2557

Szczegóły
Tytuł 2557
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

2557 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 2557 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

2557 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Ader Martwy �wiat Gdyby Uk�ad ten by� zamiesza�y, a jego mieszka�cy dysponowaliby technik� pozwalaj�c� si�gn�� wzrokiem na kra�ce swojego Uk�adu, dostrzegliby oni flot� naje�onych kulistych statk�w r�nej wielko�ci i r�nych barw. Niestety, nikt nie spostrzeg� przybycia go�ci, a przynajmniej nic na to nie wskazywa�o. Najodleglejsza planeta Uk�adu, chwilowo nazwana Dziesi�t�, by�a ju� ca�kowicie przebadana, gdy cz�on floty zbli�a� si� do pierwszego, od centrum Uk�adu, Olbrzyma - Pi�tki. Olbrzym, wraz �e swymi ksi�ycami przypomina� miniaturyzacj� Uk�adu. Dla go�ci nie by�o w tym nic dziwnego, kilka drobnych kolczastych kulek oderwa�o si� od zgrupowania i poszybowa�o w stron� Olbrzyma i jego ksi�yc�w. Nim sondy zacz�y powraca� z uzbieranymi danymi flota mia�a ju� za sob� pas asteroid�w i zbli�a�a si� do czwartej planety Uk�adu, kt�ra nie by�a wiele wi�ksza od najwi�kszego ksi�yca Olbrzyma. Czerwony �wiat przygl�da� si� flocie dziesi�tkami niebieskich oczu. Go�cie zd��yli si� ju� zorientowa�, �e cz�steczki z�o�one z wodoru i tlenu, w stosunku 2:1, nie stanowi� w tym Uk�adzie rzadko�ci. Planeta by�a jakby przygotowana do kolonizacji. Tym razem nie wys�ano sond. Go�cie woleli obejrze� Czerwony �wiat w�asnymi oczyma. Przybysze w tej atmosferze nie potrzebowali skafandr�w, jednak dla zachowania bezpiecze�stwa nie zdj�li ich. I zn�w, gdyby kto� znalaz�by si� w miejscu l�dowania dostrzeg�by kilkana�cie istot poruszaj�cych si� na dw�ch nogach, posiadaj�cych jedn� g�ow� i par� r�k. -Temperatura powietrza w normie. -Zawarto�� pary wodnej poni�ej normy... �lady nielicznych bakterii. Czuj� si� jakbym by� obserwowany. -Uaktywni� systemy defensywne. Statek baza informuje o wykryciu gro�nych wirus�w mog�cych przenikn�� skafandry oraz o zlokalizowaniu dziwnych formacji skalnych po drugiej stronie planety. Podejrzenia istnienia inteligentnego �ycia na planecie. Koniec transmisji. -A jednak, to by�o zbyt pi�kne aby mog�o by� prawdziwe. Wszyscy do transportowc�w. Ska�y w formie czworo�cian�w foremnych �ci�tych w 4/5 wysoko�ci ustawione by�y na okr�gu, w kt�rego �rodku sta� pe�ny czworo�cian. Jak si� p�niej okaza�o, jego pojemno�� by�a sum� pojemno�ci tych stoj�cych wok� niego. Transporter podchodzi� do l�dowania. Procedur� jednak przerwano, gdy transporter znajdowa� si� tu� nad powierzchni� planety. Piloci os�upieni patrzyli na siebie. Stracili kontrol� nad statkiem. -Tu statek baza. Podajemy komunikat. Nie l�dowa�. Sondy wys�ane w kierunku trzeciej planety zosta�y zniszczone. Nie l�dowa�. Powtarzam nie... Na trzeciej wykryto �lady cywilizacji kosmicznej. Dost�p do planety blokuje bardzo silne pole si�owe. Prze�amanie go jest niemo�liwe. Czeka� na dalsze instrukcje. Zapad�a cisza. Po d�u�szej chwili transportowiec osiad� naprzeciwko w�azu do centralnej budowli. -Powinni�my chyba wyj��... -I wr�ci� martwi? Naukowiec si� znalaz�. -Jakby chciano nas zabi�, to ju� by to zrobiono. Jak� wytrzyma�o�� maj� sondy sami wiecie... Gdzie Dw�jka? -Osiad�a na zewn�trznym czworo�cianie. Nie mo�emy nawi�za� z nimi ��czno�ci... Nie ma ich. -Wyjrzyjcie na zewn�trz. Transportowiec znikn��. -Uwaga. Strumie� neutrin. Podejrzewana anihilacja. Koniec. -Wychodzimy. Cztery osoby za�ogi i dw�ch pilot�w wysz�o na zewn�trz. W statku nie pozosta� nikt. Skierowali si� do w�azu. Znajdowa�y si� na nim r�ne ryciny, jena z nich przedstawia�a �w w�az, lecz widnia�y na nim dwie przecinaj�ce si� kreski. -Chyba dzi� nieczynne? -Poczucie humoru u pilot�w... Jak zaprosili to niech teraz wpuszcz�. -A jak nie wypuszcz�? Ziemia zadr�a�a i transporter znikn�� w jej czelu�ciach. Wkr�tce otworzy� si� w�az. Postacie wzruszy�y ramionami i wesz�y do �rodka. Na �cianach kolejno ukazywa�y si� obrazy z historii tej planety lub, co by�o bardziej prawdopodobne, z innej. -Takiego centrum informacyjnego jeszcze nie widzia�em. Sala g��wna w statku bazie by�a wype�niona po brzegi. -Komputery rozszyfrowa�y dane odebrane z Trzeciej. J�zyk ten sam co na przechwyconej pokolenia temu sondzie. Teraz ju� mamy pewno��, �e pochodzi�a st�d... -W takim razie gdzie s� jej konstruktorzy? Na Trzeciej? -Kto zniszczy� sondy i kto uszkodzi� statek bojowy? -.... Wszystko zaraz us�yszycie. Prosz� o cisz�. -" Ostrze�enie od mieszka�c�w trzeciej planety Uk�adu. Zakaz l�dowania. Obiekty �ami�ce zakaz zostan� zniszczone." -Tylko tyle? Czy oni nas si� boj�? -Nie podali, jak na razie, przyczyn zakazu, a s� zbyt silni aby ich nie s�ucha�. Za chwil� us�yszymy raporty ze statk�w kt�re wyl�dowa�y na Czwartej... Jak wiecie zosta�y one przechwycone. Obecnie s� w drodze powrotnej, jednak nie mamy z nimi ��czno�ci. Musimy czeka�. Transportery widoczne ju� by�y przez iluminatory. Jednak nie podesz�y do dokowania. -Tu dow�dca Dw�jki. Prosimy o kwarantann�. -Podajcie przyczyn�. -Kontakt z obcymi. Przesy�amy dane do analizy. -Czy kontakt by� fizyczny? -...Nie. To "nie" by�o przera�aj�ce. Zebrani pocz�tkowo zaniem�wili, by po chwili nie m�c opanowa� pyta�. Kontakt z nie fizycznymi istotami. Tego nikt si� nie spodziewa�, zw�aszcza gdy si� dowiedziano, �e sonda pochodzi�a od nich. Taka prymitywna. Nie mogli rozwin�� si� tak b�yskawicznie. Odpowied� wisia�a w powietrzu. Inwazja. Mo�liwe, �e wojna trwa nadal, a w takiej sytuacji istnieje floty jest zagro�one. Po okresie, w kt�rym Trzecia wykonuje po�ow� obrotu wok� w�asnej osi w centrum sali, bez ostrze�enia pojawi� si� hologram. Przedstawia� Uk�ad. "Przewodnik" w�drowa� kolejno od planety do planety, podaj�c ich kr�tkie charakterystyki. Po om�wieniu dziesi�ciu planet przewodnik powr�ci� do trzeciej planety. Wygl�da�a inaczej ni� obecnie. By�a bardziej niebieska i bardziej zielona, jeszcze bez pola si�owego. Przewodnik przedstawi� kr�tk� histori� planety i rozwoju �ycia na niej, pokazuj�c odpowiednie obrazy. Wreszcie pojawi�y si� osobniki gatunku, kt�ry rozwin�� inteligencj� i technologi�. Istoty by�y fizyczne. O postawie wyprostowanej, poruszaj�ce si� na dw�ch nogach i posiadaj�ce dwie r�ce i g�ow�. "S� do nas bardzo podobni"- przesz�o przez sal�. Nast�pi�a kr�tka charakterystyka gatunku i rozwoju cywilizacji. "S� brutalni i bezwzgl�dni. To cud, �e jeszcze �yjemy." Gdy przewodnik doszed� do 25 wieku g�os zabra� przedstawiciel obcego gatunku: -Jak ju� wiecie, mam nadziej�, �e odszyfrowanie wiadomo�ci nie by�o zbyt trudne. Jestem mieszka�cem trzeciej planety i aktualnie przebywam gdzie� na czwartej. Nie pr�bujcie l�dowa�, gdy� zostaniecie zniszczeni. Oczywi�cie nie jeste�my niepokonani. W pewnym etapie naszej ewolucji w�r�d nas pojawi� si� wirus, kt�rego nie potrafili�my zlikwidowa�. Gdy si� zorientowali�my, mia� go ju� ka�dy z nas. Nie by�o sposobu aby go zniszczy�. Wirus ewoluowa�, przenikn�� do ka�dego �ywego organizmu, gdziekolwiek dotarli�my i my. Na szcz�cie nie zd��yli�my wyj�� poza bramy naszego Uk�adu. Na szcz�cie...- Zapad�o milczenie. Ukaza� si� model wirusa.- Wirus po pewnym czasie, zale�nym od poszczeg�lnego organizmu, nie by�o regu�y, rozpoczyna� mutacj� nosiciela. Zag�ada wisia�a w powietrzu. Znale�li�my jednak spos�b. Zapomnia�em wspomnie�, �e wirus w pierwszej fazie mia� zgo�a inne dzia�anie. Rozbudowywa� intelekt nosiciela, stawali�my si� coraz m�drzejsi, dlatego nie spostrzegli�my ataku. Dopiero po up�ywie kilku pokole�, ale jak ju� wspomnia�em, by�o ju� za p�no. Dopiero w ostatniej fazie rozwoju wirus zacz�� atakowa� wszystkie inne organizmy. Stawali�my si� coraz m�drzejsi, post�p w ka�dej dziedzinie by� zdumiewaj�co szybki. Nauczyli�my si� zagina� przestrze�, Galaktyka sta�a przed nami otworem, ale ju� w tedy wiedzieli�my, �e nigdzie nie mo�emy dotrze�. Bo tam gdzie dojdziemy, dojdzie �mier�. Kto� kiedy� powiedzia�: "Kto mieczem wojuje, ten od miecz ginie." Spogl�dali�my na nasz� histori� dosy� cz�sto i zacz�li�my rozumie�, �e �mier� by�a w nas od wiek�w. �yli�my ni� i siali�my j�. Jedynie zniszczenie �ycia mog�o zniszczy� wirusa. Nie poszli�my jednak tak daleko, cho� tego chcia�a od nas nasza natura nosiciela �mierci. Wo�ano :"Przyszed� czas rozrachunku." Nie. Znale�li�my spos�b. Spok�j, to by�o to, czego nam potrzeba. Potrzebny by� nam odpoczynek, ale nie wieczny. Hibernacja. Gdy s�uchacie tej wiadomo�ci ja �pi� gdzie� pod powierzchni� czerwonej planety. Nie bud�cie nas. A je�li znacie antidotum na wirusa, to wy�lijcie sond� do czworo�cianu, symbolu czterech wiek�w wsp�istnienia wirusa i nas. Pozostawione przez nasz maszyny zniszcz� wirusa w atmosferze i obudz� nas. Nie bud�cie nas sami. Pozdrowienia od ziemian z Ziemi i z Marsa. Mo�e kiedy� dane nam b�dzie porozmawia�. �pi�cy musi si� obudzi�... Szkoda, �e to nie b�dzie dzi�. -Czy potrafimy im pom�c? -Nie, jeszcze d�ugo nie.