2286

Szczegóły
Tytuł 2286
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

2286 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 2286 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

2286 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

PIERS ANTHONY P�kni�ta niesko�czono�� T�umaczy�a Sylwia Twardo Tytu� orygina�u Split Infinity Rozdzia� 1 ZJE�D�ALNIA Szed� pewnie i prawie wszyscy ust�powali mu z drogi. Kiedy zmienia� kierunek, jakby przypadkiem robiono mu przej�cie; gdy patrzy� komu� w oczy, pochylano g�ow� w dyskretnym ge�cie uk�onu. Jak wszyscy tutaj, by� niewolnikiem; chodzi� nago i nie mia� przy sobie niczego, co wskazywa�oby, �e jego spo�eczny status jest odmienny. Prawd� m�wi�c, jawne okazywanie mu szacunku stanowi�oby przejaw z�ego tonu. A jednak by� tutaj kim�. Nazywa� si� Stile. Mia� p�tora metra wzrostu i wa�y� pi��dziesi�t kilogram�w. Wed�ug dawnych rachub mierzy�by cztery stopy i jedena�cie cali, a wag� jego okre�lono by na prawie sto osiem kamieni, albo - jeszcze inaczej - mia�by oko�o pi�tnastu d�oni i stu dziesi�ciu funt�w. Znajomi m�czy�ni przerastali go o p� metra i wa�yli po dwadzie�cia pi�� kilogram�w wi�cej. By� sprawny, ale nie mia� rozwini�tej muskulatury; o mi�ej powierzchowno�ci, ale nie przystojny. Nie by� wylewny w kontaktach z przyjaci�mi; posiada� ich niewielu i nie stara� si� tego zmieni�. Cechowa�a go jednak ogromna ambicja. Spacerowa� po Sali Tabel w Pawilonie Gry - swoim ulubionym miejscu. Gdzie indziej nie cieszy� si� takim szacunkiem. Rozgl�da� si� w poszukiwaniu godnego siebie rywala, ale o tej porze nie by�o to �atwe. Pary graczy zajmowa�y budki tworz�ce nieregularny obw�d Pawilonu. �agodny, ch�odny i pachn�cy kwiatami powiew wpada� przez otwory wentylacyjne w suficie, a sztuczne s�o�ce rzuca�o blask, wywo�uj�c bogat� gr� cieni. Stile zatrzyma� si� na skraju. Pragn�� unikn�� przypadkowego wyboru. Lepiej b�dzie je�li kto� rzuci mu wyzwanie. Zauwa�y� wpatruj�c� si� w niego m�od� kobiet�. By�a, jak wszyscy tutaj, naga, lecz wyj�tkowo pi�kna. Stile odwr�ci� oczy udaj�c, �e jej nie widzi; w towarzystwie dziewcz�t czu� si� niepewnie. Dziewczyn� zaczepi� wysoki ch�opak. - Zagrasz, ma�a? Odprawi�a go stanowczym gestem i nadal zmierza�a w stron� Stile`a. Nast�pny sygna� nada�o dziecko: - Zagramy, prosz� pani? Kobieta u�miechn�a si� i zn�w odm�wi�a, tym razem �agodniej. Stile obserwowa� t� scen� z rozbawieniem; dziewczyna najwyra�niej nie zna�a tego ch�opca. By� to Pollum ze Szczebla Drugiego Drabiny Dziewi�tej. Nie dor�wnywa� klas� Stile`owi, ale reprezentowa� niez�y poziom. Gdyby przyj�a wyzwanie tego malca, prawdopodobnie czeka�aby j� przegrana. Niew�tpliwie jednak rozpozna�a Stile`a, kt�ry teraz dyskretnie j� obserwowa�. By�a �redniego wzrostu - o kilka centymetr�w wy�sza od niego - a jej sylwetka odznacza�a si� harmoni� kszta�t�w. Mia�a pe�ne, j�drne piersi, poruszaj�ce si� wymownie przy ka�dym kroku i d�ugie, smuk�e nogi. Na innych planetach kobieca nago�� skrywana by�a pod odzie��, a wiele kobiet stosowa�o r�ne zabiegi poprawiaj�ce wygl�d. Ta jednak, zbli�aj�ca si� do niego, nie musia�a niczego ukrywa�. Wreszcie znalaz�a si� przy nim. - Stile - szepn�a. Odwr�ci� si�, udaj�c zaskoczonego i skin�� g�ow�. Jej twarz by�a tak pi�kna, �e na chwil� zapar�o mu dech. Mia�a wielkie, zielone oczy i br�zowe w�osy z jasnymi pasemkami, swobodnie rozsypuj�ce si� na ramionach. Rysy jej twarzy by�y regularne i posiada�y te specyficzne cechy i proporcje, kt�re najbardziej do niego przemawia�y, chocia� nie potrafi�by sprecyzowa� dlaczego. Opanowa�a go taka nie�mia�o��, �e nie by� w stanie wyksztusi� ani s�owa. - Nazywam si� Sheen - przedstawi�a si� - i chcia�abym wyzwa� ci� do Gry. Nie mog�a nale�e� do czo�owych graczy. Stile zna� z widzenia i rozpoznawa� wszystkich licz�cych si� zawodnik�w w ka�dej grupie wiekowej. Nigdy wcze�niej jej nie spotka�. Musia�a wi�c by� amatork�, graj�c� od czasu do czasu, bieg�� w niekt�rych dziedzinach, ale w �adnym wypadku nie by�a powa�n� zawodniczk�. Jak na kogo� zajmuj�cego si� sportem, mia�a zbyt obfite kszta�ty; kobiety przoduj�ce w lekkiej atletyce, grach w pi�k� i p�ywaniu mia�y ma�e piersi i by�y szczup�e, a taki opis nie pasowa� do Sheen. Tak wi�c w dziedzinach wymagaj�cych kondycji fizycznej nie mog�a stanowi� zagro�enia. By�a za to pi�kna, a on z wra�enia nie m�g� wydoby� z siebie g�osu. Skin�� wi�c g�ow� na zgod�. Uj�a go pod rami� poufa�ym gestem, kt�ry przyprawi� go niemal o szok. Stile oczywi�cie zna� kobiety; pojawia�y si� przy nim zwabione towarzysz�cym mu rozg�osem, a jego nie�mia�o�� dodawa�a im odwagi. �adna z nich nie by�a jednak tak delikatna jak Sheen, kt�ra z pewno�ci� nie musia�a zabiega� o m�skie towarzystwo - wr�cz przeciwnie. Mimo to udawa�a, �e to on j� znalaz� i zdoby�. Mo�e i tak by�o? Jego sprawno�� i sukcesy w Grze mog�y wywrze� na niej na tyle du�e wra�enie, �e si� nim zainteresowa�a. Nie lubi� jednak takich znajomo�ci. Kobiety tego pokroju zajmowa�y si� zar�wno bieg�ymi w grze nastolatkami jak i starcami. Znale�li woln� kabin�. Jej �rodek zajmowa�a kolumna maj�ca po przeciwleg�ych stronach tablice �wietlne. Stile stan�� z jednej strony, a Sheen z drugiej, a gdy obci��yli owalne p�yty w pod�og�, tablice zapali�y si�. Kolumna nie by�a wysoka, wi�c Stile widzia� przed sob� twarz u�miechni�tej, mi�ej dziewczyny. Za�enowany t� manifestacj� kole�e�stwa, Stile opu�ci� wzrok na swoj� tablic�, chocia� doskonale wiedzia�, co pokazuje. U g�ry znajdowa�y si� cztery kategorie: Fizyczne, Umys�owe, Losowe, Umiej�tno��, a po lewej stronie w d� bieg�y s�owa: Nago, Narz�dzia, Maszyna, Zwierz�. Dla uproszczenia symbole te by�y oznakowane literami i cyframi: 1 - 2 - 3 - 4 poziomo i A - B - C - D pionowo. Teraz zapalone by�y cyfry. Tabela wskazywa�a, �e on ma pierwsze�stwo wyboru. GRA: TABELA PODSTAWOWA 1. Fizyczne 2. Umys�owe 3. Losowe 4. Umiej�tno�� A. Nago B. Narz�dzia C. Maszyna D. Zwierz� Stile popatrzy� badawczo na Sheen. Teraz, gdy sta�a si� jego przeciwniczk� w Grze, nabra� wobec niej �mia�o�ci. Poczu� lekkie napr�enie sk�ry, przyspieszenie t�tna, rozja�nienie my�li i nieznaczne parcie na p�cherz, zapowiadaj�ce napi�cie i wysi�ek zwi�zany z walk�. Niekt�rym ludziom objawy takie uniemo�liwiaj� branie udzia�u we wsp�zawodnictwie, ale dla niego by�y to cudowne doznania, kt�re poci�ga�y go z nieodpart� si��. �y� dla Gry. Nawet teraz, gdy jego przeciwniczk� by�a urocza dziewczyna, kt�rej j�drne piersi ja�nia�y dla niego nad kolumn�. O czym ona teraz my�li? Czy naprawd� s�dzi, �e zdo�a go pokona�, czy po prostu poszukuje nowych do�wiadcze�? Czy za�o�y�a si� z kim�, czy mo�e by�a fank� szukaj�c� przyg�d? Je�li chcia�aby wygra�, to powinna wybra� Umiej�tno��, najlepiej Umys�ow� i na pewno unika�aby Fizycznej. Gdyby chodzi�o o zak�ad, wybra�aby Gry Losowe, bo to nie wymaga�oby od niej wi�kszych umiej�tno�ci. W przypadku treningu ka�dy rodzaj zawod�w b�dzie dla niej jednakowo dobry, a fanka na pewno zdecyduje si� na Fizyczne. No, ale to nie ona teraz mia�a wybiera�, lecz on, a jego decyzja jest cz�ciowo uzale�niona od tego, jak oceni jej zamiary i mo�liwo�ci. Musi pod��y� za jej my�lami i wybra� to, co jej najmniej odpowiada, aby uzyska� przewag�. Zastanawia� si�. Prawdziwy zawodnik preferowa�by Nago, bo to stanowi�o istot� Gry - poleganie wy��cznie na w�asnych umiej�tno�ciach. Osoba trenuj�ca jak�� dyscyplin� b�dzie d��y�a do jej wyboru i trudno tu co� przewidzie�. Kto�, kto si� za�o�y�, pragn��by rywalizowa� Nago, bo to nale�a�o do regu�. Fanka te� wybra�aby Nago. Jest to wi�c decyzja najbardziej prawdopodobna. Dotkn�� Fizyczne, przesuwaj�c d�o� nad panelami w taki spos�b, �eby nie zauwa�y�a, co wybra�. Tak jak przypuszcza�, podj�a decyzj� ju� wcze�niej. Byli w lA - Fizyczne/Nago. Pojawi�a si� druga tabela. Poziomo widnia�o na niej: 1. Indywidualnie, 2. Interakcja, 3. Walka, 4. Wsp�praca, a pionowo: A - Teren p�aski, B - Teren zr�nicowany, C Nieci�g�o��, D - P�yn. Pod�wietlone by�y tylko litery. Stile mia� teraz mo�no�� wyboru kategorii pionowej. Nie kwapi� si� do p�ywania albo �wicze� na por�czach, wi�c dwa ostatnie punkty odpada�y. By� znakomitym biegaczem d�ugodystansowym, ale w�tpi�, �eby Sheen na to posz�a, co wyklucza�o teren p�aski. Wybra� wi�c B - Teren zr�nicowany. Ona za� wcisn�a 1 - Osobno. A wi�c jednak nie fanka. Czeka� ich jaki� rodzaj wy�cigu, w kt�rym nie b�d� mie� bezpo�redniego kontaktu, opr�cz sytuacji wyj�tkowych. Nie�le. Przekona si�, ile jest warta. Teraz tablica wy�wietli�a list� teren�w zr�nicowanych. Stile zn�w rzuci� okiem na Sheen. Wzruszy�a ramionami, wi�c wybra� jedynk� - Labirynt. Gdy dotkn�� panelu, opis pojawi� si� w pierwszym okienku dziewi�ciocz�ciowej tabeli. Sheen wybra�a dw�jk� - Szklana G�ra. Napis pojawi� si� w drugim okienku. W trzecim Stile umie�ci� Piaskow� Zje�d�alni�. Nast�pnie wybrali kolejno: bieg prze�ajowy, chodzenie po linie, wydmy, �liskie wzg�rza, �nie�ny brzeg, ska�� wapienn�. Trzecia tabela zosta�a zape�niona. Teraz on musia� wybra� jedn� z kolumn, a ona jeden z rz�d�w. On zdecydowa� si� na trzeci�, a ona na pierwszy i w ten spos�b ostatecznie doszli do konkurencji: Piaskowa Zje�d�alnia. - Poddajesz si�? - zapyta� Stile, przyciskaj�c odpowiedni panel. Mia�a pi�tna�cie sekund na to, �eby zaprzeczy� lub zrezygnowa� z gry. Odpowied� nadesz�a b�yskawicznie. - Nie. - Remis? - Nie. Wcale nie oczekiwa�, �e si� zgodzi na kt�r�kolwiek z propozycji. Zawodnik poddawa� si� tylko wtedy, gdy strona przeciwna mia�a nad nim tak oczywist� przewag�, �e gra nie mia�a sensu. Na przyk�ad: je�li wybrano szachy i jeden z przeciwnik�w by� arcymistrzem, a drugi jeszcze nie nauczy� si� nawet podstawowych ruch�w, albo kiedy wyselekcjonowan� dyscyplin� okaza�o si� podnoszenie ci�ar�w, a rywalizowa� mia�o dziecko z kulturyst�. Piaskowa Zje�d�alnia stanowi�a niewinn� rozrywk�, przyjemno��, nawet bez elementu rywalizacji dla wszystkich opr�cz os�b cierpi�cych na l�k wysoko�ci. Ale nikt taki nie wybra�by tej kategorii gier. Jej reakcja okaza�a si� nietypowa. Zg�osi� swoje propozycje dla �artu i spodziewa� si�, �e zostan� stosownie potraktowane. Ona jednak wzi�a je na serio. Oznacza�o to, �e zale�a�o jej na wsp�zawodnictwie bardziej, ni� to okazywa�a. Jednak�e nie by� to przecie� mecz Turniejowy! Gdyby by�a kompletnym zerem, zaakceptowa�aby pora�k� i mia�a spok�j, albo zgodzi�aby si� na remis i mog�aby si� przechwala� przyjaci�kom, �e zremisowa�a ze s�ynnym Stilem. Wydawa�o si� wi�c, �e nie znalaz�a si� tu ani dla rozg�osu, ani z powodu zak�adu, a jak ju� wcze�niej ustali�, nie by�a fank�. Oczekiwa�a uczciwego wsp�zawodnictwa. Opu�cili kabin�, zabieraj�c bilety, kt�re wyskoczy�y ze szczeliny w aparacie. Pojedynczych os�b nie wpuszczano do �adnej podgry; wszyscy musieli zaczyna� od tabel i zg�asza� si� w parach do wybranego stanowiska, gdzie podejmowano ostateczn� decyzj�. Dzi�ki temu ludzie, kt�rzy nie traktowali Gry serio, nie zajmowali miejsca i nie przeszkadzali w autentycznych pojedynkach. Dzieci oczywi�cie bra�y udzia� w walkach na niby; dla nich Salonem Gier by�o ogromne weso�e miasteczko. Dzi�ki temu w miar� dorastania cz�sto stawa�y si� coraz bardziej zagorza�ymi wielbicielami Gry i szala�y za ni� tak�e, osi�gn�wszy wiek dojrza�y. Tak w�a�nie by�o w przypadku Stile'a. Piaskowa Zje�d�alnia znajdowa�a si� pod inn� kopu��, wi�c pojechali tam kolejk� podziemn�. Okr�g�e drzwi otworzy�y si� i wpu�ci�y ich do przytulnego wn�trza. By�o tam kilku pasa�er�w. Trzech m�czyzn w �rednim wieku spogl�da�o na Sheen z nieskrywanym podziwem, a ma�y ch�opiec na widok Stile'a zawo�a� rado�nie: - Ty jeste� d�okejem! Stile kiwn�� g�ow�. Nie mia� k�opot�w w kontaktach z dzie�mi. - Wygrywasz wszystkie gonitwy! - ci�gn�� ma�y. - Daj� mi dobre konie - wyja�ni� Stile. - Aha - powiedzia� ze zrozumieniem usatysfakcjonowany malec. Teraz tak�e trzech pozosta�ych pasa�er�w zwr�ci�o uwag� na Stile'a, sta� si� dla nich r�wnie interesuj�cy jak dziewczyna, ale pojazd zatrzyma� si�, drzwi si� otworzy�y i znale�li si� u celu. Poszli w stron� Piaskowej Zje�d�alni. Panienka, kt�ra sprawdza�a bilet Stile' a, pos�a�a mu ol�niewaj�cy u�miech. Natychmiast go odwzajemni�, chocia� wiedzia�, �e to bezsensowne - by�a robotem. Jej twarz, r�ce i g�rna cz�� tu�owia wygl�da�y dok�adnie tak samo, jak u prawdziwej dziewczyny; �aden zwyk�y �miertelnik nie potrafi�by jej odr�ni� od �ywej kobiety. Ta doskona�a imitacja ko�czy�a si� jednak na kraw�dzi biurka, dalej by� to ju� tylko mebel. Wygl�da�o to tak, jakby jaki� niebieski rzemie�lnik zacz�� rze�bi� j� w bloku metalu, o�ywiaj�c gotowe ju� fragmenty i porzuci� w po�owie niedoko�czone dzie�o. Stile poniek�d jej wsp�czu� - mo�e mia�a prawdziw� �wiadomo�� i t�skni�a za kompletnym cia�em? Co mo�e czu� istota z�o�ona z dw�ch r�nych cz�ci? Poda�a mu skasowany bilet. Stile mimochodem uj�� jej drobne palce. - Kiedy ko�czysz prac�, �licznotko? - zapyta�, unosz�c brew. Wobec maszyn nie odczuwa� nie�mia�o�ci. Zaprogramowano j� tak, by mog�a odpowiada� na podobne pytania. - Ɯ�. M�j ch�opak patrzy. Woln� r�k� wskaza�a robota znajduj�cego si� obok. By�a to para m�skich, umi�nionych n�g zako�czonych tali�, s�u��cych do demonstrowania sposobu ubierania ochronnych szort�w, wymaganych na Zje�d�alni. Stile popatrzy� na siebie krytycznie. - Z nim nie mam szans. Moje nogi ledwo si�gaj� do ziemi. Dawny ziemski pisarz, Mark Twain, wymy�li� to powiedzenie, a Stile u�ywa� go w stosownych sytuacjach. Uj�� Sheen pod rami� i ruszyli w stron� Zje�d�alni. Pomy�la�, �e mog�aby zrobi� jak�� uwag� na temat jego stosunku do robot�w, ale ona jakby nic nie zauwa�y�a. Trudno. Zje�d�alni� stanowi�y kr�te, rozdzielaj�ce si�, to zn�w ��cz�ce si� kana�y. Znajdowa� si� w nich piasek; czysty, nie wywo�uj�cy podra�nie�, nierakotw�rczy, sk�adaj�cy si� z neutralnych cz�stek przezroczystego, bardzo �liskiego plastyku, kt�ry w takiej masie przypomina� ciecz. Ca�o�� robi�a du�e wra�enie, przypominaj�c spienione strumienie wody w �luzie, albo j�zory lawiny �nie�nej. Za�o�yli obcis�e szorty i maski z filtrem wymagane jako zabezpieczenie na Zje�d�alni. Piasek, wprawdzie nieszkodliwy, ale wciska si� do wszelkich otwor�w, jakie posiada ludzkie cia�o. Konieczno�� zak�adania stroju ochronnego by�a jedyn� rzecz�, jakiej Stile nie lubi� w tej podgrze. Normalnie tylko Obywatele nosili ubrania, a niewolnicy mogli ubiera� wy��cznie okrycia niezb�dne do wykonania jakiej� pracy. W innym przypadku grozi�o im natychmiastowe zako�czenie s�u�by na Protonie. Stile czu� si� skr�powany. Spos�b, w jaki szorty uciska�y mu cia�o, podnieca� go, co by�o �enuj�ce w towarzystwie takiej istoty jak Sheen. Ona czu�a si� zupe�nie swobodnie - zauwa�y� to. Mo�e nie zdawa�a sobie sprawy, �e str�j przyci�ga� uwag� do zas�oni�tej cz�ci cia�a? Jak wielu innych niewolnik�w, Stile dostrzega� pewien powab w ubraniu, zw�aszcza okrywaj�cym p�e� pi�kn�. Poza tym symbolizowa�o ono wiele rzeczy, o kt�rych niewolnik m�g� tylko marzy�. Pojechali wind� na szczyt Zje�d�alni. Tutaj, na samej g�rze, znajdowali si� blisko przegrody zatrzymuj�cej powietrze i ciep�o. Przez jej migocz�c�, przezroczyst� powierzchni� wida� by�o ponury krajobraz Protonu, pozbawiony jakiejkolwiek ro�linno�ci. Truj�c� atmosfer� zas�ania�y w oddali chmury smogu. Zje�d�alnia kontrastowa�a z tym widokiem. Sk�ada�a si� z sze�ciu kana��w opadaj�cych w d�, wykonanych z przezroczystego tworzywa. Ka�dy z nich wype�niony by� do po�owy osuwaj�cym si� piaskiem. Ca�o�� konstrukcji pod�wietla�y kolorowe reflektory; raz czerwone, raz szaroniebieskie, a raz ��te. Z daleka pl�tanina kana��w przypomina�a niezwyk�ej pi�kno�ci kwiat. O ile ubranie wywo�ywa�o u Stile'a uczucie fizycznego i psychicznego skr�powania, o tyle widok z tego miejsca rekompensowa� mu wszystko. Przez chwil� podziwia� je z du�� satysfakcj�. W pojedynczych kana�ach kolory sprawia�y wra�enie dobranych przypadkowo, ale jako ca�o�� tworzy�y zmienne formy r�, lilii, tulipan�w, fio�k�w i gardenii. W stosownych momentach dyskretnie umieszczone rozpylacze rozprowadza�y w powietrzu odpowiedni zapach. By�o to dzie�o prawdziwego artysty. Stile by� tu ju� wielokrotnie, niezmiennie odczuwaj�c podobna przyjemno��. Sheen nie zwraca�a najmniejszej uwagi na uroki otoczenia. - Na miejsca - powiedzia�a, nastawiaj�c starter. W��cza� si� zwykle w czasie do dw�ch minut. Tym razem barierki otworzy�y si� prawie natychmiast i Sheen wskoczy�a do najbli�szego kana�u. Zdziwiony jej sprawno�ci� Stile poszed� w jej �lady. Pomkn�li w d� szerokim, jaskrawozielonym �ukiem, a potem pierwsz� pionow� p�tl� barwy bia�ej pod g�r�, zwalniaj�c nieco pod samym szczytem. Potem znowu w d�, nabieraj�c szybko�ci. Sheen porusza�a si� sprawnie. Jej cia�o, wyposa�one w naturalne kr�g�o�ci, dobrze dopasowywa�o si� do kszta�tu Zje�d�alni. Piasek gromadzi� si� za ni�, popychaj�c ja do przodu. Stile pod��a� za ni�, pr�buj�c odci�� jej zapas piasku, ale mia�a zbyt du�� przewag� i doskonale wykorzystywa�a swoje mo�liwo�ci. Zna� jeszcze inne sposoby rywalizacji. Trasa przebiega�a w�a�nie przez wzniesienie o ograniczonej grawitacji, zmniejszaj�c pr�dko��. Przecina�a j� inna droga, ko�cz�ca si� korkoci�giem. Stile skorzysta� z niej, �mign�� w d� i ju� by� na prowadzeniu. Sheen wykorzysta�a nast�pne po��czenie i znalaz�a si� za nim, odcinaj�c mu dop�yw piasku. Pod tym wzgl�dem Zje�d�alnia wymusza�a kontakt. Po�o�enie Stile`a sta�o si� k�opotliwe: tar� siedzeniem o go�y plastyk Zje�d�alni. Bez piasku nie ma pr�dko�ci! Po�o�y� d�o� na kraw�dzi kana�u, d�wign�� si� i przerzuci� na s�siedni� tras�. Manewr ten by� niebezpieczny, niedopuszczalny dla amator�w. Tu Stile ponownie nabra� pr�dko�ci - ale straci� poprzedni rozp�d. Sheen pod��a�a jego poprzedni� tras�. Wyprzedza�a go, a byli ju� w po�owie drogi. Stile poj��, �e to nie przelewki. Dziewczyna jest dobra! Przeskoczy�, lecz ona natychmiast przenios�a si� do kana�u, kt�ry przed chwil� opu�ci�, utrzymuj�c przewag�. No, no! Niew�tpliwie �ciga�a si� tu wiele razy i zna�a wszystkie sztuczki, a pod jej s�odkimi kr�g�o�ciami kry�o si� wi�cej si�y i sprawno�ci ni� przypuszcza�. Teraz jednak on zajmowa� lepsz� tras�, a poniewa� w je�dzie prosto w d� nie mia� sobie r�wnych - wyszed� na prowadzenie. Przeskoczy�a, �eby odci�� mu piasek, ale zd��y� jej uciec. Nim si� zorientowa�a, ich drogi rozdzieli�y si� i Stile by� bezpieczny. Uko�czyli wy�cig w dw�ch osobnych kana�ach. Wpadli do kosza na mecie jedno po drugim, witani aplauzem obserwuj�cych ich graczy. By� to pi�kny wy�cig, jaki odbywa si� tylko raz, albo dwa razy na dzie�. Sheen wsta�a i otrz�sn�a si� z piasku. - Nie mo�na mie� wszystkiego - stwierdzi�a spokojnie. Walczy�a jednak wspaniale. Znalaz�a si� znacznie bli�ej zwyci�stwa, ni� ktokolwiek inny walcz�cy ze Stile`m w ostatnich latach. Stile patrzy� jak zdejmuje mask� i szorty. Wydawa�a mu si� osza�amiaj�co pi�kna - o wiele bardziej teraz, gdy wiedzia�, �e jej cia�o jest nie tylko kszta�tne, lecz r�wnie� sprawne. - Zadziwiasz mnie - powiedzia�. Po takim wy�cigu jego nie�mia�o�� by�a ju� du�o mniejsza. Sheen u�miechn�a si�. - Mia�am tak� nadziej� - odrzek�a. - O ma�o co nie wygra�a� - przyzna�. - Co� musia�am zrobi�, �eby� mnie zauwa�y� - odpowiedzia�a zalotnie. Jeden z graczy za�mia� si�. Stile musia� mu zawt�rowa�. Sheen udowodni�a swoj� warto�� i teraz ju� wiedzia�, po co. Rywalizacja u�atwi�a prze�amanie lod�w; konieczno�� sprostania wyzwaniu sprawi�a, �e miejsce nie�mia�o�ci zast�pi�a typowo m�ska pewno�� siebie. Nawet nie musia� jej zaprasza�. Rozdzia� 2 SHEEN Zachowywa�a si� tak, jakby mieszka�a z nim od dawna. Na konsolecie wyszuka�a zam�wienie na lekki lunch, sk�adaj�cy si� z sa�atki owocowej, chleba z protein� i b��kitnego wina. - Sporo o mnie wiesz - stwierdzi� Stile, gdy zacz�li je�� - ale ja nie wiem nic o tobie. Dlaczego... chcia�a�, �ebym zwr�ci� na ciebie uwag�? - Jestem fanatyczk� Gry. Mog�abym by� w niej dobra, ale mam ju� ma�o czasu - tylko trzy lata - i potrzebuj� nauczyciela. Najlepszego nauczyciela. Ciebie. Chc� osi�gn�� taki poziom, �eby... - ...dosta� si� do Turnieju - doko�czy� Stile. - Mnie zosta�o tyle samo czasu. Ale s� przecie� inni. Jestem zaledwie dziesi�ty w mojej grupie... - usi�owa� jako� zakwestionowa� jej wyb�r, ale mu przerwa�a: - Dlatego, �e nie chcesz wcze�niej uczestniczy� w Turnieju - odpar�a. - Wejdziesz do gry w ostatnim roku s�u�by, bo ko�czy si� ona z chwil� przyst�pienia do Turnieju. Ale m�g�by� w ka�dej chwili awansowa� na pierwszy stopie� w swojej grupie. Pi�� najlepszych miejsc automatycznie zapewnia przecie�... - Dzi�kuj� za informacje - powiedzia� Stile z lekk� ironi�. Sheen nie zwr�ci�a na to uwagi. - Trzymasz si� w drugiej pi�tce ju� od kilku lat, na tyle nisko, �eby nie awansowa�, gdyby kilku najlepszych graczy wypad�o lub pr�bowa�o si� wycofa�, a na tyle wysoko, �eby wskoczy� do pierwszej pi�tki, kiedy tylko zechcesz. Jeste� jednym z najlepszych graczy w twoim pokoleniu... - Przesada. Jestem d�okejem, a nie... - wtr�ci�, lecz nie pozwoli�a mu doko�czy�: - ... i chc� si� u ciebie uczy�. W zamian proponuj�... - Widz� - stwierdzi� Stile, muskaj�c wzrokiem jej cia�o. Jego pocz�tkowa niepewno�� zmieni�a si� teraz w przesadn� �mia�o��. ��czy�a ich przecie� Gra. - Nie ma mowy, �ebym zdo�a� nauczy� ci� wszystkich umiej�tno�ci niezb�dnych w powa�nej rywalizacji, nawet gdybym mia� na to sto lat, a nie trzy. Talent jest niezb�dny, ale potrzeba te� wieloletniej praktyki. M�g�bym prawdopodobnie doprowadzi� ci� do pi�tego stopnia w twojej grupie. Kt�rej? - 23 lata, grupa kobieca. - Masz szcz�cie. S� tam zaj�te tylko trzy stopnie w klasie turniejowej. Przy odpowiednim post�powaniu uzdolniona osoba mog�aby zaj�� jeden z dwu pozosta�ych. Chocia� na Zje�d�alni posz�o ci bardzo dobrze, nie jestem pewien, czy dasz rad�. Nawet gdyby� zakwalifikowa�a si� do Turnieju, twoje szanse na dalszy awans s� znikome. Moje te� nie s� du�e, dlatego korzystam z ka�dej okazji, �eby podwy�szy� umiej�tno�ci. Wbrew temu, co powiedzia�a�, jest co najmniej p� tuzina graczy lepszych ode mnie i drugie tyle tej samej klasy. Ka�dego roku czterech lub pi�ciu z nich awansuje do Turnieju, a reszta przenosi si� do wy�szych kategorii. To i ewentualny wp�yw przypadku powoduj�, �e mam szans� wygrania jak jeden do dziesi�ciu. A ty... - Ale� ja nie licz� na to, �e wygram! - zaprotestowa�a. - Gdybym jednak dosta�a si� na odpowiednio wysoki stopie�, �eby przed�u�y� s�u�b� o rok albo dwa... - Mrzonki - odpar�. - Obywatele kusz� nas takimi nagrodami, lecz tylko jedna osoba na trzydzie�ci dwie mo�e zdoby� rok przed�u�enia w ten spos�b. - By�abym bardzo wdzi�czna losowi za tak� mrzonk� - powiedzia�a, patrz�c mu w oczy. Stile poczu�, �e si� �amie. Wiedzia�, �e trudno o bardziej atrakcyjn� kobiet� i �e rzeczywi�cie w Grze posz�o jej nie�le. Sprawno�� fizyczna, kt�ra pozwoli�a jej tak lekko i swobodnie zmienia� kana�y na Zje�d�alni, przyda si� tak�e w innych konkurencjach. Trenuj�c j�, sp�dzi�by co najmniej dwa przyjemne lata; bardzo przyjemne. W g��bi serca odczu� jednak niepok�j. Ju� kiedy� kocha�, a po stracie drogiej mu osoby nigdy w pe�ni nie doszed� do siebie. Tune - westchn�� w przyp�ywie nag�ej t�sknoty. Pod pewnymi wzgl�dami Sheen mu j� przypomina�a. A co go czeka po up�ywie tych trzech lat? Wszystko b�dzie sko�czone, gdy opu�ci Protona. Oczywi�cie b�dzie m�g� prowadzi� wygodne �ycie gdzie� w galaktyce, a mo�e nawet uda si� na potwornie zat�oczon� Ziemi�. Prawd� m�wi�c, najch�tniej zosta�by tut�j na zawsze. A skoro mia� na to ma�e szanse, powinien jak najlepiej wykorzysta� czas, kt�ry mu pozosta�. Z tego, co m�wi�a, wynika�o, �e b�dzie musia�a wyjecha� mniej wi�cej wtedy, kiedy i on. Gdyby byli ze sob� na sta�e...? To mog�oby by� interesuj�ce. - Opowiedz mi o sobie - poprosi�. - Urodzi�am si� na pi�� lat przed zako�czeniem s�u�by moich rodzic�w - zacz�a Sheen, nak�adaj�c sobie li�� sa�aty. Jad�a ma�o, jak wi�kszo�� kobiet. - Dosta�am prac� u Obywatelki, najpierw jako dziewczynka na posy�ki, a potem opiekunka. Jako dziecko uwielbia�am Gr� i by�am ca�kiem niez�a, ale w miar� jak moja pracodawczyni starza�a si�, wymaga�a coraz wi�cej opieki, a�... Wzruszy�a ramionami, a lekki szum w g�owie spowodowany wypitym winem pozwoli�, by Stile lepiej oceni� wywo�any tym gestem ruch jej piersi. O tak, oferta by�a kusz�ca, ale co� nie dawa�o mu spokoju. - Nie bra�am udzia�u w Grze przez siedem lat - ci�gn�a - ale cz�sto ogl�da�am j� na ekranach u mojej pracodawczyni i doskonali�am technik� i strategi� w domu. Na polecenie lekarza moja pani zbudowa�a sobie sal� gimnastyczn�, lecz nigdy z niej nie korzysta�a. Mia�am gdzie �wiczy�. W zesz�ym tygodniu pani zmar�a, a ja dosta�am wolne do ko�ca inwentaryzacji jej maj�tku i przej�cia go przez spadkobierczyni�. Ta jest kobiet� ciesz�c� si� dobrym zdrowiem, wi�c nie s�dz�, �eby praca u niej okaza�a si� ci�ka. Stile pomy�la�, �e sprawy przybra�yby inny obr�t, gdyby spadkobierc� by� m�ody i zdrowy m�czyzna. Niewolnicy nie mieli �adnych innych praw, poza prawem do uko�czenia s�u�by w dobrej kondycji fizycznej i umys�owej, a nikt zdrowy na umy�le nie opu�ci�by Protona o dzie� wcze�niej, ni� by�o to konieczne. Niewolnicy i niewolnice mogli by� konkubinami swoich pa�stwa dla ich prywatnej lub publicznej rozrywki. Ich cia�a stanowi�y w�asno�� Obywateli. Tylko w ukryciu, bez po�rednictwa pan�w planety, mi�dzy niewolnikami istnia�y prawdziwe zwi�zki. Tak jak teraz. Wi�c przysz�a� do mnie - upewni� si� Stile - �eby uzyska� ode mnie pomoc w zamian za twoje us�ugi? Tak. Takie stwierdzenie by�o czym� zupe�nie naturalnym. Niewolnicy nie mieli pieni�dzy ani �adnej innej w�asno�ci, nie mieli te� w�adzy, wi�c status w Grze i seks stanowi�y g��wne elementy przetargowe. - Jestem sk�onny spr�bowa�, powiedzmy przez tydzie�, a potem si� zastanowi�. Mo�esz mi si� znudzi�. Z formalnego punktu widzenia, nie istnia� pow�d do obrazy. Zwi�zki m�sko - damskie mi�dzy niewolnikami by�y z konieczno�ci powierzchowne, chocia� pozwalano im nawet na zawieranie ma��e�stw. Stile prze�y� ju� bolesn� lekcj�, z kt�rej zapami�ta�, �e nie nale�y liczy� na wierno��. Mimo to spodziewa� si� us�ysze�, i� raczej to ona pierwsza b�dzie mia�a go dosy�. Sheen jednak nie wydawa�a si� zbita z tropu. W ramach moich przygotowa� do Gry doskonali�am si� w sztuce zadowalania m�czyzn - odpar�a. - Zaryzykuj� ten tydzie�. Uczciwa odpowied� - pomy�la� - ale czy nawet najgorzej traktowana niewolnica nie powinna okaza� chocia� pozoru gniewu z powodu jego grubia�stwa? M�g� przecie� powiedzie� co� w stylu: "A je�li nie b�dziemy do siebie pasowa�?" Wyrazi� to jednak o wiele brutalniej. Sheen zareagowa�a bardzo rzeczowo. Znowu co� mu nie pasowa�o. O co tu chodzi? - Masz jakie� szczeg�lne zainteresowania? - zapyta� Stile. - Mo�e muzyka? - Tak, muzyka - potwierdzi�a Sheen. Zaciekawi� si�. - Wokalna? Instrumentalna? Mechaniczna? Zmarszczy�a brwi. - Instrumentalna. - Na czym grasz? Spojrza�a oboj�tnie. - Aha, tylko s�uchasz - domy�li� si� i zaraz doda�: - Ja gram na kilku instrumentach, najch�tniej drewnianych. Musisz opanowa� przynajmniej jeden, bo inaczej przeciwnicy w Grze b�d� mieli nad tob� �atw� przewag�. - Masz racj� - przyzna�a. Co zrobi�aby, gdyby podczas niedawnego pojedynku wybra� Sztuk� zamiast Fizycznych? Dzi�ki temu, �e wcze�niej preferowa�a Nago, musieliby rywalizowa� w dziedzinie piosenki, ta�ca lub opowiadania. Mo�e umia�a uk�ada� jakie� historyjki; niewykluczone, �e posiada�a niezb�dn� doz� wyobra�ni... - Zr�bmy to porz�dnie - zmieni� temat, wstaj�c od sto�u. - Mam str�j... Dotkn�� przycisku i ze szpary w �cianie wprost do jego r�k wypad� przejrzysty negli�. Stile u�miechn�� si�. W zaciszu mieszkania niewolnicy mogli nosi� ubrania, byle dyskretnie. Gdyby jednak kto� pojawi� si� na wideo lub pod drzwiami, Sheen musia�aby si� ukry� albo zerwa� z siebie str�j - inaczej grozi�aby jej kompromitacja. To jednak czyni�o ca�� sytuacj� bardziej podniecaj�c�. Za�o�y�a ubi�r w mgnieniu oka, a potem obr�ci�a si�, wprawiaj�c w ruch wirowy materi� dooko�a swych n�g. Stile poczu� nieodparty przyp�yw podniecenia. Przygasi� �wiat�o tak, �e tkanina sta�a si� nieprzejrzysta, zwi�kszaj�c efekt. Ile� dla kobiety mo�e znaczy� ubranie, tworz�c cienie tam, gdzie przedtem ich nie by�o, i otaczaj�c jej cia�o tajemnic�! Jednak�e przez ca�y czas Stile'a co� gn�bi�o. Sheen jest pi�kna - racja - ale gdzie uroczy rumieniec wywo�any pe�n� oczekiwania nie�mia�o�ci�? Dlaczego nie zapyta�a, sk�d ma ten str�j? Po�yczy� go, a jego pan wiedzia� o tym. Ale kto�, kto nie zdawa� sobie sprawy z liberalnego stosunku jego pracodawcy do ulubionych niewolnik�w, powinien odczuwa� l�k na my�l, �e Stile ukrywa zakazane ubranie. Sheen za� wcale nie okazywa�a zaniepokojenia. Teoretycznie nie �amali prawa, podobnie jak kto� my�l�cy o przest�pstwie, ale go nie pope�niaj�cy. Stile by� wprawnym Graczem, czu�ym na niuanse ludzkiego zachowania, a z Sheen by�o co� nie w porz�dku. Ale co? Wszystko, co zrobi�a lub powiedzia�a dawa�o si� wyt�umaczy� latami izolacji, na jak� by�a skazana opiekuj�c si� swoj� Obywatelk�. Stile zbli�y� si� do Sheen, a ona czeka�a na niego niecierpliwie. By�a niewiele wy�sza od niego, wi�c nie mia� trudno�ci, �eby j� poca�owa�. Jej cia�o by�o mi�kkie i uleg�e, a dotyk dziel�cej ich tkaniny obudzi� w nim burz� zmys��w. Poca�owa�a go, lecz wargi jej by�y oboj�tne i ch�odne... I nagle wszystkie niepokoj�ce go fakty po��czy�y mu si� w ca�o��; wszystko zrozumia�! Zapa� Stile'a przemieni� si� w gniew. Popchn�� j� na sof�. Opad�a lekko, jak gdyby ten rodzaj upadku by� jej dobrze znany. Usiad� obok niej, wodz�c d�o�mi po jej biodrach prowokuj�co oddzielonych tkanin�. Zacz�� nerwowo pie�ci� jej piersi, podw�jnie podniecaj�ce pod negli�em. Nagie kobiety tak go nie podnieca�y, ale ubrana i to sam na sam... Jego r�ce porusza�y si� delikatnie i sprawnie, ale w m�zgu panowa�a burza. - Nigdy bym na to nie wpad� - stwierdzi�. Popatrzy�a na niego. - Na co, Stile? Odpowiedzia� jej pytaniem: - Po co kto� mia�by przysy�a� mi robota o ludzkich kszta�tach? Nie okaza�a niepokoju. - Nie mam poj�cia. - Ta informacja powinna by� w twojej pami�ci. Potrzebuj� wydruku. By�a nieporuszona. - Jak odkry�e�, �e jestem robotem? - Daj mi wydruk, to ci powiem. - Nie mam prawa ujawnia� moich danych. - To b�d� musia� z�o�y� na ciebie donos do kontroli Gry - stwierdzi� spokojnie. - Robotom nie wolno konkurowa� z lud�mi, je�li nie s� bezpo�rednio kontrolowane. Czy jeste� maszyn� do Gry? - Nie. - No to obawiam si�, �e nie potraktuj� ci� �agodnie. Zapis naszej Gry jest w komputerze. Je�li z�o�� skarg�, zostaniesz rozprogramowana. Patrzy�a na niego, nadal �liczna, chocia� ju� wiedzia�, �e jest zaprogramowanym robotem. - Wola�abym, �eby� tego nie robi�, Stile. Jak silne by�o to jej elektroniczne pragnienie? W jakiej formie wyrazi�aby sw�j protest w krytycznym momencie? Panowa�o powszechne przekonanie, �e roboty nie mog� zrobi� krzywdy istotom ludzkim, ale Stile wiedzia� swoje. Wszystkie komputerowe urz�dzenia na Protonie mia�y zakaz dokonywania czyn�w, kt�re mog�yby by� niebezpieczne dla Obywateli, dzia�ania wbrew ich wypowiedzianym poleceniom oraz post�powania w spos�b, kt�ry m�g�by zagrozi� dobru kt�regokolwiek z nich. Ale te ograniczenia nie dotyczy�y niewolnik�w. Normalnie roboty nie zwraca�y na nich uwagi, dlatego tylko, �e ludzie ich po prostu nie obchodzili. Je�li niewolnik przeszkodzi� robotowi w wykonywaniu obowi�zk�w, mog�a mu si� sta� krzywda. Stile wszed� teraz w drog� robotowi o imieniu Sheen. - Sheen... - rzek� - od maszyna. Programowa� ci� kto� obdarzony specyficznym poczuciem humoru. - Nie rozpoznaj� humoru - odpar�a. - Jasne. To ci� zdradzi�o. Kiedy zaproponowa�em ci remis na Zje�d�alni, powinna� by�a si� z tego �mia�. To by� dowcip. Zareagowa�a� bez emocji. - Emocje mam zaprogramowane jako oznaki mi�o�ci. Oznaki mi�o�ci! Okre�lenie rzeczywi�cie trafne w odniesieniu do robota - pomy�la� z ironi�. - Ale nie sam� mi�o��? - Nie ma istotnej r�nicy. Mam ci� kocha�, o ile mi na to pozwolisz. Chwilowo wida� nie zamierza�a stosowa� przemocy. To dobrze, bo nie by� wcale pewien, czy zdo�a�by uciec, gdyby go zaatakowa�a. Roboty mia�y zr�nicowane mo�liwo�ci fizyczne, tak samo, jak intelektualne; wszystko zale�a�o od ich przeznaczenia i poziomu zastosowanej techniki. Ten wygl�da� na model bardzo nowoczesny, a wi�c na�laduj�cy posta� i charakter cz�owieka do tego stopnia, �e si�� nie powinien przewy�sza� zwyk�ej dziewczyny. Nie mia� jednak �adnej pewno�ci. - Musz� dosta� wydruk -- powiedzia� stanowczo. - Powiem ci, jakie jest moje przeznaczenie, je�li nie zdradzisz, kim jestem. - Nie mog� ci zaufa�. Pr�bowa�a� zwie�� mnie, m�wi�c, �e zajmowa�a� si� star� Obywatelk�. Tylko wydruk da mi pewno��. - Po co wszystko psujesz? Moim zadaniem jest ci� chroni�. - W twojej obecno�ci czuj� si� bardziej zagro�ony ni� chroniony. Po co mia�aby� mnie strzec? - Nie wiem. Musz� ci� kocha� i chroni�. - Kto ci� wys�a�? - Nie wiem. Stile dotkn�� przycisku �ciennego wideo. - Z kontrol� Gry, prosz� - rzek�. - Nie! - krzykn�a Sheen. - Rozmowa odwo�ana - powiedzia� Stile. Najwyra�niej przemocy nie by�o w jej programie. Tutaj mia� przewag�. Przypomina�o to Gr�. - Wydruk - powt�rzy�. Opu�ci�a wzrok, a potem g�ow�. L�ni�ce w�osy opad�y jej na ramiona, zsuwaj�c si� powoli po negli�u. - Dobrze. Nagle zrobi�o mu si� przykro. Czy rzeczywi�cie jest maszyn�? Mia� w�tpliwo�ci, ale chcia� to sprawdzi�. - Terminal jest tu - powiedzia�, dotykaj�c innego miejsca na �cianie. W d�oni trzyma� przew�d zako�czony wtyczk�. Niewielu niewolnik�w na Protonie mia�o bezpo�redni dost�p do centralnego komputera, ale Stile by� jednym z najbardziej uprzywilejowanych poddanych i takim pozostanie, dop�ki zachowa ostro�no�� i b�dzie dobrze je�dzi� konno. - Gdzie? - zapyta�. Odwr�ci�a g�ow�. Si�gn�a do prawego ucha, odsun�a w�osy i nacisn�a p�atek ucha. Ucho przesun�o si� do przodu, ods�aniaj�c gniazdko. Stile w��czy� przew�d. Ze szczeliny w �cianie natychmiast zacz�� wysuwa� si� papier z wydrukiem, zape�niony liczbami, wykresami i schematami blokowymi. Stile, chocia� nie zajmowa� si� komputerami profesjonalnie, posiada� spor� wiedz� na temat analizy program�w, zdobyt� dzi�ki przygotowaniom do Gry. Mia� te� do�wiadczenie w analizowaniu rozmaitych wa�nych czynnik�w wp�ywaj�cych na wyniki gonitw. Jego pracodawca pozwoli� na to, bo chcia�, aby Stile sta� si� jak najlepszym d�okejem; mia� on bowiem nie tylko sprawne cia�o, lecz tak�e gi�tki umys�. Czytaj�c wydruk, a� gwizdn�� z wra�enia. By� to najwy�szej klasy komputer cyfrowo - analogowy, przypominaj�cy w dzia�aniu ludzki m�zg. Posiada� niezwykle skomplikowany system sprz�e� zwrotnych pozwalaj�cych mu uczy� si� na podstawie do�wiadcze� i reprogramowa� w ramach naczelnej dyrektywy. W miar� rozwoju m�g� ulepsza� swoje mo�liwo�ci. Kr�tko m�wi�c - mia� inteligencj� oraz �wiadomo�� i stanowi� najwi�ksze z mo�liwych przybli�enie cz�owiecze�stwa. Stile szybko skoncentrowa� si� na g��wnym elemencie: dyrektywie naczelnej. Robot mo�e k�ama�, kra�� i zabija� nie rozumiej�c, co czyni, ale nie mo�e pogwa�ci� swojej naczelnej dyrektywy. Wybra� odpowiednie dane i wczyta� je do komputera osobistego, aby dokona� analizy i streszczenia programu. Informacja by�a prosta: brak zapisu pochodzenia, dyrektywa - chroni� Stile'a, poddyrektywa - kocha� Stile'a. A wi�c powiedzia�a mu prawd�. Nie wie, kto j� wys�a� i troszczy si� tylko o jego bezpiecze�stwo w spos�b z�agodzony przez mi�o��, kt�ra w tym przypadku pe�ni�a funkcj� niezb�dnego dla robota zabezpieczenia. A wi�c maszyna darzy�a go szczerym uczuciem. M�g� by� tego pewien. Stile wyj�� wtyczk�, a Sheen, z lekkim dr�eniem umie�ci�a ucho na w�a�ciwym miejscu. Zn�w nie r�ni�a si� niczym od cz�owieka. Jeszcze przed chwil� Stile by� bezlitosny, ale teraz poczu� wyrzuty sumienia. Przepraszam - powiedzia�. - Musia�em si� upewni�. Nie spojrza�a mu w oczy. - Zgwa�ci�e� mnie - odpowiedzia�a. Mia�a racj�. Dzia�a� wbrew jej rzeczywistej woli, zrobi� to si��, wymuszaj�c udzielenie informacji. Istnia�o nawet fizyczne podobie�stwo w tym okre�leniu: w��czenie sztywnego zako�czenia przewodu do intymnego otworu, wzi�cie czego�, co nale�a�o wy��cznie do niej. - Musia�em si� upewni� - zacz�� si� t�umaczy�. Jestem bardzo uprzywilejowanym niewolnikiem, ale tylko niewolnikiem. Po co mia�by kto� wysy�a� kosztownego robota, �eby pilnowa� cz�owieka, kt�remu nic nie grozi? Nie mog�em da� ci wiary bez sprawdzenia, zw�aszcza, �e to, co mi powiedzia�a� na pocz�tku, okaza�o si� nieprawd�. - Zgodnie z programem mam si� zachowywa� jak prawdziwa dziewczyna! - wybuchn�a. - A prawdziwa dziewczyna chyba nie przyzna�aby si�, �e zbudowano j� w warsztacie, co? - No, tak... - przyzna�. - Ale jednak... - Najwa�niejsza jest moja naczelna dyrektywa. Mam oczarowa� jednego m�czyzn� - ciebie, kocha� go i zrobi� wszystko, �eby mu pom�c. Zosta�am upodobniona do kobiety, kt�r� kiedy� zna�e�, na tyle, �ebym sta�a si� dla ciebie atrakcyjna... - To si� uda�o - przyzna�. - Spodoba�a� mi si� w chwili, kiedy ci� tylko zobaczy�em, ale nie wiedzia�em dlaczego. - Przysz�am, �eby zaoferowa� ci wszystko, co mog�, a to nie ma�o. Za�o�y�am nawet ten dziwaczny str�j, kt�rego nie chcia�aby �adna �ywa kobieta. A ty...? - Zniszczy�em tajemnic� - doko�czy� Stile. - Gdybym m�g� zyska� pewno�� w jaki� inny spos�b... - Prawdopodobnie inaczej by� nie potrafi�. Jak ka�dy m�czyzna - stwierdzi�a. Stile spojrza� na ni� zaskoczony. Odwraca�a twarz i nie patrzy�a mu w oczy. - Czy to mo�liwe, �eby� kierowa�a si� emocjami? Ty, robot? - Jestem tak zaprogramowana! - Racja. Podszed� bli�ej, �eby spojrze� jej w twarz. Odwr�ci�a si�. Spr�bowa� unie�� d�oni� jej podbr�dek. - Zostaw mnie! - zawo�a�a. No, no. Niez�y ten program - pomy�la�. - S�uchaj, Sheen, przepraszam... - Po co przepraszasz robota! Tylko idioci rozmawiaj� z maszynami! - Zgadza si�. Post�pi�em g�upio, ale teraz prosz� ci� o wybaczenie. Zn�w spr�bowa� spojrze� jej w oczy, a ona zn�w odwr�ci�a g�ow�. - Popatrz na mnie, do cholery! - wrzasn��. Nie panowa� nad sob�. Jego zawstydzenie przemieni�o si� w gwa�towny gniew. - Jestem tu po to, �eby ci s�u�y�; musz� robi�, co mi ka�esz - powiedzia�a, zwracaj�c ku niemu twarz. Oczy jej b�yszcza�y, a policzki mia�a wilgotne. Cz�ekopodobne roboty umiej� p�aka�? Mog� robi� prawie wszystko to, co cz�owiek. Temu wida� zaprogramowano tak� reakcj� w odpowiedzi na sytuacj�, w kt�rej zosta� skrzywdzony lub obra�ony. Stile wiedzia� o tym, a jednak poczu� si� zak�opotany. Ona rzeczywi�cie przypomina�a kobiet�, kt�r� niegdy� kocha�. Dok�adno��, z jak� zosta�a zrobiona, �wiadczy�a o przera�aj�cej w�adzy, z jakiej mogli korzysta� Obywatele. Nawet najbardziej prywatne i szczeg�owe informacje mog�y zosta� w ka�dej chwili wydobyte z komputerowych rejestr�w. - Jeste� tu po to, �eby mnie strzec, a nie s�u�y� mi, Sheen - powiedzia� �agodnie. - Mog� ci� chroni� tylko wtedy, je�li zostan� z tob�. A teraz, gdy ju� wiesz, kim jestem... - Sk�d tyle pesymizmu? Jeszcze ci� nie odes�a�em... - Po to, �ebym mog�a dobrze realizowa� swoj� dyrektyw�, mia�am ci� kocha� i pragn��. A teraz jest to niemo�liwe. - Dlaczego? - Po co si� ze mn� droczysz? My�lisz, �e zaprogramowane uczucia s� mniej wi���ce ni� ludzkie? �e elektrochemia bytu nieo�ywionego jest mniej wa�na ni� o�ywionego? �e moje z�udzenie �wiadomo�ci jest s�absze ni� twoja wiara w to, i� sam o sobie stanowisz? Istniej� dla jednego celu, a ty uniemo�liwi�e� mi jego osi�gni�cie, wi�c nie mam ju� po co istnie�. Dlaczego nie chcia�e� zaakceptowa� mnie tak�, jaka ci si� wydawa�am? Z czasem dosz�abym do perfekcji. - Nie odpowiedzia�a� na moje pytanie. - A ty na moje! Stile musia� odczeka� d�u�sz� chwil�, zanim si� przystosowa� do nowej sytuacji. Ten robot by� bardzo kobiecy - No dobrze, Sheen. Odpowiem na twoje pytania. Dlaczego si� z tob� drocz�? Odpowied�: Nie drocz� si�, ale nawet gdyby tak by�o, to nie po to, �eby ci sprawi� przykro��. Czy uwa�am, �e twoje zaprogramowane uczucia s� mniej wa�ne ni� moje ludzkie doznania? Odpowied�: Nie, musz� przyzna�, �e uczucie pozostaje uczuciem bez wzgl�du na to, sk�d si� wzi�o. Niekt�re z moich dozna� s� kr�tkotrwa�e, nierozs�dne i niewiele warte, ale nie zmienia to faktu, �e nade mn� panuj�. Czy twoje z�udzenie �wiadomo�ci mniej znaczy ni� moje, dotycz�ce wolnej woli? Odpowied�: Nie. Je�li my�lisz, �e masz �wiadomo��, to znaczy, �e j� posiadasz, bo na tym w�a�nie ona polega. Sprz�enie zwrotne samo�wiadomo�ci. Nie mam wielu z�udze�, co do mojej wolnej woli. Jestem niewolnikiem, nad kt�rym panuje pracodawca. Ponadto rz�dzi mn� mn�stwo innych czynnik�w, na kt�re rzadko kiedy zwracam uwag�, na przyk�ad: si�a ci��enia, m�j w�asny kod genetyczny czy nakazy spo�eczne. Moja wolno�� istnieje g��wnie w moim umy�le, tak samo jak twoja �wiadomo�� istnieje w twoim programie. Dlaczego nie mog�em ci� zaakceptowa� tak�, na jak� wygl�da�a�? Bo jestem dobrze wyszkolonym Graczem. Oczywi�cie nie jestem Graczem Wszechczas�w, ale mo�e uda mi si� wpisa� na list� czo�owych graczy mojego pokolenia. Jestem skuteczny nie dzi�ki mojej budowie, ale dzi�ki temu, �e my�l�. Zadaj� pytania, staram si� zrozumie� moj� w�asn� natur� i wszystkich innych istot, kt�re spotykam. Gdy odkrywam jak�� anomali�, staram si� doj�� jej przyczyny. Jeste� atrakcyjna, mi�a, stanowisz typ dziewczyny, kt�ry mam zakodowany jako idea�, nawet je�li chodzi o wzrost. Na otoczeniu sprawia�oby z�e wra�enie, gdyby moja kobieta by�a ni�sza ode mnie, a ja nie lubi� wywo�ywa� sensacji. Przysz�a� jednak do mnie, podaj�c niewystarczaj�ce powody, nie �mia�a� si� we w�a�ciwych momentach i, m�wi�c og�lnie, nie reagowa�a� typowo. Wydawa�o mi si�, �e wiele umiesz, ale gdy usi�owa�em zg��bi� twoje wiadomo�ci, trafia�em na braki. Sprawdza�em ci� bez konkretnych zamiar�w, po prostu taki ju� jestem. Zapyta�em ci�, czy lubisz muzyk�. Stwierdzi�a�, �e tak, ale gubi�a� si� w konkretach. Jest to typowe dla sztucznej, zaprogramowanej inteligencji. Nawet najlepsze komputery osi�gaj� zaledwie jeden procent ludzkich mo�liwo�ci. Dobrze ustawiony robot mo�e w kontrolowanej sytuacji dor�wna� inteligencj� cz�owiekowi, bo ma natychmiastowy dost�p do szczeg�owych i adekwatnych informacji. Cz�owiek jest inaczej zorganizowany; zapami�tuje szczeg�y, kt�re przes�aniaj� mu istotne fakty i ma dost�p do informacji tylko dzi�ki specyficznemu nastawieniu. Intelekt robota jest z�udny, co szybko wychodzi na jaw. Umys� �miertelnika jest jak dzika puszcza, pe�en zapomnianych poj�� i nie do ko�ca przemy�lanych do�wiadcze�, daj�cych naturalne schronienie instynktowi. Robot jest zdyscyplinowany i kulturalny, ale nie ma pod�wiadomo�ci, �adnych na wp� zapomnianych wra�e�. Wie to, co wie, a je�li nie ma zakodowanej informacji, to pozostaje ignorantem i te dwie sytuacje s� od siebie wyra�nie oddzielone. Dlatego roboty nie posiadaj� intuicji i rzadko si�gaj� do swoich raz porzuconych my�li, aby czerpa� z nich tw�rcze pomys�y. Ty rozumujesz bardziej bezpo�rednio i to w�a�nie obudzi�o we mnie podejrzenia. Nie mog�em wi�c zaakceptowa� pozor�w, jakie stwarza�a�. Nie by�bym dobrym Graczem, gdybym dawa� si� tak �atwo nabra�. Oczy Sheen rozszerzy�y si�. - Odpowiedzia�e�! - rzek�a zdumiona. Stile za�mia� si�. Wyg�osi� przecie� ca�y wyk�ad. - Wi�c pytam jeszcze raz: dlaczego nie mo�esz ze mn� zosta�, by realizowa� sw�j program? - Bo jestem maszyn�. Inny m�czyzna mo�e zadowoli�by si� sztucznym tworem, doskona�� imitacj� kobiety; dlatego w�a�nie buduje si� takie jak ja, ale nie ty. Ty stoisz mocno nogami na ziemi. Ta sama przyczyna, kt�ra spowodowa�a, �e domy�li�e� si� mojej to�samo�ci, zmusi ci� tak�e do odrzucenia iluzji, jak� tworz�. Potrzebujesz �ywej dziewczyny, a jak wiesz, ja ni� nie jestem i nigdy nie b�d�. Nie zechcesz traci� czasu na rozmow� ze mn� jak r�wny z r�wnym. - Przypisujesz mi zbyt wiele. Pos�uguj� si� inn� logik� ni� ty. Dowiedzia�em si�, �e masz ograniczenia, ale to jeszcze nie znaczy, �e nie warto z tob� rozmawia�. - Nie musisz. Jeste� z natury uprzejmy, nawet dla maszyn, tak jak dla bileterki w Zje�d�alni. Zdarzy�o si� to jednak w miejscu publicznym i nie trwa�o d�ugo. Teraz nie masz po co si� tak wysila�. Zobaczy�am ci� w akcji i stwierdzam, �e komputer wiedzia� o tobie bardzo niewiele i g�upot� by�oby... - G�upot� maszyny? - wtr�ci�. - ...przypuszcza�, i� mog�abym ci� d�u�ej oszukiwa�. Zas�u�y�am na to, co mi zrobi�e�. - Nie jestem taki pewien, Sheen. Przysz�a� do mnie bez z�ych zamiar�w, ale z niew�a�ciwym programem. - Dzi�kuj� - odpar�a z i�cie nieroboci� ironi�. - Przypuszcza�am, �e skorzystasz z tego, co zostanie ci zaoferowane, a teraz ju� wiem, �e posz�am na �atwizn�. Co ja teraz zrobi�? Nie mam dok�d wr�ci�, a nie chc�, �eby oddano mnie na z�om. Mog�abym dzia�a� jeszcze przez wiele lat, zanim zu�yj� si� moje cz�ci. - Co ty m�wisz? Przecie� zostaniesz ze mn�. Nie zrozumia�a. - Czy to jest dowcip? Czy powinnam si� �mia�? - M�wi� najzupe�niej serio - zapewni�. - Dlaczego? - Zgodnie z twoj� logik�, nie jestem rozs�dny, ale istniej� jednak powody takiej decyzji. - �eby ci s�u�y�? Mo�esz tego ode mnie za��da�, tak jak wymog�e� podanie wydruku. Jestem do swojej dyspozycji, ale zaprogramowano mnie do innych cel�w. - Niewolnicy nie mog� mie� s�u��cych. Zgadzam si�, aby� realizowa�a swoj� dyrektyw�. - Ochrona i romans? To nielogiczne. Nie nale�ysz do tych, kt�rzy u�ywaliby maszyny w kt�rymkolwiek z tych przypadk�w. Wygl�da�o jednak, �e nabra�a odrobin� nadziei. Stile zdawa� sobie spraw�, �e wyraz jej twarzy by� rezultatem proces�w cybernetycznych, lecz mimo to odczu� wzruszenie. - Za wiele zak�adasz z g�ry. Kiedy� b�d� oczywi�cie musia� sobie znale�� kogo� z mojego gatunku. Ale w mi�dzyczasie zadowol� si� tob�, przynajmniej dop�ki nie wy kryj�, co to za niebezpiecze�stwo, przed kt�rym masz mnie obroni�. Kiwn�a g�ow�. - To logiczne. Mia�am udawa� twoj� dziewczyn� i dzi�ki temu przebywa� przy tobie przez ca�y czas, nawet gdy �pisz, strzeg�c ci� przed zagro�eniem. Je�li b�dziesz udawa�, �e mnie akceptujesz w tej roli, b�d� mog�a wype�ni� moje zadanie przynajmniej w tym zakresie. - Dlaczego mam udawa�? Akceptuj� ci� tak�, jaka jeste�. - Przesta�! - krzykn�a. - Nie masz poj�cia, co to znaczy by� robotem! By� zrobionym na podobie�stwo idea�u i nie m�c mu nigdy dor�wna�... Teraz Stile odczu� przyp�yw gniewu. - Sheen, zapomnij o logice i pos�uchaj. Usiad� obok niej na sofie i uj�� jej d�o�. Palce Sheen zadr�a�y w spos�b najzupe�niej ludzki. - Jestem niski, chyba najni�szy ze wszystkich znanych mi ludzi. Fakt ten zatruwa mi �ycie od urodzenia. Gdy by�em ma�y, dzieci �mia�y si� ze mnie i nie chcia�y si� ze mn� bawi�, bo nikt nie wierzy�, �e mog� si� do czego� nadawa�. R�ni�em si� na niekorzy�� tak znacznie, �e ma�o kto zdawa� sobie spraw�, i� mo�e mi by� z tego powodu przykro. Jeszcze gorzej by�o w okresie dojrzewania - �adna dziewczyna nie chcia�a ch�opca ni�szego od siebie. Gdy doros�em, problem sta� si� bardziej nieuchwytny, co by� mo�e jest jeszcze gorsze. Ludzie przyk�adaj� wielk� wag� do wzrostu. W ich opinii przeznaczeniem wysokich m�czyzn jest przewodzenie, a niskich b�aze�stwa. W rzeczywisto�ci niscy s� zdrowsi, maj� lepsz� koordynacj� ruch�w, �yj� d�u�ej, jedz� mniej i potrzebuj� mniej przestrzeni ni� wysocy. Z tego wszystkiego korzystam i cz�ciowo dzi�ki temu jestem mistrzem Gry i czo�owym d�okejem. Ale niscy ludzie nie s� traktowani serio. Moje zdanie nigdy nie znajdzie takiego poklasku jak opinia wysokiego m�czyzny. Gdy z kim� si� spotykam i patrz� na niego, m�j wzrok napotyka jego podbr�dek. Od razu wiadomo, �e jestem gorszy. Wszyscy to wiedz�, a mnie samemu trudno jest nieraz w to w�tpi�. - Ale� nie jeste�! - zaprotestowa�a Sheen. - A ty? No i co? Milcza�a. - To nie ma nic wsp�lnego z obiektywizmem - ci�gn�� Stile. - Szacunek dla samego siebie jest subiektywny. Mo�e opiera� si� na b�ahostkach, ale jest niezb�dny je�li chodzi o motywacj�. Powiedzia�a�, �e nie mam poj�cia, co to znaczy nigdy nie dor�wnywa�. A przecie� i od ciebie jestem ni�szy. Rozumiesz to? - Nie. Jeste� cz�owiekiem. Ju� si� sprawdzi�e�. G�upot� by�oby... - G�upot�? Niew�tpliwie. Ale odda�bym wszystkie moje osi�gni�cia w Grze, a mo�e tak�e i dusz� za to, �eby by� wy�szym o dwadzie�cia centymetr�w i stoj�c przed kim� m�c spojrze� na niego z g�ry. By� mo�e ciebie stworzono na wz�r mojego idea�u kobiety, ale ja odbiegam drastycznie od mojego idea�u m�czyzny. Ty jeste� istot� racjonaln� w ramach twego programu, a ja w g��bi duszy jestem nierozs�dnym zwierzakiem. Poruszy�a si�, ale nie usi�owa�a wsta�. Pod delikatn� materi� jej cia�o by�o nies�ychanie kusz�ce. Jakie� to oczywiste, �e stworzono j� po to, by pozbawi� go rozumu, sprawi�, by w za�lepieniu pragn�� tylko j� posi���! Wielu m�czyzn da�oby si� z �atwo�ci� w ten spos�b zwie��. - Czy zamieni�by� swoje ma�e ludzkie cia�o - zapyta�a - na du�e cia�o cz�ekopodobnego robota? - Nie. Nad tym nawet nie musia� si� zastanawia�. - Wi�c nie jeste� ode mnie gorszy. - O to w�a�nie chodzi. Wiem, co to znaczy by� nies�usznie wy�mianym, odrzuconym i skazanym na niedor�wnywanie idea�owi, bez nadziei na popraw� sytuacji. To istnienie idea�u powoduje cierpienie. M�g�bym przed�u�y� moje cia�o metodami chirurgicznymi, lecz ono jest zdrowe. To moja dusza cierpi. - Ja nie mam duszy. - Sk�d wiesz? Milcza�a. - Powiem ci - rzek�. - Po prostu to wiesz. Jest to cz�ci� twojego �wiatopogl�du. Taka wiedza nie podlega racjonalnym argumentom, wi�c mog� ci� zrozumie�. Rozumiem wszystkich, kt�rzy pragn� czego�, czego nie maj�. Chc� im pomaga�, chocia� zdaj� sobie spraw�, �e nikt im pom�c nie mo�e. Odda�bym wszystko, co mam, za wi�kszy wzrost, chocia� wiem, �e to szale�stwo i �e nie przynios�oby mi to �adnej korzy�ci. Ty zamieni�aby� logiczne my�lenie, urod� i odporno�� maszyny na ludzkie cia�o i krew. Jeste� w gorszej sytuacji ni� ja i oboje o tym wiemy. Dlatego przy tobie nie czuj� si� zagro�ony, tak jak w towarzystwie cz�owieka. Prawdziwa dziewczyna mia�aby nade mn� przewag�; musia�bym si� przy niej wykaza�, udowodni�, �e jestem jej wart. Ale z tob�... - Mo�esz mnie zaakceptowa�, dlatego �e jestem robotem - powiedzia�a Sheen ze zdz