2003

Szczegóły
Tytuł 2003
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

2003 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 2003 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

2003 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

tytu�: "BEZDRO�A RADIESTEZJI" AUTOR: Przemys�aw Kiszkowski doktor fizyki, ul. Taczanowskiego 19 m 18, 60-147 Pozna�. tel 061 61 76 99 SPIS TRE�CI STR ONA 1. Od autora. 3 2. Nauka i antynauka. 5 3. Co obiecuje swym adeptom radiestezja, w tym r�d�karstwo. 8 4. Kr�tkie podsumowanie naszych bada�. 10 5. Krytyka i odrzucenie zjawisk r�d�karskich. Argumenty z geologii, fizyki, fizjologii i psychologii. 31 6. Zagadnienia teologiczne zwi�zane z r�d�karstwem. 44 7. Konkluzje. 57 8. Modlitwa. 61 9. Bibliografia. 62 Wrzesie�, 1994. 1. OD AUTORA. 13 lat temu, we wrze�niu 1981 roku, na sesji plakatowej Zjazdu Polskiego Towarzystwa Fizycznego w Lublinie, prezentowa�em negatywne rezultaty prawie siedmioletnich bada� nad radiestezj�, a konkretnie r�d�karstwem. Sta�em obok wywieszonego tekstu mojego referatu przez par� godzin, ale zainteresowanie by�o niewielkie. Wcze�niej odby�em telefoniczn� rozmow� z profesorem Uniwersytetu Londy�skiego Johnem Taylorem. Od kilku lat pozostawali�my bowiem w sta�ym kontakcie w�a�nie w sprawach wynik�w naszych bada� nad radiestezj�. Opowiedzia�em mu o ich za�amaniu. Odrzek� mi na to, �e trzeba si� przyzna� do niepowodzenia. Z jego wyst�pie� w programach naukowych BBC oraz z artyku�u w presti�owym czasopi�mie "Nature" wiedzia�em, �e i on przeszed� podobne rozczarowanie. Zgromadziwszy bardzo du�� ilo�� aparatury, bada� wszelkie dost�pne zjawiska paranormalne: r�d�karstwo, telepati�, telekinez� (poruszanie przedmiot�w na odleg�o��), zginanie �y�eczek oraz fenomen uzdrawiania. Taylor sprawdza�, czy w zjawiskach paranormalnych nie mamy przypadkiem do czynienia z wytwarzaniem jakiego� pola elektromagnetycznego i czy w oparciu o to, nie mo�na owych zjawisk wyt�umaczy�. Szereg przeprowadzonych przez Taylora eksperyment�w zdecydowanie nie potwierdzi�o jego oczekiwa�. Jestem fizykiem, za rok ko�cz� 70 lat. Ca�e �ycie zawodowe sp�dzi�em prowadz�c badania naukowe, kt�re nadal kontynuuj�. Interesowa�y mnie jednak r�wnie� zagadnienia filozofii (zw�aszcza katolickiej) teologii, medycyny, a obecnie tak�e archeologii. W trakcie mej pracy na Unwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, w Instytucie Fizyki, straci�em wzrok. Dzia�o si� to powoli. Musia�em wi�c stopniowo przestawi� si� na inny spos�b pracy oraz cz�ciej korzysta� z magnetofonu i maszyny do pisania. Pisz� "na �lepo", podobnie jak ka�da do�wiadczona maszynistka. Mam dobr� pami�� i mog� na niej polega�. Zawsze ceni�em niezale�no�� my�li i unika�em wej�cia w rutyn�. Mia�em te� czas, by przemy�le� wiele zagadnie�, z kt�rych tylko niekt�re analizuj� w tym artykule. Nauczy�em si� wykonywa� w pami�ci wiele wyprowadze� matematycznych i tylko do trudniejszych u�ywam magnetofonu, tego w�a�nie, za pomoc� kt�rego nagrywam te s�owa. Mam wszechstronne wykszta�cenie fizyczne. Moja praca magisterska polega�a na zaprojektowaniu aparatury elektronicznej dla cel�w medycznych, natomiast doktorat robi�em z fizyki teoretycznej, w zakresie fizyki cia�a sta�ego. Ju� po studiach nauczy�em si� �aciny, aby czyta� w oryginale �w. Tomasza z Akwinu. Swobodnie pos�uguj� si� j�zykiem angielskim, niemieckim i rosyjskim. Dzi�ki mym przyjacio�om z Kanady od 18 lat co miesi�c otrzymuj� d�wi�kow� wersj� miesi�cznika "Scientific American" (�wiat Nauki). S�ucham regularnie cotygodniowych przegl�d�w naukowych stacji radiowej BBC, aby zorientowa� si� w bie��cych wynikach r�norodnych bada� naukowych. Wszystkie te informacje podaj� w celu uwiarygodnienia dalszych swoich rozwa�a�. Spotyka�em si� bowiem wielokrotnie z postawami pewnej rezerwy u os�b znaj�cych mnie tylko pobie�nie, poddaj�cych w w�tpliwo�� moj� wiedz� i zdolno�� do przeprowadzenia rzetelnych bada� naukowych, ze wzgl�du na brak wzroku. 2. NAUKA I ANTYNAUKA. Jeste�my �wiadkami zalewu naszego rynku przez literatur� pseudonaukow�. Horoskopy drukuj� ju� prawie wszystkie gazety, z wyj�tkiem katolickich. Ruch Nowego Wieku, tzw. New Age, propaguje spirytyzm i r�ne metody wr�enia (z kart, d�oni itp). W prasie wszechobecne s� og�oszenia bioenergoterapeut�w i zawodowych wr�ek. Dlaczego tak si� dzieje ? Dlaczego nauk� zast�puje si� pseudonauk� ? Dlaczego uniwersytety i szko�y wy�sze nie stanowi� ju� autorytetu dla wielu ludzi, a ich miejsce zajmuj� nieprzygotowane do tej roli �rodki masowego przekazu, szukaj�ce bardziej sensacji ni� prawdy ? My�l�, �e jest to sprawa stara jak �wiat, a w�a�ciwie tak stara, jak historia cz�owieka. W Starym Testamencie, w pierwszej jego ksi�dze czytamy o dziejach grzechu pierworodnego. Nigdy nie zamilk�a szata�ska pokusa: " ...Ale wie B�g, �e gdy spo�yjecie owoc z tego drzewa, otworz� si� wam oczy i tak jak B�g b�dziecie znali dobro i z�o." (Rdz 3,5). Natomiast s�owa Boga odnosz�ce si� do ziemi: "...w trudzie b�dziesz zdobywa� z niej po�ywienie dla siebie po wszystkie dni swego �ycia. Cier� i oset b�dzie ci ona rodzi�a.." (Rdz 3,17-18) obrazowa� mog� r�wnie� mozolny proces dochodzenia do prawdy naukowej. W jego przebiegu zdarza si� wiele b��d�w i pomy�ek, bardzo przeszkadza ludzka pycha i egoistyczne ambicje. Aby zapozna� si� z wynikami bada� szczeg�owych, potrzeba wiele czasu, a sporo zagadnie� trzeba sprawdza� samemu. W rezultacie rozszerzenie dotychczasowej wiedzy wymaga te� wiele pracy, trudu i nak�ad�w materialnych. Dzisiejszemu cz�owiekowi, cz�sto zabieganemu i zagubionemu we wsp�czesnym �wiecie, brakuje czasu na szersz� refleksj�, na powi�zanie r�nych dziedzin wiedzy i wyci�gni�cie og�lniejszych wniosk�w. Jednocze�nie pojawiaj� si� fa�szywi prorocy, oferuj�cy iluzj� prostych i �atwych metod dost�pu do wiedzy dla wtajemniczonych. I tak przy pomocy np. radiestezji proponuje si� mo�liwo�� b�yskawicznego kursu medycyny, wykrywania i leczenia chor�b, oferuje si� zdobycie wiedzy na temat w�asnej i cudzej przysz�o�ci oraz iluzj� �wiadomego wp�ywania na przysz�e wydarzenia zgodnie ze swoj� wol�. Og�lnie rzecz bior�c wsp�czesnemu cz�owiekowi pr�buje si� wm�wi�, �e proponowane �wiczenia pozwol� mu osi�gn�� praktycznie nieograniczone mo�liwo�ci. Wystarczy tylko zapozna� si� z wiedz� tajemn�, czyli gnoz�, aby zdoby� nadludzkie umiej�tno�ci. Tymczasem wyniki bada� naukowych rzadko bywaj� zrozumia�e dla og�u. Rozw�j wielu dziedzin nauki w XX wieku jest tak dynamiczny, �e cz�sto kolega nie rozumie kolegi pracuj�cego w pokrewnej ga��zi tej samej dyscypliny naukowej. Dlatego stosunkowo nieliczne pr�by przedstawiania wynik�w bada� na poziomie popularnym spotykaj� si� nierzadko z lekcewa�eniem koleg�w u�ywaj�cych hermetycznego j�zyka naukowego. Sko�czy� si� ju� sen dziewi�tnastowiecznej nauki o rozwi�zaniu wszystkich zagadek i trudno�ci ludzkiego bytowania. W tej materii stali�my si� na szcz�cie zdecydowanie bardziej skromni. Nadal trwaj� te� zmagania fizyk�w, kt�rzy ju� od siedemdziesi�ciu lat bezskutecznie poszukuj� jednoznacznej interpretacji fundamentalnej teorii kwant�w [13]. Osobliwe mikroskopowe w�asno�ci materii doskonale opisywane w ramach tej teorii, staj� si� proste i zrozumia�e dopiero, gdy przyjmie si� istnienie osobowego Boga. Pisze o tym Zbigniew Jacyna - Onyszkiewicz [14,15], profesor fizyki z Uniwersytetu im. A. Mickiewicza w Poznaniu. Z kosmologii relatywistycznej, kt�r� zajmowa�em si� przez pewien czas wiemy, �e materia mia�a sw�j pocz�tek w wielkim wybuchu [13]. Co by�o przedtem ? Na to pytanie wsp�czesna nauka o wczesnym Wszech�wiecie - kosmologia kwantowa, daje szokuj�c� odpowied�. Wszech�wiat eksplodowa� ze stanu aczasowego, w kt�rym nie by�o czasu. Nie by�o "przedtem, "teraz" ani "potem". Wobec takich poj�� nasza wyobra�nia staje bezradna. Kosmologia kwantowa dowodzi jednak, �e na najbardziej fundamentalnym poziomie fizyki parametr czasu w og�le nie wyst�puje. Istnienie aczasowe nie jest wi�c metafizyczn� sprzeczno�ci� ale okre�lonym stanem Wszech�wiata. Zdajemy sobie spraw�, �e mog� istnie� inne wszech�wiaty, z kt�rymi nie mamy i nigdy nie b�dziemy mieli kontaktu [13]. Wsp�czesne koncepcje fizyki kwantowej s� bardzo �mia�e, cz�sto potwierdzone eksperymentami, a przynajmniej z nimi niesprzeczne. R�wnie� najnowsze zdobycze archeologii potwierdzaj� autentyczno�� opis�w biblijnych. W pogl�dach pseudonauki natomiast, wi�cej jest iluzji i fantazji ni� liczenia si� z faktami. Przyrodnik XIX wieku napotyka� spore trudno�ci w pogodzeniu nauki z wiar�. Post�p nauki w XX wieku doprowadzi� do tego, �e te trudno�ci zasadniczo znikn�y, a wymienione wcze�niej osi�gni�cia wyra�nie wskazuj� na istnienie Stw�rcy [14,15]. Zawsze jednak mog� si� zdarzy� ludzie przem�drzali, lansuj�cy b��dne teorie i nowe odkrycia, kt�re w ko�cu okazuj� si� nieporozumieniem. Cz�sto nie maj� oni odwagi przyzna� si� do pomy�ki. Odwo�uj� si� tu do szczeg�lnie istotnej ksi��ki Andrzeja Wr�blewskiego [4], profesora fizyki z Uniwersytetu Warszawskiego, pod tytu�em "Prawda i mity w fizyce". Obecn� sytuacj� jednym zdaniem trafnie podsumowa� dominikanin Ojcec Tomasz Aleksiewicz: "...szatan przesta� si� pos�ugiwa� nauk� jako broni�, a przerzuci� si� na parapsychologi�". 3. CO OBIECUJE SWYM ADEPTOM RADIESTEZJA, W TYM RӯD�KARSTWO ? Pos�ugiwanie si� r�d�k� i wahade�kiem jest praktyk� bardzo dawn� i trudno dzi� ustali� jej pocz�tki. W latach trzydziestych jej zwolennicy utworzyli nowy termin radiestezja od greckiego radios - promie� i estesis - odczuwanie. Jest to zatem sztuka odczuwania jakiego� bli�ej nieokre�lonego promieniowania przy pomocy tzw. "sz�stego" zmys�u, maj�cego znacznie rozszerza� ludzkie mo�liwo�ci. Radiestezja ma si� dzieli� na radiestezj� fizyczn� i mentaln�. Ta pierwsza polega na beznami�tnym obserwowaniu reakcji r�d�ki czy wahad�a, druga zak�ada istnienie umownego kodu porozumiewania si� radiestety z r�d�k� czy wahad�em, kt�ry pozwala otrzymywa� odpowiedzi na zadawane pytania z r�nych dziedzin wiedzy. W bogatej literaturze r�d�karskiej, wydawanej np. przez Wielkopolskie Stowarzyszenie R�d�karzy i inne lokalne zwi�zki radiestet�w, m�wi si� o tym, �e mo�liwe jest wykrywanie tzw. �y� wodnych, z�� r�norodnych minera��w, zagubionych przedmiot�w i ludzi, diagnozowanie chor�b, okre�lanie przydatno�ci i dawkowania lek�w, dokonywanie pomiaru ci�nienia krwi bez u�ycia aparatury medycznejitp. Radiestezja mentalna ma rzekomo oferowa� odpowiedzi na praktycznie wszystkie pytania, a zajmuj�c si� r�wnie� wr�biarstwem, zahacza o spirytyzm. Tzw. teleradiestezja ma umo�liwia� prowadzenie bada� radiestezyjnych na odleg�o�� przy pomocy mapy i g��wnie wahade�ka. Chodzi tu o wykrywanie wody, z�� mineralnych, zaginionych ludzi, diagnozowanie chor�b, a nawet pomaganie i szkodzenie ludziom na odleg�o��. Praca w terenie wykonywana jest przez radiestet�w za pomoc� r�d�ki. Istnieje kilka odmian r�d�ek, z kt�rych najbardziej znana ma kszta�t rozwidlonej ga��zi. Obecnie stosuje si� cz�sto r�d�ki wykonane z drutu stalowego z r�koje�ciami o ��cznej d�ugo�ci od 30 do 40 cm. W niekt�rych przypadkach stosuje si� r�wnie� wahade�ko, czyli ci�arek zawieszony na nitce, wa��cy od kilku do stukilkudziesi�ciu gram�w. Na temat pos�ugiwania si� tymi przyrz�dami istnieje rozleg�a literatura o rozmaitym poziomie kompetencji. Teoria radiestezji jest tam zazwyczaj bardzo rozbudowana, jednak g��wny nacisk k�adzie si� na do�wiadczenie, podaj�c w literaturze sporo fascynuj�cych przyk�ad�w osi�gni�� radiestet�w granicz�cych wr�cz z cudami. Autorzy operuj� wieloma poj�ciami naukowymi, zw�aszcza tymi najnowszymi, wykazuj�c niejednokrotnie zasadnicze luki w swym wykszta�ceniu. Mia�em okazj� osobi�cie zapozna� si� z literatur�, jak r�wnie� uczestniczy� w wielu wyk�adach i prelekcjach popularyzuj�cych radiestezj�. Spotka�em tam sporo ludzi dobrej woli, ale r�wnie� wielu szarlatan�w zdradzaj�cych objawy wr�cz schizofrenii. Ci ostatni, wykorzystuj�c ludzk� naiwno�� i ch�� ratowania zdrowia za wszelk� cen�, zapewniaj�, �e znaj� rozwi�zania wielu tajemnic z tej dziedziny. Ci�gn� przy tej okazji krociowe zyski ze swej dzia�alno�ci. Cz�sto te�, zupe�nie bezpodstawnie, stwierdzaj� wyst�powanie wyimaginowanych chor�b, powoduj�c u badanych nieuzasadniony niepok�j i przyjmowanie niepotrzebnych lekarstw. Ludziom sugeruje si� istnienie tajemniczych "�y� wodnych" wysy�aj�cych promieniowanie zab�jcze dla �ycia ludzkiego. Radiesteci utrzymuj�, �e pod ziemi� istnieje bli�ej nieokre�lona sie� strumyk�w z p�yn�c� w nich wartko wod�. Maj� one szeroko�� do kilkudziesi�ciu centymetr�w i s�u�� rzekomo do zasilania studni wod�. Jednocze�nie ich szkodliwy wp�yw ma si�ga� najwy�szych pi�ter naszych budynk�w. Sposoby wykrywania �y� wodnych oraz zabezpieczenie si� przed ich pono� szkodliwym wp�ywem stanowi� przedmiot wi�kszo�ci publikacji radiestezyjnych oraz praktycznej dzia�alno�ci r�d�karzy i wahadlarzy. Sprawami wykrywania wody zajmuje si� wspomniana wy�ej radiestezja fizyczna. Radiestezja mentalna, badaj�ca rzeczywisto�� na odleg�o�� przy pomocy my�li, twierdzi z kolei, ze jej mo�liwo�ci s� nieograniczone w czasie i przestrzeni. W takim uj�ciu wahade�ko i r�d�ka pe�ni� podobne funkcje jak wiruj�ce stoliki, umo�liwiaj�ce spirytystom uzyskiwanie odpowiedzi na zadawane duchom pytania. Trudno oczekiwa�, aby tego typu podej�cie wsp�czesna nauka traktowa�a powa�nie i aby mog�o si� ono sta� przedmiotem bada� fizycznych. 4. KR�TKIE PODSUMOWANIE NASZYCH BADA�. Grupa pozna�ska, kt�ra zaj�a si� badaniami nad radiestezj�, sk�ada�a si� z 4 os�b. Kierownikiem grupy by� prof. dr hab. Henryk Szyd�owski, kierownik Zak�adu Nauczania Eksperymentu Fizycznego Instytutu Fizyki UAM. W naszych pracach brali r�wnie� udzia� mgr fizyki Ewa Og�rkiewicz-Szulczewska, mgr fizyki Roman Smuszkiewicz i pisz�cy te s�owa. Badania rozpocz��em jesieni� 1974 r, a ca�y zesp� do��czy� w maju 1975r. By�em w�wczas wielkim zwolennikiem radiestezji. Moja entuzjastyczna postawa uleg�a zmianie dopiero po podsumowaniu rezultat�w obozu naukowego w Objezierzu k/Obornik Wlkp. w roku 1981, a sta�a si� jeszcze bardziej krytyczna po opracowaniu wynik�w dw�ch nast�pnych oboz�w naukowych: 1982r.- Gniezno i 1983r.- Strzelce Kraje�skie. Po tym ostatnim obozie zmuszeni byli�my zako�czy� nasze badania definitywnie. W sumie w terenie odby�o si� 8 oboz�w naukowych g��wnie z udzia�em student�w fizyki oraz cz�onk�w naszej grupy badawczej. R�wnolegle do bada� terenowych przebiega�a praca do�wiadczalna w laboratorium i interpretacja teoretyczna wynik�w w naszym Zak�adzie Nauczania Eksperymentu Fizycznego Instytutu Fizyki Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu przy ulicy Grunwaldzkiej 6. Opracowanie wynik�w stanowi�o temat sze�ciu prac magisterskich, kt�rych by�em promotorem. Badacz zajmuj�cy si� radiestezj� napotyka na podstawow� trudno��, kt�r� stanowi brak wiarygodnych danych. Po weryfikacji dost�pnych informacji z tej dziedziny nale�y si� zapozna� z innymi dyscyplinami nauki, niezb�dnymi przy wyja�nianiu zagadnie� radiestezyjnych. Ich wachlarz jest bardzo szeroki; od zagadnie� geologii, elektrochemii przez fizjologi�, zw�aszcza neurologi�, a� do psychologii. Rozmowy ze specjalistami z tych dziedzin stanowi�y dla nas �r�d�o bardzo cennych informacji. Szukali�my r�wnie� kontaktu z r�d�karzami zdolnymi do praktycznej weryfikacji naszych hipotez. W ramach zespo�u badawczego zajmowa�em si� nie tylko ca�o�ci� zagadnienia, ale tak�e teoretycznym wyja�nieniem wynik�w eksperymentalnych jak i ca�ego zagadnienia, doborem, wykonaniem i interpretacj� eksperyment�w oraz weryfikacj� r�nych hipotez. Trzy osoby pracuj�ce w naszym zespole posiada�y szczeg�lne uzdolnienia r�d�karskie i stosowa�y wahade�ka. Ja natomiast nauczy�em si� wykrywania tak zwanych �y� wodnych przy pomocy podniesionych r�k, podobnie jak to si� praktykuje w Indiach. W naszych pracach zaj�li�my si� opracowaniem fizycznych podstaw dzia�ania instrument�w radiestezyjnych. Z dw�ch tajemniczych przyrz�d�w radiestezyjnych, jakimi s� r�d�ka i wahade�ko, na pocz�tku naszych bada� zaj�li�my si� tym ostatnim, poniewa� �atwiej si� nim pos�ugiwa�. Trzeba by�o sprawdzi�, jakie parametry fizyczne s� tu istotne. W pierwszej kolejno�ci badali�my materia� stosowany do wykonywania wahade�ka. Okaza�o si�, �e pozytywne rezultaty osi�gano zar�wno z metalami magnetycznymi (�elazo) jak i niemagnetycznymi (mosi�dz i mied�) oraz izolatorami (szk�o, tworzywa sztuczne, a nawet plastelina), jak r�wnie� materia�ami organicznymi, np. owoc kasztanowca. Wahadlarze cz�sto u�ywaj� ma�ych wahade�ek z ostrym czubkiem, zw�aszcza przy pracy z map�, co ma dawa� bardziej precyzyjne ustalenia. Teoria wahad�a zajmuje kilka stron w ka�dym uniwersyteckim podr�czniku fizyki. Pomijaj�c wzory matematyczne mo�na powiedzie�, �e drgania wahad�a polegaj� na okresowej zamianie energii ruchu (energii kinetycznej) na energi� przyci�gania ziemskiego (energi� potencjaln�). Wahad�o wytr�cone ze stanu spoczynku podczas wychylania lekko unosi si� trac�c pr�dko�� a� do zatrzymania ruchu, nast�pnie opada znowu nabieraj�c pr�dko�ci. W po�o�eniu �rodkowym, najni�szym, osi�ga pr�dko�� maksymaln� i dalej znowu si� wznosi wytracaj�c pr�dko��. Je�li do uk�adu nie dostarczamy energii z zewn�trz, energia wahad�a powoli zamienia si� na ciep�o, wskutek oporu stawianego przez powietrze, tarcia w nitce, na kt�rej zawieszono ci�arek, b�d� tarcia w �o�ysku. W miar� up�ywu czasu, w wyniku utraty energii, drgania staj� si� coraz mniejsze, co w ko�cu powoduje zatrzymanie wahad�a w stanie spoczynku. Czas, w jakim wahad�o z jednego skrajnego wychylenia poprzez drugie skrajne wychylenie wraca z powrotem do pierwszego nazywamy okresem wahad�a, a ilo�� przebieg�w wahad�a w jednej sekundzie nazywana jest cz�stotliwo�ci� drga�. Zawieszaj�c skupion� w ma�ej obj�to�ci mas� na bardzo cienkiej i elastycznej nitce, minimalizujemy straty energii, osi�gaj�c wyd�u�enie czasu wahania. Tak dzieje si� r�wnie�, kiedy obr�czk� zawiesi� na d�ugim kobiecym w�osie, co dla wahad�uj�cego mo�e mie� znaczenie psychologiczne lub wr�cz magiczne. Pierwsze pr�by pos�ugiwania si� wahade�kiem wykonywano cz�sto w�a�nie przy pomocy z�otej obr�czki zawieszonej na w�osie. Pozycja r�ki trzymaj�cej wahad�o jest stosunkowo m�cz�ca, co w rezultacie powoduje zm�czenie pewnych partii mi�ni i mimowolne ich drganie. Drgania mi�ni powoduj� dostarczanie energii do uk�adu wahad�a zawieszonego na nitce, pobudzaj�c z kolei do ruchu samo wahad�o. Radiesteta obserwuj�cy drgania wahad�a mo�e im przeciwdzia�a� przez ich kompensowanie ruchem r�ki b�d� je wzbudza� przez podtrzymywanie drga�. Konieczna tu jest obserwacja wahad�a i dlatego dobre rezultaty osi�ga si� przy pracy z wahad�em b�yszcz�cym. W naszych badaniach zaobserwowali�my te� pewn� prawid�owo��. Zamkni�cie oczu powodowa�o wyt�umienie drga� wahad�a, a osoby niewidome w og�le nie mog�y si� nim pos�ugiwa�. Okres drga� wahad�a zale�y bezpo�rednio od d�ugo�ci nici. Dla wahad�a o d�ugo�ci 25 cm okres drga� wynosi 1 sekund�. Przy wahadle 4 razy kr�tszym (6,25 cm) otrzymujemy dwa okresy drga� na jedn� sekund�. Okres drga� jest odwrotnie proporcjonalny do pierwiastka kwadratowego z d�ugo�ci nici. Badaj�c amplitud�, czyli odleg�o�� mi�dzy dwoma skrajnymi po�o�eniami wahad�a w zale�no�ci od d�ugo�ci nici, w czasie pomiar�w przetestowali�my kilkadziesi�t os�b. Najlepiej w r�ku radiestety porusza�o si� wahad�o o d�ugo�ci 5-30 cm, przy czym d�ugo�ci by�y r�ne dla r�nych os�b. Nie zaobserwowano jednak wyst�powania jakiej� jednoznacznej zale�no�ci od d�ugo�ci nici. Gdyby r�ka mia�a drga� z okre�lon� cz�stotliwo�ci�, to nale�a�o si� spodziewa� drga� wahad�a jedynie przy okre�lonej d�ugo�ci nici. Tak jednak nie jest. Wskazuje to na bezpo�redni� zale�no�� ruch�w wahad�a od zmys�u wzroku, pozwalaj�cego na korelowanie drgnie� r�ki z ruchami wahad�a. Nasze badania potwierdzi�y, �e wahade�ko jest wzmacniaczem mechanicznym o bardzo du�ym wzmocnieniu (200 do 300 razy). Stwierdzili�my to do�wiadczalnie. Przy takim wzmocnieniu drgnienie r�ki zaledwie o 0,1 milimetra powoduje 2-3 centymetrowe wychylenie wahad�a. Warto doda�, �e drgnienie r�ki o 0,1 milimetra jest zupe�nie niewidoczne zar�wno dla r�d�karza jak i obserwatora. Zaobserwowali�my r�wnie�, �e r�d�karz wprawia wahad�o w ruch nie przez jednostajne kiwanie r�k� (co wyd�u�a�oby czas rozbujania wahade�ka), lecz przez seri� pojedynczych szarpni��. Dla bardziej dociekliwego czytelnika podaj�, �e mo�na wyznaczy� wzmocnienie wahad�a przez jego zawieszenie na sztywnym pod�o�u i wprowadzeniu go w ruch. Liczymy ilo�� okres�w (wahni�� w kierunku tam i z powrotem) do momentu, gdy amplituda zmaleje do warto�ci 1 dzielone przeze r�wnej oko�o 0,37. Oznaczmy t� warto�� pocz�tkowego wychylenia przez N. W�wczas wzmocnienie Ka wyniesie Pe razy eN. Mo�emy te� liczy� wahni�cia do momentu, kiedy amplituda zmniejszy si� o po�ow� i w�wczas wsp�czynnik wzmocnienia obliczamy ze wzoru: Ka = Pe dzielone przez logarytm naturalny z dwuch razy N0,5, gdzie N0.5 oznacza ilo�� okres�w potrzebnych do zmniejszenia amplitudy o po�ow�. W naszym do�wiadczeniu otrzymali�my N = 100, co odpowiada warto�ci N0,5 na poziomie 70 i wsp�czynnikowi wzmocnienia ponad 300. Je�eli r�ka drga�aby r�wnomiernie z amplitud� np. 0,1 mm, to dopiero po 70 okresach wahade�ko osi�gn�oby amplitud� 1,5 cm czyli po�ow� maksymalnej warto�ci. Tymczasem obserwowali�my, �e u r�d�karzy nast�puje bardzo szybkie osi�gni�cie maksymalnej amplitudy, przyk�adowo po 5 do 10 sekundach czyli najwy�ej kilkunastu okresach. Wyobra�my sobie dziecko siedz�ce na hu�tawce. Jedna sekwencja pchni�� spowoduje rozbujanie hu�tawki, inna mo�e doprowadzi� do wyt�umienia jej ruchu. Innymi s�owy pchni�cia musz� by� skorelowane w czasie. Podobnie drobne drgnienia d�oni r�d�karza obserwuj�cego wahad�o mog� wzmocni� jego drgania, b�d� je wyt�umi�. Sam proces wzbudzania niekoniecznie musi by� �wiadomy i mo�e zachodzi� na poziomie pod�wiadomo�ci. Wykonajmy pewien eksperyment. Spr�bujmy utrzyma� o��wek na czubku palca w pozycji pionowej. W tym celu musimy wykonywa� drobne korekcyjne ruchy d�oni�, zapobiegaj�ce spadaniu o��wka. M�zg posiada zakodowany odpowiedni program umo�liwiaj�cy wykonanie takiego przedsi�wzi�cia. Jest on jednak dostosowany do bry�y sztywnej. R�d�ka natomiast, czy wahade�ko, kt�re s� wzmacniaczami mechanicznymi, powoduj� pewne przekompensowanie. Zamiast utrzyma� wahade�ko w pozycji nieruchomej, inicjujemy jego drgania (czy te� drgania czubka ro�d�ki). Nasz m�zg daje si� niejako oszuka� przez nietypowe dla niego zachowanie. Zmys� wzroku odgrywa tu jeszcze jedn� wa�n� rol�. Jak podaj� sami r�d�karze w swej literaturze, wahade�ko odtwarza w pewnym sensie kszta�ty, np. nad lini� prost� drgania s� r�wnoleg�e lub prostopad�e do niej, a nad ko�em - ko�owe. W przypadku no�yczek nad r�koje�ciami zaobserwujemy drgania ko�owe, a drgania proste - nad ostrzem. Przy kszta�tach nieregularnych wahade�ko w r�ku r�d�karza zatrzymuje si�. Efekt ten wykorzystuje si� przy konstruowaniu tzw. odpromiennik�w, maj�cych niwelowa� szkodliwe wp�ywy �y� wodnych. Kszta�ty odpromiennik�w s� bardzo cz�sto nieregularne. Uk�adaj�c w miejscu zapromieniowanym np. k��bek drutu (chodzi tu raczej o kszta�t, a nie metal) obserwuje si� zatrzymanie wahade�ka, co wed�ug r�d�karza ma �wiadczy� o zniwelowaniu szkodliwego promieniowania. Jednocze�nie nale�y pami�ta�, �e sam kszta�t takiego odpromiennika jest zbyt skomplikowany, by ruchy wahade�ka mog�y odtworzy� jego zarys. Wed�ug mnie, dzia�anie odpromiennik�w ogranicza si� wy��cznie do wspomnianego aspektu psychologicznego. Drugim przyrz�dem radiestezyjnym jest r�d�ka. Dawniej pos�ugiwano si� spr�yst� ga��zi� o kszta�cie rozwidlonym. Wsp�cze�ni r�d�karze stosuj� najcz�ciej r�d�k� z drutu stalowego o d�ugo�ci 30-40 cm z mosi�nymi r�koje�ciami o d�ugo�ci oko�o 10 cm. Czubek ��cz�cy oba druty jest b�yszcz�cy i r�wnie� wykonany z mosi�dzu. R�d�ka trzymana jest w taki spos�b, aby jej r�koje�ci znalaz�y si� mo�liwie dok�adnie w linii prostej. Powstaje w ten spos�b d�wignia o du�ej przek�adni, przy czym spr�ysto�� materia�u mo�e powodowa� z�udzenie, �e r�d�ka wykonuje samoistne drgania. Znajduje si� ona w r�wnowadze nietrwa�ej. W pewnych sytuacjach mo�e dochodzi� nawet do trzydziestokrotnego wzmocnienia drgni�� r�ki trzymaj�cej r�d�k�. Przy odpowiednim skr�ceniu r�k mo�emy zaobserwowa� tzw. wybicie r�d�ki, kiedy b�yszcz�cy czubek przemieszcza si� gwa�townie w g�r� lub w d�. Mamy tu do czynienia z mechanizmem kompensacji, kt�ry zosta� om�wiony wy�ej. Literatura r�d�karska zaleca pocz�tkuj�cym adeptom takie trzymanie r�d�ki, by jej czubek wskazywa� lini� horyzontu, podczas gdy �okcie powinny by� mocno przyci�ni�te do klatki piersiowej. Je�li si� zastanowi�, to staje si� jasne, �e w miar� oddychania i poruszania si� klatki piersiowej, przyci�ni�te �okcie b�d� si� porusza�y r�wnie�. Obserwowany czubek zacznie wi�c wykonywa� drgania, kt�re m�zg b�dzie si� stara� skompensowa�. Musimy r�wnie� uwzgl�dni� mo�liwo�� wyst�powania niekontrolowanych drga� zm�czonych mi�ni. Rezultatem takiego procesu mo�e by� subiektywne wra�enie, �e r�d�ka wykonuje samoistne ruchy. W naszych badaniach zaj�li�my si� r�wnie� innymi rodzajami r�d�ek, ��cznie z ch�tnie stosowan� r�d�k� jednoramienn�, tzw. hiszpa�sk�. Badania wykaza�y, �e wszystkie one s� wzmacniaczami mechanicznymi, o prawie trzydziestokrotnym stopniu wzmocnienia. Teoretycznie mo�liwe jest nawet jeszcze wi�ksze wzmocnienie, ale w praktyce tylko takie udawa�o si� nam uzyska�. Wcze�niej wspomnia�em o zwi�zku mi�dzy kszta�tem badanego przedmiotu, a ruchami wykonywanymi przez wahad�o. Podobny mechanizm daje si� zaobserwowa� przy pos�ugiwaniu si� r�d�k�. Jeden ze znajomych r�d�karzy wyzna�, �e kiedy nie bardzo wie, gdzie si� znajduje tzw. �y�a wodna, to najcz�ciej lokalizuje j� pod �rodkiem drogi, wzd�u� jej osi. Wyst�puje tu wi�c swoisty punkt lub kierunek odniesienia (np. droga czy miedza), sugeruj�cy r�d�karzowi pewne zachowania. Podobne reakcje zaobserwowa�em r�wnie� u innych r�d�karzy. Rozpocz�cie bada� nad r�d�k� i wahade�kiem by�o mo�liwe dzi�ki postawieniu hipotezy roboczej, kt�rej autorem by� pisz�cy te s�owa. Wysun��em przypuszczenie, �e r�d�karz reaguje na pole elektryczne niskiej i bardzo niskiej cz�stotliwo�ci. Wiadomo, �e mi�dzy ziemi� a jonosfer� istnieje sta�e pole elektryczne o nat�eniu oko�o 100 V/m. Drgaj�ca powierzchnia wody w otwartych zbiornikach wodnych mo�e by� przyr�wnana do drgaj�cej ok�adki kondensatora. Drgania wody powinny wi�c wytwarza� zmienne pole elektryczne. Uda�o si� je rzeczywi�cie wykry� nad powierzchni� jeziora przy pomocy czu�ej aparatury konstrukcji mgr Romana Smuszkiewicza. W miar� kontynuowania bada� doszed�em do wniosku, �e sta�e pole elektryczne pod ziemi� jest miliony miliard�w razy mniejsze od pola mi�dzy ziemi�, a jonosfer�. Zatem generowanie zmiennego pola elektrycznego przez p�yn�ce wody podziemne praktycznie tam nie zachodzi ze wzgl�du na znikome warto�ci sta�ego pola elektrycznego. Jednocze�nie faktyczny mechanizm przep�ywu wody pod ziemi�, polegaj�cy na powolnym jej s�czeniu (na og� od 10 - 20 cm na dob�), znacznie si� r�ni� od modelu, jaki sobie wyobra�a�em przez pierwszych kilka lat. Skoro nie mamy tu do czynienia z intensywnym falowaniem powierzchni s�cz�cej si� wody, a sta�e pole elektryczne jest w�a�ciwie znikome, to praktycznie nie mo�na m�wi� o generowaniu pod ziemi� jakiego� sygna�u stanowi�cego efektywny no�nik informacji odbieranej przez r�d�karza. Do postawienia hipotezy o wra�liwo�ci organizmu ludzkiego na pola elektromagnetyczne niskiej i bardzo niskiej cz�stotliwo�ci przyczyni� si� r�wnie� fakt, �e cz�stotliwo�� impuls�w nerwowych, dzi�ki kt�rym m�zg kontaktuje si� z ca�ym cia�em, mie�ci si� w granicach od zera do 100, czy 200 impuls�w na sekund�. Wyobra�a�em sobie, �e drobne zak��cenia przebiegaj�cych impuls�w s� odbierane przez organizm radiestety i mog� wyzwala� reakcj� wahade�ka czy r�d�ki. Zacz�li�my wobec tego bada� wp�yw na organizm ludzki pola o cz�stotliwo�ci od kilku Hz do kilku tysi�cy Hz. Przyk�adane napi�cia by�y bardzo ma�e i nie przekracza�y nawet poziomu napi�cia impulsu nerwowego (0,07 V). Wp�ywowi pola elektrycznego poddawali�my r�k�, b�d� inne cz�ci cia�a radiestety. Celem eksperyment�w by�o ustalenie wra�liwo�ci r�d�karza na poszczeg�lne cz�stotliwo�ci i w konsekwencji zlokalizowanie poszukiwanego przez nas tzw. "sz�stego zmys�u" radiestezyjnego. W warunkach laboratoryjnych uda�o si� nam stworzy� model sztucznej �y�y wodnej. Dzi�ki temu mogli�my przej�� do bada� bardziej szczeg�owych. Wyniki tej fazy bada� zosta�y og�oszone w miesi�czniku "Problemy" z sierpnia 1976, w artykule pod tytu�em: "Cz�owiek jako detektor fal elektromagnetycznych niskiej cz�sto�ci". Dzi�, z perspektywy czasu, uwa�am, �e w �wczesnych badaniach nie uwzgl�dniono bardzo istotnego czynnika, jakim jest wp�yw sugestii i autosugestii na otrzymywane rezultaty. Przyroda nie oszukuje i nie podlega sugestii. Nasze badania zak�ada�y wi�c podej�cie raczej przyrodnicze ni� psychologiczne. Cz�owiek by� tu traktowany podobnie jak przyrz�d pomiarowy s�u��cy do odczytywania fizycznych wskaza�. Osoby poddane eksperymentom informowali�my o cz�stotliwo�ci przyk�adanego im napi�cia, wprowadzaj�c tym samym element nieobiektywnej sugestii. U�wiadomienie sobie wagi czynnika sugestii nast�powa�o stopniowo. Najpierw zaskoczeniem dla nas by� fakt rzekomego reagowania radiestety na bardzo niskie nat�enia pola elektromagnetycznego. Chodzi�o o nat�enia le��ce znacznie poni�ej poziomu otaczaj�cego nas pola elektrycznego i magnetycznego generowanego przez przewody sieci elektrycznej o cz�stotliwo�ci 50 Hz znajduj�cej si� w budynku. Na naszej aparaturze obserwowali�my reagowanie os�b badanych na znacznie s�absze pola o tej samej cz�stotliwo�ci. Nat�enie pola elektromagnetycznego o cz�stotliwo�ci 50 Hz wynosi�o w pokoju np. 100 V/m, a pole przyk�adane do lewej d�oni r�d�karza nie przekracza�o warto�ci 1 V/m. Stara�em si� wtedy ratowa� pierwotn� hipotez� przez wprowadzenie dodatkowych za�o�e�. Dzisiaj wiem jednak, �e by�y to pierwsze sygna�y za�amywania si� hipotezy, kt�rych w�wczas nie chcia�em dok�adniej analizowa�. W ci�gu roku przebadali�my w naszym laboratorium oko�o 200 os�b. Uzdolnienia radiestezyjne stwierdzili�my u ok 30 % badanych. Podczas naszego pierwszego obozu radiestezyjnego w okolicach Leszna Wielkopolskiego starali�my si� wyszukiwa� w terenie tzw. �y�y wodne przy pomocy metod radiestezyjnych. Wiedzieli�my ju� z literatury, �e tzw. �y�a wodna nie emituje sygna��w mo�liwych do zbadania przyrz�dami pomiarowymi, a przynajmniej jak dot�d nikomu nie uda�o si� wykry� takiego sygna�u. Doszli�my do wniosku, �e mo�e to by� sygna� ukryty w "szumach". Takimi szumami w terenie s� brz�czenia sieci energetycznej tzn. cz�stotliwo�� 50 Hz i jej harmoniczne (wielokrotno�ci tej cz�stotliwo�ci). Pocz�tkowo do poszukiwa� sygna�u tzw. �y�y wodnej stosowali�my magnetofon kasetowy. W terenie, gdzie r�d�karz stwierdzi� wyst�powanie zjawiska tzw. �y�y wodnej, wbijali�my w ziemi� dwie elektrody wzd�u� osi �y�y i ��czyli�my je przewodami z gniazdem wej�ciowym wzmacniacza magnetofonu. Nast�pnie uruchamiali�my zapis magnetofonowy rejestruj�c sygna� akustyczny. Po pod��czeniu do gniazda g�o�nikowego d�ugiego przewodu uk�adali�my go na terenie, wed�ug opinii r�d�karzy, wolnymod tzw. zapromieniowania. Tam odtwarzali�my zapisany na ta�mie sygna� i obserwowali�my zachowanie r�d�karzy. Nad naszym przewodem elektrycznym ich wahade�ka i r�d�ki reagowa�y identycznie jak nad �y�� wodn�. Niestety, wcze�niej informowali�my uczestnik�w eksperymentu o fakcie uruchomienia magnetofonu, zamiast testowa� ich zdolno�� do ustalenia, czy magnetofon w danej chwili pracuje. W tej fazie bada� kierowali�my si� wy��cznie opini� radiestet�w, kt�rzy potwierdzali w terenie wyst�powanie tzw. �y�y wodnej. Skromny bud�et naszych bada� nie przewidywa� finansowania prac zwi�zanych z wierceniami geologicznymi, a wy��cznie one mog�yby potwierdzi� lub te� wykluczy� istnienie �y�y wodnej w miejscu wskazywanym przez r�d�karza. St�d kierowali�my si� opiniami kilku r�d�karzy, kt�rzy byli zgodni, �e w konkretnym miejscu wyst�puje tzw. �y�a wodna. Drobne r�nice w ich odczytach t�umaczyli�my sobie niejednakow� wra�liwo�ci� organizmu r�d�karzy na odbierany sygna�. Jednocze�nie pozwalali�my im na wzajemne kontaktowanie si� w czasie pracy, co, jak si� okaza�o, nie pozosta�o bez wp�ywu na uzgadnianie wynik�w. W takim przypadku decyduje bowiem autorytet szefa grupy lub bardziej do�wiadczonego r�d�karza, kt�remu reszta na og� bezwiednie podporz�dkowuje si�. Wracaj�c do kwestii nagra� magnetofonowych: dokonywali�my ich tak�e w terenie, gdzie wed�ug opinii r�d�karzy nie ma tzw. �y�y wodnej. Nasi koledzy akustycy analizowali szczeg�owo oba sygna�y, lecz nie znale�li �adnych widocznych r�nic. By�y one identyczne. Obserwacje na oscyloskopie sk�ania�y do przypuszcze�, �e jedyne r�nice mog� wyst�powa� w samym kszta�cie przebiegu sygna�u. Dzi� jest dla mnie oczywiste, �e magnetofon kasetowy zupe�nie nie nadawa� si� do prowadzonych bada�, ze wzgl�du na ograniczony zakres przenoszonego pasma, co w konsekwencji powodowa�o znaczn� deformacj� przebieg�w obserwowanych na ekranie oscyloskopu. Badanie sygna�u tzw. �y� wodnych wi�za�o si� z konieczno�ci� wyjazd�w w teren. Ze wzgl�du na uci��liwo�ci cz�stego przenoszenia naszej specjalistycznej aparatury laboratoryjnej postanowili�my sztucznie symulowa� kszta�ty przebieg�w towarzysz�cych efektowi �y� wodnych i analizowa� ten sygna� w warunkach laboratoryjnych. Testowani r�d�karze znali oczywi�cie cel naszych bada� i wiedzieli, czego od nich oczekujemy. W ko�cu metod� pr�b i b��d�w wykonali�my uk�ad pojemno�ciowo - oporowy z diod�, kt�ry przez radiestet�w rozpoznawany by� jako tzw. �y�a wodna. W rezultacie bada� doszli�my do wniosku, �e poszukiwany przez nas sygna� tzw. �y�y wodnej nie daje si� wyodr�bni� z "szum�w" przy pomocy posiadanej przez nas aparatury. Nale�a�o wi�c podej�� do zagadnienia niejako z drugiej strony. Chcieli�my utworzy� sztucznie odpowiedni sygna� przypominaj�cy mo�liwie wiernie sygna� emitowany przez tzw. �y��, by w ten spos�b po�rednio zorientowa� si�, co w�a�ciwie wysy�a sama �y�a wodna. W trakcie bada� powstawa�y i upada�y coraz to nowe hipotezy. W�r�d wielu mo�liwych brali�my pod uwag� r�wnie� teori� zmiany kszta�tu sygna�u, nie wykluczali�my te� hipotezy lokalnie przesuwaj�cego si� pola, (jakby porwanie pola istniej�cego na zewn�trz) i wiele innych. Ka�da z hipotez wymaga�a podbudowy fizycznej i mozolnych oblicze�, kt�re tu pomin�. Innym �r�d�em zdobywania informacji by� eksperyment zwi�zany z wykrywaniem wody p�yn�cej z kranu przez rurk� przy pomocy wahade�ka. Stosowali�my rurki szklane, plastykowe, metalowe czy nawet na przemian: plastykowe i metalowe. Naszym celem by�o stwierdzenie, kiedy p�yn�ca woda oddzia�uje na radiestet�, a kiedy nie. Zauwa�yli�my wtedy zjawisko w�wczas zupe�nie dla mnie niezrozumia�e. Je�li woda p�yn�ca przez szklan� rurk� zawiera�a widoczne przez szk�o ba�ki powietrza, za ka�dym razem wahade�ka reagowa�y mocniej. Dzi� rozumiem, �e eksperymentatorzy orientowali si� w ten spos�b, �e woda faktycznie p�ynie. Kiedy natomiast rurk� wykonan� z plastyku umie�cili�my pod blatem sto�u, badani przez nas r�d�karze nie byli w stanie stwierdzi� faktu przep�ywu wody. Nie potrafili r�wnie� okre�li� po�o�enia rurki plastykowej pod sto�em, mimo, �e wcze�niej, kiedy by�a ona widoczna, reagowali na obecno�� wody wyra�nie i jednoznacznie. Co ciekawsze, przy badaniu �y� modelowanych przez uk�ad elektroniczny zdarza�y si� nam pomy�ki w pod��czeniu przewod�w. Ku mojemu zdumieniu nawet w sytuacji, kiedy w uk�adzie nie m�g� p�yn�� pr�d z powodu b��dnego po��czenia, wahade�ka wskazywa�y na obecno�� �y�y wodnej modelowanej elektrycznie. Trzeba pami�ta�, �e r�d�karz oczekuj�cy na wyst�pienie efektu �y�y wodnej wyra�nie pozostawa� pod w�ywem autosugestii. Dopiero kiedy poinformowa�em go, �e osobi�cie stwierdzi�em przerw� w uk�adzie elektrycznym, jego wahade�ko zatrzymywa�o si�. Nie pami�tam przypadku, aby kt�rykolwiek r�d�karz samodzielnie wykry� b��d w po��czeniu uk�adu elektrycznego. W roku 1978 zacz�li�my now� seri� eksperyment�w, stosuj�c metod� kompensacyjn�. Wyniki zdawa�y si� by� bardzo obiecuj�ce. W jednym z pomieszcze� budynku, gdzie r�d�karze stwierdzali wyst�powanie efektu �y�y wodnej, rozci�gali�my p�tl� wykonan� z przewodu elektrycznego. Nast�pnie p�tl� zwierali�my przy pomocy regulowanego rezystora i kondensatora. Dobieraj�c odpowiednio rezystancj� i pojemno�� (sta�a czasowa dla 50 Hz), d��yli�my do sytuacji, w kt�rej r�d�karz informowa� nas o stwierdzeniu zaniku efektu �y�y wodnej. W czasie bada� rozci�gali�my nasz� p�tl� wok� ca�ego budynku lub te� wok� rzekomo zapromieniowanych obszar�w na terenie otwartym. Metoda kompensacyjna wydawa�a si� bardzo obiecuj�ca. Pozwala�a na wykonywanie pomiar�w ilo�ciowych, kt�rych dok�adno�� wydawa�a si� wzrasta� z dnia na dzie�. Wszyscy byli�my zafascynowani naszymi wynikami, a zw�aszcza wysok� dok�adno�ci� jak� osi�gali�my przez zbli�anie si� do punktu zerowego, czyli wygaszenia efektu �y�y wodnej. Wydawa�o si� nam, �e zbli�amy si� do wyja�nienia tajemnicy charakteru promieniowania tzw. �y�y wodnej i wkr�tce b�dziemy mogli zastosowa� nasze odkrycie do zabezpieczania stosunkowo rozleg�ych obszar�w przed szkodliwym promieniowaniem. W tym samym czasie zacz��em otrzymywa� sporo telefon�w z propozycj� opatentowania metody. Zdawa�em sobie spraw�, �e jest na to zbyt wcze�nie. Dotychczasowe rezultaty nie pozwala�y wyt�umaczy� wszystkich niejasno�ci i wskazywa�y na konieczno�� kontynuowania naszych bada�. W ko�cu 1980 roku, na jednym z oboz�w naukowych, uda�o si� przetestowa� nasz� metod� na dw�ch niezale�nych grupach r�d�karzy. Zamiast oczekiwanej jednej warto�ci oporu, przy kt�rej nast�powa�a kompensacja oddzia�ywania tzw. �y�y wodnej, otrzymali�my kilka zupe�nie r�nych warto�ci. W miar� prowadzenia bada� pojawia�o si� ich coraz wi�cej i wi�cej. Takie rezultaty podwa�y�y wiarygodno�� metody (opieraj�cej si� w du�ej mierze na sugestii i autosugestii) i sk�oni�y nas do jej odrzucenia. Warto doda�, �e energia pola elektromagnetycznego wytwarzanego przez nasz� p�tl� by�a miliardy razy mniejsza ni� energia pola wytworzonego przez pr�d zmienny w otaczaj�cej nas sieci energetycznej. Badany r�d�karz musia�by wi�c wykazywa� niewyobra�aln� umiej�tno�� selektywnego wyodr�bnienia sygna�u naszej p�tli z miliardy razy silniejszego t�a. Prototyp p�tli do kompensacji efektu �y�y wodnej znajdowa� si� jeszcze we wst�pnej fazie bada�, kiedy ku naszemu zdumieniu stwierdzili�my, �e trafi� on do seryjnej produkcji. Zaj�a si� tym bez naszej wiedzy pewna pozna�ska sp�dzielnia, oferuj�c urz�dzenie jako uniwersalny odpromiennik i zarabiaj�c na jego rozprowadzaniu spory maj�tek. Jednym z aspekt�w badanych w naszych eksperymentach by�a zdolno�� okre�lania kierunku przep�ywu wody. Radiesteci twierdz�, �e potrafi� okre�li� kierunek przep�ywu wody w tzw. �yle wodnej przy pomocy wahade�ka. Sprawdzali�my reakcj� wielu os�b i to zar�wno na wod� p�yn�c� przez rurk� plastykow� b�d� szklan�, jak i na nasze symulatory. Jednym z pierwszych by� postawiony pionowo magnetofon kasetowy. Jego silnik wytwarza podczas pracy wiruj�ce pole magnetyczne, uwzgl�dniane w jednej z hipotez efektu towarzysz�cego tzw. �yle wodnej. Osobi�cie by�em �wiadkiem ok. 20 rodzaj�w reakcji nad i obok wyst�puj�cej tzw. �y�y wodnej. Ruchy wahad�a mog�y by� koliste, w kierunku lewo i prawo; odbywa�y si� te� w p�aszczy�nie nachylonej do �y�y pod r�nymi k�tami, a nawet po obracaj�cej si� elipsie, tworz�cej rozet� podob� do orbity Merkurego. Po pewnym czasie w naszej grupie badawczejustabilizowa� si� pewien okre�lony rodzaj drga� wahade�ka w p�aszczy�nie r�wnoleg�ej do osi tzw. �y�y wodnej i - w miar� zbli�ania si� do jej kraw�dzi - ruchy wirowe, tak jakby p�yn�ca woda je obraca�a. Dzi�ki temu mo�na by�o okre�li� kierunek przep�ywu wody. Taka reakcja wyst�powa�a u szefa grupy prof. Szyd�owskiego. Pocz�tkowo jedna z os�b, mgr Og�rkiewicz - Szulczewska, obserwowa�a u siebie przeciwny kierunek wirowania wahade�ka ni� u prof. Szyd�owskiego. W miar� up�ywu czasu zaobserwowali�my przej�cie przez ni� identycznego kierunku wirowania wahade�ka jak u szefa grupy i ca�ej reszty. Reakcje te wyst�powa�y nie tylko nad p�yn�c� wod� ale r�wnie� nad naszymi symulatorami, kt�re na og� wytwarza�y albo wiruj�ce pole magnetyczne (jak w przypadku silniczka), albo przesuwaj�ce si� wzd�u� listwy z odpowiednimi cewkami czy elektrodami pola elektryczne wzgl�dnie magnetyczne. Na wiosn� roku 1981 szef grupy prof. Szyd�owski zademonstrowa� w mojej obecno�ci nowy efekt. Wyobra�my sobie symulator lub rurk� z wod� na tarczy zegara z mo�liwo�ci� obracania ich wok� osi (jak w przypadku wskaz�wek zegara). Przy symulatorze u�o�onym na osi 12 - 6 wahade�ko stoi i nie pozwala okre�li� kierunku teoretycznie przep�ywaj�cej wody. Mi�dzy godzin� 12 a 3 udawa�o si� wyznaczy� kierunek przep�ywaj�cej wody zgodnie z faktycznym. Na osi 9 - 3 wahade�ko zatrzymywa�o si�. Przy dalszym obracaniu symulatora, w przedziale mi�dzy godzin� 3 do 6, wahade�ko wirowa�o w kierunku przeciwnym do kierunku p�yn�cej wody. Na osi 6 - 12 znowu obserwowano zatrzymanie wahade�ka i wirowanie zgodne z kierunkiem przep�ywaj�cej wody w przedziale mi�dzy godzin� 6 a 9. Na osi 9 - 3 mia�o miejsce kolejne zatrzymanie wahade�ka i kolejna zmiana jego kierunku wirowania. Zatrzymanie wahade�ka nast�powa�o regularnie co 90 stopni . Efekt ten komplikowa� wprawdzie okre�lanie kierunku przep�ywu wody, ale dawa� wielkie nadzieje statystycznego opracowania wynik�w w przysz�o�ci. Wiele si� spodziewa�em po obozie naukowym zorganizowanym w roku 1981 ko�o Obornik Wielkopolskich. S�dzi�em, �e przebadamy kolejno uczestnik�w, z kt�rych ka�dy powinien wyznaczy� strefy zerowania si� ruch�w wahade�ka w zale�no�ci od kierunku przep�ywu wody. W ten spos�b chcia�em zar�wno statystycznie udowodni� efekty zwi�zane z r�d�karstwem, jak i powi�za� reakcje cz�owieka z polem magnetycznym ziemi lub polem generowanym przez sie� energetyczn�. Uczestnicy poddawani �cis�ej kontroli i pozbawieni kontaktu ze sob� zacz�li jednak otrzymywa� coraz to inn� liczb� punkt�w zerowania ruch�w wahade�ka. Ku naszemu zdumieniu jedna z os�b stwierdzi�a nie cztery, lecz pi�� takich punkt�w. W�wczas jeszcze nie zwr�ci�em uwagi, �e o takim efekcie literatura radiestezyjna zupe�nie nie wspomina. Kiedy jeden z uczestnik�w obozu, zapalony radiesteta K.R, zademonstrowa� zmian� kierunku wirowania wahade�ka przy zmianie u�o�enia listwy na "tarczy zegara" co 2,5 stopnia (tzn. przy zmianie po�o�enia o najmniejsz� dzia�k� na kompasie), zrozumia�em, �e do�wiadczenie to cechuje si� brakiem powtarzalno�ci i jako takie nie spe�nia warunk�w eksperymentu naukowego. W miar� prowadzonych bada� jeden kierunek przep�ywu wody rozszerza si� w spos�b niewyt�umaczalny na cztery r�ne mo�liwo�ci (co 90 stopni ), a nast�pnie rozmywa si� na 144 alternatywne kierunki. Podobnie zacz�y si� gmatwa� nasze wyniki bada� kompensacji efektu �y�y wodnej. Taka kontrowersyjno�� otrzymywanych rezultat�w musia�a wp�yn�� zasadniczo na m�j stosunek do radiestezji. Wyniki wskazywa�y te� na wyj�tkow� podatno�� r�d�karzy na sugesti� i autosugesti�. Przy kolejnych badaniach zadbali�my wi�c o wykluczenie mo�liwo�ci kontaktowania si� uczestnik�w eksperymentu mi�dzy sob�. Okaza�o si�, �e przy takim zaostrzeniu kontroli otrzymywane wyniki prezentowa�y ca�kowit� dowolno�� i przypadkowo��. W 1983 roku na obozie naukowym w Strzelcach Kraje�skich zadaniem kilkunastu uczestnik�w by�o zbadanie identycznego obszaru i zaznaczenie wszystkich wykrytych �y� wodnych na planie terenu. Ka�dy z r�d�karzy przechodzi� t� sam�, ustalon� tras�. Naniesione przez nich na plan obszaru punkty odczytu rozmieszczone by�y z jednakow� g�sto�ci�, bez jakichkolwiek wyr�nionych obszar�w, potwierdzaj�c tym samym ca�kowit� przypadkowo�� odczytu. Inne pr�by wyznaczania przebiegu �y� wodnych w pomieszczeniach lub w terenie tak�e ko�czy�y si� niepowodzeniem, cho� ta w Strzelcach Kraje�skich przeprowadzona by�a na najwi�ksz� skal�. W trakcie naszych bada� analizowali�my zar�wno w�asne jak i cudze hipotezy zwi�zane z r�d�karstwem. W znanym tygodniku "Przekr�j" znale�li�my artyku� autorstwa H. Radwanowskiego pt; "O niekt�rych cechach �y� wodnych", podaj�cy zestaw zjawisk maj�cych towarzyszy� wyst�powaniu tzw. �y� wodnych. Analizowali�my wi�c wilgotno�� terenu (mia�a by� zwi�kszona) i temperatur� (mia�a by� podwy�szona o kilka dziesi�tych stopnia). Nasze badania nie wykaza�y jednak �adnych znacz�cych r�nic w tym zakresie. Z kolei francuski geofizyk Ives Rockard sugerowa� w swych artyku�ach, �e nad p�yn�c� wod� maj� wyst�powa� anomalia ziemskiego pola magnetycznego. Uwa�a�, �e sta�y pr�d elektryczny, powstaj�cy na skutek ruchu wody i tarcia cz�steczek wody o pod�o�e, generuje bardzo s�abe pole magnetyczne. Poda� r�wnie� spos�b wytworzenia takiej anomalii sztucznie przy pomocy sta�ego pr�du elektrycznego. W tym celu budowa� bramk� o wymiarach 2m na 1m, przez kt�r� przechodzi� r�d�karz. Powt�rzyli�my jego eksperyment, nie otrzymuj�c jednak �adnego statystycznie znacz�cego rezultatu. W naszej pr�bie uczestniczy�o kilkana�cie os�b. Zaj�li�my si� te� samym efektem elektrokinetycznym odpowiedzialnym za wytworzenie pr�du sta�ego na skutek tarcia cz�steczek wody o pod�o�e. Zar�wno rozwa�ania teoretyczne, jak i pomiary wykaza�y, �e wspomniane zjawisko nie mo�e by� odpowiedzialne za efekt r�d�karski. Szczeg�y w tym miejscu pomijam. Kolejna hipoteza zaproponowana przez r�d�karzy zak�ada�a, �e woda wypromieniowuje fal� elektromagnetyczn� o d�ugo�ci 21 centymetr�w, kt�r� potrafi� oni wyczu�. Zwolennikiem tej hipotezy by� nie�yj�cy ju� prof. Wilhelm Rotkiewicz z Politechniki Warszawskiej (konstruktor pierwszego produkowanego w Polsce po wojnie radioodbiornika Pionier). Utrzymywa�em z nim sta�y kontakt a� do jego �mierci. W warunkach wysokiej pr�ni, np. kosmicznej, wod�r jednoatomowy faktycznie wysy�a promieniowanie o d�ugo�ci fali 21,1 cm, co potwierdzaj� astrofizycy. Trudno si� jednak spodziewa� takiego promieniowania w warunkach ziemskich, gdzie wod�r wyst�puje w postaci gazu dwuatomowego wzgl�dnie wchodzi w sk�ad bardziej z�o�onych zwi�zk�w. Interesuj�cy nas wod�r jednoatomowy mo�na uzyska� laboratoryjnie przez poddanie wody bardzo z�o�onym procesom i trudno przypuszcza�, aby odpowiednia sekwencja reakcji chemicznych mog�a zachodzi� samoistnie w wodzie s�cz�cej si� pod ziemi�. Id�c jednak tym tropem, dzi�ki uprzejmo�ci Politechniki Warszawskiej, wypo�yczyli�my generator klistronowy do eksperyment�w z bardzo kr�tkimi falami. Badania prowadzili�my na obozie naukowym w 1978 roku. Negatywne wyniki potwierdzi�y nasze przypuszczenia. Inne hipotezy mia�y tak fantastyczne uzasadnienia, �e nie warto si� nimi tu zajmowa�. Pr�bowali�my te� weryfikowa� inne pewniki lansowane przez podr�czniki radiestezyjne. Je�li chodzi o ro�linno��, kt�ra rzekomo upodoba�a sobie tereny zapromieniowane, to literatura r�d�karska prezentuje tu pewn� dowolno��, a nawet niezgodno�ci. Natomiast lansowane szeroko przekonanie o upodobaniu kot�w do spania na miejscach zapromieniowanych, a unikaniu tych miejsc przez psy, nale�y zaliczy� do legend r�d�karskich. Niech�� ps�w do wyboru tych samych legowisk, na kt�rych �pi� koty, da si� wyja�ni� w spos�b zupe�nie prozaiczny. Skoro psy charakteryzuj� si� dobrym w�chem, to trudno sobie wyobrazi�, aby normalny pies chcia� spa� na miejscu, gdzie m�g�by wyczu� intensywny zapach kota. Nikt te� nie przeprowadzi� wiarygodnych bada� w tym zakresie przez poszukiwanie wody maj�cej rzekomo wyst�powa� pod legowiskiem kota przy pomocy np. wierce� geologicznych. Zasadnicz� trudno�� stanowi bowiem kwestia potwierdzenia wyst�powania w terenie tzw. �y�y wodnej �rodkami bardziej obiektywnymi ni� tylko opinia r�d�karza. Poniewa� sprawa dotyczy twor�w znajduj�cych si� pod ziemi�, mo�emy albo uwierzy� r�d�karzowi, albo spr�bowa� zweryfikowa� jego opini� przez