2336

Szczegóły
Tytuł 2336
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

2336 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 2336 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

2336 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Jose Carreras �piewa� ca�� dusz� PWZN Print 6 Lublin 1995 Adaptacja na podstawie 3 3 75 0 2 108 1 5a 1 74 1 ksi��ki pod tym samym tytu�em wydanej przez Graphmedia Inter ag Switzerland Dobrze jest przekracza� wod�..." Dwudziesty pierwszy lipca 1988 - to najwspanialszy dzie�. M�j dzie�. Zn�w b�d� �piewa�. Wieczorem, w mojej ukochanej Barcelonie. Za mn� pozosta� koszmar. Nag�a choroba i trwaj�ce par� miesi�cy leczenie. Przetrzyma�em to i �yj�. Od tygodni czuj� si� wreszcie rozlu�niony, szcz�liwy i ca�kowicie beztroski. A przy tym spokojny i pe�en optymizmu. Ju� w tej chwili wydaje mi si�, �e min�a wieczno��. I co� jeszcze po stokro� pi�kniejszego - znowu wolno mi �piewa�, tak jak dawniej. M�j dzie�. Dzie�, nadej�cia kt�rego oczekiwa�em jak �adnego innego dot�d. Dzie�, w kt�rym pragn� za�piewa� pi�kniej ni� kiedykolwiek; w kt�rym powiem ca�emu �wiatu: - Popatrzcie, wr�ci�em. Zn�w jestem po�r�d �yj�cych. Nie zdo�am wypowiedzie� tego, co naprawd� czuj�, gdy� mojej nowej rado�ci �ycia nie mo�na wyrazi� s�owami. Najch�tniej biega�bym ca�y dzie� jak szaleniec i krzycza� ze szcz�cia; dzi�kowa� wszystkim. Tak, ci�gle dzi�kowa�. Nauce, lekarzom, mojej rodzinie i Bogu. Przeszed�em d�ug� drog�. Mia�em niesko�czenie wiele czasu na rozmy�lania. To w�a�nie sprawi�o, �e odnalaz�em w sobie pe�niejszy wizerunek Boga, a moja wiara sta�a si� g��bsza i silniejsza. Wiara nie wynikaj�ca z w�asnego, absolutnego prze�wiadczenia, jest niewiele warta. Nie mo�na przecie� przypomina� sobie o istnieniu �wi�tej Barbary dopiero podczas burzy... Jednak dzi� chcia�bym podzi�kowa� wszystkim, kt�rzy mi pomogli, chcia�bym wy�piewa� moje uczucia. Naturalnie, du�� rol� odgrywa fakt, i� moim koncertem mog� wesprze� w szczeg�lno�ci klinik�, w kt�rej tak d�ugo przebywa�em. Ciesz� si� tak�e, �e ten koncert znalaz� si� w programie uroczysto�ci zwi�zanych z jubileuszem stulecia Wystawy �wiatowej w Barcelonie. Ale tak naprawd�, najistotniejsza jest dla mnie mo�liwo�� powiedzenia ludziom: - Dzi�kuj� wam wszystkim za s�owa otuchy, za dowody pami�ci i okazywan� mi przez ostatnie miesi�ce sympati�. Wyra�� swoj� wdzi�czno�� �piewaj�c dla Was; dla ka�dego z osobna. Zastanawiam si�, jak to b�dzie wkroczy� dzi� wieczorem na scen� przed �ukiem Triumfalnym. Jeden z przyjaci� poradzi� mi przed kilkoma dniami �artem, abym za�y� silny �rodek uspokajaj�cy. - Nie ma sprawy - odpowiedzia�em - ale musisz mi odda� przys�ug�. Obud� mnie w mojej garderobie, gdy widzowie ju� sobie p�jd�. Tak, da� si� pokona� przez emocje - to by�oby najgorsze w moim wielkim dniu. Nie dlatego �e wstydem jest okazywa� wzruszenie, ale dla tego �e to uniemo�liwi�oby mi �piewanie. W ko�cu nie mog� tylko przedstawi� si� ludziom i powiedzie�: - Stokrotne dzi�ki, �e przyszli�cie. Wzruszacie mnie doprawdy do �ez. Jest mi szalenie przykro, ale jestem tak poruszony, �e nie potrafi� za�piewa� ani jednej nuty. Tote� musz� ju� i��. Nie. Tak by� nie mo�e. Carreras-artysta musi wzi�� g�r� nad Carrerasem-cz�owiekiem. W przeciwnym wypadku nast�pi fiasko. W tym momencie nie podejrzewam jeszcze, z jak� ogromn� trudno�ci� przyjdzie mi za par� godzin zachowa� profesjonalny spok�j. Jest to dla mnie problem, kt�ry teoretycznie ju� rozwi�za�em. Jeden z wielu punkt�w, nad kt�rymi musia�em si� w ci�gu dzisiejszego dnia zastanowi�. M�j Bo�e, jak dr�a�em na sam� my�l o chwili powrotu na scen�. Musz� uczciwie przyzna�, �e najpierw mia�em tylko jeden cel: prze�y�. Wkr�tce okaza�o si�, �e to mi nie wystarczy - taka ju� jest ludzka natura. W ko�cu maja 1988�r., gdy sko�czy�y si� transfuzje krwi i przesta�em przyjmowa� leki us�ysza�em: - Teraz mo�esz robi� to, na co masz ochot�. Jeste� zdrowy. By�em naturalnie ogromnie szcz�liwy, ale jednocze�nie wiedzia�em bardzo dobrze: - Jestem tylko podleczony. Teraz musz� sobie odpowiedzie�, czy potrafi� za�piewa�. Jedno by�o jasne - prowadzi� normalne, zdrowe �ycie, ale nie m�c �piewa�, oznacza�oby dla mnie niepe�n� egzystencj�. Jeszcze gorzej: oznacza�oby to dla mnie przeogromn� strat�. Z drugiej strony by�em absolutnie przekonany, �e nawet w tym wypadku, mimo ca�ego tragizmu sytuacji, nie podda�bym si� zw�tpieniu. Wierz� mianowicie, �e w ka�dym z nas drzemi� ukryte mo�liwo�ci, kt�re musimy tylko obudzi�. By�em pewien: jakie� wyj�cie bym znalaz�. Co�, co wype�ni�oby moj� dusz�. Nie tak jak �piewanie, ale zawsze by�oby to co�, co da�oby mi satysfakcj� i w czym m�g�bym si� spe�ni�. M�czy�o mnie pytanie, czy mam jeszcze g�os, czy go straci�em. Ju� na pocz�tku marca 1988, czyli na d�ugo przedtem, zanim lekarze wyrazili zgod� na moje pr�by, przeprowadza�em je w miejscu, w kt�rym chyba ka�dy cz�owiek �piewa - w wannie. Zamyka�em si� w �azience, zaczyna�em od �wiczenia g�osu, a potem �piewa�em fragmenty z "Manon Lescaut". Wcze�niej otrzyma�em od firmy p�ytowej kasetowe nagranie opery Pucciniego z roku 1987, z Kiri Te Kanav�, pod dyrekcj� Riccarda Chailly. �wiczy�em wi�c jak za studenckich czas�w: �piewa�em z gramofonem. Kiedy� s�u�y�y mi do tego celu p�yty moich idoli, dzi� s� to moje w�asne nagrania. W ten spos�b sam mog� testowa� swoje mo�liwo�ci. Test "�azienkowy" przebiega� do�� pomy�lnie, co nastraja�o mnie do�� optymistycznie. Natomiast osob�, kt�rej to si� absolutnie nie podoba�o, by� profesor Cyril Rozman, szef oddzia�u hematologicznego w Hospital Clinico. Gdy dowiedzia� si� o moich �wiczeniach, da� wyraz swemu niezadowoleniu: poleci� na jaki� czas zaniecha� �piewania i uzbroi� si� w cierpliwo��. W odpowiednim czasie mia�em si� dowiedzie�, i� mog� je ponowi�. Tak, a kiedy mi ju� zezwolono, obwarowano to wieloma ograniczeniami. Powinienem zaczyna� nad wyraz ostro�nie, a przede wszystkim powoli. S�owem: nie przesadza�. Z wielkim napi�ciem oczekiwa�em na pierwsz� wizyt� u doktora Heinza Kurstena w Wiedniu. Kursten jest szanowanym mi�dzynarodowym autorytetem w dziedzinie laryngologii. U jego drzwi stoj� w kolejce niemal wszyscy �piewacy operowi z ca�ego �wiata. Osobi�cie znam go od wielu lat i mam ogromne zaufanie do jego wiedzy i sztuki lekarskiej. Zreszt� dzwoni� do mnie wiele razy do Seattle. Obawiali�my si� wszyscy, �e struny g�osowe mog�y ucierpie� wskutek chemoterapii i na�wietla�, ale wszystko okaza�o si� w jak najlepszym porz�dku. M�j stan wr�cz zdziwi� doktora Kurstena. Mimo to radzi�, abym raczej zachowa� ostro�no�� i zaczyna� od niewielkich �wicze� g�osowych: rano i wieczorem po p� godziny. Sam akompaniowa�em sobie na fortepianie i dzi�ki temu mog�em rozpocz�� prac� nad repertuarem, kt�ry by�by stosowny dla moich pierwszych wyst�p�w. Kilka dni wcze�niej przyby� do Barcelony m�j pianista, Vincenzo Scalera. Codziennie pracowali�my nad nowym programem - nie za du�o, ale i nie za ma�o. Jestem bardzo zadowolony i czuj� si� jak niegdy� przed koncertem czy wieczorem operowym: jestem podniecony. My, �piewacy, jeste�my uzale�nieni nie tylko od naszego talentu, muzykalno�ci mistrzostwa, ale r�wnie� od kaprys�w natury. Niezmiennie powraca dr�cz�ce pytanie: czy wi�zad�a g�osowe, tych par� cieniutkich centymetr�w, kt�re o wszystkim decyduj�, s� dzi� w porz�dku? Te nadzwyczaj wra�liwe wi�zad�a, tak �atwe do uszkodzenia w wyniku infekcji, nadwer�enia i ingerencji wszelkich obcych cia�. Niepok�j prze�laduje nas ci�gle i ka�dy z nas rozwin�� w�asn�, niezawodn� metod� sprawdzania swego g�osu natychmiast po przebudzeniu. Dzisiaj moja kolej. Wychodz� na taras naszego domu w I'Amettla del Valle's. W ogrodzie moje dzieci, Alberto i Julia, dokazuj� z naszym psem Vasco - owczarkiem niemieckim, i z seterem Higginsem. To drugie imi� wybra�y zreszt� same dzieci - Higgins jest postaci� z serialu telewizyjnego "Magnum". (O dalszym psim przych�wku opowiem p�niej). Dzieci. Kto�, kto nie ma poj�cia, jak wygl�da �ycie nara�onego na ci�g�e stresy �piewaka operowego, prawdopodobnie nie zrozumie gdy powiem, �e dopiero teraz odkry�em, co to znaczy by� ojcem. Teraz dopiero pozna�em w�asne dzieci. Stale mia�em poczucie winy, gdy my�la�em o nich. Widywa�em je zwykle poza ich naturalnym, codziennym �rodowiskiem. W garderobach r�nych oper, kiedy przychodzi�y na przedstawienia; w restauracjach i na lotniskach. Ale nadzwyczaj rzadko w domu. Teraz zaczynam to nadrabia� Jasne, �e ju� od dawna uwa�a�em Alberta i Juli� za wspania�e dzieci, ale jednocze�nia prawie ich nie zna�em i nie widzia�em nic o ich powszednich rado�ciach i troskach. Alberto ma ju� pi�tna�cie lat, a ja do tej pory nie zauwa�y�em, �e nie jest ju� dzieckiem, lecz m�odzie�cem, kt�ry my�li i dzia�a jak doros�y. Mo�na z nim rozmawia� niemal o wszystkim. Jego wyborny dowcip wprawia mnie zawsze w dobry nastr�j. Ceni� nadzwyczaj ludzi z poczuciem humoru i ch�tnie przebywam w ich towarzystwie. Dlatego podw�jnie cieszy mnie fakt, i� m�j syn jest jednym z nich. W Julii by�em zawsze beznadziejnie zakochany, a po tych paru wsp�lnych miesi�cach wiem ju� ostatecznie, �e jest to najs�odsze i najczulsze stworzenie na �wiecie. Przyznaj�, �e nie potrafi�bym jej niczego odm�wi�. Dzieci cierpia�y bardzo podczas mojej choroby, mimo �e nie informowano ich o wszystkim. Moja �ona, Mercedes, wprawdzie zapozna�a je z powag� sytuacji, jednakowo� nie dramatyzowa�a i nie dopu�ci�a do nadmiernego roztkliwiania. A przecie� nawet je�li dzieci wierzy�y, �e m�j powr�t do zdrowia jest tylko kwesti� czasu, by�o im z pewno�ci� przykro, gdy w szkole pytano je ci�gle jak powodzi si� ojcu, gdzie obecnie przebywa, kiedy wr�ci... Od kiedy jestem w domu czuj�, �e moje przywi�zanie do dzieci z ka�dym dniem staje si� coraz g��bsze. Szczeg�lnego rodzaju podarunkiem sta� si� dla Alberta nasz, pierwszy po tak d�ugim czasie, wsp�lny mecz tenisowy. Wyczuwam, �e m�j syn mnie podziwia i pragnie by� taki jak ja. Jestem szcz�liwy i dumny. A kt�ry� ojciec nie by�by z tego dumny? Jednocze�nie zaczynam powoli pojmowa� jak wiele utracili�my przez te lata; dzieci i ja. Wczoraj, dwudziestego lipca, obchodzili�my dziesi�te urodziny Julii. Dosta�a w prezencie aparat fotograficzny i najbardziej po��danym obiektem zdj�ciowym sta�em si� ja. Podczas pr�by do dzisiejszego koncertu obfotografowa�a mnie ze wszystkich stron. �a�uj�, �e nie mog�o - ze wzgl�d�w organizacyjnych - spe�ni� si� moje marzenie, aby koncert odby� si� w dniu jej urodzin. Dlatego b�dzie to sp�niony prezent. Id� przez ogr�d i jak zwykle w ostatnich dniach i tygodniach, ciesz� mnie najbanalniejsze rzeczy, i pozornie b�aha codzienno��. Obserwuj� ptaki, podziwiam kolorowe motyle, bujn� wegetacj� ro�lin i cudowne kaktusy ogradzaj�ce jedn� z cz�ci domu. Ch�on� ka�dy szmer. Ch�on� wszystko z nie znan� mi dot�d intensywno�ci�. Urzeka mnie ka�dy szczeg�. Kiedy� odp�dzi�bym jednym ruchem d�oni chrz�szcza wdrapuj�cego si� z wysi�kiem po mojej nodze. Dzi� obserwuj� go przez d�ugie minuty; jak bada swoj� drog�, pozostaje bez ruchu, wyra�nie si� zastanawia, zmienia kierunek i naraz odlatuje. M�wi si�, �e im cz�owiek starszy, tym bardziej otwiera si� na pi�kno, cuda i tajemnic� przyrody. Je�li to prawda, to jestem ju� s�dziwym starcem... Przed paroma dniami mia�em przyjemny sen. Opiera�em si� o reling na ogromnym statku, znajduj�cym si� na pe�nym morzu i obserwowa�em wsch�d s�o�ca, zmieniaj�ce si� szybko nasycenie barw. Obok sta� m�j syn Alberto i opowiada� jak�� histori�, kt�rej - jak to zwykle bywa ze snami - nie potrafi� ju� odtworzy�. W ka�dym b�d� razie musia�a by� bardzo weso�a, gdy� �mia�em si� do �ez - i obudzi�em si�. Opowiedzia�em ten sen przy okazji jakiej� kolacji, w�a�ciwie tylko dlatego, �e obudzi� mnie w�wczas m�j w�asny �miech. - Sny o statkach s� ju� same w sobie pozytywne - stwierdzi� pewien m�j znajomy, fanatyczny obja�niacz sn�w - szczeg�lnie kiedy p�ynie si� w kierunku nowego wybrze�a. W chi�skiej ksi�dze m�dro�ci "I-Cing" ("Ksi�ga przemian", jedna z cz�ci "Pi�cioksi�gu" konfucja�skiego) okre�lono to nie na darmo jako: "dobrze jest przekracza� wod�". Do tego jeszcze o wschodzie s�o�ca - przy tym mo�na jedynie oczekiwa� owocnego dnia. Nie mam poj�cia, jak si� to ma do rzeczywisto�ci, ale taka interpretacja spodoba�a mi si�. Potraktowa�em ten sen jako symbol mojego, rozpoczynaj�cego si� w�a�nie, drugiego �ycia. Dzisiejszy wieczorny koncert b�dzie moim drugim debiutem - to jasne. Ale czuj�, �e b�dzie o wiele bardziej emocjonuj�cy od tego pierwszego; bardziej znacz�cy. Wsiadam do samochody i jad� sam do Barcelony, oddalonej od domu o czterdzie�ci kilometr�w. Prowadzenie samochodu jest zreszt� moj� wielk� nami�tno�ci� - przyznaj�, �e zawsze ulega�em swoim, najbardziej nawet zwariowanym, kaprysom, ale ostatnio moje samochody przewa�nie sta�y w gara�u, bo nie mog�em przecie� bra� ich ze sob� w �wiat... Jak zwykle jestem na miejscu na d�ugo przed wyst�pem. Tym razem trafiam w sam �rodek w�ciek�ej wrzawy. Od paru godzin na m�j koncert ci�gn� t�umy; policja zablokowa�a s�siednie ulice dla ruchu ko�owego i z trudem udaje si� pilotowa� m�j samoch�d ciasno otoczony przez ludzi. Zauwa�am transparent, na kt�rym czytam katalo�ski napis: "Josep, jeste�my szcz�liwi, �e znowu tu jeste�". Jeden z technik�w donosi mi, �e paruset widz�w czeka we wzrastaj�cym upale na koncert, �e najlepsze miejsca stoj�ce s� ju� zaj�te. Ludzie kryj� si� pod parasolami s�onecznymi; przybyli z w�asnymi napojami o prowiantem. Ju� poprzedniego wieczoru, podczas pr�by aparatury nag�a�niaj�cej, gdy musia�em za�piewa� par� takt�w, przyj�to mnie z aplauzem. Pojawi�o si� kilka tuzin�w moich fan�w. Nie wiem jak oni to robi�, ale zwykle maj� dok�adne informacje. Roznios�o si� nawet, �e wyznaczono pr�b� generaln�. Organizatorzy (Komitet Obchod�w Stulecia Wystawy �wiatowej) naprawd� si� postarali. Za �ukiem Triumfalnym otoczono plac drewnianym parkanem; pod pot�nym �ukiem, s�u��cym w 1888�r. jako wej�cie na teren wystawowy, umieszczono na wysoko�ci dw�ch metr�w wielk� scen�, dobrze widoczn� nawet z du�ej odleg�o�ci. Stoj�ce w centrum pianino wygl�da�o jak szpilka. Po prawej i lewej stronie, a tak�e na Paseo Lluis Companys ustawiono wie�e nag�a�niaj�ce. Poza tym w parku, na wolnym powietrzu, zamontowano cztery ogromne ekrany. W ten spos�b widzowie, oddaleni nawet o trzysta metr�w od �uku Triumfalnego, mogli dok�adnie obserwowa� wydarzenia na jasno o�wietlonej estradzie. Przed scen� ustawiono kilka tysi�cy foteli. By�y to miejsca p�atne, przeznaczone dla sponsor�w i tych widz�w, kt�rzy zechcieli wspom�c za�o�on� przeze mnie fundacj� na rzecz leukemii (o kt�rej p�niej opowiem). By� tak�e rz�d "zero" - pierwszy. Ka�dy z siedz�cych tam ofiarowa� dwie�cie pi��dziesi�t tysi�cy peset�w. Za ostatnim rz�dem foteli umocowano barierk� dla oddzielenia darmowych miejsc stoj�cych. Liczyli�my maksymalnie na trzydzie�ci tysi�cy widz�w. Jednak ju� teraz - dwie godziny przed koncertem - policja donosi, �e przyb�dzie o wiele wi�cej go�ci, ni� mogli�my si� spodziewa�. Paseo Lluis Companys jest ju� wype�niony po brzegi, a tu ze wszystkich stron miasta nap�ywaj� wci�� masy ludzi. Napi�cie wzrasta. Przed prowizoryczn� garderob� spotykam wielu przyjaci� i znajomych, �ycz�cych mi powodzenia. Niespodziewanie pojawia si� m�j kolega sceniczny i przyjaciel, Jaime Aragall, przysz�a r�wnie� Agnes Baltsa, no i oczywi�cie Montserrat Caballe. Montserat du�o wcze�niej przyj�a pewne zobowi�zanie w Madrycie - w�a�nie na dzie� dzisiejszy. Poprosi�a jednak organizator�w o zrozumienie - chcia�a by� koniecznie przy mnie, kiedy b�d� �wi�towa� powr�t na scen�... Przed chorob� D�ugo zastanawia�em si�, czy pisa� o mojej chorobie. Naturalnie, zdaj� sobie naturalnie spraw�, �e osoba publiczna - tak�e �piewak operowy - traci prawo do prywatno�ci w wielu sferach swojego �ycia. Traci, to mo�e troch� za mocno powiedziane, ale musi si� liczy� z tym, �e w�cibscy dziennikarze czyhaj� na sensacyjne szczeg�y. Choroba jest z pewno�ci� przypadkiem specjalnym: gdy znika si� na d�u�szy czas ze sceny, publiczno�� domaga si� wyja�nie�. Cz�sto pytano mnie, dlaczego moi lekarze i rodzina tak d�ugo zachowywali absolutne milczenie na temat mojej leukemii, m�wiono jedynie o "nag�ej zmianie sk�adu krwi". By�o to moje wyra�ne �yczenie - po prostu nie chcia�em wsp�czucia. Oficjalna diagnoza mia�a wywo�a� wra�enie, �e tenor Jose Carreras zachorowa�, ale wkr�tce wyzdrowieje i zacznie ponownie �piewa�. Jest to wprawdzie przykre, ale nale�y przej�� nad tym do porz�dku dziennego. Koniec, kropka. By�o to, niestety, w najwy�szym stopniu naiwne wyobra�enie. Dziennikarze, zw�aszcza ci pisz�cy dla brukowc�w, nie dali si� zby� takimi wyja�nieniami. Zacz�li w�szy�, a gdy to nic nie da�o, spekulowa�. Rozsiewano najbardziej nawet nieprawdopodobne - obra�liwe i kr�puj�ce - pog�oski. Jedna z agencji poda�a wr�cz do publicznej wiadomo�ci, jakie leki zaaplikowano mi w Barcelonie. Maj�c takie dane, dziennikarze skonsultowali si� z pewnym hematologiem w Madrycie, kt�ry na tej podstawie postawi� na odleg�o�� diagnoz�. T� oczywi�cie opublikowano... Wiedzia�em, �e w Hospital Clinico przebywali tak�e chorzy na leukemi�, kt�rzy - w przeciwie�stwie do mnie - nie podejrzewali nawet na co s� chorzy. Ci w�a�nie ludzie dowiedzieli si� z telewizji o sposobie leczenia chorego na leukemi� gwiazdora operowego, Carrerasa. Wystarczy�o por�wna� z w�asn� terapi�. Tym sposobem elektroniczne medium zaaplikowa�o ludziom szok. Najbardziej nachalni byli fotoreporterzy. Nie przepu�cili �adnej okazji, aby zrobi� zdj�cie w szpitalu. Byli tacy, kt�rzy wspinali si� na drzewa, rosn�ce na dziedzi�cu kliniki, w nadziei ujrzenia mnie w kt�rym� z okien. Trzech przy�apano w bia�ych kitlach, jak udaj�c lekarzy usi�owali si� dosta� do sali, w kt�rej le�a�em. Jeden z nich przyzna�, �e jaka� gazeta zaproponowa�a mu dwa miliony peset�w za zdj�cie: "Carreras w ��ku". Kilku reporter�w zwietrzy�o nawet moje dwudniowe przeniesienie do innej kliniki, gdzie mia�em zosta� poddany zabiegowi stomatologicznemu. Czatowali przy wej�ciu i uchwycili mnie na zdj�ciu z os�oni�t� twarz�. Zdj�cie to obieg�o wszystkie gazety, czasopisma ilustrowane i magazyny - cz�sto z g�upimi komentarzami. W rzeczywisto�ci os�on� mia�em z powodu mocno spuchni�tego policzka... D�u��ce si� miesi�ce sp�dzone w klinikach przynios�y ze sob� tak�e co� pi�knego. Ludzie nie zwi�zani w og�le z oper�, kt�rzy us�yszeli gdzie� o mojej chorobie, przysy�ali tysi�ce list�w ze s�owami otuchy, z w�asnymi wierszami, a nawet drobne podarunki, cz�sto w�asnor�cznie wykonane. Niesamowite. Ci ludzie, ich wyra�na sympatia, ich troska, poruszy�y mnie do g��bi. Naraz spostrzeg�em, i� nie chodzi tu o ho�d sk�adany znanemu �piewakowi. Nie. Czu�em, �e by�a to bardziej mi�o�� bli�niego, ni� podziw dla gwiazdy. Dawa�o mi to niesamowit� si��, zw�aszcza w najtrudniejszych momentach walki z chorob�. P�niej doszed�em do wniosku, �e skoro by�a to dla mnie tak wielka pomoc, to by� mo�e ja mog� da� co� innym, opisuj�c w�asne prze�ycia. Od pierwszego dnia. I je�eli cho�by jeden cz�owiek znajdzie w sobie moc i wiar� czytaj�c te s�owa, uznam, �e si� op�aci�o. Pierwsze problemy zacz�y si� wczesnym latem 1987�r. Czu�em si� rozbity i ospa�y, ale ten stan k�ad�em na karb d�ugiego stresu. Mimo przymusowej przerwy w wyst�pach (kontuzja nogi), pracowa�em w maju wiele i intensywnie. Wykorzystywa�em ten czas na nagrania p�ytowe. W czerwcu by�o troch� mniej pracy. Sp�dzi�em wiele dni w Wiedniu, pracuj�c nad t� ksi��k�. Podoba�o mi si�, �e cho� raz zajmuj� si� czym� odmiennym. W lipcu i sierpniu chcia�em, w miar� mo�liwo�ci, odpocz��. Na ten czas, a� do wrze�nia, przewidziano prace nad now� ekranizacj� "Cyganerii" - re�yserowa� W�och Luigi Comencini. Obok tego zaplanowa�em zaledwie kilka wyst�p�w - mi�dzy innymi w "Carmen" Z Agnes Balts� w Rawennie. Kr�cenie filmu wprawdzie r�wnie� m�czy, ale inaczej. Odpoczynkiem by�y d�ugie przerwy, kiedy siedzia�em i czeka�em na nast�pne uj�cie. S�dzi�em, �e znajd� r�wnie� czas na pisanie. Pi�tego lipca odby� si� w San Sebastian koncert, kt�ry - czego jeszcze nie przeczuwa�em - mia� by� ostatnim przed ponad roczn� przerw�. W nocy wyczarterowa�em jeszcze prywatny lot do Pary�a - nie mia�em innej mo�liwo�ci, a�eby zd��y� na plan zdj�ciowy. Przez pierwsze dni wszystko sz�o do�� dobrze, ale potem zacz�� mnie bole� z�b wszczepiony przed paru tygodniami. Lekarz, do kt�rego poszed�em, przepisa� mi antybiotyki - wszystko wskazywa�o na zapalenie dzi�s�a. Bra�em wi�c lekarstwa, jednak nie by�o �adnej poprawy, wr�cz przeciwnie - czu�em si� coraz gorzej. W poniedzia�ek, trzynastego lipca, przeprosi�em re�ysera - m�j stan uniemo�liwia� udzia� w zdj�ciach. Korzystaj�c z po�rednictwa znajomego, uda�em si� do ameryka�skiego szpitala w Pary�u, aby mie� wreszcie pewno��, co do mojego stanu zdrowia. Po EKG, pobraniu krwi i innych podstawowych badaniach, opu�ci�em szpital na par� godzin - p�nym popo�udniem mia�em odebra� wyniki. Kiedy wr�ci�em, lekarz badaj�cy mnie rano stwierdzi�, �e b�d� musia� zosta� w szpitalu. Nale�a�o przeprowadzi� dok�adniejsze badania, poniewa� obni�y�a si� znacznie liczba p�ytek krwi - co mog�o, ale nie musia�o, by� zwi�zane z zaaplikowanymi lekarstwami. Wi�cej na ten temat lekarz nie chcia� powiedzie�. Dopiero p�niej dowiedzia�em si�, �e tego dnia poziom p�ytek by� prawie o dziewi��dziesi�t procent ni�szy ni� u normalnego, zdrowego cz�owieka. Nast�pnego dnia - Pary� i ca�a Francja obchodzi�y, jak zwykle weso�o, �wi�to narodowe. I tego� dnia odwiedzi� mnie profesor Jean Bernard - jeden z najbardziej znanych hematolog�w �wiata. W�wczas pomy�la�em sobie: "Je�eli w dzie� wolny od pracy, o godzinie dziesi�tej rano przychodzi taki autorytet, to znaczy, �e ma ku temu szczeg�lny pow�d". U�wiadomi�em sobie po raz pierwszy, �e chodzi o powa�niejsz� chorob�. Profesor wyja�ni�, �e niezb�dne jest pobranie pr�bki szpiku kostnego w celu dok�adnego zbadania. Wiadomo�� zaszokowa�a mnie. Przypomnia�em sobie wydarzenia sprzed ponad dwudziestu lat. Podobny test szpiku kostnego u mojej matki wykaza� raka w ostatni8m stadium. To wszystko, co ju� wiedzia�em, nasun�o mi podejrzenie, �e zachorowa�em na leukemi�. Jednego z hematolog�w w klinice spyta�em wprost, czy to prawda. Nie wykluczy� takiej mo�liwo�ci. Uzna�em, �e jest to potwierdzenie moich domys��w, gdy� w przeciwnym wypadku z pewno�ci� nie odpowiedzia�by w ten spos�b, aby mnie niepotrzebnie nie niepokoi�. M�j brat Alberto przyjecha� do Pary�a natychmiast po umieszczeniu mnie w szpitalu. By� ze mn� w chwili, kiedy profesor Bernard, szesnastego lipca, wszed� do pokoju, aby zakomunikowa� oficjalnie: - S� ju� wyniki bada�. Z przykro�ci� musz� powiedzie�, �e ma pan leukemi�. Dziwne. Mimo i� by�em pewien tego, co mia� mi wyjawi�, wiadomo�� odebra�em jak uderzenie pa�k�. W ko�cu cz�owiek zawsze ma nadziej�, do ostatniej chwili. A jednocze�nie - i to jest fascynuj�ce - pojawia si� inna, nowa nadzieja: mo�e to przetrzymam. W tym momencie profesor doda�: - Prosz� si� przesadnie nie martwi�. Wyleczymy pana. W dzisiejszych czasach leukemia nie jest ju� tak niebezpieczna. Istnieje ca�a masa mo�liwo�ci. Prosz� walczy�, a wyjdzie pan z tego. Brat milcza�, ale ja wiedzia�em: gdyby to by�o mo�liwe, zamieni�by si� ze mn�. Po�o�y�by si� zamiast mnie do ��ka i znosi� cierpliwie to wszystko, co mnie czeka�o. Wspominam o tym, poniewa� by�o to charakterystyczne dla naszej rodziny. Rodzice wychowali nas w tym duchu. Ka�dy mo�e liczy� na ka�dego. �ycie siostry lub brata jest moim w�asnym �yciem. Moja �ona, szwagierka i szwagier natychmiast przyj�li taj� sam� postaw�. W nast�pnych miesi�cach to poczucie ��czno�ci mia�o uwidacznia� si� niezwykle intensywnie. Starszego o dziewi�� lat Alberta i mnie ��czy�a ju� od niepami�tnych czas�w wyj�tkowo silna wi�. Ca�� t� noc szesnastego lipca - najgorsz� w naszym �yciu - czuwali�my. By�y to godziny prawdy. W wielu sprawach rozmawiali�my po raz pierwszy. M�wili�my oczywi�cie tak�e o najbli�szej przysz�o�ci. Alberto przyrzek� informowa� mnie o wszystkich poczynaniach i opiniach lekarzy. Nie chcia�em by� ok�amywany, nawet w najlepszej intencji. To by�oby najgorsze. Jestem przekonany, �e tylko �wiadomo�� zagro�enia pozwala je skutecznie zwalcza�. I ju� od pierwszej godziny by�em pewien, �e znajd� w sobie wystarczaj�co du�o si�y, �eby wszystko znie��. Powiedzia�em mu jeszcze, �e got�w jestem przej�� przez piek�o ka�dego leczenia, je�li oka�e si� to konieczne. Ale nie chc� i nie �ycz� sobie, aby na mnie eksperymentowano. Albo �eby lekarze pr�bowali utrzymywa� mnie przy �yciu przy pomocy jakich� urz�dze�. My�l o pod��czeniu do aparatu i egzystowaniu w p� �nie nape�nia�a mnie strachem i obrzydzeniem. Alberto obieca� respektowa� moje �yczenia. M�wi�em o tym tylko na wszelki wypadek, poniewa� w g��bi duszy, od samego pocz�tku mia�em pe�ne zaufanie do wiedzy i sztuki lekarskiej. Zdecydowa�em nie tylko rozpocz�� t� walk�, ale zwyci�y� chorob� tak szybko, jak to mo�liwe. Od pierwszej chwili by�em pewien optymizmu i powiedzia�em sobie: - Je�eli ze stu chorych na leukemi� jednemu uda si� prze�y�, to w�a�nie ja nim b�d�. Nie wmawia�em sobie tego; ja w to �wi�cie wierzy�em. Rodzina by�a oczywi�cie bardzo zmartwiona i uczulona na punkcie leukemii - kuzynka mojej szwagierki Marisy, zmar�a trzy lata wcze�niej. Pracowa�a jako lekarz w Hospital Clinico. Byli�my r�wie�nikami, nawet przez jaki� czas chodzili�my razem do szko�y. Lekarze postawili jednoznaczn� diagnoz�: post�puj�ca leukemia. Za p�no na jak�kolwiek pr�b� ratunku. Leczenie w Barcelonie Osiemnastego lipca 1987�r. - by�a to sobota - przewieziono mnie austriackim, sprowadzonym z Innsbrucku, sanitarnym jumbo-jetem do domu. Towarzyszy� mi Alberto; nie odst�powa� mnie na krok. Rozwa�yli�my mo�liwo�� leczenia w Pary�u, ale zdecydowali�my si� na Barcelon�. BY�y dwie przyczyny takiej decyzji; po pierwsze: profesor Rozman z Hospital Clinico, zaliczany jest do wiod�cych hematolog�w �wiata, a po drugie: bliski kontakt z rodzin� - je�li pozostan� w kraju - b�dzie mia� niebagatelne znaczenie. W poniedzia�ek zacz�to chemioterapi�. M�j stan by� gorszy ni� przypuszcza�em. Choroba poczyni�a takie spustoszenia, i� system obronny praktycznie rzecz bior�c przesta� funkcjonowa�. I sta�o si� to, czego obawiali si� lekarze - dosta�em zapalenia p�uc z wysok� gor�czk�, s�owem stan by� krytyczny. Pomog�y dopiero bardzo silne leki Od dawna le�a�em w sterylnym pokoju, odizolowany od �wiata zewn�trznego, nie mog�c przyjmowa� �adnych go�ci. Najdrobniejsza dodatkowa infekcja mog�aby si� okaza� �miertelna. Ostra bia�aczka limfoblastyczna jest chorob�, kt�ra - nie leczona - prowadzi w ci�gu miesi�cy, a w wyj�tkowych przypadkach nawet w ci�gu paru dni, do �mierci. Choroba bierze sw�j pocz�tek w szpiku kostnym, gdzie produkowane s� kom�rki krwi cz�owieka. Najbardziej podst�pne jest w leukemii to, �e kom�rki nowotworowe poruszaj� si� w �rodowisku p�ynnym - w�a�nie we krwi. St�d ani radiolodzy, ani chirurdzy nie mog� ich tam "aresztowa�". Jednak poprzez zaaplikowanie tak zwanych preparat�w cytostatycznych mo�na uzyska� d�ugotrwa�� popraw�, tak zwan� remisj�. Idealnym, nadzwyczaj rzadko wyst�puj�cym przypadkiem, jest ca�kowite ust�pienie choroby. Ale przewa�nie szans� na wyleczenie bywa jedynie transplantacja szpiku kostnego. To mo�e si� wyda� dziwne, lecz ani przez chwil� nie obawia�em si� �mierci. Wprawdzie pogodzi�em si� z losem, ale to jeszcze nie by� pow�d, aby si� podda�. Rzecz jasna, ulega�em hu�tawce nastroj�w - jednego dnia czu�em si� podle, nast�pnego du�o lepiej, a kiedy indziej znowu wybornie. Decyduj�ce by�o to, �e niekiedy my�la�em sobie: ju� nie mog�, ale nigdy: ju� nie chc�. "Trzeba tak uspokoi� fantazj� chorego, aby jego cierpienia nie by�y w wi�kszym stopniu spowodowane jego w�asnymi my�lami, ni� chorob�" - ta przestroga bardzo przeze mnie cenionego niemieckiego filozofa, Fryderyka Nietzschego, towarzyszy�a mi w nast�pnych miesi�cach. Uspokoi� fantazj�. To by�o to. Ograniczy� j�, u�pi�, uporz�dkowa�, je�eli to w og�le mo�liwe. Tylko nie da� si� opanowa� wsp�czucia dla samego siebie, tylko nie u�ala� si� nad sob� i nie p�aka� nad okropnym losem. Ten, kto tak uczyni, przepad�. Pierwszym pytaniem jest zwykle: dlaczego w�a�nie ja? Rozmy�la si� i znajduje odpowied� - to loteria. Ryzyko jest jednakowe dla ka�dego. P�ac� teraz za ca�e dobro jakie otrzyma�em od �ycia. Albo za sytuacje, w kt�rych mog�em, a nie uczyni�em nic dobrego. Ale czy to prawda? Czy rzeczywi�cie dopu�ci�em si� jakiego� przest�pstwa, za kt�re musz� teraz pokutowa�? A p�niej dostrzega si� innych pacjent�w - trzyletnie dzieci, a nawet niemowl�ta. Za co one musz� p�aci�? Nie mog�y przecie� jeszcze nic zrobi�, s� absolutnie niewinnymi, male�kimi istotkami. O ile� szcz�liwsza by�a moja sytuacja - zd��y�em ju� prze�y� po�ow� ludzkiego �ycia... My�la�em o tym, jak wiele mam do stracenia. To daje si�� i umacnia wol� prze�ycia. Dzieci, rodzina; ludzie, kt�rych si� kocha; zaw�d, muzyka - o to wszystko chcia�em walczy�. Codziennie wbija�em sobie do g�owy, �e w�a�nie dla tego wszystkiego warto �y�. W pierwszych dniach w Hospital Clinico nie by�em nawet w stanie skoncentrowa� si� nad ksi��k�, odwr�ci� swojej uwagi od dr�cz�cych my�li. W pokoju sta� telewizor z odtwarzaczem, mia�em te� kasety, ale nie mia�em na nic ochoty. Mo�e poza telefonowaniem. Telefon sta� przy ��ku i mog�em rozmawia� z lud�mi na ca�ym �wiecie, a jednocze�nie nikt, dzi�ki Bogu, nie m�g� dodzwoni� si� do mnie. Jako �e zawsze ch�tnie telefonowa�em do innych, tak i teraz podda�em si� wewn�trznym podszeptom. Wzrusza�o mnie bardzo �ywe zainteresowanie moim losem. Nie mam tu na my�li w�sz�cych wsz�dzie dziennikarzy i fotoreporter�w, z powodu kt�rych Alberto by� zmuszony naj�� dw�ch wartownik�w broni�cych dost�pu do mego pokoju. Nie. My�l� tu o nieprawdopodobnej ilo�ci list�w i telegram�w z r�nych zak�tk�w �wiata. Rodzina kr�lewska, czo�owi politycy z r�nych kraj�w, przyjaciele, koledzy arty�ci, dyrektorzy teatr�w i tysi�ce mi�o�nik�w opery - wszyscy oni pocieszaj�c, dodawali otuchy. Na przyk�ad Marilyn Horne, maj�ca w�wczas w Barcelonie sw�j wiecz�r, przys�a�a do kliniki tak gigantyczny bukiet kwiat�w, �e mog�em obdarowywa� wszystkie siostry przez tydzie�. Albo Grace Bumbry, kt�ra na koncercie w Wiedniu zadedykowa�a mi jedn� pie��. Niezliczone tego rodzaju gesty, nawet je�li by�y bardzo drobne, znaczy�y dla mnie bardzo, bardzo du�o. M�j pobyt w Hospital Clinico to r�wnie� bardzo trudny czas dla rodziny. W ci�gu tych wszystkich tygodni i miesi�cy zawsze kto� by� w pobli�u. Dzie� i noc. Nawet wtedy, gdy z obawy przed infekcj� odizolowano mnie. W tym czasie mogli�my widywa� si� tylko przez szklane drzwi i rozmawia� przez telefon. Wprawdzie wielokrotnie zapewnia�em, �e mo�na mnie spokojnie zostawi� samego, �e dam sobie rad�, ale by�em naprawd� bardzo szcz�liwy maj�c przy sobie kogo� bliskiego, z kim mog�em zawsze porozmawia�. Dla krewnych sta�e towarzyszenie choremu jest cz�sto niesko�czenie skomplikowane. Pierwsza chemioterapia trwa�a od dwudziestego lipca do dziesi�tego sierpnia. Cz�owiek czuje si� do�� nieciekawie, kiedy jego cia�o nas�cza si� poniek�d trucizn�. Stany os�abienia, w�a�ciwie ci�g�e md�o�ci; wymioty i biegunka. W mi�dzyczasie pobiera si� wci�� na nowo pr�bki szpiku. O szansie wyleczenia decyduje to, czy kom�rki rakowe tworz� si� w dalszym ci�gu. Je�eli po pierwszej chemioterapii powracaj�, nie rokuje to nic dobrego. W moim przypadku, na szcz�cie, nie odkryto nowych kom�rek rakowych. Dwunastego sierpnia przedstawiono odpowiednie orzeczenie. T� dat� tak�e zawsze b�d� pami�ta�. Po oko�o dziesi�ciu dniach odpocz��em po pierwszej fazie chemioterapii na tyle, �e mog�em (przej�ciowo) przenie�� si� do Clinico Quiron, gdzie czeka� mnie zabieg stomatologiczny. Chodzi�o o ten z�b, od kt�rego wszystko si� zacz�o. Sprawa by�a na tyle skomplikowana, �e pozosta�em w klinice dwa dni. Poza tym ka�da operacja w moim stanie by�a nadzwyczaj niebezpieczna. Na szcz�cie wszystko przebiega�o g�adko i mog�em sp�dzi� kilka dni w domu. Bezustannie nagabywa�em lekarzy. Chcia�em dok�adnie widzie�, co b�dzie dalej; z czym powinienem si� liczy�. Przyznaj� uczciwie, �e ba�em si� tego, co mnie czeka�o. Ale zarazem pr�bowa�em pokona� obawy, odsun�� je, wci�� sobie powtarzaj�c: - Musisz przej�� przez to piek�o; nic innego ci nie pozostaje. Ono jest cen�, jak� musisz zap�aci�, aby wkr�tce wyzdrowie�. Te okropno�ci min� - potem b�dzie wspaniale... Od "cudownych zdarze�" by�em oddalony o lata �wietlne. Ca�a prasa podj�a publiczn� dyskusj� na temat mojej choroby. Czasami mia�em wra�enie, �e gazety prze�cigaj� si� w podawaniu nieprawdziwych, coraz bardziej zniekszta�conych informacji. Szczeg�lnie we W�oszech, a tak�e w Austrii i w Niemczech pojawi�y si� reporta�e, nie zas�uguj�ce w gruncie rzeczy na to miano. W tym czasie hiszpa�skie gazety i agencje spekulowa�y na temat zbli�aj�cej si� implantacji zdrowego szpiku kostnego i zwraca�y uwag� na fakt, i� mo�liwe to b�dzie jedynie w wypadku znalezienia odpowiedniego dawcy. Zagraniczne gazety przej�y te meldunki. To co potem nast�pi�o, by�o niewiarygodne. Do kliniki i mojej rodziny zg�asza�a si� niezliczona liczba ludzi z ca�ego �wiata, ofiaruj�cy si� jako dawcy i pragn�cych mi pom�c. Jedni natychmiast przyjechali do Barcelony, inni pisali serdeczne listy, gotowi stawi� si� na ka�de wezwanie. Jaka� radiostacja pu�ci�a w eter wywiady z potencjalnymi dawcami. Mi�dzy nimi znalaz�a si� tak�e kobieta z Sewilli. Wprawdzie nie interesuj� si� muzyk� powa�na ani oper�, ale chce ofiarowa� sw�j szpik, bo wie, "co by si� dzia�o, gdyby taki znany rodak, jak Carreras musia� umrze�". Znalezienie odpowiedniego dawcy szpiku przypomina szukanie ig�y w stogu siana, poniewa� podstawowym warunkiem jest zgodno�� tkanek dawcy i biorcy. Gwarantowane jest to jedynie u bli�niak�w jednojajowych. U normalnego rodze�stwa zbie�no�� by�aby ju� wi�cej ni� przypadkowa, a u rodzic�w spotyka si� j� jeszcze rzadziej. Ale najwi�kszy problem to czas. Transplantacj� powinno si� przeprowadzi� jak najszybciej, we wczesnym stadium choroby. Wkr�tce by�o ju� wiadomo, �e w mojej rodzinie brak idealnego dawcy - w rachub� nie wchodzili ani Alberto, ani Maria Antonia, m�j brat przyrodni, ani wreszcie ojciec. Najwy�szy stopie� zgodno�ci lekarze znale�li u mojego syna, Alberta - dziewi��dziesi�t procent. Ale i to nie wystarcza�o: nie mo�na by�o przewidzie� reakcji organizmu. Najkorzystniejsza jest transplantacja obcego, zdrowego szpiku, ale zawsze istnieje gro�ba odrzucenia. W moim przypadku - to ju� stwierdzono - w gr� wchodzi�a jedynie autotransplantacja. Nast�pne tygodnie mia�y mnie do niej przygotowa�. Przygotowanie do Seattle Dwudziestego czwartego sierpnia powr�ci�em do Hospital Clinico, aby podda� si� po raz drugi chemioterapii. Dzie� by� deszczowy, ponury, odzwierciedlaj�cy stan mojej duszy. Nawet fakt, �e osobi�cie mog�em prowadzi� samoch�d, nie poprawi� mi nastroju. Wiedzia�em przecie� po co tam jad�. Lekarze byli - jak w lipcu - nad wyraz zadowoleni z przebiegu leczenia, we mnie natomiast pojawi� si� nast�pny psychiczny problem do opanowania: zacz�y mi wychodzi� w�osy. Gdy pewnego ranka w d�oni zosta�o g�ste pasmo, przypomnia�y mi si� natychmiast s�owa lekarzy, �e wypadanie w�os�w jest skutkiem ubocznym chemioterapii. Specjalnie si� tym nie przej��em. W ko�cu bardziej martwi�em si�, aby nie straci� czego� o wiele wa�niejszego, a mianowicie g�osu. Jednak w momencie, gdy sprawy zasz�y ju� tak daleko, �e wygl�d pogarsza� si� z dnia na dzie�, zacz�o mi to sprawia� coraz wi�ksz� przykro��. To nawet nie by�a pr�no��. Ogarn�o mnie uczucie obco�ci, naraz nie by�em sob�, nie potrafi�em zaakceptowa� w�asnego wygl�du. A kiedy nagle w�asne odbicie budzi niech�� - to boli i deprymuje. Ale istnieje co� o wiele gorszego - momenty, kiedy w oczach innych ludzi dostrzega si� b�l, czu�o��, wsp�czucie, ubolewanie, a czasami nawet przera�enie. Wtedy chcia�oby si� p�aka� i wy�, i krzycze�: - Nie patrzcie tak na mnie! Czy to jak wygl�dam ma jakie� znaczenie? Ale dziwnym trafem nowy stan powoduje jednocze�nie co� fascynuj�cego; pewien rodzaj solidarno�ci z w�asnym cia�em, dzi�ki kt�rej nabiera si� nowych si� do walki z chorob�. Chce si� nie tylko wyzdrowie�, ale tak�e wygl�da� tak jak niegdy�. To niemal wyzwanie. Po zako�czeniu drugiego etapu chemioterapii podj�to ostatecznie decyzj� co do miejsca przeprowadzenia transplantacji. Mia�o to nast�pi� w USA. Z paru powod�w. Fred-Hutchinson-Institut w Seattle jest bodaj�e najlepsz� tego rodzaju klinik� na �wiecie. Tam w roku 1975 zaryzykowano pierwsz� transplantacj� tego typu i do tej chwili wykonano ich 2400. Gdyby wyb�r pad� na Barcelon�, potrzebne na�wietlania musia�yby by� przeprowadzone w innej klinice, ni� leczenie samego szpiku kostnego. Poza tym profesor Rozman uzna�, �e w Ameryce nie b�d� tak niepokojony przez pras�, jak w Hiszpanii. W drodze do Stan�w mia� mi towarzyszy� doktor Albert Granena z Barcelony. Studiowa� on przez pewien czas technik� transplantacji szpiku kostnego w Seattle, co w p�niejszym czasie wykorzysta� w Hiszpanii. Fakt, �e opr�cz mojego rodze�stwa by� tak�e doktor Granena, dzia�a� na mnie uspokajaj�co. Dwudziestego drugiego pa�dziernika rozpocz�to w Hospital Clinico ostatnie dzia�ania przygotowawcze - ponown� chemioterapi�. Trzydziestego pierwszego pa�dziernika odjecha�em do USA. Z jednej strony pe�en ufno�ci, z drugiej - z ci�kim sercem z powodu smutnego wydarzenia, jakie mia�o miejsce ostatniego dnia przed wyjazdem. Musieli�my mianowicie u�pi� naszego ukochanego owczarka Lido. Wprawdzie nie uwa�a�em tego za z�y omen, ale bardzo prze�y�em. Dzieci by�y nadzwyczaj przygn�bione. Mnie tym bardziej martwi�o, �e zostawiam je w takim stanie. Zanosi�o si� na paromiesi�czne rozstanie. Albert i Julia nie podejrzewali nawet, �e ich po�egnanie z ojcem mog�oby sta� si� ostatnim - w najgorszym wypadku oczywi�cie. W "Hutch" O Seattle, w stanie Washington, nie wiedzia�em do tej pory nic ponadto, �e buduje si� tam boeingi oraz �e miasto dysponuje godnym uwagi budynkiem opery: Seattle jest znane przede wszystkim z kultywowania pami�ci o Wagnerze i dlatego nazywa si� je ch�tnie ameryka�skim Bayreuth. Tak zwany Pacific-Northwest-Wagnerfestival jest, b�d� co b�d�, jedynym tego rodzaju festiwalem, na kt�rym "Pier�cie� Nibelunga" �piewano po niemiecku i po angielsku. Kierownictwo by�o zawsze z tego faktu niezwykle dumne. Je�li o mnie chodzi, wyst�pi�em w Operze w Seattle tylko raz - na "Wieczorze Pie�ni" w roku 1979. O Fred Hutchinson Cancer Research Center, zwanym w niekt�rych kr�gach kr�tko "HUTCH", z pewno�ci� ju� gdzie� s�ysza�em, ale praktycznie rzecz bior�c nic nie wiedzia�em o tym imponuj�cym centrum onkologii. Nawet tego, �e jest najlepsz� klinik� zajmuj�c� si� leukemi�. Wkr�tce mia�em na w�asnej sk�rze przekona� si� jak znakomita jest opieka lekarska, piel�gniarska i wszelka inna w "HUTCH". A jednocze�nie dziwi�y mnie niekt�re zwyczaje panuj�ce w szpitalu, do�� obce Europejczykom, czasami wr�cz szokuj�ce swoj� odmienno�ci�. Mam tu na my�li daleko posuni�t� bezpo�rednio�� w kontaktach mi�dzy lekarzem a pacjentem. W Europie przyzwyczajeni jeste�my do cz�stych rozm�w z lekarzem, do tego �e mo�liwie szybko przekazuje nam pocieszaj�ce wiadomo�ci i �e stawia diagnoz� dopiero wtedy, gdy jest jej absolutnie pewien. Ale nie w Ameryce. Gdy lekarz odkryje co� na zdj�ciu rentgenowskim, natychmiast opowiada o tym pacjentowi, daj�c mu pole do spekulacji i domys��w - jeszcze przed dok�adnym przeanalizowaniem i postawieniem ostatecznej diagnozy. To irytuje chorego, rzecz jasna i niepotrzebnie nap�dza mu strachu. Mnie przytrafi�o si� to na szcz�cie tylko raz, ale wystarczy�o: po nieprzespanej, pewnej niepewno�ci nocy, powiadomiono mnie, �e nie ma podstaw do obaw... Groteskowych wr�cz form nabiera�a ilo�� wymaganych podpis�w, kt�re musia�em sk�ada�. Ka�de lekarstwo, ka�dy zastrzyk - wszystko wymaga�o pisemnej akceptacji. Nie zdziwi�oby mnie nawet, gdyby za��dano potwierdzenia �yczenia dobrej nocy. Pewnego dnia rzuci�em �artem do jednej z lekarek, �e �atwiej by�oby zawrze� kontrakt z Metropolitan w Nowym Jorku, ni� dosta� czopek w ich szpitalu. Wprawdzie rozumiem, �e lekarze musz� si� jako� zabezpiecza� i czyni� to w dobrej wierze, ale czasem czu�em si� jak male�ki trybik wielkiej machiny. Organizacja pracy w "Hutch" jest pod ka�dym wzgl�dem perfekcyjna. Umiej�tne informowanie pacjenta o badaniach diagnostycznych i krokach terapeutycznych w znacznym stopniu obni�a jego podatno�� na stresy. Zapobieganie wszelkim niedopatrzeniom jest wielkim plusem; pacjent nie jest zaskakiwany i ma czas na psychiczne przygotowanie si� do oczekuj�cej go sytuacji. Kierownictwo pomaga nawet rodzinom pacjent�w w wyszukiwaniu mieszka� po�o�onych blisko szpitala. Krewni pozostaj�cy dzie� i noc w klinice, je�li s� zamiejscowi, musz� udowodni�, �e wynajmuj� mieszkanie. Wytworzenie klimatu rodzinnego - przynajmniej na pocz�tku - ma ogromne znaczenie, szczeg�lnie w przypadku dzieci: pomaga w pokonywaniu problem�w natury psychicznej. Pod wp�ywem ci�g�ego przebywania z wieloma chorymi dzie�mi, powsta� w mojej g�owie pewien plan. Powiedzia�em sobie: - Je�li wyjdziesz st�d �ywy, musisz co� zrobi�. Niedola wok� mnie sta�a si� najsilniejszym bod�cem do p�niejszego za�o�enia fundacji na rzecz leczenia leukemii. M�j brat wynaj�� pi�kny apartament, w kt�rym przez nast�pne cztery miesi�ce mia�o toczy� si� �ycie rodzinne Carreras�w. Sam bywa�em tam rzadko, a na d�u�szy czas zawita�em dopiero w lutym. M�j pok�j w klinice mia� ma�y przedsionek z mo�liwo�ci� wstawienia ��ka. W Seattle, tak jak i w Barcelonie, zawsze by� przy mnie kto� z rodziny; przewa�nie siostra, Maria Antonia. Tak postanowili�my - ona mia�a pozosta� ze mn� w Stanach. Moje �ycie dawa�o si� stre�ci� w paru s�owach: pobranie szpiku kostnego, chemioterapia, na�wietlania, transplantacja. Ot, szpitalna codzienno��, ale w rzeczywisto�ci istotna tortura zwi�zana z ci�g�� niepewno�ci� efekt�w terapii. Poniewa� nie uda�o nam si� znale�� odpowiedniego dawcy szpiku, w gr� wchodzi�a, jak ju� wspomnia�em, jedynie autogeniczna transplantacja. Oznacza�o to pobranie najpierw potrzebnej ilo�ci mojego szpiku. Sz�stego listopada, pod czujnym okiem szefa kliniki, doktora Thomasa (w swoim czasie to on przeprowadza� pierwsze transplantacje szpiku kostnego), doktor Jean Sanders i m�j rodak, doktor Granena przyst�pili do zabiegu. W celu "zdobycia"oko�o jednego litra szpiku, koniecznych by�o kilkaset wk�u� w ko�ci miednicy. Czyniono to pod miejscowym znieczuleniem, wi�c chwilowo nic nie czu�em, ale nast�pstwa by�y okropne: tygodniami odczuwa�em silne b�le. Czy le�a�em, czy sta�em, wszystko bola�o. Szpik - p�yn zawieraj�cy krwinki i t�uszcze - musia� by� jeszcze przed zamro�eniem oczyszczony z chorych kom�rek. Dziwna my�l nawiedzi�a mnie w momencie, gdy zabierano m�j szpik: - Wynosz� twoje �ycie. Bez tego szpiku jeste� zgubiony. Nast�pne dni by�y z pewno�ci� najbardziej radykaln� i najbrutalniejsz� faz�: niszczono we mnie dos�ownie wszystko, je�li si� tak mog� wyrazi�. Agresywne leki cytostatyczne zabijaj�ce kom�rki rakotw�rcze hamuj� ich wzrost, zanim je ostatecznie zniszcz�. Zaaplikowana porcja mog�aby by� �miertelnie niebezpieczna dla cz�owieka nie znajduj�cego si� w klinice pod opiek� lekarzy. Na�wietlania stanowi� uzupe�nienie chemioterapii. Wprawdzie podczas zabiegu nic si� nie czuje, ale okropnie bolesne objawy przychodz� p�niej. Przez pi�� kolejnych dni by�em trzy razy dziennie bombardowany promieniami gamma. Prze�ywa�em najtrudniejsze chwile. Czu�em si� s�abo, �le, prawie nie mog�em si� porusza�, tak by�em obola�y po licznych wk�uciach, a ci�g�e md�o�ci dokucza�y wprost niezno�nie. W dodatku ledwo zd��y�em troch� doj�� do siebie po jednym na�wietlaniu, ju� posy�ano po mnie, �eby mi zaaplikowa� now� podw�jn� porcj� "czarnobylsk�". Na�wietla� dokonuje si� w r�nych pozycjach, przez co wydaje si�, �e trwaj� wiecznie. Poniewa� w pokoju nie by�o zegara, na kt�rym m�g�bym �ledzi� pe�zaj�ce minuty, pomaga�em sobie oper�. Nuc�c cicho, a cz�sto wr�cz tylko w my�lach, powtarza�em arie od "Cyganerii" do "Aidy" i od "Turandot" do "Giocondy". W ko�cu ka�dy tenor wie dok�adnie ile minut trwaj� Che gelida manina, Celeste Aida, Nessun dorma, czy Cielo e mar. Odmierza�em wi�c czas wy�piewywaniem fragment�w operowych i wiedzia�em dosy� dok�adnie, �e na�wietlanie sko�czy si� na przyk�ad po nast�pnej arii. Czasami piel�gniarki przychodzi�y po mnie, jeszcze gdy by�em "w �rodku" �piewania. Poniewa� nie chcia�y mi podarowa� cho�by sekundy, wi�c jeszcze przez chwil� towarzyszy� mi zakochany w szybkim tempie dyrygent... Z podnieceniem my�la�em o dniu "zero". Dniem "zero" nazywaj� tu, w "Hutchu", dzie�, w kt�rym pacjent dostaje nowy, ewentualnie dostaje sw�j, uwolniony od kom�rek rakowych, szpik kostny. Wprawdzie dok�adnie mi to wyt�umaczono, ale nigdy nie zrozumiem m�dro�ci natury: szpik jest po prostu absorbowany przez cia�o i w�druje do pustych magazyn�w. Wszystko nast�puje automatycznie; sam odnajduje drog�. Teraz nadszed� dla mnie - jak i dla ka�dego chorego znajduj�cego si� na tym etapie - okres nadziei. Czy szpik zacznie pracowa�? Poprzednie zabiegi zniszczy�y nie tylko pozosta�e struktury krwiotw�rcze, ale tak�e system odporno�ci. Pacjent zosta� zatem pozbawiony nie tylko kom�rek wytwarzaj�cych krew, ale i mechanizm�w obronnych. Wszystko kr�ci si� wobec tego wok� pytania czy - jak to okre�laj� lekarze - �wie�y szpik przyjmie si�, czy nie. Trwa to od trzech do sze�ciu tygodni zanim si� dobrze zaklimatyzuje i zacznie go przybywa�, zanim wyprodukuje pierwsze funkcjonuj�ce nale�ycie kom�rki krwi. Czekanie i wiara, wiara i czekanie. Wielu pacjent�w umiera podczas tej krytycznej fazy, dlatego �e poprzez wyeliminowanie systemu immunologicznego staj� bezbronni wobec wszelkich infekcji wirusowych i zaka�e� bakteryjnych. Aby uchroni� mnie przed tego typu zarodnikami �mierci, umieszczono mnie w tak zwanym pokoju "LAF". S� to absolutnie sterylne pomieszczenia, w kt�rych pacjent le�y odgrodzony od �wiata przezroczyst� zas�on� z plastiku. Wchodz�cy tam s� zobowi�zani do nak�adania na twarz masek ochronnych. To jasne: najdrobniejsza infekcja mo�e mie� �miertelne skutki. W zas�on� wbudowane s� d�ugie r�kawice, kt�rymi mo�na podawa� pacjentowi lekarstwa i inne rzeczy. Ma to ogromne znaczenie szczeg�lnie dla dzieci - przynajmniej w ten spos�b mog� mie� kontakt fizyczny z rodzicami. Trzeba pami�ta�, �e chorzy cz�stokro� zmuszeni s� sp�dza� ca�e tygodnie odseparowani, w sterylnych warunkach. Sama obecno�� bliskiej osoby, jej dotyk, mo�e w takiej sytuacji zdzia�a� cuda. Na cud zakrawa r�wnie� ludzka wytrzyma�o��. My�l�, �e mamy w sobie niespo�yte si�y, si�y, kt�re odkrywamy i mobilizujemy do dzia�ania dopiero w ekstremalnych warunkach. Czekaj�c na przyj�cie si� mojego szpiku w organizmie, otrzymywa�em regularnie p�ytki krwi. Nadaj� one krwi zdolno�� krzepni�cia, zapobiegaj�c w ten spos�b niebezpiecze�stwu wykrwawienia. Ta i inne infuzje s� transportowane tak zwan� "Hick-man-Line"; fantastyczny wynalazek u�ywany ju� dzi� na ca�ym �wiecie i jak wi�kszo�� tego typu cudeniek, pochodz�cy z "Hutch". Doktor Robert Hickman stworzy� co� w rodzaju centralnego cewnika �ylnego, cienkiego w�yka wprowadzonego w okolice serca przez �y�� szyjn� lub obojczykow�. Cewnik mocuje si� przed rozpocz�ciem terapii (zak�ada� mi go osobi�cie doktor Hickman) i pozostawia na ca�y okres leczenia. Zdj�to mi go w maju 1988�r. Zalet� jest tu szybkie i bezproblemowe wnikanie lekarstw, narkozy i p�ynnych po�ywek do krwiobiegu. Przez "Hickman-Line" mo�na te� pobiera� pr�bki krwi. By�o to dla mnie ogromne dobrodziejstwo, gdy� pobierano mi krew nawet sze�� razy dziennie. Mo�na sobie wyobrazi� jak wygl�da�yby moje �y�y bez tego cewnika. Inn� wa�n� funkcj� "Hickman-Line"jest mo�liwo�� od�ywiania pacjenta bez jakichkolwiek komplikacji. Dla mnie by�o to szczeg�lnie wa�ne, gdy przez ponad trzy miesi�ce nie mog�em nic je��. Po chemioterapii i na�wietlaniach, w ustach i gardle wywi�zuj� si� gwa�townie infekcje grzybicze i zaka�enia. P�kaj�ce p�cherzyki wywo�uj� piekielne b�le. S� to otwarte, krwawe rany i nie ma co marzy� o �ykaniu. Trudno to by�o wyleczy�, poprawa nast�powa�a nadzwyczaj powoli. Dlatego te� zajmowa�o mnie ci�gle tylko jedno pytanie: jakie nast�pstwa dla mojego aparatu g�osowego b�dzie mia�a ta terapia? Wiedzia�em, �e odpowied� uzyskam - je�eli w og�le - dopiero za kilka miesi�cy... Ale nawet po wyleczeniu objaw�w infekcji w ustach i gardle, nie mog�em nic je��. M�j organizm nie chcia� t� drog� nic przyjmowa�; nawet �yka wody. Ci�gle z now� nadziej� pr�bowa�em cho�by pi�, ale nadaremnie. Ka�dy �yczek wywo�ywa� okropne wymioty. I ta