2004

Szczegóły
Tytuł 2004
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

2004 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 2004 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

2004 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Autor: EDWARD KLEMP Tytul: OKULTYZM - UKRYTA STRONA �YCIA CZYTAMY �WIAT ODWROTNIE I M�WIMY �E NAS ZWODZI Copyright by Edward Klemp 1977 Wklepa� i przerobi� na html [ mailto:[email protected] ] Grabcu Spis tre�ci: Przedmowa Autora Rozdzia� I. Pierwiastki �ywego cz�owieka Cia�o fizyczne Cia�o astralne Cia�o sideryczne ( si�a �yciowa, prana ) Rozum instynktowy Intelekt Rozum duchowy Duch Rozdzia� II. Umys�owo�� Pod�wiadomo�� �wiadomo�� Nad�wiadomo�� Rozdzia� III. Aura ludzka- Znaczenie barw aury Rozdzia� IV. Analiza - samoanaliza Rozdzia� V. Dynamika my�li Rozdzia� VI. Przenoszenie my�li -telepatia Rozdzia� VII. Jasnowidzenie Jasnowidzenie proste Widzenie na odleg�o�� Wizje przesz�o�ci Wizje przysz�o�ci S�uch astralny Pozosta�e zmys�y astralne Rozdzia� VIII. Magnetyzm Rozdzia� IX. Spirytyzm Rozdzia� X. Rozw�j si� psychicznych Rozdzia� XI. Reinkarnacja Rozdzia� XII. Prawo karmy Rozdzia� XIII. Droga do poznania tajemnic okultyzmu Zako�czenie Bibliografia +Przedmowa Autora W roku 1945 rozpocz�ta si� nowa epoka - epoka energii atomowej, kt�ra stworzy�a nie tylko rewolucj� poj�� w fizyce, ale nauczy�a ludzko�� r�wnie� nowego pojmowania zjawisk �wiata. W �wietle tych wielkich odkry� mog�oby niekt�rym wydawa� si�, �e na drodze bada� fizycznych uda si� ludzko�ci pozna� wszystkie prawa i tajemnice natury, rz�dz�ce wszech�wiatem, i doj�� w ten spos�b do prawdy i szcz�cia, kt�rego przecie� ka�dy pragnie. Wiemy jednak, �e nie zawsze wielkie odkrycia przyczyniaj� si� do szcz�cia. Udowodni�a to II Wojna �wiatowa, w kt�rej energia atomowa zosta�a u�yta w z�ym celu i przynios�a �mier� wielu ludziom, i to nawet jeszcze d�ugo po zako�czeniu wojny. Pomijaj�c jednak spraw� sta�ego potencjalnego niebezpiecze�stwa, wynikaj�cego z odkrycia energii atomowej, warto sobie zada� pytanie, czy ludzko�� w og�le mo�e si� spodziewa� rozwi�zania wszystkich dr�cz�cych j� pyta� i problem�w na drodze odkry� fizycznych. Na to pytanie odpowiada nasz znakomity fizyk i matematyk prof. Arkadiusz Piekara w ksi��ce pt. �Fizyka stwarza now� epok�", w kt�rej tak to ujmuje: �Gdyby kiedy�, w odleg�ej przysz�o�ci, nauka w swym rozwoju dosz�a do takiego doskona�ego stanu, �e by�aby w mo�no�ci odpowiedzie� na wszystkie dr�cz�ce pytania, dotycz�ce istoty otaczaj�cego nas �wiata, w�wczas znikn�yby, jako zbyteczne, wszystkie �wiatopogl�dy: a wi�c materialistyczny i spirytualistyczny, realistyczny i sensualistyczny (odbierany zmys�ami) itd. Pozosta�by jeden jedyny �� �wiatopogl�d naukowy��, b�d�cy sum� wynik�w owej doskona�ej wiedzy. Uczeni nie mieliby co robi� i dla zabicia nudy obmy�laliby sobie nowe intelektualne rozrywki. Pozosta�aby prawdopodobnie jedna prawdziwa religia, kt�rej dogmaty oczywi�cie by�yby w zupe�nej zgodzie z nauk�. Kto by wyznawa� inny �wiatopogl�d, inn� religi� - uchodzi�by za cz�owieka nienormalnego. Wiemy jednak, �e ten doskona�y, a mo�e nawet nudny stan nie zaistnieje nigdy na �wiecie; jest on bowiem nie tylko niemo�liwy, ale i niedorzeczny. Bo gdyby nawet nauka dosz�a do swego idealnego stanu, w kt�rym wszystkie mo�liwe osi�gni�cia zosta�yby dokonane i w kt�rym na ka�de, z sensem postawione pytanie, znalaz�aby si� zadowalaj�ca odpowied� - to okaza�oby si�, �e nauka osi�gn�a granice, kt�rych przekroczy� nie jest w stanie - granice, kt�re ju� dzisiaj znamy. Granice te zakre�la zasada nieoznaczono�ci za pomoc� sta�ej Plancka ��h��. A wi�c, nauka ma zakre�lone granice, kt�rych nigdy nie przekroczy - ale wyrazu ��nigdy�� nie powinno si� jednak nigdy u�ywa�, wi�c powiem ostro�niej: tak d�ugo, jak d�ugo do badania otaczaj�cego nas �wiata u�ywa� b�dziemy metody, kt�r� dzisiaj okre�lamy mianem naukowej, metody opartej na postrzeganiu zmys�ami i na stosowani logiki ludzkiej. ��No, to chyba zawsze tak b�dzie �� - pomy�li Czytelnik. I ja, jako naukowiec, tak my�l�, ale zasadniczo nie jest wykluczone, �e w przysz�o�ci powstanie nowa metoda poznawania". Takie inne metody poznawania zjawisk �wiata ju� istniej�, i to od czas�w bardzo dawnych, ale opieraj� si� one nie tylko na uznanych pi�ciu zmys�ach i logice, ale bardziej na intuicji i wy�szych pierwiastkach duszy cz�owieka. O tych metodach b�dzie mowa w tej ksi��ce, kt�ra traktuje 0 okultyzmie, nauce bardzo starej i bardziej znanej w dawnych czasach ani�eli w czasie obecnym, zadufanym w rozum i wyniki do�wiadcze� laboratoryjnych. Co oznacza s�owo �okultyzm" - mo�na w przybli�eniu dowiedzie� si� nawet z ma�ej polskiej encyklopedii. Encyklopedia ta okre�la okultyzm (z �aci�skiego occultus -- ukryty, tajemny) jako wiar� w istnienie zjawisk i w�a�ciwo�ci o charakterze nadprzyrodzonym (np. jasnowidzenie, telepatia, mediumizm), dost�pnych tylko nielicznym osobom. Bardziej prawid�owo uj�� to zagadnienie �Lexikon Meyera" z 1899 r. W tym leksykonie okultyzm zosta� okre�lony jako nauka tajemna o dotychczas tylko cz�ciowo jeszcze zrozumia�ych przejawach �ycia duszy, takich jak hipnoza, telepatia, jasnowidzenie itp. - dla kt�rych wyja�nienia niekt�rzy uwa�aj� za wystarczaj�ce znane si�y natury, podczas gdy inni odwo�uj� si� do si� tajemnych. Okultyzm w tym leksykonie zosta� s�usznie uj�ty jako nauka, tak jak nauk� jest psychologia (greckie psyche = dusza i logos = s�owo), kt�ra r�wnie� traktuje o przejawach i zjawiskach duszy. Okre�lenie okultyzmu jako �wiary w istnienie zjawisk nadprzyrodzonych" jest co najmniej przesad�, gdy� nie mo�na takich zjawisk jak np. telepatia czy .magnetyzm ludzki lub zwierz�cy zaliczy� do zjawisk nadprzyrodzonych, skoro w tych dziedzinach zrobiono ju� tyle do�wiadcze� i dalej przeprowadza si� je z dobrymi wynikami -ani tym bardziej nie mo�na ich zaliczy� do zagadnie� wiary, skoro pod poj�ciem �wiary" rozumiemy wy��cznie zwi�zek duchowy, jaki zachodzi mi�dzy Bogiem a cz�owiekiem, a wi�c takie zagadnienia, kt�rych rzeczywi�cie naukowo ani laboratoryjnie bada� nie mo�emy. Dla rozwoju okultyzmu nowoczesna wiedza nie stanowi absolutnie �adnej przeszkody. Przeciwnie, du�o zagadnie� z nauki okultyzmu jeste�my ju� w stanie naukowo zbada� i uzasadni�. A warto t� nauk� si� zaj��, gdy� nie ma chyba takiej dziedziny �ycia, w kt�rej ta olbrzymia wiedza nie mia�aby zastosowania. Jednak podczas gdy do przyswojenia sobie wiadomo�ci z og�lnie uznanych nauk wystarcza nawet �rednie uzdolnienie, dobra pami�� i logiczne my�lenie, to w okultyzmie od samej wiedzy wa�niejsze s� osobiste zdolno�ci intuicyjne oraz warto�ci moralne. Dla Polak�w zach�t� stanowi� mo�e fakt, �e nasz nar�d ma pewne walory w tej dziedzinie w stosunku do innych narod�w. Wynika to z prawa dziedziczenia si� psychicznych. Wiadomo, �e na Zachodzie, np. we Francji, W�oszech, Hiszpanii i w Niemczech w przeci�gu pi�ciu wiek�w �rednich spalono i stracono pod zarzutem uprawiania magu miliony ludzi o wybitnych nieraz zdolno�ciach psychicznych. Polak�w natomiast cechowa�a zawsze du�a tolerancja w sprawie przekona�. Uwzgl�dniaj�c wi�c mniejsze pod�wczas zaludnienie, �atwo wywnioskowa�, �e narody zachodnie znacznie os�abi�y swoje zdolno�ci okultystyczne. Natomiast w krajach wschodnich i azjatyckich w�adcy absolutni z zasady t�umili samodzielno�� my�li, stosuj�c system nacisku wobec poddanych. Polska i Wielkie Ksi�stwo Litewskie wci�� przygarnia�y r�nych zbieg�w politycznych i inne tzw. �niespokojne duchy" z Zachodu i Wschodu, kt�rzy na skutek swojej dzia�alno�ci zmuszeni byli opu�ci� swoj� ojczyzn�. Do takich np. nale�a� kronikarz Gall Anonim. P�niej wielu zbieg�w politycznych dostarcza�a inkwizycja, rz�dy car�w i reformacje. 0 predyspozycji narodu polskiego do wiedzy okultystycznej mog� �wiadczy� dowody z historii. Wiadomo nam, �e jeszcze za czas�w piastowskich w wojnach z Niemcami prawie zawsze mieli�my mniejsz� ilo�� �o�nierzy, gorsze uzbrojenie i mniej �rodk�w pieni�nych, a nawet s�absz� znajomo�� sztuki wojennej. To samo dzia�o si� za Jagiellon�w i w p�niejszych wojnach. Jaka wi�c przyczyna r�wnowa�y�a te r�nice, a nawet przechyla�a szal� zwyci�stwa na korzy�� Polak�w? T� przyczyn� by�a, jest i b�dzie s i � a p s y c h i c z n a. Objawia�a si� ona w temperamencie, w brawurowej odwadze, przebieg�o�ci i fortelach, opartych na intuicji i wyczuciu psychologii wroga. W wojnach moskiewskich stale walczono jeden przeciw kilku, a nawet kilkunastu. W walkach z Tatarami, Turkami i innymi narodami by�o podobnie. Mog� co prawda pa�� zarzuty, �e r�wnie� w Polsce tracono i palono na stosach ludzi oskar�onych o uprawianie czar�w. By�y to jednak wypadki sporadyczne i chocia� od XIV wieku stale dociera�y do Polski echa o dzia�alno�ci inkwizycji, to a� do po�owy XVI wieku nie zajmowano si� u nas zasadniczo sprawami czar�w. Przeciwnie, Akademia Krakowska s�yn�a w �wczesnych czasach z rozwoju astrologii i alchemii oraz z literatury magicznej czarnoksi�nik�w. S�ynny Faust podobno sam uko�czy� wydzia� magiczny w Krakowie oko�o roku 1506. Kazimierzowi Jagiello�czykowi postawiono horoskop astrologiczny w roku 1427. Na dworach Zygmunta Augusta i Stefana Batorego uprawiano �czary". Anonimowy autor dzie�ka �Thesarus magicus domesticus" praktykowa� jako �czarnoksi�nik" przez 37 lat. Mo�na jeszcze przytoczy� du�o innych przyk�ad�w, potwierdzaj�cych predyspozycje Polak�w do wiedzy okultystycznej -mi�dzy innymi i to, �e nar�d nasz jest mniej materialistyczny ni� inne narody. T� sam� my�l wyra�a nasz s�ynny filozof Hoene-Wro�ski (Polska Mesjanistyczna), kt�ry przypisuje Polsce nawet specjaln� misj� w Europie. Przemawia za tym r�wnie� szczeg�lnie g��boko zakorzeniona w sercach narodu wiara. Brak rezultat�w w osi�ganiu wiedzy okultystycznej polega g��wnie na nie�wiadomo�ci, wzgl�dnie na b��dnie obranym kierunku dzia�ania, a nie na braku si� psychicznych. Ka�da jednostka jest zdolna do uczucia, a ono jest t� si��, kt�r� osi�ga si� rezultaty. Wa�ne s� r�wnie� osobiste zdolno�ci nadawcze i odbiorcze. I tu s� tacy, kt�rzy twierdz�, �e zdolno�ci nadawcze mog� mie� wszyscy po prostu przez dzia�anie my�li, a tylko niekt�rzy posiadaj� zdolno�� odbiorcz�. Jest to pogl�d mylny, bo ka�dy normalny cz�owiek, kt�ry m�wi, potwierdza przez to, �e posiada zdolno�� odbiorcz�. Ju� dziecko odnajduje znaczenie ka�dego s�owa w my�li wymawiaj�cego je, a na przyk�ad uczenie si� j�zyka obcego polega nie tylko na pami�ci, ale na zdolno�ci kojarzenia my�li ze s�owem. Znane jest przys�owie �O wilku mowa, a wilk tu", bo przecie� tak cz�sto si� zdarza, �e osoba, o kt�rej si� my�li, sama przychodzi lub w inny spos�b daje zna� o sobie. Przyk�ady te wyja�niaj�, �e przy �wiadomej pracy w kierunku tak nadawczym, jak i odbiorczym, i przy poznaniu praw, kt�re rz�dz� tymi zjawiskami -mo�na osi�gn�� efekty lepsze i bardziej niezawodne ni� na przyk�ad drog� przekaz�w radiowych. Ale te efekty to przecie� tylko jeden dodatkowy zmys� - zmys� telepatyczny, a do okultyzmu prowadzi poznanie co najmniej dwunastu zmys��w, po opanowaniu kt�rych zaczyna si� rozwija� rzeczywisty �wiatopogl�d. Je�eli na przyk�ad por�wnamy nasze wra�enia ze �wiata zewn�trznego z wra�eniami, kt�re odbiera niewidomy, to �atwo zrozumia�y, nad czym warto pracowa� i co nam mo�e da� poznanie tzw. wiedzy tajemnej. W opanowaniu tej wiedzy mo�na wybra� kilka metod i r�ne drogi. Selekcja nast�pi sama, gdy� ka�da metoda, kt�ra z pocz�tku jest niezb�dn� dla osi�gni�cia chocia�by cz�ciowego rezultatu, z czasem oka�e si� ju� zb�dn�, szczeg�lnie dla uzdolnionych. W �redniowieczu i staro�ytno�ci dla poznania tajemnic �wiata i wiedzy ukrytej pos�ugiwano si� cz�sto r�nymi �rodkami pomocniczymi, takimi jak zio�a lub narkotyki. Tego na�ladowa� nie warto! Filozofii indyjskiej, chi�skiej lub innej staro�ytnej r�wnie� nie nale�y �lepo na�ladowa�! Mo�e i mia� racj� Radia Jogi - Ramakriszna, kt�ry twierdzi�, �e: �Jak nie wykarmisz lwa sianem, tak nie nauczysz jogi Europejczyka". A znowu nowoczesna metapsychologia i parapsychologia tak daleko odbieg�y od osi�gni�� hinduskich, �e s� one ma�o przydatne dla poznania okultyzmu. Moc mamy w nich takich twierdze� jak identyfikowanie m�zgu i duszy, m�zgu i rozumu itp. Nie mo�na oczywi�cie twierdzi�, �e nauki te nie s� w stanie osi�gn�� post�pu, ale twierdzi� mo�na, �e w stosunku do staro�ytno�ci cofn�li�my si� w nich znacznie. Nawet obecna filozofia nie jest ju� t� si�� tw�rcz�, jak� by�a w staro�ytno�ci, bo wtedy opiera�a si� ona g��wnie na intuicji i wnioskach z duchowego rozumowania, podczas gdy obecnie dominuje spekulacja, kt�ra nie upraszcza my�li, lecz raczej je gmatwa. Rzeczywista kultura tam tylko mo�e mie� miejsce, gdzie tw�rczym jest d u c h! Podstaw� dla tworzenia zasad i wprowadzania ich w czyn powinno by� kszta�cenie uczucia i woli. Mniej pracy mechanicznej, mniej wyrobienia, a wi�cej intuicji - to jest to, czego nam najbardziej potrzeba dla osi�gni�cia ka�dego rezultatu. Praca jest r�wnie� d�wigni� uszlachetniaj�c� cz�owieka, ale pod warunkiem, �e jako pod�o�e ma pierwiastek mi�o�ci bli�niego. Nic bez przyczyny si� nie dzieje i nic nie powstaje-wszystko ma swoje �r�d�o w my�li... Pi�kno to harmonia, to duchowe i mechaniczne udoskonalenie, to geometria doskona�o�ci kszta�t�w, to zarazem w�a�ciwa tw�rczo��. �Dusza cz�owieka - to mikrokosmos, kt�ry razem z cia�em jego si�ga swoim embrionalnym rozwojem g��boko w prakorzenie �ycia organicznego. I nie regularne funkcjonowanie rozumu, lecz swoboda i naturalna gra wszystkich zdolno�ci duszy wytwarzaj� �w daleko naprz�d i wstecz si�gaj�cy wzrok, kt�ry ze�rodkowa� w sobie najg��bsz� wiedz� i kt�ry nieustannie patrzy w g��b zagadki". Nauka i teorie jog�w, chocia� �wiadomie d��� do celu, nie musz� by� dla nas ostatecznym wzorem, gdy� s�abym ich punktem jest pogarda dla materii, poprzez kt�r� r�wnie� wiod� drogi do poznania wszech�wiata. Mistyka natomiast, chocia� wyra�a i wytwarza si�� z uczucia, sama jednak jest niezdolna do czynu i zbyt bierna w swej poezji. Natomiast tzw. nauka �cis�a daje co prawda materialne podstawy i mo�liwo�ci sprawdzania ich, lecz brak wiary i nieufno�� do danych pochodz�cych ze �wiata niematerialnego powoduj� jej zacofanie. Po��czenie obydwu tych dr�g powinno stworzy� najlepsze wzajemne uzupe�nianie si�. Autor unika wszelkich uprzedze� i tendencyjno�ci, tak charakterystycznych dla wielu obecnych nauk, z wyj�tkiem tych wypadk�w, gdzie trzeba przeciwstawi� si� wyra�nej ch�ci podkopania autorytetu wiary, �wiadomemu przekr�caniu fakt�w lub lekcewa�eniu czynnik�w etycznych. Inaczej zreszt� by� nie mo�e, gdy� bez wiary i etyki - na k�amstwie i z�ej woli - nic dobrego zbudowa� nie mo�na, a w okultyzmie mo�na najwy�ej doj�� do bardzo ograniczonych rezultat�w, na przyk�ad hipnotycznych, jak to ma miejsce w czarnej magii - takie jest prawo przyrody! Uznan� przez niekt�rych dewiz�: �Nie sprzeciwia� si� z�u", r�wnie� uwa�am za niedobr� i za niemoraln� zasad� post�powania, zreszt� niezgodn� z duchem humanizmu. Nie nasz� jest co prawda spraw� os�dza� z�o i by� s�dzi� bli�niego, ale powinni�my przynajmniej okaza� mu pomoc w usuni�ciu z�a. Celem ksi��ki jest przygotowanie Czytelnika do samodzielnej pracy okultystycznej. Ksi��ka nie zawiera recept do uchylania nasion - stwierdza ona raczej, �e takowe istniej�. Ka�dy je w sobie posiada. S� ludzie, kt�rzy w wyniku wielu walk wewn�trznych i prze�y� stoj� ju� na tak wysokim poziomie etycznym, �e niewiele im potrzeba, by �przejrzeli" - na przeszkodzie stoi jedynie pesymizm i brak wiary w siebie. Osi�gni�cia s� zale�ne od pracy, ale nie mechanicznej, lecz duchowej. Potrzeba do tego r�wnie� ambicji, kt�ra (cho� czasami jest destrukcyjna) w tym jednak przypadku ma by� bod�cem do wysi�k�w. Kto nie ma ambicji, ten niech lepiej nie zajmuje si� okultyzmem, gdy� i tak niczego nie osi�gnie. Istniej� dwie drogi post�powania: jedna-czynu i zmierzania do doskona�o�ci, druga - biernej wegetacji na wz�r ro�lin, zale�nych od kaprys�w otoczenia. Jedna prowadzi do post�pu, druga powoduje zast�j. Jako przyk�ad braku post�pu, na przyk�ad w medycynie, mo�na poda� fakt, �e dotychczas stosuje si� jeszcze przy operacjach sztuczne �rodki usypiaj�ce, mi�dzy innymi nawet bardzo szkodliwy chloroform, podczas gdy od mniej wi�cej stu lat do operacji stosowano ju� sen somnambuliczny, wywo�any drog� hipnozy. Tylko niech�� kastowa i s�abo�� etyczna s� przyczyn� nie stosowania snu hipnotycznego. O szkodliwo�ci przes�d�w mog� przekona� Czytelnika fakty podane nawet przez pras�. Ot� jeden z dziennik�w donosi�, �e bandyci u�pili w poci�gu kobiet� w celach rabunkowych. Odwieziono somnambuliczk� do szpitala i tam w przeci�gu czterech dni budzono nieszcz�liw� kobiet� r�nymi �rodkami sztucznymi. Znacznie pro�ciej i bez szkody dla zdrowia by�oby zwr�ci� si� do kt�rego� ze znanych hipnotyzer�w, ale nie pozwala�a na to pycha lekarska. Wi�kszo�� ludzi chce mie� stale na wszystko gotow� odpowied�, bezwzgl�dn� i prawdziw�, i nie zastanawia si� nawet, sk�d j� mo�e otrzyma�. �Filozofia, je�eli nie mo�e odpowiedzie� na wiele pyta�, posiada przynajmniej t� warto��, �e stawia nowe pytania, kt�re czyni� �wiat bardziej ciekawym i ods�aniaj� sprawy dziwne i obce, le��ce tu� pod powierzchni� najzwyklejszych nawet rzeczy, spotykanych w �yciu codziennym". Odpowied� na wiele pyta� cz�sto �atwiej odnajdujemy w sobie samych, gdy� by�a ona tam ju� przedtem gotowa. Wymaga to jednak pracy nad sob�, du�ego skupienia uwagi i wytworzenia my�li krytycznej. Nale�y pobudzi� pod�wiadomo��, kt�ra rejestruje ka�dy szczeg� i od czasu do czasu przejawia ju� opracowany materia�. Musi tu r�wnie� doj�� do g�osu wa�ny czynnik, kt�rym jest uczucie. ++Rozdzia� I Pierwiastki �ywego cz�owieka Wiemy, �e poszczeg�lne nauki pos�uguj� si� r�nymi dowodami. Najwi�cej uznania budz� dowody z przeprowadzonych do�wiadcze� oraz dowody matematyczne. W niekt�rych naukach korzysta si� z analogii lub logicznego rozumowania i wnioskowania, a wreszcie w nauce religii operuje si� dogmatami, kt�re trzeba przyjmowa� �na wiar�", bez mo�liwo�ci sprawdzenia. Okultyzm, kt�ry g��wnie traktuje o zjawiskach �wiata niematerialnego, musi oczywi�cie w wielu wypadkach r�wnie� odwo�ywa� si� do twierdze� dogmatycznych. Nie powinno to jednak nikogo odstrasza�, gdy� twierdzenia te s� dogmatami tylko dla pocz�tkuj�cych. W miar� wg��biania si� w nauki okultyzmu ucze� stopniowo sam b�dzie m�g� si� przekona� o s�uszno�ci przyj�tych twierdze� - i to, co przyj�� �na wiar�" ,stanie si� dla niego jasne i pewne, bez komentarzy. W podobny zreszt� spos�b przyjmujemy wi�kszo�� danych z r�nych nauk, przy czym nawet nie odczuwamy potrzeby sprawdzania tych danych. Okultyzm daje wi�c wi�cej szans dla potwierdzenia zdobytej wiedzy ni� ka�da inna nauka, wszystko bowiem, czego naucza okultyzm, mo�e ka�dy sam zbada� i �zobaczy�" - pod warunkiem jednak, �e wykszta�ci w sobie szlachetne uczucia, odpowiednio wielkie si�y psychiczne i wysoki poziom moralny. Zanim to jednak osi�gnie, ucze� musi wyrobi� w sobie nast�puj�ce cechy: skupienie uwagi oraz wytrwa�o�� i cierpliwo��. Wyrobiwszy w sobie te cechy, r�wnie� Czytelnik mo�e by� pewny rezultat�w swoich zamierze�, bez wzgl�du na wielko�� tych zamiar�w, bo te proste podwaliny stanowi� ju� pewn� zdobycz, gdy� zapewniaj� rozw�j silnej woli, w�asnego opanowania i s� pomocne we wszelkich postanowieniach. Idea�em by�by stan, kt�ry w nast�puj�cy spos�b okre�la Swami Wiwekananda: �Cz�owiek ten jest idealny, kt�ry w�r�d najwi�kszej ciszy i w skupieniu znajduje najintensywniejsz� czynno�� i w�r�d intensywnej dzia�alno�ci znajduje cisz� i samotno�� pustyni. On zdoby� tajemnic� samoopanowania, on ma w�adz� nad sob�. On kroczy po ulicach miasta, z jego gwarnym zgie�kiem, ale umys� jego jest spokojny, jak gdyby znajdowa� si� w pieczarze, dok�d �aden d�wi�k nie dolata - i pracuje w napi�ciu". Filozofia ezoteryczna dzieli cz�owieka na siedem pierwiastk�w. Najwy�szym jego pierwiastkiem jest �ja��". Stanowi ona iskr� Bo��-zgodnie ze s�owami Pisma �wi�tego: �B�g znajduje si� wsz�dzie i na ka�dym miejscu". Najni�szym pierwiastkiem cz�owieka jest jego cia�o fizyczne. Podzia� na siedem pierwiastk�w stanowi nasz mikrokosmos. Przedstawia si� on w uproszczeniu nast�puj�co: 1. CIA�O FIZYCZNE - albo: MATERIA FIZYCZNA,STHULA BHUTA; CHAT. 2. CZUCIE - albo: KAMA; ��DZA; PORAGNIENIE; CIA�O ASTRALNE; KA 3. SI�A �YCIOWA - albo: ENERGIA; PRANA; CIA�O SIDERYCZNE; ANCH. 4. ROZUM INSTYNKTOWY- albo: INTELEKT ANALITYCZNY; UMYS�OWO��; MANAS NI�SZY; HATI. 5. INTELEKT - albo: DUSZA NIE�MIERTELNA; MANAS; BAI. 6. PIERWIASTEK DUCHOWY-albo: ROZUM DUCHOWY; INTUICJA; BUDDHI; M�DRO��; CHCYBI. 7. JA�� - albo: DUCH; SPIRIT; MAHATMA; WIELKA DUSZA; ATMA; KON. W powy�szym podziale podano dla ka�dego pierwiastka po kilka r�nych nazw, u�ywanych przez r�nych autor�w dla okre�lenia tych samych pierwiastk�w. Filozofia indyjska okre�la te pierwiastki r�wnie� jako �p�aszczyzny", �strefy" lub �sfery", podobnie jak astronomia dzieli atmosfer� oko�oziemsk� na: ekosfer�, troposfer�, stratosfer�, jonosfer�, a powy�ej niej na magnetosfer� itd. Powiedzieli�my ju�, �e wszystkie pierwiastki razem stanowi� mikrokosmos cz�owieka, z tym �e najbardziej zmaterializowana strefa wyst�puje u niego na zewn�trz, a coraz bardziej uduchowione strefy tworz� jego dusz�, z jej centrum, kt�rym jest czysty duch, tworz�cy nasz� prawdziw� i istotn� �ja��" (kt�r� b�dziemy r�wnie� okre�la� czasami poj�ciem �ja"). Z tego podzia�u, nawet bez bli�szego om�wienia, mo�na ju� wyci�gn�� bardzo prosty wniosek, �e przeci�tny cz�owiek nie jest w stanie zbada� swoim rozumem wszystkich pierwiastk�w, sk�adaj�cych si� na jego ca�o��. Rozumem swoim mo�e on najwy�ej si�gn�� do sfery intelektu i obj�� nim wszystkie ni�sze pierwiastki (od 1 do 4) a� do sfery fizycznej. Od przeci�tnego cz�owieka r�ni si� jednak cz�owiek uduchowiony tym, �e otrzymuje impulsy i inspiracje od pierwiastka duchowego (6) -drog� intuicji. Si�dmego pierwiastka-kt�rym jest sam duch i kt�ry sk�ada si� na �ja��" cz�owieka - cz�owiek nigdy nie zbada i stanowi� on b�dzie dla niego wieczn� tajemnic� w fazie �ycia ziemskiego. Wyra�a to pi�knie �w. Augustyn s�owami: �Nikt z ludzi nie wie, co jest cz�owieczego - jeden duch cz�owieczy, kt�ry w nim jest. Jednak jest co� w cz�owieku, czego nie wie sam duch cz�owieczy, kt�ry w nim jest. Ty za�, Panie, kt�ry stworzy�e� jego, wiesz wszystko!" Rozpatrzmy teraz kolejno wszystkie pierwiastki cz�owieka, rozpoczynaj�c od najni�szego i najbardziej nam znanego. +Cia�o fizyczne Cia�em fizycznym u cz�owieka jest zasadniczo to, co pozostaje po jego �mierci. My jednak w naszych rozwa�aniach b�dziemy m�wili g��wnie o ciele fizycznym �ywym, organicznie czynnym, kt�re wed�ug filozofii indyjskiej powinno stanowi� �wi�tyni� dla �ywego ducha. Cia�o posiada trzy stopnie materializacji. Jego podstaw� stanowi szkielet, sk�adaj�cy si� z materia��w sta�ych, najmniej �ywych. Wszystkie inne sk�adniki cia�a charakteryzuj� si� ju� wi�kszym �yciem, a z nich najbardziej o�ywione s� krew i limfa. �mier� cz�owieka nast�puje po opuszczeniu cia�a przez wy�sze od cia�a fizycznego pierwiastki. Z tych danych wynika znowu prosty wniosek, �e nie przynosi cz�owiekowi zaszczytu �ycie wy��cznie w sferze fizycznej, gdy� jest to sfera najbli�sza �mierci. Nie wynika z tego wcale, �e o cia�o nie nale�y dba� lub �e kultura cia�a przeszkadza w kszta�ceniu ducha. Przeciwnie, obowi�zkiem ka�dego jest dba� o zdrowe cia�o. �adnie to ujmuje marsz Soko��w: �Tam tylko pot�nym i tw�rczym jest duch, gdzie wola silne ma rami�". Podobnie g�osi starorzymskie przys�owie: �W zdrowym ciele zdrowy duch" - my�l na pewno s�uszna, tylko w sensie okultystycznym przys�owie to powinno brzmie�: �Zdrowa dusza ma zdrowe cia�o", gdy� nie cia�o ma dusz�, lecz dusza obj�a cia�o. Dowodem tego jest chocia�by to, �e wszelkie cechy duszy uzewn�trzniaj� si� na twarzy cz�owieka i z biegiem czasu �wypisuj�" to na niej. Ka�da wada charakteru odbija si� zewn�trznie, wywo�uj�c odpowiednie cierpienia fizyczne, a nie odwrotnie (do tego zagadnienia jeszcze wr�cimy). R�wnie� filozofia hinduska zajmuje si� kultur� cia�a. Stworzy�a ona nawet specjaln� szko��, po�wi�con� temu celowi. Jest ni� Hatha-joga, kt�ra jednak nie ma prowadzi� do wyczynowo�ci, lecz jej celem jest, by rozum jak najdalej opanowa� cia�o - w trosce o jego dobro - i a�eby organa by�y pos�uszne rozumowi. �wiczenia tej szko�y nie s� dla Europejczyka �atwe i je�eli ma on taki zamiar, to powinien �wiczenia te prowadzi� pod okiem do�wiadczonego nauczyciela. Bez przewodnika mo�na sobie nawet zaszkodzi�. Nierozumne wtr�canie si� w naturaln� prac� organizmu mo�e spowodowa� wi�cej szk�d ni� po�ytku. Przekona� nas o tym mo�e prosty przyk�ad: Do krwi przedosta�y si� jakie� szkodliwe bakterie. Bia�e cia�ka krwi z nara�eniem w�asnego �ycia pracuj� nad tym, aby poch�on�� wroga i wyrzuci� go w postaci pryszczyka czy wrzodu. Cz�owiek jednak, maj�cy w�adz� nas swym cia�em i niezadowolony z b�lu (alarm!) oraz stanu zapalnego, wtr�ca si� w sprawy organizmu i psuje ca�� prac� bia�ych cia�ek. Tylko cz�owiek rozumny i dobrze przygotowany, a szczeg�lnie taki, kt�ry wzrokiem duchowym widzi istot� rzeczy, mo�e bezkarnie w�ada� swoim i obcym cia�em. Ale i w tym wypadku, jak zawsze, musi dba� o to, by nie zak��ci� harmonii. Ka�da kom�rka ma sw�j rozum i wol� i jest autonomiczna w stosunku do ca�o�ci. Grupy kom�rek i poszczeg�lne organa r�wnie� maj� sw�j rozum i wol� (cechy, kt�re zostan� p�niej om�wione). Z chwil� �mierci cia�o opuszczaj� wy�sze pierwiastki (astral, energia i pierwiastki duchowe), nast�puje og�lne rozprz�enie i dysharmonia. Cia�o rozk�ada si�, a kom�rki d��� do samodzielnego bytu. �mier� jest wi�c pocz�tkiem nowego �ycia w innej formie. Pogardzanie w�asnym cia�em jest nie do przyj�cia. Praktykuj� to niekt�re sekty indyjskie. Doprowadzaj� si� nawet dobrowolnie do kalectwa, kt�re nie s�u�y rozwojowi ducha. Takie sekty zdarza�y si� r�wnie� w Europie; na przyk�ad husyci uprawiali w �redniowieczu biczowanie, przekonuj�c do tej drogi nawet szersze t�umy. M�dra asceza d��y do r�wnowagi cia�a i duszy. Tam, gdzie jest doskona�o��, tam jest i harmonia - duch idealny ma r�wnie� idealne cia�o. My�l o samob�jstwie lub pogarda dla cia�a jest w r�wnym stopniu niemoralna jak egoizm lub zwierz�ce pr�niactwo, lenistwo, ob�arstwo czy �akomstwo. Celem �ycia cz�owieka powinno by� przejawianie swojej �ja�ni", swojego ducha przez wszystkie swoje pow�oki, a� do najni�szej, fizycznej, gdy� od tego zale�y jego powodzenie w tym �yciu i dalszy rozw�j w przysz�o�ci. Do tego celu prowadz� dwie drogi. Jedna bierna, w kt�rej praca dokonywana jest w czasie i w oparciu o losowo przypadaj�ce do�wiadczenia. T� drog� tylko nieliczni maj� szans� doj�� do g��bszych przejaw�w duchowych. Drug� drog� stanowi praca nad przygotowaniem cia�a fizycznego i umys�u (kt�rego przejawem jest m�zg) do �wiadomego torowania drogi dla �ja�ni" przez wszystkie pow�oki organizmu. Nie jest dla nas do przyj�cia system bierno�ci, zalecany przez niekt�re kierunki filozofii wschodniej, kt�ry mi�dzy innymi oparty jest na twierdzeniu, �e �nie mo�na tworzy� dobra, nie czyni�c jednocze�nie z�a". Tej zasady trzymaj� si� r�wnie� niekt�re sekty chrze�cija�skie w imi� �dziej si� wola Nieba", a nawet niekt�re kierunki filozofii europejskiej. W odr�nieniu od tych kierunk�w ko�ci� katolicki jest ko�cio�em wojuj�cym i opiera si� na zasadzie czynienia dobra i zwalczania z�a, jako drugiej formy dzia�ania w kierunku dobra. +Cia�o astralne W przeci�gu trzech dni po �mierci cz�owieka jego cia�o fizyczne zostaje opuszczone przez cia�o astralne i zawarte w nim wy�sze pierwiastki. Ponad trupem unosi si� jeszcze sobowt�r eteryczny (cia�o sideryczne), tworz�c drugiego trupa, kt�ry nieco wolniej, ale r�wnie� ulega rozk�adowi. Jest to zrozumia�e, je�li we�miemy pod uwag� fakt, �e cia�o sideryczne za �ycia jest pozbawione w�asnych zmys��w i korzysta ze zmys��w cia�a fizycznego. Musi wi�c ono r�wnie� ulec �mierci. Astral (czucie, kama) natomiast ma w�asne zmys�y, odpowiadaj�ce zmys�om fizycznym, lecz w znacznie szerszym zakresie, i jest w stanie samoistnie bytowa� z wy�szymi pierwiastkami. Rozwa�anie nad tym, co dzieje si� po �mierci cz�owieka i jak d�ugo przebywa przy jego ciele fizycznym astral, nie jest istotne, gdy� zale�y to od stanu indywidualnego cz�owieka, od jego pragnie�, ��dz, mi�o�ci bli�niego itp. Je�eli poznanie psychiki �ywego cz�owieka jest tak trudne, to wdawanie si� w rozwa�anie i tworzenie hipotez na temat ��dz i pragnie� cia�a astralnego mo�e nas wprowadzi� na b��dne tory. Naszym celem w doskonaleniu si� powinno by� wyzbywanie si� wszelkich ��dz i niezdrowych pragnie�. Sfera za� astralna to sfera czucia, gor�cego pragnienia, a wi�c i ��dz - i dlatego droga do celu jest daleka. Wola to r�wnie� czynnik ��dzy, dlatego niekt�re ga��zie jogi zalecaj� wyzbycie si� pragnienia silnej woli. Jednak cz�owiek musi i�� drog� ewolucji, a dla zdobycia si�y psychicznej musi wpierw kszta�ci� swoje cia�o fizyczne i swoj� wol�. Ale nie u�yje tej si�y prawid�owo, dop�ki nie wyrobi w sobie si�y duchowej. Istniej� wi�c dwa bieguny: jeden fizyczny, kt�ry gromadzi energi�, drugi etyczny, kt�ry j� wy�adowuje. Organizm stopniowo przystosowuje si� do tego - zwi�ksza swoje zapasy energii (zbiornik prany) i stwarza te� mo�no�� wy�adowania coraz wi�kszych ilo�ci energii. Kszta�cenie astralu wi��e si� wi�c z kszta�ceniu woli, ale wyst�puj� tu znowu dwa bieguny: jeden egoizmu zwierz�cego (biegun ujemny), drugi dodatni, oparty na uczuciu, mi�o�ci i wzlotach etycznych. �wi�ty Augustyn tak to ujmuje: �Nie w tej sile znajduj� Boga mojego, albowiem tym sposobem znalaz�by Go ko� i mul, kt�re nie maj� rozumu - a przecie� jest to ta sama sita, kt�r� �yj� ich cia�a. Jest jednak inna si�a, nie tylko ta, kt�ra o�ywia, lecz ta, kt�ra sprawuje czucie w ciele, kt�re mi Pan utworzy�". Cia�o astralne ma szerok� sfer� dzia�ania - w granicach mi�dzy dobrem i z�em. Dla ludzi nieetycznych sfery wy�sze s� niedost�pne. Granice tej sfery s� osi�galne tylko dla ludzi dobrych, ale zanim jej nie przekrocz� (wchodz�c do sfer wy�szych) i oni mog� jeszcze z tej drogi zboczy�. Wola to ��dza, wi�c mo�e to by� i egoizm. �Egoizm tworzy r�nic� mi�dzy dobrem i z�em. Bardzo trudno to zrozumie�, ale przyjdziecie z czasem do takiej �wiadomo�ci, �e w �wiecie nie ma w�adzy nad wami, dop�ki sami nie oddacie im tej w�adzy. Nic w �wiecie nie ma w�adzy nad indywidualnym "ja" cz�owieka, dop�ki nie zatraci on wskutek w�asnego niezrozumienia - swojej niezale�no�ci". Osi�gni�cia okultystyczne s� zwi�zane z wielkimi zmaganiami duchowymi-w my�l zasady, �e niczego na �wiecie nie osi�ga si� za darmo. S� co prawda wyj�tki, �e komu� udaje si� doj�� do p�aszczyzny astralnej omal�e bez walki duchowej, ale ka�dy musi si� liczy� z tym, �e p�aszczyzna ta przyci�ga jak magnes i zobowi�zuje. Ten, kto raz do niej doszed�, nie mo�e ju� unikn�� tego skutk�w. W drodze do okultyzmu nie mo�na ju� by� biernym wobec cierpienia. To, co dawniej by�o dalekim i oboj�tnym, dzisiaj staje si� wa�nym, a czasami nawet nie do zniesienia. Chcemy dzia�a�, chcemy u�y� wiedzy, a gdy spotykamy op�r, to podnieca on do dzia�ania. Mi�o�� staje si� szersza, jak wszystko w tej strefie. Nie ma ju� oboj�tno�ci, bo to nasze rozszerzone �ja" nie mo�e by� oboj�tne. Wzmagaj� si� cierpienia, bo cudze my�li nie s� ju� tajemnic�. S� one cz�sto pe�ne fa�szywych komplement�w lub k�amstwa; fa�szu lub oboj�tno�ci - a wszystko to dra�ni i boli. Otoczenie nawet nie wie, o co chodzi, a zbyt otwarte demaskowanie w�asnych my�li zra�a otoczenie, kt�re zaczyna nawet nas unika�. Atmosfera staje si� sztuczna i niezno�na; cz�owiek pozostaje opuszczony ze swoim rozszerzonym �ja". Przyjaciel przestaje by� przyjacielem, a fa�szywe pogl�dy, zw�aszcza os�b, kt�re si� kocha - bol� i rani�. Pozostaje wi�c jedyna droga-pod��ania wy�ej i wy�ej. Tam nie ma cierpie�, tam spok�j i rado��, ale �eby tam doj��, czeka nas nowa walka, i to bardziej zaci�ta - a� do zwyci�stwa. �B�ogos�awieni czystego serca, albowiem oni Boga ogl�da� b�d�". O ludziach, kt�rzy usi�uj� pozna� wy�sze sfery z pobudek niskich, m�wi J.C. Chatterji w �Filozofii ezoterycznej Indii": �Niestety, jak�e nieliczni s� ci,, kt�rzy zbli�aj� si� do nas kierowani czym� wi�cej, ani�eli prost� ciekawo�ci�. Czy� nie ma w�r�d moich s�uchaczy takich, kt�rych sprowadzi�a ��dza rozwini�cia w sobie w�adz niezwyk�ych, ludzi ambitnych-z tak� ambicj�, kt�ra mo�e sta� si� dla nich samych bardziej niebezpieczn� od pospolitej chciwo�ci materialisty?" Cia�o astralne jest tak lotne, �e nawet z trudno�ci� mo�e si� posuwa� powoli - ono biegnie jak my�l i jest w stanie przekaza� lub dostarczy� naszej �wiadomo�ci wra�enia. zdolno�� wysy�ania cia�a astralnego na odleg�o�� trzeba sobie jednak wypracowa�. Pocz�tkowo udaje si� to na ma�e odleg�o�ci, a p�niej na coraz dalsze. Trzeba pami�ta�, �e w tych do�wiadczeniach musi by� zachowana ni� ��cz�ca astral z cia�em, gdy� w przeciwnym wypadku nast�puje �mier�. W pierwszych pr�bach trudno rozr�ni�, gdzie jest imaginacja (dokuczliwy wr�g), a gdzie si� zaczyna rzeczywisto��. Inaczej si� widzi, a inaczej czuje. Do w�a�ciwego celu mo�e zaprowadzi� jedynie w�asna praca i praktyka. Charakterystyczne jest to, �e gdy zmys�y astralne si� rozwin�, to zaostrz� si� r�wnie� zmys�y fizyczne. Na przyk�ad pewne promieniowanie cia�, kt�re dla os�b niewyrobionych s� niewidoczne, staj� si� �atwo widoczne dla tych, kt�rzy panuj� nad swoim astralem. Pami�ta� jednak nale�y r�wnie� o tym, �e niekt�re kierunki �wicze� nad cia�em astralnym, na przyk�ad zmierzaj�ce do tzw. �aport�w", jak zar�wno wysi�ki natury fizycznej drog� szafowania swoj� energi� (pran�) - mog� os�abi� ca�y organizm i spowodowa� r�wnie� przyt�pienie zdolno�ci zmys��w astralnych, a nawet wykluczy� ich reagowanie. +Cia�o sideryczne - si�a �yciowa � prana Na cia�o sideryczne sk�ada si� si�a �yciowa i ektoplazma. Jest ono najbardziej zbli�one do cia�a fizycznego i stanowi jego uzupe�nienie. Si�a �yciowa to energia, kt�ra o�ywia organizm. Posiada r�ne nazwy. W sanskrycie nazywa si� j� �pran�" (i t� nazw� b�dziemy si� r�wnie� pos�ugiwali). Inni nazywaj� j� �energi� magnetyczn�" lub �mesmeryczn�" (od nazwiska dra Mesmera). Oznacza si� j� r�wnie� jako �biomagnetyzm". Reichenbach da� jej nazw� �Od", a jeszcze inni okre�lili. j� jako �efflorescencj�" lub promienie �N". Nazwy s� wymy�lane przez r�nych odkrywc�w tych samych zjawisk, znanych ju� bardzo dawno i nazwanych przez Hindus�w si�� �yciow� (pran�). Polega to na tym, �e odkrywcy nie znali okultyzmu, a dla spopularyzowania swoich odkry� dali nowe nazwy, ich zdaniem najbardziej w�a�ciwe. Prana znajduje si� wsz�dzie, we wszystkich formach �ycia organicznego, a nawet nieorganicznego. Po prostu przenika wszystko. Ilo�� jednak prany nie wsz�dzie jest jednakowa. Przyroda �ywa posiada jej wi�cej ni� martwa, zwierz�ta-wi�cej od ro�lin. R�wnie� u ludzi zachodz� bardzo znaczne r�nice. S� jednostki tysi�ce razy bogatsze w pran� ni� przeci�tny og�. Si�a �yciowa, nieco podobna do elektryczno�ci, jest zr�nicowana w postaci fal dodatnich i ujemnych. Fale te maj� te� swoj� specyficzn� g�sto��, niezale�n� od nat�enia. W my�li si�a ta przenosi si� w formach nie s�abszych, lecz bardziej subtelnych ni� fale magnetyczne. Rozr�nianie i badanie rodzaj�w i gatunk�w tej energii powinno stanowi� specjaln� ga��� nauki. Niestety, dotychczas nauka zaledwie zaczyna interesowa� si� tymi przejawami. Filozofia hinduska uczy, �e nawet atomy sk�adaj� si� z �adunk�w prany. Prana jest t� energi�, kt�ra przenika cia�o fizyczne i jest w odpowiednio wysubtelnionych formach zu�ywana przez wszystkie jego tkanki i pow�oki. Formy energii s� tym subtelniejsze, im bli�ej znajduj� si� �ja�ni", nie trac�c przy tym na sile, a przeciwnie, zyskuj�c na niej. Prana nie jest w organizmie r�wnomiernie roz�o�ona, ma ona w nim swoje skupienia - centry. Komunikacja tej energii w organizmie nie odbywa si� przez system nerwowy, jak s�dz� b��dnie niekt�rzy. Roznosicielem i poch�aniaczem prany jest system krwiono�ny, nie za� nerwy, kt�re przenosz� i komunikuj� tylko wra�enia. Mo�na si� o tym samemu przekona�. Magnetyzer, potrz�saj�c opuszczonymi w d� r�koma, powoduje przyp�yw krwi do r�k i r�wnoczesny przyp�yw energii magnetycznej - prany. Przez dobr� gimnastyk� oddechow� powodujemy nie tylko utlenienie krwi, ale r�wnie� nabranie nowych zapas�w energii - prany z zewn�trz. Przez wywo�anie sztucznego odp�ywu krwi z g�owy do n�g (buty Prag�owskiego) wzrasta podatno�� do zahipnotyzowania i odwrotnie-alkohol wywo�uje przyp�yw krwi do g�owy, a tym samym wzrasta odporno�� na hipnoz�. Proste te przyk�ady dostatecznie wyja�niaj�, �e energia magnetyczna przenosi si� systemem krwiono�nym. St�d pochodzi s�uszny pogl�d, �e natury obdarzone temperamentem sangwinistycznym s� bardziej uzdolnione do wyrobienia w sobie wi�kszej si�y �yciowej i psychicznej. Prana nie ma w�asnych organ�w zmys�owych, pos�uguje si� wi�c zwyk�ymi zmys�ami. W stosunku do cia�a astralnego jest g�ucha i niema - mo�e by� jednak z jego po�rednictwem (i oddzielnie) wysy�ana, pos�uguj�c si� ektoplazm�. W�a�ciwe operowanie pran� i cia�em astralnym jest pomocne przy kontaktowaniu si� na odleg�o�� (jasnowidzenie). W wyznaniu �w. Augustyna czytamy: �A�eby zbli�y� si� do tego celu, nie potrzebowa�em okr�t�w, pojazd�w ani w�asnych n�g, ani nawet tyle czasu, ile potrzeba do przej�cia z domu do ogrodu. Albowiem doj�� tam nie by�o niczym innym, jak tylko chcie� i�� i to mocno i zupe�nie, nie chwiej�c si� przy rozproszonej woli". Si�a magnetyczna ma t� w�a�ciwo��, �e przenika wsz�dzie i wszystko, i to z ogromn� szybko�ci�, ale jest w niej charakterystyczne r�wnie� i to, �e niech�tnie przenika od dobrego do z�ego. Prana ma kolor r�owy i jest widzialna przez te jednostki, kt�re wyrobi�y w sobie pewien stopie� jasnowidzenia. Chorzy leczeni przez Mesmera widywali mg�� �wietln�, promieniuj�c� z jego palc�w i g�owy. To samo widywali chorzy u s�ynnego magnetyzera z Lipska, Caramera, i mo�na to r�wnie� zobaczy� u innych magnetyzer�w... Za pomoc� magnetyzowania oka de Rodues podwy�sza� wra�liwo�� oka na te promienie, a dr Luys w szpitalu Charita stwierdzi� oftalmoskopem, �e na tylnej powierzchni oka wyst�puje w�wczas �nadfizjologiczne" napi�cie naczy� krwiono�nych (do potr�jnej grubo�ci). Von Reichenbach', kt�ry du�o czasu po�wi�ci� tym zagadnieniom i jest autorem wielu ciekawych ksi��ek na ten temat, nazwa� te promienie �Od". Ksi��ki jego i artyku�y o magnetyzmie ludzkim, wydane oko�o 1850 r., przyjmowano z du�ym niedowierzaniem i pr�bowano wszystko t�umaczy� sugesti� i halucynacj�. Dzisiaj trudno t�umaczy� te zjawiska halucynacj�, gdy� du�o z nich uda�o si� ju� laboratoryjnie zbada�, a nawet sfotografowa�. +Rozum instynktowy Rozum instynktowy jest przez obecnych psycholog�w nazywany rozumem subiektywnym lub pod�wiadomym - w my�l za�o�enia, �e cz�owiek posiada dwoisty umys�, tj. obiektywny i subiektywny, albo te� �wiadomy i pod�wiadomy. W jogizmie umys� �wiadomy lub obiektywny odpowiada mniej wi�cej intelektowi (plan pi�ty), podczas gdy umys� subiektywny lub pod�wiadomy odpowiada w przybli�eniu rozumowi instynktowemu (plan czwarty). To natomiast, co filozofowie obecnie nazywaj� rozumem subiektywnym (pomieszanie wy�szych i ni�szych warto�ci) -jogowie ujmuj� w rozumie duchowym (plan sz�sty), maj�c jednak na my�li tylko wy�sze i podnios�e cechy i warto�ci. T� p�aszczyzn� dzia�alno�ci umys�owej ludzie maj� wsp�ln� ze zwierz�tami i ro�linami-a nawet w �wiecie mineralnym daje si� zauwa�y� zal��ek rozumu instynktowego, zw�aszcza w kryszta�ach. W �wiecie ro�linnym rozwija si� dalej, zdaj�c si� przechodzi� nawet w pewn� form� zarodkowej �wiadomo�ci. Jest to rozum, kt�ry kieruje prac� wszystkich kom�rek, ka�dej grupy kom�rek i tzw. automatyk� dzia�ania poszczeg�lnych organ�w w organizmie. Jest to wi�c rozum, kt�ry oddaje cz�owiekowi i innymi organizmom ogromne us�ugi. Zwierz�ta i ro�liny s� zasadniczo skazane na to, �e kieruje nimi tylko rozum instynktowy, podczas gdy ludzie poza nim mog� pos�ugiwa� si� jeszcze swoim rozumem �wiadomym (intelekt), a nawet wy�szymi formami rozumu (duchowy). A jednak r�wnie� w organizmie cz�owieka rozum instynktowy spe�nia bardzo wa�n� rol�. Kieruje prawie bezb��dnie-i to poza nasz� �wiadomo�ci� -prac� omal�e wszystkich organ�w. Posiada on nawet sw�j w�asny system przekaz�w -tzw. nerwy sympatyczne (w nowoczesnej medycynie)- a nazwany w filozofii ezoterycznej splotem s�onecznym. B��dy w automatyce tego systemu s� przewa�nie spowodowane nierozumn� ingerencj� cz�owieka w dzia�alno�� tego systemu (na przyk�ad przez wprowadzanie do organizmu -poza po�ywieniem -obcych cia�, a szczeg�lnie chemikali�w w postaci szkodliwych lekarstw). System ten dzia�a w naszej pod�wiadomo�ci i jak medycyna uczy, cz�owiek nie ma mo�liwo�ci wp�ywania na jego prac� swoim rozumem �wiadomym. Tak dzieje si� rzeczywi�cie u przeci�tnych ludzi, kt�rzy nie potrafi� wp�yn�� na sw�j system nerw�w sympatycznych, a wi�c r�wnie� na automatyczne sterowanie prac� organizmu lub na wzmocnienie tego systemu przez zasilanie go dodatkow� energi�. Tacy ludzie wi�c -w przypadku niesprawnego dzia�ania �automatyki" organizmu, spowodowanego r�nymi przyczynami (r�ne choroby) -skazani s� wy��cznie na pomoc z zewn�trz, na pomoc lekarza, kt�ry ��rodkami leczniczymi", cz�sto chemicznymi, ingeruje w prac� tej automatyki. Dochodzimy tu wi�c jak gdyby do pewnej anormalno�ci, gdy� cz�owiek jest w stanie i to nawet �wiadomie wp�ywa� na szkodzenie swojemu organizmowi przez zak��cenie harmonijnej pracy uk�adu automatycznego sterowania (na przyk�ad przez nadmierne u�ywanie alkoholu, papieros�w, nadmierne wysi�ki fizyczne, stresy psychiczne, ob�arstwo itp.) -a pozbawiony by�by mo�liwo�ci naprawienia we w�asnym zakresie tych b��d�w. Tak by�oby, gdyby�my uwierzyli medycynie, �e cz�owiek nie posiada �adnych mo�liwo�ci ingerowania w dzia�alno�� automatycznego sterowania w organizmie. Jednak�e taka mo�liwo�� istnieje i posiada j� wielu ludzi, kt�rzy s� w stanie w�ada� swoj� energi� magnetyczn� i korzysta� r�wnie� z rozumu, si�gaj�cego do wy�szych poziom�w i p�aszczyzn, ani�eli zwyk�a �wiadomo��. B�dzie o tym mowa w nast�pnych rozdzia�ach. Chyba wszyscy rozumiej�, �e cz�owiek dla utrzymania zdrowia powinien spo�ywa� tylko pokarm, poza kt�rym wszelkie obce cia�a (nawet najbardziej oboj�tne) s� niepo��dane, a cz�sto wr�cz szkodliwe. Przy opanowaniu swojego cia�a niepotrzebne b�d� obce �rodki� bo ka�dy organ - ba, nawet ka�da kom�rka - �rozumuje" instynktownie i sprawnie - potrafi na zawo�anie wytworzy� toksyny i antytoksyny dla zwalczania bakterii, i to zawczasu, nawet przed wyst�pieniem objaw�w choroby, bez niszczenia zdrowych organ�w i bez powodowania wstrz�s�w w organizmie. Je�eli ludzie sami nie potrafi� panowa� nad swoim organizm, a cia�o ich staje si� niepos�uszne wobec naturalnych i zdrowych nakaz�w rozumu instynktowego, to powinni zwr�ci� si� o pomoc do takiego nauczyciela, kt�ry pom�g�by im �ustawi�" organizm i u�mierzy� cierpienia. W Indii s� sekty, kt�re lecz� chorych bezp�atnie. Ka�dy cierpi�cy, kt�ry podda si� dobrowolnie i �wiadomie kuracji, wychodzi z niej zdrowym, przy czym nie ma tu �adnych ubocznych ujemnych skutk�w. �Ona wskazuje, co jest po��danym dla ul�enia cierpie� biednej ludzko�ci. To wi�cej ni� medycyna cia�a; to medycyna duszy, kt�r� nale�y stworzy�". Rola rozumu instynktowego jest zadziwiaj�ca. Nie jest ona tak widoczna u ludzi (cho� i tu ma ogromne znaczenie) jak u zwierz�t, kt�re s� skazane wy��cznie na sw�j instynkt. Jako ciekawostk� ze �wiata owad�w pos�u�ymy si� przyk�adem z �Pami�tnik�w entomologicznych" J.H. Fabre'a: Owad n�k (sphex Lin.), ryj�c w ziemi po kilka d�ugich chodnik�w, zaci�ga do ka�dego z nich po jednej ofierze. Ofiary te nie s� jednak zabite, ale tylko sparali�owane jadem. W ka�dej ofierze samica sk�ada po jednym jajku, zabezpieczaj�c w ten spos�b na d�u�szy czas �wie�y pokarm dla wyl�gaj�cej si� poczwarki. Wszystko zostaje z g�ry przewidziane dla dobra potomstwa, a matka, kt�ra mo�e nigdy nie b�dzie ogl�da�a swojego potomstwa, nawet nie u�wiadamia sobie potrzeby dokonywanych czyn�w. Rozpatruj�c pod tym k�tem widzenia, znajdujemy w �yciu owad�w pe�no zadziwiaj�cych instynktowych dzia�a�. A jest to ci�gle ten sam instynkt, kt�ry mi�dzy innymi wskazuje zwierz�tom czas karmienia, spoczynku, zapadania w sen zimowy itp. Ten sam instynkt wskazuje te� zwierz�tom trawy i zio�a, kt�re im s� potrzebne dla kuracji. Dla cz�owieka rozum instynktowy to sumienny i dobry pomocnik, ale mo�e si� okaza� zarazem niebezpieczny, po prostu dlatego, �e stanowi on najni�sz� p�aszczyzn� rozumu, p�aszczyzn� rozumu, charakterystyczn� dla zwierz�t, kt�ra u cz�owieka mo�e objawia� si� w brutalno�ci, bestialstwie itp. Zadaniem rozumu �wiadomego i wy�szych pierwiastk�w jest wi�c upilnowanie si� od niepo��danych przejaw�w instynktu. +Intelekt Ten pierwiastek ju� wyra�nie odr�nia cz�owieka od zwierz�cia, kt�re posiada poprzednie cztery pierwiastki, nie posiada jednak rozwini�tego intelektu, kt�ry mo�emy nazwa� r�wnie� �wiadomo�ci�. Wyra�nego przej�cia pomi�dzy czwartym pierwiastki a pi�tym nie ma, jak nie ma te� pomi�dzy pod�wiadomo�ci�, �wiadomo�ci� i samo�wiadomo�ci�. Dop�ki nie wyst�pi wyra�nie zasadniczy pierwiastek pi�ty -intelekt - istota posiadaj�ca nale�ycie rozwini�te cztery ni�sze pierwiastki, mo�e objawia�: nami�tno�ci - ale nie rozum, wzruszenie-ale nie intelekt, pragnienia -ale nie rozumn� wol�. Zwierz�ta ni�sze maj� bardzo ma�o tego, co okre�lamy mianem �wiadomo�ci, stanowi ona u nich niewiele wi�cej nad czucie. �ycie na swych ni�szych szczeblach jest prawie automatycznie. W cz�owieku, dzi�ki samo�wiadomo�ci, zaczyna powstawa� poj�cie o swoim , ja". A jednak u niekt�rych ludzi (podobnie jak u zwierz�t) jeszcze g�sto osnutych pow�okami ni�szymi budz�cy si� intelekt daje tylko wi�ksz� si�� do zaspokojenia swoich ni�szych pragnie�, ��dz i sk�onno�ci, a wtedy w swojej �zwierz�co�ci" zdolni s� oni przewy�szy� najdziksze zwierz�ta. +Rozum duchowy To, co uwa�amy za dobre, szlachetne i wielkie w umy�le ludzkim, p�ynie z rozumu duchowego i stopniowo staje si� cz�stk� zwyk�ej �wiadomo�ci. Niekt�rzy autorzy uto�samiaj� to z poj�ciem intuicji. W miar� rozwoju �wiadomo�ci duchowej rozwija si� te� w cz�owieku uporczywe poczucie realnego istnienia jakiej� wy�szej pot�gi ponad tym wszystkim, co postrzegamy - a jednocze�nie narasta w nim stopniowo poczucie braterstwa i pokrewie�stwa pomi�dzy wszystkimi lud�mi. Rozum duchowy nie przeczy intelektowi - stoi on po prostu ponad intelektem, w p�aszczy�nie wy�szej, zdolnej jednak przenika� intelekt i wszystkie ni�sze p�aszczyzny. Intelekt jest ch�odny - �wiadomo�� duchowa natomiast jest gor�ca i o�ywiona wy�szymi uczuciami. Rozum duchowy daje zmys� pokrewie�stwa i wszechbraterstwa wszystkich ludzi. Rozum duchowy jest r�wnie� �r�d�em natchnienia niekt�rych poet�w, malarzy, pisarzy, kaznodziej�w itd., kt�rych dzie�a wywo�uj� u odbiorc�w wzruszenia lub wznio�lejsze uczucia. Jest te� �r�d�em, z kt�rego czerpi� �wi�ci i prorocy (jasnowidze), g�osz�c swoje wizje, proroctwa i przepowiednie. +Duch Stanowi on najcenniejsze dziedzictwo, pochodz�ce z pot�gi boskiej i tworzy nasz� rzeczywist� �ja��", kt�r� okre�lamy te� naszym w�a�ciwym �ja". Jest to dusza naszej duszy... Cz�owiek musi si� wznie�� na wiele szczebli rozwoju, zanim duch w pe�ni upomni si� o swoje prawa. Rozw�j umys�u duchowego daje �wiadomo�� duchow�, tzw. �prze�wietlenie", przy kt�rym cz�owiek traci wszelkie obawy, a zyskuje uczucie pewno�ci istnienia prawdy i ufno�ci w moc i sprawiedliwo�� bosk� -do tego stopnia, �e ten, kt�ry tego nie prze�ywa, nie jest w stanie tego poj��. U tych, kt�rzy znajduj� si� na tym poziomie, znika wszelka d��no�� do wywy�szania siebie i pot�piania innych. W sercu ich b�yska jednaka mi�o�� dla wszystkich i do wszystkiego na ziemi, nie bacz�c na stopie� rozwoju jednostek i ich stopie� �dobroci". �Ja��" nasza to iskra Bo�a - poznanie jej to poznanie wszech�wiata, kt�rego mikrokosmos cz�owieka jest cz�stk�, i co winno stanowi� cel jego �ycia. Dusza cz�owieka to cz�� ca�o�ci, jednak nie ca�o�� - stanowi ona indywidualno�� jednostek, tworz�c swoje w�asne �ycie �na wz�r i podobie�stwo..." Cz�stka Doskona�o�ci to te� doskona�o��; cz�stka wszystkiego to te� wszystko. Droga, kt�r� ka�demu z nas wyznacza przeznaczenie, to nie jest nirwana (droga b�ogiego spoczynku), ale jest to droga spe�nienia zadania naszego �ycia, naszych obowi�zk�w wobec Boga, wobec w�asnej , ja�ni" i bli�nich. �Wiesz zapewne, �e �� g�os milczenia �� jest u�amkiem z ksi�gi ��Z�otych nauk��, ksi�gi istniej�cej w Indu od prawiek�w, a pochodz�cej od Arjazangi. Jej ton archaiczny nie powinien nikogo zdziwi�. Wiesz tak�e, �e od tych czas�w staroindyjskich post�pili�my daleko w rozwoju. Wed�ug przytoczonych w tej ksi�dze nauk Indowie musieli jeszcze zamyka� zmys�y przed sza�em ahamkary (wszech��dza do u�ywania �ycia), aby dotrze� do �� doliny b�ogo�ci�� (nirwany). My dzisiaj mamy jednak ju� inne zadania. Nie wolno nam ju� ucieka� w dolin� b�ogo�ci, bo zada� swoich mamy szuka� tu, na ziemi. B��dnym r�wnie� by�oby zamyka� zmys�y dla uzyskania spokoju, bo zmys�y masz opanowa�, a nie zamyka�. Uczy� si� tego b�dziesz zreszt� na szczeblu pi�tym �cie�ki. ��Ahamkara �� twoja nie jest Ci ju� dzi� zawad�, lecz pomoc�, bo dzi�ki tej d��no�ci do �ycia indywidualnego mo�esz by� w og�le u�yteczny dla innych ludzi. Bez niej by�by� tylko nieproduktywnym cz�onkiem spo�ecze�stwa, jego ci�arem". M�wi�em ju� o pomocniku-nauczycielu, kt�ry mo�e dzia�a� -w postaci Mistrza-z zewn�trz albo w post