2332

Szczegóły
Tytuł 2332
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

2332 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 2332 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

2332 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Krystyna Drzewiecka Pi�tka z Zak�tka Zak�ad Nagra� i WYdawnictw Zwi�zku Niewidomych Warszawa 2001 Sk�ad, druk i oprawa Zak�ad Nagra� i Wydawnictw Zwi�zku Niewidomych, Warszawa, ul. Konwiktorska 9 Przedruk: "Wydawnictwo Pr�szy�ski i S_ka" Warszawa 2000 Korekta: U. Maksimowicz i I. Stankiewicz Moim Synom, bez kt�rych nie powsta�aby ta ksi��ka I - Sk�d si� wzi�a Pi�tka z Zak�tka I Sk�d si� wzi�a Pi�tka z Zak�tka Zanim przedstawi� wam nasz� pi�tk�, poznajcie najwa�niejszego jej cz�onka, czyli Bobika. Bobik to pies, ale pies niezwyk�y, bo jamnik. Podobno, tak m�wi m�j tata, psy dziel� si� na jamniki i te inne. Co prawda, mama twierdzi, �e tak uwa�aj� wszyscy w�a�ciciele swoich rasowych i nierasowych ps�w. Ale co tam. Bobik i tak jest wyj�tkowy. To on wytropi� z�odzieja rower�w, ale o tym dowiecie si� p�niej. A wi�c (Pani m�wi, �e nie zaczyna si� zdania od wi�c, ale to strasznie trudne; pr�bowali�cie co� powiedzie� bez wi�c?) Bobik to rudy, d�ugow�osy jamnik z czarnym nosem i o bardzo m�drym spojrzeniu. A teraz reszta bandy. Zaczn� od dziewczynek, podobno maj� pierwsze�stwo. Ciekawe dlaczego? To niesprawiedliwe, �e dziewczynek nie mo�na bi�, ale one mog� bi� ch�opc�w. Taka Ka�ka to bije si� lepiej ni� wielu ch�opak�w, wi�c ona mo�e kogo� uderzy�, a jej odda� nie wolno? No w�a�nie, Ka�ka jest w naszej bandzie. Ma kr�tkie jasne w�osy, niebieskie oczy, troch� zadarty piegowaty nos, ale nie bardzo. W og�le jest fajna, nosi d�insy, chodzi po drzewach i je�dzi na rowerze jak szatan. Siedzimy razem w jednej �awce. Zapomnia�em wam powiedzie�, �e wszyscy opr�cz Magdy chodzimy do jednej klasy, III�a. Magda chodzi do szko�y muzycznej, te� do trzeciej klasy, i uczy si� gra� na skrzypcach. Kiedy� by�em u niej w domu, jak �wiczy�a. O rany! To by�o okropne, jakby kto� je�dzi� gwo�dziem po szybie, ale Magda m�wi, �e jak si� ju� nauczy, to b�dzie gra�a tak pi�knie jak Paganini (to podobno najs�ynniejszy skrzypek na �wiecie, ju� nie �yje) i b�dzie z koncertami je�dzi�a po ca�ym �wiecie. A ja widzia�em w telewizji tak� dziewczyn�, kt�ra gra�a na skrzypcach ca�kiem fajnie (nie tak jak Magda). No to ju� wiecie, jak si� nazywa druga dziewczyna z naszej paczki. Magda jest inna ni� Ka�ka, ma d�ugie w�osy, chodzi w sukienkach, nie bije si� z ch�opakami, czasem p�acze, ale jest kole�e�ska i cz�sto zaprasza nas wszystkich do siebie do domu i cz�stuje przepysznymi ciasteczkami, kt�re piecze jej mama. No, tyle o dziewczynach. Teraz opisz� wam Tomka. Tomek to m�j najlepszy kolega. �wietnie gra w nog� i pi�knie rysuje. Kiedy� narysowa� Bobika, wygl�da� zupe�nie jak prawdziwy. Teraz kilka s��w o mnie. Nazywam si� Krzy� Paszkowski i mam starszego brata i psa (Bobika ju� znacie). M�j brat Micha� jest ju� na studiach i ma dziewczyn� Ink�, strasznie mi��. Czasami zabieraj� mnie do kina lub na pizz�. Bardzo to lubi�. A w og�le jestem zupe�nie zwyk�ym ch�opakiem. Mama m�wi, �e okropna ze mnie gadu�a, ale czy to moja wina, �e mam tyle do powiedzenia. Aha, zapomnia�em wam wyja�ni�, sk�d ta nazwa Pi�tka z Zak�tka. Zak�tek to nazwa ulicy, na kt�rej mieszkamy. Ta ulica jest na �oliborzu, to dzielnica Warszawy. Mama opowiada�a mi, sk�d si� wzi�a nazwa �oliborz; po francusku joli bord znaczy pi�kny brzeg. �adnie, prawda? No, wreszcie sko�czy�em opisywa� nasz� band�, a my�la�em �e uda mi si� to zrobi� kr�tko, jak w tym wypracowaniu, kt�re Pani nam zada�a. Kaza�a opisa� wizyt� u kolegi. To ja napisa�em tak: "Poszed�em do mojego przyjaciela Tomka, ale go nie by�o, wi�c wr�ci�em do domu". Koniec. Kropka. Pani si� strasznie �mia�a, ciekawe dlaczego. Tomka naprawd� nie by�o w domu. Nie wiem, czy zauwa�yli�cie, �e doro�li maj� dziwne poczucie humoru, �miej� si� nie wiadomo z czego, a cz�sto z rzeczy zupe�nie powa�nych. Kiedy�, dawno temu, jeszcze w I klasie, Pani si� na mnie zdenerwowa�a i powiedzia�a, �e jak mi si� nie podoba, to mog� si� wypisa� ze szko�y, no to ja wsta�em i poszed�em do pani dyrektor i poprosi�em, �eby mnie wypisa�a ze szko�y, ale pani dyrektor powiedzia�a, �e Pani tak tylko �artowa�a (�adne �arty) i nie mog� si� wypisa� i �e jestem pierwszym pierwszoklasist�, kt�ry przyszed� sam, nie doprowadzony przez dy�urnych. Jak to opowiedzia�em w domu, to moi rodzice pok�adali si� ze �miechu, naprawd�, a ja nie widzia�em w tym nic �miesznego. Ale jak im si� zrobi jaki� fajny kawa�, naprawd� �mieszny, to wcale si� nie �miej�. Kiedy� postawi�em tacie ko�o ��ka misk� z wod�. Gdy si� obudzi�, wszed� do niej i ca�y si� zachlapa�. To by�o okropnie �mieszne, ale rodzice wcale si� nie �miali, tylko strasznie zdenerwowali. Mam racj�, m�wi�c, �e u doros�ych to poczucie humoru jest jakie� dziwne. II - Jak powsta�a nasza banda II Jak powsta�a nasza banda Pewnie chcieliby�cie wiedzie�, jak powsta�a nasza banda? A wi�c (znowu to wi�c) by�o tak. Kiedy by�em jeszcze ma�y i mia�em i�� do I klasy, bardzo si� ba�em, �e nikogo nie znam, �e wszyscy b�d� si� ze mnie �miali, i bardzo bola� mnie brzuch. Czy was te� boli brzuch, jak si� czego� boicie? Bo mnie okropnie. No wi�c szed�em do tej szko�y i wstyd powiedzie�, troch� p�aka�em. Wi�kszo�� dzieciak�w zna�a si� z przedszkola, ale ja chodzi�em do przedszkola daleko od domu, tam gdzie kiedy� mieszka�em, i nikogo nie zna�em. Nagle zobaczy�em, �e jeden ch�opak p�acze bardziej ode mnie i zrobi�o mi si� ra�niej, �e nie tylko ja jestem beks�. Podszed�em do niego i zapyta�em, dlaczego p�acze, a on odpowiedzia�, �e nie wie, i przesta� p�aka�. Usiedli�my razem i p�niej wracali�my razem i okaza�o si�, �e mieszkamy w jednym domu, tylko Tomek, bo to by� w�a�nie Tomek, w innej klatce. Od tej pory codziennie chodzimy razem do szko�y i razem wracamy. R�wnie� codziennie spotykamy si� i razem bawimy. I tak by�o do czasu, kiedy Pani w szkole zrobi�a Wielkie Przesadzanie. Wszystkich ch�opc�w posadzi�a z dziewczynkami, �eby mniej gadali. Mnie posadzi�a z Ka�k�. By�em na ni� w�ciek�y, �e nie siedz� z Tomkiem, i przez par� dni rzeczywi�cie nie odzywa�em si� podczas lekcji, ale p�niej okaza�o si�, �e Ka�ka jest bardzo fajna, po�ycza flamastry czy d�ugopis, jak zapomn�, co mi si� cz�sto zdarza, i gada si� z ni� r�wnie fajnie jak z Tomkiem. Pani ju� sama nie wie, jak nas poprzesadza�, bo jest nas za du�o, �eby ka�dy siedzia� sam. Teraz wracamy we tr�jk� do domu i razem je�dzimy na rowerach, ju� wam chyba wspomina�em, �e Ka�ka je�dzi jak szatan. Pewnego dnia jeden taki Piotrek z V klasy popchn�� Ka�k� i jak ona spad�a z roweru, to zacz�� si� strasznie �mia�. By�o to okropnie wstr�tne. Ka�ka chcia�a mu odda�, ale by� silniejszy i j� przewr�ci�, no to wtedy my z Tomkiem rzucili�my si� na niego i troch� mu do�o�yli�my, a jak jeszcze Bobik przyszed� nam z pomoc�, to ten wstr�tny Piotrek ucieka�, a� si� kurzy�o. Od tej pory postanowili�my za�o�y� band�, �eby si� broni� przed takimi wstr�ciuchami. Niedawno w telewizji widzia�em film pt. "Trzech Muszkieter�w", bardzo fajny. Ich dewiz� (tych muszkieter�w) by�o "jeden za wszystkich, wszyscy za jednego". Uznali�my, �e to b�dzie r�wnie� nasze has�o. Postanowili�my za�o�y� Band� Muszkieter�w. Spotkali�my si� u mnie, zgasili�my �wiat�o, mama pozwoli�a zapali� �wieczk�, i uroczy�cie (zauwa�yli�cie, �e przy �wiecy wszystko staje si� bardziej uroczyste i tajemnicze) przysi�gli�my sobie dozgonn� (to straszne s�owo oznacza a� do zgonu, czyli do �mierci) wierno��, lojalno�� i zachowanie tajemnicy. Postanowili�my namalowa� god�o naszej Bandy. Tomek, kt�ry naj�adniej rysuje, wymalowa� na du�ym kartonie wspania�y herb. Porobili�my sobie r�wnie� ma�e odznaki z takim samym znakiem, kt�re nosimy przypi�te do bluz. Kiedy kto� pyta, co to znaczy, milczymy, jak ka�e nam przysi�ga. M�wi� wam, to okropnie trudne nikomu nic nie powiedzie� o naszej Bandzie. To, �e Bobik r�wnie� zosta� uroczy�cie przyj�ty do Bandy, rozumie si� samo przez si�. Wyznaczyli�my sobie spotkania w ka�dy poniedzia�ek i omawiamy wszystkie sprawy zwi�zane z dzia�alno�ci� Bandy. Spotkania odbywaj� si� bardzo uroczy�cie, siedzimy przy latarce (od chwili, kiedy przypadkowo zapali� si� na biurku zeszyt, mama kategorycznie zabroni�a u�ywania �wieczek, a przecie� to nie moja wina, �e si� �wieczka przewr�ci�a) i m�wimy tajemniczym szeptem. Pewnie jeste�cie ciekawi, w jaki spos�b w naszej Bandzie znalaz�a si� Magda. Mia�o to zwi�zek z omawian� na naszym spotkaniu spraw� z�odzieja rower�w, ale o tym wszystkim dowiecie si� w nast�pnym rozdziale. III - Z�odziej rower�w III Z�odziej rower�w Na ostatnim zebraniu Muszkieter�w omawiali�my spraw� z�odzieja rower�w. W naszym osiedlu pojawi� si� z�odziej. Ukrad� ju� trzy rowery; jeden grubemu Ma�kowi z III klasy, kt�ry by� ju� po komunii i mia� rower g�rski. Tata m�wi, �e dawniej na komuni� dawano zegarek; by� nawet taki dowcip: Kto� pyta: - Kt�ra godzina? - Nie mam zegarka. - Co ty? U komunii nie by�e�?! W zesz�ym roku ja te� by�em u komunii i dosta�em rower g�rski, co prawda troch� wcze�niej, bo mama m�wi, �e na komuni� powinno si� dawa� inne prezenty, ale to tylko lepiej, bo i tak dosta�em fur� fajnych prezent�w. Uwielbiam dostawa� prezenty, a wy? Jak ju� m�wi�em, jeden rower ukrad� Ma�kowi, drugi - bmx - Piotrkowi z naszej klasy, i jeszcze taki ma�y rowerek jednemu maluchowi z s�siedniego bloku. Zacz�li�my si� zastanawia�, jak z�apa� tego z�odzieja. Postanowili�my zastawi� pu�apk� - codziennie k�a�� rower, niby porzucony, na trawniku i obserwowa�. Przez kilka dni tak robili�my, ale wreszcie znudzi�o si� nam le�e� za drzewem i si� gapi�; nic si� nie dzia�o. Pewnego dnia nagle us�yszeli�my okropny krzyk: z�odziej! z�odziej! I zobaczyli�my, �e za odje�d�aj�cym rowerem biegnie jaka� dziewczynka; p�acze i krzyczy. Wsiedli�my na swoje rowery i pu�cili�my si� w pogo�. Bobik, jak zobaczy�, �e tak p�dzimy, zacz�� biec tak�e i gdyby nie on, chyba nie uda�oby nam si� z�apa� z�odzieja. Bobik dogoni� go, schwyci� za nogawk� i �ci�gn�� z roweru. Tamten przewr�ci� si�, a wtedy wszyscy go dopadli�my. By� to du�y i silny ch�opak, chyba z VII klasy, i pewnie nie daliby�my mu rady, gdyby nie doro�li, kt�rzy nam pomogli. Ale bohaterem dnia zosta� Bobik. Dziewczynka (jak si� pewnie domy�lacie, to by�a Magda) bardzo mu dzi�kowa�a i zaprosi�a nas wszystkich, oczywi�cie z Bobikiem, do swojego domu, gdzie pocz�stowa�a nas pysznymi ciasteczkami. Mama Magdy te� nam bardzo dzi�kowa�a za pomoc i pochwali�a za tak szybk� reakcj�. Od czasu tamtej przygody przyja�nimy si� z Magd�, a po pewnym czasie przyj�li�my j� do naszej Bandy i teraz ju� wiecie, sk�d si� wzi�a Pi�tka z Zak�tka. IV - Lekcja wychowawcza IV Lekcja wychowawcza Nasza szko�a stoi przy s�siedniej ulicy, trzeba tylko niestety przej�� przez jezdni�; jak chodzi�em do I klasy, to odprowadzali mnie rodzice, teraz ju� chodz� sam. Jest to du�y, szary, niezbyt �adny budynek. Takie szko�y nazywaj� tysi�clatkami, a przecie� nasza ma dopiero 30 lat. Wiem dobrze, bo w tym roku b�dzie z tej okazji wielkie �wi�to szko�y i mamy si� wyg�upia�, to znaczy m�wi� wiersze i �piewa� piosenki; mam nadziej�, �e ja nie b�d�, bo nie umiem �piewa�. Pani nam wyt�umaczy�a, �e tak nazywano szko�y, kt�re budowano z okazji tysi�clecia pa�stwa polskiego. Te tysi�c lat liczy si� od 966 roku, w kt�rym Mieszko I (taki kr�l bez korony) wprowadzi� chrze�cija�stwo i od tej pory Polska jest pa�stwem chrze�cija�skim. Na milenium (tak nazywa si� tysi�clecie) w 1966 roku zbudowano wiele szk�; by�o takie has�o: "1000 szk� na tysi�clecie". Fajnie �e a� tyle, ale dlaczego takie du�e i brzydkie. W szkole jest dosy� nudno, najfajniej chyba na przerwach, wtedy biegamy i krzyczymy, popychamy si�, no i w og�le fajnie si� bawimy. Czasami tylko jest ciekawie na lekcjach wychowawczych, bo kiedy om�wimy wa�ne sprawy, to Pani pozwala zadawa� r�ne pytania, nawet najg�upsze. Ja to bardzo lubi�, bo zadaj� mn�stwo pyta�, ale mama m�wi, �e mog� cz�owieka zam�czy� pytaniami. No i na ostatniej lekcji A�ka spyta�a, sk�d si� bior� dzieci. Ka�dy z nas ju� co� na ten temat wie, ale ciekawi byli�my, co Pani odpowie. Pani powiedzia�a, �e to skomplikowany problem i �e b�dziemy si� uczy� o tym na lekcjach biologii w starszych klasach. Ale tak w skr�cie, to dzieci powstaj� wtedy, gdy m�czyzna odda swoje plemniki kobiecie i tam u niej one si� po��cz� i z tego po��czenia powstaje dziecko. O, co to, to nie, ja swoich plemnik�w nie oddam �adnej g�upiej dziewczynie. Jak to powiedzia�em, Pani tak si� zacz�a �mia�, �e ju� do dzwonka nie mog�a odpowiedzie� na �adne pytanie. No i widzicie, to znowu potwierdza moje zdanie o tym, �e doro�li maj� dziwne poczucie humoru. M�wimy o tak powa�nych sprawach, a Pani si� �mieje jak szalona. V - Kim chcia�bym by�, jak dorosn� V Kim chcia�bym by�, jak dorosn� Ciekawy jestem, czy lubicie pisa� wypracowania? Bo ja okropnie nie lubi�. Dzisiaj Pani zada�a nam do domu wypracowanie pt. "Kim chcia�bym by�, jak dorosn�". Zupe�nie nie wiedzia�em, co napisa�, no bo jak by�em ma�y, to chcia�em by� policjantem i �apa� z�odziei. Tata m�wi, �e wi�kszo�� ch�opak�w o tym marzy, ale potem im przechodzi. Przemkowi (to m�j kolega), chocia� chodzi ju� do IV klasy, jeszcze nie przesz�o. Ale mnie tak. Teraz chcia�bym na jednym etacie (nie wiem, co to jest ten etat, ale mama m�wi, �e pracuje na trzech etatach, to ja bym te� tak chcia�) pracowa� jako paleontolog. To taki pan, kt�ry zajmuje si� dinozaurami. Bardzo si� interesuj� dinozaurami i prenumeruj� pismo "Dinozaury" - mo�na si� z niego dowiedzie� mn�stwa ciekawych rzeczy o dinozaurach i ludziach, kt�rzy je badali. Na drugim etacie chcia�bym by� poszukiwaczem skarb�w. To jest wspania�e zaj�cie. Nurkowa�bym i znajdowa� zatopione skarby albo odnajdywa� je zakopane przez pirat�w na bezludnych wyspach. To by by�o fantastyczne! A na trzecim etacie za�o�y�bym schronisko dla bezdomnych zwierz�t i wszystkie bezpa�skie psy by sobie u mnie dobrze �y�y. By�em ciekawy, kim chcia�aby zosta� Ka�ka, no i okaza�o si�, �e pilotem - przecie� to nie jest zaj�cie dla dziewczyny, ale do Ka�ki to podobne. Jej tata jest lotnikiem. Tomek chcia�by zosta� malarzem i malowa� takie obrazy jak Matejko. Widzia�em w muzeum jego "Bitw� pod Grunwaldem". Fajny obraz, a jaki ogromny! �eby go namalowa�, musia� chyba wchodzi� na drabin�. VI - Poszukiwacze skarb�w VI Poszukiwacze skarb�w Na ostatnim spotkaniu Muszkieter�w zastanawiali�my si�, co by tu ciekawego wymy�li�, bo zrobi�o si� troch� nudno. Pogoda okropna, nie mo�na je�dzi� na rowerze ani na rolkach. I wtedy przypomnia�em sobie, �e chc� zosta� poszukiwaczem skarb�w i �e m�g�bym ju� teraz zacz�� trenowa�. Wszyscy si� natychmiast zgodzili, �e to fajny pomys�; tylko gdzie szuka� skarb�w? Nagle Magda krzykn�a: - Mam! S�uchajcie, za sklepem jest taki opuszczony dom, maj� go zburzy�. S�ysza�am, �e w czasie wojny ludzie ukrywali r�ne rzeczy przed Niemcami, mo�e i tam jest jaka� skrytka. - Jasne! Od jutra zaczynamy szuka�. Jak nazwiemy nasz� akcj�, �eby si� nikt nie domy�li�, o co chodzi? - spyta�a Ka�ka. - "Opuszczony dom" - zaproponowa�a Magda. - Co ty? Od razu b�dzie wszystko wiadomo - odrzek� Tomek. - Ja proponuj� "Sezam" (to od Alibaby i 40 rozb�jnik�w). Zgodzili�my si�. We wtorek zaraz po lekcjach um�wili�my si� pod "Sezamem". Ka�dy mia� przynie�� latark�, lin� i �opat� (okaza�o si�, �e nikt nie ma �opaty, u mnie znalaz�a si� ma�a saperka). Tak zaopatrzeni spotkali�my si� przed Opuszczonym Domem. Wygl�da� dosy� ponuro i tajemniczo. Zamiast okien czarne, puste otwory, gdy� wszystkie szyby by�y powybijane. Z dusz� na ramieniu otworzyli�my drzwi, kt�re przera�liwie skrzypn�y. Weszli�my. By�o ciemno i okropnie �mierdzia�o. Nagle Magda strasznie wrzasn�a. Ze wstydem musz� przyzna�, �e w ci�gu sekundy znale�li�my si� na dworze. Okaza�o si�, �e ko�o Magdy przebieg�, jak twierdzi�a, ogromny szczur. Ja my�l�, �e to by�a ma�a mysz, ale strach ma wielkie oczy. Postanowili�my wr�ci�, jednak Magda powiedzia�a, �e nie wejdzie tam za �adne skarby, bo okropnie boi si� szczur�w, i �e mo�e sta� na stra�y. Tak to jest z dziewczynami (opr�cz Ka�ki, oczywi�cie, ale to wyj�tek). Zgodzili�my si�, �e mo�e rzeczywi�cie przyda nam si� wartownik. Ponownie weszli�my do domu, ale od razu zapalili�my latarki. Znale�li�my si� w du�ym pokoju, w kt�rym wala�y si� ceg�y, kawa�y tynku i stare gazety. Zacz�li�my ostukiwa� �ciany, bo podobno, je�li s�ycha� g�uchy d�wi�k, to mo�e tam by� skrytka. - Jest! - krzykn�� podniecony Tomek. Podbiegli�my do niego. Rzeczywi�cie, d�wi�k by� g�uchy. Zacz�li�my wali� w �cian� dr�giem i wy�upywa� ceg�y. Po godzinie uda�o nam si� wyj�� tylko dwie, ale okaza�o si�, �e tamt�dy biegnie przew�d kominowy i st�d ten d�wi�k. Obejrzeli�my dok�adnie pod�ogi, nie by�o ani �ladu skrytki. Poszli�my na strych, gdzie le�a�y sterty papieru, stare gazety, poczt�wki, zdj�cia i jakie� listy. Poniewa� nie by�o niczego innego, zacz�li�my dok�adniej ogl�da� te szparga�y. Nagle Ka�ka powiedzia�a: - Patrzcie, to chyba jaki� stary pami�tnik. Ciekawe, ile ma lat? Zobaczyli�my, �e trzyma w r�ku cienki zeszyt z jedn� ok�adk�. Zajrzeli�my do �rodka. Na pierwszej stronie widnia�a data "1 I 1944 r.". Dalej, wyblak�ym ju� atramentem, zapisano sze�� kartek, reszta by�a pusta. Postanowili�my wzi�� ten pami�tnik i pokaza� mamie Ka�ki, kt�ra uczy w liceum historii. Kiedy wyszli�my, Magda mia�a do nas pretensje, �e tak d�ugo nas nie by�o, �e zmarz�a i zmok�a. - Trudno znale�� skarby w ci�gu pi�ciu minut - powiedzia� Tomek. - Mog�a� z nami p�j��. Zobacz, co znale�li�my. - I pokaza� jej pami�tnik. Magda w pierwszej chwili si� skrzywi�a. - I to ma by� ten skarb? Phi! Ale p�niej, kiedy zobaczy�a, �e to zosta�o napisane 50 lat temu, ju� nie marudzi�a. Od razu poszli�my do Ka�ki. Na szcz�cie jej mama by�a w domu. Bardzo przej�ci pokazali�my jej nasz skarb. Mama rzuci�a na� okiem i bardzo si� nim zainteresowa�a. Powiedzia�a, �eby�my usiedli w pokoju i chwil� poczekali. Przeczyta nam, co tam jest napisane. VII - Pami�tnik VII Pami�tnik 1 I 1944 Dzi� zaczyna si� rok 1944. Wszyscy m�wi�, �e to na pewno ju� ostatni rok wojny. Och, �eby to by�a prawda, �eby si� wreszcie sko�czy� ten koszmar. Tak bym chcia�a i�� ulic� i nie ba� si� �apanki, p�j�� do kina i naje�� si� du�o, du�o. To g�upie, �e my�l� o jedzeniu, kiedy tyle ludzi umiera. Och, zapomnia�am napisa�, �e dzi� sko�czy�am 14 lat i mama zrobi�a mi wspania�e przyj�cie. By�a cudowna kartoflanka z prawdziwymi skwarkami - pycha. (No i znowu pisz� o jedzeniu). Postanowi�am pisa� pami�tnik, bo nikomu nie mog� powiedzie� o mojej pracy dla... ale chyba lepiej nie pisa� o tym nawet w pami�tniku. Wczoraj by� sylwester i spotkali�my si�, ca�y nasz zast�p, u Dzika. By� te� Janek, zaprosi� mnie nawet do ta�ca; my�la�am, �e zemdlej�. To by�a cudowna noc, poniewa� ze wzgl�du na godzin� policyjn� musieli�my wszyscy zosta� do rana. Siedzieli�my, �piewali�my, gadali�my. Ka�dy m�wi�, co b�dzie robi� po wojnie. Janek powiedzia�, �e p�jdzie na uniwersytet i zostanie adwokatem; ja jeszcze nie wiem, nie my�l� o tym. Marz�, aby si� sko�czy�a wojna, to wtedy na pewno b�d� wiedzia�a, co robi�. Musz� ko�czy�, mama mnie wo�a, musimy jecha� do cioci Ani po mleko. 22 III 44 Nie pisa�am prawie trzy miesi�ce, ale tyle mieli�my pracy, poza tym szkolenia sanitarne. W�a�nie wczoraj ja i Krysia zda�y�my egzamin. Krysia to moja najlepsza przyjaci�ka. Jeste�my sanitariuszkami. Wczoraj, w pierwszy dzie� wiosny, by�am z Jankiem na spacerze nad Wis��. 10 V 44 Janek nie �yje. Zgin�� podczas akcji. Chcia�abym r�wnie� nie �y�. Hanka, moja dru�ynowa, powiedzia�a, �e dzi� umrze� jest bardzo �atwo, �e trudniej jest �y�, �e mamy do spe�nienia zadanie, �e Janek umar� za Polsk� i my te� musimy walczy�. Ju� nigdy nikogo nie pokocham i mam nadziej�, �e zgin� przy pierwszej okazji. 29 VII 44 Co� si� szykuje. Mamy si� spotka� 1 sierpnia o godzinie #/16#00 u Dzika, w pe�nym rynsztunku. Nareszcie b�dziemy walczy� z broni� w r�ku. Mam nadziej�, �e �mier� Janka nie b�dzie daremna. Na tym urywa� si� pami�tnik. Kiedy mama przesta�a czyta�, wszystkie dziewczyny, ��cznie z mam� Ka�ki, szlocha�y, a nam te� by�o jako� g�upio. Kiedy si� troch� uspokoili�my, mama Ka�ki opowiedzia�a nam, �e 1 sierpnia 1944 r. wybuch�o Powstanie Warszawskie, �e bra�a w nim udzia� ca�a m�odzie� Warszawy, �e nawet dzieciaki walczy�y. Zgin�o oko�o 200.000 ludzi, a Warszaw� Niemcy zr�wnali z ziemi�. Moja babcia i dziadek te� walczyli w Powstaniu, mieli po 16 lat. Teraz co roku 1 sierpnia, o godzinie #/17#00, na Cmentarzu Pow�zkowskim zbieraj� si� tysi�ce ludzi, �eby uczci� pami�� tamtych dni i poleg�ych w Powstaniu. Postanowili�my, �e od dzi� my r�wnie� b�dziemy chodzi� na cmentarz i zapala� znicze na cze�� tych dzielnych ludzi. VIII - Klub hipnotyzer�w VIII Klub hipnotyzer�w Przez par� dni po przeczytaniu pami�tnika nie mogli�my doj�� do siebie. Nie robili�my �adnych kawa��w, chodzili�my jacy� sm�tni, dziewczyny pochlipywa�y. Byli�my ciekawi, co si� sta�o z tamt� dziewczyn�, czy prze�y�a Powstanie, czy mo�e jeszcze �yje. Teraz jest pewnie starsz� pani�, w wieku mojej babci. Jakie to dziwne, �e moja babcia te� by�a tak� dziewczyn� jak Magda czy Ka�ka. Nie mog� sobie tego wyobrazi�. Rodzice, widz�c, �e jeste�my tacy sm�tni, zabrali nas do kina na film o duchach. To by� ekstrafilm. By� tam taki facet, kt�ry hipnotyzowa� innych ludzi. To znaczy kto� le�a� na ��ku, a on mu m�wi�: �pisz, �pisz, i tamten rzeczywi�cie spa� (moja mama pewnie te� by tak chcia�a, bo ja okropnie d�ugo nie zasypiam). A p�niej kaza� mu robi� r�ne rzeczy, na przyk�ad m�wi�: Wsta� i id�! Usi�d�, i tak dalej. A on to wszystko robi�. Potem go budzi�, a tamten wcale nie pami�ta�, co si� dzia�o. Fajnie, co? Po powrocie z kina postanowili�my za�o�y� klub hipnotyzer�w. Ale najpierw trzeba by�o troch� po�wiczy�. Ka�dy chcia� hipnotyzowa� i d�ugo nie mogli�my doj�� do porozumienia, a� wreszcie postanowili�my ci�gn�� losy. Wypad�o, �e pierwsza b�dzie hipnotyzowa� Ka�ka. Kaza�a si� po�o�y� Magdzie na kanapie, potem podesz�a do niej i zacz�a m�wi� grubym g�osem: - Zaraz za�niesz, policz� do pi�ciu i b�dziesz spa�. Raz, dwa, trzy, cztery, pi��... Ju� �pisz. - Wcale nie - odpowiedzia�a Magda - zupe�nie nie chce mi si� spa�. Mo�esz liczy� i do stu. Ka�ka okropnie si� obrazi�a i powiedzia�a, �e Magda jej robi na z�o�� i specjalnie nie zasypia i �e to g�upia zabawa, bo do tego, �eby si� uda�o, potrzebne jest dobre medium, a nikt z nas nim nie jest. Potem pr�bowali�my jeszcze kilkana�cie razy, ale si� nie uda�o, a Tomek powiedzia�, �e zaraz za�nie, ale chyba z nud�w. No to sko�czyli�my nasze �wiczenia i obejrzeli�my film w telewizji. Akurat by� "Mc Gaver" - fajny film. Ten facet jest niesamowity, zawsze potrafi zrobi� co� z niczego i wszystkich zwyci�y� bez u�ywania broni. IX - Ania z Zielonego Wzg�rza w Zak�tku IX Ania z Zielonego Wzg�rza w Zak�tku Magda zwariowa�a. Przysz�a na nasze spotkanie, patrzy�a w okno, wzdycha�a i robi�a g�upie miny. Zapyta�em, czy boli j� brzuch, bo je�li tak, to mam �wietne lekarstwo, po kt�rym b�l natychmiast ust�puje. Na to ona si� obrazi�a i powiedzia�a, �e jestem grubosk�rny (wcale nie, mam tak� sam� sk�r� jak ona) i �e nie dostrzegamy, �e w niej dokona�a si� przemiana i �e jest podobna do Ani z Zielonego Wzg�rza (to taka dziewczyna, kt�ra mia�a rude w�osy i zawsze pakowa�a si� w jakie� k�opoty. Widzia�em film, nawet fajny) i gdyby mia�a rude w�osy, to zaraz zauwa�yliby�my podobie�stwo, �e jeste�my ma�o romantyczni i nale�y nas uduchowi� (o rany, czy ona nas chce pozamienia� w duchy?) i �e zaczniemy od dzi�. Na pocz�tek powinni�my wymy�li� r�ne romantyczne nazwy dla naszego osiedla. Poniewa� nie mieli�my nic ciekawszego do roboty, zgodzili�my si�. A wi�c ulica Burakowa - nazwa rzeczywi�cie ma�o romantyczna - zosta�a Alej� Kwitn�cych Kasztan�w. Powiedzia�em, �e jest to raczej Aleja Brudnego B�ota, gdy� ile razy pada deszcz, to nie da si� tamt�dy przej��, tyle tam ka�u� i b�ota. Dziewczyny mnie zakrzycza�y, �e to pi�kna nazwa i �e wszystko psuj�. No to ju� siedzia�em cicho. Potem Ka�ka powiedzia�a, �e nazwa Zak�tek jest �adna, ale za ma�o romantyczna i �adniej b�dzie brzmie� Zak�tek Westchnie�. - Dobrze, ale kto tam b�dzie wzdycha�? - spyta� Tomek. Dziewczyny powiedzia�y, �e z nami nie mo�na si� bawi� i �e jak si� nie uspokoimy, to one wychodz�. Ja te� chcia�em co� wymy�li� i zaproponowa�em, �eby taki kawa�ek trawy, gdzie gramy w nog�, nazwa� Boiskiem Pi�ki No�nej. No i znowu by�o �le. Okaza�o si�, �e to wcale nie jest �adna romantyczna nazwa, bo to jest przecie� boisko do pi�ki. Musi by� co� wymy�lniejszego. D�ugo si� zastanawia�em, a� w ko�cu wymy�li�em: Murawa Lataj�cej Pi�ki. Dziewczyny wybrzydza�y, �e to g�upia nazwa, ale si� upar�em. Potem Tomek chcia� nazwa� nasz ma�y sklepik Zaczarowanym Magazynem Rozmaito�ci - te� im si� nie podoba�o. Trudno tym dziewczynom dogodzi�. Nasz blok nazwa�y Ksi�ycow� Planet�, g�rk� za domem - Wzg�rzem B��kitnych Ob�ok�w, ale kiedy trzepak nazwa�y Miejscem Tajnych Schadzek, to ja i Tomek mieli�my ju� do�� i poszli�my na rowery. Na drugi dzie�, by�a to sobota, spotka�em Ka�k�, jak sz�a do Magdy, bo um�wi�a si� z ni� i Magda nie przysz�a, wi�c chyba co� si� musia�o sta�. Poszed�em razem z ni�. Na dzwonek nikt nie odpowiada�, ale s�yszeli�my, �e kto� jest w domu. Wreszcie po d�ugim oczekiwaniu otworzy�a Magda w r�czniku na g�owie, ca�a zap�akana. Okaza�o si�, �e chc�c by� podobna do swojej ukochanej bohaterki, ufarbowa�a w�osy na kasztanowo, ale to, co mia�a na g�owie, ma�o przypomina�o kolor kasztanowy, raczej skrzy�owanie marchewki z pomara�cz�. - Ale jeste� odblaskowa, teraz to na pewno i w nocy ka�dy ci� zauwa�y - za�artowa�em. Kiedy to powiedzia�em, Magda w ryk, �e jestem z�o�liwy i niekole�e�ski, �e ona ma zmartwienie, a ja si� z niej wy�miewam. Rzeczywi�cie, wysz�o troch� g�upio. Przeprosi�em j� i spyta�em, czy pr�bowa�a to zmy�. M�wi�a, �e od rana nic innego nie robi, tylko myje w�osy, ale nic nie schodzi. Powiedzia�em, �e w�a�ciwie to uda�o si� jej by� podobn� do Ani, bo ona te� ufarbowa�a w�osy, tylko chcia�a z rudych na czarno, i te� si� jej nie uda�o, bo wyszed� taki ohydny brudnozielony kolor, i Maryla (opiekunka Ani) zgoli�a jej w�osy do go�ej sk�ry. Ciekawe, co zrobi mama Magdy, gdy to zobaczy. Magda znowu zacz�a szlocha�. A przecie� ja nie chcia�em jej dokuczy�, tylko przypomnie� podobie�stwo do ulubionej bohaterki. Wreszcie wr�ci�a jej mama. Najpierw, gdy zobaczy�a Magd�, troch� si� zdenerwowa�a, a p�niej zacz�a si� okropnie �mia� (te� zna�a t� ksi��k�). Obci�a Magdzie w�osy "na ch�opaka" i powiedzia�a, �e Magda b�dzie mia�a nauczk�, �eby nie robi� g�upstw i �e ka�dy cz�owiek powinien pozosta� sob�, a nie upodabnia� si� na si�� do kogo�. A dlaczego nie? Ja to bym bardzo chcia� by� podobny do Supermana. X - Spe�niamy dobre uczynki X Spe�niamy dobre uczynki Dzisiaj, jak zwykle w niedziel�, by�em na mszy dla dzieci o godzinie #/11#00. W naszym ko�ciele jest taki fajny ksi�dz, kt�ry nie m�wi d�ugich kaza� (musz� ze wstydem przyzna�, �e one mnie troch� nudz�), tylko po odczytaniu Ewangelii zbiera dzieciaki ko�o siebie i zadaje im pytania na temat us�yszanego tekstu. Jest to bardzo fajne, bo ka�dy mo�e co� powiedzie�, a czasem to nawet dzieci m�wi� �mieszne rzeczy. No i dzisiaj ksi�dz opowiada� o spe�nianiu dobrych uczynk�w, �e bez nich nie mo�na by� prawdziwie dobrym chrze�cijaninem. - A przecie� ka�dy z was chcia�by nim by�, prawda? - zapyta�. Na to wszystkie dzieciaki wrzasn�y, �e oczywi�cie tak. Jedna dziewczynka zapyta�a, jakie s� te dobre uczynki, i �wietnie, �e o to zapyta�a, bo sam si� zacz��em zastanawia�, co by tu zrobi�. Ksi�dz powiedzia�, �e na przyk�ad mo�na pom�c jakiej� starszej pani nie�� siatk� z zakupami albo pom�c koledze w lekcjach, je�li ma trudno�ci, pomaga� mamie w domu, i tak dalej. I �e jest du�o mo�liwo�ci, tylko trzeba chcie� i dobrze si� rozgl�da�. Po wyj�ciu z ko�cio�a (nasza Banda chodzi na t� msz�) zacz�li�my si� zastanawia�, co by tu zrobi�, �eby by� dobrymi chrze�cijanami. Ka�ka powiedzia�a, �e mo�emy i�� do domu i pom�c mamie sprz�ta�. Na to Magda, �e dzi� niedziela i �e jej mama posprz�ta�a ju� wczoraj i w domu nie ma nic do roboty. Rzeczywi�cie, u mnie te� by�o posprz�tane. Zapyta�em Tomka, czy mu pom�c w lekcjach, ale odpowiedzia�, �e ju� odrobi�, a poza tym to nie musz� mu pomaga�, bo i tak ma lepsze stopnie ode mnie. To prawda, ja okropnie bazgrz� i cz�sto zapominam odrobi� lekcji, za co Pani stawia minusy, a czasem i pa��. Przez to mam gorsze stopnie, ni� m�g�bym mie�, bo jestem bardzo zdolny, tylko troch� roztrzepany, tak m�wi Pani. Kiedy odpad�y r�ne pomys�y, zdecydowali�my, �e naj�atwiej by�oby pom�c nie�� zakupy jakiej� staruszce, ale nigdzie nie mogli�my jej dostrzec. To by�a niedziela i rzadko kto� chodzi z zakupami. Ka�ka wymy�li�a, �eby�my poszli do sklepu (u nas na osiedlu jest jeden, kt�ry jest czynny w niedziel�) i tam zaczaili si� na jak�� staruszk�. Zgodzili�my si� i poszli�my pod sklep. Usiedli�my na �awce i rozgl�dali�my si� za staruszkami z siatkami, ale niestety nie by�o nikogo. Ze sklepu wychodzi�y dzieciaki albo panie takie jak nasze mamy, kt�re trudno uzna� za staruszki, albo tacy faceci, do kt�rych mama nie pozwala mi si� zbli�a�. Kiedy przez godzin� nikogo nie zauwa�yli�my, stracili�my ju� nadziej� na spe�nienie dobrego uczynku; i wtedy ze sklepu wysz�a starsza pani z laseczk� i siatk�, mo�e nie tak bardzo ci�k�, ale zawsze... Na ten widok zerwali�my si� z �awki i pu�cili�my biegiem w kierunku naszej staruszki. Pierwszy dobieg� Tomek (biega najszybciej w naszej klasie), wyrwa� jej siatk� z r�k bez s�owa, bo z przej�cia i zm�czenia nie m�g� si� odezwa�. Na to przera�ona kobieta zacz�a krzycze�: - Z�odziej! Ratunku, ty �obuzie, taki ma�y, a ju� kradnie - i ok�ada�a go lask�. Kiedy podbiegli�my, pani rozkrzycza�a si� jeszcze g�o�niej. Zbiegli si� ludzie, wszyscy zacz�li na nas wrzeszcze�, szarpa�. Jeden pan chcia� ju� wzywa� policj�. Na szcz�cie sz�a akurat do sklepu mama Magdy. Przera�ona podbieg�a i stara�a si� wyja�ni�, o co chodzi. Kiedy z p�aczem (wstyd przyzna�, ale wszyscy beczeli�my) opowiedzieli�my jej, �e starali�my si� spe�ni� dobry uczynek, aby by� dobrymi chrze�cijanami, i �e chcieli�my tylko pom�c tej pani, to przez chwil� wszyscy wygl�dali, jakby os�upieli, a potem rykn�li takim �miechem, �e �miali si� i �miali bez przerwy. Nie wiem jak d�ugo, bo jak tylko nas pu�cili, to p�dem uciekli�my. No i sami widzicie, jak trudno spe�nia� dobre uczynki. XI - Pi�kna Jolka XI Pi�kna Jolka Wczoraj Pani powiedzia�a, �e b�dziemy mie� now� kole�ank�, Jolk�. Ta Jolka by�a przez par� lat w Stanach i tam chodzi�a do szko�y. Pani powiedzia�a, �e na pocz�tku mo�e by� Jolce troch� ci�ko i �e powinni�my by� dla niej mili, bo ona nie zna tu nikogo. Byli�my bardzo ciekawi, jak wygl�da ta "nowa". Dziewczyny m�wi�y, �e pewnie b�dzie zadziera� nosa z powodu tej Ameryki, ale my, ch�opaki, uwa�ali�my, �e s� zazdrosne. No i dzi� przysz�a. Ludzie, ale �liczna! Podobna do takiej lalki Magdy, Barbie. Ma d�ugie, bardzo jasne w�osy. Ubrana wystrza�owo, w jakie� odblaskowe ciuchy. Powiedzia�a, �e nazywa si� Jola Kami�ska i �e jest jej bardzo przyjemnie, �e b�dzie chodzi�a do naszej klasy. Na przerwie wszyscy j� obst�pili i zadawali mn�stwo pyta�. Wcale nie wygl�da�o na to, �eby by�o jej trudno. Powiedzia�a, �e to okropna buda, �e ona chodzi�a w Ameryce do fantastycznej szko�y, �e u nas jest brudno i brzydko. Sami wiemy, �e nasza szko�a nie jest pi�kna, ju� wam o tym opowiada�em, ale kiedy ona tak powiedzia�a, zrobi�o si� nam przykro, bo mimo wszystko lubimy nasz� szko��. Ka�ka wrzasn�a, �e jak si� jej nie podoba, to niech wraca do tej swojej Ameryki. Jolka odpowiedzia�a, �e z wielk� ch�ci�, ale jej rodzice musieli wr�ci� do Polski i pewnie nied�ugo zn�w gdzie� pojad�, bo jej tata jest jak�� wa�n� figur� i ci�gle gdzie� go wysy�aj�. Musz� wam powiedzie�, �e jak j� zobaczy�em, to prawie si� zakocha�em, taka by�a �adna, ale p�niej, jak tak gada�a, to mi zupe�nie przesz�o - pomy�la�em, �e jest okropnie g�upia i zarozumia�a. Nie lubi� takich dziewczyn. Nie wiem jak wy, ale ja bardzo cz�sto si� zakochuj�; mama m�wi, �e jestem zbyt kochliwy i �e jak b�d� starszy, to mi przejdzie, i dopiero wtedy zakocham si� naprawd�. No wi�c, ostatnio moj� dziewczyn� jest Karolina (co prawda ona o tym nie wie). Nie jest mo�e tak �adna jak Jolka, ale du�o fajniejsza, kole�e�ska, mi�a i fajnie gra w pi�k�. Dobrze, �e nie zakocha�em si� w tej g�upiej Jolce, a ma�o brakowa�o. Jolka chodzi�a do naszej klasy tylko tydzie�, a potem znikn�a. Pani powiedzia�a, �e rodzice przenie�li j� do ameryka�skiej szko�y. Pani m�wi�a to tak, jakby by�a zadowolona, �e ona nie b�dzie chodzi� do naszej klasy. Pewnie te� jej nie lubi�a. XII - Wirtualne zwierz�tka XII Wirtualne zwierz�tka W naszej klasie panuje sza� na wirtualne zwierz�tka. Ciekaw jestem, czy u was te�? Z pocz�tku nie wiedzia�em, co si� dzieje. Co jaki� czas kt�re� z dzieciak�w wo�a�o: O rany! Zapomnia�em nakarmi� rybk�, albo: Ojej! Musz� wyprowadzi� psa na spacer lub pog�aska� kota i tak dalej. Patrzy�em na nich i pyta�em, gdzie maj� tego psa czy kota, a oni wyjmowali taki breloczek z przyciskami i pokazywali te swoje zwierz�tka. Okazuje si�, �e mo�na hodowa� takie wirtualne stworzenie i trzeba o nie dba�; karmi�, wyprowadza� na spacer, g�aska�. Jak si� w por� tego nie zrobi, to zwierz� mo�e zdechn�� i zabawka jest do wyrzucenia. �mieszne. W klasie ju� prawie wszyscy, opr�cz naszej Bandy, maj� takie breloczki. Pomy�la�em, �e mo�e te� chcia�bym taki mie�. Kiedy powiedzia�em o tym mamie, to si� okropnie zdenerwowa�a. Powiedzia�a, �e ludziom si� zupe�nie ju� w g�owie poprzewraca�o, �e lepiej by by�o, gdyby taki dzieciak nakarmi� bezpa�skiego psa albo przygarn�� chorego kota, czy pom�g�by innym ludziom potrzebuj�cym tej pomocy, a nie uczy� si� g�aska� jaki� kawa�ek plastiku. Potem wszyscy si� dziwi�, �e "g�wniarze" (tak powiedzia�a moja mama, ale m�wi�em ju�, �e si� strasznie zez�o�ci�a) napadaj� na staruszki dla paru z�otych, zupe�na znieczulica. Potem kaza�a mi nakarmi� rybki (oczywi�cie prawdziwe); sam o nich pami�ta�em, ale mama by�a nadal z�a. Kaza�a mi wyj�� z Bobikiem, wynie�� �mieci, posprz�ta� na biurku, wytrze� kurze w swoim pokoju, a przede wszystkim nie wspomina� wi�cej o tych g�upotach. Kiedy spe�ni�em wszystkie polecenia bez szemrania, bo jak mama jest naprawd� z�a, nie warto dyskutowa� ani si� sprzeciwia�, poszed�em z psem na spacer. Patrzy�em, jak Bobik bawi si� z innymi psami, czasami przybiega do mnie, pomerda ogonem i gna dalej w swoich wa�nych, psich sprawach. I pomy�la�em, �e mama ma troch� racji, chocia� mo�e niepotrzebnie si� a� tak zez�o�ci�a, to w ko�cu tylko zabawka. Ale naprawd� wol� mojego przyjaciela, kt�ry zawsze serdecznie mnie wita, wieczorem pakuje si� do ��ka i przyjemnie grzeje, a gdy si� k�pi�, to siedzi obok wanny i pilnuje, czy nie dzieje mi si� krzywda. W domu nazywaj� go przez to "nia�k�". Nawet je�li musz� z nim wyj�� na dw�r, kiedy wcale mi si� nie chce rusza� z domu, to i tak bym go nie zamieni� na �aden g�upi breloczek, ani moich �licznych rybek, kt�re jak tylko podchodz� do akwarium, przyp�ywaj�, wiedz�c, �e je zaraz nakarmi�. Na drugi dzie� rozmawia�em o tym z Ka�k� i Tomkiem. Oni te� stwierdzili, �e wol� prawdziwe zwierz�ta. XIII - Miesi�c prezent�w XIII Miesi�c prezent�w Dzisiaj Pani zapyta�a, jak� por� roku lubimy najbardziej. Wszyscy zacz�li krzycze�, �e lato, bo wtedy s� wakacje. Pani si� z nami zgodzi�a, �e to te� jej ulubiona pora roku, ale jaki miesi�c, opr�cz wakacji, lubimy najbardziej. Anka powiedzia�a, �e jej ulubionym miesi�cem jest maj, bo wtedy kwitn� drzewa, kwiaty, �piewaj� ptaki - taka z niej romantyczka. Ka�ka powiedzia�a, �e najfajniej jest zim�, bo mo�na je�dzi� na nartach. A ja my�l�, �e najwspanialszym miesi�cem jest Miesi�c Prezent�w, to znaczy grudzie�. Sz�stego grudnia s� miko�ajki i zawsze znajduj� w kapciu jak�� niespodziank�. Potem s� moje urodziny i te� dostaj� du�o wspania�ych prezent�w, zdmuchuj� �wieczki na torcie i w og�le jest fajnie. I wreszcie Wigilia - najwspanialszy moment w ca�ym roku. Choinka, �wi�ty Miko�aj - tony prezent�w, �wi�ta. Potem sylwester i strzelanie rakiet. Kiedy to powiedzia�em, to wszyscy si� ze mn� zgodzili, �e grudzie� to rzeczywi�cie najfajniejszy miesi�c. No w�a�nie, teraz ju� jest listopad i nied�ugo trzeba pisa� list do �wi�tego Miko�aja. Czy wierzycie w �wi�tego Miko�aja? Przyznam si� wam, �e jak by�em ma�y, w I klasie, to wierzy�em, ale m�j kolega, Przemek, powiedzia� mi, �e kiedy� znalaz� w szafie prezenty, kt�re potem by�y pod choink�; teraz wie, �e to rodzice podk�adaj� pod choink� prezenty. Troch� si� zmartwi�em, bo bardzo lubi�em �wi�tego Miko�aja. Kiedy powiedzia�em mamie, �e nie wierz� ju� w �wi�tego Miko�aja i nie b�d� pisa� do niego listu, to mama powiedzia�a, �e jak nie chc�, to mog� nie pisa�, ale b�dzie mi g�upio, jak nic nie dostan� pod choink�. Mo�e rzeczywi�cie, na wszelki wypadek, napisz�, a mo�e Przemek si� pomyli� i �wi�ty Miko�aj istnieje? D�ugo si� zastanawia�em, o jaki prezent prosi�, i wreszcie napisa�em taki list: �wi�ty Miko�aju! Serdecznie Ciebie pozdrawiam i prosz� Ci�, aby� przyni�s� mi pod choink� "Wysp� pirat�w" (to s� klocki lego) i puszk� chapi dla mojego psa Bobika. Bardzo dzi�kuj� i prosz�, przyjmij ode mnie w prezencie muszl�, kt�r� znalaz�em w tym roku nad morzem. Pomy�la�em sobie, �e �wi�temu Miko�ajowi b�dzie przyjemnie, kiedy te� co� dostanie, a nie tylko list z pro�bami. No i min�a ju� Wigilia. �wi�ty Miko�aj chyba ucieszy� si� z mojego prezentu, bo pod choink� by�o moje wymarzone lego i Bobik te� dosta� swoj� puszk�. Bardzo stara�em si� zobaczy�, czy to rodzice podk�adaj� prezenty czy �wi�ty Miko�aj, ale nie uda�o mi si� ani podejrze� rodzic�w, ani zobaczy� �wi�tego Miko�aja. Opr�cz lego dosta�em wiele innych prezent�w, na przyk�ad ksi��k� pt. "Rekreacje Miko�ajka" - bardzo �mieszn�. Mama czyta�a mi troch� na g�os i rodzice za�miewali si� okropnie, bardziej ni� ja, bo co jest �miesznego w tym, �e tata Miko�ajka zabra� mu rower i �ciga� si� na nim ze swoim s�siadem, a� go zniszczy� (to znaczy rower, nie s�siada). To wcale nie�mieszne. Kiedy ja dosta�em rower i m�j tata go wzi��, by go wypr�bowa�, i je�dzi� na nim godzin�, a ja sta�em i czeka�em, to wcale mi si� nie chcia�o �mia�. Kiedy powiedzia�em to mamie, zacz�li si� z tat� �mia� jeszcze bardziej. Ju� wam m�wi�em, �e doro�li maj� dziwaczne poczucie humoru. XIV - Bezpieczne miasto XIV Bezpieczne miasto U nas w szkole od paru dni trwa akcja "Bezpieczna szko�a", kt�ra odbywa si� w ramach szerszej akcji "Bezpieczne miasto". Polega to na tym, �e Pani opowiada nam o r�nych okropno�ciach, jakie mog� si� nam przydarzy� w szkole, w drodze do szko�y lub w domu. I m�wi, jak si� zachowa�, gdy co� takiego nas spotka. A dzi� przyszed� policjant i wy�wietli� nam film, w kt�rym pokazano r�ne wypadki i zachowania dziecka prawid�owe i nieprawid�owe, a p�niej pyta� nas, jak my by�my si� zachowali w takiej sytuacji. Mi�dzy innymi m�wi�, �eby�my nigdy nie chodzili z �adnym nieznajomym, nie otwierali nikomu drzwi, jak jeste�my sami w domu, nawet listonoszowi, ani nie m�wili, �e nikogo nie ma w domu, bo mo�e to by� z�odziej, kt�ry chce wybada� sytuacj�. �eby�my nawet kolegom nie pokazywali w domu �adnych cennych rzeczy, no, tu ju� troch� przesadzi�, bo jak Tomek do mnie przyjdzie, ja mam przed nim chowa� rzeczy jak przed z�odziejem? To by dopiero by�a przyja��! Kiedy zapyta�em o to policjanta, to troch� si� speszy� i powiedzia�, �e to dotyczy raczej ma�o znanych i przypadkowych koleg�w. Zar�wno Pani, jak i ten policjant m�wili nam, �eby�my nie bali si� ani nie wstydzili krzycze� o pomoc i ucieka� co si� w nogach. Bardzo si� tym wszystkim zdenerwowa�em, bo cz�sto sam zostaj� w domu i dzisiaj, jak wraca�em ze szko�y, to rozgl�da�em si� na wszystkie strony, czy kto� za mn� nie idzie. W pewnej chwili przed sam� klatk� jaki� pan zapyta� mnie, czy tata jest w domu. Bardzo si� przerazi�em i zacz��em ucieka� i wrzeszcze�: Pomocy, pomocy!! Na szcz�cie na podw�rku by�a gospodyni naszego domu, kt�ra mnie z�apa�a i zapyta�a, co mi si� sta�o. Kiedy jej wyja�ni�em, rozejrza�a si� wok�, ale ten pan ju� znikn��. Potem odprowadzi�a mnie do mieszkania, bo si� okropnie ba�em, i poczeka�a, a� zamkn� drzwi. Zadzwoni�em do mamy, kt�ra zdenerwowana natychmiast przyjecha�a taks�wk� do domu. Potem przyjecha� tatu� i Micha� i wszyscy si� okropnie denerwowali. Mama zadzwoni�a do gospodyni i wypyta�a j� o ca�e wydarzenie. Potem postanowi�a zawiadomi� policj�. Ale jeszcze nim zatelefonowa�a, kto� zadzwoni� do drzwi. Kiedy otworzy�em, wrzasn��em na ca�e gard�o: To on! Tato, to on! - i zwia�em do pokoju. Tatu� wyskoczy� z gro�n� min� i stan�� jak wryty. Okaza�o si�, �e to by� s�siad z do�u, kt�ry pracuje razem z tat� i przyszed� w jakich� s�u�bowych sprawach. Sta� speszony i troch� przestraszony i powiedzia�, �e spotka� mnie ju� przed po�udniem i by� bardzo zdziwiony moim zachowaniem. Przyszed� wyja�ni�, co si� sta�o. Rodzice zawo�ali mnie do pokoju, ale nie chcia�em wyj��, bo si� okropnie wstydzi�em, �e nie pozna�em tego pana. Ze strachu chyba rozum mi si� pomiesza�. Mama powiedzia�a, �e to wstyd nie poznawa� s�siad�w. Sam wiem, �e to wstyd. I musz� rozr�nia� ludzi obcych od znajomych i �e w sumie to mo�e dobrze zrobi�em, ale przedtem nale�a�o si� lepiej przyjrze� "napastnikowi", szczeg�lnie �e dzia�o si� to na dworze, gdzie kr�ci si� du�o ludzi z naszego bloku. Powiedzia�em, �e to pewnie przez te zaj�cia w szkole o bezpiecznym mie�cie. Mama uzna�a, �e to bardzo po�yteczna akcja, bo wiele dzieciak�w zachowuje si� bardzo g�upio, ale jak poszed�em do swojego pokoju, to s�ysza�em, �e si� rodzice z tym s�siadem okropnie �miali. Ciekawe z czego? M�wi� wam, to by� straszny dzie�, chocia� wszystko si� dobrze, a nawet przyjemnie sko�czy�o, bo wieczorem pojechali�my z tatusiem na rowerach na lody. XV - Kosmiczna awantura XV Kosmiczna awantura Wczoraj by�a kosmiczna awantura. Pani dyrektor przysz�a do naszej klasy i powiedzia�a, �e wszyscy ch�opcy dostan� pa�� ze sprawowania, �e wezwie rodzic�w, �e nie b�dzie �adnej imprezy karnawa�owej i �e w og�le jeste�my chuligani, nie mamy serca, bo wywr�cili�my chorego, a w�a�ciwie kalekiego koleg�. (Dobrze, �e nie by�o Paw�a, bo on okropnie nie lubi, aby mu przypomina�, �e jest chory). M�wi�a tak, a w�a�ciwie krzycza�a, przez 20 minut. My siedzieli�my cicho, bo ju� przecie� kilka razy m�wili�my, �e to by� wypadek przy zabawie. Sam Pawe� jej t�umaczy�, �e nic si� nie sta�o, �e nie mo�na nikogo wini� - nic nie pomog�o. Ale, ale, wy przecie� nie wiecie, o co chodzi, i pewnie nie znacie Paw�a, wi�c zaczn� od pocz�tku. W naszej klasie jest Pawe� - bardzo fajny kolega, najlepszy matematyk i komputerowiec (mamy zaj�cia z komputerami). Pawe� ma fantastyczny w�zek, kt�rym wsz�dzie je�dzi. Za pomoc� specjalnych przycisk�w mo�e sterowa� w�zkiem, jak chce. Jecha� wolno, szybko, skr�ca�, hamowa�. M�wi� wam, ekstra! Sam chcia�bym mie� taki w�zek. Pawe� nie musi nigdzie chodzi�, wsz�dzie dojedzie, ale kiedy pomy�l�, �e on nie mo�e chodzi�, biega�, je�dzi� na rowerze czy na rolkach, to ju� mu nie zazdroszcz�. (Pawe�, jak by� ma�y, to zachorowa� na jak�� chorob�, kt�ra spowodowa�a, �e nie mo�e chodzi�. Te choroby to �wi�stwo, chcia�bym by� lekarzem i wszystkie je zwalczy�). Wszystko zacz�o si� od tego w�zka. Na przerwie postanowili�my si� bawi� w policjant�w i z�odziei. Oczywi�cie, jak si� domy�lacie, wozem policyjnym by� w�zek Paw�a, a on sam dowodz�cym po�cigiem. Na stopniach wozu jecha�o trzech policjant�w: Marek, Tomek i ja. Marek mia� gwizdek, kt�ry by� syren� policyjn�. Jechali�my na sygnale, goni�c z�odziei, no i, niestety, zdarzy� si� wypadek. Z lewej strony, prosto pod ko�a, wpad� jaki� pierwszak. Pawe� zahamowa� zbyt gwa�townie i wszyscy�my wylecieli jak z procy. W�a�ciwie nikomu si� nic nie sta�o; Pawe� tylko skr�ci� nog� i ma j� w gipsie, ale przecie� i tak nie m�g� chodzi�, wi�c mu wszystko jedno. Wcale nie mia� do nas pretensji - to naprawd� fajny kolega. Ale rodzice Paw�a zrobili w szkole awantur� "za brak dozoru" - tak m�wi�a nasza Pani - i zagrozili, �e jak si� to powt�rzy, to poskar�� do kuratorium i zabior� Paw�a z naszej szko�y - by�aby szkoda, bo go wszyscy bardzo lubimy, a w tym roku zosta� nawet przewodnicz�cym. Pani kategorycznie zabroni�a nam na przerwach biega�, skaka�, i krzycze�. Ciekawe, co mamy w takim razie robi� - przecie� to nie lekcje. No, ale pewnie co� wymy�limy. Kiedy to powiedzia�em, Pani odrzek�a, �e nie ma w�tpliwo�ci i �e w�a�nie obawia si�, co to b�dzie. Zawsze m�wi�em, �e baby to tch�rze, opr�cz Ka�ki, oczywi�cie. XVI - Blebu�ny poniedzia�ek XVI Blebu�ny poniedzia�ek Dzisiaj zn�w �ni� mi si� Malaczek, a to jak zwykle oznacza k�opoty. Malaczek to taki paskudny, z�o�liwy stworek, kt�ry lubi si� wym�drza� i wsz�dzie si� wpycha. Trudno mi go opisa�, wi�c b�d� musia� go wam chyba narysowa�. Malaczek ma du�� okr�g�� g�ow�, odstaj�ce uszy, d�ugi haczykowaty nos i patykowate r�ce i nogi. Szerokie usta zawsze z�o�liwie u�miechni�te. Ubrany jest w zielone, kr�tkie spodenki i czerwon� bluz�. Sk�d si� wzi�� Malaczek? - trudno powiedzie�. Kiedy�, jak by�em z�y, ju� sam nie wiem na co, rysowa�em r�ne stworki ze z�o�liw� min�, a� wreszcie wyszed� mi taki podobny do Malaczka - tak go nazwa�em. I teraz, jak si� w�ciekam, to go rysuj�, a on mi si� potem �ni i wyczynia r�ne hece. Zauwa�y�em, �e jak mi si� �ni, to nast�pny dzie� jest jaki� pechowy. No i dzisiaj zacz�o si� od samego rana. Najpierw nie chcia�o mi si� wsta�. Przy �niadaniu wyla�em herbat� i tata si� zez�o�ci�. Potem zapomnia�em worka z kapciami i w szkole musia�em chodzi� w skarpetkach. Na lekcji polskiego okaza�o si�, �e nie odrobi�em lekcji i dosta�em minus, a na angielskim gada�em i wylecia�em za drzwi. Na przerwie pobi�em si� z grubym Konradem i nie�le oberwa�em. Po drodze ze szko�y pok��ci�em si� ze swoim najlepszym przyjacielem Tomkiem. Kiedy przyszed�em do domu, by�em ju� tak zm�czony i z�y, �e nic nie chcia�o mi si� robi� i kiedy mama poprosi�a mnie, �ebym poszed� do sklepu po �mietan�, to zacz��em krzycze�, �e mi si� nie chce, �e nigdzie nie p�jd�. Zupe�nie jakby Malaczek we mnie siedzia� i tak wrzeszcza�. Mama si� bardzo rozgniewa�a i powiedzia�a, �e za kar� nie b�d� ogl�da� mojego ulubionego serialu "Mc Gaver". Wtedy si� rozp�aka�em i opowiedzia�em mamie o ca�ym tym blebu�nym dniu i �e to wszystko wina Malaczka. Mama chyba zrozumia�a, �e to Malaczek jest taki okropny, i poradzi�a mi, �ebym zniszczy� wszystkie jego portrety i ju� nigdy go nie rysowa�. To by�a dobra rada. Z przyjemno�ci� podar�em wszystkie wizerunki Malaczka i tak si� sko�czy� najblebu�niejszy dzie� w moim �yciu. Czy uwierzycie, �e to pomog�o i nigdy mi si� ju� nie przy�ni�? Oczywi�cie to nie znaczy �e od tej pory wszystko by�o idealne, ale ju� nigdy nie wydawa�o si� tak okropne. XVII - Stowarzyszenie �ywych Poet�w XVII Stowarzyszenie �ywych Poet�w Wczoraj Micha� z Ink� (Micha� to m�j brat, a Inka to jego dziewczyna - ju� wam o nich opowiada�em) ogl�dali na wideo film pt. "Stowarzyszenie Umar�ych Poet�w" - troch� nudny i smutny, a nawet dziwaczny. Film by� o takim nauczycielu, kt�ry uczy� inaczej ni� inni. Fajny ten nauczyciel; kaza� na przyk�ad swoim uczniom wchodzi� na �awk� i wrzeszcze� (mnie wcale nie musia�by zach�ca�, ja sam potrafi�). Nasza Pani, jak tak zrobi�em na lekcji, da�a mi pa��, �adna sprawiedliwo��! No i ten nauczyciel spotyka� si� ze swoimi uczniami noc� w grocie i przy �wiecach czytali wiersze dawnych poet�w. St�d tytu� filmu. Akurat tak si� z�o�y�o, �e Pani poprosi�a, �eby�my spr�bowali w domu napisa� wiersz. Ja to nawet lubi� wymy�la� wiersze i napisa�em taki: Idzie robak i wzdycha,@ do licha, co si� na tym �wiecie dzieje?@ Idzie robak w le�ne knieje i wzdycha,@ do licha.@ Siada robak na kanapie@ i chrapie.@ Tomek i Ka�ka powiedzieli, �e za skarby nie wymy�l� �adnego wiersza, wi�c postanowili�my z Magd� im pom�c. Wynikn�a z tego tak fajna zabawa, �e stwierdzili�my, �e b�dziemy razem pisa� wiersze, a p�niej je odczytywa�. Za�o�ymy Stowarzyszenie Poet�w, tylko �ywych, bo b�dziemy czyta� swoje wiersze, a jeste�my przecie� �ywi. I tak powsta�o Stowarzyszenie �ywych Poet�w. By� tylko pewien problem