2462

Szczegóły
Tytuł 2462
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

2462 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 2462 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

2462 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

JERRY AHERN KRUCJATA 10: PRZEBUDZENIE (Prze�o�y�: Ryszard Boros) Dla moich czytelnik�w wyrazy podzi�kowania ROZDZIA� I To by� tylko sen. Jeden z wielu. Szcz�cie i koszmar, marzenia senne i pod�wiadome poczucie rzeczywisto�ci nast�powa�y po sobie i splata�y si� jak w kalejdoskopie. �nionym wydarzeniom towarzyszy�a �wiadomo��, �e akcja, w kt�rej uczestniczy�, by�a tylko snem. Bawi�a go dwuwymiarowo�� snu: by� jednocze�nie bohaterem i obserwatorem wydarze�. Kierowa� marzeniami. Je�li we �nie stawa� przed przeszkod�, kt�rej nie m�g� pokona�, przerywa� sen i zaczyna� go znowu. Nigdy po raz drugi nie da� si� zaskoczy� swojej wyobra�ni. Tak by�o i tym razem. Mimo stara� wpad� jednak na ogrodzenie pod napi�ciem - takie samo, jakie rozci�ga�o si� dooko�a bazy Womb. Przez jego cia�o przep�ywa� pr�d. �mieszy�o go, �e wysokie napi�cie nie wyrz�dza�o mu �adnej krzywdy. Doszed� do przekonania, �e nie mo�na wy�ni� swojej �mierci. Pora�enie pr�dem sprawia�o mu nawet przyjemno��. Miota�y nim drgawki, ale odczuwa� to jako przyp�yw si�y. P�wiadomie, nadal pogr��ony we �nie, zastanawia� si�, czemu tak jest. "Dosy� tego!" - powiedzia� sobie i otworzy� oczy. Rourke na chwil� wstrzyma� oddech. To ju� nie by� sen. Wreszcie si� przebudzi�. Nie by� w stanie si� podnie��. Jego cia�o dr�a�o, jakby pora�one pr�dem. �wiat�o k�u�o go w oczy. Nic dziwnego, przecie� prawie pi�� wiek�w nie korzysta� z dobrodziejstwa wzroku. Czu� miarowy rytm swego oddechu. Nie m�g� spa� d�u�ej. Powoli odzyskiwa� czucie. To by�o jak orgazm, ale prze�ywany ka�d� cz�ci� cia�a. Rourke usiad� w po�cieli. Wieko kapsu�y narkotycznej podnios�o si� zgodnie z kierunkiem ruchu jego tu�owia. Zacz�� gimnastykowa� szyj�. Odwr�ci� g�ow� w bok i spojrza� na pi�� kapsu� narkotycznych ustawionych r�wnolegle do jego w�asnej. Wszystkie by�y zamkni�te. Aparatura dzia�a�a prawid�owo. Sarah, Michael, Annie, Paul oraz Natalia �yli. Zatrzyma� wzrok na Natalii. We �nie jej twarz by�a pi�kna, spowita w niebieskawe ob�oki gazu narkotycznego. John pragn��, aby dziewczyna w tej chwili spojrza�a na niego. Odwr�ci� g�ow� w drug� stron�. Zerkn�� na rolexa. Wyci�gn�� r�k� po zegarek. Wskaz�wka sekundnika ruszy�a. Musia� ustawi� w�a�ciwy czas: godzin� i dok�adn� dat�. Przezwyci�aj�c odr�twienie, pom�g� sobie drug� r�k� i umie�ci� zegarek na przegubie. Zapi�� bransolet�. Odruchowo si�gn�� po bli�niacze detoniki kaliber 45. Teraz wszystko sobie przypomnia�. Rosjanie strzelali do niego z helikoptera. Podczas wymiany ognia zabi� Ro�diestwie�skiego, ale karabin maszynowy sowieckiego agenta wystrzeli� samoczynnie. Pocisk trafi� w bak i helikopter stan�� w p�omieniach. Rourke uciek� przed eksplozj�, skacz�c do podziemnego tunelu. Zdawa�o mu si�, �e w prawym ramieniu, gdzie utkwi� mu od�amek ska�y, czuje jeszcze b�l. Wtedy oczy�ci� ran�, zabanda�owa� j�, a potem nie my�la� ju� o tym. By� zaj�ty zabezpieczeniem Schronu. Po wszystkim, kiedy wiedzia�, �e wszelkie �ycie na zewn�trz wygasa, u�o�y� si� w swojej kapsule. Opatrunek zdj�� dopiero przed zaaplikowaniem sobie narkozy. Spojrza� teraz na pod�og�. Strzykawka le�a�a tam, gdzie j� wtedy zostawi�. Obejrza� rami�. Nie by�o �ladu po od�amku, nawet blizny. Wa�y� pistolet w d�oni. Przypomnia� sobie, jak przeczy�ci� go i nasmarowa�. Przyjrza� mu si� z bliska. Pistolet nie by� nabity, pachnia� jeszcze smarem. John mia� na sobie tylko d�insy. Chwil� porusza� powoli nogami, by mi�nie zacz�y pracowa�. Wreszcie uni�s� obie nogi nad kraw�dzi� kapsu�y. Na pod�odze le�a�a para gumowych sanda��w. Nie widzia� ich, ale pami�ta� dok�adnie, gdzie je zostawi�. Wsun�� stopy w sanda�y. Powoli, bardzo powoli, zacz�� przenosi� ci�ar swego cia�a na nogi. Wsta�. Wyprostowa� si� i opar� o wieko kapsu�y dla utrzymania r�wnowagi. Po chwili zrobi� pierwszy krok. Detoniki wystawa�y z przednich kieszeni jego d�ins�w. Pod ci�arem broni spodnie obsun�y si�. Rourke zda� sobie spraw�, �e schud�. Potrzebowa� wiec pasa. Pami�ta�, �e w �azience wisia�o lustro. Poszed� tam. Chcia� czym pr�dzej doprowadzi� si� do porz�dku. Pali�o go pragnienie. W skupieniu, powoli, aby si� nie przewr�ci�, pokona� trzy stopnie dziel�ce go od wyj�cia. Wreszcie znalaz� si� w �azience i stan�� naprzeciwko lustra. Uruchomi� pomp�, za pomoc� systemu rur, kt�ra zasila�a Schron wod�. John odkr�ci� kurek. W kranie g�o�no zabulgota�o powietrze. Po chwili pop�yn�a woda. Na pocz�tku by�a m�tna. Spr�one powietrze przerywa�o co chwil� dop�yw cieczy. Wkr�tce pop�yn�a czysta woda. Rourke przygl�da� si� sobie w lustrze. Spostrzeg�, �e mia� d�u�sze w�osy. Potrafi� sam je sobie przystrzyc. Nie potrzebowa� nikogo do pomocy. Jego zarost wygl�da� na co najmniej dwutygodniowy. W przesz�o�ci parokrotnie zdarza�o mu si� nosi� tak� brod�. Cz�sto zmusza�y go do tego okoliczno�ci wojenne. Oczy mia� teraz wypocz�te. Nawet zmarszczki jakby si� wyg�adzi�y. Na ma��owinie lewego ucha, gdzie trafi� Rourke'a pocisk, nie by�o �ladu po bli�nie. Potwierdzi�y si� jego przypuszczenia; gaz narkotyczny posiada� w�a�ciwo�ci lecznicze. D�ugi pobyt w kapsule podzia�a� jak kuracja odm�adzaj�ca. Rourke przeci�gn�� si� z zadowoleniem. Opu�ci� pokryw� sedesu i usiad�. Odpoczywa� d�u�sz� chwil�, wpatruj�c si� w strumie� p�yn�cy z kranu. Podda� analizie pr�bk� wody. By�a tak samo czysta jak dawniej. Wiedzia� co robi, kiedy pod��cza� uj�cie do studni g��binowej. Pi� �apczywie. Potem przygotowa� sobie kleik j�czmienny i grzanki z suchego razowca. Popi� to fili�ank� czarnej kawy. Zaledwie sko�czy� posi�ek, odczu� konieczno�� udania si� do toalety. Cieszy� si�, �e jego organizm funkcjonowa� prawid�owo. By� zdrowy. Na terenie Schronu, poza obszarem mieszkalnym, wydzielone by�o jedno pomieszczenie do testowania broni. Rourke w�o�y� na siebie podkoszulek i przewlek� pas przez szlufki spodni. Musia� zapi�� go o jedn� dziurk� cia�niej ni� zwykle. Wzi�� ze sob� kilka pude�ek naboi i poszed� na strzelnic�. Detoniki kolbami obija�y mu biodra. W korytarzu dobieg� go jednostajny szum generatora pr�du. Urz�dzenie dzia�a�o bez zarzutu, mimo to Rourke zanotowa� sobie w pami�ci, �e w najbli�szym czasie musi dokona� skrupulatnego przegl�du maszyny. Jeszcze wa�niejsze by�o uzbrojenie. U�o�y� w rz�dzie cztery pude�ka naboi Federal 185 gram�w JHP kaliber 45 i wyci�gn�� po jednej sztuce z ka�dego. Przeczy�ci� dok�adnie pistolety, usuwaj�c nadmiar smaru z zamk�w. Nabi� bro�. Strzelnica wyposa�ona by�a w specjalne przyrz�dy pomiarowe. John stan�� na wprost tarczy i odda� cztery strza�y. Wska�niki wykaza�y, �e si�a ognia i pr�dko�� pocisk�w by�y prawid�owe. Rourke potrafi� dobra� w�a�ciw� amunicj� do ka�dego rodzaju broni. Nabi� oba detoniki i schowa� je do kabury. Na�adowa� jeszcze kilka magazynk�w i w�o�y� je do sk�rzanej �adownicy marki Milt Sparks, kt�r� przyczepi� do pasa spodni. Potem przewiesi� sobie na krzy� przez pier� podw�jny pas z nabojami typu Alessi. Na pasie zawieszone by�y kabury z detonikami. Przywyk� do ich ci�aru i lubi� go. W sk�ad jego rynsztunku bojowego wchodzi� tak�e szturmowy n� o czarnym ostrzu. Gdy wk�ada� go do bocznej kieszeni spodni, mimo woli, r�k� wyczu� wystaj�c� ko�� miednicy. Wyra�nie straci� na wadze. Zacz�� rozgl�da� si� za butami wojskowymi. Wr�ci� do cz�ci mieszkalnej. Mia� ochot� na k�piel, ale od�o�y� t� przyjemno�� na p�niej. Wci�gn�� na nogi we�niane podkolan�wki i w�o�y� buty. Kiedy je sznurowa�, stwierdzi�, �e jego palce s� tak zwinne, jak dawniej. Odszuka� sk�rzan� kurtk�. Przed u�o�eniem si� do snu, natar� j� t�uszczem. Teraz w�o�y� kurtk� i si�gn�� do kieszeni po r�kawiczki. Zachowa�y mi�kko�� i elastyczno�� tak samo jak kurtka. Mia� ochot� zapali� cygaro, ale to nie by�a odpowiednia chwila. Zabra� ze sob� okulary przeciws�oneczne. Zrobi� to na wszelki wypadek, bo nie wiedzia�, czy na zewn�trz by� dzie�, czy noc. Sprawdzi� stan baterii zasilaj�cych licznik Geigera. Okaza�y si� sprawne. Skierowa� licznik na fosforyzuj�c� tarcz� rolexa, ale wska�nik niczego nie zarejestrowa�. Spodziewa� si�, �e zastanie w�az szczelnie zamkni�ty i zaplombowany. Teraz pi�� si� po schodach. Mi�nie, zwiotcza�e na skutek d�ugiego bezruchu, bola�y go. Kiedy dotar� do pierwszych drzwi, czu� si� ju� zm�czony. By� przecie� na nogach od pi�ciu godzin. Dalej nie by�o o�wietlenia. Przyczepi� do kurtki kieszonkow� latark� i poszed� dalej. �wiat�o ko�ysa�o si� zgodnie z rytmem jego krok�w. Po chwili zatrzyma�o si� na pokrywie w�azu. Plomby znajdowa�y si� na swoim miejscu. John, otwieraj�c pokryw� w�azu, u�wiadomi� sobie denerwuj�c� niepewno��, co zastanie na zewn�trz. Zimny powiew wiatru wtargn�� do korytarza. Powietrze by�o nieco rozrzedzone, ale Rourke m�g� oddycha�. Skierowa� licznik Geigera na tarcz� zegarka. Tym razem przyrz�d zarejestrowa� promieniowanie, lecz poziom radioaktywno�ci by� niski, nie by�o zagro�enia dla �ycia. M�czyzna wydosta� si� z tunelu i zatrzasn�� za sob� pokryw� w�azu. Dalej szed� poziomym korytarzem. Jeszcze tylko jedne drzwi dzieli�y go od �wiata zewn�trznego. Nie wiedzia�, co czeka go za t� barier�. Odblokowa� metalow� zasuw� i poci�gn�� za klamk�. Drzwi stawia�y nieprzewidziany op�r. Uszczelka przyklei�a si� do framugi. Pomy�la�, �e musi j� posmarowa�. Skierowa� licznik Geigera ku wyj�ciu, uchylaj�c drzwi. W razie niebezpiecze�stwa by� got�w natychmiast je zatrzasn��. Poziom promieniowania nie przekroczy� dopuszczalnych norm. John otworzy� drzwi na o�cie�, odruchowo odwracaj�c g�ow� od �wiat�a. W�o�y� lotnicze okulary przeciws�oneczne. Waha� si� przez chwil�, czy wyj�� na zewn�trz. Nie by�o pewno�ci, �e warstwa ozonu w atmosferze zd��y�a si� zregenerowa�. Je�li promieniowanie s�oneczne by�o zbyt intensywne, nie musia�by d�ugo czeka� na skutki. Doszed� do wniosku, �e grube ubranie chroni go dostatecznie. Rourke przest�pi� pr�g. �wiat�o razi�o go pomimo ciemnych szkie�. Zrobi�o mu si� ciemno przed oczami. By� wyczerpany. Bola�y go mi�nie n�g i ramion. Z trudem �apa� oddech. Powietrze tutaj by�o znacznie rzadsze ni� w �rodku. Powinien to przewidzie�. Na kwarcowym zegarze, kt�ry umieszczono na wieku kapsu�y narkotycznej, Rourke odczyta�, �e od dnia, kiedy u�o�y� si� do snu up�yn�o 481 lat. Na sam� my�l zakr�ci�o mu si� w g�owie. Dooko�a Schronu rozci�ga�o si� pustkowie. Monotoni� krajobrazu �ama� �a�cuch g�rski na horyzoncie. Johnowi zrobi�o si� zimno. Chocia� by�o po�udnie, temperatura powietrza nie przekracza�a 50 stopni Farenheita. Otworzy� futera� zawieszony na piersi i wyci�gn�� lornetk� Bushnella. Nastawi� ostro��. W oddali, na stoku g�ry, dostrzeg� zielon� plam�. Wydawa�o mu si�, �e przez szk�a widzi traw�. Pad� na kolana. Nie by�a to oznaka wycie�czenia. Jaki� wewn�trzny g�os kaza� mu ukl�kn��. Opu�ci� lornetk� i prze�egna� si�. ROZDZIA� II W ci�gu nast�pnych dni Rourke kilkakrotnie opuszcza� Schron. Kiedy przechodzi� przez tunel, zatrzaskiwa� za sob� pokryw� g��wnego w�azu. Nie dba� o w�asne zdrowie. Najwa�niejsze by�o zbadanie sk�adu powietrza. Sz�stego dnia doszed� do wniosku, �e oddychanie rozrzedzonym powietrzem nie zagra�a�o zdrowiu. Tylko w czasie intensywnego wysi�ku mog�y zaistnie� trudno�ci. Warstwa ozonu cz�ciowo si� zregenerowa�a i s�o�ce nie stanowi�o bezpo�redniego zagro�enia. Nale�a�o si� jednak ciep�o ubiera�. Rourke polega� na wynikach w�asnych bada�, ale tylko czas m�g� pokaza�, czy nie zasz�a tu jaka� pomy�ka. John od dawna wiedzia�, �e �ycie to hazard. Nocami niebo by�o bardziej rozgwie�d�one, ni� dawniej. By�o to z�udzenie wywo�ane wi�ksz� przejrzysto�ci� rozrzedzonego powietrza. Pos�uguj�c si� swoj� wiedz� z astronomii i obserwacj� wysoko�ci s�o�ca nad widnokr�giem, Rourke ustali� k�t nachylenia osi Ziemi wzgl�dem orbity. Por�wna� otrzymane w ten spos�b wyniki ze wskazaniem zegara kwarcowego i doszed� do wniosku, �e przebudzi� si� pod koniec lata, dok�adnie dwunastego wrze�nia. Nastawi� zegar kwarcowy i zsynchronizowa� wszystkie zegary. �wiadomo�� mo�liwo�ci mierzenia czasu dodawa�a mu otuchy. Dotychczas nie m�g� odr�ni� nocy od dnia, o ile nie wychodzi� na zewn�trz. Sp�dza� czas na przegl�daniu wszelkich urz�dze� niezb�dnych dla funkcjonowania Schronu. Usuwa� usterki. Dokonywa� regulacji. Poddawa� �ywno�� analizie bakteriologicznej. Zapasy przechowa�y si� bez strat. Mimo to, Rourke spryska� spi�arni� �rodkiem dezynfekuj�cym. Najstaranniej zabezpieczy� mi�so. Szczelnie zamkn�� drzwi spi�arni. Wiele zawdzi�cza� swojej przezorno�ci. Z ka�dym dniem nabiera� si�. Powr�ci� mu apetyt. Jada� ju� pokarmy sta�e. Gdy poczu�, �e powraca do dawnej formy, przeprowadzi� skrupulatne badania lekarskie. Ze zdumieniem stwierdzi�, �e jego serce dzia�a jak serce zdrowego, silnego dwudziestolatka. Puls by� prawid�owy. Nast�pi�a poprawa s�uchu. John nie zauwa�y� te� u siebie uzale�nienia od tytoniu, ale z przyjemno�ci� wypala� dwa do trzech cygar dziennie. Rourke zamierza� czym pr�dzej odzyska� pe�n� sprawno�� fizyczn�. U�o�y� sobie plan �wicze� na wzmocnienie mi�ni i wyrobienie kondycji. Warunki zewn�trzne wymaga�y rozszerzonej pojemno�ci p�uc. Trenowa� wi�c regularnie. Sz�stego dnia w po�udnie po raz pierwszy opu�ci� Schron g��wnym wej�ciem. Zamierza� pobra� pr�bk� gleby, aby zbada� jej sk�ad i stopie� �yzno�ci. Okaza�o si�, �e by�a �yzna i urodzajna, jak nigdy przedtem w tej okolicy. Bia�awy kolor spalonej s�o�cem ziemi sugerowa�, �e jest ja�owa. Lecz pod bia�� skorup� kry�a si� brunatna, dobra gleba. Sk�adniki mineralne, kt�re Rourke odkry� w ziemi, powsta�y z niespotykanych zwi�zk�w chemicznych, mimo to rokowa�y nadziej� na obfite plony. Po po�udniu Rourke sprawdzi� dok�adnie uzbrojenie Schronu. Posiada� prawdziwy arsena�. Przez ca�y dzie� �adowa� si� akumulator harleya. S�o�ce chyli�o si� ku zachodowi. Tego wieczora Rourke po raz pierwszy poczu�, �e dokucza mu samotno��. ROZDZIA� III By� osiemnasty wrze�nia. Rourke pracowa� ju� si�dmy dzie�. Nie by� Bogiem, wi�c nie pozwala� sobie na odpoczynek. Zreszt� nie lubi� rozczula� si� nad sob�. Mia� pewien plan, musia� go przygotowa�. Rozwa�y� wcze�niej wszystkie "za" i "przeciw". Nie widzia� �adnego innego wyj�cia. Musia� to zrobi� dla dobra ich wszystkich, dla przetrwania. Wierzy� w Opatrzno��, ale Opatrzno�ci trzeba czasem pomaga�. Sta� obok kapsu� narkotycznych. W k�ciku ust trzyma� cygaro, pierwsze tego dnia. Nie zapali� go. �ciska� je lekko w z�bach, przygl�daj�c si� le��cym w kapsu�ach postaciom. Mia� przystrzy�one w�osy i starannie ogolon� twarz oraz pe�en �o��dek. Przezwyci�y� niedow�ad mi�ni. Czu� si� doskonale. Powr�ci� do dawnej formy szybciej, ni� si� tego spodziewa�. Mia� wszystko, czego potrzeba do �ycia. Tylko z przygn�biaj�c� samotno�ci� nie m�g� sobie poradzi�. Z�apa� obur�cz za d�wigni�, kt�ra sterowa�a przep�ywem gazu narkotycznego i odci�� zasilanie kapsu�, w kt�rych le�a�y jego dzieci. Potem podszed� do wersalki. Przypomnia� sobie, �e kiedy� zepchn�� j� pod �cian�, aby zrobi� miejsce dla sze�ciu kapsu� narkotycznych. Zrobi� to razem z dzie�mi wkr�tce po ostatecznym wprowadzeniu si� do Schronu. Usiad� i patrzy�, jak k��by niebieskawego gazu powoli opadaj� na dno kapsu�y. Rozpocz�� si� d�ugotrwa�y proces przebudzenia. Rourke nie m�g� oderwa� wzroku od dzieci. Przy�apa� si� na tym, �e pod�wiadomie rejestruje kliniczny przebieg przebudzenia. U�miechn�� si�, kiedy jego c�rka ockn�a si� ze snu, jeszcze niezupe�nie �wiadoma tego, co si� dzieje. W�osy Annie uros�y. By�o jej z tym do twarzy. Uros�a tak�e czupryna Michaela. Ojciec postanowi� mu j� przystrzyc. Michael w�a�nie poruszy� g�ow�. John Rourke domy�li� si�, �e syn znajduje si� w tej fazie przebudzenia, gdzie sny i �wiadomo�� nak�adaj� si� na siebie. On sam mia� to ju� za sob�. Dzieci prze�ywa�y wszystko jakby w zwolnionym tempie. By� ciekaw, co im si� �ni�o. Nie pami�ta� ju� w�asnych sn�w z dzieci�stwa. Wszystkie zauwa�alne etapy procesu zapisywa� w ma�ym notesie. Razem z dzie�mi prze�ywa� po raz drugi ka�d� chwil� przebudzenia. Nie spuszczaj�c ich z oka, wybieg� my�lami ku �onie - Sarah oraz Paulowi i Natalii. Czy mog�o si� zdarzy�, aby sen narkotyczny powodowa� jakie� nieodwracalne zmiany? Annie pr�bowa�a si� podnie��. Michael, kt�ry rano zawsze lubi� spa� d�u�ej, przewraca� si� z boku na bok. Wieko kapsu�y podnios�o si� zgodnie z ruchem tu�owia siedmioletniej dziewczynki. Mia�a ju� czterysta osiemdziesi�t osiem lat - ojca �mieszy�o to stwierdzenie. - Witaj kochanie - wyszepta�. Nareszcie mia� kogo�, z kim m�g� rozmawia�. - Pappo. Rourke wybuchn�� �miechem. C�rka nie mog�a jeszcze prawid�owo wymawia� s��w. Podni�s� si� z kanapy i podszed� do dziecka. Uj�� jej ma�� d�o�. - Zn�w jeste�my wszyscy razem. Uda�o si�. Spa�a� dok�adnie czterysta osiemdziesi�t jeden lat. - Jak... Jak... - Jaki to d�ugi okres czasu? - doko�czy� za ni�. - To bardzo d�ugo. �aden cz�owiek nie przebudzi� si� po tak d�ugim �nie. Tylko astonauci z projektu "Eden" spali tak d�ugo, ale ich sen trwa nadal. Minie jeszcze dwadzie�cia jeden lat, zanim dotr� na Ziemi�. Czy rozumiesz, o czym m�wi�? Annie skin�a g�ow� i ziewn�a, przeci�gaj�c si�. Zrobi�a to z wdzi�kiem, jaki posiada tylko ma�a dziewczynka. Na jej twarzy zago�ci� u�miech. Rourke przepada� za tym u�miechem. Bardzo za nim t�skni�. Teraz, kiedy patrzy� na sw� c�rk�, ten u�miech by� dla niego dro�szy nade wszystko. Na jej twarzy nie by�o pryszczy. Strupek, kt�ry mia�a na r�czce po skaleczeniu, znikn�� nie pozostawiaj�c �ladu. Annie zarzuci�a ojcu r�ce na szyj�. Uni�s� j� z kapsu�y i poca�owa�. W tej chwili wieko drugiej kapsu�y drgn�o i zacz�o si� unosi�. Michael usiad� w po�cieli, wspieraj�c si� oci�ale na �okciach. W sali czu� by�o md�y zapach gazu narkotycznego. - Witaj, synu! Michael odwr�ci� g�ow� w kierunku ojca i spojrza� na niego sennie. Nagle ch�opiec zmru�y� szelmowsko oko. Wygl�da�o na to, �e lada chwila wybuchnie �miechem. ROZDZIA� IV Ju� po kilku godzinach ruchu dzieci czu�y si� zm�czone. Rourke by� na to przygotowany. Podda� je natychmiastowym badaniom lekarskim. Aparatura, kt�r� uda�o mu si� zdoby� niegdy� w trudnych warunkach, nie wykaza�a �adnych schorze�. Michael i Annie byli mniej odporni na zm�czenie ni� doros�y m�czyzna. Tej nocy wszyscy troje spali twardo przez osiem godzin. Po �niadaniu, kt�re Michael i Annie zjedli z niebywa�ym apetytem, ca�a tr�jka uda�a si� na zewn�trz. Po drodze dzieci zasypywa�y ojca pytaniami. Chcia�y wiedzie� wszystko o �nie narkotycznym. Ostatnie drzwi by�y otwarte na o�cie�. Dzieci po raz pierwszy ogl�da�y nowy �wiat. - Wygl�da jak pustynia - zauwa�y�a Annie. - Fajnie si� sk�ada. Nigdy nie by�am na pustyni. - Tak, fajnie si� sk�ada - mrukn�� Rourke zapalaj�c cygaro. - Ani �ywej duszy - powiedzia� Michael, usi�uj�c wyswobodzi� d�onie z r�kaw�w kurtki, kt�r� ojciec da� mu z w�asnej garderoby. Rourke milcza�. - Czy nie ma tu w okolicy nikogo? - zapyta�a Annie. - Spodziewa�em si� tego pytania z waszej strony. Jest dok�adnie tak, jak widzicie. Lecz pos�uchajcie mnie, Annie i ty, Michael. Przychodzi�em tutaj kilka razy w ci�gu minionego tygodnia. By�em tak samo rozczarowany tym widokiem, jak i wy, albo jeszcze bardziej. Po up�ywie siedmiu dni postanowi�em was obudzi�. Przez ten czas przemy�la�em sobie wiele spraw - powiedzia� Rourke. Pierwszy wyszed� z korytarza Schronu. Stan�� przy pokrywie w�azu i spojrza� badawczym wzrokiem na sznury, na kt�rych zawieszone by�y ci�arki. Sam skonsturowa� ten mechanizm, aby s�u�y� jako przeciwwaga do otwierania drzwi. Linki by�y nasmarowane i nie mia�y �lad�w przetarcia. Wdrapa� si� na taras skalny i patrzy� w dal. Annie obj�a go w pasie, a Michael stan�� z drugiej strony, wspieraj�c si� na ramieniu ojca, Rourke uzbrojony by� w detoniki. - Pr�bowa�em wyobrazi� sobie, jak inne pa�stwa przygotowa�y si� na to, co by�o nieuniknione. Z pewno�ci� nie tylko my wiedzieli�my, na co si� zanosi. W czasach poprzedzaj�cych Noc Wojny by�o wielu mistrz�w sztuki przetrwania. Je�li zd��yli wybudowa� na czas solidne schrony, kt�re by�yby przy tym samowystarczalne, to kto wie? Mo�e nie jeste�my sami? Mo�e jest gdzie� jeszcze garstka wybra�c�w losu, tak jak my? - Rourke u�miechn�� si�, obejmuj�c Annie i poklepa� Michaela po plecach. - Lecz wszystko to tylko przypuszczenia. Tutaj nie ma nikogo opr�cz nas. Jak okiem si�gn��, s� tylko pustkowia. Obserwowa�em te g�ry przez lornetk�. - R�k� wskaza� masyw na horyzoncie. - Tam, na jednym zboczu dostrzeg�em pas zieleni. My�l�, �e to trawa. Jednak nic nie wskazuje na obecno�� cho�by najmniejszej �ywej istoty. Nie ma ani ptak�w, ani zwierz�t, a tym bardziej ludzi. Domy, kominy, samochody, wszystko zosta�o starte z powierzchni Ziemi, jak kreda z tablicy. Na nas spad�o zadanie napisanie nowego rozdzia�u historii ludzko�ci. O tym musz� z wami porozmawia�. - Rourke odetchn�� g��boko mro�nym powietrzem. Mia� u boku swoje dzieci i nie odczuwa� zimna. - S�yszeli�cie o "Projekcie Eden"? - Chodzi o statki kosmiczne, kt�re polecia�y w kosmos? - zgadywa�a Annie. - Wahad�owce - poprawi� j� Michael, jakby mimo woli. - Statki kosmiczne, czy wahad�owce, wszystko jedno. W ka�dym razie "Projekt Eden". Ich misja dobiegnie ko�ca za dwadzie�cia jeden lat. Czy zastanawiali�cie si�, co b�dzie, je�li powr�c�? Czy zdajecie sobie spraw� z tego, �e by� mo�e jeste�my jedynymi lud�mi na tej planecie? - Nie b�d� mia�a si� z kim bawi�? - wyszepta�a smutno Annie. Rourke u�miechn�� si� i mocniej przytuli� do siebie. - Stoimy wobec powa�niejszego problemu. Wiem, jak wa�na jest zabawa, ale daleko bardziej wa�na jest teraz sprawa przetrwania. Nie chodzi tylko o nas samych. Mam na my�li ca�y rodzaj ludzki. Sp�jrzcie na to w ten spos�b: stoimy tu we tr�jk�, na dole �pi�; wasza matka, wujek Paul i Natalia. Razem tylko sze�� os�b. Ta my�l nie daje mi spokoju. Aby przetrwa�, musimy zbudowa� nowy �wiat. Lecz �wiat mog� budowa� tylko doro�li. Mam w zwi�zku z tym pewien plan. Potrzeba nam sze�ciu doros�ych os�b, kt�re b�d� mniej wi�cej w tym samym wieku. Wy, moje dzieci, musicie stan�� na wysoko�ci zadania. Oczekuj� od was pos�usze�stwa i rozs�dku. - Co mamy zrobi�, tato? Rourke spojrza� na syna. Michael przypomina� lustrzane odbicie ojca. - Zostaniecie ze mn� przez pi�� lat. Przez ten czas postaram si� przekaza� wam ca�e moje do�wiadczenie. Dowiecie si� tak�e o rzeczach, o kt�rych nie powinny wiedzie� dzieci w waszym wieku. Musicie by� bardzo dzielni. - Czy w wolnych chwilach b�dziemy mogli si� bawi�, tato? - Annie patrzy�a na niego b�agalnie. - Tak, b�dzie dosy� czasu na zabaw�. - Dlaczego akurat pi�� lat? - zapyta� Michael. - Dlatego synu, �e za pi�� lat sko�czysz czterna�cie lat, je�li chodzi o tw�j rozw�j biologiczny. A ty - zwr�ci� si� do Annie, dostrzegaj�c nag�y b�ysk w jej piwnych oczach. Wiatr igra� w jej w�osach. Nie opu�ci�a wzroku. - A ty, m�oda panno, sko�czysz dwunasty rok �ycia. - Rourke westchn��. - To okropnie trudne zadanie jak na wasz wiek - doda� po chwili, jakby si� nad czym� g��boko zastanawia�. - Czterna�cie lat to bardzo du�o - zaoponowa� Michael. - Mam nadziej�, �e jest tak, jak m�wisz - Rourke u�miechn�� si� �agodnie. - Nie mam wi�cej czasu. Za pi�� lat, je�li wszystko potoczy si� pomy�lnie, ponownie u�o�� si� do snu. B�d� spa� dalszych szesna�cie lat. A kiedy ty, Michael, dobiegniesz trzydziestki, a ty Annie, b�dziesz mia�a dwadzie�cia osiem lat, wtedy wieka wszystkich kapsu� si� otworz�. Obudz� si� wtedy, a wraz ze mn� przebudz� si� wasza mama, Paul i Natalia. John w zamy�leniu spojrza� na syna. - B�dziesz w�wczas o dwa lata starszy od Natalii, synu. - przeni�s� spojrzenie na c�rk�. - A ty, c�reczko, b�dziesz troch� m�odsza od Paula Rubensteina - zrobi� kr�tk� pauz� i doko�czy�: - Mama i tata b�d� tylko troch� starsi od was. Wtedy b�dzie nas sze�cioro doros�ych ludzi i je�li zajdzie taka konieczno�� b�dziemy mogli zbudowa� nowy �wiat. Rourke nie wiedzia�, czy dzieci zrozumia�y. Mia� wra�enie, �e nie rozumiej�, o czym m�wi. Lecz spojrzenie Michaela upewni�o go, �e ch�opiec przeczuwa sens s��w ojca, �e zrozumie go w odpowiednim czasie. - A teraz czas rozpocz�� pierwsz� lekcj�. Najpierw zajmiemy si� sztuk� przetrwania. Mam w planie tak�e �wiczenia og�lnorozwojowe. No, jazda. Biegajcie i bawcie si�. Tylko nie odchod�cie zbyt daleko. Annie rzuci�a si� ojcu na szyj� i poca�owa�a go w policzek, a potem pobieg�a za bratem. Rourke przygl�da� si� chwil�, jak dzieci goni�y si� po ska�ach, biegn�c r�wnolegle do drogi, kt�ra prowadzi�a do wej�cia. - Bawcie si� - wyszepta�. - Bawcie si�, p�ki macie jeszcze na to czas. Chcia� zaci�gn�� si� dymem, ale cygaro zgas�o. Zapali� je ponownie, zas�aniaj�c r�k� niebiesko-��ty p�omie� zapalniczki. ROZDZIA� V Rourke po�wi�ci� wiele czasu, aby pom�c Annie w prze�amaniu niech�ci do czytania. Dziewczynka z trudem koncentrowa�a si� nad tekstem. Cierpliwo�� ojca niemal si� wyczerpa�a, kiedy dziewczynka odkry�a, �e czytanie sprawia jej przyjemno��. Od tej chwili robi�a wyra�ne post�py. R�wnolegle z czytaniem, Rourke uczy� dzieci podstawowych zagadnie� sztuki przetrwania. Michael potrafi� pos�ugiwa� si� broni�. Przed Noc� Wojny Sarah niepokoi�y nieprzeci�tne zdolno�ci syna w tym kierunku. Zwierzy�a si� wtedy m�owi ze swojego niepokoju o ch�opca. Niebawem Rourke sam przekona� si�, do czego syn by� zdolny. Michael w obronie matki zabi� kilku ludzi. Nie by�o wida�, by ch�opiec z tego powodu prze�ywa� jakie� rozterki albo wyrzuty sumienia. Dzieci by�y przyt�oczone ilo�ci� wiedzy, kt�r� musia�y przyswoi� sobie i utrwali� poprzez praktyk�. Wiadomo�ci z zakresu elektroniki, prac instalatorskich i elektryfikacyjnych oraz umiej�tno�� obs�ugi technicznej motocykla, by�y niezb�dne. Na dzieci mia� spa�� obowi�zek opieki nad Schronem i jego mieszka�cami. Program szkolenia obejmowa� tak�e sztuk� kulinarn�. Michael i Annie musieli przyrz�dza� rozmaite potrawy na kuchence gazowej i w piekarniku mikrofalowym. Potrafili racjonalnie gospodarowa� prowiantem w warunkach polowych i rozpala� ognisko, kiedy nie ma pod r�k� suchego drewna. Poniewa� brakowa�o opa�u, Rourke wyjecha� pikapem na rekonesans, pozostawiaj�c dzieci bez opieki. Spodziewa� si�, �e ni�sze partie g�r b�d� zalesione, ale znalaz� tylko kikuty obumar�ych dawno drzew. Dooko�a nie by�o ani �ladu �ycia. Kiedy przyst�pi� do r�bania pnia ogarn�a go jaka� dziwna t�sknota. Podwoi� wysi�ki, chcia� czym pr�dzej znale�� si� w domu. Z biegiem czasu Rourke zacz�� zabiera� syna na wyprawy po drewno. Nauczy� go pos�ugiwa� si� ogromn� mechaniczn� pi��. Ale wci�� r�ce poci�y mu si� ze zdenerwowania, ilekro� przygl�da� si�, jak jedenastoletni ch�opiec ugina si� pod ci�arem pi�y ta�mowej. Dzieci potrafi�y ju� pos�ugiwa� si� zr�cznie ig�� i ni�mi. Oderwany guzik, czy podarte spodnie nie stanowi�y dla nich problemu. Annie coraz cz�ciej si�ga�a po ksi��ki, kt�re Rourke przechowywa� dla Sarah. Kiedy uko�czy�a dziesi�� lat, nauczy�a si� haftowa�. Michael i Annie robili du�e post�py na strzelnicy. Dziewczynka �wiczy�a obs�ug� karabinu CAR-15 ze wzgl�du na mniejsz� si�� odrzutu. Michael strzela� z M-16. Rourke zach�ca� ich, by u�ywali broni kalibru 22, gdy� do tego rodzaju uzbrojenia mia� najwi�cej amunicji i cz�ci zamiennych. Zabra� je z bazy US-Air Force w New West Coast, kiedy ewakuowa� si� stamt�d z Paulem Rubensteinem i Natali�. Dzieci wola�y karabiny. Strzelanie z pistoletu trenowali na pythonie. Rourke dawa� im wtedy sw�j w�asny pistolet, do kt�rego pasowa� ka�dy rodzaj amunicji. Dopiero kiedy Michael sko�czy� dwana�cie lat, ojciec da� mu do r�ki detonika. Z kalibrem 45 nie ma �art�w. Niebieski detonik, jakiego dot�d u�ywali do �wicze�, nale�a� do wsp�pracownika Rourke'a, Randana Soamsa, dop�ki nie okaza�o si�, �e ten by� wtyczk� sowieckiego wywiadu w kwaterze g��wnej Si� Powietrznych USA. Michael szybko oswoi� si� z nowym typem pistoletu. Tymczasem Annie osi�gn�a tak� wpraw� w strzelaniu z CAR-a 15, �e sam Rourke by� zdumiony. Nie dawa� jej jednak tego pozna�. Raz tylko mimowolnie zauwa�y�, �e zas�uguje na przydomek Pallas, tak jak grecka bogini Atena. Tego samego roku rozpocz�li kurs wschodnich technik walki wr�cz. Dzieci by�y w najbardziej odpowiednim wieku. Tryska�y zdrowiem. Na�ladowa�y biegle chwyty Tae-Kwon-Do, kt�re demonstrowa� im ojciec, a nawet pr�bowa�y w�asnych uderze�. Lecz John zaczeka� jeszcze rok, zanim zacz�� uczy� ich zabijania go�ymi r�kami. Michael mia� wtedy trzyna�cie lat, a Annie jedena�cie. Dzieci �wiczy�y razem. Rourke uwa�nie obserwowa� ich zr�czne ruchy. Czasem musia� trzyma� w ryzach Michaela, kt�ry jak na sw�j wiek by� bardzo silny, innym razem zmusza� Annie do wi�kszego wysi�ku. Ojciec uczy� ich tak�e historii. Od niego dowiedzieli si�, �e przyszli na �wiat w burzliwych czasach, �e ich rodzina prze�y�a w Schronie najtragiczniejsz� chwil� w dziejach ludzko�ci. �wiadomo�� tej okrutnej rzeczywisto�ci spowodowa�a, �e Michael i Annie zainteresowali si� przedmiotem i zmobilizowali do nauki. Oboje spodziewali si� znale�� odpowied� na pytanie, dlaczego pomi�dzy Stanami Zjednoczonymi a Zwi�zkiem Radzieckim naros�a tak pot�na wrogo��, �e konflikt zbrojny okaza� si� nieunikniony? Wtedy John pokaza� im dziennik, kt�ry prowadzi� od chwili swojego przebudzenia. Dopiero teraz Michael i Annie zrozumieli, co ich ojciec robi� wieczorami przy biurku, gdy w skupieniu pisa� co� na maszynie, s�uchaj�c cichej muzyki. Dziennik zawiera� osobiste refleksje Johna o wydarzeniach, kt�re mia�y miejsce bezpo�rednio przed Noc� Wojny. Rourke nie napisa� zako�czenia. W�a�ciwie nie by�o zako�czenia i nigdy go nie b�dzie. Oczekiwa� od dzieci, �e one dopisz� kolejny rozdzia�. Rourke dba� o wszechstronne wykszta�cenie Michaela i Annie. Zach�ca� dzieci do czytania. Owidiusza czyta�y w oryginale, podobnie Cervantesa i Szekspira. Razem z ojcem podziwiali rze�by Micha�a Anio�a, s�uchali muzyki Beethovena i Lista. Dyskutowali o filozofii �wi�tego Tomasza z Akwinu, Sartre'a i Russella. Rourke m�g� jedynie wprowadzi� dzieci w pewne zagadnienia, da� im podstawy r�nych dziedzin wiedzy. Wiedzia�, �e dalsze studia ka�de z nich b�dzie musia�o odbywa� samodzielnie. Okolice Schronu zmieni�y si� nie do poznania. Na �yznej glebie uprawiali, we tr�jk�, ziemniaki, zbo�e, szparagi, pomidory i fasol�. Wybrali odmiany, kt�re charakteryzowa�y si� kr�tkim okresem wegetacyjnym, bowiem zimy by�y d�ugie i ostre. Mieli du�o pracy w czasie zbior�w, ale potrafili upora� si� ze wszystkim. Dzielili si� obowi�zkami, tworz�c zgrany zesp�. Rourke wiedzia�, �e w dzieciach znajdzie nie tylko pomocnik�w, ale tak�e dobrych przyjaci�. Czas Rourke'a dobiega� ko�ca. Mija� ostatni rok, kt�ry przeznaczy� na szkolenie i opiek� nad dzie�mi. Teraz musia� wykorzysta� ka�d� chwil�. Musia� ich jeszcze wiele nauczy�. Wieczorami siadali razem w salonie i prowadzili d�ugie rozmowy na r�ne tematy. Rozmawiali o sztuce i muzyce, prowadzili dysputy filozoficzne. Dzieci zna�y klasyk� literatury �wiatowej. Szczeg�lnie interesowa�y je nauki przyrodnicze. Rourke zd��y� przeszkoli� dzieci z zakresu pierwszej pomocy. Przed u�o�eniem si� do snu musia� im jeszcze pokaza�, jak wykonuje si� najprostsze zabiegi medyczne. W razie potrzeby brat i siostra powinni umie� leczy� siebie nawzajem. Te zaj�cia John celowo od�o�y� na koniec, aby lepiej je zapami�tali. Jako mistrz sztuki przetrwania i lekarz, uwa�a� medycyn� i stomatologi� za najwa�niejsze umiej�tno�ci. Schron zapewnia� komfortowe warunki �ycia, ale �wiat na zewn�trz by� niego�cinny i bezludny. Przetrwanie uzale�nione by�o od stanu zdrowia. Zbli�y�y si� czternaste urodziny Michaela. Ch�opiec od pewnego czasu wr�cz szturmowa� arsena�, opr�niaj�c go z amunicji. Pasjonowa�y go szczeg�lnie dwa rodzaje pistolet�w, co nie usz�o uwagi ojca. Rourke'a martwi�o, �e syn preferowa� rewolwery samopowtarzalne. On sam polega� tylko na broni automatycznej. Ale poniewa� w Schronie mieli pod dostatkiem amunicji, pozwala� synowi �wiczy� si� we w�adaniu dowoln� broni�. Ojciec i syn stali nie opodal Schronu, plecami do g��wnego wej�cia. Michael by� tylko o dwa cale ni�szy od Johna. Rourke przygl�da� si� jak ch�opak, trzymaj�c obur�cz stolkera z wytw�rni Magnum Sales, wyci�gn�� ramiona przed siebie. Masywny b�benkowiec zaczepiony by� na szerokim rzemieniu, kt�ry, gdy Michael przymierza� si� do strza�u, ko�ysa� si� na wietrze. Cel stanowi�a sporych rozmiar�w szyszka, le��ca na ziemi w odleg�o�ci stu jard�w. Widzia� j� dok�adnie poprzez celownik optyczny. Rourke mia� na uszach t�umiki, mimo to us�ysza� huk wystrza�u. Detonacja stolkera by�a niezwykle dono�na. Ojciec podni�s� do oczu lornetk� Bushnell 8 x 30 . Szyszka rozsypa�a si� w proch. - Trafi�e�. - Wiem. - Zobaczymy, co potrafisz z kr�tsz� broni�. - Zgoda. Michael po�o�y� stolkera na stoliku, kt�ry zrobi� razem z ojcem z pniak�w sosnowych i wzi�� predatora. By� to model Ruger Super Blackhawk bez celownika optycznego. Ch�opiec wa�y� go przez chwil� w d�oni, potem obur�cz uj�� r�koje�� i celowa�. - Kiedy ju� b�d� spa�, trenuj tym w�a�nie pistoletem. Naucz si� strzela� szybciej na mniejsz� odleg�o��. Powiniene� opanowa� strzelanie w biegu i �adowanie go bez przerywania ognia - powiedzia� John. - Rozumiem, co masz na my�li, ale nie jestem pewien, czy potrafi� to zrobi� - odpar� Michael. By� wyj�tkowo powa�ny, jak na nastolatka. "B�dzie z niego m�czyzna" - pomy�la� Rourke. - Strzel raz do celu tak, jak sobie zaplanowa�e�. Potem poka�� ci, jak to powinno wygl�da�. B�d� musia� wystrzela� ca�y magazynek - Rourke za�o�y� t�umiki na uszy i obserwowa� przygotowania syna do strza�u. W odleg�o�ci pi��dziesi�ciu jard�w znajdowa�a si� du�a szyszka. Michael mia� j� na muszce. W chwili kiedy poci�gn�� za spust, szyszka rozprys�a si� na kawa�ki. Ojciec by� z niego dumny i mia� ku temu s�uszne powody. Michael wystrzeli� z predatora z tak� sam� precyzj�, z jak� rozwi�zywa� zadania z geometrii i trafi� bez pud�a. R�wnie bezb��dnie wykonywa� obliczenia. Rourke podszed� do niego. Zdj�� t�umiki. Michael poda� ojcu pistolet. - Cztery strza�y? - zapyta� John. - Nigdy nie �aduj� wi�cej ni� pi�� naboi za jednym razem. Nawet, je�li to ruger - odpar� Michael. Rourke u�miechn�� si� do niego. W odleg�o�ci dwudziestu pi�ciu st�p le�a�a sosna, powalona przez piorun kilka miesi�cy temu. Nad Schronem przesz�a wtedy okropna burza. "Zwyk�a burza, nie tak tragiczna, jak ta wywo�ana przez ludzi przed pi�cioma wiekami" - pomy�la� Rourke i wyj�� z pude�ka pi�� naboi Federal 240 gram�w kaliber 44 Magnum. - Zna�em faceta, kt�ry strzela� z oryginalnego colta z otwartym zamkiem i �adowa� nab�j, jak tylko odda� strza�. Tego numeru nie da si� zrobi� z tym pistoletem. Lecz jest pewien spos�b... - Jestem ciekaw - powiedzia� Michael i u�miechn�� si� ods�aniaj�c bia�e, zdrowe z�by. - Tak my�la�em - za�mia� si� szczerze Rourke. - Wyobra� sobie, �e to powalone drzewo jest cz�owiekiem, kt�ry strzela do ciebie, a st�, to os�ona. Musisz strzelaj�c, skry� si� za os�on�, a potem nabi� ponownie pistolet tak szybko, jak tylko potrafisz. Tymczasem drugi facet zachodzi ci� od ty�u. Musisz wyj�� zza sto�u i zabi� pierwszego z nich, zanim wezm� ci� w krzy�owy ogie�. Wi�c biegniesz i oddajesz do niego pi�� strza��w, je�li to konieczne. Za��my, �e tym razem tak by�o. Jak poradzisz sobie w takiej sytuacji z drugim go�ciem? - Chcia�bym to zobaczy�. - Daj mi znak, kiedy mam zaczyna�. Sta� tam z boku. - Rourke wskaza� r�k� taras skalny. Tam Michael by� bezpieczny, nie mog�a tam zaw�drowa� �adna zab��kana kula. - I za�� t�umiki. Nie ma sensu niszczy� sobie s�uchu na �wiczeniach - poradzi� Rourke synowi. - W porz�dku. Rourke wzi�� predatora i pi�� naboi. Potem cofn�� si� jakie� dwadzie�cia pi�� st�p w linii prostej od sto�u, prostopad�ej do powalonego drzewa. To zwi�ksza�o szans� dotarcia za os�on�, nim trafi go wyimaginowany przeciwnik. - Jestem got�w. Tylko pami�taj, �e nie mam wprawy w strzelaniu z broni samopowtarzalnej i rzadko strzelam z kalibru 44. - To tylko wym�wka. Teraz! Michael wybra� moment, kiedy ojciec sta� r�wno na nogach, mimo to Rourke ruszy� biegiem przed siebie, unosz�c do strza�u pistolet. Nie zwalniaj�c tempa kciukiem odwodzi� kurek i poci�ga� za cyngiel. Ruger podskakiwa� mu w d�oni za ka�dym strza�em. Odleg�o�� pomi�dzy biegn�cym a os�on� zmniejsza�a si�. Na korze powalonej sosny pojawi�a si� rysa. Rourke ukry� si� za blatem sto�u i b�yskawicznie otwiera� zamek, kciukiem wprowadza� nab�j, zamyka� zamek, przekr�ca� b�benek i zn�w otwiera�. Robi� to automatycznie, bez zastanowienia. Kiedy na�adowa�, podbieg� w kierunku sosny, oddaj�c cztery strza�y. Rysa na korze drzewa wyd�u�y�a si�. Przystan�� na chwil�, kiedy Michael zawo�a�: - Pi�kna robota, tato! John schyli� si� i strzeli� w przysiadzie z odleg�o�ci pi�tnastu st�p. Trafi� w drzewo na linii poprzednich czterech strza��w. Pocisk poderwa� w powietrze p�at kory. Rourke obr�ci� si� na pi�cie i ukl�k�, a potem jeszcze raz b�yskawicznie nabi� b�benek, wyci�gaj�c nowe naboje z pasa. By� got�w stawi� czo�o drugiemu napastnikowi. Wsta� i zdj�� t�umiki. Michael podszed� do ojca. - Ja wol� kaliber 45 albo bro� automatyczn� - powiedzia� Rourke. Nie mia� nawet zadyszki. - Lecz je�li ty masz inne upodobania, trzymaj si� ich. Najwa�niejsze, by� celnie strzela�. A w og�le, magnum to dobry pistolet. W tej chwili ze Schronu wychyli�a si� Annie. Mia�a prawie dwana�cie lat. - Otworzy�am ostatni s�oik mas�a z miazgi arachidowej - zawo�a�a do nich. - Czy s� ch�tni na kanapk� z razowca? Ojciec i syn spojrzeli na siebie. Obaj podziwiali zaradno�� Annie w prowadzeniu kuchni. Zawsze potrafi�a ich czym� mile zaskoczy�. - Nie s�yszeli�cie pytania? Przygotowa�am kanapki z chleba razowego, miazgi arachidowej, �wie�ych truskawek, pomidor�w i szparag�w. Je�li chcecie, jest te� sa�atka z fasoli. - Niez�y z ciebie kuchcik, cho� troch� ekstrawagancki - zauwa�y� Rourke. ROZDZIA� VI Rourke wychyli� kieliszek whisky, by oceni� jej smak. Pierwszy rocznik, kt�ry wyprodukowa� na czystym spirytusie zbo�owym, by� nieco za mocny. Drugi uda� si� bardziej. Mieli w piwnicy spory zapas wytrawnej segrea i seven, ale wrodzona przezorno�� Rourke'a sk�oni�a go przed trzema laty do p�dzenia alkoholu. Michael poszed� w �lady ojca. Ch�opak nosi� si� z zamiarem zrobienia w�asnego browaru. Rourke nie przepada� za piwem, ale potrafi� zrozumie� syna. Nastolatek chcia� zaznaczy�, �e wkracza w wiek m�ski. Piwo nie mog�o mu zaszkodzi�. Siedzieli wszyscy razem przy stole. Annie by�a bardzo podniecona. - By�oby cudownie - m�wi�a - gdyby�my mieli kilka zwierz�t domowych. Jakichkolwiek. Cho�by kozy. Tak bardzo chcia�abym wam przygotowa� co� innego ni� zwykle. Znam kilka pysznych przepis�w na ser i jogurt. Ale pami�tacie jak si� to sko�czy�o, kiedy pr�bowa�am zrobi� jogurt z mleka w proszku? - By� bardzo dobry, kochanie - odpar� Rourke. Zwraca� si� do niej tak samo, jak do �ony. Annie by�a uderzaj�co podobna do matki, tylko w�osy mia�a inne. U�wiadomi� sobie, �e nie obcina�a ich, od kiedy si� przebudzi�a. Tylko czasem przystrzyg�a jaki� kapry�ny kosmyk, jak sama mawia�a. Rourke domy�li� si�, �e zapo�yczy�a to okre�lenie z jakiej� ksi��ki, albo kasety video, ale wcale mu to nie przeszkadza�o. Tego ranka Annie rozpu�ci�a warkocze. Ojcu podoba�y si� jej d�ugie kasztanowe w�osy, spadaj�ce falami na ramiona, i dalej a� do pasa. Annie mia�a w sobie du�o wdzi�ku i swoim promiennym u�miechem potrafi�a rozja�ni� monotonne �ycie w Schronie. Rourke czu�, �e b�dzie mu brakowa�o tej ma�ej dziewczynki. Mia�a tak wiele obowi�zk�w, �e niewiele czasu mog�a po�wi�ci� beztroskim, dzieci�cym zabawom. Powiedzia� jej, co b�dzie si� z ni� dzia�o i jak powinna post�powa�, kiedy stanie si� doros�� kobiet�. Ostrzeg� j� przed chwilami, kiedy samotno�� mo�e by� nie do zniesienia. M�wi� dzieciom o trudno�ciach, jakie m�odzie� napotyka, wkraczaj�c w doros�e �ycie, o tym, jak je przezwyci�a�. U�wiadomi� im, �e ich �ycie b�dzie si� toczy� w warunkach odbiegaj�cych od normalno�ci. Musieli sobie z tym radzi�, dop�ki on nie przebudzi si� ponownie i dop�ki nie spe�ni si� jego plan. Nadszed� czas rozstania. Zebrali si� w salonie. Rourke siedzia� na wersalce, Michael na foteliku z rozk�adanym oparciem, Annie na pod�odze w pozycji lotosu. Z ty�u dobieg� ich szum kapsu� narkotycznych. John dopiero teraz u�wiadomi� sobie, �e na niego ju� czas. - Jeste�my przysz�o�ci� ludzko�ci. Wszystko, czego was nauczy�em, jest tylko ziarenkiem piasku na pustyni. Lecz macie podstawy, �eby samodzielnie rozwija� wasze zdolno�ci i pog��bia� wiedz�. Kiedy zacznie �wita�, ju� mnie tu nie b�dzie. Up�ynie szesna�cie lat, zanim zobacz� wsch�d s�o�ca i was. Lecz wy b�dziecie widzie� mnie i wasz� mam� ka�dego dnia. My si� nie zmienimy. Paul i Natalia tak�e. Nie my�lcie, �e zadanie, kt�re was czeka, jest �atwe. Musicie mie� �wiadomo��, �e mog� zaistnie� okoliczno�ci, jakich nie przewidzia�em i do kt�rych nie jeste�cie przygotowani. Starajcie si� ze wszystkim upora�. Je�eli co� b�dzie przekracza�o wasze si�y i umiej�tno�ci, wtedy mnie obud�cie. Miejmy nadziej�, �e b�d� w stanie temu zaradzi�. W razie gdyby kt�re� z was by�o powa�nie ranne i wasza wiedza okaza�aby si� niewystarczaj�ca, natychmiast mnie obud�cie. Obserwujcie dzia�anie kapsu� narkotycznych. W razie najmniejszej awarii systemu zasilania, obud�cie wszystkich. Rourke zwr�ci� si� do c�rki: - Chcia�bym, aby� rozwija�a swoje tw�rcze zainteresowania. Praca tw�rcza jest niezb�dna do przetrwania. Mam na my�li zar�wno zaj�cia fizyczne jak i umys�owe. Tylko nie zmieniaj przypadkiem wystroju wn�trza. Lubi� Schron taki, jakim jest. Nie zaniedbuj nauki. �wicz techniki walki, kt�rych ci� nauczy�em i uwa�aj, nie zr�b krzywdy bratu. - Tato. - Michael nie m�g� powstrzyma� si� od �miechu. Annie u�miechn�a si� do ojca. - Czas, aby� porzuci�a mojego pythona i zacz�a u�ywa� Magnum 357. Nie przyzwyczajaj si� do broni samopowtarzalnej, jak tw�j brat. - Podoba mi si� detonik, kt�ry da�e� mi kiedy� na pr�b�. Jest �adny i precyzyjny - powiedzia�a Annie. - Dobrze, ale zaczekaj jeszcze kilka lat, zanim we�miesz go do rak. Wtedy b�dzie tw�j. - Zgoda. Dzi�kuj� tato. - Annie u�miechn�a si�. Na jej policzkach pokaza�y si� dwa ma�e do�eczki. Rourke odwr�ci� g�ow� w stron� Michaela. - Teraz na ciebie kolej, synu. Nie chc�, aby to co teraz powiem zabrzmia�o jak oznaka m�skiego szowinizmu, ale jeste� dwa lata starszy i jeste� m�czyzn�. Czterna�cie lat to trudny wiek. Lecz wykaza�e�, �e potrafisz zachowa� si� jak m�czyzna. Tobie zawdzi�czam, �e Sarah jeszcze �yje. Ty obroni�e� j� przed bandytami. Ty wydosta�e� matk� i Annie z opa��w. Masz siln� wol�. Nie spotka�em jeszcze nikogo, kto m�g�by ci dor�wna�. Pod tym wzgl�dem jeste�my do siebie podobni. Mo�e ci to u�atwi �ycie, je�li potrafisz nad sob� panowa�. Uwa�aj, �eby� nie zszed� na z�� drog�, powr�t jest niemo�liwy. Teraz ty jeste� tu gospodarzem. My�l�, �e Annie to zrozumie. - Rourke spojrza� na c�rk�. Annie przytakn�a z u�miechem. - Wierz�, synu, �e sprostasz zadaniom, kt�re ci� czekaj�. Od dzisiaj odpowiadasz nie tylko za siebie, ale tak�e za twoj� siostr� i za nas czworo podczas naszego snu. Pami�taj o tym, kiedy b�dziesz przeprowadza� swoje eksperymenty z prochem bezdymnym, nie wysad� nas w powietrze! Rourke zamilk� i u�miechn�� si� do syna. Michael wsta� i w�o�y� r�ce do kieszeni spodni, kt�re wzi�� od ojca. Spodnie mia�y podwini�te nogawki, by�y na ch�opca jeszcze troch� za du�e. - Zobaczysz, �e Annie b�dzie bezpieczna, mo�esz by� o to spokojny. Nie zawiod� ci�. Nie zawiod� ani mamy, ani Paula, ani Natalii. Nie wiem, co wydarzy si� przez te szesna�cie lat, ale jestem pewien, �e poradz� sobie ze wszystkim. John wsta� z wersalki. Michael podszed� i u�cisn�� wyci�gni�t� r�k� ojca. Annie stan�a przy nich i obj�a ich obu. W kilka godzin p�niej John Rourke zapad� w narkotyczny sen. ROZDZIA� VII Michael Rourke ze stolkerem przewieszonym przez rami� schodzi� z g�r przez prze��cz. Przez celownik optyczny karabinu m�g� st�d dojrze� Schron. Ojciec zwierzy� mu si� kiedy�, �e Natalia nazwa�a ten szczyt G�r� Rourke'a. W wieku dwudziestu lat Michael rozpocz�� systematyczn� lustracj� okolicy, ale przez dziesi�� lat ani razu nie natrafi� na �lad dzikiej zwierzyny. Natomiast ro�linno�� z roku na rok coraz bujniej pokrywa�a stoki. Michael przy�pieszy� kroku. Annie zapowiedzia�a, �e tego wieczoru zrobi na kolacj� piecze� wo�ow�. Je�li chcia�a go w ten spos�b nak�oni� do szybszego powrotu, nie mog�a wybra� lepszego argumentu. Mi�so gotowa�a jedynie z okazji urodzin Michaela lub w�asnych, czasami w dni �wi�teczne. Tym razem nie by� to �aden ze styczniowych dni �wi�tecznych (oboje urodzili si� w styczniu). Rano Annie o�wiadczy�a po prostu: - Znudzi�o mi si� wegetaria�skie jedzenie. Dzisiaj wyjm� troch� mi�sa z zamra�arki. Tylko nie sp�nij si� na kolacj�. Michael nie protestowa�. Gdyby uda�o mu si� z�apa� zaj�ca albo wiewi�rk�, nie zabi�by ich. Got�w by� dokarmia� zwierz�ta warzywami z w�asnej dzia�ki. Lecz to wszystko by�y tylko marzenia. Pociesza� si� my�l�, �e zaj�ce nie mieszkaj� na takiej wysoko�ci. Mo�e w innej cz�ci �wiata... Pewnego razu wyprowadzi� ze Schronu harleya i pojecha� przed siebie, tak daleko, jak pozwala� na to zapas paliwa. By�o to pi�� lat temu. Potem odby� podobne podr�e - sto mil w ka�d� z czterech stron �wiata. Odnalaz� wtedy rozbity i zardzewia�y wrak samochodu. Nie opodal by�y ruiny wielkiego miasta. Zosta�y z niego tylko stalowe szkielety wie�owc�w. Ludzkie ko�ci rozsypa�y si� w proch. Lecz zapasy paliwa, rozmieszczone w strategicznych punktach by�y nietkni�te. Zwi�z� wszystkie cysterny. Powiedzia� Annie, �e taki by� cel jego podr�y. Cysterny wype�nione by�y rop� i nie stwierdzi� wyciek�w. Annie tak�e opuszcza�a Schron, by uda� si� na przechadzk�. W okolicy ich domu by�o bezpiecznie, wi�c Michael nie zabrania� jej tego, chocia� pilnowa�, by zabiera�a ze sob� detonika. W wieku pi�tnastu lat rozpocz�a strzelanie ze swego ulubionego pistoletu. Dosz�a do takiej wprawy, �e teraz po trzynastu latach treningu, mog�aby by� strzelcem wyborowym. Z odleg�o�ci stu jard�w trafia�a przedmioty, kt�re jej brat ledwie dostrzega�. Nie u�ywa�a przy tym celownika optycznego, ale zwyk�a muszk� typu Bo-Mar. Jeszcze jako nastolatek Michael czyta� "Encyklopedi� Britanica". Przebrn�� przez siedemna�cie tom�w. Rozbawi�o go czytanie o angielskim prawie podatkowym. (Podatki ju� nie istnia�y). Nagle przypomnia� sobie zdanie wypowiedziane kiedy� przez ojca: "�mier� jest tak samo nieunikniona, jak podatki". Zastanawia� si� teraz, czy tak jak znik� system podatkowy, zniknie i �mier�. Wi�kszo�� ludzi, kt�rych kiedy� zna�, nie by�o ju� na �wiecie. Ta �wiadomo�� ci��y�a mu bardzo. Lecz nie traci� nadziei. W ci�gu ostatnich szesnastu lat co wiecz�r siada� przy radiostacji, zak�ada� s�uchawki, i w jednostajnym szumie odbiornika szuka� jakiegokolwiek sygna�u. Kiedy by�a sprzyjaj�ca pogoda, wychodzi� na zewn�trz i obserwowa� gwiazdy, czekaj�c na jaki� znak. Dopiero w ostatnim okresie zacz�� nabiera� pewno�ci, �e na Ziemi nie by�o nikogo pr�cz nich. Czasem mia� ochot� wsi��� na harleya i pojecha� do Kolorado, gdzie znajdowa�a si� tajna sowiecka baza operacyjna. Powstrzymywa�a go pewno��, �e je�li komu� tam uda�o si� prze�y�, to �w cz�owiek by�by teraz jego wrogiem, jak pi�� wiek�w wcze�niej by� wrogiem jego ojca. Tego wieczoru Michael daremnie pr�bowa� nawi�za� ��czno�� przez radiostacj�. Obserwacje przez teleskop tak�e nie da�y rezultat�w. Usiad� wi�c i nala� sobie kieliszek whisky, po wieloletnim le�akowaniu trunek nabra� odpowiednich walor�w smakowych i nie ust�powa� szlachetnym markom Seagream Seven. Michael potrzebowa� czego� na wzmocnienie. Wychyli� kieliszek i poszed� do salonu. Annie ju� spa�a. Zwykle zasypia�a pierwsza. Usiad� na wersalce i wpatrywa� si� w kapsu�y narkotyczne. Nie mia� ochoty ogl�da� video. Oboje z Annie prze�ywali wieczorami te chwile samotno�ci, przed kt�rymi ostrzega� ich ojciec. Michael zastanawia� si�, jak to b�dzie, kiedy wreszcie b�d� wszyscy razem. Rozmy�la�, szczeg�lnie o Natalii. Jaka ona jest? To pytanie chodzi�o mu po g�owie, kiedy wraca� z G�ry Rourke'a do Schronu. Przypomnia� sobie, kiedy w dzieci�stwie zobaczy� po raz pierwszy, jak ojciec i matka si� ca�owali. Potem ogl�da� wielokrotnie podobne sceny w filmach. Nie czu� zgorszenia na widok kobiety i m�czyzny obejmuj�cych si� w ��ku. Seks nie stanowi� dla niego tabu. Czyta� na ten temat ksi��ki, kt�re ojciec �wiadomie im zostawi�. Zanim John u�o�y� si� do snu, rozmawiali o tych sprawach bez skr�powania. Lecz spogl�daj�c na Natali�, Michael mia� mieszane uczucia. Przypomina� mu si� kategoryczny ton g�osu ojca, kiedy ten m�wi� o konieczno�ci bycia razem dla przetrwania. Michael miewa� chwile, kiedy czu�, �e rozumuj� tymi samymi kategoriami. Plany ojca wydawa�y mu si� wtedy jasne, ale co� buntowa�o si� w nim przeciwko zaaprobowaniu wyznaczonej im roli. Michael stara� si� kontrolowa� bieg my�li i przypomnie� sobie, co pobudzi�o go do tych refleksji. Zacz�o si� przy kolacji. - Co o tym s�dzisz? - zapyta�a Annie. Znlaz�am przepis w ksi��ce kucharskiej, w kt�rej mama zapisywa�a w�asne receptury. Michael wypi� Seagreama i postawi� pusty kieliszek na stole. Mia� wyrzuty sumienia, �e si�gn�� do rezerwy whisky ojca, ale tak czy inaczej by�a to specjalna okazja. - To jest naprawd� dobre, Annie. Powiedz mi, jak si� to nazywa? - Mia� to by� boeuf Strogonow, ale nie mia�am wina. U�y�am piwa. - Wy�mienite. Facet, kt�ry ci� po�lubi... - Michael urwa� w p� zdania i spojrza� siostrze w oczy. Annie energicznym ruchem g�owy odrzuci�a pukiel w�os�w z czo�a. - Jak my�lisz - zapyta�a - co tata mia� w planie dla nas? - Jej g�os dr�a� lekko. Przypomina� Michaelowi g�os matki. - Chcesz abym m�wi� szczerze? - Tak, powiedz mi szczerze co my�lisz. Zastan�w si�, ja tymczasem podam ci deser. Dzisiaj jest tort truskawkowy. Nalej sobie kieliszek whisky i zaczynaj. Annie wsta�a od sto�u i podesz�a do kuchenki. Michael wzi�� sw�j kieliszek. Po chwili wahania si�gn�� tak�e po kieliszek siostry i odwr�ci� si� do barku. - Co powiesz na jeszcze jeden kieliszek? - zapyta�, odkr�caj�c korek butelki. To whisky uszlachetniona pi�ciosetletnim le�akowaniem. - Nie interesuje mnie le�akowanie. Nalej mi, je�li uwa�asz, �e b�d� potrzebowa�a czego� mocnego. - Tak b�dzie lepiej. - Wi�c dobrze. Napij� si� jeszcze whisky. Chcesz du�o truskawek? - Tak - Michael nape�ni� oba kieliszki i zakorkowa� butelk�. Potem odwr�ci� si� do sto�u, uwa�aj�c, by nie rozla� whisky i czeka�, a� siostra pokroi tort. Na jego porcj� Annie n