy�em.
� Ach, tak? � zapyta�.
� Tak � odpowiedzia�em i dzwonek zadzwoni� na koniec pauzy.
� Dobrze � powiedzia� Gotfryd, kiedy ustawiali�my si� w szeregu. � Na
nast�pnej pauzie � bijemy si�.
� Zgoda � powiedzia�em, bo je�li chodzi o te rzeczy, nie trzeba mi ich
dwa razy powtarza�; no bo co, w ko�cu, doprawdy!
� Spok�j tam w szeregach! � krzykn�� Ros�, a z nim nie ma �art�w.
Nast�pna lekcja to by�a geografia. Alcest, kt�ry siedzi na jednej �awce
ze mn�, powiedzia�, �e na pauzie, kiedy si� b�d� bi� z Gotfrydem, potrzyma
mi marynark�, i powiedzia� jeszcze, �eby uderza� w brod�, tak jak to robi�
bokserzy w telewizji.
203
� Nie � powiedzia� Euzebiusz, kt�ry siedzi za nami. � Uderza� trzeba w
nos; walisz w niego � trach! � i wygra�e�.
� Nie wiesz, a gadasz � powiedzia� Rufus, kt�ry siedzi z Euzebiuszem. �
Najlepszy spos�b na Gotfryda to bi� po twarzy.
� Widzia�e� kiedy, �eby bokserzy bili si� po twarzach, idioto? �
zapyta� Maksencjusz, kt�ry siedzi niedaleko i kt�ry pos�a� kartk�
Joachimowi, bo Joachim chcia� wiedzie�, o co chodzi, a ze swojej �awki nie
m�g� s�ysze�, co m�wimy.
G�upio to wysz�o, bo kartka dosz�a do Ananiasza, a to jest pieszczoszek
naszej pani; Ananiasz podni�s� r�k� i powiedzia�:
� Prosz� pani, dosta�em kartk�!
Pani zrobi�a srog� min� i kaza�a Ananiaszowi przynie�� kartk�. Ananiasz
podszed� okropnie dumny.
Pani przeczyta�a kartk� i powiedzia�a:
� Czytam tutaj, �e dw�ch spo�r�d was b�dzie si� bi�o na pauzie. Nie
wiem, o co chodzi, nie chc� wiedze�. Ale uprzedzam: po pauzie zapytam o to
waszego wychowawc�, pana Dubon, i winni zostan� surowo ukarani. Alcest, do
tablicy.
Alcest zosta� zapytany o rzeki, nie posz�o to zbyt dobrze, bo jedyne,
kt�re zna�, to Sekwana, kt�ra ma mas� zakr�t�w, i Nive, nad kt�r� zesz�ego
lata sp�dzi� wakacje. Wszyscy koledzy okropnie si� niecierpliwili, �eby
pauza ju� si� zacz�a, i sprzeczali si� mi�dzy sob�. Pani musia�a nawet
uderzy� linijk� w st� i Kleofas, kt�ry spa�, my�la�, �e to o niego
chodzi, i poszed� do k�ta.
204
Ja si� martwi�em, bo gdyby pani zatrzyma�a mnie za kar� po lekcjach, w
domu zrobiliby z tego ca�� histori� i wieczorem przepad�by mi krem
czekoladowy. A poza tym, kto wie? Mo�e pani ka�e mnie wyla� ze szko�y, a
to by�oby straszne. Mama martwi�aby si� okropnie, tata powiedzia�by, �e w
moim wieku by� przyk�adem dla swoich ma�ych koleg�w i czy to warto
wypruwa� z siebie �y�y, �eby mi da� staranne wykszta�cenie, �e �le sko�cz�
i �e niepr�dko zobacz� znowu kino. W gardle mia�em wielk� kul� i w�a�nie
205
zadzwoniono na pauz�, a ja spojrza�em na Gotfryda i zobaczy�em, �e i on
tak�e wcale si� nie spieszy, �eby zej�� na podw�rze.
Na dole wszyscy koledzy czekali na nas, a Maksencjusz powiedzia�:
� Chod�my na koniec podw�rza, tam nam nikt nie b�dzie przeszkadza�.
Gotfryd i ja poszli�my za nimi, a potem Kleofas powiedzia� Ananiaszowi:
� O, nie, ty nie! Ty jeste� skar�ypyta.
� Ja te� chc� patrze�! � powiedzia� Ananiasz, a potem doda�, �e je�li
nie damy mu patrze�, to p�jdzie zaraz do Roso�a, wszystko mu powie i nikt
nie b�dzie m�g� si� bi�, i dostaniemy za swoje.
� No, niech tam! Niech sobie patrzy � powiedzia� Rufus. � Gotfryd i
Miko�aj i tak b�d� ukarani, wi�c czy Ananiasz powie pani przedtem, czy
potem, to ju� nie ma �adnego znaczenia.
� �Ukarani, ukarani" � powiedzia� Gotfryd. � Ukarz� nas, jak si�
b�dziemy bili. Miko�aju, ostatni raz: cofasz to, co� powiedzia�?
� On nic nie cofa, jak rany! � krzykn�� Alcest.
208
� Oko! � powiedzia� Maksencjusz.
� No to zaczynajcie � powiedzia� Euzebiusz. � Ja b�d� s�dzi�.
� S�dzi�? � zawo�a� Rufus. � U�mia� si� mo�na! Dlaczego w�a�nie ty masz
by� s�dzi�, a nie kto inny?
� Po�pieszmy si� � powiedzia� Joachim. � Nie b�dziemy si� o to k��ci�,
bo tymczasem pauza si� sko�czy.
� O, przepraszam � powiedzia� Gotfryd. � S�dzia to okropnie wa�ne. Ja
si� nie bij�, je�eli nie b�dzie dobrego s�dziego.
� Tak, w�a�nie � powiedzia�em. � Gotfryd ma racj�.
� Zgoda ju�, zgoda � powiedzia� Rufus. � Ja b�d� s�dzi�.
To si� nie podoba�o Euzebiuszowi, kt�ry powiedzia�, �e Rufus nic si�
nie zna na boksie i my�li, �e bokserzy bij� si� po twarzach.
� Moje bicie po twarzy warte jest tyle samo, co twoje fangi w nos �
powiedzia� Rufus i pac! � uderzy� Euzebiusza w twarz.
Euzebiusz strasznie si� rozgniewa� � nigdy jeszcze nie widzia�em, �eby
by� taki z�y; zacz�� si� bi� z Rufusem i chcia� go trzep-
209
na� w nos, ale Rufus zanadto si� wierci�; to rozw�cieczy�o Euzebiusza
jeszcze bardziej i krzycza�, �e Rufus nie jest dobrym koleg�.
� Przesta�cie! Przesta�cie! � krzycza� Alcest. � Zaraz pauza si�
sko�czy!
� Zamknij si�, gruby, ju� si� dosy� nakrzycza�e�! � powiedzia�
Maksencjusz.
Wtedy Alcest da� mi do potrzymania sw�j rogalik i zacz�� si� bi� z
Maksencjuszem. To mnie nawet zdziwi�o, bo Alcest w og�le nie lubi si� bi�,
a szczeg�lnie, kiedy je rogalik. Ale chodzi o to, �e mama Alcesta daje mu
lekarstwo na schudni�cie i od tego czasu Alcest nie lubi, jak go
przezywaj� �gruby".
Poniewa� patrza�em na Alcesta i Maksencjusza, nie wiem, dlaczego
Joachim kopn�� Kleofasa; ale my�l�, �e to dlatego, �e Kleofas wygra�
wczoraj od Joachima okropnie du�o w kulki.
W ka�dym razie koledzy strasznie si� t�ukli i to by�o fajno.
Zacz��em je�� rogalik Alcesta i kawa�ek da�em Gotfrydowi.
A potem przyszed� Ros� i rozdzieli� wszystkich i powiedzia�, �e to
wstyd i �e on nam poka�e (ale nie powiedzia� co) i poszed� dzwoni� na
lekcj�.
� No i co, nie m�wi�em? � powiedzia� Alcest. � Take�cie si� wyg�upiali,
�e Gotfryd i Miko�aj nie zd��yli si� bi�.
Kiedy Ros� opowiedzia� pani, co si� sta�o, pani by�a bardzo z�a i
zatrzyma�a po lekcjach ca�� klas� opr�cz Ananiasza, Gotfryda
210
i mnie, i powiedzia�a, �e inni, kt�rzy s� ma�ymi dzikusami, powinni
bra� z nas przyk�ad.
� Masz szcz�cie, �e by� dzwonek � powiedzia� mi Gotfryd. � Bo mia�em
wielk� ochot� bi� si� z tob�.
� Ko� by si� u�mia�, ty k�amczuchu � powiedzia�em mu.
� Powt�rz tylko! � powiedzia� Gotfryd.
� Ty k�amczuchu! � powt�rzy�em.
� Dobra! � powiedzia� Gotfryd. � Na nast�pnej pauzie � bijemy si�.
� Zgoda � powiedzia�em.
Bo wiecie, je�li chodzi o te rzeczy, nie trzeba mi ich dwa razy
powtarza�. No bo co, w ko�cu, doprawdy!
King
Postanowili�my �ja, Alcest, Euzebiusz, Rufus, Kleofas i inne ch�opaki �
i�� na po��w.
Jest taki skwerek, gdzie cz�sto chodzimy si� bawi�, na skwerku jest
fajna sadzawka, a w sadzawce s� kijanki. Kijanki to takie ma�e zwierz�tka;
jak urosn�, robi� si� z nich �aby: uczyli�my si� o tym w szkole. Kleofas
nie wiedzia� tego, bo on cz�sto nie uwa�a na lekcjach, ale wyt�umaczyli�my
mu.
Wzi��em z domu s�oik od konfitur i poszed�em na skwerek. Uwa�a�em przy
tym, �eby mnie nie zobaczy� dozorca. Ten dozorca ma du�e w�sy, lask� i
gwizdek z kulk�, taki sam, jak tata Rufusa, kt�ry jest policjantem;
dozorca cz�sto na nas krzyczy, bo na skwerku nie wolno robi� bardzo wielu
rzeczy: nie wolno chodzi� po trawie, wdrapywa� si� na drzewa, nie wolno
zrywa� kwiat�w, je�dzi� na rowerze, gra� w futbol, rzuca� papier�w na
ziemi� i nie wolno si� bi�. Ale i tak dobrze si� tam bawimy.
Euzebiusz, Rufus i Kleofas byli ju� przy sadzawce ze swoimi s�oikami.
Alcest przyszed� ostatni: powiedzia� nam, �e nie m�g�
212
znale�� pustego s�oika, wi�c musia� opr�ni� jeden. Ca�y by� umazany
konfiturami i mia� bardzo zadowolon� min�. Wzi�li�my si� od razu do
�owienia, bo nie by�o dozorcy.
Bardzo trudno jest �owi� kijanki! Trzeba si� po�o�y� na brzuchu na
brzegu sadzawki, zanurzy� s�oik w wodzie i stara� si� upolowa� kijank�. A
one ruszaj� si� bardzo szybko i wcale nie maj� ochoty w�azi� do s�oik�w.
Pierwszy z�apa� kijank� Kleofas � by� bardzo dumny, bo nigdy si� nie
zdarza, �eby w czym by� pierwszy. Potem ju� ka�dy mia� swoj� kijank�. Co
prawda Alcestowi nie uda�o si� nic z�owi�, ale Rufus � fajny rybak � mia�
w swoim s�oiku dwie i da� mu mniejsz�.
� Co zrobimy z naszymi kijankami? � zapyta� Kleofas.
� Jak to co? � odpowiedzia� Rufus. � Zaniesiemy je do domu, poczekamy,
a� urosn� i zrobi� si� z nich �aby, i b�dziemy urz�dza� wy�cigi. Ale
b�dzie zabawa!
� A poza tym � powiedzia� Euzebiusz � �aby to praktyczna rzecz, bo
w�a�� na drabink� i zaraz si� wie, jaka b�dzie pogoda na wy�cigi.
� A poza tym � powiedzia� Alcest � udka �abie z czosnkiem s� bardzo,
bardzo smaczne.
Alcest spojrza� na swoj� kijank� i obliza� si�.
A potem rozbiegli�my si�, bo zobaczyli�my dozorc�. Id�c ulic�,
patrzy�em na moj� kijank� � by�a bardzo fajna. Strasznie si� pr�dko
rusza�a i by�em pewien, �e wyro�nie z niej fantastyczna
213
�aba, kt�ra wygra wszystkie biegi. Postanowi�em nazwa� j� �King" � tak si�
nazywa� bia�y ko�, kt�rego widzia�em w zesz�y czwartek na kowbojskim
filmie. Ten ko� cwa�owa� bardzo szybko i przybiega� na gwizdek swego
kowboja. Ja te� naucz� moj� kijank� r�nych sztuczek, a kiedy zrobi si�
�ab�, b�dzie przychodzi�a do mnie, jak zagwi�d��.
Wr�ci�em do domu, a mama popatrzy�a na mnie i zacz�a si� gniewa�:
� Sp�jrz na siebie, co z sob� zrobi�e�! Ca�y jeste� zab�ocony i
przemoczony do nitki! Co� ty znowu zmalowa�?
Prawda � nie by�em czysty, a poza tym zapomnia�em zawija� mankiety od
koszuli, kiedy zanurza�em r�ce w sadzawce.
� A ten s�oik? � zapyta�a mama. � Co tam masz w tym s�oiku?
� To jest King � odpowiedzia�em i pokaza�em mamie kijank�. � Zrobi si�
z niej �aba, b�dzie przychodzi� do mnie, kiedy zagwi�d��, b�dzie nam
m�wi�, jaka pogoda, i b�dzie wygrywa� biegi!
214
Mama nie by�a zadowolona i a� si� skrzywi�a.
� Co za szkaradzie�stwo! � krzykn�a. � Ile razy musz�
ci powtarza�, �eby� nie przynosi� r�nych paskudztw do domu?
� To nie jest paskudztwo � powiedzia�em. � Ona jest czy�ciutka. � Ca�y
czas siedzi w wodzie, a ja naucz� j� sztuczek.
216
� No, jest tata � powiedzia�a mama. � Zobaczymy, co on na to powie...
Tata zajrza� do s�oika, powiedzia�: �O! Kijanka", i usiad� w fotelu z
gazet�. Mama si� rozgniewa�a.
� To wszystko, co masz do powiedzenia? � zapyta�a mama. � Nie �ycz�
sobie, �eby dziecko znosi�o do domu rozmaite poskudz-twa!
� Ba! � powiedzia� tata. � Przecie� z kijank� nie ma �adnych k�opot�w.
� Ach tak, doskonale � powiedzia�a mama. � Doskonale. Poniewa� ja si�
zupe�nie nie licz�, nie powiem ju� ani s�owa. Ale uprzedzam was: albo
kijanka, albo ja!
I mama posz�a do kuchni. Tata westchn�� g�o�no i z�o�y� gazet�.
� Obawiam si�, Miko�aju, �e nie mamy wyboru � powiedzia�. � Trzeba si�
pozby� tego stworzenia.
Zacz��em p�aka�, powiedzia�em, �e nie chc�, �eby kijance sta�o si� co�
z�ego, i �e jestem ju� z ni� okropnie zaprzyja�niony.
Tata uj�� mnie za ramiona.
� Pos�uchaj, ma�y � powiedzia� do mnie. � Wiesz przecie�, �e ta kijanka
ma mam�-�ab�. A mama-�aba na pewno bardzo si� martwi, �e zgin�o jej
dziecko. Twoja mama te� nie by�aby zadowolona, gdyby ci� wsadzono do
s�oika. U �ab jest tak samo. Wiesz, co zrobimy? P�jdziemy razem, wypu�cimy
kijank� w tym samym miejscu, gdzie j� z�owi�e�, b�dziesz j� odwiedza� w
ka�d�
217
niedziel�. A jak b�dziemy szli z powrotem, kupi� ci tabliczk� czekolady.
Pomy�la�em chwil� i powiedzia�em, �e dobrze, �e si� zgadzam.
Tata poszed� do kuchni i �miej�c si� powiedzia� mamie, �e
zdecydowali�my si� zatrzyma� mam�, a pozby� si� kijanki.
Mama si� roze�mia�a, poca�owa�a mnie i powiedzia�a, �e na wiecz�r
upiecze ciasto. To mnie ju� zupe�nie pocieszy�o.
Kiedy poszli�my do ogrodu, zaprowadzi�em tat�, kt�ry trzyma� s�oik, na
brzeg sadzawki.
� To tutaj � pokaza�em tacie.
Powiedzia�em Kingowi do widzenia, a tata wyla� do sadzawki wod� z
kijank�.
A potem o