2314
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 2314 |
Rozszerzenie: |
2314 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 2314 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 2314 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
2314 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
Roman Brandstaetter
Jezus z Nazarethu
Tom
Ca�o�� w tomach
Zak�ad Nagra� i Wydawnictw
Zwi�zku Niewidomych
Warszawa 2000
T�oczono pismem punktowym dla
niewidomych w Drukarni Zak�adu
Nagra� i Wydawnictw ZN,
3 3 64 0 0 108 1 ff 1 74 1
Warszawa, ul. Konwiktorska 9
Przedruk: Instytut
Wydawniczy "PAX",
Warszawa 1997
3 3 64 0 2 108 1 ff 1 74 1
Korekta:
3 3 64 0 0 108 1 ff 1 74 1
I. Stankiewicz
i K. Markiewicz
3 3 64 0 2 108 1 ff 1 74 1
`tt
S�owniczek
termin�w hebrajskich
S�owniczek
termin�w hebrajskich
Abadon - wed�ug wierze� �ydowskich
najg��bsza cz�� piek�a, uosobiona w
postaci Anio�a Otch�ani.
Abijam - Abiasz.
Adar - dwunasty miesi�c w kalendarzu
�ydowskim, odpowiadaj�cy okresowi od
nowiu lutego do nowiu marca.
Am haarec - dos�ownie: lud ziemi.
Prostak, nieuk, nie przestrzegaj�cy
przepis�w Tory.
Anawim Jahwe - Ubodzy Pana.
Andraj - Andrzej. �w. Andrzej
Aposto�.
Aron Hakodesz - �wi�ta Arka w
synagodze, zawieraj�ca Zwoje Pisma
�wi�tego.
Aszeret Hadewarim - Dziesi�cioro
Przykaza�.
Aw - pi�ty miesi�c w kalendarzu
�ydowskim, odpowiadaj�cy okresowi od
nowiu lipca do nowiu sierpnia.
Badchan - weso�ek na godach
weselnych, pe�ni�cy cz�sto obowi�zki
starosty weselnego.
Bachurim - ch�opcy.
Bar micwe - dos�ownie: syn
obowi�zku. Tak si� nazywa w Izraelu
trzynastoletni m�odzieniec, kt�ry
podczas uroczysto�ci konfirmacji
nabywa prawa pe�noletniego wyznawcy
Jahwe.
Baruch Haszem - Pochwalone niech
b�dzie Imi� (Pana).
Batlanim - dos�ownie: ubodzy
pr�niacy. Poniewa� w nabo�e�stwie
�ydowskim musia�o uczestniczy� co
najmniej dziesi�ciu m�czyzn, zarz�d
synagogi op�aca� dziesi�ciu ubogich
(asara batlanim), kt�rzy codziennie
rano i wiecz�r obowi�zani byli zjawia�
si� w domu modlitwy, a ich obecno��
umo�liwia�a regularne odprawianie
mod��w.
Beer majim hajim - studnia wody
�ywej.
Bemidbar - Na pustyni. Hebrajska
nazwa Ksi�gi Liczb.
Bereszit - "Na pocz�tku". Pierwsze
s�owa Ksi�gi Rodzaju, od kt�rych
pochodzi hebrajska nazwa Ksi�gi.
Beth hakneseth - dom modlitwy,
synagoga.
Beth hamidrasz - szko�a wy�sza,
akademia.
Beth hasefer - szko�a pocz�tkowa.
Bimah - podwy�szenie, ustawione na
�rodku synagogi. Na bimah odczytywali
Izraelici wersety Pisma �wi�tego i
wyg�aszali mowy obja�niaj�ce
(kazania).
Bracha - b�ogos�awie�stwo.
Cedakah - sprawiedliwo��, dobry
uczynek.
Chalila! - okrzyk: Niechaj to b�dzie
od nas dalekie! Uchowaj Bo�e!
Chamsin - gor�cy wiatr od pustyni.
Chanuka - �wi�to �wiate�.
Chazan - s�uga synagogalny, cz�sto
pe�ni�cy r�wnie� obowi�zki nauczyciela
w szkole pocz�tkowej.
Chochma - m�dro��.
Chote beegel - wielki grzech,
pope�niony wobec Boga, na przyk�ad
modlitwa do z�otego cielca.
Dewarim - "W te s�owa". Pierwsze
s�owa Ksi�gi Powt�rzonego Prawa, od
kt�rych pochodzi hebrajska nazwa
Ksi�gi.
El - B�g.
El Elion - B�g Najwy�szy.
El Haj - B�g �ywy.
El Olam - B�g �wiata.
El Szaddaj - B�g Wszechmocny.
Eleazar - �azarz.
Elijahu - Eliasz.
Elisza - Elizeusz, prorok.
Eliszeba - El�bieta.
Elohe Haszamajim - B�g Niebios.
Erec Hakodesz - Ziemia �wi�ta.
Erew jom tow - wiecz�r poprzedzaj�cy
dzie� �wi�teczny.
Gan Eden - dos�ownie: ogr�d rajski.
Raj.
Ge Hinom - dos�ownie: Dolina Hinoma.
Gehenna.
Geth Szemanim - t�ocznia oliwy.
Gethsemani.
Golan - hebrajska nazwa g�r
Gaulanitis.
Hag Hasukot - �wi�to Namiot�w.
Hagada - zbi�r opowiada�
historycznych, anegdot i przypowie�ci,
za pomoc� kt�rych uczeni w spos�b
przyst�pny nauczali nar�d Izraela.
Haisza - niewiasta.
Halacha - Tradycja Starszych, zbi�r
przepis�w rytualnych. Halach�
wyk�adali uczeni w wy�szych
uczelniach.
Halfi - Alfeusz (po grecku: Klopas,
Kleofas).
Hallel Hagadol - Wielki Psalm (Ps
113_#118), �piewany przez lewit�w
podczas nabo�e�stwa w �wi�tyni
Pa�skiej.
Hana - Anna.
Hanan ben Sethi - Hanan syn Setiego.
Annasz, arcykap�an.
Hanuth - miejsce posiedze�
Sanhedrynu.
Hosea - Ozeasz, prorok.
Jaakow - Jakub.
Jaakow ben Halfi - Jakub syn
Alfeusza. �w. Jakub M�odszy, Aposto�,
krewny Jezusa.
Jaakow ben Zebadia - Jakub syn
Zebedeusza. �w. Jakub Starszy,
Aposto�.
Jam Hamelach - Morze Soli. Morze
Martwe.
Jam Kinereth - hebrajska nazwa
Jeziora Galilejskiego (Jeziora
Genezaret), u�ywana w Starym
Testamencie.
Jecer hara - z�a sk�onno��.
Jecer tow - dobra sk�onno��.
Jechezkel - Ezechiel, prorok.
Jehojakim - Joachim.
Jehuda ben Halfi - Juda syn
Alfeusza, brat Jakuba M�odszego. �w.
Juda Tadeusz, Aposto�, krewny Jezusa.
Jeremijahu - Jeremiasz.
Jeruszalajim Hakodesz - �wi�ta
Jerozolima.
Jesaja - Izajasz.
Jeszua ben Sira - Jezus syn Syracha.
Jeszurun - Sprawiedliwy, Pobo�ny.
Honorowa nazwa Izraela.
Jicchak - Izaak.
Jiszmael - Ismael syn Abrahama i
Hagar.
Johanan ben Zebadia - Jan syn
Zebedeusza. �w. Jan Aposto� i
Ewangelista.
Johanan ben Zecharia - Jan syn
Zachariasza. �w. Jan Chrzciciel.
Jom Kippur - Dzie� Pojednania.
Jona - Prorok Jonasz.
Josef bar Nabuah - J�zef syn
Nabuaha. Barnaba.
Josef ben Jaakow - J�zef syn Jakuba.
�w. J�zef, cie�la.
Kadisz - uroczysta modlitwa
pochwalna. Z biegiem wiek�w sta�a si�
modlitw� za zmar�ych.
Kfar Nahum - dos�ownie: Wie� Nahuma.
Kafarnaum.
Kidusz - b�ogos�awie�stwo zmawiane
nad kielichem wina podczas uczty
szabatowej lub �wi�tecznej.
Kinoth - Treny.
Kislew - dziewi�ty miesi�c w
kalendarzu �ydowskim, odpowiadaj�cy
okresowi od nowiu listopada do nowiu
grudnia.
Kittim - nazwa oznaczaj�ca
zewn�trznych wrog�w Izraela. Wed�ug
Millar Murrowsa ("More Light on the
Dead Sea scrolls", 1958) nie nale�y
uto�samia� Kittim z Rzymianami.
Kodesz Hakodeszim - �wi�te �wi�tych.
Kodesz Israel - �wi�ty Izraela. B�g.
Kodesz Jahwe - B�g.
Kohelet - Eklezjastes.
Kohen - kap�an.
Kohen hagadol - arcykap�an.
Lewi Mataj - Lewi Mateusz. �w.
Mateusz, Aposto� i Ewangelista.
Maasim rajim - z�e uczynki.
Maftir - m��, kt�rego w dow�d
szacunku dla jego wiedzy i m�dro�ci
zapraszano do wyg�oszenia, na
zako�czenie nabo�e�stwa w synagodze,
mowy obja�niaj�cej (kazania).
Makom Hakodesz - Miejsce �wi�te,
u�wi�cone Obecno�ci� Boga.
Malach Hamowet - Anio� �mierci.
Malach Jahwe - Anio� Pana.
Malchut Haszamajim - Kr�lestwo
Niebieskie.
Maleachi - Malachiasz, prorok.
Marcheszwan - �smy miesi�c w
kalendarzu �ydowskim, odpowiadaj�cy
okresowi od nowiu pa�dziernika do
nowiu listopada.
Mariamne (aram.) - jedna z
pochodnych form imienia Miriam. Maria.
Maszal - przypowie��.
Mechaszef - czarodziej, uprawiaj�cy
magi�.
Melachim - Ksi�gi Kr�lewskie.
Melech Haszamajim - Kr�l Niebios.
Merom - hebrajska nazwa jeziora
Hule.
Mesith - zwodziciel.
Meszalim - hebrajska nazwa Ksi�gi
Przypowie�ci.
Mezuza - pude�eczko przytwierdzone
do drzwi. Zawiera przykazania Bo�e,
wypisane na kawa�ku pergaminu.
Micha - Micheasz, prorok.
Micraim - Egipt.
Midbar - pustynia.
Midrasz - opowiadanie, kt�re,
nawi�zuj�c do wypadku historycznego, w
spos�b obrazowy i buduj�cy wyja�nia
s�owa Pisma �wi�tego.
Mikwa - k�piel rytualna,
oczyszczaj�ca.
Miriam - Maria.
Miszpacha - rodzina.
Mohel - m�czyzna dokonuj�cy
rytualnego aktu obrzezania.
Mosze Rabenu - Moj�esz, nasz
nauczyciel.
Nabi - prorok.
Nathanael ben Tolmaj - �w.
Bart�omiej, Aposto�.
Nazir - Nazyrejczyk. M��, kt�ry
z�o�y� uroczysty �lub, �e przez ca�e
�ycie lub przez pewien okres czasu nie
b�dzie obcina� w�os�w i zachowa
wstrzemi�liwo�� od napoj�w
alkoholowych.
Nigun - melodia.
Nisan - pierwszy miesi�c w
kalendarzu �ydowskim, odpowiadaj�cy
okresowi od nowiu marca do nowiu
kwietnia.
Niszmat kol haj - pocz�tek hymnu
�piewanego w synagogach podczas
szabatowego nabo�e�stwa. Hymn ten
napisa� wed�ug tradycji �ydowskiej
Saul z Tarsu (�w. Pawe� Aposto�). Por.
"Das judische Jahr, judische Religion,
gestern und heute" von Rabbiner dr
Manfred Swarsensky, Berlin 1935, s.
54.
Or - �wiat�o.
Pesach - Pascha.
Riwkah - Rebeka, �ona Izaaka, matka
Jakuba i Ezawa.
Rosz hakneseth - przewodnicz�cy
synagogi.
Rosz Haszana - Nowy Rok.
Ruach Hakodesz - Duch �wi�ty.
Sagan - dow�dca stra�y �wi�tynnej.
Saraj - Sara, �ona Abrahama.
Siwan - trzeci miesi�c w kalendarzu
�ydowskim, odpowiadaj�cy okresowi od
nowiu maja do nowiu czerwca.
Sukot - �wi�to Namiot�w.
Symeon ben Jona - Szymon syn Jony.
�w. Piotr Aposto�.
Szacharit - modlitwa wieczorna.
Szamasz - s�uga synagogalny.
Szechina - Obecno�� Bo�a w narodzie
Izraela.
Szelijach - pos�aniec - aposto�.
Szelomo - Salomon.
Szema - naj�wi�tsza modlitwa w
liturgii �ydowskiej, zaczynaj�ca si�
od s��w "Szema Israel" ("S�uchaj,
Izraelu, Pan jest twoim Bogiem, Pan
jest jeden").
Szemone Esre - Osiemna�cie
B�ogos�awie�stw. Modlitwa zmawiana
podczas ka�dego nabo�e�stwa w
synagodze.
Szemot - Imiona. "Weeleh szemot..."
- "Te s� imiona...". Pierwsze s�owa
Ksi�gi Wyj�cia, od kt�rych pochodzi
hebrajska nazwa Ksi�gi.
Szeol - kraina umar�ych.
Szir Haszirim - Pie�� nad Pie�niami.
Szofar - r�g barani. D�wi�kiem
baranich rog�w zwo�ywano lud na
nabo�e�stwa w uroczyste �wi�ta lub w
razie wybuchu wojny.
Szoszana - Zuzanna.
Szwat - jedenasty miesi�c w
kalendarzu �ydowskim. odpowiadaj�cy
okresowi od nowiu stycznia do nowiu
lutego.
Talit - chusta modlitewna.
Talitha kum (aram.), w�a�ciwie:
talita kumi - "C�rko, wsta�".
Tebeth - dziesi�ty miesi�c w
kalendarzu �ydowskim, odpowiadaj�cy
okresowi od nowiu grudnia do nowiu
stycznia.
Tehilim - Psalmy.
Theom - Tomasz, �w. Tomasz Aposto�.
Tiszri - si�dmy miesi�c w kalendarzu
�ydowskim, odpowiadaj�cy okresowi od
nowiu wrze�nia do nowiu pa�dziernika.
Tohu wabohu - pr�nia, nico��,
chaos.
Tora - Prawo. W Nowym Testamencie
Tora ( Prawo) oznacza ca�y Stary
Testament.
Wajikra - "I zawo�a�". Pierwsze
s�owa Ksi�gi Kap�a�skiej, od kt�rych
pochodzi hebrajska nazwa Ksi�gi.
Zecharia - Zachariasz.
1 1 62 0 2 108 1 ff 1 32 1
Cz�� I
Czas milczenia
Cz�� I
Czas milczenia
Za czas�w Heroda,
kr�la Judei
Herod obudzi� si� o �wicie i
wezwa� do siebie balwierza
Tryfona, kt�ry us�ugiwa� mu od
wielu lat i znaj�c kapry�ny
spos�b �ycia swojego pana,
zawsze by� got�w, niezale�nie od
pory dnia i nocy, na ka�de jego
wezwanie, a nawet umia� natur�
swoj� tak dostosowa� do wymog�w
wiernej i nieustannej czujno�ci,
�e zbudzony ze snu - a nie by�
to w�a�ciwie sen, lecz senne
czuwanie - m�g� natychmiast
przytomnie i rze�ko spe�ni�
ka�de kr�lewskie polecenie. Wi�c
up�yn�o zaledwie kilka chwil,
gdy balwierz si� zjawi� i pocz��
oliw� naciera� policzki kr�la,
kt�ry pogr��ony w my�lach,
zamkn�� po �le przespanej nocy
znu�one powieki i odchyliwszy
g�ow� ku ty�owi, ufnie poddawa�
obna�on� szyj� d�oniom i
brzytwie wiernego s�ugi. Herod
zwyk� podczas golenia rozwa�a�
osobiste sprawy, gdy� monotonne
ruchy p�dzla i zapach oliwy
zaprawionej nardem pobudza�y
jego wyobra�ni�, czu�� na
wszelkie bod�ce zewn�trzne. Tym
razem z niezwyk�� uwag�
rozmy�la� o �nie, kt�ry go
znowu, po wielu latach,
nawiedzi� tej nocy.
Sta� nad morzem i widzia�
przepa�� wype�nion� wezbranymi
falami martwych g��w, bij�cymi w
gwa�townym przyp�ywie o p�aski
brzeg. Gdy pochyli� si� nad
nimi, rozpozna� w tej �awicy
czaszek obci�gni�tych ��t�,
pergaminow� sk�r� g�owy
arcykap�ana Arystobula, �ony
Mariamne, �wiekry Aleksandry,
pomordowanych dworzan,
zausznik�w i s�ug. Morze
ci�gn�ce si� a� po daleki
horyzont ko�ysa�o si�, szumia�o,
przelewa�o si� wysokimi falami,
niespokojne i gniewne. Zanurzy�
d�onie w tym �ywiole i wy�owi�
jedn� g�ow�, potem drug�,
trzeci�, czwart�, u�o�y� je na
piasku i pocz�� im si� uwa�nie
przygl�da�, a im d�u�ej
wpatrywa� si� w ich puste
oczodo�y, tym wi�ksze ogarnia�o
go przera�enie, gdy� wprawdzie
ka�da z nich mia�a swoje w�asne
rysy, ale r�wnocze�nie mia�a
rysy jego twarzy, wi�c nie
wiedzia�, czy patrzy w cudz�
twarz, czy we w�asn�. Krzycz�c,
wrzuca� czaszki z powrotem do
morza. A one, odp�ywaj�c,
�piewa�y uroczyst� pie��, kt�rej
s��w mimo wyt�onego s�uchu i
nasilonej uwagi nie m�g�
zrozumie�, i wiedzia� tylko, �e
w owych s�odkich i n�c�cych
s�owach kryje si� ca�e
przeznaczenie jego �ycia, i
dlatego wabiony ich
niezrozumia�� i syreni� wymow�
szed� za nimi w morze, coraz
g��bsze i burzliwsze.
Obudzi� si� z krzykiem.
Ten sen trapi� kr�la od bardzo
wielu lat, w nier�wnych
odst�pach czasu. Z pocz�tku
chcia� owo senne widzenie zatai�
przed swoim wyk�adaczem sn�w,
ale po namy�le przewa�y�a
rozs�dna ch�� dowiedzenia si�, o
czym �piewa�y niesamowite
czaszki. Przypuszcza� bowiem, �e
w ich niewyra�nym �piewie kry�a
si� jaka� gro�ba, czego zreszt�
nietrudno by�o si� domy�li�,
gdy� sens tego snu, poza sam�
pie�ni�, by� zawstydzaj�co
jasny. Wyk�adacz, zapoznawszy
si� z jego tre�ci�, wyjawi�
kr�lowi, �e czaszki �piewa�y
wr�ebn� pie�� o
niebezpiecze�stwie gro��cym mu
ze strony syn�w, kt�rzy kiedy� w
przysz�o�ci, gdy stan� si�
m�odzie�cami, godzi� b�d� na
jego �ycie. Niestety wyk�adacz
nie m�g� ustali�, kt�rych
spo�r�d licznych syn�w kr�la
mia�y na my�li �piewaj�ce
czaszki. Herod z rozbrajaj�c�
szczero�ci� opowiedzia� ch�opcom
sw�j sen, ale pewne jego
szczeg�y zatai�, jedne doda�,
inne uj��, i dzi�ki tym
przezornym zabiegom zmieniwszy
nieco jego znaczenie, stara� si�
wzbudzi� w ich �wiadomo�ci l�k
przed losem tych, kt�rzy kiedy�
w przysz�o�ci ponios� zas�u�on�
kar� za wiaro�omne knowania i
spiski. I tak strasz�c ch�opc�w
od dzieci�stwa swoj� senn�
zmor�, wierzy�, �e uda mu si�
wpoi� w ich serca uleg�o��,
�lepe pos�usze�stwo i podziw dla
wszystkich jego czyn�w,
przedsi�wzi�� i dzia�a�.
Ch�opcy, s�uchaj�c ojcowskiego
opowiadania, wprawdzie dr�eli ze
strachu, ale okaza�o si�, �e te
pedagogiczne �rodki nie
zapobieg�y tragedii. Przed
kilkoma laty Herod, snuj�c
urojone - a mo�e prawdziwe -
podejrzenia, zg�adzi� dw�ch
spo�r�d swoich syn�w, urodzonych
z nieszcz�liwej i rzewnie
op�akiwanej Mariamne. Od tej
pory sen o �piewaj�cych
czaszkach przez wiele lat nie
powraca�. A� nagle tej nocy
znowu go nawiedzi� w ca�ej swej
grozie i dr�cz�cej wspania�o�ci.
Kr�l zrozumia� jego m�dr�
wymow�. Czaszki niew�tpliwie tym
razem �piewa�y pie�� o
pierworodnym Antypatrze,
zrodzonym z Doris, Idumejki,
ambitnym i nie przebieraj�cym w
�rodkach m�odzie�cu, na kt�rym
od d�u�szego czasu niecierpliwie
spoczywa� jego podejrzliwy
wzrok.
Tymczasem brzytwa sprawnego
Tryfona sp�yn�a na podgardle
kr�la. Stary balwierz, wygalaj�c
kr�lewski podbr�dek, czu� si�
jak drwal, kt�ry przyk�ada top�r
do korzeni d�bu. Wiedzia�, �e w
jego r�kach spoczywa teraz los
kr�lestwa i wystarczy jeden
sprawny ruch brzytw�, a g�owa
kr�lewska odci�ta od tu�owia
skaka� b�dzie po ziemi w
konwulsyjnych drgawkach.
Przera�ony t� wizj� - sam fakt,
�e si� o�mieli� wywo�a� j� w
sobie w tak poufa�ej blisko�ci
w�adcy, nape�ni� go dr�eniem i
strachem - szybko odj�� brzytw�
od gard�a Heroda, kt�ry
wycieraj�c r�cznikiem g�adkie
policzki, rzek� z uznaniem:
- Dzi� mnie nie zaci��e�,
kochany Tryfonie.
Zdarzenie
przed O�tarzem Kadzielnym
O tej samej porze, gdy Herod
wyciera� r�cznikiem twarz,
Zecharia, kap�an ze zmiany
Abijama, po kilkugodzinnej
podr�y, kt�r� odby� na swej
wiernej o�licy Midbar, przyby�
do Jerozolimy. Z domu swojego w
Ejn Karem wyjecha� o p�nocy,
gdy� chcia� jeszcze o �wicie
zd��y� na otwarcie bram �wi�tyni
Pa�skiej - zawsze podnio�le
prze�ywa� nawo�ywania lewit�w,
zapowiadaj�cych z wie�
�wi�tynnych wsch�d s�o�ca -
gdzie nast�pnego dnia mia�
rozpocz�� s�u�b� Bo�� ku chwale
Niewidzialnego. Czu� si� rze�ko
i krzepko. Przed miastem zsiad�
z o�licy i na dow�d swojej
g��bokiej czci dla Jerozolimy
drog� prowadz�c� z doliny ku
wysoko po�o�onemu miastu odby�
piechot�, mimo podesz�ego wieku
bez zbytniego zm�czenia. Przez
Bram� Ogrodow� wjecha� do
�r�dmie�cia, na Xystos
pozostawi� Midbar pod opiek�
dozorcy i uda� si� na
Dziedziniec Pogan, szeroki plac,
b�d�cy miejscem handlu, spotka�
i przechadzek jerozolimskich
mieszka�c�w i przybysz�w z
ca�ego kraju.
Tutaj o wczesnej porze
gromadzili si� wierni, kt�rzy
czekali na rozpocz�cie modlitw i
sk�adanie ofiar. Tutaj, na samym
dziedzi�cu i pod s�siednimi
portykami, w�r�d zgie�ku,
wrzawy, rozm�w, targ�w i
nawo�ywa� uwijali si� handlarze
koz��w, owiec, go��bi i
synogarlic, sprzedawcy kadzide�,
mirry i aloesu - nawo�ywali si�
wzajemnie bez potrzeby, jedynie
dla pomno�enia powszechnej
wrzawy, gdy� czuli si� w niej
jak ryby w szumi�cym �ywiole -
oraz pieni�nicy, kt�rzy nie
tylko wymieniali greckie,
rzymskie i egipskie pieni�dze na
�wi�tynne sykle - tylko w
syklach mo�na by�o sk�ada� datki
do skarbon - ale r�wnie�
zawierali zyskowne dla siebie
umowy z ofiarnikami, udzielali
im po�yczek, cz�sto na wysokie
odsetki, chocia� Tora
wielokrotnie pot�pia�a lichw� -
ribith - a lichwiarzom
pobieraj�cym wysoki procent
grozi�a surowymi karami.
�rodkiem dziedzi�ca szed�
ch�opiec i prowadzi� na
postronku jednoroczne jagni�,
kt�re szarpi�c si� i becz�c,
ci�gn�o go w przeciwnym
kierunku, ku bramie, mimo
�ywych, lecz czu�ych i �agodnych
perswazji zak�opotanego
wyrostka. Zecharia poklepa�
jagni� po karku, a potem z r�wn�
tkliwo�ci� pog�adzi� czarn�,
k�dzierzaw� czupryn� ch�opca i
smutnie si� zaduma�, albowiem
lubi� dzieci, ale Elohim nie
obdarzy� go potomstwem.
Natychmiast jednak z powodu �ony
swojej Eliszeby, kt�r� bardzo
kocha�, chocia� by�a bezp�odna,
po�a�owa� swojego smutku i
zamy�lenia. G��boko westchn�wszy
- by�o to westchnienie niezwykle
wzruszaj�ce i niewinne, gdy� nie
by�o w nim skargi ani goryczy,
ani tym bardziej wyrzutu, lecz
pokorne pogodzenie si� ze
Sprawiedliwo�ci� - wszed� do
domu kap�a�skiego i uda� si� do
oczyszczaj�cej k�pieli, w kt�rej
�yciodajna woda obmy�a jego
cia�o z brudu ziemi, a jego
dusz� z wszelkich westchnie�,
nawet owych najbardziej
wzruszaj�cych i niewinnych. Ca�y
dzie� i noc sp�dzi� na mod�ach.
Nast�pnego dnia o wczesnym
�wicie, gdy otwar�y si� bramy
�wi�tyni, a lewici uderzaj�c w
cytry i harfy �piewali psalmy, a
lud le��c pokotem na ziemi
g�o�nym j�kiem przywo�ywa� Boga
i wraz z ch�rem kap�an�w zmawia�
Szema Israel, Zecharia, odziany
w bia�� tunik� o d�ugich
r�kawach i przepasany haftowanym
pasem, ci�gn�� losy w Komnacie
Bia�ych i Czarnych Kostek. Tym
razem los wyznaczy� go do
spe�nienia obowi�zk�w
kap�a�skich przed O�tarzem
Kadzielnym.
D�ugim orszakiem wracali
kap�ani przez Dziedziniec
Kap�an�w obok O�tarza
Ca�opalenia do �wi�tyni, ka�dy
na wyznaczone losem stanowisko,
a wchodz�c w progi cedrowe,
prowadz�ce do �wi�tego
Przybytku, nad kt�rego bram�
zwisa�a rze�biona w z�ocie ki��
winogronowa, symbol m�dro�ci
Elohim i dzie�a Stworzenia,
pochylili nisko g�owy, a oblicza
ich by�y o�ywione podziwem i
czci� dla wa�no�ci i powagi tego
miejsca.
Zecharia czu� w sercu
dojmuj�cy niepok�j. Zdawa�o mu
si�, �e jego modlitwy zm�wione o
�wicie by�y ch�odne i puste i
dlatego na pewno nie znalaz�y
�aski przed obliczem Pana.
Cz�sto, mimo swej g��bokiej i
�arliwej wiary, prze�ywa� takie
nastroje. Nie mog�c czy nie
umiej�c ich przewalczy�, gdy
czu�, �e jego umiej�tno��
modlitwy staje si� coraz
ubo�sza, przestawa� obleka� w
s�owa kipi�ce w nim uczucia i
tylko milcz�cym wn�trzem stara�
si� okaza� Przedwiecznemu mi�o��
i przywi�zanie, ale nigdy nie
by� pewny, czy mu si� to udaje,
zw�aszcza �e owa swoista
kontemplacja by�a raczej owocem
gorzkiej bezsilno�ci ducha ni�
�wiadomym d��eniem do jedno�ci z
Panem Zast�p�w. Teraz znowu
nasz�a go taka trudna chwila.
Stan�� przed O�tarzem
Ca�opalenia, uj�� w szczypce
roz�arzone w�gle i wrzuci� je do
kadzielnicy, po czym wraz z
m�odym lewit�, kt�ry sypn�� na
�ar gar�� bursztynu,
sproszkowanej mirry i aloesu,
uda� si� przed O�tarz Kadzenia,
zbudowany z akacjowego drzewa,
obitego z�otymi blachami. Jego
cztery k�ty ozdobione by�y
z�otymi rogami, symbolami
Pa�skiej wszechmocy. Zecharia
przystawa� przed ka�dym z rog�w
O�tarza i wahad�owym ruchem
ko�ysa� kadzid�em, kt�re bucha�o
srebrnym dymem i wype�nia�o nim
�wi�tynne wn�trze, a starcowi
zdawa�o si�, �e kadzidlane k��by
uk�adaj� si� w kszta�t ludzkiej
postaci. Z pocz�tku s�dzi�, �e
jest to z�udzenie, ale gdy
zjawisko stawa�o si� coraz
bardziej wyraziste - zarysowywa�
si� kszta�t g�owy, tu�owia, r�k
i n�g, wprawdzie nieco zamazany
i poruszony, jakby by� odbiciem
cz�owieka w faluj�cej wodzie,
ale mimo to o tyle wyra�ny, �e
mo�na by�o go okre�li� mianem
ludzkiej postaci - kap�an
zrozumia�, �e staje si�
�wiadkiem niezrozumia�ego dla�
misterium, i dlatego zadr�a�
wielkim dr�eniem. A gdy wreszcie
us�ysza� g�os, tak by� nim
zaskoczony, �e nie by� pewny,
czy m�wi� on z ob�oku ustami
kadzidlanej postaci, czy te�
doszed� go z dalekiej
przestrzeni, a owa posta� z
faluj�cego przed nim dymu by�a
tylko str�em tego g�osu, a mo�e
nie str�em g�osu, bo po c� El
Szaddajowi - od pierwszej chwili
by� pewny, �e to by� g�os El
Szaddaja - potrzebny by� str�
g�osu, wi�c mo�e by�a raczej
str�em jego, biednego starca
Zecharii, pilnuj�cym, aby
wszystko jednoznacznie i
wyra�nie zrozumia�. Ale tak by�
przera�ony tym wszystkim, co
s�ysza� i co si� na jego oczach
dzia�o, �e z trudem poj�� sens
wypowiedzianych s��w.
- Nie l�kaj si�, Zechario -
m�wi� G�os. - Modlitwa twoja
zosta�a wys�uchana. �ona twoja,
Eliszeba, porodzi syna, a ty
dasz mu imi� Johanan, co znaczy:
Jahwe si� zmi�owa�. On b�dzie
twoj� rado�ci� i weselem, a
wielu z powodu jego narodzenia
radowa� si� b�dzie. Albowiem
wielki b�dzie przed Elohim, wina
i innych napoj�w upajaj�cych pi�
nie b�dzie i ju� w �onie swej
matki nape�niony b�dzie Duchem
�wi�tym. Wielu spo�r�d syn�w
Izraela nawr�ci do Elohim, do
ich Boga. On to poprzedza� Go
b�dzie w duchu i mocy proroka
Elijahu i sprawi, �e serca ojc�w
sk�oni� si� ku synom, a
zbuntowani powr�c� do prawego
usposobienia, i w ten spos�b
przygotuje Panu lud uleg�y - tak
m�wi� G�os, a Zecharia
przypomnia� sobie, �e dzisiaj
nie modli� si� o p�odno��
Eliszeby, ale natychmiast
zmiarkowa�, �e przed obliczem
Elohim nie wszystko jest
modlitw�, co jest modlitw�, a
modlitw� nie musi by� modlitwa,
a mo�e ni� by� b�agalny wzrok
wzniesiony do nieba albo p�acz,
albo po prostu g��bokie
westchnienie. A poniewa�
wchodz�c do �wi�tyni Pa�skiej
westchn�� g�aszcz�c k�dzierzaw�
g�ow� ch�opca i pomy�la� wtedy o
smutnej bezp�odno�ci swojej
�ony, wi�c Pan przyj�� jego
westchnienie za modlitw�,
albowiem wszystko jest w Jego
mocy, a ka�dy krok cz�owieka
odmierzany jest Jego wol�. I to
Zecharia zrozumia�. Ale z powodu
staro�ci swojej i swojej �ony
nie m�g� zrozumie� innej sprawy,
i dlatego sta� nieruchomo jak
s�up soli, i tylko g�ow�
wykonywa� przecz�ce ruchy, kt�re
by�y zapewne refleksem
wahad�owego ruchu kadzielnicy, a
wtedy G�os, kt�ry pozna�
niedowiarstwo i s�abo�� starca,
obwie�ci� mu, �e Pan za owo
zw�tpienie ukarze go niemot� do
czasu, a� si� wype�ni Jego wola.
Dym kadzidlany rozp�yn�� si� w
powietrzu.
Zecharia, kt�ry by� z natury
rozwa�ny i trze�wy i jak ka�dy
syn Izraela wierzy� przede
wszystkim w to, czego nie
widzia� - wierzy� przecie� w
Niewidzialnego - ujrzawszy przed
sob� m�odego lewit�,
us�uguj�cego mu podczas obrz�dku
kadzenia, ju� by� sk�onny
przypu�ci�, �e �w s�uga
�wi�tynny i posta� z faluj�cego
dymu by�y jedn� i t� sam�
postaci�, gdyby nie pewien
drobny, ale bardzo niepokoj�cy
szczeg�, potwierdzaj�cy w pe�ni
prawd� tego, co s�ysza� i
widzia�. Ot� bowiem, gdy
wyszed�szy na dziedziniec
�wi�tynny, gdzie zgromadzone
t�umy czeka�y na jego
b�ogos�awie�stwo, chcia�
za�piewa� hymn na chwa�� Pana i
Jego zast�p�w, zamiast s��w
wydoby� si� z jego ust
niezrozumia�y be�kot. Wyrzuci�
przed siebie r�ce i za pomoc�
ich gwa�townych ruch�w chcia�
przekaza� ludowi swoj� rado��,
szcz�cie i b�ogos�awie�stwo,
ale poniewa� by�y to gesty
nieczytelne, zagmatwane i
ciemne, lud nie rozumia� ich
sensu i tylko si� domy�li�, �e
Zecharia, kap�an ze zmiany
Abijama, mia� widzenie w
�wi�tyni Pa�skiej.
A starzec, pad�szy na ziemi�,
zap�aka�.
Rado�� starca
By�a ksi�ycowa noc, gdy niemy
wraca� z Jerozolimy do Ejn
Karem. Zst�puj�c w w�w�z mi�dzy
sady oliwne i terebintowe lasy,
rosn�ce na jego zboczach,
obejrza� si� za siebie - mia�
zwyczaj, ilekro� opuszcza�
Jerozolim�, przystawa� w tym
miejscu i ogarnia� panoram�
miasta skupionym i
b�ogos�awi�cym spojrzeniem - i
ujrza� w g�rze, w �wietle
miesi�ca, spi�trzone domy Syjonu
i Akry, a nad nimi z�otop�owy
masyw �wi�tyni, kt�r� dotychczas
zawsze �egna� z �alem, tym razem
jednak z zawstydzaj�c� ulg� i z
wi�kszym ni� zazwyczaj
po�piechem. Ale im bli�ej by�
domu, tym wi�ksze by�o jego
podniecenie i dlatego ku
wielkiemu niezadowoleniu m�drej
Midbar, �piesz�cej do smacznego
obroku i zas�u�onego spoczynku,
raz po raz �ci�ga� jej uzd� i
przymusza� j� do stawiania
powolnych krok�w, co wprawdzie
pod pewnym wzgl�dem odpowiada�o
refleksyjnemu charakterowi
o�licy, ale teraz sprzeczne by�o
z wymaganiami jej pustego
�o��dka. Siedzia� wygodnie w
czerwonym siodle i jad�c krok za
krokiem rozwa�a�, jak ma
opowiedzie� �onie - by� przecie�
niemy - swoje widzenie, kt�re by
mo�e nawet przezornie przed ni�
zatai�, gdyby nie dojmuj�ca
�wiadomo��, �e ono w r�wnej
mierze, a mo�e i przede
wszystkim, i jej dotyczy�o. Gdy
wreszcie o�lica zacz�a pi�� si�
pod g�r� po ciemnym zboczu
w�wozu - zna� �wietnie t� drog�,
albowiem przemierza� j�
niezliczon� ilo�� razy - przed
jego oczami roztoczy� si� widok
na le��cy na tarasach Ejn Karem,
wprawdzie jeszcze odleg�y, ale
wyra�ny, i wtedy Zecharia poczu�
si� tak, jakby przed czym�
ucieka�, wi�c broni� si� przed
tym uczuciem, gdy� w �adnym
wypadku swojego wyjazdu z
Jerozolimy - wyjecha� w
przepisanym czasie, po wykonaniu
wszystkich obowi�zk�w
kap�a�skich - nie uwa�a� za
ucieczk�. Niew�tpliwie wraca� do
domu z wielk�, szcz�liw� i
dobr� nowin�. Je�eli by�
niespokojny, to chyba tylko z
powodu przepowiedzianej
przysz�o�ci dziecka, gdy�
wiedzia�, �e czeka je los
wprawdzie b�ogos�awiony, lecz
ci�ki, jak ka�dego cz�owieka,
na kt�rym spocz�o oko Elohim.
Zecharia stara� si�,
naj�ci�lej jak m�g�, odtworzy�
to wszystko, co widzia� i
s�ysza� w Przybytku. Nigdy
dotychczas nie widzia� anio�a.
Trudno by�oby mu opisa� owego
m�a, kt�ry ukszta�towa� si� na
jego oczach z kadzidlanego dymu.
To nie by�a posta� ludzka,
chocia� mia�a wszelkie cechy
ludzkiej postaci. Zreszt� trudno
m�wi� o kszta�cie, gdy� nawet
s�owa, kt�re wypowiedzia�
tajemniczy pos�aniec, nie by�y
w�a�ciwie s�owami, lecz czystymi
poj�ciami, dzia�aj�cymi bez
po�rednictwa jakichkolwiek
d�wi�k�w, a je�eli nazywa� je
G�osem, to tylko dlatego, �e nie
zna� innego s�owa na okre�lenie
zjawiska, za pomoc� kt�rego
Elohim przekaza� mu radosn�
wie��. Zecharia wiedzia�, �e
owego anio�a, jak i to wszystko,
co mu on opowiedzia�, nale�y
dopiero na j�zyk ludzki
przet�umaczy�, a nie by�o to
�atwe ani proste, zw�aszcza dla
niemego, kt�ry wprawdzie, jako
cz�owiek Wschodu, umia� wyrazi�
gestami stany swojej duszy, ale
mimo to nie umia�by opowiedzie�
dziej�w owej chwili przed
O�tarzem Kadzielnym nawet za
pomoc� bogatej ilo�ci gest�w i
najbardziej wyrazistej mimiki
twarzy. Zatem pogodzi� si� z
my�l�, �e Eliszeba do czasu nic
nie dowie si� o jego rozmowie z
G�osem, ale na my�l, �e biedna
kobieta rozpacza� b�dzie z
powodu jego kalectwa, wielce si�
zasmuci� i dlatego mia� nieco
�alu do G�osu, �e uciek� si� do
tak z�o�onego dzia�ania, zamiast
po prostu zobowi�za� go solenn�
przysi�g� do zachowania
tajemnicy o zdarzeniu w
Przybytku. Do wyra�nego
o�wiadczenia G�osu, kt�ry mu
zapowiedzia�, �e jego niemota
b�dzie kar� za dobrotliwe
niedowiarstwo, nie przyk�ada�
wielkiego znaczenia, gdy� ca�e
to dzia�anie uwa�a� tylko za
�wi�ty pretekst, kt�rym pos�u�y�
si� Elohim. Wprawdzie
b�ogos�awion� zapowied� przyj��
z odrobin� niepewno�ci i
zrozumia�ego w jego wieku
zak�opotania - niezbyt
szcz�liwy by� tylko �w
przecz�cy ruch g�ow�,
przypominaj�cy wahad�owy ruch
kadzielnicy - ale w jego
niepewno�ci i zak�opotaniu nie
by�o ani niepos�usze�stwa, ani
sprzeciwu. Poniewa� jednak nie
by� pewien, czy naprawd� ani
przez chwil� nie w�tpi� o tym,
co s�ysza�, pocz�� modli� si� do
El Szaddaja i b�aga� Go o
odpuszczenie grzechu
niedowiarstwa, i patrz�c swoimi
starczymi, ale jasnymi oczami w
szarzej�ce na wschodzie niebo,
przyznawa� si� przed
u�miechni�to_surowym obliczem
Pana do ch�ci zbyt �atwego
usprawiedliwienia si� z
niewdzi�cznych uczu�, kt�rymi
przywita� w Przybytku Jego
m�wi�cy G�os.
S�o�ce ju� wschodzi�o, gdy
Zecharia ko�ysz�c si� na m�drej
o�licy Midbar przyby� do domu i
wyci�gn�� bezradne r�ce do
stoj�cej w progu Eliszeby.
Min�a d�u�sza chwila, zanim
niewiasta zmiarkowa�a, �e
Zecharia zaniem�wi�.
Spojrza�a na m�a z
przera�eniem.
Wiedziona przeczuciem - jak
przez mg�� s�ysza�a g�os swojego
zmar�ego ojca, r�wnie� kap�ana,
kt�ry zwyk� mawia�, �e wielkie
s� sprawy bior�ce sw�j pocz�tek
z milczenia - pocz�a szybko
kojarzy� nag�e kalectwo m�a ze
swoim w�asnym stanem, o kt�rym
jeszcze nie zd��y�a mu
powiedzie�, albowiem podczas
jego nieobecno�ci stwierdzi�a ku
swojemu radosnemu zdumieniu, �e
jest w stanie b�ogos�awionym.
Wstrz��ni�ta tym odkryciem, nie
mog�a doczeka� si� powrotu m�a,
podczas pracy naczynia wypada�y
z jej r�k, bez celu snu�a si� po
domu z k�ta w k�t i modli�a si�
�arliwie, i dzi�kowa�a Elohim za
to, �e podni�s� nad ni� sw�j r�g
i okaza� jej �ask�, i uczyni�
cud w jej �onie. Ale mijaj�c
s�siadki, nie podnosi�a g�owy;
by�a tak samo cicha i skromna i
tak samo zawstydzona jak
przedtem, tylko teraz ju� nie
gorzkim zawstydzeniem
bezp�odno�ci, ale s�odkim
zawstydzeniem brzemienia.
Patrz�c na Zechari�,
postanowi�a by� ostro�na w
swoich przeczuciach i
skojarzeniach i z zimn� rozwag�
ws�uchiwa�a si� w sw�j g�os
wewn�trzny, staraj�c si�
przezornie wybada� jego �r�d�o.
Gdyby bowiem istnia�
rzeczywi�cie jaki� zwi�zek
pomi�dzy milczeniem Zecharii a
g�osem jej �ona, dziecko, kt�re
mia�o si� narodzi�, by�oby
przeznaczone do wy�szych cel�w,
o czym jednak Eliszeba w pokorze
swojej ba�a si� my�le�. Nie
chc�c zgrzeszy� pych�, raczej
by�a sk�onna przyzna�, �e j�
myli przeczucie, ni� upatrywa�
Bo�ego znaku w nag�ej niemocie
m�a. Rozwa�aj�c wszystkie te
sprawy, w�tpliwo�ci,
przypuszczenia, zagadkowo��,
niepewno�� i l�ki, po kr�tkim
namy�le dosz�a do
prze�wiadczenia, �e dobrze si�
sta�o, tak jak si� sta�o, a
mia�a na my�li tajemnicze i
niespodziewane kalectwo m�a,
gdy� biedny Zecharia nie zawsze
umia� milcze� i, jak przysta�o
na dobrego cz�owieka, lubi� si�
dzieli� z s�siadami ka�d�
radosn� nowin�, ale teraz dzi�ki
swojemu kalectwu uleczony jest
ze swojej dobrotliwej
wielom�wno�ci i zachowa w
tajemnicy to, co z jej ust
us�yszy. Eliszeba stoj�c
naprzeciw m�a obj�a tkliwym
spojrzeniem jego star�,
pomarszczon� twarz i by�a rada,
�e oniemia�, podczas gdy
Zecharia, z r�wn� tkliwo�ci�
patrz�c na zm�czon� twarz swej
starzej�cej si� �ony, biada� w
g��bi ducha, �e nie mo�e
wszystkiego jej opowiedzie�, i
tak przez d�u�sz� chwil� stali
naprzeciw siebie, i radowali si�
t� sam� my�l�, i mi�uj�co kryli
j� w sobie, a� wreszcie Eliszeba
nachyli�a si� nad m�em i ufnie
wyszepta�a do jego ucha kilka
s��w. Zecharia do g��bi
poruszony uleg� nag�emu
zachwyceniu, odchyli� g�ow� i
wspomniawszy w my�lach kr�la
Dawida, kt�ry ta�czy� przed Ark�
Przymierza na ulicach
Jeruszalajim Hakodesz i skaka�,
i klaska� w d�onie w obecno�ci
Elohim, pocz�� r�wnie� ta�czy� i
skaka�, i klaska� doko�a
os�upia�ej Eliszeby, albowiem
zdawa�o mu si�, w mglistym i
odleg�ym wyobra�eniu, �e owoc,
kt�ry jego stara �ona d�wiga w
swoim �onie, jest g�osem
zagubionej Arki Bo�ej. I nie
mog�c g�o�no �piewa�, poniewa�
usta jego by�y nieme, �piewa�
milcz�co psalm: "Nie nam, Panie,
nie nam, ale Imieniu swojemu daj
chwa��", a Eliszeba pozna�a po
ruchu warg, �e tanecznym ruchom
jego cia�a towarzysz� s�owa
wielbi�ce El Szaddaja, Boga
Wszechmocnego.
Poranek Josefa cie�li
Cie�la Josef ben Jaakow,
obudziwszy si� wczesnym rankiem,
z trudem wsta� z trzcinowej
maty, przeci�gn�� si� i
potykaj�c si� o narz�dzia
ciesielskie rozrzucone po ziemi
wyszed� przed dom - odziedziczy�
go po zmar�ych rodzicach,
starsza od niego o kilka lat
siostra mieszka�a z m�em na
drugim ko�cu miasteczka - gdy�
pragn�� nie tylko pozby� si�
resztek sennego bezw�adu, kt�rym
wype�nione by�o jego cia�o, lecz
tak�e nasyci� oczy widokiem
wiosennego krajobrazu,
stanowi�cego �ywe przeciwie�stwo
smutnego i szarego wn�trza jego
lepianki, stoj�cej na samotnym
wzg�rzu. Roztacza� si� st�d
widok na g�ry Naftali, Tabor i
Gilboa, dolin� Jezreel, wylotem
swoim opadaj�c� ku morzu, na
Seforis, rojne poga�skie miasto,
niech�tnie odwiedzane przez
Galilejczyk�w, na gaje oliwne i
figowe, otaczaj�ce pier�cieniem
male�kie Nazareth, po�o�one w
dole amfiteatralnie na kilku
wzg�rzach i stanowi�ce wraz z
krajobrazem jedn� barwn�
pastelow� ca�o��. Domy i
lepianki, a nawet duma
miasteczka, synagoga, zlewa�y
si� tak niepodzielnie ze
wzg�rzami i polami, �e z pewnego
oddalenia trudno by�o odr�ni�
domy od wzg�rz, a synagog� od
�anu z�otego j�czmienia. By� to
krajobraz cichy, spokojny,
nieomal nieruchomy w swoim
patriarchalnym dostoje�stwie, i
tylko gromada bia�ych owiec i
jagni�t, zbiegaj�cych beztrosko
ku dolinie, i widoczna na
zachodzie, u stok�w Karmelu,
migoc�ca w s�o�cu w�ska smuga
morza dzia�a�y o�ywiaj�co na
powa�ne i skupione lico tej
ziemi. Ale Josef nie wychodzi�
rano przed swoj� lepiank�
jedynie dla samej pi�kno�ci
krajobrazu. Widok by� wprawdzie
godny zachwytu, niezale�nie
jednak od swojego uroku posiada�
przede wszystkim jedn� warto��,
bezcenn� dla cie�li, a
mianowicie by� godn� opraw�
ma�ego domku wykutego w skale,
tam, na samym dnie doliny -
w�a�nie wzrok utkwi� w tym
miejscu - gdzie mieszka�a z
rodzicami jego ma�a Miriam,
kt�rej pi�kno�� por�wnywa�
cz�sto do owych winnic, cyprys�w
i oliwek, chocia� wiedzia� w
g��bi serca - i to jest �w
niezbadany paradoks wszystkich
por�wna� - �e jego Miriam jest
pi�kniejsza od najpi�kniejszych
winnic, cyprys�w i gaj�w
oliwnych.
Josef wszed� do wn�trza
lepianki i po chwili powr�ci� z
chust� modlitewn� i tefilin,
kt�re w skupieniu uca�owa�,
chust� narzuci� na g�ow�,
zakasa� r�kaw na lewej r�ce i
chwal�c Pana, zwr�cony twarz� na
po�udnie, ku Jerozolimie,
kr�luj�cej st�d daleko za
ciemnymi g�rami Samarii, powoli
owija� d�o� i nagie rami�
czarnymi rzemykami, umie�ciwszy
uprzednio na czole sk�rzan�
puszeczk�, zawieraj�c� �wi�te
wersety Pi�cioksi�gu, spisane na
pergaminie; modl�c si�, umocowa�
j� na czole za pomoc� rzemyk�w,
kt�re jak p�d winnej latoro�li
wi�y si� doko�a jego palc�w,
ramienia i g�owy i rozprowadza�y
po ca�ym ciele �yciodajny sok
S�owa Bo�ego. Gdy poczu� w
�y�ach ciep�o wzbieraj�cej w nim
modlitwy, naci�gn�� na oczy
b��kitno_bia�� chust� i lekko
kiwaj�c si� w biodrach,
b�ogos�awi� Pana i Jego anio��w,
ludzi, zwierz�ta i ro�liny,
ziemi� Izraela i Jerozolim�,
�wi�tyni� i Bethlehem, miasto
Dawidowe i kolebk� swoj�, i
Nazareth, miasto ma�ej Miriam.
Po czym wyprostowa� si� i
upewniwszy si�, �e jego g�owa
jest szczelnie nakryta chust�,
wci�gn�� g��boki oddech w p�uca
i zaintonowa� Szema Israel,
Adonaj Elohenu, Adonaj Echad,
wyznanie, kt�re wprawdzie
brzmia�o w jego ustach jak szum
palm i jak tryumfalna fanfara
tr�b, ale r�wnocze�nie by�o
pokornym �kaniem i b�agaln�
pro�b�, i dzi�ki temu w�a�nie
po��czeniu tryumfu z pokor� i
b�aganiem brzmia�o tak bardzo
prawdziwie i wzruszaj�co. Znowu
odszuka� wzrokiem wykuty w skale
dom ma�ej Miriam i g��boko si�
wzruszy�, albowiem pomy�la�, �e
ju� wkr�tce w�r�d weselnych
�piew�w wprowadzi j� do swojego
domu, a Niewidzialny -
b�ogos�awione niech b�dzie Jego
Imi� - poruszy �ono jego �ony, z
kt�rej przyjdzie na �wiat jego
syn, a syn ten powo�a do �ycia
swoich syn�w, a ci znowu sp�odz�
syn�w swoich, i tak jak on
dzisiaj, tak jego syn i synowie
jego syna, i synowie ich syn�w
po najdalsze pokolenia �y� b�d�
na tym wzg�rzu i w porannej
ciszy b�ogos�awi� b�d� Pana
Cebaoth.
I Josef ben Jaakow, daj�c
upust swej wyobra�ni, w wielkiej
rado�ci i uniesieniu ducha
zastanawia� si�, jakie imi� nada
swojemu pierworodnemu, albowiem
wiedzia�, �e imi� jest
niepodzieln� cz�ci� cz�owieka i
kszta�tuje wed�ug swojego
znaczenia jego �ycie i los, ale
niestety, mimo pobo�nego zapa�u
nie umia� wymy�li� imienia
wyra�aj�cego doskona�� pe�ni�
tych zalet, kt�rymi powinien
b�yszcze� jego syn.
Wr�ci� do lepianki, zdj��
tefilin i chust�, i uca�owawszy
je, schowa� do skrzyni.
W�o�y� na nogi sanda�y i p�dem
zbieg� ze wzg�rza.
Zwiastowanie
�wiat Nazarethu, w kt�rym �y�a
ma�a Miriam - lepianki,
pieczary,
miejska studnia i synagoga na
wzg�rzu - by� bardzo ma�y, nawet
je�eli go rozszerzymy o
kilkana�cie lepianek i pieczar,
po�o�onych w nieco dalszej
okolicy. Wyobra�nia jego
mieszka�c�w, chocia� �ywa i
zapalna, nie wybiega�a daleko
poza izby, pag�rki i ogrody,
poza ub�stwo, a nawet i n�dz�,
gdy� niekiedy tylko gar�� bobu i
j�czmiennej kaszy by�a owocem
ich pracy i przedmiotem
g��bokich pragnie�. Ca�y rok
�yli marzeniami o pielgrzymce do
Jerozolimy na uroczysto�ci
Wielkich �wi�t i w tym celu
skrz�tnie oszcz�dzali pieni�dze,
siedzieli wieczorami w dni
powszednie w ciemnych,
nieo�wietlonych izbach,
spo�ywali suszon� szara�cz�,
odmawiali sobie wina, byleby
tylko zaoszcz�dzi� troch� grosza
na Pesach, Rosz Haszana i Jom
Kippur w dalekim �wi�tym
Mie�cie. Nie wyobra�ali sobie
tych �wi�t bez swej obecno�ci w
�wi�tyni Pa�skiej, u st�p
Szechiny, kt�ra w podnios�e dni
r�wna�a przed swoim
niewidzialnym obliczem
wszystkich syn�w Izraela,
niezale�nie od tego, czy byli
bogaczami, czy n�dzarzami,
m�drcami czy am haarecami. Te
pielgrzymki by�y ich �wi�tym
pragnieniem. Przedsi�brali je
dla Elohim i dla poczucia swojej
r�wno�ci.
Inaczej jednak uk�ada�o si�
�ycie ma�ej Miriam,
dwunastoletniej dziewczynki,
�ywej, weso�ej i u�miechni�tej,
chocia� ub�stwo by�o r�wnie�
udzia�em i jej rodzic�w, ci�ko
pracuj�cych na chleb codzienny,
a miasteczko, w kt�rym �y�a, nie
by�o dla niej ani o cal wi�ksze
ni� dla jej s�siad�w.
Tego dnia, gdy Jehojakim i
Hana udali si� do pracy -
pracowali w winnicy
nazaretha�skiego bogacza,
kt�rego dom i ogrody le�a�y w
pobliskiej dolinie, za d�bowym
lasem - Miriam, jak codziennie,
krz�ta�a si� po izbie, wprawdzie
ciemnej i zadymionej, ale
schludnej, co by�o tym
godniejsze pochwa�y, �e tylko z
trudem mo�na by�o w tym wykutym
w skale pomieszczeniu - by�a to
raczej pieczara ni� izba -
utrzyma� porz�dek i �ad.
Sprz�t�w nie by�o wiele: trzy
bar�ogi, st�, krzes�a, piec z
piekarnikiem, kilka no�y,
gliniane dzbany na wod� i m�k� i
skrzynia na ubogie szaty.
Miriam, ilekro� zostawa�a sama,
a zdarza�o si� to codziennie
pr�cz Szabat�w, czu�a si� w tej
ciasnej izbie jak w udzielnym i
niesko�czonym kr�lestwie, gdy�
zaludnia�a j� my�lami, kr���cymi
z r�wn� trosk� doko�a
codziennych zaj�� i obowi�zk�w
domowych, jak i spraw odleg�ych,
nieuchwytnych, niedosi�galnych
d�oni� i okiem, a b�d�cych mo�e
echem barwnych i �ywych
opowiada� jej ojca Jehojakima o
Pram�dro�ci, kt�ra unosi�a si�
jak mg�a z ust Wiekuistego,
mieszka�a na s�upach z ob�ok�w i
przechadza�a si� po niebie i
przepa�ciach. Krewni, s�siedzi i
znajomi uwa�ali Miriam za
dziewczyn� nieco dziwn�.
Wiedzieli o niej, �e jest
zar�czona z Josefem cie�l�, �e
ich wesele powinno si� odby� za
rok, �e jest silna i gospodarna,
�e ma serce dobre i czu�e i �e
dzi�ki tym zaletom na pewno
b�dzie dobr� �on� i matk�.
Bardzo mo�liwe, �e t� dziwno��
upatrywali mieszka�cy Nazarethu
w jej sk�onno�ciach do �piewu i
uk�adania pie�ni. Gdy zapada�
wiecz�r, Miriam siada�a na
podwini�tych nogach u wej�cia do
izby i w gronie uwa�nie
s�uchaj�cych rodzic�w, krewnych
i s�siad�w �piewa�a pie�ni
w�asnego uk�adu, w kt�rych
miesza�y si� s�owa zapo�yczone z
psalm�w i modlitw, uroczy�cie
zmawianych przez Jehojakima w
dni �wi�teczne i w Szabat, z jej
w�asnymi pomys�ami, parabolami,
por�wnaniami i metaforami,
wskutek czego mo�na je by�o
�mia�o okre�li� mianem
natchnionych wariacji na obrany
temat. Nikt w Nazarecie nie
uk�ada� psalm�w i melodii. Wi�c
krewni i znajomi, przywo�uj�c z
biblijnej pami�ci postacie
kobiet uk�adaj�cych pie�ni -
Miriam, siostry Moj�esza, i
Hany, matki m�a Bo�ego, przez
Pana umi�owanego Szemuela, i
Judyty, b�ogos�awionej wdowy -
kiwali g�owami, z czego jednak
trudno by�o wnosi�, czy chwal�,
czy gani� poetyckie umiej�tno�ci
c�rki Jehojakima, biednego
najemnego robotnika.
Tego dnia - jak ju� o tym
wspomnieli�my - gdy Jehojakim i
Hana udali si� do pracy, Miriam
od wczesnego ranka krz�ta�a si�
po izbie, trzepa�a maty na
dworze, przynios�a wod� ze
studni, zmy�a naczynia, po czym
wysz�a przed dom, ukl�k�a na
ziemi i �piewaj�c dla Elohim i
dla rytmu swoich r�k, schylona
nad po�yczonymi od s�siadki
�arnami me��a pszeniczne ziarno,
kt�re ojciec otrzyma� w
podarunku od swojego
chlebodawcy. Prac� swoj�
wykonywa�a spokojnie, bez
po�piechu i z ow� monotonn�
cierpliwo�ci�, tak znamienn� dla
pracuj�cych fizycznie c�rek
Izraela. Lew� r�k� powoli, ale
bez trudu obraca�a g�rny kamie�,
a praw� wsypywa�a pszenic� do
otworu. Potem potrz�sa�a
przetakiem, oddzielaj�c otr�by
od m�ki, kt�ra od czasu do
czasu, ku uciesze dziewczynki,
wzlatywa�a ku g�rze i bia�ym
py�em okrywa�a jej d�onie.
Patrz�c na um�czone palce,
przypomnia�a sobie opowiadanie
ojca o dalekim Hermonie,
pokrytym przez ca�y rok
�niegiem, a chocia� dotychczas
zna�a �nieg tylko z opowiadania,
jednak wyobra�a�a sobie, �e musi
by� bardzo pi�kny i bardzo
bia�y, skoro jest darem
Wiekuistego i s�u�y� w jednym z
psalm�w, kt�ry Jehojakim
szczeg�lnie ukocha�, do
por�wnania z niepokalan� biel�.
Tu u�miechn�a si�, gdy�
przypomnia�a sobie s�owa ojca,
kt�ry zwyk� mawia�: - A c�rka
moja, Miriam, wprawdzie jest
smag�a, albowiem spali�o j�
s�o�ce, ale mimo to jest bielsza
nad �nieg. - Miriam
zastanawiaj�c si� nad trudnym do
rozstrzygni�cia zagadnieniem,
jak mo�na by� bielsz� nad �nieg,
skoro si� jest smag�� i spalon�
od s�o�ca, podnios�a si� z kolan
i wesz�a do izby po gliniany
dzban na m�k�. Przetar�a oczy
palcami. U�miech powoli znika� z
jej twarzy. Poczu�a si�
nieswojo. Cia�o jej przebieg�
zimny dreszcz. Odwr�ci�a si� ku
drzwiom i chcia�a wybiec przed
dom, ale nie mog�a uczyni�
kroku. Sta�a nieruchoma,
os�upia�a i nagle ujrza�a w
sobie jakie� �wiat�o, ale nie
by�o to �wiat�o s�oneczne ani
�wiat�o ksi�ycowe, ani �wiat�o
lampy oliwnej, ani w og�le nie
by�o �adnym �wiat�em, gdy� nie
by�o podobne do �adnego �wiat�a,
i by�o tylko tym, czym nie by�o,
i tym, czym nie b�dzie, lecz
tym, czym Jest. Wi�c widzia�a w
sobie, jak Ten, kt�ry Jest,
szed� ku niej z odleg�o_bliskiej
przestrzeni, nie ograniczony
�adn� granic� i wymykaj�cy si�
spod wszelkiego okre�lenia,
albowiem sam w sobie by� granic�
i sam w sobie okre�leniem, i tak
id�c ku niej w�a�ciwie nie
szed�, albowiem by� poza
wszelkim czasem - stawa� si� na
jej oczach - w�a�ciwie nie
stawa� si�, gdy� Ten, kt�ry
Jest, nie mo�e si� stawa� i
tylko, aby u�atwi� ma�ej Miriam
zrozumienie tego, co si� dzieje,
upodabnia� i nagina� swoje
dzia�anie nie tyle do pewnych
ziemskich poj��, ile do form
cz�owieczego j�zyka - i tak
stoj�c w jej wn�trzu
r�wnocze�nie kszta�towa� si�
przed jej oczami jako Wys�annik
w bia�ej lnianej tunice,
przepasanej jedwabnym pasem,
przetykanym z�otymi ni�mi i
ozdobionym szafirami, i by�
potwierdzeniem tego, co si� w
niej dzia�o, i tego, co widzia�a
w swoim wewn�trznym zachwycie.
By�a to ostro�no�� typowa dla
Elohim, kt�ry znaj�c upodobanie
cz�owieka do plastycznego
widzenia i chc�c ma�ej Miriam
u�atwi� zrozumienie niezwyk�ego
Pos�annictwa, nie ograniczy� si�
tylko do dzia�ania wewn�trznego,
lecz r�wnocze�nie przem�wi� do
niej realnym widzeniem. I w tym
celu �askawie pomno�y� swoj�
obecno��, czyni�c si� przed
oczami Miriam Wys�annikiem
samego siebie, czyli sob� samym,
albowiem wiadomo, �e pose�
przynosz�cy wie�� jest zawsze
tym, kt�ry go posy�a. Miriam
patrz�c wi�c na Wys�annika,
kt�rego nieco oci�a�e ruchy,
tak znamienne dla anio��w
odzianych w cia�o cz�owiecze,
�wiadczy�y o trudno�ciach,
jakich mu przysparza�o
poruszanie si� po ziemi, z uwag�
i pokor� s�ucha�a jego
pozdrowienia, albowiem M��
otworzywszy usta pocz�� m�wi�
cz�owiecz� mow�, t�umacz�c na
ludzki j�zyk to wszystko, co
s�ysza�a w sobie wypowiedziane
bezmow� mow� w spos�b
zawile_prosty. Wys�annik
pozdrowi� j� w Imi� �aski, kt�r�
jest wype�niona, i w Imi�
Elohim, kt�ry pob�ogos�awi� j�
mi�dzy niewiastami. Miriam,
skupiona i napi�ta, z l�kiem
rozwa�a�a ka�de s�owo z osobna,
po��czy�a je w zdanie, kt�re
wprawdzie pi�knie brzmia�o, ale
niestety nie mog�a zrozumie�,
dlaczego ona, ma�a, nic nie
znacz�ca dziewczyna, c�rka
zm�czonych wyrobnik�w,
narzeczona cie�li Josefa, ma by�
wype�niona �ask� Elohim i
b�ogos�awiona mi�dzy
niewiastami. Wys�annik,
niew�tpliwie odgaduj�c jej
my�li, znowu do niej przem�wi� i
prosz�c j�, by si� nie l�ka�a,
zwiastowa� jej, �e pocznie i
porodzi Syna, i da Mu na Imi�
Jeszua, co znaczy: Pan jest
zbawieniem, a On b�dzie wielki i
b�dzie nazwany Synem
Najwy�szego, a Elohim da Mu tron
Dawida, ojca Jego, i b�dzie
kr�lowa� nad rodem Jaakowa na
wieki, a kr�lestwo Jego b�dzie
niesko�czone. Wys�annik
wypowiedzia� to wszystko prosto
i sk�adnie, tonem �piewnym,
podkre�laj�c znaczenie pewnych
s��w przeci�g�� intonacj�, ale
ani razu nie popad� w przesadny
patos, co dobrze �wiadczy�o o
jego umiarze w sztuce
t�umaczenia rozkaz�w Elohim na
j�zyk cz�owieczy. Owa uroczysta
i skromna �piewno�� by�a
niezwykle precyzyjnie odmierzona
i dzi�ki temu wi�za�a w jedn�
niepodzieln� ca�o�� prawd� nieba
z prawd� ziemi, co w tym wypadku
by�o bardzo wa�ne, gdy�
najg��bszy sens tego misterium
polega� w�a�nie na owym trudnym
przymierzu.
Miriam spokojnie wys�ucha�a
Wys�annika. Na jej ciemnej,
uciszonej twarzy nie drgn�� ani
jeden musku� i ju� chcia�a
wyrazi� swoj� uleg�o�� przed
Panem, ale nie mog�a oprze� si�
jednemu wstydliwemu pytaniu -
czu�a, �e powinna je zada�, gdy�
wymaga�a tego jej godno��
dziewcz�ca - i pocz�a si�
zastanawia�, jak ma je
oszcz�dnie wyrazi� za pomoc�
najmniejszej ilo�ci s��w, aby
jak najszybciej i najzwi�lej
zrzuci� z siebie jego ci�ar.
Ch�tnie u�y�aby do tego celu
jakiego� symbolu, ale trudno
by�o stworzy� w po�piechu
zast�pczy obraz, kt�ry by w
pe�ni oddawa� jej my�l.
Zrezygnowana, spyta�a po prostu,
jak to si� stanie, skoro m�a
nie zna. Wys�annik odpar�, �e
Duch �wi�ty zst�pi na ni� i moc
Najwy�szego ogarnie j� niby
cie�. Dlatego Dziecko, kt�re si�
z niej narodzi, b�dzie �wi�te i
b�dzie nazwane Synem Bo�ym. Tu
urwa�. Miriam opu�ci�a g�ow�.
Dwa kr�tkie czarne warkocze,
splecione nad karkiem w ciasny
w�ze�, wskutek nag�ego ruchu
g�ow� rozlu�ni�y si� i opad�y na
jej ramiona. Wys�annik
zmiarkowawszy, �e dziewczyna
pragnie jeszcze zada� dalsze
pytania - niew�tpliwie
przewidzia� ich sens - uprzedzi�
j� i szybko wyja�ni�, �e tak�e
Eliszeba, jej krewna, mimo
swojej staro�ci pocz�a syna, i
ta, kt�ra w mniemaniu ludzi
uchodzi za bezp�odn�, jest ju� w
sz�stym miesi�cu, albowiem nie
ma nic niemo�liwego u Elohim.
Miriam podnios�a g�ow�. Poddana
woli Bo�ej zrozumia�a, �e
powinna teraz g�o�no wyrazi�
zgod� na to, co si� stanie, i
ju� chcia�a wypowiedzie� j� za
pomoc� najpi�kniejszych s��w i
najs�odszej melodii, ale
zabrak�o jej pi�knych s��w i
zabrak�o s�odkiej melodii, i
tylko