2165
Szczegóły |
Tytuł |
2165 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
2165 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 2165 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
2165 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Wojciech Dworczyk
Dzie� dobry Tahiti
Tom
Ca�o�� w tomach
Polski Zwi�zek Niewidomych
Zak�ad Wydawnictw i Nagra�
Warszawa 1990
T�oczono drukiem punktowym dla
niewidomych w Drukarni PZN,
Warszawa, ul. Konwiktorska 9
Pap. kart. 140 g kl. III_B�1
Przedruk z wydawnictwa
"Czytelnik, Warszawa 1981
Pisa�a K. Jurczyk.
Korekty dokona�y:
J. Andrzejewska
i K. Kruk
Papeete by night!
Na horyzoncie wida� ju�
brzeg Moorei, jednej z wysp Polinezji
Francuskiej. Tu� za ni�, z Te
Tai o Marama, czyli Ksi�ycowego
Morza, wy�ania sw�j g�rzysty
krajobraz Tahiti Wielka. P�yn�cy
z Australii du�y bia�y statek
"Castel Felice" wchodzi w lagun�
portu Papeete i nieruchomieje na
spokojnej wodzie. Po o�miu
dniach rejsu pasa�erowie s�
jakby wytr�ceni z codziennego
rytmu �ycia i w radosnym
nastroju p�dz� na pok�ad powita�
Tahiti.
Od strony przystani dochodz�
odg�osy polinezyjskiej muzyki.
Przenikaj� do najtajniejszych
zakamark�w statku,
przycumowanego w porcie Papeete.
Na kamiennym bulwarze stoj� trzy
czarnow�ose tancerki w
sp�dnicach ze z�ocistych w��kien
ro�linnych i pracowicie w takt
muzyki ko�ysz� ramionami i
biodrami. Na drugim planie kilka
ustawionych r�wniutkim rz�dem
kiosk�w oferuje girlandy z
kwiat�w i naszyjniki z muszelek.
Tahiti wita kolejn� parti�
turyst�w.
Pasa�erowie "Castel Felice"
rozbiegli si� po mie�cie.
Zd��yli ju� zaj�� wszystkie
taks�wki. Jak ka�dy przybysz,
nie wy��czaj�c i mnie,
zwiedzanie Tahiti rozpoczynaj�
od Papeete i portu. Wzd�u�
reprezentacyjnego bulwaru Pomare
ci�gn� si� kafejki, sklepy. Na
ulicach du�o marynarzy i
wojskowych. Ca�y garnizon chyba
tu hula.
Wbrew wszystkim prospektom
reklamowym epoka Bougainville'a,
przynajmniej tu, w stolicy
Polinezji Francuskiej - min�a
bezpowrotnie. Papeete to
pi��dziesi�ciotysi�czne, bardzo
kolonialne w stylu miasteczko.
Liczne style architektoniczne
poda�y sobie r�ce - od
drewnianych pi�trowych budynk�w
z obszernymi werandami, po
wsp�czesne gmachy. Wsz�dzie
asfalt i beton. Papeete wita
przybysza ci�b� pojazd�w, na
jezdniach piszcz� opony
trzydziestu tysi�cy samochod�w.
Z ka�dym rokiem ro�nie te�
liczba mieszka�c�w - przybyszy z
innych archipelag�w. Ruchy
migracyjne z wyspy na wysp� id�
w parze ze wzrostem liczby
ludno�ci i trudno�ciami na rynku
pracy. Ca�a Polinezja Francuska
liczy sto dwadzie�cia pi��
tysi�cy mieszka�c�w, a Tahiti,
najwi�ksza z wysp,
osiemdziesi�t. A jeszcze nie tak
dawno temu, oko�o 1860 roku, na
wyspie mieszka�o ledwie osiem i
p� tysi�ca krajowc�w i ponad
p� setki Europejczyk�w.
W Papeete pe�no jest
przedstawicielstw okr�towych,
rozmaitych biur podr�y,
sklep�w. Ludno�� nastawia si�
coraz bardziej na import
�ywno�ci, magazyny zawalone s�
konserwami, lod�wkami,
tranzystorowymi odbiornikami.
Wszystko dro�eje, ceny s� bardzo
wysokie - niew�tpliwie skutek
nap�ywu turyst�w i obecno�ci
ponad dziesi�ciu tysi�cy
francuskich �o�nierzy i
specjalist�w atomowych
przebywaj�cych tu w zwi�zku z
dzia�alno�ci� Centralnego
O�rodka Bada� Eksperymentalnych.
Miejscowi troch� narzekaj�,
chocia� pieni�dze p�yn� na
Tahiti. Turystyka to g��wne
�r�d�o dochod�w ludno�ci na
pozbawionej przemys�u wyspie.
Do Papeete zawija rocznie
kilkadziesi�t statk�w z
tysi�cami pasa�er�w na
pok�adzie, ��dnych
zakosztowania tego, co
obiecuj� liczne kolorowe
foldery. W ci�gu jednej nocy,
jaka przewidziana jest na post�j
statku, zostawiaj� oni
pi�knej Tahiti osiem milion�w
dolar�w! Je�li mog� zosta�
d�u�ej i s�ono zap�aci� -
zatrzymuj� si� w luksusowych,
nowoczesnych pa�acach z betonu
nazywanych hotelami. "Nie ma
napiwk�w na Tahiti!" - wo�aj�
prospekty. Ale ceny hoteli s�
astronomiczne. Dlatego przybysze
wytrzymuj� tu na og� nie d�u�ej
ni� par� dni.
W Papeete - jak na ca�ym
archipelagu - panuje nastr�j
radosny, r�wnocze�nie troch�
leniwy. Sporo gadania, �miechu i
�piewu. Upa� niezbyt dokucza; to
jednak dalej od r�wnika. Bywalcy
kawiarniani siedz� przy
stolikach wystawionych na ulic�
i gapi� si� na przechodz�ce
miejscowe dziewcz�ta, czaruj�co
obnosz�ce swoje wzorzyste
suknie. Powa�ni siwow�osi
panowie paraduj� w szortach, a
ich go�e �ydki l�ni� kredow�
bia�o�ci�, niedwuznacznie
zdradzaj�c�, i� przybyli tu
niedawno. Obowi�zuj� koszule
tahita�skie w barwne desenie,
lu�no opadaj�ce na spodnie.
Obok mnie kroczy znajomy
pasa�er z "Castel Felice", Jan
de Boer. Uczynny Holender chce
mi pom�c w odnalazieniu rodaka
zamieszka�ego w Papeete,
poleconego mi przez �eglarza
Leonida Telig�. Przed
wyokr�towaniem z w�oskiego
pasa�era musz� koniecznie gdzie�
si� zaczepi�, gdy� tutejsze
hotele nie na moj� kiesze�.
Oczywi�cie powstrzymuje to od
przyjazdu na Tahiti przer�nych
tramp�w, hipis�w i rozmaitych
innych obie�y�wiat�w. Najta�szy
pokoik w hotelu "Metropole"
kosztuje szesna�cie dolar�w za
dob�, a niekt�re hotele licz� po
pi��dziesi�t dolar�w dziennie...
Zatrzymuj� si� na chwil�.
Ogarniam wzrokiem niezwyk��
panoram� Papeete. Niczym
po�yskliwa witryna rozci�ga si�
miasto wzd�u� brzegu na odcinku
dw�ch kilometr�w. Przede mn� -
g�sty t�um dom�w podobnych w
s�o�cu do s�upk�w kryszta�u
g�rskiego. Wy�ej cisn� si�
wzg�rza i g�ry pokryte zieleni�.
Kolorowa ekspozycja styl�w
architektonicznych, ludzi,
zieleni, g�r, morza, nieba.
Spoza nisko zawieszonych chmur
s�o�ce polewa Pacyfik z�otem i
czerwieni�. Ob�oczki tkwi� na
niebie jak smugi waty przypi�te
szpilkami. Po chwili bia�e
chmurki robi� si� r�owe,
czerwone, niebieskie. Wielka
ognista kula chowa si� za
Moore�, kt�r� wida� jak na d�oni
- ciemna wyspa, wznosz�ca si� w
dali poszarpanymi wierzcho�kami.
Jeszcze nie tak dawno na Tahiti
mierzono czas pozycj� s�o�ca nad
Moore�.
Tutaj, pod Krzy�em Po�udnia,
s�o�ce zachodzi w maju - czyli
na pocz�tku tahita�skiej zimy -
oko�o godziny #/17#30. Te p�
godziny to chwila niezwyk�a.
Ca�e miasto robi si� nagle
r�owe, czerwie� zachodz�cego
s�o�ca zapala �ciany dom�w,
barwi �agle oceanicznych
jacht�w. Papeete staje w
purpurach i p�sach.
O tej czerwonej godzinie
ogarnia ludzi niepok�j. Nie mog�
usiedzie� w domach, wychodz�.
Wtedy na ulicach jest ruch
najwi�kszy. Ocieraj� si� o
siebie wszystkie kolory sk�ry -
od jasnej, ��tej, po
z�otobrunatn�. Krajowcy,
przechodz�cy obok, patrz� mi w
oczy. Tak�e Tahitanki, z
�yczliwym zainteresowaniem,
gotowym w ka�dej chwili
przeobrazi� si� w u�miech.
Wszyscy maj� jakie� pilne
sprawunki do za�atwienia -
spiesz� si� przed zachodem
s�o�ca.
Na�aziwszy si� solidnie,
siadamy w kawiarni przy stoliku
wystawionym na bulwar, by
odsapn�� chwil�.
- Coca_cola?
Owszem, warto by si� napi�.
Patrz� na specyficzny wystr�j
kawiarni Vaima - kombinacj�
bambusu i li�ci pandanusa, oraz
na smuk�e sylwetki jacht�w w
basenie portowym. W tej chwili
ca�y pozostaj� pod w�adz� dw�ch
wra�e�: rze�kiego smaku
lodowatej coca_coli i
odurzaj�cych zapach�w Tahiti.
W�a�nie, te zapachy! Uderzaj�
w ka�dego zaraz po przyje�dzie
na wysp�. Przede wszystkim
charakterystyczna, s�odko_mdl�ca
wo� kopry. Dolatuje falami z
przeciwleg�ego nabrze�a Fare
Ute, gdzie w magazynach sk�aduje
si� j� ca�ymi tonami. Zapach
kopry jest natr�tny, czuje si�
go wsz�dzie, nawet tu, na
znacznie oddalonym od magazyn�w
bulwarze Pomare. Nie wiedzia�em
wtedy jeszcze, �e ta nie
najprzyjemniejsza, zje�cza�a wo�
b�dzie mnie �ciga� przez ca�y
czas w�dr�wki po Polinezji.
Trzy aromaty uderzaj� przybyszy z
dalekich kraj�w, l�duj�cych na
Tahiti. Pierwszy - to kopra.
Drugi - to wo� kwiat�w "tiare
Tahiti" (symbol Tahiti). W dniu
przyjazdu do hotelu zamorski
go�� zostaje obdarzony wie�cem z
tahita�skich ja�min�w. Ich
zapach jest specyficzny i
unikalny, trudno, go zapomnie�.
Dusz�ca wo� "tiare Tahiti" jest
tak niezno�na, �e u niekt�rych
wywo�uje migren�. A nie daj Bo�e
zostawi� girland� z ja�min�w
tahita�skich w kabinie!
Trzeci zapach sta� si�
ostatnio efemeryczny. Jest to
zapach wanilii, s�odki, i mi�y
w takim stopniu, �e a�
irytuj�cy. Obecnie rzadko si� go
spotyka na archipelagu, a je�li,
to zazwyczaj na ty�ach
chi�skich sklep�w, w okolicy
magazyn�w. Wszystkie te trzy
zapachy s� dzi� przyt�umione
wyziewami spalin samochodowych.
Domy, kt�re przed chwil�
p�on�y fioletem, nagle gasn� i,
szybciej ni� cz�owiek si�
spostrze�e, nastaje noc.
Zapalaj� si� pierwsze �wiat�a.
Frontony knajp portowych i
witryny sklep�w ja�niej�
neonami. I r�wnie gwa�townie jak
zapada zmrok, zamiera ulica,
znikaj� ludzie, jakby w
panicznej ucieczce przed
ciemno�ci�. Tylko drewniany
pomost pod arkadami wielkich
magazyn�w Donalda pe�en jeszcze
ruchu. Pomost �w stanowi letni
hotel krajowc�w z s�siednich
wysp, kt�rzy przybywaj� do
Papeete przywo��c swe r�kodzie�a
na sprzeda�. Obecnie k�ad� si�
do snu na matach, owijaj�c g�owy
w bia�e p�achty. Tahita�czycy
zazwyczaj sypiaj� z owini�tymi
g�owami.
Rzecz dziwna i znamienna:
wieczorem nie ma r�wnie� na
ulicach Francuz�w. A jest ich
przecie� w Papeete sporo. Tu, w
sercu Oceanii, co krok natyka
si� cz�owiek na Francj�, a
skupiska osiad�ej od dawna
ludno�ci francuskiej stanowi�
wierne odbicie ma�ych
prowincjonalnych miasteczek
francuskich. Sk�d wi�c to
wieczorne wyludnienie?
Niedawno przechodzili�my obok
nowiutkiej, otoczonej zieleni�
rezydencji gubernatora. Tahiti,
wci�� jeszcze "skarb w koronie
francuskiej", od 1959 roku ma
status zamorskiej prowincji
Francji. Ma te� oficjalnego
przedstawiciela rodem wprost z
Pary�a.
Co zatem robi� Francuzi
wieczorem po pracy? Podobnie jak
Europejczycy na ca�ym �wiecie -
pracuj� za dnia, a wieczorem
odpoczywaj�. Wiecz�r biali
przeznaczaj� na �miech,
pogaw�dk�, �ycie towarzyskie.
Odwiedzaj� si� wzajemnie. Czuj�
si� tu jak u siebie w domu.
Atrakcji wieczorem w Papeete
nie brakuje. Jest radio z
programem w j�zyku francuskim i
tahita�skim, jest telewizja,
pi�� kin (w tym dwa drive_in),
kt�re szczeg�lnie skwapliwie
odwiedzaj� krajowcy.
Cisz� tahita�skiej nocy m�c�
odg�osy muzyki dolatuj�cej z
portowych knajp. Tury�ci i
miejscowi maj� "fun" w jednym z
nocnych lokali - "Quinn's",
"Zizou Bar" czy "Bar L~ea".
Dziewcz�ta o sk�rze mi�kkiej i
wonnej opasuj� biodra
szeleszcz�cymi sp�dniczkami z
w��kien ro�linnych zwanych
"more" i ta�cz� hula_hula.
Lokale te cz�sto nie maj� drzwi,
tylko zas�on�, z chybocz�cych
si� na sznurkach paciork�w.
Spoza nich wydobywa si� ha�as
orkiestry - lub cz�ciej
dyskoteki - bije zapach piwa i
whisky, przedostaj� si� k��by
dymu. Prys� urok cichej wysepki
na Pacyfiku.
Poszukajmy
znajomego_nieznajomego,
poleconego drog� korespondencyjn�
via Australia.
Nie spos�b si� pomyli�! To
niew�tpliwie tutaj, wyra�nie
widz�: "Manuia Tahiti"!
Niestety, nikt nie zna w barze
dyrektora W�adys�awa Muchy. Ani
w tym, ani w nast�pnym lokalu.
Jak si� p�niej okaza�o,
niefortunnie pomyli�em browar
"Manuia" z barem "Manuia".
Wa��samy si� wi�c po ulicach,
zagl�damy do sklep�w,
egzotycznych restauracyjek,
knajp portowych, usi�ujemy
wsz�dzie zasi�gn�� j�zyka.
- Id� do "Col Bleu" albo baru
"Quinn's Tahitian Hut", tam go
na pewno znajdziesz... - �artuj�
bywalcy jakiej� marynarskiej
spelunki.
Staram si� zachowa� zimn�
krew, ale coraz bardziej trac�
nadziej�.
Zajrzyjmy do jeszcze jednego
lokalu.
W �rodku t�umy. W sobot�
knajpy w Papeete p�kaj� w szwach
od nat�oku go�ci. Francuzi i
brunatni mieszaj� si� bez
�adnych uprzedze� rasowych.
Anglosas�w spotykamy bardzo
rzadko, prawie gin� jak kropla w
morzu. Zapewne wi�kszo�� bawi
si� na terenie hoteli, w kt�rych
przebywa.
W lokalu "Quinn's", o prostym,
surowym wr�cz wystroju wn�trza,
panuje st�umiony rozgwar.
Harmonizuj� ze sob� pe�ne
wdzi�ku j�zyki: francuski i
tahita�ski, wrodzony takt
wyspiarzy i urok ludzi znad
Sekwany. Tu mo�esz spokojnie
zdj�� buty, ta�czy� mi�osne
"tamure", ca�owa� wszystkie
kobiety. W "Quinn's" to jest
mo�liwe. Min�y czasy, kiedy
to brodaci marynarze
wielorybniczych szkuner�w
p�acili z�otymi kolczykami za
napitek i dziewczyn�.
Odwiedziny w "Quinn's"
zaczynam znowu od natarczywego
pytania o "Monsieur Mucha".
Tahitanka, serwuj�ca przy barze
drinki, kiwa przecz�co g�ow�.
Nie zna nikogo o tym nazwisku.
�adna owalna twarzyczka u�miecha
si� samymi oczami. Podaje nam
dwa piwa. Dziewcz� jest �liczne,
ma �wietne cia�o, mi�� buzi� o
jasnej cerze. To prawie opalona
Europejka, o egzotycznej
tajemniczej urodzie!
Do naszej rozmowy w��cza si�
Francuz, wojskowy w cywilu,
b�d�cy lekko na gazie.
- Panowie nie Australijczycy?
- Nie, z Polski, Poland.
- Holland?
- Nie, Poland.
- A ty?
- Holland.
Francuz z hiszpa�sk� br�dk�
przygl�da si� Holendrowi d�ugo i
wnikliwie. W powietrzu zawis�a
burza...
- No, dobrze - odzywa si�
wreszcie pojednawczo - a gdzie
dowiadywali�cie si� o tego
waszego Much�?
Radzi nam zajrze� do ksi��ki
telefonicznej. Prawda, gdzie�
wi�c jest ta ksi��ka?
I tak oto zacz�a si� ta moja
przedziwna przygoda, kt�r� - jak
potrafi� - opowiem.
Zd��y�em przywykn�� do
nieprawdopodobnych spotka� i
zaskocze�, w kt�re obfitowa�a
moja podr� po antypodach, ale to
by�o wyj�tkowe. Gdzie na Tahiti
s� Polacy? Jak ich odnale��?
Ale� to proste! Nie maj�c na ten
temat dok�adniejszych
informacji, chwytam si�
wypr�bowanego od lat sposobu, o
kt�rym dzi� zapomnia�em.
Przerzucam kartki miejscowej
ksi��ki telefonicznej. Ksi��ka,
wielkie s�owo! Zeszycik licz�cy
kilkaset nazwisk. Lecz nie
znajduj� poszukiwanego nazwiska.
Jest za to niejaki Malinowski. A
wi�c Tahiti ma te� swego
Malinowskiego? Co� mi zaczyna
�wita�. To na pewno ten sam,
kt�rego przed wojn� spotka� w
Papeete antropolog Aleksander
Godlewski. Nie ma w�tpliwo�ci,
to musi by� rodak!
Zatelefonowa�em. Odezwa� si�
m�ski g�os.
- Czy pan m�wi po polsku? -
zapyta�em.
- Ja nie rozumiem... - brzmi
odpowied� przy zupe�nym braku
zaskoczenia.
- Przepraszam, s�dzi�em, �e...
- Nic nie szkodzi, prosz�
poczeka�, zaraz po pan�w
przyb�d�.
Malinowski objawia si� nam w
niespe�na p� godziny, a jego
otwarta, sympatyczna twarz
natychmiast zjednuje sobie moj�
sympati�. Przyjecha� swoim
samochodem wraz z synem. P�
krwi Tahita�czyk, rozbraja mnie
zupe�nie swoj� niezwyk��
prostolinijno�ci� i
operatywno�ci�. Owszem, jego
ojciec by� Polakiem, ale go ju�
nie pami�ta. �redniemu synowi,
obecnemu tutaj, da� na pierwsze
imi� Claude, na drugie... Polak.
Cieszy si�. Jestem pierwszym,
kt�rego spotyka z odleg�ej
Polski. No c�, z Tahiti do
Polski jest dok�adnie tak samo
daleko jak z Polski do Tahiti. U
nas te� rzadko spotyka si�
mieszka�c�w m�rz po�udniowych.
Trzasn�y drzwiczki, samoch�d
rusza. Malinowski zabiera nas do
siebie. Przebiega mnie �w
przyjemny dreszczyk towarzysz�cy
zawsze nowym sytuacjom w
ca�kowicie nieznanym kraju.
- O ile mi wiadomo, Monsieur
Mucha obecnie przebywa na
urlopie we Francji - odzywa si�
Malinowski znad kierownicy. - Ale
to nic nie szkodzi, zatrzyma si�
pan u mnie.
Zawozi nas do swojego domu,
kt�ry wkr�tce na wiele tygodni
stanie si� r�wnie� moim domem.
Statek w�oskich linii "Castel
Felice" z pok�adem C, gdzie
znajdowa�a si� moja kabina,
zostaje za mn�. Szcz�cie mi
dopisa�o. Dzi�ki Malinowskiemu -
o czym dzi� jeszcze nie wiem -
wiele zobaczy�em w Polinezji.
Monsieur Malinowski
Pan domu nazywa si�
Malinowski, ale zawsze - zgodnie
z jego �yczeniem - zwracam si�
do niego: Charlie. Charlie jest
w Papeete moim nieod��cznym
towarzyszem. Towarzyszem,
powiedzmy od razu bez ogr�dek,
wymarzonym. Ma lat cztedzie�ci
trzy, nie�le w�ada j�zykiem
angielskim. Jest subtelny,
pozornie mi�kki i w sam raz
u�miechni�ty. Bogowie zes�ali mi
go chyba z nieba!
Ju� w domu zosta�em
przedstawiony jego ma��once
Minie i pozna�em pozosta�ych
trzech syn�w - najstarszego,
ostrzy�onego na je�a
Gillesa, dwunastolatka Georga i
Hejfar�, kt�ry liczy sobie a�
cztery lata. Najstarszy i
najm�odszy urodzili si� w
Papeete, dwaj pozostali na
Rurutu (Wyspy Australskie) i
Raiatei. Z Raiatei pochodzi
r�wnie� Charlie. Tam te� znalaz�
sw�j "skarb", ma�om�wn� i
dystyngowan� Min�, w kt�rej
�y�ach p�ynie krew znakomitego
rodu polinezyjskiego.
Mieszkamy przy ulicy Octave
Moreu, nieca�e pi�tna�cie minut
od centrum. W eleganckim
czteropokojowym "fare", z
�aluzjami w oknach, parkietem,
nowoczesnymi meblami,
telewizorem i nowym citroenem.
- Lubi� komfort i �atwe �ycie,
jakie znale�� mo�na w Papeete -
m�wi gospodarz.
Charlie do biedoty nie nale�y.
Je�eli pos�u�y� si� stosowan� na
Tahiti nieoficjaln� klasyfikacj�
rasow�, jest on "demi" - p�
Europejczykiem, p�
Polinezyjczykiem. To za�
wyznacza jego pozycj� spo�eczn�,
zar�wno zawodow� jak i
towarzysk�. W stolicy Papeete
towarzystwa dziel� si� na klasy.
Trudno przej�� z jednej do
nast�pnej, tej lepszej.
Czytelnik�w, zw�aszcza
Czytelniczki, zainteresuje
zapewne codzienne �ycie moich
przyjaci�, czyli �ycie rodziny
inteligenckiej w Papeete.
Prze�yjcie wi�c wraz ze mn�
jeden zwyk�y dzie� w rodzinie
Charliego.
- �niadanie gotowe - budzi
mnie rankiem lakoniczna
informacja pana domu. Kiedy
siadam do sto�u nakrytego
starannie przez najstarszego
syna gospodarzy, oni wyje�d�aj�
do pracy. Charlie jest
radiotelegrafist� na poczcie
g��wnej przy reprezentacyjnym
bulwarze nadmorskim Pomare.
Ciemnow�osa Mina, z wygl�du
podobna do ostatniej kr�lowej,
korpulentnej Marahu Taaroa,
pracuje w tym samym urz�dzie co
m��, tyle �e przy okienku
pocztowym.
Charlie i Mina pracuj� od wp�
do �smej do jedenastej, po czym
wracaj� do domu na lunch i
sjest� trwaj�c� do godziny
drugiej. Nasz posi�ek po�udniowy
jest zwykle najobfitszy w ci�gu
ca�ego dnia. Sk�adaj� si� na�
konserwy mi�sne (najcz�ciej
made in New Zeland), tu�czyk lub
sma�one, b�d� drobno pokrajane w
plasterki surowe ryby maczane w
mleku kokosowym, jarzyny,
s�odkie ziemniaki, owoce. Do
tego porcja bia�ej francuskiej
bu�ki i mocna tahita�ska kawa.
Kawa jest tu wspania�a,
aromatyczna, g�sta i przypomina
najlepsze kawy pite na Nowej
Gwinei. Wieczorem jest herbatka,
w trakcie kt�rej spo�ywamy
pozosta�e z obiadu resztki
jedzenia z mn�stwem chleba.
Po sko�czonej pracy Charlie
�ci�ga z siebie ubranie, buty
zostawia na ganku i urz�duje w
narodowym stroju tahita�skim. W
tej bawe�nianej sp�dnicy
udrapowanej wok� bioder, zmywa
po ka�dym posi�ku naczynia,
podlewa starannie mini_ogr�dek,
wypoczywa.
- W�� "pareu", b�dzie ci w
tym l�ej i ch�odniej - namawia.
Od�wie�ony wieczornym
prysznicem, owijam si� kawa�kiem
czerwonego materia�u w du�e
bia�e kwiaty, zwanym "pareu".
Gospodarz, widz�c, �e nie bardzo
sobie z tym radz�, pokazuje, jak
to umocowa� na biodrach.
Wystarczy kilkakrotnie zawin��
brzeg tkaniny w pasie i to
wszystko.
"Pareu" to niezwykle
praktyczne okrycie. Jest jakby
na mnie "uszyte" i czuj� si� w
nim doskonale, wreszcie naprawd�
wypoczywam. A co najwa�niejsze -
w "pareu" mo�na paradowa� bez
obawy, �e opadnie w najmniej
odpowiednim momencie. Trudniej
natomiast uformowa� z niego
szorty...
Po kolacji Charlie i ja
przechodzimy na ogrodowy taras
na pogaw�dk� i fili�ank� kawy.
St�d widz� doskonale reszt�
domownik�w, z pani� domu
w��cznie, jak w g��bi domu w
salonie siedz� na fotelach lub z
bosymi nogami le�� wprost na
dywanie i gapi� si� w telewizor.
�ona Charliego przerzuca jaki�
magazyn albo po prostu drzemie,
wyci�gni�ta na kanapie. Mina nie
czytuje tych gazet, kt�re
prenumeruje jej m��, ale mimo
odr�bnych zainteresowa� jest
dobr� towarzyszk� tego trubadura
o go��bim sercu. Wrodzona
beztroska nie przeszkadza jej
traktowa� bardzo powa�nie swych
obowi�zk�w �ony i matki.
Z drugiego boku mam widok na
ogr�d. Natomiast za mn� znajduje
si� mur pokryty purpurowymi
kwiatami hibiskusa, co sprawia
wra�enie, �e dom odgradza od
ulicy wa� p�omieni. Zrywam kwiat
i d�u�sz� chwil� wdycham jgo
delikatny aromat. Biegn� z wolna
godziny, toczy si� rozmowa.
Usi�uj� poruszy� kwestie
polityczne, lecz Charlie
twierdzi, �e nie lubi polityki.
Woli pi�k� no�n�. Naciskany
przyznaje jednak, �e ma swoje
pogl�dy, lecz nie jest w stanie
zafascynowa� si� nimi ani w
po�owie tak, jak widokiem
bramkarza gotuj�cego si� do
obrony rzutu karnego.
Podejrzewam, �e twierdzi tak
przez zwyk�� przekor�, i chyba
mam racj�, bo ju� po chwili
peroruje z przej�ciem na temat
spraw swojego kraju. Jego
zdaniem archipelagiem powinni
administrowa� ludzie, kt�rzy tu
mieszkaj� i �yj� miejscowymi
problemami. Czy Francuzi s� tu
sercem? W�tpliwe, skoro - jak
s�ysz� - kolejni gubernatorzy
marz� o powrocie do Francji. W
tym kraju stanowi� tylko
sztuczn� g�ow� - reszta, w tym
tak�e serce, jest odmienna, nie
tahita�ska. Jest francuska.
Wie�a Eiffla ca�kowicie
przes�oni�a im tahita�ski
krajobraz.
- Zdaje si�, �e rozumiem, o co
ci chodzi. Tahiti szuka teraz
w�asnej drogi do niezale�no�ci.
- Nie mam nic do Francuz�w -
wyja�nia spokojnie Charlie -
wiele rzeczy u nich lubi�.
Wdzi�k, dowcip, lub te�
francusk� mod�, jestem zakochany
we francuskiej literaturze.
Podobne uczucia �ywi wielu
Tahita�czyk�w. Nie znaczy to
jednak, by�my mieli zrezygnowa�
ze swej osobowo�ci, zrodzonej na
odmiennym gruncie i w odmiennych
warunkach. Moim zdaniem, ju�
obecnie miejscowi powinni
stopniowo wyr�cza� w
administracji pa�stwowej
Francuz�w, kt�rych pensje -
nawiasem m�wi�c - stanowi�
powa�ne obci��enie dla bud�etu
kraju. S�dz�, �e pr�dzej czy
p�niej Pary� b�dzie musia�
pogodzi� si� z rosn�c�
samodzielno�ci� Tahiti.
- Niew�tpliwie jest to tylko
kwestia czasu...
Trzeba jednak przyzna�, �e
mieszka�cy Oceanii s� pogodnego
ducha. Jak dotychczas, do��
biernie znosz� obce panowanie.
Nie znaczy to, by powoli nie
dojrzewali do bardziej
kategorycznych ��da�. Wyspy
Samoa Zachodnie i Tonga uzyska�y
ju� niepodleg�o��, a dwa tuziny
wysp i archipelag�w zmierzaj�
prost� drog� w tym kierunku.
- A jak jest z wasz�
gospodark�?
- Do drugiej wojny �wiatowej
Tahiti by�a biedna, ale nikt nie
umiera� z g�odu, ka�dy prowadzi�
�ycie wzgl�dnie przyjemne,
oczywi�cie na miar�
Polinezyjczyk�w, kt�rych
potrzeby - co tu m�wi� - by�y
prawie �adne.
Mo�e wi�c dlatego pod t�
szeroko�ci� geograficzn� n�dza
nie straszy, nie przera�a, bo
najbiedniejsi w�a�ciwie jej nie
odczuwaj�. Tote� ub�stwo wydaje
si� by� tu czym� nieznanym,
�ebractwo nie istnieje.
Oczywi�cie, bior�c z
europejskiego punktu widzenia,
Tahiti jest krajem ubogim. Nie
posiada bowiem �adnych bogactw
naturalnych. Ani bawe�ny, ani
kauczuku, tylko kopr�, nieco
kawy, trzcin� cukrow� i odrobin�
wanilii. Jednak�e recesje na
�wiatowym rynku natychmiast
odbijaj� si� na Tahiti
gospodarcz� czkawk�. Przyk�ady?
Produkcja kopry spad�a w
ostatnich latach z dwudziestu
pi�ciu do dwudziestu trzech
tysi�cy ton, wanilia ze stu
osiemdziesi�ciu do stu
trzydziestu ton, macica per�owa
z trzystu do siedemdziesi�ciu
pi�ciu ton! A dzieje si� to
dlatego, �e na archipelagu
przemys� nie istnieje. Poza
dwoma browarami i jedn� fabryk�
oleju kokosowego, nie ma innych
znacz�cych zak�ad�w. Je�li
zwa�y�, �e przeci�tny roczny
deficyt handlowy w ostatnich
latach wynosi oko�o czternastu
miliard�w frank�w, * to nie trudno
o materia� do nieweso�ych
refleksji.
Mowa tu o Cfp, franc des
Colonies Fran~caises du
Pacifique, kt�ry odpowiada 0,053
franka francuskiego.
- A wi�c pozostaje turystyka?
- Oczywi�cie. Jest konieczna.
Mo�e bowiem mie� zasadnicze
znaczenie dla dalszego rozwoju
gospodarczego Tahiti.
Administracja tutejsza uwa�a
przemys� turystyczny za desk�
zbawienia.
Tahiti p�no wesz�a do grona
kraj�w �yj�cych z turystyki -
dopiero po 1960 roku. Ale wesz�a
mocn� stop�. Co roku nap�ywa tu
wi�cej turyst�w. W roku 1976 ich
liczba osi�gn�a osiemdziesi�t
tysi�cy! Aby przyci�gn�� masy
turyst�w, w Faaa wybudowano
lotnisko dla odrzutowc�w,
wzniesiono kilka wi�kszych
hoteli, m.in. "Taharaa
Intercontinental" i "Maeva
Beach", ka�dy licz�cy ponad
dwie�cie pokoi. Na samej tylko
Tahiti prosperuje dwadzie�cia
pi�� hoteli i pensjonat�w.
Administracji francuskiej tak�e
najbardziej zale�y na zamo�nych
turystach.
Charlie stawia na stole
butelk� algierskiego wina i
nalewa rubinowy p�yn do
szklanek. Wznosz� toast za tak�
przysz�o�� archipelagu, jak�
wymarzyli sobie jego najbardziej
�wiatli mieszka�cy.
W ma�ym domku na skraju
dzielnicy Farii Piti wspaniale
wypoczywam, korzystam z �azienki
i innych wyg�d, ale r�wnie�
przygotowuj� si� do w�dr�wki po
wyspach. Wielokrotnie jeszcze
b�d� wraca� do tego go�cinnego
domu, za ka�dym razem mile
witany przez rodzin�
Malinowskich. Prywatny charakter
mej podr�y zak�ada ogromne
ryzyko: wi��e me losy z
go�cinno�ci�, dobr� wol� i
mo�liwo�ciami moich gospodarzy.
Je�li czasem nadu�yj� ich
go�cinno�ci, uczyni� to
bezwiednie lub zmuszony
konieczno�ci�. Charlie wie o tym
i jako przysi�g�y tahitanofil
traktuje go�cia na prawach
"fetii", to znaczy krewnego.
M�j przyjaciel bardzo chce,
abym jak najdok�adniej zwiedzi�
wyspy archipelagu i opowiedzia�
mu, co zmieni�o si� od czasu,
kiedy na nich pracowa� jako
radiotelegrafista. Udziela mi
praktycznych wskaz�wek, wypisuje
adresy swoich znajomych. Jest
r�wnie� doskona�y w roli
nauczyciela j�zyka
tahita�skiego. Sporz�dza dla
mnie s�ownik wyraz�w i zwrot�w
potocznie stosowanych w j�zyku
miejscowym. Wszystkie litery w
j�zyku tahita�skim wymawia si�
osobno, tak jak si� pisze, a
akcent stawia si� na
przedostatni� zg�osk�. Uwa�a, �e
musz� mie� "list �elazny",
oczywi�cie w j�zyku tahita�skim,
skierowany do ka�dego "tavany"
(odpowiednik so�tysa) i prostych
ludzi, wyja�niaj�cy obszerniej,
czego chce od nich w�cibski
bia�y. Polinezja to wielka wie�,
je�li zatem chc� czego� wi�cej
dowiedzie� si� o mieszka�cach,
powinienem odwiedzi� wsie
tahita�skie.
A oto fragment tego listu
polecaj�cego w wersji
tahita�skiej, kt�ry p�niej
uchyli� mi niejedne drzwi,
zaskarbi� niejedn� przyja��:
Na te Tavana,
E taata papai parau vau no te
fenua Polone i Europa. Te
hinaaro nei vau e papai te aamu
o teie mau fenua i nia i te ora
raa o te taata e ta ratou mau
peu. Te hinaaro nei vau e ora i
rotopu ia outou.
Z tekstu listu Czytelnik mo�e
wyci�gn�� kilka wniosk�w o
j�zyku, kt�ry zrobi� swoist�
karier�, poniewa� j�zykiem tej
w�a�nie grupy
malajo_polinezyjskiej pos�uguje
si� oko�o sto trzydzie�ci pi��
milion�w ludzi, zamieszkuj�cych
obszar od Madagaskaru a� po
Wyspy Wielkanocne. D�wi�czny i
melodyjny to j�zyk. Ma do
dyspozycji tylko trzyna�cie
liter, nie zna m. in. "b", "c",
"k", "l", "w", a wszystkie s�owa
ko�cz� si� na samog�osk�. Mo�e
dzi�ki temu stosunkowo �atwo
jest nauczy� si� paruset s��wek
i nieco regu� gramatycznych,
wystarczaj�cych dla porozumienia
si� w najpotrzebniejszych
sprawach.
Charlie niepokoi si� troch� o
przysz�o�� j�zyka tahita�skiego.
W Papeete nie wydaje si� gazet
po tahita�sku, m�odzie� nie uczy
si� go r�wnie� w szkole. Jedyna
ksi��ka, jaka zosta�a
przet�umaczona w tym j�zyku, to
Biblia. Pi�kny i bogaty j�zyk
degeneruje si�, jest
zanieczyszczony wp�ywami
francuskimi i chi�skimi.
Miejscowa rozg�o�nia radiowa,
nadaj�ca wiadomo�ci w tym
j�zyku, ma spore trudno�ci ze
znalezieniem okre�le� na takie
przedmioty, jak statek kosmiczny
czy samolot odrzutowy. *
Ju� po moim wyje�dzie z
Polinezji powo�ano w Papeete do
�ycia Akademi� Tahita�sk�,
kt�rej g��wnym zadaniem ma by�
kultywowanie j�zyka
tahita�skiego.
Czas ko�czy� te lingwistyczne
rozwa�ania, bo najwy�sza pora
odpowiedzie� sobie na nast�pne
pytanie: jakim �rodkiem
lokomocji odby� podr� po
Tahiti?
- Nie b�dziesz chyba
podr�owa� pieszo? - �mieje si�
pan domu.
- A co s�dzisz o rowerze?
- Mon cher, dawno min�y
czasy, kiedy Tahiti obje�d�ano
konno lub na rowerze. Poza tym,
to ryzykowne zabiera� rower ze
sob�.
- Masz na my�li kradzie�?
- No... niezupe�nie.
Na Tahiti nie jest
przest�pstwem zabra� cudzy rower
cho�by spod czyjego� domu, je�li
komu�, dajmy na to, spieszy si�
na schadzk� z dziewczyn� w
s�siedniej wsi. "E mea haama",
to wstyd - przyzna z u�miechem
Tahita�czyk, a po chwili uczyni
to samo. Powiesz, �e to
kradzie�? Ale� sk�d�e! To� to
najzwyklejsza po�yczka! A �e
potem musisz szuka� swej
w�asno�ci w szczerym polu lub na
rogu jakiej� ulicy? "Aita
peapea" - je�eli nawet, to i tak
nie jest to takie wa�ne.
- Chcesz inny przyk�ad? Kiedy
Tahita�czyk odczuwa g��d, si�ga
po najbli�ej wisz�cy banan lub
orzech kokosowy. Ale nikt nie
usi�uje zbiera� owoc�w na cudzej
posesji, by je potem sprzedawa�.
Gorzej, gdy Tahita�czyka nakryj�
po "zrobieniu skoku na dyli�ans"
(tu: w�amanie do sklepu), bo
chcia� wybrance swego serca
sprezentowa� kieck� lub �adny
wisiorek. Takiego zw� u nas
"taata rimarima", czyli
"cz�owiek o gi�tkich palcach",
jak obrazowo j�zyk tahita�ski
okre�la z�odzieja. Do akcji
wtedy wkracza s�dzia trybuna�u.
Oskar�ony liczy na �agodny wyrok
i ma racj�. Tahita�ska Temida
jest tak pob�a�liwa, �e kara
mo�e by� uwa�ana wr�cz za
zach�t�. Powiadaj�, �e nawet
rekin, gdy ju� podp�ynie do
Tahiti, �agodnieje...
Zbrodnie na Tahiti s� czym�
niezwykle rzadkim. Wi�zienia nie
s� zbytnio przepe�nione. S�dzia
trybuna�u z alei Bruat nie mo�e
narzeka� na przeci��enie prac�.
W swej dzia�alno�ci ma do
czynienia z przest�pstwami
pospolitymi, o nieszkodliwym
charakterze. Ot, zwyk�e bijatyki
w portowej knajpie, sp�r o
ziemi�, drobne kradzie�e. Czy
tak b�dzie nadal? Nie wiadomo.
Zgubny wp�yw na m�odzie�
wywieraj� filmy i telewizja,
kt�re do reszty niszcz� stare
tahita�skie obyczaje.
Charlie weso�o i z humorem
opisuje mentalno�� i nawyki
mieszka�c�w archipelagu. Mnie,
synowi mazowieckich r�wnin,
miesza si� ju� w g�owie od tego
na pr�dce przyrz�dzonego
pasztetu informacyjnego.
Gospodarz naprawd� tyle wie o
wyspach...
Rendez_vous w Papeete
Pierwszy tydzie� w Papeete
jest troch� nerwowy, gor�cy i
szybko mija w�r�d wci�� nowych
znajomych. Tyle jeszcze
pozosta�o do obejrzenia, a ka�dy
dzie� przynosi co� nowego. Do��
cz�sto wyje�d�amy z Charliem do
miasta. Odwiedzamy r�wnie�
sto�eczny bazar. Przyjaciel
stara si�, aby jego pracuj�ca
�ona nie mia�a dw�ch posad i nie
pracowa�a ponad si�y.
Wszyscy w Papeete wcze�nie
rano �piesz� na targ, aby
zaopatrzy� si� w �wie�� ryb�,
owoce, warzywa, a przy okazji
us�ysze� naj�wie�sze nowinki.
W ogromnej hali podzielonej na
sektory bije jeszcze puls
dawnego �ycia archipelagu.
Targowisko kipi barwami - od
jaskrawych sukienek sprzedawczy�
po �wie�e kolory p�od�w rolnych.
Na drewnianych straganach
pi�trz� si� wi�zki banan�w,
pomara�cze, piramidki
ciemnofioletowych mango, ogromne
w�ochate chlebowce. Nie opodal
stoj� sprzedawczynie koszyk�w i
torebek wyplatanych z li�ci
pandanusa, naszyjnik�w z
muszelek i nasion nanizanych na
nylonowe �y�ki. Osobny sektor
stanowi� produkty mi�sne i ryby
o t�czowych barwach. Kolorowy
pachn�cy bazar najlepiej
opowiada o �yciu wyspy, o tym,
czym si� kto zajmuje.
Tahita�czycy oferuj� ryby i
owoce; Chi�czycy opanowali rynek
warzywny, podobnie wypiek
chleba i sprzeda� produkt�w
mi�snych.
Kt�rego� dnia Charlie z
tajemnicz� min� zabiera mnie
wozem za miasto. Mijamy najpierw
merostwo Papeete, nast�pnie
okolony chi�skimi sklepikami
Place de March~e, a potem
katedr� Notre_Dame,
przypominaj�c� jeden z obraz�w
Utrilla. Na naszej trasie
znajduje si� r�wnie� klinika
Cardella, stylowy parlament,
wreszcie - ocieniona drzewami
aleja Bruat z gmachami
rz�dowymi. Skr�camy w lewo, w
nadmorski bulwar Pomare, kt�ry
sw� nazw� zawdzi�cza kr�lom
tahita�skim z dynastii Pomare.
Przeje�d�amy przez dzielnic� o
przedziwnej nazwie, Faaa gdzie
znajduje si� mi�dzynarodowe
lotnisko.
- Obejrzymy?
- Okay!
Niewielki budynek portu
lotniczego ca�y ze szk�a i
betonu. W klimatyzowanych salach
pe�no kwiat�w. Kwiaty s� r�wnie�
we w�osach kobiet i m�czyzn, na
ich szyjach, w wazonach. T�um
witaj�cy, t�um �egnaj�cy. Hucz�
megafony, dudni� maszyny. Sprzed
budyneczku co chwila zrywa si�
do lotu ma�y, kilkunastoosobowy
�mig�owiec ��cz�cy Papeete z
innymi wyspami Polinezji
Francuskiej. Dalej, na rafie
koralowej, widnieje pole
startowe o d�ugo�ci ponad trzy
kilometry. Siadaj� tu odrzutowce
z Sydney, Pary�a, Hawaj�w, San
Francisco. Papeete le�y o siedem
tysi�cy kilometr�w w linii
prostej od San Francisco, cztery
tysi�ce od Hawaj�w i sze��
tysi�cy od Sydney. Ogromna
wi�kszo�� os�b przybywaj�cych do
tego kraju l�duje na lotnisku w
Faaa i przez t� "z�ot� bram�"
wkracza do "raju". Odrzutowce
jeszcze bardziej przybli�y�y
archipelag do reszty �wiata.
- Na moich oczach wyr�s� ten
port lotniczy - odzywa si�
Charlie. - W ci�gu ostatniego
dziesi�ciolecia wy�oni�y si�
tak�e dalsze doki i urz�dzenia
portowe w miejsce wysepki Fare
Ute oraz nowe dzielnice
mieszkaniowe Arue i Pirae. Do
dawnych wizyt�wek stolicy dosz�y
nowe symbole �wietno�ci:
nowoczesne aklimatyzowane
gmachy, syganlizacja �wietlna na
skrzy�owaniach, baseny
k�pielowe.
Jedziemy dalej i po kwadransie
jeste�my u celu.
- To tutaj - m�wi Charlie
wysiadaj�c z samochodu.
W szczerym polu ogl�dam dzie�o
r�k przyjaciela: wykarczowany
teren przeznaczony pod dom i
ogr�d. Poza tym - pustka. Nie
trudno domy�le� si�, kto jest
w�a�cicielem parceli. Nieco
wy�ej stoj� dwa nowiutkie
bungalowy na palach, w stylu
tahita�skim, ze spadzistymi
dachami pokrytymi li��mi
pandanusa. Na prawo ocean. Na
horyzoncie pastelow� szarzyzn�
rysuj� si� szczyty g�r Moorei.
Charlie wy�adowuje z wozu
narz�dzia pracy: �opaty, motyki,
wiadra i plastikowe zasobniki
pe�ne resztek jedzenia i
obierk�w. Wszystko zakopujemy do
do�k�w w ziemi.
- U�y�ni to gleb� - wyja�nia
Charlie i dodaje - na Tahiti
wystarczy wetkn�� ro�lin� lub
patyk w ziemi� i wyro�nie
drzewko! Ju� nieraz pr�bowano
sadzi� tu europejskie ro�liny i
zazwyczaj z nik�ym powodzeniem.
Najcz�ciej nie przyjmowa�y si�
lub zosta�y zniszczone przez
chwasty i szkodniki.
Charlie daje mi nowe zaj�cie.
Mam pom�c w karczowaniu dzikich
zaro�li na ko�cu ogrodu. Prosi,
abym pilnie patrzy� pod nogi. W
pierwszych dniach bowiem
spotyka� tu wiele parz�cych
ston�g "veri". Ich uk�szenie
powoduje obrz�k i siln�
gor�czk�. Gdy si� ich jednak nie
dra�ni, �agodne s� jak wszystko,
co �yje na Tahiti...
- Ile kosztuje budowa domu? -
pytam, prostuj�c na chwil�
plecy, bo trudno mi ju� d�u�ej
wytrzyma� w zgi�tej pozycji.
- Milion frank�w.
- Niemo�liwe!
- W Papeete ziemia jest w
cenie. Sprytni ludzie robi�
fortuny na spekulacji gruntami.
Osobn� pozycj� w kosztorysie
stanowi� materia�y budowlane,
kt�re trzeba sprowadza� z
zagranicy. Transport jest
kosztowny, bo i odleg�o�� du�a -
frachtowcem trzydzie�ci dni z
Francji, dziewi�� dni z wybrze�y
Oceanu Spokojnego. Do tego
dochodzi wysokie c�o na
importowane materia�y budowlane
(na Tahiti nie p�aci si� podatku
od dochodu). Wszystko tu jest
drogie - pok�j w hotelu,
samoch�d, �ywno��. Koszty
utrzymania s� dwa i p� raza
wy�sze ni� w Pary�u. Jednak Mina
i Charlie marz� o ma�ym,
przytulnym domku z widokiem na
morze.
Wkr�tce wracamy. To dobrze, mam
dzi� przecie� spotkanie z panem
Klim�.
W czasie pobytu w Papeete
spotykam si� z wieloma osobami.
Zawieram sporo r�nych przyja�ni
i znajomo�ci. Pozna�em wi�c
pe�nego werwy malarza
abstrakcyjnego, Franka Fay'a,
zapalonego alpinist� Maurice
Jay'a. B�dzie o nich jeszcze
mowa w nast�pnych rozdzia�ach.
Jest r�wnie� Czechos�owak, pan
Klima - ksi�garz, drukarz i
meteorolog w jednej osobie.
Do tego ostatniego trafi�em
ju� w trzecim dniu pobytu w
Papeete. Przedsi�biorczy Charlie
wykr�ci� odpowiedni numer
telefonu, i um�wi� nas z
ksi�garzem w ten sam spos�b, jak
zorganizowa� mi spotkanie z
dyrektorem Service de
L'Information de L'Action
Culturelle, uroczym Markiem
Darnois, czy reporterem jednego
z trzech miejscowych dziennik�w.
Place de la Notre_Dame. "City"
Papeete. Nowoczesne kamienice,
bank, sklepy. Patrz� przez
chwil� na du�� witryn�
ksi�garni.
- Halo, jak si� macie! -
jowialnie wo�a od progu niski,
starszy m�czyzna.
Pan Klima - siwy, weso�y Czech
z Pilzna - jest wzruszony i nie
daje nam doj�� do s�owa.
- Prosz� siada�, zaraz zamkn�
sklep, gdy� b�dzie przerwa
obiadowa. Ha, widz�, �e Monsieur
Malinowski ma s�abo�� do Czech�w
i Polak�w? - oczy okolone g�sto
zmarszczkami mru�� si� w
przyjaznym u�miechu. - A mo�e
chcia�by pan tahita�skie
widok�wki lub mapy Wysp
Towarzystwa? - zwraca si� do
mnie.
Wkr�tce Charlie zostawia nas
samych. Pan Klima prowadzi brata
S�owianina na lunch do
restauracji "A la Soupe
Chinoise" przy ulicy Paula
Gauguina. Akurat jest ku temu
odpowiednia pora. Na wzmiank� o
chi�skiej kuchni przenika mnie
mi�y dreszczyk.
�adna wysmuk�a Chinka podsuwa
wdzi�cznym ruchem kart�.
Wybieram ch�odnik i wieprzowin�
na s�odko.
Na naszym stole pojawia si�
fura porcelanowych spodeczk�w z
r�nokolorowymi przyprawami. S�
kraby, jest wymy�lnie
przyrz�dzona wieprzowina z
ry�em. "Chi�ski obiad to
prawdziwie artystyczna
kompozycja, kt�rej ka�dy element
jest rezultatem namys�u i
ogromnego do�wiadczenia" -
pomy�la�em.
Gaw�dz� z ksi�garzem o
"bran�y". Klima narzeka, �e na
Tahiti ludzie prawie nie czytaj�
ksi��ek. �ywot miejscowych
dziennik�w jest kr�tki, brak
czytelnik�w, kt�rzy by je
d�u�ej utrzymywali przy �yciu.
Ale powiedzmy sobie szczerze,
czy na Tahiti przyje�d�a si� w
poszukiwaniu intelektualnej
rozrywki?
- U pana w ksi�garni widzia�em
przewodniki po Czechos�owacji w
j�zyku francuskim. Czy�by
sprowadzi� je pan dla
zamieszka�ych tu pa�skich
ziomk�w?
- Jest nas tylko pi�ciu -
odpowiada skromnie pan Klima. -
Przewodniki te trzymam w celu
popularyzaji kraju ojc�w w�r�d
turyst�w.
W latach dwudziestych
Czechos�owak�w by�o znacznie
wi�cej. Dwudziestokrotnie
wi�cej. Przybyli do Polinezji w
charakterze osadnik�w, by
uprawia� ziemi� w najwi�kszej
dolinie Papenoo na Tahiti.
Poniewa� jednak warunki �ycia w
g��bi wyspy okaza�y si� bardzo
trudne, przenie�li si� na wysp�
Raiate�.
Czechos�owaccy koloni�ci mieli
pecha. W 1926 roku cyklon
zniszczy� im wielk� plantacj�
wanilii. Fiaskiem zako�czy�a si�
tak�e pr�ba czeskiego osadnictwa
na wyspie Nuku Hiva w
archipelagu Markiz�w.
Pan Klima wskazuje grupk�
Chi�czyk�w, kt�ra przy s�siednim
stole obchodzi jak�� familijn�
uroczysto��.
- Oni urz�dzili si� najlepiej
- dodaje.
- Du�o ich jest?
- Ponad dziesi�� tysi�cy, z
czego po�owa �yje w samym
Papeete.
To du�o i jednocze�nie ma�o, w
por�wnaniu z dwudziestomilionow�
armi� Chi�czyk�w rozproszonych
po Azji Po�udniowo_Wschodniej i
Oceanii. Tu, na wyspach,
"synowie nieba"