2335

Szczegóły
Tytuł 2335
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

2335 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 2335 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

2335 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Witold Kocha�ski Olga Koszutska Zygmunt Listkiewicz Sekrety �ywego s�owa Poradnik dla recytator�w PWZN Print 6 Lublin 1997 Przedruku dokonano na podstawie pozycji wydanej przez: Instytut Wydawniczy CRZZ Warszawa 1974 Przedmowa, kt�r� trzeba koniecznie przeczyta� Od kilkunastu lat rokrocznie organizuje si� w naszym kraju Og�lnopolski Konkurs Recytatorski. Z roku na rok zwi�ksza si� liczba bior�cych w nim udzia� entuzjast�w sztuki �ywego s�owa; ostatnio by�o ich ju� ponad 150000. Stale te� podnosi si� poziom kunsztu recytatorskiego uczestnik�w konkursu; jego laureaci osi�gaj� ju� doskona�o�� niemal mistrzowsk�. Ten nies�ychanie bujny rozw�j ruchu recytatorskiego poci�gn�� za sob� oczywi�cie ogromny wzrost zapotrzebowania na ksi��ki po�wi�cone zagadnieniom kultury �ywego s�owa. Instytucje wydawnicze, realizuj�c to zam�wienie spo�eczne, wyda�y ich kilka. Czy wi�c by�a potrzebna jeszcze jedna - w�a�nie ta, kt�r�, Czytelniku, trzymasz w r�ku? A je�eli tak, to czym si� r�ni od swoich poprzedniczek? Co nowego przynosi? R�ni si� od nich przede wszystkim adresem czytelniczym. Wi�kszo�� dotychczas wydanych ksi��ek o recytacji by�a przeznaczona dla tych, kt�rzy maj� z ni� do czynienia zawodowo: dla m�odych kadr aktorskich, nauczycieli, kt�rych zadaniem jest mi�dzy innymi kszta�towanie kultury �ywego s�owa u m�odzie�y szkolnej, dla wyk�adowc�w i prelegent�w. Taki w�a�nie charakter maj� znane prace Mieczys�awa Kotlarczyka "Podstawy sztuki �ywego s�owa" i Mariana Mikuty "Kultura �ywego s�owa"; r�wnie� Bronis�aw Wieczorkiewicz w - nieudanej zreszt� - "Sztuce m�wienia" ma na my�li raczej czytelnik�w dysponuj�cych ju� pewn� sum� wiedzy o zasadach recytacji i pewn� praktyk� w tej dziedzinie. Nasza praca za� zosta�a napisana g��wnie z my�l� o zaspokojeniu potrzeb tych jak�e licznych mi�o�nik�w recytacji, kt�rzy j� mog� uprawia� tylko na marginesie swoich zaj�� zawodowych, nie maj� przygotowania teoretycznego w tym zakresie, a praktyczne dopiero zdobywaj�, nieraz kosztem znacznych wyrzecze�. Tego rodzaju nowoczesnego poradnika dla recytator�w dotychczas nie by�o, je�li nie liczy� ksi��eczki Czes�awa Meissnera "ABC recytatora", obejmuj�cej bardzo w�ski kr�g zagadnie� i nie wolnej od b��d�w rzeczowych. Potrzeby tych w�a�nie czytelnik�w zadecydowa�y o zakresie materia�u obj�tego niniejsz� ksi��k�. Zanim go pokr�tce scharakteryzujemy, chcemy zwr�ci� uwag� na jeszcze jedn� spraw�. Zauwa�yli�cie z pewno�ci�, Czytelnicy, �e w poprzednich akapitach stosujemy terminy: "recytacja", "recytator", a nie: "deklamacja", "deklamator". Czynimy to �wiadomie. Wprawdzie s� to terminy bliskoznaczne: deklamator na r�wni z recytatorem stara si� nie tylko przekaza� s�uchaczom zawarto�� tre�ciow� wyg�aszanego tekstu, dopom�c w jego zrozumieniu, lecz tak�e d��y do uwypuklenia pi�kna tego tekstu. Ale z terminem "deklamacja" kojarzy si� zwykle nieco staro�wiecki, patetyczny spos�b interpretacji utworu, nam za� chodzi o interpretacj� nowoczesn�, operuj�c� o wiele oszcz�dniejszymi �rodkami wyrazu. Dlatego te� w dalszych wywodach b�dziemy si� pos�ugiwa� terminem "recytacja" tak w�a�nie rozumianym. Wracamy do poruszonej ju� kwestii: co znajdzie Czytelnik w "Sekretach �ywego s�owa". Pierwsza cz�� ksi��ki, z pewno�ci� najbardziej atrakcyjna, wprowadza od razu w sedno sprawy: w zagadnienie interpretacji recytatorskiej tekst�w. Autorzy dziel� si� tu z czytelnikami rezultatem w�asnych wieloletnich do�wiadcze�, jak r�wnie� przekazuj� im uwagi i wskaz�wki b�d�ce sum� do�wiadcze� wielu pokole� wybitnych aktor�w i recytator�w. Znajd� tu czytelnicy par� zasad podstawowych, obowi�zuj�cych zawsze i wsz�dzie w pracy nad wierszem (i nie tylko wierszem); nale�e� b�dzie do nich przede wszystkim analiza tre�ci utworu. Znajd� tak�e zagadnienia, kt�re mo�na rozwi�zywa� r�nie, nieraz bardzo r�nie. W takich wypadkach autorzy podsuwaj� pewne mo�liwo�ci rozwi�za�, ale wyboru najw�a�ciwszej z nich b�dzie musia� dokona� Czytelnik drog� samodzielnych przemy�le� i poszukiwa�. Jest tu ponadto szereg �wicze� praktycznych pomocnych w pracy nad utworem poetyckim - zar�wno w fazie przygotowawczej, jak i p�niejszej, bezpo�rednio poprzedzaj�cej wyst�p na estradzie. Autorzy tej cz�ci "Sekret�w �ywego s�owa" zak�adaj� u Czytelnik�w pewn� znajomo�� podstawowych zagadnie� fonetyki i wersyfikacji. Komu te sprawy s� zupe�nie obce, ten raczej powinien rozpocz�� lektur� od drugiej cz�ci ksi��ki. Ona bowiem przynosi minimum, podkre�lamy: minimum, tych wiadomo�ci teoretycznych, kt�rych znajomo�� jest niezb�dna ka�demu mi�o�nikowi �ywego s�owa, pragn�cemu podj�� praktyczn� prac� nad recytacj�. Wiadomo�ci te, oczywi�cie, m�g�by znale�� gdzie indziej: w podr�cznikach gramatyki i ksi��kach po�wi�conych teorii literatury, ale tutaj ma je pod r�k�, w odpowiednim wyborze i uk�adzie. Niekiedy mo�e mniej �ci�le ni� tam sformu�owane, ale za to �atwiej i pro�ciej. A to chyba wa�ne! W trzeciej cz�ci ksi��ki, kieruj�c si� zasad�, �e tylko wprawa prowadzi do doskona�o�ci, zamie�cili�my zbi�r �wicze� z dziedziny dykcji. Celem tych �wicze�, opartych w du�ej mierze na materia�ach u�yczonych nam przez profesora Leona Kaczmarka, kierownika Zak�adu Logopedii Uniwersytetu im. Marii Sk�odowskiej-Curie w Lublinie, jest usprawnienie dzia�ania narz�d�w mowy recytatora i u�atwienie mu osi�gni�cia poprawnej pod ka�dym wzgl�dem wymowy. Nie wystarczy, rzecz jasna, jednorazowe przestudiowanie tej partii ksi��ki. Zawarte w niej �wiczenia trzeba uprawia� stale, jak radiow� gimnastyk� porann�. Nowo�ci�, nigdy dot�d nie stosowan� w poradnikach dla recytator�w, jest do��czenie do ksi��ki kasety z nagranymi kilku utworami poetyckimi lub ich fragmentami w wykonaniu wybitnych polskich artyst�w s�owa. Te nagrania, do kt�rych autorzy wielokrotnie si� odwo�uj� w tek�cie, to rodzaj pomocy naukowej dla Czytelnik�w, u�atwiaj�cej im zrozumienie wielu poruszonych w ksi��ce problem�w i praktyczne opanowanie podstaw techniki i sztuki �ywego s�owa. To tak�e punkt wyj�cia do dalszej, samodzielnej pracy recytator�w nad tymi zagadnieniami. Dzi�ki utrwalonym na p�ycie interpretacjom wywody autor�w zyskuj� niew�tpliwie na konkretno�ci i pogl�dowo�ci, o wiele te� zwi�ksza si� przydatno�� praktyczna ksi��ki. Oczywi�cie, gor�co radzimy nie poprzesta� na - wielokrotnym nawet - przes�uchaniu tej kasety, lecz si�ga� jak najcz�ciej tak�e do innych nagra� utwor�w prozaicznych i poetyckich; wykaz odpowiednich p�yt podajemy na ko�cu pozycji. Jak korzysta� z niniejszego poradnika, aby odnie�� z jego lektury jak najwi�kszy po�ytek? Przede wszystkim pragniemy przestrzec Czytelnik�w przed ograniczeniem si� do przestudiowania pierwszej cz�ci ksi��ki i przes�uchania kasety. Jak bowiem nie mo�na zosta� dobrym pianist� bez przyswojenia sobie podstawowych wiadomo�ci z teorii muzyki i bez uprawiania d�ugich i �mudnych �wicze�, tak i post�py w sztuce recytowania zale�ne s� w du�ym stopniu od opanowania jej podstaw teoretycznych i od systematycznego wykonywania �wicze� z dykcji. Bez tego szkoda si� bra� do recytacji. Zreszt� wskaz�wki zawarte w cz�ci pierwszej "Sekret�w �ywego s�owa" pozostaj� w �cis�ym zwi�zku z informacjami i �wiczeniami zamieszczonymi w dalszych partiach ksi��ki i nieraz s� bez nich wr�cz niemo�liwe do zrozumienia i zastosowania. Nie oznacza to, oczywi�cie, konieczno�ci "wykucia" wiadomo�ci teoretycznych. Nale�y je tylko uwa�nie przeczyta�, a p�niej, przy pracy nad dykcj� i przygotowywaniu si� do wyg�aszania wierszy, si�ga� w miar� potrzeby po odpowiednie informacje. U�atwia to zamieszczony na ko�cu ksi��ki indeks wa�niejszych om�wionych w niej zagadnie� i wyja�nionych termin�w. Indeks ten umo�liwia te� korzystanie z zawartego w ksi��ce materia�u "na wyrywki", tak jak ze s�ownika lub encyklopedii. Przestrzegamy te� przed z�udzeniem, �e skrupulatne przestudiowanie tej ksi��ki uczyni automatycznie z czytelnika wzorowego recytatora, �e znajdzie on tu niezawodne i pewne recepty na to, jak dobrze m�wi� wiersze. Nie mo�na bowiem nikogo na odleg�o�� nauczy� recytacji. Tak jak nie mo�na nikogo nauczy� korespondencyjnie p�ywania. Nauka recytacji wymaga powi�zania samodzielnej pracy nad sob� z prac� pod kierunkiem. Samodzielnym przemy�leniom i poszukiwaniom Czytelnik�w powinny wi�c koniecznie towarzyszy�, a w razie potrzeby je weryfikowa�, rady ludzi, kt�rzy si� znaj� na recytacji, maj� do�wiadczenie w tym zakresie. Znale�� ich mo�na w o�rodkach konsultacyjnych przy wojew�dzkich i powiatowych domach kultury, w amatorskich zespo�ach teatralnych, kt�re maj� fachowych instruktor�w, w miejscowych plac�wkach kulturalno-o�wiatowych. Gor�co zalecamy nawi�zanie z tymi lud�mi kontakt�w, korzystanie w jak najszerszym zakresie z ich rad i wskaz�wek. Jest to naprawd� niezb�dne dla ka�dego, kto pragnie si� sta� recytatorem z prawdziwego zdarzenia, a mo�e kiedy� w przysz�o�ci - artyst� �ywego s�owa. + Cz�� I. Sedno sprawy, czyli o interpretacji utworu poetyckiego Uwagi wst�pne Przedmowa do�� dok�adnie okre�la zadania, jakie stawiali sobie autorzy niniejszej ksi��ki, oraz cele, jakim ma ona s�u�y�. Mimo to rozmow� nasz� zacz�� musimy od kilku dodatkowych wyja�nie�. Nie chcemy i nie czujemy si� powo�ani do pisania czego� w rodzaju podr�cznika. Dlatego traktujemy wypowied� nasz� jako rozmow�. Rozmowa za�, jak wiadomo, wymaga udzia�u dw�ch partner�w. Pragniemy, aby rozmowa ta by�a przyjacielska i bezpo�rednia. Nie mamy z Tob�, Czytelniku, kontaktu osobistego, s�dzimy jednak, �e wyniesiesz korzy�� z naszych uwag tylko wtedy, gdy b�dziesz je czyta� w spos�b aktywny. Pragniemy podzieli� si� z Tob� tym, czego nauczy�o nas do�wiadczenie, a tak�e przekaza� Ci uwagi i wskaz�wki, b�d�ce wynikiem pracy i przemy�le� wielu pokole� aktorskich. Do Ciebie za� b�dzie nale�a�o skonfrontowanie naszych propozycji z w�asn� praktyk�. Pragniemy, aby� nasz� wypowied� potraktowa� z �yczliwo�ci� i zaufaniem. Ale nie bezkrytycznie. Zadaniem naszym jest om�wienie spraw praktycznych, postaramy si� zatem m�wi� mo�liwie konkretnie, a wywody swoje ilustrowa� b�dziemy odpowiednimi przyk�adami. Stale przy tym nale�y pami�ta�, �e nie s� to gotowe recepty, lecz jedynie propozycje i wskazania podpowiadaj�ce metod� pracy. Na przyk�ad, kiedy, analizuj�c tekst, zaproponujemy pauz� w jakim� okre�lonym miejscu, nie znaczy to bynajmniej, �e ka�dy musi zrobi� pauz� tylko tam, a nie gdzie indziej. Albowiem w pracy artystycznej - a jest ni� i recytacja - decyduj�c� rol� odgrywa indywidualne podej�cie, zrozumienie tekstu, wyb�r �rodk�w wyrazu. Oczywi�cie, istniej� pewne prawid�a, pewne zasady, kt�re - jak to wykaza�y wieloletnie do�wiadczenia - obowi�zuj� w tw�rczo�ci aktorskiej. Tote� b�dziemy si� starali omawia� je mo�liwie szeroko i wnikliwie. Nie poprzestaniemy tylko na radach, jak zabra� si� do pracy nad wierszem, czyli co nale�y robi�; zwraca� b�dziemy tak�e uwag� na to, czego robi� nie nale�y. Cz�sto bowiem przy najlepszych ch�ciach pope�niamy b��dy, kt�re udaremniaj� nasze wysi�ki. B��dy te trzeba sobie dok�adnie u�wiadomi� i skrupulatnie ich unika�. Ksi��ka ma s�u�y� pomoc� tym, kt�rzy stawiaj� pierwsze kroki, uwagi nasze wi�c dotyczy� b�d� spraw podstawowych. Wiele zagadnie� uj�li�my w spos�b uproszczony, tak by by�y one dost�pne dla wszystkich. Dla ilustracji swoich wywod�w wybrali�my wiersze proste i niezbyt trudne, �atwo poddaj�ce si� analizie logicznej. Chodzi�o nam bowiem o to, aby ka�dy z naszych Czytelnik�w m�g� przyswoi� sobie metod� pracy nad wierszem. Przydatna ona b�dzie tak�e i tym, kt�rzy maj�c wi�ksze przygotowanie i bogatsze do�wiadczenie, zechc� pracowa� nad utworami trudniejszymi. Traktujcie nasze propozycje jako materia� do w�asnych przemy�le� i poszukiwa�, a nie jako zbi�r zada� i �wicze�, po wykonaniu kt�rych mo�na si� sta�, niemal�e automatycznie, dobrym recytatorem. I. Przygotowanie og�lne Praca w zespole amatorskim przebiega cz�stokro� mniej wi�cej tak: jest kilku ch�tnych, jest "kierownik zespo�u", my�l� o przygotowaniu programu. W tym wypadku chodzi oczywi�cie o wiecz�r poezji. Najpierw trzeba wybra� temat. Na og� dyktuje go impreza okoliczno�ciowa (na przyk�ad akademia 1-majowa, Dzie� Nauczyciela), albo te� po�wi�cona jakiemu� poecie (np. S�owackiemu czy Tuwimowi), lub zagadnieniu ("wiecz�r satyry", "wszystko o mi�o�ci" itp.). Kierownik, sam albo z grup� wsp�pracownik�w, wybiera teksty, robi odpowiedni uk�ad, czyli monta�, lub te� korzysta z gotowych, wydanych drukiem materia��w. Nast�pnie rozdaje wiersze uczestnikom zespo�u. Ci ucz� si� ich na pami�� (mo�liwie szybko, bo wszystko przewa�nie robi si� w ostatniej chwili), odbywaj� si� pr�by, na kt�rych wykonawcy kolejno recytuj� utwory, kierownik poprawia i jako� kleci si� ca�o��. Przewa�nie ci, co ju� powiedzieli swoje, szybko zmykaj� albo szepcz� po k�tach, nie interesuj�c si� wcale tym, co robi� inni. Dziel� si� najwy�ej uwagami w rodzaju: "Ale Zo�ka skopa�a ten wiersz" lub "Kowalski znakomicie m�wi Redut� Ordona". W rezultacie praca taka bardzo niewiele daje uczestnikom zespo�u, a i publiczno�� otrzymuje program w�tpliwej jako�ci, nawet je�li niekt�re wiersze b�d� dobrze powiedziane. Oczywi�cie, nie twierdzimy, �e wszystkie zespo�y pracuj� w ten spos�b, a podany wy�ej obraz na pewno jest przejaskrawiony. Chodzi nam jednak o podkre�lenie, �e tego rodzaju tryb pracy mija si� z celem, nie pozwala na wykorzystanie w pe�ni mo�liwo�ci ca�ego zespo�u i poszczeg�lnych wykonawc�w. Obserwuj�c prac� niekt�rych zespo��w amatorskich, zauwa�yli�my wielokrotnie pewn� "wyczynowo��", d��enie do zdobywania nagr�d na powiatowych, wojew�dzkich lub centralnych eliminacjach. Nie wyst�pujemy bynajmniej przeciwko konkursom recytatorskim, s� one imprez� przyjemn� i po�yteczn�. Ale uczestnictwo w nich nie mo�e by� g��wnym celem pracy amatorskich zespo��w. G��wnym przecie� zadaniem ruchu amatorskiego jest dostarczanie ludziom dozna� i prze�y�, jakie daje obcowanie z poezj�, umo�liwienie im wy�ycia si� w sztuce. Spo�eczn� rol� tego ruchu jest kszta�towanie osobowo�ci cz�owieka, rozszerzanie jego horyzont�w my�lowych, rozwijanie inteligencji, wra�liwo�ci, zaszczepianie warto�ci humanistycznych - s�owem, podnoszenie og�lnego poziomu kulturalnego. Na kultur� osobist� cz�owieka sk�ada si� wiele czynnik�w, a w�r�d nich nie ostatnie miejsce zajmuje umiej�tno�� poprawnego pos�ugiwania si� j�zykiem ojczystym. W spo�ecze�stwie naszym daje si� zauwa�y� budz�ce niepok�j zjawisko. M�wi si� niechlujnie, stosuj�c s�ownictwo ubogie i za�miecone wyra�eniami �argonowymi, nie dbaj�c o poprawno�� wymowy, grzesz�c przeciw podstawowym zasadom gramatyki. B��dy te zdarzaj� si� nie tylko w mowie potocznej, ale cz�sto i w wyst�pieniach publicznych, w przem�wieniach, przenikaj� nawet do radia czy telewizji. W�a�nie jednym z zada� ruchu amatorskiego powinno by� przywr�cenie j�zykowi ojczystemu w�a�ciwej rangi, krzewienie kultury s�owa. Nie ka�dy z uczestnik�w amatorskiego zespo�u teatralnego mo�e si� sta� dobrym aktorem czy recytatorem, ale ka�dy mo�e i powinien wynie�� z zaj�� w zespole umiej�tno�� �adnego, poprawnego m�wienia. W zespole amatorskim trafiaj� si� ludzie r�ni - mniej lub bardziej uzdolnieni, o r�nym wykszta�ceniu i przygotowaniu. Chodzi o to, aby wszyscy odnie�li korzy�� z pracy w zespole i aby praca ta sprawia�a im przyjemno�� - niezale�nie od ko�cowego efektu. (Oczywi�cie, wszyscy powinni pracowa� usilnie nad osi�gni�ciem jak najlepszych wynik�w.) Dlatego zach�camy tych, kt�rzy mieliby ochot� po�wi�ci� si� recytacji, a powstrzymuje ich brak wiary we w�asne mo�liwo�ci lub na przyk�ad wady dykcji, aby nie rezygnowali, aby zacie�niali swoje kontakty z poezj� i pog��biali swoj� wiedz� o niej. Przekonaj� si� wtedy, jaka to przyjemno�� czyta� sobie "do poduszki", dla w�asnej przyjemno�ci, Ga�czy�skiego i Mickiewicza, S�owackiego i Kochanowskiego. Powiedzmy otwarcie: obcowania z poezj� trzeba si� nauczy�. Pocz�tki wydaj� si� nieraz trudne albo wr�cz nudne. Kt� nie kl�� w szkole "rozbior�w" "Ojca zad�umionych". Aby bowiem odczuwa� pi�kno poezji, trzeba si� nauczy� czyta� j� i rozumie�. Tematem naszej rozmowy jest poszukiwanie odpowiedzi na pytanie: "Jak m�wi� wiersze?" Ale przyda si� ona tak�e i tym, kt�rzy chcieliby si� po prostu dowiedzie�: "Jak czyta� wiersze?" Wr��my jednak do zasadniczego tematu. Druga przyczyna b��d�w, jakie spotyka si� w pracy zespo�u opisanego na wst�pie, to niedocenianie potrzeby og�lnego przygotowania kulturalnego i literackiego, jego bezpo�redniego, konkretnego wp�ywu na poziom recytacji. "Albo� widzowi nie wszystko jedno - powie kto� - co ja wiem o Mickiewiczu, czy znam jego tw�rczo��, czy w og�le orientuj� si�, kiedy pisa�, bylebym dobrze powiedzia� te "Stepy Akerma�skie?"" Oczywi�cie, widzowi jest wszystko jedno, co wie i czego nie wie recytuj�cy pan Kowalski. Widz chce natomiast us�ysze� co�, co go zainteresuje, porwie, wzruszy, pobudzi do my�lenia. Chce us�ysze� z estrady pi�kne s�owo poetyckie. Dlaczego m�wimy publicznie wiersze? Dlatego, �e odczuwamy potrzeb� podzielenia si� z innymi lud�mi prze�yciami i my�lami, jakie budzi w nas utw�r poetycki. Jest to najistotniejszy pow�d, dla kt�rego mamy prawo pojawia� si� przed publiczno�ci� ze s�owem poety. Przekazuj�c za� jego my�li, jego uczucia, musimy w�o�y� w nie r�wnie� jak�� cz�stk� siebie, swoich my�li i prze�y�. W przeciwnym razie wiersz b�dzie brzmia� martwo i nikogo nie wzruszy. A my�li i prze�ycia nie bior� si� znik�d. Im bogatszy jest wewn�trznie cz�owiek, im wi�cej wie - tym wi�cej ma do powiedzenia innym; im silniejsza jest w nim ch�� podzielenia si� w�asnymi prze�yciami - tym sugestywniej b�dzie m�wi�. Chcemy tak�e przekaza� s�uchaczowi pi�kno utworu, jego j�zyk, jego styl... �eby jednak tego dokona�, trzeba samemu te rzeczy pozna�, odczu�, wyczuli� si� na nie. Tego za� nie da si� osi�gn�� przez wyuczenie si� jednego lub dw�ch wierszyk�w. Aby pozna�, zrozumie� i odczu� swoisty styl autora, osobliwo�� jego j�zyka, wreszcie jego my�li - trzeba z nim d�u�ej i g��biej obcowa�. Jasne jest dla ka�dego, �e inaczej na przyk�ad nale�y m�wi� Kochanowskiego, inaczej Mickiewicza, inaczej Majakowskiego. Inaczej, ale jak inaczej? Odpowiedzi musimy zawsze szuka� u samego autora. Wyczucie specyfiki stylu poety to rzecz bardzo wa�na, a jak�e� mo�na j� posi��� bez poznania jego tw�rczo�ci? Znajomo�� fakt�w historycznych, okoliczno�ci, w jakich autor pisa�, znajomo�� wsp�czesnej mu literatury, a tak�e innych sztuk: muzyki, malarstwa, rze�by, architektury, pozwol� nam lepiej zrozumie� my�li i intencje poety, zbli�� nas do klimatu, w jakim tworzy�. "Ale� to ogromna praca - zawo�acie - trzeba a� tyle si� uczy�!" Nie przera�ajcie si�. Przecie� robicie to dla przyjemno�ci, prawda? Nie chodzi te� o to, aby�cie natychmiast zacz�li studiowa� ca�� histori� literatury albo drobiazgowo zapoznawa� si� z �yciorysami i tw�rczo�ci� Mickiewicza, S�owackiego, Tuwima i innych naszych wielkich poet�w, przedzieraj�c si� przez tysi�ce stron, jakie o nich napisano. Ani nie oznacza to, �e najpierw musicie opanowa� pewien materia�, cho�by w ramach rozszerzonego programu szko�y �redniej, a dopiero potem (to znaczy co najmniej po roku) mo�ecie przyst�pi� do opracowywania wiersza Ga�czy�skiego "Dlaczego og�rek nie �piewa". Nie jest to ani konieczne, ani potrzebne, gdy� tak poj�te uzupe�nienie wiedzy, pod przymusem, w spos�b szkolarski, nic wam nie da. Wa�niejsze jest, �eby�cie zdawali sobie spraw� z konieczno�ci rozszerzania i pog��biania swojej wiedzy, rozwijania zainteresowa�, podnoszenia kultury og�lnej. Czytanie ksi��ek, czasopism, chodzenie do kina na dobre filmy, chodzenie do teatru, na koncerty, s�uchanie muzyki, s�uchowisk i audycji poetyckich przez radio i w telewizji - wszystko to wp�ywa na poziom kulturalny cz�owieka, rozwija jego smak, wyobra�ni�, wra�liwo��. Zreszt� kto raz w tym zasmakuje, ten si� ju� nie potrafi obej�� bez dobrej ksi��ki, bez dobrej muzyki, bez poezji, ten b�dzie odczuwa� potrzeb� sta�ego obcowania z nimi. Najtrudniejszy jest pocz�tek i dlatego chcieliby�my pom�c tym, kt�rzy stawiaj� pierwsze kroki. Od czego zacz��? Zacznijcie - indywidualnie czy zbiorowo - od tego, co was najbardziej interesuje, co wam si� podoba, co naj�atwiej i najszybciej przemawia do waszej wyobra�ni. Czytajcie wsp�lnie, najlepiej w zespole, utwory wybitnych poet�w i omawiajcie je. Jak czyta�? Czytaj�c wiersz, a zw�aszcza d�u�szy utw�r poetycki, na przyk�ad poemat, nie spieszcie si�, nie wy�apujcie fabu�y - nie jest to przecie� powie�� kryminalna. Czytajcie powoli, wnikajcie w tre�� tego, co czytacie. Pozw�lcie pracowa� wyobra�ni, starajcie si� zaobserwowa�, jakie obrazy, jakie uczucia wywo�uj� w was s�owa poety, jakie my�li one w was budz�. Czytajcie dwa, trzy, dziesi�� razy, niech zafascynuje was pi�kno formy wiersza, obrazowanie, j�zyk. Doradzamy wam: za��cie specjalny zeszyt, b�dziecie wpisywa� do niego wiersze, kt�re najbardziej wam si� podobaj�. W ten spos�b stworzycie sobie ma�� osobist� antologi� ulubionych utwor�w. Przepisuj�c wiersz lepiej wnikniecie w jego tre��, poniewa� sam proces pisania wymaga wi�kszego skupienia ni� proces czytania. Zorganizujcie w zespole "wiecz�r wierszy, kt�re lubimy". Niech ka�dy wybierze sobie ten utw�r, kt�ry mu najbardziej odpowiada, i niech go przeczyta innym. Ci, kt�rzy nie mog� si� zdecydowa� na wyb�r, niech si� do tego nie zmuszaj�, na razie niech s�uchaj� wierszy m�wionych przez koleg�w. Cz�sto s�owo m�wione, zinterpretowane przez wykonawc�, lepiej do nas trafia ni� przeczytane po cichu. Porozmawiajcie potem o wykonanych utworach, skonfrontujcie swoje wra�enia. Spr�bujcie okre�li�, dlaczego jedne wiersze podobaj� wam si� bardziej, inne mniej. (Na taki wiecz�r nie musz� si� przecie� z�o�y� same arcydzie�a.) Uczcie si� odr�nia� dobr� poezj� od lichej. Pom�wcie o wykonaniu poszczeg�lnych utwor�w nie po to, aby wystawia� cenzurki "Ty przeczyta�e� dobrze, a ty fatalnie", ale po to, by zastanowi� si�, dlaczego jaka� interpretacja odpowiada�a nam bardziej ni� inna. Wy�oni� si� r�nice zda�. Jeden stwierdzi, �e "Reduta Ordona" odczytana by�a ze zbytnim patosem i to mu nie odpowiada. Inny zaoponuje, twierdz�c, �e tak jest w�a�nie dobrze, bo ten wiersz wymaga podnios�ego tonu, nie mo�na go m�wi� zwyczajnie, potocznie, "jak w �yciu". Kto ma racj�? Mo�e j� mie� i jeden, i drugi, i to niezale�nie od jako�ci wykonania. Istniej� bowiem r�ne sposoby recytacji, r�ne "klucze" do poszczeg�lnych utwor�w; dob�r �rodk�w wyrazu zale�y od indywidualnych upodoba� wykonawcy. B�dziemy o tym szerzej m�wi� w innym miejscu. Teraz chcemy tylko zwr�ci� uwag� na po�ytek, p�yn�cy z r�nic zda�, spor�w, wymiany pogl�d�w. Pobudzaj� one do my�lenia, ka�� si� zastanawia�, kszta�tuj� smak. Namawiamy was, aby�cie od czasu do czasu, niezale�nie od bie��cych zaj��, dla odpr�enia i higieny wewn�trznej, a przede wszystkim dla przyjemno�ci, urz�dzali sobie takie spotkania przy kawie i "wierszach, kt�re lubimy". Przyst�pcie teraz do rozszerzania kr�gu zainteresowa�. Omawiajcie utwory poszczeg�lnych poet�w i zagadnienia z nimi zwi�zane. Robi� to trzeba w �cis�ym zwi�zku z praktycznymi zaj�ciami zespo�u. Na przyk�ad, kto� ma m�wi� jeden z "Tren�w" Kochanowskiego. W pracy przygotowawczej powinien wzi�� udzia� ca�y zesp�. M�wcie o Kochanowskim, o polskim renesansie, o innych tw�rcach tej epoki, o bezpo�rednich pobudkach, dla kt�rych Kochanowski napisa� "Treny", wyja�nijcie sobie, co oznacza termin: tren, do jakiego rodzaju literackiego nale�y itd. Jasne jest, �e nie mo�e to by� wyk�ad, gdzie jeden gada, a pozostali ziewaj�. Jak ju� powiedzieli�my, wszyscy musz� w tej pracy aktywnie uczestniczy�. Mo�e poczytacie sobie razem inne utwory poety? Mo�e ka�dy zgromadzi troch� wiadomo�ci o autorze i jego epoce i urz�dzicie wsp�ln� pogaw�dk� na ten temat. Mo�e kto� zainteresuje si�, jaki wp�yw mia� Kochanowski na dalszy rozw�j poezji polskiej, jacy poeci powo�uj� si� na niego i nawi�zuj� do� w swej tw�rczo�ci. Niech przyniesie te utwory, przeczyta je pozosta�ym. Wszystko to u�atwi prac� nad utworem, kt�ry ma si� recytowa�, nad znalezieniem odpowiednich �rodk�w wyrazu dla przekazania go s�uchaczom. Kiedy si� dobrze "siedzi" w tw�rczo�ci poety, uchwycenie w�a�ciwego stylu wykonania przychodzi niejako samo przez si�. Przyswoiwszy sobie cechy j�zyka Kochanowskiego, b�dziecie operowa� nim swobodnie i naturalnie, tak jakby�cie sami �yli w epoce renesansu. Tyle o og�lnym przygotowaniu, koniecznym do podj�cia w�a�ciwej pracy nad konkretnym wierszem. Jasne jest, �e nie mo�e to by� jaki� "etap" pracy, kt�ry si� "odwali", aby wi�cej do tego nie wraca�. Prac� tak� prowadzi� trzeba stale, r�wnolegle do codziennych zaj��, kt�rych przebieg okre�la program zespo�u. Ii. Co m�wi�? O analizie tre�ci Jak m�wi� wiersz? Trzeba go m�wi� wyrazi�cie, plastycznie, przekazuj�c klarownie my�l utworu, prosto, prawdziwie, z uczuciem. Trzeba m�wi� tak, by zainteresowa�, przekona�, wzruszy� lub roz�mieszy� s�uchacza. Trzeba m�wi� dobrze. Ka�dy o tym wie i ka�dy chcia�by tak m�wi�. Tymczasem... "Ogromna wi�kszo�� ludzi kiepsko, wulgarnie pos�uguje si� mow� w �yciu codziennym, nie zdaj�c sobie nawet z tego sprawy, poniewa� przyzwyczaja si� do siebie i swoich brak�w. (...) Na scenie s�owo i mowa przedstawiaj� si� jeszcze gorzej ni� w �yciu codziennym. W teatrze w wi�kszo�ci wypadk�w referuje si� widzowi i tekst sztuki albo zaledwie zno�nie, albo poprostu �le. Ale i to robi si� prostacko, konwencjonalnie. Jest du�o ku temu powod�w. Przede wszystkim w �yciu codziennym zawsze m�wi si� to, co pragnie si� w danej chwili powiedzie� w jakim� celu, dla jakiego� zadania, konieczno�ci, dla autentycznego, tw�rczego i celowego dzia�ania s�owem. Nawet i przy zwyk�ej paplaninie, kiedy cz�owiek nie namy�la si� nad doborem wyraz�w, robi to po co�: �eby czas si� nie d�u�y�, �eby zwr�ci� czyj�� uwag� itd. Na scenie - zupe�nie co innego. Powtarzamy tam cudzy tekst, dany nam przez autora, cz�sto nie ten, kt�ry jest nam potrzebny i kt�ry chcieliby�my wypowiedzie�. Pr�cz tego w codziennym �yciu m�wimy tylko o tym i tylko pod wp�ywem tego, co realnie lub w wyobra�ni widzimy wok� siebie, co rzeczywi�cie czujemy, o czym rzeczywi�cie my�limy, co istnieje naprawd�. Na scenie za� zmuszeni jeste�my do m�wienia nie o tym, co sami widzimy, czujemy, o czym my�limy, lecz o tym, czym �yj�, co widz�, czuj�, o czym my�l� przedstawiane przez nas osoby"... Tak pisze Konstanty Stanis�awski w ksi��ce "Praca aktora nad sob�" (s. 84-85) (K Stanis�awski "Praca aktora nad sob�". Cz�� druga "Praca aktora nad sob� w tw�rczym procesie realizacji" Warszawa 1954. Ten i wszystkie nast�pne cytaty z powy�szej pracy zaczerpni�te s� z tego� wydania; przytaczaj�c je podajemy w tek�cie w nawiasach stronic�, na kt�rej si� znajduj�.) S�yszeli�cie zapewne o "systemie Stanis�awskiego". Ot� system ten, wy�o�ony g��wnie w wymienionej ksi��ce, to pr�ba podsumowania wieloletnich do�wiadcze� tw�rczo�ci aktorskiej, pr�ba wyci�gni�cia wniosk�w z tych do�wiadcze�, pr�ba znalezienia pewnych prawid�owo�ci, pr�ba sprecyzowania podstaw sztuki aktorskiej. Ksi��k� t� powinien przeczyta� ka�dy, kto interesuje si� t� tematyk� - a przecie� i recytacja jest jedn� z form wypowiedzi aktorskiej. Niech nie przera�a was s�owo "system". Ksi��ka napisana jest �ywo, lekko, przyst�pnie, w formie pami�tnika m�odego adepta sztuki teatralnej. Wywody swoje ilustruje Stanis�awski szeregiem konkretnych �wicze� i przyk�ad�w. Znajdziecie tam mn�stwo praktycznych wskaza�, kt�rych nie spos�b om�wi� w naszej skromnej publikacji. Znajdziecie tam przede wszystkim materia� do samodzielnych przemy�le�. Polecamy Wam r�wnie� ksi��k� J. Rapoporta "Praca aktora" (J. Rapoport "Praca aktora". Podr�cznik dla instruktor�w teatralnych. Warszawa 1956). Zawiera ona wiele �wicze� praktycznych, u�atwiaj�cych przyswojenie umiej�tno�ci dzia�ania scenicznego. B�dziemy si� te� powo�ywali na obie te pozycje w dalszym ci�gu naszej rozmowy. Po tym "bibliograficznym" wtr�cie wracamy do rzeczy. Cytowane my�li Stanis�awskiego odnosz� si� do wszelkich form scenicznego dzia�ania s�owem - a wi�c i do recytacji. Co prawda, recytuj�c na estradzie, nie tworzymy postaci scenicznej, ale przekazujemy my�li i uczucia autora. M�wimy jednak nie w�asny, lecz cudzy tekst. Chodzi o to, aby ten tekst sta� si� naszym tekstem, aby�my przemawiali s�owami poety, ale od siebie. W przeciwnym wypadku nikogo nie przekonamy, nie zainteresujemy, nie porwiemy. Publiczno�� us�yszy szereg d�wi�k�w, szereg s��w, wypowiedzianych szybciej lub wolniej, g�o�niej lub ciszej, ale bez wewn�trznego pokrycia, bezmy�lnie, mechanicznie. Pos�uchajcie zn�w Stanis�awskiego: "...aktorzy przyzwyczajaj� si� do mechanicznego wymawiania s��w, to jest do bezmy�lnego wypowiadania na scenie wyuczonych s��w roli, bez najmniejszej uwagi na ich tre�� wewn�trzn�.(...) W �yciu realnym r�wnie� trafia si� mechaniczne powtarzanie s��w: "Dzie� dobry, jak si� pan ma?", "Tak sobie, dzi�ki Bogu", "Do widzenia, niech si� pan trzyma". O czym si� my�li, co si� czuje, gdy wymawia si� te mechaniczne s�owa? O niczym si� nie my�li, nic si� nie czuje z ich tre�ci. Wyrywaj� si� z nas same, a my tymczasem prze�ywamy co� zgo�a innego lub my�limy o zupe�nie innych sprawach.(...) To samo widzimy w teatrze: kiedy aktor paple s�owa roli, my�li o rzeczach postronnych i m�wi bez przerwy, �eby zape�ni� puste, nie prze�yte przez siebie miejsce roli i zaj�� czym�kolwiek uwag� widz�w, kt�rzy mog� si� znudzi�. W takich chwilach aktorzy m�wi�, �eby m�wi� i nie zatrzyma� si�, nie troszcz� si� ani o d�wi�k, ani o sens wewn�trzny s��w, lecz jedynie o to, by sam proces m�wienia przebiega� gor�co i �ywo..." (s. 85-86). Zjawiska, o kt�rych m�wi Stanis�awski, spotyka si� cz�sto. Dlaczego tak si� dzieje i na czym polega b��d? B��d podstawowy polega na niezrozumieniu istotnego celu, dla kt�rego m�wimy publicznie wiersze, czyli dzia�amy przy pomocy s�owa. Nie zastanawiamy si�, po co m�wimy dany tekst, o czym chcemy s�uchacza przekona�, co mu przekaza�, jak na� oddzia�a�. Nie zastanawiamy si�, co mamy do powiedzenia, po prostu - m�wimy. Wybieramy sobie sami albo otrzymujemy tekst, staramy si� jak najszybciej wyku� go na pami��, pr�bujemy zorientowa� si� z grubsza, o co chodzi w tym utworze, troch� popracujemy nad form�. Aby nie "zamaza�" wiersza, wystarczy w�a�ciwie akcentowa� �redni�wk� i klauzul� (o �redni�wce i klauzuli traktuje szczeg�owo rozdzia� "O wersyfikacji, czyli o budowie wiersza" w Ii cz�ci tej ksi��ki) w wersie. (Nie trzeba chyba podkre�la�, �e takie mechaniczne wydobycie rytmu wiersza nie daje nic poza monotoni� i nud�.) Chcemy, oczywi�cie, wiersz zinterpretowa�, nada� mu jak�� barw� emocjonaln�, stosown� do tre�ci. Nie wnikamy w szczeg�y, jakimi s� poszczeg�lne zdania, chwytamy og�lny "nastr�j". Przypu��my, �e wypad�o nam recytowa� "Redut� Ordona" Mickiewicza. Jak si� do tego zabieramy? Wiadomo, �e Mickiewicz to Wieszcz, a wi�c nastawiamy si� odpowiednio uroczy�cie. W utworze mowa jest o bohaterskim czynie Ordona. Jest te� opis bitwy i wysadzanie reduty... "i huk jak sto grom�w". A wi�c wszystko powinno by� odpowiednio wznios�e i pe�ne ognia. Ponadto, poniewa� znamy si� ju� nieco na wersyfikacji, bez trudu odkrywamy, �e "Reduta" pisana jest trzynastozg�oskowcem, ze �redni�wk� po si�dmej sylabie. Teraz robimy ponur� min� i z okiem utkwionym w sin� dal zaczynamy pompatycznie: "Nam strzela� nie kazano. Wst�pi�em na dzia�o@ I spojrza�em na pole - dwie�cie armat grzmia�o..." albo: "dwie�cie armat grzmia�o..." i tak dalej, i tak dalej. Oczywi�cie "armat grzmia�o" powiedziane musi by� mo�liwie najg�o�niej. Natomiast je�li w wierszu jakim� mowa b�dzie o "szemraniu strumyka", b�dziemy to m�wi� cicho i intymnie. Wykonawcy wydaje si� bowiem, �e wiersz liryczny wymaga przyciszonego i sm�tnego g�osu, natomiast wiersz �artobliwy - radosnego u�miechu na ustach itp. Te i tym podobne chwyty, przedstawione tu w karykaturze, ale niestety, nie nazbyt przesadzonej, s� konwencjonalnym, powierzchownym na�ladowaniem pewnych uczu� i prze�y�, kt�re, jak sobie wyobra�amy, "pasuj�" do danego wiersza. Wykonawca udaje, �e jest wzruszony, zasmucony czy rozradowany, ale nie my�li o tym, co m�wi, jedynie usi�uje wygl�da� i m�wi� jak cz�owiek wzruszony, zasmucony lub rozradowany. Widownia jest natomiast znudzona, nie dociera bowiem do niej �adna tre��, bo za mechanicznie wypowiedzianymi s�owami nie kryj� si� �adne autentyczne my�li i prze�ycia wykonawcy, a jak mo�na przekaza� co�, co nie istnieje? "Na scenie nie powinno by� suchych, bezdusznych s��w. Niepotrzebne s� tam zar�wno s�owa bez tre�ci, jak i s�owa bierne. Na deskach scenicznych s�owo powinno budzi� w arty�cie (...) i w widzu wszelkie mo�liwe uczucia, pragnienia, my�li, d��enia wewn�trzne, wizje wewn�trzne, wzrokowe, s�uchowe i wszelkie inne wra�enia zmys�owe". (s. 87-88) Jak uchroni� si� przed pope�nianiem om�wionych wy�ej b��d�w? Jak osi�gn�� to, by wypowiedziane przez nas s�owo sta�o si� s�owem �ywym, a przekazywane tre�ci w pe�ni dociera�y do s�uchacza? Postaramy si� om�wi� z Wami kolejne fazy pracy nad wierszem. Wypada zauwa�y� przy tym, �e to rozbicie na fazy czy etapy jest tylko roboczym u�atwieniem. Trudno bowiem m�wi� o wszystkim na raz. W praktyce wiele rzeczy ��czy si� ze sob� nierozerwalnie i trzeba pracowa� nad nimi jednocze�nie. Cz�sto zaczynamy prac� od pami�ciowego opracowania tekstu. Ot� jest to b��d. Nie wolno zaczyna� pracy nad wierszem od nauczenia si� go na pami��. Wyuczony mechanicznie tekst mimo woli utrwala si� w tej w�a�nie mechanicznej formie, nie nasyconej odpowiednio przemy�lan� tre�ci�. Tworz� si� pewne przyzwyczajenia, utrwala "melodyjka", przypadkowe roz�o�enie akcent�w, fa�szywe intonacje, od kt�rych trudno si� potem uwolni�. Opanowanie pami�ciowe tekstu - to sprawa p�niejsza. Pierwsz� i najwa�niejsz� czynno�ci� jest dok�adne zrozumienie tre�ci utworu. Najpierw zastan�wcie si�, o co w tym wierszu chodzi? Jakie zdarzenie jest tu opisane? Jaka jest zasadnicza, najwa�niejsza my�l utworu, czyli "co poeta chcia� przez to powiedzie�?" S� utwory, w kt�rych nie mo�emy jej uchwyci� od razu. Nie trzeba si� tym zra�a�. Szukajcie my�li przewodniej analizuj�c poszczeg�lne fragmenty utworu, wnikaj�c w tre�� s��w i zda�. Wiele os�b poprzestaje ju� na tej fazie, czyli na uchwyceniu zasadniczej my�li utworu (cho�by w opisanym wy�ej przyk�adzie z "Redut� Ordona"), tymczasem jest to dopiero pocz�tek pracy. Teraz powinni�cie przyst�pi� do w�a�ciwej analizy. Przede wszystkim skontrolujcie, czy rozumiecie znaczenie ka�dego zdania i ka�dego s�owa. Natrafiamy przecie� nieraz na nieznane nam s�owa, nazwy, imiona. Trzeba je pozna�, trzeba wiedzie�, co oznaczaj�, nie po to, aby gromadzi� "wiedz� dla wiedzy", lecz po to, �eby zrozumie� to, o czym si� m�wi. Jest to wa�ne, poniewa� za ka�dym wyrazem kryje si� okre�lony obraz czy poj�cie. Przyst�pcie nast�pnie do podzia�u utworu na cz�stki, na "bry�ki my�lowe". Kierujcie si� wskazaniami gramatyki, oddzielaj�c zdanie od zdania. Pomaga w tym interpunkcja, ale nie jest ona ostatecznym kryterium, tym bardziej, �e zetkniecie si� z utworami, w kt�rych autor w og�le nie u�ywa znak�w przestankowych (O tego rodzaju utworach jest mowa nieco p�niej, za� o interpunkcji i roli, jak� odgrywa w wyg�aszaniu tekst�w, traktuje obszerniej rozdzia� w cz�ci drugiej tej ksi��ki). Przede wszystkim musicie oddzieli� od siebie my�li tak, aby stworzy� sobie logiczny i przejrzysty uk�ad ca�o�ci. Zastan�wcie si�, kt�re cz�ci - zdania, a nawet s�owa - s� wa�niejsze, kt�re mniej istotne. Kt�re wydobywaj� i podkre�laj� zasadnicz� my�l utworu, kt�re s� uzupe�nieniem czy dygresj�. Zanalizujmy dla przyk�adu sonet Adama Mickiewicza "Cisza morska". Ju� wst��k� pawilonu wiatr zaledwie mu�nie,@ Cichymi gra piersiami rozja�niona woda; Jak marz�ca o szcz�ciu narzeczona m�oda Zbudzi si�, aby westchn��, i wnet znowu u�nie. �agle, na kszta�t chor�gwi, gdy wojn� sko�czono, Drzemi� na masztach nagich; okr�t lekkim ruchem Ko�ysa si�, jak gdyby przykuty �a�cuchem; Majtek wytchn��, podr�ne roz�mia�o si� grono. O morze! Po�r�d twoich weso�ych �yj�tek Jest polip, co �pi na dnie, gdy si� niebo chmurzy, A na cisz� d�ugimi wywija ramiony. O my�li! W twojej g��bi jest hydra pami�tek, Co �pi wpo�r�d z�ych los�w i nami�tnej burzy; A gdy serce spokojne, zatapia w nim szpony. Mo�emy wyr�ni� w tym sonecie trzy zasadnicze cz�ci: - opis statku w czasie ciszy, - refleksje poety nad tym, co kryje spokojna powierzchnia wody, - zasadnicz� my�l utworu, wyra�on� przez analogi� zjawisk natury do prze�y� psychicznych cz�owieka. Teraz rozbijmy tekst na mniejsze cz�stki, na poszczeg�lne my�li i obrazy. "Ju� wst��k� pawilonu wiatr zaledwie mu�nie" - pierwsza cz�stka, pierwsza my�l, pierwszy obraz. Zdanie proste, podmiot "wiatr", orzeczenie "mu�nie". Zdanie pokrywa si� z wersem. Nietrudno te� ustali� �redni�wk� - zdanie (tu tak�e wers) w spos�b logiczny rozbija si� na dwa cz�ony (frazy). Oznaczenia: * - wers lub zdanie 8 - fraza * Ju� wst��k� pawilonu 8 wiatr zaledwie mu�nie, * - pierwsza cz�stka * Cichymi gra piersiami 8 rozja�niona woda; Jak marz�ca o szcz�ciu narzeczona m�oda Zbudzi si�, aby westchn��, i wnet znowu u�nie. * - druga cz�stka * �agle, na kszta�t chor�gwi, gdy wojn� sko�czono, Drzemi� na masztach nagich; * - nast�pna cz�stka okr�t lekkim ruchem Ko�ysa si�, jak gdyby przykuty �a�cuchem; * - nast�pna * Majtek wytchn��, * - nast�pna * podr�ne roz�mia�o si� grono. * - i tak dalej.@ R�wnolegle z podzia�em wiersza na cz�stki logiczne przeprowadzamy analiz� formy wiersza (W tym miejscu koniecznie musimy odes�a� czytelnik�w do drugiej cz�ci niniejszej ksi��ki, a przede wszystkim do rozdzia�u traktuj�cego "O wersyfikacji, czyli budowie wiersza"). Podzia� logiczny pokryje si� tu w wi�kszo�ci wypadk�w z podzia�em metrycznym, tak jak ma to miejsce w dw�ch pierwszych wersach. Czasem jednak dzieje si� inaczej. "... * okr�t lekkim ruchem Ko�ysa si�, jak gdyby przykuty �a�cuchem"; *@ Uk�ad logiczny zdania "okr�t lekkim ruchem ko�ysa si�, jak gdyby przykuty �a�cuchem" - nie pokrywa si� z podzia�em metrycznym. Tak samo jak w zdaniu "O morze, po�r�d twoich weso�ych �yj�tek jest polip"... Jak post�pi� w takim wypadku? Czy zatrze� budow� wiersza na rzecz logiki stosuj�c przerzutni� (Zob. podrozdzia� o przerzutni), czy utrzyma� j� kosztem sensu zdania? Przewa�nie da si� po��czy� jedno z drugim. Trzeba tylko g��biej wnikn�� w tre�� i znale�� pow�d, dla kt�rego mo�na w �rodku zdania, a zgodnie z metrum, zrobi� male�k� pauz�. W pierwszym przytoczonym zdaniu akcent logiczny przypada na orzeczenie "ko�ysa si�" (pocz�tek wersu). Nie zagubimy ani wiersza, ani logiki, je�li w pierwszym wersie (po klauzuli) zrobimy male�k� pauz� (zwan� w j�zyku aktorskim "luftpauz�"), akcentuj�c nast�pnie "ko�ysa si�". To spos�b niejako "techniczny". A spr�bujmy sobie wyobrazi�, �e obserwujemy opisywany statek i przekazuj�c swoje wra�enia zastanawiamy si� przez moment nad doborem w�a�ciwego s�owa: Okr�t buja si�? Kiwa si�? - Ko�ysa si�! Pauza wyniknie nam "sama przez si�", b�dzie to pauza wype�niona my�l�, a nie czysto techniczna, mechaniczna. Napomkn�li�my tu o analizie formy wiersza, poniewa� chcieli�my pokaza� na przyk�adzie, w jaki spos�b ��czy si� ona z analiz� tre�ci i jakie z tego wynikaj� praktyczne konsekwencje. Obszerniejsze wiadomo�ci z tej dziedziny znajdzie Czytelnik w cz�ci drugiej niniejszej ksi��ki. Zanim przejdziemy do dalszej pracy nad wierszem, przyjrzyjmy si� jeszcze jednemu utworowi. To obcy cz�owiek czego chce o kogo pyta to nieznajomy pewnie zb��dzi� albo si� omyli� m�wi �e nas szuka lecz nie zna nazwiska kogo pan szuka taki tu nie mieszka to jaki� pijak mo�e pomylony uparcie twierdzi �e w�a�nie nas szuka lecz my go nie znamy kto to jest Nie mog� wej�� do waszego domu mieszkania m�wicie �e mnie nie znacie �e jestem obcy patrzycie zdziwieni troch� przestraszeni W�a�nie was szukam w tym ogromnym mie�cie co ro�nie przybywa Was szukam Na tej wyspie bezludnej nie omyli�em si� wy jeste�cie ludzie moi bli�ni (T. R�ewicz "Obcy cz�owiek" - fragment) Zetkn�li�cie si� ju� zapewne z wierszem tego typu. Autor nie stosuje interpunkcji. Recytuj�c utwory tak pisane, winni�my dba� o zachowanie i wyra�enie uk�adu graficznego, gdy� tylko w ten spos�b wydob�dziemy form� wiersza. Ale zachowanie uk�adu graficznego to nie wszystko. Trzeba i tu dokona� podzia�u na zdania, na cz�stki logiczne (*) i stworzy� w�asn� interpunkcj�. To obcy cz�owiek. * czego chce, o kogo pyta? * to nieznajomy - * pewnie zab��dzi� albo si� omyli�. * m�wi, �e nas szuka lecz nie zna nazwiska. * kogo pan szuka? taki tu nie mieszka. * to jaki� pijak, mo�e pomylony? * uparcie twierdzi �e w�a�nie nas szuka - lecz my go nie znamy. * kto to jest? * Nie mog� wej�� do waszego domu mieszkania. * m�wicie, �e mnie nie znacie �e jestem obcy. * patrzycie zdziwieni troch� przestraszeni. * W�a�nie was szukam w tym ogromnym mie�cie co ro�nie przybywa. * Was szukam na tej wyspie bezludnej. * nie omyli�em si� - wy jeste�cie ludzie - moi bli�ni. * To oczywi�cie propozycja, by� mo�e, komu� nasun� si� inne nieco podzia�y logiczne. Spr�bujcie teraz wykona� par� �wicze� praktycznych, u�ywaj�c jako "pomocy naukowej" za��czonej kasety. Proponujemy Wam dwa rodzaje �wicze�. I. Wybierzcie sobie jeden lub dwa nagrane na p�ycie utwory, pos�uchajcie ich uwa�nie kilka razy. Zaznaczcie w nich podzia� na cz�stki logiczne tak, jak to proponuje wykonawca. Zaobserwujcie, jakich �rodk�w wyrazu u�ywa aktor, aby wydoby� my�li (pauza, akcent, zmiana rytmu, nat�enie g�osu). Zastan�wcie si�, czy ta interpretacja jest Wam bliska, czy te� staraliby�cie si� wydoby� z utworu nieco inne tre�ci. A je�li tak, to jakie? Ii. Opracujcie sami jeden z wierszy, por�wnajcie go potem z nagranym wykonaniem, zwr��cie uwag� na zbie�no�ci i odmienno�ci interpretacyjne. Podobne �wiczenia powinni�cie wykonywa� po om�wieniu ka�dej fazy pracy. Ale wiecie, �e podzia� na fazy ma na celu u�atwienie naszej rozmowy. W praktyce, jak ju� to podkre�lali�my, analiza logiczna ��czy si� z analiz� formy wierszowej: my�l wydobywamy, mi�dzy innymi, przez odpowiednie roz�o�enie akcent�w, kt�re z kolei podkre�lamy pauz�, zmian� rytmu itp. (o czym m�wimy w innym miejscu). S�uchaj�c i analizuj�c cudze wykonanie zwracajcie uwag� na wszystkie elementy sk�adaj�ce si� na pe�n�, wyrazist� interpretacj� - nawet je�li skupia� si� b�dziecie wy��cznie na analizie logicznej. S�uchaj�c wielokrotnie interpretacji aktora, mimo woli sugerujemy si� ni�, narzuca si� nam ona, powiedzie� by mo�na: "wchodzi w ucho". Nie tylko nie przeszkodzi to wam w wykonywaniu pierwszego rodzaju proponowanych �wicze�, lecz przeciwnie - pozwoli uchwyci� wiele szczeg��w, kt�rych nie zauwa�yliby�cie s�uchaj�c utworu jeden lub dwa razy. Natomiast drugi rodzaj �wicze� zak�ada samodzielne opracowanie tekstu, a dopiero potem por�wnywanie z interpretacj� aktora. Zbytnie "os�uchanie si�", przeszkodzi�oby Wam a nawet uniemo�liwi�o w�a�ciwe wykonanie �wicze�. Do �wicze� przyst�pi� mo�ecie dopiero po zapoznaniu si� ze wszystkimi problemami omawianymi w tej ksi��ce. Wybrane wiersze musicie opracowa� bardzo dok�adnie, dopiero gdy uznacie wynik za zadowalaj�cy - por�wnajcie w�asne wykonanie z kaset�. Pos�uchajcie wtedy nagrania wielokrotnie, zwracaj�c uwag� na wszystkie omawiane, w naszej pracy zagadnienia. Dla przypomnienia powt�rzmy: - pierwszy rodzaj �wicze� wykonywa� nale�y po zaznajomieniu si� z ka�dym, kolejno omawianym, zagadnieniem pracy nad wierszem; - do �wicze� drugiego rodzaju przyst�pi� mo�na dopiero po opanowaniu ca�o�ci materia�u, to znaczy, wszystkich trzech cz�ci "Sekret�w �ywego s�owa". Najlepiej - po przes�uchaniu kasety i przeczytaniu tekst�w - od razu wybra� wiersze do obu rodzaj�w �wicze�. Powr��my jednak do naszych rozwa�a�. Gdy ju� dokonacie podzia�u utworu na my�li czy bry�ki logiczne i ka�d� z nich zrozumiecie i przemy�licie, u��cie plan utworu, ustalaj�c, kt�re zdania i my�li chcecie wydoby�, jako wa�niejsze, kt�re za� wydaj� si� Wam mniej istotne. Dobrze jest opowiedzie� sobie tre�� utworu w�asnymi s�owami. Je�li w wierszu opisane jest jakie� zdarzenie, trzeba ustali�, jaka jest kolejno�� dzia�a�. W�a�nie dwukonn� bryk� wjecha� m�ody panek I obieg�szy dziedziniec zawr�ci� przed ganek, Wysiad� z powozu; konie, porzucone same, Szczypi�c traw� ci�gn�y powoli pod bram�. We dworze pusto: bo drzwi od ganku zamkni�to Zaszczepkami i ko�kiem zaszczepki przetkni�to. Podr�ny do folwarku nie bieg� s�ug zapyta�, Odemkn��, wbieg� do domu, pragn�� go powita�; Dawno domu nie widzia�, bo w dalekim mie�cie Ko�czy� nauki, ko�ca doczeka� nareszcie. Wbiega i okiem chciwie �ciany starodawne Ogl�da czule, jako swe znajome dawne. Te� same widzi sprz�ty, te� same obicia, Z kt�rymi si� zabawia� lubi� od powicia; Lecz mniej wielkie, mniej pi�kne, ni� si� dawniej zda�y. I te� same portrety na �cianach wisia�y. (...) Nawet stary stoj�cy zegar kurantowy W drewnianej szafie pozna�, u wni�cia alkowy, I z dziecinn� rado�ci� poci�gn�� za sznurek, By stary D�browskiego us�ysze� mazurek.@ (A. Mickiewicz "Pan Tadeusz" - fragment z Ks. I.) M�ody panek... wjecha�... obieg�szy dziedziniec zawr�ci� przed ganek... wysiad�... konie zacz�y szczypa� traw�, gdy tymczasem podr�ny... odemkn�� drzwi... wbieg� do domu... �ciany starodawne ogl�da... widzi... te same sprz�ty... obicia... portrety... pozna� zegar... poci�gn�� za sznurek... Taki jest przebieg akcji w cytowanym fragmencie I Ksi�gi Pana Tadeusza. Trzeba ten "�a�cuch zdarze�" zrozumie�, zobaczy�, utrwali� w wyobra�ni, aby nast�pnie plastycznie przedstawi� s�uchaczowi logiczne nast�pstwo dzia�a� i obraz�w. Je�li w utworze nie ma wyra�nej akcji zewn�trznej, czyli zdarze� (jak w podanym przyk�adzie), trzeba poszuka� akcji wewn�trznej... Wr��my do omawianego uprzednio sonetu Mickiewicza "Cisza morska". Zastan�wmy si�, jak� drog� bieg�a my�l poety od opisu a� do ko�cowej refleksji. Co t� refleksj� wywo�a�o? Zaczynamy od obserwacji morza, statku, zachowania si� pasa�er�w, za�ogi. Widok tego, co dzieje si� na powierzchni, nasuwa pytanie: co dzieje si� w g��binie? Spok�j okazuje si� pozorny - na dnie morza czai si� polip. Por�wnanie �ycia i uczu� cz�owieka ze zjawiskami przyrody jest zamkni�ciem procesu my�lowego. Tak mniej wi�cej wygl�da w tym wierszu logika akcji wewn�trznej. Rzecz jasna, nie wszystkie utwory poetyckie dadz� si� tak opowiedzie�. Zw�aszcza w poezji wsp�czesnej spotkacie si� z wierszami innego typu, w kt�rych my�l wywo�uje lu�ny tok skojarze�. Um�wili�my si� jednak, �e w naszej rozmowie operowa� b�dziemy przyk�adami prostymi i �atwymi. Spr�bujmy wi�c naszkicowa� plan cytowanego fragmentu Pana Tadeusza. Opis zastosowanych oznacze�: () - wyr�niono zdania najwa�niejsze | - zdania wa�ne * - podzia� na cz�stki logiczne (W�a�nie dwukonn� bryk� wjecha� m�ody panek) I obieg�szy dziedziniec zawr�ci� przed ganek, * |Wysiad� |z |powozu; konie, porzucone same, Szczypi�c traw� ci�gn�y powoli pod bram�. * |We |dworze |pusto: bo drzwi od ganku zamkni�to Zaszczepkami i ko�kiem zaszczepki przetkni�to. * Podr�ny do folwarku nie bieg� s�ug zapyta�, Odemkn��, |wbieg� |do |domu, (pragn�� go powita�); * |Dawno |domu |nie |widzia�, bo w dalekim mie�cie - Ko�czy� nauki, ko�ca doczeka� nareszcie. * (Wbiega i okiem chciwie �ciany starodawne Ogl�da czule, jako swe znajome dawne.) * Te� same widzi sprz�ty, te� same obicia, Z kt�rymi si� zabawia� lubi� od powicia; |Lecz |mniej |wielkie, |mniej |pi�kne, |ni� |si� |dawniej |zda�y * I te� same portrety na �cianach wisia�y. (...) |Nawet |stary |stoj�cy |zegar |kurantowy |W |drewnianej |szafie |pozna�, |u |wni�cia |alkowy, (I z dziecinn� rado�ci� poci�gn�� za sznurek,) By stary D�browskiego us�ysze� mazurek. Teraz ju� rozumiemy ka�d� cz�stk� tekstu, ustalili�my przebieg akcji zewn�trznej i wewn�trznej, wiemy, jaka jest zasadnicza my�l i jak przebiega ona przez ca�y utw�r. Ale to nie wystarczy. Trzeba przyswoi� sobie my�li autora, ustali� sw�j osobisty stosunek do nich, wytworzy� w�asn� wizj� proponowanych obraz�w. Teraz zaczyna si� praca wyobra�ni. O wyobra�ni "Natura tak urz�dzi�a, �e gdy za pomoc� s��w kontaktujemy si� z innymi lud�mi, z pocz�tku postrzegamy widzeniem wewn�trznym okre�lone tre�ci, a nast�pnie ju� m�wimy o tym, co�my widzieli". (K. Stanis�awski, s. 90-91.) W �yciu proces ten przebiega samorzutnie, bez udzia�u naszej woli. Je�li opisujemy jakie� wydarzenie, "widzimy" je, poniewa� istnia�o ono naprawd�, a jego obraz utrwali� si� w naszym umy�le. Tak samo si� dzieje, kiedy m�wimy o swoich prze�yciach, o stanach psychicznych. Natomiast wypowiadaj�c si� przez cudzy tekst, musimy wywo�a�, stworzy� w sobie te obrazy, kt�re kryj� si� za s�owami autora. "Litwo! Ojczyzno moja!..." Ojczyzno... Spr�bujcie "zobaczy�" ten wyraz. (Mickiewicz maluje bardzo plastycznie bogaty obraz: "...pag�rki le�ne... ��ki zielone..." itp.) Wyobra�cie sobie taki krajobraz, jaki dla ka�dego z was osobi�cie kojarzy si� z poj�ciem "Ojczyzna". Wyobra�nia podsunie wam w�a�ciwy obraz, nie kr�pujcie jej, pozwalajcie dorzuca� coraz to nowe szczeg�y. W ka�dym z was powstanie nieco inny wizerunek. Chodzi o to, by by�a to wasza w�asna, jak najbardziej indywidualna, bliska wam wizja, by�cie mogli mie� do wywo�anego obrazu osobisty, ciep�y, serdeczny stosunek. Kiedy stworzycie sobie takie wewn�trzne widzenie, spr�bujcie raz jeszcze powiedzie�: "Litwo! Ojczyzno moja!..." S�owa wype�ni�y