2332
Szczegóły |
Tytuł |
2332 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
2332 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 2332 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
2332 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Krystyna Drzewiecka
Pi�tka z Zak�tka
Zak�ad Nagra� i WYdawnictw
Zwi�zku Niewidomych
Warszawa 2001
Sk�ad, druk i oprawa
Zak�ad Nagra� i Wydawnictw
Zwi�zku Niewidomych,
Warszawa, ul. Konwiktorska 9
Przedruk: "Wydawnictwo
Pr�szy�ski i S_ka"
Warszawa 2000
Korekta: U. Maksimowicz
i I. Stankiewicz
Moim Synom,
bez kt�rych nie powsta�aby
ta ksi��ka
I - Sk�d si� wzi�a Pi�tka z
Zak�tka
I
Sk�d si� wzi�a
Pi�tka z Zak�tka
Zanim przedstawi� wam nasz�
pi�tk�, poznajcie
najwa�niejszego jej cz�onka,
czyli Bobika. Bobik to pies, ale
pies niezwyk�y, bo jamnik.
Podobno, tak m�wi m�j tata, psy
dziel� si� na jamniki i te inne.
Co prawda, mama twierdzi, �e tak
uwa�aj� wszyscy w�a�ciciele
swoich rasowych i nierasowych
ps�w. Ale co tam. Bobik i tak
jest wyj�tkowy. To on wytropi�
z�odzieja rower�w, ale o tym
dowiecie si� p�niej. A wi�c
(Pani m�wi, �e nie zaczyna si�
zdania od wi�c, ale to strasznie
trudne; pr�bowali�cie co�
powiedzie� bez wi�c?) Bobik to
rudy, d�ugow�osy jamnik z
czarnym nosem i o bardzo m�drym
spojrzeniu.
A teraz reszta bandy. Zaczn�
od dziewczynek, podobno maj�
pierwsze�stwo. Ciekawe dlaczego?
To niesprawiedliwe, �e
dziewczynek nie mo�na bi�, ale
one mog� bi� ch�opc�w. Taka
Ka�ka to bije si� lepiej ni�
wielu ch�opak�w, wi�c ona mo�e
kogo� uderzy�, a jej odda� nie
wolno? No w�a�nie, Ka�ka jest w
naszej bandzie. Ma kr�tkie jasne
w�osy, niebieskie oczy, troch�
zadarty piegowaty nos, ale nie
bardzo. W og�le jest fajna, nosi
d�insy, chodzi po drzewach i
je�dzi na rowerze jak szatan.
Siedzimy razem w jednej �awce.
Zapomnia�em wam powiedzie�, �e
wszyscy opr�cz Magdy chodzimy do
jednej klasy, III�a. Magda
chodzi do szko�y muzycznej, te�
do trzeciej klasy, i uczy si�
gra� na skrzypcach. Kiedy� by�em
u niej w domu, jak �wiczy�a. O
rany! To by�o okropne, jakby
kto� je�dzi� gwo�dziem po
szybie, ale Magda m�wi, �e jak
si� ju� nauczy, to b�dzie gra�a
tak pi�knie jak Paganini (to
podobno najs�ynniejszy skrzypek
na �wiecie, ju� nie �yje) i
b�dzie z koncertami je�dzi�a po
ca�ym �wiecie. A ja widzia�em w
telewizji tak� dziewczyn�, kt�ra
gra�a na skrzypcach ca�kiem
fajnie (nie tak jak Magda). No
to ju� wiecie, jak si� nazywa
druga dziewczyna z naszej
paczki. Magda jest inna ni�
Ka�ka, ma d�ugie w�osy, chodzi w
sukienkach, nie bije si� z
ch�opakami, czasem p�acze, ale
jest kole�e�ska i cz�sto
zaprasza nas wszystkich do
siebie do domu i cz�stuje
przepysznymi ciasteczkami, kt�re
piecze jej mama. No, tyle o
dziewczynach.
Teraz opisz� wam Tomka. Tomek
to m�j najlepszy kolega.
�wietnie gra w nog� i pi�knie
rysuje. Kiedy� narysowa� Bobika,
wygl�da� zupe�nie jak prawdziwy.
Teraz kilka s��w o mnie.
Nazywam si� Krzy� Paszkowski i
mam starszego brata i psa
(Bobika ju� znacie). M�j brat
Micha� jest ju� na studiach i ma
dziewczyn� Ink�, strasznie mi��.
Czasami zabieraj� mnie do kina
lub na pizz�. Bardzo to lubi�. A
w og�le jestem zupe�nie zwyk�ym
ch�opakiem. Mama m�wi, �e
okropna ze mnie gadu�a, ale czy
to moja wina, �e mam tyle do
powiedzenia.
Aha, zapomnia�em wam wyja�ni�,
sk�d ta nazwa Pi�tka z Zak�tka.
Zak�tek to nazwa ulicy, na
kt�rej mieszkamy. Ta ulica jest
na �oliborzu, to dzielnica
Warszawy. Mama opowiada�a mi,
sk�d si� wzi�a nazwa �oliborz;
po francusku joli bord znaczy
pi�kny brzeg. �adnie, prawda?
No, wreszcie sko�czy�em
opisywa� nasz� band�, a my�la�em
�e uda mi si� to zrobi� kr�tko,
jak w tym wypracowaniu, kt�re
Pani nam zada�a. Kaza�a opisa�
wizyt� u kolegi. To ja napisa�em
tak:
"Poszed�em do mojego
przyjaciela Tomka, ale go nie
by�o, wi�c wr�ci�em do domu".
Koniec. Kropka. Pani si�
strasznie �mia�a, ciekawe
dlaczego. Tomka naprawd� nie
by�o w domu.
Nie wiem, czy zauwa�yli�cie,
�e doro�li maj� dziwne poczucie
humoru, �miej� si� nie wiadomo z
czego, a cz�sto z rzeczy
zupe�nie powa�nych. Kiedy�,
dawno temu, jeszcze w I klasie,
Pani si� na mnie zdenerwowa�a i
powiedzia�a, �e jak mi si� nie
podoba, to mog� si� wypisa� ze
szko�y, no to ja wsta�em i
poszed�em do pani dyrektor i
poprosi�em, �eby mnie wypisa�a
ze szko�y, ale pani dyrektor
powiedzia�a, �e Pani tak tylko
�artowa�a (�adne �arty) i nie
mog� si� wypisa� i �e jestem
pierwszym pierwszoklasist�,
kt�ry przyszed� sam, nie
doprowadzony przez dy�urnych.
Jak to opowiedzia�em w domu, to
moi rodzice pok�adali si� ze
�miechu, naprawd�, a ja nie
widzia�em w tym nic �miesznego.
Ale jak im si� zrobi jaki� fajny
kawa�, naprawd� �mieszny, to
wcale si� nie �miej�. Kiedy�
postawi�em tacie ko�o ��ka
misk� z wod�. Gdy si� obudzi�,
wszed� do niej i ca�y si�
zachlapa�. To by�o okropnie
�mieszne, ale rodzice wcale si�
nie �miali, tylko strasznie
zdenerwowali.
Mam racj�, m�wi�c, �e u
doros�ych to poczucie humoru
jest jakie� dziwne.
II - Jak powsta�a nasza banda
II
Jak powsta�a nasza banda
Pewnie chcieliby�cie wiedzie�,
jak powsta�a nasza banda? A wi�c
(znowu to wi�c) by�o tak. Kiedy
by�em jeszcze ma�y i mia�em i��
do I klasy, bardzo si� ba�em, �e
nikogo nie znam, �e wszyscy b�d�
si� ze mnie �miali, i bardzo
bola� mnie brzuch. Czy was te�
boli brzuch, jak si� czego�
boicie? Bo mnie okropnie. No
wi�c szed�em do tej szko�y i
wstyd powiedzie�, troch�
p�aka�em. Wi�kszo�� dzieciak�w
zna�a si� z przedszkola, ale ja
chodzi�em do przedszkola daleko
od domu, tam gdzie kiedy�
mieszka�em, i nikogo nie zna�em.
Nagle zobaczy�em, �e jeden
ch�opak p�acze bardziej ode mnie
i zrobi�o mi si� ra�niej, �e nie
tylko ja jestem beks�.
Podszed�em do niego i zapyta�em,
dlaczego p�acze, a on
odpowiedzia�, �e nie wie, i
przesta� p�aka�.
Usiedli�my razem i p�niej
wracali�my razem i okaza�o si�,
�e mieszkamy w jednym domu,
tylko Tomek, bo to by� w�a�nie
Tomek, w innej klatce. Od tej
pory codziennie chodzimy razem
do szko�y i razem wracamy.
R�wnie� codziennie spotykamy si�
i razem bawimy. I tak by�o do
czasu, kiedy Pani w szkole
zrobi�a Wielkie Przesadzanie.
Wszystkich ch�opc�w posadzi�a z
dziewczynkami, �eby mniej
gadali. Mnie posadzi�a z Ka�k�.
By�em na ni� w�ciek�y, �e nie
siedz� z Tomkiem, i przez par�
dni rzeczywi�cie nie odzywa�em
si� podczas lekcji, ale p�niej
okaza�o si�, �e Ka�ka jest
bardzo fajna, po�ycza flamastry
czy d�ugopis, jak zapomn�, co mi
si� cz�sto zdarza, i gada si� z
ni� r�wnie fajnie jak z Tomkiem.
Pani ju� sama nie wie, jak nas
poprzesadza�, bo jest nas za
du�o, �eby ka�dy siedzia� sam.
Teraz wracamy we tr�jk� do
domu i razem je�dzimy na
rowerach, ju� wam chyba
wspomina�em, �e Ka�ka je�dzi jak
szatan. Pewnego dnia jeden taki
Piotrek z V klasy popchn�� Ka�k�
i jak ona spad�a z roweru, to
zacz�� si� strasznie �mia�. By�o
to okropnie wstr�tne. Ka�ka
chcia�a mu odda�, ale by�
silniejszy i j� przewr�ci�, no
to wtedy my z Tomkiem rzucili�my
si� na niego i troch� mu
do�o�yli�my, a jak jeszcze Bobik
przyszed� nam z pomoc�, to ten
wstr�tny Piotrek ucieka�, a� si�
kurzy�o.
Od tej pory postanowili�my
za�o�y� band�, �eby si� broni�
przed takimi wstr�ciuchami.
Niedawno w telewizji widzia�em
film pt. "Trzech Muszkieter�w",
bardzo fajny. Ich dewiz� (tych
muszkieter�w) by�o "jeden za
wszystkich, wszyscy za jednego".
Uznali�my, �e to b�dzie r�wnie�
nasze has�o. Postanowili�my
za�o�y� Band� Muszkieter�w.
Spotkali�my si� u mnie,
zgasili�my �wiat�o, mama
pozwoli�a zapali� �wieczk�, i
uroczy�cie (zauwa�yli�cie, �e
przy �wiecy wszystko staje si�
bardziej uroczyste i tajemnicze)
przysi�gli�my sobie dozgonn� (to
straszne s�owo oznacza a� do
zgonu, czyli do �mierci)
wierno��, lojalno�� i zachowanie
tajemnicy. Postanowili�my
namalowa� god�o naszej Bandy.
Tomek, kt�ry naj�adniej
rysuje, wymalowa� na du�ym
kartonie wspania�y herb.
Porobili�my sobie r�wnie� ma�e
odznaki z takim samym znakiem,
kt�re nosimy przypi�te do bluz.
Kiedy kto� pyta, co to znaczy,
milczymy, jak ka�e nam
przysi�ga. M�wi� wam, to
okropnie trudne nikomu nic nie
powiedzie� o naszej Bandzie. To,
�e Bobik r�wnie� zosta�
uroczy�cie przyj�ty do Bandy,
rozumie si� samo przez si�.
Wyznaczyli�my sobie spotkania
w ka�dy poniedzia�ek i omawiamy
wszystkie sprawy zwi�zane z
dzia�alno�ci� Bandy. Spotkania
odbywaj� si� bardzo uroczy�cie,
siedzimy przy latarce (od
chwili, kiedy przypadkowo
zapali� si� na biurku zeszyt,
mama kategorycznie zabroni�a
u�ywania �wieczek, a przecie� to
nie moja wina, �e si� �wieczka
przewr�ci�a) i m�wimy
tajemniczym szeptem. Pewnie
jeste�cie ciekawi, w jaki spos�b
w naszej Bandzie znalaz�a si�
Magda. Mia�o to zwi�zek z
omawian� na naszym spotkaniu
spraw� z�odzieja rower�w, ale o
tym wszystkim dowiecie si� w
nast�pnym rozdziale.
III - Z�odziej rower�w
III
Z�odziej rower�w
Na ostatnim zebraniu
Muszkieter�w omawiali�my spraw�
z�odzieja rower�w. W naszym
osiedlu pojawi� si� z�odziej.
Ukrad� ju� trzy rowery; jeden
grubemu Ma�kowi z III klasy,
kt�ry by� ju� po komunii i mia�
rower g�rski. Tata m�wi, �e
dawniej na komuni� dawano
zegarek; by� nawet taki dowcip:
Kto� pyta: - Kt�ra godzina? -
Nie mam zegarka. - Co ty? U
komunii nie by�e�?!
W zesz�ym roku ja te� by�em u
komunii i dosta�em rower g�rski,
co prawda troch� wcze�niej, bo
mama m�wi, �e na komuni� powinno
si� dawa� inne prezenty, ale to
tylko lepiej, bo i tak dosta�em
fur� fajnych prezent�w.
Uwielbiam dostawa� prezenty, a
wy?
Jak ju� m�wi�em, jeden rower
ukrad� Ma�kowi, drugi - bmx -
Piotrkowi z naszej klasy, i
jeszcze taki ma�y rowerek
jednemu maluchowi z s�siedniego
bloku.
Zacz�li�my si� zastanawia�,
jak z�apa� tego z�odzieja.
Postanowili�my zastawi� pu�apk�
- codziennie k�a�� rower, niby
porzucony, na trawniku i
obserwowa�. Przez kilka dni tak
robili�my, ale wreszcie znudzi�o
si� nam le�e� za drzewem i si�
gapi�; nic si� nie dzia�o.
Pewnego dnia nagle us�yszeli�my
okropny krzyk: z�odziej!
z�odziej! I zobaczyli�my, �e za
odje�d�aj�cym rowerem biegnie
jaka� dziewczynka; p�acze i
krzyczy. Wsiedli�my na swoje
rowery i pu�cili�my si� w pogo�.
Bobik, jak zobaczy�, �e tak
p�dzimy, zacz�� biec tak�e i
gdyby nie on, chyba nie uda�oby
nam si� z�apa� z�odzieja. Bobik
dogoni� go, schwyci� za nogawk�
i �ci�gn�� z roweru. Tamten
przewr�ci� si�, a wtedy wszyscy
go dopadli�my.
By� to du�y i silny ch�opak,
chyba z VII klasy, i pewnie nie
daliby�my mu rady, gdyby nie
doro�li, kt�rzy nam pomogli. Ale
bohaterem dnia zosta� Bobik.
Dziewczynka (jak si� pewnie
domy�lacie, to by�a Magda)
bardzo mu dzi�kowa�a i zaprosi�a
nas wszystkich, oczywi�cie z
Bobikiem, do swojego domu, gdzie
pocz�stowa�a nas pysznymi
ciasteczkami. Mama Magdy te� nam
bardzo dzi�kowa�a za pomoc i
pochwali�a za tak szybk�
reakcj�. Od czasu tamtej
przygody przyja�nimy si� z
Magd�, a po pewnym czasie
przyj�li�my j� do naszej Bandy i
teraz ju� wiecie, sk�d si�
wzi�a Pi�tka z Zak�tka.
IV - Lekcja wychowawcza
IV
Lekcja wychowawcza
Nasza szko�a stoi przy
s�siedniej ulicy, trzeba tylko
niestety przej�� przez jezdni�;
jak chodzi�em do I klasy, to
odprowadzali mnie rodzice, teraz
ju� chodz� sam. Jest to du�y,
szary, niezbyt �adny budynek.
Takie szko�y nazywaj�
tysi�clatkami, a przecie� nasza
ma dopiero 30 lat. Wiem dobrze,
bo w tym roku b�dzie z tej
okazji wielkie �wi�to szko�y i
mamy si� wyg�upia�, to znaczy
m�wi� wiersze i �piewa�
piosenki; mam nadziej�, �e ja
nie b�d�, bo nie umiem �piewa�.
Pani nam wyt�umaczy�a, �e tak
nazywano szko�y, kt�re budowano
z okazji tysi�clecia pa�stwa
polskiego. Te tysi�c lat liczy
si� od 966 roku, w kt�rym
Mieszko I (taki kr�l bez korony)
wprowadzi� chrze�cija�stwo i od
tej pory Polska jest pa�stwem
chrze�cija�skim. Na milenium
(tak nazywa si� tysi�clecie) w
1966 roku zbudowano wiele szk�;
by�o takie has�o: "1000 szk� na
tysi�clecie". Fajnie �e a� tyle,
ale dlaczego takie du�e i
brzydkie.
W szkole jest dosy� nudno,
najfajniej chyba na przerwach,
wtedy biegamy i krzyczymy,
popychamy si�, no i w og�le
fajnie si� bawimy. Czasami tylko
jest ciekawie na lekcjach
wychowawczych, bo kiedy om�wimy
wa�ne sprawy, to Pani pozwala
zadawa� r�ne pytania, nawet
najg�upsze. Ja to bardzo lubi�,
bo zadaj� mn�stwo pyta�, ale
mama m�wi, �e mog� cz�owieka
zam�czy� pytaniami.
No i na ostatniej lekcji A�ka
spyta�a, sk�d si� bior� dzieci.
Ka�dy z nas ju� co� na ten temat
wie, ale ciekawi byli�my, co
Pani odpowie. Pani powiedzia�a,
�e to skomplikowany problem i �e
b�dziemy si� uczy� o tym na
lekcjach biologii w starszych
klasach. Ale tak w skr�cie, to
dzieci powstaj� wtedy, gdy
m�czyzna odda swoje plemniki
kobiecie i tam u niej one si�
po��cz� i z tego po��czenia
powstaje dziecko.
O, co to, to nie, ja swoich
plemnik�w nie oddam �adnej
g�upiej dziewczynie. Jak to
powiedzia�em, Pani tak si�
zacz�a �mia�, �e ju� do dzwonka
nie mog�a odpowiedzie� na �adne
pytanie. No i widzicie, to znowu
potwierdza moje zdanie o tym, �e
doro�li maj� dziwne poczucie
humoru. M�wimy o tak powa�nych
sprawach, a Pani si� �mieje jak
szalona.
V - Kim chcia�bym by�, jak
dorosn�
V
Kim chcia�bym by�,
jak dorosn�
Ciekawy jestem, czy lubicie
pisa� wypracowania? Bo ja
okropnie nie lubi�. Dzisiaj Pani
zada�a nam do domu wypracowanie
pt. "Kim chcia�bym by�, jak
dorosn�". Zupe�nie nie
wiedzia�em, co napisa�, no bo
jak by�em ma�y, to chcia�em by�
policjantem i �apa� z�odziei.
Tata m�wi, �e wi�kszo��
ch�opak�w o tym marzy, ale potem
im przechodzi. Przemkowi (to m�j
kolega), chocia� chodzi ju� do
IV klasy, jeszcze nie przesz�o.
Ale mnie tak.
Teraz chcia�bym na jednym
etacie (nie wiem, co to jest ten
etat, ale mama m�wi, �e pracuje
na trzech etatach, to ja bym te�
tak chcia�) pracowa� jako
paleontolog. To taki pan, kt�ry
zajmuje si� dinozaurami. Bardzo
si� interesuj� dinozaurami i
prenumeruj� pismo "Dinozaury" -
mo�na si� z niego dowiedzie�
mn�stwa ciekawych rzeczy o
dinozaurach i ludziach, kt�rzy
je badali.
Na drugim etacie chcia�bym by�
poszukiwaczem skarb�w. To jest
wspania�e zaj�cie. Nurkowa�bym i
znajdowa� zatopione skarby albo
odnajdywa� je zakopane przez
pirat�w na bezludnych wyspach.
To by by�o fantastyczne!
A na trzecim etacie za�o�y�bym
schronisko dla bezdomnych
zwierz�t i wszystkie bezpa�skie
psy by sobie u mnie dobrze �y�y.
By�em ciekawy, kim chcia�aby
zosta� Ka�ka, no i okaza�o si�,
�e pilotem - przecie� to nie
jest zaj�cie dla dziewczyny, ale
do Ka�ki to podobne. Jej tata
jest lotnikiem. Tomek chcia�by
zosta� malarzem i malowa� takie
obrazy jak Matejko. Widzia�em w
muzeum jego "Bitw� pod
Grunwaldem". Fajny obraz, a jaki
ogromny! �eby go namalowa�,
musia� chyba wchodzi� na
drabin�.
VI - Poszukiwacze skarb�w
VI
Poszukiwacze skarb�w
Na ostatnim spotkaniu
Muszkieter�w zastanawiali�my
si�, co by tu ciekawego
wymy�li�, bo zrobi�o si� troch�
nudno. Pogoda okropna, nie mo�na
je�dzi� na rowerze ani na
rolkach. I wtedy przypomnia�em
sobie, �e chc� zosta�
poszukiwaczem skarb�w i �e
m�g�bym ju� teraz zacz��
trenowa�. Wszyscy si�
natychmiast zgodzili, �e to
fajny pomys�; tylko gdzie szuka�
skarb�w? Nagle Magda krzykn�a:
- Mam! S�uchajcie, za sklepem
jest taki opuszczony dom, maj�
go zburzy�. S�ysza�am, �e w
czasie wojny ludzie ukrywali
r�ne rzeczy przed Niemcami,
mo�e i tam jest jaka� skrytka.
- Jasne! Od jutra zaczynamy
szuka�. Jak nazwiemy nasz�
akcj�, �eby si� nikt nie
domy�li�, o co chodzi? - spyta�a
Ka�ka.
- "Opuszczony dom" -
zaproponowa�a Magda.
- Co ty? Od razu b�dzie
wszystko wiadomo - odrzek�
Tomek. - Ja proponuj� "Sezam"
(to od Alibaby i 40
rozb�jnik�w). Zgodzili�my si�.
We wtorek zaraz po lekcjach
um�wili�my si� pod "Sezamem".
Ka�dy mia� przynie�� latark�,
lin� i �opat� (okaza�o si�, �e
nikt nie ma �opaty, u mnie
znalaz�a si� ma�a saperka). Tak
zaopatrzeni spotkali�my si�
przed Opuszczonym Domem.
Wygl�da� dosy� ponuro i
tajemniczo. Zamiast okien
czarne, puste otwory, gdy�
wszystkie szyby by�y powybijane.
Z dusz� na ramieniu otworzyli�my
drzwi, kt�re przera�liwie
skrzypn�y. Weszli�my. By�o
ciemno i okropnie �mierdzia�o.
Nagle Magda strasznie
wrzasn�a. Ze wstydem musz�
przyzna�, �e w ci�gu sekundy
znale�li�my si� na dworze.
Okaza�o si�, �e ko�o Magdy
przebieg�, jak twierdzi�a,
ogromny szczur. Ja my�l�, �e to
by�a ma�a mysz, ale strach ma
wielkie oczy. Postanowili�my
wr�ci�, jednak Magda
powiedzia�a, �e nie wejdzie tam
za �adne skarby, bo okropnie boi
si� szczur�w, i �e mo�e sta� na
stra�y. Tak to jest z
dziewczynami (opr�cz Ka�ki,
oczywi�cie, ale to wyj�tek).
Zgodzili�my si�, �e mo�e
rzeczywi�cie przyda nam si�
wartownik.
Ponownie weszli�my do domu,
ale od razu zapalili�my latarki.
Znale�li�my si� w du�ym pokoju,
w kt�rym wala�y si� ceg�y,
kawa�y tynku i stare gazety.
Zacz�li�my ostukiwa� �ciany, bo
podobno, je�li s�ycha� g�uchy
d�wi�k, to mo�e tam by� skrytka.
- Jest! - krzykn�� podniecony
Tomek.
Podbiegli�my do niego.
Rzeczywi�cie, d�wi�k by�
g�uchy. Zacz�li�my wali� w
�cian� dr�giem i wy�upywa�
ceg�y. Po godzinie uda�o nam si�
wyj�� tylko dwie, ale okaza�o
si�, �e tamt�dy biegnie przew�d
kominowy i st�d ten d�wi�k.
Obejrzeli�my dok�adnie pod�ogi,
nie by�o ani �ladu skrytki.
Poszli�my na strych, gdzie
le�a�y sterty papieru, stare
gazety, poczt�wki, zdj�cia i
jakie� listy. Poniewa� nie by�o
niczego innego, zacz�li�my
dok�adniej ogl�da� te szparga�y.
Nagle Ka�ka powiedzia�a:
- Patrzcie, to chyba jaki�
stary pami�tnik. Ciekawe, ile ma
lat?
Zobaczyli�my, �e trzyma w r�ku
cienki zeszyt z jedn� ok�adk�.
Zajrzeli�my do �rodka. Na
pierwszej stronie widnia�a data
"1 I 1944 r.". Dalej, wyblak�ym
ju� atramentem, zapisano sze��
kartek, reszta by�a pusta.
Postanowili�my wzi�� ten
pami�tnik i pokaza� mamie Ka�ki,
kt�ra uczy w liceum historii.
Kiedy wyszli�my, Magda mia�a do
nas pretensje, �e tak d�ugo nas
nie by�o, �e zmarz�a i zmok�a.
- Trudno znale�� skarby w
ci�gu pi�ciu minut - powiedzia�
Tomek. - Mog�a� z nami p�j��.
Zobacz, co znale�li�my. - I
pokaza� jej pami�tnik.
Magda w pierwszej chwili si�
skrzywi�a.
- I to ma by� ten skarb? Phi!
Ale p�niej, kiedy zobaczy�a,
�e to zosta�o napisane 50 lat
temu, ju� nie marudzi�a.
Od razu poszli�my do Ka�ki. Na
szcz�cie jej mama by�a w domu.
Bardzo przej�ci pokazali�my jej
nasz skarb. Mama rzuci�a na�
okiem i bardzo si� nim
zainteresowa�a. Powiedzia�a,
�eby�my usiedli w pokoju i
chwil� poczekali. Przeczyta nam,
co tam jest napisane.
VII - Pami�tnik
VII
Pami�tnik
1 I 1944
Dzi� zaczyna si� rok 1944.
Wszyscy m�wi�, �e to na pewno
ju� ostatni rok wojny. Och, �eby
to by�a prawda, �eby si�
wreszcie sko�czy� ten koszmar.
Tak bym chcia�a i�� ulic� i nie
ba� si� �apanki, p�j�� do kina i
naje�� si� du�o, du�o. To
g�upie, �e my�l� o jedzeniu,
kiedy tyle ludzi umiera. Och,
zapomnia�am napisa�, �e dzi�
sko�czy�am 14 lat i mama zrobi�a
mi wspania�e przyj�cie. By�a
cudowna kartoflanka z
prawdziwymi skwarkami - pycha.
(No i znowu pisz� o jedzeniu).
Postanowi�am pisa� pami�tnik,
bo nikomu nie mog� powiedzie� o
mojej pracy dla... ale chyba
lepiej nie pisa� o tym nawet w
pami�tniku. Wczoraj by�
sylwester i spotkali�my si�,
ca�y nasz zast�p, u Dzika. By�
te� Janek, zaprosi� mnie nawet
do ta�ca; my�la�am, �e zemdlej�.
To by�a cudowna noc, poniewa� ze
wzgl�du na godzin� policyjn�
musieli�my wszyscy zosta� do
rana. Siedzieli�my, �piewali�my,
gadali�my. Ka�dy m�wi�, co
b�dzie robi� po wojnie. Janek
powiedzia�, �e p�jdzie na
uniwersytet i zostanie
adwokatem; ja jeszcze nie wiem,
nie my�l� o tym. Marz�, aby si�
sko�czy�a wojna, to wtedy na
pewno b�d� wiedzia�a, co robi�.
Musz� ko�czy�, mama mnie wo�a,
musimy jecha� do cioci Ani po
mleko.
22 III 44
Nie pisa�am prawie trzy
miesi�ce, ale tyle mieli�my
pracy, poza tym szkolenia
sanitarne. W�a�nie wczoraj ja i
Krysia zda�y�my egzamin. Krysia
to moja najlepsza przyjaci�ka.
Jeste�my sanitariuszkami.
Wczoraj, w pierwszy dzie�
wiosny, by�am z Jankiem na
spacerze nad Wis��.
10 V 44
Janek nie �yje. Zgin�� podczas
akcji. Chcia�abym r�wnie� nie
�y�. Hanka, moja dru�ynowa,
powiedzia�a, �e dzi� umrze� jest
bardzo �atwo, �e trudniej jest
�y�, �e mamy do spe�nienia
zadanie, �e Janek umar� za
Polsk� i my te� musimy walczy�.
Ju� nigdy nikogo nie pokocham i
mam nadziej�, �e zgin� przy
pierwszej okazji.
29 VII 44
Co� si� szykuje. Mamy si�
spotka� 1 sierpnia o godzinie
#/16#00 u Dzika, w pe�nym
rynsztunku. Nareszcie b�dziemy
walczy� z broni� w r�ku. Mam
nadziej�, �e �mier� Janka nie
b�dzie daremna.
Na tym urywa� si� pami�tnik.
Kiedy mama przesta�a czyta�,
wszystkie dziewczyny, ��cznie z
mam� Ka�ki, szlocha�y, a nam te�
by�o jako� g�upio. Kiedy si�
troch� uspokoili�my, mama Ka�ki
opowiedzia�a nam, �e 1 sierpnia
1944 r. wybuch�o Powstanie
Warszawskie, �e bra�a w nim
udzia� ca�a m�odzie� Warszawy,
�e nawet dzieciaki walczy�y.
Zgin�o oko�o 200.000 ludzi, a
Warszaw� Niemcy zr�wnali z
ziemi�. Moja babcia i dziadek
te� walczyli w Powstaniu, mieli
po 16 lat. Teraz co roku 1
sierpnia, o godzinie #/17#00, na
Cmentarzu Pow�zkowskim zbieraj�
si� tysi�ce ludzi, �eby uczci�
pami�� tamtych dni i poleg�ych w
Powstaniu. Postanowili�my, �e od
dzi� my r�wnie� b�dziemy chodzi�
na cmentarz i zapala� znicze na
cze�� tych dzielnych ludzi.
VIII - Klub hipnotyzer�w
VIII
Klub hipnotyzer�w
Przez par� dni po przeczytaniu
pami�tnika nie mogli�my doj�� do
siebie. Nie robili�my �adnych
kawa��w, chodzili�my jacy�
sm�tni, dziewczyny pochlipywa�y.
Byli�my ciekawi, co si� sta�o z
tamt� dziewczyn�, czy prze�y�a
Powstanie, czy mo�e jeszcze
�yje. Teraz jest pewnie starsz�
pani�, w wieku mojej babci.
Jakie to dziwne, �e moja babcia
te� by�a tak� dziewczyn� jak
Magda czy Ka�ka. Nie mog� sobie
tego wyobrazi�.
Rodzice, widz�c, �e jeste�my
tacy sm�tni, zabrali nas do kina
na film o duchach. To by�
ekstrafilm. By� tam taki facet,
kt�ry hipnotyzowa� innych ludzi.
To znaczy kto� le�a� na ��ku, a
on mu m�wi�: �pisz, �pisz, i
tamten rzeczywi�cie spa� (moja
mama pewnie te� by tak chcia�a,
bo ja okropnie d�ugo nie
zasypiam). A p�niej kaza� mu
robi� r�ne rzeczy, na przyk�ad
m�wi�: Wsta� i id�! Usi�d�, i
tak dalej. A on to wszystko
robi�. Potem go budzi�, a tamten
wcale nie pami�ta�, co si�
dzia�o. Fajnie, co?
Po powrocie z kina
postanowili�my za�o�y� klub
hipnotyzer�w. Ale najpierw
trzeba by�o troch� po�wiczy�.
Ka�dy chcia� hipnotyzowa� i
d�ugo nie mogli�my doj�� do
porozumienia, a� wreszcie
postanowili�my ci�gn�� losy.
Wypad�o, �e pierwsza b�dzie
hipnotyzowa� Ka�ka. Kaza�a si�
po�o�y� Magdzie na kanapie,
potem podesz�a do niej i zacz�a
m�wi� grubym g�osem:
- Zaraz za�niesz, policz� do
pi�ciu i b�dziesz spa�. Raz,
dwa, trzy, cztery, pi��... Ju�
�pisz.
- Wcale nie - odpowiedzia�a
Magda - zupe�nie nie chce mi si�
spa�. Mo�esz liczy� i do stu.
Ka�ka okropnie si� obrazi�a i
powiedzia�a, �e Magda jej robi
na z�o�� i specjalnie nie
zasypia i �e to g�upia zabawa,
bo do tego, �eby si� uda�o,
potrzebne jest dobre medium, a
nikt z nas nim nie jest.
Potem pr�bowali�my jeszcze
kilkana�cie razy, ale si� nie
uda�o, a Tomek powiedzia�, �e
zaraz za�nie, ale chyba z nud�w.
No to sko�czyli�my nasze
�wiczenia i obejrzeli�my film w
telewizji. Akurat by� "Mc Gaver"
- fajny film. Ten facet jest
niesamowity, zawsze potrafi
zrobi� co� z niczego i
wszystkich zwyci�y� bez
u�ywania broni.
IX - Ania z Zielonego Wzg�rza
w Zak�tku
IX
Ania z Zielonego Wzg�rza
w Zak�tku
Magda zwariowa�a. Przysz�a na
nasze spotkanie, patrzy�a w
okno, wzdycha�a i robi�a g�upie
miny. Zapyta�em, czy boli j�
brzuch, bo je�li tak, to mam
�wietne lekarstwo, po kt�rym b�l
natychmiast ust�puje. Na to ona
si� obrazi�a i powiedzia�a, �e
jestem grubosk�rny (wcale nie,
mam tak� sam� sk�r� jak ona) i
�e nie dostrzegamy, �e w niej
dokona�a si� przemiana i �e jest
podobna do Ani z Zielonego
Wzg�rza (to taka dziewczyna,
kt�ra mia�a rude w�osy i zawsze
pakowa�a si� w jakie� k�opoty.
Widzia�em film, nawet fajny) i
gdyby mia�a rude w�osy, to zaraz
zauwa�yliby�my podobie�stwo, �e
jeste�my ma�o romantyczni i
nale�y nas uduchowi� (o rany,
czy ona nas chce pozamienia� w
duchy?) i �e zaczniemy od dzi�.
Na pocz�tek powinni�my
wymy�li� r�ne romantyczne nazwy
dla naszego osiedla. Poniewa�
nie mieli�my nic ciekawszego do
roboty, zgodzili�my si�. A wi�c
ulica Burakowa - nazwa
rzeczywi�cie ma�o romantyczna -
zosta�a Alej� Kwitn�cych
Kasztan�w. Powiedzia�em, �e jest
to raczej Aleja Brudnego B�ota,
gdy� ile razy pada deszcz, to
nie da si� tamt�dy przej��, tyle
tam ka�u� i b�ota. Dziewczyny
mnie zakrzycza�y, �e to pi�kna
nazwa i �e wszystko psuj�. No to
ju� siedzia�em cicho. Potem
Ka�ka powiedzia�a, �e nazwa
Zak�tek jest �adna, ale za ma�o
romantyczna i �adniej b�dzie
brzmie� Zak�tek Westchnie�.
- Dobrze, ale kto tam b�dzie
wzdycha�? - spyta� Tomek.
Dziewczyny powiedzia�y, �e z
nami nie mo�na si� bawi� i �e
jak si� nie uspokoimy, to one
wychodz�. Ja te� chcia�em co�
wymy�li� i zaproponowa�em, �eby
taki kawa�ek trawy, gdzie gramy
w nog�, nazwa� Boiskiem Pi�ki
No�nej. No i znowu by�o �le.
Okaza�o si�, �e to wcale nie
jest �adna romantyczna nazwa, bo
to jest przecie� boisko do
pi�ki. Musi by� co�
wymy�lniejszego. D�ugo si�
zastanawia�em, a� w ko�cu
wymy�li�em: Murawa Lataj�cej
Pi�ki. Dziewczyny wybrzydza�y,
�e to g�upia nazwa, ale si�
upar�em.
Potem Tomek chcia� nazwa� nasz
ma�y sklepik Zaczarowanym
Magazynem Rozmaito�ci - te� im
si� nie podoba�o. Trudno tym
dziewczynom dogodzi�. Nasz blok
nazwa�y Ksi�ycow� Planet�,
g�rk� za domem - Wzg�rzem
B��kitnych Ob�ok�w, ale kiedy
trzepak nazwa�y Miejscem Tajnych
Schadzek, to ja i Tomek mieli�my
ju� do�� i poszli�my na rowery.
Na drugi dzie�, by�a to
sobota, spotka�em Ka�k�, jak
sz�a do Magdy, bo um�wi�a si� z
ni� i Magda nie przysz�a, wi�c
chyba co� si� musia�o sta�.
Poszed�em razem z ni�. Na
dzwonek nikt nie odpowiada�, ale
s�yszeli�my, �e kto� jest w
domu. Wreszcie po d�ugim
oczekiwaniu otworzy�a Magda w
r�czniku na g�owie, ca�a
zap�akana. Okaza�o si�, �e chc�c
by� podobna do swojej ukochanej
bohaterki, ufarbowa�a w�osy na
kasztanowo, ale to, co mia�a na
g�owie, ma�o przypomina�o kolor
kasztanowy, raczej skrzy�owanie
marchewki z pomara�cz�.
- Ale jeste� odblaskowa, teraz
to na pewno i w nocy ka�dy ci�
zauwa�y - za�artowa�em.
Kiedy to powiedzia�em, Magda w
ryk, �e jestem z�o�liwy i
niekole�e�ski, �e ona ma
zmartwienie, a ja si� z niej
wy�miewam. Rzeczywi�cie, wysz�o
troch� g�upio. Przeprosi�em j� i
spyta�em, czy pr�bowa�a to zmy�.
M�wi�a, �e od rana nic innego
nie robi, tylko myje w�osy, ale
nic nie schodzi. Powiedzia�em,
�e w�a�ciwie to uda�o si� jej
by� podobn� do Ani, bo ona te�
ufarbowa�a w�osy, tylko chcia�a
z rudych na czarno, i te� si�
jej nie uda�o, bo wyszed� taki
ohydny brudnozielony kolor, i
Maryla (opiekunka Ani) zgoli�a
jej w�osy do go�ej sk�ry.
Ciekawe, co zrobi mama Magdy,
gdy to zobaczy. Magda znowu
zacz�a szlocha�. A przecie� ja
nie chcia�em jej dokuczy�, tylko
przypomnie� podobie�stwo do
ulubionej bohaterki. Wreszcie
wr�ci�a jej mama. Najpierw, gdy
zobaczy�a Magd�, troch� si�
zdenerwowa�a, a p�niej zacz�a
si� okropnie �mia� (te� zna�a t�
ksi��k�).
Obci�a Magdzie w�osy "na
ch�opaka" i powiedzia�a, �e
Magda b�dzie mia�a nauczk�, �eby
nie robi� g�upstw i �e ka�dy
cz�owiek powinien pozosta� sob�,
a nie upodabnia� si� na si�� do
kogo�.
A dlaczego nie? Ja to bym
bardzo chcia� by� podobny do
Supermana.
X - Spe�niamy dobre uczynki
X
Spe�niamy dobre uczynki
Dzisiaj, jak zwykle w
niedziel�, by�em na mszy dla
dzieci o godzinie #/11#00. W
naszym ko�ciele jest taki fajny
ksi�dz, kt�ry nie m�wi d�ugich
kaza� (musz� ze wstydem
przyzna�, �e one mnie troch�
nudz�), tylko po odczytaniu
Ewangelii zbiera dzieciaki ko�o
siebie i zadaje im pytania na
temat us�yszanego tekstu. Jest
to bardzo fajne, bo ka�dy mo�e
co� powiedzie�, a czasem to
nawet dzieci m�wi� �mieszne
rzeczy. No i dzisiaj ksi�dz
opowiada� o spe�nianiu dobrych
uczynk�w, �e bez nich nie mo�na
by� prawdziwie dobrym
chrze�cijaninem.
- A przecie� ka�dy z was
chcia�by nim by�, prawda? -
zapyta�.
Na to wszystkie dzieciaki
wrzasn�y, �e oczywi�cie tak.
Jedna dziewczynka zapyta�a,
jakie s� te dobre uczynki, i
�wietnie, �e o to zapyta�a, bo
sam si� zacz��em zastanawia�, co
by tu zrobi�.
Ksi�dz powiedzia�, �e na
przyk�ad mo�na pom�c jakiej�
starszej pani nie�� siatk� z
zakupami albo pom�c koledze w
lekcjach, je�li ma trudno�ci,
pomaga� mamie w domu, i tak
dalej. I �e jest du�o
mo�liwo�ci, tylko trzeba chcie�
i dobrze si� rozgl�da�.
Po wyj�ciu z ko�cio�a (nasza
Banda chodzi na t� msz�)
zacz�li�my si� zastanawia�, co
by tu zrobi�, �eby by� dobrymi
chrze�cijanami. Ka�ka
powiedzia�a, �e mo�emy i�� do
domu i pom�c mamie sprz�ta�. Na
to Magda, �e dzi� niedziela i �e
jej mama posprz�ta�a ju� wczoraj
i w domu nie ma nic do roboty.
Rzeczywi�cie, u mnie te� by�o
posprz�tane. Zapyta�em Tomka,
czy mu pom�c w lekcjach, ale
odpowiedzia�, �e ju� odrobi�, a
poza tym to nie musz� mu
pomaga�, bo i tak ma lepsze
stopnie ode mnie. To prawda, ja
okropnie bazgrz� i cz�sto
zapominam odrobi� lekcji, za co
Pani stawia minusy, a czasem i
pa��. Przez to mam gorsze
stopnie, ni� m�g�bym mie�, bo
jestem bardzo zdolny, tylko
troch� roztrzepany, tak m�wi
Pani.
Kiedy odpad�y r�ne pomys�y,
zdecydowali�my, �e naj�atwiej
by�oby pom�c nie�� zakupy
jakiej� staruszce, ale nigdzie
nie mogli�my jej dostrzec. To
by�a niedziela i rzadko kto�
chodzi z zakupami. Ka�ka
wymy�li�a, �eby�my poszli do
sklepu (u nas na osiedlu jest
jeden, kt�ry jest czynny w
niedziel�) i tam zaczaili si� na
jak�� staruszk�. Zgodzili�my si�
i poszli�my pod sklep.
Usiedli�my na �awce i
rozgl�dali�my si� za staruszkami
z siatkami, ale niestety nie
by�o nikogo. Ze sklepu
wychodzi�y dzieciaki albo panie
takie jak nasze mamy, kt�re
trudno uzna� za staruszki, albo
tacy faceci, do kt�rych mama nie
pozwala mi si� zbli�a�.
Kiedy przez godzin� nikogo nie
zauwa�yli�my, stracili�my ju�
nadziej� na spe�nienie dobrego
uczynku; i wtedy ze sklepu
wysz�a starsza pani z laseczk� i
siatk�, mo�e nie tak bardzo
ci�k�, ale zawsze... Na ten
widok zerwali�my si� z �awki i
pu�cili�my biegiem w kierunku
naszej staruszki. Pierwszy
dobieg� Tomek (biega najszybciej
w naszej klasie), wyrwa� jej
siatk� z r�k bez s�owa, bo z
przej�cia i zm�czenia nie m�g�
si� odezwa�. Na to przera�ona
kobieta zacz�a krzycze�:
- Z�odziej! Ratunku, ty
�obuzie, taki ma�y, a ju�
kradnie - i ok�ada�a go lask�.
Kiedy podbiegli�my, pani
rozkrzycza�a si� jeszcze
g�o�niej. Zbiegli si� ludzie,
wszyscy zacz�li na nas
wrzeszcze�, szarpa�. Jeden pan
chcia� ju� wzywa� policj�. Na
szcz�cie sz�a akurat do sklepu
mama Magdy. Przera�ona podbieg�a
i stara�a si� wyja�ni�, o co
chodzi. Kiedy z p�aczem (wstyd
przyzna�, ale wszyscy
beczeli�my) opowiedzieli�my jej,
�e starali�my si� spe�ni� dobry
uczynek, aby by� dobrymi
chrze�cijanami, i �e chcieli�my
tylko pom�c tej pani, to przez
chwil� wszyscy wygl�dali, jakby
os�upieli, a potem rykn�li takim
�miechem, �e �miali si� i �miali
bez przerwy. Nie wiem jak d�ugo,
bo jak tylko nas pu�cili, to
p�dem uciekli�my. No i sami
widzicie, jak trudno spe�nia�
dobre uczynki.
XI - Pi�kna Jolka
XI
Pi�kna Jolka
Wczoraj Pani powiedzia�a, �e
b�dziemy mie� now� kole�ank�,
Jolk�. Ta Jolka by�a przez par�
lat w Stanach i tam chodzi�a do
szko�y. Pani powiedzia�a, �e na
pocz�tku mo�e by� Jolce troch�
ci�ko i �e powinni�my by� dla
niej mili, bo ona nie zna tu
nikogo.
Byli�my bardzo ciekawi, jak
wygl�da ta "nowa". Dziewczyny
m�wi�y, �e pewnie b�dzie
zadziera� nosa z powodu tej
Ameryki, ale my, ch�opaki,
uwa�ali�my, �e s� zazdrosne. No
i dzi� przysz�a.
Ludzie, ale �liczna! Podobna
do takiej lalki Magdy, Barbie.
Ma d�ugie, bardzo jasne w�osy.
Ubrana wystrza�owo, w jakie�
odblaskowe ciuchy. Powiedzia�a,
�e nazywa si� Jola Kami�ska i �e
jest jej bardzo przyjemnie, �e
b�dzie chodzi�a do naszej klasy.
Na przerwie wszyscy j� obst�pili
i zadawali mn�stwo pyta�. Wcale
nie wygl�da�o na to, �eby by�o
jej trudno. Powiedzia�a, �e to
okropna buda, �e ona chodzi�a w
Ameryce do fantastycznej szko�y,
�e u nas jest brudno i brzydko.
Sami wiemy, �e nasza szko�a nie
jest pi�kna, ju� wam o tym
opowiada�em, ale kiedy ona tak
powiedzia�a, zrobi�o si� nam
przykro, bo mimo wszystko lubimy
nasz� szko��.
Ka�ka wrzasn�a, �e jak si�
jej nie podoba, to niech wraca
do tej swojej Ameryki. Jolka
odpowiedzia�a, �e z wielk�
ch�ci�, ale jej rodzice musieli
wr�ci� do Polski i pewnie
nied�ugo zn�w gdzie� pojad�, bo
jej tata jest jak�� wa�n� figur�
i ci�gle gdzie� go wysy�aj�.
Musz� wam powiedzie�, �e jak
j� zobaczy�em, to prawie si�
zakocha�em, taka by�a �adna, ale
p�niej, jak tak gada�a, to mi
zupe�nie przesz�o - pomy�la�em,
�e jest okropnie g�upia i
zarozumia�a. Nie lubi� takich
dziewczyn.
Nie wiem jak wy, ale ja bardzo
cz�sto si� zakochuj�; mama m�wi,
�e jestem zbyt kochliwy i �e jak
b�d� starszy, to mi przejdzie, i
dopiero wtedy zakocham si�
naprawd�. No wi�c, ostatnio moj�
dziewczyn� jest Karolina (co
prawda ona o tym nie wie). Nie
jest mo�e tak �adna jak Jolka,
ale du�o fajniejsza, kole�e�ska,
mi�a i fajnie gra w pi�k�.
Dobrze, �e nie zakocha�em si� w
tej g�upiej Jolce, a ma�o
brakowa�o.
Jolka chodzi�a do naszej klasy
tylko tydzie�, a potem znikn�a.
Pani powiedzia�a, �e rodzice
przenie�li j� do ameryka�skiej
szko�y. Pani m�wi�a to tak,
jakby by�a zadowolona, �e ona
nie b�dzie chodzi� do naszej
klasy. Pewnie te� jej nie
lubi�a.
XII - Wirtualne zwierz�tka
XII
Wirtualne zwierz�tka
W naszej klasie panuje sza� na
wirtualne zwierz�tka. Ciekaw
jestem, czy u was te�? Z
pocz�tku nie wiedzia�em, co si�
dzieje. Co jaki� czas kt�re� z
dzieciak�w wo�a�o: O rany!
Zapomnia�em nakarmi� rybk�,
albo: Ojej! Musz� wyprowadzi�
psa na spacer lub pog�aska� kota
i tak dalej. Patrzy�em na nich i
pyta�em, gdzie maj� tego psa czy
kota, a oni wyjmowali taki
breloczek z przyciskami i
pokazywali te swoje zwierz�tka.
Okazuje si�, �e mo�na hodowa�
takie wirtualne stworzenie i
trzeba o nie dba�; karmi�,
wyprowadza� na spacer, g�aska�.
Jak si� w por� tego nie zrobi,
to zwierz� mo�e zdechn�� i
zabawka jest do wyrzucenia.
�mieszne. W klasie ju� prawie
wszyscy, opr�cz naszej Bandy,
maj� takie breloczki.
Pomy�la�em, �e mo�e te�
chcia�bym taki mie�.
Kiedy powiedzia�em o tym
mamie, to si� okropnie
zdenerwowa�a. Powiedzia�a, �e
ludziom si� zupe�nie ju� w
g�owie poprzewraca�o, �e lepiej
by by�o, gdyby taki dzieciak
nakarmi� bezpa�skiego psa albo
przygarn�� chorego kota, czy
pom�g�by innym ludziom
potrzebuj�cym tej pomocy, a nie
uczy� si� g�aska� jaki� kawa�ek
plastiku. Potem wszyscy si�
dziwi�, �e "g�wniarze" (tak
powiedzia�a moja mama, ale
m�wi�em ju�, �e si� strasznie
zez�o�ci�a) napadaj� na
staruszki dla paru z�otych,
zupe�na znieczulica.
Potem kaza�a mi nakarmi� rybki
(oczywi�cie prawdziwe); sam o
nich pami�ta�em, ale mama by�a
nadal z�a. Kaza�a mi wyj�� z
Bobikiem, wynie�� �mieci,
posprz�ta� na biurku, wytrze�
kurze w swoim pokoju, a przede
wszystkim nie wspomina� wi�cej o
tych g�upotach.
Kiedy spe�ni�em wszystkie
polecenia bez szemrania, bo jak
mama jest naprawd� z�a, nie
warto dyskutowa� ani si�
sprzeciwia�, poszed�em z psem na
spacer. Patrzy�em, jak Bobik
bawi si� z innymi psami, czasami
przybiega do mnie, pomerda
ogonem i gna dalej w swoich
wa�nych, psich sprawach. I
pomy�la�em, �e mama ma troch�
racji, chocia� mo�e
niepotrzebnie si� a� tak
zez�o�ci�a, to w ko�cu tylko
zabawka.
Ale naprawd� wol� mojego
przyjaciela, kt�ry zawsze
serdecznie mnie wita, wieczorem
pakuje si� do ��ka i przyjemnie
grzeje, a gdy si� k�pi�, to
siedzi obok wanny i pilnuje, czy
nie dzieje mi si� krzywda. W
domu nazywaj� go przez to
"nia�k�". Nawet je�li musz� z
nim wyj�� na dw�r, kiedy wcale
mi si� nie chce rusza� z domu,
to i tak bym go nie zamieni� na
�aden g�upi breloczek, ani moich
�licznych rybek, kt�re jak tylko
podchodz� do akwarium,
przyp�ywaj�, wiedz�c, �e je
zaraz nakarmi�.
Na drugi dzie� rozmawia�em o
tym z Ka�k� i Tomkiem. Oni te�
stwierdzili, �e wol� prawdziwe
zwierz�ta.
XIII - Miesi�c prezent�w
XIII
Miesi�c prezent�w
Dzisiaj Pani zapyta�a, jak�
por� roku lubimy najbardziej.
Wszyscy zacz�li krzycze�, �e
lato, bo wtedy s� wakacje. Pani
si� z nami zgodzi�a, �e to te�
jej ulubiona pora roku, ale jaki
miesi�c, opr�cz wakacji, lubimy
najbardziej.
Anka powiedzia�a, �e jej
ulubionym miesi�cem jest maj, bo
wtedy kwitn� drzewa, kwiaty,
�piewaj� ptaki - taka z niej
romantyczka.
Ka�ka powiedzia�a, �e
najfajniej jest zim�, bo mo�na
je�dzi� na nartach.
A ja my�l�, �e najwspanialszym
miesi�cem jest Miesi�c
Prezent�w, to znaczy grudzie�.
Sz�stego grudnia s� miko�ajki i
zawsze znajduj� w kapciu jak��
niespodziank�. Potem s� moje
urodziny i te� dostaj� du�o
wspania�ych prezent�w, zdmuchuj�
�wieczki na torcie i w og�le
jest fajnie. I wreszcie Wigilia
- najwspanialszy moment w ca�ym
roku. Choinka, �wi�ty Miko�aj -
tony prezent�w, �wi�ta. Potem
sylwester i strzelanie rakiet.
Kiedy to powiedzia�em, to
wszyscy si� ze mn� zgodzili, �e
grudzie� to rzeczywi�cie
najfajniejszy miesi�c.
No w�a�nie, teraz ju� jest
listopad i nied�ugo trzeba pisa�
list do �wi�tego Miko�aja. Czy
wierzycie w �wi�tego Miko�aja?
Przyznam si� wam, �e jak by�em
ma�y, w I klasie, to wierzy�em,
ale m�j kolega, Przemek,
powiedzia� mi, �e kiedy� znalaz�
w szafie prezenty, kt�re potem
by�y pod choink�; teraz wie, �e
to rodzice podk�adaj� pod
choink� prezenty. Troch� si�
zmartwi�em, bo bardzo lubi�em
�wi�tego Miko�aja. Kiedy
powiedzia�em mamie, �e nie
wierz� ju� w �wi�tego Miko�aja i
nie b�d� pisa� do niego listu,
to mama powiedzia�a, �e jak nie
chc�, to mog� nie pisa�, ale
b�dzie mi g�upio, jak nic nie
dostan� pod choink�. Mo�e
rzeczywi�cie, na wszelki
wypadek, napisz�, a mo�e Przemek
si� pomyli� i �wi�ty Miko�aj
istnieje?
D�ugo si� zastanawia�em, o
jaki prezent prosi�, i wreszcie
napisa�em taki list:
�wi�ty Miko�aju!
Serdecznie Ciebie pozdrawiam i
prosz� Ci�, aby� przyni�s� mi
pod choink� "Wysp� pirat�w" (to
s� klocki lego) i puszk� chapi
dla mojego psa Bobika. Bardzo
dzi�kuj� i prosz�, przyjmij ode
mnie w prezencie muszl�, kt�r�
znalaz�em w tym roku nad morzem.
Pomy�la�em sobie, �e �wi�temu
Miko�ajowi b�dzie przyjemnie,
kiedy te� co� dostanie, a nie
tylko list z pro�bami.
No i min�a ju� Wigilia.
�wi�ty Miko�aj chyba ucieszy�
si� z mojego prezentu, bo pod
choink� by�o moje wymarzone lego
i Bobik te� dosta� swoj� puszk�.
Bardzo stara�em si� zobaczy�,
czy to rodzice podk�adaj�
prezenty czy �wi�ty Miko�aj, ale
nie uda�o mi si� ani podejrze�
rodzic�w, ani zobaczy� �wi�tego
Miko�aja. Opr�cz lego dosta�em
wiele innych prezent�w, na
przyk�ad ksi��k� pt. "Rekreacje
Miko�ajka" - bardzo �mieszn�.
Mama czyta�a mi troch� na g�os
i rodzice za�miewali si�
okropnie, bardziej ni� ja, bo co
jest �miesznego w tym, �e tata
Miko�ajka zabra� mu rower i
�ciga� si� na nim ze swoim
s�siadem, a� go zniszczy� (to
znaczy rower, nie s�siada). To
wcale nie�mieszne. Kiedy ja
dosta�em rower i m�j tata go
wzi��, by go wypr�bowa�, i
je�dzi� na nim godzin�, a ja
sta�em i czeka�em, to wcale mi
si� nie chcia�o �mia�. Kiedy
powiedzia�em to mamie, zacz�li
si� z tat� �mia� jeszcze
bardziej. Ju� wam m�wi�em, �e
doro�li maj� dziwaczne poczucie
humoru.
XIV - Bezpieczne miasto
XIV
Bezpieczne miasto
U nas w szkole od paru dni
trwa akcja "Bezpieczna szko�a",
kt�ra odbywa si� w ramach
szerszej akcji "Bezpieczne
miasto". Polega to na tym, �e
Pani opowiada nam o r�nych
okropno�ciach, jakie mog� si�
nam przydarzy� w szkole, w
drodze do szko�y lub w domu. I
m�wi, jak si� zachowa�, gdy co�
takiego nas spotka.
A dzi� przyszed� policjant i
wy�wietli� nam film, w kt�rym
pokazano r�ne wypadki i
zachowania dziecka prawid�owe i
nieprawid�owe, a p�niej pyta�
nas, jak my by�my si� zachowali
w takiej sytuacji. Mi�dzy innymi
m�wi�, �eby�my nigdy nie
chodzili z �adnym nieznajomym,
nie otwierali nikomu drzwi, jak
jeste�my sami w domu, nawet
listonoszowi, ani nie m�wili, �e
nikogo nie ma w domu, bo mo�e to
by� z�odziej, kt�ry chce wybada�
sytuacj�. �eby�my nawet kolegom
nie pokazywali w domu �adnych
cennych rzeczy, no, tu ju�
troch� przesadzi�, bo jak Tomek
do mnie przyjdzie, ja mam przed
nim chowa� rzeczy jak przed
z�odziejem? To by dopiero by�a
przyja��! Kiedy zapyta�em o to
policjanta, to troch� si�
speszy� i powiedzia�, �e to
dotyczy raczej ma�o znanych i
przypadkowych koleg�w.
Zar�wno Pani, jak i ten
policjant m�wili nam, �eby�my
nie bali si� ani nie wstydzili
krzycze� o pomoc i ucieka� co
si� w nogach.
Bardzo si� tym wszystkim
zdenerwowa�em, bo cz�sto sam
zostaj� w domu i dzisiaj, jak
wraca�em ze szko�y, to
rozgl�da�em si� na wszystkie
strony, czy kto� za mn� nie
idzie. W pewnej chwili przed
sam� klatk� jaki� pan zapyta�
mnie, czy tata jest w domu.
Bardzo si� przerazi�em i
zacz��em ucieka� i wrzeszcze�:
Pomocy, pomocy!!
Na szcz�cie na podw�rku by�a
gospodyni naszego domu, kt�ra
mnie z�apa�a i zapyta�a, co mi
si� sta�o. Kiedy jej wyja�ni�em,
rozejrza�a si� wok�, ale ten
pan ju� znikn��. Potem
odprowadzi�a mnie do mieszkania,
bo si� okropnie ba�em, i
poczeka�a, a� zamkn� drzwi.
Zadzwoni�em do mamy, kt�ra
zdenerwowana natychmiast
przyjecha�a taks�wk� do domu.
Potem przyjecha� tatu� i Micha�
i wszyscy si� okropnie
denerwowali.
Mama zadzwoni�a do gospodyni i
wypyta�a j� o ca�e wydarzenie.
Potem postanowi�a zawiadomi�
policj�. Ale jeszcze nim
zatelefonowa�a, kto� zadzwoni�
do drzwi. Kiedy otworzy�em,
wrzasn��em na ca�e gard�o: To
on! Tato, to on! - i zwia�em do
pokoju. Tatu� wyskoczy� z gro�n�
min� i stan�� jak wryty. Okaza�o
si�, �e to by� s�siad z do�u,
kt�ry pracuje razem z tat� i
przyszed� w jakich� s�u�bowych
sprawach. Sta� speszony i troch�
przestraszony i powiedzia�, �e
spotka� mnie ju� przed po�udniem
i by� bardzo zdziwiony moim
zachowaniem. Przyszed� wyja�ni�,
co si� sta�o.
Rodzice zawo�ali mnie do
pokoju, ale nie chcia�em wyj��,
bo si� okropnie wstydzi�em, �e
nie pozna�em tego pana. Ze
strachu chyba rozum mi si�
pomiesza�.
Mama powiedzia�a, �e to wstyd
nie poznawa� s�siad�w. Sam wiem,
�e to wstyd. I musz� rozr�nia�
ludzi obcych od znajomych i �e w
sumie to mo�e dobrze zrobi�em,
ale przedtem nale�a�o si� lepiej
przyjrze� "napastnikowi",
szczeg�lnie �e dzia�o si� to na
dworze, gdzie kr�ci si� du�o
ludzi z naszego bloku.
Powiedzia�em, �e to pewnie
przez te zaj�cia w szkole o
bezpiecznym mie�cie. Mama
uzna�a, �e to bardzo po�yteczna
akcja, bo wiele dzieciak�w
zachowuje si� bardzo g�upio, ale
jak poszed�em do swojego pokoju,
to s�ysza�em, �e si� rodzice z
tym s�siadem okropnie �miali.
Ciekawe z czego?
M�wi� wam, to by� straszny
dzie�, chocia� wszystko si�
dobrze, a nawet przyjemnie
sko�czy�o, bo wieczorem
pojechali�my z tatusiem na
rowerach na lody.
XV - Kosmiczna awantura
XV
Kosmiczna awantura
Wczoraj by�a kosmiczna
awantura. Pani dyrektor przysz�a
do naszej klasy i powiedzia�a,
�e wszyscy ch�opcy dostan� pa��
ze sprawowania, �e wezwie
rodzic�w, �e nie b�dzie �adnej
imprezy karnawa�owej i �e w
og�le jeste�my chuligani, nie
mamy serca, bo wywr�cili�my
chorego, a w�a�ciwie kalekiego
koleg�. (Dobrze, �e nie by�o
Paw�a, bo on okropnie nie lubi,
aby mu przypomina�, �e jest
chory). M�wi�a tak, a w�a�ciwie
krzycza�a, przez 20 minut. My
siedzieli�my cicho, bo ju�
przecie� kilka razy m�wili�my,
�e to by� wypadek przy zabawie.
Sam Pawe� jej t�umaczy�, �e nic
si� nie sta�o, �e nie mo�na
nikogo wini� - nic nie pomog�o.
Ale, ale, wy przecie� nie
wiecie, o co chodzi, i pewnie
nie znacie Paw�a, wi�c zaczn� od
pocz�tku. W naszej klasie jest
Pawe� - bardzo fajny kolega,
najlepszy matematyk i
komputerowiec (mamy zaj�cia z
komputerami). Pawe� ma
fantastyczny w�zek, kt�rym
wsz�dzie je�dzi. Za pomoc�
specjalnych przycisk�w mo�e
sterowa� w�zkiem, jak chce.
Jecha� wolno, szybko, skr�ca�,
hamowa�. M�wi� wam, ekstra! Sam
chcia�bym mie� taki w�zek. Pawe�
nie musi nigdzie chodzi�,
wsz�dzie dojedzie, ale kiedy
pomy�l�, �e on nie mo�e chodzi�,
biega�, je�dzi� na rowerze czy
na rolkach, to ju� mu nie
zazdroszcz�. (Pawe�, jak by�
ma�y, to zachorowa� na jak��
chorob�, kt�ra spowodowa�a, �e
nie mo�e chodzi�. Te choroby to
�wi�stwo, chcia�bym by� lekarzem
i wszystkie je zwalczy�).
Wszystko zacz�o si� od tego
w�zka. Na przerwie
postanowili�my si� bawi� w
policjant�w i z�odziei.
Oczywi�cie, jak si� domy�lacie,
wozem policyjnym by� w�zek
Paw�a, a on sam dowodz�cym
po�cigiem. Na stopniach wozu
jecha�o trzech policjant�w:
Marek, Tomek i ja. Marek mia�
gwizdek, kt�ry by� syren�
policyjn�. Jechali�my na
sygnale, goni�c z�odziei, no i,
niestety, zdarzy� si� wypadek. Z
lewej strony, prosto pod ko�a,
wpad� jaki� pierwszak. Pawe�
zahamowa� zbyt gwa�townie i
wszyscy�my wylecieli jak z
procy. W�a�ciwie nikomu si� nic
nie sta�o; Pawe� tylko skr�ci�
nog� i ma j� w gipsie, ale
przecie� i tak nie m�g� chodzi�,
wi�c mu wszystko jedno. Wcale
nie mia� do nas pretensji - to
naprawd� fajny kolega.
Ale rodzice Paw�a zrobili w
szkole awantur� "za brak dozoru"
- tak m�wi�a nasza Pani - i
zagrozili, �e jak si� to
powt�rzy, to poskar�� do
kuratorium i zabior� Paw�a z
naszej szko�y - by�aby szkoda,
bo go wszyscy bardzo lubimy, a w
tym roku zosta� nawet
przewodnicz�cym.
Pani kategorycznie zabroni�a
nam na przerwach biega�, skaka�,
i krzycze�. Ciekawe, co mamy w
takim razie robi� - przecie� to
nie lekcje. No, ale pewnie co�
wymy�limy. Kiedy to
powiedzia�em, Pani odrzek�a, �e
nie ma w�tpliwo�ci i �e w�a�nie
obawia si�, co to b�dzie. Zawsze
m�wi�em, �e baby to tch�rze,
opr�cz Ka�ki, oczywi�cie.
XVI - Blebu�ny poniedzia�ek
XVI
Blebu�ny poniedzia�ek
Dzisiaj zn�w �ni� mi si�
Malaczek, a to jak zwykle
oznacza k�opoty. Malaczek to
taki paskudny, z�o�liwy stworek,
kt�ry lubi si� wym�drza� i
wsz�dzie si� wpycha. Trudno mi
go opisa�, wi�c b�d� musia� go
wam chyba narysowa�. Malaczek ma
du�� okr�g�� g�ow�, odstaj�ce
uszy, d�ugi haczykowaty nos i
patykowate r�ce i nogi. Szerokie
usta zawsze z�o�liwie
u�miechni�te. Ubrany jest w
zielone, kr�tkie spodenki i
czerwon� bluz�. Sk�d si� wzi��
Malaczek? - trudno powiedzie�.
Kiedy�, jak by�em z�y, ju� sam
nie wiem na co, rysowa�em r�ne
stworki ze z�o�liw� min�, a�
wreszcie wyszed� mi taki podobny
do Malaczka - tak go nazwa�em. I
teraz, jak si� w�ciekam, to go
rysuj�, a on mi si� potem �ni i
wyczynia r�ne hece. Zauwa�y�em,
�e jak mi si� �ni, to nast�pny
dzie� jest jaki� pechowy.
No i dzisiaj zacz�o si� od
samego rana. Najpierw nie
chcia�o mi si� wsta�. Przy
�niadaniu wyla�em herbat� i tata
si� zez�o�ci�. Potem zapomnia�em
worka z kapciami i w szkole
musia�em chodzi� w skarpetkach.
Na lekcji polskiego okaza�o si�,
�e nie odrobi�em lekcji i
dosta�em minus, a na angielskim
gada�em i wylecia�em za drzwi.
Na przerwie pobi�em si� z grubym
Konradem i nie�le oberwa�em. Po
drodze ze szko�y pok��ci�em si�
ze swoim najlepszym przyjacielem
Tomkiem.
Kiedy przyszed�em do domu,
by�em ju� tak zm�czony i z�y, �e
nic nie chcia�o mi si� robi� i
kiedy mama poprosi�a mnie, �ebym
poszed� do sklepu po �mietan�,
to zacz��em krzycze�, �e mi si�
nie chce, �e nigdzie nie p�jd�.
Zupe�nie jakby Malaczek we mnie
siedzia� i tak wrzeszcza�. Mama
si� bardzo rozgniewa�a i
powiedzia�a, �e za kar� nie b�d�
ogl�da� mojego ulubionego
serialu "Mc Gaver". Wtedy si�
rozp�aka�em i opowiedzia�em
mamie o ca�ym tym blebu�nym dniu
i �e to wszystko wina Malaczka.
Mama chyba zrozumia�a, �e to
Malaczek jest taki okropny, i
poradzi�a mi, �ebym zniszczy�
wszystkie jego portrety i ju�
nigdy go nie rysowa�.
To by�a dobra rada. Z
przyjemno�ci� podar�em wszystkie
wizerunki Malaczka i tak si�
sko�czy� najblebu�niejszy dzie�
w moim �yciu.
Czy uwierzycie, �e to pomog�o
i nigdy mi si� ju� nie przy�ni�?
Oczywi�cie to nie znaczy �e od
tej pory wszystko by�o idealne,
ale ju� nigdy nie wydawa�o si�
tak okropne.
XVII - Stowarzyszenie �ywych
Poet�w
XVII
Stowarzyszenie
�ywych Poet�w
Wczoraj Micha� z Ink� (Micha�
to m�j brat, a Inka to jego
dziewczyna - ju� wam o nich
opowiada�em) ogl�dali na wideo
film pt. "Stowarzyszenie
Umar�ych Poet�w" - troch� nudny
i smutny, a nawet dziwaczny.
Film by� o takim nauczycielu,
kt�ry uczy� inaczej ni� inni.
Fajny ten nauczyciel; kaza� na
przyk�ad swoim uczniom wchodzi�
na �awk� i wrzeszcze� (mnie
wcale nie musia�by zach�ca�, ja
sam potrafi�). Nasza Pani, jak
tak zrobi�em na lekcji, da�a mi
pa��, �adna sprawiedliwo��! No i
ten nauczyciel spotyka� si� ze
swoimi uczniami noc� w grocie i
przy �wiecach czytali wiersze
dawnych poet�w. St�d tytu�
filmu.
Akurat tak si� z�o�y�o, �e
Pani poprosi�a, �eby�my
spr�bowali w domu napisa�
wiersz. Ja to nawet lubi�
wymy�la� wiersze i napisa�em
taki:
Idzie robak i wzdycha,@ do
licha, co si� na tym �wiecie
dzieje?@ Idzie robak w le�ne
knieje i wzdycha,@ do licha.@
Siada robak na kanapie@ i
chrapie.@
Tomek i Ka�ka powiedzieli, �e
za skarby nie wymy�l� �adnego
wiersza, wi�c postanowili�my z
Magd� im pom�c. Wynikn�a z tego
tak fajna zabawa, �e
stwierdzili�my, �e b�dziemy
razem pisa� wiersze, a p�niej
je odczytywa�. Za�o�ymy
Stowarzyszenie Poet�w, tylko
�ywych, bo b�dziemy czyta� swoje
wiersze, a jeste�my przecie�
�ywi. I tak powsta�o
Stowarzyszenie �ywych Poet�w.
By� tylko pewien problem