2630
Szczegóły |
Tytuł |
2630 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
2630 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 2630 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
2630 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
KAROL DICKENS
CIʯKIE CZASY
KSI��KA i WIEDZA
WARSZAWA 1960
102723
.Ksi��ka i Wiedza" Warszawa
Printed i n Polami
Lntr 1850 rok
�
Prze�o�y�a
Wanda Golawlezy�ska-Nadasfnowa
Dr
Wst�p Jacka Lindsaya
�
Ok�adk� projektowa�
Piotr Baro
B-E8176
T�oczono IS.COO+BOO egzemplarzy
Z a fet ad y Graficzne �Ksi��ka i Wiedza" w Warszawie
ObJ�tof� 22,25 ark. Papier druk mat. kl. V, 80 g. 61 x 86 cm.
Nr 868. Druk uko�czono �.III 1850 r.
WST�P
Na pocz�tku 1854 r. Karol Dickens opu�ci� Londyn i uda�
si� na p�noc do Preston, fabrycznego miasta w LaJicashire,
gdzie w�a�nie odbywa� si� strajk. Postanowili napisa� po-
wtiie�c na temat zwi�zany bezpo�rednio z przemys�em. My�l
o tego rodzaju dziale nurtowa�a go od pi�tnastu lat, od cza-
su jego pierwszej bytno�ci w Manchester i uko�czenia �Sta-
rego sklepu antykwarskiego" (�Thie old Curiosity Shop").
Ostatnio w �Pustkowiu" (�Bleak House") pisarz pokaza�
w dodatnim �wietle Nowego Cz�owieka, przemys�owca, n.'i
tle na wp� feudalnego �rodowiska Chesn'ey Wold. Teraz
pragn�� przedstawi� odwrotn�, stron� kapitalistycznego pro-
cesu uprzemys�owienia, uwydatni� jego wp�yw na ka�dego,
kto ma z nim styczno��, nios�cy st�plienie uczu� ludzkich
i odmalowa� cierpienia, na jakie skazuje on klas� robot-
nicz�.
Gdy Dick'ens przyby� w sobot� do Preston, zasta� tam
zupe�ny spok�j; wiatr zmi�t� dymy z nieba nad miastem.
�Ohydna miejscowo�� (a ja my�la�em, �e to miasto pos�u�y
mji za wz�r)". Nast�pnego dnia by� obecny na zebraniu de-
legat�w strajkowych w Cockpit i ogromne wra�enie zrobi�y
na nim ich stanowczo��, spok�j i zdrowy rozs�dek. W po-
niedzia�ek przygl�da� si� wyp�acie zapomogi dla strajkuj�-
cych, a nast�pnie poszed� na wiec pod go�ym niebem, na
kt�rym robotnicy �piewali *):
Ju� do�� wam snu wy, kt�rych zrodzi� trud!
Wy, gdy miliony szarpie p�acz i g��d,
��danie praw tyranom rzu�cie w twarz!
Wolno�ci has�o wznie�cie � sztandar wasz!
Po powroci'8 do Londynu Dickens ujawni� sw� postaw�
w rozmowach z Layardem, skrajnym radyka�em, kt�ry
chcia� si� dosta� do Parlamentu, a kt�rego pisarz bardzo lu-
bi�. Obieca� pom�c mu wszelkim mo�liwym poparciem.
W obronie Layarda i jego idei u�y� swego pi�ra i g�osi� spo-
�ecze�stwu, �e je�li nie wp�yn'e ona na popraw� warunk�w
mieszkaniowych ubogiej ludno�ci, zas�u�y na m;ano mor-
derc�w. Ostrzeg� robotnik�w, aby nie pozwolili si� zwie�� lu-
dziiom podaj�cym si� za reformator�w, a d���cym tylko do
zdobycia prawa zasiadania w Izbie Gm'n. Natomiast nale�y
nadal organizowa� zw.�zk zawodowe, gdy� w nich jest ca�a
nadzieja. Je�li chodzi o Parlament, to �staje si� on najokrop-
niejszym fla&k-em i najstrasznIeJSz� zmor�, jaka kiedykol-
wiek prze�ladowa�a ten i tak wl'elce udr�czony �wiat".
Potem wybuch�a wojna krym&ka. �Doznaj� uczucia, jak-
by �wiat zosta� cofni�ty o pi��set lat wstecz" � pisa� Dic-
kens. Uwa�a� wojn� za dywersj� w stosunku do ruchu po-
st�powego w kraju. Lud, oszukany raz jeszcze, mia� by� pod-
st�pnie wci�gni�ty w nami�tno�ci wojenne; chciano go sk�c"
�) Stary hymn czartyst�w, nieznanego autora.
Czartyzm by� wielkim ruchem masowym w Anglii w latach 1830�1840
wywo�anym rozwojem fabryk i ostateczn� utrat� ziemi przez lud. Ustawa
o reformie wyborczej (Reform Bili) da�a udzia� w rz�dach jedynie �redniej
klasie przemys�owej a wykluczy�a warstwy najbiedniejsze. St�d politycz-
ne ��dania �Karty Ludowej" (People's Charter), kt�re zmierza�y do po-
prawy warunk�w socjalnych. Czartyzm mia� wiele odcieni � jedna z jego
grup by�a bojowo socjalistyczna. Po roku 1850 ekspansja przemys�owa
i handlowa W. Brytanii po�o�y�a kres wszelkim ruchom masowym. Dzie-
si�tki lat up�yn�y nim si�y ludowe zreorganizowa�y si� i wy�oni�y ju�
w sytuacji bardzo zmienionej.
nic, aby intonuj�c �Bule Brytannia '�piewa� w�asna
pie�� �mierci, i doprowadzi� do tego, aby jego krzywdy
i clierpieniLa zosta�y przes�oni�te dymem armat i oparami
krwi!" Wszyscy znajomi Dickensa sypali datkami pieni�-
nymi na Fundusz Patriotyczny nile po�wi�caj�c ani jednej
my�li spustoszeniom szerzonym przez choler�, �na kt�r�
w samym tylko Londynie zmar�a n�dznie i bez potrzeby
o wiele wi�ksza liczba Anglik�w, ni� prawdopodobnie zgi-
nie ich w czasie ca�ej wojny rosyjskiej".
Te szczeg�y rzucaj� pewne �wiat�o na og�lny nastr�j,
w jakim znajdowa� si� pisarz w chwili, gdy przyst�pi� do
pisania �Ci�kich czas�w" i podczas pracy nad tym dzie�em
(w kwietniu 1854 zacz�� drukowa� t� powie�� w redagowa-
nym przez si� bile tygodniku �Household Words''). Jak
zwykle, gdy zag��bi� si� w tw�rczo��, temat porwa� go. �Je^
stem w trzech czwartych szalony, a w jednej czwartej ob��-
kany od tego ci�g�ego po�piechu, w jakim pracuj� nad �Ci�-
�kimi czasami". Mam nadziej�, �e posta� Stefana wypad�a
dobrze z punktu widzenia ca�o�ci ksi��ki". A potem: �Ta
sprawa Stefana poch�ania�a mnie od tylu tygodni, �e teraz �
jak to u mnie zwykle � gdy ju� si� zako�czy�a, czuj� si� tak,
jak gdyby nic na �wiecie, �adne nami�tne i gwa�towne mio-
tanie si� w t� czy inn� stron�, nie mog�o ju� przywr�ci� mi
ca�kowicie r�wnowagi".
Aby zrozumie�, dlaczego Dickens zwr�ci� si� do tematu
�Ci�kich czas�w" w tym momencie swego rozwoju, musi-
my wai�� pod uwag� zar�wno jego �ycie osobste jak i hi-
stori�. Rok 1848 stanowi� punkt zwrotny w ewolucji nowo-
czesnej Europy i wywar� ogromny wp�yw na los ludu bry-
tyjskiego. Dickens, chocia� w swych pogl�dach politycznych
by� pewnego rodzaju anarchist�, chocia� nienawidzi� g��bo-
ko pa�stwa bur�uazyjnego, parlamentu jako instytucji kla-
sowej i prawa jako klasowego narz�dzia niesprawiedliwo�ci,
mi� wyra�a� nigdy swego buntu w s�owach zaczerpni�tych
z terminologii politycznej. Ubiera� zagadnienia polityczne
w oKresienia z dziedziny moralno�ci i problem�w socjalnych,
ale nie przekre�la�o to zwi�zku j'ego wypowiedzi z polityka.
Eok 1848 by� r�wnie� krytycznym rokiem w jego �yciu
o&obistym. W 1847 roku za�o�y� pismo codzienne, kt�re mia-
�o pe�ni� rol� ogniwa ��cz�cego radyka��w klas �rednich
z eziartystami klasy robotniczej w duchu reform post�po-
wych; ale gdy tylko uwik�a� si� w mechanizm prowadzenia
daiemnika, zmieni� ca�kowicie stanowisko d. uzna� wszelki
kompromis za niedopuszczalny. Po kilku tygodniach zre-
zygnowa� z prowadzenia pisma, ale do�wiadczenia te sk�oni�y
go do napisania powie�ci �Dombey i syn" � w powie�ci tej
podda� zasadniczej krytyce pot�g� pieni�dza i spos�b, w jaki
dzia�a�a ona po 1832 roku (w roku 1832 klasy �rednie na
zasadzce ustawy o reformie wyborczej zdoby�y znaczny
udzia� w rz�dach). Potem nadesz�y politycznie konwulsje 1848
roku i w tym samym czasiei siostra Dickensa, Fauny, zacho-
rowa�a i zmar�a. Jej choroba i �mier� obudzi�y w nim wspo-
mnienia szcz�liwych dni dzieci�stwa w Chathan, kiedy har-
monijne wsp�ycie z Fanny ii matk� stwarza�o mu rodzaj
raju.
Tak wi�c z wydarze� roku 1848 Dickens wy�oni� si� jako
cz�owiek pod wieilu wzgl�dami zmieniony. Ozu�, �e aby zy-
ska� now� odskoczni� do pracy, musi si� cofn�� wprost do
analizy w�asnej przesz�o�ci. Pisze wi�c autobiograficznego
�Dawida Copperfielda". Ta pr�ba zbadania �r�de� w�asnego
�ycia uczuciowego da�a mu mo�no�� napisania �Pustkowia",
ksi��ki, w kt�rej skupi� nami�tne uczucia osobistego i spo-
�ecznego buntu wok� obrazu znienawidzionego Prawa.
W pracy tej po raz pierwszy nakre�lili �wiadomie obraz
schy�kowego i skazanego na zag�ad� spo�eicz�stwa. Teraz
uczu� potrzeb� przyjrzenia si� temu, co si� dzieje z klas�
robotnicz� w o�rodkach przemys�owych i wci�gni�cia jej
�ycia w kr�g swojej wyobra�ni.
Aby zrozumie� obraz odmalowany w �Ci�kich czasach",
musimy u�wiadomi� sobie, jakie by�o po�o�enie aaigrels.kiej
JKiasy rooomicAeJ pu rui�u. �o'�o. .oa^a bporeczna v, lelKiego oo-
joweigo ruchu czartyst�w zosta�a rozbita. Anglia, przoduj�-
ca teraz �wiatu w dziedzinie uprzemys�owienia, mog�a przy-
st�pi� do wyzyskania ogromnego rozrostu rynk�w handlo-
wych, kt�ry nast�pi� po z�amaniu barier feudalnych w roku
1848. W latach 1850 � 1860 oblicze Europy zmieni�o si�,
rozwin�a si� komunikacja kolejowa, handel �wiatowy wkro-
czy� w now� faz�. Stary, walcz�cy ruch zwi�zkowy zamiera�.
W latach 1830 i 1840 usi�owano nieustannie wykorzysta�
zwi�zki do cel�w politycznych i stworzy� organizacj� na
wielk� skal�, kt�ra mia�aby decyduj�cy wp�yw na bieg �y-
cia narodu. Ale obecnie Narodowa Federacja Zwi�zk�w Za-
wodowych (�National Association of United Trades") roz-
pad�a sd�, a separatystyczna polityka konserwatyst�w przy-
bra�a na sile. Przyw�dcy zwi�zk�w sprzeciwiali si� straj-
kom i ograniczali si� do walki o lepsze pozycje do targ�w
dla cz�onk�w swoich organizacji. Starali si� je zdoby� ta-
kimi metodami jak skr�cenie czasu trwania terminatorstwa
lub odstr�czanie od pracy w godzinach nadliczbowych.
A wi�c rok 1854, w kt�rym Dlickens si�ga po temat zwi�-
zany z miastem przemys�owym i zwi�zkami zawodowymi,
nie by� okresem bojowym i musimy o tym pami�ta�, gdy
rozwa�amy posta� Stefana Blaekpool. By� to raczeg etap
ostro�nej stabilizacji. Klaisa robotnicza zaczyna�a si� do-
piero uczy�, jak powoli, lecz nieustanniei budowa� trwa�� or-
ganizacj�, jak r�nymi sposobanri zdobywa� do�wiadczenie
i jak ufl-nacnia� si� z my�l� o przysz�o�ci, w kt�rej b�dzie mo-
g�a upomnie� si� o swe prawa polityczne bez obawy kracha.
W latach czteirdzieistych powie�� angielska unoszona
przez pot�n� fal� bojowego czartyzmu rozwin�a si� znacz-
nie. W poprzednim dziesi�cioleciu stopie� u�wiadomienia
spo�ecznego poiwie�ciopisarzy uwypuklony zosta� doskonale
przez wyst�pienie pani Trollope przeciw pracy dzieci w po-
wie�ci �Micha� Armstrong" i przez atak Dickensa na ustaw�
ubogich (�Pour Law") w ksi��ce ,.01'iver Twiist". Wielkam
w-Kiaaem iai czieraziesiycn Dyro rozszerzenie zakresu pro-
blematyki spo�ecznej, tak �e poszczeg�lne zagadnienia, jak
zatrudnianie dziiieci czy ustawa ubogich, "wyst�powa�y ju�
wyra�nie jako elementy wi�kszej a jednocze�nie zmiennej
ca�o�ci. Wa�n� pozycj� w ewolucji powie�ci angielskiej sta-
nowi- ksi��ka Bulwer Lyttona �Noc i ranek", kt�ra obszer-j
nie maluje obraz spo�ecze�stwa opartego na hipokryzji i we-
wn�trznym sk��ceniu. Ten w�a�nie obraz umo�liwi� Dioken-
sowi wyst�pienie z �MartiLnem Chuzzlewitem". �Sybil" Dis-
raelcigo wysun�a masowy ruch robotniczy wprost na pierw-
szy plan, a rok 1848 przyni�s� wydanie ca�ej serii, donios�ych
powie�ci osnutych na zasadniczych zagadnieniach socja�-,
nych � powie�ci Dickensa, Mr. G-askell, Karola Kingsleya,
Charlotty Brontei. Dziie�a te by�y nast�pstwem czartyzmu
nawet; wtedy, gdy nie wi�za�y si� z niLm bezpo�rednio tema-
tycznie.
Do powstania tej nowej fazy przyczyni�a si� w znacznym
stopniu pami Gaskell. Mieszka�a przez szesna�cie lat w Man-
chester i zna�a warunki �ycia klapsy roboitnicizej. Dotkni�ta
nieszcz�ciami osobistymi stara�a si� zneutralizowa� w�asny
b�l spogl�daj�c na� jako na cz�stk� ogromniej masy cier-
pienia. Usi�owa�a �da� wyraz m�ce, kt�rej konwulsje wstrz�-
saj� raz po raz tymi niemymi lud�mi". Zacz�a pisa� sw^
�Mary Barton'' w 1845 r., ale opublikowa�a j� dopiero w pa�-
dzierniku 1848. Bohaterk� tej ksi��ki jest robotnica ii na ma-
teria� powie�ci sk�adaj� si� wszystkie zagadnienia politycz-
ne owych dni, agitacja-i strajki. �Zawsze czu�am g��bokie
wsp�czucie dla tych udr�czonych ludzi, kt�rzy wygl�daj�
tak, jakby byli skazani na walk� przez ca�e �ycie, dzielone
�a�o�nie pomi�dzy prac� a niedostatek; najwidoczniej kapry-
sy losu miotaj� nimi w stopniu jeszcze bardziej bezwzgl�dnym
ni� ich bli�nimi" � pisa�a pani Gaskell. �Manchester Guar-
dian" nazwa� to stanowisko �ponur� nadwra�liwo�ci� na
warunki bytu robotnik�w".
10
Charlone oiuu.L'3 nu,^^^ ^-�^� �_ _
blikowa�a j� w pa�dzierniku nast�pnego roku. Autorka wy-
chowa�a si� w okr�gu przemys�owym i zna�a opisywane
przez siebie wypadki, howi-em Haworth, jej rodzinna miej-
scowo��, by�o zamieszkane g�ownia przez robotnik�w fabryk
tkackich i od dawna stanowi�o o�rodek buntu i agitacji.
Kingsley prze�ywa� nami�tnie walk� 1848 roku i pod,
wp�ywem tego nastroju podj�� pr�by przedstawienia stru-
dzonego robotnika miejskiego i schylonego -w mozole na roli
ch�opa.
W tw�rczo�ci wszystkich tych pisarzy � a szczeg�lnie
u Dickensa i u pami Gaskell � mo�emy wy�ledzi� wp�yw
my�li Carlyle'a. Cariyle by� bardzo m�tnym my�licielem, ale
widzia� do�� jasno, �e w jego �wiecie si�y kapitalistyczne
(kt�re nazywa� �wi�zami got�wkowymi") wypar�y wszelkie
stosunki pomi�dzy lud�mi, �e spo�eezsi�stwo sta�o si� zbio-
rowiskiem walcz�cych pomi�dzy sob� jednostek i porzuci�o
zupe�nie d��enia do idealnej cnoty, �e up�ywaj�ce stulecie
jest wiekiem rewolucji. S�ab� stron� jego filozofii stanowi�o
ogl�danie si� wstecz w poszukiwaniu �wzorowego spo�e-
cze�stwa" i pragnieinie �silnego kierownictwa", kt�re przy-
wr�ci�oby porz�dek rzeczy zgodny z prawami ludzkimi.
W jego s�dach istnia�y zasadnicze sprzeczno�ci � niekt�r'"'
z jego tez prowadzi�y do wniosk�w socjalistycznych, inire �
do faszyzmu. Ale za jego dni proces historyczny nie skrysta-
lizowa� jeszcze tych przeciwie�stw i pisarza tacy jak Dickens
mogli czerpa� z jego filozofii podniet� do g��bokiej krytyki
indywidualizmu i warto�ci premi�dza. Atak na Gradgrinda "
i jego kapitalistyczn� postaw� w �Ci�kich czasach" opiera
si� w du�ym stopniu na wyra�eniach u�ywanych przez Car-
lyle'a.
Rozmiary powie�ci �Ci�kie czasy" s� niewielkie jak na
Dickemsa i jej kr�tko�� mo�e by� miar� napi�cia, jakie od-
czuwa� podczas jej pisania. Czu� nakaz moralny przeprowa-
11
uAciiiio. w^u v�^pauLi w uicumg. uui; &yLuauJi JJ.retiUl.ysiowcJ.
i obrony robotnik�w przed Gradgrindami i ich politycznymi
wsp�lnikami. Zazwyczaj DickeniS u�ywa w swej tw�rczo�ci
pewnych element�w fantazji 'zaczerpni�tych z w�asnej m�o-
do�ci, pewnych pierwiastk�w marzenia, kt�re pomagaj�, mu
osi�gn�� dynamiczny .stosunek do materia�u historycznego
i pog��biaj� jego wizj� �ycia ludzkiego. Ale �Ci�kie czasy"
pozbawione s� w znacznym stopniu togo nat�enia wyobra�-
ni ii dlatego autor ,nie osi�ga pe�nej swobody. Nici wciela on
ca�kowicie swych obaw i nadziei w Stefana Blackpool, jak
to czyni z Paw�em Florencj� Dombey, z ofiarami Prawa
w �Pustkowiu", z Pip'em w �Wielkich nadziejach" itd.
Tote� ksi��ka jest bardziej �obiektywna", w ogranicao-
nym zreszt� sensie, tego s�owa, ni� inne, dzie�a Dickenisa; ale
chocia� oznacza to pewne braki, nadaje r�wnie� tej powie�-
ci rodzaj jednokierunkowo�ci, obcej innym jego dizie�om.
�Ci�kie czasy", pomimo �'ei stanowi� w pewnej mierze od-
chylenie od g��wnej linii tw�rczo�ci Dickenisa, maj� jednak
szczeg�lne zalety i wyznaczaj� zasadniczy etap w jej rozwo-
ju. Tworz� one pomost pomi�dzy �Pustkowiem" a ponurym
obrazie' niesprawiedliwo�ci' a �Male�k� Doirrit" z, jej rozle-
g�ym wizerunkiem spo�ecze�stwa wiktoria�skiego pogr��o-
nego w wielorakim rozk�adziei. Gdyby nie powsta�a ta ksi��-
ka, 'zabrak�oby czego� bardzo' wa�kiego w tw�rczo�ci Dicken-
sa i nie zrodzi�oby si� �adne z p�niejszych jego dzie�, kt�re
zosta�y zbudowane na gruncie oczyszczonym przezi �Ci�kie
czasy'' ich bezpo�redni� konfrontacj� z wrogiem,
Trudno�ci, z jakimi Dickens walczy� piisz�c t� ksi��k�,
wyp�ywa�y g��wnie ,z g��bokiej nienawi�ci, jak� odczuwali
do G-radgrinda i Manchesterskiej Szko�y Ekonomia. By�o to
uczucie tak gwa�towne, m z. trudem zmusza� si� do trakto-
wania tych przedmiot�w swej awersji jako zjawisk ludzkich.
Nastr�j jego charakteryzuj� r�ne tytu�y, jakie wymy�la�
dla rozdzia��w powie�ci, a potem odrzuca�. �Kamie� m�y�-
12
ski. Kdza i kurz. r'o pi-u�iu. i\.wcoi-ia, ^^^.1.. -i-/^,,^.^v*~^*^ ~~o-.
po prostu arytmetyka. Fakty pana Gradgrinda..." Chcia�
zaatakowa� ca�� etyk� kapitalistyczn�, kt�ra traktowa�a lu-
dzi jako istoty daj�Jce si� sprowadzi�o do' jednostek ekono-
micznych, do zwyk�ych element�w procesu robienia pieni�-
dzy.
Filozofia Gradgrinda, kt�ra wszelkie] stosunki pomi�dzy
lud�mi pozbawia�a cech cz�owiecze�stwa i iindywidualno�ci,
g�osi�a r�wnie� usuni�cie z �ycia wszelkiej fantazji tw�rczej,
a Dickens �ywi� najg��bsze przekonanie, �e mi�o�� i brater-
stwo ludzi wi��� si� z rado�ci�, fantazj�, swobod� ujawnia-
nia mo�liwo�ci tw�rczych w przekszta�caniiu jednostki i spo-
�ecze�stwa.
A� do tego puniktu Dickens czerpa� z Carlyle'a, 'ale nie
m�g� si� zgodzi� na jego rozwi�zanie oparte ma mistycznym
pogl�dzie na w�adz�, na si�ganiu wstecz do' �ireidnilowiecza, na
gloryfikacji silnych w�adc�w. Pragn�� �zmiainy serca", ale
by� jednocze�nie zbyt wielkim realist�, aby przypuszcza�, �e
taka "-asadnieza zmiana mog�aby nast�pi� beiz walka., bez, me-
usitam.iego atakowania iisitniej�cych warunk�w.
T. A. Jackson w swojej ksi��ce o Dickensie pisze:
� �Chocia� w �Pustkowiu� Dicbens przedstawia Koun-
cieweilla walcz�cego' zaciekle i zr�cznie przi&ciw panowaniu.
Sar Leioester Deadllocka i jcigo klasy, a w �Ci�kich cza-
sach" pokazuje bojowy rouneieiwe'111'sm przeobra�ony w trium-
fuj�cy bounderbyzim, to jednak nie zdradza najmniej,szych
oznak czego� tak bezgranicznie bez;&ensowneigo, jak pragnie-
niie powrotu do presz�o�oi.
Przeciwnie, arystoktratycana pani Sparsalt, kt�ra �yje ja-'
ko dekoracyjny paso�yt przy wulgarnie brutalnym wyzyski-
waczu Bounderbym, sprawia, �e w pewnych chwilach pra-
wie �e �czujemy lito�� dla Bounderby'ego' � niezale�niei oc�
fatetu, �e zas�uguje on na to wszystko, 'oo go spotyka, a na-
wet na jeszcze gorsze nieszcz�cia. Obraz pogardliwie kry-
13
tycznego stosunku do wszystkiego, co niearystokratyczne, za-
inaugurowany przez pani� Sparsit, uzupe�nia posta� ary-
stokraty Jamesa Harthouse'a, r�wnie� paso�ytuj�cego na
klasie Bounderby � Gradgrinda i odznaczaj�cego si� bez- .
graniczn� nud�, brakiem serca i wszelkich skrupu��w".
Nast�pnie Jackson dowodzi, �e Dickens szuka drogi dla
wyra�enia swego poczucia potrzeby �rewolucyjnrego zako�-
czenia procesu emancypacji". S�dz�, �e jest to trafne, ale
Jackson nie ma racji twierdz�c, �e Dickens widzia� w agita-
torach zwi�zkowych tylko demagogiczne paso�ytnictwo. Tu,
jak i w wielu innych sprawach, Dickens wykazuje postaw�
dwoist�. Pragnie on zjednoczenia robotnik�w i zawsze do-
wodzi, �e lud sam b�dzie musia� zdoby� sobie prawa, �e ni-
gdy nie uzyska ich od Parlamentu. Pisarz nie tylko zajmuje
tego rodzaju stanowisko we w�asnej tw�rczo�ci, ale zezwala
^ na sta�e g�oszenie takiego pogl�du w artyku�ach drukowa-
) nych przez jego tygodnik. Opublikowa� nawet eiss'ej wzywa-
j�cy p� �artem klasy �rednie do z a stosowani a or�a straj-
k�w przeciw wysokim cenom itp. Ale jednocze�nie fakt po-
wstawania organizacji na wielk� skal� nape�nia Dickensa
pewn� obaw�; pisarz zaleca organizowanie zwi�zk�w zawo-
dowych, alei cofa si� przed pe�nymi konsekwencjami swych
zalece�.
< Oto dlaczego wysuwa Stefana Blackpool jako wz�r id�- �
^ alnego we w�asnym poj�ciu robotnika, przeciwnego zar�w-
1 no strajkowi jak i gospodarce kapitalistycznej. I tu tkwi po-
\i wa�na s�abo��, kt�ra przeszkadza pe�nemu artystycznemu
t rozwini�ciu tematu.
� Poniewa� Dickens sam w znacznej mierze jest cz�ciowo
s zwolennikiem strajku i poniewa� rzeczywi�cie (jak to stwier-
D dza w listach) pragnie ujrze� zz^pe�n� zag�ad� istniej�cego
d spo�ecze�stwa, nie mo�e nada� Stefanowi cech prawdziwego
w poszukiwacza metod po�rednich. Stefan sprzeciwia si� straj-
kowi nie z jakiego� g��bokiego przekonania, ale dlatego, ze
l' , '
14
da� iS-towo -nacneiii, w bi.ubiuLK.u. uu a-mnoJ ny n� n^u.^^ e,.^^�
nej mi�o�ci. (S�abo�� konstrukcji ujawnia si� w fakcie, �e
Rachela nie zwalnia go z obietnicy, gdy dowiaduje si� jak
ujemnie wp�yn�a ona na jego stosunki z iirurymi robotnika-
mi � rozdz. V cz�ci II). Gdy Bounderby wyra�a przypusz-
czenie, �e Stefan jest przeciwny strajkowi, ten odpowiada
mu szlachetn� obron� robotnik�w: �Oni s� oddani jeden
drugiemu, wierni jeden drugiemu, serdeczni jeden dla dru-
giego, na �mier� i �ycie... Zostaliby rozbici i rozdrobnieni,
gdyby byli inni".
Trudno o gor�tsz� obron� solidarno�ci robotniczej, kt�-
rej nieuniknionym wyrazem by�y zwi�zki zawodowe i straj-
ki. Dickens rozumia� to dobrziei. Ale m�g� wczu� si� w po�o-
�enie klasy robotniczej tylko za po�rednictwem takiej posta-
ci jak Stefan, w kit�rego wcielaj� si� gorzkie sprzeczno�ci
sytuacji.
W prze�ycia osobiste Stefana Dickens w�o�y� wiele
z w�asnych trosk owych lat. W�asne jego ma��e�stwo by�o
bliskie rozbicia i skr�powany w pragnieniu zupe�nego zer-
wania, buntowa� si� gwa�townie przeciwko prawom rz�dz�-"
cym jego �wiatem. Stefan przykuty do �ony, kt�rej ju� nie
mo�e kocha�, pragn�cy po��czy� si� z Rachela, stanowi do-
k�adny wizerunek Dickensa uwik�anego w nieszcz�liwe
ma��e�stwo i zwracaj�cego si� ku swej sizwagierce Georginie.
Aby przyda� wagi temu motywowi, Dickens ��czy go z te-
matem ma��e�stwa bez mi�o�ci (Luiza i Bounderby). Na
wy�szym szczeblu spo�ecznym mechanizm pa�stwa popych-i
�udzi� do zwi�zk�w wyzutych z uczu� ludzkich. Robotnicy
dzi�ki solidarno�ci zachowuj� ludzk� serdeczno��, lecz dzie-
je si� to kosztem wsp�lnego st�oczenia w dotkliwym cierpie-
niu, zjednoczenia w narzuconym niedostatku.
"W dw�ch innych wa�nych momentach emocjonalny
symbolizm Dickensa s�u�y nadaniu g��bszego znaczenia to-
kowi opowie�ci. Pierwszy, to usuni�cie si� oskar�onego nie-
15
s�usznie Stefana do opuszczonego szybu nosz�cego z-towroz la-
n� nazw�. Dickens da� lekkie przygotowanie do tego epizio-
du w rozdziale V cz�ci II, gdy Stefan m�wi: �Wszyscy p�- ;
dz�cy podobne �yctiei i pogr��eni -w- tych samych k�opotach...
Czarny nieprzebyty �wiat b�dzie was od nich dzieli� dop�-
ki pozostaiiiiie taka n�dza".
Upadek w g��b szybu symbolizuje sprzeczno�ci; zacho-
dz�ce w �yciu klasy robotniczleij �w �wczesnym �wiecie, jak
r�wnie� konflikt wynikaj�cy z ostrego dylematu istniej�ce-
go w samym Stefanie. Dickens przedstawia tein konflikt
otwarcie w ca�eji rozci�g�o�ci, gdy Stefan. zostajie wydobyty
z' szybu. ' ' .
�Wpad�em do tego szybu, moja droga, kt�ry za, pami�ci
�yj�cych jeszcze starc�w-kosztowa� �ycie setki i setki lu-
dziii � ojc�w, .syn�w, braci, drogich tysi�com i tysi�com os�b
i chroni�cych je przed niedostatkiem i g�odem. Wpad�em do'
tego szybu, kt�ry ze swymi gazami truj�cymi jieist okrutnieg-
szy ni� bitwa... Gdy go u�ywano, zabija� bez. potrzeby; te-
razi, gdy go' opuszczono, te� mresilei niepotrzebn� �mier�. Wi"
' dziszl, jak my umieramy nadaremmie, tak czy inaczej �
w tym. piekielnym m�ynie � ka�dego' dnia". Dickems rozwi-
ja ten momeint obszernie, aby mie� pewno��, �e' czytelnik
dojrzy jego .symbolicznie znaczei-nie. Upadek w g��b szybu
stanowi punkt kulminacyjny obsesji Stefana, �e �wpadnie
w piekielny m�yn" i Dickens u�ywa tego obrazu, aby da�
wyraz swemu poczuciu, tragicznej sytuacji robotnik�w w je-
go �wiecie, gdzie wszelka ludzka uczciwo�� domaga si� re-
.wollucyjinych zmian spo�ecznych, kt�re jednak nie s� jeszcze
historycznie mo�liwe.
I wbrew tej symbolice musimy czyta� o- nawr�cenini si�
Gradgrinda. To nawr�cenie mo�e by& dla czytelnika trudni�
do prze�kni�cia, ale jest to jedyny spos�b, w jaki Dickens
mo�e przeciwstawi� obrazowi' upadku w szyb dalszy obraz
ludzkiego odrodzenia.
16
Aby uwypukli� i nasyci� ciep�em len w�ne^ iiawruceina,,
wprowadza Dickens motyw cyrkowc�w, kt�rzy pojawiaj�
si� na pocz�tku i w zako�czeniu powie�ci. We w�a�ciwy so-
bie beztroski i lekki spos�b uosabiaj� oni �ycie pe�ne pogo-
dy i. weso�o�ci, i wszystko to, co dostarcza prawdziwego
oderwania si� od trosk w �wiat wyobra�ni i wobec tego re-
prezentuj� pierwiastki;, kt�re Gradgrialdowie i Bouinder-
by'owie pragn� usun�� ze swego kapitalistycznjegoi �wiata.
Cyrkowcy wnosz� na ciemn� scen� tchnienie nadziei i s�
przedstawicielami przeobra�aj�cych si� mi�oscu.i.szctuki, do
kt�rych musi nale�e� pierwsze i ostatnie s�owo, je�li zie-
mia ma si� wyzwoli� z piek�a Gradgrinda'.
Jeden zi ko�cowych moment�w u�atwia poznanie sposo-
bu, w jaki wyobra�nia uczuciowa Dickensa czerpie natchnie-
nie z buntu przeciwko istniej�cemu �wiatu i z t�sknoty, aby
ziemia sta�a si� krain� mi�o�ci i jedno�ci. Zjawisko to jest
charakterystyczne nie tylko dla tego epizodu, ale i dla ca�ej
tw�rczo�ci pisarza.
Gdy Stefan zostaje wydobyty ze studni i wyg�asza swe
tragicaniei oi�w'iadczienie, powtarza, jak widzia� gwiazdy po-
nad mrokiem studni, jak czu�, �e ujrza� gwiad� zwiastunk�
Nowego �ycia. �Patrza�em na ni� i my�la�em o tobie, Eache-
lo, dop�ki obrazi piekielnego m�yna niei uszed� mi z, g�owy. �
Mam nadziej�, �e zdo�a�em wznie�� si�: wy�ej. Gdy �wiat�o
jej pada�o na mnie� widzia�em ja�niej i w przed�miert-
nej modlitwie b�aga�em, aby �wiat zdo�a� si� bardziej zje-
dnoczy�..."
Gwiazda ta nie po raz pierwszy pojawia si� w tw�rczo�-
ci Dickensa. Aby zrozumie�, jak dzia�a�a ona na jego wy-
�obra�ni�, musimy si� zwr�ci� do �Snu dziecka o' gwie�dzie"
(�A Chiikfs Dream of a Star") napisanego wkr�tce po
�mierci Farmy. Tu symbolika wyst�puje w ca�ej pe�ni.
Gwiazda pocz�tkowo uosabia niczym niezm�conie wsp�y-
ihwil�' jej utraty zapowia^
17
cie Dickensa Zi Faamy, a
f; leskie czasy � 2
daj�^c� pe�nieijszy zwi�zek w przysz�o�ci. "W tym momencie
Stefan i Rachela staj� si� po prostu Karolem ii Fauny w ra-
ju dzieci�stwa i zacieraj� si� "wszelkie 'okrutne sprzeczno�ci
targaj�ce wsp�czesnym spo�ecze�stwem. Ta pami�� o szcz�-
�ciu osobistym i' mi�o�ci jest r�kojmi� ludzkiego odrodzenia
i celem, ku kt�remu zmierza proces historyczny. *)
J a c k Lindsay
*) Warto wspomnie�, �e Dickens zaczerpn�� pomys� upadku w szyb
z opowiadania nieznanego autora, kt�re wydrukowa� w swym tygodniku
na par� lat przed napisaniem �Ci�kich czas�w". Tematem opowiadania
jest bunt robotnik�w le�nych. Bohater zostaje fa�szywie oskar�ony o pe�-
nienie szpiegostwa na rzecz rz�du, podczas gdy w rzeczywisto�ci d��y on
do powstania przeciw w�adzom. Drwale spuszczaj� go do nieu�ywanego
szybu. Jego dziewczyna odszukuje go i wydobywa na powierzchni�.
Ciekawe, �e ten epizod zy�ytkowany przez Dickensa utkwi� w jego
umy�le jako przyk�ad bojowo�ci klasy robotniczej. Opowiadanie to poka-
zuje robotnik�w pokonanych przez wroga, kt�ry zasiewa w�r�d nich nie-
zgod�. W �Ci�kich czasach" autor podejmuje ten sam temat dla wyra-
�enia konfliktu pojedynczego robotnika ze spo�ecze�stwem, konfliktu,
kt�ry nie mo�e jeszcze przeobrazi� spo�ecze�stwa.
1�
4
l E W
Rozdzia�!
JEDYNA RZECZ PO�YTECZNA
� A wi�c, chc� Fakt�w. Uczcie tych ch�opc�w i dziew-
cz�ta wy��cznie Fakt�w. W �yciu s� potrzebne wy��cznie
Fakty. Nie zaszczepiajcie niczego innego, wyple�cie wszyst-
ko inne. Umys�y stworze� my�l�cych mog� by� uformowane
tylko na Faktach; wszystko inne nie przyniesie im nigdy
�adnego po�ytku. Wed�ug tej zasady wychowuj� swoje
w�asne dzieci i zgodnie z t� zasad� chc� wychowa� lei dzie-
ci. Prosz� trzyma� si� Fakt�w, m�j panie l
S�owa te pada�y w brzydkiej, nagiej ii ponurej izbie
szkolnej, a kwadratowy kciuk m�wi�cego podkre�la� ka�de
zdanie, rysuj�c lini� na r�kawie nauczyciela. Emfaz� m�w-
cy podkre�la�o jeszcze jego kwadratowe czo�o, kt�rego
podstaw� stanowi�y brwi, podczas gdy oczy znajdowa�y ob-
szerne pomieszczenie w dw�ch ciemnych zag��bieniach oczo-
do��w, ocienionych czo�em. Emfaz� t� podkre�la�y usta
m�wcy � du�e, w�skie i zaciskaj�ce si� twardo. Emfaz�
podkre�la� jego g�os, twardy, suchy i dyktatorski. Emfaz�
podkre�la�y w�osy m�wcy, kt�re stercza�y wok� jego gotej
czaszki jak krzaki, chroni�ce przed wiatrem �ysin�, ca��
pokryt� ma�ymi guzami, niczym placek �liwkowy posyp-
k� � jak gdyby ta g�owa z trudno�ci� zaledwie mie�ci�a-
w sobie z�o�one tam twarde Fakty.
Dumna postawa m�wcy, kwadratowy surdut, kwadra-
towe nogi i ramiona � ba, nawet chustka, zawi�zana na
szyi, kt�ra u�o�ona 'by�a w ten ispos�b, �e obejmowa�a jego
gard�o twardym chwytem, jak uparty Fakt, jakim zreszt�
by�a � wszystko to podkre�la�o jego emfaz�.
� W tym �yciu nie potrzebujemy niczego, opr�cz Fak-
t�w, m�j panie; niczego opr�cz Fakt�w!
M�wca, nauczyciel i trzecia obecna �am osoba cofn�li si�,
troch� i powiedli wzrokiem po pochy�ej p�aszczy�nie, jak�/
tworzy�y g�owy uczni�w, podobne do naczy�, gotowych
przyj�� olbrzymile ilo�ci fakt�w, kt�re b�d� w we wlewa-
ne,' p�ki nie wype�ni� ich po brzegi.
� " ' ^ ,. .
Rozdzia� II
RZE� NIEWINI�TEK
[ � Tomasz Gradgrind, m�j panie. 'Cz�owiek trze�wy.
[ Cz�owiek fakt�w i kalkulacji. Cz�owiek, kt�ry post�puje
wed�ug zasady, �e ,dwa i dwa jest cztery i nic ponadto
i kt�rego nie mo�na przekona�, aby zgodzi� si�, �e jest to
co� wi�cej. Tomasz Gradgrind, m�j panie � stanowczo To-
masz Gradgrind. Przy pomocy linii i wagi, i zawsze z ta-
bliczk� mno�enia w kieszeni, got�w jestem zmierzy� i zwa-
�y� ka�d� ludzk� paczk� i powiedzie�, co to jest warte. Jest
to po prostu kwestia cyfr, sprawa prostej arytmetyki. Mo-
�e pan liczy� na to, �e wpoi� pan jakie� idioityceiie przeko-
nania w g�ow� Jerzego Gradgrinda albo Augusta Gradgrin.-
da, albo Jana Gradgrinda czy J�zefa Gradgrinda (wszystko
s� to wymy�lone, nie istniej.�ce osoby), ale w g�ow� Toma-
sza Gradgrinda � nie, m�j panie!
Tymi s�owy zwyk� pan Gradgrind przedstawia� si�
w duchu zar�wno swemu prywatnemu gronu znajomych
jak i szerszej publiczno�cii. Tymi s�owy, wstawiaj�c oczy-
wi�cie �ch�opcy i dziewcz�ta" zamiast �m�j panie", To-
�9
piasz Grradgrind przedstawia� oebcnie Tomasza U-radgrinda
stoj�cym przed nim ma�ym istotom, kt�re niby naczynia
mia�y by� wype�nione ca&owicie faktami.
I rzeczywi�cie, gdy patrzy� na nie przeolikliwie, oczyma
b�yszcz�cymi, ze wspomnianych ju� g��bokich piwnic oczo-
do��w, wygl�da� na rodzaj armaty na�adowanej faktami a�
po wylot lufy i gotoweji jednym wystrza�em, wynie�� je
z okresu dzieci�stwa. Wygl�da� r�wnie� na aparat galwa-
nizacyjny, wype�niony jak�� ponur�, mechaniczn� namiast-
k�, kt�ra mia�a zast�pi� ich wra�liw� m�od� imaginacj�,
skazan� na wygnanie.
� Dziewczyna numer dwudziesty � powiedzia� pan
Gradgrind wskazuj�c j� wyra�nie kwadratowym palcem. �
Nie znam jej. Kim jest ta dziewczyna'?
� Sissy Jupe^ prosz� pana � wyja�ni� numer dwu-
dziesty rumieni�c si�, wstaj�c i dygaj�c.
� Sissy to nie jest imi� � powiedzia� pan Gradgrind.�
Nie nazywaj siebie Sissy. Nazywaj; siebie Cecyli�.
� To ojciec nazywa mnie Sissy, prosz� pana � odpo-
wiedzia�a dziewczynka dr��cym g�osem, k�aniaj�c si�
znowu.
� Nie ma prawa tego robi� � powiedzia� pan Grad-
grind. � Powiedz mu, �e nie powinien. Cecylia Jupe. Chwi-
leczk�. Kim jest tw�j ojciec? .
� On pracuje w cyrku, zia pa�skim pozwoleniem, pro-
sz� pana. .
Pan. Gradgrind zmarszczy� si� i ruchem 'r�ki odsun�� od
siebie t� podejrzan� profesj�.
� My tutaj nie chcemy wiedzie� o tym. Nie wolno ci tu
m�wi� o tym. Tw�j ojciec trenujici konie, ozy� 'nie'?
� Za pa�skim pozwoleniem, prosz� pana... Je�li maj�
jakie� konie do trenowania, to trenuje konie w cyrku, pro-
sz� pana.
� Tutaj nie wolno ci m�wi� o cyrku. Dobrze wi�c. Na-
21
ysywaj swego oya trenerem 'koni. On leczy tak�e chore ko-
nie, przypuszczam?
� Och, tak, prosz� pana.
� Bardzo dobrze. Jest wi�c weterynarzem, kowalem,
trenerem koni. Podaj ml swoj� definicj� koma. |
��danie to wprawi�o Slssy Jupe w najg��bsze przera- |
�eni�, j
� Dziewczyna numer dwudziesty nie mo�e okre�T.� ko- |
ni� � powiedzia� pan Uradgrind ku og�lnemu po�ytkowi |
wszystkich ma�ych istot. � Dziewczyna numer dwudziesty
nie posiada znajomo�ci �adnych fakt�w, dotycz�cych jedne-
go z najpospolitszych zwierz�t! Kt�ry z ch�opc�w poda de-
finicj� konia? Bitzer, ty!
Kwadratowy palec, poruszaj�c si� to tu, to tam, wska-
za� nagle na Bitzera, mo�e dlatego, �e przypadkiem siedzia�
on w za�.egu tego samego promienia s�o�ca, kt�ry, wpadar
j�� przez jedno z nagich okien surowo wybielonego pokoju,
o�wietla� Slssy. Ch�opcy l dziewcz�ta siedzreli bowiem na
pochy�ej p�aszczy�nie w dw�ch st�oczonych grupach, prze-
dzielonych w �rodku w�skim przej�ciem, l Slssy, kt�ra sie-
dzia�a w rogu szeregu po s�onecznej stronie, znajdowa�a si�
na pocz�tku promienia s�onecznego, a na Bitzera, kt�ry zaj-
mowa� miejsce w rogu szeregu po drugiej stronie, o par�
rz�d�w z przodu, pada� koniec tego promienia. Ale ponie-
wa� dziewczynka by�a clemnooka i ciemnow�osa, padaj�cy
na ni� promie� s�o�ca zdawa� si� obdarza� j� jeszcze-ciem-
niejszymi i silniejszymi kolorami, podczas gdy ch�opiec
mia� tak jasne oczy i w�osy, �e ten sam promie� zdawa� si�
pozbawia� go i tej odrobiny koloru, jak� kiedykolwiek po-
siada�. Jego zimne oczy omal nie wygl�da�yby jak oczy,
gdyby nie kr�tkie rz�sy, kt�re, kontrastuj�c z czym� jeszcze
bledszym ni� one, podkre�la�y wykr�j oczu. Jego kr�tko
przystrzy�one w�osy mog�yby by� po prostu kontynuacj�
jasnych pieg�w na czole i twarzy. Jego sk�ra by�a w tak
22
niezdrowy sposoo pozuawwua. ucu.win.o,, m vi Juwnw.u .-"y, u-. .
skaleczony krwawi�by na bia�o.
� Bitz-er � powiedzia� Tomasz Gradgrind � twoja de-
finicja konia l
� Czworon�g. Trawo�erny. Czterdzie�ci z�b�w, w tym
dwadzie�cia cztery trzonowe, cztery k�y i dwana�cie sieka-
czy. Traci sier�� na wiosn�; w krajach bagnistych traci
r�wnie� kopyta. Kopyta ma twarde, ale wymagaj� podku-
cia �elazem. Wiek poznaje si� po znakach -w pysku. Tyle
(i o wiele wi�cej) Bitzer. ,
.� A teraz, dziewczyno numer dwudziesty � powiedzia�
pan Gradgrind �: wiesz ju�, co to jest ko�.
Sk�oni�a 'si� znowu i mo�e zarumieni�aby si� jeszcze bar-
dziej, gdyby mog�a zarumieni� si� bardziej, ni� czyni�a to
przez ca�y ten czas. Bitzer, mrugn�wszy jednocze�nie obu
oczyma na Tomasza Gradgrinda, tak �e �wiat�o padaj�ce
na jego dr��ce rz�sy upodobni�o je do czu�ek jakiego� ruch-
liwego owada, przy�o�y� pi�ci do swego piegowatego czo-
�a i usiad� z powrotem.
Teraz wyst�pi� trzeci gentleman. By� to doskona�y cz�o-
wiek, je�li chodzi�o o to, aby kogo� urazi� i znudzi�; urz�d-
nik pa�stwowy; znakomity bokser we w�asnym mniemaniu
(a tak�e w oczach innych �udzi) zawsze w formie, zawsze
maj�cy jaki� system, kt�ry chce wepchn�� w gard�o s�ucha-
cz�w jak pigu�k�, zawsze przemawiaj�cy z wysoko�ci swe-
go ma�ego urz�du, got�w walczy� przeciw ca�ej Anglii. U�y-
waj�c w dalszym ci�gu termin�w bokserskich, mia� on ta-
lent do mieszania si� w b�jki gdziekolwiek i o cokolwiek
chodzi�o i okazywa� si� niebezpiecznym przeciwnikiem.
Ezuca� si� i mia�d�y� ka�dego ciosem, z prawej � dok�ada�
z lewej � stop � zmiana pozycji � atak � rzuca� swego
przeciwnika na sznury (a zawsze walczy� w zawodach og�l-
noangielskich) i zr�cznie pada� na niego. Umia� doskona-
le obezw�adnia� zdrowy rozs�dek i uczyni� swego nieszcz�-
�liwego przeciwnika g�uchym na g�os czasu. Najwy�sze w�a-
23
dze powierzy�y mii "wprowadzenie, tiry "Urz�dnik�w, 'kt�ra
mia�a zapanowa� "na ca�ym �wiecie.
-� Doskonale � powiedzia� ten .jegomo�� u�miechaj�c
' si� ra�nie i krzy�uj�c ramiona. � To jest ko�. A teraz p^>- '*
zw�lcie zapyta� si�, ch�opcy i dziewcz�ta: czy oblepiliby�-
cie pok�j wizerunkami konia?
Po chwili jedna po�owa dzieci, krzykn�a ch�rem � Tak,
panie! � na co druga po�owa, wnioskuj�c z twarzy jego-
mo�cia, �e odpowiedz: � Tak.� jest b��dna, krzykn�a
ch�rem � Nie, panie! � jak to jest w zwyczaju przy tego
rodzaju egzaminach. '
� Oczywi�cie, nie. A dlaczego nie?
Pauza. W ko�cu pewien t�usty, powolny ch�opak o sa-
pi�cym oddechu zaryzykowa� odpowied�: nie, poniewa�
w og�le nie tapetowa�by pokoju, ale ipoinalowa�by go.
� Musisz go wytapetowa� � powiedzia� jegomo��
z pewnego rodzaju zapa�em.
� Musisz wytapetowa� � powiedzia� Tomasz Grad-
grind � czy ci si� to podoba, czy nie. Nie m�w nam, �'ei go
' niei wytapetujesz. C� ty sobie my�lisz, ch�opcze'?
� A wi�c wyt�umacz� wam � powiedzia� jegomo�� po
3'eiszcze jednej przykrej, pauzie � dlaczego nie wykleiliby�-
cie pokoju wizerunkami koni. Czy�cie widzieli kiedy konie
spaceruj�ce po �cianach pokoju tam i nazad, czy�cie wi-
dzieli co� takiego naprawd�'? 'Widzieli�cie'?
� Tak, panie! � wo�a�a jedna po�owa klasy. � Nie,
panie! � wo�a�a 'druga.
� Oczywi�cie, �-e nie � powiedzia� gentleman rzucaj�c
oburzone spojrzenie na t� po�ow�, kt�ra powiedzia�a �ie.
.-ySTwi�c nie wolno wam nigdzie widzie� tego, czego nie
mo�ecie zobaczy� w �yciu; nie mo�ecie mlie� nigdzie tego, co
j nie jest faktemi. To, co nazywamy gustem, jest tylko inn�
nazw� dla faktu. \
Tomasz, Gradgrind przytakn�� temu z zadowoleniem..
� To jest nowa zaaada, odkrycie, wielkie odkrycie �
24
tto-wiedzia� gentleman. �-. Teraz zapytam Was znowu. Przy-
pu��my, �e macie wy�o�y� pok�j dywanem. Czy u�yjecie do
tego dywanu, na kt�rym s� wizerunki kwiat�w?
Poniewa� og�lnym obecnie przekonaniem by�o, �e �
Nie, panie! � jest zawsze s�uszn� odpowiedzi� dla tego je-
gomo�cia, ch�ralne � Nie! � by�o tym razem g�o�ne. Je-
dynie paru cichych marudeir�w powiedzia�o � Tak �;
w�r�d nich by�a Sisisy Jupe.
� Dziewczynka numer dwudziesty � powiedzia� jego-
mo�� u�miechaj�c si� ze spokojem, p�yn�cym z wiedzy.
Sissy zaczerwieni�a si� i wsta�a. .
� A wi�c wy�o�y�aby� sw�j pok�j� albo pok�j swego
m�a, gdyby� by�a doros�� kobiet� i mia�a m�a � dywa-
nem'w kwiaty? � powiedzia� gentleman. � Dlaczego?
� Bo, prosz� pana, ja bardzo lubi� kwiaty � odpowie- �
dzia�a dziewczynka.
� I dlatego pozostawi�aby� na mich sto�y i krzes�a, i po-
zwoli�aby� chodzi� po nich ludziom w ci�kich butach?
� To by ich nie bola�o, prosz� pana. One nie po�ama�y-
by si� ani nie powi�d�y. To by by�o bardzo �adne i mi�e,
a moim marzeniem...
� Aj, aj, aj! Ale�__tQ.bie nie wolno marzy� � krzykn��
jegomo��, zachwycony, �e talT^g�adk� doszli do tego, co
chcia� powiedzie�. � O to chodzi! Nie powinna� nigdy ma-
rzy�!
� Nie powinna�, Cecylio Jupe � powiedzia� powa�nie
Tomasz Gradgrind � robi� niczego w tym rodzaju.
� Fakt, fakt, fakt � powiedzia� jegomo��. I � Fakt,'
fakt, fakt! �powt�rzy� Tomafcz Gradgrind.
�" W6 wszystkich rzeczach�� powiedzia� jegomo�� �
^powinni�cie kierowa� i rz�dzi� si� faktami. Mamy nadziej�
w nied�ugim czasie stworzy� komisj� fakt�w, z�o�on� z. ko-
misarzy fakt�w, kt�ra zmusi ludzi, aby byli lud�mi fak-
t�w i niczego � tylko fakt�w. Musicie ca�kowicie odrzu-
cie s�owo Fantazja. Nie mie� z nim nic do czynienia. Nie
25
�wolno wam mie� w �adnym przedmiocie u�ytecznym, czy
ozdobie niczego, co by�oby zaprzeczeniem faktu. Faktem jest,
�e nie chodzicie po kwiatach, nie -wolno wi�c wam chodzie
po kwiatach na dywanach. Nie zdarza si�, aby egzotyczne
ptaki i motyle siada�y na waszych naczyniach; nie wolno
wi�c malowa� wam egzotycznych ptak�w i motyli na wa-
szej porcelanie. Nigdy nie spotkacie czworonoga spaceru-
j�cego po �cianach; nie mo�ecie wi�c mie� wizerunk�w ko-
ni na �cianach. Musicie � powiedzia� jegomo�� � u�ywa�
do tych cel�w kombinacji i odmian figur matematycznych,
kt�re mog� podlega� analizie i demonstracji. Oto jest nowe
odkrycie. To jest fakt. To jest gust.
Dziewczynka dygn�a i usiad�a. By�a bardzo m�odziut-
ka i wygl�da�a tak, jakby by�a przera�ona materialno�ci�
�wiata, jaki jej przedstawiono.
� A teraz, je�li pan M'Choakumehild � powiedzia� je-
gomo�� -� zechce rozpocz�� swoj� pierwsz� lekcj� tutaj, to,
za pa�skim pozwoleniem, panie Gradgrind, b�dzie mi mi�o
przyjrze� si� jego metodzie post�powania.
Pan Gradgrind by� bardzo zobowi�zany: � Panie
M'Choakumchild, czekamy wi�c tylko na pana.
A wi�c pan M'Choakumchild rozpocz�� jak umia� naj-
lepiej. On i jeszcze oko�o stu czterdziestu innych nauczy-
cieli opu�ci�o niedawno, w tym samym czasie, rodzaj fabry-
ki, gdzie obtoczono ich na takich samych zasadach, jak ob-,
tacza si� nogi fortepianowe. ^Przeszed� przez nies�ychan�
rozmaito�� stopni, odpowiedzia� na ca�e tomy zagadkowych
pyta�. Ortografi�, etymologi�, sk�adni� i prozodi�, biogra-
fi� niesko�czonej tilo�cii �ud�,!, astronomi�, geografi�, kos-
mografi� og�ln�, wiedz� o procentach sk�adanych, algebr�,
geodezj�, �piew i rysowanie modeli � wszystko to mia�
w czubkach swoich dziiesi�ciu zmarzni�tych palc�w. Z tru-
dem wypracowa� sobie drog� do �spisu B". Najczcigodniej-
szych Cz�onk�w Tajnej Rady Jej Kr�lewskiej Mo�ci, i ze-
bra� kwiat z wy�szych ga��zi nauk matematycznych i fi-
26
zycznych, francuskiego, niemieckiego, �aciny i greckiego.
Wiedzia� wszystko o wszystkich dzia�ach wodnych ca�ego
�wiata (jakiekolwiek s�), zna� ca�� histori� wszystkich na-
rod�w, zna� wszystkie nazwy wszystkich g�r i rzek, pro-
dukcj�, obyczaje i zwyczaje wszystkich kraj�w, ich granice
�i ich stosunek do 32 punkt�w kompasu. Ach, troch� pan
przesadzi�, panie M'Choakumchild. Gdyby tylko nauczy�
si� pan troch� mniej, o ile� lepiej m�g�by pan nauczy� du-
�o wi�cej!
Rozpocz�� prac� t� przygotowawcz� lekcj�, podobny
troch� do Morgiany z ba�ni o Czterdziestu Rozb�jnikach:
zagl�da� do ka�dej g�owy, jak do naczynia, aby zobaczy�,'
co zawiera. Niech pan sam powie, zacny panie M'Choa-
kumchild: Czy s�dzi pan, �e je�li nape�ni pan kiedy� te na-
czynia swoj� wrz�c� mieszanin� � zabije pan od razu tego
czaj�cego si� wewn�trz rozb�jnika � Fantazj�? A mo�e
tylko � okaleczy go pan i wypaczy?
Rozdzia� III
. - DZIURA W P�OCIE
Pan Gradgrind szed� ze szko�y do domu pe�en g��bokie-
go zadowolenia. By�a to jego szko�a i chcia�, aby sta�a si�
wzorow�. Pragn��, aby ka�de dziecko w niej by�o wzoro-
we � tak jak wzorowe by�y wszystkie jego dzieci.
M�odych Gradgrind�w by�o pi�cioro i ka�de z nich by-
�o wzorem. Wyg�aszano do nich odczyty od najm�odszych
lat; goniono je jak m�ode zaj�ce. Gdy tylko zacz�y cho-
dzi�, nauczono je ucz�szcza� do sali wyk�adowej. Pierwszym
przedmiotem, z kt�rym si� styka�y i kt�ry zapami�tywa�y,'
by�a du�a tablica, na kt�rej osch�y Olbrzym wypisywa� kr
da okropne bia�e cyfry.
Oczywi�cie nie zna�y one ani tego s�owa, ani T
�Olbrzym". To by�o zakazane! U�ywam tego s��w?
, ! ' ! <
kaza� potwora z Zaniku 'Wyk�ad�w, potwora o nie "wiedzie� j
ilu g�owach, wt�oczonych w jedn�, kt�ry 'bra� w niewol� 1
dzieel�stw.o a' wci�ga� je za w�osy do ponTirych jaski� Sta-
tystyki.
�adne z ma�ych Gradgrind�w nie widzia�o nigdy twarzy
w tarczy ksi�yca; za to wiedzia�o ju� wszystko o ksi�ycu,
zanim nauczy�o si� wyra�nie mowie. �adne z ma�ych Grad-
grind�w nie uczy�o si� nigdy wieriSEyka ��wie� nam, �wiec,
gwiazdko mi�a, nie wiem, sik�dza� si� zjawi�a". �adne z ma-
�ych Gradgrind�w nie mia�o nigdy w�tpliwo�ci na ten te-
mat, poniewa� ka�de a nich od pi�tego roku �ycia rozr�-
nia�o w Wielkiej Nied�wiedzicy poszczeg�lne gwiazdy ni-
czym profesor Owen i je�dzi�o na Wielkim Wozie jak ma-
szynista na lokomotywie. �adne z ma�ych Gradgrind�w nie
skojarzy�o krowy na polu z ow� s�ynn� krow� ze z�amanym
rogiem, kt�ra ubod�a psa, kt�ry dra�ni� kota, kt�ry zagryz�
szczura, kt�ry zjad� s��d, albo z jeszcze s�ynnieJBz� krow�,
kt�ra po�kn�a Tomcia Paluszka: nigdy bowiem nie s�ysza-
�o o tych znakomito�ciach i przedstawiono im krow� jedy-
nie jako trawo�ernego czworonoga o wielu �o��dkach.
Pan Gradgrind kierowa� kroki do swego bardzo prozar-
icznego domu, nosz�cego nazw� Kamiennej Willi. Zanim
jeszcze' j� wybudowa�, zrezygnowa� z prowadzenia intere-
s�w � hurtowa sprzeda� wyrob�w �elaznych � i obecnie
czeka� tylko na stosown� okazj�, aby 'sta� si� czynnikiem
arytmetyki parlamentarnej. Kamienna Willa sta�a na wrzo-
sowisku po�o�onym o jedn�, najwy�ej dwie mile od wielkie^
go miasta �- nosz�cego wed�ug ostatniego szczeg�owego
przewodnika � nazw� Coketown.
Kamienna Willa by�a bardzo regularnym rysem na obli-
cza terenu. Nie istnia�y nawet pozory zharmonizowania lub
zatuszowania w krajobrazie tego bezkompromisowego Fak-
tu. By� to wielki kwadratowy dom, z ci�kim dachem ocie-
niaj�cym frontow.e.okna, podobnie jak ci�kie brwi w�a�ci-
ciela ocienia�y jego oczy^Dok�adiiue obliczony, wzniesiony,
28
zr�wnowa�ony i JU� wyproDowany aom. OZCKC uKien po Lej
stronie drzwi, sze�� po drugiej; og�em dwana�cie w tym
skrzydle i og�em dwana�cie w drugim skrzydle; dwadzies-
eia cztery przenosimy na tylne skrzyd�a. Trawnik i ogr�d,
i m�oda alejka � wszystkie linie przeprowadzone by�y pro-
sto, niby w jakieji� botanicznej ksi��ce buchalteryjnej. Gaz
i wentylacja, kanalizacja i woda, wszystkie urz�dzenia
w najlepszym gatunku. �elazne umocowania i belki, odpor-
ne na ogie� � w ca�ym domu, od g�ry do do�u; mechanicz-
ne windy dla s�u��cych razem ze wszystkimi ich szczotka/-
mi i szczoteczkami; jednym 's�owem wszystko, czego serce
zapragnie, i
Wszystko? Tak przypuszczam. Mali Gradgrindowie mie-
li r�wnie� iszafki z eksponatami z r�nych dziedzin wiedzy.
Mieli ma�� gablotk� z muszlami i gablotk� z pr�bkami me-
tali, i gablotk� z r�nymi minera�ami; wszystkie okazy by-
�y uporz�dkowane i opatrzone napisami, a kawa�ki kamie-
ni i rudy wygl�da�y jakby zosta�y od�upane od swoich ro-
dzimych z�� za pomoc� tych nies�ychanie twardych instru-
ment�w, jakimi by�y ich w�asne nazwy. Tak, �e parafrazu-
j�c bajk� o Piotrusiu Kobziarzu, kt�ra nigdy zreszt� nie
dotar�a do ich dziecinnego pokoju, je�li mali �ar�oczni
Gradgrindowie chcieli jeszcze czego� ponadto, to, na lito��
bosk�, czeg� oni mogli jeszcze chcie�!
Ojciec ich, zadowolony i pe�en nadziei, szed� dalej. By�
on na sw�j w�asny spos�b czu�ym ojcem, ale prawdopodob-
nie sam okre�li�by siebie (gdyby kazano mu, tak jak Sissy
Jupe, poda� definicj�) jako �wybitnie praktycznego" ojca.
By� szczeg�lnie dumny z@' zwrotu �wybitnie^ pxaktyczny'^i_
kt�ry, jak mniemano, by� dla� specjalnie' stosowny. Je�li
odbywa�o si� jakiekolwiek publiczne zebranie w Coko�owa,
bez wzgl�du na to, w jakim celu by�o ono zwo�ane, zawsze
jaki� obywatel Coketown korzysta� z tej okazji, aby wspom-
nie� o swoim �wybitniife praktycznym" przyjacielu, Grad-
grindzie, A czyni� to ku wielkiemu zadowoleniu wybitnie
29
praktycznego przyjaciela -� kt�ry wiedzia�, �e mu si� UJ
B�uisznie nale�y, ale jednocze�nie sprawia�o mu to wielka
przyjemno��.
Dotar� w�a�nie do neutralnych teren�w na przedmie�-
ciach miasta, kt�re nie s� ani miastem, ani wsi�, ale jednym.
i drugim � w stanie wynaturzonym, gdy do uszu jego
wtargn�y d�wi�ki muzyki. Hucz�ca i ha�a�liwa orkiestra
cyrku, kt�ry roz�o�y� si� tu w drewnianym pawilonie,
grzmia�a na ca�ego. Flaga powiewaj�ca ze szczytu tej �wi�-
tyni oznajmia�a ludzko�ci, �e to �Cyrk Sleary'ego" domaga
8ie W poparcia. Sam pan Sleary, niby wsp�czesny pos�g
ze szkatu�k� na pieni�dze u �okcia, siedz�c w ko�cielnej ni-
szy we wczesno-gotyckim stylu � przyjmowa� pieni�-
dze. Panna J�zefina Sleary, jak to oznajmia�y, bardzo
d�ugie i w�skie, drukowane afisze, rozpoczyna�a widowis- l
ko wdzi�cznym numerem wolty�erskim � �Tyrolskie Kwia-
ty". 'W�r�d innych mi�ych, lecz zawsze najzupe�niej przy-
zwoitych cud�w, kt�re trzeba zobaczy�, aby w nie uwierzy�,
Slignor Jupe mia� tego popo�udnia �objawi� widowiskowe
przymioty ^wego tresowanego psa Merrylegsa". Mia� on
r�wnie� pokaza� �swoj� zdumiewaj�c� sztuk� �onglowania
ci�arkami, o og�lnej wadze siedemdziesi�ci.u pi�ciu cetna-
r�w, przez co tworzy� w powietrzu, ponad swoj� g�ow�, fon-
' tann� z �elaza, sztuk� niewykonywan� dotychczas an'i1
w tym, ani w �adnym innym kraju, kt�ra wywo�awszy tak
entuzjastyczne aplauzy 'ze' strony zachwyconej ci�by, ni'^
mo�e by� odwo�ana". Ten�e sam Signor Jupe' mia� r�wnie�
�podczas cz�stych przerw, o�ywi� r�norodne wyst�py swo-
imi oryginalnymi szekspirowskimi dowcipami". W ko�cu
mia� rozerwa� publiczno��, ukazuj�c si� w swojej ulubio-
nej roli �Pana Williama Button z Tooley Street" w najnow-
szej i bardzo �miesznej hippokomedii �Podr� Krawca do
Brentford".
Tomasz Gradgrind oczywi�cie nie zwr�ci� uwagi na tak
pospolite rozrywki, ale przeszed�, aak przysta�o na pra-k-
^9
tycznego cz�owieKa, usuwaj�c ze SWOICH mysn Te naiasuwe
insekty, wgl�dnie skazuj�c je na dom poprawy. Ali�ci za-
kr�t drogi zawi�d� go na ty�y budy, a tam w�a�nie przycza-
i�a si� gromadka dzieci usi�uj�c zerkn�� na ukryte wspa-
nia�o�ci tego miejisca.
To 'spowodowa�o, �e przystan��. � No i pomy�le� tyl-
ko �� powiedzia� � �e te w��cz�gi przyci�gaj� tu m�ode po-
sp�lstwo z wzorowej szko�y.
Poniewa� mi�dzy nim a m�odym posp�lstwem znajdowa-
- �a si� przestrze� wydeptanej trawy i suchych �mieci, wyj��
z kamizelki sw�j monoki, aby zobaczy�, czy nie ma tu ja-
kiego� dziecka, kt�re zna z nazwiska i kt�re m�g�by ode-
s�a� do domu. Zjawisko wprost niewiarygodne, cho� najwy-
ra�niej widziane, c� bowiem oto spostrzeg�, jak nie swoj�
w�asn� metalurgiczn� Luiz� zagl�daj�c� z ca�ym zapa�em
przez dziur� w sosnowej desce i swego matematycznego
Tomasza, rozci�gni�tego na ziemi, aby ujrze� chocia� kopy-
to z kwiatowego numeru tyrolskiego!
Oniemia�y ze zdumienia, pan Gradgrind podszed� do
miejsca, w kt�rym jego rodzina tak si� zha�bi�a, po�o�y� r�-
k� na ka�dym ze swoich grzesznych dzieci i powiedzia�:
� Luilzo, TomaiSzu!
Wstali oboje. Czerwoni i zmieszani. Ale Luiza patrzy�a
na swego ojca z wi�ksz� odwag� ni� Tomasz. Zaiste, To-
masz nie spojrza� nawet na niego, ale pozwoli� zaprowadzi�
si� do domu jak maszyna.
� W imi� g�uppty, pr�niactwa i szale�stwa! � powie-
dzia� pan Gradgrind odci�gaj�c je za r�ce � co wy tu ro-
bicie? .
� Chcia�am zobaczy�, jak to wygl�da � odpowiedzia-
�a kr�tko Luiza.
� Jak to wygl�da?
� Tak, ojcze.
Oboje mieli miny znudzone i nad�sane, zw�aszcza dziew-
czynka; mimq to przez niezadowolenie maluj�ce si� na jej
%
twarzy przebija�o �wiat�o, kt�re nie mia�o na czym spo-
cz��, ogie�, kt�ry �nie mia� nic do spalenia, wyg�odzona wy-
obra�nia, kt�ra jako� trzyma�a si� przy �yciu i rozja�nia�a
jej pe�n�, wyrazu twarzyczk�. Nie by�a to jasno�� w�a�ciwa
pogodnej m�odo�ci, ale niepewne, �arliwe, niewyra�ne b�ys-
ki, kt�re mia�y w sobie co� bolesnego, niby zmiany na twa-
rzy �lepca szukaj�cego drogi.
By�a jeszcze dzieckiem, pi�tnaste- czy szesnastoletnim;
ale pewnego niedalekiego dnia stanie si� nagle kobiet�. Tak
my�la� ojciec patrz�c teraz na ni�. By�a �adna. By�aby upar-
ta (pomy�la� w sw�j wybitnie praktyczny spos�b), gdyby
nie system, w jakim j� wychowano.
� Tomaszu, pomimo �e mam ten fakt przed sob�, trud-
no mi uwierzy�, �e ty, z twoim wykszta�ceniem'i mo�liwo�-
ciami, �e ty przyprowadzi�e� siostr� w podobne miejsce.
� Ja go przyprowadzi�am, ojcze � powiedzia�a szybko
Luiza. � Ja go nam�wi�am, �eby tu przyszed�.
� Przykro mi to s�ysze�. Bardzo mi przykro to s�ysze�.
To wcale nie czyni Tomasza ani troch� lepszym, ale ciebie,
Luizo, znacznie gorsz�.