2056

Szczegóły
Tytuł 2056
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

2056 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 2056 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

2056 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Alfred Hitchcock Per�y Patrycji Mc Grove Z serii "Nowe przygody trzech detektyw�w" * * * Przek�ad i opracowanie wersji polskiej: Krystyna Boglar Siedmior�g Tytu� orygina�u: The mystery ofPatricia Mc Grove's Per/s Projekt ok�adki: Artur �obu� Redakcja: Danuta Sadkowska � Copyright by Siedmior�g ISBN 83-7162-528-6 Wydawnictwo Siedmior�g ul. �wi�tnicka 7, 52-018 Wroc�aw Ksi�garnia internetowa: WWW.SIEDMIOROG.COM.PL Wydanie pierwsze Wroc�aw 1999 Druk i oprawa. Rzeszowskie Zak�ady Graficzne Rzesz�w, ul. p�k. L. Lisa-Kuli 19. �arn. 3268/99 * * * KILKA S��W OD ALFREDA HITCHCOCKA Podczas drugiej wojny �wiatowej armia japo�ska zagarn�a w trakcie azjatyckiej kampanii ogromn� fortun� w sztabach z�o- ta i cennej bi�uterii. Tysi�ce ton kruszcu przechowywano na Fi- lipinach. Oto pocz�tek ca�ej sprawy. Z tym wszystkim zetkn� si� Trzej Detektywi. No, mo�e nie z tonami z�ota. Wi�kszo�ci z nich nie znaleziono do dzi�. Ale... zosta�y wskaz�wki, gdzie szuka� skarbu. Nie, to nie fantazja. To fakt. Gdybym nie by� wiekowym panem... kto wie! Pami�tacie Trzech Detektyw�w? S� ju� starsi. Porzucili dzie- cinn� kryj�wk� w starym barakowozie na terenie sk�adu z�omu ciotki Matyldy. Ale niewiele si� zmienili. jupiter jones je�dzi stare�kim fordem, co nie pozostaje bez wp�ywu na jego sk�onno�ci do tycia. Wci�� jednak zadziwia lo- gik� my�lenia. Dedukcj�. Peter Crenshaw � Drugi Detektyw � smuk�y i bardzo przy- stojny ch�opak podoba si� dziewczynom. Silny, muskularny przy- daje si� w najtrudniejszych sytuacjach. Trzeci, Bob Andrews, dalej prowadzi dokumentacj�, jest nie- zawodny w wyszukiwaniu materia��w faktograficznych. Szpera nie tylko w bibliotece w Rocky Beach, gdzie mieszkaj�, lecz tak- �e, poprzez internet, w Bibliotece Kongresu. Obecna Kwatera G��wna �sp�ki "to zagracony do niemo�li- wo�� i �apartament", uzyskany na nadbrze�u po wyprowadze- niu si� stamt�d rybackiej kooperatywy. Ale, by�by m zapomnia�, tym razem trop wiedzie z Kalifornii do Europy. Konkretnie do Polski. A za nim nasi detektywi, jupiter twierdzi, �e gdyby nie wygrali bilet�w na samolot, nic by z tego nie wysz�o. A tak... zap�dzili si� na Stary Kontynent. W �lad za sznurem pere�. No, nie chc� przedwcze�nie zdradzi� szczeg��w! ROZDZIA� 1 POCZ�TEK �AMIG��WKI � O co chodzi, Jupe? � spyta� Pete Crenshaw parkuj�c stary rower tu� przy p�ocie. � Dlaczego telefonowa�e�? Mama twierdzi, �e zbyt ma�o czasu po�wi�cam na trening, a zbyt wiele naszej fir- mie detektywistycznej. Jupiter jones zmru�y� oczy. S�o�ce zachodzi�o i czerwonawa po- �wiata k�ad�a si� plamami na szarym, odrapanym murze dawnego doku nad sam� zatok�. Teren, po rozwi�zaniu sp�ki rybackiej, przez par� lat by� niczyj. P�niej przej�y go w�adze Rocky Beach. Ale �adna powa�na firma nie chcia�a tu zago�ci�. Zbyt wielkie by�yby koszty. Tote� gdy ch�opcy zg�osili ch�� zaj�cia jednej z obszernych hal na swoje biuro, i do tego obiecali p�aci� niewielki czynsz, rade miejska wyrazi�a zgod�. Niew�tpliwy wp�yw na przewodnicz�cego Callagana mia�a �wie�utka wizyt�wka: TRZEf DETEKTYWI Badamy wszystko ? ? ? � � � Pierwszy Detektyw. ......... Jupiter Jones Drugi Detektyw ............ Peter Crenshaw Dokumentacja ............. Bob Andrews � Dobrze, ch�opcy � skin�� �ys� g�ow�. � l tak nie mamy in nych ofert. Na razie � zastrzeg� si� w dobrze poj�tym interesu miasta. Jupiter odetchn�� z ulg�. Ich dotychczasowa Kwatera G��wn, mie�ci�a si� w samym �rodku sk�adu z�omu, kt�rego w�a�cicielami byli ciotka Matylda i wuj Tytus. Ju� jako mali ch�opcy zabudowali systemem tajnych wej�� star� przyczep� kempingow�. Ale co by�o dobre dla dzieci, niekoniecznie satysfakcjonowa�o m�odzie�c�w. Tym bardziej �e ciotka Matylda, jak zawsze, goni�a ich do prac fi- zycznych przy za�adowywaniu lub opr�nianiu ci�ar�wek. Teraz stali si� bardziej niezale�ni. Opr�cz komputera z drukark� i aparatu telefonicznego wszyst- ko inne pochodzi�o z rezerw ciotki Matyldy. St� mia� trzy nogi, a za- miast czwartej � stos dawno przeczytanych komiks�w. Fotel _ wy�a��c� spr�yn�, na kt�r� zwyk� by� nadziewa� si� Bob. Reszta wyposa�enia wygl�da�a podobnie. �Jupe! M�wi� do ciebie! � zdenerwowa� si� Pete. � Co? Ach, tak. Telefonowa�em, bo Bob ma jak�� rewelacj�. Twierdzi, �e, by� mo�e, zrobimy wielki maj�tek. Pete prychn��, wzruszaj�c ramionami. �Ju� to widz�. Obrabujemy bank? Jupiter w�a�nie si�gn�� po ciasteczko, ale si� powstrzyma�. Co tu ukrywa�! Od dziecka mia� nadwag�, co powodowa�o braki w kon- dycji fizycznej, l szczerze nienawidzi� tych, kt�rzy pami�tali, �e nazywano go �Ma�ym T�u�cioszkiem". A, niestety, pami�tali wszy- scy. Skrzypn�y ci�kie metalowe drzwi, pomalowane wesolutko na niebiesko. Wszed� zaaferowany Bob, machaj�c od progu r�kami. � Ale mam rewelacj�! No, m�wi� wam... � Spoko � warkn�� Pete w��czaj�c poczt� internetow�. � Nikt nic dla nas nie ma. �adnego wezwania. Do diab�a, ju� dawno nie zarobili�my ani centa! Bob usiad� z rozmachem w fotelu. W nast�pnej sekundzie ze- rwa� si� z wrzaskiem: �Jupe! Obieca�e�, �e naprawisz spr�yn�! Jupiter zapatrzy� si� na zachodz�ce s�o�ce. Przez brudn� szyb� wygl�da�o nieziemsko. � Ach tak. Bob, przepraszam. Zdaje si�, �e mia�e� jak�� rewe- lacj�? Bob Andrews pociera� ukradkiem siedzenie. Z tylnej kieszf spodni wyci�gn�� kilka zmi�tych kartek. � Chcecie pos�ucha�? � Bob! � j�kn�� Pete. � Przecie� po to nas tu zwo�a�e�! � No... to czytam. Ale, prosz�, nie przerywajcie! Skin�li g�owami, cho� obaj dobrze wiedzieli, �e to niemo�liy � Du�o tych kartek... � zaszemra� Jupiter. Umilk� jednak,' dz�c karc�ce spojrzenie dokumentalisty. �Ju� nic... � Wiecie, �e pracuj� nie tylko w Bibliotece Miejskiej w Ro< Beach, ale r�wnie� czasami przygotowuj� materia�y dla ojca. ?� raczej dla gazety Sun-Press... � Wiemy, Bob � st�kn�� Pete. � Zacznij wreszcie! Bob Andrews wyd�� usta. � To wa�ne. Bo w�a�nie wszystko zacz�o si� w redakcji Si -Press, kiedy przyszed� do ojca niejaki Sam Gomez. � Kto to? � zainteresowa� si� Jupiter. � Nie znasz. Uczciwy cz�owiek. � Sk�d wiesz? � wpad� mu w s�owo Pete. � Mo�e trzeba p nim pilnowa� nawet drobnych? � Mieli�cie nie przerywa�! � wrzasn�� Bob strasznym g�os< Poniewa� czyni� to rzadko, natychmiast umilkli. � Ten facet wr( w�a�nie z Filipin. Z wykopalisk. � Odkry� zagubion� wiosk� ludo�erc�w? Bob cisn�� w kierunku kolegi fragment szufladki: du��, drewi na ga�k�. � Nie. Odkry� trzy sztaby z�ota i wskaz�wki, gdzie s� dalsz Cisza grobowa zapanowa�a w ciemniej�cym wn�trzu. Tylko z dali dochodzi� szum Pacyfiku. � M�wisz serio? � Jupe w�szy� niczym tresowany pies polii ny. � Chce pomocy detektyw�w? � l tak, i nie � powiedzia� Bob siadaj�c ostro�nie na zydlu. F dy nie by�o wiadome, kt�ry mebel ma nogi, a kt�ry nie. � DO[ jednak nie przeczytam wam, o co chodzi, nie mo�emy dyskutov � Nie mo�esz opowiedzie�? W dw�ch s�owach? � Pete, ka�dy sportowiec, wola� hantle od szeleszcz�cych, zadrukowan stron. Co wcale nie przeszkadza�o mu w wyci�ganiu w�a�ciwych wniosk�w. � Nie mog�. Musia�em te rewelacje pana Gomeza sprawdzi� w internecie. l w archiwach Instytutu Historycznego w Santa Barbara. � Dobra. Wal. �Jest tak: cytuj� dok�adnie. Podczas drugiej wojny �wiatowej armia japo�ska zagarn�a w trakcie azjatyckiej kampanii olbrzymi� fortun� w sztabach z�ota, obiektach sakralnych i bi�uterii. Tysi�ce ton z�ota przechowywano na Filipinach. Gdy latem 1944 roku Ame- rykanie rozpocz�li ofensyw� na Filipiny, dow�dca tamtejszych wojsk okupacyjnych genera� Tomojukijamasita postanowi� przetranspor- towa� z�oto do Japonii. Pierwsze z wys�anych frachtowc�w zatopi l i Amerykanie. Wtedy Jamasita podj�� decyzj� o ukryciu skarbu. Z�oto zakopano w wielu miejscach. Amerykanie, po wojnie, odzyskali tylko jego niewielk� cz��. Podobno wiele ton z�ota trafi�o w r�ce przy- sz�ego prezydenta Filipin Marcosa. Co jednak sta�o si� z reszt�? � No w�a�nie, co? � wyj�ka� jupiter, wpychaj�c do ust a� dwa ciasteczka. � Jamasita, skazany na �mier� za zbrodnie wojenne, do ko�ca zachowa� milczenie�czyta� Bob, teatralnie moduluj�c g�os. � Do dzi� jednak nie brakuje ludzi, kt�rzy pr�buj� odkry� t� tajemnic�. Japo�czycy �abi l i wprawdzie je�c�w wojennych, kt�rych wykorzy- stywali do wykopywania schowk�w, ale pozostawili nieliczne wska- z�wki, maj�ce w przysz�o�ci pom�c w odnalezieniu kryj�wek... � Koniec? � wyszepta� nabo�nie Pete. � Nie. Jeszcze par� informacji: Amerykanie � Tim S/rogata i John Denver� kopi� w pobli�u palm, na kt�rych odkryli tajemni- cze naci�cia � zaszyfrowane informacje. Wierz�, �e trafili na pi�� do siedmiu ton z�ota. �O rany! �westchn�� Pete. �To� to straszliwa fortuna! A gdzie z�oto wyd�uba� ten tw�j... jak mu tam...? �Sam Gomez? Dwadzie�cia kilometr�w dalej. Pod chat� dwojga starych Filipi�czyk�w. Poniewa� nie chcieli, za nic w �wiecie, opu- �ci� chaty z palmowych li�ci. Sam musia� podnie�� dom na pale. l wstawi� d�ug� wygodn� drabin�. 10 � Dobrze � powiedzia� wolno Jupiter jones � to wszystko s. lenie interesuj�ce. Ale po co �w Sam Gomez przyszed� do redak ra miejscowej gazety w Santa Barbara, le��cej o tysi�ce mil od ch na palach? Dlaczego porzuci� z�oto? Bob Andrews kilkakrotnie zaklaska� w d�onie. � Brawo, Jupe! W�a�ciwa dedukcja. Godna Pierwszego Deti tywa! Sprawa jest prozaiczna: praca w wykopie kosztuje pi�tna� do dwudziestu tysi�cy dolar�w miesi�cznie! � Przynajmniej kilku filipi�skich biedak�w znalaz�o robot� miejscu � stwierdzi� praktyczny Crenshaw. � Tylko co my z t mamy zrobi�? Pom�c mu? Jako� nie zauwa�y�em w portfelu m< taty ani po�owy takiej sumy! A jest fachowcem od efekt�w spec nych w Metro-Goldwyn-Mayer! Kto m�wi, �e w Hollywood Ze bia si� prawdziwe pieni�dze? Jupiter u�miechn�� si� z przek�sem, ukazuj�c rz�d ol�niewaj. bia�ych z�b�w. � Wygl�dasz jak rekin! � za�mia� si� Pete. � Co to za wyg�i jupiter wyj�� z ust plastykow� szcz�k�. � Tym zap�aci� wujowi Tytusowi jeden znajomy aktor. Za bytkow� szkatu�k� na cygara. � Wuj nie potrzebuje z�b�w? � Nie. Chwilowo nie. Ma w�asne. Ale wracaj�c do skarbu ge ra�a Jamasity. W czym mo�emy pom�c? Bob wyj�� jeszcze jedn� karteczk�. � Musimy odnale�� dok�adn� wskaz�wk�, gdzie �w japo�c zakopa� skarb najciekawszy: unikatow� bi�uteri� zbieran� pr� wicie dla w�asnej �ony. Obaj ch�opcy zerwali si� z miejsc. � Mamy jecha� na Filipiny? � Kopa� pod chat� innych staruszk�w? Zwariowa�e�, Bob? co? Bob nie traci� zimnej krwi. Cierpliwie czeka�, a� przyjaciele zyskaj� rozum. � Oczywi�cie, �e nie pojedziemy. Nie trzeba. Owa wskaz�^ jest tu, na miejscu. 11 � W Rocky Beach? � zdumia� si� Pete. � Tak. A raczej... nie. �Zdecyduj si�! �wymamrota� Jupe z ustami zapchanymi mig- da�owymi ciasteczkami, po�eranymi �apczywie. ��eby Sam Gomez m�g� zn�w kopa�, musi mie� na to pieni�- dze. �eby mie� pieni�dze, musi znale�� cho� cz�� bi�uterii. �eby znale�� cho� cz�� bi�uterii pani Jamasitowej, musi policzy� per�y. � Co takiego? Bob wsta� ze sto�ka i otworzy� lod�wk�. Wyj�� puszk� coca-coli i zmarszczy� brwi. � Ciep�a? Jupiter Jones wzruszy� ramionami. � Jak wiesz, lod�wka te� jest ze sk�adu z�omu cioci Matyldy. W�a�nie wyda�a ostatnie tchnienie. Ale co m�wi�e� o per�ach? Bob z niesmakiem raczy� si� ciep�ym p�ynem, smakuj�cym ni- czym zmia�d�one d�d�ownice. �Jedynym klejnotem, kt�ry od m�a dosta�a pani Jamasitowa, jeszcze przed jego niechlubn� �mierci�, by� wspania�y naszyjnik z bia�ych i czarnych pere�. Uk�ad tych kuleczek, odst�py pomi�dzy nimi oraz znaki na z�otym zameczku � wszystko tworzy dok�adny zapis. � Czysta szarada � mrukn�� Pete. � Wiadomo chocia�, co te kuleczki oznaczaj�? � Wiadomo. � Bob z niesmakiem odstawi� puszk�. � Nie wia- domo tylko, gdzie s�! � Przecie� m�wi�e�, �e tutaj! � Nie ca�kiem. Pani Jamasita po �mierci m�a sprzeda�a �w sznur. Nic nie wiedzia�a o zawartej w nim tajemnicy. Nikt nie wie- dzia�. Nawet londy�skie Sotheby's, kt�re niejednokrotnie po�redni- czy�o w aukcji pere�. � Niejednokrotnie? � Pete rozprostowa� ramiona. Ch�tnie by po�wiczy� hantlami, ale wiedzia�, �e to rozprasza pozosta�ych. � Tak. Mamy przecie� rok 1998! Per�y zd��y�y objecha� kul� ziemsk�, l cztery razy zmieni� w�a�ciciela. Jupiter stuka� palcami w blat biurka. My�la� o czekaj�cym go 12 zadaniu. Bo per�y nie by�y tak wa�ne, jak rozplatanie trudnej, tr. ba to przyzna�, �amig��wki. � Kto dzi� je ma? � Patrycja Mc Grove � odpar� Bob. � Ta s�ynna piosenkarka? � zaciekawi� si� Pete. � Znam z p�yt i zdj��. Ma hebanow� sk�r� i w�osy zaplecione w tysi�c w koczyk�w. l wielki dom na zboczu, w okolicy Malibu. � O rzut kamieniem od naszej rezydencji! � roze�mia� si� z u Bob. By� zm�czony czytaniem i ca�� t� k�opotliw� dokumentac Jupiter po�kn�� wreszcie ciasteczko. Jego oczy b�yszcza�y nicz dwa brylanty. M�zg pracowa� na wysokich obrotach. � To dlaczego Sam Gomez nie wie, gdzie s� per�y, a ty wie � Bo Sam Gomez jest... niepi�miennym zamiataczem ulic. znaczy nim by�. Niczego nie znajdzie w internecie. Nawet nie v jak go obs�u�y�. Sam Gomez jest szcz�ciarzem. Znalaz�, przez pi padek, dwie sztabki z�ota, kt�re przetrwoni� na szukanie pozo �ych. Dlatego wr�ci� na gap� z Filipin i przyszed� do redakcji. ^ szcz�cie, �e trafi� na ojca. Tato nie ma czasu si� tym zajmowa�, pisze o zanieczyszczeniu w�d przybrze�nych Kalifornii. Ale l dobrze zna Trzech Detektyw�w, l dlatego tu jestem. � Alleluja! � wyszepta� Pete. ROZDZIA� 2 KIM JEST AFFLEY BUCK? Dwa dni p�niej spotkali si� w centralnym punkcie Hollywoodu, ko�o o�rodka informacji turystycznej. � Nie uwierzycie, ile czasu poch�on�o mi przejechanie Pasa- dena Freeway! � denerwowa� si� Jupiter spogl�daj�c na zegarek. By� sp�niony o dobre dwadzie�cia minut. � Wierzymy � wzruszy� ramionami Pete. � Dlatego nigdy si� nie poruszam w�asnym pojazdem. Poma�u Los Angeles staje si� miastem kompletnie zakorkowanym. Bob �u� gum� z szybko�ci� m�ota parowego. � Dobra, szkoda czasu. Idziemy. Ch�opcy skierowali kroki ku Chinese Theatre, budynkowi w sty- lu chi�skim, przed kt�rym odci�ni�te zosta�y w betonie d�onie i sto- py czo�owych artyst�w filmu. � Dlaczego tam idziemy? � Pete Crenshaw nie znosi� Los An- geles, a najbardziej okolic zwi�zanych z przemys�em filmowym. Ja- ko ma�y ch�opiec cz�sto odwiedza� ojca pracuj�cego niegdy� dla wytw�rni Universal. Dzi� ca�a ta otoczka �fabryki sn�w" �miertel- nie go nudzi�a. Wola� rozleg�e pla�e i k�pieliska Santa Barbara czy podn�a g�r Santa Ynez. � Bo jedyny cz�owiek, kt�ry co� wie o Patrycji Mc Grove, pra- cuje w kasie. � Chi�skiego teatru? � Nie. Kasa jest w �rodku. Ale nie nale�y do biura zajmuj�cego 14 si� wynajmem samochod�w. Wiecie... je�li kto� chce zwiedzi� stu- dia, musi si� tam dosta�. � jasne, l co ten facet? �Jaki facet? � Pete wci�� nie m�g� si� skupi�. Ruchliwy punki miasta wyra�nie go rozprasza�. � Przesta�cie! �Jupiter zatrzyma� si� na �rodku gwiazdy. Jegc prawa stopa sta�a dok�adnie w miejscu, gdzie s�ynna aktoreczkc hollywoodzkiego kina � siedmioletnia Shirley Tempie � jakie� bagatela, sze��dziesi�t lat temu uwieczni�a odcisk swych ma�ycr �apek. � Skupcie si�! Idziemy do Affieya Bucka. Jest by�ym akom paniatorem Patrycji. Tak�e kompozytorem. � l teraz pracuje jako bileter? � zdumia� si� praktyczny Pete � Nie zarobi� na dom w Malibu? Jupiter zszed� z gwiazdy. Chodnikiem przewala� si� kolorowa t�um turyst�w. Jupe te� nie lubi� Los Angeles. Ale c� zrobi�, gd\ trzeba dotrze� do sznura pere�. � By� jej akompaniatorem, zanim jeszcze zosta�a �wiatow� s�a w� rocka. Kiedy� �piewa�a murzy�skie spirituals. � A ten Affiey... jak mu tam? � Buck. Swoj� drog�, co to za imi�: Affiey? Tutaj. Wchodzimy W ciemnawym wn�trzu znajdowa�o si� to wszystko, co w nin by� powinno: dziesi�tki plakat�w, z kt�rych patrzy�y twarze, znam teraz wy��cznie historykom filmu. Ale nieme filmy do dzi� wy�wie tl� si� na kilkunastu seansach. Po prawej stronie, tu� pod szylden biura wynajmu samochod�w, za szklan� szyb� wida� by�o ciemn, czupryn�, szeroki nos i ol�niewaj�ce z�by. � Chyba nie ma sztucznej szcz�ki? � roze�mia� si� Bob, wy pluwaj�c dyskretnie gum�. Pochyli� si�, przyklejaj�c j� do kolumn unosz�cej z�ot� kopi� �Oscara". � To jest w�a�nie Affiey. Hej, witaj, Affiey! � Jupiter zaapliko wa� u�miech �numer cztery". Szeroki, prawdziwy, szczery a� d( b�lu. � Przysy�a mnie tw�j kumpel z Rocky Beach. Andrew Trawie Murzyn przera�liwie �ypn�� bia�kami. �Jest mi winien fors�. � Przykro mi. Nie wiedzia�em � u�miech Jupitera mia� �nume 15 jeden": niepewny, leciutko smutny, prawie �zawy. � Ale i tak nam pomo�esz. � No? � Affiey zn�w b�ysn�� z�bami. � O co chodzi? Ch�opcy skupili si� na wprost szyby. Jej dolna po�owa by�a odsu- ni�ta, by klient m�g� wygodnie poda� pieni�dze. Jak na d�oni wida� by�o wn�trze: plakat z ostatnim modelem rolls-royce'a, bukiet sztucz- nych r� w wazonie ze styropianu oraz ogromny, stary pistolet. Chyba rekwizyt filmowy z czas�w braci Marx. � O Patrycj� Mc Grove. Affiey pu�ci� oko. �Jeste�cie fanami Patty? Na wszelki wypadek wszyscy skin�li g�owami. Jupiter postano- wi� wzi�� spraw� w swoje detektywistyczne r�ce. Niezw�ocznie. � Chcemy wiedzie�, gdzie mieszka. Malibu to du�a wie�. Murzyn zarechota�. � Du�a. l sporo tam w�woz�w, l ska�. Trudno trafi�. � W�a�nie! � Bob chcia� jak najszybciej wraca�. Dzi� jeszcze musia� pom�c bibliotekarce z Santa Monica zrobi� porz�dek z ksi��- kami podarowanymi przez Instytut Oceanograficzny. � Patty nie lubi nieproszonych go�ci. � A kto lubi? � westchn�� ob�udnie Pete. Pomy�la� o swojej matce, kt�ra te� ich nie znosi�a. Para Japo�czyk�w grzecznie stan�a przed ch�opcami. Wida� by�o, �e chc� si� przejecha� po Beverly Hilis, by z bliska obejrze� rancha, wille i bungalowy wielkich s�aw kina. � Musz� pracowa� � zdenerwowa� si� Affiey. � Tylko podaj adres �Jupiter wygl�da� na cz�owieka, kt�ry ra- czej skona z g�odu, ni� si� ruszy z miejsca. � Musicie pojecha� star� tras� turystyczn�, zaraz za planta- cj�. � Drog� Numer Jeden? � Tak. Nad brzegiem oceanu. Potem w lewo do Kanionu Z�ej S�awy. Wiecie gdzie? Pete skin�� g�ow�. � Jasne. 16 � Co dalej? � Bob przest�powa� z nogi na nog�. By� cz�owie- kiem uprzejmym i �al mu by�o Japo�czyk�w. � Trzecia odnoga w g�r�. Wok� rosn� tylko ostrokrzewy. Istna d�ungla. Jej dom stoi na skalnym uskoku. Z do�u w og�le niewi- doczny. �Wielkie dzi�ki. � Pozdr�wcie ode mnie Patty. Mo�e jeszcze zagramy razem w Misji San Luis Obispo. Jak kiedy�. Albo... na trasie... Jupiter wychyn�� na �wiat�o s�oneczne poci�gaj�c za sob� przy- jaci�. � Zaparkowa�em niedaleko. Jedziemy! Troch� to trwa�o, zanim wydostali si� na autostrad�. Dwa razy min�y ich z rykiem wozy stra�y po�arnej. � Gdzie� si� pali � Pete zdj�� z uszu s�uchawki. Rock w wyko- naniu Patrycji by� rewelacyjny. Jej niski, seksowny g�os przypomina� nieco star�, dobr� Ell� Fitzgerald. � Najwyra�niej � Bob z niepokojem uni�s� si� na siedzeniu. � Lepiej, �eby po�ar, je�li ju� musi by�, by� na dole. � Dlaczego? �Jupiter prowadzi� szybko i pewnie. Do wzg�rz by�o ju� niedaleko. � Bo mam z�e wspomnienia. Rodzina Andrews�w mieszka�a kiedy� na zboczu. Wiesz, co si� dzieje,kiedy pal� si� ostrokrzewy? Szczeg�lnie gdy d�ugotrwa�a susza daje si� we znaki? Dom cioci Betty sp�on�� niczym zapa�ka. To by�o trzy lata temu. Pete Crenshaw wystawi� g�ow� przez okno. � Nie chc� was martwi� � powiedzia� ponuro. � Ale pali si� na wzg�rzu. Widzicie ten k��b dymu? Doje�d�ali do kanionu. Jupe zwolni�. Przed nimi sta� szereg sa- mochod�w. Wjazd pod g�r� zamkni�ty by� policyjnym szlabanem. ��ta wst�ga nie zostawia�a �adnych z�udze�. � Stop. Dalej nie ma wjazdu. � Policjant w czarnej kurtce z wielkim bia�ym napisem na plecach kierowa� samochody na s�- siedni pas. � Ale... my tam mieszkamy � Pete sk�ama� bez mrugni�cia okiem. Sam si� zdziwi�, �e mu to posz�o tak g�adko. 2 � Per�y. 17 W�adza jest wsz�dzie taka sama. Meksyka�skie rysy przybra- �y wyraz troski. Spod czapki patrzy�y na ch�opc�w �widruj�ce oczy. � Nic z tego. Sze�� jednostek stra�y gasi po�ar willi na skale. Chodzi o to, by si� nie zaj�y krzewy. Wtedy ca�a okolica posz�aby z dymem, jasne? � Willa na skale? � przerazi� si� Bob Andrews. Straszliwe po- dejrzenie wstrz�sn�o nim do g��bi. � Dom Patrycji Mc Grove? Policjant skin�� g�ow�. Pobieg� zatrzyma� kolejne wozy pr�bu- j�ce omin�� zapor�. W jednym by�a kamera filmowa i trzech pod- ekscytowanych redaktor�w miejscowej stacji. � Stop! Nie ma wjazdu! �Wytw�rnia CBS. Bert Kingsley! � Ani nawet sam diabe�! � Meksykanin w policyjnym mundu- rze by� nieugi�ty. � Stworzycie tylko dodatkowe zagro�enie! Jupiter wolno wycofywa� si� na s�siedni pas. Za nimi tkwi� ju� sznur aut. Wszystkie rycza�y klaksonami. Bez sensu. Kiedy si� zn�w wytoczyli na autostrad�, Pete zakl�� szpetnie. � Co za pech! Po�ar akurat dzisiaj! Jupiter kierowa� lew� r�k�. Praw� skuba� warg�. Zawsze tak ro- bi�, kiedy przychodzi�y mu do g�owy najlepsze rozwi�zania. � Nie s�dz� � wymrucza� � �eby to by� przypadek. � A co? Podpalenie? � Bob wykr�ca� g�ow�, by jeszcze z dale- ka popatrze� na dym. Chyba si� nie rozprzestrzenia�. � Tak przypuszczam. � Dlaczego, na Boga!? �Crenshaw nie zawsze najszybciej ko- jarzy� fakty. � Bo kto� chcia� ukra�� per�y. � Nasze per�y? � wrzasn�� Bob. � Dlaczego? Jupiter po�o�y� praw� d�o� na kierownicy. Skr�cali w drugi zjazd. Zaraz zaczn� si� zabudowania Rocky Beach. � Poniewa� Sam Gomez okaza� si� idiot�. Znaczy... gadu��. Tak my�l�. Wszyscy zafrasowali si� na dobre. � Podrzu� mnie pod dom � poprosi� Bob, kt�ry mieszka� naj- bli�ej. � Mama nic nie wie o mojej wyprawie do Los Angeles. 18 Pete roz�o�y� d�onie. � Stary, od dzieci�stwa ukrywali�my wszystko przed rodzica mi. W przeciwnym razie Trzej Detektywi nie mieliby �adnych szan na s�aw�. Spotkamy si� jutro w Kwaterze G��wnej. O pi�tej. Mo�esz � Mog�. Jupiter wyrzuci� Crenshawa u zbiegu parkowych ulic, sam poje cha� do sk�adu z�omu. Chcia� udobrucha� ciotk�, zanim zaczni lamentowa�. � Obiad stygnie! � powiedzia�a niezadowolona. � Przepraszam. Wybuch� po�ar na wzg�rzu. Pali si� willa Pc trycji Mc Grove. �Tej piosenkarki? �ciotka obci�gn�a fartuch. Jej wydatny biu falowa�. � Brzydka jak noc. Pami�tam, kiedy by�a ma�a, przychc dzi�a �piewa� do ko�cio�a. Istny skowronek na Bo�� chwa��. A dz co? M��w mia�a z pi�ciu... Jupiter wcina� stek z pieczon� marchwi�, a� mu si� uszy trz�s� � Jest bardzo bogata. � l co z tego? Nie ma szcz�cia w �yciu! A teraz traci don Tam, na wzg�rzach, w kanionie, zawsze �atwo o po�ar. Szczeg� nie, gdy wieje huragan znad Pacyfiku. Ale meteorolodzy nic n wspominali o wiatrach. Jupiter walczy� z mi�sem. Zawsze by�o ciut za twarde. Ale za n na �wiecie nie powiedzia�by tego g�o�no. � Kto� podpali�. Tak twierdzi policja. � Pewnie naprz�d by�o w�amanie. Z�odzieje zawsze w te spos�b zacieraj� �lady. Rok temu sp�on�a willa Eastwooda. �cz' wi�cie, uprzednio solidnie spl�drowana. Z�odziei do dzi� nie znali ziono. Dobrze, �e tej Patrycji nie by�o w domu... Jupiterowi wypad� z r�ki widelec. Z brz�kiem uderzy� o pod�< g�. Ch�opiec podni�s� na ciotk� zdumiony wzrok. � Sk�d ciocia wie, �e jej nie by�o? Ciotka Matylda w��czy�a elektryczn� zmywark�. Kuchni� wstrz sn�� g�o�ny �omot. � Bo ogl�dam telewizj� � ciotka usi�owa�a przekrzycze� m szyn�. Ta za� wy�a niczym startuj�cy samolot. Po kilku minutach urn 19 k�a. Cisza rozkosznie zadzwoni�a w uszach. � Stacja CNN podaje takie wiadomo�ci. Patrycja Mc Grove uda�a si� w podr� do Europy. Razem z psem, dziesi�tkami waliz, ekip� muzyk�w, kuchark� i sejfem. � Sejfem? �Jupiter prze�kn�� marchew. � Tak m�wili. Ma wspania�� bi�uteri�. Ogromnie kosztown�. Wart� ile� tam milion�w. Pokazywali sznur pere�. Bia�e i czarne. Unikatowe. Naprawd� co� pi�knego. Ale sama bym ich nie chcia�a. Ludzie, to trzeba trzyma� w banku! Je�li o mnie idzie, wol� got�w- k�. Przynajmniej daje procenty. Zjad�e�? � Tak, dzi�kuj�. To wa�na wiadomo��. �Jaka? �e pieni�dze w banku procentuj�? Przera�liwy ryk maszyny do zmywania zn�w wype�ni� wn�trze kuchni. Jupiter jednym skokiem znalaz� si� na podw�rzu. � Id� pom�c wujkowi w za�adunku! � wykrzykn�� przez ra- mi�. Czu� si� nie w porz�dku. Zamiast pracowa�, straci� ca�e przed- po�udnie. � Do licha � wymrucza� � wszystko na nic! Patrycja wraz z per�ami p�ynie lub leci do Starego Kraju. Nici ze skarbu! A mo- �e nie? � zastanowi� si� przystaj�c. � Ludzie cz�sto fotografuj� s�ynn� bi�uteri�. Po to, by w razie kradzie�y m�c dochodzi� swoich praw. Mo�e jest gdzie�, w redakcji gazety albo w albumie, fotogra- fia s�ynnych pere�? � Trzeba wszystko zacz�� od pocz�tku � powiedzia�, gdy na- st�pnego dnia spotkali si� w Kwaterze G��wnej. � Przeszukam internet� mrukn�� Bob sadowi�c si� przed kom- puterem. � W razie czego w�amiesz si� do modemu policji w Malibu. Mo�e maj� zdj�cie. Pete mia� ca�kowite zaufanie do umiej�tno�ci Boba. By� znanym hackerem. Ale nigdy dot�d nie wyszed� poza granice prawa. Jupiter nerwowo skuba� warg�. �Zdj�cie musia�oby by� kolorowe, l pokazywa� naszyjnik do- k�adnie roz�o�ony. Inaczej wszystko na nic. Bob mrucza� co� pod nosem. W�r�d tysi�cy nazwisk �piewa- k�w, pie�niarzy i rockman�w wci�� nie natrafia� na Patrycj�. 20 � Co z ni�? Wyparowa�a? Czekajcie... co� mam! Jupiter i Pete rzucili si� zaciekawieni. � Co? O, jest tak�e nasz przyjaciel Affiey Buck. � Rety! Kim by�a jego �ona? Nie dacie wiary! To� to Patrycja Flack! Tak si� nazywa�a, zanim zosta�a Affieyow� Buck. �Jupiter obgryza� sk�rk� kciuka. � Pierwszym m�em Patrycji by� Affiey. Dlaczego nam nie po- wiedzia�? � Bob nerwowo klika� mysz�. � Nie pow�d do chwa�y. Rzuci�a go dla saksofonisty. Potem by� jeszcze... facet zwany �Z�ot� Tr�bk�" i... � Bob urwa� wstrz��ni�ty � niejaki Tim Sirogata... to on! � Kto? � Pete nie chwyta�. � Go��, kt�ry kopie pod palmami na Filipinach. Czyta�em wam przecie�! Opr�cz naszego Sama jest ich tam jeszcze dw�ch: John Denver i w�a�nie Tim Sirogata. Z nazwiska s�dz�c, Amerykanin ja- po�skiego pochodzenia. � Bingo! � Jupiter si�gn�� do puszki. Ale nie by�o w niej ani jednego ciasteczka. Westchn�� smutnie. Zadzwoni� telefon. Pete odebra�. Chwil� co� mrucza�, w ko�cu zapyta�: � Bob, dzwoni Vanessa. Pyta, czy bierzesz udzia� w konkursie na has�o dla linii lotniczych American Airlines. � Co takiego? Nic nie wiem. Niech nie przeszkadza. Pete dalej mrucza� do s�uchawki. Niezadowolony przerwa�: � Ona twierdzi, �e mo�na wygra� bilety na dowolny lot w ka�- dym kierunku kuli ziemskiej. Bob tylko wzruszy� ramionami. � Vanessa niczego sensownego nie wymy�li. W szkole musia- �em za ni� wype�nia� najg�upsze kwestionariusze. Pete z ulg� od�o�y� s�uchawk�. Tylko Jupiterowi nagle zab�ys�y oczy. � A mo�e wzi�� udzia� w tym konkursie? Je�li wygramy, poleci- my za darmo na Filipiny! Kopa� z�oto pod palm� obok chaty kolej- nych staruszk�w. Co wy na to? Bob i Pete wzruszyli ramionami. Co jaki� czas kto� og�asza� kon- 21 kurs z nagrodami. No, i kto� co� wygrywa�, a potem ca�a zabawa toczy�a si� od nowa. Wszystkie telewizyjne programy, wszystkie reklamy pe�ne by�y hase�, kt�re kto� kiedy� wymy�li�. Ale im nigdy si� to nie przytrafi�o. Pete jak zwykle by� ostro�ny, l sceptyczny. � Same bilety nie wystarcz�. Trzeba jeszcze na Filipinach co� je��, pi�, �e nie wspomn� o kosztach zwi�zanych z prac� ludzi. Dla mnie to nie ma sensu. Interesuje mnie rozwik�anie zagadki, nie szta- by cudzego z�ota. Bob klika� mysz�, przeskakuj�c z programu na program. � Nie ma �adnej gwarancji, �e wygramy. To musi by� has�o jak... grom! Pami�tacie dziewczyn� Bonda? �Jasne! � roze�mia� si� Pete. � �Nie wezm� prysznicu, �eby nie zmy� twoich odcisk�w palc�w!" Wszyscy trzej si� roze�mieli. Jednak�e pomys� wci�� nurtowa� Jupitera. � Co nam szkodzi zapozna� si� z warunkami konkursu? Bob wzruszy� ramionami. Wy��czy� komputer. � Nie ma sprawy. Plakat wisi ko�o biura linii lotniczych. B�d� tam za dziesi�� minut. To cze��, detektywi. Jeste�my na razie uzie- mieni. Jupiter Jones wsta� oci�ale, potr�caj�c nog� stos komiks�w. St� zachwia� si� i run�� bez ostrze�enia. Z kolorowych kubk�w zosta�a na pod�odze warstwa okruch�w. l zalane coca-col� rozsypane wi- zyt�wki. � Musz� pogada� z cioci� Matyld� � wysapa� Jupiter przyku- caj�c � na z�omowisku s� jeszcze dwa sto�y. Jeden z nich ma czte- ry nogi. Bob w�asnym cia�em os�ania� stare biurko. � Na wszelki wypadek nie zbli�aj si� tutaj, dobrze? � Dobrze. Po wyj�ciu obu przyjaci� szef detektyw�w zapatrzy� si� na w�- ski kawa�ek zatoki widniej�cy w prze�wicie pomi�dzy odrapan� �cian� i kwitn�c�, jak gdyby nigdy nic, pot�n� agaw�. 22 � To jest typowy MP. Czyli � M�j Problem. l niezw�ocznie zacz�� gryzmoli� na kawa�ku papieru swoje po- mys�y. ROZDZIA� 3 DLACZEGO SP�ONʣA WILLA PATRYC j l? Nast�pnego dnia ch�opcy podjechali fordem do st�p kanionu. Policja zwin�a ju� ��te ta�my, stra� po�arna wci�� dogasza�a tl�c� si� �ci�k�. To ona jest najgro�niejsza. W niej d�ugo potrafi �arzy� si� niebezpiecze�stwo. Ca�a okolica jest poro�ni�ta tym suchym �wi�stwem umiej�cym p�on�� niczym pochodnia. Od tego ostro- krzewu w�a�nie nazwano wzg�rze: Hollywood. � Mo�ecie wjecha� � pozwoli� stra�nik rozgrzebuj�cy ziemi�. �Je�li gdzie� zauwa�ycie snuj�cy si� dym, dajcie zna�. � Oczywi�cie � skin�� g�ow� Jupiter � jeste�my odpowiedzial- nymi lud�mi! � ostro�nie wymin�� w�ownice do podawania wody. � Rozgl�dajcie si� uwa�nie. Bob i Pete kr�cili szyjami, jakby je mieli na �o�yskach kulko- wych. Wsz�dzie pachnia�o st�chlizn� i smrodkiem spalonej gumy. Ostrokrzewy, �adne gdy zielone, teraz zbrunatnia�e wygl�da�y nie- co metafizycznie. Jupiter Jones prowadzi� ostro�nie. W�w�z by� w�ski i ca�y zaro- �ni�ty. Asfaltowa nawierzchnia sporo ucierpia�a. Od ognia lub ci�- kich woz�w stra�ackich. Na poboczu le�a�y lu�ne kamienie, kt�re osun�y si� ze zbocza. Pomimo s�onecznego dnia w kanionie by�o ciemno i do�� ponuro. � Dlaczego zbudowa�a dom w takim miejscu? � zdziwi� si� Pete. � W Malibu jest tyle pi�kniejszych zak�tk�w. Bob wzruszy� ramionami. 24 � Arty�ci szukaj� ciszy i spokoju, jak kto� przez dwadzie�cia godzin dziennie s�ucha wycia instrument�w z perkusj� na czele, to przez pozosta�e cztery godziny chce ca�kowitej ciszy. A gdzie j� znajdzie, je�li nie na szczycie ska�y? Podje�d�ali pod kamienne obmurowanie. Droga nieco si� roz- szerza�a, tworz�c cztery wygodne zatoki dla parkuj�cych woz�w. � M�drze pomy�lane � zauwa�y� Pete. � Wysiadamy. � Nikogo nie ma � Bob rozgl�da� si� uwa�nie. Czu� jaki� nara- staj�cy niepok�j, kt�rego nie umia� zaszufladkowa�. � Tu jest... dziwnie. Jupiter wyj�� kluczyki ze stacyjki. Ze smutkiem przyjrza� si� za- b�oconej karoserii. � Trzeba b�dzie my� grata. Ludzie, jak ja tego nie lubi�! Wspinali si� po stromej �cie�ce poro�ni�tej z obu stron krzaka- mi mimozy. Tu ju� nie by�o ostrokrzewu. Inne, niegdy� ozdobne, drzewa wygl�da�y niesamowicie, z wyci�gni�tymi w niebo osmolo- nymi kikutami. Sam dom ocala�, cho� kamie� i zaprawa mia�y ko- lor brunatny. Najwyra�niej smugi ognia sz�y od strony obszernego tarasu. Spali� si� dach, zawali�y kolumienki, ods�oni�o si� pogrucho- tane wn�trze. Tu i �wdzie wala�y si� jakie� stare gazety, zniszczone zdj�cia i na wp� spalona odzie�. Trzeba by�o ostro�nie stawia� sto- py, by nie wpa�� do czego�, co jeszcze kilka dni temu by�o gardero- b� pe�n� luksusowych sukien. Jupiter szuka� konkretu: sejfu. � My�lisz, �e sejf te� si� spali�? Pete podni�s� r�owe boa z pi�r. Owin�� nim szyj�. � W�tpi�. Na pewno by� pusty, zanim podpalono dom. Czy wygl�dam na gwiazdora? � Raczej jak indyk przed Dniem Dzi�kczynienia. Co� �omotn�o na zewn�trz. Ch�opcy wstrzymali oddech. Spo- gl�dali po sobie ze szczerym przera�eniem. Ani przez moment nie przysz�o im do g�owy, �e w spalonym domu kto� jeszcze mo�e by�. � Ccco... to? � Bob przysiad� na pi�tach. Pete podni�s� z ziemi jaki� osmolony dr�g. Wygl�da� niczym gladiator szykuj�cy si� do walki na arenie. 25 Jedynie Jupiter Jones zachowa� jako tako zimn� krew. � Bob, na lewo, pod schody! Pete, zajmij pozycj� ko�o dziury! Zamarli w bezruchu czekaj�c. �omot si� powt�rzy�. Teraz ju� wyra�nie s�ycha� by�o kroki. Kto� z�azi� z wypalonego doszcz�tnie pi�tra. Jeszcze moment i ciemna sylwetka wychyn�a w miejscu, gdzie kiedy� by� kominek. � R�ce do g�ry! � wrzasn�� Pete wystawiaj�c d�o� z wysuni�- tym wskazuj�cym palcem. � Policja! �Ja... ja nic! Nie strzelajcie! Jupiter po�o�y� d�o� na ramieniu Crenshawa. � Pete, nie strzelaj. Pan prosi. � To przecie�... Sam Gomez! � Bob przygl�da� si� zakurzone- mu chudzielcowi. � Co pan tu robi? � A wy? Wcale nie jeste�cie poi icj�! l nie macie broni! � chcia� si� wycofa�, ale po�lizn�� si� nieszcz�liwie i run�� przyduszony przez Pete'a. � Nie jeste�my policjantami, mister Gomez. Ale jest nas trzech. Trzech S�ynnych Detektyw�w. Oto nasza wizyt�wka � poda� kar- tonik zniszczony rozlan� wczoraj coca-col�. � Czego pan tu szuka? � A wy? � �lad�w. Patrycja musia�a mie� w domu du�o zdj��. Chodzi nam o takie, na kt�rym widnia�by naszyjnik z pere�. Sam Gomez uni�s� w g�r� d�o�. Spojrza� �zawo na Crenshawa. � Czy m�g�by� zsi��� ze mnie? Troch� bol� mnie plecy. Kr�go- s�up. Nadwyr�y�em przy kopaniu. � Na Filipinach? �Tak. � S�u�� uprzejmie. Ju� zsiadam. � Pete, najsprawniejszy z de- tektyw�w, stan�� obok kominka. A raczej czarnej dziury, kt�ra z niego zosta�a. � Nie odpowiedzia� pan na nasze pytanie. Co pan mia� zamiar tu znale��? l czy to pan jest podpalaczem? Sam Gomez zdj�� czerwon� czapk�. Mi�tosi� j� w spracowa- nych d�oniach, nie wiedz�c jak si� zachowa�. � Bo�e uchowaj! Nie jestem podpalaczem. Prawd� m�wi�c, nie wiem, czego szukam. Dowiedzia�em si� o po�arze i... 26 Jupiter zamy�li� si�. � Szczera odpowied�. Pere� tu nie ma. Patrycja wyjecha�a za- brawszy ze sob� klejnoty. Nigdy si� bez nich nie rusza. W Sun-Press by� artyku� o jej trasie koncertowej po Europie. Sam ostro�nie podnosi� si� z gruzowiska. Lekko zgarbiony, z �za- w� min�, wcale nie przypomina� szcz�liwca, kt�ry odkopa� dwie sztaby z�ota. � Wywioz�a � powt�rzy� wykrzywiaj�c twarz. Kr�gos�up rzeczywi�cie musia� go bole�, bo opar� si� o nadpalo- n� framug� po niegdysiejszych drzwiach. Ruch, kt�ry zrobi�, okaza� si� tak nieszcz�liwy, �e spowodowa� nast�pn� katastrof� budowla- n�. Os�abiona ogniem framuga poci�gn�a za sob� spory kawa�ek muru. Ch�opcy przytomnie uskoczyli, ale Sam Gomez znalaz� si�... w piwnicy, l to wcale nie z w�asnej woli. Pete ostro�nie zajrza� do do�u. Kurz unosi� si� w powietrzu i utrud- nia� oddychanie. Nie wspominaj�c o widoczno�ci. Tej zwyczajnie nie by�o. � Panie Gomez! � rykn�� Bob, balansuj�c niebezpiecznie nad kraw�dzi� urwiska. � Ua, ua, ua � odpar� poszkodowany lub piwniczne echo. Tego detektywi nie wiedzieli. Jeszcze nie. � Trzeba zej�� na d� � warkn�� zdegustowany Jupiter. Poszu- kiwanie skarbu sko�czy�o si� odkopywaniem zaginionego Gome- za. Pech. Prawdziwy pech. � Jak zejdziemy, kiedy tu nic nie wida�? Masz w wozie latark�? � Zawsze mam w samochodzie wszystko, czego potrzebuje Pierwszy Detektyw Ameryki. Tak�e sznurow� drabink�. Panie Go- mez! �yje pan? G�os dochodz�cy z dna piekie� brzmia� podejrzanie: � Yj�. Ale o o za ycie! �W porz�dku. Wa�ne, �e nie zgin�� na miejscu. � Pete uwa�- nie wypr�bowywa� osypuj�cy si� gruz. � Nie mo�na nic ruszy�. Kamienie, spadaj�c, mog�yby rozbi� mu g�ow�. O ile jeszcze j� ma. Bob! �Jestem. 27 � Przytrzymaj tutaj. Spr�buj� po�o�y� si� na brzuchu. Mo�e co� zobacz�. Ale nieprzeniknione ciemno�ci nie pozwoli�y na penetracj�. Stali nad dziur�, czekaj�c, a� wr�ci Jupiter. � Mo�e nale�a�oby zawiadomi� stra�ak�w? � wyszepta� prze- ra�ony Bob. �Jeszcze tam pewnie s�, na dole. Pete by� sceptyczny. � Wtedy nie obejdzie si� bez policji. Wszystkich nas wezm� na przes�uchanie. Po co tu przyjechali�my, kim jest Sam Gomez, cze- go szukali�my w gruzowisku i takie tam... dyrdyma�ki. Hej, s�ysza- �e�? Kto� jest na g�rze! Na dachu! Bob uni�s� g�ow�. � Dachu nie ma. Nie panikuj. Pewnie wraca jupiter. Ale dwa strza�y oddane ze sporej odleg�o�ci nie by�y fantazj�. P� metra nad g�ow� Boba rozprys� si� tynk. Oba pociski utkn�y w zaprawie pomi�dzy kamieniami. Ch�opcy zamarli ze zgrozy. Od- g�os oddalaj�cych si� krok�w by� jak najbardziej realny. � Co si� dzieje? Czemu rozp�aszczyli�cie si� w kurzu? � Ju- piter ob�adowany sprz�tem ratowniczym ostro�nie stawia� stopy. � Strze... strzelali! Kto� do nas strzela�! Jupiter zmarszczy� brwi. Zna� swoich przyjaci� i wiedzia�, �e co jak co, ale potrafi� odr�ni� wystrza� z broni od padaj�cego gradu. Bez s�owa obejrza� miejsce, gdzie utkwi�y oba pociski. � Kto to m�g� by�? Przecie� Sam jest w piwnicy! � Pete gesty- kulowa� wpatruj�c si� w resztk� �ciany, z kt�rej Jupiter wyd�ubywa� pociski. � O centymetr od mojej g�owy! � zaj�cza� Andrews, bez sensu otrzepuj�c kurz, kt�ry na dobre przylgn�� do d�ins�w. � O metr � wysapa� Jupiter. � Ten kto� by� marnym strzelcem. Albo chcia� nas tylko wystraszy�. Dok�d pobieg�? Pete oddycha� g��boko. Jako pierwszy wr�ci� do r�wnowagi. � Na m�j rozum kto� strzela� z pi�tra. A raczej z g�rnego tara- su. l tamt�dy zwia�. Jupiter zahaczy� sznur o balustrad�. Lekka drabinka bezpiecznie sp�yn�a w czer� dziury. 28 � Pete, robota dla ciebie. Jeste� najsprawniejszy z nas. Tu masz latark�. Nie, nie bierz do r�ki! Powie� na szyi. Ja po�wiec� drug�. Z g�ry. � A zab�jca? Nie �apiemy drania, kt�ry do nas strzela�? � Bob rozmaza� smugi sadzy po obu policzkach. Wygl�da� jak Rambo. � Spoko, Bob � Jupiter pu�ci� ostry s�up �wiat�a w g��b piwni- cy. � Ju� dawno zwia�. Teraz trzeba ratowa� cz�owieka! Bob mia� obra�on� min�, ale pom�g� Jupiterowi podtrzymywa� chwiej�c� si� drabink�. � No? Co tam? Pe�gaj�ce na dole �wiate�ko wydobywa�o z cienia kszta�ty i ko- lory. � To jest studio, �adna piwnica. Jest te� Sam. Ma zakrwawion� twarz. Hej, Sam, �yjesz? � Przecie� wiemy, �e �yje! � zdenerwowa� si� Bob. � Raczej spytaj, czy mo�e si� rusza�! Przez chwil� nie by�o odpowiedzi. Ale rumor, jaki dochodzi� z dziury, wskazywa� na zmaganie si� dw�ch cia�. �Jest pot�uczony. Ale chyba ca�y. Tu jest... � Co? Co tam jest? � Jupiter z Bobem zderzyli si� g�owami. Ale niczego si� nie dowiedzieli. �omoty przesun�y si� gdzie� da- lej, a minut� p�niej rozleg� si� silny akord fortepianu, do��czy�y instrumenty strunowe i s�odki, seksowny kobiecy g�os zanuci�: �Oh, my love..." Jupiter spojrza� na Boba. � To g�os Patrycji Mc Grove! Andrews otar� spocone czo�o. Z czarnymi smugami, w zakurzo- nej kurtce wygl�da� niczym najemnik w wietnamskiej d�ungli. � Kaseta. Albo CD. W piwnicy, opr�cz butelek z winem, jest zapewne ma�e studio fonograficzne. Innego wyt�umaczenia nie ma. � Pete! Pete Crenshaw! Odezwij si�! B�ysn�o �wiat�o latarki. Pete pojawi� si� z otwart� puszk� oran- �ady. � W porz�dku. Posadzi�em Sama. Poma�u przychodzi do sie- bie. Wyj�cie jest z drugiej strony. Nie trzeba b�dzie wci�ga� go po 29 drabince. Musimy je tylko otworzy�. Sam nie poradz� sobie z zasu- w�. Z�a�cie! To fantastyczne miejsce, l, o dziwo, ma�o zniszczone. Bob natychmiast chwyci� sznury. Jupiter sceptycznie spogl�da� w d�. �Ja nie dam rady... �Musisz. Razem z Bobem przytrzymamy drabink�. Gdyby� nie �ar� tylu ciasteczek... Jupiter przygryz� usta. Jeszcze moment, a nazw� go �Ma�ym T�u�- cioszkiem"! Zamkn�� oczy i kurczowo chwyci� si� drabinki. Zej�cie nie trwa�o d�ugo, ale spoci� si� jak mysz. Wn�trze, w kt�rym si� znalaz�, w pierwszej chwili wydawa�o si� jak ze z�ego snu. O ile architekt buduj�cy will� na czubku ska�y mia� wizj� z dwudziestego pierwszego wieku, to piwnica, a raczej studio muzyczne, przypo- mina�o cyrkow� przyczep�. Z mroku wy�ania�y si� sprz�ty pomalo- wane na jaskrawoczerwony kolor. �ciany z surowego kamienia oblepione by�y plakatami. Z ka�dego z nich spogl�da�a s�ynna Mu- rzynka z w�osami zaplecionymi w milion warkoczyk�w. Niekiedy u�miech Patrycji przywodzi� na my�l paszcz� rekina. Jupiter nie m�g� oderwa� wzroku od piosenkarki. Przepastne, czarne oczy, silny ma- kija� i ciep�obrunatna sk�ra tworzy�y wybuchow� mieszank� seksu i dzieci�cej �wie�o�ci. � Na �adnym z portret�w nie ma pere�. Jakie� inne �wiecide�ka. � Szkoda. Mo�e znajdziemy album. Z trasy koncertowej. � Pete porusza� si� po studiu, jakby to by�a jego w�asna kuchnia. � Mam tu puszki z piwem i coca-col�. A� dziw, �e nie strawi� ich po�ar! Sam Gomez j�kn��. Siedzia� na lekko tylko zakurzonym, sk�rza- nym pufie, trzymaj�c si� za g�ow�. � Chc� st�d wyj��. Ch�opcy ockn�li si�. � Jasne. Zaraz zabierzemy pana do szpitala. � Jupiter zn�w by� przyw�dc�. � Wr�cimy jutro. ROZDZIA� 4 CO ZNAJDOWA�O SI� W SZKATU�CE? \ to by� najwi�kszy b��d. Przekonali si� o tym, gdy nast�pnego dnia zaparkowali forda w jednej z zatok. Poruszali si� ostro�nie, lecz szybko. Znaj�c ju� uk�ad wn�trza, nie tracili niepotrzebnie cza- su. Jednak�e otwarcie �elaznych drzwi, prowadz�cych do podzie- mi, okaza�o si� niewykonalne. � Co jest? � zdziwi� si� Bob. � Przecie� wczoraj odryglowali- �my od wewn�trz. Jupiter Jones skuba� warg�. � Tu s� �lady, panowie detektywi. Kto� by� przed nami. � l najwyra�niej nie chce, by�my dostali si� do studia. Tylko dlaczego? � Pete przest�powa� z nogi na nog�. � C�, trzeba zn�w skorzysta� ze sznurowej drabinki. Co, Jupe? Pierwszy Detektyw j�kn�� g�ucho. �Za jakie grzechy... Uda�o si� nad podziw sprawnie. Gdy blask silnych latarek rozja- �ni� ciemne wn�trze, miny ch�opc�w zrzed�y. � Niczego tu nie ma. Nawet butelek. Jupiter wodzi� promieniem �wiat�a po �cianach. � Znikn�y wszystkie plakaty. Dlaczego? Bob �u� gum�. Po chwili wyst�ka�: � Na jednym ze zdj�� mia�a na szyi sznur pere�. Sta�o w ram- kach na konsolecie. Jupiter i Pete o ma�o nie zemdleli z wra�enia. 31 � Teraz to m�wisz? Teraz? Bob skuli� ramiona. � Dostrzeg�em je w ostatniej chwili. Wyci�gali�my Sama. Potem d�ugo walczyli�my z zasuw�. No, zupe�nie mi wylecia�o z g�owy! � To nie jego wina � broni� kolegi Crenshaw. � Wczoraj naj- wa�niejsz� spraw� by�o zawiezienie Sama Gomeza do szpitala. To nie jego b��d, �e klinika w Rocky Beach go nie chcia�a! � Raczej to, �e nie m�g� za ni� zap�aci� � warkn�� Jupiter. � Skutek by� taki, �e trzeba go by�o wie�� do Santa Monica. Zaj- mowali�my si� chorym, s�dz�c naiwnie, �e tu nic z�ego si� nie stanie. � Ale si� sta�o. � Pete w�szy� niczym pies policyjny. � Ten kto� by� sam. Sp�jrzcie na �lady. W kurzu wyra�nie odbi�y si� rze�- by podeszew. Wygl�daj� na adidasy. � My te� nosimy adidasy! � Ale on mia� nog� jak s�o�! l by� wysokim m�czyzn�. � Piekielna �D�uga Stopa"! � Jupiter bacznie o�wietla� miej- sce, gdzie wczoraj jeszcze sta�a droga muzyczna aparatura. � �eby nie by�o na nas! Nie mieli nic wi�cej do roboty w czarnej dziurze, �mierdz�cej, jak wszystko w tym domu, spalenizn�. Wyj�� musieli, niestety, po sznurowej drabince. �elazne drzwi kto� dok�adnie zaspawa�. � Ale jeste� gruby! � j�cza� Bob przytrzymuj�c obur�cz sznu- ry. �Je�li jeszcze raz zobacz�, �e gryziesz czipsy, zastrajkuj�. Jupiter nie odpowiedzia�. Sapa� niczym kowalski miech, czer- wieniej�c i bledn�c na przemian. � Co teraz? Pete nie traci� czasu. Ze zgliszcza szafy dr�giem wygrzeba� osma- lone pud�o. A� dziw, �e nie sp�on�o doszcz�tnie. � Sprawdzimy, co to. Wy�amanie zamka nie przedstawia�o trudu. � Zdj�cia! l co� jeszcze. �Co? �Chyba... pami�tnik! Jupiter zn�w przej�� dowodzenie. � Zabieramy! 32 Bob mia� skrupu�y. � Ale to... cudza w�asno��, Jupe. Pierwszy Detektyw gro�nie zmarszczy� brwi. � Wiem. Tam, na dole, to te� by�a cudza w�asno��, l kto� j� zwin��. � Nie my � s�abo broni� si� zmieszany Bob. � l �le zrobili�my! U nas, w Kwaterze G��wnej, nic by nie prze- pad�o. Mogliby�my wszystko zwr�ci� piosenkarce. A tamten? Pete zbiega� przeskakuj�c z kamienia na kamie�. Ostro�nie trzy- ma� pud�o, jakby w nim znajdowa� si� odbezpieczony granat. Za- wo�a� do oci�gaj�cej si� dw�jki: � Przejrzymy zdj�cia i oddamy. Jak Patrycja wr�ci. To zadecydowa�o. By�o do zaakceptowania nawet przez super- praworz�dnego Boba. Zje�d�ali wolniutko, popatruj�c na boki. Tu i �wdzie snu�y si� jeszcze smugi dymu. � Trzeba da� zna� stra�akom. Te piekielne ostrokrzewy mog� si� na nowo zatli�. W Kwaterze G��wnej pochylili si� nad zdobycz�. Opr�cz kolo- rowych fotografii Patrycji i jej licznych przyjaci� znale�li z�o�on� we czworo karteczk� z kilkoma cyframi. � Rachunek? Za �wiat�o i gaz? � Bzdura! � warkn�� Jupiter. � Tam nie ma gazu. To mi raczej wygl�da na szyfr... Ich g�owy zetkn�y si�. � Dwa, szesna�cie, osiem... szesna�cie, l dwana�cie. Jupiter zn�w skuba� warg�. � Szyfr bankowy? W ka�dym razie to co� wa�nego. Inaczej nie trzyma�aby tego w zamkni�ciu. � A te fotki? � Bob roz�o�y� w wachlarz kilka portret�w. � Same kobiety. Sp�jrzcie, jak� maj� na sobie bi�uteri�! Je�li jest praw- dziwa... musz� by� milionerkami! � Per�y... � wysapa� nagle Jupiter szturchaj�c palcem. � Na- szyjnik z bia�ych i czarnych pere�. - Per�y.. 33 Pete str�ci� spocony paluch przyjaciela. � Sk�d� znam t� twarz. Bob przygl�da� si� t�gawej blondynie o sztucznym u�miechu. Nagle zerwa� si� i usiad� przed komputerem. W��czy� internet. Chwil� szuka�, piekli� si� i zn�w szpera�. �Mam! �wrzasn��.�Wiedzia�em, �e to kto� z polityki. �ona genera�a Marcosa. � By�ego prezydenta Filipin? To znaczy... �e by�a jedn� z po- przednich w�a�cicielek naszyjnika. Mo�liwe, �e te inne r�wnie�. To punkt dla nas. l dla Patrycji! � Dlaczego? � Musi wiedzie� o skarbie. Mo�e dlatego kupi�a per�y? Szkoda, �e na tym zdj�ciu s� takie niewyra�ne. Nie da si� policzy� bia�ych. Czarnych, zreszt�, tak�e nie. Ca�a tr�jka zamar�a z wra�enia. Historia, nad kt�r� pracowali w pocie czo�a, zakre�la�a coraz szersze kr�gi. Czy sprostaj� sprawie tak skomplikowanej? Dwa dni p�niej Jupiter jad� zapiekank� ze szpinaku, kt�r� ciot- ka Matylda przygotowywa�a, gdy ju� nic innego nie przychodzi�o jej do g�owy. � Telefon! � zawo�a� wuj Tytus. � Do ciebie. Jupiter przy�o�y� ucho do s�uchawki. � Co jest? �Zgadza si�. Sprawdzi�em w bibliotece. Pierwsza dama to �ona Marcosa. Druga jest siostrzenic� cesarzowej Iranu... � szemra� Bob. � Zlituj si�! � warkn�� Jupiter, wyd�ubuj�c szpinak spomi�dzy z�b�w. � Nawet ja wiem, �e w Iranie ju� od dawna nie istnieje cesarstwo. � Uspok�j si�! � wrzasn�� Bob, a� w s�uchawce zadudni�o. � Te� to wiem! Ale cesarzowa Farah Diba �yje do dzi�. Jej dzieci te�. A siostrzenica kupi�a per�y w Stanach. Ju� po ucieczce z Iranu. �W porz�dku, przepraszam �Jupiter czu�, �e przesadzi�. Bob by� o niebo lepszy w te historyczne klocki. � A reszta bab? � Dotar�em do wszystkich. Na londy�skiej aukcji Sotheby's per�y 34 kupi�a niegdy� znana producentka kosmetyk�w z Pary�a. Nazywa si� Roma Dardy. Razem cztery. � Wspaniale � powiedzia� Jupiter z podziwem w g�osie. � Naprawd�. � Pi�kne dzi�ki. Ale mnie nurtuje taki fakt: po co fotografie po- przednich w�a�cicielek naszyjnika wype�niaj� pud�o Patrycji? Dla- czego zada�a sobie trud ich zebrania? � Lub kto jej to da�? � dorzuci� Jupe. � W�a�nie, l co oznaczaj� cyfry na karteluszku. Bo, �e s� wa�- ne, w to nie w�tpi�. Pierwszy Detektyw spogl�da� ponuro w stron� stygn�cego szpi- naku. � Trzeba to przemy�le�, Bob. Mo�emy si� spotka� jutro? � Niestety. Musz� przygotowa� dla ojca materia�y na konferen- cj� prasow� dotycz�c� przysz�o�ci zatoki. Chodzi o ruiny dok�w. Jupe poczu� g�si� sk�rk� na ramionach. � Chodzi o nasze doki? O Kwater� G��wn�? � W�a�nie. Ale nie panikuj. Zawsze mo�emy wr�ci� do starej przyczepy w sk�adzie z�omu ciotki Matyldy! � Nigdy! � wysapa� Jupe. � Cze��. � Cze��. Zapiekanka zmieni�a nie tylko smak. Tak�e kolor. Zrobi�a si� sza- robura. Jupiter, zgrzytaj�c z�bami, dopycha� pusty �o��dek bu�k� z mas�em orzechowym. ROZDZIA� 5 KIM JEST TOYA LA ROHA? Wygl�da�o na to, �e w spalonej willi na skale nic si� ju� nie dzieje. Ale to nie by�a prawda. Stra�acy dogasili wprawdzie ostatnie ogniska w tl�cych si� zaro�lach, ale do pracy musieli przyst�pi� policjanci z posterunku w Malibu. Powodem akcji by� list, a raczej anonim bez nadawcy. A tak�e zg�oszenie Trzech Detektyw�w. � My�lisz, �e musimy o tym powiedzie� Wilsonowi? � zasta- nawia� si� Pete. Bob z min� nieugi�t� siedzia� na sto�ku na wprost okna. � Ojciec twierdzi, �e musimy. � No tak. Wsz�dobylska prasa zawsze zrobi sensacj�. � Jupi- ter gryz� s�one ciasteczko. Z torby, kt�r� wczoraj zostawi�a Vanessa. � Czy musia�e� wszystko rozgada�? Bob wyd�� wargi. � Nie �artuj! Ojciec dowiedzia� si� z raportu stra�y. Nie s�dzisz chyba, �e uda�oby si� zachowa� w tajemnicy po�ar willi w Malibu. Pete wzruszy� ramionami. � Fakt. Na dodatek w�a�cicielka wyjecha�a na turnee po Euro- pie. A jej adwokaci oskar�yli policj� z Malibu o niedope�nienie obo- wi�zk�w. Jupiter zerkn�� do torby. By�a prawie pusta. Wsta� z chybotliwe- go krzes�a i wetkn�� nos do lod�wki. Dzia�a