244
Szczegóły |
Tytuł |
244 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
244 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 244 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
244 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
tytu�: "Cierpienia m�odego Wertera"
autor: Johann Wolfgang Goethe
Prze�o�y�: Leopold Staff
Warszawa 1993
Czego tylko dowiedzie� si� mog�em o dziejach
biednego Wertera, zebra�em pilnie i podaj� wam
tutaj - i wiem, �e b�dziecie mi wdzi�czni. Nie
mo�ecie odm�wi� jego duchowi i charakterowi
podziwu i mi�o�ci, a jego losom �ez.
A ty, dobra duszo miotana tymi samymi uczuciami
co on, czerp pociech� z jego cierpie� i pozw�l
ksi��eczce tej zosta� twym przyjacielem, je�li
skutkiem losu lub w�asnej winy nie mo�esz znale��
bli�szego.
Ksi�ga pierwsza
Takiej mi�o�ci ka�dy m�odzian czeka,
tak by� kochana chce ka�da dziewczyna;
czemu� w naj�wi�tszym z pop�d�w cz�owieka
tkwi tak straszliwego cierpienia przyczyna?
4 maja 1771
Jak�e rad jestem, �e wyjecha�em! Najdro�szy przyjacielu, czym�e jest serce ludzkie! Opu�ci� ciebie, kt�rego tak
kocham, z kt�rym nieroz��czny by�em, i radowa� si�! Wiem, �e mi przebaczysz. Czy� wszystkie inne me zwi�zki nie by�y jakby wyszukane przez los po to, by niepokoi� takie serce jak moje? Biedna Eleonora! A jednak by�em niewinny. Czy�
to moja wina, �e kiedy przekorne wdzi�ki jej siostry sprawia�y mi mi�� rozrywk�, w biednym sercu zrodzi�a si� nami�tno��! A jednak - czy� jestem zupe�nie niewinny? Czy� nie
podsyca�em jej uczu�, czy� nie zachwyca�em si� tymi na
wskro� szczerymi przejawami natury, kt�re tylekro� pobu-
dza�y nas do �miechu, cho� by�y tak ma�o �mieszne?
Czy�em nie... Ach, czym�e jest cz�owiek, by �mia� si�
skar�y�! Przyrzekam ci, drogi przyjacielu, �e si� poprawi�, �e nie b�d� ju� prze�uwa� tej odrobiny z�a, kt�rej los nam udziela, jak to czyni�em zawsze. B�d� u�ywa� tera�niejszo�ci i niech si� stanie przesz�o�ci�, co min�o. Zapewne masz
s�uszno��, najdro�szy: by�oby mniej cierpie� w�r�d ludzi, gdyby oni - B�g wie, dlaczego tak s� stworzeni - z mniejsz� skrz�tno�ci� wyobra�ni zajmowali si� wywo�ywaniem
wspomnie� przesz�ego z�a, a raczej znosili oboj�tn� tera�-niejszo��.
B�d� �askaw powiedzie� mojej matce, �e b�d� jak
najgorliwiej zajmowa� si� jej sprawami i w najbli�szym
czasie dam jej o tym wiadomo��: Rozmawia�em z ciotk�
i wcale nie odkry�em w niej tej z�ej kobiety, jak� si� u nas z niej czyni -jest to �ywa, porywcza niewiasta o najlepszym sercu. Oznajmi�em jej za�alenia matki co do zatrzymanej
cz�ci dziedzictwa. Wyjawi�a mi swoje powody, przyczyny
8
__
i warunki, pod kt�rymi by�aby gotowa wyda� wszystko
i wi�cej, ni� ��dali�my. S�owem, nie chc� teraz pisa� ju� o tym, powiedz mej matce, �e wszystko b�dzie dobrze.
I znowu, m�j drogi, przy tej drobnej sprawie przekona�em
si�, �e nieporozumienia i gnu�no�� stwarzaj� na tym �wiecie mo�e wi�cej b��d�w ni� chytro�� i z�o��. Przynajmniej te
ostatnie s� z pewno�ci� rzadsze.
Zreszt� czuj� si� tu wcale dobrze. Samotno�� jest dla
serca mego rozkosznym balsamem w tej rajskiej okolicy,
a m�oda pora roku ogrzewa w ca�ej pe�ni moje odr�twia�e
serce. Ka�de drzewo, ka�dy �ywop�ot jest bukietem kwiecia i cz�owiek rad by si� sta� chrz�szczem majowym, by si�
unosi� w tym morzu zapach�w i m�c czerpa� z niego ca�y
sw�j pokarm.
Samo miasto nie jest mi�e, natomiast wok� - niewy-
s�owiona pi�kno�� natury. To sk�oni�o zmar�ego hrabiego
von M. do za�o�enia ogrodu na jednym ze wzg�rz
uk�adaj�cych si� z urocz� rozmaito�ci� i kszta�tuj�cych
�liczne doliny. Ogr�d jest prosty i zaraz przy wej�ciu mo�na zauwa�y�, �e plan kre�li� nie uczony ogrodnik, lecz czu�e serce, kt�re tu chcia�o rozkoszowa� si� sob�. Ju� niejedn� �z� po�wi�ci�em nieboszczykowi w zapad�ym pawiloniku,
kt�ry by� ulubionym jego miejscem, a jest r�wnie� moim.
Wnet b�d� panem ogrodu; ogrodnik jest mi przychylny,
cho� to ledwie kilka dni, i nie�le mu z tym b�dzie.
10 maja
Przedziwna pogoda ogarn�a m� dusz�, podobna tym
s�odkim rankom wiosennym, kt�rych u�ywam ca�ym sercem.
Jestem samotny i ciesz� si� z mego �ycia w tej okolicy
stworzonej dla dusz takich jak moja. Jestem tak szcz�liwy, o najdro�szy, tak zatopiony w poczuciu spokojnego istnienia, �e sztuka moja cierpi wskutek tego. Nie m�g�bym teraz nic narysowa�, ani kreski, a nigdy nie by�em wi�kszym malarzem 9
jak w tych chwilach. Gdy urocza dolina paruje wko�o mnie, gdy wysokie s�o�ce spoczywa na powierzchni nieprzenikliwego mroku mego lasu i tylko pojedyncze promienie wkradaj� si� do wn�trza �wi�tnicy, a ja le�� w wysokiej trawie nad
wodospadem strumienia i tu� przy ziemi tysi�ce r�nych
zadziwia mnie trawek... gdy czuj� bli�ej swego serca w�r�d �dziebe� tych niezliczonych rojenie si� drobnego �wiatka, niezbadanych postaci wszystkich robaczk�w i komar�w,
i czuj� obecno�� Wszechmocnego, kt�ry nas na sw�j w�asny
obraz stworzy�, tchnienie Wszechznihij�cego, kt�ry unosz�c si� w wiecznej szcz�liwo�ci dzier�y nas i zachowuje; m�j
przyjacielu, gdy mierzchnie mi w oczach, a �wiat dookolny i niebo ca�kowicie w mojej spoczywa duszy jak posta�
ukochanej - wtedy t�skni� cz�sto i my�l�: ach, gdyby� m�g� znowu wyrazi�, gdyby� m�g� tchn�� w papier to, co w takiej pe�ni, w takim cieple w tobie �yje, by sta�o si� zwierciad�em twej duszy, jak dusza twa jest zwierciad�em niesko�czonego Boga! M�j przyjacielu!... Aleja gin� z powodu tego, upadam pod przemoc� wspania�o�ci tych zjawisk.
12 maja
Nie wiem, czy to �udz�ce duchy unosz� si� nad t� okolic�, czy te� jest w moim sercu ciep�a niebia�ska wyobra�nia,
kt�ra mi wszystko wko�o tak rajskim czyni. Jest niedaleko st�d studnia; studnia, do kt�rej jestem przykutyjak Meluzynal ze swymi siostrami. Schodzisz ma�ym wzg�rkiem i znajdujesz si� przed sklepieniem, gdzie ze dwadzie�cia stopni wiedzie w d�, a do�em najczystsza woda wyp�ywa ze ska� mar-
murowych. Murek, kt�ry w g�rze tworzy obramowanie,
wysokie drzewa, kt�re owo miejsce wok� zarastaj�, ch��d
1 Meluzyna - wg �redniowiecmych legend francuskich niezwyk�e pi�kna �ona hrabiego Poitiers, kt�ra raz na tydzie� zmienia�a si� w p� kobiet�, p� w�a, i znikn�a, gdy m�� ujrza� j� w tej postaci.
ustronia - wszystko to ma co� poci�gaj�cego, przejmuj�cego dreszczem. Nie ma dnia, bym nie przesiedzia� tam z godzin�. Przychodz� tu dziewcz�ta z miasta po wod�: najniewinniejsze to zaj�cie i najkonieczniejsze, kt�re niegdy� i c�rki kr�lewskie wykonywa�y same. Gdy tak siedz�, wok� mnie powstaje
�ywo ten obraz patriarchalny, jak to pradziadowie u studni nawi�zuj� znajomo�ci i zalecaj� si� i jak wko�o studni
i �r�de� unosz� si� dobroczynne duchy. Kto tego odczu� nie umie, ten chyba nigdy po ci�kiej w�dr�wce w letni dzie�
nie krzepi� si� ch�odem studni.
i 13 maja
Pytasz, czy masz mi przys�a� moje ksi��ki? Drogi, prosz� ci� na Boga, uwolnij mnie od nich! Nie trzeba mi ju� kierownictwa ani zach�ty, ani podniety; przecie� to serce wrze samo z siebie a� nadto; potrzeba mi ko�ysanki, a t� w pe�ni znalaz�em w Homerze. Jak�e cz�sto utulam nim do snu sw� buntownicz� krew; bo nigdy nie widzia�e� nic tak nier�wnego, tak
# niespokojnego jak to serce. Drogi! Czy� musz� to m�wi� tobie, ' kt�ry tak cz�sto obarcza�e� si� ci�arem patrzenia, jak przechodz� z troski do swawoli i ze s�odkiej melancholii do zgubnej nami�tno�ci. Obchodz� si� te� ze swym serduszkiem jak z chorym dzieckiem: wszelkiej jego ch�ci staje si� zado��. Nie powiadaj tego dalej; s� ludzie, kt�rzy by mi to wzi�li za z�e.
15 maja
Pro�ci ludzie okolicy znaj� mnie ju� i haj�, zw�aszcza
dzieci. Uczyni�em smutne spostrze�enie dym z pocz�tku
szuka� ich towarzystwa, wypytywa�em ich przyja�nie o to
lub owo, s�dzili niekt�rzy, �e chc� z nich szydzi�, i dawali mi szorstk� odpraw�. Nie gniewa�em si� o to, jeno odczuwa�em bardzo �ywo, co ju� niejednokrotnie spostrzeg�em: ludzie
10 11
pewnej klasy b�d� si� zawsze trzyma� w zimnym oddaleniu
od prostego ludu, jakby s�dzili, �e strac� skutkiem zbli�enia; a nadto istniej� lekkoduchy i �li �artownisie, kt�rzy zdaj� si� zni�a�, by swawol� sw� uczyni� tym dotkliwsz� dla
biednego ludu.
# Wiem, �e jeste�my r�wni ani by� mo�emy, lecz jestem
zdania, �e ten, kt�remu zda si� koniecznym oddali� od tak zwanego t�umu, by by� szanowanym, jest r�wnie godzien
nagany jak tch�rz, kt�ry ukrywa si� przed swoim wrogiem
boj�c si� mu ulec.#
Ostatnio przyszed�em do studni i zasta�em m�od� s�u��c�, kt�ra postawi�a swe naczynie na najni�szym stopniu,
ogl�daj�c si�, czy nie nadchodzi jaka towarzyszka, kt�ra by jej pomog�a wzi�� je na g�ow�. Zszed�em i spojrza�em na ni�. - Czy pom�c ci, panienko? - rzek�em. Zarumieni�a si�
bardzo. - O nie, panie - odpar�a. - Bez ceremonii!
- Na�o�y�a podk�adk� i pomog�em jej. Podzi�kowa�a
i posz�a pod g�r�.
17 maja
Poczyni�em r�ne znajomo�ci, towarzystwa nie znalaz�em
jeszcze �adnego. Nie wiem, co mam w sobie poci�gaj�cego
dla tych ludzi, tylu mnie z nich lubi; przywi�zuj� si� do mnie i zawsze mi przykro, gdy nam droga wsp�lna wypada tylko
kawa�ek. Je�li mnie spytasz, jacy tu s� ludzie, musz� ci
odrze: jak wsz�dzie! Jednostajnyjest rodzaj ludzki. Wi�kszo�� przepracowuje przewa�n� cz�� czasu, by �y�, a ta odrobina wolno�ci, kt�ra im pozostaje, niepokoi ich tak, �e u�ywaj� wszystkich �rodk�w, by si� jej pozby�. O, przeznaczenie
ludzkie!
Ale poczciwy, dobry to lud! Gdy si� czasem zapomn�,
gdy u�ywam z nimi uciech, kt�re s� jeszcze dozwolone
cz�owiekowi - by po�artowa� u przyzwoitego sto�u z ca��
szczero�ci� i otwarto�ci�, urz�dzi� w swoim czasie przechadz-k� lub ta�ce i tym podobne - ma to na mnie wcale
dobry wp�yw... o ile tylko nie przyjdzie mi na my�l, �e
jeszcze tyle innych si� we mnie spoczywa, kt�re ple�niej� bez u�ytku i kt�re musz� starannie ukrywa�. Ach, to tak
uciska serce! A jednak by� nie rozumianym to los takich
jak my!
Ach, �e te� znik�a przyjaci�ka mojej m�odo�ci! Ach,
�e zna�em j� kiedykolwiek! Powiedzia�bym sobie: jeste�
g�upcem! Szukasz, czego tu znale�� nie mo�na! Jednak
j� mia�em, czu�em to serce, t� wielk� dusz�, w kt�rej
obecno�ci zdawa�em si� sobie czym� wi�cej, ni� by�em,
bo by�em wszystkim, czym by� mog�em. M�j Bo�e,
czy� by�a cho� jedna si�a mojej duszy nie wyzyskana?
Czy� nie mog�em przed ni� rozwin�� ca�ego przedziwnego
uczucia, kt�rym serce me obejmuje natur�? Czy� stosunek
nasz nie by� wiecznym snuciem przesubtelnej wra�liwo�ci,
najbystrzejszego dowcipu, kt�rego wszystkie rodzaje,
a� do swawoli, nacechowane by�y pi�tnem geniuszu?
A teraz! - Ach, jej lata, kt�rymi mnie wyprzedzi�a,
zawiod�y j� do grobu wcze�niej ni� mnie. Nigdy jej
nie zapomn� ani jej g��bokiego umys�u, ani boskiej
cierpliwo�ci.
Przed kilku dniami spotka�em m�odego V., szczerego
ch�opca o mi�ej, harmonijnej twarzy. Wyszed� w�a�nie
z akademii; nie wydaje si� sobie m�drcem, lecz s�dzi, i� wie wi�cej ni� inni. By� te� pilny, jak ze wszystkiego wnosz�; s�owem, umie du�o. Us�yszawszy, �e wiele rysowa�em i znam grek� (dwa meteory w tej miejscow�ci), zwr�ci� si� do mnie, wy�adowa� wiele wiedzy od Batteuxl a� do Wooda2, od
1 Charles Batteux (1713-1780) - estetyk francuski, kt�rego dzie�o Cours de belles lettres (Kurs literatury) uzyska�o w niemieckim przek�adzie du�� poczytno�� i by�o w swoim czasie uwa�ane za podstawowe w dziedzinie filozofii sztuki.
2 Robert Wood (171(--1771) - znany archeolog szkocki i autor pracy o geniuszu i dziele Homera.
12 13
Pilesal do Winckelmanna2, i zapewni� mnie, �e przeczyta�
ca�� pierwsz� cz�� Teorii Sulzera3 i posiada r�kopis Heynego4 o studium antyku. Przyj��em to do wiadomo�ci.
Pozna�em jeszcze jednego zacnego cz�owieka, ksi���cego
komisarza. Jest szczery i otwarty. Powiadaj�, �e dusza si� raduje, kiedy si� go widzi w�r�d jego dzieci, kt�rych ma
dziewi�cioro. Szczeg�lnie du�o m�wi� o jego najstarszej
c�rce. Zaprosi� mnie do siebie; odwiedz� go w najbli�szych dniach; mieszka w ksi���cej le�nicz�wce (p�torej godziny st�d), dok�d pozwolono mu sprowadzi� si� po �mierci �ony, poniewa� pobyt tu w mie�cie, w domu urz�dniczym, by� mu
zbyt bolesny.
Zreszt� natkn��em si� na kilka dziwacznych orygina��w,
w kt�rych wszystko jest niezno�ne, najniezno�niejsze za� ich oznaki przyja�ni.
B�d� zdr�w. Ten list zadowoli ci�. Jest ca�kiem historyczny.
22 maja
�e �ycie ludzkiejest tylko snem, zdawa�o si�ju� niejednemu. I mnie r�wnie� uczucie to stale towarzyszy.
Gdy widz�, jak ograniczone s� czynne i badawcze si�y
cz�owieka; gdy widz�, jak wszelka dzia�alno�� zmierza do
tego, by uczyni� zado�� potrzebom, kt�re znowu nie maj�
innego celu jak ten, by przed�u�y� nasze biedne istnienie, a nast�pnie, gdy widz�, �e wszelkie uspokojenie si� co do
1 Roger de Piles (1635-1709) - francuski malarz i teoretyk sztuki. 2 Johann Joachim Winckelmann ( 1717-1768) - s�ynny niezniecki archeolog i historyk sztuki, autor dzie�a Dzieje sztuki staro�ytnej, kt�re wywar�o wielki wp�yw na niemieck� literatur� i sztuk�.
3 Johann Georg Sulzer (1720-1779) - historyk sztuki, autor Og�lnej teorii sztuki, kt�r� Goethe omawia� w recenzji zamieszczonej w "Frankfurter Gelehrten Anzeigen".
4 Christian Gottlob Heyne (1729-1812) - filolog i archeolog, profesor uniwersytetu w Getyndze.
pewnych punkt�w docieka� jest tylko senn� rezygnacj�,
gdy� cz�owiek maluje sobie pstrymi postaciami i jasnymi
widokami �ciany, w�r�d kt�rych jest zamkni�ty - to
wszystko, Wilhelmie, odbiera mi mow�! Wracam w siebie
i znajduj� �wiat! Znowu raczej w przeczuciu i niejasnym
po��daniu ni� w rzeczywistym kszta�cie i w �ywej sile.
I wtedy przep�ywa wszystko przed mymi zmys�ami i u�mie-
cham si� dalej marz�co do �wiata.
�e dzieci nie wiedz�, czego chc�, na to godz� si� wszyscy wielcy uczeni nauczyciele i ochmistrze. �e jednak i doro�li, podobnie dzieciom, pl�cz� si� po tej ziemi, nie wiedz� jak one, sk�d przychodz� i dok�d id�, r�wnie ma�o dzia�aj�
wedle prawdziwych cel�w, r�wnie podlegaj� rz�dom
biszkopta, ciastka i brzozowej r�zgi, w to nikt nie chce
uwierzy�, a zdaje mi si� to jasne jak s�o�ce.
Wyznam ci ch�tnie, bo wiem, co by� mi na to powiedzia�, �e najszcz�liwsi s� ci, kt�rzy, podobnie dzieciom, �yj�
z dnia na dzie�, w��cz� za sob� lalk�, rozbieraj� i ubieraj�j� i z wielkim szacunkiem skradaj� si� ko�o szuflady, w kt�rej mama zamkn�a �akocie, a gdy wreszcie dostan�, czego
pragn�, zjadaj� to pe�nymi usty i wo�aj�: Jeszcze! To s�
szcz�liwe istoty! Dobrze jest r�wnie� i tym, kt�rzy swym b�ahym zaj�ciom lub nawet nami�tno�ciom nadaj� wspania�e
tytu�y i dedykuj� je rodzajowi ludzkiemu jako olbrzymie
przedsi�wzi�cia dla jego dobra i zbawienia. Szcz�liwy, kto mo�e by� taki! Ale kto w swej pokorze pozna�, do czego to wszystko zmierza, kto widzi, jak sprytnie ka�dy obywatel, kt�remu dobrze si� powodzi, umie sw�j ogr�dek przystrzyc
na podobie�stwo raju i jak nieznu�enie r�wnie� nieszcz�liwiec sapi�c pod ci�arem ku�tyka sw� drog�, i jak wszyscy
jednakowo s� zainteresowani, by jeszcze o minut� d�u�ej
widzie� �wiat�o tego s�o�ca - ten jest cichy i tworzy te� sw�j �wiat z samego siebie, i jest tak�e szcz�liwy, poniewa� jest cz�owiekiem. A wreszcie, jakkolwiek jest ograniczony, nosi jednak zawsze w sercu s�odkie uczucie wolno�ci
i �wiadomo��, �e mo�e porzuci� to wi�zienie, gdy zechce.
14 15
26 maja
Znasz od dawna m�j spos�b zagospodarowywania si�,
obierania sobie chatki gdzie� w jakim� zacisznym miejscu
i bytowania tam we wszelkim ograniczeniu. Znalaz�em i tu
wreszcie zak�tek, kt�ry mnie poci�gn��.
Prawie godzin� drogi przed miastem le�y miejscowo��,
kt�r� zw� Wahlheiml. Po�o�enie na wzg�rku jest bardzo
malownicze i gdy si� w g�rze dochodzi �cie�k� do wsi, widzi si� od razu ca�� dolin�. Dobra gospodyni, uprzejma i �wawa na sw�j wiek, s�u�y piwem, winem i kaw�, a co najwa�niejsza, s� dwie lipy, kt�re rozpostartymi ga��ziami ocieniaj� ma�y placyk przed ko�cio�em, otoczony wko�o ch�opskimi domami, stodo�ami i podw�rzami. Tak zacisznym, przytulnym nie
wyda� mi si� �aden k�t i tam ka�� wynosi� z gospody sw�j
st� i krzes�o, pij� kaw� i czytam Homera. Gdym przypadkiem w pi�kne popo�udnie zaszed� pierwszy raz pod lipy, zasta�em placyk pusty. Wszystko by�o w polu. Tylko ch�opak, mniej
wi�cej czteroletni, siedzia� na ziemi, przyciskaj�c obu r�kami do piersi drugie, oko�o p�roczne dziecko siedz�ce mi�dzy jego nogami, tak �e shi�y� mu za rodzaj krzes�a, i mimo
�ywo�ci, z jak� spogl�da� wok� swymi czarnymi oczami,
siedzia� najspokojniej. Mi�o uderzy� mnie ten widok; usiad�em na p�ugu stoj�cym naprzeciw i rysowa�em t� bratersk� scen� z wielk� przyjemno�ci�, wraz z najbli�szym p�otem, wrotami stodo�y i kilku po�amanymi ko�ami, tak jak sta�y obok
siebie; spostrzeg�em po up�ywie godziny, �e stworzy�em
dobrze skomponowany, bardzo interesuj�cy rysunek, nie
dodaj�c nic od siebie.
To utwierdzi�o mnie w postanowieniu, by na przysz�o��
trzyma� si� tylko natury. Ona jedna jest niesko�czenie
bogata i ona jedna tworzy wielkiego artyst�. Na korzy��
regu� mo�na rzec wiele, mniej wi�cej to, co mo�na rzec na
1 Czytelnik raczy si� nie trudzi� szukaniein wy##onych tu miejscowo�ci. Trzeba by�o zmieni� majduj�ce si� w ory#nale nazwy. (Przyp. aut.)
16
pochwa�� mieszcza�skiego spo�ecze�stwa. Cz�owiek, kt�ry si� wedle nich kszta�ci, nie wyda nigdy nic niesmacznego i z�ego, tak jak ten, kt�ry daje si� kszta�towa� prawom, nigdy nie stanie si� niezno�nym s�siadem, nigdy wielkim z�oczy�c�; ale wszelka regu�a, m�wcie co chcecie, niszczy prawdziwe
odczucie natury i prawdziwyjej wyraz. M�wisz, �e to za ostro! �e regu�a ogranicza tylko, przycina zbyt bujne p�dy itd. Drogi przyjacielu, dam ci por�wnanie: z tym jest jak z mi�o�ci�. M�ode serce lgnie ca�e do dziewczyny, przep�dza wszystkie godziny dnia przy niej, trwoni wszystkie si�y, ca�e swe
bogactwo, byjej w ka�dej chwili wyznawa�, �e oddaje si�jej w ca�o�ci. I niech�e przyjdzie filister, cz�owiek, kt�ry piastuje urz�d publiczny, i niech powie: "M�j pi�kny panie, kocha� to rzecz ludzka, tylko musicie si� kocha� po ludzku! Podziel sobie godziny: jedne przeznacz na prac� - a godziny wypoczynku
po�wi�� swej dziewczynie; oblicz swe bogactwo i z tego, co ci ponad konieczn� potrzeb� pozostanie, nie broni� ci czyni�jej podark�w, lecz nie za cz�sto; na przyk�ad, na jej urodziny i imieniny itd." Je�li ten cz�owiek us�ucha, to b�dzie z niego u�yteczny m�odzieniec i ja sam poradz� ka�demu ksi�ciu, by go osadzi� w kolegium; tyle tylko, �e koniec z jego mi�o�ci� ije�lijest artyst�, zjego sztuk�... O, moi przyjaciele! Dlaczego strumie� geniuszu wytryska tak rzadko, tak rzadko wzbiera wysok� fal�, wstrz�sa waszymi zdumionymi duszami? Drodzy
przyjaciele, oto mieszkaj� po obu stronach wybrze�a spokojni panowie, kt�rym zniszcza�yby domki w ogr�dkach, grz�dy
tulipan�w i pola kapusty i kt�rzy przeto zawczasu budowa-
niem tam i odp�yw�w umiej� zapobiec gro��cemu w przysz�o-
�ci niebezpiecze�stwu.
27 maja
Wpad�em, widz�, w zachwyt, por�wnania i deklamacj�
i zapomnia�em dopowiedzie� ci do ko�ca, co si� dalej sta�o z dzie�mi. Siedzia�em #�p #, ogr��ony w malarskim
#`�#
nastroju, kt�ry ci m�j wczorajszy list w wielkim nie�adzie przedstawia, ze dwie godziny. Ko�o wieczora przychodzi do dzieci, kt�re si� przez ca�y czas nie rusza�y, m�oda kobieta z #oszyczkiem na r�ce i wo�a z daleka: - Filipie, jeste� bardzo grzeczny! - Pozdrowi�a mnie, ja podzi�kowa�em, powsta�em, podszed�em bli�ej i zapyta�em j�, czy jest matk� dzieci.
Potwierdzi�a i daj�c starszemu p� kukie�ki podnios�a ma�e i uca�owa�a je z macierzy�sk� mi�o�ci�. - Da�am - rzek�a
- memu Filipowi ma�e, by je potrzyma�, i posz�am do miasta z mym najstarszym po bia�y chleb i cukier, i glinian� rynk�. - Widzia�em to wszystko w koszu, kt�rego pokrywka
odpad�a. - Chc� mojemu Jankowi (takie by�o imi� najm�od-
szego) zgotowa� polewk� na wieczerz�; ten du�y hultaj sthxk� mi wczoraj rynk�, gdy k��ci� si� z Filipem o wyskrobki kaszy. - Zapyta�em o najstarszego, i zaledwo powiedzia�a mi, �e
ugania si� po ��ce za kilku g�mi, gdy w�a�nie przybieg�
w podskokach i przyni�s� drugiemu pr�t leszczyny. Rozma-
wia�em dalej z kobiet� i dowiedzia�em si�, �e jest c�rk�
nauczyciela i �e m��jej pojecha� do Szwajcaru odebra� spadek po jednym ze swych krewnych. - Chcieli go oszuka�
- rzek�a - i nie odpowiadali mu na listy, wi�c sam si� tam uda�. �eby go tylko nie spotka�o jakie nieszcz�cie. Nie mam o nim wie�ci. - By�o mi trudno rozsta� si� z kobiet�; da�em ka�demu z dzieci krajcara; dla najm�odszego da�em matce, by m# przynios�a kukie�k� do polewki, gdy p�jdzie do miasta, take�my si� rozeszli.
Powiadam ci, m�j skarbie, je�li mnie opuszczaj� zmys�y, to ca�y ten zam�t �agodzi widok takiego stworzenia, kt�re w szcz�liwym spokoju obraca si� w ciasnym kole swego
istnienia, radzi sobie z dnia na dzie� i widz�c opadaj�ce li�cie, my�li przy tym tylko, �e zima nadchodzi.
Odt�d bywam tam cz�sto. Dzieci przywyk�y do mnie
zupe�nie. Dostaj� cukier, gdy pij� kaw�, i dziel� ze mn�
chleb z mas�em i kwa�ne mleko wieczorem. W niedziel� nie
braknie im krajcara; je�li nie zjawi� si� po godzinie modlitwy, gospodyni ma rozkaz wyp�aci� go.
S� poufa�e, opowiadaj� mi to i owo, a zw�aszcza bawi� si� ich roznami�tnieniem i naiwnymi wybuchami po��dania,
gdy si� wi�cej dzieci ze wsi zgromadzi.
Kosztowa�o mnie wiele trudu, aby wyperswadowa� matce
jej trosk�: - One mog� si� panu naprzykrza�.
30 maja
To, com ci niedawno powiedzia� o malarstwie, stosuje si� niew�tpliwie i do poezji; tylko trzeba rzecz �adn� rozpozna� i �mia�o j� wyrazi�, co oczywi�cie w kilku s�owach m�wi
wiele. Widzia�em dzi� scen�, kt�ra, opisana po prostu,
by�aby najpi�kniejsz� na �wiecie idyll�; lecz po c� zaraz poezja, scena, idylla? Czy� zawsze musimy co� klei�, je�li przejmuje nas jakie zjawisko natury?
#Je�li po tym wst�pie oczekujesz czego� bardzo wznios�ego i dostojnego, to zn�w si� mylisz; tym �ywym wsp�czuciem
przej�� mnie nie kto inny, jak tylko m�ody parobczak#
opowiem ci o tym, jak zwykle, niezgrabnie, a ty pewnie
pos�dzisz mnie, jak zwykle, o przesad�; i to zn�w w Wahl-
heim, jak zawsze w Wahlheim, dzia�y si� te dziwy.
Na dworze pod lipami zasiad�o towarzystwo, by napi� si� kawy. Poniewa� nie bardzo mi odpowiada�o, wi�c odsun��em
si� pod jakim� pozorem.
M�ody parobczak wyszed� z s�siedniego domu i zacz��
co� poprawia� przy p�ugu, kt�ry niedawno rysowa�em.
Poniewa� mi si� z wygl�du spodoba�, przem�wi�em do
niego, pytaj�c o jego sprawy; niebawem zaznajomili�my si� i wnet spoufalili, jak mi si� zwykle zdarza z tego rodzaju lud�mi. Opowiedzia� mi, �e s�u�y u pewnej wdowy, kt�ra si� z nim bardzo dobrze obchodzi. M�wi� o niej du�o i tak j�
chwali�, �e wnet zmiarkowa�em, �e jest jej cia�em i dusz� oddany. Nie by�a ju� m�oda, m�wi�, pierwszy m�� nie by�
dla niej dobry, nie chcia�a ju� powt�rnie wyj�� za m��,
a z opowiadania jego wynika�o jawnie, jak pi�kna, urocza
18 19
by�a dla niego, jak bardzo pragn��, aby go wybra�a i zatar�a wspomnienia o wadach swego pierwszego ma��onka.
Musia�bym ci powtarza� s�owo po s�owie, aby ci unaoczni�
przywi�zanie, mi�o�� i wierno�� tego cz�owieka. Ba,
musia�bym mie� talent najwi�kszego poety, aby ci r�wno-
cze�nie przedstawi� �ywo jego ruchy, d�wi�k g�osu, wewn�t-rzny �ar jego oczu. Nie, �adne s�owa nie wyra�� tkliwo�ci jego uczucia; to, co m�g�bym powiedzie�, jest niezdarne.
Wzruszy�a mnie zw�aszcza jego obawa, �e mog� mie� jakie�
podejrzenia co do ich stosunku i w�tpi� o jej prowadzeniu si�. Z jakim wdzi�kiem m�wi� o jej postaci, o jej ciele, kt�re, cho� ju� nie mia�o m�odzie�czego czaru, przyci�ga�o go
gwa�townie i przykuwa�o - to mog� odtworzy� sobie tylko
w g��bi duszy. Nie my�la�em i nie �ni�em w mym �yciu, �e
spotkam w tak czystej formie tak gwa�town� ��dz� i tak
gor�ce i t�skne po��danie. Nie gniewaj si� na mnie, je�li ci powiem, �e na wspomnienie tej niewinno�ci i prawdy p�onie mi dusza, �e obraz tej wierno�ci i czu�o�ci prze�laduje mnie wsz�dzie i �e ja sam, jakby tym rozpalony, pragn� i t�skni�. Postaram si� zobaczy� j� w najbli�szym czasie albo dam
temu spok�j. Lepiej, gdy widzie� j� b�d� oczyma jej
wielbiciela; mo�e uka�e si� mym w�asnym oczom nie taka,
jak w nich teraz widnieje, i czemu� bym mia� sobie psu�
pi�kny obraz?
16 czerwca
Czemu do ciebie nie pisz�? Pytasz o to, a jeste� przecie te� jednym z uczonych. Powiniene� zgadn��, �e mam si� dobrze
i wprawdzie S�owem, zawi�za�em znajomo��, kt�ra
bli�ej obchodzi me serce. Znajomo��... nie wiem.
Opowiedzie� w porz�dku, jak si� to sta�o, �e pozna�em
jedno z najmilszych stworze�, b�dzie trudno. Jestem
zadowolony i szcz�liwy, a wi�c niedobry ze mnie historyk. # Anio�a? Fe! To m�wi ka�dy o swojej! Prawda? A jednak
nie jestem zdolny wypowiedzie� ci, jak jest doskona�a, dlaczego jest doskona�a; do��, �e op�ta�a ca�� m� dusz�. Tyle prostoty przy takim rozumie,tyle dobroci przy
takiej mocy, tyle spokoju duszy przy prawdziwym i czynnym �yciu. ;!
I Wszystko,co m�wi� o niej,jest to brzydka gadanina,
# przykre abstrakcje,kt�re nie wyra�aj� ani jednego rysu jej ( osobowo�ci.Innym razem - nie,I#ie innym razem,teraz,
2araz ci opowiem.Je�li nie zrobi� tego teraz,nie stanie si� to 1 nigdy.Bo mi�dzy nami,odk�d zacz��em pisa�,mia�em ju�
trzykrotnie zamiar od�o�y� pi�ro,kaza� osiod�a� konia ' i wyjecha�, a jednak przysi�g�em sobie dzi� rano nie
' wyje�d�a� - i podchodz� co chwila do okna,by spojrze�, jak wysoko s�o�ce...
' Nie mog�em si� przezwyci�y�,musia�em pojecha� do
# niej.Oto jestem z powrotem,Wilhelmie,i b�d� je�� sw�j # chleb z mas�em na wieczerz� i pisa� do ciebie.Co za rozkosz ' dla duszy mojej widzie� j� w kole tych mi�ych,�ywych
dzieci,jej o�miorga rodze�stwa!
Je�li tak b�d� dalej post�powa�,to b�dziesz na ko�cu tak ' m�dry,jak na pocz�tku; s�uchaj wi�c,zmusz� si� do
# szczeg�owego opisu.
Pisa�em ci niedawno,jak pozna�em komisarza S.,i �e
mnie prosi�,bym go odwiedzi� w jego pustelni,a raczej w jego ma�ym kr�lestwie.Zaniedba�em tego i by�bym tam # mo�e nigdy nie zaszed�,gdyby przypadek nie by� odkry� mi skarbu ukrytego w cichej okolicy.
# Nasi m�odzi ludzie urz�dzili bal na wsi,na kt�ry si� te� ch�tnie stawi�em.Poda�em pewnej tutejszej dobrej,�adnej, 2reszt� nic nie znacz�cej dziewczynie d�o� i stan�o na tym, �e mam wynaj�� karet�,pojecha� z moj� tancerk� i jej
ciotk� na miejsce zabawy i po drodze zabra� Szarlot� S. - Pozna pan pi�kn� niewiast� - rzek�a moja towarzyszka, # gdy�my jechali rozleg�ym,pi�knie wytrzebionym lasem do le�nicz�wki.- Miej si� pan na baczno�ci - rzek�a ciotka - by� si� pan nie zakocha�! - Jak to? - spyta�em.- Jest
20 21
ju� narzeczon� - odrzek�a owa - pewnego bardzo dzielnego
cz�owieka, kt�ry wyjecha�, by po �mierci ojca doprowadzi� swe sprawy do �adu i zdoby� przyzwoite stanowisko.
- Wiadomo�� ta by�a mi wcale oboj�tna.
Brak�o jeszcze kwadransa do zachodu s�o�ca, gdy�my
zaje�d�ali przed wrota. By�o bardzo duszno i niewiasty
wyra�a�y obaw� co do burzy, kt�ra zdawa�a si� gromadzi�
w bia�oszarych g�stych chmurkach na widnokr�gu. Roz-
proszy�em ich trosk� udan� znajomo�ci� stan�w pogody,
jakkolwiek sam zacz��em przeczuwa�, �e zabawa nasza
dozna przeszkody.
Wysiad�em. S�u��ca, kt�ra wysz�a z bramy, prosi�a nas,
by�my chwil� poczekali, bo panna Lota wnet przyjdzie.
Poszed�em podw�rzem ku porz�dnie zbudowanemu domo-
stwu i gdy wst�powa�em po schodach prowadz�cych do
domu i wchodzi�em w drzwi, oczy moje ujrza�y najpi�kniejsze widowisko, jakie mi si� kiedykolwiek nastr�czy�o. W przed-sieni kr�ci�o si� sze�cioro dzieci, od jedenastu do dwu lat, wok� dziewczyny �redniego wzrostu, o pi�knej figurze,
odzianej w prost� bia�� sukni� z r�owymi k#kardami
u ramion i piersi. Trzyma�a czarny chleb i kraja�a swym
ma�ym stoj�cym doko�a, ka�demu po kawa�ku wedle
proporcji ich wieku i apetytu, i podawa�a ka�demu uprzejmie; a ka�de wo�a�o szczerze: - Dzi�kuj�! - wyci�gaj�c wpierw
d�ugo ma�e r�czki w g�r�, zanim kawa�ek zosta� odkrojony, a potem ze sw� wieczerz� zadowolone albo odbiega�o na
bok, albo, je�eli mia�o �agodniejsze usposobienie, odchodzi�o spokojnie ku bramie, by zobaczy� obcych i karet�, w kt�rej odjecha� mia�a ich Lota. - Prosz� przebaczy� - rzek�a
- �e trudz� pana wej�ciem do domu i pozwalam paniom
czeka�. Wskutek ubierania si� i wydawania r�nych
dyspozycji w domu na czas mej nieobec�o�ci zapomnia�am
da� dzieciom mym wieczerz�, one za� nie chc�, by kto� inny kraja� im chleb. - P�wiedzia�em jej nic nie znacz�cy
komplement i ca�a ma dusza by�a wype�niona jej postaci�,
jej g�osem, jej zachowaniem si�; ledwo mia�em czas och�on��
22
z niespodziewanego wra�enia, gdy ona pobieg�a do izby
po r�kawiczki i wachlarz. Dzieci w pewnym oddaleniu
patrzy�y na mnie z ubocza; podszed�em do najm�odszego
o mi�ej, �adnej twarzyczce. Cofn�o si�, gdy w�a�nie Lota wesz�a drzwiami i rzek�a: - Ludwiku, podaj kuzynkowi
r�k�. h�opak uczyni� to z ogromn� szczero�ci� i nie
mog�em si� powstrzyma�, by go serdecznie nie uca�owa#
nie zwracaj�c uwagi na jego ma�y zasmarkany nose
- Kuzynek? - rzek�em podaj�c jej r�k�. - S�dzi pani,
�e jestem godzien szcz�cia by� jej krewnym? - O - rze-
k�a ze swawolnym u�miechem - nasze zwi�zki rodzinne
s� szeroko rozga��zione i by�oby mi przykro, gdyby pan
mia� by� tym najgorszym krewniakiem. - Id�c da�a Zofii,
najstarszej po sobie siostrze, dziewczynie mniej wi�cej
jedenastoletniej, zlecenie, by uwa�a�a na dzieci i po-
zdrowi�a pap�, gdy wr�ci z przeja�d�ki konnej. Dzieciom
rzek�a, by s�ucha�y swej siostry Zofii, jak gdyby jej samej, co te� niekt�re wyra�nie przyrzek�y. Jednak ma�a w�cibs-
ka blondyneczka, mniej wi�cej lat sze�ciu, rzek�a: - Ty
przecie� nie jeste� ni�, Lotko, my ciebie wi�cej kochamy. - Dwaj najstarsi ch�opcy wle�li na ty� karety i na me
pro�by pozwoli�a im Lota pojecha� a� pod las, o ile
przyrzekn�, �e nie b�d� si� przekomarza� i �e b�d� si�
mocno trzyma�.
Zaledwie�my usiedli, panie si� przywita�y, poczyni�y
wzajemnie uwagi co do ubrania, a zw�aszcza kapelusik�w,
i zlustrowa�y towarzystwo, jakie si� zasta� spodziewano,
gdy Lota kaza�a przystan�� wo�nicy i zsi��� swoim braciom; jeszcze raz pragn�li uca�owa� jej r�k�, co najstarszy uczyni� z ca�� czu�o�ci� w�a�ciw� wiekowi lat pi�tnastu, m�odszy z wielkim impetem i lekkomy�lno�ci�. Kaza�a raz jeszcze pozdrowi� ma�e i pojechali�my dalej.
Ciotka spyta�a, czy sko�czy�a ksi��k�, kt�r� jej niedawno pos�a�a. - Nie - odrzek�a Lota - nie podoba mi si�.
Mog� j� cioci odda�. Poprzednia te� nie by�a lepsza.
- By�em zdumiony, gdy spyta�em, co to za ksi��ki, a ona
23
mi odrzek�al. Znajdowa�em tyle charakteru we wszystkim,
co m�wi�a; przy ka�dym jej s�owie dostrzega�em nowe
d�wi�ki, nowe promienie ducha bij�ce z jej twarzy, kt�re
stopniowo z zadowoleniem zdawa�a si� roztacza�, gdy�
czu�a, �e j� rozumiem.
- Gdy by�am m�odsza - rzek�a - niczego tak nie
lubi�am jak romans�w. B�g wie, jak mi�o mi by�o si���
w niedziel� w k�ciku i ca�ym sercem uczestniczy� w szcz�ciu i nieszcz�ciu jakiej� miss Jennyz. Nie przecz� te�, �e rodzaj ten ma jeszcze dla mnie pewien urok. Ale �e tak rzadko
mog� dorwa� si� do ksi��ki, musi ona by� wedle mego
smaku. I ten autor jest mi najmilszy, w kt�rym odnajduj�
sw�j �wiat, u kt�rego tak si� dzieje, jak u mnie, a kt�rego opowie�� jednak jest dla mnie tak zajmuj�ca, tak serdeczna, jak me w�asne �ycie domowe; oczywi�cie nie jest ono rajem, jednak na og� jest �r�d�em niewymownej szcz�liwo�ci.
Stara�em si� ukry� swe uczucia z powodu tych s��w. Nie
uda�o mi si� to oczywi�cie na d�ugo. Bo gdym us�ysza� j�
m�wi�c� mimochodem z tak� prawd� o Plebanie z Wakefiel-
du3, o...4, utraci�em r�wnowag�, m�wi�em wszystko, com
wiedzia�, i spostrzeg�em dopiero po pewnym czasie, gdy
Lota zwr�ci�a rozmow� do innych, �e ci przez ten czas
siedzieli z otwartymi szeroko oczyma, jakby nieobecni.
Ciotka niejednokrotnie patrzy�a na mnie, szyderczo marszcz�c nosek, co mi� jednak nic nie obchodzi�o.
' Jest rzecz� konieezn� usun�� ten ust�p listu, by nikomu nie da� powodu do za�ale�. Cho� w gruncie rzeczy ka�demu autorowi ma�o zale�y na zdaniu jednej dziewczyny i niesta�ego m�odzie�ca. (Przyp. aut.) 2 Miss Jenny - bohaterka poetycznej powie�ci Johanna Hermesa Historia panny Jenny Wilkes, wzorowanej na angielskich powie�ciach obyczajowych Richardsona.
3 Pleban z Wakefieldu - znana powie�� obyczajowa poety i pisarza angielskiego z XVIII w. Olivera Goldsmitha (1729-1774).
4 I tu opuszczono te� nazwiska kilku rodzimych autor�w. Kto zashiguje na uznanie Loty, odgadnie to z pewno�ci� sercem, gdyby mia� ust�p czyta�. A poza tym nikt o tym wiedzie� nie potrzebuje. (Przyp. aut.)
Rozmowa zesz�a na przyjemno�ci ta�ca. - Je�li ta
nami�tno�� jest wad� - rzek�a Lota - to wyznam panu
ch�tnie, �e nie znam nic ponad taniec. A je�li mam jakie� zmartwienie i zab�bni� sobie kontredansa na mym roz-
strojonym fortepianie, to wszystko wraca do �adu.
Jak�em si� w�r�d rozmowy upaja� czarnymi oczyma! Jak
te �ywe wargi i �wie�e, ho�e policzki poci�ga�y m� dusz�! Jak�em, zatopiony we wspania�� tre�� jej mowy, nie s�ysza� czasem nawet s��w, kt�re wypowiada�a! O tym masz poj�cie, bo mnie znasz. S�owem, wysiad�em z powozu jak we �nie,
gdy�my przystan�li przed will�, i by�em tak zatopiony
w marzeniu w�r�d pogr��aj�cego si� w zmierzchu �wiata, �e ledwo zwa�a�em na muzyk�, kt�ra p�yn�a ku nam z o�wiet-
lonej sali.
Dwaj panowie, Audran i niejaki N. N. - kt� zapami�ta
nazwiska! - kt�rzy byli tancerzami ciotki i Loty, przyj�li nas przy karecie i zabrali swoje niewiasty; i ja wprowadzi�em moj� na g�r�.
Wili�my si� w menuetach wok� siebie, zaprasza�em
niewiast� po niewie�cie i w�a�nie najniezno�niejsze nie mog�y si� zdoby� na to, by poda� r�k� i sko�czy�. Lota i jej tancerz zacz�li angielskiego i co czu�em, gdy i ona w szeregu zacz�a z nami fgur�, mo�esz sobie wyobrazi�. Trzeba j� widzie�
ta�cz�c�! Wiesz! Jest tak przej�ta ca�ym sercem i ca�� dusz�, jej ca�e cia�o jest harmoni� tak niefrasobliw�, tak prost�, jakby to by�o w�a�ciwie wszystkim, jakby poza tym nic nie my�la�a, nic nie czu�a; i w tej chwili niew�tpliwie wszystko inne znika dla niej.
Prosi�em j� do drugiego kontredansa; przyrzek�a mi
trzeciego i z najmilsz� na �wiecie szczero�ci� zapewnia�a mnie, �e ogromnie lubi ta�czy� niemieckiego. - Jest tu taka moda - doda�a - �e ka�da para, kt�ra do siebie nale�y,
pozostaje w niemieckim razem, a m�j danser walcuje �le
i b�dzie mi wdzi�czny, gdy go od tej pracy uwolni�; pa�ska dama za� nie umie go tak�e i nie lubi, a widzia�am
w angielskim, �e pan dobrze ta�czy walca, wi�c je�li pan
24 25
chce by� moim w niemieckim, to id� pan i popro� o to mego partnera, ja poprosz� pa�sk� dam�. - Poda�em jej na to
r�k� i urz�dzili�my tak, �e jej tancerzowi powierzone zosta�o tymczasem zabawienie mojej.tancerki.
Ot� zacz�o si� i zabawiali�my si� chwil� r�norodnym
splataniem ramion. Z jakim� wdzi�kiem, z jak�� chy�o�ci�
porusza�a si�! A gdy�my przeszli do walca i kr��yli wok� siebie jak sfery, poniewa� niewielu umia�o go ta�czy�,
wytworzy�o si� na pocz�tku ma�e zamieszanie. Byli�my
jednak na tyle sprytni, �e dali�my si� im wyhasa�, a gdy
najniezgrabniejsi ust�pili, pu�cili�my si� i wraz z drug� par�, Audranem i jego tancerk�, wytrwali�my dzielnie do
ko�ca. Nigdy mi tak lekko nie by�o. Nie by�em ju�
cz�owiekiem. Trzyma� mi�e stworzenie w ramionach i lecie� z nim jak burza, a� wszystko gin�o woko�o! By wyzna�
szczer� prawd�, Wilhelmie, przysi�g�em sobie, �e dziewczyna, kt�r� bym kocha�, co do kt�rej mia�bym zamiary, nie
mog�aby nigdy ta�czy� walca z nikim innym tylko ze mn�,
chocia�bym mia� za to zgin��. Rozumiesz mnie!
Przeszli�my si� kilka razy po sali, by odsapn��. Potem
usiad�a, a od�o�one przeze mnie pomara�cze, ostatnie
i jedyne, jakie zosta�y, znakomicie j� orze�wi�y, tylko �e przy ka�dym plasterku, kt�ry uprzejmie podawa�a natr�tnej s�siadce, uczuwa�em uk�ucie w sercu.
W trzecim angielskim ta�cu byli�my drug� par�.
Gdy�my tak z kolei ta�czyli, a ja B�g wie z jak� rozkosz� ton��em w jej ramionach i oczach pe�nych najprawdziwszej, najczystszej b�ogo�ci, zbli�yli�my si� do pewnej pani, kt�ra zwr�ci�a moj� uwag� mi�ym wyrazem nie ca�kiem ju�
m�odej twarzy. Ta patrzy z u�miechem na Lot�, podnosi
gro��c palec i wymienia w przelocie dwukrotnie, znacz�co, imi� Albert.
- Kto to jest Albert? - rzek�em do Loty. - Je�li to nie zuchwalstwo pyta�? - Mia�a mi odpowiedzie�, gdy�my
musieli si� rozsta�, by zrobi� wielk� �semk�, i zdawa�o mi si�, �e widzia�em pewien zamys� na jej czole, gdy�my si�
znowu spotkali w nowej figurze. - Po c� mam kry�
- rzek�a, podaj�c mi r�k� do promenady. - Albert jest
dzielnym cz�owiekiem, z kt�rym jestem prawie zar�czona.
- Nie by�o to dla mnie nowo�ci�, bo dziewcz�ta powie-
dzia�y mi o tym po drodze, a jednak by�o czym� ca�kiem
nowym, poniewa� nie przemy�la�em jeszcze tego w zwi�z-
ku z istot�, kt�ra od niewielu chwil sta�a mi si� tak drog�. Do��, �e zmiesza�em si�, zapomnia�em, co robi�, i wszed-
�em pomi�dzy niew�a�ciw� par�, tak �e wszystko si�
powik�a�o i trzeba by�o ca�ej przytomno�ci Loty i szar-
pania, i targania, by to zn�w szybko doprowadzi� do
�adu.
Taniec jeszcze si� nie sko�czy�, gdy b�yskawice, kt�rych blaski od dawna widzieli�my na widnokr�gu i kt�re ci�gle
podawa�em za b�yskania na pogod�, zacz�y si� wzmaga�,
a grzmot zag�uszy� muzyk�. Trzy panie wybieg�y z szeregu, trzech pan�w za nimi, powsta� og�lny nie�ad i muzyka
umilk�a. Jest rzecz� naturaln�, �e je�li nieszcz�cie lub co� strasznego zaskoczy nas w�r�d zabawy, czyni to silniejsze na nas wra�enie ni� kiedy indziej - po cz�ci z powodu
kontrastu, kt�ry tak �ywo odczuwamy, po cz�ci i bardziej jeszcze przez to, �e zmys�y nasze uczulone w podnieceniu
tym szybciej reaguj� na wra�enia. Tym przyczynom przypisae musz� przedziwne grymasy, kt�re zobaczy�em u wielu
kobiet. Najm�drsza siad�a w k�cie plecami do okna i zatka�a uszy; inna ukl�k�a przed ni� i ukry�a twarz na jej �onie; trzecia wsun�a si� mi�dzy obie i obejmowa�a swe siostrzyczki w�r�d tysi�ca �ez. Jedne chcia�y do domu, inne, kt�re
jeszcze mniej wiedzia�y, co czyni�y, nie mia�y na tyle
przytomno�ci, by przeszkodzi� zuchwalstwu naszych m�odych �akomczuch�w, kt�rzy zdawali si� bardzo zaj�ci �owieniem
z warg pi�knych cierpi�tnic trwo�nych modlitw skierowanych do nieba. Niekt�rzy z naszych pan�w zeszli na d�, by
wypali� spokojnie fajeczk�, a reszta towarzystwa nie
odm�wi�a, gdy gospodyni wpad�a na m�dry pomys�, by
wskaza� nam pok�j, kt�ry mia� okiennice i firanki. Ledwo�my
26
tam przybyli, Lota zaj�a si� ustawianiem kr�gu krzese�, by usadowi� towarzystwo i zaproponowa� jak�� gr�.
Widzia�em niejednego, kt�ry w nadziei soczystego fantu
stula� wargi i przeci�ga� si�. - Bawimy si� w liczenie
- rzek�a - prosz� uwa�a�. P�jd� wko�o od prawej do
lewej, a niech ka�dy liczy i wymienia liczb�, kt�ra na niego przypada; musi to si� dzia� pr�dko jak piorun; kto si�
zaj�knie lub pomyli, otrzyma policzek; i tak do tysi�ca!
= Weso�y to by� widok. Sz�a z wyci�gni�tym ramieniem
woko�o. - Raz! - zacz�� pierwszy. S�siad: - dwa!
- Trzy! - nast�pny, i tak dalej, potem zacz�a i�� szybciej, coraz szybciej, wtedy nie opatrzy� si� jeden, pac, policzek, i po�r�d �miechu nast�pny te� pac! I coraz szybciej. Ja sam dosta�em dwa razy w g�b� i zauwa�y�em, zda si� z wewn�t-
rznym zadowoleniem, �e mi silniej ni� innym wymierzono.
Og�lny �miech i gwar zako�czy� zabaw�, zanim jeszcze
doliczono do tysi�ca. Bardziej zadomowieni wycofali si�;
burza przesz�a; poszed�em za Lot� do sali. Po drodze rzek�a mi: - Z powodu policzk�w zapomnia� pan o burzy
i o wszystkim! - Nie mog�emjej nic odpowiedzie�. - By�am
- ci�gn�a - jedn� z najl�kliwszych i udaj�c �mia��, by
innym doda� serca, sta�am si� odwa�na. - Podeszli�my do
okna; grzmia�o jeszcze bokiem i wspania�y deszcz siek�
z szumem pola, a rze�wi�ca wo� w ca�ej pe�ni bi�a ku nam
z ciep�ego powietrza. Sta�a oparta na �okciu i wzrok jej
przenika� okolic�, spojrza�a ku niebu i na mnie, widzia�em, �e ma oczy pe�ne �ez, po�o�y�a r�k� na mojej i rzek�a:
- Klopstockl! - przypomnia�em sobie natychmiast
wspania�� od�, kt�ra utkwi�a jej w my�li, i uton��em
w strumieniu wra�e� wywo�anych tym has�em. Nie wy-
trzyma�em, schyli�em si� ku jej d�oni i uca�owa�em j� w�r�d
1 Fryderyk Gottlieb Klopstock (1724-1803) - s�ynny poeta niemiecki, autor Od i wi�kszego poematu Mesjada. W poezji swej prze�amywa� racjonalizm o�wiecenia i podkre�la� si�� uczucia w �yciu ludzkim. Wywar� wielki wptyw na Goethego i poet�w romantycznych.
najrozkoszniejszych �ez. Spojrza�em zn�w w jej oczy.
- Szlachetny poeto! gdyby� widzia� w tym spojrzeniu swe
ub�stwienie! Obym nie s�ysza� ju� nigdy, �e kto� wymawia
tak cz�sto bezczeszczone imi� twoje!
19 czerw#ca
Na czym urwa�em niedawno opowie�� moj�, nie wiem; to
wiem, �e by�a godzina druga w nocy, gdym si� po�o�y� do
��ka, i �e gdybym m�g� by� z tob� gwarzy�, miast pisa�.
by�bym ci� mo�e przetrzyma� do rana.
Co sta�o si� podezas naszego powrotu z balu, tego nie
opowiedzia�em jeszcze i dzi� tak�e nie pora na to.
By� najmilszy wsch�d s�o�ca! Wko�o kapi�cy ros� las
i od�wie�one pole! Towarzyszki nasze zdrzemn�y si�.
Spyta�a mnie, czybym nie chcia� p�j�� w ich �lady; o ni�
nie mam si� co troszczy�. - P�ki widz� te oczy otwarte
- rzek�em i spojrza�em na ni� z moc� - dop�ty mi to
nie grozi. - I tak wytrwali�my oboje a� do jej bramy.
S�u��ca cicho otworzy�a i na pytanie o ojca i dzieci
zapewni�a, �e wszyscy maj� si� dobrze i jeszcze �pi�.
Opu�ci�em j� z pro�b�: czy wolno b�dzie mi zobaczy� j�
jeszcze tego samego dnia. Zgodzi�a si� i poszed�em.
Odt�d hiech s�o�ce, ksi�yc i gwiazdy gospodaruj� spo-
kojnie, ja nie znam dnia ni nocy i ca�y �wiat zatraca si� wko�o mnie.
21 czerwca
Prze�ywam dni tak szcz�liwe, jakie B�g chowa dla swych �wi�tych; niech si� ze mn� stanie, co chce, nie b�dzie mi wolno powiedzie�, �e nie zazna�em rado�ci, najczystszych
rado�ci �ycia. Znasz moje Wahlheim. Tam usadowi�em si�
ca�kowicie. Stamt�d mam jeno p� godziny do Loty, tam
28 29
czuj� samego siebie i ca�e szcz�cie, kt�re dane jest
cz�owiekowi.
Czym pomy�la�, obieraj�c sobie Wahlheim za cel swych
przechadzek, �e le�y ono tak blisko nieba! Ile� razy widzia�em le�nicz�wk�, kt�ra zamyka w �obie wszystkie me �yczenia,
w�r�d swych dalekich w�dr�wek, ju� to z g�ry, ju� to
w dolinie poprzez rzek�!
Drogi Wilhelmie, rozmy�la�em wiele o ludzkim pragnieniu wyj�cia w �wiat, robienia nowych odkry�, o w��cz�dze;
i potem zn�w o wewn�trznym pop�dzie, by podda� si�
ochotnie ograniczeniu i posuwa� si� po torze codzienno�ci i nie troszczy� si� ani o prawo, ani o lewo.
To nadzwyczajne, jak mnie wszystko poci�ga�o, gdym tu
przyby� i spojrza� ze wzg�rza na pi�kn� dolin�. Tam lasek! Ach, gdyby� m�g� zanurzy� si� w jego cieniu! Tam szczyt
g�ry! Ach, gdyby� m�g� stamt�d ujrze� rozleg�� okolic�!
Przeplataj�ce si� wzg�rza i przytulne doliny! O, gdybym si� m�g� w nich zgubi�! Po�pieszy�em tam! i powr�ci�em, i nie znalaz�em, czegom si� spodziewa�. O, z oddal� jest tak, jak z przysz�o�ci�! Wielka mglista ca�o�� rozci�ga si� przed
nasz� dusz�, nasze doznania rozp�ywaj� si� w niej jak nasze oko i t�sknimy, ach! by odda� sw� ca�� istot� i da� si�
nape�ni� wszystk� rozkosz� jednego wielkiego, wspania�ego uczucia. I ach! gdy tam po�pieszymy, gdy t a m si� w t u t a j zmieni�o, wszystko, co by�o przedtem, jest jak to, co
nast�pi�o p�niej. I stoimy w swym ub�stwie, w swej
ograniczono�ci, dusza nasza pragnie pokrzepienia, kt�re
umkn�o.
I tak w ko�cu t�skni najniespokojniejszy w��cz�ga znowu do swojej ojczyzny, i znajduje w swej chacie, na �onie swej ma��onki, w kole swych dzieci, w�r�d zaj�� dla ich utrzymania, ca�� rozkosz, kt�rej szuka� daremnie w dalekim �wiecie.
Gdy rankiem o wschodzie s�o�ca wychodz� do mego
Wahlheim i tam w ogr�dku gospody sam sobie zrywam
groszek, siadam i hzszcz� go, i w�r�d tych zaj�� czytam sobie mojego Homera; kiedy w kuchence wybieram sobie garnek,
bior� mas�o, stawiam moje str�czki na ogniu, przykrywam
i siadam obok, by je od czasu do czasu pomiesza�, wtedy
�ywo odczuwam, jak zuchwali gachowie Penelopy zabijaj�
wo�y i �winie, �wiartuj� i piek�. Nic nie przepe�nia mnie tak cichym, przedziwnym uczuciem, jak patriarchalne szczeg�y �ycia, kt�re, dzi�ki Bogu, mog� wplP�� w tryb mego �ycia, unikaj�c jakiejkolwiek maniery.
Jak dobrze mi, �e serce me mo�e czu� prost�, niewinn�
rozkosz cz�owieka, kt�ry przynosi na sw�j st� g��wk�
kapusty wyhodowanej przez siebie i wtedy rozkoszuje si�
nie tylko sam� jarzyn�, lecz wszystkim w jednej chwili:
pi�knymi dniami, pi�knym porankiem, gdy j� sadzi�, mi�ymi wieczorami, gdyj� podlewa� i kiedy radowa� si�jej wzrostem i rozwojem.
29 czerwca
Przedwczoraj przyszed� lekarz z miasta do komisarza
i zasta� mnie na ziemi w�r�d dzieci Loty; jedne z nich �azi�y po mnie, inne przekomarza�y si� ze mn�, a ja je �askota�em podnosz�c z nimi wielk� wrzaw� oktor, kt�ry jest wielce
dogmatycznym manekinem, a w rozmowie uk�ada fa�dy
swoich mankiet�w skubi�c przy tym bez ko�ca ich
koronkowe obr�bki, uzna� to ni�ej godno�ci rozumnego
cz�owieka; pozna�em to po jego nosie. Nie przejmowa�em
si� tym jednak; pozwoli�em mu wyg�asza� bardzo rozumne
rzeczy i odbudowywa�em dzieciom domek z kart, kt�ry
zburzy�y.#Potem te� chodzi� po mie�cie i biada�: "Dzieci
komisarza s� ju� do�� niegrzeczne, Werter psuje je zupe�nie. "
Tak, drogi Wilhelmie, sercu memu s� dzieci najbli�sze na ziemi. Kiedy na nie patrz� i w ma�ym stworzeniu widz�
zarodki wszystkich cn�t, wszystkich si�, kt�rych kiedy� tak bardzo b�d� potrzebowa�, kiedy w uporze widz� ca��
przysz�� sta�o�� i moc charakteru, w swawoli ca�y przysz�y dobry humor i �atwo�� wymykania si� wszelkim niebez-
30 31
piecze�stwom �ycia, wszystko tak nie zepsute, tak nie
naruszone, zawsze, zawsze powtarzam z�ote s�owa Nauczy-
ciela ludzi: "Je�li nie b�dzieciejakojedno z tych maluczkich!" - A oto, m�j najdro�szy, my traktujemy te istoty, kt�re s� nam r�wne, kt�re uwa�a� winni�my za nasze wzory, jak
niewolnik�w. Nie powinny mie� woli! Czy� my jej nie
mamy? I w czym nasz przywilej? �ejeste�my starsi i m�drzejsi? M�j Bo�e, z 'Twojego nieba widzisz stare i m�ode dzieci, i nic wi�cej, a z kt�rych masz wi�cej rado�ci, to obwie�ci� Syn Tw�j ju� dawno. Lecz oni wierz� We� i nie s�ysz� Go - to
tak�e stara rzecz - i kszta�tuj� swe dzieci na swoje
podobie�stwo... B�d� zdr�w, Wilhelmie, ju� czas zako�czy� t� gadanin�.
I lipca
Czym Lota musi by� dla chorego, to czuj� po w�asnym
biednym sercu, kt�remu gorzej si� dzieje ni� niejednemu, co kona na �o�u bole�ci. Przep�dzi ona kilka dni w mie�cie
u pewnej poczciwej damy, kt�ra wedle zdania lekarzy zbli�a si� do swego ko�ca i w tych ostatnich chwilach chce mie�
Lot� przy sobie. Odwiedzi�em z ni� zesz�ego tygodnia
proboszcza z St., miejscowo�ci le��cej o godzin� drogi st�d w g�rach. Przybyli�my tam oko�o czwartej. Lota wzi�a ze
sob� sw� siostr�. Gdy�my wst�pili na probostwo ocienione
dwoma orzechami, dobry starzec siedzia� na �awce przed
bram� domu; skoro zobaczy� Lot�, jak gdyby o�y� na nowo,
zapomnia� o swej s�katej lasce i zerwa� si� na spotkanie. Podbieg�a ku niemu, zmusi�a go, by usiad�, siadaj�c przy
nim. Odda�a wiele pozdrowie� od ojca i pie�ci�a brzydkiego, brudnego najm�odszego ch�opca, pociech� jego staro�ci.
Gdyby� by� widzia�, jak bawi�a starego, jak podnosi�a g�os, by da� si� s�ysze� jego na wp� g�uchym uszom, jak mu
opowiada�a o m�odych, t�gich ludziach, kt�rzy umarli
niespodzianie, o �wietno�ci Karlsbadu, jak chwali�a jego
zamiar udania si� tam na przysz�� wiosn� i jak twierdzi�a, �e daleko lepiej wygl�da, daleko czerstwiej ni� ostatnim razem, gdy go widzia�a! Ja �wiadczy�em tymczasem grzeczno�ci
pani pastorowej. Stary si� o�ywi�, a poniewa� nie mog�em
nie pochwali� pi�knych orzech�w, kt�re nas tak mi�o
ocienia�y, zacz�� nam, cho� troch� nudnie, opowiada� ich
dzieje. - Kto sadzi� - m�wi� - �w stary orzech, nie
wiemy. Jedni powiadaj�, �e ten, inni, �e inny proboszcz. Ten m�odszy jednak liczy tyle lat, co moja �ona: w pa�dzierniku pi��dziesi�t. Jej ojciec zasadzi� go rano tego dnia, w kt�rym si� urodzi�a wieczorem. Te�� by� moim poprzednikiem
w urz�dzie, a jak to drzewo lubi�, nie da si� powiedzie�. Ja lubi� je z pewno�ci� nie mniej; �ona moja siedzia�a pod nim na belce i robi�a po�czoch�, gdym dwadzie�cia siedem lat
temu, jako biedny student, po raz pierwszy zaszed� na to
podw�rze. - Lota spyta�a o jego c�rk�. Odpowiedziano, �e
wysz�a z panem Schmidtem na pole do robotnik�w. Stary
ci�gn�� dalej opowiadanie, jak jego poprzednik go polubi� i c�rka tak�e i jak to zosta� najpierw jego wikarym, potem jego nast�pc�. Opowie�� ta by�a bliska ko�ca, gdy panna
pastor�wna przysz�a ogrodem z tak zwanym panem
Schmidtem. Przywita�a Lot� serdecznie i ciep�o i musz�
wyzna�, podoba�a mi si� dosy�. �ywa, ros�a brunetka,
kt�ra mog�a by� niez�ym towarzystwem dla kogo� sp�dzaj�-
cego kr�tki czas na wsi. Jej narzeczony, gdy� jako taki pan Schmidt przedstawi� si� zaraz, by� to bystry, lecz cichy
cz�owiek, kt�ry nie chcia� si� miesza� do naszej rozmowy, cho� go Lota kilkakrotnie do niej wci�ga�a; najbardziej
smuci�o mnie to, co spostrzeg�em z rys�w jego twarzy, �e to raczej up�r i z�y humor, a nie ograniczono�� rozumu, nie
pozwala�y mu udziela� si� nam. Wkr�tce sta�o si� to
niestety zbyt wyra�ne, bo gdy Fryderyka podczas przechadzki sz�a z Lot� i na przemian te� ze mn�, twarz tego pana, kt�ra i bez tego by�a brunatnej barwy, pociemnia�a tak widocznie, �e w pewnej chwili Lota poci�gn�a mnie za r�kaw i da�a mi do zrozumienia, �e jestem zbyt uprzejmy wobec Fryderyki.
32 33
Ot� nic nie jest mi tak przykre, jak kiedy ludzie dr�cz� si� nawzajem, zw�aszcza je�li m�odzi ludzie w kwiecie wieku, gdy powinni by� najbardziej ch�onni na wszelkie rado�ci �ycia, psuj� sobie tych kilka dobrych dni kwa�nymi minami
i dopiero gdy jest za p�no, rozumiej� niepowetowane swe
marnotrawstwo. Dr�czy�o mnie to i gdy�my pod wiecz�r
wr�cili na probostwo i jedli przy stole kwa�ne mleko,
a rozmowa zesz�a na rado�� i cierpienie w �wiecie, nie mog�em nie pochwyci� w�tku i z ca�ego serca przem�wi� przeciwko
z�emu humorowi. - My, ludzie, skar�ymy si� cz�sto - zacz�-�em - �e tak ma�o jest dni dobr , a tak wiele z�ych, jak mi si� zdaje, przewa�nie nieshzsznie dyby�my zawsze z otwar-
tym sercem przyjmowali dobro, kt�re nam B�g na ka�dy
dzie� gotuje, znieliby�my tak�e do�� si�y, by znie�� z�o, je�li si� zdarzy.# Jednak nie mamy wp�ywu na w�asne usposobienie
- rzek�a pastorowa - wiele� to zale�y od cia�a! Je�li kto� niezdr�w, wsz�dzie mu niedobrze. - Przyzna�em jej to.
- Uwa�ajmy to w