2786
Szczegóły |
Tytuł |
2786 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
2786 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 2786 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
2786 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
TERRY PRATCHETT
Dysk
Spotka�em kiedy� sztygara, mia� on kawa�ek w�gla, wewn�trz kt�rego znajdowa� si� z�oty suweren z 1909 roku. Widzia�em skamielin� amonitu rozdeptan� czyim� butem. W piwnicy Muzeum Historii Naturalnej maj� pok�j, kt�ry zawsze jest starannie zamkni�ty. S� tam r�ne ciekawostki, jak tyranozaur z zegarkiem na r�k� albo czaszka neandertalczyka z trzema z�otymi plombami.
I co pan na to?
doktor Carl Untermond
The Overcrowded Eden
1
Naturalnie dzie� by� nieprzyzwoicie �liczny - zupe�nie jak z reklam�wki Kompanii, a poniewa� chwilowo okna gabinetu wychodzi�y na poro�ni�t� palmami lagun�, widok z nich te� by� prze�liczny: na b��kitne fale za�amuj�ce si� o zewn�trzn� raf� i bia�� pla�� pe�n� pokruszonych koralowc�w i innych muszli.
Tyle �e �adna reklam�wka nie pokaza�aby upiornego kad�uba warstwiarki. To by� akurat mniejszy model, przeznaczony dla wysp i atoli do pi�tnastu kilometr�w, zamocowany na pontonach. Gdy Kin jej si� przygl�da�a, wyplu�a kolejny metr pla�y. Swoj� drog� ciekawe, kto by� operatorem, bo pla�a mia�a genialny kszta�t. Ten, kto potrafi� po�o�y� jaw ten spos�b, i to od razu z muszlami, zas�ugiwa� na lepsze zaj�cie. Chyba �e by� to jeden z tych milczkowatych maniak�w, dobrych jedynie w robieniu wysp. Czasami si� tacy trafiali - nie nadawa� si� jeden z drugim do niczego, ale je�li mia� mo�liwo�� wej�� na budow� zaraz po wulkanologach, to skomplikowane archipelagi robi� jak marzenie.
- Joel? - wywo�a�a in�yniera rejonu. - Kto jest na BCF3?
- Dzi�dybry, Kin. - Nad biurkiem pojawi�a si� opalona twarz. - Czekaj no, sprawdz�... aha! Dobry jest, nie?
- Jest.
- To Hendry. Obiekt pliku raport�w na twoim biurku. Wiesz, ten, co wsadzi� skamienia�ego dino w...
- Czyta�am.
Joel bez trudu rozpozna� jej ton i westchn�� wymownie.
- Nicol Plante, jego mikserka, te� musia�a bra� w tym udzia� - wyja�ni�. - Przestawi�em ich na wyspy, bo tu, przy koralach, s� mniejsze mo�liwo�ci, �eby...
- Wiem. - Kin si� zamy�li�a. - Przy�lij go. J� te�. Zawsze jak si� zbli�amy do ko�ca, ludzie zaczynaj� si� wyg�upia�.
- To si� nazywa m�odo��. Wszyscy przez to przechodzili�my, pami�tasz? Ja zrobi�em par� but�w w pok�adzie w�gla. Przyznaj�, �e ma�o pomys�owe, ale na nic lepszego nie wpad�em.
- Chcesz powiedzie�, �ebym si� go nie czepia�a? -upewni�a si�.
Niepisan� zasad� by�o, �e ka�dy mo�e raz spr�bowa� czego� nieortodoksyjnego. Po to by�y sprawdzacze. Jak dot�d znajdowali wszystkie efekty takich pomys��w, a gdyby nawet jaki� przeoczyli, mo�na by�o spokojnie polega� na przysz�ych paleontologach, �e zatuszuj� wszystko, co im nie b�dzie pasowa�o do teorii.
K�opot w tym, �e zawsze m�g� si� zdarzy� wyj�tek od regu�y...
- Jest dobry - powt�rzy� Joel. - Nied�ugo b�dzie doskona�y. Tylko nie urwij mu jaj, dobrze?
Kin nie skomentowa�a pro�by. Par� minut p�niej ryk za oknem ucich�, a po chwili jeden z autosekretarzy pojawi� si� w drzwiach, prowadz�c... kr�pego blondyna o sk�rze koloru gotowanego raka i chud�, �ys� panienk� ledwie �e pe�noletni�. Oboje stan�li, osypuj�c na dywan koralowy py� i przygl�daj�c si� siedz�cej za biurkiem Kin z mieszanin� strachu i wyzwania.
- Siadajcie - zagai�a. - Chcecie co� do picia? Wygl�dacie na odwodnionych... my�la�am, �e kabiny maj� klimatyzacj�...
Parka spojrza�a po sobie.
- Maj� - przyzna�o dziewcz�. - Ale Frane lubi czu�, co robi.
- Jego wola - mrukn�a Kin. - Lod�wka to to okr�g�e, co wisi w�a�nie za wami. Cz�stujcie si�.
Oboje podskoczyli, gdy lod�wka delikatnie tr�ci�a ich w plecy, wyj�li z niej jakie� soki i usiedli, u�miechaj�c si� nerwowo.
Nie ulega�o w�tpliwo�ci, �e bali si� Kin, co j� dziwnie peszy�o, cho� by�o zrozumia�e. Oboje pochodzili z kolonii, i to tak �wie�ych, �e ledwie ska�y zd��y�y tam okrzepn��, podczas gdy ona pochodzi�a z Ziemi. I to nie z Nowej, Ca�ej, Starej, Rzeczywistej czy Najlepszej Ziemi, ale po prostu z Ziemi, czyli z kolebki ludzko�ci, jak to skromnie zaznacza�y podr�czniki do historii. A na dodatek mia�a na czole podw�jny znak stulecia, czyli co�, o czym jedynie s�yszeli, zanim zostali pracownikami John Company. Poza tym by�a ich szefem. I mog�a ich wyla� w ka�dej chwili.
Lod�wka dostojnie poszybowa�a do swej alkowy, zataczaj�c po drodze zgrabny �uk wok� zupe�nie pustego kawa�ka pokoju przy drzwiach. Kin przyjrza�a si� jej podejrzliwie i uzna�a, �e trzeba b�dzie wezwa� mechanika.
Oboje siedli ostro�nie w antygrawitacyjnych fotelach, jakich nie posiada�a wi�kszo�� kolonii. Kin przyjrza�a si� parze surowo i w��czy�a zapis.
- Wiecie, dlaczego tu jeste�cie - o�wiadczy�a. - Czytali�cie przepisy, je�li macie cho� szczypt� zdrowego rozs�dku, ale mam obowi�zek przypomnie� wam, �e mo�ecie albo zgodzi� si� z moj� decyzj�, jako przedstawiciela firmy na sektor, albo zdecydowa� si� na oficjalne przes�uchanie przed komisj� w siedzibie Kompanii. Co wybieracie?
- Pani� - odpar�o dziewcz�.
- On umie m�wi�? - zainteresowa�a si� Kin.
- Wolimy by� s�dzeni przez pani� - zabasowa� ch�opak.
- To nie jest s�d, a ja nie wydaj� wyrok�w. - Kin potrz�sn�a g�ow�. - Je�li nie zgodzicie si� z moj� decyzj�, zawsze mo�ecie odej�� z firmy. Naturalnie, je�li wcze�niej was nie zwolni�.
Prawd� m�wi�c, by�o to wyj�cie czysto teoretyczne -na ka�de wolne miejsce czeka�a d�uga kolejka kandydat�w; nikt dobrowolnie nie rezygnowa� z zatrudnienia w Kompanii.
- Dobrze. Wasza decyzja zosta�a zarejestrowana. Oboje obs�ugiwali�cie warstwiark� BYN674 juliusa bie��cego roku standardowego na kontynencie Y? Otrzymali�cie dok�adny plan i rysunki tego, co macie wykona�?
- Si� zgadza - przyzna� Hendry.
Kin nacisn�a przycisk i jedna ze �cian zmieni�a si� w ekran, na kt�rym ukaza�a si� szara ska�a. Wznosi�a si� tam wysoka na kilometr �ciana warstw, przypominaj�ca kanapk� pana Boga. Od��czono od niej warstwiark�, tote� je�li nie si�dzie za jej sterami naprawd� dobry operator, geolodzy tej planety znajd� niewyt�umaczalny uskok. Obraz znieruchomia� mniej wi�cej w po�owie wysoko�ci zbocza i zacz�� si� powi�ksza�, ukazuj�c fragment stopionej �ciany, do kt�rej przymocowano platform�. Stoj�cy na niej robotnicy w ��tych kaskach odsun�li si�, poza jednym, kt�ry trzyma� przy Eksponacie A cal�wk� i u�miecha� si�, mimo pr�b zachowania powagi.
- Plezjozaur - odezwa�a si� Kin. - W niew�a�ciwej warstwie, ale to akurat najmniejszy problem.
Kamera ukaza�a na wp� odkryty szkielet, ogniskuj�c si� na prostok�cie nad jego �bem. Gdy obraz si� wyostrzy�, wida� by�o, �e dinozaur trzyma plakat z napisem.
- "Sko�czcie z pr�bami nuklearnymi" - przeczyta�a Kin, staraj�c si� nie okaza� podziwu: zaprogramowanie tego dowcipu musia�o zaj�� par� tygodni, i to ci�kiej pracy, w wolnym czasie.
- Jak si� dowiedzieli�cie? - spyta�a niespodziewanie dziewczyna.
Odpowiedz by�a prosta: w ka�d� warstwiark� wbudowany by� czujnik, na tak� w�a�nie okoliczno��, to jednak by� oficjalny sekret firmy. W przeciwnym razie z dziesi�ciokilometrowego wylotu mog�y wyj�� takie cuda, �e dinozaur pacyfista to przy nich drobiazg. Co gorsza, ciekawostki w stylu mamuta z protez� s�uchow� pozosta�yby w ska�ach dop�ty, dop�ki nie odnalaz�by ich jaki� radosny naukowiec. Pr�dzej czy p�niej ka�dy operator warstwiarki pr�bowa� czego� takiego, bo ka�dy, maj�cy odrobin� talentu czu� si� z pocz�tku jak kr�l, a zabicie klina przysz�ym paleontologom stawa�o si� pokus� nie do opanowania. Czasami Kompania ich wyrzuca�a, a czasami promowa�a.
- Bo jestem wied�m� - poinformowa�a j� zwi�le Kin. - Czyli, jak rozumiem, przyznajecie si�?
- Nooo - przytakn�� Hendry. - Aaa... a mog� prosi� o z�agodzenie kary?
Zanim Kin zd��y�a si� odezwa�, zaskoczona zasobem jego s�ownictwa, wyj�� z kieszeni zaczytan� ksi��k�. Przekartkowa� j�, a� znalaz� to, czego szuka�, i odchrz�kn��.
- To... to napisa� jeden z autorytet�w w dziedzinie in�ynierii planetarnej... Mog� przeczyta�?
- Prosz� uprzejmie.
- No wi�c...! "...na koniec planeta nie jest �wiatem. Planeta to skalista kula, �wiat to czterowymiarowe cudo. Na �wiecie musz� by� tajemnicze g�ry, bezdenne jeziora pe�ne prehistorycznych potwor�w czy dziwne �lady na �niegu albo ruiny w puszczy, albo dzwony pod powierzchni� morza, echo w dolinach i miasta ze z�ota. Tak jak j�dro planety jest niezb�dne do jej istnienia, tak bez takich tajemnic nie wykszta�ci si� w cz�owieku ciekawo��".
Zapad�a cisza.
- Mister Hendry, czy ja tam mo�e napisa�am co� o pacyfistycznych dinozaurach? - spyta�a ostro�nie Kin.
- Nie, ale..
- Zajmujemy si� budow� planet, nie terraformingiem ju� istniej�cych: to mog� robi� roboty. Budujemy miejsca, w kt�rych ludzka wyobra�nia musi znale�� sta�y punkt zaczepienia, i nie b�dziemy tego psuli fa�szywymi skamielinami. Prosz� pami�ta� o spindlach. Za��my, �e miejscowi koloni�ci okazaliby si� do nich podobni, w�wczas wasz dino doprowadzi�by je do ob��du, je�li nie zabi�. Trzy miesi�ce zawieszenia w obowi�zkach s�u�bowych. Pani tak�e, Miss Plante, i nie chc� wiedzie�, dlaczego by�a pani uprzejma pomaga� temu p�g��wkowi. Mo�ecie odej��. - Kin wy��czy�a zapis i doda�a: - A wy dok�d? To by�a cz�� oficjalna. Teraz mo�emy porozmawia� spokojnie.
Hendry nie by� taki t�py, jakiego gra� - w jego oczach pojawi� si� b�ysk nadziei, tote� Kin od razu wykona�a na nim egzekucj�:
- Trzy miesi�ce przymusowych wakacji was nie min�, �eby nie by�o �adnych w�tpliwo�ci - u�wiadomi�a obojgu. - Taki jest oficjalny werdykt i nawet gdybym chcia�a, nic na to nie poradz�.
- Do tego czasu sko�czyliby�my prac�. - Hendry by� szczerze oburzony.
- Inni j� sko�cz�. I niech pan wreszcie przestanie si� ba�. Ka�dy w ko�cu ulega takiej pokusie. Spytajcie Joela Chenge'a o buty w w�glu, to wam si� humor poprawi. Jak wida�, nie zrujnowa�y mu kariery.
- A co pani zrobi�a? - spyta� niespodziewanie.
- Co prosz�?
- Powiedzia�a pani, �e ka�dy zrobi� co� takiego, jak my�my pr�bowali. - Ch�opak spojrza� na ni� spode �ba. - To co pani zrobi�a?
- Zbudowa�am �a�cuch g�rski w kszta�cie swoich inicja��w.
- O rany!
- Musieli jeszcze raz k�a�� p� kontynentu. Prawie mnie wylali.
- A teraz jest pani Secexec i...
- Te� mo�esz do tego doj��. Jeszcze par� lat i pozwol� ci zrobi� samodzielnie jak�� asteroid� dla milionera. Pozwolisz, �e dam ci dwie rady: nie spieprz jej i nigdy, pod �adnym pozorem nie cytuj nikomu jego w�asnych s��w w swojej obronie. Ja, ma si� rozumie�, jestem wcieleniem dobroci i zrozumienia, ale znam takich, kt�rzy na pocz�tek kazaliby ci zje�� t� ksi��k�, kartka po kartce. Dobra, teraz mo�ecie ju� i��. To rzeczywi�cie b�dzie pracowity dzie�.
Oboje prawie wybiegli z gabinetu, zostawiaj�c koralowy �lad, kt�ry przeci�y zamykaj�ce si� za nimi drzwi. Kin spogl�da�a na nie przez chwil�, u�miechn�a si� i wr�ci�a do pracy, co tym razem oznacza�o sprawdzenie og�lnych wymog�w, jakie powinien spe�nia� archipelag TY.
A przy okazji zrobi�a rachunek sumienia.
Kin Arad - wiek dwie�cie dziesi�� lat, uci��liwy niczym wieczysty �upie�. W jej wypadku wcale nie taki uci��liwy, cho� ludzie nigdy nie byli przewidziani do tak d�ugiego istnienia. W tym skutecznie pomaga�a chirurgia pami�ciowa. Na czole mia�a z�oty dysk, przys�uguj�cy wielowiekowym. Budzi� szacunek, a jej oszcz�dza� zak�opotania - nie ka�da kobieta bywa zachwycona, gdy zaczynaj� uwodzi� kto� w wieku jej prawnuczka do si�dmej pot�gi. Z drugiej strony nie wszystkie kobiety nosi�y dysk, cho�by z przeciwnego powodu... Teraz mia�a cer� ca�kowicie czarn�, podobnie jak i peruk� - z jakich� dziwnych powod�w w�osy naprawd� rzadko wytrzymywa�y d�u�ej ni� pierwsze stulecie. Ubiera�a si� w obszerny, czarny kombinezon.
By�a starsza ni� dwadzie�cia dziewi�� zbudowanych �wiat�w, z kt�rych czterna�cie sama pomog�a zbudowa�. Zam�na siedem razy w rozmaitych okoliczno�ciach i z rozmaitych powod�w - raz nawet pod wp�ywem mi�o�ci. Z m�ami spotyka�a si� od czasu do czasu, na pami�tk� dawnych chwil.
Z gniazda w �cianie ostro�nie wysun�� si� odkurzacz i zabra� do oczyszczania dywanu z pok�adu piasku. Kin, sama nie wiedz�c dlaczego, rozejrza�a si� powoli, nas�uchuj�c.
Pojawi� si� m�czyzna. W jednej sekundzie ko�o szafki by�o powietrze, w nast�pnej opiera� si� o ni� jaki� m�czyzna. Widz�c jej os�upienie, u�miechn�� si� lekko i uk�oni�.
- Kim pan jest, do cholery? - zdumia�a si�, si�gaj�c po interkom.
M�czyzna okaza� si� szybszy - d�ugim susem znalaz� si� przy biurku i z�apa� j� za nadgarstek. Uprzejmie i stanowczo. U�miechn�a si� ponuro i nie wstaj�c, pocz�stowa�a go fachowym lewym prostym, wzmocnionym pier�cionkami.
Zanim otar� krew z oczu, spogl�da�a ju� na� z g�ry, znad stunnera.
- Nie r�b nic agresywnego - poradzi�a. - Nawet nie oddychaj nachalnie.
- Wielce nieortodoksyjna kobieta - oceni�, masuj�c podbr�dek.
Odkurzacz zebra� si� na odwag� i szturchn�� go w kolano.
- Kim jeste�?
- Nazywam si� Jago Jalo. Ty jeste� Kin Arad? Naturalnie, �e...
- Jak si� tu dosta�e�?
Zamiast odpowiedzi odwr�ci� si� i znikn��. Kin odruchowo poci�gn�a za spust.
Okr�g�y kawa�ek dywanu zrobi� wump.
- Pud�o! - poinformowa� j� g�os z drugiego ko�ca pokoju. Wump.
- Przyznaj�, �e zachowa�em si� nieco nachalnie, gdyby� jednak od�o�y�a ten samopa�... Wump.
- Mo�emy oboje na tym skorzysta�. Nie chcia�aby� wiedzie�, jak by� niewidzialn�?
Kin zawaha�a si� i niech�tnie opu�ci�a bro�.
Go�� pojawi� si� ponownie - g�owa i tu��w sta�y si� widoczne, jakby si� odwin�y z niewidzialno�ci, nogi wyskoczy�y z niej gwa�townie.
- Sprytne - oceni�a. - Jak znikniesz jeszcze raz, ustawi� stunner na szerokie pole ra�enia i spryskam ca�y pok�j. A poza tym gratulacje. Uda�o ci si� wzbudzi� moje zainteresowanie, a to nie jest �atwe.
M�czyzna usiad�. Kim oceni�a go na uczciw� pi��dziesi�tk�, ale m�g� mie� i sto lat wi�cej. Nie mia� natomiast dwustu - ci, kt�rzy osi�gn�li ten wiek, poruszali si� ze specyficzn� gracj�, kt�rej mu brakowa�o. Wygl�da�, jakby od lat nie spa� - by� blady, �ysy i mia� podkr��one, zaczerwienione oczy. I twarz, kt�r� si� natychmiast zapomina. Nawet ubranie mia� szare.
- Mog� zapali�? - spyta�, si�gaj�c do kieszeni.
- Co?! - Z�apa�a bro�. - A zapal sobie, co chcesz. Byleby� mi gabinetu nie spali�.
Nie spuszczaj�c wzroku ze stunnera, go�� wsun�� w usta ��ty wa�eczek i zapali� go. Potem wyj�� go z ust i wydmuchn�� dym.
Kin uzna�a, �e ma do czynienia z niebezpiecznym maniakiem.
- Mog� ci co� powiedzie� o teleportacji - o�wiadczy�.
- Ja tobie te�: jest niemo�liwa - odpar�a zrezygnowana.
Gdyby nie to, �e potrafi� stawa� si� niewidzialny, uzna�aby go za kolejnego oszusta z gatunku "kup pan ceg��".
- O lotach w kosmos te� tak m�wili. Z Goddarda te� si� wy�miewali: m�wili, �e jest g�upi.
- To m�wiono tak�e o ca�ej masie rzeczywistych durni - przypomnia�a, pomijaj�c chwilowo kwesti�, kim jest ten ca�y Goddard. - Chcesz mi pokaza� teleporter?
- Owszem.
- Ale nie tu.
- Nie tu. Tu jest to - machn�� r�k� i lewe rami� przesta�o by� widoczne. - Mo�na to nazwa� p�aszczem niewidkiem.
- A mo�na go zobaczy�?
Jalo skin�� g�ow� i wyci�gn�� ku niej pust� d�o�. Kin dotkn�a... czego�. W dotyku przypomina�o to zgrzebn�, w��knist� materi�. Wydawa�o jej si�, �e widoczne przez ni� jej w�asne palce s� jakby rozmazane.
- Zakrzywia �wiat�o - wyja�ni�, wyci�gaj�c owo co� z jej palc�w. - Trzeba uwa�a�, �eby go w szafie nie zadzia�, wi�c ma powierzchni� kontroln�. Widzisz?
Zauwa�y�a jedynie cienk�, pomarszczon� lini� powyginan� w r�ne strony i obramowuj�c� nico��.
- Zgrabne - przyzna�a - ale dlaczego ja? I w og�le dlaczego?
- Bo jeste� Kin Arad, autorka Ci�g�ego tworzenia. Bo wiesz wszystko o spindlach, a ja s�dz�, �e to w�a�nie ich r�kodzie�o. Znalaz�em to i ca�� mas� innych rzeczy. Interesuj�cych.
Kin przygl�da�a mu si� d�ug� chwil�, nie zmieniaj�c wyrazu twarzy, w ko�cu powiedzia�a:
- Mam ochot� na �wie�e powietrze. Jad�e� ju� �niadanie?
- Troch� mi si� to wszystko poprzestawia�o w czasie podr�y, ale chyba pora na obiad.
Prywatne laboratorium Kin, przez ni� sam� pilotowane, okr��y�o niski budynek biurowy i skierowa�o si� na p�noc, ku kontynentowi W. Po drodze starannie omin�li warstwiark� Hendry'ego, kt�r� nowy operator uk�ada� w�a�nie zewn�trzny pier�cie� raf. Przy tej okazji mogli zobaczy� wielk� czasz� kolektora na dachu maszyny. Jego wn�trze by�o jedwabi�cie czarne.
- Dlaczego? - spyta� Jalo, gdy wyr�wna�a kurs.
- Bo energia przesy�ana jest z kolektor�w orbitalnych, zgranych z odbiornikiem w warstwiarce. Gdyby�my przelecieli przez wi�zk�, nie zosta�by z nas nawet popi�.
- A co by by�o, gdyby zgranie si� rozjecha�o i wi�zka nie trafi�a w kolektor?
- Nie wiem - przyzna�a po namy�le. - Na pewno nie znale�liby�my �ladu po operatorze.
Przelecieli nad archipelagiem i stadem �wie�o wypuszczonych ze zbiornikowca delfin�w, kt�re pr�bowa�y dogoni� cie� maszyny na falach. Przekl�te Ci�g�e tworzenie.
Ale wtedy napisanie tej ksi��ki wydawa�o jej si� dobrym pomys�em. Poza tym nudzi�a si� jak rzadko - spr�bowa�a ju� wszystkiego, co jej wpad�o do g�owy, zaj�a si� wi�c w ko�cu pisaniem ksi��ki. To by�o akurat naj�atwiejsze - wi�cej k�opot�w sprawia�o nauczenie si�, jak si� robi papier, i wynaj�cie robot�w do zbudowania maszyny drukarskiej. W ko�cu to w�a�nie by�a pierwsza od czterystu lat wydrukowana ksi��ka. Ale za to gdy by�a gotowa, sta�a si� Wydarzeniem.
Osobnym wydarzeniem sta�a si� tre��. Co prawda nie by�a niczym odkrywczym, ale w jaki� spos�b Kin uda�o si� przedstawi� aktualny stan rozwoju geologii, co wywo�a�o sporo kontrowersji. Niedawno dotar�y do niej informacje, �e ksi��ka sta�a si� nawet podstaw� kilku kult�w religijnych.
Drug� spraw�, kt�ra nie dawa�a Kin spokoju, by�a niemo�no�� zidentyfikowania akcentu towarzysza: m�wi� poprawnie, jak kto�, kto nauczy� si� j�zyka w teorii, ale nie mia� okazji u�ywa� go w praktyce. Jego ubranie z kolei mog�o zosta� wykonane na przynajmniej tuzinie planet. Nie wygl�da� na szale�ca, ale tak to bywa z szale�cami.
- A wi�c czyta�e� moj� ksi��k� - zagai�a, przerywaj�c cisz�.
- A jest kto�, kto nie czyta�?
- Wygl�da na to, �e nie.
- Przeczyta�em j�, lec�c tutaj. Niez�a, ale nie oczekuj komplement�w: czyta�em lepsze.
Z niesmakiem stwierdzi�a, �e si� czerwieni.
- Jaki oczytany - mrukn�a zgry�liwie.
- Owszem, przeczyta�em par� tysi�cy ksi��ek-stwierdzi� spokojnie.
W��czy�a autopilota i odwr�ci�a si�, by go wyra�nie widzie�.
- Przypadkiem wiem, �e nie ma nawet kilkuset ksi��ek - oznajmi�a. - Wszystkie stare biblioteki zosta�y zniszczone!
- Nie chcia�em ci� urazi�...
- Kto...
- Autor nie musi produkowa� papieru - przerwa� jej, niespodziewanie zmieniaj�c temat. - Dawniej istnieli wydawcy, kt�rzy zajmowali si� wszystkim. Autor musia� tylko napisa� tre��.
- Dawniej?! Ile ty w�a�ciwie masz lat?
- Dok�adnie to nie wiem - przyzna� niech�tnie. - Bo kilka razy zmieniali�cie kalendarz. Wychodzi mi, �e oko�o tysi�ca stu lat plus minus dziesi��.
- Wtedy nie istnia�a chirurgia genetyczna - stwierdzi�a Kin oskar�ycielsko. - Nikt nie mo�e by� tak stary!
- Ale istnia�y sondy Terminus - odpar� cicho.
Przelecieli nad wulkaniczn� wysp�. Z g��wnego krateru unosi�y si� ob�oczki dymu, najwyra�niej technicy sprawdzali palenisko. Kin spogl�da�a na wulkan nie widz�cymi oczyma i bezg�o�nie porusza�a wargami.
- Jalo! - powiedzia�a w ko�cu. - Tak mi co� znajomo brzmia�o! Zaraz... ale sondy Terminus by�y tak zbudowane, �e nie mog�y wr�ci�!
U�miechn�� si� bez �ladu rozbawienia.
- Zgadza si�. By�em ochotnikiem, wszyscy zreszt� byli�my. A statki rzeczywi�cie nie mog�y wr�ci�.
- Wiem, widzia�am na filmie. Czyste szale�stwo.
- Tak - przyzna� spokojnie - ale trzeba to ocenia� na tle tamtych czas�w. Wtedy wydawa�o si�, �e to ma sens. A m�j statek rzeczywi�cie nie wr�ci�... ale ja wr�ci�em.
Ritz znajdowa� si� w nieoficjalnym mie�cie. Powsta�o ono wok� pierwszej Liny, kt�ra b�dzie tak�e ostatni� przy ewakuacji ekipy budowlanej. Ju� zreszt� zacz�to jego demonta� - poszczeg�lne segmenty, zaczynaj�c od najmniej potrzebnych, by�y holowane wzd�u� drutu do czekaj�cych na orbicie transportowc�w. Za miesi�c znikn� ostatnie, wraz z ostatnimi pracownikami firmy. Naturalnie po po�o�eniu ostatniej zaspy �nie�nej i wypuszczeniu ostatnich koliberk�w.
Rozmow�, kt�r� prowadzili w ogrodzie na dachu restauracji, zag�usza� wi�c huk startuj�cych i l�duj�cych ��tych holownik�w - Lina zakotwiczona by�a zaledwie o dwa kilometry st�d, a magazyn�w do wywiezienia by�o sporo, tote� dop�ki holownik z doczepionym �a�cuszkiem budynk�w nie znikn�� w cirrusie, trudno by�o rozmawia�.
Kin zam�wi�a framusha, pieczony garb wielb��da i dodatki. Jalo, gdy ju� w skupieniu przestudiowa� menu, z niedowierzaniem zam�wi� omlet z jaj dodo. Teraz wygl�da�, jakby ci�ko tego �a�owa�. Kin spogl�da�a na niego, ale widzia�a przypominaj�cy dzwon kszta�t sondy z niewielk� kulist� kabin� na czubku. Przypomnia�a sobie te�, jak pokr�tne argumenty doprowadzi�y do powstania statk�w typu Terminus. Rozumowanie wygl�da�o mniej wi�cej tak:
Lepiej wysy�a� w kosmos ludzi ni� maszyny, bo w nie znanych sytuacjach cz�owiek potrafi ocenia� i podejmowa� decyzje, a maszyny g�upiej�. Do rutynowych, przewidywalnych dzia�a� nadaj� si� doskonale. Z drugiej strony, bardziej op�aca si� wys�a� maszyny, poniewa� nie oddychaj� i nie musz� wraca�: wystarczy, by przes�a�y zebrane informacje. Cz�owiek za� oddycha i to z�o�liwie przez ca�y czas. A to jest kosztowne.
Natomiast gdyby wys�a� cz�owieka bez mo�liwo�ci powrotu, koszty tego, �e oddycha, by�yby do przyj�cia.
- To co� w misce to seler? - Jalo przerwa� jej rozmy�lania.
- P�dy snaggkuoota, tylko nie jedz ��tego, bo truj�ce. S�uchaj, d�ugo mam tu siedzie� i czeka�? Gadaj wreszcie o spindlach!
- O spindlach to wiem tyle, ile przeczyta�em, a wi�kszo�� z tego ty napisa�a�. To niebieskie da si� zje��?
- Znalaz�e� artefakt spindli?
Jak dot�d odkryto dziewi�� miejsc, w kt�rych przebywa�y, i wrak ich statku. Znaleziono w nich mi�dzy innymi prototyp warstwiarki i drobiazgi dotycz�ce chirurgii genetycznej. Trudno si� wi�c dziwi�, �e paleontologia cieszy�a si� wi�kszym wzi�ciem ni� budownictwo.
- Znalaz�em ich �wiat.
- Sk�d wiesz, �e ich?
Jalo zaryzykowa� niebieskie, o kt�re pyta�, i o�wiadczy�:
- Bo jest p�aski.
Po g��bszym zastanowieniu Kin musia�a przyzna�, �e jest to mo�liwe.
Spindle nie by�y bogami, ale skutecznie mog�y ich zast�powa�. Do chwili pojawienia si� orygina��w, ma si� rozumie�. Prawdopodobnie pochodzi�y z planety o niewielkiej sile przyci�gania, gdy� zachowane mumie mia�y trzy metry wzrostu przy wadze dziewi��dziesi�ciu funt�w. Na planetach o przyci�ganiu takim jak ziemskie nosi�y egzoszkielety, by przy pierwszym kroku nie zmieni� si� w kupk� skomplikowanie po�amanego nieszcz�cia, niezdolnego do ruchu. Mia�y d�ugie tr�by, d�onie o dw�ch kciukach, pomara�czowo-purpurow� sk�r� i stopy niczym cyrkowi klowni. Nie mia�y za to m�zgu, a w�a�ciwie ich ca�e cia�o by�o m�zgiem. No i nikt, jak dot�d, nie znalaz� u nich �adnego brzucha. Zupe�nie nie wygl�da�y jak bogowie.
Zna�y podstawow� transmutacj�, ale nie potrafi�y podr�owa� z pr�dko�ciami nadd�wi�kowymi. By� mo�e mia�y p�cie, ale egzobiologom nigdy nie uda�o si� stwierdzi�, sk�d si� bior� ma�e spindle. Wysy�a�y wiadomo�ci, moduluj�c cz�stotliwo�� wodoru w spektrum najbli�szej gwiazdy. By�y telepatami i cierpia�y na klaustrofobi� - nawet nie budowa�y dom�w. Ich statki kosmiczne by�y... niewiarygodne.
�y�y niemal wiecznie i dla rozrywki odwiedza�y planety o zredukowanej atmosferze. Wprowadzi�y do ekosystemu zmutowane algi albo dodawa�y planecie zbyt du�y ksi�yc czy wymusza�y rozw�j jakiej� formy �ycia. Inaczej m�wi�c: bra�y Wenusy i robi�y z nich Ziemie. Je�li przyj�o si� do wiadomo�ci, �e spindle po prostu nie s� lud�mi, to ich post�powanie mia�o sens. Przynajmniej dla ludzi. No i ca�y czas mia�y powa�ne problemy z przeludnieniem. Powa�ne, ma si� rozumie�, dla spindli.
Pewnego dnia dobra�y si� do j�dra jakiej� planety i znalaz�y tam co� okropnego. Okropnego, ma si� rozumie�, dla spindli. W ci�gu nast�pnych dw�ch tysi�cy lat, w miar� jak rozchodzi�a si� informacja o tym, co znalaz�y, wymar�y z powodu ura�onej dumy.
Dzia�o si� to czterysta milion�w lat temu.
Holownik zjecha� po Linie, wyj�c silniczkami hamuj�cymi. Operatorzy od��czali �adunki na wysoko�ci kilku tysi�cy mil, wysy�aj�c je dalej jednostopniowymi rakietami, dla zmniejszenia obci��enia Liny i zwi�kszenia szybko�ci za�adunku. Holownik, ju� znacznie ciszej, skierowa� si� ku rejonowi za�adunkowemu, a Kin przyjrza�a si� Ja�owi, podejrzliwie mru��c oczy.
- P�aski - powt�rzy�a. - Jak dysk Andersena?
- Mo�e. A co to jest dysk Andersena?
- Nikt tego nigdy nie zrobi�, ale gdyby wzi�� wszystkie planety systemu i zbi� je w dysk o �rednicy tego systemu, zostawiaj�c naturalnie dziur� na s�o�ce, i wy�o�y� sp�d neutronium dla uzyskania w�a�ciwego przyci�gania, to...
- S�odka godzino! Mo�ecie wykorzystywa� neutronium?
Kin zaskoczona potrz�sn�a g�ow�.
- Jak powiedzia�am: nikt nigdy czego� takiego nie zbudowa�. Ani nie znalaz�. Chyba �e ty to w�a�nie zrobi�e�?
- To musia�by by� strasznie ma�y uk�ad planetarny, bo ten �wiat ma ze trzyna�cie tysi�cy mil �rednicy.
Popatrzyli na siebie wyczekuj�co i w ko�cu Kin zada�a od dawna oczekiwane pytanie:
- Gdzie?
- Nigdy go beze mnie nie znajdziesz.
- I s�dzisz, �e zrobi�y go spindle?
- Tam s� rzeczy, w kt�re nie uwierzy�aby� za milion lat.
- Intrygujesz mnie. Ile chcesz?
W odpowiedzi wyci�gn�� z kieszeni gar�� banknot�w o nominale dziesi�ciu tysi�cy Dni ka�dy. Pojedynczy banknot by� r�wnowarto�ci� prawie dwudziestu o�miu lat przed�u�enia �ycia, je�liby zosta� zrealizowany w kasie Kompanii. Pieni�dze Kompanii by�y najmocniejsze we wszech�wiecie - mo�na by�o kupi� za nie przysz�o��. Nie spuszczaj�c wzroku z Kin, Jalo przywo�a� najbli�szego robokelnera i wsun�� banknoty do jego spalarki. Kin z najwy�szym wysi�kiem opanowa�a si� na widok tego marnotrawstwa, ale nikt nie przekroczy� setki, je�li kierowa� si� odruchami. Ingeruj�c, tylko by si� oparzy�a.
- Jak... - chrypn�a i odchrz�kn�a - to si� nazywa gest. Naturalnie, fa�szywe.
Poda� jej banknot matuzalemowy, czyli o najwy�szym nominale, ze s�owami:
- Dwie�cie siedemdziesi�t lat w prezencie.
Wzi�a z�oto-bia�y arkusik plastyku, zastanawiaj�c si�, jakim cudem nie dr�� jej d�onie.
Wz�r by� prosty, ale opr�cz niego istnia�o sto dziewi��dziesi�t dziewi�� sposob�w na sprawdzenie autentyczno�ci. Poza tym nikt nie podrabia� pieni�dzy Kompanii, jako �e szeroko rozpropagowano informacj�, �e ka�dy, kto by spr�bowa�, sp�dzi�by owe sfa�szowane lata w specjalnym zak�adzie Kompanii w naprawd� pomys�owy, a raczej nieprzyjemny spos�b. A raczej sposoby.
- Dawniej nazwano by mnie nieprzyzwoicie bogatym - odezwa� si� Jalo.
- Albo martwym.
- Zapominasz, �e by�em pilotem Terminusa. Nikt z nas nie wierzy� tak do ko�ca w nieuchronno�� �mierci. I jak dot�d jestem �ywym dowodem tej wiary. Zapewniani ci�, �e banknot jest autentyczny, mo�esz go sprawdza�, na ile chcesz sposob�w. To nie ja jestem do kupienia: przyby�em tu, �eby ciebie wynaj��. Za trzydzie�ci dni wracam na... na p�aski �wiat z powod�w, kt�re b�d� oczywiste, jak go zobaczysz. Zamierzam sp�dzi� tam mniej ni� rok, a zap�at� b�dzie wiedza. Odpowiedzi na naprawd� wiele pyta�... Banknot mo�esz zatrzyma�, nawet je�li nie przyjmiesz mojej propozycji. Mo�esz go sobie oprawi� w ramki... albo zatrzyma� na staro��.
I znikn�� jak demon najczystszej rasy. Gdy Kin si�gn�a przez st�, jej d�onie znalaz�y jedynie powietrze.
Zarz�dzi�a sprawdzanie prom�w, ale nie przyda�o si� naturalnie na nic. Co prawda nawet kto� niewidzialny nie m�g� prze�lizn�� si� ko�o czujnik�w przy bramkach wej�ciowych, ale przecie� nie musia�. Wystarczy�o, �e kupi� bilet na inne nazwisko i legalnie wszed� wraz z innymi pasa�erami. Promy towarowe mo�na by�o spokojnie wykluczy�, jako �e nie mia�y przedzia��w ci�nieniowych.
2
Wiadomo�� zjawi�a si� dwadzie�cia pi�� dni p�niej wraz z pierwsz� fal� kolonist�w.
Lina g��wna zosta�a wcze�niej zwini�ta przez satelit� i za�adowana na transportowiec, a na ca�ej planecie pozosta�o zaledwie kilka zespo��w kosmetycznych, ko�cz�cych wyprawki na antypodach. Tropikalna puszcza, rozci�gaj�ca si� wok� pag�rka, na kt�rym sta�a Kin, pozbawiona by�a �lad�w jakiejkolwiek ludzkiej obecno�ci, cho� osiem tysi�cy mil pod jej stopami ostatnia ekipa zwija�a ostatni� Lin�, za�adowuj�c j� na ostatni transportowiec, kt�ry wygl�da� niczym dwunastomilowy szkielet statku kosmicznego z wielkim silnikiem.
Mimo �e wygl�da�o to na zamieszanie, by�a to planowa ewakuacja. Na samym ko�cu nast�powa�o zatarcie �lad�w na wyspie. Reklam�wka firmy, kt�r� kiedy� ogl�da�a, pokazywa�a ostatniego z ekipy, wisz�cego o par� st�p nad ziemi� na Linie i zamiataj�cego w�asne �lady na piasku. Nie by�a to ma si� rozumie� prawda, ale te� nie by�o w tym du�o przesady.
Musia�a obiektywnie przyzna�, �e to dobra planeta - lepsza ni� Ziemia, chocia� ostatnio wszyscy twierdzili, �e na Ziemi si� poprawia. Ludno�� liczy�a prawie trzy czwarte miliarda i nie by�o tam wielu robot�w. O wiele lepiej ni� w czasach jej dzieci�stwa. Co prawda wi�kszo�ci wspomnie� z tego okresu stopniowo si� pozby�a, ale zostawi�a sobie kilka. Najdawniejsze wci�� wywo�ywa�o niemi�e skojarzenia.
Sta�a na wzg�rzu i spogl�da�a na mroczniej�c� r�wnin�, o�wietlan� promieniami zachodz�cego s�o�ca i cz�ciowo zamglon�. Przyprowadzi�a j� matka i obie sta�y w niewielkim t�umie stanowi�cym ludno�� prawie po�owy kontynentu. �eby lepiej widzia�a, robot wzi�� j� na barana. Mia� poznaczony spawami korpus i nale�a� do klasy �smej. Obserwowali taniec do melodii wygrywanej przez skrzypka.
Skrzypek by� cz�owiekiem, tancerze robotami, tote� nie mylili kroku. Tyle rozmaitych zaj�� wype�nia�o czas nielicznym ludziom, �e nie mieli g�owy do ta�c�w, ale by�a to tradycja, do kt�rej kiedy�, gdy b�dzie ich wi�cej, ludzie powr�c�; chwilowo podtrzymywa�y j� roboty, skacz�c w takt wygrywanej przez skrzypka melodii.
W�a�nie wtedy m�oda Kin Arad zdecydowa�a, �e ludzie nie powinni zosta� wymar�ym gatunkiem. A niewiele do tego brakowa�o.
Prawd� m�wi�c, gdyby nie droidy, tak w�a�nie by si� sta�o.
W�wczas podj�a decyzj� o zatrudnieniu si� w Kompanii...
Pierwszy szybowiec transportowy przemkn�� nad drzewami i osiad� ci�ko na trawie. Zwolni� na drzewie, okr�ci� si� ostro i znieruchomia�.
Po paru minutach otworzy�y si� drzwi przedzia�u pasa�erskiego: wyszed� z nich m�czyzna i wykopyrtn�� si� jak d�ugi.
Kin spokojnie obserwowa�a, jak zbiera si� do pionu. Z szybowca wysiad�o, ju� bez eksces�w, dw�ch nast�pnych m�czyzn i trzy kobiety. I dopiero w tym momencie dostrzegli j�.
A by�o na co popatrze�.
Sk�r� mia�a srebrn�, w�osy czarne z neonowymi pasmami. Do tego czerwon� peleryn� z �adunkami elektrostatycznymi, dzi�ki kt�rym powiewa�a majestatycznie mimo ca�kowitego braku wiatru. Uzna�a, �e kolonistom przybywaj�cym na now� planet� nale�y si� co� efektownego. Pewnie ju� sobie spisali konstytucj� roj�c� si� od wolno�ci wszelakiej ma�ci, tote� powinni by� przywitani dostojnie. Na rzeczywisto�� b�d� mieli a� za du�o czasu.
Na traw� opada�y kolejne szybowce, uwa�niej omijaj�c drzewa, a m�czyzna, kt�ry pierwszy wysiad�, wspi�� si� do niej na szczyt wzg�rza. Mia� pioniersk� brod� i by� blady jak mg�a na cmentarzu. Srebrny dysk na jego czole po�yskiwa� w promieniach wschodz�cego s�o�ca. Dotar� do niej ani troch� nie zm�czony, co wskazywa�o na autokontrol�, typow� dla wielowiekowych, i u�miecha� si�, ukazuj�c spi�owane na ostro z�by.
- Kin Arad?
- Bjorn Chang?
- Dotarli�my - oznajmi�, jakby nie by�o wida�. - Dziesi�� tysi�cy... Dobre powietrze zrobili�cie, co tak pachnie?
- Puszcza. Grzyby, rozk�adaj�ce si� pumy i purpura z kwiat�w ukrytych orchidei.
- Opowiadasz?! C�, i tak sami sprawdzimy. Roze�mia�a si� rado�nie.
- Przyznaj�, �e mnie zaskoczy�e�. Spodziewa�am si� jakiego� m�odzie�ca potykaj�cego si� o w�asn� szcz�k�...
- ...z projektem konstytucji w gar�ci- doko�czy�. -Jakiego� p�g��wka w stylu szefa kolonist�w z Landsheer. S�ysza�a� o Landsheer?
- Widzia�am film.
- A wiesz, �e oni stracili tydzie� na k��tnie, jakiego rodzaju rz�d�w chc�? A potem wybudowali ko�ci�. No, a potem ju� by�a zima. By�em na p�nocnym kontynencie zim�. Ostre je robicie.
Kin powoli ruszy�a w d� zbocza.
- Nie chcieli�my, �eby umarli - powiedzia�a cicho. - Mieli pe�n� informacj� o warunkach klimatycznych i przybli�one daty zmian p�r roku.
- Ale nie powiedzieli�cie im, �e wszech�wiat jest niesprawiedliwy. Byli za m�odzi, �eby sta� si� odpowiednio paranoidalni.
- A ty?
- Ja?! Doszed�em do etapu, �e podejrzewam samego siebie o ch�� zrobienia mi krzywdy. Dlatego oni mnie wynaj�li: poniewa� mani sto dziewi��dziesi�t lat i nie zamierzam umiera�, b�d� obserwowa� pogod� z uporem godnym lepszej sprawy, p�ywa� tylko tam, gdzie p�ytko, i jad� wy��cznie to, co b�dzie mia�o do��czon� kompletn� analiz� laboratoryjn�. Mog� te� kuca� regularnie na okoliczno�� nisko lataj�cych meteoryt�w. Mam pi�cioletni kontrakt i zamierzam go prze�y�.
Kin u�miechn�a si� - pewno�� siebie Changa nawet na niej wywar�a wra�enie.
Cho� z drugiej strony wiedzia�a, �e tylko w teorii jest to proste. Teoretycznie bowiem im kto stawa� si� starszy, tym by� ostro�niejszy i stara� si� przebywa� w pobli�u Kompanii, gdzie m�g� wymieni� Dni na kuracj� przed�u�aj�c� �ycie. (Gwarantowany przelicznik: dwadzie�cia cztery godziny dodatkowego �ycia za jeden Dzie�.) Jedynie Kompania p�aci�a w Dniach i jedynie ona potrafi�a przed�u�a� �ycie. Podr�czniki do ekonomii dowodzi�y, �e Kompania z wy�ej wymienionych powod�w jest w�a�cicielem wszystkiego i wszystkich.
Ale ekonomiczna teoria g�osi�a tak�e prawo ubywaj�cych powrot�w. Chodzi�o o to, �e w wieku dwudziestu lat nikt nie ryzykowa�, gdy� pracuj�c dla Kompanii, mia�o si� przed sob� wieki �ycia, tote� szkoda je by�o marnowa� wariack� jazd� czy innymi ekscesami. Jak si� mia�o dwie�cie lat, nikomu na ostro�no�ci ju� nie zale�a�o. Po trzysetce prawdopodobnie umiera�o si� z nud�w, wi�c �eby tego unikn��, je�dzi�o si� coraz szybciej, wspina�o na coraz wy�sze g�ry czy w�drowa�o przez ciemn� stron� Merkurego. Pr�dzej czy p�niej co� si� musia�o nie uda�. �mier� by�a skutecznym i jedynym sposobem na nud�.
Dlatego w�a�nie Chang zdecydowa� si� przewodzi� niedo�wiadczonym kolonistom - nie mia� do stracenia nic poza nie ko�cz�cym si� �yciem.
- Nie budujemy rozrywkowych �wiat�w - przypomnia�a mu. - Ten te� b�dziecie musieli podbi�.
Nad ich g�owami przelecia� kolejny szybowiec, nikn�c za drzewami.
- W�a�nie polecia�y zapasy, koce i ca�a reszta - poinformowa� j� rado�nie Chang. - Kaza�em ch�opakom z kontroli lot�w wyl�dowa� o jakie� dziesi�� mil st�d. Dzie� jest akurat w sam raz na spacer. Zobaczymy, kt�ra z moich owieczek lezie, nie patrz�c. Tu, zdaje si�, s� jadowite paj�ki?
- S�. Co b�dziesz robi�, gdy sko�czysz ten pi�cioletni kontrakt?
- Nie wiem. Mo�e zostan� tu Patriarch�... Chocia� w�tpi�. Wtedy tu ju� b�dzie zbyt cywilizowanie, �eby by�o przyjemnie.
- Zbyt cywilizowanie? Nie od razu Rem zbudowano, jakby� zapomnia�.
- Bo nie nadzorowa�em tej budowy.
Koloni�ci obserwowali j� w milczeniu. Na planecie nie by�o chirurgii genetycznej, plac�wki Kompanii czy dost�pnej d�ugowieczno�ci, a mimo to wszyscy byli ochotnikami. Nawet co dziesi�ty nie do�yje setki. Ale b�d� mieli dzieci i w efekcie geny przetrwaj�, a warunki tej planety same ju� za�atwi� kwesti� doboru. Inne s�o�ce i ksi�yc te� do�o�� swoje i za tysi�c lat mieszka�cy nadal b�d� lud�mi, ale troch� innymi. Tak jak przewiduje Plan.
- Tu si� po�egnamy - powiedzia�a, si�gaj�c do torby przy pasie. - Oto gwarancja na pi�� tysi�cy lat i akt w�asno�ci.
Chang wsun�� dokumenty za koszul�.
- My�leli�cie ju�, jak j� nazwa�? - zainteresowa�a si� Kin.
- W g�osowaniu wygra�o Kingdom.
- �adne. Proste i wymowne. Mo�e kiedy� tu wr�c� zobaczy�, jak wam leci.
Ostatni szybowiec by� motorowy i wielokrotnego u�ytku, w przeciwie�stwie do jednoraz�wek z ekologicznie czystych surowc�w, jakimi przywo�ono pionier�w. W otwartych drzwiach czeka� robot z logo Kompanii na piersiach, pilnuj�c statku.
- Kiedy ostatni raz podda�a� si� przed�u�eniu? - spyta� niespodziewanie Chang.
- Osiem lat temu, a o co chodzi?
Chang przysun�� si� bli�ej, by inni nie mogli go us�ysze�.
- Kompania ma k�opoty. Mo�e nasze Dni s� policzone.
- K�opoty?
Autopilot zarejestrowa�, �e Kin wsiad�a, odczeka� przepisowe trzy sekundy i zamkn�� drzwi. Przez du�e tylne okno widzia�a spokojnie obserwuj�cego j� Changa, kt�ry podszed� do samego szybowca i wyj�� z niego megafon. W��czy�y si� silniki strumieniowe, gdy dotarli na odpowiedni� wysoko��, a t�um sta� si� wpierw smug�, potem kropk�, w ko�cu zgubi� si� w d�ungli. Kin siad�a prosto i zastanowi�a si�: Kompania by�a w�a�cicielem sze��dziesi�ciu procent niesko�czono�ci; to jakie k�opoty?!
Wyprzedzili s�o�ce i wyl�dowali na niewielkiej, piaszczystej wysepce otoczonej fosforyzuj�cym morzem. W blasku ksi�yca wygl�da�a na idealnie bia��. By�a tu zakotwiczona ostatnia Lina, a na piasku czeka�a niewielka kapsu�a, o kt�r� opiera� si� m�czyzna.
- Joel!
- Cze��, Kin - u�miechn�� si� jak neandertalczyk.
- My�la�am, �e zosta�e� szefem sektora na Cifradorze.
- Rozmy�li�em si�. Wsiadaj. Robot!
- Massa?
- Przyczep szybowiec i jedziemy.
- Ju� robi�, Massa!
- I przesta� gada� jak niewolnik, bo ci g�os od��cz�!
Wspi�li si� do niewielkiej kabiny, siadaj�c po obu stronach szybu, w kt�rym porusza�a si� Lina. Joel Cheng westchn�� i uruchomi� nap�d. Lekko szarpn�o i ruszyli w g�r�.
- Jestem tu obserwatorem - wyja�ni�.
- A co ci si� sta�o? - Kin mia�a wra�enie, �e z wszech�wiata w�a�nie odpad�o dno.
- A nic mi si� nie sta�o. Tak mi�dzy nami to ten pomys� ca�kiem mi si� podoba. A tobie?
- Jako� nie mog� sobie... - Kin przerwa�a nagle.
Doskonale bowiem sobie wyobrazi�a go zahibernowanego na pok�adzie satelity kr���cego po najwy�szej orbicie wok� planety i nigdy si� nie zbli�aj�cego. Automaty utrzymywa�y jego cia�o w gotowo�ci do wybudzenia si� i obserwowa�y powierzchni� planety, by zrobi� to we w�a�ciwym momencie. Czyli gdy zauwa�� u�ycie energii atomowej i loty kosmiczne. Najlepiej zimn� reakcj� i lot pozasystemowy.
Niekt�re planety na pierwszym miejscu stawia�y loty kosmiczne, maj�c nadziej� na szybsze rozpoznanie i dopuszczenie do mi�dzygwiezdnej spo�eczno�ci, ale na d�u�sz� met� to si� nikomu nie uda�o. Nawet wewn�trzsystemowe loty stanowi�y szczyt piramidy opieraj�cej si� na takich podstawach, jak na przyk�ad nowoczesne rolnictwo. Nikt nie mo�e regularnie lata� na Ksi�yc, nie jedz�c wpierw do syta.
Joel wybra� na konsolecie menu i powierzchnia zmieni�a si� w zastawiony st�. Widz�c jej zaskoczon� min�, u�miechn�� si� szeroko. Joel w og�le cz�sto si� u�miecha�, g��wnie dlatego, �eby ludzie przestali si� go ba�. Jakim� dziwnym zbiegiem okoliczno�ci wybi�y u niego paleolityczne geny i wygl�da� raczej przera�aj�co. Za to gdy si� u�miechn��, wszystko ja�nia�o - tak musia�o wygl�da� spotkanie Cz�owieka z Rozumem.
We dw�jk� mieli ponad czterysta lat i nie musieli du�o m�wi�, by si� dobrze zrozumie�.
- Znajomo wygl�da... - oceni�a, przygl�daj�c si� posi�kowi. - To by�o sto trzydzie�ci lat temu, jak byli�my ma��e�stwem... na Tynewaldzie. Tam panowa�a ta szalona religia... Ikar Powsta�y! Przepraszam... a ty nawet pami�ta�e�, co jedli�my. To naprawd� romantyczne.
- Prawd� m�wi�c, musia�em sprawdzi� - przyzna�, nalewaj�c wino. - Tylko nie zapisa�em kolejno�ci: by�a� moj� pi�t� �on�?
- Trzeci�. Ty by�e� moim pi�tym m�em. Wybuchn�li �miechem.
- To by�y trzy szcz�liwe lata, Kin.
- Dwa.
- Niech b�dzie dwa. Pami�tasz na Plershoorr jak...
- Nie zagaduj mnie. Dlaczego zosta�e� obserwatorem?
Temperatura spadla na �eb na szyj�. Za oknami King-dom z krajobrazu zmieni�a si� w dysk, o�wietlony promieniami s�onecznymi na r�wniku.
- Bo na samym przed�u�aniu nie po�yj� tak d�ugo jak obserwator. Bo mi�o jest popatrze�, jak si� rozwija nowy �wiat, i jestem ciekaw, co niesie przysz�o��. To tak jak odwiedza� nowy wszech�wiat...
- Mo�e by� przesta� pieprzy�? - zaproponowa�a uprzejmie. - Znam ci�, zapomnia�e�? Nigdy nie zauwa�y�am, �eby� si� nudzi�. Je�li dobrze pami�tam, dwa lata uczy�e� si�, jak zrobi� drewniane ko�o. M�wi�e�, �e nie spoczniesz, dop�ki si� wszystkiego nie nauczysz. Ostatnio, zdaje si�, chcia�e� si� nauczy� odlewa� mied� i zamierza�e� napisa� kompletn� monografi� o pornografii robot�w. Jeszcze jej nie napisa�e�.
- Dobra. Chowam si�, bo jestem tch�rzem. Wystarczy? Tu si� nied�ugo zaczn� dzia� r�ne rzeczy i zdecydowa�em, �e najlepiej b�dzie przeczeka� je w lod�wce.
- Jakie rzeczy?
- K�opoty.
- K�o... Chang m�wi� to samo.
- Rozmawia�em z nim wczoraj, gdy byli na orbicie. Te� chce przeczeka� burz�.
- O czym ty do diab�a m�wisz?!
- Kompania dok�adnie sprawdzi�a banknot, kt�ry im wys�a�a� po wizycie tego Jala.
- Fa�szywy?
- To by wszystko wyja�nia�o. On w pewien spos�b jest autentyczny, tyle �e nie jest naszej produkcji. Numery i kody nie s� w�a�ciwe, bo jeszcze nie zosta�y wykorzystane, ale gdyby nie to, jest jak najbardziej prawdziwy. A to znaczy, �e istnieje spos�b podrabiania, nie, raczej duplikowania pieni�dzy Kompanii. Pomy�l, jakie mog� by� nast�pstwa, Kin.
Pomy�la�a i wnioski nie by�y weso�e.
Banknoty by�y tak zabezpieczone, �e niemo�liwo�ci� by�o je sfa�szowa� - ka�de fa�szerstwo musia�o by� powieleniem. A jednodniowego banknotu nie da�o si� powieli� nawet warstwiark�, poniewa� Kompania by�a w�a�cicielem wszystkich maszyn tego typu, a jedno z zabezpiecze� banknotu uruchamia�o program niszcz�cy ca�� wielokilometrow� machin�. Nikt nie m�g� duplikowa� tych pieni�dzy. Ale gdyby potrafi� to zrobi�...
Wielowiekowi ucierpieliby na tym pierwsi. Je�li pieni�dze Kompanii przesta�yby by� wiarygodne - gdyby na przyk�ad na rynku znalaz�o si� ich dziesi�� czy dwadzie�cia razy wi�cej, Kompania przesta�aby istnie�, gdy� podstaw� jej maj�tku by�a wiarygodno��- najtwardsza waluta.
Chirurgia genetyczna powstrzymywa�a proces umierania i bez przed�u�ania, kt�re kupowa�y Dni, mo�na by�o �y�, ale cz�owiek si� starza�. W efekcie mia�o si� do czynienia z nie�miertelnymi sklerotykami. Tote� nic dziwnego, �e ka�dy z nich kombinowa�, jak m�g� - Joel z�apa� tak� form� nie�miertelno�ci, jak� potrafi� znale��, Chang zaszy� si� tam, gdzie krach b�dzie najmniej odczuwalny. Mniej rozs�dni prawdopodobnie robili r�wnie sensowne rzeczy jak przechadzka w pr�ni bez skafandra.
A takich jak ona musia�o ju� by� miliony. Co prawda narzekali, �e wszystko ju� jedli i �ycie staje si� coraz bardziej bezbarwne, ale nikt z nich nie zamieni�by si� z lud�mi, kt�rzy woleli mie� dzieci zamiast d�ugowieczno�ci. �ycie wci�� by�o s�odkie, a �mier� pozostawa�a zagadk�. Jak zwykle tym, czego cz�owiek najbardziej si� obawia�, by�a staro��.
- Szukali go? - spyta�a.
- Wsz�dzie. Wiadomo tylko, �e by� na Ziemi, bo wszystkie dane o programie Terminus zosta�y skasowane z archiwum Muzeum Kosmicznego.
- Wi�c nic o nim nie wiemy?
- Nic. Dlatego radz� ci znale�� jak�� dziur� i prze-
czeka�. Kompania przynajmniej w jednej sprawie mia�a racj�: te planety d�ugo wytrzymaj�.
- Jeden cz�owiek nie mo�e spowodowa� upadku cywilizacji!
- Tak? A gdzie tak jest napisane? - Joel rozlu�ni� si�. - Ten p�aszcz... rzeczywi�cie jest niewidzialny?
- Je�li spogl�dasz na niego w okre�lony spos�b, to, co jest za nim, wygl�da na rozmyte, ale nie zauwa�ysz tego, je�li nie wiesz, na co zwr�ci� uwag�.
- U�yteczny drobiazg w szpiegostwie, szkoda �e nikt si� w to od dawna nie bawi. W�tpi�, aby�my mogli co� takiego zrobi�. Potrzebna by�aby naprawd� wysoko rozwini�ta technika, w�wczas niewidzialno�� nie na wiele si� przydaje, bo mo�na ci� wykry� na sto r�nych sposob�w.
- Te� si� nad tym zastanawia�am - przyzna�a Kin.
- No i teleportacja... wszystkie teorie twierdz� zgodnie, �e to niemo�liwe. Podw�jny efekt Wasbile'a daje j� prawie dok�adnie, tak samo jak prawie mo�na zbudowa� perpetuum mobile.
Satelita, z kt�rego spuszczono Lin�, sta� si� ju� jasn� gwiazd�.
- Chcia�bym go spotka� - westchn�� Joel. - Czyta�em o sondach Terminus, jak by�em g�wniarzem. A kiedy by�em na Nowej Ziemi, odwiedzi�em farm� Ripa Van LeVine'a. To on wyl�dowa� na tej planecie i znalaz�...
- Wiem, co znalaz� - przerwa�a mu Kin. Mimo jej tonu kontynuowa� beztrosko:
- Kilka lat temu ogl�da�em nagrania T-4 i T-6, kt�re nadal lec�. Ta fundacja z Nowej Ziemi co dziesi�� lat wysy�a statki, u�ywaj�c migotliwego przyspieszenia...
- Wiem, jak to si� robi - przerwa�a mu ponownie.
- ...Statek zyskiwa� przyspieszenie, nurkuj�c w s�o�ce Nowej Ziemi, potem skaka� z powrotem par� milion�w lat, ponownie nurkowa�, skaka� itd., a� wyskakiwa� kilkaset lat �wietlnych o par� mil od kt�rej� z sond. Terminus 4 nie zacz�� zwalnia� na p�metku, a Termi6 wskutek awarii prymitywnego komputera lecia� ku gwie�dzie, kt�rej w og�le nie ma. Gdyby sprawy pozostawiono zwyk�emu biegowi, piloci przestaliby si� rozk�ada� par� wiek�w temu, jako �e hibernacja w chwili ich startu by�a na naprawd� prymitywnym poziomie. Ale maszyny wymieniano po kawa�ku, dodaj�c rozmaite unowocze�nienia w miar� rozwoju techniki.
By�o to upiornie drogie, trudne i pracoch�onne. Znacznie wygodniej by�oby ewakuowa� pilot�w i zapewni� im �ycie w luksusie, ale Rip Van LeVine, kt�ry po tysi�cletniej podr�y wyl�dowa� na planecie skolonizowanej trzysta lat wcze�niej, dzi�ki nowemu rodzajowi nap�du (zwanego Gdzienieb�dziem) dorobi� si� znacznego maj�tku, nim pope�ni� samob�jstwo. Za�o�y� fundacj� maj�c� na celu zrobienie wszystkiego co mo�liwe dla ostatnich dw�ch pilot�w - opr�cz obudzenia ich - i wynaj�� wystarczaj�co dobrych prawnik�w, by tego dopilnowali.
- Pierwsze, o czym Kompania pomy�la�a, to obudzi� pilota T-4 i spyta� o Jala: trenowali wszyscy razem, to musi go zna�. O ma�o nie wywo�a�o to powstania na Nowej Ziemi, tak �e propozycja upad�a.
- A tobie jak si� ten pomys� podoba?
- W og�le, a bo co?
- Bo mnie te� nie.
Kin pozosta�a na satelicie, dop�ki Joel nie sko�czy� ostatnich przygotowa� i nie przerwa� �a�cucha molekularnego Liny. Kingdom naprawd� zosta�o pozostawione samo sobie.
Odlecia�a, nim zacz�� si� przygotowywa� do hibernacji.
Jej statek przycumowany by� do satelity, a teoretycznie rzecz bior�c, by�a na urlopie, dop�ki nie do��czy�a do reszty ekipy na Trenchert, gdzie oczyszczono ju� atmosfer� i wzmocniono j�dro. Od miesi�cy planowa�a wst�pi� po drodze do Momremonn-Spitz, by obejrze� nowe wykopalisko spindli, gdzie - jak g�osi plotka -znaleziono kolejn�, sprawn� warstwiark�. Teraz ju� nie wydawa�o jej si� to istotne.
Zamkn�a za sob� wewn�trzne drzwi �luzy i us�ysza�a:
- Witamy pani� na pok�adzie, ��ko za�cielone, paliwa pe�ne baki. Przygotowa� k�piel?
- Uhm.
- Kurs mamy obliczony. Mamy odlicza�?
- Podarujemy sobie cz�� oficjaln� - zdecydowa�a Kin. - Przygotuj k�piel.
O tym, �e s� w drodze, �wiadczy�o jedynie lekkie zafalowanie wody.
- Zgrabnie ci posz�o - pochwali�a, gdy� wpojono jej uprzejmo�� dla maszyn.
- Dzi�kuj�. Pi�� godzin i trzy minuty do flickoveru. Kin starannie namydli�a rami� i po chwili odezwa�a si�:
- Statek?
- Tak, prosz� pani?
- Gdzie my w�a�ciwie lecimy?! Bo nie przypominani sobie, �ebym ci wydawa�a jakie� polecenia.
- Lecimy na Kung, zgodnie z pani poleceniem, �askawie wydanym trzysta trzydzie�ci osiem godzin temu.
Kin powsta�a niczym dobrze namydlona Wenus Anadyomene z piany morskiej, cho� znacznie szybciej, i biegiem dopad�a fotela pilota, znacz�c b�belkami �lad przez p� statku.
- Powt�rz no to polecenie - powiedzia�a dziwnie cicho, gotowa natychmiast uruchomi� po��czenie ze stacj�.
Joel jeszcze do ko�ca si� nie zamrozi�, bo trwa�o to �adnych par� godzin, a gdyby nawet, to mo�na go by�o bez trudu odmrozi�. A tylko stacja mia�a wystarczaj�co silny nadajnik, by po��czy� si� z siedzib� Kompanii. Ca�a sprawa �mierdzia�a robot� Jaga.
Na ekranie wy�wietli�o si� kr�tkie i jasne polecenie, poprzedzone kodem statku, a zako�czone jej w�asnym. Nadano je z powierzchni planety, gdy trwa�y tam jeszcze prace wyko�czeniowe i dzia�a�o kilkana�cie nadajnik�w. Na ko�cu widnia�o zdanie:
"P�aski �wiat. Jeste� ciekawsk� os�bk�, Kin Arad. Je�li mnie oszukasz, wiecznie b�dziesz si� zastanawia�, czego si� nie dowiedzia�a�".
Opu�ci�a d�o�, nie wywo�uj�c stacji. Nie mo�na zbudowa� p�askiego �wiata. Podobnie jak nie mo�na wr�ci�, pilotuj�c sond� Ter-minus.
I podrobi� banknotu Kompanii.
- Statek?
- Tak?
- Lecimy na Kung. I otw�rz po��czenie do mojego gabinetu.
- Zrobione, prosz� pani.
To co robi�a by�o z�e. Prawdopodobnie by�o te� g�upie. I prawie na pewno sko�czy si� wylaniem z pracy.
Ale nie mia�a ochoty wiecznie zastanawia� si�, czego nie zobaczy�a.
Czas wype�ni�o jej przypomnienie sobie podstawowego kungijskiego i od�wie�enie informacji o samej planecie. Wysz�o na to, �e dorobili si� Liny, ale nikomu jako� nie przysz�o do g�owy zakaza� l�dowa� na samej planecie. Na Kung zreszt� niewiele rzeczy by�o zabronionych. Morderstwa te� nie by�y. By�a to obecnie jedyna planeta w znanej przestrzeni, gdzie statki mog�y l�dowa�, u�ywaj�c pok�adowych silnik�w. Zreszt� czy to by�o wa�ne?
Mieszka�cy planety potrzebowali twardej waluty, a poniewa� Kung w zasadzie nie produkowa� niczego, co ludzie mogliby wykorzysta� (nie licz�c szerokiej gamy chor�b zbli�onych do zapalenia p�uc), robili co w ich mocy, by przyci�gn�� turyst�w. By�o bowiem naprawd� du�o rzeczy, kt�re chcieli mie�...
Kin by�a ju� na powierzchni Kung i najbardziej zapami�ta�a deszcz. Kungijski posiada� czterdzie�ci dwa r�ne okre�lenia deszczu, ale i tak �adne nie oddawa�o potopu lej�cego si� z nieba przez pi��dziesi�t pi�� minut ka�dej godziny. Planeta mia�a niewielk� grawitacj�. Nie by�o na niej g�r, bo cho� sporo ich wyros�o, lataj�ce w powietrzu oceany wody niesione wiatrem skutecznie je zniwelowa�y. �a�osne resztki najcz�ciej zmieni�y si� w wyspy. Zalewane niesamowicie silnymi przyp�ywami powodowanymi przez przero�ni�ty ksi�yc. Ca�o�ci dope�nia�o nie daj�ce zbyt wiele ciep�a s�o�ce i ro�linno��: albo grzybowata, pospiesznie owocuj�ca podczas odp�ywu, albo pozbawiona z�udze� podwodna.
To, �e w takich warunkach pojawiali si� tury�ci, by�o kolejn� niezg��bion� zagadk� wszech�wiata. A pojawiali si�, mimo �e ca�y czas musieli nosi� kamizelki ratunkowe na okoliczno�� przyp�yw�w. Rybacy, mi�o�nicy mgie�, mykofile i op�tani wanderjachrem studenci biologii. Co si� tyczy�o samych kung�w...
Wy��czy�a czytnik i siad�a wygodniej.
Nast�pnie przeprowadzi�a ze sob� nast�puj�c� rozmow�:
"Powinna� zawiadomi� Kompani�. Jest jeszcze na to czas".
"Wiesz, co si� stanie: on mo�e jest wariat, ale idiota na pewno nie i b�dzie si� czego� takiego spodziewa�. Poza tym Kung nie jest �wiatem ludzi i Kompania ma tu nie