2403
Szczegóły |
Tytuł |
2403 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
2403 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 2403 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
2403 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
KAROL MAY
U ST�P SFINKSA
Tytu� orygina�u: Und Friede auf Erden I
T�umaczenie: Ewa Kowynia
Tower Press 2000
Copyright by Tower Press, Gda�sk 2000
FANATYK
� Jestem Sejjid Omar.
Jak dumnie to brzmia�o i jak jednoznaczna by�a poza, kt�r� zazwyczaj przyjmowa� wyma-
wiaj�c te s�owa!
� Jestem Sejjid Omar � co to mia�o znaczy�: � Ja, pan Omar, jestem uczonym, znaj�cym si�
na rzeczy potomkiem proroka, ulubie�ca Allacha. Moje imi� wraz z mymi osobistymi zas�ugami
zosta�o zapisane w �wi�tym spisie imion w Mekce. Z tego powodu mam prawo nosi� zielony
str�j i zielony turban. Gdy umr�, kopu�a mego grobowca zostanie pomalowana na zielono i na-
tychmiast otworz� si� przede mn� bramy najwy�szego nieba. Okazujcie mi wi�c szacunek!
Kim jednak w�a�ciwie by� �w Sejjid Omar? Zwyk�ym poganiaczem os��w! Mia� swoje stanowi-
sko przy Esbekije w Kairze, naprzeciwko hotelu �Continental�, w kt�rym mieszka�em. M�ody,
dobrze zbudowany, licz�cy niewiele ponad dwadzie�cia lat, zwr�ci� moj� uwag� sw� niewzru-
szon� powag� i wrodzon� godno�ci� ruch�w. Ch�tnie patrzy�em na niego z mojego balkonu, a
gdy pi�em kaw� na wspania�ym dziedzi�cu hotelowym, mog�em go tak�e s�ysze�. Na jego twarzy
malowa�a si� wprawdzie przebieg�o�� w�a�ciwa wszystkim poganiaczom os��w, lecz nie by�a ona
tak natarczywa jak u innych i nadawa�a jego pracy taki charakter, �e ka�dy kto pos�u�y� si� jego
os�ami musia� odczu�, i� lepiej nie m�g� trafi�. Najrzadziej, jak tylko m�g�, zadawa� si� ze swymi
towarzyszami pracy, a gdy ci usi�owali wyprowadzi� go z r�wnowagi szyderstwami i kpinami,
nie byli w stanie osi�gn�� niczego ponad pogardliwe: � Jestem Sejjid Omar!
Gdy kto� obcy zamierza� si� z nim targowa� lub gdy ��dano od niego czego�, co by�o
sprzeczne z jego wymogami honoru, odwraca� si� na pi�cie z wynios�ym: � Jestem Sejjid Omar!
A ten, kt�remu si� to przytrafi�o nie us�ysza� ju� od niego ani jednego s�owa wi�cej.
Wszystko to spowodowa�o, �e zwr�ci�em na niego szczeg�ln� uwag�, chocia� nie mia�em
�adnej okazji po temu, aby to zademonstrowa� wynajmuj�c go b�d� zatrudniaj�c w inny spos�b.
Lecz wiadomo, �e spojrzenie ma moc przyci�gaj�c�. Zauwa�y�em, �e i on cz�sto spogl�da w
moj� stron�. Wygl�da� na zaniepokojonego, kiedy nie pokazywa�em si� po obiedzie i kolacji w
ogr�dku hotelowym na kawie, a gdy tylko wychodz�c, przechodzi�em ko�o niego cofa� si� o krok
do ty�u i chocia� nie zwraca�em na niego uwagi, sk�ada� obie r�ce na piersi w ge�cie pozdrowie-
nia.
W tym�e hotelu obok wielkiej sali jadalnej sta�o pod arkadami kilka mniejszych stolik�w dla
go�ci, kt�rym nie sprawia�o przyjemno�ci ci�niecie si� przy wsp�lnym stole. Jeden z tych stoli-
k�w zarezerwowa�em wy��cznie dla siebie. Stolik po lewej by� jeszcze wolny, przy tym po pra-
wej siedzieli od wczoraj jacy� dwaj obcy, o egzotycznym wygl�dzie ludzie, wzbudzaj�cy og�lne
zainteresowanie, w tym tak�e i moje, chocia� ja obserwowa�em ich dyskretniej ni� pozostali.
Byli to dwaj Chi�czycy: ojciec i syn. Odgad�em to na pierwszy rzut oka, poniewa� byli do
siebie bardzo podobni, a poza tym wywnioskowa�em to z ich rozmowy � ich st� sta� bowiem tak
blisko mojego, �e bez wysi�ku mog�em s�ysze� ka�de ich s�owo. Ubrani byli nie w swe egzotycz-
ne stroje, przeciwnie, mieli na sobie europejskie ubrania skrojone na francusk� mod��. Warko-
czyki ukryli pod tropikalnymi he�mami, kt�re �ci�gali tylko przy stole.
Wczoraj, gdy tylko przekroczyli pr�g jadalni, od razu rzuci� mi si� w oczy nie udawany i g��-
boki szacunek, jakim syn obdarza� ojca. Objawia� si� on we wzruszaj�cej gotowo�ci do s�u�enia;
4
------------------------------------------------------------- page 5
wydawa�o si�, �e syn chce uprzedzi� kelnera, aby okaza� ojcu swe przywi�zanie, wdzi�czno�� i
mi�o�� synowsk�. Nie by�o w tym nic sztucznego ani wyre�yserowanego, lecz spontanicznie i
naturalnie wydobywa�o si� z najg��bszego wn�trza m�odzie�ca. Ojciec nosi� okulary w ci�kich,
z�otych oprawkach, syn okular�w nie nosi�. Jedli w ca�kiem europejski spos�b i to tak elegancko
i swobodnie, �e niejeden z pozosta�ych go�ci m�g�by bra� z nich przyk�ad. Kelner, kt�ry mnie
obs�ugiwa�, szepn�� mi w zaufaniu, w nadziei na szczeg�lny napiwek:
� To monsieur Fu i monsieur Tsi z Chin. Przyjechali z Pary�a. Najprawdopodobniej s� spo-
krewnieni.
� Sami si� tak wpisali do ksi��ki hotelowej? � usi�owa�em si� dowiedzie� czego� bli�szego.
� Nie, ale tak powiedzieli portierowi.
Nie wymawia� prawid�owo s��w Fu i Tsi, ale i tak by�o dla mnie jasne, �e Fu to ojciec, a Tsi to
syn. W j�zyku chi�skim mianowicie te same wyrazy mog� mie� r�ne znaczenie. Obydwaj go-
�cie nie wymienili swoich nazwisk podaj�c si� po prostu za ojca i syna. Poniewa� nikt tutaj nie
w�ada� ich j�zykiem, wpisano ich wi�c do ksi��ki po prostu jako monsieur �Ojciec� i monsieur
�Syn� i jeszcze wszyscy uwa�ali si� za szczeg�lnie bystrych, uwa�aj�c ich za spokrewnionych. A
im bardzo si� to spodoba�o, �e stopie� ich pokrewie�stwa brano za nazwiska. Do s�u�by hotelo-
wej zwracali si� po francusku i to tak znakomicie, �e z pewno�ci� mieli za sob� d�ugie lata prak-
tyki w tym j�zyku.
Ich twarze nie mia�y typowo wschodniego wygl�du. U ch�opaka mog�o to by� skutkiem m�o-
dego wieku, u ojca by� to jednak zdecydowany efekt duchowej pracy i tylko w prawdziwie chi�-
ski spos�b zadbana broda zdradza�a, �e jest synem Pa�stwa �rodka. Wcale nie trzeba by�o wyka-
zywa� si� wyj�tkow� znajomo�ci� ludzi, aby dostrzec, �e tego cz�owieka zajmuj� jedynie kwestie
duchowe.
Ju� po posi�ku, w holu na zewn�trz, stwierdzono w trakcie lu�nej pogaw�dki, �e obaj Chi�-
czycy pochodz� po pierwsze z Kantonu, po drugie s� wujem i bratankiem, a po trzecie przyje-
chali w�a�nie z Pary�a, gdzie otwarli sklep z chi�skimi towarami, kt�rym ma kierowa� bratanek.
Odwi�z� w�a�nie wuja do Egiptu, aby jeszcze m�c si� nacieszy� i przed�u�y� moment rozstania,
lecz tu si� po�egnaj� i on wr�ci do Pary�a. Nie interesowa�o mnie, kto poczyni� te odkrycia. Nie
mog�em sobie wyobrazi�, �eby ten osobliwy, chcia�oby si� rzec tajemniczy, na tak uduchowione-
go wygl�daj�cy �monsieur Fu� by� zwyk�ym kupcem, kt�rego celem mia�o by� jedynie handlo-
wanie tanimi chi�skimi wyrobami udaj�cymi w Pary�u staro�ytne wazy i puzderka.
Los okaza� si� dla mnie na tyle �askaw, �e ju� nast�pnego dnia uchyli� przede mn� r�bek ta-
jemnicy. Mieszka�em na drugim pi�trze, aby mie� jak najwi�cej powietrza oraz �wiat�a i w�a�nie
siedzia�em na balkonie pisz�c listy, gdy w drzwiach hotelowych pojawili si� obaj Chi�czycy i
ruszyli w stron� Sejjida Omara. Ten postara� si� o drugiego os�a, na kt�rym wraz z nimi odjecha�.
Wtem pode mn� us�ysza�em trzepanie i szczotkowanie. Zacz�o mi to w ko�cu przeszkadza�.
Przechyli�em si� przez balustrad� i spojrza�em w d�.
Nie by�a to, jak przypuszcza�em, pokoj�wka, lecz chi�ski s�u��cy, kt�ry z kufra wyci�ga� rze-
czy, aby je od�wie�y� i wyczy�ci�. Tak wi�c chi�czycy mieszkali dok�adnie pode mn�, na pierw-
szym pi�trze. Pozwoli�em �zbrodniarzowi� dalej sprz�ta�.
Po jakim� czasie zapanowa� spok�j, lecz po chwili powtarzaj�ce si� chrz�kni�cia zdradzi�y mi,
�e s�u��cy jest tam jeszcze. Znowu przechyli�em si� przez balustrad�. Pochylony by� teraz nad
jakim� mniejszym kufrem, w kt�rym uk�ada� przer�ne przedmioty z tak� pieczo�owito�ci�, �e
odgad�em od razu ich niezwyczajne przeznaczenie. Od czasu do czasu rzuca� badawcze spojrze-
nie na s�siednie balkony, aby sprawdzi� czy nie jest obserwowany. Kufer ten musia� zatem za-
wiera� rzeczy, o kt�rych nie ka�dy powinien wiedzie�. Teraz na przyk�ad trzyma� w r�ku jaki�
5
------------------------------------------------------------- page 6
pasek, z przyczepion� do niego z�ot�, wysadzan� rubinami klamr�. Ten rodzaj klamer mogli no-
si� wy��cznie mandaryni pierwszej i drugiej rangi.
Nast�pnie ujrza�em putsu, czyli wyszywany puklerz noszony na piersiach i plecach, z wyha-
ftowanym na� bocianem. Po z�o�onym z okr�g�ych ogniw �a�cuchu, pawim pi�rze i innych roz-
maitych przedmiotach, kt�rych nie mog�em zbyt dobrze rozpozna�, �wiat�o dzienne ujrza� jeden z
tych kapeluszy, jakie noszone s� tylko w lecie i z tego powodu nazywane �ciep�ymi� kapelusza-
mi. Zdobi� go jeden czerwony, bez �adnych wzor�w koralowy guz. �a�cuchy mogli nosi� wok�
szyi jedynie mandaryni od pierwszej do pi�tej rangi. Pawie pi�ra stanowi� specjalne wyr�nienie,
ale koralowy guz jest zarezerwowany wy��cznie dla mandaryn�w pierwszej rangi, cywilnych
albo wojskowych. Pierwsi musz� nosi� putsu z bocianem, drudzy natomiast podobny puklerz
lecz z nosoro�cem. Cywilni urz�dnicy ciesz� si� wi�kszym szacunkiem ni� wojskowi. Tak wi�c
dowiedzia�em si�, �e monsieur Fu, poniewa� tylko do niego mog�y nale�e� te odznaczenia, by�
cywilnym mandarynem najwy�szej rangi. Dalsze obserwacje uniemo�liwi�o pewne zaj�cie. Pod-
chodz�c do balustrady wsadzi�em o��wek za ucho. Gdy si� pochyli�em, wy�lizgn�� si� i spad� na
balustrad� pi�tro ni�ej, dok�adnie przed nosem s�u��cego. Chi�czyk wyda� okrzyk przera�enia, w
jednym momencie pozbiera� wszystkie rzeczy i w nast�pnej chwili znikn��.
Jego przera�enie stanowi�o oczywisty dow�d, �e jego panowie nie �yczyli sobie, by ktokol-
wiek odgad� ich stanowisko.
By�a to pora roku bezpo�rednio poprzedzaj�ca nadej�cie lata, a wi�c czas, kiedy khamsin
przez pi��dziesi�t dni w roku jest niemile widzianym go�ciem w Egipcie. Ten gor�cy, suchy
wiatr z po�udniowego zachodu gnaj�cy pustynny py�, gdy powieje silniej wywo�uje takie znu�e-
nie, �e zar�wno tubylec jak i cudzoziemiec stara si� unika� wszystkiego, co wi��e si� z jakim-
kolwiek wysi�kiem fizycznym. Dzie� po opowiedzianym wy�ej odkryciu wia� szczeg�lnie silnie
z kierunku Gizeh i Aryah. Na ulicach by�o pusto, a zwykle tak ch�tnie odwiedzane miejsca przed
kawiarniami by�y wolne jeszcze w czasie asr, po�udniowej modlitwy. Postanowi�em uda� si�
konno do D�ebel Mokattan. Ju� od dawna khamsin nie robi� na mnie �adnego wra�enia. Nie m�-
czy� mnie, za to innych ludzi trzyma� z dala od moich ulubionych miejsc i pozwala� mi rozko-
szowa� si� nimi w samotno�ci.
Widok z Mokattamu i D�ebel Gijuszi jest nieprawdopodobnie pi�kny, a dla mnie podw�jnie
cenny, gdy �wiat�o zachodz�cego s�o�ca przesiane przez py� khamsinu o�wietla w niemal ba-
�niowy spos�b miasto i okolic�. Wszelka kanciasto�� i ostro�� obrazu zostaje z�agodzona i
wszystko nabiera niecodziennego koloru.
Mia�em w�a�nie ruszy� w drog�, gdy przed hotel zajecha�y powozy wype�nione przyby�ymi
ostatnim poci�giem podr�nymi. Nie mia�em �adnego szczeg�lnego powodu, aby zwraca� na
nich uwag�, lecz przechodz�ca ko�o mnie m�oda, skryta za niebieskim woalem dama przyci�-
gn�a m�j wzrok. Ubrana by�a w prosty, popielaty kostium i praktycznie boso. Przem�wi�a po
angielsku do wysiadaj�cego z ni� m�czyzny. Rzadko s�ysza�em tak g��boki i mi�y g�os.
Wkr�tce znalaz�em si� na g�rze i rozkoszowa�em si� cisz�, a tak�e samotno�ci�. Moje ulubio-
ne miejsce stanowi�o skalne siedzisko w pobli�u starego, zrujnowanego meczetu Gijuszi. S�o�ce
by�o na wp� skryte za migocz�c�, pomara�czow� mg��. Grobowce Mameluk�w le�a�y u mych
st�p jak niedoko�czona modlitwa. Od Meczetu Alabastrowego a� do niegdysiejszego Ez-Zahir
wznosi�o si� do tronu Allaha tysi�c wie� minaret�w wykutych w kamieniu. Przez Masr el-Atika,
dawny Fostat, a obecnie stary Kair sun�� pod g�r� do Heluanu buchaj�cy par� poci�g � profana-
cja dla nieziemskiego widoku, a za drzewami stoj�cymi przy Dakrur i zieleni z przykana�owych
p�l le�a�y na skraju pustyni piramidy � skamienia�e ze strachu przed wieczno�ci�. �mier� i �ycie,
przesz�o�� i tera�niejszo�� przenikaj�ce si� wzajemnie i jednocz�ce ze sob�, przewiane pustyn-
6
------------------------------------------------------------- page 7
nym wiatrem, a mimo to tak m�odzie�czo pi�kne i ciep�e, rozci�ga�y si� przed moimi oczami, a u
mych st�p le�a�a zwyci�ska Masr el-Kahira, najbardziej przeze mnie ukochane miasto Orientu.
Stamt�d a� tu na g�r�, od kr�lewskich grobowc�w z naprzeciwka i z Sini na wschodzie na-
p�ywa�y ku mnie my�li, kt�rych nie chcia�em zapomnie�. Wyci�gn��em wi�c papier i o��wek.
Pracowa�em w�wczas nad moimi �Niebieskimi my�lami�, ksi��ka ta stanowi�a jeden z powod�w
mojej podr�y na Wsch�d.
Kto zamierza pisa� wiersze o starych, dziecinnych marzeniach gatunku ludzkiego, o marze-
niach, kt�re zap�odni�y tak�e �wiat Zachodu i przez tysi�ce lat znajdowa�y sw�j wyraz w cudow-
nie uduchowionych dzie�ach artyst�w, ten musi uda� si� do kolebki owych marze�, do Orientu.
Tam, gdzie nagie kamienie �wi�tego kraju stawa�y si� niegdy� chlebem, gdzie kolosy Mem-
mona nie przemawiaj� cicho, lecz wyra�nie m�wi�, gdzie mi�dzy Pison, Gihon, Phrat i Hidekel
drzemie uskrzydlona idea raju, tam musi si� by�, musi si� widzie� i s�ucha� �wiata zewn�trznego
i wewn�trznego. I wtedy, gdy podczas cichej nocy ksi�ycowej s�ycha� ten sam szmer w�d Nuli
jak nad Tygrysem i gdy wok� minaret�w szele�ci ten sam �agodny wietrzyk, kt�ry s�ysza� nie-
gdy� Eliasz na Karmelu, wtedy wreszcie dla duszy ludzkiej staje si� jasne to, o czym �piewaj�
stare strofy uk�adane przed wiekami na wschodzie, kt�re potem podchwyci� Zach�d i doko�czy�
hymnem do wiecznej mi�o�ci.
Czu�em nieprzepart� ochot� ubra� te my�li w s�owa. Lecz tym razem nie uda�o si� to, ponie-
wa� mi przeszkodzono. Od strony skalnej �cie�ki rozleg� si� energiczny t�tent ma�ych, o�lich
kopyt. Ogl�dn�wszy si� ujrza�em wspomnian� ju�, popielato odzian� dam� wraz z m�czyzn�, do
kt�rego zwr�ci�a si� przed hotelem po angielsku. Towarzyszy� im trzeci je�dziec �jeden z tych
(chrze�cija�skich b�d� �ydowskich Lewanty�czyk�w), kt�rzy ka�de obcoj�zyczne s�owo, nawet
ca�kiem niezrozumia�e, przechowuj� troskliwie w pami�ci jako niepotrzebny �mie�, aby potem,
gdy sami nie mog� sobie z tym �mieciem poradzi� uda� si� do t�umacza i nast�pnie sprzeda� je
za mo�liwie najwy�sz� cen�. Ci w�adaj�cy j�zykami przewodnicy stanowi� plag�, przed kt�r�
podr�ni nie s� w stanie si� obroni�, poniewa� nie posiadaj� wystarczaj�co du�o do�wiadczenia,
ani koniecznej wiedzy. Gdy raz si� przyssaj�, rzadko puszczaj� z powrotem, a ten, kt�ry w�a�nie
nadci�ga� by� pijawk� najgorszego gatunku. Przed paroma dniami zasadzi� si� tak�e na mnie, lecz
gdy zawiod�y wszystkie inne metody zosta� przegnany jednym machni�ciem pejcza.
Uczciwy, honorowy Arab ma owych Lewanty�czyk�w w g��bokiej pogardzie, a poniewa� s�
oni najcz�ciej chrze�cijanami, a Beduin z kolei dzi�ki swemu osobistemu do�wiadczeniu dobrze
wie, jak wielki wp�yw na morale cz�owieka ma wiara jest wi�c sk�onny rozci�ga� sw� pogard� na
ca�e chrze�cija�stwo.
Czwart� osob� by� Sejjid Omar, poganiacz os��w, kt�ry kroczy� obok pozosta�ych z tak� po-
wag�, jakby by� najwa�niejsz� person� ma�ej karawany.
Gdy t�umacz mnie dostrzeg�, bez wahania podjecha� bli�ej, zsiad� i roz�o�y� ko�o mnie przy-
wiezion� ze sob� derk�. Ofiarowuj�c swe us�ugi zagada� do mnie po francusku. Dlaczego, tego
nie wiedzia�em, ale zaraz wszystko si� wyja�ni�o, bo odwracaj�c si� zawo�a� do Sejjida Omara:
� Ten facet siedzi akurat na najlepszym miejscu! To Francuz, bo pod doln� warg� ma ma��
br�dk�. Chod� tutaj i przego� go!
� Lepiej uwa�aj! � ostrzeg� go poganiacz os��w. � Je�li umie m�wi� po arabsku, zrozumie
ka�de twoje s�owo!
� Ten? M�wi� po arabsku? Czy�by� nie widzia�, �e g�upota patrzy mu z oczu? Nie m�wi do-
brze nawet w swoim ojczystym j�zyku. Wiem, bo rozmawia�em z nim po francusku. Chcia� mnie
naj�� za t�umacza, ale nie da�em si� w to wci�gn��, bo wida� po nim od razu, �e nie �mierdzi
groszem i do tego jest sk�py. Przego� go st�d! Potrzebujemy tego miejsca dla naszych ludzi.
7
------------------------------------------------------------- page 8
W odpowiedzi na to Sejjid uczyni� jeden z tych swoich niepowtarzalnych, a wiele m�wi�cych
ruch�w r�k� i rzek�:
� Nie jestem twoim s�u��cym, a Allah i m�j zaw�d zabraniaj� mi by� nieuprzejmym. Je�li to-
bie jako chrze�cijaninowi i Grekowi wolno by� grubosk�rnym, to ju� nie moja sprawa. Nazywam
si� Sejjid Omar, zapami�taj to sobie!
By� mo�e Lewanty�czyk mog�c liczy� na wsparcie poganiacza odwa�y�by si� zadrze� ze
mn�. Lecz aby zrobi� to bez pomocy by�, tak jak zreszt� wszyscy jemu podobni, zbyt tch�rzliwy.
Jedyne na co si� zdoby�, aby mnie podra�ni�, to zainstalowa� si� wraz z obcymi bardzo blisko
mnie, chocia� poza mn� nie by�o nikogo na olbrzymiej platformie d�ebel Gijuszi, gdzie wystar-
czy�oby miejsca dla wielu tysi�cy. Ja jednak zachowywa�em si� tak, jakby jego chamstwo nie
robi�o na mnie �adnego wra�enia.
Hammar, czyli poganiacz os��w pom�g� podr�nym zsi���. Nast�pnie usiedli na rozpostartym
pledzie nie witaj�c si� ze mn� i nie zaszczycaj�c mnie ani jednym spojrzeniem. To tak�e nie zro-
bi�o na mnie �adnego wra�enia. Wiedzia�em przecie� dobrze, �e zw�aszcza po tej stronie kana�u i
Oceanu Atlantyckiego ludzi traktuje si� jak powietrze. Ja oczywi�cie tak�e nie cieszy�em si�
wcale z ich obecno�ci i dalej pali�em spokojnie cygaro, mimo �e widzia�em dok�adnie, i� dym
leci prosto na dam�, siedzia�a bowiem blisko mnie.
T�umacz przyj�wszy uprzednio wstydliwa poz� rozpocz�� obja�nianie rozci�gaj�cej si� u na-
szych st�p panoramy. Czyni� to tak� angielszczyzn�, �e ch�op m�g�by z jej pomoc� wyci�ga� z
ziemi korzenie bez szpadla. Po jego s�uchaczach wida� by�o wyra�nie, �e nie byli zbudowani
tym, czego musieli wys�uchiwa�. Przez jaki� czas nie wyrzekli ani s�owa. Potem jednak dama
nakaza�a gadule cisz�, wyci�gn�a z torby czerwono oprawn� ksi��k� i odezwa�a si� do towarzy-
sz�cego jej m�czyzny czyst� niemczyzn�, co mnie niepomiernie zdziwi�o.
� Rozumiesz go ojcze? Bo ja nie. Poczytajmy lepiej przewodnik, dowiemy si� wi�cej ni� od
tego Araba. I m�wmy po niemiecku, to nas nie zrozumie.
Przewodnik, wzi�ty fa�szywie za Araba, wycofa� si� obra�ony. W�a�nie tacy niedouczeni lu-
dzie czuj� si� nadzwyczaj ura�eni, gdy nie okazuje si� im nale�nego podziwu, dla ich domnie-
manej wiedzy. Sejjid Omar wspar�szy si� �okciami o grzbiet swojego os�a sta� jak pos�g. D�ugi,
obszerny p�aszcz jaki mia� na sobie, nie by� w stanie skry� mocno zbudowanej sylwetki.
Dowiedzia�em si� zatem, �e ci dwoje to ojciec i c�rka. A potem dowiedzia�em si� jeszcze
wi�cej. Nie spodziewaj�c si� bowiem, �e znam niemiecki rozmawiali ze sob� tak swobodnie,
jakby mnie tam w og�le nie by�o.
Ojciec by� wysokim, chudym panem o g�adko wygolonej, troch� zbyt d�ugiej twarzy. Wysoki
ko�nierzyk jego surduta pasowa� doskonale do pe�nego namaszczenia, a przy tym ostrego i pr�d-
kiego sposobu m�wienia. �ci�gn�� jedn� z r�kawiczek, co da�o mi sposobno�� przyjrzenia si�
jego wypiel�gnowanej d�oni. Niemi�e wra�enie robi� bezwzgl�dny, skrzypi�cy g�os, jakim zaczy-
na� przemawia� chc�c wyg�osi� jakie� zdecydowane stanowisko. Nie mam zwyczaju os�dzania
ludzi po pierwszym spotkaniu, lecz tym razem by�em sk�onny uzna�, �e ten cz�owiek nie�atwo
rezygnuje z raz przyj�tego, chocia�by nawet i fa�szywego, stanowiska.
Poza tym by� z pewno�ci� wspania�ym cz�owiekiem, lecz zrobi� na mnie wra�enie osoby uwa-
�aj�cej si� za nieomyln�, a z takimi lud�mi obcowanie jest trudne.
Do c�rki zwraca� si� Mary. Odrzuci�a welon, aby mie� lepszy widok. Nie chcia�em, aby za-
uwa�yli, �e ich obserwuj�, ale wystarczy�o jedno kr�tkie spojrzenie i ju� wiedzia�em, �e dziew-
czyna ma mi��, lekko zar�owion� twarz, na kt�rej b�yszcza�y jasne, rozumne oczy. We wszystko
co m�wi�a wk�ada�a ca�� dusz�. Brzmia�o to tak, jakby z jej ust nie mog�o wyj�� ani jedno okrut-
ne s�owo. Z pewno�ci� nie odziedziczy�a tego po ojcu. M�g� to by� jedynie dar, jaki otrzyma�a od
obdarzonej wielkim sercem matki.
8
------------------------------------------------------------- page 9
Ojciec by� Amerykaninem, wybieraj�cym si� do Chin i c�rka, towarzyszy�a mu w podr�y.
Matka, chyba Niemka, nie �y�a ju�. Przez Londyn, Koloni�, Wiede� i Triest przybyli do Egiptu i
postanowili sp�dzi� tu troch� czasu, a nast�pnie obejrze� sobie Indie. Nie wygl�dali na ludzi,
kt�rym si� �pieszy.
Nie znali jeszcze dzia�ania khamsinu i wybrali si� zaraz po przyje�dzie tu na g�r�, poniewa�
Mary �yczy�a sobie obejrze� Kair z lotu ptaka. Wra�enie jakie na niej zrobi� ten wspania�y widok
by�o tak wielkie, �e w og�le nie sprawia�a wra�enia, aby wiatr j� cho� troch� zm�czy�.
Roz�o�y�a na kolanach map�, lecz z pocz�tku nie szuka�a jakiego� okre�lonego punktu. Przede
wszystkim chcia�a wyrobi� sobie og�lne poj�cie. Robi�a przy tym od czasu do czasu od niechce-
nia jakie� spostrze�enie, kt�re zwraca�o ca�� moj� uwag�.
Robi�a wra�enie osoby o wyj�tkowym, bogatym �yciu wewn�trznym. Raz prawie bym si�
zdradzi�, �e s�ucham jej uwa�nie. Wymieni�a bowiem moje nazwisko.
� Wiesz ojcze, o kim teraz my�l�? � powiedzia�a. � O Karolu Mayu. Czyta�am jego trzy tomy
powie�ci �W kraju Mahdiego� i...
� Nie czytuj tych g�upich rzeczy! � ojciec przerwa� jej szorstko. � Ten pisarz tylko fantazjuje i
sama wiesz, �e jego zniewie�cia�a pobo�no�� jest dla mnie obrzydliwa. Sk�d ci przysz�o do g�o-
wy my�le� akurat o nim?
� Nazywa Kair Bauwaabe el bilad schark, �Bram� Orientu� i m�wi, �e brama ta jest s�aba ze
staro�ci i ledwie jest w stanie przeciwstawi� si� wp�ywom Zachodu. Trudno mi w to uwierzy�.
Nie znam jeszcze Orientu, lecz ju� go pokocha�am i chcia�abym, aby okaza� si� silniejszy ni�
s�dzisz ty ojcze i jeszcze wielu innych. Jest on dla mnie jak u�piony ksi��� w jednej zachowanej
sali zrujnowanego, wschodniego pa�acu. Jego przeznaczeniem jest zosta� przebudzonym przez
dziewic� z Zachodu. Gdyby dosz�o do zjednoczenia Wschodu z Zachodem poprzez bezintere-
sown� mi�o��, narody ziemi �y�yby szcz�liwie.
� Jeste� tak� sama marzycielk�, jak twoja matka. Ale rzeczywisto�� wygl�da inaczej. Wsch�d
pozbawi� nas raju. Ukrzy�owa� Zbawiciela i a� do dzisiaj nie dowiedzia� si�, co da�by mu pok�j.
A teraz przychodzimy my, pos�a�cy niebios, nios�c mu go w darze. Gdy go przyjmie, b�dzie go
mia�. Je�li jednak go odrzuci, to mimo ca�ej naszej pomocy nie b�dzie ratunku. Sp�jrz w d� i
przyjrzyj si�, co le�y u twoich st�p! Wszystko, co ma pochodzenie orientalne zmierza ku upad-
kowi. Wszystko nowe, praktyczne i dobre pochodzi z Zachodu. Ten tw�j Karol May, o kt�rym
poza tym nic wi�cej nie chc� s�ysze�, w tym jedynym wypadku wyj�tkowo mia� racj�. Je�li
Orient jest owym ksi�ciem z bajki, o kt�rym wspomnia�a�, to nam wys�a�com dana jest mo�li-
wo�� obudzenia go ze snu. Tylko my jeste�my w stanie go wyzwoli�. Nasz� baz� jest rzeczywi-
sto��. Twoja zachodnia dziewica nale�y do fantazji.
� Fantazji! By� mo�e jest to w�a�ciwe s�owo � u�miechn�a si�. � S� ludzie, kt�rzy twierdz�,
�e fantazja ma bystrzejsze oczy ni� zgrzybia�y rozs�dek.
� Zamierzasz mnie poucza�?
� Nie. Na to jeste� dla mnie zbyt uczony. Ale wiesz przecie�, �e dzisiaj oboje pukamy do bram
Wschodu, a gdy si� gdziekolwiek puka, to nie pytaj� nas tylko �Czego chcesz?�, lecz tak�e �Co z
sob� przynosisz?�. Poniewa� to, co chce si� osi�gn�� zale�y od tego, co si� ze sob� przynosi. A
ka�dy musi co� ze sob� przynie��, nawet je�li mia�aby to by� tylko jego osobowo��. Zadajmy
wi�c sobie dzisiaj, pukaj�c do tych bram pytanie, co przynosimy tym, kt�rzy za nimi mieszkaj�!
� Well, moje dziecko! Przynosz� im moj� wiar�. To wi�cej ni� wszystko inne.
� A ja nios� im moj� mi�o��, absolutn� mi�o��! Czy to wystarczy, nie wiem. Ale nie mam nic
innego, co mog�abym im da�. A mi�o�� oddaj� im tak ch�tnie. Jakie ja mia�am pragnienia! Jak ja
marzy�am, buja�am w ob�okach! Jak� mia�am nadziej�! Moje serce by�o tu przede mn�. Wydaje
mi si�, jakby moje dotychczasowe �ycie by�o przepowiedni�, kt�ra zaczyna si� sprawdza�. Orient
9
------------------------------------------------------------- page 10
jest przecie� kolebk� ludzko�ci. Czy nie odczuwasz tak�e tego, co to znaczy sta� u bram ojczy-
zny? Na Wschodzie wschodzi s�o�ce �wiata. Czy�by tylko twoja wiara sprowadzi�a ci� tutaj?
Czy nie niesiesz ze sob� nic poza tym?
� Banialuki! � powiedzia� zastanawiaj�c si� nad czym�. � To w�a�nie s� skutki mojej s�abo�ci,
kt�ra nie pozwoli�a mi na surowsz� kontrol� twoich lektur. W twojej g�owie przesuwaj� si� jak
widma postacie z �Tysi�ca i jednej nocy� i innych ksi��ek. Jeste� jeszcze dzieckiem, ale ja jestem
m �czyzn�. Mnie nie wolno marzy� tak jak tobie, bo mam do spe�nienia wa�ne zadanie. Pomy�l
o moim zak�adzie z Reverendem Burnsem w Londynie, �e w ci�gu pierwszego roku nawr�c�
pi��dziesi�ciu doros�ych Chi�czyk�w i przed�o�� mu na to dowody!
� Ojcze, tak chcia�abym �eby� nie poczyni� tego zak�adu! Mam prze�wiadczenie, �e to �wi�-
tokradztwo czyni� przedmiotem zak�adu dusz� innego cz�owieka.
� Nie zak�adali�my si� o niczyj� dusz�, moje dziecko, lecz o moje powodzenie. I wygram, po-
niewa� B�g obdarzy� mnie darem przekonywania. Nie mog� tego poj��, jak mo�na wierzy� w
co� innego ni� ja, przecie� moja wiara jest jedyn� w�a�ciw�, jedyn� prawdziw�. Nasze wielowie-
kowe tradycje s� tego dowodem. Przypatrz si� temu ch�opakowi od os��w! Jego Allah jest fa�-
szywym bogiem, a jego Mohamed k�amc�. Tyle ile wie� w dole sterczy ku niebu, w tyle mecze-
t�w pragn� wst�pi�, aby g�o�no wykrzycze�, ze nie ma innej drogi do zbawienia ni� nasza. Dla-
czego tak ma�o pogan zosta�o nawr�conych? Poniewa� brakuje nam odwagi. Nie przekrocz� w
Chinach progu ani jednej �wi�tyni, bez jasnego postawienia sprawy i powiedzenia tym niewie-
rz�cym, �e s� poganami, na kt�rych b�dzie ci��y� wieczne przekle�stwo, je�li si� nie nawr�c�.
Ja... ale sp�jrz! Co ten cz�owiek wyprawia?
By�o to przem�wienie fanatyka, kt�ry ze swej chrze�cija�skiej wiary uczyni� karykatur�.
Urwa� w po�owie zdania i wskaza� na Sejjida Omara. Poganiacz os��w szykowa� si� w�a�nie
do odprawienia swej mahometa�skiej modlitwy. Nie by� to wprawdzie odpowiedni czas na mo-
dlitw�, poniewa� asr ju� min��, a moghreb powinien by� odprawiany dopiero przy zachodzie
s�o�ca. Ale poniewa� czas jednej modlitwy rozci�ga si� a� do pocz�tku nast�pnej mo�na wi�c,
je�li przeszkodzono nam w spe�nieniu nakazanego obowi�zku, nadrobi� to przed rozpocz�ciem
kolejnej pory mod��w.
Sejjid Omar z jakiego� powodu nie m�g� spe�ni� asr, a poniewa� tu na g�rze nadarzy�a si�
okazja do wype�nienia w spokoju religijnych zobowi�za�, uczyni� to nie troszcz�c si� o wiar� i
zdanie obecnych. �ci�gn�� sw�j szeroki pas, roz�o�y� go i rozci�gn�� na ziemi jak dywanik do
mod��w. Z twarz� zwr�con� na wsch�d, w kierunku Mekki uni�s� otwarte d�onie po obu stronach
g�owy i koniuszkami kciuk�w dotkn�� ma��owin usznych m�wi�c:
� Allah akbar! B�g jest wielki!
Ten okrzyk w�a�nie zwr�ci� uwag� Amerykanina. Nast�pnie muzu�manin opu�ci� r�ce, skierowa�
wzrok w to miejsce na dywaniku, na kt�rym nied�ugo mia�a spocz�� jego g�owa przy biciu po-
k�on�w i rzek�:
� Cze�� i chwa�a Bogu, panu �wiata, Bogu najlito�ciwszemu, kt�ry wyda s�d w dniu S�du
Ostatecznego! Tobie chcemy s�u�y�, do Ciebie zanosimy mod�y, aby� prowadzi� nas w�a�ciw�
drog�, drog�, na kt�rej obdarzysz nas swoj� �ask�, a nie drog�, na kt�rej spotka nas Tw�j gniew i
kt�ra jest drog� b��dz�cych!
By�a to �wi�ta Fatiha, pierwszy rozdzia� Koranu poprzedzaj�cy ka�d� modlitw�. Potem nast�-
pi� kr�tki rozdzia�, kt�ry brzmi:
M�w: B�g jest jedynym i wiecznym Bogiem! Nie p�odzi i nie jest sp�odzony i �adna istota nie
jest mu r�wna!
Nast�pnie Omar z�o�y� r�ce na kolanach, pochyli� g�ow�, sk�oni� si� trzy razy i powiedzia�:
10
------------------------------------------------------------- page 11
� Allah akbar! Oddaj� cze�� doskona�o�ci mojego pana, wszechmocnego. Bo�e wys�uchaj te-
go, kt�ry si� do ciebie modli! Chwa�a ci o panie!
Wyprostowawszy si� ukl�k�, po�o�y� d�onie na ziemi przed kolanami i pochyli� si� dotykaj�c
nosem i czo�em miejsca mi�dzy d�o�mi. Nast�pnie wsta� znowu nie odrywaj�c kolan od ziemi i
opad� do ty�u na pi�ty, k�ad�c d�onie na udach. Wykonuj�c te �ci�le okre�lone ruchy nie przesta-
wa� si� modli�:
� Allah akbar! Oddaj� cze�� doskona�o�ci mojego pana, kt�ry jest ponad wszystkim. B�g jest
wielki.
Po czym wr�ci� do pozycji stoj�cej, aby nadal odprawia� modlitw�, ale nie by�o mu to dane,
bo Amerykanin rzuci� si� ku niemu i chwyciwszy za rami� �ci�gn�� z dywanika. Zawo�a� do t�u-
macza:
� Czy ten cz�owiek modli si� po muzu�ma�sku?
� Tak.
� Prosz� mu powiedzie�, �e tego nie znios�! Prosz� mu powiedzie�, �e jestem chrze�cijani-
nem, misjonarzem udaj�cym si� do poga�skiego kraju, aby go nawr�ci�! Nie jestem w stanie
�cierpie�, aby w mojej obecno�ci modlono si� inaczej ni� po chrze�cija�sku. Niech natychmiast
przestanie, natychmiast!
Dla mahometan ju� samo zbli�enie si� do modl�cego uchodzi za grzech, a przerywanie mu
modlitwy jest w og�le nie do pomy�lenia. Za� przeszkodzenie mu w spos�b w jaki uczyni� to ten
Jankes, przypisano by szale�cowi lub �miertelnemu wrogowi, kt�ry zrobi� to celowo. Tak� obra-
z� mo�na zmy� jedynie krwi�. Niewa�ne jest przy tym, jakiego stanu jest modl�cy si�. W mecze-
cie, a tak�e w czasie modlitwy poza nim najni�szy jest ca�kowicie r�wny najwy�szemu.
Sejjid Omar z pocz�tku a� zesztywnia� ze zdumienia, potem jednak jego oczy rozb�ys�y. Spy-
ta� t�umacza, co powiedzia� ten obcy. Lewanty�czyk opowiedzia� mu z grubia�sk� dok�adno�ci�.
Wtedy Omar uni�s� ramiona chc�c rzuci� si� na obrazoburc�, lecz pr�dko si� opanowa�, opu�ci�
je i cofn�� si� o krok. Mierz�c Amerykanina na wp� pogardliwym, na wp� wsp�czuj�cym spoj-
rzeniem machn�� r�k�, co jest oznak� najwy�szego lekcewa�enia i zwr�ci� si� do t�umacza:
� Zamierza�em zrzuci� go z tych ska� i jego op�r by�by niczym wobec si�y moich ramion, ale
jestem Sejjid Omar i nie b�d� si� kala� dotkni�ciem takiego brudu. Ka�dy poganin ma wi�cej
rozs�dku ni� ten nasrani, chrze�cijanin; powiedz mu to! Biada temu, kto tak nie bacz�c na nic
gardzi obyczajami i przeszkadza innym w wierze. Nie chc� mie� nic wi�cej z nim do czynienia.
Daruj� mu pieni�dze za mojego os�a. Nie chc� ich nawet tkn��.
Podni�s� dywanik, wskoczy� na swego wierzchowca i k�usem odjecha� wymachuj�c pasem w
wiele m�wi�cy spos�b. Lewanty�czykowi sprawi�o nie lada przyjemno�� przet�umaczenie s��w
Omara w spos�b nie pozostawiaj�cy �adnych w�tpliwo�ci. Mary us�yszawszy to wsta�a i z wy-
rzutem krzykn�a do ojca:
� Co� ty narobi�! Chcia�am ci� powstrzyma�, ale by�e� szybszy. Ten Arab tak mi si� podoba�.
By� powa�ny, cichy i skromny. Jego modlitwa bardzo mnie poruszy�a. Rzeczywi�cie czu�e� si� w
obowi�zku, aby j� przerywa�?
� Oczywi�cie! � odpowiedzia�. � Nie b�dziesz mia� innych bog�w przede mn�! Tak nakazuje
Pismo �wi�te. Eliasz zbi� kap�ana Baala. Jego gorliwo�� powinna stanowi� wz�r dla ka�dego
wys�a�ca wiary udaj�cego si� do pogan.
� A nie s�dzisz, �e nasz B�g i Allah to jedno?
� Kto ma inn� wiar�, ma tak�e innego boga! A mie� innych bog�w jest zakazane. S�ysza�a�
przecie�.
� Ale mi�o��, o kt�rej masz wyg�asza� kazania, nakazuje przecie�...
11
------------------------------------------------------------- page 12
� B�d� cicho i nie m�w nic o mi�o�ci, z kt�rej nic nie rozumiesz! � przerwa� jej szorstko. �
Najpierw wierz�, potem kocham. Musimy uda� si� w �wiat i nawr�ci� wszystkie narody. A s�o-
wo, kt�re niesiemy ma by� jak m�ot krusz�cy ska�y � tak m�wi Biblia. Jedynie pokazuj�c si��
tego s�owa mo�emy przeci�gn�� pogan na swoj� stron�. Dopiero potem, gdy b�d� ju� nasi, poda-
rujemy im nasz� mi�o��. Dojrzeli�my, jak daleko mo�na doj�� sam� tylko mi�o�ci�. Zosta�o do-
wiedzione, �e w obecnych czasach islam robi wi�cej post�p�w ni� chrze�cija�stwo. �wiat poga�-
ski b�dzie nale�a� do tego, kto zmusi go do pos�usze�stwa.
Zabrzmia�o to tak twardo i zdecydowanie, �e Mary wola�a zachowa� milczenie. Usiad�a i naj-
prawdopodobniej chcia�a wr�ci� do poprzedniego nastroju, ale daremnie. To, co j� przedtem za-
chwyca�o sta�o si� oboj�tne, a poniewa� ojciec tak�e straci� dobry humor i sta� si� ma�om�wny,
poprosi�a w ko�cu, aby wracali.
� Bardzo ch�tnie � zgodzi� si�. � Tu na g�rze jest potwornie gor�co, a jak ty da�a� rad� wy-
trzyma� obok dymi�cego cygara tego grubia�skiego cz�owieka nie umiem tego wyt�umaczy�.
� Naturalnie nie znosz� zapachu tytoniu; lecz dla niego zdaje si� jest to rozkosz. Nie zwraca-
�am wi�c na to uwagi.
Ten objaw dobroci i samozaparcia spowodowa�, �e zacz��em �a�owa� i� nie zachowa�em si�
delikatniej. P�niej znalaz�em okazj�, aby �ywo wspomnie� jej obecne s�owa.
Odjechali tak, jak przybyli, nie zwracaj�c na mnie najmniejszej uwagi.
Lewanty�czyk by� zmuszony i�� piechot�, poniewa� zosta�y tylko te dwa osio�ki, o kt�re on
si� postara�.
By�o mi smutno ze wzgl�du na dziewczyn�, �e nie zostali d�u�ej, bo s�o�ce chyli�o si� ju� nad
horyzontem i serdecznie �yczy�bym tej uroczej istocie obejrzenie dzisiejszego zachodu.
Przyjecha�em tu, na g�r� w�a�nie ze wzgl�du na zach�d s�o�ca, cieszy�em si� na to, lecz gdy
ju� nast�pi� stwierdzi�em, �e nie jestem ju� zdolny do pe�nego, jak niegdy�, nad nim zachwytu.
Wstr�tna scena, kt�rej by�em �wiadkiem, po�o�y�a si� cieniem na mojej duszy. Amerykanin po-
czyni� pewne uwagi, kt�rych d�wi�k stara�em si� st�umi� lub przezwyci�y�, bez skutku.
Tak cz�sto, jak znajdowa�em si� tu na g�rze, widzia�em rozci�gaj�ce si� przede mn� dwa
�wiaty, kt�re jednak przez dwie zale�no�ci od siebie tworzy�y jeden. Tak samo widzia�em dwa
czasy rozdzielone pozornie przez tysi�clecia, a kt�re ��czy�y si� ze sob� w cudownej, wzruszaj�-
cej jedno�ci. Tera�niejszo�� ma swe korzenie w przesz�o�ci i okre�la tak�e nasz� przysz�o��. Kto
to pojmie, nie potrzebuje bada� wn�trza piramid i trwo�y� si� zagadkami Sfinksa, bo ich jasne i
wyra�ne rozwi�zanie znajduje. Ludzko�� jest jak czas. I jedno i drugie kroczy niepowstrzymanie
naprz�d i tak jak �adna pojedyncza godzina nie jest lepsza od innej, tak �aden cz�owiek, �adna
klasa, �aden nar�d nie mog� si� che�pi� szczeg�lnym wyr�nieniem przez Boga, bez jednocze-
snego podj�cia obowi�zku s�u�enia innym. Tak jak jaki� znamienity odcinek czasu jest jedynie
wynikiem czas�w minionych, tak w rozwoju ludzko�ci nie ma duchowego kierunku czy czynu,
kt�ry wynikn��by sam z siebie i nie musia�by przesz�o�ci okaza� wdzi�czno�ci. Historia �wiata,
kt�r� nazywamy powszechn�, ko�czy�a dot�d ka�dy rozdzia� bu�czucznego zadufania karz�cym
wnioskiem i ten akt sprawiedliwo�ci przekazywa�a p�niejszym pokoleniem w jednoznacznym
j�zyku ruin. I te m�wi�ce, wyg�aszaj�ce kazania ruiny udzielaj� nam lekcji, �e to co w Oriencie
umar�o dla nas, ma zmartwychwsta� na Zachodzie.
By�a to ta sama refleksja, kt�rej c�rka Amerykanina nada�a tylko inny wyraz m�wi�c o �pi�-
cym ksi�ciu, kt�ry czeka na przebudzenie przez dziewic� z Zachodu. A jak by�o mi bliskie jej
pytanie: �Co przynosz� ze sob��? Je�li chcemy by� uczciwi musimy przyzna�: ka�dy, kto przy-
bywa na Wsch�d, ten najcz�ciej nie chce mu s�u�y�, tylko coraz wi�cej chce z niego uzyska�.
Wsch�d ju� dawa� tak d�ugo i tak du�o. A teraz, gdy popad� w bied�, mo�e przecie� z kolei po-
my�le� o braniu. A my, bogaci powinni�my sprosta� wymaganiu radosnego obdarzania.
12
------------------------------------------------------------- page 13
Lecz jak wygl�da gotowo�� dawania w zachodnim �wiecie? Czy takowa w og�le istnieje? Ja
m�wi�: nie. Inni co prawda twierdz� inaczej i pe�ni dumy wskazuj� na b�ogos�awie�stwa cywili-
zacji, kt�rymi Zach�d jest w stanie obdarzy� Wsch�d. Przeoczaj� wszak�e, �e wieczna opatrz-
no�� w swej sprawiedliwo�ci nie uznaje jako ofiary natr�tnych obcych ani papier�w warto�cio-
wych europejskich towarzystw finansowych.
S�o�ce zasz�o. Zmrok w tej strefie zapada b�yskawicznie i droga w d� do Bab el-Karafe staje
si� ma�o przyjemna. Z tego powodu wybra�em drog� powrotn� przez Szaria MehemmedAli i
ulic� Tahira prowadz�c� do hotelu.
Zapalono ju� latarnie, upa� ust�powa� i ulice wreszcie si� o�ywi�y. Na placu Ibrahima Paszy
rozbrzmiewa�a skoczna, arabska muzyka.
Powracaj�cy z pielgrzymki do Mekki ludzie pod��ali w pochodzie przez miasto. Im dalej od
Kairu znajduje si� ojczyzna tych pielgrzym�w, tym ch�tniej schodzi im si� z drogi, wprawili si�
bowiem w fanatyczny stan. Z tego powodu bardzo uwa�a�em, aby nie wej�� im w drog� i wola-
�em poczeka� a� mnie min�. P�niej wieczorem m�wiono mi, �e przy Meidan Abdin paru Euro-
pejczyk�w zosta�o pobitych przez tych ludzi prawie na �mier�.
Kiedy gong wezwa� go�ci hotelowych na kolacj�, okaza�o si�, �e wolny dotychczas st� po
mojej lewej stronie jest zaj�ty. Zaj�� go Amerykanin i jego c�rka. Gdy usiad�em, us�ysza�em jak
powiedzia� po niemiecku:
� To znowu ten nieprzyjemny cz�owiek! Na szcz�cie nie wolno tu pali�.
� Ale� ojcze, mo�liwe, �e on rozumie po niemiecku! � ostrzeg�a go Mary.
� Wykluczone. Przecie� t�umacz powiedzia�, �e jest Francuzem, a wiadomo, �e �adnemu
Francuzowi nawet nie przyjdzie do g�owy uczy� si� niemieckiego.
� Ja wola�abym jednak zasi�gn�� j�zyka u kelnera. Wiesz przecie�, jak niewiele mo�na pole-
ga� na tym, co m�wi� ci t�umacze. Nie chcia�abym, aby ten obcy czu� si� przez nas obra�any.
Podano najpierw im, potem mnie. Studiowa�em menu, gdy us�ysza�em misjonarza wykrzyku-
j�cego ze zdziwieniem:
� Heavens! Chi�czyk! I jeszcze jeden! Dw�ch Chi�czyk�w, dw�ch prawdziwych Chi�czyk�w
tutaj w Kairze, w Egipcie! Kto by pomy�la�! Gdzie usi�d�?
Monsieur Fu i monsieur Tsi wolno kroczyli przez sal� w kierunku swojego stolika. Na ich wi-
dok po�pieszy�o dw�ch kelner�w, aby podsun�� im krzes�a. Nast�pnie jeden z nich podszed� do
sto�u Amerykan�w, aby zabra� puste talerze. Misjonarz wykorzysta� t� chwil� by zasi�gn�� in-
formacji:
� Sk�d pochodz� ci dwaj Chi�czycy?
� Z Kantonu � brzmia�a odpowied�.
� Zna pan mo�e ich nazwiska?
� Monsieur Fu i monsieur Tsi.
� �Fu� znaczy m�czyzna, tak�e cz�owiek, a tak�e ojciec. �Tsi� to potomek, a tak�e skutek
czego�. Interesuj�ce! Wie pan, jakiego s� stanu?
� Kupcy. Wuj i bratanek. Byli w Pary�u. Robi� w chi�skich towarach.
� Tam jest miejsce dla czterech os�b. Dosi�dziemy si� do nich. Prosz� zanie�� tam moj� kar-
t�!
� Hm! Nie wiem, czy mog�. Chc� by� sami i nie �ycz� sobie aby kto� im przeszkadza�.
� Nic mnie to nie obchodzi. Jestem misjonarzem, jad� do Chin i zamierzam natychmiast sko-
rzysta� z okazji i zawrze� t� interesuj�c� znajomo��. Tak wi�c prosz� odda� moj� kart�!
Kelner pokiwa� z namys�em g�ow� zastanawiaj�c si� przez chwil� i w ko�cu odrzek� zdecy-
dowanie:
� Nie mog� sam si� tego podj�� i przy�l� do pana naszego dyrektora.
13
------------------------------------------------------------- page 14
Gdy si� oddali�, us�ysza�em jak c�rka zapyta�a z trosk�:
� Ale� ojcze, czy to nie b�dzie faux pas?
� Dlaczego? � spyta� � Czy�by ch�� poznania kogo� stanowi�o faux pas? My�l� o moim za-
k�adzie z Reverendem Burnsem. Co to by�by za sukces m�c mu ju� st�d donie��, �e dokona�em
nawr�cenia, zanim jeszcze znalaz�em si� w Chinach!
Nadszed� dyrektor. ��danie Amerykanina i dla niego by�o niezr�czne, lecz w ko�cu wzi��
kart� i odda� j� starszemu Chi�czykowi. Ten przeczyta� nazwisko, z niewzruszona twarz� wys�u-
cha� tego, co mia� mu do powiedzenia dyrektor i nast�pnie wyrazi� zgod� kr�tkim skini�ciem
g�owy. Tego si� nie spodziewa�em. Lecz gdy potem swymi ma�ymi, delikatnymi d�o�mi pog�a-
ska� ko�ce d�ugiej, zadbanej brody w jego oczach pojawi� si� kr�tki, prawie niezauwa�alny
b�ysk. Spojrza� na syna, a ten odpowiedzia� mu leciutkim, dr��cym ruchem wachlarza. Azjata z
Dalekiego Wschodu wyszed� naprzeciw �yczeniu Stan�w Zjednoczonych.
Dyrektor przekaza� odpowied�. Mary wsta�a niech�tnie, lecz jej ojciec min�� m�j stolik i kro-
kiem triumfatora zbli�y� si� do Chi�czyk�w, kt�rzy wolno i dostojnie powstali ze swych miejsc i
spogl�dali na niego bez �adnej oznaki uprzejmo�ci. Misjonarz sk�oni� si� przed nimi i przem�wi�
do nich w j�zyku, kt�ry z pewno�ci� uznawa� za bezb��dn� chi�szczyzn�. Mimo, �e uwa�a�em
bardzo, zrozumia�em jedynie jego nazwisko � Waller � a potem jeszcze s�owo tschui, kt�re ozna-
cza przy��czy� si� do kogo�. Gdy sko�czy� wydawa�o si�, �e Chi�czycy zrozumieli akurat tyle
samo, a mo�e i mniej, bo z pocz�tku w og�le nie odpowiadali, lecz Fu wskaza� wolne krzes�a, na
kt�rych mieli usi��� ojciec i c�rka. Zaj�li miejsca. Mary z widocznym zmieszaniem. Poniewa�
Chi�czycy uporczywie milczeli i siedzieli nieruchomo jak pos�gi, misjonarz rozpocz�� przema-
wia� po raz drugi.
Nie odnios�o to innego skutku ni� za pierwszym razem, bo gdy sko�czy�, Fu pi�kn� angielsz-
czyzn� spyta�:
� Prosz� mi powiedzie�, w jakim j�zyku przemawia� pan przed chwil�?
� Przecie� to chi�ski! � odpowiedzia� Amerykanin zdumiony nieprzewidzianym skutkiem
swych zdolno�ci j�zykowych. � S�ysza�em, �e panowie s� Chi�czykami i mam nadziej�, �e nie
poinformowano mnie fa�szywie.
� Tak, jeste�my z Chin, ale ten kraj jest nieprawdopodobnie wielki. My sami nie byli�my w
ka�dym jego zak�tku i chyba nie odwiedzili�my tej jego cz�ci, gdzie u�ywa si� tego j�zyka, kt�-
ry pan sobie przyswoi�. Wolno spyta�, w kt�rej cz�ci kraju le�y ta okolica?
Na pocz�tku rozmowy Fu by� na tyle taktowny, aby szuka� powod�w i usprawiedliwienia dla
braku znajomo�ci Amerykanina. Lecz z jego ostatniego pytania przebija�a kpina. Nie zauwa�aj�c
tego misjonarz odrzek�:
� Jeszcze nigdy nie by�em w Chinach i jad� tam dopiero po raz pierwszy.
� A wi�c nauczy� si� pan tego j�zyka na uniwersytecie w Stanach Zjednoczonych?
� Nie, w �atwiejszy i przyjemniejszy spos�b. Z pewno�ci� panowie wiedz�, �e my Ameryka-
nie jeste�my praktycznym narodem, a tak�e to, �e bardzo wielu Chi�czyk�w, prawie wi�cej od
nas samych, woli mieszka� w naszym kraju. W naszym domu zatrudniali�my dw�ch, jednego
jako pracza, drugiego jako golibrod�. Pracz pochodzi� z p�nocy, a golibroda z po�udnia Chin, a
poniewa� nie chcia�em by� jednostronnie wykszta�cony: je�eli chodzi o j�zyki, bra�em lekcje u
obu.
Zapad�a cisza. Twarze Chi�czyk�w pozosta�y nieporuszone. Mary zaczerwieni�a si�. Domy-
�li�a si� chyba, jak jej ojciec si� skompromitowa�. Ten jednak nie trac�c ani na chwil� pogody
ducha i bez za�enowania zwr�ci� si� do kelnera, kt�ry podawa� mu w�a�nie kolejne danie.
� Tak wi�c jest pan misjonarzem, jak przeczyta�em na pa�skiej karcie? � spyta� po chwili Fu.
� Oczywi�cie � odpar� Waller. � Mam nadziej�, �e wie pan, co to oznacza!
14
------------------------------------------------------------- page 15
� Znaczy to, �e jedzie pan do nas, aby studiowa� nasz� religi� i potem rozpowszechnia� j� w
Stanach Zjednoczonych?
Amerykanin od�o�y� pr�dko n� i widelec, obrzuci� zdziwionym spojrzeniem m�wi�cego i
wyja�ni�:
� Musz� przyzna�, �e jeszcze nigdy w �yciu nie s�ysza�em tak niebywa�ego pytania. Jestem
chrze�cijaninem, a wi�c wyznaj� jedynie prawdziw� i w�a�ciw� wiar�. A pan, kt�ry najprawdo-
podobniej wyznaje konfucjonizm powinien go odrzuci� i przej�� na chrze�cija�stwo.
� Przecie� jestem chrze�cijaninem � odpowiedzia� Chi�czyk, a po jego twarzy przemkn�� nie-
zwykle uprzejmy, grzeczny u�miech.
� Pan jest chrze�cijaninem? � powt�rzy� jego s�owa Amerykanin z rosn�cym zdziwieniem. �
A wi�c ju� si� pan nawr�ci�?
� Nawr�ci�? O nie! Zmiana wiary by�aby ca�kowicie zbyteczna. Kto czyni co�, co nie jest ko-
nieczne, ten zas�uguje na to, aby nazwa� go g�upcem. To sprawa, kt�r� w Chinach poj�to ju�
dawno. Prosz� niech mi pan wyja�ni istot� wiary chrze�cija�skiej!
Mr. Waller wyprostowa� si� na krze�le i zacz�� m�wi� o grzechu pierworodnym. Tymczasem
kelner przyni�s� Chi�czykom zup�. Fu odprawi� j� z kr�tk� uwag, �e wraz ze swym towarzyszem
zjedz� p�niej w pokoju, po czym skierowa� ponownie ca�� sw� uwag� ku Jankesowi. Pozwoli�
mu m�wi� przez d�u�szy czas nie przerywaj�c ani s�owem i dopiero wtedy, gdy po przyrzeczeniu
Abrahama zapad�a cisza, powiedzia�:
� Nie prosi�em pana o wyczerpuj�c� histori� chrze�cija�stwa, lecz o syntez� pa�skiej wiary.
� Ale� przecie� pan nie zna naszej wiary! Nie zrozumia�by pan wi�c nic, je�eli przedstawi�-
bym panu jedynie kr�tki jej zarys.
� O prosz�! To, co jasne mo�e zosta� zrozumiane nawet przez Chi�czyka. Chrystus jest za�o-
�ycielem pa�skiej wiary, a Piotra opisano mi jako tego aposto�a, kt�remu przekazano najwy�sz�
w�adz� w chrze�cija�stwie, urz�d klucznika. Tak wi�c uzna pan z pewno�ci�, co powiedzieli ci
dwaj. Chrystus podaje nam sw� zasadnicz� my�l w ewangelii �w. Jana, gdzie m�wi, �e ca�e pra-
wo i nauka prorok�w zawieraj� si� w jedynym nakazie: �Kochaj Boga i swego bli�niego!� A
Piotr rozkazuje w swym pierwszym li�cie: �Czujcie boja�� Bo��, kochajcie brata swego i czcijcie
wszystkich ludzi!� To jest to, co chcia�em od pana us�ysze�.
Rozkoszny by� to widok ujrze� teraz twarz Wallera. Zdumienie wywo�ane nieoczekiwan� eru-
dycj� Chi�czyka malowa�o si� wyra�nie na jego obliczu i w ca�ej postawie. Nie by� w stanie wy-
rzec ani s�owa. Fu uda�, �e nie zauwa�a, jakie wra�enie zrobi�y na Amerykaninie jego s�owa i
ci�gn�� dalej:
� Jest to wi�c kwintesencja pa�skiej wiary wed�ug s��w Chrystusa i jego najwa�niejszego
aposto�a. A kwintesencja naszej wiary brzmi: �Prawdziwa szcz�liwo�� pochodzi z nieba i ludzie
powinni si� dzieli� mi�dzy sob� bez zawi�ci i w pokoju!� Przecie� to dok�adnie to samo. Pa�ska
wiara i nasza s� wi�c takie same. Je�li jestem pos�uszny mojej, to post�puj� tak, jak powinien
post�powa� chrze�cijanin, a gdy pan robi tak, jak zaleca pa�ska, to jest pan tym, kogo wcze�niej
nazwa� pan konfucjaninem.
Takie uj�cie sprawy przywr�ci�o Amerykaninowi mow�.
� Co! � wykrzykn��. � Ja konfucjaninem? Co za �mia�e wnioskowanie! Wprawdzie wida�, �e
nie brakuje panu znajomo�ci Biblii, ale niemo�liwo�ci� jest, aby mia� pan jakiekolwiek poj�cie o
niezliczonych niuansach mi�dzy pa�sk� wiar� a chrze�cija�stwem!
� Nic nie szkodzi � u�miechn�� si� Fu. � Takie niuanse musz� istnie�, poniewa� ludzie r�ni�
si� mi�dzy sob�. Przecie� i pa�skie chrze�cija�stwo nie jest monolitem i mi�dzy jego r�nymi
od�amami panuje sp�r! Wszystko zale�y jedynie od plonu, od wyniku. Je�li dwa rachunki daj�
dok�adnie ten sam wynik, to jest to dow�d, �e obydwa s� prawid�owe. By� mo�e poszczeg�lne
15
------------------------------------------------------------- page 16
pozycje s� inaczej nazwane, niekt�re wyst�puj� ko�o siebie, inne trzymaj� si� od siebie z daleka.
Jeden jest zapisany alfabetem �aci�skim, drugi chi�skimi znakami. Jeden musi si� czyta� od pra-
wej strony do lewej, drugi z g�ry na d�. To wszystko wprawdzie ma znaczenie, ale nie zasadni-
cze. Spraw� zasadnicz� jest, �e wynik si� zgadza. A je�li jest taki sam, to oznacza, �e jeden ra-
chunek jest tyle samo wart co drugi i nikt z tych, kt�rzy je pisali i przed�o�yli niebu nie mo�e
twierdzi�, �e ksi�gowo�� tego drugiego jest fa�szywa. Sam pan widzi, �e nasze religie daj� taki
sam wynik. To, �e pojedyncze pozycje wykazuj� r�nice narodowe i spo�eczne, nadaje oblicze-
niom tylko �ycia i nie wolno nam zapomina� o tym, �e prawdziwo�� jednego rachunku jest nie
do udowodnienia bez prawdziwo�ci drugiego. To, �e pa�ska wiara przynosi te same owoce co
nasza, stanowi dla nas dow�d, �e nasza nie opiera si� na b��dzie. I post�piliby�my zar�wno nie-
uprzejmie jak i niem�drze twierdz�c, �e by�oby konieczne, aby pan odrzuci� swoj� wiar� i prze-
szed� na nasz�.
Misjonarz �ledzi� s�owa Chi�czyka z uwag�, kt�ra w miar� wywodu przechodzi�a w zdziwie-
nie.
� Ten �wynik� religii wydaje mi si� nies�ychanie podejrzany. Trzeba si� nad tym zastanowi� �
zauwa�y� w ko�cu.
� Chrystus w �w. Mateuszu rzek� dwukrotnie kr�tko po sobie: �Po swych owocach zostaniecie
rozpoznani� � odpowiedzia� Chi�czyk. � A owoce wydaj� przecie� �wiadectwo o drzewie, kt�re
je rodzi. S�yszy pan, �e przemawiam do pana jak chrze�cijanin.
� Ale jakim sposobem posiada pan tak� znajomo�� naszej Biblii?
� Wynika to z pos�usze�stwa naszym �wi�tym pismom, kt�re nakazuj� poznanie wszystkich
dr�g, jakie prowadz� do Boga. Wsz�dzie, gdzie stoi �wi�tynia b�d� ko�ci�, droga taka stoi otwo-
rem. Jedna prowadzi ze �wi�tyni, inna z ko�cio�a. Lecz obie zmierzaj� do tego samego miejsca,
gdzie dostarczane s� owoce i wydawany jest za nie rachunek.
� My�li pan o �mierci? A jak wygl�da �ycie po niej w wiecznej szcz�liwo�ci? Co o tym pan
wie?
� Wiemy, �e nasi przodkowie znajduj� si� tam i czcimy ich. Pan wierzy, �e pa�skie dusze,
pa�scy �wi�ci tam mieszkaj� i zanosi pan do nich modlitwy. Czy to nie to samo?
� Je�li o to chodzi, to raczej b�dzie pan musia� wyprze� si� swoich przodk�w, poniewa�...
� Musia�? � pr�dko przerwa� mu Fu.
Wygl�da�, jakby by� bliski wybuchu. Amerykanin nawet nie podejrzewa� ile pope�ni� b��d�w.
Czy�by naprawd� zwyczaje Chi�czyk�w by�y mu tak nieznane, jak mo�na by�o s�dzi� po jego
zachowaniu? Je�li tak, zrobi�by lepiej zostaj�c w domu. Albo mo�e raczej do tego stopnia zaab-
sorbowany by� swym powo�aniem, �e w swych d��eniach do nawr�cenia ka�dego poganina za-
pomina� o jakichkolwiek wzgl�dach? Albo mo�e nale�a� on do tych ludzi, kt�rzy uwa�aj�, �e
cz�onkowie innych ras s� mniej wra�liwi na cierpienia fizyczne i duchowe? To, �e w ten spos�b
wyra�a� si� o czyich� przodkach �wiadczy�o o wielkiej grubosk�rno�ci. By�em przekonany, �e
Chi�czycy albo wyprosz� go od sto�u, albo odejd� sami, zw�aszcza, �e przez niego zrezygnowali
z jedzenia, a czego on jakby nawet nie dostrzeg�. A jednak nie zdarzy�o si� nic podobnego. Fu
opanowa� si�. Podj�� rozmow� tym samym przyjacielskim tonem, jakim m�wi� przedtem:
� Kto nie czci swych zmar�ych, ten nie jest wart tego, �eby �yli dla niego; gdy tak czyni, to w
pewnym sensie wypiera si� sam siebie, poniewa� swe istnienie zawdzi�cza w�a�nie im.
Mary spojrza�a na niego z sympati�. Z pewno�ci� nie usz�o jej uwagi, ile w�o�y� wysi�ku w to
aby pozosta� spokojnym i kusi�o j�, aby mu przytakn��:
� Kto m�g�by ��da� wyparcia si� swych zmar�ych? Czy to mo�liwe, abym zapomnia�a o mo-
jej zmar�ej matce, kt�rej mi�o�� by�a dla mnie ca�ym �wiatem? Nie jestem w stanie my�le� o niej
jako o zmar�ej. Wiem, �e i dzisiaj jest stale przy mnie, tak jak by�a zawsze. R�nica polega jedy-
16
------------------------------------------------------