249
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 249 |
Rozszerzenie: |
249 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 249 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 249 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
249 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
OSHO - Budda Drzemie w Zorbie
SPIS TRE�CI:
1) �yjesz w kajdanach 1
2) Martwe religie 4
3) Smak medytacji 6
4) Szatan nie �yje 9
5) Robopata 11
6) Dzi� jest nirwana 12
7) Zorba czy Budda? 15
8) Techniki medytacji 17
Mistyczna r�a 17
Medytacja dynamiczna 17
Medytacje przed lustrem 18
Kundalim 19
Gibbensh 19
Gilotyna 19
Nadabrahma 20
Nataraj 20
Stop 20
Nie dwa 21
Jeste� tu? 21
Tak 21
Vipassana 22
Deautomatyzacja 22
9.Biografia OSHO 23
�YJESZ W KAJDANACH
Nie reprezentuj� �adnego Boga, nie jestem niczyim przedstawicielem. Po prostu reprezentuj� samego siebie. Mog� m�wi� autorytatywnie o swoim do�wiadczeniu, ale to nie mo�e by� apodyktyczne wobec ciebie. Gdybym powiedzia�: "Uwierz mi, je�li uwierzysz - raj jest tw�j. Je�li b�dziesz w�tpi� - sp�oniesz w piekle ...", wtedy by�oby to apodyktyczne wobec ciebie.
Nie obiecuj� ci �adnego raju, ani nie strasz� ci� �adnym piek�em. Moje s�owa nie czyni� ci� niewolnikiem, nie mog� dawa� ci �adnych przykaza�, nie mog� niszczy� twojej wolno�ci i odpowiedzialno�ci za samego siebie. Mog� ci� zaprasza� i dzieli� si� swoim w�asnym do�wiadczeniem.
Mog� by� gospodarzem, a ty moim go�ciem.
Nie odrzucam niczego w twoim �yciu, akceptuj� ci� totalnie takiego, jaki jeste�, i znajduj� sposoby, aby uczyni� ci� bardziej harmonijn� ca�o�ci�.
Ludzie, kt�rzy mnie otaczaj� nie s� moimi wyznawcami, nie jestem niczyim przyw�dc�. Przyw�dca to odpowiednie s�owo w polityce, gdzie najwi�kszy idiota przewodzi mniejszym idiotom.
Nie potrzebuj� �adnych wyznawc�w i podkre�lam, �e nie powiniene� wpada� w pu�apk� bycia wyznawc�, gdy� wtedy nigdy nie b�dziesz autentycznie sob�, nie b�dziesz zdolny do samodzielnego rozwoju.
Musisz zrozumie�, �e ka�da jednostka jest tak niepowtarzalna, �e je�li zaczniesz kogo� wyznawa�, wtedy automatycznie zaczniesz go na�ladowa�. Wtedy stracisz swoj� to�samo��. Wtedy nie b�dziesz ju� sob�, lecz kim� innym. Wtedy staniesz si� sztuczny, zak�amany, rozdwojony.
Nie jestem zbawicielem, nie mog� uwolni� ci� z kajdan, kt�rymi si� sp�ta�e�. Mo�esz to zrobi� tylko ty sam. Ale ty kochasz swoje kajdany i chcesz abym ci� z nich wyzwoli� - to absurd.
Je�li ja mog� widzie� - ty te� mo�esz widzie�. Je�li ja mog� odczuwa� - ty te� mo�esz odczuwa�. Oczywi�cie b�dziesz widzia� i odczuwa� w sw�j w�asny spos�b. Poezja, kt�ra powstanie, b�dzie nie moj�, lecz twoj� w�asn� poezj�.
Nie istnieje �adna skrzynka z nalepk� "PRAWDA" - skrzynka, kt�r� pewnego dnia znajdujesz, otwierasz, widzisz jej zawarto�� i m�wisz: "Wspaniale! Znalaz�em prawd�!"
Nie istnieje �adna taka skrzynka.
Nie daj� ci doktryny. Nie jestem nauczycielem. Traktuj mnie jako poet�, trubadura, tancerza. To b�dzie bli�sze prawdzie.
Wiele z naszych problem�w wynika z tego, �e nigdy si� im nie przygl�damy, nigdy nie skupiamy si� nad nimi, by odkry�, czym naprawd� s�.
Istnieje pi�kna przypowie�� o m�odym lwie, kt�ry wychowywa� si� w�r�d stada owiec. Naturalnie my�la�, �e sam te� jest owc�. Pewnego dnia stary lew przechodz�c obok stada owiec, zauwa�y� tam m�ode lwi�tko. Nie m�g� uwierzy� w�asnym oczom: pi�kne lwi�tko w samym �rodku stada potulnych owieczek, kt�re wcale si� go nie ba�y, a ono samo zachowywa�o si� jak one. Stary lew podbieg� w kierunku m�odego, kt�ry - podobnie jak wszystkie owce - zacz�� ucieka�. Gdy w ko�cu zosta� z�apany, rozbecza� si� jak owca. Stary lew poprowadzi� go nad najbli�szy staw i zmusi� do spojrzenia na odbicie w wodzie ... m�ode lwi�tko ujrza�o swoje w�asne oblicze i nagle... zarycza�o jak prawdziwy lew.
Stary lew nie m�wi�: "na�laduj mnie", "masz tu dziesi�� przykaza� i stosuj si� do nich", "r�b to, nie r�b tamtego". Nie robi� nic takiego, po prostu pokaza� m�odemu jego prawdziwe oblicze, aby sam m�g� rozpozna� w sobie nie owc�, lecz lwa.
Nag�y ryk lwa ... przemiana - nie jeste� ju� �adnym chrze�cijaninem, hinduist�, mahometaninem - jeste� sob�.
Moja ca�a praca polega na tym, �eby zburzy� wszystkie k�amstwa, kt�re ci� otaczaj�, i nie zast�powa� ich niczym - po prostu zostawi� ci� nagiego we w�asnej samotno�ci. Tylko w samotno�ci mo�esz znale�� prawd� - bo to ty jeste� t� prawd�:
Cz�owiek nie nauczy� si� jeszcze, jak pozna� pi�kno samotno�ci. Zawsze t�skni za kim�, zawsze pragnie by� z kim� - z przyjacielem, z �on�, z m�em, z dzieckiem... z kim�. Stworzy�, wi�c spo�eczno�ci, kluby, partie, ideologie, ko�cio�y. U podstaw tego tkwi potrzeba, by jako� zapomnie� o w�asnej samotno�ci. B�d�c powi�zanym z tak wieloma t�umami pr�bujesz zapomnie� o czym�, co pojawia si� natychmiast po zapadni�ciu ciemno�ci - o tym, �e urodzi�e� si� samotny, �e umrzesz samotny, �e cokolwiek robisz -jeste� samotny.
Samotno�� jest czym� esencjonalnie zwi�zanym z twoim istnieniem i nie ma sposobu, by tego unikn��.
Ludzie boj� si� samotno�ci i robi� wszystko by jej unikn��. P�jd� do kina na kiepski film, obejrz� mecz pi�ki no�nej... czy widzieli�cie co� bardziej idiotycznego? Kilku idiot�w przerzuca pi�k� na drug� stron� boiska, kilku kolejnych idiot�w odrzucaj� z powrotem... a miliony innych idiot�w gapi si� na to, jakby dzia�o si� co� niezmiernie wa�nego. W t�umie czuj� si� lepiej i zdrowiej, gdy� wok� jest tylu podobnych ludzi. Ka�dy wspiera ka�dego by nie czu� si� szalonym.
Wystarcz� trzy tygodnie ca�kowitej izolacji: �adnych gazet, telewizji, radia, �ony, m�a, dzieci. Trzy tygodnie bez religii, spo�ecze�stwa, klub�w, uniwersytet�w... pojawi si� l�k, dos�ownie oszalejesz. B�dziesz zdumiony, widz�c siebie w zupe�nej samotno�ci. Zrozumiesz, �e to, co robi�e� przez ca�e swoje �ycie, by�o niczym innym, jak tylko zakrywaniem dziur i ran w�asnego istnienia, zakrywaniem ich pi�knymi kwiatami. Ale kwiaty nie ulecz� ran. By� mo�e odkryte rany mog� si� zabli�ni�." Zakryte, wype�niaj� si� coraz wi�ksz� rop�.
Samotno�� to odkrywanie samego siebie. Osamotnienie to t�sknota za innymi, dopominanie si� o innych, uzale�nienie od innych. St�d, kto� inny ma nad tob� w�adz�, a ty masz w�adz� nad kim� innym.
Osamotnienie jest s�abo�ci�. Samotno�� jest si��.
Jeste�my sobie obcy. By� mo�e spotkali�my si� i �yjemy razem, ale nasza samotno�� jest zawsze z nami.
Przesta� ucieka� od siebie samego i zatapia� si� w r�nych rodzajach narkotyk�w, relacji, religii. Nie przerzucaj w�asnych problem�w na innych. Ka�dy musi sam rozwi�zywa� w�asne problemy, a nie ma ich zbyt wiele -wszystkie s� wynikiem jednego, kt�rego nie rozwi�za�e� dotychczas. Problem ten tkwi w tym, jak wej�� we w�asn� samotno�� bez l�ku? Moment, w kt�rym wejdziesz we w�asn� samotno�� bez l�ku, b�dzie tak pi�knym i ekstatycznym do�wiadczeniem, �e nie istnieje nic, z czym m�g�by� to por�wna�.
Zaakceptuj samotno�� rado�nie, wejd� w ni� tak g��boko, jak to tylko mo�liwe. Im g��biej si� znajdziesz, tym odleglejsze stan� si� wszystkie problemy. Nie ma ju� potrzeby potrzebowa�, nie ma potrzeby by� potrzebnym.
I chwila, gdy dotkniesz samego centrum w�asnego istnienia b�dzie oznacza�a, �e dotar�e� do domu.
Rodzice, nauczyciele, ksi�a... wszyscy oni pragn�li zrobi� z ciebie co� zgodnego z ich w�asnym wyobra�eniem. Nikt nie zostawi� ci� samego. Nikt ci nie ufa�.
Ja tobie ufam. Chc�, aby� rozwija� si� zgodnie z w�asn� autentyczno�ci� i wiem, �e posiadasz wystarczaj�ce zdolno�ci, by samodzielnie odkry� �ycie, mi�o�� i �miech.
Kto mo�e wskaza� ci drog�? Droga zasadniczo nie istnieje. Jeste� zawsze celem. Gdy kto� przychodzi do mnie i pyta o drog�, wtedy my�l� tak: "Oto przyby� nast�pny szaleniec". I musz� wymy�la� drogi, kt�re nie s� drogami. Nie prowadz� nigdzie, gdy� nie ma, dok�d i��. Ka�dy ju� tam jest.
Wymy�lam �cie�ki i sposoby tylko po to, aby ci� zm�czy�, wyczerpa�; aby� pewnego dnia - zupe�nie wyczerpany - po prostu porzuci� wszelkie poszukiwania. Wyczerpany padasz na ziemi�...wyczerpany wszystkimi drogami i metodami, wyczerpany samym szukaniem...i nagle ogarnia ci� spok�j, kt�ry wykracza poza rozumienie. I b�dziesz si� �mia�, gdy� by�o to przecie� zawsze dost�pne, ale ty ci�gle gdzie� bieg�e�.
Wszystkie drogi prowadz� GDZIE�. Prawda jest TUTAJ. �adna droga nie mo�e doprowadzi� ci� do samego siebie.
Samo w sobie, �ycie jest czyst� kartk� i staje si� tym, co na niej namalujesz. Mo�esz namalowa� cierpienie, mo�esz namalowa� szcz�cie.
Cz�owiek jest ca�kowicie wolny. I to jest jego pi�kno i chwa�a. Musisz sam siebie stwarza�, wszystko zale�y od ciebie. Mo�esz sta� si� Budd�, albo Adolfem Hitlerem. Mo�esz mordowa�, albo medytowa�. Mo�esz sta� si� wspania�ym rozkwitem �wiadomo�ci, albo mo�esz zamieni� si� w zautomatyzowanego robota.
Ale pami�taj! Jeste� za to odpowiedzialny - ty, tylko ty, i nikt poza tob�. �ycie nie jest ani cierpieniem, ani szcz�ciem. �ycie to czysta kartka i trzeba wykaza� si� du�� artystyczn� inwencj�.
Urodzi�e� si� wolny, ale �yjesz w kajdanach. I zaakceptowa�e� te kajdany bardzo ch�tnie i rado�nie, gdy� s� zrobione ze z�ota. Kajdany w�adzy, presti�u, powszechnego powa�ania - wszystkie s� pokryte pi�knymi kwiatami.
I pragniesz ich wi�cej, coraz wi�cej, bo my�lisz, �e one ci� zdobi�; my�lisz, �e s� celem �ycia i jego znaczeniem.
Problem nie tkwi w tym, jak osi�gn�� wolno��. Wolno�� jest twoj� wewn�trzn� natur�. Nie musisz jej osi�ga�. Problem tkwi w tym, jak pozby� si� kajdan: przede wszystkim musisz rozpozna� i zrozumie�, �e kajdany s� kajdanami, a nie ozdob�. Wi�zienie jest wi�zieniem, a nie domem.
Istnieje tysi�c rodzaj�w kajdan. Wleczesz je za sob� z nadziej�, �e jako� doci�gniesz do cmentarza. Wydaje si�, �e na tym �wiecie, ulg� i odpoczynek mo�esz znale�� tylko w grobie. Gdziekolwiek indziej si� znajdziesz - znowu kajdany, znowu wi�zienie. Nazwy si� zmieniaj�, kszta�ty si� zmieniaj�...chrze�cijanin staje si� hinduist�, hinduista chrze�cijaninem, ale to tylko zmiana wi�zienia - tak naprawd� nie ma �adnej przemiany, �adnej wolno�ci. To tylko zmiana starych kajdan na nowe.
Nie pytaj jak osi�gn�� wolno�� - pytaj jak j� utraci�e�. Urodzi�e� si� wolny, jak zatem sta�e� si� niewolnikiem? Urodzi�e� si� jako ludzkie istnienie -jak sta�e� si� chrze�cijaninem, mahometaninem, hinduist�?
B�g jest twoimi kajdanami, religie s� twoimi kajdanami, koncepcje grzechu i cnotliwo�ci s� twoimi kajdanami. Wolno�� sk�ada si� tylko z jednej rzeczy - jest ni� uwa�na �wiadomo��. Je�li dzia�asz zgodnie z ni�, wtedy twoje dzia�anie jest efektem wolno�ci, bez ingerowania w wolno�� innych. Wolno�� wie, jak szanowa� wolno�� innych.
Pos�usze�stwo nie wymaga �adnej m�dro�ci. Wszystkie maszyny s� pos�uszne.
Pos�usze�stwo jest tak�e proste. Zdejmuje z ciebie brzemi� odpowiedzialno�ci - musisz po prostu robi� to, co ci powiedziano.
Dlaczego ludzie m�wi� tak wiele o prawdzie, a �yj� w �wiecie wype�nionym k�amstwami? Przyczyna jest jasna. To t�sknota serca za prawd�. Ludzie wstydz� si� przed sob�, �e nie s� uczciwi, wi�c tak wiele m�wi� o prawdzie. Ale to zwyk�e gadanie. Dzia�anie jest zbyt niebezpieczne, nie mog� ryzykowa�.
To samo jest z wolno�ci�. Je�li chodzi o zwyk�e gadanie, ka�dy chce by� wolny, ale tak naprawd�, nikt tego nie pragnie, gdy� wolno�� niesie ze sob� odpowiedzialno��. A by� zale�nym jest takie proste, ca�a odpowiedzialno�� spada na osob�, od kt�rej jest si� zale�nym. Cz�owiek, kt�ry naprawd� pragnie by� wolny, musi zaakceptowa� w�asn� ogromn� odpowiedzialno��.
Je�li nie zaatakuj� twojego systemu wiary i twojej ideologii, nie b�d� w stanie ci pom�c.
Istnieje mur, gruby mur. Mog� krzycze�, ale ty mnie nie us�yszysz. Musz�, wi�c rozbi� ten mur, zrobi� w nim przynajmniej dziur�, aby� m�g� mnie zobaczy� i abym ja m�g� zobaczy� ciebie - twarz� w twarz. Tylko wtedy mog� wskrzesi� w tobie to, co zosta�o ci zabrane - twoje niewinne dzieci�stwo, od kt�rego zaczyna si� rzeczywiste badanie prawdy.
Pragn� odebra� ci wszystko to, co nie jest autentycznie twoje. Dos�ownie wszystko... i wtedy...eksplozja.
MARTWE RELIGIE
Wszystkie istniej�ce na �wiecie religie to martwe g�azy. Prawdziwa religia nie jest ani chrze�cija�stwem, ani hinduizmem, ani mahometanizmem. Te tak zwane religie kopi� dla was groby, niszcz� wasze �ycie, wasz� mi�o��, wasz� rado�� i wype�niaj� wasze g�owy fantazjami, iluzjami i halucynacjami o Bogu, o Niebie, o piekle, o reinkarnacji i ca�ej reszcie podobnych bzdur.
Wszystkie te religie - a jest ich na �wiecie oko�o trzystu - sprzedaj� wam fikcje, zaspokajaj�c tym samym pewne wasze psychologiczne potrzeby. Te fikcje zosta�y stworzone, aby wasz umys� nie czu� si� samotny, pusty i pozbawiony znaczenia jak kawa�ek drewna wyrzucony przez fale oceanu na brzeg.
Jedn� z najwi�kszych potrzeb ludzkiego umys�u jest by� potrzebnym. Egzystencja wydaje si� by� zupe�nie oboj�tna wobec ciebie. Bez ciebie, wszystko samo w sobie toczy si� w doskona�ej harmonii. Wschodzi s�o�ce, kwitn� kwiaty, zmieniaj� si� pory roku. Gdyby� nie istnia�, by�oby to dla egzystencji bez �adnego znaczenia. A to nie zaspokaja twojej potrzeby bycia potrzebnym. Przeciwnie: egzystencja daje ci poczucie, �e niewiele j� obchodzisz, by� mo�e w og�le nie wie, �e istniejesz. Jest to wstrz�s dla twojego umys�u... i wtedy pojawiaj� si� religie - hinduizm, chrze�cija�stwo, judaizm, buddyzm i ca�a reszta rozmaitych "-izm�w", kt�re zaspokajaj� twoje potrzeby, wpajaj�c ci, �e istnieje B�g, kt�ry troszczy si� o ciebie i dba o twoj� pomy�lno��. �w B�g przekazuje ci �wi�te ksi�gi, aby prowadzi�y ci� przez �ycie. �w B�g wysy�a swojego syna, aby sprowadzi� ci� na w�a�ciw� drog�. �w B�g daje ci prorok�w i mesjaszy, aby� nie zb��dzi�.
A gdy zb��dzisz, wtedy tak zwane religie wykorzystuj� twoj� kolejn� s�abo�� - l�k przed szatanem, kt�ry pr�buje zwie�� ciebie na z�� drog�.
B�g i szatan nie istniej� w taki spos�b, w jaki istniej� drzewa i rzeki. B�g i szatan to tylko hipotezy. Z powodu hipotezy Boga, teologowie musieli wymy�li� jego przeciwie�stwo - szatana. B�g i szatan to czysto filozoficzna konieczno��.
Teologowie zak�adali, �e aby co� istnia�o, kto� musi to stworzy�, zatem potrzebowali Boga, aby wyt�umaczy� istnienie �wiata. Kto w takim razie stworzy� Boga?
Nie przez przypadek religie nazywaj� Boga "ojcem", chrze�cijanie nazywaj� swoich ksi�y "ojcami". To jest idea ludzi psychologicznie kalekich:, pewnego dnia ka�dy straci swego rodzonego ojca i wtedy potrzebny b�dzie kto� w jego zast�pstwie. Ale nawet papie� mo�e kiedy� umrze�, wi�c religie stworzy�y sobie wiecznego ojca - Boga.
Cz�sto przychodz� mi na my�l ma�e dzieci, pieszcz�ce i przytulaj�ce si� do swoich pluszowych misi�w, nie mog�ce bez nich nawet zasn��. Doro�li te� maj� swoje misie, ale niewidzialne - przecie� trzeba by� nieco dojrzalszym od ma�ych dzieci. I tak powstaje B�g nad nami, B�g, kt�ry jest ojcem i misiem, opiekuj�cym si� lud�mi, zabezpieczaj�cym ich, dbaj�cym o ich bankowe konta.
Wszystkie religie uwarunkowa�y ludzkie umys�y, �e tylko ta religia, w kt�rej si� rodzisz, jest prawdziwa. I te religijne podzia�y by�y i s� przyczyn� tysi�cy wojen. W imi� Boga i ko�cio�a, ludzie morduj� innych ludzi. Mahometanie m�wi�, �e je�li zginiesz w religijnej wojnie... jak w og�le wojna mo�e by� religijna? Ale mahometanie, chrze�cijanie i inne religie wpajaj�, �e je�li zginiesz w religijnej wojnie, b�dziesz wynagrodzony na tamtym �wiecie.
Kto� zniewa�a chrze�cija�stwo. Chrze�cija�stwo to tylko s�owo, ale chrze�cijanie s� obra�eni, poleje si� krew. Miliony �udzi straci�y �ycie w imi� "ojczyzny", "wolno�ci", "flagi", "socjalizmu". Ludzko�� ci�gle walczy w imi� s��w. S�owa sta�y si� wa�niejsze od samego �ycia. Jest to czyste szale�stwo.
Religie s� odpowiedzialne za to, �e sta�e� si� sztuczny, plastikowy. M�wi� ci, co masz je��, kiedy spa�, kiedy si� budzi�, co jest dobre, co jest z�e. Zamieniasz si� w robota, im bardziej ten robot jest zautomatyzowany, tym bardziej �wi�ty si� staje. Zabraniaj� ci my�le�, gdy� poprzez my�lenie mo�esz zb��dzi�. Pragn� aby� by� g�uchy i �lepy, i maj � na to nawet pi�kn� nazw� - wiara. A wiara to zab�jstwo twojej m�dro�ci, na wszystkie pytania przygotowano ci ju� gotowe regu�ki i katechizmy.
Prawdziwa religijno�� nie ��da od ciebie wiary, lecz wymaga do�wiadczenia. Nie ��da odrzucenia w�tpliwo�ci, lecz pomaga ci znale�� w�asn� prawd�.
Religie opieraj� si� na moralno�ci. Ich zasada jest taka: zanim nie staniesz si� moralny, nie mo�esz by� religijny. Jest to stawianie furmanki przed koniem. Ani ko�, ani furmanka nie rusz� z miejsca. Jak cz�owiek mo�e by� wsp�czuj�cy, je�li nie ma w nim mi�o�ci? Jak cz�owiek mo�e by� szczery, je�li nie wie nawet, kim jest? Taka moralno�� to tylko udawanie, zwyk�a hipokryzja. Ale tak zwane religie da�y ci gotowe regu�ki i dogmaty - co jest dobre, a co jest z�e.
A �ycie jest jak rzeka, jest ci�g�� zmian�. I zawsze b�dziesz nieprzystosowany, gdy� ten, kto pod��a za dogmatami, oddala si� od �ycia. Twoja moralno�� powinna by� spontaniczna. Dzia�anie samo w sobie nie jest dobre lub z�e. To tylko kwestia �wiadomo�ci - b�d� przytomny i uwa�ny, reaguj na ka�d� sytuacj� z absolutn� �wiadomo�ci�. Gdy dzia�asz uwa�nie - a nie jak mechaniczny robot - jest to dzia�anie w�a�ciwe. Moralno�� przychodzi sama, gdy stajesz si� coraz bardziej cichy, spokojny, pogodny: gdy zaczynasz rozumie� w�asn� �wiadomo��. Moralno�� staje si� tak naturalna, jak r�a kwitn�ca na r�anym krzaku. Krzak nie czyni post�w, nie przestrzega dziesi�ciu przykaza�, nie modli si� do Boga. Krzak nie robi nic, musi by� po prostu zdrowy, zroszony wod�, a wtedy kwiaty pojawi� si� same, w swoim czasie, bez �adnego wysi�ku. Moralno�� oparta na wysi�ku jest niemoralna.
Religie warunkuj� ci�: kochaj swoich nieprzyjaci�. Wpajaj�: gdy czujesz nienawi��, wypieraj j� i okazuj mi�o��.
Ja m�wi�: gdy czujesz nienawi��, b�d� uwa�nie �wiadomy. Nie ma potrzeby kocha� nieprzyjaci�. Nie kochasz nawet siebie, jak wi�c mo�esz kocha� nieprzyjaci�? Najpierw pokochaj siebie, pokochaj przyjaci�, potem pokochaj obcych i wtedy b�dziesz zdolny pokocha� nieprzyjaci�.
Je�li zmusisz si� do kochania nieprzyjaci�, zem�cisz si� na nich w inny spos�b. Popatrz. Chrze�cijanie, hindui�ci, mahometanie - jaki rodzaj piek�a stworzyli! Gdy czytasz ich opowie�ci o piekle, wydaje si�, �e sadystyczna wyobra�nia osi�gn�a sw�j szczyt.
Je�li wypierasz, t�umisz, wtedy zem�cisz si� gdzie� indziej. Wszyscy twoi tak zwani �wi�ci nieustannie wierz�, �e gdzie� w piekle ich nieprzyjaciele sp�on� w okrutnych m�czarniach. A na zewn�trz ci �wi�ci okazuj� mi�o��. Taka mi�o�� jest sztuczna i kaleka.
B�g jest najwi�ksz� antyreligijn� fikcj�.
Nie ma niebezpiecze�stwa ze strony szatana, prawdziwym niebezpiecze�stwem jest B�g. Szatan to tylko Jego cie�. Gdy B�g znika, automatycznie znika te� Jego cie�.
W �yciu zawsze dokonujesz wybor�w, ci�gle stajesz na rozstajach dr�g. Je�li wybierzesz �atw�, wygodn�, konwencjonaln� drog�, kt�r� zaakceptuje spo�ecze�stwo, wtedy staniesz si� psychologicznym niewolnikiem. Spo�ecze�stwo da ci wszystko, je�li tylko oddasz mu w zamian swoj� wolno��, indywidualno��, staniesz si� numerem w �rodku t�umu.
�y� niebezpiecznie, to wybiera� co�, co porusza twoje serce, cho� mo�e by� spo�ecznie nieakceptowane. Tch�rz my�li o konsekwencjach, prawdziwy cz�owiek my�li o samym dzia�aniu w danym momencie.
Strze� si� t�umu, wydeptanych �cie�ek. T�um nigdy nie do�wiadczy� prawdy. Prawda zdarza si� tylko indywidualno�ciom.
Ka�da religia obawia si� seksu, wypiera seks, gdy� jest to najsilniejsza energia w cz�owieku i nie ma sposobu na jej zniszczenie. Mo�esz j� albo pot�pi� i wyprze�, albo zrozumie� i przetworzy�. Ta druga droga jest trudniejsza, wymaga inteligencji i pe�nej �wiadomo�ci, gdy� seks jest energi� pod�wiadom�.
Energia seksualna skierowana w d� staje si� biologiczna, zwr�cona za� w g�r� - duchowa. Sta� si� jedno�ci�, a wtedy zobaczysz, �e nie ma �adnego Boga i szatana na zewn�trz. To tylko projekcja podzia�u wewn�trz ciebie. To, co nazywasz dobrem lub z�em, wzajemnie si� uzupe�nia, nie istnieje oddzielnie. Gdy staniesz si� jedno�ci�, wtedy znikn� podzia�y tak�e na zewn�trz ciebie i ujrzysz �wiat w jego ca�o�ci.
SMAK MEDYTACJI
Medytacja nie jest koncentracj�. Koncentracja oznacza umys� skupiony na jednym punkcie. Zwykle umys� jest w ci�g�ym ruchu, i koncentracja sprawia, �e jeste� zdolny lepiej poznawa� pewien obiekt. St�d jest u�yteczna w nauce, gdy� nauka polega na poznawaniu zewn�trznych obiekt�w. Naukowiec musi zapomnie� o ca�ym �wiecie i skupi� ca�� sw� �wiadomo�� na jednym punkcie. Im silniejsza jest koncentracja, tym w�sza staje si� �wiadomo��.
Koncentracja jest bardzo m�cz�ca, gdy� walczysz z w�asnym umys�em. Pr�bujesz skupi� umys�, kt�ry my�li o tysi�cu innych rzeczy i stara si� uciec. A ty zmuszasz go do powrotu i w ten spos�b walczysz z samym sob�.
Medytacja nie jest te� kontemplacj�. Kontemplacja to proces doskonalenia my�li. Koncentracja jest instynktowna i skierowana na jeden punkt, kontemplacja jest logiczna, teoretyczna i dzia�a na wi�kszym polu. Kontemplujesz na przyk�ad pi�kno, zatem patrzysz na nie z r�nych punkt�w widzenia. Istniej� tysi�ce rzeczy, kt�re s� pi�kne: mo�esz ci�gle przenosi� my�li od jednej pi�knej rzeczy do nast�pnej pi�knej rzeczy. Ale cho� tw�j umys� porusza si�, jest ograniczony przedmiotem kontemplacji.
Kontemplacja jest szersz� koncentracj�.
W chrze�cija�stwie kontemplacja i medytacja sta�y si� synonimami. St�d, s�owo "medytacja" jest u�ywane w niew�a�ciwym znaczeniu. Gdy m�wisz "medytacja", natychmiast powstaje pytanie "nad czym?" Powstaje pytanie o obiekt medytacji. A medytacja nie ma obiektu, jest czyst� podmiotowo�ci�. Jeste� �wiadomy, ale nie �wiadomy "czego�".
Medytacja ma ca�� przestrze�, ca�� mo�liw� egzystencj�. Jeste� obserwatorem i obserwujesz ca�e widowisko. Nie jest potrzebny wysi�ek, aby koncentrowa� si� na czymkolwiek, ani by cokolwiek kontemplowa�. Po prostu obserwujesz, po prostu jeste� uwa�ny, po prostu jeste� �wiadomy. Medytacja to stan zupe�nej ciszy i uwa�no�ci.
Medytacja nie jest w og�le my�leniem, ale musisz pami�ta�, �e nie oznacza to zasypiania. Jeste� w pe�ni �wiadomy i jest to �wiadomo�� bez my�li. W stanie bez-umys�u ukryty jest podstawowy sekret twojego istnienia, podstawowy sekret ca�ego wszech�wiata. Centrum ciebie jest tak�e centrum wszech�wiata. Im dalej zag��biasz si� w my�lach, tym bardziej oddalasz si� od w�asnego centrum, czyli od wszech�wiata.
Korzeniem twojego cierpienia jest umys�. Ale ty nigdy nie obcinasz korzeni - ci�gle obcinasz same li�cie. A pami�taj, gdy obrywasz jeden li��, wtedy na jego miejscu wyrastaj� trzy inne. Wzmacniasz tym samym listowie, drzewo staje si� silniejsze.
Wszyscy pytaj�: "jak obci�� ten li��?". Kto� m�wi: "zazdro�� jest przyczyn� mojego cierpienia, jak mam si� jej pozby�?". Kto� inny m�wi: "jestem chciwy, jak mog� pozby� si� chciwo�ci?". A nikt nie pyta: "przyczyn� mojego cierpienia jest umys�, jak si� go pozby�?". A jest to korze� cierpienia.
Umys� jest chorob�. Medytacja jest procesem pozbywania si� choroby. Jest to bolesny proces, ale nie istnieje inny spos�b, aby ci� uleczy�.
Nic, co umys� potrafi robi�, nie mo�e by� medytacj�. Ona jest poza umys�em. Umys� jest tu zupe�nie bezradny, umys� nie mo�e zg��bi� medytacji - ona zaczyna si� tam, gdzie ko�czy si� umys�.
Gdy zaczynasz robi� cokolwiek - oboj�tne czy jest to koncentracja, kontemplacja, czy jaka� akcja - wtedy oddalasz si� od w�asnego centrum. Gdy ca�a aktywno�� - fizyczna czy mentalna -jest wstrzymana, wtedy jest to medytacja. Kiedykolwiek znajdziesz czas, aby po prostu by�, wtedy odrzu� wszelkie dzia�anie. My�lenie jest tak�e dzia�aniem. Nawet, gdy przez jeden moment nie robisz nic i znajdujesz si� we w�asnym centrum, zupe�nie odpr�ony, wtedy jest to medytacja. I gdy b�dziesz ju� to potrafi�, wtedy mo�esz pozosta� w takim stanie przez ca�� dob�.
Stajesz si� �wiadomy drogi, dzi�ki kt�rej istnienie pozostaje niczym niezak��cone. Wtedy mo�esz powoli zacz�� dzia�a�, b�d�c przez ca�y czas uwa�nym, aby twoje istnienie nie by�o zak��cone. Jest to druga cz�� medytacji. Pierwsza to nauka jak po prostu by�, druga to nauka dzia�ania: czyszczenia pod�ogi, brania prysznicu. Potem mo�na robi� rzeczy znacznie bardziej skomplikowane. Na przyk�ad: m�wi� do ciebie, ale moja medytacja nie jest zak��cona �adnym szmerem - jest cisz�, kompletn� cisz�.
Medytacja nie jest zaprzeczeniem dzia�ania, nie musisz ucieka� od �ycia. Po prostu uczysz si� nowej drogi �ycia: stajesz si� centrum cyklonu.
Medytacja jest uwa�ana za ucieczk�. To kompletny absurd. Jest wr�cz odwrotnie - tylko ten, kto medytuje nie ucieka - wszyscy inni uciekaj�. Medytacja oznacza uwolnienie od po��dania, uwolnienie od my�li, uwolnienie od umys�u. Medytacja oznacza odpr�enie w TYM momencie, w tera�niejszo�ci.
Ludzie, kt�rzy pot�piaj� medytacj� twierdz�c, �e jest ona unikaniem i ucieczk� od �ycia - ludzie ci nie rozumiej� w�asnych s��w. Od �ycia ucieka umys�, ucieka po��danie.
Medytacja nie jest ucieczk� OD �ycia, jest ucieczk� W G��B �ycia. Twoje �ycie trwa, po prostu uwa�nie patrzysz na to, co dzieje si� dooko�a, i twoje �ycie staje si� bardziej radosne, intensywne i tw�rcze. Dzia�anie trwa na swoim w�asnym poziomie, nie ma �adnego konfliktu, po prostu r�biesz drewno, pompujesz wod� ze studni... mo�esz robi� wszystkie ma�e i wielkie rzeczy. Ale w tym wszystkim nie mo�esz zagubi� w�asnego centrum, w�asnego ze�rodkowania. Twoja uwa�no�� powinna pozosta� niczym nie zak��cona.
Baw w si� tym; le��c w ��ku, id�c ulic�, stoj�c w �azience; b�d� cichy, ze�rodkowany i �wiadomie uwa�ny. Nie ma potrzeby torturowa� si� i siada� w pozycji lotosu. Europejczycy potrzebuj� oko�o sze�ciu miesi�cy by nauczy� si� tej postawy, i my�l�, �e dzi�ki niej co� osi�gn�. Nie jest potrzebna �adna specjalna postawa. Nie jest potrzebna �adna specjalna pora. Medytacja nie mo�e by� fragmentem twojego �ycia, nie mo�esz medytowa� przez godzin� i nie medytowa� przez pozosta�e dwadzie�cia trzy. Je�li to czynisz, znaczy to, �e tw�j a medytacja nie jest w�a�ciwa. Medytacja trwa przez ca�� dob�, albo nie ma jej w og�le.
Medytacja jest jak oddech, nie mo�esz oddycha� przez godzin� dziennie. Medytacja jest uwa�n� �wiadomo�ci� i nie mo�esz jej "robi�" przez godzin�. Ona musi sta� si� biciem twojego serca.
Musisz w niej siedzie�, je�� i chodzi�.
Obserwuj umys�. Zauwa�ysz, �e pojawiaj�ce si� my�li nie s� twoje - to my�li twoich rodzic�w, nauczycieli, przyjaci�. To my�li z ksi��ek, telewizji, gazet, kina. Je�li policzysz ile my�li jest rzeczywi�cie twoich, b�dziesz zaskoczony, nawet jedna z nich nie jest autentycznie twoja. Wszystkie s� zapo�yczone z r�nych �r�de�. Wszystkie s� narzucone ci przez innych, b�d� narzucone przez siebie samego. �adna nie jest samodzielnie twoja.
Umys� funkcjonuje jak komputer, a w�a�ciwie jak biokomputer. Nie identyfikuj si� z komputerem. Je�li komputer si� przegrzewa, z�o�ci i m�wi nieprzyzwoite wyrazy - ty b�d� ch�odny. Patrz, co si� dzieje i nie identyfikuj si� z tym. Sta� si� obserwatorem na wysokiej g�rze, ca�y umys� jest daleko, w ciemnej dolinie. Nie masz z nim nic wsp�lnego. Wtedy umys� zaczyna znika�. Tak jak �wiat�o rozprasza ciemno��, tak obserwacja rozprasza umys� i jego my�li.
Je�li nie b�dziesz u�ywa� codziennego �ycia jako metody medytacji, wtedy stanie si� ona czym� w rodzaju ucieczki.
Medytacja jest uwa�n� obserwacj� - nic nie wymy�la, lecz odkrywa to, co jest.
A co jest?
Bezgraniczna pustka, pe�na zapachu, �wiat�a i ciszy. I gdy zatopisz si� w niej, staniesz si� nowym cz�owiekiem, odkryjesz swoj� prawdziw� twarz, wszystkie maski opadn�.
Staraj si� �y� uwa�nie. Cokolwiek robisz - chodzisz, siedzisz, jesz - albo nic nie robisz - po prostu le�ysz w trawie, odpoczywasz, oddychasz - zawsze pami�taj, �e jeste� obserwatorem. B�dziesz o tym zapomina�, co� poruszy tw�j umys�, wzbudzi emocje, lecz zawsze wracaj do centrum obserwacji, uczy� to ci�g�ym procesem. Mo�esz poruszy� r�k� nieuwa�nie, albo zrobi� to z pe�n� �wiadomo�ci� wykonywanego ruchu. Pierwszy ruch jest mechaniczny, automatyczny. Drugi ruch jest przytomny, �wiadomy.
B�dziesz zaskoczony, jak zmieni si� jako�� twojego �ycia. Gdy jeste� uwa�ny, wtedy znikaj� my�li, emocje, i pojawia si� cisza. Stajesz si� wysp� na �rodku oceanu ciszy.
Medytacja nie ma celu, jest odrzuceniem wszystkich cel�w i pragnienia osi�gni�cia czegokolwiek. Cele istniej� w przysz�o�ci, medytacja istnieje w tera�niejszo�ci. Przysz�o�� jest naszym wytworem, naszym wyobra�eniem. Stwarzamy j�, aby unikn�� tera�niejszo�ci, aby od niej uciec. Przysz�o�� daje nam mo�liwo�� takiej ucieczki.
Medytacja oznacza porzucenie tak�e przesz�o�ci. Odrzu� przewidywania, pragnienia i obawy. Odrzu� te uwarunkowania - to zwyk�e �miecie. Nie pozw�l martwemu rz�dzi� �ywym. Nie pozw�l przesz�o�ci wp�ywa� na tera�niejszo��. Nie pozw�l �mierci zaw�adn�� twoim �yciem.
Nie musisz niczego zdobywa� by by� szcz�liwym. By� szcz�liwym to twoja natura. Straci�e� j�, gdy� biegasz tu i tam, spieszysz si� i zapominasz o sobie. Naucz si� �y� bez cel�w. Je�li prze�yjesz tera�niejszo�� totalnie, rado�nie, wtedy przesz�o�� i przysz�o�� znikn�. Wtedy poznasz smak medytacji, smak nieograniczonej wolno�ci.
SZATAN NIE �YJE
Zwykle my�lisz, �e czas dzieli si� na przesz�o��, tera�niejszo�� i przysz�o��. Mylisz si�. Taki podzia� czasu nie istnieje. Czas to zawsze tera�niejszo��.
Przesz�o�� istnieje tylko w pami�ci, w umy�le. I nie jest cz�ci� czasu -jest cz�ci� umys�u.
Przysz�o�� jest tak�e cz�ci� umys�u - jest pragnieniem. Przesz�o��: pami��, przysz�o��: pragnienie. I pomi�dzy tymi dwoma cz�ciami umys�u, istnieje bardzo kr�tka chwila, drobny moment, kt�ry jest tera�niejszo�ci�. Czas jest zawsze TERAZ.
Je�li nie dostrzegasz TERAZ, wtedy pope�niasz samob�jstwo.
Podporz�dkowujesz �ycie jakiemu� idea�owi? Wtedy twoje �ycie staje si� martw�, powierzchown� rutyn�. B�d� - i zapomnij o stawaniu si�. Stawanie si� to koszmarny sen.
Je�li jeste� nieszcz�liwy zbieraj�c ga��zie, b�dziesz r�wnie nieszcz�liwy na kr�lewskim tronie, gdy� zewn�trzne okoliczno�ci nie s� w stanie nic zmieni�. Mo�esz by� szcz�liwy b�d�c cesarzem tylko wtedy, gdy potrafisz by� szcz�liwy b�d�c �ebrakiem.
Twoje szcz�cie jest zwi�zane jedynie z jako�ci� twojej �wiadomo�ci. Gdziekolwiek jeste� - jeste� sob�.
Jedyn� rzecz� do osi�gni�cia jest �wiadomo��. A �wiadomo�� pojawia si�, gdy �yjesz chwil�. Je�li �yjesz tu i teraz, je�li �yjesz wra�liwie, wtedy stajesz si� �wiadomy. �wiadomo�� jest wynikiem �ycia w tera�niejszo�ci. Je�li chcesz, nazwij to medytacj�. Jedz�c, jedz. Id�c, id�. Siedz�c, po prostu sied�. B�d� czujny! Ciesz si� tym! To olbrzymi dar. Patrz�c, patrz.
B�d� zwyczajny, je�li chcesz by� budd�. B�d� sob�, r�b swoje i nie ogl�daj si� na innych, nie pr�buj nikogo na�ladowa�.
Zwyk�e �ycie to jedyny spos�b, aby by� religijnym. Wszystkie nadzwyczajne rzeczy, to tylko gry twojego ego.
Ego jest bardzo subtelne. W rzeczywisto�ci nie istnieje - st�d jego subtelno��. Ego to po prostu cie�. Gdziekolwiek p�jdziesz, cie� p�jdzie za tob�. Zaczniesz biec, cie� pobiegnie za tob�. I wtedy b�dziesz czu�, �e nic jest mo�liwe uciec od w�asnego cienia.
Nic, nie jest to niemo�liwe. Po prostu nie uciekaj. Usi�d� pod drzewem i tw�j cie� zniknie.
To drzewo jest tym, co nazywam medytacj�.
Cho� �ycie opiera si� na sprzeczno�ciach, zawsze pami�taj, �e gdzie� g��biej, wszystkie sprzeczno�ci ��cz� si� w jedn� ca�o��.
Cokolwiek powiem dzisiaj, jutro temu zaprzecz�. Pow�d jest prosty - gdy spojrzysz na moje stwierdzenia, nie b�dziesz m�g� stworzy� �adnego systemu.
Umys� logiczny, tworz�cy systemy, mo�e by� zniszczony tylko dzi�ki tym sprzeczno�ciom. Tak �atwo dostrzec sprzeczno��. Nawet t�py umys� to potrafi. Ale je�li dostrzegasz w sprzeczno�ci co�, co nie jest sprzeczne, wtedy osi�gasz m�dro��.
Tw�rczo�� oznacza radowanie si� ka�d� prac� jako medytacj�; oznacza wykonywanie ka�dej pracy z g��bok� mi�o�ci�. Zamiatanie pod�ogi mo�e by� bezgranicznie tw�rczym dzia�aniem. Gdy ka�de dzia�anie staje si� u�wi�cone, medytacyjne, wtedy zag��biasz si� w �ycie, a ono otwiera przed tob� wszystkie swoje tajemnice.
Pracuj: w polu, w ogrodzie; �yj na sw�j w�asny koszt - nie b�d� paso�ytem, nie stawaj si� zale�nym od nikogo, gdy� ka�dy rodzaj zale�no�ci czyni ci� niewolnikiem.
Je�li zapytasz mistrz�w Zen, co robi�, odpowiedz�: zbieramy ga��zie, nosimy wod� ze studni, jemy, gdy jeste�my g�odni i �pimy, gdy jeste�my zm�czeni - to wszystko.
B�d� zwyczajny...i nagle to, co nazywasz b�ahostkami, przestanie nimi by�.
Lecz gdy m�wi�: b�d� tw�rczy, nie chodzi mi wcale o to, �eby� by� wielkim poet� lub malarzem. Po prostu niech twoje �ycie b�dzie malarstwem, niech twoje �ycie b�dzie poezj�.
Ludzie nieustannie dyskutuj�, debatuj�. Wydaje si�, �e przez te dyskusje unikaj� czego�. Unikaj� egzystencji. Pr�buj� zaj�� si� czym�, by unikn�� realno�ci �ycia i �mierci.
B�g nie �yje. Szatan nie �yje. Ich �mier� jest konieczna, �eby� ty m�g� �y�. Je�li oni �yj�, ty jeste� martwy, uwi�ziony z obu stron.
Chc�, aby cz�owiek by� wolny, sta� si� indywidualno�ci�. Religia nie mo�e wykorzystywa� twoich psychologicznych potrzeb. Zintegrowany cz�owiek jest samowystarczalny, gdy� jest ca�o�ci�. Ca�o�ci� tak wype�nion�, �e nie potrzebuje figurki ojca gdzie� w Niebie. Pragn�, aby cz�owiek by� tak szcz�liwy w TYM momencie, �eby nie istnia�o dla niego jutro. Jutro nie istnieje dla zintegrowanego cz�owieka, nie mo�na nim manipulowa� dziecinnymi grami typu: zr�b to, a p�jdziesz do Nieba, nie r�b tamtego, bo sp�oniesz w piekle.
Religie m�wi�: wyrzeknij si�. Ja m�wi�: raduj si�. Chc�, aby moi ludzie wype�nili �wiat �miechem, rado�ci�, ta�cem i pie�ni�. Nie szukamy �adnego raju, pr�bujemy stworzy� go tu i teraz.
Nauczam nie religii, lecz religijno�ci, a ta nie ma nic wsp�lnego z Bogiem, diab�ami, Niebem i piek�em. Jest p�yn�c� rzek�, a nie martwym g�azem. Jest warto�ci�, kt�ra zawiera w sobie ufno��, szczero��, naturalno�� i kochaj�ce serce. Do tego nie s� potrzebne �wi�te ksi�gi, mesjasze, ko�cio�y, papie�e i ksi�a.
Gdy cz�owiek kocha ca�y kosmos, drzewa, rzeki, oceany, gwiazdy i chmury, wtedy wie, �e modlitwa to nie s�owa.
Jestem przeciwny modlitwie, popieram medytacj�. Modlitwa to biznes, handel z bogiem. Modlitwa opiera si� na s�owach. Znowu b�dziesz gada�, pia� hymny, powtarza� mantry.
Podczas medytacji, wszystkie s�owa musz� by� odrzucone, nawet na kilka chwil. I podczas tych chwil sp�ywa na ciebie szcz�cie, zalewa ci� ca�y wszech�wiat.
Cz�owieka nauczono by t�umi� seks, by t�umi� gniew, by t�umi� wszystko i pr�bowa� si� u�miecha�, nosi� mask�, tworzy� fa�szyw� osobowo��. G��boko wewn�trz siedzisz na wulkanie, a na zewn�trz jeste� u�miechni�ty. Ten u�miech jest fa�szywy, namalowany.
Nie ucz� ci� t�umienia. Ucz� ci� zrozumienia. Zrozum gniew, obserwuj gniew, b�d� �wiadomy gniewu. Nie r�b nic - po prostu pozw�l mu znale�� si� na wprost ciebie. Sp�jrz g��boko i nagle zrozumiesz, �e przez obserwacj� dokonuje si� przemiana. Gniew zamienia si� we wsp�czucie.
Cz�owiek jest bezradny w obcym, nieprzyjaznym �wiecie. W �wiecie nie tylko nieznanym,, ale i niepoznawalnym. Ta ciemno��, te chmury nieznanego wstrz�saj� ludzkim umys�em. I ten musi si� na czym� wesprze�, musi stworzy� wiedz�. Nawet, je�li ta wiedza nie jest prawdziw� wiedz�, to jednak daje ci poczucie, �e jeste� tego �wiata panem. Przynajmniej mo�esz bawi� si� s�owami i za ich pomoc� stwarza� iluzj� w�asnej si�y.
To jest w�a�nie to, co czyni metafizyka. Daje ci ona iluzj� wiedzy tam, gdzie �adna wiedza tak naprawd� nie istnieje. Metafizyka - s�owa takie jak "b�g", "nirwana", "o�wiecenie" staj� si� niemal rzeczami. Zaczynasz wierzy� w s�owa. A metafizyka jest nie tylko nonsensem, ale tak�e szale�stwem, w kt�rym oczywi�cie jest metoda. Metafizycy nieprzerwanie buduj� ze s��w drapacze chmur, istn� wie�� b�bel.
I gdy ju� raz usidl� ci� s�owa, wtedy rzeczywisto�� oddala si� od ciebie. Zaczynasz �y� ukryty za murem s��w.
Pewien robotnik zosta� �miertelnie ranny. Wezwano do niego ksi�dza, kt�ry sw� ostatni� pos�ug� rozpocz�� od pyta�: "czy wierzysz w boga ojca?", "czy wierzysz w boga syna?", "czy wierzysz w ducha �wi�tego?". Cz�owiek popatrzy� na zebranych i mrukn��: "ja tu umieram, a ten facet zadaje mi jakie� zagadki".
�ycic jest ci�gle we w�adaniu �mierci. Nie tra� czasu na s�owa i zagadki.
Trzeba pozby� si� wszystkich doktryn, ksi�g, teorii, gdy� chodzi o pozbycie si� w�asnego ego. Trzeba pozby� si� s��w, by stan�� twarz� w twarz z prawd�.
ROBOPATA
Robopata to wspania�e s�owo. Oznacza ono osob�, kt�ra funkcjonuje niewra�liwie i mechanicznie jak robot, i jest cz�owiekiem tylko z nazwy. Jego istnienie nie jest ani ludzkie, ani nieludzkie; robopata nie posiada ludzkich w�a�ciwo�ci, jest po prostu a-ludzki.
Cechy charakterystyczne robopaty posiada ka�dy z was. Zanim staniesz si� o�wiecony, cechy te towarzyszy� ci b�d� jak cie�.
Robopata zawsze �pi. M�wi, ale m�wi�c �pi. Idzie, ale id�c �pi. Zaobserwuj siebie i ludzi. Ci�gle robisz t� sam� rzecz i nie ma potrzeby by� wobec niej uwa�nym, mo�na j� po prostu mechanicznie powtarza�. Robopata nigdy nie interesuje si� nowymi rzeczami. Gdy ju� raz si� czego� nauczy, powtarza to ci�gle. Nie robi niczego �wiadomie, jego dzia�anie to puste gesty. Ka�dy ranek jest taki sam, ka�dy wiecz�r jest taki sam. I w �yciu pojawia si� nuda. Jak twoje �ycie ma by� pasjonuj�ce, gdy powtarzasz ci�gle wyuczone schematy?
Robopata ci�gle �ni. Nie tylko w nocy, ale i podczas dnia. �ni na jawie nawet podczas wykonywania jakiej� czynno�ci. Mo�esz sam si� o tym przekona�. W jakimkolwiek momencie zamknij oczy i sp�jrz do wewn�trz, ujrzysz rozprzestrzeniaj�cy si� sen, kt�ry jest jak gwiazdy. W ci�gu dnia gwiazdy te wcale nie znikaj�, staj� si� po prostu niewidzialne. Tw�j umys� jest wype�niony snami.
Inn� cech� robopaty jest rytualizm. Robopata �yje rytua�ami, nigdy nie robi niczego z sercem. Powie ci "dzie� dobry", dlatego �e ci�gle to powtarza. Poca�uje �on�, ale b�dzie to tylko powtarzanie wyuczonego, pustego gestu. Robopata robi wszystko to, co powinno by� zrobione; �yje w spos�b sztywny i nawet jego tak zwane �ycie emocjonalne jest zrytualizowane i zaprogramowane. Nigdy nie robi niczego spontanicznie, pod wp�ywem chwili. Id�c do biura, ju� podczas drogi my�li o tym, co powiedzie� szefowi. Ci�gle si� przygotowuje, ci�gle pr�buje.
Robopata jest tak�e dogmatyczny. Zawsze udaje, �e jest wszystkiego zupe�nie pewny. Nie dopuszcza do siebie �adnych w�tpliwo�ci, gdy� one powoduj� niepok�j.
Robopata �yje przesz�o�ci� albo przysz�o�ci�. Nigdy nie ma go tu i teraz. Przesz�o�� jest dobra, gdy� nie mo�esz jej zmieni�, jest sko�czona i zamkni�ta. Robopata czuje si� bardzo wygodnie w przesz�o�ci, a dzi�ki przysz�o�ci mo�e marzy� i pragn��. Natomiast �y� tera�niejszo�ci� jest trudno, gdy� stwarza ona wiele problem�w.
Robopata �yje w gmatwaninie wizerunk�w. Ci�gle zastanawia si�, jaki jest jego wizerunek, co inni o nim my�l� - czy my�l�, �e jest dobry, �wi�ty, taki czy owaki. Nie martwi si� tym, jak naprawd� mo�na zmieni� w�asne �ycie.
Robopata jest perfekcjonist�, nigdy nie jest zadowolony, ci�gle odkrywa b��dy. Je�li chcesz by� bezb��dny, nie mo�esz by� prawdziwy, gdy� prawdziwo�� poci�ga za sob� b��dy. I dlatego wielu ludzi wybiera drog� najmniejszego oporu, nigdy nie id�c na ca�o��; gdy� jest to niebezpieczne, mog� pojawi� si� b��dy. Ludzie �yj� bardzo ograniczonym rodzajem �ycia. A �ycie musi by� wielowymiarowe, tylko wtedy staje si� bogate. Robopata jest naprawd� biedny. Jego �ycie jest jednowymiarowe i ograniczone do jak najmniejszej ilo�ci dzia�a�, by unikn�� b��d�w.
Robopata jest przeciwny rado�ci, przeciwny �yciu. Je�li kto� inny si� cieszy, robopata patrzy na niego z pot�pieniem. Robopata nie ma w sobie wsp�czucia. Jest twardy wobec siebie i innych. Gra swoj� rol� nale�ycie, tak jak trzeba. Jego najwi�ksza warto�� to wydajno�� i �lepe wykonywanie rozkaz�w.
Robopata jest ob�udny. Zawsze czuje si� bardziej �wi�ty ni� ty. Jego ca�y wysi�ek zmierza do tego, by by� wy�ej ni� inni, by zawsze by� na szczycie. Jego ego jest bardzo subtelne. Ludzie ci staj� si� mnichami, �wi�tymi, politykami, purytanami, moralistami gotowymi wrzuci� ca�y �wiat do piek�a. To w�a�nie oni wymy�lili piek�o.
Alienacja jest ostatni� cech� robopaty. Jest on wyalienowany od siebie, od innych i od natury. Nie wie, kim jest, wie tylko to, co inni o nim m�wi�. Nigdy nie spojrza� g��biej na w�asne istnienie. Patrzy jedynie w oczy innych ludzi i tam szuka w�asnego wizerunku.
Cz�owiek �y� dot�d jak robopata i ci�gle mo�e tak �y�. Ale mo�esz z tego wyskoczy� i ten skok uczyni ci� religijnym, przyniesie ci zrozumienie, da ci m�dro�� i o�wiecenie.
Je�li chcesz by� naprawd� normalny, b�d� zdolny do bycia szalonym. To jest to, czego nauczam. Je�li zbyt usilnie pr�bujesz by� normalny, staniesz si� szalony. Wszyscy zbyt normalni ludzie s� szaleni.
Nie pr�buj by� normalny, a b�dziesz normalny. Kiedykolwiek nadarzy si� okazja by by� szalonym, odpr� si� i oszalej. Zar�czam ci, �e nigdy nie oszalejesz, pozostaniesz tak normalny, �e nic ani nikt nie zak��ci twojej normalno�ci.
S�owo "idiota" jest pi�kne. Idiota to kto�, kto �yje w niezale�ny spos�b, robi swoje i nie obchodzi go to, co powie o nim �wiat. Idiot� jest ten, kto nie na�laduje. I nie ma to nic wsp�lnego z g�upot�.
Je�li spr�bujesz i�� przez �ycie w�asn�, niezale�n� drog�, wtedy b�dziesz nazywany idiot�. T�um nie b�dzie ci� szanowa�, gdy� t�um nie szanuje autentycznych ludzi. T�um szanuje maski i fa�szywe osobowo�ci.
Je�li naprawd� chcesz by� m�dry, b�d� idiot�. A je�li chcesz by� idiot�, gromad� wiedz�. B�d� uczonym, a b�dziesz idiot�.
Spr�buj wej�� g��biej w ten paradoks.
Cz�owiek "z charakterem" to martwy cz�owiek, kt�ry stworzy� wok� siebie pancerz. Da� s�owo, �e na przyk�ad nie b�dzie k�ama� i dlatego nie k�amie. Chce k�ama�, ale t�umi t� ch�� z powodu charakteru, z powodu w�asnego ego. I nigdy nie mo�e by� autentyczny, szczery i otwarty. Jest zawsze zamkni�ty w grobowcu, jaki wok� siebie stworzy�. G��boka warstwa "charakteru" nie pozwala mu wyj�� na spotkanie �ycia, na spotkanie tu i teraz.
Dla materialnego umys�u, dla wyrachowanego umys�u, dla komputerowego umys�u, mi�o�� jawi si� jako rodzaj szale�stwa. A mi�o�� jest jedyn� normalno�ci�.
Normalno�� jest aromatem r� rozkwitaj�cych w twoim sercu.
DZI� JEST NIRWANA
Istniej� dwa typy sannyasin�w. Jedni odrzucaj� �ycie, pogr��aj� si� w umy�le, przybieraj� postaw� przeciw �yciu i uciekaj� od �wiata w Himalaje. I ten typ sannyasin�w stanowi wi�kszo��, gdy� odrzucenie �ycia jest proste.
Jaka mo�e by� w tym trudno��? Je�li chcesz uciec - mo�esz uciec! Mo�esz porzuci� �on�, dom, dzieci, prac�, i naprawd� b�dziesz czu� si� odci��ony, gdy� twoja �ona sta�a si� ci�arem, codzienna praca, zarabianie pieni�dzy... masz ju� tego do��! I b�dziesz czu� si� odci��ony.
A co b�dziesz robi� w Himalajach? Ca�a energia stanie si� umys�em, b�dziesz powtarza�: "Ram, Ram, Ram...", b�dziesz czyta� Upaniszady i Wedy, b�dziesz zg��bia� wielkie prawdy, b�dziesz rozmy�la� o tym sk�d �wiat przychodzi, dok�d �wiat zmierza, kto stworzy� �wiat i dlaczego, co jest dobrem a co z�em... b�dziesz tak kontemplowa�, my�la�, kontemplowa�... Wspania�e rzeczy! Twoja ca�a �yciowa energia uwolniona od innych rzeczy, teraz pogr��y si� w umy�le: staniesz si� umys�em.
A ludzie b�d� darzy� ci� szacunkiem, gdy� odrzuci�e� �ycie i jeste� wielkim cz�owiekiem! Tylko g�upcy rozpoznaj� w tobie wielkiego cz�owieka, tylko oni potrafi� to rozpozna�, gdy� jeste� najwi�kszym z nich i b�d� czo�ga� si� u twych st�p, gdy� uczyni�e� wielki cud!
Ale co si� sta�o? Odrzuci�e� �ycie by by� umys�em. Odrzuci�e� ca�e cia�o, by by� g�ow�, a to przecie� g�owa by�a problemem! Zachowa�e�, zatem swoj� chorob� i odrzuci�e� wszystko. Teraz umys� b�dzie r�s� jak rak. B�dzie powtarza� mantry, imiona boga, b�dzie robi� wiele rzeczy, kt�re w ko�cu stan� si� rytua�em, powtarzaniem. Umys� jest jak zepsuta p�yta, jego istot� jest powtarzanie. A �ycie jest zawsze nowe, jego natur� jest nowo��. Jak zatem umys� i �ycie mog� si� spotka�?
Mistrzowie, Zen nale�� do drugiej kategorii sannyasin�w, do mojej kategorii sannyasin�w, kt�rzy odrzucili umys� i �yj� �yciem. Mog� �y� �yciem g�owy rodziny, mog� mie� �on� i dzieci, mog� uprawia� ziemi�, zajmowa� si� gospodarstwem, kopa� ziemi�, wa�y� len w spi�arni.
Hindus nie potrafi zrozumie�, dlaczego O�wiecony cz�owiek ma wa�y� len - to przecie� taka prozaiczna czynno��. Lecz Mistrz Zen odrzuca umys� i �yje �yciem w ca�ej jego totalno�ci. Staje si� prost� egzystencj�.
Zatem pami�taj, je�li odrzucasz �ycie i �yjesz umys�em, wtedy jeste� nieprawdziwym sannyasinem, jeste� pseudo-sannyasinem. A by� pseudo jest zawsze �atwiejsze od bycia prawdziwym.
�y� z �on� i jednocze�nie by� szcz�liwym jest naprawd� trudno. Pracowa� w sklepie, biurze, fabryce i jednocze�nie by� szcz�liwym - to jest prawdziwa trudno��. C� trudnego w tym, �e porzucasz wszystko, siadasz pod drzewem i jeste� szcz�liwy. Przecie� ka�dy by�by w tym momencie szcz�liwy: nie ma nic do zrobienia i mo�na by� niezale�nym. Ale gdy wszystko jest na twojej g�owie, wtedy pojawia si� przywi�zanie.
St�d, gdy robisz wszystko i jednocze�nie nie przywi�zujesz si�; gdy �yjesz w �rodku t�umu, w �rodku �wiata i jednocze�nie samotnie, wtedy pojawia si� co� naprawd� prawdziwego.
Nie ma nic nadzwyczajnego w tym, �e nie czujesz gniewu b�d�c samotny. Gniew jest reakcj�, musi si� ku komu� skierowa�. Ale gdy kto� �yje w�r�d innych, w�a�nie wtedy nie by� rozgniewanym jest sztuk�.
Gdy nie posiadasz pieni�dzy, domu; nie posiadasz niczego i nie jeste� przywi�zany - co to za trudno��? Ale sztuk� jest nie przywi�zywa� si�, gdy posiadasz wszystko: wtedy osi�gasz co� g��bokiego.
Pami�taj, �e wszystko, co jest prawdziwe, pi�kne i dobre: mi�o��, �ycie, medytacja, ekstaza, szcz�cie - wszystko to istnieje w �wiecie, ale jednocze�nie poza nim.
�yj�c z lud�mi, a jednak samotnie. Robi�c wszystko, nie b�d�c aktywnym. �yj�c zwyk�ym �yciem, ale i nie identyfikuj�c si� z nim. Pracuj�c tak jak inni, a jednak pozostaj�c z boku. B�d�c w �wiecie i poza nim. To paradoks. Je�li go zrozumiesz, wtedy osi�gniesz szczyt. �atwo jest �y� w �wiecie b�d�c przywi�zanym, tak samo �atwo jest �y� poza �wiatem b�d�c niezale�nym. Znacznie trudniej jest po��czy� te zjawiska.
Szczyt jest dost�pny tylko wtedy, gdy �ycie jest z�o�one. Tylko w z�o�ono�ci pojawia si� najwy�sze.
Je�li chcesz by� prosty, mo�esz wybra� jedn� z wymienionych mo�liwo�ci, ale wtedy utracisz z�o�ono��. Je�eli nie potrafisz by� prosty w z�o�ono�ci, b�dziesz egzystowa� jak zwierz�, lub jak kto� w Himalajach - kto�, kto wyrzeka si� �ycia, nie musi chodzi� do sklepu, nie posiada �ony ani dzieci... W Himalajach nie jeste� przywi�zany, ale jeste� tylko jedn� muzyczn� nut�. Je�li �yjesz w �wiecie i jeste� przywi�zany, wtedy te� jeste� pojedyncz� nut�. Ale je�li �yjesz w �wiecie i JEDNOCZE�NIE poza nim - nosz�c Himalaje we w�asnym sercu - wtedy stajesz si� harmoni�, akordem. Akord powstaje z po��czenia odmiennych d�wi�k�w, syntezy przeciwie�stw; jest mostem ��cz�cym dwa przeciwleg�e brzegi.
�y�em w�r�d wielu ludzi, kt�rzy wyrzekli si� �ycia. Obserwuj�c ich Zauwa�y�em, �e staj� si� podobni do zwierz�t. Nie dostrzeg�em w nich �adnej doskona�o�ci, przeciwnie: oni si� cofaj�. Oczywi�cie ich �ycie ma mniej napi��, tak jak �ycie zwierz�t. Ale w rzeczywisto�ci oni tylko wegetuj�. Je�li ich spotkasz, zobaczysz, jacy s� pro�ci, nie istnieje w nich z�o�ono��. Ale zabierz ich do �wiata - odkryjesz w nich z�o�ono�� wi�ksz� od twojej, gdy� r�ne sytuacje sprawi� im ogromne trudno�ci, i wtedy wyjdzie na jaw wszystko to, co by�o przez nich t�umione.
Dziecko jest proste, ale nie b�d� dzieckiem, sta� si� dojrza�y. Oczywi�cie, gdy staniesz si� zupe�nie dojrza�y, wtedy dzieci�stwo pojawi si� zn�w, ale b�dzie ono jako�ciowo r�ne. M�drzec jest zn�w dzieckiem, ale nie jest dziecinny. M�drzec ma zn�w pi�kno i niewinno�� dziecka, ale istnieje zasadnicza r�nica. Dziecko posiada w sobie bardzo wiele st�umionych rzeczy, i gdy tylko znajdzie si� sposobno��, wszystko to wyjdzie na zewn�trz: pojawi si� seks, pojawi si� gniew.
I wtedy dziecko wchodz�c w �wiat, stanie si� przywi�zane i zagubione.
Religijni prorocy, mesjasze i zbawiciele zdominowali ci� duchowo, co jest bardziej niebezpieczne ni� dominacja polityk�w, gdy� obejmuje twoje �ycie nie tylko z, zewn�trz, ale i od wewn�trz. Dominacja ta sta�a si� twoj� moralno�ci�, sta�a si� twoim sumieniem, sta�a si� twoim duchowym istnieniem. Przez religie stajesz si� nienaturalny, perwersyjny i neurotyczny, gdy� zaprzeczasz swojej prawdziwej naturze i instynktom.
Religie m�wi� ci, co jest dobre, a co z�e i musisz si� z tym zgadza�, gdy� w przeciwnym razie zaczynasz czu� si� winny, a poczucie winy jest jedn� z najwi�kszych duchowych chor�b. To metoda, aby ci� zniszczy�, wykorzysta�, upokorzy� i pozbawi� szacunku dla samego siebie. Gdy zaczynasz my�le�: "Tak, jestem winny, jestem grzesznikiem", wtedy ich robota jest gotowa - potrzebny jest kto�, kto ci� zbawi.
Jeste� doskona�y. Je�li kto� m�wi, �e musisz sta� si� doskona�y, strze� si� go - to tw�j wr�g. Nie pozw�l mu zatru� twojego �ycia. Nie pozw�l mu ciebie zniszczy�. Nie pr�buj by� doskona�y, gdy� wpadniesz wtedy w martwy schemat
przygotowa�, przygotowa�, przygotowa�. I zniszczysz TEN moment dla innego momentu, kt�ry nigdy nie nadejdzie. I zniszczysz TO �ycie dla jakiego� innego, kt�re w og�le nie istnieje. I zniszczysz TEN �wiat dla jakiego� innego �wiata, dla jakiego� raju, dla jakiej� nirwany.
Po�wi�caj�c tera�niejszo�� dla przysz�o�ci wpadasz w sid�a �mierci.
Jutro jest piek�o. Dzi� jest nirwana. Ale umys� traktuje nirwan� tak, jakby istnia�a ona w przysz�o�ci. I wtedy nawet nirwana staje si� koszmarnym snem.
My�l, �e musisz by� doskona�y, czyn