2673

Szczegóły
Tytuł 2673
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

 

2673 PDF Ebook podgląd online:

Pobierz PDF

 

 

 


 

Zobacz podgląd 2673 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 2673 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.

2673 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:

 

Victoria Holt Pan Dalekiej Wyspy Prze�o�y�a Paulina Breiter_Ziemkiewicz Warszawa 1994 Pisa�a J. Andrzejewska Korekty dokona�y I. Stankiewicz i E. Chmielewska Cz�� I Londyn Rozdzia� 1 O�wiadczyny W noc poprzedzaj�c� debiutancki bal Esmeraldy nawiedzi� mnie zn�w ten sen. N�ka� mnie regularnie przez ca�e moje dziewi�tna�cie lat. Podobnie uporczywie powracaj�ce sny budz� zazwyczaj niepok�j, poniewa� przywodz� my�l, i� musi si� w nich kry� co� wa�nego, tajemnica czekaj�ca na to, by j� odkry�. Kiedy budzi�am si�, wstrz�sa� mn� dreszcz strachu, cho� nigdy tak naprawd� nie wiedzia�am, dlaczego. Nie chodzi�o nawet o sam sen, lecz o towarzysz�ce mu przeczucie nieuniknionej katastrofy. By�am w pokoju. Zna�am go doskonale, poniewa� za ka�dym razem by� to ten sam pok�j. Nie wyr�nia� si� niczym szczeg�lnym. Znajdowa� si� tam ceglany kominek, po jego obu stronach ustawiono fotele. Pod�og� za�ciela� czerwony dywan, w oknach wisia�y ci�kie czerwone story. Nad kominkiem wisia� obraz, przedstawiaj�cy wzburzone morze, na �rodku pomieszczenia sta� rozk�adany st� i kilka krzese�. We �nie przemawia�y do mnie r�ne g�osy, na przemian szepta�y i milk�y. Mia�am uczucie, �e co� si� przede mn� ukrywa, nagle nadchodzi�o obezw�adniaj�ce przeczucie zguby i budzi�am si�, przera�ona. To wszystko. Czasami sen nie zjawia� si� przez ca�y rok i zapomina�am o nim, po czym nagle powraca�. W miar� up�ywu czasu dostrzega�am coraz to nowe szczeg�y, na przyk�ad grube sznury, podtrzymuj�ce czerwone zas�ony, czy stoj�cy w k�cie fotel na biegunach. Zdawa�o mi si�, i� z ka�dym drobiazgiem katastrofa zbli�a si� coraz bardziej. Po tym, jak si� ockn�am, nadal le�a�am nieruchomo i zastanawia�am si�, co mo�e oznacza� ten sen. Czemu �w pok�j sta� si� cz�ci� mojej krainy marze�? Dlaczego za ka�dym razem by� taki sam? Sk�d bra� si� ten przera�liwy strach? Pok�j by� niew�tpliwie wytworem mojej wyobra�ni, ale czemu �ni�am o nim przez te wszystkie lata? Nigdy nie wspomina�am o tym nikomu. W dziennym �wietle ca�a historia wydawa�a si� �mieszna, bowiem sny, tak rzeczywiste dla �ni�cego, opowiedziane staj� si� nudne. Lecz gdzie� w duchu przekonana by�am, i� �w koszmar co� znaczy, �e jaka� dziwna, na razie niepojmowalna, si�a ostrzega mnie przed nadchodz�cym niebezpiecze�stwem, i �e, by� mo�e, kiedy� odkryj�, o co w�a�ciwie chodzi�o. Na jawie nie oddawa�am si� szale�stwom wyobra�ni. Moje �ycie by�o na to zbyt ponure i surowe. Odk�d znalaz�am si� na �asce kuzynki Agaty, nieustannie przypominano mi, abym zna�a swoje miejsce. Mia�am by� wdzi�czna za wszystko: �e zasiadam do sto�u z jej c�rk� Esmerald�, �e posiadamy wsp�ln� guwernantk�, �e pozwalaj� mi na spacery po parku w towarzystwie niani. Ca�y czas musia�am pami�ta�, �e jestem najbardziej �a�osn� z istot, ubog� krewn�, i jedynie przynale�no�� do rodziny uprawnia�a mnie do �ycia na jakim takim poziomie. Zreszt� nawet i to nie by�o do ko�ca pewne, bowiem kuzynk� Agat� ��czy�a raczej krucha wi� pokrewie�stwa z moj� matk�. Kuzynka Agata by�a jedn� z tych prawdziwie imponuj�cych kobiet. Przerasta�a innych we wszystkim: sylwetk�, g�osem, charakterem. Ca�kowicie zdominowa�a w�asn� rodzin�, sk�adaj�c� si� z drobnego m�a - kt�ry mo�e wcale nie by� drobny, a jedynie sprawia� takie wra�enie w zestawieniu ze sw� ma��onk� - i c�rki Esmeraldy. Kuzyn William, jak go nazywa�am, prowadzi� bardzo rozleg�e interesy i by� cz�owiekiem maj�tnym. Wyobra�a�am sobie, i� poza domem odgrywa� rol� wa�nej osobisto�ci, lecz w rodzinie zawsze ulega� swej energicznej po�owicy. Mia� spokojne usposobienie i zawsze, kiedy si� spotykali�my, obdarza� mnie roztargnionym u�miechem, jakby nie m�g� sobie do ko�ca przypomnie�, kim jestem i co robi� w jego domu. My�l�, �e by�by porz�dnym cz�owiekiem, gdyby znalaz� w sobie do�� silnej woli, aby sprzeciwi� si� �onie. Kuzynka Agata s�yn�a ze swych dobrych uczynk�w. Zawsze po�wi�ca�a kilka dni w tygodniu na spotkania dobroczynne. Wtedy podobne jej damy zasiada�y w salonie i cz�sto wzywano mnie, abym pomog�a przy roznoszeniu herbaty i ciastek. Kuzynka Agata lubi�a, gdy w takich sytuacjach pokazywa�am si� go�ciom. - To Ellen, c�rka mojej powinowatej - wyja�nia�a zawsze. - Co za tragedia. Nie pozostawa�o nic innego, jak zapewni� dziecku dom. Czasami Esmeralda pomaga�a mi przy ciastkach. Biedna Esmeralda! Nikt by nie zgad�, �e to latoro�l w�a�cicieli domu. Stale rozlewa�a herbat� na spodki, a kiedy� opr�ni�a ca�� fili�ank� na kolana jednej z dam. Kuzynka Agata bardzo z�o�ci�a si�, kiedy kto� omy�kowo uzna� Esmerald� za ubog� krewn�, a mnie za dziedziczk�. W sumie los Esmeraldy nie by� wcale l�ejszy od mojego. Stale s�ysza�a: "Wyprostuj ramiona", "Nie garb si�" albo "M�w g�o�niej, na mi�o�� bosk�. Nie mamrocz pod nosem". Nieszcz�sna Esmeralda o wspania�ym imieniu, kt�re zupe�nie do niej nie pasowa�o! Mia�a bladob��kitne oczy, b�yskawicznie nape�niaj�ce si� �zami - a p�aka�a cz�sto - i cienkie jasne w�osy, zawsze sprawiaj�ce wra�enie nieuczesanych. Odrabia�am za ni� zadania z algebry i pomaga�am przy pisaniu wypracowa�. Lubi�a mnie. Ciotka Agata bardzo �a�owa�a, �e ma tylko jedno dziecko. T�skni�a za synami i c�rkami, kt�rymi mog�aby komenderowa� i porusza�, jak pionkami na szachownicy. Za to, �e los obdarzy� j� jedn� jedyn�, w dodatku w�t�� pociech�, wini�a wy��cznie m�a. Zasada numer jeden g�osi�a, �e wszystko, co dobre, pochodzi�o wprost od niej. Do niepowodze� przyczyniali si� zawsze inni. Zosta�a kiedy� przyj�ta przez kr�low�, kt�ra pogratulowa�a jej dzia�alno�ci na rzecz biednych. Organizowa�a kluby, w kt�rych ludzi tych wprowadzano w obowi�zki wobec lepszych tego �wiata. Aran�owa�a szycie koszul i perkalowych stroj�w. By�a niezmordowana i zawsze emanowa�a aur� niez�omnej cnoty. Nic dziwnego, �e jej m�� i c�rka czuli si� przyt�oczeni. O dziwo, mnie to nie peszy�o. Od dawna by�am przekonana, i� dobre uczynki kuzynki Agaty sprawia�y tak� sam� satysfakcj� jej, co innym. Uwa�a�am te�, �e je�li przesta�yby sprawia� jej przyjemno��, zrezygnowa�aby z nich natychmiast. Wyczuwa�a we mnie ten brak akceptacji i bola�a nad nim. Nie lubi�a mnie - nie �eby w og�le �ywi�a do kogo� gor�tsze uczucie, rzecz jasna poza w�asn� osob�. W g��bi ducha musia�a jednak docenia� fakt, i� m�� dostarcza� jej pieni�dzy, pozwalaj�cych �y� na poziomie, do jakiego przywyk�a. Co do Esmeraldy, to jako jedynej c�rce nale�a�y jej si� pewne wzgl�dy. Ja jednak by�am obca i w dodatku niezbyt pokorna. Kuzynka Agata musia�a zauwa�y� u�miech, kt�rego nie potrafi�am powstrzyma�, gdy opowiada�a o swych najnowszych planach uszcz�liwienia kolejnej osoby. Niew�tpliwie wyczu�a we mnie niech�� do podporz�dkowania si�. Oczywi�cie z �atwo�ci� uwierzy�a, �e to wp�yw z�ej krwi, odziedziczonej po rodzinie ojca, cho� zawsze twierdzi�a, �e nie wiadomo jej nic bli�szego o mych krewnych z jego strony. Podej�cie kuzynki Agaty by�o widoczne od pierwszych chwil, kt�re sp�dzi�am w jej domu. Kiedy mia�am dziesi�� lat, pos�a�a po mnie. - S�dz�, �e nadszed� ju� czas, Ellen - oznajmi�a - aby�my odby�y powa�n� rozmow�. Spojrza�a na mnie, hard� dziesi�ciolatk� z mas� g�stych, niemal czarnych w�os�w, z ciemnoniebieskimi oczami, o kr�tkim nosie i silnie zarysowanym podbr�dku, znamionuj�cym up�r. Sta�am przed ni� na wielkim perskim dywanie w pokoju, kt�ry nazywa�a swoim gabinetem. Tam w�a�nie jej osobista sekretarka pisa�a za ni� listy i wykonywa�a wi�ksz� cz�� pracy, za kt�r� p�niej kuzynka Agata zbiera�a pochwa�y. - Pos�uchaj, Ellen - powiedzia�a do mnie - chc�, �eby�my dobrze si� zrozumia�y. Zgadzasz si� chyba, i� trzeba okre�li� twoj� pozycj� w tym domu. - Nie czekaj�c na odpowied� ci�gn�a dalej: - Bez w�tpienia jeste� mi g��boko wdzi�czna... i oczywi�cie kuzynowi Williamowi Loringowi (tak nazywa� si� jej m��) za to, �e przyj�li�my ci� pod nasz dach. Po �mierci twojej matki mogli�my, rzecz jasna, umie�ci� ci� w sieroci�cu, ale poniewa� nale�ysz do rodziny - cho� trudno m�wi� o bliskim pokrewie�stwie - zdecydowali�my, �e trzeba ci zapewni� opiek�. Twoja matka, jak wiesz, po�lubi�a niejakiego Charlesa Kellawaya. Ty jeste� owocem tego zwi�zku - jej nos zadr�a� lekko, dobitnie demonstruj�c pogard�, jak� kuzynka darzy�a zar�wno moich rodzic�w, jak i ich potomstwo. - Niestosowne ma��e�stwo. Nie by� to m�czyzna, kt�rego dla niej wybrano. - To musia�o by� ma��e�stwo z mi�o�ci - wtr�ci�am, bowiem s�ysza�am o tym od niani Grange, kt�rej ciotka by�a mamk� samej kuzynki Agaty i doskonale zna�a dawne sekrety rodzinne. - Prosz�, nie przerywaj mi. To bardzo powa�na sprawa. Twoja matka, wbrew woli rodziny, po�lubi�a m�czyzn� z jakiego� dzikiego zak�tka, o kt�rym nigdy nawet nie s�yszeli�my. - Ciotka spojrza�a na mnie surowo. - Ty urodzi�a� si� w nieca�y rok p�niej. Wkr�tce potem twoja matka, okazuj�c ca�kowity brak odpowiedzialno�ci, porzuci�a sw�j dom i wr�ci�a na �ono rodziny, przywo��c ciebie ze sob�. - Mia�am wtedy trzy lata - powiedzia�am, znowu cytuj�c niani� Grange. Kuzynka Agata unios�a brwi. - Prosi�am, aby� mi nie przerywa�a. Nie mia�a nic... zupe�nie nic. Obie sta�y�cie si� ci�arem dla twojej babki. A twoja matka umar�a w dwa lata p�niej. Mia�am wtedy pi�� lat. Pami�ta�am j� jak przez mg��: dusz�ce u�ciski, kt�re uwielbia�am, i poczucie bezpiecze�stwa, docenione dopiero, gdy jej zabrak�o. W moim umy�le tkwi� rozmyty obraz: siedzia�am na ch�odnej trawie, a matka obok mnie, trzymaj�c w d�oni szkicownik. Zawsze co� rysowa�a i starannie chowa�a blok przed babk�. Oczywi�cie wyczuwa�am, �e by�a w nie�asce, i cz�sto widzia�am siebie w roli obronnej tarczy. - Kochasz mnie, prawda, Ellen? - pyta�a. - Niewa�ne, co zrobi�am. - S�owa te d�wi�cza�y mi w uszach, kiedy o niej my�la�am, i zawsze czu�am z�o�� na t�p� pi�ciolatk�, nie pojmuj�c�, co si� wok� niej dzieje. - Twoja babka by�a w wieku praktycznie wykluczaj�cym wychowanie dziecka - kontynuowa�a kuzynka Agata. Tak, pomy�la�am ponuro. W moich oczach zawsze wydawa�a si� niewyobra�alnie stara z zaci�ni�tymi ustami, zimnym spojrzeniem i ma�ym bia�ym czepkiem, kt�rego chyba nigdy nie zdejmowa�a - gro�na staruszka, budz�ca we mnie przera�enie. Ze zgroz� u�wiadomi�am sobie, i� zosta�am sama, straci�am ow� kochaj�c� wsp�konspiratork� i towarzyszk�, i w przysz�o�ci bez jej pomocy b�d� musia�a wypl�tywa� si� z k�opot�w, w jakie stale wpada�am. Na szcz�cie by�am z natury odporna i zdo�a�am wykszta�ci� w sobie stoick� oboj�tno�� na wszelkie upomnienia czy dramatyczne apele do Boga, po kt�rych niezmiennie pada�o pytanie, co ze mnie wyro�nie. Po �mierci babki nie potrafi�am wzbudzi� w sobie smutku i nawet nie udawa�am, �e go czuj�. - Twoja babka przed �mierci� - ci�gn�a dalej kuzynka Agata - prosi�a mnie, abym si� tob� zaj�a, i przysi�g�am jej to na �o�u �mierci. Jestem zdecydowana spe�ni� t� obietnic�. Musisz sobie u�wiadomi�, �e nie trafi�a� do sieroci�ca tylko dzi�ki temu, i� wzi�am ci� do mojego domu. W sieroci�cu przygotowano by ci� do roli pokoj�wki jakiej� damy albo te�, gdyby� okaza�a sk�onno�ci w kierunku nauki, guwernantki. Ja jednak sprowadzi�am ci� tutaj, tote� pobierasz nauki wraz z Esmerald� i �yjesz jak cz�onek rodziny. Prosz�, pami�taj o tym. Nie ��dam wdzi�czno�ci, ale jej oczekuj�. Nie spodziewaj si� takich przywilej�w, jakie ma moja c�rka. To powinno dobrze wp�yn�� na tw�j charakter. Kiedy osi�gniesz odpowiedni wiek, zapewne b�dziesz musia�a zapracowa� na swe utrzymanie. Radz� ci zatem wykorzysta� ogromn� szans�, jaka ci si� trafi�a. Dzi�ki guwernantce, w wieku osiemnastu lat staniesz si� wykszta�con� m�od� kobiet�. Poznasz tak�e maniery i zwyczaje panuj�ce w wy�szych sferach. Mo�esz na tym bardzo skorzysta�, Ellen. Ucz si� wszystkiego, czego tylko mo�esz i zawsze pami�taj, �e dzi�ki mnie otrzyma�a� szans� na lepsze �ycie. To wszystko. Odes�a�a mnie, abym mog�a zastanowi� si� nad jej s�owami, poj��, jak wielkie spotka�o mnie szcz�cie i wzbudzi� w sobie pokor�. Tej bowiem cnoty, najbardziej po��danej u ludzi, kt�rzy znale�li si� w podobnej do mojej sytuacji, mnie niestety wyra�nie brakowa�o. Kiedy� wydawa�o mi si� nawet, �e kuzynka Agata obserwuje mnie z sympati�, bowiem gdy mnie spotyka�a, w jej oczach pojawia� si� wyraz g��bokiego zadowolenia. Wkr�tce jednak poj�am, i� satysfakcj� czerpa�a ze �wiadomo�ci spe�nienia dobrego uczynku - opieki nade mn� - i nie mia�o to nic wsp�lnego z moim post�powaniem. W istocie kuzynka zdawa�a si� z lubo�ci� przyjmowa� wszystkie moje wybryki, kt�rych zreszt� nie brak�o, i wreszcie poj�am, �e wed�ug niej im wi�kszym by�am ci�arem, tym znaczniejsz� zas�ug� stawa� si� sam fakt trzymania mnie w jej domu. �atwo zgadn��, i� nie darzy�am kuzynki Agaty zbyt gor�cym uczuciem. Nasze usposobienia r�ni�y si� diametralnie i szybko dosz�am do wniosku, �e jako jedyna w tym domu potrafi� si� jej sprzeciwi�. Kiedy by�am m�odsza, wci�� wisia�o nade mn� widmo sieroci�ca, szybko jednak zrozumia�am, �e nigdy nie zostan� tam odes�ana. Kuzynka Agata nie mog�aby pozby� si� mnie w ten spos�b - co powiedzia�yby jej przyjaci�ki? M�j nies�awny charakter stanowi� dla niej stale �r�d�o przyjemno�ci. W kr�gu znajomych cz�ciej opowiada�a o mnie ni� o Esmeraldzie. Jej w�asna c�rka by�a nikim. Ja - wr�cz przeciwnie. Wychodz�c z salonu cz�sto s�ysza�am uwagi typu: "Oczywi�cie jej matka..." lub "Trudno uwierzy�, �e biedna Frances by�a z domu Emdon". Biedna Frances to moja matka, za� Emdonowie byli szlachetn� rodzin�, kt�ra wyda�a zar�wno j�, jak i kuzynk� Agat�. Oczywi�cie ju� od dziecka by�am przebieg�a, "sprytna jak ca�e stado ma�piatek", jak to uj�a niania Grange. - Je�li gdzie� dzieje si� co� niedobrego, to na pewno macza�a w tym palce panna Ellen. A co do panny Esm~e, zawsze p�jdzie tam, dok�d zaprowadzi j� niegrzeczna kuzynka. - Przypuszczam, �e w pewnym sensie by�am w naszym domu r�wnie wa�na, jak jego w�a�cicielka. Zimy sp�dzali�my w wysokiej rezydencji naprzeciwko Hyde Parku. Uwielbia�am tamtejsze drzewa, kt�re w oczekiwaniu na nasz powr�t ze wsi pokrywa�y si� z�otem i rdz�. Siadywa�y�my z Esmerald� cz�sto w oknie na najwy�szym pi�trze i zabawia�y�my si� pokazuj�c sobie wszystkie s�ynne budowle. P�nocne okno wychodzi�o wprost na park, lecz ze wschodniego dostrzega�y�my parlament, Big Bena i Kaplic� Brompto�sk�. Nas�uchiwa�y�my, kiedy rozlegnie si� dzwonek roznosiciela bu�eczek i patrzy�y�my na bia�e czepeczki pokoj�wek, wybiegaj�cych z okolicznych budynk�w z p�miskami, gotowymi przyj�� jego towar. Niania Grange kaza�a zawsze kupi� kilka, tote� p�niej siada�y�my przy kominku chrupi�c podpieczone na ogniu bu�eczki i napawaj�c si� ich delikatnym, ma�lanym smakiem. Obserwowa�y�my zamiataczy ulic - bosonogich ch�opc�w, kt�rzy budzili w nas smutek, bo byli tacy biedni, a kiedy� obie uroni�y�my par� �ez na widok m�czyzny goni�cego wy�adowany pow�z, zd��aj�cy na dworzec Paddington - cz�owiek ten mia� nadziej� zarobi� par� groszy d�wigaj�c baga�e podr�nych. Wymy�li�am historyjk� na jego temat, opowie�� tak rozdzieraj�co smutn�, �e Esmeralda rozp�aka�a si� �a�o�nie. By�a bardzo wra�liwa i wzrusza�a si� tak �atwo, �e musia�am nieco zmieni� moj� opowie�� w spos�b, kt�ry spodoba�by si� zapewne kuzynce Agacie: potomek dobrego rodu roztrwoni� ojcowizn� w piwiarniach i klubach. Zacz�� bi� swoj� �on�, a dzieci ba�y si� go �miertelnie. Biedna, s�odka, naiwna Esmeralda! Tak �atwo by�o ni� kierowa�! Popo�udniami, po lekcjach, odbywa�y�my wraz z nian� Grange spacery po Ogrodach Kensingto�skich. Niania przysiada�a na �aweczce po�r�d klomb�w, a my szala�y�my w pobli�u. - Tylko prosz� nie schodzi� mi z oczu, panienko Ellen, albo porozmawiamy inaczej. - Tym akurat nie musia�a si� martwi�, bo lubi�am trzyma� si� obok i s�ucha�, o czym plotkowa�a z innymi nianiami. - Matka Esm~e? Daj� s�owo, to prawdziwa wied�ma. Nie m�wi�abym tego, ale moja ciotka by�a jej niani�, a takie rzeczy powinny pozosta� w rodzinie. Panna Esm~e? Biedne, chorowite chuchro. A co do panny Ellen, no, to naprawd� ma�a dama. Doprawdy, mo�na by pomy�le�, �e jest dziedziczk�, a nie ubog� krewn�. Kiedy� to si� na niej zem�ci, zapami�tajcie moje s�owa. Inne nianie opowiada�y o swoich paniach i podopiecznych, a ja ucisza�am Esmerald�, aby�my obie mog�y s�ucha� bez przeszk�d. Nasze towarzyszki piszcza�y, rzuca�y w siebie pi�kami, wymachiwa�y kapeluszami albo tuli�y do piersi lalki, podczas gdy ja siedzia�am nonszalancko na trawie tu� za oparciem �awki, bezwstydnie pods�uchuj�c. By�am obsesyjnie ciekawa wszystkiego, co mia�o zwi�zek z moj� matk�. - Ciotka twierdzi, �e by�a naprawd� �adna. Podobno nasza panienka jest do niej bardzo podobna. Nie zdziwi� si�, je�li b�dziemy z ni� jeszcze mieli k�opoty. Ale to dopiero przysz�o��. Ciotka opowiada�a mi, jak jej matka wr�ci�a do domu. By�a w okropnym stanie. Co� si� popsu�o - ciotka nigdy nie dowiedzia�a si� co - w ka�dym razie uciek�a do matki, zabieraj�c z sob� dziecko. Na m� dusz�, trafi�a z deszczu pod rynn�. Podobno nigdy nie dali jej zapomnie� o tym, co zrobi�a. A je�li chodzi o babk� panny Ellen, to pono� taka sama z niej by�a j�dza, co z mojej pani. Zajmowa�a si� prostakami, pilnowa�a, by dostawali zup� i porz�dne koszule, a jednocze�nie unieszcz�liwia�a w�asn� c�rk�... i to male�stwo. A potem panna Frances umar�a, zostawiaj�c nasz� panienk� Ellen, kt�rej wci�� wypomina si�, �e jest ci�arem dla innych. To znaczy, stara dama, taka jak pani Emdon, i ma�e, pe�ne �ycia dziecko... nie pasowa�y do siebie! Kiedy za� babka umar�a, ona zabra�a dziewczynk�. Tak naprawd� to nic innego nie mog�a zrobi�. Ale nie da dziecku zapomnie�, jak wiele jej zawdzi�cza! W ten spos�b ju� w dzieci�stwie zacz�am zbiera� mgliste fakty, dotycz�ce moich pocz�tk�w. Wszystko to niezmiernie mnie intrygowa�o. Cz�sto zastanawia�am si�, jaki by� m�j ojciec, ale nigdy o nim nie wspominano, tote� niczego nie zdo�a�am si� dowiedzie�. Spogl�daj�c w przesz�o�� czu�am, �e przez ca�e moje �ycie nikomu na mnie nie zale�a�o. Mo�e jedynie kuzynka Agata pragn�a mnie zatrzyma�, lecz jedynie dlatego, �e stanowi�am kolejn� pozycj� w jej rejestrze cn�t. Nie by�am dzieckiem, kt�re lubowa�o si� w ponurych rozmy�laniach. Na nieszcz�cie - przynajmniej tak to wtedy odbiera�am - cechowa�a mnie niez�omna ufno�� we w�asn� zdolno�� korzystania ze wszystkiego, co podsuwa�o �ycie i przynajmniej Esmeralda cieszy�a si�, �e ma przyszywan� siostr�. W istocie beze mnie czu�a si� ca�kiem zagubiona. Nigdy nie mog�am zbyt d�ugo by� sama, bo natychmiast zaczyna�a mnie szuka�. Nie lubi�a swego w�asnego towarzystwa. Ba�a si� matki, ciemno�ci i w og�le �ycia. Przypuszczam, i� lito�� dla Esmeraldy pozwala�a mi cieszy� si�, �e jestem sob�. Latem wyje�d�ali�my do wiejskiej posiad�o�ci kuzyna Williama Loringa. Ka�demu z tych wyjazd�w towarzyszy� ogromny rozgardiasz. Przez kilka dni odbywa�o si� pakowanie, a my szala�y�my z podniecenia, snuj�c plany zabaw na ca�y pobyt na wsi. Kryty pow�z dowozi� nas na stacj�, po czym nast�powa�a gor�czkowa krz�tanina przy wsiadaniu do poci�gu i dyskusje, czy powinny�my siedzie� przodem, czy ty�em do lokomotywy, co ju� samo w sobie stanowi�o wspania�� przygod�. Rzecz jasna towarzyszy�a nam guwernantka, kt�ra pilnowa�a, aby�my siedzia�y prosto na obitych pluszem siedzeniach, i abym ja nie wykrzykiwa�a zbyt g�o�no, kiedy pokazywa�am Esmeraldzie mijane wioski i krajobrazy. Cz�� s�u�by wyrusza�a przed nami, niekt�rzy doje�d�ali p�niej. Kuzynka Agata zjawia�a si� zazwyczaj dopiero po tygodniu - o, b�ogos�awione dni! - po czym przenosi�a swe akcje dobroczynne z miasta na prowincj�. Posiad�o�� le�a�a w hrabstwie Sussex - dostatecznie blisko Londynu, by kuzynka Agata mog�a bez zbytniego trudu dotrze� do miasta, je�li wymaga�a tego szlachetna sprawa. Umo�liwia�o to r�wnie� kuzynowi Williamowi Loringowi dogl�danie jego rozleg�ych interes�w, nie pozbawiaj�c go przy tym ca�kowicie �wie�ego wiejskiego powietrza. Nauczy�y�my si� z Esmerald� je�dzi� konno, odwiedza�y�my biednych, pomaga�y�my przy ko�cielnym festynie i uczestniczy�y�my w wiejskim �yciu szlachty. Na prowincji spotkania towarzyskie organizowano r�wnie cz�sto, co w stolicy. Esmeralda i ja by�y�my za m�ode, by w nich uczestniczy�, ale przyj�cia bardzo mnie interesowa�y. Szkicowa�am nawet suknie dam, wyobra�aj�c sobie, jak bym w nich wygl�da�a. Namawia�am te� Esmerald� do ukrywania si� na schodach, aby�my mog�y ogl�da� przyjazd go�ci. Patrzy�y�my z zachwytem, jak wchodz� do wielkiego holu, gdzie witali ich imponuj�ca kuzynka Agata i kuzyn William Loring, wygl�daj�cy przy niej zupe�nie niepozornie. Wyci�ga�am Esm~e z ��ka i razem spogl�da�y�my zza por�czy na wspaniale zgromadzenie. Czasem nawet wymyka�am si� a� na g�rny podest. Gdyby kto� uni�s� wtedy wzrok, musia�by mnie dostrzec. Esmeralda dygota�a ze strachu, a ja �mia�am si� z niej. Wiedzia�am, �e i tak nie zostan� odes�ana do sieroci�ca, bo kuzynka Agata straci�aby jeden ze swych powod�w do chwa�y. P�niej pl�sa�am po sypialni, porywaj�c do ta�ca Esmerald�. W�a�nie na wsi naprawd� u�wiadomi�am sobie, jak wa�n� rodzin� s� Carringtonowie. Nawet kuzynka Agata wypowiada�a to nazwisko z nabo�e�stwem. Mieszkali w Trentham Towers, wspania�ym domu na wzg�rzu - w�a�ciwie dworze - a pan Josiah Carrington by� czym� w rodzaju miejscowego dziedzica. Podobnie jak kuzyn William Loring, prowadzi� liczne interesy w mie�cie i mia� oczywi�cie dom w Londynie - �ci�lej m�wi�c, na Park Lane. Niania Grange pokazywa�a nam go kilkakrotnie. - To miejska rezydencja Carrington�w - oznajmia�a przyciszonym g�osem, jakby mia�o chodzi� o najprawdziwszy raj. Do ich rodziny nale�a�a wi�ksza cz�� wioski w Sussex i kilkana�cie okolicznych gospodarstw, a �on� pana Josiaha Carringtona by�a lady Emily, tytu� wskazywa�, �e musia�a by� c�rk� hrabiego. Jedn� z najwi�kszych ambicji kuzynki Agaty stanowi�o utrzymywanie dobrych stosunk�w z Carringtonami, a poniewa� zawsze osi�ga�a to, do czego d��y�a, w pewnym sensie i to jej si� uda�o. Wiejski dom kuzyna Williama by� przyjemnym, klasycystycznym budynkiem o wdzi�cznym portyku i eleganckiej sylwetce. Salon znajdowa� si� na pierwszym pi�trze: wielki, wysoki pok�j o przepi�knych gzymsach, idealny do podejmowania go�ci. Tu w�a�nie kuzynka Agata "przyjmowa�a" w ka�dy czwartek, kiedy by�a "w domu" na wsi, a jej proszone obiady i bale s�yn�y ze znakomitej organizacji. Zawsze te� by�a niepocieszona, je�li Carringtonowie z jakich� przyczyn nie mogli si� zjawi�. Okazywa�a niezwyk�� uprzejmo�� wobec lady Emily i niezwykle przej�ta towarzyszy�a jej we wszystkim, podczas gdy kuzyn William i pan Josiah Carrington z r�wn� pasj� dyskutowali o gie�dzie. By� jeszcze Philip Carrington, starszy ode mnie o rok, a od Esmeraldy o dwa. Kuzynce Agacie bardzo zale�a�o, aby zosta� dobrym przyjacielem jej c�rki. Pami�tam, jak pewnego wczesnego lata, nied�ugo po przyje�dzie na wie�, po raz pierwszy spotka�am Philipa. Esmeralda zosta�a mu oficjalnie przedstawiona w salonie, mnie omin�� ten zaszczyt. Nast�pnie kuzynka Agata poleci�a c�rce, aby zaprowadzi�a Philipa do stajni i pokaza�a mu swego kucyka. Zaczai�am si� na nich w korytarzu i dalej poszli�my ju� razem. Philip mia� jasne w�osy i piegowaty nos oraz bardzo blade niebieskie oczy. Niemal dor�wnywa� mi wzrostem, a by�am przecie� do�� wysoka jak na sw�j wiek. Zainteresowa�am go chyba. Dostrzeg�am te� natychmiast, �e od pierwszej chwili nie darzy� sympati� Esmeraldy, zra�ony pewnie tym, i� wys�ano go gdzie� w towarzystwie dziewczynki, i to w dodatku tak w�t�ej. - Przypuszczam, �e je�dzicie na kucach? - powiedzia� z lekk� pogard�. - A ty na czym je�dzisz? - zapyta�am. - Oczywi�cie na koniu. - My tak�e nied�ugo dostaniemy konie - wtr�ci�a Esmeralda. Zignorowa� j�. - Te� potrafi�yby�my dosi��� konia - rzuci�am. - To prawie to samo, co kucyk. - Co ty tam wiesz. I tak sprzeczali�my si� przez ca�� drog� do stajni. Tam wy�mia� nasze kucyki, czym mnie rozgniewa�, bo szale�czo kocha�am mojego Browniego. Prawd� jest jednak, �e po tej rozmowie nigdy ju� nie patrzy�am na biedne stworzenie tak, jak wcze�niej. Philip pokaza� nam konia, na kt�rym przyjecha�. - Jest bardzo ma�y - zauwa�y�am. - Za�o�� si�, �e nie potrafisz na nim je�dzi�. - Za�o�� si�, �e tak. To by�o wyzwanie. Esmeralda zacz�a trz��� si� ze strachu. Szepta�a do mnie gor�czkowo: - Nie, Ellen, nie! - ale ja dosiad�am jego konia na oklep i skierowa�am na padok, okr��aj�c go brawurowo. Musz� przyzna�, �e nawet troch� si� ba�am, ale nie mia�am zamiaru pozwoli� mu wygra�. Poza tym, chcia�am go ukara� za drwiny z Browniego. Potem Philip wskoczy� na konia i pokaza� nam par� sztuczek. Bezwstydnie si� popisywa�. Przez ca�y czas k��cili�my si�, ale te� obojgu nam sprawia�o to du�� przyjemno��. Esmeralda martwi�a si� s�dz�c, �e si� nienawidzimy. - Mama nie b�dzie zadowolona - powiedzia�a mi potem. - Pami�taj, �e to Carrington. - Co z tego? Ja jestem Kellaway - odpar�am - a to r�wnie dobre nazwisko. Tego lata Philip mia� na wsi nauczyciela i cz�sto si� spotykali�my. To wtedy po raz pierwszy us�ysza�am o Rollo. - Co za �mieszne imi�! - wykrzykn�am, na co Philip a� poczerwienia� z w�ciek�o�ci. Rollo by� jego bratem, starszym o dziesi�� lat. Philip zawsze wspomina� o nim z dum�. Poniewa� mia� wtedy dwana�cie lat, Rollo musia� mie� dwadzie�cia dwa. Studiowa� w Oxfordzie i, wedle s��w Philipa, potrafi� wszystko. - Szkoda, �e nie mo�e zmieni� imienia - powiedzia�am, wy��cznie po to, by zrobi� mu na z�o��. - Ty g�upia, to wspania�e imi�. Imi� wikinga. - Ale wikingowie byli piratami - odrzek�am ze wzgard�. - W�adali na morzach. Podbijali wszystkie kraje, do jakich dotarli. Rollo by� jednym z najwi�kszych: wyruszy� do Francji, a tamtejszy kr�l tak si� przerazi�, �e podarowa� mu cz�� swego pa�stwa. Tak powsta�a Normandia. A my jeste�my Normanami - spojrza� na nas lekcewa��co. - Przybyli�my tu i podbili�my was. - Nieprawda! - krzykn�am - My te� jeste�my Normankami, prawda, Esmeraldo? Esmeralda nie by�a pewna. Szturchn�am j� lekko. Zupe�nie nie wiedzia�a, jak post�powa� z Philipem. Zreszt� i tak oboje zupe�nie nie liczyli�my si� z jej zdaniem. - My byli�my lepszymi Normanami ni� wy - ci�gn�� Philip. - Ksi���tami. Wy pochodzicie od prostego ludu. - Wcale nie, bo... I tak dalej. Potem Esmeralda stwierdzi�a: - Mama gniewa�aby si�, gdyby wiedzia�a, �e si� z nim k��cisz. W ko�cu to Carrington. Pami�tam dzie�, kiedy Rollo przyjecha� z Oxfordu. Pierwszy raz ujrza�am go jad�cego alejk� wraz z Philipem. Dosiada� bia�ego konia i, jak powiedzia�am Esmeraldzie, gdy ju� nas min��, powinien mie� na g�owie jeden z tych he�m�w ze skrzyde�kami po bokach. Wtedy wygl�da�by zupe�nie jak wiking. W og�le z nim nie rozmawia�y�my. Philip pozdrowi� nas jedynie okrzykiem, daj�c wyra�nie do zrozumienia, �e nie b�dzie marnowa� czasu dla dw�ch dziewczynek, gdy ma obok siebie r�wnie wspania�ego towarzysza. Sam Rollo ledwo na nas spojrza�. Oczywi�cie otrzyma� zaproszenie do naszego domu, gdzie przyj�to go i�cie po kr�lewsku. Kuzynka Agata wr�cz �asi�a si� do niego. Niania Grange stwierdzi�a potem, �e mo�na by s�dzi�, i� to jakie� b�stwo, i �e pewnie pani wyci�ga szpony, aby schwyta� go dla Esmeraldy. - Najpewniej odziedziczy te wszystkie miliony - doda�a. - Cho� my�l�, �e i paniczowi Philipowi skapnie co nieco. Kiedy wr�cili�my tego roku do Londynu, zacz�am cz�ciej widywa� Rolla. Gdy tylko mia� wolne, odwiedza� nas z rodzicami. Uwielbia�am chwile, kiedy ulic� przed domem wype�nia�y powozy, zaje�d�aj�ce pod nasze drzwi. Rozwijano wtedy markiz� w bia�o_czerwone paski, pod kt�r� przechodzili go�cie, a w pobli�u gromadzi� si� t�umek gapi�w. Z zachwytem przygl�da�am si� temu z okna dzieci�cego pokoju. To by�y pi�kne dni. Ka�dego ranka budzi�am si� oczekuj�c, �e zdarzy si� co� nadzwyczajnego. S�u�ba plotkowa�a o go�ciach, szczeg�lnie du�o uwagi po�wi�caj�c Carringtonom. Czasami kuzynka Agata i kuzyn William udawali si� na Park Lane na kolacj�. Odprowadza�y�my ich wzrokiem, srodze �a�uj�c, i� przyj�cie nie odbywa si� u nas. Jak ju� wspomnia�am, znaczn� cz�� �ycia sp�dza�am na dole, a kiedy tylko mog�am, dosiada�am si� do sto�u s�u��cych i s�ucha�am. Gdyby Esmeralda by�a ze mn�, bardziej zwa�aliby na to, co m�wi�, lecz mn� nie przejmowali si� zanadto, mo�e dlatego, �e w przysz�o�ci m�j los mia� umie�ci� mnie po�r�d im podobnych. Kiedy� jedna z pokoj�wek stwierdzi�a: - Panna Ellen to takie ni sio, ni owo. Pewnie zostanie guwernantk�, jak b�dzie starsza. Ja tam ju� wol� by� pokoj�wk�, cz�owiek przynajmniej zna wtedy swoje miejsce. Ta my�l zaniepokoi�a mnie wprawdzie, ale na kr�tko. By�am pewna, �e gdy nadejdzie czas, potrafi� da� sobie rad�, tymczasem jednak m�j nieokre�lony status pozwala� mi swobodnie w�drowa� mi�dzy dwoma �wiatami. Moja obecno�� zupe�nie nie kr�powa�a s�u��cych. Wkr�tce odkry�am, �e ona i on to kuzynka Agata i kuzyn William Loring. Dowiedzia�am si� te�, �e ona jest strasznie sk�pa, co tydzie� sprawdza rachunki kucharki i niezmordowanie wypytuje o ka�d� pozycj�, a on okropnie si� jej boi. Jej zale�y tylko na podniesieniu w�asnej pozycji. Patrzcie, jak ugania si� za tymi Carringtonami. Wstydu nie ma! Tamci prowadz� naprawd� wystawne �ycie, zar�wno na Park Lane, jak i w Sussex, a kucharka na w�asne uszy s�ysza�a kiedy�, �e ona kaza�a m�owi kupi� dom w Sussex tylko dlatego, �e mieszkaj� tam Carringtonowie. Zawsze knu�a, jak wspi�� si� jeszcze o szczebel wy�ej. Dzi�ki licznym porozumiewawczym gestom i mrugni�ciom (s�dzono, �e nie potrafi� ich odczyta�) dowiedzia�am si� r�wnie�, i� ona jest zdecydowana po��czy� obie rodziny. A poniewa� Carringtonowie maj� dw�ch ch�opc�w, a ona c�rk�, �atwo zgadn��, co zamierza�a. By�am zdumiona. Wierzyli, �e zdo�aj� wyda� Esmerald� za Philipa albo za tego wspania�ego m�czyzn� na bia�ym koniu!? Z trudem powstrzymuj�c �miech zastanawia�am si�, czy powiedzie� o tym Esmeraldzie. Po co jednak j� przera�a�. Zupe�nie straci�aby t� resztk� rozs�dku, jaka jej jeszcze zosta�a. �ycie by�o takie ciekawe! Na g�rze, w pokojach dzieci�cych, sk�d mog�am podgl�da� ludzi, kt�rzy - jak nieustannie przypomina�a mi kuzynka Agata - stali o wiele wy�ej ode mnie, i na dole w kuchni, sk�d czerpa�am przer�ne sekrety, gdy s�u��cych ogarn�a lekka senno�� po zjedzeniu pieczeni czy kurczaka w cie�cie, podlanego winem, kt�re kucharka robi�a z czarnego bzu albo mlecza. Cieszy�o mnie r�wnie�, �e moje pochodzenie jest tak tajemnicze. Za nic nie chcia�abym by� c�rk� kuzynki Agaty, jak par� razy powiedzia�am Esmeraldzie, kiedy by�am na ni� w�ciek�a. By� mo�e kuzyn William Loring by�by nawet niez�ym ojcem, lecz jego uleg�o�� �onie sprawia�a, �e nie darzy�am go specjalnym podziwem. Tak zatem wygl�da�a nasza jesie� i zima - ogie� na kominku, kasztany strzelaj�ce w palenisku, roznosiciel bu�eczek, �liczne powozy, przeje�d�aj�ce obok z turkotem k�. Patrz�c na nie, zastanawia�am si� cz�sto, kim s� zasiadaj�cy w nich ludzie. Wymy�la�am przer�ne historie, kt�re opowiada�am potem zafascynowanej Esmeraldzie, a ona pyta�a: - Sk�d wiesz, kim oni s� i dok�d zmierzaj�? Ja za� mru�y�am oczy i odpowiada�am tajemniczo: - Wi�cej jest rzeczy na niebie i ziemi, Esmeraldo Loring, ni� to si� �ni�o filozofom. - Esmerald� wstrz�sa� dreszcz i patrzy�a na mnie z podziwem (kt�ry sprawia� mi du�� przyjemno��). Cz�sto rzuca�am jej r�ne cytaty, a czasem udawa�am, �e to moje w�asne s�owa. Wierzy�a mi. Nauka nie sz�a jej zbyt �atwo. Szkoda, �e by�a tak ma�o zdolna, bowiem przez to nabra�am przesadnego mniemania o swej w�asnej inteligencji. Z drugiej strony, kuzynka Agata czyni�a wszystko, aby przekona� mnie o mojej miernocie. Mo�e wi�c nieudolno�� Esmeraldy nie by�a taka z�a, bo bior�c pod uwag�, �e jej matka traktowa�a mnie, jakbym by�a nikim, a s�u�ba niespecjalnie si� mn� przejmowa�a, potrzebowa�am czego�, co pomog�oby mi zachowa� pewno�� siebie. By�am �mia�a i ��dna przyg�d, co da�o podstaw� do plotek, �e mam w sobie �y�k� z�o�liwo�ci. Szczeg�lnie lubi�am targowiska. W naszej dzielnicy nie by�o ani jednego, ale czasami s�u��cy wyprawiali si� tam, a ja wys�uchiwa�am ich opowie�ci. Raz ub�aga�am Rose, jedn� z pokoj�wek, �eby mnie z sob� zabra�a. By�a to kapry�na dziewczyna, zawsze mia�a jakiego� narzeczonego, p�ki w ko�cu nie znalaz�a jednego, kt�ry chcia� si� z ni� o�eni�. Na dole cz�sto rozmawiano o jej "wyprawie", ona za� stale dodawa�a do niej kolejne "drobiazgi". Przynosi�a je z sob� do kuchni. - Sp�jrzcie, co znalaz�am na targu! - wo�a�a wtedy, a oczy jej l�ni�y. - Tanie jak barszcz! Jak ju� m�wi�am, przekona�am j�, by zaprowadzi�a mnie na targ. Ona tak�e uwielbia�a �ama� obowi�zuj�ce zasady. Dosy� mnie przy tym lubi�a i cz�sto opowiada�a mi o swoim narzeczonym. By� to stangret Carrington�w i Rose mia�a zamieszka� z nim w domku przy stajniach. Nigdy nie zapomn� tego targowiska. O�wietla�y je lampy naftowe, a powietrze a� dzwoni�o od ochryp�ych g�os�w kobiet i m�czyzn, zachwalaj�cych swe towary. Wsz�dzie sta�y kramy, na kt�rych pi�trzy�y si� stosy jab�ek, wypolerowanych do po�ysku, s�siaduj�ce z pomara�czami, gruszkami i orzechami. By� dopiero listopad, lecz sprzedawano ju� jemio�� i ga��zie ostrokrzewu. Z podziwem ogl�da�am fajanse, wyroby metalowe, u�ywane ubrania, w�gorze duszone i w galarecie - mo�na by�o zje�� je na miejscu albo zabra� do domu - a ju� w zupe�ny zachwyt wprawi�a mnie apetyczna wo�, unosz�ca si� niczym ob�ok ze stoiska z ryb� i frytkami. Najbardziej jednak podobali mi si� ludzie targuj�cy si� przy kramach i ze �miechem przepychaj�cy si� przez t�um im podobnych. Uwa�a�am, �e jest to najbardziej podniecaj�ce ze wszystkich znanych mi miejsc. Wr�ci�am do domu z p�on�cymi oczami i natychmiast zacz�am snu� opowie�ci, roztaczaj�c przed Esmerald� cudowne wizje. Pochopnie obieca�am jej, �e j� tam zabior�. Od tej pory ci�gle wypytywa�a mnie o targ, a ja wymy�la�am najdziksze historie. Zazwyczaj zaczyna�y si� tak: "Kiedy wybra�y�my si� z Rose na targ..." Prze�ywa�y�my tam coraz to nowe fantastyczne przygody - wszystkie zrodzone w moim umy�le - a Esmeralda s�ucha�a z zapartym tchem. Wreszcie nadszed� dzie�, kiedy rzeczywi�cie tam posz�y�my, w wyniku czego zwr�ci� na mnie uwag� nawet wspania�y Rollo. Pami�tam, �e by�o to na tydzie� przed �wi�tami - w mroczny dzie�, kiedy mg�a otuli�a korony drzew w parku. Uwielbia�am podobne dni. Park w moich oczach stawa� si� wtedy czarodziejskim lasem, sk�panym w mi�kkim, b��kitnym blasku. Czu�am, �e wszystko jest mo�liwe i powiedzia�am do siebie: - Dzisiaj zabior� Esmerald� na targ. Nie mog�am lepiej trafi�. Tego wieczoru w naszym domu mia�o si� odby� przyj�cie. Nikt nie mia� g�owy, �eby si� nami zajmowa�. - Ona z�apa�a wiatr w �agle - stwierdzi�a kucharka, maj�c na my�li kuzynk� Agat�. Wiedzia�am, o co jej chodzi�o. G�os kuzynki rozlega� si� w ca�ym domu. - Panno Hammer - tak nazywa�a si� jej nieszcz�sna osobista sekretarka - czy przygotowa�a ju� pani karty z nazwiskami na st�? Prosz� pami�ta�, �e lady Emily ma siedzie� po prawej r�ce pana, za� pan Carrington po lewej mojej. Pan Rollo powinien znale�� si� po�rodku, rzecz jasna po lewej stronie pana. Czy przys�ano ju� kwiaty? - kuzynka szala�a po domu niczym huragan - Wilton - zwr�ci�a si� do lokaja - upewnij si�, �e roz�o�ono czerwony dywan i markiz�. Dopilnuj tego osobi�cie. - I do swej pokoj�wki, Yvonne - Obud� mnie o pi�tej. Potem przygotuj dla mnie k�piel. W kuchni patrzy�a na r�ce kucharce ("Jakbym sama nie zna�a si� na mojej robocie", mrukn�a kucharka). Rano trzykrotnie posy�a�a po Wiltona, przekazuj�c mu polecenia dla s�u�by. To by� w�a�nie taki dzie�. Spotka�am j� na schodach, a ona min�a mnie bez s�owa, zupe�nie nie dostrzegaj�c mojej osoby. I zn�w pomy�la�am: "To z pewno�ci� najlepszy moment na wypraw� na targ". Niania Grange tak�e zosta�a zaprz�gni�ta do pracy, zajmuj�c si� �elazkami do w�os�w. Nasza guwernantka mia�a pomaga� w uk�adaniu kwiat�w. A my zosta�y�my: - |sans guwernantki, |sans niani, |sans nadzoru, |sans wszystkiego - jak powiedzia�am Esmeraldzie, nieco upraszczaj�c francuskie zdanie. - To idealny dzie�, by�my mog�y wymkn�� si� niezauwa�one. Targ powinno si� ogl�da� przy blasku pochodni, a w grudniu robi si� ciemno oko�o wp� do pi�tej. Pochodnie b�yszcz� niczym wybuchaj�ce wulkany - oznajmi�am z pewn� przesad�. - A zapalaj� je dopiero po zmroku. Zapewni�am niani� Grange, �e z Esmerald� zajmiemy si� sob�, i wkr�tce po podwieczorku, kt�ry tego dnia podano o wp� do czwartej, aby nie zawraca� nim sobie g�owy p�niej, wyruszy�y�my. Poprzednio starannie zapami�ta�am numer omnibusu i przystanek, na kt�rym mia�y�my wysi���, tote� bez przeszk�d dotar�y�my na miejsce. Dochodzi�a pi�ta. Z rado�ci� patrzy�am, jak w oczach Esmeraldy pojawia si� podziw. By�a zachwycona wszystkim: sklepami o wystawach ozdobionych sztucznym �niegiem - w rzeczywisto�ci by�a to wata na sznurkach, ale wygl�da�a bardzo efektownie - i pe�nych zabawek. Odci�gn�am j� od nich, chc�c pokaza� stoisko rze�nika, obwieszone truch�ami �wi�, trzymaj�cych w ryjach pomara�cze, i wielkimi po�ciami wo�owiny i baraniny. Sam rze�nik, ubrany w fartuch w bia�o_niebieskie paski, ostrzy� swe d�ugie no�e i wykrzykiwa�: - Kupujcie! Kupujcie! By�y tam r�wnie� kramy pe�ne owoc�w i orzech�w, sprzedawca starych ubra� i ludzie jedz�cy w�gorza w galarecie z b��kitnych i bia�ych misek. Z jednego sklepu unosi� si� kusz�cy zapach zupy groszkowej. Zajrza�y�my do �rodka i ujrza�y�my d�ugie �awy, na kt�rych siedzieli ludzie popijaj�cy wrz�c� zup� z paruj�cych kubk�w. Obok sta� kataryniarz z ma�pk� na katarynce; na ziemi le�a�a czapka, do kt�rej przechodnie wrzucali pieni�dze. Z zadowoleniem stwierdzi�am, �e cho� raz Esmeralda uzna�a moje opowie�ci za autentyczne. Kiedy �ona organisty zacz�a �piewa� do�� piskliwym, przenikliwym g�osem, wok� nas zebra�a si� spora grupka ludzi. Po chwili przez t�um zacz�� przedziera� si� w�zek, wioz�cy spory stos �elaznych naczy�. - Uwaga na nogi! - krzycza� weso�y g�os - Z drogi! Przepu��cie Ko�ci i Szmaty Harry'ego! Odskoczy�am na bok i zosta�am porwana przez ludzk� rzek�, kt�ra unios�a mnie na trotuar. Kilka os�b zawo�a�o co� do "Ko�ci i Szmat Harry'ego", on za� odpowiada� pogodnie na dobroduszne zaczepki. Obserwowa�am go z zainteresowaniem, ciekawa, co b�dzie dalej, gdy nagle zorientowa�am si�, �e u mego boku nie ma Esmeraldy. Rozejrza�am si� gwa�townie. Zacz�am wykrzykiwa� jej imi�, ale bez skutku. Ani �ladu Esmeraldy. Nie od razu wpad�am w panik�. Musi by� gdzie� na targu, powiedzia�am sobie, i to niezbyt daleko. Za�o�y�am, i� b�dzie trzyma� si� mojego boku; tak jej zreszt� nakaza�am, a ona nie mia�a w sobie awanturniczej �y�ki. Uwa�nie przyjrza�am si� otaczaj�cym mnie ludziom, ale nigdzie jej nie by�o. Po dziesi�ciu minutach gor�czkowych poszukiwa� zacz�am naprawd� si� ba�. Mia�am przy sobie wszystkie nasze pieni�dze, z wielkim trudem wyd�ubane ze skarbonek, do kt�rych tak �atwo wrzuci� monet� i tak ci�ko j� wyci�gn�� (operacja, wymagaj�ca wsuni�cia ostrza no�a przez szczelin�; pieni��ek opiera� si� na nim i, po wydobyciu no�a, wypada�). Jak Esmeralda zdo�a bez pieni�dzy wr�ci� do domu? Po p�godzinie ogarn�o mnie przera�enie. Przyprowadzi�am Esmerald� na targ i zgubi�am j�. Moja wyobra�nia - jak�e u�yteczna w chwilach, kiedy j� kontrolowa�am - obecnie okaza�a si� bezlitosnym wrogiem. Ujrza�am Esmerald� porwan� przez bezwzgl�dnych �otr�w, takich jak Fagin z "Olivera Twista" i przyuczon� do zawodu z�odzieja kieszonkowego. Oczywi�cie nigdy nie zdo�a�aby opanowa� tego fachu - tego akurat by�am absolutnie pewna - tote� natychmiast zosta�aby aresztowana i odprowadzona do rodziny. Mo�e ukradn� j� Cyganie? Na targu widzia�am cyga�sk� wr�k�. Przyciemni� jej sk�r� wywarem z orzecha w�oskiego i ka�� sprzedawa� koszyki. Kto� mo�e j� porwa� i za��da� okupu; a wszystko przeze mnie. Wyprawa na targ by�a �mia�ym pomys�em, kt�ry mo�na by�o przedsi�wzi�� jedynie wtedy, gdy da�oby si� wkra�� do domu r�wnie niepostrze�enie, jak przedtem z niego wyj��. A to by�o mo�liwe jedynie w dzie� wa�nego przyj�cia. Teraz za� Esmeralda zagin�a. Co mia�am robi�? Wiedzia�am, �e musz� wraca� do domu. Wyznam, co si� sta�o, i zaczn� si� poszukiwania. Ta perspektywa nie zachwyci�a mnie zbytnio, bowiem wiedzia�am, �e domownicy nie zapomn� mi podobnego wyst�pku. Mo�e nawet zostan� odes�ana do sieroci�ca. Pope�nienie takiego grzechu w oczach kuzynki Agaty dostatecznie uzasadni konieczno�� pozbycia si� mojej osoby. Nie�atwo mi wi�c by�o opu�ci� targ. Jeszcze tylko chwila, obiecywa�am sobie, zag��biaj�c si� w t�um i desperacko wypatruj�c Esmeraldy. Raz wyda�o mi si�, �e j� dostrzeg�am i rzuci�am si� w po�cig. Ale to nie by�a ona. Musia�o by� ju� bardzo p�no. Dotarcie tutaj zabra�o nam p� godziny, pobyt co najmniej godzin�, a do tego dochodzi� p�godzinny powr�t. Pomaszerowa�am na przystanek omnibusu i tam zacz�am czeka�. Jak�e d�ugo sta�am! Szala�am z niepokoju. "G�upia Esmeralda!", pomy�la�am, i obwinianie jej przynios�o mi pewn� ulg�. Niem�dra ma�a! Dlaczego nie zosta�a ze mn�? Wreszcie nadjecha� omnibus. Co mia�am im powiedzie�? B�dzie straszna awantura! W jaki spos�b Esmeralda zdo�a trafi� do domu? Och, co si� z ni� sta�o?! Wysiad�am na przystanku i ruszy�am w kierunku domu z zamiarem w�lizni�cia si� przez drzwi dla s�u�by. Z dreszczem strachu ujrza�am czerwony dywan przed drzwiami i os�aniaj�c� wej�cie czerwon� markiz�. Zaczynali zje�d�a� si� go�cie. Pobieg�am na ty�y domu. Musz� znale�� Rose! Ona mnie wys�ucha. Najprawdopodobniej b�dzie w stajni, poniewa� tam w�a�nie powinien czeka� na ni� stangret Carrington�w, ona za� nigdy nie opuszcza�a mo�liwo�ci spotkania. Pobieg�am do stajni, ale pokoj�wki tam nie by�o. O Bo�e, teraz pozosta�o mi jedynie wr�ci� do domu i wyzna� wszystko pierwszej napotkanej osobie. Kucharce? Zapewne krz�ta si� teraz, do ostatniej chwili dogl�daj�c kolacji. Mo�e niani Grange, bo ona zawsze wiedzia�a, �e mam w sobie, jak to nazywa�a, "niespokojn� krew", i nie b�dzie na mnie a� tak w�ciek�a. - To ta jej krew - szepnie ze zrozumieniem. Do domu wesz�am drzwiami dla s�u�by. W pobli�u nie by�o nikogo. Wspi�am si� po schodach do holu i wtedy us�ysza�am g�osy. By� tam policjant, pe�en szacunku, wsp�czuj�cy i godny zaufania. A obok, w por�wnaniu ze swym towarzyszem jeszcze drobniejsza ni� zwykle, sta�a blada Esmeralda. - Znale�li�my j� w�druj�c� bez celu - wyja�nia� policjant. - Zab��dzi�a. Przyprowadzi�em j� do domu, gdy tylko poda�a mi adres, prosz� pani. Do ko�ca �ycia nie zapomn� tej sceny. Kuzynka Agata, wspania�a w g��boko wyci�tej sukni, b�yszcz�cych brylantach i szmaragdach, oraz kuzyn William Loring, odziany w nienaganny str�j wieczorowy, zeszli po schodach do holu. Zamiast wita� go�ci, musieli przyj�� sw� zb��kan� c�rk�, odprowadzon� do domu przez policjanta. Na schodach zebra�o si� kilkana�cie os�b. W dodatku w�a�nie zajechali Carringtonowie - pan Carrington, lady Emily i wspania�y Rollo. Ca�a pos�gowa posta� kuzynki Agaty wyra�a�a najg��bszy wstyd; jej szmaragdowe kolczyki dr�a�y we w�ciek�ym oburzeniu. Esmeralda rozp�aka�a si�: - Ju� wszystko w porz�dku, panienko - uspokaja� j� policjant. - Moi drodzy - wtr�ci�a lady Emily. - Co si�, na Boga, sta�o? - Nasza c�rka zab��dzi�a... - zacz�� kuzyn William, lecz kuzynka Agata uciszy�a go natychmiast. - Gdzie jest niania? Co robi�a w tym czasie? Esmeraldo, id� do swojego pokoju. Nagle Esmeralda dojrza�a mnie przez �zy i krzykn�a: - Ellen! Kuzynka Agata obr�ci�a si�, wlepiaj�c we mnie spojrzenie godne bazyliszka. - Ellen! - zawo�a�a tak�e, a jej g�os nie wr�y� nic dobrego. Zrobi�am kilka krok�w do przodu. - Posz�y�my tylko na targ... - zacz�am. - Wilton! - By� na miejscu, dyskretny i uprzejmy na sw�j lokajski spos�b. - Tak, prosz� pani. Odprowadz� panienki do ich pokoj�w. - Po czym odwr�ci� si� do policjanta: - Je�li p�jdzie pan ze mn�, otrzyma pan pocz�stunek i odpowiedni� nagrod�. Prosz� pani, jest niania. Pojawi�a si� niania Grange; jedn� r�k� uj�a moj� d�o�, drug� - d�o� Esmeraldy. Mocny u�cisk palc�w wyra�nie zdradza� jej gniew. By�am pewna, �e czekaj� mnie d�ugie wyja�nienia, w tej chwili jednak czu�am wy��cznie ulg�. Esmeralda by�a bezpieczna. Zapami�ta�am te� jeszcze jedn� rzecz - zaciekawione b��kitne spojrzenie wspania�ego Rollo. Jego wzrok spocz�� na mnie przelotnie. Kiedy niania ci�gn�a nas po schodach na g�r�, zastanawia�am si�, co o mnie my�la�. Go�cie patrzyli na nas ciekawie, niekt�rzy u�miechali si�. A potem znalaz�y�my si� na drugim ci�gu schod�w, prowadz�cych do pokoj�w dzieci�cych. - Pomy�la�y�my tylko, �e p�jdziemy obejrze� targ - wyja�ni�am. - To mo�e mnie kosztowa� posad� - sykn�a jadowicie niania Grange. - I wiem, kto si� za tym kryje, panno Ellen. Niech panienka nawet nie pr�buje obarcza� win� panny Esmeraldy. To panienka przywiod�a j� do z�ego. - Ale ja chcia�am p�j��, nianiu - wymamrota�a Esmeralda. - Nam�wi�a panienk�. Jakbym nie zna�a panny Ellen. - C�, to by� m�j pomys� - przyzna�am - i nie powinni�cie oskar�a� Esmeraldy. - Naprawd� nie wiem, panienko, co na to powie pani. Ale nie chcia�abym by� w panienki sk�rze. Odes�ano nas spa� bez kolacji - czym specjalnie si� nie przej�y�my - a ja le�a�am d�ugo w ��ku zastanawiaj�c si�, jak wygl�da �ycie w sieroci�cu. Tego wieczoru Rose wr�ci�a p�no, dok�adnie w chwili, gdy go�cie zaczynali si� rozchodzi�. Jej oczy b�yszcza�y, jak zawsze, gdy mi�o sp�dzi�a czas w towarzystwie swego stangreta. Przysiad�a na brzegu mojego ��ka i zachichota�a. - Niez�e z panienki zi�ko. Nie powinna by�a panienka zabiera� z sob� panny Esmeraldy. Wiadomo by�o, �e si� zgubi, albo i co gorszego. - Sk�d mia�am wiedzie�, �e b�dzie na tyle niem�dra! - I w dodatku wysz�y panienki samiusie�kie. Daj� s�owo, b�d� z tego k�opoty. - Wiem - odpar�am. - No, prosz� si� rozchmurzy�. Na morzu bywa gorzej, jak mawia� m�j pierwszy niedosz�y. By� marynarzem. - Jak jest w sieroci�cu? Twarz Rose nagle z�agodnia�a. - Moja kuzynka Alice zosta�a wychowana w jednym z nich. To prawdziwa dama. Teraz jest guwernantk�. Nie dla niej praca zwyk�ej pokojowej. Mia�a mn�stwo towarzystwa. Na �wiecie jest bardzo du�o sierot - nachyli�a si� i poca�owa�a mnie. Wiedzia�am, �e pr�buje mnie uspokoi�. By�a szcz�liwa ze swym stangretem i chcia�a, aby reszta �wiata dzieli�a to szcz�cie. Pomy�la�am, �e mo�e w sieroci�cu nie b�dzie tak �le. Kuzynka Agata pos�a�a po mnie nast�pnego ranka. Wygl�da�a, jakby sp�dzi�a bezsenn� noc. - Co za zachowanie - wybuchn�a na m�j widok. - Budzisz we mnie rozpacz. Wiem, sk�d si� bior� twoje z�e sk�onno�ci. Masz je we krwi, ale - jak powiedzia�am panu Loringowi - co powinni�my zrobi� z tym dzieckiem? Wi�kszo�� ludzi odes�a�aby ci�. W ko�cu musimy pami�ta� te� o naszej c�rce. Lecz krew g�stsza ni� woda, a ty nale�ysz do rodziny. Wystawi�a� nasz� cierpliwo�� na ci�k� pr�b�, Ellen - moj� i pana Loringa. Ostrzegam, �e je�li chcesz pozosta� w tym domu, b�dziesz musia�a si� poprawi�. T�umaczy�am, �e do g�owy mi nie przysz�o, i� Esmeralda si� zgubi. Gdyby nie to, nikt by nie wiedzia�, �e by�y�my na targu. - Podobny

O nas

PDF-X.PL to narzędzie, które pozwala Ci na darmowy upload plików PDF bez limitów i bez rejestracji a także na podgląd online kilku pierwszych stron niektórych książek przed zakupem, wyszukiwanie, czytanie online i pobieranie dokumentów w formacie pdf dodanych przez użytkowników. Jeśli jesteś autorem lub wydawcą książki, możesz pod jej opisem pobranym z empiku dodać podgląd paru pierwszych kartek swojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu. Powyższe działania dotyczą stron tzw. promocyjnych, pozostałe strony w tej domenie to dokumenty w formacie PDF dodane przez odwiedzających. Znajdziesz tu różne dokumenty, zapiski, opracowania, powieści, lektury, podręczniki, notesy, treny, baśnie, bajki, rękopisy i wiele więcej. Część z nich jest dostępna do pobrania bez opłat. Poematy, wiersze, rozwiązania zadań, fraszki, treny, eseje i instrukcje. Sprawdź opisy, detale książek, recenzje oraz okładkę. Dowiedz się więcej na oficjalnej stronie sklepu, do której zaprowadzi Cię link pod przyciskiem "empik". Czytaj opracowania, streszczenia, słowniki, encyklopedie i inne książki do nauki za free. Podziel się swoimi plikami w formacie "pdf", odkryj olbrzymią bazę ebooków w formacie pdf, uzupełnij ją swoimi wrzutkami i dołącz do grona czytelników książek elektronicznych. Zachęcamy do skorzystania z wyszukiwarki i przetestowania wszystkich funkcji serwisu. Na www.pdf-x.pl znajdziesz ukryte dokumenty, sprawdzisz opisy ebooków, galerie, recenzje użytkowników oraz podgląd wstępu niektórych książek w celu promocji. Oceniaj ebooki, pisz komentarze, głosuj na ulubione tytuły i wrzucaj pliki doc/pdf na hosting. Zapraszamy!