2588
Szczegóły |
Tytuł |
2588 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
2588 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 2588 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
2588 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
MERCEDES LACKEY
Burza
Tom II Trylogii Magicznych Burz
(T�umaczy�a Katarzyna Krawczyk)
Dedykowane Teresie i Dejah
ROZDZIA� PIERWSZY
Wielki ksi��� Tremane zadr�a�, kiedy zimny powiew przenikn�� przez okiennice i przebieg� mu po karku. To miejsce bardzo r�ni�o si� od zamku Kr�g, rezydencji cesarza Charlissa, budowli z pozoru surowej, ale wyposa�onej w przer�ne ukryte wygody. Pa�ac ksi�cia, w por�wnaniu z zamkiem cesarskim prymitywny, nawet w najwi�ksze ch�ody nie by� tak zimny. Tremane zamkn�� oczy w przyp�ywie t�sknoty za domem; w tej chwili za ko�nierz pociek�a mu kolejna lodowata stru�ka. Bardziej przypomina�a przeci�gni�cie no�em po kr�gos�upie ni� zimn� wod�.
"Raczej n� na gardle." Te ch�ody by�y zapowiedzi� znacznie gorszej pogody, kt�ra mia�a dopiero nadej��. Dlatego ksi��� zwo�a� wszystkich oficer�w, mag�w i uczonych, a potem zebra� ich w najwi�kszej komnacie swej tymczasowej kwatery.
"Kt� to zbudowa� ten zamek? Zdaje si�, �e co najmniej wielki ksi��� Hardornu." W swym pa�acu mia� wiele komnat wi�kszych ni� ta i lepiej nadaj�cych si� na powa�ne dyskusje z udzia�em wielu os�b. Tutaj za� wysokie okna, cho� oszklone, by�y nieszczelne jak sita i ksi��� musia� zamkn�� okiennice, odgradzaj�c si� tym samym od �wiat�a szarego, jesiennego dnia. Chocia� w kominkach w obu ko�cach komnaty p�on�� ogie�, ciep�o ucieka�o do g�ry, pomi�dzy belki sufitu dwa pi�tra wy�ej, gdzie nie przydawa�o si� na nic. W lepszych czasach ta zamkni�ta �ukowym sklepieniem komnata o zimnej, kamiennej posadzce s�u�y�a zapewne jako sala balowa. Przez reszt� dni zamykano j� na g�ucho, gdy� z powodu przeci�g�w nie da�o si� w niej utrzyma� przyzwoitej temperatury. Tremane spojrza� w g�r�, na ods�oni�te belki ledwie widoczne w p�mroku, chocia� w komnacie zapalono tyle �wiec i latarni, �e powietrze dr�a�o nad p�omykami.
Taka liczba �wiec powinna wydziela� niemal tyle ciep�a, co oba kominki, jednak do ksi�cia niewiele z niego dociera�o.
Spojrza�o na niego kilkana�cie zaniepokojonych par oczu. Siedzia� na solidnym krze�le za ma�ym biurkiem sekretarza, ustawionym na podwy�szeniu kiedy� prawdopodobnie zajmowanym przez orkiestr�. By�o r�wnie niewygodne jak katedra w sali wyk�adowej i ksi��� nie w�tpi�, �e cesarscy szpiedzy nie pomin� tego skojarzenia. Jednak w tej chwili nie obchodzi�o go to. Istnia�a wa�niejsza kwestia: przetrwanie.
Wsta� i zanim zd��y� chrz�kn��, szmer rozm�w ucich�.
- Wybaczcie, panowie, �e zanudzam was powtarzaniem oczywisto�ci - zacz��, ukrywaj�c zmieszanie spowodowane konieczno�ci� przemawiania do tak du�ego audytorium. Nigdy nie by� krasom�wc�; to jedyna cecha dobrego przyw�dcy, kt�rej mu brakowa�o. Nie wyg�asza� porywaj�cych przem�wie� na polu bitwy - raczej chrz�ka� nerwowo, mamrota� bana�y o honorze oraz lojalno�ci i wycofywa� si� jak najszybciej. - Niekt�rzy z was na moje polecenie zajmowali si� innymi sprawami, teraz jednak chc�, �eby wszyscy poznali szczeg�owo nasze obecne po�o�enie, tak by nie trzeba by�o p�niej nic dwukrotnie wyja�nia�.
Skrzywi� si� w duchu na dob�r s��w, ale jednocze�nie dostrzeg� potakuj�ce kiwni�cia g�ow�. Widz�c, �e nikt nie wygl�da na znudzonego, m�wi� dalej. G��wn� grup� stanowili oficerowie, siedz�cy przed nim przy trzech d�ugich sto�ach. W swych polowych rdzawobr�zowych mundurach tworzyli ciemn�, z�owr�bn� plam� koloru skrzep�ej krwi. Jaki� dowcipni� zauwa�y� kiedy�, �e mundury cesarskich �o�nierzy mia�y taki kolor po to, aby unikn�� czyszczenia plam z krwi po bitwie. �art nie nale�a� do najzabawniejszych, ale w pewnym sensie mog�o si� w nim kry� wiele prawdy.
Po lewej i prawej stronie stali magowie Imperium i szkolarze ksi�cia. Magowie mieli na sobie bardziej swobodne i wygodniejsze odmiany mundur�w wojskowych, odpowiednie dla starszych i mniej sprawnych ludzi. Uczeni, jako cywile, ubrali si� wedle upodobania i teraz tworzyli w komnacie jedyn� barwn� plam�. Pierwsze s�owa ksi��� skierowa� raczej do nich ni� do oficer�w.
- Mimo �e od czasu zgromadzenia si� i umocnienia naszych pozycji tutaj nie spotkali�my si� ze zbrojnym oporem, ci�gle przebywamy na terytorium wroga. Odk�d zerwali�my wszelkie uk�ady, tereny na zach�d od nas s� niepewne, nie liczy�bym tak�e na spok�j na ziemiach hardorne�skich le��cych na po�udnie i p�noc od naszych pocz�tkowych linii. W ka�dej chwili mog� wybuchn�� zamieszki, wi�c uk�adaj�c plany, musimy bra� to pod uwag�.
Jedyn� odpowiedzi� by�y skrzywione twarze uczonych i mag�w oraz ponure potakiwania oficer�w. Armia Imperium, kt�ra mia�a klinem wbi� si� w Hardorn, aby potem dzieli� go na coraz mniejsze, �atwe do opanowania cz�ci, sta�a si� teraz ostrzem strza�y od�amanym od drzewca, utkwionym gdzie� w g��bi kraju. W tej chwili Tremane mia� tylko nadziej�, �e wi�kszo�� mieszka�c�w zlekcewa�y samotny posterunek.
- Od czasu nasilenia magicznych burz stracili�my wszelki kontakt z Imperium - m�wi� dalej, na pocz�tek rzucaj�c najgorsz� wiadomo��. - Nie uda�o nam si� powt�rnie go nawi�za�. Z niech�ci� musz� przyzna�, �e jeste�my zdani wy��cznie na siebie.
Ta wiadomo�� dla wielu by�a nowin�, a po szeroko otwartych oczach i zdumionych twarzach ksi��� widzia�, kogo najbardziej przerazi�y jego s�owa, chocia� usi�owali zachowa� spok�j. To byli dobrzy ludzie - nawet ci z nich, kt�rzy szpiegowali dla cesarza.
"Czy kt�rykolwiek z nich ma jeszcze kontakt ze zwierzchnikami w Imperium? Da�bym wiele za odpowied� na to proste pytanie." Jednak nie by�o sposobu, by si� tego dowiedzie�. Ka�dy agent cesarza Charlissa b�dzie lepszym magiem ni� Tremane. Cesarz by� zbyt szczwanym starym lisem, by cokolwiek pozostawi� przypadkowi.
Tremane, czuj�c na szyi nast�pny zimny powiew, postawi� futrzany ko�nierz we�nianego p�aszcza w daremnej pr�bie os�oni�cia si� przed przeci�giem. Mia� na sobie taki sam rdzawoczerwony mundur, jak jego podkomendni. Nie cierpia� robi� z siebie widowiska, poza tym cz�owiek jaskrawo ubrany i obwieszony ozdobami stanowi� �wietny cel.
- Korpus mag�w - ci�gn��, wskazuj�c g�ow� w kierunku r�nobarwnie ubranych ludzi siedz�cych przy najbli�szym stole - przekaza� mi, �e burze nie s�abn�, lecz przeciwnie, staj� si� coraz bardziej gwa�towne. Jak zapewne zauwa�yli�cie, wp�ywaj� one na pogod�. Oznacza to wi�cej burz prawdziwych - i to coraz gorszych... - Spojrza� pytaj�co na mag�w.
Przedstawiciel mag�w wsta�. Nie by� to ich przyw�dca, Gordun - kr�py, brzydki starzec, siedz�cy na krze�le z d�o�mi zaci�ni�tymi na blacie sto�u, lecz pomarszczony m�czyzna, niegdy� nauczyciel samego ksi�cia, najstarszy z mag�w, a mo�e w og�le najstarszy z ca�ej grupy. Sejanes nie by� g�upcem; by� mo�e czarodzieje spodziewali si�, �e Tremane pow�ci�gnie sw� w�ciek�o�� wobec kogo�, kto go uczy�. W tym akurat si� pomylili.
Tremane nigdy nie wy�adowa�by frustracji na kim�, kto powiedzia�by mu nawet najbardziej nieprzyjemn� prawd� - nieub�agany bywa� jedynie wobec k�amc�w.
Sejanes wiedzia� o tym, tote� z niewzruszonym spokojem spojrza� na ksi�cia.
- By� mo�e spostrzegli�cie niezwyk�e dla nas, mieszka�c�w Imperium, zimno, i zastanawiali�cie si�, czy to normalny w tym klimacie stan rzeczy - odezwa� si� dono�nym g�osem. - Zapewniam was, �e nie. Rozmawia�em z tutejszymi i przegl�da�em wszelkie dost�pne �r�d�a. Najprawdopodobniej jest to najgorszy sezon w historii regionu. Jesie� nadesz�a wcze�niej i jest ci�sza ni� zwykle, z cz�stszymi burzami i wi�kszym mrozem. Robili�my pomiary i mo�emy jedynie stwierdzi�, �e sytuacja si� pogarsza. Jest to skutek magicznych burz na terenie, kt�rego r�wnowaga ju� i tak zachwiana jest przez post�pki tego durnia, Ancara. Magiczne burze same w sobie staj� si� coraz silniejsze. Bior�c wszystko pod uwag� - wol� nie my�le�, jak mo�e wygl�da� zima.
Sejanes usiad�, a wsta� Gordun. Na twarzach siedz�cych wok� ludzi wstrz�s zacz�� ust�powa� miejsca innym uczuciom. Wida� by�o zadziwiaj�co ma�o paniki, jednak i niemal najmniejszych �lad�w optymizmu. Ksi��� uzna�, �e tak jest lepiej; im gorsz� sytuacj� bowiem b�d� przewidywa�, tym staranniej si� przygotuj�.
- Zrezygnowali�my z pr�b odtworzenia magicznej ��czno�ci z Imperium - powiedzia� otwarcie. - Nie zdo�amy tego zrobi�, skoro obie strony nic o sobie nie wiedz�; to jak pr�ba po��czenia ko�c�w wst��ki w czasie wichury... - Na jego twarzy pojawi�a si� rezygnacja. - Panowie, uczciwie musz� przyzna� - magowie stanowi� teraz najmniej u�yteczn� cz�� waszej armii. Nie zdo�amy dokona� niczego, co przetrwa burz�.
- Co to dok�adnie oznacza? - zapyta� kto� z ty�u komnaty. Sejanes wzruszy� ramionami.
- Od tej pory mo�ecie post�powa� tak, jakby�my nie istnieli. Nie b�dziecie mieli magicznych ogni do ogrzania i o�wietlenia kwater, nie zdo�amy przetransportowa� nawet worka ziarna ani zbudowa� portalu mog�cego przetrzyma� cho� jedn� burz�. Kr�tko m�wi�c, panowie, nie mo�na w og�le polega� na niczym, co opiera si� na magii i nie potrafimy przewidzie�, kiedy si� to sko�czy.
Usiad� gwa�townie, a zanim inni zd��yli zarzuci� go pytaniami, Tremane ponownie przej�� kontrol� nad sytuacj�.
- Ostatnia magiczna burza przesz�a trzy dni temu - powiedzia�. - Od tej pory zbieram raporty. - Przerzuci� kartki, kt�re czyta� tak cz�sto, �e s�owa skaka�y mu ca�y czas przed oczami. "Daj im jak�� dobr� wiadomo��." - Ostatni maruderzy z potyczki pod Spanger� dotarli na czas, tu� przed burz�. Nie ma zaginionych, wiadomo, co si� z kim sta�o. Przed burz� sko�czono palisad�, wi�c jeste�my w pewien spos�b chronieni... - Pozwoli� im przez chwil� przetrawi� dobre wiadomo�ci jako pocieszenie po tym, co us�yszeli dotychczas. Okiennice za plecami ksi�cia za�omota�y, p�omienie �wiec zachwia�y si� pod wp�ywem kolejnego powiewu. Tym razem Tremane poczu� ciep�e powietrze, przesycone zapachem wosku i oleju.
Miejscowi nazywali rezydencj� dworem Shonar. Wybieraj�c j� na kwater� armii Imperium, Tremane dobrze zrobi�. Umocniony dw�r nie mia� w�a�ciciela, kt�ry m�g�by si� o niego upomnie� - o to ju� zadba� Ancar. Tego, czy kr�l wybi� ca�y r�d, czy wys�a� ich na front przeciw Valdemarowi, ksi��� nie wiedzia�. Zreszt�, szczerze m�wi�c, to si� nie liczy�o. Najwa�niejsze, �e nie grozi�o mu nag�e pojawienie si� spadkobiercy, kt�ry m�g�by uzyska� poparcie mieszka�c�w miasta i narobi� ksi�ciu k�opotu. Samo obwarowane murami miasto Shonar pomie�ci�oby ledwie cz�� jego armii, nawet gdyby wysiedli� mieszka�c�w, a tego akurat nie zamierza� uczyni�. Ludzie bardziej byli przydatni na miejscu, tworz�c grup� zak�adnik�w gwarantuj�c� spokojne zachowanie swych rodak�w oraz zaopatruj�c� wojsko w to wszystko, co mo�na dosta� w �redniej wielko�ci mie�cie. W�a�ciwie byli traktowani zupe�nie jak obywatele Imperium, dop�ki nie sprawiali k�opot�w. Ze swej strony, po pierwszych oznakach niepokoju, mieszka�cy wydawali si� nawet zadowoleni ze swego losu. Cesarskie srebro i miedziaki by�y takim samym pieni�dzem jak ka�dy inny.
S�dz�c z raport�w, kt�re Tremane dosta� po ostatniej burzy, dobrze si� sta�o, i� zebra� wszystkich ludzi w jednym miejscu.
- Tym razem zwiadowcy donosz� o du�ych szkodach w terenie - powiedzia�, odwracaj�c kolejn� stron�, jednak nie czytaj�c jej. - Nie s� to ju� tylko kr�gi ziemi przeniesionej z innych obszar�w. Jest ich nadal sporo, s� wi�ksze, teraz jednak powstaje ich mniej. Mamy za to co� zupe�nie nowego. - Spojrza� z powag� na zebranych i dostrzeg� ich pytaj�cy wzrok. - Jestem pewien, �e ka�dy z was widzia� kiedy� istoty stworzone przez magi�, takie jak gryfy czy makaary. Wydaje si�, �e magiczne burze odnosz� podobny skutek: zmieniaj� ro�liny i zwierz�ta, ale bez planu, jaki musia�by istnie�, gdyby t� magi� kto� kontrolowa�.
- Potwory - us�ysza� czyj� szept.
- Owszem, potwory - przyzna�. - Niekt�re z nich s� naprawd� przera�aj�ce. Dot�d �aden z nich nie stanowi� zagro�enia, z kt�rym nie poradzi�by sobie dobrze wyszkolony patrol, ale pozwol� sobie przypomnie� wam, �e ostatnia burza przysz�a w dzie�. To, czemu �atwo mo�na stawi� czo�o w �wietle dziennym, w nocy staje si� o wiele wi�kszym zagro�eniem.
"A gdyby magia z�apa�a w pu�apk� zwierz� wi�ksze od byka albo sprytniejsze od owcy? A gdyby z�apa�a ca�e stado?" Westchn�� i przeci�gn�� d�oni� po rzedn�cych w�osach.
- To na pewno nie poprawi morale w oddzia�ach - powiedzia� szczerze. - A przecie�, jak wielu z was mi melduje, jest ono i tak najni�sze, odk�d pami�tamy.
Przewr�ci� nast�pn� kartk�.
- Zgodnie z waszymi raportami, panowie - ci�gn��, skin�wszy g�ow� oficerom - to tak�e dzie�o magicznych burz. Donoszono mi o ludziach, kt�rymi musieli zaj�� si� uzdrowiciele, gdy� z powodu strachu, jaki prze�yli, nie mogli m�wi� ani porusza� si�, a nie wszyscy z nich to rekruci... - Oficerowie drgn�li niespokojnie, lecz on spojrza� na nich i doda� stanowczo i szczerze: - Nie ma ich co wini�, panowie. Wasi ludzie s� przyzwyczajeni do walki z magi� wojenn�, ale nie z czym� takim jak to - dzia�aj�cym zupe�nie na o�lep i ca�kowicie nieprzewidywalnym. Niczego nie da si� tu odgadn��, nawet czasu nadej�cia kolejnej burzy. To wystarczy, by zasia� niepok�j nawet w�r�d najbardziej wytrawnych weteran�w.
"Tak, pozostaje jedyne pytanie, kt�rego nikt nie zada. Co si� stanie, je�li burza zmieni nie tylko zwierz�ta, ale i ludzi?" U�miechn�� si� lekko, a wojskowi si� odpr�yli.
- Teraz to przynajmniej dzia�a na nasz� korzy��. Moi ludzie przebywaj�cy na terenach nie os�oni�tych donosz�, i� Hardorne�czycy s� r�wnie przera�eni jak nasi wojownicy. Mo�e nawet bardziej, gdy� nie przywykli do ogl�dania skutk�w magii z tak bliska. A ju� z pewno�ci� nie s� przygotowani na potwory, kt�re pojawiaj� si� po burzach. Tak wi�c maj� wi�cej powod�w do zmartwienia ni� my - a to dobra wiadomo��.
Rzeczywi�cie, aktywny op�r znik�, zacz�� s�abn�� ju� przed ostatni� burz�. Tremane obserwowa� oficer�w, zastanawiaj�cych si�, kiedy ostatnio "bojownicy o wolno��" przypu�cili atak - i odpr�y� si� nieznacznie, widz�c ich rozlu�nienie.
- Tak wygl�da sytuacja - podsumowa�, czuj�c ulg�, �e to koniec przemowy. - Czy kto� mo�e chce co� doda�?
Wsta� Godrun.
- Zgodnie z rozkazami Waszej Ksi���cej Mo�ci koncentrujemy si� na pr�bach wzniesienia i uruchomienia pojedynczego portalu. Nie przetrwa on nast�pnej burzy, ale chyba uda nam si� tego dokona� za kilka dni, je�li wszyscy po�wi�cimy na to swe si�y.
"Niech nam tysi�c bog�w pomo�e. Przed tymi przekl�tymi burzami Godrun sam m�g� wznie�� i utrzyma� portal. Czy dojdzie do tego, �e b�dziemy zmuszeni ubiera� si� w sk�ry i wyrabia� ostrza strza� z krzemienia?"
Skin�� g�ow�, spostrzegaj�c lekko zaskoczone spojrzenia wymieniane przez oficer�w. Czy domy�lali si� jego zamiar�w?
"Chyba nie. I to raczej dobrze."
W ko�cu nadesz�a pora na wyst�pienie uczonych. Ksi��� nawet nie rozpozna� zastraszonego m�czyzny, zmuszonego do wstania w�ciek�ymi szeptami koleg�w. Oznacza�o to kolejne niepomy�lne wie�ci.
- Przy-przykro nam, Wasza Ksi���ca Mo-o�� - j�ka� si� nerwowo m�czyzna. - W kro-kronikach nie odnale�li�my nic, co podpowiedzia�oby nam, jak sobie po-poradzi� z burzami. Szukali�my ukrytych prze-przekaz�w i szyfr�w, jak nam poleci�e�, ale nic takiego... nie znale�li�my.
Nie tyle usiad�, ile wr�cz upad� na krzes�o. Tremane westchn�� ostentacyjnie, jednak nie skarci� biedaka ani s�owem. Nawet je�li mia�by na to ochot� - cho� przecie� nieszcz�nik nie by� winien, �e w ksi�gach nic nie znaleziono - ksi��� obawia� si�, �e wystarczy nawet spojrzenie dezaprobaty, aby uczony zemdla�.
"Uczeni nie odznaczaj� si� wyj�tkow� si��. By� mo�e dlatego, �e s� oddzieleni od reszty - ni to, ni sio, ani magowie, ani cz�onkowie armii. W ten spos�b nikt ich tak naprawd� nie chroni."
Dziwne. Kiedy� taka my�l nie przysz�aby mu do g�owy. Mo�e teraz, kiedy okaza�o si�, �e s� zdani na w�asne si�y, stara� si� uwa�nie przyjrze� ka�demu cz�owiekowi, nawet uczonemu o s�abym wzroku i jeszcze s�abszych mi�niach.
- Panowie - powiedzia�, kiedy takie my�li przebiega�y mu przez g�ow�. - Teraz wiecie najgorsze. Zima si� zbli�a, i to o wiele szybciej, ni� ktokolwiek z nas m�g�by przypuszcza�. - Jakby dla podkre�lenia tych s��w, okiennice, dot�d trzeszcz�ce pod uderzeniami wiatru, j�kn�y, niczym trafione pociskiem z katapulty. - Potrzebuj� waszej pomocy w przygotowaniu si� do niej. Musimy zbudowa� schronienie dla ludzi oraz mury obronne, nie tylko przeciw Hardorne�czykom, ale i przeciwko wszystkiemu, co mo�e powsta� po magicznych burzach. Nie mo�emy polega� na magii, jedynie na naszych umiej�tno�ciach, zasobach i si�ach. - Przesun�� wzrokiem po twarzach, szukaj�c jakich� nietypowych reakcji, ale niczego nie zauwa�y�. - Oto wasze rozkazy: korpus in�ynier�w ma stworzy� plan mur�w obronnych, kt�re da si� jak najszybciej postawi� przy u�yciu si� i �rodk�w, jakimi tutaj dysponujemy. Reszta z was niech wybada swoich ludzi pod k�tem umiej�tno�ci, kt�re mog� nam si� teraz przyda�. Wybierzcie tych, kt�rzy zdo�aj� zbudowa� schronienia na najgorsz� zim�, jak� mo�na sobie wyobrazi�. Nie zaniedbujcie spraw sanitarnych - teraz b�dziemy potrzebowa� sta�ych toalet, nie tymczasowych latryn. Poza schronieniem musimy znale�� spos�b ogrzewania i gotowania jedzenia. Je�li zaczniemy wycina� drzewa, zniszczymy ca�y las, zanim zima dobiegnie po�owy.
- Czy to im wystarczy? Na razie chyba tak. - Wy, uczeni, szukajcie ju� istniej�cych, jak najlepszych schronie�, dobrze trzymaj�cych ciep�o, a tak�e innego opa�u opr�cz drewna. Je�li traficie na cokolwiek, co mo�e si� przyda�, skontaktujcie si� ze mn�. Magowie znaj� swoje zadania. Panowie, na razie to wszystko.
M�czy�ni wychodzili przez wielkie podw�jne drzwi na ko�cu sali, owiewani zimnym podmuchem wiatru, gdy� jedna z okiennic zerwa�a si� i z trzaskiem otworzy�a. Ksi��� nie musia� czeka�. Wyj�cie przeznaczone dla niego znajdowa�o si� zaraz za podwy�szeniem, pilnowane przez stra�nika, teraz wi�c skorzysta� z niego, wdzi�czny, �e mo�e st�d uciec. P�aszcz w og�le nie ogrzewa� i ksi��� pragn�� tylko ognia i gor�cego napoju - w tej kolejno�ci.
Stra�nik poszed� cicho za nim, kiedy skierowa� si� do swej kwatery, zaj�ty my�lami, kt�rych na razie nie zdradzi� podw�adnym. Magowie prawdopodobnie cz�ciowo je odgadli. Walcz�cy nie byli po prostu odci�ci, oni zostali opuszczeni, jak niechciane psy.
Przy odpowiedniej determinacji cesarz, dysponuj�cy pot�g� najwi�kszych mag�w �wiata, m�g�by przes�a� wiadomo�� mimo zak��ce� spowodowanych przez burze. Tremane dotychczas nie s�ysza�, aby zupe�nie zapomniano o jakimkolwiek dow�dcy, i po raz pierwszy w �yciu nie mia� poj�cia, czego cesarz od niego chce.
Taka cisza mog�a mie� kilka przyczyn. Najbardziej niewinna by�a jednocze�nie najbardziej przera�aj�ca. Zgodnie z tym przypuszczeniem magiczne burze, kt�re wyrz�dzi�y tu tyle szk�d, mia�y jeszcze gorsze skutki w samym Imperium. Zosta�o ono zbudowane dzi�ki magii; na niej opiera�a si� dystrybucja �ywno�ci i ��czno�� oraz masa innych rzeczy, utrzymuj�cych ca�� struktur� pa�stwa. Je�li tak rzeczywi�cie si� sta�o...
"Panika musi by� wi�ksza ni� tutaj. Cywilom brak dyscypliny i kiedy zaczynaj� si� k�opoty, oni wpadaj� w panik�." Sam posiada� wystarczaj�c� wiedz� historyczn�, aby wyobrazi� sobie, do czego zdolny jest przera�ony t�um ludno�ci cywilnej. "Bunty, zamieszki, histeria... W mie�cie, przy takim zag�szczeniu mieszka�c�w, nie pozostanie nic innego, jak og�osi� stan wyj�tkowy. Nawet wtedy nie powstrzyma si� obawy przed panik�. To jak zakorkowanie butelki wina, kt�re nadal fermentuje. Wcze�niej czy p�niej i tak wybuchnie."
Tremane dotar� do swej ciep�ej, odosobnionej kwatery. Gestem r�ki kaza� stra�nikowi zosta� na zewn�trz - nic mu si� nie stanie, korytarz zapewnia� lepsz� os�on� przed przeci�gami ni� wi�kszo�� komnat. Na szcz�cie mieszkanie ksi�cia by�o szczelne i przytulne. Tremane z westchnieniem zamkn�� za sob� drzwi. Nie by�o tu przeci�gu, m�g� wi�c zdj�� kr�tki zimowy p�aszcz i w ko�cu, w zaciszu w�asnej komnaty, ogrza� skostnia�e palce r�k i n�g.
Drug� mo�liw� przyczyn� opuszczenia, jaka przysz�a mu na my�l, mog�o by� co�, co zna� z w�asnego do�wiadczenia. Cesarz m�g� zarz�dzi�, �eby wszystkie dotychczasowe sprawy ust�pi�y miejsca najwa�niejszej - znalezieniu sposobu ochrony pa�stwa przed burzami. Magowie byli zbyt zaj�ci, by pr�bowa� nawi�za� ��czno�� z zagubionym oddzia�em armii. Mo�e Imperium by�o chronione, ale nic wi�cej magowie nie mogli zrobi�.
Imperium na pewno nie trwoni�oby cennych si� mag�w na ochron� kraj�w podbitych. Z pewno�ci� obj�to ni� jedynie serce pa�stwa, tereny tak mocno z nim zro�ni�te, �e opr�cz uczonych nikt nie zna� ich pierwotnych nazw.
"Co oznacza - rozmy�la�, czuj�c dziwny dystans wobec takiego scenariusza - �e kraje niedawno w��czone do cesarstwa zbroj� si� i buntuj� przeciw Charlissowi. Je�li w Imperium wprowadzono stan wyj�tkowy, wszystkie wolne oddzia�y �ci�gni�to do domu, �eby pilnowa� porz�dku. Nie b�d� si� nami przejmowa�."
Nie, cz�stka armii, rzucona poza granice najbardziej odleg�ego ksi�stwa w Imperium, na pewno nie przyci�gnie �adnej uwagi w tak dramatycznych okoliczno�ciach.
Jednak nikt wychowany na dworze cesarskim nie poprzestawa� na szukaniu oczywistych wyja�nie�; nie wtedy, kiedy paranoja by�a cech� niezb�dn� do prze�ycia, a niewinno�� sama �ci�ga�a na siebie kar�.
"Dobrze, rozwa�my najbardziej paranoidalny scenariusz. Taki, w kt�rym wr�g to jedyna osoba mog�ca okaza� si� sprzymierze�cem." By�o ca�kiem mo�liwe, �e Charliss dobrze zna� magiczne burze. M�g� od dawna wiedzie� o ich nadej�ciu, o tym, kiedy i jak uderz�. M�g� nawet testowa� je jako bro� - na nich. Tremane poczu� zimny dreszcz, kt�rego nawet ciep�o ognia nie zdo�a�o usun��.
"Nowa bro� - strach" - pomy�la�, pod��aj�c za my�l� do wynikaj�cego z niej logicznie wniosku. Jego mi�nie zesztywnia�y z wewn�trznego napi�cia. "Jaka bro� mog�aby by� lepsza od tej, kt�ra niszczy zdolno�� wroga do pos�ugiwania si� magi�, pozostawiaj�c ludzi i ziemi� niemal nietkni�t�?"
Pr�bowa� znale�� bardziej optymistyczny wariant tego przypuszczenia. By� mo�e by�a to nowa bro� Imperium, maj�ca s�u�y� jako wsparcie w ich samotnej walce, a potem okaza�o si�, �e jej pole ra�enia jest znacznie szersze, ni� przewidywano.
Jednak o wiele bardziej prawdopodobny by� pomys�, i� na tym terenie przeprowadzano pr�by z now� broni�, gdy� nikt dok�adnie nie zna� skutk�w jej u�ycia. Okolica nie zosta�a jeszcze ca�kowicie zdominowana, wi�c mo�na by�o wykorzysta� bro� tutaj, gdzie jej wp�yw na tereny Imperium b�dzie minimalny. Tremane i jego ludzie okazaliby si� wtedy jedynie przyk�adami skuteczno�ci si�y ra�enia owej broni.
"Co oznacza, �e mog� nas podgl�da� za pomoc� magii, obserwuj�c, co robimy, jak si� zachowujemy i czy tutejsi maj� do�� sprytu, by dzia�a� tak samo." Wtedy brak ��czno�ci by�by rozmy�ln� pr�b� zmuszenia ich do dzia�ania bez rozkaz�w, z ciekawo�ci, co zrobi�.
Je�li by�aby to prawda, �ama�a ona wszelkie prawa i zasady, kt�re czyni�y armi� lojalnym narz�dziem w�adzy cesarskiej. By�oby to podwa�enie wszystkiego, czego cesarscy �o�nierze mieli prawo oczekiwa� od swego w�adcy. Je�li o to chodzi, pozostawienie ich samym sobie niemal r�wnie bezwzgl�dnie �ama�o wiar� w cesarza. W ka�dym razie by�o to niewiele gorsze od pr�b, na jakie wystawiano kandydata do �elaznego Tronu. Pozostali ewentualni nast�pcy przechodzili r�wnie ci�kie testy.
"Jednak nie w��czano w to ich ludzi" - podszepn�o sumienie.
To w�a�nie tak z�o�ci�o ksi�cia. Nie mia� nic przeciwko pr�bom, oczekiwa� trud�w. Jednak cesarz w��czy� do nich tak�e, bynajmniej nie zainteresowanych walk� o tron, podw�adnych.
Nie spos�b by�o zaprzeczy�, i� z jakiego� powodu cesarz ich opu�ci�. Mia� wystarczaj�co du�o czasu na wys�anie pos�a�ca z rozkazami zwyk�� drog�. Ta cisza nie oznacza�a nic dobrego, najwyra�niej pod powierzchni� zjawisk rozgrywa�y si� jeszcze inne rzeczy. Obowi�zkiem cesarza by�a troska o wojownik�w, kt�rzy znale�li si� w ci�kiej sytuacji, tak jak ich obowi�zkiem by�o strzec go przed wrogami. Oni dotrzymali przysi�gi, on za� swoj� z�ama�.
Wkr�tce dowie si� o tym reszta wojska. Ludzie zdawali sobie spraw�, �e skoro wpadli w takie tarapaty, cesarz powinien ich odwo�a� do domu i to dawno temu. Je�li nie mo�na by�o stworzy� portalu na tyle du�ego, �eby pomie�ci� wszystkich, cesarz powinien przys�a� dodatkowe oddzia�y, kt�re os�oni� ich marsz. Powinien to uczyni� w chwili, kiedy rozpocz�y si� magiczne burze i zacz�y przybiera� na sile. Gdyby to zrobi�, teraz nie tylko byliby ju� bezpieczni w Imperium, ale i przydaliby si� w zam�cie, jaki na pewno tam powsta�.
Oznacza�o to podw�jn� zdrad�; gdzie� komu� brak�o si� potrzebnych do utrzymania spokoju, gdy� imperator zdecydowa� si� zostawi� ich tu na �asce losu. Albo raczej, co bardziej prawdopodobne, zdecydowa� si� opu�ci� ksi�cia, a z nim jego ludzi. Mo�e skre�li� Tremane'a jako potencjalnego dziedzica, gdy� ten nie odni�s� szybkiego zwyci�stwa w Hardornie - dlatego wybra� ten spos�b jako najbardziej wygodny, by si� go pozby�.
"A je�li nie znajd� sposobu na przetrwanie zimy, oni b�d� cierpie� wraz ze mn�."
To by�a g��wna przyczyna jego gniewu. Wychowano go i wyszkolono na oficera Imperium, zreszt� by� nim, zanim zosta� ksi�ciem. Takie zaniedbanie spraw wojska sprzeciwia�o si� zar�wno literze, jak i duchowi prawa i sprawia�o, �e w ksi�ciu wrza�a krew. By�a to zdrada tak g��boka, a jednocze�nie mo�liwa tylko w Imperium, i� ksi��� w�tpi�, by jakikolwiek cudzoziemiec zrozumia� jej znaczenie oraz gniew, jaki wywo�ywa�a.
Ludzie jednak z pewno�ci� to zrozumiej�, kiedy wreszcie sami dotr� do prawdy i przezwyci꿹 naturalny odruch niewiary w co� a� tak z�ego. A wtedy...
"Wtedy przestan� by� �o�nierzami Imperium. Nie, to nieprawda. B�d� �o�nierzami Imperium, ale nie b�d� s�u�y� Charlissowi."
Kiedy wniosek, do jakiego doszed�, dotar� do niego w ca�ej pe�ni, ksi��� a� usiad� na najbli�szym krze�le. Bunt... - Zdarzy�o si� to zaledwie kilka razy w ca�ej historii Imperium, a tylko raz bunt by� wymierzony przeciwko cesarzowi.
Czy ksi��� got�w by� do rozwa�enia mo�liwo�ci buntu? Je�li nie uczyni czego� bardzo z�ego, �o�nierze p�jd� za nim, kiedy odwr�c� si� od cesarza. Czy by� przygotowany, by sobie z tym poradzi�, obj�� dow�dztwo nie jako komendant wojskowy, ale w�dz rebelii?
"Jeszcze nie. Jeszcze... nie." By� blisko, bardzo blisko, ale wci�� nie gotowy do tak radykalnych dzia�a�.
Potrz�sn�� g�ow� i spr�bowa� zapanowa� nad my�lami. "Musz� ca�y czas pami�ta� o najwa�niejszym celu. Nie mog� pozwoli�, by cokolwiek mnie od niego oderwa�o, dop�ki ludzie nie s� przygotowani do zimy. To m�j obowi�zek, a to, co cesarz zrobi� lub nie, nie ma na nic wp�ywu." Zacisn�� z uporem szcz�ki. "I do najzimniejszego piek�a z tymi, kt�rzy usi�uj� mi przeszkodzi� w wype�nieniu tego obowi�zku."
Wsta� i podszed� prosto do biurka. Najlepszym sposobem na pozyskanie poparcia �o�nierzy by�o zadba� o to, by wszystko wygl�da�o jak najbardziej normalnie. Nale�a�o wi�c zaprzesta� rozmy�la� na temat braku wie�ci z Imperium, utrzyma� wojskow� dyscyplin� i dostosowa� planowane zmiany do wojskowego trybu �ycia.
Szybko, lecz wyra�nie pisa� rozkazy. Zatrudni� ju� kilku umiej�cych pisa� ludzi jako kopist�w i sekretarzy, gdy� nie mo�na by�o powiela� rozkaz�w magicznie - ale musia� pisa� tak, by zdo�ali go odczyta�, kopiuj�c listy. Teraz by� wdzi�czny za prymitywne w jego poj�ciu, lecz skuteczne i czysto mechaniczne urz�dzenia w rezydencji. Nic nie zosta�o uszkodzone przez burze. �wiece p�on�y, kominki nadal grza�y. Gotowane posi�ki dociera�y z kuchni na czas. Dzia�a�y toalety, a system kana��w odprowadza� nieczysto�ci bez roznoszenia fetoru po ca�ym pa�acu. Ksi��� b�dzie musia� znale�� ludzi, kt�rzy zaprojektuj� takie same "prymitywne" urz�dzenia dla ca�ej armii.
"Potrzebujemy ludzi, kt�rzy nie musz� pos�ugiwa� si� w pracy magi�. Kaletnicy, kowale - nawet ch�opi... trzeba podzieli� wszelkie prace obozowe na te, kt�re wymagaj� magii, i te, kt�re mog� si� bez niej obej��, a potem przeszuka� oddzia�y i znale�� rzemie�lnik�w, kt�rzy dadz� sobie bez niej rad�." Ale jak dopilnowa�, by tacy pracownicy si� znale�li i chcieli pos�u�y� swymi umiej�tno�ciami? To proste. "Awansowa� ich do rangi specjalist�w i da� podwy�k�." Nic tak nie zapewnia entuzjastycznej wsp�pracy, jak podwy�ka pensji.
Na chwil� przy�o�y� ch�odny, t�py koniec szklanego pi�ra do ust i poczu�, jak wargi krzywi� si� w grymasie niesmaku. "Pieni�dze. Nie ma ich zbyt wiele. C�, plan staje si� tym wa�niejszy." Pieni�dze stanowi�y jedn� z najbardziej stabilnych warto�ci w armii - i to od niepami�tnych czas�w. "Nic dziwnego, zwa�ywszy na to, �e zacz�li�my jako oddzia� najemnik�w." Dla pojedynczego wojownika Imperium regularny �o�d by� podstaw� lojalno�ci. Znano przypadki buntu i mordowania przyw�dc�w z powodu zmniejszania �o�du. Za op�nienie wyp�aty pieni�dzy dla armii jeden z cesarzy zosta� zdetronizowany, a na jego miejsce powo�ano innego, kt�ry z w�asnej kieszeni wydoby� pieni�dze nie tylko na �o�d, ale nawet na nagrody dla swych bezpo�rednich podw�adnych.
Oczywi�cie nigdy dot�d nie dosz�o do takiej sytuacji jak ta, w kt�rej si� obecnie znale�li - odci�cia oddzia��w od dostaw i pozostawienia ich zdanych na w�asne si�y. W takich warunkach podkomendni mogliby zrozumie�... albo i nie. Na razie lepiej by�o zapewni� sobie ich poparcie.
Przysypa� piaskiem pisma i zani�s� je stra�nikom stoj�cym przed drzwiami; jeden z nich wzi�� listy i poszed� dalej, do sekretarzy, kt�rzy je przepisz� i rozprowadz�.
- Pod �adnym pozorem nie wolno mi przeszkadza� - powiedzia� stra�nikowi, a ten zasalutowa� i skin�� g�ow�. Ksi��� wr�ci� do siebie, zamkn�� drzwi i przekr�ci� klucz w zamku. Stra�nik nie dojrzy w tym niczego dziwnego, gdy� zdarza�o si� to ju� nieraz. Ksi��� cz�sto potrzebowa� spokoju, by pomy�le� i u�o�y� plany. Nie by�o tu nikogo wy�szego rang�, kto m�g�by zanegowa� t� potrzeb� prywatno�ci.
Tym razem jednak prywatno�� by�a mu potrzebna po to, by dzia�a�, nie rozmy�la�. Bardzo dobrze, �e wprowadzi� zwyczaj okresowego izolowania si� od otoczenia. Dzi� wieczorem nikt nie domy�li si�, co ksi��� zrobi.
"Dzi�ki bogowi po��dania, �e ciotka by�a jego gorliw� wyznawczyni�." Gdyby nie ona i jej zami�owanie do sekret�w... Tremane usiad� przy podr�nym biurku i si�gn�� pod jego sp�d, schylaj�c si� nieco, by dotkn�� miejsca poni�ej prawego rogu szuflady z pi�rami, atramentem i piaskiem.
Poczu�, jak pod naciskiem palca ust�puje male�ki kwadrat drewna. Szybko wyj�� szuflad� i po�o�y� j� na blacie, tak by nie przeszkadza�a. Ciotka bardzo strzeg�a wszelkich sekret�w - i w swym uporze okazywa�a si� absolutnie bezwzgl�dna. Gdyby najpierw wyj�� szuflad�, a p�niej nacisn�� zapadni�, jego palec przebi�aby zatruta szpila. Po godzinie by�by martwy. Trucizna, kt�r� nasycono ostrze, zachowywa�a pe�n� moc nawet po dwustu latach, a mechanizm, o czym by� przekonany, prze�yje swego w�a�ciciela. Tremane wsun�� d�o� do otworu po szufladzie i poszuka� podobnego punktu w g��bi, po prawej stronie.
Pod naciskiem zapad� si� kolejny kwadrat drewna, a ksi��� przesun�� d�o� w lewo. Gdyby tego nie zrobi�, lecz naciska� dalej, uruchomi�by kolejny mechanizm i sekretna szufladka, kt�r� zamierza� otworzy�, zosta�aby ukryta. Je�li nie zna�o si� sposobu odblokowania mechanizmu, nie mo�na by�oby do niej dotrze�, chyba �e rozbijaj�c biurko na drobne kawa�ki.
Druga sekretna szuflada, o po�ow� w�sza od pierwszej, wysun�a si� ledwie na u�amek cala. Ksi��� wyci�gn�� j�, dotykaj�c jedynie g�rnej cz�ci, po czym wyj��, przysuwaj�c do �wiecy. To tak�e by�a pu�apka; tym razem drewno dna szuflady nasycono powolnie dzia�aj�c� trucizn�, przenoszon� przez dotyk. Tremane bardzo uwa�a�, by nie dotyka� spodu, jedynie bok�w. Wn�trze wy�o�ono kamieniem dla ochrony zawarto�ci przed zatrutym drewnem.
Wszystkie �rodki ostro�no�ci mia�y swoje uzasadnienie, gdy� w szufladzie znajdowa� si� przedmiot, kt�rego posiadanie oznacza�o wyrok �mierci bez procesu. To znaczy - kiedy� oznacza�o. Teraz, c�... je�eli w oddzia�ach nie znalaz� si� cesarski szpieg wystarczaj�co wysoki rang�, by wykona� wyrok, by�o to...
"Mniej prawdopodobne. Nigdy nie powiem nieprawdopodobne tam, gdzie w gr� wchodzi pot�ga cesarza."
Cenniejsza od z�ota, bardziej magiczna od klejnot�w, silniejsza od narkotyk�w. Czysta, skoncentrowana moc. Wzi�� j� z wy�cie�anego jedwabiem pod�o�a r�kami, kt�re niemal nie zadr�a�y, zwa�ywszy na �miertelne niebezpiecze�stwo, jakie ze sob� nios�a.
By�a to doskona�a kopia cesarskiej piecz�ci, identyczna z orygina�em zar�wno pod wzgl�dem wygl�du, jak i cech magicznych. Zdoby� j� za cen� ogromnego ryzyka - cho� w�a�ciwa cena nie by�a zbyt wielka, gdy� sam wykona� kopi�. Nigdy nie uda�oby mu si� jej kupi�: na ca�ym �wiecie nie by�o tyle pieni�dzy, by zap�aci� magowi za zrobienie kopii; ani przekupi� sekretarza, by zostawi� j� na odpowiednio d�ugi czas bez opieki.
Ostro�nie po�o�y� piecz�� na blacie biurka. Wspomnienie pierwszej chwili, kiedy le�a�a na tym samym miejscu, nap�yn�o samo.
By� to jego najbardziej zuchwa�y wyczyn. Nie do ko�ca umia� stwierdzi�, co popchn�o go do tego szale�stwa. W�wczas nie wiedzia�, �e Charliss z za�o�enia kierowa� wszystkich potencjalnych kandydat�w do tronu do pracy w cesarskim sekretariacie, aby poznali obowi�zki podw�adnych - oraz wszelkie mo�liwe drogi przekupstwa i zdrady. W czasie tej pracy ksi��� dosta� w r�ce piecz�� na ca�e dwa dni, kiedy je�dzi� z cesarzem po nowo zdobytych krajach. Charliss zaj�ty machinacjami lokalnego w�adcy, pogr��y� si� ca�kowicie w walce z jego pokr�tnymi intrygami, maj�cymi pozbawi� cesarza i cesarstwo cz�ci pot�gi i w�adzy. Charliss przeczuwa� zdrad�, dlatego powierzy� piecz�� ksi�ciu Tremane na czas, kiedy sam - fizycznie i magicznie - zajmowa� si� "problemem". Nie dopuszcza� do siebie w�wczas �adnych innych my�li i by� mo�e nawet zapomnia�, i� Tremane jest magiem.
Jednak umiej�tno�ci ksi�cia, chocia� nie dor�wnywa�y mocy cesarza, wystarczy�y do skopiowania piecz�ci. Przez czysty przypadek dysponowa� czasem, materia�em i samym wzorcem jednocze�nie. Pokusa okaza�a si� zbyt silna. Ksi��� zabra� si� do dzie�a i stworzy� kopi� piecz�ci w ci�gu jednej nocy wyt�onej pracy. Kiedy sko�czy�, z przera�enia omal nie zniszczy� swego dzie�a. Powstrzyma�a go jedna rzecz: istnienie podr�nego biurka.
Odziedziczy� je po ciotce, maj�cej licznych kochank�w; znajomo�� z wieloma z nich grozi�a niebezpiecze�stwem, wszyscy za� mieli �ony. Ciotka wykorzystywa�a szuflad� do ukrycia pami�tek zbyt ryzykownych, by mo�na je by�o trzyma� na wierzchu, ale zbyt cennych - lub przydatnych w razie szanta�u - by je zniszczy�. By�o to jedyne miejsce wystarczaj�co bezpieczne, aby przechowywa� w nim kopi� cesarskiej piecz�ci.
Od tego czasu biurko i jego niebezpieczna tajemnica podr�owa�o z ksi�ciem. Dotychczas Tremane u�y� jej tylko raz, aby si� upewni�, i� rzeczywi�cie nie r�ni�a si� niczym od orygina�u - opiecz�towa� ni� dokument ju� zatwierdzony i podpisany przez imperatora, jeden z ca�ego stosu podobnych, podpisywanych przez Charlissa bez bli�szego zapoznania si� z tre�ci�. Teraz jednak Tremane mia� zamiar podrobi� dokument, kt�rego cesarz z ca�� pewno�ci� by nie zatwierdzi�.
Z drugiej strony, gdyby cesarz chcia� sprowadzi� Tremane'a przed s�d w razie odkrycia oszustwa, musia�by do niego przyjecha�. Je�li nie on, to jego s�udzy. Nie by�by to rozkaz �atwy do spe�nienia, zwa�ywszy na okoliczno�ci. Dzieli� ich od cesarstwa szmat ziemi zamieszkanej przez wrogo nastawionych ludzi, na dodatek nie by� to kraj spokojny. Poza tym zanim oszustwo zostanie odkryte, minie troch� czasu, a warunki jeszcze si� pogorsz�, co, jak mia� nadziej�, mog�oby go usprawiedliwi� przed gniewem cesarza.
W ko�cu nie spos�b przewidzie�, czy cesarz w og�le zdo�a znale�� Tremane'a, nie m�wi�c o stawianiu portalu, by sprowadzi� go do siebie, lub wysy�aniu w tym samym celu wojska, kt�re musia�oby przeby� niespokojny Hardorn. W ka�dym przypadku cesarz dowi�d�by, i� potrafi do nich dotrze� - w takim razie pojawi� si� pytania, dlaczego nie zrobi� tego wcze�niej, by ewakuowa� odci�te obszary, skoro b�dzie potrafi� �ci�gn�� do siebie ksi�cia, aby go ukara�. Nie mia�by powodu, by nie sprowadzi� reszty wojska razem z wiaro�omnym ksi�ciem.
"Je�li rzeczywi�cie zechce mnie �ciga�, wola�bym, �eby przys�a� wojsko. Podczas magicznej burzy m�g�bym chyba uciec, gdybym si� naprawd� postara�." Zn�w potrz�sn�� g�ow� - pozwala� sobie na b��dzenie my�lami, podczas gdy powinien skupi� si� na osi�gni�ciu celu.
Zw�aszcza �e przez kilka nast�pnych godzin b�dzie potrzebowa� zar�wno koncentracji, jak i pewnej r�ki.
Zawi�za� szalik na czole, by pot nie sp�ywa� do oczu; nie dlatego, �e by�o zbyt ciep�o, ale dlatego, �e poci� si� ze zdenerwowania. Musia� widzie� jasno i nie chcia�, �eby jakakolwiek kropla upad�a na dokument; skrybowie cesarscy nie pocili si� nad swoj� prac�. Odk�adaj�c na bok sekretn� szuflad� i szuflad� z przyborami do pisania, wybra� nowe szklane pi�ro i butelk� specjalnego atramentu. Chocia� jego posiadanie nie spowodowa�oby k�opot�w, mog�oby jednak wywo�a� zdziwienie, gdyby ktokolwiek dowiedzia� si�, �e wielki ksi��� Tremane ma atrament u�ywany do pisania oficjalnych dokument�w Imperium, atrament zawieraj�cy drobiny z�ota i srebra, aby udowodni�, �e pisane nim dokumenty rzeczywi�cie wysz�y spod pi�ra imperialnego skryby.
Najpierw jednak ksi��� wyj�� papier i pi�ro ze srebrn� stal�wk�, po czym napisa� tre�� dokumentu, jaki mia� zamiar spreparowa�.
Nie by� on zbyt wyszukany, lecz nie co dzie� do cesarskiego magazynu zg�asza� si� kto� upowa�niony do tego, by zabra� wszystkie zapasy i zawarto�� skrzy� - do ostatniego ziarna zbo�a i ostatniego miedziaka. Dokument musia� wygl�da� tak, by nikt nie pr�bowa� przepytywa� ksi�cia ani jego ludzi, kiedy b�d� na miejscu.
Na tym polega� plan. Ksi��� mia� jeden spos�b zapewnienia swym ludziom przetrwania zimy: je�li magazyn by� pe�en, a tego si� spodziewa�, zapasy starcz� nie tylko do wiosny, ale i d�u�ej. Je�eli w skrzyniach b�d� pieni�dze, ksi��� zdo�a p�aci� ludziom przez czas potrzebny do zyskania ich lojalno�ci. Nawet je�li tutaj �o�nierze nie mieliby gdzie ich wydawa�, zachowaj� je na p�niej, a nastroje w wojsku znacznie si� poprawi�. Zatem nadszed� czas.
Zamierza� ponownie otworzy� portal wiod�cy do najbli�szego magazynu. Na szcz�cie by� to teren jego ksi�stwa. Musia� zwalczy� pokus� ucieczki i pozwolenia ludziom na spl�drowanie magazynu, a potem rozpuszczenia ich wolno, by ka�dy sam sobie radzi�. Jednak obowi�zek trzyma� go tutaj, ksi�stwo za� by�o w dobrych r�kach i nie zosta� tam nikt, za kim ksi��� naprawd� by t�skni�. Poza tym, szczerze m�wi�c, po zako�czeniu wypadu tu b�dzie bardziej bezpieczny. Zna� tutejsze warunki. Magiczne burze mog�y wywo�a� w ksi�stwie zamieszanie, a utrzymywanie portalu d�u�ej ni� przez czas potrzebny na przejechanie ma�ej grupy by�o niemo�liwe.
By� to ma�y portal, zdolny pomie�ci� ledwie kilku ludzi naraz i magowie w�tpili, czy uda im si� go utrzyma� d�u�ej ni� kilka godzin. Ksi��� nie zdo�a� przerzuci� przez niego wszystkich swych wojsk - ale na pewno uda mu si� sprowadzi� t� drog� wszystko, czego potrzebowali.
Grupa starannie dobranych ludzi ze stra�y osobistej czeka�a na rozkaz, gotowa wyruszy� w ka�dej chwili. Wszyscy byli ogromni, a przed wst�pieniem do stra�y pracowali przy za�adunku statk�w i temu podobnych zaj�ciach. Portal nie pomie�ci�by zwierz�t wi�kszych od os�a, dlatego te� przynosz�c zapasy, b�d� musieli pos�u�y� si� w�a�nie tymi zwierz�tami oraz si�� w�asnych mi�ni.
Kiedy Tremane u�o�y� tre�� dokumentu, ostro�nie zanurzy� pi�ro w ka�amarzu i zacz�� pisa� na �nie�nobia�ym pergaminie.
Czynno�� ta przywo�a�a kolejne wspomnienia - nadzorowanie cesarskich skryb�w i pisanie podobnych dokument�w podczas kr�tkiego sta�u w kancelarii, kiedy w wieku szesnastu lat zosta� przywieziony przez ojca na dw�r. Imperialny dokument musi by� idealny. �adnych pomy�ek, kleks�w i b��d�w. Nie m�g� pozwoli�, by ten, kt�ry teraz pisa�, odr�nia� si� w jakikolwiek spos�b od innych, wp�ywaj�cych do magazynu od czasu jego otwarcia.
Zapisa� i zniszczy� z p� tuzina kartek, zanim stworzy� doskona�� wersj�. Czekaj�c, a� wyschnie atrament, rzuci� reszt� w ogie�, razem z oryginaln� wersj�. Patrzy�, jak p�on�, upewniaj�c si�, �e pozosta� z nich jedynie popi�, nim zabra� si� do kolejnego, najtrudniejszego etapu oszustwa. Zwyk�y czerwony wosk do piecz�towania stanie si� czym� niezwyk�ym, zanim ksi��� sko�czy.
Nad p�omieniem �wiecy rozgrza� ko�c�wk� kruchego, mieszanego ze z�otym py�em wosku i bardzo ostro�nie upu�ci� kropl� na pergamin, na d� dokumentu. P�ki nie wystyg�, odcisn�� w nim piecz��, a potem my�l� skr�ci� w jeden w�ze� energi� wosku i piecz�ci, uaktywniaj�c je. Metal piecz�ci rozgrza� si� w d�oni, a wosk rozjarzy� �wiat�em - najpierw bia�ym, potem ��tym, w ko�cu czerwonym jak rozgrzane �elazo. Kiedy blask przygas�, ksi��� ostro�nie podni�s� piecz�� z pergaminu. Odci�ni�ty w wosku kszta�t oszukiwa� oko, ale nie dotyk. Palce powiedzia�y, �e dotyka jedynie wypuk�ego wyobra�enia, ale oczy za�wiadcza�y o czym� zupe�nie innym.
Widzia� Wilcz� Koron� wy�aniaj�c� si� z odcisku, jakby by�a zrobiona z tego w�a�nie wosku; l�ni�a z�otem i kolorami t�czy. Czy to iluzja? Niezupe�nie. Ale i niezupe�nie rzeczywisto��. By�o to co� po�redniego pomi�dzy jednym a drugim.
Od�o�y� piecz�� do szuflady i usiad� tam, gdzie sta�, chwytaj�c obiema r�kami blat biurka, gdy� z wyczerpania zakr�ci�o mu si� w g�owie. Nie oczekiwa� tego, by� ca�kowicie zaskoczony. Czy to skutek magicznych burz, czy tylko wiek i napi�cie, o wiele wi�ksze ni� wtedy, kiedy ostatnio u�ywa� piecz�ci? Nie potrafi� na to odpowiedzie�. Zreszt� nie o to chodzi�o. Je�li szcz�cie mu dopisze, nigdy nie b�dzie musia� ponownie jej u�y�.
"Je�li mam odrobin� rozs�dku, nigdy ju� jej nie u�yj�!"
C�, jednak rozs�dek i szcz�cie nie mia�y zbyt wiele do powiedzenia w przypadku pu�apek zastawianych przez los. Ksi��e od�o�y� piecz�� do skrytki, a sfa�szowany dokument do�o�y� do innych, prawdziwych dokument�w "awaryjnych", kt�re dosta� od cesarza przed wyruszeniem w podr�. Nikt nie wiedzia� dok�adnie, ile dokument�w dosta� i jakie. Kiedy wzi�� swoje pismo ze stosu innych, nikt nie zdo�a�by odgadn��, �e pocz�tkowo nie by�o go w�r�d nich.
Odpoczywa� przez chwil�. Nie chcia� otwiera� drzwi, gdy� kto� m�g�by wyczu� magi�, wola� poczeka�, a� energia si� rozproszy. Poza tym dawa�o to okazj� do tak potrzebnego odpoczynku.
Dopiero kiedy resztki energii rozproszy�y si� tak, i� nie m�g� ich wyczu�, Tremane wsta�, otworzy� drzwi i kaza� stra�nikowi wezwa� eskort�. Dop�ki zosta�o jeszcze troch� dziennego �wiat�a, m�g� zrobi� rutynowy objazd - inspekcj� swego ma�ego, �a�osnego kr�lestwa.
Tremane nigdy nie wychodzi� z twierdzy bez eskorty kilku silnych, doskonale wyszkolonych stra�nik�w. Oczywi�cie wiedzia�, �e przynajmniej jeden z nich by� na us�ugach cesarza. Ksi��� nie martwi� si� tym, lecz skupi� raczej na pozyskaniu lojalno�ci swych ludzi na tyle, by zawahali si� przez moment przed wbiciem mu no�a w plecy. To by�a najlepsza ochrona przeciwko agentom Imperium pomi�dzy tymi, kt�rym musia� ufa�.
Jak powiedzia� genera�om, kilka dni temu sko�czono budow� drewnianej, wzmocnionej zapraw� palisady. Otacza�a ona nie tylko ob�z cesarskich, ale i ca�e miasto. Miejscowi byli teraz ca�kiem zadowoleni z pobytu armii w mie�cie, cho� pocz�tkowo wcale ich to nie cieszy�o. Kilka pr�b wtargni�cia na ich terytorium bestii powsta�ych po burzach, u�wiadomi�o im, �e sami nie obroniliby si� przed czym� tak nieprzewidywalnym.
Budowa palisady nie nastr�czy�a trudno�ci; konstrukcj� z suchych pni wype�niono wiklin� i szczeg�ln� mieszank� b�ota, po wyschni�ciu twardniej�c� na kamie�. Mur mia� szeroko�� d�oni i m�g� wytrzyma� nawet pojedynczy atak. Do ochrony przed t�pymi bestiami wystarcza� w zupe�no�ci. Jednak Tremane nie mia� zamiaru ryzykowa� w razie wi�kszego zagro�enia. Je�li warunki na zewn�trz si� pogorsz�, po okolicy zaczn� si� w��czy� grupy ludzi szukaj�ce schronienia, �ywno�ci lub �up�w. Ksi��� nie chcia� nara�a� �ycia swych podw�adnych w utarczkach z rozb�jnikami, je�li mo�na by�o temu zapobiec, stawiaj�c solidne mury.
Watahy w��cz�g�w nie by�y jedynym zagro�eniem. Wojenne potwory z dawnych legend potrafi�y burzy� proste palisady albo je pokonywa� - a przecie� te potwory tworzono za pomoc� magii. Po uwolnieniu w okolicy wi�kszej ilo�ci mocy co� podobnego mog�oby powsta� ponownie. P�ki przed nadej�ciem zimy mo�na jeszcze by�o budowa�, ludzie budowali - prawdziwe mury z najtwardszych i bardziej odpornych na ogie� materia��w.
W normalnych warunkach stworzyliby kolejn�, wewn�trzn� palisad� z grubych pni, teraz jednak nie mogli tak post�pi� ze wzgl�du na rozmiar obozu i fakt, �e palisada obejmowa�a tak�e miasto. Tremane nie chcia� wyci�� wszystkich drzew w okolicy, a tego wymaga�aby budowa tak ogromnej konstrukcji. Jednak�e dysponowa� wielk� ilo�ci� wapienia i innych sk�adnik�w, z kt�rych mo�na zrobi� cement - i z tego w�a�nie zamierza� budowa�. W ogromnej szopie ludzie robili ceg�y z cementu, po czym odk�adali na bok, by wysch�y, a po oczyszczeniu zanosili je na skraj obozowiska, na plac budowy.
Pod os�on� wiklinowej plecionki powstawa�y tam dwie ceglane �ciany. Budowano je etapami, ka�dym zajmowa�a si� oddzielna grupa pracownik�w. Kiedy obie �ciany by�y wi�ksze od najwy�szego m�czyzny w grupie, przestrze� pomi�dzy nimi wype�niano ziemi�, gruzem i kamieniami, po czym ca�o�� przykrywano ceglanym daszkiem.
Pokonanie takiego muru wymaga�oby zorganizowanego dzia�ania, a Tremane mia� jeszcze dalsze plany. Chcia� na szczycie mur�w dobudowa� pojedyncz� �ciank�, by os�oni� chodz�ce po nich stra�e. Wtedy mog�yby je pokona� jedynie machiny obl�nicze. Sam ksi��� wola�by, �eby mury by�y jeszcze wy�sze, ale rozs�dek podpowiada�, i� nie by�o to potrzebne. �adne zwierz�, nawet odmienione przez magi�, nie przeskoczy przez mur wysoko�ci jednego pi�tra, a je�li nadejdzie kto� inny, pokonaj� go ludzie i bro�, a nie sam mur.
Ksi��� czu� si� bezpiecznie pod ochron� trzypi�trowego muru swej fortecy i chcia� ofiarowa� podobne poczucie bezpiecze�stwa swoim oddzia�om.
Na ka�dych pi�ciu ludzi czterech pracowa�o przy budowie i pomimo z�ej pogody, z kt�r� musieli si� zmaga�, post�p prac by� wyra�ny. Z pewno�ci� nie brakowa�o r�k do zadania, kt�re normalnie wymaga�oby wiele wysi�ku. Ksi��� podzieli� d�ug� lini� robotnik�w na sto grup, tak �e ka�da z nich mog�a widzie� rezultaty pracy. W ten spos�b mieli przed sob� cel do osi�gni�cia i dodatkow� zach�t�.
Obejrza� ludzi pracuj�cych w cegielni, a potem pojecha� obserwowa� k�ad�cych ceg�y. Zawodowi murarze nadzorowali prac� na trudniejszych fragmentach muru, reszta k�ad�a ceg�y i rozprowadza�a zapraw� z takim zapa�em, jakby u�wiadamiali sobie, �e nied�ugo mog� by� wdzi�czni za tak� ochron�.
Jednak nawet gdyby Tremane nie uwa�a� budowy za konieczn�, i tak wyznaczy�by swoim ludziom zadania do spe�nienia. Najlepszy spos�b na powstrzymanie ich od narobienia k�opot�w, to zaj�� ich prac� - zaj�� tak, by nie mieli czasu tworzy� i rozpowiada� plotek, by my�leli jedynie o czekaj�cym wieczorem gor�cym posi�ku i ciep�ym ��ku.
Obowi�zki zmienia�y si� i ludzie zmieniali stanowiska pracy, je�li ze wzgl�du na ich umiej�tno�ci nie trzeba by�o zatrzyma� ich d�u�ej na jednym miejscu. Ci, kt�rzy nie k�adli cegie� i nie robili ich, pracowali przy formach, mieszaniu zaprawy, kruszeniu kamieni i noszeniu materia��w.
Kiedy mur zostanie uko�czony - co zapowiada�o si� wcze�niej, ni� oczekiwano - i kiedy tylko powstanie projekt, ludzie zaczn� budow� zimowych koszar. By�o to pilne zadanie i ksi��� mia� nadziej�, i� w jednej z ksi��ek, kt�re ze sob� wozi�, znajdzie taki projekt. Co�, co zatrzyma i skumuluje ciep�o, co pozwoli przetrwa� zim� sto razy ci�sz�, ni� zna�. Musia� przygotowa� si� na najgorsze, po czym za�o�y�, �e jego wyobra�nia i tak nie dorasta do rzeczywisto�ci.
"Mo�e by tak umie�ci� kuchnie w samych barakach i ciep�o piec�w wykorzysta� do ogrzania kwater..."
W s�abym, szarawym �wietle s�cz�cym si� przez chmury wszystko wydawa�o si� szare i sp�owia�e, jakby ca�y �wiat zosta� pozbawiony �ycia. Cho� nie by�o wiatru, powietrze przejmowa�o ch�odem i ksi��� cieszy� si� ze swej peleryny.
W zachowaniu ludzi wyczuwa�o si� nerwowo�� nie maj�c� zwi�zku z inspekcj�. By� mo�e dotar�y do nich plotki o kolejnych potworach pojawiaj�cych si� w okolicy. Je�li tak, to bardziej b�dzie zale�a�o na zako�czeniu budowy samym wojownikom ni� dow�dcy. "I wcale si� tym nie zmartwi�, je�li zaczn� wy�cig z czasem. Strach to pot�na si�a, a im wi�ksz� da im motywacj�, tym szybciej uro�nie mur."
Postawi� sobie za punkt honoru odwiedza� ka�d� sekcj� i gratulowa� dow�dcom post�pu prac. Przynajmniej nie by�o k�opotu z hardorne�sk� partyzantk�. Dok�d odeszli buntownicy, ksi��� nie wiedzia�, lecz m�g� zgadywa�; zapewne jedno z jego przypuszcze� by�o bliskie prawdy.
Buntownicy byli w wi�kszo�ci rolnikami, reszta za� to m�odzie� bawi�ca si� w bohater�w. Pierwsi musieli zebra� plony, drudzy natomiast byli zbyt nieliczni, by powa�y� si� na otwarty atak na dobrze umocnion� twierdz�.
To by�o przypuszczenie optymistyczne. Pesymistyczne wygl�da�o zupe�nie inaczej i ksi��� nie mia� poj�cia, w jakim stopniu mo�e by� prawdopodobne.
Tam, za murami, mog�o by� co�, co wymyka�o si� jego patrolom, co koncentrowa�o si� na Hardorne�czykach, ust�puj�cych si�om Imperium zar�wno pod wzgl�dem uzbrojenia, jak i umiej�tno�ci walki z najdziwniejszymi istotami. Cesarscy skupili si� w jednym miejscu, pod os�on� mur�w, a kryj�wki hardorne�skich partyzant�w by�y rozrzucone po ca�ej okolicy. Dla inteligentnej, pot�nej istoty o wiele �atwiej jest wybiera� ludzi po kolei z pojedynczych kryj�wek, ni� porwa� si� na fortec� wojsk Imperium.
Z jednej strony to pesymistyczne przypuszczenie nape�nia�o niejak� ulg�: je�eli pozmieniane przez magi� stworzenia polowa�y na Hardorne�czyk�w, wojska cesarskie odetchn� zar�wno od jednych, jak i od drugich. Jednak je�li rzeczywi�cie przyczyn� spokoju by�o pojawienie si� kolejnego wroga, a nie �niwa, to wkr�tce cesarscy �o�nierze b�d� musieli stawi� czo�o nowej, nieznanej sile, niepokoj�cej tutejszych.
Ksi��� mia� nadziej�, �e przyczyn� spokoju mimo wszystko by�y �niwa i nadchodz�ca zima. Bardzo pragn�� w to wierzy�. Jego uczeni zdo�ali dotrze� od kronik i fragment�w opowie�ci z czas�w tak zwanych "wojen mag�w". Nie chcia�by walczy� z istotami opisanymi na po��k�ych stronicach. Nawet nazwy brzmia�y przera�aj�co: makaary, lodowe smoki, bazyliszki...
Mo�e cz�