2397

Szczegóły
Tytuł 2397
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

 

2397 PDF Ebook podgląd online:

Pobierz PDF

 

 

 


 

Zobacz podgląd 2397 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 2397 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.

2397 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:

 

Honorius Balzac Cierpienia wynalazcy Stracone z�udzenia prze�o�y� Tadeusz �ele�ski � Boy Tytu� orygina�u �Les souffrances de l'inventeur� 2 Tower Press 2000 Copyright by Tower Press, Gda�sk 2000 3 Nazajutrz Lucjan zawizowa� paszport, kupi� t�gi leszczynowy kij i wzi�� na ulicy d'Enfer biedk�, kt�ra za dziesi�� su dowioz�a go do Lonjumeau. Po pierwszym etapie podr�y przenocowa� w jakiej� stajni, o dwie mile od Arpajon. Kiedy dobi� do Orleanu, czu� si� pot�nie zm�czony i zbity; za trzy franki przewo�nik dowi�z� go do Tours; na �ycie w drodze wyda� tylko dwa franki. Z Tours do Poitiers Lucjan szed� pi�� dni. Kawa� za Poitiers posiada� ju� tylko pi�� frank�w, ale zebra� reszt� si�, aby w�drowa� dalej. Jednego dnia Lucjan, zaskoczony przez noc na r�wninie, postanowi� tam rozbi� ob�z, kiedy ujrza� w parowie karoc� ci�gn�c� si� na wzg�rze. Niespostrze�ony przez pocztyliona, podr�nych i lokaja na ko�le, zdo�a� si� wcisn�� z ty�u mi�dzy dwa t�umoki i usn�� u�o�ywszy si� tak, aby unikn�� wstrz��nie�. Rano, obudzony s�o�cem, kt�re �wieci�o mu w oczy, i gwarem, pozna� Mansle, ow� mie�cin�, gdzie p�tora roku temu spieszy� oczekiwa� na pani� de Bargeton z sercem pe�nym mi�o�ci, nadziei i rado�ci. Znalaz�szy si�, okryty kurzem, w kr�gu ciekawych i pocztylion�w, zrozumia�, i� czeka go przeprawa; zerwa� si� na nogi, mia� si� odezwa�, kiedy widok pary podr�nych, kt�rzy w tej chwili wysiedli z karocy, odj�� mu mow�: ujrza� �wie�ego prefekta Charenty, hrabiego Sykstusa du Ch�telet, i �on� jego, Luiz� de Negrepelisse. � Gdyby�my byli wiedzieli, jakiego towarzysza zes�a� nam przypadek! � rzek�a hrabina. � Niech�e pan b�dzie �askaw si��� z nami. Lucjan sk�oni� si� zimno tej parze, rzucaj�c jej pokorne zarazem i brzemienne gro�b� spojrzenie, i rzuci� si� w boczn� drog� ku Mansle, chc�c dobi� do zagrody, gdzie by m�g� dosta� nieco chleba i mleka, odpocz��, i w ciszy poduma� nad przesz�o�ci�. Mia� jeszcze trzy franki. Autor �Stokroci�, gnany gor�czk�, bieg� d�ugo bez odpoczynku; p�dzi� r�wno z biegiem rzeczki, rozpatruj�c si� w okolicy, kt�ra stawa�a si� coraz bardziej malownicza. Oko�o po�udnia dotar� do miejsca, gdzie struga, otoczona wierzbami, tworzy�a ma�e jeziorko. Zatrzyma� si�, aby nasyci� wzrok �wie�� i bujn� zielono�ci� gaiku, kt�rego sielski urok oddzia�a� na jego dusz�. Jaki� domek, przylegaj�cy do m�yna nad odnog� rzeczki, widnia� mi�dzy wierzcho�kami drzew s�omian� strzech�, strojn� rozchodnikiem. Prosty ten budynek mia� za jedyn� ozdob� kilka krzew�w ja�minu, przewiercienia i chmielu, doko�a za� kwiaty floksu i wspania�e jarzyny. Na kamiennej grobli, podpartej grubymi palami, kt�ra chroni�a go�ciniec od wylew�w, ujrza� sieci susz�ce si� na s�o�cu. Kaczki p�ywa�y po przezroczej sadzawce za m�ynem, mi�dzy dwoma strumieniami wody szumi�cej w stawid�ach. S�ycha� by�o dra�ni�cy sw� monotoni� turkot m�yna. Na prostej �awie poeta ujrza� poczciw�, za�ywn� gosposi� robi�c� na drutach i czuwaj�c� nad dzieckiem, kt�re zn�ca�o si� nad kurami. 4 � Moja dobra kobieto � rzek� Lucjan podchodz�c � jestem bardzo zm�czony, mam gor�czk�, a posiadam tylko trzy franki; czy chcecie �ywi� mnie czarnym chlebem i mlekiem i da� mi legowisko na s�omie przez tydzie�? B�d� mia� czas napisa� tymczasem do krewnych, kt�rzy przy�l� mi pieni�dzy albo przyjad� po mnie tutaj. � Ch�tnie � odpar�a � oczywi�cie, je�eli m�� si� zgodzi. Hej tam, stary, a chod� no! M�ynarz wyszed�, spojrza� na Lucjana i wyj�� fajk� z ust, m�wi�c: � Trzy franki, tydzie�? To ju� lepiej nic nie we�miemy od pana. �Kto wie, czy nie przystan� na parobka do m�yna� � rzek� sobie poeta spogl�daj�c na ten rozkoszny pejza�, nim u�o�y� si� w ��ku przygotowanym przez m�ynark�, gdzie zasn�� w spos�b, kt�ry przerazi� gospodarzy. � Pietrze, id� no zobaczy�, czy ten m�ody pan nie umar�; ju� czterna�cie godzin, jak si� po�o�y�, ja nie �miem tam wej�� � rzek�a m�ynarka nazajutrz ko�o po�udnia. � Ja my�l� � odpar� m�ynarz ko�cz�c rozci�ga� sieci i rozk�ada� inny sprz�t rybacki � �e ten �adny ch�opczyk to mo�e jaki kompan od komediant�w; ot golec. � Z czeg� to my�lisz, stary? � rzek�a m�ynarka. � Ano, przecie� nie jest �aden ksi���, ani minister, ani deputat, ani biskup; czemu� ma r�ce takie bia�e jak cz�owiek, co nic nie robi? � Dziwno mi w takim razie, �e g��d go nie obudzi � rzek�a m�ynarka, kt�ra w�a�nie przygotowa�a �niadanie dla go�cia, zes�anego w wili� przypadkiem do domu. � Komediant? � powt�rzy�a. � Gdzie� by szed�? To� jeszcze nie pora na jarmark w Angouleme. Ani m�ynarz, ani m�ynarka nie mogli podejrzewa�, i� poza komediantem, ksi�ciem i biskupem istnieje cz�owiek, zarazem ksi��� i komediant, cz�owiek obleczony wspania�ym kap�a�stwem, Poeta, kt�ry na poz�r nic nie robi, a mimo to kr�luje nad ludzko�ci�, kiedy j� umie odmalowa�. � Kt� by to m�g� by�? � rzek� Piotr do �ony. � Mo�e to niebezpiecznie go trzyma�? � spyta�a gosposia. � Ba, z�odzieje maj� szybsze r�ce, ju� by�by nas oporz�dzi� � odpar� m�ynarz. � Nie jestem ani ksi�ciem, ani z�odziejem, ani biskupem, ani komediantem � rzek� smutnie Lucjan, kt�ry ukaza� si� w tej chwili, a kt�ry musia� s�ysze� przez okno rozmow� ch�opk�w. � Jestem biedakiem opad�ym z si�, kt�ry przyby� tu z Pary�a piechot�. Nazywam si� Lucjan de Rubempr�, a jestem synem pana Chardon, poprzednika pana Postel, aptekarza z Houmeau. Siostra moja wysz�a za Dawida S�chard, drukarza z placu du Murier w Angouleme. � Czekaj�e pan! � rzek� m�ynarz. � Czy ten drukarz to nie jest syn starego wygi, tego, co to ma folwarczek w Marsac? � W�a�nie � odpar� Lucjan. � �adny ojczulek, dalib�g � rzek� m�ynarz. � To� on, powiadaj�, ka�e licytowa� syna do ostatniego sto�ka, a sam ma gruntu za przesz�o dwie�cie tysi�cy frank�w, nie licz�c tego, co trzyma w po�czosze. Kiedy dusza i cia�o zu�y�y si� w d�ugiej i bolesnej walce, godzina, w kt�rej si�y si� wyczerpa�y, sprowadza za sob� albo �mier�, albo unicestwienie podobne do �mierci, ale w kt�rym zdolna do oporu natura odzyskuje w�wczas si�y. Lucjan, b�d�cy pastw� takiego przesilenia, zdawa� si� bliski omdlenia w chwili, gdy si� dowiedzia�, mimo i� tak mglisto, o katastrofie spad�ej na Dawida S�chard, swego szwagra. � Och, siostro! � wykrzykn��. � Co ja uczyni�em, m�j Bo�e? Jestem n�dznikiem. Nast�pnie osun�� si� na drewnian� �aw�, blady i os�ab�y, jak gdyby mia� umiera�; m�ynarka skwapliwie przysun�a mu kubek mleka, zmuszaj�c go, by wypi�; ale Lucjan poprosi� m�ynarza, aby mu pom�g� po�o�y� si� na ��ko, przepraszaj�c za k�opot, jaki uczyni w domu sw� �mierci�, mniema� bowiem, i� nadesz�a ostatnia godzina. Widz�c przed oczyma widmo �mierci, �w pe�en wdzi�ku poeta uczu� w sercu przyp�yw religijnych uczu�: chcia� m�wi� z ksi�dzem, wyspowiada� si� i przyj�� sakramenty. Skargi te, wyj�czane s�abym g�osem przez ch�opca o tak pi�knej twarzy i zr�cznej postaci, wzruszy�y pani� Piotrow�. 5 � S�uchaj no, stary, siadaj na ko� i jed� poprosi� pana Marron, lekarza z Marsac; zobaczy, co jest temu m�odemu paniczowi, kt�ry nie wydaje mi si� w t�giej sk�rze; sprowadzisz tak�e proboszcza. Mo�e b�d� wiedzieli lepiej ni� ty, jak stoi sprawa z tym drukarzem: to� Postel jest zi�ciem pana Marron. Po odje�dzie m�a m�ynarka, przekonana, jak wszyscy ludzie wiejscy, �e choroba wymaga od�ywiania, nakarmi�a Lucjana; nie wzbrania� si�, pogr��ony w gwa�townych wyrzutach, kt�re wyrwa�y go z prostracji przez wstrz�s, wywo�any tego rodzaju topicum1 moralnym. M�yn znajdowa� si� o mil� od Marsac, stolicy powiatu, po�o�onej w p� drogi mi�dzy Mansle a Angouleme, tote� zacny m�ynarz przywi�z� niebawem lekarza i proboszcza. Osobisto�ci te s�ysza�y o stosunkach Lucjana z pani� de Bargeton. Poniewa� w tej chwili ca�y departament Charenty rozprawia� o ma��e�stwie tej damy i o jej powrocie do Angouleme z nowym prefektem, hrabi� Sykstusem du Ch�telet, lekarz i proboszcz, dowiaduj�c si�, �e Lucjan jest u m�ynarza, uczuli gwa�town� ch�tk� spenetrowania przyczyn, jakie wstrzyma�y wdow� po panu de Bargeton od po�lubienia m�odego poety, z kt�rym swego czasu uciek�a; chcieli r�wnie� dowiedzie� si�, czy przyby� do rodzinnego miasta, aby wspom�c szwagra Dawida S�chard. Ciekawo��, ludzko��, wszystko jednoczy�o si� tedy, aby sprowadzi� rych�� pomoc umieraj�cemu poecie. Tote� w dwie godziny po wyje�dzie m�ynarza Lucjan us�ysza� na kamienistym doje�dzie do m�yna szcz�k �elaziwa, jaki wydawa�a bryczuszka wiejskiego lekarza. Obaj Marronowie ukazali si� r�wnocze�nie, lekarz bowiem by� bratankiem proboszcza. Lucjan ujrza� tedy w tej chwili osoby zwi�zane blisko z ojcem Dawida S�chard, jak bywa w ma�ym miasteczku, gdzie wszyscy hoduj� wino. Skoro lekarz przyjrza� si� umieraj�cemu, zmaca� puls i obejrza� j�zyk, popatrzy� na m�ynark� u�miechaj�c si� w spos�b rozpraszaj�cy wszystkie obawy. � Pani Courtois � rzek� � nie w�tpi�, �e pani musi mie� w piwnicy jak� dobr� butelk� wina, w sadzawce za� �adnego w�gorza. Niech�e je pani poda choremu, kt�remu nic nie dolega poza troszk� przem�czenia. Po tym lekarstwie nasz wielki cz�owiek stanie niebawem na nogi. � Ach, panie � rzek� Lucjan � moja choroba jest nie w ciele, ale w duszy! Ci zacni ludzie powiedzieli mi co�, co mnie zabi�o, oznajmiaj�c nieszcz�cie, jakie spad�o na dom mojej siostry, Dawidowej S�chard. Na imi� Boga, pan, kt�ry, jak wspomina�a pani Courtois, wyda�e� c�rk� za Postela, musisz co� wiedzie� o sprawach Dawida? � My�l�, �e musi by� w wi�zieniu � odpar� lekarz � ojciec odm�wi� mu pomocy... � W wi�zieniu!�wykrzykn�� Lucjan. � I za co? � Ano, z przyczyny weksli zaskar�onych w Pary�u, o kt�rych wida� zapomnia�; uchodzi za cz�owieka, kt�ry nie bardzo wie, co robi � odpar� pan Marron. � Zostawcie mnie, prosz�, z ksi�dzem proboszczem � rzek� poeta, kt�rego fizjonomia zmieni�a si� gwa�townie. Doktor, m�ynarz i jego �ona wyszli. Skoro Lucjan zosta� sam ze starym ksi�dzem, wykrzykn��: � Zas�uguj� na �mier�, kt�ra si� zbli�a, czuj� to, ojcze; jestem n�dznikiem, kt�remu nie zostaje nic, jak tylko rzuci� si� w obj�cia religii. To ja, ojcze, jestem katem siostry i brata; bo Dawid S�chard jest bratem dla mnie! Podpisa�em weksle, kt�rych Dawid nie m�g� zap�aci�... Zrujnowa�em go. W straszliwej n�dzy, w jakiej si� znalaz�em, zapomnia�em o tej zbrodni. Kroki, do kt�rych te weksle da�y przyczyn�, wstrzymano wskutek interwencji pewnego milionera. My�la�em, �e je umorzy�; widz�, �e sta�o si� inaczej ! I Lucjan opowiedzia� swe nieszcz�cia. Sko�czywszy ten poemat opowiedziany w gor�czce, w istocie godny poety, b�aga� proboszcza, aby si� uda� do Angouleme i dowiedzia� si� u Ewy, jego siostry, i u matki, pani Chardon, o prawdziwym stanie rzeczy, dla sprawdzenia, czy mo�na jeszcze co� pom�c. 1 Tonicum (�ac.) � lekarstwo stosowane zewn�trznie, wy��cznie w obr�bie schorzenia. 6 � A� do twego powrotu, ojcze � rzek� p�acz�c gor�cymi �zami � zdo�am �y�. Je�eli matka, siostra, Dawid nie odtr�c� mnie, nie umr�. Wymowa pary�anina, �zy tej straszliwej skruchy, widok bladego i niemal umieraj�cego z rozpaczy pi�knego m�odzie�ca, opowie�� niedoli przekraczaj�cych si�y ludzkie, wszystko to obudzi�o zainteresowanie i wsp�czucie proboszcza. � Na prowincji, jak w Pary�u, drogi panie � odpar� � trzeba w po�owie tylko wierzy� temu, co ludzie gadaj�; nie przera�aj si� wi�c pog�osk�, kt�ra tu, o trzy mile od Angouleme, musi by� bardzo niedok�adna. Stary S�chard, nasz s�siad, opu�ci� Marsac kilku dni temu, prawdopodobnie zatem zajmuje si� u�adzeniem spraw syna. Spiesz� do Angouleme i przyb�d� oznajmi� ci, czy mo�esz wr�ci� na �ono rodziny, wobec kt�rej wyznanie twoje i �al pomog� mi broni� twej sprawy. Proboszcz nie wiedzia�, i� od p�tora roku Lucjan tyle razy si� kaja�, �e �al jego, mimo ca�ej gwa�towno�ci, nie przedstawia� nic wi�cej jak tylko scen� doskonale odegran�, i to odegran� z dobr� wiar�! Po proboszczu zjawi� si� lekarz. Rozpoznaj�c u chorego przesilenie nerwowe, kt�rego niebezpiecze�stwo zaczyna�o mija�, r�wnie� stara� si� go pocieszy�; w ko�cu zdo�a� wp�yn�� na chorego, aby si� posili�. Proboszcz, kt�ry zna� okolic� i jej obyczaje, pod��y� do Mansle, gdzie niebawem mia� przeje�d�a� dyli�ans z Ruffec do Angouleme; znalaz� w nim miejsce. Stary ksi�dz umy�li� zasi�gn�� j�zyka o Dawidzie S�chard u wnuka swego, Postela, aptekarza w Houmeau, niegdy� wsp�zawodnika drukarza wobec pi�knej Ewy. Widz�c troskliwo��, z jak� aptekarzyna wysadzi� staruszka z ohydnej landary, pe�ni�cej w�wczas s�u�b� mi�dzy Ruffec a Angouleme, najmniej przenikliwy widz by�by odgad�, i� oboje pa�stwo Postel hipotekuj� przysz�y dobrobyt na sukcesji po ksi�dzu. � Wujaszek ju� po �niadaniu? Nie zjad�by wujaszek czego? Nie spodziewali�my si� wujaszka ogl�da�: c� za mi�a niespodzianka... Nast�pi�o tysi�c pyta�. Pani Postel zdawa�a si� urodzona na �on� aptekarza z Houmeau. Tego samego wzrostu co ma�y Postel, mia�a czerwon� twarz wiejskiej dziewczyny; figur� pospolit�, a ca�a jej uroda polega�a na �wie�o�ci. Rude w�osy, zarastaj�ce nisko na czole, wzi�cie i wys�owienie, zestrojone z t�pot� wyci�ni�t� na okr�g�ej twarzy o ��tych niemal oczach, wszystko to �wiadczy�o, i� po�lubiono j� dla nadziei maj�tkowych. Tote� ju� po roku rz�dzi�a w domu i, zdaje si�, zaw�adn�a zupe�nie Postelem, uszcz�liwionym, i� wyszpera� t� przysz�� dziedziczk�. Pani Leonia Postel, z domu Marron, karmi�a synka, ukochanie starego proboszcza, lekarza i ojca, ohydnego b�bna, podobnego do rodzic�w. � I c�, wuju, co zamierzasz robi� w Angouleme � rzek�a Leonia � skoro nie chcesz nic je�� i �egnasz si� z nami zaraz po przybyciu? Zaledwie zacny duchowny wymieni� Ew� i Dawida, Postel zarumieni� si�, Leonia za� rzuci�a na ma�ego cz�owieczka owo spojrzenie obowi�zkowej zazdro�ci o przesz�o��, zazdro�ci, kt�rej kobieta, nawet b�d�c zupe�n� pani� m�a, nie zaniedbuje nigdy wyrazi�, dla zabezpieczenia si� na przysz�o��. � C� ci� obchodz� ci ludzie, wuju, �e zaprz�tasz si� ich sprawami? � rzek�a Leonia z widoczn� ��ci�. � S� nieszcz�liwi, moje dziecko � odpar� proboszcz; po czym odmalowa� Postelowi stan, w jakim znalaz� Lucjana u m�ynarzy. � Ho, w takiej sk�rze wraca z Pary�a? � krzykn�� Postel. � Biedny ch�opak! Mia� g�ow�, mimo wszystko, i ambicj�! My�la�, �e �wiat zdob�dzie, a wraca z niczym. Ale czego on tu szuka? Siostra jest w ostatniej n�dzy, wszyscy bowiem ci geniusze, Dawid tak samo jak Lucjan, to nie maj� �adnego poj�cia o handlu. Sprawa jego by�a w trybunale; jako s�dzia, musia�em podpisa� wyrok... Mo�na poj��, jak mi to by�o przykro! Nie wiem, czy w obecnych okoliczno�ciach Lucjan b�dzie m�g� pokaza� si� siostrze; w ka�dym razie pokoik, kt�ry zajmowa� tutaj, jest wolny, ofiaruj� mu go ch�tnie. 7 � Dobrze, Postel � rzek� ksi�dz wk�adaj�c na g�ow� sw�j piero�ek i gotuj�c si� opu�ci� sklep, u�cisn�wszy dziecko, kt�re spa�o w ramionach Leonii. � Zostaniesz pewnie u nas na obiedzie, wuju � rzek�a pani Postel � nie uwiniesz si� tak szybko, je�eli zechcesz si� tkn�� interes�w tych ludzi. M�� odwiezie ci� kucykiem. Para ma��e�ska spogl�da�a za szacownym stryjecznym dziadkiem, id�cym ku Angouleme. � Doskonale si� trzyma jak na sw�j wiek � rzek� aptekarz. Podczas gdy czcigodny kap�an wspina si� na zbocze Angouleme, nie bez po�ytku b�dzie wyt�umaczy� sie� interes�w, kt�rej mia� dotkn��. Po wyje�dzie Lucjana do Pary�a, Dawid S�chard, ten w� r�wnie wytrwa�y i inteligentny jak �w, kt�rego malarze przydaj� za towarzysza ewangeli�cie, chcia� zrobi� szybk� i wielk� fortun�, jakiej zapragn�� nie tyle dla siebie, ile dla Ewy i dla Lucjana. Pragnienie to si�ga�o owego wieczora nad brzegiem Charenty, kiedy siedzieli z Ew� na barierze, w dniu, gdy odda�a mu serce i r�k�. Wprowadzi� �on� w sfer� wykwintu i dostatku, do kt�rej by�a stworzona, podtrzyma� silnym ramieniem ambicj� szwagra, oto by� program wypisany p�omiennymi g�oskami przed jego oczyma. Dziennik, polityka, olbrzymi rozw�j ksi�garni, literatury i wiedzy, d��enie do roztrz�sania w publicznej dyskusji wszystkich interes�w kraju, ca�y ruch spo�eczny, kt�ry si� rozpocz�� od czasu umocnienia Restauracji, wszystko to musia�o wymaga� produkcji papieru niemal dziesi�ciokrotnej w por�wnaniu do ilo�ci, na kt�rej podstawie s�awny Ouvrard na pocz�tku rewolucji spekulowa� kierowany podobnymi motywami. Ale w r. 1821 papiernie by�y zbyt liczne we Francji, aby mo�na by�o mie� nadziej� stania si� ich wy��cznym posiadaczem, jak to uczyni� Ouvrard, kt�ry zagarn�� najwi�ksze fabryki, opanowawszy wprz�dy ich wytwory. Dawid nie mia� zreszt� �mia�o�ci ani kapita��w, jakich wymagaj� podobne spekulacje. W tej chwili zaczyna�y funkcjonowa� w Anglii machiny do wyrabiania papieru nieograniczonej d�ugo�ci. Tote� nie by�o pilniejszego problemu ni� dostosowa� papiernictwo do potrzeb cywilizacji francuskiej, kt�ra grozi�a rozci�gni�ciem dyskusji na wszystko i oparciem si� na nieustaj�cym wypowiadaniu si� my�li indywidualnej � prawdziwa kl�ska, ludy bowiem, kt�re rozprawiaj�, dzia�aj� bardzo s�abo. I tak, rzecz osobliwa, gdy Lucjan wchodzi� w k�ka olbrzymiej machiny dziennikarstwa, z niebezpiecze�stwem zostawienia w nich strz�p�w inteligencji i honoru, Dawid S�chard, w zaciszu swej drukarni, ogarnia� rozw�j periodycznej prasy w jej materialnych nast�pstwach. Chcia� doprowadzi� �rodki do harmonii z rezultatem, do kt�rego zmierza� duch epoki. Pogl�dy jego, ka��ce mu szuka� fortuny w fabrykacji taniego papieru, by�y tak trafne, i� wypadki usprawiedliwi�y jego przewidywania. Podczas tych ostatnich pi�tnastu lat biuro patent�w otrzyma�o wi�cej ni� sto zg�osze� w zakresie fabrykacji papieru. Bardziej tedy ni� kiedykolwiek przekonany o wadze tego odkrycia, daj�cego niewielki rozg�os, ale olbrzymie zyski, Dawid po wyje�dzie szwagra uton�� w wyt�aj�cym zaj�ciu, jakie ten problem nak�ada� ka�demu, kto go chce rozwi�za�. Poniewa� urz�dzenie domu i podr� Lucjana poch�on�y wszystkie zasoby, Dawid znalaz� si� od razu po �lubie w najg��bszej n�dzy. Zachowa� tysi�c frank�w na potrzeby drukarni, a na tak�� sum� opiewa� weksel b�d�cy w r�kach aptekarza. Tak wi�c dla g��bokiego my�liciela problem by� podw�jny: trzeba by�o wynale�� tani papier, i to wynale�� szybko; trzeba by�o wreszcie dostosowa� korzy�ci odkrycia do potrzeb swego domu i swego warsztatu. Jakim� przydomkiem uczci� m�zg zdolny strz�sn�� okrutne troski, jakie kryje w sobie i konieczno�� ukrywania n�dzy, i widok rodziny bez chleba, i codzienne wymagania zawodu, tak �mudnego jak zaw�d drukarza, a r�wnocze�nie wci�� przebiega� przestrzenie Nieznanego z �arem i upojeniem uczonego, w po�cigu za tajemnic�, kt�ra z dnia na dzie� umyka si� najsubtelniejszym poszukiwaniom? Niestety! Jak si� to oka�e, wynalazcy musz� znosi� inne jeszcze niedole, nie licz�c niewdzi�czno�ci mas, kt�rym pr�niacy i g�upcy powiadaj� o genialnym cz�owieku: �By� urodzony, aby sta� si� wynalazc�, nie m�g� robi� nic innego. Nie wi�cej nale�y mu si� wdzi�czno�ci za jego odkrycie ni� innemu za to, �e si� urodzi� ksi�ciem! Daje upust swoim naturalnym zdatno�ciom! Znalaz� zreszt� nagrod� w samej pracy�. 8 Ma��e�stwo powoduje w m�odej dziewczynie g��bokie duchowe i fizyczne zaburzenia. Wychodz�c za m�� w mieszcza�skich warunkach �redniej klasy, musi ona w dodatku nabywa� obcych jej dot�d umiej�tno�ci i zapoznawa� si� z interesami, st�d faza, w kt�rej, z konieczno�ci, pozostaje biern� obserwatork�. Mi�o�� Dawida op�ni�a, nieszcz�ciem, wychowanie Ewy; nie �mia� jej wyzna� stanu rzeczy ani nazajutrz po �lubie, ani w nast�pnych dniach. Mimo rozpaczliwego po�o�enia, w jakim stawia�o go sk�pstwo ojca, nie m�g� si� zdoby� na to, aby zm�ci� miodowy miesi�c smutnym wtajemniczeniem Ewy w swoje pracowite rzemios�o i naukami potrzebnymi dla �ony przemys�owca. Tote� tysi�c frank�w, jedyne ich mienie, raczej wsi�k�o w gospodarstwo ni� w drukarni�. Nieopatrzno�� Dawida i nie�wiadomo�� �ony trwa�y cztery miesi�ce! Obudzenie by�o straszliwe. W terminie wekslu Postela dom znalaz� si� bez grosza; Ewa za� pami�ta�a na tyle pochodzenie tego d�ugu, aby dla umorzenia go po�wi�ci� i swoje klejnociki �lubne, i srebro. W sam wiecz�r sp�aty obligu Ewa postanowi�a rozm�wi� si� z Dawidem w kwestii interes�w, zauwa�y�a bowiem, i� m�� zaniedbuje drukarni� dla problemu, o kt�rym m�wi� jej niedawno. Od drugiego miesi�ca ma��e�stwa Dawid sp�dza� wi�ksz� cz�� godzin w przybud�wce w g��bi dziedzi�ca, w pokoiku, kt�ry mu s�u�y� do topienia rulon�w. W trzy miesi�ce po przybyciu do Angouleme wprowadzi� on, w miejsce poduszeczek do czernienia czcionek, naczynie opatrzone stolikiem i cylindrem, w kt�rym przyrz�dza si� i nadaje farb� za pomoc� rulon�w z kleju i melasy. To pierwsze udoskonalenie typografii by�o tak niezaprzeczone, i� ujrzawszy je, natychmiast bracia Cointet wprowadzili je u siebie. Dawid umocowa� w tej kuchni drukarskiej piec z basenem miedzianym, pod pozorem oszcz�dzania w�gla przy topieniu rulon�w, kt�rych zardzewia�e formy sta�y pod murem i kt�rych nie przetopi� ani dwa razy. Nie tylko zaopatrzy� ten pok�j w mocne d�bowe drzwi, wewn�trz wybite blach�, ale jeszcze zast�pi� brudne szybki szk�em ��obkowanym, tak, aby nikt z zewn�trz nie m�g� �ledzi� jego zatrudnie�. Za pierwszym s�owem, jakie rzek�a Ewa w kwestii przysz�o�ci, Dawid spojrza� niespokojnie na �on� i wstrzyma� j� tymi s�owy: � Moje dziecko, rozumiem wszystko, co musi w tobie budzi� widok zaniedbanej drukarni i zast�j w moich interesach; ale widzisz � ci�gn�� prowadz�c j� do okna ich pokoju i pokazuj�c tajemne schronienie � przysz�o�� nasza jest tam... Musimy cierpie� jeszcze kilka miesi�cy, ale cierpmy m�nie; pozw�l mi rozwi�za� problem przemys�owy, kt�ry znasz, i kt�ry po�o�y kres wszystkim utrapieniom, Dawid by� tak dobry, po�wi�cenie jego budzi�o tak� ufno��, i� biedna kobieta, zaprz�tni�ta, jak wszystkie kobiety, codziennymi wydatkami, wzi�a sobie za zadanie chroni� m�a od k�opot�w gospodarstwa; opu�ci�a tedy �adny bia�o�niebieski pokoik, w kt�rym, gwarz�c z matk�, zabawia�a si� r�czn� rob�tk�, i przenios�a si� do jednej z dwu drewnianych klatek w drukarni, aby studiowa� handlow� stron� rzemios�a. Czy to nie by� heroizm ze strony kobiety ju� brzemiennej? Podczas tych pierwszych miesi�cy robotnicy, dot�d niezb�dni, odeszli jeden po drugim, opuszczaj�c nieczynn� drukarni� Dawida. Zawaleni robot� bracia Cointet zatrudniali nie tylko robotnik�w miejscowych, zn�conych widokami wysokich zarobk�w, ale �ci�gali ich z Bordeaux, sk�d zw�aszcza przybywali czeladnicy, kt�rzy czuli si� na si�ach, aby skr�ci� lata terminu. Rozpatruj�c si� w �rodkach drukarni, Ewa ujrza�a ju� tylko trzy osoby. Przede wszystkim C�rizet, ucze�, kt�rego Dawid przywi�z� sobie z Pary�a, jak czyni� prawie wszyscy proci. Zazwyczaj, w�r�d wielkiej liczby robotnik�w, kt�rych ma pod sob�, prot przywi�zuje si� osobliwiej do niekt�rych; jako� Dawid zabra� z sob� ucznia do Angouleme, gdzie C�rizet wydoskonali� si� jeszcze. Dalej by�a Maryna, przywi�zana do domu jak pies podw�rzowy; wreszcie Kolb, Alzatczyk, niegdy� parobek u Didot�w. Powo�any do wojska, Kolb znalaz� si� przypadkiem w Angouleme, gdzie Dawid pozna� go na jakiej� rewii, w czasie w�a�nie, gdy s�u�ba jego mia�a si� sko�czy�. Kolb zaszed� odwiedzi� Dawida i zadurzy� si� w grubej Marynie, odkrywaj�c w niej wszelkie zalety, jakich cz�owiek z jego klasy szuka w kobiecie: tryskaj�ce z policzk�w zdrowie, si�� god- 9 n� m�czyzny, kt�ra pozwala�a Marynie podnosi� bez trudno�ci kaszt� pe�n� czcionek, t� �lep� uczciwo��, kt�r� tak ceni� Alzatczycy, po�wi�cenie dla chlebodawc�w b�d�ce dowodem zacnego charakteru, oszcz�dno�� wreszcie, kt�rej zawdzi�cza�a sumk� tysi�ca frank�w, bielizn�, suknie i inne drobne sprz�ty, i�cie prowincjonalnej schludno�ci. Maryna, t�ga i za�ywna, licz�ca trzydzie�ci sze�� lat, mile po�echtana atencjami kasjera wysokiego na pi�� st�p i siedem cali, dobrze zbudowanego, mocnego jak ko�, podsun�a mu oczywi�cie my�l po�wi�cenia si� drukarstwu. W chwili gdy Alzatczyk otrzyma� zwolnienie z armii, Maryna i Dawid wyhodowali ze� ju� wcale przyzwoitego nied�wiedzia, mimo �e nie umia� czyta� ani pisa�. Sk�adanie rob�t tak zwanych miastowych nie by�o w tym kwartale tak obfite, aby C�rizet nie m�g� im nastarczy�. B�d�c w jednej osobie zecerem, metrampa�em i protem, C�rizet wciela� to, co Kant nazywa trojako�ci� zjawiska: sk�ada�, poprawia� sw�j sk�ad, wpisywa� zam�wienia i wystawia� rachunki; ale najcz�ciej, niezatrudniony, czytywa� romanse w swej klatce w g��bi drukarni, czekaj�c zam�wienia jakiego� afisza lub zawiadomie� o �lubie. Maryna, wyrobiona przez starego S�chard, przygotowywa�a papier, wil�y�a go, pomaga�a Kolbowi drukowa�, rozci�ga�a, przycina�a, co jej nie przeszkadza�o krz�ta� si� w kuchni i �pieszy� z koszykiem na targ wczesnym rankiem. Kiedy Ewa poleci�a C�rizetowi, aby przed�o�y� rachunki z pierwszego p�rocza, przekona�a si�, i� doch�d wynosi� osiemset frank�w. Wydatek, licz�c po trzy franki na C�rizeta i Kolba, kt�rzy pobierali dziennie jeden dwa franki, a drugi franka, dochodzi� sze�ciuset frank�w. Ot�, poniewa� koszt materia�u, jakiego wymaga�y zam�wienia, wynosi� sto i co� frank�w, jasne by�o dla Ewy, i� podczas pierwszych miesi�cy ma��e�stwa Dawid straci� sum� czynszu, procent od kapita�u, jaki przedstawia�a warto�� inwentarza i koncesji, zas�ugi Maryny, koszt farby drukarskiej i filcu u�ywanego w drukarstwie, a chroni�cego czcionki przy zbyt silnym ucisku prasy, i wreszcie zyski, kt�re powinien mie� ze swego rzemios�a. Obznajomiwszy si� z grubsza ze �rodkami i rezultatami, Ewa odgad�a, jak ma�o widok�w przedstawia ten zak�ad, ogo�ocony zach�ann� energi� braci Cointet, r�wnocze�nie fabrykant�w papieru, dziennikarzy, uprzywilejowanych drukarzy konsystorza, dostawc�w miasta i prefektury. Dziennik, kt�ry dwa lata przedtem S�chardowie ojciec i syn sprzedali za dwadzie�cia dwa tysi�ce, przynosi� obecnie osiemna�cie tysi�cy rocznie. Ewa zrozumia�a wyrachowanie ukryte pod pozorn� wspania�omy�lno�ci� braci Cointet, kt�rzy zostawiali drukarni S�charda do�� roboty, aby mog�a istnie�, a nie do��, aby im robi�a konkurencj�. Uj�wszy ster interes�w, zacz�a od sporz�dzenia dok�adnego inwentarza. Pu�ci�a w ruch Kolba, Maryn� i C�rizeta, aby uporz�dkowa� pracowni�, odczy�ci� j� i zaprowadzi� �ad. Nast�pnie, pewnego wieczora, kiedy Dawid wr�ci� z w��cz�gi po polach prowadz�c z sob� bab�, kt�ra nios�a ogromny tob� owini�ty w szmaty, Ewa odby�a z nim narad� co do wyzyskania szcz�tk�w, jakie zostawi� im ojciec S�chard, przyrzekaj�c zaj�� si� sama prowadzeniem interes�w. Za rad� m�a uporz�dkowa�a wedle gatunku i zu�y�a wszystkie resztki papieru, jakie znalaz�a, drukuj�c w dw�ch kolumnach, na pojedynczych �wiartkach owe popularne kolorowe legendy, jakie wie�niacy przylepiaj� na �cianach chaty: histori� �yda Wiecznego Tu�acza, Roberta Diab�a, Pi�knej Magelony, opowiadania o cudach. Ewa zrobi�a Kolba kolporterem. C�rizet nie traci� chwili, sk�ada� te naiwne stronice i ich r�wnie proste ozdoby od rana do wieczora. Maryna sama pora�a si� z drukiem. Pani Chardon obj�a zaj�cia domowe, Ewa bowiem kolorowa�a ryciny. W dwa miesi�ce, dzi�ki sprawno�ci Kolba i jego uczciwo�ci, pani S�chard sprzeda�a, na dwana�cie mil w okolicy, trzy tysi�ce �wiartek, kt�rych wyr�b kosztowa� j� trzydzie�ci frank�w, a kt�re przynios�y, licz�c po dwa su sztuka, trzysta frank�w. Ale skoro wszystkie cha�upy i karczmy przystroi�y si� w te druki, trzeba by�o pomy�le� o innej specjalizacji, Alzatczyk bowiem nie m�g� si� puszcza� poza granice departamentu. Ewa, kt�ra przetrz�sa�a wszystko w drukarni, znalaz�a zbiorek rycin do kalendarza tzw. �Pasterskiego�, w kt�rym rzeczy przedstawione s� za pomoc� znak�w, obrazk�w i rycin w barwach czerwonej, czarnej lub niebieskiej. Stary S�chard, kt�ry nie umia� czyta� ani pisa�, zarobi� niegdy� sporo grosza drukuj�c 10 t� ksi��k�, przeznaczon� r�wnie� dla nieznaj�cych owej sztuki. Kalendarz ten, kt�ry sprzedaje si� po jednym su, sk�ada si� z jednego arkusza z�o�onego 64 razy, co stanowi egzemplarz in 64�, licz�cy 128 stronic. Uszcz�liwiona powodzeniem swych ulotnych kartek (kt�remu to przemys�owi oddaj� si� z upodobaniem wszystkie prowincjonalne drukarnie), pani S�chard podj�a �Kalendarz Pasterski� na wielk� skal�, po�wi�caj�c na to swoje zyski. Papier �Kalendarza Pasterskiego� (wydawnictwo, kt�rego rocznie sprzedaje si� we Francji kilka milion�w) jest bardzo pospolity i kosztuje oko�o czterech frank�w za ryz�. Zadrukowana ryza ta, kt�ra zawiera pi��set arkuszy, sprzedaje si�, licz�c po su za arkusz, w cenie dwudziestu pi�ciu frank�w. Pani S�chard postanowi�a obr�ci� sto ryz na pierwszy nak�ad, co stanowi�o pi��dziesi�t tysi�cy egzemplarzy z dwoma tysi�cami frank�w domniemanego zysku. Mimo i� zazwyczaj roztargniony, jak cz�owiek pogr��ony w g��bokich rachunkach, Dawid zdumia� si� zagl�daj�c do hali, �e prasa j�czy bez ustanku, C�rizet za�, ci�gle na nogach, sk�ada co� pod kierunkiem pani S�chard. Dzie�, w kt�rym zaszed� do drukarni, aby rzuci� okiem na przedsi�biorstwo podj�te przez Ew�, by� pi�knym dniem triumfu dla m�odej pryncypa�owej, Dawid uzna� interes z kalendarzem za wy�mienity. Drukarz przyrzek� sw� pomoc w sporz�dzaniu r�nych farb, koniecznych przy ilustrowaniu tego kalendarza, gdzie wszystko przemawia do oczu. Wreszcie podj�� si� sam przetopi� rulony w swej tajemniczej pracowni, aby � o ile w jego mocy � pom�c �onie w jej wielkim drobnym przedsi�wzi�ciu. Z pocz�tkiem tych wyt�onych zabieg�w przyby�y rozpaczliwie listy, w kt�rych Lucjan zawiadamia� matk�, siostr� i szwagra o swych niepowodzeniach i niedoli paryskiej. Mo�na zrozumie� tedy, i� posy�aj�c temu spieszczonemu dziecku trzysta frank�w, Ewa, pani Chardon i Dawid ofiarowali poecie po prostu najczystsz� sw� krew. Przybita tymi nowinami i zrozpaczona, i� zarabia tak ma�o pracuj�c tak wytrwale, Ewa nie bez przera�enia przyj�a wydarzenie, kt�re stanowi zwykle szczyt rado�ci m�odego stad�a. Czuj�c si� przy nadziei zostania matka, pomy�la�a: �Je�eli m�j drogi Dawid nie osi�gnie celu do chwili mego po�ogu, c� si� z nami stanie?... I kto poprowadzi rozpocz�te przedsi�biorstwa naszej biednej drukarni?� �Kalendarz Pasterski� mia� by� gotowy przed Nowym Rokiem; ale C�rizet, na kt�rym spoczywa� ca�y sk�ad, prowadzi� rzecz z powolno�ci� tym rozpaczliwsz�, ile �e pani S�chard nie zna�a si� na tyle na drukarstwie, aby go upomina�, i zadowala�a si� obserwowaniem ch�opaka. Sierota, wychowany w domu podrzutk�w w Pary�u, C�rizet dosta� si� do firmy Didot jako ucze�. Od czternastego do siedemnastego roku �ycia by� wiernym rabem S�charda, kt�ry go odda� pod kierunek najzdolniejszego robotnika i uczyni� ze� swego pupila, swego drukarnianego pazia. Dawid zainteresowa� si� szczerze C�rizetem widz�c jego inteligencj� i zdoby� jego przywi�zanie dostarczaj�c mu nieco rozrywek i drobnych przyjemno�ci, kt�rych broni�o mu ub�stwo. Obdarzony do�� mi�� �ci�g�� twarzyczk�, rudymi w�osami, niebieskim okiem nieco m�tnym, C�rizet wni�s� w angulemski za�cianek obyczaje paryskiego wygi. �ywy i ci�ty jego umys� oraz wrodzona z�o�liwo�� czyni�y go niebezpiecznym. Mniej dozorowany w Angouleme przez Dawida, czy to �e wiek jego wzbudza� w mentorze wi�cej zaufania, czy �e drukarz liczy� na wp�ywy prowincji, C�rizet sta� si� bez wiedzy opiekuna beniaminkiem kilku robotnic i zdeprawowa� si� zupe�nie. Moralno�� jego, urobiona w szynkowniach paryskich, widzia�a w interesie osobistym jedyne prawo. Zreszt� C�rizet, kt�ry, wedle popularnego wyra�enia, mia� �stawa� do wojska na przysz�y rok, nie widzia� przed sob� przysz�o�ci; robi� d�ugi w tej my�li, i� za p� roku zostanie �o�nierzem i �e w�wczas wierzyciele nie b�d� mogli goni� za nim. Dawid zachowa� pewn� powag� w oczach ch�opca, nie jako chlebodawca, nie dlatego, �e go wychowa�, ale dlatego, �e eksulicznik paryski uznawa� w Dawidzie wysok� inteligencj�. C�rizet zw�cha� si� niebawem z robotnikami Cointet�w, poci�gni�ty ku nim powinowactwem robotniczej bluzy, duchem zawodowego braterstwa, silniejszym mo�e w po�ledniejszych ni�eli w wy�szych klasach. W obcowaniu tym C�rizet zatraci� tych niewiele dobrych zasad, jakie mu wszczepi� Dawid. Mimo to, kiedy podrwiwano sobie z jego �magli�, 11 kt�rym to pogardliwym terminem chrzcili nied�wiedzie stare prasy S�charda, pokazuj�c mu dwana�cie wspania�ych �elaznych pras, kt�re funkcjonowa�y w olbrzymiej hali Cointet�w, gdzie jedyna istniej�ca prasa drewniana s�u�y�a do odbijania korekt, prot bra� jeszcze stron� Dawida i rzuca� z dum� kpiarzom te s�owa; � Przy swoich maglach m�j stary zajdzie dalej ni� wasi ze swoimi cackami z �elaza, spod kt�rych si� sypi� same ksi��ki do modlenia! On szuka tajemnicy, kt�ra zap�dzi w kozi r�g wszystkie drukarnie Francji i Nawarry! � Nim to nast�pi, mizerny dwufrankowy procino, masz za pryncypa�a by�� praczk�! � odpowiadali mu. � Phi! �adna jest � odpiera� C�rizet � przyjemniejsza do patrzenia ni� mordy waszych pryncypa��w. � Bardzo si� nakarmisz ogl�daniem buzi pani pryncypa�owej!... Z atmosfery szynku lub z bramy drukarni, gdzie te przyjacielskie sprzeczki mia�y miejsce, dosz�y do braci Cointet pog�oski o po�o�eniu S�charda; dowiedzieli si� o wydawnictwie podj�tym przez Ew� i uwa�ali za potrzebne osadzi� w miejscu przedsi�wzi�cie, kt�re mog�o naprowadzi� biedn� kobiet� na drog� pomy�lno�ci. � Trzeba j� troch� trzepn�� po palcach, aby jej obrzydzi� handel � powiedzieli sobie bracia. �w z braci Cointet, kt�ry prowadzi� drukarni�, spotka� C�rizeta i ofiarowa� mu czytanie korekt dla ich firmy po tyle a tyle od arkusza, aby ul�y� ich korektorowi, kt�ry nie m�g� sobie da� rady z nawa�em pracy. Pracuj�c kilka godzin w nocy, C�rizet zarobi� wi�cej u Cointet�w ni� u Dawida przez dzie�. Wynik�o z tego pewne zbli�enie mi�dzy C�rizetem a Cointetami, kt�rzy uznali w ch�opcu wielkie zdolno�ci i wyrazili ubolewanie, i� znajduje si� w po�o�eniu tak ma�o daj�cym widok�w. � M�g�by� � rzek� mu raz jeden z Cointet�w � zosta� protem w powa�nej drukarni, gdzie zarabia�by� sze�� frank�w dziennie. Ze swoj� inteligencj� doszed�by� z pewno�ci� do tego, i� zyska�by� udzia� w interesie. � Na c� mi si� zda, �e jestem dobrym protem? � odpar� C�rizet. � Jestem sierot�, staj� na przysz�y rok do wojska i je�eli wyci�gn� los, kt� mi op�aci zast�pc�? � Je�eli potrafisz sta� si� po�ytecznym � odpar� bogaty drukarz � czemu nie mia�by kto� zaliczy� potrzebnej sumy, aby ci� zwolni�? � Z pewno�ci� nie m�j stary! � rzek� C�rizet � Ba, znajdzie mo�e sekret, kt�rego szuka... Zdanie to powiedziane by�o w spos�b zdolny obudzi� najgorsze my�li w tym, kto je us�ysza�; tote� C�rizet rzuci� fabrykantowi papieru spojrzenie r�wnaj�ce si� najprzenikliwszemu pytaniu. �Nie wiem, nad czym on si� tam biedzi � odpar� ostro�nie, widz�c, i� stary milczy � tyle jest pewne, �e szuka kapita��w nie w kaszcie drukarskiej. � S�uchaj, przyjacielu � rzek� drukarz bior�c sze�� arkuszy �Parafianina� i podaj�c C�rizetowi � je�eli zd��ysz to skorygowa� do jutra, zgarniesz osiemna�cie frank�w. My nie jeste�my �li ludzie, dajemy zarobi� protowi w�asnego konkurenta! Ot, tak samo mogliby�my pozwoli� pani S�chard pu�ci� si� na interes z �Kalendarzem Pasterskim� i zrujnowa� j�; ot� pozwalamy ci jej powiedzie�, �e my�my si� wzi�li do wydania �Kalendarza Pasterskiego�, i zwr�ci� jej uwag�, �e nie zd��y przed nami na targ ze swoim towarem... Mo�na zrozumie� teraz, czemu C�rizet tak wolno si� posuwa� ze sk�adaniem kalendarza. Na wiadomo��, �e Cointetowie umy�lili podci�� jej biedn� spekulacyjk� na Ew� pad� postrach; chcia�a widzie� dow�d przywi�zania w zwierzeniu, jakiego C�rizet udzieli� jej do�� ob�udnie, zapowiadaj�c gro��c� konkurencj�; ale niebawem spostrzeg�a u swego jedynego zecera oznaki ciekawo�ci zbyt �ywej, aby j� mo�na by�o przypisa� wy��cznie jego wiekowi. 12 � C�rizet � rzek�a do� pewnego dnia � stajesz w progu i czekasz na pana S�chard, gdy idzie na g�r�, aby zobaczy�, co ukrywa; kiedy wychodzi z pracowni, aby przetapia� rulony; zagl�dasz w dziedziniec zamiast ko�czy� sk�adanie kalendarza. Wszystko to nie jest �adnie, zw�aszcza gdy widzisz, �e ja, �ona, szanuj� jego tajemnice i zadaj� sobie tyle trudu na to, aby mu zostawi� swobod� w jego pracy. Gdyby� nie zmarnowa� tyle czasu, kalendarz by�by sko�czony, Kolb m�g�by go ju� sprzedawa� i bracia Cointet nie zrobiliby nam wielkiej krzywdy. � Ech, prosz� pani, przy dw�ch frankach, kt�re zarabiam tutaj, czy pani my�li, �e to nie do��, je�li nask�adam za pi�� frank�w dziennie? To� gdybym nie mia� wiecz�r korekty dla braci Cointet, m�g�bym si� �licznie �ywi� otr�bami. � Wcze�nie zaczynasz by� niewdzi�czny, zajdziesz daleko � odpar�a Ewa, ugodzona w serce nie tyle wym�wk� C�rizeta, ile zuchwalstwem jego tonu, postaw� pe�n� pogr�ek i napastliwym spojrzeniem. � Ale z pewno�ci� nie z bab� za pryncypa�a, w�wczas bowiem miesi�c rzadko ma trzydzie�ci dni. Dotkni�ta w godno�ci kobiety, Ewa obrzuci�a C�rizeta piorunuj�cym spojrzeniem i wr�ci�a do siebie. Kiedy Dawid zeszed� na obiad, rzek�a: � Czy ty jeste� pewny, m�j drogi, tego urwisa C�rizeta? � C�rizeta? � odpar�. � Ech, to� to m�j pupil, ja go uczy�em, by� moim ch�opcem do pomocy. Ja go postawi�em przy kaszcie, s�owem, zawdzi�cza mi wszystko, czym jest! To tak jakby� spyta�a ojca, czy jest pewny swego dziecka. Ewa powiedzia�a w�wczas m�owi, �e C�rizet robi korekt� dla braci Cointet. � Biedny ch�opiec! Musi przecie� �y� � odpar� Dawid z pokor� chlebodawcy, kt�ry poczuwa si� do winy. � Zapewne; ale, m�j drogi, oto r�nica mi�dzy Kolbem a C�rizetem: Kolb robi po dwadzie�cia mil dzie� w dzie�, wydaje pi�tna�cie lub dwadzie�cia su, odnosi nam siedem, osiem, czasem dziewi�� frank�w za sprzedane druki i ��da jedynie franka, po pokryciu wydatk�w. Kolb raczej da�by sobie r�k� uci��, ni�by dotkn�� sztangi u prasy Cointet�w, i nie spojrza�by na co�, co by� ty wyrzuci� na podw�rze, cho�by mu kto dawa� tysi�c talar�w, gdy C�rizet wszystko zbiera i przegl�da. Pi�kne dusze z trudno�ci� godz� si� uwierzy� w z�o, w niewdzi�czno��. Trzeba im twardych lekcji, nim poznaj� rozci�g�o�� ludzkiego zepsucia; nast�pnie za�, skoro otworz� si� im oczy, wznosz� si� do pob�a�liwo�ci, kt�ra jest ostatnim szczeblem wzgardy. � Ba! Typowa ciekawo�� paryskiego urwisa � rzek� Dawid. � Zatem, m�j drogi, b�d� tak uprzejmy zej�� do pracowni, przyjrze� si� temu, co tw�j urwis z�o�y� od miesi�ca, i powiedzie� mi, czy przez ten miesi�c nie powinien by� z�o�y� kalendarza... Po obiedzie Dawid uzna�, i� kalendarz m�g� by� z�o�ony w ci�gu tygodnia; nast�pnie, dowiedziawszy si�, �e bracia Cointet gotuj� podobny, po�pieszy� na pomoc �onie: kaza� przerwa� Kolbowi sprzeda� obrazk�w i zarz�dzi� wszystko w drukarni; sam pu�ci� w ruch form�, za pomoc� kt�rej Kolb odbija� z Maryn�, gdy on sam odbija� drug� z C�rizetem, nadzoruj�c druk w rozmaitych kolorach. Ka�dy kolor wymaga oddzielnego t�oczenia. Cztery odmienne farby wymagaj� czterokrotnego brania na pras�. W ten spos�b drukowany, ,,Kalendarz Pasterski� przedstawia nak�ad tak kosztowny, �e podejmowa� go mog� jedynie prowincjonalne drukarnie, gdzie cena pracy r�cznej i procent od uwi�zionego kapita�u s� prawie �adne. Produkt ten, mimo �e tak pospolity, jest tedy niedost�pny drukarniom, z kt�rych wychodz� pi�kne dzie�a. Pierwszy raz od usuni�cia si� starego S�chard s�yszano dwie prasy na raz tocz�ce si� w starej pracowni. Mimo i� kalendarz by� w swoim rodzaju arcydzie�em, Ewa musia�a sprzedawa� go po dwa liardy, bracia Cointet bowiem dawali domokr��com sw�j po trzy centymy: na kolporta�u odbi�a tylko koszty, zarabia�a na sprzeda�y wprost przez Kolba; niemniej ca�a spekulacja zawiod�a. Widz�c, i� sta� si� przedmiotem nieufno�ci pi�knej pryncypa�owej, 13 C�rizet zby� si� wewn�trznie wszystkich skrupu��w i powiedzia� sobie: �Podejrzewasz mnie, potrafi� si� zem�ci�!� Taka jest natura paryskiego urwisa. C�rizet przyj�� tedy od braci Cointet nieproporcjonalnie wysokie wynagrodzenie za korekty, po kt�re zachodzi� wiecz�r, a odnosi� je rano. Wdaj�c si� z nimi w coraz poufniejsze rozmowy, zadomowi� si� tam, zacz�� si� wreszcie ko�ysa� nadziej� zwolnienia od s�u�by wojskowej, kt�re mu ukazywano jako przyn�t�; nie tylko bracia Cointet nie potrzebowali go przekupywa�, ale sami us�yszeli z jego ust pierwsze s�owa dotycz�ce szpiegowania i wyzyskania tajemnicy, kt�rej szuka� Dawid. Widz�c, jak ma�o mo�e liczy� na C�rizeta, a w niemo�no�ci znalezienia drugiego Kolba, Ewa, zaniepokojona, postanowi�a oddali� jedynego zecera, w kt�rym jasnowidzenie kochaj�cej kobiety kaza�o si� jej domy�la� zdrajcy; ale poniewa� by�aby to �mier� drukarni, powzi�a i�cie m�skie postanowienie: poprosi�a listownie pana Metmer, korespondenta Dawida S�chard, Cointet�w i prawie wszystkich fabrykant�w papieru w departamencie, aby og�osi� w �Dzienniku Ksi�garskim� w Pary�u nast�puj�cy anons: �Do odst�pienia drukarnia w pe�nym ruchu, wraz z materia�em i koncesj�, w Angouleme. Bli�szych szczeg��w udzieli p. M�tivier, ul. Serpente.� Przeczytawszy numer, w kt�rym znajdowa�o si� to og�oszenie, bracia Cointet rzekli sobie: � Ta kobietka ma g�ow�; najwy�szy czas, aby�my si� stali panami drukarni, daj�c S�chardom z czego �y�; inaczej mogliby�my znale�� przeciwnika w nast�pcy Dawida; w naszym za� interesie jest, aby�my zawsze mieli w tej fabryczce oko i ucho. Pod wp�ywem tej my�li bracia Cointet wybrali si� na rozmow� z Dawidem. Ewa, do kt�rej zwr�cili si� bracia, uczu�a �yw� rado�� widz�c rych�y skutek swego podst�pu; nie ukrywali bowiem zamiaru proponowania panu S�chard, aby zechcia� przyjmowa� roboty na ich rachunek, s� przeci��eni, prasy nie mog� nastarczy� zam�wieniom, za��dali robotnik�w z Bordeaux i czuj� si� na si�ach zatrudni� trzy prasy Dawida. � Prosz� pan�w � odpar�a Ewa, gdy C�rizet poszed� uprzedzi� Dawida o wizycie � m�� m�j znalaz� u pan�w Didot znakomitych pracownik�w, uczciwych i dzielnych, wybierze sobie z pewno�ci� nast�pc� spo�r�d najlepszych... Czy� nie korzystniej sprzeda� zak�ad za jakie dwadzie�cia tysi�cy, kt�re dadz� nam tysi�c frank�w renty, ni� straci� tysi�c frank�w rocznie na skutek post�powania pan�w? Czy� si� godzi�o wydziera� nam drobny zysk z naszego kalendarza, kt�ry by� zreszt� odwieczn� w�asno�ci� tej drukarni? � Ale� pani, czemu pa�stwo nas nie uprzedzili? Nie byliby�my wchodzili w szkod� � rzek� uprzejmie �w z braci, kt�rego nazywano Wielkim Cointet. � Ech, dajmy pok�j, moi panowie! Wzi�li�cie si� do kalendarza dopiero w�wczas, kiedy�cie si� dowiedzieli od C�rizeta o moim projekcie. Wymawiaj�c �ywo te s�owa, spojrza�a bystro na Wielkiego Cointeta, kt�ry mimo woli spu�ci� oczy. W ten spos�b Ewa zyska�a pewno�� zdrady C�rizeta. �w Cointet, dyrektor papierni i ca�ego przedsi�biorstwa, by� o wiele lepsz� g�ow� ni� brat jego Jan, kt�ry zreszt� prowadzi� drukarni� z wielkim sprytem, ale kt�rego zdolno�ci mo�na by�o por�wna� z uzdolnieniem pu�kownika, gdy Bonifacy by� genera�em, dzier��cym w d�oni � za zgod� Jana � naczelne dow�dztwo. Bonifacy, chudy i suchy, o twarzy ��tej jak �wieca i poc�tkowanej czerwonymi plamami, z zaci�ni�tymi ustami i oczyma kota, nie unosi� si� nigdy; s�ucha� z nabo�nym spokojem najgrubszych obelg i odpowiada� �agodnie. Chodzi� na msz�, do spowiedzi i komunikowa�. Pod oble�nymi pozorami, pod zewn�trzn� mi�kko�ci� ukrywa� on i�cie ksi꿹 ambicj� i wytrwa�o�� oraz chciwo�� kupca po�eranego pragnieniem bogactw i zaszczyt�w. Od r. 1820 Wielki Cointet pragn�� tego, co ca�e mieszcza�stwo uzyska�o wreszcie z rewolucj� r. 1830. Pe�en nienawi�ci do arystokracji, oboj�tny w rzeczach religii, by� on dewotem, jak Bonaparte by� montagnardem2. Kark jego gi�� si� ze zdumiewaj�c� elastyczno�ci� wobec szlachty i w�adz, dla kt�rych robi� si� ma�y, pokorny, ust�pliwy. 2 Montagnardami (G�ralami) albo G�ra (La Montagne) nazywano w Konwencie jakobin�w, gdy� zajmowali g�rne �awki na sali obrad. 14 Wreszcie � aby odmalowa� tego cz�owieka rysem, kt�rego znaczenie potrafi� oceni� ludzie �yj�cy w �wiecie interes�w � nosi� niebieskie szk�a, kt�rymi zas�ania� oczy pod pozorem ochrony przed blaskiem w mie�cie, gdzie grunt i budowle s� bia�e i gdzie po�o�enie samo wzmaga nasilenie �wiat�a. Mimo i� wzrostu niewiele ponad �redni, wydawa� si� du�y z przyczyny swej chudo�ci, kt�ra ujawnia�a przywalony prac� temperament, my�l w nieustaj�cej fermentacji. Jezuick� fizjonomi� uzupe�nia�y uczesane p�asko w�osy, szpakowate, d�ugie, uci�te na spos�b ksi�y, oraz str�j, kt�ry od siedmiu lat sk�ada� si� z czarnych pantalon�w, czarnych po�czoch, czarnej kamizelki i orzechowej lewitki (tak w tych stronach zowi� surdut). Nazywano go Wielkim Cointet dla odr�nienia od brata, kt�rego zwano Grubym Cointet, wyra�aj�c w ten spos�b przeciwie�stwo zar�wno we wzro�cie, jak w zdolno�ciach dw�ch braci, jednako zreszt� niebezpiecznych. W istocie, Jan Cointet, poczciwy grubas o flamandzkiej twarzy, �ciemnionej angulemskim s�o�cem, ma�y i kr�tki, brzuchaty jak Sanczo, z u�miechem na ustach, barczysty, przedstawia� uderzaj�cy kontrast z bratem. Jan r�ni� si� od brata nie tylko fizjonomi� i inteligencja; wyznawa� zasady prawie liberalne, reprezentowa� lewe centrum, chodzi� na msz� tylko w niedziele i znakomicie si� porozumiewa� z kupcami przekona� liberalnych. Niekt�rzy handlowcy z Houmeau utrzymywali, �e ta rozbie�no�� przekona� by�a gr� u�o�on� mi�dzy bra�mi. Wielki Cointet zr�cznie wyzyskiwa� pozorn� rubaszno�� brata, pos�ugiwa� si� Janem jak maczug�. Jan bra� na siebie twarde s�owa, egzekucje, przed kt�rymi wzdraga�a si� �agodno�� Bonifacego. Jan mia� wydzia� gniew�w, unosi� si�, wyrzuca� z siebie propozycje nie do przyj�cia, dzi�ki kt�rym poprawki brata wydawa�y si� tym umiarkowa�sze; w ten spos�b, wcze�niej czy p�niej, zawsze dochodzili do celu. Ewa, z przenikliwo�ci� w�a�ciw� kobietom, rych�o odgad�a charaktery braci, tote� wobec tak niebezpiecznych przeciwnik�w mia�a si� na ostro�no�ci. Dawid, uprzedzony ju� przez �on�, s�ucha� z roztargnion� min� propozycji wrog�w. � Porozumcie si�, panowie, z �on� � rzek� opuszczaj�c gabinet, aby wr�ci� do ma�ego laboratorium � lepiej zna drukarni� ode mnie samego. Ja zajmuj� si� spraw�, kt�ra b�dzie zyskowniejsza ni� ten mizerny zak�ad i przy pomocy kt�rej powetuj� sobie to, co strac� na panach... � Jak�e to? � rzek� Gruby Cointet ze �miechem. Ewa spojrza�a na m�a, aby mu zaleci� ostro�no��. � B�dziecie mymi podatnikami, wy i wszyscy konsumenci papieru � odpar� Dawid. � Nad czym pan tedy pracuje? � spyta� Benedykt Bonifacy Cointet. Skoro Bonifacy s�odkim i oble�nym tonem rzuci� to pytanie, Ewa zn�w spojrza�a na m�a, upominaj�c, aby nie odpowiada� lub te� zby� ich byle czym. � Szukam fabrykacji papieru o pi��dziesi�t procent ta�szego od ceny dzisiejszej... I odszed� nie zauwa�ywszy spojrzenia, kt�re wymienili bracia, jak gdyby m�wi�c: �Ten cz�owiek musi by� wynalazc�: nie mo�na mie� takiego karku i siedzie� bezczynnie! � Wyzyskajmy go! � m�wi� Bonifacy. � Ale jak?� � m�wi� Jan. � Dawid post�puje z panami jak ze mn� � rzek�a pani S�chard. � Obawia si� wida� mego imienia i kiedy si� robi� zanadto ciekawa, rzuca mi ten frazes, kt�ry, ostatecznie, jest tylko programem. � Je�eli m�� pani zdo�a urzeczywistni� ten program, dojdzie do fortuny z pewno�ci� szybciej ni� drukarstwem. Nie dziwi� si� ju� teraz, �e tak zaniedbuje zak�ad � odpar� Bonifacy spogl�daj�c ku opuszczonej pracowni, gdzie Kolb, siedz�c na tarcicy, naciera� kromk� chleba czosnkiem. � B�d� co b�d�, nie by�oby nam zbyt na r�k� widzie� t� drukarni� w r�ku czynnego, ruchliwego, ambitnego konkurenta. Mo�e tedy porozumieliby�my si� z sob�? Je�eli, na przyk�ad, zgodziliby�cie si� pa�stwo wynaj�� za pewn� sum� inwentarz jednemu z naszych ludzi, kt�ry pracowa�by dla nas pod wasz� firm�, jak si� to praktykuje w Pary�u, daliby�my temu ch�opcu dosy� roboty, aby m�g� pa�stwu p�aci� bardzo dobry czynsz i samemu odk�ada� nieco... 15 � To zale�y od sumy � odpar�a Ewa. � Ile ofiarujecie panowie? � rzek�a patrz�c na Bonifacego w spos�b maj�cy �wiadczy�, �e rozumie doskonale jego plan. � A ��dania pa�stwa? � odpar� �ywo Jan Cointet. � Trzy tysi�ce frank�w p�rocznie � rzek�a. � Ech, droga pani, wszak m�wi�a pani o sprzeda�y drukarni za dwadzie�cia tysi�cy � odpar� s�odziutko Bonifacy. � Procent od dwudziestu tysi�cy wynosi tylko tysi�c dwie�cie, licz�c po sze�� od sta. Ewa umilk�a na chwil�, zak�opotana: oceni�a ca�� wag� dyskrecji w interesach. � B�dziecie si� panowie pos�ugiwali naszymi prasami, czcionkami, kt�rymi, jak tego dowiod�am, umiem jeszcze zarobi� to i owo � odpar�a. � Przy tym mamy ci�ary: musimy p�aci� czynsz panu S�chard, ojcu Dawida, kt�ry nie obsypuje nas podarkami... Po dwugodzinnej walce Ewa uzyska�a dwa tysi�ce za p� roku, z kt�rych tysi�c z g�ry. Skoro wszystko um�wiono, bracia oznajmili, �e zamiarem ich jest wynaj�� inwentarz C�rizetowi. Ewa nie mog�a wstrzyma� gestu zdumienia. � Czy nie lepiej wzi�� cz�owieka, kt�ry jest obznajmiony z zak�adem? � rzek� Gruby Cointet. Ewa skin�a g�ow� bez odpowiedzi i postanowi�a sobie sama czuwa� nad C�rizetem. � A zatem, nieprzyjaciele w fortecy! � rzek� �miej�c si� Dawid, kiedy przy obiedzie �ona przedstawi�a mu akt do podpisu. � Ba � odpar�a � r�cz� za przywi�zanie Kolba i Maryny; tych dwoje potrafi upilnowa� wszystkiego. Zreszt� wycisn�li�my cztery tysi�ce renty z ruchomo�ci, do kt�rych musieli�my dok�ada�; masz przed sob� rok czasu dla zrealizowania swoich nadziei! � Stwo

O nas

PDF-X.PL to narzędzie, które pozwala Ci na darmowy upload plików PDF bez limitów i bez rejestracji a także na podgląd online kilku pierwszych stron niektórych książek przed zakupem, wyszukiwanie, czytanie online i pobieranie dokumentów w formacie pdf dodanych przez użytkowników. Jeśli jesteś autorem lub wydawcą książki, możesz pod jej opisem pobranym z empiku dodać podgląd paru pierwszych kartek swojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu. Powyższe działania dotyczą stron tzw. promocyjnych, pozostałe strony w tej domenie to dokumenty w formacie PDF dodane przez odwiedzających. Znajdziesz tu różne dokumenty, zapiski, opracowania, powieści, lektury, podręczniki, notesy, treny, baśnie, bajki, rękopisy i wiele więcej. Część z nich jest dostępna do pobrania bez opłat. Poematy, wiersze, rozwiązania zadań, fraszki, treny, eseje i instrukcje. Sprawdź opisy, detale książek, recenzje oraz okładkę. Dowiedz się więcej na oficjalnej stronie sklepu, do której zaprowadzi Cię link pod przyciskiem "empik". Czytaj opracowania, streszczenia, słowniki, encyklopedie i inne książki do nauki za free. Podziel się swoimi plikami w formacie "pdf", odkryj olbrzymią bazę ebooków w formacie pdf, uzupełnij ją swoimi wrzutkami i dołącz do grona czytelników książek elektronicznych. Zachęcamy do skorzystania z wyszukiwarki i przetestowania wszystkich funkcji serwisu. Na www.pdf-x.pl znajdziesz ukryte dokumenty, sprawdzisz opisy ebooków, galerie, recenzje użytkowników oraz podgląd wstępu niektórych książek w celu promocji. Oceniaj ebooki, pisz komentarze, głosuj na ulubione tytuły i wrzucaj pliki doc/pdf na hosting. Zapraszamy!