2130

Szczegóły
Tytuł 2130
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

2130 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 2130 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

2130 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Alfred Szklarski Tomek w grobowcach faraon�w Wsp�autor Adam Zelga Wydawnictwo "Muza" S A Warszawa #1994 Drodzy Czytelnicy! Gdy wielokrotnie w ostatnich latach odwiedza�em Pana Alfreda Szklarskie� go, nasze wielogodzinne rozmowy zawsze ko�czy�y si� moimi pytaniami o dal� sze losy bohater�w "przyg�d Tomka". Gdy ich Autor zmar�, wydawa�o si� rze� cz� potrzebn� doko�czy� powie��, kt�ra w zarysach by�a gotowa. Pierwszym zadaniem, jakie sobie postawi�em, by�a wierno�� pomys�om i stylistyce auto� ra cyklu. W miar� pisania przypomina�y mi si� coraz to nowe szczeg�y: straszenie Sally w grobowcu i pobyt bohater�w na Pustyni Nubijskiej, w�dr�wka wzd�u� Nilu, a� w okolice jego �r�de�, oryginalny ptak - trzewikodzi�b... Rodzina Pana Alfreda przekaza�a mi Jego archiwum. R�wnocze�nie rozpocz��em wnikliwe studiowanie literatury dotycz�cej Egiptu i Nilu... I tak powsta�a ksi��ka - kolejny tom przyg�d Tomka Wilmowskiego, kt�ry towarzyszy m�odym czytelnikom ju� od niemal czterdziestu lat. Spe�ni�o si� marzenie Sally, by zwiedzi� Dolin� Kr�l�w, spe�ni�o si� marzenie czytelni� k�w, z niecierpliwo�ci� oczekuj�cych na dalszy ci�g powie�ci-rzeki. Czeka na realizacj� najwi�ksze z marze� autora cyklu - walka bohater�w jego powie�ci o wolno�� Polski i ich powr�t do niepodleg�ej Ojczyzny. Czy mo�e ono pozosta� niespe�nione? Adam Zelga Noc pod piramidami S�o�ce pogr��a�o si� powoli w bezkresnych piaskach Pustyni Libijskiej u progu Sahary, najwi�kszej pustyni �wiata. Na wapiennych, urwistych wzg� rzach Mokattam, okalaj�cych po�udniowo-wschodnie kra�ce Kairu, gas�y ostat� nie r�owe refleksy zachodu. Allah akbar! "Allach jest wielki!". Przenikliwe, zawodz�ce wezwanie do modlitwy, odmawianej przez wyznawc�w islamu po zachodzie s�o�ca, p�yn�o ze smuk�ych minaret�w, wystrzelaj�cych ponad p�askie dachy dom�w i dociera�o przez wzmo�ony o tej porze gwar uliczny do wszystkich zau�k�w wielkiego miasta. �piewny, sugestywny g�os muezzina (#1.) odrywa� od codziennej krz�� taniny. Jedni pod��ali do meczet�w, �eby pod przewodem imama (#2.) dope�ni� obrz�du salat (#3.) w �wi�tyni, inni odmawiali salat w miejscu, gdzie za� sta�a ich pora modlitwy. Zwr�ceni w kierunku Mekki, kl�kali na dywaniku lub macie wprost na ulicy, w domu, sklepie czy na targowisku i bili korne po� k�ony, szepcz�c �wi�te formu�y. Podczas gdy Kair rozbrzmiewa�, mimo p�nej pory, gwarem mod��w, na prze� ciwleg�ym brzegu Nilu, zaledwie o kilkana�cie kilometr�w od miasta, zapad�a ju� nocna cisza. W�ski tutaj nadrzeczny pas zieleni, z ogrodami, polami, palmami i domkami, przechodzi� nagle w gro�n�, pos�pn� pustyni�. W mroku, na szarym, kamienistym p�askowy�u, niczym na szerokiej, skalistej wyspie w morzu ��tawych, mi�kkich piask�w, majaczy�y zarysy trzech olbrzymich pira� mid (#4.). Owiane legend� od niepami�tnych czas�w wabi�y sw� tajemniczo�ci� turyst�w i uczonych z ca�ego �wiata. Tote� za dnia u st�p piramid, na roz� leg�ej, kamienistej r�wninie zawsze by�o t�oczno i gwarno. Wyr�niali si� ruchliwi egipscy Arabowie ubrani w obszerne, d�ugie galabije, ch�tnie no� szone przez mieszka�c�w wybrze�y Morza �r�dziemnego, i bawe�niane chusty, czyli kofije, upi�te w zaw�j, przytrzymywany czarnym kr��kiem, zwanym ikal. Narzucali si� turystom jako przewodnicy, proponuj�c w r�nych j�zykach swe us�ugi, zach�cali do przeja�d�ki na nakrytych barwnymi czaprakami wielb��� dach, koniach lub os�ach. Sprzedawali napoje, owoce, s�odycze i drobne po� spolite pami�tki, a gromady wyrostk�w naprasza�y si� o wszechobecny w Egip� cie bakszysz (#5.). Jarmarczny rozgardiasz skutecznie niweczy� delikatny urok tego miejsca i dopiero po zachodzie s�o�ca grobowce faraon�w spowija�a cisza. Noc nadesz�a bardzo szybko, nieomal gwa�townie. Jasny zmierzch zaledwie w par� chwil zmieni� si� w przys�owiowe egipskie ciemno�ci. Dzie� oddawa� �wiat w panowanie mroku. Na bezchmurnym, ciemnogranatowym niebie migota�y gwiazdy. Powoli wynurza� si� olbrzymi ksi�yc. W srebrzystej po�wiacie za� rysowa�y si� ciemne, lekko przymglone bry�y piramid i kamienne cielsko sfi� nksa - lwa z kr�lewsk� g�ow�. A �ciel�ca si� nad piaskami pustyni mgie�ka �udzi�a wra�eniem, �e pot�ne wierzcho�ki piramid zawieszone s� w powie� trzu. O tej w�a�nie porze, dla turyst�w bardzo ju� p�nej, do podn�a piramid zbli�ali si� dwaj m�czy�ni z twarzami osmalonymi tropikalnym s�o�cem, ubrani w galabije z pasiastej bawe�ny i ciemnoczerwone fezy, w towarzystwie kobiety w d�ugiej, ciemnej sukni, otulonej na wz�r muzu�manek szerokim cza� rnym szalem. W tych strojach i scenerii �atwo mogli uchodzi� za tubylc�w. By�a to jednak tr�jka przyjaci� i podr�nik�w, zahartowanych w wielu przy� godach na r�nych kontynentach; Polacy: Tomasz Wilmowski i kapitan Tadeusz Nowicki - obaj od dawna nieroz��czni, oraz �ona Tomka, Sally, Australijka z pochodzenia. Wszyscy troje zatrzymali si� u st�p monumentalnych grobowc�w. W srebrzys� tej po�wiacie ksi�yca, w liliowej mgie�ce znad szybko wych�adzaj�cych si� piask�w, mieli przed sob� niezwykle urokliwe, niezapomniane zjawisko. Pier� wszy nie wytrzyma� milczenia, jak zwykle, kapitan Nowicki, kt�ry od czasu do czasu nieufnie rozgl�da� si� woko�o, cho� trudno by�oby powiedzie�, �e w�a�nie piramidy ogl�da� z tak� uwag�. - Nad czym�e si� tak zadumali�cie? - zagadn�� niecierpliwie. - Widok piramid rozbudzi� moj� wyobra�ni� i o�ywi� wspomnienia - odrzek� Tomek. - Bo tylko pomy�l, kapitanie: kiedy Herodot, grecki historyk i pod� r�nik zwany ojcem historii, ogl�da�, podobnie jak my dzisiaj, grobowce fa� raon�w, a dzia�o si� to czterysta pi��dziesi�t lat przed nasz� er�, sta�y one ju� tutaj ponad dwadzie�cia wiek�w! Ale nie fakty, najbardziej nawet zdumiewaj�ce, s� powodem mego wzruszenia. To �wiat�o, ten nastr�j przypom� nia�y mi nasz� pierwsz� wsp�ln� wypraw� �owieck� do Afryki. G�ry Ksi�yco� we, pami�tasz Tadku? Ich szczyty zdawa�y si� unosi� w powietrzu zupe�nie tak samo jak wierzcho�ki tych egipskich piramid. - Zaraz, zaraz... co� sobie przypominam... a, pasmo g�r Ruwenzori na gra� nicy Ugandy i Konga! Szli�my chwyta� goryle i okapi, tak, tak, pami�tam! Niczego sobie by� widok. Ale to dlatego, �e chmury by�y bardzo nisko. A tu� taj nie ma chmur! - To prawda! Jest za to unosz�cy si� w powietrzu py� pustynny i mg�a. - Oj, ch�opcy, ch�opcy! - karc�cym tonem odezwa�a si� Sally. - Czy napra� wd� nie zdajecie sobie sprawy, �e do was m�wi� tysi�clecia? - Ale�, sikorko, jak mogliby�my cho�by na chwil� zapomnie�, skoro wci�� nam o tym opowiadasz. - Wystarczaj�co dobrze ci� znam, �eby wiedzie�, jak niewiele z mojej ga� daniny utkwi�o w twojej pami�ci. - Tak s�dzisz? I bardzo si� mylisz! Nawet zbudzony z najg��bszego snu bez namys�u wyrecytuj�, �e piramida Cheopsa zosta�a zbudowana ponad cztery i p� tysi�ca lat temu, �e samo przygotowanie drogi do transportu budulca trwa�o dziesi�� lat, a przez nast�pne dwadzie�cia wznoszono grobowiec. Oko� �o stu tysi�cy kamieniarzy, cie�li i prostych robotnik�w pracowa�o przez trzy miesi�ce ka�dego roku podczas przybor�w Nilu! Ilu� tych nieszcz�nik�w straci�o tutaj �ycie! Nie mog� si� pozby� wra�enia obecno�ci tysi�cy du� ch�w, pami�ci o ludziach, kt�rych �ycie poch�on�a pr�no�� faraon�w. Tak, masz racj�. Tu m�wi� tysi�clecia... Sally przenikn�� niemi�y dreszcz. Szczelniej otuli�a si� szalem i dopiero po chwili milczenia powiedzia�a: - Przyznaj�, �e mnie zaskoczy�e�... Potrzeba by�o zapewne wielu ofiar... Ale przecie� nie tylko pr�no�� sk�ania�a faraon�w do budowy takich grobow� c�w. Staro�ytni Egipcjanie wierzyli, �e nie�miertelna dusza cz�owieka staje si� cieniem, wiecznie zamieszkuj�cym le��cy naprzeciwko Nieba i Ziemi "�wiat zmar�ych", �e potrzebuje �rodk�w do dalszego �ycia. Dlatego grzebano zmar�ych w grobowcach trwalszych ni� dom. - Wiem, wiem, przecie� nieraz ju� o tym m�wi�a� - przerwa� jej zniecierp� liwiony znowu Nowicki. - Uwa�am to za poga�skie wierzenia i obyczaje. Wielu Egipcjan musia�o my�le� podobnie jak ja, skoro kradli sk�adane w grobowcach kosztowno�ci. Tylko pycha sk�ania�a faraon�w do budowania piramid. Innym ludziom wystarcza�y mniej kosztowne mastaby (#6.), kt�rych jest tutaj bez liku. - Faraon�w powszechnie uznawano za bog�w i zawsze zajmowali najwy�sze miejsce, tak w�r�d �ywych, jak i umar�ych - Sally nie dawa�a si� zbi� z tropu. - W mastabach grzebano mo�nych dworzan, �eby mogli dalej s�u�y� swe� mu w�adcy w �yciu pozagrobowym. Spoczywa� w cieniu grobowca faraona to by� wielki zaszczyt. - Nic dziwnego, �e w Egipcie od dawna panosz� si� cudzoziemcy, skoro sami Egipcjanie marnotrawili czas na budowanie grobowc�w i poga�skie obrz�dy - skwitowa� Nowicki. - No, no, kapitanie, mimo wszystko chcia�by� jednak by� pochowany u st�p pi�knej maharani Alwaru, o kt�rej tyle opowiada�e�... - przygada�a mu Sal� ly. Wybuchn�li �miechem na t� z�o�liwo��, ale po chwili, znowu powa�nie, do Nowickiego do��czy� Tomek: - To prawda, �e naje�d�cy rz�dz� si� tutaj jak u siebie. Od najazdu pers� kiego, czyli przez prawie dwa i p� tysi�ca lat, w Egipcie panosz� si� cu� dzoziemcy. Deptali t� ziemi� Etiopowie, Hyksosi, Asyryjczycy, Babilo�czycy, Persowie, Grecy, Rzymianie, Turcy, Francuzi, a obecnie rz�dz� znienawidzeni przez Egipcjan Brytyjczycy. - Co� mi si� wydaje, �e ci d�ugo ju� tu nie zabawi� - zauwa�y� Nowicki. - Coraz g�o�niej m�wi si� o Egipcie dla Egipcjan. - Lada chwila mo�e doj�� do wybuchu - powiedzia� Tomek. - Egipcjanie po� kazali ju� pazury trzydzie�ci lat temu. - Trzydzie�ci lat temu, m�wisz? Zaraz, zaraz... Czy masz na my�li powsta� nie Arabiego Paszy? - Tak, by� to przecie� bunt przeciwko panowaniu Brytyjczyk�w (#7.). - Wtedy mia�em jeszcze mleko pod nosem, ale przypominam sobie dramatyczne sprawozdania w gazetach. W Kairze i Aleksandrii zgin�o kilkudziesi�ciu Eu� ropejczyk�w, a konsul brytyjski zosta� ci�ko ranny. Rabowano sklepy, pod� palano domy. Wtedy Anglicy ostrzelali Aleksandri� z dzia� okr�towych i st�umili powstanie, ale dzi� ziemia coraz bardziej im si� tu pali pod sto� pami. - Egipcjanie nie lubi� Anglik�w i trudno im si� dziwi�. Kt� by kocha� naje�d�c�w! - No, my w�a�ciwie mamy paszporty angielskie - przypomnia� Nowicki. - Dlatego radzi�em nie rzuca� si� w oczy Egipcjanom podczas w��cz�gi po egip� skich zakamarkach. - Moi drodzy, my�l�, �e przesadzacie z niebezpiecze�stwem - wtr�ci�a Sal� ly. - W tym przebraniu tak wygl�dacie na Arab�w, �e wr�cz czekam, kiedy za� czniecie nosi� dywaniki, na kt�rych kl�ka si� do modlitwy. Mnie dajcie jed� nak spok�j, nie b�d� sobie zas�ania�a twarzy na ulicy. - Nie b�d� naburmuszona, sikorko! - weso�o rzek� Nowicki. - Je�li wcho� dzisz mi�dzy wrony, musisz kraka� jak i one! A co do maharani Alwaru - niby to obra�ony zamrucza� - to pewnie i ty by� si� jej w pas k�ania�a, cho�by dlatego, �e darzy�a nas, Polak�w, a... zw�aszcza jednego, wielkim sentymen� tem. - Kapitanie, kapitanie - pr�bowa� mitygowa� Nowickiego Tomek, ale Sally na szcz�cie niczego nie s�ysza�a i z zapa�em kontynuowa�a wyk�ad. - By�oby bezsensowne, gdyby Egipcjanie nienawidzili wszystkich Europej� czyk�w. Przecie� nie wszyscy przybywali do Egiptu jedynie w celu podboju dla w�asnych korzy�ci. Wszak to Napoleon obali� pi��setletnie okrutne rz�dy mameluk�w (#8.) i zapocz�tkowa� europeizacj� Egiptu. Stu pi��dziesi�ciu przywiezionych przez niego uczonych francuskich za�o�y�o Instytut Egipski w Kairze, bada�o histori� i kultur� staro�ytnego Egiptu (#9.). Malarz Denon (#10.), cz�sto z nara�eniem �ycia, bada� i szkicowa� staro�ytne zabytki rozrzucone wzd�u� Nilu. Badania naukowe Francuz�w ukaza�y �wiatu, po raz pierwszy od czas�w rzymskich, zapomnian� histori� i kultur� staro�ytnego Egiptu. - Trudno temu zaprzeczy� - przyzna� Nowicki - ale... - To jeszcze nie koniec - dorzuci�a szybko Sally. - �o�nierze Napoleona znale�li s�ynny kamie� z Rosetty, kt�ry pozwoli� p�niej historykowi Cham� pollinowi (#11.) rozszyfrowa� tajemnicze hieroglify egipskie. Przem�wi�y dzi�ki temu napisy z mur�w pa�ac�w, �wi�ty� i grobowc�w oraz papirusy, rzu� caj�c �wiat�o na dramatyczn� histori� doliny Nilu. - Rosetta? - to zainteresowa�o jednak Nowickiego. - Ma�y port nad zachod� ni� odnog� deltow� Nilu? C� za magiczny kamie� tam znale�li? - Nie by�o w tym �adnej magii. Podczas prac fortyfikacyjnych w forcie Ra� chid, zwanym ju� wtedy Julien, po�o�onym o kilka kilometr�w na zach�d od Rosetty nad Nilem, �o�nierze znale�li bazaltow� p�yt�. Znajdowa�y si� na niej napisy wyryte w trzech j�zykach: hieroglificznym, demotycznym (#12.) i greckim. Jak si� p�niej okaza�o, tablica zawiera�a podzi�kowanie kap�an�w z Memfisu (#13.) za dobrodziejstwa doznane od Ptolomeusza V. Por�wnanie te� kstu zapisanego w trzech j�zykach da�o klucz do rozwi�zania zagadki hierog� lif�w. - Rzeczywi�cie nie lada znalezisko - zgodzi� si� Nowicki. - Z pewno�ci� Francuzi wywie�li t� tablic�. - Taki mieli zamiar, ale si� im nie poszcz�ci�o. Napoleon musia� pospie� sznie wraca� do Francji, a pozostawiona przeze� w Egipcie armia wkr�tce uleg�a Anglikom. Po kapitulacji Francuzi musieli odda� wszystkie zagrabione zabytki, w��cznie z tym cennym kamieniem. Francuscy uczeni zd��yli jednak zrobi� odlewy i kopie kamiennej p�yty, kt�ra obecnie znajduje si� w Anglii. - Ciekaw jestem, jak wygl�da - powiedzia� Nowicki. - Widzia�am j� w Brytyjskim Muzeum Narodowym w Londynie. Jest to czarna bazaltowa tablica wielko�ci blatu sto�u. Na jej polerowanej stronie znajdu� j� si� trzy napisy wyryte od g�ry do do�u w trzech rz�dach obok siebie. Jest umieszczona na obrotowym pulpicie pod szklan� ram� tak, aby mo�na j� by�o ogl�da� z obydwu stron. - Ciekawe rzeczy opowiadasz, sikorko. Wida�, �e nie marnowa�a� czasu na studiach w Anglii. M�wisz o Egipcie niczym profesor - pochwali� Nowicki. - Trudno ci zaprzeczy�, ale ja tam wiem swoje. Francuzi rz�dzili tu tward� r�k� i dobrze dali si� we znaki Egipcjanom. Nie pozostawili po sobie dob� rych wspomnie�. Prawd� m�wi�c, ja r�wnie� nie darz� �abojad�w przyjaznymi uczuciami. Nie mog� zapomnie� Napoleonowi, �e wystawi� Polak�w do wiatru. Pozna� si� na nim tylko Ko�ciuszko i odm�wi� wsp�pracy. - Smutna to dla nas prawda - powiedzia� Tomek. - Napoleon zawi�d� pok�a� dane w nim nadzieje Polak�w, mimo �e nie sk�pili swej krwi dla jego zwy� ci�stw. R�wnie� w wyprawie do Egiptu. Wystarczy wspomnie� Su�kowskiego (#14.), �azowskiego (#15.) czy genera�a Zaj�czka (#16.), p�niej namiestni� ka Kr�lestwa Polskiego. - Czyta�em powie�� o J�zefie Su�kowskim, adiutancie Napoleona. W bitwie pod piramidami dowodzi� huzarami i odni�s� siedem ran ci�tych i trzy po� strza�owe. Zna� dobrze Arab�w i m�wi� po arabsku. Zosta� rozsiekany przez powsta�c�w egipskich w Kairze - Nowicki ch�tnie podtrzymywa� rozmow�, je�li dotyczy�a Polski. Rozmawiali z o�ywieniem, bezwiednie w�druj�c po kamienistym p�askowy�u, a� zatrzymali si� przed rysuj�c� si� w mroku pot�n� sylwetk� sfinksa. Sal� ly, kt�ra najb��biej prze�ywa�a spotkanie z przesz�o�ci�, zapragn�a przy� wr�ci� co� z nastroju, jaki towarzyszy� im u progu tej �wietlistej nocy. - Ile niezwyk�ych wydarze� poznaliby�my, gdyby te wspania�e piramidy przem�wi�y - westchn�a. - U ich st�p przecie� przebywali niegdy� w�adcy �wiata: Aleksander Wielki, Juliusz Cezar, Marek Antoniusz, pi�kna kr�lowa Kleopatra, Napoleon. Tak�e i wasz Su�kowski, kt�ry bra� udzia�, jak m�wi� cie, w bitwie pod piramidami - doda�a, chc�c sprawi� przyjacio�om przyjem� no��. Po tej uwadze rzeczowa dyskusja rozgorza�a na nowo. - Bitwa pod piramidami wcale nie zosta�a stoczona u st�p piramid - Tomek poczu� si� zobowi�zany do uzupe�nienia wyja�nie� i uczyni� to jak zawsze z ochot� i w�a�ciw� sobie dok�adno�ci�. - Zwyci�ska dla Francuz�w bitwa odby� �a si� po zachodniej stronie Nilu, w odleg�o�ci oko�o czternastu kilometr�w od piramid, pod miasteczkiem Imbaba, obecnym przedmie�ciu Kairu. Romantycz� n� nazw� dodano jej p�niej, do czego prawdopodobnie przyczyni�y si� legen� darne s�owa, wypowiedziane przed bitw� do �o�nierzy przez Napoleona: "Z wy� soko�ci tych piramid czterdzie�ci wiek�w patrzy na was". - Pewnie by�o, jak m�wisz - rzek� Nowicki. - Sp�jrz jednak na sfinksa! Czy to nie armatnie kule tak okaleczy�y g�ow� tego lwa z ludzk� twarz�? - Nie mylisz si� co do kul armatnich. Ale uczynili to z rozmys�em mamelu� cy na wieleset lat przed przybyciem Francuz�w. Poniewa� nie mogli w �aden spos�b zniszczy� pos�gu, u�yli go jako tarczy do �wicze� artyleryjskich. - Jak�e to?! - oburzy� si� Nowicki. - Czy Egipcjanie nie protestowali przeciw takiemu wandalizmowi?! - �wcze�ni Egipcjanie sami nie zdawali sobie sprawy ze wspania�o�ci dzie� dzictwa pozostawionego przez staro�ytnych faraon�w, a fanatyczni muzu�ma� nie, podbiwszy Egipt, czynili wszystko, co by�o w ich mocy, �eby zatrze� �lady wspania�ej egipskiej przesz�o�ci. - Obaj macie racj� po cz�ci - wtr�ci�a si� Sally. - Sfinksa uszkodzi� muzu�ma�ski derwisz Saim el-Dahr, traktuj�c to jako sprzeciw wobec fa�szy� wej religii ciemnych, staro�ytnych Egipcjan. - W rezultacie brak wyczucia, jakim w�wczas si� wykaza�, dzi� zwi�ksza zainteresowanie turyst�w - za�artowa� Tomek. - W�a�nie, nasz "cheopsiak" mia� nosa, �e strata nosa przyda mu popular� no�ci - dowcipkowa� Nowicki. Ale niestrudzona Sally, jakby ich nie s�ysz�c, kontynuowa�a w�tek: - Arabowie przynie�li z sob� do Egiptu w�asn� kultur�, wysoko rozwini�t� nauk� i sztuk�, wi�c z premedytacj� niszczyli zabytki egipskie. Do budowy nowego Kairu u�ywali materja��w grabionych z monumentalnych farao�skich za� bytk�w. Z dawnej stolicy Egiptu, Memfisu, wywie�li portale, kolumny, a na� wet fragmenty �cian staro�ytnych �wi�ty�. Rozebrali tak�e �uki triumfalne z czas�w rzymskich. G�ruj�ca nad Kairem cytadela, budowana przez su�tana Sa� ladyna, powsta�a z kamieni zabranych z mniejszych piramid. Dodajcie do tego dzia�anie natury. Piaski pustynne ju� w staro�ytno�ci zacz�y przysypywa� sfinksa tak, �e wida� by�o jedynie jego olbrzymi� g�ow�. Takim ujrza� go Denon i takiego uwieczni� na swoim rysunku. - Chcesz powiedzie�, �e przedtem nikt nie dba� o sfinksa? - zdziwi� si� znowu Nowicki. - Je�li dobrze pami�tam, faraon Totmes IV poleci� usun�� piasek wok� sfinksa i zbudowa� os�aniaj�cy go mur z suszonej ceg�y, ale burze piaskowe dalej zasypywa�y pos�g, wi�c i w czasach p�niejszych usuwano piasek kilka� krotnie (#17.). - S�ysza�em, �e w Egipcie znajduje si� wiele pos�g�w sfinksa, ale ten tu� taj jest podobno najs�ynniejszy - zauwa�y� Nowicki. - Swoj� drog� ciekaw jestem, w jaki spos�b przytoczono tu tak olbrzymi� ska��? Sally tylko tego by�o potrzeba. Z zapa�em zacz�a opowiada� histori� po� wstania sfinksa. Opisa�a, jak po uko�czeniu budowy piramidy Cheopsa trakt s�u��cy do transportu kamieni zamieniono w ramp� wiod�c� z dolnej do g�rnej �wi�tyni, stawianej u st�p piramidy Chefrena, syna Cheopsa. Jak na pierw� szym odcinku nowej rampy natkni�to si� na monolityczn� wapienn� ska��, po� zosta�� po dawnym kamienio�omie. Ska�a przypomina�a kszta�tem le��cego na brzuchu lwa. Wymodelowano wi�c z niej olbrzymie zwierz� o d�ugo�ci pi�� dziesi�ciu metr�w i szeroko�ci oko�o dwudziestu metr�w, dodaj�c mu ludzk� twarz - twarz faraona Chefrena. Sam nos w tej twarzy mierzy� sto siedem� dziesi�t centymetr�w. Sfinks o twarzy Chefrena, zwr�cony ku wschodowi, sta� si� symbolem stra�nika �wi�ty�, symbolem zagadki i tajemnicy. Raz zacz�wszy, Sally nie zamierza�a si� zatrzyma�. Wyja�nia�a dalej, �e jeden grobowiec sk�ada� si� z wielu budowli, a piramida by�a g��wn� jego cz�ci�. Rozmieszczenie poszczeg�lnych element�w zespo�u architektonicznego powi�zano z kr�lewskim ceremonia�em pogrzebowym, co p�niej znakomicie u�a� twi�o poznanie stosunk�w spo�ecznych w staro�ytnym Egipcie i tak dalej, i dalej... Od pewnego czasu Nowicki, na og� tak ciekawy �wiata, nie zwraca� uwagi na przyd�ugie opowiadanie Sally. Nieznacznie zerka� woko�o, g��boko wci�ga� powietrze, jakby wietrzy� jakie� niebezpiecze�stwo. Tomek bardzo z�yty ze swym starszym przyjacielem, szybko zorientowa� si�, �e co� go zaniepokoi�o. - Tadku, co si� dzieje? - zapyta� cicho i jednocze�nie z nat�eniem wpa� trywa� si� w otaczaj�ce ich przys�owiowe egipskie ciemno�ci. - Co� mi tu cuchnie... - mrukn�� Nowicki i zaraz odwr�ci� si� do Sally, kt�ra po tej odpowiedzi nagle zamilk�a. - Opowiadaj dalej, sikorko, i nie zwracaj na nas uwagi. Tylko utrzymuj pozycj� mi�dzy mn� a Tomkiem. Sally, przywyk�a zar�wno do marynarskich okre�le� kapitana, jak i do nie� oczekiwanych wydarze� podczas �owieckich wypraw, w lot poj�a o co chodzi. Jakby nigdy nic kontynuowa�a opowie�� o tym, co wsp�cze�ni poszukiwacze i archeolodzy znale�li we wn�trzach piramid. Tomek wierzy� w nieomylny instynkt Nowickiego. Skoro co� go zaniepokoi�o, nie wolno by�o tego lekcewa�y�. Ch�odny, nocny wiatr wia� od piramid. Na� �laduj�c Nowickiego, Tomek odetchn�� kilka razy g��boko. Po chwili szepn��: - Wydaje mi si�, �e czu� s�aby zapach zje�cza�ego t�uszczu... - �wi�ta racja, to w�a�nie zwr�ci�o moj� uwag� - potakn�� Nowicki. - Gdzie� tu si� czaj� Arabowie. Wszystko pitrasz� na oliwie, wi�c ich ubrania przesi�kni�te s� tym zapachem. Sally na chwil� zamilk�a, ale Nowicki natychmiast zagadn��: - M�wisz wi�c, �e w piramidzie Cheopsa nie znaleziono ju� niczego, a w grobowcu Chefrena tylko pusty sarkofag... - Jedynie w piramidzie Mykerinosa znajdowa� si� jeszcze kamienny sarkofag i cedrowa trumna, w kt�rej z�o�ono kiedy� mumi� kr�la. - Co si� z nimi sta�o? - pyta� dalej Nowicki, podejrzliwie zerkaj�c na wszystkie strony. - Statek, kt�ry mia� przewie�� je do Anglii, rozbi� si� w pobli�u wybrze� �y hiszpa�skich. Trzytonowy, kamienny sarkofag zaton��, cedrowa trumna przez kilka dni unosi�a si� na falach, wy�owiono j� i obecnie jest w muzeum w Londynie. - Uwaga! Ukryli si� po prawej stronie u st�p sfinksa - szepn�� Tomek. - Widz�, widz�, z ty�u te� nas podchodz� - mrukn�� Nowicki, po czym wyj�� fajk�, nabi� j� tytoniem i zapali�. - Nied�ugo zacznie �wita�, chyba zaraz nas zaczepi� - Tomka zaledwie by�o s�ycha�. - Pewno jest ich kilku, inaczej by si� nie odwa�yli... - Ojciec upomina�, �eby�my nie w��czyli si� tu po nocy - r�wnie cicho przypomnia�a Sally. - Nie przejmuj si�, sikorko, to dla nas nie pierwszyzna - uspokaja� j� Nowicki. - We� mego kolta i w razie zagro�enia strzelaj pod nogi! Sally wzi�a niepostrze�enie rewolwer i schowa�a pod okrywaj�cym j� czar� nym szalem. Nowicki tymczasem spokojnie pyka� fajk�. - S� ko�o sfinksa, podchodz� coraz bli�ej... - szepn�� Tomek. - Zajmij si� nimi, ja wezm� w obroty tych z ty�u - rado�nie poleci� Nowi� cki, kt�ry najbardziej lubi� takie przygody. - Nie spiesz�c si�, uderzy� g��wk� fajki o d�o�, wytrz�sn�� popi�, po czym b�yskawicznie odwr�ci� si� do ty�u. Dw�ch drab�w w galabijach i turbanach akurat podrywa�o si� z ziemi. Uzbrojeni w kr�tkie, grube pa�ki rzucili si� ku Nowickiemu, kt�ry bez namy� s�u silnym kopni�ciem pos�a� im piach i �wir prosto w twarze. - Ibn el-kell! - chrapliwym g�osem zakl�� jeden z opryszk�w, os�aniaj�c oczy. - Rodzinie ubli�asz!? - rozsierdzi� si� Nowicki, kt�ry jak ka�dy marynarz zna� przekle�stwa w r�nych j�zykach i zrozumia� obel�ywe s�owa. Jednym skokiem dopad� opryszka i pi�ci� przy�o�y� mu w szcz�k�. Napastnik osun�� si� na ziemi�. Drugi, na wp� o�lepiony piaskiem, rzuci� pa�k� i wyszarpn�� d�ugi, zakrzywiony n� bedui�ski. Nowicki szybko cofn�� si� o krok, zerwa� z siebie galabij�, wywin�� ni� w powietrzu i zarzuci� na g�ow� Araba. W tej samej chwili rozleg� si� huk strza�u i krzyk m�czyzny. "Sally!", przemkn�o przez my�l Nowickiemu. Natychmiast odwr�ci� si� ku przyjacio�om. Kiedy Nowicki rozprawia� si� z dwoma napastnikami, trzech innych zaatako� wa�o Tomka i Sally. Jeden ruszy� na Tomka z pa�k�, drugi za� zaszed� go od ty�u i obydwiema r�kami chwyci� za gard�o. Tomek, nieodrodny ucze� Nowic� kiego, zaprawiony do walki wr�cz, nag�ym, g��bokim pochyleniem do przodu przerzuci� przeciwnika przez siebie. Tak�e Sally nie czeka�a biernie na rozw�j wydarze�. Trzeci napastnik zaledwie mia� czas zamierzy� si� na ni� pa�k�. Sally doby�a kolta i nacisn�a spust, mierz�c w ziemi� tu� przed je� go stopami. Huk strza�u i krzyk b�lu by�y dowodem, �e kula odbi�a si� o ka� mieniste pod�o�e i rykoszetem zrani�a jednego z atakuj�cych. Nieoczekiwany strza� i przypadkowe zranienie ostudzi�y napastnik�w, kt� rzy zacz�li chy�kiem umyka� ku ogrodom nad Nilem. Ten, kt�ry pierwszy obe� rwa� od Nowickiego, zanim rzuci� si� do ucieczki, pogrozi� ku�akiem i gnie� wnie krzykn��: - Jihrob bejtak! Nowicki parskn�� �miechem: - Tamten gagatek �yczy mi, �eby sp�on�a moja cha�upa! Czort z nim! - rzek�. - Sp�jrzcie, ju� �wita! Niebo nad Kairem jeszcze czarne, na wschodzie ju� stawa�o si� jasnonie� bieskie. Wkr�tce por�owia�y wzg�rza Mokattam. Promienie wschodz�cego s�o� ca rozprasza�y nocne opary �ciel�ce si� nad Nilem. Od strony miasta nap�y� n�y �piewne g�osy muezzin�w wzywaj�cych do porannej modlitwy. Wstawa� no� wy, gor�cy poranek. - Ruszamy do domu - wyszepta�a Sally - Ojciec powinien wreszcie wr�ci�, najpewniej ju� razem z panem Smug�... - Wracamy - potwierdzi� Nowicki. - Zacz�o si� nie�le, Tomku, a gdy przy� jedzie Jan, b�dzie jeszcze ciekawiej - m�wi�c to, zatar� r�ce i wymownie spojrza� na przyjaciela. #1. Muezzin - muzu�ma�ski duchowny og�aszaj�cy por� modlitwy z galeryjki minaretu. Szkoli specjalnie g�os; przy sprzyjaj�cych warunkach atmosferycz� nych s�ycha� go na odleg�o�� #3 km. #2. Imam - przewodnik, muzu�ma�ski duchowny przy meczecie. #3. Salat - najog�lniej modlitwa obowi�zuj�ca ka�dego doros�ego muzu�ma� nina. Nale�y j� odmawia� pi�� razy w ci�gu dnia: przed �witem, wczesnym ra� nkiem, w po�udnie, po zachodzie s�o�ca, wczesnym wieczorem. Salat jest nie tylko modlitw�, ale i pewnym rytua�em; obejmuje gam� przepisowych czynno�� ci, do kt�rych nale�y m.in. wykonywanie odpowiednich ruch�w, sk�on�w cia�a, a tak�e spos�b wymawiania tekst�w. #4. Mowa o s�ynnych staro�ytnych grobowcach faraon�w w Gizie pod Kairem: Cheopsa (Khufu), Chefrena (Khafre) i Mykerinosa (Menkaure). #5. Bakszysz - podarek pieni�ny, napiwek, rodzaj zwyczajowej ja�mu�ny, zw�aszcza w P�nocnej Afryce i po�udniowo-zachodniej Azji. #6. Mastaba - najstarszy typ grobowca w staro�ytnym Egipcie. Mastaba sk�ada�a si� z podziemnej komory grobowej, prowadz�cego do niej pionowego szybu i trapezoidalnej budowli naziemnej z suszonej ceg�y lub z kamienia. #7. W #1881 r. zbuntowani oficerowie, pod dow�dztwem Arabiego Paszy, sto� j�cego na czele partii narodowej, walcz�cej z gospodarcz� i polityczn� in� gerencj� Wielkiej Brytanii i Francji, zmusili kedywa Tomekaufika do powo�a� nia rz�du narodowego. Arabi Pasza pe�ni� funkcj� ministra wojny. Kiedy Ang� licy i Francuzi za��dali rezygnacji rz�du narodowego i wydalenia Arabiego Paszy do Sudanu, w Kairze wybuch�o powstanie ludowe i Arabi Pasza stan�� na jego czele. Podczas rozruch�w w Kairze i Aleksandrii zgin�o #50 Europej� czyk�w, ci�ko ranny zosta� konsul brytyjski Cookson. #25 okr�t�w brytyjs� kich zbombardowa�o Aleksandri�, a mot�och spl�drowa� i spali� znaczn� cz�� miasta. Genera� Sir Garnet Wolseley rozgromi� powsta�c�w egipskich i zaj�� Kair. Uj�to Arabiego Pasz� i skazano na kar� �mierci, zamienion� p�niej na deportacj� na Cejlon. #8. Mamelucy (ar. mamluk - bia�y niewolnik p�ci m�skiej) - egipska gwar� dia dworska i trzon egipskiej armii, kt�ra p�niej zbuntowa�a si� i stwo� rzy�a w�asn� dynasti� (#1210-#1517). Pierwotnie z�o�ona z bra�c�w - niewol� nik�w tureckich i kaukaskich. Po sprowadzeniu do Egiptu uczono ich konnej jazdy i rzemios�a wojennego. Wpajano im przekonanie, �e nale�� do elitarnej kasty wojskowej oraz �e ma��e�stwo i rodzina uniemo�liwiaj� wykonywanie zawwodu �o�nierza. Sami kupowali wi�c dzieci i wychowywali niewolnik�w. W Egipcie znienawidzono mameluk�w jako cudzoziemskich tyran�w. Wyt�piono ich ostatecznie lub rozproszono w #1811 r. za rz�d�w Muhammada Alego. #9. Uczeni francuscy, kt�rzy towarzyszyli Napoleonowi w kampanii egips� kiej (#1798-#1799), opublikowali p�niej wyniki swych prac i bada� w #18 tomach tekstu i plansz. #10. Dominique Vivant Denon (#1747-#1825) - dramaturg, aktor, dyplomata, archeolog, p�niejszy dyrektor i organizator zbior�w Luwru. #11. Jean Fran??c???ois Champollion (#1790-#1832) - egiptolog francuski, profesor historii w Grenoble, od #1826 r. konserwator dzia�u sztuki egips� kiej w Luwrze. Pierwszy odczyta� hieroglificzne pismo egipskie. #12. Pismo demotyczne to uproszczony j�zyk egipski. #13. Memfis - prawdopodobnie najstarsza stolica staro�ytnego Egiptu, za� �o�ona oko�o #3000 lat p.n.e. Jeszcze w czasach rzymskich by�o sporym mias� tem. Upad�o po powstaniu w VII wieku Al-Fustat-Kahira (Kairu). Obecnie rui� ny (oko�o #30 km na po�udnie od Kairu). Nekropolia memficka obejmuje pira� midy i grobowce w Gizie, Abusir, Abu Gurab, Sakkarze i Dahszur. #14. J�zef Su�kowski (#1773-#1798) - uczestnik wojny polsko-rosyjskiej w #1792 r. i powstania ko�ciuszkowskiego, oficer armii francuskiej, uczestnik kampanii w�oskiej i egipskiej, znawca spraw, obyczaj�w i stosunk�w Wschodu. Zna� j�zyk arabski i mia� przygotowa� s�ownik arabsko-francuski. By� cz�on� kiem Sekcji Ekonomii Politycznej Instytutu Egipskiego, uczestniczy� w wy� prawach archeologicznych. Napisa� prac� "Notes sur l'expedition d'Egypte", w kt�rej obok tre�ci wojskowych umie�ci� geograficzny zarys Dolnego Egiptu, charakterystyk� kraju i mieszka�c�w. #15. J�zef Feliks �ozowski (#1759-#1812) - genera� brygady, w Egipcie pe� �ni� funkcj� naczelnego in�yniera wojskowego i kartografa. Wyr�nia� si� w pracach pozawojskowych podejmowanych przez ekspedycj� napoleo�sk�. #16. J�zef Zaj�czek (#1752-#1826) - genera�, pose� na Sejm Czteroletni. Aresztowany po upadku powstania ko�ciuszkowskiego, w #1795 r. emigrowa� do Francji i uczestniczy� w wojnach napoleo�skich. W #1815 r. namiestnik Kr� lestwa Polskiego. #17. Przed kilkunastu laty sfinksa odrestaurowano. Mimo to jest w fatal� nym stanie. Ministerstwo Kultury Egiptu w #1988 zwr�ci�o si� do UNESCO z pro�b� o powo�anie mi�dzynarodowej komisji ekspert�w, kt�ra oceni�aby stan monumentalnego sfinksa. Niedawno z lewego ramienia odpad� kamienny blok wa� ��cy oko�o #300 kg. Zdaniem specjalist�w, podobny los spotka drugie rami� z powodu nieustannego niszczycielskiego dzia�ania burz piaskowych i deszcz�w. W Kairze Decyzja o wakacjach w Egipcie zamiast niebezpiecze�stw kolejnej zawodowej wyprawy zapad�a w dalekiej Manaus, w Ameryce Po�udniowej. Polakom i ich przyjacio�om dopiero co uda�o si� powr�ci� z wyczerpuj�cej, pe�nej napi�cia w�dr�wki przez peruwia�skie g�ry, pustyni� i d�ungl�, przez ogarni�te rewo� lucyjnym wrzeniem pogranicze boliwijsko-brazylijskie. Z w�dr�wki, kt�ra nie przypomina�a �adnej z dotychczasowych. Chyba �e pod jednym tylko wzgl�dem: tak samo jak zawsze trzeba by�o zmaga� si� z w�asn� s�abo�ci� w kra�cowo r�nym pod wzgl�dem geograficznym i klimatycznym terenie - zwyczajne, znane ka�demu podr�nikowi ryzyko. Do tego do��czy�y jednak napi�cie, l�k o zdro� wie i �ycie przyjaci� oraz niedostatek �rodk�w niezb�dnych do prze�ycia, konieczno�� liczenia na przys�owiowy �lepy traf, na �ut szcz�cia. By�a to bowiem od pocz�tku wyprawa ratownicza, przedsi�wzi�ta dla ratowania znako� mitego �owcy zwierz�t i tajemniczego podr�nika Jana Smugi. Podczas tej wy� prawy na skutek wielu zbieg�w okoliczno�ci, w opa�ach znale�li si� nie tyl� ko ratowani, ale i ratuj�cy. Kiedy wi�c Tomek przypomnia� na po�egnalnym przyj�ciu w w Manaus o od dawna odk�adanych wakacjach, wyjazd do Egiptu wy� da� si� czym� niezwykle po��danym i atrakcyjnym. Najbardziej ucieszy�a si� oczywi�cie Sally, absolwentka archeologii, kt� ra od dawna marzy�a o obejrzeniu Doliny Kr�l�w. Do obojga m�odych ch�tnie przy��czy� si� ojciec Tomka, Andrzej Wilmowski, zm�czony ryzykiem zwi�zanym ze sposobem, w jaki od wielu ju� lat zarabia� na �ycie. Od czasu ucieczki z Polski, z okupowanej przez Rosjan Warszawy, w�r�d napi�cia kolejnych, na� st�puj�cych jedna po drugiej �owieckich wypraw do najbardziej egzotycznych kraj�w, czu� si� jakby wci�� przed czym� ucieka�. Zapragn�� zatrzyma� si� w jakim� miejscu wreszcie z w�asnego wyboru. M�g� to by� Egipt. Poci�ga� go ten kraj, a zw�aszcza jego suchy klimat, o kt�rym m�wiono, �e mo�e podle� czy� coraz bardziej dokuczaj�cy mu reumatyzm. Takiego te� u�y� w rozmowie z dzie�mi i przyjaci�mi argumentu. Tadeusza Nowickiego, niegdy� bosmana, a obecnie kapitana i od czasu poby� tu w Alwarze szcz�liwego w�a�ciciela pi�knego jachtu - daru tak cz�sto przez wszystkich wspominanej maharani - do niczego co cho� troch� pachnia�o przygod� nie trzeba by�o zach�ca� dwa razy. Od dawna zreszt� przywyk� trak� towa� Tomka i Sally jak m�odsze rodze�stwo i nie rozstawa� si� z nimi, je� �eli nie okazywa�o si� to konieczne. Do projektu Tomka zapali� si� od razu: z Anglii do Egiptu mogli przecie� pop�yn�� jachtem, z kt�rego by� tak bar� dzo dumny. Na wakacje akurat teraz nie mogli sobie pozwoli� Karscy. Sta�a praca w kompanii kauczukowej "Nixon-Rio Putumayo" by�a dla Zbyszka Karskiego, kuzy� na Tomka, zbyt wa�na. Zapewnia�a, jemu i jego �onie Nataszy, po trudnych latach byt na najbli�sz� przysz�o��. Wilmowscy rozumieli to a� za dobrze. Z odrobin� �alu, ale trzeba si� te� by�o pogodzi� z wiadomo�ci�, �e nie b�dzie im towarzyszy� Smuga. Podobnie jak Zbyszka zatrzymywa�y go w Manaus nowe, wa�ne obowi�zki. Od czasu ostatniej wyprawy sta� si� przecie� wsp�w� �a�cicielem "Nixon-Rio Putumayo". Racja w wypadku Karskich tak oczywista mniej trafia�a do przekonania, kiedy chodzi�o o Smug�. Ale ten, skwitowawszy rzecz kr�tko, �e nie traci wiele, bowiem "zd��y� ju� by� tak�e i w Egipcie", swoim zwyczajem milcza� i pyka� fajeczk�. Nie pierwszy ju� raz rozdziela�y ich w ten spos�b �yciowe okoliczno�ci. Zawsze si� jednak gdzie� w ko�cu spotykali i zawsze z t� sam� rado�ci�. Dlatego i Wilmowscy, i Nowicki wyruszyli do Londynu pe�ni otuchy, w pogod� nym nastroju. W Londynie za to zacz�y si� pi�trzy� powa�ne i drobne trudno�ci, a dal� sza podr� irytuj�co odwleka�. Najpierw pies Dingo, wierny towarzysz �owie� ckich wypraw, musia� zosta� poddany d�u�szemu leczeniu w klinice dla zwie� rz�t. Ropie� na lewej �apie, pami�tka z Brazylii, j�trzy� si� i nie goi�. Wynik� tak�e powa�ny k�opot z jachtem Nowickiego, wypo�yczonym na czas po� bytu w Ameryce Po�udniowej znajomemu Hagenbecka (#18.) i zabranym w rejs po Morzu �r�dziemnym. Okaza�o si� teraz, �e podczas sztormu jacht uleg� uszko� dzeniu, a naprawa b�dzie kosztowna i d�ugotrwa�a. Znajomy Hagenbecka, po� czuwaj�c si� do odpowiedzialno�ci, zaproponowa�, �e go kupi. W tej sytuacji Nowicki propozycj� przyj��. - W�asny jacht tak pasuje do marynarza z warszawskiego Powi�la jak kwia� tek do ko�ucha - rzuci� niefrasobliwie, starannie ukrywaj�c przed przyja� ci�mi �al i rozgoryczenie. Zaraz te� kupi� bilety na rejs do Aleksandrii statkiem pasa�erskim. Na kilka zaledwie dni przed wyp�yni�ciem z londy�skiego portu nieoczeki� wanie nadesz�a depesza z Manaus. Jan Smuga powiadamia� w niej o nowych oko� liczno�ciach, kt�re sk�oni�y go do podr�y do Egiptu i prosi� o pomoc. Pro� ponowa�, �eby Wilmowscy wraz z Nowickim czekali na niego w Kairze, gdzie ju� wynaj�� dla nich wygodne, prywatne mieszkanie. Podczas podr�y statkiem zaintrygowani przyjaciele gubili si� w domys� �ach, co te� mog�o nak�oni� Smug� do nag�ej zmiany plan�w. Nowina wprawi�a jednak Tomka i Nowickiego w doskona�y nastr�j. Teraz, kiedy otrz�sn�li si� ju� ze zm�czenia, obydwu w skryto�ci ducha trapi�a obawa, �e czysto turys� tyczny pobyt w Egipcie oka�e si� za spokojny i monotonny. Perspektywa przy� jazdu Smugi rozwiewa�a oczywi�cie widmo nudy. Znali Jana Smug� tak dobrze, tyle wsp�lnie prze�yli i wci�� si� czego� nowego o nim dowiadywali w ka�dej kolejnej wyprawie. Podczas jednej odkry� li, �e pozna� tajemnic� murzy�skich tam-tam�w w czasach, gdy pomaga� ple� mieniu Wattusi w walce z niemieckimi wojskami kolonialnymi na po�udniowym wybrze�u Jeziora Wiktorii. W innej wysz�y na jaw jego kontakty z wybitnymi podr�nikami-badaczami oraz ryzykowne wyprawy z pandytami (#19.) penetruj�� cymi kraje Azji �rodkowej. W czasie ostatniej przekonali si�, �e jest za� przyja�niony z wodzami niekt�rych india�skich plemion stawiaj�cych op�r bia�ym naje�d�com. Ile jeszcze w kolejach jego losu kry�o si� niespodzia� nek? Czy kt�ra� z nich mo�e wi�za� si� z Egiptem? Nieoczekiwana zmiana plan�w i zapowied�, �e liczy na pomoc przyjaci�, mog�y oznacza� tylko jedno: zanosi�o si� na co� niezwyk�ego. Tylko tego mo� �na by�o by� pewnym. Nie na pr�no przecie� ojciec Tomka, kt�ry najd�u�ej zna� Smug�, mawia�, �e za Smug� jak cie� snuj� si� niezwyk�e wydarzenia. Od przesz�o trzech tygodni odpoczywali i cierpliwie zwiedzali Kair. Kt� rego� ranka nadesz�a wreszcie wiadomo��, �e statek, kt�rym Smuga wyp�yn�� z Anglii lada dzie� zawinie do portu w Aleksandrii. Andrzej Wilmowski wyru� szy� do Aleksandrii, aby przyspieszy� intryguj�ce spotkanie. Troch� znudze� ni ju� Kairem m�odzi Wilmowscy, aby skr�ci� czas oczekiwania, wymy�lili pod jego nieobecno�� nocn� wycieczk� do Gizy "pod opiek�" Nowickiego. Ani si� spodziewali, ilu ten pomys� dostarczy im atrakcji. �wita�o, gdy doro�k� wracali do domu. - "Kto nie widzia� Kairu, niczego nie widzia�" - westchn�a Sally. - Co m�wisz, sikorko? - z roztargnieniem zapyta� Nowicki. - Powtarzam stare arabskie przys�owie - odpowiedzia�a Sally. - Czy wie� cie, �e nazwa "Kair" oznacza "Miasto Zwyci�stwa"? - Skoro tak m�wisz... - zm�czony Tomek nie wykazywa� zbytniego entuzjaz� mu. - Ca�a historia zacz�a si� od... go��bka... - Sally nie poczu�a si� zra� �ona brakiem zainteresowania. - Najpierw jednak by�a tu twierdza zwana Ba� bilonem. - A p�niej rz�dzili Rzymianie - wtr�ci� Tomek. - Tak. Wreszcie przybyli Arabowie. Ich w�dz, Amer Ibn el-As, po zaj�ciu w #640 roku Aleksandrii i �wczesnej stolicy kraju, miasta Memfis, pomaszero� wa� na wsch�d. - Tak i zatrzyma� si� w okolicach dzisiejszego Starego Kairu. - Tam, gdzie Nil rozdziela si� na kilka ramion, tworz�c delt�. Stan�� do� k�adnie w miejscu, gdzie ros�y na wp� zasypane pustynnym piaskiem palmy. - I tu za�o�y� sw�j ob�z? - da� si� wci�gn�� do rozmowy Nowicki. - Owszem. Z okrzykiem "zwyci�stwo", czyli po arabsku El-Kahirach, wzni�s� ozdobiony drogocennymi kamieniami miecz. Jednym ci�ciem miecza naznaczy� lini� na piasku, wydaj�c rozkaz: "Tu stanie m�j namiot". Rankiem okaza�o si�, �e na namiocie uwi�a gniazdo go��bica. Uznano to za dobr� wr�b� i po� stawiono w tym miejscu meczet o nazwie Al-Fostat, czyli Namiot. U st�p �wi�tyni rozros�a si� najstarsza dzielnica Kairu. - A od kiedy miasto nosi dzisiejsz� nazw�? - dr��y� Nowicki. - Od X wieku, gdy w�adz� przej�a dynastia Fatymid�w. Legenda m�wi, �e nad Fostatem ukaza�a si� wtedy �wiec�ca smuga od planety Mars i �e dlatego stolicy nadano nazw� "Miasto Zwyci�stwa". Odkryta doro�ka, zaprz�ona w chudego, ko�cistego konia, wolno jecha�a w s�o�cu poranka przez pas nadbrze�nej zieleni. W�r�d sad�w i palm nad kana� �em bieli�y si� wille. Dalej pojawia�y si� stare obsk�rne domy, a bli�ej rzeki nowocze�niejsze, kilkupi�trowe kamienice. Doro�ka wjecha�a na most ��cz�cy zachodni brzeg Nilu z wysp� Roda. W dole, po m�tnej, mulistej rze� ce, p�yn�y feluki (#20.) i ogromne barki o wysoko zadartych dziobach ob�a� dowane towarami: sianem, durr�, arbuzami, zielonymi melonami, trzcin� cu� krow� b�d� glinianymi garnkami. Z powodu ich wysokich maszt�w, z wielkimi, nabrzmia�ymi od wiatru tr�jk�tnymi �aglami, wszystkie kairskie mosty na Ni� lu mia�y po�rodku jedn� lub wi�cej ruchomych cz�ci. Zaledwie doro�ka wjecha�a na wysp�, powo��cy Arab odwr�ci� si� do pasa�e� r�w i �aman� angielszczyzn�, gard�owym g�osem, zawo�a�: - Wyspa Roda! Tutaj nilometr, niedaleko, na po�udniowym cyplu! Czy chce� cie zobaczy�? - Nie! Jed� dalej i pop�dzaj szkap�, chcemy by� jak najpr�dzej w domu - po angielsku odpar� Nowicki, a zwracaj�c si� do siedz�cych naprzeciwko m�o� dych Wilmowskich, rzek� po polsku: - Nie warto marudzi�, mo�e dzisiaj nade� jdzie wiadomo�� od ojca? Zreszt� s�ysza�em ju� co nieco o egipskich urz�� dzeniach do pomiar�w poziomu wody w rzece. Podobno wzd�u� Nilu rozsiana jest ca�a ich sie�, r�wnie� poza granicami Egiptu. - Nic dziwnego, Nil decyduje przecie� o �yciu lub �mierci Egipcjan - po� wiedzia� Tomek. - Ju� w staro�ytno�ci grecki historyk Herodot pisa�, �e Egipt jest darem Nilu, a jego istnienie zale�y od tej jednej jedynej rzeki. Rzeki bez dop�yw�w, nie zasilanej opadami deszczu i p�yn�cej przez tysi�c pi��set kilometr�w jednej z najstraszliwszych pusty� Ziemi. Gdyby Nil prze� sta� p�yn��, cho�by na kr�tko, Egipt czeka�aby nieuchronna zag�ada. - Czyta�am, i� Egipcjanie od najdawniejszych czas�w ci�gle mierzyli po� ziom wody w Nilu. Na podstawie skrz�tnie zapisywanych wynik�w przewidywali urodzaje i ustalali wysoko�� podatk�w - wtr�ci�a si� Sally. - Zapisy te czyniono nieprzerwanie od sze��set dwudziestego drugiego roku. Nigdzie na �wiecie nie by�o czego� podobnego. Nilometry sytuowano w ka�dej �wi�tyni, we wszystkich miastach i osadach le��cych nad samym brzegiem rzeki. Wyniki przesy�ano do Kairu. - Czy�by nilometr na wyspie Roda by� najstarszy? - zaciekawi� si� Nowic� ki. - Nie, ale zosta� zbudowany w siedemset szesnastym roku i jest pierwszym, jaki powsta� w czasach arabskich - wyja�ni�a Sally. Doro�ka jecha�a tymczasem w�skimi zaniedbanymi uliczkami i wkr�tce dotar� �a do mostu ��cz�cego wysp� Roda ze Starym Kairem po�o�onym na wschodnim brzegu Nilu. Szybko przebyli niezbyt tutaj szerokie rami� rzeki. Dalej d�u� ga ulica Kasr al-Ajni, r�wnoleg�a do wybrze�a, dochodzi�a a� do po�udnio� wo-zachodniej dzielnicy. W mie�cie, jak co dzie�, niemal od �witu panowa� o�ywiony ruch i gwar. W t�umie przechodni�w odzianych w d�ugie, bia�e i pasiaste galabije, turbany i fezy spotyka�o si� ubranych po europejsku m�czyzn, kt�rzy pracowali w urz�dach i przedsi�biorstwach. Nieliczne na ulicach kobiety nosi�y przewa�� nie czarne, d�ugie suknie i os�aniaj�ce twarz szale. Przed sklepami, cz�sto w og�le pozbawionymi frontowych �cian i wystaw, otwartymi wprost na ulic�, kupcy g�o�no zachwalali wystawione na sprzeda� orientalne i zachodnie towa� ry. Niekt�rzy rozk�adali je na chodniku b�d� rozwieszali na �cianach dom�w. Fryzjerzy, krawcy, szewcy i czy�ciciele but�w, w og�le rzemie�lnicy, praco� wali na ulicy, po prostu na chodnikach przed domami. Na przeno�nych straga� nach pi�trzy�y si� owoce cytrusowe i warzywa, opiekano na ro�nach kawa�ki baraniny, sma�ono ryby. W powietrzu unosi� si� zapach oliwy i czosnku. Nie mniejszy rozgardiasz panowa� na jezdni. Ulic� je�dzi� ju� szynowy tramwaj elektryczny, kursuj�cy z placu Tahrir a� do Starego Kairu. Egipcja� nie polubili ten �rodek komunikacji, dogodniejszy od tramwaj�w konnych. To� te� elektryczne pojazdy szynowe obwieszone by�y pasa�erami. Nie zwa�aj�c na niebezpiecze�stwo, ludzie t�oczyli si� na stopniu wzd�u� ca�ego wagonu. Tramwaj musia� jecha� wolno. Cz�sto te� przystawa�, mimo �e motorniczyt na� tarczywym dzwonieniem usi�owa� przegoni� z torowisk zawalidrogi. Obok to� czy�y si� bowiem ci�arowe wozy na dw�ch wysokich ko�ach, ci�gnione przez os�y, konie lub wielb��dy. Wo�nice flegmatycznie pokrzykiwali na nieostro�� nych przechodni�w. Nieraz za powo��cym Arabem siedzia�y jego �ony. W k�� bi�cym si� t�umie pojazd�w i ludzi z cyrkow� zr�czno�ci� lawirowali ch�opcy d�wigaj�cy na g�owach pe�ne �wie�ego pieczywa, du�e, okr�g�e kosze, kt�re brawurowo podtrzymywali jedn� r�k� w ich zdawa�oby si� chwiejnej, a jednak pewnej r�wnowadze. Tu i �wdzie przesuwa�y si� charakterystyczne sylwetki roznosicieli wody z wielkimi dzbanami zako�czonymi czym� na kszta�t zakrzy� wionego lejka. T�oczy�y si� flegmatycznie os�y objuczone koszami pe�nymi jarzyn, worami przenicy, s�omy b�d� ceg�y. Jeszcze inne, pop�dzane przez krzykliwych poganiaczy, s�u�y�y jako wierzchowce m�czyznom w galabijach. Wsz�dzie w�r�d doros�ych pl�ta�y si� psy, koty i dzieci w kusych koszuli� nach. Wszystko to przetacza�o si� ulic� pe�n� gwaru rozm�w, okrzyk�w i wrzask�w. Nocny ch��d ust�powa�, robi�o si� coraz upalniej. Doro�karz, stary Arab, zdj�� abajas (#21.) i zosta� w tradycyjnej galabii. Od pocz�tku nieufnym, �widruj�cym wzrokiem mierzy� ubranych w arabskie stroje Europejczyk�w, kt� rym towarzyszy�a kobieta z ods�oni�t� twarz�. Nie dziwi� si�, bo w swoim doro�karskim �yciu widzia� ju� niejedno, ale jego niech�� do pasa�er�w wzros�a, gdy odrzucili propozycj� zobaczenia nilometru. Spr�bowa� zatem inaczej: - Czy jeste�cie chrze�cijanami? - spyta�. A gdy Nowicki potwierdzi�, zaproponowa�: - Tutaj niedaleko jest domek, gdzie mieszka� Jezus (#22.) z rodzin�. W dzielnicy koptyjskiej... - Innym razem, dobry cz�owieku - zby� go kapitan - teraz chcemy wr�ci� do domu. Arab wzruszy� ramionami i zamrucza� co� pod nosem. Zawiedziony nie na �a� rty pomy�la�, �e to jacy� dziwni cudzoziemcy, skoro udaj� Arab�w, w��cz� si� po nocy i na dodatek spiesz� wcale nie jak tury�ci! Mo�e to oznaka nie� czystego sumienia i mo�e nie zap�ac� za przejazd? Nigdy wprawdzie nie spot� ka�o go co� takiego, ale tego dnia stary Arab by� w wyj�tkowo z�ym humorze. Zaledwie straszne podejrzenie ugruntowa�o si� w jego g�owie, niespodzie� wanie �ci�gn�� lejce chudej szkapy. Nie przygotowanych na to podr�nych wcisn�o w siedzenia, a potem rzuci�o do przodu. Sally, gdyby Tomek nie zdo�a� jej z�apa�, jak nic wyl�dowa�aby pod ko�ami pojazdu. - Do diab�a! - zakl�� po polsku Nowicki. - Co wyrabiasz? Arab zerwa� si� z koz�a i zacz�� co� wykrzykiwa�, �ywo przy tym gestyku� luj�c. W jego be�kotliwej mowie najbardziej znajomo brzmia�o s�owo bak� szysz. - Czego chcesz? Co si� sta�o? - pyta� gor�czkowo Tomek. Wok� doro�ki g�stnia� tymczasem wrzeszcz�cy t�um. Arabowie, Egipcjanie, Turcy wygra�ali pi�ciami i wykrzykiwali coraz g�o�niej. Sally zauwa�y�a, �e niczym refren przewija si� okrzyk Dunszawaj. - Tommy! Tommy! - zawo�a�a do m�a, kt�ry pospiesznie p�aci� staremu. Ten gdy otrzyma� pieni�dze, sam zacz�� uspokaja� wsp�ziomk�w. - Tommy! Powiedz im, �e nie jeste�my Anglikami, tylko Polakami! Tomek zorientowa� si�, o co jej chodzi: - No English! Polak�! Polska! Bolanda! Bolaaanda!!! (#23.) Nie wiadomo, co zrozumia� rozwrzeszczany t�um. W ka�dym razie tak samo niespodziewanie jak powsta�o ca�e zamieszanie, nagle wszystko wr�ci�o do poprzedniego stanu... Nowicki, kt�ry ca�y czas trzyma� r�k� na kolbie rewolweru, teraz wyj�� j� z kieszeni i otar� pot z czo�a. - Wszystko przez tego starego draba - powiedzia� cicho do Tomka. - Trzeba mu przem�wi� do rozs�dku. - Daj spok�j, Tadku! Sami�my sobie winni. Co oni wszyscy mieli sobie po� my�le�, gdy zobaczyli nas przebranych za Arab�w? - Zachowali si� wrogo, bo wzi�li nas za Anglik�w - nerwowo wyja�nia�a Sally. - Wiem st�d, �e wykrzykiwali nazw� miejscowo�ci w delcie Nilu, gdzie pi�� lat temu angielski oficer w czasie polowania postrzeli� egipsk� wie�� niaczk�. Pisano o tym w gazetach, gdy� dosz�o do walki, w kt�rej zosta�o rannych trzech Egipcjan i trzech Anglik�w, jeden z nich p�niej zmar�. Bry� tyjczycy uznali zaj�cie za bunt i aresztowali kilkudziesi�ciu fellach�w (#24.). Czterech z nich powieszono - doko�czy�a ciszej. Po chwili, ju� spo� kojniej, doda�a: - Wydaje si�, �e mimo wrzasku t�um zachowa� porz�dek. Wszystko tak nagle si� zacz�o i sko�czy�o, jakby kto� tym kierowa�. - W�a�nie - potwierdzi� Nowicki - a ju� mia�em wyci�gn�� rewolwer... Zwr��cie te� uwag�, �e nie odwa�yli si� nas zaatakowa�. To by�a jedynie de� monstracja. - St�d wniosek, �e metody Anglik�w okaza�y si�... - Zawodne, Tomku, zawodne - wszed� przyjacielowi w s�owo marynarz. - Wed� �ug mnie wolno�ciowe t�sknoty umacniaj� si� w Egipcie. - Tak, tylko �e jak na jedn� noc to troch� za du�o - skrzywi�a si� Sally. - Pewnie, sikorko! A co za du�o, to nie zdrowo - skwitowa� Nowicki. #18. Karl Hagenbeck (#1844-#1913) - niemiecki treser i tw�rca mena�erii cyrkowych, za�o�yciel przedsi�biorstwa handlu zwierz�tami egzotycznymi. W #1907 r. ufundowa� w Stellingu ko�o Hamburga ogr�d zoologiczny, w kt�rym wprowadzi� nowoczesne metody aklimatyzacji, hodowli i tresury zwierz�t (za� miast klatek np. zastosowa� g��bokie jamy i ogrodzenia). #19. Pandit - cz�owiek uczony; tytu� nadawany hinduskim uczonym. Cz�sto mianem tym okre�lano Hindus�w specjalnie przez Anglik�w wyszkolonych i przygotowanych do prowadzenia penetracyjnych wypraw geograficznych na tere� nie tych kraj�w Azji, do kt�rych cudzoziemcy nie mieli wst�pu. #20. Feluka - niewielki, w�ski i szybki �aglowios�owiec. #21. Abajas - rodzaj m�skiego, ciep�ego, we�nianego p�aszcza bez ko�nie� rza, z szerokimi r�kawami; najcz�ciej g�adki lub w pasy. #22. Jezus czczony jest przez wyznawc�w Mahometa jako jeden z prorok�w. #23. Bolanda (arab.) - Polska. #24. Fellach - egipski ch�op, wie�niak, rolnik. Niezwyk�e spotkania Smuga, mimo p�nego ju� poranka, wbrew swemu zwyczajowi, nie poderwa� si� z koi natychmiast po przebudzeniu. Podj�� si� bowiem nie�atwego zadania, przy kt�rego realizacji potrzebowa� pomocy wypr�bowanych przyjaci�. Zasta� nawia� si� teraz, jak przyjm� wiadomo��, �e przyj�� zlecenie... arystokra� ty, lorda, fanatycznego kolekcjonera wszystkiego co egipskie, kt�ry na do� datek nie zawsze troszczy� si� dostatecznie o legalno�� prowadz�cej do po� siadania tych przedmiot�w drogi. Wp�dzi�o go to zreszt� w ko�cu w k�opoty, a �e interesy wymaga�y jego obecno�ci w Manaus - lord mia� udzia�y w kompa� nii Nixona - przywiod�o go do Smugi. Smuga d�ugo rozwa�a� ofert�. Czy wobec okazanej przeze� wcze�niej rezerwy przyjaciele zrozumiej� jego pobudki? Jak zareaguje Andrzej Wilmowski, kt�ry chcia� w Egipcie wypoczywa� i leczy� si�? To pytanie powraca�o, nurtuj�c niepokojem. Kiedy jednak ujrza� oczyma wyobra�ni kpi�cy wzrok Nowickiego, pa�aj�ce