2107

Szczegóły
Tytuł 2107
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

2107 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 2107 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

2107 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Mark Twain Pami�tniki Adama i Ewy Prze�o�y�a Teresa Truszkowska Wydawnictwo Siedmior�g Wroc�aw 1997 Na ok�adce: FernardLeger,Adam i Ewa, 1935-1939 Tytu� orgina�u: The Diaries of�dajn & Ewa LEKTURA DLA KLASY I SZKӣ Y �REDNIEJ (c) Copyright by Siedmior�g ISBN 83-7162-295-3 Wydawnictwo Siedmior�g ul.�wi�tnicka 7, 52-018 Wroc�aw Wydanie pierwsze w tej edycji Wroc�aw 1997 Druk i oprawa Rzeszowskie Zak�ady Graficzne Rzesz�w, ul. pik. L. Lisa-Kuli 19. Zam. 6197/97 Fragmenty pami�tnika Adama prze�o�one z orygina�u Przypisek. Przed kilku laty prze�o�y�em cz�� tego pami�tnika, a m�j przyjaciel wydrukowa� par� egzemplarzy w nie wyko�czonej formie; nie dotar�y one jednak do og�u publiczno�ci. Od tego czasu odcyfrowa�em wi�cej hieroglif�w Adama i s�dz�, �e obecnie jest on na tyle wa�n� osobisto�ci�, �e s�uszne jest wydanie tego dzie�a. - M.T. Poniedzia�ek To nowe stworzenie o d�ugich w�osach ci�gle staje mi na drodze. Czatuje wci�� w pobli�u i pod��a moimi �ladami. Nie lubi� tego; nie przywyk�em do towarzystwa. Wola�bym, aby przebywa�o w�r�d innych zwierz�t... Chmurno dzisiaj, wiatr wieje ze wschodu, b�dziemy mieli chyba deszcz... M y? Sk�d wzi��em to s�owo? Ju� sobie przypominam. Nowe stworzenie go u�ywa. Wtorek Obserwowa�em wielki wodospad i s�dz�, �e to najwspanialsza rzecz w tej okolicy. Nowe stworzenie nazywa go wodospadem Niagara, nie mam poj�cia dlaczego. M�wi, �e wygl�da jak wodospad Niagara! Nie jest to wystarczaj�cy pow�d, raczej tylko kaprys i g�upota! Sam nie mam okazji, aby czemukolwiek nada� nazw�. Nowe stworzenie wymy�la nazwy dla ka�dej istoty, kt�ra si� pojawia, zanim zdo�am si� sprzeciwi�. I zawsze u�ywa tej samej wym�wki: �e dana rzecz tak w�a�nie wygl�da. We�my na przyk�ad dodo. Utrzymuje, �e skoro kto� na� spojrzy, od razu wie, �e "wygl�da jak dodo". Bez w�tpienia b�dzie musia�o by� tak nazwane. Nu�y mnie zawracanie sobie tym g�owy. Dodo! Nie wygl�da bardziej na dodo ni� ja sam! �roda Wybudowa�em sobie sza�as dla ochrony przed deszczem, lecz nie mog�em cieszy� si� nim w spokoju. Nowe stworzenie ju� tam wtargn�o, a gdy pr�bowa�em je wypchn��, zacz�o wylewa� wod� z otwor�w, kt�rymi patrzy; ociera�o je wierzchem �ap, wydaj�c przy tym takie odg�osy jak niekt�re zwierz�ta, kiedy cierpi�. Chcia�bym, �eby przesta�o tyle m�wi�, bo gada bez przerwy. Brzmi to jak zaczepka lub niesprawiedliwy przytyk w stosunku do tego biednego stworzenia, nie mia�em jednak tego na my�li. Nigdy dot�d nie s�ysza�em ludzkiego g�osu, a wi�c ka�dy nowy i obcy d�wi�k wdzieraj�cy si� tutaj, w uroczyste milczenie tej sennej samotno�ci, razi moje ucho jak fa�szywa nuta. A ten nowy d�wi�k rozlega si� tak blisko mnie, tu� przy mym ramieniu, tu� przy mym uchu, najpierw z jednej, potem z drugiej strony; ja za� przyzwyczai�em si� do odg�os�w dobiegaj�cych z pewnego oddalenia. Pi�tek Wymy�lanie nazw post�puje nadal beztrosko pomimo mych sprzeciw�w. Znalaz�em bardzo stosown� nazw� dla tej okolicy, melodyjn� i �adn�: OGR�D RAJSKI. Prywatnie, lecz nie oficjalnie, w dalszym ci�gu u�ywam tej nazwy. Nowe stworzenie 8 utrzymuje, �e te lasy, ska�y i ca�y krajobraz w niczym nie przypominaj� ogrodu, lecz wygl�daj�jak park, jak nic innego, tylko w�a�nie park. Nie zasi�gaj�c wi�cej mej rady, na nowo nazwa�o ogr�d - PARKIEM NIAGARA. Wydaje mi si� to zbyt samowolne. Pojawi�a si� te� tabliczka: NIE DEPTA� TRAWY Moje �ycie nie jest ju� tak szcz�liwe jak przedtem. Sobota Nowe stworzenie zjada tak du�o owoc�w, �e przypuszczalnie wkr�tce nam ich zabraknie. Zn�w "nam" - to s�owo tego stworzenia, a przyswoi�em je sobie, odk�d tak cz�sto je s�ysz�. Dzi� od rana g�sta mg�a. Nie wychodz� podczas mg�y, natomiast nowe stworzenie spaceruje przy ka�dej pogodzie. Wychodzi do ogrodu, sztywno st�paj�c na ob�oconych nogach. M�wi bez przerwy. A dawniej bywa�o tu tak cicho i przyjemnie. Niedziela Jako� wytrzyma�em, cho� ten dzie� staje si� coraz bardziej m�cz�cy. Zesz�ego roku w listopadzie ustanowiono go dniem odpoczynku. Przedtem mia�em sze�� takich dni w tygodniu. Dzi� rano spotka�em nowe stworzenie, gdy pr�bowa�o str�ci� jab�ko z drzewa zakazanego. Poniedzia�ek Nowe stworzenie twierdzi, �e nazywa si� Ewa. W porz�dku. Nic nie mam przeciw temu. M�wi, �e tak powinienem na nie wo�a�, je�li chc�, aby przysz�o. Powiedzia�em, �e to zbyteczne. U�ycie tego wyra�enia podnios�o w jej oczach moje znaczenie: istotnie, to mocne i celne s�owo, kt�rego mo�na u�ywa�. Utrzymuje, �e nie jest "Ono", lecz "Ona". Jest to ma�o prawdopodobne, lecz wszystko mi jedno; nic mnie nie obchodzi, kim jest, byle tylko sobie posz�a i przesta�a tyle m�wi�. Wtorek Za�mieci�a ca�� okolic� wstr�tnymi nazwami i dra�ni�cymi napisami: DO WIRU WODNEGO DO KOZIEJ WYSPY DO JASKINI WIATR�W Utrzymuje, �e park sta�by si� przytulnym letniskiem, gdyby panowa� taki zwyczaj. Letnisko to jeden z jej wymys��w - po prostu s�owo bez �adnego znaczenia. Co oznacza "letnisko"? Ale ona ma tak� mani� wyja�niania wszystkiego, �e lepiej jej nie pyta�. Pi�tek Zacz�a b�aga� mnie, bym nie przep�ywa� tego wodospadu. C� to jej szkodzi? Dziwi� si�, dlaczego przejmuje j� to dreszczem grozy. Zawsze to robi�em - zawsze lubi�em zanurza� si� w wodzie, odczuwaj�c przy tym podniecenie i ch��d. S�dz�, �e wodospad po to w�a�nie istnieje, skoro nie ma z niego innego po�ytku, a przecie� musia� by� na co� stworzony. Jej za� wydaje si�, �e wo- 10 dospad stworzono dla jego malowniczo�ci -jak nosoro�ca lub mastodonta. Nie podoba�o jej si�, gdy przep�yn��em wodospad w beczce. By�a r�wnie� niezadowolona, gdy p�ywa�em w balii. Przep�yn��em Wir Wodny i Katarakty w ubraniu z listka figowego, kt�re ca�kiem si� zniszczy�o. St�d nudne utyskiwania nad moj� ekstrawagancj�. Czuj� si� tu za bardzo skr�powany. Potrzebuj� odmiany krajobrazu. Sobota W ubieg�y wtorek w nocy uciek�em i w�drowa�em przez dwa dni. Zbudowa�em sobie nowy sza�as w miejscu odosobnionym i w miar� mo�no�ci zatar�em za sob� �lady, lecz ona wytropi�a mnie przy pomocy oswojonego zwierz�cia, kt�re nazywa wilkiem; zbli�y�a si�, wydaj�c �a�osne odg�osy i lej�c wod� z miejsc, kt�rymi patrzy. Musia�em z ni� wr�ci�, lecz mam zamiar zaraz odej��, gdy tylko nadarzy si� okazja. Ona zajmuje si� r�nymi g�upstwami; mi�dzy innymi pr�buje zbada�, dlaczego zwierz�ta zwane lwami i tygrysami �ywi� si� traw� i kwiatami, chocia� jej zdaniem rodzaj ich uz�bienia wskazuje na to, �e powinny po�era� si� nawzajem. G�upstwo, bo gdyby tak mia�o by�, to pozabija�yby si�, a to sprowadzi�oby, o ile dobrze rozumiem, tak zwan� "�mier�", kt�ra, jak mi m�wiono, nie wtargn�a jeszcze do Parku. Z pewnych wzgl�d�w szkoda, �e tak si� nie sta�o. Niedziela Jako� wytrzyma�em. 11 Poniedzia�ek Zrozumia�em chyba, po co istnieje tydzie�: aby by� czas na odpoczynek po trudach niedzieli. To dobry pomys�... Ona zn�w si� wspina�a na to drzewo. Przep�oszy�em j� stamt�d. Powiedzia�a, �e nikt nie patrzy�. Uwa�a, �e to wystarczaj�co usprawiedliwia wszelkie ryzyko. U�y�em takiego wyra�enia. S�owo "usprawiedliwia" wzbudzi�o jej podziw - a tak�e zazdro��. S�dz�, �e to trafne s�owo. Czwartek Oznajmi�a mi, �e powsta�a z �ebra wyj�tego z mego boku. Jest to chyba ma�o prawdopodobne, gdy� nie brakuje mi ani jednego �ebra. Bardzo martwi si� o s�pa i przypuszcza, �e trawa mu nie s�u�y. Obawia si�, �e nie b�dzie mog�a go d�u�ej hodowa�, i s�dzi, i� powinien �ywi� si� padlin�. S�p musi sobie radzi� z tym, co dostaje. Nie mo�emy zmieni� ca�ego �wiata dla wygody s�pa. Sobota Wczoraj wpad�a do jeziora, gdy jak zwykle przegl�da�a si� w jego tafli. Omal si� nie udusi�a i powiedzia�a, �e by�o to bardzo nieprzyjemne. Dlatego �al jej si� zrobi�o stworze� �yj�cych w jeziorze, kt�re nazywa rybami, gdy� w dalszym ci�gu nadaje nazwy zwierz�tom, cho� tego nie potrzebuj� i nie zbli�aj� si�, gdy na nie wo�a. Ale poniewa� jest t�pa, wi�c nie ma to dla niej wi�kszego znaczenia; zesz�ej nocy wydoby�a mn�stwo ryb z wody i po�o�y�a mi na pos�anie, bym je ogrza�. Obserwowa�em je przez ca�y dzie� 12 i nie zauwa�y�em, aby by�y szcz�liwsze ni� poprzednio, chyba tylko spokojniejsze. Gdy zapadnie noc, wyrzuc� je z domu. Nie b�d� ju� spa� razem z nimi. Zauwa�y�em, �e s� wilgotne i zimne, i bardzo nieprzyjemnie jest tak le�e� po�r�d nich nago. Niedziela Jako� wytrzyma�em. Wtorek Ostatnio zaj�a si� w�em. Inne zwierz�ta s� zadowolone, gdy� dot�d na nich przeprowadza�a swe do�wiadczenia i zak��ca�a im spok�j. Ja jestem r�wnie� zadowolony, gdy� w�� m�wi i dzi�ki temu mam chwil� wytchnienia. Pi�tek Oznajmi�a mi, �e w�� radzi jej, aby spr�bowa�a owocu z tego drzewa, gdy� w�wczas posi�dzie ogromn�, wyj�tkow� i wspania�� wiedz�. Powiedzia�em jej, �e to poci�gnie za sob� r�wnie� przeciwny skutek - sprowadzi �mier� na ziemi�. Pope�ni�em b��d - lepiej by�o zachowa� t� uwag� dla siebie; podsun�o jej to my�l, �e mog�aby ocali� chorego s�pa, a osowia�ym lwom i tygrysom dostarczy� �wie�ego mi�sa. Radzi�em jej trzyma� si� z dala od tego drzewa. Odpowiedzia�a, �e wcale nie ma tego zamiaru. Obawiam si�, �e b�d� k�opoty. Chcia�bym odej��. 13 �roda Mia�em urozmaicone prze�ycia. Uciek�em tej samej nocy i jecha�em konno przez ca�� noc tak szybko, jak tylko mog�em; mia�em nadziej�, �e wydob�d� si� z Parku i ukryj� w jakiej� innej okolicy, zanim zaczn� si� k�opoty, lecz nie uda�o mi si�. Mniej wi�cej na godzin� przed wschodem s�o�ca, gdy przeje�d�a�em przez kwietn� r�wnin�, na kt�rej pas�o si�, spa�o albo igra�o tysi�ce zwierz�t, zerwa� si� nagle - niczym huragan - przera�aj�cy zgie�k, i w jednej chwili r�wnin� ogarn�� szalony tumult, ka�de zwierz� zaatakowa�o swego s�siada. Domy�li�em si�, co to znaczy - Ewa zjad�a owoc i �mier� zst�pi�a na �wiat... Tygrysy po�ar�y mego konia, ignoruj�c zupe�nie m�j zakaz - i zjad�yby nawet mnie samego, gdybym w por� nie uciek� ile si� w nogach... Znalaz�em pewne miejsce poza Parkiem, gdzie przez par� dni czu�em si� bezpiecznie, lecz ona mnie odnalaz�a. Odnalaz�a mnie i nazwa�a to miejsce Tonawanda - t�umacz�c mi, �e wygl�da jak Tonawanda. Tak naprawd� to wcale nie zmartwi�em si�, gdy przysz�a, poniewa� tutaj znajduj� si� tylko n�dzne resztki, a ona przynios�a troch� tamtych jab�ek. Musia�em je zje��, gdy� by�em bardzo g�odny. Post�pi�em wbrew swoim zasadom, lecz uwa�am, �e zasady nie maj� istotnego znaczenia, je�eli jest si� g�odnym. Przysz�a os�oni�ta ga��mi i p�kami listowia, a gdy spyta�em j�, co oznacza to bezsensowne przebranie, dr��c i rumieni�c si� zerwa�a je i rzuci�a na ziemi�. Nigdy dot�d nie widzia�em, aby kto� tak dr�a� i rumieni� si�, wi�c wyda�o mi si� to niestosowne i g�upie. Powiedzia�a, �e wkr�tce sam to zrozumiem. Mia�a racj�. Cho� by�em bardzo g�odny, od�o�y�em na p� zjedzone jab�ko - chyba najlepsze, jakie kiedykolwiek widzia�em o tak p�nej porze roku - i okry�em si� odrzuconymi przez ni� ga��mi; po czym przem�wi�em do niej z pewn� surowo�ci�, domagaj�c si�, by posz�a i przynios�a wi�cej ga��zi, i nie robi�a z siebie widowiska. Gdy to uczyni�a, przyczo�gali�my si� na miejsce, gdzie odby�a si� walka zwierz�t, zebrali�my ich sk�ry, a ja poprosi�em Ew�, aby uszy�a par� ubra� stosownych do publicznych wyst�pie�. S� niewygodne, to prawda, ale za to szykowne, a to najwa�niejsze, je�li chodzi o stroje... Dochodz� do wniosku, �e ona jest ca�kiem dobr� towarzyszk�. Zdaj� sobie spraw�, �e bez niej czu�bym si� samotny i przygn�biony zw�aszcza teraz, gdy straci�em swoj� posiad�o��. Jeszcze jedno: powiedzia�a, �e zgodnie z rozkazem b�dziemy odt�d zarabia� na �ycie. Ona zajmie si� prac�, a ja b�d� nadzorowa�. Po dziesi�ciu dniach Ewa oskar�a mnie o spowodowanie naszego nieszcz�cia! Twierdzi z ca�� szczero�ci� i zgodnie z prawd�, i� W�� zapewnia� j�, �e zakazanym owocem s� nie jab�ka, lecz kasztany. Powiedzia�em, �e w takim razie jestem niewinny, gdy� nie jad�em kasztan�w. Odrzek�a na to: W�� wyja�ni� jej, �e "kasztan" jest s�owem przeno�nym, oznaczaj�cym zwietrza�y i nieaktualny dowcip. S�ysz�c to zblad�em, gdy� nieraz wymy�la�em kawa�y, aby jako� wype�ni� sobie czas i niekt�re dowcipy mog�y by� zwietrza�e, cho� gdy je wymy�la�em, by�em g��boko przekonany, �e s�nowo�ci�. Spyta�a mnie, czy nie wymy�li�em jakiego� kawa�u w momencie katastrofy. Musia�em przyzna�, �e tak istotnie by�o - chocia� nie wypowiedzia�em go na g�os. To by�o tak: pomy�la�em o wodospadzie i rzek�em do siebie: - Jak cudownie pa- 15 trze� na t� mas� wody spadaj�c� w d�. - I wtedy zabawna my�l przebieg�a mi przez g�ow� jak b�yskawica; pozwoli�em jej ulecie�, m�wi�c: - Jeszcze cudowniej by�oby zobaczy�, jak woda spada w g�r�- i omal nie p�k�em ze �miechu, a wtem nagle ca�a przyroda zerwa�a si� z p�t w tumulcie walki i �mierci, a ja musia�em ucieka�, by ratowa� �ycie. - No w�a�nie - rzek�a z triumfem - to jest ten �art, o kt�rym wspomnia� W��, nazywaj�c go Pierwszym Kasztanem. Powsta� on, jego zdaniem, r�wnocze�nie z aktem stworzenia. - Niestety, to moja wina. Obym nie by� tak dowcipny; och, obym nigdy nie wpad� na t� b�yskotliw� my�l! Nast�pnego roku Nazwali�my je Kainem. Z�owi�a je, gdy zak�ada�em sid�a na p�nocnym brzegu jeziora Erie; z�apa�a je w lesie, w odleg�o�ci paru mil od naszego sza�asu. Nie pami�ta dok�adnie, gdzie. Ewa s�dzi, �e pod pewnymi wzgl�dami to stworzenie przypomina nas i by� mo�e jest naszym krewnym. Ale wed�ug mnie nie ma racji. R�nica wielko�ci nasuwa przypuszczenie, �e jest to odmienny, nowy rodzaj zwierz�cia - by� mo�e ryba, cho� gdy w�o�y�em je do wody, by si� o tym przekona�, posz�o na dno. Ewa zanurzy�a si� i wy�owi�a je, nim do�wiadczenie zdo�a�o rozstrzygn�� to pytanie. Nadal s�dz�, �e to ryba, lecz Ewa nie dba o to, czym ono jest, i nie pozwala mi wi�cej przeprowadza� tego rodzaju pr�b. Nic nie rozumiem. Wydaje mi si�, �e pojawienie si� tego stworzenia odmieni�o jej usposobienie i pozbawi�o rozs�dnego podej�cia do do�wiadcze�. Wi�cej my�li o tym stworzeniu ni� o innych zwierz�tach, cho� nie potrafi wyt�u- 16 maczy�, dlaczego. Wszystko wskazuje na to, �e zupe�nie straci�a dla niego g�ow�. Czasem ryba skar�y si�, bo chcia�aby by� w wodzie, a wtedy Ewa nosi j� przez p� nocy na r�ku, i woda wyp�ywa z miejsc na jej twarzy, kt�rymi patrzy; g�aszcze ryb� po grzbiecie, a wargi jej wydaj�pieszczotliwe, uspokajaj�ce d�wi�ki. Na sto r�nych sposob�w daje dowody swego zaniepokojenia i troski. Nigdy dot�d nie widzia�em, by si� tak zachowywa�a w stosunku do jakiejkolwiek ryby, i bardzo mnie to niepokoi. Zanim stracili�my nasz� posiad�o��, nosi�a czasem w ten spos�b m�ode tygrysi�tka bawi�c si� z nimi, lecz by�a to tylko zabawa i nigdy tak si� nimi nie przejmowa�a, je�li nie s�u�y�o im jedzenie. Niedziela Ewa nigdy nie pracuje w niedziel�, lecz zm�czona odpoczywa i lubi, jak ta ryba po niej hasa. Wydaje wtedy �mieszne odg�osy by j� zabawi�, i udaje, �e gryzie jej �apy, co pobudza to stworzenie do �miechu. Nigdy dot�d nie widzia�em �miej�cej si� ryby, dlatego budzi to moje w�tpliwo�ci... Polubi�em niedziel�. Nadzorowanie przez ca�y tydzie� wyczerpuje cia�o. Powinno by� wi�cej niedziel. Dawniej trudno by�o je znie��, lecz teraz s� potrzebne. �roda To nie ryba. Nie mog� jednak doj�� do tego, co to jest. Gdy jest niezadowolone, wydaje dziwne diabelskie d�wi�ki, a gdy jest w dobrym humorze, m�wi "gu-gu". Nie jest jednym z nas, gdy� nie chodzi; nie jest te� ptakiem, bo nie lata, nie jest �ab�, bo nie 17 skacze, ani w�em, gdy� nie pe�za; jestem r�wnie� pewien, �e nie jest ryb�, cho� nie mam okazji, by stwierdzi�, czy umie p�ywa�. Przewa�nie le�y na grzbiecie z podniesionymi nogami. Nie widzia�em, by tak si� zachowywa�o jakiekolwiek inne zwierz�. Nazwa�em je zagadkow� istot�, a ona okaza�a podziw dla tych s��w, nie rozumiej�c ich jednak. Moim zdaniem, jest to albo co� niezwykle tajemniczego, albo jaki� gatunek owada. Je�li umrze, rozbior� je na kawa�ki, �eby zobaczy�, jak jest zbudowane. �adna rzecz do tej pory nie zadziwi�a mnie do tego stopnia. Po trzech miesi�cach M�j niepok�j zamiast si� zmniejsza�, wzrasta. Ma�o �pi�. To stworzenie przesta�o le�e� i obecnie raczkuje. Tym si� jednak r�ni od innych czworonog�w, �e jego przednie ko�czyny s� niezwykle kr�tkie, na skutek czego ca�e jego cia�o dziwnie sterczy ku g�rze, co wygl�da niezbyt �adnie. Zbudowane jest podobnie jak my, lecz jego spos�b poruszania si� wskazuje, �e nie nale�y do naszego gatunku. Kr�tkie przednie ko�czyny i drugie tylne nasuwaj� przypuszczenie, �e cho� jest z rodziny kangur�w, stanowi ich szczeg�ln� odmian�, poniewa� prawdziwy kangur skacze, a to stworzenie nigdy tego nie robi. Jest to jednak ciekawy, interesuj�cy, dotychczas jeszcze nie skatalogowany okaz. Skoro go odkry�em, uwa�am si� za upowa�nionego do przypisania sobie zas�ugi tego odkrycia, wi���c go ze swym imieniem, st�d nazwa�em go Kangaroorum Adamiensis... Gdy przyby� do nas, musia� by� bardzo m�ody, poniewa� od tego czasu znacznie podr�s�. Teraz jest pi�ciokrotnie wi�kszy ni� wtedy, a gdy wpadnie w z�o��, potrafi podnie�� wrzask dwadzie�cia dwa, a mo�e nawet trzydzie�ci osiem 18 razy g�o�niejszy ni� na pocz�tku. Surowe traktowanie nie ucisza tego ha�asu, przeciwnie, jeszcze go pot�guje. Z tego powodu nie stosuj� ju� tej metody. Ewa uspokaja go perswazj� i daj�c mu przedmioty, kt�rych przedtem odmawia�a. Jak wspomnia�em poprzednio, nie by�o mnie w domu, gdy to stworzenie pojawi�o si�, Ewa za� oznajmi�a mi, �e znalaz�a je w lesie. To dziwne, �e jest jedynym okazem, jednak tak musi by�, skoro ca�ymi tygodniami bezskutecznie, a� do kompletnej utraty si�, szuka�em nast�pnego okazu, aby doda� go do mojej kolekcji i �eby ten pierwszy mia� si� z kim bawi�; z pewno�ci� by�by wtedy spokojniejszy i �atwiej da�by si� nam oswoi�. Lecz nie znalaz�em �adnego, cho�by najmniejszego �ladu podobnego stworzenia, i co dziwniejsze, nie wpad�em na jego trop. To stworzenie musi chodzi� po ziemi, samo nie mo�e sobie da� rady, jak zatem w�druje, nie zostawiaj�c �lad�w? Za�o�y�em sporo side�, lecz na pr�no. Z�apa�em r�ne okazy drobnej zwierzyny pr�cz niego jednego. S� to zwierz�ta, kt�re, jak przypuszczam, wchodz� do pu�apki z czystej ciekawo�ci, by przekona� si�, po co umieszczono tam mleko. Nie pij � go jednak nigdy. Kangur wci�� ro�nie; to bardzo dziwne i zastanawiaj�ce. Nigdy nie zna�em niczego tak wolno rosn�cego. Na g�owie ma teraz ow�osienie, kt�re bardziej przypomina nasze w�osy ni� sier�� kangura, z tym tylko zastrze�eniem, �e jest delikatniejsze, mi�ksze i zamiast czarnego - rude. Bliski jestem szale�stwa z powodu kapry�nego i niepokoj�cego rozwoju tego nie sklasyfikowanego wybryku natury. Gdybym cho� m�g� schwyta� inny okaz - lecz nie ma nadziei, gdy� z pewno�ci� jest to nowa odmiana i jedyny okaz. Schwyta�em jednak prawdziwego kangura i przynios�em do domu s�dz�c, �e skoro nasz jest tak samotny, to zadowoli si� ja- 19 kimkolwiek towarzystwem, gdy� nie ma obok siebie �adnej bratniej duszy, �adnego zwierz�cia, kt�re by�oby mu bliskie lub mog�o okaza� sympati�, gdy jest tak opuszczone w�r�d obcych, kt�rzy nie znaj�jego trybu �ycia i nawyk�w ani nie wiedz�, co mo�na by zrobi�, aby poczu�o, �e jest w�r�d przyjaci�? To by� jednak b��d - nasze stworzenie wpad�o w furi� na widok kangura; przekona�em si� wtedy, i� widzi go po raz pierwszy. Wsp�czuj� biednemu wrzaskliwemu stworzonku, lecz nic nie mog� zrobi�, by je uszcz�liwi�. Gdybym chocia� m�g� je oswoi� - to jednak nie wchodzi w rachub�, gdy� im wi�cej si� staram, tym bardziej pogarszam jego po�o�enie. Do g��bi serca zasmucaj � mnie jego ma�e wybuchy �alu i gniewu. Chcia�em to stworzenie wypu�ci� na wolno��, lecz Ewa nie chce nawet o tym s�ysze�. Wydaje si� to okrutne i ca�kiem do niej niepodobne, lecz chyba ma racj�. Ono by�oby wtedy jeszcze bardziej samotne ni� dot�d, gdy� je�li ja nie mog� znale�� dla niego towarzysza, to czy� ono samo potrafi? Po pi�ciu miesi�cach To nie kangur. Na pewno nie, gdy� utrzymuje si� na nogach chwytaj�c Ew� za palec i w ten spos�b posuwa si� par� krok�w na tylnych nogach, a potem upada. By� mo�e jest to pewien gatunek nied�wiedzia, na razie jednak bez ogona i nie pokryty sier�ci� z wyj�tkiem g�owy. Wci�� ro�nie - co stanowi ciekawostk�, gdy� nied�wiedzie zwykle znacznie wcze�niej wyrastaj � na du�e zwierz�ta. Nied�wiedzie - od czasu naszej katastrofy - sta�y si� niebezpieczne, wobec tego nie uspokoj� si�, dop�ki on b�dzie grasowa� w pobli�u nas bez kaga�ca. Zaproponowa�em, �e przynios� jej kangura, je�li pu�ci wolno to stworzenie - lecz na nic - 20 s�dz�, �e jest gotowa narazi� nas na ka�de ryzyko. Nie by�a taka, p�ki nie straci�a rozumu. Po dw�ch tygodniach Obejrza�em jego jam� ustn�. Na razie nie ma niebezpiecze�stwa, gdy� posiada tylko jeden z�b. Nie ma te� jeszcze ogona. Jest bardziej wrzaskliwy ni� dotychczas - i to przewa�nie w nocy. Wyprowadzi�em si�. Wpadam jednak na �niadanie, by zobaczy�, czy nie wyros�o mu wi�cej z�b�w. Gdy b�dzie mia�o pe�ne uz�bienie, to b�dzie musia�o odej��, niezale�nie od tego, czy posiada ogon, czy te� nie. Nied�wied� nie potrzebuje ogona, aby sta� si� niebezpieczny. Po czterech miesi�cach Przez miesi�c polowa�em i �owi�em ryby w okolicy, kt�r� nie wiadomo dlaczego ona nazywa Bawo�em, bowiem nie ma tam ju� bawo��w. Tymczasem nied�wied� nauczy� si� drepta� samodzielnie na tylnych ko�czynach i m�wi� "tata" i "mama". Z pewno�ci� jest to nowy gatunek. Podobie�stwo do s��w mo�e by� czystym przypadkiem, oczywi�cie niezamierzonym, lecz nawet wtedy jest czym� zdumiewaj�cym, gdy� �aden nied�wied� nie jest do tego zdolny. To na�ladownictwo mowy wraz z og�lnym brakiem sier�ci i kompletnym zanikiem ogona dowodzi, �e jest to nowy gatunek nied�wiedzia. Dalsza obserwacja b�dzie nadzwyczaj interesuj�ca. Tymczasem wyrusz� na dalek� wypraw� do las�w na P�nocy, by przeprowadzi� dok�adne poszukiwania. Z pewno�ci� musi istnie� jaki� drugi okaz, a w�wczas ten pierwszy stanie si� mniej niebez- 21 pieczny, je�li b�dzie mie� towarzystwo osobnika tego samego gatunku. Wyrusz� natychmiast, gdy tylko na�o�� kaganiec naszemu stworzeniu. Po trzech miesi�cach Polowanie by�o m�cz�ce, bardzo m�cz�ce, nie przynios�o jednak spodziewanego rezultatu. W tym samym czasie Ewa, nie ruszaj�c si� z domu, schwyta�a drugie stworzenie. Nigdy nie widzia�em, �eby kto� mia� takie szcz�cie! Cho�bym sto lat polowa� w tych lasach, nigdy nie napotka�bym takiego stworzenia. Nast�pnego dnia Por�wnywa�em nowe stworzenie z jego poprzednikiem; nie ulega w�tpliwo�ci, �e obaj nale�� do tego samego gatunku. Mia�em zamiar wypcha� jedno z nich dla mojej kolekcji, lecz Ewa z jakich� powod�w jest nieprzychylnie nastawiona do tego projektu. Porzuci�em wi�c t� my�l, cho� uwa�am, �e to b��d. Nauka ponios�aby niepowetowan� strat�, gdyby te stworzenia wygin�y. Starsze stworzenie jest teraz bardziej oswojone i umie �mia� si� i papla� jak papuga, czego bez w�tpienia nauczy�o si�, przebywaj�c tak cz�sto z papug� i posiadaj�c dobrze rozwini�ty dar na�ladowczy. Zdziwi�bym si�, gdyby okaza�o si�, �e jest to nowy rodzaj papugi, a jednak nie powinienem si� dziwi�, gdy� stworzenie to by�o ju� wszystkim, co tylko przysz�o mi na my�l od czasu tych pierwszych dni, gdy by�o ryb�. Nowe stworzenie jest tak samo brzydkie, jak z pocz�tku by� jego poprzednik, ma tak� sam� sk�r� barwy siarki i surowego mi�sa i dziwn�, pozbawion� ow�osienia g�ow�. Ewa nazywa go Ablem. 22 Po dziesi�ciu latach S� ch�opcami. Ju� dawno doszli�my do tego. Zmyli�o nas to, �e pojawili si� w tak drobnej i niedojrza�ej postaci, do kt�rej nie byli�my przyzwyczajeni. Teraz pojawi�y si� te� dziewcz�ta. Abel jest dobrym ch�opcem, lecz dla Kaina by�oby znacznie lepiej, gdyby pozosta� nied�wiedziem. Po tylu latach dochodz� do wniosku, �e pomyli�em si� co do Ewy; lepiej jest �y� poza Ogrodem z ni� ni� w Ogrodzie bez niej. Z pocz�tku s�dzi�em, �e za du�o m�wi, lecz teraz zmartwi�bym si�, gdyby ten drogi g�os umilk� i znikn�� z mego �ycia. B�ogos�awiony niech b�dzie kasztan, kt�ry nas zbli�y� i odkry� dobro� jej serca i s�odycz jej charakteru. Koniec Pami�tnik Ewy prze�o�ony z orygina�u Sobota i �yj�ju� prawie jeden dzie�. Zjawi�am si� wczoraj. W ka�dym razie tak mi si� wydaj e i chyba tak jest, gdy� zapami�ta�abym przedwczorajszy dzie�, gdyby si� w nim co� zdarzy�o. Oczywi�cie co� mog�o si� wydarzy� i uj�� mojej uwagi. Tym lepiej, b�d� teraz bardzo czujna i je�li nast�pi� przedwczorajsze dnie, nie omieszkam tego zapisa�. Najlepiej zacz�� od razu, aby nie dopu�ci� do ba�aganu w notatkach; czuj� instynktownie, �e pewnego dnia szczeg�y nabior� znaczenia dla historyka. Poniewa� czuj� si� w�a�nie jak eksperyment i ma�o prawdopodobne, aby jeszcze kto� pr�cz mnie tak to odczuwa�, dochodz� do przekonania, �e jestem tylko eksperymentem i niczym wi�cej. A je�li jestem eksperymentem, to czy jedynym? Nie, s�dz�, �e nie, gdy� ca�a reszta �wiata jest jego cz�ci�. Jestem najwa�niejszym elementem eksperymentu, s�dz� jednak, �e ca�a reszta te� bierze w tym udzia�. Czy mam zapewnion� pozycj�, czy te� musz� czuwa� i troszczy� si� o ni�? Raczej to drugie. Czuj� in- 27 stynktownie, �e wy�szo�� mo�na osi�gn�� tylko za cen� wiecznej czujno�ci. (Uwa�am, �e to trafna uwaga, jak na kogo� tak m�odego jak ja.) Dzisiaj wszystko wygl�da o wiele lepiej ni� wczoraj. W po�piechu, aby zako�czy� wczorajszy dzie�, g�ry pozostawiono nie wyko�czone, a niekt�re r�wniny tak za�miecone odpadkami, i� sprawia�y przygn�biaj�ce wra�enie. Wspania�e i pi�kne dzie�a sztuki nie powinny by� tworzone w po�piechu, a ten majestatyczny nowy �wiat jest naprawd� najbardziej podnios�ym, pi�knym i bliskim doskona�o�ci dzie�em, chocia� tak kr�tko istnieje. W niekt�rych miejscach jest za du�o gwiazd, a w innych za ma�o, lecz jest na to rada. Ostatniej nocy ksi�yc zerwa� si� z uwi�zi, ze�lizn�� i wypad� z ca�ego uk�adu - to wielka strata; serce mi p�ka na my�l o tym. �adna inna ozdoba ani dekoracja nie mog� r�wna� si� z nim pod wzgl�dem pi�kna i wyko�czenia. Powinien by� lepiej przymocowany. �eby�my tylko zdo�ali go odzyska�... Nie mo�na oczywi�cie odgadn��, dok�d odszed�. A ka�dy, kto go schwyta, dobrze ukryje; wiem, bo zrobi�abym tak samo. S�dz�, �e we wszystkich innych sprawach jestem uczciwa, lecz zaczynam sobie u�wiadamia�, �e istot� i rdzeniem mej natury jest umi�owanie pi�kna, nami�tne przywi�zanie do niego, i �e by�oby niebezpiecznie powierzy� mi ksi�yc nale��cy do innej osoby, kt�ra nie wiedzia�aby, �e go mam. Odda�abym ksi�yc znaleziony w dzie� z obawy, �e kto� mnie widzia�; je�libym jednak znalaz�a go w ciemno�ciach, wymy�li�abym jakie� usprawiedliwienie, aby si� do tego nie przyznawa�. Kocham bowiem ksi�yce, s� tak �adne i romantyczne! Pragn�abym, aby�my ich mieli pi�� albo sze�� - nie k�ad�abym si� wcale spa� i le��c na omsza�ych brzegach w�d i patrz�c na nie, nie czu�abym nigdy zm�czenia. 28 Gwiazdy te� s� �adne. Chcia�abym schwyta� niekt�re z nich i wple�� sobie we w�osy. Nie mog�jednak tego zrobi�. Dziwne to, ale s�bardzo daleko - wcale tak si� nie wydaje. Zesz�ej nocy, gdy po raz pierwszy zjawi�y si� na niebie, usi�owa�am str�ci� niekt�re z nich dr�giem, lecz nie mog�am dosi�gn��; bardzo mnie to zdziwi�o, potem spr�bowa�am rzuca� do nich grudkami ziemi, a� si� zm�czy�am, nie mog�am jednak trafi� �adnej z nich. To dlatego, �e jestem niezr�czna i nie umiem trafi� do celu. Cho� celowa�am obok tej z g�ry upatrzonej, nie mog�am trafi� w �adn� z nich; widzia�am, jak ciemna grudka pomyka w sam �rodek z�otych p�k�w, ze czterdzie�ci lub pi��dziesi�t razy, niemal o w�os przelatuj�c obok, i je�libym wytrzyma�a jeszcze przez chwil�, mo�e uda�oby mi si� trafi� w jedn�z nich. Wtedy rozp�aka�am si�, by�o to zupe�nie normalne u kogo� w moim wieku, a gdy wypocz�am, wzi�am koszyk i posz�am w kierunku miejsca najdalej po�o�onego na obwodzie ko�a, gdzie gwiazdy s� najbli�ej ziemi i mo�na je dosi�gn�� r�k�; tak by�oby najlepiej, gdy� mog�abym wtedy zebra� je delikatnie r�k�, nie naruszaj�c ich. Gwiazdy jednak znaj duj � si� dalej, ni� s�dzi�am, musia�am wi�c w ko�cu porzuci� ten zamiar. By�am tak zm�czona, �e nie mog�am zrobi� ani jednego kroku, bo zranione nogi bardzo mnie bola�y. Nie mog�am wr�ci� do domu, by� za daleko, a poza tym zrobi�o si� zimno. Napotka�am jednak kilka tygrys�w i przytuli�am si� do nich, by�o mi przy nich bardzo przyjemnie, oddech ich jest pachn�cy, gdy� od�ywiaj� si� truskawkami. Cho� nigdy dot�d nie widzia�am tygrys�w, od razu rozpozna�am je po pr�gach. Gdybym zdoby�a jedn�z takich sk�r, mia�abym pi�kny str�j. Dzisiaj nabra�am lepszego rozeznania w odleg�o�ciach. Przed- 29 tem mia�am tak wielk� ochot� schwyta� ka�d� pi�kn� rzecz, �e lekkomy�lnie wyci�ga�am po ni� r�k�, cho� czasem znajdowa�a si� daleko ode mnie, a czasem zn�w by�a w odleg�o�ci zaledwie sze�ciu cali - mimo i� wydawa�a si� oddalona o stop� - do tego jeszcze oddzielona cierniami! Mia�am nauczk�, utworzy�am r�wnie� samodzielnie pierwsz� maksym�: "Skaleczony Eksperyment unika ciernia!" My�l�, �e to zupe�nie dobra maksyma jak na kogo� tak m�odego jak ja. Wczoraj po po�udniu posz�am �ladami drugiego Eksperymentu, aby przekona� si�, je�li zdo�am, czego on szuka. Nie uda�o mi si� jednak tego wy�ledzi�. Przypuszczam, �e jest m�czyzn�. Nigdy dotychczas nie widzia�am m�czyzny, lecz to stworzenie w�a�nie tak wygl�da, i jestem pewna, �e nim jest. Czuj�, �e budzi we mnie wi�ksze zaciekawienie ni� inne gady. Chyba jest gadem, a s�dz�, �e nim jest, bo ma niechlujne w�osy i b��kitne oczy. To stworzenie pozbawione jest bioder, a jego cia�o zw�a si� ku do�owi jak marchewka, gdy za� staje, rozpo�ciera ramiona jak d�wig; s�dz� wi�c, �e jest gadem, cho� r�wnie dobrze m�g�by by� jak�� budowl�. Z pocz�tku ba�am si� go i zrywa�am si� do ucieczki, gdy tylko ogl�da� si�, my�la�am bowiem, �e b�dzie mnie �ciga�. Z czasem jednak zauwa�y�am, �e to stworzenie tak�e pr�buje ucieka�. Przesta�am wi�c odczuwa� onie�mielenie i tropi�am ten Eksperyment przez wiele godzin w odleg�o�ci dwudziestu jard�w, ale bardzo go to niepokoi�o i unieszcz�liwia�o. W ko�cu by� ju� tak udr�czony, �e wszed� na drzewo. Czeka�am na niego do�� d�ugo, a potem zrezygnowana posz�am do domu. Dzi� powt�rzy�o si� to samo. Zn�w zmusi�am go do wdrapania si� na drzewo. 30 Niedziela On wci�� siedzi tam na drzewie. Niby wypoczywa, lecz to podst�p. Niedziela nie jest dniem wypoczynku, tylko sobota. Sprawia na mnie wra�enie stworzenia ponad wszystko lubi�cego odpoczynek. Zm�czy�oby mnie takie ci�g�e odpoczywanie. Przykre jest te� dla mnie przebywanie w pobli�u tego drzewa i obserwowanie go. Zastanawiam si�, po co to stworzenie istnieje, gdy� nigdy nie widzia�am, aby cokolwiek robi�o. Zesz�ej nocy zwr�cili mi ksi�yc; by�am tak uszcz�liwiona! Uwa�am - �e to bardzo szlachetnie z ich strony. Cho� ksi�yc zn�w si� ze�lizn�� i spad�, nie zmartwi�am si� tym, gdy� nie ma powodu do niepokoju, je�li posiada si� s�siad�w, kt�rzy sprowadz� go z powrotem. Chcia�abym jako� wyrazi� im wdzi�czno��. Chcia�abym przes�a� im kilka gwiazd, kt�rych mamy a� nadto. - Mam tu na my�li siebie, a nie nas, gdy�, jak s�dz�, gad nie dba o te sprawy. To stworzenie ma pospolity gust i jest bez serca. Kiedy posz�am tam wczoraj o zmroku, zesz�o z drzewa i pr�bowa�o z�owi� igraj�ce w jeziorze ma�e c�tkowane rybki; musia�am obrzuci� gada grudkami ziemi, aby zmusi� go do wej�cia na drzewo i pozostawienia ich w spokoju. Zastanawiam si�, czy po to w�a�nie istnieje? Czy� nie ma wsp�czucia dla tych ma�ych �yj�tek? Czy� mo�liwe, �e stworzono je dla tak niewdzi�cznego zadania? Wydaje si�, �e tak w�a�nie jest. Gdy jedna z grudek ziemi trafi�a je za uchem, odezwa�o si�. Przeszy� mnie dreszcz, gdy� po raz pierwszy us�ysza�am ludzk� mow�, nie licz�c mego w�asnego g�osu. Nie rozumia�am s��w, lecz zdawa�o mi si�, �e co� znacz�. Z chwil�, gdy odkry�am, �e stworzenie to potrafi m�wi�, jesz- 31 cze bardziej zainteresowa�am si� nim, gdy� sama lubi� du�o m�wi�; m�wi� przez ca�y dzie�, a nawet we �nie - dlatego jestem tak interesuj�ca. Gdybym jednak mia�a kogo�, z kim mog�abym rozmawia�, by�abym znacznie pon�tniejsza i m�wi�abym ile dusza zapragnie. Je�li ten gad jest m�czyzn�, to nie jest to ono, prawda? To by�oby niegramatyczne, prawda? Przypuszczam, �e jest to on. Tak s�dz�. Wobec tego nale�a�oby przeprowadzi� nast�puj�cy rozbi�r gramatyczny: mianownik o n, dope�niacz jego, celownik jemu. Dobrze, przyjm�, �e jest m�czyzn�, i b�d� go nazywa� on, dop�ki nie oka�e si�, �e jest czym� innym. Tak b�dzie wygodniej, ni� �y� w ci�g�ej niepewno�ci. Nast�pnej niedzieli Przez ca�y tydzie� chodzi�am za nim jak cie�, pr�buj�c zawrze� znajomo��. Musia�am wi�c m�wi� przez ca�y czas, gdy� on jest nie�mia�y, lecz to mi nie przeszkadza. Wydawa�o mi si�, �e jest zadowolony z mej obecno�ci. Cz�sto wi�c u�ywa�am przyjacielskiego zwrotu "my", poniewa� pochlebia mu, gdy jego te� uwzgl�dniam. �roda Teraz jest nam ze sob�bardzo dobrze i poznajemy si� wci�� lepiej. Nie pr�buje mnie ju� unika�; to dobry znak - �wiadczy, �e lubi by� ze mn�. To mi si� podoba, badam wi�c, w jaki spos�b mog� mu sta� si� pomocna, by w jeszcze wi�kszym stopniu pozyska� jego wzgl�dy. W ci�gu ostatnich dw�ch dni przej�am trud 32 nadawania nazw zwierz�tom. By�o to dla niego ogromn� ulg�, gdy� sam nie posiada tego talentu; jest mi wi�c bardzo wdzi�czny. Nawet je�li chodzi�oby o ocalenie �ycia, nie by�by w stanie wymy�li� jakiej� sensownej nazwy. Nie zdradzam si� przed nim, �e wiem o tej jego s�abostce. Kiedykolwiek pojawia si� nowe stworzenie, nadaj� mu nazw�, zanim on zdo�a zdradzi� si� niezr�cznym milczeniem. W ten spos�b wybawi�am go nieraz z zak�opotania. Nie mam takiej jak on s�abostki. Z chwil� gdy spojrz� na jakiekolwiek zwierz�, ju� wiem, czym ono jest. Nie potrzebuj� si� ani chwili namy�la�; odpowiednia nazwa pojawia si� nagle jak natchnienie; jest to bez w�tpienia natchnienie, gdy� jeszcze przed chwil� nie mia�am o niej poj�cia. Wydaje mi si�, �e rozpoznaj� od razu ka�de zwierz� po jego kszta�cie i sposobie zachowania si�. Kiedy pojawi�o si� przed nami dodo, on my�la�, �e to �bik - pozna�am to od razu po jego oczach - lecz wyratowa�am go z opresji. Stara�am si� to zrobi� w taki spos�b, aby nie zrani� jego dumy. Po prostu przem�wi�am ca�kiem naturalnym tonem przyjemnego zdziwienia, jakbym nie usi�owa�a przekaza� �adnej informacji. -No, przecie� to dodo! - wyja�ni�am, nie pr�buj�c niczego wyja�nia�, jak pozna�am, �e to dodo, i chocia� by� mo�e troch� go to ubod�o, �e znam to stworzenie, a on nie - nie ulega w�tpliwo�ci, �e on mnie podziwia. Jest to niezwykle mi�e uczucie i wielokrotnie przed za�ni�ciem my�la�am o tym z zadowoleniem. Nawet najmniejsza rzecz mo�e nas uszcz�liwi�, gdy wiemy, �e�my na ni� zas�u�yli. Czwartek Mam pierwsze zmartwienie. Wczoraj mnie unika� i zdawa�o 33 mi si�, �e nie �yczy sobie, abym z nim rozmawia�a. Nie mog�am w to uwierzy�. Z pocz�tku przypuszcza�am, �e to jakie� nieporozumienie, gdy� uwielbiam by� razem z nim i s�ucha�, jak m�wi, dlaczego wi�c jest taki dla mnie niedobry, je�li nie zrobi�am nic z�ego? Wydawa�o mi si� jednak, �e tak si� sprawy maj�; odesz�am wi�c i usiad�am samotnie w miejscu, gdzie go ujrza�am po raz pierwszy o poranku, w kt�rym zostali�my stworzeni, a ja nie wiedzia�am, kim on jest, i nic mnie to nie obchodzi�o. Lecz teraz by�o to ponure miejsce, gdzie ka�da najdrobniejsza rzecz przypomina�a mi go, a moje serce by�o niepocieszone. Nie zdawa�am sobie sprawy, dlaczego tak jest. Nigdy przedtem nie do�wiadczy�am tego uczucia. By�o nieprzeniknion� tajemnic�. A gdy zapad�a noc, nie mog�c d�u�ej znie�� samotno�ci, posz�am do sza�asu, kt�ry on wybudowa�, aby zapyta� go, co z�ego zrobi�am i w jaki spos�b mog�abym to naprawi�, aby odzyska� jego sympati�. Ale on wygna� mnie na deszcz i wtedy po raz pierwszy ogarn�� mnie smutek. Niedziela Teraz zn�w jest dobrze; czuj� si� szcz�liwa; by�y to jednak trudne dni i staram si� jak mog� wi�cej o nich nie my�le�. Pr�bowa�am zdoby� dla niego par� jab�ek, lecz ci�gle nie umiem rzuca� prosto do celu. Cho� nie uda�o mi si�, przypuszczam, �e dobre intencje go ucieszy�y. S� to jab�ka zakazane, wi�c on twierdzi, �e sprowadzana mnie nieszcz�cie. B�d�c dla niego mi�a, te� �ci�gam na siebie nieszcz�cie, czemu wi�c mia�abym si� obawia� tamtego nieszcz�cia? 34 Poniedzia�ek Dzi� rano powiedzia�am mu, jak si� nazywam, spodziewaj�c si�, �e go to zainteresuje. Lecz jego to nic a nic nie obchodzi. Dziwne. Gdyby wyjawi� mi swoje imi�, wzbudzi�oby to moje zainteresowanie. Zabrzmia�oby w moich uszach milej ni� jakikolwiek inny d�wi�k. Nie lubi du�o m�wi�. By� mo�e dlatego, i� nie jest zbyt inteligentny, a b�d�c czu�y na tym punkcie, stara si� to ukry�. Szkoda, �e tak my�li, gdy� sama inteligencja jest niczym, prawdziwy skarb kryje siew sercu. Chcia�abym, aby zrozumia�, �e kochaj�ce dobre serce jest bogactwem, wystarczaj�cym bogactwem, bez kt�rego intelekt staje si� ubogi. Chocia� jest tak ma�om�wny, ma ca�kiem poka�ny zas�b s��w. Dzi� rano u�y� zdumiewaj�co trafnego s�owa. Oczywi�cie sam to zauwa�y�, gdy� p�niej dwukrotnie wpl�t� je mimochodem w rozmow�. Talent ten nie jest wrodzony, �wiadczy jednak o pewnej bystro�ci. Ziarno to zakie�kuje na pewno, je�li b�dzie odpowiednio piel�gnowane. Sk�d on je wzi��? Nie przypuszczam, abym kiedy� tego s�owa u�y�a. Moje imi� nie wzbudzi�o w nim zainteresowania. Stara�am si� ukry� rozczarowanie, lecz nie wiem, czy mi si� to uda�o. Odesz�am i usiad�am na omsza�ym brzegu jeziora, zanurzaj�c nogi w wodzie. Przychodz� tutaj, gdy potrzebuj� czyjego� towarzystwa, gdy chc� na kogo� popatrze� i z kim� porozmawia�. Nie wystarcza mi to urocze blade cia�o namalowane tam, w g��bi jeziora, ale to ju� jest co�, a co� jest lepsze od ca�kowitej samotno�ci. Ono m�wi, gdy ja m�wi�, jest smutne, gdy ja si� smuc�; pociesza mnie, okazuj�c wsp�czucie i pocieszaj�c: "Nie rozpaczaj, biedna opusz- 35 czona dziewczyno, zostan� twoj� przyjaci�k�". To moja dobra i jedyna przyjaci�ka, moja siostra. Ach, nie zapomn� nigdy, nigdy, tej chwili, kiedy porzuci�a mnie po raz pierwszy! Serce pocz�o mi ci��y� jak o��w! Powiedzia�am sobie: by�a dla mnie wszystkim, a teraz znikn�a! Zrozpaczona zawo�a�am: "Serce mi p�knie, nie znios� d�u�ej takiego �ycia!" Ukry�am twarz w d�oniach, znik�d nie by�o dla mnie pociechy. A gdy po chwili odj�am r�ce od twarzy, ona zn�w tam by�a: bia�a, po�yskliwa i pi�kna, wi�c rzuci�am si� w jej ramiona! Moje szcz�cie by�o doskona�e; dozna�am przedtem uczucia szcz�cia, lecz nie dor�wnywa�o temu uniesieniu. Odt�d ju� nigdy w moj� siostr� nie w�tpi�am. Czasem nie pokazywa�a si� przez godzin� lub nawet ca�y dzie�, lecz czeka�am bez obawy, t�umacz�c sobie: jest zaj�ta lub wybra�a si� w podr�, w ko�cu jednak przyjdzie. I tak rzeczywi�cie by�o; zawsze si� zjawia�a. Nie przychodzi�a, je�li noc by�a ciemna, gdy� jest istot� nie�mia��, pojawia�a si� jednak przy blasku ksi�yca. Nie boj� si� ciemno�ci, ale ona jest ode mnie m�odsza, urodzi�a si� po mnie. Cz�sto odwiedzam j�., jest m� pocieszycielk� i oparciem w przeciwno�ciach, kt�rych tak pe�no w moim �yciu. Wtorek Przez ca�y ranek pracowa�am nad udoskonaleniem naszej posiad�o�ci i celowo trzyma�am si� z daleka od niego, maj�c nadziej�, �e poczuje si� osamotniony i podejdzie do mnie. Jednak nie zrobi� tego. W po�udnie zako�czy�am prac� na ten dzie� i odpoczywa�am. Biega�am za pszczo�ami i motylkami, rozkoszuj�c si� pi�k- 36 nem kwiat�w, kt�re chwytaj� i zatrzymuj � u�miech Boga z nieba. Narwa�am kwiat�w i uplot�am z nich wie�ce i girlandy, w kt�re przystroi�am si� podczas jedzenia - oczy wi�cie jab�ek. Potem usiad�am w cieniu, z upragnieniem czekaj�c na niego. Jednak nie przyszed�. Mniejsza z tym. Na nic by si� to nie zda�o, gdy� on nie dba o kwiaty. Uwa�a je za bezu�yteczne i nie stara si� odr�ni� jednych od drugich. Taka postawa daje mu poczucie wy�szo�ci. Adam nie dba o mnie, nie dba o kwiaty, nie dba o pomalowane niebo wieczorne - czy� obchodzi go co� poza budowaniem sza�as�w dla ochrony przed czystym, dobrym deszczem, poza mia�d�eniem melon�w, kosztowaniem winogron i dotykaniem owoc�w na drzewach, by przekona� si�, jak mu si� wiedzie w jego gospodarstwie? Po�o�y�am suchy kij na ziemi, pr�buj�c drugim wywierci� w nim dziur�, aby zrealizowa� pewien zamys�. Wkr�tce jednak bardzo si� przerazi�am. Cienki, przezroczysty, niebieskawy dymek zacz�� wydobywa� si� z otworu; rzuci�am wszystko i uciek�am. My�la�am, �e to jaki� duch, i bardzo si� przestraszy�am! Obejrza�am si� za siebie, lecz duch si� nie ukaza�, opar�am si� wi�c o ska��; odpoczywaj�c tak i z trudem �api�c powietrze, poczeka�am, a� przestan� mi dr�e� r�ce i nogi, wtedy podpe�z�am ostro�nie na to miejsce, czujna, napi�ta i gotowa ka�dej chwili do ucieczki. Podchodz�c bli�ej, rozchyli�am ga��zie r�anego krzewu, pragn�c napotka� tam m�czyzn� - gdy� wygl�da�am bardzo poci�gaj�co i �adnie - lecz duszek znikn��! Zbli�y�am si� - w otworze le�a�a szczypta delikatnego r�owego py�u. Wetkn�am palec, by go dotkn��, ale cofn�am szybko. B�l by� przenikliwy. Krzykn�am: "Oj" i w�o�y�am palec do ust, przest�puj�c z nogi 37 na nog� i poj�kuj�c zdo�a�am nieco u�mierzy� b�l. Wtedy, zaciekawiona, zacz�am bada�, co to jest. Chcia�am dowiedzie� si�, czym jest ten r�owy py�. Nagle przysz�a mi na my�l jego w�a�ciwa nazwa, cho� nigdy jej nie s�ysza�am. Ogie�! By�am tego tak pewna, jak mo�na by� czego� pewnym na tym �wiecie. Wi�c bez wahania nazwa�am go - ogniem. Stworzy�am wi�c co�, co przedtem nie istnia�o; doda�am now� rzecz do niezliczonego bogactwa �wiata. U�wiadomiwszy to sobie, odczu�am dum� z powodu swego osi�gni�cia, mia�am zamiar pobiec, odnale�� Adama i powiadomi� go o tym, s�dz�c, �e dzi�ki temu urosn� w jego oczach; lecz rozmy�li�am si� i nie zrobi�am tego. Nie - nic by go to nie obchodzi�o. Zapyta�by, do czego ten ogie� s�u�y, i c� bym mu odpowiedzia�a? Gdy� on do niczego nie s�u�y, jest tylko pi�kny, jedynie pi�kny... Westchn�am wi�c tylko i nie posz�am do niego, gdy� ogie� nie jest na nic przydatny: nie mo�e s�u�y� do wybudowania sza�asu, nie mo�e ulepszy� melon�w ani przyspieszy� owocobrania, jako bezu�yteczny jest czym� niedorzecznym i marnym. Adam wzgardzi�by nim i powiedzia� co� uszczypliwego. Wed�ug mnie ogie� nie zas�uguje na pogard�. Powiedzia�am: "Och, pi�kne r�owe stworzenie, ogniu, kocham ci�, gdy� jeste� pi�kny - a to wystarczy!" Ju� mia�am przycisn�� go do piersi, lecz powstrzyma�am si�. Wtedy wymy�li�am drug� maksym�, tak jednak podobn� do pierwszej, �e obawiam si�, i� brzmi jak jej plagiat: "Oparzony Eksperyment unika ognia". Pracowa�am dalej, a gdy zebra�am wi�ksz� ilo�� roz�arzonego popio�u, wysypa�am go na garstk� suchej brunatnej trawy, maj�c zamiar zanie�� go do domu i stale podtrzymywa�, i bawi� si�, lecz powia� wiatr i ogie�, rozpraszaj�c si�, obsypa� mnie iskrami; rzuci�am si� do ucieczki, a gdy si� obejrza�am, zobaczy�am, jak b��kitny duch unosi si� w g�r� i rozprzestrzenia, za� jego k��by przewalaj� si� jak chmury, i od razu przysz�a mi na my�l jego nazwa - dym! - chocia�, s�owo daj�, nigdy dot�d o dymie nie s�ysza�am. Wkr�tce b�yszcz�ce ��te i czerwone p�omyki buchn�y, przedzieraj�c si� przez dym, i w jednej chwili nazwa�am je- p�omieniem! Mia�am racj�, cho� by�y to pierwsze p�omienie, jakie kiedykolwiek pojawi�y si� na tym �wiecie. Pn�c si� po drzewach, wspaniale rozb�yskiwa�y w�r�d pot�nych k��b�w wij�cego si� dymu; klaska�am w d�onie, �mia�am si� i ta�czy�am w uniesieniu, by�o to co� ca�kiem nowego, niezwyk�ego, wspania�ego, pi�knego! Nadbieg� Adam, przystan�� i przez d�u�szy czas patrzy�, nie m�wi�c ani jednego s�owa. Potem zapyta� mnie, co to jest. Ach, wielka szkoda, �e zada� tak bezpo�rednie pytanie. Musia�am na nie odpowiedzie�. Powiedzia�am, �e to ogie�. Je�li by�o mu przykro, �e znam co�, o co on musi dopiero pyta�, to nie moja wina. Nie chcia�am sprawi� mu przykro�ci. Po chwili zapyta�: - Jak on powsta�? Zn�w proste pytanie, wymagaj�ce prostej odpowiedzi. - To ja go zrobi�am. Ogie� rozprzestrzenia� si� wci�� dalej. Adam podszed� na skraj wypalonego miejsca i patrz�c na nie, zapyta�: - Co to jest? - Roz�arzone w�gle. Podni�s� bry�� w�gla, by si� jej przypatrzy�, lecz rozmy�li� siei po�o�y� na miejsce. Potem odszed�. Nic goju�nieintere- 39 suje. Mnie natomiast wszystko zaciekawia. By� tam te� popi�, szary, mi�kki, delikatny i �adny - wiem, czym by� kiedy�. I �arz�ce si� w�gle; te r�wnie� zna�am. By�am zadowolona, �e znalaz�am jab�ka, i wygrzeba�am je z popio�u, gdy� jestem bardzo m�oda i mam dobry apetyt. Rozczarowa�am si� jednak, wszystkie bowiem pop�ka�y i by�y do niczego. Wydawa�o si�, �e s� na nic, tak jednak nie by�o, mia�y lepszy smak ni� surowe. Ogie� jest pi�kny i my�l�, �e pewnego dnia stanie si� te� po�yteczny. Pi�tek W zesz�y poniedzia�ek o zmroku ujrza�am zn�w Adama przez chwil�, tylko przez kr�tk� chwil�. Mia�am nadziej�, �e mnie pochwali za pr�b� ulepszenia gospodarstwa, gdy� mia�am dobre intencje i ci�ko pracowa�am. On jednak nie by� zadowolony, odwr�ci� si� i odszed�. By� r�wnie� niezadowolony z innego powodu: ponownie stara�am si� wyperswadowa� mu, aby nie przep�ywa� wodospadu. By�o tak dlatego, �e ogie� objawi� mi nowe uczucie - ca�kiem nieznane i odmienne od mi�o�ci, smutku i wielu innych, kt�rych ju� dozna�am - l�k. To okropne uczucie - wola�abym nigdy go nie pozna�; sprowadza ponury nastr�j, psuje szcz�cie, przyprawia cia�o o dreszcz zgrozy. Nie mog�am Adamowi jednak tego wyperswadowa�, gdy� nigdy jeszcze nie dozna� l�ku i dlatego nie mo�e mnie zrozumie�. (Wtorek - �roda - czwartek - i dzi�, wszystkie dni pozbawione widoku Adama. Czas d�u�y mi si� w samotno�ci, lepiej jednak by� samotn�ni� niepo��dan�.) Potrzebuj� towarzystwa - po to zosta�am stworzona - zaprzyja�ni�am si� wi�c ze zwierz�tami. S�naprawd� czaruj�ce, maj� mi�e usposobienie i najlepsze maniery, nigdy nie robi� wra�enia niezadowolonych, nigdy nie daj� ci odczu�, �e im przeszkadzasz, u�miechaj � si� do ciebie, merdaj � ogonem, je�li go maj�, i zawsze ch�tne s� do zabawy, wycieczki lub czegokolwiek innego, co im zaproponujesz. Uwa�am, �e to prawdziwi d�entelmeni. W ci�gu tych ostatnich dni �wietnie bawili�my si� razem i nigdy nie czu�am si� samotna. Samotna! Na pewno nie. Mn�stwo zwierz�t znajduje si� zawsze w pobli�u. Zajmuj� nieraz cztery do pi�ciu akr�w ziemi - nie mo�na ich zliczy� - a kiedy staje si� po�rodku na skale i spogl�da na ten naje�ony sier�ci� obszar, jest tak pstry, pe�en barwnych plam, weso�y od blasku s�o�ca, tak faluj�cy pr�gami i ruchomy, i� mo�na przypuszcza�, �e to jezioro, cho� wiadomo, i� nim nie jest. Wzlatuj� tam chmury towarzyskich ptak�w, zrywa si� nawa�nica trzepoc�cych skrzyde�, a gdy s�o�ce o�wietli ca�y ten pierzasty t�um, wszystkie wyobra�anie kolory rozb�yskuj� w s�o�cu z si�� mog�c� wypali� oczy. Chodzili�my na dalekie wycieczki i zwiedzi�am szmat �wiata, prawie wszystko, jestem wi�c pierwszym i jedynym podr�nikiem. Podczas spacer�w przedstawiamy zaiste imponuj�cy widok - nigdzie nie ma mu podobnego. Dla wygody je�d�� na tygrysie lub lamparcie, poniewa� s� to delikatne i pi�kne zwierz�ta, z odpowiednio zaokr�glonym grzbietem, lecz wi�ksze odleg�o�ci, w celu ogl�dania pi�knych widok�w, pokonuj� zwykle na s�oniu. Podnosi mnie tr�b�, zej�� za� mog� sama. Kiedy mamy zamiar zatrzyma� si� na popas, s�o� siada, a ja zsuwam si� po jego grzbiecie do ty�u. Ptaki i zwierz�ta s� dla siebie przyjazne i nie ma mi�dzy nimi spor�w. Wszystkie rozmawiaj� ze mn� i pomi�dzy sob�, lecz musi to by� jaki� cudzoziemski j�zyk, gdy� nie mog� zrozumie� ani jed- 41 nego s�owa, one jednak cz�sto mnie rozumiej�, gdy im odpowiadam, szczeg�lnie pies i s�o�. Zawstydza mnie to, gdy� �wiadczy, �e s� ode mnie inteligentniejsze, maj�zatem nade mn� przewag�. Jest to dla mnie przykre, gdy� chcia�abym by� najwa�niejszym Eksperymentem - i na zawsze nim pozosta�. Nauczy�am si� mn�stwa r�nych rzeczy i jestem teraz bardziej wykszta�cona ni� poprzednio. Pocz�tkowo wyprowadza�o mnie z r�wnowagi, �e pomimo ca�ej swej czujno�ci nie by�am do�� bystra, i nie potrafi�am znale�� si� w pobli�u, gdy woda p�yn�a w g�r�, teraz to mi nie przeszkadza. Przeprowadzi�am wiele do�wiadcze� i przekona�am si�, �e nigdy nie p�ynie w g�r�, chyba w ciemno�ci. Wiem, �e p�ynie w ciemno�ci, gdy� jezioro nigdy nie wysycha, co by na pewno nast�pi�o, gdyby woda nie nape�nia�a go noc�. Najlepiej mo�na to udowodni� do�wiadczalnie, wtedy ma si� pewno��; je�eli polega si� na odgadywaniu, na snuciu przypuszcze� i na domys�ach - nigdy nie zdob�dzie si� prawdziwego wykszta�cenia. Pewnych rzeczy nie mo�na odkry�; lecz tego nie stwierdzisz odgadywaniem ani snuciem domys��w; nie, musisz by� cierpliwy i przeprowadza� do�wiadczenia, a� odkryjesz, �e nie mo�esz czego� pozna�. Dobrze, �e tak si� sprawy maj�, gdy� dzi�ki temu �wiat staje si� interesuj�cy. Je�li nie by�oby niczego do odkrycia, zrobi�oby si� nudno. Nawet pr�ba odkrycia czego� nie uwie�czona rezultatem jest r�wnie interesuj�ca, jak pr�ba rozwik�ania zagadki zako�czona sukcesem, a by� mo�e nawet o wiele bardziej. Tajemnica wody by�a mym skarbem, p�ki jej nie przenikn�am; wtedy podniecenie min�o i dozna�am uczucia straty. Wiem z do�wiadczenia, �e drzewo unosi si� na wodzie, i ze- 42 sch�e li�cie, i pi�ra, i mn�stwo innych rzeczy; wszystkie te nagromadzone dowody pouczaj� ci�, �e i ska�a uniesie si� na wodzie. Musisz po prostu przyj�� ten fakt do wiadomo�ci, gdy� nie ma sposobu, by to udowodni�. Z chwil� gdy znajd� ten spos�b - ciekawo�� minie. To mnie zasmuca, poniewa� gdy ju� wszystko odkryj�, nie b�dzie wi�cej podniecaj�cych wra�e�, za kt�rymi tak przep adam! Zesz�ej nocy, my�l�c o tym wszystkim, d�ugo nie mog�am zasn��. Z pocz�tku nie by�am w stanie zrozumie�, po co istniej�; teraz s�dz�, �e po to, by docieka� tajemnic tego cudownego �wiata, by� szcz�liw� i dzi�kowa� Dawcy wszystkiego za pomys�owo��. Przypuszczam - i mam nadziej� - �e wiele jest jeszcze rzeczy do poznania, i - je�li b�d� gospodarowa� nimi oszcz�dnie i bez po�piechu - b�d� trwa� ca�ymi tygodniami. Je�li rzucisz pi�rko, to uniesie si� w powietrzu i zniknie, a gdy rzucisz grudk� ziemi, to nie pofrunie. Za ka�dym razem spadnie na ziemi�. Wypr�bowa�am to niezliczon� ilo�� razy i zawsze tak si� dzieje. Zastanawiam si�, dlaczego tak jest? Oczywi�cie grudka nie spada na ziemi�, lecz dlaczego tak si� wydaje? Przypuszczam, �e to z�udzenie wzrokowe. Jedno ze zjaw