2192
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 2192 |
Rozszerzenie: |
2192 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 2192 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 2192 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
2192 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
(Karol May
opowiadania Old firehand
Tytu� orygina�u: Old Firehand und andere Erzahiungen
W�dz india�ski Inn-nu-woh
Nadesz�a pora roku, w kt�rej febra i czarna gor�czka bagienna czyni�y
pobyt w Nowym Orleanie niebezpiecznym dla bia�ych i ka�dy, kogo nie
trzy ma�a na miejscu �elazna konieczno��, �pieszy� si�. by opu�ci� duszne,
nasycone wyziewami powietrze okolic dolnego biegu Missisipi i zamieni�
nadrzeczne niziny na tereny po�o�one wy�ej.
Ostro�nej arystokracji x miasta ju� od dawna nie by�o wida�, a tych kil-
ku, kt�rzy zostali jeszcze ze wzgl�du na interesy, tak�e patrzy�o, by jak naj-
szybciej wynie�� si� z zagro�onego miejsca. Naoko�o m�wi�o si� ju� o licz-
nych przypadkach nag�ych zgon�w, a wi�c i ja spakowa�em sw�j skromny
dobytek i uda�em si� na przy sta�, aby wsi��� na parowiec, kt�ry mia� mnie
zabra� do San Louis, gdzie krewni oczekiwali mego przybycia.
Pos�ugacz hotelowy Ned. stary siwow�osy Murzyn, kt�ry wyj�tkowo mnie
polubi� i ni�s� do przystani moj� walizk�, sia� teraz oparty obok mnie
o jeden ze stalowych d�wig�w, s�u��cych do za�adunku i wy�adunku ogrom-
nych ci�ar�w; i szczerz�c z�by rzuca� pocieszne uwagi o najr�niejszych
postaciach, uwijaj�cych si� naoko�o. Wtem z�apa� mnie za rami� i ustawi�
inaczej, tak �e musia�em spojrze� w ty�.
- Widzi mister tamtego Indianina?
- Kt�rego? Masz na my�li tego ponurego faceta, id�cego w�a�nie
w naszym kierunku?
5
- Tak, tak, mister! Zna go mister?
-Nie.
- On by� wielki w�dz od Siuks�w, a nazywa si� Inn-nu-woh i jest naj-
lepszym p�ywakiem w Stanach Zjednoczonych.
- Dobrych p�ywak�w jest wielu.
- S�usznie, panie. Ale lak jest. naprawd�.
Nic nie odpowiedzia�em, przygl�da�em si� za to bacznie m�czy�nie,
kt�ry dumnie wyprostowany w�a�nie przechodzi� obok nas. Jego imi� nie
by�o mi nieznane, do�� cz�sto m�wi�o si� o nim. ale zawsze w�tpi�em w
prawdziwo�� kr���cych naoko�o cudownych opowie�ci o jego wprawie i wy-
trzyma�o�ci. Nie by� zbyt wysoki, ale kr�pa budowa jego cia�a i niezwyk�a
szeroko�� piersi zachwia�y nieco mym niedowierzaniem, jakie objawia�em
do tej pory.
W tym momencie nadjecha� otwarty pow�z, w kt�rym siedzia� starszy
m�czyzna i m�oda zawoalowana dama. Stangret w liberii bogato zdobionej
galonami z niespotykan� bezwzgl�dno�ci� rozp�dza� t�um, strzelaj�c z bata
nad g�owami zagradzaj�cych mu drog�. Przera�eni ludzie rozbiegali si�,
i tylko Indianin szed� spokojnie dalej, ani o w�os nie zbaczaj�c z obranego
kierunku. Ostatecznie po bokach by�o sporo miejsca dla wielkopa�skiego
powozu, kt�ry r�wnie dobrze m�g� wybra� wybrukowan� kocimi �bami dro-
g� po drugiej stronie, a niekoniecznie t� tutaj wy�o�on� szerokimi kamie-
niami ciosowymi.
- Z drogi, psie india�ski, a mo�e jeste� g�uchy? - zawo�a� wo�nica,
a gdy Indianin mimo g�o�nych, gburowatych nawo�ywa� kontynuowa� sw�j
marsz nie ogl�daj�c si�. dorzuci� wymachuj�c batem: - Wyno� si�, psie,
albo m�j bat poka�e ci drog�!
Chocia� to s�owo oznacza�o najwy�sz� obelg� dla Indianina, nagabywa-
ny nie zwr�ci} na nie uwagi i szed� powoli dalej. Wtedy stangret nie wytrzy-
ma� i zdzieli� batem czerwonosk�rego w twarz, na kt�rej z miejsca pojawi�y
si� �lady po uderzeniu rzemienia. W tym samym momencie ugodzony zna-
laz� si� przy ko�le powozu, zada� od do�u �le wychowanemu wo�nicy solid-
ny cios, trafiaj�c w nos i wargi, po czym jak pi�rko podni�s� go z siedzenia
i z w�ciek�o�ci� rzuci� na bruk. gdzie ten pozosta� z rozpostartymi nogami
i r�kami, nie wydawszy jednego d�wi�ku.
6
To wszystko odby�o si� tak szybko, �e siedz�cy w powozie m�czyzna nie
zd��y� przyj�� z pomoc� swemu s�udze. Teraz jednak wyszarpn�� rewolwer
z kieszeni i mierz�c w Indianina zawo�a�:
- Po�l� ci� do diabla, kanalio, je�li on w lej minucie nie usi�dzie
z powrotem na ko�le!
Z nieruchom� twarz�, nie drgn�wszy nawet powiek�, Indianin zdj�� strzel-
b� z ramienia i wycelowa� wjankcsa. Z pewno�ci� dosz�oby mi�dzy nimi do
brzemiennych w skutki czyn�w, gdyby co pr�dzej nie odci�gn�o ich od sie-
bie kilku konstabl�w, usilnie prosz�c w�a�ciciela ekwipa�u, aby schowa� bro�.
- Prosz�, jed�cie dalej, sir - powiedzia� jeden z nich. - Pa�ski stan-
gret ju� si� podni�s� i, nie licz�c obra�e� twarzy, nie odni�s� �adnych szk�d.
To by�a nieostro�no�� z jego strony, bo przecie� musia� wiedzie�, �e wed�ug
india�skich praw takie uderzenie mo�e by� odkupione jedynie �mierci�,
Tak jak to bywa w�r�d Amerykan�w, kt�rzy nigdy nie mieszaj� si�
w wa�nie mi�dzy drugimi, a swego zainteresowania sporem dowodz� tylko
tym, �e robi� miejsce dla walcz�cych stron, �wiadkowie wydarzenia otoczyli
pow�z, czekaj�c, jak zako�czy si� podniecaj�ca historia, ale �e w tym mo-
mencie rozleg� si� ostry gwizd przybijaj�cego do przys�ani parowca, a sie-
dz�cy ju� z powrotem na ko�le stangret, ponaglony przez swego pana, skie-
rowa� zaprz�g w stron� pomostu, kr�g gapi�w szybko si� rozproszy�. Ka�dy
�pieszy� si�, aby zaj�� dobre miejsce na pok�adzie.
Nie by� to zwyk�y, komfortowo wyposa�ony par�w icc. lecz jeden z owych
wielkich statk�w pocztowych, kt�re ca�kiem wyj�tkowo wykorzystuje si� do
przewozu os�b, i to tylko wtedy- gdy z pocz�tkiem niezdrowej pory trudno
da� sobie rad� z nat�okiem pasa�er�w. Dlatego brakowa�o tu wszelkich wy-
g�d, kt�re sprawiaj�, �e podr�owanie nie jest tak uci��liwe, i pasa�erowie
musieli zajmowa� miejscajak popadnie.
Po�egnawszy Murzyna, wspi��em si� na stos pak. kt�ry os�ania� rz�d czwo-
rok�tnych skrzy�, ci�gn�cych si� niemal przez ca�� d�ugo�� pok�adu. Tu, na
g�rze, mia�em lepszy widok ni� na dole: na twarzy czu�em orze�wiaj�cy po-
wiew wiatru, a bior�c pod uwag�, �e bez skr�powania mog�em si� wyci�-
gn��. uzna�em, �e moje miejsce jest wspania�e.
Kiedy rozejrza�em si� naoko�o, stwierdzi�em, �e zar�wno w�a�ciciel po-
jazdu z towarzysz�c� mu dam�, jak i Indianin s� w�r�d pasa�er�w. Bia�y bez
w�tpienia wywodzi� si� z wy�szych sfer i ze statku pocztowego korzysta�
tylko dlatego, by jak najszybciej opu�ci� zagro�one tereny, a Indianin praw-
dopodobnie sprzeda� przywieziony /e sob� do miasta zapas sk�r i tera/, wra-
ca� na preri�, aby poprowadzi� sw�j szc/.ep na nowe polowanie i ku nowym
przygodom. Tak�e i jemu musia�o by� duszno na dole. a t�ok wydawa� si�
nie do zniesienia, skoro wdrapa� si� na g�r� i nic kwestionuj�c prawa do
zaj�tego przeze mnie miejsca usiad� na pierwszej z brzegu skrzyni.
Zaledwie usiad�, powietrzem wstrz�sn�� ryk, tak g��boki i dudni�cy- �e
pasa�erowie a� podskoczyli z przera�enia i zacz�li si� rozgl�da� w poszuki-
waniu jego �r�d�a. Tylko jeden Inn-nu-woh siedzia� spokojnie dalej, cho� �w
ryk wydoby� si� dok�adnie spod niego. �aden rys jego br�zowej nieruchomej
twarzy nie zdradza� �ladu zaskoczenia czy l�ku. a przestraszeni ludzie na
pok�adzie byli w jego mniemaniu najwyra�niej niewarci nawet przelotnego
spojrzenia.
Wtem otworzy� si� luk i wydosta� si� z niego m�czyzna, na kt�rego wi-
dok natychmiast poj��em, sk�d pochodzi� len ryk. Widzia�em tego cz�owieka
w Bostonie, Nowy m Jorku, a potem te� w Charlestonie i nawet zawar�em
z nim w miar� blisk� znajomo��. By� to Forster, s�ynny pogromca zwierz�t.
kt�ry obje�d�a� wtedy ze sw� mena�eri� wi�ksze miasta Stan�w Zjednoczo-
nych, a wsz�dzie, dok�d przyby�, zdobywa� najwi�ksze uznanie dzi�ki w�a-
dz), jak� zdawa� si� mie� nawet nad najdzikszymi bestiami.
Skrzynie nale�a�y do niego i kry�y w swych wn�trzach klatki z jego czwo-
rono�nym dobytkiem. Indianin usiad� na klatce lwa, spowodowany przy tym
odg�os przerwa� zwierz�ciu sjest� i sk�oni� go do gniewnego ryku, kt�ry us�y-
szal Forster i oczywi�cie po�pieszy� wyja�ni� jego przyczyn�.
W ostro�nej Europie wzdragano by si� przed przyj�ciem mena�erii na
pok�ad statku, kt�rego przeznaczeniem jest przew�z pasa�er�w. Z Ameryka-
ninemjednak nawet i w takich razach �atwiej doj�� do porozumienia. Zamie-
szkiwany przez niego kraj jest ojczyzn� niebezpiecze�stwa, tutaj jest si�
z nim z�ytym, zna si� jego r�ne oblicza, bierze sieje pod uwag�, ale si� go
nie l�ka. a poniewa� jest si� przyzwyczajonym �mia�o i bez strachu stawia�
czo�o czworono�nym miesz-ka�com le�nych ost�p�w czy prerii, wi�c tym
bardziej nie obawia si� spotkania z nimi. gdy s� ujarzmione.
Podr�ni przerazili si� jedynie dlatego, �e sta�o si� to tak niespodziewa-
nie. Kiedy poznali zawarto�� owych licznych skrzy�, �miali si� zl�kli, jaki
nimi ow�adn��, i poprosili w�a�ciciela, aby zdj�� obudow� klatek.
8
- Dobrze, nie mam nic przeciwko temu, je�li tylko sprawi wam to przy-
jemno��. panie i panowie. Odrobina �wie�ego powietrza dobrze zrobi /wie-
rz�tom. Ale spytajcie wpierw kapitana; na w�asn� r�k� nie wolno mi tego
uczyni�! - odrzek�, po czym zwr�ci� si� do Indianina: - Czy nie by�by�
�askaw zej�� jednak z tego tronu, cz�owieku? Lew jest kr�lem i nie �cicrpi
nad sob� nikogo!
Zagadni�ty nie otworzy� ust. wykona� tylko lekki, zbywaj�cy gest r�k�,
daj�c w ten spos�b do zrozumienia, �e tam na g�rze mu si� podoba i �e nie
ma zamiaru opu�ci� swego miejsca.
- C�. dobrze, mnie tam oboj�tne. Ale nie skar� si�, je�li spotka ci� co�
nieprzyjemnego,
Przyprowadzono kapitana, kt�ry waha� si� chwil�, ale w ko�cu pozwoli�
ods�oni� klatki z jednej strony. Z pomoc� pogromcy zdj�cie drewnianych
os�on odby�o si� bardzo szybko, a poniewa� Forster chcia� skorzysta� z oka-
zji i nakarmi� zwierz�ta, widzom zaoferowano w ten spos�b interesuj�ce
i zabawne widowisko.
Mena�eria sk�ada�a si� w przewa�aj�cej cz�ci z naprawd� wspania�ych
okaz�w, a ca�kiem szczeg�lnym w�r�d nich by�a bengalska tygrysica. kt�ra
wzbudza�a powszechn� uwag�. Zwierz� zosta�o schwytane dopiero niedaw-
no. przewiezione z Indii do Ameryki i kupione przez obecnego w�a�ciciela.
Jeszcze nie poskromiona, za�ywaj�ca do niedawna wolno�ci, sprawia�a im-
ponuj�ce wra�enie, wzbudzaj�c podziw bud�w � swego pot�nego cia�a, pier-
wotn� spr�ysto�ci� ruch�w i mro��cym krew w �y�ach rykiem.
- Wejdziecie do jej klatki, sir'7 - spyta� jeden z otaczaj�cych pogrom-
c�.
- Dlaczego nie"? Z zewn�trz taka bestia jest nie do opanowania; je�li
chce si� wzbudzi� w zwierz�ciu respekt, trzeba wej�� do �rodka.
- Ale za ka�dym razem r\, -zykujecie �ycie.
- Robi�em to ju� tysi�ce razy, a wi�c zd��y�em si� przyzwyczai�. Zre-
szt� nie id� nie uzbrojony; uderzenie pejczem zako�czonym o�owian� kul�
potrafi og�uszy� nawet najsilniejsze zwierz�, je�li zrobi si� to z odpowiedni�
sil� i trafi we w�a�ciwe miejsce. Ale u�ywam go rzadko, si�a prawdziwego
pogromcy le�y gdzie indziej. Niekiedy wchodz� do klatek bez jakiejkolwiek
broni.
- Ale do tej tutaj nie odwa�ycie si� wej��.
- Kto wam to powiedzia�?
9
- Nie. nie odwa�ycie si� - zauwa�y� podchodz�c bli�ej w�a�ciciel ekwi-
pa�u, kt�ry do lej pory. trzymaj�c si� z dala od wszystkich, przygl�da� si�
klatkom. Towarzysz�ca mu kobieta, l�kaj�c si� ich zawarto�ci, posz�a na
przedni pok�ad i poprzez olinowanie patrzy�a na wod� pieni�c� si� wok�
dzioba statku. - Za�o�� si� o ty sia� dolar�w!
Amerykanin ma s�abo�� do zak�ad�w i je�li tylko nadarzy si� po temu
okazja, z pewno�ci� jej nie przepu�ci.
- Jeste�cie nieostro�ni, sir! - odrzek� Forster. - Prosz� zobaczy� Jak
spokojnie i bez l�ku ten Indianin siedzi na klatce numidyjskiego lwa. Na-
prawd� s�dzicie, �e ja. w�a�ciciel tych wszystkich zwierz�t, mam mniej odwa-
gi?
- Pshaw[ - Jankes zrobi� pogardliwy nich r�k�. - W przypadku lego
cz�owieka to nie jest odwaga, lecz ignorancja i g�upota. Gdyby zda� sobie
spraw� z niebezpiecze�stwa, na jakie si� nara�a, zaraz znalaz�by si� tu na
dole mi�dzy nami albo zaszy�by w jakim� k�cie. On nigdy nie widzia� lwa.
Te czerwone �otry umiej� tylko podej�� wroga i napa�� go z tylu znienacka
nocn� por�, ale aby spojrze� niebezpiecze�stwu prosto w oczy, do tego s�
niezdolni.
Inn-nu-woh rozumia� ka�de s�owo, lecz jego wyrazista, kanciasta twarz
pozosta�a nieruchoma, a �adna cz�� cia�a nie wykona�a najmniejszego ru-
chu.
- Jeste�cie w b��dzie, je�li chodzi o tego Indianina, tak samo jak
i o mnie. Kto pozna� lud prerii tak jak ja, nauczy� si� go jednocze�nie szano-
wa�.
- Nie b�d�cie �mieszni! Wypu��cie cho�by je�ozwierza, a jestem pe-
wien, �e natychmiast wskoczy ze strachu do rzeki, gdy zobaczy go na wol-
no�ci. Te kanalie s� tak tch�rzliwe, jak potrafi� by� okrutne. Ale zapomnie-
li�my o zak�adzie.
-Przyjmuj�. Kapitanie, jest pan �wiadkiem!
- Jestem; ale nie zgodz� si�. aby�cie weszli do klatki tygrysa, jako �e
na mnie spadnie odpowiedzialno��, je�li na pok�adzie zdarzy si� nieszcz�-
�cie.
- Nie mo�ecie zabroni� wolnemu Amerykaninowi robi� ze sw� w�asno-
�ci�, co mu si� podoba. A je�li chodzi o wypadek, to mo�e zdarzy� si� tylko
mnie. Chyba jestem w wystarczaj�cym stopniu m�czyzn�, aby samemu od-
powiada� za siebie, a mo�e uwa�acie inaczej?
10
Kapitan sam by� jankcsem, trudno wi�c, �eby nie mia� zainteresowania
dla takiego zak�adu. Przekonany, �e wypowiedziawszy s�owa ostrze�enia
dope�ni� swego obowi�zku, odpar�:
- Je�li we�miecie na siebie ewentualne skutki, nie mam nic przeciwko
temu. R�bcie, co chcecie.
- Odst�pcie na bok, ludzie! - rozkaza� Forster.
Oddal kapitanowi zako�czony o�owian� kulk� pejcz, podszed� do klatki
zdecydowanymi, pewnymi krokami i utkwiwszy baczny w/rok w zwierz�ciu
odsun�� rygiel.
Tygrysica przycupn�a w tylnej cz�ci w�skiego pomieszczenia, z g�ow�
z�o�on� na przednich �apach, rozpostartym ogonem i zmru�onymi oczyma
utkwionymi w pod�odze. Kiedy pogromca zbli�y� si� do drzwiczek, otwar�a
jedno oko i spojrza�a na niego. Jej �renice zacz�y si� zw�a�, zgi�a �apy
i przyci�gn�a do cia�a, zad zwierz�cia uni�s� si� cicho i niemal mez-auwa-
�alnie. W chwili gdy rozleg� si� odg�os odsuwanego rygla, poprzez mi�k-
kie, pi�knie pr�gowane futro przebieg�o kr�tkie dr�enie i spomi�dzy stalo-
wych pr�t�w wydoby� si� budz�cy przera�enie ryk. W sekund� potem For-
ster le�a� na ziemi z na wp� wyrwanym ramieniem brocz�c obficie krwi�,
a uwolniona tygrysica sadzi�a pot�nymi susami po pok�adzie.
Powietrzem wstrz�sn�� jeden wielki krzyk trwogi. Nasta�a chwila �mier-
telnego l�ku i zamieszania. Ka�dy pr�bowa� si� ratowa�. Ludzie jeden przez
drugiego szturmowali luki. k�ty, maszty, drabiny sznurowe, a zwierz�ta robi-
�y taki ha�as, �e zag�uszy�y nawet prac� maszyn.
Wspi��em si� z powrotem na paki, z kt�rych przedtem zszed�em, i rzu-
ciwszy okiem na przedni pok�ad skamienia�em ze zgrozy, gdy� dok�adnie
przed sob� zobaczy�em dziewczyn� przy relingu. zgubion� bez ratunku. Ty-
grysica pobieg�a w�a�nie w jej kierunku i teraz przywar�a do ziemi, zaledwie
jakie� siedem, osiem krok�w od niej, sposobi�c si� do ostatecznego skoku.
M�oda dama sta�a z wyci�gni�tymi ramionami, niezdolna si� ruszy�, z bia��
jak p��tno, nieruchom� twarz�. W nast�pnej sekundzie mia�a zgin��.
I wtedy z koci� zwinno�ci� zeskoczy�a przede mn� ze spi�trzonych pak
jaka� posta�- kilkoma d�ugimi, przypominaj�cymi ruchy drapie�nika susami
przemierzy�a woln� �rodkow� cz�� pok�adu obok ty gry sicy. chwyci�a dziew-
czyn� lew� r�k�, praw� opar�a si� o reling i w nast�pnej sekundzie znikn�a
w brudnych, ��tych odm�tach Missisipi. By� to Inn-nu-woh.
11
Powietrze rozdar� dobywaj�cy si� ze wszystkich garde� krzyk. Nikt nie
wiedzia�, czy mia� to by� okrzyk rado�ci, czy te� przera�enia, jako �e i ty-
grysica w mgnieniu oka /.eskoczyla z pok�adu i znikn�a w falach. Wszyscy
przypadli do relingu i patrzyli w d�. Kapitan wydal g�o�no komend�:
-Zatrzyma� maszyny!
Min�a d�uga chwila. Wszyscy wstrzymali oddech. Drapie�nik, wyci�-
gn�wszy �apy, unosi� si� na wodzie i pa�aj�cymi oczyma szuka� �upu. Wtem
zaledwie dwadzie�cia �okci dalej woda zakot�owa�a si� pod silnym uderze-
niem ramion i wy�oni�a si� x niej g�owa Indianina. Wyra�nie mo�na by�o
zobaczy�, �e bezw�adna dziewczyna kurczowo uczepi�a si� obiema r�kami
jego szyi.
Ledwie zd��y� zaczerpn�� powietrza, a ju� czujna tygryska rzuci�a si�
w jego stron�. Na powr�t znikn�� w g��binie i wynurzy� si� kawa�ek dalej
dla zaczerpni�cia tchu. Zwierz� nie zrezygnowa�o, b�yskawicznie znalaz�o
si� przy nich. To przera�aj�ce polowanie trwa�o chyba z pi�� minut, kt�re
w tych warunkach wydawa�y si� pi�cioma wieczno�ciami.
Wyrzucono mn�stwo lin. spuszczono drabin� sznurow�, ale przezorny
Indianin wiedzia�, �e te przedsi�wzi�te �rodki na nic mu si� nie zdadz�, po-
niewa� zanim zd��y�by postawi� nog� na drabinie, tygrysicaby go dopad�a.
Istnia�a tylko jedna droga ratunku: musia� zanurkowa� pod dnem statku,
a by�o to mo�liwe, gdy� maszyny nie pracowa�y. Gdyby chcia� okr��y� sta-
tek, prze�laduj�ce ich zwierz� wyczu�oby ten zamiar, i wdrapanie si� na ruf�
by�oby r�wnie niemo�liwe jak pr�ba wspi�cia si� na dzi�b statku.
Dlatego usi�owa� lak d�ugo, jak to mo�liwe, przebywa� na powierzchni,
aby nabra� w p�uca jak najwi�cej powietrza. Ruchem r�ki dal do zrozumie-
nia, co chce zrobi�, po czym znikn��.
- Liny za ruf�! - rozkaza� kapitan.
Wszyscy rzucili si� w tamt� stron� i rzeczywi�cie po chwili nad wod�
ukaza� si� Inn-nu-woh, wios�uj�c woln� r�k� w kierunku najbli�szej unosz�-
cej si� na wodzie liny.
- Cheer up, cheer up, come on\ - krzykn�� kapitan, a w jego g�osie
wyra�nie d�wi�czal strach i najwy�sza obawa, tak �e wszyscy obr�cili si�
w jego stron�. Bez s�owa wskaza� wyci�gni�t� d�oni� na ��te fale. Wszyst-
kie spojrzenia pod��y�y w tym kierunku, a usta wykrzykn�y za nim s�owa
otuchy i zach�ty.
12
E
Tymczasem w niezbyt wielkiej odleg�o�ci da�o si� zauwa�y� trzy bruzdy
na wodzie, z wielk� szybko�ci� zbli�aj�ce si� do statku.
- Na mi�o�� bosk�, szybko, szybko! Aligatory! - rozleg�o si� wo�anie
jak pok�ad d�ugi i szeroki.
- Moje dziecko! Moje dziecko! Moje biedne dziecko! - lamentowa�
ojciec dziewczyny i z szeroko otwartymi oczyma i skamienia�� ze zgrozy
twarz� wychyli� si� poprzez reling.
Inn-nu-woh us�ysza� krzyk. Jedno rzucone w ty� spojrzenie uprzytomni-
�o mu zbli��ce si� nowe niebezpiecze�stwo. Silnymi uderzeniami ramion, z
niemal herkulesow� si�� rzuci� si� w kierunku liny. Poniewa� nie m�g� trzy-
ma� dziewczyny, szcz�ciem by�o, �e b�d�c w szoku zaciska�a mu kurczowo
r�ce na szyi. Ledwie wspi�� si� na jedn� trzeci� wysoko�ci dziel�cej go od
pok�adu, us�ysza� za sob� g�uchy d�wi�k, jak gdyby uderza�y o siebie dwie
belki. To pierwszy z aligator�w osi�gn�� burt� statku i pr�bowa� go dosi�-
gn��, lecz Inn-nu-woh, spokojnymi ju� ruchami, wspi�� si� jeszcze wy�ej i
ponad relingiem wydosta� si� na pok�ad.
Wszyscy obecni chcieli pospieszy� ku niemu, ale powstrzyma� ich krzyk:
- Tygrys, tygrys, patrzcie, ludzie!
Tygrysica w poszukiwaniu zaginionych przep�yn�a obok cz�ci dziobo-
wej kieruj�c si� ku rufie. Natychmiast wszyscy znowu przypadli do relingu,
tylko ojciec zosta� ze sw� s�aniaj�c� si� c�rk�.
Spokojne, pewne ruchy silnego zwierz�cia ofiarowa�y rzeczywi�cie wspa-
nia�y widok. Naraz tygrysica spr�bowa�a si� odwr�ci�, ale by�o ju� za p�no:
trzy aligatory w mgnieniu oka dopad�y miejsca, gdzie si� znajdowa�a, a
potem rozleg� si� ryk, tak przera�aj�cy, �e s�uchaj�cym w�osy zje�y�y si� na
g�owie. Woda spieni�a si� i skot�owa�a, w g�r� trysn�y fontanny kropel,
a potem nast�pi�o g��bokie, g�uche bulgotanie i charkot, na powierzchni
wody utworzy� si� lej i ��te odm�ty przybra�y barw� krwawoczerwonych,
po czym nasta�a cisza: aligatory wci�gn�y tygrysic� w g��bin�.
Wszyscy krzykn�li z ulg�, pozbywaj�c si� w ten spos�b niezno�nego
ci�aru, jaki kamieniem leg� im na sercach, i zwr�cili spojrzenia na tych
dwoje, kt�rzy ciasno obj�ci stali w pobli�u komina.
- �yje, przysz�a do siebie! - rozleg�o si� ze wszystkich stron. Kapitan
podszed�, aby wyczerpanej dziewczynie odda� do dyspozycji w�asn� kajut�.
13
Gdy wszyscy zaj�ci byli tygrysem, str� mena�erii przygotowa� swemu
panu posianie i opatrzy� go jak umia�. Trzeba by�o go wysadzi� w najbli�szej
przystani i poszuka� pomocy lekarskiej.
Wreszcie zacz�to si� rozgl�da� tak�e za Inn-nu-woh, a ojciec uratowanej
dziewczyny nie byl ostatnim, kt�ry rozpytywa� si� o niego.
Poszukiwany stal wysoko mi�dzy wantami i wyra�nie stara� si� da� znak
komu� zdj�t� z ramion sk�ra. Od przeciwleg�ego brzegu oderwa�o si� kanoe,
w kt�rym stali dwaj Indianie i silnymi uderzeniami wiose� zmierzali do pa-
rowca. Przybywali, aby zabra� swego wodza. Syn prerii nie zna poj�cia przy-
stanku: �egna si� z cywilizacj� tam, gdzie ma ochot� i gdzie spodziewa si�
spotka� swoich.
Wtem na jego ramieniu spocz�a jaka� d�o� i przem�wi� dr��cy g�os:
- Nie mo�esz odej��; uratowa�e� m� c�rk� i chc� ci okaza� swoj�
wdzi�czno��!
Indianin odwr�ci� si� i zmierzy� wzrokiem m�wi�cego do st�p do g��w:
Jego posta� wyprostowa�a si�. oczy b�yszcza�y, a glos brzmia� ostro i jasno.
gdy wypowiada� te s�owa:
- Bia�y cz�owiek si� myli. Nie chcia�em uratowa� jego c�rki. Czerwony
m�czyzna tylko dlatego rzuci� si� w fale �wi�tego ojca, rzeki, poniewa�
obawia� si� je�ozwierza. kt�rego wypu�cili�cie!
Z dumnym skinieniem g�owy odwr�ci� si�, zsun�� po spuszczonej drabi-
nie sznurowej i odp�yn�� z tamtymi. Z daleka wida� by�o jego rozwiane wia-
trem w�osy i w uszach obecnych jeszcze d�ugo d�wi�czal jego g�os. A ja
jeszcze i dzi� my�l� o Inn-nu-woh, kiedy jest mowa o istocie ludzkiej, kt�ra
zas�u�y�a na miano bohatera.
Old Firehand
K�a wiosna zmieni�a si� w zim�
I nawet wiem ju�, czemu;
Twe poca�unki, dziewczyno,
Sta�y si� zimne i nieme.
Glos ni�s� si� ponad r�wnin� i Swallow, m�j dzielny mustang, zastrzyg�
uszami, parskn�� weso�o i z wdzi�kiem podni�s� przednie smuk�e nogi jak do
menueta.
Nie wiem, dlaczego w�a�nie ta piosenka, kt�r� s�ysza�em ostatni raz przed
trzema miesi�cami w Cincinnati w wykonaniu tyrolskiego zespo�u, pojawi�a
si� na mych ustach. Jeszcze nigdy nie ca�owa�y mnie �adne wargi, a moja
wiosna mia�a si� chyba dopiero zacz��, a me chyli�a si� ku ko�cowi. �ycie,
jakie wiod�em do tej pory, by�o nie ko�cz�cym si� zmaganiem z przeciwno-
�ciami, samotnie pod��a�em sw� drog�, nie zauwa�ony, nie rozumiany i nie
kochany. Owa samotno�� rozwin�a si� we mnie w melancholi�, do kt�rej
doskonale pasowa�a sm�tna tre�� od�piewanej dopiero co strofy.
S�o�ce chyli�o si� ju� ku zachodowi, kryj�c si� za pasmo G�r Skalistych,
stanowi�ce granic� mi�dzy Nebrask� i Oregonem. a usiana ��tymi kwiata-
mi s�onecznika r�wnina ci�gn�a si� a� po horyzont. Ko� potrzebowa�
15
wypoczynku, ja te/, bytem /m�czony, wice tym bardziej t�skni�em do New
Venango. gdzie chcia�em przez jeden dzien wypocz�� po d�ugiej w�dr�wce
i uzupe�ni� zapas amunicji.
Naraz Swallow odr/.ncii g�ow� w bok i wydal osobliwe prychni�cie. ja-
kim prawdziwy ko� preriowy sygnalizuje bliska obecno�� �ywej istoty.
Stan�� z lekkim szarpni�ciem, ja za� obejrza�em si� do tylu. abv przeszu-
ka� horyzont. Do miejsca, w kt�rym sta�em, zbli�a� si� jaki� je�dziec, kieru-
j�c si� prosto na mnie. Pu�ci� konia cwa�em, a �e odleg�o�� by�a jeszcze zbyt
du�a. by m�c dok�adnie okre�li�, kto zacz. si�gn��em po lornetk� j stwier-
dzi�em ku swemu zdumieniu, �e owym je�d�cem jest kobieta.
- Do diabla, dama tutaj, na Dalekim Zachodzie, w �rodku prerii,
w dodatku w stroju do konnej jazdy i z powiewaj�cym welonem - wyrwa�o
mi si� i pe�en oczekiwania wsun��em z powrotem do kabury rewolwer, kt�ry
wyci�gn��em dla ostro�no�ci. - A mo�e jest to flats-ghost. duch r�wniny.
kt�ry na ognistym rumaku przemierza le�ne ost�py, aby przep�dzi� bia�ych
ludzi z terytori�w �owieckich "czerwonych braci"?
Zaskoczony spojrza�em po sobie. M�j wygl�d zewn�trzny bynajmniej
nie przypomina� dworskiego galanta. Mokasyny z biegiem czasu rozdepta�y
si� do cna, /cggin,\y b�yszcza�y od t�uszczu, jako �e mia�em zwyczaj u�ywa�
ich podczas posi�ku zamiast serwetki, przypominaj�ca worek, niekszta�tna
sk�rzana kurtka zapewnia�a mi wygl�d szacownego stracha na wr�ble zma-
gaj�cego si� z wiatrem i deszczem, a bobrowa czapka, kt�r� nakrywa�em
g�ow�, straci�a poka�n� cz�� swego w�osia, dowodz�c swym wygl�dem, �e
ju� nieraz wchodzi�a w bliski kontakt z najr�niejszymi ogniskami obozo-
wymi.
Ale w ko�cu nie znajdowa�em si� na parkiecie opery, lecz mi�dzy Black
Hil�s i pasmem g�rskim, nie mia�em wi�c czasu z�o�ci� si� na siebie za sw�j
wygl�d, bo chocia� nie zako�czy�em jeszcze inspekcji mej w�asnej osoby,
a ju� amazonka zatrzyma�a si� przede mn�, podnios�a w powitalnym ge�cie
do g�ry uchwyt pejcza i zawo�a�a g��bokim, czysty m. d�wi�cznym g�osem:
- Good day. sir! Mo�na wiedzie�, czego pan szuka na sobie?
- Uni�ony s�uga szanownej pani. Zapina�em w�a�nie kolczug�, aby nie
ucierpie� pod przenikliwym spojrzeniem pani pi�knych oczu.
- Nie wolno na pana patrze�?
- Ale� tak, je�li tylko otrzymam pozwolenie przyjrzenia si� pani.
- Przecie� pan to robi.
16
- Dzi�kuj�. W takim razie mo�emy si� sobie przygl�da� do woli, na
czym zreszt� ja wyjd� lepiej ni� pani.
�ci�gn��em wodze. Mustang wspi�� si� na tylne nogi i obr�ci�.
- Mo�e mnie pani teraz ogl�da� ze wszystkich stron: na koniu i w natu-
ralnej wielko�ci. No i jak si� pani podobam?
- Niech�e si� lepiej przyjrz�! - odpar�a ze �miechem, �ci�gn�a wodze
klaczy i czyni�c �mia�y zwrot zaprezentowa�a si� w taki spos�b jak ja. -
Przedstawienie zako�czone i pan powie pierwszy, czy si� panu spodoba�am.
- Hm. nie�le wed�ug mnie pasuje, pani do tego miejsca. A ja?
- O la la! Z ca�ego je�d�ca najlepszy jest ko�.
- Pani jest dam�. zatem to pani ma racj�. A zreszt� pani obecno�� tu,
w samym sercu prerii, lak mnie speszy�a, �e nie umiem znale�� odpowie-
dnich s��w. aby da� pani lepsze wyobra�enie o mej urodzie.
- W samym sercu prerii? Jest pan tu obcy?
- Co za pytanie! W tej dziczy'7
- Prosz� jecha� za mn�, a zobaczy pan, jak rozlegle jest to pustkowie.
Zwr�ci�a si� w kierunku, w kt�rym si� udawa�em. Jej ko� z pocz�tku
szed� st�pa, a potem zacz-�l przyspiesza� i wreszcie przeszed� w galop. Swal-
low z �atwo�ci� dotrzymywa� mu kroku, cho� od �witu byli�my w drodze.
Tak. dzielne zwierz� zdawa�o si� rozumie�, �e chodzi o ma�� pr�b�, i z w�a-
snej woli ruszy� tak szybko, �e kobieta nie mog�a nad��y� i z okrzykiem
podziwu zatrzyma�a swego wierzchowca.
- Wyj�tkowo dobrze je�dzicie konno, sir. Czy wasz ogier jest na sprze-
da�?
- W �adnym wypadku, �askawa pani.
- Podarujmy sobie to "�askawa pani".
- W takim razie panno, je�li taka wasza wola. Ten ko� wyni�s� mnie
ju� z tylu niebezpiecze�stw; �e zawdzi�czam mu wi�cej ni� jedno �ycie, dla-
tego nie m�g�bym go sprzeda�.
- Otrzyma� india�sk� tresur� - rzek�a taksuj�c Swallowa okiem znawcy.
- Sk�d go pan ma?
- Otrzyma�em go w prezencie od Winnetou. wodza Apacz�w, z kt�rym
spotka�em si� nad Rio Suanca.
- Od Winnetou? Ale� to najs�awniejszy, a zarazem najgro�niejszy In-
dianin mi�dzy Sonor� a Kolumbi�! Nie wygl�da pan na to, �e ma takie
znajomo�ci, sir!
17
- Dlaczego, miss? - spylalem szczerz�c z�by w u�miechu.
- Uwa�a�am pana za surwejora albo za kogo� w tym rodzaju. Ci ludzie
s� co prawda cz�sto dobrymi strzelcami, ale aby odwa�y� si� wej�� pomi�-
dzy Apacz�w, Nihora i Nawah�w, trzeba czego� wi�cej. Wasze b�yszcz�ce
rewolwery, ma�y n� u pasa, sakwa przy siodle i spos�b dosiadania konia nie
zgadzaj� si� z tvm. co zwykle widzi si� u prawdziwych traper�w czy tutej-
szych osadnik�w.
- Znowu ma pani racj�. Przyznaj� otwarcie, �e jestem kiepskim strzel-
cem. ale bro�, kt�r� posiadam, nie jest taka z�a. Kupi�em j� na Front Street
w St. Louis, i je�li czuje pani si� tu jak u siebie w domu, a na to wygl�da,
musi pani wiedzie�, �e otrzymuje si� tam dobry towar za niema�e pieni�dze.
- Ale ten towar pokazuje swoje zalety dopiero przy prawdziwym u�y-
ciu. Co by pan powiedzia� o tym pistolecie'?
Z tymi s�owy wyj�a z torby wisz�cej przy siodle stare, zardzewia�e na-
rz�dzie do strzelania i wr�czy�a mi, abym je obejrza�.
- Hm, ta rzecz musi pami�ta� czasy Pocahontas*, ale mo�e by� niez�a.
Widywa�em Indian, kt�rzy najmarniejsz� broni� potrafili zdzia�a� cuda.
- To te� pan potrafi?
Rzuci�a konia na bok, objecha�a mnie w ko�o k�usem, podnios�a r�k�
i poci�gn�a za cyngiel, zanim zorientowa�em si�, co zamierza zrobi�. Uczu-
�em, �e czapka zsuwa mi si� z g�owy, i w tym samym momencie zauwa�y�em,
�e kwiaty s�onecznika, kt�re zatkn��em za czapk�, upad�y przede mn�
na ziemi�. Wygl�da�o to tak, jakby strzelaj�ca o pewnej r�ce chcia�a si�
dowiedzie�, co ma my�le� o tym, �e przedstawi�em si� jako kiepski strzelec,
odpowiedzia�em wi�c ch�odno na zadane pytanie:
- Ka�dy to potrafi. A teraz upraszam, miss, aby zostawi�a pani moj�
czapk� w spokoju, jako �e przypadkiem tkwi w niej moja g�owa.
Roze�mia�a si� i stan�a znowu u mego boku. Cale zdarzenie przypo-
mina�o sen. i gdybym co� podobnego przeczyta� wcze�niej w jakiej� powie-
�ci, to podejrzewa�bym autora, �e przedstawia rzeczy niemo�liwe jako mo�-
liwe. W ka�dym razie, to by�o jasne, musia�a tu by� niedaleko jaka� osada, a
�e od d�u�szego czasu �adne z dzikich plemion nie wst�pi�o w tej okolicy na
- C�rka wodza wirginijskich Indian, kt�ra jako dwunastoletnia dziewczynka mia�a
w roku 1612 uratowa� �ycie kapitanowi Johnowi Smithowi; przedstawiona p�niej na dworze
angielskim jako "india�ska ksi�niczka".
18
wojenn� �cie�k�, dlatego nawet dama mog�a si� odwa�y� wyjecha� kawa�ek
konno w preri�.
Niezbyt jasne za to by�o dla mnie, co w�a�ciwie mam s�dzi� o mej towa-
rzyszce, Jej cala posta� i og�ada wskazywa�y na salon, a pr/ecie� najwyra-
�niej zna�a Zach�d i posiada�a potrzebne tu umiej�tno�ci, kt�re kaza�y wnio-
skowa� o ca�kiem szczeg�lnych warunkach �ycia. Trudno wi�c si� dziwi�,
�e moje oczy spoczywa�y na niej z najwi�kszym zainteresowaniem.
Wysun�a si� teraz naprz�d o p�l d�ugo�ci konia i z�ote promienie s�o-
neczne obla�y jej nienagann�, doskonal� sylwetk�. By�a ..smag�a i pi�kna",
jak m�wi Biblia o Dawidzie, a jej rysy mimo dziewcz�cej mi�kko�ci odzna-
cza�y si� swoist� wyrazisto�ci�, kt�ra pozwala�a wnioskowa� o duchowej
dojrza�o�ci i sile woli. W ca�ej postaci, w ka�dym najmniejszym ruchu tej
zdumiewaj�cej istoty odbija�y si� niezale�no�� i pewno�� siebie, kt�re obok
dobrowolnego podziwu ��daj� bezwarunkowego szacunku.
Przyzna�em szczerze przed samym sob�, �e jeszcze nigdy nie spotka�em
dziewczyny o takiej urodzie, i samego mnie dziwi�o, �e mimo mej zwyk�ej
rezerwy w obchodzeniu si� z istotami p�ci �e�skiej potrafi�em by� taki... taki
zuchwa�y przy pierwszy m spotkaniu.
Cz�sto s�ysza�em o wp�ywie, jaki damski g�os mo�e wywrze� nawet na
najbardziej zamkni�tego w sobie m�czyzn�, lecz do tej pory nie mia�em
�adnych do�wiadcze� w tym wzgl�dzie. A teraz raptem poczu�em to dzia�a-
nie, i by�o mi tak, jak gdyby co� wtargn�o do mego samotnego serca, aby
wyp�dzi� melancholi� i pustk�, i pr�bowa� mnie pogodzi� z ca�� przesz�o-
�ci�.
Naraz �ci�gn�a cugle.
- Jest pan Niemcem?
- Tak. Czy�bym m�wi� po angielsku z tak z�ym akcentem, �e potrafi
pani tak dok�adnie okre�li� moje pochodzenie?
-Nie, sir. Pa�ski angielski jest czysty, ale pa�skie zachowaniejest praw-
dziwie niemieckie. Z pocz�tku by� pan g�o�ny, rezolutny i bezpo�redni,
a teraz jest pan cichy, zamy�lony i dociekliwy. Je�li to panu odpowiada,
mo�emy rozmawia� w naszej mowie ojczystej.
- Jak to"? A wi�c mamy wsp�ln� ojczyzn�?
- M�j ojciec jest Niemcem, lecz ja sama urodzi�am si� w Quincourt.
Moja matka by�a Indiank� z plemienia Assiniboin�w. Amerykanka zacho-
wa�aby si� pewnie inaczej przy pierwszym spotkaniu.
19
Teraz sta�y si� dla mnie jasne jej osobliwe rysy i smag�y odcie� sk�ry.
A wi�c jej matka umar�a, a ojciec �yt. W ka�dym razie natkn��em si� na
wyj�tkow� osob� i to, co teraz dla niej czu�em, by�o czym� wi�cej ni� zwyk��
ciekawo�ci�.
- Niech pan spojrzy! - wskaza�a podniesion� r�k�. - Widzi pan ten
dym, kt�ry zdaje si� podnosi� z ziemi?
- Ach, to jest w�w�z, kt�rego szukam ju� od dawna i w kt�rym le�y
New Yenango. Zna pani Emery Forstera, kr�la ropy naftowej?
- Troch�. Jest ojcem �ony mego brata. Mieszkaj� w Omaha. Przyjecha-
�am, �eby zobaczy� si� z ojcem, i u niego si� zatrzyma�am. Mia� pan do czy-
nienia z Forsterem. sir?
-W sklepie, gdy chcia�em si� zaopatrzy� w naft�, a spyta�em tylko dla-
tego, �e jest jednym z najbardziej licz�cych si� potentat�w naftowych.
- Nie jest to zbyt interesuj�ca posta�. Sam pan wie, jacy s� ci ludzie. Ale
jed�my, nied�ugo zrobi si� wiecz�r.
Po kr�tkim czasie zatrzymali�my si� na skraju w�wozu i zobaczyli�my
ma�� osad�. Wyobra�a�em sobie, �e jest tu wi�cej dom�w. Le��ca przed nami
kotlina tworzy�a w�sk� nieck�, otoczon� stromymi skalami i przeci�t� w �rod-
ku poka�n� rzek�, kt�ra szuka�a drogi miedz)' spi�trzonymi g�azami.
Ca�y le��cy pod nami teren by� pokryty urz�dzeniami, jakich wymaga
wydobywanie ropy; na g�rze, tu� nad wod�, zobaczy�em pracuj�cy �wider
wiertniczy, a nieco z dala od pomieszcze� kopalnianych sta� mimo ca�ej swej
prowizorki przyzwoicie wygl�daj�cy budynek mieszkalny. Jak okiem si�-
gn��, wida� by�o stosy klepek, den i gotowe bary�ki, cz�ciowo puste,
w wi�kszo�ci wszak�e wype�nione wielce po��danym p�ynnym paliwem.
- Po drugiej stronie widzi pan sklep, sir, zaraz obok jest zajazd i ca�a
potrzebna reszta. Wiod�ca tam droga opada do�� stromo, musimy wi�c zej��
pieszo, co nie stanowi zagro�enia dla �ycia. Chce pan i�� ze mn�?
Szybko zsun��em si� z siod�a, zamierzaj�c pom�c jej przy schodzeniu,
ale sp�ni�em si�, jako �e ju� sta�a przede mn� unosz�c brzeg sukni i wo�aj�c
ze �miechem:
- Dzi�kuj�! Tutaj cz�owiek przyzwyczaja si� nie ��da� takich wzgl�-
d�w. Niech pan we�mie konia za uzd�.
- Swallow p�jdzie sam, miss; prosz� mi pozwoli� poprowadzi� wasze-
go konia.
20
Uj��em wodze klaczy, a �e m�j mustang pod��a� za nami bez specjalnej
zach�ty, mia�em okazj� podziwia� zr�czno�� i pewny krok id�cej przodem.
Tej umiej�tno�ci z pewno�ci� nie naby�a w �adnym zak�adzie naukowym
i moje zainteresowanie ow� cudown� istot� roslo z minuty na minut�.
Gdy znale�li�my si� na dole, dosiedli�my z powrotem koni i w szybkim
tempie podjechali�my do sklepu.
- Forster stoi za drzwiami i zaraz mnie zatrzyma.
Wymieniony mia� d�ug�, chud� sylwetk� i fizjonomi� typowego jankesa.
- Zsiadaj z konia, Ellen. Z kim to si� zadajesz!
W tonie jego g�osu i wypowiedzianych s�owach nie by�o cienia uprzej-
mo�ci dla mnie. Nie troszcz�c si� w og�le o dziewczyn�, przyst�pi� natych-
miast do mego konia.
- Hm, najwyra�niej z daleka, hm, trzeba kupi� to zwierz�. Jak my�lisz,
Fenders?
Zagadni�ty m�czyzna z zapijaczon� twarz�, z ca�� pewno�ci� by� Ir-
landczykiem. Przypuszcza�em, �e jest gospodarzem, poszed�em jednak, nie
zwracaj�c na obydwu uwagi, za dziewczyn�, kt�ra wesz�a do gospody. Przy-
j�a mnie s�owami:
- Je�li chce pan sprzeda� konia, to niech�e pan sprzeda go mnie. Zap�a-
c� tyle samo co Forster.
- Jaki ko�? - zawo�a�o kilku ludzi stoj�cych przy stole i rzuciwszy
okiem przez okno wysz�o na zewn�trz, gdzie nast�pi�a o�ywiona wymiana
s��w, po czym Forster spr�bowa� dosi��� konia. Otworzy�em okno.
- Swallow!
Pos�uszne zwierz� odskoczy�o gwa�townie w bok strz�saj�c ze swego
grzbietu natr�ta i podesz�o do mnie. Przywi�za�em lejce do krzy�a okienne-
go.
- My�leli�cie, �e chcia�em ukra�� wam konia? - �achn�� si� zrzucony.
-Kupuj� go, mog� wi�c wsi��� na niego. Dajcie go tu!
- Wydaje mi si�. �e jeszcze go wam nie zaoferowa�em, sir. Ko� jest
zm�czony, zostawcie go w spokoju!
- Oho! Wygl�dacie na rezolutnego ch�opaka. Trzeba wam si� przyjrze�!
Skierowa� si� do drzwi i na czele pozosta�ych wszed� do �rodka. Obrzuci�
mnie kr�tkim spojrzeniem i zauwa�y� potrz�saj�c lekcewa��co g�ow�:
- Z odrobin� grzeczno�ci by�oby wam bardziej do twarzy! Wydaje mi
si�, �e koniecznie trzeba wam okr�g�ej sumki.
21
- To nie was/a sprawa, cz�owieku.
- Gooi! liick. nie�le to zabrzmia�o! B�d� wyrozumia�y i dam wam sto
pi��dziesi�t dolar�w.
- Ko� nie jest na sprzeda/..
- Sio siedemdziesi�t pi��.
- Nie jest na sprzeda�.
- Dwie�cie, i ani centa wi�cej.
- M�wi� po raz trzeci, �e nie jest na sprzeda�. Zostawcie mnie w spoko-
ju!
- Ale z was grubi anin. Powinni�cie by� zadowoleni, kiedy d�entelmen
chce wam dopom�c, s�yszycie'.'
-Pah\
Zadowoli�em si� wydaniem tego jednego d�wi�ku, cho� kto inny w takim
wypadku si�gn��by po bro�. Moje poj�cie o pojedynku, obrazie i zado��u-
czynieniu nie by�o popularne w tym kraju, lecz kto ma w domu par� starych.
biednych rodzic�w, kt�rzy ca�� sw� nadziej� upatruj� tylko w swym synu.
ryzykuje �ycie jedynie wtedy, gdy chodzi o co� godniejszego ni� prawo pi�-
�ci wyznawane przez jakiego� nieokrzesanego typa. Oczywi�cie to samoo-
panowanie mog�o sprawi�, �e b�d� podejrzewa� mnie o tch�rzostwo, ale os�d
tych ludzi by� mi ze wszech miar oboj�tny.
By�a wszak�e istota, kt�rej opinia nie mog�a pozostawi� mnie tak oboj�t-
nym: Ellen. jak j� nazwa� Forstcr. Z napi�t� uwag� przys�uchiwa�a si� naszej
kr�tkiej wymianie zda�. z ca�� pewno�ci� oczekuj�c, �e wybuchn� gniewem.
Kiedy to nie nast�pi�o, zobaczy�em �lad rozczarowania na jej pi�knej twarzy.
a z jej wzroku dala si� wyczyta� wyra�na aprobata, gdy Forstsr rzeki wzru-
szaj�c pogardliwie ramionami:
-To kojol, nic wi�cej. Chod�cie, ch�opcy.
Mimo tej nowej, jeszcze wi�kszej zniewagi nie wybuchn��em, i rzeczy-
wi�cie, spos�b, w jaki dziewczyna odwr�ci�a si� do swego krewniaka, zdra-
dza� najwy�sz� pogard�.
Pod��a�em za ni� wzrokiem do momentu, a� znikn�a ostatnia fa�da jej
sukni, i nagle zala�a mnie gorycz, jakiej jeszcze nigdy nie zazna�em. Z ca��
pewno�ci� ja sam by�em winien tego niesprawiedliwego os�du. Dlaczego
zachowa�em si� tak rozwa�nie? Odrobina gniewu i lekkomy�lno�ci nie s�
od rzeczy w takich wypadkach.
22
Tak my�la�em w swym zniech�ceniu i ryszylem si� wreszcie, aby zapo-
mnie� o ca�ym incydencie.
Kiedy zaopatrzy�em si� w najpotrzebniejsze rzeczy i wyp�aci�em w�a�ci-
cielowi sum�. jakiej za��da�, len spyta�:
- Nie zostaniecie na noc? U mnie jest dobra obs�uga.
- Dzi�kuj�: nie mam specjalnego przekonania do tego miejsca.
- Ale� mo�ecie zosta�, cz�owieku, nie tylko na dzisiejsz� noc. ale na
jutro, pojutrze i na zawsze. Potrzebuj� kogo�, kto nie skacze od razu do oczu
po jednym kopniaku albo dw�ch. W naszym fachu ambicja jest cz�sto rzecz�
zb�dn�, a nawet szkodliw�. Jak ju� powiedzia�em, mo�ecie tu zosta�. Wyda-
jecie mi si� odpowiednim cz�owiekiem do tego.
W�a�ciwie powinienem by� da� nauczk� temu wiejskiemu wa�niakowi,
pozwalaj�c mu odczu�, jak bardzo si� pomyli� wzgl�dem mnie. ale �e jego
oferta bardziej mnie roz�mieszy�a, ni� rozz�o�ci�a, zostawi�em go w spokoju
i wyszed�em na zewn�trz, gdzie ci�gle jeszcze czeka� na mnie Swallow.
Tymczasem nad dolin� zapad� wiecz�r i zrobi�o si� ciemno Pocz�tkowo
mia�em zamiar tu si� zatrzyma�, ale teraz przesz�a mi ochota. Wierzchowiec
i je�dziec wypocz�li, mo�na wi�c by�o ruszy� na preri�, gdzie na pewno
spa�o si� przyjemniej ni� w tej zalatuj�cej rop� naftow� dziurze. Najpierw
jednak przeby�em kr�tki odcinek w d� do domu mieszkalnego, kt�ry po po-
�udniu ogl�da�em z g�ry.
Droga wiod�a wzd�u� rzeki. Natychmiast zauwa�y�em to, na co wcze-
�niej nie zwr�ci�em uwagi, zaj�ty bez reszty moj� pi�kn� towarzyszk�: za-
pach ropy w pobli�u rzeki wyra�nie si� nasila�, sama woda nios�a jej wielk�
ilo��.
Rysuj�cy si� przede mn� kompleks budynk�w pogr��ony by� w ciemno-
�ci, ale gdy zostawi�em za sob� zakr�t i mog�em obj�� wzrokiem dom w�a�ci-
ciela, zauwa�y�em jasne �wiat�o padaj�ce z werandy, gdzie zebra�o si� ma�e
towarzystwo. Zeskoczy�em z konia, przywi�za�em wodze do palika w parka-
nie i podkrad�em si� chy�kiem, wykorzystuj�c ciemne miejsca dziedzi�ca, do
niskiego murku, w kt�rym umocowane by�y s�upy podtrzymuj�ce lekkie za-
daszenie.
Jeszcze nigdy w swym �yciu nie pods�uchiwa�em w takich okoliczno-
�ciach. ale tym razem co� nieokre�lonego i nie znanego do tej pory popy-
cha�o mnie do tego. Z zadowoleniem stwierdzi�em, �e poszukiwana jest
23
tutaj. W lekkiej domowej sukni, kt�ra mi�kko op�ywa�a jej ks/.talty, le�a�a
w hamaku i sprzecza�a si� z siedz�cym tuz. obok Forstcrem.
- To niepoirzene nikomu, wr�cz haniebne przedsi�wzi�cie, drogi wuju.
Chyba nie rozwa�y�e� dobrze tej sprawy.
- Nie ucz. nas kalkulowania, dziewczyno. Ceny s� dlatego takie niskie,
�e z�o�a oferuj� za wiele. Je�li wi�c pozwolimy zgodnie wyp�ywa� przez
jaki� czas ropie bezu�ytecznie, to znowu zdro�eje i zrobimy na tvm interes,
dobry interes, m�wi� ci. Przeprowadzimy to posuni�cie, tak zosta�o postano-
wione, i ka�dy dotrzyma przyrzeczenia.
- Moim zdaniem nie bierzecie pod uwag� zasob�w starego kraju. Wasze
post�powanie zmusi tamtejsz� konkurencj� do najwy�szego wysi�ku. Sami
dajecie drzemi�cemu na razie przeciwnikowi bro� do r�ki. Zreszt� tu w Sta-
nach s� tak bogate z�o�a, �e wystarcz� na d�ugi czas.
- Nie w lesz, co oznacza popyt, a wi�c nie mo�esz mie� w�asnego s�du
na ten temat. Zreszt� wy, kobiety, w og�le nie powinny�cie my�le�. Ile razy
to robicie, schodzicie na manowce.
-To trzeba bv by�o dopiero udowodni�. S�dz�, �e...
- Dow�d jest pod r�k� - przerwa� jej. - Czy dopiero co nie przyzna-
�a�, �e rozczarowa� ci� ten traper czy kim on tam jest? Nigdy bym nie pomy-
�la�, �e spodoba ci si� jego towarzystwo!
Widzia�em, jak si� zaczerwieni�a i odpar�a szybko:
- Nie ma tu mowy o rozczarowaniu. Powiedzia�am tylko, �e wydawa�
mi si� inny. a mam zwycz-aj rozr�nia� mi�dzy pozorem a dowiedzion� rze-
czywisto�ci�.
Forster chcia� co� odpowiedzie�, ale nie zd��y�, jako �e w tym momencie
rozleg� si� przera�aj�cy huk, jak gdyby ziemia pod nami p�k�a na p�l. Ziemia
z-adr�ala i gdy zwr�ci�em w tamt� stron� oczy, ujrza�em w g�rnej cz�ci do-
liny. tam gdzie pracowa� �wider, wystrzelaj�cy w niebo na wysoko�� niemal
pi��dziesi�ciu st�p s�up ognia, kt�ry rozpryskiwa� si� w g�rze i roz�arzony-
mi strumieniami opada� z powrotem na ziemi� zalewaj�c naoko�o ca�y teren.
Do tego do��czy� si� ostry, niemal k�uj�cy od�r gazu, a powietrze zda si�
przepe�ni� p�ynny, lotny ogie�.
Znalem to przera�aj�ce zjawisko, jako �e ogl�da�em je w ca�ej jego gro-
zie w Kanawhatal, jednym skokiem wpad�em wi�c pomi�dzy �miertelnie
przera�one towarzystwo.
24
- Zgasi� �wiat�a! Zgasi� �wiat�a! �wider natrafi� na rop�, a w pobli�u
znalaz� si� ogie�. Zga�cie �wiat�o, bo inaczej w dwie minuty sp�onie cala
kotlina!
Biegiem od jednego pal�cego si� �wiecznika do drugiego, ale na g�rze
w pokoju te� pali�y si� lampy, a spod drzwi wiod�cych do sklepu pada�a
smuga �wiat�a. Do tego wszystkiego fala wytryskuj�cej ropy, kt�ra z niewy-
obra�aln� szybko�ci� rozla�a si� po ca�ej g�rnej cz�ci kotliny, dotar�a teraz
do rzeki i nie pozostawa�o nic innego, jak rzuci� wszystko i ratowa� �ycie.
- Na mi�o�� bosk�, uciekajcie! Spr�bujcie wydosta� si� na g�r�!
Nie troszcz�c si� o nikogo wi�cej, porwa�em Ellen w ramiona i w oka-
mgnieniu znalaz�em si� w ni� w siodle. Dziewczyna, nie maj�c poj�cia
o rozmiarze niebezpiecze�stwa, broni�a si� ze wszystkich si�, ale w takich
razach cz�owiek posiada si�� olbrzyma, a wi�c jej wysi�ek stopnia� prawie
ca�kiem w obliczu przemocy, jak� musia�em wobec niej zastosowa�. Swal-
Iow. kt�rego instynkt czyni� niepotrzebnym u�ycie ostr�g, uni�s� nas p�dem
w d� rzeki.
G�rska �cie�ka, kt�ra mnie przywiod�a do New Venango. by�a dla nas
zamkni�ta, poniewa� i j� zd��y� ju� zala� strumie� �aru. Jedynie w dole rzeki
mogli�my znale�� ratunek, lecz za dnia nie widzia�em tam nic podobnego do
�cie�ki, przeciwnie, zapami�ta�em, �e g�azy pi�trzy ty si� tak blisko siebie, i�
rzeka pieni�c si� musia�a szuka� sobie mi�dzy nimi drogi.
- Prosz� powiedzie�, miss - krzykn��em zdj�ty trwog� -jest tu jakie�
wyj�cie z w�wozu?
- Nie. nie! -j�kn�a, staraj�c si� gor�czkowo wyrwa� z mych obj��. -
Pu��cie mnie, m�wi� wam, �eby�cie mnie pu�cili!
Oczywi�cie nie zwa�a�em na jej s�owa, lecz z uwag� lustrowa�em zamy-
kaj�ce �cie�k� dwa opadaj�ce stromo stoki skalne. W tym momencie uczu-
�em jaki� ucisk w okolicy pasa, a wraz z nim glos dziewczyny:.
- Pu��cie mnie! Pu��cie mnie albo pchn� was w�asnym no�em!
Wyszarpn�a n� my�liwski, ale ja nie mia�em czasu si� z ni� spiera�.
Szybkim ruchem prawej r�ki chwyci�em jej oba nadgarstki, unieruchamiaj�c
je, a jednocze�nie trzyma�em j� mocno lew� r�k�.
Niebezpiecze�stwo ros�o z ka�d� sekund�. P�on�cy strumie� osi�gn��
sk�ady. Bary�ki strzela�y z hukiem podobnym do wystrza�u armatniego, roz-
lewaj�c natychmiast pal�c� si� zawarto�� i powi�kszaj�c w ten spos�b
25
rosn�cy i posuwaj�cy si� b�yskawicznie naprz�d mur ognia. Powietrze by�o
tak gor�ce, �e cz�owiek si� dusi�. Mia�em uczucie, �e znajduj� si� w naczy-
niu z wrz�c� wod�. a upal i uczucie sucho�ci ros�y z tak� szybko�ci�, �e
wy dawa�o mi si�. i� ca�y p�on�. Niemal odchodzi�em od zmys��w, a przecie�
nie chodzi�o mi tylko o uratowanie mego w�asnego �ycia. J�cz jeszcze bar-
dziej o me cenne brzemi�.
W tych przera�aj�cych momentach czu�em si� tak. jakbym wyrwa� naj-
wspanialsze dobro, nawi�kszy sk;iil" nieba i ziemi p�on�cemu Orkusowi
i musia� teraz ten warto�ciowy lup strzec przed b�yskawicami i �arem podzie-
mi. Chocia� nie by�em zdolny do sformu�owania jednej my�li, przesz} la mnie
�wiadomo�� pierwszej, wszechogarniaj�cej mi�o�ci. Musia�em, musia�em
znale�� dla niej ratunek, cho�bym mia� przy tym sam dziesi��, nie. tysi�c
razy zgin��!
- Swallow, naprz�d, naprz�d, Swall!
Nie musia�em m�wi� dalej. Ko� p�dzi� z wr�cz nieprawdopodobn� szyb-
ko�ci�. Je�li dobrze oceni�em sytuacj�, z tej strony rzeki nie nale�a�o szuka�
wyj�cia. P�omienie na tyle o�wietla�y �ciany skalne, �e wida� by�o, i� nie
spos�b lam si� wdrapa�. A wi�c nie pozostawa�o nic innego, jak skoczy�
w wod� i przeprawi� si� na drug� stron�.
Lekkie �ci�ni�cie �ydkami, skok pos�usznego mustanga i nad nami za-
mkn�y si� fale. Czu�em w sobie nowe si�y, w moich �y�ach pulsowa�o nowe
�ycie. Ko� znikn�� pode mn�, ale zaraz wynurzy� g��w �. tylko g�ow�! P�yn�-
�em jak jeszcze nigdy w ca�ym mym �yciu, z l�kiem, tak strasznym - tak
strasznym, nie o mnie, lecz o ni�. Wtem rozleg�o si� za mn� prychni�cie -
Swallow, wiemy, dzielny Swallow. jeste� tam? - To ju� brzeg, zn�w na grzbiet
konia - naprz�d - naprz�d!
Niemal oszala�y ze zdenerwowania i wysi�ku rwa�em naprz�d, skaka�em,
wdrapywa�em si�. wr�cz nie wiedz�c, co robi�, a� wreszcie wydosta�em si�
na g�r� i upad�em z mym brzemieniem na ziemi�.
Po kilku chwilach niezb�dnego wypoczynku ponios�em j� kilkaset kro-
k�w dalej. Niebo b�yszcza�o krwaw� czerwieni�, a nad miejscem spustosze-
nia unosi�y si� g�ste, czarne k��by dymu i sw�d spalenizny.
Ale nie mia�em czasu przygl�da� si� temu. poniewa� przede mn� le�a�a.
ci�gle jeszcze �ciskaj�c kurczowo n� w d�oni, dziewczyna, taka blada, taka
zimna i nieruchoma, �e mia�em wra�enie, jakbym j� utopii w wodzie, chc�c
wynie�� z p�omieni.
Cienka sukienka by�a przemoczona i przylgn�a do pi�knego cia�a, na
nieruchom� twarz pada�y ponure refleksy wystrzelaj�cych ponad brzeg ko-
tliny p�omieni, usta, �miej�ce si� serdecznie w ci�gu dnia, by�y teraz za-
mkni�te, oczy, tak du�e i pe�ne wyrazu, �e zajrza�y a� w g��b mej duszy,
kry�y si� pod opuszczonymi powiekami, czysty, d�wi�czny glos - nie, nie
i jeszcze raz nie. ona nie mog�a, nie wolno jej by�o umrze�! Odgarn��em
d�ugie, bujne, rozpuszczone w�osy z czo�a, tar�em jej delikatne skronie, przy-
war�em ustami do jej warg, chc�c tchn�� powierz� w nieruchome p�uca,
wo�a�em j� najczulszymi zdrobnieniami jej imienia, kt�re wcze�niej us�y-
sza�em i... nagle przez jej cia�o przebieg�o dr�enie, najpierw niemal niezau-
wa�alne, potem mocniejsze, uczu�em bicie jej serca, pi�em z ust jej tchnie-
nie, widzia�em, jak unosz� si� jedwabiste rz�sy - ona �y�a, budzi�a si�, usz�a
�mierci!
Przycisn��em j� do serca i uca�owa�em z niezmiernej rado�ci jej coraz
cieplejsze wargi. Raptem otwar�a szeroko oczy, wpatrzy�a si� we mnie
z trudnym do opisania wyrazem twarzy, a potem jej spojrzenie o�y�o, od-
wr�ci�a si� z g�o�nym okrzykiem przera�enia i zerwa�a na r�wne nogi.
- Gdzie jestem? Kim jeste�cie? Co si� ze mn� sta�o? - zawo�a�a.
- Jeste� uratowana, miss, z morza p�omieni tam w dole.
Na d�wi�k mego g�osu i w obliczu ci�gle jeszcze szalej�cego po�aru wr�ci-
�a jej �wiadomo��.
- Gardz� panem!
Nie umia�em od razu znale�� odpowiedzi, tak nieoczekiwanie pad�y te
s�owa. W ko�cu z wahaniem rzek�em:
- Nie rozumiem miss!
- Dla tego, kto pozbawiony jest honoru, nie mo�e by� �adnych wzgl�-
d�w. Jeste�cie tch�rzem!
- Jeszcze mniej rozumiem.
- Czy to nie tch�rzostwo, tak� bezbronn�....
Zaj�kn�a si�, szkar�atny rumieniec obla� jej twarz i z oburzon� min�,
przed kt�r� omal si� nie cofn��em, przyst�pi�a do mnie i krzykn�a:
- Gdyby�cie byli prawdziwym m�czyzn�, za��da�abym satysfakcji,
krwawej satysfakcji, ale wy si� boicie walki jak sztubak, a wi�c id�cie. Ale
uwa�ajcie, aby�cie si� nie nadziali na muszk� mojej strzelby, poniewa� uwa-
�am was za to, czym nazwa� was Forster, za kojota! M�j Bo�e, stoj� tutaj,
a Forster...
26
27
Dopiero teraz przypomnia�a sobie wszystko i z przera�liwym okrzykiem
rzuci�a si� w kierunku urwiska. Dopad�em jej natychmiast i chwyci�em obie-
ma r�kami.
- Zaklinam na wszystko, co jest dla was �wi�te, miss, zosta�cie! B�dzie
pani zgubiona, je�li odwa�y si� zanurzy� w tym morzu ognia!
- Zostaw mnie w spokoju, nikczemniku. Zna�e� niebezpiecze�stwo,
mog�e� ich uratowa�, wszystkich, a nie zrobi�e� tego. Pu�� mnie albo posma-
kujesz swojej w�asnej stali!
Ci�gle jeszcze trzyma�a w d�oni n�. Dopiero teraz zauwa�y�a, �e chwy-
ci�em j� za r�k�, i u�y�a wszystkich si�, aby si� uwolni�. Aby nie zrobi� jej
krzywdy, musia�em si� podda�. Uwolniwszy' praw� r�k�, wyrwa�a tak�e lew�
z mego uchwytu, a ja poczu�em mi�dzy palcami jaki� ma�y przedmiot. Nie
dostrzeg�a straty i ruszy�a biegiem wzd�u� urwiska.
Ju� mia�em pobiec za ni�, gdy z pewnej odleg�o�ci doszed� mnie t�tent
kopyt. Zamieni�em si� w s�uch.
- Swallow!
Odpowiedzi� by�o radosne r�enie i w nast�pnym momencie ko� stan��
przede mn�, pocieraj�c pieszczotliwie �bem o moje rami�.
- Swallow, m�j kochany, kochany Swallow! - zawo�a�em obejmuj�c
z rado�ci� jego �eb. - Tak�e i ty si� uratowa�e�! Wracasz, cho� opu�ci�em
ci� w chwili niebezpiecze�stwa, a ta, dla kt�rej dokona�em niemal nadludz-
kich rzeczy, nazywa mnie pozbawionym honoru tch�rzem, grozi mi broni�
i ucieka ode mnie jak od jakiego� brudnego yambarico*\ Zatrzymamy ten
pier�cie�, kt�ry �ci�gn��em jej mimo woli, Swallow. Musimy j� odnale��,
a wtedy by� mo�e si� oka�e, �e tw�j pan jest czym� wi�cej, ni� tylko pogar-
dzanym... kojotem!
* * *
* pogardliwa nazwa Indian.
28
- Uff! - odetchn�� m�j towarzysz. - M�j bia�y brat ma racj�. T�dy
jecha� czerwonosk�ry. Zobaczmy, czego tu szuka�.
- Winnetou, wielki w�dz - odpar�em -jest m�dry i ma oczy Wielkie-
go