2341
Szczegóły |
Tytuł |
2341 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
2341 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 2341 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
2341 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Joanna Chmielewska
KROWA NIEBIA�SKA
W g�szczu co� nagle rykn�o straszliwie i na polank� wypad�a przera�aj�ca posta�. Wielka, uszargana, zakrwawiona, pokryta czarnymi kud�ami. Wszystkie obecne przy wydarzeniu dzieci uciek�y w dzikiej panice i zosta�a tylko jedna dziewczynka, unieruchomiona l�kiem radykalnie. Pi�cioro wystraszonych, ale zdolnych do ruchu, tupi�c i �omocz�c, wpad�o razem na spr�chnia�y mostek, wcze�niej przekroczony pojedynczo, delikatnie i na paluszkach. Mostek, jak by�o do przewidzenia, nie wytrzyma�, zachwia� si�, za�ama� z ostrym trzaskiem i dzieci run�y do kamienistego potoku z wysoko�ci trzech metr�w.
Ca�kowicie bez szwanku wysz�a z tego wydarzenia tylko znieruchomia�a na polanie dziewczynka.
Koszmarna posta�, kt�ra wypad�a z g�szczu, znik�a r�wnie szybko, jak si� pojawi�a i nie zrobi�a jej nic z�ego wy��cznie dzi�ki temu, �e w og�le jej nie dostrzeg�a. Rych�o wyszed� na jaw przera�aj�cy fakt, i� by� to z�oczy�ca, od dw�ch dni poszukiwany przez w�adze wykonawcze. Uw�osienie mia� z natury obfite, kud�y i broda czyni�y z niego wr�cz troglodyt�, krwawe �lady wsz�dzie pochodzi�y nie tylko z przest�pstwa, lecz tak�e z przedzierania si� przez je�yny, tarniny, ja�owce i tym podobne k�uj�ce zaro�la, rykn�� za� dlatego, �e u��dli�a go osa. Chwilowy azyl znalaz� sobie akurat obok osiego gniazda w ziemi. Po�piesznie opu�ci� niego�cinny las i znik� z ludzkich oczu, nie zauwa�ywszy ma�ej, os�oni�tej nieco listowiem, absolutnie nieruchomej figurki.
Figurka za to przyjrza�a mu si� bardzo dok�adnie.
Poruszy�a si� dopiero, kiedy nadbiegli ludzie doro�li i z krzykiem rozpocz�li akcj� ratunkow�. Wszystkie dzieci z mostku okaza�y si� silnie poszkodowane, na szcz�cie jednak �adne nie straci�o �ycia. Niemniej jednak lato by�o dla nich stracone, a niekt�re �lady katastrofy pozosta�y na zawsze.
Ca�e wydarzenie stanowi�o kliniczny przyk�ad s�uszno�ci twierdzenia: "Kto si� nie s�ucha ojca matki, ten si� s�ucha psiej sk�ry". W tym wypadku posta� psiej sk�ry przybra� spr�chnia�y mostek.
Dawno by�o wiadomo, �e mostek si� wali i rodzice kategorycznie zabraniali przechodzenia po nim na drug� stron� potoku. Racjonalniej by�oby wprawdzie naprawi� go, wzgl�dnie zburzy� do reszty, ale post�powanie racjonalne poci�ga�o za sob� koszty i dotychczas jeszcze nie zdo�ano uzgodni�, kto ma za dzie�o zap�aci�. Mostek zatem trwa� w chwiejnym braku r�wnowagi i grozi� niebezpiecze�stwem.
Nikt doros�y, widz�c kiwaj�ce si� resztki konstrukcji, za skarby �wiata nie postawi�by na niej nogi, nawet samob�jca, poniewa� upadek z wysoko�ci trzech metr�w nie gwarantowa� skutk�w nieodwracalnych, dzieci jednak�e, jak to dzieci, dopatrywa�y si� w imprezie emocjonuj�cej rozrywki. Korci�o je.
Dzieci miejscowe mo�e by jako� wytrzyma�y bez podejmowania ryzyka, ale nasta� okres wakacyjny i przyjecha�y dzieci z miasta. I oczywi�cie spr�chnia�y mostek okaza� si� najwi�ksz� atrakcj�.
W konkurencji wzi�o udzia� sze�cioro. Do pi�knego lasu po drugiej stronie potoku mo�na by�o dosta� si� drog� okr�n�, ca�kowicie bezpieczn�, ale mostek kusi�. Troje miejscowych da�o si� nam�wi� trojgu przyjezdnym, w tamt� stron� przele�li szcz�liwie, z powrotem za� pop�och spowodowa� katastrof�
�ci�le bior�c, z trojga miejskich go�ci zapa� wykazywa�o tylko dwoje, trzecie, jedyna ocala�a dziewczynka, poddawa�a si� propozycjom do�� biernie, nie zg�aszaj�c �adnych sprzeciw�w. Na mostek wst�pi�a, pokona�a go dzielnie i zr�cznie, no a potem, w obliczu potwora, zastyg�a w bezruchu.
Elunia Burska bowiem od samego urodzenia odznacza�a si� cech� szczeg�ln�, mianowicie pod wp�ywem wszelkich emocji nieruchomia�a na kamie�. Nawet jako niemowl�, przestraszona czym� lub zachwycona, nie wybucha�a rykiem, nie macha�a r�czkami, nie pokwitowa�a rado�nie, tylko zamienia�a si� w produkt sztuczny, atrap� dziecka, co trwa�e d�u�ej albo kr�cej, zale�nie od rozmiaru dozna�. Ca�e otoczenie przyjmowa�o to zjawisko jako �ask� bosk�, bo takie grzeczne i ciche dziecko to sama przyjemno��, i przez �adne par� lat nikt z jej sk�onno�ci� nie walczy�. P�niej za� zrobi�o si� za p�no na przeciwdzia�anie.
Raz jeden tylko spowodowa�a wstrz�s pot�ny. W wieku lat pi�ciu, na wsi, rzecz jasna pod opiek� rodziny, tak samo jak wszyscy, przechodzi�a przez tor kolejowy. Nikt jej za r�k� nie trzyma�, bo chodzi� i biega� umia�a doskonale. Zza dalekiego zakr�tu ukaza� si� poci�g. Kto� krzykn��: "Poci�g! Szybciej!", Elunia odwr�ci�a g�ow�, w odleg�o�ci prawie kilometra ujrza�a p�dz�c� machin� i oczywi�cie zamar�a.
Aczkolwiek by� to poci�g po�pieszny, to jednak kilkaset metr�w wystarcza�o w zupe�no�ci, �eby uciec przed nim pi�� razy. Elunia jednak�e trwa�a pomi�dzy szynami niczym wysoce realistyczna rze�ba, pos�g dziewczynki, wyros�y nagle z podk�ad�w kolejowych, niezdolny do najmniejszego drgni�cia.
Pierwsze cztery sekundy po�wiecono panicznym i bezproduktywnym krzykom, w sekundzie pi�tej ojciec Eluni zawr�ci�, uczyni� trzy kroki i �ci�gn�� c�rk� z szyn. Poci�g dawno przelecia� z �omotem, zanim Elunia zdo�a�a wydusi� z siebie odpowied� na liczne pytania, co te� jej wpad�o do g�owy, �eby sta� na torze, kiedy poci�g jedzie.
- Nie wiem - powiedzia�a �a�osnym g�osikiem. - Ja nie chcia�am.
Odpowied� przyj�to jako wyraz skruchy i �adnej osobie nic rozumnego nie przysz�o do g�owy.
Potw�r z lasu natomiast na jaki� czas utkwi� w jej �yciorysie. W�amanie, kradzie� i ci�kie pobicie ca�ej jednej rodziny kwalifikowa�y go w pe�ni do zapud�owania radykalnego, niestety jednak, pope�niwszy czyny karalne, uciek�. By� obcy. Nikt go dok�adnie nie widzia� i nikt nie umia� opisa�. Gdyby �ci�� kud�y i ubra� si� przyzwoicie, nie zosta�by rozpoznany, istnia�y za� obawy, �e podobnych przest�pstw odpracuje wi�cej. Zr�czno�� w dzia�aniu wskazywa�a na du�� wpraw�.
Szukano go zatem intensywnie i od razu okaza�o si�, �e jedna jedyna Elunia przyjrza�a mu si� porz�dnie. Niezdolna do zamkni�cia oczu, wpatrywa�a si� w dzikie oblicze przez ca�y czas swojego skamienienia, w jej pami�ci za� utrwala� si� ka�dy szczeg� bandyckiej g�by. Mia�a jednak�e dopiero sze�� lat. Od istoty w tym wieku trudno oczekiwa� rzeczowych i wiarygodnych zezna�, istnia�y zatem obawy, �e po�ytku z niej nie b�dzie.
Tymczasem ujawni�o si� co� wr�cz przeciwnego. Elunia nie tylko patrzy�a, umia�a tak�e powiedzie�, co widzi. S�u�bowy rysownik, sporz�dzaj�cy portret pami�ciowy, by� ni� zachwycony, zdo�a�a dostrzec nawet to, co kry�o si� pod kud�ami. Opisywa�a wszystko z zapa�em, czuj�c si� niezmiernie wa�na, bardzo swoj� wa�no�ci� uradowana.
- Tu mia� takie - oznajmi�a, wskazuj�c swoj� doln� warg�. - Du�o, takie czerwone, wystawa�o mu z brody. I groszek na oku, jak tak sta�, to na tym, z tej strony. A nos mia� taki, o, tu rozklapany, taki rozlaz�y, a wy�ej mia� ni�ej, a w �rodku na ko�cu taki psi, ale wi�cej kanciasty. I gul� ko�o ucha, a te uszy okropnie wielkie. S�o�ce mu prze�witywa�o.
Grafik te okre�lenia zrozumia� doskonale i bez trudu stworzy� g�b� z obwis�� doln� warg�, z szerokim i z�amanym nosem z wyra�n� chrz�stk� na ko�cu, z naro�l� na lewej powiece i ogromnymi uszami typu wiotkie. Pe�na uznania Elunia potwierdzi�a trafno�� rysunku.
W dwa lata p�niej na doskonale zapami�tany pysk natkn�a si� osobi�cie na kolejnych wakacjach. Z�oczy�ca grasowa� na prowincji, omijaj�c wi�ksze miasta i preferuj�c wsie, gdzie klasie ch�opskiej zdarza�o si� miewa� pieni�dze. Krew. cudz� i w�asn�, rzecz oczywista dawno ju� z siebie zmy�. odzie� zmieni�, kud�y nieco skr�ci�, ale twarz mu zosta�a i na jarmarku w okolicy Kazimierza Elunia rozpozna�a go bezb��dnie.
Absolutn� skamienia�o�� c�rki dostrzeg� jej ojciec, cz�owiek inteligentny i rozs�dny. Bandyta r�wnie� zauwa�y� pos�gowo nieruchom� dziewczynk�, ale nie widzia� jej przy poprzednim spotkaniu i �adne skojarzenia nie za�wita�y mu w g�owie. Zaj�ty by� podgl�daniem, kto tu co� sprzedaje i ile dostaje pieni�dzy, typowa� sobie ofiary i wro�ni�tymi w grunt dziewczynkami nie zamierza� si� interesowa�. Ojciec sprawdzi�, w co jego chwilowo niekomunikatywna c�rka jest wpatrzona, ogl�dan� przez ni� posta� oceni� w�a�ciwie i zd��y� z�apa� str�a prawa.
W rezultacie postrach licznych wsi poszed� siedzie�, przy�o�yli mu, z racji kilku ofiar �miertelnych, ca�e dwadzie�cia pi�� lat i wiadomo by�o, �e przesiedzi co najmniej pi�tna�cie. Dzi�ki Eluni na jaki� czas by� z nim spok�j.
I nikomu jako� nie przysz�o do g�owy, �e tych skojarze� wreszcie dozna� i jasnow�os�, nieruchom�, wpatrzon� w niego oczami rozmiaru talerzyk�w deserowych dziewczynk� zapami�ta� sobie na zawsze.
W p�niejszych latach swego �ycia Elunia zamiera�a i nieruchomia�a jako� bardziej kameralnie, nikomu przy tym nie wpadaj�c w oko i ponosz�c straty mo�liwe do ukrycia. Chocia�by ciasteczka. W sklepie, gdzie w innym miejscu wybiera�o si� kusz�cy towar, a w innym p�aci�o i odbiera�o paczk�, kto� przez pomy�k� zabra� jej pakunek. Zamiast wyda� okrzyk i upomnie� si� o swoje, Elunia, rzecz jasna, zamar�a, tym razem z oburzenia. Ciasteczka jednak�e stanowi�y jej prywatn� w�asno�� i nikogo nie musia�y interesowa�, nie zjad�a ich po prostu.
Za to p�niej, w szkole, omal nie zaprzepa�ci�a matury. Pisemne egzaminy odpracowa�a bezbole�nie, ale ju� pierwszy ustny pad� jej k�od� pod nogi. Z przej�cia i zdenerwowania nie by�a w stanie wydoby� z ust nawet s�owa "dzie� dobry", nie wspominaj�c ju� o przej�ciu na w�a�ciwe miejsce i udzieleniu odpowiedzi na jakiekolwiek pytanie. Na szcz�cie nauczycielki zna�y ju� nieco jej osobliwe reakcje i da�y spok�j na dostatecznie d�ug� chwil�, �eby skamienia�o�� jej przesz�a. Zamierzony �lub natomiast mia� wielkie szans� zako�czy� si� skandalem.
Zosta� zrealizowany zgo�a cudem. Elunia ju� studiowa�a na ASP, zamierzaj�c po�wi�ci� si� grafice i reklamiarstwu, umys�owo bowiem nie by�a niedorozwini�ta i zdawa�a sobie spraw�, �e musi wybra� zaw�d, na kt�ry ewentualne nieruchomienie i zamieranie pozosta�oby bez wp�ywu. Potrafi�a wyobrazi� sobie, co by si� sta�o, gdyby odda�a si� zaj�ciom silnie stresuj�cym i zosta�a na przyk�ad stewardess� albo aktork�. Wzgl�dnie dru�niczk� kolejow�. Pierwsze do�wiadczenie z poci�giem pozwala�o mniema�, i� w�a�ciwe manipulacje ze szlabanem nie zosta�yby dokonane w odpowiedniej chwili i rych�o nast�pi�oby nieszcz�cie, nie m�wi�c ju� o tym, �e jako aktorka w og�le nie wysz�aby na scen�, zamar�szy za kulisami. Zaw�d grafika wydawa� si� do�� bezpieczny, a przy tym mi�osierna opatrzno�� obdarzy�a j� dostatecznymi zdolno�ciami, �eby wyb�r mia� sens.
Rych�o zakocha�a si� w koledze z wy�szego roku, bez trudu zyska�a wzajemno�� i rado�nie zgodzi�a si� m�odzie�ca po�lubi�. Narzeczony posiada� strych, �wietnie nadaj�cy si� nie tylko na pracownie, ale tak�e na miejsce zamieszkania, co� tam nawet zarabia� i wszystko by�oby dobrze, gdyby nie szczeg�lna cecha panny m�odej. �wiadoma swojej u�omno�ci Elunia od dawna ju� stara�a si� j� opanowywa�, wysi�ki jednak�e dawa�y mierne rezultaty. Gorzej. Szkodzi�y. Na sam� my�l, �e emocja zn�w j� unieruchomi i odbierze jej mow�, Elunia nieruchomia�a jeszcze pr�dzej, tyle �e konieczno�� powrotu do normalnych ludzkich cech tkwi�a ju� w niej i pozwala�a szybciej odzyska� przyrodzone zdolno�ci. Niekiedy zdarza�o si� to nawet dostatecznie wcze�nie, w ostatniej w�a�ciwej chwili, ale kosztowa�o j� tyle si�, �e d�ugo potem czu�a si� os�abiona.
Czasami za�, je�li do�� d�ugo nie dozna�a �adnego grubszego wstrz�su, zapomina�a o dolegliwo�ci i nara�a�a si� na ni� z zaskoczenia, co mia�o skutki nader urozmaicone. I oczywi�cie dotkn�o j� przy �lubie.
W obliczu urz�dnika stanu cywilnego i wszystkich zaproszonych go�ci, przy boku narzeczonego, nagle zda�a sobie spraw� z tego, co si� dzieje. Jezus Mario, wychodzi za m��! Za Pawe�ka! Jak doros�a kobieta! �lub! To jest jej �lub...! P�omie� w niej buchn�� i zamar�a.
Na pytanie, czy zgadza si� po�lubi� obecnego tu Paw�a Wi�niewskiego, nie odpowiedzia�a ani s�owa. Urz�dnik, formalista, twardo czeka�. Pawe�ek usi�owa� podsun�� jej p�g�bkiem w�a�ciwy tekst, rodzina z krzese� posykiwa�a, Eluni� zad�awi�o do reszty i w oczach jej zaszkli�y si� �zy, ale poza t� jedn� drobn� zmian� prezentowa�a sob� figur� z granitu.
Urz�dnik stanu cywilnego, nie do�� �e by� formalist�, to jeszcze, widz�c m�odo�� damy, wyobrazi� sobie, i� do zam��p�j�cia zosta�a zmuszona, przed jego oblicze dowleczona przemoc� i nie umie zaprotestowa� inaczej jak tylko milczeniem. Bez jej wyra�nego "tak" �lubu zatem nie udzieli. Pan m�ody robi� wprawdzie sympatyczne wra�enie, ale pozory cz�sto myl�.
Kiedy przerwa� ceremoni�, awantura wybuch�a okropna, Elunia za� z miejsca odzyska�a g�os i si�y. Odpieraj�c ataki obu rodzin, w�asnej - zdenerwowanej i zrozpaczonej, oraz narzeczonego - zdumionej i ci�ko obra�onej, rzuci�a si� ku w�adzy, ju� sk�adaj�cej dokumenty i zupe�nie rozs�dnie, ze stosown� skruch�, wyja�ni�a zjawisko. Zapewni�a tak�e, kurczowo �ciskaj�c w d�oni r�kaw narzeczonego, �e za m�� wychodzi ca�kowicie dobrowolnie i nawet z wielk� przyjemno�ci�. Rodzina popar�a j� energicznie, wmiesza�y si� przyjaci�ki, po wielu korowodach ceremonia zosta�a wznowiona i zako�czona szcz�liwie, acz w atmosferze urz�dowego pot�pienia.
Po trzech latach za� wydatnie wspomog�a przyczyny rozwodu.
�lubu ko�cielnego, rzecz oczywista, nikt si� ju� nie o�mieli� zaryzykowa� i w ten spos�b Eluni�, ku jej wielkiemu �alowi, omin�� welon i bia�a suknia z trenem.
* * *
Jakim cudem Elunia zrobi�a prawo jazdy, ona sama nie umia�a zrozumie�. Sytuacji stresuj�cych na jezdniach spotyka si� zatrz�sienie, najwidoczniej mia�a �lepy fart i trafia�a na wyj�tkowo korzystne uk�ady. �adnych zaskocze�, �adnych kork�w, �adnych p�g��wk�w nie spotyka�a, mo�e dzi�ki temu, �e odbywa�a swoje jazdy w okresie wakacyjnym, kiedy miasto by�o prawie puste, a pogoda pi�kna, nieruchomienie nie dotkn�o jej ani razu i na instruktorze uczyni�a wra�enie istoty najzupe�niej normalnej. Nast�pnie kupi�a nawet samoch�d, mocno przechodzonego volkswagena-garbusa, kt�ry wci�� jeszcze je�dzi� ku zdumieniu stacji obs�ugi.
Kupi�a go za�, poniewa� wzbogaci�a si� znienacka tu� przed zako�czeniem studi�w. W przyp�ywie natchnienia wymy�li�a reklam�, kt�ra okaza�a si� zgo�a rewelacyjna i przynios�a szalone zyski inwestorowi, a Elunia od tych zysk�w dosta�a prowizj�. W upojeniu natychmiast kupi�a przyzwoite mieszkanie, dzi�ki czemu po rozwodzie mia�a gotowe miejsce dla siebie.
Razem z m�em zamieszka� tam nie zd��y�a, aczkolwiek apartament przewidziany by� na kompletn� rodzin� z dzie�mi, poniewa� roboty wyko�czeniowe troch� potrwa�y i wcze�niej rozpad�a si� zasadnicza kom�rka spo�ecze�stwa, ni� da�o si� lokal u�ytkowa�. Przenios�a si� tam ju� sama.
* * *
Og�lnie bior�c, Elunia by�a bardzo �adna. Mia�a metr siedemdziesi�t wzrostu, doskona�� figur�, pi�kne nogi, pi�kne w�osy blond, niebieskie oczy z gatunku gwia�dzistych i troch� pieg�w, kt�re dodawa�y jej wdzi�ku. Tyle �e nie zalicza�a si� do tych przesadnie seksownych, co nie przeszkadza�o, �e m�� by� w niej w�ciekle zakochany przez ca�e dwa lata. W trzecim roku jednak�e bezustanna irytacja zabi�a mi�o��, a ostatnim gwo�dziem do trumny sta� si� makaron.
Nale�y zauwa�y�, �e Elunia po�lubi�a Pawe�ka, nie my�l�c nic. Najzwyczajniej w �wiecie zakocha�a si� w pi�knym ch�opcu od pierwszego rzutu oka, zamar�szy przy okazji na sam jego widok. Uwielbienie z niej bi�o, co Pawe�ek z miejsca doceni�. Z racji wdzi�cznej urody od dzieci�stwa przywyk� do brania, nie za� dawania, i obdarzenie go uczuciem wyda�o mu si� ze wszech miar s�uszne i naturalne. Gwa�townie zapragn�� bra� od Eluni, a racjonalne my�li r�wnie� by�y od niego odleg�e o lata �wietlne.
Pracownia dwojga grafik�w cz�� kuchenn� mia�a mocno ograniczon�. Elunia bez �adnego oporu gotowa�a obiady na dwupalnikowej kuchence gazowej, czasem tylko, zaj�ta prac�, zapomina�a, �e na ogniu stoi jaka� potrawa, potrawa przypala�a si�, Elunia wyrzuca�a j� bez �alu i od razu u�ytkowa�a produkt zast�pczy, na wszelki wypadek posiadany pod r�k�. Produkt zast�pczy bywa� niekiedy do�� dziwny i nie zawsze Pawe�kowi smakowa�, a nale�y zauwa�y�, i� Pawe�ek by� �arty i jako�� po�ywienia ceni� wysoko. Po kr�tkim okresie przewagi ��ka nad sto�em zacz�� si� denerwowa�.
Ponadto niemal od pocz�tku pojawi�y si� zadra�nienia dodatkowe, bezustannie rosn�ce. Wysz�o na jaw, i� m�odzieniec jest pedantem najgorszego gatunku, czego na studiach jako� nie da�o si� zauwa�y�, w dodatku otaczanym dotychczas opiek� przez troskliw� mamusi�, kt�ra ow� pedanteri� przekaza�a mu w genach. Wszystko w domu musia�o le�e� na swoim miejscu, pouk�adane symetrycznie, gacie musia�y by� uprasowane bez jednej fa�dki, a guziki do koszul przyszyte idealnie jednakowo, nitkami w jedn� stron�. Pod�oga powinna l�ni�, �adne resztki po�ywienia nie mia�y prawa do egzystencji, szklank� po herbacie nale�a�o natychmiast my�, wyciera� i ustawia� w szafeczce, a �cierk� do naczy� rozwiesza� z dok�adno�ci� do jednego milimetra. To samo dotyczy�o przepierki, susz�cej si� na sznurku pi�amy i halki przybiera�y posta� wr�cz dostojn�, rozpostarte bez najmniejszego za�amania i w dodatku dobrane kolorystycznie.
Ca�o�� stara� o ten przera�liwy porz�dek spada�a na Eluni�, bo tak Pawe�ka mamusia nauczy�a. On sam tylko przestawia� krzes�a i przesuwa� popielniczki, czyni�c to najzupe�niej odruchowo, kiedy porazi� go brak symetrii doskona�ej. Elunia, jednostka pod tym wzgl�dem normalna, acz odrobin� roztargniona, przywyk�a do czysto�ci i �redniego porz�dku, zaj�ta studiami i prac�, rych�o zacz�a t�skni� do �ycia w mo�liwie zaniedbanym taborze cyga�skim, lub te� zgo�a na �mietniku. Klepisko zamiast parkietu powolutku stawa�o si� szczytem jej marze�.
Co gorsza, swoje przyzwyczajenie do brania Pawe�ek przeni�s� tak�e na seks. Lubi� by� zach�cany, namawiany i obs�ugiwany, stosuj�c nawet niekiedy symulowany op�r, kt�ry Elunia winna by�a prze�amywa�. Elunia za�, jak normalna kobieta, inicjatywy oczekiwa�a od m�czyzny, o kusz�cych zabiegach za� nie mia�a poj�cia i obawia�a si� popa�� w wulgarn� przesad�. Ponadto do seksu Pawe�ek odnosi� si� r�wnie pedantycznie jak do innych dziedzin �ycia, ze �wiadcze� ma��e�skich czyni�c rodzaj rytua�u, z Eluni za� kap�ank� wielbi�c� b�stwo. Rola nie przypad�a jej do gustu i mimo szczerych stara� nie udawa�o jej si� stawa� na wysoko�ci zadania. Zapomina�a o z�o�eniu w kostk� zdj�tej z siebie pi�amy, myli�y jej si� nieco kolejne zabiegi erotyczne, a nawet, o zgrozo, w ��ku bywa�a rozczochrana, nie m�wi�c ju� o rannych pantoflach, zrzuconych z n�g i wcale nie ustawionych r�wno. Obs�ugiwanie b�stwa wychodzi�o jej wysoce nieudolnie.
Jasne jest zatem, �e, razem wzi�wszy, Pawe�ek czu� coraz g��bszy niedosyt �adu i rozczarowanie �on� i ten cholerny makaron po prostu przela� czar� rozgorycze�.
Tym razem zosta�o uzgodnione, �e przyprowadzi na p�ny obiad swojego aktualnego inwestora, szalenie sk�pego wydawc�, kt�remu robi� ilustracje do ca�ej serii ksi��ek dla dzieci. Prawd� m�wi�c, Pawe�ek te� by� sk�py, co starannie ukrywa�, i dlatego wymy�li� obiad w domu, a nie w knajpie. Obiad w domu, nawet z najlepszym winem �wiata, zawsze wypada� taniej.
�wiadoma post�puj�cych zadra�nie� i mocno ju� zniech�cona do ma��onka Elunia lojalnie postanowi�a przygotowa� wystrza�ow� potraw�, co�, co wychodzi�o jej zgo�a rewelacyjnie, mianowicie zraziki w �mietanie. Pawe�ek je uwielbia�, wydawca te�. Do zrazik�w najlepiej pasowa� makaron.
Obiad mia� by� zwyczajny, a nie wystawny, przystawki zatem nie zosta�y przewidziane. Tylko deser, nale�niki z konfiturami na gor�co, z bit� �mietan�. Dodatkow� zalet� obu da� stanowi� fakt, �e mo�na je by�o przygotowa� wcze�niej, a potem tylko odgrza�, co dla Eluni by�o akurat istotne, mia�a bowiem robot�, a tak�e um�wione spotkania s�u�bowe. Obie potrawy odwali�a o poranku, przytomnie zacz�a od zrazik�w, kt�re dosz�y we w�a�ciwej chwili, odpracowa�a nale�niki i opu�ci�a dom. Wr�ci�a dok�adnie na gotowanie makaronu, jedynego produktu, kt�ry powinien by� �wie�y.
Na wydawcy jej specjalnie nie zale�a�o, siedzia�a w reklamie, w ilustracjach specjalizowa� si� Pawe�ek, wydawa�o jej si� jednak obrzydliwe robi� mu ko�o nogi. Chce tego pacana, niech ma, po co go zniech�ca�, wszystkie zarobione pieni�dze wci�� jeszcze by�y wsp�lne i niew�tpliwie potrzebne, ewentualny rozw�d zaledwie pob�yskiwa� i niepewnie miga� w my�lach, a szansa na trwa�o�� maria�u nadal istnia�a. Postanowi�a si� upi�kszy� i zrobi� dobre wra�enie. Gruby makaron wymaga� trzech kwadrans�w, pozostawiaj�c jej dosy� czasu na zabiegi ko�o siebie.
Postawi�a gar na ogniu, woda si� zagotowa�a, Elunia wrzuci�a makaron, zaczeka�a, a� zacz�� bulgota�, i przykr�ci�a palnik. Wszystko, zdawa�oby si�, zrobi�a jak trzeba. Po czym uda�a si� do �azienki.
Zwa�ywszy, i� fragment kuchenny od pocz�tku traktowany by� po macoszemu, brakowa�o w nim miejsca. P�aszczyzny poziome, w ka�dej kuchni niezb�dne, ulokowane zosta�y w pionie. Dwupalnikowa kuchenka gazowa tkwi�a na czym� w rodzaju stela�u, pod ni� znajdowa�a si� jakby podr�czna a�urowa p�ka, na kt�rej mo�na by�o ustawia� garnki z produktami, potrzebnymi na poczekaniu, ni�ej za� jeszcze nast�pna, gdzie doskonale mie�ci�y si� patelnie. Tu� pod palnikami sta� w owym momencie garnek ze zrazikami, a pod nim, na wielkiej patelni, nale�niki, nadziane ju� i gotowe do odsma�enia. Bita �mietana czeka�a w lod�wce.
W ostatniej chwili, oddalaj�c si�, Elunia spr�bowa�a sosu w zrazikach dla upewnienia si�, czy na pewno jest dobry. By� znakomity. Kiwn�a g�ow� z uznaniem sama do siebie i zapomnia�a po�o�y� z powrotem przykrywk�. Zwa�ywszy m�ody wiek i du�e zainteresowanie prac� zawodow�, nie mia�a w sobie wyrobionych odruch�w dobrej gospodyni.
Kiedy przyodziana wdzi�cznie i zrobiona na domowe b�stwo zbli�y�a si� do kuchennego k�ta makaron odwala� ju� niez�� robot�. Wykipia�, sp�cznia� i kipia� nadal. Na ten widok Elunia zamar�a.
Dok�adnie w owym momencie g�odny, �akomy i z zasady punktualny Pawe�ek wprowadzi� do apartamentu swojego wydawc�, r�wnie g�odnego i nastawionego na doskona�y domowy posi�ek.
Obaj razem zamarli nie gorzej ni� Elunia. Ujrzeli elementy nast�puj�ce: potoki spienionej cieczy, lej�ce si� do garnka ze zrazikami, pe�n� tej�e cieczy patelni�, na kt�rej mi�k�y i traci�y w�a�ciwy smak nale�niki, i pani� domu, wpatrzon� z kl�sk� w skamienia�ym bezruchu. Ca�y dowcip polega� na tym, �e w pierwszym momencie Elunia mog�a jeszcze uratowa� posi�ek, gdyby rzuci�a si� b�yskawicznie ku utensyliom kuchennym, odrobina wody z makaronu zbytnio by zrazikom nie zaszkodzi�a, Elunia jednak�e swoim zwyczajem zastyg�a na kamie� i ca�ym tym osolonym i spienionym wodospadom da�a czas. Makaronu by�o du�o, wody w nim r�wnie�, sos w zrazikach przeistoczy� si� w potraw� wi�zienn�, a nale�niki, nadziane s�odkimi konfiturami, sta�y si� niejadalne. Dla ludzi. �winie, by� mo�e, spo�y�yby je z przyjemno�ci�.
Znaj�cy swoj� �on� Pawe�ek bez najmniejszej w�tpliwo�ci odgad� to wszystko i co� mu si� w �rodku zrobi�o. Oczyma duszy zobaczy� sumy, jakie wyda w restauracji, oczyma cia�a patrzy� w�a�nie na potworny nieporz�dek i decyzja �yciowa podj�a mu si� sama. Rozw�d.
Tym sposobem makaron typu rurki zadecydowa� o �yciu Eluni.
* * *
Rozwodem przej�a si� �rednio, poniewa� Pawe�ek zrobi� si� ju� niezno�nie m�cz�cy i, co gorsza, niezadowolony z ma��onki, zaczyna� okazywa� nadmierne zainteresowanie rozmaitym rywalkom. Chocia�, prawd� m�wi�c, Elunia sama nie by�a pewna, kt�ra z tych nieprzyjemno�ci wydaje si� jej gorsza... Mia�a go w ka�dym razie ca�kowicie dosy� � w czasie ca�ej procedury ani razu nawet nie musia�a skamienie�. Posz�o lekko, dzieci nie mieli, dwaj adwokaci zgodnie wywlekli spraw� skandalu na �lubie. Elunia ch�tnie przy�wiadczy�a, �e bra�a ten �lub w chwilowym zamroczeniu i nikt nie stwarza� �adnych przeszk�d. Og�lnie czu�a si� obra�ona na tego g�upka, kt�remu byle co przeszkadza�o, a wymagania prezentowa� idiotyczne i �adna rozpacz nie mia�a do niej dost�pu. Ponadto zd��y� objawi� si� pocieszyciel.
Nieco ju� wcze�niej, w trakcie trwania maria�u, Elunia odnalaz�a faceta.
By� to kolega ze szko�y podstawowej. W wieku kiedy jeszcze lekcewa�y si� dziewczyny, dostrzeg� w Eluni cech�, kt�ra wprawi�a go w podziw, mianowicie bezprzyk�adn�, wr�cz m�sk� odwag�. Ow� odwag� Elunia okaza�a w obliczu szar�uj�cego buhaja, na szkolnej wycieczce. Wszyscy uciekli, chroni�c si� za drzewa, ona jedna sta�a m�nie na drodze parskaj�cego gniewnie niebezpiecze�stwa i nawet nie drgn�a. Rzecz oczywista, swoim zwyczajem skamienia�a ze strachu, ale o tym Kazio Radwa�ski nie wiedzia� i na widok takiej zuchwa�ej dzielno�ci dech mu zapar�o. Sw�j podziw ukry� g��boko, a w ka�dym razie stara� si� go ukry�, co nie najlepiej mu wychodzi�o i Elunia jako� niejasno poczu�a si� czczona i wielbiona. Wzbudzi�o to w niej sympati� do Kazia i pod koniec szko�y byli ju� w przyja�ni. Buhaj za� nie zrobi� jej �adnej krzywdy, poniewa� obiekt nieruchomy nie budzi� jego zainteresowania, zmieni� kierunek ataku i zaj�� si� jazgocz�cym pieskiem. Piesek uciek� bez trudu, a buhajem z kolei zaj�� si� jego w�a�ciciel.
Straciwszy Kazia z oczu jeszcze przed matur�, poniewa� zmieni� szko��, Elunia spotka�a go ponownie po o�miu latach. Okoliczno�ci spotkania by�y zupe�nie zwyczajne, usi�owa�a zadzwoni� z budki telefonicznej, numer by� zaj�ty, ust�pi�a zatem miejsca czekaj�cemu facetowi. Spojrzeli na siebie i r�wnocze�nie wydali okrzyk.
- Elunia!
- Kazio!
Elunia wyda�a si� Kaziowi pi�kniejsza, ni� m�g� si� spodziewa�, Kazio Eluni bardziej interesuj�cy, ni� zapowiada� si� w szkole. Machn�li r�k� na telefon i poszli na kaw�.
- Co w og�le robisz? - spyta�a Elunia. - Mam wra�enie, �e wybiera�e� si� na prawo?
- Pochodzi�em troch�, czemu nie. Ale potem wszed�em w po�rednictwo handlowe i to mi bardziej le�y, studia ko�cz� z doskoku, dyplom si� przyda. A ty?
- W reklamie siedz�. ASP sko�czy�am.
Kazio rzuci� okiem na r�k� Eluni.
- Ej�e! Wysz�a� za m��?
- Wysz�am. Ju� prawie trzy lata.
- �e te�, cholera, najlepsze dziewczyny zawsze s� zaj�te! Nie mog�a� poczeka�, a� si� spotkamy? Rozwodu w planach nie masz?
Elunia pokr�ci�a g�ow� i poczu�a nagle nieprzepart� ch�� zwierzy� si� Kaziowi, opowiedzie� mu o swoich perypetiach matrymonialnych i tej upiornej pedanterii Pawe�ka. Powstrzyma�a j� lojalno��, bo w owym momencie byli jeszcze ma��e�stwem.
- Pr�dzej on si� ze mn� rozwiedzie, ni� ja z nim - o�wiadczy�a w jasnowidzeniu. - A ty?
- Co ja?
- O�eni�e� si�?
- Niech mnie r�ka boska broni! Uda�o mi si� jako� wy�ga� od tego. Pewno mia�em nadziej� na ciebie.
- Ju� to widz�. �ni�am ci si� po nocach. Ale mi�o s�ysze� takie rzeczy.
- Co to za jaki�, ten palant... pardon, chcia�em powiedzie� ten superman?
Elunia st�umi�a chichot i pos�u�y�a pobie�nymi danymi o m�u. Kazio pohamowa� kr�cenie nosem, aczkolwiek palant-superman nie spodoba� mu si� od razu, na niewidzianego. Elunia go szczerze zachwyci�a i po�a�owa�, �e nie zacz�� z ni� romansowa� jeszcze w szkole, chocia� mo�e i rzeczywi�cie byli wtedy odrobin� za m�odzi... Ona pi�tna�cie, on szesna�cie...
- Nie tra�my kontaktu, ja ci� prosz� - powiedzia� z wi�kszym �arem, ni� zamierza�. - A kto wie, mo�e tego, pan B�g kule nosi, nie to mia�em na my�li, sama rozumiesz, wszystko si� mo�e wydarzy�...
Elunia by�a tego samego zdania, a przy tym ciep�o jej si� zrobi�o na sercu. Lubi�a Kazia, podoba� si� jej, ze szczup�ego, ko�cistego ch�opca wyr�s� barczysty m�czyzna, kt�ry wci�� okazywa� jej podziw i zachwyt, zatracaj�cy o rzetelne uwielbienie. Pawe�ek ju� od roku uwielbieniem nie tryska�. Skoki w bok wyklucza�a, ale co szkodzi�o spotyka� si� z przyjacielem...
Wychodzili ju� z kawiarni i znajdowali si� w drzwiach, kiedy tu� przed ich nosem na ulicy nast�pi�a kraksa. Widzieli j� doskonale.
Parkuj�cy samoch�d ruszy� nagle i wyjecha� na jezdni�, dok�adnie przed mask� drugiego, nadje�d�aj�cego z wielk� szybko�ci�, ten drugi r�bn�� go rzetelnie i oba razem potr�ci�y faceta, kt�remu uda�o si� akurat wyskoczy� spomi�dzy innych pojazd�w i wpl�ta� w kolizj�. Odrzucony pot�n� si��, upad� do ty�u i waln�� g�ow� w kraw�nik.
Elunia, rzecz jasna, skamienia�a, Kazio natomiast zareagowa� b�yskawicznie.
- W nogi! - sykn�� dziko. - Spieprzamy, ju� nas tu nie ma!
Chwyci� j� za r�k� i z szalon� energi� poci�gn�� w bok. Elunia o ma�o si� nie przewr�ci�a, bo jej g�rna cz�� cia�a, szarpni�ta znienacka, ruszy�a, nogi natomiast pozosta�y wro�ni�te w ziemi�. Kazio chwyci� j� w locie, silny by�, oderwa� tak�e jej nogi od pod�o�a i powl�k� j� przed siebie, Elunia za� po kilku sekundach zacz�a samodzielnie stawia� kroki. Spr�bowa�a nawet wyrwa� si� z trzymaj�cych j� obj��.
Odzyska�a tak�e g�os.
- No co� ty, zwariowa�e�?! Jezus Mario, ten cz�owiek si� zabi�...! Dlaczego...?! Mo�e tam co� pom�c...? Ten kretyn winien, ten, co wyjecha�, byli�my �wiadkami...!
- Tote� w�a�nie - przy�wiadczy� Kazio i zmniejszy� tempo. Obejrza� si� za siebie, wypu�ci� Eluni� z ramion i chwyci� j� zwyczajnie pod r�k�. - No dobra, ju� nas nie z�api�. Fakt, najlepszymi �wiadkami, ca�y spektakl odpracowali nam przed nosem.
- No to przecie� musimy wr�ci�...!
- Dziewczyno, masz �le w g�owie? Czy ty wiesz, co to znaczy �wiadczy� w s�dzie?! �ycie by� mia�a zmarnowane! Nie masz co robi�?
- Mam, ale... S�uchaj, tak nie mo�na, to potworny wypadek, on nie �yje, ten co upad�, niewinny cz�owiek...! Kazio poci�gn�� j� dalej, bo usi�owa�a zwalnia� kroku.
- Niewinnego to tam nie by�o ani jednego - zaopiniowa� stanowczo. - Jeden wyjecha� na �lepo, drugi lecia� za ostro, a trzeci wyskoczy� jak zaj�czek z miedzy. By�o patrze�, czy co nie jedzie. A poza tym, temu akurat ju� chyba wszystko jedno, globus mu poszed� w drzazgi, ma�o estetyczny widok. Niech si� teraz sami po s�dach kot�uj�, nie twoja parafia. Do pomocy ju� tam jest ca�a ulica, a ty przesta� by� taka w�ciekle uspo�eczniona.
Elunia chcia�a jeszcze protestowa�, ale nagle porazi�a j� my�l, �e stoj�c przed s�dem w charakterze �wiadka, niew�tpliwie zdenerwowana, mo�e zn�w znieruchomie�. Nie odpowie na pytania, nie odezwie si� s�owem. Ma�o, �e zrobi z siebie po�miewisko, to jeszcze przy�o�� jej jak� grzywn� albo co. Milczenie przed s�dem zapewne jest karalne.
Przesta�a stawia� op�r i odetchn�a g��boko.
- Mo�e masz racj� - przyzna�a. - Ale g�upio... To co, gdybym by�a �wiadkiem zbrodni, te� mam ucieka�?
- Nad zbrodni� mo�na by si� zastanowi�. Z serca ci radz�: nie b�d�.
- W razie czego odwr�ci� si� ty�em?
- I zamkn�� oczy. Paproch ci wpad�, powiedzmy.
- Wiesz, �e to okropne...
- Zapewniam ci�, �e s�d jest okropniejszy. Za bydl� tam robisz, a nie za cz�owieka i wcale nie musisz by� oskar�ona. Tw�j czas i obowi�zki to oni maj� gdzie�, a b��ka� si� po tym ca�ym labiryncie... Unikaj tego jak morowej zarazy!
Nieub�agana stanowczo�� Kazia wywar�a sw�j wp�yw. Elunia och�on�a i przypomnia�a sobie, dok�d idzie i co ma do roboty. Zarazem dotar�o do niej, co by by�o, gdyby Kazio nie usun�� jej tak energicznie z miejsca katastrofy. Nie odebra�aby pantofli od szewca, nie zd��y�aby do banku, nie wr�ci�aby do domu, nie usiad�a do roboty, nie zadzwoni�a do firmy, wci�� jeszcze czeka�aby tam na przybycie policji, potem sk�ada�aby zeznania...
Poczu�a do Kazia g��bok� wdzi�czno��. R�wnocze�nie jednak zacz�a my�le� i przysz�o jej do g�owy, �e jego opinia o s�dach musi wynika� chyba z do�wiadczenia, by� mo�e mia� jakie� okropne prze�ycia osobiste. Dokopa� mu ten s�d bezpo�rednio...?
- Mia�e� ju� z tym do czynienia? - spyta�a z ostro�nym zainteresowaniem.
- A jak? - odpar� Kazio, ponuro patrz�c w dal. - Spotka�o mnie to szcz�cie dwa razy w �yciu i powiedzia�em sobie, �e nigdy wi�cej. Nawiewam przy ka�dej okazji, p� miasta mo�e si� wzajemnie wymordowa�, ja jestem �lepy i g�uchy. Czekaj, zdaje si�, �e jeste�my na miejscu. Tu si� gdzie� wybiera�a�?
Elunia rozejrza�a si� po ulicy Ho�ej i kiwn�a g�ow�.
- Tu. Mniej wi�cej. Teraz musz� pomy�le�, co mam poza�atwia�.
- Dobra, zostawiam ci� niech�tnie. Licz si� z tym, �e zadzwoni�...
Pozostawiona samej sobie Elunia nadal my�la�a, teraz ju� jakby dwutorowo. Na jednym torze pr�bowa�a przypomnie� sobie, gdzie w�a�ciwie zostawi�a samoch�d i oceni� szans� zaparkowania przed bankiem, na drugim mia�a Kazia. Instynkt m�wi� jej, �e jego za�arty wstr�t do stawania przed s�dem mia� jakie� g��bsze pod�o�e, sama strata czasu nie zdo�a�aby wzbudzi� uczu� a� tak intensywnych, i ciekawi�o j� troch�, co to mog�o by�. Na swoich dw�ch torach pojecha�a do szewca.
Instynkt mia� racj�...
* * *
Rozprawa rozwodowa jeszcze si� toczy�a, kiedy Elunia zdo�a�a si� przeprowadzi� do nowego mieszkania. Porzuci�a �r�dmie�cie i wynios�a si� na S�u�ewiec, co sprawi�o jej nawet przyjemno��, powietrze tam by�o �wie�sze i bli�ej mia�a do teren�w rozrywkowych, kt�re w�a�nie zaczyna�y budzi� jej wielkie zainteresowanie.
Mieszkanie wygl�da�o do�� osobliwie. Kupi�a je w stanie surowym i zdo�a�a wyko�czy� na pi�� minut przed kl�sk� z makaronem. Zamontowano jej wszystkie krany, kontakty i gniazdka elektryczne, ustawiono normaln� gazow� kuchni� i zawieszono �yrandole. W charakterze mebli wyst�powa�y dwie szafy �cienne i na tym by� koniec. Nic wi�cej zrobi� nie zd��y�a, a przy tym zabrak�o jej pieni�dzy. Z wielkim wysi�kiem postara�a si� o tapczan, poniewa� musia�a na czym� spa�, i o jedno kuchenne krzes�o, poniewa� musia�a na czym� siada�, przynajmniej przy jedzeniu. Nie lubi�a jada� na stoj�co. Narz�dzia pracy w postaci wielkiego rajzbretu i kre�larskiego sto�ka zabra�a z Pawe�kowego poddasza, nale�a�y bowiem do niej od czas�w jeszcze panie�skich. Zabrak�o jej komputera, kt�ry mieli wsp�lny i, w znacznie mniejszym stopniu, telewizora. Za to warunki do urz�dzenia prawdziwej parapet�wy zyska�a wr�cz idealne, w trzech pustych pokojach miejsca do siedzenia na pod�odze by�o mn�stwo, a parapety okienne mia�y w�a�ciw� szeroko��.
Sm�tne wyposa�enie lokalu nie sp�dza�o jej snu z powiek, bo szans� na popraw� bytu widnia�y przed ni� wyra�nie. Od pierwszego sukcesu miewa�a du�o zlece� i zarabia�a nie�le, a nast�pny kolejny b�ysk natchnienia zn�w m�g� przynie�� wi�ksze pieni�dze. Bez b�ysku urz�dza�aby si� po prostu sukcesywnie.
Pawe�ek pod wzgl�dem finansowym, mimo sk�pstwa, okaza� si� d�entelmenem i nie ro�ci� �adnych pretensji do lokalu, aczkolwiek zosta� on nabyty ju� w czasie trwania zwi�zku ma��e�skiego. Nie czepia� si� tak�e samochodu, uwa�aj�c go za osobist� w�asno�� Eluni, co przychodzi�o mu tym �atwiej, �e samochod�w og�lnie nie lubi�. Odda� jej nawet bez �adnego oporu du�e lustro do zawieszenia na �cianie.
Teraz wreszcie Elunia mog�a podda� si� nowej, rozkwitaj�cej w niej delikatnie, nami�tno�ci.
Ju� w dwa tygodnie po pierwszym spotkaniu Kazio zadzwoni� i nam�wi� j� na rozrywk�. Zaproponowa� mianowicie skromn� wycieczk� na wy�cigi w �rod�, dzie� neutralny i niekoniecznie rodzinny. Pawe�ek, w�wczas jeszcze m��, zapowiedzia� swoj� nieobecno�� a� do p�nego wieczora, obszernie wyja�niaj�c, i� chodzi o konsultacj� z autorem w sprawce charakteru ilustracji, co niew�tpliwie si� przeci�gnie, zdania bowiem s� podzielone. On chce tak, za� autor inaczej. W pe�ni �wiadoma p�ci i wieku autora, Elunia mocno podejrzewa�a, �e konsultacja nie ograniczy si� do argument�w s�ownych, ale nie powiedzia�a nic. Mog�a sobie za to swobodnie pozwoli� na przyj�cie zaproszenia Kazia.
Nie zainteresowa�o jej nawet w pierwszej chwili, o jakie wy�cigi chodzi, mia�a mglist� wizj� rywalizuj�cych ze sob� biegaczy, wzgl�dnie rajdu samochodowego, by�o jej wszystko jedno, bo ucieszy�o j�, �agodnie i niewinnie, samo spotkanie z Kaziem, po czym z zaskoczeniem stwierdzi�a, i� w gr� wchodz� wy�cigi ko�skie.
Znalaz�a si� na torze pierwszy raz w �yciu. Kazio zadba� o dobre wra�enie, mia� wst�p do miejsca ekskluzywnego, lo�y dyrekcji, gdzie panowa�a atmosfera znacznie wytworniejsza ni� na trybunach publicznych. T�oku wielkiego nie by�o i Eluni si� tam spodoba�o.
Kazio pokaza� jej elementy zasadnicze.
- Tu jest padok, chodz� po nim konie i mo�na je obejrze� - poinformowa�, przy czym w g�osie jego zaczyna� si� l�gn�� odcie� niecierpliwo�ci. - Z drugiej strony masz tor, tam lec�. Tu widzisz kasy, w nich si� gra. Tu bufet, co by� chcia�a? Piwko czy koniaczek...? A jakby co, toaleta jest tam. Przepraszam ci� na chwil�, skocz� za�atwi� par� drobiazg�w i zaraz wracam, znajd� ci� tu, na tych fotelach...
Odbieg� gdzie� w dal, Elunia za�, lekko oszo�omiona, z ciekawo�ci� j�a si� rozgl�da�. �adnych koni na razie nigdzie nie widzia�a, obejrza�a zatem pozosta�e wskazane jej elementy i z uwag� przeczyta�a cz�� programu. Z lektury zrozumia�a po�ow�, to znaczy poj�a, �e widzi imiona koni, nazwy stajni i nazwiska d�okej�w, zapewne na tych koniach jad�cych. Przypomnia�a sobie wiedz� teoretyczn�, pochodz�c� z lektur i mniej wi�cej zorientowa�a si�, na czym polega gra. Trzeba sobie wybra� jakiego� konia, postawi� na niego pieni�dze... w kasie, Kazio powiedzia�, �e w kasie... po czym wygra�, je�li ten wybrany ko� przyjdzie pierwszy. Konie powinny mie� numery, pewnie te same co w programie...
Przyjrza�a si� tak�e innym ludziom, ale nic jej to nie da�o, bo ludzie zachowywali si� jako� niemrawo i jedyne, w czym mog�a ich na�ladowa�, to nabycie sobie piwa w �wie�o otwartym bufecie. Niecierpliwie czeka�a na pojawienie si� koni, poj�cia nie maj�c o tym, �e Kazio przywi�z� j� tu bardzo wcze�nie, prawie na godzin� przed rozpocz�ciem gonitw. Odpracowa�a, co mog�a, przespacerowa�a si� dooko�a kolejny raz i wreszcie ujrza�a jaki� ruch na padoku.
Kazio znalaz� j� przy wielkiej szybie, wspart� o balustrad� i z zaj�ciem wpatrzon� w osiem koni, prowadzonych dooko�a wielkiego trawnika przez ch�opak�w stajennych.
- No, ju� - powiedzia� z zadowoleniem. - Musia�em chwil� pogada�. To jest pierwsza gonitwa, trzylatki, folbluty. Wybra�a� co� sobie? Chcesz zagra�?
Elunia zna�a angielski j�zyk i zrozumia�a wypowied�. Folblut, full blood, pe�na krew, jak ka�dy przeci�tnie inteligentny cz�owiek poj�a, i� oznacza to konia bardzo rasowego. Nie robi�o jej to r�nicy, gdyby mia�y lecie� jakie� miesza�ce, te� by jej si� podoba�o.
- Tak - odpar�a �ywo. - Ale mam problem. Ten mi si� podoba, o, ten, idzie trzeci i ma numer cztery, nie wiem, dlaczego nie id� po kolei. A w programie, tutaj... dobrze patrz�...? Od razu wybra�am sobie Seweryn�, rozumiem, �e to klacz...?
Kazio rozpromieni� si� jak wiosenny poranek.
- Wiedzia�em, �e si� na tobie nie zawiod�, ty jeste� bystra dziewczyna! Zgadza si�, a nie id� po kolei, bo zawsze najpierw prowadzi si� ogiery, a potem klacze, inaczej ogiery si� denerwuj� i zaczynaj� zajmowa� klaczami, a nie gonitw�. W czym problem?
- Nie wiem, na kt�rego gra�. Kt�ry przyleci pierwszy. Mo�na gra� na dwa?
- Mo�na i na pi��. Seweryna...? Sz�stka...Nie bardzo si� liczy, ale kto wie, na jesieni chodz� klacze, nie b�d� ci� zniech�ca�. Czw�rka niez�a... O ile wiem, dw�jka ma by�, jad� na ni�, a napust jest na si�demk�, dla zmy�ki, dw�jka by�a chowana...
Elunia przesta�a rozumie�, co Kazio m�wi, ale postanowi�a wyja�ni� to p�niej. Teraz chcia�a zagra�, nabra�a na to ochoty.
- To znaczy, �e jak si� gra? Na dwa? Jak na dwa? Albo na trzy?
Kazio wyja�ni�. Elunia s�ucha�a w skupieniu i podj�a m�sk� decyzj�. Zagra dwa swoje wybrane konie, Seweryn� i t� czw�rk�, Taran si� ta czw�rka nazywa, wedle s��w Kazia porz�dek w obie strony, cztery-sze�� i sze��-cztery, a potem do�o�y im t� proponowan� dw�jk�. Kazio zaleca wymieszanie, nie wiadomo, co to znaczy, ale prosz� bardzo, mo�e miesza�..
Dotar�a do stolika, kt�ry stanowi� kas�, i m�nie wym�wi�a podsuni�te przez Kazia s�owa:
- Poprosz� cztery sze�� i z powrotem na front, a dalej w k�ko jeden pi�� osiem. I... zaraz... dw�jk� cztery sze�� i sze�� cztery po dwa razy.
Musia�o to nie by� ca�kiem g�upie, bo kasjerka zrozumia�a od razu. Wybi�a jej bilet bez s�owa i za��da�a trzydziestu dw�ch z�otych, co Eluni nie wyda�o si� rujnuj�ce. Kazio poci�gn�� j� na fotel i przyni�s� nast�pne piwo.
Nie maj�c poj�cia o tym, i� gra bardzo trudn� kombinacj�, pi�tk�, polegaj�c� na odgadni�ciu pierwszych pi�ciu koni we w�a�ciwej kolejno�ci, bo tak kasjerka przyj�a jej �yczenie, ogromnie zadowolona Elunia wda�a si� w odkrywanie tajemnic wy�cigowych. Kazio ch�tnie s�u�y� wyja�nieniami, staraj�c si� usilnie ogranicza� �argon wy�cigowy i u�ywa� normalnego ludzkiego j�zyka, co nie w pe�ni mu si� udawa�o. Og�uszona z lekka okre�leniami w rodzaju "jad� na stajni�", "kryty ko�", "�ciana", "gonitwa robiona", "bra� za spuszczenie" i tym podobnymi, Elunia poj�a wreszcie, �e Kazio jest tu bywalcem i zgo�a fachowcem.
- Ty to wszystko znasz - powiedzia�a, zdumiona. - Przychodzisz tu cz�sto?
- Ustawicznie - wyzna� Kazio. - Chcia�em to ukry�, ale co tam, powiem. Ja jestem hazardzista. Nie wiedzia�a� o tym?
Po pedanterii i sk�pstwie Pawe�ka cecha wyda�a si� Eluni zachwycaj�ca.
- Ale� to pi�kne! - wykrzykn�a z rado�ci�. - Nareszcie widz� jaki� rozmach!
- A co? - spyta� Kazio ostro�nie. - Tw�j m��...?
- M�j m�� pr�dzej by umar�, ni� wyda� ryzykownie jedn� z�ot�wk� - wyrwa�o si� Eluni. - Co to za szcz�cie, �e mam w�asne pieni�dze!
Kazio nie zd��y� z�o�y� jej razem gratulacji i wyraz�w wsp�czucia, szczeg�lnie �e nie wiedzia�, czemu da� pierwsze�stwo, poniewa� nad ich uchem rozleg�o si� straszliwe wycie i bomba posz�a w g�r�.
W Eluni nagle zap�on�a emocja. O czym� takim jak "bomba w g�r�" wielokrotnie czytywa�a i zdawa�o jej si�, �e rozumie zjawisko, ale teraz po raz pierwszy ujrza�a to na w�asne oczy. W dodatku ta bomba dotyczy�a jej osobi�cie. To by�o pi�kne, fascynuj�ce, nie przypuszcza�a nawet, �e mo�na dozna� takich wspania�ych uczu� za jedne trzydzie�ci dwa z�ote! W oczach za�wieci� jej blask, a twarz pokry� rumieniec. K�tem oka Kazio to dostrzeg� i ma�ym fragmentem umys�u oceni�, ona by�a znacznie pi�kniejsza, ni� mu si� wydawa�o!
- Tam startuj� - wskaza�, si�gaj�c po lornetk�. - Widzisz? To jest dystans tysi�c sze��set metr�w, o, tam. Wchodz� do maszyny, masz, popatrz.
Wyrzeczenie si� lornetki bodaj na chwil� by�o dla niego ci�kim prze�yciem i gdyby nie uroda Eluni zapewne by si� na nie, nie zdoby�, ale teraz szarpn�y nim uczucia dodatkowe. Odda� jej przyrz�d. Elunia chciwie popatrzy�a na co�, co wyda�o jej si� okropnym zamieszaniem, zdenerwowa�a si� i zwr�ci�a lornetk� w�a�cicielowi.
- Nie rozumiem, co si� tam dzieje - oznajmi�a niespokojnie. - Ty patrz i m�w!
Kazio j� za to pokocha�.
Konie spe�ni�y swoje obowi�zki, wystartowa�y, obieg�y p� toru i dotar�y do mety, zwanej tu celownikiem. Elunia wpatrywa�a si� w nie roziskrzonym wzrokiem, zarazem usi�uj�c przyswaja� sobie informacje Kazia. Komunikaty z g�o�nika troch� go zag�usza�y. Wok� rozleg�y si� jakie� okrzyki.
- Nie do wiary - powiedzia� Kazio, szybko och�on�wszy z wra�enia. - Zdaje si�, �e wygra�a�, no, dw�jk� masz na pewno, a ja przy tobie. Co do pi�tego miejsca, nie dam g�owy, zaraz zobaczymy...
- Naprawd� wygra�am? - przerwa�a mu Elunia, �miertelnie zdumiona i dziko przej�ta. Kazio nie da� si� zbi� z toku my�lenia.
- Maj�tek dadz�. Po�ama�o im si� wszystko. Co� tam im musia�o nie wyj��, kto� po mordzie dostanie, no, zobaczymy po wyp�acie... Pi�ty ko� wa�ny, doci�gn�a ta jedynka czy nie? Ca�a pi�tka bez faworyt�w, tego dawno nie by�o, inna sprawa, �e w �rody chodz� wybuchy... Jasne, �e wygra�a�, ale to prawie normalne, pierwszy raz tu jeste�, za pierwszym razem zawsze si� wygrywa, chyba �e kto� ma �lepy niefart. Tyle �e, zdaje si�, wygra�a� cholernie du�o...
Istotnie, w gonitwie przysz�y fuksy-monstre i wyp�ata przeros�a wszelkie oczekiwania Eluni. Za swoje trzydzie�ci dwa z�ote dosta�a przesz�o osiem tysi�cy i wzruszy�o j� to niezmiernie. Kazio by� uszcz�liwiony.
- Chwali� Boga, mia�em tyle rozumu, �eby zagra� za tob� chocia� t� dw�jk�. Co do pi�tki, to masz jeden bilet na torze. Jakim cudem mia�a� jedynk�...? Gadali�my o dw�jce i sam, jak ten kretyn, j� w ciebie wpiera�em. Jak to zrobi�a�?
- Nie wiem - wyzna�a z zak�opotaniem Elunia. - Jako� za du�o by�o tych dw�jek, pomy�la�am, �e si� pomyl�, to znaczy nic nie pomy�la�am, tylko tak mi si� powiedzia�o cokolwiek innego. Teraz te� mi si� myl�.
Dla unikni�cia pomy�ek omijaj�c w ka�dej gonitwie konia numer dwa, Elunia trafia�a przez ca�y dzie� dzikie fuksy, a rozumny Kazio, wybuchaj�c �miechem, bogaci� si� przy okazji. �wiadom osobliwych praw, jakie rz�dz� wszelkim hazardem, stawia� to samo co i ona, bez wzgl�du na pogl�dy w�asne i zakulisow� wiedz�. Obydwoje wyszli z tego interesu pot�nie wygrani.
- Kupi� du�� lod�wk� z zamra�alnikiem - powiedzia�a rozpromieniona Elunia, opuszczaj�c tor. - A mo�e zmieni� samoch�d...? Nie, lod�wk� i pralk� musz� mie�. Czy mog�abym tu przyj�� jeszcze raz?
- Nawet tysi�c razy - zapewni� j� Kazio i zapali� silnik swojej eleganckiej toyoty, - Wezm� dla ciebie bilety, a na przysz�y sezon za�atwi� ci sta�� wej�ci�wk�. Z tym, �e nie co dzie� �wi�tego Jana, wi�cej pierwszego razu nie b�dzie. Licz si� z tym.
Wierz�c g��boko w jego do�wiadczenie, Elunia postanowi�a przegrywa� bardzo ostro�nie i postanowienia dotrzyma�a. Nie przegrywa�a zreszt�, z regu�y raczej wychodzi�a do przodu, acz nie tak wiele, jak za pierwszym razem. Mia�a w sobie instynkt, znacznie cenniejszy ni� fachowa wiedza o koniach i je�d�cach, kt�ry pozwala� jej w tajemniczy spos�b wy�apywa� rozmaite kanciarskie uk�ady, nie typowa�a, tylko zgadywa�a co przyjdzie i przewa�nie jej si� udawa�o.
Polubi�a t� rozrywk� i upodobanie w niej ros�o. Powolutku zaczyna�y si� w niej zag��bia� jeszcze mo�e nie szpony, ale ma�e pazurki nami�tno�ci.
W ostatni� �rod� sezonu, kt�ra wypad�a ju� po decyduj�cej rozprawie rozwodowej, Kazio jej zn�w towarzyszy�. Spotykali si� na wy�cigach do�� cz�sto bez uprzedniego umawiania, niekiedy si� jednak mijali, bo Eluni sk�onno�� do hazardu nie opanowa�a jeszcze bez reszty, a Kazio cz�sto wyje�d�a� w interesach. Ich zwi�zek jednak�e kwit�, przy czym ze strony Eluni by�a to przyja�� i �agodne upodobanie, ze strony Kazia za� mi�o�� zgo�a wulkaniczna. Upiera� si� przy �lubie. Rozw�d Eluni lada chwila mia� si� uprawomocni�, na nowe ma��e�stwo jednak�e na razie nie mia�a ochoty. Pozbywszy si� obowi�zk�w �ony, oddycha�a z ulg�, robi�a co chcia�a, sprz�ta�a swoje puste mieszkanie kiedy jej si� podoba�o, wychodzi�a z domu i wraca�a fanaberyjnie, i ta swoboda podoba�a si� jej nadzwyczajnie. Mo�e za jaki� czas ustabilizuje si� przy Kaziu, chwilowo jeszcze nie. W obliczu jego uporu najrozs�dniejszym wyj�ciem wyda�o jej si� sypianie z nim po prostu, na co przysta�a bardzo ch�tnie. O pierwotnej przyczynie jego uwielbienia nie mia�a zielonego poj�cia
W ow� ostatni� �rod� sezonu dozna�a okropnie g�upiego prze�ycia.
T�ok panowa� nieco wi�kszy, ni� w zwyk�e �rody z tej racji w�a�nie, i� ta by�a ostatnia, lo�a jednak�e akurat �wieci�a pustk�. Wszyscy ogl�dali konie na padoku, jaki� jeden facet sta� przy bufecie, dwie osoby rozmawia�y na fotelach ty�em zwr�cone do pomieszczenia, kasjerka przy swoim urz�dzeniu robi�a sobie kanapk�, a przy jednym stoliku siedzia�o dw�ch osobnik�w, z kt�rych jeden by� nieziemsko pijany. Usi�owa� zapali� papierosa i domaca� si� popielniczki, musia� jednak�e widzie� ju� podw�jnie, a mo�e nawet potr�jnie, bo w nic nie trafia�. Drugi, na bani odrobin� mniejszej, na co� go namawia�, machaj�c trzymanym w r�ku dowodem osobistym. Pierwszy nie zwraca� na niego uwagi, uparcie operuj�c przy papierosie, drugi si� zniecierpliwi�, wygrzeba� mu z kieszeni portfel i odnalaz� w nim dow�d osobisty, nie napotykaj�c oporu. Scena dla do�wiadczonych graczy by�a w pe�ni zrozumia�a, jeden pijany nak�ania� drugiego pijanego, �eby zagra� jak�� kombinacj� na numery dowod�w, co na wy�cigach przytrafia si� cz�ciej, ni�by kto przypuszcza�.
Ten pierwszy, zabalsamowany w czarnoziem, do protest�w nie by� zdolny. Drugi usi�owa� napisa� co� na serwetce �niadaniowej, nie sz�o mu, zgni�t� serwetk� i podni�s� si� od stolika, zgarniaj�c oba dowody to�samo�ci. Na ten w�a�nie moment trafi�a Elunia. �ci�le bior�c, trafi�a na moment wcze�niejszy, ten, w kt�rym drugi osobnik wyrywa� pierwszemu portfel z kieszeni, chodz�c powoli do szeroko otwartych drzwi i zastanawiaj�c si�, co zagra�, patrzy�a przed siebie i doskonale widzia�a ostatnie chwile konwersacji pijak�w. Pierwszego zna�a z twarzy drugi by� jej kompletnie obcy. Zdawa�oby si� te� pijany, ci�� nieco mniej. I nagle ujrza�a w jego oczach b�ysk absolutnej trze�wo�ci, podni�s� si� swobodnie, wcale nie skierowa� si� do kasy, tylko szybko ruszy� ku drzwiom, a oba dowody znikn�y w jego kieszeni.
Elunia nie pomy�la�a nic, ale za to znieruchomia�a radykalnie, do tego stopnia, �e nie by�a w stanie nawet odwr�ci� oczu. Dzi�ki czemu przechodz�cy obok niej osobnik nie napotka� jej spojrzenia, zobaczy� tylko zaduman� facetk�, wpatrzon� w dal. Nie przej�� si� ni�, po�piesznie zbiegi po schodach i znik� w wyj�ciu.
Pozosta�a przy stoliku moczymorda zrezygnowa�a z walki z papierosem, z�o�y�a utrudzona g�ow� w talerzu z resztkami golonki i zasn�a.
Elunia poruszy�a si� samodzielnie dopiero po bardzo d�ugiej chwili. Z�apa�a dech i uruchomi�a my�l. Najpierw konsekwentnie uda�a si� do kasy i zagra�a pierwsze kombinacje, jakie jej przysz�y do g�owy, a dopiero potem usiad�a w fotela i spr�bowa�a si� zastanowi�.
Co w�a�ciwie widzia�a? I dlaczego wywar�o to na niej takie wstrz�saj�ce wra�enie? Dw�ch facet�w, z kt�rych jeden tylko udawa� pijanego. No to co? Udawa� mo�e z grzeczno�ci, temu prawdziwie pijanemu do towarzystwa, i c� takiego... Zabra� mu dow�d osobisty i dok�d� z nim poszed�, zapewne znajomy, poszed� co� za�atwia�. Nie krad� mu tego dowodu podst�pnie i ukradkiem, zabra� go wr�cz jawnie, nie obchodzi�o go, czy kto� tego nie widzi. A �e sam mu wyci�gn�� portfel...? Pijany nie by� zdolny do skoordynowanych ruch�w, mo�e nawet nie wiedzia�, gdzie ma kiesze�. I tamten trze�wy nie tkn�� �adnych pieni�dzy...
Wci�� nie pojmuj�c, sk�d w tym wypadku wzi�� si� w niej wybuch emocji, Elunia da�a sobie spok�j i wr�ci�a do zainteresowania wy�cigami. Kiedy Kazio pad� na fotel obok niej, zapomnia�a ju� prawie o wydarzeniu, pozosta�o jej tylko jakie� pod�wiadome, nieprzyjemne uczucie obawy.
Na niedok�adnie przemy�lane kombinacje przegra�a, co spowodowa�o, �e og�lnie w ow� �rod� wysz�a na zero.
Telefon, w kt�ry nowe mieszkanie zaopatrzone by�o od pocz�tku, zadzwoni� w niedziel� rano. Kazio, mocno ju� zadomowiony, bra� prysznic w �azience, Elunia w kuchni robi�a skromne �niadanko. Razem wybierali si� na wy�cig