2165

Szczegóły
Tytuł 2165
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

2165 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 2165 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

2165 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Wojciech Dworczyk Dzie� dobry Tahiti Tom Ca�o�� w tomach Polski Zwi�zek Niewidomych Zak�ad Wydawnictw i Nagra� Warszawa 1990 T�oczono drukiem punktowym dla niewidomych w Drukarni PZN, Warszawa, ul. Konwiktorska 9 Pap. kart. 140 g kl. III_B�1 Przedruk z wydawnictwa "Czytelnik, Warszawa 1981 Pisa�a K. Jurczyk. Korekty dokona�y: J. Andrzejewska i K. Kruk Papeete by night! Na horyzoncie wida� ju� brzeg Moorei, jednej z wysp Polinezji Francuskiej. Tu� za ni�, z Te Tai o Marama, czyli Ksi�ycowego Morza, wy�ania sw�j g�rzysty krajobraz Tahiti Wielka. P�yn�cy z Australii du�y bia�y statek "Castel Felice" wchodzi w lagun� portu Papeete i nieruchomieje na spokojnej wodzie. Po o�miu dniach rejsu pasa�erowie s� jakby wytr�ceni z codziennego rytmu �ycia i w radosnym nastroju p�dz� na pok�ad powita� Tahiti. Od strony przystani dochodz� odg�osy polinezyjskiej muzyki. Przenikaj� do najtajniejszych zakamark�w statku, przycumowanego w porcie Papeete. Na kamiennym bulwarze stoj� trzy czarnow�ose tancerki w sp�dnicach ze z�ocistych w��kien ro�linnych i pracowicie w takt muzyki ko�ysz� ramionami i biodrami. Na drugim planie kilka ustawionych r�wniutkim rz�dem kiosk�w oferuje girlandy z kwiat�w i naszyjniki z muszelek. Tahiti wita kolejn� parti� turyst�w. Pasa�erowie "Castel Felice" rozbiegli si� po mie�cie. Zd��yli ju� zaj�� wszystkie taks�wki. Jak ka�dy przybysz, nie wy��czaj�c i mnie, zwiedzanie Tahiti rozpoczynaj� od Papeete i portu. Wzd�u� reprezentacyjnego bulwaru Pomare ci�gn� si� kafejki, sklepy. Na ulicach du�o marynarzy i wojskowych. Ca�y garnizon chyba tu hula. Wbrew wszystkim prospektom reklamowym epoka Bougainville'a, przynajmniej tu, w stolicy Polinezji Francuskiej - min�a bezpowrotnie. Papeete to pi��dziesi�ciotysi�czne, bardzo kolonialne w stylu miasteczko. Liczne style architektoniczne poda�y sobie r�ce - od drewnianych pi�trowych budynk�w z obszernymi werandami, po wsp�czesne gmachy. Wsz�dzie asfalt i beton. Papeete wita przybysza ci�b� pojazd�w, na jezdniach piszcz� opony trzydziestu tysi�cy samochod�w. Z ka�dym rokiem ro�nie te� liczba mieszka�c�w - przybyszy z innych archipelag�w. Ruchy migracyjne z wyspy na wysp� id� w parze ze wzrostem liczby ludno�ci i trudno�ciami na rynku pracy. Ca�a Polinezja Francuska liczy sto dwadzie�cia pi�� tysi�cy mieszka�c�w, a Tahiti, najwi�ksza z wysp, osiemdziesi�t. A jeszcze nie tak dawno temu, oko�o 1860 roku, na wyspie mieszka�o ledwie osiem i p� tysi�ca krajowc�w i ponad p� setki Europejczyk�w. W Papeete pe�no jest przedstawicielstw okr�towych, rozmaitych biur podr�y, sklep�w. Ludno�� nastawia si� coraz bardziej na import �ywno�ci, magazyny zawalone s� konserwami, lod�wkami, tranzystorowymi odbiornikami. Wszystko dro�eje, ceny s� bardzo wysokie - niew�tpliwie skutek nap�ywu turyst�w i obecno�ci ponad dziesi�ciu tysi�cy francuskich �o�nierzy i specjalist�w atomowych przebywaj�cych tu w zwi�zku z dzia�alno�ci� Centralnego O�rodka Bada� Eksperymentalnych. Miejscowi troch� narzekaj�, chocia� pieni�dze p�yn� na Tahiti. Turystyka to g��wne �r�d�o dochod�w ludno�ci na pozbawionej przemys�u wyspie. Do Papeete zawija rocznie kilkadziesi�t statk�w z tysi�cami pasa�er�w na pok�adzie, ��dnych zakosztowania tego, co obiecuj� liczne kolorowe foldery. W ci�gu jednej nocy, jaka przewidziana jest na post�j statku, zostawiaj� oni pi�knej Tahiti osiem milion�w dolar�w! Je�li mog� zosta� d�u�ej i s�ono zap�aci� - zatrzymuj� si� w luksusowych, nowoczesnych pa�acach z betonu nazywanych hotelami. "Nie ma napiwk�w na Tahiti!" - wo�aj� prospekty. Ale ceny hoteli s� astronomiczne. Dlatego przybysze wytrzymuj� tu na og� nie d�u�ej ni� par� dni. W Papeete - jak na ca�ym archipelagu - panuje nastr�j radosny, r�wnocze�nie troch� leniwy. Sporo gadania, �miechu i �piewu. Upa� niezbyt dokucza; to jednak dalej od r�wnika. Bywalcy kawiarniani siedz� przy stolikach wystawionych na ulic� i gapi� si� na przechodz�ce miejscowe dziewcz�ta, czaruj�co obnosz�ce swoje wzorzyste suknie. Powa�ni siwow�osi panowie paraduj� w szortach, a ich go�e �ydki l�ni� kredow� bia�o�ci�, niedwuznacznie zdradzaj�c�, i� przybyli tu niedawno. Obowi�zuj� koszule tahita�skie w barwne desenie, lu�no opadaj�ce na spodnie. Obok mnie kroczy znajomy pasa�er z "Castel Felice", Jan de Boer. Uczynny Holender chce mi pom�c w odnalazieniu rodaka zamieszka�ego w Papeete, poleconego mi przez �eglarza Leonida Telig�. Przed wyokr�towaniem z w�oskiego pasa�era musz� koniecznie gdzie� si� zaczepi�, gdy� tutejsze hotele nie na moj� kiesze�. Oczywi�cie powstrzymuje to od przyjazdu na Tahiti przer�nych tramp�w, hipis�w i rozmaitych innych obie�y�wiat�w. Najta�szy pokoik w hotelu "Metropole" kosztuje szesna�cie dolar�w za dob�, a niekt�re hotele licz� po pi��dziesi�t dolar�w dziennie... Zatrzymuj� si� na chwil�. Ogarniam wzrokiem niezwyk�� panoram� Papeete. Niczym po�yskliwa witryna rozci�ga si� miasto wzd�u� brzegu na odcinku dw�ch kilometr�w. Przede mn� - g�sty t�um dom�w podobnych w s�o�cu do s�upk�w kryszta�u g�rskiego. Wy�ej cisn� si� wzg�rza i g�ry pokryte zieleni�. Kolorowa ekspozycja styl�w architektonicznych, ludzi, zieleni, g�r, morza, nieba. Spoza nisko zawieszonych chmur s�o�ce polewa Pacyfik z�otem i czerwieni�. Ob�oczki tkwi� na niebie jak smugi waty przypi�te szpilkami. Po chwili bia�e chmurki robi� si� r�owe, czerwone, niebieskie. Wielka ognista kula chowa si� za Moore�, kt�r� wida� jak na d�oni - ciemna wyspa, wznosz�ca si� w dali poszarpanymi wierzcho�kami. Jeszcze nie tak dawno na Tahiti mierzono czas pozycj� s�o�ca nad Moore�. Tutaj, pod Krzy�em Po�udnia, s�o�ce zachodzi w maju - czyli na pocz�tku tahita�skiej zimy - oko�o godziny #/17#30. Te p� godziny to chwila niezwyk�a. Ca�e miasto robi si� nagle r�owe, czerwie� zachodz�cego s�o�ca zapala �ciany dom�w, barwi �agle oceanicznych jacht�w. Papeete staje w purpurach i p�sach. O tej czerwonej godzinie ogarnia ludzi niepok�j. Nie mog� usiedzie� w domach, wychodz�. Wtedy na ulicach jest ruch najwi�kszy. Ocieraj� si� o siebie wszystkie kolory sk�ry - od jasnej, ��tej, po z�otobrunatn�. Krajowcy, przechodz�cy obok, patrz� mi w oczy. Tak�e Tahitanki, z �yczliwym zainteresowaniem, gotowym w ka�dej chwili przeobrazi� si� w u�miech. Wszyscy maj� jakie� pilne sprawunki do za�atwienia - spiesz� si� przed zachodem s�o�ca. Na�aziwszy si� solidnie, siadamy w kawiarni przy stoliku wystawionym na bulwar, by odsapn�� chwil�. - Coca_cola? Owszem, warto by si� napi�. Patrz� na specyficzny wystr�j kawiarni Vaima - kombinacj� bambusu i li�ci pandanusa, oraz na smuk�e sylwetki jacht�w w basenie portowym. W tej chwili ca�y pozostaj� pod w�adz� dw�ch wra�e�: rze�kiego smaku lodowatej coca_coli i odurzaj�cych zapach�w Tahiti. W�a�nie, te zapachy! Uderzaj� w ka�dego zaraz po przyje�dzie na wysp�. Przede wszystkim charakterystyczna, s�odko_mdl�ca wo� kopry. Dolatuje falami z przeciwleg�ego nabrze�a Fare Ute, gdzie w magazynach sk�aduje si� j� ca�ymi tonami. Zapach kopry jest natr�tny, czuje si� go wsz�dzie, nawet tu, na znacznie oddalonym od magazyn�w bulwarze Pomare. Nie wiedzia�em wtedy jeszcze, �e ta nie najprzyjemniejsza, zje�cza�a wo� b�dzie mnie �ciga� przez ca�y czas w�dr�wki po Polinezji. Trzy aromaty uderzaj� przybyszy z dalekich kraj�w, l�duj�cych na Tahiti. Pierwszy - to kopra. Drugi - to wo� kwiat�w "tiare Tahiti" (symbol Tahiti). W dniu przyjazdu do hotelu zamorski go�� zostaje obdarzony wie�cem z tahita�skich ja�min�w. Ich zapach jest specyficzny i unikalny, trudno, go zapomnie�. Dusz�ca wo� "tiare Tahiti" jest tak niezno�na, �e u niekt�rych wywo�uje migren�. A nie daj Bo�e zostawi� girland� z ja�min�w tahita�skich w kabinie! Trzeci zapach sta� si� ostatnio efemeryczny. Jest to zapach wanilii, s�odki, i mi�y w takim stopniu, �e a� irytuj�cy. Obecnie rzadko si� go spotyka na archipelagu, a je�li, to zazwyczaj na ty�ach chi�skich sklep�w, w okolicy magazyn�w. Wszystkie te trzy zapachy s� dzi� przyt�umione wyziewami spalin samochodowych. Domy, kt�re przed chwil� p�on�y fioletem, nagle gasn� i, szybciej ni� cz�owiek si� spostrze�e, nastaje noc. Zapalaj� si� pierwsze �wiat�a. Frontony knajp portowych i witryny sklep�w ja�niej� neonami. I r�wnie gwa�townie jak zapada zmrok, zamiera ulica, znikaj� ludzie, jakby w panicznej ucieczce przed ciemno�ci�. Tylko drewniany pomost pod arkadami wielkich magazyn�w Donalda pe�en jeszcze ruchu. Pomost �w stanowi letni hotel krajowc�w z s�siednich wysp, kt�rzy przybywaj� do Papeete przywo��c swe r�kodzie�a na sprzeda�. Obecnie k�ad� si� do snu na matach, owijaj�c g�owy w bia�e p�achty. Tahita�czycy zazwyczaj sypiaj� z owini�tymi g�owami. Rzecz dziwna i znamienna: wieczorem nie ma r�wnie� na ulicach Francuz�w. A jest ich przecie� w Papeete sporo. Tu, w sercu Oceanii, co krok natyka si� cz�owiek na Francj�, a skupiska osiad�ej od dawna ludno�ci francuskiej stanowi� wierne odbicie ma�ych prowincjonalnych miasteczek francuskich. Sk�d wi�c to wieczorne wyludnienie? Niedawno przechodzili�my obok nowiutkiej, otoczonej zieleni� rezydencji gubernatora. Tahiti, wci�� jeszcze "skarb w koronie francuskiej", od 1959 roku ma status zamorskiej prowincji Francji. Ma te� oficjalnego przedstawiciela rodem wprost z Pary�a. Co zatem robi� Francuzi wieczorem po pracy? Podobnie jak Europejczycy na ca�ym �wiecie - pracuj� za dnia, a wieczorem odpoczywaj�. Wiecz�r biali przeznaczaj� na �miech, pogaw�dk�, �ycie towarzyskie. Odwiedzaj� si� wzajemnie. Czuj� si� tu jak u siebie w domu. Atrakcji wieczorem w Papeete nie brakuje. Jest radio z programem w j�zyku francuskim i tahita�skim, jest telewizja, pi�� kin (w tym dwa drive_in), kt�re szczeg�lnie skwapliwie odwiedzaj� krajowcy. Cisz� tahita�skiej nocy m�c� odg�osy muzyki dolatuj�cej z portowych knajp. Tury�ci i miejscowi maj� "fun" w jednym z nocnych lokali - "Quinn's", "Zizou Bar" czy "Bar L~ea". Dziewcz�ta o sk�rze mi�kkiej i wonnej opasuj� biodra szeleszcz�cymi sp�dniczkami z w��kien ro�linnych zwanych "more" i ta�cz� hula_hula. Lokale te cz�sto nie maj� drzwi, tylko zas�on�, z chybocz�cych si� na sznurkach paciork�w. Spoza nich wydobywa si� ha�as orkiestry - lub cz�ciej dyskoteki - bije zapach piwa i whisky, przedostaj� si� k��by dymu. Prys� urok cichej wysepki na Pacyfiku. Poszukajmy znajomego_nieznajomego, poleconego drog� korespondencyjn� via Australia. Nie spos�b si� pomyli�! To niew�tpliwie tutaj, wyra�nie widz�: "Manuia Tahiti"! Niestety, nikt nie zna w barze dyrektora W�adys�awa Muchy. Ani w tym, ani w nast�pnym lokalu. Jak si� p�niej okaza�o, niefortunnie pomyli�em browar "Manuia" z barem "Manuia". Wa��samy si� wi�c po ulicach, zagl�damy do sklep�w, egzotycznych restauracyjek, knajp portowych, usi�ujemy wsz�dzie zasi�gn�� j�zyka. - Id� do "Col Bleu" albo baru "Quinn's Tahitian Hut", tam go na pewno znajdziesz... - �artuj� bywalcy jakiej� marynarskiej spelunki. Staram si� zachowa� zimn� krew, ale coraz bardziej trac� nadziej�. Zajrzyjmy do jeszcze jednego lokalu. W �rodku t�umy. W sobot� knajpy w Papeete p�kaj� w szwach od nat�oku go�ci. Francuzi i brunatni mieszaj� si� bez �adnych uprzedze� rasowych. Anglosas�w spotykamy bardzo rzadko, prawie gin� jak kropla w morzu. Zapewne wi�kszo�� bawi si� na terenie hoteli, w kt�rych przebywa. W lokalu "Quinn's", o prostym, surowym wr�cz wystroju wn�trza, panuje st�umiony rozgwar. Harmonizuj� ze sob� pe�ne wdzi�ku j�zyki: francuski i tahita�ski, wrodzony takt wyspiarzy i urok ludzi znad Sekwany. Tu mo�esz spokojnie zdj�� buty, ta�czy� mi�osne "tamure", ca�owa� wszystkie kobiety. W "Quinn's" to jest mo�liwe. Min�y czasy, kiedy to brodaci marynarze wielorybniczych szkuner�w p�acili z�otymi kolczykami za napitek i dziewczyn�. Odwiedziny w "Quinn's" zaczynam znowu od natarczywego pytania o "Monsieur Mucha". Tahitanka, serwuj�ca przy barze drinki, kiwa przecz�co g�ow�. Nie zna nikogo o tym nazwisku. �adna owalna twarzyczka u�miecha si� samymi oczami. Podaje nam dwa piwa. Dziewcz� jest �liczne, ma �wietne cia�o, mi�� buzi� o jasnej cerze. To prawie opalona Europejka, o egzotycznej tajemniczej urodzie! Do naszej rozmowy w��cza si� Francuz, wojskowy w cywilu, b�d�cy lekko na gazie. - Panowie nie Australijczycy? - Nie, z Polski, Poland. - Holland? - Nie, Poland. - A ty? - Holland. Francuz z hiszpa�sk� br�dk� przygl�da si� Holendrowi d�ugo i wnikliwie. W powietrzu zawis�a burza... - No, dobrze - odzywa si� wreszcie pojednawczo - a gdzie dowiadywali�cie si� o tego waszego Much�? Radzi nam zajrze� do ksi��ki telefonicznej. Prawda, gdzie� wi�c jest ta ksi��ka? I tak oto zacz�a si� ta moja przedziwna przygoda, kt�r� - jak potrafi� - opowiem. Zd��y�em przywykn�� do nieprawdopodobnych spotka� i zaskocze�, w kt�re obfitowa�a moja podr� po antypodach, ale to by�o wyj�tkowe. Gdzie na Tahiti s� Polacy? Jak ich odnale��? Ale� to proste! Nie maj�c na ten temat dok�adniejszych informacji, chwytam si� wypr�bowanego od lat sposobu, o kt�rym dzi� zapomnia�em. Przerzucam kartki miejscowej ksi��ki telefonicznej. Ksi��ka, wielkie s�owo! Zeszycik licz�cy kilkaset nazwisk. Lecz nie znajduj� poszukiwanego nazwiska. Jest za to niejaki Malinowski. A wi�c Tahiti ma te� swego Malinowskiego? Co� mi zaczyna �wita�. To na pewno ten sam, kt�rego przed wojn� spotka� w Papeete antropolog Aleksander Godlewski. Nie ma w�tpliwo�ci, to musi by� rodak! Zatelefonowa�em. Odezwa� si� m�ski g�os. - Czy pan m�wi po polsku? - zapyta�em. - Ja nie rozumiem... - brzmi odpowied� przy zupe�nym braku zaskoczenia. - Przepraszam, s�dzi�em, �e... - Nic nie szkodzi, prosz� poczeka�, zaraz po pan�w przyb�d�. Malinowski objawia si� nam w niespe�na p� godziny, a jego otwarta, sympatyczna twarz natychmiast zjednuje sobie moj� sympati�. Przyjecha� swoim samochodem wraz z synem. P� krwi Tahita�czyk, rozbraja mnie zupe�nie swoj� niezwyk�� prostolinijno�ci� i operatywno�ci�. Owszem, jego ojciec by� Polakiem, ale go ju� nie pami�ta. �redniemu synowi, obecnemu tutaj, da� na pierwsze imi� Claude, na drugie... Polak. Cieszy si�. Jestem pierwszym, kt�rego spotyka z odleg�ej Polski. No c�, z Tahiti do Polski jest dok�adnie tak samo daleko jak z Polski do Tahiti. U nas te� rzadko spotyka si� mieszka�c�w m�rz po�udniowych. Trzasn�y drzwiczki, samoch�d rusza. Malinowski zabiera nas do siebie. Przebiega mnie �w przyjemny dreszczyk towarzysz�cy zawsze nowym sytuacjom w ca�kowicie nieznanym kraju. - O ile mi wiadomo, Monsieur Mucha obecnie przebywa na urlopie we Francji - odzywa si� Malinowski znad kierownicy. - Ale to nic nie szkodzi, zatrzyma si� pan u mnie. Zawozi nas do swojego domu, kt�ry wkr�tce na wiele tygodni stanie si� r�wnie� moim domem. Statek w�oskich linii "Castel Felice" z pok�adem C, gdzie znajdowa�a si� moja kabina, zostaje za mn�. Szcz�cie mi dopisa�o. Dzi�ki Malinowskiemu - o czym dzi� jeszcze nie wiem - wiele zobaczy�em w Polinezji. Monsieur Malinowski Pan domu nazywa si� Malinowski, ale zawsze - zgodnie z jego �yczeniem - zwracam si� do niego: Charlie. Charlie jest w Papeete moim nieod��cznym towarzyszem. Towarzyszem, powiedzmy od razu bez ogr�dek, wymarzonym. Ma lat cztedzie�ci trzy, nie�le w�ada j�zykiem angielskim. Jest subtelny, pozornie mi�kki i w sam raz u�miechni�ty. Bogowie zes�ali mi go chyba z nieba! Ju� w domu zosta�em przedstawiony jego ma��once Minie i pozna�em pozosta�ych trzech syn�w - najstarszego, ostrzy�onego na je�a Gillesa, dwunastolatka Georga i Hejfar�, kt�ry liczy sobie a� cztery lata. Najstarszy i najm�odszy urodzili si� w Papeete, dwaj pozostali na Rurutu (Wyspy Australskie) i Raiatei. Z Raiatei pochodzi r�wnie� Charlie. Tam te� znalaz� sw�j "skarb", ma�om�wn� i dystyngowan� Min�, w kt�rej �y�ach p�ynie krew znakomitego rodu polinezyjskiego. Mieszkamy przy ulicy Octave Moreu, nieca�e pi�tna�cie minut od centrum. W eleganckim czteropokojowym "fare", z �aluzjami w oknach, parkietem, nowoczesnymi meblami, telewizorem i nowym citroenem. - Lubi� komfort i �atwe �ycie, jakie znale�� mo�na w Papeete - m�wi gospodarz. Charlie do biedoty nie nale�y. Je�eli pos�u�y� si� stosowan� na Tahiti nieoficjaln� klasyfikacj� rasow�, jest on "demi" - p� Europejczykiem, p� Polinezyjczykiem. To za� wyznacza jego pozycj� spo�eczn�, zar�wno zawodow� jak i towarzysk�. W stolicy Papeete towarzystwa dziel� si� na klasy. Trudno przej�� z jednej do nast�pnej, tej lepszej. Czytelnik�w, zw�aszcza Czytelniczki, zainteresuje zapewne codzienne �ycie moich przyjaci�, czyli �ycie rodziny inteligenckiej w Papeete. Prze�yjcie wi�c wraz ze mn� jeden zwyk�y dzie� w rodzinie Charliego. - �niadanie gotowe - budzi mnie rankiem lakoniczna informacja pana domu. Kiedy siadam do sto�u nakrytego starannie przez najstarszego syna gospodarzy, oni wyje�d�aj� do pracy. Charlie jest radiotelegrafist� na poczcie g��wnej przy reprezentacyjnym bulwarze nadmorskim Pomare. Ciemnow�osa Mina, z wygl�du podobna do ostatniej kr�lowej, korpulentnej Marahu Taaroa, pracuje w tym samym urz�dzie co m��, tyle �e przy okienku pocztowym. Charlie i Mina pracuj� od wp� do �smej do jedenastej, po czym wracaj� do domu na lunch i sjest� trwaj�c� do godziny drugiej. Nasz posi�ek po�udniowy jest zwykle najobfitszy w ci�gu ca�ego dnia. Sk�adaj� si� na� konserwy mi�sne (najcz�ciej made in New Zeland), tu�czyk lub sma�one, b�d� drobno pokrajane w plasterki surowe ryby maczane w mleku kokosowym, jarzyny, s�odkie ziemniaki, owoce. Do tego porcja bia�ej francuskiej bu�ki i mocna tahita�ska kawa. Kawa jest tu wspania�a, aromatyczna, g�sta i przypomina najlepsze kawy pite na Nowej Gwinei. Wieczorem jest herbatka, w trakcie kt�rej spo�ywamy pozosta�e z obiadu resztki jedzenia z mn�stwem chleba. Po sko�czonej pracy Charlie �ci�ga z siebie ubranie, buty zostawia na ganku i urz�duje w narodowym stroju tahita�skim. W tej bawe�nianej sp�dnicy udrapowanej wok� bioder, zmywa po ka�dym posi�ku naczynia, podlewa starannie mini_ogr�dek, wypoczywa. - W�� "pareu", b�dzie ci w tym l�ej i ch�odniej - namawia. Od�wie�ony wieczornym prysznicem, owijam si� kawa�kiem czerwonego materia�u w du�e bia�e kwiaty, zwanym "pareu". Gospodarz, widz�c, �e nie bardzo sobie z tym radz�, pokazuje, jak to umocowa� na biodrach. Wystarczy kilkakrotnie zawin�� brzeg tkaniny w pasie i to wszystko. "Pareu" to niezwykle praktyczne okrycie. Jest jakby na mnie "uszyte" i czuj� si� w nim doskonale, wreszcie naprawd� wypoczywam. A co najwa�niejsze - w "pareu" mo�na paradowa� bez obawy, �e opadnie w najmniej odpowiednim momencie. Trudniej natomiast uformowa� z niego szorty... Po kolacji Charlie i ja przechodzimy na ogrodowy taras na pogaw�dk� i fili�ank� kawy. St�d widz� doskonale reszt� domownik�w, z pani� domu w��cznie, jak w g��bi domu w salonie siedz� na fotelach lub z bosymi nogami le�� wprost na dywanie i gapi� si� w telewizor. �ona Charliego przerzuca jaki� magazyn albo po prostu drzemie, wyci�gni�ta na kanapie. Mina nie czytuje tych gazet, kt�re prenumeruje jej m��, ale mimo odr�bnych zainteresowa� jest dobr� towarzyszk� tego trubadura o go��bim sercu. Wrodzona beztroska nie przeszkadza jej traktowa� bardzo powa�nie swych obowi�zk�w �ony i matki. Z drugiego boku mam widok na ogr�d. Natomiast za mn� znajduje si� mur pokryty purpurowymi kwiatami hibiskusa, co sprawia wra�enie, �e dom odgradza od ulicy wa� p�omieni. Zrywam kwiat i d�u�sz� chwil� wdycham jgo delikatny aromat. Biegn� z wolna godziny, toczy si� rozmowa. Usi�uj� poruszy� kwestie polityczne, lecz Charlie twierdzi, �e nie lubi polityki. Woli pi�k� no�n�. Naciskany przyznaje jednak, �e ma swoje pogl�dy, lecz nie jest w stanie zafascynowa� si� nimi ani w po�owie tak, jak widokiem bramkarza gotuj�cego si� do obrony rzutu karnego. Podejrzewam, �e twierdzi tak przez zwyk�� przekor�, i chyba mam racj�, bo ju� po chwili peroruje z przej�ciem na temat spraw swojego kraju. Jego zdaniem archipelagiem powinni administrowa� ludzie, kt�rzy tu mieszkaj� i �yj� miejscowymi problemami. Czy Francuzi s� tu sercem? W�tpliwe, skoro - jak s�ysz� - kolejni gubernatorzy marz� o powrocie do Francji. W tym kraju stanowi� tylko sztuczn� g�ow� - reszta, w tym tak�e serce, jest odmienna, nie tahita�ska. Jest francuska. Wie�a Eiffla ca�kowicie przes�oni�a im tahita�ski krajobraz. - Zdaje si�, �e rozumiem, o co ci chodzi. Tahiti szuka teraz w�asnej drogi do niezale�no�ci. - Nie mam nic do Francuz�w - wyja�nia spokojnie Charlie - wiele rzeczy u nich lubi�. Wdzi�k, dowcip, lub te� francusk� mod�, jestem zakochany we francuskiej literaturze. Podobne uczucia �ywi wielu Tahita�czyk�w. Nie znaczy to jednak, by�my mieli zrezygnowa� ze swej osobowo�ci, zrodzonej na odmiennym gruncie i w odmiennych warunkach. Moim zdaniem, ju� obecnie miejscowi powinni stopniowo wyr�cza� w administracji pa�stwowej Francuz�w, kt�rych pensje - nawiasem m�wi�c - stanowi� powa�ne obci��enie dla bud�etu kraju. S�dz�, �e pr�dzej czy p�niej Pary� b�dzie musia� pogodzi� si� z rosn�c� samodzielno�ci� Tahiti. - Niew�tpliwie jest to tylko kwestia czasu... Trzeba jednak przyzna�, �e mieszka�cy Oceanii s� pogodnego ducha. Jak dotychczas, do�� biernie znosz� obce panowanie. Nie znaczy to, by powoli nie dojrzewali do bardziej kategorycznych ��da�. Wyspy Samoa Zachodnie i Tonga uzyska�y ju� niepodleg�o��, a dwa tuziny wysp i archipelag�w zmierzaj� prost� drog� w tym kierunku. - A jak jest z wasz� gospodark�? - Do drugiej wojny �wiatowej Tahiti by�a biedna, ale nikt nie umiera� z g�odu, ka�dy prowadzi� �ycie wzgl�dnie przyjemne, oczywi�cie na miar� Polinezyjczyk�w, kt�rych potrzeby - co tu m�wi� - by�y prawie �adne. Mo�e wi�c dlatego pod t� szeroko�ci� geograficzn� n�dza nie straszy, nie przera�a, bo najbiedniejsi w�a�ciwie jej nie odczuwaj�. Tote� ub�stwo wydaje si� by� tu czym� nieznanym, �ebractwo nie istnieje. Oczywi�cie, bior�c z europejskiego punktu widzenia, Tahiti jest krajem ubogim. Nie posiada bowiem �adnych bogactw naturalnych. Ani bawe�ny, ani kauczuku, tylko kopr�, nieco kawy, trzcin� cukrow� i odrobin� wanilii. Jednak�e recesje na �wiatowym rynku natychmiast odbijaj� si� na Tahiti gospodarcz� czkawk�. Przyk�ady? Produkcja kopry spad�a w ostatnich latach z dwudziestu pi�ciu do dwudziestu trzech tysi�cy ton, wanilia ze stu osiemdziesi�ciu do stu trzydziestu ton, macica per�owa z trzystu do siedemdziesi�ciu pi�ciu ton! A dzieje si� to dlatego, �e na archipelagu przemys� nie istnieje. Poza dwoma browarami i jedn� fabryk� oleju kokosowego, nie ma innych znacz�cych zak�ad�w. Je�li zwa�y�, �e przeci�tny roczny deficyt handlowy w ostatnich latach wynosi oko�o czternastu miliard�w frank�w, * to nie trudno o materia� do nieweso�ych refleksji. Mowa tu o Cfp, franc des Colonies Fran~caises du Pacifique, kt�ry odpowiada 0,053 franka francuskiego. - A wi�c pozostaje turystyka? - Oczywi�cie. Jest konieczna. Mo�e bowiem mie� zasadnicze znaczenie dla dalszego rozwoju gospodarczego Tahiti. Administracja tutejsza uwa�a przemys� turystyczny za desk� zbawienia. Tahiti p�no wesz�a do grona kraj�w �yj�cych z turystyki - dopiero po 1960 roku. Ale wesz�a mocn� stop�. Co roku nap�ywa tu wi�cej turyst�w. W roku 1976 ich liczba osi�gn�a osiemdziesi�t tysi�cy! Aby przyci�gn�� masy turyst�w, w Faaa wybudowano lotnisko dla odrzutowc�w, wzniesiono kilka wi�kszych hoteli, m.in. "Taharaa Intercontinental" i "Maeva Beach", ka�dy licz�cy ponad dwie�cie pokoi. Na samej tylko Tahiti prosperuje dwadzie�cia pi�� hoteli i pensjonat�w. Administracji francuskiej tak�e najbardziej zale�y na zamo�nych turystach. Charlie stawia na stole butelk� algierskiego wina i nalewa rubinowy p�yn do szklanek. Wznosz� toast za tak� przysz�o�� archipelagu, jak� wymarzyli sobie jego najbardziej �wiatli mieszka�cy. W ma�ym domku na skraju dzielnicy Farii Piti wspaniale wypoczywam, korzystam z �azienki i innych wyg�d, ale r�wnie� przygotowuj� si� do w�dr�wki po wyspach. Wielokrotnie jeszcze b�d� wraca� do tego go�cinnego domu, za ka�dym razem mile witany przez rodzin� Malinowskich. Prywatny charakter mej podr�y zak�ada ogromne ryzyko: wi��e me losy z go�cinno�ci�, dobr� wol� i mo�liwo�ciami moich gospodarzy. Je�li czasem nadu�yj� ich go�cinno�ci, uczyni� to bezwiednie lub zmuszony konieczno�ci�. Charlie wie o tym i jako przysi�g�y tahitanofil traktuje go�cia na prawach "fetii", to znaczy krewnego. M�j przyjaciel bardzo chce, abym jak najdok�adniej zwiedzi� wyspy archipelagu i opowiedzia� mu, co zmieni�o si� od czasu, kiedy na nich pracowa� jako radiotelegrafista. Udziela mi praktycznych wskaz�wek, wypisuje adresy swoich znajomych. Jest r�wnie� doskona�y w roli nauczyciela j�zyka tahita�skiego. Sporz�dza dla mnie s�ownik wyraz�w i zwrot�w potocznie stosowanych w j�zyku miejscowym. Wszystkie litery w j�zyku tahita�skim wymawia si� osobno, tak jak si� pisze, a akcent stawia si� na przedostatni� zg�osk�. Uwa�a, �e musz� mie� "list �elazny", oczywi�cie w j�zyku tahita�skim, skierowany do ka�dego "tavany" (odpowiednik so�tysa) i prostych ludzi, wyja�niaj�cy obszerniej, czego chce od nich w�cibski bia�y. Polinezja to wielka wie�, je�li zatem chc� czego� wi�cej dowiedzie� si� o mieszka�cach, powinienem odwiedzi� wsie tahita�skie. A oto fragment tego listu polecaj�cego w wersji tahita�skiej, kt�ry p�niej uchyli� mi niejedne drzwi, zaskarbi� niejedn� przyja��: Na te Tavana, E taata papai parau vau no te fenua Polone i Europa. Te hinaaro nei vau e papai te aamu o teie mau fenua i nia i te ora raa o te taata e ta ratou mau peu. Te hinaaro nei vau e ora i rotopu ia outou. Z tekstu listu Czytelnik mo�e wyci�gn�� kilka wniosk�w o j�zyku, kt�ry zrobi� swoist� karier�, poniewa� j�zykiem tej w�a�nie grupy malajo_polinezyjskiej pos�uguje si� oko�o sto trzydzie�ci pi�� milion�w ludzi, zamieszkuj�cych obszar od Madagaskaru a� po Wyspy Wielkanocne. D�wi�czny i melodyjny to j�zyk. Ma do dyspozycji tylko trzyna�cie liter, nie zna m. in. "b", "c", "k", "l", "w", a wszystkie s�owa ko�cz� si� na samog�osk�. Mo�e dzi�ki temu stosunkowo �atwo jest nauczy� si� paruset s��wek i nieco regu� gramatycznych, wystarczaj�cych dla porozumienia si� w najpotrzebniejszych sprawach. Charlie niepokoi si� troch� o przysz�o�� j�zyka tahita�skiego. W Papeete nie wydaje si� gazet po tahita�sku, m�odzie� nie uczy si� go r�wnie� w szkole. Jedyna ksi��ka, jaka zosta�a przet�umaczona w tym j�zyku, to Biblia. Pi�kny i bogaty j�zyk degeneruje si�, jest zanieczyszczony wp�ywami francuskimi i chi�skimi. Miejscowa rozg�o�nia radiowa, nadaj�ca wiadomo�ci w tym j�zyku, ma spore trudno�ci ze znalezieniem okre�le� na takie przedmioty, jak statek kosmiczny czy samolot odrzutowy. * Ju� po moim wyje�dzie z Polinezji powo�ano w Papeete do �ycia Akademi� Tahita�sk�, kt�rej g��wnym zadaniem ma by� kultywowanie j�zyka tahita�skiego. Czas ko�czy� te lingwistyczne rozwa�ania, bo najwy�sza pora odpowiedzie� sobie na nast�pne pytanie: jakim �rodkiem lokomocji odby� podr� po Tahiti? - Nie b�dziesz chyba podr�owa� pieszo? - �mieje si� pan domu. - A co s�dzisz o rowerze? - Mon cher, dawno min�y czasy, kiedy Tahiti obje�d�ano konno lub na rowerze. Poza tym, to ryzykowne zabiera� rower ze sob�. - Masz na my�li kradzie�? - No... niezupe�nie. Na Tahiti nie jest przest�pstwem zabra� cudzy rower cho�by spod czyjego� domu, je�li komu�, dajmy na to, spieszy si� na schadzk� z dziewczyn� w s�siedniej wsi. "E mea haama", to wstyd - przyzna z u�miechem Tahita�czyk, a po chwili uczyni to samo. Powiesz, �e to kradzie�? Ale� sk�d�e! To� to najzwyklejsza po�yczka! A �e potem musisz szuka� swej w�asno�ci w szczerym polu lub na rogu jakiej� ulicy? "Aita peapea" - je�eli nawet, to i tak nie jest to takie wa�ne. - Chcesz inny przyk�ad? Kiedy Tahita�czyk odczuwa g��d, si�ga po najbli�ej wisz�cy banan lub orzech kokosowy. Ale nikt nie usi�uje zbiera� owoc�w na cudzej posesji, by je potem sprzedawa�. Gorzej, gdy Tahita�czyka nakryj� po "zrobieniu skoku na dyli�ans" (tu: w�amanie do sklepu), bo chcia� wybrance swego serca sprezentowa� kieck� lub �adny wisiorek. Takiego zw� u nas "taata rimarima", czyli "cz�owiek o gi�tkich palcach", jak obrazowo j�zyk tahita�ski okre�la z�odzieja. Do akcji wtedy wkracza s�dzia trybuna�u. Oskar�ony liczy na �agodny wyrok i ma racj�. Tahita�ska Temida jest tak pob�a�liwa, �e kara mo�e by� uwa�ana wr�cz za zach�t�. Powiadaj�, �e nawet rekin, gdy ju� podp�ynie do Tahiti, �agodnieje... Zbrodnie na Tahiti s� czym� niezwykle rzadkim. Wi�zienia nie s� zbytnio przepe�nione. S�dzia trybuna�u z alei Bruat nie mo�e narzeka� na przeci��enie prac�. W swej dzia�alno�ci ma do czynienia z przest�pstwami pospolitymi, o nieszkodliwym charakterze. Ot, zwyk�e bijatyki w portowej knajpie, sp�r o ziemi�, drobne kradzie�e. Czy tak b�dzie nadal? Nie wiadomo. Zgubny wp�yw na m�odzie� wywieraj� filmy i telewizja, kt�re do reszty niszcz� stare tahita�skie obyczaje. Charlie weso�o i z humorem opisuje mentalno�� i nawyki mieszka�c�w archipelagu. Mnie, synowi mazowieckich r�wnin, miesza si� ju� w g�owie od tego na pr�dce przyrz�dzonego pasztetu informacyjnego. Gospodarz naprawd� tyle wie o wyspach... Rendez_vous w Papeete Pierwszy tydzie� w Papeete jest troch� nerwowy, gor�cy i szybko mija w�r�d wci�� nowych znajomych. Tyle jeszcze pozosta�o do obejrzenia, a ka�dy dzie� przynosi co� nowego. Do�� cz�sto wyje�d�amy z Charliem do miasta. Odwiedzamy r�wnie� sto�eczny bazar. Przyjaciel stara si�, aby jego pracuj�ca �ona nie mia�a dw�ch posad i nie pracowa�a ponad si�y. Wszyscy w Papeete wcze�nie rano �piesz� na targ, aby zaopatrzy� si� w �wie�� ryb�, owoce, warzywa, a przy okazji us�ysze� naj�wie�sze nowinki. W ogromnej hali podzielonej na sektory bije jeszcze puls dawnego �ycia archipelagu. Targowisko kipi barwami - od jaskrawych sukienek sprzedawczy� po �wie�e kolory p�od�w rolnych. Na drewnianych straganach pi�trz� si� wi�zki banan�w, pomara�cze, piramidki ciemnofioletowych mango, ogromne w�ochate chlebowce. Nie opodal stoj� sprzedawczynie koszyk�w i torebek wyplatanych z li�ci pandanusa, naszyjnik�w z muszelek i nasion nanizanych na nylonowe �y�ki. Osobny sektor stanowi� produkty mi�sne i ryby o t�czowych barwach. Kolorowy pachn�cy bazar najlepiej opowiada o �yciu wyspy, o tym, czym si� kto zajmuje. Tahita�czycy oferuj� ryby i owoce; Chi�czycy opanowali rynek warzywny, podobnie wypiek chleba i sprzeda� produkt�w mi�snych. Kt�rego� dnia Charlie z tajemnicz� min� zabiera mnie wozem za miasto. Mijamy najpierw merostwo Papeete, nast�pnie okolony chi�skimi sklepikami Place de March~e, a potem katedr� Notre_Dame, przypominaj�c� jeden z obraz�w Utrilla. Na naszej trasie znajduje si� r�wnie� klinika Cardella, stylowy parlament, wreszcie - ocieniona drzewami aleja Bruat z gmachami rz�dowymi. Skr�camy w lewo, w nadmorski bulwar Pomare, kt�ry sw� nazw� zawdzi�cza kr�lom tahita�skim z dynastii Pomare. Przeje�d�amy przez dzielnic� o przedziwnej nazwie, Faaa gdzie znajduje si� mi�dzynarodowe lotnisko. - Obejrzymy? - Okay! Niewielki budynek portu lotniczego ca�y ze szk�a i betonu. W klimatyzowanych salach pe�no kwiat�w. Kwiaty s� r�wnie� we w�osach kobiet i m�czyzn, na ich szyjach, w wazonach. T�um witaj�cy, t�um �egnaj�cy. Hucz� megafony, dudni� maszyny. Sprzed budyneczku co chwila zrywa si� do lotu ma�y, kilkunastoosobowy �mig�owiec ��cz�cy Papeete z innymi wyspami Polinezji Francuskiej. Dalej, na rafie koralowej, widnieje pole startowe o d�ugo�ci ponad trzy kilometry. Siadaj� tu odrzutowce z Sydney, Pary�a, Hawaj�w, San Francisco. Papeete le�y o siedem tysi�cy kilometr�w w linii prostej od San Francisco, cztery tysi�ce od Hawaj�w i sze�� tysi�cy od Sydney. Ogromna wi�kszo�� os�b przybywaj�cych do tego kraju l�duje na lotnisku w Faaa i przez t� "z�ot� bram�" wkracza do "raju". Odrzutowce jeszcze bardziej przybli�y�y archipelag do reszty �wiata. - Na moich oczach wyr�s� ten port lotniczy - odzywa si� Charlie. - W ci�gu ostatniego dziesi�ciolecia wy�oni�y si� tak�e dalsze doki i urz�dzenia portowe w miejsce wysepki Fare Ute oraz nowe dzielnice mieszkaniowe Arue i Pirae. Do dawnych wizyt�wek stolicy dosz�y nowe symbole �wietno�ci: nowoczesne aklimatyzowane gmachy, syganlizacja �wietlna na skrzy�owaniach, baseny k�pielowe. Jedziemy dalej i po kwadransie jeste�my u celu. - To tutaj - m�wi Charlie wysiadaj�c z samochodu. W szczerym polu ogl�dam dzie�o r�k przyjaciela: wykarczowany teren przeznaczony pod dom i ogr�d. Poza tym - pustka. Nie trudno domy�le� si�, kto jest w�a�cicielem parceli. Nieco wy�ej stoj� dwa nowiutkie bungalowy na palach, w stylu tahita�skim, ze spadzistymi dachami pokrytymi li��mi pandanusa. Na prawo ocean. Na horyzoncie pastelow� szarzyzn� rysuj� si� szczyty g�r Moorei. Charlie wy�adowuje z wozu narz�dzia pracy: �opaty, motyki, wiadra i plastikowe zasobniki pe�ne resztek jedzenia i obierk�w. Wszystko zakopujemy do do�k�w w ziemi. - U�y�ni to gleb� - wyja�nia Charlie i dodaje - na Tahiti wystarczy wetkn�� ro�lin� lub patyk w ziemi� i wyro�nie drzewko! Ju� nieraz pr�bowano sadzi� tu europejskie ro�liny i zazwyczaj z nik�ym powodzeniem. Najcz�ciej nie przyjmowa�y si� lub zosta�y zniszczone przez chwasty i szkodniki. Charlie daje mi nowe zaj�cie. Mam pom�c w karczowaniu dzikich zaro�li na ko�cu ogrodu. Prosi, abym pilnie patrzy� pod nogi. W pierwszych dniach bowiem spotyka� tu wiele parz�cych ston�g "veri". Ich uk�szenie powoduje obrz�k i siln� gor�czk�. Gdy si� ich jednak nie dra�ni, �agodne s� jak wszystko, co �yje na Tahiti... - Ile kosztuje budowa domu? - pytam, prostuj�c na chwil� plecy, bo trudno mi ju� d�u�ej wytrzyma� w zgi�tej pozycji. - Milion frank�w. - Niemo�liwe! - W Papeete ziemia jest w cenie. Sprytni ludzie robi� fortuny na spekulacji gruntami. Osobn� pozycj� w kosztorysie stanowi� materia�y budowlane, kt�re trzeba sprowadza� z zagranicy. Transport jest kosztowny, bo i odleg�o�� du�a - frachtowcem trzydzie�ci dni z Francji, dziewi�� dni z wybrze�y Oceanu Spokojnego. Do tego dochodzi wysokie c�o na importowane materia�y budowlane (na Tahiti nie p�aci si� podatku od dochodu). Wszystko tu jest drogie - pok�j w hotelu, samoch�d, �ywno��. Koszty utrzymania s� dwa i p� raza wy�sze ni� w Pary�u. Jednak Mina i Charlie marz� o ma�ym, przytulnym domku z widokiem na morze. Wkr�tce wracamy. To dobrze, mam dzi� przecie� spotkanie z panem Klim�. W czasie pobytu w Papeete spotykam si� z wieloma osobami. Zawieram sporo r�nych przyja�ni i znajomo�ci. Pozna�em wi�c pe�nego werwy malarza abstrakcyjnego, Franka Fay'a, zapalonego alpinist� Maurice Jay'a. B�dzie o nich jeszcze mowa w nast�pnych rozdzia�ach. Jest r�wnie� Czechos�owak, pan Klima - ksi�garz, drukarz i meteorolog w jednej osobie. Do tego ostatniego trafi�em ju� w trzecim dniu pobytu w Papeete. Przedsi�biorczy Charlie wykr�ci� odpowiedni numer telefonu, i um�wi� nas z ksi�garzem w ten sam spos�b, jak zorganizowa� mi spotkanie z dyrektorem Service de L'Information de L'Action Culturelle, uroczym Markiem Darnois, czy reporterem jednego z trzech miejscowych dziennik�w. Place de la Notre_Dame. "City" Papeete. Nowoczesne kamienice, bank, sklepy. Patrz� przez chwil� na du�� witryn� ksi�garni. - Halo, jak si� macie! - jowialnie wo�a od progu niski, starszy m�czyzna. Pan Klima - siwy, weso�y Czech z Pilzna - jest wzruszony i nie daje nam doj�� do s�owa. - Prosz� siada�, zaraz zamkn� sklep, gdy� b�dzie przerwa obiadowa. Ha, widz�, �e Monsieur Malinowski ma s�abo�� do Czech�w i Polak�w? - oczy okolone g�sto zmarszczkami mru�� si� w przyjaznym u�miechu. - A mo�e chcia�by pan tahita�skie widok�wki lub mapy Wysp Towarzystwa? - zwraca si� do mnie. Wkr�tce Charlie zostawia nas samych. Pan Klima prowadzi brata S�owianina na lunch do restauracji "A la Soupe Chinoise" przy ulicy Paula Gauguina. Akurat jest ku temu odpowiednia pora. Na wzmiank� o chi�skiej kuchni przenika mnie mi�y dreszczyk. �adna wysmuk�a Chinka podsuwa wdzi�cznym ruchem kart�. Wybieram ch�odnik i wieprzowin� na s�odko. Na naszym stole pojawia si� fura porcelanowych spodeczk�w z r�nokolorowymi przyprawami. S� kraby, jest wymy�lnie przyrz�dzona wieprzowina z ry�em. "Chi�ski obiad to prawdziwie artystyczna kompozycja, kt�rej ka�dy element jest rezultatem namys�u i ogromnego do�wiadczenia" - pomy�la�em. Gaw�dz� z ksi�garzem o "bran�y". Klima narzeka, �e na Tahiti ludzie prawie nie czytaj� ksi��ek. �ywot miejscowych dziennik�w jest kr�tki, brak czytelnik�w, kt�rzy by je d�u�ej utrzymywali przy �yciu. Ale powiedzmy sobie szczerze, czy na Tahiti przyje�d�a si� w poszukiwaniu intelektualnej rozrywki? - U pana w ksi�garni widzia�em przewodniki po Czechos�owacji w j�zyku francuskim. Czy�by sprowadzi� je pan dla zamieszka�ych tu pa�skich ziomk�w? - Jest nas tylko pi�ciu - odpowiada skromnie pan Klima. - Przewodniki te trzymam w celu popularyzaji kraju ojc�w w�r�d turyst�w. W latach dwudziestych Czechos�owak�w by�o znacznie wi�cej. Dwudziestokrotnie wi�cej. Przybyli do Polinezji w charakterze osadnik�w, by uprawia� ziemi� w najwi�kszej dolinie Papenoo na Tahiti. Poniewa� jednak warunki �ycia w g��bi wyspy okaza�y si� bardzo trudne, przenie�li si� na wysp� Raiate�. Czechos�owaccy koloni�ci mieli pecha. W 1926 roku cyklon zniszczy� im wielk� plantacj� wanilii. Fiaskiem zako�czy�a si� tak�e pr�ba czeskiego osadnictwa na wyspie Nuku Hiva w archipelagu Markiz�w. Pan Klima wskazuje grupk� Chi�czyk�w, kt�ra przy s�siednim stole obchodzi jak�� familijn� uroczysto��. - Oni urz�dzili si� najlepiej - dodaje. - Du�o ich jest? - Ponad dziesi�� tysi�cy, z czego po�owa �yje w samym Papeete. To du�o i jednocze�nie ma�o, w por�wnaniu z dwudziestomilionow� armi� Chi�czyk�w rozproszonych po Azji Po�udniowo_Wschodniej i Oceanii. Tu, na wyspach, "synowie nieba"