236
Szczegóły |
Tytuł |
236 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
236 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 236 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
236 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
tytu�: "SPRAWA NIEWIDOMYCH"
autor: dr fil. Ewa Grodecka
ZESZYT VII-VIII
HISTORIA NIEWIDOMYCH POLSKICH
w zarysie
POLSKI ZWI�ZEK NIEWIDOMYCH
WARSZAWA 1960
4 4 60 0 4 111 1 ff 1 32 1
Oddajemy do r�k Czytelnik�w "Sprawy Niewidomych"
pierwsze opracowanie HISTORII NIEWIDOMYCH POLSKICH.
Stanowi ono I cz�� ksi��ki p.t. "Niewidomi, ich
przygotowanie do �ycia i pracy", kt�r� opracowuje Centralny O�rodek Tyflologiczny Polskiego Zwi�zku Niewidomych na
podstawie bada�, przeprowadzonych z udzia�em wszystkich
Okr�g�w Zwi�zku i licznych wsp�pracownik�w niewidomych i widz�cych.
4 4 60 0 4 112 1 ff 1 32 1
Polski Zwi�zek Niewidomych
Centralny O�rodek Tyflologiczny
Warszawa
ul. Konwiktorska 9
4 4 60 0 4 99 1 ff 1 32 1
WST�P
4 4 60 0 4 1
W Polsce, tak jak na ca�ym �wiecie, dzia�alno��
widz�cych na rzecz niewidomych rozwin�a si� znacznie
wcze�niej, ni� dzia�alno�� samych niewidomych.
Inicjatorem i g��wnym realizatorem za�o�e�, przede
wszystkim leczniczych, wychowawczych i opieku�czych, by� zrazu tylko czynnik religijny. Potem do rozpocz�tej przez niego akcji w��czy� si� �wiecki czynnik filantropijny i
wreszcie, wsp�dzia�aj�cy z nimi a� do osi�gni�cia przewagi, czynnik spo�eczny, samorz�dowy, pa�stwowy. Na tym pod�o�u rozwin�a si� dzia�alno�� organizacyjna samych niewidomych, �wiadcz�ca o ich pr�no�ci �yciowej i dojrza�o�ci
spo�ecznej.
W Polsce sprawa niewidomych by�a �ci�le zwi�zana z
sytuacj� kraju, pozbawionego w ci�gu 150 lat jednolito�ci terytorialnej oraz prawa stanowienia o sobie w ramach
w�asnej pa�stwowo�ci.
Fakt rozbior�w i d�ugiej niewoli naszego pa�stwa ci��y
bardzo powa�nie na wszystkim, co dzia�o si� w Polsce nie tylko przed odzyskaniem niepodleg�o�ci w r. 1918, ale i po tej wielkiej i za ma�o jeszcze docenianej przemianie, kt�ra rozpocz�a okres historii Polski zwanej "mi�dzywojennym". Fakt ten nie przesta� ci��y� tak�e na naszym �yciu i na
naszej dzia�alno�ci po II Wojnie �wiatowej 1/, kt�ra
wprowadzi�a nar�d polski, ocala�y dzi�ki samodzielnej
egzystencji w latach 1918-1939, na rewolucyjnie inn� drog� bytu i rozwoju pa�stwowego, w rewolucyjnie zmieniony uk�ad stosunk�w s�siedzkich, mi�dzypa�stwowych i mi�dzynarodowych.
Z przyczyn polityczno-spo�ecznych zatem rozw�j sprawy
niewidomych w Polsce musia� mie� charakter swoisty, bo
odmienny w ka�dym zaborze, op�niony w stosunku do pa�stw zachodnich, dwukrotnie zniwelowany przez powa�ne straty w ludziach i ci�kie zniszczenia wojenne.
Dlatego przesz�o�� sprawy niewidomych polskich
rozpatrywa� musimy w trzech odr�bnych okresach:
I - do roku 1918,
II - od roku 1918 do roku 1945,
III - od roku 1945.
1/ Do sprawy tej wr�cimy w dalszych cz�ciach ksi��ki.
4 4 60 0 4 99 1 ff 1 32 1
Okres I
SPRAWA NIEWIDOMYCH W POLSCE
DO ROKU 1918
4 4 60 0 4 1
Nie zachowa�y si� �adne �lady dzia�alno�ci na rzecz
niewidomych w Polsce przed wiekiem XIX.
Potem, na terenie ka�dego z trzech zabor�w, w zale�no�ci od istniej�cej w nich sytuacji, pomy�lano przede wszystkim o zorganizowaniu zak�ad�w wychowawczych dla dzieci
niewidomych, nast�pnie zaj�to si� doros�ymi. Powsta�y
r�wnie� w tym czasie pierwsze stowarzyszenia samych
niewidomych.
Najbardziej sprzyjaj�ce warunki wytworzy�y si� w zaborze rosyjskim.
Od roku 1817 istnia� w Warszawie Instytut G�uchoniemych. Za�o�ony wed�ug wzor�w zachodnich przez ks. Jakuba
Falkowskiego. Tw�rca i rektor Instytutu zdawa� sobie spraw� z konieczno�ci kszta�cenia dzieci nie tylko g�uchoniemych, ale i niewidomych. Od roku 1821 przyjmowa� on do Instytutu po kilku ociemnia�ych, kt�rzy uczyli si� tu czytania tekst�w drukowanych wypuk�ymi literami �aci�skimi oraz muzyki. W broszurze swej pt. "O pocz�tku i post�pie Instytutu
Warszawskiego G�uchoniemych", wydanej w r. 1823, zamie�ci� projekt przekszta�cenia Instytutu G�uchoniemych w Instytut G�uchoniemych i Ociemnia�ych /str. 77/. Wybuch Powstania Listopadowego uniemo�liwi� ks. Falkowskiemu zorganizowanie oddzielnej szko�y dla niewidomych, dla kt�rej odpowiednie warunki znalaz� w Cz�stochowie. W tym�e 1831 roku ks.
Falkowski ust�pi� ze stanowiska rektora Instytutu.
Dopiero w r. 1842, za rektoratu ks. Szczygielskiego,
wr�cono do kompromisowej koncepcji obj�cia dzia�alno�ci� Instytutu i dzieci niewidomych. Na razie zorganizowano dla nich jedn� klas�, przy czym co roku mia�a przybywa� klasa nast�pna. Program ca�ej szko�y mia� by� obszerniejszy, ni� program �wczesnej szko�y elementarnej. Uczono nadto rzemios� /szczotkarstwo, koszykarstwo/ oraz muzyki.
Od tego czasu wytwarza�a si� w naszym spo�ecze�stwie,
podobnie jak w wielu innych, tradycja ��czenia poj��
"g�uchoniemy" i "niewidomy". U nas tradycje te uzasadnia�y jedynie trudne warunki polityczne i ucisk, ograniczaj�cy nawet tego typu o�wiatowe poczynania polskie.
Specjalno�ci� szko�y sta�o si� z czasem kszta�cenie
niewidomych muzyk�w, kt�rych liczba stale wzrasta�a.
* * *
W roku 1864 zorganizowali si� oni z inicjatywy i pod
kierunkiem dyrektora Pap�o�skiego, tworz�c Towarzystwo
Niewidomych Muzyk�w, by�ych Wychowank�w Instytutu
G�uchoniemych i Ociemnia�ych w Warszawie.
By�o to pierwsze w Polsce samopomocowe stowarzyszenie
samych niewidomych.
Od roku 1870 siedzib� Towarzystwa by� gmach poklasztorny przy ul. Piwnej 9/11. W czasie Powstania 1863 roku
skonfiskowany przez w�adze carskie, jako dobro ko�cielne, gmach ten zosta� przekazany Instytutowi G�uchoniemych i
Ociemnia�ych do u�ytkowania "na cele charytatywne".
Przyznany na siedzib� niewidomych muzyk�w, mie�ci� w dw�ch pokojach biuro i �wietlic�, w pozosta�ej za� cz�ci - pokoje mieszkalne.
Towarzystwo liczy�o przesz�o 50 cz�onk�w niewidomych,
nadto za� widz�cych, popieraj�cych i honorowych. Prezesami byli kolejno dyrektorzy Instytutu, stale opiekowa� si� on bowiem instytucj�, kt�r� sam powo�a� do �ycia. Cz�onkami zarz�du byli niewidomi w liczbie pi�ciu i czterech
widz�cych.
Prowadzone przez Towarzystwo biuro po�rednictwa pracy
przyjmowa�o od instytucji i os�b prywatnych zam�wienia na dorywcz� prac� muzyk�w, oraz stara�o si� o sta�e
zatrudnienie dla cz�onk�w w restauracjach i kawiarniach, w szko�ach ta�ca i przy baletmistrzach. Cz�onkowie, kt�rzy otrzymali prac� za po�rednictwem Towarzystwa, wp�acali 5 dochod�w do jego kasy.
W �wietlicy by�y dwa fortepiany. Odbywa�a si� tu
wzajemna nauka nowych utwor�w muzycznych. Pomoc stanowi� widz�cy pracownik Towarzystwa, lektor, kt�ry odczytywa� nuty czarnodrukowe. Towarzystwo prowadzi�o ch�ry, kt�re �piewa�y w ko�cio�ach i zespo�y muzyczne, przewa�nie trzyosobowe
/fortepian, skrzypce i wiolonczela/. W Warszawie, P�ocku i �odzi organizowane by�y koncerty na doch�d Towarzystwa i na cele spo�eczne.
Przy Towarzystwie istnia�o Ko�o Pa�. Jego cz�onkinie
prowadzi�y w �wietlicy g�o�ne czytanie ksi��ek
czarnodrukowych.
Pokoje mieszkalne odnajmowane by�y za nisk� op�at� lub
przyznawane bezp�atnie cz�onkom, zw�aszcza przybywaj�cym z poza Warszawy. Znajdowa�o tu sta�� siedzib� oko�o 20-u
niewidomych muzyk�w, samotnych i z rodzinami.
Pomoc Towarzystwa nie ogranicza�a si� do stara� o prac�
i udzielania mieszka�. Powa�n� rol� pe�ni�a kasa zapomogowa, po�yczkowa i pogrzebowa. Zapom�g przyznawano du�o, tak
cz�onkom jak wdowom i dzieciom po zmar�ych kolegach.
Po�yczki w wysoko�ci do 50 rubli przyznawano za por�czeniem dw�ch os�b, zwrot nast�powa� ratalnie.
Materialna sytuacja Towarzystwa by�a dobra i mocno
ugruntowana. Pr�cz 5% podatku od dochod�w wp�ywa�y sk�adki cz�onkowskie, wynosz�ce dwa ruble od osoby rocznie.
Towarzystwo stara�o si� tak�e o wp�ywy dodatkowe, z kt�rych zamierza�o zabezpieczy� staro�� swoich cz�onk�w. Kapita� �elazny Towarzystwa doszed� do 15.000 rubli.
W roku odzyskania niepodleg�o�ci przez pa�stwo polskie
Towarzystwo Niewidomych Muzyk�w, b. Wychowank�w Instytutu G�uchoniemych i Ociemnia�ych mia�o za sob� prawie
pi��dziesi�cioletni� dzia�alno��. 1/
Oko�o roku 1880 powsta�o w Wilnie Kuratorium Opieki nad
Ociemnia�ymi /nazwa rosyjska: Obszczestwo Popieczytielstwa o Sliepych/. By�a to organizacja filantropijna, do kt�rej
nale�a�y g��wnie osoby widz�ce. O dzia�alno�ci jej pod
zaborem rosyjskim - wiadomo�ci nie posiadamy. 2/
4 4 60 0 4 99 1 ff 1 32 1
- - -
4 4 60 0 4 111 1 ff 1 32 1
Dzia�alno�� Towarzystwa Opieki nad Ociemnia�ymi w
Warszawie zapocz�tkowana zosta�a przez R�� Czack�.
Urodzona w roku 1876, utraci�a ona wzrok maj�c 22 l.
Zwodzona przez r�nych lekarzy w kraju i za granic�, prawd�, i� nigdy ju� widzie� nie b�dzie, przyj�a od okulisty
warszawskiego, dr Gepnera. R�wnocze�nie wskaza� on jej cel i sens dalszego �ycia - w niesieniu pomocy niewidomym polskim, opuszczonym i zaniedbanym.
Uznawszy postawiony przed sob� drogowskaz za w�asny,
lata 1900-1910 po�wi�ci�a gruntownym przygotowaniom do
zamierzonej dzia�alno�ci. Podczas podr�y po zachodniej
Europie zapoznawa�a si� z sytuacj� niewidomych oraz z
formami akcji, maj�cej na celu popraw� ich bytu i otworzenie przed nimi szerszych mo�liwo�ci. Najwi�cej znalaz�a we
Francji: system Braille"a i formy dzia�alno�ci Association V. Haouy sta�y si� g��wnymi filarami dla jej prze�wiadczenia o w�asnym powo�aniu i dla podejmowanej dzia�alno�ci. W�a�nie we Francji znalaz�a Czacka podstawy dla swej tezy
podstawowej, znacznie p�niej sformu�owanej: "Praca
niewidomych dla niewidomych stanowi jedn� z
najodpowiedniejszych form ich zatrudnienia i daje wzgl�dnie szerokie, lecz nie do�� wyzyskane, pole dzia�alno�ci".
Po powrocie do kraju w r. 1910, Czacka otworzy�a w
Warszawie przy ul. Dzielnej Ognisko dla Niewidomych Kobiet. Zamieszka�o tu ich 7. Uczy�y si� galanterii koszykarskiej, trykotarstwa r�cznego i wyplatania krzese�.
W tym samym roku, wsp�lnie z ociemnia�ym mecenasem St.
Bukowieckim zorganizowa�a Towarzystwo Opieki nad
Ociemnia�ymi i z nim z��czy�a swoje dalsze plany i
dzia�ania.
W roku 1913 Towarzystwo za�o�y�o przy ul. Z�otej szko��
dla niewidomych ch�opc�w, ochronk� dla dzieci oraz warsztaty koszykarskie wraz z internatem dla m�czyzn. By�a to
pierwsza na terenie zaboru rosyjskiego szko�a dla dzieci niewidomych z polskim j�zykiem nauczania. Na ul. Z�ot�
przeniesione zostaje r�wnie� Ognisko dla Kobiet z ulicy
Dzielnej, gdzie powstaje teraz nowa plac�wka: schronisko dla niewidomych staruszek wraz z warsztatem torebkarskim.
W tym samym czasie Towarzystwo zapocz�tkowa�o akcj�
kolonii letnich dla wychowank�w, co by�o wyrazem troski o ich zdrowie i rozw�j fizyczny. Pierwsze kolonie organizowane by�y w maj�tkach prywatnych.
Zdaj�c sobie spraw� z r�norodno�ci potrzeb, odczuwanych przez ludzi niewidomych w �wczesnych warunkach, R�a Czacka da�a inicjatyw� akcji "patronatowej" Towarzystwa,
polegaj�cej na udzielaniu indywidualnej pomocy niewidomym i ich rodzinom w warunkach istniej�cych, w mieszkaniach
prywatnych. Dzia�alno�� ta okaza�a si� bardzo potrzebna i rozwija�a si� coraz lepiej. W roku 1914 Towarzystwo mia�o pod swoj� opiek� 110 rodzin niewidomych warszawskich.
Niekt�rzy z nich otrzymywali pomoc materialn�, inni zostali zatrudnieni w warsztatach koszykarskich.
Rozpowszechnienie w zaborze rosyjskim systemu pisma
punktowego Ludwika Braille'a jest zas�ug� R�y Czackiej i Towarzystwa Opieki nad Ociemnia�ymi. Jego zdecydowane
stanowisko w tej sprawie r�ni�o si� zasadniczo od pe�nej w�tpliwo�ci postawy nauczycieli Instytutu G�uchoniemych i Ociemnia�ych, kt�rzy nie wychodzili poza pr�by w stosowaniu tego systemu i to wy��cznie w j�zyku rosyjskim. Czacka staje si� pierwsz� nauczycielk� brajla w zak�adzie na Dzielnej i w�r�d patronowanych w ich mieszkaniach. Staje si� tak�e
organizatork� pierwszego zespo�u widz�cych i niewidomych kopist�w ksi��ek dla niewidomych i za�o�ycielk� pierwszej w Polsce poka�nej polskiej biblioteki brajlowskiej.
W czasie pierwszej wojny �wiatowej R�a Czacka
przebywa�a na Wo�yniu, odci�ta od Warszawy przez dzia�ania wojenne. Plac�wki Towarzystwa prowadzone by�y w tym czasie przez jej wsp�pracownik�w tak jak umieli i jak to by�o
mo�liwe w warunkach okupacyjnych.
Pozostaj�c w oddaleniu od terenu swej dzia�alno�ci i od
jej �ywotnych problem�w, Czacka mia�a mo�no�� przemy�le� najw�a�ciwsze drogi rozwoju i najkorzystniejsze dla
Towarzystwa formy organizacyjne. W trosce o odpowiednio
dobrany i ustabilizowany personel opieku�czy, postanowi�a odwo�a� si� do wra�liwo�ci kobiet na cierpienie ludzkie i do ich uczu� religijnych. Dosz�a do wniosku, �e jedynie zakonna organizacja personelu zapewni dzia�alno�ci Towarzystwa
jednostki konsekwentnie dobrane i wychowane, na ca�e �ycie dobrowolnie zwi�zane ze spraw� niewidomych, pojmowan� jako s�u�ba Bogu i cierpi�cemu cz�owiekowi.
Wiosn� 1918 roku wraca do Warszawy w habicie
franciszka�skim, jako siostra El�bieta. Stwierdza, i�
utworzona przez ni� plac�wka sta�a si� podobna do
�redniowiecznego przytu�ku dla niewidomych. Obejmuje
kierownictwo Zak�adu przy ul. Polnej 40, od razu
przekszta�caj�c go w instytucj� nowoczesn�. R�wnocze�nie przyst�puje do organizowania zakonu Si�str Franciszkanek S�u�ebnic Krzy�a.
Ta podstawowa reorganizacja Towarzystwa Opieki nad
Ociemnia�ymi przeprowadzona by�a w ostatnich miesi�cach
wojny i w pierwszych miesi�cach organizowania si�
wyzwolonego pa�stwa polskiego. 3/
Pierwsz� polsk� plac�wk� wychowawcz�, przeznaczon�
wy��cznie dla dzieci niewidomych w zaborze austriackim, by� Zak�ad Ciemnych we Lwowie, ufundowany w 1845, otwarty w
1851.
Pocz�tek tej funkcji da� hr. Wincenty Zaremba Skrzy�ski, kt�ry w ten spos�b pragn�� utrwali� pami�� swego niewidomego syna. Dla Zak�adu, obliczonego na 30 miejsc internatowych, fundator wzni�s� specjalny budynek przy ul. �yczakowskiej. Po 50 latach nast�pi�o przeniesienie rozwijaj�cej si�
instytucji do wi�kszego gmachu, r�wnie� zbudowanego przez Fundacj�, przy ul. �w. Zofii.
Dzia�alno�ci� Zak�adu kierowa�a honorowa dyrekcja, na
kt�rej czele sta� kurator. Rzeczywiste kierownictwo
sprawowali pedagodzy widz�cy.
W latach 1851-1868 do Zak�adu przyjmowano wy��cznie
ch�opc�w, potem otworzono oddzia� dla dziewcz�t,
powi�kszaj�c liczb� wychowank�w do 40. Dzieci niewidome w wieku poni�ej 10 lat uwa�ano wtedy za zbyt s�abe do nauki szkolnej i wymagaj�ce opieki rodzinnej, przyjmowano wi�c je tylko wyj�tkowo. Za to nie robiono trudno�ci zg�aszaj�cym si� analfabetom i niewidomym w wieku powy�ej 14 lat i uczono ich wszystkiego od pocz�tku razem z m�odszymi dzie�mi. W roku 1902 otworzono przedszkole, obejmuj�c opiek� tak�e i dzieci najm�odsze.
Nauka prowadzona by�a w 2 oddzia�ach, ni�szym i wy�szym. Oddzia� ni�szy mia� kurs dwuletni, wy�szy - czteroletni. Dzieci uczy�y si� czyta�, pisa� i rachowa� po polsku,
gramatyki i sk�adni polskiej, wyg�aszania wierszy,
matematyki w zakresie czterech dzia�a�, regu�y trzech i
procent�w, historii Polski i Austrii, podstawowych
wiadomo�ci z botaniki i zoologii. Znacznie p�niej dodano chemi� i fizyk�. W pierwszym okresie j�zyka niemieckiego uczono nie obowi�zkowo, potem nauk� j�zyk�w obcych
skasowano, pozwalaj�c jednak poszczeg�lnym uczniom bra�
lekcje prywatne.
Czytania uczono systemem Kleina /wyk�uwane litery
�aci�skie/ b�d� w brajlu. Pierwsze tabliczki brajlowskie do pisania sprowadzono bardzo p�no - do tego czasu dzieci
pisa�y literami �aci�skimi na tabliczkach �upkowych lub
usi�owa�y wyk�uwa� litery brajlowskie bez tabliczek.
Poza przedmiotami og�lnymi uczono gry na skrzypcach,
organach i na fortepianie.
Z rzemios� ch�opcy uczyli si� koszykarstwa i wyplatania
mat, p�niej tak�e szczotkarstwa. Dziewcz�ta za roboty
koronkarskie, szyde�kowe i na drutach zdobywa�y dla Zak�adu nagrody i pochwa�y od wystaw krajowych i zagranicznych,
"poniewa� �aden inny zak�ad dla ciemnych tak udatnych rob�t dot�d jeszcze nie dostarcza�".
Zas�uguj� na uwag� przyczyny, dla kt�rych Zak�ad
zrezygnowa� z nauczania dw�ch rzemios�, wprowadzonych w
pierwszym okresie.
Jednym z nich by�o szewstwo, "kt�rego 11 lat uczono, a
kt�re, i� nadzoru widz�cej i bieg�ej osoby wymaga, czego znowu ociemnia�y po opuszczeniu Zak�adu rzadko kiedy z
wielk� trudno�ci� poza Zak�adem do�wiadcza, nie praktycznym si� okaza�o".
Drugim by�o powro�nictwo, "kt�re wybornie uczniowie
przez 7 lat wykonywali, kt�re wszak�e wskutek konkurencji zwin�� musiano. Bo podczas gdy ucze� taki postronka ze
zdrowych konopii, np. na uwi�z byd�a, ni�ej 18 cent�w
sprzeda� nie by� w stanie, ofiarowano w�o�cianom podobny towar za 9 cent�w, kt�ry atoli z k�ak�w sporz�dzany, przy u�ywaniu dopiero nieprzydatno�� sw� okazywa�."
Akt fundacyjny postanawia�, �e dzieci w Zak�adzie maj�
by� kszta�cone "w ten spos�b, aby pod�ug mo�no�ci, po
uko�czeniu kursu naukowego na w�asne utrzymanie zarobkiem trudni� si� mog�y". W pierwszym okresie zalecenie to
usi�owano realizowa� rygorystycznie: "�e za� kszta�cenie takie ociemnia�ych, jak wiadomo, z mnogimi trudno�ciami jest po��czone, zatem wychowa�cy naszego Zak�adu przez lat kilka, a czasem i kilkana�cie, w nim przebywa� musz�, nim ich mo�na wypu�ci� z nadziej�, �e jako tako samodzielnie utrzyma� si� potrafi�".
Troska o dalsze koleje �ycia wychowank�w wchodzi�a w tym okresie w zakres dzia�alno�ci Zak�adu: "... i po ich
wyst�pieniu Dyrekcja opiekuje si� nimi, zw�aszcza
dziewcz�tami, umieszczaj�c je u krewnych, znajomych lub
innych opiekun�w, przysparzaj�c im roboty, udzielaj�c
materia��w do rob�t r�cznych, a nieraz i wsparcia". W
czasach tych, zgodnie z regulaminem, uczniowie ko�cz�cy
szko�� otrzymywali narz�dzia umo�liwiaj�ce im za�o�enie
w�asnego warsztatu. Dostawali nadto zapas surowca, 50
dochodu ze sprzeda�y przedmiot�w wykonanych w czasie nauki zawodu, oraz zaopatrzenie w odzie�.
Po roku 1910 wyp�acano tylko zarobione w szkole
pieni�dze, absolwentom za� nie wolno by�o odwiedza� Zak�adu. Przez ca�y jednak okres jego istnienia najzdolniejsi
wychowankowie zatrzymywani byli i zatrudniani jako
nauczyciele. I tak: "przez szereg lat /a� do �mierci/ by�y ucze� Zak�adu, ociemnia�y Otton K�odnicki, uczy� swych
dawnych koleg�w gry na fortepianie". Tak�e "dawna
wychowanka, Salomea Bukowska, pozosta�a w Zak�adzie i
pomaga�a innym przy wykonywaniu rob�t r�cznych". W latach p�niejszych nauczycielem muzyki by� Aleksander Stankiewicz, "pomocnikiem nauczycielskim" za� absolwent Zak�adu,
W�odzimierz Dola�ski.
Liczba miejsc w Zak�adzie, ze wzgl�du na ograniczone
fundusze, wzrasta�a bardzo powoli, co stanowi�o przedmiot troski Dyrekcji.
W roku za�o�enia Zak�ad utrzymywa� 7 ch�opc�w i jednego
nauczyciela /1851/. W 19 lat potem w Zak�adzie wychowywa�o si� 21 ch�opc�w i 14 dziewcz�t. Zatrudniano wtedy
nauczyciela kieruj�cego, pomocnika nauczycielskiego,
nauczyciela muzyki, majstra koszykarskiego i katechet�.
Nauczycielk� rob�t kobiecych by�a przez szereg lat
bezinteresownie Anna Makowska, �ona nauczyciela kieruj�cego, Marka Makowskiego. By� to nieoceniony pracownik "kt�ry i szkolne przedmioty wyk�ada� i nauki rzemios� wszystkich
przez wiele lat sam udziela�, wzgl�dnie udzielania tych�e nadzorowa�". Nadto "niemniej skutecznie wp�ywa� na
kszta�cenie charakter�w uczni�w oraz niezmordowanie pilnowa� porz�dku domowego".
Zgodnie z regulaminem, opartym na akcie fundacyjnym,
warunki przyj�cia do Zak�adu by�y nast�puj�ce: metryka
chrztu, �wiadectwo formalne o przynale�no�ci do
chrze�cija�skiej gminy w Galicji, w Krakowskim lub na
Bukowinie, dow�d "szczepionej lub naturalnej ospy",
�wiadectwo zdrowia, "przy czem si� dodaje, �e epileptycy i idioci w Zak�adzie pomieszczeni by� nie mog�".
Jak z tego wynika, Zak�ad odrzuca� dzieci niewidome
upo�ledzone umys�owo i fizycznie. Uzasadnieniem tego by�a troska o nale�yte wykonanie zadania, niew�tpliwie
nowatorskiego, oraz dba�o�� o wychowank�w mimo �lepoty
zdolnych do nauki i pracy. Prywatna fundacja mia�a prawo dowolnie okre�la� zakres i charakter podejmowanej
dzia�alno�ci. Z prawa tego Zak�ad Ciemnych we Lwowie
korzysta� bezwzgl�dnie, martwi�c si� jednak, �e nie mo�e przyjmowa� wszystkich kandydat�w.
Wychowankowie Zak�adu otrzymywali w nim "wikt skromny,
ale po�ywny, ubiory letnie i zimowe, bielizn�, po�ciel,
obuwie". 4/ Wyrazem troski o zdrowie dzieci by�y �wiczenia gimnastyczne na przyrz�dach, prowadzone dwa razy na tydzie�. Pozatem ruchu by�o ma�o. Dzieci spacerowa�y po sali dw�jkami lub tr�jkami, trzymaj�c si� pod r�ce. Do ogrodu wolno by�o wychodzi� tylko parami. Innych gier pr�cz domina i warcab dzieci nie poznawa�y. Wymagano, by same ubiera�y si�, my�y, by dawa�y sobie rad� przy jedzeniu. Poza tym nie my�lano o ich usamodzielnianiu.
Braki, cechuj�ce system wychowawczy Zak�adu, cz�ciowo
tylko mog�y by� usuwane podczas pobyt�w dzieci w domach
rodzinnych. Regulamin wymaga� bowiem pozostawania wszystkich dzieci w czasie ferii �wi�tecznych, nakazuj�c za to
obowi�zkowy wyjazd na wakacje letnie. Zasada ta by�a
przestrzegana tak dok�adnie, �e dzieci, kt�re nie mia�y
rodzin lub nie mog�y do nich pojecha�, umieszczano na lato w prywatnych domach ziemian galicyjskich.
W p�niejszych latach b��dem Zak�adu by� brak troski o
przysz�o�� wychowank�w, kt�rzy w wi�kszo�ci pochodzili z rodzin robotniczych i ch�opskich.
Uczono ich w szkole muzyki, lecz nie chciano w nich
widzie� przysz�ego zawodu niewidomych. Zabraniano wi�c gra� utwory lekkie, kt�rych znajomo�� umo�liwia�aby prac�
zawodow� w zespo�ach muzycznych. Grywanie uczni�w w
restauracjach i kawiarniach by�o �le widziane tak przez
dyrekcj� szko�y, jak przez kuratorium Zak�adu. Ostatecznie kilku absolwent�w zosta�o organistami, kilku
wyspecjalizowa�o si� w muzyce tanecznej, dw�ch zosta�o
nauczycielami muzyki w szko�ach dla dzieci niewidomych.
Najtrudniejsza by�a sytuacja �yciowa niewidomych dziewcz�t i kobiet. S�abym wyrazem troski spo�ecze�stwa o nie by�o
stypendium, przeznaczone dla jednyej z by�ych wychowanek Zak�adu, a ufundowane przez urz�dnika lwowskiego, kt�rego nazwiska nie utrwalono. Wyp�acane stale co miesi�c,
zapewnia�o ono spokojny byt wybrance losu, gdy pozosta�e absolwentki musia�y boryka� si� z codziennymi trudno�ciami bez �adnych perspektyw. /5
4 4 60 0 4 99 1 ff 1 32 1
- - -
4 4 60 0 4 1
W lecie roku 1914, tj. w chwili wybuchu wojny �wiatowej, Zak�ad sta� pusty, wychowankowie bowiem, wys�ani na czas wakacji, przebywali w domach rodzinnych.
W rozumieniu potrzeb wojennych i dla os�ony dobra
fundacji przed zniszczeniem, dyrekcja urz�dzi�a w gmachu Zak�adu szpital dla 60 �o�nierzy i oficer�w austriackich. Istnia� on do chwili ewakuacji Lwowa przed wkroczeniem wojsk rosyjskich, to znaczy do ostatnich dni sierpnia 1914 r.
W kilka dni potem budynek Zak�adu zosta� zaj�ty na
kwater� dla oddzia�u rosyjskiego licz�cego 500 ludzi, co grozi�o dewastacj� siedziby dzieci niewidomych. Dlatego
dyrekcja postanowi�a bez zw�oki wznowi� dzia�alno�� Zak�adu i zakwaterowa�a w nim dziesi�ciu wychowank�w i by�ych
wychowank�w, przebywaj�cych w�wczas we Lwowie. Wobec
og�oszenia przez w�adze okupacyjne zakazu prowadzenia
systematycznej nauki, niewidomi powtarzali ju� nabyte
wiadomo�ci oraz uczyli si� rzemios�, rob�t r�cznych i
muzyki.
Od wiosny 1916 roku do p�nej jesieni roku nast�pnego
w�adze wojskowe austriackie kierowa�y tu ociemnia�ych
inwalid�w wojennych, Polak�w i Rusin�w. W ten spos�b powsta� pierwszy na ziemiach polskich zak�ad rehabilitacyjny dla ociemnia�ych �o�nierzy. Otrzymywali oni tutaj pe�ne
utrzymanie oraz nauk� czytania i pisania, muzyki,
szczotkarstwa i koszykarstwa. W pierwszym okresie by�o ich 50, stopniowo liczba ta wzros�a do 100 szeregowc�w, jednego oficera i 4 cywilnych ofiar wojny. Wraz z nimi przebywa�o czterech wychowank�w Zak�adu, oczekuj�cych na wznowienie nauki szkolnej.
Inwalidzi byli otaczani opiek� i ofiarno�ci�
spo�ecze�stwa i w�adz. Na wiosn� 1917 r. dyrekcja Zak�adu zorganizowa�a wystaw�-kiermasz z wyrobami inwalid�w, kt�re ludno�� natychmiast rozkupi�a.
W tym czasie rozpoczyna� sw� dzia�alno�� ociemnia�y
oficer, kpt. Jan Silhan.
Wybuch I wojny �wiatowej zasta� go w szeregach armii
austriackiej, gdzie odbywa� s�u�b� wojskow� /1913-1914/. Wys�any na front serbski, w listopadzie 1914 r. zosta�
ci�ko ranny i straci� wzrok. Podczas leczenia szpitalnego w Budapeszcie znany tyflopedagog z Czerniowiec, G. Halarewicz, nawi�za� z nim kontakt i wprowadzi� go na drog� s�u�by dla sprawy niewidomych.
Po powrocie do zdrowia Silhan, zrazu sam, potem za� z
�on� przygotowywa� si� do planowej, powa�nej dzia�alno�ci. Nie mog�c z powodu utraty wzroku ko�czy� zaawansowanych
studi�w politechnicznych, specjalizuje si� w
tyflopedagogice. Jako hospitant zapoznaje si� z
dzia�alno�ci� Instytutu Wychowawczego dla Niewidomych w
Wiedniu. Czyta podstawow� lektur� fachow�. Przez rok
ucz�szcza na wydzia� filozoficzny Uniwersytetu Wiede�skiego, uzupe�niaj�c studia pedagogiczne. W roku 1916 odbywa wraz z �on� sze�ciotygodniow� podr� po Austrii, zwiedzaj�c r�ne zak�ady, instytucje wychowawcze i opieku�cze dla
niewidomych. Prac� u�atwia mu znajomo�� pisma brajlowskiego, kt�re opanowa� w par� tygodni po utracie wzroku, i pisania na maszynie. Pos�ugiwa� si� tak�e skr�tami brajlowskimi i r�nymi usprawnieniami technicznymi. G��wnym czynnikiem
kompensacyjnym by�a jednak pe�na oddania pomoc �ony.
W roku 1917 plany obojga Silhan�w ulegaj� zasadniczej
zmianie. Ociemnia�y kapitan zostaje powo�any do czasowej s�u�by czynnej i odkomenderowany do Lwowa celem
zorganizowania i prowadzenia Szko�y dla Ociemnia�ych
�o�nierzy na Kleparowie. Pierwsz� grup� uczni�w stanowi� zesp� ociemnia�ych inwalid�w, dot�d przebywaj�cych w
Zak�adzie Ciemnych.
Na stanowisku tym doczeka� ko�ca pierwszej wojny
�wiatowej i wyzwolenia pa�stwa polskiego. 6/
Zak�ad Ciemnych za� po odej�ciu inwalid�w wr�ci� do
swych normalnych zada� wychowawczych. 7/
W latach 1831 i 1834 zab�r pruski by� obj�ty spisami
niewidomych, kt�re na terenie ca�ej monarchii pruskiej
przeprowadza� Blindenheim berli�ski. Pierwszy z tych spis�w ujawni� w "prowincji pozna�skiej" na 1.056.278 mieszka�c�w 668 niewidomych, w�r�d nich za� 55 dzieci do lat 15.
W zwi�zku z wynikami spis�w, w�adze pruskie powo�a�y do
�ycia szko�� dla niewidomych przy pozna�skim seminarium
nauczycielskim i w oparciu o istniej�cy ju� zak�ad dla
dzieci g�uchoniemych. Specjalnie sprowadzony z Berlina
niewidomy nauczyciel Mejer uczy� mia� dzieci niewidome.
Szko�a istnia�a jednak bardzo kr�tko, tak z powodu bardzo ma�ej liczby uczni�w, jak ze wzgl�d�w narodowo�ciowych i finansowych. Dla seminarium stanowi�a bowiem nadmierne
obci��enie materialne.
Poniewa� jednak by�y to lata organizowania zak�ad�w dla
niewidomych w ca�ej Europie, w�adze pa�stwowe zainicjowa�y utworzenie fundacji, kt�ra mia�a zapewni� podstawy dla
takiej plac�wki w pozna�skim.
Niezale�nie od tego powsta� w r. 1853 w Wolsztynie, z
inicjatywy miejscowego aptekarza, ma�y, prywatny zak�ad dla dzieci niewidomych. Po zbudowaniu z funduszy fundacji
specjalnego budynku w Bydgoszczy, zak�ad wolszty�ski,
licz�cy 30 wychowank�w, zosta� w r. 1872 tam przeniesiony i umieszczony w nowym gmachu.
Znalaz�o si� w nim teraz 88 wychowank�w, pobieraj�cych
nauk� w 8 klasach. W warsztatach szkolnych uczono
koszykarstwa, tapicerstwa, szczotkarstwa, trykotarstwa i kobiecych rob�t r�cznych. Zdolniejszym uczniom udost�pniono nauk� masa�u. Kszta�cono tak�e nauczycieli muzyki,
organist�w i stroicieli fortepian�w.
W programie szko�y g��wny nacisk k�adziono na
przygotowanie do zawodu. W nauce przedmiot�w og�lnych
stosowany by� system Braille"a.
Zak�ad od po�udnia mia� du�y ogr�d, co sprzyja�o
urz�dzaniu r�nych zaj�� i rozrywek na wolnym powietrzu tak w lecie, jak w zimie. W �wietlicy by�y prowadzone gry
towarzyskie, g�o�ne czytanie itp. Personel
pedagogiczno-administracyjny liczy� 24 osoby. W r. 1910
budynek zosta� powi�kszony i unowocze�niony. Wprowadzono wodoci�gi i gaz, centralne ogrzewanie, telefon, wind� do podawania posi�k�w z kuchni do jadalni. 8/
W chwili przejmowania teren�w zachodnich przez nowe
w�adze polskie by� to jedyny w Wielkopolsce i na Pomorzu zak�ad dla dzieci niewidomych. Nie by� to jednak zak�ad, kt�ry pod zaborem pruskim wychowywa� i naucza� przysz�ych niewidomych dzia�aczy polskich.
Podobn� jak zak�ad bydgoski rol� spe�nia�y bowiem
wielkie Blindenheimy: we Wrzeszczu ko�o Gda�ska /za�o�ony w 1864 roku/ i we Wroc�awiu /1817/.
Wszystkie te zak�ady nie uwzgl�dnia�y wcale narodowo�ci
uczni�w wobec czego wychowywane w internatach niewidome
dzieci polskie by�y nara�one na germanizacj� w stopniu
znacznie wy�szym, ni� dzieci widz�ce, ucz�szczaj�ce do szk� niemieckich, lecz nie wyrywane z rodzin.
Po uko�czeniu szk� ich niewidomi absolwenci nie
posiadali w spo�ecze�stwie �adnego oparcia.
4 4 60 0 4 99 1 ff 1 32 1
- - -
4 4 60 0 4 111 1 ff 1 32 1
Jedyne stowarzyszenie samopomocowe niewidomych na
terenie zaboru pruskiego zorganizowali w�a�nie niewidomi �l�zacy, byli wychowankowie zak�adu dla niewidomych we
Wroc�awiu.
By� to Verein der Blinden im Oberschlesischen
Industriebezirk, za�o�ony 15 grudnia 1912 roku w Bytomiu przez Rudolfa Andrzeja Stasika, Jana Janasa, Jana Pinczoka i in. Na 2.000 niewidomych, wykazywanych na terenie G�rnego �l�ska, przez oficjaln� statystyk� �wczesn�, do
stowarzyszenia nale�a�o 500-600. Posiada�o ono 9 k�: w
Bytomiu, Gliwicach, Zabrzu, Raciborzu, Opolu, Ko�lu, Nysie, Prudniku i G�ubczycach.
Celem stowarzyszenia by�o niesienie pomocy wszystkim
niewidomym na �l�sku. Stowarzyszenie by�o organizacj� samych niewidomych, korzystaj�c� z pomocy widz�cych, jako cz�onk�w wspieraj�cych. Z pomoc� przychodzi�y te� w�adze
terytorialne. Dzia�alno�� u�atwia�o pe�nienie przez R. A. Stasika funkcji p�atnego opiekuna niewidomych na G�rnym
�l�sku z ramienia berli�skiego Ministerstwa Opieki Spo�. Odezwa stowarzyszenia, rozes�ana do dyrekcji hut, kopalni i zak�ad�w przemys�owych oraz do os�b prywatnych z pro�b� o legaty i dotacje, przynios�a jako odzew fundusze, kt�re
pozwoli�y naby� dom w Bytomiu. Sta� si� on nast�pnie g��wnym o�rodkiem dzia�alno�ci niewidomych �l�skich.
Cz�onkowie Towarzystwa korzystali z przywilej�w,
przys�uguj�cych niewidomym w ca�ej Rzeszy /zni�ki w
podatkach obrotowym i dochodowym, zwolnienie od podatku
dochodowego niewidomych, zarabiaj�cych mniej ni� 400 Mk
rocznie, 50% zni�ki na kolejach dla niewidomych i ich
przewodnik�w, ulgi przy przejazdach tramwajami, przyznawane w r�nej wysoko�ci przez w�adze poszczeg�lnych miast/. Nadto Stowarzyszenie wystara�o si� dla wszystkich cz�onk�w o ulgi w op�atach komunalnych, wyrabia�o poszczeg�lnym niewidomym renty i zapomogi, broni�o w razie potrzeby przez swych
przedstawicieli w s�dach, a z okazji Gwiazdki rozdziela�o liczne paczki z odzie�� i �ywno�ci� oraz dary pieni�ne.
Celem zatrudnienia cz�onk�w zdolnych do pracy,
Stowarzyszenie zorganizowa�o wi�ksze warsztaty szczotkarskie i koszykarskie w Bytomiu i Chorzowie oraz mniejsze w
Prudniku i�Nysie. Organizowa�o r�wnie� zatrudnienie
cha�upnicze i prowadzi�o szkolenie przywarsztatowe.
Wi�kszo�� niewidomych mia�a karty rzemie�lnicze, np. na
wyr�b trzepaczek. Kilku niewidomych Stowarzyszenie umie�ci�o jako telefonist�w w Hucie Pok�j. Kilku pracowa�o jako
muzycy, stroiciele, kupcy.
Przy wsp�pracy z Katolick� Lig� Kobiet Stowarzyszenie
wysy�a�o dzieci i doros�ych do szk� i zak�ad�w dla
niewidomych we Wroc�awiu i w Berlinie oraz do konserwatori�w muzycznych, organizowa�o r�czne przepisywanie ksi��ek w
brajlu dla w�asnej biblioteki w Bytomiu, prowadzi�o kursy brajla, urz�dza�o przedstawienia teatralne i wystawy.
Posiada�o w�asne zespo�y muzyczne i ch�ry.
Nie wydawa�o natomiast czasopism ani ksi��ek, nie mia�o
bowiem drukarni. Cz�onkowie czytywali miesi�cznik
Blindenwelt, wydawany przez Reichsdeutsche Blinden Verband w Berlinie.
Z organizacj� og�lnoniemieck� Stowarzyszenie �l�skie
by�o w sta�ym kontakcie i co trzy lata wysy�a�o swych
delegat�w na kongresy przez ni� organizowane.
Tak przedstawia�a si� dzia�alno�� Stowarzyszenia a� do
odzyskania niepodleg�o�ci przez Polsk� i do z��czenia z ni� cz�ci G�rnego �l�ska w wyniku Powsta� �l�skich. 9/
4 4 60 0 4 99 1 ff 1 32 1
- - -
4 4 60 0 4 111 1 ff 1 32 1
Jedyne w zaborze pruskim Towarzystwo Opieki nad
Niewidomymi powsta�o w Bydgoszczy w r. 1889. Celem jego by�o "uszcz�liwienie niewidomych przez prac�". Pod opiek�
Towarzystwa znajdowa�o si� oko�o 1000 niewidomych. Plan
zbudowania domu z mieszkaniami dla niewidomych i ich rodzin nie zosta� zrealizowany. 10/ Powsta�o natomiast schronisko dla niewidomych samotnych. Od roku 1912 Towarzystwo mia�o drukarni� i wydawa�o czasopismo "Feierstunde". Prowadzi�o tak�e bibliotek� brajlowsk�. Tyle tylko danych posiadamy o jego dzia�alno�ci. 11/
Odno�niki
0/ Dr W�odzimierz Dola�ski. Francja, Anglia i my. Sprawa Niewidomych. 1858, Zeszyt V.
Janina Ender - ks. Falkowski, nauczyciel g�uchoniemych.
Dziennik Dzi� i Jutro, Warszawa r. 1954, nr 16. Bibliot. Centr. PZN.
"Uroczysty obch�d setnej rocznicy urodzin ks. Jakuba
Falkowskiego za�o�yciela i pierwszego rektora Instytutu
G�uchoniemych i Ociemnia�ych". Pami�tnik 1875, odbitka.
Streszczenie, w Archiwum Tyfl. PZN.
1/ Jan Marczewski i Wac�aw Ratowski - Relacje spisane w
r. 1957. Archiwum Tyfl. PZN.
2/ Halina Temerson - Odpowied� na ankiet� o
stowarzyszeniach niewidomych w Polsce. Archiwum Tyfl. PZN.
3/ Wed�ug opracowa� pt. "Za�o�ycielka Towarzystwa Opieki nad Ociemnia�ymi, pionierka sprawy niewidomych w Polsce" i "Patronat", otrzymanych z Towarzystwa Opieki nad
Ociemnia�ymi w Laskach w r. 1959. Archiwum Tyfl. PZN.
4/ Wyj�tki w cudzys�owach i informacje dotycz�ce
pierwszego okresu dzia�alno�ci Zak�adu - z broszury pt.
"Galicyjski Zak�ad Ciemnych we Lwowie" - stre�ci� Julian Topolnicki, sekretarz Zak�adu Ciemnych. Lw�w 1887. stron 8.
5/ Douring Karol - Zak�ad Ciemnych we Lwowie. 1851-1926. Lw�w 1926. Stankiewicz Aleksander - Relacja. Archiwum Tyfl. PZN.
6/ Czterdziestolecie pracy Kol. Silhana /niepodpisane/.
"Pochodnia" nr 8/1956. �yciorys z r. 1951 - tekst u�yczony przez kpt. Silhana. Odpowied� na ankiet� Komisji Zarz�du G��wnego PZN do spraw zatrudnienia niewidomych absolwent�w szk� wy�szych 1957 j.w. w Archiwum Tyfl. PZN.
7/ Karol Douring - j.w.
8/ A. Str�yk - Szko�a dla Dzieci Niewidomych w
Bydgoszczy. �r�d�a informacji nie podano. Materia�y do
historii niewidomych Archiwum Tyfl. PZN.
9/ Rudolf Andrzej Stasik i Maksymilian Janas -
Informacje zawarte w tych relacjach dotycz� okresu
1913-1922, bez dok�adniejszych dat, co nie pozwala odtworzy� stopniowego rozwoju Stowarzyszenia. Archiwum Tyfl. PZN.
10/ Wed�ug opracowania A. Str�yka. �r�d�a informacji
nie podane. Materia�y do historii niewidomych. Archiwum
Tyfl. PZN.
11/ Odpowied� na ankiet� o stowarzyszeniach niewidomych
Feliksa Banacha. Informuje on, i� wszystkie dokumenty
Towarzystwa uleg�y zniszczeniu w czasie II wojny �wiatowej. Archiwum Tyfl. PZN.
4 4 60 0 4 99 1 ff 1 32 1
Okres II
SPRAWA NIEWIDOMYCH W POLSCE
W LATACH 1918-1945
4 4 60 0 4 111 1 ff 1 32 1
I. Ociemniali inwalidzi wojenni. Ich zwi�zki i
instytucje pomocnicze.
Sprawa zabezpieczenia egzystencji i przysz�o�ci
inwalid�w wojennych by�a jednym z nie cierpi�cych zw�oki problem�w, kt�re oczekiwa�y rozwi�zania w naszym pa�stwie. Podobnie jak w innych, a wi�c bezpo�rednio po zako�czeniu dzia�a� wojennych. Tymczasem pa�stwo nasze organizowa�o si� na nowo nie tylko po sze�cioletniej wojnie, kt�ra przesz�a przez wszystkie jego ziemie, ale i po 150-letniej niewoli, przetrwanej w trzech obcych organizmach pa�stwowych. W tej sytuacji wiele bardzo pilnych spraw nie mog�o by�
niezw�ocznie za�atwionych. Je�eli ludzie, kt�rych te sprawy dotyczy�y, nie mogli czeka�, musieli w�asne sprawy ujmowa� na w�asne r�ce, by wysi�kiem spo�ecznym wspom�c i
przej�ciowo zast�pi� dzia�alno�� pa�stwa.
Ociemniali inwalidzi wojenni od pierwszej chwili mieli
do swej dyspozycji pa�stwowy zak�ad rehabilitacyjny w
postaci przej�tej przez w�adze polskie Szko�y Ociemnia�ych �o�nierzy we Lwowie, zorganizowanej z inicjatywy
austriackiego Ministerstwa Wojny ju� w r. 1917 przez kpt. Jana Silhana i przez niego prowadzonej. Nie rozwi�zywa�o to jednak problemu w ca�o�ci. Konieczny by� pomocniczy wysi�ek spo�ecze�stwa i samodzielny ruch inwalid�w, dotkni�tych
�lepot�.
Najwcze�niej zrozumia�a to Wielkopolska.
Bezpo�rednio po wyzwoleniu, Okr�g Wielkopolskiego
Czerwonego Krzy�a w Poznaniu stworzy� Sekcj� Opieki nad
Ociemnia�ym �o�nierzem, w sk�ad kt�rej z ramienia inwalid�w wszed� ociemnia�y oficer, in�. Czes�aw Perzy�ski. W ci�gu stosunkowo kr�tkiego czasu okaza�o si�, �e utrata wzroku nie pozbawi�a m�odych i dzielnych ludzi umiej�tno�ci my�lenia i dzia�ania, zdolno�ci stanowienia o sobie i troszczenia si� o innych, nie przekszta�ci�a ich w biern� mas� podopiecznych, oczekuj�cych na opiek� i pomoc ze strony widz�cych.
Odpowiedzi� ociemnia�ych �o�nierzy w Wielkopolsce na
akcj� pomocy, niesionej im przez Czerwony Krzy�, by�o
utworzenie w�asnej organizacji, kt�ra powsta�a ju� 18
grudnia 1919 r. By� to Zwi�zek Ociemnia�ych Wojak�w na b. zab�r pruski. Z siedzib� w Poznaniu, licz�cy oko�o 40
cz�onk�w, kt�rzy wybrali in�. Czes�awa Perzy�skiego, jako swego przyw�dc� i prezesa Zwi�zku. W roku 1920 siedziba
stowarzyszenia zosta�a przeniesiona do Bydgoszczy. W roku 1928 Zjazd Walny cz�onk�w uchwali� zmian� nazwy organizacji na Zwi�zek Ociemnia�ych Wojak�w na Wielkopolsk�, Pomorze i G�rny �l�sk z siedzib� w Bydgoszczy. W rok potem w Zwi�zku zorganizowani byli wszyscy ociemniali inwalidzi wojenni, zamieszkali na tych terenach w liczbie 132 /Wielkopolska - 86, Pomorze - 25, G�rny �l�sk - 21/. Nadto Zwi�zek sprawowa� opiek� nad 11 wdowami po zmar�ych cz�onkach.
Podstaw� materialn� dzia�alno�ci Zwi�zku stanowi�y
sk�adki cz�onkowskie /5 z� rocznie/, kwoty wp�acane przez Dyrekcj� Monopoli Pa�stwowych, subwencje pa�stwa i
samorz�du, wp�aty 110 cz�onk�w wspieraj�cych i dobrowolne ofiary.
Z chwil� powstania Zwi�zku, stosunek Okr�gu
Wielkopolskiego Polskiego Czerwonego Krzy�a przekszta�ci� si� z opieku�czego w pomocniczy i wsp�dzia�aj�cy. Wsp�lnie d��ono teraz do zrealizowania has�a, rzuconego w lutym 1919 r. na zebraniu Sekcji Opieki "ociemnia�ym inwalidom trzeba zapewni� zaw�d i przydzieli� psy przewodniki".
W rezultacie Czerwony Krzy� fundusze otrzymane od
Polonii ameryka�skiej przeznacza na kupno domu dla
ociemnia�ych �o�nierzy i za po�rednictwem prezesa
Perzy�skiego nabywa dwupi�trowy budynek w Bydgoszczy przy ulicy 3 Maja 13. Pocz�tkowo w domu tym otrzymywali
zakwaterowanie i wy�ywienie na koszt Czerwonego Krzy�a
ociemniali �o�nierze, kt�rzy w Wojew�dzkim Zak�adzie dla Dzieci Niewidomych uczyli si� rzemios� i pos�ugiwania si� systemem Braille'a. Po pewnym czasie szkolenie przeniesiono do warsztat�w zwi�zkowych, zorganizowanych przez Czerwony Krzy� w Domu Ociemnia�ego �o�nierza. W ramach tej akcji
przeszkolenie zawodowe w szczotkarstwie uzyska�o do r. 1926 oko�o 50% cz�onk�w Zwi�zku, kt�ry nast�pnie zaopatrywa� ich w narz�dzia, przydziela� bezp�atnie surowiec na pierwsze dwa miesi�ce i, za�o�ywszy w�asn� hurtowni�, zapewnia� dostaw� dobrego i taniego surowca. I po roku 1926, kt�ry uznany by� przez pa�stwo za dat� ko�cow� bezp�atnego szkolenia
inwalid�w wojennych, Zwi�zek zapewnia� utrzymanie cz�onkom, szkol�cym si� w Wojew�dzkim Zak�adzie dla Dzieci
Niewidomych.
W roku 1929 Zwi�zek ca�kowicie przej�� prowadzenie Domu
Ociemnia�ego �o�nierza, dzier�awi�c go od Czerwonego Krzy�a za odpowiedni� op�at�.
Pe�nym powodzeniem zosta�a r�wnie� uwie�czona sprawa
przydzia�u ps�w przewodnik�w. W odpowiedzi na starania
Zwi�zku, Ministerstwo Pracy i Opieki Spo�ecznej powierzy�o mu prowadzenie zak�adu tresury ps�w dla ociemnia�ych
�o�nierzy z ca�ej Polski. W latach 1927-1930 Zwi�zek
przydzieli� wytresowane psy 111 inwalidom, z kt�rych ka�dy by� przed tym odpowiednio przeszkolony.
Nie uwa�aj�c bynajmniej szczotkarstwa za uniwersalny
zaw�d niewidomych, Zwi�zek pomaga� wielu swym cz�onkom w uzyskaniu innej, odpowiadaj�cej im pracy. W rezultacie do roku 1930: osady rolne otrzyma�o z Urz�du Ziemskiego 9
cz�onk�w, koncesje lub udzia�y w przedsi�biorstwach
koncesyjnych - 29, kioski - 5, sprzeda� gazet - 4. Nadto dw�ch zatrudniono w Urz�dzie Umunduruwania, dw�ch w banku przy liczeniu pieni�dzy, jednego jako telefonist�, jednego w szpitalu wojskowym jako stenotypist�.
D���c do poprawy i u�atwienia warunk�w bytowych
cz�onk�w, Zwi�zek wystara� si� dla nich o bezp�atne
przejazdy tramwajowe w Bydgoszczy i w Poznaniu, po�redniczy� we wszelkich sprawach u w�adz pa�stwowych i samorz�dowych, zapewnia� pomoc prawn�, od roku 1927 pokrywa� koszty
leczenia. Na wypadek niespodziewanych wydarze� �yciowych prowadzi� kas� zapomogow�, cz�onkom za� nie posiadaj�cym �adnych dochod�w przydziela� "udzia�y w got�wce" z kwot
otrzymywanych z Dyrekcji Monopoli Pa�stwowych. Cenna
umiej�tno�� prezesa Perzy�skiego w��czania akcji spo�ecznej w nurt dzia�alno�ci Zwi�zku, spowodowa�a udzia� Komitetu "Gwiazdka Radiowa" w dostarczeniu 50 cz�onkom aparat�w
radiowych i udzia� pa�stwa w zaopatrzeniu wszystkich
cz�onk�w w zegarki brajlowskie.
Co roku Zwi�zek organizowa� og�lne "zjazdy gwiazdkowe",
po��czone z rozdawnictwem podark�w w got�wce i w naturze. Odbywa�y si� one kolejno w coraz to innym mie�cie
Wielkopolski i Pomorza, mia�y charakter walnych zjazd�w
organizacji. Z czasem zjazdy te sta�y si� uroczysto�ci�
tradycyjn�, niemal rodzinn�, na kt�r� zapraszano tak�e
ociemnia�ych �o�nierzy z innych cz�ci kraju.
Udost�pnienie wiedzy i ksi��ki znalaz�o si� r�wnie� w
zasi�gu dzia�alno�ci Zwi�zku. Ju� w pierwszych latach jego istnienia Perzy�ski osobi�cie przeprowadzi� dwa kursy brajla dla os�b widz�cych, kt�re nast�pnie zaj�y si�
przepisywaniem odpowiednio wybranych ksi��ek. By�y one
stopniowo w��czane do biblioteki Wojew�dzkiego Zak�adu dla Dzieci Niewidomych. Na oddzielnych kursach szkoleni byli w brajlu niewidomi, kt�rym na podstawie porozumienia ze
Zwi�zkiem, Zak�ad Wojew�dzki umo�liwia� korzystanie z
posiadanego przez niego ksi�gozbioru i na tym odcinku
spotykamy si� wi�c ze wsp�dzia�aniem, opartym na
obustronnej korzy�ci, zamiast inicjowania i prowadzenia od pocz�tku akcji izolowanej i skromnej w wynikach.
Dzia�alno�ci� Zwi�zku, niew�tpliwie wszechstronn�,
przemy�lan� i sprawnie organizowan�, kierowa� Zarz�d, kt�ry sk�ada� si� z 5 cz�onk�w i 20 �awnik�w komisyjnych. Obok ociemnia�ych, w�r�d kt�rych czo�owe role pe�nili in�.
Czes�aw Perzy�ski i Leon �epczy�ski, we w�adzach bra�y
udzia� osoby widz�ce, "wybitnie zas�u�one na polu opieki nad ociemnia�ym �o�nierzem".
Zwi�zek Ociemnia�ych Wojak�w na Wielkopolsk�, Pomorze i
G�rny �l�sk stanowi� jeden z najcenniejszych przejaw�w tak dzia�alno�ci organizacyjnej samych ociemnia�ych, jak
harmonijnej wsp�pracy mi�dzy nimi, a lud�mi widz�cymi.
Ludzi tych, zajmuj�cych odpowiedzialne stanowiska pa�stwowe i samorz�dowe oraz kobiety uspo�ecznione i aktywne
niezale�nie od swej pracy zawodowej i domowej, Zarz�d
Zwi�zku umia� trwale wi�za� ze spraw� ociemnia�ych
�o�nierzy, z ich d��eniami i potrzebami, znajduj�cymi sw�j wyraz w dzia�alno�ci stowarzyszenia.
W atmosferze tej wsp�pracy i tego zrozumienia powsta�o
�rodowisko spo�eczne, w kt�rym nie m�wi�o si� o
rehabilitacji, lecz w kt�rym codzie� stawa�a si� ona faktem i podnosi�a na coraz wy�szy poziom.
4 4 60 0 4 99 1 ff 1 32 1
- - - - - -
4 4 60 0 4 1
Pragn�c uzyska� dodatkowe fundusze na rozszerzenie swej
dzia�alno�ci, lwowska Szko�a Ociemnia�ych �o�nierzy zwr�ci�a si� w roku 1921 o pomoc do Polonii ameryka�skiej za
po�rednictwem pos�a polskiego w Waszyngtonie. Przeprowadzona przy jego poparciu zbi�rka przynios�a 6 mln. z�. i
spowodowa�a przyjazd do Lwowa dzia�aczki ameryka�skiej Miss Winifred Holt, organizatorki instytucji opiekuj�cej si�
niewidomymi "Phare" /Latarnia/ w U.S.A., a nast�pnie we Francji i w innych krajach.
Po zapoznaniu si� z dzia�alno�ci� Szko�y lwowskiej i
Zwi�zku Ociemnia�ych Wojak�w w Bydgoszczy, stwierdzili�my brak takiej akcji na terenie Warszawy, Miss Holt wyst�pi�a z inicjatyw� zorganizowania stowarzyszenia "Latarnia" w naszej stolicy i znalaz�a osoby ch�tne w sferach arystokratycznych. W rezultacie ju� w grudniu 1921 r. powsta�o Towarzystwo
Pomocy Ociemnia�ym Ofiarom Wojny w Polsce pod nazw�
"Latarnia" z siedzib� w Warszawie i z oddzia�em we Lwowie.
Miss Holt zorganizowa�a nadto wyjazd do Pary�a dw�ch
ociemnia�ych oficer�w polskich, aby poznali tam "pokrewne instytucje, rzemios�a dost�pne ociemnia�ym i ulepszania, poczynione w tej dziedzinie".
Jednym z tych oficer�w by� mjr Edwin Wagner, cz�owiek
m�ody i wybitnie zdolny, by�y harcerz i legionista, po
powrocie z niewoli przebywaj�cy w lwowskiej Szkole
Ociemnia�ych �o�nierzy. Poza obowi�zuj�cym szkoleniem
przygotowywa� si� tutaj do dzia�alno�ci spo�ecznej w�r�d ociemnia�ych inwalid�w wojennych. Przesz�o roczny pobyt we Francji sta� si� niew�tpliwie cennym uwie�czeniem tych
przygotowa�.
Po powrocie Wagner otrzymuje na Wo�yniu osad� �o�niersk� i przyst�puje do pracy na roli wraz z �on�, po�lubion� w tym czasie. Doje�d�aj�c cz�sto do Lwowa, inicjuje wraz z por. Stanis�awem K�akiem utworzenie Ma�opolskiego Zwi�zku
Ociemnia�ego �o�nierza "Sp�jnia" /luty 1922/ i zostaje jego pierwszym przewodnicz�cym.
G��wny wysi�ek nowej organizacji zwr�cony by� w kierunku zgromadzenia funduszy umo�liwiaj�cych dzia�alno��. Zgodnie z �wczesn� praktyk�, Zarz�d odwo�a� si� do spo�ecze�stwa w wyniku czego pierwsze wp�ywy do kasy "Sp�jni" by�y odzewem ze strony m�odzie�y szkolnej i nauczycielstwa lwowskiego, oraz robotnik�w z zag��bia naftowego w Borys�awiu. D���c jednak do uregulowania sta�ych podstaw materialnych, Zarz�d zorganizowa� Sp�dzielni� Handlow�, kt�ra obj�a prowadzenie przedsi�biorstw, opartych na pa�stwowych koncesjach
monopolowych, uzyskanych w wyniku usilnych stara� Zwi�zku.
Rozpocz�� si� teraz drugi etap dzia�alno�ci "Sp�jni":
u�ytkowanie posiadanych funduszy i sta�ych dochod�w dla
bezpo�redniej pomocy, udzielanej poszczeg�lnym inwalidom ociemnia�ym, cz�onkom Zwi�zku.
Pomoc ta polega�a przede wszystkim na staraniach o
koncesje pa�stwowe dla inwalid�w oraz na opiece nad
prowadzonymi przez nich przedsi�biorstwami, zw�aszcza w
pierwszych najtrudniejszych miesi�cach. Nadto Zwi�zek stara� si� u w�adz o r�ne przywileje dla swych cz�onk�w, jak np. uzyskane we Lwowie prawo do bezp�atnych przejazd�w
tramwajami i do bezp�atnego wst�pu na przedstawienia
teatralne.
Na wiosn� 1925 r. odby� si� walny zjazd "Sp�jni", kt�ry
wybra� nowe w�adze Zwi�zku. Przewodnicz�cym zosta� por.
Stanis�aw K�ak, elektrotechnik, kt�ry wzrok utraci�
stopniowo, skutkiem rany, odniesionej podczas s�u�by w
Legionach. W Szkole Ociemnia�ych �o�nierzy we Lwowie nauczy� si� brajla, gry na fortepianie i pisania na maszynie.
Uko�czy� potem Akademi� Handlow�, co dawa�o mu kwalifikacje odpowiadaj�ce kierunkowi dzia�alno�ci "Sp�jni", nakre�lonemu w pierwszych latach jej istnienia.
Wagner rezygnuje w tym czasie z osady na Wo�yniu i
otrzymuje inn�, w okolicy Inowroc�awia, a wi�c w zasi�gu dzia�alno�ci Zwi�zku Ociemnia�ych Wojak�w, w u�atwionym
kontakcie z Perzy�skim. Celem obydw�ch dzia�aczy staje si� po��czenie stowarzysze� regionalnych i utworzenie
og�lnopolskiego zwi�zku ociemnia�ych �o�nierzy.
Zanim to jednak mog�o nast�pi�, trzeba by�o zwalczy�
zasadnicz� trudno��, kt�ra polega�a na braku organizacji regionalnej w centrum i na wschodzie kraju.
Na terenie Warszawy spraw� ociemnia�ych �o�nierzy
zajmowa�a si� jedynie "Latarnia". Wkr�tce po powstaniu
"Sp�jni" uruchomi�a ona Szko�� Reedukacyjn� dla
Ociemnia�ych �o�nierzy /1923/.
Pocz�tkowo Szko�a mie�ci�a si� na Mokotowie /ul. Olkuska 10/. Po dw�ch latach zosta�a przeniesiona na Prag�, do
gruntownie przebudowanych barak�w przy ul. Zygmuntowskiej 9. W Szkole przebywa�o r�wnocze�nie 30 inwalid�w. Kurs trwa� 3 lata. Instruktorzy widz�cy uczyli szczotkarstwa,
trykotarstwa. Program obejmowa� nadto nauk� brajla i
histori� Polski - przedmiot�w tych uczy� niewidomy absolwent Szko�y Opieki nad Ociemnia�ymi, Feliks Wo�niak.
Szko�a znajdowa�a si� pod sta�� opiek� lekarsk� i
religijn�. Wszyscy pensjonariusze otrzymywali bezp�atnie utrzymanie i ubranie. Praca by�a wynagradzana. Najmniej
zarabiali koszykarze, wi�cej szczotkarze i dziewiarze.
Maszyn dziewiarskich by�o 5. Pensjonariusze, kt�rzy chcieli �wi�ta sp�dza� w domach rodzinnych, otrzymywali zwrot
koszt�w podr�y. Wielu wysy�ano corocznie na odpoczynek
letni do siedzib ziemia�skich. Po uko�czeniu kursu ka�dy inwalida otrzymywa� �wiadectwo i pomoc pieni�n� na
za�o�enie warsztatu, kt�rym Towarzystwo opiekowa�o si�
nadal, dostarczaj�c zam�wie� na wyroby. Absolwenci mogli r�wnie� pozosta� w internacie i pracowa� zarobkowo w
warsztacie szkolnym.
System ten uleg� zak��ceniu wiosn� 1926 r. W zwi�zku z
ukazaniem si� zarz�dzenia, na podstawie kt�rego inwalidzi, znajduj�cy si� jeszcze na szkoleniu fachowym, tracili renty. Nast�pi� wtedy gremialny wyjazd ociemnia�ych inwalid�w,
przebywaj�cych w "Latarni" i ich osiedlenie si� poza
Warszaw�. 1/
Stosunki mi�dzy dzia�aczami "Latarni" a ociemnia�ymi
�o�nierzami, korzystaj�cymi z jej opieki, nie uk�ada�y si� harmonijnie, nie by�y nacechowane wzajemnym zrozumieniem i zaufaniem.
W Towarzystwie panowa� pogl�d, �e "niewidomi nie mog�
bra� udzia�u w �yciu spo�ecznym. S� ci�arem dla
spo�ecze�stwa i nie ma na to rady. D��enie ich do w�asnej organizacji r�wnoznaczne jest z rewolucj� komunistyczn�." Dlatego istotn� tre�� �ycia mieszka�c�w internatu trzeba by�o ukrywa� przed opiekunami, a nawet przed ociemnia�ym kierownikiem Szko�y. Dopiero w nocy "Latarnia" by�a
"miejscem dojrzewania plan�w organizacyjnych" niewidomych. "T