2558

Szczegóły
Tytuł 2558
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

2558 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 2558 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

2558 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Ader Powr�t Ksi�yc ja�nia� wysoko nad horyzontem, gwiazdy milk�y. Jego �wiat�o by�o na tyle silne aby rozja�ni� noc, by posta� stoj�ca w centrum le�nej polany by�a widoczna ju� z daleka. Dla Teser by� to widok normalny, od kiedy zacz�a prac� na innej fermie i najkr�tsza nocna trasa wypad�a w�a�nie t�dy. Tej nocy wysz�a wcze�niej aby dok�adniej przyjrze� si� pos�gowi. Od kilku minut sta�a u granicy polany, ksi�yc jak i pos�g mia�a przed sob�. Jak zwykle g�owa postaci, kt�ra mierzy�a oko�o stu osiemdziesi�ciu cm wzrostu zwr�cona by�a w ja�niej�c� tarcz� ksi�yca, r�ce splecione za g�ow�, w tym �wietle przypomina�y doln� par� skrzyde� motyla. W chwili gdy ju� chcia�a podej��, aby zobaczy� kogo przedstawia twarz pos�gu, wyda�o jej si�, �e si� poruszy�. Znieruchomia�a. Po kilku sekundach drgn�� wyra�nie, zupe�nie jakby chcia� rozprostowa� r�ce. Teser uciek�a w stron� nocnej fermy. Nim s�o�ce dosz�o zenitu Teser sko�czy�a prac� na porannej fermie i wr�ci�a do swego domu pod lasem. Od kiedy dobieg�a do fermy nocnej nie my�la�a o zaj�ciu na polanie. Z�udzenie czy rzeczywisto��? Pr�bowa�a si� czego� dowiedzie� od starszych pracownik�w, ale wszyscy twierdzili, �e nigdy nie byli na tamtej polanie i, �e o niczym takim nigdy nie s�yszeli. -Witaj Seem, Czy mog�aby� co� dla mnie sprawdzi�? -�aden problem. -Odszukaj co tylko si� da na temat kwadratu czterdziestego w sektorze pi�tym.- Ekran komunikatora przygas�. Po kilku minutach ponownie pojawi�a si� w niej twarz Seem. -Teser, nie ma tego wiele. Poza informacj� o zalesieniu tego obszaru przez "pierwszych" kolonist�w nic wi�cej nie uda�o mi si� znale��. Nic wi�cej nie ma, a powinno by�... -Uwa�asz, �e kto� usun�� cz�� zapis�w. -Nie wiem, jeszcze troch� poszperam. Na razie.- Ekran zgas�, a pyta� by�o jeszcze wi�cej. Teser wysz�a do nocnej fermy o tej samej porze co ostatnio. Na niebie zbiera�y si� chmury burzowe, ksi�yc jeszcze nie wsta�. Zabra�a ze sob� stacjonarn� mikrokamer� z czujnikiem na podczerwie�. Gdy dotar�a do polany chmury zakry�y ju� ca�e niebo. Ustawi�a kamer� tak aby filmowa�a ca�y obszar, musia�a wcze�niej zmieni� obiektyw na szerokok�tny. Dopiero gdy umie�ci�a kamer� w odpowiednim miejscu zorientowa�a si�, �e pos�gu tutaj niema. Nie mog�a uwierzy�, �e zab��dzi�a. Ruszy�a ku centrum polany, w po�owie drogi zorientowa�a si�, �e kto� si� zbli�a. Zacz�a biec w kierunku nocnej fermy, ale nikt jej nie dogoni�. Ju� godzin� przed po�udniem by�a w domu, spieszy�a si�. Od razu w��czy�a zapis z nocy. Widzia�a jak szybko uciek�a z polany, p�niej obraz zacz�� si� kr�ci�, jakby kto� rusza� kamer� wkr�tce transmisja zosta�a przerwana. W chwil� po tym w��czy� si� ekran komunikatora i ukaza�a si� w niej twarz Seem. By�a bardzo podekscytowana. -Witaj.- Pad�o z obu stron. -Czy znalaz�a� co� jeszcze? -Tak, nied�ugo przed rozpocz�ciem kontrofensywy w nasz rejon zbli�y�y si�... *** ... cztery lotniskowce Federacji zbli�a�y si� do uk�adu Sega, zmierza�y w kierunku planety Ambor, trzeciej planety systemu. Bardzo szybko zosta�y wykryte przez systemy obronne wojsk okupuj�cych Ambor, na pozosta�ych czterech planetach nie by�o ju� czego okupowa�. Wkr�tce w pobli�u lotniskowc�w pojawi�y si� wrogie my�liwce. Z obu stron otworzono ogie�. W pi�tej minucie i trzydziestej sekundzie od wykrycia z lotniskowca Earth wystartowa�y dwa nieuzbrojone transportowce, tr1 uda� si� w kierunku Amboru a tr2 jego ksi�yca. Po dw�ch godzinach i czterdziestu minutach od wyruszenia transportowc�w zza planety wy�oni�o si� osiem wrogich lotniskowc�w, statki Federacji rozpocz�y manewr odwrotu. W chwil� p�niej tr2 wracaj�cy z ksi�yca zosta� zniszczony, tr1 spotka� podobny los. Lotniskowce wycofa�y si�. *** -Tr1 wyl�dowa� tam gdzie dzi� jest polana? -W pobli�u, ale ju� nie wystartowa�. -A co z tymi co nim przybyli? -Wed�ug danych wojskowych wszyscy �o�nierze zgin�li podczas odwrotu po wykonaniu zadania. Po co ci te dane? -Chyba widzia�am jednego z nich... -To niemo�liwe, wojna sko�czy�a si� ponad czterdzie�ci lat temu. -A mo�e twoi prze�o�eni co� przeoczyli? Jestem pewna, �e to nie by� cz�owiek... -Lepiej tam nie chod�. Przyjad� za kilka dni. Musz� ko�czy�. -Nie wm�wisz mi, �e widzia�am ducha. *** Transportowiec wyl�dowa� w lesie, wgni�t� spory jego kawa�ek tworz�c polan�. Ze zgrzytem otworzy� si� luk, wyszed� z niego dwudziestoosobowy oddzia�. -Po�pieszcie si�, mamy tylko godzin� na wykonanie zadania. Karl, Lois i Piotr zostajecie do obrony transportowca. Przy��czcie bro� jednostk� BO. -Sir, mieli zosta� z nami przy obronie transportowca, sir. -Poradzicie sobie bez nich. Ruszamy. Do celu dotarli w ci�gu pi�tnastu minut, las by� g�sty. Z zadaniem uporali si� szybciej ni� przypuszcza� pocz�tkowo Sert, trzy jednostki BO zabezpiecza�y teren. -Czy ci BO zawsze milcz�? -Lepiej nie dopuszcza� ich do g�osu. -Nie nawijajcie tyle, zwijamy si�.- Sert by� zadowolony, wykonali najwa�niejszy cel misji. Silny promie� energii �ci�� pobliskie drzewo i roztrzaska� g�ow� BO-2. -Nie!!!- Wydar�o si� z ust jednostki BO-1. Kolejny silny promie� zabi� trzech �o�nierzy. -Odwr�t!- Nie trwa� d�ugo, gdy� po kilku minutach tego manewru dotarli do �ciany kanionu. W tym ostatnim punkcie obrony jednostkom BO uda�o si� unieruchomi� wrogi czo�g. Nie by�o ju� odwrotu, transportowiec najprawdopodobniej zosta� zniszczony, nie by�o z nim kontaktu. -Nie docenia�em was, jednostek BO.- Powiedzia� zalany krwi� Sert. -Dzi�kuj� w imieniu BO.- Odpowiedzia� BO-1, swoi nazywali go Silver, od koloru jego sk�ry. W chwil� po tym Sert ju� nie �y�, trafiony z dzia�ka. Zza unieruchomionego czo�gu niespodziewanie wy�oni� si� drugi, jednostki BO nie wykry�y go wcze�niej, wyszczeli� �adunkiem rozpryskowym w ich prawe skrzyd�o obrony gdzie silny ogie� prowadzili �o�nierze, ogie� z tej strony umilk�. Wie�yczka czo�gu obr�ci�a si� i wystrzeli�a ponownie, tym razem w kierunku jednostek BO, pocisk trafi� bezpo�rednio w BO-3, kt�ra zosta�a rozmazana po okolicy. Si�a wybuchu by�a tak wielka, �e wyrzuci�a pozosta�� jednostk� pod ostrym k�tem w stron� kanionu. Silver spada� d�ugo. Ockn�� si� po kilku godzinach na jego dnie. -Cholera!- Wsta�, bro� nadal si� trzyma�a. Chwil� rozgl�da� si� po okolicy, dostrzeg� wej�cie do jakiej� groty z kt�rej wyp�ywa�a woda.- Dobre miejsce.- Uda� si� szybko w jej kierunku. Wszed� bardzo g��boko. Gdy znalaz� odpowiednie miejsce uruchomi� procedur� rozbrajania, ale nie zadzia�a�a w zupe�no�ci.- A niech to szlag!- Uda�o si� jedynie od��czy� bro� r�czn� i cz�� zewn�trznego pancerza. Z wielkim trudem od��czy� n� od nogi i zacz�� nim grzeba� przy swojej lewej r�ce, miotacz nadal si� jej trzyma�. Musia� spowodowa� spi�cie w g��wnym uk�adzie, gdy� poczu� jak uruchamiany jest proces autohibernacji.- Tylko nie to! Do jasnej cholery! Nie...- Nie m�g� przej�� kontroli nad tym procesem. Wsta�, przyj�� pozycj� baczno��, r�ce z�o�y� za g�ow� i zastyg�. *** Sala s�dowa by�a bardzo obszerna, dzi� wype�niona by�a po ostatnie krzes�o. Nie zabrak�o reprezentant�w innych ras. To jedyny proces, w kt�rym os�dzeni b�d� mogli wybra� rodzaj �mierci. Proces dotyczy� nielegalnego handlu broni� z planetami nie nale��cymi do Federacji. Na �awie oskar�onych zasiedli jedynie ludzie. Wszyscy uznani zostali winnymi. To nie by� zwyk�y proces o przemyt, to by� proces o zdrad� Federacji, gdy� bro� dostarczana by�a stronie, kt�ra prowadzi�a wojn� z Federacj� a kt�r� to, jak dotychczas przegrywano. Zdrada oznacza �mier�, ale w tym przypadku oskar�eni mieli prawo wyboru - �mier� lub oddanie si� do laboratori�w wojskowych, gdzie szanse prze�ycia wynosi�y oko�o trzydziestu procent, a p�niej wolno��. -Oskar�ony Pat King. Jaki jest tw�j wyb�r? -Nie dam si� kroi�. �mier�. -Oskar�ony Double X. Tw�j wyb�r? -Wol� �mier� ni� pracowa� dla wojska. -Oskar�ony ... -�ycie. -Zdrajca! -Nie b�d� umiera� dla kilku sztabek z�ota! W laboratorium mam jeszcze jak�� szans�. -... -... Dziewi��dziesi�ciu skazanych wybra�o �mier� w komorze dekompresyjnej, jedynie dziesi�ciu przyj�o drugi wariant- laboratorium. Za szybami sali transformacyjnej siedzia�a publiczno��. Procesy tworzenia jednostek BO cieszy�y si� du�� popularno�ci�, ka�da wygl�da�a inaczej i ka�da zachowywa�a si� inaczej po przebudzeniu. To by� najciekawszy punkt programu. -S�uchaj Bill, ostatnio nieco przegi�li�my z usuwaniem pami�ci, stracili�my dwa egzemplarze. -Nie p�kaj. Ci�gle przychodz� nowi. -Proponuj� pozostawi� informacj�, �e jest cz�owiekiem, to chyba nie jest zbyt wiele? -Za�o�ymy mu nowe sterowniki, zwi�kszymy st�enie G34 we krwioobiegu co powinno da� po��dane wyniki w regeneracji. Co do pancerza, zmienimy nieco proporcje... Ciekawe co nam wyjdzie tym razem. -Pe�ne ukszta�towanie pancerza nast�pi w ci�gu najbli�szych pi�tnastu minut. Ten jest bardzo spokojny. Do tej pory komora powinna by� ju� wgnieciona w kilku miejscach. -Zabierzcie st�d wszystko.... Wynosimy si�... Zaraz otworzymy komor�. Komora otwar�a si� i wypad�a z niej w pe�ni ukszta�towana jednostka BO. Na pod�og� wyla�a si� resztka p�ynu od�ywczego. Publiczno�� nie czu�a jego odoru. Jednostka by�a inna ni� poprzednie. Po pierwsze pancerz nie by� brunatny ale srebrny, by� bardziej rozwini�ty, os�ania� ca�y organizm. Chwytaki na bro� by�y kr�tsze, ale za to bardziej ruchliwe. Najprawdopodobniej jednostka wy��czy�a proces uzbrajania, gdy� chwytki schowa�y si� w pancerzu. G�owa by�a dok�adnie chroniona tak, �e dla oczu zosta�a jedynie w�ska szczelina. Mimo grubego pancerza wida� by�o �e kryje on pod sob� pot�ne mi�nie. Mimo oczekiwa� ten model nie pr�bowa� niszczy� swojego otoczenia. Podszed� jedynie to jednej z szyb i przygl�da� si� publiczno�ci. Ludzie i nie tylko, cofn�li si� ze swoich miejsc, nagle przestali ufa� zabezpieczeniom. -Kiedy wy umrzecie, ja nadal b�d� �y�.- Tego publika si� nie spodziewa�a. Zacz�to ��da� zwrotu koszt�w bilet�w. -To niesamowite, tak szybko rozpozna� wszystkie swoje uk�ady. Doktorze Melc, pa�skie jednostki s� coraz doskonalsze. -Musz� pana zmartwi�, majorze. Lepsze ju� nie b�d�. Dotarli�my do kresu mo�liwo�ci regeneracyjnych i ud�wigu sprz�tu. Ten dzisiejszy model to najlepsza wersja, takie b�d� w produkcji. -Armia srebrnych ludzio-maszyn... -Kolor pancerza zale�ny jest od osobnika, ale to prawda, �e mo�e pan z nich stworzy� najlepsz� w Federacji si�� do walki l�dowej. Oto papiery na ten model. -Erty Kil. -To ju� nieaktualne. Dane osobowe i wspomnienia musieli�my usun�� z jego pami�ci, potrzebowali�my wi�cej miejsca. Od tej pory to BO- nr seryjny AA102. Ju� nied�ugo b�dziemy wstanie przej�� do masowej produkcji. Mamy coraz wi�cej ochotnik�w. *** Gdy si� ockn�� nie m�g� uwierzy� swoim uk�adom, licznik wskazywa�, �e by� u�piony przez ponad czterdzie�ci lat. Uruchomi� procedur� uzbrajania i zamontowa� ponownie ca�e uzbrojenie. Wyj�cie do kanionu by�o zalane, musia� przep�yn�� blisko pi��dziesi�t metr�w. Wyszed� na powierzchni� tu� przy jakiej� drodze. W��czy� radar i uda� si� na miejsce l�dowania, by� tam g�sty las. �adnego �ladu. -Czterdzie�ci lat to kawa� czasu.- W pobli�u jednak znalaz� inn� polan�, cho� o wiele mniejsz�. Stan�� w jej centrum i czeka� a� ksi�yc wzejdzie ponad drzewa.- Ludzie ju� zasiedlili te tereny. Nasza misja si� powiod�a. Wojna si� sko�czy�a.- Stan�� na baczno��, za�o�y� r�ce za g�ow� i nada� sygna� zako�czenia misji i pro�b� o transport. Od tego wieczoru przychodzi� tutaj przez nast�pny tydzie�, p�niej wykrywa� ruch za swymi plecami, ale obiekt nie zbli�a� si� wi�c go ignorowa�. *** -Co si� sta�o, mia�a� przyjecha� dwa dni temu i dlaczego nie jeste� po cywilnemu? -Ostatnio mieli�my wiele w�ama� do naszych zasob�w danych i bardzo mo�liwe, �e kto� sobie z nas za�artowa�, ale je�li nie to, to co widzia�a� nie by�o pos�giem tylko jednostk� BO. -Co to jest... -To jednostki bojowe biologicznie odnawialne, tzn. Same si� naprawiaj� a raczej regeneruj�. -...? -Tak, to ludzie tyle �e przekszta�ceni w jednostki bojowe. Je�li to co widzia�a� to taka jednostka, to cud, �e jeszcze �yjesz. Program nie by� dopracowany i mieli�my wiele przypadk�w buntu tych jednostek, trzeba by�o je zlikwidowa�. To nie jest �adna tajemnica, nie r�b takich oczu. We wielu modelach montowano r�ne bajery w celach test�w, wykaz tych element�w nie jest pe�ny. -Ile takich jednostek jest na wolno�ci? -Pod kontrol� mamy jakie� sto tysi�cy, tj. w czynnej s�u�bie lub zamro�onych. -A na wolno�ci? -Je�li masz racj�, to tylko ten jeden. Kiedy� oddzia� zbuntowanych BO wymordowa� ca�� koloni� na Proprimie Trzy. S� bardzo niebezpieczni- s� silnie uzbrojeni i s� bardzo silni fizycznie, nie wspominaj�c ju� o szybkiej regeneracji. -Zlikwidujecie ten tutejszy? -To si� jeszcze oka�e. Jak tylko moi ludzie roz�aduj� sprz�t wyruszymy na zwiady. Poka�esz nam miejsce gdzie go widzia�a�. Po godzinie sprz�t by� ju� wy�adowany i oddzia� gotowy do wymarszu. Chmurzy�o si�, zapowiada�o si� na porz�dn� ulew�. -Ostatnie wskaz�wki. Strzela� tylko na m�j rozkaz, tylko z du�ego kalibru. Je�li ju� strzelacie to aby zabi�. Celujcie w g�ow�.- Ciche szepty przesz�y przez oddzia�. Ju� dawno w tym rejonie do nikogo nie strzelano. Po chwili z domu wysz�a Teser i ruszyli w kierunku polany. Nikt nic nie m�wi�. W ciszy otoczono teren spotkania, lecz nie wykryto jednostki BO. Teser znalaz�a swoj� kamer�, by�a wgnieciona w drzewo. -Tak, to z pewno�ci� BO, nikt inny nie potrafi�by tak zgnie�� mikrokamery. Dobra. Ukryjemy si� w okolicy, to st�d nadano sygna�. Musi by� gdzie� w pobli�u. Teser, mo�esz wraca� do domu. -I tak nie zosta�abym tu d�u�ej, zbiera si� na niez�� ulew�.- Szybko oddali�a si� w kierunku domu. -Seem, ta jednostka musia�a przychodzi� tu codziennie od czasu nadania sygna�u. W centrum polany s� wyra�ne odciski st�p. Najprawdopodobniej przychodzi� i sta� tak po kilka godzin ka�dego dnia. Penetracja obszaru trwa�a ju� tydzie� i nie przynios�a �adnych rezultat�w. Prawie bez przerwy pada� deszcz, znajdowano tylko nieliczne �lady, pozostawione raczej dla zmy�ki. -Nadajcie wiadomo�� do bazy o naszym powrocie. To by� fa�szywy alarm, kto� mocno si� napracowa� aby nas wykiwa�. W kila dni po wyje�dzie wojska przeja�ni�o si�. Zza chmur ponownie wyjrza�o s�o�ce. -Wi�c to nie by�a jednostka BO? -Nie, kto� po prostu chcia� ci� wystraszy�, ale jak zn�w co� zobaczysz, daj mi zna�. W okolicy �ycie powr�ci�o do normy, osadnicy od�o�yli bro� na p�ki, ale ju� po tygodniu wyj�li j� na powr�t. Sertyjskie dziecko znalaz�o w rzece fragment naramiennika. Badania w pobliskim laboratorium wykaza�y, �e nale�y ono do BO a fragment zosta� odrzucony najp�niej przed dwoma tygodniami. Fragment by� koloru srebrnego. Tego samego dnia Teser dowiedzia�a si�, �e BO co trzy tygodnie wymieniaj� zewn�trzny pancerz. Dowiedzia�a si� te�, �e odebrano kolejny sygna� z tego rejonu, analogiczny do poprzedniego. Teser od kilku dni by�a na urlopie i postanowi�a i�� tej nocy na polan�. Gdy tylko s�o�ce zasz�o za horyzont, wzi�a do plecaka termos i posz�a na polan�. Usiad�a na jej skraju i wpatrywa�a si� w gwiazdozbi�r Dom, szuka�a w nim swej ulubionej galaktyki spiralnej. Po dw�ch godzinach przez drzewa zacz�� przebija� si� ksi�yc... Dostrzeg�a nagle jak�� posta� jak wchodzi na polan�. To by�a jednostka BO w pe�nym rynsztunku bojowym. Teser znieruchomia�a, przesta�a oddycha�. Silver zatrzyma� si� na �rodku polany, stan�� na baczno��, g�o�no wci�gn�� powietrze, napr�y� r�ce a gdy je wyprostowa� od��czy�y si� od nich miotacze. Ponownie zgi�� r�ce i za�o�y� je za g�ow�, kt�r� podni�s� w stron� ksi�yca i znieruchomia�. Teser zacz�a oddycha�. Po kilku minutach z ust BO wydoby� si� przera�liwy krzyk i d�ugie ostrze no�a przemkn�o tu� obok ucha Teser... Obejrza�a si� za siebie i ujrza�a martwego w�a, gdy ponownie spojrza�a na polan�, jednostki BO ju� tam nie by�o. Jeszcze chwil� si� rozgl�da�a, wyj�a n� z cia�a w�a i posz�a do domu. Nie zd��y�a nawet zamkn�� drzwi gdy uruchomi� si� komunikator, ledwo uda�o jej si� schowa� n�. To by�a Seem. -I co, nic nowego? Nie widzia�a� tej jednostki, podobno znaleziono naramiennik. -Tak, s�ysza�am o tym kawa�ku pancerza, ale nie widzia�am tego BO. -Wygl�dasz na przestraszon�. -Nie, ogl�da�am gwiazdy i przysn�am. Czy wy�lecie tu nowy oddzia�? -Potrzebujemy silniejszych dowod�w. Rozmawia�y jeszcze przez chwil� o b�ahostkach po czym Teser wzi�a si� za przygotowywanie kolacji. Zaj�o jej to oko�o p�godziny. Umie�ci�a swoj� kolacj� na talerzu i wysz�a do pokoju, aby obejrze� wiadomo�ci. O ma�o nie upu�ci�a swej pracy. Ujrza�a przed sob� o g�ow� wy�sz� jednostk� BO. Ca�y jego pancerz i bro� by�y koloru srebrnego, b�yszcz�cego, pancerz by� �wie�o zregenerowany. G�owa i ko�czyny by�y dok�adnie chronione grub� jego warstw�. Dla oczu przeznaczona by�a jedynie w�ska szczelina, tak�e zape�niona jak�� prze�roczyst� substancj�. Jego wyposa�enie wystarczy�oby na zr�wnanie ca�ej okolicy z ziemi�. Sta� tak i wpatrywa� si� w ni�. Wyci�gn�� r�k�. Teser wysz�a z pokoju i poda�a mu n�, kt�ry po chwili zatopi� si� w jego nodze. Przyj�� pozycj� baczno��, cofn�a si� o krok. Napr�y� praw� r�k� i odczepi� od niej miotacz, obr�ci� go luf� do siebie i wysun�� w stron� Teser. Ona podesz�a i wzi�a go do r�k, by� bardzo ci�ki. Gdy tylko uchwyci�a bro�, Silver upad� na kolana, robi�c wg��bienia w pod�odze. Chwyci� za luf� i przystawi� j� sobie do opancerzonej g�owy. Patrzy� jej w oczy, ale ona nie widzia�a jego oczu. Gwa�townie zabra�a r�ce od broni, kt�ra z ha�asem upad�a na pod�og�. Silver zawy� przera�liwie, wyprostowa� si�, wzi�� miotacz. Wyszed� z domu i poszed� do lasu. Teser postawi�a kolacj� na stole i pad�a na kanap�. Przez reszt� urlopu siedzia�a w domu, wy��czy�a komunikator. Widzia�a jak czasem wieczorem jednostka BO przechodzi�a pod jej oknami. Po pierwszym dniu pracy, gdy wr�ci�a do domu, zasta�a przygotowan� kolacj�, tak� jak tamtego wieczoru. Nie by�o ju� wgniece� w pod�odze. Wszystko w domu b�yszcza�o, nie by�o ani grama kurzu. -Kiedy tak wysprz�ta�a�? -Kayce, spodziewa�am si� ciebie dopiero jutro popo�udniu. Gdzie Hoop? -Przyleci jutro. Nigdy nie widzia�am, �eby u ciebie tak b�yszcza�o. -Wynaj�am sprz�taczk�. -Nigdy nie umia�a� k�ama�. Wi�c... -...Mam... kogo�... i zrobi� mi dzi� niespodziank�. -Dalej, dalej. -Powiem ci tylko, �e jest bardzo tajemniczy. -Zapro� go na jutro. -Musia� wyjecha�...- Kayce zrobi�a znacz�c� min� i rozmowa zesz�a na inne tematy. Do czasu wyjazdu swej przyjaci�ki i jej m�a nie widzia�a jednostki BO. Silver zjawi� si� niespodziewanie w kilka dni po wyje�dzie Kayce. Wygl�da� jak podczas jego pierwszej wizyty. Bro� trzyma� w r�ku. Wyprostowa� r�k�. Teser jednak nie podesz�a. Delikatnie opad� na kolana nadal trzymaj�c bro� przed sob�. Teser wybieg�a z domu. Wr�ci�a po kilku godzinach a on nadal kl�cza� trzymaj�c bro� przed sob�. -Nie odbior� ci �ycia. S�yszysz? Znajd� kogo� innego. Dlaczego mia�abym to zrobi�?- Usiad�a na kanapie i w��czy�a telewizor. On nadal kl�cza�, jedynie g�ow� zwr�ci� w jej stron�. Patrzy�a w ekran, zerkn�a na okno i dostrzeg�a w nim czyj�� twarz, kto� ich obserwowa�. Silver b�yskawicznie znalaz� si� przy drzwiach. -Nie! Zostaw go.- Zatrzyma� si� i wr�ci� do pokoju. Przyj�� poprzedni� pozycj�. Podgl�dacz uciek�. Jeszcze raz wzi�� bro� do r�ki, ale Teser nie podesz�a. Po chwili wsta� i wyszed�. Nim nast�pnego ranka dosz�a do fermy ca�a okolica rozmawia�a ju� o dziwnej istocie widzianej w domu Teser. Nikt z tu zamieszka�ych nigdy kogo� takiego nie widzia�. Koloni�ci dziwnie na ni� patrzyli, zwolni�a si� wcze�niej. W domu nie mia�a �adnych zaj��. Posz�a na le�n� polan� i usn�a pod drzewem. Obudzi�a si� przy pal�cym si� ognisku, niebo by�o zachmurzone, po drugiej stronie siedzia�a jednostka BO. Gdy zobaczy�, �e nie �pi obszed� ognisko i stan�� na przeciw niej. Stan�� na baczno��, napr�y� mi�nie i od��czy� ca�e uzbrojenie. Napi�� mi�nie jeszcze raz i odrzuci� zewn�trzny pancerz. Przy�o�y� r�ce do g�owy i zerwa� chroni�c� j� zrogowacia�� sk�r�. Teser po raz pierwszy zobaczy�a jego twarz. -Dlaczego widz� w twoich oczach strach?- Spyta� Silver. -...Jednostki BO s� z regu�y bardzo agresywne. Jeden oddzia� zabi� kolonist�w na Proprimie Trzy. -K�amstwo! Oni, tak jak i ja, chcieli by� ponownie lud�mi a nasi dow�dcy wydali rozkaz zlikwidowania dezerter�w... Pom� sta� mi si� ponownie cz�owiekiem. Pom� odrzuci� mi s�uszno�� imienia Silver.- Obr�ci� si� do niej plecami i pad� na kolana. Wygi�� r�ce do ty�u i z�apa� sk�r� poni�ej karku. Wbi� w ni� palce, trysn�a krew, zawy� przera�liwie. Zacisn�� palce i rozdar� sk�r� na plecach ods�aniaj�c kr�gi szyjne.- Na jednym z kr�g�w jest naro�l. Zerwij j�.- Teser wyci�gn�a dr��c� r�k� w kierunku naro�li. Krwotok usta�. Gdy jej dotkn�a poczu�a jak pulsuje w niej krew. Cofn�a r�k�.- Wyrwij j�! Prosz�. -Nie mog�. R�ka mi zdr�twia�a. -Wyrwij.- Teser szybkim ruchem wyci�gn�a r�k� i chwyci�a naro�l. �cisn�a j� i poci�gn�a do siebie. Silver zawy�, prawie nie s�yszalnie. Skrzy�owa� r�ce na brzuchu i pad� na traw�. Naro�l w r�ku Teser nadal pulsowa�a. Silver le�a� bez ruchu. Jego srebrna sk�ra zacz�a powoli si� �uszczy� i p�ka� a ze szczelin zacz�� si� wydobywa� cuchn�cy �luz, kt�ry przy kontakcie z powietrzem szybko si� ulatnia�. Chwytki zacz�y si� zachowywa� jak �ywe organizmy, pojedynczo odrywa�y si� od cia�a Silvera, przez chwil� pe�za�y po trawie a potem ulega�y szybkiemu rozk�adowi. Na sk�rze zacz�y pojawia� si� du�e b�ble wype�nione dziwn� ciecz�- to sterowniki opuszcza�y cia�o Silvera. Ich gwa�towne od��czanie si� od uk�adu nerwowego powodowa�o silne impulsy elektryczne, kt�re przebiega�y przez jego cia�o, zacz�� si� zwija�. Teser nie widzia�a co dzia�o si� na jego twarzy. Gdy p�k� pierwszy b�bel Silver zawy� tak przera�liwie jak nigdy dot�d. Wydoby� si� z niego kszta�t przypominaj�cy kraba i zacz�� zmierza� w kierunku ogniska. Nast�pne zachowywa�y si� analogicznie, ale Silver ju� nie krzycza�. Sterowniki wygl�da�y zupe�nie jak jakie� morskie zwierz�ta. Teser odwr�ci�a wzrok. Po chwili od wyj�cia ostatniego sterownika ukaza�a si� ludzka sk�ra. Teraz wygl�da� jak cz�owiek, powr�ci� do ludzi. Naro�l w jej r�ku pulsowa�a jeszcze d�ugo. W ko�cu wrzuci�a j� w ogie� i po�o�y�a si� obok Silvera. By� zimny, bardzo zimny, ale nie my�la�a o tym. Teser spa�a gdy Silver podni�s� si� z ziemi. Na jego twarzy pojawi� si� u�miech, ale po chwili znik�. Chwyci� le��ce obok no�e. -Jeszcze jeden.- R�koje�� jednego z no�y w�o�y� do ust. I zacisn�� na niej z�by. Drugi uchwyci� mocno i przy�o�y� do klatki piersiowej poni�ej serca, wzi�� g��boki oddech i wbi� ostrze. Z�by zatopi�y si� w r�koje�ci, powoli przesuwa� n� w d�, gdy szczelina osi�gn�a pi�� centymetr�w wyci�gn�� ostrze i w�o�y� do niej r�k�. Po chwili wyci�gn�� jeszcze jeden sterownik i wrzuci� go w ognisko, kt�re ju� dogasa�o. Serce przesta�o bi�, zanim straci� przytomno�� ksi�yc wy�oni� si� spoza chmur a jego silny blask rozja�ni� polan� i zobaczy� jak jego rana zasklepi�a si�.- Tego nie przewidzia�e� doktorku.- Pad� na ziemi� u boku Teser. Wkr�tce ksi�yc ponownie ukry� si� za chmurami a ambora�skie padlino�erne �my obsiad�y Silvera i ziemi� wok� jego zimnego cia�a. Gdy obudzi�a si� rano ognisko nadal p�on�o. Silvera nie by�o na polanie. Dostrzeg�a jedynie kilka ciem, kt�re z przejedzenia nie mog�y oderwa� si� od pod�o�a. Podesz�a i ze zbyteczn� si�� wgniot�a je po kolei w ziemi�. Upad�a i p�acz�c zasn�a. Obudzi�a si� raptownie na swoim ��ku w domu i przez d�u�sz� chwil� patrzy�a w drewniany sufit. Promienie s�o�ca pada�y na jej twarz. Kilkukrotnie zamyka�a i otwiera�a oczy. Niewielki, kolorowy motyl wlecia� przez otwarte okno do pokoju i Teser �ledzi�a go wzrokiem gdy po chwili usiad� na czyjej� wyci�gni�tej r�ce. Dopiero wtedy zorientowa�a si�, �e przy ��ku kl�cza� Silver w swym nowym wcieleniu. -Nic nie m�w. B�dziemy ze sob� na wieki.- Powiedzia�, a motyl zerwa� si� i poszybowa� ku s�o�cu.