2359
Szczegóły |
Tytuł |
2359 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
2359 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 2359 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
2359 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Margit Sandemo
Saga o czarnoksi�niku tom 3
Zakl�ty las
(Prze�o�y�a Iwona Zimnicka)
Ksi�gi z�ych mocy
Przyczyna wszystkich dziwnych i przera�aj�cych wypadk�w, przez jakie musia�a przej�� pewna m�oda dziewczyna z zachodniego wybrze�a Norwegii na prze�omie siedemnastego i osiemnastego wieku, zawiera si� w trzech ksi�gach z�a, dobrze znanych z najbardziej mrocznego rozdzia�u w historii Islandii.
Ksi�gi pochodz� z czas�w, gdy w Szkole �aci�skiej w Holar, na p�nocy Islandii, rz�dzi� z�y biskup Gottskalk, czyli z okresu pomi�dzy latami 1498 a 1520. Biskup uprawia� prastar� i ju� wtedy surowo zakazan� czarn� magi�; Gottskalk Z�y nauczy� si� wiele o magii w os�awionej Czarnej Szkole na Sorbonie.
Szko�a �aci�ska w Holar by�a za panowania Gottskalka tak niebezpieczna, �e macki z�a rozci�ga�y si� stamt�d zar�wno w czasie, jak i w przestrzeni; ��dza posiadania owych trzech ksi�g o piekielnej sztuce rozpala�a si� w ka�dym, kto o nich us�ysza�. Ani jedna dusza nie pozosta�a wobec nich oboj�tna.
Zreszt�... A� do naszych dni przetrwa�a ich ponura, budz�ca l�k s�awa.
Rozdzia� 1
Baron�wna Catherine van Zuiden...
W chwili gdy pozna�a Tiril Dahl i jej psa Nera, podr�uj�cych w towarzystwie dw�ch przyjaci�, bogatego Erlinga M�llera i tajemniczego M�riego (kt�rych natychmiast postanowi�a uwie��), mia�a ju� za sob� bogat� przesz�o��.
Przysz�a na �wiat w szlacheckiej flamandzkiej rodzinie. Rodzina ta naprawd� zna�a swoj� warto��.
Najbardziej liczy�y si� w niej konwenanse. Na drobne skandale zawsze patrzono przez palce, o ewentualnych skokach w bok nigdy nie wspominano, pod warunkiem, �e nie rzuca�y si� w oczy. Str�j odpowiedni do sytuacji, umiej�tno�� dobrania w�a�ciwego widelca do ryby i nie- dostrzeganie posp�lstwa, k�aniaj�cego si� czapk� do ziemi, mia�y wi�ksze znaczenie ni� cierpienia samotnych panien szlochaj�cych w eleganckich komnatach czy zapomnianych starych ciotek, �yj�cych w wielkiej biedzie. Byle tylko nie pokaza�, �e ka�dy grosz trzeba wielokrotnie obraca� w d�oni, byle tylko u�miecha� si� do innych przedstawicieli tej samej warstwy spo�ecznej, a wtedy przep�akane noce i zdarte po�czochy przestawa�y si� liczy�. Najistotniejsza w �yciu by�a fasada, blichtr.
Ma�a Catherine bardzo wcze�nie zacz�a si� przeciw temu burzy�. Potrafi�a na przyk�ad z czystej z�o�liwo�ci pozamienia� wszystkie szklanki na pi�knie nakrytym stole babci, za co dostawa�o si� pokoj�wce, albo w rozmowie z ogrodnikiem zarzuca� mu, �e lilie zwi�d�y, zanim ona im na to przyzwoli�a. Takie zachowanie w jej rodzinie uwa�ano za naganne. Owszem, mo�na by�o zrzuca� win� na podw�adnych, lecz komu� nale��cemu do rodziny nie wypada�o prowadzi� rozm�w z osob� ni�szego stanu. Catherine dopuszcza�a si� jeszcze wielu innych skandalicznych wybryk�w - zje�d�a�a po szerokiej por�czy schod�w w swojej najlepszej sukience lub po prostu nie stawia�a si� na nudne spotkania. Gdy uwa�a�a, �e kuzynka Charlotte mizdrzy si� do pan�w, nie waha�a si� m�wi� o tym otwarcie. G�o�no i wyra�nie.
Oczywi�cie przyswoi�a sobie t� jak�e wa�n� dla szlachty zasad� noblesse oblige, szlachectwo zobowi�zuje, lecz interpretowa�a j� na sw�j w�asny spos�b. Gdy zauwa�y�a, �e posp�lstwo (do kt�rego mi�dzy innymi zalicza� si� Bogu ducha winien ogrodnik), zanadto si� spoufala, je�li kto� zwr�ci� si� do niej na "ty" zamiast "ja�nie pani" lub "baron�wno", potrafi�a sta� si� zimna jak l�d i odej�� ze wzgard�. Takiego biedaka od tej pory traktowa�a jak powietrze. Je�li natomiast spodoba�o jej si� towarzystwo szlacheckich i nieszlacheckich, lecz bardzo zamo�nych dzieci, umia�a si� naprawd� dobrze bawi�, zapominaj�c o wszelkich zasadach taktu, dobrego tonu i etykiety.
Catherine dawno ju� postanowi�a, �e posmakuje w �yciu wszystkiego.
Nie by�oby w�a�ciwie w tym nic z�ego, gdyby do tej zasady doda�: "dop�ki nie wyrz�dzi si� krzywdy lub nie zrani innych".
Tej jednak regu�y Catherine si� nie trzyma�a. Cz�sto zdarza�o jej si� sponiewiera� bli�nich, bywa�a okrutna, a nawet bezwzgl�dna. W takich momentach okazywa�a si� szlachciank� po koniuszki palc�w, a osoba, kt�ra popad�a w jej nie�ask�, czu�a si� jak piskl� �cigane przez jastrz�bia.
Nie�aska ta dotyka�a zar�wno dzieci, jak i doros�ych, rodzina tak�e nie uchroni�a si� przed ci�tymi niczym uderzenia batem komentarzami Catherine. Najcz�ciej spada�y one na kuzynk� Charlotte, niezno�n� nastolatk�, kt�ra nie umia�a zachowywa� si� naturalnie. Przy ka�dej okazji wykonywa�a wiele idiotycznych, niby kobiecych gest�w, kt�re tylko w jej mniemaniu wygl�da�y wytwornie, inni uwa�ali je za �mieszne. M�wi�a w�wczas udawanym dziecinnym piskliwym g�osikiem, nieprzyjemnym dla ucha.
Ma�a Catherine natomiast z czasem sta�a si� rodzinnym enfant terrible, okropnym dzieckiem, albo inaczej: czarn� owc�. Nie da si� jednak zaprzeczy�, �e odznacza�a si� inteligencj�. Pr�dko nauczy�a si� m�wi� po francusku, gra� na szpinecie i pi�knie haftowa�. Na tym powinna zako�czy� edukacj�, lecz jej to nie wystarcza�o. Mia�a wrodzon� potrzeb� napi�cia i dramatycznych przyg�d, cz�sto do�� szokuj�c� otoczenie.
By�a prze�licznym dzieckiem i mo�e w�a�nie dlatego na og� wybaczano jej przewinienia, jakich si� dopuszcza�a. Doskonale potrafi�a wykorzystywa� sw� urod� i rozbrajaj�cy wdzi�k.
Bardzo wcze�nie odkry�a osza�amiaj�c� moc zauroczenia i erotyzmu. Ch�tnie pozwala�a si� dotyka� m�odym ch�opcom, kt�rych sama uzna�a za poci�gaj�cych. Starsi m�czy�ni by� mo�e zbyt nachalnie ob�apywali dziewczyn�, ale Catherine bawi�o ich podniecenie. W dodatku kiedy wujaszkowie g�adzili j� po piersiach, kt�rych jeszcze nie by�o wida�, albo przypadkiem zawadzili o pewne miejsce poni�ej, jej cia�o przenika�o rozkoszne dr�enie. Gdy jednak stawali si� zbyt natarczywi, panna szlachcianka umia�a mocno trzepn�� ich po palcach, ura�ona odwraca�a si� plecami i znika�a w dalszych komnatach. Nikomu nawet przez my�l nie przesz�o, �e podniecona sz�a prosto do swojego pokoju i w uniesieniu dalej dotyka�a owego niezwyk�ego miejsca swego cia�a.
Kiedy� ukryta za ci�kimi zas�onami obserwowa�a Charlotte i pewnego pana w �rednim wieku, kt�ry z�o�y� wizyt� w jej pokoju. Przygl�da�a si� pieszczotom kochank�w i czu�a, jak rozpala si� w niej rozkoszny ogie�, a kiedy schadzka dobieg�a ko�ca, nie mog�a d�u�ej nad sob� panowa�.
Ale chocia� wielu starszych i m�odszych hrabi�w i baron�w usi�owa�o zdoby� m�odziutk� Catherine, panna bardzo �wiadomie wyznaczy�a granice. Catherine, w przeciwie�stwie do Carli, by�a twarda i dok�adnie wiedzia�a, czego chce.
Pr�dzej czy p�niej jednak lekkomy�lne flirtowanie z m�czyznami musia�o sko�czy� si� �le. Catherine w wieku dwunastu, prawie trzynastu lat, postanowi�a, �e tak jak kuzynka Charlotte musi "skosztowa� owoc�w mi�o�ci". Ogromnie te� ich by�a ciekawa.
W pewien letni wiecz�r zwabi�a do labiryntu z �ywop�otu trzech m�odych, nieopierzonych szlachcic�w.
Dosta�a to, czego chcia�a. Tego wieczoru bezpowrotnie straci�a wianek, a m�odzie�cy, wszyscy trzej, mogli wreszcie naprawd� da� upust swoim ��dzom.
Cala sprawa z pewno�ci� rozesz�aby si� po ko�ciach, gdyby nie najm�odszy z ch�opc�w, pobo�ny pi�tnastolatek, kt�ry za wszelk� cen� pragn�� si� wyspowiada�.
Z p�aczem wyzna� wszystkie grzechy rodzinnemu spowiednikowi. Historia wysz�a na jaw ze szczeg�ami - o tym, jak to Catherine wykaza�a inicjatyw�. �e by�a w�a�ciwie dzieckiem? Oni powinni okaza� si� m�drzejsi? Ale� to zdecydowanie ona przywiod�a m�odzieniaszk�w do zguby. Czy�by oni wcale nie byli ch�tni? Hm, no tak, ale z pocz�tku si� bali. Potem wszelkie hamulce przesta�y dzia�a�.
Wybuch� wielki skandal, kt�rego nie uda�o si� zatuszowa�.
Na cale szcz�cie Catherine nie osi�gn�a jeszcze dojrza�o�ci, bo by� mo�e skandal by�by znacznie wi�kszy.
Ch�opc�w ukarano surowo, ale najsro�sz� kar� ponios�a m�odziutka baron�wna. Wys�ano j� do apodyktycznej i przera�liwie nudnej ciotki, od kt�rej dwa lata p�niej uciek�a. Mia�a w�wczas do tego stopnia do�� modlitw przy stole, modlitw wieczornych i porannych, modlitw pokutnych i codziennych kaza� o losie tych, kt�rzy wpadaj� w sid�a ��dzy, �e postanowi�a raz na zawsze sko�czy� z ko�cio�em i religi�. By�a to by� mo�e decyzja zbyt pochopna, tak si� jednak niestety cz�sto dzieje, kiedy dziecko poddawane jest presji strachu i bezustannie grozi mu si� ogniem piekielnym.
Prawd� m�wi�c, w tym czasie piek�o wydawa�o si� Catherine kusz�cym i wielce zabawnym miejscem.
A przecie� nie tego chcia�a j� nauczy� ciotka i ca�a rodzina.
W pewn� letni� noc Catherine uciek�a w nieznane. Wtedy w�a�nie rozpocz�y si� jej zwi�zki z niezwykle interesuj�cym �wiatem czarnej magii. Dziewczyna by�a dostatecznie dojrza�a, by si� nim zafascynowa�, ziarno trafi�o te� na podatny grunt, niezamierzenie przygotowany przez straszliwie nudne moralizatorskie rozprawy ciotki.
Pocz�tek by� bardzo niewinny. Catherine nie mia�a poj�cia, dok�d zaprowadzi j� obrana droga.
Zg�odnia�a. To ca�kiem normalne, gdy pomy�li si�, �e mia�a zaledwie pi�tna�cie lat i w �rodku nocy wyskoczy�a przez okno tak jak sta�a. Bez jedzenia, bez zapasowego ubrania.
Przez ca�� pierwsz� noc na zmian� to bieg�a, to sz�a, nie maj�c poj�cia, gdzie si� znajduje. Dom ciotki le�a� po drugiej stronie granicy, w Szwecji, a Catherine pragn�a wr�ci� do Norwegii. Kierowa�a si� wi�c na zach�d. Przemierza�a pustkowia, piaski i lasy, w kt�rych jej droga krzy�owa�a si� jedynie ze �cie�kami �osi, cho� �adnego z nich nie widzia�a, poznawa�a to jednak po �ladach w postaci �wie�ych odchod�w. Przeprawia�a si� przez strumienie, co nierzadko sprawia�o jej wiele trudu, ale postanowi�a si� nie poddawa�.
Najbardziej dokucza� jej g��d. Catherine nigdy nie czu�a strachu przed duchami ani dzikimi zwierz�tami, a ju� najmniej przed lubie�nymi gwa�cicielami, z nimi - jak s�dzi�a - potrafi�aby sobie radzi� tak, by obie strony by�y zadowolone. No c�, od czas�w zaj�cia w ogrodowym labiryncie nie prze�y�a kolejnej mi�osnej przygody, gdyby jednak na drodze stan�� m�czyzna maj�cy wobec niej niecne zamiary, powita�aby go ze spokojem. Z typow� dla pi�tnastolatki lekkomy�lno�ci� wyobra�a�a sobie owego cz�owieka jako przystojnego m�odzie�ca. Ja�nie panienka nie wielu w�drownych rzezimieszk�w widzia�a w swym m�odym �yciu i takie przypadkowe spotkanie jawi�o jej si� wr�cz romantycznie.
Po po�udniu, kiedy na stopach utworzy�y si� ju� bolesne odciski, dotar�a wreszcie na r�wniny. W jaki� czas p�niej ujrza�a dom. C� za szcz�cie!
S�odki niedu�y domek sta� na skraju lasu, otacza� go malutki ogr�dek, a na progu wylegiwa� si� w s�o�cu czarny jak smo�a kot. W okolicy nie by�o wida� innych domostw, ale po rosn�cym na polu zbo�u mo�na si� by�o domy�la�, �e gdzie� niedaleko, mo�e za zagajnikiem, znajduje si� ch�opskie gospodarstwo.
Catherine, z�a, g�odna i zm�czona, z gniewem odkry�a, �e w tej Krainie Nigdzie nikt jej nie us�ugiwa�. Do tej pory ubiera�a j� i rozbiera�a osobista pokoj�wka, kt�ra towarzyszy�a jej nawet na wygnaniu. Baron�wna przyzwyczajona by�a do tego, �e kto� zawsze w pe�nej gotowo�ci wyczekuje, czy czego� nie b�dzie potrzebowa�a. Eskorta towarzyszy�a jej przy ka�dym wyj�ciu, by nie musia�a brudzi� bia�ych szlacheckich r�czek pieni�dzmi albo trudzi� si� niesieniem ci�kich paczek czy te� samodzielnie wsiada� do powozu. Gdy chcia�a co� od�o�y�, upuszcza�a to po prostu na pod�og�, a natychmiast zjawia� si� kto�, kto rzecz podnosi�.
Co drugi dzie� zmieniano jej po�ciel, ubrania wisia�y w garderobie zawsze czyste. Posi�ki podstawiano jej pod nos, Catherine nigdy w�a�ciwie si� nie zastanawia�a, sk�d bierze si� jedzenie. Zawsze po prostu le�a�o na talerzach ze z�otym brze�kiem.
Wielokrotnie podczas swej ucieczki mia�a na ko�cu j�zyka: "Jestem g�odna i spragniona. Prosz� natychmiast poda� co� do jedzenia". Albo: "Nie powinnam tak si� m�czy�. Natychmiast podstawi� pow�z". A gdyby rzeczywi�cie spotka�a �osia, o�wiadczy�aby z pewno�ci� tonem nie znosz�cym sprzeciwu: "Precz z drogi, n�dzniku!" Szcz�liwie dla �osia, �e nigdy si� nie pokaza�.
Ogromnie j� irytowa�o, �e wszystko musi robi� sama. Wychodzi�o jej to dziwnie niezdarnie, bezczelne ga��zki k�u�y j� w twarz, mokrad�a, od kt�rych przemaka�y trzewiczki, zagradza�y drog�. Cz�sto u�ala�a si� nad sob�.
Mimo wszystko jednak wolno�� wydawa�a si� cudowna. Catherine by�a bardzo zmys�ow� pann�, a ciotka zabezpieczy�a swe domostwo podw�jnymi zamkami przed ewentualnymi wielbicielami m�odziutkiej siostrzenicy. Dba�a te�, by nikt nie pozostawa� sam na sam z t� przera�aj�c�, grzeszn� pannic�. Rzecz jasna nie mia�a poj�cia, co w samotno�ci wyprawia Catherine w swoim ��ku.
Baron�wna nie wiedzia�a, czy zdo�a dowlec si� do chaty pod lasem. Nogi bola�y j� niemi�osiernie, ka�dy krok sprawia� trudno��. Nie mia�a przecie� na sobie but�w sposobnych do w�dr�wki, lecz cienkie, eleganckie pantofelki, odpowiednie na salony.
Kot podni�s� si�, kiedy dosz�a do drzwi i zapuka�a. Pragn�a w tej chwili tylko jedzenia i wypoczynku.
Nikt jej nie otworzy�. Drzwi by�y zamkni�te na klucz.
Obecno�� kota wskazywa�a jednak, �e kto� tutaj mieszka. Catherine z przeci�g�ym j�kiem osun�a si� na pr�g.
Obudzi�y j� zafrasowane g�osy.
- Ach, moja droga, co to mo�e znaczy�?
- Ta biedulka wygl�da na bardzo zm�czon�!
Biedulka? Nigdy, przenigdy nikt jej tak w rodzinie nie nazywa�. Te g�osy nale�a�y do starych, mi�ych os�b. M�wi�cych po norwesku!
Catherine otworzy�a oczy.
Dwie starsze damy sta�y przed drzwiami do w�asnego domu, do kt�rych nie mia�y dost�pu. Obie ubrane by�y na czarno, jedna z nich pod pach� trzyma�a co�, co przypomina�o ksi��eczk� do nabo�e�stwa. Miny mia�y naprawd� zatroskane.
Catherine pr�dko si� podnios�a, ale nie zdo�a�a powstrzyma� j�ku:
- Ojej, moje nogi!
- Ach, moja droga, moja droga! - zn�w u�ali�a si� jedna ze staruszek. - Te biedne ma�e st�pki! I takie pi�kne buciki!
- I suknia, na dole ub�ocona! P�aszcz podarty! Ale wszystko takie eleganckie! Czy pani jest... ksi�niczk�?
Catherine opar�a si� o futryn�. Pr�bowa�a si� u�miechn��, lecz na twarzy pojawi� jej si� raczej grymas b�lu. Dlaczego nie spyta�y, czy nie jest szlachciank� albo c�rk� pastora? Mog�aby wtedy z dumn� min� o�wiadczy�: "Nie, baron�wn�". Tymczasem sugeruj�c ksi���ce pochodzenie zepsu�y jej ca�y efekt. Baron stoi wszak w hierarchii ni�ej od ksi�cia.
- Och jej, baron�wna! - staruszka a� klasn�a w r�ce, a ksi��eczka do nabo�e�stwa wysun�a jej si� spod pachy. Catherine pr�dko si� schyli�a, by podnie�� z ziemi otwart� ksi��k�, i odkry�a, �e to najniezwyklejszy modlitewnik, jaki widzia�a w �yciu. Pe�en by� dziwacznych znak�w i liter. Poda�a go staruszce, kt�ra niemal wyrwa�a go jej z r�k.
Staruszki zaprosi�y Catherine na orze�wiaj�c� herbat� i ciasteczka. Dziewczyna mog�a zdj�� niewygodne buciki. Nareszcie kto� si� ni� zajmowa�. Mieszkanki domku wprost nie wiedzia�y, jak jej dogodzi�, ob�o�y�y jej stopy rozkosznie ch�odz�cymi kompresami, krz�ta�y si�, przygotowuj�c posi�ek i nakrywaj�c do sto�u.
W ma�ej zadbanej chacie pachnia�o przyjemnie, ale te� i dziwnie. Jakbym znalaz�a si� w ogrodzie pe�nym zi� albo w kramie z przyprawami, pomy�la�a Catherine. Gdy tylko wesz�y do �rodka, jedna ze staruszek po�piesznie usun�a z kredensu jakie� przedmioty, chowaj�c je na p�ki i do szuflad.
Zasiad�y wraz z Catherine przy fili�ankach gor�cej herbaty. Dziewczyna upi�a �yk i stwierdzi�a, �e nap�j jest wyj�tkowo smaczny. Para uderza�a w nos, przyjemnie u�atwiaj�c oddychanie.
Catherine przyjrza�a si� swoim gospodyniom.
By�y bardzo podobne do siebie, uzna�a wi�c, �e s� siostrami. Jedna mia�a nieco g�ciejsze w�osy ni� druga, w czarnym koronkowym czepku na wystrz�pionych, ��tawych kosmykach. Kiedy� w�osy by�y zapewne rude.
Ta druga, nieco pulchniejsza, mia�a ma�e, weso�e, �yczliwie patrz�ce oczka. Jedna nosi�a imi� Maja, druga Kaja. W�a�ciwie nazywa�y si� Margrete i Karoline, ale od dawien dawna nikt ju� si� tak do nich nie zwraca�, z wyj�tkiem proboszcza, kt�ry cz�sto zagl�da� na herbat�.
Potem Catherine musia�a opowiedzie� swoj� histori�, lecz poniewa� staruszki najwyra�niej przyja�ni�y si� z proboszczem, stara�a si� nie wspomina� o swojej niech�ci do umoralniaj�cych kaza�. Powiedzia�a tylko, �e uciek�a, poniewa� ciotka, u kt�rej mieszka�a, okaza�a si� zbyt surowa, poza tym t�skni�a za domem, za Norwegi�. Przy okazji spyta�a, gdzie si� teraz znajduje.
- W Romskog - odpar�y ch�rem.
Catherine niewiele ta nazwa powiedzia�a, ale kiedy obja�ni�y bardziej szczeg�owo, zorientowa�a si�, �e do rodzinnej posiad�o�ci w Vestfold ma kawa� drogi.
Czy jednak warto tam wraca�? Wyruszy�a przecie� na poszukiwanie przyg�d. Gdyby tylko mia�a do�� jedzenia i jakie� ubranie, d�ugo wytrzyma�aby na wolno�ci. A i o skandalu, jaki wywo�a�a, w domu z pewno�ci� jeszcze nie zapomniano.
O czym� tak nieistotnym jak pieni�dze pi�tnastoletnia Catherine w og�le nie my�la�a.
Niestety stopy okaza�y si� zbyt obola�e, by dziewczyna mog�a zaraz wyruszy� w dalsz� drog�. Szcz�liwie obie staruszki bardzo chcia�y zatrzyma� m�od� baron�wn� na kilka dni.
- To troch� utrze nosa tej wynios�ej pastorowej - prychn�a Kaja, ta z rzadkimi w�osami.
Catherine dosz�a do wniosku, �e obie damy podkochuj� si� chyba w proboszczu, tak to przynajmniej wygl�da�o.
Bardzo szybko si� zaprzyja�ni�y. Czasami jednak Catherine przy�apywa�a staruszki na tym, �e patrz� na siebie w jaki� dziwny spos�b, jednej z oczu wprost bi�o pytanie, druga ostrzegawczo kr�ci�a g�ow�. Boj� mi si� o czym� powiedzie�, stwierdzi�a baron�wna.
Zacz�a si� czego� domy�la� dopiero pewnego dnia o zmierzchu, gdy s�siad po cichu przyprowadzi� krow�. Siostry zabra�y si� za leczenie krowy z zapalenia wymienia, ale rozgl�da�y si� przy tym ze strachem, jak gdyby w obawie, �e kto� nadejdzie. Catherine najpierw uzna�a, �e pomaganie choremu zwierz�ciu to dobry uczynek, zorientowawszy si� jednak, �e poczynania Kai i Mai s� do�� tajemnicze, zacz�a si� zastanawia�. Staruszki poplu�y na co�, co trzyma�y w d�oniach, d�ugo mrucza�y pod nosem, a potem przygotowa�y paskudne smarowid�o w... Co to, na mi�o�� bosk�, mog�o by�? Czaszka?
W ko�cu zauwa�y�y jej obecno��.
- Ach, moja droga! - j�kn�a Maja. - Nie wiedzia�am, �e m�oda baron�wna si� przygl�da!
- To bardzo ciekawe.
Kaja szepn�a:
- Mo�e lepiej nie wspomina� o niczym dobremu pastorowi.
Catherine zab�ys�y oczy.
- Czary?
Obie zaprzeczy�y z przera�eniem.
- Och, nie!
- Szkoda! - beztrosko o�wiadczy�a Catherine. - Bardzo by mnie to zainteresowa�o.
Naradza�y si� szeptem. Ch�op z krow� dawno ju� odszed�, wr�czywszy przedtem siostrom spor� paczk� w podzi�kowaniu za trud. Dom pogr��y� si� w wieczornym mroku.
Staruszki z uroczystymi minami zwr�ci�y si� do Catherine.
M�wi�a Kaja:
Nasza droga baron�wna z pewno�ci� wie, �e szlachetna znajomo�� naturalnych metod leczenia ginie w dzisiejszych czasach. Zosta�o nas tak niewiele, nie ma komu przekaza� tradycji.
I tutaj Maja i Kaja pope�ni�y b��d. Catherine nie by�a urodzon� czarownic�, �wiat magii po prostu bardzo j� ciekawi�, do wszystkiego, co tajemnicze, ci�gn�o j� jak �m� do �wiat�a.
- Mog� si� nauczy� - podchwyci�a z zapa�em. - Ja przeka�� dalej tradycj�. Bo jestem bardzo m�dra.
Ani cienia skromno�ci!
Po ca�kiem naturalnej chwili namys�u siostry si� zgodzi�y.
Prawd� m�wi�c by�y uradowane.
Tak oto dosz�o do wtajemniczenia Catherine w "naturalne metody leczenia", jak starsze panie z uporem okre�la�y swoj� dzia�alno��. S�owa takie jak "czary" czy "czarna magia" nigdy nie przesz�y im przez usta.
Ale... czy do naturalnych metod leczenia zalicza�o si� stosowanie takiego �rodka jak krew nietoperza, wk�adano noworodka do dziupli albo mamrotanie d�ugich formu� i popluwanie na ran�? No i odmawianie diabelskich werset�w, jak to okre�la�y.
Catherine ch�on�a wiedz�. Do domu jej si� nie spieszy�o, a Maja i Kaja starza�y si� i chorowa�y. Cieszy�y si�, �e mog� unikn�� m�cz�cych zaj�� i namolnych go�ci. Baron�wna z zaci�ni�tymi z�bami nosi�a wod� i opr�nia�a nocniki, bo z nauk staruszek nie chcia�a zrezygnowa� za nic na �wiecie.
Udost�pni�y jej wszystko, co przechowywa�y na strychu i w kredensie. Nie wolno jej by�o niczego stamt�d zabiera�, lecz mia�a si� nauczy�, co tam jest i jak si� to stosuje.
Znalaz� si� tam czosnek i pieprz do nacierania z�b�w konia, kt�ry nie chce je��, sitowie i mieszanka soku drzewnego dla dziewcz�t, kt�re nie chcia�y mie� dziecka, krwisty kamie�, m�ka j�czmienna i ocet dla kr�w, u kt�rych w moczu pojawi�a si� krew, specjalna woda dla tych, kt�rzy nabawili si� opuchlizny wdychaj�c zakl�ty ogie�...
Catherine nie umia�a powt�rzy� po�owy nazw przer�nych remedi�w, nigdy wcze�niej o nich nie s�ysza�a.
W�r�d tych niezwyk�o�ci by�y te� rozmaite przedziwne amulety, jeden przypomina� utr�cony kawa�ek dziwacznej figurki demona, wyrze�bionej w jakim� mi�kkim kamieniu. Gdy dziewczyna zainteresowa�a si� jego pochodzeniem, staruszki odpowiedzia�y zak�opotane, �e dosta�y go od pewnego zamo�nego jegomo�cia, kt�ry wybiera� si� do Szwecji, aby po��czy� t� cz�stk� z pozosta�ymi fragmentami figurki. Dlaczego wi�c nie zabra� go ze sob�, dopytywa�a si� Catherine. Kaja i Maja wykr�ca�y si� zak�opotane. No c�, on chyba tutaj umar�...
Chyba umar�? Catherine o nic wi�cej nie pyta�a, czu�a bowiem, �e siostrzyczki macza�y w tym palce. Mo�e skusi� je maj�tek owego m�czyzny?
Czy to mia�o znaczy�, �e mog� posun�� si� do ostateczno�ci? Catherine si� zl�k�a, ale tylko troszeczk�.
W�r�d amulet�w, jakie znajdowa�y si� w ich posiadaniu, by�y z�by �mii, pude�eczka z ziemi� cmentarn� i szcz�tki wisielc�w. Ku wielkiemu �alowi si�str nigdy nie uda�o im si� zdoby� alrauny. Ale mieszka�y przecie� na uboczu.
Z czasem Catherine musia�a przej�� na siebie wi�ksz� cz�� obowi�zk�w uzdrowicielskich. Maja, starsza, przesta�a wstawa� z l�ka z powodu opuchlizny na nodze, kt�rej nie mog�y zaradzi� �adne oczy trytona, kocia sk�rka ani jad w�owy. Kai coraz bardziej dokucza�a skleroza, z czasem ca�kiem straci�a kontakt z rzeczywisto�ci�.
Catherine wi�c mog�a rz�dzi� si� sama.
Rozdzia� 2
Proboszcz cz�sto zagl�da� z wizyt�. Przy ich pierwszym spotkaniu przera�one siostry szeptem przestrzeg�y Catherine, by ani s�owem nie wspomnia�a o p�dzeniu samogonu w szopie! I ani mru-mru o ",ksi��eczce do nabo�e�stwa"! Catherine dawno ju� odkry�a, �e by�a to budz�ca groz� ksi�ga, zawieraj�ca magiczne formu�y. Oczywi�cie nie nale�a�o te� zdradzi� tajemnic ukrytych w kredensie i na strychu.
Pastor ciep�o m�wi� o ofiarnej uczynno�ci dam, o pomocy, jak� �wiadcz� ubogim... To ci dopiero, powiedzia�a sobie w duchu Catherine, przecie� one ��daj� s�onej zap�aty za swoje us�ugi. Obie s� dobrze od�ywione, do domu nigdy nie zagl�da bieda. Maj� w br�d mleka, jajek, szynki, mas�a i wszystkich p�od�w ziemi.
Catherine czu�a, �e zbyt d�ugo ju� �y�a w celibacie. Chwile samotno�ci w ��ku przesta�y jej wystarcza�. �wietnie rozumia�a zachwyt si�str nad proboszczem: by� przystojnym m�czyzn� o melancholijnym jak u spaniela spojrzeniu, w kt�rym odbija�o si� niebo. Mia� jednak nieprzyjemn� �on�, to znaczy nieprzyjemn� tylko dla Catherine. W rzeczywisto�ci by�a to �agodna, ciep�a kobieta o zro�ni�tych brwiach, wiecznie pachn�ca czosnkiem. Maja i Kaja te� nie mog�y na ni� patrze�. Nale�a�a ona do rodzaju ludzi, kt�rzy bez wzgl�du na to, jak dbaj� o czysto��, zawsze sprawiaj� wra�enie nie domytych. W�osy wi�za�a w niechlujny w�ze� na karku, a nieokre�lonego koloru t�uste kosmyki zwisa�y nad uszami. Catherine, bardzo dbaj�c� o sw�j wygl�d, ogromnie irytowa�o flejtuchostwo pastorowej, kt�ra raz sama powiedzia�a: "Pr�no�� to cecha ladacznic. Porz�dna kobieta jest pos�uszna swemu m�owi i utrzymuje w porz�dku jego dom" Catherine nie zdo�a�a si� powstrzyma� od komentarza: "Powinna si� tak�e zatroszczy� o to, by jego wzrok m�g� spocz�� na czym� mi�ym dla oka" Kobieta zacisn�a tylko usta, lecz pastor z uznaniem popatrzy� na Catherine, kt�ra doskonale zdawa�a sobie spraw�, �e oto wyrasta na pi�kn� pann�. Ros�a, co prawda, za szybko i za du�o, ale d�ugie nogi wci�� pozostawa�y nadzwyczaj zgrabne. Pokaza�a je pastorowi pewnego dnia, kiedy to wraz z innymi parafianami wybrali si� na przyk�adn� wycieczk�. Przechodz�c przez strumie� podci�gn�a sp�dnic� a� po uda, cho� wcale nie by�o to potrzebne. Pastor poczerwienia� na twarzy, a jego �ona wzrokiem zasztyletowa�a Catherine.
Baron�wna zn�w poczu�a �w rozkoszny b�l w dole brzucha. Dyskretnie zerkn�a na pastora, by sprawdzi�, czy i on co� czuje, ale odwr�ci� si� i zatopi� w gor�czkowe; rozmowie z jedn� ze swych owieczek.
Catherine podejmowa�a potem liczne pr�by pozostania z pastorem sam na sam, ale na pr�no. Wydawa�o jej si�, �e bez m�czyzny d�u�ej ju� nie wytrzyma, coraz trudniej by�o jej zapanowa� nad ��dzami. Nied�ugo rzuc� si� . na s�siada, my�la�a z gorycz�. Osiemdziesi�cioletniego starca, najpewniej ca�kiem ju� wyschni�tego.
Catherine mia�a wkr�tce sko�czy� siedemna�cie lat, d�ugo ju� mieszka�a u staruszek. Wiedzia�a jednak, �e wiele si� jeszcze mo�e od nich nauczy�, poza tym jej potrzebowa�y, wi�c zosta�a.
Przez te lata ch�on�a wiedz� tajemn� Dowiedzia�a si�, jak leczy� gor�czk� po�ogow� �y�eczk� spalonej nied�wiedziej ��ci rozpuszczonej w w�dce, jak sk�oni� do mi�o�ci dziewczyn�. Potrzebne by�o do tego zakl�cie, kt�rym siostry cz�sto musia�y si� pos�ugiwa�, bo niemal co tydzie� przybywali o zmierzchu chorzy z mi�o�ci m�odzie�cy z pro�b� o pomoc. Aby rozpali� dziewcz�ce ��dze, nale�a�o wyrwa� pi�ro z czubka koguciego ogona, w chwili gdy pokrywa� kur�. Pi�ro nie mog�o upa�� na ziemi�, trzeba je by�o nosi� przy sobie w absolutnej tajemnicy do chwili spotkania z ukochan�. Dziewczyna po�askotana pi�rem w usta natychmiast nabiera�a ochoty na m�czyzn�.
Catherine, szlachciance, od samego pocz�tku spodoba�a si� metoda kr�la Fryderyka I przeciwko padaczce. Spos�b ten znany by� od roku 1447, nauczy�a si� go na pami��: Odci�� tu� nad oczami ko�� czo�ow� powieszonego lub �amanego ko�em m�czyzny, zanim jego cia�o zgnije na szubienicy lub na kole. Pra�y� ko�� na niedu�ym ogniu, a nast�pnie zmia�d�y� i doda� trzy zmielone nasiona peonii. Do jednej pi�tej masy wla� trzy �y�ki wody lawendowej i starannie wymiesza�. Podawa� choremu na czczo przez trzy kolejne poranki. Chory musi nast�pnie wystrzega� si� niebezpiecznych most�w, nie mo�e si� te� wspina� za wysoko. �rodka nie nale�y aplikowa�, kiedy s�o�ce stoi w znaku Barana.
Dobrze wiedzie�, pomy�la�a Catherine. Maja i Kaja cz�sto stosowa�y t� kuracj�.
Chc�c zem�ci� si� na kim�, nale�a�o zebra� odchody wroga, naj�wie�sze jak tylko si� da�o, do woreczka i powiesi� je w dymie nad ogniem. Wr�g z ka�dym dniem traci� b�dzie si�y, a� w ko�cu ogarnie go ca�kowita niemoc. Gdy jednak nie pragn�o si� �mierci nieprzyjaciela, mo�na by�o zatrzyma� ten proces, wrzucaj�c woreczek do bie��cej wody.
Tych rad Catherine nigdy nie wypr�bowa�a.
Aby uzyska� odpowied� na pytanie, kto umrze przed up�ywem roku, wystarczy�o spojrze� w okno izby, w kt�rej zebra�o si� sporo os�b. Gdy na odbiciu jaka� posta� pozbawiona by�a g�owy, oznacza�o to, �e w�a�nie ta osoba po�egna si� z �yciem. Catherine nie wierzy�a w t� metod�. Sprawdzi�a j�, patrzy�a w okno s�siada podczas wielkiej �wi�tecznej uczty i wszyscy biesiadnicy mieli g�owy na swoim miejscu, a mimo to w ci�gu roku dwoje z nich zmar�o.
Faktem jednak by�o, �e Catherine nie urodzi�a si� prawdziw� czarownic� i w tym tkwi� ca�y problem.
Naznaczony wiekiem kot przeni�s� si� w ko�cu do kociego raju, gdzie zapewne mia� pod dostatkiem myszy i szczur�w. Maja chcia�a wzi�� nowego kota, lecz Catherine odradza�a. Siostry by�y za stare.
Najcz�ciej zdarza�o si�, �e kurowa�y zwierz�ta, i w tej dziedzinie Catherine sta�a si� prawdziwym ekspertem, zw�aszcza po tym, jak zmuszona by�a przej�� obowi�zki po siostrach. Uzupe�ni�a nawet zapasy �rodk�w leczniczych o krew z kurcz�cia-kogucika, dobr� na os�abienie, o w�e, o sad�o z m�odego knura, kamienie przynosz�ce ulg� w b�lach porodowych, setki rozmaitych zi�. No i oczywi�cie studiowa�a wszystkie czarnoksi�skie formu�y w tajemnej "ksi��eczce do nabo�e�stwa", jak przy ludziach nazywa�y j� siostry.
Catherine zaczyna�a naprawd� dobrze sobie radzi�, niestety, nie potrafi�a si� wyleczy� ze spalaj�cej j� ��dzy.
Ca�y k�opot tkwi� w tym, �e musia�a znale�� kandydata odpowiedniego do swego stanu. Nie mia�a w kim wybiera�, pad�o wi�c na pastora. W okolicy brakowa�o szlachty, a p�j�cie do ��ka z m�czyzn� niskiego rodu, a za~ takich uwa�a�a wszystkich mieszka�c�w parafii, zdecydowanie ubli�a�o jej godno�ci. Szlachta, duchowie�stwo, mieszczanie i ch�opi, tak wygl�da�a hierarchia, a tutaj w okolicy �yli sami tylko wie�niacy. Owszem, by� jeszcze w�jt, ale stary i nudny, nie da�o si� go nazwa� interesuj�cym m�czyzn�.
Co prawda dwaj m�odzi, do�� przystojni ch�opcy kr�cili si� wok� chaty, lecz Catherine okaza�a stanowczo��. Nie zamierza�a plugawi� swego szlachectwa.
Nie mog�a wszak spoufala� si� z posp�lstwem, lud�mi, do kt�rych zawsze odnosi�a si� z pogardliw� arogancj�.
Wszyscy, rzecz jasna, wiedzieli, �e jest baron�wn�. Nikomu nie pozwala�a zwraca� si� do siebie inaczej ni� "wielmo�na pani". Ale ludzie z wioski z durn� przyj�li do swego kr�gu biedn� sierotk�, kt�r� zaj�y si� dobre siostrzyczki.
�mier� Mai nast�pi�a ca�kiem nieoczekiwanie. Kaja, dotkni�ta ci�k� skleroz�, niczego nie pojmowa�a, wi�c pogrzebem zaj�a si� m�oda Catherine.
Musia�a zwr�ci� si� do ksi�dza. Nie widzia�a go ju� od d�u�szego czasu, a jej cia�o wci�� trawi� ogie�. W g��bi ducha mia�a nadziej�, �e pastorowej nie zastanie w domu...
Niestety, pastorowa by�a w domu, cho� w miejscu do�� niecodziennym. S�u�ba mia�a wychodne, gdy� by� to akurat wiecz�r �wi�toja�ski, i pani musia�a sama i�� po wod�. Nieprzywyk�a do takich zaj��, wpu�ci�a wiadro do studni. Catherine na plebanii zobaczy�a tylko przystojnego pastora, pochylonego nad cembrowin� na dziedzi�cu. Wo�a� w g��b:
- Wszystko w porz�dku, moja droga?
Catherine od razu podbieg�a do studni.
- Co si� sta�o?
Pastor natychmiast odwr�ci� si� do niej z wyja�nieniami. Jego droga ma��onka musia�a spu�ci� si� na dno po wiadro, bo on sam jest zbyt szeroki w ramionach.
- Ona przecie� ma r�wnie szeroki ty�ek - stwierdzi�a Catherine z�o�liwie, bo nie cierpia�a pastorowej. Z wzajemno�ci�.
Z do�u dobieg� krzyk:
- Julius! Trzymaj lin� napi�t�! Ju� nied�ugo dosi�gn�! Pastor zn�w pochyli� si� nad studni�.
-Woda jest p�ytka - oznajmi� Catherine. - Ale szyb sam w sobie jest g��boki.
Widok m�czyzny w d�ugiej czarnej sutannie to dla dziewczyny by�o ju� za wiele.
- Ojcze, zbyt mocno si� wychylacie - stwierdzi�a zdyszana. - Prosz�, pozw�lcie mi si� przytrzyma�!
- Dzi�kuj�, droga panno baron�wno, naprawd� by�oby to pomoc�!
Catherine otoczy�a pastora ramionami w pasie, zamkn�a go w u�cisku. Od blisko�ci jego cia�a zakr�ci�o jej si� w g�owie. Troch� ni�ej, o, gdybym mog�a przesun�� r�ce troch� ni�ej. Mocno przycisn�a si� do niego. Och, wsun�� d�o� pod sutann�... Poczu�...
Na to jednak zabrak�o jej �mia�o�ci, chocia� cia�o ogarn�� niezno�ny �ar.
- Mo�e lepiej b�dzie, je�li ja przytrzymam lin�, a wy przytrzymacie mnie, ojcze - m�wi�a z wysi�kiem. Policzki jej p�on�y.
- Mo�e i tak - odpar� pastor, podaj�c jej napi�ty sznur.
Puszcz� teraz t� bab�, pomy�la�a Catherine. Niech spada!
Pastor mocno obj�� jej smuk�� tali�.
- Czy ja�nie panienka da rad�? - spyta�.
- Oczywi�cie!
Podnie� mi sp�dnice, rozkazywa�a Catherine w duchu. Ostro�nie zakr�ci�a ty�eczkiem.
Pastor j�kn��, dotar�o do niego, co mo�e si� wydarzy�. Przera�ony cofn�� si� nieco.
- Trzymajcie mnie mocniej! - j�kn�a Catherine. - Inaczej wypuszcz� lin�!
Zn�w przysun�� si� do niej i tym razem nie by�o ju� �adnych w�tpliwo�ci. Catherine celowo wybra�a si� z domu bez bielizny, wyra�nie wi�c czu�a, �e pastor znalaz� si� w naprawd� k�opotliwej sytuacji, zw�aszcza �e mia� na sobie tylko sutann�. Wydawa� z siebie dziwne, zduszone d�wi�ki i raz po raz powtarza� s�owa modlitwy: "I nie w�d� nas na pokuszenie".
Ju� nie obejmowa� jej tak mocno. Najwidoczniej nie b�d�c w stanie my�le� jasno, jedn� r�k� si�gn�� pod sukni�. Catherine zach�ci�a go, jeszcze bardziej si� wypinaj�c.
- Julius! - dobieg� z do�u krzyk, echem odbijaj�cy si� od �ciany studni. - Kto trzyma lin�?
- O, dobry Bo�e, w kt�r�� to stron� zwr�ci�y si� moje my�li? - mrukn�� pastor pod nosem. - Odszed�em na chwil� po kij! - zawo�a� do �ony. - Baron�wna by�a tak �askawa i w tym czasie przytrzyma�a lin�.
Sutanna jako� dziwnie mu si� wybrzuszy�a.
- Co ona tu robi? - pyta� w�ciek�y g�os.
Catherine przechyli�a si� nad cembrowin�. Mia�a wielk� ochot� splun�� w d�, ale jako� si� powstrzyma�a.
- Maja nie �yje! - zawo�a�a. - Przysz�am prosi� o pomoc w pogrzebie.
- Dawno ju� tu panna jest?
- Dopiero przysz�am - odpowiedzia�a Catherine. Je�li pastor m�g� sk�ama�, to jej tak�e by�o wolno.
Czu�a, �e d�u�ej ju� nie mo�e czeka�, rozczarowanie wprawia�o j� w irytacj�. Pu�� lin� i zostaw bab� na dole, mia�a ju� na ko�cu j�zyka, ale przecie� nie wypada�o tak m�wi�.
- Ach, m�j Bo�e, Margrete umar�a? - j�kn�� pastor. - Oczywi�cie s�u�� wszelk� pomoc� w zwi�zku z pogrzebem.
Catherine mia�a nadziej� na chwil� wsp�lnych uciech przy okazji przygotowa� do poch�wku Mai, lecz pastorowa pilnowa�a ich jak cerber. Spogl�da�a na baron�wn� wzrokiem bazyliszka, a Catherine nic nie mog�a zrobi�, zdawa�a sobie bowiem spraw�, �e jej pozycja w parafii wisi na w�osku. Przysz�a czarownica mo�e mie� wielu wrog�w.
Z czarami tak�e sprawy mia�y si� nie najlepiej. Brakowa�o jej iskry, owego wrodzonego talentu i wyczucia. Zacz�a pope�nia� paskudne b��dy, sprzedawa�a leki, kt�re nie dzia�a�y albo wr�cz szkodzi�y. Kaja nie by�a w stanie w �aden spos�b jej pom�c. Catherine w ko�cu rozgniewa�a si� na ni� i zaaplikowa�a starej damie odpowiedni� dawk� �rodka nasennego, by zasn�a snem wiecznym.
Baron�wna wiedzia�a, �e siostry pragn�y, aby wszystko po nich odziedziczy�a, ale po �mierci Kai zjawili si� krewni staruszek, kt�rzy do tej pory nie dawali o sobie zna�. Po pogrzebie rozp�ta�a si� straszliwa awantura, krewniacy bili si� mi�dzy sob� i wyklinali Catherine.
Wzi�a wi�c pod pach� "ksi��eczk� do nabo�e�stwa", czarnoksi�skie �rodki i got�wk�, kt�r� Maja i Kaja zgromadzi�y dla niej, zapakowa�a to w w�ze�ek i odesz�a.
Krewniacy zorientowali si�, �e jej nie ma, kiedy ju� by�o za p�no.
Rozdzia� 3
Baron�wna, teraz osiemnastolatka, z pocz�tku osiad�a w Christianii. Zamieszka�a w "Pensjonacie dla Panien z Wy�szych Sfer", prowadzonym przez madame Ledang.
Madame przyj�a baron�wn� z otwartymi ramionami, zw�aszcza �e nowa lokatorka mog�a dobrze za siebie zap�aci�.
Catherine rozejrza�a si� po mie�cie i wkr�tce ju� mia�a gotowy plan.
Zwierzy�a si� madame Ledang, �e pragnie po�wi�ci� swe �ycie ubogim chrze�cijanom, zadba� o to, by mieli wszystko, czego potrzebuj� ich cia�a i dusze.
Taka niezwyk�a ofiarno�� ucieszy Pana Boga, westchn�a madame, zastanawiaj�c si� tylko, czy panna ma zamiar ofiarowa� wszystkie swoje pieni�dze na �w szlachetny cel, lecz g�o�no o to nie spyta�a. Nie bardzo te� wiedzia�a, co Catherine rozumie przez potrzeby cia�a i ducha. A Catherine po d�ugim okresie posuchy zamierza�a przede wszystkim zaspokoi� potrzeby swego w�asnego cia�a, lecz przez my�l jej nie przesz�o, by mogli jej w tym pom�c m�czy�ni z biedoty.
Mieszkaj�c w pensjonacie poznawa�a miasto, nawi�zywa�a kontakty i szuka�a odpowiedzi na dr�cz�ce j� pytania. Dwa miesi�ce p�niej mog�a przeprowadzi� si� do �adnego, lecz skromnego domku, po�o�onego w lepszej dzielnicy. W tajemnicy ju� wcze�niej zdoby�a sobie pozycj� uzdrowicielki i nie narzeka�a na brak klient�w. Coraz szerszym strumieniem nap�ywali ludzie prosz�c, by uwolni�a ich od cierpie� albo powr�y�a z kart starych dam, tarota lub postawi�a kaba��. Mia�a kryszta�ow� kul�, kt�rej nic nie widzia�a, ale o tym przecie� nie musia�a nikomu m�wi�. Dop�ki jej wr�by dotyczy�y drobiazg�w, klienci byli bardzo, ale to bardzo zadowoleni. Zreszt� Catherine nie zamierza�a zostawa� na tyle d�ugo, by si� zorientowali, �e wr�by si� nie sprawdzaj�.
Je�li Maja i Kaja potrafi�y zgromadzi� tyle pieni�dzy w ma�ym Romskog, to czeg� ona, Catherine, nie zdo�a osi�gn�� w Christianii? Za �wiadczone przez siebie us�ugi pobiera�a bardzo wyg�rowane op�aty. W ten spos�b zamyka�a drog� biedocie, jej klientami zostawali tylko najzamo�niejsi.
Gdy w ich gronie znale�li si� m�odzi, bogaci m�czy�ni z wy�szych warstw spo�ecznych, rozszerzy�a swe us�ugi o masa�. W ko�cu skupi�a wok� siebie niewielk� grup� sze�ciu wybranych m�odzie�c�w, z kt�rych ka�dy przychodzi� raz w tygodniu w okre�lonym dniu, nic nie wiedz�c o pozosta�ych. Bardzo dobrze p�acili. Nieodmiennie oczekiwali, �e masa� zako�czy si� w okre�lony spos�b, a Catherine wcale nie by�a temu niech�tna. M�odzie�cy nie zdawali sobie sprawy, ze to raczej oni pomagaj� jej ni� ona im.
By� to dla baron�wny wspania�y okres. Niestety trwa� nie d�u�ej ni� rok, bo w�jt zacz�� si� interesowa� jej okultystyczn� dzia�alno�ci�. O masa�u nic nie wiedzia�.
Catherine zarobi�a ju� w�wczas tyle pieni�dzy, �e bez �alu mog�a zamkn�� sw�j zak�ad. Postanowi�a uciec z miasta, zanim w�adze przyjrz� si� jej uwa�niej.
Tym razem zdecydowa�a si� na powr�t do rodzinnego domu. Liczy�a, �e zapomniano ju� o jej dziecinnym wybryku w parkowym labiryncie.
By� to powr�t w wielkim stylu. Zajecha�a eleganckim powozem - przynajmniej tak wygl�da�, wytwornie ubrana, z wielkim baga�em. Przyj�to j� okrzykami zachwytu i zdziwienia jednocze�nie, p�aczem i wyzwiskami. Niedobra dziewczyna, gdzie si� podziewa�a przez tyle czasu, dlaczego uciek�a od kochanej krewne)? Gdzie zdoby�a ca�e to bogactwo?
Catherine natychmiast skomponowa�a �zaw� histori� o z�ej ciotce, kt�ra codziennie j� bi�a. Mog�a fantazjowa� do woli, bo dowiedzia�a si�, �e ciotka niedawno zmar�a. Opowiedzia�a o dw�ch starych damach, kt�re si� ni� zaj�y, a po ich �mierci odziedziczy�a ca�y maj�tek.
Reszt�, rzecz jasna, przemilcza�a.
Zdo�a�a obr�ci� wszystko na swoj� korzy��. Rodzina przyj�a j� w miar� �yczliwie i Catherine zn�w zamieszka�a w swym dawnym panie�skim pokoiku.
Po dw�ch latach nienagannego, cnotliwego �ycia w domu zat�skni�a za m�czyzn�. Rozgl�da�a si� za odpowiednim kawalerem, dlatego propozycja rodzic�w, kt�rzy pragn�li j� wyda� za m�odego szlachcica, od czasu do czasu przybywaj�cego z wizyt� na dw�r, trafi�a na podatny grunt.
Z pocz�tku Catherine protestowa�a.
- Ale� przecie� on jest z prostej szlachty. Nie mog� po�lubi� kogo�, kto nie jest mi r�wny stanem!
- W tym zapomnianym przez Boga kraju arystokraci nie rodz� si� na kamieniu, dobrze o tym wiesz - ostro upomnia� j� ojciec. - Ch�opak pochodzi z dobrej, zamo�nej rodziny, jest oficerem.
Ale to taki nudziarz, pomy�la�a Catherine.
No c�, w ko�cu go zaakceptowa�a. Mia�a ju� szczerze do�� samotnego zaspokajania si� w tajemnicy. �eby urozmaici� sobie monotonne �ycie na dworze, zacz�a sporo pi� i sama potraktowa�a to jako sygna� ostrzegawczy. Ani s�owem te� nie �mia�a wspomnie�, co zawieraj� jej zamkni�te na trzy spusty skrzynie. Te praktyki musia�a ju� od dawna zarzuci�.
Wybra�a mniejsze z�o. Mo�e w ma��e�stwie b�dzie zabawniej, zw�aszcza gdy m�a powo�aj� do s�u�by wojskowej?
Jej nocy po�lubnej nie warto wspomina�. Pan m�ody okaza� si� nietkni�ty i Catherine musia�a wprowadza� go w arkana mi�o�ci. Uczyni�a to tak sprytnie, �e nigdy si� nie zorientowa�, jak do�wiadczon� wybra� sobie �on�.
By� doprawdy wielkim g�upcem.
I kompletnie pozbawionym fantazji. Nie potrafi� czerpa� rado�ci z ich ma��e�skiego po�ycia. On by� m�em, panem i w�adc�, a ona jego uleg�� �on�. Nie chcia� s�ysze� o �adnych erotycznych igraszkach.
Rodzina zacz�a dopomina� si� o dziecko, ale Catherine dobrze wiedzia�a, jak uchroni� si� przed ci���, a �e nie odezwa� si� w niej instynkt macierzy�ski, czas p�yn��, potomek za� si� nie pojawia�.
M�� tak�e nie wyruszy� na �adn� wojn� i Catherine mia�a ju� do�� jego siedzenia w domu. Od czasu do czasu co prawda wybiera� si� do kasyna, lecz o swobodzie musia�a zapomnie�.
Zdesperowana zacz�a si� rozgl�da� za innymi m�czyznami. Najpierw jednak spr�bowa�a domiesza� m�owi do jedzenia afrodyzjaki, by wzbudzi� w nim wi�ksz� ochot� do zabaw. Niestety nie podzia�a�y.
Stopniowo zacz�a spuszcza� z tonu. Na jej jedno- znaczne propozycje nara�eni byli w�a�ciwie wszyscy m�czy�ni, kt�rzy przypadkiem znale�li si� na jej drodze. Niekt�rzy obawiali si� romansu z dam� tak wysokiego rodu, inni mieli mniej skrupu��w.
Catherine wypuszcza�a si� r�wnie� na inne, niebezpieczne obszary. Wyleczy�a sw� szwagierk� z reumatyzmu, nacieraj�c j� sol� i odmawiaj�c zakl�cie:
"Maryja Dziewica na kamieniu by�a
Maryja Dziewica ose�k� zrobi�a
Oto s�owo Bo�e. Amen."
Szwagierka, wstrz��ni�ta, nie zachowa�a jej poczyna� w tajemnicy.
Pewnego dnia m�ody oficer przy�apa� �on� in flagranti z koleg� z wojska w ogrodzie r�anym. To by�a kropla, kt�ra przepe�ni�a dzban. Us�ysza� damski chichot i �miej�cy si� m�ski g�os, zobaczy� nogi Catherine wywijaj�ce w powietrzu, rozpozna� kwiecist� sukni� �ony i mundurowe spodnie przyjaciela, zawieszone na krzewie r�y.
Wybuch� ogromny skandal, oficer zosta� skompromitowany, a Catherine musia�a opu�ci� dom.
Uczyni�a to z wielk� ch�ci�. Wyjecha�a, zabrawszy wszystkie swoje rzeczy i pieni�dze, o kt�rych m�� nigdy si� nie dowiedzia�.
Nikt, ani w jego domu, ani w jej rodzinie nie pyta�, dok�d jedzie. W jednej chwili sta�a si� persona non grata, niepoprawn� grzesznic�, do kt�rej nie chciano si� przyzna�. Rodzice Catherine mieli liczne potomstwo, od dzieci�stwa pozostawiane pod opiek� nianiek i tylko od czasu do czasu pokazywane go�ciom; mi�dzy m�od� baron�wn� a jej ojcem i matk� nie istnia� �aden cieplejszy zwi�zek. W dodatku okry�a ha�b� ich nazwisko i to nie raz, a co najmniej trzykrotnie.
Osiad�a w Krokkleiva. Wie�ci o jej ma�ym, ukrytym w g��bi lasu domku pr�dko roznios�y si� po okolicy, nie tylko najbli�szej. Ludzie przekazywali sobie wiadomo�� o damie wysokiego rodu, baron�wnie, kt�ra uprawia czarn� magi�, uzdrawia ludzi i byd�o, wr�y z kart i kryszta�owej kuli, a nawet z r�ki, je�li tego za��dano. By�a ogromnie interesuj�c� osob�. Od tych, kt�rzy mieli pieni�dze, pobiera�a spore sumy, inni mogli p�aci� w naturze.
To ostatnie okre�lenie, zap�ata w naturze, budzi�o weso�o�� w okolicznych domostwach. Szeptano, �e przystojni albo bogaci ch�opcy z lepszych rodzin musieli p�aci� za us�ug� w do�� szczeg�lny spos�b. Mimo wszystko jednak w tych stronach akceptowano baron�wn� tak�, jak� by�a. �aden nadgorliwy przedstawiciel w�adz nie pr�bowa� jej przy�apa� ani na czarach, ani na nieprzystojnym zachowaniu.
Jej s�awa roznios�a si� szeroko. Przybywali ludzie z Christianii i innych miast, ze wsi i miasteczek, bo osoby takie jak Catherine, zainteresowane magi� i okultyzmem, znaj�ce drogi do wyzdrowienia i szcz�liwej przysz�o�ci, zawsze s� popularne.
Tak oto wygl�da�o �ycie czarownicy, kiedy Tiril, Erling i M�ri wraz z Nerem przybyli do Sundvolden i postawili jej �wiat na g�owie.
Postanowi�a uwie�� obu m�czyzn, i to jak najpr�dzej. Erling by� przystojny i bogaty, M�ri tajemniczy, jakby nie z tego �wiata, pi�kny i ogromnie poci�gaj�cy.
Catherine, znaj�ca si� na uwodzicielskich sztuczkach, wyznaczy�a sobie jeden dzie� na podbicie serca Erlinga, tydzie� - na M�riego.
�wiat zn�w sta� si� pi�kny i fascynuj�cy.
Rozpustna, ekscentryczna, troch� przepita baron�wna dozna�a tego dnia wielu wstrz�s�w.
Po pierwsze musia�a przyzna�, �e niepozorna Tiril wcale nie jest taka niepozorna.
Irytowa�o j� to, owszem, lecz nie doprowadza�o do ostateczno�ci.
Dziewczyn� �ciga�o dw�ch tajemniczych m�czyzn.
Catherine ostrzeg�a troje przyjaci� przed planuj�cymi atak z�oczy�cami, to podnosi�o jej presti�. Zabra�a ich do swego domku, ukrytego w g��bi lasu.
Tam dozna�a kolejnego szoku. Nic jej nie przysz�o z chwalenia si� przed nimi umiej�tno�ciami czarnoksi�skimi. Przy niezwyk�ym M�rim, Aniele �mierci, jasne si� stawa�o, �e jest tylko �a�osn� amatork� Zaniem�wi�a, widz�c, ile on potrafi. By� prawdziwym czarnoksi�nikiem! Catherine do tej pory s�dzi�a, �e tacy jak on istnieli tylko w gotyckich opowie�ciach albo �yli w �redniowiecznej Francji
Z tym wi�kszym zapa�em stara�a si� go uwie��. Jaki� odniesie triumf! Dra�ni�o j�, �e M�ri wcale si� ni� nie interesuje, jakby erotyka w og�le go nie obchodzi�a. Ona jednak gotowa by�a przysi�c, �e cho� nie ujawnia� zainteresowania zmys�owymi przyjemno�ciami, to tkwi�o w nim wiele �aru i nami�tno�ci.
M�riego w jej ma�ym, eleganckim domku interesowa�o zupe�nie co� innego...
Rozgl�da� si� po pokoju.
- Co si� sta�o? - spyta�a Tiril, ta niem�dra dziewucha, kt�ra mia�a tyle szcz�cia, �e zna�a swych towarzyszy o wiele lepiej ni� Catherine. Ale t� tr�jk� ��czy�a tylko przyja��, m�czy�ni mi�o�ci� obdarz� tylko j�, baron�wn�, ju� ona si� o to postara.
M�ri powoli odwraca� g�ow� na wszystkie strony.
- Nie wiem - odpad wreszcie. - Co� tutaj jest nie tak, jak by� powinno...
-Ze mn�? - pospiesznie spyta�a Catherine.
- Nie.
Zwr�ci� si� wprost do niej.
- To nieznana si�a. Czy kiedykolwiek �ci�gn�a� tutaj jak�� moc?
Catherine straci�a co nieco pewno�ci siebie.
- Hm, no tak... - Nie wiedzia�a, co m�wi�. - Kiedy stosuje si�, powiedzmy, nietradycyjne metody leczenia, mo�na si� zetkn�� z rozmaitymi dziwnymi zjawiskami. Uwa�am, �e raczej tobie towarzyszy co� mistycznego. Ca�a gromada...
- Nie, to zupe�nie co innego. Czy nigdy nie wyczu�a� czego� w nocy? Nie mia�a� wra�enia, �e kto� jeszcze tu jest?
- Wola�abym mie� towarzystwo - zachichota�a. - Niestety, musia�am sypia� sama.
By�o to z jej strony zaproszenie, lecz on je zignorowa�.
- Czy to co� wa�nego? - spyta�a, czuj�c, �e ogarnia j� coraz wi�ksza niepewno�� wobec tego cz�owieka.
- Nie wiem - powt�rzy�, ale odpr�y� si�.
Ta rozmowa pozostawi�a na niej nieprzyjemne wra�enie.
Potem nadesz�a chwila niespodziewanego triumfu. Mog�a pom�c trojgu przyjacio�om odnale�� w Christianii poszukiwan� akuszerk�. Tym samym trafi�a jej si� okazja w wyjazdu do stolicy, wyt�sknione oderwanie si� od monotonnego �ycia na wsi.
Postara�a si�, by do samego miasta jecha� pomi�dzy Erlingiem a M�rim. Niewygodnej dziewczyny i jej psa pozby�a si�, zamykaj�c ich w powozie. Chcia�a zagarn�� m�czyzn tylko dla siebie, a po to, by zrealizowa� wyznaczony plan - wci�gn�� Erlinga do ��ka po up�ywie jednego dnia, a M�riego w czasie nie d�u�szym ni� tydzie� - musia�a wykorzysta� absolutnie ka�d� chwil�.
Nagle M�ri zn�w j� przerazi� Ni st�d, ni zow�d o�wiadczy�:
- Masz co� przy sobie.
- Och, oczywi�cie, �e mam. Nigdy nie rozstaj� si� z mym w�ze�kiem czarownicy. O co ci chodzi?
- To ta moc. Bardzo mi si� ona nie podoba.
- Z�a moc? - spyta�a wbrew swej woli.
- Tak - odpar� cicho. - To w�a�ciwe okre�lenie.
Catherine westchn�a zirytowana. Co tam z�e moce! Skupi�a si� na zaprezentowaniu swych wdzi�k�w m�czyznom. Pokazywa�a, co potrafi. Popisywa�a si� sw� inteligencj�, talentem, umiej�tno�ci� flirtowania, uwodzicielskim czarem. W odpowiednim momencie podci�gn�a sp�dnic� nad kolana, delikatnie dotyka�a m�skich d�oni, zwierzaj�c si� ze swych drobnych sekret�w, schlebia�a im, stara�a si� ich ze sob� sk��ci�...
Kr�tko m�wi�c, przechodzi�a sam� siebie. Czu�a rozkoszne ciep�o bij�ce od siod�a, ociera�a si� o nie, bliska spe�nienia, lecz w por� si� opami�ta�a. Najbardziej w tej chwili pragn�a M�riego, lecz zrozumia�a, �e to jej si� nie uda. Natomiast Erling...
Doskona�y na przystawk�. Naprawd� doskona�y! �aden z nich, co prawda, nie wywodzi� si� ze szlacheckiego rodu, lecz dawno ju� musia�a obni�y� loty. Erling by� ze wszech miar odpowiedni� parti�.
A M�ri, bardziej dostojny ni� wszyscy hrabiowie i baronowie �wiata razem wzi�ci, to czarnoksi�nik. Zainteresowana mistyk�, Catherine wy�ej ju� nie mog�a zaj��. Nie umia�a tylko pozby� si� uczucia, �e co� kroczy za nim �lad w �lad.
By�a teraz wdow�. M�� od pocz�tku ci��y� jej niczym kula u nogi, wys�a�a mu wi�c pude�ko odpowiednio spreparowanych ciastek. Zmar� cicho i spokojnie, nie wzbudzaj�c niczyich podejrze�. Ciastek by�o tak niewiele, �e nikomu innemu nie wpad�y w r�ce. Catherine dobrze zna�a �akomstwo swego m�a, wiedzia�a, �e z nikim nie podzieli si� smako�ykiem.
Teraz wi�c by�a wolna, mog�a zadawa� si�, z kim tylko chcia�a.
W Christianii czeka� j� kolejny wstrz�s: akuszerka g��boko sk�oni�a si� przed Tiril i nazwa�a j� "wasz� wysoko�ci�"! Catherine by�a bliska omdlenia. Wysoko��? Wszak to tytu� zarezerwowany dla kr�l�w, ksi���t i ich najbli�szych!
Na tym ko�czy� si� poprzedni tom Sagi o Czarnoksi�niku. W saloniku starej akuszerki, w kt�rym ledwie znalaz�o si� do�� miejsca dla gospodyni, Tiril, Catherine, Erlinga M�llera, M�riego i wielkiego czarnego psa, Nera, Tiril nareszcie mia�a dowiedzie� si� czego� o swoim prawdziwym pochodzeniu.
Catherine z ka�d� chwil� ogarnia�a coraz wi�ksza z�o��. Sama czu�a, �e ma min� kwa�n� jak cytryna. Przywyk�a do tego, �e jest najwa�niejsz� osob�, dam� wysokiego rodu, przed kt�r� wszyscy chylili czo�o.
Czy�by teraz mia�a sta� ni�ej ni� ta Panna Zero? Czy�by mia�a k�ania� si� Tiril?
Za nic na �wiecie!
No c�, posiada�a odpowiednie �rodki. Je�li potrafi�a wys�a� na tamten �wiat w�asnego m�a, mog�a tak�e wyeliminowa� t� dziewczyn�. Catherine pragn�a by� najlepsza, chcia�a te� mie� dla siebie obu m�czyzn, kt�rzy chronili t� wstr�tn� Tiril i najwyra�niej od wiek�w byli jej adoratorami.
To niesprawiedliwe! Takie nic, na kt�rym nie warto nawet oka zawiesi�, mia�oby si� cieszy� wzgl�dami dw�ch nadzwyczaj godnych po��dania m�czyzn? Ich miejsce by�o w gromadzie wielbicieli Catherine!
A wi�c koniec z dziewczyn�!
Nagle zadr�a�a. Mia�a wra�enie, �e jakie� nieznane istoty ostrzegawczo dmuchn�y jej w kark, inaczej nie potrafi�a tego okre�li�. A wielki, okropny pies warkn�� cicho i pokaza� Catherine z�by. Jego �lepia zajarzy�y si� niebezpiecznym, ��tozielonym blaskiem.
Oczy M�riego obserwowa�y j� spokojnie, jakby zamy�lone, lecz patrzy�y z przera�aj�c� przenikliwo�ci�.
Catherine musia�a spu�ci� wzrok.
Stara akuszerka tak�e unika�a spojrzenia M�riego, ale te� i atmosfera wok� niego, przywodz�ca na my�l krain� zimnych cieni, mog�a wystraszy� ka�dego. Trzeba by�o go dobrze zna� i by� absolutnie pewnym jego przyja�ni, aby mie� �mia�o�� patrze� mu w oczy.
Co gorsza jednak, zdaniem starszej kobiety, w s